DOM NOCY – UJAWNIONA
Autorstwa
P. C. CAST AND KRISTIN
CAST
Tłumaczenie nieoficjalne.
KAZchomik.
DLA WSZYSTKICH NASZYCH
CZYTELNIKÓW, KTÓRZY
ZADAWALI INTRYGUJĄCE PYTANIA
ODNOŚNIE PRZESZŁOŚCI NEFERET.
MAM NADZIEJĘ, ŻE UCIESZĄ
WAS ODPOWIEDZI.
PODZIĘKOWANIA
Dziękujemy i doceniamy naszą rodzinę w MPS.
Z całego serca również nasze wydawnictwo!
Dziękujemy, ponownie, naszym przyjaciołom z
rodzinnego miasta za entuzjazm, dobry humor i
wsparcie zwłaszcza Chera Kimiko, Karen Keith, i
Kevin Marx. T-Town jest NAJLEPSZE. To wy
sprawiacie, że się uśmiechamy!
Dziękujemy ci, Dusty, za pomoc podczas burzy
mózgów i za wskazanie dobrego kierunku, gdy
utknęłam. Kocham cię!
A mówiąc o burzy mózgów help---CZ, jesteś perłą w
super cenie!
Jak zawsze, kochamy i doceniamy naszego
wspaniałego agenta, Meredith Bernstein, bez której
Dom Nocy by nie istniał.
PROLOG
Zoey
„Wow, Z, to serio niesamowita frekwencja. Tu jest
więcej ludzi, niż pcheł na starym psie!” Oczy Stevie
Rae były ogromne jak spodki, kiedy patrzyła na nowe
oświetlenie kampusu. Dallas był całkowitym
kretynem, ale wszyscy przyznali, że migotliwe
światełka, które oplótł wokół pni i konarów starego
dębu dały całemu kampusowi magiczny blask, niczym
z bajki.
„To jest jedno z twoich obrzydliwszych dyniogłowych
powiedzonek” powiedziała Afrodyta. „Choć jest dosyć
trafne. Zwłaszcza, że pojawiło się sporo miejskich
polityków. Całkowite pasożyty”
„Postaraj się być miła” , powiedziałam. „Albo
przynajmniej spróbuj być cicho.”
„To znaczy, że twój tatuś, burmistrz, jest tu?” Gapiąc
się, oczy Stevie Rae stały się jeszcze większe.
„Przypuszczam, że tak. Widziałam, nie tak dawno
temu, Cruelle De Mon versus Tę, Która Mnie Urodziła
jeszcze nie tak dawno temu” Afrodyta przerwała a jej
brwi wystrzeliły w górę. „Powinniśmy chyba rzucić
okiem na maluchy z Kociej Ulicy. Widziałam niektóre
słodkie, czarne i białe, zwłaszcza takie z puszystym
futerkiem. „
Stevie Rae zassała powietrze. „Na boginię, twoja
mama, nie będzie naprawdę chciała zrobić z kociego
futra płaszczu, prawda?”
„Szybciej, niż możesz powiedzieć: Buuba pije, Buuba
prowadzi, ponownie” Afrodyta naśladowała
Oklahomski akcent Stevie Rae.
„Stevie Rae – ona tylko żartuje. Powiedz jej prawdę”
trąciłam ramieniem Afrodytę.
„Dobra. Ona nie używa skóry z kociaków. Ani ze
szczeniaczków. Tylko dzieci i demokratów”
Stevie Rae zmarszczyła brwi.
„Widzisz? Wszystko jest w porządku. Dodatkowo,
Damian jest na stoisku Kociej Ulicy, i wiesz, że on
nigdy nie pozwoliłby, aby nawet jednemu, małemu
kotkowi spadł włos z głowy, a co dopiero całe futro na
płaszcz.” Zapewniłam moją BFF, odmawiając
Afrodycie przyjemności popsucia nam nastroju.
„Właściwie wszystko jest nawet więcej niż w
porządku. Zobacz, ile udało nam się zebrać w nieco
więcej niż tydzień” westchnęłam z ulgą na sukces
naszej imprezy i mój wzrok zaczął wędrować wokół,
pośród ludzi na terenie szkoły. Stevie Rae, Shaylin,
Shaunee, Afrodyta i ja obsługiwałyśmy stoisko z
wypiekami, (podczas, gdy mama Stevie Rae i jej
przyjaciółki przeciskały się przez tłum, z próbkami
ciasteczek, których sprzedałyśmy już z zylion). Z
naszej pozycji obok Statuy Nyx, miałyśmy wspaniały
widok na cały kampus. Widziałam długą kolejkę do
stoiska lawendy babci. To wywołało mój uśmiech. Nie
daleko od babci, Thanatos miała ustawione stoisko z
ofertami pracy, i było tam sporo osób wypełniających
formularze.
Na środku były postawione dwa wielkie, (srebrny i
biały) namioty ozdobione ogromną ilością
migoczących światełek Dallasa. W jednym namiocie
Stark i Darius oraz inni synowie Erebusa
demonstrowali bronie. Patrzyłam, jak Stark pokazuje
chłopcu jak trzymać łuk. Star podniósł wzrok znad
chłopca i napotkał mój. Podzieliliśmy szybie,
porozumiewawcze uśmiechy, zanim wrócił do pomocy
chłopcu.
W namiocie brakowało Kalony i Auroxa. Z oczywistych
względów Thanatos zdecydowała, że społeczność
Tulsy nie jest gotowy na spotkanie któregoś z nich.
Zgadzałam się z nią.
Nie byłam gotowa na…
Miałam mętlik w głowie. Nie, nie jestem gotowa
rozmyślać o sytuacji Aurox/Heath w tym momencie.
Zamiast tego zwróciłam swoją uwagę na drugi z
wielkich namiotów. Była tam Lenobia, uważnie
przyglądająca się ludziom, którzy niczym pszczoły do
miodu lgnęli do Mujaji i dużej klaczy perszeron,
Bonnie. Travis był przy niej. Travis zawsze był przy
niej, co sprawiało, że moje serce ściskało się z
radości. To było niesamowite zobaczyć zakochaną
Lenobie. Opiekunka Koni emanowała światłem,
niczym latarnia morska i cała ta ciemność, którą
ostatnio widziałam, wydawała się deszczem na
pustyni.
„Och, na całe to gówno, gdzie ja położyłam moje
wino? Czy ktoś widział mój kubek Queenie? Jak to mi
dyniogłowa przypomniała, moi rodzice są gdzieś tutaj,
a ja będę potrzebowała fortyfikacji do czasu, aż ten
krąg własnej adoracji mnie odnajdzie.” Afrodyta
mruczała i szperała pomiędzy pudełkami
niesprzedanych ciastek, szukając wielkiego
fioletowego kubka z tworzywa sztucznego, z którego,
jak wcześniej widziałam, piła.
„Nie masz już wina Queenie? To może powinnaś pójść
po beczkę?” Stevie Rae pokręciła głową na Afrodytę.
„I będziesz mogła pić z niej pić przez tą swoją słomkę,
nie?” Shaunee dołączyła do Stevie Rea, również
kiwając głową. „Czy to nie przykre?”
