galochbasik

  • Dokumenty1 460
  • Odsłony648 111
  • Obserwuję778
  • Rozmiar dokumentów2.1 GB
  • Ilość pobrań418 676

Michele Bardsley -3Diary of a Demon Hunter - Death Unsung

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :595.6 KB
Rozszerzenie:pdf

Michele Bardsley -3Diary of a Demon Hunter - Death Unsung.pdf

galochbasik EBooki WG AUTORÓW BARDSLEY MICHELE DZIENNIK ŁOWCY DEMONÓW
Użytkownik galochbasik wgrał ten materiał 7 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 51 stron)

Strona1

Strona2 „ Nieszczęśnik, całkowicie skupiony na sobie, Żyjący, utraciwszy cały szacunek i renomę, I, umierający podwójnie, opada w dół, Nikczemnik prosto w kurz, Niezmienny, niehonorowy i niedoceniony…” Fragment poematu „Pieśń ostatniego minstrela” Sir. Waltera Scotta. Z pamiętnika Maggie Mortis. Minęły dwa tygodnie od chwili, gdy udaremniłam ostatnią próbę zabicia mnie przez Magnusa. Draymore nadal mi nie wybaczył, ale zwróciłam już uwagę – kilka razy, muszę dodać, – że nie byłam jedyną osobą, która posiadła jego wampirzy tyłek. Przestał odpowiadać na moje telefony. Nie zdziwiłabym się gdyby postanowił zostać w Europie przez następny wiek albo dwa. Argh!! Nienawidzę tego popieprzonego Magnusa. Jak tylko poznam sekret jak zabijać demony, zamiast po prostu łapać w pułapkę ich śmierdzące tyłki, jest pierwszy w kolejności. Potem zniszczę Abatu. Oooch, nie mogę się doczekać, by zabić tego sukinsyna. Teraz odkąd mam Auren, zwaną też Hellion czyli wygadanego kociaka, Abatu powinien podwoić wysiłki, by nas zabić. Ale tego nie

Strona3 robi. Na froncie walczących z demonami jest zbyt cicho. Już prawie wcale nie trzaskam na miazgę żadnego łuskowatego dupka, a to daje mi dużo czasu na pogłębianie kontaktów z moimi dziwacznymi krewnymi. Auren jest tak jakby moją siostrą.. chociaż nie znalazłam nic w dziennikach ojca lub archiwach naszej rodziny, co wskazywałoby, że rodzina Mortisów pochodzi od Abatu. Pozostałe dwie osoby w naszej dziwnej małej rodzinie to Sarah, moja była asystentka i jej pół-demonie bambino, Margie. Mieszkają w schronie przez cały czas. Staję się niezła w trzymaniu tej małej pomarszczonej, różowej rzeczy, ale naprawdę powinniście uważać, kiedy jej się odbija. Z ust strzelają wtedy płomienie. Dzięki Bogini, że mam krótkie włosy bo miałabym je już teraz całe spalone. W naszym domowym gniazdku brakuje jednego cennego elementu. Mój kochanek... przyjaciel... Strażnik... Raphael nie powrócił. Jeśli Wysoka Rada Otherworldu postąpi zgodnie ze swoim widzimisie, nigdy do mnie nie wróci. Minęło sześć długich miesięcy. Wszystkie próby uzyskania od Meeleny informacji ujawniającej miejsce jego pobytu nie udały się. Nie chce nawet powiedzieć mi czy Raphael jest żywy czy martwy. Przez długi czas, myślałam, że walczyłam po stronie dobrych chłopców. Ale nie jestem tak pewna czy Wysoka Rada Otherworldu rozumie „dobrych chłopców”” w ten sam sposób, co ja. Może nie są pozbawionymi serca, żądnymi władzy, obrzydliwymi cymbałami jak Abatu i jego załoga, ale nadal są

Strona4 popieprzeni. Zobowiązują pół-demony do świadczenia niewolniczych usług- zmuszają je do wypełniania za nich brudnej roboty w Piekle. Wiecie co? Naprawdę wcale nie obchodzą mnie cele Wysokiej Rady lub ich przygotowania do wojny. Wszystko, czego chcę... czego potrzebuję... (innego niż głowa Abatu na włóczni) to Raphael. Oh, Rafe. Gdzie jesteś, dziecinko?

Strona5 … - Cukrowe ciasteczka, kochanie? Maggie spojrzała do góry, oczami zaczerwionymi od czytania kolejnego z dzienników ojca, i zobaczyła panią Pottersworth częstującą ja talerzem lukrowanych cukrowych ciasteczek. Wyciągając jedno ze sterty, wpatrzyła się w wyciśniętą w nim, dużą żółtą szczęśliwą buźkę. - Nie musisz gotować, - powiedziała Maggie. Wgryzła się w ciepły, wilgotny, wysokowęglowodanowy poczęstunek, upewniając się, że najpierw zjadła ohydny uśmiech. Hellion mruczała chropowato na jej kolanach. Demonica łypnęła jednym żółtym okiem, po czym, nie znalazłszy nic interesującego, zamknęła je i powróciła do swojej drzemki. - Oh, sprawia mi to przyjemność. Nie miałam komu gotować od śmierci Maurice’a, - powiedziała, lirycznie elficko zabarwiając słowa. Okrągłe niebieskie oczy starszej damy iskrzyły się wesoło. – Układanie dokumentów skończone, korespondencja wysłana e-mailem, a nawet miałam czas, by przelecieć odkurzaczem po gabinecie. Potrzebujesz czegoś jeszcze? Pani Pottersworth rozejrzała się po bibliotece, zawierającej od podłogi do sufitu regały upchane książkami, tak jakby mogła zaoferować wycieranie kurzów. To był ulubiony pokój Maggie. Perskie dywany pokrywały betonową podłogę, ogień trzaskał wesoło w marmurowym kominku, a pluszowe krzesła i mała dwuosobowa sofa oferowały wygodne miejsca na długie godziny pracy. - Nie zasługujemy na ciebie, - powiedziała Maggie. Pani Pottersworth pojawiła się dzień po tym jak Sarah urodziła Margie. Miała ona nienaganne referencje – była portierką Jedenastego Oddziału Magii i Nauki przez ponad 300

