domcia242a

  • Dokumenty1 801
  • Odsłony3 290 216
  • Obserwuję1 922
  • Rozmiar dokumentów3.2 GB
  • Ilość pobrań1 958 581

Flite Nora - Royally Ruined -

Dodano: 5 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 5 lata temu
Rozmiar :1.9 MB
Rozszerzenie:pdf

Moje dokumenty

domcia242a
EBooki przeczytane polecane

Flite Nora - Royally Ruined -.pdf

domcia242a EBooki przeczytane polecane
Użytkownik domcia242a wgrał ten materiał 5 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 313 stron)

~ 3 ~

Mroczne chwile w moim życiu zawsze były tymi, których żałowałam. Nigdy nie chciałam aby się wydarzyły . . . a kiedy o nich myślałam, wstydziłam się ich. Lecz teraz wiem lepiej. Wiem, że czarne kawałki mojej przeszłości są tyle samo warte co te błyszczące części, które ludzie widzą na co dzień. Dziękuję Wam za klub, którego nazwy nie wymienię, za danie mi możliwości do zapłacenia moich rachunków i wyżywienia się. I dziękuję Wam za niezwykłą kobietę, która zaharowuje swój tyłek każdego dnia i nocy, inspirując mnie, by pracować ciężej niż kiedykolwiek wcześniej. Zmieniłaś mnie, i nie ma nic złego w zmianach. ~ 4 ~

Spis TreściSpis Treści Rozdział Pierwszy Costello …............................................................................. Str.6 Rozdział Drugi Scotch ….................................................................................... Str.13 Rozdział Trzeci Scotch ....................................................................................... Str.25 Rozdział Czwarty Costello ................................................................................. Str.33 Rozdział Piąty Scotch ........................................................................................ Str.53 Rozdział Szósty Costello .................................................................................... Str.68 Rozdział Siódmy Scotch .................................................................................... Str.76 Rozdział Ósmy Scotch ....................................................................................... Str.86 Rozdział Dziewiąty Costello ............................................................................. Str.105 Rozdział Dziesiąty Scotch ….............................................................................. Str.110 Rozdział Jedenasty Scotch ................................................................................ Str.117 Rozdział Dwunasty Costello .............................................................................. Str.137 Rozdział Trzynasty Scotch ................................................................................. Str.145 Rozdział Czternasty Scotch ............................................................................... Str.151 Rozdział Piętnasty Costello ........................................................................….... Str.160 Rozdział Szesnasty Scotch ................................................................................. Str.177 Rozdział Siedemnasty Costello .......................................................................... Str.192 Rozdział Osiemnasty Scotch .............................................................................. Str.198 Rozdział Dziewiętnasty Costello ........................................................................ Str.203 Rozdział Dwudziesty Scotch .............................................................................. Str.228 Rozdział Dwudziesty Pierwszy Costello .......................................................... Str.244 Rozdział Dwudziesty Drugi Scotch .................................................................... Str.251 Rozdział Dwudziesty Trzeci Costello ................................................................. Str.268 Rozdział Dwudziesty Czwarty Scotch ................................................................ Str.288 Epilog Costello ................................................................................................... Str.294 ~ 5 ~

- ROZDZIAŁ PIERWSZY -- ROZDZIAŁ PIERWSZY - - COSTELLO -- COSTELLO - Dawno, dawno temu, byłbym królem. Pierworodny. Królewska krew. Rodzina pełna pieniędzy i władzy i wszystkiego, co moglibyście sobie wyobrazić. Rządziłbym uczciwie, sprawiedliwie, opiekowałbym się moimi ukochanymi i zrobiłbym wszystko co najlepsze dla mojego kraju. Kluczowym tutaj słowem jest bym. Współcześni książęta jak ja? Faceci z mafijnymi korzeniami, którzy kontrolują rzeczy groźbami zamiast swoim rodowodem? Często jesteśmy złymi facetami. Ja na pewno nim jestem. Właśnie dlatego sprawdzałem pistolet pod swoją kurtką; nie potrzebowałem patrzeć, czy jest załadowany. I to dlatego gapiłem się na młodą kobietę, która nie chciała mieć ze mną nic wspólnego. - Zatrzymaj się - powiedziała, jej głos brzmiał wysoko w jej gardle, znak, że ktoś próbował zachować spokój. - Nie musisz tego robić. Thorne mnie zna, zapytaj go! Thorne był moim bratem. Przyznał mi rację wychodząc z garderoby, kiedy zażądałem byśmy sprawdzali każdą dziewczynę tutaj — tancerka czy też nie — aby upewnić się, że nie nosiła podsłuchu. Spojrzał mi w oczy i zapytał, 'To głupie spotkanie z Deep Shots w celu wprowadzenia nowych członków. Nie musimy być aż tak ostrożni, nikt nie zamierza ~ 6 ~

