kufajka

  • Dokumenty27 039
  • Odsłony1 827 047
  • Obserwuję1 347
  • Rozmiar dokumentów74.8 GB
  • Ilość pobrań1 650 532

Cegielski Max - Oko świata. Od Konstantynopola do Stambułu

Dodano: 5 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 5 lata temu
Rozmiar :5.6 MB
Rozszerzenie:pdf

Moje dokumenty

kufajka
3. Ebooki według alfabetu
C

Cegielski Max - Oko świata. Od Konstantynopola do Stambułu.pdf

kufajka 3. Ebooki według alfabetu C CEGIELSKI MAX Książki
Użytkownik kufajka wgrał ten materiał 5 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 346 stron)

(ur. 1975) – prowadzi programy w TVP Kultura; jako did˝ej i prezenter pracowa∏ m.in. w Radiostacji i Radiu Jazz. Publikowa∏ w „Gazecie Wyborczej”, „Le Monde diplomatique” czy „Dzienniku”. Jeden z za∏o˝ycieli muzycznego kolektywu Masala. Laureat (wraz z Masalà) nagrody „Antyfaszysta roku 2004”, przyznawanej przez Stowarzyszenie „Nigdy Wi´cej”. Autor powieÊci Masala (W.A.B. 2002), minipowieÊci Apokalipso (W.A.B. 2004) oraz ksià˝ki o pakistaƒskim sufizmie Pijani Bogiem (W.A.B. 2007), nominowanej do Nagrody im. Beaty Pawlak. MAX CEGIELSKI MAX CEGIELSKI od Konstantynopola do Stambułu Oko świata 1083339

MAX CEGIELSKI Oko świata TYTULOWE Oko 5-03-09 10:03 Page 1 1083339

Murat Kurnaz Guantanamo. Pi´ç lat z mojego ˝ycia Juliette Morillot, Dorian Malovic Uchodêcy z Korei Pó∏nocnej Cees Nooteboom Drogi do Santiago Walerij Paniuszkin, Michai∏ Zygar Gazprom. Rosyjska broƒ Åsne Seierstad Ksi´garz z Kabulu Kamila S∏awiƒska Nowy Jork Fabienne Verdier Pasa˝erka ciszy Marcin Wojciechowski Pomaraƒczowy majdan Xue Xinran Dobre kobiety z Chin Max Cegielski Pijani Bogiem Barbara Ehrenreich Za grosze. Pracowaç i (nie) prze˝yç Adam Elbanowski Nowe Królestwo Grenady Marc Fernandez, Jean-Christophe Rampal Miasto – morderca kobiet Peter Godwin Gdzie krokodyl zjada s∏oƒce Tony Horwitz B∏´kitne przestrzenie Wojciech Jagielski Dobre miejsce do umierania Modlitwa o deszcz Wie˝e z kamienia Tobias Jones Sny o Utopii. Podró˝e w poszukiwaniu dobrego ˝ycia Krystyna Kurczab-Redlich G∏owà o mur Kremla TYTULOWE Oko 5-03-09 10:04 Page 3 1083339

MAX CEGIELSKI od Konstantynopola do Stambułu Oko świata TYTULOWE Oko 5-03-09 10:03 Page 2 1083339

Copyright © by Wydawnictwo W.A.B., 2009 Wydanie I Warszawa 2009 Oko swiata.indd 4Oko swiata.indd 4 2009-03-10 19:16:512009-03-10 19:16:51 1083339

Dla mojej babci – Marii Cegielskiej Oko swiata.indd 5Oko swiata.indd 5 2009-03-10 19:16:562009-03-10 19:16:56 1083339

„Opium! Uległość! [...] Sułtan tańczący na tacy. [...] Tak widzi Orient francuski poeta! [...] Orient! To ziemia, na której nadzy niewolnicy umierają z głodu”. Nazım Hikmet, Orient i Zachód, 1924 Oko swiata.indd 6Oko swiata.indd 6 2009-03-10 19:16:562009-03-10 19:16:56 1083339

