lea17

  • Dokumenty501
  • Odsłony58 487
  • Obserwuję40
  • Rozmiar dokumentów1.5 GB
  • Ilość pobrań35 719

Polacynakrancachswiata

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :9.3 MB
Rozszerzenie:pdf

Polacynakrancachswiata.pdf

lea17 EBooki
Użytkownik lea17 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 143 stron)

2 Mateusz Będkowski Polacy na krańcach świata: XIX wiek

3 Autor: Mateusz Będkowski Redakcja: Michał Przeperski Korekta: Justyna Piątek Skład i łamanie: Tomasz Kiełkowski Projekt okładki: Tomasz Kiełkowski ISBN: 978-83-65156-01-3 All rights reserved. Copyright © 2015 by PROMOHISTORIA Michał Świgoń Warszawa 2015 e-mail: redakcja@histmag.org www: http://histmag.org Wydanie elektroniczne. Jeśli posiadasz ten egzemplarz z naruszeniem praw autorskich, zachęcamy: kup oryginalny e-book i wesprzyj jego twórców.

4 Walka naukowa jest jedyną walką, jaką prowadzić możemy w na- szym kraju i w każdej gałęzi pożytek przynieść ona mu może. W tej podróży ponieśliśmy niejedną ofiarę, którymi okupione są skrom- ne nasze rezultaty, ofiary te nas nie zrażą, owszem przeciwnie; poznaliśmy obszerne pole pracy naukowej w  owych stronach, a czując do nich powołanie – żadnym słowem zniechęcającym zra- zić się nie damy. „Per aspera ad astra” była i będzie naszą dewizą – a może uda nam się dalej przysporzyć ziomkom tego, co nam potrzeba, nie ofiar i męczenników, których ma kraj nasz dość – lecz pozytywnych rezultatów. Stefan Szolc-Rogoziński

5 Spis treści Przedmowa Kapitan Adam Mierosławski – właściciel wysp na Oceanie Indyjskim Seweryn Korzeliński i australijska gorączka złota Jan Kubary – badacz wysp tropikalnych Polak w kongijskim piekle. Jak powstało Jądro ciemności Josepha Conrada Wyprawa Stefana Szolc-Rogozińskiego do Kamerunu w latach 1882–1885 Zapomniani podróżnicy. Wyprawa braci Stebleckich do Afryki Wschodniej (1884–1896) Henryk Arctowski i Antoni Dobrowolski – pierwsi Polacy w Antarktyce Bibliografia O autorze 7 11 23 43 57 71 96 114 135 142

7 Przedmowa Wiek XIX stanowi ważny etap w poznawaniu przez białego czło- wieka egzotycznych dla niego lądów i oceanów. Przyczyniły się do tego m.in. rozwój techniki i medycyny, wprowadzenie powszech- nej edukacji i zmiany społeczne. Był to okres pionierskich wypraw naukowych, ale także szczytowy etap europejskiego kolonializmu. Na ten czas przypadają też pionierskie czasy reportażu podróżni- czego, który miał się w pełni rozwinąć w wieku następnym. Na dziewiętnaste stulecie przypada także największa liczba fascynują- cych podróży mających na celu poszukiwanie metali szlachetnych, przede wszystkim złota (tzw. gorączki złota). Wśród magnaterii modne stały się wyprawy myśliwskie, które niestety przyczyni- ły się do wymarcia lub zagrożenia wyginięciem wielu gatunków zwierząt. W wieku pary znaczny udział w poznawaniu i badaniu świa- ta mieli także Polacy. Czy brak niepodległego państwa w latach 1795–1918 był tu przeszkodą, czy raczej zachętą? Pytanie jest prze- wrotne, ale nie pozbawione sensu. Część rodaków uciekających z ziemi ojczystej, w obawie przed represjami zaborców po nieuda- nych powstaniach narodowych, ciągnęło do odległych zamorskich krain. W efekcie tego zasilali oni marynarki handlowe i wojenne zachodnich mocarstw. Inną grupę podróżników stanowią Polacy pojmani przez Rosjan podczas walk powstańczych, albo za dzia- łalność niepodległościową, których następnie zsyłano na wschód – przede wszystkim na Syberię i Kaukaz. Często wcielano ich przy tym siłą do rosyjskiej armii. Podczas katorgi wielu z nich, pomimo swej beznadziejnej sytuacji, prowadziło badania naukowe, dzięki czemu zostawali oni później wybitnymi naukowcami i odkrywca- mi. Warto też dodać, że dzięki trudnemu położeniu naszego naro- du w tym okresie, wielu Polaków wyczulonych było na okrucień-