„Desperackie czasy wymagają desperackich kroków”
zażartowała Afrodyta. „Tu jest zbyt wiele zakonnic by
pić otwarcie nie narażając się na wysłuchanie
nudnego wykładu” Afrodyta zerknęła na prawo od nas,
gdzie Kocia Ulica ustawiła półksiężyc z klatek, w
których przywieziono koty i pudeł wypełnionych
kocimi zabawkami na sprzedaż. Kocia Ulica miała
swoje własne miniaturowe wersje srebrnego i białego
namiotu. Mogłam zobaczyć Damiana siedzącego
wewnątrz stanowiska kasowego, ale poza nim każdy
skrawek miejsca należał do kotów. Między nimi
chodziły zakonnice. Jedna z sióstr odwróciła się w
moją stronę. Uśmiechnęłam się do siostry przełożonej,
a siostra Maria Angela pomachała mi przed powrotem
do rozmowy z rodziną, która zakochała się w białym
kocie, który wyglądał jak olbrzymia kulka bawełny.
„Afrodyto, zakonnice są fajne, „ przypomniałam jej.
„I wyglądają na zbyt zajęte, aby zwracać na ciebie
uwagę” powiedziała Stevie Rae.
„Wyobraź sobie, że nie jesteś w centrum uwagi
wszystkich.” Shaylin powiedziała z udawanym
zaskoczeniem w głosie.
Stevie Rae ukryła chichot kaszlem.
Zanim Afrodyta zdążyła powiedzieć coś
nienawistnego, Babcia pokuśtykała do nas. Inna niż ta
osłabiona i blada, wyglądała na zdrową i szczęśliwą.
To było tylko trochę ponad tydzień, od kiedy Neferet
porwała ją i próbowała zabić, jednak odzyskiwała siły
z niesamowitą prędkością. Thanatos powiedziała nam,
że to, dlatego, iż jest w świetnej formie jak na kobietę
w jej wieku. Wiedziałam, że to z powodu czegoś
innego –czegoś, co obie otrzymałyśmy –
błogosławieństwa Bogini, która dawała swoim
dzieciom wolną wolę oraz obdarzała je specjalnymi
umiejętnościami. Babcia była ukochaną Wielkiej
Matki, i pobierała siłę prosto od naszej magicznej
Oklahomskiej ziemi.
„U-we-tsi-a-ge-ya, wydaje mi się, że potrzebuję
pomocy przy stoisku lawendy. Nie mogę uwierzyć w to
jak jesteśmy oblegani.” Babcia nim wypowiedziała te
słowa zakonnica pośpieszyła się. „Zoey, Siostra Maria
Angela chciałaby skorzystać z twojej pomocy przy
wypełnianiu formularzy adopcyjnych kotów”
„Pomogę ci, babciu Redbird.” Powiedziała Shaylin.
„Uwielbiam zapach lawendy.”
„Och, kochanie, to bardzo miłe z twojej strony. Po
pierwsze, mogłabyś pobiec do mojego samochodu i
dostać się do bagażnika? Jest tam kolejna skrzynka
lawendowego mydła oraz saszetek. Wygląda na to, że
sprzedam ją w całości” powiedziała babcia radośnie.
„Jasne”. Shaylin złapała klucze, które rzuciła jej
babcia i pobiegła do głównego wyjścia ze szkoły,
które prowadziło na parking, a także linii drzew, która
łączyła się z Utica Street.
„A ja zawołam moją mamę. Powiem jej tylko jak
jesteśmy tutaj zajęte, a ona z przyjaciółkami przyjdą
tu.” Powiedziała Stevie Rae.
„Babciu, nie masz nic, przeciwko, jeśli podam Kociej
Ulicy pomocną dłoń? Marzę, by zobaczyć ich nowy
miot kociąt.”
„Nie krępuj się, U-we-tsi-a-ge-ya. Myślę, że siostrze
Marii Angieli brakuje ciebie i spółki”
„Dzięki, babciu.” Uśmiechnęłam się do niej. Następnie
zwróciłam się do Stevie Rae. „Ok, jeśli grupa twojej
mamy wraca, pójdę pomóc siostrom.”
„Jasne, nie ma problemu” Wzrok Stevie Rae
wypatrywał czegoś w tłumie, dodała „Widzą ją teraz,
jest wraz z panią Rowland i panią Wilson.”
„Nie martw się. Damy sobie radę” Shaunee
powiedziała.
„ Okay”, powiedziałam, uśmiechając się do nich obu.
„Wrócę, jak tylko będę mogła.” Zostawiłam stoisko z
ciastkami i zauważyłam Afrodytę, ściskającą swój
wielki fioletowy kubek z Queenies, za moimi plecami.
„Myślałam, że nie chcesz wykładu sióstr.”
„Lepsze, niż wykład matek Stowarzyszenia
Walczących Kurczaków” Zadrżała. „Plus, lubię koty
bardziej od ludzi.” Wzruszyłam ramionami. „Dobra nie
ważne.”
Zaczęłyśmy tylko iść w stronę namiotu Kociej Ulicy,
gdy Afrodyta zwolniła. „Poważnie. Popieprzone.
Żałosne.” Powiedziała mrucząc pod nosem, popijając
wino, mrużąc oczy. Do jej spojrzenia dołączył grymas.
„Tak, nie ma znaczenia ile razy widzę ich razem, nadal
nie ogarniam.” Afrodyta zatrzymała się oglądając na
byłą bliźniaczkę Shaunee, Erin, wiszącą na Dallasie.
„Ja naprawdę myślałam, że będzie lepiej”
„Najwyraźniej nie” powiedziała Afrodyta.
„Eeew” powiedziałam, patrząc na nich,
niemartwiących się publicznością.
„Mówię ci, że nie ma wystarczająco dużo alkoholu w
Tulsie, aby oglądać jak ssą sobie twarze.” Powiedziała
wydając przy tym dźwięk odruchu wymiotnego, który
zmienił się w parsknięcie śmiechem. „Patrz, Kornet,
godzina dwunasta”.
Rzeczywiście, nie było bardziej rozpoznawalnej z
zakonnic, jak siostra Emilii (jedna z bardziej spiętych
sióstr) zwracająca uwagę na bardzo-zajęte-języki
pary.
„Ona wygląda tak poważnie” powiedziałam.
„Wiesz, że zakonnica może być bardzo dobrym
przeciwieństwem afrodyzjaków? To może być
zabawne. Popatrzymy.”
„Zoey! Tutaj!” Zboczyłam z horyzontu zdarzeń i
ujrzałam jak siostra Mary Angela macha do mnie.
„Chodź” Pociągnęłam za ramię Afrodytę i zaczęłam
ciągnąć ją w stronę namiotu Kociej Ulicy. „Nie byłaś
wystarczająco grzeczna, by oglądać.” Zanim Afrodyta
zdązyła cokolwiek powiedzieć, stałyśmy przed
obliczem siostry Mary Angeli. „Oh, cudownie, Zoey i
Afrodyto. Potrzebuję was obie tu.” Zakonnica
wskazała delikatnym ruchem ręki młodą rodzinę
stojącą obok jednej z klatek dla kotów. „To jest
rodzina Cronley. Zdecydowali się na adopcję obu
perkalowych kociąt. To urocze, że oba znalazły
wspólny dom – są niezwykle blisko ze sobą od
narodzin.”
„To świetnie” powiedziałam. „Zacznę przygotowywać
papiery”
„Pomogę ci. Dwa koty – dwa zestawy dokumentacji”
Powiedziała Afrodyta.