BU¸GARIAMORZECZARNE Tekirdagˇ MORZE MARMARA GRECJA MORZEÂRÓDZIEMNE MORZE EGEJSKIE KO S SAMOS RO DO S KRETA LESBOS CHIOS Mugˇla GRUZJA ARMENIA IRAN IRAK HakkariS,ırnak Mardin S,anlıurfa Gaziantep Kahramanmaras‚ Adıyaman Diyarbakır Malatya MusBingölElazıgˇ Tunceli Erzurum Erzincan Kars Artvin BayburtGümüs‚hane Jezioro WanWan Trabzon Rize SYRIA Giresun Samsun Ordu Synopa Tokat Amasya C˛orum Kastamonu C˛ankırı Sivas Kirs‚ehir Had˝ibektasz KayseriNevs‚ehir Adana Nigˇde Mersin Aksaray Ankara Karaman Konya CYPR Antalya IspartaBurdur Denizli Aydin Izmir Kütahya Eskis‚ehir Bolu Zonguldak BilecikC˛anakkale Balıkesir Bursa Adapazarı I . zmit TURCJA Stambu∏ Kırklareli Adrianopol Oko swiata.indd 7Oko swiata.indd 7 2009-03-10 19:16:562009-03-10 19:16:56 1083339

1 1110 14 13 15 16 12 19 17 18 20 2 7 9 6 5 5 5 5 5 4 3 8 8 1. Ulica Divan Yolu 2. Dawna bazylika Aja Sofia 3. Pa∏ac Topkaı 4. Dworzec Sirkeci 5. Przystanie promów 6. Most Galata 7. IMC˛ – Targ Kupców Tekstylnych 8. Most Atatürka / Bulwar Atatürka 9. Dolna stacja najstarszego metra – Tünel 10. Uliczka Yuksek Kaldirim 11. Istanbul Modern – Muzeum Sztuki Nowoczesnej na terenie Antrepo 12. Meczet Nusretiye 13. Siedziba bractwa Mewlewitów 14. Górna stacja metra Tünel 15. Pera Palace Hotel 16. I . stiklal Caddesi – Aleja Niepodleg∏oÊci 17. Plac Taksim, stacja metra 18. AKM – Centrum Kultury im. Atatürka 19. Dzielnica Had˝iahmet 20. Pa∏ac Dolmabahce STAMBU¸ MORZE MARMARA Zatoka Z∏otego Rogu Bulwar Kennedy’ego Bul warKennedy’ego Bosfor Oko swiata.indd 8Oko swiata.indd 8 2009-03-10 19:16:572009-03-10 19:16:57 1083339

oko∏o 20 km 1 11 10 2 7 9 6 5 4 3 8 Legenda 1. Lotnisko imienia Atatürka, stacja metra 2. Dzielnica Yenibosna, cemevi alewickie 3. Dystrykt i stocznie Tuzla 4. Dystrykt Sultanbeyli 5. Dzielnica Sargazi 6. Dworzec kolejowy Haydarpas‚a 7. Dzielnica Gazi Mahallesi 8. Dzielnica Küc˛ük Armutlu 9. Dzielnica Maslak 10. Dzielnica Levent 11. G∏ówny dworzec autobusowy, stacja metra Zasi´g zwartej zabudowy Zasi´g 27 dystryktów Stambu∏u tworzàcych metropoli´ PROWINCJA I MIASTO GranicaprowincjiStambu∏ Granica prowincji Stambu∏ Jezioro Ìznik MORZE MARMARA Silivri Büyükc˛ekmece Esenyurt Kücükc˛ekmece Stambu∏ Fenerbahc˛e Turla Gebze Yalova Gölcük MORZE CZARNE Bosfor Oko swiata.indd 9Oko swiata.indd 9 2009-03-10 19:16:572009-03-10 19:16:57 1083339

Oko swiata.indd 10Oko swiata.indd 10 2009-03-11 12:49:542009-03-11 12:49:54 1083339

