Tłumaczy: FranekM
Kochani Czytelnicy,
Przez parę ostatnich lat, otrzymałam tysiące listów proszących o spotkanie Karpackich
charakterów. Opierałam się temu pomysłowi przez długi czas, niepewna jak można połączyć
tak wiele żyć i większych niż życie bohaterów razem w takiej samej książce. To wydawało
się zniechęcającym zadaniem. Wtedy jednego wieczoru, siedziałam przy kominku
rozmawiając z innymi przyjaciółmi autorami o bałaganie jaki zrobiliśmy przy obiedzie.
Wynajęliśmy razem dom do pracy, i niestety, niektórzy z nas byli trochę zbyt niezdarni w
sztuce kuchennej. (nie wspomnę tu imion albo wskażę ręką, ale parę z katastrof
przedstawionych w tej książce zdarzyło się w rzeczywistości, smutne jest już somo
wspomnienie o tym.) Śmieliśmy się tak bardzo, i narodził się świąteczne przyjęcie gdzie
Karpatianie gotują dla swoich przyjaciołom.
Skierowałam pomysł do swojej redaktor jako specjalną rzecz - prezent zarezerwowany w
okresie świąt Bożego Narodzenia dla moich czytelników. Byłam bardzo podniecona, mając
rozrywką, pisząc beztroską książkę. Zostałam przyprawiona o dreszczyk emocji przez pomysł
dodania mrocznych deserów, i tak wielu cudownych ludzi z całego świata przysyłało mi
najpyszniejsze przepisy. Pomysł ten różnił się diametralnie od wszystkiego, co kiedykolwiek
wymyśliłam w pisaniu, więc to miała być świetną zabawą! A następnie usiadłam i zaczęłam
pisać…
Po pierwsze, nie przyszło mi do głowy by był tam jakikolwiek bohater i bohaterka, i że będę
musiała znaleźć sposób przetłumaczenia każdego rozdział gładko. I po drugie, i co
ważniejsze, nie piszę o zabawie i beztrosce. Moje charaktery przejawiają tendencję do
opanowywania książki i uciekania od tego, a ta książka nie była żadnym wyjątkiem. I nie było
ważne jak bardzo próbowałam, książka zmieniała się — tak, zgadliście w — mroczną!
Raz zadzwoniłam do swojej redaktorki i ostrzegłam ją, że książka przybrała swoje własne
życie i nie zamierzałam dostarczyć żadnej beztroskiej książki, po prostu zaakceptowałam to i
pozwoliłam charakterom żyć swobodnie. Przejąć obowiązki, i Dark Celebration stało się
olbrzymią częścią bogatego gobelinu, który składał się na karpacki świat. Dobrze się bawiłam
ponownie odtwarzając charaktery i wymyślając jak rodzą sobie we dwoje i jak toczy się ich
życie jako par, jak również jakie jest karpackie społeczeństwo w całości.
Książka zmieniła się w coś bardzo niespodziewanego, ale z ręką na sercu, całkiem dobrze się
bawiłam pisząc ją, i mam nadzieję, że będziecie mieć równie dużo zabawy ją czytając. Gdy
piszę, charaktery z pewnością dyktują historię, więc kilka innych trzymało się na uboczu
trochę bardziej niż lubię. Ogólnie rzecz biorąc, myślę, że zauważycie starych znajomych i ich
życie razem. Wiele razy uśmiechałam się w chwili gdy ją pisałam i mam nadzieję, że
wywoła w was taką samą reakcję gdy będziecie ją czytać!
Serdeczne pozdrawiam,
Christie
Tłumaczy: FranekM
Rozdział 1
Gwiazdy błyszczały na nocnym niebie a księżyc rozlewał światło, rozświetlając
drzewa poniżej i zmieniając liście w lśniące srebro. Samica sowy musnęła baldachim,
zanurzając się niżej, pędząc przez labirynt drzew zanim wzniosła się jeszcze raz w
samą porę by uniknąć gęstych gałęzi. Druga, większa sowa goniła ją w szerokim kole
nad lasem otaczając okoliczne lasy otaczające polanę, gdzie stał duży dwupiętrowy
dom z kamienia. Kobieta spadła w kierunku stromego dachu, szpony rozszerzyły się w
kierunku komina, zatrzymując ją w ostatniej, pełnej napięcia sekundzie z dala od
mężczyzny, trzepocząc bezgłośnie skrzydłami, wiatr przerzucał opalizujące pióra.
Rave! Michaił Dubrinsky ostrzegł ostro swoją życiową partnerkę.
To było zbyt blisko.
To było upajające. Raven, zmęczysz się. W głosie Mikhail był cichy ostrzegawczy
pomruk, jakby wilk, czaił się wewnątrz ciała sowy.
Jej śmiech kipiał, miękki i ciepły w jego umyśle, gdy komunikowali się telepatycznie.
Nie jestem już nowicjuszem, Michaił, i po wszystkich tych latach, myślę, że podołam
lataniu. Kocham to. To jest moja ulubiona rzecz do robienia. Zamierzasz kiedykolwiek
dojść do siebie po byciu nadopiekuńczy?
Nie myślę, że to jest nadopiekuńczość, czuwanie nad kobietą mojego serca i duszy.
Zawsze przesadzasz, gdy lecisz. I ryzykujesz dużo więcej niż powinnaś. To mogło być
prawdą, ale Raven nie zamierzała tego uznać. Kiedyś w ciele ptaka, chciała zostać po
tamtej stronie przez długi okres czasu. Czuję się tak wolna.
Od momentu jej konwersji — z człowieka do Karpatianki, — jedyną rzeczą która
intrygowała ją i napełniała ją radością w jej nowym życiu, przede wszystkim była to
zdolność do latania. Mogła wznieść się wysoko nad ziemię, i oglądać kilometry
pięknego lasu, chłodne jeziora i feerią dzikich kwiaty. Piękno zawsze ją otaczało,
kiedy przybierała formę sowy, zapominała, przynajmniej na kilka chwil, o całkowitym
rozsądku i odpowiedzialności bycia
życiową partnerką dla Księcia ludu karpackiego.
Nastała krótka cisza. Raven, nie czujesz wolność, gdy jesteś ze mną? Nigdy nie
trzymałem cię w klatce, choć czasami czułem, że jest to najbezpieczniejsza rzecz jaka
mogę zrobić.
Samica sowy obeszła go dokoła, kierując się ku mężczyźnie do pozycji tuż pod jego
lewym skrzydłem. Oczywiście, że nie, głuptasie. Nie uwielbiasz latania? Wiatr
podnoszący twoje ciało do chwili gdy teren poniżej wydaje się tak magiczny?
Tłumaczy: FranekM
W jej głosie był szept miłości — w jej umyśle. Michaił przyszedł od polegania na
stabilności — do absolutnej niezłomności jej miłości. Tak jest. Jeśli kiedykolwiek
stracisz nadzieję na moją naturę, chciałbym byś dała mi znać. Czuję czasami twój
smutek, moja miłości, ból twojego serca.
Nie, Michaił. To nie jest twoja wina. Albo przez nas. Jak każda kobieta, która znalazła
swojego życiowego partnera, pragnę dzieci. Nie mogę się skarżyć. Mamy swoją córkę,
Savannah, tak cenną dla nas obojga i dużo bardziej niż wiele inny z naszych kobiet
jestem obdarzona. Jeśli nigdy nie będziemy mieć innego, będę wystarczająco
szczęśliwa, mając jedno dziecko jak również jedynego mężczyznę, który czyni mnie
szczęśliwą. Ty i Savannah jesteście dla mnie wszystkim.
Michaił chciał by byli w domu, gdzie mógł wciągnąć ją w swoje ramiona i mógłby
mocno ją całować. Cierpiał z miłości do niej bardziej niż chciał przyznać, i mógł
słyszeć — i wyczuć — pragnienie w niej, by trzymać dziecko w swoich ramionach. To
było jego największe niepowodzenie — nie tylko w jego obowiązku wobec jego
życiowej partnerki, lecz także w jego obowiązku wobec jego ludzi. Po stu latach,
wciąż nie mógł chronić swoich ludzi przed ich największą groźbą — nie wampirami
albo magiem, nie nowoczesnym społeczeństwem, również nie przed brakiem uczuć w
mężczyznach po dwustu latach i wszechobecnej ciemności skradającej się do ich dusz.
Nie mógł chronić ich przed tym w co otwarcie wierzył że może spowodować
wymarcie ich gatunku.
Michaił. Raven wyszeptała jego imię w swoim umyśle. Delikatnym dźwiękiem
kompletnej miłości i współczucia. Znajdziesz odpowiedź dla naszym ludzi. Osiągnąłeś
już tyle przez zgromadzenie tak wielkich umysły by rozwiązać ten problem. I w ciągu
ostatnich lat przeżyło troje dzieci. Zatrzymaliśmy Savannah. Francesca i Gabriel mają
Tamarę, a teraz jest jeszcze dziecko Corrine i Dayan, Jennifer. Trzy dziewczynki, moja
miłości. Jest nadzieja.
Michaił milczał, chcąc wyryczeć jego rozpacz do nieba. Troje żeńskich dzieci, gdy tak
wielu mężczyzn z jego gatunku nie miało żadnej nadziei. By przeżyć, utrzymać honor,
nie mieli innego wyboru, jak tylko znaleźć jedyną kobietę, która dopełniłaby ich duszę
— przynosząc światło do ich ciemności. Bez kobiety, nie mieli nic tylko niekończące
się, jałowe istnienie.
Nie jest tak, sprzeciwiła się Raven. Wielu znalazło ich życiowe partnerki wśród moich
ludzi.
Garść, Raven. Dlaczego nie mogę znaleźć odpowiedź, gdy mam tak wielkie umysły
pracujące nad problemem? Potrzebujemy kobiet i dzieci albo nasz rodzaj przestanie
istnieć. Po próbie zamachu na jego życiu, nade wszystko, Michaił obawiał się, że ich
wrogowie uświadomią sobie jak krucha stała się karpacka rasa. Z tyloma
przeciwnościami, to tylko kwestia czasu gdy ktoś zda sobie sprawę, gdzie leży
prawdziwa słabość karpackiej rasy — w niedostatku kobiet i dzieci. Do tej pory
wszystkie zamachy były kierowane przeciwko mężczyzną, ale prędzej czy później ich
Tłumaczy: FranekM
wrogowie uświadomią sobie że by zabić ich gatunek, muszą tylko zabić kobiety i
dzieci.
Myśl o Ravena, jego ukochanej życiowej partnerce, albo jego drogiej córce, Savannah,
jako o celu była niemal nie do zniesienia — ale to było nieuniknione. Wróg połączył
się z mrocznym magiem i znalazł sposób, aby ukryć swoją obecność, czyniąc go
podwójnie niebezpiecznymi. Karpatianie nie mogli już opierać się na ich umiejętności
odczytania umysłów i wyczuwania zagrożenia. Musieli być czujniejsi niż
kiedykolwiek. Nawet teraz Michaił przeszukiwał las pod nimi, ostrożny, niezdolny
odprężyć się całkowicie.
Michaił. Zamknąłeś swój umysł przede mną.
Zmusił swój umysł do powrotu do ich rozmowy. To było wystarczająco złe, że nie
mógł pocieszyć swojej życiowi partnerzy po utracie dziecka, nie mówiąc już o
porzuceniu tak ważnego tematu, śledząc tak ważny trop. Żyjesz z nami tylko przez
ostatnie pięćdziesiąt lata a już poniosłaś stratę dziecka. Możesz wyobrażać sobie
wielki smutek setki lata — dwustu lat? Nasze kobiety nie mogą cierpieć straty bez
poważnych konsekwencji.
Shea sądzi, że ona i Gary są znacznie bliżej znalezienia odpowiedzi. Gabrielle też
teraz pomaga, przypomniała mu Raven. Gary jest człowiekiem a Gabrielle była.
Ostatnio, ocaliłeś jej życie, Gabrielle przeszła konwersję, ale pracowała niestrudzenie
nawet przed zmianą, by pomóc Shea w dowiedzeniu się dlaczego karpackie kobiety
cierpiały z powodu tyle poronień. Z całym szkoleniem do Shea jako ludzkiego lekarza i
jej wrodzonych umiejętności jako karpackiego uzdrowiciel, ona jest zdumiewającym
zasobem dla naszych ludzi. Pracuje z Gabrielle, Garym i, oczywiście, z Gregorim by
znaleźć odpowiedź dlaczego nasze kobiety nie mogą już z powodzeniem mieć dzieci.
Niewiele narodzonych dzieci przeżywa pierwszy rok. Raven dziękowała Bogu, że
przetrwała poronienie i oszczędzono jej strasznego żalu po narodzinach, trzymaniu
dziecka przez rok w ramionach, a następnie utraty go. Shea już tyle odkryła. Ona
odkryje tę tajemnicę.
Michaił sądził, że Shea może być jedyną która sprawi taki cud. Już dowiodła jej
nieustępliwości i odwagi w wyciągnięciu jego bratu Jacquesa z nad krawędzi obłędu,
ale Michaił obawiał się również, że odpowiedzi nadejdą za późno dla jego ludzi. Ich
wrogowie skrzykiwali się, otaczając ich i często atakując. Gorzej, wydawało się że ich
najstarszy i najbardziej prymitywny wróg wciąż może być żywy. Xavier, potężny
mroczy mag, i jego wnuk, Razvan, pomagali nieumarłym starożytną wiedzą.
Raven odłączyła się od niego by wzlecieć z jej zwykłym zapamiętaniem, zbyt blisko
baldachimów drzew. Jego serce niemal się zatrzymało, i potrzebował doskonałej
dyscypliny by powstrzymać się od rozkazania jej aby wróciła do jego boku, gdzie
byłaby bezpieczna. Nie mógł zamknąć jej w więzieniu jak żaden z pozostałych
karpackich mężczyzn nie mógł swojej życiowej partnerki, ale potrzeba i pożądanie
były tam, bijąc w niego bezlitosnym kuszeniem.
Tłumaczy: FranekM
Michaił przygotował się do wybuchu prędkości, doganianie kobietę, która dopełniała
jego duszę, jego bystre oczy przeszukiwały teren poniżej, gdy lecieli razem. Mógł
czuć, szczęście promieniujące od jej i to pomagało zmniejszyć ciężary w jego sercu.
Wiesz, moja miłość, zawołała przekornie Raven, musisz zagrać Świętego Mikołaja na
przyjęciu świątecznym dla wszystkich dzieci.
Michaił zgubił obraz — sowy — z jego umyśle, po raz pierwszy od setek lat. Jego
ciało spadało trzydzieści stóp, niemal uderzając w czubek drzewa zanim otrząsnął się
ze swojego wstrząsu. Nawet w ciele sowy, zadrżał. Możesz pozbyć się tego pojęcia od
razu.
Raven opadłą w szybkim tempie w dół w kierunku ich domu, jej ciało było pełne
gracji w locie, osiadając na dwóch nogach na przejściu prowadzącym do ich ganku
gdy zmieniła się do swojej naturalnej postaci. Michaił podążył za nią, zmieniając się,
gdy wylądował bezpośrednio przed nią, przerywając jej ucieczkę. Linie i płaszczyzny
na jego twarzy stwardniały do wyrazu wściekłego spojrzenia, które miało budzić
grozę. Ta rozmowa jeszcze się nie skończyła. Nie mógł zapobiec wstrząsającej reakcji
obiegającej jego ciało. "Są rzeczy o które nigdy nie powinno się prosić mężczyzny."
Raven przewróciła oczami. "Dzieci będą czekać na pojawienie się Św. Mikołaja. To
jest nasze pierwsze duże przyjęcie świąteczne, pierwsze prawdziwe, i kobiety zgodziły
się gotować, więc mężczyźni muszą wykonać swoją część. Musisz to robić, Michaił."
" Ja tak nie myślę, "odpowiedział. Jego mina mogła zniechęcić największego z
niebezpiecznych wampirów albo polujące wampiry, ale na pewno nie wydawała się
wywołać pożądanego skutek na jego życiowej partnerce.
Raven jedynie sapnęła na niego, zirytowana. "Nie bądź takim dzieckiem. Ludzcy
mężczyźni robią to przez cały czas i całkiem dobrze się bawią."
"Nie boję się."
Jej brew się uniosła, to zawsze go intrygowało, ale tym razem wydawała się
podejrzliwa, jakby miała o to spokojną głowę. "Oh, tak, boisz się. Wyglądasz na
przerażonego — i bladego."
" Jestem blady ponieważ poświęciłem energię lataniu bez pożywienia się wpierw.
Jestem Księciem karpackich ludzi, nie Świętym Mikołajem. " "To nie jest
usprawiedliwieniem. Jako przywódca naszych ludzi, masz obowiązek by zagrać część
Św. Mikołaja. To jest tradycja."
"Nie Karpacka tradycja. To nie przystoi, Raven. "Michaił zaczesał swoje czarne włosy
na swoją szyję i zabezpieczył je rzemykiem. Jego czarne oczy błysnęły na nią,
podejmując każdą próbę wywołania u niej uległość.
Tłumaczy: FranekM
Wybuchła śmiechem, całkowicie obojętna i na pewno nie wystraszona. "To pech,
ważniaku. To jest twoje zadanie. Karpacka tradycja czy nie, obiecałeś mi, że
wyprawimy wielkie świąteczne przyjęcie dla wszystkich. Nasi ludzie przybędę ze
Stanów Zjednoczonych, Ameryki Południowej i kilku innych krajów by uczestniczyć
w naszym świętowaniu. Nie może ich rozczarować."
"Czy nie będzie rozczarowywaniem robić taka śmieszną rzecz?" Jej śmiech zniżył się
do głębokiego, kuszącego dźwięku, który zmiękczył znaczenie jego kręgosłup i
sprawił, że jego żołądek wykonał zabawne małe podskoki. Jedyny Raven mogła mu to
zrobić. Tylko Raven mogła sprawić, że chciał robić wszystko co możliwe na Ziemi by
sprawić jej przyjemność.
"Zaufaj mi, Michaił, cała karpacka rasa będzie rozczarowana jeśli nie zobaczą, jak
grasz rolę Świętego Mikołaja." Pogłaskała jego twarz koniuszkami swoich palców.
"Ładna biała broda." Jej ręka przebiegała wzdłuż jego klatki piersiowej, do jego
twardego, płaskiego brzucha. "Miły okrągły brzuszek …"
"Nie jesteś wcale rozbawiony." Ale ona była, i to brało wszystko, co sprawiło że się do
niej uśmiechnął.
"Obiecałeś mi, że zrobisz wszystko by nasze pierwsze Boże Narodzenie było
sukcesem." "Nie myślałem wtedy. Rozpraszałaś mnie " narzekał.
"Naprawdę?" zapytała Raven, mrugając niewinnie. "Nie pamiętam."
Michaił owinął swoje ramiona wokół Ravena i przyciągnął ją do swojego ciała.
