P.C. Cast + Kristin Cast
Zdradzona
Tom II cyklu
Dom
Nocy
Prze o y a z angielskiegoł ż ł
Renata Kopczewszka
Podzi kowaniaę
T ksi k pragniemy zadedykowa (Cioci) Sherry Rowland,ę ąż ę ć
Naszej przyjació ce i wydawcy. Dzi ki Ci, Sher, za to, e si o nas troszczysz,ł ę ż ę
nawet kiedy Ci zanudzamy i m czymy (zw aszcza gdy na czym „cz stujesz”).ę ę ł ś ę
Pozostaniesz na zawsze w naszych sercach.
1
- Wiecie co, mamy now – o wiadczy a Shaunee, w lizguj c si na siedzisko wą ś ł ś ą ę
awkach ustawionych przy stole, ktł óry zwyczajowo uzna y my za nasz w sto wce, czył ś łó
raczej w pierwszorz dnej szkolnej kafeterii.ę
- Pora ka, Bli niaczko, totalna pora ka – zawtż ź ż órowa a jej Erin dok adnie takim samymł ł
tonem. czy j z Shaunee pewien rodzaj duchowego powinowactwa, ktŁą ł ą óre sprawia o,ł
e w jaki sposż ś ób by y do siebie podobne, przez co nazywa y my je Bli niaczkami,ł ł ś ź
mimo e Shaunee, Amerykanka jamajskiego pochodzenia, o cerze koloru kawy zż
mlekiem, mieszkaj ca w Connecticut, zewn trznie w niczym nie przypomina aą ę ł
jasnow osej, niebieskookiej bia ej mieszkanki Oklahomy.ł ł
- Na szcz cie dzieli pokęś ój z Sar Freebird. – Damien ruchem g owy wskaza drobną ł ł ą
dziewczyn ze zdecydowanie czarnymi w osami, ktę ł óra oprowadza a po jadalni innł ą
nastolatk sprawiaj c wra enie zagubionej. Obrzuci obydwie jednym spojrzeniem,ę ą ą ż ł
które wystarczy o, by oceni ich wygl d od stł ł ą óp do g w, od bucikłó ów po kolczyki w
uszach. – ponad wszelk w tpliwo nowa ma lepsze wyczucie mody ni Sara, czegoą ą ść ż
nie zatraci a mimo stresu, jaki musi przechodzi w zwi zku ze zmian szko y ił ć ą ą ł
Naznaczeniem. Mo e uda jej si wp yn na Sar , by porzuci a swoje niefortunneż ę ł ąć ę ł
preferencje dla brzydkiego obuwia.
- Damien – odezwa a si Shaunee – cholernie dzia asz mi…ł ę ł
- …na Narwy tym swoim nad tym s ownictwem – doko czy a Erin za przyjacię ł ń ł ó k .ł ę
Damien poci gn nosem, przybieraj c obra on i nieco wynios min , z czymą ął ą ż ą łą ę
wygl da jeszcze bardziej gejowsko ni zwykle (a przecie by gejem).ą ł ż ż ł
- gdyby twoje s ownictwo nie by o takie trywialne, potrzebowa aby leksykonł ł ł ś ów, by się
ze mn porozumie .ą ć
Bli niaczki przymru y y oczy, gotowe zaatakowa go seri obelg, ale mojaź ż ł ć ą
wspó mieszkanka do tego nie dopu ci a.ł ś ł
- Niefortunne preferencje – z y gust. Trywialne – prostackie – wyja nia a zwi le, jakbył ś ł ęź
t umaczy a, co autor mia a na my li. – A teraz przestaniecie si spiera i pos uchajcieł ł ł ś ę ć ł
przez chwil . Wiecie, e zaraz nast pi pora odwiedzin, wi c nie powinni my się ż ą ę ś ę
zachowywa jak pć ó g wki w obecno ci naszych staruszkł łó ś ów.
- O psiakostka - wyrwa o mi si . – Zupe nie wylecia o mi z g owy, e to dzieł ę ł ł ł ż ń
rodzicielskich odwiedzin.
Damien j kn i zacz t uc g ow o blat sto u, i to w cale nie tak znowuę ął ął ł ł ą ł
delikatnie.
- Ja te na mier zapomnia em.ż ś ć ł
Ca a nasza czwł órka pos a a mu wspł ł ó czuj ce spojrzenia. Rodzice Damienał ą
niespecjalnie si przejmowali jego Znakiem, przeprowadzk do Domu Nocy ię ą
rozpocz ciem procesu Przemiany, ktę óra albo przeobrazi go w wampira, albo zabije,
je li organizm j odrzuci. Jedyne z czym si nie mogli pogodzi , to z jego gejostwem.ś ą ę ć
W ko cu stanowi o to jak pociech , e chocia pod tym wzgl dem nie by oń ł ąś ę ż ż ę ł
im wszystko jedno. Bo moja mama i jej obecny m , czyli mąż ój ojciach nienawidzili
dok adnie wszystkiego, co si ze mn wi za o.ł ę ą ą ł
- A moi o ogóle nie przyjd . Pojawili si w zesz ym miesi cu, wi c w tym nie znale lią ę ł ą ę ź
czasu na odwiedziny.
- Bli niaczko, to jeszcze jeden powź ód na nasz identyczno – doda a Erin. – Bo moią ść ł
starzy w a nie przys ali mi maila. Z okazji zbli aj cego si wi ta Dzi kczynieniał ś ł ż ą ę Ś ę ę
postanowili wybra si na rejs na Alask wraz z moj cioci Alane i wujem lujemć ę ę ą ą
Loydem. Zreszt , co tam. – Wzruszy a Ramonami najwyra niej niezbyt przej taą ł ź ę
nieobecno ci swoich rodzicś ą ów.
- Nie martw si . – Damien ci ko westchn . – W tym miesi cu przypadaj mojeę ęż ął ą ą
urodziny. Przyjd z prezentami.ą
- To nie najgorsza nowina – zauwa y am. – Mż ł ówi e , e przyda by ci si nowy blokł ś ż ł ę
rysunkowy.
- Nie dadz mi bloku – odrzek . – W zesz ym roku poprosi em o sztalugi, a dosta emą ł ł ł ł
sprz t na wyprawy kempingowe i prenumeratę ę Sports Illustrated.
- Co takiego! – zgorszy y si jednocze nie Erin i Shaunee, a ja i Stevie Rae zgodnieś ł ę ś
wyda y my okrzyki wspł ś ó czucia.ł
Daniem, najwyra niej chc c zmieni temat, zwrź ą ć óci si do mnie:ł ę
- Dla twoich rodziców to pierwsza wizyta. Jak twoim zdaniem b dzie wygl da a?ę ą ł
- Koszmarnie – prorokowa am. – Beznadziejnie.ł
- Zony? Pomy la am sobie, e powinnam przedstawi ci swoj nowś ł ż ć ą ą
wspó mieszkank . Diano, poznaj Zoey Redbird, now przewodnicz c Cł ę ą ą ą ór Ciemno ci.ś
Zadowolona, e nie musz dalej rozprawia o swoich beznadziejnychż ę ć
rodzicach, u miechn am si , s ysz c stremowany g os Sary.ś ęł ę ł ą ł
- Ojej, to prawda? – zawo a a nowa, zanim zd y am powiedzie jej „cze ”. I, do czegoł ł ąż ł ć ść
zd y am si ju przyzwyczai , czerwona jak burak zacz a si gapi na mąż ł ę ż ć ęł ę ć ój Znak. –
No, przepraszam, nie chcia am by nieuprzejma ani nic w tym rodzaju… - t umaczy ał ć ł ł
si z nieszcz liw min .ę ęś ą ą
- Nie ma sprawy. Tak, to prawda. A mój Znak jest wype niony kolorem i ma wi cejł ę
elementów. – Nadal si u miecha am, chc c poprawi jej samopoczucie, chocia nieę ś ł ą ć ż
znosz , kiedy jestem g wn atrakcj na pokazie dziwol gę łó ą ą ą ów.
Na szcz cie Stevie Rae w czy a si do rozmowy, nie pozwalaj c Dianie, ebyęś łą ł ę ą ż
gapi a si na mnie zbyt d ugo i niezno nie przed u a a kr puj ce milczenie.ł ę ł ś ł ż ł ę ą
- Ten spiralny tatua pojawi si u Z, kiedy uratowa a swojego by ego ch opaka przedż ł ę ł ł ł
krwio erczymi duchami wampirż ów – powiedzia a lekko.ł
- Tak mi mówi a Sara – przyzna a Diana ostro nie – ale zabrzmia o to takł ł ż ł
nieprawdopodobnie, e… wiecie…ż
- e nie wierzy a w to – podpowiedzia us u nie Damien.Ż ł ś ł ł ż
- Tak, przepraszam – powtórzy a Diana, wy amuj c sobie palce.ł ł ą
- Nie szkodzi – u miechn am si w miar szczerze. – Czasem mnie samej trudnoś ęł ę ę
uwierzy , e tam by am.ć ż ł
- I e da a im kopa w dup – doda a Steive Rae.ż ł ś ę ł
Zgromi am j spojrzeniem, ale ona nic sobie z tego nie robi a. Cł ą ł ó , mo e i jestemż ż
predestynowana na starsz kap ank , jednak e przyjaciele jeszcze nie bardzo mnieą ł ę ż
s uchaj .ł ą
- W ka dym razie to miejsce na pocz tku wydaje si dosy dziwne, ale potem to mija –ż ą ę ć
pocieszy am now .ł ą
- To dobrze – odpowiedzia a z ulg .ł ą
- Chyba ju pż ójdziemy – uzna a Sara – bo musz jeszcze pokaza Dianie, gdzie sił ę ć ę
odbywa jej pi ta lekcja. – Po czym z o y a formalny uk on, przyk adaj c do sercaą ł ż ł ł ł ą
zwini t d o i sk aniaj c g ow w pe nym szacunku ge cie, czym mnie kompletnieę ą ł ń ł ą ł ę ł ś
zaskoczy a, a nawet wprawi a w zak opotanie.ł ł ł
- Naprawd nie znosz , jak to robi – mrukn am, wbijaj c widelec w sa atk .ę ę ą ęł ą ł ę
- Moim zdaniem to mi e – zaoponowa a Stevie Rae.ł ł
- Zas ugujesz na to, by ci okazywa szacunek – doda Damien, mentorskim tonem. –ł ć ł
Przechodzisz dopiero trzecie formatowanie, a ju zosta a przewodnicz c Cż ł ś ą ą ór
Ciemno ci, w dodatku jeste jedyn adeptk w historii, ktś ś ą ą óra kontaktuje ze wszystkimi
pi cioma ywio ami.ę ż ł
- Musisz przyzna … - rezonowa a Shaunee, zmagaj c si ze swoj porcj sa atki ić ł ą ę ą ą ł
mierz c we mnie widelcem.ą
- … e jeste wyj tkowa – zako czy a za ni Erin (jak zwykle).ż ś ą ń ł ą
Trzecie formatowanie w Domu Nocy to tyle co pierwszy rok w college’u czy na
studiach, czwarte odpowiada drugiemu rokowi i tak dalej. Zgadza si , jestem jedynę ą
s uchaczk trzeciego formatowania, ktł ą óra przewodzi Córom Ciemno ci. Mamś
szcz cie.ęś
- Skoro mówimy o Córach Ciemno ci – w czy a si znś łą ł ę ów Shaunee – czy
zdecydowa a ju , jakie wymagania nale y spe ni , by zakwalifikowa do ich grona?ł ś ż ż ł ć ć
Ledwie si pohamowa am, eby nie wrzasn :ę ł ż ąć Nie, jeszcze nie wiem, bo ci gleą
nie mog uwierzy , e pe ni t funkcj !ę ć ż ł ę ę ę Potrz sn am g ow i wpad am na genialnyą ęł ł ą ł
pomys : przerzuc na nich cz inicjatywy.ł ę ęść
- Nie wiem, jakie wymagania trzeba postawi . W a ciwie mia am nadziej , e mi wć ł ś ł ę ż
tym pomo ecie. Macie mo e ju jakie pomys ?ż ż ż ś ł
Tak my la am, ca a czwś ł ł órka zamilk a. Zanim zd y am podzi kowa im za toł ąż ł ę ć
milczenie, w interkomie rozleg si g os starszej kap anki. Przez krł ę ł ł ótk chwil by amą ę ł
zadowolona, e niewygodny temat zosta zarzucony, ale zaraz dotar a do mnie treż ł ł ść
komunikatu i cisn o mnie w o dku.ś ęł ż łą
- Uczniowie i nauczyciele proszeni s o przej cie do holu przyj . Rozpocz si czasą ś ęć ął ę
comiesi cznych odwiedzin waszych rodzicę ów,
Holender, nie ma rady.
- Stevie Rae! Stevie Rae! Ojejku, jak ja si za tob st skni am!ę ą ę ł
-Mama! – zawo a a Stevie Rae i rzuci a si w ramiona kobiety, ktł ł ł ę óra wygl da a taką ł
samo jak jej córka, tylko starsza o jakie dwadzie cia kilka lat i grubsza o dwadzie ciaś ś ś
kilo.
Damien i ja stan li my niezdecydowanie w holu, ktę ś óry zaczyna si zape niał ę ł ć
go mi wygl daj cymi na ludzkich rodzicść ą ą ów, czasem na ludzkie rodze stwo,ń
mieszaj cymi si z adeptami i grupkami naszych nauczycieli.ą ę
- No có , widz tam swoich rodzicż ę ów – powiedzia Damien z ci kim westchnieniem.ł ęż
– Niech ju mam to za sob . Cze .ż ą ść
- Cze – mrukn am, patrz c, jak podchodzi do dwojga ca kiem zwyczajnieść ęł ą ł
wygl daj cych ludzi z paczuszkami prezentą ą ów w r kach. Mama u ciska a go raczeję ś ł
pow ci gliwie, a ojciec potrz sn jego r k przesadnie m skim gestem. Damienś ą ą ął ę ą ę
poddawa a si temu w poblad a twarz , wyra nie zestresowany.ł ę ł ą ź
Podesz am do sto u zajmuj cego ca d ugo ciany, nakrytego obrusem. Pe noł ł ą łą ł ść ś ł
na nim by o wyszukanych serł ów, mi s, deserę ów, a ponadto kawa, herbata, wino.
Mieszka am Domu Nocy ju przesz o miesi c, a jeszcze szokowa o mnie, e tak cz stoł ż ł ą ł ż ę
serwuje si tu wino. Da o si to cz ciowo wyt umaczy tym, e nasz Domę ł ę ęś ł ć ż
prowadzony by na wzł ór europejskich Domów Nocy. Widocznie tam wino podaje się
równie cz sto jak u nas coca-col czy herbat do posi kę ę ę ł ów. Nast pny argument zaę
podawaniem wina to ten, e wampir praktycznie nie mo e si upi , adept najwy ejż ż ę ć ż
dostaje lekkiego kopa, przynajmniej je li chodzi o alkohol, bo co do krwi to ca kiemś ł
inna sprawa. Tak wi c wino nie przedstawia tu adnego problemu, ale by am ciekawa,ę ż ł
jak rodzice z Oklahomy zareaguj na widok wina podawanego w szkole.ą
- Mamo, poznaj maj wspą ó mieszkank . Pami tasz, jak ci o niej opowiada am? To Zoeył ę ę ł
Redbird. Zoey, to moja mama.
- Dzie dobry, pani Johnson. Mi o mi pani pozna – przywita am si grzecznie.ń ł ą ć ł ę
- To mnie jest mi o pozna ciebie, Zoey. Ojejku, Stevie Rae wcale nie przesadzi a, mł ć ł ówić
e masz taki adny Znak. – Zaskoczy a mnie tym swoim maminym u ciskiem, jak też ł ł ś ż
wyszeptanym wyznaniem: - Tak si ciesz , e troszczysz si o moj Stevie Rae. Ja si oę ę ż ę ą ę
ni martwi .ą ę
Te j u cisn am i odpowiedzia am szeptem:ż ą ś ęł ł
- Nie ma sprawy, pani Johnson. Stevie Rae jest moj najlepsz przyjacią ą ó k . – Nagleł ą
zapragn am, co by o zupe nie nierealne, eby moja mama martwi a si o mnie tak, jakęł ł ł ż ł ę
pani Johnson martwi si o swoj cę ą órk .ę
- Mamo, przynios a mi czekoladowe chrupki? – zapyta a Stevie Rae.ł ś ł
- Tak, dziecino, przynios am, ale zostawi am w samochodzie. – Mama Stevie Rae mł ł ówi ał
z tak samo silnym olahomskim akcentem jak jej córka. – Chod ze mn do samochodu,ź ą
to razem je przyniesiemy. Wzi am troch wi cej, eby pocz stowa a przyjacięł ę ę ż ś ę ł ó ki. –ł
U miechn a si do mnie mi o. – Chod z nami, Zoey, b dzie nam przyjemniej.ś ęł ę ł ź ę
- Zoey!
Us ysza am w asny g os niczym zamro one echo ciep ej tonacji pani Johnson, gdył ł ł ł ż ł
za jej plecami zobaczy am, jak moja mama wchodzi do holu wraz z Johnem. Serceł
uciek o mi do pi t. Musia a go przyprowadzi . Nie mog a raz dla odmiany zostawi goł ę ł ć ł ć
w domu i przyj sama, tak by my zosta y tylko we dwie? Oczywi cie zna amść ś ł ś ł
odpowied . On by si nigdy na to nie zgodzi . A skoro on by si pozwoli , to ona mu siź ę ł ę ł ę
nie sprzeciwi, i tyle. Koniec tematu. Od kiedy wysz a za Johna, nie musia a si martwił ł ę ć
o pieni dze. Zamieszka a w przeogromnym domu na przedmie ciach w spokojneją ł ś
okolicy. Zg osi a si na ochotnika do PTA*. Zacz a si udziela w ko ciele. Od czasuł ł ę ęł ę ć ś
swojego lubu przed trzema laty przesta a by sob . Zatraci a wszystkie swojeś ł ć ą ł
dotychczasowe cechy.
- Przepraszam, pani Johnson, ale widz , e nadchodz moi rodzice, wi c lepiej juę ż ą ę ż
sobie pójd .ę
- Ale kochanie, z przyjemno ci poznam twoj mam i tat . – I tak jakby to si dzia oż ś ą ą ę ę ę ł
w jakiej innej zwyk ej szkole, zwrś ł óci a si z u miechem do moich rodzicł ę ś ów.
Wymieni y my ze Stevie Rae porozumiewawcze spojrzenia.ł ś Przepraszam,
bezg o nie wyartyku owa am w jej kierunku. Niby nie mia am ca kowitej pewno ci, eł ś ł ł ł ł ś ż
wydarzy si co z ego, ale widz c jak ojciach, niczym genera dowodz cy szwadronemę ś ł ą ł ą
mierci, pilnuje, by zachowa odpowiedni dystans pomi dzy nami, u wiadomi amś ć ę ś ł
sobie, e spory pasuj do tej koszmarnej nocy.ż ą
Ale naraz poczu am si znacznie lepiej, gdy zobaczy am, jak zza plecł ę ł ów ojciacha
wy ania si najmilsza osoba pod s o cem i w powitalnym ge cie wyci ga do mnieł ę ł ń ś ą
ramiona.
- Babcia!
Zamkn a mnie w mocnym u cisku swoich ramion, poczu am zapach lawendy,ęł ś ł
który zawsze jej towarzyszy , jakby zabiera a ze sob w drog kawa ek swojejł ł ą ę ł
lawendowej farmy.
- Zoey, ptaszyna! Bardzo si za tob st skni am,ę ą ę ł u-we-tsi a-ge-hu-tsa.
