mek4

  • Dokumenty6 660
  • Odsłony367 821
  • Obserwuję282
  • Rozmiar dokumentów11.2 GB
  • Ilość pobrań288 234

Chrzanowska Alla Alicja -Rytuały ochronne, czyli jak korzystać z tajemnych sił Natury

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :1.2 MB
Rozszerzenie:pdf

Chrzanowska Alla Alicja -Rytuały ochronne, czyli jak korzystać z tajemnych sił Natury.pdf

mek4 EBooki
Użytkownik mek4 wgrał ten materiał 6 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 774 osób, 335 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 120 stron)

Alla Alicja Chrzanowska Rytuały ochronne, czyli jak korzystać z tajemnych sił Natury

Redakcja techniczna: Alla A. Chrzanowska Korekta: Andrzej P. Załęski Copyright © Ars Scripti-2 2008 Białystok 2008 Wydanie I ARS SCRIPTI-2 15-793 Białystok Jarzębinowa 18/62 tel. 85 65-36-729, 0 602-759-576 sklep: www.as2.pl www.magicznyazyl.pl

Z miłością i wdzięcznością mojej prababci Hannie, poleskim „szeptuchom” i wszystkim innym „kobietom wiedzącym” A. A. Chrzanowska

 Spis treści Podziękowania.......................................................................................................................................   9 Wstęp.....................................................................................................................................................  11 1. Część – Skąd i dlaczego?.................................................................................................................  15 1. Wprowadzenie.............................................................................................................................. 15 2. Rys historyczny.............................................................................................................................. 18 3. Wiedza hermetyczna.................................................................................................................... 21 4. Tajemne siły Natury...................................................................................................................... 24 2. Część – Ochrona osobista................................................................................................................ 33 1. Moc słowa...................................................................................................................................... 33 2. Moc ognia....................................................................................................................................... 38 3. Moc wody....................................................................................................................................... 43 4. Moc powietrza............................................................................................................................... 48 5. Moc ziemi....................................................................................................................................... 52 6. Moc wizualizacji............................................................................................................................ 57 3. Część – Ochrona otoczenia.............................................................................................................. 63 1.  Siła kolorów.................................................................................................................................. 63 2. Siła drzew...................................................................................................................................... 68 3. Siła ziół........................................................................................................................................... 73 4. Siła przedmiotów.......................................................................................................................... 79 5. Siła kamieni................................................................................................................................... 83 6. Siła talizmanów............................................................................................................................. 87 4. Część – Rytuały wspomagające........................................................................................................ 93 1. Rytuały miłosne............................................................................................................................. 93 2. Rytuały dostatku........................................................................................................................... 98 3. Rytuały w podróży....................................................................................................................... 103 4. Rytuały w pracy........................................................................................................................... 109 5. Rytuały zdrowotne...................................................................................................................... 113 Zakończenie ........................................................................................................................................ 119 Bibliografia........................................................................................................................................... 120

 Podziękowania ziękuję tym wszystkim, którzy świadomie lub nieświadomie przyczynili się do powstania tej książki, a więc przede wszystkim ludziom, którzy zadają pytania i oczekują odpowiedzi – pozdrawiam Was serdecznie poszukiwacze, wędrowcy, odkrywcy. Dziękuję i tym, którzy myślą, że jest jedna, jedynie słuszna droga życia i recepta na nią, dzięki Wam wiem czego pisać nie warto, bo i tak tego nie zrozumiecie, a tamci pierwsi sami znajdą odpowiedź. Dziękuję światu, że istnieje, a Bogu, że wciąż ma do nas, ludzi, cierpliwość. Ogromną wdzięczność chcę też wyrazić dwóm najważniejszym dla mnie osobom, Marcie, mojej jedynej córce oraz prawdziwemu przyjacielowi, mężowi Andrzejowi Załęskiemu. Jak zwykle szczególnie serdeczne podziękowania kieruję do mego Wydawcy, pana Janusza Nawrockiego i całego Zespołu Redakcyjnego Studia Astropsychologii, szczególnie gorąco dziękując Andrzejowi Burakowi za Jego genialne projekty okładek do moich książek Alla Alicja Chrzanowska.

11 Wstęp d kilku dobrych dni świat zaciągnęły deszcze i wszystko na podwórku spływało obfitymi łzami. Kto nie musiał, nosa na dwór nie wyściubiał. Dorośli z zadowoleniem siadali przy piecu, toczyli poważne rozmowy, łuszczyli groch lub darli pierze, czyli robili to, co tradycyjnie od wieków robi się w listopadzie na poleskich wsiach, ale ja, niespełna czteroletnie i przy tym prze- raźliwie niesforne, jedyne wśród starszych osób dziecko, nudziłam się strasznie. Do pierza nie wolno mi było się dotykać, gdyż już kilkakrotnie zrobiłam „śnieg” w całej ogromnej kuchni, przy łuskaniu grochu czy fasoli już nie raz i nie dwa zdarzyło mi się wyjadać zawartość strączków. Siedziałam więc z noskiem przyklejonym do szyby i patrzyłam na zapłakany i targany wichrem świat, kiedy podeszła do mnie prababcia Hanna. Ta wiekowa kobieta kojarzyła mi się nieodparcie z tajemnicami, cudami i waniliowymi ciasteczkami. Wszystko, czego by nie dotknęła, rosło i rozwijało się w jej rękach. – Nudzisz się? – spytała mnie cicho. – Uhm – mruknęłam, nie odrywając noska od szyby. – To chodź, pokażę ci cud – powiedziała babunia i zabrała mnie, nieco niechętną do komory*. Lubiłam to pomieszczenie pełne worków, beczek i dzież, obwieszone wiankami czosnku i cebuli, wypełnione zapachem suszonego kopru i pietruszki. Kiedy tylko tam weszłyśmy, od razu poprawił mi się humor. – Babciu, a co za cud mi pokażesz? – Jeden z największych możliwych. Pokażę ci, jak robi się chleb. Z zachwytu otworzyłam szeroko oczy. Nareszcie będę dopuszczona do wielkiej tajemnicy, do pradawnego rytuału. W naszej rodzinie chleb zawsze robiła najstarsza kobieta, nawet babcia nie dotykała wielkiej dzieży, w której rosło czarodziejskie ciasto. Prababcia kazała mi zdjąć z niej po- krywę, ale była ona dla mnie za ciężka – nie dałam rady. Wspólnie ją uniosłyśmy i tu przeżyłam rozczarowanie: – Babciu, przecież tu nic nie ma! – Przyjrzyj się dobrze. Przechyliłam się w głąb dzieży, tak mocno, że babcia musiała mnie przytrzymać, żebym nie wpadła do środka i dopiero wtedy zobaczyłam na dnie maleńką kupkę ciasta. – I z tego będzie chleb? – zapytałam pełna powątpiewania. – Tak dziecinko, tak. Z tej garstki ciasta będzie chleb i to jest cud, który obiecałam ci pokazać. Dodamy do tego zaczynu drożdże, mąkę i sama jutro zobaczysz, że cała dzieża wypełni się ciastem. Pomagałam babci, dosypywałam mąkę, mieszałam drożdże z ciepłym mlekiem, ale nie mogłam uwierzyć, że nasze działania zaowocują chlebowym ciastem. Na koniec trzeba było przestawić dzieżę bliżej pieca. Nie wszystko było dla mnie jasne, nie mogłam pojąć, jak z tej papkowatej, przypomina- jącej błoto masy, wyrośnie ciasto na chleb. Spytałam:

12 – Babciu, a po co stawiać dzieżę przy piecu? – Widzisz dziecinko, żeby chleb był dobry i smaczny, trzeba użyć energii wszystkich żywiołów. Ty już znasz wszystkie żywioły, tak? – Tak. Ogień, woda, powietrze, ziemia – wyrecytowałam cała z siebie dumna. – No właśnie. Najpierw wzięłyśmy mąkę, ona odpowiada żywiołowi ziemi, później dodałyśmy drożdży, a to żywioł powietrza, potem… – Użyłyśmy mleka – wpadłam w słowo – a to żywioł wody. – Bardzo dobrze. Zabrakło nam jeszcze jednego żywiołu, prawda? – Tak, ognia i dlatego stawimy dzieżę przy piecu. – Widzisz, jaka jesteś mądra. A teraz idziemy spać, a rano zobaczysz cud. Następnego dnia zbudziłam się, kiedy za oknami było jeszcze całkiem ciemno. Myślałam, że wszyscy śpią, ale w kuchni już krzątała się prababcia. Zobaczyła mnie i uśmiechnęła się. – Widzę, że nie mogłaś spać. Chcesz zobaczyć swój cud. Z przejęcia nie mogłam wyksztusić słowa, pokiwałam tylko głową. Prababcia podeszła ze mną do dzieży, delikatnie zdjęła pokrywę i moim oczom ukazała się ogromna masa białego, pulchnego ciasta. I to był pierwszy cud w moim życiu. Pewnego lata jedna z dwóch naszych krów spodziewała się potomstwa. Miałam sześć lat i bardzo to przeżywałam. Ogromnie chciałam asystować przy porodzie i strasznie napraszałam się u dziadka o to, ale on powiedział, że jestem jeszcze na to za mała. Moje rozczarowanie było ogromne i choć cielątko miało się narodzić dopiero za dwa tygodnie, prawie co godzinę sprawdzałam, jak czuje się Gwiazdka, przyszła matka. Traf chciał, że dziadkowie musieli wyjechać do miasta, prababcia wybrała się do sąsiedniej wioski w odwiedziny do zna­jomej i na „gospodarstwie” zostaliśmy tylko my dwoje: ja oraz pradziadek Filip. Swoim zwyczajem zaraz po śniadaniu pobiegłam sprawdzić, jak czuje się Gwiazdka. Jej zachowanie wzbudziło we mnie niepokój. Krowa stała na chwiejnych nogach z nisko spuszczoną głową i wy- dawała dziwne dźwięki – ni to pomruki, ni to stękania. Pogłaskałam ją po głowie, podrapałam tak, jak lubiła za uszami i spytałam: – Co ci jest Gwiazdeczko? – jak można się było spodziewać, nie uzyskałam żadnej odpowiedzi, ale krowa zachwiała się mocniej i powoli położyła się na boku. Dopiero teraz wystraszyłam się nie na żarty. Pędem po­leciałam do domu szukać pradziadka. Kiedy go znalazłam, byłam tak zdyszana, że nie mogłam wykrztusić ani słowa. Wreszcie wydusiłam z siebie: – Gwiazdeczka… Nie musiałam nic więcej mówić. Dziadek wziął swoją torbę z ziołami i ruszył w stronę obory. Po paru krokach stanął bezradnie, obejrzał się na mnie i po chwili wahania powiedział: – Chodź, wiem, że mój syn zabronił ci asystować przy narodzinach cielaczka, ale sam nie dam sobie rady, a nikogo więcej nie ma. Nie trzeba było mi tego dwa razy powtarzać i już po chwili byliśmy obok Gwiazdeczki. – Co jej jest? – spytałam z niepokojem. – Nic złego. Zaczęła rodzić, trochę przed czasem, ale to się zdarza. – A u ludzi? – dociekałam. – Również, ale teraz nie ma czasu na takie rozmowy. Biegnij szybko do stodoły i ściągnij na klepisko tyle słomy, ile dasz rady. Nie chcemy chyba, by cielątko przyszło na świat w oborze, na gnoju.

13 Pradziadek nigdy nie musiał mi dwa razy powtarzać swoich poleceń. Choć miałam mało lat, to byłam dużym i silnym dzieckiem i po pięciu minutach na klepisku stodoły było tyle słomy, że mogło się tam cielić pięć krów. Wróciłam do pradziadka i zameldowałam o wykonaniu polecenia. Teraz czekało nas bardzo trudne zadanie. Trzeba było namówić Gwiazdeczkę, by wstała i przeszła do stodoły. Do dziś nie wiem, jak pradziadek ją do tego namówił, ale faktem jest, że się to mu udało. Kiedy już Gwiazdeczka ułożyła się na słomie w stodole, pradziadek zaczął jej masować brzuch, potem czymś jej natarł pysk i w końcu wysłał mnie do domu, bym zagotowała duży gar wody i przyniosła ją w misce. Oprócz tego polecił mi, bym wzięła stary, ale czysty ręcznik, mydło i sól. Chciałam być z Gwiazdeczką, ale rozumiałam, że lepiej będzie, jak zostanie przy niej pradziadek, więc poszłam do domu i zrobiłam, o co mnie prosił. Zagotowanie wody zajęło mi trochę czasu, więc kiedy wróciłam, poród był już w toku. Pradziadek obmył prze­gotowaną wodą okolice rodne i poma- gał krowie masując i naciskając jej brzuch. Po kilku minutach zobaczyłam, jak na świat wysuwa się czarny łepek, pradziadek też to zauważył. Szybko umył w gorącej wodzie ręce, mocno je szorując mydłem. Podszedł do zadu krowy i zanurzył je w jej wnętrzu. Powoli poruszał nimi w jej środku, aż w końcu uśmiechnął się i bardzo ostrożnie zaczął cofać ręce. Z tym, że… nie były one puste. Wraz z jego rękami z brzucha krowy wysuwało się drżące, małe ciałko. Po chwili było już na zewnątrz. Cielaczek wzbudził we mnie kompletny zachwyt i nie mogłam oderwać od niego oczu, choć cały był pokryty śluzem i krwią. – Podaj mi sól – poprosił pradziadek. Podałam mu ją, ale nie mogłam się powstrzymać od py­tania: – A po co ci ona? – Posypię nią cielaczka. – Dlaczego? – spytałam prawie oburzona, bojąc się, że będzie to dla niego nieprzyjemne. – Widzisz, on jest cały w śluzie, jego mama musi go umyć, ten śluz nie jest zbyt smaczny, a krowy bardzo lubią sól. Jeśli posypię maleństwo solą, mama chętniej go wyliże i już na zawsze będzie wiedziała, że to jej dziecko. Krowa rzeczywiście z zapałem czyściła swoje maleństwo i nie minęło dwadzieścia minut, jak malec, czysty i lśniący zaczął ssać wymię matki. Oboje z pradziadkiem staliśmy w niemym zachwycie dla tego cudu, jakim są narodziny nowej istoty. Nic nie mówiąc wsunęłam swoją rękę w spracowaną dłoń pradziadka i tak staliśmy, on urodzony w 1883, ja w 1959, dzieliło nas ponad 75 lat życia, lecz ponad tymi latami Najwyższy przerzucił pomost – cud narodzin. W wyjątkowości tej chwili zdobyłam się na odwagę i cichutko spytałam: – Pradziadku, czy ludzie rodzą się podobnie? – bałam się, że zostanę skrzyczana za takie pytanie. – Bardzo podobnie maleńka, tylko jeszcze ładniej – usłyszałam ciche słowa starego mężczyzny. I to był drugi cud w moim życiu. Mijały lata, żyłam, pracowałam, rozmawiałam z ludźmi, coś robiłam i coraz bardziej oddalałam się od Natury. Nie na tyle jednak, by zabić w sobie instynktowną potrzebę kontaktu z nią. Kiedy byłam zmęczona, przepracowana czy zniechęcona, jechałam do lasu, na swoją ulubioną polanę, siadałam i wsłuchiwałam się w odgłosy przyrody. Tego popołudnia też tam pojechałam. Była wcze- sna jesień i charakterystyczny ­aromat wilgotnej ziemi, żółciejących liści i sosnowej żywicy wypełniał powietrze. Usiadłam na pniu i zamknęłam oczy. Chciałam, by ten cudowny zapach ogarnął mnie całą. I wtedy je zobaczyłam – cztery czarodziejki, władczynie żywiołów. Pierwsza z nich miała suk- nię koloru płomieni ognia, oczy lśniące nieziemskim blaskiem, ciemne włosy ozdabiały iskry żaru, a w dłoni trzymała płomienny miecz. Druga miała strój mieniący się wszystkimi kolorami wody, oczy jak morską głębinę, jej włosy zdobiły krople wody mieniąc się jak brylanty, a w dłoni trzymała

