mek4

  • Dokumenty6 660
  • Odsłony367 821
  • Obserwuję282
  • Rozmiar dokumentów11.2 GB
  • Ilość pobrań288 234

Gąsiorek Drzymala Dorota - Tydzień z życia ksiegowych

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :540.6 KB
Rozszerzenie:pdf

Gąsiorek Drzymala Dorota - Tydzień z życia ksiegowych.pdf

mek4 EBooki
Użytkownik mek4 wgrał ten materiał 6 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 18 osób, 26 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 39 stron)

Dorota Gąsiorek Drzymała Tydzień z życia księgowych 2014

Zaczynam na nowo kolejny tydzień. Za oknami jeszcze ciemno. Jest piąta trzydzieści i na dodatek mamy zimę. Nie ma co się wylegiwać, czas rozprostować każdą część ciała, wziąć prysznic i zabrać się za zaplanowany przeze mnie cały dzień. Schodząc po schodach zaczęłam się zastanawiać nad słowem miłość, co ono tak naprawdę oznacza. Czy to słowo ma dla mnie wielkie znaczenie, czy też nie. Jako mała dziewczynka otrzymałam dużo miłości od rodziców, ale teraz, jako dorosła osoba, nie jestem pewna, czy istnieje prawdziwa miłość między kobietą a mężczyzną. Rodzicom wierzyłam gdy mówili, że jestem dla nich największą miłością ich życia. Muszę wziąć się w garść. Dochodzi siódma, a ja jeszcze jestem w szlafroku, nie długo przyjedzie po mnie moja przyjaciółka Agata i razem pojedziemy do pracy. Agata to moja jedyna prawdziwa przyjaciółka. Znamy się, można powiedzieć, od kołyski, razem chodziłyśmy do przedszkola a później do szkoły, wybrałyśmy nawet ten sam zawód. Teraz pracujemy w dużej firmie jako księgowe; mówi się, że kobiety związane z liczbami nie są dobrym materiałem na żony. Agata uważała, że gdy tak właśnie mówię, to na pewno nie znajdę faceta dla siebie. O rany!... Co się dziś dzieje ze mną? Za piętnaście minut przyjedzie Agata i znów zacznie trąbić i krzyczeć, że mam się pospieszyć. Nienawidzę tego, gdy tak robi. Sąsiedzi i tak już dziwnie przyglądają się nam. Myślą na pewno, że jesteśmy parą. Dobrze, że rzeczy mam zawsze uszykowane do pracy dzień wcześniej, wówczas mogę się pospieszyć. Problem mam tylko z włosami, nigdy nie mogę z nimi dojść do porządku. Przyjaciółka radziła mi abym je ścięła i nie będę miała więcej problemu. Jak mogła mi to proponować? Wiedziała, że nigdy tego nie zrobię. Mam przecież długie, kruczoczarne włosy. A Agata zawsze miała problem ze swoimi włosami bo nie dość, że były krótkie, to w dodatku rzadkie. Gdzie ona jest? Na zegarze dochodzi za piętnaście ósma, nigdy się jeszcze tak długo nie spóźniała, co mogło się stać? Muszę zadzwonić do niej bo za chwilę spóźnimy się do pracy. Sygnał jest dobry, dlaczego nie odbiera, jak się spóźnimy będzie przykra rozmowa z szefem. Gdybyśmy za szefa miały kobietę, na pewno by zrozumiała nasze spóźnienie. Ale szef uważa, że kobiety nie powinny zajmować się księgowością tylko mężczyźni. Co za szowinista, najchętniej zdarłabym ten głupi uśmieszek z jego twarzy. – Halo Agata? Gdzie ty jesteś? Za chwilę spóźnimy się i szef będzie znów z siebie zadowolony mówiąc, że mężczyzna nigdy nie pozwoliłby sobie na spóźnienie do pracy. – Iwona, już do ciebie dojeżdżam. Nie uwierzysz, ale musiałam wymienić koło w samochodzie. – Dobrze, pospiesz się, porozmawiamy w drodze do pracy. – Cześć! Wsiadaj, zapinaj pasy i ruszajmy na podbój wszystkich księgowych. – Agata, nie wygłupiaj się, wiesz, że nie lubię się spóźniać do pracy i dawać satysfakcji naszemu wspaniałemu szefowi. – Iwona, powiedz mi co ty masz do naszego szefa? Raz, czy dwa razy się spóźniłyśmy i co to takiego. Ja go lubię, jest przystojny, miły, szarmancki, nie mogę go tylko rozgryźć, czy jest żonaty, czy nie. – Nie, nie jest żonaty. Spojrzawszy na Agatę zobaczyłam w jej oczach odbicie swojej twarzy, oczy jej zrobiły się wielkie z zaskoczenia. – Za nim mnie spytasz skąd wiem, sama ci odpowiem. Po pierwsze, nie zauważyłam na jego palcu obrączki. – Wiesz co, ale mi odkrycie przecież może nie nosić.

