lea17

  • Dokumenty501
  • Odsłony57 180
  • Obserwuję40
  • Rozmiar dokumentów1.5 GB
  • Ilość pobrań35 025

batohwieden

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :14.0 MB
Rozszerzenie:pdf

batohwieden.pdf

lea17 EBooki
Użytkownik lea17 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (1)

Gość • 2 lata temu



д

Transkrypt ( 25 z dostępnych 117 stron)

2 Batoh 1652 — Wiedeń 1683 Od kompromitacji do wiktorii

3 Autor: Marek Groszkowski Redakcja: Michał Przeperski Korekta: Maria Buczkowska Skład i łamanie: Tomasz Kiełkowski Projekt okładki: Tomasz Kiełkowski ISBN: 978-83-934630-7-7 All rights reserved. Copyright © 2014 by PROMOHISTORIA Michał Świgoń Warszawa 2014 e-mail: redakcja@histmag.org www: http://histmag.org Wydanie elektroniczne. Jeśli zdobyłeś ten egzemplarz z naruszeniem praw autorskich, zachęcamy: kup oryginalny e-book i wesprzyj jego twórców.

4 Spis treści Przedmowa Rzeź armii koronnej. Bitwa pod Batohem 1652 roku „Zawarto więc niesławny układ…”. Kampania żwaniecka 1653 roku Ostatnia wyprawa Rzeczypospolitej na Moskwę. Kampania zadnieprzańska 1663–1664 Podział metodą „o nas bez nas”. Rozejm w Andruszowie 30 stycznia 1667 roku Pierwszy wielki sukces Sobieskiego. Kampania podhajecka 1667 roku Wyprawa Sobieskiego na czambuły tatarskie w 1672 roku Największe zwycięstwo w historii Polski. Bitwa pod Chocimiem 11 listopada 1673 roku Bitwa pod Wiedniem 12 września 1683 roku Kampania węgierska wojsk litewskich w latach 1683-1684 Od widma klęski do wielkiego zwycięstwa. Bitwa pod Parkanami 7–9 października 1683 roku Bibliografia 5 7 14 25 36 46 57 67 79 91 101 113

5 Przedmowa Były czasy, gdy polska sztuka wojskowa budziła postrach wszyst- kich wrogów. Rzeczypospolita była potężna, a jej armie nie tylko chroniły granic państwa, ale prowadziły wojny na terenie prze- ciwnika. Husaria była wtedy prawdopodobnie najlepszą formacją kawaleryjską świata, a polscy wodzowie potrafili gromić wielo- krotnie liczniejsze oddziały wroga. Tak było jeszcze w XVII wie- ku. W ostatnim stuleciu potęgi I Rzeczypospolitej. W drugiej połowie XVII wieku Rzeczypospolitej nie oszczę- dzono wojen. Jej żołnierze stawali przeciwko Kozakom, Tatarom, Szwedom, Rosjanom czy Turkom. Wszyscy słyszeli o walkach pod Jasną Górą w czasie potopu szwedzkiego czy też o bitwie pod Wiedniem. Dziś przyszedł czas na przypomnienie tych bojów i kampanii, które były ważne, choć popadły w zapomnienie. Swoje rozważania rozpocząłem od bitwy pod Batohem w 1652 roku. Była to jedna z największych klęsk w historii pol- skiej wojskowości. Jej kontynuację stanowiła analizowana przeze mnie dalej kampania żwaniecka. Mało znanym epizodem w dzie- jach polskiej wojskowości była również kampania zadnieprzań- ska, toczona w latach 1663–1664 – ostatnia tak wielka ofensywa Rzeczypospolitej. Skutkiem tych działań wojennych okazał się ro- zejm w Andruszowie podpisany z Rosjanami w 1667 roku. Zmie- nił on zasadniczo układ sił w Europie Środkowo-Wschodniej. W konsekwencji już kilka miesięcy później doszło do kampanii podhajeckiej, która zakończyła się pierwszym wielkim sukcesem późniejszego króla Rzeczypospolitej Jana Sobieskiego. Kolejnymi powodzeniami były wyprawy na czambuły tatarskie w 1672 roku i bitwa pod Chocimiem (rok 1673). Ostatnie teksty dotyczą kampa- nii lat 1683–1684. Gdy wojska koronne walczyły pod Wiedniem, armia litewska dopiero co zbierała się w pole, by na rozkaz Jana III Sobieskiego iść na Węgry, o czym opowiada kolejny artykuł.

6 Tymczasem wojska koronne po bitwie pod Wiedniem stoczyły też mniej znaną batalię pod Parkanami, którą omawia ostatni tekst. Była to jedyna porażka Jana Sobieskiego w otwartym polu. Zapraszam do wspominania dni chwały polskiego oręża. Czas przypomnieć wielkie dokonania naszych przodków.

