galochbasik

  • Dokumenty1 460
  • Odsłony646 431
  • Obserwuję778
  • Rozmiar dokumentów2.1 GB
  • Ilość pobrań417 671

Morey Trish - Gra zmysłów

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :780.5 KB
Rozszerzenie:pdf

Morey Trish - Gra zmysłów.pdf

galochbasik EBooki ROMANSE I EROTYKI ROMANS Z SZEJKIEM
Użytkownik galochbasik wgrał ten materiał 7 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 153 stron)

Morey Trish Gra zmysłów Tadżik, szejk z pustynnego państwa Dżamalbad, wraca po długiej nieobecności do ojczyzny. Od razu wpada na trop pałacowych intryg. Jego podstępny kuzyn Kassim ma zakusy na tron i chce wydać za Tadżika swoją córkę. Tadżik musi działać szybko, dlatego postanawia sam znaleźć sobie żonę. Oświadcza się Morgan, opiekunce swojej matki. Nie liczy się z jej uczuciami, kieruje się wyłącznie racją stanu. Jednak kuzyn szejka nie zamierza tak łatwo zrezygnować. Oskarża Morgan o kradzież drogocennego naszyjnika. Przerażona dziewczyna ucieka z pałacu…

ROZDZIAŁ PIERWSZY - Kim jest ta kobieta? Szejk Tadżik al Zayed bin Aman przerwał potok słów zdającego mu sprawozdanie sekretarza. Był zmęczony po długim locie i nieznajoma, którą widział przez okno, wydawała mu się po stokroć bardziej interesująca niż ostatnie wahania kursu walut. - Co ona tu robi? Kamil przerwał recytowanie liczb i podążył wzrokiem w stronę basenu. - Zatrudniliśmy ją jako damę do towarzystwa twojej matki. Zastępuje chorą Fatimę. Wysłałem ci informację do Paryża, gdy byłeś na szczycie naftowym. - Rzeczywiście. - Tadżik przypomniał sobie, że Fatima trafiła do szpitala z atakiem wyrostka robaczkowego. Nie spodziewał się, że nowa towarzyszka Nabili będzie taka młoda i atrakcyjna. - Więc dlaczego nie jest przy mojej matce? W tej samej chwili Nabiła wyszła z domku kąpielowego. Młoda kobieta wstała i poprawiła parasol nad leżakiem, na którym usiadła matka szejka. - Muszę przywitać się z matką. Nie wie jeszcze, że

6 Trish Morey wróciłem z Paryża - powiedział do sekretarza. - Czy jeszcze coś, Kamilu? Sekretarz odchrząknął. - Jest jeszcze jedna sprawa, Wasza Wysokość... - Czy to pilne? - Myślę, że to zainteresuje Waszą Wysokość. Tadżik spojrzał na niego zdumiony. Sekretarz znał go za dobrze, by by zawracać mu głowę błahostkami, gdy szejk spieszył się do wyjścia. - Doszły do nas pewne informacje... - mówił dalej Kamil. - Kassim spotkał się z plemiennymi wodzami w sprawie sukcesji... W Tadżiku zagotowała się krew na tę wiadomość. - I wolałeś mi opowiadać o kursach walut niż o tym, co się dzieje za moimi plecami? - Dopiero niedawno otrzymaliśmy raport. Musimy jeszcze te informacje potwierdzić. - Zatem potwierdź je! - burknął. Przemierzał pokój długimi krokami. - I wytłumacz mi, dlaczego mój kuzyn poczuwa się do informowania o tym wodzów. Gdyby mi się coś stało, jest następny w kolejce do tronu. Ma zapewnione następstwo! - Ostrzegł członków rady, że przyszłość Dżamalbadu zależy od tego, czy będziesz umiał ją zapewnić. Czy dasz swemu państwu następcę tronu. Kroki Tadżika ustały. Nie minął jeszcze rok od wypadku, w którym zginęli jego ojciec i Dżohara! Czy życzeniem Kassima jest, by związał się z pierwszą lepszą