Strona6 lat i wiedziała jak zacerować prawie wszystko. Dodatkowo, mogła przyszykować paskudne magiczne zaklęcia, rzucać sztyletami i upiec najlepsze w historii cukrowe ciasteczka. Mając do pogodzenia dziecko, rozpieszczonego kociaka, nową matkę, zagubionego chłopaka, bitwę w Piekle i kłótnie z szefem, Maggie przyjęła do pracy na miejsce przypominającą babcię kobietę. Co jeśli pani Pottersworth wydawała się zbyt dobra by mogła być prawdziwa? Wysoki Mistrz w Jedenastym Oddziale Magii i Nauki praktycznie mianował kobietę na Jedenasty odpowiednik świętości. Skoro jest taka świetna, dlaczego nadal nie jest Twoją portierką? spytała Maggie Ponieważ chciała żyć w świecie ludzi, powiedział Wysoki Mistrz. Sądzę, że szuka kolejnego męża. Lubi poślubiać ludzi. Widocznie tak. Ponieważ Maurice był mężulkiem numer siedemnaście. - Mam zamiar iść na kolację, kochanie, - powiedziała pani Pottersworth, - Mogę późno wrócić. Potrzeba czegoś, gdy mnie nie będzie? Maggie wzięła talerz od pani Pottersworth i uśmiechnęła się szeroko. - Gdzie tam. Jest idealnie. * - Nie - Sarah, daj spokój. Chłopak chodzi bez celu na zewnątrz od dnia, kiedy przyniosłaś do domu Margie. Usiadły przy długim metalowym stole w laboratorium. Wszystko było srebrne, lśniące i nowoczesne. Pachniało świeżym malowaniem i siarką. Podczas gdy Maggie umieszczała skończone próbki w niezwykłym bolesnym więzieniu, który zrobiła dla Magnusa, Sarah rozlewała do szklanych baniek święconą wodę. Kule rozbijały się przy uderzeniu. Demony nienawidziły wszelkich błogosławionych przedmiotów, ale najbardziej święconej wody.

Strona7 Margie została owinięta w różowy temblak-nosidełko przy swojej matce. Spała spokojnie. Niemowlę było takie piękne – nawet z tymi dwoma różowymi grudkami sterczącymi z jej blond włosów. Poza rogami i jej zdolnością wionięcia ogniem, wyglądała jak typowe ludzkie dzieciątko. - Nie wydaje się taki zły, - powiedziała Maggie. Nie mogła uwierzyć, że broniła pieprzonego demona. Życie było łatwiejsze, kiedy po prostu skopywała ich tyłki i więziła w pryzmatach. Ale nieeee... teraz, żyła z nimi. Tuląc je, na miłość Bogini. To, dlatego, że straciłam moje ostrze czy mój rozum? Lub może to dlatego, że również jestem demonem i czuję się swobodnie wśród moich braci? - Nie chcę widzieć Eltara, - powiedziała Sarah. – Ma masę innych kobiet i dzieci do odwiedzenia. Prawdopodobnie ma sto żon i konkubin. Nie potrzebuje ani mnie ani Margie. Maggie znała brzmienie tęsknoty i zmiażdżonych nadziei. Przylgnęły do słów Sarah. Chciała Eltara. Eltar chciał Sarah. W czym problem? - Dwa tygodnie to długi czas by włóczyć się na zewnątrz naszej bramy i robienie na ciebie księżycowych-oczu za każdym razem, gdy otrzymujesz meila. Maggie otoczyła przezroczysty pryzmat srebrną szmatką i schowała go do sakiewki przy pasie z bronią. - Otworzę bramę i posłucham jego kłamstw w dniu, kiedy zamarznie piekło, - powiedziała Sarah. Skończyła napełniać ostatnią szklaną bańkę. Podała wypełnioną tackę do Maggie, która złożyła ją na półce znajdującej się za nią. – Widziałaś poranną gazetę? - Niiiee - Znaleziono kolejną parę męskich nóg na chodniku w centrum miasta. Maggie przestała przestawiać zawartości półki i odwróciła się. - Co? - W zeszłym tygodniu, ten barista ze Starbucks’a znalazł parę męskich nóg około pięć stóp od wejścia do sklepu. Jedynie część poniżej kolan. Wciąż miały na sobie parę sandałów. – Sarah potrząsnęła głową, z ponurym rozbawieniem – Zeszłej nocy, ta dama wysiada z śródmiejskiego autobusu i

