Modlińska
Skład wersji elektronicznej na zlecenie
Domu Wydawniczego PWN: Michał Latusek
ISBN 978-83-7705-865-7 (ePub)
ISBN 978-83-7705-866-4 (Mobi)
Dziękujemy Dyrekcji Zakładu Cmentarzy
Komunalnych w Olsztynie za pomoc w realizacji
tego projektu.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejsza
publikacja ani jej żadna część nie może być
kopiowana, zwielokrotniana i rozpowszechniana
w jakikolwiek sposób bez pisemnej zgody
wydawcy. Wydawca niniejszej publikacji dołożył
wszelkich starań, aby jej treść była zgodna z
rzeczywistością, nie może jednak wziąć żadnej
odpowiedzialności za jakiekolwiek skutki wynikłe
z wykorzystania zawartych w niej materiałów i
informacji.
Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy
i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw,
jakie im przysługują. Jej zawartość możesz
udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub
osobiście znanym. Ale nie publikuj jej
w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie
zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje
to dzieło. A kopiując jej część, rób to jedynie
na użytek osobisty.
Szanujmy cudzą własność i prawo.
Więcej na www.legalnakultura.pl
Polska Izba Książki
SPIS TREŚCI
Wstęp
***
Rozdział I. Przed śmiercią
Rozdział II. Prawo po śmierci
Rozdział III. Sekcja
Rozdział IV. Bóg
Rozdział V. Balsamacja
Rozdział VI. Dusza
Rozdział VII. Arek
Rozdział VIII. Szkoła śmierci
Rozdział IX. Rozkład
Rozdział X. Nekropasja/tanatopasja
Rozdział XI. Kursantki
Rozdział XII. Agnieszka
Rozdział XIII. Wieprzowina
Rozdział XIV. Trupi jad
Rozdział XV. Trumna
Rozdział XVI. Otwarta trumna
Rozdział XVII. Kremacja
Rozdział XVIII. Tajemnica
Rozdział XIX. Dystans
Rozdział XX. Rodzina
Rozdział XXI. Drugi dom
Rozdział XXII. Kosmetyka pośmiertna
Rozdział XXIII. Dzieci
Rozdział XXIV. Zadania nie do
wykonania
Rozdział XXV. Chce się żyć
Zdjęcia
WSTĘP
Strach to słowo, które od razu
kojarzy się ze śmiercią. Uważamy,
że przychodzi ona tylko do innych,
że nas nie dotyczy i że to właśnie
nam uda się ją przechytrzyć. Piękna
dama lub okropny kościotrup z
kosą. Nie bierze łapówek i nie ma
litości. W stu procentach skuteczna.
Nam, jej ”klientom”, wydaje się, że
zawsze przychodzi za wcześnie,
jest niesprawiedliwa, okrutna.
Nie chcemy ani o niej myśleć,
ani o niej mówić. Dopóki nie mamy
z nią styczności, pragniemy
wierzyć, że nie istnieje.
Kiedy powstał pomysł
stworzenia tej książki, wiele osób
było mu przeciwnych. Odezwało
się sporo głosów, że takie jawne
mówienie o śmierci i jej różnych
aspektach jest niepotrzebne, a
nawet szkodliwe. Po co straszyć?
Ale jednocześnie nawet ci
najmniej przychylni chcieli słuchać,
zadawali pytania. Zachowywali się
jak dzieci oglądające zakazane,
straszne filmy spod kołdry, jednym
okiem, słuchające jednym uchem.
Nie da się ukryć, że od początku to
był trudny temat, strach wzbudzało
nawet pierwsze spotkanie z autorem
i zarazem głównym bohaterem
książki. Nie wiedziałam, czego się
spodziewać. Cały czas myślałam,
że Adam Ragiel, miły, wesoły
człowiek, widzi we mnie trupa, a
nie żywego człowieka. Było wiele
przeszkód, ale jednak się udało.
Teraz jestem pewna, że oddajemy
w ręce czytelników książkę jedyną
w swoim rodzaju i bardzo
potrzebną. Adam Ragiel,
odpowiadając na pytania
Magdaleny Rigamonti, odkrywa
przed nami świat, którego nie
znamy, a który powinniśmy poznać,
bo paradoksalnie jest częścią
naszego życia, mówiąc
precyzyjniej, ostatnich chwil
naszego ciała wśród żywych.
