matern_anna

  • Dokumenty107
  • Odsłony13 033
  • Obserwuję15
  • Rozmiar dokumentów143.6 MB
  • Ilość pobrań7 974

Lisa Desrochers -3. A Little Too Hot

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :2.1 MB
Rozszerzenie:pdf

Lisa Desrochers -3. A Little Too Hot.pdf

matern_anna Dokumenty ROMANS Lisa Desrochers
Użytkownik matern_anna wgrał ten materiał 7 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 267 stron)

Tłumaczenie: marika1311 Strona 2 Lisa DesrocheRs „A Little Too Hot” Tom 3. cyklu „A Little Too Far”

Tłumaczenie: marika1311 Strona 3 Dla mojego męża, Stevena, który okazał się być bardziej niesamowity, niż kiedykolwiek mogłam sobie wyobrazić.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 4 Podziękowania Raz jeszcze, moje najszczersze podziękowania są dla was, moich czytelników, za podjęcie tej pokręconej podróży w odkrywaniu siebie wraz z moimi biednymi, umęczonymi postaciami. Dziękuję też wszystkim blogerom, którzy zakochali się w tej serii i pomogli ją rozpowszechniać, będę wam wdzięczna na zawsze. Dziękuję z głębi serca. Dziękuję mojej rodzinie, która była niekończącym się źródłem wsparcia i zachęty. Mój mąż, Steven, jest rzadkim klejnotem. Kiedy te wszystkie lata temu poznaliśmy się w piwnicy w domu jego bractwa, wiedziałam, że jest seksowny, ale nigdy nie wyobrażałam sobie, że pod tym pięknym ciałem bije tak złote serce. To nie jest pierwsza książka, którą ci dedykuję i na pewno nie ostatnia. Kocham cię. Zostałam obdarzona najbardziej niesamowitą grupą zajmującą się profesjonalną działalnością wydawniczą. Moja wszechmocna agentka, Suzie Townsend, jest prawdziwą gwiazdą rocka. Amanda Bergeron jest jedną z najmilszych, najcierpliwszych osób, jakie kiedykolwiek poznałam, a fakt, że jest moim wydawcą, sprawił, że proces ten (nawet trudne momenty) były przyjemnością. A wszyscy za kulisami w New Leaf Literary i HarperCollins uczynili dla mnie wszystko trochę zbyt łatwym, więc mogłam skupić się na pisaniu. Jestem im wszystkim winna wielkie dzięki. Dla moich niesamowitych sióstr z Harper NA, Jay Crownover, Cory Carmack i Jennifer L. Armentout – dziękuję za utorowanie mi drogi, panie, i za wasze wsparcie! I, po raz kolejny, ponieważ moją muzą jest pragnienie zostania gwiazdą rocka, muszę wykrzyczeć swoje podziękowania dla inspiracji muzycznych dla tej książki. Moi bohaterowie z A Little Too są tak różni od siebie, tak samo jak ich muzyczne ucieleśnienie. Ze swoimi kowbojskimi butami i seksownym przeciąganiem samogłosek, Harrison był głównie zainspirowany przez piosenkę Bretta Eldredgesa „Don’t Ya”. Sam w tej też historii bardzo dojrzewa, a większość tej ewolucji zawarta jest w piosence Kelly Clarkson „Stronger”. A w całej książce pojawiają się też nawiązania do Bruno Marsa.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 5 Rozdział pierwszy Chłodna, kwietniowa mżawka szczypie mnie w twarz, kiedy stoję na słabo oświetlonym parkingu przed apteką w Fremont, trzymając w dłoni rączkę od walizki na kółkach. Obgryzam skórkę przy paznokciu i próbuję rozgryźć, jak to możliwe, że ostatnio wszystko, czego dotykam, zamienia się w gówno, kiedy czarny van Jonathana podjeżdża do krawężnika. Unosi brew z kolczykiem, patrząc na mnie we wstecznym lusterku, kiedy przeciągam swoją walizkę i wrzucam ją na tył samochodu, tuż obok perkusji Kevina i zatrzaskuję drzwi. Wdrapuję się na siedzenie pasażera i szarpię za swój pas bezpieczeństwa. Wyrywa mi się i jęczę z frustracji, kiedy frunie z powrotem do góry. - Nie powiedziałam do tej kobiety, żeby się pieprzyła! Powiedziałam „dziękuję”. 1 – Wyrzucam ręce w powietrze. – Przyszła tam, żeby kupić baterie do aparatu słuchowego i to jej słowom wierzą! Zmienia bieg i zaciąga się papierosem, z którego unoszą się kłęby dymu. - Klient zawsze ma rację. Tym razem pociągam za pas delikatniej i go zapinam, a następnie kilka razy walę głową w zagłówek fotela. - Najlepiej umieśćcie wielką, czerwoną pieczątkę na moim czole. „Samantha West: życiowa porażka. Skończona w wieku dwudziestu jeden lat.” Walczy z uśmiechem, prześlizgując językiem po dolnej wardze. - Tak naprawdę nie jesteś porażką w całym życiu. Tylko w większości z jego aspektów. Opuszczam głowę na zagłówek, kiedy Jonathan odjeżdża. - Wielkie dzięki. Mówisz jak moja matka. - Więc… zadzwoniłaś, przyjechałem. Co teraz? – pyta, zerkając w moim kierunku, kiedy jedzie przez miasto w stronę autostrady. Ze sposobu, w jaki układają się jego potargane włosy, z jednej strony trochę przyklapnięte, wiem, że pewnie obudziłam go, kiedy zadzwoniłam. - Miałam nadzieję, że będę mogła u ciebie przenocować, zanim sobie wszystkiego nie poukładam? Nie dodaję, że to może chwilę potrwać. Odkąd moi rodzice wyrzucili mnie z domu w zeszłym miesiącu, mam to pogłębiające się przeczucie, że może mieli rację. Może jestem pomyłką, która nigdy nic nie osiągnie. Po prostu nigdy nie sądziłam, że po dożywotnim kontrolowaniu mojego życia w skali mikro przez mamę, tak łatwo ze mnie zrezygnuje. Od tamtego czasu pomieszkiwałam u mojej najlepszej przyjaciółki, Katie. To działało, kiedy była w domu na przerwie od zajęć, ale kiedy wróciła na wiosenny 1 W oryginale: „fuck you” i „thank you” brzmią podobnie.