7 Rzeź armii koronnej. Bitwa pod Batohem 1652 roku Wydawało się, że po zwycięstwie nad Kozakami i Tatarami pod Beresteczkiem w 1651 roku Ukraina zazna nieco spoko- ju. Tak się jednak nie stało. Po niecałym roku, w czerwcu 1652 roku doszło do kolejnego starcia pomiędzy Rzecząpo- spolitą a sprzymierzeńcami. Jak się później okazało, trwale zmieniło ono sytuację polityczną w regionie Ukrainy. Do- szło wtedy do rzezi armii koronnej… Po zwycięskiej bitwie pod Beresteczkiem pospolite ruszenie za- częło wracać do domów. Wraz z  nim do Warszawy powrócił też król, a armia koronna, licząca 20 tysięcy żołnierzy, wyruszyła w głąb Ukrainy. Miała spacyfikować ten region, ale jej morale sta- ło się nienajlepsze. Żołnierze musieli maszerować przez opuszczo- ne tereny, gdzie trudno było zdobyć żywność. Sytuację tylko nieznacznie polepszyło połączenie się z oddziała- mi litewskimi. W tym czasie hetman kozacki Bohdan Chmielnicki zaczął gromadzić wokół siebie nowe siły wojskowe. W obozie pod Białą Cer- kwią miał do dyspozycji ok. 60 tysię- cy Kozaków, których wspomagało 10 tysięcy Tatarów. Oba nieprzyjacielskie wojska spotkały się pod obozem sprzymie- rzonych. Dnia 23 września 1651 roku doszło do bitwy, w której wojska litewskie, pod dowództwem Ja- nusza Radziwiłła, odniosły sukces i spędziły całą armię kozacko-ta- tarską z pola. Hetmani koronni odmówili jednak udziału w sztur- Bohdan Chmielnicki

8 mie na tabor. Głównodowodzący oddziałami polskimi Mikołaj Potocki był za pokojowym rozwiązaniem konfliktu. W rezultacie doszło do rokowań i podpisania 28 września ugody w Białej Cer- kwi. Zmniejszała ona limit Kozaków rejestrowych do 20 tysię- cy i pozwalała im przebywać tylko w województwie kijowskim, z wyjątkiem dóbr szlacheckich. Była więc, mimo niewykorzysta- nej szansy na definitywne rozwiązanie konfliktu, niewątpliwie ko- rzystna dla Rzeczypospolitej. Dla Bohdana Chmielnickiego porozumienie to oznaczało natomiast przekreślenie koncepcji księstwa ruskiego w  ramach Rzeczypospolitej. By zrealizować swe plany, musiał szukać inne- go rozwiązania. Zdawał sobie sprawę, że w aktualnym układzie politycznym szansa na niezależną Ukrainę jest bardzo nikła. Ma- newry pomiędzy Moskwą, Rzecząpospolitą, Turcją a Chanatem Krymskim nie przynosiły większych rezultatów. Wobec tego w 1652  roku hetman kozacki postanowił zmienić układ politycz- ny w tym regionie i wyegzekwować obietnicę hospodara mołdaw- skiego Bazylego Lupu z 1650 roku. Pod presją zgodził się on wtedy wydać swoją córkę Rozandę za mąż za syna Chmielnickiego, Ti- mofieja. Zyskanie realnych wpływów w Mołdawii w zasadniczy sposób mogło zmienić znaczenie wojska zaporoskiego. Chmielnicki starannie przygotował wyprawę do tego regio- nu. Przede wszystkim obsadził swoimi oddziałami województwo czernihowskie. W ten sposób zabezpieczał się przed ewentualnym atakiem wojsk litewskich. Następnie uzyskał wsparcie Tatarów. Po stronie polskiej planom Chmielnickiego zamierzał przeciwstawić się hetman polny koronny Marcin Kalinowski. Według pamięt- nikarza Mikołaja Jemiołowskiego, ten ostatni sam był zaintereso- wany córką hospodara. Mógł on działać niezależnie, gdyż hetman wielki Mikołaj Potocki zmarł w listopadzie 1651 roku, a król Jan Kazimierz nie mianował nikogo nowego na to stanowisko. Od- niesienie zwycięstwa nad Kozakami zwiększyłoby szansę hetmana polnego na buławę wielką.