„Przyjechaliśmy za namową naszego weterynarza”
powiedziała mama „Po prostu wiedziałam, że
znajdziemy nasze kociaki dzisiejszej nocy”.
„Mimo, że nie spodziewaliśmy się znaleźć dwóch z
nich” dodał jej mąż. Uścisnął jej ramię i uśmiechnął
się do żony z wyraźnym uczuciem.
„Cóż, nie spodziewaliśmy się także bliźniaczek”
powiedziała, spoglądając na dwie dziewczynki
chichoczące do puszystych małych syjamskich kociąt.
„Ta niespodzianka okazała się dobrym pomysłem.
Myślę, że dwa kociaki to idealny element do naszej
rodziny” powiedział tata.
Jak wtedy, gdy zobaczyłam Lenobie i Travisa razem –
ta rodzina ścisnęła mi serce z radości.
Zaczęłam iść w stronę prowizorycznego biurka z
Afrodytą, kiedy jedna z małych dziewczynek zapytała,
„Hej mamusiu, co to są te czarne rzeczy?”
Coś w głosie dziecka zatrzymało mnie, zmieniając
kierunek, w który szłam. W klatce dwa kocięta
syczały na kilka dużych, czarnych pająków.
„Och, fuj!” Powiedziała mama. „Wygląda na to, że
wasz szkoła ma problem z pająkami.”
„Znam dobrego tępiciela, jeśli potrzebujesz polecenia”
powiedział ojciec.
„Będziemy potrzebować na to gówno więcej, niż
dobrego tępiciela” Afrodyta wyszeptała, gdy
patrzyłyśmy na klatkę kotków.
„Tak, uh, dobrze, nie mamy zwykle tak wielkich tutaj”
mój niesmak i bełkot sprawił, że przeszły mnie ciarki
po plecach.
„Eesh, Tatusiu! Tam jest ich jeszcze więcej.”
Mała blond włosa dziewczynka wskazała na tył klatki.
Było ono całkowicie pokryte pająkami. Miejsce
wydawało się kipieć od nich.
„O mój Boże!” Siostra Maria Angela wyglądała na
bladą jak ściana, gdy patrzyła na mnożące się pająki
„Ich tu przed chwilą nie było”
„Siostro, czemu nie weźmiesz ze sobą tej miłej rodziny
do namiotu i nie zaczniesz przygotowywać
dokumentów.” Powiedziałam szybko, napotykając jej
twarde spojrzenie. „I możesz przysłać do mnie tu
Damiana. Skorzystam z jego pomocy by pozbyć się
tego problemu z pająkami.”
„Tak, tak, oczywiście” Zakonnica nie wahała się.
„Weź Shaunee, Shaylin i Stevie Rae” Powiedziałam
Afrodycie, trzymając swój głos nisko.
„Masz zamiar utworzyć krąg na wprost tych
wszystkich ludzi?” Szepnęła do mnie Afrodyta.
„Wolałabyś by te wszystkie pająki Neferet zjadły tych
ludzi?” Nagle Stark był tam, obok mnie. Mogłam
wyczuć jego siłę i obawy. „To Neferet, nie?”
„To pająki. Dużo pająków.” Wskazałam na klatki.
„Dla mnie wygląda jak Neferet” powiedział cicho
Damien, dołączając do nas.
„Wezwę resztę kręgu” Afrodyta upuściła kubek i
zaczęła z powrotem biec do stoiska z ciastkami.
„Jaki jest plan?” Spytał Stark, jego oczy nie
odstępowały pająków.
„Chronimy, co jest nasze” Powiedziałam. Wtedy
wyjęłam moją komórkę z tylnej kieszeni i wybrałam
numer Thanatos. Odebrała po pierwszym sygnale.
„Coś się tu zmieniło. Czuję przyjście śmierci.” Wysoka
Kapłanka nie podniosła głosu, lecz wyczułam w nim
napięcie.
„Pająki pojawił się na stoisku Kociej Ulicy. Wiele z
nich. Wezwałam mój krąg do siebie.”
„Neferet” powiedziała uroczyście, potwierdzając moje
przeczucie. „Przywołajcie ochronę elementów.
Cokolwiek Tsi Sgili przywołuje, wiemy, że nie jest to
na tyle normalne, by stworzyła natura.”
„Zrobię to.” Powiedziałam.
„Zacznę loterię fantową – zwróci to uwagę wszystkich
na namiot wojowników. Będą tam bezpieczniejsi.
Zoey, musisz być na tyle dyskretna, na ile możesz. To
tylko przysłuży się Neferet, jeśli dzisiejszy festyn
zakończy się paniką i chaosem.”
„Rozumiem.” Powiedziałam i się rozłączyłam.
„Mam tworzyć krąg?” Spytał Damien.
„Tak. Użyjemy naszych elementów by pozbyć się
problemu” Nie wahałam się, ani nie czekałam na
resztę kręgu. Podczas, gdy Stark rozglądał się
obronnie, wzięłam Damiena za rękę.
„Wietrze, proszę przybądź do mnie” powiedział
Damien. Poczułam odpowiedź elementu.
„Skup się” powiedziała mu.
Skinął głową. „Wietrze, zabierz tą Ciemność z dala od
nas”
Wiatr, niemal przekornie podniósł włosy Damiana,
odleciał od niego, i wirował wokół gniazda pająków,
pozwalając im się wić w złości.
„Panie i panowie, adepci i wampiry, tu Thanatos,
Wysoka Kapłanka Domu Nocy w Tulsie oraz wasz
gospodarz dzisiejszego wieczoru. Pytam, czy wszyscy
mogliby przejść do centrum kampusu, do srebrnego i
białego namiotu wojowników, gdyż nasza loteria
zaczyna się i każdy musi być obecny by wygrać”
Głos Thanatos przez głośnik brzmiał tak normalnie,
jak głos dyrektora, że gniazdo pająków zdawało się
jeszcze bardziej odrażające.
„Och, nie, nie musicie się martwić o szczegóły.”
Siostra Angela czuwała nad młodą parą i ich
bliźniaczkami przy stoisku. „Moi asystenci przygotują
wszystkie kocięta gotowe do odbioru po losowaniu”
„Dlaczego te dzieci trzymają się tak za ręce?”
Usłyszałam pytanie małej dziewczynki.
„Och, jestem pewna, że oni się tylko modlą” Siostra
Maria Angela powiedziała gładko. Potem za nią
pojawiło się z tuzin zakonnic prowadzących stoisko.
„Siostry, upewnijcie się, że ci młodzi ludzie będą mieli
prywatność potrzebną do ich modlitwy.”
„Oczywiście, Siostro” mruknęły kobiety.
Bez pytań, czy wątpliwości, utworzyły półokrąg wokół
skutecznie odgradzając nas od gapiów.
Następnie Shaunee i Stavie Rae przeszły wraz z
Afrodytą przez barierę zakonnic. Zatrzymały się i
szeroko otworzyły oczy na kipiące gniazdo pająków.
„Ach, cholera!” Shaunee powiedziała.
„Na Boginię!” Stevie Rae przycisnęła dłoń do ust z
niesmakiem.
„Neferet naprawdę sprawia, że czuję ból dupy”
powiedziała Afrodyta, krzywiąc się na pająki.