Powoli, bez epatowania
okrucieństwem i strachem autorzy
wprowadzają nas do świata
śmierci. Magdalena Rigamonti jest,
jak każdy z nas, pełna obaw, lęków,
ale też bardzo ciekawa. Adam
Ragiel otwiera przed nami ten
świat, otwiera drzwi do kostnicy.
Opowiada o tym, co dzieje się z
naszym ciałem tuż po śmierci, jakie
czynności są wykonywane i kiedy.
Dowiadujemy się, co może rodzina,
co jest ważne dla bliskich. Uczymy
się wielkiego szacunku do
zmarłych, dla ciała. Adam Ragiel
jest mistrzem, przewodnikiem.
Mistrzem w swojej profesji.
Oprowadza nas po świecie, którego
nie znamy i nie poznamy. Bo kiedy
trafimy do kostnicy, będziemy
pozbawieni świadomości,
będziemy tak zwanym odpadem
biologicznym. A jednak dla naszych
bliskich pozostaniemy ważni. Autor
uczy nas, co jest istotne, na co
zwracać uwagę. Nie ucieka od
krytycznych komentarzy na temat
branży, w której pracuje, jawnie
mówi o nadużyciach,
wykorzystywaniu klientów. Ma się
nieodparte wrażenie, że ten
człowiek zna śmierć, że
niejednokrotnie z nią rozmawiał, że
codziennie tańczą razem to szalone
tango. Mówi o bólu, żałobie, mówi
też o duszy i Bogu. Odpowiada na
najtrudniejsze pytania.
Jednak cały czas, nawet kiedy
opowiada o okropnych chwilach, o
śmierci dzieci, samobójstwach,
katastrofach, o tym, kiedy trzeba
zrobić pogrzeb szczątkom, mówi
pięknie o człowieku.
Nie ma w tym tekście nic z
horroru, jest tylko wielka pochwała
życia i ludzkiego ciała. Adam
Ragiel wie, co w życiu ważne, u
niego takie banały jak ”każdy dzień
może być ostatnim” nabierają
zupełnie innego znaczenia. Po
przeczytaniu tej książki nie tylko
będziemy wiedzieć, jak się
balsamuje zwłoki, przygotowuje
ciało do pogrzebu, jakie choroby
żyją dłużej niż ich nosiciel, ale
przede wszystkim przekonamy się o
tym, że życie ma ogromną wartość.
Dzieje się tu i teraz. Nie warto go
tracić bezmyślnie. Już nie będą nas
śmieszyć opowieści o ludziach,
którzy w szafie trzymają gotowe
ubranie na pogrzeb, nie będziemy z
drwiną myśleć o spisywanych za
życia instrukcjach, co zrobić po
śmierci, zrozumiemy, jakie to
wszystko ważne. Rozważniej
będziemy jeździć samochodem,
częściej myśleć o życiu, ale też
mniej się bać. To Adam Ragiel i
Magda Rigamonti sprawiają, że
choć trochę oswajamy ten
największy ze strachów.
Bez strachu przed śmiercią, tak
powinien żyć człowiek. I o tym jest
właśnie ta książka.
Monika Kalinowska
wydawca
* W szpitalu dowiedział się, że
ma raka. Wrócił do pokoju, poszedł
do łazienki, otworzył okno i skoczył
z trzeciego piętra. Zginął na
miejscu. Ciało poobijane,
połamane, posiniaczone.
Obowiązkowa sekcja zwłok. Tego
widoku nigdy nie zapomnę.
Zlecenie: ma wyglądać, jakby umarł
normalnie, naturalnie.
* Umarł w domu, w łóżku, pod
kołdrą. Na dworze był 30-
stopniowy upał. Znaleziono go po
sześciu dniach. W stanie takim, że
nie miałam odwagi spojrzeć.
Czułam tylko zapach.
Zlecenie: zrobić coś, by tak nie
śmierdziało, bo ksiądz nie pozwoli
trumny wstawić do kościoła.
* Zginęła w wypadku
samochodowym. Była w szóstym
miesiącu ciąży. Złamany kręgosłup
w kilku miejscach, połamane nogi,
ręce, żebra, zmasakrowana twarz.