14 wodny miecz. Trzecia ubrana była w migotliwą szatę przypominającą rozedrgane od ciepła i słońca powietrze, oczy jak blask księżyca, który wyjrzał zza chmury, włosy ozdobione były wieńcem uwitym z dymu i mgły, a w dłoni trzy­mała miecz spleciony z wirów powietrznych. Czwarta była najstarsza, najpoważniejsza, ubrana w suknię koloru trawy i ziemi, w jej oczach widać było szerokie stepy i prastare lasy, włosy zdobił wieniec z polnych kwiatów, a w dłoni dzierżyła miecz przypominający korzeń starego drzewa. Patrzyły na mnie z prawdziwym współczuciem i półgłosem wymieniały się uwagami mię­dzy sobą. – Popatrzcie, zapomniała o wszystkim – powiedziała Ognista.­ – A tyle wiedziała, jako dziecko – dodała ta Wodna. – Teraz się dręczy, chce żyć jak wszyscy, jakby nie miała mocy w sobie – wyszeptała Powietrzna. Nie wiedziałam, czy to, co widzę to sen, czy zjawa, ale i tak poczułam, że nie ma dla mnie na- dziei, kiedy przemówiła najstarsza: – Oj siostry, biadolicie, jak ludzie. Przyszłyśmy tu pomóc, a nie narzekać. Co powiedziawszy uśmiechnęła się i przemówiła bezpośrednio do mnie: – Nie pytaj czy to jawa, czy sen. To nie jest istotne. Nasze światy się zazębiają o siebie, mieszają się, przelewają. Większość ludzi o tym nie chce wiedzieć, ale ty jako dziecko zostałaś wprowadzona i poznałaś Świat na Pograniczu. Uciekasz od tego, boisz się – niepotrzebnie. Ani nie uciekniesz, ani lękać się nie masz czego. Pamiętaj, że Moc jest w tobie, dostałaś Dar i korzystaj z niego, a kiedy przyjdzie czas, podzielisz się tym Darem z innymi, tymi, którzy zechcą go przyjąć. I to był trzeci cud w moim życiu. A teraz przyszła pora, by przekazać Dar innym, tym, którzy chcą go przyjąć.

15 1. Część Skąd i dlaczego? kąd wzięła się magia? A skąd wziął się człowiek? Wszystko pochodzi z tego samego źródła. Z Wielkiej Tajemnicy, z Cudu Tworzenia, z miłości, którą jest nasz Stwórca. A później my, ludzie podzieliliśmy to, co było dla nas niepojęte, na dobre i złe, na czarne i białe. A świat, człowiek, magia nie są złe w założeniu. Złe może być tylko to, co my ludzie z tym robimy. Tym samym nożem można ukroić chleb, żeby nakarmić głodne dziecko i zabić niewinnego człowieka. Wszystko zależy od osoby, która trzyma ten nóż w swoich rękach. Dlatego nie będę tu pisać o czarnej magii ani o białej, ani w gruncie rzeczy o żadnej magii. Ma to być książka o Siłach Natury i mocach drze- miących od prawieków w każdym z nas i o tym, jak z nich korzystać ku polepszeniu życia własnego i innych zgodnie z Prawem Przyczyny i Skutku. 1.  Wprowadzenie Kiedy tylko człowiek pierwotny umiał wyizolować siebie z otaczającego go środowiska, zaczął interesować się tym, co dzieje się wokół niego. Metodą prób i błędów odkrywał rośliny nadające się do spożycia i poprawiające stan zdrowia. Szukał minerałów, które nadawały się na narzędzia i leczyły choroby. Sięgał po to, co miał w pobliżu i sprawdzał, jak to działa. Najszybciej dostrzegł siłę żywiołów, gdyż był od nich zależny, bał się ich i nie mógł w żaden sposób na nie wpływać – tak zresztą jest do dziś. Niewiele pomógł rozwój cywilizacyjny ani postęp techniczny, gdy chodzi o pożary, powodzie, trąby powietrzne i trzęsienia ziemi. Tak jak przed wiekami katastrofy żywiołowe pozostają nie ujarz- mioną potęgą. Człowiek pierwotny żył w zgodzie z naturą, obserwował ją, uczył się od niej i starał się zaskarbić jej łaski, gdyż znał jej potęgę. Stąd wiele starożytnych kultur wyniosło żywioły do rangi bóstw, modląc się o ich opiekę, łaskę i protekcję. Tak pojawiła się magia żywiołów, odwołująca się do sił tkwiących w przyrodzie. Dawniej do rytualnych lub wróżebnych czynności stosowano to, co znajdywało się w zasięgu ręki, a więc świeże lub wyschnięte zioła i kwiaty, kamienie, wodę, płomień ogniska lub świecy, dźwięki wiatru, wnętrzności zabitego zwierzęcia (i wcale nie musiał być to czarny kogut zabity o północy na rozstajnych drogach – żadna szanująca się gospodyni o tej porze i w tym miejscu takiej czynności by nie wykonywała), korę drzew i inne rzeczy, których dostarczała przyroda. W dzisiejszych czasach z magią i rytuałami częściej kojarzy się kobiety niż mężczyzn, ale nie jest to asocjacja zgodna z prawdą. Dawniej było to po prostu tak nierozerwalnie związane z codziennym życiem, że zajmowali się tym wszyscy ludzie, aczkolwiek można dopatrzeć się pewnego podziału.

16 Otóż magia uprawiana przez mężczyzn wiązała się z religią, walką, cywilizacją i rywalizacją. Ślady tego odnajdziemy w każdym społeczeństwie w: – rytuałach religijnych, np. szaty duchownych, w których występują w czasie nabożeństw i mo- dlitw, – rytuałach towarzyskich, np. podawanie ręki, – rytuałach wojskowych, np. cześć oddawana sztandarowi, – rytuałach sportowych, np. kolory medali. Natomiast magia i rytuały uprawiane przez kobiety wiązały się z życiem codziennym i troską o bliskich. Ślady tego możemy do tej pory znaleźć w zwyczajach związanych z: – narodzinami i wprowadzeniem nowego obywatela do społeczności, – ślubami, – rytuałami związanymi ze śmiercią, – przewidywaniem przyszłości. Kobiety do dziś w większości przypadków pozostały w bliższym związku z Naturą i dlatego prze- chowały o wiele więcej wiedzy i zwyczajów związanych z magią naturalną niż mężczyźni. Zresztą obu płciom służyła ona do zupełnie innych celów. Kobiety chciały przy jej pomocy chronić i ratować swoich bliskich przed nieszczęściem i chorobą, zaś mężczyźni przy jej pomocy próbowali zdobywać władzę i wpływy. W tej książce skoncentrujemy się oczywiście na magii kobiecej, gdyż w każdej z nas, nawet tej najbardziej racjonalnej, jest cząstka czarodziejki i wiedźmy*. Dziś często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że uprawiamy magię, gdyż uprawiamy ją w sposób nieświadomy, można by rzec – atawistyczny. No bo kto zastanawia się na tym, skąd wzięło się na przykład tak zwane odpukiwanie w niemalowane drewno? Nasi przodkowie robili tak, by przywołać i zapewnić sobie opiekę duchów drzew. Z kolei dlaczego zdmuchujemy świeczki na torcie urodzi- nowym? W ten sposób powierzamy nasze marzenie żywiołowi powietrza i wysyłamy pozytywną energię w kosmos, licząc, że powróci ona do nas pomnożona. A ilu z nas unika czarnego kota, boi się trzynastki, spluwa przez lewe ramię i dokonuje podobnych magicznych zabiegów, nie mając nawet pojęcia, dlaczego tak robi? Jedną z najbardziej szkodliwych rzeczy dla ludzkiej psychiki było oficjalne usunięcie magii z kultury, co nastąpiło w na przełomie XVII i XVIII wieku, kiedy to ogło- szono zwycięstwo rozumu nad uczuciem i na nic zdały się nawoływania poetów romantycznych, by „mieć serce i patrzeć w serce”, nie pomogły przekonywania, że: „czucie i wiara silniej mówi do mnie, niż mędrca szkiełko i oko”. Magię naturalną skazano na banicję, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że pewne szczególne potrzeby ludzkiej psychiki pozostały nie zaspokojone. Nasza najgłębsza pierwotna natura była przyzwyczajona do rytuałów i nie pomogły próby zastąpienia magii alterna- tywnymi systemami wspomagającymi, takimi jak religia, filozofia, psychiatria czy nauka. Człowiek tęskni do natury i marzy o ponownym z nią zespoleniu się, zlaniu w jedność, a taką możliwość daje wyłącznie magia naturalna. Co może być przedmiotem zabiegów magicznych? Wszystko, co jest autentycznie ważne i zna- czące dla osoby zajmującej się magią. Wiele osób tak teraz, jak i w przeszłości obawiało się magii i wcale nie zależy mi na tym, żeby wszyscy się teraz do niej przekonali. Tylko ten nie boi się magii, kto rozumie na czym polega jej istota. Z kolei człowiek niewtajemniczony boi się nieznanego, zaś uprzedzenie, niechęć, odrzucenie jest prymitywną formą reakcji na to, co nieznane, obce, inne. Ma- gia doskonale zresztą sama broni się przed profanami i ignorantami – zrozumienie i przyswojenie sobie odpowiednich technik i metod pracy z energiami nie jest ani łatwe, ani szybkie i choć wielu się zabiera za magię, tylko nielicznym wystarcza cierpliwości, by ją przyswoić i opanować w należytym * Rzeczownik „wiedźma” pochodzi od czasownika „wiedzieć”, co czyni z wiedźmy „kobietę wiedzącą”.