U miechn am si do niej przez zy, s ysz c to czirokeskie s owo „cś ęł ę ł ł ą ł órka”, które
dla mnie oznacza o mi o , poczucie bezpiecze stwa i bezwarunkow akceptacj ,ł ł ść ń ą ę
czego od trzech lat nie zazna am we w asnym domu, a co przed przybyciem do Domuł ł
Nocy mog am znale jedynie na farmie babci.ł źć
- Ja te t skni am za tob , Babciu. Tak si ciesz , e przyjecha a !ż ę ł ą ę ę ż ł ś
- Pani na pewno jest babci Zoey – powiedzia a pani Johnson, gdy tylko oderwa y myą ł ł ś
si od siebie. – Mi o mi pani pozna . Ma pani wietn dziewczynk .ę ł ą ć ś ą ę
Babcia u miechn a si do niej ciep o, gotowa co odpowiedzie , ale John jejś ęł ę ł ś ć
przerwa tym swoim nieznosz cym sprzeciwu tonem:ł ą
- W a ciwie dziewczynka, ktł ś ór pani tak komplementuje, jest nasza.ą
Mama, niczym podr cznikowa ona odzyska a g os.ę ż ł ł
- Tak, to my jeste my rodzicami Zoey. Nazywam si Linda Heffer. A to mś ę ój m , John, iąż
moja matka, Sylwia Red… - Urwa a w pł ó s owa to swoje eleganckie przedstawienie,ł ł
kiedy wreszcie raczy a zaszczyci mnie spojrzeniem.ł ć
Zmusi am si do u miechu, ale policzki mnie piek y i bola y, jakbym siedzia a nał ę ś ł ł ł
s o cu, maj c na twarzy twardniej c maseczk , ktł ń ą ą ą ę óra pop ka i rozpadnie si naę ę
kawa ki, je li nie b d do ostro na.ł ś ę ę ść ż
- Cze , Mamo.ść
- Na lito bosk , co ty zrobi a z tym znakiem? – To ostatnie s owo mama wymść ą ś ł ł ówi a,ł
jakby mia a powiedzie „pedofil” albo „rak”.ł ć
*Barents-Teachers Association – organizacja skupiaj ca rodzicą ów, którzy dzia aj nał ą
rzecz szko y.ł
- Uratowa a ycie pewnemu ch opcu i wykaza a zdolno kontaktowania si zł ż ł ł ść ę
ywio ami, co w a ciwe jest jedynie bogini. Za to Nyks wyrż ł ł ś ó ni a j Znakami, jakich nież ł ą
maj adepci – wyja ni a Neferet swym melodyjnym g osem, do czaj c do gronaą ś ł ł łą ą
niedobranych osób i wyci gaj c d o w stron ojciacha. Neferet prezentowa a si jaką ą ł ń ę ł ę
wi kszo doros ych wampirę ść ł ów – chodz ca doskona o . Wysoka, z mas faluj cychą ł ść ą ą
z otych w osł ł ów, z wielkimi oczami o wykroju migda w w oryginalnym kolorzełó
zielonego mchu. Porusza a si pewnie i z gracj godn bogini, ca a jej sylwetka ja nia ał ę ą ą ł ś ł
nieziemskim blaskiem, jakby by a roz wietlona od wewn trz. Mia a na sobie szafirowył ś ą ł
kostium ze l ni cego jedwabiu, w uszach srebrne kolczyki w kszta cie spirali (co mia oś ą ł ł
oznacza pod anie cie k bogini, z czego chyba wi kszo rodzicć ąż ś ż ą ę ść ów nie zdawa ał
sobie sprawy). Nad jej lew piersi widnia a wyhaftowana srebrn nitk sylwetkaą ą ł ą ą
bogini ze wzniesionymi ramionami, ten sam symbol nosimy tak e pozosta eż ł
wyk adowczynie. Zaprezentowa a ol niewaj cy u miech, gdy zwrł ł ś ą ś óci a si do ojciacha.ł ę
– Panie Heffer, jestem Neferet, starsza kap anka Domu Nocy, cho mo e atwiej b dzieł ć ż ł ę
panu przyj , e jestem dyrektork zwyczajnej szko y redniej. Dzi kuj , e przyszliąć ż ą ł ś ę ę ż
pa stwo na nasz comiesi czny wieczń ę ór spotka rodzicielskich.ń
Machinalnie u cisn jej r k . Jestem przekonana, e nie zrobi by tego, gdybyś ął ę ę ż ł
go nie wzi a przez zaskoczenie. Potrz sn a energicznie jego d oni i zwręł ą ęł ł ą óci a si doł ę
mojej Mamy:
- Pani Heffer, mi o mi pozna matk Zoey. Bardzo si cieszymy, e przyby a do naszegoł ć ę ę ż ł
Domu Nocy.
- A tak, dzi kuj – b ka a Mama rozbrojona urokiem i urod Neferet.ę ę ą ł ą
Witaj c si z moj babci , Neferet u miechn a si szeroko i wida by o, e toą ę ą ą ś ęł ę ć ł ż
nie jest zdawkowa uprzejmo . Zauwa y am te , ze u cisn y sobie r ce w sposść ż ł ż ś ęł ę ób
typowy dla wampirów, ujmuj c przedramiona.ą
- Sylwio Redbird, zawsze widuj ci z prawdziw przyjemno ci .ę ę ą ś ą
- Neferet, moje serce te si raduje na twż ę ój widok, poza tym jestem ci wdzi czna za to,ę
e dotrzymuj c obietnicy troszczysz si o moj wnuczk .ż ą ę ą ę
- Bez trudu przysz ymi dotrzyma danego s owa. Zoey to wyj tkowa dziewczyna. –ł ć ł ą
Teraz mnie obdarzy a swoim ciep ym u miechem. Nast pnie zwrł ł ś ę óci a si do Stevie Raeł ę
i jej matki: - A oto Rae Johnson, która dzieli pokój z Zoey, i jej matka. S ysz , e obieł ę ż
sta y si nieroz czne i e nawet kot Zoey przekona si do Stevie Rae.ł ę łą ż ł ę
- To prawda, wczoraj wieczorem, kiedy ogl da y my telewizj , siedzia a mi naą ł ś ę ł
kolanach przez ca y czas – przyzna a ze miechem Stevie Rae. – A Nala lubi tylko Zoey,ł ł ś
nikogo wi cej.ę
- Kot? Nie przypominam sobie, by ktokolwiek z nas zgodzi si , aby Zoey trzyma a uł ę ł
siebie kota – powiedzia John toem, ktł óry przyprawia mnie o md o ci. Mo na był ł ś ż
pomy le , e kto poza babci odezwa si do mnie cho raz w ci gu ostatniegoś ć ż ś ą ł ę ć ą
miesi ca.ą
- Nie zrozumia pan, panie Heffer. W Domu Nocy kotom wolno wsz dzie chodzi . I toł ę ć
one wybieraj swoich w a cicieli, nie odwrotnie. Zoey wi c nie potrzebuje niczyjegoą ł ś ę
zezwolenia, skoro Nala j wybra a – zr cznie wyja ni a Neferet.ą ł ę ś ł
John chrz kn lekcewa co, co na szcz cie wszyscy zignorowali. Ale z niegoą ął żą ęś ż
dupek.
- Mo e napij si pa stwo czego ? – Neferet wdzi cznym ruchem wskaza a na stż ą ę ń ś ę ł ów
pe en orze wiaj cych napoi.ł ź ą
- O kurcz ! Mia am przynie ciasteczka, ktę ł ść óre zostawi am samochodzie. W a nieł ł ś
sz y my po nie ze Stevie Rae. Mi o mi by o pa stwa pozna – powiedzia a pani Johnson,ł ś ł ł ń ć ł
ciskaj c mnie na po egnanie, a reszcie machaj c r k . Posz y sobie i zostawi y mnie zś ą ż ą ę ą ł ł
moj rodzin , cho wola abym znale si w innym miejscu.ą ą ć ł źć ę
Id c do sto u z pocz stunkiem, wzi y my si z Babci za r ce, a po drodzeą ł ę ęł ś ę ą ę
pomy la am, o ile by oby atwiej, gdyby tylko ona przyjecha a mnie odwiedzi .ś ł ż ł ł ł ć
Zerkn am na Mam . Wydawa o si , e wyraz nachmurzenia ju nie opuszcza jejęł ę ł ę ż ż
twarzy. Popatrywa a na inne dzieci, a na mnie nawet nie spojrza a.ł ł Po co tu w ogś óle
przysz a?,ł mia am ochot jej wykrzycze .ł ę ć Po co stwarza pozory, e ci na mnie zale y,ć ż ż
e t skni a za mn , a jednocze nie okazywa , e jest akurat odwrotnie?ż ę ł ś ą ś ć ż
- Mo e winka, Sylwio? Pani Heffer? Panie Heffer? – zaprasza a Neferet.ż ł
- Ja si ch tnie napij czerwonego wina – odpowiedzia a Babcia.ę ę ę ł
Zaci ni te usta Johna wyra a y dezaprobat .ś ę ż ł ę
- Nie, My nie pijemy.
Najwy szym wysi kiem woli powstrzyma am si , by nie wznie oczu do nieba.ż ł ł ę ść
Od kiedy to on nie pije? Gotowa jestem za o y si od ostanie pi dziesi t dolarł ż ć ę ęć ą ów
swoich oszcz dno ci, ze w tej chwili w lodę ś ówce czeka na niego sze ciopak piwa. Aś
Mama tak samo jak Babcia lubi a wypi troch czerwonego wina. Podchwyci am nawetł ć ę ł
jej pe ne zazdro ci spojrzenie na widok Neferet nalewaj cej Babci wino. Ale nie, oni nieł ś ą
pij . W ka dym razie nie w miejscach publicznych. Co za hipokryzja.ą ż
- Mówi a e znak Zoey zosta wzbogacony, poniewa dokona a czego wyj tkowego?ł ś ż ł ż ł ś ą
- zapyta a Babcia znacz co ciskaj c mi palce. - Wspomina a, e zosta ał ą ś ą ł ż ł
przewodnicz c Cą ą ór Ciemno ci, ale nie powiedzia a jak do tego dosz o.ś ł ł
Napi cie wrę óci o. Mog am sobie wyobrazi , co by to by o, gdyby John i Mamał ł ć ł
dowiedzieli si , e by a przewodnicz ca Cę ż ł ą ór Ciemno ci utworzy a w kr g w nocś ł ą
Hallowen
( obchodzon w Domu Nocy jako Samhain, wi to zbiorą ś ę ów, kiedy to zas onał
oddzielaj ca nasz wiat od wiata duchą ś ś ów, jest najcie sza), ci gn a przera aj ceń ś ą ęł ż ą
duchy wampirów, nad którymi przesta a panowa , a w tym samym czasie pojawi sił ć ł ę
mój by y ch opak, wreszcie mnie tu odnajduj c. Poza tym za nic nie chcia am, abył ł ą ł
dowiedzieli si tego, o czym wiedzia o zaledwie par osę ł ę ób – dlaczego Heath mnie
szuka : otł ó sprż óbowa am jego krwi, co sprawi o, e dosta hopla na moim punkcie, coł ł ż ł
cz sto si zdarza ludziom, kiedy zadadz si z wampirami, nawet je li to tylko adepci.ę ę ą ę ś
Tak wi c przewodnicz ca Cę ą ór Ciemno ci, Afrodyta, przesta a panowa nas duchamiś ł ć
wampirów, które zamierza y po re Heatha. Dos ownie. Co gorsza, wygl da o na to, eł ż ć ł ą ł ż
zamierza y chapsn po kawa ku ka dego z nas, nie wy czaj c Erika Nighta, bardzoł ąć ł ż łą ą
seksownego wampirskiego m odziana, ktł óry nie jest moim eks, co z zadowoleniem
stwierdzam, ale moim prawie ch opakiem, poniewa spotykam si z nim od mnieł ż ę
wi cej miesi ca. Tak czy owak musia am co zrobi , wi c przy wsparciu Stevie Rae,ę ą ł ś ć ę
Damiena i Bli niaczek utworzy am w asne ko o, przywo uj c na pomoc pi ywio w:ź ł ł ł ł ą ęć ż łó
powietrze, ogie , wod , ziemi i ducha. Dzi ki zdolno ci kontaktowania si zń ę ę ę ś ę
ywio ami uda o mi si przep dzi duchy tam, gdzie sobie yj (albo nie yj ). Kiedyż ł ł ę ę ć ż ą ż ą
tego dokona am, na moim ciele pojawi si nowy tatua , delikatne, jakby koronkoweł ł ę ż
szafirowe ornamenty okalaj ce moj twarz – rzecz nies ychana, ktą ą ł óra jeszcze nigdy nie
przydarzy a si najm odszym adeptom – podobne elementy wraz z symbolamił ę ł
oznaczy y mi ramiona, czego te nie widziano jeszcze u adnego adepta. Wtedy wysz oł ż ż ł
na jaw, jak marn przywą ódczyni Cą ór Ciemno ci okaza a si Afrodyta, wobec czegoś ł ę
Neferet wyla a j a mnie postawi a na jej miejscu. W zwi zku z tym teraz ja przechodzł ą ł ą ę
kurs na kap ank Nyks, bogini wampirł ę ów i uosobienie Nocy.
adna z tych rewelacji nie mog aby zosta pozytywnie przyj ta przezŻ ł ć ę
hiperreligijnych i bezkompromisowych rodziców.
- Och, zdarzy si ma y wypadek. I tylko zimna krew i refleks Zoey sprawi y, ze nikt nieł ę ł ł
zosta ranny, przy czym wykaza a tez podatno na oddzia ywanie ywio w, mog cł ł ść ł ż łó ą
czerpa z nich energi . - Neferet u miechn a si z dum , co nape ni o mnieć ę ś ęł ę ą ł ł
szcz ciem, poniewa poczu am jej ca kowit akceptacj . - Ten tatua jest po prostuęś ż ł ł ą ę ż
zewn trzn oznak ask, jakimi bogini obdarzy a Zoey.ę ą ą ł ł
- To czyste blu nierstwo – orzek John tonem protekcjonalnym i wynios ym, cho wź ł ł ć
jego g osie pobrzmiewa a te zwyczajna z o . - W ten sposł ł ż ł ść ób wystawia pani jej
nie mierteln dusz na wielkie niebezpiecze stwo.ś ą ę ń
Neferet obrzuci a Johna uwa nym spojrzeniem swych zielonych oczu. Nieł ż
wyra a o ono z o , raczej rozbawienie.ż ł ł ść
- Musi pan by jednym z diakonć ów Ludzi Wiary – domy li a si .ś ł ę
Wypi dumnie sw ptasi pier .ął ą ą ś
- Tak, zgadza si , jestem diakonem Ludzi Wiary.ę
- W takim razie od razu wyja nijmy sobie pewne rzeczy, panie Heffer. Nie zamierzamś
przyst powa do pa skiego ko cio a ani lekcewa y wyznawanej przez pana wiary,ę ć ń ś ł ż ć
cho niezupe nie si z ni zgadzam. Z kolei nie spodziewam si , by pan nawrć ł ę ą ę óci si nał ę
moj wiar . Prawd mą ę ę ówi c, nawet by mi to g owy nie przysz o, by przekonywa panaą ł ł ć
do mojej religii, mimo e g boko wierz w moj bogini , ktż łę ę ą ę ór darz najwy szą ę ż ą
czci . Ale oczekuj jednego, ze oka e mi pan w tym wzgl dzie tak sam uprzejmo ,ą ę ż ę ą ą ść
jak ja pana zaszczyci am. Przebywaj c w moim domu, musi pan szanowa mojeą ł ą ć
przekonania.
Oczy Johna zw zi y si w szparki, zauwa y am, jak zaciska nerwowo szcz ki.ę ł ę ż ł ę
- Wst pi a pani na drog grzechu i wyst pku – powiedzia zapalczywie.ą ł ę ę ł
- I to mówi cz owiek oddaj cy cze Bogu, ktł ą ść óry przyjemno ciom odmawia wszelkiejś
warto ci, kobiety sprowadza do roli s u cych i samic rozp odowych, mimo e to naś ł żą ł ż
nich wspiera si Ko cię ś ó , i ktł óry trzyma w ryzach swoich wyznawców, wzbudzaj c wą
nich strach i poczucie winy – Neferet za mia a si cicho, ale nie by to miech radosny,ś ł ę ł ś
brzmia a w nim gro ba, ktł ź óra zje y a mi w osy na g owie. – Niech pan b dzie bardziejż ł ł ł ę
pow ci gliwy w os dzaniu bli nich, mo e powinien pan zacz od oczyszczeniaś ą ą ź ż ąć
w asnego domu.ł
John poczerwienia , z sykiem wci gn do p uc powietrze i ju szykowa si doł ą ął ł ż ł ę
riposty, z której by wynika o, ze jego przekonania s najs uszniejsze pod s o cem, ał ą ł ł ń
wszystkie inne b dne, ale Neferet nie dopu ci a go do g osu. Tonem, w ktłę ś ł ł órym
brzmia a si a autorytetu starszej kap anki i ktł ł ł óry przej mnie trwog , mimo e jejął ą ż
gniew nie by przeciwko mnie skierowany, zwrł óci a si do Johna:ł ę
- Ma pan dwa wyj cia. Mo e pan przychodzi do Domu Nocy na prawach go cia, jakś ż ć ś
wszyscy pozostali, co oznacza, e b dzie pan szanowa nasze pogl dy, a swojeż ę ł ą
niezadowolenie i przekonania zachowa dla siebie. Drugie wyj cie: mo e pan opu ciś ż ś ć
to miejsce i nie wraca tutaj. Nigdy. Prosz zdecydowa . I to teraz.ć ę ć
Ostanie s owa uderzy y mnie jak obuchem, niemal skuli am si pod ichł ł ł ę
ci arem. Zauwa y am, e Mama wpatruje si w Neferet szklanym wzrokiem, bladaęż ż ł ż ę
jak p tno. Twarz Johna nabra a odmiennego koloru. Oczy mu si zrobi y w skie jakłó ł ę ł ą
szparki, policzki czerwone jak burak.
- Linda – wycedzi przez z by. - Idziemy. - Spojrza na mnie z tak nienawi ci ił ę ł ą ś ą
wstr tem, e a si cofn am. Wiedzia am, ze mnie nie lubi, ale nie zdawa am sobieę ż ż ę ęł ł ł
sprawy, jak bardzo. - To jest miejsce akurat odpowiednie dla ciebie. Na nic lepszego nie
zas ugujesz. Nie wrł ócimy tu, ani ja, ani twoja matka. Zostawiamy ci samej sobie. -ę
Odwróci si na pi cie i ruszy do wyj cia.ł ę ę ł ś
Mama si zawaha a, przez chwil mia a nadziej , ze powie co mi ego, naę ł ę ł ę ś ł
przyk ad e przeprasza za jego zachowanie albo e za mn t skni a czy ebym si nieł ż ż ą ę ł ż ę
martwi a, bo bez wzgl du na to co on powiedzia , ona i tak tu przyjedzie.ł ę ł
- Zoey, nie mog uwierzy , w co si tym razem wpakowa a . - Potrz sn a z naganę ć ę ł ś ą ęł ą
g ow i zrobi a to, co zawsze robi a: pod y a za Johnem.ł ą ł ł ąż ł
- Och kochanie, tak mi przykro. - Babcia rzuci a si pociesza mnie i tuli . - Ja nał ę ć ć
pewno tu wróc , obiecuj ci. Wiedz, e jestem taka dumna z ciebie. - Opar a mi r ceę ę ż ł ę
na ramionach i u miechn a si przez zy. - Nasi czirokescy przodkowie te s z ciebieś ęł ę ł ż ą
dumni. Czuj to. Masz na sobie dotkni cie bogini, a na swoich przyjacię ę ó mo esz liczy .ł ż ć
- Spojrza a na Neferet i doda a: - Jak te na m drych nauczycieli. Mo e kiedy zdo aszł ł ż ą ż ś ł
przebaczy swojej matce. Zanim to nast pi pami taj, e w sercu jeste moj cć ą ę ż ś ą órk ,ą u-
we-tsi a-ge-hu-tsa. - poca owa a mnie mocno. - A teraz musz ju i .ł ł ę ż ść
Przyprowadzi am twł ój samochodzik, zostawiam ci go, wi c b d musia a zabra si zę ę ę ł ć ę
nimi. - Poda a mi kluczyku do mojego s dziwego garbusa. - I nie zapominaj, e zawszeł ę ż
b d ci kocha a, ptaszyno.ę ę ę ł
- I ja ciebie kocham, Babciu. - powiedzia am, te j ca uj c. Przytuli am si do niej,ł ż ą ł ą ł ę
wci gaj c g boko do p uc jej zapach, tak jakbym mog a zatrzyma go w sobie tyle, byą ą łę ł ł ć
mi starczy o na nast pny miesi c, kiedy b d za ni t skni .ł ę ą ę ę ą ę ć
- Pa, kochanie. Zadzwo do mnie, kiedy b dziesz mog a. - Poca owa a mnie raz jeszcze iń ę ł ł ł
wysz a.ł
Patrzy am jak znika i nawet nie czu am, ze p acz , dopł ł ł ę óki zy nie zacz ył ęł
sp ywa mi po szyi. Zapomnia am, e Neferet nadal stoi przy mnie, wi c wzdrygn amł ć ł ż ę ęł
si lekko kiedy poda a mi chusteczk .ę ł ę
- Tak mi przykro, Zoey – powiedzia a agodnie.ł ł
- A mnie nie. - Otar am zy, wydmucha am nos i powiedzia am – Dzi kuj , e mu sił ł ł ł ę ę ż ę
postawi a .ł ś
- Nie zamierza am wyprasza twojej matki.ł ć
- Wiem, ale ona postanowi a i za nim. Zawsze tak robi od przesz o trzech lat. -ł ść ł
Poczu am jak zy ponownie nap ywaj mi do oczu, wi c alby si znł ł ł ą ę ę ów nie rozp aka ,ł ć
doda am szybko: - Kiedy taka nie by a. Wiem, to si mo e wydawa g upie, ale ci gleł ś ł ę ż ć ł ą
mam nadziej, ze znów stanie si taka jak przedtem. Ale jako to si nie zdarza. Takę ś ę
jakby on zabi moj matk i jej cia o nape ni kim innym.ł ą ę ł ł ł ś
Neferet otoczy a mnie ramieniem.ł
- Podoba o mi si to, co powiedzia a twoja babcia: e mo e kiedy znajdziesz w sobieł ę ł ż ż ś
do si y, by przebaczy matce.ść ł ć
Popatrzy am w stron drzwi, za ktł ę órymi niedawno znikn a.ęł
- To „kiedy ” chyba niepr dko nast pi.ś ę ą
Neferet obj a mnie wspęł ó czuj co.ł ą
Podnios am g ow , popatrzy am na ni i pomy la am sobie, chyba po raz setny,ł ł ę ł ą ś ł
jak bardzo bym chcia a, eby to ona by a moj mam . I zaraz przypomnia am sobie, coł ż ł ą ą ł
mi opowiada a przed miesi cem – jej mama umar a, gdy Neferet by a mał ą ł ł łą
dziewczynk , a ojciec wykorzystywa j fizycznie i psychicznie, dopiero bogini ją ł ą ą
ocali a.ł
- Czy wybaczy a swojemu ojcu? - zapyta am ostro nieł ś ł ż
Neferet popatrzy a na mnie i zamruga a, jakby odrywa a si od odleg ychł ł ł ę ł
wspomnie .ń
- Nie. Nigdy mu nie wybaczy am, ale kiedy teraz o nim my l , mam wra enie, e my lł ś ę ż ż ś ę
o kim innym, o cz owieku zupe nie mi obcym, jakbym rozpami tywa a ycie kogoś ł ł ę ł ż ś
innego. Bo on wyrz dzi krzywd ma emu cz owiekowi, a nie starszej kap ance,ą ł ę ł ł ł
wampirzycy. A on, tak samo jak inni ludzie nie ma adnego znaczenia dla starszejż
kap anki ani dla wampirzycy.ł
S owa te brzmia y mocno i przekonuj co, ale kiedy spojrza am w jej oczy,ł ł ą ł
zobaczy am b yski czego odleg ego i z pewno ci nie puszczonego w niepami , coł ł ś ł ś ą ęć
sk oni o mnie do refleksji, na ile szczera by a wobec samej siebie…ł ł ł
2.
