Młody człowieku
o skłonnościach homoseksualnych,
kim właściwie jesteś?
Dokąd zmierzasz?
Wam wszystkim,
którzy z cala prostotą i szczerością
przez lata powierzaliście mi swe wątpliwości,
niepokoje i cierpienia.
Jak mam dziękować za tak wiele zaufania?
Zamiast przedmowy
Książeczka ta jest wynikiem wielu rozmów, dyskusji i zwierzeń, gromadzonych
przez prawie dziesięć lat. Powtarzają się tu pewne wątki z mej poprzedniej książki
„Ton corps fait pour 1'amour" [„Twoje ciało stworzone do miłości"], bardziej
jednak sprecyzowane, pogłębione i rozwinięte. Książeczka została przeczytana
przez wiele osób bezpośrednio zainteresowanych tematem. Starałem się więc
wziąć pod uwagę wszelkie ich opinie i rady. Jest to próba odpowiedzi na liczne
prośby i słowa zachęty, które docierały do mnie zewsząd zaraz po ukazaniu się
pierwszego jej szkicu. „Bracie, ty, który niesiesz światu krzyk człowieka! Usłysz
ten krzyk także ty, tak wyczulony na problem AIDS! Usłysz niemy krzyk tego
kontynentu!"
Bruno, 20 lat
„Błagam cię, napisz książkę specjalnie dla nas — homoseksualistów, napisz
książkę, która będzie drogowskazem na naszej trudnej drodze. Mów o różnych
sprawach do nas samych i tylko do nas. Nie dla innych. Mów w naszym imieniu."
Mark, 22 lata
„Dziękujemy za ogrom nadziei, którą dałeś nam, będącym na służbie ludzi
zranionych miłością. Tę nadzieję czerpiemy z wiary w Jezusa Chrystusa, ale twój
udział w misji, której służymy, ma znaczenie kapitalne. Tu chodzi o życie wielu
umiłowanych przez Pana. Niezdrowa atmosfera podsycana wokół homoseksuali-
stów często doprowadza do całkowitego rozstroju tych ludzi, którzy szukają
światła, którzy rzeczywiście usiłują zrozumieć i kochać miłością prawdziwą.
Błagamy cię, obudź Kościół, aby pozostawał wierny swej misji!"
Michel i Marie-Francoise
„Danielu, dziękuję ci za słowa o homoseksualizmie. Nigdy dotąd nie spotkałem
tekstu równie precyzyjnego, autentycznego i odwołującego się do duchowości o
zasięgu ogólnym. Twoja książka może pomóc wszystkim borykającym się z tym
problemem. Bardzo zależało mi, aby ci o tym napisać. Modlę się za ciebie i za
wszystkich, którzy są pod twoją opieką."
Twój brat - Guy Gilbert, ksiądz i wychowawca
Zamiast wstępu
Michael Jackson przygotowuje się do swej czwartej operacji chirurgicznej,
rzekomo estetycznej. Dziesiątki godzin zabiegów, utopione ogromne pieniądze.
Rozpaczliwa próba uczynienia się zaskakująco, urzekająco pięknym. Chłopak czy
dziewczyna? Już nie wiadomo. A przecież, gdy miał siedemnaście lat był
wspaniałym młodym mężczyzną, z całym czarem wieku młodzieńczego.
SOS - kim jestem? Jakie jest moje imię? Wobec ubóstwiających go tłumów
wyznaje: „Mam więcej fanów niż Jezus, a mimo to jestem najbardziej samotnym
człowiekiem na świecie!"
Podczas emisji programu „Stars a la barre" [„Mówią Gwiazdy" na Antenne 2, 25
kwietnia 1989] para homoseksualistów przekonuje telewidzów i zgromadzoną w
studiu publiczność o swym wyjątkowym szczęściu. Zdecydowanie,
homoseksualizm jest najwspanialszą drogą do szczęścia. Ale po zakończeniu
programu, już za kulisami, Dawid Girard przyznaje „Co za szopka!" I wielu
obecnych w studiu homoseksualistów podchodzi, by zadać własne, prawdziwe
pytania i opowiedzieć o zamęcie, w którym żyją. Tak, wielu z nas już nie wie, kim
właściwie jesteśmy. Naprawdę. W rzeczywistości. Homoseksualizm - ogromny
znak zapytania. Dotyka tylu z nas. Czasem krzywdzi. Doświadcza go tak wielu.
Może także ty. Jeśli rzeczywiście tak jest, chciałbym na tych stronach spróbować
przyjrzeć się temu problemowi razem z tobą. Chciałbym spróbować ci pomóc. Tak
po prostu. Przez wzgląd na miłość.
1. Dla kogo piszę?
Będę tutaj mówił do tych dziewcząt i chłopców, którzy, wbrew samym sobie,
wyczuwają u siebie lub doświadczają skłonności homoseksualnych. Nie zwracam
się więc do tych, którzy mając normalne stosunki hetero-seksualne, uprawiają
homoseksualizm czy to przez per-wersję, czy też w poszukiwaniu nowych wrażeń.
Tacy biseksualiści są coraz liczniejsi, niektórzy z nich odkrywają homoseksualizm
na starość, traktując go jak luksusowy gadget, nową, nieznaną zabawę. Jakże to
upokarzające dla ludzi, którzy przeżywają homoseksualizm wbrew swej woli,
czyniąc heroiczne wysiłki, aby się mu nie poddać i marząc o normalnym życiu
seksualnym! Jest zasadnicza różnica pomiędzy tymi, którzy przeżywają
homoseksualizm wbrew woli i tymi, którzy dobrowolnie go wybierają, często
powodowani zwykłym snobizmem. Nie będę tu pisał o ludziach, którzy
wychwalają homoseksualizm, programują go i prowokują bezpo-
średnio czy pośrednio już u dzieci, tworząc lub wspierając jakby nową kulturę,
sposób na życie, światopogląd wyłącznie, agresywnie wręcz homoseksualny. Być
może i wśród nich są sprawcy zbrodni niezamierzonych. Iluż młodych ludzi, a
nawet dzieci zostało zabranych przez AIDS, tylko dlatego, że padły ofiarą
poszukujących coraz to nowych przyjemności, nieodpowiedzialnych osób.
Poznałem wielu tak pokrzywdzonych', lecz czy oni właśnie nie są najciężej
zranieni miłością?
2. Tym, którzy patrzą z boku
Zanim zwrócę się bezpośrednio do tych młodych, którzy czują się
homoseksualistami, chciałbym skierować kilka słów do całej reszty, gotowej
oceniać „z góry". Chciałbym rozwiać tu pewne stereotypy, zmazać krzywdzące i
oskarżające frazesy.
Błagam, nigdy nie utożsamiaj osoby o skłonnościach homoseksualnych z samą
tylko etykietką, która mogłaby ją dyskryminować, zepchnąć na margines
społeczeństwa.
O homoseksualistach mówi się, że tworzą ukryte społeczeństwo, że zawsze można
ich rozpoznać w tłumie, bo są sfeminizowani (albo zmaskulinizowani), że dobrze
czują się w określonych środowiskach i zawodach, to pederaści, ludzie
zdeprawowani, gwałciciele, potencjalni przestępcy, upośledzeni psychicznie,
zawsze podejrzani.
Czegóż się im nie zarzuca! Są odtrącani, wyszydzani, izolowani, zamykani w
gettach, bez wahania rzuca się w nich pierwszy kamień2
. A przecież większość z
nich, wręcz odwrotnie, nie tworzy żadnych sekt, niczym się
nie wyróżnia, zachowuje się po męsku, jeśli to mężczyźni, i jak kobiety, w
przypadku kobiet, zupełnie normalnie na pierwszy rzut oka... Pochodzą z różnych
środowisk, wykonują różne zawody (choć rzeczywiście niektóre profesje sprzyjają
homoseksualizmowi). Nie mają większego pociągu do nieletnich niż większość
ludzi uprawiających stosunki heteroseksualne. Nie są ani bardziej zdeprawowani,
ani bardziej niezrównoważeni, ani bardziej niż cala reszta skłonni do przestępstw.
Chcę cię prosić, abyś nie traktował ich ani jak przestępców, ani jak bohaterów, ale
abyś po prostu rozpoznał w nich, tak jak w każdym z nas, dzieci Boże. Są
grzesznikami, tak jak my, i, jak wszyscy, są powołani do świętości. Słowem, nie
wolno oczerniać, ale i nie usprawiedliwiać, lecz współczuć i leczyć.
Nie wyśmiewać i nie popierać, ale przygarnąć i wspomóc.
Nie zwalczać, nie pochwalać, ale odbudować i podtrzymywać.
Nie oskarżać, nie uznawać, ale pomagać i troszczyć się.
Nie potępiać i nie krytykować, ale zrozumieć i kochać.
Kochać, kochać, kochać. Kochać homoseksualistę takiego, jakim jest. Kochać do
tego stopnia, żeby aż zwątpić w jego odchylenie.
Trzeba kochać tak, by móc odrzucić wszystko to, Co go niszczy. Kochać tak, by
zrozumieć jak bardzo unieszczęśliwia go jego własny homoseksualizm.
Kochać go za to, kim jest, a nie za to, co robi.
Kochać go dla niego samego, ażeby on sam siebie pokochał.
Ale, żeby on mógł odpowiedzieć na ten dar miłości, trzeba być naturalnym i
szczerym, wolnym od wszelkich przesądów. Trzeba pomóc mu oddać w darze dla
innych wszystko, co w nim najpiękniejsze, trzeba pomóc mu odkryć coś innego w
jego odmienności. Pamiętaj, gdybyś ty przeżył to, co jego spotkało, byłbyś dzisiaj
w tym samym punkcie.
3. Do ciebie, który czujesz się homoseksualistą
Drżę na myśl o dotykaniu tych problemów tak delikatnych, tak intymnych! Boję
się rozjątrzać rany, budzić bolesne wspomnienia.
Lękam się, by cię nie zranić, bo wiem jak bardzo jesteś wrażliwy. Nic nie ujdzie
twej uwadze. Ale przecież, czy można milczeć? Czy można nie pamiętać, że obok
ciebie jest cała wielotysięczna społeczność, setki tysięcy, z każdym rokiem
więcej... Otworzyłeś się przede mną w zaufaniu, szczerze jak wielu innych. Jeśli
zacznę mówić, ryzykuję, że cię zranię, jeśli będę milczał — że cię zawiodę.
Wybacz mi więc, jeśli moje słowa są niezdarne, jeśli masz wrażenie, że nie mam
dla ciebie szacunku, że cię nie rozumiem. Wiem, że mimo wszystko czekasz na
słowo prawdy.
Rozdział l
Pytania, setki pytań
1. Problemy zbył ciężkie jak na jedne ramiona
Na różne sposoby możesz odnosić się do twych skłonności czy stosunków
homoseksualnych. Możesz odbierać je jako upokarzającą tajemnicę, mimo że są
faktem, możesz odmawiać zaakceptowania ich, choć cię atakują. Możesz cierpieć,
tak jak cierpi się na nieuleczalną chorobę, za jaką uważasz swój homoseksualizm.
Wreszcie możesz uznać go za nieodwracalną ułomność. Możesz także zadowolić
się nim, traktując go jak ekwiwalent miłości heteroseksualnej, mając nadzieję, że
to pozwoli ci rozwijać się normalnie. Jeszcze kilka lat temu problemy wynikające
ze skłonności homoseksualnych były utrzymywane w tajemnicy, jako coś
niewyobrażalnie wstydliwego. Dziś można o tym mówić zupełnie zwyczajnie,
można się do tego przyznać bez rumieńca. Pewnego dnia odkryłeś w sobie
homoseksualistę. Może we wczesnej młodości, a może dużo później. Stało się to
stopniowo, a może nagle. Być może pod wpływem jakiejś wielkiej emocji albo
nagłego przeżycia, często przedwczesnego. Być może potrzebowałeś miesięcy, lat,
aby potem dojść do siebie, aby zaakceptować siebie samego3
. Jakby to się nie
odbyło, na początku był niepokój, wytrącenie z równowagi. Jak wiele pytań
pojawiło się nagle! „Dlaczego nie jestem taki jak inni? Czy moi rodzice nie
przestaną mnie kochać, kiedy się o tym dowiedzą? Jak im dać o tym do
zrozumienia, nie mówiąc ani słowa? Gdzie się ukryć? A moja rodzina? Odrzucą
mnie? Odsuną? Jak mam wyznać, że nie mogę się ożenić? Czy w
heteroseksualnym społeczeństwie mogę zrobić jakąkolwiek karierę zawodową?
Czy nie wyrzucą mnie z pracy, kiedy mój homoseksualizm wyjdzie na jaw? Czy
powinienem zamieszkać w getcie? Czy mam żyć w ukryciu?"
A jeśli jesteś wierzącym, obok tych pytań pojawiają się następne: „Czy jestem
grzesznikiem? Dlaczego Bóg stworzył mnie takim? Czy Kościół mnie odrzuci?
Czy istnieje jakaś wspólnota chrześcijańska, która przyjmie mnie takiego, jakim
jestem? Czy kiedykolwiek uda mi się wypełnić powołanie, do którego Pan zdaje
się mnie wzywać?"
Kryzys tożsamości
„Czy jestem normalny? Winny? Kim jestem, kobietą czy mężczyzną? Pomyłką?
Hybrydą? Jaką miłością mam żyć? Czy jestem skazany na to, by nigdy nie kochać?
Czy będę musiał przestrzegać tego zakazu przez całe życie?" Eric, Jean-Charles,
Sylvain, wy dźwigaliście te straszne pytania mając zaledwie czternaście, piętnaście
lat. Pytania za ciężkie na wasze słabe ramiona, tak ciężkie, że aż przytłaczające. I
nie było nikogo, kto mógłby je z wami dzielić, nikogo, kto mógłby zrozumieć.
Przez całe lata dźwigaliście te pytania zupełnie sami, beznadziejnie sami. Ta
samotność rodzi niepokój, czujecie się opuszczeni i wytrąceni z równowagi. Jak
pomiędzy dwoma przeciwnymi nurtami.
Żeby uciec przed tym wszystkim, niektórzy decydują się na drakońskie
rozwiązanie. Za cenę ogromnie drogiej operacji zmieniają płeć, a przynajmniej
wygląd zewnętrzny, przeszczepiając organy płciowe. Cóż, kiedy w wielu
przypadkach ta nieodwracalna nowa postać nigdy nie zostanie zaakceptowana. Po
fakcie okazuje się, że operacja właściwie nic nie zmieniła, a teraz jest już za późno.
Ci, którzy nie zdecydują się na tę ostateczność, żyją jak transwestyci, wiecznie w
przebraniu, choć w głębi duszy pozostaje uczucie, że to alienacja, schizofrenia
estetyczna. Pamiętam tę udrękę, jaką widziałem w waszych oczach Sylvain, Rejean
i Yvan, kiedy w waszej chacie w Montrealu, już zdecydowani na operację, py-
taliście mnie, co o tym myślę. Czy wtedy udało mi się wyperswadować wam ten
nieodwracalny krok?
Zastanawiam się, czy ciężar tych wszystkich pytań nie jest ciężarem cudzych
problemów, konfliktów i decyzji? Cudzych, bo należących do społeczeństwa: do
twej rodziny, środowiska. Spada na ciebie jak niczym nie zasłużona, skażona
scheda. Czujesz się „wrobiony", ty musisz wypić to piwo, które ktoś nawarzył. Jak
temu zaradzić? Co z tym zrobić? Jak żyć?
2. Skłonności i spełnienie
A — Kiedy masz czternaście, dwadzieścia lat twoja skłonność do
homoseksualizmu może być związana z okresem dojrzewania płciowego albo z
wydłużonym wiekiem młodzieńczym. Zdarza się często, że z początku twoja
płciowość jest podwójna, to znaczy, że pociągają cię i chłopcy, i dziewczęta
jednocześnie albo na przemian. Twoja płciowość dopiero się kształtuje. Po omacku
znajduje własny charakter. Ale dosyć szybko precyzuje się, staje się preferencyjna,
aż w końcu wyłączna. Jeżeli tak właśnie dzieje się z tobą, nie przejmuj się, to samo
przejdzie. Może nawet tego nie zauważysz, a może pewnego dnia uświadomisz
sobie: „Coś takiego, płeć przeciwna zaczyna mnie pociągać! Dziwne, nie spodzie-
wałem się tego!"
Tak obserwowana skłonność do homoseksualizmu to jedynie moment przejściowy
w okresie nabierania tożsamości4
. Znam osobiście wiele osób, które z początku
zdawały się przejawiać skłonności biseksualne, ale w końcu przeważył
heteroseksualizm, a pociąg do tej samej pici zanikł zupełnie. W okresie
dojrzewania może się to wiązać z brakiem właściwej edukacji, wychowania, w
momencie, kiedy młody człowiek nie chce ani mówić o swych problemach, ani
tym bardziej o nich słuchać. Taki biseksualizm przejściowy może też być
wynikiem jakiegoś umyślnego, czy nieumyślnego, przeżycia doświadczonego w
momencie, kiedy w człowieku budzi się normalna płciowość, a może nawet przed
tym okresem. Takie przeżycie może skłonić formującą się płciowość ku
homoseksualizmowi... (np. zabawa w „obmacywanie" ze starszymi kolegami,
kuzynami czy rodzeństwem).
B — Czasem jednak jest to dużo głębszy, poważniejszy problem, jakby
zakorzeniony w twej tożsamości. Masz wrażenie, że to część ciebie samego.
Marzenia i sny zdają się to potwierdzać. Jesteś pewny, że to trwa „od zawsze".
Trzeba więc powiedzieć wyraźnie: Homoseksualizm nie ma nigdy podłoża
genetycznego. Nie licząc oczywiście skrajnego, stwierdzonego medycznie
hermafrodytyzmu.
Pozostaje więc obsesyjnie powracające pytanie: Czy homoseksualizm wynika z
fizjologu człowieka? Jest więc nieodwracalny? Nieuleczalny?
W obu omówionych przypadkach, fazy przejściowej oraz głębokiego
zakorzenienia, można:
A - Pozostawać na etapie skłonności, tendencji;
B - Mieć już za sobą pewne doświadczenia i próby:
a) przeżywane od czasu do czasu, jakby mimochodem;
b) przeżywane częściej, aż do momentu przyzwyczajenia, uzależnienia, które jest
trudne do wykorzenienia, a jeszcze trudniejsze do kontrolowania. Poddać się tej
skłonności, znaczy: ryzykować całkowitym uzależnieniem.
Poza tym można też mówić o doświadczeniach ho-moseksualnych bez
wykazywania rzeczywistych skłonności (tzn. ze zwykłej ciekawości)5
i odwrotnie:
można odczuwać skłonności bez przechodzenia do czynów.
Rozdział 2
Skąd się to bierze?
Płeć to coś ogromnie złożonego. Ileż różnych, często sprzecznych czynników
składa się na zaistnienie i rozwój orientacji homoseksualnej!
1.Czynniki społeczne: autyzm, świat egoizmu
Bez względu na to, kim jesteś, otaczający cię świat kształtuje twą osobowość,
mimo że dzieje się to czasem podświadomie.
— Świat odrzuca inność, obawia się jej.
Odwracamy się od kogoś, kto jest inny, obcy, niepełnosprawny, punk. Spychamy
go na margines społeczeństwa. W pierwszej kolejności odrzucamy tę Tajemniczą
Inność, jaką jest sam Bóg. Potrafimy identyfikować Go z człowiekiem, ale
odrzucamy Jego boskość, która właśnie czyni Go innym6
.
Odrzucamy każdego, kto ma inny temperament, inny charakter, inne wnętrze,
środowisko, wreszcie tego, kto ma inną płciowość. W najlepszym wypadku
traktujemy go jak nienormalnego. Przecież norma to my! Przyciągają nas tylko
nasze własne kopie, jesteśmy jak sprzężone atomy z materialistycznej teorii świata
Demokryta. To nasze jedyne naturalne porozumienie. Słowem: „Podobni, zbiórka!
Otaczamy się murem!" — Świat zaciera różnicę między kobietą a mężczyzną.
W świecie, gdzie wszystko jest bezlitośnie niwelowane, sprowadzane do
anonimowości, pozbawiane osobowości, w tym świecie mężczyzna nabiera cech
kobiecych, kobieta staje się męska. W tym świecie dziecko naśladuje dorosłego,
dorosły udaje nastolatka, jest „starym młodzieńcem" albo „młodym staruszkiem".
Ideałem staje się androgynus7
. Coraz częściej twarz nie zdradza płci.
Zazdrościmy płci innym. Przebieramy się, transformujemy, transwestujemy.
Twarze z reklam są rozbite na kawałki, popękane, połamane. Jak więc kosztować
smak wzajemnych darów, uzupełniających się wdzięków kobiety i mężczyzny? Jak
docenić to, co osoba płci przeciwnej mogłaby wnieść, dać nam jako przeciwwagę,
jako rozwój?
To prawdziwy obłęd: naśladujemy się nawzajem i tym samym się ograniczamy.
- Surowy, brutalny świat, w którym człowiek pojawia się jedynie w aspekcie
posiadania, zabawy, dominacji.
Nie bez powodu ludzie odrzucają tę męską brutalność. Ludzie odmawiają uznania
tego karykaturalnego modelu męskości, bezustannie narzucanego przez reklamę:
doskonale umięśniony „matcho", odrobinę jakby zwierzęcy, kierujący się
popędami! A przecież każdy mężczyzna nosi w sobie, tak jak i kobieta, potrzebę
czułości i miłości. Negując ten archetyp narzucony przez reklamę jako jedyny
sposób bycia mężczyzną, mężczyźni
właśnie odrzucają w końcu swą męskość. Urzeczeni słodyczą i delikatnością kobiet
kształtują w sobie zmysł estetyczny typowy dla większości homoseksualistów. Dla
jednych odpychające, ujmujące dla innych, te nowe cechy stanowiłyby część ich
wdzięku, gdyby nie były „sprzeniewierzeniem" kobiecości.
W naszym świecie wszystkie mocne wrażenia należą do doświadczeń, które
powinno się przeżyć. Tu nie wybacza się chłopcu braku doświadczeń seksualnych,
niezdarności ani wahania w tej dziedzinie. Dużo łatwiej akceptuje się
niedoświadczenie kobiet, bardziej pasywnych w miłosnym zbliżeniu. U chłopców
to nie przejdzie. „Prawiczek" to brzmi jak najgorsza obelga, szczególnie w ustach
tych dziewcząt, które inicjację mają już za sobą. Na dodatek wszelkie „faux pas",
wszelkie potknięcia w dziedzinie seksu są źródłem drwin i ironii, które mogą mieć
ogromny wpływ na dalsze życie. Zahamowania wywołane lękiem przed
ośmieszeniem się mogą spowodować ucieczkę od tej nieuniknionej inicjacji w
język miłości innej, to znaczy w seks zniekształcony homoseksualizmem. Powód
jest prosty: ktoś, kto jest tej samej płci, z pewnością będzie miał więcej
zrozumienia dla braku naszych seksualnych doświadczeń. „On/ona mnie zrozumie,
bo przecież ma te same problemy".
Świat jednoznacznie popularyzujący homoseksualizm uznaje go za świetną
alternatywę, a może nawet konkurencję miłości heteroseksualnej. Być może
właśnie ty stałeś się ofiarą powodzi zdjęć reklamowych, wideoklipów i filmów,
których niedwuznaczne insynuacje byłyby w stanie rozbudzić albo wzmóc ukryte
w każdym z nas skłonności. Wszyscy przecież mamy w sobie męskie i kobiece
skłonności, tyle że różnie dozowane.