Procedura jest taka, że trzeba
zrobić sekcje zwłok i matki, i
dziecka. Czekałam za ścianą. Nie
weszłam. Bałam się, że ucieknę i
już nigdy tu nie wrócę.
Zlecenie: ma wyglądać, jakby spała, a
dziecko włożyć z powrotem do łona.
* Wyszedł z domu, zostawił
dziewczynę i półtoraroczne
dziecko. Nikt nie wiedział, gdzie
jest. Po dwóch dniach znaleziono
ciało powieszone na klamce.
Widziałam płaczących rodziców.
Zlecenie: żeby nie było widać tego
zgrubienia od sznurka na szyi i żeby
nie był taki siny. No i żeby zrobić mu
irokeza, bo tak zawsze się czesał.
* Długo chorowała. Wymęczona,
wychudzona. Twarz wykrzywiona
w cierpieniu. A jeszcze mogła żyć.
Sześćdziesiąt lat to przecież nie
starość.
Zlecenie: zmarszczki wygładzić i żeby
twarz nie była taka zapadnięta.
Podobno można jakieś silikonowe
kształtki włożyć w policzki. I podobno
można też zrobić tak, żeby ciało
nabrało koloru i wyglądało normalnie.
* Miała 86 lat. Umarła w nocy,
we śnie. Podobno piękna starsza
pani.
Zlecenie: pofarbować włosy na rudo,
bo już się odrosty zrobiły, i paznokcie
na czerwono, bo całe życie miała
czerwone. I jeszcze, żeby taka blada
nie była.
To zlecenia z jednego dnia z
przyszpitalnego prosektorium.
Takiego z chłodnią i kaplicą w
jednym. Piszę ”zlecenia”, bo wiem,
że nie mogę się angażować, myśleć,
co ci ludzie za życia osiągnęli, kim
byli, jak żyli, kogo zostawili, kto po
nich płacze. Odpędzam te myśli, bo
wiem, że inaczej nie dam rady
dłużej tu być. Próbuję się skupić
tylko na tym, co teraz, co tu, co po
nas zostaje i ile z tym jest roboty. I
na ludziach, którzy tę robotę
wykonują.
Magdalena Rigamonti
ROZDZIAŁ I
PRZED ŚMIERCIĄ
Podobno jeśli się zobaczy
śmierć, to się docenia życie.
Ale i tak najlepiej, gdyby jej nie
było. I żebyśmy wszyscy żyli długo
i szczęśliwie, i zawsze pozostali
młodzi.
Adam Ragiel, rocznik 1980,
balsamista, technik sekcji zwłok.
Główny bohater tej opowieści.
Śmierć to jego codzienność.
– Widziała pani, jak się dzieci
rodzą, to teraz zobaczy pani, jak to
się wszystko kończy. Gdy na panią
patrzę, to myślę, że pani wytrzyma.
Widziała pani kiedyś zwłoki, ciało,
trupa?
Tak szybko to mówi, tak
naturalnie, jakby to było o
nietypowej, ale jednak przyjemnej
pracy typu pilnowanie australijskiej
wyspy, że tylko przytakuję. Nie
wiem, czy to szok, czy niewiedza.
Mówię, chyba nawet z lekkim
uśmiechem, że się nie boję, że
jestem silna, że mnie to też kiedyś
czeka, tylko ja to chcę się spalić,
żadnych makijaży pośmiertnych.
Krematorium i tyle. Nic mi więcej
nie potrzeba.
– I chce pani, żeby w młynku
zmielili pani kości?
– W młynku?
– Kawałki udowych zwykle się
nie spalają do końca. Trzeba
wrzucić do młynka. Można do
ręcznego, można do elektrycznego.
Nie odzywam się. Patrzę na tego
dobrze zbudowanego, opalonego
faceta niewiele po trzydziestce, na
jego blond włosy, niebieskie oczy,
uśmiech. Na nogi, wyobrażam sobie
jego kości udowe.
Pan się boi śmierci?
Nie boję, raczej się z nią
zaprzyjaźniam. Bo choć robię to, co
robię, to i tak mnie nie oszczędzi.
Nie, no niech pan nie żartuje.
Ile zwłok pan widział w swoim
życiu?
Kilka tysięcy. Zresztą, nie liczę.
