— 1 —
CHRISTINA DODD
Brzydka narzeczona
Znalezione w necie: emalutka
Poprawione przez: elka__82
SCANDALOUS
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 2 —
ROZDZIAŁ 1
Londyn, Anglia
Rok 1720
- Bronwyn, ktoś nas zobaczy.
- Pilnuj, nie gadaj. - Bronwyn Edana dłubała zawzięcie w dziurce od klucza. -
Już prawie otworzyłam.
Olivia otarła z policzków łzy i wyjrzała na ciemniejący korytarz zajazdu
Brimming Cup. - Nie powinnyśmy tego robić. Jeśli znajdzie nas gospodarz...
- Posłuchaj tylko. - Przez zamknięte drzwi słychać było czyjeś jęki. - Tam
musi być ktoś chory albo ranny. Chcesz zostawić cierpiącego w potrzebie?
- Nie... - odpowiedziała Olivia niepewnie.
- Oczywiście, że nie.
- Ale na czas wyjazdu do Londynu mama i tata zostawili nas pod opieką
gospodarza, a on mówił...
Bronwyn wetknęła ciężki stalowy gwóźdź w dziurkę od klucza i pod-ważyła
nim zatrzask.
- Jest! - krzyknęła, lecz po chwili gwóźdź się obsu-nął i Bronwyn aż jęknęła.
Opadła na pięty i powiedziała do siostry: - Gospodarz zignorował wołanie o
pomoc. Powiedział, że dżentelmen, który wynajął ten pokój, jest człowiekiem
szanowanym, i w dodatku dobrze zapłacił. Zależy mu tylko na pieniądzach i na
tym, żebyśmy siedziały w pokojach jak dobrze wychowane panienki.
- A jeśli rodzice się dowiedzą?
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 3 —
- Na pewno uznają, że postąpiłyśmy słusznie.
Olivia spojrzała z niedowierzaniem na swą szaloną siostrę.
- Dobrze już. Masz rację. Pewnie kazaliby się nie wtrącać. - Bronwyn wytarła
spoconą dłoń w strój do konnej jazdy, usiłując powstrzymać drżenie rąk. - Gdyby
nie to, że mama i tata chcieli pojechać do wierzycieli, nigdy nie znalazłybyśmy się
w tym wstrętnym zajeździe. Kiedy tylko dostaną odprawę za mnie od wicehra-
biego Rawsonu, znów będziemy bo-gaci i nie będziemy zatrzymywać się w takich
okropnych miejscach.
- Ach, Bronwyn - westchnęła Olivia. - Kiedy dostaną odprawę, ty będziesz
mężatką i nie będziesz z nami nigdzie jeździć.
Bronwyn poczuła wewnętrzny opór, który sprawił, że palce przestały drżeć. -
A więc rodzice będą musieli się pogodzić z konsekwencjami naszej przygody...
jeśli się dowiedzą.
- Ale ja się boję - przyznała Olivia.
Uczucie, którym Bronwyn darzyła osiemnastoletnią siostrę, trochę złagodziło
irytację. Zawsze opiekowała się Olivia, od dnia, kiedy rodzice pokazali jej jako
czterolatce ślicznego niemowlaka. To nie zmieniało faktu, że Olivia była
ucieleśnieniem konformizmu.
Bronwyn nie miała jednak teraz czasu na zawracanie sobie tym głowy.
- Jak chcesz, możesz wracać do pokoju. Poradzę sobie bez twojej pomocy -
powiedziała urażonym tonem.
- Ależ nie! - Olivia zaczerpnęła tchu. - Nie zostawiłabym cię tutaj, wiesz o
tym. Ale...
Bronwyn zareagowała błyskawicznie.
- To dobrze. Przydasz mi się.
Napierając całym ciężarem na metalowy zamek, usłyszała po chwili, jak
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 4 —
zasuwa odskakuje ze szczękiem.
- Otworzyłam!
Złapała za klamkę, szykując się do wejścia.
- Ja będę pilnować drzwi - szepnęła Olivia.
Bronwyn uśmiechnęła się do niej ciepło.
- Wiem. Ufam ci. - Wśliznęła się do pokoju i podeszła do łóżka. Chociaż cichy
płacz wskazywał jej drogę, zupełnie nie spodziewała się widoku młodej, ciężko
pobitej kobiety leżącej w pościeli. W jednej chwili opuściła ją cała odwaga.
Przemogła ogarniające ją mdłości i nachyliła się nad leżącą. - Pomogę pani.
Kobieta zdołała otworzyć jedno oko - drugie było zbyt opuchnięte - i po chwili
z jej posiniaczonych ust dobyło się:
- D’eau.
Bronwyn spojrzała na nią ze zdziwieniem.
- Słucham?
- D’eau - wyszeptała ta ponownie.
Kobieta mówiła po francusku. Bronwyn odwołała się do swojego kulawego
francuskiego i przetłumaczyła: „Wody”. Na stoliku przy łóżku stał dzbanek,
szklanka i miska. Napełniła szklankę i zawołała Olivię, która ociągając się weszła
do środka.
- Ja ją podtrzymam, a ty napoisz - przykazała siostrze.
- Bronwyn, czemu nie pojechaliśmy od razu do domu wicehrabiego. Tak się
boję. - Olivia z przejęcia była bliska łez. Bronwyn klepnęła ją po ramieniu. -
Opanuj się. - Wręczyła jej kubek. - Potrzebuję cię.
Usiadła na łóżku i wsunęła rękę pod plecy leżącej. Kobieta jęknęła głucho, tak
jakby każdy ruch, każdy oddech przysparzał jej cierpień.
Oczy Bronwyn napełniły się łzami. Spojrzała w górę i zobaczyła, że Olivia
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 5 —
posłusznie przytknęła szklankę do ust leżącej.
Kobieta piła chciwie, ciężko dysząc pomiędzy kolejnymi łykami. Kiedy
skończyła, powiedziała:
- Merci - i patrząc na Olivię, dodała: - Anioł.
- A tak, tak - zgodziła się Bronwyn, nagle rozluźniona. Językiem ojczystym tej
kobiety był z pewnością francuski, ale całkiem nieźle mówiła po angielsku.
- Tak, to anioł, który przyszedł cię uratować. Zaraz pójdzie po lekarza.
- Non! - Wątła dłoń chwyciła Bronwyn za ramię. - Nie mów nikomu. Jeśli to
zrobisz... on mnie zabije.
Bronwyn obejrzała się, spodziewając się kogoś za plecami. - Twój mąż?
- Non! Aż tak głupia nie jestem. - Żywiołowe zaprzeczenie wyczerpało resztki
jej sił.
Instynkt opiekuńczy siostry, jak się tego spodziewała Bronwyn, wziął w końcu
górę. Olivia zmoczyła ręcznik i odgarnęła włosy z czoła leżącej.
- Jak się nazywasz?
- Henrietta. - Otworzyła i szybko zamknęła oczy. - Ciebie też tu trzyma?
- Nikt mnie tu nie trzyma.
- Bon. Taka piękna kobieta... nie powinna nigdy wpaść w tak brutalne ręce. -
Skrzywiła się, kiedy przeszył ją dreszcz bólu. - Uciekaj. Żeby tylko cię nie dopadł.
- Nie pozwolę na to nikomu. - Bronwyn wzięła ją za rękę. - To moja siostra.
- Siostra? - Henrietta ogarnęła je wzrokiem. - Niepodobna.
- Jesteśmy podobne duchem - powiedziała Bronwyn. - Pomożemy ci uciec.
- Za późno. Zapalcie świece za... za moją duszę.
- Oczywiście - zgodziła się Olivia.
- Ten nikczemnik mnie zamorduje. Przysięgnij, że zapalicie świece - głos
Henrietty uwiązł z bólu - żeby światło wskazało mi drogę. - Jej dłoń zawisła
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 6 —
bezwładnie w powietrzu. - Przysięgnij.
Olivia uśmiechnęła się ciepło.
- Przysięgam.
Henrietta zamknęła ze spokojem oczy.
- Allez. Idźcie już. On zaraz wróci.
Bronwyn potrząsnęła głową.
- Wszystko będzie dobrze. Znajdę kogoś, kto ci pomoże.
- To ja zostanę oskarżona, bo jestem Francuzką. Powiedzą, że ja to zrobiłam,
chociaż to nieprawda.
- Nie rozumiem - powiedziała Bronwyn.
- Zamorduje kogoś i zrzuci winę na mnie.
- Kto? Kogo?
- Nie wiem kogo. Powiedział do służącego, że... że zabije kogoś udziałami.
- Jakimi działami?
Wytężając wszystkie siły, Henrietta potrząsnęła przecząco głową i powtórzyła:
- Udziałami.
Bronwyn nie widziała w tym wielkiego sensu.
- Z pewnością są lepsze sposoby.
- Non... - Henrietta zakaszlała i z kącika jej ust popłynęła strużka krwi.
Olivia nachyliła się nad leżącą i otarła jej usta. - Nic nie mów - powiedziała.
Henrietta nie posłuchała.
- Kiedy zdał sobie sprawę, że podsłuchałam, zabrał mnie. I tak mnie bił...
Chcąc ją uspokoić, Bronwyn pogładziła ją po dłoni.
- Nie możemy cię tu zostawić.
- Nie powiemy gospodarzowi? - zapytała Olivia. - Gdyby wiedział, jak bardzo
jest pobita...
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 7 —
Bronwyn wybuchła, nie mogąc dłużej powstrzymać gniewu.
- Przecież on sam powiedział, że jeśli tu w Londynie chcę wyciągać rękę do
każdego potrzebującego, to prędko mi ją ktoś odetnie. To on kazał nam haftować i
nie zwracać uwagi na żadne jęki.
- Jakie to straszne. - Olivia ukryła twarz w dłoniach. - Co robić? Jesteśmy tylko
dziewczynami. I to nawet nie mężatkami.
- Ja jestem zaręczona. To się nie liczy? - Bronwyn położyła ręce na ramionach
siostry i lekko nią potrząsnęła. - Jest na to sposób. Mam pewien plan...
- O nie - jęknęła Olivia. - Tylko nie któryś z twoich planów.
Bronwyn zignorowała tę uwagę i zwróciła się do Henrietty:
- Czy jest jakieś miejsce, gdzie mogłybyśmy cię zabrać?
Na twarzy Henrietty pojawił się wyraz głębokiej tęsknoty.
- Jeśli wam się to uda, le bon Dieu was pobłogosławi.
- Powiedz mi tylko gdzie - nalegała Bronwyn.
- Salon madame Rachelle. Wiesz gdzie...?
- Dowiem się. Olivio, idź do odźwiernego i powiedz, że potrzebujemy powozu
dla mamy.
- Mam iść sama?
- Może wolisz zostać tu z mademoiselle Henriettą, a ja pójdę?
Olivia spojrzała na opuchniętą twarz Henrietty, a potem zerknęła w stronę
drzwi.
- Zostanę tutaj.
Bronwyn, zdumiona tym niespodziewanym aktem odwagi, zapytała tylko:
- Olivio, a jeśli wróci ten człowiek?
- Zastawię drzwi fotelem. Nie lubię rozmawiać z obcymi. Nie wiem, jak się
zamawia powóz. Henrietta mnie potrzebuje, a z nas dwóch to ja jestem lepsza w
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 8 —
doglądaniu chorych.
