ks-konfeks

  • Dokumenty295
  • Odsłony17 763
  • Obserwuję20
  • Rozmiar dokumentów410.8 MB
  • Ilość pobrań11 999

Nocna łowczyni 6,5 - Dom na święta

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :961.6 KB
Rozszerzenie:pdf

Nocna łowczyni 6,5 - Dom na święta.pdf

ks-konfeks EBooki różne juz przeczyt
Użytkownik ks-konfeks wgrał ten materiał 7 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 79 stron)

2 Jeanine Frost Cykl “Nocna łowczyni”: Dom na święta (Opowiadanie) Akcja opowiadania rozgrywa się pomiędzy tomem 6 a 7 Nocnej Łowczyni.

3 Rozdział 1 pojrzałam na zegarek. Dziesięć minut do północy. Wampir wkrótce wróci, a ja pomimo godzin starannych przygotowań, nie byłam na to gotowa. Głowa ducha wysunęła się zza ściany, gdy reszta jego ciała pozostała nadal ukryta w drewnianej barierze. Rozejrzał się wokół po pokoju po czym na jego przezroczystej twarzy pojawił się grymas. – Nie zdążysz ze wszystkim. Przeciągnęłam sznur przez otwór, który wywierciłam w krokwi sufitu, ostrożnie nie przenosząc mojego ciężaru za daleko, uważając by nie spaść z drabiny na której balansowałam. Fabian miał rację, ale nie byłam gotowa przyznać się do porażki. – Kiedy się zjawi, zajmij go czymś. – Jak mam to niby zrobić? – zapytał. Dobre pytanie. W przeciwieństwie do ludzi, wampiry widziały duchy, ale z zasady ignorowały je. Choć ten wampir wykazywał więcej szacunku cieleśnie upośledzonym kolegom, to i tak nie zatrzymałby się na dłuższą pogawędkę z jednym z nich przed wejściem do swojego domu. – Nie możesz improwizować? Wiesz, naśladuj jakieś głośne dźwięki uderzeń, albo spraw by ściany zaczęły krwawić. Duch rzucił mi spojrzenie oznajmiające, że mój dowcip nie został doceniony. – Oglądasz zbyt wiele filmów Cat. Po czym Fabian zniknął z pola widzenia, ale i tak usłyszałam jak mamrotał coś o niesprawiedliwych stereotypach. Skończyłam wiązać ze sobą sznury wzdłuż sufitu. Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to gdy tylko wampir przejdzie przez drzwi, ja użyje mojego zdalnego sterownika do zrzucenia niespodzianki na jego głowę. Teraz, czas zamontować ostatni wynalazek, jaki planowałam… Trudny do pomylenia dźwięk zbliżającego się samochodu zaskoczył mnie tak, że prawie spadłam z drabiny. Do diabła, wampir wrócił! Nie ma czasu na zamontowanie pozostałych urządzeń. Ledwie miałam dość czasu, by się ukryć. Zeskoczyłam z drabiny i przeniosłam ją tak bezgłośnie jak tylko mogłam do szafy. Ostatnią rzeczą jakiej potrzebowałam był kawałek dzwoniącego metalu ogłaszający, że coś niezwykłego się dzieję. Wtedy podniosłam srebrne noże, które pozostawiłam na podłodze. Nie byłoby dobrze, gdyby wampir je zobaczył. Skuliłam się za jednym z krzeseł w salonie, i wtedy usłyszałam zamykające się drzwi oraz głos Fabiana. – Nie uwierzysz co znalazłem na skraju twojej posiadłości, – ogłosił duch. – Jaskinię z prehistorycznymi malowidłami w środku. Przewróciłam oczami. To miała być najlepsza strategia jaką wymyślił Fabian? Miał zatrzymać wampira. Nie paleontologa. – To ciekawe, – odpowiedział angielski głos, brzmiąc całkowicie niezainteresowanie. Kroki dotarły do drzwi, po czym zatrzymały się przed wejściem dalej. Zassałam powietrze, którego już nie potrzebowałam. Na podjeździe nie było żadnych S

4 samochodów, ale czy wampir wyczuł kilka osób skrytych przed jego wzrokiem, czekających by wyskoczyć na niego jak tylko przekroczy próg? – Fabian, – powiedział ten kulturalny głos. – Jesteś pewien, że nie chcesz mi powiedzieć o czymś jeszcze? Odcień groźby zabarwił ton wampira. Prawie mogłam wyobrazić sobie jak mój przyjaciel drży, ale jego odpowiedź była natychmiastowa. – Nie. Nie ma nic więcej. – W porządku, – powiedział wampir po chwili. Klamka się obróciła. – Egzorcyzmy dla ciebie, jeżeli kłamiesz. Pozostałam ukryta za krzesłem, srebrny nóż chwyciłam jedną ręką, a zdalny sterownik trzymałam w drugiej. Kiedy doszedł mnie odgłos jego butów uderzających o drewnianą podłogę wewnątrz domu, nacisnęłam przycisk i wyskoczyłam w tym samym czasie. – Niespodzianka! Konfetti spadło z sufitu na głowę wampira. Płynnym ruchem, rzuciłam nożem i przecięłam tasiemkę przytrzymującą zamkniętą torbę balonów nad nim. Opadły powoli w dół, i zanim pierwszy spadł na podłogę, wampiry które były ukryte w drugim pokoju wyskoczyły. – Wszystkiego najlepszego, – zawołały jednocześnie. – Nie każdego dnia ktoś kończy dwieście czterdzieści pięć lat, – dodałam skopując na bok balony, gdy torowałam sobie drogę do wampira przy wejściu. Uśmiech pojawił się powoli na jego twarzy, zmieniając ją z cudownej na zatrzymującą bicie serca. Oczywiście, moje serce przestało bić – przez większość czasu – ponad rok temu, więc to był mój normalny stan. – To dlatego byłaś taka tajemnicza ostatnio? – wymamrotał Bones, przyciągając mnie w swoje ramiona gdy do niego podeszłam. Założyłam ciemny lok za jego ucho. – Nie są tu tylko na twoje urodziny, zostają też na święta. Będziemy mieli normalne, tradycyjne Święta Bożego Narodzenia choć raz. Och, i nie egzorcyzmuj Fabiana, zmusiłam go by ciebie zatrzymał. Jeżeli byłbyś dziesięć minut później, założyłabym jeszcze trochę wstążek. Śmiech poprzedził muśnięcie jego ust o mój policzek; chłodne, droczące muśnięcie, które sprawiło, że przysunęłam się bliżej w instynktownej potrzebie na więcej. – W porządku. Jestem pewien, że znajdę dla nich inne zastosowanie. Znając mojego męża, znalazłby dla nich kilka zastosowań, i co najmniej jedno z nich przyprawiłoby mnie o rumieńce. Przesunęłam się by pozwolić Bonesowi przyjąć najlepsze życzenia od naszych gości. Poza Fabianem i jego równie przezroczystą dziewczyną unoszącą się nad pokojem, najlepszy przyjaciel Bonesa, Spade był tutaj. Tak samo Ian, wampir który stworzył Bonesa; Mencheres, jego młodo-wyglądająca wersja dziadka; jego dziewczyna Kira i moja najlepsza przyjaciółka Denise. Denise była jedyną osobą w pokoju z pulsem, co czyniło ją jedynym człowiekiem dla każdego kto nie znał jej lepiej. Nasza lista gości była krótka, ponieważ zaproszenie każdego, kogo Bones znał na przedłużone urodzinowo-

5 świąteczne przyjęcie, wymagałoby wynajęcia przeze mnie stadionu futbolowego. Dlatego też, tylko najbliżsi przyjaciele Bonesa byli obecni. No cóż, poza jednym. – Ktoś wie co z Annette? – Wyszeptałam do Denise, gdy ta zostawiła Bonesa i wróciła do mnie. Potrząsnęła głową. – Spade dzwonił do niej dwadzieścia minut temu, ale nie odebrała. – Ciekawe co ją zatrzymało. Annette mogła nie być moją ulubienicą, biorąc pod uwagę jej wcześniejszy, trwający wieki układ „przyjaciele z korzyściami” z Bonesem, ale była ostatnią osobą na liście, po której spodziewałam się, że ominie przyjęcie urodzinowe. Jej więzy z Bonesem sięgały czasów, gdy oboje byli ludźmi, i będąc szczerą, wydawało się że Annette zaakceptowała fakt, iż jej pozycja w jego życiu była teraz w kategorii „przyjaciele bez korzyści”. – Przyleciała z Londynu by tu być, – zauważyła Denise. – Wydaje się dziwne, by zdecydowała, że trzydzieści minut dojazdu to za daleko. – O co chodzi? – Bones zapytał, idąc do mnie. Machnęłam ręką, nie chcąc zepsuć radosnego nastroju. – O nic. Annette musi być w drodze. – Ktoś do niej zadzwonił przed wyjściem z hotelu. Powiedziała, że nas dogoni. – Powiedział Spade, podchodząc by stanąć za Denise. Przy jego wzroście, jej głowa ledwie sięgała jego ramion, ale żadnemu z nich to nie przeszkadzało. Czarne włosy spłynęły na jego twarz gdy pochylił się by pocałować jej szyję. – Dlaczego jestem jedyny, który nie ma nikogo do pieszczenia? –wymamrotał Ian, rzucając mi oskarżycielskie spojrzenie. – Wiedziałem, że powinienem zabrać kogoś ze sobą. – Nie zabrałeś nikogo, bo dziewczyna, jaką byś wybrał chciałaby zadowolić się grupową orgią przed pokrojeniem tortu, – zaznaczyłam. Uśmiechnął się bezwstydnie. – Dokładnie. Przewróciłam oczami. – Poradź sobie z nie byciem w centrum perwersyjnej uwagi choć raz, Ian. To wyjdzie ci na dobre. – Nie, nie wyjdzie, – powiedział drżąc jakby z przerażenia. – Myślę, że pójdę do hotelu i zobaczę co tak zajmuje Annette. Denise warknęła. – Gotowy wziąć każdego, kto jest dostępny. Stłumiłam śmiech z trudem. Opinia Denise o Ianie – i o Annette – była nawet gorsza od mojej własnej, ale to nie oznaczało, że nie miała racji. Z szacunku dla obojga z nich będących wciąż przyjaciółmi Bonesa, powstrzymałam mój chichot. Daleki od bycia obrażonym, Ian uniósł brwi. – Tylko podążam za amerykańskim porzekadłem dotyczącym przemiany wad w zalety. Mencheres, zawsze taktowny, wybrał ten moment by dołączyć. – Być może powinniśmy zwrócić naszą uwagę na prezenty. Bones poklepał Iana po plecach. – Nie zajmie mi to długo, kolego. Spróbuję ograniczyć się do godziny, – odpowiedział Ian z poważną miną.