9 Pierwszy sejm 1652 roku został zerwany, a ugoda podpisana pod Białą Cerkwią nie została ratyfikowana. Oliwy do ognia do- dawały także liczne nadużycia stacjonujących na Ukrainie wojsk koronnych. Chmielnicki świetnie zdawał sobie sprawę, że gdy wy- ruszy na Mołdawię, wojna z Rzecząpospolitą będzie nieunikniona. Obie strony rozpoczęły przygotowania do konfliktu. Tuż przed bitwą i pierwszy dzień starcia Kalinowski na miejsce koncentracji wojsk koronnych wybrał uro- czysko Batoh, leżące w jego dobrach nad rzeką Boh. Było ono usy- tuowane na południe od Bracławia, pomiędzy Ładyżynem a Cze- twertynówką, na szlaku mohylowskim prowadzącym z Czehrynia do Mołdawii. Hetman polny w ten sposób tracił nie tylko walor zaskoczenia, ale, zdradzając miejsce koncentracji, oddawał inicja- tywę w ręce przeciwnika. Co więcej, przestrzeń wybrana na obóz była zbyt obszerna. Według relacji, mogło w nim się pomieścić nawet 100 tysięcy żołnierzy. Tymczasem skoncentrowana pod Batohem armia koronna liczyła ich zaledwie 10 tysięcy (4 tysiące piechoty, tysiąc dragonii, 5 tysięcy jazdy). Co gorsza, była bardzo zdemoralizowana, do czego przyczyniały się zarówno problemy z aprowizacją, jak i nieuchwalenie przez zerwany sejm wypłaty za- ległego żołdu. Tymczasem 27 maja armia kozacko-tatarska wyruszyła z Ta- rasówki, odległej od Batohu o  około 230 kilometrów. Liczyła 17  tysięcy Kozaków (piechota) i 7 tysięcy Tatarów (jazda) – miała więc ponad dwukrotną przewagę liczebną nad wojskiem koron- nym. Dowodził nią Bohdan Chmielnicki. Tatarzy wykonywali głównie działania rozpoznawcze i z Kozakami połączyli się trwale dopiero drugiego dnia bitwy pod Batohem – 2 czerwca. 31 maja Kalinowski otrzymał od hetmana kozackiego list utrzymany w zuchwałym tonie, w którym ten ostatni radził „być

10 ostrożnym”. Polski dowódca, prawdopodobnie ze względu na oso- bistą wrogość do Chmielnickiego, zlekceważył tę przestrogę. Nie wysłał żadnego zagonu rozpoznawczego. A gdyby to zrobił, do- wiedziałby się, że koncentracja armii kozacko-tatarskiej nie jest jeszcze zakończona i dopiero szykuje się ona do przeprawy przez Boh. Gdyby wojska koronne zaatakowały ją tego dnia, to następu- jące później starcie musiałoby się zakończyć ich zwycięstwem. Tak się jednak nie stało. Do bitwy doszło dopiero 1 czerwca. Obóz polski został wówczas zaatakowany przez ordę tatarską. Walki trwały cały dzień i  zakończyły się sukcesem wojsk koronnych. Ich rezultat nie mógł być jednak inny, gdyż Polacy mieli przewagę liczebną, a poza tym dysponowali jako takimi fortyfikacjami. Celem ataku na polski obóz nie było jednak odniesienie ostatecznego sukcesu. Chmielnicki chciał w ten sposób jedynie odwrócić uwagę Kali- nowskiego od Bohu, przez który cały czas przeprawiali się Kozacy. Wieczorem hetman polny zwołał naradę. Nastroje podczas niej panujące nie były zbyt optymistyczne. Zdawano już sobie sprawę z wielkości sił kozacko-tatarskich, choć nie znano ich dokładnej lo- kalizacji. Jeden z najbardziej doświadczonych żołnierzy, Zygmunt Przyjemski, zgłosił wtedy propozycję wycofania jazdy. Piechota miałaby pozostać w obozie i podjąć próbę obrony, czekając na od- siecz. Pomysł ten został jednak odrzucony przez Kalinowskiego. Prawdopodobnie z powodu osobistej niechęci do Przyjemskiego, powziął on brzemienną w  skutki decyzję kontynuowania walki i próby obrony obozu całością rozporządzanych sił. To posunięcie wzbudziło olbrzymie niezadowolenie wśród żołnierzy, co miało ujawnić się później.

11 Drugi dzień bitwy 2 czerwca rozpoczął się przedpołudniowym, kolejnym atakiem Tatarów, który został odparty. Część oddziałów nie widziała jed- nak w dalszych walkach możliwości powodzenia i zbuntowała się. Ta grupa zdecydowała się uciec z obozu. Zamierzała wykorzystać sukces odniesiony we wcześniejszych starciach, aby swobodnie wyjść zza obrębu okopów. Na wieść o tym hetman podjął jedną z najtragiczniejszych decyzji. Rozkazał wiernej sobie piechocie cu- dzoziemskiego autoramentu strzelać do buntowników. Trudno powiedzieć, dlacze- go Kalinowski zachował się tak, a nie inaczej. Prawdopo- dobnie kierowała nim duma, nakazująca zmusić do posłu- szeństwa wszystkie oddziały. Koszta prestiżowe były tu nie bez znaczenia. Odejście części wojska z  pewnością zostałoby odebrane jako słabość Kalinowskiego. To z  kolei zmniejszyłoby jego szansę na buławę wielką. W tym momencie na okopy uderzyły połączone siły kozacko -tatarskie. To posunięcie zaskoczyło Polaków, którzy w ogóle nie byli wówczas przygotowani do zorganizowanej obrony. Buntow- nicy, znajdujący się na przedpolu obozu, rzucili się do ucieczki. Boh, który stanowił swoistą „drogę do ocalenia”, udało się prze- kroczyć zaledwie kilkuset żołnierzom. Wojsko koronne próbowało podjąć walkę w  okopach. Od wschodu, gdzie znajdowały się błonia, uderzyli Tatarzy, a od po- krytej lasem strony zachodniej – Kozacy. Z niewyjaśnionych przy- Moneta ukraińska wybita z okazji 350. rocznicy bitwy pod Batohem

