mek4

  • Dokumenty6 660
  • Odsłony367 821
  • Obserwuję282
  • Rozmiar dokumentów11.2 GB
  • Ilość pobrań288 234

Armstrong Michele - Blood Lines 1- Blood Kiss

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :1.0 MB
Rozszerzenie:pdf

Armstrong Michele - Blood Lines 1- Blood Kiss.pdf

mek4 EBooki
Użytkownik mek4 wgrał ten materiał 6 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 228 osób, 100 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 202 stron)

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 1 BLOOD KISS Mechele Armstrong

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 2 Warning This e-book contains sexually explicit scenes and adult language and may be considered offensive to some readers. Loose Id e-books are for sale to adults ONLY, as defined by the laws of the country in which you made your purchase. Please store your files wisely, where they cannot be accessed by under-aged readers. * * * * * This book is rated: For explicit sexual content, graphic language, and violence. Blood Kiss Poniższe tłumaczenie w całości należy do autora książki jako jego prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto poniższe tłumaczenie nie służy uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba wykorzystująca treść poniższego tłumaczenia w celu innym niż marketingowym łamie prawo.

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 3 Dedication To David, my very first fan. Thanks for believing in me.

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 4 ROZDZIAŁ PIERWSZY Patrzył, spod schodów wewnątrz klubu tanecznego. Jego oczy szukały ciepłoty ciała. Obnażone ciała wabiły go, kusiły. Kochankowie macali się w ustronnym kącie. Obserwował ich dotykające się ręce, smakujące usta, pojedynek języków. Widział ich napinające się mięśnie w pożądaniu. Bóle w jego klatce piersiowej nasiliły się, gdy patrzył, niezdolny do odwrócenia się, dopóki nie odeszli. Ciężkie bębnienie muzyki tanecznej wibrowało w jego brzuchu. Kakofonia rozmów zaatakowała jego nastrojone uszy, nie mógł zagłuszyć tego, co doprowadziło go tutaj. Zamknął oczy i słuchał. Krew bębniła w żyłach tańczących ludzi. Pulsowała, ustępując i płynąc, ponieważ wirowali w rytm muzyki. Zbliżali się do niego i oddalali. Ich tętna biły głośniej, a następnie bardziej miękko. Wkrótce szum ich krwi był wszystkim co słyszał. Symfonia dźwięków zaciągnęła go do obskurnego klubu; powab ciała, krew, seks, wszystko to przywołało go do tych drzwi. Kołysał biodrami w czasie rytmu, oblizując wargi. Przypomniał sobie smak na języku, słodki eliksir, zawsze palący jego ciało, gdy zsuwał się w dół gardła. Żołądek mu się zacisnął; przeszedł go dreszcz. Jego kogut nabrzmiał, napierając na spodnie. Nozdrza mu drgnęły, gdy poczuł zapach kropli potu spadającej z ciała człowieka najbliżej niego. Zapach pobudzenia kobiety zwrócił na siebie jego uwagę. Wdychał to, sławiąc się w podniecającej woni. Mógł sobie wyobrazić wilgotność przewracającą się między palcami, gdy grał w jej głębi. Jej krzyki przyjemności i bólu, gdyby zabrał ją, biorąc to co go wzywało. Otworzył gwałtownie oczy. Czas wybrać. Przejrzał tłum i skoncentrował się na blondynce. Miała białą bluzkę z wycięciem ponad szczytem piersi. Sutki wystające pod obcisłym materiałem. Jej czarna mini , podniosła się i opinała jej tyłeczek. Długie, zgrabne nogi i bujne kształty. Wyczuł, że jest łatwa- bardzo proste. Tego

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 5 typu kobiety szukał, niewymagającej do uwiedzenia. Co będzie mniej skomplikowane. Głupi, ufający ludzie sprawiali, że życie było spokojniejsze. Kolumna jej szyi, biała i długa aż do ramion. Widział pająkowate żyły ze słodką krwią obiegające ją. Przełknął, chcąc zasmakować, wyobrażał ją sobie spływającą w usta, na język, ciepłą i słoną. Kobieta przypominała mu pierwszą- blondynkę, piersiastą i wąską. Uśmiechnięty, złapał jej spojrzenie. Obszedł ją dokoła w bardziej zwartych ruchach, rozdzielając ją z tłumem, jak wilk sprowadzający swoją zdobycz. Tańczył ściśle wokół niej. Jego biodra dotykały jej. Dłońmi głaskał jej ramiona, ośmielił się iść dalej do jej piersi i ud, blisko jej płci. Pragnienie kapało mu z głosu. - Twoje piękno fascynuje mnie. Zabierz mnie w prywatne miejsce. Poszli do jej mieszkania. Trwało to długo. Głód go zjadał, jelita bolały. Rzucił się na nią, nim zamknęły się drzwi. Wsunął język w jej usta, otwierając je w pełni i nie dając jej czasu na wycofanie. Bawił się szorstko i brutalnie. Usta i zęby łakomie ssały i lekko gryzły ją. Jęknęła, gdy przechylił jej głowę i zaczął skubać szyję. Szepnęła - Nie wstydź się. Lubię. Szorstko. To problem? Przycisnął ją do ściany, miażdżąc ciało swoim. Jej miękkie piersi wciśnięte w niego, a jego podniecenie do V między jej nogami. Zadrżała, jej skóra poczerwieniała, ciężko oddychała. Opadli na podłogę. Szarpnęła spódniczkę w górę, umożliwiając mu dostęp. Jak uwolnił się ze swych skórzanych spodni, pulsował w rytm zawirowań jej krwi. Wsunął jednocześnie język i biodra przeciw niej, napełniając ją, nie dając czasu na odsunięcie się, uderzając nią o podłogę. Osiągnęła szczyt natychmiast, mimo to dalej w niej jeździł. Jego własny orgazm zbliżał się, przesunął usta powyżej jej lewej piersi. Przebił skórę zębami i się karmił.