6 – Świnia, – nie mogłam się powstrzymać od mruknięcia. Hej, próbowałam się powstrzymać! Jeżeli wampiry mogłyby złapać choroby, życzyłabym mu ropiejącej opryszczki, ale przypuszczam, że to dobrze, że zdolność Iana do szerzenia chorób przenoszonych drogą płciową umarła wraz z jego człowieczeństwem. Ian wyszedł śmiejąc się do siebie przez cały czas. Ramię Bonesa prześlizgnęło się po moich barkach, jego palce głaskały moje ciało. Miałam czarną suknię bez pleców, ponieważ wiedziałam, że nie będzie zdolny oprzeć się nagiej wyeksponowanej skórze i miałam rację. Ciepło przepłynęło przez moje emocje jego własną pieszczotą, gdy opuścił swoje osłony, tak że miałam dostęp do jego uczuć. Więź jaka istniała pomiędzy nami nie była zbudowana tylko na miłości. Była także zakorzeniona we krwi, w wiecznym połączeniu pomiędzy wampirem a jego stwórcą. Bones przemienił mnie z półwampira w prawie-w-całości-wamira, i odtąd mogłam wyczuć jego emocje jakby były one przedłużeniem moich. Były pewne poważne skutki uboczne mojej przemiany, ale zrobiłabym to ponownie, tylko po to by zbudować ten poziom bliskości pomiędzy nami. Oczywiście, to nie był jedyny bonus bycia nieumarłym. Zdolność natychmiastowego leczenia się, latania i zauroczenia ludzi też nie były złe. – Wiesz jak ślicznie wyglądasz? – zapytał, jego głos pogłębił się. Lekki błysk zieleni pojawił się w ciemnobrązowych oczach, widoczna wskazówka, że to doceniał. Pochyliłam się, by wyszeptać odpowiedź. – Powiesz mi to później, kiedy wszyscy pójdą. Jego uśmiech był niski i obiecujący. – Tak zrobię, Kotku. Weszliśmy do pokoju obok, gdzie czekał stos prezentów. Wampiry określano wieloma epitetami, ale „skąpy” zazwyczaj nie był jednym z nich. Bones ledwie zaczął otwierać prezenty, gdy jego komórka zadzwoniła. Spojrzał na numer z uśmiechem. – Ian, nie mów mi, że ty i Annette jesteście zbyt zajęci by wrócić, – powiedział w ramach powitania. Nadnaturalny słuch oznaczał, że wyłapałam każde słowo ze zwięzłej odpowiedzi Iana. – Musisz tu przyjść. Natychmiast.

7 Rozdział 2 ones i ja byliśmy jedynymi, którzy wchodzili na teren posiadłości. Reszta naszej grupy pozostała na parkingu, obserwując czy sytuacja nie zmienia się ze złej na gorszą poprzez zastawioną pułapkę. Większość osób w środku spała o tej porze, za co byłam wdzięczna. Żadne napastliwe pogawędki nie atakowały mojego umysłu dzięki mojej niechcianej zdolności do podsłuchiwania ludzkich myśli. Tylko delikatny szum ze snów, który był łatwy do wyciszenia, tak jak przeciętne dźwięki z otoczenia. Gdy weszłam za Bonesem do środka apartamentu w stylu Appalachów, który wynajęła Annette, spokojna atmosfera została zniweczona. Purpura plamiła ściany, drewnianą podłogę, i w większej ilości materace. Po zapachu wiedziałam że to krew Annette, a nie kogoś innego. Oczekiwałam że pokój będzie wykazywał oznaki zaciętej walki, ale żaden fragment mebla nie wydawał się być nie na swoim miejscu. Ian stał w dalszym rogu pokoju, jego normalnie pobłażliwa pewność siebie przeszła w surowy wyraz gniewu. – Tam, – powiedział, wskazując głową na zamknięte drzwi do łazienki. Bones wszedł trzema długimi krokami, ale ja zawahałam się. Ian nie powiedział nam czy Annette żyła, tylko kazał natychmiast przybyć. Jeżeli ciało Annette czekało po drugiej stronie drzwi, być może powinnam dać Bonesowi minutę samotności. Była pierwszym wampirem jakiego stworzył; jej śmierć mocno by go dotknęła. Ale gdy zbierałam się by go pocieszyć, usłyszałam kobiecy, strofujący głos. – Naprawdę, Crispin nie powinieneś przychodzić. Omija cię twoje przyjęcie. Moje brwi uniosły się. Poza nazywaniem Bonesa jego ludzkim imieniem, co robiła tylko mała grupa osób, ten wysoce akcentowany brytyjski ton identyfikował mówiącego jako Annette. To tyle o niej będącej martwą. Cholera, nie brzmiała nawet na speszoną, jakby to nie jej krew ozdabiała pokój w ilości wystarczającej, by wyglądał jak rzeźnia. – Omija mnie przyjęcie? Straciłaś rozum? – Bones zapytał, odzwierciedlając moje własne myśli. Drzwi się otworzyły i pojawiła się Annette. Miała na sobie tylko szlafrok, jej truskawkowo-blond włosy były mokre od, jak sądzę, niedawnego prysznica. To rzadka okazja zobaczyć jej twarz bez doskonałego makijażu i włosów wystylizowanych na boginię, co sprawiło że wyglądała bardziej bezbronnie. Mniej jak nieumarła seksbomba, która próbowała przerazić mnie gdy pierwszy raz się spotkałyśmy, i bardziej jak kobieta, która wydawała się na skraju łez, pomimo jej niesłabnącego uśmiechu. – W jakim stanie jest ten pokój, – powiedziała wydając odrobinę zakłopotany śmiech. – Annette. – Bones chwycił jej ramiona i zmusił ją, by spojrzała na niego. – Kto cię skrzywdził? Jej dłonie zatrzepotały na jego ramionach, jakby chciała go odepchnąć, ale się nie odważyła. – Nie wiem. Nie widziałam go nigdy wcześniej. Bones przyjrzał się pokojowi, bez wątpienia dostrzegając szczegóły, które nawet moje mające praktykę spojrzenie, przeoczyło. Dwieście lat bycia nieumarłym zabójcą uczyniły B

8 go niezastąpionym gdy przychodziło do szukania śladów na miejscu zbrodni. Annette pozostała cicho, drobne linie na jej twarzy pogłębiły się przy zmarszczeniu brwi. – Kłamiesz, – powiedział w końcu Bones. – Żadnych śladów włamania nie widać na drzwiach, żadnych znaków łomu, więc go wpuściłaś. Potem nie walczyłaś gdy cię pociął, nie obudziłaś pozostałych gości krzykami po pomoc, ani nie zadzwoniłaś po mnie, choć twoje zakrwawione odciski palców są na komórce. Ian, widziałeś kto to był? – Nie ale myślę że odstraszyłem go, – odpowiedział Ian. – Okno było otwarte i słyszałem coś zbyt szybkiego jak na człowieka uciekające przez balkon, ale zostałem z nią zamiast go gonić. To mnie zaskoczyło. Ian uwielbiał niewiele rzeczy bardziej niż porządną burdę. Annette musiała być jedną z niewielu osób, o które dbał na tyle, że zareagował chroniąc ją i wzywając wsparcie zamiast dogodzić sobie morderczą zabawą w chowanego. Choć zdolności regeneracji nieumarłych oznaczały, że teraz nie było na niej zadrapania, to w czasie gdy reszta wyszła by przybyć do mojego domu, przynajmniej jeden wampir pokazał się i torturował Annette jak diabli. Nie miało sensu dlaczego nie chciała powiedzieć nam kto to był, jeżeli Bones miał rację i ona wiedziała to. Poza zapachem krwi, w powietrzu unosił się ostry aromat, gryząca mieszanina chemikaliów, które drażniły mój nos, gdy oddychałam. Nie było sensu próbować zidentyfikować napastnika po zapachu. Annette dalej milczała. Ton Bonesa stwardniał. – Atak na członka mojej linii jest tym samym co atak na mnie, więc nie pytam już jako twój przyjaciel. Rozkazuję ci jako twój stwórca powiedzieć mi kto to zrobił. Z tymi ostatnimi trzema słowami Bones uwolnił swoją aurę i ciężar jego mocy wypełnił pokój. To nie była kojąca pieszczota uczuć, którą czułam od niego wcześniej, ale chłodne fale budujące nacisk i trzaskające prądy, jakbyś znalazł się w centrum lodowej burzy. Każdy nieumarły w promieniu stu jardów poczułby siłę aury Bonesa, a najmocniej ci którzy byli z nim związani przez krew, jak Annette i ja. Odskoczyła, jakby ją uderzył, jej szampańskie spojrzenie prześlizgnęło się z Bonesa na drzwi. – Crispin, ja… ja nie mogę, – powiedziała w końcu, schylając głowę. – Powiedziałam ci, ja nie wiem. Gniew pulsował wyraźnymi falami od Bonesa, pokazując, że on jej nie uwierzył. Byłam rozdarta. Poza jednym incydentem ze mną, kiedy się po raz pierwszy spotkałyśmy, lojalność Annette wobec Bonesa była oczywista jak wschodzące słońce. Poza tym wciąż była w nim zakochana, i prawdopodobnie tak już zostanie. Więc dlaczego odmawiała wydania mu kogoś, kto ją torturował? To było poza moją zdolnością pojmowania. Chyba, że sądziła, iż ochrania Bonesa swoim postępowaniem? Rzuciłam się sama pod kilka metaforycznych pociągów z tego powodu. Jeżeli Bones miał rację i Annette znała napastnika, być może myślała że ktokolwiek ją pociął i pokroił, był zbyt potężny dla Bonesa, by wziąć odwet. – Wracajmy do domu, – powiedziałam, kładąc rękę na jego ramieniu by złagodzić część tej pełnej furii energii. – Możemy tam się zastanowić nad naszym kolejnym ruchem. Bones rzucił Annette spojrzenie, które mówiło, że jeszcze nie zakończył tej dyskusji, ale przesunął ręce do drzwi. – Dobrze Kotku. Za tobą.