-Świat pełen sprzeczności: z jednej strony homoseksualizm jest propagowany jako
ruch wolnościowy, z drugiej strony zamyka się go w wąskiej kulturze (czasopisma,
sauny, bary, kina „gays"). Z jednej strony faworyzuje się homoseksualizm, z drugiej
- dyskryminuje się homoseksualistów. Z jednej strony mówi się o rozszerzaniu
homoseksualizmu, z drugiej — o usuwaniu homoseksualistów z życia. Z jednej
strony narzuca się jako model pary heteroseksualne, z drugiej — homoseksualistom
zabrania się ich naśladować. I największy paradoks: żąda się prawa do inności,
które... odrzuca każdą inność.
2. Czynniki osobiste
Z pewnością słyszałeś o różnych domniemanych przyczynach homoseksualizmu.
Determinacja genetyczna? Atawizm? Dziedziczność? Równowaga hormonalna?
INAH 3 podwzgórza? 8
Ile różnych hipotez! A wszystkie prędzej czy później
padają ze względu na niski poziom prawdopodobieństwa. Pozostają jedynie
wewnętrzne przyczyny natury psychologicznej. Tych może być bardzo wiele.
Ileż błahych, zdawałoby się, okoliczności mogło zaważyć! Oprócz wielu innych
także:
* Przeżycie tragicznej w skutkach sodomii, często w bardzo młodym wieku i to ze
strony osoby blisko spokrewnionej;
* Wychowywanie się wśród dzieci (rodzeństwa, przyjaciół) tej samej pici;
* Źle przeżyty okres dojrzewania, co sprawia, że rozpaczliwie szuka się w kimś
powrotu do tego straconego okresu;
* Dojrzewanie nie uświadomione: nikt cię nie uświadomił, nikt ci nie powiedział,
że to okres zmian w twoim ciele, w twoim sercu. Nikt nie pomógł ci panować nad
sobą w tym delikatnym okresie przejścia. Pozostałeś w całkowitej dezorientacji;
* Jako dziewczyna, córka nie podejrzewa zapewne czym w rzeczywistości jest
czułość ojca czy w ogóle mężczyzn. Być może, nie kochając albo porzucając
swego męża, twoja matka wzięła cię za powierniczkę i żądała od ciebie, abyś
wypełniła puste po nim miejsce. A może nigdy tak naprawdę nie poznałaś swej
matki, bo odeszła bardzo wcześnie, a może była zbyt nieobecna. I nagle
rozpaczliwie zaczynasz jej szukać. A może po prostu w bardzo młodym wieku,
śpiąc w pokoju rodziców, byłaś świadkiem ich stosunku i wzięłaś to za akt agresji
ze strony ojca. Stąd dziś twoja awersja do mężczyzn;
* Jako chłopiec być może nigdy nie poznałeś swego ojca, albo znałeś ojca
dalekiego, słabego, zacierającego się w pamięci, często wyjeżdżającego, czy też
zupełnie nieobecnego. Być może szukasz teraz nieświadomie tego czynnika
męskiego, którego ci brakło9
. Może wychowałeś się w pogardzie dla ojca,
narzucanej przez zaborczą matkę, która zresztą była zmuszona przyjąć tę rolę ze
względu na ciągłą nieobecność męża. A może żyłeś w obawie przed zazdrosną
matką, która oczekiwała od ciebie tego, czego nie mógł jej dać mąż'°. I oto teraz
buntujesz się przeciwko tej duszącej kobiecości, nad-opiekuńczości, która cię
dręczyła;
* Będąc dzieckiem mogłeś identyfikować się z jedynym obecnym rodzicem pici
przeciwnej, gdy ten drugi był nieobecny, niedostępny, a może niegodny. Może
miałeś niedojrzałego albo nieodpowiedzialnego ojca (np. alkoholika). Może miałeś
zhańbioną, poniżaną, zrujnowaną matkę. Zamiast być z nich dumnym, czułeś się
upokorzonym. Szczególnie w wieku 4-6 lat, kiedy rodzi się instynktowna potrzeba
identyfikowania się z rodzicem tej samej płci. Z braku takich możliwości nie
mogłeś dokonać determinującego wyboru, jakim jest psychologiczna separacja od
rodzica tej samej płci. Co z tego wynika? Starszy partner, to... twój ojciec?
Młodszy to... ty?
* Rodzice nie zaakceptowali twej płci i zmuszali cię do odgrywania roli
wymarzonego synka czy córeczki, nie pozwalając ci być sobą. Może żyli
pragnieniem dziecka pici przeciwnej niż twoja. Nawet jeśli w końcu zaakceptowali
cię takim, jakim jesteś, przez lata słyszałeś, że jesteś „wybrakowanym chłopcem"
(obojętne zresztą czy jesteś chłopcem czy dziewczynką);
* Może twój pierwszy stosunek heteroseksualny był nieudany, a może zostałeś
zlekceważony: „Nie umiesz się do tego zabrać! Nie nadajesz się! Nie jesteś stu-
procentowym mężczyzną/kobietą". Ten wstrząs powoduje, że uciekasz
rozdygotany i decydujesz się na partnera twej płci. Nieśmiałość wobec pici
przeciwnej łatwo może zamienić się w inhibicję (zahamowanie), a nawet w
kompleks: „Jakbym wyglądał, gdyby mi to nie wyszło? Jakbym wyglądał, gdybym
nie umiał się do tego zabrać?" Tymczasem w kontakcie z partnerem tej samej płci
z góry potrafisz przewidzieć jego reakcje. To teren zdobyty, znany, gdzie bycie
razem jest słodkie i przyjemne. Słowem - cieplarniane warunki. Gwarancja bez-
pieczeństwa. Każda inność jest zagrożeniem, destabilizacją. Zmusza do wysiłku,
do pokonania własnej osobowości, do wyjścia z siebie;
* Niektórzy chłopcy potrzebują czuć nad sobą dominację partnerki, wybierają
raczej pasywną rolę w związku. I odwrotnie, pewne dziewczęta chcą być aktywne i
dominujące w tej intymnej dziedzinie życia. To jakby odwrócenie, inwersja
dokonująca się w głębi ich osobowości;
* Nigdy być może nie spotkałeś rodziny, w której kobieta i mężczyzna żyliby w
doskonałej równowadze. Być może widziałeś tylko karykatury takich związków;
* Zresztą mogą też wchodzić w rachubę pewne lęki: lęk przed sytuacją
konfliktową, przed wojną charakterów, przed napięciami i szarpaniną, które
pamiętasz ze swego dzieciństwa. Za żadną cenę nie chciałbyś do tego wrócić;
Może to lęk przed wysiłkiem, jakiego wymaga przystosowanie się do kogoś
nowego, innego. Lęk przed nie sprostaniem jego oczekiwaniom. Lęk przed niezna-
nym, przed nowością, przed odkryciem. Lęk przed utratą wszystkiego, co się
miało, przed koniecznością zrezygnowania z samego siebie;
* Może to lęk przed ryzykiem prokreacji, mimo zachowania wszelkich środków
ostrożności. Przy stosunkach homoseksualnych, przynajmniej w tej dziedzinie, nie
ma żadnych obaw! Lęk, siła strachu... Lęk paraliżuje, obezwładnia. Czyżby
również więził? Jedynym antidotum na ten lęk jest zaufanie. Nic nie jest równie
budujące i pewne. Tylko wiara w siebie, wiara w swe zdolności, możliwości może
wyleczyć twoje zahamowania. Tylko wiara w twego bliźniego, tego właśnie, który
jest inny, może ci pomóc. Ta wiara jest tak trudna do zdobycia, że trzeba żebrać o
nią u samego Boga, trzeba przyjąć ją od Niego. A to dopiero przecież wymaga
wiary, szalonej wiary, która jest źródłem każdej innej wiary. Do tego potrzeba
wiary w Boga. Tak, płeć to coś ogromnie skomplikowanego. W tajemniczy sposób
krzyżuje się w niej cala masa przeżytych wydarzeń, elementy naszego środowiska
rodzinnego i społecznego, elementy naszej psychiki. W niej bije nasze serce. Do
niej zmierzają nasze miłości. Lecz tylko Bóg jeden wie, kim naprawdę jesteśmy.
Rozdział 3
Nie bój się być szczerym z samym sobą.
Każdy ze wspomnianych czynników, może kilka na raz, ale także wiele innych
mogło zagrać w twoim przypadku. Całkiem możliwe też, że nie był to żaden z
nich. Niech cię więc nie niepokoi, jeśli nie odnajdujesz się na liście domniemanych
przyczyn homoseksualizmu. Zresztą, w gruncie rzeczy, jest mało ważne, jakie
dokładnie były powody, wpływy, przebieg wydarzeń, przeżycia...
Liczy się tylko to, kim dzisiaj jesteś. I jak najlepiej rozegrać tę partię, której nie
wybrałeś, w którą zostałeś „wrobiony".
Pozwól więc, że powiem ci teraz parę rzeczy:
1. Im bardziej z tym walczysz, tym bardziej jesteś kochany
Nie ma żadnej twojej winy w tym, że posiadasz skłonności homoseksualne.
Dlatego też ty sam na to nic nie poradzisz (ale to nie znaczy, że nie masz żadnych
szans!). Nie oskarżaj się więc, choć niektórzy chcieliby zwalić winę na ciebie.
Twoje skłonności nie czynią cię ani winnym, ani grzesznym. Ani przeklętym przez
Boga, ani skazanym przez ludzi. Ani odrzuconym przez Niebo, ani
zlekceważonym przez społeczeństwo. A nawet jeśli ludzie cię oskarżają, nie
tłumacz ich postępowania Wolą Bożą. Bóg nie ponosi za to winy. Kocha cię i
będzie cię kochał takiego, jakim jesteś. Kocha cię tym goręcej, im bardziej czujesz
się zraniony, im bardziej cierpi twoje serce. On wie, na co pozwala, do czego
dopuszcza. Wie, jaki jesteś. Ale ponad wszystko wie, kim jesteś.
— Nie mów, że jesteś homoseksualistą, lesbijką. Nosisz w sobie i przeżywasz
hemofilię". Ale twoje JA nie ogranicza się do tego. Nie jest to twoja prawdziwa
natura. Jest w tobie dużo więcej niż tylko skłonności homoseksualne. Jesteś cały
TY! Twoje serce jest dużo większe niż ta równia pochyła, na której wyrażasz
swoją miłość. Tak jak mówi Michel Janet: „Teraz mogę powiedzieć, że to, co
czujemy, to tylko mała część nas samych. Gdybym ograniczył się do tego, co
czuję, zdradziłbym to, kim jestem. Powinniśmy odszukać w sobie wciąż żyjące w
nas dzieci, stworzenia Boże, którym obce są popędy i krzywdy."
— Jesteś istotą wciąż kształtującą się, w ciągłej ewolucji. Z biegiem czasu twoja
uczuciowość nabiera nowych kształtów, twoja płciowość odnajduje inne formy.
Twoje serce poznaje inne, nowe uczucia. Przemierzasz nowe tereny, pokonujesz
nowe progi. Nie jesteś nieruchomym posągiem. Twoja bieda, twoje nieszczęście
nie unieruchamiają cię w jednym miejscu. Nie jesteś kamiennym blokiem!
Bóg kocha cię teraz takiego, jakim jesteś, takiego, jakim będziesz jutro. Jakim się
staniesz. Przecież Jego spojrzenie ogarnia przeszłość i przyszłość. On jest ponad
czasem. Już dzisiaj przyjmuje nas jak zwycięskich synów. Nie zamykaj się więc
ani w twojej teraźniejszości, ani w przeszłości. Otwórz swe serce na przyszłość, jak
na prezent z Nieba. Otwórz się na to, co nowe, nieprzewidziane, niespodziewane.
Nie nakładaj żadnego ograniczenia na swą przyszłość.
2. Szansa na wyrwanie się z bolesnej, burzliwej
przeszłości, szansa na szczęście
Nie jesteś więc winny swych skłonności homoseksualnych, choć ponosisz pełną
odpowiedzialność za popełniane czyny. Nie uznawaj jednak tych skłonności za
normalne12
. Nie traktuj ich za coś naturalnego, pozytywnego i zdrowego, nawet
jeśli takie jest powszechne mniemanie. Nie sugeruj się opinią, że 10—15%
populacji przejawia skłonności do homofilii.
Nie tłumacz się: „Bóg mnie kocha takiego, jakim jestem, bo sam mnie takim
stworzył. Żyję w zgodzie z moją naturą, to Wola Boża" albo: „Jestem teraz
szczęśliwy taki, jaki jestem"13
. Nie gódź się tak łatwo ze swoją zdawałoby się
ostateczną kondycją. Nie wpadaj w panikę: „Jak przeżyłbym taką zmianę?",
„Zmienić się znaczyłoby przekreślić całą moją przeszłość!"
To prawda, że najtrudniejszy jest ten pierwszy krok. Trzeba zaakceptować, że
nagle staniesz się sobie obcy, że nie rozpoznasz niektórych swoich reakcji. To na
pewno trudne. Musisz zaakceptować, że cała przeszłość przestała istnieć nawet
jeśli to budzi poczucie klęski. Klęski tym większej, im głębiej podstawy twojej
uczuciowości były przesiąknięte homoseksualizmem.
W takim przypadku, decydować się na zmianę, znaczy wyrzec się części samego
siebie, po to, żeby zaistnieć na nowo. To tajemnica przemiany, w której gąsienica
staje się motylem... Bo bez względu na panujące opinie i poglądy, homoseksualizm
zawsze pozostaje pewnego rodzaju ograniczeniem, niedociągnięciem, ślepą
uliczką, impasem. W głębi duszy przeczuwasz to, a wielu twoich kolegów
mogłoby o tym opowiedzieć.
3. Boli mnie na myśl kim jestem!
Jeśli myślisz, że twoja kondycja mogłaby być alternatywą heteroseksualizmu,
pozwól, że zadam ci kilka pytań. Odpowiedz sam sobie, ale nie próbuj szukać
wykrętów. Nic nie wprowadza takiego zamętu jak oszukiwanie samego siebie. Ale
też nic tak nie koi jak szczerość w stosunku do samego siebie.
— Powiedz szczerze, czy naprawdę cię to zadowala, czy cię to rozwija? Czy nie
ma w tobie ukrywanego rozczarowania, a może nawet frustracji? Doskonale wiem,
że w naturę każdego pożądania, każdego pragnienia wpisane jest niespełnienie,
niezaspokojenie. Tak jest i z pragnieniem Boga, który przecież mieszka w nas od
zawsze i na zawsze (św. Augustyn mawiał: „Moje serce nie spocznie dopóki nie
zamieszka w Tobie"). Skąd więc u was tyle goryczy? Przecież prędzej czy później
wyrastamy z dziecinnych zabaw, odchodzimy od młodości, uciekamy od nonsensu.
Czy przypadkiem nie zaczynacie tego traktować jak upośledzenie, z którym trzeba
żyć?
4. Zobaczyć siebie w lusterku
Czego właściwie szukasz? Czy czasem nie swojego sobowtóra, brata bliźniaka?
Czy nie pragniesz odnaleźć samego siebie w kimś innym? Czy nie szukasz swej
własnej młodości? Przecież nie możesz jej powtórnie przeżyć, nie możesz do niej
wrócić! Twoja młodość przeminęła! Ten „małolat", w którym się zakochałeś do
szaleństwa, to ty sam, tyle że o parę lat młodszy! Jego ciało to zwierciadło. Jego
twarz — złudzenie. Stajesz się uzależniony od swej przeszłości. Patetyczna
nostalgia! Czy takie przeglądanie się we wstecznym lusterku nie prowadzi do
wstecznictwa? Czy nie narzuca regresji? Może jest to rozpaczliwe poszukiwanie
substytutu. Przytulić się, wtulić w ramiona tego taty, tej mamy, których zabrakło...
Zbyt długo tłumiony krzyk: „Mamo, tato, dlaczego mnie nie kochacie???"
Marzenia o ojcowskich ramionach, o ramionach tego, który tak naprawdę nigdy nie
byt ojcem. Marzenia o matczynej piersi, do której chcesz wrócić, bo tak naprawdę
nigdy nie zaakceptowałeś myśli o rozstaniu. A czasem dziwna potrzeba bycia
kobietą swego ojca albo mężczyzną swej matki, a wszystko po to, aby zasłużyć na
ich miłość. Znów ta sama patetyczna nostalgia...
5. Życie „per procura77
. Alienacja?
Poprzez stosunki homoseksualne pragniesz upewnić się kim jesteś. Chcesz
odnaleźć samego siebie. Szukasz swej osobowości, której nigdy nie byłeś pewien.
Zbyt wiele razy przypisywano ci cechy kogoś obcego, czyjeś obce uczucia.
Twoje skłonności przesiąknięte są ukrywanym lękiem, niejasnym poczuciem winy.
Czyż jest coś bardziej sprzeciwiającego się naturze niż niedojrzałość wyrażająca
się ukrywanym strachem, ciągłym lękiem przed samym sobą? Bo czy nie jest
niedojrzałością brak wiary w to, że ktoś mógłby nas pokochać? Bo kto mógłby
pokochać kogoś takiego jak ten, kim podejrzewasz, że jesteś? To tak jakby
dojrzewanie jeszcze się nie dokonało. A wszystko przez tę jedną ranę, która nie
pozwala ci zaistnieć w pełnym wymiarze. To źródło strachu, lęku przed życiem,
przed odpowiedzialnością, jakiego ono od nas wymaga.
Jakaś część nas samych odbija się w innych, a ci z kolei żyją w nas. Zaczynamy
żyć jakby „per procura", w zastępstwie kogoś. A potem liczą się tylko ci inni.
Potem jest alienacja. Wchodzimy w stan zależności uczuciowej, która przekreśla
naszą prawdziwą wolność. Wolność mężczyzny i kobiety. Wolność dzieci Bożych.
Naucz się być sobą, rozwijać swą osobowość, żyć głębiej niż sięga spojrzenie
innych, na miarę spojrzenia Boga. On pomaga nam wrócić do naszego „ja". On
uwalnia naszą wolność.
6. Twarze – miraże
Zresztą, czy ty w ogóle żyjesz w realnym świecie? Czy nie masz tendencji do
wymyślania siebie? Czy nie zdradzasz siebie dla jakiejś narzuconej mrzonki
(upodabniając się do kobiety w stosunkach z mężczyznami albo odwrotnie)? A
może żyjesz marzeniami, w których człowiek otoczony jest idylliczną wręcz
doskonałością albo nawet aurą magii czy nimbem świętości?14
To tylko mrzonki
Stąd właśnie twój ból, bolesna niemoc dojścia do ideału. A potem ból jeszcze
gorszy, gdy odkrywasz, że ten ideał był tylko owocem twojej wyobraźni.
Wytworem rozhuśtanej uczuciowości. Co pozostaje? Tylko rozpacz: „Ta miłość
nigdy nie istniała!" (Przecież bywa tak i u heteroseksualistów...)
Jak przyznać się do tej porażki, kiedy każda rozpaczliwa próba przytłacza i pcha w
przepaść? Rozwiązań jest wiele. Można uciekać przed siebie, szukać coraz to
nowych partnerów, odkrywać coraz to nowe przyjemności. Olśnienie za
olśnieniem. Rozczarowanie za rozczarowaniem. Żałosne przeżycia. Gorycz
rozczarowania. Te stracone miłości ranią... Nie po to żyjesz, aby spędzić życie
między jednym partnerem a następnym. Twe serce jest na to za wielkie! Za bardzo
twe ciało zależy od serca! Twa miłość zbyt wieczna! Twe życie zbyt krótkie!
7. Ciągle ktoś nowy, bo przecież nigdy nikt...
Dlaczego tak często zmieniasz partnera?15
To tak jakbyś potrzebował ciągle kogoś
nowego, kto mógłby zastąpić brak tego naprawdę INNEGO.16
Nie przywiązujesz
się do tej osoby, z którą jesteś, bo ta osoba nie jest inna. To właśnie przeszkadza ci
być w pełni zadowolonym. Dotknąć nowego ciała, wymyślić nowe pozycje,
oczekiwać jakichś nowinek, jakiejś nowej, nieznanej emocji - co za narkotyk! Co
za podniecenie! Istny eliksir młodości wprost z... diabelskiego kotła!
Ale w końcu widzisz, że między wami nie ma żadnego porozumienia. Ten drugi/ta
druga wciąż pozostają tajemnicą, jeszcze bardziej nieosiągalną i obcą dla ciebie.
Czy nie odczuwasz czasami potrzeby życia w wierności?17
Wiadomo przecież, że
miłość dąży do trwałości i do wyłączności.18
Wiele przykładów, może także twój,
dowodzi jak rzadko miłość homoseksualna wygrywa próbę czasu i nie
rozczarowuje... Oczywiście i związkom „hetero" nie są obce pokusy zmian i wielu
się im poddaje. Ale w tych związkach zdrowa równowaga często pozwala ich
uniknąć bez słowa. Twoja potrzeba miłości więdnie w tym, co podobne, zamiast
rozwijać się przez kontakt z tym, co inne. Czy homoseksualizm nie jest „miłością
co zatrzymuje w pół drogi"?
8. Seks uzależnia
Dramat miłości niespełnionej, niemożliwej. Jakże często w momencie, kiedy w
końcu znalazło się tę drugą połowę. Przyznaj, czy nie zdarzyło ci się kochać kogoś,
kto nie mógł w żaden sposób odwzajemnić twej miłości, dlatego właśnie, że był
heteroseksualistą? A ponieważ o tym wiedziałeś, nie ryzykowałeś nawet, by
odkryć swoje uczucie, żeby o nich opowiedzieć. Boisz się następnego poniżenia,
odrzucenia, upokorzenia. To pożądanie będzie cię toczyło od środka, będzie cię
paliło całymi miesiącami, choć on czy ona nawet się tego nie domyśli.
Jakże boli każdy taki brak wzajemności! Jeszcze jedno: dlaczego przywiązujesz
tak wielką wagę do ciała, do estetyki, do wyglądu zewnętrznego,
lekceważąc równocześnie piękno wewnętrzne? W rezultacie ciało góruje nad
duszą, morfologia staje się ważniejsza od psychiki, a twarz od serca.
Oczywiście trudno oddzielić to, co wynika z najgłębszej osobowości od
zewnętrznych schematów, bo przenikają się wzajemnie. Lecz, mimo wszystko...
Dlaczego popęd homoseksualny jest na ogół gwałtowniejszy, silniejszy od
innych?'9
Czy nie widzisz, że to agresja, atak na twoją wolność? Ze to wystawianie
na ciężką próbę twego panowania nad sobą? Dlaczego każde twe oczarowanie
musi tak szybko sięgnąć szczytu i równie szybko zginąć?20
Czyż nie działa tu
prawidłowość, że im mniej jest się usatysfakcjonowanym i pewnym siebie, tym
częściej powtarza się akt? Nawet jeśli homoseksualizm może doprowadzić do
wyeliminowania pragnienia posiadania dzieci, u wielu pragnienie to staje się w
pewnym momencie niemożliwe do stłumienia czy wyperswadowania. To
pragnienie ciała i duszy — dać życie, mieć dzieci! A wszystko po to, by dać tę
rodzicielską miłość, tę właśnie, której się nie miało21
.
To następny ślepy zaułek! Miłość homoseksualna marzy o tym, by przemienić się
w miłość małżeńską, dąży do małżeństwa jak do ideału (to zresztą jedyny
narzucający się model życia). Ale miłość homoseksualna sama przez się wyklucza
rodzicielstwo. To miłość, która nie może się spełnić, jakby zatrzymana w pół
drogi. To miłość, która szybko się nasyca, zanim jeszcze osiągnie dojrzałość. To
miłość pozbawiana płodności, która nie pozostawia żadnego owocu22
.