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 6 semestr do szkoły, stało się dziwnie. W ciągu ostatnich kilku tygodni jej rodzice przynajmniej tysiąc razy, mniej niż subtelnie, sugerowali, że może nadszedł czas, bym się stamtąd zabrała, do czego w końcu doszło wczoraj. Zostawiłam pranie w suszarce, kiedy wychodziłam, a kiedy przypomniałam sobie o tym, żeby je wyjąć, już go nie było. Znalazłam je idealnie złożone w swojej walizce w pokoju gościnnym, z notatką proszącą, bym odeszła. Jonathan mruży powieki. - Słuchaj, Sam. Wiesz, że gdyby to zależało tylko ode mnie, byłabyś mile widziana, ale Kevin trochę się wkurza, że tak często tam bywasz bez płacenia czynszu. Jonathan jest liderem lokalnego zespołu Hell’s Gate 2, grającego muzykę w stylu indie. Poznałam go prawie rok temu, kiedy Katie zabrała mnie na ich koncert, bym zapomniała o moim zdradzającym chłopaku. Zadziałało. Po koncertach Jonathan zawsze wraca do domu z jedną ze swoich groupie3, a tamtej nocy, kiedy się poznaliśmy, byłam nią ja. Ale teraz doszliśmy do porozumienia. W tamtym okresie codzienność stała się praktycznie jedną wielką imprezą, kiedy to albo zostawaliśmy po godzinach w jakimkolwiek barze, w jakim grał, albo u niego w Oakland po koncercie – co było prawdziwym powodem tego, dlaczego oblałam szkołę. Ciężko zwlec swój tyłek z łóżka na zajęcia, które rozpoczynają się o ósmej, kiedy położyłam się do niego dopiero po czwartej. A zwłaszcza, gdy wyżej wspomniane łóżko znajduje się w mieszkaniu Jonathana w Oakland, które jest oddalone o ponad godzinę od szkoły. Kevin gra na perkusji i jest współlokatorem Jonathana – i prawdopodobnie jedynym kolesiem w zespole, który nigdy mnie nie lubił. Prawdopodobnie dlatego, że próbował mnie poderwać, a ja dałam mu kosza. - Śpię w twoim pokoju. Nie jest tak, że zajmuję przestrzeń, czy coś. Zaciąga się papierosem, po czym wyrzuca niedopałek przez uchylone okno, jednocześnie wypuszczając dym z płuc. - Taa… no właśnie. Pamiętasz Ginger? - Tak…? – To groupie, która zaczęła pojawiać się na jego imprezach po koncertach około miesiąc temu. - Tak jakby jesteśmy razem, więc… - No nie! – uśmiecham się przelotnie. – Nie stajesz się chyba związkowym typem? Wzrusza ramionami, kiedy zjeżdża z rampy na autostradę. - Na razie. Szturcham go. - Pękają serca w całej północnej Kalifornii. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Jonathana na scenie, pomyślałam, że jest gejem. To znaczy, to było San Francisco, a on był taki ładniutki. Nie tylko miał tunele w uszach i 2 Ang. – Brama Piekła 3 Groupie – fanka jeżdżąca za zespołem

Tłumaczenie: marika1311 Strona 7 kolczyki w całej twarzy (i w innych miejscach, jak później odkryłam), ale też niesamowite niebieskie oczy i tatuaż na prawie każdym skrawku skóry. Później tej samej nocy, przekonałam się, że zdecydowanie nie jest gejem, ale z tego, co wiem, jak dotąd nie przyprowadził do domu tej samej dziewczyny dwukrotnie. - Więc, jaki masz ogólnie plan? – pyta. – To znaczy, poza przenocowaniem u mnie? - Potrzebuję pracy. – odpowiadam, znowu uderzając głową o zagłówek. Zerka na mnie, a językiem trąca swój kolczyk w wardze. - Jeśli mówisz poważnie, to wiem, że Ben kogoś szuka. - Ben? Z „Benny’ego”? „Benny” jest klubem w San Francisco, gdzie Jonathan czasem zastępuje DJ, Wielkiego Pete’a. Kiwa głową i mierzy mnie spojrzeniem. - Jedna z dziewczyn zaszła w ciążę. Szuka kogoś nowego. Zdecydowanie się nadajesz. – mówi, patrząc sugestywnie na moje ciało. – Dobrze płaci. - „Benny”? – Myślę o tym, a czuję lekkie przerażenie. – Nigdy wcześniej nie tańczyłam w ten sposób. Nie wiedziałabym, co robić. - Masz potrzebne ruchy. Kiedy na moich koncertach jesteś na parkiecie, faceci nie mogą oderwać od ciebie wzroku. - Ale to jest klub ze striptizem, prawda? – Mój żołądek zaciska się na myśl o tańczeniu w stringach przed tłumem napalonych facetów. A gdyby mama się o tym dowiedziała, to tylko całkowicie by jej udowodniło, jaka popieprzona jestem. – Nie sądzę, bym mogła to robić. - Nie. To całkowicie legalny klub dla gentelmanów. Tylko tańczenie. Żadnego rozbierania się i niczego dodatkowego, jeśli łapiesz, o co mi chodzi. Utrzymuje go czyściutkiego, bo nie może ryzykować zamknięciem. - Dlaczego mieliby go zamknąć? Rzuca mi spojrzenie, zmieniając pas. - Jaime dla niego pracuje. - Och. Jaime jest dilerem Jonathana. Nie, żeby ten brał jakieś ciężkie narkotyki. Głównie trawka, czasami trochę kokainy. Wzrusza ramionami. - Wiem, że Ben by cię zatrudnił. Garbię się, zapadając się głębiej w fotel. - Przemyślę to. Minutę później mija zjazd na Oakland, nawet nie zwalniając. - Gdzie jedziemy? – pytam, siadając prosto i wyciągając szyję, by spojrzeć na mijaną ulicę.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 8 - Do „Benny’ego”. – stwierdza, zerkając na mnie z ukosa. – Jeśli mam przekazać Kevinowi, że u nas pomieszkasz, mam zamiar powiedzieć mu, że będziesz płacić czynsz. Ale jeśli mu to powiem, a ty nie będziesz się dokładać, będzie oczekiwał, że to ja go zapłacę za ciebie i chociaż, złotko, kocham cię, to nie ma mowy, żebym to robił. - Jak myślisz, ile będzie ode mnie chciał? Jedzie plątaniną ulic, kierując się na Bay Bridge4. - Ja płacę dziewięć, więc… - Wzrusza ramionami. Otwieram szeroko oczy. - Dziewięć stów? Parska śmiechem. - Nie. Dziewięć dolarów. - Zarobiłabym w „Benny’m” wystarczająco, żeby to pokryć? – pytam, przygryzając policzek od środka. Jonathan znowu się śmieje. - Jeśli się sprawdzisz, to tak. Dziewczyny zgarniają prowizję. Zjeżdża w pierwszy zjazd za mostem i kieruje nas przez ulice miasta. Kiedy docieramy do „Benny’ego”, krążymy trochę po ulicach, zanim znajdujemy miejsce parkingowe oddalone mniej niż przecznicę od klubu. Jonathan wyłącza silnik i wyładowujemy się z samochodu. Kiedy zbliżamy się do klubu, coraz wyraźniej mogę usłyszeć walenie ciężkiej, basowej muzyki. Wprawia w drżenie moje kości, zanim jeszcze dochodzimy do drzwi. Jonathan spacerkiem mija krótką kolejkę przed wejściem i podchodzi do olbrzymiego bramkarza z łysą głową, okularami przeciwsłonecznymi, ciemną, krzaczastą brodą oraz szyją grubą jak pień drzewa. Jonathan unosi pięść, by przybić z nim żółwika. - Marcus, stary! - Co tam, J’man? – mówi Marcus, uderzając pięścią w kostki dłoni Jonathana. - To jest moja przyjaciółka, Red. – stwierdza, popychając mnie do przodu z ręką na moich plecach. – Będzie tutaj tańczyć, więc opiekuj się nią, okej? Marcus ogląda mnie od stóp do głów szybkim spojrzeniem i nie wybucha śmiechem, co biorę za dobry znak. Przenosi wzrok na Jonathana. - Nora pocałuje cię za to, że ją tu dzisiaj przyprowadziłeś. Jonathan się krzywi i zaczyna ciągnąć mnie w kierunku wejścia. - Kurwa, mam nadzieję, że tego nie zrobi. Puls muzyki sprawia, że kiedy się wchodzi do środka, to ma się wrażenie, że to miejsce jest niemal żywe. Pieści moje ciało i sprawia, że mam ochotę się poruszyć. Wejście jest na poziomie baru, który jest na tym samym poziomie, co trzy sceny 4 Kompleks mostów łączących Oakland z San Francisco