Gra zmysłów 7 kobietą, jaka się pojawi na jego drodze? Poza tym wszyscy wiedzą, że kuzyn jest raczej źródłem niezgody niż pokoju. W przeciwnym razie, dlaczego siałby zamieszanie za plecami szejka? - Kassim chciałby objąć tron i jego niepokój o los Dżamalbadu jest tylko przykrywką. Jednak niektórzy członkowie rady poważnie potraktują jego słowa. - Więc niektórzy członkowie rady dają się podejść kobrze. — Tadżik uderzył pięścią w najbliższy mebel, aż jego sekretarz podskoczył. - Musimy mu przeszkodzić. Jeśli raport okaże się prawdziwy, musimy natychmiast wracać do Dżamalbadu. Wydaj stosowne polecenia. Kamil się zawahał. - Jest jeszcze coś, o czym powinieneś wiedzieć. Kassim powiedział radzie, że znalazł właściwą żonę dla ciebie. - Co zrobił? Kim jest to wspaniałe stworzenie, które zdaniem mego jadowitego kuzyna powinienem pojąć za żonę? - To Abir, jego córka. Tadżik nie umiał powstrzymać się od śmiechu. - Na Allaha, przecież to jeszcze dziecko! Ma najwyżej dziesięć lat. Więc tak bardzo pragnie tronu, że gotów jest poświęcić własne dziecko? - Abir wkrótce skończy czternaście lat. To wystarczająco, by mogła wyjść za mąż, jeśli rada wyrazi zgodę. - Ale nie za mnie! Nie dam sobą manipulować krea-

8 Trish Morey turze, która chce mi oddać własną córkę, więcej niż połowę ode mnie młodszą, tylko po to, by mieć lepszy dostęp do tronu. Kamil zmarszczył brwi. - Wasza Wysokość powinien uważać. Chodzą słuchy, że niektórzy członkowie rady są przychylni temu małżeństwu. Uważają, że twoja żałoba trwa już zbyt długo i że nadszedł czas, byś porzucił życie playboya i znalazł odpowiednią narzeczoną, która będzie mogła dąć Dża-malbadowi następcę tronu. Kassim przekonuje, że działa dla twego dobra i że najlepszym rozwiązaniem dla ciebie samego i dla całego państwa będą szybkie zaręczyny. - Więc teraz samotne życie zwane jest życiem playboya? - Tadżik westchnął. Ze względu na wiek i pozycję mógł mieć każdą kobietę, kiedy tylko chciał. Ale strata Dżohary zgasiła jego pragnienia i miał zaledwie kilka kobiet od tego czasu. Nie pamiętał ani ich imion, ani twarzy. Jego umysł pracował nad strategią pokrzyżowania planów kuzyna. Może po prostu się nie zgodzić. W końcu to on jest jedynym prawowitym władcą Dżamalbadu. Rada ma władzę doradczą, nie może jednak do niczego go zmusić. Nawet jeśli jej członkowie będą niezadowoleni z odmowy poślubienia Abir. I wtedy w jego głowie zrodził się inny pomysł. Jest sposób, by zniweczyć plany Kassima i zadowolić radę. - Nie poślubię Abir, Kamilu. Ani żadnej innej kobiety, którą podsunie mi mój kuzyn. - Tak jest, Wasza Wysokość. Jak tylko otrzymam po-

Gra zmysłów 9 twierdzenie raportu, przygotuję stosowną depeszę do członków rady. - Nie ma takiej potrzeby. Skoro rada oczekuje ode mnie zaręczyn, będzie je miała. - Jak to zamierzasz uczynić, skoro nie chcesz poślubić Abir? - To proste. Znajdę inną narzeczoną. - Wasza Wysokość mówi poważnie? Spojrzenie, jakie Tadżik posłał sekretarzowi, wystarczyło za odpowiedź. Uniósł jednak dłoń, jakby składał przysięgę: - Nie dam kierować sobą jak marionetką. Zrobię wszystko, by zniweczyć jego plany przejęcia tronu poprzez moje małżeństwo z jego córką. - Ale narzeczona... Nie możesz zaręczyć się z kimkolwiek. Narzeczona władcy Dżamalbadu musi być nieskalana na ciele i umyśle. - Sekretarz rozłożył bezradnie ręce. - Chcesz kogoś takiego znaleźć tutaj? Wystarczyło uniesienie brwi, by twarz Kamila zmieniła kolor. - Na tutejszej plaży jest wiele kobiet. Nie jestem jednak pewien, czy rada zaakceptowałaby jedną z nich jako twą narzeczoną. Tadżik skinął głową na znak, że rozumie obawy sekretarza. Tradycja nadal była czymś ważnym w Dżamalbadzie. Wiedział, że rada oczekuje, by jego wybranka była dziewicą. A jednak był pewien, że znajdzie kobietę, która będzie mogła uchodzić za właściwą narzeczoną.

