kufajka

  • Dokumenty27 039
  • Odsłony1 870 134
  • Obserwuję1 391
  • Rozmiar dokumentów74.8 GB
  • Ilość pobrań1 680 134

Graham Heather - Zło - (02. Ekipa Łowców)

Dodano: 5 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 5 lata temu
Rozmiar :1.5 MB
Rozszerzenie:pdf

Moje dokumenty

kufajka
3. Ebooki według alfabetu
G

Graham Heather - Zło - (02. Ekipa Łowców) .pdf

kufajka 3. Ebooki według alfabetu G GRAHAM HEATHER Cykl: Ekipa łowców
Użytkownik kufajka wgrał ten materiał 5 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 300 stron)

Graham Heather Krewe of Hunters 06 Zło W znanym studiu filmowym Eddiego Archera, hollywoodzkiego speca od efektów specjalnych, straszą potwory, monstra i zombie, manekiny wyglądają jak ludzie-ofiary zbrodni, a sztuczną krew można wziąć za autentyczną. W podziemiach tego królestwa ułudy, gdzie zrekonstruowano sceny z niektórych czarnych filmów, dochodzi do prawdziwego morderstwa. Na oczach zaskoczonego i przerażonego Alistaira, Archera juniora, ożywa złowieszcza postać kapłana z filmu Sam Stone i dziwaczny przypadek Muzeum Egiskiego i jednym ruchem noża uśmierca Jenny Henderson, początkującą aktorkę. Policja nie daje wiary zeznaniu Alistaira i oskarża go o zabójstwo. W ten niedzielny wieczór, w zamkniętym pomieszczeniu byli tylko we dwoje. Zrozpaczony Eddie szuka ratunku dla ukochanego syna, który zapewnia go o swojej niewinności. Udaje mu się sprowadzić Ekipę Łowców, słynną ze skuteczności i niekonwencjonalnych sposobów prowadzenia śledztwa. Przewodniczką tej grupy po studiu i pośród ludzi z nim związanych zostaje Madison Darvil, zaufana pracownica Eddiego, która, jak się przekonał, potrafi nawiązać kontakt ze zmarłymi. Wkrótce skorzysta z tej niezwykłej umiejętności…

Prolog - A więc wydaje ci się, że znasz prawdę? - spytała z naciskiem Dianna Breen, typowa femme fatale, piękna i wyrachowana. Przysiadła na rogu biurka w obskurnym pomieszczeniu, uporczywie wpatrując się w Sama Stonea, prywatnego detektywa. Obcisła spódnica uwydatniała kobiece krągłości. Sam nie odwrócił wzroku od piersi Dianny, przykrytych marszczoną białą bluzką, widoczną pod płócienną garsonką. Napięcie seksualne między bohaterami wibrowało w powietrzu. - Znam - odparł. - Jesteś ladaco i złodziejka. Byłabyś gotowa bez mrugnięcia okiem popełnić zbrodnię. - Nic nie wiesz! Dianna Breen pochyliła się tak, że ich twarze niemal się zetknęły. Wyciągnęła rękę i z paczki leżącej na biurku wyjęła papierosa, nie odrywając spojrzenia od Sama. Tymczasem detektyw nerwowo zaczął szukać zapalniczki, odnalazł ją i podał Diannie ogień. - Wiem, że zrobiłabyś wszystko, żeby stać się właścicielką Muzeum Egipskiego -podkreślił. - Wszystko -powtórzył ciszej. Dianna wstała i czyniąc z tego studium zmysłowych ruchów, podeszła do okna. Stanęła w gasnącym świetle zimowego dnia, a na jej twarzy odmalowało się oburzenie. Nie była morderczynią. - Nie rozumiesz, o co chodzi w sprawie muzeum - powiedziała, odwracając się do Sama. - Ono nigdy nie było moje. Zrozum to wreszcie. Należało do Fredericka, i to ono go zabiło, a nie ja! Sam przyglądał się z niedowierzaniem Diannie. - Cześć! Niespodziewany okrzyk, który przebił się przez szum projektora, sprawił, że Alistair Archer podskoczył na krześle. ToJenny Henderson niespodziewanie pojawiła się w sali i objęła

Alistaira od tyłu, przerywając mu napawanie się ulubionym czarnym filmem*. Był zauroczony Jenny, choć niekoniecznie w niej zakochany. Z ciemnobrązowymi włosami Lany Turner, zachodzącymi na czoło, i z grubą warstwą ciemnej szminki na ustach, Jenny roztaczała aurę uwodzicielki z czarnego kryminału, choć miała na sobie obcisłe dżinsy i zwykłą bawełnianą koszulkę. - Cześć! - Wstał, żeby mogła wsunąć się w jego ramiona. -Jak się tu dostałaś? - spytał, zerkając ku drzwiom. Kino Black Box było w niedziele zamknięte. Każdego innego wieczoru o ósmej wieczorem wyświetlano tutaj czarny film. W repertuarze mógł też znaleźć się nowszy tytuł pod warunkiem, że reżyser czerpał natchnienie z dorobku czarnego kina. Black Box, własność Eddiego Archera, ojca Alistaira i zarazem czarodzieja od efektów specjalnych, było usytuowane niedaleko Bulwaru Zachodzącego Słońca w dzielnicy Los Feliz. Eddie był również właścicielem przylegającego do kina studia filmowego, specjalizującego się w efektach specjalnych. Oba budynki znajdowały się na prawie hektarowej działce, sąsiadującej ze starym cmentarzem. Eddie Archer kupił tę nieruchomość przed dwudziestoma laty, kiedy zaczynał działalność w branży efektów specjalnych. Przez poprzednie pół wieku w głębi działki, w masywnym budynku przypominającym magazyn, miała siedzibę nieistniejąca już firma Claymore Illusions. Założył ją Lucas Claymore, po latach przejął ją Claymore młodszy, syn Lucasa, który w końcu zdecydował się na sprzedaż. Eddie przeprowadził gruntowną * Czarny film, czarne kino - nurt powstały w latach 40. XX w. w kinie amerykańskim; filmy sensacyjno-kryminalne, charakteryzujące się mroczną wizją świata, unikaniem moralizowania, z typowymi bohaterami - prywatnym detektywem i femme fatale, często rozgrywające się w metropolii; pierwszy film - Sokół maltański, reż. J. Huston, 1941 r. (przyp. red.).