Skubiąc jej szyję, smakując jej tętno, czując, jak odpowiadała na radosne podniecenie
i wiedział, że to zawsze będzie między nimi. Raven. Pomyślał, że nie może kochać jej
bardziej, ale każdego dnie uczucia rosły w siłę, do czasu gdy czuł, że go rozpierają.
Czasami, gdy nie patrzała, mógł poczuć czerwone krwawe łzy zbierające się w jego
oczach. Kto mógł uwierzyć, że potężny Książę karpackich ludzi był tak rozkochany w
kobiecie.
Urodził się ze słowami rytuału wiążącego, wyrytymi w jego umyśle, jak każdy
mężczyzna jego rodzaju. To był wstrząs odkryć że żadna tylko ludzka kobieta mogła
stać się jego życiową partnerką, ale to że z powodzeniem mogła zostać przemieniona
do jego gatunku. Więcej niż cokolwiek inne, kompletnym zdumieniem, była
dojmującą miłością i głód uczuć do niej, które mężniały z każdą chwilą którą dzielili
razem. Samo patrzenie na nią mogło skraść jego oddech.
"Zawsze tak dobrze pachniesz."
Raven sięgnęła okrążając jego szyję swoim ramieniem, wlokąc jego głowę bliżej, by
mogła go pocałować. W momencie gdy jego wargi zetknęły się z jej, ogień wybuchnął
w jego wnętrznościach i rozprzestrzeniał się powoli, ścigając się przez jego ciało do
Tłumaczy: FranekM
chwili gdy jego krew zgęstniała, a jego tętno wzrosło. Przycisnął swoje ciało bliżej
więc mogła poczuć dowód jej pożądania.
Zaśmiała się łagodnie. "Zawsze sprawiasz, że zapominam co robię. Powinnam
przygotować indyka. minęło kawał czasu i muszę się upewnić, że nie popełnię
jakichkolwiek błędów. Zaprosiliśmy Ostojics i wszystkich gości, którzy zatrzymali się
w gospodzie. Chociaż nie możemy tego jeść, potrzebujemy ludzkiego jedzenia dla
nich i od kiedy to stało się moim pomysłem, ja po prostu nie mogę zapomnieć o
najważniejszej rzecz w menu naszego przyjęcia."
"Tak, mogłabyś." Głos Mikhail nagle stał się przebiegły.
Raven okręciła się wokół przyglądając się jej życiowemu partnerowi, ze zbyt
niewinnym wyrazem twarzy. "Co kombinujesz, Michaił?"
"Przekazuję obowiązek bycia strasznie starym Św. Mikołajem." Raven położyła obie
ręce na swoich biodrach i przechyliła głowę, zwężając swoje oczy. " Kombinujesz coś
bardzo, bardzo złego. Mogę wyczuć twój śmiech. Co jest tak zabawne? "
" Właśnie przyszło mi do głowy, że mam zięcia. "
Wolny, pełen zrozumienia uśmiech rozchylił wargi Ravena, nawet gdy sapnęła w
zaprzeczeniu, z jedną ręką unoszącą się do jego gardła. "Nie ośmielisz się. Nie
Gregori. On wystraszy wszystkie dzieci. Nie mógłby wyglądać radośnie nawet gdyby
spróbował."
"Pozwoliłem mu zabrać naszą córkę" powiedział Michaił." Myślę, że jako jego teść,
przysporzy sobie kłopotów jeśli mnie zawiedzie."
"A mówisz, że mam paskudne poczucie humoru " oskarżyła Raven.
"Jak myślisz gdzie, się go nauczyłam?" Michaił trącił nosem jej szyję, jego głos był
chropowatym szeptem.
Znajoma odpowiedź przyprawiła go o radosne mrowienie podniecenia, schodzące w
dół jego kręgosłupa. Raven kochała sposób w jaki każde dotknięcie Mikhail
wydawało się tak bliskie. "On nigdy tego nie zrobi. Nawet za milion lata i wciąż
będziesz musiał, ale bardzo bym chciała zobaczyć wyraz jego twarz gdy go spytasz."
"Nie mam żadnego zamiaru pytać " powiedział Michaił, prostując się na jego pełną
wysokości." Jestem jego Księciem jak również jego teściem a on jest moim zastępcą i
zięciem. To jest jego obowiązek by to zrobić."
"Nie możesz rozkazywać mu grać Świętego Mikołaja." Raven próbowała rozpaczliwie
powstrzymać wybuch śmiechu. Gregori był jednym z najpotworniejszych ludzi jakich
kiedykolwiek spotkała. Pomysł chociażby rozważenia go jako Świętego Mikołaja był
Tłumaczy: FranekM
zarówno komiczny jak i niedorzeczny dla niej. "Sądzę, że mogę, Raven," powiedział z
powagą Michaił. " Rozkazałaś mi, a jestem księciem."
Raven wydała śmiechem. "Przypuszczam, że wolałbyś bym płaszczyłam się u twoich
stóp."
Jego ręce ujęły jej twarz i schylił się biorąc w posiadanie jej usta. Kochał jej usta —
jej smak — jej natychmiastową odpowiedź. Mógłbym całować cię prze wieki.
Dobra rzecz od kiedy wciągnąłeś mnie kopiącą i krzyczącą do twojego świata. Raven
zamknął swoje oczy i poddała się czystemu urokowi jego pocałunku. Jej ramiona
okrążyły jego szyję i oparła się o niego, chcąc czuć odcisk jego ciała tak rzeczywisty i
żywy naprzeciw niej. Było zbyt wiele prób zamachu na Michaiła. Właśnie ostatnio
stracili jeden ze swoich domów w zażartej bitwie, walczącej z połączonymi mocami
Razvana, maga, i wampirów. To było niespotykane wśród wampirów by tworzyły
grupy, z jakimkolwiek z pozostałych gatunków.
Przeraziła ją myśl, że był spisek związanego z zamordowaniem Michaiła. Jej
przerażenie utratą go, częściowo było powodem zasugerowała hucznego obchodzenia
Bożego Narodzenia. Pomimo tego że zazwyczaj nie były obchodzone przez Karpatian,
wiele z wcześniej ludzki życiowe partnerki, w tym Raven, tęskniły opuszczając Boże
Narodzenie. Potrzebowała również czegoś by zająć jej umysł, przed rosnącym
strachem o jego bezpieczeństwo.
Michaił podniósł swoją głowę, podnosząc jej brody. "Nie musisz martwić się o moje
bezpieczeństwo, Raven. "
Uśmiech na twarzy Ravena przygasł i zrobiła krok do tyłu od swojego życiowego
partnerka. "Jest wszelka potrzeba." Rzuciła okiem w kierunku lasu, wciągając swój
oddech." Ktoś nadchodzi."
"Młodzik, Raven, nikt kogo musisz się obawiać." Michaił przeniósł jej dłoń do swoich
ust, aby wycisnąć pośrodku pocałunek. "Nigdy nie widziałem cię tak zdenerwowanej."
"Próbuję akceptować to czego nie możemy zmieniać, Michaił, ale z przemijającymi
latami, niebezpieczeństwo dla ciebie zwiększyło się. Próbuję żyć tak zwyczajnie jak to
możliwie, ale nie mogę nawet teraz, gdy to jest konieczne, chronić cię, przezwyciężyć
mój wstręt spania w ziemi. Moje przerażenie zostania pogrzebaną żywcem czyni nas
podatniejszymi niż kiedykolwiek." Zawstydzona, pochyliła swoją głowę, unikając jego
oczu.
Raven. Moja miłość. Schylił swoją głowę jeszcze raz ku niej, jego wargi musnęły jej z
czułością która wzruszyła ją do łez. "Złożyłem ci przyrzeczenie i mam zamiar go
dotrzymać. Nigdy nie będziesz musiała spać pod ziemią. Ziemia odmładza nas w
naszej komnacie i nie musisz czuć się w żaden sposób odpowiedzialna za narażanie
mojego życia. Jesteś moim życiem. Nie mogę pozwalać ci kiedykolwiek znaleźć się w
Tłumaczy: FranekM
niebezpieczeństwie. Gdybym pomyślał, że spanie w naszej sali jest niebezpieczne,
znalazłbym inny sposób."
Jej oczy poszukały jego, jej umysł w tym samym czasie przeszukiwał jego,
przeszukując
prawdy. Wiedziała, że tka potężne zabezpieczenia chroniąc ich, ale wciąż obawiała
się, że
stawia ich w niebezpieczeństwie, jej silną niechęcią do zapadania się pod ziemię.
Szelest liści na drodze do ich domu rozdzielił ich, Michaił przesunął swoje ciało
nieznacznie stawiając je między lasem, a jego życiową partnerką. Młoda kobieta
pojawiła się zza kilku bujnych roślin, wyglądała na przerażoną, ale zdeterminowaną.
Była średniego wzrostu i miała zmierzwione, ciemne włosy, mieniące się czerwonymi
pasemkami. Miała skórę młodej dziewczyny, i oczy kogoś znacznie bardziej starszego.
Skyler. Michaił powiedział Ravena. Gabriel i Francesca wybrali ją. Zarówno Gabriel
jak i Francesca dali jej ich krew. Ona jest wciąż ludzka, ale posiada potężny rodowód.
Ona jest bardzo silną osobą, mającą zdolności parapsychologiczne.
Raven uśmiechnął się do nastolatki. Ona martwi się że karpaccy mężczyźni będą
chcieli zgłosić swoje prawo do niej, ponieważ ona ma szesnaście lat. Ona jest za
młoda by martwić się o takie rzeczy. "Musisz być Skyler. Jak miły z twojej strony że
nas odwiedziłaś. Może zechciałabyś wejść i porozmawiałbyś ze mną, podczas gdy
zaglądnę do indyka. "
"Nie widzę z tobą Gabriela" powiedział znacząco Michaił. To młode dziecko
przedstawiło nadzieję dla jego rasy, a mimo to przeszła przez las sama.
Michaił! Nie przeraź jej.
W lesie są wilki, jak również możliwi wrogowie.
Skyler zatrzymała się nagle, jej wzrok przesunął się do Michaiła. Na moment, jej
ciemne oczy pojedynkowały się w czarnymi Mikhail, wyzywająco. "Gabriel ufał mi na
tyle bym podążyła do twojego domu własną drogą. Nie jestem już dzieckiem."
"Widzieć, że nie. Jestem Michaiłem a to jest moja życiowa partnerka, Raven. Gabriel i
Francesca mówią o tobie tak często, że mam wrażenie, że cię znam. Wybacz mi że
okazują swój niepokój o młodą kobietę na którą patrzę jak na rodzinę. "
Przelotny uśmiech zaigrał na ustach Skyler. "Muszę ci to przyznać, Mr. Dubrinsky. To
powinno sprawiać, że poczuję się jak robak, ale tak nie jest. Jestem tu ponieważ chcę
to całkowicie wyjaśnić, a mianowicie że nie jestem życiową partnerką dla nikogo."
Tłumaczy: FranekM
Cień przesunął się przez księżyc, na krótko zakrywając światło padające na las.
Nietoperze zakręciły i zanurzyły się w szalonym, desperackim przedstawianiu na
nocnym niebie.
Michaił stał spokojnie, przeszukując okoliczny las, jego nadnaturalnymi zmysłami.
Skinął władczo, w kierunku drzwi które Raven trzymała otwarte. Wprowadzili Skyler
do środka. "Jesteś tego pewna?"
Aromat indyka napełnił dom, i Michaił ukryli jego wrodzoną odrazę do zapachu
gotowanego mięsa. Zapachy z jej przeszłości często pocieszały Ravena. Nie wiedziała
o tym, ale wyczuł jej szczęście, jakby indyk w piekarniku był ważną częścią jej
pożywienia — dobrych wspomnień z dzieciństwa — więc uważał by nie zrujnować
tego dla niej. Raven posłała mu mały uśmiech jakby mogła odczytywać jego myśli,
pomimo jego cienkiej tarczy. Musiałby to widzieć. Jej umiejętności i moce stały się
codziennością.
Skyler patrzała na wysokie belki sufitu i szerokie-otwarte przestrzenie zanim jej
spojrzenie usadowiło się na trzech ogromnych witrażach. Jej twarz rozjaśniła się i
podeszła prosto do nich. "To jest praca Francescki. Czy ona nie jest niesamowita?
Pomogłam jej przy tym." Przechyliła swoją głowę studiując żywe kolory." Jeszcze nie
nauczyłam się jak tkać zabezpieczenia na szkle. Mogę zrobić to w kołdrze, ale szkło
jest dużo bardziej skomplikowane. " Rzuciła okiem na Ravena. "Czy kiedykolwiek
stajesz pod słońce i czujesz komfort?" Skyler przeniosła się do niej o cal. "Właśnie tu.
Jeśli stawiasz właśnie w tym miejscu, gdy uderzają ostatnie promienie światła,
poczujesz to. Ja to zrobiłam."
"To jest dzieło sztuki" powiedziała Raven. "Gdybym mogła, miałbym każde okno
wykonane przez pracę Francescy. Nie miałam pojęcia, że jej pomagasz."
"Mam pewne talenty, bynajmniej nie tak silne jak jej, ale ona pomaga mi rozwijać
moje. Mam nadzieję zostać jej partnerką pewnego dnia. "Jej uśmiech przygasł,
zostawiając jej oczy ponure. Wyciągnęła rękę, by zgarnąć kosmyki ciemnych włosów
z jej twarzy, ujawniając niewielką półksiężycową bliznę na jej skroni i przyciągając
uwagi na białe blizny na jej rękach i przedramionach. Skyler wydawała się być
świadoma jej nerwowych gestów i opuściła swoje ręce, jej broda uniosła się o ułamek.
"Słyszałam pogłoski o przyjęciach — gdzie mężczyźni zbierają się by zobaczyć czy
być może pasują do jednej z kobiet…."
"Nie mamy żadnych kobiet" wskazał Michaił Nie ma żadnych przyjęć i ujawnień, gdy
nie mamy żadnych kobiet… "
Usta Skyler wzrosły do upartej linii, gdy poszła do kuchni. "Gabriel i Francesca
traktują mnie jak rodzinę."
Tłumaczy: FranekM
Michaił kiwnął głową. "Oni kochają cię jakbyś był ich córką." Wdychał głęboko,
wciągając jej zapach do swoich płuc. "Nosisz w sobie ich krew, jak i ich miłość, przez
krew i w każdy inny sposób, jesteś ich córką."
"Zaproponowali że mnie przemienią gdy będę miała dwadzieścia jeden lat i rozważam
to, ale chcę byś zapewnił, że nie spróbujesz zmusić mnie do bycia z mężczyzną —
jakikolwiek mężczyzną."
"Nikt nie zmusiłby cię do zrobienia tego" powiedziała Raven. "Gabriel jest potężnym
człowiekiem. Nie sądzisz, że by cię ochronił? "
"Całkowicie by mnie ochronił. Nie chcę by Gabriel albo Francesca musiał mnie
chronić. Jeśli przetrwam konwersję, nie chcę by ktoś próbował zgłosić do mnie
pretensje. "
"Nie jesteś poinformowana o trudnej sytuacji naszych ludzi? Naszych mężczyzn? "
domagał się Michaił.
Raven położył hamującą rękę na jego ramieniu. "Usiądź, Skyler. Mogę przynosić ci
coś do jedzenia albo do picia? Mamy sok w lodówce."
Bez zrywania kontaktu wzrokowego z Michaiłem, nastolatka osunęła się na krzesło z
prawie
królewskim skinięciem głowy. "Tak, dziękuję, poproszę sok."
Ona jest przerażona, prawda Michaił? Przerażona ale zdeterminowana, by zostać
wysłuchana. Był w tym podziw — i ostrzeżeniem w łagodnej wiadomości Ravena do
niej życiowego partnera. Raven nalała szklankę soku pomarańczowego i ustawiła ją
przed Skyler.
Głowa Mikhail nagle uniosła się do góry i przeszedł w kierunku okna, jego spojrzenie
było niespokojne gdy przeszukiwał ciemność. Wyczuł obecność wilków i sów gdy
poszukiwały ofiary, ale niczego, co spowodowałoby niepokojące uczucie przekręcania
w jego wnętrznościach. Rzucił okiem w dół ku aroganckiej nastolatki, łagodnie
sondując jej umysł — i wspomnienia. Znalazł tarczę Francesci i Gabriela pomagającą
odsunąć dziewczynę od brutalności jej życia zanim przenieśli ją do ich świata, ale
nawet z tą ochroną, wspomnienia okrucieństwa i przemoc wobec Skyler wzbudziła w
nim odrazę.
Michaił rzucił okiem na Ravena i zobaczył, jak łzy mieniły się w jej oczach gdy
dzieliła przeszłość Skyler — czując jej ból i rozpacz — kompletną rozpacz dziecka,
które nie mogło uciec z zdeprawowanego świata dorosłych. Raven pośpieszyła do
piekarnika sprawdzając indyka.
"Dobrze pachnie" powiedziała Skyler.
Tłumaczy: FranekM
"Użyłam do wypełnienia dzikiego ryżu " powiedziała Raven. "Pamiętam to ze swojego
dzieciństwa. Zajęło mi trochę czasu by wytropić przepis, ale to powinno być dobre,
pomimo że minęło kawałem czasu od kiedy coś ugotowałam. "
"Francesca pozwala mi gotować ilekroć zechcę. Ona powierza mi podjęcie moich
własnych decyzji. "
Skyler rzucił okiem na Michaiła.
"Zdajesz sobie sprawę co dzieje się z karpackimi mężczyznami, jeśli nie znajdą
swoich życiowych partnerek?" zapytany Michaił, jego przekonywującym głosem.
Skyler kiwnęła głową. "Gabriel i Francesca obydwoje wyjaśnili mi to. Oni wpierw
tracą kolory i uczucia. Po setkach lat, honor może przeminąć i stają się niebezpieczni,
szczególnie myśliwi, którzy odbierają życie. I ostatecznie mogą stać się wampirami,
najgorszymi ze wszystkich żywych istot." " I skazałabyś swojego życiowego partnerka
na ten los? Byłabyś tak okrutna i niehumanitarna?
Czy on powinien cierpieć nawet bardziej niż już cierpi, ponieważ ty cierpiałaś?"
" Michaił!" Raven okręciła się dookoła, z szokiem na twarzy. Ona jest dzieckiem. Jak
mogłeś? Poświęcając naszą córkę Gregori zanim dorosła, był wystarczająco zły, ale to
dziecko cierpiało. I nie mamy żadnego sposobu by wiedzieć na pewno czy jest, lub nie
jest życiową partnerką dla jednego z naszych mężczyzn.
Ona ma doświadczenia sięgające daleko po za swoje ludzkie lata, Raven. Pozwól jej
odpowiedzieć.