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 6 Nie chciała protestować. Nie w tym momencie. Skrzywiła się i wymamrotała coś pod ręką, którą automatycznie przykrył jej usta. Czasami krzyczeli, gdy gryzł. Krzyki przyciągały zbyt wiele niechcianej uwagi. Wciąż w niej, użył swojego ciała i rąk by powstrzymać ją przed przekręcaniem tego ślicznego ugryzienia poza jego zasięg. Smakowała tak dobrze. Chciał wziąć ją, czuć tryskającą krew w usta, wysysając ją do ostatniej kropli. Pił do magicznego momentu, gdy bicie serca zwolniło, wtedy zatrzymał się. Myśl o braniu całej krwi zabrało go na skraj orgazmu. Euforia napełniła jego żyły wraz z jej witalnością. W tym momencie, piał, król świata. Pozostał sztywny w niej, kontynuując żywienie, wiła się pod nim. Nie wyczuł nikogo wcześniej. Gdzie byli? Wyszedł, przeszedł od pokoju do pokoju, z rogu do rogu i znalazł ją. Inną kobietę. Jej zapach inny niż tej którą brał. Słyszał szalone bicie jej serca w pokoju na końcu korytarza. Dlaczego nie wyczuł jej wcześniej? Obwiniał swoją żądzę. Rozpaczliwie potrzebował seksu. I krwi. Czerwona mgła uczyniła go ślepym na coś, co powinien sprawdzić. Popełnił błąd. Zrujnowało mu to doskonały moment. Przeklął cicho, wycofując się i wstrzymał swój przepływ krwi. Nie mógł znieść niedoskonałości. Musiał teraz odczekać. W końcu przyjdzie czas. Oh, ale jak chciał zabić. * * * * * Sarah Connelly wierciła się pod kołdrą, jęcząc przez sen. Przekręciła się z jednej strony na drugą, zrzucając pluszowego psa z łóżka. Drgnęła i usiadła z otwartymi oczami, skołatanym sercem. -Nie- szepnęła.

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 7 On jest na korytarzu. Popatrzała zaczerwienionymi oczami na pokój. Nie zobaczyła nic niezwykłego. Co mnie obudziło? Nie mogła przypomnieć sobie snu. Zazwyczaj pamiętała fragmenty dręczących jej snów. Większość czasu, przypominała sobie zbyt wiele ze złych snów i przestraszona nie mogła ponownie zasnąć. On jest na korytarzu. Ale nic nie wyjaśniało jej uczucia paniki. Skóra ją drażniła, dostała gęsiej skórki. Coś jest nie tak. Nie mogła położyć na tym palca, ale znała to w głębi serca. Zbyt senna by ustalić to już teraz, spojrzała w ciemność swojego pokoju na nic co mogło obudzić ją. To leżało poza jej wyobrażeniami. Podniosła Szczeniaka, strażnika jej snów i skuliła się z nim pod pachą. Szczeniak, rozwydrzona, brudna, biała zabawka, którą dostała na 5 urodziny. Czuła się lepiej, gdy trzymała go w ramionach w nocy. Spała z nim zawsze odkąd go miała, przynajmniej nie czuła się taka samotna. Zwłaszcza, gdy przychodziły koszmary. A zawsze przychodziły. Po chwili zasnęła ponownie. Następnego dnia Sarah wróciła z pracy, poszła do swojego pokoju. Kładąc się na łóżku cieszyła się pełną i głuchą ciszą. Nie spała dobrze ostatniej nocy, co odbiło się na niej, była zmęczona, miała zepsuty cały dzień. Dodatkowo, księgarnia w której pracowała, była domem wariatów i oblała w szkole francuski quiz. To był kiepski dzień. Wciągnęła poduszkę nad głowę i przytuliła Szczeniaka. Jej włosy leżały w puklach ponad jej oczami do czasu gdy nie przestawiła poduszki i odsunęła włosów palcami. Poduszkę położyła znowu na twarz, aby odciąć się od świata. Cisza nie trwała długo. Dwie sekundy później wpadł blond huragan. Drzwi wejściowe trzasnęły i bez ostrzeżenia jej współlokatorka, Toni wbiegła gwałtownie do pokoju.

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 8 Sarah rzuciła okiem spod poduszki. - Hej Sarah, nie sądziłam, że jesteś w domu. Mogę pożyczyć twój bordowy sweter? Mam gorący dzień. Dzięki! Ściągała swój bezrękawnik, więc niektóre słowa wyszły stłumione. Zakładała sweter z krótkim rękawem, zanim powiedziała słowo „mogę”. -Oczywiście.- Sarah mruknęła- Dzięki, że pytasz tym razem. Tylko dlatego, że akurat była w domu gdy Tori wpadła do jej pokoju. Miała kilka rzeczy które lubiła jej współlokatorka i zawsze je pożyczała. Sarah nigdy nic nie pożyczała od innej dziewczyny. Wygląd prostytutki nigdy nie był jej stylem. Tori zwróciła się w stronę łóżka, ze swetrem wciąż wokół szyi, rozplątując naszyjnik. I Sarah je zobaczyła. Ślady po ugryzieniu! Nad stanikiem Tori, oszpecając jej zawsze opaloną klatkę piersiową. Ukąszenia wyglądały jak z filmu o wampirach. Sarah usiadła na łóżku, odrzucając poduszkę na bok. - Hej! Wygląda to jak ugryzienie. -Co? -Sarach skinęła głową w stronę ukąszeń. - Twój nowy chłopak. Wygląda na to że jest osobą, która gryzie. - Oh… tak. On wysiada przy tym. Właśnie w tym czasie, jeśli wiesz co mam na myśli. - Hę? – Sarah zmarszczyła nos. - Wiesz co? On zaraz ma przyjść. Sarah skinęła głową, jakby wiedziała od początku. - O -. - Muszę lecieć. Nie czekaj na mnie. - Tak jakbym kiedykolwiek to robiła.- wymamrotała, przewracając oczami. Tori wyszła, nie czekając na pożegnanie. Sarah znów się położyła tuląc Szczeniaka. Jako anglistka, nie wiedziała wiele o ludzkich zębach. Ale wiedziała, że ugryzienie człowieka nie wygląda ładnie. Jako