Strona8 zauważa parę butów. Kiedy podchodzi, widzi dwie połowy nóg, nadal noszące dockersy i wyjściowe pantofle. - To naprawdę dziwne. - Oh, nie. Teraz najlepsze. Lekarz sądowy twierdzi, że na obydwu częściach są ogromne ślady po ugryzieniu. Mówi, że to tak, jakby ten chłopak wpadł na mięsożernego dinozaura. Coś na tyle wielkiego i znaczącego, takiego co schyliło się i ugryzło. - Dziwaczne, - wymamrotała Maggie, - Powiedziałabym, że to demon, ale nie znam żadnego, który zabijałby w ten sposób. Oni lubią torturować ludzi. Zazwyczaj traktują ich jak przekąskę, podczas gdy ci ciągle żyją. Całe te krzyki – to tak jakby muzyka do obiadku dla tych gości. Hm. Chciałoby Ci się zbadać dla mnie tą sprawę? - Pewnie, - powiedziała Sarah. Wstała ze swojego stołka, kołysząc nosidełko. – Hej, czy pani Pottersworth zrobiła więcej ciasteczek? Tłumaczenie- ptaszynka Beta- Filipina

Strona9 … - Jak mnie znalazłeś?- Spytała Maggie, gdy zmaterializował się przed nią Raphael. - Zawsze cię odnajdę- Wziął ją w ramiona.- Zawsze będę cię kochać. Byli ponownie w zrujnowanym kościele- w tym do którego uczęszczała z rodzicami, jako dziecko. Taaa. Zanim straciła rodziców, zanim straciła swoją wiarę. Chciała uciekać. Schować się. Ale to nigdy nie była jej droga. Ona stawała z lękami twarzą w twarz. Walczyła ze swoimi demonami. Ha ha. Usta Raphaela zagarnęły jej wargi w geście delikatnej nagany. W tym pocałunku było morze miłości. Złapał ją tym, przylgnęła do niego i wtopiła się w jego ciało, wsysała jego język do swoich ust. - Rafe. - Ciii- Rozpiął guziki jej koszuli, odkrywając czarną koronkę biustonosza. Pochylił się, pocałował każdą z półkul, zanim zwolnił uścisk. - Czemu ten? - Hmmm? - Ostatni raz… gdy byliśmy razem. Czemu każesz mi wspominać nasze pożegnanie? - Nie każę ci tego wspominać, Maggie. To ty robisz. To jest twój umysł. Twój sen. Zdjął jej koszulę i biustonosz. Otoczył dłońmi jej piersi, przesuwając kciukami po usztywnionych sutkach. Potrzeba przeszyła jej ciało. Pochylił się i otoczył ustami jeden z napiętych pączków, wsysając go głęboko do ust, muskając językiem… Poczuła uścisk w brzuchu. Po chwili poświęcił taką samą troskliwą uwagę drugiemu sutkowi.

Strona10 Tęsknie za tobą. Och Rafe, tak bardzo za tobą tęsknię. - Coś ty mi zrobił, na boginię?- Wyszeptała. - Zmieniłam się w durną, szlochającą paniusię- przylepę pamiętasz?- Zaśmiał się, gdy jego dłonie zsunęły się na jej dżinsy, rozsunął zamek i zsunął w niej materiał razem z majtkami. Rządza kierowała ruchami Maggie, gdy rzuciła się by go rozebrać, szarpała jego spodnie, urywała guziki. Splótł z nią dłonie i spowolnił jej ruchy. Drżącymi palcami zsunęła z niego spodnie i bokserki, uwalniając wzwiedzionego, grubego członka. Chwyciła go w dłoń, gładząc powierzchnię, rozkoszując się jego ciepłem i słysząc urywany oddech kochanka. Drugą ręką masowała jego jądra, ściskała delikatnie. Upadł na kolana i zdjął jej buty, pomagając jej całkiem pozbyć się spodni. Kiedy wstał niecierpliwie zerwała z niego koszulę. Ubranie opadło na podłogę. Maggie przesunęła rozpłaszczonymi dłońmi po płaszczyźnie jego klatki piersiowej, zsunęła je niżej- na umięśnionych brzuch, by ponownie dotrzeć do penisa… Głaskała go, a jej język tańczył na jego piersi… drażniła go to tu, to tam… Aż w końcu zaatakowała jego sutki. Jęcząc, Rafe złapał jej pośladki i przysunął bliżej do siebie, i wtedy użył jednej z dłoni by objąć jej płeć. Dwa palce bez trudu znalazły wilgotne wejście i wsunęły się do jej ciała, pieszcząc ją w środku. Kciukiem masował jej łechtaczkę, aż drżała na skraju orgazmu. Wtedy i tylko wtedy, uniósł ją w swoich ramionach i powoli wniknął w nią. Jego penis napełnił ją, wypełnił do końca, a ona owinęła nogi wokół jego talii i zacisnęła na jego członku wilgotną i nabrzmiałą pochwę. Przez dłuższą chwilę tylko trzymali się nawzajem, pozwalając sobie czuć własne ciała, skóra przy skórze, serce przy sercu. Jej łzy opadły pomiędzy nich, łącząc się z ich potem, z ich bolesnym smutkiem… *