Skyler ostrożnie umieściła szklankę na stole i wstała, składając swoje ramiona stając
przodem do Michaił. "Nie, oczywiście, że nie. Nie chciałabym by ktoś cierpiał, ale nie
wydaje mi się bym mogła przezwyciężyć mojej przeszłości." Trzymała swoje drżące
ręce przed sobą. " Nie czuję się swobodnie w obecności mężczyzn. Nie potrafię być
życiową partnerką kogokolwiek i nie chcę być przymuszona do pozycji, gdzie nie
będę miała wyboru, nie mówić już o moim życiu. Nie doszłam do tych konkluzji
lekko. Kocham Gabriela i na pewno nie chciałbym myśleć by umarł albo cierpiał albo
stał się wampirem, ale wiem, że już nigdy nie chcę być bezsilna. Karpaccy mężczyźni
są zbyt dominujący, a ja znalazłabym się z powrotem w takim samym ciemnym
miejscu w jakim znalazła mnie Francesco."
Michaił zmarszczył brwi. "Sądzisz, że nasze kobiety są bez mocy? Czy tak widzisz
Francesca? "
Skyler potrząsnął swoją głową. "Francesca jest kochana i oddaje miłość. Ona może to
czego ja nie mogę — i nigdy nie będę mogła. Gabriel obiecał mi — jak zrobił to
Lucian — że oni nigdy nie pozwolą innym zmusić mnie do zastosowania się, ale
wiem, że karpaccy mężczyźni mają umiejętność przywiązania karpackiej kobiety do
Tłumaczy: FranekM
siebie. Chcę być w pełni córką Gabriela i Francesci, ale nie chcę podlegać prawom
twojego świata."
Ona nie wie że jej życiowy partner może przywiązać ją do niego w jej ludzkiej postaci.
Michaił sięgnął Ravena, nagle zagubiony co do tego co może zrobić albo powiedzieć
tej na wpół kobiecie-dziecku. Dlaczego Francesca i Gabriel a nawet Lucian ukryli
przed nią tę informację?
"Skyler," powiedział głośno. "Karpacki mężczyzna szanuje swoją życiową partnerkę
nade wszystko. On zobaczy twoje potrzeby, będzie miał wobec ciebie cierpliwość.
Jesteś jeszcze młoda. Nie masz pojęcia jak poczujesz się za kilka lat."
"Wiem. "
"I chciałabyś skazać karpackiego mężczyznę, który ocalił wiele żyć, na śmierć — albo
co gorsze — na stanie się nieumarłym i to ze strachu?"
"Jego decyzja nie ma ze mną nic wspólnego."
"A co z karpacką rasą? Nasz gatunek jest niemal wymarły. Nie możemy kontynuować
życia bez kobiet i dzieci. Jedna kobieta zmienia wszystko. Jedna kobieta może ocalić
mężczyznę i może urodzić dziecko. "
"Widzę, jak Francesca walczyła czasami by być wierną swojej naturze, a jest silną
kobietą. Gabriel jest bardzo opiekuńczy i nie lubił, gdy idzie gdzieś bez niego. "
Michaił rzucił barierę na swoje myśli, natychmiast zapobiegając czytaniu ich przez
Raven. Gabriel martwił się że ich wrogowie zaatakują kobiety, mimo to pozwolił
Skyler wejść w las. Czy nie pozwolił? "Czy wspomniałaś Gabrielowi, że przybędziesz
zobaczyć się z nami?"
Skyler powierciła czubkiem swojego buta w podłodze kuchni. "Mogłam zapomnieć.
Był zajęty pomagając Francesca piec piernik dla dzieci. "
Raven polała indyka w ciszy, rozważając strachy o Skyler w swoim umyśle.
"Z czym walczy Francesca, Skyler?" zapytała.
Skyler wzruszyła ramionami. "Z czym ty walczysz?"
Michaił był wstrząśnięty odpowiedzią ludzkiej nastolatki. Brzmiała zbyt dojrzale jak
na swój wiek, i to samo w sobie był niebezpieczeństwem, którego nie rozważył. Jeśli
Gabriel i Francesca myśleli o potencjalnym ryzyku zanim przywieźli Skyler do ich
ojczyzny, wspomnieliby mu o jej dojrzałości. Miała tylko szesnaście lat — prawdziwe
dziecko według ich standardów, mimo to jej doświadczenia w jej wieku były dalekie
po za jej fizyczne lata. Wyglądała — mówiła —jak osoba dorosła. Jej głos wywołałby
straszne pragnienie u karpackiego mężczyzny — skoro tak, i przywróciłaby kolory i
uczucia życiowa partnerka zanim mogłaby zaspokoić jego potrzeby, to mogło być
Tłumaczy: FranekM
niebezpieczne dla mężczyzny, jak jej nie gotowość by być z nim, jak gdyby nie znalazł
jej wcale. Często, stając się życiowymi partnerami — i intensywna seksualna
świadomość i potrzeba — przychodziły przed miłością albo nawet sympatią.
Raven sięgnęła jego ręki — był to mały gest, ale to wystarczyło by rozjaśnić jego
ducha. Uśmiechnęła się do nastolatki. "Walczę ze strasznym ciężarem, że tak wiele
żyć zależy od mojego życiowego partnera i z wiedzą że tak wielu pragnie go zabić. I
walczę z moimi własnymi niedostatkami. Są wciąż aspekty karpackiego życia z
których nie mogę dojść do porozumienia, a to może stanowić dodatkowe
niebezpieczeństwo dla mojego życiowego partnera. "
Uśmiechnęła się do Michaiła. Czysta miłość błyszczała w jej oczach, co
niespodziewanie spowodowało guz w jego gardle. "Nigdy, ani razu, w żadnym czasie,
nie żałowałam, że jestem życiową partnerką dla tego mężczyzny. Myśleć, że nie
doceniasz swoich własnych umiejętności, Skyler. Jesteś bardzo odważną młodą
kobietą. Jesteś zbyt młoda by zastanawiać się nad przyjęciem karpackiego mężczyzny,
ale może gdy ostatecznie posiądziesz swoją pełną mocy i potencjał. Większość z ludzi
nie ma pojęcia w co sami wchodzą. "Puściła oko do dziewczyny." To zajmuje trochę
czasu, by rozwinąć swoje umiejętności i moce i większość z nas miała za mało lat, ale
nauczyłyśmy się szybko wykorzystywać więzi naszych umysłów.
Syler kiwnęła głową. "Gabriel i Francesca uczą mnie przez dzielenie się ze mną
telepatycznie informacji, i stwierdziłam, że jest to znacznie bardziej szczegółowe niż
rozmowa. Mogę zobaczyć jak uczycie się tak szybciej. "
"Jak czuje się mała Tamara?" W głosie Ravena było szarpnięcie, i nie ośmieliła
spojrzenie na Michaiła. Oczywiście zauważyłby to — zawsze zauważał.
Jego spojrzenie znalazło jej — ostre — świadome, przesuwające się po jej ciałem ze
zbyt dużą wiedzą. Nie powiedziała mu, że może zajść w ciążę — że to był optymalny
czas, a jeśli pozwolą tej szansie minąć, może minąć lata zanim to się powtórzy.
Zawstydzona obawą, smutkiem i żalem, który towarzyszył podjęciu takiej szansy,
Raven odwróciła od niego wzrok. "I czasami, Skyler, walczę z moimi własnymi
słabościami i strachem, ale nigdy — nigdy — przeciwko byciu życiową partnerką
Michaiła."
Skyler, oczywiście z głębokim zrozumieniem, przysunęła się do Ravena, jakby przez
swoją bliską obecność mogła zredukować jej smutek. "Zgaduję, że wszyscy to robimy,
prawda?" Spojrzała na Michaiła szukając potwierdzenia.
Michaił dotknął włosów Ravena, jego palce były łagodne. Raven, moja miłość. Jego
głos w jej umyśle był nieskończenie czuły. Każdy karpacki mężczyzna wie kiedy jego
partnerka może począć. Jesteś wszystkim, czego kiedykolwiek chciałem. Gdy będziesz
gotowa — tylko gdy będziesz gotowa — spróbujemy jeszcze raz. Uśmiechnął się do
Skyler właśnie wtedy, gdy jego spojrzenie pieściło jego życiową partnerkę. "Jesteś
bardzo rozsądną młodą damą."
Tłumaczy: FranekM
Ciemne chmury przykryły księżyc, przez moment rzucając cień na niebo i rzucając
makabryczne cienie w dużej kuchni. Sylwetka dużego wilka mignęła przed oknem,
jakby duża istota skradała się na tarasie, idąc właśnie na zewnątrz.
Instynktownie, Michaił, Raven i Skyler obrócili się w kierunku drugiego okna, nieco
ponad zlewem. Skyler wydała przyciszony krzyk, gdy wielka kudłata głowa, z
czarnym futrem i oczami świecącymi niemal na czerwono, wpatrywała się w nich
przez szkło.
"Zostańcie w środku," rozkazał Michaił gdy się mienił — wpierw do przezroczystości
— a następnie rozpuszczając się do pary, płynąc w poprzek kuchni prześlizgując się
pod drzwiami na zewnątrz, w noc.
Wilk nagle zniknął zostawiając obie kobiet wpatrujących się do ciemności.
"To mógł być Gabriel albo Lucian sprawdzający mnie" zauważyła Skyler. "Oni często
przybierają formę wilka. "
Raven potrząsnął swoją głową. "Przyszliby do domu, porozmawiać z Michaiłem,
pozwalając ci wiedzieć, że się martwili."
Skyler położyła pocieszająco rękę na ramieniu Ravena, trudną dla Skyler rzecz do
zrobienia kiedy nie lubiła być dotykana albo dotykać. "Jest tuzin karpackich mężczyzn
w zasięgu głosu. Jeśli Książę będzie potrzebował pomocy, musi tylko zawołać. "
Raven uśmiechnął się do niej, z jedną ręką przyciśniętą do gardła. "Oczywiście że
może. Cokolwiek tam jest, naprawdę nie czuje tego jako zagrożenia dla mnie. "Formie
zwierzęcia, byłoby wystarczająco łatwa dla wykwalifikowanego Karpatianina —
albo wampira — by ukryć jego zamiary, ale Raven nie miała zamiaru przyznać się do
tego przed Skyler." Michaił da nam znać jeśli coś będzie nie w porządku. W tym
czasie, mam tego indyka w piekarniku. Czy kiedykolwiek wcześniej gotowałaś? To
było tak dawno temu dla mnie i mogłam użyć rąk."
Skyler zaśmiała się. "Mamy gosposię. Ona gotuje i wpuszcza mnie do kuchni co jakiś
czas, ale tak naprawdę nie lubi nikogo kręcącego się pod nogami. Ona udaje, że jej to
nie przeszkadza, ale wiem, że tak jest."
"Oczywiście wiedziałabyś. Jesteś empatią, możesz wyczuć to co ona czuje. To musi
być niewygodne dla ciebie. "
Skyler wzruszył ramionami. "Gabriel i Francesca pomagają mi się uczyć jak się
odizolować.
Do tej pory nie opanowałam tego, ale myślę że ostatecznie, będę dość dobra w tym.
Francesca pomaga chronić mnie podczas gdy śpi. "
"Dlaczego chcesz by cię zmienili?"
Tłumaczy: FranekM
"Oni są moją rodziną. Chcę być z nimi. "
"I oni obydwoje wymienili z tobą krew?"
Skyler kiwnęła głową. "Do konwersacji potrzebna jest tylko jedna wymiana krwi.
Gabriel wyjaśnił mi to, ale on chce by czekała do czasu, gdy będę starsza. On myśli,
że potrzebuję więcej czasu by o tym pomyśleć, ale wiem czego potrzebuję. Pod
warunkiem, że Książę nie będzie upiera się bym wzięła karpackiego mężczyznę jak
życiowego partnera, w takim przypadku zamierzam spróbować namówić Gabriela by
robił to jak najszybciej."
"To będzie trudne dla twojego ciała, Skyler, " ostrzegała Raven." Jest dużo bólu przed
którym nie mogą cię ochronić."
"Mogę wyczuć, że jesteś niespokojna, Raven. Jest coś, czego mi nie mówisz."
Raven była całkowicie ludzka, właśnie jak była Skyler, i miała silne zdolności
paranormalne. Mogła czuć, że karpacka krew już zwiększyła świadomość Skyler i
zmysły. Dziewczyna była inteligentna i potężna, z dobrze rozwiniętymi
paranormalnymi talentami. Raven wciąż pamiętała te dni, gdy czuła uczucia innych
pełzające po niej, ostre i straszne. Był zapachy zła i deprawacji, i głębokiego
zrozumienia skradające się do niej, Skyler musi zostać ukryta przed ciągłą napaścią na
nią. Nic dziwnego że zarówno Gabriel jak i Francesca obydwoje dali jej krew by
pomóc ją ochraniać.
"Myślę, że już wiesz czego oni ci nie mówią, Skyler. Nie przyszłaś tu prosić Michaiła
o zapewnienie, ale aby uświadamiać mu twój poważny sprzeciw. Francesca i Gabriel
nigdy nie próbować ukryć przed tobą prawdy — że twój prawdziwy życiowy partner
może przywiązać cię do siebie, niezależnie czy jesteś człowiekiem czy karpatianką.
Jeśli będziesz drugą połową jego duszy, on może złączyć was razem. Wiesz, to
prawda? "
Skyler zarumienił się, gdy kiwnęła jej głową. "Przepraszam, nie powinnam kłamać.
Czasami uczę się więcej przez udawanie niewiedzy. Większość ludzi nie uważa
nastolatek za inteligentne albo dojrzałe. Mogę prosić go o zabezpieczenie przed nim,
prawda? "
Raven studiowała jej zbyt - stare oczy. "Spotkałeś swojego życiowego partnerka?"
Skyler potrząsnął swoją głową, jej spojrzenie uciekło. "Śnię koszmary. Słyszę czasami
głos i obawiam się." Zawahała się. "Gdy byłam małą dziewczynką i mężczyźni robili
mi te rzeczy, krzyczałam i krzyczałam w moim umyśle. Słyszała, jak głos wołał do
mnie. Wtedy właśnie pomyślałam, że oszalałam. Ale wiem, że on tam gdzieś jest i
mnie szuka. "Potarła miejsce między swoimi oczami." Nie chciałam przybyć do
Karpat ponieważ obawiałam się, że on może tu być, ale Gabriel i Francesca nie
zostawiliby mnie. Gabriel powiedział, że potrzebuję ochrony przez cały czas. "
Tłumaczy: FranekM
Serce Ravena wzrosło gwałtownie. "Tak powiedział?"
Skyler kiwnęła głową. "Był dziwny ostatnio, nie chcąc byśmy Francesca albo ja szły
gdzieś bez niego. Widziałam, że ona się denerwuje, ale ona nie mówi niczego. Pracuje
w szpitalu i w niektórych ze schronisk i często z nią chodzę, ale on już nie lubi, gdyż
ona wychodzi."
Raven pracowała nad indykiem, polewając go jeszcze raz, chociaż nie było żadnej
potrzeby.
"Kiedy Gabriel zaczął stawać się niespokojny że razem wychodzicie?" Utrzymała
swój spokojny głosu, ale kątem oka, złapała nagłe spojrzenie dziewczyny.
"Od czasu ataku na Księcia."
Nie ma się czego bać, Raven. Jeden z mężczyzny biegnący przez las postanowił wpaść,
ale zobaczył, że mamy gościa. Zamierzam zobaczyć się z bratem. Nie pozwól Skyler
wracać przez las bez eskorty.
Powinienem się czymś martwić, Michaił? Raven była świadoma krótkiego wahania.
Nie wiem. Jestem niespokojny, ale nie dostałem żadnego prawdziwego powodu by być.
Uważaj, Michaił. Bądź bezpieczny. Powiedz Shea, że zobaczę ją niedługo. Co
omawiasz
z Jacquesem?
Raven poczuła jego nagłe rozbawienie. Wizerunek Gregori przebranego za Świętego
Mikołaja oblężonego przez dzieci.
Rozdział 2
Michaił pochylił się by pocałować Sheaę Dubrinsky w policzek. "Wyglądasz właśnie
na troszeczkę w ciąży, pani."
Jego szwagierka zdmuchiwała pasma rozwianych jaskrawoczerwonych włosów ze
swojej twarzy. "Myślisz? Jeśli nie będę miała wkrótce tego dziecko, przysięgam, że
wybuchnę "
"Również wyglądasz na zatroskaną. Coś jest nie w porządku? "Rozejrzał się po pokoju
szukającym swojego brata. Jacques rzadko oddalał się od boku jego życiowej
partnerki.
Powolny uśmiech rozjaśnił twarz Shea. "On jest w kuchni — piecze".
Brew Mikhail uniosła się. "Chyba źle cię zrozumiałem."
Tłumaczy: FranekM
"Tak, dobrze. Moje plecy bolą od czasu do czasu, dziś wieczorem i mam trudności z
tym przepisem. Najgorszą rzeczą jest to że — Raven, Corrine i ja wystąpiłyśmy z
większością z przepisów dla każdego. Ulubione Ravena i parę z dzieciństwa które
zapamiętałam. Corrine uzupełniła resztę a teraz nie mogę się tym zająć. To trochę
upokarza przyznać się, ale wydaję się być rozstrojona emocjonalnie. Więc
powstrzymuję płacz, a Jacques opanowuje pieczenie. "
Michaił dusząc się, odwrócił się aby uprzejmie odchrząknąć. "Jacques gotuje?"
Jej uśmiech powiększył się. "Cóż — próbuje. Nie mamy dużo sukcesu na tę chwilę i
myślę, że on uczy się nowych słów." Przechyliła głowę, jaskrawoczerwone pasma
włosów opadały wokół jej twarzy, podkreślając jej klasyczne kości twarzy. "Może
chciałbyś mu pomóc. Idź, on z przyjemnością cię zobaczy." Przewróciła swoimi
oczami." Jego Królewska Mość dał mi ścisłe polecenia bym poleżała przez chwilę. "
Michaił posłał jej gwałtowny grymas niezadowolenia. "Więc zrób tak natychmiast,
Shea. Nie jesteś w pracy, prawda? Wezwę Francesca i Gregori by cię zbadali. "
"Jestem lekarzem, Michaił," przypomniała mu Shea "Wiedziałabym czy jestem w
pracy. Jestem blisko, może to początek — ale to nie zdarzy się teraz." Machnęła gdy
zaczęła iść w kierunku ukrytych drzwi prowadzących do piwnicy." Obiecuję wezwać
ich jeśli zajdzie taka potrzeba. Nigdy nie zaryzykowałbym by coś przydarzyło się
dziecku. Jestem po prostu zmęczona. "
Michaił przyjrzał się jej, zanim ruszył przez przestronny dom kierując się do kuchni.
Zatrzymał się nagle w drzwiach, by wpatrywać się w jego brata ze wstrząsem. Chmura
białych cząstek unosiła się w powietrzu i opadała na podłogę jak płatki śniegu.
Proszek był wszędzie, na podłodze, na potrawach i miskach, blatach i zlewie.
