Darynda Jones
„For I Have Sinned”
made by:
divinehotties
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
2
- Spadanie. Pamiętam spadanie.
Spojrzałam na kobietę, do której mówiłam. Leżała skulona w swoim łóżku, cała
zakryta kołdrą w królika Bugsa, spod której widoczne były tylko kasztanowe pasma jej
włosów. Wciąż była zaspana, o czym świadczyły jej lakoniczne odpowiedzi na moje
kłopotliwe położenie.
- Mmm – mmm. Kontynuuj – powiedziała półprzytomnym głosem, dodatkowo
przytłumionym przez nakrycie.
- Ale to już wszystko. Nic więcej nie pamiętam. – Gdy nie odpowiadała,
spojrzałam w dół na koszulę nocną, którą miałam na sobie i próbowałam pozbierać do
kupy kawałki posiadanych wspomnień. Co się stało? Jak się tu znalazłam? Gdzie
jestem?
Odwróciłam się i spojrzałam przez okno mieszkania tej kobiety na chłodną noc
w mieście. Mogłam dostrzec światła uliczne i ciemne kształty budynków, ale w tej
chwili wszystko wydawało się jakieś inne.
Konkretne przedmioty sprawiały wrażenie odległych i niepewnych. Blask
emanujący z latarni wydawał się bardziej sugestywny niż rzeczywistość. Wszystkie
światła takie były, z wyjątkiem tego bijącego od tej kobiety, z czego zdałam sobie
sprawę, gdy się do niej odwróciłam.
Mieniła się jak ciekłe złoto, skrząc i błyszcząc nawet przez nakrycie. I była
jedyną rzeczą, na której mogłam się skupić i naprawdę zobaczyć.
Gibkie palce zawinęły się wokół kołdry i wysunęła się spod niej ciemna głowa z
wciąż zamkniętymi oczami i twarzą, która błyszczała i lśniła. Brwi kobiety zsunęły się
w jedną linię z powodu półprzytomnej irytacji, a następnie odwróciła się na drugi bok
jakby izolując się od świata. Wkrótce jej oddech się wyrównał i dopóki się nie
odezwała myślałam, że znów zasnęła.
- To wszystko, co pamiętasz? Spadanie?
Zaskoczona wyprostowałam ramiona. Siedziałam na jej kredensie, ponieważ
jedyne krzesło w pokoju było zagrzebane pod stertą ubrań.
- Tak.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
3
- Biorąc pod uwagę fakt, że tu jesteś – powiedziała, pocierając czoło wierzchem
dłoni. – Powiedziałabym, że twoje lądowanie było dość gwałtowne.
Przełknęłam i oblizałam usta, ale nie miały żadnego smaku, żadnej tekstury,
tak jakbym właśnie wyszła znieczulona od dentysty.
Z pochyloną głową zadałam pytanie, na które znałam odpowiedź.
- Jestem martwa?
- Jak zimny trup w sierpniu. Która godzina?
Powstrzymując łkanie smutku, spojrzałam na zegarek na jej nocnym stoliku,
ale cyfry, choć wyglądały znajomo, nie miały już sensu. Nie miały znaczenia. Podparła
się na łokciu i przez kołtun niesfornych włosów spojrzała do tyłu na zegar. Następnie
zerknęła na mnie i wstrzymałam oddech. Jej oczy były piękne, głębokie i promiennie
złote. Patrząc przez pasma ciemnych włosów wyglądała jak pantera wychodząc z
dżungli. Ten widok był eteryczny.
- Nie mogłaś umrzeć później? – spytała głosem ciężkim od znużenia. – Coś
około dajmy na to dziewiątej dwanaście?
Zaczęłam odpowiadać, ale zdałam sobie sprawę z tego, że ona na to nie czeka.
Ściągnęła z siebie narzutę ukazując koszulkę z obrazkiem Blue Oyster Cult1 i rozebrała
się z towarzyszącym temu najdłuższym ziewnięciem, jakie słyszałam. Ale nawet to nie
mogło zburzyć całkowicie jej uroku i zastanowiłam się czym była. Gdy wypełzała z
łóżka i kierowała się do drzwi pomyślałam, że może być aniołem.
Może utknęła na ziemi, wysłana pomagać tym, którzy tu utknęli. Co za
szlachetna żywa istota.
- Klinowy2 alert – powiedziała nakładając bokserki jako bieliznę.
Mrugnęłam i próbowałam się odwrócić, ale zdarzyło się to tak szybko, że nie
zdążyłam. Było to dla mnie trochę dziwne, ale ona wydawała się tym ani trochę nie
przejmować.
1 Blue Öyster Cult – amerykańska grupa muzyczna wykonująca rock założona w Long Island, Nowy
Jork.
2 http://pl.wikipedia.org/wiki/Wedgie Chodzi to o „zabawę” potocznie zwaną „klinem”. Polega na
podciągnięciu czyichś majtek najwyżej jak się da.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
4
- Jeśli mamy rozwiązać tą sprawę... – uniosła palec do góry – ...potrzebujemy
dużo kawy.
Podążyłam za nią do maleńkiej kuchni, która przypominała mi nowojorską salę
koncertową.
Czekaj, mi. Moja kuchnia. Odwróciłam się do niej z wielkim uśmiechem.
- Miałam kuchnię. Pamiętam to.
- Wspaniale – powiedziała, wsypując kawę do filtra. – Niestety to tyczy się
również jakiś pięciu bilionów innych ludzi. Ale zawsze to jakiś początek.
- Tak - odparłam, obchodząc wyspę dla lepszego widoku. – Ale moja jest dużo,
dużo większa, z płytkami na ścianach i granitowymi blatami.
Zatrzymała się i spojrzała mi w oczy.
- Czy obrażasz moją kuchnię?
- Nie! – powiedziałam. Uraziłam ją. – Ani trochę. Ja tylko próbowałam...
- Tylko żartowałam – zachichotała do siebie. – Raz nawet chciałam ją
powiększyć, ale nie umiem skoncentrować się wystarczająco długo, by doprowadzić to
do końca. Poza tym wynajmuję to. Coś mówiłaś?
- Racja. – Spojrzałam na nią z niepewnością kogoś, kto obstawił konia, a
następnie dowiedział się, że brakuje mu nogi. – To jeszcze raz, kim jesteś?
Po odstawieniu dzbanka do podgrzania, odwróciła się i poświęciła mi całą
swoją uwagę.
- Muszę cię ostrzec, że to będzie brzmiało strasznie.
Do tego kulawego konia dodaj ślepotę.
- Dobra.
- Mam na imię Charlotte Davidson, ale mów mi Charley i jestem Ponurym
Żniwiarzem.
Powietrze uciekło mi z płuc, gdy stałam tam patrząc na nią w górę i w dół, i
starając za nią nadążyć.
Uśmiechnęła się porozumiewawczo.
- Nie martw się. Nie musisz oddychać. Lubisz orzechy laskowe?
Po długiej chwili spytałam.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
5
- Co?
- W kawie?
Zamrugałam i spojrzałam na dzbanek.
- Mogę pić kawę?
- Och nie. Przykro mi. Po prostu zastanawiałam się czy lubiłaś orzechy laskowe.
No wiesz, kiedy przyzwyczajasz się do picia kawy.
Taplając się w morzu zmieszania, spytałam:
- Co to ma wspólnego z czymkolwiek?
- Tylko nie z czymkolwiek. Orzechy rządzą. – Sięgnęła do szafki po filiżankę. –
Ale to może wrócić ci pamięć. Lubisz czekoladę? Żelki? Metaamfetaminę?
Sapnęłam i rozejrzałam się za lustrem.
- Och mój Boże, czy ja wyglądam jak ćpun?
- Nie – potrząsnęła głową. – Absolutnie nie. – Po rzuceniu dodatkowego,
ukradkowego spojrzenia przez ramię, dodała. – Chyba, no cóż, nie jest źle.
Patrząc na swoje ramiona zdałam sobie sprawę, że są trochę zbyt chude. I kolor
mojej skóry nie był dobry, ale to nie mogło być od tego całego umierania? Gdybym
tylko mogła sobie przypomnieć kim byłam i jak umarłam. Pamiętałam tylko spadanie.
To było to. I sięganie po coś po upadku, ale po co?
- Czy to normalne, że ludzie zapominają kim są, no wiesz, po przejściu?
Wzruszyła ramionami mieszając kawę.
- Nie zdarza się za często, ale się zdarza. Szczególnie jeśli śmierć była
wyjątkowo traumatyczna.
- Może zostałam zamordowana. – Mocno próbowałam sobie przypomnieć,
odpychając mgłę z mojej głowy. – Czekaj. Nie mogę pić kawy. Nie mogłam jej pić
nawet, gdy byłam żywa.
- Dlaczego?
- Wydaje mi się, że mnie od niej mdliło.
Chwyciła filiżankę i przeszła do małego salonu. Wtedy w kącie pokoju
zauważyłam małego, boleśnie chudego mężczyznę odwróconego do nas tyłem i z
unoszącymi się gołymi palcami kilka centymetrów nad ziemią.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
6
- Mówiłam, że coś będzie ci świtać. Kawa jest wielofunkcyjna w tym temacie.
Może jesteś chora. Byłaś w szpitalu?
Wskazałam na kąt palcem.
- Tam jest facet…
- Och, to jest pan Wong. – Usiadła przy swoim komputerze i trąciła mysz,
budząc sprzęt ze stanu hibernacji. – Hej panie Wong – powiedziała machając dłonią.
– Jak tam wiszenie?
- On po prostu…
- Unosi się. Tak, przywykniesz do tego. Masz jakiś pomysł na swoje imię?
Skupiłam się na niej, ale kątem oka cały czas obserwowałam pana Wonga.
- Nie bardzo. Czy on nie żyje?
- Jasne, że tak. Jak również nie mówi. Usiądź. – Wskazała na krzesło przy
biurku, więc usiadłam, gdy zalogowała się do bazy danych. – Sprawdzę ostatnie zgony
w Dzienniku Albuquerque, zobaczymy może gdzieś ci zadzwoni.
Kiedy czekała na odpowiedź z serwera, podciągnęła nogi na krzesło i
poruszając się ostrożnie by nie rozlać kawy, którą trzymała obiema rękami, oparła
brodę na kolanach. Dopiero wtedy zauważyłam, że miała na sobie grube, włóczkowe
skarpety. Włosy opadające jej za ramiona były w zupełnym nieładzie. Wyglądała jak
dziecko czekające w sobotni poranek na swoje bajki.
- Nie wyglądasz jak Ponury Żniwiarz.
- Wiem to aż za dobrze – powiedziała i posłała w moim kierunku ostre
spojrzenie – Mary Jane Holbrook.
- Kto? – spytałam.
Zerknęła z powrotem na ekran.
- Och cholera, nieważne. Miała osiemdziesiąt cztery lata, gdy umarła.
Spojrzałam na monitor, ale kolorowe piksele sprawiły, że zakręciło mi się w
głowie.
- Cholera wyglądała dobrze jak na swój wiek.
- Dlaczego nie widzę dobrze?
- Jesteś na innej płaszczyźnie – odparła, studiując ekran. – Nie zawsze
wszystko przybiera dobrą formę. Co ty na Jennifer Sandoval?
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
7
- Nie brzmi znajomo – pokręciłam głową. – Wyglądam jak ona?
- Nie mam pojęcia. Jestem teraz w policyjnej bazie. Nie ma tu fotek.
Inne wspomnienie napłynęło, tak niewiarygodne, tak okropne, że musiałam
przygryźć wargę, by nie sapnąć. Musiałam to źle zapamiętać. To nie mogło się
wydarzyć.
- Nic nie mam – powiedziała, przenosząc spojrzenie ze mnie na filiżankę.
Wzięła głęboki oddech lustrując mnie od stóp do głów. – Nie wspominając, że mogłaś
umrzeć gdziekolwiek na świecie i bądźmy szczerzy, w każdym czasie. Nie mogę być
zawsze i wszędzie. Nie jestem w stanie nic odczytać z twojego ubrania i fryzury poza
tym, że mogłaś umrzeć w ciągu ostatnich dwudziestu lat.
- Dwadzieścia lat? – spytałam przerażona. – Masz na myśli, że mogłam chodzić
po ziemi od dekad?
Skinęła głową.
- Ale czas nie działa tak samo na twojej płaszczyźnie. Nie jest linearny. Ale coś
zaczyna do ciebie wracać, prawda? Pamiętasz coś jeszcze?
To musiało być widoczne na mojej twarzy, horror świadomości, trzask
przerażenia przeszedł mi po plecach.
- Tak, ale to nie może być prawda. Ja po prostu… To nie może być prawda.
Rzuciła mi sympatyczne spojrzenie spod rzęs.
- Możesz mi wszystko powiedzieć. Mam bardzo rygorystyczną zasadę
poufności. Cóż, i tak nikt by mi nie uwierzył.
Spojrzałam w dół, na moje ręce lub, co ważniejsze, na nadgarstki, ale wyglądały
na nietknięte. Ale pamiętałam spadanie. Może skoczyłam z budynku lub mostu.