modernizację budynku i uruchomił przedsiębiorstwo Archers Wizardry and Effects. Chociaż zatrudnianych przez niego artystów i rzemieślników irytowało sąsiedztwo kina, bo turyści zastawiali samochodami parking, Eddie był zdecydowany je utrzymać. Uwielbiał czarny film i chciał zapewnić sobie możliwość oglądania ulubionych archiwalnych tytułów na wielkim ekranie. Pragnąc podzielić się pasją z innymi i zarazić ich entuzjazmem, udostępnił kino publiczności. Kino ze studiem łączył podziemny tunel - obecnie mieszczący szczególne muzeum, w którym eksponatami były słynne sceny z czarnego filmu i wybranej klasyki z lat czterdziestych i pięćdziesiątych, odtworzone za pomocą manekinów. Główne wejście do studia, oddalonego o kilkanaście metrów od parkingu, pozostawało zamknięte i strzeżone. Chodziło o ścisłe zachowanie tajemnicy. Twórcy i producenci wysokobudżetowych filmów nie chcieli, żeby efekty specjalne i rozmaite pomysły scenograficzne wyciekły do internetu, zanim obrazy wejdą na ekrany. Firma Archer's Wizardry and Effects żyła teraz przygotowaniem kostiumów i stworów do Zła, które miało trafić do kin. Zło było uwspółcześnioną wersją Sama Stone'a i dziwacznego przypadku Muzeum Egipskiego. W odróżnieniu od tytułów, stano- wiących odtworzenie starego filmu, tak jak to było na przykład z Psychozą, w Złu zachowano postaci i sytuacje, ale umieszczono je we współczesnym kontekście. Sam Stone został wyposażony w telefon komórkowy i komputer. Alistair był szczęśliwy, że studiu zlecono zadanie uaktualnienia filmu, i wiedział, że efekty specjalne wypadną znakomicie, ale żywił pewne wątpliwości. Uważał mianowicie, że komputery i komórki nie pasowały do czarnego filmu. - Jak się tu dostałaś? - spytał, podczas gdy film toczył się dalej, a projektor szumiał i stukał. Miał klucze do studia, do drzwi łączących tunel ze studiem i do kina Black Box. Ojciec ufał mu bez zastrzeżeń, a on nie

chciał go zawieść. Przyprowadzał tutaj wcześniej Jenny, zdziwiło go więc nie to, że przyszła, lecz że zdołała się sama wkraść. Dotknęła jego policzka i uśmiechnęła się uwodzicielsko. Miała dwadzieścia dwa lata, o rok więcej niż Alistair, i już upozowała się na femme fatale. Odsunęła się od niego i odgarnęła kosmyki włosów znad oczu. - Zostawiłeś otwarte frontowe drzwi, głuptasie - odparła z uśmiechem. - Zapukałam i zorientowałam się, że drzwi nie są zamknięte. - Przypominała dziesiątki innych hollywoodzkich początkujących aktorek. - W studiu obowiązuje najwyższy poziom ostrożności ze względu na najnowszy projekt, ale, mój drogi i odpowiedzialny Alistairze, frontowe drzwi stały otworem. -Urwała, by zademonstrować nadąsaną minkę, po czym dodała: - Próbowałam się do ciebie dodzwonić, ale nie odbierałeś. Zastanawiało go, jak to możliwe, że są osoby, które potrafią doprowadzić inne do rozstroju zmysłów i zagłuszenia głosu rozsądku. Owszem, Jenny budziła podziw urodą i czarem, ale tu, w Hollywood, nie brakowało zachwycających kobiet, niektórych gotowych na wszystko, byle tylko dostać rolę. Alistair był synem jednego z najbardziej poważanych ludzi w branży filmowej, podejrzewał więc, że Jenny liczy na jego pomoc w zaistnieniu jako aktorka. - Przepraszam - powiedział, przy czym własny głos wydał mu się irytująco schrypnięty. Jenny wiedziała, do jakiego stanu go doprowadza, a Alistaira denerwowało, że w jej obecności zachowuje się żałośnie, niemal jak piesek machający ogonem. - Oglądałem mój ulubiony film Sam Stone i dziwaczny przypadek Muzeum Egipskiego. Efekty specjalne powstały tutaj, za czasów Claymore Illusions. Jenny pokręciła głową. - Niemądry chłopiec, żyjący przeszłością. Chyba że... Producent starał się utrzymać w tajemnicy powstawanie nowej wersji filmu, ale oczywiście języki poszły w ruch. Plotek nie

dementowano ani ich nie potwierdzano. Gorączkowe oczekiwanie mogło przynieść filmowi olbrzymi sukces kasowy. - Po co przyszłaś? - spytał Alistair. Mimo że Jenny udanie wcieliła się w postać klasycznego hollywoodzkiego wampa, nie była miłośniczką czarnego filmu. Uwielbiała płytkie współczesne romanse i filmy akcji, w których nadmiernie umięśnieni bohaterowie przeżywają mnóstwo emocjonujących przygód i ratują świat. Odrzuciła włosy do tyłu i dotknęła ich dłonią. To był jeden z jej firmowych gestów, które uważała za spontanicznie seksowne. - Słyszałam, że w studiu macie szlaban. Alistair skinął głową. - Oczywiście, to nie dotyczy syna Eddiego Archera. - Przecież wiesz, że nie chodzi tylko o mojego ojca. Producenci nie chcą dopuścić do tego, by cokolwiek na temat zdjęć, kostiumów czy efektów specjalnych wydostało się na zewnątrz, do publicznej wiadomości. Jenny znów się nadąsała. Wprawiła się w robieniu urażonych minek. - Alistairze, dobrze wiesz, że nikomu nie pisnęłabym słówka o tym, co widziałam. Nie przyznałabym się nawet, że tu byłam. Ciągle jednak trwa nabór statystów, którzy nawet mogą otrzymać mówioną rolę. Gdybym zobaczyła na własne oczy, co tam się dzieje, ogromnie by mi to pomogło. Alistair zawahał się. Jenny odpłacała za przysługi, a gdyby oprowadził ją po studiu, dostałby nagrodę jeszcze tej nocy. Był przeświadczony, że Jenny uczyła się sztuki miłosnej z filmów, i to pieprznych. Lubiła być na górze i wić się niczym królowa wudu, tańcząca przy rurze. - Masz klucz do studia. Proszę. - Gdybym spróbował wejść z gościem, Colin Bailey, który siedzi na straży w dyżurce, przycisnąłby guzik alarmowy i zbiegliby się gliniarze z okolicy.