12 czyn w obozie wybuchł jednak pożar, który jeszcze bardziej po- gorszył sytuację oddziałów polskich. Piechota cudzoziemskiego autoramentu, broniąca terenu od strony lasu, straciła możliwość ucieczki. Od przodu miała nieprzyjaciela, a  od tyłu zagrażał jej ogień. Pozbawiona została również kontaktu z resztą obozu, gdzie rozpętała się panika. Decydującym ciosem był kolejny atak kozac- ki – swoista „poprawka” po poprzednich starciach. Bitwa zmieniła swój charakter. Rozpoczął się ciąg indywidualnych pojedynków, trwający aż do zmroku. Rzeź jeńców i podsumowanie starcia Wraz z  nastaniem wieczora pole walki wyglądało potwornie. Obóz polski i jego okolice zalegały stosy trupów. Niepogrzebane nagie ciała (pozbawione odzieży przez Tatarów) stały się pokar- mem dla zwierząt. Ale tych, którzy przeżyli bitwę i nie uciekli, czekał los jeszcze okrutniejszy. Większość jeńców polskich została Rzeź jeńców polskich pod Batohem

13 w bestialski sposób wy- mordowana. Sprawa ta do dzisiaj nie została wy- jaśniona. Trudno jedno- znacznie ustalić motywy i sprawców. Kozacy czy Tatarzy? Być może do- puścili się tego zarówno jedni, jak i drudzy. Autor monografii poświęco- nej bitwie pod Batohem, Wojciech Jacek Długo- łęcki, wskazuje bardziej na tych pierwszych. Starcie pod Ba- tohem zakończyło się pogromem armii koron- nej. W trakcie walk i późniejszej rzezi jeńców strona polska straciła co najmniej 8,5 tysiąca wyborowych żołnierzy. Zginęła duża część kadry oficerskiej wyższego i średniego szczebla. Śmierć ponieśli między innymi ludzie mający bezcenne doświadczenia z  wojny trzydziestoletniej tacy jak wspomniany Zygmunt Przyjemski czy brat późniejszego króla Jana Sobieskiego, Marek Sobieski. Nie ominęła ona też głównego winowajcy tej tragedii, hetmana po- lnego Marcina Kalinowskiego. To jego fatalne dowodzenie było główną przyczyną klęski. Jego cel strategiczny – nie dopuszczenie armii kozacko-tatarskiej do Mołdawii – nie został osiągnięty. Rze- czypospolita znalazła się w stanie wojny. Pozbawiona większości swoich sił, mogła się spodziewać frontalnego ataku kozacko-ta- tarskiego. Tylko chęci Chmielnickiego do szybkiego załatwienia spraw w Mołdawii może zawdzięczać to, że do tego nie doszło. Bitwa pod Batohem trwale przekreśliła szanse porozumienia z Kozakami. Była to jedna z największych klęsk polskiej wojsko- wości w całych jej dziejach. Marek Sobieski

14 „Zawarto więc niesławny układ…”. Kampania żwaniecka 1653 roku Wydawało się, że pokój podpisany 28 września 1651 roku pod Białą Cerkwią zapewni uspokojenie Kozaków i porzą- dek na Ukrainie na dłuższy czas. Tak się jednak nie stało. Zawarta 360 lat temu ugoda żwaniecka oznaczała całkowi- te zaprzepaszczenie sukcesu spod Beresteczka. Co ciekawe, akt ten nie wynikał z przegranej kampanii, ani tym bar- dziej bitwy. Przypomnijmy, że od 1648 roku na Ukrainie trwało powstanie kozackie, na którego czele stał Bohdan Chmielnicki, wspierany przez chana tatarskiego Islama Gireja III. Po klęsce pod Berestecz- kiem (28 czerwca–10 lipca 1651 roku) i ugodzie pod Białą Cerkwią hetman kozacki zdał sobie jednak sprawę, że w panującym wtedy układzie politycznym szansa na niezależną Ukrainę jest bardzo ni- kła. Manewry pomiędzy Rzecząpospolitą, Moskwą, Turcją i Ta- tarami nie przynosiły poważniej- szych rezultatów. Największymi zwycięzcami (w myśl zasady „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzy- sta”) byli zawsze ci ostatni. Chmielnicki pamiętał o obiet- nicy, złożonej mu w 1650 roku przez sojusznika Rzeczypospolitej, hospodara mołdawskiego Bazyle- go Lupula, który pod presją zade- klarował się wydać za mąż swoją córkę Rozandę za syna Chmielnic- kiego – Timofieja. Hetman kozac- ki postanowił więc w 1652 roku Bazyli Lupul