- Myślę, że popełniłam samobójstwo – powiedziałam paląc się ze wstydu.
- Och. Tak mi przykro kochanie. – Położyła dłoń na mojej i choć fizycznie
niczego nie czułam, odbierałam promieniujące od niej ciepło, czyste i zachęcające.
Nagle nie chciałam niczego więcej poza rozpłakaniem się. Jak mogłam zrobić coś
takiego? Kochałam życie. To pamiętałam. Nie pragnęłam niczego więcej niż żyć i być
zdrową oraz normalną.
- Czekaj... – Spojrzałam na nią – Jeśli popełniłam samobójstwo to czy nie
powinnam iść do piekła?
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
8
Ścisnęła moją rękę.
- To nie działa w ten sposób, choć wiele religii tak właśnie twierdzi. Czasami
nasze fizyczne ciała wysyłają nas do miejsca, z których nie mogą wypełznąć. To nie
nasza wina.
Poczułam wilgoć spływającą mi po twarzy i zdziwiłam się, że wciąż mogłam
płakać.
- Możesz powiedzieć mi co pamiętasz?
Otarłam dłonią policzek i wzięłam głęboki oddech.
- Pamiętam tylko decyzję o śmierci. To był świadomy wybór. – Zacisnęłam
usta, aby nie wybuchnąć płaczem. Jak mogłam to zrobić? Jakiego rodzajem
człowiekiem to mnie czyniło? Odebrałam święte życie, które było mi dane. Jakby było
niczym. Jakbym ja była nikim.
- Kochanie istnieje setka powodów, dla których mogłabyś podjąć tą decyzję. –
Wskazała na moją koszulę nocną. – Może jednak byłaś chora. Czasami… czasami
chorzy na raka odbierają sobie życie bez egoistycznych powodów.
Zmarszczyłam brwi w zamyśleniu. Rak nie brzmiał dobrze, ale miałam
niewyraźne wrażenie, że za bardzo się nie myliła. Kiedy rzuciła szybkie spojrzenie w
kierunku mojego brzucha i natychmiast się odwróciła, a ja spojrzałam w dół i
zauważyłam miękkie zaokrąglenie wypełniające moją koszulę.
Sapnęłam zanim mogłam to powstrzymać.
- Byłam w ciąży? – Prawie krzyknęłam, nie dowierzając. Zakryłam usta obiema
dłońmi, gdy spojrzałam na nią. – Proszę powiedz mi, że kiedy popełniłam
samobójstwo nie byłam w ciąży – poprosiłam przytłumionym głosem.
Odstawiła swoją filiżankę z kawą i wzięła moje dłonie w swoje, a ja dopiero
wtedy zdałam sobie sprawę, że może mnie dotykać. Przy niej miałam ciało, ale też
mogłam przechodzić przez ściany. Robiłam tak starając się dotrzeć do niej, do jej
światła.
- Tego nie wiemy – powiedziała, jej głos był stanowczy i uspokajający. –
Dowiemy się co ci się przytrafiło. Obiecuję.
Szczerość w złotej głębi jej oczu uspokoiła mnie.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
9
- Ale teraz potrzebuję prysznica.
Po kolejnym szybkim ściśnięciu moich rąk, Charley poszła się ubrać. Gdy jej
nie było zwiedzałam mieszkanie starając się przypomnieć sobie jak najwięcej.
Najbardziej chciałam wiedzieć kim byłam. Kim jestem. Przejechałam ręką po brzuchu
oglądając jej kolekcję książek. Gest ten był tak naturalny jak oddychanie, jakbym
robiła to od długiego czasu. Ciąża nie wyglądała na zaawansowaną, ale wystarczającą,
by być widoczną. Być może szósty miesiąc? Może trochę mniej?
Moje serce ścisnęło się i zmusiłam swoje myśli do oderwania się od tego i
skupienia uwagi na tym, co widziałam. Charley miała książki począwszy od Jane
Austen, JR Ward i wszystko pomiędzy tym. Nigdy nie przeczytałam „Słodkiej, dzikiej
miłości”, ale musiała być naprawdę dobrą książką. Miała ją w trzech wydaniach. Po
tym minęłam kąt pana Wonga i zwiedziłam resztę jej mieszkania w kształcie pudełka
w mniej niż trzydzieści sekund. Pomyślałam, by zacząć jakąś rozmowę z panem
Wongiem, ale wydawał się medytować, więc walnęłam się na kanapie Charley i
pozwoliłam mojemu umysłowi dryfować.
Zatrzymał się w miejscu tęsknoty, potrzeby tak desperackiej i tak
obezwładniającej, że chciałam oddać za to swoje życie. Jak nastolatka, która myśli, że
umrze, bo tatuś nie kupi jej nowego samochodu. Czy moje potrzeby były tak
powierzchowne? Nie mogłam nic na to poradzić, ale zastanawiałam się nad tym,
ponieważ nie miałam pojęcia, za czym tak tęskniłam. Popełniłam samobójstwo,
ponieważ chciałam czegoś, czego nie mogłam mieć? Czy mogłam być aż tak
dziecinna? Tak bezduszna? Szczególnie z dzieckiem w drodze?
- Gotowa? – zapytała Charley.
Otworzyłam oczy na ciemność i musiałam się skoncentrować, by utrzymać
orientację. Wydawało się, że ześlizguję się spadając w zapomnienie. Wtedy w oddali
zobaczyłam jej światło i podążałam w jego kierunku aż ponownie znalazłam się w jej
salonie.
-Wszystko w porządku? – zapytała.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
10
Umyła się i ubrała w dżinsy oraz białą bluzę z kapturem. Włosy związała w
kucyk i po raz pierwszy zobaczyłam w pełni jej twarz. Była taką pięknością.
Zastanowiłam się czy wiedziała o tym.
Kiedy nastawiła kolejny dzbanek kawy, zmarszczyłam brwi w niemym pytaniu.
- To dla mojej przyjaciółki Cookie. Mieszka naprzeciwko. – Mówiąc to pisała
coś w notesie. – Niedługo przyjdzie na kawę, a my musimy już lecieć.
- Musimy? – spytałam. Może się czegoś dowiedziała.
- Musimy. Myślę, że twoja koszula jest nowa. – Wskazała na nią głową. – Pod
prysznicem przypomniałam sobie, że widziałam taką w sklepie.
Spojrzałam w kierunku jej łazienki.
- Musisz mieć naprawdę duży prysznic.
- Zabawna jesteś. Widziałam ją niedawno, co oznacza, że umarłaś też
niedawno. Prawdopodobnie dopiero co.
- Naprawdę? – spojrzałam na swoją koszulę. Wyglądała na nową.
Przykleiła notatkę do dzbanka na kawę.
- Przekaż jej moją wiadomość, kochany – powiedziała, a następnie chwyciła
torbę i skierowała się do drzwi.
Przyglądałam się dzbankowi dłuższą chwilę, wystarczająco długą, by zdać sobie
sprawę, że żartowała. Trochę mi ulżyło, że jej nie odpowiedział. To wszystko było dla
mnie nowe. Kto mógł wiedzieć co w tym świecie było żywe, a co nie? Na tej
płaszczyźnie?
- Czekaj aż poznasz Misery – powiedziała przez ramię. Zatrzymała się, gdy
otworzyła drzwi i zobaczyła wysokiego człowieka blokującego wyjście. A przynajmniej
wydawało mi się, że to był człowiek. Opierał się o futrynę krzyżując ramiona na
szerokiej klacie i uśmiechał się jednym kącikiem ust, zapierając dech w piersi.
Ale był inny. Mroczny. Dziki. Powietrze wokół niego wydawało się poruszać,
jakby on sam wytwarzał jakieś turbulencje. I odniosłam wrażenie, że nie był tylko z
krwi i ciała. Reszta niego była dymem i cieniem. Sam widok oraz magnetyzm bijący z
jego osoby osłabił moje kolana.
Charley oparła rękę na biodrze.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
11
- Gdzieś ty był? – spytała, wyraźnie wkurzona.
- Tęskniłaś?
- Ani trochę – powiedziała, głośniej prychając, by podkreślić pozorny wstręt.
Nie nabrała żadnego z nas.
- Jesteś taką beznadziejną kłamczuchą. – Jego uśmiech powiększył się
odsłaniając rząd białych zębów i zwątpiłam czy mogłabym odwrócić od niego
spojrzenie, nawet gdyby ktoś mi zapłacił. Mówiąc prościej, był oszałamiający. Gęste,
czarne włosy. Pełne usta. Przenikliwe, ciemne oczy okolone długimi rzęsami. I
najbardziej diabelski uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam.
- Mówiłam ci wcześniej, że jestem wspaniałym kłamcą. Ty jesteś po prostu
bardzo bystry. I mam sprawę, jeśli pozwolisz. – Próbowała go ominąć, ale oparł ramię
po drugiej stronie futryny i przechylił głowę.
- Co się stało?
- Co? – spytała cienkim i piskliwym głosem. Zbliżył się do niej. – Nic. Mam
sprawę.
Zacisnął usta i przyglądał się jej dłuższą chwilę. Kiedy pokazała mu gestem, by
odszedł, spojrzał ponad jej głową i zapytał.
- Kim jest ta martwa laska?
- Reyes… - Spojrzała na mnie przepraszająco i wtedy odwróciła się z powrotem
do niego. – To było koszmarnie niegrzeczne.
- Umm, syn Szatana, pamiętasz? – powiedział, najwyraźniej nawiązując do
siebie. – Nie chcesz wiedzieć, co tu robię?
- Nie.
Czekaj, czy on powiedział syn Szatana?
- Mam szczery zamiar sprzedać ci kopa w pachwinę jeśli się nie ruszysz –
powiedziała Charley prostując się.
Reyes pochylił się aż jego usta znalazły się przy jej uchu.
- W tej chwili nie jestem materialny, Dutch.
I tak kopnęła, ale gdy to zrobiła, jego już nie było. Rozpłynął się w powietrzu.
Został tylko ciemny chichoczący dym, który też szybko zniknął.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
12
Charley odwróciła się do mnie.
- Przepraszam za to. Mamy kilka rzeczy do dogadania. Po pierwsze szacunek
do moich klientów – powiedziała przez zaciśnięte zęby zanim wyszła przez drzwi.
Poszłam za nią.
- Czy on powiedział „syn Szatana”?
- Taa. Chodzi o to całe zło wcielone. I możesz mi wierzyć, dobrze mu z tym.
Nie mogłam sobie wyobrazić, żeby cokolwiek mu nie pasowało.
Weszłyśmy w nocne powietrze, w ciemność o grubej, syropowatej konsystencji,
która mimo wszystko nie przeszkadzała mojemu wzrokowi, no może jedynie spłycała
kolory. Ale znowu latarnie zaciemniały teren przed nami. Efekt był surrealistyczny.
- To... – powiedziała Charley wskazując na czerwonego Jeepa Wranglera. –
...jest Misery. Jestem w niej zakochana, ale nie mów mojej siostrze. Ona jest
psychiatrą i będzie z tego powodu odprawiać psychiatryczne gówno.
Wsiadłyśmy i Charley obudziła Jeepa do życia z dreszczem podkręcając
temperaturę grzania. Wtedy zdałam sobie sprawę, że nie jest mi zimno. Ani gorąco.
Ani nijak. Najwyraźniej temperatura, tak samo jak smak i tekstura, była dla mnie
stracona.
Kiedy jechałyśmy ulicą, której nie rozpoznawałam, położyłam sobie dłonie na
kolanach i zapytałam ją niechętnie:
- Czy on przyszedł po mnie? – Uniosła pytająco brwi. – Syn Szatana. Czy
przeszedł, by zabrać mnie do piekła?
Po skręcie do sklepu spożywczego Charley zatrzymała się, zgasiła silnik i całą
swoją uwagę skupiła na mnie.
- Słuchaj, mogę ci przysiąc, że jeśli miałabyś zaplanowany lot w dół, to już by
cię tu nie było i nie odbywałybyśmy tej rozmowy.
- Ale ja tak jawnie grzeszyłam.
- No co ty? – spytała, a złośliwy uśmieszek rozświetlił jej twarz. – Jestem dość
pewna, że ja też zgrzeszyłam kilka razy. I według kilku religii mam zamiar zgrzeszyć
ponownie.
Zamrugałam i rozejrzałam się próbując wymyślić o czym ona mówi.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
13
- Mam zamiar tam wejść i zrobić sobie mocha latte z bitą śmietaną. Kofeina.
Kalorie. – Pochyliła się i szepnęła. – Wulgarna przyjemność.
Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- Nie możesz po prostu wypić kubka kawy?
- Tak, no cóż, kawa. To latte. Mocha latte. Z bitą śmietanką. To nie jest to
samo. – Mrugnęła do mnie jednym okiem i wyskoczyła z Jeepa.
Postanowiłam pójść za nią.
- A poza tym skończyłam ze zwykłą kawą. – Spojrzała na zegarek. – Jakąś
minutę temu.
- Rozśmieszasz mnie.
- A ty jesteś w sklepie spożywczym o piątej rano w nocnej koszuli i uszastych
króliczych kapciach – powiedziała szeptem.