„Trzeba przywołać wszystkie elementy, aby wykopały
te pająki poza kampus.” Powiedziałam. „Nie możemy
robić scen”
„Tak, bo Neferet chciałaby, by wyglądało to na groźną
scenę odbijającą się na ludziach” Shaunee
powiedziała.
„Nie martw się, Z. Będę trzymać je z daleka.”
Przeszłam obok Damiana, wyciągając do niej dłoń,
patrząc na ciemną masę i pulsujące nogi. „Ogniu,
przyjdź do mnie” Powietrze wokół nas rozgrzało się.
Piękna czarna dziewczyna uśmiechnęła się i
kontynuowała: „Ciepłem je ogrzej, ale nie przysmaż
ich”. Dokładnie tak jak prosiła Ogień spełnił jej
życzenie. Nie było dymu, ani ognia, czy fajerwerków,
ale wokół nas powietrze zrobiło się gorące i masa
pająków drgnęła w oczywistym dyskomforcie.
Rozejrzałam się wokół, zauważając, że Shaylin nie
dołączyła do nas. „Gdzie jest woda? Potrzebujemy
Shaylin do kręgu.”
„Ona nie wróciła z parkingu” Stevie Rae powiedziała
„Dzwoniłam do niej ze swojego telefonu, ale nie
odbierała”
„Prawdopodobnie nie może go usłyszeć” Damien
powiedział. „Sporo się tam dzieje”
„Ok, nie ma problemu. Stanę się wodą” Powiedziała
Afrodyta. „To nie będzie tak silne, ale lepsze to niż nie
kompletny krąg.”
Afrodyta ruszyła w kierunku Shaunee, gdy ręka Erin
przedostała się przez barierę zakonnic.
„Wiedziałam, że tworzycie krąg. Czułam to”
Powiedziała Erin, a potem nadęła wargę na Afrodytę.
„Ty zamierzasz wezwać wodę? Ha! Jesteś oszczaną
namiastką mnie – prawdziwego elementu”
„Na pewno jesteś, czymś prawdziwym” Powiedziała
jej Afrodyta. „Ale elementem nie jesteś”.
„Mówiłem ci, że nie masz nic wspólnego z tymi
cipami” powiedział Dallas, szydząc z zakonnic, które
starały się trzymać go poza barierą.
„Wiem, co masz na myśli, kochanie” Erin wysłała mu
zalotny uśmiech. „Ale wiesz, że muszę robić to, co
muszę. I nie będę taka zajebistą wodą pozostawiając
krąg”
Dallas wzruszył ramionami. „Nieważne. Wygląda to na
stratę czasu, jak dla mnie. Właściwie, dlaczego, do
cholery, twoja skretyniała ex-przyjaciółka tworzy krąg
podczas dni otwartych?” Jego zmrużone, ostre
spojrzenie zwęziło się, jakby zdał sobie sprawę,
czemu resztę odgradzał mur z zakonnic. „Hej, co tu się
dzieje?”
„Nie mamy na to czasu” rzuciłam.
„Stark, zabierz stąd Dallasa i upewnij się, że będzie
siedział cicho, podczas dni otwartych.”
„Chętnie!” Uśmiechnięty, podniósł Dallasa za tył
koszulki i zabrał go z dala od nas i centrum kampusu.
Dallas się szarpał i bluźnił, ale był dla Straka niczym
natrętny komar. Zwróciłam się do Erin. „Bez względu,
co się stało, jesteś wodą i twój element jest mile
widziany w naszym kręgu, ale nie potrzebujemy tu
negatywnej energii – to najważniejsze” Skinęłam na
pająki. Wzrok Erin powędrował za moim i jęknęła.
„Co to, do cholery, jest?”
Otworzyłam usta, by uniknąć odpowiedzi na jej
pytanie, gdy brzuch mnie powstrzymał. Spojrzałam w
niebieskie oczy Erin. „Myślę, że to jest pozostałość po
Neferet. Wiem, że to jest złe i nie należy do naszej
szkoły. Pomożesz nam to wykopać?”
„Pająki są obrzydliwe.” Zaczęła, ale jej głos się
załamał, gdy spojrzała na Shaunee. Uniosła podbródek
i odchrząknęła.
„A obrzydliwe rzeczy powinny odejść.” Stanowczo
podeszła do Shaunee i się zatrzymała. „To też moja
szkoła.”
Pomyślałam, że głos Erin zabrzmiał dziwnie i nieco
chrapliwie. Miałam nadzieje, że jej uczucia odtajały i,
że może, powróci dziewczyna, którą znaliśmy.
„Cieszę się, że tu jesteś” Usłyszałam szept Shaunee.
Erin milczała.
„Bądź dyskretna.” Powiedziałam jej.
Erin skinęła głową. „Wodo, przybądź do mnie.”
Wyczuła zapach morza i wiosennego deszczu. „Spraw
by zmokły” kontynuowała. Woda zrosiła klatki i
zaczęła tworzyć kałużę przy ich podstawach. Duża
część pająków straciła równowagę i spłynęła wraz z
wodą po klatce.
„Stevie Rae.” Przytrzymałam rękę skierowaną w jej
stronę. Wzięła ją, wtedy dzięki Erin, nasz krąg był
kompletny.
„Ziemio, przybądź do mnie.” Powiedziała. Zapach i
dźwięki łąki otoczył nas.
„Nie pozwól by zanieczyszczały nasz kampus.”
Nigdy tak lekko ziemia nie zadrżała pod naszymi
stopami. Więcej pająków spadło z klatki i wpadły do
wody, co je wzburzyło.
Wreszcie, przyszła moja kolej. „Duchu, przybądź do
mnie. Pomóż elementom w wyrzuceniu Ciemności,
która już dłużej nie należy do naszej szkoły.”
Dobiegło do nas szeleszczenie, które zrzuciło
wszystkie pająki z klatki, spadły one do kałuży. Woda
zadrżała i zaczęła zmieniać formę, wydłużając się –
rozciągając.
Skupiłam się na pokrzepiającym uczuciu ducha,
elementu, z którym miałam największe
powinowactwo, wyobraziłam sobie kule pająków
wyrzucaną z naszej szkoły, jakby ktoś opróżnił
spłuczkę w toalecie. Utrzymując ten obraz,
rozkazałam: „A teraz się wynoście!”
„Wynocha” zawtórował Damien.
„Idź!” Powiedziała Shaunee.
„Odejdź.” Rzuciła Erin.
„Bye-bye, natychmiast!” Powiedziała Stevie Rae.
Następie, jak w mojej wizji, basen pająków zaczął
wirować i znikać w ziemi, jednak w przestrzeni
pojedyncza nić ciemności zaczęła się zmieniać w
zdeformowany zaokrąglony obraz sylwetki – pięknej,
kształtnej i nieśmiertelnej. Neferet! Jej cało nie było w
pełni ukształtowane, lecz ją poznałam, jej nienawistna
energia z niej promieniowała.
„Nie!” Krzyknęłam. „Duchu! Wzmocnij każdy element
siłą naszej miłości i lojalności! Wietrze! Ogniu! Wodo!
Ziemio! Wzywam was ponownie!”
Rozległ się przerażający krzyk, a postać Neferet
uniosła się. Zawirowała wokół kręgu i rozpadła się
nad Erin niczym czarna fala. Z dźwiękiem rozpadu
tysiąca pająków na kawałeczki, widmo uciekło przez
główne wyjście ze szkoły, po czym znikło w mroku
nocy.