Bronwyn nachmurzyła się.
- Jakoś sobie dawałam radę.
- Byłaś bardzo dzielna, ale blada jak świeżo bielone prześcieradło. - Olivia
lekko pchnęła siostrę. - Idź już.
Bronwyn uśmiechnęła się.
- Dobrze. Jak wrócę, zastukam trzy razy i wtedy mnie wpuścisz.
Zbiegła po schodach, zatrzymując się dopiero na parterze. Jako córka szlach-
cica powinna się odpowiednio zachowywać, wygładziła więc kosztowną brązową
perukę i poszczypała opalone policzki, nadając im rumieńców. Z wystudiowaną
nonszalancją przeszła przez hol, kierując się do drzwi frontowych. Wyjrzała na
zewnątrz i dostrzegła młodzieńca, który za drobną opłatą z pewnością zawoła
powóz. Wychylając się za próg, zawołała:
- Ej ty! Chciałabym zamówić powóz dla matki. Chce jechać do Londynu, ale
jest chora, ma rwę kulszową i - tu Bronwyn zaczerpnęła głęboko powietrza -
potrzebny jest jej powóz.
Błysk monety i chłopak zareagował natychmiast.
- Ależ oczywiście, panienko, chętnie zawołam powóz.
Cofnęła się do drzwi.
- Powiedz woźnicy, żeby poczekał. Nie pozwól mu odjechać.
Obróciła się na pięcie i pobiegła na górę. Zastukała trzy razy i po chwili
usłyszała, jak Olivia odsuwa meble.
- Pośpiesz się - powiedziała, jak tylko drzwi się otworzyły. - Powóz czeka.
Olivia wyglądała na zapłakaną.
- Henrietta nie da rady zejść po schodach. Strasznie krwawi.
Od strony łóżka dobiegł zachrypnięty głos:
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 9 —
- Nie pozwólcie mi umrzeć tutaj, je vous en prie. Chcę do Rachelle. Do domu.
- O mój Boże! - Na widok wielkiej czerwonej plamy na pościeli Bronwyn
wsparła się mocniej o futrynę. Choć nie widać było ran, Henrietta straciła
mnóstwo krwi.
Olivia wyciągnęła ramiona, szukając pocieszenia, i Bronwyn objęła ją mocno.
Sytuacja przerosła ich najśmielsze oczekiwania. Wychowane w cieplarnianych
warunkach, nigdy nie wyobrażały sobie nawet, że sytuacja może być aż tak
tragiczna. Wzajemne uczucie dodało im jednak sił i Bronwyn, wtulona w ramię
siostry, wymruczała:
- Nie możemy się teraz poddać. Pomóż mi, owiniemy ją prześcieradłem.
Dziewczęta wsunęły prześcieradło pod plecy Henrietty i pomogły jej usiąść.
Dopiero gdy otuliły ją peleryną i opuściły jej woalkę na twarz, Bronwyn zdała
sobie sprawę, że nie ma mowy, by Henrietta o własnych siłach doszła do powozu.
Pomyślała z wdzięcznością o praktycznych kostiumach do konnej jazdy, które
zawsze nosiły w podróży. Pierwszy raz w życiu błogosławiła również wysoki
wzrost siostry.
Położyły ręce Henrietty na swoich ramionach i podtrzymując ją wpół, wyszły z
pokoju. Henrietta szła powoli, opierając cały ciężar raz na jednej, raz na drugiej
nodze. Kiedy dotarły do schodów, Bronwyn poleciła:
- Olivio, nie potknij się tylko o suknie, swoją i Henrietty. A ciebie, Henrietto,
zniesiemy po schodach. Uśmiechaj się, Olivio. Wybieramy się na wycieczkę.
Henrietta starała się rozluźnić, a Olivia ukazała wszystkie zęby w wymuszo-
nym uśmiechu. Bronwyn zrobiła to samo. Ale kiedy zawołał do nich gospodarz
zajazdu, odwróciła się z duszą na ramieniu.
- Widzę, moje panny, że pod nieobecność rodziców znalazłyście sobie
rozrywkę. Lepsze to niż wtykanie nosa w cudze sprawy. - Łysiejący mężczyzna
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 10 —
chciał chyba nadrobić swoje wcześniejsze grubiaństwo. Ojciec z pewnością mu
jeszcze nie zapłacił i karczmarz bał się, że Bronwyn się na niego poskarży.
Rzucając ukradkowe spojrzenia na postać w woalce, zapytał: - A to pewnie
szanowna babcia? Nie wiedziałem, że również ona tu bawi.
- Tak - potwierdziła Bronwyn. - Poszła na górę, kiedy wy... zajmowaliście się
bagażem. Podróżuje z nami.
- To dobrze. Już się martwiłem, że rodzice pojechali do Londynu, zostawiając
takie piękne panny bez opieki. - Mówił do Bronwyn, ale wzrok zawiesił na Olivii.
- A to ciężkie zadanie dla gospodarza.
Postać, którą podpierała Bronwyn, odetchnęła z ulgą, a ona sama westchnęła z
zadumą i udając niewiniątko, otworzyła szeroko oczy.
- Kochani rodzice przecież wiedzą, że z babunią jesteśmy całkiem bezpieczne.
Jedziemy teraz odwiedzić kilka jej ulubionych miejsc w Londynie.
Gospodarz przytrzymywał zewnętrzne drzwi, a one przecisnęły się przez nie
we trzy naraz.
- Londyn to piękne miasto - powiedział. - Na pewno świetnie będą się panienki
bawić.
Powóz czekał, a chłopak otworzył przed nimi drzwiczki. Gospodarz ruszył się
z miejsca, chcąc podeprzeć Henriettę, ale Bronwyn odezwała się ostro:
- Proszę jej nie dotykać!
Odskoczył obrażony, a one podniosły Henriettę i umieściły ją na siedzeniu.
- Babunia nie przepada za obcymi.
- Babunia? - Chłopak podrapał się po głowie. - Miała być matka.
Na pociągłej twarzy gospodarza pojawiła się ciekawość.
- Ależ nie, matka panienek jest dużo młodsza.
Chłopak upierał się dalej oskarżycielskim tonem: Pani mówiła, że powóz ma
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 11 —
być dla matki.
- Tak... No cóż...
Z wnętrza powozu odezwał się słaby, łamiący się głos:
- Ich matka jest taką trzpiotką, że to ja wychowałam te dziewczęta. I dlatego
mówią do mnie „mamo”.
Bronwyn przypomniała sobie szybko, o jaką stawkę tutaj chodzi.
Przypomniała sobie również, że to ona jest szlachcianką, a chłopak tylko
służącym.
- Ruszaj już, dobry człowieku - powiedziała wyniośle. Chwilę później jej
pewność siebie została poddana ciężkiej próbie, bo aksamitny pieprzyk,
przyklejony tuż nad ustami, odkleił się i poszybował w dół. Wytrąciło ją to z
równowagi, zwłaszcza że dostrzegła, iż chłopak z trudem opanowuje śmiech.
***
Nerwowo przestępując z nogi na nogę przed drzwiami okazałego domu na
Curzon Street, Bronwyn zapukała. Jak wytłumaczyć sytuację osobie, która ją
przywita?
Drzwi otworzyły się. Młoda kobieta o palcach poplamionych atramentem
obdarzyła Bronwyn nieobecnym spojrzeniem. - Chcesz zobaczyć się z Rachelle?
Francuski akcent, tak przypominający wymowę Henrietty, zrobił na Bronwyn
wielkie wrażenie. Szybko odpowiedziała:
- Jest ze mną przyjaciółka madame Rachelle. Na imię jej Henrietta i...
Drzwi otworzyły się na oścież.
- Henrietta? - Dziewczyna odwróciła się i krzyknęła: - Henrietta wróciła!
Krzyk rozległ się szerokim echem po całym domu i po chwili trzy kobiety, z
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 12 —
których żadna nie miała więcej niż dwadzieścia pięć lat, otoczyły powóz.
- Ostrożnie - powiedziała Olivia, wykazując się zupełnie nietypowymi dla
siebie zdolnościami przywódczymi. - Jest bardzo obolała.
Kobiety spojrzały po sobie, szczerze zdumione. Olivia odsunęła je delikatnie
na bok.
- Jesteś gotowa, Henrietto? - zapytała.
Ta potwierdziła niewyraźnym mruknięciem. Dziewczęta podtrzymały ją i
wprowadziły po schodach. Tam siły opuściły Henriettę i trzeba ją było wnieść do
środka.
- Powinna leżeć - powiedziała Bronwyn. - Gdzie ją położymy?
- Na sofie w salonie - powiedział ktoś rozkazującym tonem.
Próbując utrzymać równowagę, Bronwyn zaledwie zerknęła na posiadaczkę
głosu o takiej sile i francuskim akcencie.
Głowa Henrietty opadła ciężko, jak tylko ją ułożyły.
- Rachelle - dobyło się z jej ust.
Dojrzała, starannie ubrana kobieta we wdowim czepku na głowie uklękła przy
chorej i podniosła jej woalkę. Kobiety zamarły, widząc w jakim stanie znajduje się
dziewczyna, a Bronwyn, uświadomiwszy sobie ponownie potworność całej sytua-
cji, poczuła mdłości.
Rachelle nie spuszczała wzroku z Henrietty.
- Pomożesz, Daphne?
Jedna z dziewcząt zrobiła krok do przodu. Szybko i wprawnie zbadała leżącą,
po czym delikatnie dotknęła ramienia wyprostowanej jak struna Rachelle.
- Rachelle, wiesz przecież, że zrobiłabym dla ciebie wszystko. Niestety, w tym
przypadku nie leży to w mojej mocy. - Bawiła się przez chwilę frędzlami szala
spoczywającego na ramionach i dodała cicho: - Nie obrażę się, jeśli poślesz po
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 13 —
innego lekarza.
- Nie zrobię tego. - Rachelle przyłożyła dłoń do szyi Henrietty, szukając pulsu.
- Ona umiera.
Olivia chwyciła Bronwyn za rękę, przytuliły się do siebie. Jedynie Rachelle
wyglądała na niewzruszoną.
- Kto ci to zrobił, ma mignonne? - zapytała.
Usta Henrietty poruszyły się bezgłośnie. Bronwyn nalała z karafki odrobinę
sherry i podała szklaneczkę Rachelle. Ta, nie spoglądając nawet w górę, wzięła ją i
przyłożyła do ust leżącej. Henrietta nie była w stanie pić, więc Rachelle zamoczyła
palec w płynie i zwilżyła nim jej usta.
- Myślałam, że uciekłaś z tym swoim paniczem.
Henrietta potrząsnęła przecząco głową.
- On też twierdzi, że nie. Wie o wszystkim?
Kolejna przecząca odpowiedź i Henrietta straciła przytomność.
Rachelle wstała i zwróciła się do sióstr:
- Gdzie ją znalazłyście?
Bronwyn oblizała nerwowo usta.
- Uwięziono ją w sąsiednim pokoju. Włamałyśmy się i...
Rachelle ruszyła się gwałtownie z miejsca i w przypływie uczuć przycisnęła
Bronwyn do piersi.