9 Rozdział 3 y dać nam odrobinę prywatności, Spade, Denise, Mencheres i Kira wyszli do domku gościnnego zamiast dołączyć do nas w naszym domu. Nie musieliśmy nikogo informować co się stało. Z ich słuchem, poznali całość plotek, gdy pilnowali peryferii hotelu. Annette, Ian, Bones i ja wróciliśmy do mojego domu, gdzie balony, konfetti i ozdobne napisy wydawały się nie na miejscu przy naszych nowych, mrocznych nastrojach. – Spójrz na te wszystkie śliczne prezenty, – zauważyła Annette. – Wszystko, co chcę usłyszeć od ciebie to imię, – przerwał jej Bones. – Przestań zachowywać się jakby nic się nie stało i podaj mi je. Annette osunęła się na kanapę bez swojej zwykłej gracji. – Powiedziałam ci. Nigdy wcześniej go nie widziałam. Bones usiadł na kanapie naprzeciw niej, wyciągając nogi jakby przygotowywał się do dłuższej drzemki. – Jeżeli byłaby to prawda, to podałabyś mi natychmiast jego pełny opis zamiast próbować mnie przekonać, że nie wiesz kim on jest. – Nie wspominając, że byś go nie wpuściła i walczyła zamiast leżeć cicho, gdy on cię ciął. – Dodał Ian, ignorując nieprzyjazne spojrzenie, które rzuciła mu Annette. Obaj mieli dużo racji. – Marnujesz nasz czas mając nadzieję, że Bones to sobie odpuści, – wtrąciłam się. – Żaden szanujący się Mistrz nie pozwoli, by torturowanie kogokolwiek z jego ludzi uszło na sucho. Powiedziałaś mi to sama dawno temu. Pod tymi upomnieniami Annette powinna się ugiąć. Wszystko co powiedzieliśmy było prawdą i ona to wiedziała. Ale gdy zobaczyłam jej zaciśnięte usta, wiedziałam, że się nie ugnie nawet jeśli nie miało to sensu. Fabian zmaterializował się w centrum pokoju. – W lesie jest wampir. Natychmiast skoczyłam na nogi, zmierzając do naszego najbliższego składu broni. Ian nie wydawał się zainteresowany uzbrojeniem się. Skierował się ku drzwiom. – Stójcie. Pojedyncze słowo wyszło od Bonesa. Nie zmienił swojej pozycji na kanapie, jego szczupłe ciało wciąż było rozłożone jakby był całkowicie zrelaksowany. Ja wiedziałam lepiej. Napięcie emanujące z jego aury sprawiło, że powietrze zgęstniało. – Miałem nadzieję, że podążano za nami tutaj, – powiedział Bones tak samo cichym, zdecydowanym głosem. – Teraz nie potrzebujemy Annette, by powiedziała nam kim był jej napastnik. Sami się tego dowiemy. – Crispin zaczekaj, – zaczęła Annette, alarm był widoczny na jej twarzy. – Miałaś swoją szansę, – powiedział krótko. Po czym spojrzał na Iana i skinął w kierunku Annette. Cokolwiek jeszcze zamierzała powiedzieć zostało przerwane, gdy Ian zakrył jej usta ręką. Tylko ciche, stłumione jęki doszły gdy Ian usiadł na kanapie za Annette przyciągając ją ciasno do siebie. B

10 – Nie martw się. Pozostanie cicho jak grzeczna dziewczynka, prawda, skarbie? – Ian wymruczał przy jej uchu. Jęki Annette nadal brzmiały wściekle, ale teraz nie była w stanie przezwyciężyć Iana. Dlatego nie martwiłam się zbytnio o nieproszonego gościa. Albo był on samobójcą, albo nie miał pojęcia, że skradał się wokół wzgórz, gdzie miszkało kilku mistrzów wampirów, z których jeden mógł urwać mu głowę zaledwie samą myślą. – Fabian, na pewno widziałeś tylko jednego wampira? Duch przytaknął. – W dolnej części wzgórza. Pewnie dlatego pozostali nie wyczuli go jeszcze. Nasz dom i domki dla gości były najwyższymi punktami na tym wzniesieniu, tak by były jak najsłabiej dostępne dla przypadkowych przechodniów. – Kotek, chodź ze mną, – powiedział Bones wreszcie wstając. – Fabian każ innym pozostać w środku i rozmawiajcie jakby nic się nie stało. Skończyłam wkładać dodatkowe srebrne noże do pochew na ramionach. Drewniane kołki byłyby tańsze, ale one działały wyłącznie w filmach. Następnie zarzuciłam na siebie płaszcz, nie dla ciepła w ten chłodny listopadowy wieczór, ale by ukryć broń jaką miałam przy sobie. – Gotowa, – powiedziałam, moje kły wysunęły się samowolnie. – Wygląda na to, że Święta przyszły wcześniej dla ciebie, Cat. – parsknął Ian. Spiorunowałam go wzrokiem, ale euforia bijąca ze mnie musiała być łatwa do odczytania z mojej aury. Nie chciałam by lubiący noże intruz zepsuł przyjęcie Bonesa, ale minęły tygodnie odkąd miałam możliwość skopać komuś tyłek. Kto mógł mnie za to winić, że chciałam pokazać temu wampirowi co przytrafi się każdemu to będzie kręcił się wokół mojego domu szukając kłopotów. – Pamiętaj, potrzebujemy go żywego, kochanie, – powiedział Bones. Jego spojrzenie błysło szmaragdowo nasycone jego własną niecierpliwością jak u drapieżnika. – Przynajmniej póki co. Zmrożone liście skrzypiały pod moimi stopami gdy szłam przez las. Moje sandały z paskami na wysokim obcasie byłyby najgorszym możliwym obuwiem dla normalnej osoby spacerującej po tych stromych wzgórzach, ale wampiry miały świetny refleks i nie mogły złapać przeziębienia, więc nie przejmowałam się zmianą butów. Dodatkowo, to sprawiało że wyglądałam bardziej bezbronnie dla kogokolwiek kto krążył tam w ciemnościach, więc tym lepiej. Bones leciał gdzieś w górze, ale nie widziałam go, ponieważ jego ubranie wtopiło się w nocne niebo, bądź był zbyt wysoko. Nie widziałam również Fabiana ani jego dziewczyny-ducha, ale wiedziałam, że tam byli, gotowi powiadomić naszych przyjaciół jeżeli okazałoby się, że nasz intruz ma wsparcie. Strzegliśmy lokalizacji naszego domu przy Blue Ridge, przed wszystkimi poza najbliższymi, więc jeżeli jeden wróg nas odnalazł, to inni też mogli. Gałęzie trzasnęły około stu jardów po lewej. Nie odwróciłam głowy w tamtym kierunku, szłam dalej w swoją stronę, jakbym była na leniwej wycieczce po północy. Wątpiłam, by nasz intruz się na to nabrał, ale musiał być choć trochę durny, gdyż inaczej nie zaatakowałby Annette, gdy Bones był w pobliżu. Żaden Mistrz wampirów wart swoich kłów nie będzie tolerował czegoś takiego.

