domcia242a

  • Dokumenty1 801
  • Odsłony3 290 431
  • Obserwuję1 922
  • Rozmiar dokumentów3.2 GB
  • Ilość pobrań1 958 650

Cassandra ODonnell - Rebecca Kean 02. Pakt Krwi

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :2.4 MB
Rozszerzenie:pdf

Moje dokumenty

domcia242a
EBooki przeczytane polecane

Cassandra ODonnell - Rebecca Kean 02. Pakt Krwi.pdf

domcia242a EBooki przeczytane polecane
Użytkownik domcia242a wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (1)

Mafi00• 6 lata temu

Cześć, mam pytanie masz inne części?

Transkrypt ( 25 z dostępnych 175 stron)

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Odkąd zostałam mianowana oficjalnym zabójcą nadprzyrodzonej społeczności w Vermont, nie mam ani minuty dla siebie: pościgi, egzekucje, seryjne zabójstwa… W skrócie, nie mam ani czasu, ani ochoty zajmować się swoim prywatnym życiem. Więc kiedy mój ex, Michael, wampir równie seksowny co niebezpieczny, pojawił się w mieście, trochę się zdenerwowałam. Cóż, kiedy zachodzi się w ciążę w wieku szesnastu lat i porzuca kochanka, zazwyczaj nie za bardzo pragnie się go zobaczyć dziesięć lat później i oznajmić mu, że jest tatusiem. A przynajmniej nie wcześniej, niż „zatankujemy do pełna ” u Joe, miejscowego handlarza bronią…

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody Rozdział 1 Nie było nawet cienia strachu w oczach zwierzęcia. Tylko frustracja. Frustracja i wściekłość. Właśnie, dwoma strzałami prosto w serce, zabiłam jego zdobycz . Już nie poczuje jak jego kły rozrywają miękkie ciało, nie rozszarpie delikatnie pazurami, i nie usłyszy jej krzyków bólu w momencie śmierci. A tego zmienny ryś nie potrafił strawić.  Polowanie na ludzi jest zabronione. Naruszyłeś prawa Stanu Vermont, będę musiała Cię zabić – powiedziałam, celując do niego z pistoletu. No dobra, to nie było zbyt oryginalne. Ale nawet gdybym zdecydowała się wprowadzić w moje wyroki śmierci trochę kreatywności i poezji, to moje przemówienie obowiązkowo powinno kończyć się słowami: „Przyszłam Cię zabić”. Więc naprawdę nie widzę, dlaczego miałabym się męczyć żeby zachować formy. Zmienny ryś wydał z siebie coś na kształt ryku, i zaczął biec w moją stronę, z otwartym pyskiem i szalonym spojrzeniem. Był niepokojąco szybki, ale nie na tyle żeby uniknąć kul z mojej Beretty. Przedziurawiły mu brzuch, czaszkę, i wreszcie na koniec, serce. Mniej niż sekundę później leżał na ziemi, a jego ciało przybrało ludzką postać. Zbliżyłam się powoli, z pistoletem wciąż wymierzonym w jego stronę, i pochyliłam się nad nim.  Och nie, to nieprawda! – Szepnęłam, patrząc na niego. Jego oko i czoło zostały przestrzelone, ale nie był na tyle zmasakrowany żebym nie zauważyła jego młodzieńczych cech i niemal dziecięcej ekspresji. Nie mógł mieć więcej niż 15 czy 16 lat. To wyjaśniało dlaczego nie próbował uciec i nie pomyślał, że mogę używać srebrnych kul. W tym wieku i z taką siłą, czujemy się niezwyciężeni. I często mylimy się.  Rabecca?  Jestem tu. Spóźniłeś się – powiedziałam, ciągle patrząc na dzieciaka.  Wszystko w porządku?  Nie – odpowiedziałam, chowając broń. Bruce był średniego wzrostu, szatyn, brązowe oczy, ładnie wykrojone usta. Ogólnie, niebrzydki chłopak ale o banalnym wyglądzie. To wrażenie znikało, jak tylko zaczynał się uśmiechać. Wtedy klasyfikowano go do kategorii „zniewalający mężczyzna”. I nie tylko ja tak uważałam, jeśli patrzeć na rój dziewcząt, które bez przerwy kręciły się wokół niego, a które z pewnością byłyby poruszone i przerażone, odkrywając, że uległy urokowi Lykana.  Przykro mi, musiałem zaparkować co najmniej dwa kilometry stąd . Nie ma możliwości żeby dojechać tutaj samochodem. Byliśmy w samym środku Parku Narodowego „Green Mountain”. Czego on się spodziewał?