Bardzo mi ul y o, kiedy Neferet powiedzia a, e nie ma sensu, bym d u ejż ł ł ż ł ż
zostawa a w sali przyj . Po tym jak moi rodzice odegrali scen , wydawa o mi si , eł ęć ę ł ę ż
wszyscy si na mnie gapi . By am wi c nie tylko dziewczyn , z dziwnym Znakiem, aleę ą ł ę ą
te t , ktż ą óra ma koszmarn rodzin . Wybieg am z holu jak najkrą ę ł ótsz drog , byą ą
znale si zaraz na chodniku wiod cym na adne podwźć ę ą ł óreczko, na które wychodzi ył
okna sali przyj .ęć
Min a w a nie pęł ł ś ó noc, co jak na czas rodzicielskich wizyt by o do dziwnł ł ść ą
por , ale lekcje tutaj zaczyna y si oą ł ę ósmej wieczorem, a ko czy y o trzeciej nad ranem.ń ł
Na pierwszy rzut oka mog oby si wydawa , e by oby lepiej, gdyby wizyty zaczyna ył ę ć ż ł ł
si oę ósmej albo godzin wcze niej, ale Neferet wyja ni a mi, e chodzi o to, by rodziceę ś ś ł ż
przywykli do Przemiany zachodzacej w ich dziecku, dla którego inne pory dnia i nocy
wyznacza y nowy rozk ad zaj . Sama te dosz am do wniosku, e dodatkow zaletł ł ęć ż ł ż ą ą
wyznaczenia takiej godziny wizyt by a jej niedogodno , co dawa o rodzicom pretekstł ść ł
do wykr cenia si od przyj cia, kiedy nie musieli mę ę ś ówic wprost " S uchaj , dziecko, nieł
chc wi cej mie z tob do czynienia skoro masz by krwio erczym potworem".ą ę ć ą ć ż
Szkoda, e moi rodzice tak nie powiedzieli.ż
Westchn am, zwalniaj c kroku i pod ajac kr t cie k prowadz c przezęł ą ąż ę ą ś ż ą ą ą
ma y ogrł ódek. By a ch odna listopadowa noc. Zbli a a si pe nia ksi yca, a jego blaskł ł ż ł ę ł ęż
stanowi t o kontrastuj ce ze staromodnymi latarniami gazowymi, ktł ł ą óre rzuca ył
zó taw po wiat . Slycha by o szum fontanny wsytuowanej na rodku ogrodu, wi cł ą ś ę ć ł ś ę
niemal bezwiednie zmieni am kierunek, zmierzaj c wprost na ni . Mo e uspokajaj cył ą ą ż ą
szum wody wp ynie agodz co na poziom prze ywanego stresu, pozwoli mi zapomnie...ł ł ą ż
Skr ci am w tamt stron , pogr ona w g bokiej zadumie, marz c o ch opaku,ę ł ą ę ąż łę ą ł
który by prawie mł ój i ju nie prawie, ale ca kowicie urokliwy. Erik pojecha na fina yż ł ł ł
konkursu monologów Szekspirowskich. Oczywiscie najpierw zosta laureatemł
szkolnych eliminacji i bez trudu dosta si do etapu mi dzynarodowych zmaga . Nieł ę ę ń
by o go od poniedzia ku, a chocia mija dopiero czwartek, brakowa o mi go okropnie,ł ł ż ł ł
nie mog a doczeka si niedzieli, kiedy to powinien wrł ć ę óci . Erik by najbardziejć ł
atrakcyjnym ch opakiem w ca ej szkole. Prawd mł ł ę ówi c, Erik Night mą óg by był ć
najatrakcyjnieszym ch opakiem w ka dej szkole - wysoki, ciemnow osy, przystojny jakł ż ł
amant filmowy (nie maj cy adnych homoseksualnych sk onno ci). By te nies ychanieą ż ł ś ł ż ł
uzdolniony. Wkrótce do czy do grona s ynnych aktorłą ł ów wampirów, takich jak
Matthew McConaughey, James Franco, Jake Gyllenhaal czy Hugh Jackman ( który jak
na starszego faceta jest naprawd wietny). Do tego Erik by rzeczywiscie mi ymę ś ł ł
ch opcem, co tylko podnosi o jego atrakcyjno .ł ł ść
Snuj c wizj nas jako dwojga kochanką ę ów, wspó czesnej Izoldy i Tristanał
(których historia tym razem mia aby szcz liwe zako czenie), dopiero w ostatniejł ęś ń
chwili zauwazy am, e znajdowali si tu rł ż ę ównie inni luzie, gdy us ysza am g osż ł ł ł
m czyzny, ktęż óry przemawia bardzo nieprzyjemnym tonem.ł
- Za ka dym razem nas rozczarowujesz, Afrodyto!ż
Zmartwia am. Afrodyto?ł
- Jakby nie do by o tego, e zosta a Naznaczona, co jest rść ł ż ł ś ównoznaczne z tym, e nież
pójdziesz do Chattam Hall i to po tylu usilnych zabiegach eby ci przyj li! -ż ę ę
us ysza am szorstki kobiecy g os przemawiaj cy lodowatym tonem.ł ł ł ą
- Wiem, matko, i ju mż ówi am, e jest mi przykro z tego powodu.ł ż
No dobra. Powinnam sobie pój . Odwrść óci si na pi cie i cichutko wynie zć ę ę ść
dziedzi ca. Afrodyta by a najmiej ch tnie widzian przeze mnie osob w ca ej szkole.ń ł ę ą ą ł
W a ciwie nigdzie bym jej ch tnie nie ogl da a, ale pods uchiwanie jej z rodzicamił ś ę ą ł ł
by oby czym na pewno bardzo brzydkim.ł ś
Wycofa am si wi c cichutko stamt d i ukry am za roz o ystym krzakiem, sk dł ę ę ą ł ł ż ą
jednak mog am ich widzie . Afrodyta siedzia a na kamiennej aweczce tu przył ć ł ł ż
fontannie. Przed ni stali rodzice. W a ciwie tylko matka sta a, bo ojciec ca y czasą ł ś ł ł
nerwowo kr y .ąż ł
O rany, jacy to byli przystojni ludzie. Ojciec wysoki i postawny. Nale a doż ł
m czyzn, ktęż órzy utrzymuj form , nie tyj , nie ysiej i zachowuj zdrowe w asneą ę ą ł ą ą ł
z by. Ubrany w elegancki garnitur, ktę óry musia kosztowa krocie. Ponadto wydawał ć ł
mi si dziwnie znajomy, jakbym go zna a z telewizji czy z filmu, jej matka wygl da aę ł ą ł
znakomicie. Afrodyta by a idealn jasnow os pi kno ci , a matka stanowi a jejł ą ł ą ę ś ą ł
dojrzalsz wersj - starsz , swietnie ubran i doskonale zadban . Mia a na sobieą ę ą ą ą ł
sweter, bez w tpienia kaszmirowy, do tego d ugi sznur pere , na pewno prawdziwych.ą ł ł
Kiedy gestykulowa a, przy ka dym ruchu jej r k brylant giganycznych rozmiarł ż ą ów, o
gruszkowatym kszta cie, rzuca swietlne refleksy - pi kne i zimne jak jej g os.ł ł ę ł
- Czy by zapomnia a, ze ojciec piastuje stanowisko burmistrza Tulsy? - rzuci a ostro.ż ś ł ł
- Nie mamo, oczywiscie, ze nie zapomnia am.ł
Matka jakby nie s ysza a tych s w.ł ł łó
- To wielka ró nica: przebywa na Wschodnim Wybrze u i przygotowywa si doż ć ż ć ę
egzaminów do Harvardu, a osi tutaj, mimo to pocieszali my si , e skoro wampiryąść ś ę ż
mog osi gn bogactwo, w adz i wiele innych sukcesą ą ąć ł ę ów, b dziesz w tym wiod aę ł
prym tutaj, na tym - tu skrzywi a si z niesmakiem - raczej nietypowym polu.ł ę
Tymczasem dowiadujemy si , e przesta a przewodzi? Cę ż ł ś órom Ciemno ci i ju nieś ż
ucz szczasz na kurs przygotowuj cy do pe nienia funkcji starszej kap anki, czyli eę ą ł ł ż
niczym si nie rę ó nisz od reszty ho oty w tej n dznej szkż ł ę ó ce. - Matka Afrodytył
przerwa a, gdy musia a si uspokoi . Kiedy odezwa a si ponownie, musia am dobrzeł ż ł ę ć ł ę ł
wyt a s uch, by zrozumie , co wycedzi a sycz cym tonem. - Twoje zachownie jestęż ć ł ć ł ą
nie do przyj cia.ę
- Rozczarowa a nas, i to nie po raz pierwszy - powtł ś órzy ojciec.ł
- Ju to mż ówi e tatusiu - powiedzia a Afrodyta tym swoim tonem wy szo ci.ł ś ł ż ś
Nieoczekiwanie, jak atakuj cy w , matka wymierzy a jej policzek. Kla ni cieą ąż ł ś ę
by o tak g o ne, bo te mocne by o uderzenie, na jego odg os skurczy am si ił ł ś ż ł ł ł ę
zacisn am powieki. Spodziewa am si e Afrodyta zerwie si z awki i rzuci matce doęł ł ę ż ę ł
gard a ( w ko cu nie bez powodu nazwa y my j czarownic z piek a rodem), ale onał ń ł ś ą ą ł
si nie ruszy a. Przycisn a tylko d o do policzka i pochyli a g ow .ą ł ęł ł ń ł ł ę
- Nie p acz. Ile razy mam ci powtarza , e zy s dowodem s abo ci? Przynajmniej toł ć ż ł ą ł ś
jedno zrób dla nas i przesta si maza - gdera a jej matka.ń ę ć ł
Afrodyta z oci ganiem odj a d o od policzka i pdnios a g ow .ą ęł ł ń ł ł ę
- Nie chcia am sprawi wam zawodu mamo. Naprawd przepraszam.ł ć ę
- Przepraszanie niczego tu nie zmieni. Wolelibysmy si dowiedzie , co zamierzaszę ć
zrobi , by odzyska stracon pozycj .ć ć ą ę
Ukryta w cieniu wstrzyma am oddech.ł
- Nic na to nie poradz - wyzna a Afrodyta, nieoczekiwanie sprawiaj c wra enieę ł ą ż
bezbronnego dziecka. - Wszystko zepsu am. Neferet mnie na tym z apa a. Zabra a mił ł ł ł
przewodniczenie Córom Ciemno ci i da a je komus innemu. Wydaje mi si , eś ł ę ż
zamierza nawet przenie mnie do innego Domu Nocy.ść
- To ju wiemy! - przerwa a jej matka podniesionym g osem. - Przed spotkaniem z tobż ł ł ą
odbyli my rozmow z Neferet. Rzeczywiscie mia a zamiar przenie ci do innejś ę ł ść ę
szko y, ale interweniowali my w tej sprawie. Zostaniesz tutaj. Prł ś óbowali my te jś ż ą
przekona , zeby odda ci przewodnictwo Cć ł ór Ciemno ci po jakim okresie odbywaniaś ś
kary czy odosobnienia.
- No nie, mamo. Naprawd to zrobili cie?ę ś
W g osie Afrodyty brzmia o prawdziwe przera enie, czemu si specjalnie nieł ł ż ę
dziwi am. Mog am sobie wyobrazi jakie wrazenie wywarli na starszej kap ance cił ł ć ł
zimni jak lód ludzie udajacy chodz ce doskona o ci. Je li Afrodyta mia a jeszcze jakieą ł ś ś ł ś
szanse powróci do ask Neferet, jej przebiegli rodzice zapewne je zniszczyli.ć ł
- Oczywiscie e tak! My lisz, e b dziemy siedzieli z za o onymi r kami i patrzyliż ś ż ę ł ż ę
spokojnie jak niszczysz swoj przysz o , staj c si przeci tnym wampirem w jakimą ł ść ą ę ę ś
nieznanym, bezimiennym Domu Nocy?
- Nie o to chodzi, ze otrzyma am swojego rodzaju kar w szkole - prł ę óbowa ał
agrumentowa Afrodyta, staraj c si zapanowa nad frustracj . - Ja wszystkoć ą ę ć ą
pokr ci am, ale co wa niejsze, jest tutaj jedna dziewczyna, ktę ł ż óra dysponuje wi kszę ą
moc ni ja. Nawet je li Neferet przestanie si na mnie gniewa , nie odda mią ż ś ę ć
przywództwa na Córami Ciemno ci. - Nast pnie powiedzia a co , co mn wstrz sne o:ś ę ł ś ą ą ł
- Tamta dziewczyna jest lepsz ode mnie przywą ódczyni . Zda am sobie z tego sprawą ł ę
podczas obchodów Samhain. To ona powinna przewodniczy Cć órom Ciemnosci, nie ja.
Co takiego! Czy by piek o zamarz o?ś ż ł ł
Na te s owa jej matka post pi a krok naprzł ą ł ód: widz c to, skuli am si pewna, eą ł ę ż
zaraz us ysz nast pny policzek. Ale matka nie uderzy a jej. Zbli y a swoj urodziwł ą ę ł ż ł ą ą
twarz do twarzy córki, patrz c jej prosto w oczy. By y do siebie tak podobne, aą ł ż
przej o mnie to strachem.ęł
- eby nigdy wi cej nie mŻ ś ę ówi a, ze kto bardziej ni ty zas uguje na co . Jeste mojł ś ż ł ś ś ą
córk i zas ugujesz zawsze na wszytsko co najlepsze. - Wyprostowa a si ią ł ł ę
przeci gn a d oni po w osach, cho ( tego nie jestem pewna) nie zrujnowa a swojeją ęł ł ą ł ć ł
idealnie u o onej fryzury. - Nam nie uda o si przekona Neferet, by odda a cił ż ł ę ć ł
przywództwo Cór Ciemno ci, wi c ty b dziesz musia a to zrobi .ś ę ę ł ć
- Ale mamo, ju ci mż ż ówi am....ł
Matka jednak szybko jej przerwa a:ł
- Usu t now dziewczyn ze swojej drogi, a wtedy Neferet b dzie bardziej sk onnań ę ą ę ę ł
przywróci ci to stanowisko.ć
O cholera. Ta "nowa dziewczyna" to by am ja.ł
- Musisz j zdyskredytowa w oczach Neferet. Sprawi , eby zacz a pope nia b dy,ą ć ć ż ęł ł ć łę
a wtedy postaraj si , zeby kto donię ś ós o tym Neferet, kto inny, nie ty. Tak b dzie lepiejł ś ę
wygl da o. - Matka Afrodyty mą ł ówi a to wszystko rzeczowym, beznami tnym tonem,ł ę
jakby radzi a cł órce, w co ma si ubra a nie knu a intryg przeciwko mnie. O rany, toę ć ł ę
dopiero wied ma z piek a rodem!ź ł
- Pilnuj si - doda ojciec. - Twoje zachowanie musi by bez zarzutu. Mo e powinnaę ł ć ż ś
by bardziej otwarta w relacjonowaniu swoich wizji, przynajmniej przez jakis czas.ć
- Ale przecie zawsze mi powtarza e , zebym zatrzymywa a wizje dla siebie, bo toż ł ś ł
rź ód o mojej w adzy.ł ł
W asnym uszom nie wierzy am. Nie dalej jak przed miesi cem Damien mł ł ą ówił
mi, e par osż ę ób uwa a o, i Afrodyta prż ł ż óbowa a ukry swoje wizje przed Neferet, aleł ć
my la am e powodem by a nienawi do rodzaju ludzkiego, przy czym wizjeś ł ż ł ść
przewa nie dotyczy y przysz ych tragedii, ktż ł ł óre mia y poch on c wiele ofiar. Kiedył ł ą
wyjawia a swoje wizje Neferet, starsza kap anka niemal z regu y potrafi a zapobiecł ł ł ł
tragicznym wydarzeniom i ocali wiele ludzkich istnie . Fakt, e Afrodyta ukrywa ać ń ż ł
swoje wizje, ostatecznie mnie przekona , e powinnam zaj jej miejsce wł ż ąć
przewodzeniu Córom Ciemno ci. Nie jestem spragniona w adzy. Nie zabiega am o toś ł ł
stanowisko. Do licha, jeszcze teraz nie bardzo wiedzia am, co mam z tym wszystkimł
robi . Wiedzia am tylko, e Afrodyta nie by a taka dobra i e powinnam znaleć ł ż ł ż ść
sposób, eby przesta a by taka. A teraz dwiaduj si , e jej niecne post powanie bra oż ł ć ę ę ż ę ł
si rę ównie st d, ze pozwoli a, by apodyktyczni rodzice nadal ni rz dzili. W gruncież ą ł ą ą
rzeczy jej tata z mam uwa ali, e to jest w porz dku trzyma w tajemnicy informacje,ą ż ż ą ć
których ujawnienie mog oby ocali czyje ycie. Na dobitk jej ojciec by burmistrzemł ć ś ż ę ł
Tulsy! (To dlatego wyda mi si znajomy). Fakt ten jeszcze bardziej rani mi serce.ł ę ł
- Te wizje s rą ź ód em w adzy! Czy ty nie s uchasz co si do ciebie mł ł ł ę ówi? - irytowa sił ę
jej ojciec. - powiedzia em, e swoich wizji mo esz u y jako rodka do zdobyciał ż ż ż ć ś
w adzy, poniewa informacja znaczy: w adza. rł ż ł Ź ód em twoich wizji jest Przemiana,ł
jaka dokonuje si w twoim organizmie. Ma to pod o e genetyczne, nic wi cej.ę ł ż ę
- Podobno jest to dar otrzymany od bogini - odpowiedzia a spokojnie Afrodyta.ł
Jej matka za mia a si ironicznie.ś ł ę
- Nie b d g upia. Gdyby istnia a taka istota jak bogini dlaczegą ź ł ł ó mia by obdarza ciż ł ć ę
w adz ? Jeste tylko niepowa nym dzieciakiem, w dodatku o niepokoj cychł ą ą ż ą
sk onno ciach do pope niania b dł ś ł łę ów, czego dowodem twoja ostatnia niefortunna
eskapada. Wykorzystaj swoje wizje do odzyskania ask Neferet, ale musisz si ukorzy .ł ę ć
Neferet powinna uwierzy , e rzeczywi cie jest ci przykro.ć ż ś
- Przepraszam - powiedzia a Afrodyta ledwo dos yszalnie.ł ł
- Za miesi c chcemy us ysze lepsze nowiny.ą ł ć
- Tak, mamo.