Tłumaczenie: marika1311 Strona 9 znajdujące się w tym pomieszczeniu. Ale między nimi a barem, na środku tego miejsca, trzy stopnie w dół, znajduje się parkiet. Są tam poustawiane stoły, w większości zajęte przez ludzi, a ja jestem zaskoczona, że jest tutaj tyle samo kobiet, co mężczyzn. Nic też nie wydaje się być podejrzane. Mógłby to być każdy bar w Bay Area5… jeśli zignorowałoby się wijącą się blondynkę na scenie u góry. Moje dłonie stają się wilgotne, kiedy ją obserwuję. Potrząsając tyłkiem i piersiami, obniża się powoli i pozwala jakiemuś staremu kolesiowi wetknąć banknot w rowek między piersiami, następnie uśmiecha się do niego i daje mu mały pokaz kołysania biodrami, kiedy wstaje. Zza paska jej białych, koronkowych szortów wystaje kilka innych banknotów. Jej luźna, biała, męska koszula nie jest zapięta, tylko raczej zawiązana w węzeł wokół jej klatki piersiowej, tuż poniżej jej piersi i jest oczywiste, że nie ma stanika. Wygląda, jakby dopiero co ktoś ją przeleciał, jakby właśnie wyczołgała się z łóżka jakiegoś faceta, co, mogę się założyć, jest jej pracą dorywczą. Ale kiedy ją oglądam i widzę, że wygląda na to, że niczego z siebie się ściąga podczas kołysania się po małej scenie, czuję ulgę. Przechodzimy przez półpiętro w kierunku stanowiska DJ’a. Jonathan ściska się po męsku z Wielkim Petem: dwa mocne klapnięcia po plecach, po czym się odsuwa. - Red! – mówi Wielki Pete. Unosi pięść w moją stronę, więc przybijam mu żółwika. – Dobrze cię widzieć. Nie cierpię tej ksywki. Jest tak spektakularnie banalna. Ale kiedy zaczęłam spędzać czas z Jonathanem, jednemu z chłopaków – nawet nie pamiętam, któremu – spodobały się moje kasztanowe włosy i zaczął na mnie wołać Red. Przyjęło się, więc teraz tak na mnie mówią. Jest inna dziewczyna, na którą mówią Thumper 6, przez dźwięki, jakie wydawała z siebie, kiedy była w sypialni z Jonathanem, więc zawsze mogło być gorzej. Wielki Pete też zawdzięcza swoje przezwisko takim wymysłom. Jest ogromnym człowiekiem. Lubi także żyć w luksusie7, więc to też może mieć coś z tym wspólnego. - Czemu na bocznych scenach nikogo nie ma? – pyta Jonathan, machając dłonią w stronę blondynki. Wielki Pete unosi dłonie w poddańczym geście. - Nora się cholernie wścieka. Już i tak jedna laska odpadła, a teraz kolejna mówi, że jest chora. Jest źle, stary. Jonathan zerka na mnie z szerokim uśmiechem. - Może będziemy w stanie jej pomóc. - Nie ma, kurwa, mowy! – krzyczy Pete, otwierając szeroko oczy. Szturcha mnie ramieniem. – Red chce tutaj tańczyć? Jonathan uśmiecha się i unosi pięść w górę. - Właśnie tak, stary. 5 Bay Area – region w Kalifornii 6 Można to przetłumaczyć mniej więcej jako „krzykaczka” :D 7 W oryginale live in large, co oznacza właśnie „życie w luksusie”, ale samo large oznacza także „duży, ogromny”.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 10 Pete przybija mu żółwika, posyłając mi szeroki uśmiech. - Musimy znaleźć Bena. – mówi Jonathan. – Jest w swoim biurze? - Kiedy ostatnio go widziałem, to tam był. - Do zobaczyska. Kierujemy się na tyły, a kiedy docieramy do baru, Jonathan macha na barmankę. - Dwa podwójne. Jack Daniels Green. – przekrzykuje muzykę, unosząc dwa palce jak do znaku pokoju, po czym odwraca się do mnie. – Ben jest całkiem spoko. Kiedy zapyta, czy masz jakieś doświadczenie, powiedz prawdę. Uczciwość i lojalność są dla niego ważne. Jeśli tylko nie będziesz go oszukiwać, poradzisz sobie. – Potrząsa głową. – Nigdy nie próbuj lecieć z nim w chuja, bo przysięgam, że facet ma wbudowany wykrywacz bzdur. Wraca barmanka z naszymi drinkami. - Na twój rachunek, J. – mówi do Jonathana, stawiając przed nami szklanki. Ten unosi jedną z nich i salutuje do niej, puszczając oczko. - Jesteś najlepsza, Gina. - Za zdobycie czynszu. – mówię, unosząc swoją szklankę w toaście. - No raczej. – odpowiada Jonathan ze swoim charakterystycznym, chłopięcym uśmiechem. Wypijamy whiskey, a Jonathan odstawia swoją szklankę z trzaskiem na bar o mikrosekundy szybciej, niż ja. - Rozleniwiasz się, Red. Odrzucam włosy na plecy i zawijam je w koka ponad szyją. - Mam trochę na głowie, jeśli wiesz, co mam na myśli. Unosi dłoń i odgarnia zbłąkany kosmyk włosów z mojej twarzy. - Zdenerwowana? Zerkam na blondynkę na scenie, która kołysze się wokół mosiężnej rury. - Taa. - Chodź. – mówi, zarzucając mi rękę na ramiona i prowadząc mnie przez drzwi obok baru. W „Bennym” byłam tylko raz, kiedy przyjechałam z Jonathanem odebrać jego czek. Klub był zamknięty, a ja czekałam z przodu, więc nigdy nie spotkałam samego Bena. Wszystko, co o nim wiem, to że jest właścicielem tego klubu. Chyba spodziewam się gangstera, z poszarpanymi jeansami i złotymi łańcuchami. Ale kiedy Jonathan puka do drzwi i je otwiera, widzę, że kompletnie się myliłam. Siedzi za wielkim, drewnianym biurkiem, odchylając się na czarnym, skórzanym fotelu biurowym. Pomieszczenie ma szklaną ścianę, za którą widać klub, a ja zdaję sobie sprawę, że z drugiej strony w tym samym miejscu jest wielkie lustro. Unosi wzrok, z telefonem przyciśniętym do ucha i macha na nas, żebyśmy weszli.