- Ach tak - powiedziała - powinnam była się domyślić, jak dzielne z was
dziewczęta. - Objęła również Olivię. - Wasza odwaga jest tym bardziej godna
podziwu, że wiem, jak musiałyście się bać. Idźcie za moimi dziewczętami. Dadzą
wam coś do picia.
Stosując się do polecenia Rachelle, Bronwyn i Olivia opuściły pokój.
Oglądając się za siebie, Bronwyn zobaczyła jeszcze, jak Rachelle tuli do siebie
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 14 —
Henriettę w geście bezgranicznej rozpaczy. Obraz tak bezbrzeżnego smutku zapadł
jej głęboko w pamięć.
***
Rachelle ujęła dziewczęta za ręce i zaprowadziła do saloniku.
- Mam pełną świadomość własnych błędów, ale Henrietta była moją córką.
Upartą, o buntowniczej naturze, lecz mimo to moją córką. W wieku szesnastu lat
popełnia się różne głupstwa. Dopiero co kołysałam to dziecko w ramionach, a tu
już jej nie ma. - Szczupła dłoń, posiekana siatką drobnych żyłek, zacisnęła się
mocniej, a głowa Rachelle bezwładnie opadła w dół.
Bronwyn słuchała z ciężkim sercem.
- Przykro mi - wyjąkała. - Tak żałuję, że nie potrafiłyśmy pomóc.
- Ależ pomogłyście. Przywiozłyście ją do domu.
- Madame Rachelle - odezwała się Olivia - przyrzekłam pani córce pomodlić
się za jej duszę i muszę dotrzymać obietnicy. Wie pani może, gdzie tu jest jakiś
katolicki kościół?
- Twoje modlitwy zostaną wysłuchane, nawet gdy pomodlisz się w
anglikańskim - zwróciła jej uwagę Bronwyn.
Olivia spojrzała na siostrę z wyrzutem.
- Obiecałam, że zapalę świeczkę za jej duszę. Mam zamiar właściwie
wywiązać się z obietnicy.
Bronwyn dostrzegła u siostry rzadką u niej determinację.
- Oczywiście. Wstąpimy tam w drodze powrotnej, jeśli tylko madame wskaże
nam drogę.
Rachelle w zamyśleniu spoglądała na Olivię.
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 15 —
- Kochane z ciebie dziecko. Niełatwo w Anglii znaleźć miejsce, w którym my,
Francuzi, moglibyśmy bez przeszkód wyznawać naszą wiarę. Dlatego mam tu w
domu kaplicę. - Podniosła w górę srebrny dzwonek. Jedna z dziewcząt odpowie-
działa na wezwanie i wyprowadziła Olivię.
Rachelle wyciągnęła chusteczkę z kieszeni i zaledwie musnęła nią czubek
czerwonego nosa.
- Myślisz pewnie, że jestem bez serca?
- Ależ nie - wyjąkała Bronwyn. - Ja tylko...
- Czy gdyby jedna z was umarła, wasza matka przyjęłaby ten fakt z takim
spokojem? - Mówiła z silniejszym niż Henrietta akcentem i widać było, że
temperament ma raczej wybuchowy.
- Nie. Mama byłaby zdruzgotana. Nie umiałaby cierpieć w milczeniu.
- Wyjechałam z Francji, żeby uniknąć podobnego nieszczęścia, jakie teraz
zabrało mi córkę. Ból towarzyszył mi każdego dnia i w końcu sprawił, że stałam
się nieczuła. - Rachelle splotła dłonie i pochyliła się do przodu, próbując
opanować drżenie. - Mimo to bywają dni, kiedy udręka znów mnie dopada. Ze-
mszczę się. Odnajdę tego, kto zamordował mi córkę.
- Jeśli przypomnę sobie coś, co Henrietta powiedziała, jakąś wskazówkę, dam
pani znać.
- Wiem. - Madame wyprostowała się i spojrzała z uwagą na Bronwyn.
Wskazując palcem na perukę, zapytała: - Mogę?
Zanim Bronwyn zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, madame zdjęła okazałe
dzieło sztuki fryzjerskiej z jej głowy.
Bronwyn chwyciła się za włosy i zaprotestowała:
- Ależ madame...
- Mów do mnie Rachelle - odrzekła, rozkazująco podnosząc palec. -
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 16 —
Przyjaciele mówią do mnie Rachelle.
Bronwyn stała w milczeniu. Nie mogła się zdobyć to, by mówić po imieniu
osobie w wieku własnej matki. To byłby przecież brak szacunku.
Jakby w odpowiedzi na te rozterki, loki rozsypały się na wszystkie strony.
- Bez peruki moje włosy są nie do opanowania - powiedziała. - Chętnie bym je
obcięła, ale mój ojciec...
- Obciąć takie włosy? - Rachelle odsunęła na bok ręce dziewczyny i złapała
jeden z loków. - Obciąć takie włosy? Są tak jasne, że wyglądają prawie jak srebro.
Clair de lune, księżycowy blask.
- Nie, nie wolno mi ich obciąć. Ojciec nigdy by się nie zgodził.
- Ja też nie pozwoliłabym na to Henrietcie. Godzinami rozczesywałam jej
włosy... - Dwie wielkie łzy, niczym diamenty, wezbrały w oczach Rachelle i
potoczyły się po pobladłych policzkach. Zakryła usta ręką, by pokonać
wzbierające w piersi łkanie. Przez swoją chudość wydawała się niezmiernie kru-
cha w rozpaczy. Drżącym głosem odezwała się ponownie: - Czy znam twego ojca?
- Nazywa się Rafferty Edana, hrabia Gaynoru.
- Nie przypominam sobie, by zaszczycił obecnością któryś z mych wieczorów.
- Koronkową chusteczką starła z policzka ostatnią łzę. - Gdzie znajduje się
Gaynor?
- To majątek na północnym wybrzeżu Irlandii. To dzikie okolice. Pełno tam
fok i słychać nawoływanie mew.
- Tam cię wychowano - zauważyła Rachelle. - W twoim głosie pobrzmiewa
irlandzka nuta.
- Tak, ojciec uparł się, by do dziesiątego roku życia dzieci wychowywały na
jego rodzinnej ziemi. Potem przywieziono nas do Anglii. - Bronwyn westchnęła. -
Mama z kolei chciała, abyśmy odebrały wykształcenie w jej rodzinnej posiadłości.
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 17 —
- My to znaczy kto?
- Jest nas osiem sióstr: Linnet, Holly, Lucille, Edith, Duessa, Wallis, Olivia, no
i ja.
- Chwileczkę. - Rachelle uniosła w górę palec. - Czy to oznacza, że jesteś
jedną z sióstr zwanych „Syrenami Irlandii”? Czy twoją siostrą jest Linnet, hrabina
Brookbridge?
Bronwyn skinęła potakująco głową.
- I Holly, wicehrabina Sidkirku? Lucille, markiza Cumrith?
Bronwyn kiwała głową.
- Edith, markiza Kenilcesteru? Duessa, księżna Linsfordu?
- Księżna Duessa. - Na twarzy Bronwyn pojawił się uśmiech. - Jej pierwszej
udało się złowić diuka. Wallis poślubiła ledwie barona, ale jego ogromna fortuna
równoważy tak niski tytuł. Ja jestem następna w kolejce do ołtarza, a po mnie
Olivia.
- Kiedy więc ślub?
- Aż do teraz ojciec odrzucał wszystkich moich absztyfikantów. Mieli
nieodpowiedni tytuł albo za mało pieniędzy.
- A teraz?
- Moją rękę przyrzeczone wicehrabiemu Rawsonu.
Rachelle rzuciła na bok nienawistną perukę.
- Adamowi Keane?
- Zna go pani? Jest sympatyczny? Grzeczny?
- Sympatyczny? Grzeczny? Non! Nie są to określenia, które dobrze by do
niego pasowały. Jest posępny, często zamyślony i zbyt inteligentny, żeby mu to
mogło wyjść na dobre. Nie, na pewno nie jest sympatyczny... - Rachelle zamilkła i
w jej oczach pojawił się błysk zainteresowania. - Nigdy go dotąd nie spotkałaś?
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 18 —
Cała uwaga Bronwyn skoncentrowana była na zawiłym wzorze tkaniny
wyścielającym sofę. Ze skupieniem wodziła palcem po gałązkach i kwiatach
zaklętych w materiale i dopiero po chwili odpowiedziała:
- Nie. Zdecydował się na ślub, nie widząc mnie na oczy. Czy to nie urocze?
- Adam Keane nie bywa uroczy - powiedziała Rachelle beznamiętnie. - To
człowiek, który wygląda jakby połknął kij. Czy on sądzi, że jesteś podobna do
sióstr?
- Tak mi się wydaje.
- Więc co będzie, jak cię zobaczy?
Bronwyn odpowiedziała w przebłysku dowcipu:
- Moi rodzice przy tym będą. Chyba mnie nie zabije.
Rachelle zachowała powagę.
- Oczywiście że nie, ale jego sarkazm bywa nie do wytrzymania.
- Ojciec twierdzi, że jestem niebrzydka - zaczęła nieśmiało Bronwyn.
Rachelle dotknęła jej fryzury i ułożyła włosy tak, że kaskadami spływały z
ramion.
- Moja droga, jesteś magnifique...
Bronwyn żachnęła się.
- ...ale nie masz urody typowej dla Angielek.
- Mama stara się, jak może.
- Siostry są do niej podobne, jak sądzę?
- Nie dorastają jej nawet do pięt. - W głosie Bronwyn, mimo skrępowania,
słychać było przywiązanie i dumę. - Wysoka, elegancka, ma długie czarne włosy,
zupełnie jak Olivia, tylko z siwym pasemkiem na skroni. Jasną karnację. W jej
twarzy i w twarzach moich sióstr, wyraźnie widać rodzinne podobieństwo.
- Ty, moja droga, jesteś wyjątkiem, ale mimo tego frappant. Uderzającym
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 19 —
wyjątkiem.
- Ojciec mówi na mnie „chochlik”, bo jestem nieduża i kiedy tylko wyjdę na
słońce, robię się brązowa. Nie widać? - Bronwyn wskazała na swój nos.
- Na tle niesfornych loków i urzekających oczu wygląda to uroczo. - Rachelle
przyciągnęła do siebie głowę Bronwyn. - A właśnie, jakiego koloru są twoje oczy?
- Brązowego, z braku lepszego określenia. Tata mówi, że są ładne.
- Twój ojciec coraz bardziej mi się podoba.
Bronwyn ponownie wbiła wzrok w kwieciste wzory tkaniny.
- Podoba się wielu kobietom. Czarujący jak prawdziwy Irlandczyk.
- Może powinnam zaprosić kiedyś twoich rodziców do salonu. Rozmowa z
rodzicami kobiet, które są podporą angielskiej śmietanki towarzyskiej, będzie z
pewnością równie fascynująca.
- Mama? Mama miałaby tu przyjść?
- Nie zechciałaby?
- Nie wiem. Nigdy nie sądziłam, że... - Bronwyn przełknęła głośno ślinę. -
Madame Rachelle...
- Po prostu Rachelle, s’il vous plait.