Colin Bailey pracował dla jego ojca przez dwadzieścia lat, czyli przez prawie całe życie Alistaira. Był oddany studiu duszą i ciałem i traktowany jako jej nieodzowna część. Gdy ogłaszano zakaz kontaktowania się ze światem zewnętrznym, rygorystycznie go przestrzegał. Jenny przysunęła się do Alistaira. - Rozumiem, że nie wejdziemy od frontu, ale możemy niepostrzeżenie się wślizgnąć, bo masz klucz i znasz kod do przejścia przez tunel. Colin Bailey nas nie zobaczy, ponieważ wiesz, gdzie są kamery Prawie odruchowo pomacał się po lewej kieszeni, w której tkwiły klucze. Powiedział prawdę: Colin Bailey bez mrugnięcia okiem doniósłby ojcu. Jenny otarła się o niego tak, jak należało, by wywołać natychmiastową reakcję. Dała mu odczuć jędrność wspaniałych, acz udoskonalonych implantami piersi, a jednocześnie naparła na niego kroczem. Natychmiast zapomniał o ojcu. Zapomniał też o niebezpieczeństwie i nawet o tym, że jest wykorzystywany - W porządku - powiedział mocno schrypniętym głosem. -Wejdziemy przez tunel. Uśmiechnęła się z zadowoleniem, wspięła na palce i pocałowała go w usta, robiąc przy tym takie sztuki językiem, że Alistair omal nie doszedł na miejscu. Zaraz jednak się wycofała. - To był mały przedsmak tego, co będzie potem. Skinął głową, bo nie mógł wydobyć z siebie głosu. Na ekranie Dianna Breen krzyczała. Ubrany w szatę egipskiego kapłana morderca zapędzał ją w głąb muzeum. Zawadzając o krzesła dla widzów, Alistair przeszedł przez salę do starego foyer, gdzie sprzedawano wino i piwo, a także przekąski z górnej półki. W przeciwległym końcu poczekalni, po lewej, znajdowały się wejścia do kilku biur i sal konferencyjnych. Na końcu ulubionej salki ojca, w której zwykł

organizować kameralne spotkania, znajdowały się drzwi symbolicznie przesłonięte plakatem. - Ojej, prawie jak w szpiegowskim filmie najnowszej generacji - zauważyła Jenny. - To zwykły plakat filmowy, zasłaniający drzwi - odparł, czując z jednej strony silne poczucie winy, z drugiej, nieodparte pożądanie. Jenny przytulała się do jego pleców, żądza przemogła więc skrupuły. Alistair odsunął plakat i z pewnymi kłopotami przekręcił klucz w zamku. Stopnie schodów prowadzących do tunelu zostały zaopatrzone w lampki. W dni, gdy muzeum otwierano przed projekcjami i bezpośrednio po nich, schody i podest jarzyły się światłem. Tego wieczoru nikogo nie oczekiwano. - Uważaj! - ostrzegł Jenny - Jasne. Alistair powoli zszedł po schodach, świadom wonnej obecności Jenny za swoimi plecami. Dotarł na podest. Wcześniej nie odwiedzał muzeum, gdy było wyłączone oświetlenie z wyjątkiem awaryjnego. Zmieniało to wygląd ekspozycji. Pierwsza zrekonstruowana scena nawiązywała do Sokoła maltańskiego. Humphrey Bogart, Bogie, siedział za biurkiem, pochylała się ku niemu femme fatale, czyli Mary Astor, a złowieszczy Peter Lorre czaił się z boku. Wszyscy tkwili w cieniu i nawet Bogart wydawał się niebezpieczny, jakby chciał udusić Mary Astor. Po drugiej stronie przejścia stał przy stole śniadaniowym Orson Welles jako tytułowy bohater Obywatela Kanea, zły, że nie miał o czym rozmawiać z Ruth Warrick, która grała jego pierwszą żonę. Stare manekiny z połowy lat pięćdziesiątych, czyli z czasów poprzedniego właściciela studia, odtworzono z wielkim pietyzmem. W mrocznym światłocieniu, ożywianym przez czerwone lampki, niewiele brakowało, by Alistair uwierzył, że Orson Welles gniewnie przemówi, gdy zabraknie mu cierpliwości, i jego wybuch położy kres nudzie tego małżeństwa. Dalej Alan

Ladd i Veronica Lake stali razem w scenie ze Szklanego klucza, byli też Dana Andrews, Vincent Price i Gene Tierney z Laury. Długi tunel zapełniały eksponaty. Niepozorna drewniana barierka oddzielała przejście od części wystawowej, a goście mogli, uruchamiając przycisk, posłuchać z głośnika tekstu sceny, przed którą właśnie stali, a także informacji o aktorach, producentach, scenarzystach i reżyserach filmów Alistair pomyślał, że tego wieczoru wszystkie postaci wyglądają tak, jakby umiały mówić bez pomocy elektroniki. Bogart pojawiał się ponownie w scenie z Ingrid Bergman z Casablanki, żegnał się z nią, a w tle był samolot, którym miała odlecieć. Bogart trzymał Ingrid za ramiona, a dzielone przez nich emocje wyraziście malowały się na twarzach. Przy końcu przejścia Alistair przystanął. Ta scena pochodziła z filmu, który dopiero co oglądał: Sama Stone a i dziwacznego przypadku Muzeum Egipskiego. Detektyw Sam Stone, grany przez nieszczęsnego Johna de la Torre, przybył odrobinę za późno. Widać było pusty sarkofag, a w pobliżu mężczyzna w kapłańskich szatach zaciskał dłonie na szyi femme fatale Dianny Breen, granej przez równie nieszczęsną Audrey Grant. Na podłodze wiły się liczne węże, kobry egipskie. Sam musiał przedostać się między nimi, jeśli nie chciał stracić szansy uratowania Dianny Wpatrując się w tę scenę, Alistair zamrugał oczami, uznając, że źle widzi. Przysiągłby, że zauważył ruch jednego z węży - Ej - przynagliła Jenny, popychając go od tyłu. - Co? - spytał nieprzytomnie Alistair, wciąż wpatrzony w scenę. - Drzwi do studia są otwarte - szepnęła. Odwrócił się, by spojrzeć w koniec przejścia. Drzwi do studia efektów specjalnych rzeczywiście były uchylone, a powinny być zamknięte na cztery spusty Ojciec i dyrektorzy studia ściśle przestrzegali ustalonych reguł. Alistair pomyślał, że ktoś go podpuszcza, i to na całego. Mogły tu być kamery, o których