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody  Są jakieś szkody? - Zapytał.  Dwa trupy – powiedziałam, wskazując na dwa ciała rozłożone na ziemi. Stanął obok ciała dzieciaka i zapytał trzeźwo:  Kto to jest?  Zmienny ryś.  Jest bardzo młody – powiedział z wyrzutem. Dalej, przekręcaj nóż w ranie… uwielbiam to…  A co niby miałam zrobić? Skarcić go? Wyciągać za uszy, a może dać klapsa? Zabił ponad dziesięć osób w Stanie Nowy Jork. Nie zamierzałam pozwolić mu na nową masakrę tutaj.  Nie, ale to był dzieciak. Być może mogliśmy…  Nic nie mogliśmy zrobić. Środki usypiające nie mają żadnego wpływu na zmiennych, poza tym nie jestem weterynarzem, do cholery! Nie było dla niego odwrotu. Już prawie wcale nie wracał do ludzkiej postaci. Zmienni mogli przemieniać się w każdego rodzaju zwierzę. Niektóre z nich były mięsożerne, a inne nie. Ale czasem zdarzało się, że bestia zwyciężała i wtedy zmiennokształtny tracił wszelkie ślady ludzkości.  Dobra, powiedzmy, że nic nie mówiłem. Jego wzrok przesunął się na drugiego trupa.  A ten? Kto to jest?  Jego ofiara – powiedziałam, tym razem trochę zawstydzona.  Jego „ofiara”? – Zapytał, marszcząc brwi. Wzniosłam oczy do nieba.  No dobra, zabiłam go. Ale nie mogłam tak po prostu zabrać faceta do domu i próbować przekonać go, że to wszystko, to katastrofalny efekt jego wyobraźni!  Trzeba było pozwolić żeby ryś go ze żarł. Łatwiej jest zabić ofiarę, kiedy jej uwaga skupiona jest na żywności.  To nie byłoby fair play – powiedziałam, krzywiąc się.  Nie, ale byłoby roztropniej. Nie wiedziałam dlaczego, ale widok rozszarpywanego faceta z samego rana, jeszcze przed moją kawą, jakoś mnie nie zachwycał.  Zdecyduj się. Najpierw robisz mi wyrzuty, że zabiłam dzieciaka, a teraz wrzeszczysz na mnie, bo nie wzięłam go zdradzieckim sposobem – powiedziałam, wzruszając ramionami.  O nic Cię nie obwiniam. Po prostu wolałbym, żebyś zaczekała na mnie.  Bruce, jestem Assayimem, nie potrzebuję twojej pomocy.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody Assayim był zabójcą nadprzyrodzonej społeczności danego Stanu. Rodzaj szeryfa, pełniącego rolę zarówno policjanta jak i oprawcy, i uzbrojoną ręką Directum - Rady klanów. Krótko mówiąc, ktoś kogo z pewnością nie chcemy spotkać na swojej drodze.  Co by się stało gdybyś chybiła? Nie posiadasz kolosalnej siły jak my wszyscy. Chwila nieuwagi i mógłby rozpruć Ci brzuch z taką samą łatwością, jak zwykłemu człowiekowi. Popatrzyłam mu w oczy.  Wiesz, że gdybym chciała, to mogłabym Cię zabić w mniej niż dwie sekundy? I to nie były przechwałki. Zabijanie dla czarownicy wojny było prawdziwym hobby. Prawie stylem życia. Uczyłyśmy się odbierać życie w tym samym czasie co chodzić, jeść widelcem czy sznurować buty. I byłam szczególnie pilną uczennicą.  To prawda. Ale do tego musiałabyś użyć swojej magii, a ostatnio tego nie robisz. Zdziwiona, szeroko otworzyłam oczy.  Nie wiem o czym mówisz.  Mówię, że zabijasz swój cel albo kulami, albo tym dziwnym sztyletem, który nosisz przy pasku. Wcale nie używasz magii. I miałam do tego powody. Szpiedzy Mortefilis, Wysokiej Wampirzej Rady, od jakiegoś czasu próbowali ocenić zakres moich mocy. Uznałam więc, że będzie rozsądniej ograniczyć się do bardziej tradycyjnych metod eliminacji. Rzecz jasna, nie miałam zamiaru omawiać moich małych problemów z Brucem.  Lubię sport, wyzwania … jeśli zacznę używać swoich mocy, to nie pozostawi to wielkich szans mojemu przeciwnikowi. Nie wiem dlaczego Ci to przeszkadza? - Skłamałam.  Przeszkadza mi, ponieważ to zbyt równoważy siły, Rebecco i ponieważ nie znoszę patrzeć jak ryzykujesz życie. Przeszkadza mi, ponieważ zależy mi na tobie i ponieważ masz uroczą córkę. Przeszkadza mi, ponieważ budzę się każdego ranka, modląc się żeby nic Ci się nie stało – powiedział ochrypłym głosem. Wilkołaki i ich cholerny instynkt ochronny …  Bruce, nie chodzimy ze sobą , nie jestem częścią twojego stada i znamy się dopiero od kilku tygodni, więc postaraj się kontrolować, dobrze? Posłał mi smutne spojrzenie.  To nie to, co myślisz – powiedział, podchodząc do mnie.  Naprawdę? Nagle pobladł i zawahał się.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody  Oczywiście, jesteś kobietą i wilk we mnie zawsze będzie starał się Ciebie ochronić, ale… Och, do cholery! Nie wiem jak Ci to powiedzieć…  Otwórz usta, rusz językiem i użyj strun głosowych. Zdaje się, że to dobry początek – zadrwiłam. Zastanawiał się przez kilka sekund, nerwowo pocierając kark, po czym spojrzał mi w oczy.  Rebecco, jest coś dookoła ciebie… jakieś zagrożenie. Prawdziwe niebezpieczeństwo… Spojrzałam na niego, nieco zakłopotana.  Bruce, ciągle jestem w niebezpieczeństwie. To jest częścią mojej pracy.  Nie. Nie o tym mówię. Miałem sny, a właściwie koszmary dotyczące Ciebie. Od kilku dni budzę się przerażony…  Od kiedy wilkołaki mają jakieś przeczucia? Pożarłeś ostatnio jakiegoś szamana? - Ironizowałam. Wilki wierzyły, że pożeranie swoich wrogów, pozwala im wchłonąć ich moce, a szamani byli jedynymi nadprzyrodzonymi istotami, zdolnymi mieć wizje. Nic nigdy nie dowiodło prawdziwości tych wierzeń, ale to nie przeszkadzało im żyć w tym przekonaniu.  Bardzo śmieszne – powiedział, w końcu uśmiechając się. - Nie. Po prostu czasem jestem zdolny… to znaczy, mogę… Zamilkł.  Możesz co? Przepowiedzieć przyszłość? Spojrzał na mnie, zamierzał coś powiedzieć ale po chwili odpuścił sobie, wyraźnie zakłopotany.  To są bardziej wrażenia wywołane obrazami w moim umyśle…  Posłuchaj, nie wiem co widziałeś, ani jak bardzo uważasz to za straszne, ale dopóki nie powiesz mi co się stanie i jak tego uniknąć, to wszystko jest bez znaczenia.  To nie działa w taki sposób – przyznał.  To tym lepiej, bo nie chcę wiedzieć.  Naprawdę tak myślisz?  Bruce, gdybym miała martwic się za każdym razem, kiedy przepowiadano mi ponurą przyszłość, to przerażona zamknęłabym się w domu, czekając na śmierć.  Dobrze, ale…  Mówię poważnie. Chcę żebyś dał sobie spokój, dobrze? Żniwiarz i ja, kroczyliśmy zbyt często tą samą ścieżką, żeby w końcu, któregoś dnia nie skończyło się to naszym spotkaniem. I nie potrzebowałam żeby uparty wilk, uporczywie mi o tym przypominał.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody  Jak sobie życzysz – powiedział bez entuzjazmu. Odwróciłam się w stronę dwóch ciał. Wstawał świt i ryzyko napotkania turystów wzrastało z każdą minutą.  Pomożesz mi przenieść ich do bagażnika?  Czy chociaż raz nie moglibyśmy mieć normalnej randki? Wiesz, wyjść do restauracji, do kina, te wszystkie rzeczy, które robią normalni ludzie? - Narzekał. Uśmiechnęłam się.  Ostatnio nie mam na to zbyt wiele czasu, przykro mi.  Wiem, ale i tak mnie to wkurza. Jeśli nie możesz znaleźć nawet minuty dla przyjaciół…  Bruce, pomóż mi proszę pozbyć się ciał.  Dobra, dobra…  No już, do roboty! Znasz prawo tak samo jak ja. Żadnych śladów, które mogłyby przyciągnąć uwagę ludzkiej policji.  