- Chciałam powiedzieć... co to jest ten salon? Słyszałam, że czasami... -
Bronwyn skubała spódnicę, formując piramidki z materiału. - Nikt nie powiedział
mi nigdy wprost, ale słyszałam plotki, że są miejsca, do których jedynie
mężczyźni...
Ratując ją z opresji, Rachelle pogładziła jej rękę.
- Wielu Anglików jest niestety tego samego zdania. To jest salon. Moje
przyjaciółki, dziewczęta, które ze mną mieszkają, pochodzą z dobrych domów.
- Szlachcianki?
- Oui, szlachcianki, dla których nastały ciężkie czasy. Jedna zgłębia tajemnice
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 20 —
nieba, szukając odpowiedzi w gwiazdach. Inna śpiewa głosem pięknym i czystym
niczym górskie jezioro. Daphne, którą dziś widziałaś, bada zagadki ludzkiego ciała
i chce kiedyś zostać lekarzem.
- A ty? Przygarnęłaś je w imię przyjaźni?
- Ależ jesteś podejrzliwa - zganiła ją Rachelle. - Mam pieniądze. Jeśli nie ja, to
kto zaopiekuje się tymi dziewczętami? We Francji właściciel salonu jest
jednocześnie mecenasem młodych i zdolnych. Tam salon jest instytucją.
Miejscem, w którym spotykają się mężczyźni i kobiety pochodzący z intelektual-
nych, towarzyskich i artystycznych elit i gdzie mogą swobodnie porozmawiać.
Bronwyn odetchnęła z ulgą.
- Zatem reputacja sióstr Edana jest nienaruszona.
- Kto wie? Wprawdzie jestem wdową po francuskim szlachcicu, uczciwą
kobietą, jednak zawsze znajdzie się jakiś świętoszek, który uważa, że nie istnieją
platoniczne związki między osobami różnych płci. Jeśli ktoś was tu zobaczy, mogą
pojawić się plotki. - Rachelle uśmiechnęła się zaczepnie, ale Bronwyn
posmutniała. - Odeślę was w krytym pojeździe.
Bronwyn przypomniała sobie nagle o obowiązkach i podniosła się.
- Obawiam się, że powinnyśmy wracać. Rodzice nie mają pojęcia, gdzie
jesteśmy.
- Nie chciałabym ich krytykować, ale nie powinni byli zostawiać tak cennych
skarbów jak własne dzieci w tego rodzaju zajeździe. - Słowa te przypomniały jej
Henriettę, której życie zostało przedwcześnie zabrane, i łzy napłynęły jej do oczu.
- Rodzice są z reguły bardziej zasadniczy - zapewniła ją Bronwyn. - Poza tym
żadna z sióstr nie była nigdy narażona na przemoc.
Rachelle wzięła ją pod rękę i zaprowadziła do holu.
- Może dlatego, że żadna nie jest tak porywcza jak ty.
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 21 —
- Jeśli sugeruje pani, że nie miewają szalonych pomysłów, to obawiam się, że
ma pani całkowitą rację.
Skierowały się do małej kapliczki w głębi domu, pełnej zapachu kwiatów i
blasku świec. Wewnątrz klęczały towarzyszki Rachelle, a pośrodku nich Olivia.
Uroda Olivii nie była dla Bronwyn żadną nowością, teraz jednak wpatrywała
się w czysty profil siostry ze zdumieniem. Spokój Olivii wydawał się niesłychanie
wzniosły, a jej rozmodlenie wzbudzało u siostry niepokój. Bronwyn ruszyła do
przodu i dotknęła dłonią ramienia.
- Chodź - wyszeptała. - Już czas.
- Dobrze - odrzekła Olivia. - To znaczy, że przed wyjściem nie zapalisz świecy
za Henriettę?
Bronwyn wciąż doskonale pamiętała czas spędzony w Irlandii, gdzie siostry
poznały podstawy wiary katolickiej. Ich matka, tak mocno przywiązana do
angielskiej tradycji, byłaby z pewnością przerażona, ale całe szczęście, że
dziecięca mądrość uchroniła dziewczynki przed opowie-dzeniem jej o tym. Bron-
wyn uniosła więc szal przykrywający ramiona, przykryła nim głowę i pod pełnym
aprobaty spojrzeniem siostry odmówiła modlitwę za duszę Henrietty. Wstając
powiedziała:
- Chodź już, Olivio.
Olivia usłuchała, ociągając się lekko.
- Zawołałam powóz - powiedziała Rachelle, kiedy pośpieszyły w kierunku
wyjścia.
Olivia wskazała palcem na swoją głowę, a następnie na głowę Bronwyn. Ta
dotknęła palcami swoich włosów i krzyknęła:
- Moja peruka! Zapomniałam o niej!
Pobiegła z powrotem do salonu i znalazła ją przy kominku.
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 22 —
- Chcesz ją założyć? - zapytała Rachelle.
Bronwyn spojrzała na brązowe anglezy i zmarszczyła czoło.
- Nie, pojadę bez niej.
- Jak sobie życzysz. Encore, merci beaucoup.
Ta kobieta straciła dzisiaj córkę i dlatego powiedzenie „nie ma za co” wydało
się Bronwyn nieodpowiednie. Mimo to wypowiedziała te słowa, pragnąc wyrazić
swój podziw i wdzięczność. Z ręką na klamce spojrzała po raz ostatni na salon.
Była sobie w stanie wyobrazić, jak miejsce to ożywa, wypełnia się wybitnymi
pisarzami i politykami. Wyobraźnia podsuwała jej melodyjne kobiece głosy
rozprawiające o literaturze, polityce, muzyce. Poczuła żar prowadzonych dyskusji
i ogarnęło ją uczucie niewypowiedzianej tęsknoty.
Czyjaś ręka spoczęła na jej ramieniu i Bronwyn odwróciła się gwałtownie. To
była Rachelle.
- Odwiedź mnie, kiedy tylko zechcesz. Mam wobec ciebie dług wdzięczności
za odważne ratowanie mojej córki. Poza tym... podobasz mi się, Bronwyn Edana.
- Dziękuję za zaproszenie, madame...
- Mów do mnie Rachelle.
- Dziękuję za zaproszenie - Bronwyn zaczerpnęła głęboko powietrza - ale nie
będę mogła z niego nigdy skorzystać.
- Nigdy nie mów nigdy. Po prostu pamiętaj o tym. - Rachelle cofnęła się do
środka. - Pamiętaj o tym, jeśli znajdziesz się w potrzebie.
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 23 —
ROZDZIAŁ 2
- Przepraszam, tatku. To wszystko moja wina.
- Wiem, że to twoja wina, Bronwyn. Nic innego nie przyszłoby mi nawet do
głowy. - Lord Rafferty Edana, hrabia Gaynoru, chodził tam i z powrotem po
pokoju. - Te fanaberie nie wyjdą ci na dobre. Nie mam pojęcia, w kogo ty się
wdałaś.
Bronwyn wyjrzała spod peruki, którą właśnie nakładała jej na głowę matka.
- W ciebie?
Lady Nora pociągnęła mocno za luźny kosmyk.
- Bez impertynencji, młoda damo.
Bronwyn postanowiła się nie wychylać.
- Oczywiście, mamo.
Hrabia wetknął dłonie w kieszenie haftowanej kamizelki i zakołysał się na
piętach.
- Nie mogę uwierzyć, że zwyczajnie postanowiłaś zwiedzić Londyn. Skąd
przyszło ci do głowy takie szaleństwo?
- Nudziło mi się.
Machnął niecierpliwie ręką.
- Tego już próbowałaś. Teraz powiedz prawdę.
Taty nigdy się nie da oszukać, pomyślała Bronwyn. Zna ją na wylot. Mimo
protestów matki Bronwyn była dokładnie taka sama jak ten zuchwały człowiek,
którego nazywała swoim ojcem. Nie odziedziczyła po nim ani wyglądu, ani uroku
osobistego, ale kiedy trzeba było podejmować błyskawiczne decyzje, odzywało się
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 24 —
rodzinne podobieństwo. Spojrzała na niego odważnie i powiedziała:
- Byłyśmy w pewnym salonie.
- To najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem - huknął. Nerwo-wy
chichot skierował jego uwagę na Olivię. - Olivio, dziecko kochane - powiedział
śpiewnie z mocnym, irlandzkim akcentem - powiedz swojemu staruszkowi
prawdę. Gdzież to Bronwyn zaciągnęła cię tym razem?
Olivia głośno przełknęła ślinę. Spojrzała na Bronwyn, a ta uniosła wysoko
brwi. Olivia splotła nerwowo dłonie i zwróciła się do ojca:
- Bronwyn już ci powiedziała. Byłyśmy w salonie.
- W salonie? - Zataczał koła wokół rozdygotanej Olivii. - A co tam robiłyście,
skarbie?
- Hm... piłyśmy herbatę i rozmawiałyśmy z damą, która prowadzi ten salon. -
Spojrzała pytająco na Bronwyn i widząc jej aprobatę, odetchnęła z ulgą. - Tak,
tatku, tak właśnie było.
- A jak się nazywa ta dama? - zapytał z udawaną łagodnością.
- Madame Rachelle - odpowiedziała szybko Bronwyn, sprowadzając na siebie
natychmiastową irytację ojca.
- Ciebie nie pytałem, moja droga. Zajmij się własnymi sprawami.
- Chciałam tylko pomóc - zaprotestowała Bronwyn z miną niewi-niątka.
- Dobrze wiem, jak wygląda ta twoja pomoc. - Odwrócił się, mrucząc pod
nosem - Pomoc! Akurat!
Olivia, zawsze pierwsza w zażegnywaniu domowych sporów, potwierdziła:
- Nazywa się madame Rachelle i poczęstowała nas ciastkami.
- Piłyście herbatkę? I ciasteczka jadłyście, tak?
- Tak, tatku, ciasteczka.
- W takim razie obejdziecie się bez obiadu, który dla was zostawi-liśmy. -
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 25 —
Pokiwał głową, widząc ich osłupienie. - Już za wszystko zapłaciłem.
Widząc, jak oddała się wizja posiłku, Bronwyn powiedziała złośliwie:
- A więc bankierzy udzielili ci pożyczki?
- Uważaj na słowa, moja panno - odpowiedział. - Moje córki nie muszą
zawracać sobie głowy pieniędzmi.
- Ach, gdyby tylko tak było - westchnęła Bronwyn.
Hrabia oparł ręce na biodrach.
- Nie dalej jak dwa miesiące temu, moja droga, zainwestowałem w
przedsięwzięcie, które uczyni z nas bogaczy.
- Bankierzy dali ci tyle, że starczyło na inwestycje?
- Dali mi tyle, że starczy na utrzymanie aż do czasu, kiedy sowity zysk napełni
mi kieszenie. - Widząc sceptycyzm córki, hrabia przypomniał sobie, że nie ma
zwyczaju poruszać spraw finansowych z kobietami, ale nie mógł się oprzeć
pokusie pochwalenia się. - Zobaczysz jeszcze, moja miła. - Następnie zwrócił się
do żony: - Niezwłocznie wyjeżdżamy do posiadłości lorda Keane’a. Skończyłaś
już układać perukę Bronwyn, kochanie?
Lady Nora żwawo obeszła Bronwyn dookoła.