15 wyegzekwować to postanowienie. Zyskanie przez niego realnych wpływów w Mołdawii mogło zasadniczo zmienić układ politycz- ny w tym regionie. Chmielnicki uzyskał dla swojego przedsięwzięcia wsparcie Tatarów. Po stronie polskiej starał się temu przeciwstawić hetman polny koronny Marcin Kalinowski. Zebrane przez niego oddzia- ły poniosły jednak pod Batohem (1–2 lipca 1652 roku) całkowitą klęskę. Kozacy i Tatarzy zamordowali wtedy ok. 50% zawodowych żołnierzy armii koronnej, a hetman kozacki już bez przeszkód udał się do Mołdawii i doprowadził do planowanego małżeństwa. Reakcja Siedmiogrodu, Wołoszczyzny i Rzeczypospolitej Wspomniane powyżej posunięcie wywołało obawy władców Sied- miogrodu (Jerzego Rakoczego) i Wołoszczyzny (Macieja Basaraby). Uknuli oni spisek, który miał na celu pozbawienie Lupula tronu. In- tryga zakończyła się powodzeniem i w kwietniu 1653 roku nowym władcą Mołdawii został Stefan Gheorghe. W odpowiedzi 20-ty- sięczna armia kozacka przywró- ciła Lupula i jego zięcia Timofieja na tron mołdawski. Jednym z do- wódców korpusu interwencyj- nego był znany z  Ogniem i mie- czem  pułkownik Iwan Bohun. 27 maja w bitwie pod Fintą wojska siedmiogrodzko-woło- skie pokonały jednak Kozaków, a ich niedobitki schroniły się w Suczawie, gdzie zostały oblężo- ne przez przeciwników.Stefan Gheorghe

16 Interwencje Kozaków w Mołdawii nie mogły podobać się Rzeczypospolitej. Król Jan Kazimierz słusznie obawiał się wzro- stu potęgi Chmielnickiego i zmiany układu sił w tym regionie. Na przełomie lutego i marca 1653 roku na Ukrainę został wysłany oboźny koronny Stefan Czarniecki, który, według różnych sza- cunków, miał pod swoją komendą od 8 do 20 tysięcy żołnierzy. Po początkowych niewielkich sukcesach ekspedycja ta zakończyła się jednak niepowodzeniem. Jej skutkiem było przesunięcie linii demarkacyjnej między Rzecząpospolitą a Kozaczyzną i wycofanie się polskich placówek wojskowych o kilkadziesiąt kilometrów na zachód. W takiej sytuacji 24 marca w Brześciu rozpoczęły się obrady kolejnego sejmu. Na mocy jego postanowień uchwalono utwo- rzenie 50-tysięcznej armii w Koronie i 15-tysięcznej na Litwie. Zdawano sobie przy tym sprawę, że ze względu na stan finansowy państwa, wystawienie tak dużej ilości żołnierzy jest niemożliwe; formalnie pozostano jednak przy tej liczbie ze względów propa- gandowych. W trakcie obrad wysłannicy księcia siedmiogrodz- kiego proponowali zawarcie natychmiastowego sojuszu skiero- wanego przeciwko Chmielnickiemu. Mniej więcej w tym samym czasie, na krótko przywrócony na tron Mołdawski Bazyli Lupul proponował, za pośrednictwem kanclerza Stefana Korycińskiego, porozumienie z Rzecząpospolitą i pośrednictwo w rokowaniach z Chmielnickim. Na sejmie brzeskim nie zapadły jeszcze wiążą- ce decyzje, co do kierunku przyszłych działań. Zjawiło się na nim bardzo mało senatorów, a większość szlacheckich deputatów skła- niała się raczej do kontynuowania sojuszu z hospodarem mołdaw- skim, gdyż, nie będąc pod presją Chmielnickiego, przejawiał on przyjaźń w stosunku do Rzeczypospolitej. Ostatecznie jednak realizm polityczny zwyciężył i w trakcie posiedzenia rady senatu w maju 1653 roku zdecydowano się przy- jąć propozycję Siedmiogrodu i Wołoszczyzny. Układające się stro- ny zagwarantowały sobie wzajemną pomoc w walkach z Kozaka-

17 mi i Tatarami. Rezultatem tych postanowień miała być kampania wojenna podjęta przez Rzecząpospolitą. Problemy z wojskiem Zgromadzona w czerwcu 1653 roku pod Glinianami koło Lwowa armia koronna liczyła ok. 38 tysięcy żołnierzy. Była ona jednak, ze względu na zaległości w wypłacie żołdu, „aktualnie największym zagrożeniem Rzeczypospolitej” (jak określił to autor biografii Chmielnickiego Janusz Kaczmarczyk). Stojący na jej czele hetman polny Stanisław „Rewera” Potocki w swoich listach alarmował króla o powadze sytuacji. Mogło ją tylko uratować natychmiasto- we wypłacenie zaległego żołdu, którego termin ostatecznego wy- dania przypadał 16 czerwca. Tego dnia rozpoczęła też pracę ko- misja wyznaczona na sejmie do czuwania nad opłaceniem wojska. Należało mu się dokład- nie 6 107 622 złote, tym- czasem posłowie przy- wieźli ze sobą zaledwie 2  miliony. W skarbie Rzeczypospolitej, poza ową sumą, nie było ani grosza. Konsekwencje tego stanu rzeczy nie ka- zały długo na siebie cze- kać. W obozie dochodzi- ło do regularnych bitew pomiędzy piechotą pol- ską a niemiecką, a konfe- deracja wojskowa wisiała w powietrzu. Stanisław Rewera Potocki