Wiem, ale znowu pobrudzę sobie ciuchy.  Są martwi, już nie będą krwawic – zauważyłam.  Nikt nigdy nie powiedział mi, że czarownice potrafią być aż tak despotyczne…  Poważnie? Westchnął i podniósł pierwsze ciało, żeby zarzucić sobie na prawe ramię. Następnie chwycił drugie i umieścił na lewym ramieniu. Wszystko to w ciągu kilku sekund i bez żadnego wysiłku z jego strony. Superman przy nim się chował.  Dasz sobie radę? - Zapytałam mechanicznie.  Żaden problem, ale zastanawiam się, czy to rozsądne wozić tych dwóch w samochodzie. Wyobraź sobie, że zatrzymuje nas policja… Wzruszyłam nonszalancko ramionami.  I co z tego. Rozwiążemy problem kiedy się pojawi.  I skończymy nie z dwoma, ale z czterema trupami w samochodzie . Jeśli nie więcej – powiedział z grymasem.  W porządku, więc co proponujesz? Wiesz, że nie mogę po prostu ich zakopać, to zbyt ryzykowne.  Jest inne rozwiązanie – powiedział, rzucając mi znaczące spojrzenie. Wiedziałam o czym myślał, ale nigdy nie odważyłabym się mu tego zaproponować.  Eh … nie przeszkadza Ci to ? - Zapytałam natychmiast, zakłopotana.  Jeszcze nie jadłem śniadania i jestem głodny jak wilk – powiedział, dumny ze swojej gry słów.  Jesteś pewien, że dasz radę? W końcu jest ich dwóch.  W najgorszym wypadku dostanę niestrawności – powiedział, zaczynając zdejmować ubrania.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody  Bruce, czekaj, czekaj! – Krzyknęłam.  Za późno – powiedział, stając przede mną nagi jak święty turecki.  Kurwa, mogłeś przynajmniej dać mi czas na odwrócenie się! - Skarciłam go, rumieniąc się.  To prawda, ale wtedy nie byłoby tak zabawnie – powiedział. Sierść zaczynała porastać jego ciało, a jego członki rozrastały się, wydając przy tym przerażające dźwięki i trzaski. Wilk Bruce'a był imponujący. Nie. Przerażający. Nie należał do lokalnego gatunku lykanów, ale do tego z Syberii. Wilkołaków stepów. Był gigantycznych rozmiarów, miał gęsta sierść i zęby dwa razy dłuższe i mocniejsze niż jego kuzyni z Ameryki Północne . Według mojej wiedzy, w Nowej Anglii nie było takiego stada jak jego.  O mój Boże, babciu – zażartowałam – jakie ty masz wielkie zęby! Wydał z siebie głośne warknięcie a ja roześmiałam się, odchodząc.  Bądź grzeczny, nie pobrudź się przy jedzeniu i nie zapomnij kości – powiedziałam, kierując się w stronę samochodu. Nie byłam w nastroju, żeby oglądać spektakl. Była siódma rano i marzyły mi się pączki i kawa. Tropiłam zmiennego rysia renegata przez kilka godzin i to mnie całkowicie wykończyło. Teraz jedyna rzecz, której chciałam to powrót do domu i położenie się do łóżka. Godzinę później, obudziłam się nagle, słysząc Bruce'a otwierającego drzwi. Wrócił do ludzkiej postaci i ubrał się.  Wiesz, że chrapiesz ? - Zapytał, gładząc moje czoło.  Skąd wiesz? Nawet nie było Cię w samochodzie – wymamrotałam, przymykając oczy.  Nie musiałem, myślę, że nigdy nie widziałem Cię śpiącej bez chrapania. Leonora i ja, przez prawie trzy tygodnie mieszkałyśmy u niego. Przez czas remontu mojego mieszkania, które zostało zniszczone w czasie walki Bruce'a z potworem, który zamierzał porwać moją córkę.  A najbardziej zaskakujące jest t , że tęsknię za tym … - Dodał.  Co? - Mruknęłam.  Twoje chrapanie, śmiech Leonory, wasza obecność…  Bruce, spędzasz swój wolny czas bawiąc się w opiekunkę, sprzątając moje mieszkanie, robiąc zakupy, a nawet gotując. Praktycznie codziennie się widzimy. Wilk zdecydował, że ułatwić mi moją codzienność i przejął rolę gospodyni. Trochę próbowałam się opierać, ale udało mu się zakorzenić w moim życiu w tak dyskretny sposób, że w końcu ustąpiłam.  Wiem, ale to nie to samo. Uwielbiałem widzieć was rano, po przebudzeniu, układać Leo do snu każdego wieczoru, słyszeć jak narzekasz, bo zapomniałem opuścić deskę muszli klozetowej i w kółko oglądać całą serię „Czystej krwi” w telewizji.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody  To było tymczasowe rozwiązanie. Nie zamierzam ponownie zamieszkać z tobą – powiedziałam, potrząsając głową.  Dlaczego? - Upierał się, chwytając mnie za rękę. - Nie jestem ani mężem, ani kochankiem i uwielbiasz żyć ze mną. Jego piękne, ciemne oczy, przyglądały mi się uważnie.  To wykluczone – powiedziałam, wyrywając rękę .  Ale chcę tylko …  Wiem i odpowiedz brzmi nie, Bruce. Nie jestem lykanem tylko czarownicą. Jesteś wilkołakiem Alpha, musisz stworzyć swoją własną rodzinę, swoje własne stado z istotami podobnymi do Ciebie.  Mam was, Ciebie i Leo – upierał się.  Tak, ale nie jestem twoją żoną, a Leo nie jest twoją córką. Dlaczego nie wrócisz do swoich? Drgnął, jakbym uderzyła go i rzucił mi czarne spojrzenie.  Nie mogę – powiedział chłodno.  Nie możesz?  Nie – powiedział, odwracając głowę i uruchamiając samochód. Otworzyłam usta i natychmiast je zamknęłam. Był sam i żył z dala od swoich. Tak samo jak ja. Znałam ból wygnania i rozumiałam Bruce'a. Ale popełnił błąd wybierając nas, Leo i mnie, żeby stworzyć nowy klan.  Nigdy ich nie zastąpimy, Bruce. Wierz mi, wiem o czym mówię. Już ponad dziesięć lat nie widziałam swoich i ciągle bardzo za nimi tęsknię.  Więc dlaczego odeszłaś? Vikaris, mój klan, chciały mnie zabić. Nie winiłam ich za to, ale nie miałam skłonności samobójczych, żeby chętnie oddać się w ich pazury. Minął już szmat czasu, ale one nie były z tych co zapominają, ani tym bardziej wybaczają.  Nie miałam wyboru – odpowiedziałam.  Ani ja .  W takim razie znajdź sobie wilczycę tutaj. Chyba możesz? Wilki nie tolerowały mieszanych małżeństw. Historia przedłużenia gatunku.  Nie.  To znaczy, że nie możesz połączyć się w parę z lokalną wilczycą ?  Rebecco, jest taka sama różnica pomiędzy wilkołakiem z Ameryki Północnej i mną, jak pomiędzy tobą i zmiennym.  Ale pomimo to, jesteś częścią stada z Vermont…  Tolerują mnie, ale tak naprawdę nie jestem jednym z nich.  Wiedziałam, że są sekciarzami, ale nie aż do tego stopnia… To śmieszne!  Za wszelką cenę chcesz mnie udomowić, co? W przypadku gdybyś nie rozumiała, moje kawalerskie życie bardzo mi odpowiada. Nie szukam towarzyszki tylko rodziny do kochania. I możesz mi wierzyć, to jest o wiele trudniejsze niż znalezienie dziewczyny do łóżka.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.  Głęboko wierzę, że zasługujesz na coś o wiele lepszego niż to, co mamy Ci do zaoferowania.  Mam wystarczająco dużo doświadczenia, żeby wiedzieć co jest dla mnie właściwe lub nie. Znam swoje potrzeby i twardo zamierzam zostać i być częścią twojego życia – powiedział tonem, który oznaczał, że dyskusja została zamknięta. Tak … cóż, ja jednak byłam przekonana, że nie rozumiał konsekwencji takiego działania. Nie miał najmniejszego pojęcia czym byłam, ani jak bardzo ryzykuje samym tylko przebywaniem w moim towarzystwie. A nawet gdybym mu powiedziała, to pomyślałby, ze to żart . Większość istot nadprzyrodzonych nie wierzyła w nasze istnienie. Vikaris były uznawane za legendy, potwory z bajek, ludowe wcielenie szatana lub Jeźdźców Apokalipsy. Nie wyobrażali sobie, że mogłyby być prawdziwe. Ale nawet jeśli zaprzeczamy istnieniu diabła, to nie znaczy, że on tak naprawdę nie istnieje.