8 stwo białego człowieka wobec rdzennych mieszkańców innych wysp i kontynentów, a także na kwestię niewolnictwa. Wielu polskich podróżników uzyskiwało wsparcie na swe wyprawy od prywatnych sponsorów, instytucji naukowych, towa- rzystw geograficznych i rządów, w tym także od rządów państw zaborczych. Polacy na całym świecie prowadzili w tym okresie róż- nego rodzaju przedsiębiorstwa, zakładali plantacje, gospodarstwa i faktorie handlowe. Warto też wspomnieć, że niektórzy duchow- ni znad Wisły decydowali się prowadzić, w niebezpiecznych dla zdrowia i życia warunkach, działalność misyjną w egzotycznych krajach. Z kolei polscy naukowcy zakładali na innych kontynen- tach ośrodki naukowe, pomagali organizować szkolnictwo, two- rzyli infrastrukturę transportową, sporządzali mapy i prowadzili prace melioracyjne. Dokonywali przy tym obserwacji geologicz- nych, meteorologicznych czy etnologicznych. Kilkoma powyż- szymi przykładami obieżyświatów zajmowałem się już w swoich artykułach. Moje zainteresowanie polskimi podróżnikami z badawczego punktu widzenia sięga końca studiów, kiedy to zdecydowałem się poświęcić pracę magisterską kameruńskiej wyprawie Stefana Szolc- Rogozińskiego. W rok po jej obronie, czyli w 2012 roku, opubli- kowałem trzy krótkie artykuły z moimi ustaleniami odnośnie do tej ekspedycji, kolejno w czasopismach „Mówią Wieki” i „African Review. Przegląd Afrykanistyczny”, a także w portalu Histmag.org. Następnie postanowiłem zająć się innymi wędrowcami tego okresu i tak też rozpocząłem pisanie tekstów na temat polskich podróżni- ków epoki XIX wieku, których to pierwszy (mam nadzieję, że nie ostatni) zbiór, dzięki redakcji i wydawcy portalu Histmag.org, mam zaszczyt zaprezentować Czytelnikom. Ebook ten zawiera siedem tekstów, dwa z nich były pierwotnie opublikowane na Histmagu w dwóch częściach. Artykuł o Rogo- zińskim powstał przez połączenie trzech wcześniej wspominanych tekstów napisanych na podstawie mojej pracy magisterskiej: Stefan

9 Szolc-Rogoziński i jego „pierwsza polska wyprawa do Afryki” z czaso- pisma „Mówią Wieki” (nr 2/2012), Osiągnięcia polskiej wyprawy na- ukowej do Kamerunu z perspektywy 130 lat z „African Review. Przegląd Afrykanistyczny” (vol. IV, 2012) i Wyprawa Stefana Szolc-Rogoziń- skiego do Kamerunu a polskie marzenia o koloniach z portalu Histmag (z dn. 12 XII 2012). Z miesięcznika „Mówią Wieki” pochodzą jesz- cze artykuły: Jan Kubary. Badacz wysp tropikalnych (nr 3/2013) i Po- lak w Kongijskim piekle. Jak powstało „Jądro ciemności” Josepha Conrada (nr 10/2013). Warto zaznaczyć, że obydwa zostały przeze mnie po- szerzone i uzupełnione. W tym ebooku znajduje się także artykuł (w wersji pozbawionej przypisów rzeczowych) Zapomniani Podróż- nicy: Wyprawa Braci Stebleckich do Afryki Wschodniej (1884–1896), pierwotnie opublikowany w „African Review” (vol. VI, 2014). Teksty ułożone zostały chronologicznie – według kolejności podejmowania przez omawianych wędrowców swych pierwszych pozaeuropejskich wypraw. Zbiór otwiera niepublikowany dotąd artykuł o  Adamie Mierosławskim, który rozpoczął swą karierę marynarską w latach 30. XIX wieku. Ostatnim tekstem jest arty- kuł z portalu Histmag o udziale Henryka Arctowskiego i Antonie- go Dobrowolskiego w belgijskiej wyprawie antarktycznej w latach 1897–1899. Zbiór wzbogacony został także możliwie dużą liczbą historycznych zdjęć i ilustracji, oraz mapką konturową z oznaczo- nymi wybranymi miejscami odwiedzonymi przez omówionych podróżników. Na końcu ebooka została zamieszczona bibliografia do wszystkich tekstów znajdujących się w zbiorze. Pisząc artykuły, zawsze staram się przytaczać w nich możli- wie jak najwięcej cytatów z wykorzystywanych przeze mnie źródeł, dlatego też chciałem się zatrzymać na chwilę na kwestii ich przy- taczania. Jako iż teksty me służą przede wszystkim popularyzacji wiedzy, staram się przytaczać cytaty źródłowe w najłatwiejszej do zrozumienia formie. Dlatego też archaiczną pisownię moderni- zuję według ogólnie przyjętych zasad uwspółcześniania tekstów XIX-wiecznych, podawanych chociażby w instrukcjach wydaw-