- Dobrze, a teraz odprowad nas do holu przyj , tak by my wmieszali si w t um.ź ęć ś ę ł
- Czy mog abym zosta tu jeszcze przez chwil ? Naprawd nie czuj si najlepiej.ł ć ę ę ę ę
- W adnym razie. Co by ludzie powiedzieli? - nie zgodzi a si matka. - We si wż ł ę ź ę
gar . Odprowad nas i rść ź ób dobr min . Idziemy.ą ę
Afrodyta z oci ganiem podnios a si z awki. Serce bi o mi tak mocno, eą ł ę ł ł ż
wydawa o si , e zdradzi moj obecno . Rzuci am si biegiem, cie k doł ę ż ą ść ł ę ś ż ą
skrzy owania, sk d ju by o blisko do wyj cia z dziedzi ca.ż ą ż ł ś ń
Przez ca drog do internatu zastanawia am si nad tym, co us ysza am. Moiłą ę ł ę ł ł
rodzice byli koszmarni, ale przy przepe nionych nienawi ci i op tanych obsesjł ś ą ę ą
w adzy rodzicach Afrodyty wydawali si jak mama i tata z serialu Grunt to rodzinkał ę
(widzicie? Tak samo jak wszyscy ja te ogl dam powtż ą órki na Nickleodeonie).
Niech tnie to przyznaj , ale widz c jakich rodzicę ę ą ów ma Afrodyta, zaczynam rozumie ,ć
dlaczego sama tak post puje. Nie wiem, jaka ja bym si sta a gdyby nie Babcia, ktę ę ł óra
szczególnie podczas ostatnich trzech lat otacza a mnie mi o ci i podtrzymywa a nał ł ś ą ł
duchu. Jest jeszcze jedna ró nica. Moja mama by a przedtem normalna. Owszem,ż ł
nieraz bywa a zestresowana i przepracowana, ale przez pierwsze trzyna cie lat mojegoł ś
prawie siedemnastoletniego ycia by a normalna. Zmieni a si dopiero, gdy wysz a zaż ł ł ę ł
m za Johna. Tak wi c mia am dobr matk i wspania babci . A gdybym tego nieąż ę ł ą ę łą ę
mia a? Gdyby ca e moje dotychczasowe ycie wygl da o tak jak ostatnie trzy lata- kiedył ł ż ą ł
czu am si jak intruz we w asnej rodzinie?ł ę ł
Mo e sta abym si taka jak Afrodyta? Nadal zreszt pozwalam, by rodziceż ł ę ą
kontrolowali moje ycie, bo rozpaczliwie czekam, a oka si w ich oczachż ż żę ę
dostatecznie dobra, by byli ze mnie dumni i mnie kochali.
I cho wcale mnie to nie cieszy o, po tym spotkaniu zobaczy am Afrodyt wć ł ł ę
ca kiem innym wietle.ł ś
3.
- No dobra, Zoey, ja wszystko rozumiem, te sprawy i tak dalej, ale z tego co
pods ucha a , wynika, e Afrodyta zamierza podstawi ci nog , by odzyska Cł ł ś ż ć ę ć óry
Ciemno ci i pozby si ciebie. Wi c tak si znowu nad ni nie u alaj – powiedzia aś ć ę ę ę ą ż ł
Stevie Rae.
- Ojej, wiem. Nie roztkliwiam si nad ni , tylko mę ą ówi , e s ysz c jej psychicznychę ż ł ą
rodziców, zaczynam rozumie , dlaczego ona jest, jaka jest.ć
Sz y my na pierwsz lekcj , cho nale a oby raczej powiedzie , e bieg y my.ł ś ą ę ć ż ł ć ż ł ś
Jak zwykle by y my prawie spł ś ó nione, a to dlatego, e wzi am sobie dok adk p atkź ż ęł ł ę ł ów
niadaniowych Count Chocula.ś
Stevie Rae wznios a oczy ku gł órze.
- A powiada si , e to ja mam mi kkie serce.ę ż ę
- Ja nie mam mi kkiego serca. Prę óbuj tylko by wyrozumia a. Z tym e zrozumienieę ć ł ż
nie zmienia faktu, e Afrodyta post puje jak czarownica z piek a rodem.ż ę ł
Stevie Rae parskn a i energicznie pokr ci a g ow , potrz saj c swymi jasnymięł ę ł ł ą ą ą
loczkami jak ma a dziewczynka. Jej krł ótka fryzurka dziwnie odcina a si w Domuł ę
Nocy, gdzie wszyscy, nie wy czaj c wi kszo ci ch opcłą ą ę ś ł ów, mieli niezwykle d ugieł
w osy. Ja zawsze nosi am d ugie w osy, ale i tak kiedy si tu zjawi am, zaskoczy mnieł ł ł ł ę ł ł
widok bujnych w osł ów u ka dego. Teraz ju si nie dziwi am. Jednym z przejawż ż ę ł ów
procesu przeistaczania si w wampira by bujny i niebywale szybki porost w sę ł ł ów i
paznokci. Po pewnym czasie w a nie na podstawie bujno ci ow osienia mo na sił ś ś ł ż ę
zorientowa , bez patrzenia na wyhaftowane symbole na kieszonkach, kto jest nać
którym formatowaniu. Wampiry wygl da y inaczej ni ludzkie istoty ( nie gorzej, aleą ł ż
w a nie inaczej), logiczne wi c, e w trakcie Przemiany w miar up ywu czasuł ś ę ż ę ł
uwidacznia o si coraz wi cej nowych cech.ł ę ę
- Zoey, nie s uchasz, co mł ówi .ę
- Co?
- Powiedzia am, eby nie sk ada a broni przed Afrodyt . Prawda, e jej rodzice sł ż ś ł ł ą ż ą
koszmarni. Manipuluj ni i kontroluj . Zreszt niewa ne. Wa ne, e ona w dalszymą ą ą ą ż ż ż
ci gu jest z o liwa, m ciwa i zieje nienawi ci do wszystkich. Musisz si jej strzec.ą ł ś ś ś ą ę
- B d . Nie martw si .ę ę ę
- Dobrze. W takim razie do zobaczenia na trzeciej lekcji.
- Aha, cze .ść
O rany, ale z niej zamartwialska.ż
Pobieg am do klasy i ledwo usiad am w swojej awce obok Damiena, ktł ł ł óry uniósł
znacz co brew i zapyta domy lnieą ł ś Dok adka chrupek czekoladowych?ł Rozleg sił ę
dzwonek na lekcj i zaraz wesz a Neferet.ę ł
Wiem, e to niemal zboczenie tak si zachwyca inn kobiet , ale Neferet jestż ę ć ą ą
tak nieziemsko pi kna, ze odnosi si wra enie, jakby skupia a na sobie wszystkieę ę ż ł
wiat a. Ubrana by a w prost , czarn sukni i buty, za ktś ł ł ą ą ę óre cz owiek da by sił ł ę
pochlasta . W jej uszach chwia y si kolczyki ze srebrn drć ł ę ą ó k boginii, a na piersiż ą
l ni a wyhaftowana jej srebrna posta . W a ciwie nie wygl da a jak boginii Nyks –ś ł ć ł ś ą ł
przysi gam, e to j widzia am tego dnia, kiedy zosta am Naznaczona – ale wokę ż ą ł ł ół
Neferet unosi a si aura boskiej si y i autorytetu. Przyznaj , chcia abym by taka jakł ę ł ę ł ć
ona.
Ten dzie by nietypowy. Zamiast jak zawsze zacz od wyk adu, ktń ł ąć ł óry na ogół
zajmowa wi ksz cz lekcji ( a wyk ady Neferet nigdy nie by y nu ce), zada a namł ę ą ęść ł ł żą ł
wypracowanie na temat Gorgony, o której uczyli my si przez ostatni tydzie .ś ę ń
Dowiedzieli my si , e w a ciwie nie by a potworem zamieniaj cym jednymś ę ż ł ś ł ą
spojrzeniem m czyzn w kamie , ale s ynn starsz kap ank , ktęż ń ł ą ą ł ą ór boginii obdarzy aą ł
zdolno ciami kontaktowania si z ywio em ziemi, wi c prawdopodobnie st d wziś ę ż ł ę ą ął
się ów mit o „obracaniu w kamie ”. Jestem przekonana, ze w sytuacji gdy starszań
kap anka czym si wnerwi a, to maj c dar wspł ś ę ł ą ó dzia ania z ziemi ( a kamienieł ł ą
przecie pochodz z ziemi), bez trudu mog aby przemieni kogo w granitowy pos g.ż ą ł ć ś ą
Mieli my wi c napisa esesj na temat mitologii tworzonej przez ludzi, symboli orazś ę ć
znaczenia ukrytego w zbeletryzowanej historii Gorgony.
Czu am si jednak zbyt podekscytowana, by skupi si na pisaniu. Ponadtoł ę ć ę
mia am przed sob ca y weekend na doko czenie wypracowania. Bardziej niepokoi amł ą ł ń ł
si o Cę óry Ciemno ci. Pe nia wypada a w niedziel . Poza tym domysla am si , eś ł ł ę ł ę ż
wszyscy oczekiwali ode mnie jaki komunikatś ów na temat planowanych zmian. A ja
jeszcze nie zdecydowa am ostatecznie jakie to b d zmiany. Mgliste poj cie juł ę ą ę ż
kie kowa o mi w g owie, ale bez w tpienia potrzebowa am czyjej pomocy.ł ł ł ą ł ś
Uda am, ze nie widz zaciekawionego spojrzenia Damiena, zebra am ksi ki ił ę ł ąż
podesz am do biurka Neferet.ł
- Masz jaki problem, Zoey? - zapyta aś ł
- Nie. To znaczy tak. Gdybym mog a si zwolni i pł ę ć ój do centrum informacji, i zostaść ć
tam do ko ca lekcji, mo e problem by si sam rozwi za . - zauwa y am, e jestemń ż ę ą ł ż ł ż
zdenerwowana. Zaledwie od miesi ca przebywa am w Domu Nocy i nadal nie by amą ł ł
pewna, jakie wymogi trzeba spe ni , zeby zwolni si z lekcji. Dotychczas zdarzy o sił ć ć ę ł ę
tylko dwa razy, e ucze zachorowa . W obu przypadkach zako czy o si to mierci .ż ń ł ń ł ę ś ą
Ich organizmy odrzuci y Przemian . Jeden z tych dwł ę óch przypadków rozegra si nał ę
moich oczach na lekcji literatury. To by o naprawd okropne. Poza tym nie zdarzy o si ,ł ę ł ę
by kto opu ci lekcj . Neferet patrzy a na mnie uwa nie, przypomnia am sobie o jejś ś ł ę ł ż ł
wielkiej intuicji i zl k am si , e zgadnie, jakie my li chodz mi po g owie.ę ł ę ż ś ą ł
Westchn am. - Sprawa dotyczy Cęł ór Ciemno ci. Chcia abym wyst pi z jakimiś ł ą ć ś
nowymi zasadami przewodzenia.
Wygl da a na zadowolon .ą ł ą
- Czy mog ci w czym pomę ś óc?
- Pewnie tak, ale najpierw powinnam troch postudiowa , by mie jak koncepcj .ę ć ć ąś ę
- wietnie. Zg o si do mnie, kiedy b dziesz gotowa. W centrum informacji mo eszŚ ł ś ę ę ż
sp dzi tyle czasu, ile b dziesz chcia a.ę ć ę ł
Zawaha am si .ł ę
- A nie musz mie przepustki?ę ć
Neferet u miechn a si .ś ęł ę
- Jestem twoj mentork i daj ci pozwolenie, niczego wi cej nie potrzebujesz.ą ą ę ę
Podzi kowa am i wysz am po piesznie z klasy, czuj c si troch g upio.ę ł ł ś ą ę ę ł
Wola abym by d u ej w szkole, by zna wszystkie obowi zuj ce tu zasady nawet wł ć ł ż ć ą ą
drobnych sprawach. W ko cu nie by o si czym martwi . Hol by prawie pusty. Tań ł ę ć ł
szko a w niczym nie przypomina a mojej dawnej szko y (gimnazjum w Broken Arrow,ł ł ł
które by nieciekaw dzielnic po o on w przedmie ciach Tulsy w Oklahomie), gdzieł ą ą ł ż ą ś
po korytarzach paradowa y wicedyrektorki o przesadnej opaleni nie, nie maj ce nicł ź ą
lepszego do roboty, jak tylko przegania dzieciaki z k ta w k t. Zwolni am kroku ić ą ą ł
postanowi am si uspokoi . O rany, ale ostanio bywa am zestresowana.ł ę ć ż ł
Biblioteka znajdowa a si w rodkowej i g wnej cz ci budynku, wł ę ś łó ęś
interesuj cym, kilkupoziomowowym pomieszczeniu, ktą óre zapewne mia o imitował ć
wie zamkow , co nawet pasowa o do charakteru dalszych cz ci szko y. Panowa tużę ą ł ęś ł ł
nastój dawnych lat. Przypuszczalnie stanowi o to jedn z przyczyn, dla ktł ą órych
budynek ten przed pi cioma laty przyku uwag wampirę ł ę ów. Wtedy by a tu prywatnał
szko a przygotowawcza dla bananowej m odzie y, ale pierwotnie mia tu siedzibł ł ż ł ę
klasztor dla mnichów wi tego Augustyna. Powiedzia a mi o tym Neferet, kiedyś ę ł
zapyta am j jak to si sta o, ze w odarze szko y przygotowawczej zgodzili si sprzedał ą ę ł ł ł ę ć
budynek wampirom. Wówczas Neferet odpowiedzia a, ze zaproponowano im warunki,ł
jakich nie mogli odrzuci . Pami tam, e ton jakim to mć ę ż ówi a, wywo a na mym cieleł ł ł
g si skę ą órk , co powtarza o si za ka dym razem, gdy to sobie przypomina am.ę ł ę ż ł
- Miiiii-aaaa-uuuu!
Skoczy am na rł ówne nogi.
- Nala! Ale mnie wystraszy a! Prawie si posika am ze strachu!ś ł ę ł
Nic sobie z tego nie robi c moja kociczka skoczy a na mnie, mia am wi c terazą ł ł ę
w r kach zeszyt, torebk i ma ego, ale dobrze od ywionego rudego kotka. Przez za yę ę ł ż ł
czas Nala mi ur ga a skrzekliwym tonem starszej pani. Owszem, uwielbia a mnie, wą ł ł
ko cu to przecie nie ja j , ale ona mnie wybra a, co wcale nie znaczy, e mia aby przezń ż ą ł ż ł
ca y czas by milutka. Wzi am j na r ce i pchn am drzwi wiod ce do centrumł ć ęł ą ę ęł ą
informacji.
Racj mia a Neferet, mę ł ówi c mojemu beznadziejnemu ojciachowi, ze koty mogą ą
swobodnie buszowa po ca ej szkole. Nieraz sz y za „swymi panami” na lekcje. Nala nać ł ł
przyk ad odnajdywa a mnie kilkakrotnie w ci gu dnia. Chcia a, bym j podrapa a poł ł ą ł ą ł
ebku, troch na mnie ponarzeka a, a potem sz a sobie gdzie , jak to koty maj wł ę ł ł ś ą
zwyczaju. (Mo e z dala od ludzi obmy laj , jak zapanowa nad swiatem?).ż ś ą ć
- Czy masz jakie k opoty z kotkiem? - zapyta a specjalistka od rodkś ł ł ś ów przekazu.
Spotka am j tutaj przelotnie w pierwszym tygodniu mej bytnosci tutaj, ale pami ta am,ł ą ę ł
e ma na imi Safona. (Oczywiscie nie by a to ta prawdziwa Safona, poetkaż ę ł
wampirzyca, tamta umar a przed tysi cem lat, w a nie przerabia y my jej wiersze nał ą ł ś ł ś
lekcjach literatury)
- Nie, Safono, dzi kuj . W gruncie rzeczy Nala toleruje tylko mnie.ę ę
Safona, drobna ciemnow osa wampirzyca, ktł órej tatua przedstawiaż ł
skomplikowane znaki z greckiego alfabetu jak obja ni mi Damien, u miechn a siś ł ś ęł ę
ciep o do Nali.ł
- Koty to nies ychanie intryguj ce i czarowne strworzenia, nie uwa asz?ł ą ż
Przenios am Nale z jednego ramienia na drugie i odpowiedzia am:ł ł
- W ka dym razie w niczym nie przypominaj psż ą ów.
- I chwa a boginii za to!ł
- Czy mog abym skorzysta z komputera? - spyta am. Centrum informacji dysponowa oł ć ł ł
poka n bibliotek , na pź ą ą ó kach ci gn y si d ugie szeregi ksi ek, ale by o rł ą ęł ę ł ąż ł ównież
wyposa one w nowoczesny park komputerowy.ż
- Oczywi cie, czuj si tu swobodnie. A kiedy nie b dziesz mog a czego znale , nieś ę ę ł ś źć
kr puj si i popro mnie o pomoc.ę ę ś
- Dzi kuj .ę ę
Wybra am komputer stoj cy na du ym, adnym biurku i klikn am, by po czył ą ż ł ęł łą ć
si z Internetem. Jeszcze co rę ś ózni o t szko od mojej dawnej budy. Tutaj nieł ę łę
musia am wpisywa has a dost powego i nie zasinstalowano tutaj zadnych filtrł ć ł ę ów
ograniczaj cych dost p do niektą ę órych stron. Oczekiwano natomiast od uczniów, ze
wyka si zdrowym rozs dkiem i b d post powa przyzwoicie. Gdyby stalo siżą ę ą ę ą ę ć ę
inaczej, wampiry, których nie dawa o si oszuka , i tak by szybko wykry y prawd . Nał ę ć ł ę
sam my l o tym, e mog abym ok ama Neferet, robi o mi si s abo.ą ś ż ł ł ć ł ę ł
Skup si i przesta my le o wszystkim naraz. To wa neę ń ś ć ż
Owszem, pewnien pomys ju mi kie kowa w g owie. Nale a o teraz sprawdzi ,ł ż ł ł ł ż ł ć
czy jest to dobry pomys . W wyszukiwarce Google'a wpisa am has o „gimnazjał ł ł
prywatne”. Ukaza y si setki, tysi ce stron. Zacz am zaw a wybł ę ą ęł ęż ć ór do klas wy szychż
w ekskluzywnych placówkach. Zrezygnowa am z przegl dania stron „uczelnił ą
akternatywnych”, które si tylko wyl garni przest pcą ę ą ę ów. Zale a o mi te naż ł ż
przyjrzeniu si starym szko om, istniej cym od kilku pokole . Chcia a, znale takie,ę ł ą ń ł źć
które opar y si up ywowi czasu.ł ę ł
Znalaz am bez trudu Chatham Hall, szko , ktł łę ór wypomnieli Afrodycie rodzice,ą
by a to ekskluzywna szko a na Wschodnim Wybrze u, oczywi cie wygl da a nał ł ż ś ą ł
przeznaczon dla bananowej m odzie y, wi c j omin am. adna ze szką ł ż ę ą ęł Ż ó , ktł óra by
zadowoli a nad tych rodzicł ę ów Afrodyty nie by a moj wymarzon szko . Szuka amł ą ą łą ł
dalej...Exter....Andover...Taft...Szko a Panny Porter... (hihihi co za nazwa dla szko y)...ł ł
Kent...
- Kent. Ju gdzie s ysza am t nazw – zwierzy am si Nali, ktż ś ł ł ę ę ł ę óra zwin a si węł ę
k bek na blacie biurka, tak, e mog a mie mnie na oku i jednocze nie drzema .łę ż ł ć ś ć
Klikn am na t nazw . Szko a znajdowa a si w Connecticut i dlatego wydawa a mi sięł ę ę ł ł ę ł ę
znajoma. To tam ucz szcza a Shaunee, kiedy zosta a Naznaczona. Penetrowa am tę ł ł ł ę
stron ciekawa miejsca, w ktę órym Shaunee sp dzi a swę ł ój pierwszy, a mo e i drugi rokż
nauki. Nie ma co mówi , szko a sprawia a dobre wra enie. Owszem, pretensjonalna, aleć ł ł ż
by o w niej co zach caj cego, czego brakowa o innym placł ś ę ą ł ówkom. A mo e odnios amż ł
takie wra enie, poniewa zna am Shaunee. Dalej przegl da am t stron , kiedy wż ż ł ą ł ę ę
pewnym momencie co przyku o moj uwag „O to mi chodzi o – mrukn am doś ł ą ę ł ęł
siebie – Tego w asnie szuka am”ł ł
Wyci gn am zeszyt i d ugopis i zacz am robi notatki.ą ęł ł ęł ć
Gdyby Nala nie sykn a ostrzegawczom pewnie bym wyskoczy a ze skęł ł óry na
niespodziewany d wi k g bokiego, aksamitnego g osu.ź ę łę ł
- Wygl da na to, e jeste ca kowicie poch oni ta tym, co robisz.ą ż ś ł ł ę
Podnios am wzroki i znieruchomia am. O rany.ł ł
- Przepraszam. Nie chcia em ci przeszkadza , ale widok ucznia, ktł ć óry pisze odr cznie,ę
zamiast stuka w klawiatur komputera, jest tak niezwyk y, e pomy la em sobie: ktoć ę ł ż ś ł
wie, mo e ona pisze wiersze? Bo ja wol pisa wiersze odr cznie. Komputer jest zbytż ę ć ę
bezosobowy.