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody Rozdział 2 Kiedy godzinę później Bruce odwiózł mnie do domu, sierpniowe słońce już wystawiło swój nos, ale było jeszcze chłodno. Burlington, Vermont, Nowa Anglia, bardziej znane było ze swojego spokoju, jeziora, pobliskiej stacji narciarskiej i długich zim, niż z letniego upału. Tutaj temperatura rzadko przekraczała trzydzieści stopni.  Mamo? Moja córka, Leonora, siedziała po turecku przed telewizorem.  Już nie śpisz? Okiennice nadal były zamknięte. Od jakiegoś czasu coraz trudniej znosiła światło słoneczne.  Czuję zapach Bruce'a – powiedziała gwałtownie wstając. - Znowu był z tobą? Dobrze się bawiliście? Jej ciemne włosy kaskadą opadały na plecy, a jej oczy miały szmaragdowy kolor. Za kilka lat (i kilka centymetrów więcej), będziemy wyglądały jak bliźniaczki.  Jeszcze jak… prawdziwa fiesta – powiedziałam, zrzucając buty. Wyprostowała się nagle i zauważyłam jak drżą jej nozdrza.  Masz krople krwi na butach – powiedziała, a dwa małe wampirze kły powoli wysunęły się z jej dziąseł.  Leo , uważaj – powiedziałam – znowu przekłujesz sobie wargi.  O, przepraszam ! - Powiedziała, zakrywając dłonią usta. Ojciec Leo był wampirem. Co powinno było uczynić go niezdolnym do prokreacji. Ale zawsze miałam smykałkę do niesłychanych sytuacji. Dziwne i niewyjaśnione zjawiska. Łańcuchowe katastrofy. W skrócie, prawdziwe gówno…  Dobrze spałaś?  Tak. Beth zostawiła Ci wiadomość – powiedziała, wręczając mi kartkę papieru. Szybko przeczytałam kilka słów wypisanych na kopercie: „Musiałam wyjść o 5-ej. Leo śpi. Wszystko dobrze poszło.” Beth jest moją najlepszą przyjaciółką. Od lat regularnie pilnuje Leonory i raczej nie zostawiłaby jej bez nadzoru bez powodu. Musiało stać się coś naprawdę złego, skoro zdecydowała się wyjść o brzasku.  Nic Ci nie powiedziała? - Zapytałam zaniepokojona.  Nie. Kiedy się obudziłam już jej nie było. Bezzwłocznie chwyciłam komórkę i wybrałam jej numer, ale natychmiast włączyła się automatyczna sekretarka.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody  Jesteś pewna , że nic Ci nie mówiła? - Zapytałam ponownie.  Nie martw się mamo, jeśli Beth ma kłopoty to skontaktuje się z tobą – powiedziała Leo, uspokajającym głosem.  Tak, myślę, że tak – powiedziałam nieco spięta. Beth była równie za pan brat z kłopotami, jak i ja. I to nie było tylko zwykle gadanie. Miałam nadzieję, że to nie doprowadzi jej do punktu śmierci, podobnie jak wtedy, kiedy została postrzelona, albo wypatroszona, albo wtedy, gdy wygłodniały niedźwiedź próbował ją pożreć, albo jeszcze innym razem kiedy… zresztą, nieważne.  Jest sobota i nie mam szkoły. Co chcesz dzisiaj robić? Kino, czy oglądamy ostatni sezon „ Drop Dead Diva” ? - Zapytała Leo, specjalnie lekkim tonem. Moja córka podzielała moje zamiłowanie do serii i często zdarzało nam się spędzać dnie na pożeraniu lodów przed małym ekranem. Ale dzisiaj miałam inne plany.  Pójdę się położyć i obudź mnie za cztery godziny. Potem pójdziemy potrenować.  Naprawdę? - Zapytała z błyszczącymi oczami. Skinęłam głową.  A co sobie myślałaś? Masz 10 lat, najwyższa pora żebyś nauczyła się jak walczyć.  Jesteś zabawna, powtarzając mi bez przerwy, że mam 10 lat. Tak, jakbyś nie chciała żebym zbyt szybko urosła – powiedziała Leo, rozbawiona. Nie myliła się. Miała dojrzałość 14 – 15 letniego człowieka i strasznie mnie to martwiło. W moich oczach młodzież była znacznie bardziej przerażająca, niż zwariowane potwory, z którymi walczyłam. I o wiele bardziej nieprzewidywalna…  Nie. Chcę żebyś przetrwała i potrzebuję trochę czasu, żeby Cię przygotować.  Będzie też magia? - Zapytała zaniepokojona. Moja córka nie odziedziczyła moich talentów w tej dziedzinie. Jej zaklęcia na ogół nie działały, a kiedy już do tego dochodziło to rezultat był raczej dziwny. Ale aby przetrwać, nie mogła zadowolić się tylko swoją siłą fizyczną i prędkością. Zabiłam wystarczającą ilość wampirów, żeby to wiedzieć.  Magia naszego klanu jest najpotężniejszą, jaka istnieje na tym świecie, Leo. Jeśli jedna z moich „sióstr ” zdecydowałaby się Ciebie zaatakować, nie miałabyś żadnych szans. Musisz nauczyć się kontrolować swój talent.  Dlaczego nigdy o nich nie mówisz? Kim one są, mamo? Moja rodzina, moja krew i mój najgorszy koszma …  Jestem zbyt zmęczona. Możemy porozmawiać o tym później…  Za każdym razem, kiedy zadaję pytanie na temat twojego klanu, zawsze znajdujesz jakąś wymówkę żeby nie odpowiedzieć – zauważyła kwaśno.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody  Powiem ci kiedy uznam, że nadszedł odpowiedni czas – odpowiedziałam lodowatym tonem. Rysy mojej twarzy były zmrożone i spojrzałam na nią surowo. Cofnęła się.  Przepraszam – powiedziała, zwieszając głowę.  Leo, wiem, że jesteś ciekawa i umierasz z ochoty aby dowiedzieć się czegoś więcej o mojej przeszłości. To normalne – powiedziałam łagodnie, – ale…  Ale uważasz, że jestem za mała żeby znieść prawdę? - Przerwała.  Nawet nie jestem pewna, czy ja potrafię ją „znieść” - przyznałam nieco zawstydzona.  Och… - Szepnęła zdziwiona.  Tak… Cóż, teraz naprawdę muszę się położyć. Jeśli jesteś głodna, jest mięso i kilka torebek krwi w lodówce, w kuchni. Poszłam po nie ostatniej nocy.  Och, dziękuję mamo! - Wykrzyknęła zachwycona. Ludzcy nastolatkowie zachowywali się tak widząc ciuchy czy bilety na koncert, moja córka skakała z radości, kiedy przynosiłam jej krew. Będę musiała się do tego przyzwyczaić. Natychmiast pobiegła do kuchni. Sekundę później wróciła cała w skowronkach , wymachując jedną torebką.  To AB Rh+ moje ulubione! Jesteś najcudowniejszą matką na świecie!  Nie przesadzaj, nikogo nie zabiłam żeby ją zdobyć, po prostu poszłam do składu. Od zakończenia wojny, która zdewastowała klany nadprzyrodzonej społeczności świata, trzy lata temu wampiry podpisały Traktat zabraniający im pożywiać się bezpośrednio na ludziach. Teraz musiały przechodzić przez centrum składowe, które zaopatrywało ich w zależności od ich potrzeb.  Tak, ale ta jest najbardziej rzadka – powiedziała, przekłuwając torebkę kłami.  Leo, uważaj na parkiet! Weź miseczkę i idź zjeść to w kuchni! - Zganiłam ją.  Przepraszam – powiedziała krzywiąc się.  Idę do swojego pokoju. Do zobaczenia.  Spij dobrze – rzuciła, otwierając szafkę, w której znajdowały się miseczki. „Spać dobrze” nie było problemem . Ale „spać wystarczająco” stało się jednym. Trzeba powiedzieć, że wykonałam niemało godzin nadliczbowych i zlikwidowałam dobre dwadzieścia osób, odkąd zostałam mianowana oficjalnym zabójcą Directum - Rady nadprzyrodzonych istot. Wampiry, wilkołaki, szamani, zielarki a nawet demony, dwa miesiące wcześniej wybrali mnie jednomyślnie. Ale nie było czym się puszyć. Rezultat głosowania byłby inny, gdyby wszyscy wiedzieli kim jestem. A raczej czym…