„Cholera. To było naprawdę popieprzone.” Powiedziała
Afrodyta.
Miałam się właśnie zgodzić z Afrodytą, gdy usłyszałam
pierwsze, okropne kaszlnięcie.
Poczułam rozpad kręgu, zanim złapałam ją nim upadła
na kolana. Popatrzyła na mnie i zakasłała ponownie.
Krew ozdobiła jej usta.
„Nie myślałam, że skończy się to w taki sposób”
Wychrypiała.
„Pójdę po Thanatos!” Krzyknęła Afrodyta i pobiegła.
DOM NOCY – UJAWNIONA Autorstwa P. C. CAST AND KRISTIN CAST Tłumaczenie nieoficjalne. KAZchomik.
DLA WSZYSTKICH NASZYCH CZYTELNIKÓW, KTÓRZY ZADAWALI INTRYGUJĄCE PYTANIA ODNOŚNIE PRZESZŁOŚCI NEFERET. MAM NADZIEJĘ, ŻE UCIESZĄ WAS ODPOWIEDZI.
PODZIĘKOWANIA Dziękujemy i doceniamy naszą rodzinę w MPS. Z całego serca również nasze wydawnictwo! Dziękujemy, ponownie, naszym przyjaciołom z rodzinnego miasta za entuzjazm, dobry humor i wsparcie zwłaszcza Chera Kimiko, Karen Keith, i Kevin Marx. T-Town jest NAJLEPSZE. To wy sprawiacie, że się uśmiechamy! Dziękujemy ci, Dusty, za pomoc podczas burzy mózgów i za wskazanie dobrego kierunku, gdy utknęłam. Kocham cię! A mówiąc o burzy mózgów help---CZ, jesteś perłą w super cenie! Jak zawsze, kochamy i doceniamy naszego wspaniałego agenta, Meredith Bernstein, bez której Dom Nocy by nie istniał.
PROLOG Zoey „Wow, Z, to serio niesamowita frekwencja. Tu jest więcej ludzi, niż pcheł na starym psie!” Oczy Stevie Rae były ogromne jak spodki, kiedy patrzyła na nowe oświetlenie kampusu. Dallas był całkowitym kretynem, ale wszyscy przyznali, że migotliwe światełka, które oplótł wokół pni i konarów starego dębu dały całemu kampusowi magiczny blask, niczym z bajki. „To jest jedno z twoich obrzydliwszych dyniogłowych powiedzonek” powiedziała Afrodyta. „Choć jest dosyć trafne. Zwłaszcza, że pojawiło się sporo miejskich polityków. Całkowite pasożyty” „Postaraj się być miła” , powiedziałam. „Albo przynajmniej spróbuj być cicho.” „To znaczy, że twój tatuś, burmistrz, jest tu?” Gapiąc się, oczy Stevie Rae stały się jeszcze większe.
„Przypuszczam, że tak. Widziałam, nie tak dawno temu, Cruelle De Mon versus Tę, Która Mnie Urodziła jeszcze nie tak dawno temu” Afrodyta przerwała a jej brwi wystrzeliły w górę. „Powinniśmy chyba rzucić okiem na maluchy z Kociej Ulicy. Widziałam niektóre słodkie, czarne i białe, zwłaszcza takie z puszystym futerkiem. „ Stevie Rae zassała powietrze. „Na boginię, twoja mama, nie będzie naprawdę chciała zrobić z kociego futra płaszczu, prawda?” „Szybciej, niż możesz powiedzieć: Buuba pije, Buuba prowadzi, ponownie” Afrodyta naśladowała Oklahomski akcent Stevie Rae. „Stevie Rae – ona tylko żartuje. Powiedz jej prawdę” trąciłam ramieniem Afrodytę. „Dobra. Ona nie używa skóry z kociaków. Ani ze szczeniaczków. Tylko dzieci i demokratów” Stevie Rae zmarszczyła brwi. „Widzisz? Wszystko jest w porządku. Dodatkowo, Damian jest na stoisku Kociej Ulicy, i wiesz, że on nigdy nie pozwoliłby, aby nawet jednemu, małemu kotkowi spadł włos z głowy, a co dopiero całe futro na płaszcz.” Zapewniłam moją BFF, odmawiając Afrodycie przyjemności popsucia nam nastroju.
„Właściwie wszystko jest nawet więcej niż w porządku. Zobacz, ile udało nam się zebrać w nieco więcej niż tydzień” westchnęłam z ulgą na sukces naszej imprezy i mój wzrok zaczął wędrować wokół, pośród ludzi na terenie szkoły. Stevie Rae, Shaylin, Shaunee, Afrodyta i ja obsługiwałyśmy stoisko z wypiekami, (podczas, gdy mama Stevie Rae i jej przyjaciółki przeciskały się przez tłum, z próbkami ciasteczek, których sprzedałyśmy już z zylion). Z naszej pozycji obok Statuy Nyx, miałyśmy wspaniały widok na cały kampus. Widziałam długą kolejkę do stoiska lawendy babci. To wywołało mój uśmiech. Nie daleko od babci, Thanatos miała ustawione stoisko z ofertami pracy, i było tam sporo osób wypełniających formularze. Na środku były postawione dwa wielkie, (srebrny i biały) namioty ozdobione ogromną ilością migoczących światełek Dallasa. W jednym namiocie Stark i Darius oraz inni synowie Erebusa demonstrowali bronie. Patrzyłam, jak Stark pokazuje chłopcu jak trzymać łuk. Star podniósł wzrok znad chłopca i napotkał mój. Podzieliliśmy szybie, porozumiewawcze uśmiechy, zanim wrócił do pomocy chłopcu.
W namiocie brakowało Kalony i Auroxa. Z oczywistych względów Thanatos zdecydowała, że społeczność Tulsy nie jest gotowy na spotkanie któregoś z nich. Zgadzałam się z nią. Nie byłam gotowa na… Miałam mętlik w głowie. Nie, nie jestem gotowa rozmyślać o sytuacji Aurox/Heath w tym momencie. Zamiast tego zwróciłam swoją uwagę na drugi z wielkich namiotów. Była tam Lenobia, uważnie przyglądająca się ludziom, którzy niczym pszczoły do miodu lgnęli do Mujaji i dużej klaczy perszeron, Bonnie. Travis był przy niej. Travis zawsze był przy niej, co sprawiało, że moje serce ściskało się z radości. To było niesamowite zobaczyć zakochaną Lenobie. Opiekunka Koni emanowała światłem, niczym latarnia morska i cała ta ciemność, którą ostatnio widziałam, wydawała się deszczem na pustyni. „Och, na całe to gówno, gdzie ja położyłam moje wino? Czy ktoś widział mój kubek Queenie? Jak to mi dyniogłowa przypomniała, moi rodzice są gdzieś tutaj, a ja będę potrzebowała fortyfikacji do czasu, aż ten krąg własnej adoracji mnie odnajdzie.” Afrodyta mruczała i szperała pomiędzy pudełkami
niesprzedanych ciastek, szukając wielkiego fioletowego kubka z tworzywa sztucznego, z którego, jak wcześniej widziałam, piła. „Nie masz już wina Queenie? To może powinnaś pójść po beczkę?” Stevie Rae pokręciła głową na Afrodytę. „I będziesz mogła pić z niej pić przez tą swoją słomkę, nie?” Shaunee dołączyła do Stevie Rea, również kiwając głową. „Czy to nie przykre?” „Desperackie czasy wymagają desperackich kroków” zażartowała Afrodyta. „Tu jest zbyt wiele zakonnic by pić otwarcie nie narażając się na wysłuchanie nudnego wykładu” Afrodyta zerknęła na prawo od nas, gdzie Kocia Ulica ustawiła półksiężyc z klatek, w których przywieziono koty i pudeł wypełnionych kocimi zabawkami na sprzedaż. Kocia Ulica miała swoje własne miniaturowe wersje srebrnego i białego namiotu. Mogłam zobaczyć Damiana siedzącego wewnątrz stanowiska kasowego, ale poza nim każdy skrawek miejsca należał do kotów. Między nimi chodziły zakonnice. Jedna z sióstr odwróciła się w moją stronę. Uśmiechnęłam się do siostry przełożonej, a siostra Maria Angela pomachała mi przed powrotem do rozmowy z rodziną, która zakochała się w białym kocie, który wyglądał jak olbrzymia kulka bawełny.