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 11 Ma pewnie koło czterdziestki i wygląda całkiem seksownie jak na faceta w swoim wieku. Ma ubraną białą koszulę zapinaną na guziki, rozpiętą przy szyi i podwiniętą do łokci, a jej poły opadają luźno na ciemne jeansy. Jego czarne włosy są zaczesane do tyłu, na czole ma trzy głębokie, poziome zmarszczki i intensywne, brązowe oczy. - Tak… - mówi do telefonu. – Zajmę się tym. I daj mi znać, co z tymi biletami na Giantsów8. – Milczy przez chwilę, po czym się uśmiecha. – Wiem. Kto by pomyślał. Dzięki, Ron. – Rozłącza się i wstaje. – Jonathan. - Hej, Ben. – mówi Jonathan, sięgając po jego wyciągniętą dłoń i potrząsając nią. – To moja znajoma, Sam West. – Kiwa na mnie głową. – Potrzebuje pracy, a wiem, że szukasz dziewczyny. Pomyślałem, że może znalazłoby się tu dla niej miejsce. Nie ma nic łagodnego w spojrzeniu Bena, kiedy minie nim lustruje, ale nie ma w tym pożądania. Zachowuje się służbowo, zupełnie jakby oglądał samochód i zastanawiał się, czy go kupić. Po chwili kiwa głową na kanapę obok jego biurka. - Usiądźcie. – Opada na krzesło i okręca się na nim ku nam, podczas gdy my siadamy na sofie. – Tańczyłaś kiedyś profesjonalnie, Sam? Spanikowana, zerkam na Jonathana. - Nie. - Więc co sprawia, że sądzisz, że się do tego nadajesz? Znowu spoglądam na Jonathana, który kiwa zachęcająco głową, ale nie rzuca się, żeby mi pomóc. - Cóż… zawsze lubiłam tańczyć. Myślę, że jestem w tym dobra, więc… Jego wzrok się wyostrza. - Musisz być cholernie pewna tego, że jesteś więcej niż „dobra”, jeśli zamierzasz stać półnaga na scenie przed tłumem ludzi i naprawdę im to sprzedać, kochana. Przez drzwi wślizguje się jakaś kobieta, po czym zamyka je za sobą. Wyciąga długopis, który miała zatknięty za uchem i rysuje linię w poprzek małego notatnika w jej dłoni. - Właśnie dzwoniła Brittany, że jest chora. Już i tak Izzy jest zastępowana i dzwoniłam do innych. Żadna nie może przyjść. Ben zwiesza głowę i nią smętnie potrząsa. - Dlaczego tak trudno jest znaleźć niezawodną pomoc? - Przykro mi, kochany. – mówi, wkładając długopis z powrotem za ucho. – Ale to oznacza, że nie mamy na dziś dziewczyn. Ben unosi twarz i zerka na mnie. - Więc myślisz, że „jesteś w tym dobra”, co? – pyta, unosząc jedną brew. - Jest. – odpowiada za mnie Jonathan. – Okropnie seksowna. – dodaje, kiedy Ben przyszpila go spojrzeniem. 8 San Francisco Giants – drużyna baseballowa

Tłumaczenie: marika1311 Strona 12 Po chwili przenosi na mnie wzrok. - Dobra. Możemy dziś spróbować. Na próbę. Co oznacza, że jeśli coś spieprzysz, odeślę cię do domu tylko z wypłatą. Bez napiwków. - Mogę zapytać… - waham się i zerkam na Jonathana. – Ile wynosi wynagrodzenie? - Płaca minimalna. – odpowiada Ben, odchylając się na swoim krześle i splątując swoje palce na brzuchu. Czuję, że się krzywię, ale nie mogę się powstrzymać. Nie ma mowy, żebym dała radę spłacić czynsz wynoszący dziewięćset dolarów z płacy minimalnej. - Napiwki są świetne, Sam. – wtrąca Jonathan, czytając mi w myślach. Spoglądam na niego. - Firma zabiera sześćdziesiąt procent z wszystkiego, co zarabiasz na scenie, z czego część idzie do DJ’a – Ben mówi, machając głową w stronę Jonathana – i do naszych bramkarzy. Reszta jest twoja. - Reszta, czyli mniej więcej…? Ben zerka na pytająco na kobietę, która wciąż stoi przy drzwiach. - Średnio około trzystu dolców. – mówi. – W weekendy może to być nawet tysiak. Szczęka mi opada. - W ciągu jednej nocy? Kiwa na mnie głową z ostrzeżeniem. - Dla naszych najlepszych dziewczyn, tak. Ben wstaje. - Sam, poznaj moją żonę, Norę. Zarządza sceną. Zajmie się tobą. Przenoszę na nią spojrzenie. Wygląda na starszą, niż Ben. Włosy w kolorze krwistej czerwieni ma spięte w niedbały kok, a ubrania wyglądające na drogie leżałyby na niej dobrze, gdyby nie była taka szczupła. Nigdy bym się nie domyśliła, że są małżeństwem. Wkłada notatnik do tylnej kieszeni spodni i popycha drzwi, by się otworzyły. - Chodź, dziewuszko. Bierzmy się do roboty.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 13 Rozdział drugi Rzucam Jonathanowi zaniepokojone spojrzenie, kiedy wychodzę za nią z biura. Posyła mi uspokajający uśmiech i puszcza mi oczko. Na końcu korytarza, za kolejnymi drzwiami, znajduje się garderoba. Po lewej stoi rząd toaletek, tak zaśmieconych chusteczkami i kosmetykami, że ledwie widać lustra. Na środku pomieszczenia stoi czarna kanapa, a pod czarną ścianą ustawione są białe szafy. Garderoba oświetlona jest migoczącymi świetlówkami i wypełniona jest zapachem potu, lakieru do włosów i tanich perfum. - Więc, podstawowe zasady. – mówi Nora, kiedy wchodzimy do środka. – To nie jest klub ze striptizem. Znajdziemy ci kostium, który będzie pasował i pozostanie on na twoim ciele przez całą noc. - To dobrze. – stwierdzam. Przygląda mi się i kiwa głową. - Dobrze. Bo w przeszłości było to problemem. Otwieram szerzej oczy. - Poważnie? - Niektóre dziewczyny rozgryzły, że jeśli pokażą facetom trochę cycków, to dostaną większe napiwki, ale nie jesteśmy takiego rodzaju klubem. - To dobrze. – powtarzam z ulgą. Kiwa głową i podchodzi do szafy przy tylnej ścianie. - Ponadto, nie ma dotykania. Mogą wsuwać napiwki za twój kostium, ale jeśli ktokolwiek zacznie zachowywać się nieodpowiednio, Marcus i Devin będą w pobliżu. - Marcus i Devin? - Nasi bramkarze. Dlatego dzielisz się z nimi napiwkami. Przez cały czas cię ochraniają. A na koniec zmiany poproś jednego z nich, żeby odprowadził się na samochód, autobus czy czym tam będziesz jeździć. Kiwam głową. Przegląda zawartość szafy i wyciąga z niej wieszak z czymś przypominającym sukienkę z frędzelkami i koralikami wiszącymi na całym postrzępionym materiale. - Przymierz ten. Rozglądam się w poszukiwaniu przebieralni, kiedy Nora nie pali się do tego, by wyjść, ani nawet się odwrócić. - Tutaj? Kiwa głową. - Potrzebujesz pomocy?