Strona11 Maggie poderwała się do pionu, serce biło jej mocno, wilgotna pochwa pulsowała. Zakryła dłońmi twarz. Szlochała jak dziewica w swoją noc poślubną. Cholera! Zwinęła się w kłębek i pozwoliła by dalej wypływały z niej łzy. Co za cholerną mazgają się stała. Wrażliwą. Tak cholernie wrażliwą. Niech bogini będzie przeklęta, ona tak nienawidziła czuć się słabą. Długą chwilę później, odpłynęła z powrotem w krainę snu… I nadpłynął kolejny sen… * - Hej Mags! Głos należał do osoby, której myślała że więcej nie usłyszy. Z bijącym serce, Maggie otworzyła oczy. Nie miotała się już po swoim łóżku. Teraz znajdowała się w białym pokoju z dwoma srebrnymi, błyszczącymi krzesłami. Siedziała na jednym z nich. A w drugim… - Damian- Jej spojrzenie przesunęło się po nim. Wyglądał tak samo jak za życia. Ubrany cały na czarno- od jego fantazyjnych butów do jedwabnej koszuli. Wysoki. Umięśniony. Pewny siebie. Jego brązowe oczy błyszczały rozbawieniem. Patrzyła na niego, kochając go i tęskniąc za nim, ale ta iskra pożądania jaką zawsze w niej budził zniknęła… Rozpłynęła się. Damian był mokrą fantazją. Nigdy nie spełnioną potrzebą. Zgniecioną nadzieją. - Wybaczysz mi, Mags? - Nie- Przycisnęła dłonie do policzków i odkryła, że płacze. Cholera.- Jak tam życie po śmierci? - Cały seks jaki chcę, bezpłatne wycieczki do fabryki Godivey i sklepów, gdzie dizajnerskie buty są zawsze na sprzedaż. - Brzmi cudownie. - Dla mnie, być może- Pochylił głowę, oceniając ją.- Wyglądasz na zmęczoną, skarbie.

Strona12 - Nie gadaj- Chciała by znów było jak wtedy gdy był jej Strażnikiem i najlepszym przyjacielem. Chciała by ją uścisnął, dał jej wytchnienie, swój uśmiech… Ale teraz nie wydawało jej się to słuszne. Raphael zasłużył na te przywileje. To jego chciała. Nie Damiana. - Meelena zapewne nie wie, wpadłeś do mnie z małymi odwiedzinami, co? - Meelena nie kontroluje naszych czynów po śmierci- Wyjaśnił D.- Technicznie, takie wizyty nie są dozwolone. - Odszedłeś dawno temu- Odezwała się zmęczonym głosem.- Czy wiesz co bym dała za taką wizytę wcześniej? Elise… - Pozdrawia cię- Uśmiechnął się smutno.- Wysłałem do ciebie Raphaela. On cię kocha. A ty kochasz jego. - Jesteś draniem- Wysunęła oskarżenie, jak wiele razy wcześniej. Ale przeszłość była popiołem. Podobnie jak dom Damiana, podobnie jak sam D.- Powiedz mi. Jest źle, prawda? - To zależy. Przyszłość nie jest jeszcze przesądzona. Maggie wywróciła oczami, następnie parsknęła. Jej były Strażnik zachichotał.-Boże, tęsknię za tobą, Mags. - Ja też za tobą tęsknie- Przełknęła z trudem twardą gulę blokującą jej gardło.- Ale za Rafem tęsknię bardziej. Ona go ode mnie odesłała. Do Piekła. Gniew zalśnił w męskich oczach.- Wiem. I jeśli ona ma zamiar grać w ten sposób, to i ja mogę. Posłuchaj mnie, Mags. Ukryłem coś co do niej należy. Meelena myśli, że jest bezpieczna, bo jestem martwy i dlatego, że nikomu o tym nie powiedziałem. To było częścią umowy jaką z nią zawarłem. Złożyła przysięgę krwi, że zrobi z Raphaela twojego Strażnika, gdy ja umrę. - Powiedziała mi to. Powiedziała też, że źle się z nią ułożyłeś, bo nie sprecyzowałeś ile czasu on będzie moim Strażnikiem. Damian skrzywił się.- Jeśli moje przeczucie w stosunku do was byłoby błędne, nie chciałem skazywać was na siebie. Wydaje się, że Meelena postanowiła to wykorzystać. Tyle, że… Miałem jej coś wysłać tego dnia, gdy zostałem… zabrany. Moja część umowy zakładała, że ukryję obiekt i nigdy nie ujawnię, co to jest i gdzie, chyba że Meeelenie… Tak długo jak będę żył.

Strona13 Maggie wbiła w niego wzrok.- Ale już nie żyjesz, prawda? - Nie- Jego uśmiech pozbawiony był charakterystycznego uroku. Za to było w nim widać gniew.- Wysoka Rada potrzebuje desperacko Raphaela. Meelena uznała, że jej sekret jest bezpieczny, umowa dopełniona i że los świata jest ważniejszy niż miłość dwóch osób. - Ale ty tak nie uważasz? - Myślę, że ta nieprawdopodobna miłość jest tym co zbawi świat. Jego wzrok był zagadkowy. Pozwolił, by przeanalizowała jego słowa, patrząc na nią jakby miał wiele czasu. Umysł Maggie pracował na najwyższych obrotach. Co do cholery było tak ważne dla Meeleny, wielowiekowej wysokiej kapłanki i najbardziej czczonego członka Wysokiej Rady, że zgodziła się układać ze zwykłym Strażnikiem? - Czy jesteś gotowa mnie wysłuchać dalej, Mags? Przytaknęła. Powiedział jej co to za obiekt i gdzie został ukryty. Kiedy skończył, wstał i wyciągnął do niej rękę. Nie wahała się. Zerwała się z krzesła i zaakceptowała uścisk jego ramion. - Kocham cię, D. - Wiem, skarbie. Ja też cię kocham. Ding dong ding dong… Maggie obudziła się. Nadal czuła wokół siebie ciepłe ramiona Damiana. Chwilę nacieszyła się tym uczuciem, po czym odepchnęła je od siebie. Tęskniła za nim. Zawsze będzie tęsknić. Ale miłość… miłość nigdy nie umiera. Ding dong ding dong Maggie zepchnęła z siebie kołdrę i podeszła do szafki. Szklana misa wypełniona była różaną wodą i kroplami krwi łowczyni. Zajrzała do niej i skrzywiła się. - Czego chcesz, Mel?