- Tak, już skończyłam. - Przyjrzała się krytycznie córce i dodała jeszcze: -
Zrobiłam wszystko, co było w mojej mocy. Reszta należy do naszej małej
Bronwyn. Dziewczęta, przygotujcie się do drogi i zejdźcie na dół.
Gdy tylko zamknęły się drzwi, Bronwyn zaczęła narzekać:
- Dlaczego mama upiera się, by mówić na mnie „nasza mała Bronwyn”?
- Wydaje mi się, że dostali te pieniądze.
- Oczywiście, że tak. - Bronwyn potarła burczący z głodu brzuch. - Który
bankier odmówiłby tacie teraz, kiedy jego zięciem ma zostać wicehrabia
Rawsonu?
SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 1 — CHRISTINA DODD Brzydka narzeczona Znalezione w necie: emalutka Poprawione przez: elka__82 SCANDALOUS SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 2 — ROZDZIAŁ 1 Londyn, Anglia Rok 1720 - Bronwyn, ktoś nas zobaczy. - Pilnuj, nie gadaj. - Bronwyn Edana dłubała zawzięcie w dziurce od klucza. - Już prawie otworzyłam. Olivia otarła z policzków łzy i wyjrzała na ciemniejący korytarz zajazdu Brimming Cup. - Nie powinnyśmy tego robić. Jeśli znajdzie nas gospodarz... - Posłuchaj tylko. - Przez zamknięte drzwi słychać było czyjeś jęki. - Tam musi być ktoś chory albo ranny. Chcesz zostawić cierpiącego w potrzebie? - Nie... - odpowiedziała Olivia niepewnie. - Oczywiście, że nie. - Ale na czas wyjazdu do Londynu mama i tata zostawili nas pod opieką gospodarza, a on mówił... Bronwyn wetknęła ciężki stalowy gwóźdź w dziurkę od klucza i pod-ważyła nim zatrzask. - Jest! - krzyknęła, lecz po chwili gwóźdź się obsu-nął i Bronwyn aż jęknęła. Opadła na pięty i powiedziała do siostry: - Gospodarz zignorował wołanie o pomoc. Powiedział, że dżentelmen, który wynajął ten pokój, jest człowiekiem szanowanym, i w dodatku dobrze zapłacił. Zależy mu tylko na pieniądzach i na tym, żebyśmy siedziały w pokojach jak dobrze wychowane panienki. - A jeśli rodzice się dowiedzą? SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 3 — - Na pewno uznają, że postąpiłyśmy słusznie. Olivia spojrzała z niedowierzaniem na swą szaloną siostrę. - Dobrze już. Masz rację. Pewnie kazaliby się nie wtrącać. - Bronwyn wytarła spoconą dłoń w strój do konnej jazdy, usiłując powstrzymać drżenie rąk. - Gdyby nie to, że mama i tata chcieli pojechać do wierzycieli, nigdy nie znalazłybyśmy się w tym wstrętnym zajeździe. Kiedy tylko dostaną odprawę za mnie od wicehra- biego Rawsonu, znów będziemy bo-gaci i nie będziemy zatrzymywać się w takich okropnych miejscach. - Ach, Bronwyn - westchnęła Olivia. - Kiedy dostaną odprawę, ty będziesz mężatką i nie będziesz z nami nigdzie jeździć. Bronwyn poczuła wewnętrzny opór, który sprawił, że palce przestały drżeć. - A więc rodzice będą musieli się pogodzić z konsekwencjami naszej przygody... jeśli się dowiedzą. - Ale ja się boję - przyznała Olivia. Uczucie, którym Bronwyn darzyła osiemnastoletnią siostrę, trochę złagodziło irytację. Zawsze opiekowała się Olivia, od dnia, kiedy rodzice pokazali jej jako czterolatce ślicznego niemowlaka. To nie zmieniało faktu, że Olivia była ucieleśnieniem konformizmu. Bronwyn nie miała jednak teraz czasu na zawracanie sobie tym głowy. - Jak chcesz, możesz wracać do pokoju. Poradzę sobie bez twojej pomocy - powiedziała urażonym tonem. - Ależ nie! - Olivia zaczerpnęła tchu. - Nie zostawiłabym cię tutaj, wiesz o tym. Ale... Bronwyn zareagowała błyskawicznie. - To dobrze. Przydasz mi się. Napierając całym ciężarem na metalowy zamek, usłyszała po chwili, jak SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 4 — zasuwa odskakuje ze szczękiem. - Otworzyłam! Złapała za klamkę, szykując się do wejścia. - Ja będę pilnować drzwi - szepnęła Olivia. Bronwyn uśmiechnęła się do niej ciepło. - Wiem. Ufam ci. - Wśliznęła się do pokoju i podeszła do łóżka. Chociaż cichy płacz wskazywał jej drogę, zupełnie nie spodziewała się widoku młodej, ciężko pobitej kobiety leżącej w pościeli. W jednej chwili opuściła ją cała odwaga. Przemogła ogarniające ją mdłości i nachyliła się nad leżącą. - Pomogę pani. Kobieta zdołała otworzyć jedno oko - drugie było zbyt opuchnięte - i po chwili z jej posiniaczonych ust dobyło się: - D’eau. Bronwyn spojrzała na nią ze zdziwieniem. - Słucham? - D’eau - wyszeptała ta ponownie. Kobieta mówiła po francusku. Bronwyn odwołała się do swojego kulawego francuskiego i przetłumaczyła: „Wody”. Na stoliku przy łóżku stał dzbanek, szklanka i miska. Napełniła szklankę i zawołała Olivię, która ociągając się weszła do środka. - Ja ją podtrzymam, a ty napoisz - przykazała siostrze. - Bronwyn, czemu nie pojechaliśmy od razu do domu wicehrabiego. Tak się boję. - Olivia z przejęcia była bliska łez. Bronwyn klepnęła ją po ramieniu. - Opanuj się. - Wręczyła jej kubek. - Potrzebuję cię. Usiadła na łóżku i wsunęła rękę pod plecy leżącej. Kobieta jęknęła głucho, tak jakby każdy ruch, każdy oddech przysparzał jej cierpień. Oczy Bronwyn napełniły się łzami. Spojrzała w górę i zobaczyła, że Olivia SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 5 — posłusznie przytknęła szklankę do ust leżącej. Kobieta piła chciwie, ciężko dysząc pomiędzy kolejnymi łykami. Kiedy skończyła, powiedziała: - Merci - i patrząc na Olivię, dodała: - Anioł. - A tak, tak - zgodziła się Bronwyn, nagle rozluźniona. Językiem ojczystym tej kobiety był z pewnością francuski, ale całkiem nieźle mówiła po angielsku. - Tak, to anioł, który przyszedł cię uratować. Zaraz pójdzie po lekarza. - Non! - Wątła dłoń chwyciła Bronwyn za ramię. - Nie mów nikomu. Jeśli to zrobisz... on mnie zabije. Bronwyn obejrzała się, spodziewając się kogoś za plecami. - Twój mąż? - Non! Aż tak głupia nie jestem. - Żywiołowe zaprzeczenie wyczerpało resztki jej sił. Instynkt opiekuńczy siostry, jak się tego spodziewała Bronwyn, wziął w końcu górę. Olivia zmoczyła ręcznik i odgarnęła włosy z czoła leżącej. - Jak się nazywasz? - Henrietta. - Otworzyła i szybko zamknęła oczy. - Ciebie też tu trzyma? - Nikt mnie tu nie trzyma. - Bon. Taka piękna kobieta... nie powinna nigdy wpaść w tak brutalne ręce. - Skrzywiła się, kiedy przeszył ją dreszcz bólu. - Uciekaj. Żeby tylko cię nie dopadł. - Nie pozwolę na to nikomu. - Bronwyn wzięła ją za rękę. - To moja siostra. - Siostra? - Henrietta ogarnęła je wzrokiem. - Niepodobna. - Jesteśmy podobne duchem - powiedziała Bronwyn. - Pomożemy ci uciec. - Za późno. Zapalcie świece za... za moją duszę. - Oczywiście - zgodziła się Olivia. - Ten nikczemnik mnie zamorduje. Przysięgnij, że zapalicie świece - głos Henrietty uwiązł z bólu - żeby światło wskazało mi drogę. - Jej dłoń zawisła SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 6 — bezwładnie w powietrzu. - Przysięgnij. Olivia uśmiechnęła się ciepło. - Przysięgam. Henrietta zamknęła ze spokojem oczy. - Allez. Idźcie już. On zaraz wróci. Bronwyn potrząsnęła głową. - Wszystko będzie dobrze. Znajdę kogoś, kto ci pomoże. - To ja zostanę oskarżona, bo jestem Francuzką. Powiedzą, że ja to zrobiłam, chociaż to nieprawda. - Nie rozumiem - powiedziała Bronwyn. - Zamorduje kogoś i zrzuci winę na mnie. - Kto? Kogo? - Nie wiem kogo. Powiedział do służącego, że... że zabije kogoś udziałami. - Jakimi działami? Wytężając wszystkie siły, Henrietta potrząsnęła przecząco głową i powtórzyła: - Udziałami. Bronwyn nie widziała w tym wielkiego sensu. - Z pewnością są lepsze sposoby. - Non... - Henrietta zakaszlała i z kącika jej ust popłynęła strużka krwi. Olivia nachyliła się nad leżącą i otarła jej usta. - Nic nie mów - powiedziała. Henrietta nie posłuchała. - Kiedy zdał sobie sprawę, że podsłuchałam, zabrał mnie. I tak mnie bił... Chcąc ją uspokoić, Bronwyn pogładziła ją po dłoni. - Nie możemy cię tu zostawić. - Nie powiemy gospodarzowi? - zapytała Olivia. - Gdyby wiedział, jak bardzo jest pobita... SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 7 — Bronwyn wybuchła, nie mogąc dłużej powstrzymać gniewu. - Przecież on sam powiedział, że jeśli tu w Londynie chcę wyciągać rękę do każdego potrzebującego, to prędko mi ją ktoś odetnie. To on kazał nam haftować i nie zwracać uwagi na żadne jęki. - Jakie to straszne. - Olivia ukryła twarz w dłoniach. - Co robić? Jesteśmy tylko dziewczynami. I to nawet nie mężatkami. - Ja jestem zaręczona. To się nie liczy? - Bronwyn położyła ręce na ramionach siostry i lekko nią potrząsnęła. - Jest na to sposób. Mam pewien plan... - O nie - jęknęła Olivia. - Tylko nie któryś z twoich planów. Bronwyn zignorowała tę uwagę i zwróciła się do Henrietty: - Czy jest jakieś miejsce, gdzie mogłybyśmy cię zabrać? Na twarzy Henrietty pojawił się wyraz głębokiej tęsknoty. - Jeśli wam się to uda, le bon Dieu was pobłogosławi. - Powiedz mi tylko gdzie - nalegała Bronwyn. - Salon madame Rachelle. Wiesz gdzie...? - Dowiem się. Olivio, idź do odźwiernego i powiedz, że potrzebujemy powozu dla mamy. - Mam iść sama? - Może wolisz zostać tu z mademoiselle Henriettą, a ja pójdę? Olivia spojrzała na opuchniętą twarz Henrietty, a potem zerknęła w stronę drzwi. - Zostanę tutaj. Bronwyn, zdumiona tym niespodziewanym aktem odwagi, zapytała tylko: - Olivio, a jeśli wróci ten człowiek? - Zastawię drzwi fotelem. Nie lubię