11 zamiast prologu Extrastruggle w Antrepo Pierwszy z plakatów przedstawia wąsatego mężczyznę w czapce, pod spodem dumne stwierdzenie: „Jakie to szczęś- cie móc powiedzieć: jestem Turkiem”. Na kolejnych widnieją już pytania: jak to jest być Kurdem w Turcji? Być Ormianinem, komunistą, chrześcijaninem czy islamskim ortodoksem? – A tutaj widzisz Ali Ibn Abu Taliba, zięcia proroka Maho- meta i jego ucznia, obok pytanie, jak być alewitą. To jeden z mniejszościowych nurtów islamu, szczególnie popularny w Turcji. Ali jest dla nich najważniejszą, mistyczną postacią – tłumaczy mi autor plakatów, artysta ukrywający się pod pseudonimem Extrastruggle. Jestem w Antrepo, dawnych dokach celnych Stambułu, na nabrzeżu od strony morza Marmara. Kiedyś był tu port hand- lowy, teraz zatrzymują się tylko wielkie statki pasażerskie, a towarowce cumują po azjatyckiej stronie miasta. Zaraz obok znajduje się Bosfor, łączący to morze z Morzem Czar- nym. Dalej na zachód inna cieśnina, Dardanele, prowadzi do wód egejskich i dalej na Morze Śródziemne. Budynki wykorzystywane dziś na targi i czasowe ekspozycje to pro- stokątne, obskurne hale przemysłowe. Jedna z nich została niedawno przebudowana na muzeum sztuki nowoczesnej – Istanbul Modern. Brama do dawnych terenów portowych ukryta jest na tyłach meczetu symbolizującego dziewiętnastowiecz- ne zmiany w imperium osmańskim. Świątynię ukończono Oko swiata.indd 11Oko swiata.indd 11 2009-03-10 19:16:582009-03-10 19:16:58 1083339

12 w 1826 roku i nazwano Nusretiye, czyli Zwycięska. Na pa- miątkę zlikwidowania oddziałów janczarów pochodzących początkowo z branki pośród chrześcijan i zorganizowania nowoczesnej armii osmańskiej, obok, na nabrzeżu, znajdują się jej koszary. Okna w Antrepo wychodzą na morze, ale wi- dok często zasłaniają wielkie statki wycieczkowe. Projekt Extrastruggle’a pokazywany jest tutaj na dziesią- tym biennale sztuki w 2007 roku. To piętnaście czarno-białych, prostych plakatów, których prawie już nie widać spod czerwo- nych napisów. W wyznaczonych do tego miejscach widzowie zamieszczają swoje komentarze. Przez dwa miesiące pokryli nimi całą ścianę: „To szczęście być Kurdem”, „Pięknie być ale- witą”, „To zaszczyt być komunistą”, „To trudne być ortodoksyj- nym muzułmaninem”, „To bohaterstwo być chrześcijaninem”. – W Turcji trzeba być odważnym, by otwarcie się do tego wszystkiego przyznać. Mustafa Kemal Atatürk chciał tu zrobić Europę, stworzył państwo jednego narodu – Extra- struggle mówi łamaną angielszczyzną. – „Nie obawiajcie się i nie martwcie, purpura flagi nie zblaknie”. W naszym hymnie państwowym pełno jest takich zdań. Słowem, „jak to pięknie być Turkiem”. Nowe państwo miało jednoczyć mieszkańców Anatolii. Teraz, osiemdziesiąt lat po narodzinach republiki, trzeba rozwinąć tę ideę i pójść z nią dalej. Dziś wielu z tych, którzy są tu od wieków, czuje się wykluczonych z życia, a przecież chcą nadal mieszkać w tym kraju i zarabiać pienią- dze. Chcą być obywatelami Turcji, a nie Turkami. Dziś może lepiej zmienić wymowę hymnu? Artysta jest niewysokim, szczupłym mężczyzną z paro- dniowym zarostem. Krótko ścięte włosy, wymięta koszula. Pełen zapału i energii. – Moja idea jest prosta: chodzi o to, aby każdy, kto miesz- ka w Turcji, Ormianin, Kurd, Grek albo jeszcze ktoś inny, nie- pasujący do ustroju, mógł zrozumieć te plakaty i zrobić takie Oko swiata.indd 12Oko swiata.indd 12 2009-03-10 19:16:582009-03-10 19:16:58 1083339

samemu. Wydrukowałem dziesięć tysięcy. Ludzie brali całe naręcza. Jestem zaskoczony, ale o to właśnie chodziło, żeby idea wędrowała. Plakat żyje na ulicy, ale na murach Stambu- łu moje plakaty pożyłyby godzinę, dwie. W Turcji problemy, które poruszam, są uważane za bardzo trudne, to teren nie- bezpieczny i pełen dogmatów. Wszyscy zapomnieli o poli- tyce, oduczyli się o niej rozmawiać. Zajęli się zarabianiem pieniędzy. Tak było wygodniej. Oko swiata.indd 13Oko swiata.indd 13 2009-03-10 19:16:592009-03-10 19:16:59 1083339