9. Wariant czy odchylenie?
Kiedy uznajesz się za kobietę, choć jesteś mężczyzną, albo na odwrót, kiedy
używasz swego ciała do tego, do czego nie zostało stworzone, kiedy bierzesz
zamiast dawać, albo dajesz choć powinieneś przyjmować, czy nie czujesz, że w
tych sytuacjach przestajesz być sobą? Ze twoje „ja" jest gdzieś obok, gdzieś
ponad? Przesunięcie? Zmiana kierunku? Utrata równowagi? Alienacja? Rzecz
charakterystyczna: w przeciwieństwie do zwierząt, istoty ludzkie w normalnych
stosunkach łączą się twarzą do siebie (bo twarz jest wyrazem osobowości
człowieka, odbiciem serca, obrazem duszy). Zupełnie inaczej jest w stosunkach
homoseksualnych (oralnym czy analnym), chyba że partnerzy zmuszają się do
niewiarygodnych pozycji, a i wtedy bez możliwości złagodzenia napięcia choć
jednym słowem.
Niektórzy wyznali mi, że w czasie swego pierwszego stosunku przeleciało im
przez myśl, że to, co robili, było wbrew ich naturze, że to gwałt na własnej osobie.
I ty zrozumiesz w końcu, tak jak wielu innych, że to nie jest ani piękne, ani dobre,
ani zdrowe, ani święte. Szept twej duszy zamieni się nagle w krzyk. Niebezpieczny
wiraż. Ostry zakręt. Utrata równowagi. W końcu stanie się jasne: Nie, to nie jest
wariant życia płciowego, ale dewiacja. Przerwa w rozwoju, a nie chwilowy
przestój.
Tak więc po trochu, nawet jeśli ubezpieczasz się na wszelkie sposoby, nawet jeśli
sam się przekonujesz i w końcu znajdujesz satysfakcję, pewnego dnia pojawi się
obawa: „A jeśli to nie była dobra droga?" Pewnego dnia zaświta nadzieja: „Czy
mógłbym się jeszcze zmienić?" Pewnego dnia pytanie ujrzy światło dnia: „Te
wszystkie rozczarowania, które przeżyłem, byłaby to droga wyznaczona przez
Tego, który dał mi życie, abym ja mógł je dawać?"
Ośmielam się prosić: nie wstydź się przyznać do tego wszystkiego, co czujesz.
Zanim przyzwyczajenie nie przytępi twych pierwszych najżywszych, najbardziej
prawdziwych spostrzeżeń. I wybacz mi, że wkładam żelazo w twe rany. Już
cierpisz przez skłonności, które same niezrównoważone nie potrafią dać ci
równowagi. Wszystko co robię, robię dla tych, którzy nie zadają żadnych pytań.
Ale także dla ciebie, aby pomóc ci zrozumieć, że jest szczęście prawdziwsze i
bardziej owocne, które czeka na ciebie. Ze możesz już teraz tego pragnąć, czekać
na to, że możesz się już teraz na to przygotowywać.
10.Akt – zniewolenie
Jeżeli jak dotąd nigdy nie przeszedłeś do czynów, błagam cię na kolanach: nie rób
tego! Nie wkładaj palców w zawiasy! Nie wchodź w to trzęsawisko! Zaklinam cię!
Nie możesz wiedzieć, kiedy z tego wyjdziesz, kiedy uciekniesz z tego błędnego
koła, w którym jeden akt pociąga za sobą następny. W którym niepohamowana
żądza miesza się z gwałtownym wstrętem i na nim się kończy23
. Im więcej takich
upadków, tym trudniej od Jlich uciec. Broń się wszystkimi siłami! Stawka jest
wyższa niż myślisz! Chodzi o całe twoje życie.
Wiemy dobrze, ty i ja, że nasze życie zapisuje się w najgłębszej podświadomości i
świadomości. I że każdy przeżyty wstrząs można wyeliminować w pełni tylko przy
udziale Boga, który dał ci życie i który twoją osobistą historię uczynił historią
świętą i uświęcającą.
- Przede wszystkim ze względu na rany, które sobie zadajesz. Ten pierwszy akt
pozostawia w twej pamięci ślady niezatarte. Wszystkie, nawet najbardziej
obsesyjne fantasmagorie, które męczą tego, kto nigdy nie „spróbował", są o wiele
mniej rozdzierające niż niezwykle żywe wspomnienia popełnionych aktów. Nic nie
pozostawia takich śladów w ludzkiej pamięci jak akty seksualne oglądane,
słyszane, a przede wszystkim przeżyte. Jeśli nie wyleczy się chorej wyobraźni,
jeśli nie oczyści się zranionej pamięci, te wspomnienia będą cię prześladowały
całymi latami. I ty dobrze o tym wiesz.
— Ale także ze względu na cierpienia, które możesz zadać twemu partnerowi.
Cierpienia wprost nieobliczalne, jeśli ten partner jest nieletni... Łatwo powiedzieć:
„To dla nich jakieś doświadczenie. Jeśli już mają takie skłonności, to będzie to
tylko ich wyraz. A jeśli ich nie mają, to na tym się skończy. To tylko próba innego
użycia ciała. W ten sposób będą mogli swobodnie wybrać swój typ życia
seksualnego. Nie ma więc żadnych konsekwencji!"
Ja nazwałbym to brakiem świadomości... Zdarza się, oczywiście, że któreś z dzieci
„nie załapie się"24
, ale to przeżycie zawsze pozostawi głęboko ukryty ślad, jak
znamię po rozpalonym do czerwoności żelazie, jak nie-zmywalna skaza25
.
Nic nie zostawia takich śladów w psychice dziecka (niedojrzałego płciowo) jak
kontakt z kimś dorastającym czy dorosłym (dojrzałym płciowo). Dziecko nie
potrafi tego zrozumieć, przyjąć. Dla niego seks pozostaje niepojętą tajemnicą. To,
co może się wydać zwykłą zabawą dla kogoś młodego lub dorosłego, dla
wykorzystywanego dziecka jest ogromnym wstrząsem. Odkrywa ono to, czego nie
może przyjąć, bo nie jest do tego przygotowane ani moralnie, ani fizycznie, ani
psychicznie. Nagle, brutalnie uświadamia sobie drzemiące w nim pragnienia,
których nie potrafi ujarzmić. To „zwarcie" w stopniowym procesie uświadamiania
powoduje ogromne straty w strukturze psychologicznej i emocjonalnej dziecka.
Iluż małolatów przyznaje się dziś, że do homoseksualizmu skłonił ich tylko ten
jeden akt. Ten pierwszy. Dla nich już nie ma szans na zdrową, zrównoważoną
płciowość. Całkiem, jakby dosięgną} ich jakiś złośliwy wirus... Dlatego błagam,
nie ryzykuj zrujnowaniem czyjejś młodości, zniszczeniem czyjejś egzystencji,
zepsuciem czyjejś płciowości (nawet, jeśli on nie protestuje). Bo w najgorszym
wypadku ryzykujesz przekazaniem... śmierci! Dziś wiemy, że to może być
dosłownie zabójcze. A w takim wypadku jest to zbrodnia. Nie bójmy się tego
powiedzieć głośno.
- Nie myśl, że chodzi tu tylko o popędy całkowicie nie kontrolowane,
niepowstrzymywalne. Nie daj sobie wmówić zbyt łatwo, że przejście do czynu
jest nieuniknione. Nawet, jeśli rzeczywiście te popędy są często bardziej
gwałtowne niż w stosunkach „hetero". Nie gardź sobą do tego stopnia, aby nie
doceniać swej woli i marginesu wolności, który został ci dany.
-
Rozdział 4
Kilka sposobów na wyjście z impasu
Nigdy nie zakładaj z góry: „To nie do wyleczenia! To nie do odzyskania!"
Zgadzam się, że trzeba czasu, żeby z tego wyjść. Tym bardziej, jeśli nie był to
„wyskok" okresu dojrzewania. Z pewnością jest to jedna z najtrudniej gojących
się ran, jedno z najtrudniejszych do wyprostowania odchyleń. Mimo to wielu,
więcej niż sobie wyobrażasz, wyszło z tego26
. Rzadko sami, najczęściej z po-
mocą przychylnego otoczenia, które rozmyślnie wybrali. Często, choć nie
zawsze, wspierani duchowo lub psychicznie przez osoby odpowiednio do tego
przygotowane. Pierwszy i zasadniczy krok polega na przyjrzeniu się sobie w
duchu prawdy i z głęboką przenikliwością, aby powoli, lecz coraz bardziej,
odzyskiwać wiarę w sens życia. W świetle Tego, który życie zostawił nam w
darze.
CZTERNAŚCIE PROSTYCH SPOSOBÓW, KTÓRE MOGĄ CI POMÓC:
1. Nie ograniczaj się do swego homoseksualizmu. Nie pozwól,
by on umniejszał twą wartość w twoich oczach
To tylko jeden z aspektów twojej osobowości. Nie pozwól, aby cię
prześladował, aby stał się jedynym
obsesyjnym problemem twojego życia. Nawet jeśli jest naprawdę istotny,
nawet jeśli komplikuje i zatruwa twe stosunki partnerskie. Jesteś wciąż istotą
cudowną, pełną bogactw, darów i charyzmatów, nawet jeśli twoja płciowość
jest rozregulowana, a uczuciowość zaburzona. Nawet wtedy można znaleźć
pewne pozytywne strony twej kondycji. U chłopców będzie to pewna
wrażliwość, subtelność percepcji, intuicja, poczucie piękna, potrzeba spokoju,
umiłowanie modlitwy. U dziewcząt będzie to niezła dawka odwagi, śmiałość,
brawura i duch inicjatywy27
. Tymi darami można służyć Bogu i ludziom.
Postaw więc na to, co w tobie najlepsze. Wylecz swą dolegliwość, poczynając
od najzdrowszych tkanek, tak jak robi to dobry lekarz. Jest w tobie tyle innych
rzeczy oprócz homoseksualizmu! Szukaj tego, co jest nie uszkodzone. Suma
twych zalet zneutralizuje resztę. Pomyśl o wszystkich czynionych przez ciebie
gestach, w których nie ma nic z homoseksualizmu, w których odbija się
szlachetność twego serca, twe talenty, możliwości ludzkie i duchowe. Jeśli
jesteś żonaty, jeśli jesteś mężatką, spróbuj mimo wszystko odnaleźć to, co
piękne między tobą a współmałżonkiem, od którego oddziela cię jakaś bariera
fizyczna lub psychologiczna. Wszystkie strony Ewangelii, które zapiszesz sam
o tym nie wiedząc! Cokolwiek byś robił, przeżywaj to jak dziecko Boże.
Modlisz się, przebaczasz, służysz, dajesz i oddajesz siebie, ofiarowujesz,
kochasz... W ten sposób, krok po kroku, powiększasz sferę życia, w której nie
jesteś homoseksualistą. Słoneczne, zdrowe, dziewicze plaże twego „ja". Twoje
wodopoje, źródła nadziei. Musisz je odnaleźć. A wtedy twoje skłonności
homoseksualne przestaną być pasożytami mącącymi zwykłą radość życia, a
staną się sposobami dzielenia się radością i życiem.
2. Być darem dla innych. Stawać się innym
Wyjdź więc ze swej kryjówki, bądź aktywny, opuść obszary bezczynności i
marzeń. Idź dalej, wyprzedź samego siebie, aby odnaleźć prawdę! Szukaj
kontaktów, spotkań, rozmów! Znam takich, dla których homoseksualizm stał
się o wiele mniej uciążliwy, spokojniejszy, prawie niewidoczny od momentu,
gdy oddali się służbie osobom upośledzonym umysłowo czy fizycznie. Albo od
kiedy wyjechali do biednych krajów, aby tam dać z siebie to, co najlepsze.
3. Żyć w przyjaźni, tak jak w najpiękniejszej miłości
Przyjaźń to dziedzina, w której możesz rozwinąć najlepszą część samego
siebie. Wielkim dramatem nowożytnego świata zachodniego jest
zaprzepaszczenie więzów przyjaźni, wymazanie ich ze wszystkich sfer
ludzkiego życia. Wszechobecnej, narzucanej „miłości pożądliwej"
przeciwstawia się „miłość przyjacielska" wychwalana we wszystkich
starożytnych cywilizacjach28
. To miłość prawdziwa, gotowa poświęcić życie,
aby uzyskać wzajemność. Ale nasz świat, zahipnotyzowany erotyzmem,
opętany interesownością, zniewolony przyjemnościami, nasz świat zabił piękno
przyjaźni. Musisz uchwycić twą potrzebę miłości zawczasu, zanim nie zostanie
przepojona seksem. Twoje serce jest stworzone, aby dawać miłość i aby ją
otrzymywać. To niezachwiany ruch całej twej istoty i nie trzeba się go ani
wypierać, ani tłumić, ani tym bardziej ograniczać go29
. Ale najpierw trzeba
skorygować, wyprostować tę przyjaźń, odpowiednio wytyczyć jej bieg,
oczyścić ją, wreszcie „zdeseksualizować". To nie znaczy, że aby z tego wyjść,
musisz się opancerzyć i uczynić twardym jak kamień swe serce. Wręcz
przeciwnie! Szukaj takich dróg, na których serce może znaleźć swój wyraz, nie
będąc ślepo podporządkowanym ciału.
Skrzywdzony, nie kochany w dzieciństwie, może do dziś czujesz się
odepchniętym. Boisz się czułości, tej prawdziwej. Dlatego właśnie tak łatwo
przyszło ci przejście do kontaktów cielesnych. Otwórz się na tę prawdziwą
miłość. W pewnym sensie skłonności homoseksualne przeznaczają właśnie
tobie tę piękną, przyjacielską miłość. Może już teraz żyjesz w takiej pięknej
więzi30
. Zrób więc wszystko, aby stała się ona prawdziwą przyjaźnią. Jestem
pewien, że stać cię na przeżycie wielkiej, prawdziwej, pięknej i czystej
przyjaźni31
. Może to być związek najzupełniej szczery i wolny od relacji
seksualnych. Dużo łatwiej to osiągnąć żyjąc z osobami płci przeciwnej, których
obecność łagodzi wytrąconą z równowagi psychikę homoseksualną. Znam
wielu chłopców o skłonnościach homoseksualnych, którzy przyjaźnią się z
dziewczętami, przy czym uczucie to wolne jest (nie bez powodu) od
jakichkolwiek podtekstów seksualnych.
Oto pole do popisu dla tych, którzy chcą wyrwać się z samotności, nauczyć się
wolności i bezinteresowności, których może dotąd w ogóle nie znali. Ileż
bogactw można odkryć w ten sposób!
W stosunkach z osobami tej samej płci próbuj natomiast stłumić interferencje
seksualne, nawet jeśli to cię kosztuje32
.
4. Wobec hipererotyzmu twój superheroizm
Tylko Bóg może dać ci siłę, abyś uwolnił związek, w którym żyjesz. Na pewno
to nie stanie się nagle (w niektórych przypadkach byłoby to nawet
niebezpieczne dla ciebie i dla twojego partnera). Trzeba poczekać, aż inna
miłość powoli otoczy was dziwną, nie znaną dotąd radością. Może to być długa
droga, ale tak bardzo warto ją pokonać, by poczuć upragniony smak wolności!
Znam młodych ludzi, którzy tak pragnęli przeżywać ewangeliczne radości, że
zdobyli się na odwagę, na bohaterstwo prawie, by przerwać albo ograniczyć
przynajmniej swe kontakty fizyczne. Nie niszcząc więzów przyjaźni, raczej w
trosce o nie, poszukali innych, oddzielnych mieszkań. Z pomocą Boga ich
przyjaźń stawała się coraz głębsza, uwalniając się powoli od uwarunkowań
seksualnych, które czyniły ją płytką. Z przyjaźni o konotacjach seksualnych,
nastawionej konsumpcyjnie, rodzi się przyjaźń bezinteresowna. To rezygnacja
z życia w „niby małżeństwie" i próba życia w miłości dzieci Bożych. Jak
siostry i bracia tej samej krwi (staje się to możliwe dzięki Ciału i Krwi Pana
Jezusa, które spożywamy w Eucharystii). To wreszcie oswobodzenie tego
drugiego, tej drugiej i otwarcie im drogi do pełnego wewnętrznego rozwoju.
Gdybyś wiedział jak wielu ludzi żyje w heroicznej walce z samym sobą.
Obojętnie, homoseksualiści czy heteroseksualiści walczą, by zminimalizować
swe popędy, by je opanować. Oczywiście nie zawsze im się to udaje, często
pozostaje jakiś słaby punkt. Jedynie Bóg może im pomóc. Ale w końcu widać,
że naprawdę są szczęśliwi. Ich szczęściem jest właśnie On.
5. Pragnienie równowagi
Pierwsze pytanie, jakie Jezus zadaje paralitykowi brzmi „Czy chcesz być
uleczony?" Zacznij właśnie od swego „chcę", od realnego pragnienia zmiany.
Wielu przecież znajduje w tym stanie dosyć chwilowych satysfakcji i wcale nie
myśli z tego wychodzić (tak jak chorzy, którzy pławią się w swej chorobie czy
w upośledzeniu, wymuszając sympatię i współczucie otoczenia i w efekcie
wolą to niż uzdrowienie). Takie pragnienie nadchodzi zwykle, gdy znajdujesz
się już na samym dnie. Nagle uświadamiasz sobie bezsens swego stanu. Ale nie
czekaj, aż zostaniesz przyparty do muru tym gwałtownym przypływem
świadomości. (Jeżeli to pragnienie nie istnieje, nie mówiąc już o potrzebie, to
nie ma o czym mówić, bo znaczy to, że nie ma problemu.) No tak, ale w kogo
masz się zmienić? W samego siebie oczywiście! W siebie zrównoważonego...
6. Wzmocnić siłę woli, opanować wyobraźnię
Niech to pragnienie powoli, krok po kroku, umocni się w decyzję, w
determinację. W dzisiejszych czasach, nasza wolna wola jest często anemiczna,
osłabiona. Ale jesteśmy jeszcze w stanie nad nią pracować, jeszcze ją
wzmocnić. Trzeba zacząć powoli od podejmowania małych decyzji, ćwiczenia
konsekwencji postępowania, wyrzekania się zbędnych drobiazgów, tego
wszystkiego, co nie jest istotne dla naszego życia. Trzeba próbować
rezygnować z chwilowych satysfakcji albo przynajmniej odkładać je na
później. Może wyda ci się to niczym, ale wiem, że takie ćwiczenia woli
prowadzą do osiągnięcia panowania nad sobą.
Problem drugi to twoje urojenia. Gwiżdż na siłę wyobraźni i na marzenia
senne. Naucz się, także tutaj, twardo trzymać się rzeczywistości, żyć w pełni
świadomości, żyć świadomością. Żyj chwilą obecną. Nie uciekaj ani w
przeszłość, ani w przyszłość. Przestań kombinować. Bądź świadomy tego, co
robisz i tego, czym żyjesz.
7. Otwórz się na piękno inności
Otwórz się na to, co jest inne od ciebie. W każdej dziedzinie życia. Szukaj
ludzi, którzy różnią się od ciebie kulturą, kolorem skóry, mentalnością,
charakterem, temperamentem. Zainteresuj się tym wszystkim, co jest różne od
ciebie. A przede wszystkim zainteresuj się dziewczętami, jeśli jesteś chłopcem
i chłopcami, jeśli jesteś dziewczyną. Ale nie szukaj od razu różnic
morfologicznych czy fizjologicznych (na które zresztą często możesz pozo-
stawać obojętny), lecz wewnętrznej innej głębi, szukaj innego, wyjątkowego
daru. Widziałem wiele razy jak chłopcy odblokowywali się powoli, ale
skutecznie pod wpływem młodych kobiet. Więc i ty nie pozostawaj
przyklejony do tego, co ciebie przypomina. Rozbij to lustro! Tylko to, co
wyróżnia cię od innych, pomoże ci odzyskać pełnię osobowości, być w pełni
sobą. Zobacz jak zachwycająca jest wzajemna komplementarność kobiety i
mężczyzny. Spróbuj nią żyć.
* Mężczyźnie nadana jest władza. Kobieta nosi w sobie tajemnicę.
* Mężczyzna posiada inwencję, zdolności twórcze potrzebne, by zmienić świat.
Kobieta jest prorokiem, ona daje i chroni życie.
* Mężczyzna potrafi wymyślać, koncypować i formułować. Kobieta jest
obdarzona intuicją i inspiracją, posiada dar przeczuwania i odczuwania.
* Mężczyzna ma wizję całości, potrafi dokonywać syntezy. Kobieta zauważa
sens konkretnych detali, najdrobniejszych szczegółów.
* Mężczyzna jest ukierunkowany na teorię i spekulacje. Kobieta na byt i
działanie.
* Mężczyzna to siła decyzji. Kobieta to łaska orędownictwa, wstawiennictwa.
* Mężczyzna jest zewnętrzny, wybuchowy. Kobieta jest raczej wewnętrzna i
ujmująca.
* Mężczyzna jest dynamiczny. Kobieta jest raczej zrównoważona.
* Seksualność mężczyzny jest powierzchowna, kobieta przeżywa ją głęboko.
Można by ciągnąć dalej tę litanię różnych wzajemnych darów. Ich odkrycie
i przyjęcie może się okazać wspaniałym ubogaceniem.
8. Znaleźć swą oazę
Takiemu odkrywaniu inności i odnajdywaniu sensu życia sprzyja życie we
wspólnocie albo w jakiejś szkole życia33
, gdzie nikt cię nie będzie oceniał ani
oskarżał, gdzie zostaniesz zaakceptowany, kochany, takim jakim jesteś, jakim
się staniesz. Warto więc w to zainwestować, uczestniczyć w tworzeniu takiej
społeczności, służyć takiej wspólnocie.
Rozmawiałem z wieloma takimi jak ty, którzy krok po kroku odzyskiwali
zdrową równowagę i dojrzałość uczuciową, żyjąc w takich wspólnotach. Tam
relacje między chłopcami a dziewczętami to relacje dzieci Bożych, przepojone
Jego Światłem. Tam życie toczy się w respekcie dla miłości, kiedy tylko
zaczyna się ona rodzić. Dla wielu to doświadczenie jest czymś niezapo-
mnianym. Nigdy nie podejrzewali, że można tak żyć.
Wszystko to mógłbyś przeżyć również w zdrowej rodzinie, gdzie kobieta i
mężczyzna uzupełniają się nawzajem.
Ale może to nie tego potrzebujesz teraz. Może byłoby to doświadczenie
przedwczesne, zbyt trudne do przeżycia. Wszystko ma swój czas. Nauka
wymaga konsekwentnego, ale progresywnego postępowania. Nie można żądać
zerwania z dnia na dzień utrzymywanych stosunków. To mogłoby być
brzemienne w skutkach. Trzeba więc działać stopniowo.
Zresztą, powoli pojawia się coraz więcej wspólnot braterskich, chrześcijańskich
czy ekumenicznych, do których możesz się zwrócić, ryzykując chyba tylko
tym, że ktoś będzie chciał ci pomóc przejrzeć w otaczającym cię mroku34
.
9. Poszukaj kogoś, kto cię nie opuści, kto będzie twoim
towarzyszem
Jeśli żyjesz sam, poza rodziną, czy wspólnotą, za wszelką cenę znajdź kogoś,
kto ci pomoże, kto poda ci dłoń, kto pozwoli ci widzieć jaśniej, wyraźniej. Po-
zwól, że będzie ci towarzyszył „starszy brat" albo „starsza siostra", ktoś
bardziej doświadczony duchowo, ktoś, kto będzie cię prowadził przez tę trudną
drogę.