rozmawiać z glinami'. Spokojnie zapytałem go o jedno, 'Chcesz ty je przeszukać, czy chcesz żebym ja to zrobił?' Mój brat wyszedł, zanim zaprosiłem pierwszą dziewczynę. Nawet jeśli Thorne ufał ludziom tu pracującym, ja tego nie robiłem. Nie mogłem. Bezwzględna blizna na mojej twarzy była tego stałym przypomnieniem. Każdy może wbić ci nóż w plecy ... w szczególności wielu nieuczciwych glin w tym mieście. Nienawidzę Glin. Jestem całkiem pewien, że wszystkie dziś pracujące kobiety też mnie nienawidziły. Każda przywitała mnie z szeroko otwartymi oczami — co jest czymś, do czego już przywykłem — kiedy kazałem im położyć swoje dłonie na ścianie tak, bym mógł je obszukać. Gdybym był kimś innym, prawdopodobnie kazałyby mi wypieprzać. Ale żadna z nich nawet nie walczyła ... żadna z nich nie próbowała się z tego wywinąć ... Poza Nią. - Hej, hej, chwila! - krzyknęła na mnie blondynka. - Zwolnij. Nie musisz mnie sprawdzać, pracuję tutaj, nie dla policji! Zostałem tam, gdzie byłem, rozluźniony, ale wiedząc, że mógłbym ją złapać, jeśli tylko spróbuje uciec. - To nie podlega dyskusji. Sprawdzam każdą tancerkę tutaj. - Nie jestem tancerką, jestem kelnerką! - była ostatnią, która przybyła do garderoby. Miałem przeczucie, że nikt nie powiedział jej dlaczego była potrzebna tu na dole. - Poza ~ 7 ~

tym, dlaczego szukasz podsłuchu i broni na striptizerkach? Wiesz, że ich całą robotą jest zostanie nagą, gdzie miałyby niby coś ukryć? Gdy nic nie odpowiedziałem, kobieta podniosła swoje ramiona. Zamierzała ze mną walczyć czy się poddać? Jej język przejechał po jej dolnej wardze. - Poważnie - powiedziała - zapytaj Hawthorne, on mnie zna! - Nie ma znaczenia kto cię zna. Nie proszę o wiele. Chcę tylko żebyś ściągnęła swoje ciuchy, żebym mógł cię przeszukać. Jej twarz stała się różowa, kolor ten uwydatnił jej piegi. Maleńki kolczyk zabłysnął w kąciku jej nosa, gdy zmarszczyła brwi. - Oh? Tylko tyle? W takim razie, boziu, zgaduję, że po prostu się rozbiorę i ... Nie! Kurwa nie! Sprowadź tu Thorne. Jestem tu od ośmiu lat, widziałam wiele złego gówna i nigdy wcześniej nie pisnęłam o tym ani słowa. Dlaczego to dziej się teraz, dlaczego przeszukujecie mnie dziś wieczorem? To trwało zbyt długo. Deep Shots mogą się pojawić na górze w każdej chwili. Z czystą precyzją wsunąłem między nas czubek mojego pistoletu. Nie było tutaj za dużo przestrzeni; założyłem swoją małą "stację kontrolną" w rogu garderoby, najdalej od drzwi. Rozwalone i zdewastowane szafki dziewczyn, gdzie przechowywały swoje codzienne ubranie powstrzymywały kelnerkę przed ucieczką z jednej strony. Z drugiej strony blokowało ją moje ciało. - Hey - powiedziała, przeskakując swoimi brązowymi oczami między bronią, a mną. Byłem zaskoczony, że tak spokojnie trwała pod moim spojrzeniem. Niewielu ludzi tak ~ 8 ~