11 Usłyszałam więcej trzeszczących dźwięków, i to zbyt blisko mnie, by nie udawać, że ich już nie słyszałam. Odwróciłam się w tym kierunku, rozszerzając oczy jakbym już zauważyła zacienioną sylwetkę podglądająca zza drzew. – Ktoś tam jest? – Zawołałam, wkładając w swój ton zmartwienie. Śmiech doszedł przez chłodne nocne powietrze. – Byłabyś beznadziejną bohaterką horroru. Zapomniałaś skulić ramiona, kurczowo złapać za płaszcz, i bojaźliwie przygryźć dolną wargę. Miał angielski akcent, ale jego sposób mówienia brzmiał bardziej jak Spade’a czy jak arystokratyczny dialekt Annette niż slang Bonesa i Iana. Włosy blond długości do ramion błyszczały w świetle księżyca. To nie jego wygląd sprawił, że się na niego gapiłam, choć wyrzeźbione policzki wampira i idealnie ukształtowana twarz przypominała mi piękno Bonesa, taka bez skazy. Ani jego wzrost, a musiał mierzyć przynajmniej 1,89 metra. To była jego koszula. Koronka wylewała się spod rękawów jego płaszcza prawie przykrywając ręce. Więcej tej spienionej bieli zostało zebrane przy szyi i zwisało do połowy klatki piersiowej. Prawie zapomniałam przeszukać go pod kątem broni, to było tak rozpraszające. – To na poważnie? – Nie mogłam nic poradzić, tylko paplać. – Ponieważ RuPaul pomyślałby dwukrotnie zanim ubrałby to publicznie. Jego uśmiech ukazał białe zęby bez żadnego śladu kłów. – Ukłon ku mojemu dziedzictwu. Choć wyznaczyłem linię na moich udach, co możesz dostrzec. Miał na sobie czarne dżinsy, dużo nowocześniejsze niż jego koszula. Dżinsy także wskazywały, że do ud wampira były przypięte srebrne noże, ale poza długą drewnianą laską, była to jedyna widoczna broń, jaką nosił. Nie oznaczało to, że była to jedyna broń jaką miał przy sobie; moja najlepsza broń też była ukryta. – Niech zgadnę. Zgubiłeś się? Zaczęłam zmniejszać dystans pomiędzy nami. Chociaż nie było na nim ani śladu krwi, były szanse, że patrzyłam na napastnika Annette. Jego aura szacowała go na kilkaset lat, ale nie bałam się. Jeżeli nie osłaniał swojej mocy, nie był Mistrzem, co oznaczało, że mogłam nim wytrzeć podłogę. Wampir ocenił mnie w ten sam sposób jak ja przyjrzałam się jemu; na wskroś, oceniając i nie będąc przestraszonym. Przez cały czas ten mały uśmiech nigdy nie opuścił jego twarzy. – Piękna, czyż nie, choć nie lubię krótkich włosów. Wyglądałabyś ładniej z długimi, spływającymi rudymi lokami. Coś w nim wyglądało znajomo, mimo że byłam pewna, iż nigdy się nie spotkaliśmy. Jego zarozumiałość z pewnością uczyniłaby go wartym zapamiętania. – Taa, jasne, moje włosy zostały wystylizowane przez morze ognia przed trzema tygodniami, więc wciąż odrastają, – powiedziałam nonszalancko. Jeżeli nie byłabym wampirem, nie miałabym wcale włosów po tym jak prawie spalono mnie na śmierć, ale zdolności regeneracyjne nieumarłych oznaczały, że nie musiałam inwestować w peruki. Albo przeszczepy skóry, dzięki Bogu. – Więc chcesz jeszcze porozmawiać? – Kontynuowałam. – Czy powinnam już sprać ci tyłek za skradanie się i prawdopodobnie też za napaść.

12 Byłam teraz dość blisko by móc zobaczyć jego oczy koloru jeżyn, ale on nie zareagował gniewem. Zamiast tego jego uśmiech się poszerzył. – Jeżeli nie byłabyś moją krewną, kusiłoby mnie aby kontynuować ten flirt. Ten idiota myślał, że ja go podrywałam? To wkurzyło mnie na tyle, że pominęłam pierwszą część zdania, ale wtedy zamarłam. – Co masz na myśli, mówiąc krewną? Jedyna rodzina jaką miałam na ziemi składała się z uwięzionego wampirzego ojca, wujka ducha, i od-niedawna-nieumarłej matki. Ale przekonanie w jego tonie i pewny sposób w jaki utrzymał moje spojrzenie, sprawiło, że zastanawiałam się czy mówił prawdę. Mój Panie, czy to możliwe, że mój ojciec nie był jedynym wampirem pośród moich przodków? Narysował linię na suchych liściach tym długim kijem, jego brew wygięła się w wyzwaniu. – Nie domyśliłaś się jeszcze? – Protekcjonalne westchnął. – Choć ze wszystkich, ty powinnaś być najbardziej skłonna dostrzec podobieństwa, ale wygląda na to, że tak nie jest. Gry słowne nie były właściwym podejściem w moim przypadku. Rzuciłam tym długim blond lokom i staromodnej koszuli miażdżące spojrzenie. – Jeżeli próbujesz naśladować Lestata, to z pewnością trafiłeś w sedno z podobieństwami. Prychnięcie. – Puszysty, mały kotek, czyż nie. Coś ciemnego wylądowało za nim, ale zanim wampir zdołał się odwrócić i obronić, został owinięty karzącym uściskiem. Światło księżyca błyszczało na ostrzu, które Bones trzymał przy klatce piersiowej wampira. – Nikt poza mną nie nazywa tak mojej żony, – powiedział przerażającym, jedwabistym głosem Wampir skręcił się w nieudanej próbie oswobodzenia się, ale łatwiej byłoby rozerwać żelazną klatkę. Zwycięskie pchnięcie końcówki noża Bonesa w jego klatkę piersiową, ciemniejąca od purpury biała koronka jego koszuli. Dalsze wierzganie się wbiłoby ostrze głębiej, i jeśli to srebro przekręciłoby się w jego sercu, wampir byłby martwy już na stałe. Zesztywniał, obracając szyję by spojrzeć w tył na trzymającego go mężczyznę. W tej chwili, widząc ich twarze tak blisko siebie, uderzyło mnie pierwsze przypuszczenie co do tego co się działo. To wydawało się być nieprawdopodobne, ale… – Bones, nie rób mu krzywdy! – Powiedziałam zaabsorbowana wyjaśnieniem. – Ja, ja myślę, że może tu nie chodzi o atak na Annette. Wampir rzucił mi aprobujące spojrzenie. – Nie tak źle mimo wszystko, prawda? Bones nie poruszył ostrzem, ale jego ręce zacisnęły się wokół rękojeści noża. – Obraź ją jeszcze raz a to będą twoje ostatnie słowa. Zbolały śmiech wydostał się z wampira. – A myślałem, że droczenie się z krewnymi jest normalne. – Krewnymi? –wciął się Bones. – Twierdzisz, że jesteś członkiem jej rodziny? – Nie przez krew, ale przez małżeństwo, – wampir powiedział, przeciągając każde słowo. – Pozwól mi się przedstawić. Mam na imię Wraith i jestem twoim bratem.

13 Rozdział 4 zok pojawił się na twarzy Bonesa. Wraith wydawał się grzeczniejszy, nawet z nożem wystającym z jego klatki piersiowej. – Kłamstwa, – powiedział w końcu Bones. – Moja matka nie miała innych dzieci poza mną. – Nie miała, – Wraith odpowiedział. – Twój ojciec miał. Bones wciąż wyglądał jakby go poraził piorun, ale jego uścisk się nie rozluźnił. – Moja matka była dziwką. Nie ma sposobu by wiedziała kim był mój ojciec. – Twoją matką była Penelope Ann Maynard, która rzeczywiście została dziwką. Ale wcześniej urodziła nieślubnego syna księcia Rutland. Ten syn został wychowany w londyńskim burdelu i został skazany na deportację w 1789 roku. Zmarł w karnej kolonii w Nowej Południowej Walii rok później, ale nie pozostał martwy. – Spojrzenie Wraitha prześlizgnęło się na mężczyznę za nim. – Brzmi znajomo? Każde słowo uderzało w Bonesa jak fizyczne ciosy, mogłam to powiedzieć na podstawie emocji w mojej podświadomości. Choć znałam historię przeszłości Bonesa, nie była to powszechna wiedza. – Blisko, ale nazwisko mojej matki brzmiało Russell, nie Maynard, – stwierdził Bones. – I ani ona ani żadna z kobiet z którymi dorastałem, nawet nie dała mi wskazówki, że wiedziała kim był mój ojciec. Teraz, po dwustu latach, oczekujesz, że uwierzę w opowieść o księciu i tobie, moim dawno zaginionym bracie? – Jego ramiona zacisnęły się wokół szyi Wraitha. – Przykro mi, kolego, tak nie będzie. – Ja… mam… dowód. – Słowa były niewyraźne od uścisku jaki Bones założył na szyi drugiego wampira. – Dowód? – Bones zapytał, rozluźniając uścisk. Wraith zdołał przytaknąć. – Jeżeli przestaniesz mnie dusić, pokażę ci. Fabian podążał za nami w dyskretnej odległości gdy szliśmy wietrzną, żwirowaną drogą, prowadzącą do stóp wzgórza. Jeżeli Wraith zauważył ducha unoszącego się ponad szczytami drzew, to nie skomentował tego. W zasadzie wydawał się zrelaksowany. Nawet radosny, ale nie przestałam być czujna. Widziałam dość ludzi uśmiechających się przez cały czas, gdy próbowali mnie zabić. Radosne zachowanie mogło wskazywać dobre intencje jeżeli byłeś Świętym Mikołajem, ale nie gdy chodziło o wampiry. – Jak znalazłeś mój dom? –zapytał Bones. Także nie stracił ani cala ostrożności, jak wskazywały krążące wokół niego prądy. – Podążałem za wami z hotelu, – odpowiedział Wraith. Zatrzymałam się na chwilę. – Przyznajesz, że jesteś tym dupkiem, który pociął Annette? Przyrodni brat czy nie, zapłaci za to. Wraith westchnął. – Uratowałem Annette przeganiając tego wampira. Nie złapałem go. Zanim wróciłem sprawdzić co z nią, zabraliście ją do samochodu, i większość z was wyglądała na dość wściekłych by najpierw zabić, a potem zadawać pytania. Ian powiedział, że słyszał wampira kiedy przybył po raz pierwszy. Myślał że to był napastnik uciekający z miejsca zbrodni, ale czy mógł to być Wraith goniący prawdziwego napastnika? S