18 Tymczasem pod Zbarażem, a więc o zaledwie ok. 150 kilome- trów dalej, stał Bohdan Chmielnicki wraz z 35 tysiącami żołnierzy. Gdyby uderzył na obóz wojsk koronnych, to odniósłby bardzo ła- twe zwycięstwo i Rzeczypospolita musiałaby się martwić o własną niepodległość. Jednak hetman kozacki wolał wtedy czekać na wie- ści spod Suczawy i przybycie Tatarów. Znając powagę sytuacji, koła rządzące Rzecząpospolitą zde- cydowały się przekupić delegatów wyznaczonych przez poszcze- gólne jednostki na komisję lwowską. Zastosowane środki okazały się skuteczne. Termin wypłaty zaległego żołdu został przesunię- ty na 15 września, a po jego upływie (w wypadku niewypłacenia tych pieniędzy) dobra królewskie i hetmańskie miały stać się łupem żołnierzy. Jan Kazimierz zdecy- dował się również zwołać pospo- lite ruszenie. Ostatnie – trzecie – wici ogłoszono 11 lipca. Na skutek dezercji liczba ar- mii koronnej znacznie stopniała. W liście do jednego z biskupów król skarżył się 24 sierpnia, że „z trzydziestu kilku tysięcy woj- ska, któreśmy pod Gliniany przy- jechawszy zastali, (…) ledwo już 16 000 wszystkich do boju ludzi się znajduje”. Potwierdza to też znajdująca się w Bibliotece Czartoryskich relacja niejakiego Janic- kiego do „pewnego” księcia. Poza tym wojsko było źle uzbrojone: według jednego źródła, na kilka tysięcy ludzi przypadało niecałe dwieście par pistoletów. Wobec trudności aprowizacyjnych zde- cydowano się przenieść obóz bardziej na wschód. Dnia 21 sierpnia oddziały koronne wyruszyły spod Glinian. Jan Kazimierz Waza

19 Sytuacja pod Suczawą Tymczasem wojska siedmiogrodzko-wołoskie stały pod dosyć do- brze obwarowaną Suczawą, w której broniło się zaledwie kilkuset ludzi. Atakujących było prawdopodobnie ok. 7–8 tysięcy; nie mieli oni jednak żadnych ciężkich dział. Broniący twierdzy Kozacy mieli natomiastponad20armat,aponadtodysponowalisporymizapasa- mi prochu i żywności. Działania oblegających ograniczały się więc raczej do blokady zamku niż do bezpośredniego oblężenia. Obroń- cy zyskali zatem czas na budowę umocnień w pobliżu Suczawy. Chmielnicki na początku sierpnia wysłał na odsiecz kilka tysięcy żołnierzy, których bezpośrednim wodzem był Timofiej. Wobec niemożności rozbicia blokujących wojsk, Kozacy zdecydowali przebić się do twier- dzy. W tym samym czasie dotarło też pod nią ok. 4 tysięcy żoł- nierzy polskich pod wodzą kapitana Jana Kondradzkiego. Zo- stali oni wysłani w lip- cu z obozu pod Glinia- nami przez króla Jana Kazimierza. Ta część oddziałów Rzeczypo- spolitej była dosyć do- brze zaopatrzona i nie poddała się panujące- mu w armii koronnej defetyzmowi. Sojusznicze woj- ska, natychmiast po połączeniu się, rozpo-Timofiej Chmielnicki

20 częły zdecydowanie bardziej ofensywne działania. Na wspólnego ich dowódcę wybrano Kondradzkiego. 21 sierpnia (a więc tego sa- mego dnia, kiedy reszta armii koronnej wyruszyła spod Glinian) miał miejsce pierwszy wspólny szturm sprzymierzonych. Zakoń- czył się jednak niepowodzeniem. W kolejnych dniach walki pod Suczawą również nie przynosiły rozstrzygnięcia. Obydwie strony czekały na pomoc z zewnątrz. W przypadku wojsk sprzymierzo- nych była to armia koronna, Kozacy zaś liczyli na odsiecz ze strony Chmielnickiego i Tatarów. Najzacieklejsze starcia miały miejsce między 10 a 12 września, kiedy to oblegający – nieskutecznie – próbowali wyrwać się z okrą- żenia. Warto tutaj zaznaczyć, że w Suczawie oprócz Timofie- ja znajdowała się również wspomniana powyżej córka Bazylego Lupula, Rozanda. Podnosiło to niewątpliwie znaczenie starcia. W trakcie jednego ze szturmów, 15 września, syn Chmielnickiego poniósł śmierć. Morale w wojsku kozackim po tym wydarzeniu szybko zostało odbudowane, zaczęły się jednak kłopoty aprowi- zacyjne. Oblężeni zaczynali już zjadać własne konie, w związku z czym poddali się 9 października. Na mocy zawartego układu po- konani uzyskali prawo odejścia „z bronią w ręku”, w zamian zażą- dano od nich zaprzysiężenia, że będą wiernymi poddanymi króla i Rzeczypospolitej i że utrzymają pokojowe stosunki z władcami księstw naddunajskich , a samemu hospodarowi nie udzielą już więcej pomocy. W trakcie odwrotu na Ukrainę mieli utrzymać porządek i wstrzymać się od rabunków. Jak zostało wspomniane wyżej, mogli też zabrać własną broń – za wyjątkiem dział, które przejęli sprzymierzeni. Opuszczające Suczawę zgrupowanie stanowiło znaczną siłę militarną. Obiecało ono wprawdzie wierność Polakom, jednakże zobowiązania tego nie miało zamiaru dotrzymać.