10 Trish Morey Jeśli tylko on sam będzie zadowolony z wyboru, przekona radę o jej niewinności. Ponownie wyjrzał przez okno. Jego plany się precyzowały. Była atrakcyjna na zachodni sposób. Konserwatywny strój skrywał zgrabną figurę. Włosy w kolorze jasnego miodu otaczały ładną twarz. O ileż piękniej by wyglądała w bardziej kobiecym ubiorze. Ale ta skromność może być tylko plusem... Zmarszczył czoło, rozważając wszystkie za i przeciw. Jasna skóra i włosy, pełne usta, jest taka inna od Dżoha-ry... Kolejny plus. Nagle ogarnęło go poczucie winy, że w ogóle myśli 0 poślubieniu kogoś innego. Ale to przecież nie będzie taki ślub, jak ten, który miał zawrzeć z Dżoharą. Ten ślub to ofiara w celu pokrzyżowania planów Kassima 1 zapewnienia stabilności państwu. - Być może, Kamilu, do naszych poszukiwań wystarczy nam plaża nad basenem. Powiedz - rzekł, wskazując palcem kobietę, która właśnie odłożyła gazetę i zajęła się malowaniem paznokci jego matce - czy sprawdziłeś jej przeszłość. - Oczywiście. Ma czystą kartotekę, doskonałe referencje i żadnych nieodpowiednich kontaktów. - A życie osobiste? - Nie jest z nikim związana. Jeśli chodzi o rodzinę, ma tylko siostrę - bliźniaczkę, która niedawno wyszła za mąż i urodziła pierwsze dziecko.

Gra zmysłów 11 - Doskonale. Musimy więc zacząć realizować nasz plan. - Co masz na myśli? - Pytanie Kamila zabrzmiało, jakby nie chciał usłyszeć odpowiedzi. Tadżik położył dłoń na ramieniu swego sekretarza. - To bardzo proste, przyjacielu. Znalazłszy mej matce damę do towarzystwa, oddałeś zarazem przysługę państwu. Być może znalazłeś przyszłą królową.

ROZDZIAŁ DRUGI - To szaleństwo, Wasza Wysokość. Wybór żony, wybór królowej, to poważna sprawa. - Masz rację, Kamilu - Tadżik przyjacielsko poklepał go po plecach - zbyt poważna, by decydował o tym mój kuzyn. - Ale ta kobieta to tylko kaprys. Chodzi przecież jedynie o odrzucenie zaręczyn z Abir. - Posłuchaj, przyjacielu. Czy myślisz, że jeśli nie zgodzę się poślubić Abir, Kassim zrezygnuje ze swych planów przejęcia władzy? Nie zrezygnuje, nadal będzie nad tym pracował i starał się przekonać radę do swych planów. Zresztą rada ma w pewnym sensie rację. Dżamal-bad musi mieć następcę tronu. A ja, niestety, bez żony nie mogę mu go zapewnić. A teraz powiedz mi, jak się nazywa towarzyszka mojej matki. - Morgan Fielding. Ale skąd masz pewność, że ona zgodzi się ciebie poślubić? Tadżik się roześmiał. - Przecież mój kuzyn uważa mnie za playboya. Czy zatem jakakolwiek kobieta mogłaby mnie odrzucić?