14 – Jeżeli to prawda, to dlaczego Annette nie wspomniała o tobie gdy przybyliśmy? I co ważniejsze, gdzie byłeś kiedy ten drań malował ściany jej krwią? Wraith spojrzał z boku na stanowczość w głosie Bonesa. Nie musiał być połączony z jego emocjami, by wiedzieć, że Bones nie uwierzył w jego wersję zdarzeń. – Byłem w drodze do niej. Możesz sprawdzić jej komórkę; ostatni telefon otrzymała tuż przed tym jak została zaatakowana, i to byłem ja informujący ją, że się spóźnię. Kiedy przybyłem, usłyszałem coś dziwnego. Jej drzwi nie były zamknięte, więc przybyłem na czas, by zobaczyć jak ktoś wyskakuje przez okno. Po sprawdzeniu, czy Annette wciąż żyje, pobiegłem za nim. A czemu nie wspomniała o mnie, mogę tylko zgadywać, że z powodu niepotrzebnej próby niezepsucia niespodzianki. – Jakiej niespodzianki? – Bones i ja zapytaliśmy razem. – Tej, że masz brata, – odpowiedział miękko Wraith. – Ta wiadomość była prezentem urodzinowym Annette dla ciebie. Nawet z podobieństwem w wyglądzie, to wciąż wydawało się niemożliwe, by Wraith był bratem Bonesa. Z niedowierzania przenikającego moją podświadomość, wiedziałam, że Bones czuł to samo. – Ten wampir, którego goniłeś, przyjrzałeś mu się? Przypadkiem nie rozpoznałeś go? – Zapytałam zmieniając temat. – Przykro mi, nigdy nie widziałem go wcześniej. Jedyne co mogę powiedzieć, to że miał czarne włosy i potrafił frunąć jak wiatr. Wampir brunet, który potrafi latać. To zawężało listę do co najmniej dziesięciu tysięcy – nie za wielka pomoc. Byliśmy prawie u stóp wzgórza. Przed nami, Buick stał zaparkowany z boku drogi z wyłączonymi światłami. – Moje auto, – powiedział Wraith, wskazując na nie. Potem wyciągnął zestaw kluczy. – Dowód którego szukacie jest w bagażniku. Bones nie dotknął kluczy, ale wąski uśmiech rozciągnął się na jego ustach. – Nie sądzę. Ty otwierasz. Wraith prychnął w sposób bardzo mi znany. – Myślisz, że jest podłączony do materiału wybuchowego? Jesteś jeszcze większym paranoikiem niż mówi twoja reputacja. – Jestem także bardziej niecierpliwy niż mówi moja reputacja. – Chłodno odpowiedział Bones. – Więc zajmij się tym. Z kolejnym dźwiękiem frustracji, Wraith odstawił swój długi kij i podszedł do tyłu auta. Bagażnik podniósł się bez żadnej iskry i Wraith wyciągnął płaski, obłożony papierem, prostokątny przedmiot. – Tutaj, – powiedział wręczając to Bonesowi. – Mam też zapiski archiwalne, ale jeżeli to cię nie przekona, to one również nie. Bones wziął to i zerwał papier. To był obraz; stary, co można było wywnioskować na podstawie ramki i płótna, ale nie potrzebowałam więcej niż pojedynczego spojrzenia by wydać westchnienie. Bones nie powiedział nic, po prostu gapił się na obraz mężczyzny, który był niesamowicie podobny do niego. Tylko włosy w kolorze kukurydziano–jedwabno-blond i linie wokół ust wyglądały na zbyt surowe, by wywołał je uśmiech. Miał na sobie plisowaną koszulę i haftowany płaszcz z wieloma frędzlami, guzikami i warkoczami, tak

15 że wyglądał jakby nic poza nim nie było potrzebne. Sztylet wysadzany klejnotami wystawał zza jego pasa, uzupełniając obraz ekstrawagancji, jakby arogancja w wyrazie twarzy mężczyzny nie była wystarczającą wskazówką, tego że urodził się do życia w luksusie. – Poznaj Księcia Rutland. –powiedział Wraith, jego głos przełamał ciężką ciszę. – Jeżeli jego twarz nie jest wystarczającym dowodem, zapiski wskazują, że ochrzczono go jako Crispina Philipa Arthura Russela, Drugiego. Moje ludzkie imię to Crispin Phillip Arthur Russel, Trzeci. Takie same jak twoje. Przypomniał mi się moment sprzed ośmiu lat, kiedy wciąż poznawałam Bonesa i ten mi zdradził pochodzenie swojego prawdziwego imienia. „To tylko odrobina fantazji ze strony mojej matki, ponieważ z pewnością nie miała pojęcia kim był mój ojciec. Mimo to, myślała, że dodając numer za imieniem doda mi odrobinę godności. Biedna uliczna kobieta, zawsze niechętna spojrzeć w twarz rzeczywistości.” Jeżeli wampir stojący naprzeciw nas miał rację, matka Bonesa nie nazwała go Trzecim z kaprysu. Nazwała go po ojcu, o którym nie wiedział, że go miał. Kiedy Bones się odezwał, jego głos był napięty od emocji, mogłam poczuć jak walczy by je stłumić. – Jeżeli jesteś moim przyrodnim bratem, to czyni cię ponad dwustuletnim wampirem. Jeżeli wiedziałeś o naszych więzach cały ten czas, czemu nie spróbowałeś odnaleźć mnie wcześniej. Uśmiech Wraitha był smutny. – Nie wiedziałem, dopiero niedawno usłyszałem twoje prawdziwe imię od jakiś podżegających do wojny ghouli. Myślałem, że to jakiś błazen, ale wtedy znalazłem twoje zdjęcie. Nasze podobieństwo wystarczyło, bym poszperał w historii mojej rodziny. W bardzo starych kronikach znalazłem wspomnienie sumy jaką mój ojciec zapłacił wicehrabiemu Maynard jako zadośćuczynienie w sprawie jego niezamężnej ciężarnej córki, Penelope. Po czym twoje imię pojawiło się w zapiskach procesu w Głównym Sądzie Karnym, a twój wiek pasował do tego, ile lat to miałoby dziecko. Jeżeli to i identyczne imiona to za mało, spotkanie ciebie wystarcza. Wyglądasz i zachowujesz się jak mój ojciec, by być jego ciemnowłosym duchem. Coś jeszcze prześlizgnęło się przez ostrożność w emocjach Bonesa, coś tak wzruszającego, że przyniosło łzy do moich oczu. Nadzieja. Czy było możliwe aby po tak długim czasie Bones odnalazł żyjącego członka rodziny? Prawdziwe imię Wraitha, podobieństwo i portret były cholernie mocnymi argumentami, nie wspominając, że zapiski jakie Wraith zacytował były łatwe do potwierdzenia. Do tego, dlaczego ktoś kłopotałby się kłamstwem o rodzinnych powiązaniach. Bones nie był osobą która doceniłaby bycie odrzuconym. Złapałam go za rękę, mając nadzieję pomóc ostudzić mu te drżące emocje. –Mówisz, że Annette wiedziała o tym? Wraith przytaknął. – Myślałem, że taka wiadomość powinna zostać przekazana osobiście, wiec szukałem członka twojej linii, który znałby twoją siedzibę. Kiedy Annette

16 poczuła się usatysfakcjonowana moimi dowodami, zgodziła się spotkać w hotelu, i mieliśmy tu przybyć razem. – Jako mój prezent, – wymruczał Bones, patrząc na Wraitha z większą ciekawością niż podejrzeniem tym razem. Uśmiech pojawił się na ustach Wraitha. – Obawiam się, że chyba przekroczyłem linię wiążąc wokół siebie kokardkę. Fikcyjny detektyw Sherlock Holmes powiedział, że kiedy już wyeliminujesz niemożliwe, to cokolwiek pozostaje bez względu na to jak nieprawdopodobne to musi być prawdą. Wydawało się niemożliwym uwierzyć, że wampir stojący naprzeciw nas był bratem Bonesa, ale jak dotąd fakty na to wskazywały. – Wiem, że to może być raczej zaskakujące, – kontynuował Wraith, wciąż z tym samym półuśmiechem. – Albo może cię to nie obchodzić. Tak wiele czasu minęło od naszego ludzkiego życia, że zrozumiem jeżeli ta wiadomość niewiele dla ciebie znaczy. Jeżeli wolisz bym odszedł, zrobię to, ale – mam nadzieję że być może będziemy mogli poznać siebie nawzajem. Jeżeli nie dotykałabym Bonesa, nie zauważyłabym lekkiego drżenia, które przeszło przez niego, gdy Wraith wypowiedział ostatnie słowa, ukazując odrobinę bezbronności pod tym zadufanym zachowaniem. Wraith mógł twierdzić, że wszystko było w porządku, ale wydawało się jasne, że odrzucenie zraniłoby go. Co do Bonesa, mogłam powiedzieć, że bardzo pragnął dowiedzieć się więcej o tym wampirze, który mógł być jedynym połączeniem z jego dawno utraconą ludzką rodziną. Lodowaty podmuch wiatru rozwiał włosy Wraitha wokół jego twarzy, przypominając mi, że mogliśmy kontynuować tę rozmowę w wygodnym wnętrzu a nie stojąc samotnie pośrodku drogi. Uśmiechnęłam się do niego. – Dlaczego nie wrócimy do domu? Tam jest cieplej, i będę mogła pogratulować Annette udanego prezentu. Przebiła moje o milę.