potrafiło. - Czy możemy to załatwić w miły sposób? - Czy ja wyglądam na miłego? - zapytałem. - Nie. - Jeden kącik jej ust powędrował do góry. - A ja myślałam, ze to twój brat jest dupkiem w tej rodzinie. Gdybym był młodszy, mogłoby mnie to zranić. Ale byłem nazywany gorzej na przestrzeni tylu lat. - Nie zamierzam się z tobą bawić. Zdejmuj ciuchy. Teraz. Stanęła wyprostowana. Większość kobiet nie dorównywała mi wzrostem, ale w tenisówkach — Kto nosi tenisówki w klubie? — jej broda była prawie na wysokości mojej. Mogłem poczuć słodki zapach jej skóry. Oczekiwałem typowego zapachu striptizerki, ale to nie była wata cukrowa i zasypka dla niemowląt. To było coś ... bogatszego. Jak wnętrze skrzyni ze skarbami, metaliczny, ze słodką nutą, którą znałem, ale nie mogłem umiejscowić. To było znajome w sposób, który mnie dręczył. Jej głos był niski i absolutnie nie miękki. - Jeśli zamierzasz mnie oglądać nagą, powinieneś poznać moje imię. - Nie musisz być naga, twój stanik i majtki mogą ... Przerwała mi. - Scotch. Mam na imię Scotch. - Ponownie, jej kolczyk błysnął kiedy zmarszczyła swój nos. - A ty? Jesteś Costello, prawda? Moja rodzina była właścicielami każdego klubu ze striptizem w tym mieście, więc to, że znała moje imię nie zaskoczyło mnie. Myślała, że stanie się inaczej? To dlatego powiedziała to tak zwyczajnie? Próbuje mnie rozproszyć, upominałem siebie, zastanawiając się czy już ~ 9 ~

tego nie zrobiła. Jak długo byliśmy już tutaj? - Jeśli nie zdejmiesz swoich ciuchów, zamierzam zrobić to za ciebie. Scotch spojrzała na mnie. Zastanawiałem się czy wątpiła w moją obietnicę. Jeśli była mądra, nie zrobi tego. Zrobiłabym wszystko, aby nie dopuścić do tego, by policjanci zaangażowali się w to spotkanie dziś wieczorem, aby zapewnić ludziom ważne dla mnie bezpieczeństwo. Jeśli oznacza to rozebranie upartej kelnerki, niech tak będzie. Odwróciła się i stanęła przodem do szafek, wsunęła paznokcie pod różowo-niebieską koszulkę i ściągnęła ją, eksponując dla mnie swoje plecy. - Miejmy to z głowy. Mam na górze drinki do rozniesienia. Chowając ponownie broń za kurtkę, powiedziałem: - Mądra dziewczynka. - Nachyliłem się bliżej, ten cholerny zapach znów we mnie uderzył, mącąc mi w głowie i przyprawiając o jej zawrót. Walcząc z tym, dotknąłem rękoma jej skóry, sięgając naokoło i szukając czegokolwiek co mogłaby mieć ukryte na brzuchu. Scotch zadrżała, czułem bicie jej serca na swojej klatce piersiowej. Była ciepła, jak filiżanka doskonałej herbaty, gładka jak kość słoniowa. Powinienem szukać podsłuchu, ale nie mogłem przestać myśleć o tym, jak dobrze się ją czuło. Jak solidnie i miękko. Gdy koniuszkami palców przesunąłem nad jej biodrami w kierunku czarnej spódnicy, jej brzeg zaszeleścił pod moim dotykiem. Przerwa między mną, a jej rozstawionymi nogami skurczyła się. W chwili, gdy sprawdzałem wewnętrzną część jej ukrytego uda, Scotch zrobiła wdech przez swój nos. To nie był przestraszony dźwięk; brzmiał zbyt grubo. Prąd przeszedł między nami i razem zamarliśmy. ~ 10 ~

Zapytała mnie: - Dlaczego idzie ci to tak wolno? Pot wyszedł na moje czoło. - Nie idzie. Staram się być precyzyjny. - Och? - Wyszło to bardziej jak mruczenie. - Co powiesz na taką precyzję? - Jestem dumny ze swojej szybkości, ale ta kobieta wcisnęła swój tyłek w przód moich spodni, zanim mogłem zrobić unik. Nie jestem pewien czy mógłbym to zrobić. Moja krew płynęła, walcząc z radosnym podnieceniem, które ściskało mnie w dołku. Jak to proste zadanie stało się taką grą woli? Jak ta cholerna nieznajoma mogła zaleźć mi za skórę tak szybko? Zbierz się do kupy! Udzieliłem sobie nagany. Scotch uśmiechała się; mogłem to zobaczyć nawet z jej odwróconą twarzą. Chciała zabawy. Ja nie. Albo tak, ale ... nie. Nie chciałem. Miałem pracę do wykonania. Chwyciłem jej nadgarstki i przyparłem jej dłonie nad jej głową o szafki tak mocno, że wyblakły zielony metal zaskrzypiał. Ponad tym wszystkim, usłyszałem jej zaskoczony gwałtowny wdech i poczułem dreszczyk emocji. - Nie najrozsądniejszy ruch, jaki mogłaś zrobić - wyszeptałem do jej ucha. - Zaczekaj - powiedziała szybko, walcząc by stanąć naprzeciw mnie. Nie pozwoliłem jej na to. - Zatrzymaj się. Co chcesz zrobić? Przytrzymując jej dłonie jedną ręką, drugą zacząłem ściągać jej spódnicę. - To co obiecałem zrobić na samym początku. - Opuszczając ją tylko trochę, jedynie o cal, ukazał mi się szczyt jej czarnych stringów. Mój kutas powiększył się boleśnie. - ~ 11 ~