17 stopniu. Kolejnym utrudnieniem jest fakt, iż posługiwanie się energiami wymaga silnego poczucia odpowiedzialności tak wobec siebie, swoich działań, jak i wobec innych – tym bardziej, że z punktu widzenia energii stanowi to jedność. Aby Czytelnik wiedział do końca, z czym będzie miał do ­czynienia w tej książce, muszę raz jeszcze wrócić do takich pojęć jak biała i czarna magia, choć osobiście nie używam tych określeń, gdyż wolę bardziej jednoznaczne nazwy, to znaczy pozytywna i negatywna magia. Jeśli jakieś działania przynoszą szkodę choćby jednej istocie (mam tu na myśli wszelką istotę – Boga, rośliny, zwierzęta, planetę Ziemia itp.), oznacza to, że mamy do czynienia z magią negatywną. Należy pamiętać o tym, że nie można pomóc sobie energetycznie, jeśli wyrządza się w ten sposób krzywdę innym. Potwierdza to stara mądrość ludowa: „Na cudzej krzywdzie szczęścia nie zbudu- jesz”. Żeby nie było wątpliwości, chcę podkreślić, że do takich negatywnych działań zalicza się też wszelkiego rodzaju manipulację. Gdy czytam w różnych dziwnych gazetach (tytułów nie wymienię, gdyż byłoby to nieetyczne) porady, jak sprawić, by on nie odszedł, co zrobić, by ona kochała na zabój, to zastanawiam się, czy autorzy takich porad są świadomi karmy, jaką na siebie biorą, gdyż z całą pewnością nie są „osobami wiedzącymi”, ponieważ nie znają podstawowej zasady magii – Prawa Przyczyny i Skutku, które mówi, że co posiejesz, to i zbierzesz. Osobiście nie chciałabym, by ktoś zmuszał mnie do miłości wbrew mojej woli. Dając takie rady, sami doświadczą nieszczęśliwej lub wymuszonej miłości. Jeśli liczysz na tego typu porady w tej książce, nie czytaj jej dalej. Komuś niewtajemniczonemu magia negatywna może wydawać się szybsza w działaniu i bardziej spektakularna. Tak czasami bywa, ale na krótką metę. Magia pozytywna działa czasami wolniej, jakby chciała się upewnić, że praktykujący ją adept jest pewien swego, że nie wykonuje magicznych rytuałów przypadkowo, ale za to jej skutek jest trwały, pewny i długodystansowy. Ostrzegam Cię Czytelniku, że „specjaliści” od praktyk negatywnych nauczyli się z rozmysłem kamuflować swoje działania, by nakłonić ludzi, którzy niczego nie podejrzewają do uczestniczenia w nich, do poddania się woli czarnoksiężników i czarownic, ponieważ potrzebują dodatkowej ludzkiej energii. Nie zgadzaj się na uczestniczenie w czymkolwiek, co budzi w Tobie obawy, niechęć, niepokój. Magia pozytywna działa na głębszych poziomach duchowych i zamiast czerpać moc z innych ludzi czy zewnętrznych źródeł, powoduje, że człowiek uświadamia sobie istnienie swojej wewnętrznej siły. Ta książka jest poradnikiem, jak dotrzeć do niej i korzystać z magii na swój własny użytek, jak poprawić jakość swego życia, rozwiązywać bieżące problemy. Nie ma ona nic wspólnego z ruchem Wicca, nie namawia do tworzenia tajnych grup i na pewno nie nauczy Cię latać na sabaty czarownic. Co więcej, warunkiem uprawiania praktyk opisanych tutaj jest głęboka wiara w istnienie Siły Wyższej, gdyż nic nie jesteśmy w stanie zrobić ponad to, co uczyniła ona. Na wieki największym cudem pozostanie życie. Nieważne, jak będziesz tę Siłę nazywać – Bogiem, Absolutem, Demiur- giem, Stwórcą i nieważne, co Ty o Niej sądzisz, najważniejsze, że Ona jest i czy tego chcesz, czy nie opiekuje się Tobą, prowadzi Cię i chroni.­ Jeśli chcesz stać się prawdziwym Wtajemniczonym, od dziś praktykuj „10 Podstawowych Zasad Wtajemniczenia”: 1. Obiecaj sobie, że będziesz na tyle silny, iż nic nie zakłóci spokoju i harmonii Twego umysłu, 2. Obiecaj sobie, że z każdą osobą będziesz rozmawiał o szczęściu, zdrowiu i radości, 3. Obiecaj sobie, że sprawisz, iż każda osoba, która ma z Tobą do czynienia poczuje, że jest w niej coś wartościowego, 4. Obiecaj sobie, że zawsze będziesz dostrzegał jasne strony sytuacji, w której się znajdujesz, 5. Obiecaj sobie, że będziesz myślał o wszystkim jak najlepiej, pracował jak najlepiej i oczekiwał rzeczy tylko najlepszych,

18 6. Obiecaj sobie, że sukcesy innych będą Ci sprawiać taką samą radość jak własne, 7. Obiecaj sobie, że zapomnisz o przeszłych błędach i będziesz dążył do osiągnięć w przyszło- ści, 8. Obiecaj sobie, że zawsze będziesz dążył do radości i dasz uśmiech każdej żywej istocie, 9. Obiecaj sobie, że poświęcisz tak wiele czasu na pracę nad sobą, iż nie wystarczy Ci go na krytykowanie innych, 10. Obiecaj sobie, że będziesz zbyt wielki, by się martwić, zbyt mądry, by rozpaczać, zbyt szla- chetny, by się złościć i zbyt szczęśliwy, by popadać w kłopoty. 2. Rys historyczny Magia naturalna pojawiła się wraz ze świadomością czło­wieka. Wynikała z jego naturalnych potrzeb i była odzwierciedleniem dokonanych przez niego obserwacji otaczającego go świata. Ko- rzenie magii naturalnej sięgają daleko poza wszelkie usystematyzowane systemy religijne takie, jak judaizm, buddyzm i chrześcijaństwo, aczkolwiek wypływały one z tej samej potrzeby, która powołała do istnienia zhierarchizowane formy religii. Tą potrzebą było obłaskawienie i zrozumienie świata, w którym przyszło człowiekowi żyć, a który często go niepokoił, był niepojęty, a nawet przerażał. Misteria eleuzyńskie, egipskie tajemne szkoły kapłańskie, zaginiona kultura Atlantydy i potężne rytuały druidów wywodzą się z tego samego pnia i łączy je taka sama potrzeba – pragnienie zrozu- mienia i obłaskawienia świata, w którym przyszło żyć człowiekowi. Magią naturalną zajmowano się na każdej szerokości geograficznej. Przybierała ona tylko bardziej lub mniej pozytywne formy, ale dostrzec ją możemy w starożytnych Indiach, u Majów i Azteków, wśród Wikingów i dawnych Słowian. Tradycja magiczna wcale nie zanikła wraz z pojawieniem się religii monoteistycznych, wy- starczy jako dowód na to przywołać żydowską kabałę, chrześcijański gnostycyzm, religijne zakony uprawiające magiczne obrzędy, alchemię i magię żywiołów. Wieki średnie, a szczególnie czasy Wielkiej Inkwizycji i jej obłąkanego twórcy Torquemady, przy- czyniływielezłatakludziomzajmującymsięwiedzątajemną,jaki jejsamej.To,żeobecnietakniewiele wiemy na temat starożytnych rytuałów i obrzędów, wynika z działalności stronniczych historyków i badaczy tamtego okresu – któż z nas wie, że magią naturalną zajmował się na przykład Leonardo da Vinci? Każdy, kto choć odrobinę zagłębił się w ezoterykę, nie może przeboleć utraty ogromnej wiedzy starożytnych, która została celowo zniszczona lub przeinaczona w wiekach średnich. Wcale nie lepiej działo się w między XVII a XX wiekiem, aczkolwiek motywy niszczenia i za- tajania przed społeczeństwem tego rodzaju wiedzy były zupełnie inne. W tym okresie traktowano magię naturalną jako zabobon i jako taki konsekwentnie starano się wyplenić z życia społecznego. Wszelkie ruchy umysłowe ostatnich wieków stawiały na myślenie logiczne, racjonalne i do woli kpiły ze spraw, których nie można było zmierzyć, zważyć, dotknąć, dochodząc w tym do paradoksu, gdyż nikt z nas kwarków, atomów, a nawet wiązki światła zmierzyć, zważyć i dotknąć w normalnych warunkach też nie może. Wyobraźmy sobie, że jakaś siła przeniosła człowieka z początku XVIII wieku w nasze czasy. Co on by myślał, patrząc na telewizor, samochód, radio? Z całą pewnością uznałby to za czary! A w każdym bądź razie na pewno nie umiałby działania tych przedmiotów wyjaśnić racjonalnie, ponieważ jego