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody W każdym bądź razie, letnie wakacje dobiegały końca, a ja nadal nie wiedziałam jak będę mogła żonglować moim napiętym grafikiem nauczyciela literatury francuskiej i Assayima.  Mamo?  Hmm…  Obudź się, już czas. Uniosłam głowę z poduszki i lewym okiem (prawe było ciągle zmoknięte) popatrzyłam na budzik. Spalam od czterech godzin a miałam wrażenie, jakbym zdrzemnęła się kilka minut.  Idę – mruknęłam.  Wypij na spokojnie kawę. Wezmę prysznic – powiedziała, skacząc po moim łóżku.  Dobrze – powiedziałam , wciągając dżinsy i koszulkę.  Powinnaś zmienić ciuchy bo znowu wszyscy pomyślą, że jestem twoją małą siostrą – powiedziała ze śmiechem. Zmarszczyłam brwi i rzuciłam okiem na moje odbicie w lustrze, stojącym przed szafą. Miałam 26 lat, ale rzadko dawano mi więcej niż 20. I byłam bardzo ładna. Dwa poważne utrudnienia dla Assayima, który potrzebował aby traktowano go poważnie.  Chcesz żebym rozplątała Ci włosy? Moja córka uwielbiała mnie czesać. A moje brązowe włosy, długie i gęste, wymagały sporo opieki.  Nie, może później.  Ale są strasznie poplątane!  No i co? Nie widzę w czym jest problem – gderałam rozczochrana, czując okropny smak w ustach i kierując się do kuchni.  Mamo, proszę.  Kochanie, idziemy trenować, a nie defilować w konkursie na Miss Świata. Daj mi spokój i idź powtórzyć sobie zaklęcia. Nie chciałabym żeby stała Ci się krzywda.  Nie jestem aż taką niezdarą …  Ja też nie byłam, ale pewnego razu na dwa dni zapadłam w śpiączkę.  Co Ci się stało? - Zapytała.  Przywołałam moc ziemi stojąc pod urwiskiem i dostałam głazem w głowę.  Żartujesz?  Nie – powiedziałam, z trudem utrzymując powagę.  Bardzo śmieszne – powiedziała, widząc moją wesołość.  Wiesz, nie powinnaś traktować tego zbyt lekko. Z twoim brakiem kontroli i praktyki w magii, takie rzeczy mogłyby Ci się przydarzyć – powiedziałam, tym razem znacznie poważniejszym tonem.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody Moja córka popatrzyła na mnie rozindyczonym wzrokiem. Ostatnio stawała się coraz bardziej drażliwa, a jej rozwój był równie szybki jak spektakularny. Niedługo zacznie trzaskać drzwiami z siłą bomby atomowej. Miałam tylko nadzieję, że będzie na tyle mądra, żeby nie pozwolić łaskotać się hormonom przed 7 rano. Czas mojej pierwszej kawy.  Na twoim miejscu, poszłabym zobaczyć kto dzwoni do drzwi. Ja idę wziąć kąpiel! - Powiedziała, idąc wściekłym krokiem w stronę łazienki. Odstawiłam swoją filiżankę pod ekspres do kawy i z westchnieniem załadowałam Berettę. Zwykła ostrożność. Wyciągniecie pistoletu zajmuje mniej czasu niż przywołanie magii . Skierowałam się do drzwi, z bronią w ręku, uważając aby być tak dyskretną jak to możliwe. Większość nadprzyrodzonych istot miało niezwykły słuch i z łatwością mogły mnie usłyszeć przez ścianę. A nawet mierzyć do mnie z karabinu czy innej zabawki tego typu. Zatrzymałam się na środku salonu i zbadałam energię mojego gościa.  Cholera, nie mogłaś wziąć ze sobą kluczy? - Powiedziałam, podchodząc do drzwi. Ale patrząc na przedstawienie, które czekało na mnie za drzwiami, domyśliłam się, że odpowiedzią na moje pytanie było bardzo wyraźne nie.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody Rozdział 3  Och … no proszę, widzę, że masz formę – powiedziałam, z trudem powstrzymując się, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Jedno warknięcie, drugie i w końcu zrozumiały dźwięk.  Grr... grr … chrr … ch ...odź – warknęła. Beth, moja najlepsza przyjaciółka i moja szefowa wydziału na Uniwersytecie w takim stanie mogła być równie przerażająca co śmieszna. Sierść anarchicznie porastała jej twarz, jej nos powiększył się trzykrotnie a jeśli chodzi o jej usta … cóż, wszystko co mogłam powiedzieć to, że kły na miejscu zębów nie za bardzo pomagały w wysławianiu się.  Najpierw muszę uprzedzić Leonorę – powiedziałam, zagryzając usta żeby się nie roześmiać.  Nie… Chodź – powiedziała, kładąc swoje pazury na moim ramieniu. Walczyła ze swoją bestią, ale nie byłam pewna, że wytrzyma jeszcze długo.  Uspokój się. Nie będziesz mogła ze mną rozmawiać jeśli się przemienisz i w dodatku, znowu wszędzie zostawisz sierść i zaślinisz poduszki kanapy. Wchodź.  Grr … grr... - warknęła.  Tak, tak, wiem. No chodź. Nie możesz tak przechadzać się między ludźmi, wywołasz panikę. Już sobie wyobrażałam te wrzaski, ataki serca i inne równie „zabawne” rzeczy. „Och … ależ zapewniam pana oficerze, że widzieliśmy wilka. Ogromnego wilka, większego niż lew…”  Grr … przy...kro … mi – powiedziała, w końcu przekraczając próg.  Chcesz coś do picia? - Zapytałam, szybko zamykając drzwi.  Ni … Nie, dziękuję – odpowiedziała, podążając za mną do salonu.  Cóż, ja napiję się coca-coli – powiedziałam z uśmiechem.  My … nie … nie mamy czasu… My… Odwróciłam się do niej i spojrzałam na nią zimno.  Powiedziałam, że napiję się coca-coli - tym razem powiedziałam to tonem, który nie dopuszczał żadnej dyskusji. Patrzyła na mnie przez chwilę, z oczami błyszczącymi wściekłością, i z ciałem wstrząsanym drgawkami. Popełniłam błąd debiutanta, zwracając się do niej w ten sposób. Bestia odebrała to jako wyzwanie.  Beth? - Powiedziałam, przyglądając jej się z niepokojem. Jeśli nie odzyska kontroli to będzie mogła poważnie mnie zranić.  Oddychaj. To ja, Rebecca. Nie rób niczego, czego mogłabyś żałować.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody Nie odłożyłam swojej Beretty. Była starannie ukryta na moich plecach, za paskiem dżinsów. Potrzebowałam tylko trzech sekund żeby po nią sięgnąć i odbezpieczyć.  Kochana, słyszysz mnie?  Po… poczekaj. To przejdzie – powiedziała w końcu, głęboko oddychając.  Przyniosę Ci coś do picia – powiedziałam, nagle kierując się do kuchni.  Tak – szepnęła. Wracając kilka sekund później, znalazłam ją siedzącą na kanapie z głową pomiędzy kolanami.  Proszę, kochana – powiedziałam, otwierając puszkę coli.  Dziękuję – powiedziała, podnosząc głowę. Z ulgą zauważyłam, że niemal wróciła do ludzkiej postaci. Sierść zniknęła z jej ślicznej twarzy. Ustąpiła miejsca piegom, wąskiemu i prostemu noskowi i wysokim kościom policzkowym. Jej oczy zachowały żółty, miodowy kolor, charakterystyczny dla lykanów. Ale już było o wiele lepiej.  Potrzebujesz trochę więcej ćwiczeń relaksacyjnych – powiedziałam, siadając obok. Nieznacznie skinęła głową.  Tak, wiem. Ale uwierz, ostatnio wcale nie jest mi łatwo. Doskonale rozumiałam problem. Gordon - Alpha lokalnego stada wilkołaków, jej Alpha, był ofiarą choroby starych wilków. Tak naprawdę nie kontrolował już swoich impulsów i swojego temperamentu. A to odbijało się na innych członkach klanu, którzy czerpali swoją siłę i równowagę z mocy przywódcy ich stada.  Jak się czuje twój Alpha?  To już nie potrwa długo – powiedziała niskim głosem. Lubiłam Gordona. Kiedy miałam kłopoty, nie zawahał się narazić swojego życia, żeby mi pomóc. Patrzeć jak więdnie, stopniowo izoluje się żeby w końcu stracić wszelkie ślady ludzkości i zanurzyć się w morderczym szale, było szczególnie bolesne.  