Strona14 Meelena wyglądała na zmęczoną, twarz miała ściągniętą i bladą. Nie była już piękną blondynką, która emanowała spokojną mądrością i dawała ludziom otuchy jedynym uśmiechem. Łowczyni była tak pochłonięta swoim życiem, że nie zwracała za bardzo uwagi na to co się działo w Otherworldzie. Szczerze mówiąc, miała to gdzieś. Złamali jej wiarę w ich świat. Maggie nie ufała już Wysokiej Radzie- zwłaszcza teraz po odwiedzinach Damiana. Do diabła- nie ufała również swojej pamięci odnoście przeszłości… Wszystko w co wierzyła zostało porzucone, zgwałcone i spalone. Najgorsze, że trzymali z dala od niej Raphaela. Tego grzechu nigdy im nie przebaczy. - Wezwałam cię, ponieważ zaobserwowaliśmy że Magnus kręci się po twoim terytorium. Znajdź go, nie łap go w pułapkę. Poinformuj mnie o tym tylko. - Taa, okay- Zrobię to co powinnam, ty dziwko. Jeśli Magnus był wystarczająco głupi, by zbliżać się do niej, Maggie znajdzie go i uwięzi w pryzmacie, który dla niego zbudowała. Pieprzyć Meelenę.- Gdzie jest Raphael? Spojrzenie Kapłanki zalśniło współczuciem. Westchnęła.- Dostałam tą wiadomość przed chwilą. Raphael zaginął w trakcie misji. - Fatalnie być tobą- Odezwała się łowczyni, udając znudzenie.- Kiedy on wróci do Otherworldu? - On nie wróci, Maggie. On… nie żyje.

Strona15 Z pamiętnika Maggie Mortis. Po tym jak Meelena powiedziała mi, że Rafe nie żyje stłukłam szklaną czarę i razem z tym, moje powiązania z Otherworldem. Nie pracuję dłużej dla tych skurwieli. Rafe! Rafe! Nie, nie, nie! On nie jest martwy! Nie jest! Meelena kłamała… Och Bogini, mam nadzieję, że ona kłamała. Nie mogłam spać. Poszłam, więc do kościoła, tego, do którego chodziłam z rodzicami. Mama umarła razem z moją niewinnością, a moja wiara została zachwiana. Noc przed wyjazdem, Rafe kochał się ze mną na balkonie dla chóru. Angażowanie się w akt cielesny z demonem w domu Bożym- jak bardzo bluźnierczy był ten akt? Demony. Czuję jak trująca krew Abatu krąży w moich żyłach. Myślę, że jest on już blisko przejęcia kontroli w Piekle. Wtedy zwróci swoją uwagę na mnie i Hellion, i w kierunku wszelkich innych potomków, jakich jeszcze może mieć. On nas zabije. W tym momencie to mnie nie obchodzi, czy to zrobi. Jak miałabym żyć na tym świecie bez Raphaela? Tjaa. Czemu mam ratować świata, który nigdy nie uczcie jego ofiary? Nigdy nie poznają jego imienia czy nie dowiedzą się że był kochany… I że zasługiwał na coś więcej niż tylko bycie niewolnikiem kaprysów Wielkiej Rady. To twoja wina, że stałam się miękką kretynką, Rafe. Jak śmiałeś otworzyć moje serce na miłość i odejść? Jesteś dupkiem.

Strona16 Bogini. Nie mogę nic więcej pisać. Nie mogę myśleć. Jutro… Jutro zdecyduję, co robić. Tłumaczenie- Filipina Beta- Filipina

Strona17 … - Hm.. kochanie, zamordowanie Wysokiej Kapłanki nie jest dobrym pomysłem. – pani Pottersworth kręciła się wokół Maggie w laboratorium, poprawiając punkty chwilę po tym jak Maggie przekopywała się przez nie, gromadząc imponujący arsenał. - Nie ma co się przejmować. Poćwiartowanie Meeleny sprawi, że poczuję się lepiej. - Ach. Jestem cała za tym, żebyś chwyciła swój mały promyk słońca, kochanie, ale wykończenie przywódców Otherworldu jest źdźebko... ekstremalne. - Czy pytałam, co pani o tym myśli? – Maggie skuliła się na swój gówniany ton. Kobieta nie zasługiwała na jej złośliwość. – Sorry, pani P. - Przeprosiny nie są potrzebne, cukiereczku. – Oczy starszej kobity rozbłysły sympatią i troską. Maggie dopadła do palety ze smoczym ogniem. Spojrzała na metalowe pudełko. Cholera. Nie pozostało zbyt wiele. Załadowała każdy rodzaj broni, smoczy ogień przebijał się jak pocisk, ale gdy tylko utkwił w ofierze, zewnętrzna obudowa stapiała się i smoczy ogień trawił ciało. - Oni zabili Rafa. Ja zabije ich. - Mam pewien pomysł… - powiedziała pani Pottersworth patrząc jak Maggie załadowuje piętnaście kolejek smoczego ognia w 9milimetrowy pocisk – Dlaczego nie spytać tego demona kręcącego się wokół zewnętrznej bramy, czy Meelena powiedziała Ci prawdę? Maggie wsunęła pocisk do broni i wycofała zasuwkę, która zatrzasnęła pierwszy pocisk na miejsce.