17 Rozdział 5 czy Wraitha rozszerzyły się gdy weszliśmy do domku i zobaczył Annette skrępowaną przez Iana, z ręką drugiego wampira wciąż przyciśniętą do jej ust. – Och, nie przejmuj się tym. Mieliśmy, uh, wcześniej problem z komunikacją, – powiedziałam próbując wyjaśnić. Brew Iana uniosła się, ale nie puścił Annette. – Jeżeli to nasz intruz, moglibyście wyjaśnić dlaczego nie jest w kawałkach? – On nie jest tym gościem, który zaszlachtował Annette, – powiedział Bones oczyszczając gardło. – Okazało się, że on może być moim… moim bratem. Bones powtórzył historię Wraitha, odsłaniając obraz dla wyjaśnienia. Ian patrzył zadziwiony na rewelacje o obu rodzicach Bonesa pochodzących z arystokracji, ale Bones nie zauważył tego. Jego uwaga była w całości skupiona na blond-włosym wampirze stojącym obok niego. – Hmm, – tyle powiedział Ian, kiedy Bones skończył opowieść. – Więc twój ludzki ojciec był Księciem Rutland, ale kim był twój wampirzy stwórca, Wraith? – Miał na imię Sheol, ale jest martwy od ponad wieku, – odpowiedział Wraith . Wydałam właściwy dźwięk współczucia, ale szczerze mówiąc ulżyło mi. Jak dziwnie byłoby gdyby Wraith okazał się częścią wrogiej linii? Powiedzieć, że wampiry żyły w feudalistycznym systemie, to delikatnie ujęte. Lepszym porównaniem była Mafia. Taka na sterydach. – Jak tragicznie, – nawet Ian nie próbował brzmieć współczująco, ale to było typowe dla niego. – Pod czyją ochroną byłeś od tego czasu? Wraith wzruszył ramionami. – Pozostałem bez opieki Mistrza. – Przy twoim poziomie mocy? – Jawne niedowierzanie zabarwiło słowa Iana. Moja szczęka opadła. Także zauważyłam, że aura Wraitha nie oznaczała go jako szczególnie silnego, ale to ogłaszanie tego było przekroczeniem pewnych granic. Bones zgadzał się. – Ian, – przeciągnął w ostrzeżeniu. – Wszystko w porządku, – powiedział Wraith, ale jego usta zacisnęły się w bliźniaczych liniach. – Żyłem w odosobnieniu przez większość czasu. Być może to samotna droga, ale bezpieczniejsza, rozważając jak wiele walk o władzę toczy się pomiędzy naszym rodzajem. Annette uderzyła Iana łokciem w żebra. Po tym wreszcie zabrał rękę z jej ust. – Tak się cieszę, że tutaj dotarłeś, Wraith, – powiedziała. Jej spojrzenie prześlizgnęło się na Bonesa. – Nie tak sobie wyobrażałam wasze spotkanie, oczywiście... Wraith podszedł naprzód by wziąć jej dłoń i ucałować ją. – Nie mogłaś zapobiec temu strasznemu atakowi. Czuję tylko ulgę, że przybyłem na czas. Obiecuję znaleźć tego, kto to zrobił i odpłacić mu tym samym. Annette nie zaprzeczyła niczemu, wskazując, że Wraith powiedział prawdę o swoich poczynaniach w hotelu. To oznaczało, że mieliśmy na głowie inny problem, ale byłam zadowolona, że nie dotyczył on jasnowłosego wampira, który najprawdopodobniej był bratem Bonesa. O

18 Annette wstała z kanapy, jej blade bursztynowe spojrzenie napotkało ciemnobrązowe oczy Bonesa. – Crispin, zapewniam cię, że sprawdziłam dowody Wraitha kiedy po raz pierwszy się ze mną skontaktował. W innym przypadku nigdy bym go tu nie przywiozła. Z wszystkiego co odkryłam, on na pewno jest tym za kogo się podaje – twoim przyrodnim bratem. – Przekażę ci kroniki, o których wspominałem, – dodał Wraith. – Są w moim samochodzie. Nowoczesna technologia, także może to potwierdzić, jeżeli chcesz porównać nasze DNA… – Słuszna uwaga, znam kogoś, kto przeprowadza takie testy, – przerwał Ian. – Przestańcie, – powiedział Bones wyciągając rękę. Uśmiech zakręcił się na jego ustach zanim wszedł. – Jestem pewien, że jutro będę chciał zobaczyć wszystko dotyczące twojej czy naszej historii rodzinnej, ale w tej chwili, chciałbym po prostu… trochę porozmawiać. Poznać się nawzajem. Wraith spojrzał na Bonesa, jego wyraz twarzy odzwierciedlał ten sam ostrożny optymizm jaki poczułam z emocji Bonesa. – Podoba mi się to – odpowiedział. Ian otworzył usta, ale moja ręka wylądowała na jego ramieniu. – Chodźmy opowiedzieć reszcie o naszym nowym gościu, – powiedziałam ściskając go ostrzegawczo. – Annette, dlaczego nie pójdziesz z nami? Mamy twoje bagaże i możesz się przebrać. Ian spojrzał na mnie, ale tylko uśmiechnął się słodko kiedy zacisnęłam uścisk. Mógł być całkowicie chamskim sobą innym razem. Annette nie potrzebowała perswazji by dać Bonesowi odrobinę prywatności z Wraithem. Prawie złapała rękę Iana by go odciągnąć. – Chodźmy. Jeżeli mam mieć na sobie ten okropny szlafrok jeszcze chwilę dłużej, to przebiję się kołkiem. Zbliżał się świt, gdy Bones wślizgnął się do łóżka. Ja położyłam się kilka godzin temu, nie dla snu, ale tylko by przemyśleć zaskakujące wydarzenia tego wieczoru. Z jednej strony byłam podekscytowana ideą, że Bones odnalazł członka swojej uznanej za martwą rodziny. Z drugiej, moje wewnętrzne podekscytowanie Wraithem zostało stłumione przez dręczące pytanie. Być może negatywne nastawienie Iana przeniosło się i na mnie, ale dlaczego Annette nie wspomniała o tym nikomu, że och, przy okazji przyprowadzi ze sobą dawno zaginionego brata Bonesa tej nocy? Zrobienie niespodzianki Bonesowi tymi wiadomościami to jedno, co innego zrzucenie takiej bomby na wszystkich pozostałych. I dlaczego nie wspomniała o Wraithcie kiedy przybyliśmy do hotelu? Na miłość boską mogliśmy przypadkiem go zabić szukając jej napastnika! Kiedy Ian zadał Annette to pytanie, nie odpowiedziała, wydawała się również odrobinę zdumiona swoim zachowaniem. Uznałam to za raczej dziwne. Co prawda mogłabym przypisać trochę nieprzyjemnych słów Annette przez te lata, ale „bezmyślna” nie było raczej jednym z nich. Poza tym jeszcze ten smakowity kąsek, który Fabian wyjawił mi po tym jak przeprosiłam resztę i udałam się na górę. W pośpiechu by powiedzieć nam o nieznanym wampirze kręcącym się po naszej posiadłości, Fabian zapomniał wspomnieć, że widział jak on coś

19 robi. Według Fabiana Wraith okrążał dolną część wzgórza co jakiś czas przecinając rękę i rozpryskując krew na ziemię. Nawet jak na wampira, to było całkiem pokręcone. Rodzinne więzy Wraitha z Bonesem jak dotąd wydawały się przekonujące, ale bycie rodziną nie czyniło kogoś automatycznie honorowym. Wiedziałam o tym lepiej niż większość ludzi. Wciąż, nie chciałam natychmiast atakować Bonesa moimi wątpliwościami, więc obróciłam się w jego ramiona tylko z trzema słowami. – I jak było? Wraith był w jednym z naszych pokoi gościnnych poniżej, ale nie martwiłam się o bycie podsłuchaną. Z powodu ostatnich wydarzeń zmodyfikowaliśmy naszą sypialnię. Była teraz zarówno dźwiękoszczelna jak i ducho-odporna, dzięki ogromnej ilości marihuany i czosnku pomiędzy cienkimi wzmocnieniami ścian. Z tym i naszymi niskimi głosami, nawet uważny wampir nie mógł uchwycić naszej rozmowy. Bones przebiegł rękami wzdłuż moich pleców, sprawiając, że z przyjemnością przysunęłam się bliżej. Zawsze przychodził do łóżka nagi, i uczucie jego twardego, smukłego ciała było wystarczające bym pominęła całą rozmowę, ale dziś to było ważne. – Przyjemnie, przez większą część. – Po czym zatrzymał się, próbując znaleźć słowa. – Arystokratycznie urodzeni często tworzyli drani zarówno w górnych jak i niższych klasach społecznych, więc mam mniej wątpliwości na temat Wraitha będącego moim krewnym niż na temat tego jakim człowiekiem jest. Ten poprzedni, jest chętny do dyskusji. Ten późniejszy, jest powściągliwy pod tym względem. To odzwierciedlało moje własne obawy, ale pozwoliłam mu skończyć. – Jak to? – Jego stwórca został zabity, nic w tym nadzwyczajnego. – Bones ponownie przerwał, i mogłam prawie poczuć jego cynizm walczący z pragnieniem by wierzyć Wraithowi. – Ale on dalej twierdzi, że nie miał żadnej prawdziwej relacji z wampirami od tego czasu. Nawet jeżeli trzymał się z dala politycznych sojuszy dla bezpieczeństwa, nasz gatunek nie jest znany z bycia samotnikami. – Może nie chce przyznać, że jest związany z niektórymi z twoich wrogów, ponieważ martwi się, że to wpłynie na twoją opinię o nim? – Miałam na ten temat moje własne wątpliwości, ale dla dobra Bonesa zasugerowałam optymistyczną przyczynę. – Być może, – wymruczał. – Co o nim myślisz? – Z podobieństwa, imienia, dokumentów i portretów będących tak łatwymi do sprawdzenia, myślę, że prawdopodobnie jest twoim bratem, ale to nie oznacza, że mu ufam, – odpowiedziałam szczerze, zmierzając do wyjawienia moich obaw. Jego wyraz twarzy stężał kiedy przemówiłam. Ale zanim skończyłam wypuścił westchnienie. – Nic innego nie pozostaje jak zrobić dochodzenie w jego sprawie. Jeżeli nie potrafi tego zaakceptować, to nie ma nadziei na związek. Nie winię go za to że zainteresował się moim życiem zanim zaczął mnie szukać. Dwa wieki to zbyt długo, by odrzucić ostrożność na rzecz sentymentu, nawet jeżeli jesteście rodziną. – Skończyłeś dwieście czterdzieści cztery lata, – przypomniałam mu zmieniając temat. Oboje zgodziliśmy się, że Wraith wymagał sprawdzenia, do tego musieliśmy zapolować na wampira, który zaatakował Annette, ale mogliśmy zrobić to później. Teraz, chciałam