Gra zmysłów 13 Tego dnia pogoda na Złotym Wybrzeżu była więcej niż piękna: niebo miało kolor lazurowy, przecięty jedynie smugami, które pozostawiały po sobie samoloty. Wiał leciutki wiatr, łagodząc bardzo wysoką temperaturę. Otaczające basen palmy kołysały się leniwie, a słońce połyskiwało na lustrze wody niczym diamenty. Znalazła wspaniałą pracę: czuła się jak na najwspanialszych wakacjach. Cudowne otoczenie i dobre towarzystwo kobiety, która opowiadała jej o swym fascynującym kraju. Morgan uwielbiała historie o Dża-malbadzie. Oczyma wyobraźni widziała zachód słońca na pustyni, kolory, zapachy i dźwięki tamtejszych bazarów. Tak, to była wymarzona praca. Szkoda, że już za dwa tygodnie miała się skończyć. Nabiła miała wrócić do swego kraju, ona zaś do agencji pracy tymczasowej. Morgan smutno westchnęła. Już nigdy nie będzie tak szczęśliwa. Bardziej prawdopodobne jest, że trafi na dziesięć godzin dziennie do jakiegoś biura i szefa, który asystentki zmienia szybciej niż rękawiczki. Chmura zasłoniła słońce i cień ogarnął jej ciało. Przecież dziś nie ma chmur. Ani cienia. Otworzyła szybko oczy i zobaczyła stojącego nad nią mężczyznę. Jego ciemna, wysoka postać roztaczała aurę władzy. Patrząc pod słońce, nie mogła dostrzec rysów twarzy. Ale nawet nie mogąc spojrzeć mu w oczy, wiedziała, że był to ktoś obcy. Czuła jego palące spojrzenie, które ją oceniało.

14 Trish Morey Zmysły wysłały ostrzegawczy sygnał. Poderwała się z leżaka, lecz nawet wtedy był od niej wyższy o głowę. Teraz jednak mogła dostrzec jego oczy. Od razu tego pożałowała. Mieniły się niczym złoto. Małe, rozproszone plamki przypominały rozżarzone węgle, świecąc tym bardziej, że otoczone były czarnymi jak smoła rzęsami i łukami brwi. Mgiełka ciemnego zarostu pokrywała policzki. Nigdy przedtem nie miała do czynienia z kimś tak doskonale męskim. I nigdy przedtem nie czuła się jak owad pod mikroskopem. A jednak oczy te miały niezwykłą moc i Morgan nie mogła od nich oderwać wzroku. Przełknęła ślinę, próbując zapanować nad zmysłami. To było pożądanie. I strach. Mężczyzna budził w niej zaciekawienie. Nie przestawał na nią patrzeć. - Czy mogę w czymś pomóc? - spytała wreszcie, kiedy milczenie przekroczyło granice przyzwoitości i kiedy było już jasne, że on nie odezwie się pierwszy. Kąciki jego ust uniosły się lekko. Miał zmysłowe wargi, zdolne zarówno do dawania przyjemności, jak i zadawania bólu. - Mam taką nadzieję - odpowiedział tajemniczo. Zanim Morgan zebrała myśli, pojawiła się Nabiła. - Tadżik! Wróciłeś! Dlaczego mi nie powiedziałeś? Odwrócił się w stronę matki, uwalniając Morgan z pęt swego spojrzenia.

Gra zmysłów 15 - Negocjacje zakończyły się szybciej, niż myślałem - rzekł, obejmując matkę i unosząc ją w powietrze. -Chciałem zrobić ci niespodziankę. -1 udało ci się! - Twarz Nabili wyrażała radość. -Tak się cieszę! Morgan obserwowała spotkanie matki z synem, czekając na odpowiedni moment, by się usunąć. Więc to był syn Nabili, szejk Dżamalbadu? Wyobrażała go sobie jako znacznie starszego, co najmniej czterdziestoletniego. Przecież Nabiła miała już ponad sześćdziesiąt lat. Tymczasem wyglądał młodo, zapewne nie tak dawno skończył trzydziestkę. Nabiła opowiadała jej o nim, jako o ciemnowłosym chłopcu, wychowanym na pustyni, który został księciem, dopiero gdy jego ojciec niespodziewanie objął tron. O chłopcu, który musiał porzucić swe dotychczasowe wolne życie na rzecz innego, o wiele bardziej wymagającego. Teraz na jego twarzy nie było widać śladów dawnej dzikości i swobody. Wszystko w nim było królewskie. Wyglądał, jakby się urodził tylko po to, by być władcą. Jakby czytając w jej myślach, odwrócił się i napotkał jej spojrzenie. - Więc to jest twoja nowa towarzyszka? - spytał, nie wypuszczając matczynej dłoni ze swojej. - Powiedz, czy jesteś z niej zadowolona? - Sam się przekonaj. Morgan zesztywniała na widok zmierzającego w jej stronę szejka. Czy to jest konieczne? Przecież miał czas,