Odezwij si do niego. Nie rę ób z siebie idiotki! - podszeptywa a mi gor czkowoł ą
P.C. Cast + Kristin Cast Zdradzona Tom II cyklu Dom Nocy Prze o y a z angielskiegoł ż ł Renata Kopczewszka
Podzi kowaniaę T ksi k pragniemy zadedykowa (Cioci) Sherry Rowland,ę ąż ę ć Naszej przyjació ce i wydawcy. Dzi ki Ci, Sher, za to, e si o nas troszczysz,ł ę ż ę nawet kiedy Ci zanudzamy i m czymy (zw aszcza gdy na czym „cz stujesz”).ę ę ł ś ę Pozostaniesz na zawsze w naszych sercach. 1 - Wiecie co, mamy now – o wiadczy a Shaunee, w lizguj c si na siedzisko wą ś ł ś ą ę awkach ustawionych przy stole, ktł óry zwyczajowo uzna y my za nasz w sto wce, czył ś łó
raczej w pierwszorz dnej szkolnej kafeterii.ę - Pora ka, Bli niaczko, totalna pora ka – zawtż ź ż órowa a jej Erin dok adnie takim samymł ł tonem. czy j z Shaunee pewien rodzaj duchowego powinowactwa, ktŁą ł ą óre sprawia o,ł e w jaki sposż ś ób by y do siebie podobne, przez co nazywa y my je Bli niaczkami,ł ł ś ź mimo e Shaunee, Amerykanka jamajskiego pochodzenia, o cerze koloru kawy zż mlekiem, mieszkaj ca w Connecticut, zewn trznie w niczym nie przypomina aą ę ł jasnow osej, niebieskookiej bia ej mieszkanki Oklahomy.ł ł - Na szcz cie dzieli pokęś ój z Sar Freebird. – Damien ruchem g owy wskaza drobną ł ł ą dziewczyn ze zdecydowanie czarnymi w osami, ktę ł óra oprowadza a po jadalni innł ą nastolatk sprawiaj c wra enie zagubionej. Obrzuci obydwie jednym spojrzeniem,ę ą ą ż ł które wystarczy o, by oceni ich wygl d od stł ł ą óp do g w, od bucikłó ów po kolczyki w uszach. – ponad wszelk w tpliwo nowa ma lepsze wyczucie mody ni Sara, czegoą ą ść ż nie zatraci a mimo stresu, jaki musi przechodzi w zwi zku ze zmian szko y ił ć ą ą ł Naznaczeniem. Mo e uda jej si wp yn na Sar , by porzuci a swoje niefortunneż ę ł ąć ę ł preferencje dla brzydkiego obuwia. - Damien – odezwa a si Shaunee – cholernie dzia asz mi…ł ę ł - …na Narwy tym swoim nad tym s ownictwem – doko czy a Erin za przyjacię ł ń ł ó k .ł ę Damien poci gn nosem, przybieraj c obra on i nieco wynios min , z czymą ął ą ż ą łą ę wygl da jeszcze bardziej gejowsko ni zwykle (a przecie by gejem).ą ł ż ż ł - gdyby twoje s ownictwo nie by o takie trywialne, potrzebowa aby leksykonł ł ł ś ów, by się ze mn porozumie .ą ć Bli niaczki przymru y y oczy, gotowe zaatakowa go seri obelg, ale mojaź ż ł ć ą wspó mieszkanka do tego nie dopu ci a.ł ś ł - Niefortunne preferencje – z y gust. Trywialne – prostackie – wyja nia a zwi le, jakbył ś ł ęź t umaczy a, co autor mia a na my li. – A teraz przestaniecie si spiera i pos uchajcieł ł ł ś ę ć ł przez chwil . Wiecie, e zaraz nast pi pora odwiedzin, wi c nie powinni my się ż ą ę ś ę zachowywa jak pć ó g wki w obecno ci naszych staruszkł łó ś ów. - O psiakostka - wyrwa o mi si . – Zupe nie wylecia o mi z g owy, e to dzieł ę ł ł ł ż ń rodzicielskich odwiedzin. Damien j kn i zacz t uc g ow o blat sto u, i to w cale nie tak znowuę ął ął ł ł ą ł delikatnie. - Ja te na mier zapomnia em.ż ś ć ł Ca a nasza czwł órka pos a a mu wspł ł ó czuj ce spojrzenia. Rodzice Damienał ą niespecjalnie si przejmowali jego Znakiem, przeprowadzk do Domu Nocy ię ą rozpocz ciem procesu Przemiany, ktę óra albo przeobrazi go w wampira, albo zabije,
je li organizm j odrzuci. Jedyne z czym si nie mogli pogodzi , to z jego gejostwem.ś ą ę ć W ko cu stanowi o to jak pociech , e chocia pod tym wzgl dem nie by oń ł ąś ę ż ż ę ł im wszystko jedno. Bo moja mama i jej obecny m , czyli mąż ój ojciach nienawidzili dok adnie wszystkiego, co si ze mn wi za o.ł ę ą ą ł - A moi o ogóle nie przyjd . Pojawili si w zesz ym miesi cu, wi c w tym nie znale lią ę ł ą ę ź czasu na odwiedziny. - Bli niaczko, to jeszcze jeden powź ód na nasz identyczno – doda a Erin. – Bo moią ść ł starzy w a nie przys ali mi maila. Z okazji zbli aj cego si wi ta Dzi kczynieniał ś ł ż ą ę Ś ę ę postanowili wybra si na rejs na Alask wraz z moj cioci Alane i wujem lujemć ę ę ą ą Loydem. Zreszt , co tam. – Wzruszy a Ramonami najwyra niej niezbyt przej taą ł ź ę nieobecno ci swoich rodzicś ą ów. - Nie martw si . – Damien ci ko westchn . – W tym miesi cu przypadaj mojeę ęż ął ą ą urodziny. Przyjd z prezentami.ą - To nie najgorsza nowina – zauwa y am. – Mż ł ówi e , e przyda by ci si nowy blokł ś ż ł ę rysunkowy. - Nie dadz mi bloku – odrzek . – W zesz ym roku poprosi em o sztalugi, a dosta emą ł ł ł ł sprz t na wyprawy kempingowe i prenumeratę ę Sports Illustrated. - Co takiego! – zgorszy y si jednocze nie Erin i Shaunee, a ja i Stevie Rae zgodnieś ł ę ś wyda y my okrzyki wspł ś ó czucia.ł Daniem, najwyra niej chc c zmieni temat, zwrź ą ć óci si do mnie:ł ę - Dla twoich rodziców to pierwsza wizyta. Jak twoim zdaniem b dzie wygl da a?ę ą ł - Koszmarnie – prorokowa am. – Beznadziejnie.ł - Zony? Pomy la am sobie, e powinnam przedstawi ci swoj nowś ł ż ć ą ą wspó mieszkank . Diano, poznaj Zoey Redbird, now przewodnicz c Cł ę ą ą ą ór Ciemno ci.ś Zadowolona, e nie musz dalej rozprawia o swoich beznadziejnychż ę ć rodzicach, u miechn am si , s ysz c stremowany g os Sary.ś ęł ę ł ą ł - Ojej, to prawda? – zawo a a nowa, zanim zd y am powiedzie jej „cze ”. I, do czegoł ł ąż ł ć ść zd y am si ju przyzwyczai , czerwona jak burak zacz a si gapi na mąż ł ę ż ć ęł ę ć ój Znak. – No, przepraszam, nie chcia am by nieuprzejma ani nic w tym rodzaju… - t umaczy ał ć ł ł si z nieszcz liw min .ę ęś ą ą - Nie ma sprawy. Tak, to prawda. A mój Znak jest wype niony kolorem i ma wi cejł ę elementów. – Nadal si u miecha am, chc c poprawi jej samopoczucie, chocia nieę ś ł ą ć ż znosz , kiedy jestem g wn atrakcj na pokazie dziwol gę łó ą ą ą ów. Na szcz cie Stevie Rae w czy a si do rozmowy, nie pozwalaj c Dianie, ebyęś łą ł ę ą ż gapi a si na mnie zbyt d ugo i niezno nie przed u a a kr puj ce milczenie.ł ę ł ś ł ż ł ę ą
- Ten spiralny tatua pojawi si u Z, kiedy uratowa a swojego by ego ch opaka przedż ł ę ł ł ł krwio erczymi duchami wampirż ów – powiedzia a lekko.ł - Tak mi mówi a Sara – przyzna a Diana ostro nie – ale zabrzmia o to takł ł ż ł nieprawdopodobnie, e… wiecie…ż - e nie wierzy a w to – podpowiedzia us u nie Damien.Ż ł ś ł ł ż - Tak, przepraszam – powtórzy a Diana, wy amuj c sobie palce.ł ł ą - Nie szkodzi – u miechn am si w miar szczerze. – Czasem mnie samej trudnoś ęł ę ę uwierzy , e tam by am.ć ż ł - I e da a im kopa w dup – doda a Steive Rae.ż ł ś ę ł Zgromi am j spojrzeniem, ale ona nic sobie z tego nie robi a. Cł ą ł ó , mo e i jestemż ż predestynowana na starsz kap ank , jednak e przyjaciele jeszcze nie bardzo mnieą ł ę ż s uchaj .ł ą - W ka dym razie to miejsce na pocz tku wydaje si dosy dziwne, ale potem to mija –ż ą ę ć pocieszy am now .ł ą - To dobrze – odpowiedzia a z ulg .ł ą - Chyba ju pż ójdziemy – uzna a Sara – bo musz jeszcze pokaza Dianie, gdzie sił ę ć ę odbywa jej pi ta lekcja. – Po czym z o y a formalny uk on, przyk adaj c do sercaą ł ż ł ł ł ą zwini t d o i sk aniaj c g ow w pe nym szacunku ge cie, czym mnie kompletnieę ą ł ń ł ą ł ę ł ś zaskoczy a, a nawet wprawi a w zak opotanie.ł ł ł - Naprawd nie znosz , jak to robi – mrukn am, wbijaj c widelec w sa atk .ę ę ą ęł ą ł ę - Moim zdaniem to mi e – zaoponowa a Stevie Rae.ł ł - Zas ugujesz na to, by ci okazywa szacunek – doda Damien, mentorskim tonem. –ł ć ł Przechodzisz dopiero trzecie formatowanie, a ju zosta a przewodnicz c Cż ł ś ą ą ór Ciemno ci, w dodatku jeste jedyn adeptk w historii, ktś ś ą ą óra kontaktuje ze wszystkimi pi cioma ywio ami.ę ż ł - Musisz przyzna … - rezonowa a Shaunee, zmagaj c si ze swoj porcj sa atki ić ł ą ę ą ą ł mierz c we mnie widelcem.ą - … e jeste wyj tkowa – zako czy a za ni Erin (jak zwykle).ż ś ą ń ł ą Trzecie formatowanie w Domu Nocy to tyle co pierwszy rok w college’u czy na studiach, czwarte odpowiada drugiemu rokowi i tak dalej. Zgadza si , jestem jedynę ą s uchaczk trzeciego formatowania, ktł ą óra przewodzi Córom Ciemno ci. Mamś szcz cie.ęś - Skoro mówimy o Córach Ciemno ci – w czy a si znś łą ł ę ów Shaunee – czy zdecydowa a ju , jakie wymagania nale y spe ni , by zakwalifikowa do ich grona?ł ś ż ż ł ć ć Ledwie si pohamowa am, eby nie wrzasn :ę ł ż ąć Nie, jeszcze nie wiem, bo ci gleą
nie mog uwierzy , e pe ni t funkcj !ę ć ż ł ę ę ę Potrz sn am g ow i wpad am na genialnyą ęł ł ą ł pomys : przerzuc na nich cz inicjatywy.ł ę ęść - Nie wiem, jakie wymagania trzeba postawi . W a ciwie mia am nadziej , e mi wć ł ś ł ę ż tym pomo ecie. Macie mo e ju jakie pomys ?ż ż ż ś ł Tak my la am, ca a czwś ł ł órka zamilk a. Zanim zd y am podzi kowa im za toł ąż ł ę ć milczenie, w interkomie rozleg si g os starszej kap anki. Przez krł ę ł ł ótk chwil by amą ę ł zadowolona, e niewygodny temat zosta zarzucony, ale zaraz dotar a do mnie treż ł ł ść komunikatu i cisn o mnie w o dku.ś ęł ż łą - Uczniowie i nauczyciele proszeni s o przej cie do holu przyj . Rozpocz si czasą ś ęć ął ę comiesi cznych odwiedzin waszych rodzicę ów, Holender, nie ma rady. - Stevie Rae! Stevie Rae! Ojejku, jak ja si za tob st skni am!ę ą ę ł -Mama! – zawo a a Stevie Rae i rzuci a si w ramiona kobiety, ktł ł ł ę óra wygl da a taką ł samo jak jej córka, tylko starsza o jakie dwadzie cia kilka lat i grubsza o dwadzie ciaś ś ś kilo. Damien i ja stan li my niezdecydowanie w holu, ktę ś óry zaczyna si zape niał ę ł ć go mi wygl daj cymi na ludzkich rodzicść ą ą ów, czasem na ludzkie rodze stwo,ń mieszaj cymi si z adeptami i grupkami naszych nauczycieli.ą ę - No có , widz tam swoich rodzicż ę ów – powiedzia Damien z ci kim westchnieniem.ł ęż – Niech ju mam to za sob . Cze .ż ą ść - Cze – mrukn am, patrz c, jak podchodzi do dwojga ca kiem zwyczajnieść ęł ą ł wygl daj cych ludzi z paczuszkami prezentą ą ów w r kach. Mama u ciska a go raczeję ś ł pow ci gliwie, a ojciec potrz sn jego r k przesadnie m skim gestem. Damienś ą ą ął ę ą ę poddawa a si temu w poblad a twarz , wyra nie zestresowany.ł ę ł ą ź Podesz am do sto u zajmuj cego ca d ugo ciany, nakrytego obrusem. Pe noł ł ą łą ł ść ś ł na nim by o wyszukanych serł ów, mi s, deserę ów, a ponadto kawa, herbata, wino. Mieszka am Domu Nocy ju przesz o miesi c, a jeszcze szokowa o mnie, e tak cz stoł ż ł ą ł ż ę serwuje si tu wino. Da o si to cz ciowo wyt umaczy tym, e nasz Domę ł ę ęś ł ć ż prowadzony by na wzł ór europejskich Domów Nocy. Widocznie tam wino podaje się równie cz sto jak u nas coca-col czy herbat do posi kę ę ę ł ów. Nast pny argument zaę podawaniem wina to ten, e wampir praktycznie nie mo e si upi , adept najwy ejż ż ę ć ż dostaje lekkiego kopa, przynajmniej je li chodzi o alkohol, bo co do krwi to ca kiemś ł inna sprawa. Tak wi c wino nie przedstawia tu adnego problemu, ale by am ciekawa,ę ż ł
jak rodzice z Oklahomy zareaguj na widok wina podawanego w szkole.ą - Mamo, poznaj maj wspą ó mieszkank . Pami tasz, jak ci o niej opowiada am? To Zoeył ę ę ł Redbird. Zoey, to moja mama. - Dzie dobry, pani Johnson. Mi o mi pani pozna – przywita am si grzecznie.ń ł ą ć ł ę - To mnie jest mi o pozna ciebie, Zoey. Ojejku, Stevie Rae wcale nie przesadzi a, mł ć ł ówić e masz taki adny Znak. – Zaskoczy a mnie tym swoim maminym u ciskiem, jak też ł ł ś ż wyszeptanym wyznaniem: - Tak si ciesz , e troszczysz si o moj Stevie Rae. Ja si oę ę ż ę ą ę ni martwi .ą ę Te j u cisn am i odpowiedzia am szeptem:ż ą ś ęł ł - Nie ma sprawy, pani Johnson. Stevie Rae jest moj najlepsz przyjacią ą ó k . – Nagleł ą zapragn am, co by o zupe nie nierealne, eby moja mama martwi a si o mnie tak, jakęł ł ł ż ł ę pani Johnson martwi si o swoj cę ą órk .ę - Mamo, przynios a mi czekoladowe chrupki? – zapyta a Stevie Rae.ł ś ł - Tak, dziecino, przynios am, ale zostawi am w samochodzie. – Mama Stevie Rae mł ł ówi ał z tak samo silnym olahomskim akcentem jak jej córka. – Chod ze mn do samochodu,ź ą to razem je przyniesiemy. Wzi am troch wi cej, eby pocz stowa a przyjacięł ę ę ż ś ę ł ó ki. –ł U miechn a si do mnie mi o. – Chod z nami, Zoey, b dzie nam przyjemniej.ś ęł ę ł ź ę - Zoey! Us ysza am w asny g os niczym zamro one echo ciep ej tonacji pani Johnson, gdył ł ł ł ż ł za jej plecami zobaczy am, jak moja mama wchodzi do holu wraz z Johnem. Serceł uciek o mi do pi t. Musia a go przyprowadzi . Nie mog a raz dla odmiany zostawi goł ę ł ć ł ć w domu i przyj sama, tak by my zosta y tylko we dwie? Oczywi cie zna amść ś ł ś ł odpowied . On by si nigdy na to nie zgodzi . A skoro on by si pozwoli , to ona mu siź ę ł ę ł ę nie sprzeciwi, i tyle. Koniec tematu. Od kiedy wysz a za Johna, nie musia a si martwił ł ę ć o pieni dze. Zamieszka a w przeogromnym domu na przedmie ciach w spokojneją ł ś okolicy. Zg osi a si na ochotnika do PTA*. Zacz a si udziela w ko ciele. Od czasuł ł ę ęł ę ć ś swojego lubu przed trzema laty przesta a by sob . Zatraci a wszystkie swojeś ł ć ą ł dotychczasowe cechy. - Przepraszam, pani Johnson, ale widz , e nadchodz moi rodzice, wi c lepiej juę ż ą ę ż sobie pójd .ę - Ale kochanie, z przyjemno ci poznam twoj mam i tat . – I tak jakby to si dzia oż ś ą ą ę ę ę ł w jakiej innej zwyk ej szkole, zwrś ł óci a si z u miechem do moich rodzicł ę ś ów. Wymieni y my ze Stevie Rae porozumiewawcze spojrzenia.ł ś Przepraszam, bezg o nie wyartyku owa am w jej kierunku. Niby nie mia am ca kowitej pewno ci, eł ś ł ł ł ł ś ż wydarzy si co z ego, ale widz c jak ojciach, niczym genera dowodz cy szwadronemę ś ł ą ł ą
mierci, pilnuje, by zachowa odpowiedni dystans pomi dzy nami, u wiadomi amś ć ę ś ł sobie, e spory pasuj do tej koszmarnej nocy.ż ą Ale naraz poczu am si znacznie lepiej, gdy zobaczy am, jak zza plecł ę ł ów ojciacha wy ania si najmilsza osoba pod s o cem i w powitalnym ge cie wyci ga do mnieł ę ł ń ś ą ramiona. - Babcia! Zamkn a mnie w mocnym u cisku swoich ramion, poczu am zapach lawendy,ęł ś ł który zawsze jej towarzyszy , jakby zabiera a ze sob w drog kawa ek swojejł ł ą ę ł lawendowej farmy. - Zoey, ptaszyna! Bardzo si za tob st skni am,ę ą ę ł u-we-tsi a-ge-hu-tsa. U miechn am si do niej przez zy, s ysz c to czirokeskie s owo „cś ęł ę ł ł ą ł órka”, które dla mnie oznacza o mi o , poczucie bezpiecze stwa i bezwarunkow akceptacj ,ł ł ść ń ą ę czego od trzech lat nie zazna am we w asnym domu, a co przed przybyciem do Domuł ł Nocy mog am znale jedynie na farmie babci.ł źć - Ja te t skni am za tob , Babciu. Tak si ciesz , e przyjecha a !ż ę ł ą ę ę ż ł ś - Pani na pewno jest babci Zoey – powiedzia a pani Johnson, gdy tylko oderwa y myą ł ł ś si od siebie. – Mi o mi pani pozna . Ma pani wietn dziewczynk .ę ł ą ć ś ą ę Babcia u miechn a si do niej ciep o, gotowa co odpowiedzie , ale John jejś ęł ę ł ś ć przerwa tym swoim nieznosz cym sprzeciwu tonem:ł ą - W a ciwie dziewczynka, ktł ś ór pani tak komplementuje, jest nasza.ą Mama, niczym podr cznikowa ona odzyska a g os.ę ż ł ł - Tak, to my jeste my rodzicami Zoey. Nazywam si Linda Heffer. A to mś ę ój m , John, iąż moja matka, Sylwia Red… - Urwa a w pł ó s owa to swoje eleganckie przedstawienie,ł ł kiedy wreszcie raczy a zaszczyci mnie spojrzeniem.ł ć Zmusi am si do u miechu, ale policzki mnie piek y i bola y, jakbym siedzia a nał ę ś ł ł ł s o cu, maj c na twarzy twardniej c maseczk , ktł ń ą ą ą ę óra pop ka i rozpadnie si naę ę kawa ki, je li nie b d do ostro na.ł ś ę ę ść ż - Cze , Mamo.ść - Na lito bosk , co ty zrobi a z tym znakiem? – To ostatnie s owo mama wymść ą ś ł ł ówi a,ł jakby mia a powiedzie „pedofil” albo „rak”.ł ć *Barents-Teachers Association – organizacja skupiaj ca rodzicą ów, którzy dzia aj nał ą rzecz szko y.ł - Uratowa a ycie pewnemu ch opcu i wykaza a zdolno kontaktowania si zł ż ł ł ść ę ywio ami, co w a ciwe jest jedynie bogini. Za to Nyks wyrż ł ł ś ó ni a j Znakami, jakich nież ł ą maj adepci – wyja ni a Neferet swym melodyjnym g osem, do czaj c do gronaą ś ł ł łą ą