20 aby Bones skupił się na przyjemnych sprawach, a nie kolejnych zmartwieniach. To przecież były jego urodziny. Wślizgnęłam moje udo pomiędzy jego, unosząc brew w wyzwaniu. – Więc jesteś gotowy na swój kolejny prezent? Czy teraz jak już masz prawie ćwierć wieku, to wolisz drzemkę? Jego śmiech był grzechem wartym skuszenia. – Za to, kochanie, sprawię, że będziesz błagać. Bones przewrócił się zrzucając mnie z góry. Chwycił moje nadgarstki jedną ręką, drugą uniósł moją krótką jedwabną koszulkę nocną. W przeciwieństwie do niego, nigdy nie chodziłam nago do łóżka. Nie kiedy pozwalanie by zdejmował ze mnie ubrania było takie podniecające. – Puść moje ręce, – powiedziałam, pragnąc przebiec nimi po jego ciele by poczuć ogrom mięśni pod tą bladą, gładką skórą. Jego moce przepłynęły nade mną, wibrując wzdłuż moich zakończeń nerwowych, jak szukające niewidoczne palce. Zaśmiał się używając swojej wolnej ręki by rozsunąć mi nogi. – Zapomniałaś powiedzieć magicznego słowa. Po czym ześlizgnął się w dół łóżka puszczając moje nadgarstki. Spróbowałam nimi poruszyć, ale okazało się, że moje ręce wciąż są trzymane w nieugiętym uścisku, tym razem niewidocznymi taśmami mocy, zamiast jego ciałem. – Widzę, że ćwiczyłeś nowe moce telekinetyczne, – powiedziałam łapiąc oddech. – To oszustwo. Zaśmiał się znów gdy strumień mocy zatrzymał mnie tam gdzie byłam. Silne palce wbijały się lekko w moje plecy jak mnie przyciągał bliżej, zbliżając moją dolną połowę do swoich ust. Westchnęłam kiedy jego usta pieściły mój brzuch, język drażnił mój pępek szybkimi ruchami zanim zaczął kontynuować ruch w dół. Jego kły złapały szczyt moich majtek, pociągając je, ale zdecydowanie za wolno. Moje unoszące się biodra sugerowały także ich usunięcie, ale kiedy spróbowałam owinąć nogi dookoła, zatrzymał mnie. – Chcesz czegoś? – wymruczał. Jego usta były tak blisko, że wargi musnęły koronkę bielizny, którą teraz przeklinałam, za to że ją założyłam. – Chcę by to zniknęło, – powiedziałam wyginając się ku niemu. Przez ułamek sekundy jego usta przycisnęły się do mojego ciała, wysyłając gorącą jak czerwień przyjemność przeze mnie, a jego język wślizgnął się z niszczycielską zdolnością. Ale wtedy to znikło, pozostawiając mnie trzęsącą się z potrzeby. – Bones, proszę, – jęknęłam. Mroczny śmiech sprawił, że wszystko zapłonęło tam gdzie jego oddech wylądował. – Nazywasz to błaganiem? Och, Kotek, stać cię na dużo więcej…

21 Rozdział 6 budziłam się a nade mną nachylał się wampir. Nic nadzwyczajnego ponieważ poszłam spać wtulona w ramiona jednego. Ale co było dziwne – tym wampirem nie był Bones. Ręka Iana zacisnęła się wokół moich ust zanim zdołałam wywarczeć oburzone żądanie by mnie puścił. Chwyciłam jego ramię, zamierzając złamać je w kilku miejscach, kiedy mój zaspany wzrok rozjaśnił się na tyle by zauważyć powagę na jego twarzy. – Szzz, – wyszeptał. Przytaknęłam, rozdarta pomiędzy myśleniem, że lepiej aby miał cholernie dobry powód do tego wygłupu, a obawą że może naprawdę miał. Ian odsunął rękę i usiadł. Moje spojrzenie powędrowało wokół pokoju. Nikogo więcej nie było, a drzwi były zamknięte. – Co jest nie tak? –zapytałam natychmiast. Ian mówił nadal obniżonym głosem. – Crispin zachowuje się dziwnie. – Crispin–Bones czy Crispin–Wraith? – Mieliśmy teraz ich dwoje, a Bones wydawał się w porządku kiedy go ostatnio widziałam. – Jedyny Crispin, który mnie obchodzi, – warknął. – Naprawdę nie mamy czasu na te gierki. Nie mogłam nie zgodzić się bardziej, i dlatego nie podobał mi się Ian zakradający się do mojego pokoju i kneblujący mnie tylko po to, by powiedzieć mi, że według niego Bones zachowuje się dziwnie. Na miłość boską, jego nieznany dotąd brat był w mieście i Bones zdecydował się przeskanować tego brata pod kątem możliwych nikczemnych intencji. To by zestresowało każdego. Wciąż, w razie gdyby Ian nie przesadzał… – Jak to dziwnie? – Jest niezwykle radosny, i wydaje się prawie nie zauważać nikogo poza Wraithem. To samo z całą resztą. Mówię ci, coś się dzieje. Jeżeli nie byłabym naga, wypchnęłabym Iana natychmiast za drzwi. – Wiem, że jesteś płytki, ale aż tak? Bones właśnie dowiedział się, że ma brata i nie jest pewny jakim typem człowieka ten brat jest. Reszta z nas także. Więc tak, przez krótką chwilę, Wraith może otrzymywać więcej uwagi niż ty. Dorośnij i przestań zachowywać się jak bachor, który nienawidzi nowego dziecka, ponieważ Mamusia i Tatuś nie bawią się z nim aż tyle! – Tu nie chodzi o moją płytkość, – odpowiedział Ian krótko. Po czym wyszedł przez drzwi. – Kiedy zdasz sobie z tego sprawę, spotkaj się ze mną w Hotelu Hampton w Asheville, jeżeli też nie będziesz pod wpływem tego. – Zostaniesz tam? – Część mnie czuła ulgę. Teraz nie będę musiała mieć z nim do czynienia przez święta. – Tak, – to była jego krótka odpowiedź. – Ktoś musi dowiedzieć się spod jakiego kamienia wypełzł Wraith. Po tym wyszedł, zatrzaskując drzwi za sobą. Westchnęłam i wstałam z łóżka. Był płytki jak dziecięcy basen, powiedziałam sobie, ale moje własne zasiane wątpliwości sprawiły, że szybko uwinęłam się z prysznicem i ubieraniem się. Ian był egoistycznym, perwersyjnym, niemoralnym dupkiem, ale nie był skłonny do przesady w niczym poza wymuszoną abstynencją. Czy coś mogło być nie tak z Bonesem? O

22 Racja, ponieważ radosne zachowanie, gdy próbujesz poznać fakty na temat swojego brata, nie mogło być taktyką przesłuchania – to jasno rzucało złowrogi omen, pouczył mój wewnętrzny głos. To było najbardziej logiczne wyjaśnienie. Wciąż nie mogłam stłumić niepokoju jak schodziłam na dół. Kiedy widzisz jak ciała wracają po śmierci jako atakujące zombie, z pewnością zdajesz sobie sprawę, że wszystko jest możliwe. Śmiech Bonesa dobiegł głośny i serdeczny, i choć ten dźwięk zazwyczaj cieszył mnie, dzięki Ianowi brzmiał prawie jak omen. Wszystko w porządku, wszystko w porządku, zaklinałam siebie podążając za głosem do kuchni. Ian najwyraźniej wyszedł, ale pozostali siedzieli zebrani przy stole. Wraith siedział na przedzie, jego blond włosy zebrane w koński ogon, który jakoś wyglądał męsko, ubrany w inną koszulę, która pasowałaby do renesansowego festiwalu kostiumów. – Cat, – powiedział uśmiechając się do mnie. – Usiądź. Zaprosił mnie bym usiadła przy moim własnym stole. Jak miło. Stłumiłam tą sarkastyczną odpowiedź i przyniosłam krzesło z innego pokoju, nasz stół kuchenny miał zaledwie sześć miejsc. Dopiero po tym jak usiadłam dotarło do mnie, że Bones nie zaoferował mi krzesła. Co prawda nie byłam typem dziewczyny, która czeka aż ktoś otworzy jej drzwi, albo podsunie krzesło, ale Bones zazwyczaj miał taki gest. Ponadto Spade i Mencheres byli szarmanccy aż do patologicznego stopnia, ale także się nie odezwali. To nic, powiedziałam sobie, i przykleiłam sobie uśmiech do twarzy. – Więc co mnie ominęło? Wraith umościł się wygodniej w krześle. – Opowiadałem wszystkim o tym jak uciekłem z cenionym ogierem Księcia Rutland jako młodzieniec. Pięć godzin później, Wraith wciąż się nie zamknął, a poza mną i Denise, nikt nie wydawał się tego chcieć. Uznałam za ekscytujące takie zajęcia jak nastawianie zmywarki, albo ładowanie pralki, by uniknąć ględzenia Wraitha, ale poza tym i rzadkimi wycieczkami Denise do łazienki, nikt inny nie poruszył się by przenieść się z kuchni do pokoju rodzinnego. Denise uchwyciła parę razy moje spojrzenie i uniosła brew by zapytać o co chodzi. Niech to diabli, żebym wiedziała. To jedno by Bones namówił Wraitha do ujawnienia informacji udając bycie zainteresowanym jego przeszłością. Nie była to jego zwyczajowa technika przesłuchań – ta zazwyczaj obejmowała noże i wiele wrzasków – ale z jego prawdopodobnymi więzami rodzinnymi, kupiłabym łagodniejsze podejście. Kupiłabym nawet to, że inni używali tej samej strategii i wspierali grę Bonesa przez udawanie, że są zauroczeni opowieściami Wraitha. Cholera, szczegóły życia osiemnastowiecznych arystokratów powinny być nudne dla Spade’a i Annette. Oboje byli bogatymi członkami brytyjskiej arystokracji, więc Wraith nie opowiadał im o niczym, czego nie znaliby z doświadczenia. Tuż po zapadnięciu zmroku podeszła do mnie Denise, jej uśmiech zbyt sztywny by był szczery. – Nie masz nic przeciw pójściu na spacer, Cat?