16 Trish Morey by się jej przyjrzeć, gdy stał nad leżakiem. A jeśli mówienie o niej w trzeciej osobie miało ją onieśmielić, udało mu się to znakomicie. Posłała mu ostre spojrzenie. Nawet jeśli dostrzegł niechęć w jej wzroku, w żaden sposób nie dał tego po sobie poznać. - Morgan Fielding - powiedział powoli. - Jest mi naprawdę... bardzo miło. - Serce waliło jej w piersi, gdy usłyszała własny głos. - Szejk Tadżik. Wiele o panu słyszałam. Uśmiechnął się szerzej, choć jego wzrok pozostał niewzruszony. - Ma pani zatem nade mną przewagę, gdyż ja o pani nie wiem prawie nic. Ale obiecuję to naprawić przy najbliższej okazji. Złote oczy powiedziały jej, że rzeczywiście ma taki zamiar. Jego palec nadal gładził jej nadgarstek. Kolejna fala gorąca ogarnęła Morgan. - Tadż! - zawołała Nabiła. - Przestań flirtować z moją towarzyszką. Lepiej mi opowiedz, co tam słychać w Paryżu. Zaraz poproszę, żeby nam podali herbatę. - Ja... ja po nią pójdę - ofiarowała się Morgan, znajdując pretekst do ucieczki. Oswobodziła dłoń i skierowała się w stronę domu, czując na sobie palące spojrzenie. Zadrżała, jakby chcąc otrząsnąć się z nieznanych dotąd emocji, i weszła przez szerokie oszklone drzwi, które prowadziły do dziennych części domu i do kuchni. Wtem usłyszała dwa głosy - cichy, spokojny Kamila

Gra zmysłów 17 i podniesiony Antona, kucharza wynajętego z jednego z najlepszych hoteli na czas pobytu rodziny szejka w Australii. - Mam kontrakt - protestował Anton. - Nie dam się wyrzucić. Morgan się zatrzymała. Najwyraźniej nie był to najlepszy moment. Ale dlaczego chcą zwolnić Antona? Przecież to nie ma sensu. Jego kuchnia była warta trzy gwiazdki Michelina, a dobór potraw wspaniały. Zresztą Nabiła nie kryła, że najchętniej zabrałaby go ze sobą do Dżamalbadu. - Nie wyrzucić - usłyszała odpowiedź Kamila. - Zaległa kwota zostanie panu wypłacona wraz z dodatkiem za niespodziewane komplikacje. Jutro z samego rana wracamy do Dżamalbadu. Będzie pan musiał przygotować nam lekkie śniadanie i potem jest pan wolny. Ma pan dzień na zabranie swoich rzeczy, potem dom zostanie zamknięty. Wracają do Dżamalbadu? Jutro? Dlatego nie będą już potrzebować kucharza. A jeśli nie będą potrzebować kucharza. .. - Panno Fielding? Morgan zamrugała oczami i odwróciła się w stronę patrzącego na nią Kamila. - Czy pani życzy sobie czegoś? Zawahała się, wciąż oczekując wiadomości o jej zwolnieniu. Lecz gdy ponowił pytanie, odpowiedziała: - Nabiła prosi o herbatę.

18 Trish Morey W spojrzeniu Kamila kryło się współczucie. - Anton, poproszę o herbatę dla Nabili - rzucił przez ramię. - Czy jeszcze coś? To pan powinien mi powiedzieć, myślała. Zamiast tego szepnęła: - To wszystko. - Więc proszę mi wybaczyć. Mam dużo do zrobienia. Anton za chwilę przygotuje herbatę. - Kamil... Zatrzymał się i odwrócił w jej stronę. - Prze... przepraszam, ale przypadkiem usłyszałam waszą rozmowę. Czy wyjeżdżacie do Dżamalbadu? Już jutro? - Tak, to prawda - przytaknął. - Wszyscy? Nabiła także? -Tak. - Ach, rozumiem... Kamil zawahał się przez moment i znów w jego spojrzeniu dało się wyczytać współczucie. Szybko jednak na jego twarz powrócił zwykły wyraz profesjonalizmu. - Czy to już wszystko? - Tak, oczywiście. Tadżik obserwował ją, gdy tylko pojawiła się z herbatą. Przyniesienie napoju zajęło jej o wiele więcej czasu, niż powinno. Czyżby ją przestraszył? Jak tylko Nabiła wspomniała o herbacie, Morgan skorzystała z okazji, by przed nim uciec.