Ściągnąć z ciebie te ciuchy. Oddychała ciężko. Moje usta były mrowiącym bałaganem, moje zmysły zaczynały płonąć, ale nie ważne jak bardzo pociągała mnie ta dziewczyna — a kurwa, naprawdę to robiła — skończyłem grać w tą grę. Nawet jeśli oznaczało to, że ludzie mnie znienawidzą ... nawet jeśli oznaczało to wywoływanie strachu ... Zawsze robiłem to, co musiało zostać zrobione. Dawno, dawno temu, byłbym królem. Teraz? Byłem Tylko Potworem. ~ 12 ~

- ROZDZIAŁ DRUGI -- ROZDZIAŁ DRUGI - - SCOTCH -- SCOTCH - Nie spodziewałam się, że tak spędzę swój poniedziałek. Nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy ostatnio ktoś próbował mnie obmacać w tym klubie. Mogło to być na samym początku, gdy każdy myślał, że jestem zielona i naiwna. Kilka mocnych kolanek w pachwinę przerwało to zachowanie. Obecnie, mężczyźni, którzy tu przychodzili wiedzieli, by trzymać - ręce przy sobie. Ten mężczyzna jednak — nie, ta wilcza kreatura — on był kimś innym. Nie było żadnego strachu w jego oczach, gdy go wyzwałam, tylko pewność siebie i dzika, czysta żądza. Końcówka była moją winą. To z pewnością. Głupia, zrugałam siebie, ze swoim tyłkiem przypartym do przodu jego dżinsów. Naprawdę głupia. Moim celem było odepchnięcie go, bym mogła rzucić się do drzwi. Próbowałam już na niego krzyczeć, lecz to nie poskutkowało; ktoś inny już dawno by się wycofał. Costello Badd nie był kimś, kogo miałam szansę kiedykolwiek spotkać. - Zaczekaj - udało mi się wychrypieć. Zbierając się w sobie, szarpnęłam nadgarstkami, które przytrzymywał. To nie poskutkowało, jego długie palce z łatwością trzymały obydwa moje ramiona ponad moją głową. Szafka, do której byłam przyparta powinna być chłodna. Ale chyba nie była, skoro moje ciało płonęło. ~ 13 ~

Znowu szarpnął moją spódnicę w dół, eksponując jeszcze bardziej czarną bieliznę. Czy w tej przebieralni zawsze był przeciąg? Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka; częściowo było to spowodowane oddechem Costello na mojej szyi. Cichy dźwięk wydobył się z jego piersi. Bardziej go poczułam niż usłyszałam. Świadoma naszej bliskości, próbowałam złączyć swoje kolana razem; Costello kopnął w moje pięty, umieszczając swoją nogę między moimi. - Nie - powiedział ostro. Potem nastąpiła dłuższa przerwa; to sprawiło, że zagryzła swoją wargę. - Nie ruszaj się. Zrobię to szybko. Nie byłam już pewna, czy chciałam żeby był z tym szybki. Koniuszki jego palców przebiegały wzdłuż moich nóg, od przodu do tyłu, gdy szukał podsłuchu, którego tam nie było. Musiałabym być szalona, żeby donosić na Baddów. Ale on mnie nie słuchał. Gdyby tak było, nie czułabym teraz jego roztapiającego dotyku na swojej skórze, mówiłam sobie. Costello działał na mnie, jakby to było jego planem od samego początku. Sztywne wybrzuszenie, które czułam w dole swoich pleców, nie było jego bronią. Nie mogło nią być. - Kończysz już tutaj? To był głos Hawthorne, który odbił się echem przez pokój. Stał w drzwiach, ramieniem opierał się o framugę, gdy patrzył na nas spod przymrużonych powiek. Wiedziałam co zobaczył: mnie na wpół nagą, z opuszczoną spódnicą i koszulką podciągniętą wysoko, podczas gdy jego brat obejmował moje biodra. Costello odskoczył do tyłu, jakby moje ciało dosłownie stanęło w płomieniach. Czyżby ~ 14 ~