Dlaczego tak chętnie zwierzasz się osobom konsekrowanym, księżom? Czy nie
dlatego, że całe ich życie jest skierowane wyłącznie na Chrystusa? Twoje serce
jest poruszone tak wielką ufnością. Ono rozumie, że zwracając się do nich,
rozmawiasz z Chrystusem. I że szczera, prawdziwa przyjaźń, której od nich
oczekujesz, zdradza tajemniczą tęsknotę, nieznaną chęć dzielenia tej wielkiej
Przyjaźni, w której oni żyją ze Stwórcą, także i twoim. Angażując się w taką
przyjaźń, w pełnym znaczeniu tego słowa, angażujesz się w wierną i piękną
przyjaźń z Bogiem.
Obyśmy tylko my, osoby konsekrowane, umieli poświęcić nasz czas i serca tak
dalece, aby nasi przyjaciele czuli się przygarnięci przez samego Boga!
10.Proś Swego Boga. Pozwól mu działać
Jedyną osobą, która może ci pomóc wybrać, jest twój Stwórca i Zbawiciel —
Jezus. Któż inny mógłby wniknąć tak głęboko, aby dotrzeć do twych ran?
Leczenie metodami psychologicznymi na pewno może pomóc. Ale w pewnym
momencie psychologia staje się bezsilna. Źródłem twej orientacji seksualnej
mogło być wydarzenie tak odległe albo tak dziś stłumione, że żadna
psychoterapia nie jest zdolna do niego dotrzeć ani tym bardziej unieszkodliwić
go. Ale wspólna modlitwa kilku ochrzczonych, modlitwa o twoje uzdrowienie,
może wyciągnąć na wierzch twój problem (bo dla Boga, który jest ponad
czasem, ten miniony czas jest tylko zwłoką). O tym jak Bóg interweniował w
ich życiu opowiadało mi wielu tobie podobnych. To nie jest magia ani żaden
cud
Wszystko zależy od dziecięcego wręcz zaufania, z jakim musisz oddać się Bogu
i od Jego Woli. Czy umiemy przyjąć Jego dar szczerze i w duchu wolności?
Zanim przyjdzie uzdrowienie będziesz musiał współpracować z Nim
miesiącami, a może całymi latami, ze wszystkich sil, z całą niezachwianą
ufnością.
11.Żyj od przebaczenia do przebaczenia
Jednak najlepszym sposobem otwarcia się, wzrastania, uzdrowienia jest
Wybaczenie, czyli Sakrament Szczerości i Eucharystia, czyli Sakrament
Miłości. Choć to, co nazywamy skłonnością nie może być traktowane jak
grzech, to wcielanie jej w czyn grzechem niewątpliwie jest35
. Nawet jeśli nie
jesteś świadomy swej orientacji, pozostajesz odpowiedzialny za popełniane
czyny. Gdybyś wyrzekł się wszelkiej odpowiedzialności za to, co robisz,
uczyniłbyś z siebie robota, automat. Jako istota ludzka masz zawsze pewien
margines wolności, możliwość choćby niewielkiego manewru, którego wybór
zależy tylko od ciebie. Gdybyś temu zaprzeczył, znaczyłoby to, że gardzisz swą
wolnością. Bez względu na uwarunkowania, na presje psychiczne i socjalne,
ten właśnie margines wolności pozwala ci ulec albo oprzeć się pokusie. A akt
homoseksualny należy do tych rzeczy, które ranią Boże Serce. Które ranią
ciebie samego36
.
Ale nawet jeśli akt homoseksualny jest grzechem, to przecież jest też Boże
przebaczenie. Z rany zadanej Jego Sercu tryskają wody żywe Jego Miłości.
Miłości, która przebacza wszystko, wszystko obmywa, potrafi przebudować
wszystko, bo przecież gotowa była oddać za nas życie.
Proś o to przebaczenie, niech będzie ci dane. Żyj od przebaczenia do
przebaczenia. Ten sakrament, w którym możesz pojednać się z Bogiem, z
ludźmi, z samym sobą jest jak cudowna operacja plastyczna. On przywraca
twemu sercu urodę dziecka Bożego. Jego spojrzenie jest jak wiązka światła,
która spoczywa na tobie. Jak promień lasera biegnący odkazić skaleczenia twej
duszy, zabliźnić rany i odczytać tajemniczą muzykę twego serca. To tak jakbyś
został stworzony od nowa37
.
Przeczytawszy te słowa pewien młody chłopak dotknięty homoseksualizmem
napisał: „Kiedy naprawdę spotyka się spojrzenie Chrystusa, nie można dalej
utrzymywać, że homoseksualizm jest normalny. Jezus pozwala nam odkryć, że
jest wręcz przeciwnie. Oczywiście pozostaje ciało i jego przyzwyczajenia,
doświadczenia... Ale przecież mamy sakramenty. Jego Ciało i Krew!
Wystarczy uświadomić sobie, ze ktoś nas kocha 24 godziny na dobę. Możesz
mi wierzyć, to pomaga patrzeć inaczej i zaczynać wciąż od nowa, ale z coraz
większą siłą. Aż do dnia Spotkania."
Tak więc, krok po kroku, staniesz się dzieckiem Jego Przebaczenia, synem,
córką Jego Miłosierdzia. I oddasz innym to otrzymane Przebaczenie. Co za
uwolnienie! Prawdziwy smak wolności!
12.Kochaj prawdziwie swe ciało
Ponad tym wszystkim jest Ciało samego Jezusa. Zawsze czekające, zawsze
osiągalne w Eucharystii. Bóg chcąc nas zbawić przyjął ciało zupełnie takie jak
nasze. Zachował je na zawsze, nawet po Śmierci, bo Zmartwychwstał, wrócił
do Życia już na zawsze. To ciało,
wolne dziś od ograniczeń czasu i przestrzeni, uobecnia się na każdej Mszy
świętej, kiedy ksiądz sprowadza Ducha Świętego na odrobinę chleba i wina.
Życie uczy jak wielka jest moc i skuteczność Ciała i Krwi Pana Jezusa w
leczeniu wszystkiego, co dotyczy naszej płciowości. Jak cudowna dializa
oczyszczają One krew naszej miłości, nasz sposób kochania. Wydając się za
nas z Ciałem, Duszą i Sercem Jezus przebija ten mur, który nas od Niego
oddziela.
Już samo spoglądanie na Niego, długotrwałe adorowanie Jego Ciała oczyszcza
nasz wzrok i wyobraźnię ze wszystkich zanieczyszczających ją obrazów.
Adoracja Najświętszego Sakramentu leczy nasze erotyczne fantasmagorie,
nasze przesiąknięte seksualizmem marzenia38
.
13.Odkryj kim jest Bóg
Mężczyzna i kobieta - punkty kulminacyjne, ukoronowanie Bożego dzieła
stworzenia. Mężczyzna i kobieta razem pozwalają nam odgadnąć kim jest Bóg,
tak totalnie różny, inny, a równocześnie żyjący w głębokiej zażyłości z nami.
Ta odmienność Boga nie oddala Go od nas, a wręcz podsyca tę więź, która nas
z Nim łączy. Tak samo jak wzajemna inność zbliża kobietę i mężczyznę. (Kto
wie, czy odrzucenie tej inności nie byłoby nieświadomym odrzuceniem Jego
Inności...)
Następny krok pozwoli nam odkryć prawdę o Bogu, jaka kryje się w cudzie
rodziny.
Wszystko co On robi jest Miłością, tylko Miłością. W Świętej Trójcy tętni
krążąca miłość. I każdy kto daje i bierze tę miłość, czyni to w miłości dla tego
trzeciego, który ma zaistnieć. Najpiękniejsza nawet para homoseksualna nigdy
nie będzie żywym wizerunkiem Boskiej Rodziny: Ojca, Syna i Ducha
Świętego. Trzy Osoby cudownie uosobione i tak odrębne zarazem, na zawsze
niepodzielne i uzupełniające się wzajemnie. Jak można być szczęśliwym w
każdym włókienku swego ciała bez tajemniczej obecności Ojca, Syna i Ducha
w miłości, która ma dawać życie?
To nieprawda, że Adam, aby nie był samotnym i smutnym, otrzymał w darze
od Boga dokładną kopię samego siebie. To byłoby zbyt monotonne i mało
twórcze. Adam otrzymał osobę, w której sam siebie odkrywa, ciało z jego
ciała! A równocześnie inną niż on, różną, cudownie go uzupełniającą. Więc
jedno z drugim, jedno przez drugiego. Nigdy jedno bez drugiego. Przenigdy
jedno przeciw drugiemu!39
Wyjaśnienie, zgłębienie istoty Boga, oddziałuje na nasze ludzkie relacje. A te z
kolei pomagają wejść w Jego tajemnicę.
14.Odszukaj Ojca, pokochaj Syna, zaufaj Maryi
Jeśli jesteś chłopcem, spróbuj odnaleźć Ojca, którego ci kiedyś zabrakło. Ten
nie jest ani władczy, ani nieśmiały. Stały w swej nieskończonej dobroci.
Obecny dwadzieścia cztery godziny na dobę. A równocześnie całkowicie uzna-
jący twoją wolność. Czy go rozpoznajesz? To jedyny idealnie pełny Ojciec, za
którym od dawna tęsknisz. OJCIEC! Potrzebujesz Go bardziej niż wszyscy
inni. Tak, potrzebujesz, by Twój Bóg był Twoim Ojcem.
Wewnętrzne odnoszenie się chłopca do Chrystusa często przybiera formę
miłości małżeńskiej. Jest to wielka tradycja duchowa Kościoła, która wywodzi
się z interpretacji ślubnego śpiewu z Pieśni nad Pieśniami: „pozwól twej duszy
stać się wybranką Twego Pana"
Jeśli jesteś dziewczyną, odkryj tajemnicę Maryi. W blasku Jej dziewictwa, w
miłości Jej macierzyństwa szukaj tajemnicy poślubionej. Rozważaj słodkie
piękno jej kobiecości, tej jedynej Dziewicy, Niewiasty i Matki. To twoja
Matka, ale najpierw i przede wszystkim Siostra. To Matka Boga, ale najpierw i
przede wszystkim Boża Córka. To poślubiona niewiasta, ale przede wszystkim
kobieta. W całej swej prostocie i skromności. W blasku królewskiej chwały. W
tajemnicy Magnificat.
Być może w twoim środowisku otoczenie kobiety nigdy nie było takie, jakie
powinno być. Ty odczułaś to jak rozczarowanie, zawód, a może nawet cios i
niesmak. Niech Maryja stanie się kobietą, która koi, leczy samą tylko
obecnością. Niech prostuje skrzywiony obraz kobiecego wnętrza.
Jest jakieś tajemnicze porozumienie między dziewczętami i chłopcami
dotkniętymi homoseksualizmem a Maryją. Ona pomoże ci kochać siebie w
prawdzie. Otoczy cię swą radosną młodością, tą młodością, która jest wieczna.
Skieruje twą miłość w stronę Światła!
Rozdział 5
Nawet jeśli wciąż czujesz się okaleczony,
co przeszkadza ci kochać?
Jeśli mimo upływu czasu, mimo wszystkich usiłowań i prób, nie możesz się
uwolnić, jeśli wciąż upadasz raz za razem, jeśli twe możliwości obronne zdają się
być na wyczerpaniu, twoja wola unicestwiona, twoje serce opuszczone i rozdarte
na strzępy, nawet wtedy — nie trać nadziei! Błagam cię! Zawsze pozostaje ci
jeszcze jedna, zawsze otwarta droga: droga do świętości, droga, która wiedzie do
niepojętego, nieprzemijającego szczęścia. Ale pod kilkoma warunkami:
1. Żyj w bliskości z Chrystusem
Nie odrzucaj Jezusa, mimo że sam czujesz się odrzucony. Nie mścij się na Nim.
Nie lekceważ Jego roli w twoim życiu. Wszystko przecież przemawia za tym, byś
związał się z Nim osobistą więzią. Abyś traktował go jak uprzywilejowanego
partnera twego serca. Przyjaciela, który nigdy nie pozwoli ci upaść. Wielu ludzi,
których zawiodły ludzkie więzi, odkrywa w Nim jedynego powiernika
wewnętrznych problemów, który nie ocenia, ale przygarnia do swego serca. On
sam przecież został śmiertelnie ugodzony ludzką niewdzięcznością. On poznal co
to nieodwzajemniona Miłość. On jeden nigdy cię nie opuści.
Im bardziej człowiek czuje się odrzucany przez ludzi, tym chętniej ucieka w
ramiona Boga. Sam ciężar tego upośledzenia popycha w Serce Ojca. Ojca, który
czuje sympatię dla żebraków, który dobrze rozumie pogardzanych. Bóg jest tuż
obok ciebie. Zanurz się więc w Jego prawym, przebitym włócznią Boku.
Krok po kroku, Jezus uświęci twą zdolność dawania miłości, uwolni ją od
instynktu posiadania, od zmysłowości, która wciąż jeszcze rządzi twoim sercem.
Od Niego nauczysz się dawać życie, a nie tylko z niego korzystać. On pozwoli ci
odkryć twe własne, drzemiące na dnie serca piękno. Wtedy uciszy się szalone
pożądanie, głód ziemskich, często złudnych uroków.
2. Żyj Ewangelią
Nawet jeśli twoja seksualność jest zdolna cię uwieść, to przecież w niczym to nie
umniejsza twego powołania na królewskiej drodze Ośmiu Błogosławieństw.
Każde przebaczenie, które pozwala ci wstać, to krok do przodu, abyś mógł czołgać
się na drodze do światła, jeżeli nie możesz na niej tańczyć. Kto i co przeszkadza ci
oddać się i służyć innym, biednym, głosić Dobrą Nowinę, nawet wtedy, jeśli
samemu nie udaje ci się żyć Nią w pełni? Mówiłem ci już, tylu młodych, takich
jak ty, oddaje się bez ograniczeń na służbę Kościoła i świata. To
bezprecedensowe, nieporównywalne z niczym oddanie.
3. Ofiaruj swe upokorzenie
W wielu środowiskach ktoś, kto przyznaje się do homoseksualizmu, spotyka się z
agresją i odrzuceniem. Ileż razy ty sam cierpiałeś przekleństwa, szyderstwa,
złośliwe docinki. Nawet jeśli nikt ci tego nie powiedział wprost, czy nie odbiły się
na tobie? Stałeś się pożałowania godnym przedmiotem czyjejś pogardliwej litości,
ohydną karykaturą współczucia, które, gdy jest prawdziwe, dzieli z nami ból,
umacnia, próbuje leczyć. Jak czynna miłość, w której wymagania i miłosierdzie
uzupełniają się nawzajem. Wybacz więc wszystkie poniżenia ludziom, którzy nie
znają siły swoich sądów, ani nie wiedzą jak wielkie czynią nimi krzywdy.
Chciej zrozumieć z jednej strony tych, którzy, upośledzeni umysłowo czy
fizycznie, są dyskryminowani przez społeczeństwo, a z drugiej strony - Jezusa,
który doświadczył dużo większego, niż twoje, poniżenia. Jeżeli sam nie możesz
unieść ciężaru swej kondycji, złóż ten ciężar na drzewie Krzyża. Ten Krzyż zbawia
świat40
.
4. Żyj w ubóstwie serca
Przyjmij swe miejsce na marginesie społeczeństwa. Bez upodobania, ale i bez
buntu. Wszyscy młodzi ludzie tacy jak ty, którzy chcą odejść od homoseksualizmu,
noszą w sobie jakąś nieśmiałość, dziwną pokorę. Całkiem, jakby czuli się niegodni
swej roli sługi. Nie ma w nich ani śladu samouwielbienia, ani krzty dumy. Jakby
byli zbyt upokorzeni przez samych siebie i przez otoczenie, by stawiać się ponad
innymi. Są całkowicie skromni, ale nie tracą ducha. Mają odwagę, dziecięcą
śmiałość, młodzieńczą zuchwałość. Są piękni w oczach Boga! Tak wcześnie
zamknięci w sobie, otwierają teraz na oścież bramy swych serc przed
najbiedniejszym wędrowcem... Ich zmysłowość jest jednak tak wyostrzona, że
ratuje ich tylko ciągłe przyjmowanie Ciała Chrystusa, bo tylko w ten sposób mogą
zachować swą czystość. Upadek jest zawsze tak blisko, że tylko kolejne
wybaczenia wyznaczają milimetry przebytej drogi do Światła.
Rozdział 6
Jeśli jesteś nosicielem HIV albo już cierpisz na AIDS
Nagle dowiadujesz się, że jesteś nosicielem wirusa HIV. Nieoczekiwany,
druzgocący cios. Jakby nagle świat przestał istnieć. Ten świat, który wciąż śle
sygnały SOS... „Wciąż i bez przerwy tłumacz sens Golgoty tych, których dotknęła
choroba wieku. My nie mamy już siły wykrzyczeć naszym braciom TEGO, co
dzieje się w naszych duszach. Mów w naszym imieniu! Namawiaj chrześcijan,
niech modlą się za nas. Nad naszymi głowami wisi miecz Demoklesa. Samotność i
lęk przed śmiercią przybierają rozmiary trwogi, niepokoju nie do zniesienia, który
może się stać decydującym atutem w rękach Szatana, jeśli braknie nam wiary."
Być może ta nowa sytuacja rodzi się w tobie pragnienie Boga. Latami oddalane,
odpychane problemy i pytania powracają nieoczekiwanie. Stopniowo, a może
gwałtownie. To pytania o sens życia, o istotę śmierci, o to, kim jest Bóg. Nie
uciekaj od tych pytań zbyt lekkomyślnie. Nie bój się ich4
'. Gdybyś wiedział jak On
na ciebie czeka, jak pragnie twego przyjścia, jak wypatruje błogosławionej chwili,
kiedy rzucisz się w Jego ramiona! (tak jak to uczynił Franek).
Tylko wtedy ta okropna sytuacja, w której się znalazłeś zajaśnieje wewnętrznym
blaskiem. Bez Niego będzie tylko gorycz, żal i bunt. Tylko wtedy twoje
rozdygotane serce będzie mogło się uciszyć, ty sam odnajdziesz wiarę i
wypełniony niezwykłym, głębokim pokojem będziesz mógł przeżywać najbardziej
nawet stresujący stan.
Pod warunkiem jednak, że oddasz wszystko Bogu. Że będziesz przeżywał to
ciężkie doświadczenie w łączności z Nim, zjednoczony z Jego Męką. Tylko On
może sprawić, że twoje cierpienie kogoś zbawi, że da światu pokój. Bez Niego
każde cierpienie będzie tylko niepotrzebnym, bezpłodnym, bezwartościowym
bólem.
Nie śmiałbym nigdy tego powiedzieć, gdyby nie potwierdzili tego moi bracia i
siostry dotknięci tragedią AIDS, gdyby tego nie udowodnili w imieniu tylu jeszcze
innych. Oni znają wartość słowa. Wszystko, o czym mówią, przeżyli sami.
Wierz mi, spotkałem wielu z nich, nosicieli HIV i chorych na AIDS, których życie
w zaskakujący sposób jest przepojone prawdą i pięknem! To mnie oczarowało!
Pozostaje mi więc oddać im glos. Niech ich słowa trafią do twego serca:
„Bomba atomowa nad moją głową! Świat zaczynał się walić! Zapadałem się
totalnie. Czułem się jakbym miał lada chwila zdechnąć jak pies... I pewnego dnia
w moim wnętrzu zabrzmiał śpiew Magnificat. Zastąpił wszystkie moje słowa.
Nagle odnalazłem głęboki spokój. Poczułem, że uczestniczę w Męce Chrystusa na
Krzyżu. Dotknąłem Jego cierpienia na Krzyżu. Odkrywałem czym może być
świętość: dar cierpienia, dziękczynna modlitwa Jezusa na Krzyżu. Maryja u stóp
Krzyża." „Zabraniam komukolwiek odbierania mi prawa do ucieczki. Czy ten,
który chciałby mi je odebrać, umiałby udźwignąć mój ciężar? AIDS dla mnie to
zaproszenie do wzrastania, do życia, do rozmyślania nad sensem śmierci.
Zaproszenie do wymyślenia miłości od nowa."
1. Od dramatu AIDS do ujarzmienia seksu w miłości
Trzeba by było przejść samemu tę drogę tak jak Franek, który swymi słowami
poruszył świat:42
„Coś dzieje się w moim życiu, Danielu. Chcę wrócić do Boga. Chcę Boga. Chcę
mojego Boga. Chcę mu oddać moje życie, tak jak On tego pragnie. Chcę mu
wszystko zawierzyć. Danielu, gdybyś wiedział do jakiego stopnia Go kocham,
miłością prawie fizyczną. Mam wrażenie, że ściskam Go w ramionach. Oszalałem
na Jego punkcie i myślę, że to On mi dał taką łaskę. Niektórzy mają dar
ewangelizowania, inni przepowiadania. Mnie Bóg dał łaskę miłości. To jest
piękne. Zdarza mi się marzyć, że Bóg, jak ojciec z przypowieści o synu
marnotrawnym, znów się mną zainteresował albo raczej, że daje mi świadomość,
że nigdy nie przestał się mną interesować, nawet na samym dnie rozpusty..."
Mam odwagę, tę siłę, która mnie pcha i porusza. Nie dla mnie, ale dla innych, dla
wszystkich ludzi, za których ofiarowuję ich chorobę i ich cierpienia.
Spójrz, walczę o Wiarę - by nie zrezygnować, o pokorę — by umieć ukorzyć się
fizycznie i by zachować zdrową moralność.
Cierpię razem ze wszystkimi młodymi. „Niosę was w moim sercu do Tego, który
może wszystko. Kocham Go. Co by to była za radość, gdybym mógł się z Nim
połączyć! Niczego na świecie bardziej nie pragnę. Chcę być Jego kapłanem.
Całkiem dla Niego. Wszystko dla Niego. I wiem, że nawet jeśli nie otrzymam tej
łaski na ziemi, to w Niebie będę kapłanem razem z Nim i przez Niego."43
Czyż to nie miłość wymyślona od nowa? Przepełniony Światłem jeden z was tak
pisze: „Moją jedyną siłą jest codzienny różaniec. Niech Maryja pozwoli mi odkryć
w sobie tę samą radość, to samo spojrzenie, których doznał Franek. Niech serce się
uciszy, abym mógł odejść do Jezusa i Maryi." Czy ostatnimi słowami Francka nie
były te właśnie: „Niech Panna Maryja będzie pokojem twego życia!"?
2. Chroń tych, których kochasz
Pozwól mi teraz dotknąć kwestii najtrudniejszej. Jeden z was do mnie pisze:
„Ludzie, którzy nie mają wiary, czasem w tej sytuacji mszczą się w potworny
sposób, poprzez akty seksualne, które mogą okazać się śmiertelne." Często
słyszałem od was o żądzy zemsty, którą przynosi AIDS... Jeśli w tobie rozwija się
taka myśl... błagam cię na kolanach...
Nigdy nie powtarzaj tych strasznych słów: „Jeśli ja zdechnę to niech inni zdechną
ze mną!"; „Teraz i tak mi wszysto jedno, jestem skończony!" Nigdy, za żadną cenę
nie zadawaj śmierci, nie bierz na siebie takiego ryzyka. To coś strasznego!
Franek, który miał tylu partnerów, gdy dowiedział się, że jest chory zdobył się na
tę niezwykłą odwagę i przerwał wszystkie stosunki. Na pewno nie byłoby to
możliwe bez Bożej pomocy. Ale ty też możesz o nią prosić. Nie ufaj bezgranicznie
prezerwatywie, to tylko półśrodek44
.
Jedynym stuprocentowo pewnym środkiem bezpieczeństwa jest wstrzemięźliwość.
Czystość cielesna, która wraca do mody, nie tylko w kręgach chrześcijańskich.
Przede wszystkim ze strachu. Ale także dlatego, że przynosi prawdziwie królewską
wolność.