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 9 nastolatka, pilnowała dzieci i wiedziała co brzdąc może zrobić zębami. Rana Tori wyglądała czysto, z dwoma wąskimi śladami. Ale żeby tak było, zęby musiały być bardzo ostre. Dlaczego ktoś ma takie zęby? I co to za człowiek, który lubi gryźć podczas seksu? Sarah nie wiedziała, czy chce odpowiedzi na to pytanie. Zapadła w niespokojny sen, śniąc o wampirach. * * * * * Czas wykorzystać ten moment. Pieprzyli się w jej łóżku, w końcu sami w jej mieszkaniu. Nikogo kto mógł mu zakłócić ten czas albo sprawić zabicie jej mniej niż doskonałe. Upewnił się co do tego. Jej ciepłe, giętkie ciało zjechało z niego, jej pot zmieszany z jego własnym. Całą krew przywołał do siebie. Słyszał, pulsowanie na powierzchni jej skóry. Czas na śmierć. Ugryzł ją w szyję. Oprócz niewielkiego podskoku, ledwo się ruszyła. Jęk wydobył się z jej gardła, gdy zadrżała z rozkoszy. Orgazm zaczął budować się w jej fałdkach. Szkoda, że nigdy nie skończy. Jego usta rozciągły się szyderczo. Pił, krew wytryskującą z małych dziur, jak napój. Czuł, jak wpływa do niego. Jej krew nie skrzepnie, gdy śliną zmoczy ranę, jednocześnie się żywiąc, ukąszenia pozostaną. Gdy ślina wysycha, staje się koagulantem, hamuje przepływ krwi i uszczelniając rany. Ta rana nie będzie uszczelniona. Nie czuła jak jej życie gasło, choć może. Każdy rytm jej serca był słabszy, a wyciek krwi coraz mniejszy. Z nagłym dreszczem, jej serce się zatrzymało, odcięło dopływ krwi i zmarła pod nim. W tym momencie, świeża krew śpiewała w jego żyłach, zadrżał, zatracony we własnej przyjemności. Taka głupia kobieta. ZA każdym razem, gdy zabił, wzmacniał swoje przekonanie, że jest lepszy od ludzi. Oni nie zdają sobie nawet sprawy, kiedy ich życie gaśnie. Jak mogą być na szczycie łańcucha pokarmowego? Ofiara. Jego imię dla ludzi. Bydło dla jego wilka. Gazela dla jego lwa. Nie, nie byli punktem kulminacyjnym ewolucji. Jedynie krokiem.

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 10 Podniósł głowę z jej szyi. Kąciki ust, podniosły się jak podwójny zestaw kobr do uderzenia. Jej krew napłynęła w jego ciało. Nienawidził końca przepływu krwi. To zawsze sprawiało, że chciał znaleźć kolejnego i kolejnego. Być może uczyniło go to krewholika. Zaśmiał się głośno z tego. Dźwięk zabrzmiał surowo. Wstał i podniósł ja delikatnie w swoich ramionach. Zawisła jak wiotki makaron. Są tacy elastyczni, gdy umrą. Poszedł do pokoju i położył ją na podłodze. Wziął wszystko z niskiego stolika i umieścił starannie na podłodze obok kanapy. Schludność- główna zasada jego matki. Umieszczając ja na stoliku, skrzyżował jej ramiona na piersi. Pocałował ją delikatnie w usta. Rozmazał krew ze swoich warg na jej. To oznaczało początek kolejnej zabawy. Nick niech go lepiej nie rozczaruje.

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 11 ROZDZIAŁ DRUGI Sarah wróciła z pracy około jedenastej wieczorem. Nie było wolnych miejsc do parkowania przy jej bloku — jak zwykle w Fan, dzielnicy gdzie żyła, w Richmond. To chluba starych domów, które zostały przekształcone w jedno albo dwa mieszkania bliźniacze by mieścić rosnącą populację studentów otoczonych uczelnią Virginia Commonwealth University. Zaparkowała na ulicy, ziewając. Deszcz przeszedł w rytmiczną mżawkę. Niezwykły chłód zawisł w powietrzu kwietniowej nocy. Nie mogła czekać by dostać się do domu, mogła przejść pod jakimś nakryciem. Jako osoba nie lubiąca zimna, tęskniła za źródłem ciepła dla ciała. Wyjazd do ciepłych krajów brzmiał dobrze. Wcześniej, Sarah ułożyła wiersz. Nie miała czasu na pisanie, bo pracowała na dwie zmiany w księgarni, którą mają zawsze przepełnioną w weekendy. Nie mogła doczekać się wejścia do domu, i zapisania go na papierze. Skręciła za rogiem w swoją ulicę i człowiek noszący czarny trencz prawie ją potrącił. To surrealistyczne jak wieczór wydawało się z deszczem, ona do połowy oczekiwała, że on wypowie jakąś linię od Highlander’a. Wyciągnąłby miecz i zabrał jej głowę. Lubiła oglądać Highlander’a, filmy o nieśmiertelnych, których można zabić jedynie przez ścięcie głowy. Wszyscy walczyli do momentu, dopóki nie został jeden z lewej. Charakterystycznie przejawiali tendencję do noszenia trenczy z jakiegoś powodu. Sarah uważała pomysł nieśmiertelnych za fascynujący. Oni nie powinni istnieć, nie mogli istnieć, ale zawsze patrzała na mijanych ludzi. Mogliby być nieśmiertelni? Czasami, obserwując ludzi, wyobrażała sobie, jakby ich nieśmiertelne życia wyglądały. Może przeżyli wojny, dużo podróżowali, poznali królestwa. Wymyślała wszelkiego rodzaju wymyślne scenariusze dla osób, których nawet nie znała. Podobnie jak teraz. Jej oczy rozszerzyły się, patrzała na mężczyznę, czekając aż coś powie. Za to spojrzał na nią krzywo, i poszedł dalej.