Oko swiata.indd 14Oko swiata.indd 14 2009-03-10 19:16:592009-03-10 19:16:59 1083339

15 KONSTANTYNOPOL imperialny kochanek W obecnym centrum Stambułu, czyli w pobliżu dawnej dziel- nicy Genueńczyków, zwanej Pera lub Galata, zatrzymywali się wszyscy słynni podróżnicy odwiedzający miasto w XIX wieku. Stąd wybierali się na drugą stronę zatoki Złoty Róg, aby oglą- dać zabytki. Dziś najwięcej hoteli dla setek tysięcy turystów jest właśnie w Sultanahmet, czyli na „starówce”, która była także moim pierwszym przystankiem w tym mieście. Jak większość gości z Zachodu, Stambuł zrazu przyciągał mnie jako brama. „Wrota na Wschód”. Uważałem, że malowni- czych ruin oraz słynnych bizantyjskich i osmańskich budowli nie można oglądać inaczej, niż idąc śladem poprzedników. „Terra incognita” raczej się tu nie znajdzie, mury wypolero- wane są spojrzeniami. Jak pisał już Ignacy Domeyko pod ko- niec XIX wieku: Wejście w porannym słońcu na ogromną bosforską zatokę do- koła miastem otoczoną, z olbrzymim Stambułem na przedzie, jest czarujące, zadziwia; dodają mu uroku wspomnienia wie- kowe, przeszłość historyczna.* Dźwiganie bagażu erudycji, który w trakcie pierwszych wojaży po świecie wydawał mi się zbędny, a w każdym ra- zie uwierający, tutaj jest obowiązkiem. Chcę czy nie chcę, * Wszystkie źródła cytatów znajdują się w bibliografii na koń- cu książki. Oko swiata.indd 15Oko swiata.indd 15 2009-03-10 19:17:012009-03-10 19:17:01 1083339

16 widok przesłaniają obrazy zarejestrowane przez wielu po- dróżników i wiele podróżniczek. Bez towarzystwa tych, któ- rzy byli tu przede mną, w Konstantynopolu nie mam czego szukać. Paweł Hertz w posłowiu do książki Lamartine’a Podróż na Wschód przypomina za Krasińskim, że „wolno nam Don Juana nie cierpieć, ale do Grecji musimy popłynąć z Byronem”. Pod koniec osiemnastego stulecia podróż „odbywała się rów- nolegle po zwiedzanych obszarach i w duszy oraz umyśle podróżnika”. Jechać do Grecji z angielskim poetą oznacza poznawanie tego kraju poprzez medytację i refleksję Byro- na, to jest ważniejsze od przygód. Z Turcją i Stambułem jest podobnie. Autor książki podróżniczej przestaje być „buchal- terem zabytków i opisywaczem krajobrazów” – w tym zastę- pują go przewodniki Baedekera. Jeśli już dwieście lat temu trzeba było podróżować z czyimś opisem w ręku, to teraz tym bardziej. Relacje podróżników zbiera Orhan Pamuk w książce Stambuł. Wspomnienia i miasto. Pisze tam, że to, na co w jego rodzinnym mieście zwracali uwagę Europejczycy, boli miesz- kańców. Relacja między „tubylcem” a opisującym jego świat przybyszem pozostaje więc toksyczna, pełna miłości i nie- nawiści zarazem. Zwesternizowani stambulczycy krytykują to samo co podróżnicy, ale każdy negatywny opis „łamie im serce”. Ta relacja wzmacniana jest dodatkowo tym, że miejscowe elity tęsknią za każdą pochwałą ich „zachod- niości”. Dlatego Pamuk twierdzi, że dziewiętnastowieczny francuski podróżnik i pisarz Pierre Loti, wielbiący w Turcji właśnie przywiązanie do tradycji i odrzucanie wartości za- chodnich, nie był za swego życia popularny pośród elit Kon- stantynopola. Czytano go chętniej w Paryżu niż w mieście, które kochał. Noblista nie zajmuje się jednak szczegółowo tą postacią. A Loti, tłumaczony także na polski, to czołowy Oko swiata.indd 16Oko swiata.indd 16 2009-03-10 19:17:012009-03-10 19:17:01 1083339