nic mu nie wiadomo, i gromada ludzi, gotowa wybuchnąć śmiechem. Głupiec z niego, że gotów był złamać zasadę za pieszczotę kobiety. Podobnie jak w wielu czarnych filmach, urodziwa kobieta wiodła go do zguby. A jednak... scena z Sama Stonea i dziwacznego przypadku Muzeum Egipskiego naprawdę wydawała się ożywiona. Chłód przeniknął Alistaira do szpiku kości. Ostrzegł Jenny spojrzeniem, że zdaje sobie sprawę z sytuacji. Gdy stanął w drzwiach prowadzących do studia, usłyszał jej krzyk. Odwrócił się i otworzył usta ze zdumienia. Morderca w długiej szacie, złowieszczy kapłan Amun Mopat, opuścił scenę. To coś zdawało się nie mieć twarzy - jej miejsce było niczym czarna dziura. Stało za Jenny i zdawało się gapić na Alistaira, ale przecież nie miało oczu... - Ej! - usiłował wykrzyknąć Alistair, ale zabrzmiało to bardziej jak rechot żaby. Ukazała się dłoń dzierżąca długi nóż, który wyglądał bardzo prawdziwie. - Dobra, dość tego. Puść ją! - zażądał Alistair, usiłując pokonać niemoc, by ruszyć w stronę Jenny i przebranego napastnika. Jenny nie była już kinową^emmefatale. Patrzyła na niego błagalnie pełnymi trwogi oczami. - Alistair! - wykrzyknęła spanikowana. - Dość! - zawołał Alistair. Nagle dziwaczny napastnik przystąpił do ataku. Szybkim, mocnym ruchem przeciągnął ostrzem noża po gardle Jenny Krew nie pociekła, lecz trysnęła. Krzyk dziewczyny zamarł, zduszony charczeniem, towarzyszącym krwawej fontannie, i po kilka sekundach zapadła cisza. W powietrzu uniósł się metaliczny, zdecydowanie przykry zapach, bo lejąca się krew nie była sztuczna. Przebieraniec puścił Jenny i ruszył ku Alistairowi. Alistair spędził całe życie w świecie strachów i makabry, wśród największych bohaterów kina i najbardziej przerażających czarnych charakterów, potworów, wampirów, duchów,

groźnych przybyszy z kosmosu. Mimo to przestał myśleć, ogarnięty przerażeniem. Czerń zasnuła mu pole widzenia i upadł na podłogę w kałużę krwi. Poznał po zapachu, że nie jest sztuczna. Krwawa śmierć Jenny była jak najbardziej prawdziwa. Zemsta. W Hollywood każda postać musiała mieć imię. Imię Zemsta brzmiało dobrze. Zemście podobało się, że stoi w ukryciu, ogarnięta radością, czując zapach krwi. Pierwsze minuty zostały zapisane na kręcących się szpulach pamięci. Większość ludzi uznałaby ten czyn za szalony, a Zemstę za niespełna rozumu. Nic z tego. Szaleńcowi nie udałoby się tak szczegółowo opracować planu i dokładne wyliczyć czasu. Szaleniec nie przewidziałby wszystkiego, co było potrzebne do takiego triku. Nie zagrałby tego tak, jak należało to zrobić. Zemście powiodło się lepiej, niż mogła oczekiwać. Ta dziewczyna, krew, Alistair Archer, który potyka się, pada i mdleje... Potem odzyskuje przytomność, krzyczy, biegnie do strażnika. Z ulicy dobiega wycie. Wkrótce będą tu węszyć gliniarze. Nie przyjdzie im do głowy, by podejrzewać Zemstę. Nie znają ani studia, ani jego przeszłości. Nie zrozumieją, ile pomysłowości i błyskotliwości wymagało urzeczywistnienie planu. Jutro Zemsta na powrót wcieli w kogoś normalnego, przeciętnego. Odrzuci nadzwyczajną osobowość, będzie współczuć, zajmować się codziennymi sprawami. Nikt się nie dowie. Nie za życia Zemsty Uśmiecha się i po chwili wybucha śmiechem. To nie jest niebezpieczne, ponieważ Zemsty nikt nie usłyszy Trzeba było poczuć smak tej chwili. Postać samotnie w mroku, poobserwować. Czas stąd odejść. Nie do wiary, że się udało! Brawa dla Zemsty! To zaledwie początek...

1 Gdy zadzwonił telefon, Madison Darvil nie była w pełni obudzona. Wcześniej budzik wyrwał ją z cudownego stanu półsnu, ale ponieważ miała pod ręką przycisk drzemki, uznała, że przez kilka minut poleniuchuje. Sygnał telefonu był głośny i przenikliwy, przekręciła się więc na bok, żeby odebrać połączenie. Aparat wysunął się jej z dłoni i spadł na podłogę. Zaklęła, bo gdy się po niego schyliła, uderzyła głową w stolik przy łóżku. - Cholera! - rzuciła, zauważając, że zdążyła uruchomić przyciskiem połączenie, więc rozmówca słyszał, co się u niej działo. - Halo? - powiedziała, zerkając na zegarek. Siódma trzydzieści trzy Kto tak wcześnie dzwoni? Usłyszała cichy śmieszek, a potem chrząknięcie. - Madison? - Słucham cię, Alfie. Alfie Longdale był jej asystentem w studiu. Wygodnie było korzystać z pomocy asystenta, a Alfie miał niezrównane oko do szczegółów, co wróżyło mu karierę. - Nie musisz przychodzić dzisiaj rano. Zresztą, nawet ci nie wolno. Serce podeszło jej do gardła. Czyżby ktoś nagle uznał ją za nieodpowiednią osobę na niewłaściwym miejscu, która mimo przygotowania, skończonych studiów i doświadczenia jest dzie- ciakiem, bawiącym się w kręcenie filmów? - Co takiego? Alfie zniżył głos. - Wyobraź sobie, że wczoraj wieczorem w muzeum popełniono morderstwo. Zaaresztowano Alistaira Archera. Jakaś gwiazdeczka się na niego napaliła. Mówią, że miała gardło