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 12 -Raczej niegrzeczny. – mruknęła, spoglądając na jego plecy. Na zewnątrz przed mieszkaniem, zauważyła samochód Tori, co uznała za dziwne. Czy księżyc w pełni świeci nad chmurami? Przecież sobotnia noc oznaczała czas na imprezę. Ale nie pomyliła go, stał tam mały niebieski Mustang Tori z „FOXY” na tablicy rejestracyjnej. Tylko jedna rzecz mogła ją trzymać w domu: facet. Co oznaczało, że byli w środku robiąc…. cokolwiek. O, proszę — seks musiał być, gdy Tori przebywała w domu. Prawdopodobnie robią to gdziekolwiek, też. Czy chłopak, który gryzie wciąż jest tym czy Tori przyszła z nowym? Oh, dobrze. Chciała pisać i spać. Wpadała na Tori już wcześniej – dużo razy w rzeczywistości. Tak długo jak Tori i jej facet nie zabawiali się w jej pokoju, salonie czy kuchni, nie troszczyła się. Nauczyła się ignorować jakiekolwiek hałasy z sypialni Tori. Dowlokła się po schodach do drzwi. Fan miał wszystkie różne formaty i style zabudowań na tym samym bloku. Tori trafił się drewniany dom dwupoziomowy z wyblakłymi zielonymi okiennicami, które teraz nie miały nikogo na górze. Wchodząc do holu, spojrzała w dół długiej sali, która przebiegała wzdłuż domu do tylnych drzwi. Weszła do pokoju dziennego, zostawić torebkę, którą zwykle trzymała na wieszaku. Portfel został w płaszczu, który trzymała w swoim pokoju. Czasem w schowku w samochodzie. Zapalając światło w salonie aby… horror. Tori leżała na ich długim, niskim stoliku przed kanapą, naga i blada, ramiona miała skrzyżowane na piersiach. Jej niebieskie oczy, szeroko otwarte wpatrywały się w sufit. Wyglądała przerażająco, jakby nie mogła uwierzyć w to co się stało. Usta Sarah otworzyły się, ale żaden dźwięk z nich nie wyszedł. To nie mogło się dziać. Ale się działo. Tori nie zniknęła jakby jakiś wymysł jej mózgu to wyczarował. Na szyi Tori, Sarah zobaczyła dwie nowe dziurki z wciąż lepką strużką krwi, stare strupki kilka centymetrów poniżej tych nowych. Jej sine usta, z czymś rozmazanym wokół nich, jakby obramowane krwawą szminką.

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 13 Nawet z ograniczoną wiedzą medyczną, zdobytą za pośrednictwem telewizji, Sahar wiedziała, że jej współlokatorka musi nie żyć. Sarah upuściła torebkę na podłogę, stojąc jak kamień. Hałas z tyłu mieszkania rozmroził jej nogi. Ktokolwiek to zrobił, wciąż może tu być. Obróciła się i pobiegła, zostawiając torebkę na podłodze. Serce jej waliło, gdy szarpała się z drzwiami, próbując je otworzyć pchnięciem zamiast klamką. Oddech przeszedł w gwałtowne wdechy. Zostawiając otwarte drzwi, wybiegła na schody, przewracając się z hukiem na popękany chodnik. Uleciało z niej całe powietrze. Dysząc w zimnym deszczu, ignorując krzyki poranionych nóg, wstała ostrożnie i pobiegła ulicą, uciekała, najdalej jak mogła. Drżenia uczyniły bieg trudniejszym. Słyszała kroki za sobą, przyśpieszyła, mimo piekącego bólu w kolanach. Zerknęła ukradkiem za siebie, nic nie zobaczyła. Słyszała własne bicie serca. Sklep spożywczy stał na końcu bloku, z budką telefoniczną na parkingu. Próbowała wybrać numer 911, udało jej się to po kilku nieudanych próbach. * * * * * Sarah została u sąsiadów przez kilka dni, podczas gdy policja prowadziła dochodzenie w jej mieszkaniu. Chciała, żeby pracowali tam dłużej, kiedy powiedzieli jej że może wrócić. Jednak wróciła, dzień po tym jak oczyszczono dom. Położyła dłoń na gałce, ale nie mogła jej przekręcić. Rozluźniła drżące ramiona. Możesz to zrobić. Otwórz drzwi i wejdź do środka. Jej serce głośno biło, dostała dreszczy. Wzięła głębszy oddech, starając się zrelaksować. Przestała zaciskać rękę, wiszącą u jej boku. Na okrągło luzowała i dociskała ją. Udało jej się, i dłoń przekręciła gałkę, otwierając drzwi. Stanęła w progu, spoglądając na mieszkanie. Coś jak zapach w szpitalu, czy domu opieki próbowało maskować podstawą woń domu. Coś co próbowało ukryć… nie chciała o tym myśleć. Przełknęła, gardło sunęło w górę i w dół jak tłok.

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 14 Przystąpiła pół kroku, stopę kładąc w drzwiach. Zanim mogła się wycofać, przeszła przez próg i zamknęła drzwi. Nie miała szans uciec. Musiała to zrobić. Pobiegła otworzyć wszystkie okna. Musiały zostać zamknięte wieczorem, ale potrzebowała miejsca łączącego ją z zewnątrz. Płuca musiały odetchnąć. Zewnętrzne powietrze rozchodziło się, chłodząc ją. Sarah przygryzła wargę, gdy szła do salonu. Chociaż mówiła sobie, że nie zobaczy Tori, zerknęła stojąc jeszcze w przedpokoju. Westchnęła z ulgą. Nic tam nie było. W swoim umyśle widziała Tori w fotelu, z podpartymi nogami, oglądającą MTV i bielizną wstającą spod krótkich szortów. Raz zobaczyła Tori siedzącą na facecie, oboje nago na kanapie, Tori jeździła w górę i w dół, jęcząc. Uśmiechnął się wtedy do mijającej ich Sarah, prosząc by do nich dołączyła. Grzecznie odmówiła i pognała stamtąd. Zapamiętała jego imię- Andy. Bóg wie, że słyszała je często, ponieważ Andy lubił seks w różnych miejscach a Tori lubiła być głośno. I ostatni obraz Tori jaki kiedykolwiek zobaczy, to ten gdy leży nieruchoma na stoliku. To nie był sen. Tori odeszła. * * * * * Sarah obudziło wlewające się do pokoju słońce, robiąc wzory na podłodze. Na oknie przejrzysty łapacz promieni, jednorożec na niebieskim tle, wysyłał cienie po jej zwyczajnym pokoju, postrzępionym łóżku i komodzie, jedynych jej meblach. Kupiła je od Armii Zbawienia, kiedy przeniosła się tu z Tori. Książki stały między dwoma czarnymi żeliwami, końmi w kształcie podpórki, które dostała na zakończenie liceum. Obok nich stał jej edytor teksty, na ozdobnym czerwono- zielonym dywanie, na starej dębowej podłodze. Jednego dnia musiało to być biurkiem i regałem. Pracowała dużo, i nie miała czasu by przeglądać oferty kupna mebli. Nigdy nie była osobą pragnącą posiadania czegoś, oprócz książek. Więc pustka w pokoju jej nie martwiła, ale Tori tak.