Miała rację. Powinnam mieć na tyle przyzwoitości, by być przytomną.
- To jaka historia jest między tobą a tym gościem?
- Reyesem? – spytała wyjmując swoją komórkę, kiedy maszyna napełniała jej
kubek. Otworzyła ją udając dla postronnego obserwatora, że prowadzi z kimś
rozmowę telefoniczną. – Cóż, poza tym, że on jest najgorętszym towarem po tej
stronie Merkurego - mam na myśli to, że został uformowany w ogniu piekielnym –
powiedziała marszcząc brwi i napełniając drugi kubek. – To jest czymś w rodzaju
wrzodu na dupie.
- Ale go lubisz.
Położyła pokrywki na obu kubkach, ramieniem przycisnęła telefon tak, aby
nadal mogła udawać, że rozmawia, po czym udała się do kasjera.
- Jeśli mówisz o tym, że on sprawia, iż topnieją mi wnętrzności i miękną
kolana, to tak, lubię go. – Przycisnęła telefon do piersi tak jakby chciała przerwać na
chwilę rozmowę i powiedziała do kasjera: - Musimy przestać się spotykać w taki
sposób.
Wydając jej resztę uśmiechnął się nieśmiało.
-Widzimy się jutro wieczór?
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
14
- Jeśli będziesz miał szczęście – odpowiedziała z zalotnym przymrużeniem oka.
Mogła dawać lekcje flirtu.
- Często tu przychodzisz? – zapytałam.
Wzruszając ramionami wspięła się z powrotem do swojego Jeepa. Ja przeszłam
przez drzwi, żeby usiąść na miejscu pasażera.
- Tylko każdej nocy, albo coś koło tego. Mają tu naprawdę dobrą latte. Ale i tak
on jest wrzodem na dupie.
- Kasjer?
- Reyes.
- Och – Och nie mogłam na to poradzić, że zaczęłam się zastanawiać jakie było
życie Charley. Chodzi mi o to, co za istota promieniująca światłem włóczy się z synem
Szatana? – To co, masz jakieś super moce?
Skręcając w Central Avenue obdarowała mnie kwestionującym spojrzeniem.
- Masz na myśli coś takiego jak to czy mogę latać?
Zaśmiałam się.
- Nie. Zaraz...– powiedziałam myśląc nad tym. – Umiesz?
Tym razem się roześmiała.
- Nie, chyba że jestem na bardzo silnych środkach przeciwbólowych.
- To co jeszcze oprócz tego, że promieniujesz światłem robisz jako Ponury
Żniwiarz?
- Wiesz co, wszyscy mówią, że jestem dość jasna. Ja tego nie widzę. –
Przyglądała się swojej ręce ciągle ją obracając. – Tak jak żyjący, na szczęście. Ale
najczęściej po prostu spędzam dużo czasu pomagając martwym z ich
niedokończonymi sprawami, z braku innego określenia, tym którzy nie przeszli i
błądzą po ziemi. Do czasu aż są gotowi mogą przejść przeze mnie.
- Przez ciebie? – zapytałam lekko oszołomiona. – Dosłownie?
Tak. Nie wspominałam o tym? – Kiedy pokręciłam głową zapytała: - Mam
nadzieję, że to cię nie przeraża? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha. – Wybuchnęła
śmiechem, a ja powoli podryfowałam do swoich dylematów. Po chwili przestała się
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
15
śmiać i powiedziała: - Dobra, to było za szybko. Nowi nie mają najlepszego poczucia
humoru.
- Sorry, jestem teraz trochę martwa.
Uśmiechnęła się i skinęła głową.
- Dobrze, zaczynasz łapać.
Odwzajemniłam grymas ale odwróciłam się, żeby nie mogła tego zobaczyć. Nie
chciałam poczuć się tu dobrze, w tym miejscu próżni i samotności.
Wjechałyśmy na parking szpitala Presbyterian i udałyśmy się na oddział
położniczy. Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, co ona robi sprawdzając, czy nikt tu
nie zmarł w czasie porodu, czy coś takiego. Opanował mnie wstyd. Podjęłam decyzję,
by umrzeć. Czułam to. Nigdy nie dotarłabym na porodówkę.
- Czy naprawdę masz zamiar wypić je obie? – zapytałam ją.
- Och nie. To łapówki, żeby wejść.
Kiedy zbliżałyśmy się do oddziału odwróciła się do mnie, zabrała palec
wskazujący z jednego z kubków i umieściła sobie na ustach uciszając mnie.
- Dlaczego mam być cicho? Przecież i tak nikt nie może mnie usłyszeć?
- Ponieważ będziesz rujnować mój nastrój.
Zmarszczyłam brwi, kiedy ona podbiegła do bocznej ściany i przywarła do niej.
Po sprawdzeniu reszty korytarza przeszła na prawo przekradając się bliżej oddziału
położniczego. Prawie potknęła się – na niczym, absolutnie niczym – z zadyszką
odzyskała równowagę, po czym ponownie przycisnęła się do ściany, a długie
westchnienie ulgi uciekło z jej ust.
O tak. Była szurnięta.
Kobiecy głos dochodzący z głośnika zza zamkniętych drzwi odbił się echem od
ścian sali.
- Davidson, co ty wyprawiasz?
Charley zrezygnowała z pozorów i wcisnęła guzik.
- Nic. Odbiór.
- To nie jest walkie-talkie, Charley.
- Zrozumiałam. Odbiór.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
16
Po miękkim chichotaniu głos zapytał:
- Czy chcesz wejść?
- A czy ty chcesz mocha latte?
Nie padło już ani jedno słowo. Drzwi otworzyły się. Charley obdarowała mnie
zadowolonym uśmiechem i uniosła w górę kubki.
- Mówiłam ci. Lepsze niż złoto. – Skończyłyśmy w dyżurce pielęgniarek, gdzie
siedziały dwie z nich wypełniając karty. – Nie to, żebym kiedykolwiek próbowała złota
– dodała Charley szepcząc przez ramię.
Jedna z pielęgniarek spojrzała w górę, wspaniała hiszpanka obcięta na
krótkiego boba i z oczami w kształcie migdałów. Głód na jej twarzy mówił wszystko.
Złapała kawę i pociągnęła niezdecydowanego łyka, najpierw dmuchając pod
pokrywkę.
- Minęły wieki. Czemu zawdzięczam tę przyjemność? – zapytała, a kiedy
przełykała zadowolenie odmalowało się na jej twarzy. Potem uśmiechnęła się, wyszła
zza biurka i przytuliła Charley w niedźwiedzim uścisku.
- Cóż...
- Masz mokre włosy – powiedziała przerywając. – Charley. Proszę cię, na
zewnątrz jest jakieś siedem stopni.
- Niemożliwe. Najwyżej dziewięć.
Zaczęłam się rozglądać podczas gdy Charley i jej przyjaciółka skupiły się na
przeszukiwaniu szpitalnego komputera. Sale wokół były ciemne, ale oczywiście
widziałam w nich małe łóżeczka i jakąś masywną maszynerię i po tym poznałam, że
jesteśmy na oddziale wcześniaków. Sam ten widok zdawał się budzić coś we mnie.
Jakąś tęsknotę. Pragnienie. Oślepiającą potrzebę, by stworzyć i chronić, tak potężną,
że to prawie bolesną. Zdusiłam to w sobie i wypchnęłam, po czym zabezpieczyłam
przed jego szponami.
- To co, chcesz się trochę pokręcić? – Kobieta zapytała Charley w chwili, gdy
ponownie się do niej odwróciłam. Zatrzymałam się na moment, po raz kolejny
oszołomiona jej światłem, gdyż otaczała ją jaśniejąca aura.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
17
- Absolutnie, znam po kilka pielęgniarek z każdego szpitala. Dam sobie radę. –
odpowiedziała Charley.
- Czego ona szuka? – zapytałam idącą w krok za mną Charley.
- Och, przepraszam na chwilkę – rzuciła do swojej przyjaciółki i ponownie
otworzyła telefon. Najwyraźniej pielęgniarka nic o mnie nie wiedziała. – Hej, co
słychać?
- Hmm, wszystko dobrze. Czego ona szu...
- Racja, Nancy teraz szuka. Nie trzęś gaciami, wujku Bobie. Coś wymyślimy. –
Pomyślałam, że może tym razem rzeczywiście odebrała telefon, ale po chwili
popatrzyła na mnie i mrugnęła jednym okiem. – Yhy, szuka właśnie czegoś takiego.
Niedawno zmarłej kobiety w ciąży, coś przed trzydziestką. Sprawdza wszystkie
szpitale w mieście.
Spojrzałam na podłogę.
- Ale gdybym odebrała sobie życie...
- Tego nie wiemy – dotknęła mojej ręki, by sprowadzić mnie z powrotem. – Nie
wiemy co się stało.
Właśnie wtedy jej brwi zjechały się w jedną, kiedy spoglądała poprzez mnie, a
wyraz jej twarzy nagle stał się poirytowany.
Odwracając się też to zobaczyłam. Jego. Reyesa. W całej jego chwale. Stał w
korytarzu do dyżurki pielęgniarek i patrzył przez szybę w głąb jednej z tych sal z
wielkimi maszynami oraz malutkim łóżeczkami. Tym razem mogłam uważnie
przyjrzeć się jego szerokim ramionom, twardej piersi, zaciśniętej szczęce i
doskonałym ustom.
Po szybkim spojrzeniu na swoją przyjaciółkę, Charley przybliżyła się do
Reyesa, nadal trzymając telefon przy uchu.
Jej koleżanka tylko rzuciła na nią okiem, ale nie mogła zobaczyć Reyesa, tak
samo, jak nie mogła zobaczyć mnie.
- Chyba nie jesteś nadal zła za to przykładanie-noża-do-gardła, co? – zapytał
nie odwracając wzroku od szyby. – To było dawno temu i nie do końca była to moja
wina.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
18
- Której części „mam sprawę do załatwienia” nie zrozumiałeś? – warknęła
Charley do telefonu.
Reyes nic nie odpowiedział. Z niezwykle uroczym uśmiechem zmienił temat.
- Dzieci są fajne.
Charley też się uśmiechnęła i zajrzała do sali.
- Nawet nie wyglądają na prawdziwe – zgodziła się mrużąc oczy, ale jej twarz
była pełna podziwu. – Wyglądają jak lalki. Cóż, lalki z mnóstwem przewodów i
aparatów oddechowych. Biedne maleństwa.
Reyes dotknął palcem szyby wskazując na coś.
- Ten tam będzie zawodowym piłkarzem.
Na początku Charley roześmiała się, ale kiedy Reyes do niej nie dołączył
spojrzała ostrożnie na niego.
- Skąd to wiesz?
W ogóle nie odrywając oczu od dziecka, powiedział:
- Po prostu wiem.
- O rany – powiedziała patrząc inaczej na dziecko. – Ale jest taki malutki.
Reyes wzruszył ramionami.
- Wyrośnie.
Charley miękko zachichotała.
- Mam nadzieję.
Nie mogłam patrzeć. Nie mogłam zmusić się do tego, by zaakceptować to, co
zrobiłam, by wiedzieć, że zniszczyłam jakieś życie. Życie, które musiałam ocalić.
- Nie chcesz wiedzieć po co tu jestem? – zapytał Reyes po chwili. Miał ręce
skrzyżowane na piersi i gorący wzrok skupiony na Charley.
- Niee.
Zbliżając się o malutki krok ku niej powiedział:
- Mogłabyś odłożyć ten śmieszny telefon?
Ponownie niee. – Kiedy z uwagą przyglądała się malutkiej istotce zza szyby,
Reyes podniósł dłoń i przejechał palcem po jej szczęce oraz szyi, zostawiając ślad
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
19
ciemnej mgły pieszczącej jej skórę. Dziewczyna wzięła głęboki oddech wdychając jego
istotę, przed tym zanim pokręciła głową i odsunęła się.
- Przestań.
Podszedł do niej.
- Zatrzymaj mnie.
Położyła mu dłoń na klatce piersiowej, a on nakrył ją swoją z prośbą widoczną
w oczach, niemal błaganiem. Ale ona go odepchnęła, a on ponownie zniknął z
diabelskim uśmieszkiem, zostawiając za sobą mroczną mgłę.
- Co robisz? – zapytała koleżanka Charley. Szła ku nam korytarzem niosąc w
ręku kartkę papieru.
- Och – powiedziała Charley odzyskując poczucie czasu. – Ja... tu był robak.
Pielęgniarka rozejrzała się.
- A ty go unieszkodliwiłaś? – Charley tylko wzruszyła ramionami i zamknęła
telefon. Przyjaciółka podała jej kartkę. – Jakaś kobieta umarła wczoraj w szpitalu St.
Joseph. Była w ciąży.
Mój puls przyśpieszył gwałtownie, kiedy Charley zaczęła czytać dokument.
Przynajmniej myślę, że tak było. Czy w ogóle mam puls?
- Znasz czas zgonu? – zapytała Charley.
- Nie dokładnie. Jakoś bardzo wcześnie dzisiejszego dnia.