– Agata, nie przerywaj mi, masz rację, to nie dowód. Nie wiem, ale nie zauważyłam także żadnej fotografii na jego biurku, ze zdjęciem jakiejkolwiek kobiety. – To też żaden dowód, nie wysilaj się Iwona, musimy jakoś się dowiedzieć. – O czym ty mówisz? Jak chcesz, to się dowiaduj ale beze mnie. – Jakbym cię nie znała, pomyślałabym, że jesteś zazdrosna. – Agata głupstwa mówisz. Ja nie wierzę w miłość, ale wiesz w taką prawdziwą. Zresztą już dojechałyśmy, która jest godzina? – Nic takiego się nie stało, posiedzimy dziesięć minut dłużej i będzie po krzyku. – Nie byłabym taka pewna, spójrz kto chodzi po korytarzu z zegarkiem w ręce. Jak ty mi mówisz, że go lubisz to zaraz się przekonamy jak bardzo. Idąc krok za Agatą czułam, że za chwilę oberwie się nam. Przyjaciółka nic nie dawała po sobie poznać, że jest zdenerwowana. Za nim którakolwiek z nas się odezwała, szef nakazał nam iść za sobą, do swojego gabinetu. – I co teraz powiesz, Agata? – A co mam ci powiedzieć? Co może nam zrobić? W najgorszej sytuacji może nas zwolnić. – Przestań mówić głupoty! Gdzie znajdziemy tak szybko pracę i w dodatku za takie pieniądze?! – Proszę, niech panie usiądą. Nie będzie chyba tak źle, skoro nie unosi głosu i po jego minie nie widać aby miało za chwilę coś złego nastąpić. – Chyba domyślają się panie, po co was tu wezwałem. Jako księgowe powinny panie wiedzieć, że w tym zawodzie trzeba być punktualnym, a nie liczyć na to, że może nikt nie zauważy lub o wszystkim zapomni. Będę musiał panie rozdzielić. Nie mogłam już dalej słuchać, musiałam coś powiedzieć. – Jak to? Chce pan nas rozdzielić? Jakby pan zapomniał, pracujemy w tej firmie już siedem lat i to dopiero nasze trzecie spóźnienie. Agata przyglądała mi się z niedowierzaniem, że postanowiłam się przeciwstawić szefowi. – Tak, wiem ile razy się panie spóźniły, ale uważam, jako szef, że nie powinno być żadnych spóźnień. Nie mogę przymykać oczu bo są panie kobietami. A co z innymi pracownikami? Co by było gdyby każdy z nich się spóźniał? Nie mogę, i nie chcę, robić żadnych ustępstw. Traktuję wszystkich jednakowo. No tak, mężczyźni, nie wierzę, że któryś z tak zwanych naszych kolegów nie doniósł naszemu szefowi, że znów się spóźniłyśmy. Męska solidarność tak zwana. Nie mogą zdzierżyć, że w ich męskim towarzystwie pojawiły się dwie kobiety, które tak jak i oni potrafią dobrze załatwić sprawy. – Może nam pan powiedzieć, który z naszych kolegów doniósł panu o naszym spóźnieniu? Zauważyłam w jego oczach zaskoczenie moim pytaniem. – Nie będę wdawał się w pani gierki. Postanowiłem aby nie dochodziło więcej do spóźnień z pań strony. Sam, swoim służbowym samochodem, będę zabierał panie do pracy. Teraz byłam tak zaskoczona jego słowami, że nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Przyglądając się przyjaciółce widziałam po jej twarzy, że pomysł szefa jej się spodobał. Nawet nie pisnęła słówkiem. – Chwileczkę, proszę pana. Agata zaczęła szturchać mnie w ramię mrucząc pod nosem, że mam dać spokój. – Co będzie, jeśli nie przystaniemy na pański pomysł? Pierwszy raz nie spuściłam wzroku