Cholera – powiedziałam, przysuwając się do niej.  Nawet nie mów – powiedziała ze zmęczoną miną.  Przykro mi – powiedziałam, przykrywając jej dłoń swoją. I tym bardziej było mi przykro, ponieważ wiedziałam, że to właśnie Beth, jego prawa ręka jego Raani, najprawdopodobniej będzie zmuszona za kilka miesięcy, wyeliminować go.  Wiem, że bardzo go sobie cenisz. Zresztą on Ciebie również – powiedziała z bladym uśmiechem.  To prawda. Jest dobrym Alphą i dobrym człowiekiem. Będzie mi go brakowało, kiedy odejdzie. Jej twarz przybrała wyraz zaskoczenia.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody  Co? - Zapytałam.  To dziwne usłyszeć od ciebie coś takiego. Zazwyczaj nie obchodzi Cię co może się przydarzyć innym. Przynajmniej, dopóki to nie dotyczy Leonory lub mnie…  To jest krytyka czy komplement? - Zapytałam. Zrobiła niejasny grymas i zauważyłam, że jej oczy w końcu przybrały swój naturalny kolor. Znowu była wyrafinowaną, elegancką, młodą kobietą, miłośniczką koktajli i spotkań towarzyskich, którą wszyscy znali i szanowali.  Nie wiem. Jesteśmy przyjaciółkami już od kilku ładnych lat i przyzwyczaiłam się do twojej mizantropii i cynizmu – powiedziała, z wdziękiem odstawiając puszkę na stolik. - Więc pozwól, że trochę się zdziwię.  W takim razie wybaczam Ci – powiedziałam, śmiejąc się. Uśmiechnęła się, ale jej uśmiech nie sięgał oczu. Jej twarz naznaczona była ogromną powagą i pragnęłam sprawić żeby zniknęła, ale nie byłam pewne czy chcę wiedzieć skąd się wzięła. Niestety, nie zawsze da się od tego uciec.  Dobrze. Więc powiedz mi, gdzie chciałaś żebym za tobą poszła? Dlaczego mnie potrzebujesz? - Zapytałam. Zadrżała i spuściła głowę.  Myriam nie żyje – wyszeptała w końcu. Myriam była młodą wilczycą w wieku piętnastu lat. Właśnie sparowała się z młodym samcem Beta, Randallem i za niecały tydzień mieliśmy świętować ich związek. Bardzo uprzejmie zaprosili mnie na ceremonię. I przy tej okazji zgodziłam się reprezentować Directum.  Jak to się stało? - Zapytałam delikatnie.  Znaleźliśmy ją w jej pokoju. Została zgwałcona i zamordowana.  W jej pokoju? To znaczy w domu jej rodziców? Ponuro skinęła głową. Dlaczego to zawsze trafia na jej klan? Dwa miesiące wcześniej już stracili młodego Betę, porwanego przez bandę sfiksowanych naukowców. Pozbyłam się problemu, ale ojciec ofiary, Jerry, zginął i całe stado było jeszcze w szoku.  A gdzie oni byli? Rodzice, to znaczy…  Pojechali na weekend do najstarszej córki. Zostawili Myriam w domu, ponieważ uparła się, że chce zostać ze swoim narzeczonym . Mieli udoskonalić przygotowania do uczty. Zabicie wilkołaka było dość skomplikowane. Nie niewykonalne. Zwłaszcza srebrnymi kulami, ale skomplikowane. Mieli herkulesową siłę i systematycznie uzdrawiali się z ran, które zostały im zadane. Sprawca z pewnością nie był człowiekiem.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody  W jakim charakterze chcesz żebym zainterweniowała? Przez chwilę marszczyła brwi, zaskoczona.  Jak to? Powtórzyłam pytanie:  Zwracasz się do mnie jako do przyjaciela czy Assayima? Błysk zrozumienia w końcu pojawił się w jej oczach.  Eee … a ty co o tym myślisz? - Zapytała niepewnie.  Jeśli zwracasz się do mnie jak do przyjaciela, będę mogła przesłuchać tylko tych, którzy się zgodzą i nie będę miała prawa ukarać winnego lub winnych. Moja opinia będzie tylko doradcza. I stado będzie musiało wykonać karę. Jeśli pojawię się jako Assayim, wtedy będę miała za sobą moc Directum. Przeprowadzę dochodzenie, ale sama będę decydowała jak mam postępować i osobiście zajmę się eliminacją winnego. Zastanawiała się przez kilka sekund, po czym powiedziała:  Normalnie, to poprosiłabym Cię żebyś tylko pomogła nam w dochodzeniu i sami zajęlibyśmy się tym wszystkim, ale stado nie jest już tym czym było wcześniej. Jesteśmy osłabieni i bardziej rozdarci niż myślałam, że to możliwe. Więc chyba lepiej będzie, jeśli zainterweniujesz jako Assayim.  W porządku, ale decyzja będzie oficjalna tylko za zgodą Directum.  Wiem. Masz zamiar się z nimi skontaktować? Skontaktowanie się z innymi klanami bez uprzedniej rozmowy z Alphą, wydawało się nieuczciwe.  Tak. Ale najpierw chcę porozmawiać z Gordonem – powiedziałam. Skrzywiła się.  Ciągle jest szefem, prawda? - Zasugerowałam.  Masz rację. Mam tylko nadzieję, że nie będzie sprawiał problemów – powiedziała, drapiąc się po ręce.  Wkrótce się tego dowiemy. Zawieziesz mnie?  Tak – powiedziała wstając.  Czego mogę się spodziewać? - Zapytałam, również się podnosząc.  Co masz na myśli?  W jakim stanie znaleźliście Myriam? Nagle zobaczyłam głęboki smutek w jej oczach.  Była… była w jednym kawałku, ale było dużo krwi… - Powiedziała z gardłem ochrypłym z emocji. - Dlaczego pytasz? Zazwyczaj nie wydajesz się wstrząśnięta taką zbrodnią.  To prawda, ale ofiara miała tylko piętnaście lat – odparłam. - Bardzo by mnie męczyło gdybym musiała układać puzzle z jej szczątek. Patrzyła na mnie przez chwilę , po czym zauważyłam łzy spływające po jej policzkach.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody  To był miły dzieciak… Beth z nas obu, niewątpliwie była tą bardziej wrażliwą. Ale w ostatnim czasie poczyniłam poważne postępy w tej dziedzinie. Nie powiedziałabym, że czuję się naprawdę dotknięta tą tragedią, ale teraz potrafiłam doświadczyć pewnego rodzaju współczucia.  Wiem. Wstałam i skierowałam się na korytarz.  Leonora, muszę wyjść! - Krzyknęłam. - Do mojego powrotu nikomu nie otwieraj drzwi. Usłyszałam jak drzwi od łazienki otwierają się i pojawiła się moja córka, ubrana w niebieski szlafrok.  O nie, mamo. Powiedziałaś, że będziemy trenować…  Leo, wystarczy – powiedziałam stanowczym tonem. - Absolutnie muszę wyjść. Podniosła głowę i zauważyła Beth, która ocierała łzę z policzka.  Dobrze mamo – powiedziała bezbarwnym głosem. Moja córka szczerze kochała wilczycę. Podeszła do niej i wzięła ją za rękę.  Chcesz się przytulic?  Nie, kochanie. Wszystko w porządku – odpowiedziała.  To poważne? - Zapytała Leo, zaniepokojona.  Nie martw się, wszystko będzie dobrze – odpowiedziała Beth. - Jadłaś już?  Tak. Mama przyniosła mi co najmniej dziesięć kilogramów surowego mięsa i dwa litry krwi. Jestem pełna – powiedziała cichym głosem.  Dwa litry? - Powiedziała, rzucając mi zdumione spojrzenie. Odwróciłam głowę, celowo ignorując jej reakcję.  Tak. To jak, idziemy czy nie? Spojrzała zmartwiona na Leonorę.  Naprawdę chcesz ją zostawić samą?  Nie. Ale również nie mam ochoty żeby oglądała spektakl.  Mogę zostać w samochodzie i grzecznie na was zaczekać – zaproponowała moja córka. Obrzuciłam ją podejrzliwym spojrzeniem.  I mam Ci wierzyć, tak? Beth dała mi kuksańca łokciem.  No weź … ten jeden raz… Odwróciłam się do Leo i stopniałam pod jej proszącym spojrzeniem.  No dobra, biegnij się ubrać!  Uwinę się migiem – krzyknęła w podskoku. Ledwo się odwróciła gdy Beth szepnęła: Od kiedy zwiększyłaś ilość krwi?