Tłumaczenie: marika1311 Strona 14 - Um… nie. Poradzę sobie. – Odwracam się i ściągam koszulkę przez głowę, a potem wślizguję się w sukienkę. - Bez stanika. – mówi zza mnie Nora. – Twoim zadaniem jest podniecenie klientów. To lepiej wychodzi, kiedy są w to trochę zaangażowane piersi. Nigdy ich nie pokazujemy, ale trochę potrząsania nie zaszkodzi. Rozpinam więc stanik i ściągam go przez ramiona, po czym przekładam ręce przez sukienkę. Jest bardzo obcisła, a dekolt w kształcie litery V spada aż do mojego pępka. Rąbek ubrania ledwie zakrywa mój tyłek. - Zrzuć spódniczkę. Aż do teraz sądziłam, że moja ulubiona, czarna spódniczka jest krótka, ale wystaje ponad cztery centymetry spod tego stroju. Poruszam się, by zsunęła się po moich nogach i występuję z niej. - Obróć się. – instruuje mnie. Obracam się więc powoli, z obawy, że jeśli poruszę się za szybko, to oczom Nory ukaże się mój cycek lub tyłek, wychylający się spod sukienki. - Unieś ramiona. Udaje mi się podnieść ręce tylko do połowy, kiedy moja lewa pierś wyskakuje spod niskiego dekoltu. Krzywię się i szybko zasłaniam się materiałem, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. - Och, nie, dziewczyno. – mówi, potrząsając głową. – Twoje ciało to zbyt wiele dla tego kostiumu. – Wraca do szafy i wyciąga szufladę. – Zobacz, czy znajdziesz coś tutaj. Podchodzę do niej, z rękami wciąż przyciśniętymi do piersi i zaglądam do środka. Jest tu wiele piór i cekinów oraz każdy odcień nylonu, satyny oraz mikrofibry, jaki można sobie wyobrazić. I wszystko wygląda bardzo tandetnie. Przekopuję się przez stos rzeczy i zauważam coś czarnego. Wyciągam to i rozkładam. To mała, damska kamizelka przekładana przez głowę, z trzema mosiężnymi guzikami z przodu. - To jest całkiem fajne. - Przymierz. Wracam do sofy i ściągam sukienkę przez głowę, a następnie zakładam kamizelkę, poprawiam wiązanie na szyi i zapinam guziki z przodu. Górny guzik jest tuż pod moimi cyckami, a dolny ponad pępkiem, więc ładnie pokazuje mój kolczyk w brzuchu. Jest bardzo opięta, więc uwydatnia mój biust, ale czuję się w niej dość bezpiecznie, jakbym wiedziała, że z niej nic mi nie wyskoczy. - Ładne stringi. – mówi Nora, a ja przypominam sobie, że nie mam ubranej spódniczki. Spuszczam wzrok, by sprawdzić, jaką bieliznę rano założyłam. Widzę koronkowe, czerwone stringi na sznureczkach, z wygodnego materiału. Funkcjonalne i seksowne. Kiedy je zakładałam, nigdy bym nie wpadła na to, że będę w nich stać w garderobie u „Benny’ego”. Ale kiedy życie rzuca ci podkręcone piłki… 9 9 …musisz nauczyć się je odbijać (przysłowie)

Tłumaczenie: marika1311 Strona 15 Nora wręcza mi czarne, satynowe szorty. - Kiedy je założysz, pozwól wystawać na wierzch sznurkom z twoich stringów. Faceci pomyślą, że to cholernie seksowne. Zakładam spodenki i zapinam jednocalowy zamek. Leżą tak nisko na moich biodrach, że pokazanie paska od stringów nie będzie problemem. Mój tyłek spod nich wystaje, tak samo, jak blondynce, którą wcześniej widziałam na scenie. - Och, kochana. To dopiero jest seksowne. – mówi Nora śpiewającym tonem, z wielkim uśmiechem na twarzy i symbolami dolara tańczącymi w jej oczach. – Ta cała czerń sprawia, że twoje rude włosy i zielone oczy są podkreślone. Popuszczą w spodnie w chwili, gdy wejdziesz na scenę. - Świetnie. – Drżę z nerwów, nawet jeśli musi być tutaj jakieś sto stopni. - Potrzebujesz akcesoriów. – Otwiera inną szafę, w której widzę stojaki z perukami, kapeluszami oraz pudła z boa z piór i biżuterią. Chwyta za czarny melonik z czerwoną, satynową taśmą dookoła. – Ten jest idealny. – stwierdza, zakładając go na moją głowę. – Prosty i klasyczny. - Skoro tak mówisz. – odpowiadam, prostując go na czubku głowy. Otwiera kolejną szafę, w której znajduje się kilka półek z butami. - Jaki nosisz rozmiar? - Um… zazwyczaj trzydzieści siedem. - Hm… - mruczy pod nosem, przeglądając kolekcję obuwia. – Nie jestem pewna, co mamy w takim małym rozmiarze. Przeglądam stojaki i nie zauważam niczego, co miałoby obcasy niższe niż dwanaście centymetrów. Wyciągam czerwone buty i obracam je w swojej dłoni, nagle zastanawiając się, co z moim ubezpieczeniem zdrowotnym. Czy moi rodzice to też mi odcięli? A może Ben zapewnia dziewczynom odszkodowanie? Bo jednej rzeczy jestem pewna – połamię wszystkie kości w swoich kostkach, potykając się w tych butach, jeśli spróbuję w nich zatańczyć. Nora odpycha na bok kilka par butów na platformach i odkrywa parę czarnych, skórzanych i sznurowanych butów do połowy uda, na cienkich szpilkach. - Weź te. – mówi, rzucając je w moją stronę. – To trzydzieści osiem, ale będą wyglądać super z tym kostiumem. Jeśli będzie taka potrzeba, możesz wepchnąć trochę papieru toaletowego w czubek butów. Otwiera inną szufladę i wyciąga z niej czerwony pas do pończoch oraz czarne, nylonowe pończochy, po czym mi je wręcza. - Włóż je pod spodenki, a potem zawiążemy te buty. – Pogania mnie w kierunku kanapy na środku pomieszczenia, gdzie ściągam swoje buty, zakładam pas do pończoch i wciągam na siebie pończochy. Pomaga mi je przypiąć do pasa, a kiedy wślizguję się w spodenki, popycha mnie na sofę. Wciągam na siebie buty i właściwie pasują, nawet bez wpychania papieru toaletowego. Zawiązywanie ich trwa wieczność, ale kiedy w końcu wstaję, jestem zaskoczona, jak pewnie się w nich czuję. Może nawet niczego sobie nie połamię.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 16 - Spójrz na siebie. – mówi, poruszając sugestywnie brwiami i uśmiechając się szeroko, kiedy popycha mnie przed wielkie lustro wiszące na szafie. Cholera jasna. Jestem ucieleśnieniem seksu. - Ostatnie, ale nie mniej ważne. – dodaje, przeciągając mnie w stronę toaletki. – Twoja twarz. Siedzę na krześle przez kolejne dziesięć minut, podczas gdy Nora nakłada na moją twarz warstwy podkładu, eyelinera oraz różu do policzków. A kiedy kończy, jestem gotowa. Adrenalina zalewa mój krwioobieg i powoduje, że moje serce przyśpiesza tak, że wydaje mi się, że mam zawał. Naprawdę to robię. Mam zamiar wyjść na scenę i tańczyć, mając na sobie to. Szczerze mówiąc, adrenalina bierze się głównie z nerwów, ale częściowo też z oczekiwania. To może być bardzo gorące. Mam szansę przeżyć fantazję każdej kobiety – stać się złą dziewczynką, choćby na chwilę. Wycieram spocone dłonie w spodenki i biorę głęboki oddech. - Teraz nie ma już wycofywania się, dziewczyno. Idziemy. – mówi Nora, popychając mnie lekko w kierunku drzwi w tyle pomieszczenia, których wcześniej nie zauważyłam. Prowadzą do długiego, wąskiego korytarza oświetlonego jarzeniówkami. Mijamy drzwi po prawej stronie, a im dalej idziemy, tym bardziej ściana zaczyna wibrować przez pulsującą