- Ok. – Po ponownym przejrzeniu dokumentu, Charley powiedziała: - Cóż, w
takim razie myślę, że muszę jechać do St. Joseph. Dzięki za pomoc.
- Dzięki za mocha latte – odpowiedziała pielęgniarka wciągając Charley w
uścisk. – A pewnego dnia powiesz mi o co w tym wszystkim chodzi.
- Pewnego dnia – zgodziła się przez ramię, uśmiechając do drugiej kobiety.
Do St. Joseph musiałyśmy przejechać przez całe miasto, a żadna z nas nie była
zbytnio rozmowna. Kiedy słońce dopiero wstawało na horyzoncie parking szpitalny
był prawie pusty. Ale to było światło jakie znałam. Kolorowe i wspaniałe. Naturalne.
Weszłyśmy do budynku i odszukałyśmy dyżurującą pielęgniarkę nazywającą
się Jillian Lightfoot. Charley przedstawiła się i zapytała o mnie twierdząc że jest moją
przyjaciółką i że jest chora ze zmartwienia.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
20
- Nie jestem pewna czy to ta sama kobieta. Jak nazywa się twoja przyjaciółka?
Kurde. Nie pomyślałam o tym. Spojrzałam na Charley, kiedy ścisnęła papier i
ukradkiem spojrzała w moją stronę zanim powiedziała:
- Jo. Jo Montgomery.
To było moje imię! Poznałam je od razu. Dotknęłam klatki piersiowej i twarzy
w rozpoznaniu. Byłam Jo Anne Montgomery.
Charley spojrzała na mnie i uśmiechnęła się smutno.
- To ona – powiedziała pielęgniarka. – Tak bardzo mi przykro z powodu twojej
straty. Jej rodzina również tu jest.
- Mogę się z nimi zobaczyć? – zapytała Charley.
- Cóż – zawahała się niepewna, co powinna zrobić. – Jest jeszcze wcześnie. Nie
sądzę, by ktokolwiek zapamiętał, że nie jesteś spokrewniona, ale najpierw muszę
zapytać. Oni są teraz z dzieckiem.
Znieruchomiałam, kiedy wszystko zaczęło wracać, niczym zalewająca mnie fala
emocji.
Charley zdawała się wyczuwać moje cierpienie.
- Byłabym wdzięczna – powiedziała do pielęgniarki, a następnie splotła palce z
moimi i pociągnęła do najbliższej łazienki. – Zaraz wrócę – krzyknęła zanim
zamknęła drzwi. Potem odwróciła się do mnie, a ja osunęłam się na podłogę. Uklękła
obok mnie, bo nie byłam w stanie utrzymać na nogach mojej wagi, znikomej, ale
jednak.
- Wszystko w porządku, kochanie? – zapytała, jej głos był miękki.
- Spadałam – powiedziałam, zbierając do kupy ostatnie minuty mojego życia. –
Wiedziałam, że coś jest nie tak, więc sięgnęłam po telefon, ale upadłam i straciłam
przytomność. Nie pamiętam nic więcej.
- Ktoś musiał cię znaleźć – powiedziała. – Byłaś wtedy w domu?
- Tak. Czekaj, nie. Wprowadziłam się do moich rodziców. Byłam u matki! –
krzyknęłam, a zmartwienie wypełniło każdą komórkę mojej istoty. – Ona będzie taka
smutna.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
21
Zaczęłam szlochać i płakać tak mocno, że nie mogłam złapać tchu. Dobre było
to, że go nie potrzebowałam. Charley owinęła ramiona wokół mnie, a ja czułam jak jej
światło przenika do mnie, rozgrzewając i lecząc jak świetlana maść. Zgubiłam się w
czasie, kiedy mój umysł powrócił do kilku ostatnich miesięcy mojego życia, ciąży,
nadziei, decyzji, które podjęłam wiedząc, że mogę ich nie przetrwać.
Kiedy ponownie się rozejrzałam, Charley dokądś mnie prowadziła. Teraz
znajdowałyśmy się w sali szpitalnej, w której moja matka gaworzyła do małego
zawiniątka.
- Jak ona ma na imię? – zapytała Charley.
Moja matka – moja piękna, silna matka, która martwiła się tak bardzo i tak
długo - trzymała w objęciach dziewczynkę.
- Ma na imię Melody Jo Anne – powiedziała, a jej oczy błyszczały dumą.
- Czekaj – powiedziałam do Charley. – Wybraliśmy dla małej imiona Melody
Ruth.
Charley oderwała wzrok od Melody i zapytała moją matkę:
- Myślałam, że Jo zdecydowała nazwać małą Melody Ruth.
Moja matka zaśmiała się, a łzy zalśniły w jej oczach.
- Tak zdecydowałyśmy, ale pomyślałam, że to bardziej stosowne, aby nazwać
dziecko po kobiecie, która zdecydowała się dla niej oddać życie.
- Mogę zapytać co się stało? – spytała Charley.
Moja matka podała małą Charley i ze złamanym sercem zaczęła wyjaśniać:
- Nie jestem pewna, jak dobrze znałaś Jo, ale miała cukrzycę typu pierwszego.
- Nie wiedziałam o tym – odparła Charley patrząc z sympatią na moją matkę i
kołysząc dziewczynkę.
- Odkryłyśmy to kiedy miała siedem lat. To prawie ją zabiło i nieodwracalnie
zniszczyło nerki. Całe jej życie to była walka. Tak wiele szpitali. Tak wiele rozmów. –
Dotknęła maleńkiej rączki, która wyślizgnęła się spod kocyka. Rączki mojego dziecka.
To było przerażające.
Taka sama jak jej matka – powiedział męski głos. Zaskoczona spojrzałam w
górę w tym samym czasie, kiedy mój ojciec wszedł do pokoju niosąc dwa kubki z
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
22
kawą. – Jej rączki też zawsze uciekały – dodał wskazując niemowlę. – Zawsze
niepokorna.
- Do końca – powiedziała moja matka dławiąc szloch.
- Bardzo mi przykro, pani i panie Montgomery – powiedziała Charley.
- Po prostu któregoś dnia wróciła do domu w ciąży – rzekła matka. Tata podał
jej kawę i ścisnął ramię w geście wsparcia. – Lekarz uświadomił jej, że z tym, co
przeszła będzie ryzykować życie, ale dziecko było wszystkim, czego pragnęła. Jedynej
rzeczy, która mogła ją zabić.
Moja matka zaczęła się topić w morzu łez i ojciec ją objął.
Teraz wszystko sobie przypomniałam. Jednej nocy mój chłopak i ja nie byliśmy
wystarczająco ostrożni. A potem ten sam chłopak zdecydował, że nie chce
uczestniczyć w życiu Melody. Rzuciłam pracę i wprowadziłam się z powrotem do
domu moich rodziców, bo byłam zbyt poważnie chora, aby zadbać o siebie. Wszystko
robiłam tylko po to, by utrzymać Melody przy życiu.
W końcu zebrałam się na odwagę, by przysunąć się do Charley tak, abym
mogła przyjrzeć się istocie, która tak długo mieszkała w moim wnętrzu. Charley
natychmiast odsunęła kocyk, tak abym mogła zobaczyć twarz dziecka, po czym
obydwie dłonie przycisnęłam sobie do ust. Była najpiękniejszą rzeczą, jaką
kiedykolwiek widziałam. Była absolutnie doskonała.
- Popatrz jakie ma oczy – powiedziałam.
Charley skinęła głową.
- I jakie długie palce.
- Dzieci są fajne.
Zaskoczone obydwie spojrzałyśmy na Reyesa. Wyłonił się z morza ciemnego
dymu. To wydobywało się z niego, jak para od suchego lodu. Myślałam, że Charley
zdenerwuje się z powodu jego obecności, ale wyglądało, że jej to nie przeszkadza.
Ponownie skupiła się na Melody, cała jej uwaga była przy mojej córce.
- Mogę? – zapytał mnie Reyes z uniesionymi brwiami. To był pierwszy raz,
kiedy zwrócił się bezpośrednio do mnie.
- Oczywiście – powiedziałam po chwili.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
23
Odsunęłam się na bok, aby mógł spojrzeć na dziecko.
Podszedł bliżej i uśmiechnął się do Melody.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, piękna.
Uśmiech Charley poszerzył się i szepnęła do mnie:
- Prawda, że piękna?
- Jest piękna, ale mówiłem do ciebie.
Charley dostała zadyszki, kiedy popatrzyła mu w oczy.
- O rany, dzisiaj są moje urodziny. Skąd wiesz?
Pokręcił głową.
- Byłem tam, pamiętasz?
- Racja – wyszeptała i ponownie na niego spojrzała. – Dziękuję.
- Proszę. Teraz zostawię cię w spokoju. – Uniósł niewidzialny kapelusz, a do
mnie powiedział: - Gratulacje.
- Dziękuję – odpowiedziałam.
Zaraz przed zniknięciem dodał:
- Och, w razie gdybyś się zastanawiała, to ona będzie bardzo utalentowaną
artystką.
Moja dłoń ponownie zakryła usta. Już mogłam to zobaczyć: moja piękna
Melody z pędzlami w dłoni, rozmazaną żółtą farbą na policzku, a fioletową na czole.
Sama była idealna, więc jej sztuka też będzie doskonała.
Patrzyłam jak dym całkowicie się rozproszył, po czym odwróciłam się do
Charley.
- On był przy tym kiedy się urodziłaś?
- Taa. Długa historia.
Zachichotałam.
- Ale ty musisz mieć życie. I dzielisz dzień urodzin z Melody.
- Tak, to prawda.
- Czy ona z tobą rozmawia? – zapytał tata najwyraźniej słysząc szepty Charley.
Patrzył rozbawiony.
Charley zachichotała.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
24
- Tak. Ona jest tutaj. Po prostu nie może się powstrzymać przed mówieniem –
Spojrzała na niego i uśmiechnęła się. On uśmiechnął się do niej w odpowiedzi i
przysunął się, by popatrzeć na dziecko.
- Możesz powiedzieć im coś ode mnie? – zapytałam. Charley skinęła głową i
czekała aż zacznę mówić. – Czy możesz powiedzieć im, że chciałam za wszystko
podziękować? Po prostu... – Nie mogłam powiedzieć niczego więcej. Moje gardło
ścisnęło się, kiedy pomyślałam o tych wszystkich rzeczach, które dla mnie zrobili,
wszystkich poświęceniach, przez które przeszli. I właściwie nie popełniłam
samobójstwa. Nie naprawdę. Chciałam poświęcić się dla drugiej istoty. Ulga zalała
mnie z powodu tej wiedzy. A moi rodzice mi wybaczyli, pozwalając mi na to
pragnienie, które było największym w moim życiu. Teraz oni będą wychowywać moje
dziecko, obdarzając miłością jaką obdarzali mnie. Nie mogłam prosić o więcej.
Ale jakbym mogła całą swoją wdzięczność zawrzeć w słowach? Czy słowa tak
silne jak uczucia w ogóle istnieją?
- Tak, dziękuję – powiedziałam. Dokonałam właściwego wyboru, reszta nie
miała znaczenia. – Po prostu dziękuję.
- Jo prosi żebym przekazała wam wiadomość – powiedziała Charley drżącym
głosem. Moja matka zaczęła pospiesznie oddychać i stanęła przy moim ojcu z
rozbieganym wzrokiem nasłuchując jakichkolwiek słów ode mnie. – Powiedziała
„dziękuję”. – Och, byłabym zapomniała. Pochyliłam się i wyszeptałam. Charley
roześmiała się. – Och i chciała się upewnić, że zapiszecie Melody do najlepszej
akademii sztuk pięknych w kraju.
Uśmiech, który zakwitł na twarzy mojej matki był wspaniały.
- Cała Jo – powiedziała, a jej oczy mieniły się od łez. – Zawsze wymagała
wszystkiego, co najlepsze.
Matka przytuliła Charley i mojego ojca w tym samym czasie. Potem zabrała
zawiniątko z moją córką.
To uświadomiło mi pewną rzecz.
- Myślę, że jestem już gotowa – powiedziałam.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones
Made by: divinehotties
25
Charley odwróciła się. Popatrzyła tymi swoimi złotymi oczami, skinęła głową i
czekała.
Moi rodzice zajęli się Melody. Nadszedł czas. Ale ja najpierw podeszłam i
przytuliłam Charley.
Objęła mnie i poczułam jakbym kąpała się w świetle. Następnie bez myślenia o
tym, przeszłam.
Podróż była szybka. Widziałam wspomnienia i myśli, ale nie moje. Chwilę
zajęło mi zanim zdałam sobie sprawę, że należały do Charley. Były dla mnie zbyt
odległe, by je w pełni zrozumieć, ale udało mi się kilka wchłonąć. Wspomnienie
śmierci jej matki. To jak radziła sobie w liceum wśród ludzi będąc Ponurym
Żniwiarzem. Jak w sekrecie uwielbiała małe dzieci, ale podejrzewała, że nigdy nie
będzie miała własnych. Małe i sprytnie umieszczone mechanizmy obronne, by
trzymać wszystkich na dystans, a wszystko przez to, że zbyt dużo wiedziała o zdradzie,
stracie i śmierci.