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 15 - Dlaczego nie masz całkiem dobrych mebli? Pasujących do pokoju?- wciąż słyszała, jak Toni się o to zapytała, jeden jedyny raz. Sarah zamknęła oczy, zadrżała i otworzyła by spojrzeć na swoje plakaty. Dwa powieszone na ścianie. Jeden miała długi czas, z filmu Casablanca. Uwielbiała ten romantyczny film. W rzeczywistości to jeden z niewielu nie- fantasy, nie- horroru , który lubiła. Drugi plakat, obraz nieba i chmur z Serenity Prayer, z napisem: „ Bóg daje mi spokój, aby zaakceptować rzeczy, których nie mogę zmienić, odwagi, by zmieniać to, co mogę i mądrości by znać różnicę.” Starała się żyć według tych słów. Rozciągnęła nogi, pod ciepłym, przytulnym okryciem i zwinęła się jak kot drzemiący w słońcu. Po prysznicu Sarah założyła swoją aksamitną czarną sukienkę, zwężaną ku końcowi, bez żadnych łuków, plisów czy innych dodatków. Spojrzała krytycznie w lustro. Nie miała nic ładniejszego, oprócz niej, kupionej na zakończenie liceum, za pieniądze z pilnowania dzieci sąsiadom. Przygładziła strój. Czas iść na pogrzeb.

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 16 ROZDZIAŁ TRZECI Nick Mancuso wyglądał przez okno swojego prywatnego samolotu, obserwując chmury na jego drodze z Baltimore do Richmond. - Czy na pewno nie chcesz już nic do picia?- stewardesa pytała go. Nowa pracownica, nie z jego załogi. Nie chciał rozmawiać. Jej oczy wwiercały się w niego, jakby był wykwintnym winem, a ona chciała spróbować. - Mam się dobrze.- kiwał uprzejmie głową za każdym razem. Nie uśmiechał się, nie chcąc zachęcić jej zainteresowaniem. Dotknęła jego ramienia, wystawiając białe zęby, odmawiając jego aluzji. - Daj mi znać, jeśli czegoś będziesz potrzebował. Z pewnością dostarczę wszystko, na co masz ochotę.- Podkreśliła ‘czegoś’, dając znak, że to znaczy więcej niż orzeszki ziemne i mała butelka alkoholu. Gdy wylądowali po krótkim locie, a Nick podszedł do wyjścia, potrzasnęła jego ręką, dłużej niż to konieczne, jakby nie chciała go puścić. Pokręcił głową i udał się na parking. Musiał się upewnić, że następnym razem, zwykle towarzyszące mu osoby będą dostępne, czego nie mógł zrobić tym razem, w pośpiechu. Następny lot będzie do Nowego Jorku, gra skończy się tutaj. Musiała. Wypożyczony biały lexus stał dokładnie tam, gdzie miał być na parkingu piętrowym. Pomimo, że podróżował po całym świecie, nigdy wcześniej nie był w Richmond. Walizkę ze skóry umieścił na tylnym siedzeniu. Błyszczał wypolerowany pod parkingiem- wieloma światłami. Wskazówki dojazdu do jego mieszkania leżały po prawej na miejscu pasażera. Wjechał w centrum Richmond. Światła miasta świeciły jasno, jakby chciały prześcignąć gwiazdy na nocnym niebie. Było tu mniej wieżowców niż w Nowym Jorku. Nie tęsknił za nimi. Lubił czuć otwartość tego miasta. Czasami Nowy Jork wydawał się otoczony, zamknięty przez drapacze chmur i czystej masy betonu. Zwłaszcza dla mężczyzny, pochodzącego z otwartej przestrzeni.

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 17 Umeblowane mieszkanie wynajął obok rzeki James. Apartament na ostatnim piętrze. Przestronny, ozdobiony tylko kilkoma krzesłami, kanapą, łóżkiem, TV i niskimi stolikami. Nie zwracał uwagi na skąpe wyposażenie. Pochodził z mniejszego. Nie tęsknił za swoim mieszkaniem w Nowym Jorku, swoim życiem tam. Jego apartament, na 32 piętrze, stał pusty, czekając na jego powrót. Nick wyszedł na balkon, który górował nad kaskadą rzeki. Usiadł na podłodze, krzyżując nogi. Wiatr lekko wiał w jego długi, czarny koński ogon, łaskotał w szyję. Czuł cierpki, omszały zapach rzeki, która przepływała obok swoją wesołą drogą do zatoki, chlupocząc przy kamieniach i betonowych słupkach różnych mostów w okolicy. Ciężarówka stała na światłach poniżej niego, spaliny drażniły mu nos. Spojrzał w ciemność, medytując. Widział białą wodę, toczącą się koło mostu, kilka leniwych ryb prowadzonych wraz z prądem. Samochody na najbliższym moście ruszyły. Przez większość czasu Marcus zajmował jego myśli. Nick wysłał czułki, próbując go zlokalizować. Nawiązać połączenie, odnaleźć go. Kontynuować ich grę w kotka i myszkę. To nie miało żadnego sensu. Żadnej świadomości. Zmarszczył brwi. To nie mogło być. Ale jego umysł nie kłamał. Wstał i ruszył z powrotem do sypialni. W lustrze na kredensie zobaczył siebie, swoje ostre niebieskie oczy. Czy on wciąż patrzył w swój wygląd dwudziestolatka? Tak robił, chociaż teraz czuł się o wiele starzej. Dobrze, że też nie wyglądał. Poczuł na barkach ciężar swoich wszystkich pięciu wieków. Cholera, ale był idiotą. Jego kły się wysunęły, gdy przypadkiem dotknął je językiem. Musiał to przerwać, jak starsi mówili. Zwracał uwagę na swoją naturę, a to coś czego nie chciał robić. Wciąż uważali go za młodego. Oczywiście, nie był szukany jeszcze. Nick uśmiechnął się , podniósł słuchawkę mimo swojego niepokoju. -Allo?- Głos Henriego Baptiste brzmiał sennie. -Przykro mi, Henri. Obudziłem cię.- Nick usłyszał głos Nathana w tle, pytał kto dzwoni.