niedobranych osób i wyci gaj c d o w stron ojciacha. Neferet prezentowa a si jaką ą ł ń ę ł ę wi kszo doros ych wampirę ść ł ów – chodz ca doskona o . Wysoka, z mas faluj cychą ł ść ą ą z otych w osł ł ów, z wielkimi oczami o wykroju migda w w oryginalnym kolorzełó zielonego mchu. Porusza a si pewnie i z gracj godn bogini, ca a jej sylwetka ja nia ał ę ą ą ł ś ł nieziemskim blaskiem, jakby by a roz wietlona od wewn trz. Mia a na sobie szafirowył ś ą ł kostium ze l ni cego jedwabiu, w uszach srebrne kolczyki w kszta cie spirali (co mia oś ą ł ł oznacza pod anie cie k bogini, z czego chyba wi kszo rodzicć ąż ś ż ą ę ść ów nie zdawa ał sobie sprawy). Nad jej lew piersi widnia a wyhaftowana srebrn nitk sylwetkaą ą ł ą ą bogini ze wzniesionymi ramionami, ten sam symbol nosimy tak e pozosta eż ł wyk adowczynie. Zaprezentowa a ol niewaj cy u miech, gdy zwrł ł ś ą ś óci a si do ojciacha.ł ę – Panie Heffer, jestem Neferet, starsza kap anka Domu Nocy, cho mo e atwiej b dzieł ć ż ł ę panu przyj , e jestem dyrektork zwyczajnej szko y redniej. Dzi kuj , e przyszliąć ż ą ł ś ę ę ż pa stwo na nasz comiesi czny wieczń ę ór spotka rodzicielskich.ń Machinalnie u cisn jej r k . Jestem przekonana, e nie zrobi by tego, gdybyś ął ę ę ż ł go nie wzi a przez zaskoczenie. Potrz sn a energicznie jego d oni i zwręł ą ęł ł ą óci a si doł ę mojej Mamy: - Pani Heffer, mi o mi pozna matk Zoey. Bardzo si cieszymy, e przyby a do naszegoł ć ę ę ż ł Domu Nocy. - A tak, dzi kuj – b ka a Mama rozbrojona urokiem i urod Neferet.ę ę ą ł ą Witaj c si z moj babci , Neferet u miechn a si szeroko i wida by o, e toą ę ą ą ś ęł ę ć ł ż nie jest zdawkowa uprzejmo . Zauwa y am te , ze u cisn y sobie r ce w sposść ż ł ż ś ęł ę ób typowy dla wampirów, ujmuj c przedramiona.ą - Sylwio Redbird, zawsze widuj ci z prawdziw przyjemno ci .ę ę ą ś ą - Neferet, moje serce te si raduje na twż ę ój widok, poza tym jestem ci wdzi czna za to,ę e dotrzymuj c obietnicy troszczysz si o moj wnuczk .ż ą ę ą ę - Bez trudu przysz ymi dotrzyma danego s owa. Zoey to wyj tkowa dziewczyna. –ł ć ł ą Teraz mnie obdarzy a swoim ciep ym u miechem. Nast pnie zwrł ł ś ę óci a si do Stevie Raeł ę i jej matki: - A oto Rae Johnson, która dzieli pokój z Zoey, i jej matka. S ysz , e obieł ę ż sta y si nieroz czne i e nawet kot Zoey przekona si do Stevie Rae.ł ę łą ż ł ę - To prawda, wczoraj wieczorem, kiedy ogl da y my telewizj , siedzia a mi naą ł ś ę ł kolanach przez ca y czas – przyzna a ze miechem Stevie Rae. – A Nala lubi tylko Zoey,ł ł ś nikogo wi cej.ę - Kot? Nie przypominam sobie, by ktokolwiek z nas zgodzi si , aby Zoey trzyma a uł ę ł siebie kota – powiedzia John toem, ktł óry przyprawia mnie o md o ci. Mo na był ł ś ż pomy le , e kto poza babci odezwa si do mnie cho raz w ci gu ostatniegoś ć ż ś ą ł ę ć ą
miesi ca.ą - Nie zrozumia pan, panie Heffer. W Domu Nocy kotom wolno wsz dzie chodzi . I toł ę ć one wybieraj swoich w a cicieli, nie odwrotnie. Zoey wi c nie potrzebuje niczyjegoą ł ś ę zezwolenia, skoro Nala j wybra a – zr cznie wyja ni a Neferet.ą ł ę ś ł John chrz kn lekcewa co, co na szcz cie wszyscy zignorowali. Ale z niegoą ął żą ęś ż dupek. - Mo e napij si pa stwo czego ? – Neferet wdzi cznym ruchem wskaza a na stż ą ę ń ś ę ł ów pe en orze wiaj cych napoi.ł ź ą - O kurcz ! Mia am przynie ciasteczka, ktę ł ść óre zostawi am samochodzie. W a nieł ł ś sz y my po nie ze Stevie Rae. Mi o mi by o pa stwa pozna – powiedzia a pani Johnson,ł ś ł ł ń ć ł ciskaj c mnie na po egnanie, a reszcie machaj c r k . Posz y sobie i zostawi y mnie zś ą ż ą ę ą ł ł moj rodzin , cho wola abym znale si w innym miejscu.ą ą ć ł źć ę Id c do sto u z pocz stunkiem, wzi y my si z Babci za r ce, a po drodzeą ł ę ęł ś ę ą ę pomy la am, o ile by oby atwiej, gdyby tylko ona przyjecha a mnie odwiedzi .ś ł ż ł ł ł ć Zerkn am na Mam . Wydawa o si , e wyraz nachmurzenia ju nie opuszcza jejęł ę ł ę ż ż twarzy. Popatrywa a na inne dzieci, a na mnie nawet nie spojrza a.ł ł Po co tu w ogś óle przysz a?,ł mia am ochot jej wykrzycze .ł ę ć Po co stwarza pozory, e ci na mnie zale y,ć ż ż e t skni a za mn , a jednocze nie okazywa , e jest akurat odwrotnie?ż ę ł ś ą ś ć ż - Mo e winka, Sylwio? Pani Heffer? Panie Heffer? – zaprasza a Neferet.ż ł - Ja si ch tnie napij czerwonego wina – odpowiedzia a Babcia.ę ę ę ł Zaci ni te usta Johna wyra a y dezaprobat .ś ę ż ł ę - Nie, My nie pijemy. Najwy szym wysi kiem woli powstrzyma am si , by nie wznie oczu do nieba.ż ł ł ę ść Od kiedy to on nie pije? Gotowa jestem za o y si od ostanie pi dziesi t dolarł ż ć ę ęć ą ów swoich oszcz dno ci, ze w tej chwili w lodę ś ówce czeka na niego sze ciopak piwa. Aś Mama tak samo jak Babcia lubi a wypi troch czerwonego wina. Podchwyci am nawetł ć ę ł jej pe ne zazdro ci spojrzenie na widok Neferet nalewaj cej Babci wino. Ale nie, oni nieł ś ą pij . W ka dym razie nie w miejscach publicznych. Co za hipokryzja.ą ż - Mówi a e znak Zoey zosta wzbogacony, poniewa dokona a czego wyj tkowego?ł ś ż ł ż ł ś ą - zapyta a Babcia znacz co ciskaj c mi palce. - Wspomina a, e zosta ał ą ś ą ł ż ł przewodnicz c Cą ą ór Ciemno ci, ale nie powiedzia a jak do tego dosz o.ś ł ł Napi cie wrę óci o. Mog am sobie wyobrazi , co by to by o, gdyby John i Mamał ł ć ł dowiedzieli si , e by a przewodnicz ca Cę ż ł ą ór Ciemno ci utworzy a w kr g w nocś ł ą Hallowen ( obchodzon w Domu Nocy jako Samhain, wi to zbiorą ś ę ów, kiedy to zas onał
oddzielaj ca nasz wiat od wiata duchą ś ś ów, jest najcie sza), ci gn a przera aj ceń ś ą ęł ż ą duchy wampirów, nad którymi przesta a panowa , a w tym samym czasie pojawi sił ć ł ę mój by y ch opak, wreszcie mnie tu odnajduj c. Poza tym za nic nie chcia am, abył ł ą ł dowiedzieli si tego, o czym wiedzia o zaledwie par osę ł ę ób – dlaczego Heath mnie szuka : otł ó sprż óbowa am jego krwi, co sprawi o, e dosta hopla na moim punkcie, coł ł ż ł cz sto si zdarza ludziom, kiedy zadadz si z wampirami, nawet je li to tylko adepci.ę ę ą ę ś Tak wi c przewodnicz ca Cę ą ór Ciemno ci, Afrodyta, przesta a panowa nas duchamiś ł ć wampirów, które zamierza y po re Heatha. Dos ownie. Co gorsza, wygl da o na to, eł ż ć ł ą ł ż zamierza y chapsn po kawa ku ka dego z nas, nie wy czaj c Erika Nighta, bardzoł ąć ł ż łą ą seksownego wampirskiego m odziana, ktł óry nie jest moim eks, co z zadowoleniem stwierdzam, ale moim prawie ch opakiem, poniewa spotykam si z nim od mnieł ż ę wi cej miesi ca. Tak czy owak musia am co zrobi , wi c przy wsparciu Stevie Rae,ę ą ł ś ć ę Damiena i Bli niaczek utworzy am w asne ko o, przywo uj c na pomoc pi ywio w:ź ł ł ł ł ą ęć ż łó powietrze, ogie , wod , ziemi i ducha. Dzi ki zdolno ci kontaktowania si zń ę ę ę ś ę ywio ami uda o mi si przep dzi duchy tam, gdzie sobie yj (albo nie yj ). Kiedyż ł ł ę ę ć ż ą ż ą tego dokona am, na moim ciele pojawi si nowy tatua , delikatne, jakby koronkoweł ł ę ż szafirowe ornamenty okalaj ce moj twarz – rzecz nies ychana, ktą ą ł óra jeszcze nigdy nie przydarzy a si najm odszym adeptom – podobne elementy wraz z symbolamił ę ł oznaczy y mi ramiona, czego te nie widziano jeszcze u adnego adepta. Wtedy wysz oł ż ż ł na jaw, jak marn przywą ódczyni Cą ór Ciemno ci okaza a si Afrodyta, wobec czegoś ł ę Neferet wyla a j a mnie postawi a na jej miejscu. W zwi zku z tym teraz ja przechodzł ą ł ą ę kurs na kap ank Nyks, bogini wampirł ę ów i uosobienie Nocy. adna z tych rewelacji nie mog aby zosta pozytywnie przyj ta przezŻ ł ć ę hiperreligijnych i bezkompromisowych rodziców. - Och, zdarzy si ma y wypadek. I tylko zimna krew i refleks Zoey sprawi y, ze nikt nieł ę ł ł zosta ranny, przy czym wykaza a tez podatno na oddzia ywanie ywio w, mog cł ł ść ł ż łó ą czerpa z nich energi . - Neferet u miechn a si z dum , co nape ni o mnieć ę ś ęł ę ą ł ł szcz ciem, poniewa poczu am jej ca kowit akceptacj . - Ten tatua jest po prostuęś ż ł ł ą ę ż zewn trzn oznak ask, jakimi bogini obdarzy a Zoey.ę ą ą ł ł - To czyste blu nierstwo – orzek John tonem protekcjonalnym i wynios ym, cho wź ł ł ć jego g osie pobrzmiewa a te zwyczajna z o . - W ten sposł ł ż ł ść ób wystawia pani jej nie mierteln dusz na wielkie niebezpiecze stwo.ś ą ę ń Neferet obrzuci a Johna uwa nym spojrzeniem swych zielonych oczu. Nieł ż wyra a o ono z o , raczej rozbawienie.ż ł ł ść - Musi pan by jednym z diakonć ów Ludzi Wiary – domy li a si .ś ł ę
Wypi dumnie sw ptasi pier .ął ą ą ś - Tak, zgadza si , jestem diakonem Ludzi Wiary.ę - W takim razie od razu wyja nijmy sobie pewne rzeczy, panie Heffer. Nie zamierzamś przyst powa do pa skiego ko cio a ani lekcewa y wyznawanej przez pana wiary,ę ć ń ś ł ż ć cho niezupe nie si z ni zgadzam. Z kolei nie spodziewam si , by pan nawrć ł ę ą ę óci si nał ę moj wiar . Prawd mą ę ę ówi c, nawet by mi to g owy nie przysz o, by przekonywa panaą ł ł ć do mojej religii, mimo e g boko wierz w moj bogini , ktż łę ę ą ę ór darz najwy szą ę ż ą czci . Ale oczekuj jednego, ze oka e mi pan w tym wzgl dzie tak sam uprzejmo ,ą ę ż ę ą ą ść jak ja pana zaszczyci am. Przebywaj c w moim domu, musi pan szanowa mojeą ł ą ć przekonania. Oczy Johna zw zi y si w szparki, zauwa y am, jak zaciska nerwowo szcz ki.ę ł ę ż ł ę - Wst pi a pani na drog grzechu i wyst pku – powiedzia zapalczywie.ą ł ę ę ł - I to mówi cz owiek oddaj cy cze Bogu, ktł ą ść óry przyjemno ciom odmawia wszelkiejś warto ci, kobiety sprowadza do roli s u cych i samic rozp odowych, mimo e to naś ł żą ł ż nich wspiera si Ko cię ś ó , i ktł óry trzyma w ryzach swoich wyznawców, wzbudzaj c wą nich strach i poczucie winy – Neferet za mia a si cicho, ale nie by to miech radosny,ś ł ę ł ś brzmia a w nim gro ba, ktł ź óra zje y a mi w osy na g owie. – Niech pan b dzie bardziejż ł ł ł ę pow ci gliwy w os dzaniu bli nich, mo e powinien pan zacz od oczyszczeniaś ą ą ź ż ąć w asnego domu.ł John poczerwienia , z sykiem wci gn do p uc powietrze i ju szykowa si doł ą ął ł ż ł ę riposty, z której by wynika o, ze jego przekonania s najs uszniejsze pod s o cem, ał ą ł ł ń wszystkie inne b dne, ale Neferet nie dopu ci a go do g osu. Tonem, w ktłę ś ł ł órym brzmia a si a autorytetu starszej kap anki i ktł ł ł óry przej mnie trwog , mimo e jejął ą ż gniew nie by przeciwko mnie skierowany, zwrł óci a si do Johna:ł ę - Ma pan dwa wyj cia. Mo e pan przychodzi do Domu Nocy na prawach go cia, jakś ż ć ś wszyscy pozostali, co oznacza, e b dzie pan szanowa nasze pogl dy, a swojeż ę ł ą niezadowolenie i przekonania zachowa dla siebie. Drugie wyj cie: mo e pan opu ciś ż ś ć to miejsce i nie wraca tutaj. Nigdy. Prosz zdecydowa . I to teraz.ć ę ć Ostanie s owa uderzy y mnie jak obuchem, niemal skuli am si pod ichł ł ł ę ci arem. Zauwa y am, e Mama wpatruje si w Neferet szklanym wzrokiem, bladaęż ż ł ż ę jak p tno. Twarz Johna nabra a odmiennego koloru. Oczy mu si zrobi y w skie jakłó ł ę ł ą szparki, policzki czerwone jak burak. - Linda – wycedzi przez z by. - Idziemy. - Spojrza na mnie z tak nienawi ci ił ę ł ą ś ą wstr tem, e a si cofn am. Wiedzia am, ze mnie nie lubi, ale nie zdawa am sobieę ż ż ę ęł ł ł sprawy, jak bardzo. - To jest miejsce akurat odpowiednie dla ciebie. Na nic lepszego nie
zas ugujesz. Nie wrł ócimy tu, ani ja, ani twoja matka. Zostawiamy ci samej sobie. -ę Odwróci si na pi cie i ruszy do wyj cia.ł ę ę ł ś Mama si zawaha a, przez chwil mia a nadziej , ze powie co mi ego, naę ł ę ł ę ś ł przyk ad e przeprasza za jego zachowanie albo e za mn t skni a czy ebym si nieł ż ż ą ę ł ż ę martwi a, bo bez wzgl du na to co on powiedzia , ona i tak tu przyjedzie.ł ę ł - Zoey, nie mog uwierzy , w co si tym razem wpakowa a . - Potrz sn a z naganę ć ę ł ś ą ęł ą g ow i zrobi a to, co zawsze robi a: pod y a za Johnem.ł ą ł ł ąż ł - Och kochanie, tak mi przykro. - Babcia rzuci a si pociesza mnie i tuli . - Ja nał ę ć ć pewno tu wróc , obiecuj ci. Wiedz, e jestem taka dumna z ciebie. - Opar a mi r ceę ę ż ł ę na ramionach i u miechn a si przez zy. - Nasi czirokescy przodkowie te s z ciebieś ęł ę ł ż ą dumni. Czuj to. Masz na sobie dotkni cie bogini, a na swoich przyjacię ę ó mo esz liczy .ł ż ć - Spojrza a na Neferet i doda a: - Jak te na m drych nauczycieli. Mo e kiedy zdo aszł ł ż ą ż ś ł przebaczy swojej matce. Zanim to nast pi pami taj, e w sercu jeste moj cć ą ę ż ś ą órk ,ą u- we-tsi a-ge-hu-tsa. - poca owa a mnie mocno. - A teraz musz ju i .ł ł ę ż ść Przyprowadzi am twł ój samochodzik, zostawiam ci go, wi c b d musia a zabra si zę ę ę ł ć ę nimi. - Poda a mi kluczyku do mojego s dziwego garbusa. - I nie zapominaj, e zawszeł ę ż b d ci kocha a, ptaszyno.ę ę ę ł - I ja ciebie kocham, Babciu. - powiedzia am, te j ca uj c. Przytuli am si do niej,ł ż ą ł ą ł ę wci gaj c g boko do p uc jej zapach, tak jakbym mog a zatrzyma go w sobie tyle, byą ą łę ł ł ć mi starczy o na nast pny miesi c, kiedy b d za ni t skni .ł ę ą ę ę ą ę ć - Pa, kochanie. Zadzwo do mnie, kiedy b dziesz mog a. - Poca owa a mnie raz jeszcze iń ę ł ł ł wysz a.ł Patrzy am jak znika i nawet nie czu am, ze p acz , dopł ł ł ę óki zy nie zacz ył ęł sp ywa mi po szyi. Zapomnia am, e Neferet nadal stoi przy mnie, wi c wzdrygn amł ć ł ż ę ęł si lekko kiedy poda a mi chusteczk .ę ł ę - Tak mi przykro, Zoey – powiedzia a agodnie.ł ł - A mnie nie. - Otar am zy, wydmucha am nos i powiedzia am – Dzi kuj , e mu sił ł ł ł ę ę ż ę postawi a .ł ś - Nie zamierza am wyprasza twojej matki.ł ć - Wiem, ale ona postanowi a i za nim. Zawsze tak robi od przesz o trzech lat. -ł ść ł Poczu am jak zy ponownie nap ywaj mi do oczu, wi c alby si znł ł ł ą ę ę ów nie rozp aka ,ł ć doda am szybko: - Kiedy taka nie by a. Wiem, to si mo e wydawa g upie, ale ci gleł ś ł ę ż ć ł ą mam nadziej, ze znów stanie si taka jak przedtem. Ale jako to si nie zdarza. Takę ś ę jakby on zabi moj matk i jej cia o nape ni kim innym.ł ą ę ł ł ł ś Neferet otoczy a mnie ramieniem.ł
- Podoba o mi si to, co powiedzia a twoja babcia: e mo e kiedy znajdziesz w sobieł ę ł ż ż ś do si y, by przebaczy matce.ść ł ć Popatrzy am w stron drzwi, za ktł ę órymi niedawno znikn a.ęł - To „kiedy ” chyba niepr dko nast pi.ś ę ą Neferet obj a mnie wspęł ó czuj co.ł ą Podnios am g ow , popatrzy am na ni i pomy la am sobie, chyba po raz setny,ł ł ę ł ą ś ł jak bardzo bym chcia a, eby to ona by a moj mam . I zaraz przypomnia am sobie, coł ż ł ą ą ł mi opowiada a przed miesi cem – jej mama umar a, gdy Neferet by a mał ą ł ł łą dziewczynk , a ojciec wykorzystywa j fizycznie i psychicznie, dopiero bogini ją ł ą ą ocali a.ł - Czy wybaczy a swojemu ojcu? - zapyta am ostro nieł ś ł ż Neferet popatrzy a na mnie i zamruga a, jakby odrywa a si od odleg ychł ł ł ę ł wspomnie .ń - Nie. Nigdy mu nie wybaczy am, ale kiedy teraz o nim my l , mam wra enie, e my lł ś ę ż ż ś ę o kim innym, o cz owieku zupe nie mi obcym, jakbym rozpami tywa a ycie kogoś ł ł ę ł ż ś innego. Bo on wyrz dzi krzywd ma emu cz owiekowi, a nie starszej kap ance,ą ł ę ł ł ł wampirzycy. A on, tak samo jak inni ludzie nie ma adnego znaczenia dla starszejż kap anki ani dla wampirzycy.ł S owa te brzmia y mocno i przekonuj co, ale kiedy spojrza am w jej oczy,ł ł ą ł zobaczy am b yski czego odleg ego i z pewno ci nie puszczonego w niepami , coł ł ś ł ś ą ęć sk oni o mnie do refleksji, na ile szczera by a wobec samej siebie…ł ł ł 2.