„Afrodyto, zakonnice są fajne, „ przypomniałam jej. „I wyglądają na zbyt zajęte, aby zwracać na ciebie uwagę” powiedziała Stevie Rae. „Wyobraź sobie, że nie jesteś w centrum uwagi wszystkich.” Shaylin powiedziała z udawanym zaskoczeniem w głosie. Stevie Rae ukryła chichot kaszlem. Zanim Afrodyta zdążyła powiedzieć coś nienawistnego, Babcia pokuśtykała do nas. Inna niż ta osłabiona i blada, wyglądała na zdrową i szczęśliwą. To było tylko trochę ponad tydzień, od kiedy Neferet porwała ją i próbowała zabić, jednak odzyskiwała siły z niesamowitą prędkością. Thanatos powiedziała nam, że to, dlatego, iż jest w świetnej formie jak na kobietę w jej wieku. Wiedziałam, że to z powodu czegoś innego –czegoś, co obie otrzymałyśmy – błogosławieństwa Bogini, która dawała swoim dzieciom wolną wolę oraz obdarzała je specjalnymi umiejętnościami. Babcia była ukochaną Wielkiej Matki, i pobierała siłę prosto od naszej magicznej Oklahomskiej ziemi. „U-we-tsi-a-ge-ya, wydaje mi się, że potrzebuję pomocy przy stoisku lawendy. Nie mogę uwierzyć w to jak jesteśmy oblegani.” Babcia nim wypowiedziała te
słowa zakonnica pośpieszyła się. „Zoey, Siostra Maria Angela chciałaby skorzystać z twojej pomocy przy wypełnianiu formularzy adopcyjnych kotów” „Pomogę ci, babciu Redbird.” Powiedziała Shaylin. „Uwielbiam zapach lawendy.” „Och, kochanie, to bardzo miłe z twojej strony. Po pierwsze, mogłabyś pobiec do mojego samochodu i dostać się do bagażnika? Jest tam kolejna skrzynka lawendowego mydła oraz saszetek. Wygląda na to, że sprzedam ją w całości” powiedziała babcia radośnie. „Jasne”. Shaylin złapała klucze, które rzuciła jej babcia i pobiegła do głównego wyjścia ze szkoły, które prowadziło na parking, a także linii drzew, która łączyła się z Utica Street. „A ja zawołam moją mamę. Powiem jej tylko jak jesteśmy tutaj zajęte, a ona z przyjaciółkami przyjdą tu.” Powiedziała Stevie Rae. „Babciu, nie masz nic, przeciwko, jeśli podam Kociej Ulicy pomocną dłoń? Marzę, by zobaczyć ich nowy miot kociąt.” „Nie krępuj się, U-we-tsi-a-ge-ya. Myślę, że siostrze Marii Angieli brakuje ciebie i spółki”
„Dzięki, babciu.” Uśmiechnęłam się do niej. Następnie zwróciłam się do Stevie Rae. „Ok, jeśli grupa twojej mamy wraca, pójdę pomóc siostrom.” „Jasne, nie ma problemu” Wzrok Stevie Rae wypatrywał czegoś w tłumie, dodała „Widzą ją teraz, jest wraz z panią Rowland i panią Wilson.” „Nie martw się. Damy sobie radę” Shaunee powiedziała. „ Okay”, powiedziałam, uśmiechając się do nich obu. „Wrócę, jak tylko będę mogła.” Zostawiłam stoisko z ciastkami i zauważyłam Afrodytę, ściskającą swój wielki fioletowy kubek z Queenies, za moimi plecami. „Myślałam, że nie chcesz wykładu sióstr.” „Lepsze, niż wykład matek Stowarzyszenia Walczących Kurczaków” Zadrżała. „Plus, lubię koty bardziej od ludzi.” Wzruszyłam ramionami. „Dobra nie ważne.” Zaczęłyśmy tylko iść w stronę namiotu Kociej Ulicy, gdy Afrodyta zwolniła. „Poważnie. Popieprzone. Żałosne.” Powiedziała mrucząc pod nosem, popijając wino, mrużąc oczy. Do jej spojrzenia dołączył grymas. „Tak, nie ma znaczenia ile razy widzę ich razem, nadal nie ogarniam.” Afrodyta zatrzymała się oglądając na byłą bliźniaczkę Shaunee, Erin, wiszącą na Dallasie.
„Ja naprawdę myślałam, że będzie lepiej” „Najwyraźniej nie” powiedziała Afrodyta. „Eeew” powiedziałam, patrząc na nich, niemartwiących się publicznością. „Mówię ci, że nie ma wystarczająco dużo alkoholu w Tulsie, aby oglądać jak ssą sobie twarze.” Powiedziała wydając przy tym dźwięk odruchu wymiotnego, który zmienił się w parsknięcie śmiechem. „Patrz, Kornet, godzina dwunasta”. Rzeczywiście, nie było bardziej rozpoznawalnej z zakonnic, jak siostra Emilii (jedna z bardziej spiętych sióstr) zwracająca uwagę na bardzo-zajęte-języki pary. „Ona wygląda tak poważnie” powiedziałam. „Wiesz, że zakonnica może być bardzo dobrym przeciwieństwem afrodyzjaków? To może być zabawne. Popatrzymy.” „Zoey! Tutaj!” Zboczyłam z horyzontu zdarzeń i ujrzałam jak siostra Mary Angela macha do mnie. „Chodź” Pociągnęłam za ramię Afrodytę i zaczęłam ciągnąć ją w stronę namiotu Kociej Ulicy. „Nie byłaś wystarczająco grzeczna, by oglądać.” Zanim Afrodyta zdązyła cokolwiek powiedzieć, stałyśmy przed
obliczem siostry Mary Angeli. „Oh, cudownie, Zoey i Afrodyto. Potrzebuję was obie tu.” Zakonnica wskazała delikatnym ruchem ręki młodą rodzinę stojącą obok jednej z klatek dla kotów. „To jest rodzina Cronley. Zdecydowali się na adopcję obu perkalowych kociąt. To urocze, że oba znalazły wspólny dom – są niezwykle blisko ze sobą od narodzin.” „To świetnie” powiedziałam. „Zacznę przygotowywać papiery” „Pomogę ci. Dwa koty – dwa zestawy dokumentacji” Powiedziała Afrodyta. „Przyjechaliśmy za namową naszego weterynarza” powiedziała mama „Po prostu wiedziałam, że znajdziemy nasze kociaki dzisiejszej nocy”. „Mimo, że nie spodziewaliśmy się znaleźć dwóch z nich” dodał jej mąż. Uścisnął jej ramię i uśmiechnął się do żony z wyraźnym uczuciem. „Cóż, nie spodziewaliśmy się także bliźniaczek” powiedziała, spoglądając na dwie dziewczynki chichoczące do puszystych małych syjamskich kociąt. „Ta niespodzianka okazała się dobrym pomysłem. Myślę, że dwa kociaki to idealny element do naszej rodziny” powiedział tata.