Jacques stanął przy ladzie, z fartuchem założonym na ubranie, ubrudzony białym
proszkiem na twarz, brwiach, osiadłym na jego rzęsach i pokrywającym jego czarne
włosy.
Michaił wybuchnął śmiechem. Nawet z Raveniem, która ciągle go rozśmieszała,
rzadko wybuchał głębokim, huczącym, śmiechem, ale widok ponurej twarzy jego
brata pokrytej mąkę i zlanej potem, to było zbyt wiele, nawet dla niego.
Jacques obracał się dookoła, oczy błyszczały ostrzegawczo — z gwałtownym
grymasem niezadowolenia, który powinien zastraszyć najsilniejszych i
najodważniejszych z wojowników, na jego twarzy. Wąska biała blizna okrążająca jego
gardło i znacząca jego szczękę, mówiła wszystko na temat jego przeszłości. To było
niezwykle rzadkie dla karpackiego ciała by pozostały blizny, ponieważ leczyło się tak
łatwo, ale ciało Jacquesa świadczyło o brutalnych torturach i prawdopodobnie zawsze
mu pozostanie, cienka blizna wokół jego gardła i wyszczerbiona okrągła dziura na
jego poznaczonej klatce piersiowej gdzie w głąb jego ciało został wbity kołek. "To nie
jest zabawne."
Tłumaczy: FranekM
"To jest przezabawne" nalegał Michaił. To był pierwszy raz gdy Michaił mógł
przypomnieć sobie swojego brata, który wyglądał na tak wprawionego w zakłopotanie.
Shea nie tylko oszczędziła jego życie i jego zdrowie psychiczne, ale sprowadziła
Jacquesa powrotem do życia z jej radością i humorem. Michaił dzielił wizerunek jego
brata z Raven. Jej cichy śmiech napełnił jego umysł i wlał w niego miłości w której
utonął w głębi bogatych tonów. Miał taką zażyłość z Raveniem, intymność o której
wiedział, że jego brat dzieli ją z Sheą — i tym uratowała życie Jacquesa. I choćby dla
tego Michaił zawsze będzie wdzięczny swojej szwagierce. "Nawet Raven uważa że ta
sytuacja jest zabawna."
"Raven. Nie wypowiadaj jej imienia w tej chwili. Ona jest odpowiedzialna za to co
mnie spotyka. " Jacques dmuchnął do góry w nadziei że usunie mąki ze swoich brwi.
"Sądziłem, że to Sheay pomagasz" Wskazany Michaił, z uśmiechem który odmawiał
opuszczenia jego twarzy.
"Shea tu płakała. Płakała, Michaił. Usiadła na środku podłogi i płakała nad głupim
bochenkiem chleba. "Jacques zmarszczył brwi i rozejrzał się dookoła, obniżając swój
głos. "Nie mogłem znieść jej widoku w tej sytuacji. "
Przez jeden momentu, Jacques wyglądał raczej na całkowicie bezsilnego, niż
niebezpiecznego myśliwego, jakim znał go Michaił.
"Kto mógł kiedykolwiek pomyśleć, że chleb może wybuchnąć? Ciasto podniosło się
nad szczytem miski i stało się wulkanem, pełzając w dół i w poprzek lady do czasu
gdy myślałem, że żyje. "Jacques strzepnął pokryty mąka kawałek papieru." To jest
przepis i tu pisze nakryć ścierką do naczyń. Ścierka do naczyń nie miała najmniejszej
szansy w zatrzymaniu tych przerażających, bulgoczących pęcherzyków."
Michaił przycisnął rękę do swojego boku. Nie śmiał się tak bardzo od stu lata. " Mogę
tylko powiedzieć że się cieszę, że tego nie widziałem."
"Przestań się śmiać i chodź tu i mi pomóż." Do głosu Jacquesa dochodziła rozpaczy.
"Z jakiegoś powodu to nie ma dla mnie wcale sensu, Shea jest zdeterminowana zrobić
ten chleb na przyjęcie. Ona chce go splecionego w warkocz i uformowanego do
bochenków i włożonego do piekarnika. To jest moja trzecia próba. Myślałem, że
ludzie idą do sklepów i kupują je. "
"Poszukujesz wampirów, Jacques," powiedział Michaił. "Zrobienie bochenka chleba
nie może być tak trudne."
"Mówisz to teraz, tylko dlatego że tego nie spróbowałeś. Wejdź i zamknij drzwi. "
Jacques potarł swoim ramieniem przez twarz, rozsmarowując wszędzie więcej białej
mąki.
Tłumaczy: FranekM
"I tak muszę z tobą porozmawiać." Dotknął umysłu Shea upewniając się, że była
wystarczająco daleko. Jego spojrzenie przesunęło się z powrotem do ciasta, unikając
świdrowatych oczu jego brata. "Shea koresponduje z kobietą, która myśli, że może być
jej daleką krewną."
Uśmiech przygasnął z twarzy Mikhail. "Jak długo?"
"Około roku. Kobieta znalazła zdjęcia na swoim strychu i pozornie interesuje się
genealogią. Napisała, do Shea pytający czy mogą być krewnymi. Ona myśli, że Shea
jest wnuczką Maggie a nie jej rzeczywistą córką. Shea chciała zdjęcia jej matki i
odpisała jej."
Michaił powstrzymał jęk, który w nim wzrastał. "Jacques. Wiesz lepiej. Jak mogła
wytropić Shea w pierwszym miejscu? Uważamy by nie zostawiać śladów. "
"To nie jest tak łatwe, teraz z komputerami, Michaiłem, i Shea potrzebuje ich do
prowadzenia badań. Droga zabiera ją w wiele miejsc."
"Nigdy nie powinna odpowiedzieć na kontakt."
"Wiem. Wiem. Nie powinienem pozwolić jej na to, ale ona oddała tyle, by być ze
mną.
Nie jestem jak reszta i nigdy nie będę. Wiesz, że tak. "Spojrzenie Jacquesa uciekło od
brata i bólu pofałdował powietrze między nimi." Ona zasługuje na coś lepszego i
chciałem dać jej jeden drobny upominek. Korespondując z kimś, kto może być
krewnym i kto twierdzić, że ma zdjęcie jej matka — jak mogła się sprzeciwić? I nie
mogłem zmusić się do odmówienia jej."
"Wiesz, że to jest niebezpieczne. Wiesz, że nie możemy zostawiać papierowych
śladów. Jakikolwiek kontakt z ludźmi jest ryzykowny, szczególnie ten na papierze. To
stanowi zagrożenie dla nas wszystkich. "
Jacques trzasnął ciastem mocno na ladę. "Shea zbiera informacje dlaczego tracimy
dzieci nawet gdy jest w ciąży. Zbadała śmierci trzydzieściorga dzieci poniżej jednego
roku życia. Jak myślisz, co to dla niej znaczy? "Jego pięść uderzyła w ciasto." Ona
właśnie ma urodzić i jest przerażona. Próbuje ukryć to przede mną, ale nigdy nie
mogłem pozwolić jej nawet na ograniczoną prywatność. "Przyznanie się do słabości
zawstydziło go, ale Jacques chciał by jego brat znał prawdę." Ona nosi ciężar mojego
zdrowia psychicznego w każdym momencie jej istnienia. "
"Jacques, kochasz Shea."
"Shea jest moim życiem, moją duszą, i ona to wie, Michaił, ale to nie ułatwi jej życie
ze mną. Nie mogę znieść innych mężczyzn obok niej. Jestem zawsze cieniem w jej
umyśle, i niemal doprowadziłem nas obydwoje do szaleństwa martwić się, o tę ciążę
— martwiąc się o nią. Jeśli coś jej się zdarzy… "
Tłumaczy: FranekM
"Shea urodzi i dziecko będzie zdrowe" powiedział Michaił, posyłając cichą modlitwę,
która miała sprawić że to będzie prawda. "Zarówno Francesca jak i Gregori dopilnują
tego, by Shea była zdrowa. Mam wszelką wiarę, że nie pozwolisz by cokolwiek
zdarzyć się twojej życiowej partnerce w tym czasie. "
"Błagała mnie bym obiecał że zostanę na świecie i wychowam moje dziecko, jeśli coś
jej się stanie." Jacques podniósł udręczone oczy na swojego brata. "Po jej własnym
strasznym dzieciństwie, możesz rozumieć dlaczego potrzebowała takiej gwarancji ode
mnie." Potarł grzbiet swojego nosa, wyglądając na zmęczonego i obciążonego
smutkiem. "Wiesz, że nie mogę żyć bez niej. Ona jest moim zdrowiem psychicznym.
To jest jedyna rzecz, o jaką kiedykolwiek mnie poprosiła, i nie mogłem bezpiecznie
tego zapewnić, nie ważne jak bardzo chcę ją uspokoić."
"Co wiesz o tej kobiecie?"
To były jedyne przeprosiny jakie Jacques mógł dać swojemu bratu. Przez pozwolenie
Shea korespondować z nieznajomą, człowiekiem nieznanym ich gatunkowi, otworzył
drzwi stanowić zagrożenie dla ich całej rasy. "Kobieta, Eileen Fitzpatrick, wysłała
Shea liczne zdjęcia Maggie, matki Shea, i Eileen twierdzi że Maggie miała siostrę
przyrodnią.
Najwyraźniej siostra przyrodnia jest babką Eileen. "
"Jak znalazła Shea?"
Jacques wzruszył ramionami. "Internet. Shea zbiera informacje na temat genealogii
przez cały czas. "
Brew Mikhail uniosła się. "Dlaczego? Ona nie jest już człowiekiem, ale karpatianką. "
"I najwyraźniej genealogia wciąż liczy się w jej badaniach, Michaił," powiedział
Jacques. "Nie tylko dla Shea, ale Raven i Aleksandry i Jaxon — dla nich wszystkich
jak i również dla naszych rodzin. Gregori i Francesca opiekują się karpacką genealogią
niezbędną dla badań nad śmiercią naszych dzieci. "
"I ta Eileen znalazła ją przez strony genealogii na których pracowała Shea?"
sprowokował Michaił.
Jacques kiwnął głową, zbyt świadomy trwającego potępienia Mikhail. "Eileen urodziła
się w Irlandii, ale zdarza jej się mieszkać w Stanach. Poprosiłem Aidan by zajrzeć do
niej dyskretnie. Ona posiada księgarnię w San Francisco i wydaje się poświęcac dużo
czas szukając historii jej rodziny w bibliotece, wykorzystując ich komputery. "
"Więc przynajmniej ta kobieta jest daleko." Właśnie wtedy, gdy to powiedział,
Michaił zmarszczył brwi, które złączyły się razem i grymas przeszedł przez jego twarz
— pąkajac na czole. Odczytując prawdę na twarzy Jacquesa. "Ona tu jest?"
Tłumaczy: FranekM
"Ona będzie w gospodzie dziś wieczorem. Eileen zapytała Shea co robi na gwiazdkę, i
Shea pomyślała, że to jest naturalne dla ludzi gotować jedzenie dla dzieci i mieć
przyjęcia świątecznego, więc wspomniała o tym. "
Michaił przyjrzał się, jak Jacques wałkuje drewnianym wałkiem ciasto by je
rozwałkować. "Nie lubię niczego w ten sposób. Powinienem powiedzieć Ravena nie.
Przyszło mi to do głowy wiele razy, że prędzej czy później nasi wrogowie zaatakują
nasze kobiety i dzieci. Jaki jest lepszy czas niż teraz, gdy wielu z nas zebrało się w
jednym miejscu? "
"Raven miała rację, Michaił. Po ostatniej próbie zamachu na twoim życiu, wszyscy
potrzebowaliśmy czegoś rozjaśniającego nasze duchy. Przyznam, że byłem bardziej
niespokojny niż zwykły, ale podejrzewam, że to dlatego że Shea jest tak blisko
urodzenia. "
"Może," powiedział Michaił. "Może."
"Nie sądzę, by nasi wrogowie mogli zebrać się tak szybko by przypuścić kolejny
skoncentrowany atak na nas, Michaił, ale oczywiście podejmiemy wszelkie środki
ostrożności." Jacques rozwalcował ciasto z większym entuzjazmem niż biegłością i
przerzucił garść mąki, wzbijając kolejną chmurę białych cząstek w powietrze.
Michaił nie mógł odciągnąć swojego zafascynowanego spojrzenia od bałaganu, który
wydawał się robić jego brat. "Gdzie jest teraz Shea?" Obniżył swój głos o kolejną
nutę.
"Lepiej niech leży. Ona nie czuje się dość dobrze. "
"Jest możliwe że wampiry nie mogą się zebrać, ale społeczeństwo działające na naszą
niekorzyść zawsze znajdowało nas tu w górach. Oni mają szpiegów, i jest całkiem
możliwe że słyszeli o tym spotkaniu. Jeden albo więcej tutejszych musi być na ich
płacy. I oczywiście, nie możemy zapominać że mroczny mag wciąż żyje. "
Czarne oczy Jacquesa błysnęły od groźby, zimne jak lód i niebezpieczne,
przypominając Michaiłowi że nawet z Shea przytrzymująca go, Jacques jest bardzo
niebezpiecznym i przerażającym człowiekiem. Biała mąka osiadała mu na twarz i
czubkach jego rzęs, ale nic nie łagodziło emanującej z niego groźby. "Powinniśmy
zacząć przeszukiwać miasto i okolice i zobaczyć co możemy znaleźć."
Michaił wciągnął ostro powietrze, i natychmiast zaczął kasłać gdy cząstki mąkę
wleciały do jego płuc. Najbardziej lubił ludności miejską, naprawdę zaprzyjaźni się z
paroma, i pomysł ciągłego zakłócania ich prywatności napawała go odrazą, chociaż
wiedział, że to jest niezbędne.
Jacques popatrzał gniewnie na niego. "Mogę załatwiać to za ciebie."
Tłumaczy: FranekM
"Wiesz równie dobrze jak ja , że nasi wrogowie mogli znaleźć sposób by powstrzymać
nas przed wykryciem ich. Ciągłe skanowanie albo branie rozmyślnie krwi i
nadzorowanie ich tylko okradnie naszych sąsiadów z prywatności do której mają
prawo. Nie chcielibyśmy takiego celowego naruszenia naszej prywatności." To była
stara dyskusja, ale jedyna w której zawsze przypominał siebie co jest dobre a co złe.
"Mamy więcej niż prawo, mamy obowiązek chronić nasze kobiety i dzieci, Michaił, i
nie powinniśmy musieć ci tego przypominać. Niemal straciłeś Ravena trzy razy do
teraz. "
Michaił uspokoił jego własną wzrastającą bestię. To nie byłoby nic dobrego zamienić
przydatną dyskusję w sprzeczkę. Jacques miał słuszną uwagę — jak Michaiła, i w
końcu, zrobią co musieli robić, bronić ich rasę.
Michaił studiował groźną minę na twarzy swojego brata. Jacques był bliski obłędu,
gdy Shea go ocaliła, i po latach z nią, demony wciąż czaiły się bliziutko powierzchni.
Przy najbardziej niewielkiej krztynie, niebezpieczeństwie dla Shea, potwór wzrósłby
szybko, i nikt blisko Jacques'a nie był by bezpieczny.
"Jacques?"
Obydwaj obrócili się na dźwięk głosu Sheay. Stała w drzwiach, jej jaskrawoczerwone
włosy podskakiwały wokół jej twarzy, przyciągając uwagę do jej szmaragdowo-
zielonych oczu i ciemnych kół pod nimi. Poczułam twoją potrzebę mnie. Co się stało,
dzikusie? Zabrzmiała na lekko rozśmieszoną, nawet gdy owinęła go w cieple jej
miłości.
Jacques nabrał tchu, by uspokoić swój umysł, nagle świadomy, że nieumyślnie
zaostrzył swoją kontrolę nad Sheą. Wyglądam na tak zdrowego psychicznie jak inni,
mimo to wciąż jestem połączony z tobą. Przepraszam że ci przeszkodziłem. Jego głos
był intymny i łagodny, obmyty emocjami gdy oszukał miłość jego życia. Coś
zmiękczonego go od środka, złagodziło ryczenie demonów wzrastających w nim —
głęboka wściekłość która tak naprawdę nigdy całkiem go nie zostawiła, nie ważne jak
mocno walczył by pokonać swoją przeszłość. Nigdy nie był łatwy we współżyciu jak
był jego brat, i nie mógł całkiem powstrzymać myśli, że naruszenie prywatności było
warte nie tylko jego własnego spokój ducha, ale jego potrzeby by chronić tę kobietę na
wieki.
"Wyglądasz tak słodko" powiedziała.
Jacques mrugnął, unikając oczu swojego brata. "Karpaccy mężczyźnie nie są słodcy,
Shea. Jesteśmy niebezpieczni. Wyglądam groźnie przez cały czas. "
"Nie, kochanie," nalegała Shea, przechodząc szybko obok Michaiła gdy weszła do
pomieszczenia. "Wyglądasz tak słodko, że chcę móc wziąć twój obraz i pokazuję
wszystkim jak słodki naprawdę jesteś."
Tłumaczy: FranekM
Jacques obrócił ją, wciągając ją w swoje ramiona zanim mogła zaprotestować,
przyciągając ją blisko, aby mąka posypała się na ją, wyglądając jak śnieg w jej
jaskrawych włosach, pokrywając jej ubranie i brudząc jej brodę. Ukrył swoją twarz w
jej szyi, rozmyślnie pocierając o nią, gdy trącił nosem ciepłą nagą skórę, zęby
szczypały zabawnie.
Shea zaśmiała się, jej ramię okrążyło jego głowę, protestując nawet gdy trzymała go
przy sobie. Znacznie większe ciało Jacquesa przyćmiło ją, a jego długie włosy,
związane skórzanym rzemieniem, opadały na jego plecy w dzikiej grzywie, w którą
zaplątały się jej palce, trzymając go w ramionach nawet bliższy.
Michaił poczuł, jak uczucie podchodziło w górę, dusząc go. Pośpiech uczuć, z
autentycznym respektem i miłością, zalały Michaił, i dzielił ten mały moment z
Raveniem. Shea O'Halleran nie tylko ocaliła życie jego brata i zdrowie psychiczne, ale
ona, z Gregori, uratowali Ravena i ich dziecko. Shea wyglądała tak delikatnie, z jej
małymi, delikatnymi rysami i zaokrąglonym brzuchem, ale znał rdzeń absolutnej
odwagi i zaangażowania, żelazny charakter, który żył i oddychał w niej. Jako
człowiek, była znanym chirurgiem i pracownikiem naukowym, błyskotliwą kobietą, a
teraz, jako karpatianka, przekierowała wszystkie te umiejętności na swoją pracę,
próbując ratować ich gatunek od wyginięcia.
"Z ręką na sercu, Jacques, mąka i fartuch nie zabierają z wizerunku obraz
niebezpiecznego drapieżnika," powiedział Michaił, natychmiast łączenie z nią siły,
dokuczając swojemu młodszemu bratu, chociaż śmiech i żarty byli rzadkie między
nimi.