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 18 - Nicky.- mruknął Henri, potem powiedział wyraźniej – Nick. Nie wiesz, że wiem kiedy dzwonisz, nawet o tej porze dnia. Jak idzie polowanie?- - Nie dobrze, Henri. Straciłem go w Baltimore, a teraz nie mogę połączyć się z nim tutaj.- odkąd usłyszał o nowym morderstwie, próbował połączyć to z Marcusem. Nie miał szczęścia. - Twój umysł jest zachmurzony.- Nick zamknął oczy , obecność Henriego rozchodziła się ponad jego umysłem jak mgła. Mógł poczuć człowieka, zapach takiej samej wody kolońskiej, która Henri używał 50 lat, odkąd Nick go poznał. Obecność wydawała się tak realna, że chciał otworzyć oczy i spojrzeć na niego, mimo że wiedział iż Henri jest w Paryżu. - Jak to zrobić? Myślałem, że musi być na tym samym kontynencie.- Według niego, z młodości zwykle musiał być w tym samym mieście. Albo przynajmniej blisko. Tylko ci najbardziej utalentowani, najmocniejsi mogli się skontaktować na wiele kilometrów. A tylko ci ze starożytną wiedzą mogli się porozumiewać poza oceanami. Jednak, musieli być z tej samej linii. Nick nie mógł pretendować do linii Henriego. Mimo, że wszyscy prawdopodobnie mieli związek krwi z pierwszym wampirem. Obecność w jego głowie znikła. -Ćwiczyłem. Nie jesteś jedynym, który może nauczyć się nowych sztuczek.- Nick mógł usłyszeć śmiech w głosie Henriego. Mógł to sobie wyobrazić, też. Uśmiechnął się i potrząsnął głową. Moce Henriego miały siłę, która zdumiewała go. Jego wiek wskazywał, że nie powinien móc robić tego, co robił. Henri przestraszył go. Tak, był starszy od Nicka, ale ilość energii, którą nauczył się kontrolować, zaskoczyła go. To było wrodzone u Henriego po przemianie. On tego nie posiadał. Henriemu udało się zachować zdrowie psychiczne. Nick widział wielu którzy nie byli w stanie znieść zmian po przemianie, i nie mieli mocy Henriego. - Połączyłem się z tobą dość łatwo.- Henri kontynuował- Uważam, że to nie jest problemem.- -Marcus nie będzie próbował się ze mną skontaktować. To wiem na pewno.-

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 19 - Jesteś tak blisko niego, jeżeli jest w tym samym mieście. Nie powinieneś mieć problemów z połączeniem się z nim. Jeśli twój umysł zostałby zakłócony, nie mógłbym cię znaleźć. Coś innego jest problemem.- - Ale co? To nie ma sensu.- - Nie wiem. Może coś lub ktoś zabiera ci energię.- - Niemożliwe. Wiem, że Marcus tu jest. A inne wampiry w mieście są młodsze niż ja. Nie mają mocy. Nie ma nic innego. Nie wyczułem niczego co mogło zakłócić połączenie, które powinienem mieć z Marcusem.- Henri westchnął. – Jeżeli ktoś się podłączył do twojego protegowanego, lepiej ich znajdź, i to szybko.- - Mam zamiar go znaleźć. I skończyć to tutaj.- Znajdzie go. I zniszczy tym razem. Porażka nie wchodzi w grę. Zbyt wiele żyć zależało od tego. - Mam nadzieję, że się uda. Mogę pomóc mon fils1 .- - Nie. Ja stworzyłem bałagan. Muszę to naprawić.- Wyobraził sobie, że słyszy podziw w głowie Henriego. – Zrobisz to, Nicky. Zajmij się tym i pamiętaj czego cię uczyłem. Wie, jak zabić naszych?- - Nie. To było coś, czego go nigdy nie uczyłem.- - Dobrze. Użyj tego na swoją korzyść. Choć może się o tym dowiedział do tej pory.- Nick potrząsnął głową. – Nie. On woli zabijać ludzi na złość mnie niż zabijać nas.- - Będziesz ostrożny, oui2 ? - Zawsze, mon professeur3 . Kończę rozmowę. Musiałem sprawdzić, czy znasz jakikolwiek powód, że połączenie nie działa.- - Jeśli mnie potrzebujesz…- 1 Mój synu 2 tak 3 Mój nauczycielu, mentorze

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 20 - Wiem. Au revoir4 .- - Au revoir.- Nick odłożył słuchawkę wciąż zamyślony. Dlaczego nie mógł dotrzeć do Marcusa? Sprawdził czas. Musi odpocząć, miał jutro miejsca do odwiedzenia. * * * * * Nick jęknął i podciągnął kołdrę na głowę, słysząc alarm. Bogowie, nienawidził tej konieczności, by wstać w ciągu dnia. Zastanawiał się nad rzuceniem budzika przez pokój. Zrzucił nakrycie i skierował się pod prysznic, jego ciało było ciężkie, jakby na stopach miał ciężary. Może woda go obudzi. Nie miał szczęścia. Opuścił prysznic, ziewając i zatonął stopami w miękkim dywanie, idąc na balkon. Marcus musiał być w mieście. Raporty związane z zabójstwem dotarły do jego poszukiwaczy w Nowym Jorku i natychmiast skontaktowali się z Nickiem. Wyleciał z Baltimore jak najszybciej. Świeże szlaki były łatwiejsze do śledzenia. - Gdzie jesteś?- Rozejrzał się, jakby go widział, chcąc móc wiedzieć, że Marcus jest pod jakimś starym domem, przesypiając dzień. Podczas gdy Nick chciał wynagrodzić kogoś kto został uratowany, by stać się lepszym. Silniejszym. – Znajdę cię. Obiecuję ci to.- Nie próbował połączenia, wiedząc że byłoby łatwiejsze gdyby Marcus powstał. Ubrał się, zakładając śnieżnobiałą koszulę, garnitur i krawat, związał włosy, wyglądał poważnie, mógł zarządzać. Głód go gnębił. Żołądek warczał. Odepchnął to. Nie ma czasu, by się pożywić. Drapał skórę, bezskutecznie, słońce promieniami wnikało w jego ciało. Założył okulary, i udał się do samochodu. Czas iść na pogrzeb. 4 Do zobaczenia