muzykę po drugiej stronie. - Na centralnej scenie mam Stephanie, a na prawej Izzy, więc tobie pozostaje ta po lewej. – mówi, zatrzymując się i kładąc dłoń na klamce. – Pamiętaj, że to nie różni się od sprzedaży czegokolwiek innego. Jeśli chcesz zdobywać duże napiwki, musisz poruszać się po scenie; pokazać im to, co kupują. Podchodź do krawędzi po napiwki na tyle często, by wyglądać na przystępną. Niektórych możesz trochę onieśmielać, więc uśmiechaj się i utrzymuj z nimi kontakt wzrokowy. Większość z nich będzie chciało wetknąć ci napiwki i mogą to robić, ale jak tylko banknot znajdzie się za szortami albo bluzką, wycofaj się. Jeśli będziesz zwlekać, mogą źle to odebrać i spróbować czegoś innego. Omójboże. Co ja sobie myślałam? Naładowana adrenaliną krew odpływa mi z twarzy i czuję zawroty głowy, kiedy myślę o wszystkich napalonych facetach próbujących mnie złapać. - Nie jestem pewna, czy mogę to zrobić. – mówię, próbując gwałtownie nie oddychać, ale trzęsę się tak bardzo, że moje zęby o siebie szczękają i niemal odgryzam sobie końcówkę języka. Nora otwiera drzwi i mnie przed nie wypycha. - Jeśli wiesz, jak tańczyć, to sobie poradzisz. Gorące, wilgotne powietrze uderza mnie w twarz i nagle czuję, że jestem mokra na całym ciele. Cienka, biała kurtyna przede mną drży od pulsowania muzyki. Moje serce uderza mocniej, niż jej basy. Mówię sobie, że są tam dwie inne dziewczyny, które są w tym o niebo lepsze ode mnie. Wszyscy będą oglądać je. Będzie dobrze. Będzie dobrze.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 17 Oddychaj. Zerkam na Norę, która kiwa głową i zamyka drzwi między nami. Niezobowiązująco unoszę dłoń i rozsuwam nieco kurtynę. W klubie jest tłoczno – panuje o wiele większy ruch od tego, jaki był, kiedy godzinę temu przyjechaliśmy z Jonathanem. Każdy stolik jest zajęty. Wokół dwóch pozostałych scen oraz baru tłoczą się ludzie. Musi być tutaj co najmniej kilkaset osób. Zmuszam się, by oderwać palce od zasłony i biorę głęboki oddech, by uspokoić drżenie, po czym wchodzę na scenę. Pozostałe dwie są oświetlone. Moja – nie. Jak na razie jest dobrze. Unoszę rękę i spuszczam kapelusz na oczy. Zamykam je i wczuwam się w muzykę. Moje biodra zaczynają się kołysać, następnie reszta ciała za nimi podąża, kiedy się zatracam. Mogę to zrobić. Po prostu muszę skoncentrować się na muzyce. W tym tkwi szkopuł. Po prostu tańczyć, tak jak koncertach Jonathana. - Mamy dziś dla was specjalną niespodziankę. – Głos Wielkiego Pete’a przebija się przez muzykę. I wtedy zdaję sobie sprawę, że ją przyciszył. Unoszę nieco kapelusz i widzę Norę stojącą obok Pete’a, uśmiechającą się do mnie. – Podczas jej pierwszego występu na scenie, powitajcie gorąco skandaliczną, lubieżną, zmysłową, uwodzicielską Sam! W momencie, gdy wypowiada moje imię, scena rozświetla się niebieskim światłem i mnie oślepia. Cofam się o krok i zasłaniam oczy dłonią, ale nadal nic nie widzę. Wielki Pete znowu pogłaśnia muzykę, a ja zaczynam się na tyle przyzwyczajać do tego światła, że widzę, jak faceci gromadzą się pod moją sceną. Cholera. Nie mogę tego zrobić. Stoję tak, dosłownie trzęsąc się w tych butach, zamieram, jakbym była jeleniem złapanym w reflektory samochodu. Ale wtedy widzę Jonathana, opierającego się o barierce niedaleko baru, patrzącego na mnie. Unosi swoje piwo w pozdrowieniu, a następnie posyła mi buziaka w powietrzu. Jestem na jego koncercie, mówię sobie. Po prostu rób to, co zawsze. Zamykam oczy i pozwalam swojemu ciału podnieść tętno, czując, jak przechodzi przez moje biodra i ramiona. Stopniowo, moje ruchy spowalniają, kiedy pozwalam muzyce pieścić się od środka. Dostosowuję się do muzyki, a moje ciało reaguje na nią jak na dotyk kochanka. Znowu zaczynam się poruszać, kołysząc biodrami w powolnym, stałym rytmie. Kiedy uspokajam się na tyle, że znowu mogę normalnie oddychać, otwieram oczy. Wokół mojej sceny jest mały tłum facetów, głównie w średnim wieku. Serce wali mi w klatce piersiowej, kiedy tańcem pokonuję drogę ku krawędzi sceny, do dobrze zbudowanego faceta unoszącego banknot. Przypominam sobie, jak Stephanie schylała się, potrząsając ramionami i pozwalając, by ktoś wsunął jej pieniądze w dekolt. Próbuję zrobić to samo i czuję się super niezręcznie, więc poddaję się i po prostu się pochylam. Wkłada dwudziestkę za pasek moich spodni, a ja wstaję i tańczę dookoła, przenosząc się na drugą krawędź sceny, gdzie facet macha dziesięcioma dolarami. Kiedy wtyka je za moją kamizelkę, oddalam się, potrząsając ramionami.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 18 Może to nie jest takie złe. Trzydzieści dolarów w pięć minut. Nie potknęłam się w tych butach i nikt nie próbuje mnie obmacywać. Może mogę to robić. Na środku mojej sceny znajduje się rura, więc przyciskam się do niej plecami i kręcę biodrami okręgi, rozszerzając kolana i wijąc się w dół, aż obcasami dotykam swojego tyłka. Unoszę ręce i łapię rurę nade mną, kilka razy unosząc się w górę i w dół. I nagle zza krawędzi sceny widzę przynajmniej tuzin banknotów w powietrzu, więc rura to chyba wielki hit. Poruszam się po scenie, zbierając napiwki, a kiedy, wijąc się, wracam do rury, zauważam go. Przy stoliku w drugim rzędzie siedzi Trent, sam. Nasze spojrzenia się krzyżują, a serce zamiera mi w piersi. Bo ostatni raz, kiedy go widziałam, to ze mną zrywał.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 19 Rozdział trzeci Co on tutaj robi, do cholery? Mrużę oczy pod blaskiem świateł. Ściął włosy, a koszula zapinana na guziki jest dokładnym przeciwieństwem koszulek, które zwykle nosi, ale to musi być on. Ostre rysy twarzy, sposób, w jaki krzyżuje swoje wyrzeźbione ramiona na stole, opierając o blat łokcie i podkreślając mięśnie klatki piersiowej, kąt, pod jakim przechyla głowę… to wszystko jest takie charakterystyczne dla Trenta. Orientuję się, że przestałam się poruszać, kiedy ktoś sprzed mojej sceny krzyczy coś o tym, żebym potrząsnęła piersiami, więc zaczynam ponownie tańczyć, ale nagle czuję się tak, jakbym całkowicie odłączyła się od mojego ciała. Odrywam wzrok od Trenta i skupiam się na facetach, którzy stoją przed sceną, a bardziej na tych, którzy wymachują pieniędzmi. Skąd wiedział, że tu tańczę? Godzinę temu sama tego jeszcze nie wiedziałam. Serce wali mi w gardle i w głębi zwijam się z bólu, jakby to wszystko znowu się działo. Kochałam go, a on w mgnieniu oka to zakończył. A teraz ma jaja, żeby się tu pokazać i rzucić mi to w twarz. Czuję, jak cały gniew, który czułam tamtej nocy, ponownie się we mnie pojawia, rosnąc i przejmując kontrolę. Chce przedstawienia? No to mu je, do cholery, urządzę. Pokażę mu wszystko, z czego zrezygnował. Pozwalam