Jacques odwrócił się do swojego brata, dużo bardziej zrelaksowany, niż był sekundę
wcześniej.
Uspokajający wpływ Shea sprawił że maleńkie czerwone płomienie odeszły z jego
oczu i warczenie zniknęło z jego warg. "Nie zachęcaj jej," zaprotestował.
Michaił zerknął na Sheę. Pozostała zamknąć w ramionach jego brata, jej głowa opadła
do tyłu na jego klatkę piersiową, obojętna na mąkę pokrywającą ich oboje. "Nie sądzę,
że ona potrzebuje dużo zachęty" powiedział Michaił. "Zostawię cię z twoim
pieczeniem, ponieważ muszę iść. Chcę porozmawiać z Aidanem i Julianem. "
Sprawdzisz kobietę twierdzącą, że jest krewną Shea.
Michaił ledwie pochylił swoją głowę. "Julian przyjaźnił się kiedyś z Dimitri, prawda?"
"Paręset lat temu," powiedział Jacques, jego oczy nagle stały się ostrożne. "Dlaczego
pytasz?"
Tłumaczy: FranekM
Tłumaczy: FranekM Kochani Czytelnicy, Przez parę ostatnich lat, otrzymałam tysiące listów proszących o spotkanie Karpackich charakterów. Opierałam się temu pomysłowi przez długi czas, niepewna jak można połączyć tak wiele żyć i większych niż życie bohaterów razem w takiej samej książce. To wydawało się zniechęcającym zadaniem. Wtedy jednego wieczoru, siedziałam przy kominku rozmawiając z innymi przyjaciółmi autorami o bałaganie jaki zrobiliśmy przy obiedzie. Wynajęliśmy razem dom do pracy, i niestety, niektórzy z nas byli trochę zbyt niezdarni w sztuce kuchennej. (nie wspomnę tu imion albo wskażę ręką, ale parę z katastrof przedstawionych w tej książce zdarzyło się w rzeczywistości, smutne jest już somo wspomnienie o tym.) Śmieliśmy się tak bardzo, i narodził się świąteczne przyjęcie gdzie Karpatianie gotują dla swoich przyjaciołom. Skierowałam pomysł do swojej redaktor jako specjalną rzecz - prezent zarezerwowany w okresie świąt Bożego Narodzenia dla moich czytelników. Byłam bardzo podniecona, mając rozrywką, pisząc beztroską książkę. Zostałam przyprawiona o dreszczyk emocji przez pomysł dodania mrocznych deserów, i tak wielu cudownych ludzi z całego świata przysyłało mi najpyszniejsze przepisy. Pomysł ten różnił się diametralnie od wszystkiego, co kiedykolwiek wymyśliłam w pisaniu, więc to miała być świetną zabawą! A następnie usiadłam i zaczęłam pisać… Po pierwsze, nie przyszło mi do głowy by był tam jakikolwiek bohater i bohaterka, i że będę musiała znaleźć sposób przetłumaczenia każdego rozdział gładko. I po drugie, i co ważniejsze, nie piszę o zabawie i beztrosce. Moje charaktery przejawiają tendencję do opanowywania książki i uciekania od tego, a ta książka nie była żadnym wyjątkiem. I nie było ważne jak bardzo próbowałam, książka zmieniała się — tak, zgadliście w — mroczną! Raz zadzwoniłam do swojej redaktorki i ostrzegłam ją, że książka przybrała swoje własne życie i nie zamierzałam dostarczyć żadnej beztroskiej książki, po prostu zaakceptowałam to i pozwoliłam charakterom żyć swobodnie. Przejąć obowiązki, i Dark Celebration stało się olbrzymią częścią bogatego gobelinu, który składał się na karpacki świat. Dobrze się bawiłam ponownie odtwarzając charaktery i wymyślając jak rodzą sobie we dwoje i jak toczy się ich życie jako par, jak również jakie jest karpackie społeczeństwo w całości. Książka zmieniła się w coś bardzo niespodziewanego, ale z ręką na sercu, całkiem dobrze się bawiłam pisząc ją, i mam nadzieję, że będziecie mieć równie dużo zabawy ją czytając. Gdy piszę, charaktery z pewnością dyktują historię, więc kilka innych trzymało się na uboczu trochę bardziej niż lubię. Ogólnie rzecz biorąc, myślę, że zauważycie starych znajomych i ich życie razem. Wiele razy uśmiechałam się w chwili gdy ją pisałam i mam nadzieję, że wywoła w was taką samą reakcję gdy będziecie ją czytać! Serdeczne pozdrawiam, Christie
Tłumaczy: FranekM Rozdział 1 Gwiazdy błyszczały na nocnym niebie a księżyc rozlewał światło, rozświetlając drzewa poniżej i zmieniając liście w lśniące srebro. Samica sowy musnęła baldachim, zanurzając się niżej, pędząc przez labirynt drzew zanim wzniosła się jeszcze raz w samą porę by uniknąć gęstych gałęzi. Druga, większa sowa goniła ją w szerokim kole nad lasem otaczając okoliczne lasy otaczające polanę, gdzie stał duży dwupiętrowy dom z kamienia. Kobieta spadła w kierunku stromego dachu, szpony rozszerzyły się w kierunku komina, zatrzymując ją w ostatniej, pełnej napięcia sekundzie z dala od mężczyzny, trzepocząc bezgłośnie skrzydłami, wiatr przerzucał opalizujące pióra. Rave! Michaił Dubrinsky ostrzegł ostro swoją życiową partnerkę. To było zbyt blisko. To było upajające. Raven, zmęczysz się. W głosie Mikhail był cichy ostrzegawczy pomruk, jakby wilk, czaił się wewnątrz ciała sowy. Jej śmiech kipiał, miękki i ciepły w jego umyśle, gdy komunikowali się telepatycznie. Nie jestem już nowicjuszem, Michaił, i po wszystkich tych latach, myślę, że podołam lataniu. Kocham to. To jest moja ulubiona rzecz do robienia. Zamierzasz kiedykolwiek dojść do siebie po byciu nadopiekuńczy? Nie myślę, że to jest nadopiekuńczość, czuwanie nad kobietą mojego serca i duszy. Zawsze przesadzasz, gdy lecisz. I ryzykujesz dużo więcej niż powinnaś. To mogło być prawdą, ale Raven nie zamierzała tego uznać. Kiedyś w ciele ptaka, chciała zostać po tamtej stronie przez długi okres czasu. Czuję się tak wolna. Od momentu jej konwersji — z człowieka do Karpatianki, — jedyną rzeczą która intrygowała ją i napełniała ją radością w jej nowym życiu, przede wszystkim była to zdolność do latania. Mogła wznieść się wysoko nad ziemię, i oglądać kilometry pięknego lasu, chłodne jeziora i feerią dzikich kwiaty. Piękno zawsze ją otaczało, kiedy przybierała formę sowy, zapominała, przynajmniej na kilka chwil, o całkowitym rozsądku i odpowiedzialności bycia życiową partnerką dla Księcia ludu karpackiego. Nastała krótka cisza. Raven, nie czujesz wolność, gdy jesteś ze mną? Nigdy nie trzymałem cię w klatce, choć czasami czułem, że jest to najbezpieczniejsza rzecz jaka mogę zrobić. Samica sowy obeszła go dokoła, kierując się ku mężczyźnie do pozycji tuż pod jego lewym skrzydłem. Oczywiście, że nie, głuptasie. Nie uwielbiasz latania? Wiatr podnoszący twoje ciało do chwili gdy teren poniżej wydaje się tak magiczny?
Tłumaczy: FranekM W jej głosie był szept miłości — w jej umyśle. Michaił przyszedł od polegania na stabilności — do absolutnej niezłomności jej miłości. Tak jest. Jeśli kiedykolwiek stracisz nadzieję na moją naturę, chciałbym byś dała mi znać. Czuję czasami twój smutek, moja miłości, ból twojego serca. Nie, Michaił. To nie jest twoja wina. Albo przez nas. Jak każda kobieta, która znalazła swojego życiowego partnera, pragnę dzieci. Nie mogę się skarżyć. Mamy swoją córkę, Savannah, tak cenną dla nas obojga i dużo bardziej niż wiele inny z naszych kobiet jestem obdarzona. Jeśli nigdy nie będziemy mieć innego, będę wystarczająco szczęśliwa, mając jedno dziecko jak również jedynego mężczyznę, który czyni mnie szczęśliwą. Ty i Savannah jesteście dla mnie wszystkim. Michaił chciał by byli w domu, gdzie mógł wciągnąć ją w swoje ramiona i mógłby mocno ją całować. Cierpiał z miłości do niej bardziej niż chciał przyznać, i mógł słyszeć — i wyczuć — pragnienie w niej, by trzymać dziecko w swoich ramionach. To było jego największe niepowodzenie — nie tylko w jego obowiązku wobec jego życiowej partnerki, lecz także w jego obowiązku wobec jego ludzi. Po stu latach, wciąż nie mógł chronić swoich ludzi przed ich największą groźbą — nie wampirami albo magiem, nie nowoczesnym społeczeństwem, również nie przed brakiem uczuć w mężczyznach po dwustu latach i wszechobecnej ciemności skradającej się do ich dusz. Nie mógł chronić ich przed tym w co otwarcie wierzył że może spowodować wymarcie ich gatunku. Michaił. Raven wyszeptała jego imię w swoim umyśle. Delikatnym dźwiękiem kompletnej miłości i współczucia. Znajdziesz odpowiedź dla naszym ludzi. Osiągnąłeś już tyle przez zgromadzenie tak wielkich umysły by rozwiązać ten problem. I w ciągu ostatnich lat przeżyło troje dzieci. Zatrzymaliśmy Savannah. Francesca i Gabriel mają Tamarę, a teraz jest jeszcze dziecko Corrine i Dayan, Jennifer. Trzy dziewczynki, moja miłości. Jest nadzieja. Michaił milczał, chcąc wyryczeć jego rozpacz do nieba. Troje żeńskich dzieci, gdy tak wielu mężczyzn z jego gatunku nie miało żadnej nadziei. By przeżyć, utrzymać honor, nie mieli innego wyboru, jak tylko znaleźć jedyną kobietę, która dopełniłaby ich duszę — przynosząc światło do ich ciemności. Bez kobiety, nie mieli nic tylko niekończące się, jałowe istnienie. Nie jest tak, sprzeciwiła się Raven. Wielu znalazło ich życiowe partnerki wśród moich ludzi. Garść, Raven. Dlaczego nie mogę znaleźć odpowiedź, gdy mam tak wielkie umysły pracujące nad problemem? Potrzebujemy kobiet i dzieci albo nasz rodzaj przestanie istnieć. Po próbie zamachu na jego życiu, nade wszystko, Michaił obawiał się, że ich wrogowie uświadomią sobie jak krucha stała się karpacka rasa. Z tyloma przeciwnościami, to tylko kwestia czasu gdy ktoś zda sobie sprawę, gdzie leży prawdziwa słabość karpackiej rasy — w niedostatku kobiet i dzieci. Do tej pory wszystkie zamachy były kierowane przeciwko mężczyzną, ale prędzej czy później ich
Tłumaczy: FranekM wrogowie uświadomią sobie że by zabić ich gatunek, muszą tylko zabić kobiety i dzieci. Myśl o Ravena, jego ukochanej życiowej partnerce, albo jego drogiej córce, Savannah, jako o celu była niemal nie do zniesienia — ale to było nieuniknione. Wróg połączył się z mrocznym magiem i znalazł sposób, aby ukryć swoją obecność, czyniąc go podwójnie niebezpiecznymi. Karpatianie nie mogli już opierać się na ich umiejętności odczytania umysłów i wyczuwania zagrożenia. Musieli być czujniejsi niż kiedykolwiek. Nawet teraz Michaił przeszukiwał las pod nimi, ostrożny, niezdolny odprężyć się całkowicie. Michaił. Zamknąłeś swój umysł przede mną. Zmusił swój umysł do powrotu do ich rozmowy. To było wystarczająco złe, że nie mógł pocieszyć swojej życiowi partnerzy po utracie dziecka, nie mówiąc już o porzuceniu tak ważnego tematu, śledząc tak ważny trop. Żyjesz z nami tylko przez ostatnie pięćdziesiąt lata a już poniosłaś stratę dziecka. Możesz wyobrażać sobie wielki smutek setki lata — dwustu lat? Nasze kobiety nie mogą cierpieć straty bez poważnych konsekwencji. Shea sądzi, że ona i Gary są znacznie bliżej znalezienia odpowiedzi. Gabrielle też teraz pomaga, przypomniała mu Raven. Gary jest człowiekiem a Gabrielle była. Ostatnio, ocaliłeś jej życie, Gabrielle przeszła konwersję, ale pracowała niestrudzenie nawet przed zmianą, by pomóc Shea w dowiedzeniu się dlaczego karpackie kobiety cierpiały z powodu tyle poronień. Z całym szkoleniem do Shea jako ludzkiego lekarza i jej wrodzonych umiejętności jako karpackiego uzdrowiciel, ona jest zdumiewającym zasobem dla naszych ludzi. Pracuje z Gabrielle, Garym i, oczywiście, z Gregorim by znaleźć odpowiedź dlaczego nasze kobiety nie mogą już z powodzeniem mieć dzieci. Niewiele narodzonych dzieci przeżywa pierwszy rok. Raven dziękowała Bogu, że przetrwała poronienie i oszczędzono jej strasznego żalu po narodzinach, trzymaniu dziecka przez rok w ramionach, a następnie utraty go. Shea już tyle odkryła. Ona odkryje tę tajemnicę. Michaił sądził, że Shea może być jedyną która sprawi taki cud. Już dowiodła jej nieustępliwości i odwagi w wyciągnięciu jego bratu Jacquesa z nad krawędzi obłędu, ale Michaił obawiał się również, że odpowiedzi nadejdą za późno dla jego ludzi. Ich wrogowie skrzykiwali się, otaczając ich i często atakując. Gorzej, wydawało się że ich najstarszy i najbardziej prymitywny wróg wciąż może być żywy. Xavier, potężny mroczy mag, i jego wnuk, Razvan, pomagali nieumarłym starożytną wiedzą. Raven odłączyła się od niego by wzlecieć z jej zwykłym zapamiętaniem, zbyt blisko baldachimów drzew. Jego serce niemal się zatrzymało, i potrzebował doskonałej dyscypliny by powstrzymać się od rozkazania jej aby wróciła do jego boku, gdzie byłaby bezpieczna. Nie mógł zamknąć jej w więzieniu jak żaden z pozostałych karpackich mężczyzn nie mógł swojej życiowej partnerki, ale potrzeba i pożądanie były tam, bijąc w niego bezlitosnym kuszeniem.
Tłumaczy: FranekM Michaił przygotował się do wybuchu prędkości, doganianie kobietę, która dopełniała jego duszę, jego bystre oczy przeszukiwały teren poniżej, gdy lecieli razem. Mógł czuć, szczęście promieniujące od jej i to pomagało zmniejszyć ciężary w jego sercu. Wiesz, moja miłość, zawołała przekornie Raven, musisz zagrać Świętego Mikołaja na przyjęciu świątecznym dla wszystkich dzieci. Michaił zgubił obraz — sowy — z jego umyśle, po raz pierwszy od setek lat. Jego ciało spadało trzydzieści stóp, niemal uderzając w czubek drzewa zanim otrząsnął się ze swojego wstrząsu. Nawet w ciele sowy, zadrżał. Możesz pozbyć się tego pojęcia od razu. Raven opadłą w szybkim tempie w dół w kierunku ich domu, jej ciało było pełne gracji w locie, osiadając na dwóch nogach na przejściu prowadzącym do ich ganku gdy zmieniła się do swojej naturalnej postaci. Michaił podążył za nią, zmieniając się, gdy wylądował bezpośrednio przed nią, przerywając jej ucieczkę. Linie i płaszczyzny na jego twarzy stwardniały do wyrazu wściekłego spojrzenia, które miało budzić grozę. Ta rozmowa jeszcze się nie skończyła. Nie mógł zapobiec wstrząsającej reakcji obiegającej jego ciało. "Są rzeczy o które nigdy nie powinno się prosić mężczyzny." Raven przewróciła oczami. "Dzieci będą czekać na pojawienie się Św. Mikołaja. To jest nasze pierwsze duże przyjęcie świąteczne, pierwsze prawdziwe, i kobiety zgodziły się gotować, więc mężczyźni muszą wykonać swoją część. Musisz to robić, Michaił." " Ja tak nie myślę, "odpowiedział. Jego mina mogła zniechęcić największego z niebezpiecznych wampirów albo polujące wampiry, ale na pewno nie wydawała się wywołać pożądanego skutek na jego życiowej partnerce. Raven jedynie sapnęła na niego, zirytowana. "Nie bądź takim dzieckiem. Ludzcy mężczyźni robią to przez cały czas i całkiem dobrze się bawią." "Nie boję się." Jej brew się uniosła, to zawsze go intrygowało, ale tym razem wydawała się podejrzliwa, jakby miała o to spokojną głowę. "Oh, tak, boisz się. Wyglądasz na przerażonego — i bladego." " Jestem blady ponieważ poświęciłem energię lataniu bez pożywienia się wpierw. Jestem Księciem karpackich ludzi, nie Świętym Mikołajem. " "To nie jest usprawiedliwieniem. Jako przywódca naszych ludzi, masz obowiązek by zagrać część Św. Mikołaja. To jest tradycja." "Nie Karpacka tradycja. To nie przystoi, Raven. "Michaił zaczesał swoje czarne włosy na swoją szyję i zabezpieczył je rzemykiem. Jego czarne oczy błysnęły na nią, podejmując każdą próbę wywołania u niej uległość.