rozmawiać z obcymi. Nie wiem, jak się zamawia powóz. Henrietta mnie potrzebuje, a z nas dwóch to ja jestem lepsza w SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 8 — doglądaniu chorych. Bronwyn nachmurzyła się. - Jakoś sobie dawałam radę. - Byłaś bardzo dzielna, ale blada jak świeżo bielone prześcieradło. - Olivia lekko pchnęła siostrę. - Idź już. Bronwyn uśmiechnęła się. - Dobrze. Jak wrócę, zastukam trzy razy i wtedy mnie wpuścisz. Zbiegła po schodach, zatrzymując się dopiero na parterze. Jako córka szlach- cica powinna się odpowiednio zachowywać, wygładziła więc kosztowną brązową perukę i poszczypała opalone policzki, nadając im rumieńców. Z wystudiowaną nonszalancją przeszła przez hol, kierując się do drzwi frontowych. Wyjrzała na zewnątrz i dostrzegła młodzieńca, który za drobną opłatą z pewnością zawoła powóz. Wychylając się za próg, zawołała: - Ej ty! Chciałabym zamówić powóz dla matki. Chce jechać do Londynu, ale jest chora, ma rwę kulszową i - tu Bronwyn zaczerpnęła głęboko powietrza - potrzebny jest jej powóz. Błysk monety i chłopak zareagował natychmiast. - Ależ oczywiście, panienko, chętnie zawołam powóz. Cofnęła się do drzwi. - Powiedz woźnicy, żeby poczekał. Nie pozwól mu odjechać. Obróciła się na pięcie i pobiegła na górę. Zastukała trzy razy i po chwili usłyszała, jak Olivia odsuwa meble. - Pośpiesz się - powiedziała, jak tylko drzwi się otworzyły. - Powóz czeka. Olivia wyglądała na zapłakaną. - Henrietta nie da rady zejść po schodach. Strasznie krwawi. Od strony łóżka dobiegł zachrypnięty głos: SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 9 — - Nie pozwólcie mi umrzeć tutaj, je vous en prie. Chcę do Rachelle. Do domu. - O mój Boże! - Na widok wielkiej czerwonej plamy na pościeli Bronwyn wsparła się mocniej o futrynę. Choć nie widać było ran, Henrietta straciła mnóstwo krwi. Olivia wyciągnęła ramiona, szukając pocieszenia, i Bronwyn objęła ją mocno. Sytuacja przerosła ich najśmielsze oczekiwania. Wychowane w cieplarnianych warunkach, nigdy nie wyobrażały sobie nawet, że sytuacja może być aż tak tragiczna. Wzajemne uczucie dodało im jednak sił i Bronwyn, wtulona w ramię siostry, wymruczała: - Nie możemy się teraz poddać. Pomóż mi, owiniemy ją prześcieradłem. Dziewczęta wsunęły prześcieradło pod plecy Henrietty i pomogły jej usiąść. Dopiero gdy otuliły ją peleryną i opuściły jej woalkę na twarz, Bronwyn zdała sobie sprawę, że nie ma mowy, by Henrietta o własnych siłach doszła do powozu. Pomyślała z wdzięcznością o praktycznych kostiumach do konnej jazdy, które zawsze nosiły w podróży. Pierwszy raz w życiu błogosławiła również wysoki wzrost siostry. Położyły ręce Henrietty na swoich ramionach i podtrzymując ją wpół, wyszły z pokoju. Henrietta szła powoli, opierając cały ciężar raz na jednej, raz na drugiej nodze. Kiedy dotarły do schodów, Bronwyn poleciła: - Olivio, nie potknij się tylko o suknie, swoją i Henrietty. A ciebie, Henrietto, zniesiemy po schodach. Uśmiechaj się, Olivio. Wybieramy się na wycieczkę. Henrietta starała się rozluźnić, a Olivia ukazała wszystkie zęby w wymuszo- nym uśmiechu. Bronwyn zrobiła to samo. Ale kiedy zawołał do nich gospodarz zajazdu, odwróciła się z duszą na ramieniu. - Widzę, moje panny, że pod nieobecność rodziców znalazłyście sobie rozrywkę. Lepsze to niż wtykanie nosa w cudze sprawy. - Łysiejący mężczyzna SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 10 — chciał chyba nadrobić swoje wcześniejsze grubiaństwo. Ojciec z pewnością mu jeszcze nie zapłacił i karczmarz bał się, że Bronwyn się na niego poskarży. Rzucając ukradkowe spojrzenia na postać w woalce, zapytał: - A to pewnie szanowna babcia? Nie wiedziałem, że również ona tu bawi. - Tak - potwierdziła Bronwyn. - Poszła na górę, kiedy wy... zajmowaliście się bagażem. Podróżuje z nami. - To dobrze. Już się martwiłem, że rodzice pojechali do Londynu, zostawiając takie piękne panny bez opieki. - Mówił do Bronwyn, ale wzrok zawiesił na Olivii. - A to ciężkie zadanie dla gospodarza. Postać, którą podpierała Bronwyn, odetchnęła z ulgą, a ona sama westchnęła z zadumą i udając niewiniątko, otworzyła szeroko oczy. - Kochani rodzice przecież wiedzą, że z babunią jesteśmy całkiem bezpieczne. Jedziemy teraz odwiedzić kilka jej ulubionych miejsc w Londynie. Gospodarz przytrzymywał zewnętrzne drzwi, a one przecisnęły się przez nie we trzy naraz. - Londyn to piękne miasto - powiedział. - Na pewno świetnie będą się panienki bawić. Powóz czekał, a chłopak otworzył przed nimi drzwiczki. Gospodarz ruszył się z miejsca, chcąc podeprzeć Henriettę, ale Bronwyn odezwała się ostro: - Proszę jej nie dotykać! Odskoczył obrażony, a one podniosły Henriettę i umieściły ją na siedzeniu. - Babunia nie przepada za obcymi. - Babunia? - Chłopak podrapał się po głowie. - Miała być matka. Na pociągłej twarzy gospodarza pojawiła się ciekawość. - Ależ nie, matka panienek jest dużo młodsza. Chłopak upierał się dalej oskarżycielskim tonem: Pani mówiła, że powóz ma SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 11 — być dla matki. - Tak... No cóż... Z wnętrza powozu odezwał się słaby, łamiący się głos: - Ich matka jest taką trzpiotką, że to ja wychowałam te dziewczęta. I dlatego mówią do mnie „mamo”. Bronwyn przypomniała sobie szybko, o jaką stawkę tutaj chodzi. Przypomniała sobie również, że to ona jest szlachcianką, a chłopak tylko służącym. - Ruszaj już, dobry człowieku - powiedziała wyniośle. Chwilę później jej pewność siebie została poddana ciężkiej próbie, bo aksamitny pieprzyk, przyklejony tuż nad ustami, odkleił się i poszybował w dół. Wytrąciło ją to z równowagi, zwłaszcza że dostrzegła, iż chłopak z trudem opanowuje śmiech. *** Nerwowo przestępując z nogi na nogę przed drzwiami okazałego domu na Curzon Street, Bronwyn zapukała. Jak wytłumaczyć sytuację osobie, która ją przywita? Drzwi otworzyły się. Młoda kobieta o palcach poplamionych atramentem obdarzyła Bronwyn nieobecnym spojrzeniem. - Chcesz zobaczyć się z Rachelle? Francuski akcent, tak przypominający wymowę Henrietty, zrobił na Bronwyn wielkie wrażenie. Szybko odpowiedziała: - Jest ze mną przyjaciółka madame Rachelle. Na imię jej Henrietta i... Drzwi otworzyły się na oścież. - Henrietta? - Dziewczyna odwróciła się i krzyknęła: - Henrietta wróciła! Krzyk rozległ się szerokim echem po całym domu i po chwili trzy kobiety, z SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 12 — których żadna nie miała więcej niż dwadzieścia pięć lat, otoczyły powóz. - Ostrożnie - powiedziała Olivia, wykazując się zupełnie nietypowymi dla siebie zdolnościami przywódczymi. - Jest bardzo obolała. Kobiety spojrzały po sobie, szczerze zdumione. Olivia odsunęła je delikatnie na bok. - Jesteś gotowa, Henrietto? - zapytała. Ta potwierdziła niewyraźnym mruknięciem. Dziewczęta podtrzymały ją i wprowadziły po schodach. Tam siły opuściły Henriettę i trzeba ją było wnieść do środka. - Powinna leżeć - powiedziała Bronwyn. - Gdzie ją położymy? - Na sofie w salonie - powiedział ktoś rozkazującym tonem. Próbując utrzymać równowagę, Bronwyn zaledwie zerknęła na posiadaczkę głosu o takiej sile i francuskim akcencie. Głowa Henrietty opadła ciężko, jak tylko ją ułożyły. - Rachelle - dobyło się z jej ust. Dojrzała, starannie ubrana kobieta we wdowim czepku na głowie uklękła przy chorej i podniosła jej woalkę. Kobiety zamarły, widząc w jakim stanie znajduje się dziewczyna, a Bronwyn, uświadomiwszy sobie ponownie potworność całej sytua- cji, poczuła mdłości. Rachelle nie spuszczała wzroku z Henrietty. - Pomożesz, Daphne? Jedna z dziewcząt zrobiła krok do przodu. Szybko i wprawnie zbadała leżącą, po czym delikatnie dotknęła ramienia wyprostowanej jak struna Rachelle. - Rachelle, wiesz przecież, że zrobiłabym dla ciebie wszystko. Niestety, w tym przypadku nie leży to w mojej mocy. - Bawiła się przez chwilę frędzlami szala spoczywającego na ramionach i dodała cicho: - Nie obrażę się, jeśli poślesz po SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 13 — innego lekarza. - Nie zrobię tego. - Rachelle przyłożyła dłoń do szyi Henrietty, szukając pulsu. - Ona umiera. Olivia chwyciła Bronwyn za rękę, przytuliły się do siebie. Jedynie Rachelle wyglądała na niewzruszoną. - Kto ci to zrobił, ma mignonne? - zapytała. Usta Henrietty poruszyły się bezgłośnie. Bronwyn nalała z karafki odrobinę sherry i podała szklaneczkę Rachelle. Ta, nie spoglądając nawet w górę, wzięła ją i przyłożyła do ust leżącej. Henrietta nie była w stanie pić, więc Rachelle zamoczyła palec w płynie i zwilżyła nim jej usta. - Myślałam, że uciekłaś z tym swoim paniczem. Henrietta potrząsnęła przecząco głową. - On też twierdzi, że nie. Wie o wszystkim? Kolejna przecząca odpowiedź i Henrietta straciła przytomność. Rachelle wstała i zwróciła się do sióstr: - Gdzie ją znalazłyście? Bronwyn oblizała nerwowo usta. - Uwięziono ją w sąsiednim pokoju. Włamałyśmy się i... Rachelle ruszyła się gwałtownie z miejsca i w przypływie uczuć przycisnęła Bronwyn do piersi. - Ach tak - powiedziała - powinnam była się domyślić, jak dzielne z was dziewczęta. - Objęła również