Ponadto dostrzegłam nadzieję jej serca, że Reyes ją kocha. Tylko troszkę. Tylko
tyle, by być przy niej dzień po dniu.
Nagle znalazłam się w miejscu, którego istnienia nigdy bym sobie nie
wyobraziła, zobaczyłam kolory jakich nie było na ziemi, tak żywe, że aż oślepiały.
Czułam ciepło, które nie miało nic wspólnego z pogodą, ciepło tak dobre i czyste, że
nasycało każdą cząsteczkę mojej istoty. I tam, w miejscu poza czasem, patrzyłam jak
dorasta Melody Jo Anne Montgomery i czekałam na dzień, kiedy się z nią spotkam.
Co to będzie za cudowny dzień.
Darynda Jones „For I Have Sinned” made by: divinehotties
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 2 - Spadanie. Pamiętam spadanie. Spojrzałam na kobietę, do której mówiłam. Leżała skulona w swoim łóżku, cała zakryta kołdrą w królika Bugsa, spod której widoczne były tylko kasztanowe pasma jej włosów. Wciąż była zaspana, o czym świadczyły jej lakoniczne odpowiedzi na moje kłopotliwe położenie. - Mmm – mmm. Kontynuuj – powiedziała półprzytomnym głosem, dodatkowo przytłumionym przez nakrycie. - Ale to już wszystko. Nic więcej nie pamiętam. – Gdy nie odpowiadała, spojrzałam w dół na koszulę nocną, którą miałam na sobie i próbowałam pozbierać do kupy kawałki posiadanych wspomnień. Co się stało? Jak się tu znalazłam? Gdzie jestem? Odwróciłam się i spojrzałam przez okno mieszkania tej kobiety na chłodną noc w mieście. Mogłam dostrzec światła uliczne i ciemne kształty budynków, ale w tej chwili wszystko wydawało się jakieś inne. Konkretne przedmioty sprawiały wrażenie odległych i niepewnych. Blask emanujący z latarni wydawał się bardziej sugestywny niż rzeczywistość. Wszystkie światła takie były, z wyjątkiem tego bijącego od tej kobiety, z czego zdałam sobie sprawę, gdy się do niej odwróciłam. Mieniła się jak ciekłe złoto, skrząc i błyszcząc nawet przez nakrycie. I była jedyną rzeczą, na której mogłam się skupić i naprawdę zobaczyć. Gibkie palce zawinęły się wokół kołdry i wysunęła się spod niej ciemna głowa z wciąż zamkniętymi oczami i twarzą, która błyszczała i lśniła. Brwi kobiety zsunęły się w jedną linię z powodu półprzytomnej irytacji, a następnie odwróciła się na drugi bok jakby izolując się od świata. Wkrótce jej oddech się wyrównał i dopóki się nie odezwała myślałam, że znów zasnęła. - To wszystko, co pamiętasz? Spadanie? Zaskoczona wyprostowałam ramiona. Siedziałam na jej kredensie, ponieważ jedyne krzesło w pokoju było zagrzebane pod stertą ubrań. - Tak.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 3 - Biorąc pod uwagę fakt, że tu jesteś – powiedziała, pocierając czoło wierzchem dłoni. – Powiedziałabym, że twoje lądowanie było dość gwałtowne. Przełknęłam i oblizałam usta, ale nie miały żadnego smaku, żadnej tekstury, tak jakbym właśnie wyszła znieczulona od dentysty. Z pochyloną głową zadałam pytanie, na które znałam odpowiedź. - Jestem martwa? - Jak zimny trup w sierpniu. Która godzina? Powstrzymując łkanie smutku, spojrzałam na zegarek na jej nocnym stoliku, ale cyfry, choć wyglądały znajomo, nie miały już sensu. Nie miały znaczenia. Podparła się na łokciu i przez kołtun niesfornych włosów spojrzała do tyłu na zegar. Następnie zerknęła na mnie i wstrzymałam oddech. Jej oczy były piękne, głębokie i promiennie złote. Patrząc przez pasma ciemnych włosów wyglądała jak pantera wychodząc z dżungli. Ten widok był eteryczny. - Nie mogłaś umrzeć później? – spytała głosem ciężkim od znużenia. – Coś około dajmy na to dziewiątej dwanaście? Zaczęłam odpowiadać, ale zdałam sobie sprawę z tego, że ona na to nie czeka. Ściągnęła z siebie narzutę ukazując koszulkę z obrazkiem Blue Oyster Cult1 i rozebrała się z towarzyszącym temu najdłuższym ziewnięciem, jakie słyszałam. Ale nawet to nie mogło zburzyć całkowicie jej uroku i zastanowiłam się czym była. Gdy wypełzała z łóżka i kierowała się do drzwi pomyślałam, że może być aniołem. Może utknęła na ziemi, wysłana pomagać tym, którzy tu utknęli. Co za szlachetna żywa istota. - Klinowy2 alert – powiedziała nakładając bokserki jako bieliznę. Mrugnęłam i próbowałam się odwrócić, ale zdarzyło się to tak szybko, że nie zdążyłam. Było to dla mnie trochę dziwne, ale ona wydawała się tym ani trochę nie przejmować. 1 Blue Öyster Cult – amerykańska grupa muzyczna wykonująca rock założona w Long Island, Nowy Jork. 2 http://pl.wikipedia.org/wiki/Wedgie Chodzi to o „zabawę” potocznie zwaną „klinem”. Polega na podciągnięciu czyichś majtek najwyżej jak się da.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 4 - Jeśli mamy rozwiązać tą sprawę... – uniosła palec do góry – ...potrzebujemy dużo kawy. Podążyłam za nią do maleńkiej kuchni, która przypominała mi nowojorską salę koncertową. Czekaj, mi. Moja kuchnia. Odwróciłam się do niej z wielkim uśmiechem. - Miałam kuchnię. Pamiętam to. - Wspaniale – powiedziała, wsypując kawę do filtra. – Niestety to tyczy się również jakiś pięciu bilionów innych ludzi. Ale zawsze to jakiś początek. - Tak - odparłam, obchodząc wyspę dla lepszego widoku. – Ale moja jest dużo, dużo większa, z płytkami na ścianach i granitowymi blatami. Zatrzymała się i spojrzała mi w oczy. - Czy obrażasz moją kuchnię? - Nie! – powiedziałam. Uraziłam ją. – Ani trochę. Ja tylko próbowałam... - Tylko żartowałam – zachichotała do siebie. – Raz nawet chciałam ją powiększyć, ale nie umiem skoncentrować się wystarczająco długo, by doprowadzić to do końca. Poza tym wynajmuję to. Coś mówiłaś? - Racja. – Spojrzałam na nią z niepewnością kogoś, kto obstawił konia, a następnie dowiedział się, że brakuje mu nogi. – To jeszcze raz, kim jesteś? Po odstawieniu dzbanka do podgrzania, odwróciła się i poświęciła mi całą swoją uwagę. - Muszę cię ostrzec, że to będzie brzmiało strasznie. Do tego kulawego konia dodaj ślepotę. - Dobra. - Mam na imię Charlotte Davidson, ale mów mi Charley i jestem Ponurym Żniwiarzem. Powietrze uciekło mi z płuc, gdy stałam tam patrząc na nią w górę i w dół, i starając za nią nadążyć. Uśmiechnęła się porozumiewawczo. - Nie martw się. Nie musisz oddychać. Lubisz orzechy laskowe? Po długiej chwili spytałam.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 5 - Co? - W kawie? Zamrugałam i spojrzałam na dzbanek. - Mogę pić kawę? - Och nie. Przykro mi. Po prostu zastanawiałam się czy lubiłaś orzechy laskowe. No wiesz, kiedy przyzwyczajasz się do picia kawy. Taplając się w morzu zmieszania, spytałam: - Co to ma wspólnego z czymkolwiek? - Tylko nie z czymkolwiek. Orzechy rządzą. – Sięgnęła do szafki po filiżankę. – Ale to może wrócić ci pamięć. Lubisz czekoladę? Żelki? Metaamfetaminę? Sapnęłam i rozejrzałam się za lustrem. - Och mój Boże, czy ja wyglądam jak ćpun? - Nie – potrząsnęła głową. – Absolutnie nie. – Po rzuceniu dodatkowego, ukradkowego spojrzenia przez ramię, dodała. – Chyba, no cóż, nie jest źle. Patrząc na swoje ramiona zdałam sobie sprawę, że są trochę zbyt chude. I kolor mojej skóry nie był dobry, ale to nie mogło być od tego całego umierania? Gdybym tylko mogła sobie przypomnieć kim byłam i jak umarłam. Pamiętałam tylko spadanie. To było to. I sięganie po coś po upadku, ale po co? - Czy to normalne, że ludzie zapominają kim są, no wiesz, po przejściu? Wzruszyła ramionami mieszając kawę. - Nie zdarza się za często, ale się zdarza. Szczególnie jeśli śmierć była wyjątkowo traumatyczna. - Może zostałam zamordowana. – Mocno próbowałam sobie przypomnieć, odpychając mgłę z mojej głowy. – Czekaj. Nie mogę pić kawy. Nie mogłam jej pić nawet, gdy byłam żywa. - Dlaczego? - Wydaje mi się, że mnie od niej mdliło. Chwyciła filiżankę i przeszła do małego salonu. Wtedy w kącie pokoju zauważyłam małego, boleśnie chudego mężczyznę odwróconego do nas tyłem i z unoszącymi się gołymi palcami kilka centymetrów nad ziemią.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 6 - Mówiłam, że coś będzie ci świtać. Kawa jest wielofunkcyjna w tym temacie. Może jesteś chora. Byłaś w szpitalu? Wskazałam na kąt palcem. - Tam jest facet… - Och, to jest pan Wong. – Usiadła przy swoim komputerze i trąciła mysz, budząc sprzęt ze stanu hibernacji. – Hej panie Wong – powiedziała machając dłonią. – Jak tam wiszenie? - On po prostu… - Unosi się. Tak, przywykniesz do tego. Masz jakiś pomysł na swoje imię? Skupiłam się na niej, ale kątem oka cały czas obserwowałam pana Wonga. - Nie bardzo. Czy on nie żyje? - Jasne, że tak. Jak również nie mówi. Usiądź. – Wskazała na krzesło przy biurku, więc usiadłam, gdy zalogowała się do bazy danych. – Sprawdzę ostatnie zgony w Dzienniku Albuquerque, zobaczymy może gdzieś ci zadzwoni. Kiedy czekała na odpowiedź z serwera, podciągnęła nogi na krzesło i poruszając się ostrożnie by nie rozlać kawy, którą trzymała obiema rękami, oparła brodę na kolanach. Dopiero wtedy zauważyłam, że miała na sobie grube, włóczkowe skarpety. Włosy opadające jej za ramiona były w zupełnym nieładzie. Wyglądała jak dziecko czekające w sobotni poranek na swoje bajki. - Nie wyglądasz jak Ponury Żniwiarz. - Wiem to aż za dobrze – powiedziała i posłała w moim kierunku ostre spojrzenie – Mary Jane Holbrook. - Kto? – spytałam. Zerknęła z powrotem na ekran. - Och cholera, nieważne. Miała osiemdziesiąt cztery lata, gdy umarła. Spojrzałam na monitor, ale kolorowe piksele sprawiły, że zakręciło mi się w głowie. - Cholera wyglądała dobrze jak na swój wiek. - Dlaczego nie widzę dobrze? - Jesteś na innej płaszczyźnie – odparła, studiując ekran. – Nie zawsze wszystko przybiera dobrą formę. Co ty na Jennifer Sandoval?
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 7 - Nie brzmi znajomo – pokręciłam głową. – Wyglądam jak ona? - Nie mam pojęcia. Jestem teraz w policyjnej bazie. Nie ma tu fotek. Inne wspomnienie napłynęło, tak niewiarygodne, tak okropne, że musiałam przygryźć wargę, by nie sapnąć. Musiałam to źle zapamiętać. To nie mogło się wydarzyć. - Nic nie mam – powiedziała, przenosząc spojrzenie ze mnie na filiżankę. Wzięła głęboki oddech lustrując mnie od stóp do głów. – Nie wspominając, że mogłaś umrzeć gdziekolwiek na świecie i bądźmy szczerzy, w każdym czasie. Nie mogę być zawsze i wszędzie. Nie jestem w stanie nic odczytać z twojego ubrania i fryzury poza tym, że mogłaś umrzeć w ciągu ostatnich dwudziestu lat. - Dwadzieścia lat? – spytałam przerażona. – Masz na myśli, że mogłam chodzić po ziemi od dekad? Skinęła głową. - Ale czas nie działa tak samo na twojej płaszczyźnie. Nie jest linearny. Ale coś zaczyna do ciebie wracać, prawda? Pamiętasz coś jeszcze? To musiało być widoczne na mojej twarzy, horror świadomości, trzask przerażenia przeszedł mi po plecach. - Tak, ale to nie może być prawda. Ja po prostu… To nie może być prawda. Rzuciła mi sympatyczne spojrzenie spod rzęs. - Możesz mi wszystko powiedzieć. Mam bardzo rygorystyczną zasadę poufności. Cóż, i tak nikt by mi nie uwierzył. Spojrzałam w dół, na moje ręce lub, co ważniejsze, na nadgarstki, ale wyglądały na nietknięte. Ale pamiętałam spadanie. Może skoczyłam z budynku lub mostu. - Myślę, że popełniłam samobójstwo – powiedziałam paląc się ze wstydu. - Och. Tak mi przykro kochanie. – Położyła dłoń na mojej i choć fizycznie niczego nie czułam, odbierałam promieniujące od niej ciepło, czyste i zachęcające. Nagle nie chciałam niczego więcej poza rozpłakaniem się. Jak mogłam zrobić coś takiego? Kochałam życie. To pamiętałam. Nie pragnęłam niczego więcej niż żyć i być zdrową oraz normalną. - Czekaj... – Spojrzałam na nią – Jeśli popełniłam samobójstwo to czy nie powinnam iść do piekła?