10 niczych dla tego okresu (m.in. Instrukcja wydawnicza źródeł histo- rycznych od XVI do połowy XIX wieku Kazimierza Lepszego i Pro- jekt instrukcji wydawniczej dla źródeł historycznych XIX i początku XX wieku Ireneusza Ihnatowicza). W większości przypadków nie są to wielkie zmiany. Skupiam się głównie na uwspółcześnieniu ortografii i interpunkcji, uważając przy tym, by nie zmieniła ona sensu wypowiedzi, ponadto na zastosowaniu przyimków i prze- drostków według obecnie panujących zasad, a także poprawieniu końcówek odmienianych wyrazów. Użycie w wyrazach liter „i”, „j” i „y” również zostało dostosowane do dzisiejszych norm. Popra- wiałem także drobne błędy językowe, jeżeli nie miały one szcze- gólnego znaczenia dla źródła. W przypadku, gdy zdecydowałem się zostawić archaiczną lub niepoprawną formę (np. nazwę wła- sną), umieszczałem w nawiasie kwadratowym jej współczesną, czy też prawidłową wersję. Biorąc pod uwagę znikomą ilość publikacji historycznych na temat polskich podróżników, mam nadzieję, że ten niewielki zbiór okaże się ciekawy i przydatny dla Czytelników. W razie pytań i wąt- pliwości odnośnie do moich artykułów jak i wykorzystanych źródeł zachęcam do kontaktu ze mną. Wszystkim życzę miłej lektury. Mateusz Będkowski mateuszbedkowski@wp.pl

11 Kapitan Adam Mierosławski – właściciel wysp na Oceanie Indyjskim W trakcie swojego krótkiego, ale jakże ciekawego żywota, „kapitan Adam”, jak go zwano na Oceanie Indyjskim, wypra- cował sobie reputację odważnego wilka morskiego. Przyczy- nił się nawet do zajęcia przez Francję wysp Świętego Pawła i Nowy Amsterdam, których przez kilka lat był właścicie- lem. Następnie rzucił wszystko, by walczyć u  boku brata podczas Wiosny Ludów przeciw europejskim mocarstwom. Ojciec Adama Mierosławskie- go, Adam Kasper, był od 1806 roku oficerem wojska pol- skiego w armii napoleońskiej, kilkukrotnie nagradzanym za swą służbę. W  1811 roku we Francji wziął ślub z  Adelajdą de Notte de Vaupleux, przyszłą matką Adama (zmarła w 1830 roku przed wybuchem powsta- nia listopadowego). W  tymże kraju w 1814 roku urodził się starszy brat Adama, Ludwik (łącznie Mierosławscy mieli ośmioro dzieci: trzech synów i  pięć córek). Następnie ro- dzina (poza Ludwikiem, który przebywał u  krewnych matki do 1820 roku) przeniosła się Adam Mierosławski