17 twórca romantycznego – i nieprawdziwego – opisu Orientu. Jego teksty świetnie pokazują, jak można zmitologizować Wschód, a takie mitotwórcze podejście wcale nie należy do przeszłości. Słynny badacz Edward Said w Orientalizmie referuje opinie o „orientalczykach” w nauce, literaturze i polityce Zachodu: [...] są ukazywani jako ludzie łatwowierni, „pozbawieni energii i inicjatywy”, oddani „wylewnym pochlebstwom”, intrygom, knowaniom, a także są okrutni dla zwierząt; nie potrafią cho- dzić po drogach czy chodnikach. [...] Ludzie Orientu są niepo- prawnymi kłamcami, są „ospali i podejrzliwi”, we wszystkim różni od prostej, bezpośredniej i szlachetnej rasy anglosa- skiej. Według Saida, badania naukowe, a także dzieła kultury, malarstwo czy literatura, ciągle potwierdzały ten fałszywy obraz, tym samym dostarczając pretekstów do podbijania i sprawowania kontroli nad krajami Wschodu. Pierre Loti miał w tym procesie swój udział. Jest zima, Stambuł cały zasypany śniegiem, przyjezdnych mniej niż w lecie, ale i tak pokoje pensjonatu w dzielnicy Sultanahmet w większości zajęte. Sprzedawcy dywanów i subiekci w księgarniach na Divan Yolu, czyli drodze do dy- wanu – do rady sułtańskiej, podskakują z radości na widok klientów. Ulica, która za czasów imperium osmańskiego prowadziła prosto do siedziby władcy, jest dziś centrum tu- rystycznej infrastruktury. Tutaj znajdują się nastawione na przyjezdnych księgarnie, z cenami dużo wyższymi od tych po drugiej stronie Złotego Rogu. Właśnie na Divan Yolu natknąłem się pierwszy raz na dzieła Louisa Marie Juliena Viauda, ukrywającego się pod Oko swiata.indd 17Oko swiata.indd 17 2009-03-10 19:17:012009-03-10 19:17:01 1083339

18 literackim pseudonimem Pierre Loti. W oryginale francuskim i angielskim tłumaczeniu sprzedawano dwie jego książki po- święcone Stambułowi: debiutancką powieść Aziyadè (pierw- sze wydanie 1879), którą pisarz rozpoczął wieloletnią karie- rę podróżnika-literata, oraz Constantinople in 1890 napisany parę lat później, podczas jego kolejnej wizyty w tym mieście (moje wydanie to prawdopodobnie fragmenty większej cało- ści). Te pozycje trudniej zdobyć w tańszych księgarniach na Beyoğlu, nie są najwyraźniej atrakcją dla tutejszych współ- czesnych czytelników. Na nic się zdało to, że Francuz usiło- wał być bardziej turecki od Turków. Dalej za księgarnią, gdzie kupiłem książki, znajduje się uliczka Lotiego, wraz z hotelem i kawiarnią jego imienia. Za- równo władze, jak i przedstawiciele biznesu turystycznego zachowują pamięć o pisarzu, który dołożył tyle starań, aby wpisać się w historię Konstantynopola z przełomu XIX i XX wieku – miasta, które pokochał. Mógł się pochwalić znajo- mością z ówczesnym sułtanem, Abdülhamidem II. A kiedy był tu po raz ostatni, tłumy podobno wiwatowały na jego cześć. W 1879 roku Pierre Loti przybył do miasta podzielonego na dwie części. Na stary turecki Stambuł, gdzie przybysze z zachodniej Europy nie zapuszczali się nigdy po zmroku – czyli dzisiejszy dystrykt Fatih wraz z Sultanahmet – oraz na współczesne Beyoğlu po drugiej stronie Złotego Rogu. Ta dzielnica bardziej przypominała Paryż niż wyimaginowany Wschód. Stolica osmańskiego imperium, państwa określane- go jako „chory człowiek Europy” (przeciwnikom wstąpienia Turcji do Unii Europejskiej warto przypomnieć, że już wte- dy traktowano ją jednak jako część tego kontynentu), miała w tym okresie prawie tyle samo mieszkańców chrześcijan, co muzułmanów. Ludność samej Galaty stanowiła jedną trze- cią populacji miasta. Loti podróżował w czasach, gdy istniały już biura turystyczne. W 1841 roku Anglik Thomas Cook za- Oko swiata.indd 18Oko swiata.indd 18 2009-03-10 19:17:012009-03-10 19:17:01 1083339