zrozumiał jak nieprzyzwoicie się zachował? Powinnam poczuć ulgą, że uwolniłam się od jego determinacji, profesjonalnego dotyku ... ale jej nie czułam. Brak jego ciepła był zbyt oczywisty. Pozostawiło mnie to bardziej odsłoniętą, niż posiadanie spódnicy owiniętej wokół kostek. Będę potrzebowała się napić po tym wszystkim. Szkoda, że nie piłam w pracy. To uczyniłoby moje życie znacznie łatwiejszym. Thorne spojrzał między nami z uniesionymi brwiami. - Wszystko w porządku? - zapytał. Podciągając szybko spódnicę w górę, poprawiłam ubranie, a następnie, głośno tupiąc, podeszłam do niego. Miał na tyle przyzwoitości, żeby się skrzywić. - Naprawdę pomyślałeś, że będę nosiła tu podsłuch? - rzuciłam. - Po tych wszystkich latach? Thorne wyrzucił ręce w samoobronie. Złośliwy uśmieszek błądził na jego ustach. - Costello był tylko ostrożny. Uspokój się. - Och, powiedz mi jeszcze raz żebym się uspokoiła - powiedziałam, szturchając go w ramię. - Pozwól mi to usłyszeć, kiedy będziesz hańbiony. Mrugnął na mnie, potem na Costello. - Zhańbiłeś ją? Niebieskooki brat nie patrzył na żadne z nas. - Nie. - Potem wyszedł przez drzwi, zostawiając mnie i Thorna samych. Gdybym właśnie nie spędziła kilku minut z nim szepczącym mi do ucha, mogłabym nie wiedzieć, że Costello był w ogóle w pokoju. Ten mężczyzna był jak duch, gdy tylko tego chciał. ~ 15 ~

- Huh - powiedział Thorne, pocierając bok swojej szyi. - Dziwnie się zachowuje. Nie sądzisz? - Skąd mogłabym to wiedzieć. To pierwszy raz, kiedy się w ogóle do mnie odezwał. - Odezwał i dużo więcej. Jego obcesowe wyjście podcięło mi skrzydła. Krzyżując swoje ramiona, zapytałam - Co miałaby usłyszeć policja, że wasza dwójka jest tak wystraszona? Thorne zbył moje pytanie uśmiechem. - Mówiłem ci, jesteśmy tylko ostrożni. To nie oznacza, że dzisiaj wieczorem coś się wydarzy. - Dzisiaj wieczorem? W przeciwieństwie do każdej innej? - Chodzi mi o to ... kurwa, daj mi tu trochę wytchnienia. Potraktuj to po prostu jak kolejną zmianę, okay? Napięłam swoje ramiona. - Mało pocieszające. Thorne z głośnym westchnieniem założył dłonie za swoją szyją. - Jesteś zła, ponieważ to Costello był tym, który cię 'zhańbił', a nie ja? - Potrąciłam go, kiedy przeszłam obok niego; śmiał się, idąc za mną do klubu. - Scotch, wszystko co musisz zrobić, to poprosić mnie ładnie następnym razem! Z przyjemnością zrobię dla ciebie wszystko, nie wstydź się! Zachowywał się typowo dla siebie, jak dupek, co sprawiło, że poczułam się normalniej. Po moim spotkaniu z Costello ... normalność była stanem, do którego rozpaczliwie chciałam wrócić. Dirty Dolls było zatłoczone. Ale też bardzo spokojne. W poniedziałkowe wieczory było ~ 16 ~

więcej cichych klientów w stylu tych "Jeszcze jeden drink i idę do domu", którzy wracali z pracy. Samotna tancerka rozciągała się przy rurze, podczas gdy klienci napychali jej stringi. Gdzie są pozostałe dziewczyny? Zastanawiałam się. Powinno ich być jeszcze sześć, w tym Gina. Wszystkie dają taniec na kolanach, czy co? Dostrzegłam je w zaciemnionym pokoju; to co zobaczyłam zatrzymało mnie wpół kroku. Grupa mężczyzn wylegiwała się z chichoczącymi tancerkami na skórzanych kanapach, oddzielonych linami, w strefie dla wysokiej klasy klienteli. Jeden z nich wyciągnął swoją broń i zaczął się nią popisywać przed kobietą uwieszoną na nim. Lecz to nie broń spowodowała zatrzymanie mojego serca, ale sygnet na palcu tego człowieka: złota obrączka z pojedynczą łuską pocisku. Od razu wiedziałem, kim są ci ludzie. Dlatego Costello biegał wokół, upewniając się, że nikt z nas nie miał podsłuchu. Baddowie mogą zniszczyć ten stan ... Ale Deep Shots był niebezpiecznym gangiem z własnym miejscem w łańcuchu pokarmowym. Z tego co wiedziałam, pomyślałam niepewnie, ci faceci nie byli mile widziani w tym klubie. Ani żadnym innym należącym do Baddów — a posiadali wszystkie. Frustracja, którą odczuwały mniejsze gangi z powodu niezdolności do handlowania narkotykami czy zajmowania się prostytucją na terenie Baddów, nie była tajemnicą, gdy było się częścią tego przemysłu. Ludzie bali się rodziny Costello, ale ja w pewnym sensie ich szanowałam. Mam na myśli to, że pracowałam w jednym z ich biznesów, i dzięki ich zasadom, żadna z tancerek — ~ 17 ~