Tłumaczy: FranekM Wybuchła śmiechem, całkowicie obojętna i na pewno nie wystraszona. "To pech, ważniaku. To jest twoje zadanie. Karpacka tradycja czy nie, obiecałeś mi, że wyprawimy wielkie świąteczne przyjęcie dla wszystkich. Nasi ludzie przybędę ze Stanów Zjednoczonych, Ameryki Południowej i kilku innych krajów by uczestniczyć w naszym świętowaniu. Nie może ich rozczarować." "Czy nie będzie rozczarowywaniem robić taka śmieszną rzecz?" Jej śmiech zniżył się do głębokiego, kuszącego dźwięku, który zmiękczył znaczenie jego kręgosłup i sprawił, że jego żołądek wykonał zabawne małe podskoki. Jedyny Raven mogła mu to zrobić. Tylko Raven mogła sprawić, że chciał robić wszystko co możliwe na Ziemi by sprawić jej przyjemność. "Zaufaj mi, Michaił, cała karpacka rasa będzie rozczarowana jeśli nie zobaczą, jak grasz rolę Świętego Mikołaja." Pogłaskała jego twarz koniuszkami swoich palców. "Ładna biała broda." Jej ręka przebiegała wzdłuż jego klatki piersiowej, do jego twardego, płaskiego brzucha. "Miły okrągły brzuszek …" "Nie jesteś wcale rozbawiony." Ale ona była, i to brało wszystko, co sprawiło że się do niej uśmiechnął. "Obiecałeś mi, że zrobisz wszystko by nasze pierwsze Boże Narodzenie było sukcesem." "Nie myślałem wtedy. Rozpraszałaś mnie " narzekał. "Naprawdę?" zapytała Raven, mrugając niewinnie. "Nie pamiętam." Michaił owinął swoje ramiona wokół Ravena i przyciągnął ją do swojego ciała. Skubiąc jej szyję, smakując jej tętno, czując, jak odpowiadała na radosne podniecenie i wiedział, że to zawsze będzie między nimi. Raven. Pomyślał, że nie może kochać jej bardziej, ale każdego dnie uczucia rosły w siłę, do czasu gdy czuł, że go rozpierają. Czasami, gdy nie patrzała, mógł poczuć czerwone krwawe łzy zbierające się w jego oczach. Kto mógł uwierzyć, że potężny Książę karpackich ludzi był tak rozkochany w kobiecie. Urodził się ze słowami rytuału wiążącego, wyrytymi w jego umyśle, jak każdy mężczyzna jego rodzaju. To był wstrząs odkryć że żadna tylko ludzka kobieta mogła stać się jego życiową partnerką, ale to że z powodzeniem mogła zostać przemieniona do jego gatunku. Więcej niż cokolwiek inne, kompletnym zdumieniem, była dojmującą miłością i głód uczuć do niej, które mężniały z każdą chwilą którą dzielili razem. Samo patrzenie na nią mogło skraść jego oddech. "Zawsze tak dobrze pachniesz." Raven sięgnęła okrążając jego szyję swoim ramieniem, wlokąc jego głowę bliżej, by mogła go pocałować. W momencie gdy jego wargi zetknęły się z jej, ogień wybuchnął w jego wnętrznościach i rozprzestrzeniał się powoli, ścigając się przez jego ciało do
Tłumaczy: FranekM chwili gdy jego krew zgęstniała, a jego tętno wzrosło. Przycisnął swoje ciało bliżej więc mogła poczuć dowód jej pożądania. Zaśmiała się łagodnie. "Zawsze sprawiasz, że zapominam co robię. Powinnam przygotować indyka. minęło kawał czasu i muszę się upewnić, że nie popełnię jakichkolwiek błędów. Zaprosiliśmy Ostojics i wszystkich gości, którzy zatrzymali się w gospodzie. Chociaż nie możemy tego jeść, potrzebujemy ludzkiego jedzenia dla nich i od kiedy to stało się moim pomysłem, ja po prostu nie mogę zapomnieć o najważniejszej rzecz w menu naszego przyjęcia." "Tak, mogłabyś." Głos Mikhail nagle stał się przebiegły. Raven okręciła się wokół przyglądając się jej życiowemu partnerowi, ze zbyt niewinnym wyrazem twarzy. "Co kombinujesz, Michaił?" "Przekazuję obowiązek bycia strasznie starym Św. Mikołajem." Raven położyła obie ręce na swoich biodrach i przechyliła głowę, zwężając swoje oczy. " Kombinujesz coś bardzo, bardzo złego. Mogę wyczuć twój śmiech. Co jest tak zabawne? " " Właśnie przyszło mi do głowy, że mam zięcia. " Wolny, pełen zrozumienia uśmiech rozchylił wargi Ravena, nawet gdy sapnęła w zaprzeczeniu, z jedną ręką unoszącą się do jego gardła. "Nie ośmielisz się. Nie Gregori. On wystraszy wszystkie dzieci. Nie mógłby wyglądać radośnie nawet gdyby spróbował." "Pozwoliłem mu zabrać naszą córkę" powiedział Michaił." Myślę, że jako jego teść, przysporzy sobie kłopotów jeśli mnie zawiedzie." "A mówisz, że mam paskudne poczucie humoru " oskarżyła Raven. "Jak myślisz gdzie, się go nauczyłam?" Michaił trącił nosem jej szyję, jego głos był chropowatym szeptem. Znajoma odpowiedź przyprawiła go o radosne mrowienie podniecenia, schodzące w dół jego kręgosłupa. Raven kochała sposób w jaki każde dotknięcie Mikhail wydawało się tak bliskie. "On nigdy tego nie zrobi. Nawet za milion lata i wciąż będziesz musiał, ale bardzo bym chciała zobaczyć wyraz jego twarz gdy go spytasz." "Nie mam żadnego zamiaru pytać " powiedział Michaił, prostując się na jego pełną wysokości." Jestem jego Księciem jak również jego teściem a on jest moim zastępcą i zięciem. To jest jego obowiązek by to zrobić." "Nie możesz rozkazywać mu grać Świętego Mikołaja." Raven próbowała rozpaczliwie powstrzymać wybuch śmiechu. Gregori był jednym z najpotworniejszych ludzi jakich kiedykolwiek spotkała. Pomysł chociażby rozważenia go jako Świętego Mikołaja był
Tłumaczy: FranekM zarówno komiczny jak i niedorzeczny dla niej. "Sądzę, że mogę, Raven," powiedział z powagą Michaił. " Rozkazałaś mi, a jestem księciem." Raven wydała śmiechem. "Przypuszczam, że wolałbyś bym płaszczyłam się u twoich stóp." Jego ręce ujęły jej twarz i schylił się biorąc w posiadanie jej usta. Kochał jej usta — jej smak — jej natychmiastową odpowiedź. Mógłbym całować cię prze wieki. Dobra rzecz od kiedy wciągnąłeś mnie kopiącą i krzyczącą do twojego świata. Raven zamknął swoje oczy i poddała się czystemu urokowi jego pocałunku. Jej ramiona okrążyły jego szyję i oparła się o niego, chcąc czuć odcisk jego ciała tak rzeczywisty i żywy naprzeciw niej. Było zbyt wiele prób zamachu na Michaiła. Właśnie ostatnio stracili jeden ze swoich domów w zażartej bitwie, walczącej z połączonymi mocami Razvana, maga, i wampirów. To było niespotykane wśród wampirów by tworzyły grupy, z jakimkolwiek z pozostałych gatunków. Przeraziła ją myśl, że był spisek związanego z zamordowaniem Michaiła. Jej przerażenie utratą go, częściowo było powodem zasugerowała hucznego obchodzenia Bożego Narodzenia. Pomimo tego że zazwyczaj nie były obchodzone przez Karpatian, wiele z wcześniej ludzki życiowe partnerki, w tym Raven, tęskniły opuszczając Boże Narodzenie. Potrzebowała również czegoś by zająć jej umysł, przed rosnącym strachem o jego bezpieczeństwo. Michaił podniósł swoją głowę, podnosząc jej brody. "Nie musisz martwić się o moje bezpieczeństwo, Raven. " Uśmiech na twarzy Ravena przygasł i zrobiła krok do tyłu od swojego życiowego partnerka. "Jest wszelka potrzeba." Rzuciła okiem w kierunku lasu, wciągając swój oddech." Ktoś nadchodzi." "Młodzik, Raven, nikt kogo musisz się obawiać." Michaił przeniósł jej dłoń do swoich ust, aby wycisnąć pośrodku pocałunek. "Nigdy nie widziałem cię tak zdenerwowanej." "Próbuję akceptować to czego nie możemy zmieniać, Michaił, ale z przemijającymi latami, niebezpieczeństwo dla ciebie zwiększyło się. Próbuję żyć tak zwyczajnie jak to możliwie, ale nie mogę nawet teraz, gdy to jest konieczne, chronić cię, przezwyciężyć mój wstręt spania w ziemi. Moje przerażenie zostania pogrzebaną żywcem czyni nas podatniejszymi niż kiedykolwiek." Zawstydzona, pochyliła swoją głowę, unikając jego oczu. Raven. Moja miłość. Schylił swoją głowę jeszcze raz ku niej, jego wargi musnęły jej z czułością która wzruszyła ją do łez. "Złożyłem ci przyrzeczenie i mam zamiar go dotrzymać. Nigdy nie będziesz musiała spać pod ziemią. Ziemia odmładza nas w naszej komnacie i nie musisz czuć się w żaden sposób odpowiedzialna za narażanie mojego życia. Jesteś moim życiem. Nie mogę pozwalać ci kiedykolwiek znaleźć się w
Tłumaczy: FranekM niebezpieczeństwie. Gdybym pomyślał, że spanie w naszej sali jest niebezpieczne, znalazłbym inny sposób." Jej oczy poszukały jego, jej umysł w tym samym czasie przeszukiwał jego, przeszukując prawdy. Wiedziała, że tka potężne zabezpieczenia chroniąc ich, ale wciąż obawiała się, że stawia ich w niebezpieczeństwie, jej silną niechęcią do zapadania się pod ziemię. Szelest liści na drodze do ich domu rozdzielił ich, Michaił przesunął swoje ciało nieznacznie stawiając je między lasem, a jego życiową partnerką. Młoda kobieta pojawiła się zza kilku bujnych roślin, wyglądała na przerażoną, ale zdeterminowaną. Była średniego wzrostu i miała zmierzwione, ciemne włosy, mieniące się czerwonymi pasemkami. Miała skórę młodej dziewczyny, i oczy kogoś znacznie bardziej starszego. Skyler. Michaił powiedział Ravena. Gabriel i Francesca wybrali ją. Zarówno Gabriel jak i Francesca dali jej ich krew. Ona jest wciąż ludzka, ale posiada potężny rodowód. Ona jest bardzo silną osobą, mającą zdolności parapsychologiczne. Raven uśmiechnął się do nastolatki. Ona martwi się że karpaccy mężczyźni będą chcieli zgłosić swoje prawo do niej, ponieważ ona ma szesnaście lat. Ona jest za młoda by martwić się o takie rzeczy. "Musisz być Skyler. Jak miły z twojej strony że nas odwiedziłaś. Może zechciałabyś wejść i porozmawiałbyś ze mną, podczas gdy zaglądnę do indyka. " "Nie widzę z tobą Gabriela" powiedział znacząco Michaił. To młode dziecko przedstawiło nadzieję dla jego rasy, a mimo to przeszła przez las sama. Michaił! Nie przeraź jej. W lesie są wilki, jak również możliwi wrogowie. Skyler zatrzymała się nagle, jej wzrok przesunął się do Michaiła. Na moment, jej ciemne oczy pojedynkowały się w czarnymi Mikhail, wyzywająco. "Gabriel ufał mi na tyle bym podążyła do twojego domu własną drogą. Nie jestem już dzieckiem." "Widzieć, że nie. Jestem Michaiłem a to jest moja życiowa partnerka, Raven. Gabriel i Francesca mówią o tobie tak często, że mam wrażenie, że cię znam. Wybacz mi że okazują swój niepokój o młodą kobietę na którą patrzę jak na rodzinę. " Przelotny uśmiech zaigrał na ustach Skyler. "Muszę ci to przyznać, Mr. Dubrinsky. To powinno sprawiać, że poczuję się jak robak, ale tak nie jest. Jestem tu ponieważ chcę to całkowicie wyjaśnić, a mianowicie że nie jestem życiową partnerką dla nikogo."
Tłumaczy: FranekM Cień przesunął się przez księżyc, na krótko zakrywając światło padające na las. Nietoperze zakręciły i zanurzyły się w szalonym, desperackim przedstawianiu na nocnym niebie. Michaił stał spokojnie, przeszukując okoliczny las, jego nadnaturalnymi zmysłami. Skinął władczo, w kierunku drzwi które Raven trzymała otwarte. Wprowadzili Skyler do środka. "Jesteś tego pewna?" Aromat indyka napełnił dom, i Michaił ukryli jego wrodzoną odrazę do zapachu gotowanego mięsa. Zapachy z jej przeszłości często pocieszały Ravena. Nie wiedziała o tym, ale wyczuł jej szczęście, jakby indyk w piekarniku był ważną częścią jej pożywienia — dobrych wspomnień z dzieciństwa — więc uważał by nie zrujnować tego dla niej. Raven posłała mu mały uśmiech jakby mogła odczytywać jego myśli, pomimo jego cienkiej tarczy. Musiałby to widzieć. Jej umiejętności i moce stały się codziennością. Skyler patrzała na wysokie belki sufitu i szerokie-otwarte przestrzenie zanim jej spojrzenie usadowiło się na trzech ogromnych witrażach. Jej twarz rozjaśniła się i podeszła prosto do nich. "To jest praca Francescki. Czy ona nie jest niesamowita? Pomogłam jej przy tym." Przechyliła swoją głowę studiując żywe kolory." Jeszcze nie nauczyłam się jak tkać zabezpieczenia na szkle. Mogę zrobić to w kołdrze, ale szkło jest dużo bardziej skomplikowane. " Rzuciła okiem na Ravena. "Czy kiedykolwiek stajesz pod słońce i czujesz komfort?" Skyler przeniosła się do niej o cal. "Właśnie tu. Jeśli stawiasz właśnie w tym miejscu, gdy uderzają ostatnie promienie światła, poczujesz to. Ja to zrobiłam." "To jest dzieło sztuki" powiedziała Raven. "Gdybym mogła, miałbym każde okno wykonane przez pracę Francescy. Nie miałam pojęcia, że jej pomagasz." "Mam pewne talenty, bynajmniej nie tak silne jak jej, ale ona pomaga mi rozwijać moje. Mam nadzieję zostać jej partnerką pewnego dnia. "Jej uśmiech przygasł, zostawiając jej oczy ponure. Wyciągnęła rękę, by zgarnąć kosmyki ciemnych włosów z jej twarzy, ujawniając niewielką półksiężycową bliznę na jej skroni i przyciągając uwagi na białe blizny na jej rękach i przedramionach. Skyler wydawała się być świadoma jej nerwowych gestów i opuściła swoje ręce, jej broda uniosła się o ułamek. "Słyszałam pogłoski o przyjęciach — gdzie mężczyźni zbierają się by zobaczyć czy być może pasują do jednej z kobiet…." "Nie mamy żadnych kobiet" wskazał Michaił Nie ma żadnych przyjęć i ujawnień, gdy nie mamy żadnych kobiet… " Usta Skyler wzrosły do upartej linii, gdy poszła do kuchni. "Gabriel i Francesca traktują mnie jak rodzinę."
Tłumaczy: FranekM Michaił kiwnął głową. "Oni kochają cię jakbyś był ich córką." Wdychał głęboko, wciągając jej zapach do swoich płuc. "Nosisz w sobie ich krew, jak i ich miłość, przez krew i w każdy inny sposób, jesteś ich córką." "Zaproponowali że mnie przemienią gdy będę miała dwadzieścia jeden lat i rozważam to, ale chcę byś zapewnił, że nie spróbujesz zmusić mnie do bycia z mężczyzną — jakikolwiek mężczyzną." "Nikt nie zmusiłby cię do zrobienia tego" powiedziała Raven. "Gabriel jest potężnym człowiekiem. Nie sądzisz, że by cię ochronił? " "Całkowicie by mnie ochronił. Nie chcę by Gabriel albo Francesca musiał mnie chronić. Jeśli przetrwam konwersję, nie chcę by ktoś próbował zgłosić do mnie pretensje. " "Nie jesteś poinformowana o trudnej sytuacji naszych ludzi? Naszych mężczyzn? " domagał się Michaił. Raven położył hamującą rękę na jego ramieniu. "Usiądź, Skyler. Mogę przynosić ci coś do jedzenia albo do picia? Mamy sok w lodówce." Bez zrywania kontaktu wzrokowego z Michaiłem, nastolatka osunęła się na krzesło z prawie królewskim skinięciem głowy. "Tak, dziękuję, poproszę sok." Ona jest przerażona, prawda Michaił? Przerażona ale zdeterminowana, by zostać wysłuchana. Był w tym podziw — i ostrzeżeniem w łagodnej wiadomości Ravena do niej życiowego partnera. Raven nalała szklankę soku pomarańczowego i ustawiła ją przed Skyler. Głowa Mikhail nagle uniosła się do góry i przeszedł w kierunku okna, jego spojrzenie było niespokojne gdy przeszukiwał ciemność. Wyczuł obecność wilków i sów gdy poszukiwały ofiary, ale niczego, co spowodowałoby niepokojące uczucie przekręcania w jego wnętrznościach. Rzucił okiem w dół ku aroganckiej nastolatki, łagodnie sondując jej umysł — i wspomnienia. Znalazł tarczę Francesci i Gabriela pomagającą odsunąć dziewczynę od brutalności jej życia zanim przenieśli ją do ich świata, ale nawet z tą ochroną, wspomnienia okrucieństwa i przemoc wobec Skyler wzbudziła w nim odrazę. Michaił rzucił okiem na Ravena i zobaczył, jak łzy mieniły się w jej oczach gdy dzieliła przeszłość Skyler — czując jej ból i rozpacz — kompletną rozpacz dziecka, które nie mogło uciec z zdeprawowanego świata dorosłych. Raven pośpieszyła do piekarnika sprawdzając indyka. "Dobrze pachnie" powiedziała Skyler.