23 – Jasne. Niedługo wrócimy, słuchajcie wszyscy, zbierzemy trochę drewna do kominka jak będziemy na zewnątrz, – powiedziałam podnosząc głos choć nie było to konieczne. Nikt nawet nie spojrzał. Dobra, sprawa z krzesłem mogła być przeoczeniem, ale trzech zazwyczaj szarmanckich mężczyzn nie komentujących dwóch dziewcząt zbierających drewno po ciemku? To było całkowicie nadzwyczajne, nawet jeżeli potrafiłam widzieć w nocy. Fabian rzucił mi bezradne spojrzenie, kręcąc wokół sufitu nerwowe kółka. Odwróciłam głowę do drzwi a on wyskoczył na zewnątrz bez dalszych wskazówek. – Zgaduję, że miesiąc miodowy przeminął, – wymruczała Denise, gdy byliśmy na zewnątrz. – Następnie jak sądzę będę spała na bagnach. Przeszłam obok powalonych kłód po tej stronie domu i zmierzałam do lasu. Fabian podążał za nami, przenikając przez drzewa zamiast wokół nich. Nikt z domu nie wydawał się zwracać uwagi na nas, ale w razie czego, pragnęłam być dość daleko by nas nie podsłuchano. – Rozumiem, że to coś ważnego dla Bonesa, że jego dawno zaginiony brat się pojawił, – kontynuowała Denise. – Cieszę się za niego, i nie próbuję ukraść zainteresowania Wraithowi. Ale Spade mógłby odezwać się do mnie choć raz na kilka godzin, prawda? Kontynuowałam spacer szybkim tempem. Z demonicznie poprawioną siłą, Denise była zdolna z łatwością dotrzymać mi kroku. Kiedy byliśmy w połowie drogi w dół zbocza w końcu powiedziałam. – Nie wierzę w to co mówię, ale… Ian miał rację. Dzieje się coś dziwnego. Denise zatrzymała się, jej orzechowe oczy rozszerzyły się. – Ian to powiedział? Dzięki Bogu nie jestem jedyną, która tak myśli. – Mów ściszonym głosem, – przypomniałam jej dodając, – To musi być Wraith. Każdy zachowuje się, no cóż, jakby był zahipnotyzowany przez niego, poza tym, że wampiry nie mogą hipnotyzować innych wampirów. – Prawda. Poza tym na nas to nie zadziałało, – zaznaczyła Denise. – Ani na Iana. Fabian i jego dziewczyna, Elisabeth, także nie byli pod wpływem, ale duchy były naturalnie odporne na wszystko co wpływało na żywych i nieumarłych. Przypuszczam, że wciąż mogłam mieć odrobinę tej samej odporności w moim organizmie z powodu mojej niedawno wchłoniętej mocy królowej voodoo. Z drugiej strony; mój bezprecedensowy status jako wampira, który żywił się i wchłaniał moce z krwi nieumarłych skomplikował różne sprawy już wcześniej. Ale jeżeli Wraith posiadał jakiś rodzaj zdolności zaklinacza węży, wtedy Denise i Ian powinni także gromadzić się wokół niego pochłonięci uwagą. Nie zastanawiać się, jak ja, co się dzieję. Machnęłam na ducha. – Fabian, co o tym myślisz? – Podejrzewam magię, – odpowiedział. – Przeszukałem pokój Wraitha i znalazłem krwawy symbol narysowany na podłodze pod dywanem. Dlaczego by to robił i ukrywał, jeżeli nie miał złych intencji? Zgadzaliśmy się co do tego, ale chciałam być absolutnie pewna, że nie przesadzaliśmy zanim zaczniemy konspirować z Ianem. Być może Wraith był tylko przesądny.

24 – Wracam tam i zabieram Bonesa na stronę. Dowiem się zaraz czy to wszystko to tylko gra czy też nie. Denise dotknęła mojego ramienia. – Bądź ostrożna, Cat. Jeżeli Wraith… nie wiem, zaczarował wszystkich, to pokażesz mu, że o tym wiesz. Westchnęłam. – Dobrze, będę subtelna. Po tym jak porozmawiam z Bonesem i powiem, że nie mogę znaleźć moich butów, ty będziesz wiedziała, że to nie gra, i że musisz udawać żonę ze Stepford razem z resztą. – A co ty wtedy zrobisz? – zapytał Fabian . Uśmiechnęłam się z odrobiną zawziętości. – Spotkam się z Ianem w Asheville i znajdziemy sposób by powstrzymać Wraitha.

25 Rozdział 7 ześcioro z nich było wciąż w tych samych miejscach w pokoju gościnnym, kiedy wróciłyśmy do środka. Denise poszła prosto na górę, ale ja przykleiłam sobie mój uśmiech hostessy i podeszłam do Bonesa, kładąc rękę na jego ramieniu. – Wybacz, ale muszę ukraść mojego męża na kilka minut. Wymagało to dwóch pociągnięć za jego ramię, ale wreszcie spojrzał w górę. – Po co? Uśmiechałam się mimo, że to pytanie było szorstkie. – Ponieważ, mój drogi, potrzebuję twojej pomocy przy czymś. – Cokolwiek to jest, jestem pewien, że sama dasz sobie radę. Lód przeszył moje plecy. Wyraz jego twarzy był chłodny a spojrzenie jakie mi rzucił przypominało to, które widziałam gdy obdarzał nim wrogów przed krwawo kończącą się bijatyką. Nigdy nie myślałam, że znajdę się na drugim końcu tego spojrzenia Bonesa, to i fakt, że chodziło o taki drobiazg zmusił moje zmysły do potrojenia złego przeczucia. To nie było tylko dziwne zachowanie. To było jakby Bonesa ktoś podmienił. Napotkałam spojrzenie Wraitha, zauważając zaskoczenie, które prześlizgnęło się po jego twarzy, zanim przykrył je uśmiechem. – Obawiam się, że zająłem wszystkich na zbyt długo. Udam się do mojego pokoju chwilę odpocząć. Kilka nagłych protestów odpowiedziało na to oświadczenie, aż wreszcie Wraith podniósł rękę. – Proszę wszystkich. Zajmijcie się waszymi uroczymi damami. Zobaczymy się później. Jakby ktoś nacisnął guziczek, Bones odwrócił się do mnie uśmiechając, jego wyraz twarzy był ciepły. – Do czego ci jestem potrzebny? Z największą trudnością powstrzymałam moją szczękę od opadnięcia . – To jest w naszym pokoju, – zdołałam powiedzieć.– Chodź ze mną. Mój wzrastający lęk sprawił, że prowadzące tam stopnie zdawały się niczym mile. Zanim przekroczyliśmy próg, prawie wibrowałam wzburzeniem. – Co się do cholery dzieje? – Zażądałam jak tylko zamknęłam drzwi. To tyle jeśli chodzi o subtelność. Bones skrzywił się. – Cholera, co wstąpiło w ciebie, że się tak pienisz? – Co wstąpiło we mnie? We mnie? – Powtórzyłam, powstrzymując się zanim stałam się bardziej ostra. Nawet dźwiękoszczelność mogłaby być nieskuteczna przy krzyku. Zmusiłam się by się uspokoić, by wziąć dwa oddechy zanim kontynuowałam. – Raczyłbyś powiedzieć mi co ty i pozostali planujecie z Wraithem? – zapytałam prawie normalnym tonem. Kolejna zmarszczka przecięła jego twarz, tym razem ze śladem zakłopotania. – Co masz na myśli? Więcej głębokich oddechów. Nie oddychałam tyle od miesięcy. – Wy wszyscy wydajecie się… nieprzeciętnie nim zainteresowani. Jakbyście nie zauważali nikogo więcej. To też nie było subtelne, ale to było najlepsze co mogłam wymyślić, ponieważ każdy mój mięsień chciał chwycić Bonesa i sprawdzić czy potrząśnięcie nim wyleczyłoby go z tego. Jego zmarszczka zniknęła kiedy przemówił, jego ton niósł droczenie się, czułą uwagę. S