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 8 Ścisnęła moją rękę. - To nie działa w ten sposób, choć wiele religii tak właśnie twierdzi. Czasami nasze fizyczne ciała wysyłają nas do miejsca, z których nie mogą wypełznąć. To nie nasza wina. Poczułam wilgoć spływającą mi po twarzy i zdziwiłam się, że wciąż mogłam płakać. - Możesz powiedzieć mi co pamiętasz? Otarłam dłonią policzek i wzięłam głęboki oddech. - Pamiętam tylko decyzję o śmierci. To był świadomy wybór. – Zacisnęłam usta, aby nie wybuchnąć płaczem. Jak mogłam to zrobić? Jakiego rodzajem człowiekiem to mnie czyniło? Odebrałam święte życie, które było mi dane. Jakby było niczym. Jakbym ja była nikim. - Kochanie istnieje setka powodów, dla których mogłabyś podjąć tą decyzję. – Wskazała na moją koszulę nocną. – Może jednak byłaś chora. Czasami… czasami chorzy na raka odbierają sobie życie bez egoistycznych powodów. Zmarszczyłam brwi w zamyśleniu. Rak nie brzmiał dobrze, ale miałam niewyraźne wrażenie, że za bardzo się nie myliła. Kiedy rzuciła szybkie spojrzenie w kierunku mojego brzucha i natychmiast się odwróciła, a ja spojrzałam w dół i zauważyłam miękkie zaokrąglenie wypełniające moją koszulę. Sapnęłam zanim mogłam to powstrzymać. - Byłam w ciąży? – Prawie krzyknęłam, nie dowierzając. Zakryłam usta obiema dłońmi, gdy spojrzałam na nią. – Proszę powiedz mi, że kiedy popełniłam samobójstwo nie byłam w ciąży – poprosiłam przytłumionym głosem. Odstawiła swoją filiżankę z kawą i wzięła moje dłonie w swoje, a ja dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że może mnie dotykać. Przy niej miałam ciało, ale też mogłam przechodzić przez ściany. Robiłam tak starając się dotrzeć do niej, do jej światła. - Tego nie wiemy – powiedziała, jej głos był stanowczy i uspokajający. – Dowiemy się co ci się przytrafiło. Obiecuję. Szczerość w złotej głębi jej oczu uspokoiła mnie.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 9 - Ale teraz potrzebuję prysznica. Po kolejnym szybkim ściśnięciu moich rąk, Charley poszła się ubrać. Gdy jej nie było zwiedzałam mieszkanie starając się przypomnieć sobie jak najwięcej. Najbardziej chciałam wiedzieć kim byłam. Kim jestem. Przejechałam ręką po brzuchu oglądając jej kolekcję książek. Gest ten był tak naturalny jak oddychanie, jakbym robiła to od długiego czasu. Ciąża nie wyglądała na zaawansowaną, ale wystarczającą, by być widoczną. Być może szósty miesiąc? Może trochę mniej? Moje serce ścisnęło się i zmusiłam swoje myśli do oderwania się od tego i skupienia uwagi na tym, co widziałam. Charley miała książki począwszy od Jane Austen, JR Ward i wszystko pomiędzy tym. Nigdy nie przeczytałam „Słodkiej, dzikiej miłości”, ale musiała być naprawdę dobrą książką. Miała ją w trzech wydaniach. Po tym minęłam kąt pana Wonga i zwiedziłam resztę jej mieszkania w kształcie pudełka w mniej niż trzydzieści sekund. Pomyślałam, by zacząć jakąś rozmowę z panem Wongiem, ale wydawał się medytować, więc walnęłam się na kanapie Charley i pozwoliłam mojemu umysłowi dryfować. Zatrzymał się w miejscu tęsknoty, potrzeby tak desperackiej i tak obezwładniającej, że chciałam oddać za to swoje życie. Jak nastolatka, która myśli, że umrze, bo tatuś nie kupi jej nowego samochodu. Czy moje potrzeby były tak powierzchowne? Nie mogłam nic na to poradzić, ale zastanawiałam się nad tym, ponieważ nie miałam pojęcia, za czym tak tęskniłam. Popełniłam samobójstwo, ponieważ chciałam czegoś, czego nie mogłam mieć? Czy mogłam być aż tak dziecinna? Tak bezduszna? Szczególnie z dzieckiem w drodze? - Gotowa? – zapytała Charley. Otworzyłam oczy na ciemność i musiałam się skoncentrować, by utrzymać orientację. Wydawało się, że ześlizguję się spadając w zapomnienie. Wtedy w oddali zobaczyłam jej światło i podążałam w jego kierunku aż ponownie znalazłam się w jej salonie. -Wszystko w porządku? – zapytała.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 10 Umyła się i ubrała w dżinsy oraz białą bluzę z kapturem. Włosy związała w kucyk i po raz pierwszy zobaczyłam w pełni jej twarz. Była taką pięknością. Zastanowiłam się czy wiedziała o tym. Kiedy nastawiła kolejny dzbanek kawy, zmarszczyłam brwi w niemym pytaniu. - To dla mojej przyjaciółki Cookie. Mieszka naprzeciwko. – Mówiąc to pisała coś w notesie. – Niedługo przyjdzie na kawę, a my musimy już lecieć. - Musimy? – spytałam. Może się czegoś dowiedziała. - Musimy. Myślę, że twoja koszula jest nowa. – Wskazała na nią głową. – Pod prysznicem przypomniałam sobie, że widziałam taką w sklepie. Spojrzałam w kierunku jej łazienki. - Musisz mieć naprawdę duży prysznic. - Zabawna jesteś. Widziałam ją niedawno, co oznacza, że umarłaś też niedawno. Prawdopodobnie dopiero co. - Naprawdę? – spojrzałam na swoją koszulę. Wyglądała na nową. Przykleiła notatkę do dzbanka na kawę. - Przekaż jej moją wiadomość, kochany – powiedziała, a następnie chwyciła torbę i skierowała się do drzwi. Przyglądałam się dzbankowi dłuższą chwilę, wystarczająco długą, by zdać sobie sprawę, że żartowała. Trochę mi ulżyło, że jej nie odpowiedział. To wszystko było dla mnie nowe. Kto mógł wiedzieć co w tym świecie było żywe, a co nie? Na tej płaszczyźnie? - Czekaj aż poznasz Misery – powiedziała przez ramię. Zatrzymała się, gdy otworzyła drzwi i zobaczyła wysokiego człowieka blokującego wyjście. A przynajmniej wydawało mi się, że to był człowiek. Opierał się o futrynę krzyżując ramiona na szerokiej klacie i uśmiechał się jednym kącikiem ust, zapierając dech w piersi. Ale był inny. Mroczny. Dziki. Powietrze wokół niego wydawało się poruszać, jakby on sam wytwarzał jakieś turbulencje. I odniosłam wrażenie, że nie był tylko z krwi i ciała. Reszta niego była dymem i cieniem. Sam widok oraz magnetyzm bijący z jego osoby osłabił moje kolana. Charley oparła rękę na biodrze.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 11 - Gdzieś ty był? – spytała, wyraźnie wkurzona. - Tęskniłaś? - Ani trochę – powiedziała, głośniej prychając, by podkreślić pozorny wstręt. Nie nabrała żadnego z nas. - Jesteś taką beznadziejną kłamczuchą. – Jego uśmiech powiększył się odsłaniając rząd białych zębów i zwątpiłam czy mogłabym odwrócić od niego spojrzenie, nawet gdyby ktoś mi zapłacił. Mówiąc prościej, był oszałamiający. Gęste, czarne włosy. Pełne usta. Przenikliwe, ciemne oczy okolone długimi rzęsami. I najbardziej diabelski uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam. - Mówiłam ci wcześniej, że jestem wspaniałym kłamcą. Ty jesteś po prostu bardzo bystry. I mam sprawę, jeśli pozwolisz. – Próbowała go ominąć, ale oparł ramię po drugiej stronie futryny i przechylił głowę. - Co się stało? - Co? – spytała cienkim i piskliwym głosem. Zbliżył się do niej. – Nic. Mam sprawę. Zacisnął usta i przyglądał się jej dłuższą chwilę. Kiedy pokazała mu gestem, by odszedł, spojrzał ponad jej głową i zapytał. - Kim jest ta martwa laska? - Reyes… - Spojrzała na mnie przepraszająco i wtedy odwróciła się z powrotem do niego. – To było koszmarnie niegrzeczne. - Umm, syn Szatana, pamiętasz? – powiedział, najwyraźniej nawiązując do siebie. – Nie chcesz wiedzieć, co tu robię? - Nie. Czekaj, czy on powiedział syn Szatana? - Mam szczery zamiar sprzedać ci kopa w pachwinę jeśli się nie ruszysz – powiedziała Charley prostując się. Reyes pochylił się aż jego usta znalazły się przy jej uchu. - W tej chwili nie jestem materialny, Dutch. I tak kopnęła, ale gdy to zrobiła, jego już nie było. Rozpłynął się w powietrzu. Został tylko ciemny chichoczący dym, który też szybko zniknął.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 12 Charley odwróciła się do mnie. - Przepraszam za to. Mamy kilka rzeczy do dogadania. Po pierwsze szacunek do moich klientów – powiedziała przez zaciśnięte zęby zanim wyszła przez drzwi. Poszłam za nią. - Czy on powiedział „syn Szatana”? - Taa. Chodzi o to całe zło wcielone. I możesz mi wierzyć, dobrze mu z tym. Nie mogłam sobie wyobrazić, żeby cokolwiek mu nie pasowało. Weszłyśmy w nocne powietrze, w ciemność o grubej, syropowatej konsystencji, która mimo wszystko nie przeszkadzała mojemu wzrokowi, no może jedynie spłycała kolory. Ale znowu latarnie zaciemniały teren przed nami. Efekt był surrealistyczny. - To... – powiedziała Charley wskazując na czerwonego Jeepa Wranglera. – ...jest Misery. Jestem w niej zakochana, ale nie mów mojej siostrze. Ona jest psychiatrą i będzie z tego powodu odprawiać psychiatryczne gówno. Wsiadłyśmy i Charley obudziła Jeepa do życia z dreszczem podkręcając temperaturę grzania. Wtedy zdałam sobie sprawę, że nie jest mi zimno. Ani gorąco. Ani nijak. Najwyraźniej temperatura, tak samo jak smak i tekstura, była dla mnie stracona. Kiedy jechałyśmy ulicą, której nie rozpoznawałam, położyłam sobie dłonie na kolanach i zapytałam ją niechętnie: - Czy on przyszedł po mnie? – Uniosła pytająco brwi. – Syn Szatana. Czy przeszedł, by zabrać mnie do piekła? Po skręcie do sklepu spożywczego Charley zatrzymała się, zgasiła silnik i całą swoją uwagę skupiła na mnie. - Słuchaj, mogę ci przysiąc, że jeśli miałabyś zaplanowany lot w dół, to już by cię tu nie było i nie odbywałybyśmy tej rozmowy. - Ale ja tak jawnie grzeszyłam. - No co ty? – spytała, a złośliwy uśmieszek rozświetlił jej twarz. – Jestem dość pewna, że ja też zgrzeszyłam kilka razy. I według kilku religii mam zamiar zgrzeszyć ponownie. Zamrugałam i rozejrzałam się próbując wymyślić o czym ona mówi.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 13 - Mam zamiar tam wejść i zrobić sobie mocha latte z bitą śmietaną. Kofeina. Kalorie. – Pochyliła się i szepnęła. – Wulgarna przyjemność. Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. - Nie możesz po prostu wypić kubka kawy? - Tak, no cóż, kawa. To latte. Mocha latte. Z bitą śmietanką. To nie jest to samo. – Mrugnęła do mnie jednym okiem i wyskoczyła z Jeepa. Postanowiłam pójść za nią. - A poza tym skończyłam ze zwykłą kawą. – Spojrzała na zegarek. – Jakąś minutę temu. - Rozśmieszasz mnie. - A ty jesteś w sklepie spożywczym o piątej rano w nocnej koszuli i uszastych króliczych kapciach – powiedziała szeptem. Miała rację. Powinnam mieć na tyle przyzwoitości, by być przytomną. - To jaka historia jest między tobą a tym gościem? - Reyesem? – spytała wyjmując swoją komórkę, kiedy maszyna napełniała jej kubek. Otworzyła ją udając dla postronnego obserwatora, że prowadzi z kimś rozmowę telefoniczną. – Cóż, poza tym, że on jest najgorętszym towarem po tej stronie Merkurego - mam na myśli to, że został uformowany w ogniu piekielnym – powiedziała marszcząc brwi i napełniając drugi kubek. – To jest czymś w rodzaju wrzodu na dupie. - Ale go lubisz. Położyła pokrywki na obu kubkach, ramieniem przycisnęła telefon tak, aby nadal mogła udawać, że rozmawia, po czym udała się do kasjera. - Jeśli mówisz o tym, że on sprawia, iż topnieją mi wnętrzności i miękną kolana, to tak, lubię go. – Przycisnęła telefon do piersi tak jakby chciała przerwać na chwilę rozmowę i powiedziała do kasjera: - Musimy przestać się spotykać w taki sposób. Wydając jej resztę uśmiechnął się nieśmiało. -Widzimy się jutro wieczór?