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 21 ROZDZIAŁ CZWARTY Sarah zmierzała na pogrzeb Tori, w północnej Wirginii. Na szczęście wskazówki dojazdu, które Danielsowie wysłali jej na telefon były dobre, bo się nie zgubiła. Inna dobra rzecz- jej samochód się nie popsuł. Stary gruchot, nie przemierzał dużych odległości, miał skłonność do potrzebowania naprawy potem. Szczęśliwie, niedługo spłaci rodziców. Kupili go dla niej , tuż przed wyprowadzką i psuł się cały czas. Nie widziała wiele razy rodziców Tori. Nie winiła ich. Była tą, co znalazła ich córkę. Na ich miejscu, czułaby to samo. Nie, że wiedziała dużo o byciu dbającym rodzicem. Nie miała najlepszych wzorców, ale zorientowała się w kilku sprawach. Podjeżdżając do ogromnej katolickiej katedry, Sarah wymamrotała –Wow.- Weszła, po pluszowych czerwonych dywanach, aż jej stopy w nich zatonęły, i usiadła w ciemnej, czerwono- wyściełanej drewnianej ławie. Witraże otaczały z obu stron sanktuarium. Sporadyczne promienie wysyłały niebieskie i czerwone światła na twarze ludzi i białe ściany. Za amboną, był ogromny witraż ukrzyżowania, z krwią płynącą z ran na rękach i nogach Chrystusa, nad głową kapłana. Ledwie na to patrzyła, czerwone strumyczki wyglądały tak realistycznie. Budynek przypominał Sarah Katedrę Najświętszego Serca Jezusa w Richmond. Tyle, że ten miał cmentarz z tyłu, zamiast VCU5 . Siedziała w ostatniej ławie w kościele. Rodzice Tori szlochali podczas ceremonii. Matka Tori oparta na mężu, szła chwiejnie, ze świątyni do grobu. Tori była ich jedynym dzieckiem. Dla nich słońce wzeszło i umieściło się w niej. Nie trudno się domyślić. Widoczne było to we wszystkim co robili, i co dali córce. Tori dostawała co chciała, od samochodu, biżuterii po ubrania. Jakby to było, mieć rodziców takich jak Tori? Nie dla wszystkiego, co jej dali. Dla miłości, którą ją obdarzyli. Tori nigdy nie doceniła tego, niczego. Wszyscy szli na cmentarz w uroczystej mszy. Przeszli całą długość katedry aż do miejsca pochówku, ciężkim, wolnym krokiem- koło przyciętej trawy. 5 Virginia Commonwealth University

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 22 Stanęła z tyłu żałobników, kapłan ubrany na czarno modlił się o dusze Tori. Słuchała go cały czas. Tłumiąc ziewanie, spojrzała na żałobników i zauważyła kogoś, kto przyspieszył bicie jej serca. Czaił się na mniej zatłoczonym tyle zgromadzenia, ale po przeciwnej stronie. Wysoki, z długimi, czarnymi włosami, związanymi z tyłu głowy. Czarne okulary i czarny garnitur, wyglądał elegancko, nawet z daleka. Jego modny garnitur wydawał się dopasowany jak druga skóra, nawet z daleka, mogłaby być zazdrosna o ubrania, które miał na sobie. Nigdy nie widziała nic tak wspaniałego. Coś z niego przyciągało jej wzrok. Przyglądał się jej, pewnie zauważył, że go obserwowała. Sarah natychmiast spuściła głowę, czerwieniejąc się, ponieważ nie sądziła że oglądanie innych krewnych było zalecane przez Miss Manners6 . Kim mógłby być? Może dawnym chłopakiem Tori? Albo krewnym? Proszę, niech będzie krewnym. Myśl o nim związanym niegdyś z Tori przerażała ją, gdy patrzała na niego. Chmury zdominowały niebo. Jak tylko zaczął się pochówek, słońce zaszło, więc dlaczego miał na sobie okulary przeciwsłoneczne- zwłaszcza na pogrzebie? Okulary, według niej, były nie na miejscu. Obejrzała się; kilku krewnych zmarłej też je nosiło. Może ukrywali łzy? Mógł być blisko z Tori? Nie miała czasu się zastanawiać. Rodzice Tori zauważyli ją, gdy kapłan zakończył modlitwę i zaczął święcić. – Sarah, biedactwo. Chodź tutaj.- Przywitana sztywnym uściskiem i formalnym pocałunkiem przez mamę Tori, próbowała się nie wiercić. - Wiemy, jak ciężkie musi to być dla Ciebie. Taka tragedia.- Jej oczy napełniły się łzami, a ramię pana Danielsa uspokajało żonę. - Chodź. Tu są ludzie, których musisz poznać.- Pani Daniels kontynuowała, biorąc rękę Sarah w swoją. Zesztywniała, nie przyzwyczajona do tak bliskiego kontaktu, zerknęła ukradkiem zanim Danielsowie pociągnęli ją ze sobą. ‘Facet w czarnym garniturze’ odszedł, ku jej rozczarowaniu. 6 Judith Martin, http://www.missmanners.com/