w tym moja najlepsza przyjaciółka — nie musiała uciekać się do seksu za pieniądze. Każdy klub w mieście był czysty. Dlaczego oni tu są? Miałam milion pytań. Kamień w moim żołądku ciążył coraz bardziej, gdy obserwowałam członków gangu. To było zbyt dziwne; dlaczego Baddowie pozwolili im wejść do środka? - Tutaj jesteś! - pisnęła Gina, sprawiając, że podskoczyłam. Poszłam do baru na autopilocie i niemal wpadłam na tancerkę, która siedziała po turecku na stołku barowym. Kiedy trzymałam się kurczowo za swoją klatkę piersiową, moja najlepsza przyjaciółka udzieliła mi wszechwiedzącego spojrzenia. - Och, boże. Tobie też to zrobił. Podążyłam za jej wzrokiem i zobaczyłam kogo miała na myśli. Costello był jak strażnik, wyprostowany i stabilny, gdy poruszał się w cieniu obok Deep Shots. Początkowo go nie zauważyłam, gdy stał tak bez ruchu. Gdy jego oczy powędrowały w górę, napotykając moje spojrzenie, obróciłam na pięcie i strąciłam tacę z lady. - Ach ... cholera - wymamrotałam. Gina podała mi ją, zanim mogłam uklęknąć i ją podnieść. Nie miałam bladego pojęcia jak mogła się poruszać tak szybko w obcasach wyższych niż większość piwnych beczek. Jej dłoń z długimi, malowanymi paznokciami poklepała moje przedramię. - Biedactwo! Aż tak bardzo cię przestraszył? - Jej gest był słodki. Ale sfrustrowało mnie to jeszcze bardziej. - Coś w tym stylu. - Próby wyjaśnienia tego byłyby daremnym wysiłkiem; sama do końca nie byłam pewna co wydarzyło się w tej przebieralni. ~ 18 ~

Prostując się, Gina poprawiła swoje srebrne bikini. Nie wiele robiły, żeby zakryć jej pełne piersi, lecz obie wiedziałyśmy, że klienci to uwielbiali - W każdym bądź razie, udaję się tam. - Co, tam? - wyskoczyłam, starając się dyskretnie spojrzeć w stronę grupy niebezpiecznych mężczyzn. - Dlaczego tam? Zmarszczyła czoło. - To tam znajdują się mężczyźni? Mężczyźni, którzy mają tą rzecz nazywaną pieniędzmi? Powinnaś się zastanowić nad zdobyciem jakiś, są dobre do kupowania różnych rzeczy. Trzymając kurczowo tacę, szepnęłam: - Odnoszę wrażenie, że ci faceci mają więcej na głowie niż cycki. Gina zaśmiała się głośno. - Żyją? W takim razie cycki im w głowach. - Jej niebieskie oczy złagodniały. - Scotch, kochana laleczko, posłuchaj mnie. Dzisiejsza noc będzie świetna. - Posłała mi głupie kciuki w górę. Zapomnij o wcześniejszym przeszukaniu. Poza tym, był bardzo profesjonalny. Uwinął się w okamgnieniu. Profesjonalny? Ponownie spojrzałam przez pomieszczenie na Costello. Byłoby to ostatnie słowo, którego bym użyła do opisania tego co robił ze mną. Thorne dołączył do brata, i przyłapałam się na porównywaniu tej dwójki. Nikt nie miałby wątpliwości, że mężczyźni są rodziną, ale mieli wiele kontrastujących ze sobą cech: mroźne, niebieski oczy kontra ciemne jak atrament baseny, muśnięte słońcem włosy konta głęboki górski węgiel, i ta poszarpana blizna obok uśmiechniętej, ~ 19 ~