powolnemu rytmowi muzyki przeniknąć do moich kości, kiedy przesuwam się w jego stronę. Kilka kroków od krawędzi sceny, rozstawiam szeroko nogi i obniżam się, kręcąc biodrami, a następnie powoli unoszę się, przebiegając dłońmi po moich łydkach, wewnętrznej części ud, nagim brzuchu, piersiach, po czym przenoszę je nad głowę i zrzucam z niej kapelusz. Przez ten cały czas, moje biodra poruszają się zgodnie z pulsującym rytmem. Cofam się do rury i opieram się o nią plecami. Jedną ręką prześlizguję się po moim krągłościach, przez satynowe szorty i do wewnętrznej strony ud. Kołyszę miednicą, wykonując nią okręgi, na chwilę przytrzymując przy niej dłoń, następnie przenoszę ją na pierś i powoli wślizguję się nią we włosy, zaplątując kosmyk dookoła palca. A potem uprawiam seks z Trentem na środku sceny. Kręcę biodrami w rytm muzyki, która teraz jest częścią mnie i wyobrażam sobie, że dosiadam go na tamtym krześle. Dopiero kiedy jedna piosenka przechodzi w inną, zdaję sobie sprawę, że jestem całkowicie na krawędzi doprowadzenia siebie do orgazmu na scenie, przed tymi wszystkimi ludźmi. Otwieram oczy i dostrzegam kupę pieniędzy wzdłuż krawędzi podestu. Opadam na kolana i łapię swój kapelusz w zęby, po czym przeczołguję się do brzegu sceny i zgarniam do niego pieniądze. Zakładam go na głowę i wijąc się, staję na nogach. Marcus podchodzi bliżej, kiedy jeden ze śliniących się facetów wykonuje ruch, jakby chciał mnie złapać. Ponad jego głową widzę, jak Trent odpycha się od stołu i wstaje.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 20 Moje serce pędzi, kiedy kroczy przez tłum, jak skradające się zwierzę i wychodzi po mojej lewej, z dala od większości ludzi. Jego usta wyginają się w pewnym siebie uśmiechu, kiedy między dwoma palcami unosi w górę banknot. Podchodzę do niego dumnym krokiem i kiedy kręcąc biodrami zniżam się do jego poziomu, z zamierzeniem, by napluć mu w twarz, dostrzegam wszystkie szczegóły, których nie widziałam z daleka przez rażące światła. To nie jest Trent. Ten facet jest nieco starszy, może koło dwudziestu pięciu lat i dobrze zbudowany, choć nie przesadnie wyrzeźbiony. Włosy i oczy Trenta mają kolor mlecznej czekolady, podczas gdy włosy tego faceta są w kolorze piaskowym, a oczy jasnoniebieskie. Wślizguje zwiniętą setkę za moją bluzkę, a jego wzrok sprawia, że moje wnętrze się roztapia, a nogi stają się jak z waty. Unosi pytająco brew. Pochylam się bardziej, każdą cząstką swojego jestestwa pragnąc wiedzieć, o co pyta. Rzuca mi lekki uśmiech, a kiedy opuszkami palców prześlizguje się po nagiej skórze na mojej piersi, krew się we mnie gotuje. Cholera, seksowny jest. Jego bladoróżowa koszula jest rozpięta przy kołnierzyku, rękawy ma podwinięte tuż poniżej łokci, a ja nie mogę nie zauważyć tego, jak silne ma dłonie. Obraz ich na moim ciele wkrada się nieproszony do mojej głowy, wysyłając dreszcze po moim kręgosłupie. Jest atrakcyjny, z wysokimi kośćmi policzkowymi i silną szczęką. Na jego brodzie i policzkach widać cień blond zarostu, po którym mam ochotę przebiec palcami. Założę się, że jest miękki. Puszcza mi oczko i wraca do stolika, zostawiając za sobą zapach swojej pewności siebie, jakby była wodą kolońską. Zamykam oczy i odchylam głowę, odurzona tym spotkaniem. A wtedy sobie przypominam, co powiedziała Nora. Nie zwlekaj zbyt długo. Ups. *** Nora wchodzi do przebieralni, kiedy ja jestem w trakcie podliczania swoich napiwków. - Niezły występ, dziewczyno. Nigdy nie widziałam amatorki, która by tak tańczyła. Wzruszam ramionami. - Poczułam inspirację. - Cóż, mam nadzieję, że wciąż ją czujesz, bo jeszcze nie skończyłaś.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 21 - Wracam na scenę? – Fala emocji sprawia, że czuję na skórze gęsią skórkę, pomimo gorąca panującego w pomieszczeniu. Poza pieniędzmi i uczuciem bycia na scenie, myślę, że znalazłam pracę, do której jestem stworzona. Na scenie czuję, że naprawdę żyje. I nawet po odjęciu sześćdziesięciu procent przez Bena, nadal wracam dziś do domu z czterystoma dolarami w napiwkach. Plus, jeśli on wciąż tam jest… na tą myśl wszystkie mięśni w moim kroczu się zacieśniają. - Nie, nie wracasz. – mówi Nora, a rozczarowanie przelewa się przeze mnie falą. – Ale masz prywatny występ. - To znaczy? - Prywatny taniec. Ben ma pokój VIP, dla bardziej wymagających osób, którzy wolą dyskrecję prywatnego występu. Ktoś o ciebie poprosił. Czuję zawroty głowy, kiedy krew odpływa z mojej twarzy. - Co muszę zrobić? Wybucha śmiechem; rechotem palacza, szorstkim i gardłowym. - Nie, kochanie, to nie to, o czym myślisz. Panują takie same reguły, jak tam. – mówi, machając dłonią w stronę drzwi. – Płacą dwie stówy za pół godziny. Ty bierzesz stówę, Ben resztę. Żadnego dotykania, ciuchy są na tobie przez cały czas i nigdy nie zbliżaj się na metr. Gliniarze zawsze węszą na zewnątrz, szukając powodu, by zamknąć „Benny’ego”. Złam zasady, a wylatujesz. Proste. Zerkam na duży zwitek banknotów i decyduję, że nie zamierzam złamać zasad. Nigdy. Wyciąga dłoń po moje pieniądze. - Ben przetrzyma to dla ciebie, dopóki będziesz mogła je zabrać. Nie chcesz tego tutaj zostawiać. Jesteśmy rodziną, ale samotny stos pieniędzy jest po prostu zbyt kuszący. Wręczam jej banknoty i idę za nią do biura Bena. Unosi wzrok, kiedy wchodzimy do środka. - Niezły występ. – mówi do mnie, kiwając z uznaniem w stronę okna. - Widziałeś? – pytam, czując rumieńce na policzkach. Rzuca mi spojrzenie, którego nie umiem odczytać. - Widzę wszystko. Nora podaje mu moje napiwki. - Ma prywatny taniec. Po raz pierwszy, Ben unosi kącik ust w półuśmiechu. - Nie mogę powiedzieć, żebym był tym zaskoczony. Nora odwraca się i wychodzi na korytarz, a ja idę za nią. Kieruje się do drzwi znajdujących się prawie na końcu.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 22 - Pamiętaj o zasadach. – mówi, kładąc dłoń na klamce. – Jeśli chce dać ci napiwek, to wszystko jest twoje, ale może to zostawić na stoliku. Nie zbliżaj się do niego na mniej niż metr. Nie ma tam bramkarzy, więc to jest dla twojego bezpieczeństwa. I kiedy mówię, że żadnego dotykania, mam na myśli, że naprawdę żadnego. Czasami chcą się masturbować, ale to kolejna żelazna zasada. Jeśli chcą się dotykać, muszą poczekać, aż opuszczą lokal. Na tylnej ścianie, niedaleko radia, jest przycisk, który w mgnieniu oka sprowadzi tam Marcusa. I drzwi nie są zamknięte, więc zawsze możesz po prostu wyjść, jeśli ktoś zachowa się nieodpowiednio. – Spogląda na mnie. – Jesteś gotowa? - Więc, wszystko, co muszę zrobić, to taniec. - Dokładnie. – mówi, kiwając głową. Biorę głęboki oddech. - Tak, jestem gotowa. Popycha drzwi, by się otworzyły, a ja wchodzę do środka. Pomieszczenie jest słabo oświetlone przez stojącą w kącie lampę z czerwoną poświatą. Szum wentylatora na suficie wysusza pot z mojej skóry, sprawiając, że na moim obnażonym ciele powstaje gęsia skórka. W tle gra muzyka, powolna piosenka Bruno Marsa, a wzdłuż tylnej ściany stoi czerwona, aksamitna sofa. Na niej siedzi facet, a kiedy unoszę wzrok, by sprawdzić, kto to jest, moje serce zamiera.