19 wiedza, nawet jeśli byłby bardzo wykształconym człowiekiem, uniemożliwiłaby mu logiczne wywody. Pamiętaj drogi Czytelniku, że współczesna fizyka ma więcej wspólnego z magią niż z nauką. Wracając do historii. Dawni władcy świeccy i duchowni dobrze wiedzieli, że magia i czary są potrzebne ludziom, gdyż stanowią swego rodzaju wentyl bezpieczeństwa. Kiedy człowiek czuł się bezradnyi zagubiony,szedłdowiedźmyi onamupomagałaodnaleźćbezpieczeństwo.Magiapomagała ludziom odnaleźć twardy grunt pod nogami tu, na Ziemi, w warunkach, w jakich przyszło im żyć. Łączyła świat realny, namacalny ze światem ducha i Siły Wyższej. Na ile by Cię to nie zaskoczyło, uprawianie magii zostało uznane za herezję dopiero w połowie XV wieku i stworzyło podatny grunt do filozofii racjonalizmu. Kościół nie zdawał sobie wtedy sprawy z tego, że sam podcina gałąź, na której siedzi, gdyż zakazując magii odciął człowieka od sfery Sacrum, którą ten ma zakodowaną głę- boko w sobie, od sfery, w której głęboko zakorzenieni byli jego przodkowie, a to z kolei zaowocowało wszelkiego rodzaju rewolucjami aż do rewolucji październikowej, które za jeden z najważniejszych celów stawiały sobie obalenie Boga i wyplenienie religii z życia społecznego. Tak więc jednym z największych paradoksów do jakich doszło w Kościele jest próba wyplenie- nia magii. Torquemada i jemu podobni nie zdawali sobie sprawy z tego, jak głęboko wiara łączy się z rytuałami i obrzędami magicznymi. Nie wiedzieli tego, z czego doskonale zdaje sobie sprawę każdy adept tej starożytnej sztuki: magia bez Boga i boskiej iskry w człowieku nie zaistnieje. Tym niemniej taka postawa Kościoła i naukowców zaowocowała tym, iż wiele wartościowych pism, badań i dociekań z tej dziedziny zostało zniszczonych, sfałszowanych lub oczernionych. Żadna sfera wiedzy nie zawiera tylu białych plam, co ta. Najciekawsze jest to, że wielu znanych naukowców i ba- daczy zajmowało się magią. Należą do nich już wymieniony da Vinci, Kopernik, Newton, Keppler, Goethe, Mickiewicz i wiele, wiele innych wielkich umysłów swoich epok, ale biografowie i badacze ich twórczości zrobili wszystko, by to ukryć lub sprowadzić do poziomu nieszkodliwego hobby. Dopiero niedawno, dosłownie od kilkunastu lat sytuacja uległa pewnej poprawie, lecz mimo to daleko jeszcze do sytuacji, w której magia zajmie należne sobie miejsce wśród innych dziedzin wiedzy. Dla osób zajmujących się nią lub choćby in­teresujących oznacza to żmudne przedzieranie się poprzez ­meandry zafałszowań i przekłamań, często wieloletnie badanie sieci uprzedzeń, dez- informacji, nadużyć, a często wręcz bałamutnych kłamstw. Dodatkowy problem polega na tym, że wielokrotnie jest to chodzenie po bardzo cienkiej linii odgraniczającej magię naturalną od rytów demonicznych, negatywnych lub nawiązujących do kultów zła. Tu dochodzimy do najważniejszej przyczyny, która skłoniła mnie do napisania tej książki – chcę ułatwić Ci Czytelniku twoje badania i dociekania. Po co każdy z nas ma przechodzić tą samą drogę, skoro jest możliwość byś Ty poszedł dalej, oszczędzając w ten sposób czas i energię. Oczywiście, że w magii naturalnej nie odkryto jeszcze wszystkiego i Ty możesz wnieść coś nowego, dotrzeć do innych metod i środków. Niech ta książka będzie dla Ciebie bazą wypadową, z której wyruszysz po swoje własne odkrycia. Zapytasz, gdzie ich szukać? Są dwa nieskażone źródła wiedzy na ten temat. Jedno z nich, to Natura. Jeśli nauczysz się ją bacznie obserwować, zaczniesz żyć w jej rytmie i przestaniesz się bać jej siły, to ona pokaże Ci swoje tajemnice i to jak z nich korzystać. Drugie źródło to literatura – baśnie, legendy, powieści, tam znajdziesz nieprzebrane źródło informacji o magii, bylebyś tylko umiał je odczytać. Weźmy dla przykładu choćby „Baśń o śpiącej królewnie”. Mamy w niej opis magii luster i magii słowa (zaklęcie, które wypowiada zła królowa przed lustrem), magię duchów opiekuńczych (przeżycia królewny, gdy błąkała się po lesie), magię żywiołów (krasnoludki, elfy i dobre trolle sym- bolizują żywioł ognia), magię przedmiotów (zaczarowany grzebień), magię roślin (trucizna w jabłku), magię miłosną (pocałunek księcia). Oczywiście jest to analiza bardzo ogólna, zainteresowanych odsyłam do książek i kursów omawiających pracę z baśnią.