12 do Królestwa Kongresowego, gdzie Adam Kasper pozostał w ar- mii do 1817 roku i dosłużył się stopnia podpułkownika. Miero- sławscy, po powrocie na ziemie polskie, mieszkali w rodzinnych włościach Płowce na Kujawach, później przenosili się do Orłowa i Włocławka, by osiąść na dłużej w Łomży. W cieniu starszego brata Adam Mierosławski przyszedł na świat w 1815 roku w Strykowie niedaleko Łodzi, początkowe nauki (6 klas) pobierał razem z Lu- dwikiem w szkole Ojców Pijarów w Łomży, a następnie w 1827 roku wstąpił do Korpusu Kadetów w Kaliszu, gdzie jego brat tra- fił rok wcześniej. W 1830 roku, kilka miesięcy przed wybuchem powstania listopadowego, Ludwik ukończył edukację i dostał się do 5. pułku piechoty liniowej jako podoficer. Po wybuchu powsta- nia zarówno Ludwik, który uczestniczył w zdobyciu Arsenału, jak i pułkownik Adam Kasper, przystąpili do walki z Rosjanami. W ich ślady poszedł Adam, który uciekł ze szkoły i wstąpił do artylerii polskiej, gdzie dosłużył się stopnia podoficera i otrzymał Srebr- ny Krzyż Virtuti Militari. Podczas obrony Warszawy, 6 września 1831 roku, znajdował się pod komendą generała Józefa Sowińskie- Ludwik Mierosławski

13 go na szańcach Woli. Ranny w nogę, następnego dnia dostał się do niewoli. Adamowi szybko udało się uciec ze szpitala i przedostać za granicę. Następnie przez Prusy udał się na emigrację do Francji, gdzie przebywał już jego ojciec (zmarł tam w 1837 roku) i starszy brat, który w trakcie powstania awansował na podporucznika. Szturm na Warszawę (aut. Georg Benedikt Wunder) Na morzach i oceanach Młody powstaniec osiadł w Strasburgu w Alzacji, gdzie zaopieko- wał się nim kapitan artylerii i szef miejscowej odlewni armat, były żołnierz napoleoński nazwiskiem Fabian. Miał on razem z żoną zamiar usynowić Adama, jednak tego ciągnęło do służby na stat- ku na dalekich wodach. Fabian pomógł mu w realizacji tego ma- rzenia, przekazując chłopakowi list polecający do władz morskich w Nantes, gdzie ten udał się w 1832 roku. Po kilku miesiącach sta- rań udało się wreszcie Polakowi zaciągnąć w charakterze chłopca okrętowego na jeden z mniejszych statków handlowych.

14 Pierwsza podróż morska Mierosławskiego odbyła się w bardzo ciężkich warunkach z Nantes na francuską wyspę Bourbon (obecnie Reunion) znajdującą się ok. 700 km na wschód od Madagaskaru. Po powrocie do Francji udało się Polakowi zaciągnąć, już na stano- wisku młodszego marynarza, na większy statek handlowy udający się do Sumatry w Indiach Holenderskich po pieprz. Podróż w jedną stronę trwała pięć miesięcy, a postój w porcie docelowym dwa ty- godnie. W drodze powrotnej załoga bardzo ucierpiała. Nie dość bo- wiem, że statek został zaatakowany przez korsarzy, których udało się odeprzeć, to jeszcze wiele osób chorowało na żółtą febrę. Pod koniec 1835 roku Mierosławski popłynął na francuskim okręcie Algésiras do Ameryki Południowej, a następnie już jako ofi- cer pracował na statku handlowym Courier de  Bourbon, pływając do Kalkuty i Pondicherry w Indiach. Raz nawet był uczestnikiem starcia statku z  angielską fregatą. Po uzyskaniu dyplomu szypra otrzymał statek od pewnego przedsiębiorcy okrętowego, obierając za swój port macierzysty Saint Denis na wyspie Bourbon. Załoga, którą dowodził, stanowiła wielonarodową mieszankę. W  1839 roku Adam powrócił do Europy, gdzie odwiedził brata Ludwika i siostrę Ksawerę w Paryżu i w następnym roku w Nantes zdał egzamin na kapitana żeglugi wielkiej. Potem kon- tynuował pływanie na francuskich statkach po Oceanie Indyjskim. W marcu 1841 roku, podczas postoju w Kapsztadzie obok Przy- lądka Dobrej Nadziei na trasie z Australii do Europy, Polak zaku- pił dla siebie mały szkuner Le Cygne de Granville, który następnie odremontował i  rozpoczął pływanie nim na własny rachunek. W kolejnych latach zajmował się transportem towarów i handlem wymiennym, połowem wielorybów i fok oraz prawdopodobnie także pereł. Właściciel wysp Świętego Pawła i Nowy Amsterdam Pewnego razu Mierosławski dowiedział się, że wokół wysp no- szących miano Świętego Pawła i Nowy Amsterdam (obecnie Am-