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 23 Rozdział czwarty Wstaje, a pewny siebie delikatny uśmieszek pojawia się na jego idealnych ustach, podczas gdy jego oczy pożerają mnie żywcem. - Cześć. – mówi głębokim głosem, a ja czuję na skórze jeszcze mocniejszą gęsią skórkę. Jego różowa koszula jest dopasowana, podkreślając stożkowatość szerokich ramion i klatki piersiowej, aż do wąskiej talii. Poły koszuli leżą luźno na wytartych jeansach, które idealnie do niego pasują. A na stopach ma wytarte kowbojki z kwadratowymi noskami. Zerkam na Norę, która przechyla pytająco głowę. Kiwam głową, a ona zamyka drzwi. Odwracam się do Seksownego Kolesia. - Chyba powinnam dla ciebie zatańczyć? Osadza się na poduszkach i unosi brwi. - Chyba że myślisz o czymś innym. Och, Boże. Jego akcent sprawia, że rozpływam się od środka. Tak właściwie nie jest południowy. To po prostu coś w sposobie, w jaki słowa spływają z jego języka; gładko, jakby aksamitny plusz wpadał w rozgrzany miód. I to jest cholernie seksowne. - Ja… chyba po prostu zatańczę. Poza moimi spoconymi dłońmi i faktem, że jestem bliska hiperwentylacji, czuję się, jakbym wróciła do szkoły… jakby to była moja pierwsza rozmowa z Trentem. Sposób, w jaki się nosi, pewność siebie przychodząca mu z łatwością – ten facet tak bardzo go przypomina. Tylko że ma coś, czego nie ma Trent – warstwę wyrafinowania ponad tą całą atrakcyjnością. Od ubrań szytych na miarę, przez seksowny zarost na twarzy, do sposobu, w jaki delikatnie unosi lewy kącik ust, w sekretnym uśmiechu, jakby o czymś wiedział. - Zrób to. – mówi, mierząc mnie wzrokiem, a ciepło w jego oczach rozgrzewa mnie od środka. Podchodzę do radia stojącego w rogu i je uruchamiam, włączając muzykę. Zamykam oczy i zaczynam poruszać się zgodnie z rytmem. Ale jestem w pełni świadoma tego, że jestem zamknięta w jednym pomieszczeniu z najgorętszym facetem, jakiego kiedykolwiek widziałam. A on jest tutaj tylko po to, by oglądać, jak się ruszam… przez co naprawdę ciężko jest to robić. Odwracam się do niego plecami i kołyszę biodrami do powolnej melodii, ale nadal tego nie czuję. Zerkam ponad ramieniem, a na jego twarzy widnieje rozbawiony uśmieszek, jakby próbował powstrzymać śmiech. Okręcam się na pięcie i krzyżuję ramiona na klatce piersiowej, gapiąc się na niego, wkurzona, że ktoś, kogo nawet nie znam, potrafi sprawić, żebym czuła się tak głupio. - Coś cię bawi? Proszę, podziel się tym ze mną.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 24 - Nie. – odpowiada, z szeroko otwartymi oczami i rękami uniesionymi w powietrze, w udawanej szczerości. – Proszę bardzo, kontynuuj. - Wiesz, że jeśli będziesz mi dokuczał, to mogę stąd wyjść i nie dostaniesz z powrotem swoich pieniędzy, prawda? Ten próżny, seksowny uśmieszek znowu pojawia się na jego ustach, kiedy opiera ręce na oparciu sofy, przez co koszula napina się na jego piersi, a coś głęboko w moim brzuchu zaczyna mrowić. Przygląda mi się dokładnie, po dłuższej chwili w końcu wstając i zmierzając w moim kierunku, tym samym wolnym krokiem, jakim podążał ku mnie wcześniej w klubie. Ale kiedy się zbliża, ja daję krok do tyłu. - Zasada metra. – ostrzegam. Staje w pół kroku i unosi brwi. - Zasada metra…? - Powinieneś trzymać się z dala ode mnie na przynajmniej metr. Przechyla głowę na bok. - A chcesz, żebym się odsunął? Nie. - Tak. Na sekundę przygryza swoją dolną wargę, a rozczarowanie pojawia się w jego oczach. - No cóż, dobrze. – mówi w końcu, cofając się w stronę sofy. Opada na poduszki. Nie ruszam się, bo nie jestem pewna, czy skończyliśmy, czy nadal mam dla niego zatańczyć. - Usiądź. – stwierdza po długiej, niezręcznej minucie. Zachęcającym gestem klepie miejsce na kanapie obok siebie. Podchodzę do krawędzi sofy, gdzie będę od niego oddalona na około metr, i przysiadam na jej brzegu. - Nazywam się Harrison. - Żadnego dotykania. – mówię, patrząc na jego wyciągniętą dłoń. Tłumi uśmiech i kiwa głową, odsuwając ode mnie rękę. - Więc zadowolę się tylko twoim imieniem. - Sam. - Skrót od Samantha? Kiwam potwierdzająco głową. Pochyla się ku mnie, opierając łokcie na kolanach. - Więc… ktoś mi powiedział, że mogłabyś pomóc mi coś zdobyć. Moje serce podskakuje. - Coś zdobyć?

Tłumaczenie: marika1311 Strona 25 Przykłada palec z boku swojego nosa i nim podciąga, rzucając mi spojrzenie typu wiesz-co-mam-na-myśli. - Och! – Właściwie czuję ulgę, że chodziło mu o kokainę10. – Um… nie. Przykro mi. - Jesteś pewna? – pyta, zerkając na mnie. – Podzielę się. - Mój znajomy pewnie byłby w stanie załatwić ci wszystko, czego byś chciał. Jeśli chcesz, mogę go zapytać, jak skończę pracę. Rozsiada się na drugim końcu kanapy i patrzy na mnie, trochę rozbawiony. - Jak długo tu pracujesz, Sam? Kiedy staje się jasne, że nie zamierza mnie przelecieć, czuję jednocześnie ulgę i rozczarowanie. Zerkam na zegarek wiszący na ścianie. - Jakieś pięć godzin. Harrison otwiera szeroko oczy. - Serio? - Serio. - Wow. – Przeciąga to słowo, jakby to było w jakiś sposób rozczarowujące. – Nigdy bym się nie domyślił, biorąc pod uwagę twój występ. To było… - milknie i unosi ręce po bokach głowy, pokazując gest, jakby jego mózg wybuchnął. - Wielki Pete powiedział, że to mój pierwszy występ – mówię, obawiając się, że poprosi o zwrot pieniędzy za prywatną sesję – więc zostałeś ostrzeżony. - Przyszedłem po tym, jak już zaczęłaś, więc chyba mnie to ominęło. Nawet jeśli i tak, to nie mógł być stałym bywalcem, bo wiedziałby, że nigdy wcześniej tu nie tańczyłam. - Więc nie przychodzisz tu za często? Potrząsa głową. - Nigdy wcześniej tu nie byłem. - A czemu dziś tu jesteś? Odchyla głowę do tyłu i wbija wzrok w sufit, wzdychając głośno. - Żeby odwrócić swoją uwagę od pewnych rzeczy. - Jakich? - Problemy z kobietami. – Obniża głowę i pociera dłonią swój kark. – Kiedy teraz o tym myślę, to pomysł, by przyjść tu i oglądać taniec seksowny taniec, nie był chyba najlepszą strategią. - Masz dziewczynę? – Ignorowanie skurczu w brzuchu nie jest takie łatwe, jak myślałam, że będzie. Kładę na nim dłoń i lekko ją przyciskam. - Miałem. A dokładniej mówiąc, narzeczoną. 10 Sam myślała, że chodzi mu o coś innego – Harrison używa tu zwrotu hook up, które zarówno może oznaczać pomóc komuś coś zdobyć, jak i przygodny seks.