20 Trzecim źródłem, z którego sama czerpałam w bardzo dużym stopniu są starsze kobiety mieszka- jące na wsiach. One to przechowały ogrom wiedzy magicznej, chroniąc ją w czasach prześladowań, przechowując, by nie zginęła i przekazując ją z pokolenia na pokolenie. W taki sam sposób i do mnie dotarła cząstka tej wiedzy, przekazana mi przez moją prababcię. Te mądre kobiety, „wiedzące”, sta- rannie wybierały swoje następczynie, obserwowały je, poddawały magicznym próbom, by w końcu, upewniwszy się całkowicie, że przekaz trafi w dobre ręce, zaczynały uczyć nowe adeptki odwiecznej mądrości. Jeśli odnajdziesz taką osobę, a poznasz ją po mądrych oczach, ziołach, które suszą się w chacie, zwierzętach, które lgną do niej i pewnym dystansie, jaki okazują jej współmieszkańcy, delikatnie staraj się wzbudzić jej zaufanie. Niczego nie rób na siłę, a już w żadnym wypadku nie domagaj się i nie żądaj informacji. Jeśli taka kobieta Ci zaufa, dowiesz się od niej zadziwiających sekretów, jeśli nie zdobędziesz zaufania, nic Ci nie powie i żadne żądania nic wtedy nie pomogą. Chcę Cię tu jeszcze uprzedzić o kilku rzeczach. Po pierwsze pamiętaj, że magia wymaga poczucia humoru. Jeśli do wykonywanych praktyk będziesz podchodzić ze śmiertelną powagą, nie staną się one przez to skuteczniejsze. W dniu, w którym przestałeś się śmiać, powinieneś zaprzestać wszelkich praktyk. Zło ma dużo większy i szybszy dostęp do osób ponurych. Jeśli chcesz szybko przyswoić sobie wiedzę o pradawnych rytuałach, zachowaj ciekawość dziecka i jego spontaniczność, to na pewno przyspieszy proces uczenia się. Zawsze powierzaj się opiece Siły Wyższej, nie ma większej ochrony ponad jej moc. Warto też, abyś wziął pod uwagę to, że magia może wymknąć się spod kontroli, jeśli praktykujący: – przeklina i używa obelżywych (wulgarnych) słów, – złorzeczy sobie lub komuś, – żywi wrogie myśli w stosunku do siebie lub innych istot, – podejmuje działania w intencji zaszkodzenia komuś, – kieruje się w swoich działaniach chęcią zemsty lub ­złością. Kończąc ten rozdział, chciałabym uzmysłowić wszystkim, których interesują techniki negatywne- go oddziaływania na innych, że książka ta, jak i zestaw praktyk w niej podanych, nie służy takiemu celowi. Założyłam, iż nikt z Czytelników nie będzie wykorzystywał zawartej w niej wiedzy do szko- dzenia innym istotom. Tym niemniej jednak jestem osobą przezorną i wiem, że książka może trafić w różne ręce, dlatego zastosowałam odpowiednie zabezpieczenia i uprzedzam Cię: jeśli podejmiesz negatywne praktyki wykorzystując zawartą w tej książce wiedzę, to uderzą one w Ciebie, w najczulszy punkt i w najdotkliwszym z możliwych momencie. Poniżej podaję tekst medytacji inicjującej do stanu adepta magii. Jeśli chcesz, by zadziałała ona w sposób jak najkorzystniejszy dla Ciebie, nagraj ją na taśmę magnetofonową i odsłuchaj trzykrotnie robiąc pomiędzy medytacjami trzydniowe przerwy, czyli w cyklu dziewięciodniowym. Tekst medytacji: wokół Ciebie panuje cisza, a w Tobie spokój. W tej chwili nigdzie nie musisz iść i niczego nie musisz robić. Siedzisz wygodnie. Masz zamknięte oczy, a Twój oddech jest spokojny i równy. Nad Twoim ciałem unosi się srebrzysto--różowa kryształowa kula, z której spływa na Ciebie ciepłe, srebrzysto-różowe światło i ogarnia najpierw Twoją głowę, oczy, usta, nos, a następnie spływa niżej i obejmuje ramiona oraz ręce. Jesteś odprężony i zrelaksowany. Światło przepływa teraz przez Twoją klatkę piersiową, brzuch, biodra aż do ud, a następnie dociera do kolan, łydek i stóp. Jesteś już całkowicie odprężony. Czujesz się bezpiecznie, gdyż to Ty kierujesz medytacją i w każdej chwili możesz ją przerwać, jeśli uznasz to za najlepsze dla siebie. Nic Ci nie grozi, ponieważ czuwają nad Tobą Twoje duchy opiekuńcze. I jeśli jesteś już gotowy, to wyobraź sobie, że znajdujesz się obok pięk- nego wodospadu. Widzisz tęczę, którą tworzą rozpryskujące się krople. Twoją twarz łagodnie pieszczą promienie słońca, owiewa Cię łagodny wietrzyk, a całą przestrzeń wypełnia aromat wilgotnej, żyznej

21 ziemi. Za wodospadem dostrzegasz wejście do jaskini. Poprzez kurtynę wody widzisz dziwne istoty, które gestem zachęcają Cię, byś do nich przyszedł. Kierowany impulsem zdejmujesz ubranie i nagi wchodzisz do wody. Czujesz, jak delikatnie obmywa Cię całego. Stojąc pod łagodnymi, ciepłymi strumieniami wody wyraźniej dostrzegasz istoty, które wołają Cię do siebie. Powoli przechodzisz na drugą stronę, coraz wyraźniej dostrzegając jaskinię pełną sączącego się z góry światła, wysypaną żółtym, delikatnym piaskiem. I oto stanąłeś u jej wejścia. Twego ciała nic nie okrywa, jesteś nagi, jak w momencie narodzin i jest to naturalne. Widzisz, jak podchodzą do Ciebie zwiewne, maleńkie istoty ze skrzydłami. To elfy, duchy opiekuńcze żywiołu ognia. Niosą Ci w darze przezroczystą tunikę, utkaną z promieni słonecznych. Weź ją od nich i nałóż na siebie. Teraz królowa elfów podchodzi do Ciebie i dotyka Twego czoła ognistym mieczem. Jego dotyk sprawia Ci przyjemność. Dzięki niemu będziesz więcej widział. Teraz podchodzą do Ciebie ondyny, duchy opiekuńcze żywiołu wody. Niosą Ci w darze suknię mieniącą się kolorami wody. Weź ją i nałóż na siebie. Pozwól, by królowa ondyn dotknęła Twego czoła wodnym mieczem, dzięki temu będziesz więcej czuł. A oto nadlatują sylfidy, duchy opiekuńcze żywiołu powietrza. Przynoszą Ci w darze płaszcz utkany z puchu i powietrza. Na- łóż go i pozwól, by królowa sylfid dotknęła Twego czoła powietrznym mieczem, dzięki temu będziesz więcej słyszał. Jako ostatnie podbiegają do Ciebie driady. Przyniosły Ci aksamitne buty w kolorze ziemi. Przyjmij je i nałóż na stopy. Teraz pozwól, by królowa driad dotknęła swoim mieczem twego czoła, dzięki temu będziesz więcej rozumiał. A teraz odwróć się w stronę wejścia i patrz, jak powoli znika kurtyna wody, a przed Tobą odsłania się nowy widok na świat. Stałeś się jednym z adeptów. To pierwszy krok do bycia wtajemniczonym. Przepełnia Cię teraz energia harmonii i zgody ze sobą. Postaraj się ją wchłonąć. I choć świat, w którym się znalazłeś jest piękny, to pamiętaj, że nie mniej piękna jest w świecie zewnętrznym. Ono czeka na Ciebie. Kiedy więc będziesz gotów, powoli powracaj do zwykłej świadomości na jawie, ale zapamiętaj to, co widziałeś. Nie spiesz się. Powoli poczuj swoje ciało. Zacznij od stóp, łydek i kolan. Następnie przejdź do ud, bioder i brzucha, a teraz wyżej, poczuj swoją klatkę piersiową, ramiona oraz ręce i przejdź jeszcze wyżej, do szyi, ust, nosa i oczu. Poczuj swoją głowę i całe swoje ciało oraz miejsce, w którym jesteś. A kiedy będziesz już gotowy i uznasz to za najlepsze dla siebie, otwórz oczy i uśmiechnij się. 3. Wiedza hermetyczna Zajmijmy się teraz wyjaśnieniem spraw związanych z terminologią, żeby uniknąć ewentual- nych niejasności czy niepo­rozumień z niej wypływających. Z jakimi terminami może Czytelnik się spotkać badając magię naturalną? Najczęściej można spotkać się ze słowem okultyzm. Służy on do okre­ślania „wiedzy i działalności praktycznej, zajmującej się siłami nadnaturalnymi i zjawiskami parapsychicznymi, często używany jako synonim wiedzy tajemnej. Okultyzm obejmuje bardzo szeroki zakres zagadnień związanych ze zjawiskami parapsychicznymi i zajmuje się m.in. magią, mistyką, teozofią, spirytyzmem, wolnomularstwem ezoterycznym.”*. Niemniej często można się spotkać się z nazwą wiedza hermetyczna. Jej znaczenie możemy rozszyfrować dwojako: po pierwsze jako wiedzę zamkniętą, dostępną tylko dla wtajemniczonych, rozumianą przez poznanie wewnętrzne, ezoteryczne, a po drugie, jako wywodzącą się od wielkiego * L. Matela i 2 in., Psychotronika. Mini-encyklopedia, Warszawa 1993, Wyd. Sigma.