poderżnięte od ucha do ucha. Alistair twierdzi, że egipska mumia urządziła jatkę, gdy wyszła spomiędzy muzealnych figur. Wiesz, ten kapłan z pierwszego filmu o Samie Stonie, ten potwór. Madison pomyślała, że Alfie dramatyzuje, do czego miał skłonności. Mumia? Potwór? Musiał to wymyślić. Owszem, potwory były u nich na porządku dziennym, często je konstruowali. Tworzyli też superbohaterów, gigantyczne szczury do reklam, śliczne małe świnki i podobne stworzenia. Horrory miały jednak wyjątkową pozycję, gdyż przy całkiem rozsądnym budżecie mogły zarobić mnóstwo pieniędzy. - Alfie, czy to... - To nie żart, jak również nie scenariusz filmu. To naprawdę się wydarzyło. Zabito kobietę. Kręci się mnóstwo policjantów i Eddie Archer zamknął studio. Nikt nie wejdzie do środka, dopóki policja nie skończy oględzin miejsca zbrodni i nie porozciąga tych swoich taśm. Wczoraj jeszcze nie spałem, kiedy podano tę wiadomość w telewizji i pokazano Eddiego Archera. Był blady jak duch! Powiedział, że zapewni policjantom pełny dostęp do obiektu, aby przeprowadzili dochodzenie, bo jego syn nie jest mordercą. Madison współczuła Eddiemu Archerowi, świetnemu fachowcowi i przyzwoitemu człowiekowi. Jego syn to porządny młody człowiek, miły, a chyba nawet nieśmiały. Czy mógł w przypływie gwałtownych emocji kogoś zabić? - zadała sobie w duchu pytanie i od razu na nie odpowiedziała: Zdecydowanie nie. To niemożliwe. - Potwór... - powtórzyła. - Masz na myśli egipskiego kapłana, mordercę z Sama Stonea i dziwacznego przypadku Muzeum Egipskiego?. - Naturalnie! Już nie wiem: w kinie jesteśmy czy co? Wszyscy podejrzewają, że Zło to nowa wersja tamtego filmu, ale mało kto ma pewność. Dochodzi do prawdziwego morderstwa przed

inscenizacją z Sama Stonea i dziwacznego przypadku Muzeum Egipskiego! Pomyślałem, że cię powiadomię, bo gdybyś przyjechała do pracy, i tak odesłaliby cię do domu. W tej sytuacji nie musisz się spieszyć i możesz sobie pospać. Madison skrzywiła się; miałaby teraz zasnąć, jak gdyby nigdy nic?! - Dzięki, że mnie poinformowałeś - powiedziała i dodała z przekąsem: - Mam pokaźne zapasy snu. - Daj znać, jeśli usłyszysz coś więcej - poprosił Alfie, nie zauważając ironii w słowach Madison. - Ty mi też - odparła i przerwała połączenie. Wygramoliła się z łóżka, co wywołało gniewne miauknięcie Ichaboda, zwiniętego w kłębek na pościeli. - Przepraszam, przyjacielu - zwróciła się do kota. Przeszła do salonu, aby włączyć telewizor. Poklikała pilotem i wreszcie znalazła kanał informacyjny, w którym podawano informacje o morderstwie. Na ekranie pokazano policyjną taśmę, odgradzającą kino i studio, po czym odtworzono wcześniejszy wywiad z Eddiem Archerem, przeprowadzony przed budynkiem sądu. Eddie zaprzeczył, jakoby jego syn był winien, i przysiągł, że dowie się prawdy o wstrząsającej zbrodni. Obok niego stał Mike Greenwood, dyrektor kreatywny i szef Madison. W pewnym momencie przejął mikrofon i powtórzył za Eddiem, że prawdziwy morderca musi zostać odnaleziony, a prokurator okręgowy, oskarżając Alistaira o zbrodnię, miał do dyspozycji jedynie przesłanki. Zapowiedział też, że studio podejmie starania o uwolnienie Alistaira, a w połowie, najpóźniej w końcu tygodnia, Archer's Wizardry and Effects ponownie rozpocznie pracę i wszystkie realizowane projekty będą kontynuowane. Mike mówił tak, że zniechęcił do pytań, które powinny były się nasunąć. Wydawał się zatroskany, ale opanowany Był zrównoważonym człowiekiem i znakomicie się sprawdzał w sytuacjach stresowych. Ilekroć zbliżał się termin, to właśnie

on uspokajał wszystkich zatrudnionych przy danym projekcie. Przekonywał, że krok po kroku zdążą zrobić to, co trzeba. Również Eddie kontrolował zachowanie. Mimo zbliżającej się pięćdziesiątki zachował dobrą formę fizyczną. Był bardzo blady, jak zauważył Alfie, a zmęczona twarz odzwierciedlała przygnębienie i smutek. Raz po raz nerwowo przeczesywał palcami włosy, ale mówił spokojnym, choć stanowczym głosem. Madison bardzo mu współczuła. Z niedowierzaniem wpatrywała się w telewizor, gdy telefon odezwał się ponownie. Sądząc, że Mike Greenwood chce jej przekazać tę samą wiadomość co Alfie, wróciła biegiem do sypialni. - Halo - powiedziała, lekko zdyszana. - Madison? - Eddie! Tak mi przykro. - Czyli już słyszałaś. - Tak. - Alistair tego nie zrobił. - Wierzę ci, Eddie. - Dziękuję. - Dzwonił do mnie Alfie i poradził, abym została w domu. - Właśnie chciałem cię poprosić, żebyś jednak przyszła. Przyjeżdża mój przyjaciel, specjalista od efektów specjalnych, z którym przed laty współpracowałem. Obecnie jest związany z FBI i ma przeprowadzić dla mnie dochodzenie. Mogłabyś oprowadzić go po studiu. - Myślałam, że bez względu na policję studio jest zamknięte dla ludzi z zewnątrz. FBI? Jak mu się udało ich zainteresować? - zastanawiała się Madison. Sądziła, że FBI wkracza jedynie w sytuacjach nadzwyczajnych, takich jak porwanie dziecka, pojawienie się seryjnego mordercy lub wtedy, gdy przestępstwo dotyczy więcej niż jednego stanu. Ciekawe, jak mistrz efektów specjalnych trafił do FBI?