Gra zmysłów 19 Pozwolił sobie na uśmiech. Nabiła skierowała się w stronę domu, by sprawdzić, jak idą przygotowania do wyjazdu. Morgan była doskonałym wyborem. Była nie tylko ładna, co pozwoli sądzić, że dlatego postanowił pojąć ją za żonę, lecz także na tyle potulna, by nie skomplikować jego planów. Była dokładnie tą, której potrzebował, by zniweczyć władcze zapędy Kassima. Patrzył, jak stawia na niskim stoliku tacę z herbatą. Kremowe, przewiewne spodnie ukazywały zarys bioder. Ten widok obudził w nim dawno zapomniane pragnienie. Nie, myślał okrążając basen, pokrzyżowanie planów Kassima nie będzie trudne. Nie z tak apetyczną partnerką. - Panno Fielding - zawołał. - Wypije pani ze mną herbatę? To nie było po prostu pytanie. Morgan zatrzymała się i zachwiała. Uprzejmy uśmiech nie skrywał niezadowolenia z przyłapania na próbie ucieczki. - Obawiam się, że są tylko dwie filiżanki. Ruch ramienia podkreślił tylko jego doskonałą, męską sylwetkę. - Jak pani widzi, jest nas tylko dwoje. - A Nabiła? - Morgan z niepokojem rozejrzała się wokół. - Poszła sprawdzić, jak idą przygotowania. Morgan wykonała krok w kierunku domu. - A zatem muszę jej pomóc.

20 Trish Morey - Nie. - Tadżik chwycił jej rękę. - Nie teraz. Chciałbym z panią porozmawiać. Zwróciła ku niemu twarz. Orzechowe oczy rozszerzyły się w panice, wargi rozchyliły się w zdumieniu. Skórę miała gładką i ciepłą. Tadżik czuł pod kciukiem przyśpieszony puls. - Jeśli chodzi o jutrzejszy wyjazd, już o tym wiem. -Popatrzyła na jego dłoń. - Czy mógłby pan puścić moją rękę? - Może pospacerujemy? Powie mi pani, co pani wie o tym wyjeździe. Szli ramię w ramię, wzdłuż rzędów otaczających basen palm. Zauważył, że lekko utyka i że stara się to ukryć. Przez chwilę zawahał się, czy decyzja o poślubieniu tej kobiety nie jest szaleństwem, ale skoro Kamil nie poinformował go o tym drobnym kalectwie, musi to być bez znaczenia. - Wiem tylko, że pańska rodzina i służba wraca jutro do Dżamalbadu. - Nie jest pani przykro z tego powodu? Wiem od Kamila, że pani kontrakt przewidywał jeszcze dwa tygodnie. - Będę tęsknić za Nabilą. Skinął głową, zadowolony z przebiegu rozmowy. - Wydaje się, że moja matka panią lubi. Morgan się uśmiechnęła i jej twarz się rozpromieniła. -Uwielbiam słuchać historii, które mi opowiada

Gra zmysłów 21 o życiu w Dżamalbadzie. Wszystko jest takie egzotyczne. - Morgan spojrzała na niego błyszczącymi oczyma, które nagle zmieniły wyraz. - Cóż - powiedziała, odzyskując panowanie nad sobą. - Będę za nią tęsknić. Tadżik odczekał chwilę, podziwiając lekko nieregularny ruch jej bioder. Nawet sposób, w jaki się poruszała, podobał się mu. - To nie będzie konieczne - odrzekł. Morgan wzięła głęboki oddech. - Tak, to nie będzie konieczne, skoro tak to pan nazywa. Ale lubię pańską matkę. Cenię sobie jej towarzystwo, może pan mi wierzyć lub nie. Jej gwałtowna reakcja zaskoczyła go. Więc ta potulna dziewczyna potrafi mieć własne zdanie? Zatem może nie zgodzić się na jego plan, choć przez to jego zabiegi mogą być tylko bardziej interesujące. Teraz jednak musi się postarać, by jej ponownie nie urazić. - Źle mnie pani zrozumiała - powiedział łagodnym tonem. Nie wątpię w pani przywiązanie do mojej matki. Mówię tylko, że nie ma powodu, by pani musiała za nią tęsknić. - Co pan ma na myśli? - Pojedzie pani do Dżamalbadu wraz z nami. -Ja? - Jest pani potrzebna w Dżamalbadzie. - Jako dama do towarzystwa Nabili? Tadżik spojrzał na idącą u jego boku kobietę. Będzie