Tłumaczy: FranekM "Użyłam do wypełnienia dzikiego ryżu " powiedziała Raven. "Pamiętam to ze swojego dzieciństwa. Zajęło mi trochę czasu by wytropić przepis, ale to powinno być dobre, pomimo że minęło kawałem czasu od kiedy coś ugotowałam. " "Francesca pozwala mi gotować ilekroć zechcę. Ona powierza mi podjęcie moich własnych decyzji. " Skyler rzucił okiem na Michaiła. "Zdajesz sobie sprawę co dzieje się z karpackimi mężczyznami, jeśli nie znajdą swoich życiowych partnerek?" zapytany Michaił, jego przekonywującym głosem. Skyler kiwnęła głową. "Gabriel i Francesca obydwoje wyjaśnili mi to. Oni wpierw tracą kolory i uczucia. Po setkach lat, honor może przeminąć i stają się niebezpieczni, szczególnie myśliwi, którzy odbierają życie. I ostatecznie mogą stać się wampirami, najgorszymi ze wszystkich żywych istot." " I skazałabyś swojego życiowego partnerka na ten los? Byłabyś tak okrutna i niehumanitarna? Czy on powinien cierpieć nawet bardziej niż już cierpi, ponieważ ty cierpiałaś?" " Michaił!" Raven okręciła się dookoła, z szokiem na twarzy. Ona jest dzieckiem. Jak mogłeś? Poświęcając naszą córkę Gregori zanim dorosła, był wystarczająco zły, ale to dziecko cierpiało. I nie mamy żadnego sposobu by wiedzieć na pewno czy jest, lub nie jest życiową partnerką dla jednego z naszych mężczyzn. Ona ma doświadczenia sięgające daleko po za swoje ludzkie lata, Raven. Pozwól jej odpowiedzieć. Skyler ostrożnie umieściła szklankę na stole i wstała, składając swoje ramiona stając przodem do Michaił. "Nie, oczywiście, że nie. Nie chciałabym by ktoś cierpiał, ale nie wydaje mi się bym mogła przezwyciężyć mojej przeszłości." Trzymała swoje drżące ręce przed sobą. " Nie czuję się swobodnie w obecności mężczyzn. Nie potrafię być życiową partnerką kogokolwiek i nie chcę być przymuszona do pozycji, gdzie nie będę miała wyboru, nie mówić już o moim życiu. Nie doszłam do tych konkluzji lekko. Kocham Gabriela i na pewno nie chciałbym myśleć by umarł albo cierpiał albo stał się wampirem, ale wiem, że już nigdy nie chcę być bezsilna. Karpaccy mężczyźni są zbyt dominujący, a ja znalazłabym się z powrotem w takim samym ciemnym miejscu w jakim znalazła mnie Francesco." Michaił zmarszczył brwi. "Sądzisz, że nasze kobiety są bez mocy? Czy tak widzisz Francesca? " Skyler potrząsnął swoją głową. "Francesca jest kochana i oddaje miłość. Ona może to czego ja nie mogę — i nigdy nie będę mogła. Gabriel obiecał mi — jak zrobił to Lucian — że oni nigdy nie pozwolą innym zmusić mnie do zastosowania się, ale wiem, że karpaccy mężczyźni mają umiejętność przywiązania karpackiej kobiety do
Tłumaczy: FranekM siebie. Chcę być w pełni córką Gabriela i Francesci, ale nie chcę podlegać prawom twojego świata." Ona nie wie że jej życiowy partner może przywiązać ją do niego w jej ludzkiej postaci. Michaił sięgnął Ravena, nagle zagubiony co do tego co może zrobić albo powiedzieć tej na wpół kobiecie-dziecku. Dlaczego Francesca i Gabriel a nawet Lucian ukryli przed nią tę informację? "Skyler," powiedział głośno. "Karpacki mężczyzna szanuje swoją życiową partnerkę nade wszystko. On zobaczy twoje potrzeby, będzie miał wobec ciebie cierpliwość. Jesteś jeszcze młoda. Nie masz pojęcia jak poczujesz się za kilka lat." "Wiem. " "I chciałabyś skazać karpackiego mężczyznę, który ocalił wiele żyć, na śmierć — albo co gorsze — na stanie się nieumarłym i to ze strachu?" "Jego decyzja nie ma ze mną nic wspólnego." "A co z karpacką rasą? Nasz gatunek jest niemal wymarły. Nie możemy kontynuować życia bez kobiet i dzieci. Jedna kobieta zmienia wszystko. Jedna kobieta może ocalić mężczyznę i może urodzić dziecko. " "Widzę, jak Francesca walczyła czasami by być wierną swojej naturze, a jest silną kobietą. Gabriel jest bardzo opiekuńczy i nie lubił, gdy idzie gdzieś bez niego. " Michaił rzucił barierę na swoje myśli, natychmiast zapobiegając czytaniu ich przez Raven. Gabriel martwił się że ich wrogowie zaatakują kobiety, mimo to pozwolił Skyler wejść w las. Czy nie pozwolił? "Czy wspomniałaś Gabrielowi, że przybędziesz zobaczyć się z nami?" Skyler powierciła czubkiem swojego buta w podłodze kuchni. "Mogłam zapomnieć. Był zajęty pomagając Francesca piec piernik dla dzieci. " Raven polała indyka w ciszy, rozważając strachy o Skyler w swoim umyśle. "Z czym walczy Francesca, Skyler?" zapytała. Skyler wzruszyła ramionami. "Z czym ty walczysz?" Michaił był wstrząśnięty odpowiedzią ludzkiej nastolatki. Brzmiała zbyt dojrzale jak na swój wiek, i to samo w sobie był niebezpieczeństwem, którego nie rozważył. Jeśli Gabriel i Francesca myśleli o potencjalnym ryzyku zanim przywieźli Skyler do ich ojczyzny, wspomnieliby mu o jej dojrzałości. Miała tylko szesnaście lat — prawdziwe dziecko według ich standardów, mimo to jej doświadczenia w jej wieku były dalekie po za jej fizyczne lata. Wyglądała — mówiła —jak osoba dorosła. Jej głos wywołałby straszne pragnienie u karpackiego mężczyzny — skoro tak, i przywróciłaby kolory i uczucia życiowa partnerka zanim mogłaby zaspokoić jego potrzeby, to mogło być
Tłumaczy: FranekM niebezpieczne dla mężczyzny, jak jej nie gotowość by być z nim, jak gdyby nie znalazł jej wcale. Często, stając się życiowymi partnerami — i intensywna seksualna świadomość i potrzeba — przychodziły przed miłością albo nawet sympatią. Raven sięgnęła jego ręki — był to mały gest, ale to wystarczyło by rozjaśnić jego ducha. Uśmiechnęła się do nastolatki. "Walczę ze strasznym ciężarem, że tak wiele żyć zależy od mojego życiowego partnera i z wiedzą że tak wielu pragnie go zabić. I walczę z moimi własnymi niedostatkami. Są wciąż aspekty karpackiego życia z których nie mogę dojść do porozumienia, a to może stanowić dodatkowe niebezpieczeństwo dla mojego życiowego partnera. " Uśmiechnęła się do Michaiła. Czysta miłość błyszczała w jej oczach, co niespodziewanie spowodowało guz w jego gardle. "Nigdy, ani razu, w żadnym czasie, nie żałowałam, że jestem życiową partnerką dla tego mężczyzny. Myśleć, że nie doceniasz swoich własnych umiejętności, Skyler. Jesteś bardzo odważną młodą kobietą. Jesteś zbyt młoda by zastanawiać się nad przyjęciem karpackiego mężczyzny, ale może gdy ostatecznie posiądziesz swoją pełną mocy i potencjał. Większość z ludzi nie ma pojęcia w co sami wchodzą. "Puściła oko do dziewczyny." To zajmuje trochę czasu, by rozwinąć swoje umiejętności i moce i większość z nas miała za mało lat, ale nauczyłyśmy się szybko wykorzystywać więzi naszych umysłów. Syler kiwnęła głową. "Gabriel i Francesca uczą mnie przez dzielenie się ze mną telepatycznie informacji, i stwierdziłam, że jest to znacznie bardziej szczegółowe niż rozmowa. Mogę zobaczyć jak uczycie się tak szybciej. " "Jak czuje się mała Tamara?" W głosie Ravena było szarpnięcie, i nie ośmieliła spojrzenie na Michaiła. Oczywiście zauważyłby to — zawsze zauważał. Jego spojrzenie znalazło jej — ostre — świadome, przesuwające się po jej ciałem ze zbyt dużą wiedzą. Nie powiedziała mu, że może zajść w ciążę — że to był optymalny czas, a jeśli pozwolą tej szansie minąć, może minąć lata zanim to się powtórzy. Zawstydzona obawą, smutkiem i żalem, który towarzyszył podjęciu takiej szansy, Raven odwróciła od niego wzrok. "I czasami, Skyler, walczę z moimi własnymi słabościami i strachem, ale nigdy — nigdy — przeciwko byciu życiową partnerką Michaiła." Skyler, oczywiście z głębokim zrozumieniem, przysunęła się do Ravena, jakby przez swoją bliską obecność mogła zredukować jej smutek. "Zgaduję, że wszyscy to robimy, prawda?" Spojrzała na Michaiła szukając potwierdzenia. Michaił dotknął włosów Ravena, jego palce były łagodne. Raven, moja miłość. Jego głos w jej umyśle był nieskończenie czuły. Każdy karpacki mężczyzna wie kiedy jego partnerka może począć. Jesteś wszystkim, czego kiedykolwiek chciałem. Gdy będziesz gotowa — tylko gdy będziesz gotowa — spróbujemy jeszcze raz. Uśmiechnął się do Skyler właśnie wtedy, gdy jego spojrzenie pieściło jego życiową partnerkę. "Jesteś bardzo rozsądną młodą damą."
Tłumaczy: FranekM Ciemne chmury przykryły księżyc, przez moment rzucając cień na niebo i rzucając makabryczne cienie w dużej kuchni. Sylwetka dużego wilka mignęła przed oknem, jakby duża istota skradała się na tarasie, idąc właśnie na zewnątrz. Instynktownie, Michaił, Raven i Skyler obrócili się w kierunku drugiego okna, nieco ponad zlewem. Skyler wydała przyciszony krzyk, gdy wielka kudłata głowa, z czarnym futrem i oczami świecącymi niemal na czerwono, wpatrywała się w nich przez szkło. "Zostańcie w środku," rozkazał Michaił gdy się mienił — wpierw do przezroczystości — a następnie rozpuszczając się do pary, płynąc w poprzek kuchni prześlizgując się pod drzwiami na zewnątrz, w noc. Wilk nagle zniknął zostawiając obie kobiet wpatrujących się do ciemności. "To mógł być Gabriel albo Lucian sprawdzający mnie" zauważyła Skyler. "Oni często przybierają formę wilka. " Raven potrząsnął swoją głową. "Przyszliby do domu, porozmawiać z Michaiłem, pozwalając ci wiedzieć, że się martwili." Skyler położyła pocieszająco rękę na ramieniu Ravena, trudną dla Skyler rzecz do zrobienia kiedy nie lubiła być dotykana albo dotykać. "Jest tuzin karpackich mężczyzn w zasięgu głosu. Jeśli Książę będzie potrzebował pomocy, musi tylko zawołać. " Raven uśmiechnął się do niej, z jedną ręką przyciśniętą do gardła. "Oczywiście że może. Cokolwiek tam jest, naprawdę nie czuje tego jako zagrożenia dla mnie. "Formie zwierzęcia, byłoby wystarczająco łatwa dla wykwalifikowanego Karpatianina — albo wampira — by ukryć jego zamiary, ale Raven nie miała zamiaru przyznać się do tego przed Skyler." Michaił da nam znać jeśli coś będzie nie w porządku. W tym czasie, mam tego indyka w piekarniku. Czy kiedykolwiek wcześniej gotowałaś? To było tak dawno temu dla mnie i mogłam użyć rąk." Skyler zaśmiała się. "Mamy gosposię. Ona gotuje i wpuszcza mnie do kuchni co jakiś czas, ale tak naprawdę nie lubi nikogo kręcącego się pod nogami. Ona udaje, że jej to nie przeszkadza, ale wiem, że tak jest." "Oczywiście wiedziałabyś. Jesteś empatią, możesz wyczuć to co ona czuje. To musi być niewygodne dla ciebie. " Skyler wzruszył ramionami. "Gabriel i Francesca pomagają mi się uczyć jak się odizolować. Do tej pory nie opanowałam tego, ale myślę że ostatecznie, będę dość dobra w tym. Francesca pomaga chronić mnie podczas gdy śpi. " "Dlaczego chcesz by cię zmienili?"
Tłumaczy: FranekM "Oni są moją rodziną. Chcę być z nimi. " "I oni obydwoje wymienili z tobą krew?" Skyler kiwnęła głową. "Do konwersacji potrzebna jest tylko jedna wymiana krwi. Gabriel wyjaśnił mi to, ale on chce by czekała do czasu, gdy będę starsza. On myśli, że potrzebuję więcej czasu by o tym pomyśleć, ale wiem czego potrzebuję. Pod warunkiem, że Książę nie będzie upiera się bym wzięła karpackiego mężczyznę jak życiowego partnera, w takim przypadku zamierzam spróbować namówić Gabriela by robił to jak najszybciej." "To będzie trudne dla twojego ciała, Skyler, " ostrzegała Raven." Jest dużo bólu przed którym nie mogą cię ochronić." "Mogę wyczuć, że jesteś niespokojna, Raven. Jest coś, czego mi nie mówisz." Raven była całkowicie ludzka, właśnie jak była Skyler, i miała silne zdolności paranormalne. Mogła czuć, że karpacka krew już zwiększyła świadomość Skyler i zmysły. Dziewczyna była inteligentna i potężna, z dobrze rozwiniętymi paranormalnymi talentami. Raven wciąż pamiętała te dni, gdy czuła uczucia innych pełzające po niej, ostre i straszne. Był zapachy zła i deprawacji, i głębokiego zrozumienia skradające się do niej, Skyler musi zostać ukryta przed ciągłą napaścią na nią. Nic dziwnego że zarówno Gabriel jak i Francesca obydwoje dali jej krew by pomóc ją ochraniać. "Myślę, że już wiesz czego oni ci nie mówią, Skyler. Nie przyszłaś tu prosić Michaiła o zapewnienie, ale aby uświadamiać mu twój poważny sprzeciw. Francesca i Gabriel nigdy nie próbować ukryć przed tobą prawdy — że twój prawdziwy życiowy partner może przywiązać cię do siebie, niezależnie czy jesteś człowiekiem czy karpatianką. Jeśli będziesz drugą połową jego duszy, on może złączyć was razem. Wiesz, to prawda? " Skyler zarumienił się, gdy kiwnęła jej głową. "Przepraszam, nie powinnam kłamać. Czasami uczę się więcej przez udawanie niewiedzy. Większość ludzi nie uważa nastolatek za inteligentne albo dojrzałe. Mogę prosić go o zabezpieczenie przed nim, prawda? " Raven studiowała jej zbyt - stare oczy. "Spotkałeś swojego życiowego partnerka?" Skyler potrząsnął swoją głową, jej spojrzenie uciekło. "Śnię koszmary. Słyszę czasami głos i obawiam się." Zawahała się. "Gdy byłam małą dziewczynką i mężczyźni robili mi te rzeczy, krzyczałam i krzyczałam w moim umyśle. Słyszała, jak głos wołał do mnie. Wtedy właśnie pomyślałam, że oszalałam. Ale wiem, że on tam gdzieś jest i mnie szuka. "Potarła miejsce między swoimi oczami." Nie chciałam przybyć do Karpat ponieważ obawiałam się, że on może tu być, ale Gabriel i Francesca nie zostawiliby mnie. Gabriel powiedział, że potrzebuję ochrony przez cały czas. "
Tłumaczy: FranekM Serce Ravena wzrosło gwałtownie. "Tak powiedział?" Skyler kiwnęła głową. "Był dziwny ostatnio, nie chcąc byśmy Francesca albo ja szły gdzieś bez niego. Widziałam, że ona się denerwuje, ale ona nie mówi niczego. Pracuje w szpitalu i w niektórych ze schronisk i często z nią chodzę, ale on już nie lubi, gdyż ona wychodzi." Raven pracowała nad indykiem, polewając go jeszcze raz, chociaż nie było żadnej potrzeby. "Kiedy Gabriel zaczął stawać się niespokojny że razem wychodzicie?" Utrzymała swój spokojny głosu, ale kątem oka, złapała nagłe spojrzenie dziewczyny. "Od czasu ataku na Księcia." Nie ma się czego bać, Raven. Jeden z mężczyzny biegnący przez las postanowił wpaść, ale zobaczył, że mamy gościa. Zamierzam zobaczyć się z bratem. Nie pozwól Skyler wracać przez las bez eskorty. Powinienem się czymś martwić, Michaił? Raven była świadoma krótkiego wahania. Nie wiem. Jestem niespokojny, ale nie dostałem żadnego prawdziwego powodu by być. Uważaj, Michaił. Bądź bezpieczny. Powiedz Shea, że zobaczę ją niedługo. Co omawiasz z Jacquesem? Raven poczuła jego nagłe rozbawienie. Wizerunek Gregori przebranego za Świętego Mikołaja oblężonego przez dzieci. Rozdział 2 Michaił pochylił się by pocałować Sheaę Dubrinsky w policzek. "Wyglądasz właśnie na troszeczkę w ciąży, pani." Jego szwagierka zdmuchiwała pasma rozwianych jaskrawoczerwonych włosów ze swojej twarzy. "Myślisz? Jeśli nie będę miała wkrótce tego dziecko, przysięgam, że wybuchnę " "Również wyglądasz na zatroskaną. Coś jest nie w porządku? "Rozejrzał się po pokoju szukającym swojego brata. Jacques rzadko oddalał się od boku jego życiowej partnerki. Powolny uśmiech rozjaśnił twarz Shea. "On jest w kuchni — piecze". Brew Mikhail uniosła się. "Chyba źle cię zrozumiałem."
Tłumaczy: FranekM "Tak, dobrze. Moje plecy bolą od czasu do czasu, dziś wieczorem i mam trudności z tym przepisem. Najgorszą rzeczą jest to że — Raven, Corrine i ja wystąpiłyśmy z większością z przepisów dla każdego. Ulubione Ravena i parę z dzieciństwa które zapamiętałam. Corrine uzupełniła resztę a teraz nie mogę się tym zająć. To trochę upokarza przyznać się, ale wydaję się być rozstrojona emocjonalnie. Więc powstrzymuję płacz, a Jacques opanowuje pieczenie. " Michaił dusząc się, odwrócił się aby uprzejmie odchrząknąć. "Jacques gotuje?" Jej uśmiech powiększył się. "Cóż — próbuje. Nie mamy dużo sukcesu na tę chwilę i myślę, że on uczy się nowych słów." Przechyliła głowę, jaskrawoczerwone pasma włosów opadały wokół jej twarzy, podkreślając jej klasyczne kości twarzy. "Może chciałbyś mu pomóc. Idź, on z przyjemnością cię zobaczy." Przewróciła swoimi oczami." Jego Królewska Mość dał mi ścisłe polecenia bym poleżała przez chwilę. " Michaił posłał jej gwałtowny grymas niezadowolenia. "Więc zrób tak natychmiast, Shea. Nie jesteś w pracy, prawda? Wezwę Francesca i Gregori by cię zbadali. " "Jestem lekarzem, Michaił," przypomniała mu Shea "Wiedziałabym czy jestem w pracy. Jestem blisko, może to początek — ale to nie zdarzy się teraz." Machnęła gdy zaczęła iść w kierunku ukrytych drzwi prowadzących do piwnicy." Obiecuję wezwać ich jeśli zajdzie taka potrzeba. Nigdy nie zaryzykowałbym by coś przydarzyło się dziecku. Jestem po prostu zmęczona. " Michaił przyjrzał się jej, zanim ruszył przez przestronny dom kierując się do kuchni. Zatrzymał się nagle w drzwiach, by wpatrywać się w jego brata ze wstrząsem. Chmura białych cząstek unosiła się w powietrzu i opadała na podłogę jak płatki śniegu. Proszek był wszędzie, na podłodze, na potrawach i miskach, blatach i zlewie. Jacques stanął przy ladzie, z fartuchem założonym na ubranie, ubrudzony białym proszkiem na twarz, brwiach, osiadłym na jego rzęsach i pokrywającym jego czarne włosy. Michaił wybuchnął śmiechem. Nawet z Raveniem, która ciągle go rozśmieszała, rzadko wybuchał głębokim, huczącym, śmiechem, ale widok ponurej twarzy jego brata pokrytej mąkę i zlanej potem, to było zbyt wiele, nawet dla niego. Jacques obracał się dookoła, oczy błyszczały ostrzegawczo — z gwałtownym grymasem niezadowolenia, który powinien zastraszyć najsilniejszych i najodważniejszych z wojowników, na jego twarzy. Wąska biała blizna okrążająca jego gardło i znacząca jego szczękę, mówiła wszystko na temat jego przeszłości. To było niezwykle rzadkie dla karpackiego ciała by pozostały blizny, ponieważ leczyło się tak łatwo, ale ciało Jacquesa świadczyło o brutalnych torturach i prawdopodobnie zawsze mu pozostanie, cienka blizna wokół jego gardła i wyszczerbiona okrągła dziura na jego poznaczonej klatce piersiowej gdzie w głąb jego ciało został wbity kołek. "To nie jest zabawne."