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody Od dnia, w którym zaatakowała człowieka w parku – odpowiedziałam z westchnieniem. Uniosła brwi, zaskoczona.  Co się stało?  Bawiła się, jakiś młody chłopak kopnął piłkę w jej kierunku, zbliżył się do niej i… Cóż, miał zabandażowaną rękę, najprawdopodobniej zranił się niewiele wcześniej. Wbiła mu kły w szyję.  O kurcze! Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?  A co by to zmieniło? Beth przełknęła.  Zabiła go?  Nie. Powstrzymałam ją na czas.  Nikt was nie widział? Potrząsnęłam głową.  Zasłaniały nas drzewa, a jego koledzy byli zbyt daleko, żeby cokolwiek zobaczyć.  Co masz zamiar teraz zrobić?  Nie wiem. Jej siła i szybkość wzrastają, tak samo jak jej pragnienie krwi. Jej energia już praktycznie nie jest ludzka.  Ale ciągle oddycha.  Jeśli myślisz, że to cokolwiek zmienia…  Już mamo, jestem gotowa! Nagle, jak duch, pojawiła się na środku salonu, ubrana w ładną, niebieską sukienkę na ramiączka i sandały. Wyglądała jak śliczna i nieszkodliwa dziewczynka. Dość oryginalny kamuflaż dla tak niebezpiecznego predatora.  Idziemy. I to ja kieruję! - Powiedziałam, wyciągając rękę do Beth. Pokazała mi język, wyciągnęła z tylnej kieszeni spodni klucze i rzuciła mi.  Dziękuję – powiedziałam, chwytając je. Leo zaśmiała się.  Powiedziałam mamie jak ostatnim razem , policja wlepiła nam słony mandat. Beth była uzależniona od szybkiej jazdy. Widząc jej mikroskopijny samochodzik, nie wiem jak to robiła, ale zawsze udawało jej się złapać mandat za przekroczenie prędkości. A dzisiaj była tak zdenerwowana, że gdyby do tego doszło, to nie ręczyłabym za typa, któremu przyszłoby do głowy wlepić jej mandat.  Nie ufasz mi? - Zapytała Beth, niewinnie trzepocząc rzęsami.  Co też Ci przyszło do głowy? - Odpowiedziałam, naśladując ją. Przynajmniej była w stanie żartować, a to już coś. Leonora z trudnością wcisnęła się na tył mini Coopera i przez chwilę żałowałam, że nie chciało mi się odebrać mojego starego Chryslera z garażu.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody Dom rodziców Myriam znajdował się w Saint-Albans, jakieś pięćdziesiąt kilometrów stąd. To nie był koniec świata, ale też nie tak blisko.  Wiesz mamo, powinnaś sobie kupić pick-upa, to by Ci znacznie ułatwiło pracę – powiedziała Leonora, nucąc pod nosem ze słuchawkami na uszach. Beth zacisnęła usta żeby się nie roześmiać.  Pick-up?  No, tak. Świetnie się nadaje do przewożenia ciał.  Za kogo ty mnie bierzesz? Za grabarza?  Cóż… gdyby spojrzeć na to wprost, powiedziałabym, że w ostatnim czasie pochowałaś więcej ludzi niż Morbin&Hamer. Morbin&Hamer był lokalnym zakładem pogrzebowym. Z tego co słyszałam, to organizowane przez nich pogrzeby były pierwsza klasa…  Kto Ci o tym powiedział ? - Zapytałam, obrzucając Beth morderczym spojrzeniem. Potrząsnęła głową w zaprzeczeniu.  Nikt. Ale wiem czym jest Assayim i liczyłam ile razy wróciłaś do domu w ubraniu poplamionym krwią – powiedziała, dalej sobie nucąc.  Zauważ – powiedziała Beth – że ma rację co do pick-upa. Może mogłybyśmy zwrócić się do Directum aby zapewniło Ci służbowy samochód?  Nie rób mi fałszywych nadziei, ostatnio jestem nieco wrażliwa – zadrwiłam.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody Rozdział 4 Domy lykanów na ogół były odizolowane i otoczone hektarami lasów. Tym sposobem mogli spokojnie żyć i przemieniać się, raz w człowieka, raz w zwierzę, nie budząc ciekawości wścibskich sąsiadów. Ogromna, współczesna i prostokątna budowla ze szklanymi drzwiami, nie odstępowała od reguły. Była zagubiona w szczerym polu, wiele kilometrów od jakiejkolwiek ludzkiej posiadłości.  Spójrz mamo, Bruce tu jest! - Wykrzyknęła Leonora, kiedy z trudnością parkowałam pomiędzy samochodami, stojącymi przed domem. Stepowy wilk był sam, opierał się plecami o ścianę i nonszalancko palił papierosa. Wiatr wydymał jego kraciastą koszulę.  A od kiedy to on pali? - Zapytała Beth, marszcząc brwi.  Myślę, że od niedawna – rzuciłam – inaczej już dawno poczułabyś zapach tytoniu na nim lub na jego wilku – zauważyłam.  Mamo, mogę iść do niego? - Zapytała Leonora, wiercąc się na swoim miejscu. Odwróciłam się do niej.  Nie ma mowy. Zostajesz w samochodzie – zarządziłam.  Dobrze. Ale może czekając na was, mogłabym trochę pospacerować i schować się w cieniu? Jest zbyt gorąco a klimatyzacja nie działa. Bruce otworzył drzwi i zmarszczył brwi, widząc Leonorę.  Co ona tu robi? - Warknął.  Nie miałam z kim jej zostawić, więc zabrałam ją ze sobą – powiedziałam, wysiadając z samochodu.  Zajmę się nią i zabiorę do domu – powiedział gorączkowo. Popatrzyłam na niego zdziwiona.  Dlaczego? Jest problem?  Nie, ale tak będzie rozsądniej – powiedział wymijająco. Coś tu nie pasowało, ale najwyraźniej nie miał ochoty o tym mówić.  Jesteś pewien, że wszystko w porządku? - Zapytałam zaniepokojona.  Tak, tak… Wszystko w porządku, nie martw się – powiedział ze spuszczoną głową, nerwowo drapiąc ziemię podeszwą buta. Podeszłam i delikatnie uniosłam jego podbródek. Miał nawiedzone spojrzenie. Wyrażało strach i emocje, której w tym momencie nie byłam w stanie wyłapać.  Dobrze, zabierz Leo, przyjadę po nią później – powiedziałam neutralnym tonem.  Ale potrzebujemy Cię tutaj! - Warknęła Beth. - Jesteś częścią stada…  Odpuść sobie, Beth – powiedziałam autorytatywnie.  Ale …  Powiedziałam , żebyś sobie dała spokój – upierałam się.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody Bruce posłał mi wdzięczny uśmiech i odwrócił się do Leonory.  Z myślą o tobie kupiłem mnóstwo gier video – powiedział, chwytając ją za rękę.  Naprawdę? - Zawołała zachwycona.  No przecież mówię. Beth przez chwilę patrzyła za nim morderczym wzrokiem, po czym odwróciła się do mnie.  Nigdy nie powinniśmy byli zaakceptować obcego w stadzie – powiedziała gorzko. Wystarczająco znałam Bruce'a, żeby wiedzieć iż jego odejście nie miało nic wspólnego z faktem, że jest wilkiem stepów a nie łakiem z Ameryki Północnej. Ale Beth nie była w stanie myśleć. Dzisiaj za bardzo kierowały nią emocje żeby mogła racjonalnie rozumować.  Nie uważasz, że nieco przesadzasz? - Zapytałam, idąc za nią do domu.  Nie – odpowiedziała w złej wierze.  I tak jest tutaj za dużo ludzi – powiedziałam, wspinając się za nią na pierwsze piętro. Dobre dwadzieścia wilków zajmowało najmniejsze wolne miejsce. Tłoczyli się w korytarzu, jak rój much na kupie śmieci. Beth bez problemu, natychmiast utorowała sobie ścieżkę między nimi. Próbowałam iść za nią, ale bez większego sukcesu.  Przepraszam, możecie pozwolić mi przejść, proszę? - Powiedziałam, czując powoli rosnące napięcie. Żadnej odpowiedzi.  Mógłby pan trochę się przesunąć, proszę? - Poprosiłam ponownie, stukając po ramieniu typa, który był do mnie odwrócony plecami. Nadal żadnej reakcji. Byłam osaczona, ściśnięta i otoczona ze wszystkich stron przez nieznane ciała. Tworzyły pewien rodzaj klatki wokół mnie, której ściany zdawały się stopniowo przybliżać. Straciłam cierpliwość i pchnęłam gwałtownie wilka przede mną.  Kim pani jest? - Warknął, rzucając mi groźne spojrzenie. Był średniego wzrostu i wyglądał jak przedstawiciel handlowy, czy jakikolwiek inny.  Kimś, kto nie ma czasu do stracenia przez takie dziecinady – odpowiedziałam, mierząc go wzrokiem.  Zdaje się, że zapytaliśmy panią kim jest ? - Warknął wściekle potężnie zbudowany typ, po mojej prawej stronie. Natychmiast rozpoznałam Dantego. Mieliśmy okazję spotkać się u Beth, na grillu, zanim stałam się Assayimem. I jeśli on mnie nie pamiętał, to ze swoim wyglądem szybko rzucał się w oczy. Jego ramiona były wytatuowane, głowa ogolona, a na skórzanej kurtce nosił plemienne insygnia. Wyglądał jak zapaśnik z wesołego miasteczka, albo Hell's Angel.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody Typ raczej niezbyt doceniany przez wilki, które zazwyczaj wolały pozornie niewinny i zwykły wygląd.  Dante, zostaw ją w spokoju – usłyszałam nieco dalej warkniecie Beth. Zawróciła i próbowała przecisnąć się do mnie.  Odsuń się – powiedziałam niezbyt serdecznym tonem. Obrzucił mnie nienawistnym spojrzeniem.  Albo co? Czułam, że umiera z ochoty żeby wyżyć się na kimś. Nieszczęśliwie dla niego, wylosował nieodpowiedni numer.  Albo wygrasz kwadrans w piekle – powiedziałam.  Lepiej posłuchaj i zostaw panią w spokoju – powiedział głos, który od razu poznałam. Linus patrzył na mnie z uśmiechem. Nie zmienił się. Ciągle ten sam szorstki wygląd gracza rugby i okropny południowy akcent.  Ten człowiek nie ma tu nic do roboty – splunął Dante. Wilki nie mogły wyczuć mojej energii. Zresztą żadna nadprzyrodzona istota nie była w stanie tego zrobić. To było częścią moich mocy. I przez dziesięć lat pozwoliło mi ukrywać się wśród ludzi i uciec przed łowcami mojego klanu.  I co masz zamiar zrobić? Wyrzucić mnie stąd? - Zapytałam lodowato.  Nie. Będę musiał Cię zabić, moja piękna – powiedział, wypinając mięśnie klatki piersiowej. Inni członkowie stada , instynktownie cofnęli się żeby zrobić nam miejsce i popatrzeć na moją śmierć. Prawie było mi przykro, że ich rozczaruję.  Zapamiętaj, że nie dałeś mi wyboru – powiedziałam złowieszczo. Roześmiał się i popchnął mnie na ścianę, ale nie wystarczająco silnie żeby mnie znokautować. Najwidoczniej miał ochotę przeciągnąć zabawę. Ja nie. Wezwałam swoją moc. Magia napłynęła z okien, ziemi, powietrza i przeniknęła moją skórę jak tornado. Następnie wybuchły tysiącem macek, które rzuciły się na Dantego. Wpiły się w jego usta, nos, brzuch, nogi i uniosły metr nad ziemię, podczas kiedy zaczął wyć z bólu.  A więc, mój wilku, co mówiłeś ? - Szepnęłam, podchodząc do niego na tyle blisko, aby żar mojej mocy wzrósł i zaczął nim skręcać. Nagle poczułam ruch za sobą.  Jeden ruch i zabiję go! - Krzyknęłam, nie odwracając głowy.  Dante, przedstawiam Ci Rebeccę Kean. Assayima Directum – powiedział Linus, rozbawiony. Wszyscy lykanie, stojący wzdłuż ściany, zadrżeli i patrzyli na mnie jednocześnie z ciekawością i przerażeniem. Ale to nie miało znaczenia. Nie byłam tu żeby wygrać konkurs popularności.