22 Trish Morey musiał pamiętać, by podziękować matce. Tak bardzo ułatwiła mu zadanie. - Fatima musi odzyskać siły po operacji. To potrwa sześć tygodni. - Więc przedłuża mi pan kontrakt? - Można tak to ująć. Obiecuję, że źle pani na tym nie wyjdzie. Coś w jego głosie zaniepokoiło Morgan i zdusiło radość, jaką odczuła na tę wiadomość. Dżamalbad... Polubiła ten kraj, gdy tylko Nabiła zaczęła jej o nim opowiadać. Domy w kolorze piasku pustyni, biały, mieniący się w południowym słońcu pałac szejka, ze ścianami inkrustowanymi masą perłową, barwne szaty kobiet... Mogła tylko marzyć, że kiedyś zobaczy to wszystko na własne oczy. A teraz jej marzenie miało się spełnić. Jednak wydawało się to zbyt piękne, by mogło być prawdziwe. Coś tu nie pasowało. - Zapewne w Dżamalbadzie jest wiele kobiet, które mogą dotrzymać towarzystwa Nabili? - Bez wątpienia. Czy z tego powodu nie zgodzi się pani na wyjazd? - Nie, oczywiście, że nie. Jednak... - A zatem otrzymała pani lepszą ofertę? - Nie, o to też nie chodzi. - A zatem umowa stoi. - Tadżik się uśmiechnął. -Chodźmy - powiedział, kierując się w stronę stolika, na którym stały filiżanki i dzbanek - napijmy się teraz herbaty.

Gra zmysłów 23 Morgan zamachała rękoma. Nie była pewna, czy chce pić herbatę w towarzystwie szejka. Zwłaszcza teraz, kiedy praktycznie zmusił ją do wyjazdu. To było szaleństwo, choć przecież od dawna o tym marzyła. Ale już jutro? Nie należała do osób działających pod wpływem impulsu. To była domena Tegan, jej siostry bliźniaczki. Tegan, która niegdyś wróciła z Somalii i zgodziła się zamienić na tydzień rolami z Morgan, by ta mogła pojechać na tydzień na Fidżi. Tegan, która nie miała innego wyjścia, jak tylko pracować zamiast siostry przez kolejne dwa miesiące, gdy Morgan dochodziła do siebie po wypadku, w którym złamała nogę, i po operacji. Tegan zakochała się wtedy w jej szefie z piekła rodem i zmieniła go we wspaniałego męża. Tegan z pewnością skorzystałaby z takiej okazji. Ale Morgan była zawsze tą bardziej wyważoną z sióstr. Także tą wrażliwszą. Wzięła głęboki oddech i poczuła drzewo sandałowe, orientalne przyprawy i piżmo - zapach mężczyzny, zapach, który działał na jej zmysły. - To nie takie proste - zdobyła się na odpowiedź. - Nie jest? - Tadżik udał, że nie rozumie. - Przecież to tylko herbata. - Nie mówiłam o herbacie. Miałam na myśli wyjazd do Dżamalbadu z panem... To znaczy z Nabilą. - Wiem, co miała pani na myśli. Ale wyznała już pani, że nie ma lepszej oferty. Uwielbia pani historie, które opowiadała Nabiła o naszym kraju. A ja ofiarowuję pani