Tłumaczy: FranekM "To jest przezabawne" nalegał Michaił. To był pierwszy raz gdy Michaił mógł przypomnieć sobie swojego brata, który wyglądał na tak wprawionego w zakłopotanie. Shea nie tylko oszczędziła jego życie i jego zdrowie psychiczne, ale sprowadziła Jacquesa powrotem do życia z jej radością i humorem. Michaił dzielił wizerunek jego brata z Raven. Jej cichy śmiech napełnił jego umysł i wlał w niego miłości w której utonął w głębi bogatych tonów. Miał taką zażyłość z Raveniem, intymność o której wiedział, że jego brat dzieli ją z Sheą — i tym uratowała życie Jacquesa. I choćby dla tego Michaił zawsze będzie wdzięczny swojej szwagierce. "Nawet Raven uważa że ta sytuacja jest zabawna." "Raven. Nie wypowiadaj jej imienia w tej chwili. Ona jest odpowiedzialna za to co mnie spotyka. " Jacques dmuchnął do góry w nadziei że usunie mąki ze swoich brwi. "Sądziłem, że to Sheay pomagasz" Wskazany Michaił, z uśmiechem który odmawiał opuszczenia jego twarzy. "Shea tu płakała. Płakała, Michaił. Usiadła na środku podłogi i płakała nad głupim bochenkiem chleba. "Jacques zmarszczył brwi i rozejrzał się dookoła, obniżając swój głos. "Nie mogłem znieść jej widoku w tej sytuacji. " Przez jeden momentu, Jacques wyglądał raczej na całkowicie bezsilnego, niż niebezpiecznego myśliwego, jakim znał go Michaił. "Kto mógł kiedykolwiek pomyśleć, że chleb może wybuchnąć? Ciasto podniosło się nad szczytem miski i stało się wulkanem, pełzając w dół i w poprzek lady do czasu gdy myślałem, że żyje. "Jacques strzepnął pokryty mąka kawałek papieru." To jest przepis i tu pisze nakryć ścierką do naczyń. Ścierka do naczyń nie miała najmniejszej szansy w zatrzymaniu tych przerażających, bulgoczących pęcherzyków." Michaił przycisnął rękę do swojego boku. Nie śmiał się tak bardzo od stu lata. " Mogę tylko powiedzieć że się cieszę, że tego nie widziałem." "Przestań się śmiać i chodź tu i mi pomóż." Do głosu Jacquesa dochodziła rozpaczy. "Z jakiegoś powodu to nie ma dla mnie wcale sensu, Shea jest zdeterminowana zrobić ten chleb na przyjęcie. Ona chce go splecionego w warkocz i uformowanego do bochenków i włożonego do piekarnika. To jest moja trzecia próba. Myślałem, że ludzie idą do sklepów i kupują je. " "Poszukujesz wampirów, Jacques," powiedział Michaił. "Zrobienie bochenka chleba nie może być tak trudne." "Mówisz to teraz, tylko dlatego że tego nie spróbowałeś. Wejdź i zamknij drzwi. " Jacques potarł swoim ramieniem przez twarz, rozsmarowując wszędzie więcej białej mąki.
Tłumaczy: FranekM "I tak muszę z tobą porozmawiać." Dotknął umysłu Shea upewniając się, że była wystarczająco daleko. Jego spojrzenie przesunęło się z powrotem do ciasta, unikając świdrowatych oczu jego brata. "Shea koresponduje z kobietą, która myśli, że może być jej daleką krewną." Uśmiech przygasnął z twarzy Mikhail. "Jak długo?" "Około roku. Kobieta znalazła zdjęcia na swoim strychu i pozornie interesuje się genealogią. Napisała, do Shea pytający czy mogą być krewnymi. Ona myśli, że Shea jest wnuczką Maggie a nie jej rzeczywistą córką. Shea chciała zdjęcia jej matki i odpisała jej." Michaił powstrzymał jęk, który w nim wzrastał. "Jacques. Wiesz lepiej. Jak mogła wytropić Shea w pierwszym miejscu? Uważamy by nie zostawiać śladów. " "To nie jest tak łatwe, teraz z komputerami, Michaiłem, i Shea potrzebuje ich do prowadzenia badań. Droga zabiera ją w wiele miejsc." "Nigdy nie powinna odpowiedzieć na kontakt." "Wiem. Wiem. Nie powinienem pozwolić jej na to, ale ona oddała tyle, by być ze mną. Nie jestem jak reszta i nigdy nie będę. Wiesz, że tak. "Spojrzenie Jacquesa uciekło od brata i bólu pofałdował powietrze między nimi." Ona zasługuje na coś lepszego i chciałem dać jej jeden drobny upominek. Korespondując z kimś, kto może być krewnym i kto twierdzić, że ma zdjęcie jej matka — jak mogła się sprzeciwić? I nie mogłem zmusić się do odmówienia jej." "Wiesz, że to jest niebezpieczne. Wiesz, że nie możemy zostawiać papierowych śladów. Jakikolwiek kontakt z ludźmi jest ryzykowny, szczególnie ten na papierze. To stanowi zagrożenie dla nas wszystkich. " Jacques trzasnął ciastem mocno na ladę. "Shea zbiera informacje dlaczego tracimy dzieci nawet gdy jest w ciąży. Zbadała śmierci trzydzieściorga dzieci poniżej jednego roku życia. Jak myślisz, co to dla niej znaczy? "Jego pięść uderzyła w ciasto." Ona właśnie ma urodzić i jest przerażona. Próbuje ukryć to przede mną, ale nigdy nie mogłem pozwolić jej nawet na ograniczoną prywatność. "Przyznanie się do słabości zawstydziło go, ale Jacques chciał by jego brat znał prawdę." Ona nosi ciężar mojego zdrowia psychicznego w każdym momencie jej istnienia. " "Jacques, kochasz Shea." "Shea jest moim życiem, moją duszą, i ona to wie, Michaił, ale to nie ułatwi jej życie ze mną. Nie mogę znieść innych mężczyzn obok niej. Jestem zawsze cieniem w jej umyśle, i niemal doprowadziłem nas obydwoje do szaleństwa martwić się, o tę ciążę — martwiąc się o nią. Jeśli coś jej się zdarzy… "
Tłumaczy: FranekM "Shea urodzi i dziecko będzie zdrowe" powiedział Michaił, posyłając cichą modlitwę, która miała sprawić że to będzie prawda. "Zarówno Francesca jak i Gregori dopilnują tego, by Shea była zdrowa. Mam wszelką wiarę, że nie pozwolisz by cokolwiek zdarzyć się twojej życiowej partnerce w tym czasie. " "Błagała mnie bym obiecał że zostanę na świecie i wychowam moje dziecko, jeśli coś jej się stanie." Jacques podniósł udręczone oczy na swojego brata. "Po jej własnym strasznym dzieciństwie, możesz rozumieć dlaczego potrzebowała takiej gwarancji ode mnie." Potarł grzbiet swojego nosa, wyglądając na zmęczonego i obciążonego smutkiem. "Wiesz, że nie mogę żyć bez niej. Ona jest moim zdrowiem psychicznym. To jest jedyna rzecz, o jaką kiedykolwiek mnie poprosiła, i nie mogłem bezpiecznie tego zapewnić, nie ważne jak bardzo chcę ją uspokoić." "Co wiesz o tej kobiecie?" To były jedyne przeprosiny jakie Jacques mógł dać swojemu bratu. Przez pozwolenie Shea korespondować z nieznajomą, człowiekiem nieznanym ich gatunkowi, otworzył drzwi stanowić zagrożenie dla ich całej rasy. "Kobieta, Eileen Fitzpatrick, wysłała Shea liczne zdjęcia Maggie, matki Shea, i Eileen twierdzi że Maggie miała siostrę przyrodnią. Najwyraźniej siostra przyrodnia jest babką Eileen. " "Jak znalazła Shea?" Jacques wzruszył ramionami. "Internet. Shea zbiera informacje na temat genealogii przez cały czas. " Brew Mikhail uniosła się. "Dlaczego? Ona nie jest już człowiekiem, ale karpatianką. " "I najwyraźniej genealogia wciąż liczy się w jej badaniach, Michaił," powiedział Jacques. "Nie tylko dla Shea, ale Raven i Aleksandry i Jaxon — dla nich wszystkich jak i również dla naszych rodzin. Gregori i Francesca opiekują się karpacką genealogią niezbędną dla badań nad śmiercią naszych dzieci. " "I ta Eileen znalazła ją przez strony genealogii na których pracowała Shea?" sprowokował Michaił. Jacques kiwnął głową, zbyt świadomy trwającego potępienia Mikhail. "Eileen urodziła się w Irlandii, ale zdarza jej się mieszkać w Stanach. Poprosiłem Aidan by zajrzeć do niej dyskretnie. Ona posiada księgarnię w San Francisco i wydaje się poświęcac dużo czas szukając historii jej rodziny w bibliotece, wykorzystując ich komputery. " "Więc przynajmniej ta kobieta jest daleko." Właśnie wtedy, gdy to powiedział, Michaił zmarszczył brwi, które złączyły się razem i grymas przeszedł przez jego twarz — pąkajac na czole. Odczytując prawdę na twarzy Jacquesa. "Ona tu jest?"
Tłumaczy: FranekM "Ona będzie w gospodzie dziś wieczorem. Eileen zapytała Shea co robi na gwiazdkę, i Shea pomyślała, że to jest naturalne dla ludzi gotować jedzenie dla dzieci i mieć przyjęcia świątecznego, więc wspomniała o tym. " Michaił przyjrzał się, jak Jacques wałkuje drewnianym wałkiem ciasto by je rozwałkować. "Nie lubię niczego w ten sposób. Powinienem powiedzieć Ravena nie. Przyszło mi to do głowy wiele razy, że prędzej czy później nasi wrogowie zaatakują nasze kobiety i dzieci. Jaki jest lepszy czas niż teraz, gdy wielu z nas zebrało się w jednym miejscu? " "Raven miała rację, Michaił. Po ostatniej próbie zamachu na twoim życiu, wszyscy potrzebowaliśmy czegoś rozjaśniającego nasze duchy. Przyznam, że byłem bardziej niespokojny niż zwykły, ale podejrzewam, że to dlatego że Shea jest tak blisko urodzenia. " "Może," powiedział Michaił. "Może." "Nie sądzę, by nasi wrogowie mogli zebrać się tak szybko by przypuścić kolejny skoncentrowany atak na nas, Michaił, ale oczywiście podejmiemy wszelkie środki ostrożności." Jacques rozwalcował ciasto z większym entuzjazmem niż biegłością i przerzucił garść mąki, wzbijając kolejną chmurę białych cząstek w powietrze. Michaił nie mógł odciągnąć swojego zafascynowanego spojrzenia od bałaganu, który wydawał się robić jego brat. "Gdzie jest teraz Shea?" Obniżył swój głos o kolejną nutę. "Lepiej niech leży. Ona nie czuje się dość dobrze. " "Jest możliwe że wampiry nie mogą się zebrać, ale społeczeństwo działające na naszą niekorzyść zawsze znajdowało nas tu w górach. Oni mają szpiegów, i jest całkiem możliwe że słyszeli o tym spotkaniu. Jeden albo więcej tutejszych musi być na ich płacy. I oczywiście, nie możemy zapominać że mroczny mag wciąż żyje. " Czarne oczy Jacquesa błysnęły od groźby, zimne jak lód i niebezpieczne, przypominając Michaiłowi że nawet z Shea przytrzymująca go, Jacques jest bardzo niebezpiecznym i przerażającym człowiekiem. Biała mąka osiadała mu na twarz i czubkach jego rzęs, ale nic nie łagodziło emanującej z niego groźby. "Powinniśmy zacząć przeszukiwać miasto i okolice i zobaczyć co możemy znaleźć." Michaił wciągnął ostro powietrze, i natychmiast zaczął kasłać gdy cząstki mąkę wleciały do jego płuc. Najbardziej lubił ludności miejską, naprawdę zaprzyjaźni się z paroma, i pomysł ciągłego zakłócania ich prywatności napawała go odrazą, chociaż wiedział, że to jest niezbędne. Jacques popatrzał gniewnie na niego. "Mogę załatwiać to za ciebie."
Tłumaczy: FranekM "Wiesz równie dobrze jak ja , że nasi wrogowie mogli znaleźć sposób by powstrzymać nas przed wykryciem ich. Ciągłe skanowanie albo branie rozmyślnie krwi i nadzorowanie ich tylko okradnie naszych sąsiadów z prywatności do której mają prawo. Nie chcielibyśmy takiego celowego naruszenia naszej prywatności." To była stara dyskusja, ale jedyna w której zawsze przypominał siebie co jest dobre a co złe. "Mamy więcej niż prawo, mamy obowiązek chronić nasze kobiety i dzieci, Michaił, i nie powinniśmy musieć ci tego przypominać. Niemal straciłeś Ravena trzy razy do teraz. " Michaił uspokoił jego własną wzrastającą bestię. To nie byłoby nic dobrego zamienić przydatną dyskusję w sprzeczkę. Jacques miał słuszną uwagę — jak Michaiła, i w końcu, zrobią co musieli robić, bronić ich rasę. Michaił studiował groźną minę na twarzy swojego brata. Jacques był bliski obłędu, gdy Shea go ocaliła, i po latach z nią, demony wciąż czaiły się bliziutko powierzchni. Przy najbardziej niewielkiej krztynie, niebezpieczeństwie dla Shea, potwór wzrósłby szybko, i nikt blisko Jacques'a nie był by bezpieczny. "Jacques?" Obydwaj obrócili się na dźwięk głosu Sheay. Stała w drzwiach, jej jaskrawoczerwone włosy podskakiwały wokół jej twarzy, przyciągając uwagę do jej szmaragdowo- zielonych oczu i ciemnych kół pod nimi. Poczułam twoją potrzebę mnie. Co się stało, dzikusie? Zabrzmiała na lekko rozśmieszoną, nawet gdy owinęła go w cieple jej miłości. Jacques nabrał tchu, by uspokoić swój umysł, nagle świadomy, że nieumyślnie zaostrzył swoją kontrolę nad Sheą. Wyglądam na tak zdrowego psychicznie jak inni, mimo to wciąż jestem połączony z tobą. Przepraszam że ci przeszkodziłem. Jego głos był intymny i łagodny, obmyty emocjami gdy oszukał miłość jego życia. Coś zmiękczonego go od środka, złagodziło ryczenie demonów wzrastających w nim — głęboka wściekłość która tak naprawdę nigdy całkiem go nie zostawiła, nie ważne jak mocno walczył by pokonać swoją przeszłość. Nigdy nie był łatwy we współżyciu jak był jego brat, i nie mógł całkiem powstrzymać myśli, że naruszenie prywatności było warte nie tylko jego własnego spokój ducha, ale jego potrzeby by chronić tę kobietę na wieki. "Wyglądasz tak słodko" powiedziała. Jacques mrugnął, unikając oczu swojego brata. "Karpaccy mężczyźnie nie są słodcy, Shea. Jesteśmy niebezpieczni. Wyglądam groźnie przez cały czas. " "Nie, kochanie," nalegała Shea, przechodząc szybko obok Michaiła gdy weszła do pomieszczenia. "Wyglądasz tak słodko, że chcę móc wziąć twój obraz i pokazuję wszystkim jak słodki naprawdę jesteś."
Tłumaczy: FranekM Jacques obrócił ją, wciągając ją w swoje ramiona zanim mogła zaprotestować, przyciągając ją blisko, aby mąka posypała się na ją, wyglądając jak śnieg w jej jaskrawych włosach, pokrywając jej ubranie i brudząc jej brodę. Ukrył swoją twarz w jej szyi, rozmyślnie pocierając o nią, gdy trącił nosem ciepłą nagą skórę, zęby szczypały zabawnie. Shea zaśmiała się, jej ramię okrążyło jego głowę, protestując nawet gdy trzymała go przy sobie. Znacznie większe ciało Jacquesa przyćmiło ją, a jego długie włosy, związane skórzanym rzemieniem, opadały na jego plecy w dzikiej grzywie, w którą zaplątały się jej palce, trzymając go w ramionach nawet bliższy. Michaił poczuł, jak uczucie podchodziło w górę, dusząc go. Pośpiech uczuć, z autentycznym respektem i miłością, zalały Michaił, i dzielił ten mały moment z Raveniem. Shea O'Halleran nie tylko ocaliła życie jego brata i zdrowie psychiczne, ale ona, z Gregori, uratowali Ravena i ich dziecko. Shea wyglądała tak delikatnie, z jej małymi, delikatnymi rysami i zaokrąglonym brzuchem, ale znał rdzeń absolutnej odwagi i zaangażowania, żelazny charakter, który żył i oddychał w niej. Jako człowiek, była znanym chirurgiem i pracownikiem naukowym, błyskotliwą kobietą, a teraz, jako karpatianka, przekierowała wszystkie te umiejętności na swoją pracę, próbując ratować ich gatunek od wyginięcia. "Z ręką na sercu, Jacques, mąka i fartuch nie zabierają z wizerunku obraz niebezpiecznego drapieżnika," powiedział Michaił, natychmiast łączenie z nią siły, dokuczając swojemu młodszemu bratu, chociaż śmiech i żarty byli rzadkie między nimi. Jacques odwrócił się do swojego brata, dużo bardziej zrelaksowany, niż był sekundę wcześniej. Uspokajający wpływ Shea sprawił że maleńkie czerwone płomienie odeszły z jego oczu i warczenie zniknęło z jego warg. "Nie zachęcaj jej," zaprotestował. Michaił zerknął na Sheę. Pozostała zamknąć w ramionach jego brata, jej głowa opadła do tyłu na jego klatkę piersiową, obojętna na mąkę pokrywającą ich oboje. "Nie sądzę, że ona potrzebuje dużo zachęty" powiedział Michaił. "Zostawię cię z twoim pieczeniem, ponieważ muszę iść. Chcę porozmawiać z Aidanem i Julianem. " Sprawdzisz kobietę twierdzącą, że jest krewną Shea. Michaił ledwie pochylił swoją głowę. "Julian przyjaźnił się kiedyś z Dimitri, prawda?" "Paręset lat temu," powiedział Jacques, jego oczy nagle stały się ostrożne. "Dlaczego pytasz?"