- Policja zamknęła Black Box, a ja zdecydowałem o zamknięciu studia. Mój przyjaciel, Sean Cameron, zjawi się dopiero po południu, przyleci z Wirginii. Wyjadę po niego na lotnisko i w drodze do studia wpadniemy po ciebie. Naturalnie, o ile się zgodzisz pokazać mu firmę. Madison głęboko odetchnęła. Poprosił ją o pomoc człowiek traktowany przez nią jak artystyczna wyrocznia w latach, gdy uczyła się rzemiosła. Później dał jej pracę i wprowadził ją w świat, będący dla niej obiektem marzeń. - Eddie, zrobiłabym dla ciebie wszystko - zadeklarowała. -Tak samo dla Alistaira. - Dziękuję. Wydajesz mi się odpowiednią osobą do współpracy z Seanem. Bardzo sobie cenię przyjaźń, jaką darzysz mnie i Alistaira. Możesz się mnie spodziewać około piątej. - Naturalnie. - Alistair nie jest mordercą - podkreślił Eddie. - Powiedział mi, że to egipski kapłan Amun Mopat opuścił scenę z Sama Stone a i dziwacznego przypadku Muzeum Egipskiego i nożem zabił dziewczynę. Alistair rzucił się na ratunek, ale poślizgnął się, upadł i stracił przytomność. Gdy się ocknął, zobaczył, że to wszystko dzieje się naprawdę - leżał w kałuży krwi. Nic dziwnego, że policja uważa, że albo jest szalony, albo wymyślił obłąkaną historię, by udawać wariata. Znam mojego syna i wiem, że tego nie zrobił. Jestem przekonany, że jedynie ktoś, kto jest związany ze studiem, może dowieść jego niewinności. - To Hollywood, gdzie nie brakuje aktorów i efektów specjalnych - zauważyła Madison. - To prawda - przyznał Eddie i zabrzmiało to gorzko. - Wydaje mi się jednak, co mnie dziwi, że oprócz nas nikt nie wątpi w winę Alistaira. W każdym razie podjadę po ciebie, jeśli jesteś pewna, że nie masz nic przeciwko temu. - Z przyjemnością pokażę twojemu znajomemu firmę.

Eddie Archer zakończył rozmowę. Madison usiadła na swojej kanapie art deco i odłożyła komórkę na stolik. „Cześć". Podskoczyła, słysząc brzmiący miękko głos. Odwróciła głowę i zobaczyła tego, kto się odezwał. Odetchnęła z ulgą. Pomieszkujący u niej niewidzialny przyjaciel - może wytwór jej wyobraźni, a może duch - siedział na poręczy kanapy i spoglądał na nią ze smutkiem. - W porządku, mała?" Jeszcze raz głośno odetchnęła, uświadamiając sobie, jak przerażająca jest sama myśl o zamordowaniu człowieka. - Tak. Wolałabym jednak, żebyś nie pojawiał się niespodziewanie. „Mówiłem cicho, ale przecież już mnie znasz, prawda, Madison?" Widziała go wyraźnie, jak człowieka z krwi i kości, dobrego znajomego, który wpadł z wizytą. Był smukłej, drobnej postury Miał fascynującą męską twarz z głębokimi bruzdami i niewielką blizną na wardze. Kiedy stał, wydawał się niski, mimo że mierzył ponad metr siedemdziesiąt. - Po prostu się zdziwiłam - odparła Madison, po czym wyobraziła sobie, jak to by wyglądało, gdyby akurat ktoś u niej był, a ona rozmawiałaby z Humphreyem Bogartem, Bogiem. - Nie wiem, ile słyszysz i rozumiesz z rozmów telefonicznych, ale wczoraj wieczorem w studiu popełniono morderstwo. Zginęła dziewczyna, która spotykała się z Alistairem Archerem. Nie wierzę, że to on ją zabił. To do niego niepodobne. Eddie na pewno zrobi wszystko, żeby mu pomóc, jest bardzo kochającym ojcem. „Przyglądać się cierpieniu dziecka jest trudno" - powiedział Bogart cichym, lekko nosowym głosem. Madison wlepiła w niego wzrok. W dzieciństwie zdarzały jej się dziwne przeżycia. Próbowała przypisać je kłopotom wieku dorastania, lękom egzystencjalnym nastolatki i - co

sugerowali rodzice - wybujałej wyobraźni. Miała za sobą doświadczenia, które złamały jej serce, i mogły częściowo przyczynić się do pracoholizmu. Pierwszy raz spotkała Bogiego w muzeum figur woskowych w czasach, gdy była studentką collegeu. Sądziła wtedy, że to podobny z wyglądu aktor, najęty do odgrywania tej roli. Rozmawiali i razem się śmiali... Poszedł za nią, potem zjawiał się, kiedy przyszła mu na to ochota. Najwidoczniej miał również inne miejsca do nawiedzania. Madison uznała, że jest jej przyjacielem, nawet jeśli tylko go sobie wyobraziła. Czasem sądziła, że zwariowała, kiedy indziej, że ma niewiarygodne szczęście, skoro ktoś taki jak Humphrey Bogart postanowił ją nawiedzić. Ostatnio przychylała się do tej drugiej wersji. Gdy wprowadziła się do wynajętego bungalowu, w którym z latach dwudziestych XX wieku przez krótki okres Bogie mieszkał, nie od razu go ujrzała. Dziś tylko ją zaskoczył, ale gdy po raz pierwszy zobaczyła go siedzącego na kanapie, omal nie zemdlała. Bogie był skruszony, jest tym, kim jest, tak próbował się tłumaczyć, ale mu nie uwierzyła. Madison nie miała pojęcia, która część jej mózgu decyduje o tym, że Bogie się pojawia. Tak czy inaczej, realny czy wyobrażony, był teraz obecny. „Napij się kawy, mała. Poczujesz się lepiej". - Nie jestem przekonana, ale przynajmniej przestanę być śpiąca. „Po co masz się budzić? Możesz z powrotem położyć się spać". - Dlaczego wszystkim się wydaje, że właśnie teraz mogę spać? Bogie nie odpowiedział. Wstał, przeciągnął się i wyjrzał przez okno, a potem znowu odwrócił się do Madison. „Morderstwo popełniono w studiu?" - spytał. Pokręciła głową. - W podziemnym tunelu między kinem Black Box a studiem. Archer zorganizował tam muzeum czarnego kina.