15 sterdam) pływa spora liczba ryb. Polak postanowił to sprawdzić i dotarł do nich w 1842 roku. Obie były niewielkimi (pierwsza o  powierzchni ok. 7 km2 , druga ok. 55 km2 ), subantarktyczne wulkaniczne wyspy znajdujące się w południowej części Oceanu Indyjskiego, mniej więcej w połowie drogi między Przylądkiem Dobrej Nadziei a Australią. Oddalone od siebie o ok. 80 km, do dziś posiadają endemiczną faunę, jak np. albatrosa amsterdamskie- go, którego populacja liczy tylko sto kilkadziesiąt sztuk. Przecięt- na roczna temperatura powietrza na tych wyspach wynosi 13,5°C. Warto też zauważyć, że na zasiedlenie znacznie lepiej nadawała się Wyspa Świętego Pawła, która posiada naturalną zatokę powstałą w wyniku zalania z jednej strony krateru nieczynnego wulkanu. Nowy Amsterdam, znajdujący się na północ od niej, ma utrudnio- ny dostęp z uwagi na wysokie klify. Europejczycy ujrzeli te wyspy już w XVI wieku, natomiast prawdopodobnie jako pierwsi nogę postawili na nich Holendrzy w wieku następnym. Z uwagi na swe położenie – do najbliższego kontynentu jest stąd w linii prostej ponad 3000 km – a także brak ważnych surowców były rzadko odwiedzane. W wiekach XVIII i XIX bywali tu głównie poławiacze fok i wielorybów, a także roz- bitkowie. Zatrzymywały się przy nich także statki płynące na trasie Afryka Południowa–Australia, by zaopatrzyć się w drewno. Żadne państwo przed przybyciem Mierosławskiego nie anektowało tych wysp. Rycina przedstawiająca Wyspę Świętego Pawła, 1871 – wejście do zatoki

16 Widząc potencjał w tym skrawku ziemi, kapitan Adam za po- średnictwem swego przyjaciela, francuskiego kupca z Saint Denis, Adoplhe’a Camina, zaproponował w czerwcu 1843 roku guber- natorowi wyspy Bourbon, którym wówczas był Charles Léon Jo- seph Bazoche, zajęcie wysp Świętego Pawła i Nowy Amsterdam dla Francji i założenie tam placówki rybackiej. Gubernator wyraził zgodę. Na wyspy wyruszyła ekspedycja na pokładzie statku L’Olym- pe kapitana Martina Dupeyrata, w której uczestniczyło, poza Mie- rosławskim, kilkudziesięciu rybaków i  oddział piechoty. 1 lipca doszło do oficjalnego zajęcia wyspy Nowy Amsterdam, a dwa dni później Wyspy Świętego Pawła, które Polak w nagrodę otrzymał na własność. Rybacy i żołnierze usadowili się na mniejszej wyspie. W tym samym roku Mierosławski ożenił się z Rozalią Cayeux, córką francuskiego osadnika z Saint Denis. Niestety kobieta umar- ła miesiąc po ślubie. Pokaźny spadek po żonie Polak w większości oddał siostrom zmarłej, część wysłał bratu Ludwikowi, a sam za- chował dla siebie niewielką dożywotnią pensję. Władze francuskie jednak szybko wycofały swoje wspar- cie dla projektu kapitana Adama. Powodem mógł być brak wiary w opłacalność przedsięwzięcia jak i obawa przed konfliktem z An- glikami, którzy również wyrażali pewne zainteresowanie dwo- Rycina przedstawiająca Wyspę Świętego Pawła, 1871 – widoczne zabudowania północnej części krateru