19 początkował nową epokę, organizując pierwszą wycieczkę. W 1866 roku można było wyruszyć na grupowe zwiedzanie Egiptu, a rok przed przypłynięciem Lotiego do Konstantyno- pola wykupić udział w pierwszej „wyprawie dookoła świata”. Pierre Loti chciał jednak podróżować „poza utartym szla- kiem”, jak to określają współczesne przewodniki. Opuścił europejską Galatę i zamieszkał po stronie tureckiej. A na- wet lepiej: w samym świętym Eyüp, dzielnicy ogromnych cmentarzy i miejscu pochówku patrona Stambułu, który miał być towarzyszem proroka Mahometa. Niewiernym za- braniano tam wstępu, wejście do grobowca stawało się więc tym atrakcyjniejszym wyzwaniem. Pierre Loti nie powtórzył w trakcie swoich podróży wyczynu sir Richarda Burtona, któ- ry w przebraniu odwiedził Mekkę, również zamkniętą dla niemuzułmanów. Przeżył przygodę w mniejszej skali: z po- mocą zaprzyjaźnionych derwiszów, przebrany, wszedł do grobowca Eyüpa. W ten sposób poniekąd ukoronował swoje nowe wcielenie. W autobiograficznej Aziyadè właśnie niedaleko cmenta- rzy umiejscowiony jest dom alter ego pisarza – Arifa Efendie- go. Pod tym pseudonimem ukrywa się przebrany za Turka i żyjący po turecku Francuz, bohater powieści. Tam, w bar- dzo świątobliwym otoczeniu, spotyka się ze swoją ukocha- ną, która wykrada się do niego z haremu bogatego kupca, któremu została poślubiona. Dzięki pierwszej z długiej listy swoich egzotycznych kochanek Pierre-Arif czuje, że nie jest tylko „białym” podglądaczem. Przestaje być widzem orien- talnego spektaklu, staje się drugoplanowym aktorem. Jest na scenie, a nie przed nią. Gra jedną ze swoich życiowych ról. Być może inni biali, widząc go w kolorowym tłumie, biorą go za Turka. Loti jest zachwycony. Życie w Turcji osmańskiej wciąż jednak pozostaje spektaklem. Ani jego literackie alter ego, ani on sam nie przechodzą na islam, nie zamieszkują Oko swiata.indd 19Oko swiata.indd 19 2009-03-10 19:17:022009-03-10 19:17:02 1083339

20 w mieście. Kończy się przedstawienie, Loti szuka już nowe- go kostiumu, nowej roli. Oprócz ciała Aziyadè Konstantynopol oferuje pisarzo- wi też inne atrakcje. Podczas kolejnej wizyty, w 1890 roku, Loti przyznaje, że spośród wszystkich miejsc, które mogą go oczarować, to miasto jest najbardziej magiczne. Nie na tyle jednak, aby ponownie tu zamieszkać. Francuz zauważa, że meczety musiały być dawniej bardziej białe, zanim „nasze zachodnie” wyziewy ich nie zniszczyły. Kiedy czytam jego wywody o meczetach, które są dla niego „niezmienną prze- szłością”, gdzie w „kamieniach i marmurach leży stary mu- zułmański duch”, znów zaglądam do Orientalizmu Edwarda Saida. Tropiciel imperialnych wyobrażeń o Wschodzie wspo- mina o Lotim tylko raz, określając go co prawda jako pisarza „minorum gentium”, ale też jako przeciwwagę dla innych opi- sujących „jednorodny typ orientalczyka”. Domyślam się, że Said docenia barwne opisy Lotiego, które przynajmniej nie uogólniają obrazu Wschodu. Rzeczywiście,tenfrancuskioficermarynarkiszukaróżnic, widzi je i opisuje. Obserwuje, jak zmienia się stary Konstanty- nopol, coraz bardziej kontrolowany przez wielkie mocarstwa i lokalnych bankierów, ale chce zachować wszystko „po sta- remu”, łącznie z hordami psów wałęsającymi się po ulicach, których wycie pod koniec wieku podobno nie pozwalało już ludziom spokojnie spać. Jest więc Loti turystą idealnym, któ- ry, jak my dziś, zachwyca się malowniczością rozpadających się drewnianych domów i nie przejmuje się przesadnie tym, że trudno jest w nich mieszkać. Podczas audiencji u sułtanów niepoprawny romantyk z żalem wyraża się o „otwieraniu się na zachód i modernizacji starego Stambułu”. Panujący wtedy padyszach Abdülhamid II zawiesił dzia- łalność parlamentu zaraz na początku swoich rządów. Choć otaczał się europejskimi malarzami, choć jego pałac Yildiz Oko swiata.indd 20Oko swiata.indd 20 2009-03-10 19:17:022009-03-10 19:17:02 1083339