„To ciekawe. Przy której scenie?" Madison zmarszczyła czoło. - W wiadomościach tego nie podano, ale Alfie twierdził, że przy scenie z Sama Stonea i dziwacznego przypadku Muzeum Egipskiego. Obłąkana historia, prawda? Zwłaszcza że studio jest teraz niedostępne dla ludzi z zewnątrz z powodu pracy nad Złem, czyli nową wersją tamtego filmu. „Przez te wszystkie lata w Hollywood dużo się działo. Dochodziło do zbrodni, które stawały się sensacją, podkreślano więc ich dramatyzm, a nie ludzką tragedię. Słyszałaś o sprawie Czarnej Dalii? Torturowano ją, a potem wystawiono na widok publiczny, rozrąbaną na dwie połowy Grubasek Arbuckle i morderstwo Virginii Rappe w dwudziestym pierwszym roku. Zbrodnie Mansona i Simpsona. Gdy ktoś ginie tragicznie, media wynajdują masę ohydnych szczegółów Oglądam wiadomości" - dodał z powagą Bogie. „Morderstwa zdarzają się nie tylko w Mieście Blichtru, ale nie ma sposobu, by właśnie tutaj ich uniknąć". Machinalnie skinęła głową. Gdy zerkała na Bogiego, zastanawiała się czasem, dlaczego nie nawiedza innych miejsc, które lubił, i ludzi. Kiedyś wyjaśnił: „Nie widzą mnie. Nie mogę do nich dotrzeć. To boli, mała, po prostu boli. Ty odpowiadasz, kiedy do ciebie mówię, i to mi się podoba. Dlatego do ciebie wracam, mała". Teraz najczęściej była z tego zadowolona. „Sam Stone i dziwaczny przypadek Muzeum Egipskiego" - powiedział Bogie. „Mogłem nawet w tym zagrać, ale zdaje się, że byłem zajęty czym innym. Pewnie CasaUancą. To był czterdziesty drugi rok. W każdym razie zawsze dziękowałem Bogu, że mnie tam nie było, bo zdarzyła się śmierć na planie. I to też mogło być morderstwo". Madison próbowała przypomnieć sobie hollywoodzkie legendy i sprawdzić, czy pamięta morderstwo na planie Sama Stonea i dziwacznego przypadku Muzeum Egipskiego.

- W żadnej z brukowych książek o prawdziwych zbrodniach w Hollywood ani w rozrywkowych i historycznych kanałach w telewizji nie natknęłam się na wzmiankę na ten temat -powiedziała. Bogie usiadł obok niej na kanapie. Przyglądając mu się, Madison starała się ukryć uśmiech. Wydawał się siedzieć inaczej niż pozostali znajomi. Był odprężony, a mimo to sprawiał wrażenie zasadniczego. „To był czterdziesty drugi rok. Środek wojny Filmy kręcono, aby pobudzać do bohaterstwa albo odwracać uwagę ludzi od wojny. Casablanca..." - Urwał i popadł w zamyślenie. „To był dla mnie udany film. Scenariusz miał świetne kawałki. Niektóre z tych kwestii chętnie bym sobie przywłaszczył. I jeszcze Afrykańska królowa... tam trochę improwizowałem. W obu filmach odtwarzałem postać, którą musiałem zbudować". Ze swym słynnym krzywym uśmiechem spojrzał na Madison. „Odchodzę od tematu. Śmierć Pete a Krakowskiego nie została oficjalnie uznana za morderstwo. Nie przeprowadzono dochodzenia, nikogo nie przesłuchano ani nie aresztowano. Na planie krążyły plotki, które potem się rozniosły. Trzeba pamiętać, że w tamtych czasach studia były potęgą. Śmierć Krakowskiego przypisano tragicznemu wypadkowi, i tak zostało. Grał epizody, nie był gwiazdorem". - Jak umarł Krakowski? - spytała zaintrygowana Madison. „Coś było nie w porządku z instalacją elektryczną i śmiertelnie poraził go prąd. Podobno kręcił się po planie przed rozpoczęciem zdjęć i nagle padł trupem. Trzepnęło go" - wyjaśnił Bogie i ze smutkiem pokręcił głową. - Robimy nową wersję Sama Stonea i dziwacznego przypadku Muzeum Egipskiego, ale tej historii wcześniej nie słyszałam. Dlaczego uważasz, że to mogło być morderstwo? „Nie słyszałaś, bo wypadki na planie zdarzały się jak świat światem. Krakowski prawdopodobnie nie jest jedynym

człowiekiem z branży filmowej, którego śmierć umknęła twojej uwagi. Wtedy nie było internetu. Takie sprawy stawały się głośne, kiedy odchodziła gwiazda albo kiedy ktoś ginął z ręki kochanka lub żony On grał epizod i uznano, że doszło do wypadku. Nie było w tym ani krzty sensacji, a Krakowski nie miał nazwiska. Wtedy takie błahe wiadomości nie rozchodziły się na cały kraj. Nie było Twittera, Facebooka ani Google. Chciałbym mieć stronę na Facebooku" - dodał. - Jest kilka stron na twój temat - zauważyła Madison. -Dlaczego ktoś miałby podejrzewać morderstwo? W twojej relacji wygląda to na wypadek. „Znałem mistrza oświetlenia i głównego elektryka. W swoim fachu nie mieli sobie równych. Przy nich wszystkie instalacje były absolutnie bezpieczne. W każdym razie daleko od śmierci Krakowskiego do poderżnięcia gardła dziewczynie w tunelu". - Rozsiadł się wygodniej, przejęty nostalgią. „Pamiętam to stare kino z bardzo dawnych czasów. Pokazywano w nim nieme filmy z okresu, kiedy jeszcze nie grałem. Eddie Archer naprawdę ceni historię. Coś takiego nie powinno było się u niego zdarzyć, a ta biedaczka też nie powinna zginąć". Madison uświadomiła sobie, że martwiła się do tej pory o Eddiego Archera i jego syna. O ofierze zapomniała. Czy było tak samo, kiedy śmierć trafiła na plan Sama Stonea i dziwacznego przypadku Muzeum Egipskiego? - Masz rację - szepnęła. - Biedna dziewczyna. „To właśnie robi z tobą Hollywood" - orzekł Bogie. „Kradnie ci duszę, a może nawet życie. Mnóstwo ludzi przyjechało tutaj z wielkimi marzeniami i skończyli martwi. Christa Heim, Dorothy Stratton, Dominique Dunne, Elizabeth Short alias Czarna Dalia, Sharon Täte, Peg Entwhistle, która skoczyła z litery w napisie HOLLYWOOD. Zdobyła sławę poprzez śmierć. Możliwe tez, że nigdy nie poznamy okoliczności śmierci Marilyn Monroe". - Przez chwilę milczał. „Znałaś dziewczynę, którą zabito?"