Jak wtedy, gdy zobaczyłam Lenobie i Travisa razem – ta rodzina ścisnęła mi serce z radości. Zaczęłam iść w stronę prowizorycznego biurka z Afrodytą, kiedy jedna z małych dziewczynek zapytała, „Hej mamusiu, co to są te czarne rzeczy?” Coś w głosie dziecka zatrzymało mnie, zmieniając kierunek, w który szłam. W klatce dwa kocięta syczały na kilka dużych, czarnych pająków. „Och, fuj!” Powiedziała mama. „Wygląda na to, że wasz szkoła ma problem z pająkami.” „Znam dobrego tępiciela, jeśli potrzebujesz polecenia” powiedział ojciec. „Będziemy potrzebować na to gówno więcej, niż dobrego tępiciela” Afrodyta wyszeptała, gdy patrzyłyśmy na klatkę kotków. „Tak, uh, dobrze, nie mamy zwykle tak wielkich tutaj” mój niesmak i bełkot sprawił, że przeszły mnie ciarki po plecach. „Eesh, Tatusiu! Tam jest ich jeszcze więcej.” Mała blond włosa dziewczynka wskazała na tył klatki. Było ono całkowicie pokryte pająkami. Miejsce wydawało się kipieć od nich.
„O mój Boże!” Siostra Maria Angela wyglądała na bladą jak ściana, gdy patrzyła na mnożące się pająki „Ich tu przed chwilą nie było” „Siostro, czemu nie weźmiesz ze sobą tej miłej rodziny do namiotu i nie zaczniesz przygotowywać dokumentów.” Powiedziałam szybko, napotykając jej twarde spojrzenie. „I możesz przysłać do mnie tu Damiana. Skorzystam z jego pomocy by pozbyć się tego problemu z pająkami.” „Tak, tak, oczywiście” Zakonnica nie wahała się. „Weź Shaunee, Shaylin i Stevie Rae” Powiedziałam Afrodycie, trzymając swój głos nisko. „Masz zamiar utworzyć krąg na wprost tych wszystkich ludzi?” Szepnęła do mnie Afrodyta. „Wolałabyś by te wszystkie pająki Neferet zjadły tych ludzi?” Nagle Stark był tam, obok mnie. Mogłam wyczuć jego siłę i obawy. „To Neferet, nie?” „To pająki. Dużo pająków.” Wskazałam na klatki. „Dla mnie wygląda jak Neferet” powiedział cicho Damien, dołączając do nas. „Wezwę resztę kręgu” Afrodyta upuściła kubek i zaczęła z powrotem biec do stoiska z ciastkami.
„Jaki jest plan?” Spytał Stark, jego oczy nie odstępowały pająków. „Chronimy, co jest nasze” Powiedziałam. Wtedy wyjęłam moją komórkę z tylnej kieszeni i wybrałam numer Thanatos. Odebrała po pierwszym sygnale. „Coś się tu zmieniło. Czuję przyjście śmierci.” Wysoka Kapłanka nie podniosła głosu, lecz wyczułam w nim napięcie. „Pająki pojawił się na stoisku Kociej Ulicy. Wiele z nich. Wezwałam mój krąg do siebie.” „Neferet” powiedziała uroczyście, potwierdzając moje przeczucie. „Przywołajcie ochronę elementów. Cokolwiek Tsi Sgili przywołuje, wiemy, że nie jest to na tyle normalne, by stworzyła natura.” „Zrobię to.” Powiedziałam. „Zacznę loterię fantową – zwróci to uwagę wszystkich na namiot wojowników. Będą tam bezpieczniejsi. Zoey, musisz być na tyle dyskretna, na ile możesz. To tylko przysłuży się Neferet, jeśli dzisiejszy festyn zakończy się paniką i chaosem.” „Rozumiem.” Powiedziałam i się rozłączyłam. „Mam tworzyć krąg?” Spytał Damien.
„Tak. Użyjemy naszych elementów by pozbyć się problemu” Nie wahałam się, ani nie czekałam na resztę kręgu. Podczas, gdy Stark rozglądał się obronnie, wzięłam Damiena za rękę. „Wietrze, proszę przybądź do mnie” powiedział Damien. Poczułam odpowiedź elementu. „Skup się” powiedziała mu. Skinął głową. „Wietrze, zabierz tą Ciemność z dala od nas” Wiatr, niemal przekornie podniósł włosy Damiana, odleciał od niego, i wirował wokół gniazda pająków, pozwalając im się wić w złości. „Panie i panowie, adepci i wampiry, tu Thanatos, Wysoka Kapłanka Domu Nocy w Tulsie oraz wasz gospodarz dzisiejszego wieczoru. Pytam, czy wszyscy mogliby przejść do centrum kampusu, do srebrnego i białego namiotu wojowników, gdyż nasza loteria zaczyna się i każdy musi być obecny by wygrać” Głos Thanatos przez głośnik brzmiał tak normalnie, jak głos dyrektora, że gniazdo pająków zdawało się jeszcze bardziej odrażające. „Och, nie, nie musicie się martwić o szczegóły.” Siostra Angela czuwała nad młodą parą i ich
bliźniaczkami przy stoisku. „Moi asystenci przygotują wszystkie kocięta gotowe do odbioru po losowaniu” „Dlaczego te dzieci trzymają się tak za ręce?” Usłyszałam pytanie małej dziewczynki. „Och, jestem pewna, że oni się tylko modlą” Siostra Maria Angela powiedziała gładko. Potem za nią pojawiło się z tuzin zakonnic prowadzących stoisko. „Siostry, upewnijcie się, że ci młodzi ludzie będą mieli prywatność potrzebną do ich modlitwy.” „Oczywiście, Siostro” mruknęły kobiety. Bez pytań, czy wątpliwości, utworzyły półokrąg wokół skutecznie odgradzając nas od gapiów. Następnie Shaunee i Stavie Rae przeszły wraz z Afrodytą przez barierę zakonnic. Zatrzymały się i szeroko otworzyły oczy na kipiące gniazdo pająków. „Ach, cholera!” Shaunee powiedziała. „Na Boginię!” Stevie Rae przycisnęła dłoń do ust z niesmakiem. „Neferet naprawdę sprawia, że czuję ból dupy” powiedziała Afrodyta, krzywiąc się na pająki.