21 niewiele różnił się w stylu od siedzib zachodnich monarchów, chciał ratować imperium, przedkładając islam nad osmanizm. Sułtan wydawał krocie na podtrzymywanie w krajach muzuł- mańskich propagandy wychwalającej jego politykę panisla- mizmu. Ważną część jego budżetu stanowiły wynagrodzenia dla setek tysięcy szpiegów. Sułtan nie pozwalał na rozwój przemysłu w Konstantyno- polu, co było korzystne dla wyglądu osmańskiej stolicy, ale nie dla jej ekonomii. Zmodernizował natomiast wodociągi miejskie, dzięki czemu pod koniec XIX wieku woda była tam lepsza niż u progu XXI. Jednak aż do końca panowania wyda- wał więcej, niż jego kurczące się imperium zarabiało. Ledwo spłacił procenty od jednych pożyczek, zaciągał kolejne u róż- nych bankierów. Musiał zrzekać się kontroli nad rozmaitymi podatkami na korzyść wierzycieli. Uzależnienie finansowe władcy było jedną z przyczyn upadku państwa osmańskiego. Być może dlatego Loti polubił Abdülhamida, ponieważ chciał, aby Osmanowie się nie zmieniali, aby ich kultura, społeczeństwo i wiara, podobnie jak w innych cywilizacjach Wschodu, pozostały takie, jakie były „od zawsze”. Paradoksal- nie, pisarz pragnął tego, bowiem „kochał Turków”. Bardzo to ładnie brzmi, nie darzył jednak miłością Turków prawdziwych, lecz egzotycznych, takich, którzy nadawali się na temat po- czytnej książki. Zmiana, rozwój, ewolucja czy rewolucja były dlań możliwe i pożądane na Zachodzie, Wschód miał pozo- stać skansenem. A wtedy Azję można było oczywiście łatwiej kontrolować, uzasadniać kolonialne podboje „niedojrzałością orientalczyków”. Dla Edwarda Saida orientalizm to właśnie „sposób dominowania, restrukturyzowania i posiadania wła- dzy nad Orientem” przez artystów, naukowców i polityków. Loti nie rozumiał, że nie modernizacja niszczy imperium, lecz nacjonalizmy, jakie ona budzi. Tak jakby dzięki swojemu dekadenckiemu romantyzmowi był zupełnie impregnowany Oko swiata.indd 21Oko swiata.indd 21 2009-03-10 19:17:022009-03-10 19:17:02 1083339