Strona18 - Dlaczego miałaby kłamać? - Bo lepiej służysz jej celom wierząc, że Raphael nie żyje? Oraz wierząc, że misja Wysokiej Rady jest tym, co doprowadziło do jego śmierci? Maggie umieściła broń z tyłu jej pasa od broni. Następnie wetknęła małe, zakończone trucizną sztylety z przodu pasa. A gdy skończyła, poprawiła pas wokół bioder i dodała swoje księżycowe sztylety do pętli po obu stronach bioder. - Myślisz, że Meelena mnie wykorzystuje? - Myślę, że Meelena czegoś chce i zamierza Cię wykorzystać, by to zdobyć. – Spojrzenie panie Pottersworth przepełnione było troską, ale Maggie zauważyła również nieugiętą determinację. Hmmm. Co takiego szczególnego Damian ukradł Meelenie, a potem skrzętnie ukrył, że wysoka kapłanka zrobiłaby wszystko, czego tylko chciał? Nie. Meelena liczyła na Damiana, że dotrzyma umowy i nie uwierzyłaby, że Maggie wie, co to za obiekt, tym bardziej, gdzie to zostało ukryte. Jeśli pani Pottersworth miała rację... wychodzi na to, że Meelena chciała czegoś innego. - Magnusa. – Maggie uderzyła pięścią w znajdującą się obok szafkę na akta. – Ona chce, żebym schwytała Magnusa żywcem. Dlaczego? - Dowiedz się, - powiedziała pani Pottersworth. * - Nie mam pojęcia, co Wysoka Rada oczekuje osiągnąć, - powiedział zdezorientowany Eltar bardzo poprawnym brytyjskim akcentem. – Opuściłem Piekło lata temu. Nie obchodzą mnie za bardzo politycy. Maggie oparła się o grube stalowe pręty zaklętej i wpatrywała się w demona. Przyjął ludzką postać: był wysoki, wspaniały z jedwabiście czarnymi włosami i oczami barwy stopionej czekolady. Wyglądał jak akwizytor w garniturze i krawacie, żałośnie trzymając teczkę. - Ona nie chce Cię widzieć, - powiedziała po raz milionowy Maggie. – Może powinieneś wrócić do swoich żon. Lub konkubin.

Strona19 - Nie jestem żonaty, - powiedział Eltar, - i uwolniłem wszystkie moje konkubiny, po tym jak spotkałem Sarah. Spojrzał na nią z desperacją, a Maggie zobaczyła różowy płomień w jego oczach. Huh. Demoni tatuś małej Margie był niewątpliwie różowo-skórny. - Kocham ją. Ona mi nie wierzy. Myśli, że interesuje mnie tylko seks. - Cóż, heloooł. Uwiodłeś ją, zapłodniłeś i zostawiłeś. - Wróciłem! - Heh. – Maggie potarła tył jej bolącej szyi. Cholerne demony. Czuła się tak, jakby była gospodarzem programu „Jerry Springer Show”. - Jak czuje się Margaret? – zapytał - Świetnie. Dobrze. Zionie ogniem. - Naprawdę? – Wyglądał na bardzo z niej dumnego. – Chciałbym, by Sarah pozwoliła mi ją zobaczyć. - Jest śliczna, - powiedziała Maggie, współczując facetowi, pomimo, że nie chciała nic do niego czuć. Sarah była jej przyjaciółką i dała sobie spokój ze starym Eltarem. Tak to wyglądało.- Ma różowe rogi. Po tobie, prawda? Eltar uśmiechnął się szeroka – Tak, istotnie. - Posłuchaj, zobaczę, co mogę zrobić, okay? Chodzi mi o to, że byłeś tu od zawsze, a to coś mówi o twoim zaangażowaniu. Nie mogę niczego obiecać. - Dziękuję, panno Mortis. – Eltar wyciągnął rękę i uścisnęła ją. To był krótki uścisk, poczym odwrócił się w stronę bramy, wpatrując się w leśne tereny, które skrywały miejsce jej podziemnego domu. – Przykro mi, że nie mogę pomóc, ale być może mógłby ten zabiedzony facet ukrywający się w lesie, po drugiej stronie ulicy. - Co za facet? Eltar wzruszył ramionami. - Okaleczony demon. Prawdopodobnie ofiara wojen Piekła. Kilka razy próbował podejść do bramy, ale powiedziałem mu, żeby spierdalał. Spojrzenie Maggie przebiegło przez krętą, pustą drogę ku gęstemu lasu, który pokrywał większość wzgórz. Obszar był wyizolowany i całkiem niezagospodarowany. Dobrą godzinę zajmowała przejażdżka do głównego miasta

Strona20 i przynajmniej pół godziny do pobliskiej stacji benzynowej. Również to sobie ceniła. - Dzięki, Eltar. Maggie przeszła na drugą stronę drogi i zanurkowała między dwom sosnami. Chwilę później, odkryła demona, wyniszczonego i zakrawionego, siedzącego u stóp wielkiego dębu. Nie zadał sobie trudu, by się poruszyć, nawet wtedy, gdy postawiła obutą stopę na jego wewnętrznym udzie i mocno nacisnęła. Uniósł głowę, a w oczach widać było ból i porażkę. - Witaj Magnus. - Maggie Mortis, - zakaszlnął, naciskając ręką usta, by wytrzeć krew kapiącą z wargi. - Daj mi jeden powód, dla którego nie powinnam wpieprzyć twojej dupy w ten pryzmat. – Maggie zdjęła specjalny pryzmat bólu: zawierał połączenie wiążącego zaklęcia Wicca, piorun Boginii i srebrny smoczy ogień, który był bardzo rzadko spotykany i powodował ekstremalny ból. Udręka, cierpienie, zemsta... Spreparowała ten pryzmat z tymi wszystkimi przejściami uczuć w głowie. - Zabiorę Cię do Raphaela. - On nie żyje. Magnus pokręcił głową. - Nie. Jest więźniem Abatu. - Nie wierzę Ci. Wyciągnął dłoń. Pojawiła się czerwona kula, wewnątrz której, zobaczyła chwiejącą się kształt Raphaela. Był nagi, na kolanach, z rękoma związanymi przez grube, czarne łańcuchy. Krwawe pręgi nakładały się warstwami na jego ramionach i plecach, siniaki pokrywały tułów i uda, a jego tyłek.. Nie! Zaryczała w niej furia. Oni go zgwałcili. - Tortury są zabawniejsze, - powiedział Magnus, gdy czerwona kula znikła w nicości. – Rafe ma słodki tyłek, nieprawdaż? Mam do zaorania dwóch braci... mniam.