17 Mapa Wyspy Świętego Pawła

18 ma wysepkami. Garnizon opuścił wyspę w kwietniu 1844 roku, co jednak nie zraziło Mierosławskiego do własnego projektu. Ra- zem ze swym przyjacielem Adolphem Caminem założył spółkę do eksploatacji obydwu wysp i zaopatrywania wyspy Bourbon w ryby. Placówka rybacka została wzniesiona na północnej stronie krateru -zatoki, mniej więcej tam, gdzie istnieją współczesne zabudowania. W tym okresie udało się także sprowadzić na wyspę i hodować wa- rzywa oraz zwierzęta gospodarskie. Natomiast z francuskiego brygu Souvenir, wprowadzonego do zatoki, Polak uczynił magazyn. Niestety zatoka, pomimo tego że spora – mogła ponoć po- mieścić ponad 100 statków o  różnym tonażu – posiadała jedną wadę, płytkie wejście. Głębokość przy wlocie do zatoki wahała się między 7 a 8 stopami (ok. 2–2,5 metra), w niektórych okresach osiągała maksymalnie 11 stóp (3,35 metra). W efekcie tego 24-to- nowy szkuner Mouche, należący do Camin, miał problemy z wpły- nięciem. Mierosławski robił, co mógł, by rozwiązać ten kłopot, usunął m.in. najbardziej przeszkadzające fragmenty rafy koralo- wej, jednak bez większego wsparcia z zewnątrz nie mógł sam sobie z tym poradzić. Ostatecznie Camin zrezygnował z przedsięwzięcia. Na jego miejsce wszedł później J. de Rontaunay, a niedługo po rezygnacji tego drugiego, pojawił się pan o nazwisku Heartevent. Gdy jednak Mierosławski dowiedział się w 1848 roku o wybuchu Wiosny Lu- dów i działalności brata Ludwika, sprzedał swe prawa do wyspy (lub wysp, jeżeli jeszcze miał obydwie) za 20 tysięcy franków, spie- niężył także dobytek wraz ze statkiem i czym prędzej przybył do Europy. Bez Polaka i wsparcia francuskiego działalność rybacka na Wyspie Świętego Pawła przetrwała tylko do 1853 roku. Francuzi ostatecznie powrócili tam i poddali te wyspy swej władzy w 1892 roku, a od 1955 roku należą one do Francuskich Terytoriów Połu- dniowych i Antarktycznych. Obecnie sezonowymi mieszkańcami są tutaj naukowcy.

19 Działalność w okresie Wiosny Ludów W kwietniu 1848 roku Ludwik Mierosławski został okrzyknięty wodzem armii polskiej w zaborze pruskim, jednak już w maju po- wstanie wielkopolskie zakończyło się porażką, a jego wódz dostał się do niewoli. Ludwik został uwolniony z więzienia dzięki fran- cuskiej interwencji dyplomatycznej, po czym udał się do Paryża, gdzie zastał go jego młodszy brat. W grudniu tego roku razem udali się na Sycylię, gdzie Lu- dwik objął dowództwo w walce z Burbonami, a Adam miał zorga- nizować flotę rewolucyjną. Niestety, plany te nie doszły do skutku. W kwietniu 1849 roku Ludwik został ranny w przegranej bitwie pod Katanią, na wschodnim wybrzeżu Sycylii, w efekcie czego zo- stał później zdymisjonowany. Kapitan Adam, ratując życie brata, wywiózł go do Marsylii, a następnie obaj w maju znaleźli się już w Paryżu. Nie był to jednak dla braci koniec walki. W czerwcu 1849 roku obydwaj uczestniczyli w  rewolucji badeńskiej w  Karlsru- he, gdzie Ludwik objął naczelne dowództwo powstania przeciw prusko-hesko-bawarskim siłom. Adam pomagał starszemu bratu, budując fortyfikacje, a także zakładając i niszcząc przeprawy na rzekach. Juliusz Falkowski, przyjaciel Mierosławskich z Korpusu Kadetów, tak oto opisał działalność kapitana Adama: Adam Mierosławski rządził tam [w Karlsruhe – przyp. M.B.] jak gubernator rosyjski w zdobytym mieście; napę- dzał całą ludność do sypania szańców, klął i wymyślał po francusku, a spokojni mieszczanie – przeklinający w duchy rewolucję – drżeli przed nim (J. Falkowski, Wspomnienia z roku 1848 i 1849, t. 3, Warszawa 1908, s. 114.). W lipcu w obliczu kolejnej klęski Ludwik podał się do dymi- sji i razem z bratem przez Szwajcarię udał się do Francji, kończąc tym samym swą rewolucyjną działalność. Jesień tego roku spędzili