Montreal, kafejka chrześcijańska, maj 1990 r. Laurent i Rejean wciskają mi w rękę
wzruszający liścik. Kilka pięknych słów:
„Co jest najważniejsze w oczach dziecka Bożego? Wspomagać brata, siostrę,
umysłem czy sercem? Jeśli mój brat, moja siostra są narażeni na AIDS, moim
zadaniem nie jest proponować im prezerwatywę, ale zmienić ich życie, bo Bóg ich
kocha i nie chce ich stracić. Nie traktujmy się nawzajem jak przedmioty rozkoszy.
Odnajdujmy w sobie braci i siostry w Jezusie. Inaczej... drwimy z Boga."
Któż inny śmiałby powiedzieć coś takiego, jeśli nie chorzy na AIDS? Tylko oni
mają prawo tak mówić. Właśnie oni: Laurent i Rejean już mają do tego prawo...
DANIEL ANGE HOMOSEKSUALIZM CZYM JEST? DO CZEGO PROWADZI? Wydawnictwo „M" Kraków Tytuł oryginalu: Homosexuel qui es-tu? OK vas-tu? Ttumaczenie:Kinga CimerRedakcja książki: , Mariola Komorowska Redakcja techniczna:Joanna Lazurów Korekta: Maryla Kania Projekt okładki: Pracownia AA Zdjęcie na okładce: Maska karnawałowa — Marie-Christine Longhi © Copyright by Editions des Beatitudes, 1992 © Copyright for the Polish Edition by Wydawnictwo „M", Kraków 1993 Imprimatur:Kuria Metropolitalna w Krakowie + Kazimierz Nycz Vic. Gen. Ks. Kazimierz Moskala Notariusz Ks. dr Wacław Gubala Cenzor L. 2221/93 Kraków, 07.09.1993 r. ISBN 83-7221-326-7 Wydawnictwo „M" ul. Zamkowa 4/4, 30-301 Kraków tel./fax (012) 269-34-62, 269-32-74, 269-32-77 http://www.wydm.pl e-mail: wydm@wydm.pl
Młody człowieku o skłonnościach homoseksualnych, kim właściwie jesteś? Dokąd zmierzasz? Wam wszystkim, którzy z cala prostotą i szczerością przez lata powierzaliście mi swe wątpliwości, niepokoje i cierpienia. Jak mam dziękować za tak wiele zaufania? Zamiast przedmowy Książeczka ta jest wynikiem wielu rozmów, dyskusji i zwierzeń, gromadzonych przez prawie dziesięć lat. Powtarzają się tu pewne wątki z mej poprzedniej książki „Ton corps fait pour 1'amour" [„Twoje ciało stworzone do miłości"], bardziej jednak sprecyzowane, pogłębione i rozwinięte. Książeczka została przeczytana przez wiele osób bezpośrednio zainteresowanych tematem. Starałem się więc wziąć pod uwagę wszelkie ich opinie i rady. Jest to próba odpowiedzi na liczne prośby i słowa zachęty, które docierały do mnie zewsząd zaraz po ukazaniu się pierwszego jej szkicu. „Bracie, ty, który niesiesz światu krzyk człowieka! Usłysz ten krzyk także ty, tak wyczulony na problem AIDS! Usłysz niemy krzyk tego kontynentu!" Bruno, 20 lat „Błagam cię, napisz książkę specjalnie dla nas — homoseksualistów, napisz książkę, która będzie drogowskazem na naszej trudnej drodze. Mów o różnych sprawach do nas samych i tylko do nas. Nie dla innych. Mów w naszym imieniu." Mark, 22 lata „Dziękujemy za ogrom nadziei, którą dałeś nam, będącym na służbie ludzi zranionych miłością. Tę nadzieję czerpiemy z wiary w Jezusa Chrystusa, ale twój udział w misji, której służymy, ma znaczenie kapitalne. Tu chodzi o życie wielu umiłowanych przez Pana. Niezdrowa atmosfera podsycana wokół homoseksuali- stów często doprowadza do całkowitego rozstroju tych ludzi, którzy szukają światła, którzy rzeczywiście usiłują zrozumieć i kochać miłością prawdziwą. Błagamy cię, obudź Kościół, aby pozostawał wierny swej misji!" Michel i Marie-Francoise „Danielu, dziękuję ci za słowa o homoseksualizmie. Nigdy dotąd nie spotkałem tekstu równie precyzyjnego, autentycznego i odwołującego się do duchowości o zasięgu ogólnym. Twoja książka może pomóc wszystkim borykającym się z tym problemem. Bardzo zależało mi, aby ci o tym napisać. Modlę się za ciebie i za wszystkich, którzy są pod twoją opieką." Twój brat - Guy Gilbert, ksiądz i wychowawca
Zamiast wstępu Michael Jackson przygotowuje się do swej czwartej operacji chirurgicznej, rzekomo estetycznej. Dziesiątki godzin zabiegów, utopione ogromne pieniądze. Rozpaczliwa próba uczynienia się zaskakująco, urzekająco pięknym. Chłopak czy dziewczyna? Już nie wiadomo. A przecież, gdy miał siedemnaście lat był wspaniałym młodym mężczyzną, z całym czarem wieku młodzieńczego. SOS - kim jestem? Jakie jest moje imię? Wobec ubóstwiających go tłumów wyznaje: „Mam więcej fanów niż Jezus, a mimo to jestem najbardziej samotnym człowiekiem na świecie!" Podczas emisji programu „Stars a la barre" [„Mówią Gwiazdy" na Antenne 2, 25 kwietnia 1989] para homoseksualistów przekonuje telewidzów i zgromadzoną w studiu publiczność o swym wyjątkowym szczęściu. Zdecydowanie, homoseksualizm jest najwspanialszą drogą do szczęścia. Ale po zakończeniu programu, już za kulisami, Dawid Girard przyznaje „Co za szopka!" I wielu obecnych w studiu homoseksualistów podchodzi, by zadać własne, prawdziwe pytania i opowiedzieć o zamęcie, w którym żyją. Tak, wielu z nas już nie wie, kim właściwie jesteśmy. Naprawdę. W rzeczywistości. Homoseksualizm - ogromny znak zapytania. Dotyka tylu z nas. Czasem krzywdzi. Doświadcza go tak wielu. Może także ty. Jeśli rzeczywiście tak jest, chciałbym na tych stronach spróbować przyjrzeć się temu problemowi razem z tobą. Chciałbym spróbować ci pomóc. Tak po prostu. Przez wzgląd na miłość. 1. Dla kogo piszę? Będę tutaj mówił do tych dziewcząt i chłopców, którzy, wbrew samym sobie, wyczuwają u siebie lub doświadczają skłonności homoseksualnych. Nie zwracam się więc do tych, którzy mając normalne stosunki hetero-seksualne, uprawiają homoseksualizm czy to przez per-wersję, czy też w poszukiwaniu nowych wrażeń. Tacy biseksualiści są coraz liczniejsi, niektórzy z nich odkrywają homoseksualizm na starość, traktując go jak luksusowy gadget, nową, nieznaną zabawę. Jakże to upokarzające dla ludzi, którzy przeżywają homoseksualizm wbrew swej woli, czyniąc heroiczne wysiłki, aby się mu nie poddać i marząc o normalnym życiu seksualnym! Jest zasadnicza różnica pomiędzy tymi, którzy przeżywają homoseksualizm wbrew woli i tymi, którzy dobrowolnie go wybierają, często powodowani zwykłym snobizmem. Nie będę tu pisał o ludziach, którzy wychwalają homoseksualizm, programują go i prowokują bezpo- średnio czy pośrednio już u dzieci, tworząc lub wspierając jakby nową kulturę, sposób na życie, światopogląd wyłącznie, agresywnie wręcz homoseksualny. Być może i wśród nich są sprawcy zbrodni niezamierzonych. Iluż młodych ludzi, a nawet dzieci zostało zabranych przez AIDS, tylko dlatego, że padły ofiarą poszukujących coraz to nowych przyjemności, nieodpowiedzialnych osób. Poznałem wielu tak pokrzywdzonych', lecz czy oni właśnie nie są najciężej zranieni miłością?
2. Tym, którzy patrzą z boku Zanim zwrócę się bezpośrednio do tych młodych, którzy czują się homoseksualistami, chciałbym skierować kilka słów do całej reszty, gotowej oceniać „z góry". Chciałbym rozwiać tu pewne stereotypy, zmazać krzywdzące i oskarżające frazesy. Błagam, nigdy nie utożsamiaj osoby o skłonnościach homoseksualnych z samą tylko etykietką, która mogłaby ją dyskryminować, zepchnąć na margines społeczeństwa. O homoseksualistach mówi się, że tworzą ukryte społeczeństwo, że zawsze można ich rozpoznać w tłumie, bo są sfeminizowani (albo zmaskulinizowani), że dobrze czują się w określonych środowiskach i zawodach, to pederaści, ludzie zdeprawowani, gwałciciele, potencjalni przestępcy, upośledzeni psychicznie, zawsze podejrzani. Czegóż się im nie zarzuca! Są odtrącani, wyszydzani, izolowani, zamykani w gettach, bez wahania rzuca się w nich pierwszy kamień2 . A przecież większość z nich, wręcz odwrotnie, nie tworzy żadnych sekt, niczym się nie wyróżnia, zachowuje się po męsku, jeśli to mężczyźni, i jak kobiety, w przypadku kobiet, zupełnie normalnie na pierwszy rzut oka... Pochodzą z różnych środowisk, wykonują różne zawody (choć rzeczywiście niektóre profesje sprzyjają homoseksualizmowi). Nie mają większego pociągu do nieletnich niż większość ludzi uprawiających stosunki heteroseksualne. Nie są ani bardziej zdeprawowani, ani bardziej niezrównoważeni, ani bardziej niż cala reszta skłonni do przestępstw. Chcę cię prosić, abyś nie traktował ich ani jak przestępców, ani jak bohaterów, ale abyś po prostu rozpoznał w nich, tak jak w każdym z nas, dzieci Boże. Są grzesznikami, tak jak my, i, jak wszyscy, są powołani do świętości. Słowem, nie wolno oczerniać, ale i nie usprawiedliwiać, lecz współczuć i leczyć. Nie wyśmiewać i nie popierać, ale przygarnąć i wspomóc. Nie zwalczać, nie pochwalać, ale odbudować i podtrzymywać. Nie oskarżać, nie uznawać, ale pomagać i troszczyć się. Nie potępiać i nie krytykować, ale zrozumieć i kochać. Kochać, kochać, kochać. Kochać homoseksualistę takiego, jakim jest. Kochać do tego stopnia, żeby aż zwątpić w jego odchylenie. Trzeba kochać tak, by móc odrzucić wszystko to, Co go niszczy. Kochać tak, by zrozumieć jak bardzo unieszczęśliwia go jego własny homoseksualizm. Kochać go za to, kim jest, a nie za to, co robi. Kochać go dla niego samego, ażeby on sam siebie pokochał. Ale, żeby on mógł odpowiedzieć na ten dar miłości, trzeba być naturalnym i szczerym, wolnym od wszelkich przesądów. Trzeba pomóc mu oddać w darze dla innych wszystko, co w nim najpiękniejsze, trzeba pomóc mu odkryć coś innego w jego odmienności. Pamiętaj, gdybyś ty przeżył to, co jego spotkało, byłbyś dzisiaj w tym samym punkcie. 3. Do ciebie, który czujesz się homoseksualistą Drżę na myśl o dotykaniu tych problemów tak delikatnych, tak intymnych! Boję się rozjątrzać rany, budzić bolesne wspomnienia. Lękam się, by cię nie zranić, bo wiem jak bardzo jesteś wrażliwy. Nic nie ujdzie twej uwadze. Ale przecież, czy można milczeć? Czy można nie pamiętać, że obok ciebie jest cała wielotysięczna społeczność, setki tysięcy, z każdym rokiem więcej... Otworzyłeś się przede mną w zaufaniu, szczerze jak wielu innych. Jeśli zacznę mówić, ryzykuję, że cię zranię, jeśli będę milczał — że cię zawiodę. Wybacz mi więc, jeśli moje słowa są niezdarne, jeśli masz wrażenie, że nie mam
dla ciebie szacunku, że cię nie rozumiem. Wiem, że mimo wszystko czekasz na słowo prawdy. Rozdział l Pytania, setki pytań 1. Problemy zbył ciężkie jak na jedne ramiona Na różne sposoby możesz odnosić się do twych skłonności czy stosunków homoseksualnych. Możesz odbierać je jako upokarzającą tajemnicę, mimo że są faktem, możesz odmawiać zaakceptowania ich, choć cię atakują. Możesz cierpieć, tak jak cierpi się na nieuleczalną chorobę, za jaką uważasz swój homoseksualizm. Wreszcie możesz uznać go za nieodwracalną ułomność. Możesz także zadowolić się nim, traktując go jak ekwiwalent miłości heteroseksualnej, mając nadzieję, że to pozwoli ci rozwijać się normalnie. Jeszcze kilka lat temu problemy wynikające ze skłonności homoseksualnych były utrzymywane w tajemnicy, jako coś niewyobrażalnie wstydliwego. Dziś można o tym mówić zupełnie zwyczajnie, można się do tego przyznać bez rumieńca. Pewnego dnia odkryłeś w sobie homoseksualistę. Może we wczesnej młodości, a może dużo później. Stało się to stopniowo, a może nagle. Być może pod wpływem jakiejś wielkiej emocji albo nagłego przeżycia, często przedwczesnego. Być może potrzebowałeś miesięcy, lat, aby potem dojść do siebie, aby zaakceptować siebie samego3 . Jakby to się nie odbyło, na początku był niepokój, wytrącenie z równowagi. Jak wiele pytań pojawiło się nagle! „Dlaczego nie jestem taki jak inni? Czy moi rodzice nie przestaną mnie kochać, kiedy się o tym dowiedzą? Jak im dać o tym do zrozumienia, nie mówiąc ani słowa? Gdzie się ukryć? A moja rodzina? Odrzucą mnie? Odsuną? Jak mam wyznać, że nie mogę się ożenić? Czy w heteroseksualnym społeczeństwie mogę zrobić jakąkolwiek karierę zawodową? Czy nie wyrzucą mnie z pracy, kiedy mój homoseksualizm wyjdzie na jaw? Czy powinienem zamieszkać w getcie? Czy mam żyć w ukryciu?" A jeśli jesteś wierzącym, obok tych pytań pojawiają się następne: „Czy jestem grzesznikiem? Dlaczego Bóg stworzył mnie takim? Czy Kościół mnie odrzuci? Czy istnieje jakaś wspólnota chrześcijańska, która przyjmie mnie takiego, jakim jestem? Czy kiedykolwiek uda mi się wypełnić powołanie, do którego Pan zdaje się mnie wzywać?" Kryzys tożsamości „Czy jestem normalny? Winny? Kim jestem, kobietą czy mężczyzną? Pomyłką? Hybrydą? Jaką miłością mam żyć? Czy jestem skazany na to, by nigdy nie kochać? Czy będę musiał przestrzegać tego zakazu przez całe życie?" Eric, Jean-Charles, Sylvain, wy dźwigaliście te straszne pytania mając zaledwie czternaście, piętnaście lat. Pytania za ciężkie na wasze słabe ramiona, tak ciężkie, że aż przytłaczające. I nie było nikogo, kto mógłby je z wami dzielić, nikogo, kto mógłby zrozumieć. Przez całe lata dźwigaliście te pytania zupełnie sami, beznadziejnie sami. Ta samotność rodzi niepokój, czujecie się opuszczeni i wytrąceni z równowagi. Jak pomiędzy dwoma przeciwnymi nurtami. Żeby uciec przed tym wszystkim, niektórzy decydują się na drakońskie rozwiązanie. Za cenę ogromnie drogiej operacji zmieniają płeć, a przynajmniej wygląd zewnętrzny, przeszczepiając organy płciowe. Cóż, kiedy w wielu przypadkach ta nieodwracalna nowa postać nigdy nie zostanie zaakceptowana. Po fakcie okazuje się, że operacja właściwie nic nie zmieniła, a teraz jest już za późno. Ci, którzy nie zdecydują się na tę ostateczność, żyją jak transwestyci, wiecznie w przebraniu, choć w głębi duszy pozostaje uczucie, że to alienacja, schizofrenia
estetyczna. Pamiętam tę udrękę, jaką widziałem w waszych oczach Sylvain, Rejean i Yvan, kiedy w waszej chacie w Montrealu, już zdecydowani na operację, py- taliście mnie, co o tym myślę. Czy wtedy udało mi się wyperswadować wam ten nieodwracalny krok? Zastanawiam się, czy ciężar tych wszystkich pytań nie jest ciężarem cudzych problemów, konfliktów i decyzji? Cudzych, bo należących do społeczeństwa: do twej rodziny, środowiska. Spada na ciebie jak niczym nie zasłużona, skażona scheda. Czujesz się „wrobiony", ty musisz wypić to piwo, które ktoś nawarzył. Jak temu zaradzić? Co z tym zrobić? Jak żyć? 2. Skłonności i spełnienie A — Kiedy masz czternaście, dwadzieścia lat twoja skłonność do homoseksualizmu może być związana z okresem dojrzewania płciowego albo z wydłużonym wiekiem młodzieńczym. Zdarza się często, że z początku twoja płciowość jest podwójna, to znaczy, że pociągają cię i chłopcy, i dziewczęta jednocześnie albo na przemian. Twoja płciowość dopiero się kształtuje. Po omacku znajduje własny charakter. Ale dosyć szybko precyzuje się, staje się preferencyjna, aż w końcu wyłączna. Jeżeli tak właśnie dzieje się z tobą, nie przejmuj się, to samo przejdzie. Może nawet tego nie zauważysz, a może pewnego dnia uświadomisz sobie: „Coś takiego, płeć przeciwna zaczyna mnie pociągać! Dziwne, nie spodzie- wałem się tego!" Tak obserwowana skłonność do homoseksualizmu to jedynie moment przejściowy w okresie nabierania tożsamości4 . Znam osobiście wiele osób, które z początku zdawały się przejawiać skłonności biseksualne, ale w końcu przeważył heteroseksualizm, a pociąg do tej samej pici zanikł zupełnie. W okresie dojrzewania może się to wiązać z brakiem właściwej edukacji, wychowania, w momencie, kiedy młody człowiek nie chce ani mówić o swych problemach, ani tym bardziej o nich słuchać. Taki biseksualizm przejściowy może też być wynikiem jakiegoś umyślnego, czy nieumyślnego, przeżycia doświadczonego w momencie, kiedy w człowieku budzi się normalna płciowość, a może nawet przed tym okresem. Takie przeżycie może skłonić formującą się płciowość ku homoseksualizmowi... (np. zabawa w „obmacywanie" ze starszymi kolegami, kuzynami czy rodzeństwem). B — Czasem jednak jest to dużo głębszy, poważniejszy problem, jakby zakorzeniony w twej tożsamości. Masz wrażenie, że to część ciebie samego. Marzenia i sny zdają się to potwierdzać. Jesteś pewny, że to trwa „od zawsze". Trzeba więc powiedzieć wyraźnie: Homoseksualizm nie ma nigdy podłoża genetycznego. Nie licząc oczywiście skrajnego, stwierdzonego medycznie hermafrodytyzmu. Pozostaje więc obsesyjnie powracające pytanie: Czy homoseksualizm wynika z fizjologu człowieka? Jest więc nieodwracalny? Nieuleczalny? W obu omówionych przypadkach, fazy przejściowej oraz głębokiego zakorzenienia, można: A - Pozostawać na etapie skłonności, tendencji; B - Mieć już za sobą pewne doświadczenia i próby: a) przeżywane od czasu do czasu, jakby mimochodem; b) przeżywane częściej, aż do momentu przyzwyczajenia, uzależnienia, które jest trudne do wykorzenienia, a jeszcze trudniejsze do kontrolowania. Poddać się tej skłonności, znaczy: ryzykować całkowitym uzależnieniem. Poza tym można też mówić o doświadczeniach ho-moseksualnych bez wykazywania rzeczywistych skłonności (tzn. ze zwykłej ciekawości)5 i odwrotnie: można odczuwać skłonności bez przechodzenia do czynów.