22 na wiedzę o stanie współczesnego mu świata. Poza tym, czy francuski oficer, a później kapitan imperialnego okrętu, nie domyślał się, co knują dyplomaci w Paryżu, Londynie, Mos- kwie czy Wiedniu? W każdym razie Pierre Loti o tym nie pisze. Zżyma się za to na turystów, którzy wysypują się z wagonów Orient Ekspresu i profanują miasto, nie czując odpowiedniego dla niego respektu. Patrzą na wszystko z „banalnym zadziwie- niem” (to i poniższe określenia to cytaty z książek Lotie- go), tłoczą się, aby oglądać klasyczny widok Bosforu, „sto- jący wysoko w rankingu turystycznych przewodników”. Tym razem jednak pisarz jest tylko widzem, a nie aktorem, jak w trakcie poprzedniego pobytu w Konstantynopolu, opisa- nego w Aziyadè. Przesiaduje w kawiarniach, jak na widowni „wielkiego teatru”; paląc nargile i pijąc kawę, ogląda kolo- rowy spektakl „wschodniego życia”. Mieszka w hotelu dla europejskich turystów. Jeden z przyjezdnych, „powielając kliszę wszystkich przewodników”, pyta Lotiego, czy rzeczy- wiście „na starówce” nic się ciekawego wieczorem nie dzie- je. Pisarz nie dopuszcza go do konspiracji i wskazuje raczej na atrakcje nocnego życia Galaty, których było już wtedy równie wiele co w Paryżu. Po „banalnej” hotelowej kolacji ucieka sam jak najszybciej właśnie „na starówkę”, aby za- nurzyć się w labiryncie uliczek, gdzie trwają obchody rama- danu – świętego miesiąca postu. Tam pośród Turków jest prawdziwe życie, do którego Loti tęskni. Już jednak następ- nego dnia obiaduje w swojej ambasadzie w towarzystwie trzydzieściorga innych francuskich turystów. Jak sam pisze, są to ludzie na poziomie, ale zbyt liczni „stają się inwazją”. Podczas pobytu w Egipcie, opisanego w książce z 1909 roku, głównym obiektem narzekań pisarza będą uczestnicy wycie- czek organizowanych przez firmę Cooka. Pierre Loti może być cytowany jako pierwszy krytyk masowej turystyki. Oko swiata.indd 22Oko swiata.indd 22 2009-03-10 19:17:022009-03-10 19:17:02 1083339

Oko swiata.indd 23Oko swiata.indd 23 2009-03-10 19:17:022009-03-10 19:17:02 1083339

24 Kiedy w 1900 roku przyjechał incognito do Konstanty- nopola, został przyłapany przez reporterów w salonach eks- kluzywnego Pera Palace Hotel, gdzie mogli rozkoszować się oswojonym Wschodem pasażerowie Orient Ekspresu regu- larnie kursującego z Paryża. „Le Moniteur Oriental” opisy- wał go jako „mężczyznę, który przekroczył już czterdziest- kę, wygląda na zatopionego w marzeniach, zainspirowany muzyką dobiegającą z ogrodu”. Dopiero po kunsztownym i detalicznym opisie paparazzo zdradził nam, że ten wspa- niały mężczyzna z perłą w krawacie to nikt inny, jak tylko... właśnie on – Pierre Loti, powracający z sekretnej misji w In- diach i Persji. Nie wiem, czy „tajna misja” była tylko wymy- słem reportera, czy też pisarz, oprócz budowania imperium wyobrażeń, budował je dosłownie jako dyplomata. Być może to z tego właśnie pobytu w Konstantynopolu pochodzi zdjęcie, którego mam kopię. Jest to pocztówka wy- słana z tego miasta w październiku 1902 roku. Widać na niej, jak głosi napis, Pierre’a Lotiego, który przebrany w „orien- talny” kostium rozpiera się pośród poduszek i kobierców, obstawiony zdobioną bronią, nargilami i naczyniami. Ma na sobie turban oraz długi i biały strój Beduina. Gdyby porównać to przebranie do stylu, który prezentowali ówcześni Turcy, Loti okaże się bardziej orientalny od „orientalczyków”. Boga- ci i modni mieszkańcy stolicy na przełomie wieków ubierali się już po europejsku, zachowując jedynie drobne elementy świadczące o ich osmańskości, takie jak fez, którego na tym portrecie pisarz nie ma. Możliwe zresztą, że zdjęcie zostało zrobione gdzie indziej, może w Iranie czy Egipcie albo w stu- diu fotograficznym we Francji. Kopia tej pocztówki sprzeda- wana jest w ramach „Levant Koleksyon”, czyli różnych starych fotografii z „Orientu”, dzisiejszym turystom w Stambule. Co jednak uderza, to fakt, że już wtedy podobizna Pierre’a Lotiegonadawałasięnapocztówkę.Jużw1902rokubyłikoną Oko swiata.indd 24Oko swiata.indd 24 2009-03-10 19:17:042009-03-10 19:17:04 1083339