21 Marsz armii koronnej i działanie Chmielnickiego Zostawiliśmy wojsko polskie w chwili, kiedy 21 sierpnia wymasze- rowywało spod Glinian. Jego dowództwo nie miało jednak jasno sprecyzowanej koncepcji, dokąd należy się dalej udać. Ostatecznie zdecydowano skierować armię w kierunku Halicza, a więc zupeł- nie nie tam, gdzie znajdował się nieprzyjaciel. Król w liście do jed- nego z biskupów uzasadniał tę decyzję tym, że oddziały są zupełnie nieprzygotowane do walnej bitwy bądź obrony w ufortyfikowa- nym obozie. Oficjalnie ogłoszono, że chciano przez to nakarmić wojsko w żyźniejszym kraju. Dla kampanii było to posunięcie brzemienne w skutki, gdyż oznaczało podjęcie działań defensyw- nych. Armia koronna znalazła się u celu 30 sierpnia, a odpoczywa- ła tam do 7  września. W tym czasie wzmocniły ją nowe oddziały pospolitego ruszenia. Zdecydowano się na przeprawę wojska pod Kamieniec Podolski, gdzie miano osłaniać Suczawę. 3 września do Mołdawii został wysłany, w celu wzmocnienia oddziałów Kon- dradzkiego, płk Henryk Denhoff wraz z grupą kilkuset dragonów i kilkoma armatami. Cztery dni później reszta armii koronnej wznowiła marsz i 18 września znalazła się pod Kamieńcem Podol- skim przy granicy z Mołdawią i imperium osmańskim. Na miejsce postoju wybrano okopy usypane w 1633 roku przez Stanisława Koniecpolskiego podczas wojny z Abazy paszą. Deszczowa pogoda sprawiła, że warunki obozowe były bar- dzo złe. Plagą była czerwonka, która powodowała wśród żołnierzy wysoką śmiertelność. Wówczas przybył też do obozu Jerzy Lu- bomirski, który podczas narad wojennych kilkukrotnie ścierał się słownie z królem. Były to początki olbrzymiego konfliktu pomię- dzy nimi, który później przerodził się w wojnę domową. W tym samym czasie Chmielnicki również nie prowadził aktywnych działań, cały czas czekając na nadejście Tatarów wraz z chanem Islamem Girejem III. Miał on wtedy pod swoją kontrolą niecałe 30 tysięcy ludzi. Na wieść o tym, 24 września w polskim

22 obozie zdecydowano się wreszcie na podjęcie przeciwko niemu bardziej aktywnych działań – oddziały koronne miały udać się na Ukrainę w kierunku Białej Cerkwi, gdzie było można odciągnąć od Chmielnickiego chłopstwo – coraz bardziej krytycznie nasta- wione do Kozaków – i przywrócić tam władzę Rzeczypospolitej. 30 września armia wyruszyła w drogę, docierając pod Zieleniec. Tam, 4 października otrzymano wiadomość o rychłym wkrocze- niu na teren działań ordy tatarskiej. Tego samego dnia została podjęta więc decyzja o odwrocie pod znajdujący się koło Kamień- ca Żwaniec. Chciano „w żyznym kraju” założyć obóz, z którego będzie można osłaniać oblężenie Suczawy i oczekiwać na posiłki z głębi kraju. Po przybyciu na miejsce przystąpiono do budowy fortyfikacji. Prace te przeciągnęły się do początku listopada. Tatarzy natomiast w październiku rzeczywiście połączyli się z Kozakami. Do ich obo- zu przybyły też oddziały, które opuściły Suczawę. Celem chana nie była jednak walka z Rzecząpospolitą, a jedynie udzielenie pomo- cy Chmielnickiemu w jego walce o wpły- wy w Mołdawii. Po kapitulacji Suczawy przestał być możliwy do osiągnięcia. Kolej- nym dążeniem stało się więc doprowadze- nie do układu z Rze- cząpospolitą na wa- runkach zborowskich z 1649 roku, które były dla niej bardzo niekorzystne. W październiku do Żwańca przybyłyChan krymski Islam Girej III