Strona21 - Skurwysyn. – Zgrzytnęła zębami zaciskając pięści. Niechętnie, zapanowała nad wściekłością. – Meelena mnie okłamała. Dlaczego? Zaśmiał się, lub próbował się zaśmiać. Głównie charczał i odkasłując więcej krwi. - Umowa zawarta między księciem demonem i nieśmiertelną kapłanką. – Uśmiechnął się szeroko, jego zepsute zęby poczerniały od krwi – Doszłaś już do tego, prawda? - Powinieneś mieć nadzieję, że nie, ty obrzydliwy bydlaku. W przeciwnym razie, nie potrzebowałabym ciebie. - Ochronę, Maggie. Wymienię się z Tobą z ochronę. Nie mogłam ochronić Rafa. Dlaczego miałabym ochronić ciebie? - Co możesz mi zaoferować? - Zlokalizowanie Raphaela. - To wszystko? - Czego więcej chcesz? - Powiedz mi jak zabijać demony. - Abatu mnie zdradził, - powiedział z goryczą. – Zdradzę Ci jego sekret, ale musisz mi obiecać, że nie wykorzystasz tej wiedzy przeciwko mnie. Przenigdy. Maggie wyszczerzyła zęby w dzikim uśmiechu. - Dobra. Będziesz chroniony przed wszystkimi, którzy będą chcieli cię zabić, w tym mnie, a ja nie użyję tego całego demonozabójczego sekretu, by skończyć twoją nędzną egzystencję. W zamian, powiedz mi jak zabijać demony i gdzie przetrzymywany jest Rafe. Magnus nie śpieszył się rozważając jej ofertę. Ostatnim razem, gdy się wymieniali wykorzystała jego żałosną dupę i wyrzuciła z domu bez ponoszenia strat – kiedyś. - Akceptuję Twoje warunki. – Magnus poruszył się tak, jakby starał się wstać. Maggie nie mogła się oprzeć ostatniemu dźgnięciu jego uda zanim wycofała się pozwalając mu się podnieść. Skrzywił się, gdy ostry czub jej buta wbił się w ciało, ale nic nie powiedział. Oparłszy się o drzewo, udało mu się w połowie uśmiechnąć.

Strona22 - Krew Nieba i Piekła zabija demony... oraz anioły. Właściwie to zabija wszystkich nieśmiertelnych. - Krew Nieba i Piekła? Co to kurwa jest? - Co otrzymujesz kiedy rodzi się dziecko z demona i anioła? Maggie rozluźniła sakiewkę po lewej stronie uda i wymacała pryzmat. - Całkowicie cię posrało. - Ten obiekt, który ukrywasz przed Meeleną, ten, którego ona tak strasznie pragnie. Przetrzymuje dziecko, które miała z Abatu. Totalnie zszokowana, Maggie wpatrywała się w Magnusa z otwartymi ustami. Pokiwał głową, wyraźnie zbyt zmęczony i poobijany, by rozkoszować się jej reakcją. Damian nie powiedział jej, że w środku kryształu przetrzymywany jest pieprzony dzieciak. Właśnie dlatego Meelena ceniła ten kryształ i jego moc ponad wszystko inne – nawet ponad jej własne życie. - Meelena i Abatu byli kochankami? - Wydała bliźniaki, - potwierdził Magnus. – Dwie dziewczynki. Abatu zabił jedną : osuszając ją z krwi i umieszczając krew w fiolce. Wystarczy tylko kropla... i zabije wszelkie życie- śmiertelne lub nieśmiertelne. Zimne przerażenie ścisnął wnętrzności Maggie. - Jezu. – Spojrzała na demona, czerpiąc wstrętną satysfakcję z jego bólu. – A drugie dziecko jest zamknięte w krysztale? - Żywe, ale nieożywione: by chronić ją przed Abatu. Ale on nie potrzebuje śmierci drugiej córki. Jeszcze nie. Udało mu się zlikwidować wszystkich jego krewnych... wszystkich oprócz Ciebie i Auren. Olśniło ją, ostro i brutalne. - Meelena wysłała Rafa, by zniszczył fiolki. A Abatu wziął go do niewoli. Niech to szlag. To pułapka. Meelena nie chcę, żebym poszła po Rafa tak, więc kłamała o jego śmierci. Ona mnie kurwa ochrania. Magnus zaśmiał się. - Ochrania siebie, łowczyni demonów. Jak myślisz, co Wysoka Rada zrobiłaby, kiedy uświadomiłaby sobie, że ich najbardziej czczona przywódczyni pieprzyła wroga i miała z nim dzieci?