Rozdział 2 Skąd się to bierze? Płeć to coś ogromnie złożonego. Ileż różnych, często sprzecznych czynników składa się na zaistnienie i rozwój orientacji homoseksualnej! 1.Czynniki społeczne: autyzm, świat egoizmu Bez względu na to, kim jesteś, otaczający cię świat kształtuje twą osobowość, mimo że dzieje się to czasem podświadomie. — Świat odrzuca inność, obawia się jej. Odwracamy się od kogoś, kto jest inny, obcy, niepełnosprawny, punk. Spychamy go na margines społeczeństwa. W pierwszej kolejności odrzucamy tę Tajemniczą Inność, jaką jest sam Bóg. Potrafimy identyfikować Go z człowiekiem, ale odrzucamy Jego boskość, która właśnie czyni Go innym6 . Odrzucamy każdego, kto ma inny temperament, inny charakter, inne wnętrze, środowisko, wreszcie tego, kto ma inną płciowość. W najlepszym wypadku traktujemy go jak nienormalnego. Przecież norma to my! Przyciągają nas tylko nasze własne kopie, jesteśmy jak sprzężone atomy z materialistycznej teorii świata Demokryta. To nasze jedyne naturalne porozumienie. Słowem: „Podobni, zbiórka! Otaczamy się murem!" — Świat zaciera różnicę między kobietą a mężczyzną. W świecie, gdzie wszystko jest bezlitośnie niwelowane, sprowadzane do anonimowości, pozbawiane osobowości, w tym świecie mężczyzna nabiera cech kobiecych, kobieta staje się męska. W tym świecie dziecko naśladuje dorosłego, dorosły udaje nastolatka, jest „starym młodzieńcem" albo „młodym staruszkiem". Ideałem staje się androgynus7 . Coraz częściej twarz nie zdradza płci. Zazdrościmy płci innym. Przebieramy się, transformujemy, transwestujemy. Twarze z reklam są rozbite na kawałki, popękane, połamane. Jak więc kosztować smak wzajemnych darów, uzupełniających się wdzięków kobiety i mężczyzny? Jak docenić to, co osoba płci przeciwnej mogłaby wnieść, dać nam jako przeciwwagę, jako rozwój? To prawdziwy obłęd: naśladujemy się nawzajem i tym samym się ograniczamy. - Surowy, brutalny świat, w którym człowiek pojawia się jedynie w aspekcie posiadania, zabawy, dominacji. Nie bez powodu ludzie odrzucają tę męską brutalność. Ludzie odmawiają uznania tego karykaturalnego modelu męskości, bezustannie narzucanego przez reklamę: doskonale umięśniony „matcho", odrobinę jakby zwierzęcy, kierujący się popędami! A przecież każdy mężczyzna nosi w sobie, tak jak i kobieta, potrzebę czułości i miłości. Negując ten archetyp narzucony przez reklamę jako jedyny sposób bycia mężczyzną, mężczyźni właśnie odrzucają w końcu swą męskość. Urzeczeni słodyczą i delikatnością kobiet kształtują w sobie zmysł estetyczny typowy dla większości homoseksualistów. Dla jednych odpychające, ujmujące dla innych, te nowe cechy stanowiłyby część ich wdzięku, gdyby nie były „sprzeniewierzeniem" kobiecości. W naszym świecie wszystkie mocne wrażenia należą do doświadczeń, które powinno się przeżyć. Tu nie wybacza się chłopcu braku doświadczeń seksualnych, niezdarności ani wahania w tej dziedzinie. Dużo łatwiej akceptuje się niedoświadczenie kobiet, bardziej pasywnych w miłosnym zbliżeniu. U chłopców to nie przejdzie. „Prawiczek" to brzmi jak najgorsza obelga, szczególnie w ustach tych dziewcząt, które inicjację mają już za sobą. Na dodatek wszelkie „faux pas", wszelkie potknięcia w dziedzinie seksu są źródłem drwin i ironii, które mogą mieć
ogromny wpływ na dalsze życie. Zahamowania wywołane lękiem przed ośmieszeniem się mogą spowodować ucieczkę od tej nieuniknionej inicjacji w język miłości innej, to znaczy w seks zniekształcony homoseksualizmem. Powód jest prosty: ktoś, kto jest tej samej płci, z pewnością będzie miał więcej zrozumienia dla braku naszych seksualnych doświadczeń. „On/ona mnie zrozumie, bo przecież ma te same problemy". Świat jednoznacznie popularyzujący homoseksualizm uznaje go za świetną alternatywę, a może nawet konkurencję miłości heteroseksualnej. Być może właśnie ty stałeś się ofiarą powodzi zdjęć reklamowych, wideoklipów i filmów, których niedwuznaczne insynuacje byłyby w stanie rozbudzić albo wzmóc ukryte w każdym z nas skłonności. Wszyscy przecież mamy w sobie męskie i kobiece skłonności, tyle że różnie dozowane. -Świat pełen sprzeczności: z jednej strony homoseksualizm jest propagowany jako ruch wolnościowy, z drugiej strony zamyka się go w wąskiej kulturze (czasopisma, sauny, bary, kina „gays"). Z jednej strony faworyzuje się homoseksualizm, z drugiej - dyskryminuje się homoseksualistów. Z jednej strony mówi się o rozszerzaniu homoseksualizmu, z drugiej — o usuwaniu homoseksualistów z życia. Z jednej strony narzuca się jako model pary heteroseksualne, z drugiej — homoseksualistom zabrania się ich naśladować. I największy paradoks: żąda się prawa do inności, które... odrzuca każdą inność. 2. Czynniki osobiste Z pewnością słyszałeś o różnych domniemanych przyczynach homoseksualizmu. Determinacja genetyczna? Atawizm? Dziedziczność? Równowaga hormonalna? INAH 3 podwzgórza? 8 Ile różnych hipotez! A wszystkie prędzej czy później padają ze względu na niski poziom prawdopodobieństwa. Pozostają jedynie wewnętrzne przyczyny natury psychologicznej. Tych może być bardzo wiele. Ileż błahych, zdawałoby się, okoliczności mogło zaważyć! Oprócz wielu innych także: * Przeżycie tragicznej w skutkach sodomii, często w bardzo młodym wieku i to ze strony osoby blisko spokrewnionej; * Wychowywanie się wśród dzieci (rodzeństwa, przyjaciół) tej samej pici; * Źle przeżyty okres dojrzewania, co sprawia, że rozpaczliwie szuka się w kimś powrotu do tego straconego okresu; * Dojrzewanie nie uświadomione: nikt cię nie uświadomił, nikt ci nie powiedział, że to okres zmian w twoim ciele, w twoim sercu. Nikt nie pomógł ci panować nad sobą w tym delikatnym okresie przejścia. Pozostałeś w całkowitej dezorientacji; * Jako dziewczyna, córka nie podejrzewa zapewne czym w rzeczywistości jest czułość ojca czy w ogóle mężczyzn. Być może, nie kochając albo porzucając swego męża, twoja matka wzięła cię za powierniczkę i żądała od ciebie, abyś wypełniła puste po nim miejsce. A może nigdy tak naprawdę nie poznałaś swej matki, bo odeszła bardzo wcześnie, a może była zbyt nieobecna. I nagle rozpaczliwie zaczynasz jej szukać. A może po prostu w bardzo młodym wieku, śpiąc w pokoju rodziców, byłaś świadkiem ich stosunku i wzięłaś to za akt agresji ze strony ojca. Stąd dziś twoja awersja do mężczyzn; * Jako chłopiec być może nigdy nie poznałeś swego ojca, albo znałeś ojca dalekiego, słabego, zacierającego się w pamięci, często wyjeżdżającego, czy też zupełnie nieobecnego. Być może szukasz teraz nieświadomie tego czynnika męskiego, którego ci brakło9 . Może wychowałeś się w pogardzie dla ojca, narzucanej przez zaborczą matkę, która zresztą była zmuszona przyjąć tę rolę ze względu na ciągłą nieobecność męża. A może żyłeś w obawie przed zazdrosną
matką, która oczekiwała od ciebie tego, czego nie mógł jej dać mąż'°. I oto teraz buntujesz się przeciwko tej duszącej kobiecości, nad-opiekuńczości, która cię dręczyła; * Będąc dzieckiem mogłeś identyfikować się z jedynym obecnym rodzicem pici przeciwnej, gdy ten drugi był nieobecny, niedostępny, a może niegodny. Może miałeś niedojrzałego albo nieodpowiedzialnego ojca (np. alkoholika). Może miałeś zhańbioną, poniżaną, zrujnowaną matkę. Zamiast być z nich dumnym, czułeś się upokorzonym. Szczególnie w wieku 4-6 lat, kiedy rodzi się instynktowna potrzeba identyfikowania się z rodzicem tej samej płci. Z braku takich możliwości nie mogłeś dokonać determinującego wyboru, jakim jest psychologiczna separacja od rodzica tej samej płci. Co z tego wynika? Starszy partner, to... twój ojciec? Młodszy to... ty? * Rodzice nie zaakceptowali twej płci i zmuszali cię do odgrywania roli wymarzonego synka czy córeczki, nie pozwalając ci być sobą. Może żyli pragnieniem dziecka pici przeciwnej niż twoja. Nawet jeśli w końcu zaakceptowali cię takim, jakim jesteś, przez lata słyszałeś, że jesteś „wybrakowanym chłopcem" (obojętne zresztą czy jesteś chłopcem czy dziewczynką); * Może twój pierwszy stosunek heteroseksualny był nieudany, a może zostałeś zlekceważony: „Nie umiesz się do tego zabrać! Nie nadajesz się! Nie jesteś stu- procentowym mężczyzną/kobietą". Ten wstrząs powoduje, że uciekasz rozdygotany i decydujesz się na partnera twej płci. Nieśmiałość wobec pici przeciwnej łatwo może zamienić się w inhibicję (zahamowanie), a nawet w kompleks: „Jakbym wyglądał, gdyby mi to nie wyszło? Jakbym wyglądał, gdybym nie umiał się do tego zabrać?" Tymczasem w kontakcie z partnerem tej samej płci z góry potrafisz przewidzieć jego reakcje. To teren zdobyty, znany, gdzie bycie razem jest słodkie i przyjemne. Słowem - cieplarniane warunki. Gwarancja bez- pieczeństwa. Każda inność jest zagrożeniem, destabilizacją. Zmusza do wysiłku, do pokonania własnej osobowości, do wyjścia z siebie; * Niektórzy chłopcy potrzebują czuć nad sobą dominację partnerki, wybierają raczej pasywną rolę w związku. I odwrotnie, pewne dziewczęta chcą być aktywne i dominujące w tej intymnej dziedzinie życia. To jakby odwrócenie, inwersja dokonująca się w głębi ich osobowości; * Nigdy być może nie spotkałeś rodziny, w której kobieta i mężczyzna żyliby w doskonałej równowadze. Być może widziałeś tylko karykatury takich związków; * Zresztą mogą też wchodzić w rachubę pewne lęki: lęk przed sytuacją konfliktową, przed wojną charakterów, przed napięciami i szarpaniną, które pamiętasz ze swego dzieciństwa. Za żadną cenę nie chciałbyś do tego wrócić; Może to lęk przed wysiłkiem, jakiego wymaga przystosowanie się do kogoś nowego, innego. Lęk przed nie sprostaniem jego oczekiwaniom. Lęk przed niezna- nym, przed nowością, przed odkryciem. Lęk przed utratą wszystkiego, co się miało, przed koniecznością zrezygnowania z samego siebie; * Może to lęk przed ryzykiem prokreacji, mimo zachowania wszelkich środków ostrożności. Przy stosunkach homoseksualnych, przynajmniej w tej dziedzinie, nie ma żadnych obaw! Lęk, siła strachu... Lęk paraliżuje, obezwładnia. Czyżby również więził? Jedynym antidotum na ten lęk jest zaufanie. Nic nie jest równie budujące i pewne. Tylko wiara w siebie, wiara w swe zdolności, możliwości może wyleczyć twoje zahamowania. Tylko wiara w twego bliźniego, tego właśnie, który jest inny, może ci pomóc. Ta wiara jest tak trudna do zdobycia, że trzeba żebrać o nią u samego Boga, trzeba przyjąć ją od Niego. A to dopiero przecież wymaga wiary, szalonej wiary, która jest źródłem każdej innej wiary. Do tego potrzeba wiary w Boga. Tak, płeć to coś ogromnie skomplikowanego. W tajemniczy sposób krzyżuje się w niej cala masa przeżytych wydarzeń, elementy naszego środowiska
rodzinnego i społecznego, elementy naszej psychiki. W niej bije nasze serce. Do niej zmierzają nasze miłości. Lecz tylko Bóg jeden wie, kim naprawdę jesteśmy. Rozdział 3 Nie bój się być szczerym z samym sobą. Każdy ze wspomnianych czynników, może kilka na raz, ale także wiele innych mogło zagrać w twoim przypadku. Całkiem możliwe też, że nie był to żaden z nich. Niech cię więc nie niepokoi, jeśli nie odnajdujesz się na liście domniemanych przyczyn homoseksualizmu. Zresztą, w gruncie rzeczy, jest mało ważne, jakie dokładnie były powody, wpływy, przebieg wydarzeń, przeżycia... Liczy się tylko to, kim dzisiaj jesteś. I jak najlepiej rozegrać tę partię, której nie wybrałeś, w którą zostałeś „wrobiony". Pozwól więc, że powiem ci teraz parę rzeczy: 1. Im bardziej z tym walczysz, tym bardziej jesteś kochany Nie ma żadnej twojej winy w tym, że posiadasz skłonności homoseksualne. Dlatego też ty sam na to nic nie poradzisz (ale to nie znaczy, że nie masz żadnych szans!). Nie oskarżaj się więc, choć niektórzy chcieliby zwalić winę na ciebie. Twoje skłonności nie czynią cię ani winnym, ani grzesznym. Ani przeklętym przez Boga, ani skazanym przez ludzi. Ani odrzuconym przez Niebo, ani zlekceważonym przez społeczeństwo. A nawet jeśli ludzie cię oskarżają, nie tłumacz ich postępowania Wolą Bożą. Bóg nie ponosi za to winy. Kocha cię i będzie cię kochał takiego, jakim jesteś. Kocha cię tym goręcej, im bardziej czujesz się zraniony, im bardziej cierpi twoje serce. On wie, na co pozwala, do czego dopuszcza. Wie, jaki jesteś. Ale ponad wszystko wie, kim jesteś. — Nie mów, że jesteś homoseksualistą, lesbijką. Nosisz w sobie i przeżywasz hemofilię". Ale twoje JA nie ogranicza się do tego. Nie jest to twoja prawdziwa natura. Jest w tobie dużo więcej niż tylko skłonności homoseksualne. Jesteś cały TY! Twoje serce jest dużo większe niż ta równia pochyła, na której wyrażasz swoją miłość. Tak jak mówi Michel Janet: „Teraz mogę powiedzieć, że to, co czujemy, to tylko mała część nas samych. Gdybym ograniczył się do tego, co czuję, zdradziłbym to, kim jestem. Powinniśmy odszukać w sobie wciąż żyjące w nas dzieci, stworzenia Boże, którym obce są popędy i krzywdy." — Jesteś istotą wciąż kształtującą się, w ciągłej ewolucji. Z biegiem czasu twoja uczuciowość nabiera nowych kształtów, twoja płciowość odnajduje inne formy. Twoje serce poznaje inne, nowe uczucia. Przemierzasz nowe tereny, pokonujesz nowe progi. Nie jesteś nieruchomym posągiem. Twoja bieda, twoje nieszczęście nie unieruchamiają cię w jednym miejscu. Nie jesteś kamiennym blokiem! Bóg kocha cię teraz takiego, jakim jesteś, takiego, jakim będziesz jutro. Jakim się staniesz. Przecież Jego spojrzenie ogarnia przeszłość i przyszłość. On jest ponad czasem. Już dzisiaj przyjmuje nas jak zwycięskich synów. Nie zamykaj się więc ani w twojej teraźniejszości, ani w przeszłości. Otwórz swe serce na przyszłość, jak na prezent z Nieba. Otwórz się na to, co nowe, nieprzewidziane, niespodziewane. Nie nakładaj żadnego ograniczenia na swą przyszłość.
2. Szansa na wyrwanie się z bolesnej, burzliwej przeszłości, szansa na szczęście Nie jesteś więc winny swych skłonności homoseksualnych, choć ponosisz pełną odpowiedzialność za popełniane czyny. Nie uznawaj jednak tych skłonności za normalne12 . Nie traktuj ich za coś naturalnego, pozytywnego i zdrowego, nawet jeśli takie jest powszechne mniemanie. Nie sugeruj się opinią, że 10—15% populacji przejawia skłonności do homofilii. Nie tłumacz się: „Bóg mnie kocha takiego, jakim jestem, bo sam mnie takim stworzył. Żyję w zgodzie z moją naturą, to Wola Boża" albo: „Jestem teraz szczęśliwy taki, jaki jestem"13 . Nie gódź się tak łatwo ze swoją zdawałoby się ostateczną kondycją. Nie wpadaj w panikę: „Jak przeżyłbym taką zmianę?", „Zmienić się znaczyłoby przekreślić całą moją przeszłość!" To prawda, że najtrudniejszy jest ten pierwszy krok. Trzeba zaakceptować, że nagle staniesz się sobie obcy, że nie rozpoznasz niektórych swoich reakcji. To na pewno trudne. Musisz zaakceptować, że cała przeszłość przestała istnieć nawet jeśli to budzi poczucie klęski. Klęski tym większej, im głębiej podstawy twojej uczuciowości były przesiąknięte homoseksualizmem. W takim przypadku, decydować się na zmianę, znaczy wyrzec się części samego siebie, po to, żeby zaistnieć na nowo. To tajemnica przemiany, w której gąsienica staje się motylem... Bo bez względu na panujące opinie i poglądy, homoseksualizm zawsze pozostaje pewnego rodzaju ograniczeniem, niedociągnięciem, ślepą uliczką, impasem. W głębi duszy przeczuwasz to, a wielu twoich kolegów mogłoby o tym opowiedzieć. 3. Boli mnie na myśl kim jestem! Jeśli myślisz, że twoja kondycja mogłaby być alternatywą heteroseksualizmu, pozwól, że zadam ci kilka pytań. Odpowiedz sam sobie, ale nie próbuj szukać wykrętów. Nic nie wprowadza takiego zamętu jak oszukiwanie samego siebie. Ale też nic tak nie koi jak szczerość w stosunku do samego siebie. — Powiedz szczerze, czy naprawdę cię to zadowala, czy cię to rozwija? Czy nie ma w tobie ukrywanego rozczarowania, a może nawet frustracji? Doskonale wiem, że w naturę każdego pożądania, każdego pragnienia wpisane jest niespełnienie, niezaspokojenie. Tak jest i z pragnieniem Boga, który przecież mieszka w nas od zawsze i na zawsze (św. Augustyn mawiał: „Moje serce nie spocznie dopóki nie zamieszka w Tobie"). Skąd więc u was tyle goryczy? Przecież prędzej czy później wyrastamy z dziecinnych zabaw, odchodzimy od młodości, uciekamy od nonsensu. Czy przypadkiem nie zaczynacie tego traktować jak upośledzenie, z którym trzeba żyć? 4. Zobaczyć siebie w lusterku Czego właściwie szukasz? Czy czasem nie swojego sobowtóra, brata bliźniaka? Czy nie pragniesz odnaleźć samego siebie w kimś innym? Czy nie szukasz swej własnej młodości? Przecież nie możesz jej powtórnie przeżyć, nie możesz do niej wrócić! Twoja młodość przeminęła! Ten „małolat", w którym się zakochałeś do szaleństwa, to ty sam, tyle że o parę lat młodszy! Jego ciało to zwierciadło. Jego twarz — złudzenie. Stajesz się uzależniony od swej przeszłości. Patetyczna nostalgia! Czy takie przeglądanie się we wstecznym lusterku nie prowadzi do wstecznictwa? Czy nie narzuca regresji? Może jest to rozpaczliwe poszukiwanie substytutu. Przytulić się, wtulić w ramiona tego taty, tej mamy, których zabrakło...
Zbyt długo tłumiony krzyk: „Mamo, tato, dlaczego mnie nie kochacie???" Marzenia o ojcowskich ramionach, o ramionach tego, który tak naprawdę nigdy nie byt ojcem. Marzenia o matczynej piersi, do której chcesz wrócić, bo tak naprawdę nigdy nie zaakceptowałeś myśli o rozstaniu. A czasem dziwna potrzeba bycia kobietą swego ojca albo mężczyzną swej matki, a wszystko po to, aby zasłużyć na ich miłość. Znów ta sama patetyczna nostalgia... 5. Życie „per procura77 . Alienacja? Poprzez stosunki homoseksualne pragniesz upewnić się kim jesteś. Chcesz odnaleźć samego siebie. Szukasz swej osobowości, której nigdy nie byłeś pewien. Zbyt wiele razy przypisywano ci cechy kogoś obcego, czyjeś obce uczucia. Twoje skłonności przesiąknięte są ukrywanym lękiem, niejasnym poczuciem winy. Czyż jest coś bardziej sprzeciwiającego się naturze niż niedojrzałość wyrażająca się ukrywanym strachem, ciągłym lękiem przed samym sobą? Bo czy nie jest niedojrzałością brak wiary w to, że ktoś mógłby nas pokochać? Bo kto mógłby pokochać kogoś takiego jak ten, kim podejrzewasz, że jesteś? To tak jakby dojrzewanie jeszcze się nie dokonało. A wszystko przez tę jedną ranę, która nie pozwala ci zaistnieć w pełnym wymiarze. To źródło strachu, lęku przed życiem, przed odpowiedzialnością, jakiego ono od nas wymaga. Jakaś część nas samych odbija się w innych, a ci z kolei żyją w nas. Zaczynamy żyć jakby „per procura", w zastępstwie kogoś. A potem liczą się tylko ci inni. Potem jest alienacja. Wchodzimy w stan zależności uczuciowej, która przekreśla naszą prawdziwą wolność. Wolność mężczyzny i kobiety. Wolność dzieci Bożych. Naucz się być sobą, rozwijać swą osobowość, żyć głębiej niż sięga spojrzenie innych, na miarę spojrzenia Boga. On pomaga nam wrócić do naszego „ja". On uwalnia naszą wolność. 6. Twarze – miraże Zresztą, czy ty w ogóle żyjesz w realnym świecie? Czy nie masz tendencji do wymyślania siebie? Czy nie zdradzasz siebie dla jakiejś narzuconej mrzonki (upodabniając się do kobiety w stosunkach z mężczyznami albo odwrotnie)? A może żyjesz marzeniami, w których człowiek otoczony jest idylliczną wręcz doskonałością albo nawet aurą magii czy nimbem świętości?14 To tylko mrzonki Stąd właśnie twój ból, bolesna niemoc dojścia do ideału. A potem ból jeszcze gorszy, gdy odkrywasz, że ten ideał był tylko owocem twojej wyobraźni. Wytworem rozhuśtanej uczuciowości. Co pozostaje? Tylko rozpacz: „Ta miłość nigdy nie istniała!" (Przecież bywa tak i u heteroseksualistów...) Jak przyznać się do tej porażki, kiedy każda rozpaczliwa próba przytłacza i pcha w przepaść? Rozwiązań jest wiele. Można uciekać przed siebie, szukać coraz to nowych partnerów, odkrywać coraz to nowe przyjemności. Olśnienie za olśnieniem. Rozczarowanie za rozczarowaniem. Żałosne przeżycia. Gorycz rozczarowania. Te stracone miłości ranią... Nie po to żyjesz, aby spędzić życie między jednym partnerem a następnym. Twe serce jest na to za wielkie! Za bardzo twe ciało zależy od serca! Twa miłość zbyt wieczna! Twe życie zbyt krótkie!
7. Ciągle ktoś nowy, bo przecież nigdy nikt... Dlaczego tak często zmieniasz partnera?15 To tak jakbyś potrzebował ciągle kogoś nowego, kto mógłby zastąpić brak tego naprawdę INNEGO.16 Nie przywiązujesz się do tej osoby, z którą jesteś, bo ta osoba nie jest inna. To właśnie przeszkadza ci być w pełni zadowolonym. Dotknąć nowego ciała, wymyślić nowe pozycje, oczekiwać jakichś nowinek, jakiejś nowej, nieznanej emocji - co za narkotyk! Co za podniecenie! Istny eliksir młodości wprost z... diabelskiego kotła! Ale w końcu widzisz, że między wami nie ma żadnego porozumienia. Ten drugi/ta druga wciąż pozostają tajemnicą, jeszcze bardziej nieosiągalną i obcą dla ciebie. Czy nie odczuwasz czasami potrzeby życia w wierności?17 Wiadomo przecież, że miłość dąży do trwałości i do wyłączności.18 Wiele przykładów, może także twój, dowodzi jak rzadko miłość homoseksualna wygrywa próbę czasu i nie rozczarowuje... Oczywiście i związkom „hetero" nie są obce pokusy zmian i wielu się im poddaje. Ale w tych związkach zdrowa równowaga często pozwala ich uniknąć bez słowa. Twoja potrzeba miłości więdnie w tym, co podobne, zamiast rozwijać się przez kontakt z tym, co inne. Czy homoseksualizm nie jest „miłością co zatrzymuje w pół drogi"? 8. Seks uzależnia Dramat miłości niespełnionej, niemożliwej. Jakże często w momencie, kiedy w końcu znalazło się tę drugą połowę. Przyznaj, czy nie zdarzyło ci się kochać kogoś, kto nie mógł w żaden sposób odwzajemnić twej miłości, dlatego właśnie, że był heteroseksualistą? A ponieważ o tym wiedziałeś, nie ryzykowałeś nawet, by odkryć swoje uczucie, żeby o nich opowiedzieć. Boisz się następnego poniżenia, odrzucenia, upokorzenia. To pożądanie będzie cię toczyło od środka, będzie cię paliło całymi miesiącami, choć on czy ona nawet się tego nie domyśli. Jakże boli każdy taki brak wzajemności! Jeszcze jedno: dlaczego przywiązujesz tak wielką wagę do ciała, do estetyki, do wyglądu zewnętrznego, lekceważąc równocześnie piękno wewnętrzne? W rezultacie ciało góruje nad duszą, morfologia staje się ważniejsza od psychiki, a twarz od serca. Oczywiście trudno oddzielić to, co wynika z najgłębszej osobowości od zewnętrznych schematów, bo przenikają się wzajemnie. Lecz, mimo wszystko... Dlaczego popęd homoseksualny jest na ogół gwałtowniejszy, silniejszy od innych?'9 Czy nie widzisz, że to agresja, atak na twoją wolność? Ze to wystawianie na ciężką próbę twego panowania nad sobą? Dlaczego każde twe oczarowanie musi tak szybko sięgnąć szczytu i równie szybko zginąć?20 Czyż nie działa tu prawidłowość, że im mniej jest się usatysfakcjonowanym i pewnym siebie, tym częściej powtarza się akt? Nawet jeśli homoseksualizm może doprowadzić do wyeliminowania pragnienia posiadania dzieci, u wielu pragnienie to staje się w pewnym momencie niemożliwe do stłumienia czy wyperswadowania. To pragnienie ciała i duszy — dać życie, mieć dzieci! A wszystko po to, by dać tę rodzicielską miłość, tę właśnie, której się nie miało21 . To następny ślepy zaułek! Miłość homoseksualna marzy o tym, by przemienić się w miłość małżeńską, dąży do małżeństwa jak do ideału (to zresztą jedyny narzucający się model życia). Ale miłość homoseksualna sama przez się wyklucza rodzicielstwo. To miłość, która nie może się spełnić, jakby zatrzymana w pół drogi. To miłość, która szybko się nasyca, zanim jeszcze osiągnie dojrzałość. To miłość pozbawiana płodności, która nie pozostawia żadnego owocu22 .