„Trzeba przywołać wszystkie elementy, aby wykopały te pająki poza kampus.” Powiedziałam. „Nie możemy robić scen” „Tak, bo Neferet chciałaby, by wyglądało to na groźną scenę odbijającą się na ludziach” Shaunee powiedziała. „Nie martw się, Z. Będę trzymać je z daleka.” Przeszłam obok Damiana, wyciągając do niej dłoń, patrząc na ciemną masę i pulsujące nogi. „Ogniu, przyjdź do mnie” Powietrze wokół nas rozgrzało się. Piękna czarna dziewczyna uśmiechnęła się i kontynuowała: „Ciepłem je ogrzej, ale nie przysmaż ich”. Dokładnie tak jak prosiła Ogień spełnił jej życzenie. Nie było dymu, ani ognia, czy fajerwerków, ale wokół nas powietrze zrobiło się gorące i masa pająków drgnęła w oczywistym dyskomforcie. Rozejrzałam się wokół, zauważając, że Shaylin nie dołączyła do nas. „Gdzie jest woda? Potrzebujemy Shaylin do kręgu.” „Ona nie wróciła z parkingu” Stevie Rae powiedziała „Dzwoniłam do niej ze swojego telefonu, ale nie odbierała” „Prawdopodobnie nie może go usłyszeć” Damien powiedział. „Sporo się tam dzieje”
„Ok, nie ma problemu. Stanę się wodą” Powiedziała Afrodyta. „To nie będzie tak silne, ale lepsze to niż nie kompletny krąg.” Afrodyta ruszyła w kierunku Shaunee, gdy ręka Erin przedostała się przez barierę zakonnic. „Wiedziałam, że tworzycie krąg. Czułam to” Powiedziała Erin, a potem nadęła wargę na Afrodytę. „Ty zamierzasz wezwać wodę? Ha! Jesteś oszczaną namiastką mnie – prawdziwego elementu” „Na pewno jesteś, czymś prawdziwym” Powiedziała jej Afrodyta. „Ale elementem nie jesteś”. „Mówiłem ci, że nie masz nic wspólnego z tymi cipami” powiedział Dallas, szydząc z zakonnic, które starały się trzymać go poza barierą. „Wiem, co masz na myśli, kochanie” Erin wysłała mu zalotny uśmiech. „Ale wiesz, że muszę robić to, co muszę. I nie będę taka zajebistą wodą pozostawiając krąg” Dallas wzruszył ramionami. „Nieważne. Wygląda to na stratę czasu, jak dla mnie. Właściwie, dlaczego, do cholery, twoja skretyniała ex-przyjaciółka tworzy krąg podczas dni otwartych?” Jego zmrużone, ostre spojrzenie zwęziło się, jakby zdał sobie sprawę,
czemu resztę odgradzał mur z zakonnic. „Hej, co tu się dzieje?” „Nie mamy na to czasu” rzuciłam. „Stark, zabierz stąd Dallasa i upewnij się, że będzie siedział cicho, podczas dni otwartych.” „Chętnie!” Uśmiechnięty, podniósł Dallasa za tył koszulki i zabrał go z dala od nas i centrum kampusu. Dallas się szarpał i bluźnił, ale był dla Straka niczym natrętny komar. Zwróciłam się do Erin. „Bez względu, co się stało, jesteś wodą i twój element jest mile widziany w naszym kręgu, ale nie potrzebujemy tu negatywnej energii – to najważniejsze” Skinęłam na pająki. Wzrok Erin powędrował za moim i jęknęła. „Co to, do cholery, jest?” Otworzyłam usta, by uniknąć odpowiedzi na jej pytanie, gdy brzuch mnie powstrzymał. Spojrzałam w niebieskie oczy Erin. „Myślę, że to jest pozostałość po Neferet. Wiem, że to jest złe i nie należy do naszej szkoły. Pomożesz nam to wykopać?” „Pająki są obrzydliwe.” Zaczęła, ale jej głos się załamał, gdy spojrzała na Shaunee. Uniosła podbródek i odchrząknęła.
„A obrzydliwe rzeczy powinny odejść.” Stanowczo podeszła do Shaunee i się zatrzymała. „To też moja szkoła.” Pomyślałam, że głos Erin zabrzmiał dziwnie i nieco chrapliwie. Miałam nadzieje, że jej uczucia odtajały i, że może, powróci dziewczyna, którą znaliśmy. „Cieszę się, że tu jesteś” Usłyszałam szept Shaunee. Erin milczała. „Bądź dyskretna.” Powiedziałam jej. Erin skinęła głową. „Wodo, przybądź do mnie.” Wyczuła zapach morza i wiosennego deszczu. „Spraw by zmokły” kontynuowała. Woda zrosiła klatki i zaczęła tworzyć kałużę przy ich podstawach. Duża część pająków straciła równowagę i spłynęła wraz z wodą po klatce. „Stevie Rae.” Przytrzymałam rękę skierowaną w jej stronę. Wzięła ją, wtedy dzięki Erin, nasz krąg był kompletny. „Ziemio, przybądź do mnie.” Powiedziała. Zapach i dźwięki łąki otoczył nas. „Nie pozwól by zanieczyszczały nasz kampus.”
Nigdy tak lekko ziemia nie zadrżała pod naszymi stopami. Więcej pająków spadło z klatki i wpadły do wody, co je wzburzyło. Wreszcie, przyszła moja kolej. „Duchu, przybądź do mnie. Pomóż elementom w wyrzuceniu Ciemności, która już dłużej nie należy do naszej szkoły.” Dobiegło do nas szeleszczenie, które zrzuciło wszystkie pająki z klatki, spadły one do kałuży. Woda zadrżała i zaczęła zmieniać formę, wydłużając się – rozciągając. Skupiłam się na pokrzepiającym uczuciu ducha, elementu, z którym miałam największe powinowactwo, wyobraziłam sobie kule pająków wyrzucaną z naszej szkoły, jakby ktoś opróżnił spłuczkę w toalecie. Utrzymując ten obraz, rozkazałam: „A teraz się wynoście!” „Wynocha” zawtórował Damien. „Idź!” Powiedziała Shaunee. „Odejdź.” Rzuciła Erin. „Bye-bye, natychmiast!” Powiedziała Stevie Rae. Następie, jak w mojej wizji, basen pająków zaczął wirować i znikać w ziemi, jednak w przestrzeni pojedyncza nić ciemności zaczęła się zmieniać w
zdeformowany zaokrąglony obraz sylwetki – pięknej, kształtnej i nieśmiertelnej. Neferet! Jej cało nie było w pełni ukształtowane, lecz ją poznałam, jej nienawistna energia z niej promieniowała. „Nie!” Krzyknęłam. „Duchu! Wzmocnij każdy element siłą naszej miłości i lojalności! Wietrze! Ogniu! Wodo! Ziemio! Wzywam was ponownie!” Rozległ się przerażający krzyk, a postać Neferet uniosła się. Zawirowała wokół kręgu i rozpadła się nad Erin niczym czarna fala. Z dźwiękiem rozpadu tysiąca pająków na kawałeczki, widmo uciekło przez główne wyjście ze szkoły, po czym znikło w mroku nocy. „Cholera. To było naprawdę popieprzone.” Powiedziała Afrodyta. Miałam się właśnie zgodzić z Afrodytą, gdy usłyszałam pierwsze, okropne kaszlnięcie. Poczułam rozpad kręgu, zanim złapałam ją nim upadła na kolana. Popatrzyła na mnie i zakasłała ponownie. Krew ozdobiła jej usta. „Nie myślałam, że skończy się to w taki sposób” Wychrypiała. „Pójdę po Thanatos!” Krzyknęła Afrodyta i pobiegła.