24 Trish Morey szansę zobaczenia go na własne oczy. Dlaczego miałaby pani z niej nie skorzystać? - przerwał, trzymając filiżankę przy ustach. Chyba że chodzi o jakiegoś mężczyznę? Może ma pani chłopaka? Morgan miała ochotę się roześmiać, ale jego wzrok powiedział jej, że mówi poważnie. - Czy kobieta, która madiłopaka, ryzykuje coś, jadąc do Dżamalbadu? - A czy byłby to dla pani problem, gdyby tak było? Próbowała wytrzymać jego spojrzenie, choć czuła, że się czerwieni. - Nie - przyznała, skinąwszy głową. - Tym lepiej. Zamrugała oczami. - Co ma pan na myśli? - Dżamalbad jest nowoczesnym emiratem. Jednak jesteśmy wciąż bardzo tradycyjnym społeczeństwem i kobiety są cenione za... czystość. Kiedy pani będzie w moim kraju, powinna zachowywać się skromnie. - Skromnie to znaczy nie iść do łóżka z każdym napotkanym facetem? Złote oczy napotkały jej wzrok. - Sam nie ująłbym tego w ten sposób. - Ale to właśnie ma pan na myśli. - Odstawiła filiżankę na spodek. - Nie wszystkie kobiety w Australii wskakują od razu do łóżka facetom. - To dobra wiadomość. A czy pani się do nich zalicza? Morgan poderwała się z krzesła.

Gra zmysłów 25 - Czego pan ode mnie chce? Za chwilę mnie pan poprosi o zaświadczenie od ginekologa! - To nie będzie konieczne - powiedział, stając obok niej. Myślę, że mnie pani przekonała. Widzi pani, kobiety w pałacu łatwo ulegają blichtrowi Zachodu, a ja wolałbym, żeby ich edukacja przebiegała w bardziej tradycyjny sposób. - No cóż, z mojej strony nie musi się pan o nic obawiać. Na widok złotego błysku w oczach przeszył ją dreszcz. Dlaczego patrzył na nią w ten sposób? Przypominał raczej dzikiego kota, obserwującego swą ofiarę, niż kogoś, kto właśnie zaprosił ją do swego kraju. - Sądziłem, że jest pani potulna, tymczasem zaskakuje mnie pani swym gniewem. Czy wie pani, jak bardzo jest piękna, gdy się gniewa? Te słowa oszołomiły ją. Nikt nigdy nie nazwał jej piękną - nikt od czasów Evana - i nie mogła uwierzyć, że powiedział to ten siedzący przed nią mężczyzna. W jednym miał na pewno rację - była rozgniewana. Morgan Fielding, przekonana, że w każdej sytuacji potrafi zachować spokój, wrzała. Coś takiego nigdy jej się nie przytrafiło, nawet gdy pracowała z Maverickiem, który miał reputację najbardziej złośliwego szefa na całym Złotym Wybrzeżu. - Dobrze więc - powiedziała, gdy milczenie zaczęło jej ciążyć - skoro mam wybuchowy charakter, zastanawiam się, czy dałam panu inny powód, by uznał mnie

26 Trish Morey za niegodną towarzyszkę Nabili w drodze do Dżamal-badu. Próbowała zbagatelizować tę wymianę zdań, rozluźnić sytuację. Jego oczy pociemniały i miały teraz kolor karmelu. - Wręcz przeciwnie - szepnął głębokim głosem. -Uważam, że jest pani doskonała.

ROZDZIAŁ TRZECI Tegan odstawiła śpiące dziecko od piersi i podała je siostrze. - Czy chcesz ją ponosić na rękach, skoro przez kilka tygodni nie będziesz miała okazji? Maverick niebawem wróci do domu, chciałabym dokończyć sałatkę. - Oczywiście. Morgan wzięła dziewczynkę i ułożyła ją wygodnie na ramieniu. - Och, będę za tobą tęsknić, maluszku - uśmiechnęła się do dziecka. - Kiedy wrócisz? - zawołała z kuchni Tegan. - Nie wiem dokładnie. Myślę, że za parę tygodni. Tegan posłała jej długie spojrzenie. - Nie wiesz, kiedy będziesz z powrotem? Jedziesz do jakiegoś arabskiego emiratu i nie wiesz, kiedy wrócisz do domu? - Szejk Tadżik nie określił terminu, ale myślę, że moja praca się skończy, gdy tylko Fatima wyzdrowieje. Sądzę, że nie potrwa to dłużej niż parę tygodni.