9. Wariant czy odchylenie? Kiedy uznajesz się za kobietę, choć jesteś mężczyzną, albo na odwrót, kiedy używasz swego ciała do tego, do czego nie zostało stworzone, kiedy bierzesz zamiast dawać, albo dajesz choć powinieneś przyjmować, czy nie czujesz, że w tych sytuacjach przestajesz być sobą? Ze twoje „ja" jest gdzieś obok, gdzieś ponad? Przesunięcie? Zmiana kierunku? Utrata równowagi? Alienacja? Rzecz charakterystyczna: w przeciwieństwie do zwierząt, istoty ludzkie w normalnych stosunkach łączą się twarzą do siebie (bo twarz jest wyrazem osobowości człowieka, odbiciem serca, obrazem duszy). Zupełnie inaczej jest w stosunkach homoseksualnych (oralnym czy analnym), chyba że partnerzy zmuszają się do niewiarygodnych pozycji, a i wtedy bez możliwości złagodzenia napięcia choć jednym słowem. Niektórzy wyznali mi, że w czasie swego pierwszego stosunku przeleciało im przez myśl, że to, co robili, było wbrew ich naturze, że to gwałt na własnej osobie. I ty zrozumiesz w końcu, tak jak wielu innych, że to nie jest ani piękne, ani dobre, ani zdrowe, ani święte. Szept twej duszy zamieni się nagle w krzyk. Niebezpieczny wiraż. Ostry zakręt. Utrata równowagi. W końcu stanie się jasne: Nie, to nie jest wariant życia płciowego, ale dewiacja. Przerwa w rozwoju, a nie chwilowy przestój. Tak więc po trochu, nawet jeśli ubezpieczasz się na wszelkie sposoby, nawet jeśli sam się przekonujesz i w końcu znajdujesz satysfakcję, pewnego dnia pojawi się obawa: „A jeśli to nie była dobra droga?" Pewnego dnia zaświta nadzieja: „Czy mógłbym się jeszcze zmienić?" Pewnego dnia pytanie ujrzy światło dnia: „Te wszystkie rozczarowania, które przeżyłem, byłaby to droga wyznaczona przez Tego, który dał mi życie, abym ja mógł je dawać?" Ośmielam się prosić: nie wstydź się przyznać do tego wszystkiego, co czujesz. Zanim przyzwyczajenie nie przytępi twych pierwszych najżywszych, najbardziej prawdziwych spostrzeżeń. I wybacz mi, że wkładam żelazo w twe rany. Już cierpisz przez skłonności, które same niezrównoważone nie potrafią dać ci równowagi. Wszystko co robię, robię dla tych, którzy nie zadają żadnych pytań. Ale także dla ciebie, aby pomóc ci zrozumieć, że jest szczęście prawdziwsze i bardziej owocne, które czeka na ciebie. Ze możesz już teraz tego pragnąć, czekać na to, że możesz się już teraz na to przygotowywać. 10.Akt – zniewolenie Jeżeli jak dotąd nigdy nie przeszedłeś do czynów, błagam cię na kolanach: nie rób tego! Nie wkładaj palców w zawiasy! Nie wchodź w to trzęsawisko! Zaklinam cię! Nie możesz wiedzieć, kiedy z tego wyjdziesz, kiedy uciekniesz z tego błędnego koła, w którym jeden akt pociąga za sobą następny. W którym niepohamowana żądza miesza się z gwałtownym wstrętem i na nim się kończy23 . Im więcej takich upadków, tym trudniej od Jlich uciec. Broń się wszystkimi siłami! Stawka jest wyższa niż myślisz! Chodzi o całe twoje życie. Wiemy dobrze, ty i ja, że nasze życie zapisuje się w najgłębszej podświadomości i świadomości. I że każdy przeżyty wstrząs można wyeliminować w pełni tylko przy udziale Boga, który dał ci życie i który twoją osobistą historię uczynił historią świętą i uświęcającą. - Przede wszystkim ze względu na rany, które sobie zadajesz. Ten pierwszy akt pozostawia w twej pamięci ślady niezatarte. Wszystkie, nawet najbardziej obsesyjne fantasmagorie, które męczą tego, kto nigdy nie „spróbował", są o wiele mniej rozdzierające niż niezwykle żywe wspomnienia popełnionych aktów. Nic nie
pozostawia takich śladów w ludzkiej pamięci jak akty seksualne oglądane, słyszane, a przede wszystkim przeżyte. Jeśli nie wyleczy się chorej wyobraźni, jeśli nie oczyści się zranionej pamięci, te wspomnienia będą cię prześladowały całymi latami. I ty dobrze o tym wiesz. — Ale także ze względu na cierpienia, które możesz zadać twemu partnerowi. Cierpienia wprost nieobliczalne, jeśli ten partner jest nieletni... Łatwo powiedzieć: „To dla nich jakieś doświadczenie. Jeśli już mają takie skłonności, to będzie to tylko ich wyraz. A jeśli ich nie mają, to na tym się skończy. To tylko próba innego użycia ciała. W ten sposób będą mogli swobodnie wybrać swój typ życia seksualnego. Nie ma więc żadnych konsekwencji!" Ja nazwałbym to brakiem świadomości... Zdarza się, oczywiście, że któreś z dzieci „nie załapie się"24 , ale to przeżycie zawsze pozostawi głęboko ukryty ślad, jak znamię po rozpalonym do czerwoności żelazie, jak nie-zmywalna skaza25 . Nic nie zostawia takich śladów w psychice dziecka (niedojrzałego płciowo) jak kontakt z kimś dorastającym czy dorosłym (dojrzałym płciowo). Dziecko nie potrafi tego zrozumieć, przyjąć. Dla niego seks pozostaje niepojętą tajemnicą. To, co może się wydać zwykłą zabawą dla kogoś młodego lub dorosłego, dla wykorzystywanego dziecka jest ogromnym wstrząsem. Odkrywa ono to, czego nie może przyjąć, bo nie jest do tego przygotowane ani moralnie, ani fizycznie, ani psychicznie. Nagle, brutalnie uświadamia sobie drzemiące w nim pragnienia, których nie potrafi ujarzmić. To „zwarcie" w stopniowym procesie uświadamiania powoduje ogromne straty w strukturze psychologicznej i emocjonalnej dziecka. Iluż małolatów przyznaje się dziś, że do homoseksualizmu skłonił ich tylko ten jeden akt. Ten pierwszy. Dla nich już nie ma szans na zdrową, zrównoważoną płciowość. Całkiem, jakby dosięgną} ich jakiś złośliwy wirus... Dlatego błagam, nie ryzykuj zrujnowaniem czyjejś młodości, zniszczeniem czyjejś egzystencji, zepsuciem czyjejś płciowości (nawet, jeśli on nie protestuje). Bo w najgorszym wypadku ryzykujesz przekazaniem... śmierci! Dziś wiemy, że to może być dosłownie zabójcze. A w takim wypadku jest to zbrodnia. Nie bójmy się tego powiedzieć głośno. - Nie myśl, że chodzi tu tylko o popędy całkowicie nie kontrolowane, niepowstrzymywalne. Nie daj sobie wmówić zbyt łatwo, że przejście do czynu jest nieuniknione. Nawet, jeśli rzeczywiście te popędy są często bardziej gwałtowne niż w stosunkach „hetero". Nie gardź sobą do tego stopnia, aby nie doceniać swej woli i marginesu wolności, który został ci dany. - Rozdział 4 Kilka sposobów na wyjście z impasu Nigdy nie zakładaj z góry: „To nie do wyleczenia! To nie do odzyskania!" Zgadzam się, że trzeba czasu, żeby z tego wyjść. Tym bardziej, jeśli nie był to „wyskok" okresu dojrzewania. Z pewnością jest to jedna z najtrudniej gojących się ran, jedno z najtrudniejszych do wyprostowania odchyleń. Mimo to wielu, więcej niż sobie wyobrażasz, wyszło z tego26 . Rzadko sami, najczęściej z po- mocą przychylnego otoczenia, które rozmyślnie wybrali. Często, choć nie zawsze, wspierani duchowo lub psychicznie przez osoby odpowiednio do tego przygotowane. Pierwszy i zasadniczy krok polega na przyjrzeniu się sobie w duchu prawdy i z głęboką przenikliwością, aby powoli, lecz coraz bardziej, odzyskiwać wiarę w sens życia. W świetle Tego, który życie zostawił nam w darze. CZTERNAŚCIE PROSTYCH SPOSOBÓW, KTÓRE MOGĄ CI POMÓC:
1. Nie ograniczaj się do swego homoseksualizmu. Nie pozwól, by on umniejszał twą wartość w twoich oczach To tylko jeden z aspektów twojej osobowości. Nie pozwól, aby cię prześladował, aby stał się jedynym obsesyjnym problemem twojego życia. Nawet jeśli jest naprawdę istotny, nawet jeśli komplikuje i zatruwa twe stosunki partnerskie. Jesteś wciąż istotą cudowną, pełną bogactw, darów i charyzmatów, nawet jeśli twoja płciowość jest rozregulowana, a uczuciowość zaburzona. Nawet wtedy można znaleźć pewne pozytywne strony twej kondycji. U chłopców będzie to pewna wrażliwość, subtelność percepcji, intuicja, poczucie piękna, potrzeba spokoju, umiłowanie modlitwy. U dziewcząt będzie to niezła dawka odwagi, śmiałość, brawura i duch inicjatywy27 . Tymi darami można służyć Bogu i ludziom. Postaw więc na to, co w tobie najlepsze. Wylecz swą dolegliwość, poczynając od najzdrowszych tkanek, tak jak robi to dobry lekarz. Jest w tobie tyle innych rzeczy oprócz homoseksualizmu! Szukaj tego, co jest nie uszkodzone. Suma twych zalet zneutralizuje resztę. Pomyśl o wszystkich czynionych przez ciebie gestach, w których nie ma nic z homoseksualizmu, w których odbija się szlachetność twego serca, twe talenty, możliwości ludzkie i duchowe. Jeśli jesteś żonaty, jeśli jesteś mężatką, spróbuj mimo wszystko odnaleźć to, co piękne między tobą a współmałżonkiem, od którego oddziela cię jakaś bariera fizyczna lub psychologiczna. Wszystkie strony Ewangelii, które zapiszesz sam o tym nie wiedząc! Cokolwiek byś robił, przeżywaj to jak dziecko Boże. Modlisz się, przebaczasz, służysz, dajesz i oddajesz siebie, ofiarowujesz, kochasz... W ten sposób, krok po kroku, powiększasz sferę życia, w której nie jesteś homoseksualistą. Słoneczne, zdrowe, dziewicze plaże twego „ja". Twoje wodopoje, źródła nadziei. Musisz je odnaleźć. A wtedy twoje skłonności homoseksualne przestaną być pasożytami mącącymi zwykłą radość życia, a staną się sposobami dzielenia się radością i życiem. 2. Być darem dla innych. Stawać się innym Wyjdź więc ze swej kryjówki, bądź aktywny, opuść obszary bezczynności i marzeń. Idź dalej, wyprzedź samego siebie, aby odnaleźć prawdę! Szukaj kontaktów, spotkań, rozmów! Znam takich, dla których homoseksualizm stał się o wiele mniej uciążliwy, spokojniejszy, prawie niewidoczny od momentu, gdy oddali się służbie osobom upośledzonym umysłowo czy fizycznie. Albo od kiedy wyjechali do biednych krajów, aby tam dać z siebie to, co najlepsze. 3. Żyć w przyjaźni, tak jak w najpiękniejszej miłości Przyjaźń to dziedzina, w której możesz rozwinąć najlepszą część samego siebie. Wielkim dramatem nowożytnego świata zachodniego jest zaprzepaszczenie więzów przyjaźni, wymazanie ich ze wszystkich sfer ludzkiego życia. Wszechobecnej, narzucanej „miłości pożądliwej" przeciwstawia się „miłość przyjacielska" wychwalana we wszystkich starożytnych cywilizacjach28 . To miłość prawdziwa, gotowa poświęcić życie, aby uzyskać wzajemność. Ale nasz świat, zahipnotyzowany erotyzmem, opętany interesownością, zniewolony przyjemnościami, nasz świat zabił piękno przyjaźni. Musisz uchwycić twą potrzebę miłości zawczasu, zanim nie zostanie przepojona seksem. Twoje serce jest stworzone, aby dawać miłość i aby ją
otrzymywać. To niezachwiany ruch całej twej istoty i nie trzeba się go ani wypierać, ani tłumić, ani tym bardziej ograniczać go29 . Ale najpierw trzeba skorygować, wyprostować tę przyjaźń, odpowiednio wytyczyć jej bieg, oczyścić ją, wreszcie „zdeseksualizować". To nie znaczy, że aby z tego wyjść, musisz się opancerzyć i uczynić twardym jak kamień swe serce. Wręcz przeciwnie! Szukaj takich dróg, na których serce może znaleźć swój wyraz, nie będąc ślepo podporządkowanym ciału. Skrzywdzony, nie kochany w dzieciństwie, może do dziś czujesz się odepchniętym. Boisz się czułości, tej prawdziwej. Dlatego właśnie tak łatwo przyszło ci przejście do kontaktów cielesnych. Otwórz się na tę prawdziwą miłość. W pewnym sensie skłonności homoseksualne przeznaczają właśnie tobie tę piękną, przyjacielską miłość. Może już teraz żyjesz w takiej pięknej więzi30 . Zrób więc wszystko, aby stała się ona prawdziwą przyjaźnią. Jestem pewien, że stać cię na przeżycie wielkiej, prawdziwej, pięknej i czystej przyjaźni31 . Może to być związek najzupełniej szczery i wolny od relacji seksualnych. Dużo łatwiej to osiągnąć żyjąc z osobami płci przeciwnej, których obecność łagodzi wytrąconą z równowagi psychikę homoseksualną. Znam wielu chłopców o skłonnościach homoseksualnych, którzy przyjaźnią się z dziewczętami, przy czym uczucie to wolne jest (nie bez powodu) od jakichkolwiek podtekstów seksualnych. Oto pole do popisu dla tych, którzy chcą wyrwać się z samotności, nauczyć się wolności i bezinteresowności, których może dotąd w ogóle nie znali. Ileż bogactw można odkryć w ten sposób! W stosunkach z osobami tej samej płci próbuj natomiast stłumić interferencje seksualne, nawet jeśli to cię kosztuje32 . 4. Wobec hipererotyzmu twój superheroizm Tylko Bóg może dać ci siłę, abyś uwolnił związek, w którym żyjesz. Na pewno to nie stanie się nagle (w niektórych przypadkach byłoby to nawet niebezpieczne dla ciebie i dla twojego partnera). Trzeba poczekać, aż inna miłość powoli otoczy was dziwną, nie znaną dotąd radością. Może to być długa droga, ale tak bardzo warto ją pokonać, by poczuć upragniony smak wolności! Znam młodych ludzi, którzy tak pragnęli przeżywać ewangeliczne radości, że zdobyli się na odwagę, na bohaterstwo prawie, by przerwać albo ograniczyć przynajmniej swe kontakty fizyczne. Nie niszcząc więzów przyjaźni, raczej w trosce o nie, poszukali innych, oddzielnych mieszkań. Z pomocą Boga ich przyjaźń stawała się coraz głębsza, uwalniając się powoli od uwarunkowań seksualnych, które czyniły ją płytką. Z przyjaźni o konotacjach seksualnych, nastawionej konsumpcyjnie, rodzi się przyjaźń bezinteresowna. To rezygnacja z życia w „niby małżeństwie" i próba życia w miłości dzieci Bożych. Jak siostry i bracia tej samej krwi (staje się to możliwe dzięki Ciału i Krwi Pana Jezusa, które spożywamy w Eucharystii). To wreszcie oswobodzenie tego drugiego, tej drugiej i otwarcie im drogi do pełnego wewnętrznego rozwoju. Gdybyś wiedział jak wielu ludzi żyje w heroicznej walce z samym sobą. Obojętnie, homoseksualiści czy heteroseksualiści walczą, by zminimalizować swe popędy, by je opanować. Oczywiście nie zawsze im się to udaje, często pozostaje jakiś słaby punkt. Jedynie Bóg może im pomóc. Ale w końcu widać, że naprawdę są szczęśliwi. Ich szczęściem jest właśnie On.
5. Pragnienie równowagi Pierwsze pytanie, jakie Jezus zadaje paralitykowi brzmi „Czy chcesz być uleczony?" Zacznij właśnie od swego „chcę", od realnego pragnienia zmiany. Wielu przecież znajduje w tym stanie dosyć chwilowych satysfakcji i wcale nie myśli z tego wychodzić (tak jak chorzy, którzy pławią się w swej chorobie czy w upośledzeniu, wymuszając sympatię i współczucie otoczenia i w efekcie wolą to niż uzdrowienie). Takie pragnienie nadchodzi zwykle, gdy znajdujesz się już na samym dnie. Nagle uświadamiasz sobie bezsens swego stanu. Ale nie czekaj, aż zostaniesz przyparty do muru tym gwałtownym przypływem świadomości. (Jeżeli to pragnienie nie istnieje, nie mówiąc już o potrzebie, to nie ma o czym mówić, bo znaczy to, że nie ma problemu.) No tak, ale w kogo masz się zmienić? W samego siebie oczywiście! W siebie zrównoważonego... 6. Wzmocnić siłę woli, opanować wyobraźnię Niech to pragnienie powoli, krok po kroku, umocni się w decyzję, w determinację. W dzisiejszych czasach, nasza wolna wola jest często anemiczna, osłabiona. Ale jesteśmy jeszcze w stanie nad nią pracować, jeszcze ją wzmocnić. Trzeba zacząć powoli od podejmowania małych decyzji, ćwiczenia konsekwencji postępowania, wyrzekania się zbędnych drobiazgów, tego wszystkiego, co nie jest istotne dla naszego życia. Trzeba próbować rezygnować z chwilowych satysfakcji albo przynajmniej odkładać je na później. Może wyda ci się to niczym, ale wiem, że takie ćwiczenia woli prowadzą do osiągnięcia panowania nad sobą. Problem drugi to twoje urojenia. Gwiżdż na siłę wyobraźni i na marzenia senne. Naucz się, także tutaj, twardo trzymać się rzeczywistości, żyć w pełni świadomości, żyć świadomością. Żyj chwilą obecną. Nie uciekaj ani w przeszłość, ani w przyszłość. Przestań kombinować. Bądź świadomy tego, co robisz i tego, czym żyjesz. 7. Otwórz się na piękno inności Otwórz się na to, co jest inne od ciebie. W każdej dziedzinie życia. Szukaj ludzi, którzy różnią się od ciebie kulturą, kolorem skóry, mentalnością, charakterem, temperamentem. Zainteresuj się tym wszystkim, co jest różne od ciebie. A przede wszystkim zainteresuj się dziewczętami, jeśli jesteś chłopcem i chłopcami, jeśli jesteś dziewczyną. Ale nie szukaj od razu różnic morfologicznych czy fizjologicznych (na które zresztą często możesz pozo- stawać obojętny), lecz wewnętrznej innej głębi, szukaj innego, wyjątkowego daru. Widziałem wiele razy jak chłopcy odblokowywali się powoli, ale skutecznie pod wpływem młodych kobiet. Więc i ty nie pozostawaj przyklejony do tego, co ciebie przypomina. Rozbij to lustro! Tylko to, co wyróżnia cię od innych, pomoże ci odzyskać pełnię osobowości, być w pełni sobą. Zobacz jak zachwycająca jest wzajemna komplementarność kobiety i mężczyzny. Spróbuj nią żyć. * Mężczyźnie nadana jest władza. Kobieta nosi w sobie tajemnicę. * Mężczyzna posiada inwencję, zdolności twórcze potrzebne, by zmienić świat. Kobieta jest prorokiem, ona daje i chroni życie. * Mężczyzna potrafi wymyślać, koncypować i formułować. Kobieta jest obdarzona intuicją i inspiracją, posiada dar przeczuwania i odczuwania. * Mężczyzna ma wizję całości, potrafi dokonywać syntezy. Kobieta zauważa
sens konkretnych detali, najdrobniejszych szczegółów. * Mężczyzna jest ukierunkowany na teorię i spekulacje. Kobieta na byt i działanie. * Mężczyzna to siła decyzji. Kobieta to łaska orędownictwa, wstawiennictwa. * Mężczyzna jest zewnętrzny, wybuchowy. Kobieta jest raczej wewnętrzna i ujmująca. * Mężczyzna jest dynamiczny. Kobieta jest raczej zrównoważona. * Seksualność mężczyzny jest powierzchowna, kobieta przeżywa ją głęboko. Można by ciągnąć dalej tę litanię różnych wzajemnych darów. Ich odkrycie i przyjęcie może się okazać wspaniałym ubogaceniem. 8. Znaleźć swą oazę Takiemu odkrywaniu inności i odnajdywaniu sensu życia sprzyja życie we wspólnocie albo w jakiejś szkole życia33 , gdzie nikt cię nie będzie oceniał ani oskarżał, gdzie zostaniesz zaakceptowany, kochany, takim jakim jesteś, jakim się staniesz. Warto więc w to zainwestować, uczestniczyć w tworzeniu takiej społeczności, służyć takiej wspólnocie. Rozmawiałem z wieloma takimi jak ty, którzy krok po kroku odzyskiwali zdrową równowagę i dojrzałość uczuciową, żyjąc w takich wspólnotach. Tam relacje między chłopcami a dziewczętami to relacje dzieci Bożych, przepojone Jego Światłem. Tam życie toczy się w respekcie dla miłości, kiedy tylko zaczyna się ona rodzić. Dla wielu to doświadczenie jest czymś niezapo- mnianym. Nigdy nie podejrzewali, że można tak żyć. Wszystko to mógłbyś przeżyć również w zdrowej rodzinie, gdzie kobieta i mężczyzna uzupełniają się nawzajem. Ale może to nie tego potrzebujesz teraz. Może byłoby to doświadczenie przedwczesne, zbyt trudne do przeżycia. Wszystko ma swój czas. Nauka wymaga konsekwentnego, ale progresywnego postępowania. Nie można żądać zerwania z dnia na dzień utrzymywanych stosunków. To mogłoby być brzemienne w skutkach. Trzeba więc działać stopniowo. Zresztą, powoli pojawia się coraz więcej wspólnot braterskich, chrześcijańskich czy ekumenicznych, do których możesz się zwrócić, ryzykując chyba tylko tym, że ktoś będzie chciał ci pomóc przejrzeć w otaczającym cię mroku34 . 9. Poszukaj kogoś, kto cię nie opuści, kto będzie twoim towarzyszem Jeśli żyjesz sam, poza rodziną, czy wspólnotą, za wszelką cenę znajdź kogoś, kto ci pomoże, kto poda ci dłoń, kto pozwoli ci widzieć jaśniej, wyraźniej. Po- zwól, że będzie ci towarzyszył „starszy brat" albo „starsza siostra", ktoś bardziej doświadczony duchowo, ktoś, kto będzie cię prowadził przez tę trudną drogę. Dlaczego tak chętnie zwierzasz się osobom konsekrowanym, księżom? Czy nie dlatego, że całe ich życie jest skierowane wyłącznie na Chrystusa? Twoje serce jest poruszone tak wielką ufnością. Ono rozumie, że zwracając się do nich, rozmawiasz z Chrystusem. I że szczera, prawdziwa przyjaźń, której od nich oczekujesz, zdradza tajemniczą tęsknotę, nieznaną chęć dzielenia tej wielkiej Przyjaźni, w której oni żyją ze Stwórcą, także i twoim. Angażując się w taką przyjaźń, w pełnym znaczeniu tego słowa, angażujesz się w wierną i piękną przyjaźń z Bogiem. Obyśmy tylko my, osoby konsekrowane, umieli poświęcić nasz czas i serca tak
dalece, aby nasi przyjaciele czuli się przygarnięci przez samego Boga! 10.Proś Swego Boga. Pozwól mu działać Jedyną osobą, która może ci pomóc wybrać, jest twój Stwórca i Zbawiciel — Jezus. Któż inny mógłby wniknąć tak głęboko, aby dotrzeć do twych ran? Leczenie metodami psychologicznymi na pewno może pomóc. Ale w pewnym momencie psychologia staje się bezsilna. Źródłem twej orientacji seksualnej mogło być wydarzenie tak odległe albo tak dziś stłumione, że żadna psychoterapia nie jest zdolna do niego dotrzeć ani tym bardziej unieszkodliwić go. Ale wspólna modlitwa kilku ochrzczonych, modlitwa o twoje uzdrowienie, może wyciągnąć na wierzch twój problem (bo dla Boga, który jest ponad czasem, ten miniony czas jest tylko zwłoką). O tym jak Bóg interweniował w ich życiu opowiadało mi wielu tobie podobnych. To nie jest magia ani żaden cud Wszystko zależy od dziecięcego wręcz zaufania, z jakim musisz oddać się Bogu i od Jego Woli. Czy umiemy przyjąć Jego dar szczerze i w duchu wolności? Zanim przyjdzie uzdrowienie będziesz musiał współpracować z Nim miesiącami, a może całymi latami, ze wszystkich sil, z całą niezachwianą ufnością. 11.Żyj od przebaczenia do przebaczenia Jednak najlepszym sposobem otwarcia się, wzrastania, uzdrowienia jest Wybaczenie, czyli Sakrament Szczerości i Eucharystia, czyli Sakrament Miłości. Choć to, co nazywamy skłonnością nie może być traktowane jak grzech, to wcielanie jej w czyn grzechem niewątpliwie jest35 . Nawet jeśli nie jesteś świadomy swej orientacji, pozostajesz odpowiedzialny za popełniane czyny. Gdybyś wyrzekł się wszelkiej odpowiedzialności za to, co robisz, uczyniłbyś z siebie robota, automat. Jako istota ludzka masz zawsze pewien margines wolności, możliwość choćby niewielkiego manewru, którego wybór zależy tylko od ciebie. Gdybyś temu zaprzeczył, znaczyłoby to, że gardzisz swą wolnością. Bez względu na uwarunkowania, na presje psychiczne i socjalne, ten właśnie margines wolności pozwala ci ulec albo oprzeć się pokusie. A akt homoseksualny należy do tych rzeczy, które ranią Boże Serce. Które ranią ciebie samego36 . Ale nawet jeśli akt homoseksualny jest grzechem, to przecież jest też Boże przebaczenie. Z rany zadanej Jego Sercu tryskają wody żywe Jego Miłości. Miłości, która przebacza wszystko, wszystko obmywa, potrafi przebudować wszystko, bo przecież gotowa była oddać za nas życie. Proś o to przebaczenie, niech będzie ci dane. Żyj od przebaczenia do przebaczenia. Ten sakrament, w którym możesz pojednać się z Bogiem, z ludźmi, z samym sobą jest jak cudowna operacja plastyczna. On przywraca twemu sercu urodę dziecka Bożego. Jego spojrzenie jest jak wiązka światła, która spoczywa na tobie. Jak promień lasera biegnący odkazić skaleczenia twej duszy, zabliźnić rany i odczytać tajemniczą muzykę twego serca. To tak jakbyś został stworzony od nowa37 . Przeczytawszy te słowa pewien młody chłopak dotknięty homoseksualizmem napisał: „Kiedy naprawdę spotyka się spojrzenie Chrystusa, nie można dalej utrzymywać, że homoseksualizm jest normalny. Jezus pozwala nam odkryć, że jest wręcz przeciwnie. Oczywiście pozostaje ciało i jego przyzwyczajenia, doświadczenia... Ale przecież mamy sakramenty. Jego Ciało i Krew!