nieskalanej twarzy. Byłam ciekawa skąd ją miał. I dlaczego chciałam ją prześledzić palcami. Hawthorne coś powiedział, klepiąc jednego z Deep Shots w ramię, jednocześnie chichocząc. Facet był jak flaga wiejąca na wietrze, podczas gdy Costello ... Costello był wiatrem. Zabrzmiałoby to głupio, gdybym powiedziała to na głos, ale to była prawda. Gdy ten mężczyzna się poruszał, to świat ruszał się razem z nim. Przeważnie był subtelny, jak zimowy wietrzyk, ale nie miałam wątpliwości, że gdyby zaszła taka potrzeba stałby się burzą. Albo tropikalnym monsunem, dumałam, bezradnie przypominając sobie, jak sprawiał, że się pociłam. Wszystko co robił, to mnie przeszukiwał, mino to wytworzyło się między nami przyciąganie, trwające kilka krótkich chwil. Gina powędrowała do grupy, kołysząc biodrami. Mężczyźni przywitali ją wiwatami; zrobiła niewielki obrót, i wspięła się na kogoś noszącego dobrze dopasowany, granatowy garnitur. Potrafiła wyczuć zapach pieniędzy. Moje palce zacisnęły się w pięści. Musiałam się powstrzymać, żeby po nią nie sięgnąć i nie zatrzymać. Jak na złość, Thorne dostrzegł mnie za barem. Żaden z Deep Shots nie miał wolnej ręki — jedną ściskali tyłek dziewczyny, a w drugiej trzymali piwo — mimo to i tak na mnie skinął. Zawahałam się. Nie chodziło o Costello; to dreszcz sunący po moim kręgosłupie ostrzegał mnie przed tymi ludźmi. Pan Niebieski Garnitur szeptał coś do ucha Giny, ~ 20 ~

jednocześnie patrząc w moim kierunku. Thorne uniósł swoje brwi w geście, Przytaszcz tu swój tyłek i wykonaj swoją cholerną robotę. Na pewno nie był moim ulubieńcem dzisiejszej nocy. Pochylając się nad bar, zaczęłam zapełniać tacę przypadkowymi piwami i butelką albo dwoma wysokiej klasy whisky. Barmanka Cindy — przynajmniej dzisiaj tak widniało na jej plakietce — rzuciła na mnie okiem. - Poczekaj, nie powinnaś najpierw odebrać od nich zamówienia? Unosząc ciężką tacę, uśmiechnęłam się. - Nawet gdyby chcieli coś innego, nie będzie to miało znaczenia, kiedy się tam pojawię. Jeśli są spragnieni, wypiją to co im niosę. Przykryła swoje usta, by stłumić chichot. Uchwyciłam się jej rozbawienia, używając go do rozluźnienia maleńkiego głosu, który krzyczał w moim mózgu, Trzymaj się, kurwa, z dala od tych facetów! Moje oczy śledziły ruchy Giny. Przyjechałam tu za nią, gdy zdecydowała się tu pracować lata temu; jaką przyjaciółką byłabym, gdybym zostawiła ją samą z ludźmi, przed którymi ostrzegała mnie moja intuicja? Nie. Nie byłam typem osoby, która porzuca swoich. Poza tym ... może tym razem byłam w błędzie. Choć jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło. Ale może. - Witajcie, chłopcy! - zaćwierkałam, przechodząc przez liny i stawiając tacę z napojami ~ 21 ~

na stole pośrodku tej grupy. - Wygląda na to, że może wam się przydać trochę płynnej zabawy! - W końcu - Thorne powiedział do mojego ucha. Zignorowałam go i utrzymałam swój uśmiech na twarzy. - O-ho - powiedział Niebieski Garnitur, prostując się na siedzeniu tak nagle, że strącił z siebie Ginę. Podniosła się, usiadła na kanapie i udawała jakby nic się nie stało. - Kim jest ta piękna rzecz? Mój uśmiech drgnął. Rzecz? Niee. - Proszę bardzo. - Przesunęłam tacę bliżej nich. - Gdybyście potrzebowali czegoś jeszcze, wystarczy ... Mężczyzna chwycił mój nadgarstek, zatrzymując mnie tam gdzie byłam. Kątem oka zobaczyłam, że Costello zacisnął szczękę. Niebieski Garnitur wciąż się uśmiechał, mówiąc: - Zapytałem kim jesteś, słodziutka. Zgaduję, że nie wiesz kim jestem, inaczej byś odpowiedziała. Wszyscy na nas patrzyli. Gina dawała mi swoje ''Powiedz słowo, a wkroczę'' spojrzenie. Ze spokojem uśmiechnęłam się do faceta, który mnie przytrzymywał. Napięłam się, więc nie mógł mnie szarpnąć na swoje kolana, co jak podejrzewałam planował zrobić, po czym odpowiedziałam. - Scotch. Jestem Scotch. Teraz, pijcie chłopcy i ... Znowu mi przerwał. - Jestem Darien. I kupuję cię na całą noc. Kwas wypłynął na mój język, ale starałam się, żeby nie wpłynęło to na mój głos. ~ 22 ~