20 w Paryżu. Z pobytem w tym mieście w okresie Wiosny Ludów (lub w wcześniejszym) wiąże się też inna przypowieść Falkowskie- go o Adamie: Był to republikanin najczerwieńszy i wielki zawadiaka. Raz byłem z nim w teatrze le Vaudeville na przedstawieniu sztuki jakiejś antyrepublikańskiej; zaczął sam jeden gwizdać – publiczność krzyczała „za drzwi!” – on w odpowiedzi rzu- cił czapkę swoją marynarską na publiczność, wymyślając jej od ostatnich słów; nareszcie policja go wyrzuciła za drzwi (J. Falkowski, Wspomnienia …, s. 98). Ostatnie lata Po zdławieniu rewolucyjnych nastrojów w Europie Ludwik po- został we Francji, natomiast Adam powrócił na Ocean Indyjski. W Saint Denis za resztę oszczędności kupił w  1850 roku mały Kapitulacja rewolucjonistów badeńskich, Rastatt, lipiec 1849

21 dwumasztowiec i nazwał go Moja Polska. Nie nacieszył się nim jednak długo. Seweryn Korzeliński, poszukiwacz złota w Australii w latach 50. XIX wieku, usłyszał taką historię o ratowaniu przez kapitana Adama rybaków, od swego kolegi po fachu, Laurenta z Île-de-France (obecnie Mauritius), twierdzącego, że znał Miero- sławskiego osobiście: Jednemu okrętowi podczas straszliwej burzy przy brze- gachMaurice (Isle de France) [czyli Mauritius – przyp.M.B.] nikt nie waży się nieść pomocy, bo każdemu grozi zagłada. Okrętem skołatanym, bez żagli i masztów, igrają bałwany, ginąca załoga wyciąga ręce daremnie ku brzegowi, gdzie tyl- ko modlitwy odmawiano za tonących. Te może sprowadziły do portu Mierosławskiego, jedynego człowieka, który rozu- miał poświęcenie i ocenił niebezpieczeństwo. Udaje się na okręt swój, ale ze wszystkich stron słyszy uwagi: – Co robić zamyślasz? Zginiesz niezawodnie! – Nie słowem, ale czynem odpowiada odważny kapitan. W  mgnieniu oka podnosi kotwicę, już walczy z burzą i wyrywa morzu nieszczęśliwe ofiary (S. Korzeliński, Opis podróży do Australii i pobytu tamże od r. 1852 do 1856, t. 2, Warszawa 1954, s. 21). Podczas ratowania zaskoczonych burzą rybaków jego statek rozbił się o skały, a sam Mierosławski ledwie uszedł z życiem. Po stracie Mojej Polski kapitan Adam przez jakiś czas był kapitanem na angielskim statku handlowym Bright Planet, później osiadł na Île-de-France. Tam założył spółkę z jednym kupcem na budowę nowego statku, którego był następnie współwłaścicielem i kapi- tanem. Mierosławski osobiście uczestniczył przy jego budowie. Le Pilote, bo tak się nazywał, z czteroosobową załogą i 12-tonowym ładunkiem popłynął do zachodniej Australii. Był to ostatni rejs Po- laka. W drodze powrotnej miał zachorować na anginę i umrzeć w maju 1851 roku. Ciało zgodnie z marynarskim zwyczajem za-

22 szyto w płótno żeglarskie i po obciążeniu opuszczono je do wody. Według innej wersji został on zabity przez własną załogę, czego jednak toczące się później śledztwo nie było w stanie udowodnić. W każdym razie w czerwcu statek powrócił na Île-de-France bez kapitana. Ludwik Mierosławski z kolei przebywał dalej na emigracji, aż do lutego 1863 roku, kiedy to przybył na ziemie polskie, by zostać dyktatorem powstania styczniowego. Po dwóch przegranych star- ciach na Kujawach i konflikcie z Marianem Langiewiczem posta- nowił złożyć dyktaturę i powrócić do Paryża, skąd rozpowszech- niał negatywne informacje na temat przywódców tego powstania. Schyłek życia spędził w ubóstwie i osamotnieniu. Zmarł w Paryżu w 1878 roku.