Cassandra O'Donnell – Rebecca Kean 2 – Pakt krwi Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 Nieoficjalne tłumaczenie: Lucypher_13 www.chomikuj.pl/lucypher_13 Korekta: kamil_mlody (Pati) www.chomikuj.pl/kamil_mlody  Eee... zaczekaj. Myślałem, że ona jest… Nie wiedziałem, że … - Sapał Dante, wijąc się z bólu.  Właśnie zaatakowałeś członka Rady – powiedziałam z uśmiechem.  Wziąłem panią za człowieka, przykro mi – jęknął, z twarzą zniekształconą przez cierpienie.  Naprawdę? Nie znałam dobrze Dantego, ale wiedziałam, że jest zagrożeniem dla stada. Chciał zająć miejsce Gordona i zabić jego wnuka, Williama, młodego Alphę, nad którym czuwała Beth. Dante nie był wilkiem Alpha. Tylko Beta. Ale miał reputację doskonałego bojownika i ostatniego łotra. Jego największą ambicją było stać się kalifem na miejscu kalifa. Taki „Iznogoud”, tylko o wiele gorszy.  Niech pani przestanie! - Wykrztusił wilkołak, pomiędzy dwoma wrzaskami. W zasadzie nie miałam prawa wtrącać się do ich problemów z sukcesją, ale ponieważ ten dupek rozpoczął działania wojenne, nie mogłam przegapić takiej możliwości…  Rebecco, uwolnij go, proszę – poprosiła Beth, błagalnym głosem.  Dlaczego? Inne wilki z uwagą śledziły scenę. Niektóre wydawały się bardzo zadowolone z obrotu wydarzeń, inne mniej. Domyślałam się, że ich reakcje różniły się w zależności od tego, czy należały lub nie, do zwolenników Dantego. Beth położyła rękę na moim ramieniu.  Rebecco, nie możesz go zabić – potrząsnęła głową – nie w taki sposób.  Ale on mnie zaatakował! - Zaprotestowałam.  Nie wiedział kim jesteś – powiedziała Beth, przekonująco. - Nie możesz go za to winić!  Czyżby? Pozwoliłam swojej mocy wzrosnąć i delektowałam się smakiem jego bólu i strachu na moim języku. Każda cząstka mego ciała umierała z ochoty aby z nim skończyć.  Proszę… Stado jest już w żałobie, nie narzucaj nam tego ponownie. Patrzyła na mnie błagalnie, i jak zawsze, ustąpiłam żeby jej nie zranić.  Dobrze – powiedziałam, głęboko oddychając. - Skoro tego właśnie chcesz … ale twój sentymentalizm kiedyś Cię zgubi, Beth! Przywołałam magię, która torturowała jego ciało i wciągnęłam ją jak odpływ zlewu, żeby powróciła do moich żył. Dante opadł na niebiesko-żółty dywan w korytarzu i niezdarnie próbował się podnieść.  Dziękuję – powiedziała po prostu.  Wiesz, czasami myślę, że przyjaźń to uciążliwe uczucie – powiedziałam, wzdychając.  Szkoda, gdyby go pani zabiła, to dzięki temu pozbylibyśmy się tego cholernego ciernia ... – mruknął Linus, strasznie rozczarowany.  Linus! - Skarciła go Beth.