22 mistrza starożytności, przez niektórych badaczy utożsamianego z egipskim bogiem Thotem, Her- mesa Trismegistosa (gr. trismegistos – po trzykroć wielki), który w historii wiedzy tajemnej zapisał się przede wszystkim jako twórca tak zwanej Szmaragdowej Tablicy, na której wyryte zostały naj- ważniejsze prawa magii i ezoteryki. Oto jej tekst: 1.  Prawda jest bez kłamstw, pewna i najprawdziwsza. 2.  To, co znajduje się na dole, równe jest temu, co znajduje się na górze. A to, co jest na górze jest równe temu, co na dole, aby wypełnić cudowne dzieło jedności. 3. I tak wszelka rzecz stworzona jest przez jedynego Boga, w wyobrażeniu jednej rzeczy. I tak z tej jednej rzeczy narodzone są wszelkie rzeczy, na jej obraz. 4. Ojcem tej rzeczy jest Słońce, a matką Księżyc. 5. Wiatr ją nosił w swoim łonie. 6. Karmicielką tej rzeczy jest ziemia. 7. Tutaj, przy tej jednej rzeczy jest ojciec wszelkiej doskonałości całego świata. 8. Siła tej samej rzeczy jest przy niej, gdy powraca na ziemię.­ 9. Musisz oddzielić ziemię od ognia, słabości od sił, najlepiej z wielkim rozumem. 10. Wznosi się z ziemi ku niebu i znów do ziemi i przyjmuje siłę rzeczy wysokich i niskich. 11. I tak posiądziesz cudowność całego świata. Z tego powodu odejdzie od ciebie wszelki bezro- zum. Ta jedna rzecz jest ze wszystkich sił najsilniejsza, ponieważ pokona wszelkie słabości i przebije wszelkie skały. 12. W ten sposób stworzono świat. 13. Dlatego będą cudowne naśladownictwa, ich rodzaj opisano tutaj. 14. I nazywają mnie Hermes Trismegistos, który posiadam trzy części mądrości całego świata. 15. Co powiedziałem o działaniach słońc, nic temu nie brakuje, albowiem jest doskonałe. W powyższym tekście są zawarte największe tajemnice ­ezoteryczne. Ten, kto je zrozumie i będzie umiał zastosować wszystkie w praktyce, stanie się prawdziwym wtajemniczonym, dozna oświecenia. Żadne prawa funkcjonujące w dowolnym ze światów nie będą go dziwić czy zaskakiwać, a znając je i rozumiejąc będzie umiał odpowiednio wykorzystać, z pożytkiem dla siebie i bez szkody dla innych. Mówiąc o prawach funkcjonujących zarówno w naszym materialnym, jak i wyższym, duchowym świecie mam na myśli następujące reguły: 1. Prawo Przyczyny i Skutku – wszystko ma swoją przyczynę i skutek. Nic się nie dzieje bez powodu. Jeśli dziś kopnęłam bezpańskiego psa, jutro może mnie pobić bandyta. Jeśli dziś otarłam łzy płaczącemu dziecku, jutro w moim nieszczęściu ktoś przyniesie mi pociechę. Nie ma przypadków – to, co posiejesz, to i zbierzesz. 2. Prawo Czci i Szacunku Wobec Całej Natury – nigdy nie zapominaj, że jesteś częścią przy- rody, stanowisz tylko jedno jej ogniwo i bez niej nie mógłbyś istnieć. Szanuj ją, bo od niej napływają do Ciebie siły, energia, moc i wsparcie. Okazuj jej wdzięczność i troszcz się o nią, zasadź drzewo, uprawiaj kwiaty, chroń zwierzęta i nie pozwól na zanieczyszczanie naszej planety. 3. Prawo Istnienia Siły Wyższej – czy w to wierzysz, czy nie jest we Wszechświecie Boska Moc, która dała pierwszy impuls do jego zaistnienia. Nieważne, jak tą moc nazwiesz – Absolutem, Bogiem, Demiurgiem, Siłą Sprawczą, ważne, byś umiał odczuć jej istnienie i składał należyty hołd czy to w ramach dowolnej religii, czy we własnych praktykach wdzięczności, miłości i szacunku. 4. Prawo Jednoczące Siły Widzialne i Niewidzialne – wszystko, co istnieje we Wszechświe- cie jest jedną, wielką ­całością, makrokosmosem, który znajduje odbicie w najmniejszej cząsteczce,

23 w mikrokosmosie. O tym prawie mówił starożytny mędrzec, Hermes Trismegistos: „Jak na górze, tak na dole”. 5. Prawo Potrójnego Oddziaływania – wszystko, co uczynisz powróci do Ciebie potrojone, tak dobro, jak i zło. Z tego względu każdy Twój czyn, każda myśl powinna być poddana kontroli. Jeśli będziesz czynić dobro, Twoje życie wypełni się pozytywnymi wibracjami, przyciągną one do Ciebie radość, powodzenie, satysfakcję, dostatek, bezpieczeństwo. Jeśli będziesz czynić zło, nie dziw się, że Twoje życie nie da Ci tego, o czym marzysz lub czego pragniesz. Prawa te są czymś w rodzaju Dekalogu każdej osoby pragnącej zajmować się magią naturalną. Ich zrozumienie i stosowanie jest pierwszym stopniem wtajemniczenia. Jeśli nie będziesz tych praw przestrzegać, to albo nie osiągniesz pozytywnego rezultatu w swoich rytuałach, albo Twoje działania nie będą magią naturalną i przeistoczą się w kult zła, w magię negatywną, satanizm lub jeden Bóg wie w co jeszcze. Co jeszcze należy uczynić, by móc zajmować się magią naturalną? Czego trzeba, by stała się ona dla nas sposobem na życie, filozofią, metodą wspomagającą rozwój, ułatwieniem w codziennym bytowaniu? Przede wszystkim musimy zmienić sposób postrzegania siebie i otaczającego nas świata. Gorąco namawiam Cię Czytelniku, byś się zbuntował przeciwko stereotypom, schematom i poglądom, w które kazano Ci wierzyć od dzieciństwa. Pomyśl, ile razy mówiono Ci, że jesteś tylko człowiekiem, że coś jest niemożliwe, że ograniczają Cię warunki w jakich żyjesz. A ja Ci chcę powiedzieć, że jesteś wyjątkowym szczęśliwcem, bo jesteś człowiekiem, a nie na przykład rośliną czy kamieniem, że nie ma rzeczy niemożliwych, że możesz doprowadzić do tego, iż Twoja świadomość będzie tworzyć wa- runki w jakich żyjesz, a nie odwrotnie. Przestańmy wreszcie myśleć komunistycznymi schematami. Wszak to K. Marks twierdził, że „byt kształtuje świadomość” i być może tak się dzieje w przypadku komunistów, ale ja do nich nigdy nie należałam i dlatego moja świadomość ukształtowała mój byt, a nie odwrotnie. A jak będzie z Tobą? Sam zdecyduj.­ Jak wobec tego przekroczyć owe uwarunkowania? Wystarczy zacząć patrzeć szerzej, uważniej, inaczej. Zacznij obserwować świat, w którym żyjesz, dokonuj analogii i porównań i wyciągaj wnio- ski. Osobę, która poddaje się uwarunkowaniom można porównać do krótkowidza, który nie chce nosić okularów. Widzi on tylko to, co ma bezpośrednio przed nosem i nie istnieją dla niego rzeczy, które są oddalone. Tak jest z wieloma osobami – skoro czegoś nie dostrzegają, to znaczy, że tego nie ma. Czasami prowadzi to do pewnych patologicznych zachowań, czyli tak zwanej „strusiej polity- ki” – chowania głowy w piasek w obliczu trudności, nieprzyjmowania do wiadomości oczywistych faktów, bo to zmuszałoby do podjęcia działań. Nie oznacza to, że te fakty, wydarzenia, obiekty nie istnieją. Jeśli nasz przysłowiowy krótkowidz założy okulary, a „struś” wyjmie głowę z piasku, bardzo wyraźnie te zjawiska zobaczy. Inną ważną koncepcją, którą należy zrozumieć jest teoria ezoteryczna, która głosi, iż: „Cały czas jest teraz, cała przestrzeń jest tutaj”. Z reguły doświadczamy czasu jako sekwencji­ następujących po sobie minut, godzin i dni. Tak zadecydowaliśmy, ale czyż każdy człowiek nie posiada całego przeżytego czasu w sobie – wspomnień, emocji, przeżytych wydarzeń? Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość współistnieją w każdym z nas, a jeśli odwołamy się do teorii reinkarnacji, odnosi się to nie tylko do jednego wycinka czasu równego ludzkiemu życiu, lecz do wielu takich wycinków. Dowodem na to, jak bardzo różnimy się w pojmowaniu czasu jest różny system datowania w poszczególnych kultu- rach, religiach i społecznościach. Żyją jeszcze na naszej planecie ludy, które do określania miesięcy używają systemu księżycowego (13 miesięcy w roku). Rok chiński znacząco różni się od europej- skiego, zaś Żydzi zupełnie inaczej datują lata, podobnie buddyści. Gdyby czas był faktycznie rzeczą stałą, nie byłoby tak łatwo zmienić kalendarza juliańskiego na gregoriański. Jako ciekawostkę mogę