23 posiłki siedmiogrodzko-mołdawsko-wołoskie w liczbie ok. 5 ty- sięcy żołnierzy. W sumie armia sprzymierzonych liczyła wtedy ok. 34 tysięcy ludzi, cały czas jednak topniała na skutek dezercji. Olbrzymim problemem były, mające miejsce już od listopada, ujemne temperatury. Na wojsko, które nie było przygotowane do takich warunków, oddziaływały one bardzo negatywnie. W tym samym czasie pod Żwańcem pojawiły się również zagony tatar- skie. Poważnym kłopotem stawały się zatem wyprawy w małych grupkach po drewno na opał, gdyż groziły dostaniem się „w jasyr”. Relacje źródłowe zgodnie podają, że mróz, choroby i głód prak- tycznie unicestwiły piechotę. W innych formacjach straty ludzkie były mniejsze, natomiast zastraszającą formę przybrał pomór koni. Tymczasem siły kozacko-tatarskie liczyły w sumie ok. 60 ty- sięcy żołnierzy, ale nie doszło do ich formalnego połączenia. Przez cały czas w okresie trwania kampanii utrzymywała się oddzielna komenda Chmielnickiego i chana nad poszczególnymi oddziałami. Pracowały one jednak razem. 18 listopada dotarły pod Husiatyń, skąd powoli posuwały się pod Żwaniec. Zagony tatarskie postę- powały pod obóz polski, rozbijając wychodzące z niego podjaz- dy. Największe zwycięstwo zostało odniesione 3 grudnia podczas potyczki pod Kudryńcami: zabito lub wzięto do niewoli ok. 400 polskich żołnierzy. W związku z coraz cięższą sytuacją materialną wojskowych rozpoczęto rokowania pokojowe, które zakończyły się 16 grudnia zawarciem porozumienia. Ustalono, że nie zostanie ono spisane i zaprzysiężone, a obie strony ograniczą się do deklaracji ustnych. W sprawach kozackich przywrócono warunki zborowskie i daw- ne przywileje kozackie; miał powstać na nowo 40-tysięczny rejestr. Na Ukrainie rządził hetman, a Kozacy podlegali tylko jego sądow- nictwu. Szlachta, która obejmowałaby urzędy w województwach ukrainnych, musiała być wyznania prawosławnego. Tatarom na- tomiast miała być wypłacona olbrzymia kontrybucja w wysokości 200 tysięcy talarów; mieli też otrzymywać coroczne upominki.

24 Podsumowanie Kampania żwaniecka jest jedną z czarniejszych plam w staropolskiej sztuce wojennej. Nie przegrywając w 1653 roku tak naprawdę żadnej większej bitwy, zaniedbując jednak względy logistyczne i prowadząc pasywne działania, bezpowrotnie zmarnowano owoce wielkiego zwy- cięstwa z 1651 roku nad połączony- mi siłami kozacko-tatarskimi pod Beresteczkiem. Na nic się zdał duży wysiłek finansowy i mobilizacyj- ny, poniesiony w tym okresie przez Rzecząpospolitą. Nic dziwnego więc, że żyjący wtedy ludzie nie pozostawiali na ugodzie żwanieckiej suchej nitki. Tak opisywał ją Albrycht Stanisław Radziwiłł: Zawarto więc niesławny układ odnawiając nieszczęsne pakty Zborowskie, przyrzeczono Tatarom zwykłe pienią- dze zatrzymane przez trzy lata, a żeby wróg nie pustoszył ojczyzny wyliczono na próżno 40 000 zł, bo do tego doszła swawola Tatarów, że zaledwie pół mili od Pińska zawracali i trzecią część dochodów ogniem zniszczyli. (…) 120 lat mi- nęło od czasu, kiedy Tatarzy byli w tych okolicach. Układ ten jednak nic nie dał Kozakom, gdyż miesiąc później na mocy ugody w Perejasławiu przeszli oni pod panowanie Rosji. Poza korzyściami finansowymi nic nie zyskali też na nim Tatarzy, gdyż w związku z najazdem rosyjskim przeszli na stronę polską. Albrycht Stanisław Radziwiłł

25 Ostatnia wyprawa Rzeczypospolitej na Moskwę. Kampania zadnieprzańska 1663–1664 Wydawało się, że pogrążona w rywalizacji pomiędzy związ- kami wojskowymi Rzeczypospolita nie podejmie już więk- szych działań przeciwko Moskwie. Zbuntowanych żoł- nierzy udało się jednak uspokoić i strona polsko-litewska przystąpiła do operacji, której najważniejszym celem było dotarcie na Kreml i podyktowanie tam warunków pokoju. Bez wątpienia, jeżeli chodzi o bitwy polowe, armia rosyjska ustępowała wojskom polsko-litewskim. Przed Rzecząpo- spolitą stanęła olbrzymia szansa. Wojna z  Rosjanami trwała od 1654 roku. W  wyniku podjętej przez nich ofensywy zajęta została większość Wielkiego Księstwa Litewskiego. Część jego terenów udało się odzyskać w 1660 roku. To samo dotyczyło też niektórych, zajętych wcześniej przez Rosjan i Kozaków, południowo-wschodnich obszarów Rzeczypospolitej. Nie odnosiło się to jednak do wszystkich ziem, które wcześniej wchodziły w skład państwa polsko-litewskiego. Poza granicami Rzeczypospolitej pozostały między innymi dawne Inflanty polskie wraz z Dyneburgiem, a także Smoleńszczyzna i Czernihowszczy- zna. Tereny te cały czas znajdowały się w rękach Rosjan.