Sam nie wiem, jak z tą śmiercią
jest. Może wszystko zależy od tego,
jak komu było na Ziemi. Jeśli
dobrze, no to raczej taki
niekorzystny etap... Jeśli źle, to
pewnie uwolnienie. Wiem, że
Copyright © by Dom Wydawniczy PWN Sp. z o.o., 2015 Grupa Wydawnicza PWN ul. Gottlieba Daimlera 2 02-460 Warszawa tel. 22 695 45 55 www.dwpwn.pl Copyright © for the text by Adam Ragiel, 2015 Copyright © for the text by Magdalena Rigamonti, 2015 Copyright © for the photos by Maksymilian Rigamonti, 2015 Menedżer pionu wydawniczego: Monika Kalinowska Wydawca: Dąbrówka Mirońska Redakcja: Joanna Egert-Romanowska Projekt okładki: Adam Chwesiuk Zdjęcia na okładce i na wkładce: Maksymilian Rigamonti Przygotowanie wersji elektronicznej: Ewa
Modlińska Skład wersji elektronicznej na zlecenie Domu Wydawniczego PWN: Michał Latusek ISBN 978-83-7705-865-7 (ePub) ISBN 978-83-7705-866-4 (Mobi) Dziękujemy Dyrekcji Zakładu Cmentarzy Komunalnych w Olsztynie za pomoc w realizacji tego projektu. Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejsza publikacja ani jej żadna część nie może być kopiowana, zwielokrotniana i rozpowszechniana w jakikolwiek sposób bez pisemnej zgody wydawcy. Wydawca niniejszej publikacji dołożył wszelkich starań, aby jej treść była zgodna z rzeczywistością, nie może jednak wziąć żadnej odpowiedzialności za jakiekolwiek skutki wynikłe z wykorzystania zawartych w niej materiałów i informacji.
Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując jej część, rób to jedynie na użytek osobisty. Szanujmy cudzą własność i prawo. Więcej na www.legalnakultura.pl Polska Izba Książki
SPIS TREŚCI Wstęp *** Rozdział I. Przed śmiercią Rozdział II. Prawo po śmierci Rozdział III. Sekcja Rozdział IV. Bóg Rozdział V. Balsamacja
Rozdział VI. Dusza Rozdział VII. Arek Rozdział VIII. Szkoła śmierci Rozdział IX. Rozkład Rozdział X. Nekropasja/tanatopasja Rozdział XI. Kursantki Rozdział XII. Agnieszka Rozdział XIII. Wieprzowina Rozdział XIV. Trupi jad Rozdział XV. Trumna Rozdział XVI. Otwarta trumna Rozdział XVII. Kremacja
Rozdział XVIII. Tajemnica Rozdział XIX. Dystans Rozdział XX. Rodzina Rozdział XXI. Drugi dom Rozdział XXII. Kosmetyka pośmiertna Rozdział XXIII. Dzieci Rozdział XXIV. Zadania nie do wykonania Rozdział XXV. Chce się żyć Zdjęcia
WSTĘP Strach to słowo, które od razu kojarzy się ze śmiercią. Uważamy, że przychodzi ona tylko do innych, że nas nie dotyczy i że to właśnie nam uda się ją przechytrzyć. Piękna dama lub okropny kościotrup z kosą. Nie bierze łapówek i nie ma litości. W stu procentach skuteczna. Nam, jej ”klientom”, wydaje się, że zawsze przychodzi za wcześnie,
jest niesprawiedliwa, okrutna. Nie chcemy ani o niej myśleć, ani o niej mówić. Dopóki nie mamy z nią styczności, pragniemy wierzyć, że nie istnieje. Kiedy powstał pomysł stworzenia tej książki, wiele osób było mu przeciwnych. Odezwało się sporo głosów, że takie jawne mówienie o śmierci i jej różnych aspektach jest niepotrzebne, a nawet szkodliwe. Po co straszyć? Ale jednocześnie nawet ci najmniej przychylni chcieli słuchać, zadawali pytania. Zachowywali się jak dzieci oglądające zakazane, straszne filmy spod kołdry, jednym
okiem, słuchające jednym uchem. Nie da się ukryć, że od początku to był trudny temat, strach wzbudzało nawet pierwsze spotkanie z autorem i zarazem głównym bohaterem książki. Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Cały czas myślałam, że Adam Ragiel, miły, wesoły człowiek, widzi we mnie trupa, a nie żywego człowieka. Było wiele przeszkód, ale jednak się udało. Teraz jestem pewna, że oddajemy w ręce czytelników książkę jedyną w swoim rodzaju i bardzo potrzebną. Adam Ragiel, odpowiadając na pytania Magdaleny Rigamonti, odkrywa
przed nami świat, którego nie znamy, a który powinniśmy poznać, bo paradoksalnie jest częścią naszego życia, mówiąc precyzyjniej, ostatnich chwil naszego ciała wśród żywych. Powoli, bez epatowania okrucieństwem i strachem autorzy wprowadzają nas do świata śmierci. Magdalena Rigamonti jest, jak każdy z nas, pełna obaw, lęków, ale też bardzo ciekawa. Adam Ragiel otwiera przed nami ten świat, otwiera drzwi do kostnicy. Opowiada o tym, co dzieje się z naszym ciałem tuż po śmierci, jakie czynności są wykonywane i kiedy.