24 podać, że w roku 1582, kiedy to właśnie zmieniano kalendarz, miesiąc marzec miał tylko 21 dni. Papież Grzegorz XIII, aby wyrównać czas fizyczny, usunął dni od 11 do 20 marca. Gdyby czas nie był tak względny, nie można by było robić takich rzeczy bezkarnie. W związku z tym, że nie jesteśmy ograniczeni czasem i możemy go dostosowywać do swoich potrzeb (jeśli umiemy to zrobić) magia jest zawsze możliwa i potrafi działać tak wstecz, jak i do przodu. A cóż oznacza stwierdzenie, że „cała przestrzeń jest tutaj”. Przede wszystkim zacznijmy od tego, że przestrzeń, którą odbieramy za pomocą pięciu zmysłów (wzrok, słuch, smak, dotyk, powonienie) jest Światem Formy, czyli substancji fizycznej mającej odbicie w materii. Nas interesuje przestrzeń odbierana innymi zmysłami – intuicją, wiarą, objawieniem. Nawet Kościół nie odrzuca takiego sposobu poznania przestrzeni, a w dzisiejszych czasach również i nauka, szczególnie fizyka ułatwia nam jej taki odbiór. Nie będziemy zagłębiać się tutaj w aspekty naukowe i dowody materialne na to twierdzenie. Od tego zresztą są inne książki. Wystarczy, jeśli do potrzeb magii naturalnej zapamiętasz, że przestrzeń zawiera: – płaszczyznę przestrzeni zewnętrznej (inne planety, galaktyki itp.), – płaszczyznę przestrzeni wewnętrznej (istniejąca wewnątrz Twojego umysłu, w komórkach Twego ciała), – płaszczyznę przestrzeni współistniejących (współistniejące z naszą płaszczyzny egzystencji, takie jak np. światy równoległe), – płaszczyznę planety Ziemia, – płaszczyznę niewidzialnych duchów natury żyjących na ziemi. Pojawia się jednak pytanie, dlaczego wobec tego nie widzimy wszystkich płaszczyzn przestrzeni? I tu odpowiedź jest wyjątkowo banalna – bo tak wybraliśmy rodząc się na planecie Ziemia. Zdecy- dowaliśmy się żyć w Świecie Formy, wobec czego najłatwiej postrzegamy substancje fizyczne. Choć oczywiście żyło i żyje wiele osób, które widzą również i to, co nie jest odbierane wymienionymi wy- żej pięcioma zmysłami. Część tych ludzi mówi o tym, próbuje pokazać to innym, czasami staje się przy tym wielkimi Nauczycielami (Budda, Jezus, Mahomet), a część w obawie przed ostracyzmem i śmiesznością – milczy, a ową odmienność postrzegania zachowuje dla siebie. Wierzę, że rozpo- czynająca się Era Wodnika na tyle rozwinie w ludziach tolerancję, że każdy, bez obaw, będzie mógł mówić o swoim widzeniu świata i przestrzeni. Nieskromnie mam nadzieję, że i ta książka przyczyni się do tego. 4. Tajemne siły Natury Jak już się zorientowałeś drogi Czytelniku, jest wiele odmian magii. W tej książce zajmujemy się tylko jednym jej rodzajem – magią naturalną. Opiera się ona na dwóch rodzajach sił: na osobistej mocy adepta i na tajemnych siłach Natury. Zacznijmy od tych ostatnich. Cóż oznacza ten termin? Odnosi się on do tych wszystkich elementów występujących w przyrodzie, których nie sposób dostrzec gołym okiem, lecz w istnienie których nikt nie wątpi, jak też do tych, które czasami są widoczne, ale większość ludzi powątpiewa w to, że one są. Jako przykład niech tu posłuży kiełkowanie rośliny z nasiona. Nikt nie wątpi, że jest pewna siła, która to powoduje, ale czy ktokolwiek z nas tą siłę wi- dział? A z drugiej strony niejeden z nas widział powódź, pożar czy lawinę, ale mało kto dopuszcza

25 do siebie myśl, że jest to celowe działania sił Natury i żywiołów. Ci z nas, którzy umieją obserwować przyrodę, wiedzą jaka w niej jest siła, majestat i moc. Dobry mag czy wiedźma potrafią dostroić swoją moc osobistą, jaka jest w każdym człowieku, do wibracji przyrody i dzięki temu ich magiczne działania przynoszą zadziwiające rezultaty. Człowiek żyjący na Ziemi ma wokół siebie wszystko, co jest mu potrzebne do szczęśliwej i bez- piecznej egzystencji, aczkolwiek nie zawsze to dostrzega. Problemy, jakie przyniósł wiek XX – depresje, fobie, nerwice, choroby cywilizacyjne, wzrost przestępczości, alkoholizm i inne uzależnienia, szalony pęd za pieniądzem są w mniejszym czy większym stopniu związane z tym, iż ludzie oderwali się od Natury, zagubili naturalny rytm, w jakim kiedyś żyli, zaś próby zastąpienia Natury cywilizacją nie przyniosły pozytywnych rezultatów. Człowiek ­szuka wszelakich sposobów zapewnienia sobie poczu- cia bezpieczeństwa. Wymyśla coraz bardziej skomplikowane zamki, sejfy i alarmy – bezskutecznie. Sfrustrowane osoby chodzą od psychologów do analityków, od astrologów do wróżek, biegają po lekarzach i uzdrowicielach nie wiedząc, że ci wszyscy doktorzy i terapeuci nie bardzo mogą im pomóc, ponieważ sami takiej pomocy potrzebują jako dzieci cywilizacji, a najprostszym remedium na te wszystkie dolegliwości jest życie zgodnie z Prawami Natury. Jak te Prawa wyglądają, skąd się wzięły, o czym stanowią? Filozofowie powiedzieliby, iż są to prawa naturalne, sformułowali je ludzie na podstawie obserwacji tego, co dzieje się w przyrodzie, aczkolwiek nie mają one znaczenia ani biologicznego, ani fizycznego. Stanowią zbiór reguł, jakimi kieruje się życie w najszerszym rozumieniu tego słowa. A oto ich treść: 1. Prawo powszechnej obfitości – w przyrodzie jest pod dostatkiem wszystkiego, co jest po- trzebne istotom żywym. Nie musisz się więc obawiać, że zabraknie Ci czegoś, jeśli zaufasz Naturze i pozwolisz, by Ona troszczyła się o Ciebie tak, jak ty troszczysz się o swoje dziecko. 2. Prawo powszechnego wzrostu – wszystko, co rodzi się, musi wzrastać. Tak więc i Ty możesz liczyć na rozwój, rozszerzanie się i powiększanie. To Prawo gwarantuje Ci sukcesy i osiągnięcia, jeśli będziesz o nim pamiętał i nie staniesz na przeszkodzie we wzroście innych istot żywych. 3. Prawo przyciągania podobieństw – podobne przyciąga podobne. Tą zasadę doskonale wykorzystali do leczenia homeopaci, ale działa ono na wszystkich płaszczyznach życia, również w sferze psychiki, dlatego unikaj negatywnych myśli, wyobrażania sobie kłopotów i problemów, gdyż zgodnie z tym prawem przyciągniesz to, o czym myślisz do siebie, a potem będziesz zadawał sobie pytanie: „Dlaczego to mnie spotkało?” Już teraz udzielę Ci jednej z możliwych odpowiedzi – bo to przyciągałeś do siebie. 4. Prawo rewanżu – jeśli Ty czynisz innym dzieciom Natury dobro, ono powróci do Ciebie potro- jone, lecz jeśli czynisz zło, to pamiętaj, że i ono powróci do Ciebie potrojone. Przy tym Prawie warto pamiętać o tym, co pisałam w poprzednim rozdziale o czasie, czyli nie oczekuj natychmiastowego rewanżu, przyjdzie on wtedy, kiedy się go najmniej spodziewasz. 5. Wszystko, co istnieje w sposób naturalny jest dzieckiem Natury – Prawo to mówi, że do dzieci Natury należą nie tylko ludzie i zwierzęta, ale także ptaki, gady, owady, rośliny, drzewa, mine- rały, gleba, żywioły, cała Ziemia i inne planety, księżyce i galaktyki. Nie zaliczamy tu tylko wytworów cywilizacji, choć i z tym można dyskutować. Czasami mam wrażenie, że mój samochód i komputer to istoty żywe. 6. Najwyższą potęgą w Naturze jest miłość – chodzi tu o miłość w najszerszym i najbardziej globalnym pojęciu. Gdyby nas Matka Natura nie kochała, to by już dawno taki gatunek, jak homo sapiens wypleniła. Z drugiej strony cała przyroda opiera się na polaryzacji pierwiastka żeńskiego i męskiego. Jest to najpotężniejsza siła i najsilniejszy impuls do rozwoju.