z jego twarzy, on także nie pozostawał mi dłużny. – Proszę pani, nie musi pani godzić się na moją propozycję. Zauważyłem jednak, że pani przyjaciółce podoba się mój pomysł i nie widzi w tym nic złego. – Nie odpowiedział mi pan jednak na moje pytanie. – Moja odpowiedź jest prosta: jeszcze jedno spóźnienie i zwolnię panie z pracy. Agata przyglądała nam się z niedowierzaniem. Czuła, że granica jest dla mnie coraz bardziej niewidoczna, a ja nadal ryzykuję. – Mogę jeszcze o coś zapytać? Dlaczego pan to robi, przecież mógł nas pan zwolnić z pracy już dziś i nie byłoby kłopotu z nami? – Widzi pani, nie jestem takim złym człowiekiem, jak niektórzy o mnie myślą i mówią. A co do podwożenia pań do pracy, to nic wielkiego, po prostu mam po drodze. Teraz proponowałbym aby wróciły panie do pracy i odrobiły spóźnienie. Aha! Jeszcze jedno: pani Agata, panią zabiorę jako pierwszą i proszę aby czekała pani na mnie o siódmej trzydzieści, a Panią Iwonę proszę aby czekała przed domem o siódmej czterdzieści i wszyscy będziemy zadowoleni. Wychodząc z gabinetu myślałam, że nie opanuję złości na moją przyjaciółkę, dlaczego mnie nie poparła? Zawsze tyle miała do powiedzenia a teraz milczała jak grób. – Nie patrz tak na mnie Iwona. Nic nie mówiłam bo spodobał mi się jego plan. – Nie wiesz co mówisz? A nie pomyślałaś o tym, że ciągle będziemy pod jego czujnym okiem: w drodze do pracy, w pracy i jeszcze po pracy? – I co z tego? Mi to odpowiada. Nawet bardzo! Z powrotem do domu to ty pierwsza będziesz wysiadać, wówczas ja będę z nim sama. Kto wie może coś poczujemy do siebie? – Wiesz co Agata, lepiej wracajmy do swoich obowiązków, porozmawiamy po pracy. Na niczym nie mogłam się skupić. Co on sobie wyobraża? Nie będę marionetką w jego rękach. A myślałam, że właśnie rozpoczęty, nowy tydzień będzie spokojny, bez żadnych dla mnie nowości. Moja przyjaciółka nie rozumie w co się pakuje. Musi być na to jakiś paragraf. Dlaczego tak się motam sama ze sobą? Nie poddam się tak łatwo! Nigdy nie należałam do osób pewnych siebie. Nie lubiłam także spoufalać się z kolegami z pracy, widziałam jak gapili się na mnie. Nie przeszkadzało mi to, w końcu jestem kobietą i jak nie przekraczali pewnej granicy wszystko było w porządku. Więc dlaczego denerwują mnie słowa naszego szefa, co jest ze mną nie tak? W przerwie muszę porozmawiać z Agatą. Mam pewien pomysł, mam nadzieję, że nie będzie miała nic przeciwko temu. – Iwona, co ci jest? Od wyjścia z gabinetu jesteś jakoś dziwnie milcząca. – A co, dziwisz mi się? Nie lubię gdy ktoś stawia mnie pod ścianą mówiąc mi co dla mnie dobre. – Iwona zobacz, szef znów się nam przygląda. – Agata, nie interesuje mnie to. Widzę jednak, że tu nie porozmawiamy spokojnie. Słuchasz mnie co do ciebie mówię? – Tak słucham… nawet nie wiesz jak on mi się podoba. – To powiedz mu to, a nie ślinisz się na jego widok jak małe dziecko, które chce cukierka. – Iwona, nie poznaję cię, zawsze taka spokojna opanowana, a teraz… – Agata, skończmy tą rozmowę. Proponuję ci wypad do SPA po pracy, będziemy mogły się odprężyć, no i może uda nam się porozmawiać, zgadzasz się? – Pewnie, ale pod jednym warunkiem: ty płacisz za SPA, a ja za kawę i ciasto, choć wolałabym spróbować innego deseru. – Wiesz co, moja droga? Jak na księgową, masz dużą wyobraźnię, nie znałam cię z tej strony.