23 Seweryn Korzeliński i australijska gorączka złota Seweryn Korzeliński, polski patriota, ułan zmęczony wal- ką za naród polski i  węgierski, skuszony doniesieniami o łatwym zarobku, udał się do odległej Australii. Tam został poszukiwaczem złota i handlarzem. Swą podróż i pobyt na antypodach opisał we wspomnieniach. Bohater tego artykułu urodził się w 1804 lub 1805 roku w Bereźni- cy w powiecie żydaczowskim (wówczas Galicja, obecnie Ukraina). Po ukończeniu gimnazjum miał zostać prawnikiem, jed- nak ok. 1824 roku zaciągnął się do 2. pułku ułanów austriac- kich,w którymsłużyłdowybu- chu powstania listopadowego i osiągnął stopień podoficerski. Być może brał udział w zrywie narodowym lat 1830–1831, po czym powrócił do Galicji. Jego życie miało się bardzo odmie- nić w okresie Wiosny Ludów. Za wolność naszą i waszą W  1848 roku Korzeliński wstąpił do galicyjskiej Gwardii Narodowej, kilkudziesięcioty- sięcznej obywatelskiej forma- Seweryn Korzeliński, ok. 1860 (błędnie podpisany jako Wincenty Pol)

24 cji wojskowej, która starła się następnie z  armią austriac- ką i po walkach w Krakowie (kwiecień) i  Lwowie (listo- pad), a następnie ostrzale tych miast, została rozwiązana. Za- grożony aresztowaniem, nie złożył broni i zimą 1848/1849 roku przedarł się z kilkoma to- warzyszami na Węgry, gdzie w  stopniu rotmistrza wstąpił do Legionu Polskiego utwo- rzonego przez generała Józe- fa Wysockiego (1809–1873). W Koszycach Korzeliński uformował oddział 60 ułanów z jazdy rezerwowej 7. pułku, a następnie – wsparty przez niewielki od- dział węgierski – został wysłany przez Wysockiego na pogranicze galicyjskie, by nękać tam armię nieprzyjaciela. Generał tak wypo- wiadał się w swym pamiętniku o przyszłym poszukiwaczu złota: Korzeliński, stary żołnierz, przy tym waleczny i spręży- sty oficer, niemałą oddał nam usługę, obserwując i wstrzy- mując zręcznymi manewrami przez czas długi nieprzyjaciela. Misja jego była bardzo niebezpieczną. Oddalony od główne- go korpusu, mając przed sobą nierównie liczniejszego nie- przyjaciela, mógł on łatwo być odcięty i zniszczony i tylko dzięki swej czujności i przezornym rozporządzeniom, potra- fił tak długo utrzymać się bez porażki. To też generał Dem- biński oddawał mu sprawiedliwość i zawsze o nim zaszczyt- nie wspominał (J. Wysocki, Pamiętnik Generała Wysockiego z czasów kampanii węgierskiej, Warszawa 1899, s. 71). W obliczu nadciągającej ogromnej siły wroga Wysocki roz- kazał wycofać oddział Korzelińskiego, czego ten dokonał pod Józef Wysocki

25 osłoną nocy, a następnie dołączył do reszty Legionu. Po klęsce po- wstańców w bitwie pod Temeszwarem i ich kapitulacji w sierpniu 1849 roku, resztki Legionu Polskiego i część oddziałów węgier- skich przekroczyły w okolicach Orszowy granicę neutralnej w tym konflikcie Turcji i tu zostały internowane. Internowanie w Turcji i pobyt na Wyspach Maszerując przez terytorium dzisiejszej Bułgarii, Polacy dotarli do miejscowości Widyń, a następnie zatrzymali się w Szumli (obecnie Szumen), gdzie 30 grudnia 1849 roku generał Wysocki sporządził dla władz tureckich dokładną listę polskich żołnierzy. Wśród nich znajdował się major Seweryn Korzeliński, który przemieszkał zimę 1850 roku w jednym pokoju z generałem Henrykiem Dem- bińskim (1791–1864). W marcu następnego roku Dembińskiego, Korzelińskiego i kilku innych oficerów przewieziono do Warny, gdzie odprowadzono ich na statek, którym popłynęli do Stambułu. Z  powodu słabej widoczności i  niekompetencji tureckiego kapitana, który nie potrafił nawet posługiwać się busolą, rejs trwał cztery dni zamiast kilkunastu godzin. Tylko dzięki ostrze- żeniu załogi przez jednego z  Polaków łódź nie roztrza- skała się o skały. Korzeliński, który miał wówczas okazję po raz pierwszy zobaczyć morze i płynąć na statku, dzielił jed- ną kajutę z  generałem Dem- bińskim. Ze Stambułu większość z  transportowanych Polaków popłynęła na Maltę, podczas gdy garstka z  Korzelińskim Henryk Dembiński (aut. Wojciech Stattler)