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 14 - Jeśli będziesz miał szczęście – odpowiedziała z zalotnym przymrużeniem oka. Mogła dawać lekcje flirtu. - Często tu przychodzisz? – zapytałam. Wzruszając ramionami wspięła się z powrotem do swojego Jeepa. Ja przeszłam przez drzwi, żeby usiąść na miejscu pasażera. - Tylko każdej nocy, albo coś koło tego. Mają tu naprawdę dobrą latte. Ale i tak on jest wrzodem na dupie. - Kasjer? - Reyes. - Och – Och nie mogłam na to poradzić, że zaczęłam się zastanawiać jakie było życie Charley. Chodzi mi o to, co za istota promieniująca światłem włóczy się z synem Szatana? – To co, masz jakieś super moce? Skręcając w Central Avenue obdarowała mnie kwestionującym spojrzeniem. - Masz na myśli coś takiego jak to czy mogę latać? Zaśmiałam się. - Nie. Zaraz...– powiedziałam myśląc nad tym. – Umiesz? Tym razem się roześmiała. - Nie, chyba że jestem na bardzo silnych środkach przeciwbólowych. - To co jeszcze oprócz tego, że promieniujesz światłem robisz jako Ponury Żniwiarz? - Wiesz co, wszyscy mówią, że jestem dość jasna. Ja tego nie widzę. – Przyglądała się swojej ręce ciągle ją obracając. – Tak jak żyjący, na szczęście. Ale najczęściej po prostu spędzam dużo czasu pomagając martwym z ich niedokończonymi sprawami, z braku innego określenia, tym którzy nie przeszli i błądzą po ziemi. Do czasu aż są gotowi mogą przejść przeze mnie. - Przez ciebie? – zapytałam lekko oszołomiona. – Dosłownie? Tak. Nie wspominałam o tym? – Kiedy pokręciłam głową zapytała: - Mam nadzieję, że to cię nie przeraża? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha. – Wybuchnęła śmiechem, a ja powoli podryfowałam do swoich dylematów. Po chwili przestała się
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 15 śmiać i powiedziała: - Dobra, to było za szybko. Nowi nie mają najlepszego poczucia humoru. - Sorry, jestem teraz trochę martwa. Uśmiechnęła się i skinęła głową. - Dobrze, zaczynasz łapać. Odwzajemniłam grymas ale odwróciłam się, żeby nie mogła tego zobaczyć. Nie chciałam poczuć się tu dobrze, w tym miejscu próżni i samotności. Wjechałyśmy na parking szpitala Presbyterian i udałyśmy się na oddział położniczy. Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, co ona robi sprawdzając, czy nikt tu nie zmarł w czasie porodu, czy coś takiego. Opanował mnie wstyd. Podjęłam decyzję, by umrzeć. Czułam to. Nigdy nie dotarłabym na porodówkę. - Czy naprawdę masz zamiar wypić je obie? – zapytałam ją. - Och nie. To łapówki, żeby wejść. Kiedy zbliżałyśmy się do oddziału odwróciła się do mnie, zabrała palec wskazujący z jednego z kubków i umieściła sobie na ustach uciszając mnie. - Dlaczego mam być cicho? Przecież i tak nikt nie może mnie usłyszeć? - Ponieważ będziesz rujnować mój nastrój. Zmarszczyłam brwi, kiedy ona podbiegła do bocznej ściany i przywarła do niej. Po sprawdzeniu reszty korytarza przeszła na prawo przekradając się bliżej oddziału położniczego. Prawie potknęła się – na niczym, absolutnie niczym – z zadyszką odzyskała równowagę, po czym ponownie przycisnęła się do ściany, a długie westchnienie ulgi uciekło z jej ust. O tak. Była szurnięta. Kobiecy głos dochodzący z głośnika zza zamkniętych drzwi odbił się echem od ścian sali. - Davidson, co ty wyprawiasz? Charley zrezygnowała z pozorów i wcisnęła guzik. - Nic. Odbiór. - To nie jest walkie-talkie, Charley. - Zrozumiałam. Odbiór.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 16 Po miękkim chichotaniu głos zapytał: - Czy chcesz wejść? - A czy ty chcesz mocha latte? Nie padło już ani jedno słowo. Drzwi otworzyły się. Charley obdarowała mnie zadowolonym uśmiechem i uniosła w górę kubki. - Mówiłam ci. Lepsze niż złoto. – Skończyłyśmy w dyżurce pielęgniarek, gdzie siedziały dwie z nich wypełniając karty. – Nie to, żebym kiedykolwiek próbowała złota – dodała Charley szepcząc przez ramię. Jedna z pielęgniarek spojrzała w górę, wspaniała hiszpanka obcięta na krótkiego boba i z oczami w kształcie migdałów. Głód na jej twarzy mówił wszystko. Złapała kawę i pociągnęła niezdecydowanego łyka, najpierw dmuchając pod pokrywkę. - Minęły wieki. Czemu zawdzięczam tę przyjemność? – zapytała, a kiedy przełykała zadowolenie odmalowało się na jej twarzy. Potem uśmiechnęła się, wyszła zza biurka i przytuliła Charley w niedźwiedzim uścisku. - Cóż... - Masz mokre włosy – powiedziała przerywając. – Charley. Proszę cię, na zewnątrz jest jakieś siedem stopni. - Niemożliwe. Najwyżej dziewięć. Zaczęłam się rozglądać podczas gdy Charley i jej przyjaciółka skupiły się na przeszukiwaniu szpitalnego komputera. Sale wokół były ciemne, ale oczywiście widziałam w nich małe łóżeczka i jakąś masywną maszynerię i po tym poznałam, że jesteśmy na oddziale wcześniaków. Sam ten widok zdawał się budzić coś we mnie. Jakąś tęsknotę. Pragnienie. Oślepiającą potrzebę, by stworzyć i chronić, tak potężną, że to prawie bolesną. Zdusiłam to w sobie i wypchnęłam, po czym zabezpieczyłam przed jego szponami. - To co, chcesz się trochę pokręcić? – Kobieta zapytała Charley w chwili, gdy ponownie się do niej odwróciłam. Zatrzymałam się na moment, po raz kolejny oszołomiona jej światłem, gdyż otaczała ją jaśniejąca aura.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 17 - Absolutnie, znam po kilka pielęgniarek z każdego szpitala. Dam sobie radę. – odpowiedziała Charley. - Czego ona szuka? – zapytałam idącą w krok za mną Charley. - Och, przepraszam na chwilkę – rzuciła do swojej przyjaciółki i ponownie otworzyła telefon. Najwyraźniej pielęgniarka nic o mnie nie wiedziała. – Hej, co słychać? - Hmm, wszystko dobrze. Czego ona szu... - Racja, Nancy teraz szuka. Nie trzęś gaciami, wujku Bobie. Coś wymyślimy. – Pomyślałam, że może tym razem rzeczywiście odebrała telefon, ale po chwili popatrzyła na mnie i mrugnęła jednym okiem. – Yhy, szuka właśnie czegoś takiego. Niedawno zmarłej kobiety w ciąży, coś przed trzydziestką. Sprawdza wszystkie szpitale w mieście. Spojrzałam na podłogę. - Ale gdybym odebrała sobie życie... - Tego nie wiemy – dotknęła mojej ręki, by sprowadzić mnie z powrotem. – Nie wiemy co się stało. Właśnie wtedy jej brwi zjechały się w jedną, kiedy spoglądała poprzez mnie, a wyraz jej twarzy nagle stał się poirytowany. Odwracając się też to zobaczyłam. Jego. Reyesa. W całej jego chwale. Stał w korytarzu do dyżurki pielęgniarek i patrzył przez szybę w głąb jednej z tych sal z wielkimi maszynami oraz malutkim łóżeczkami. Tym razem mogłam uważnie przyjrzeć się jego szerokim ramionom, twardej piersi, zaciśniętej szczęce i doskonałym ustom. Po szybkim spojrzeniu na swoją przyjaciółkę, Charley przybliżyła się do Reyesa, nadal trzymając telefon przy uchu. Jej koleżanka tylko rzuciła na nią okiem, ale nie mogła zobaczyć Reyesa, tak samo, jak nie mogła zobaczyć mnie. - Chyba nie jesteś nadal zła za to przykładanie-noża-do-gardła, co? – zapytał nie odwracając wzroku od szyby. – To było dawno temu i nie do końca była to moja wina.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 18 - Której części „mam sprawę do załatwienia” nie zrozumiałeś? – warknęła Charley do telefonu. Reyes nic nie odpowiedział. Z niezwykle uroczym uśmiechem zmienił temat. - Dzieci są fajne. Charley też się uśmiechnęła i zajrzała do sali. - Nawet nie wyglądają na prawdziwe – zgodziła się mrużąc oczy, ale jej twarz była pełna podziwu. – Wyglądają jak lalki. Cóż, lalki z mnóstwem przewodów i aparatów oddechowych. Biedne maleństwa. Reyes dotknął palcem szyby wskazując na coś. - Ten tam będzie zawodowym piłkarzem. Na początku Charley roześmiała się, ale kiedy Reyes do niej nie dołączył spojrzała ostrożnie na niego. - Skąd to wiesz? W ogóle nie odrywając oczu od dziecka, powiedział: - Po prostu wiem. - O rany – powiedziała patrząc inaczej na dziecko. – Ale jest taki malutki. Reyes wzruszył ramionami. - Wyrośnie. Charley miękko zachichotała. - Mam nadzieję. Nie mogłam patrzeć. Nie mogłam zmusić się do tego, by zaakceptować to, co zrobiłam, by wiedzieć, że zniszczyłam jakieś życie. Życie, które musiałam ocalić. - Nie chcesz wiedzieć po co tu jestem? – zapytał Reyes po chwili. Miał ręce skrzyżowane na piersi i gorący wzrok skupiony na Charley. - Niee. Zbliżając się o malutki krok ku niej powiedział: - Mogłabyś odłożyć ten śmieszny telefon? Ponownie niee. – Kiedy z uwagą przyglądała się malutkiej istotce zza szyby, Reyes podniósł dłoń i przejechał palcem po jej szczęce oraz szyi, zostawiając ślad
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 19 ciemnej mgły pieszczącej jej skórę. Dziewczyna wzięła głęboki oddech wdychając jego istotę, przed tym zanim pokręciła głową i odsunęła się. - Przestań. Podszedł do niej. - Zatrzymaj mnie. Położyła mu dłoń na klatce piersiowej, a on nakrył ją swoją z prośbą widoczną w oczach, niemal błaganiem. Ale ona go odepchnęła, a on ponownie zniknął z diabelskim uśmieszkiem, zostawiając za sobą mroczną mgłę. - Co robisz? – zapytała koleżanka Charley. Szła ku nam korytarzem niosąc w ręku kartkę papieru. - Och – powiedziała Charley odzyskując poczucie czasu. – Ja... tu był robak. Pielęgniarka rozejrzała się. - A ty go unieszkodliwiłaś? – Charley tylko wzruszyła ramionami i zamknęła telefon. Przyjaciółka podała jej kartkę. – Jakaś kobieta umarła wczoraj w szpitalu St. Joseph. Była w ciąży. Mój puls przyśpieszył gwałtownie, kiedy Charley zaczęła czytać dokument. Przynajmniej myślę, że tak było. Czy w ogóle mam puls? - Znasz czas zgonu? – zapytała Charley. - Nie dokładnie. Jakoś bardzo wcześnie dzisiejszego dnia. - Ok. – Po ponownym przejrzeniu dokumentu, Charley powiedziała: - Cóż, w takim razie myślę, że muszę jechać do St. Joseph. Dzięki za pomoc. - Dzięki za mocha latte – odpowiedziała pielęgniarka wciągając Charley w uścisk. – A pewnego dnia powiesz mi o co w tym wszystkim chodzi. - Pewnego dnia – zgodziła się przez ramię, uśmiechając do drugiej kobiety. Do St. Joseph musiałyśmy przejechać przez całe miasto, a żadna z nas nie była zbytnio rozmowna. Kiedy słońce dopiero wstawało na horyzoncie parking szpitalny był prawie pusty. Ale to było światło jakie znałam. Kolorowe i wspaniałe. Naturalne. Weszłyśmy do budynku i odszukałyśmy dyżurującą pielęgniarkę nazywającą się Jillian Lightfoot. Charley przedstawiła się i zapytała o mnie twierdząc że jest moją przyjaciółką i że jest chora ze zmartwienia.