Dowiadujemy się, co może rodzina, co jest ważne dla bliskich. Uczymy się wielkiego szacunku do zmarłych, dla ciała. Adam Ragiel jest mistrzem, przewodnikiem. Mistrzem w swojej profesji. Oprowadza nas po świecie, którego nie znamy i nie poznamy. Bo kiedy trafimy do kostnicy, będziemy pozbawieni świadomości, będziemy tak zwanym odpadem biologicznym. A jednak dla naszych bliskich pozostaniemy ważni. Autor uczy nas, co jest istotne, na co zwracać uwagę. Nie ucieka od krytycznych komentarzy na temat branży, w której pracuje, jawnie
mówi o nadużyciach, wykorzystywaniu klientów. Ma się nieodparte wrażenie, że ten człowiek zna śmierć, że niejednokrotnie z nią rozmawiał, że codziennie tańczą razem to szalone tango. Mówi o bólu, żałobie, mówi też o duszy i Bogu. Odpowiada na najtrudniejsze pytania. Jednak cały czas, nawet kiedy opowiada o okropnych chwilach, o śmierci dzieci, samobójstwach, katastrofach, o tym, kiedy trzeba zrobić pogrzeb szczątkom, mówi pięknie o człowieku. Nie ma w tym tekście nic z horroru, jest tylko wielka pochwała
życia i ludzkiego ciała. Adam Ragiel wie, co w życiu ważne, u niego takie banały jak ”każdy dzień może być ostatnim” nabierają zupełnie innego znaczenia. Po przeczytaniu tej książki nie tylko będziemy wiedzieć, jak się balsamuje zwłoki, przygotowuje ciało do pogrzebu, jakie choroby żyją dłużej niż ich nosiciel, ale przede wszystkim przekonamy się o tym, że życie ma ogromną wartość. Dzieje się tu i teraz. Nie warto go tracić bezmyślnie. Już nie będą nas śmieszyć opowieści o ludziach, którzy w szafie trzymają gotowe ubranie na pogrzeb, nie będziemy z
drwiną myśleć o spisywanych za życia instrukcjach, co zrobić po śmierci, zrozumiemy, jakie to wszystko ważne. Rozważniej będziemy jeździć samochodem, częściej myśleć o życiu, ale też mniej się bać. To Adam Ragiel i Magda Rigamonti sprawiają, że choć trochę oswajamy ten największy ze strachów. Bez strachu przed śmiercią, tak powinien żyć człowiek. I o tym jest właśnie ta książka. Monika Kalinowska wydawca
* W szpitalu dowiedział się, że ma raka. Wrócił do pokoju, poszedł do łazienki, otworzył okno i skoczył z trzeciego piętra. Zginął na miejscu. Ciało poobijane, połamane, posiniaczone. Obowiązkowa sekcja zwłok. Tego widoku nigdy nie zapomnę. Zlecenie: ma wyglądać, jakby umarł normalnie, naturalnie. * Umarł w domu, w łóżku, pod kołdrą. Na dworze był 30- stopniowy upał. Znaleziono go po sześciu dniach. W stanie takim, że nie miałam odwagi spojrzeć.