Olivię. - Wasza odwaga jest tym bardziej godna podziwu, że wiem, jak musiałyście się bać. Idźcie za moimi dziewczętami. Dadzą wam coś do picia. Stosując się do polecenia Rachelle, Bronwyn i Olivia opuściły pokój. Oglądając się za siebie, Bronwyn zobaczyła jeszcze, jak Rachelle tuli do siebie SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 14 — Henriettę w geście bezgranicznej rozpaczy. Obraz tak bezbrzeżnego smutku zapadł jej głęboko w pamięć. *** Rachelle ujęła dziewczęta za ręce i zaprowadziła do saloniku. - Mam pełną świadomość własnych błędów, ale Henrietta była moją córką. Upartą, o buntowniczej naturze, lecz mimo to moją córką. W wieku szesnastu lat popełnia się różne głupstwa. Dopiero co kołysałam to dziecko w ramionach, a tu już jej nie ma. - Szczupła dłoń, posiekana siatką drobnych żyłek, zacisnęła się mocniej, a głowa Rachelle bezwładnie opadła w dół. Bronwyn słuchała z ciężkim sercem. - Przykro mi - wyjąkała. - Tak żałuję, że nie potrafiłyśmy pomóc. - Ależ pomogłyście. Przywiozłyście ją do domu. - Madame Rachelle - odezwała się Olivia - przyrzekłam pani córce pomodlić się za jej duszę i muszę dotrzymać obietnicy. Wie pani może, gdzie tu jest jakiś katolicki kościół? - Twoje modlitwy zostaną wysłuchane, nawet gdy pomodlisz się w anglikańskim - zwróciła jej uwagę Bronwyn. Olivia spojrzała na siostrę z wyrzutem. - Obiecałam, że zapalę świeczkę za jej duszę. Mam zamiar właściwie wywiązać się z obietnicy. Bronwyn dostrzegła u siostry rzadką u niej determinację. - Oczywiście. Wstąpimy tam w drodze powrotnej, jeśli tylko madame wskaże nam drogę. Rachelle w zamyśleniu spoglądała na Olivię. SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 15 — - Kochane z ciebie dziecko. Niełatwo w Anglii znaleźć miejsce, w którym my, Francuzi, moglibyśmy bez przeszkód wyznawać naszą wiarę. Dlatego mam tu w domu kaplicę. - Podniosła w górę srebrny dzwonek. Jedna z dziewcząt odpowie- działa na wezwanie i wyprowadziła Olivię. Rachelle wyciągnęła chusteczkę z kieszeni i zaledwie musnęła nią czubek czerwonego nosa. - Myślisz pewnie, że jestem bez serca? - Ależ nie - wyjąkała Bronwyn. - Ja tylko... - Czy gdyby jedna z was umarła, wasza matka przyjęłaby ten fakt z takim spokojem? - Mówiła z silniejszym niż Henrietta akcentem i widać było, że temperament ma raczej wybuchowy. - Nie. Mama byłaby zdruzgotana. Nie umiałaby cierpieć w milczeniu. - Wyjechałam z Francji, żeby uniknąć podobnego nieszczęścia, jakie teraz zabrało mi córkę. Ból towarzyszył mi każdego dnia i w końcu sprawił, że stałam się nieczuła. - Rachelle splotła dłonie i pochyliła się do przodu, próbując opanować drżenie. - Mimo to bywają dni, kiedy udręka znów mnie dopada. Ze- mszczę się. Odnajdę tego, kto zamordował mi córkę. - Jeśli przypomnę sobie coś, co Henrietta powiedziała, jakąś wskazówkę, dam pani znać. - Wiem. - Madame wyprostowała się i spojrzała z uwagą na Bronwyn. Wskazując palcem na perukę, zapytała: - Mogę? Zanim Bronwyn zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, madame zdjęła okazałe dzieło sztuki fryzjerskiej z jej głowy. Bronwyn chwyciła się za włosy i zaprotestowała: - Ależ madame... - Mów do mnie Rachelle - odrzekła, rozkazująco podnosząc palec. - SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 16 — Przyjaciele mówią do mnie Rachelle. Bronwyn stała w milczeniu. Nie mogła się zdobyć to, by mówić po imieniu osobie w wieku własnej matki. To byłby przecież brak szacunku. Jakby w odpowiedzi na te rozterki, loki rozsypały się na wszystkie strony. - Bez peruki moje włosy są nie do opanowania - powiedziała. - Chętnie bym je obcięła, ale mój ojciec... - Obciąć takie włosy? - Rachelle odsunęła na bok ręce dziewczyny i złapała jeden z loków. - Obciąć takie włosy? Są tak jasne, że wyglądają prawie jak srebro. Clair de lune, księżycowy blask. - Nie, nie wolno mi ich obciąć. Ojciec nigdy by się nie zgodził. - Ja też nie pozwoliłabym na to Henrietcie. Godzinami rozczesywałam jej włosy... - Dwie wielkie łzy, niczym diamenty, wezbrały w oczach Rachelle i potoczyły się po pobladłych policzkach. Zakryła usta ręką, by pokonać wzbierające w piersi łkanie. Przez swoją chudość wydawała się niezmiernie kru- cha w rozpaczy. Drżącym głosem odezwała się ponownie: - Czy znam twego ojca? - Nazywa się Rafferty Edana, hrabia Gaynoru. - Nie przypominam sobie, by zaszczycił obecnością któryś z mych wieczorów. - Koronkową chusteczką starła z policzka ostatnią łzę. - Gdzie znajduje się Gaynor? - To majątek na północnym wybrzeżu Irlandii. To dzikie okolice. Pełno tam fok i słychać nawoływanie mew. - Tam cię wychowano - zauważyła Rachelle. - W twoim głosie pobrzmiewa irlandzka nuta. - Tak, ojciec uparł się, by do dziesiątego roku życia dzieci wychowywały na jego rodzinnej ziemi. Potem przywieziono nas do Anglii. - Bronwyn westchnęła. - Mama z kolei chciała, abyśmy odebrały wykształcenie w jej rodzinnej posiadłości. SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 17 — - My to znaczy kto? - Jest nas osiem sióstr: Linnet, Holly, Lucille, Edith, Duessa, Wallis, Olivia, no i ja. - Chwileczkę. - Rachelle uniosła w górę palec. - Czy to oznacza, że jesteś jedną z sióstr zwanych „Syrenami Irlandii”? Czy twoją siostrą jest Linnet, hrabina Brookbridge? Bronwyn skinęła potakująco głową. - I Holly, wicehrabina Sidkirku? Lucille, markiza Cumrith? Bronwyn kiwała głową. - Edith, markiza Kenilcesteru? Duessa, księżna Linsfordu? - Księżna Duessa. - Na twarzy Bronwyn pojawił się uśmiech. - Jej pierwszej udało się złowić diuka. Wallis poślubiła ledwie barona, ale jego ogromna fortuna równoważy tak niski tytuł. Ja jestem następna w kolejce do ołtarza, a po mnie Olivia. - Kiedy więc ślub? - Aż do teraz ojciec odrzucał wszystkich moich absztyfikantów. Mieli nieodpowiedni tytuł albo za mało pieniędzy. - A teraz? - Moją rękę przyrzeczone wicehrabiemu Rawsonu. Rachelle rzuciła na bok nienawistną perukę. - Adamowi Keane? - Zna go pani? Jest sympatyczny? Grzeczny? - Sympatyczny? Grzeczny? Non! Nie są to określenia, które dobrze by do niego pasowały. Jest posępny, często zamyślony i zbyt inteligentny, żeby mu to mogło wyjść na dobre. Nie, na pewno nie jest sympatyczny... - Rachelle zamilkła i w jej oczach pojawił się błysk zainteresowania. - Nigdy go dotąd nie spotkałaś? SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 18 — Cała uwaga Bronwyn skoncentrowana była na zawiłym wzorze tkaniny wyścielającym sofę. Ze skupieniem wodziła palcem po gałązkach i kwiatach zaklętych w materiale i dopiero po chwili odpowiedziała: - Nie. Zdecydował się na ślub, nie widząc mnie na oczy. Czy to nie urocze? - Adam Keane nie bywa uroczy - powiedziała Rachelle beznamiętnie. - To człowiek, który wygląda jakby połknął kij. Czy on sądzi, że jesteś podobna do sióstr? - Tak mi się wydaje. - Więc co będzie, jak cię zobaczy? Bronwyn odpowiedziała w przebłysku dowcipu: - Moi rodzice przy tym będą. Chyba mnie nie zabije. Rachelle zachowała powagę. - Oczywiście że nie, ale jego sarkazm bywa nie do wytrzymania. - Ojciec twierdzi, że jestem niebrzydka - zaczęła nieśmiało Bronwyn. Rachelle dotknęła jej fryzury i ułożyła włosy tak, że kaskadami spływały z ramion. - Moja droga, jesteś magnifique... Bronwyn żachnęła się. - ...ale nie masz urody typowej dla Angielek. - Mama stara się, jak może. - Siostry są do niej podobne, jak sądzę? - Nie dorastają jej nawet do pięt. - W głosie Bronwyn, mimo skrępowania, słychać było przywiązanie i dumę. - Wysoka, elegancka, ma długie czarne włosy, zupełnie jak Olivia, tylko z siwym pasemkiem na skroni. Jasną karnację. W jej twarzy i w twarzach moich sióstr, wyraźnie widać rodzinne podobieństwo. - Ty, moja droga, jesteś wyjątkiem, ale mimo tego frappant. Uderzającym SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 19 — wyjątkiem. - Ojciec mówi na mnie „chochlik”, bo jestem nieduża i kiedy tylko wyjdę na słońce, robię się brązowa. Nie widać? - Bronwyn wskazała na swój nos. - Na tle niesfornych loków i urzekających oczu wygląda to uroczo. - Rachelle przyciągnęła do siebie głowę Bronwyn. - A właśnie, jakiego koloru są twoje oczy? - Brązowego, z braku lepszego określenia. Tata mówi, że są ładne. - Twój ojciec coraz bardziej mi się podoba. Bronwyn ponownie wbiła wzrok w kwieciste wzory tkaniny. - Podoba się wielu kobietom. Czarujący jak prawdziwy Irlandczyk. - Może powinnam zaprosić kiedyś twoich rodziców do salonu. Rozmowa z rodzicami kobiet, które są podporą angielskiej śmietanki towarzyskiej, będzie z pewnością równie fascynująca. - Mama? Mama miałaby tu przyjść? - Nie zechciałaby? - Nie wiem. Nigdy nie sądziłam, że... - Bronwyn przełknęła głośno ślinę. - Madame Rachelle... - Po prostu Rachelle, s’il vous plait. - Chciałam powiedzieć... co to jest ten salon? Słyszałam, że czasami... - Bronwyn skubała spódnicę, formując piramidki z materiału. - Nikt nie powiedział mi nigdy wprost, ale słyszałam plotki, że są miejsca, do których jedynie mężczyźni... Ratując ją z opresji, Rachelle pogładziła jej rękę. - Wielu Anglików jest niestety tego samego zdania. To jest salon. Moje przyjaciółki, dziewczęta, które ze mną