Strona23 Jakby to ją obchodziło. Miała swojego własnego kochanka demona, o którego się martwiła. Poza tym nie mogła pojąć, co w Abatu kiedykolwiek przyciągnęło zainteresowanie Meeleny. Moc, może. Kapłanka nie byłaby pierwszą kobietą, którą pociągał charyzmatyczny, silny mężczyzna. - Abatu pokona Draka, - zacharczał Magnus. – Gdy obejmie władzę nad Underworldem, zaatakuje ten poziom, potem Otherworld... i w końcu, Niebo. - Nie. On tego nie zrobi. – Maggie chciała być tego pewna. – Powiedz mi gdzie jest Rafe. - Muszę Cię tam zabrać. Nie możesz dostać się do Piekła beze mnie. Niestety, taka była prawda. Była śmiertelnikiem... nie mogła po prostu wpaść do Hadesu kiedykolwiek zechce. Dostanie się do Otherworldu było prostsze: musiała mieć wypisany symboliczny znak Boga lub Bogini. W przypadku Piekła, potrzebowałeś demona. - Gdzie on jest? Na Piątym poziomie? Dziesiątym? Czarne oczy Magnusa zamigotały wyczerpaniem i bólem. – Dziesiątym, w prywatnej norze Abatu. Nigdy nie znajdziesz tego beze mnie. - Z pewnością, znajdę. – wyciągnęła pryzmat z woreczka i rzuciła go na stopy Magnusa. Demon zamrugał na nią, niedowierzającym spojrzeniem. - Obiecałaś ochronę. - Będziesz chroniony. Nikt się do Ciebie nie dostanie. I będziesz żył. Chociaż śmierć byłaby prawdopodobnie dla ciebie łaskawszą opcją. Carcer! Pryzmat wypuścił szary dym, który otoczył ciało Magnusa. Ten zaskrzeczał i rzucił się, ale było za późno. Zmieszał się z dymem i został wciągnięty w pryzmat. Maggie złapała kryształ i wsunęła do woreczka. - A tak w ogóle, to pieprz się Magnus. Tłumaczenie- ptaszynka Beta- Filipina

Strona24 … - Mówię, Miss Mortis- Powiedział Eltar, gdy przekradali się wzdłuż ciemnego korytarza. Piekło było labiryntem skalnych tuneli, pełnym jaskiń.- Czy naprawdę myślisz, że Sarah ponownie rozpatrzy moją propozycję jeśli uratujemy Raphaela? - Tak- Stwierdziła łowczyni. Wszystko co muszę zrobić, to sprawić by spadł śnieg w Piekle, a one wtedy chętnie cię zobaczy.- Czy jesteś pewien, że jesteśmy na dziesiątym poziomie? - Och, tak. To tutaj trzymałem moje konkubiny. Moje kobiety lubiły seks, a ja nie zawsze byłem w stanie im go zapewnić. W różnych jaskiniach można oddawać się przeróżnym praktykom seksualnym, perwersją czy innym zmysłowym rozkoszom. - Blech- Dziewczyna przewróciła oczami.- Więc gdzie jest legowisko Abatu? - Kolejny korytarz prowadzi do pokoi jego pałacu- Eltar złapał ją za ramię i szarpnął łowczynią w kierunku mijanych właśnie drzwi, we wnęce.- Strażnicy Abatu. Nawet jeśli jesteś zamaskowana, nadal jesteś człowiekiem. Oni rozszyfrują cię, gdy tylko na ciebie spojrzą. - Kurwa!- Wyjrzała za róg i zobaczyła sylwetki trzech potężnych demonów wyłaniających się zza zakrętu. Miały co najmniej 2 metry wzrostu, czarną skórzastą skórę, krwistoczerwone oczy i powyginane, groźnie wyglądające rogi.

Strona25 Prowadzący ich demon zatrzymał się, odwrócić wielki byczy- łeb i zaczął węszyć w powietrzu.- Cholera. On mnie wyczuwa. Szybko! Do środka. - Nie, Miss Mortis! Dziewczyna wtargnęła przez drzwi z surowego drewna, Eltar deptał jej po piętach. Gdy tylko zatrzasnęli za sobą drzwi, stanęli twarzą w twarz z istotą, która wglądała jak olbrzymi niebieski pyton. - Witam, kochanku perwersji. Jaka jest twa przyjemność?- Gadzie oczy przenosiły się od dziewczyny i towarzyszącego jej demona. Niebieski język wysunął się i musnął gołe ramie łowczyni. Syknął.- Człowiek… Eltar złapał ją za ramie. – Jak śmiesz wchodzić przed twoim Panem! Natychmiast klękaj przede mną! Maggie uklękła, chociaż cholernie drażniło ją to co musiała zrobić. Pieprzone demony. Wiedziała, że Eltar uratował jej tyłek- więc pochyliła czoło nisko nad brudną podłogą. Blisko podłoża jeszcze bardziej śmierdziało siarką. - Ludzie są tacy źle wychowani- Powiedział. Łowczyni zerknęła w górę i zobaczyła, że jej towarzysz kładzie na stole obok pytona monety. Łapówka. Dobrze. Może ich przykrywka jeszcze nie całkiem pękła.- Cały czas jeszcze ją trenuję. Przyjmij moje przeprosiny, panie rodzaju. - Upewnij się tylko, że zna swoje miejsce. Drzwi rozwarły się z trzaskiem. Podłoga zawibrowała pod kopytami, które pojawiły się na kilka centymetrów od twarzy dziewczyny. Kurwa! Jeden ze strażników Abatu. Przycisnęła policzek do kamiennego podłoża i wstrzymała oddech. Mogła skopać dupę tego demona, ale nie dałaby sobie rady z całym Piekłem. Nie bez pryzmatów.