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 20 - Nie jestem pewna czy to ta sama kobieta. Jak nazywa się twoja przyjaciółka? Kurde. Nie pomyślałam o tym. Spojrzałam na Charley, kiedy ścisnęła papier i ukradkiem spojrzała w moją stronę zanim powiedziała: - Jo. Jo Montgomery. To było moje imię! Poznałam je od razu. Dotknęłam klatki piersiowej i twarzy w rozpoznaniu. Byłam Jo Anne Montgomery. Charley spojrzała na mnie i uśmiechnęła się smutno. - To ona – powiedziała pielęgniarka. – Tak bardzo mi przykro z powodu twojej straty. Jej rodzina również tu jest. - Mogę się z nimi zobaczyć? – zapytała Charley. - Cóż – zawahała się niepewna, co powinna zrobić. – Jest jeszcze wcześnie. Nie sądzę, by ktokolwiek zapamiętał, że nie jesteś spokrewniona, ale najpierw muszę zapytać. Oni są teraz z dzieckiem. Znieruchomiałam, kiedy wszystko zaczęło wracać, niczym zalewająca mnie fala emocji. Charley zdawała się wyczuwać moje cierpienie. - Byłabym wdzięczna – powiedziała do pielęgniarki, a następnie splotła palce z moimi i pociągnęła do najbliższej łazienki. – Zaraz wrócę – krzyknęła zanim zamknęła drzwi. Potem odwróciła się do mnie, a ja osunęłam się na podłogę. Uklękła obok mnie, bo nie byłam w stanie utrzymać na nogach mojej wagi, znikomej, ale jednak. - Wszystko w porządku, kochanie? – zapytała, jej głos był miękki. - Spadałam – powiedziałam, zbierając do kupy ostatnie minuty mojego życia. – Wiedziałam, że coś jest nie tak, więc sięgnęłam po telefon, ale upadłam i straciłam przytomność. Nie pamiętam nic więcej. - Ktoś musiał cię znaleźć – powiedziała. – Byłaś wtedy w domu? - Tak. Czekaj, nie. Wprowadziłam się do moich rodziców. Byłam u matki! – krzyknęłam, a zmartwienie wypełniło każdą komórkę mojej istoty. – Ona będzie taka smutna.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 21 Zaczęłam szlochać i płakać tak mocno, że nie mogłam złapać tchu. Dobre było to, że go nie potrzebowałam. Charley owinęła ramiona wokół mnie, a ja czułam jak jej światło przenika do mnie, rozgrzewając i lecząc jak świetlana maść. Zgubiłam się w czasie, kiedy mój umysł powrócił do kilku ostatnich miesięcy mojego życia, ciąży, nadziei, decyzji, które podjęłam wiedząc, że mogę ich nie przetrwać. Kiedy ponownie się rozejrzałam, Charley dokądś mnie prowadziła. Teraz znajdowałyśmy się w sali szpitalnej, w której moja matka gaworzyła do małego zawiniątka. - Jak ona ma na imię? – zapytała Charley. Moja matka – moja piękna, silna matka, która martwiła się tak bardzo i tak długo - trzymała w objęciach dziewczynkę. - Ma na imię Melody Jo Anne – powiedziała, a jej oczy błyszczały dumą. - Czekaj – powiedziałam do Charley. – Wybraliśmy dla małej imiona Melody Ruth. Charley oderwała wzrok od Melody i zapytała moją matkę: - Myślałam, że Jo zdecydowała nazwać małą Melody Ruth. Moja matka zaśmiała się, a łzy zalśniły w jej oczach. - Tak zdecydowałyśmy, ale pomyślałam, że to bardziej stosowne, aby nazwać dziecko po kobiecie, która zdecydowała się dla niej oddać życie. - Mogę zapytać co się stało? – spytała Charley. Moja matka podała małą Charley i ze złamanym sercem zaczęła wyjaśniać: - Nie jestem pewna, jak dobrze znałaś Jo, ale miała cukrzycę typu pierwszego. - Nie wiedziałam o tym – odparła Charley patrząc z sympatią na moją matkę i kołysząc dziewczynkę. - Odkryłyśmy to kiedy miała siedem lat. To prawie ją zabiło i nieodwracalnie zniszczyło nerki. Całe jej życie to była walka. Tak wiele szpitali. Tak wiele rozmów. – Dotknęła maleńkiej rączki, która wyślizgnęła się spod kocyka. Rączki mojego dziecka. To było przerażające. Taka sama jak jej matka – powiedział męski głos. Zaskoczona spojrzałam w górę w tym samym czasie, kiedy mój ojciec wszedł do pokoju niosąc dwa kubki z
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 22 kawą. – Jej rączki też zawsze uciekały – dodał wskazując niemowlę. – Zawsze niepokorna. - Do końca – powiedziała moja matka dławiąc szloch. - Bardzo mi przykro, pani i panie Montgomery – powiedziała Charley. - Po prostu któregoś dnia wróciła do domu w ciąży – rzekła matka. Tata podał jej kawę i ścisnął ramię w geście wsparcia. – Lekarz uświadomił jej, że z tym, co przeszła będzie ryzykować życie, ale dziecko było wszystkim, czego pragnęła. Jedynej rzeczy, która mogła ją zabić. Moja matka zaczęła się topić w morzu łez i ojciec ją objął. Teraz wszystko sobie przypomniałam. Jednej nocy mój chłopak i ja nie byliśmy wystarczająco ostrożni. A potem ten sam chłopak zdecydował, że nie chce uczestniczyć w życiu Melody. Rzuciłam pracę i wprowadziłam się z powrotem do domu moich rodziców, bo byłam zbyt poważnie chora, aby zadbać o siebie. Wszystko robiłam tylko po to, by utrzymać Melody przy życiu. W końcu zebrałam się na odwagę, by przysunąć się do Charley tak, abym mogła przyjrzeć się istocie, która tak długo mieszkała w moim wnętrzu. Charley natychmiast odsunęła kocyk, tak abym mogła zobaczyć twarz dziecka, po czym obydwie dłonie przycisnęłam sobie do ust. Była najpiękniejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałam. Była absolutnie doskonała. - Popatrz jakie ma oczy – powiedziałam. Charley skinęła głową. - I jakie długie palce. - Dzieci są fajne. Zaskoczone obydwie spojrzałyśmy na Reyesa. Wyłonił się z morza ciemnego dymu. To wydobywało się z niego, jak para od suchego lodu. Myślałam, że Charley zdenerwuje się z powodu jego obecności, ale wyglądało, że jej to nie przeszkadza. Ponownie skupiła się na Melody, cała jej uwaga była przy mojej córce. - Mogę? – zapytał mnie Reyes z uniesionymi brwiami. To był pierwszy raz, kiedy zwrócił się bezpośrednio do mnie. - Oczywiście – powiedziałam po chwili.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 23 Odsunęłam się na bok, aby mógł spojrzeć na dziecko. Podszedł bliżej i uśmiechnął się do Melody. - Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, piękna. Uśmiech Charley poszerzył się i szepnęła do mnie: - Prawda, że piękna? - Jest piękna, ale mówiłem do ciebie. Charley dostała zadyszki, kiedy popatrzyła mu w oczy. - O rany, dzisiaj są moje urodziny. Skąd wiesz? Pokręcił głową. - Byłem tam, pamiętasz? - Racja – wyszeptała i ponownie na niego spojrzała. – Dziękuję. - Proszę. Teraz zostawię cię w spokoju. – Uniósł niewidzialny kapelusz, a do mnie powiedział: - Gratulacje. - Dziękuję – odpowiedziałam. Zaraz przed zniknięciem dodał: - Och, w razie gdybyś się zastanawiała, to ona będzie bardzo utalentowaną artystką. Moja dłoń ponownie zakryła usta. Już mogłam to zobaczyć: moja piękna Melody z pędzlami w dłoni, rozmazaną żółtą farbą na policzku, a fioletową na czole. Sama była idealna, więc jej sztuka też będzie doskonała. Patrzyłam jak dym całkowicie się rozproszył, po czym odwróciłam się do Charley. - On był przy tym kiedy się urodziłaś? - Taa. Długa historia. Zachichotałam. - Ale ty musisz mieć życie. I dzielisz dzień urodzin z Melody. - Tak, to prawda. - Czy ona z tobą rozmawia? – zapytał tata najwyraźniej słysząc szepty Charley. Patrzył rozbawiony. Charley zachichotała.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 24 - Tak. Ona jest tutaj. Po prostu nie może się powstrzymać przed mówieniem – Spojrzała na niego i uśmiechnęła się. On uśmiechnął się do niej w odpowiedzi i przysunął się, by popatrzeć na dziecko. - Możesz powiedzieć im coś ode mnie? – zapytałam. Charley skinęła głową i czekała aż zacznę mówić. – Czy możesz powiedzieć im, że chciałam za wszystko podziękować? Po prostu... – Nie mogłam powiedzieć niczego więcej. Moje gardło ścisnęło się, kiedy pomyślałam o tych wszystkich rzeczach, które dla mnie zrobili, wszystkich poświęceniach, przez które przeszli. I właściwie nie popełniłam samobójstwa. Nie naprawdę. Chciałam poświęcić się dla drugiej istoty. Ulga zalała mnie z powodu tej wiedzy. A moi rodzice mi wybaczyli, pozwalając mi na to pragnienie, które było największym w moim życiu. Teraz oni będą wychowywać moje dziecko, obdarzając miłością jaką obdarzali mnie. Nie mogłam prosić o więcej. Ale jakbym mogła całą swoją wdzięczność zawrzeć w słowach? Czy słowa tak silne jak uczucia w ogóle istnieją? - Tak, dziękuję – powiedziałam. Dokonałam właściwego wyboru, reszta nie miała znaczenia. – Po prostu dziękuję. - Jo prosi żebym przekazała wam wiadomość – powiedziała Charley drżącym głosem. Moja matka zaczęła pospiesznie oddychać i stanęła przy moim ojcu z rozbieganym wzrokiem nasłuchując jakichkolwiek słów ode mnie. – Powiedziała „dziękuję”. – Och, byłabym zapomniała. Pochyliłam się i wyszeptałam. Charley roześmiała się. – Och i chciała się upewnić, że zapiszecie Melody do najlepszej akademii sztuk pięknych w kraju. Uśmiech, który zakwitł na twarzy mojej matki był wspaniały. - Cała Jo – powiedziała, a jej oczy mieniły się od łez. – Zawsze wymagała wszystkiego, co najlepsze. Matka przytuliła Charley i mojego ojca w tym samym czasie. Potem zabrała zawiniątko z moją córką. To uświadomiło mi pewną rzecz. - Myślę, że jestem już gotowa – powiedziałam.
„ For I Have Sinned” Darynda Jones Made by: divinehotties 25 Charley odwróciła się. Popatrzyła tymi swoimi złotymi oczami, skinęła głową i czekała. Moi rodzice zajęli się Melody. Nadszedł czas. Ale ja najpierw podeszłam i przytuliłam Charley. Objęła mnie i poczułam jakbym kąpała się w świetle. Następnie bez myślenia o tym, przeszłam. Podróż była szybka. Widziałam wspomnienia i myśli, ale nie moje. Chwilę zajęło mi zanim zdałam sobie sprawę, że należały do Charley. Były dla mnie zbyt odległe, by je w pełni zrozumieć, ale udało mi się kilka wchłonąć. Wspomnienie śmierci jej matki. To jak radziła sobie w liceum wśród ludzi będąc Ponurym Żniwiarzem. Jak w sekrecie uwielbiała małe dzieci, ale podejrzewała, że nigdy nie będzie miała własnych. Małe i sprytnie umieszczone mechanizmy obronne, by trzymać wszystkich na dystans, a wszystko przez to, że zbyt dużo wiedziała o zdradzie, stracie i śmierci. Ponadto dostrzegłam nadzieję jej serca, że Reyes ją kocha. Tylko troszkę. Tylko tyle, by być przy niej dzień po dniu. Nagle znalazłam się w miejscu, którego istnienia nigdy bym sobie nie wyobraziła, zobaczyłam kolory jakich nie było na ziemi, tak żywe, że aż oślepiały. Czułam ciepło, które nie miało nic wspólnego z pogodą, ciepło tak dobre i czyste, że nasycało każdą cząsteczkę mojej istoty. I tam, w miejscu poza czasem, patrzyłam jak dorasta Melody Jo Anne Montgomery i czekałam na dzień, kiedy się z nią spotkam. Co to będzie za cudowny dzień.