Bardzo mi ul y o, kiedy Neferet powiedzia a, e nie ma sensu, bym d u ejż ł ł ż ł ż zostawa a w sali przyj . Po tym jak moi rodzice odegrali scen , wydawa o mi si , eł ęć ę ł ę ż wszyscy si na mnie gapi . By am wi c nie tylko dziewczyn , z dziwnym Znakiem, aleę ą ł ę ą te t , ktż ą óra ma koszmarn rodzin . Wybieg am z holu jak najkrą ę ł ótsz drog , byą ą znale si zaraz na chodniku wiod cym na adne podwźć ę ą ł óreczko, na które wychodzi ył okna sali przyj .ęć Min a w a nie pęł ł ś ó noc, co jak na czas rodzicielskich wizyt by o do dziwnł ł ść ą por , ale lekcje tutaj zaczyna y si oą ł ę ósmej wieczorem, a ko czy y o trzeciej nad ranem.ń ł Na pierwszy rzut oka mog oby si wydawa , e by oby lepiej, gdyby wizyty zaczyna ył ę ć ż ł ł si oę ósmej albo godzin wcze niej, ale Neferet wyja ni a mi, e chodzi o to, by rodziceę ś ś ł ż przywykli do Przemiany zachodzacej w ich dziecku, dla którego inne pory dnia i nocy wyznacza y nowy rozk ad zaj . Sama te dosz am do wniosku, e dodatkow zaletł ł ęć ż ł ż ą ą wyznaczenia takiej godziny wizyt by a jej niedogodno , co dawa o rodzicom pretekstł ść ł do wykr cenia si od przyj cia, kiedy nie musieli mę ę ś ówic wprost " S uchaj , dziecko, nieł chc wi cej mie z tob do czynienia skoro masz by krwio erczym potworem".ą ę ć ą ć ż Szkoda, e moi rodzice tak nie powiedzieli.ż Westchn am, zwalniaj c kroku i pod ajac kr t cie k prowadz c przezęł ą ąż ę ą ś ż ą ą ą ma y ogrł ódek. By a ch odna listopadowa noc. Zbli a a si pe nia ksi yca, a jego blaskł ł ż ł ę ł ęż stanowi t o kontrastuj ce ze staromodnymi latarniami gazowymi, ktł ł ą óre rzuca ył zó taw po wiat . Slycha by o szum fontanny wsytuowanej na rodku ogrodu, wi cł ą ś ę ć ł ś ę niemal bezwiednie zmieni am kierunek, zmierzaj c wprost na ni . Mo e uspokajaj cył ą ą ż ą szum wody wp ynie agodz co na poziom prze ywanego stresu, pozwoli mi zapomnie...ł ł ą ż Skr ci am w tamt stron , pogr ona w g bokiej zadumie, marz c o ch opaku,ę ł ą ę ąż łę ą ł który by prawie mł ój i ju nie prawie, ale ca kowicie urokliwy. Erik pojecha na fina yż ł ł ł konkursu monologów Szekspirowskich. Oczywiscie najpierw zosta laureatemł szkolnych eliminacji i bez trudu dosta si do etapu mi dzynarodowych zmaga . Nieł ę ę ń by o go od poniedzia ku, a chocia mija dopiero czwartek, brakowa o mi go okropnie,ł ł ż ł ł nie mog a doczeka si niedzieli, kiedy to powinien wrł ć ę óci . Erik by najbardziejć ł atrakcyjnym ch opakiem w ca ej szkole. Prawd mł ł ę ówi c, Erik Night mą óg by był ć najatrakcyjnieszym ch opakiem w ka dej szkole - wysoki, ciemnow osy, przystojny jakł ż ł amant filmowy (nie maj cy adnych homoseksualnych sk onno ci). By te nies ychanieą ż ł ś ł ż ł uzdolniony. Wkrótce do czy do grona s ynnych aktorłą ł ów wampirów, takich jak Matthew McConaughey, James Franco, Jake Gyllenhaal czy Hugh Jackman ( który jak na starszego faceta jest naprawd wietny). Do tego Erik by rzeczywiscie mi ymę ś ł ł ch opcem, co tylko podnosi o jego atrakcyjno .ł ł ść
Snuj c wizj nas jako dwojga kochanką ę ów, wspó czesnej Izoldy i Tristanał (których historia tym razem mia aby szcz liwe zako czenie), dopiero w ostatniejł ęś ń chwili zauwazy am, e znajdowali si tu rł ż ę ównie inni luzie, gdy us ysza am g osż ł ł ł m czyzny, ktęż óry przemawia bardzo nieprzyjemnym tonem.ł - Za ka dym razem nas rozczarowujesz, Afrodyto!ż Zmartwia am. Afrodyto?ł - Jakby nie do by o tego, e zosta a Naznaczona, co jest rść ł ż ł ś ównoznaczne z tym, e nież pójdziesz do Chattam Hall i to po tylu usilnych zabiegach eby ci przyj li! -ż ę ę us ysza am szorstki kobiecy g os przemawiaj cy lodowatym tonem.ł ł ł ą - Wiem, matko, i ju mż ówi am, e jest mi przykro z tego powodu.ł ż No dobra. Powinnam sobie pój . Odwrść óci si na pi cie i cichutko wynie zć ę ę ść dziedzi ca. Afrodyta by a najmiej ch tnie widzian przeze mnie osob w ca ej szkole.ń ł ę ą ą ł W a ciwie nigdzie bym jej ch tnie nie ogl da a, ale pods uchiwanie jej z rodzicamił ś ę ą ł ł by oby czym na pewno bardzo brzydkim.ł ś Wycofa am si wi c cichutko stamt d i ukry am za roz o ystym krzakiem, sk dł ę ę ą ł ł ż ą jednak mog am ich widzie . Afrodyta siedzia a na kamiennej aweczce tu przył ć ł ł ż fontannie. Przed ni stali rodzice. W a ciwie tylko matka sta a, bo ojciec ca y czasą ł ś ł ł nerwowo kr y .ąż ł O rany, jacy to byli przystojni ludzie. Ojciec wysoki i postawny. Nale a doż ł m czyzn, ktęż órzy utrzymuj form , nie tyj , nie ysiej i zachowuj zdrowe w asneą ę ą ł ą ą ł z by. Ubrany w elegancki garnitur, ktę óry musia kosztowa krocie. Ponadto wydawał ć ł mi si dziwnie znajomy, jakbym go zna a z telewizji czy z filmu, jej matka wygl da aę ł ą ł znakomicie. Afrodyta by a idealn jasnow os pi kno ci , a matka stanowi a jejł ą ł ą ę ś ą ł dojrzalsz wersj - starsz , swietnie ubran i doskonale zadban . Mia a na sobieą ę ą ą ą ł sweter, bez w tpienia kaszmirowy, do tego d ugi sznur pere , na pewno prawdziwych.ą ł ł Kiedy gestykulowa a, przy ka dym ruchu jej r k brylant giganycznych rozmiarł ż ą ów, o gruszkowatym kszta cie, rzuca swietlne refleksy - pi kne i zimne jak jej g os.ł ł ę ł - Czy by zapomnia a, ze ojciec piastuje stanowisko burmistrza Tulsy? - rzuci a ostro.ż ś ł ł - Nie mamo, oczywiscie, ze nie zapomnia am.ł Matka jakby nie s ysza a tych s w.ł ł łó - To wielka ró nica: przebywa na Wschodnim Wybrze u i przygotowywa si doż ć ż ć ę egzaminów do Harvardu, a osi tutaj, mimo to pocieszali my si , e skoro wampiryąść ś ę ż mog osi gn bogactwo, w adz i wiele innych sukcesą ą ąć ł ę ów, b dziesz w tym wiod aę ł prym tutaj, na tym - tu skrzywi a si z niesmakiem - raczej nietypowym polu.ł ę Tymczasem dowiadujemy si , e przesta a przewodzi? Cę ż ł ś órom Ciemno ci i ju nieś ż
ucz szczasz na kurs przygotowuj cy do pe nienia funkcji starszej kap anki, czyli eę ą ł ł ż niczym si nie rę ó nisz od reszty ho oty w tej n dznej szkż ł ę ó ce. - Matka Afrodytył przerwa a, gdy musia a si uspokoi . Kiedy odezwa a si ponownie, musia am dobrzeł ż ł ę ć ł ę ł wyt a s uch, by zrozumie , co wycedzi a sycz cym tonem. - Twoje zachownie jestęż ć ł ć ł ą nie do przyj cia.ę - Rozczarowa a nas, i to nie po raz pierwszy - powtł ś órzy ojciec.ł - Ju to mż ówi e tatusiu - powiedzia a Afrodyta tym swoim tonem wy szo ci.ł ś ł ż ś Nieoczekiwanie, jak atakuj cy w , matka wymierzy a jej policzek. Kla ni cieą ąż ł ś ę by o tak g o ne, bo te mocne by o uderzenie, na jego odg os skurczy am si ił ł ś ż ł ł ł ę zacisn am powieki. Spodziewa am si e Afrodyta zerwie si z awki i rzuci matce doęł ł ę ż ę ł gard a ( w ko cu nie bez powodu nazwa y my j czarownic z piek a rodem), ale onał ń ł ś ą ą ł si nie ruszy a. Przycisn a tylko d o do policzka i pochyli a g ow .ą ł ęł ł ń ł ł ę - Nie p acz. Ile razy mam ci powtarza , e zy s dowodem s abo ci? Przynajmniej toł ć ż ł ą ł ś jedno zrób dla nas i przesta si maza - gdera a jej matka.ń ę ć ł Afrodyta z oci ganiem odj a d o od policzka i pdnios a g ow .ą ęł ł ń ł ł ę - Nie chcia am sprawi wam zawodu mamo. Naprawd przepraszam.ł ć ę - Przepraszanie niczego tu nie zmieni. Wolelibysmy si dowiedzie , co zamierzaszę ć zrobi , by odzyska stracon pozycj .ć ć ą ę Ukryta w cieniu wstrzyma am oddech.ł - Nic na to nie poradz - wyzna a Afrodyta, nieoczekiwanie sprawiaj c wra enieę ł ą ż bezbronnego dziecka. - Wszystko zepsu am. Neferet mnie na tym z apa a. Zabra a mił ł ł ł przewodniczenie Córom Ciemno ci i da a je komus innemu. Wydaje mi si , eś ł ę ż zamierza nawet przenie mnie do innego Domu Nocy.ść - To ju wiemy! - przerwa a jej matka podniesionym g osem. - Przed spotkaniem z tobż ł ł ą odbyli my rozmow z Neferet. Rzeczywiscie mia a zamiar przenie ci do innejś ę ł ść ę szko y, ale interweniowali my w tej sprawie. Zostaniesz tutaj. Prł ś óbowali my te jś ż ą przekona , zeby odda ci przewodnictwo Cć ł ór Ciemno ci po jakim okresie odbywaniaś ś kary czy odosobnienia. - No nie, mamo. Naprawd to zrobili cie?ę ś W g osie Afrodyty brzmia o prawdziwe przera enie, czemu si specjalnie nieł ł ż ę dziwi am. Mog am sobie wyobrazi jakie wrazenie wywarli na starszej kap ance cił ł ć ł zimni jak lód ludzie udajacy chodz ce doskona o ci. Je li Afrodyta mia a jeszcze jakieą ł ś ś ł ś szanse powróci do ask Neferet, jej przebiegli rodzice zapewne je zniszczyli.ć ł - Oczywiscie e tak! My lisz, e b dziemy siedzieli z za o onymi r kami i patrzyliż ś ż ę ł ż ę spokojnie jak niszczysz swoj przysz o , staj c si przeci tnym wampirem w jakimą ł ść ą ę ę ś
nieznanym, bezimiennym Domu Nocy? - Nie o to chodzi, ze otrzyma am swojego rodzaju kar w szkole - prł ę óbowa ał agrumentowa Afrodyta, staraj c si zapanowa nad frustracj . - Ja wszystkoć ą ę ć ą pokr ci am, ale co wa niejsze, jest tutaj jedna dziewczyna, ktę ł ż óra dysponuje wi kszę ą moc ni ja. Nawet je li Neferet przestanie si na mnie gniewa , nie odda mią ż ś ę ć przywództwa na Córami Ciemno ci. - Nast pnie powiedzia a co , co mn wstrz sne o:ś ę ł ś ą ą ł - Tamta dziewczyna jest lepsz ode mnie przywą ódczyni . Zda am sobie z tego sprawą ł ę podczas obchodów Samhain. To ona powinna przewodniczy Cć órom Ciemnosci, nie ja. Co takiego! Czy by piek o zamarz o?ś ż ł ł Na te s owa jej matka post pi a krok naprzł ą ł ód: widz c to, skuli am si pewna, eą ł ę ż zaraz us ysz nast pny policzek. Ale matka nie uderzy a jej. Zbli y a swoj urodziwł ą ę ł ż ł ą ą twarz do twarzy córki, patrz c jej prosto w oczy. By y do siebie tak podobne, aą ł ż przej o mnie to strachem.ęł - eby nigdy wi cej nie mŻ ś ę ówi a, ze kto bardziej ni ty zas uguje na co . Jeste mojł ś ż ł ś ś ą córk i zas ugujesz zawsze na wszytsko co najlepsze. - Wyprostowa a si ią ł ł ę przeci gn a d oni po w osach, cho ( tego nie jestem pewna) nie zrujnowa a swojeją ęł ł ą ł ć ł idealnie u o onej fryzury. - Nam nie uda o si przekona Neferet, by odda a cił ż ł ę ć ł przywództwo Cór Ciemno ci, wi c ty b dziesz musia a to zrobi .ś ę ę ł ć - Ale mamo, ju ci mż ż ówi am....ł Matka jednak szybko jej przerwa a:ł - Usu t now dziewczyn ze swojej drogi, a wtedy Neferet b dzie bardziej sk onnań ę ą ę ę ł przywróci ci to stanowisko.ć O cholera. Ta "nowa dziewczyna" to by am ja.ł - Musisz j zdyskredytowa w oczach Neferet. Sprawi , eby zacz a pope nia b dy,ą ć ć ż ęł ł ć łę a wtedy postaraj si , zeby kto donię ś ós o tym Neferet, kto inny, nie ty. Tak b dzie lepiejł ś ę wygl da o. - Matka Afrodyty mą ł ówi a to wszystko rzeczowym, beznami tnym tonem,ł ę jakby radzi a cł órce, w co ma si ubra a nie knu a intryg przeciwko mnie. O rany, toę ć ł ę dopiero wied ma z piek a rodem!ź ł - Pilnuj si - doda ojciec. - Twoje zachowanie musi by bez zarzutu. Mo e powinnaę ł ć ż ś by bardziej otwarta w relacjonowaniu swoich wizji, przynajmniej przez jakis czas.ć - Ale przecie zawsze mi powtarza e , zebym zatrzymywa a wizje dla siebie, bo toż ł ś ł rź ód o mojej w adzy.ł ł W asnym uszom nie wierzy am. Nie dalej jak przed miesi cem Damien mł ł ą ówił mi, e par osż ę ób uwa a o, i Afrodyta prż ł ż óbowa a ukry swoje wizje przed Neferet, aleł ć my la am e powodem by a nienawi do rodzaju ludzkiego, przy czym wizjeś ł ż ł ść
przewa nie dotyczy y przysz ych tragedii, ktż ł ł óre mia y poch on c wiele ofiar. Kiedył ł ą wyjawia a swoje wizje Neferet, starsza kap anka niemal z regu y potrafi a zapobiecł ł ł ł tragicznym wydarzeniom i ocali wiele ludzkich istnie . Fakt, e Afrodyta ukrywa ać ń ż ł swoje wizje, ostatecznie mnie przekona , e powinnam zaj jej miejsce wł ż ąć przewodzeniu Córom Ciemno ci. Nie jestem spragniona w adzy. Nie zabiega am o toś ł ł stanowisko. Do licha, jeszcze teraz nie bardzo wiedzia am, co mam z tym wszystkimł robi . Wiedzia am tylko, e Afrodyta nie by a taka dobra i e powinnam znaleć ł ż ł ż ść sposób, eby przesta a by taka. A teraz dwiaduj si , e jej niecne post powanie bra oż ł ć ę ę ż ę ł si rę ównie st d, ze pozwoli a, by apodyktyczni rodzice nadal ni rz dzili. W gruncież ą ł ą ą rzeczy jej tata z mam uwa ali, e to jest w porz dku trzyma w tajemnicy informacje,ą ż ż ą ć których ujawnienie mog oby ocali czyje ycie. Na dobitk jej ojciec by burmistrzemł ć ś ż ę ł Tulsy! (To dlatego wyda mi si znajomy). Fakt ten jeszcze bardziej rani mi serce.ł ę ł - Te wizje s rą ź ód em w adzy! Czy ty nie s uchasz co si do ciebie mł ł ł ę ówi? - irytowa sił ę jej ojciec. - powiedzia em, e swoich wizji mo esz u y jako rodka do zdobyciał ż ż ż ć ś w adzy, poniewa informacja znaczy: w adza. rł ż ł Ź ód em twoich wizji jest Przemiana,ł jaka dokonuje si w twoim organizmie. Ma to pod o e genetyczne, nic wi cej.ę ł ż ę - Podobno jest to dar otrzymany od bogini - odpowiedzia a spokojnie Afrodyta.ł Jej matka za mia a si ironicznie.ś ł ę - Nie b d g upia. Gdyby istnia a taka istota jak bogini dlaczegą ź ł ł ó mia by obdarza ciż ł ć ę w adz ? Jeste tylko niepowa nym dzieciakiem, w dodatku o niepokoj cychł ą ą ż ą sk onno ciach do pope niania b dł ś ł łę ów, czego dowodem twoja ostatnia niefortunna eskapada. Wykorzystaj swoje wizje do odzyskania ask Neferet, ale musisz si ukorzy .ł ę ć Neferet powinna uwierzy , e rzeczywi cie jest ci przykro.ć ż ś - Przepraszam - powiedzia a Afrodyta ledwo dos yszalnie.ł ł - Za miesi c chcemy us ysze lepsze nowiny.ą ł ć - Tak, mamo. - Dobrze, a teraz odprowad nas do holu przyj , tak by my wmieszali si w t um.ź ęć ś ę ł - Czy mog abym zosta tu jeszcze przez chwil ? Naprawd nie czuj si najlepiej.ł ć ę ę ę ę - W adnym razie. Co by ludzie powiedzieli? - nie zgodzi a si matka. - We si wż ł ę ź ę gar . Odprowad nas i rść ź ób dobr min . Idziemy.ą ę Afrodyta z oci ganiem podnios a si z awki. Serce bi o mi tak mocno, eą ł ę ł ł ż wydawa o si , e zdradzi moj obecno . Rzuci am si biegiem, cie k doł ę ż ą ść ł ę ś ż ą skrzy owania, sk d ju by o blisko do wyj cia z dziedzi ca.ż ą ż ł ś ń Przez ca drog do internatu zastanawia am si nad tym, co us ysza am. Moiłą ę ł ę ł ł rodzice byli koszmarni, ale przy przepe nionych nienawi ci i op tanych obsesjł ś ą ę ą
w adzy rodzicach Afrodyty wydawali si jak mama i tata z serialu Grunt to rodzinkał ę (widzicie? Tak samo jak wszyscy ja te ogl dam powtż ą órki na Nickleodeonie). Niech tnie to przyznaj , ale widz c jakich rodzicę ę ą ów ma Afrodyta, zaczynam rozumie ,ć dlaczego sama tak post puje. Nie wiem, jaka ja bym si sta a gdyby nie Babcia, ktę ę ł óra szczególnie podczas ostatnich trzech lat otacza a mnie mi o ci i podtrzymywa a nał ł ś ą ł duchu. Jest jeszcze jedna ró nica. Moja mama by a przedtem normalna. Owszem,ż ł nieraz bywa a zestresowana i przepracowana, ale przez pierwsze trzyna cie lat mojegoł ś prawie siedemnastoletniego ycia by a normalna. Zmieni a si dopiero, gdy wysz a zaż ł ł ę ł m za Johna. Tak wi c mia am dobr matk i wspania babci . A gdybym tego nieąż ę ł ą ę łą ę mia a? Gdyby ca e moje dotychczasowe ycie wygl da o tak jak ostatnie trzy lata- kiedył ł ż ą ł czu am si jak intruz we w asnej rodzinie?ł ę ł Mo e sta abym si taka jak Afrodyta? Nadal zreszt pozwalam, by rodziceż ł ę ą kontrolowali moje ycie, bo rozpaczliwie czekam, a oka si w ich oczachż ż żę ę dostatecznie dobra, by byli ze mnie dumni i mnie kochali. I cho wcale mnie to nie cieszy o, po tym spotkaniu zobaczy am Afrodyt wć ł ł ę ca kiem innym wietle.ł ś 3. - No dobra, Zoey, ja wszystko rozumiem, te sprawy i tak dalej, ale z tego co pods ucha a , wynika, e Afrodyta zamierza podstawi ci nog , by odzyska Cł ł ś ż ć ę ć óry Ciemno ci i pozby si ciebie. Wi c tak si znowu nad ni nie u alaj – powiedzia aś ć ę ę ę ą ż ł Stevie Rae.