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 23 Nick stał z tyłu żałobników. Nienawidził tego, nienawidził widoku ludzi udręczonych, wiedząc, ze on był tego przyczyną. Nie, że zabił kobietę. Ale stworzył kreaturę, która to zrobiła. Po skórze przechodziły mu ciarki. Słońce zaszło, ale ona ciągle swędziała. Nienawidził wychodzić w dzień. Zza okularów, przyglądał się tłumowi. Ktoś go obserwował. Wyprostował się. Czuł spojrzenie na sobie. Czy Marcus przyszedłby tu? Może wiedział, co Nick planuje? Mógł być na każdym pogrzebie ofiar. I uwielbiał go dręczyć. Od niechcenia odwrócił głowę, starając się dyskretnie zlokalizować obserwatora. Gdyby Marcus tu przyszedł, nie chciałby być zauważonym. Krew w nim zawrzała, gdy znalazł osobę patrzącą na niego. Kobieta. Jej oczy badały go. Długie kasztanowe włosy spływały w dół jej pleców. Czarna, krótka sukienka opinała jej smukłe krzywizny i piękne nogi. Zielone oczy promieniowały ciepłem i inteligencją. Czerwone usta przywoływały go, by ich posmakował. Przełknął, czując w ustach suchość jak na pustyni. Jego spodnie się naprężyły. Erekcja na pogrzebie. Nie stosowne. Nie mógł jednak odwrócić wzroku od kobiety, która to spowodowała. Jej oczy napotkały jego spojrzenie, zanim spuściła głowę. Krew napłynęła do jej skóry. Nick zadrżał. Głód. Seks. Żądza krwi. Nie mógł oddychać. Przeszedł dwa kroki w jej stronę, tylko po to, aby zatrzymać się, gdy rodzice zmarłej dziewczyny podeszli do niej. Matka uściskała ją. Nick zamknął oczy, opanowując swoje podniecenie. Nie miał interesu, by jej szukać. Nie ważne jak bardzo zamieszała go. Opuścił pogrzeb, kierując się do Richmond, nie spodziewając się ujrzeć jej ponownie.

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 24 ROZDZIAŁ PIĄTY Po pogrzebie Sarah poszła do domu Danielsów, poprosili ją by zapakowała im rzeczy Tori. Zgodziła się, niechętnie, nie chciała się wystraszyć, rozstroić bardziej niż teraz jest. Ale zbyt wiele rzeczy Tori nie powinno być pokazane jej rodzicom. Myśleli, że była aniołem, a Sarah nie chciała niszczyć tej iluzji. Lepiej jeżeli ona się tym zajmie. Po powrocie do domu i zabraniu pudeł z pracy, zaczęła sortować własność Tori. Pudełko prezerwatyw. Rzuciła. Joint. Rzuciła. Nagie zdjęcia Tori. Skrzywiła się i rzuciła. - Co to jest?- Dotykając zawartość szuflad Tori, starała się zidentyfikować przedmioty. Jej twarz ogrzała się gdy wyciągnęła żel nawilżający, wyściełane kajdanki, kilka dildo i wibratory. Rzuciła. Odchylając się do tyłu, myślała o szatynie, którego widziała na pogrzebie. Morderca czy atrakcyjny mężczyzna? Dlaczego jej umysł naciskał na obydwa? Kim był? Dlaczego tak bardzo ją zafascynował? Przyjrzała się wibratorowi rzuconemu do worka na śmieci. Miała lepszą szansę, że zostanie uderzona piorunem niż przyciągnięcie kogoś takiego jak faceta w czarnym garniturze. Może powinna się dowiedzieć, gdzie to kupić. Przeniosła się do łazienki Tori, gdzie znalazła jej pamiętnik, ukryty w pudełku po wkładkach maxi. Wpis z dnia przed śmiercią Tori wywoła u Sarah dreszcze. Marc jest fantastyczny. Seks jest doskonały i gorący! Jest bardzo tajemniczy. Zawsze chce spotykać się u mnie, w moim domu. I nie ma telefonu. Ubiera się zawsze na czarno, mówi że to podkreśla jego blond włosy. OOOHHH! I gryzie!! Nie mogę się doczekać, żeby znowu uprawiać z nim seks. Daje nieziemski orgazm, a chłopak, jest zawieszony. Było jeszcze kilka wpisów związanych z tym facetem, wpisy o wyczynach Tori i tyrada o jej rodzicach. Sarah chwyciła mocniej dziennik. Czas na przerwę. I zastanowienie się co z nim zrobić. * * * * *

Mechele Armstrong- Blood Lines 1- Blood Kiss Tłumaczenie: paulina.nadia 25 Sarah podskoczyła, słysząc pukanie do drzwi. Westchnęła i pokręciła głową, na swoje zdenerwowanie. Wstała, położyła książkę na kanapie. Biorąc pod uwagę, że czytała drugi raz tą samą stronę, a mimo to nie miała pojęcia co przeczytała, pomyślała, że to nie zalicza się jako czytanie. Znowu pukanie. Spojrzała przez wizjer. Zwalisty mężczyzna w pomiętym, szarym garniturze stał na ganku, patrząc wprost. Miał stalowo siwe włosy i krzaczaste brwi. Wyglądał znajomo. Gdzie go widziała? Przygryzła wargę, przypominając sobie. Był jednym z najbardziej zatroskanych policjantów, w noc śmierci Tori, opatrzył jej kolana. Inny mężczyzna był z nim, nie sądziła, że widziała go wcześniej. Choć nie była pewna. Otwierając drzwi, stała się przypomnieć sobie szczegóły tej nocy. Jak się nazywał? Szaro włosy człowiek powiedział – Pani Connelly, jestem detektyw Collins. Spotkaliśmy się tamtej nocy. Możesz nie pamiętać. Sprawy były… stresujące dla ciebie.- Otworzyłam szerzej drzwi, uśmiechając się. – Witam Detektywie Collins.- - Możemy wejść?- Jego głos był szorstki, a może palił. – Chcielibyśmy omówić z tobą pewne rzeczy.- - Oczywiście.- Cofnęła się i skinęła by weszli. Paplała, gdy prowadziła ich do środka. –Ale powiedziałam wszystko, co wiem o tamtej nocy. Tori i ja rzadko razem wychodziłyśmy, więc wiem niewiele o jej innych znajomych.- Podniosła z kanapy rozrzucone książki. Collins odwrócił się do niej. – To jest agent FBI Richard Harris.- Mniejszy skinął głową i potrząsnął jej ręką, lekko i niepewnie. - Jestem Sarah Connelly.- Zachichotała -Wiem.-