- Przykro mi. Nie jestem tancerką. Jednak, jedna z tych dziewczyn na pewno z chęcią spędzi z tobą czas. - Byłam pewna, że tak jest. Ponieważ byłam bliżej, mogłam zobaczyć, że nie jedna miała wepchnięte w stringi dziesiątki i dwudziestki. Darien był hojny. I był też dupkiem. Zacieśnił na mnie swój chwyt. - Chcę się zabawić z tobą. Rozumiesz? To pieprzone łaskotanie w moim mózgu zmieniło się w stukanie. Zbierając w sobie siły, postanowiłam, że zrobię w uprzejmy sposób. Chciał się zabawić? W porządku. Miałam ulubioną grę, którą nazwałam kopniak w jaja. Cień Costello padł na naszą dwójkę. Jego głos był niski i mroczny, i przeniknął do moich kości. - Ona nie jest na sprzedaż. Darien skrzywił się; inni mężczyźni przesunęli się niepewnie. - Słucham? Costello złapał moje ramię, spoglądając w dół na mojego oprawcę; mógłby wygrać konkurs wpatrywania się z posągiem. Podczas gdy ręka Dariena była wciągającym wirem, jego była solidną liną bezpieczeństwa. - Nie jest tu po to, by cię zabawiać. Sytuacja stała się napięta. Thorne wyszedł na przód, zgarnął z tacy butelkę whisky i szklaneczki. - Dlaczego pieprzymy o głupotach? - Zapytał. - Drinki są na mój koszt! Brać się za nie, zanim zacznę pobierać opłatę, a to gówno kosztuje trzydziestkę za szota! ~ 23 ~

Facet z czerwony irokezem zabrał szklankę, wrzeszcząc: - Za przyszłe dobre czasy! Ktoś inny się dołączył: - Deep Shots na zawsze! - Cycki za zawsze! - dodała Gina, wypychając w przód swoje skarby. Wywołało to więcej okrzyków. Darien był stopę ode mnie. Nie mrugał ani nie oddychał, po prostu wpatrywał się głęboko w moje oczy — może myślał, że mnie złamie. Znałam takich jak on, przyzwyczajonych do dostawanie tego czego chcieli. Ale z moim własnym uporem, i szczerym wsparciem Costello, Darien nie miał szans na wygraną. Wciąż się uśmiecham, zwłaszcza kiedy zabrał ode mnie swoją dłoń. Costello zacisnął lekko palce — był to cichy sposób na powiedzenie, że wykonałam dobrą robotę. Że byłam twardzielką. Albo może odczytywałam zbyt wiele z jego obecności. Tak czy owak, Gina miała rację. Dzisiejszej nocy było świetnie. Potem Darien obrócił chłodne, zielone spojrzenie w stronę mojej najlepszej przyjaciółki. A Mój Uśmiech Rozszedł Się. ~ 24 ~

- ROZDZIAŁ TRZECI -- ROZDZIAŁ TRZECI - - SCOTCH -- SCOTCH - Minął kwadrans odkąd Gina zaciągnęła Dariena do szampańskiego pokoju. W zasadzie nie był to pokój, a bardziej kabina oddzielona kurtyną na górnym poziomie. Jeśli spojrzy się prosto przez klub, obok metalowej rury do striptizu, która rozciąga się od sceny do sufitu, można zobaczyć ją tuż za balustradą. Tak jakby. Wpatrywałam się tam uważnie, pragnąc w tej chwili posiadać rentgen w oczach, tak bym mogła zobaczyć co się tam dzieje. - Z tobą wszystko w porządku? - zapytał Costello. Dałam mu szybkie spojrzenie. Kanapy zostały porzucone; wszyscy mężczyźni dostawali teraz taniec erotyczny w różnych wnękach. Thorne siedział przy barze; widziałam go z głową blisko dużego, muskularnego członka Deep Shots — Rush, myślę, że tak na niego wołają. - Dlaczego nie jesteś tam? - zapytałam, kiwając głową na jego brata. - Wygląda to na poważną biznesową rozmowę. - Co Darien robił z Giną? Costello nie odwrócił się ode mnie. Sprawiło to, że zaczęłam się wiercić, a gdybym nie martwiła się tak o swoją przyjaciółkę, to mogłabym nawet to polubić. - Niczego nie omijam - powiedział. Kiwnęłam wolno głową - Więc jeszcze nie omawialiście tych ważnych spraw. - Jego ramiona napięły się pod ~ 25 ~