Madison przytaknęła, ale zaraz pokręciła głową. - Spotkałam ją kilka razy, kiedy była z Alistairem, i raz na oficjalnym przyjęciu. „Za dużo pracujesz, mała. Musisz pamiętać o życiu osobistym". Madison spojrzała na niego znacząco, ale nie przypomniała mu, że ostatnim razem, gdy sprowadziła do domu faceta, zrobiła z siebie idiotkę, ponieważ Bogie oglądał program w telewizji i powiedział tylko: „Nie przeszkadzaj sobie, mała". Uwielbiał telewizję. Nie miał dużych możliwości w świecie fizycznym, potrafił jednak wykonać proste zadania, takie jak przyciśnięcie pilota. Wysoko cenił stare sitcomy, lubił też być na bieżąco z wiadomościami. - Musi być jakaś informacja o śmierci Krakowskiego - powiedziała, wracając do poprzedniego tematu. „Była. Jeden artykuł w gazecie, nic więcej. Został pochowany, i tyle. Wtedy na pewno wiele osób spośród nas o tym myślało, ale czas płynie". - To potworne. Dla tej biednej dziewczyny i dla tych, których dotknie jej śmierć. Alistair bardzo kocha ojca. Zwykle nie przyprowadzał nikogo do studia. Nie mam pojęcia, co działo się wcześniej, bo pracuję tam mniej więcej trzy lata. O ile jednak wiem, Alistair szanuje studio i uwielbia film. Chce zająć się reżyserią, a nie efektami specjalnymi. Nie wierzę, że mógłby kogokolwiek zabić, a już na pewno nie skrzywdziłby Jenny Henderson. Wodził za nią oczami i miał na nią wielką ochotę. Bogie smutno pokiwał głową. „Czasem myślę, że może lepiej było w złych dawnych czasach, kiedy byliśmy kontraktowymi aktorami i mieliśmy podpisane umowy z najważniejszymi wytwórniami. Teraz młodzi i piękni przyjeżdżają tutaj gotowi na wszystko, byle stać się gwiazdą. Zastanawiam się na przykład, co zrobiła albo chciała zrobić ta Jenny Henderson. Może marzenia nie miały nic

wspólnego z jej śmiercią. Może znalazła się w niewłaściwym czasie w nieodpowiednim miejscu". W niewłaściwym czasie w nieodpowiednim miejscu. Jak to możliwe? Studio było odgrodzone od świata zewnętrznego. Do muzeum nikt z wyjątkiem Alistaira, Eddiego, jego wspólnika i dyrektora programowego nie powinien był mieć dostępu. Madison wzdrygnęła się. Nie wyglądało to dobrze dla Eddiego Ar-chera i bez wątpienia dla jego syna. ,Wiesz na pewno, że kostiumy i efekty specjalne do Sama Stonea i dziwacznego przypadku Muzeum Egipskiego robiono właśnie tam, gdzie teraz pracujesz" - powiedział Bogie. „Wtedy studio prowadziła firma Claymore Illusions". - Wiem - potwierdziła Madison. - Właśnie dlatego wynajęcie studia do przygotowania nowej wersji filmu wydawało się doskonałym rozwiązaniem. Eddie Archer lubi to miejsce między innymi dlatego, że właśnie tam powstały dekoracje, kostiumy i efekty do czarnych filmów. „Eddie robi wrażenie utalentowanego człowieka, odnoszącego się ze szczerym szacunkiem dla przeszłości" - pochwalił nie pierwszy raz Bogie. Madison cicho krzyknęła, bo coś nagle wskoczyło na kanapę. Po chwili roześmiała się, zmieszana swoim zachowaniem. Ichabod zdawał się wiedzieć, że jest zestresowana i potrzebuje trochę ciepła. Miauknął i się do niej przytulił. „Spokojnie, wszystko będzie dobrze" - odezwał się Bogie. „Nie strasz mnie tylko dlatego, że się denerwujesz". Madison zdobyła się na wymuszony uśmiech, mimo że ogarnęło ją złe przeczucie. Sean Cameron przyleciał do Los Angeles po południu, gdy słoneczne światło zdawało się rozpraszać niczym spadające krople, które wystrzeliły z fontanny Na ulicach jak zwykle panował ścisk. W Mieście Blichtru niemal w każdej kawiarni

można było stać się świadkiem ubijania milionowych interesów w branży filmowej, z drugiej jednak strony, to właśnie tutaj Sean się dowiedział, że często o wizerunek najbardziej dbają drugoligowcy, natomiast magnaci tego przemysłu wyglądają tak, że mogliby uchodzić za swoich ogrodników. To właśnie był przypadek Eddiego Archera. Sean pracował u niego przez pięć ważnych dla swojej kariery lat. Ten geniusz od efektów specjalnych nadal nie uznawał komputerowego generowania obrazów, czyli CGI. Uważał, że należy zacząć od realnego pierwowzoru, aby stworzyć coś, co ma wyglądać prawdziwie. Dzięki Archerowi Sean zdobył rozległą wiedzę o złudzeniach optycznych i komputerowo generowanej magii, przyswoił sobie rozliczne umiejętności, nauczył się tworzyć kostiumy i dodatki, konstruować monstra. Bez wątpienia Archer cenił swoje zarobki, imponowała mu również możliwość współdziałania z uznanymi, sławnymi filmowcami o ugruntowanej pozycji w branży. Przede wszystkim jednak pozostał artystą w swoim fachu, co więcej, chętnie dzielił się wiedzą i entuzjazmem z obiecującymi młodymi ludźmi, którzy byli zachwyceni, mogąc dla niego pracować. Sean odebrał alarmujący telefon od Archera godzinę wcześniej, zanim zadzwonił do niego Logan Raintree, dowódca ich grupy, zwanej Ekipą Łowców, aby poinformować, że zostali oficjalnie przydzieleni do tej sprawy. Sean nie zdążył powiedzieć Loganowi, że właśnie wybiera się do Los Angeles, ponieważ dawny szef poprosił go, by przyleciał pierwszym możliwym samolotem i rozejrzał się w sytuacji. Sean pomyślał, że prawdopodobnie Archer wykorzystał znajomość z kimś wpływowym. - Pamiętaj, jeśli coś jest niemożliwe, to znaczy, że jest niemożliwe - powiedział Logan. - Wiem, że ten człowiek jest twoim przyjacielem i mentorem, i dlatego nie chcesz, by jego syn okazał się mordercą. Nasza praca polega jednak nie na ukrywaniu faktów i wspomaganiu tworzenia kreatywnych