Wystarczy uświadomić sobie, ze ktoś nas kocha 24 godziny na dobę. Możesz mi wierzyć, to pomaga patrzeć inaczej i zaczynać wciąż od nowa, ale z coraz większą siłą. Aż do dnia Spotkania." Tak więc, krok po kroku, staniesz się dzieckiem Jego Przebaczenia, synem, córką Jego Miłosierdzia. I oddasz innym to otrzymane Przebaczenie. Co za uwolnienie! Prawdziwy smak wolności! 12.Kochaj prawdziwie swe ciało Ponad tym wszystkim jest Ciało samego Jezusa. Zawsze czekające, zawsze osiągalne w Eucharystii. Bóg chcąc nas zbawić przyjął ciało zupełnie takie jak nasze. Zachował je na zawsze, nawet po Śmierci, bo Zmartwychwstał, wrócił do Życia już na zawsze. To ciało, wolne dziś od ograniczeń czasu i przestrzeni, uobecnia się na każdej Mszy świętej, kiedy ksiądz sprowadza Ducha Świętego na odrobinę chleba i wina. Życie uczy jak wielka jest moc i skuteczność Ciała i Krwi Pana Jezusa w leczeniu wszystkiego, co dotyczy naszej płciowości. Jak cudowna dializa oczyszczają One krew naszej miłości, nasz sposób kochania. Wydając się za nas z Ciałem, Duszą i Sercem Jezus przebija ten mur, który nas od Niego oddziela. Już samo spoglądanie na Niego, długotrwałe adorowanie Jego Ciała oczyszcza nasz wzrok i wyobraźnię ze wszystkich zanieczyszczających ją obrazów. Adoracja Najświętszego Sakramentu leczy nasze erotyczne fantasmagorie, nasze przesiąknięte seksualizmem marzenia38 . 13.Odkryj kim jest Bóg Mężczyzna i kobieta - punkty kulminacyjne, ukoronowanie Bożego dzieła stworzenia. Mężczyzna i kobieta razem pozwalają nam odgadnąć kim jest Bóg, tak totalnie różny, inny, a równocześnie żyjący w głębokiej zażyłości z nami. Ta odmienność Boga nie oddala Go od nas, a wręcz podsyca tę więź, która nas z Nim łączy. Tak samo jak wzajemna inność zbliża kobietę i mężczyznę. (Kto wie, czy odrzucenie tej inności nie byłoby nieświadomym odrzuceniem Jego Inności...) Następny krok pozwoli nam odkryć prawdę o Bogu, jaka kryje się w cudzie rodziny. Wszystko co On robi jest Miłością, tylko Miłością. W Świętej Trójcy tętni krążąca miłość. I każdy kto daje i bierze tę miłość, czyni to w miłości dla tego trzeciego, który ma zaistnieć. Najpiękniejsza nawet para homoseksualna nigdy nie będzie żywym wizerunkiem Boskiej Rodziny: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Trzy Osoby cudownie uosobione i tak odrębne zarazem, na zawsze niepodzielne i uzupełniające się wzajemnie. Jak można być szczęśliwym w każdym włókienku swego ciała bez tajemniczej obecności Ojca, Syna i Ducha w miłości, która ma dawać życie? To nieprawda, że Adam, aby nie był samotnym i smutnym, otrzymał w darze od Boga dokładną kopię samego siebie. To byłoby zbyt monotonne i mało twórcze. Adam otrzymał osobę, w której sam siebie odkrywa, ciało z jego ciała! A równocześnie inną niż on, różną, cudownie go uzupełniającą. Więc jedno z drugim, jedno przez drugiego. Nigdy jedno bez drugiego. Przenigdy jedno przeciw drugiemu!39 Wyjaśnienie, zgłębienie istoty Boga, oddziałuje na nasze ludzkie relacje. A te z kolei pomagają wejść w Jego tajemnicę.
14.Odszukaj Ojca, pokochaj Syna, zaufaj Maryi Jeśli jesteś chłopcem, spróbuj odnaleźć Ojca, którego ci kiedyś zabrakło. Ten nie jest ani władczy, ani nieśmiały. Stały w swej nieskończonej dobroci. Obecny dwadzieścia cztery godziny na dobę. A równocześnie całkowicie uzna- jący twoją wolność. Czy go rozpoznajesz? To jedyny idealnie pełny Ojciec, za którym od dawna tęsknisz. OJCIEC! Potrzebujesz Go bardziej niż wszyscy inni. Tak, potrzebujesz, by Twój Bóg był Twoim Ojcem. Wewnętrzne odnoszenie się chłopca do Chrystusa często przybiera formę miłości małżeńskiej. Jest to wielka tradycja duchowa Kościoła, która wywodzi się z interpretacji ślubnego śpiewu z Pieśni nad Pieśniami: „pozwól twej duszy stać się wybranką Twego Pana" Jeśli jesteś dziewczyną, odkryj tajemnicę Maryi. W blasku Jej dziewictwa, w miłości Jej macierzyństwa szukaj tajemnicy poślubionej. Rozważaj słodkie piękno jej kobiecości, tej jedynej Dziewicy, Niewiasty i Matki. To twoja Matka, ale najpierw i przede wszystkim Siostra. To Matka Boga, ale najpierw i przede wszystkim Boża Córka. To poślubiona niewiasta, ale przede wszystkim kobieta. W całej swej prostocie i skromności. W blasku królewskiej chwały. W tajemnicy Magnificat. Być może w twoim środowisku otoczenie kobiety nigdy nie było takie, jakie powinno być. Ty odczułaś to jak rozczarowanie, zawód, a może nawet cios i niesmak. Niech Maryja stanie się kobietą, która koi, leczy samą tylko obecnością. Niech prostuje skrzywiony obraz kobiecego wnętrza. Jest jakieś tajemnicze porozumienie między dziewczętami i chłopcami dotkniętymi homoseksualizmem a Maryją. Ona pomoże ci kochać siebie w prawdzie. Otoczy cię swą radosną młodością, tą młodością, która jest wieczna. Skieruje twą miłość w stronę Światła! Rozdział 5 Nawet jeśli wciąż czujesz się okaleczony, co przeszkadza ci kochać? Jeśli mimo upływu czasu, mimo wszystkich usiłowań i prób, nie możesz się uwolnić, jeśli wciąż upadasz raz za razem, jeśli twe możliwości obronne zdają się być na wyczerpaniu, twoja wola unicestwiona, twoje serce opuszczone i rozdarte na strzępy, nawet wtedy — nie trać nadziei! Błagam cię! Zawsze pozostaje ci jeszcze jedna, zawsze otwarta droga: droga do świętości, droga, która wiedzie do niepojętego, nieprzemijającego szczęścia. Ale pod kilkoma warunkami: 1. Żyj w bliskości z Chrystusem Nie odrzucaj Jezusa, mimo że sam czujesz się odrzucony. Nie mścij się na Nim. Nie lekceważ Jego roli w twoim życiu. Wszystko przecież przemawia za tym, byś związał się z Nim osobistą więzią. Abyś traktował go jak uprzywilejowanego partnera twego serca. Przyjaciela, który nigdy nie pozwoli ci upaść. Wielu ludzi, których zawiodły ludzkie więzi, odkrywa w Nim jedynego powiernika wewnętrznych problemów, który nie ocenia, ale przygarnia do swego serca. On sam przecież został śmiertelnie ugodzony ludzką niewdzięcznością. On poznal co to nieodwzajemniona Miłość. On jeden nigdy cię nie opuści. Im bardziej człowiek czuje się odrzucany przez ludzi, tym chętniej ucieka w
ramiona Boga. Sam ciężar tego upośledzenia popycha w Serce Ojca. Ojca, który czuje sympatię dla żebraków, który dobrze rozumie pogardzanych. Bóg jest tuż obok ciebie. Zanurz się więc w Jego prawym, przebitym włócznią Boku. Krok po kroku, Jezus uświęci twą zdolność dawania miłości, uwolni ją od instynktu posiadania, od zmysłowości, która wciąż jeszcze rządzi twoim sercem. Od Niego nauczysz się dawać życie, a nie tylko z niego korzystać. On pozwoli ci odkryć twe własne, drzemiące na dnie serca piękno. Wtedy uciszy się szalone pożądanie, głód ziemskich, często złudnych uroków. 2. Żyj Ewangelią Nawet jeśli twoja seksualność jest zdolna cię uwieść, to przecież w niczym to nie umniejsza twego powołania na królewskiej drodze Ośmiu Błogosławieństw. Każde przebaczenie, które pozwala ci wstać, to krok do przodu, abyś mógł czołgać się na drodze do światła, jeżeli nie możesz na niej tańczyć. Kto i co przeszkadza ci oddać się i służyć innym, biednym, głosić Dobrą Nowinę, nawet wtedy, jeśli samemu nie udaje ci się żyć Nią w pełni? Mówiłem ci już, tylu młodych, takich jak ty, oddaje się bez ograniczeń na służbę Kościoła i świata. To bezprecedensowe, nieporównywalne z niczym oddanie. 3. Ofiaruj swe upokorzenie W wielu środowiskach ktoś, kto przyznaje się do homoseksualizmu, spotyka się z agresją i odrzuceniem. Ileż razy ty sam cierpiałeś przekleństwa, szyderstwa, złośliwe docinki. Nawet jeśli nikt ci tego nie powiedział wprost, czy nie odbiły się na tobie? Stałeś się pożałowania godnym przedmiotem czyjejś pogardliwej litości, ohydną karykaturą współczucia, które, gdy jest prawdziwe, dzieli z nami ból, umacnia, próbuje leczyć. Jak czynna miłość, w której wymagania i miłosierdzie uzupełniają się nawzajem. Wybacz więc wszystkie poniżenia ludziom, którzy nie znają siły swoich sądów, ani nie wiedzą jak wielkie czynią nimi krzywdy. Chciej zrozumieć z jednej strony tych, którzy, upośledzeni umysłowo czy fizycznie, są dyskryminowani przez społeczeństwo, a z drugiej strony - Jezusa, który doświadczył dużo większego, niż twoje, poniżenia. Jeżeli sam nie możesz unieść ciężaru swej kondycji, złóż ten ciężar na drzewie Krzyża. Ten Krzyż zbawia świat40 . 4. Żyj w ubóstwie serca Przyjmij swe miejsce na marginesie społeczeństwa. Bez upodobania, ale i bez buntu. Wszyscy młodzi ludzie tacy jak ty, którzy chcą odejść od homoseksualizmu, noszą w sobie jakąś nieśmiałość, dziwną pokorę. Całkiem, jakby czuli się niegodni swej roli sługi. Nie ma w nich ani śladu samouwielbienia, ani krzty dumy. Jakby byli zbyt upokorzeni przez samych siebie i przez otoczenie, by stawiać się ponad innymi. Są całkowicie skromni, ale nie tracą ducha. Mają odwagę, dziecięcą śmiałość, młodzieńczą zuchwałość. Są piękni w oczach Boga! Tak wcześnie zamknięci w sobie, otwierają teraz na oścież bramy swych serc przed najbiedniejszym wędrowcem... Ich zmysłowość jest jednak tak wyostrzona, że ratuje ich tylko ciągłe przyjmowanie Ciała Chrystusa, bo tylko w ten sposób mogą zachować swą czystość. Upadek jest zawsze tak blisko, że tylko kolejne wybaczenia wyznaczają milimetry przebytej drogi do Światła.
Rozdział 6 Jeśli jesteś nosicielem HIV albo już cierpisz na AIDS Nagle dowiadujesz się, że jesteś nosicielem wirusa HIV. Nieoczekiwany, druzgocący cios. Jakby nagle świat przestał istnieć. Ten świat, który wciąż śle sygnały SOS... „Wciąż i bez przerwy tłumacz sens Golgoty tych, których dotknęła choroba wieku. My nie mamy już siły wykrzyczeć naszym braciom TEGO, co dzieje się w naszych duszach. Mów w naszym imieniu! Namawiaj chrześcijan, niech modlą się za nas. Nad naszymi głowami wisi miecz Demoklesa. Samotność i lęk przed śmiercią przybierają rozmiary trwogi, niepokoju nie do zniesienia, który może się stać decydującym atutem w rękach Szatana, jeśli braknie nam wiary." Być może ta nowa sytuacja rodzi się w tobie pragnienie Boga. Latami oddalane, odpychane problemy i pytania powracają nieoczekiwanie. Stopniowo, a może gwałtownie. To pytania o sens życia, o istotę śmierci, o to, kim jest Bóg. Nie uciekaj od tych pytań zbyt lekkomyślnie. Nie bój się ich4 '. Gdybyś wiedział jak On na ciebie czeka, jak pragnie twego przyjścia, jak wypatruje błogosławionej chwili, kiedy rzucisz się w Jego ramiona! (tak jak to uczynił Franek). Tylko wtedy ta okropna sytuacja, w której się znalazłeś zajaśnieje wewnętrznym blaskiem. Bez Niego będzie tylko gorycz, żal i bunt. Tylko wtedy twoje rozdygotane serce będzie mogło się uciszyć, ty sam odnajdziesz wiarę i wypełniony niezwykłym, głębokim pokojem będziesz mógł przeżywać najbardziej nawet stresujący stan. Pod warunkiem jednak, że oddasz wszystko Bogu. Że będziesz przeżywał to ciężkie doświadczenie w łączności z Nim, zjednoczony z Jego Męką. Tylko On może sprawić, że twoje cierpienie kogoś zbawi, że da światu pokój. Bez Niego każde cierpienie będzie tylko niepotrzebnym, bezpłodnym, bezwartościowym bólem. Nie śmiałbym nigdy tego powiedzieć, gdyby nie potwierdzili tego moi bracia i siostry dotknięci tragedią AIDS, gdyby tego nie udowodnili w imieniu tylu jeszcze innych. Oni znają wartość słowa. Wszystko, o czym mówią, przeżyli sami. Wierz mi, spotkałem wielu z nich, nosicieli HIV i chorych na AIDS, których życie w zaskakujący sposób jest przepojone prawdą i pięknem! To mnie oczarowało! Pozostaje mi więc oddać im glos. Niech ich słowa trafią do twego serca: „Bomba atomowa nad moją głową! Świat zaczynał się walić! Zapadałem się totalnie. Czułem się jakbym miał lada chwila zdechnąć jak pies... I pewnego dnia w moim wnętrzu zabrzmiał śpiew Magnificat. Zastąpił wszystkie moje słowa. Nagle odnalazłem głęboki spokój. Poczułem, że uczestniczę w Męce Chrystusa na Krzyżu. Dotknąłem Jego cierpienia na Krzyżu. Odkrywałem czym może być świętość: dar cierpienia, dziękczynna modlitwa Jezusa na Krzyżu. Maryja u stóp Krzyża." „Zabraniam komukolwiek odbierania mi prawa do ucieczki. Czy ten, który chciałby mi je odebrać, umiałby udźwignąć mój ciężar? AIDS dla mnie to zaproszenie do wzrastania, do życia, do rozmyślania nad sensem śmierci. Zaproszenie do wymyślenia miłości od nowa." 1. Od dramatu AIDS do ujarzmienia seksu w miłości Trzeba by było przejść samemu tę drogę tak jak Franek, który swymi słowami poruszył świat:42 „Coś dzieje się w moim życiu, Danielu. Chcę wrócić do Boga. Chcę Boga. Chcę mojego Boga. Chcę mu oddać moje życie, tak jak On tego pragnie. Chcę mu wszystko zawierzyć. Danielu, gdybyś wiedział do jakiego stopnia Go kocham,
miłością prawie fizyczną. Mam wrażenie, że ściskam Go w ramionach. Oszalałem na Jego punkcie i myślę, że to On mi dał taką łaskę. Niektórzy mają dar ewangelizowania, inni przepowiadania. Mnie Bóg dał łaskę miłości. To jest piękne. Zdarza mi się marzyć, że Bóg, jak ojciec z przypowieści o synu marnotrawnym, znów się mną zainteresował albo raczej, że daje mi świadomość, że nigdy nie przestał się mną interesować, nawet na samym dnie rozpusty..." Mam odwagę, tę siłę, która mnie pcha i porusza. Nie dla mnie, ale dla innych, dla wszystkich ludzi, za których ofiarowuję ich chorobę i ich cierpienia. Spójrz, walczę o Wiarę - by nie zrezygnować, o pokorę — by umieć ukorzyć się fizycznie i by zachować zdrową moralność. Cierpię razem ze wszystkimi młodymi. „Niosę was w moim sercu do Tego, który może wszystko. Kocham Go. Co by to była za radość, gdybym mógł się z Nim połączyć! Niczego na świecie bardziej nie pragnę. Chcę być Jego kapłanem. Całkiem dla Niego. Wszystko dla Niego. I wiem, że nawet jeśli nie otrzymam tej łaski na ziemi, to w Niebie będę kapłanem razem z Nim i przez Niego."43 Czyż to nie miłość wymyślona od nowa? Przepełniony Światłem jeden z was tak pisze: „Moją jedyną siłą jest codzienny różaniec. Niech Maryja pozwoli mi odkryć w sobie tę samą radość, to samo spojrzenie, których doznał Franek. Niech serce się uciszy, abym mógł odejść do Jezusa i Maryi." Czy ostatnimi słowami Francka nie były te właśnie: „Niech Panna Maryja będzie pokojem twego życia!"? 2. Chroń tych, których kochasz Pozwól mi teraz dotknąć kwestii najtrudniejszej. Jeden z was do mnie pisze: „Ludzie, którzy nie mają wiary, czasem w tej sytuacji mszczą się w potworny sposób, poprzez akty seksualne, które mogą okazać się śmiertelne." Często słyszałem od was o żądzy zemsty, którą przynosi AIDS... Jeśli w tobie rozwija się taka myśl... błagam cię na kolanach... Nigdy nie powtarzaj tych strasznych słów: „Jeśli ja zdechnę to niech inni zdechną ze mną!"; „Teraz i tak mi wszysto jedno, jestem skończony!" Nigdy, za żadną cenę nie zadawaj śmierci, nie bierz na siebie takiego ryzyka. To coś strasznego! Franek, który miał tylu partnerów, gdy dowiedział się, że jest chory zdobył się na tę niezwykłą odwagę i przerwał wszystkie stosunki. Na pewno nie byłoby to możliwe bez Bożej pomocy. Ale ty też możesz o nią prosić. Nie ufaj bezgranicznie prezerwatywie, to tylko półśrodek44 . Jedynym stuprocentowo pewnym środkiem bezpieczeństwa jest wstrzemięźliwość. Czystość cielesna, która wraca do mody, nie tylko w kręgach chrześcijańskich. Przede wszystkim ze strachu. Ale także dlatego, że przynosi prawdziwie królewską wolność. Montreal, kafejka chrześcijańska, maj 1990 r. Laurent i Rejean wciskają mi w rękę wzruszający liścik. Kilka pięknych słów: „Co jest najważniejsze w oczach dziecka Bożego? Wspomagać brata, siostrę, umysłem czy sercem? Jeśli mój brat, moja siostra są narażeni na AIDS, moim zadaniem nie jest proponować im prezerwatywę, ale zmienić ich życie, bo Bóg ich kocha i nie chce ich stracić. Nie traktujmy się nawzajem jak przedmioty rozkoszy. Odnajdujmy w sobie braci i siostry w Jezusie. Inaczej... drwimy z Boga." Któż inny śmiałby powiedzieć coś takiego, jeśli nie chorzy na AIDS? Tylko oni mają prawo tak mówić. Właśnie oni: Laurent i Rejean już mają do tego prawo...