Czułam tylko zapach. Zlecenie: zrobić coś, by tak nie śmierdziało, bo ksiądz nie pozwoli trumny wstawić do kościoła. * Zginęła w wypadku samochodowym. Była w szóstym miesiącu ciąży. Złamany kręgosłup w kilku miejscach, połamane nogi, ręce, żebra, zmasakrowana twarz. Procedura jest taka, że trzeba zrobić sekcje zwłok i matki, i dziecka. Czekałam za ścianą. Nie weszłam. Bałam się, że ucieknę i już nigdy tu nie wrócę. Zlecenie: ma wyglądać, jakby spała, a dziecko włożyć z powrotem do łona.
* Wyszedł z domu, zostawił dziewczynę i półtoraroczne dziecko. Nikt nie wiedział, gdzie jest. Po dwóch dniach znaleziono ciało powieszone na klamce. Widziałam płaczących rodziców. Zlecenie: żeby nie było widać tego zgrubienia od sznurka na szyi i żeby nie był taki siny. No i żeby zrobić mu irokeza, bo tak zawsze się czesał. * Długo chorowała. Wymęczona, wychudzona. Twarz wykrzywiona w cierpieniu. A jeszcze mogła żyć. Sześćdziesiąt lat to przecież nie starość. Zlecenie: zmarszczki wygładzić i żeby twarz nie była taka zapadnięta.
Podobno można jakieś silikonowe kształtki włożyć w policzki. I podobno można też zrobić tak, żeby ciało nabrało koloru i wyglądało normalnie. * Miała 86 lat. Umarła w nocy, we śnie. Podobno piękna starsza pani. Zlecenie: pofarbować włosy na rudo, bo już się odrosty zrobiły, i paznokcie na czerwono, bo całe życie miała czerwone. I jeszcze, żeby taka blada nie była. To zlecenia z jednego dnia z przyszpitalnego prosektorium. Takiego z chłodnią i kaplicą w jednym. Piszę ”zlecenia”, bo wiem, że nie mogę się angażować, myśleć,
co ci ludzie za życia osiągnęli, kim byli, jak żyli, kogo zostawili, kto po nich płacze. Odpędzam te myśli, bo wiem, że inaczej nie dam rady dłużej tu być. Próbuję się skupić tylko na tym, co teraz, co tu, co po nas zostaje i ile z tym jest roboty. I na ludziach, którzy tę robotę wykonują. Magdalena Rigamonti
ROZDZIAŁ I PRZED ŚMIERCIĄ Podobno jeśli się zobaczy śmierć, to się docenia życie. Ale i tak najlepiej, gdyby jej nie było. I żebyśmy wszyscy żyli długo i szczęśliwie, i zawsze pozostali młodzi. Adam Ragiel, rocznik 1980, balsamista, technik sekcji zwłok.
Główny bohater tej opowieści. Śmierć to jego codzienność. – Widziała pani, jak się dzieci rodzą, to teraz zobaczy pani, jak to się wszystko kończy. Gdy na panią patrzę, to myślę, że pani wytrzyma. Widziała pani kiedyś zwłoki, ciało, trupa? Tak szybko to mówi, tak naturalnie, jakby to było o nietypowej, ale jednak przyjemnej pracy typu pilnowanie australijskiej wyspy, że tylko przytakuję. Nie wiem, czy to szok, czy niewiedza. Mówię, chyba nawet z lekkim uśmiechem, że się nie boję, że
jestem silna, że mnie to też kiedyś czeka, tylko ja to chcę się spalić, żadnych makijaży pośmiertnych. Krematorium i tyle. Nic mi więcej nie potrzeba. – I chce pani, żeby w młynku zmielili pani kości? – W młynku? – Kawałki udowych zwykle się nie spalają do końca. Trzeba wrzucić do młynka. Można do ręcznego, można do elektrycznego. Nie odzywam się. Patrzę na tego dobrze zbudowanego, opalonego faceta niewiele po trzydziestce, na jego blond włosy, niebieskie oczy, uśmiech. Na nogi, wyobrażam sobie
jego kości udowe. Pan się boi śmierci? Nie boję, raczej się z nią zaprzyjaźniam. Bo choć robię to, co robię, to i tak mnie nie oszczędzi. Nie, no niech pan nie żartuje. Ile zwłok pan widział w swoim życiu? Kilka tysięcy. Zresztą, nie liczę. Sam nie wiem, jak z tą śmiercią jest. Może wszystko zależy od tego, jak komu było na Ziemi. Jeśli dobrze, no to raczej taki niekorzystny etap... Jeśli źle, to pewnie uwolnienie. Wiem, że