mieszkają, pochodzą z dobrych domów. - Szlachcianki? - Oui, szlachcianki, dla których nastały ciężkie czasy. Jedna zgłębia tajemnice SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 20 — nieba, szukając odpowiedzi w gwiazdach. Inna śpiewa głosem pięknym i czystym niczym górskie jezioro. Daphne, którą dziś widziałaś, bada zagadki ludzkiego ciała i chce kiedyś zostać lekarzem. - A ty? Przygarnęłaś je w imię przyjaźni? - Ależ jesteś podejrzliwa - zganiła ją Rachelle. - Mam pieniądze. Jeśli nie ja, to kto zaopiekuje się tymi dziewczętami? We Francji właściciel salonu jest jednocześnie mecenasem młodych i zdolnych. Tam salon jest instytucją. Miejscem, w którym spotykają się mężczyźni i kobiety pochodzący z intelektual- nych, towarzyskich i artystycznych elit i gdzie mogą swobodnie porozmawiać. Bronwyn odetchnęła z ulgą. - Zatem reputacja sióstr Edana jest nienaruszona. - Kto wie? Wprawdzie jestem wdową po francuskim szlachcicu, uczciwą kobietą, jednak zawsze znajdzie się jakiś świętoszek, który uważa, że nie istnieją platoniczne związki między osobami różnych płci. Jeśli ktoś was tu zobaczy, mogą pojawić się plotki. - Rachelle uśmiechnęła się zaczepnie, ale Bronwyn posmutniała. - Odeślę was w krytym pojeździe. Bronwyn przypomniała sobie nagle o obowiązkach i podniosła się. - Obawiam się, że powinnyśmy wracać. Rodzice nie mają pojęcia, gdzie jesteśmy. - Nie chciałabym ich krytykować, ale nie powinni byli zostawiać tak cennych skarbów jak własne dzieci w tego rodzaju zajeździe. - Słowa te przypomniały jej Henriettę, której życie zostało przedwcześnie zabrane, i łzy napłynęły jej do oczu. - Rodzice są z reguły bardziej zasadniczy - zapewniła ją Bronwyn. - Poza tym żadna z sióstr nie była nigdy narażona na przemoc. Rachelle wzięła ją pod rękę i zaprowadziła do holu. - Może dlatego, że żadna nie jest tak porywcza jak ty. SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 21 — - Jeśli sugeruje pani, że nie miewają szalonych pomysłów, to obawiam się, że ma pani całkowitą rację. Skierowały się do małej kapliczki w głębi domu, pełnej zapachu kwiatów i blasku świec. Wewnątrz klęczały towarzyszki Rachelle, a pośrodku nich Olivia. Uroda Olivii nie była dla Bronwyn żadną nowością, teraz jednak wpatrywała się w czysty profil siostry ze zdumieniem. Spokój Olivii wydawał się niesłychanie wzniosły, a jej rozmodlenie wzbudzało u siostry niepokój. Bronwyn ruszyła do przodu i dotknęła dłonią ramienia. - Chodź - wyszeptała. - Już czas. - Dobrze - odrzekła Olivia. - To znaczy, że przed wyjściem nie zapalisz świecy za Henriettę? Bronwyn wciąż doskonale pamiętała czas spędzony w Irlandii, gdzie siostry poznały podstawy wiary katolickiej. Ich matka, tak mocno przywiązana do angielskiej tradycji, byłaby z pewnością przerażona, ale całe szczęście, że dziecięca mądrość uchroniła dziewczynki przed opowie-dzeniem jej o tym. Bron- wyn uniosła więc szal przykrywający ramiona, przykryła nim głowę i pod pełnym aprobaty spojrzeniem siostry odmówiła modlitwę za duszę Henrietty. Wstając powiedziała: - Chodź już, Olivio. Olivia usłuchała, ociągając się lekko. - Zawołałam powóz - powiedziała Rachelle, kiedy pośpieszyły w kierunku wyjścia. Olivia wskazała palcem na swoją głowę, a następnie na głowę Bronwyn. Ta dotknęła palcami swoich włosów i krzyknęła: - Moja peruka! Zapomniałam o niej! Pobiegła z powrotem do salonu i znalazła ją przy kominku. SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 22 — - Chcesz ją założyć? - zapytała Rachelle. Bronwyn spojrzała na brązowe anglezy i zmarszczyła czoło. - Nie, pojadę bez niej. - Jak sobie życzysz. Encore, merci beaucoup. Ta kobieta straciła dzisiaj córkę i dlatego powiedzenie „nie ma za co” wydało się Bronwyn nieodpowiednie. Mimo to wypowiedziała te słowa, pragnąc wyrazić swój podziw i wdzięczność. Z ręką na klamce spojrzała po raz ostatni na salon. Była sobie w stanie wyobrazić, jak miejsce to ożywa, wypełnia się wybitnymi pisarzami i politykami. Wyobraźnia podsuwała jej melodyjne kobiece głosy rozprawiające o literaturze, polityce, muzyce. Poczuła żar prowadzonych dyskusji i ogarnęło ją uczucie niewypowiedzianej tęsknoty. Czyjaś ręka spoczęła na jej ramieniu i Bronwyn odwróciła się gwałtownie. To była Rachelle. - Odwiedź mnie, kiedy tylko zechcesz. Mam wobec ciebie dług wdzięczności za odważne ratowanie mojej córki. Poza tym... podobasz mi się, Bronwyn Edana. - Dziękuję za zaproszenie, madame... - Mów do mnie Rachelle. - Dziękuję za zaproszenie - Bronwyn zaczerpnęła głęboko powietrza - ale nie będę mogła z niego nigdy skorzystać. - Nigdy nie mów nigdy. Po prostu pamiętaj o tym. - Rachelle cofnęła się do środka. - Pamiętaj o tym, jeśli znajdziesz się w potrzebie. SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 23 — ROZDZIAŁ 2 - Przepraszam, tatku. To wszystko moja wina. - Wiem, że to twoja wina, Bronwyn. Nic innego nie przyszłoby mi nawet do głowy. - Lord Rafferty Edana, hrabia Gaynoru, chodził tam i z powrotem po pokoju. - Te fanaberie nie wyjdą ci na dobre. Nie mam pojęcia, w kogo ty się wdałaś. Bronwyn wyjrzała spod peruki, którą właśnie nakładała jej na głowę matka. - W ciebie? Lady Nora pociągnęła mocno za luźny kosmyk. - Bez impertynencji, młoda damo. Bronwyn postanowiła się nie wychylać. - Oczywiście, mamo. Hrabia wetknął dłonie w kieszenie haftowanej kamizelki i zakołysał się na piętach. - Nie mogę uwierzyć, że zwyczajnie postanowiłaś zwiedzić Londyn. Skąd przyszło ci do głowy takie szaleństwo? - Nudziło mi się. Machnął niecierpliwie ręką. - Tego już próbowałaś. Teraz powiedz prawdę. Taty nigdy się nie da oszukać, pomyślała Bronwyn. Zna ją na wylot. Mimo protestów matki Bronwyn była dokładnie taka sama jak ten zuchwały człowiek, którego nazywała swoim ojcem. Nie odziedziczyła po nim ani wyglądu, ani uroku osobistego, ale kiedy trzeba było podejmować błyskawiczne decyzje, odzywało się SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 24 — rodzinne podobieństwo. Spojrzała na niego odważnie i powiedziała: - Byłyśmy w pewnym salonie. - To najgłupsza rzecz, jaką kiedykolwiek słyszałem - huknął. Nerwo-wy chichot skierował jego uwagę na Olivię. - Olivio, dziecko kochane - powiedział śpiewnie z mocnym, irlandzkim akcentem - powiedz swojemu staruszkowi prawdę. Gdzież to Bronwyn zaciągnęła cię tym razem? Olivia głośno przełknęła ślinę. Spojrzała na Bronwyn, a ta uniosła wysoko brwi. Olivia splotła nerwowo dłonie i zwróciła się do ojca: - Bronwyn już ci powiedziała. Byłyśmy w salonie. - W salonie? - Zataczał koła wokół rozdygotanej Olivii. - A co tam robiłyście, skarbie? - Hm... piłyśmy herbatę i rozmawiałyśmy z damą, która prowadzi ten salon. - Spojrzała pytająco na Bronwyn i widząc jej aprobatę, odetchnęła z ulgą. - Tak, tatku, tak właśnie było. - A jak się nazywa ta dama? - zapytał z udawaną łagodnością. - Madame Rachelle - odpowiedziała szybko Bronwyn, sprowadzając na siebie natychmiastową irytację ojca. - Ciebie nie pytałem, moja droga. Zajmij się własnymi sprawami. - Chciałam tylko pomóc - zaprotestowała Bronwyn z miną niewi-niątka. - Dobrze wiem, jak wygląda ta twoja pomoc. - Odwrócił się, mrucząc pod nosem - Pomoc! Akurat! Olivia, zawsze pierwsza w zażegnywaniu domowych sporów, potwierdziła: - Nazywa się madame Rachelle i poczęstowała nas ciastkami. - Piłyście herbatkę? I ciasteczka jadłyście, tak? - Tak, tatku, ciasteczka. - W takim razie obejdziecie się bez obiadu, który dla was zostawi-liśmy. - SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS
— 25 — Pokiwał głową, widząc ich osłupienie. - Już za wszystko zapłaciłem. Widząc, jak oddała się wizja posiłku, Bronwyn powiedziała złośliwie: - A więc bankierzy udzielili ci pożyczki? - Uważaj na słowa, moja panno - odpowiedział. - Moje córki nie muszą zawracać sobie głowy pieniędzmi. - Ach, gdyby tylko tak było - westchnęła Bronwyn. Hrabia oparł ręce na biodrach. - Nie dalej jak dwa miesiące temu, moja droga, zainwestowałem w przedsięwzięcie, które uczyni z nas bogaczy. - Bankierzy dali ci tyle, że starczyło na inwestycje? - Dali mi tyle, że starczy na utrzymanie aż do czasu, kiedy sowity zysk napełni mi kieszenie. - Widząc sceptycyzm córki, hrabia przypomniał sobie, że nie ma zwyczaju poruszać spraw finansowych z kobietami, ale nie mógł się oprzeć pokusie pochwalenia się. - Zobaczysz jeszcze, moja miła. - Następnie zwrócił się do żony: - Niezwłocznie wyjeżdżamy do posiadłości lorda Keane’a. Skończyłaś już układać perukę Bronwyn, kochanie? Lady Nora żwawo obeszła Bronwyn dookoła. - Tak, już skończyłam. - Przyjrzała się krytycznie córce i dodała jeszcze: - Zrobiłam wszystko, co było w mojej mocy. Reszta należy do naszej małej Bronwyn. Dziewczęta, przygotujcie się do drogi i zejdźcie na dół. Gdy tylko zamknęły się drzwi, Bronwyn zaczęła narzekać: - Dlaczego mama upiera się, by mówić na mnie „nasza mała Bronwyn”? - Wydaje mi się, że dostali te pieniądze. - Oczywiście, że tak. - Bronwyn potarła burczący z głodu brzuch. - Który bankier odmówiłby tacie teraz, kiedy jego zięciem ma zostać wicehrabia Rawsonu? SCANDALOUS z netu: emalutka, poprawki: elka__82 SCANDALOUS