- Ojej, wiem. Nie roztkliwiam si nad ni , tylko mę ą ówi , e s ysz c jej psychicznychę ż ł ą rodziców, zaczynam rozumie , dlaczego ona jest, jaka jest.ć Sz y my na pierwsz lekcj , cho nale a oby raczej powiedzie , e bieg y my.ł ś ą ę ć ż ł ć ż ł ś Jak zwykle by y my prawie spł ś ó nione, a to dlatego, e wzi am sobie dok adk p atkź ż ęł ł ę ł ów niadaniowych Count Chocula.ś Stevie Rae wznios a oczy ku gł órze. - A powiada si , e to ja mam mi kkie serce.ę ż ę - Ja nie mam mi kkiego serca. Prę óbuj tylko by wyrozumia a. Z tym e zrozumienieę ć ł ż nie zmienia faktu, e Afrodyta post puje jak czarownica z piek a rodem.ż ę ł Stevie Rae parskn a i energicznie pokr ci a g ow , potrz saj c swymi jasnymięł ę ł ł ą ą ą loczkami jak ma a dziewczynka. Jej krł ótka fryzurka dziwnie odcina a si w Domuł ę Nocy, gdzie wszyscy, nie wy czaj c wi kszo ci ch opcłą ą ę ś ł ów, mieli niezwykle d ugieł w osy. Ja zawsze nosi am d ugie w osy, ale i tak kiedy si tu zjawi am, zaskoczy mnieł ł ł ł ę ł ł widok bujnych w osł ów u ka dego. Teraz ju si nie dziwi am. Jednym z przejawż ż ę ł ów procesu przeistaczania si w wampira by bujny i niebywale szybki porost w sę ł ł ów i paznokci. Po pewnym czasie w a nie na podstawie bujno ci ow osienia mo na sił ś ś ł ż ę zorientowa , bez patrzenia na wyhaftowane symbole na kieszonkach, kto jest nać którym formatowaniu. Wampiry wygl da y inaczej ni ludzkie istoty ( nie gorzej, aleą ł ż w a nie inaczej), logiczne wi c, e w trakcie Przemiany w miar up ywu czasuł ś ę ż ę ł uwidacznia o si coraz wi cej nowych cech.ł ę ę - Zoey, nie s uchasz, co mł ówi .ę - Co? - Powiedzia am, eby nie sk ada a broni przed Afrodyt . Prawda, e jej rodzice sł ż ś ł ł ą ż ą koszmarni. Manipuluj ni i kontroluj . Zreszt niewa ne. Wa ne, e ona w dalszymą ą ą ą ż ż ż ci gu jest z o liwa, m ciwa i zieje nienawi ci do wszystkich. Musisz si jej strzec.ą ł ś ś ś ą ę - B d . Nie martw si .ę ę ę - Dobrze. W takim razie do zobaczenia na trzeciej lekcji. - Aha, cze .ść O rany, ale z niej zamartwialska.ż Pobieg am do klasy i ledwo usiad am w swojej awce obok Damiena, ktł ł ł óry uniósł znacz co brew i zapyta domy lnieą ł ś Dok adka chrupek czekoladowych?ł Rozleg sił ę dzwonek na lekcj i zaraz wesz a Neferet.ę ł Wiem, e to niemal zboczenie tak si zachwyca inn kobiet , ale Neferet jestż ę ć ą ą tak nieziemsko pi kna, ze odnosi si wra enie, jakby skupia a na sobie wszystkieę ę ż ł wiat a. Ubrana by a w prost , czarn sukni i buty, za ktś ł ł ą ą ę óre cz owiek da by sił ł ę
pochlasta . W jej uszach chwia y si kolczyki ze srebrn drć ł ę ą ó k boginii, a na piersiż ą l ni a wyhaftowana jej srebrna posta . W a ciwie nie wygl da a jak boginii Nyks –ś ł ć ł ś ą ł przysi gam, e to j widzia am tego dnia, kiedy zosta am Naznaczona – ale wokę ż ą ł ł ół Neferet unosi a si aura boskiej si y i autorytetu. Przyznaj , chcia abym by taka jakł ę ł ę ł ć ona. Ten dzie by nietypowy. Zamiast jak zawsze zacz od wyk adu, ktń ł ąć ł óry na ogół zajmowa wi ksz cz lekcji ( a wyk ady Neferet nigdy nie by y nu ce), zada a namł ę ą ęść ł ł żą ł wypracowanie na temat Gorgony, o której uczyli my si przez ostatni tydzie .ś ę ń Dowiedzieli my si , e w a ciwie nie by a potworem zamieniaj cym jednymś ę ż ł ś ł ą spojrzeniem m czyzn w kamie , ale s ynn starsz kap ank , ktęż ń ł ą ą ł ą ór boginii obdarzy aą ł zdolno ciami kontaktowania si z ywio em ziemi, wi c prawdopodobnie st d wziś ę ż ł ę ą ął się ów mit o „obracaniu w kamie ”. Jestem przekonana, ze w sytuacji gdy starszań kap anka czym si wnerwi a, to maj c dar wspł ś ę ł ą ó dzia ania z ziemi ( a kamienieł ł ą przecie pochodz z ziemi), bez trudu mog aby przemieni kogo w granitowy pos g.ż ą ł ć ś ą Mieli my wi c napisa esesj na temat mitologii tworzonej przez ludzi, symboli orazś ę ć znaczenia ukrytego w zbeletryzowanej historii Gorgony. Czu am si jednak zbyt podekscytowana, by skupi si na pisaniu. Ponadtoł ę ć ę mia am przed sob ca y weekend na doko czenie wypracowania. Bardziej niepokoi amł ą ł ń ł si o Cę óry Ciemno ci. Pe nia wypada a w niedziel . Poza tym domysla am si , eś ł ł ę ł ę ż wszyscy oczekiwali ode mnie jaki komunikatś ów na temat planowanych zmian. A ja jeszcze nie zdecydowa am ostatecznie jakie to b d zmiany. Mgliste poj cie juł ę ą ę ż kie kowa o mi w g owie, ale bez w tpienia potrzebowa am czyjej pomocy.ł ł ł ą ł ś Uda am, ze nie widz zaciekawionego spojrzenia Damiena, zebra am ksi ki ił ę ł ąż podesz am do biurka Neferet.ł - Masz jaki problem, Zoey? - zapyta aś ł - Nie. To znaczy tak. Gdybym mog a si zwolni i pł ę ć ój do centrum informacji, i zostaść ć tam do ko ca lekcji, mo e problem by si sam rozwi za . - zauwa y am, e jestemń ż ę ą ł ż ł ż zdenerwowana. Zaledwie od miesi ca przebywa am w Domu Nocy i nadal nie by amą ł ł pewna, jakie wymogi trzeba spe ni , zeby zwolni si z lekcji. Dotychczas zdarzy o sił ć ć ę ł ę tylko dwa razy, e ucze zachorowa . W obu przypadkach zako czy o si to mierci .ż ń ł ń ł ę ś ą Ich organizmy odrzuci y Przemian . Jeden z tych dwł ę óch przypadków rozegra si nał ę moich oczach na lekcji literatury. To by o naprawd okropne. Poza tym nie zdarzy o si ,ł ę ł ę by kto opu ci lekcj . Neferet patrzy a na mnie uwa nie, przypomnia am sobie o jejś ś ł ę ł ż ł wielkiej intuicji i zl k am si , e zgadnie, jakie my li chodz mi po g owie.ę ł ę ż ś ą ł Westchn am. - Sprawa dotyczy Cęł ór Ciemno ci. Chcia abym wyst pi z jakimiś ł ą ć ś
nowymi zasadami przewodzenia. Wygl da a na zadowolon .ą ł ą - Czy mog ci w czym pomę ś óc? - Pewnie tak, ale najpierw powinnam troch postudiowa , by mie jak koncepcj .ę ć ć ąś ę - wietnie. Zg o si do mnie, kiedy b dziesz gotowa. W centrum informacji mo eszŚ ł ś ę ę ż sp dzi tyle czasu, ile b dziesz chcia a.ę ć ę ł Zawaha am si .ł ę - A nie musz mie przepustki?ę ć Neferet u miechn a si .ś ęł ę - Jestem twoj mentork i daj ci pozwolenie, niczego wi cej nie potrzebujesz.ą ą ę ę Podzi kowa am i wysz am po piesznie z klasy, czuj c si troch g upio.ę ł ł ś ą ę ę ł Wola abym by d u ej w szkole, by zna wszystkie obowi zuj ce tu zasady nawet wł ć ł ż ć ą ą drobnych sprawach. W ko cu nie by o si czym martwi . Hol by prawie pusty. Tań ł ę ć ł szko a w niczym nie przypomina a mojej dawnej szko y (gimnazjum w Broken Arrow,ł ł ł które by nieciekaw dzielnic po o on w przedmie ciach Tulsy w Oklahomie), gdzieł ą ą ł ż ą ś po korytarzach paradowa y wicedyrektorki o przesadnej opaleni nie, nie maj ce nicł ź ą lepszego do roboty, jak tylko przegania dzieciaki z k ta w k t. Zwolni am kroku ić ą ą ł postanowi am si uspokoi . O rany, ale ostanio bywa am zestresowana.ł ę ć ż ł Biblioteka znajdowa a si w rodkowej i g wnej cz ci budynku, wł ę ś łó ęś interesuj cym, kilkupoziomowowym pomieszczeniu, ktą óre zapewne mia o imitował ć wie zamkow , co nawet pasowa o do charakteru dalszych cz ci szko y. Panowa tużę ą ł ęś ł ł nastój dawnych lat. Przypuszczalnie stanowi o to jedn z przyczyn, dla ktł ą órych budynek ten przed pi cioma laty przyku uwag wampirę ł ę ów. Wtedy by a tu prywatnał szko a przygotowawcza dla bananowej m odzie y, ale pierwotnie mia tu siedzibł ł ż ł ę klasztor dla mnichów wi tego Augustyna. Powiedzia a mi o tym Neferet, kiedyś ę ł zapyta am j jak to si sta o, ze w odarze szko y przygotowawczej zgodzili si sprzedał ą ę ł ł ł ę ć budynek wampirom. Wówczas Neferet odpowiedzia a, ze zaproponowano im warunki,ł jakich nie mogli odrzuci . Pami tam, e ton jakim to mć ę ż ówi a, wywo a na mym cieleł ł ł g si skę ą órk , co powtarza o si za ka dym razem, gdy to sobie przypomina am.ę ł ę ż ł - Miiiii-aaaa-uuuu! Skoczy am na rł ówne nogi. - Nala! Ale mnie wystraszy a! Prawie si posika am ze strachu!ś ł ę ł Nic sobie z tego nie robi c moja kociczka skoczy a na mnie, mia am wi c terazą ł ł ę w r kach zeszyt, torebk i ma ego, ale dobrze od ywionego rudego kotka. Przez za yę ę ł ż ł czas Nala mi ur ga a skrzekliwym tonem starszej pani. Owszem, uwielbia a mnie, wą ł ł
ko cu to przecie nie ja j , ale ona mnie wybra a, co wcale nie znaczy, e mia aby przezń ż ą ł ż ł ca y czas by milutka. Wzi am j na r ce i pchn am drzwi wiod ce do centrumł ć ęł ą ę ęł ą informacji. Racj mia a Neferet, mę ł ówi c mojemu beznadziejnemu ojciachowi, ze koty mogą ą swobodnie buszowa po ca ej szkole. Nieraz sz y za „swymi panami” na lekcje. Nala nać ł ł przyk ad odnajdywa a mnie kilkakrotnie w ci gu dnia. Chcia a, bym j podrapa a poł ł ą ł ą ł ebku, troch na mnie ponarzeka a, a potem sz a sobie gdzie , jak to koty maj wł ę ł ł ś ą zwyczaju. (Mo e z dala od ludzi obmy laj , jak zapanowa nad swiatem?).ż ś ą ć - Czy masz jakie k opoty z kotkiem? - zapyta a specjalistka od rodkś ł ł ś ów przekazu. Spotka am j tutaj przelotnie w pierwszym tygodniu mej bytnosci tutaj, ale pami ta am,ł ą ę ł e ma na imi Safona. (Oczywiscie nie by a to ta prawdziwa Safona, poetkaż ę ł wampirzyca, tamta umar a przed tysi cem lat, w a nie przerabia y my jej wiersze nał ą ł ś ł ś lekcjach literatury) - Nie, Safono, dzi kuj . W gruncie rzeczy Nala toleruje tylko mnie.ę ę Safona, drobna ciemnow osa wampirzyca, ktł órej tatua przedstawiaż ł skomplikowane znaki z greckiego alfabetu jak obja ni mi Damien, u miechn a siś ł ś ęł ę ciep o do Nali.ł - Koty to nies ychanie intryguj ce i czarowne strworzenia, nie uwa asz?ł ą ż Przenios am Nale z jednego ramienia na drugie i odpowiedzia am:ł ł - W ka dym razie w niczym nie przypominaj psż ą ów. - I chwa a boginii za to!ł - Czy mog abym skorzysta z komputera? - spyta am. Centrum informacji dysponowa oł ć ł ł poka n bibliotek , na pź ą ą ó kach ci gn y si d ugie szeregi ksi ek, ale by o rł ą ęł ę ł ąż ł ównież wyposa one w nowoczesny park komputerowy.ż - Oczywi cie, czuj si tu swobodnie. A kiedy nie b dziesz mog a czego znale , nieś ę ę ł ś źć kr puj si i popro mnie o pomoc.ę ę ś - Dzi kuj .ę ę Wybra am komputer stoj cy na du ym, adnym biurku i klikn am, by po czył ą ż ł ęł łą ć si z Internetem. Jeszcze co rę ś ózni o t szko od mojej dawnej budy. Tutaj nieł ę łę musia am wpisywa has a dost powego i nie zasinstalowano tutaj zadnych filtrł ć ł ę ów ograniczaj cych dost p do niektą ę órych stron. Oczekiwano natomiast od uczniów, ze wyka si zdrowym rozs dkiem i b d post powa przyzwoicie. Gdyby stalo siżą ę ą ę ą ę ć ę inaczej, wampiry, których nie dawa o si oszuka , i tak by szybko wykry y prawd . Nał ę ć ł ę sam my l o tym, e mog abym ok ama Neferet, robi o mi si s abo.ą ś ż ł ł ć ł ę ł Skup si i przesta my le o wszystkim naraz. To wa neę ń ś ć ż
Owszem, pewnien pomys ju mi kie kowa w g owie. Nale a o teraz sprawdzi ,ł ż ł ł ł ż ł ć czy jest to dobry pomys . W wyszukiwarce Google'a wpisa am has o „gimnazjał ł ł prywatne”. Ukaza y si setki, tysi ce stron. Zacz am zaw a wybł ę ą ęł ęż ć ór do klas wy szychż w ekskluzywnych placówkach. Zrezygnowa am z przegl dania stron „uczelnił ą akternatywnych”, które si tylko wyl garni przest pcą ę ą ę ów. Zale a o mi te naż ł ż przyjrzeniu si starym szko om, istniej cym od kilku pokole . Chcia a, znale takie,ę ł ą ń ł źć które opar y si up ywowi czasu.ł ę ł Znalaz am bez trudu Chatham Hall, szko , ktł łę ór wypomnieli Afrodycie rodzice,ą by a to ekskluzywna szko a na Wschodnim Wybrze u, oczywi cie wygl da a nał ł ż ś ą ł przeznaczon dla bananowej m odzie y, wi c j omin am. adna ze szką ł ż ę ą ęł Ż ó , ktł óra by zadowoli a nad tych rodzicł ę ów Afrodyty nie by a moj wymarzon szko . Szuka amł ą ą łą ł dalej...Exter....Andover...Taft...Szko a Panny Porter... (hihihi co za nazwa dla szko y)...ł ł Kent... - Kent. Ju gdzie s ysza am t nazw – zwierzy am si Nali, ktż ś ł ł ę ę ł ę óra zwin a si węł ę k bek na blacie biurka, tak, e mog a mie mnie na oku i jednocze nie drzema .łę ż ł ć ś ć Klikn am na t nazw . Szko a znajdowa a si w Connecticut i dlatego wydawa a mi sięł ę ę ł ł ę ł ę znajoma. To tam ucz szcza a Shaunee, kiedy zosta a Naznaczona. Penetrowa am tę ł ł ł ę stron ciekawa miejsca, w ktę órym Shaunee sp dzi a swę ł ój pierwszy, a mo e i drugi rokż nauki. Nie ma co mówi , szko a sprawia a dobre wra enie. Owszem, pretensjonalna, aleć ł ł ż by o w niej co zach caj cego, czego brakowa o innym placł ś ę ą ł ówkom. A mo e odnios amż ł takie wra enie, poniewa zna am Shaunee. Dalej przegl da am t stron , kiedy wż ż ł ą ł ę ę pewnym momencie co przyku o moj uwag „O to mi chodzi o – mrukn am doś ł ą ę ł ęł siebie – Tego w asnie szuka am”ł ł Wyci gn am zeszyt i d ugopis i zacz am robi notatki.ą ęł ł ęł ć Gdyby Nala nie sykn a ostrzegawczom pewnie bym wyskoczy a ze skęł ł óry na niespodziewany d wi k g bokiego, aksamitnego g osu.ź ę łę ł - Wygl da na to, e jeste ca kowicie poch oni ta tym, co robisz.ą ż ś ł ł ę Podnios am wzroki i znieruchomia am. O rany.ł ł - Przepraszam. Nie chcia em ci przeszkadza , ale widok ucznia, ktł ć óry pisze odr cznie,ę zamiast stuka w klawiatur komputera, jest tak niezwyk y, e pomy la em sobie: ktoć ę ł ż ś ł wie, mo e ona pisze wiersze? Bo ja wol pisa wiersze odr cznie. Komputer jest zbytż ę ć ę bezosobowy. Odezwij si do niego. Nie rę ób z siebie idiotki! - podszeptywa a mi gor czkowoł ą