– Widzisz Iwonko, niby tyle lat się znamy, a nadal tak mało o sobie wiemy. Czas wracać, koniec przerwy, nie możemy znów podpaść szefowi. Położyłam przed sobą duży plik różnych rachunków i tak się w nie wciągnęłam, że nie zauważyłam szefa stojącego przed moim biurkiem. O co może mu znów chodzić? Nie może dać mi spokoju? – Pani Iwona, chciałbym po pracy z panią chwilkę porozmawiać. – Jeśli ma pan coś ważnego do powiedzenia, teraz jest okazja. Po pracy nie mam czasu, jestem umówiona. Czas po pracy chyba należy do mnie. Agata przyglądała mi się przerażona, jednak nie jest taka pewna siebie, Rozumiem jej zdenerwowanie, teraz dochodzi do mnie, co ja mu powiedziałam. Nie! Teraz na pewno mnie zwolni. Nie mogę okazać mu swojego zdenerwowania, niech nie myśli, że jest panem swoich pracowników. – Muszę przyznać że ma pani niezły charakterek. Dobrze więc, porozmawiamy jutro. To nic pilnego. Życzę paniom dobrego wypoczynku po pracy. Wychodząc z pracy jakoś lżej zrobiło mi się na sercu. – Iwona, czyś ty do reszty straciła rozum?! Ani przez moment nie pomyślałaś o konsekwencjach swojego zachowania? – Za to ty, moja droga Agata, straciłaś na moment grunt pod nogami, a taka niby byłaś wyluzowana. Udało nam się dostać do SPA. Już myślałam, że nas nie przyjmą, nie zgłosiły się jednak dwie osoby na umówioną godzinę więc my je zastąpimy. Tego mi było potrzeba. Odkąd pamiętam zawsze lubiłam liczby. Mówiłam, że jak dorosnę będę księgową. Rodzice śmiali się ze mnie mówiąc, że jeszcze nie mogę być pewna bo jestem dzieckiem. Gdy dorosłam wybrałam studia w tym kierunku, wówczas rodzice przeprosili mnie mówiąc, że nie myśleli, że ja tak poważnie od dziecka to traktuję. A co do Agaty… ona zawsze była tą wyluzowaną. Jednak nie wiedziała czego chce od życia, więc poszła na te same studia, co ja. Wychodząc ze SPA czułam obecność innej osoby przyglądającej się nam. A może to tylko moja wyobraźnia? – Agata, to teraz twoja kolej, zapraszasz mnie na kawę i ciasto. – Wiesz Iwonko, dawno nie zrobiłyśmy sobie takiej przyjemności. – A widzisz, a ty chcesz wystawić naszą przyjaźń dla jakiegoś faceta, który nie wiadomo, czy przypadkiem nie jest żonaty. A jak zauważyłam, ty już myślisz o ślubie z nim. Po co ci facet? Same problemy z nimi. Mnie jest dobrze tak jak jest teraz. – Iwonko, tylko tak mówisz, bo nie spotkałaś jeszcze tego jedynego. Zamówmy i dalej możemy rozmawiać na temat mężczyzn. Powiedz mi, co masz przeciwko nim? Przeżyłaś nieszczęśliwą miłość? Bo jak nie, to ja cię nie rozumiem. – Nie wiem co mam ci odpowiedzieć. Może ja sama nie rozumiem siebie. Ale czy tak naprawdę nie chcę zaznać prawdziwej miłości? Musiałabym się zastanowić. – Wiem, mam trochę szalony pomysł Iwonko ale to chyba jedyne wyjście dla ciebie aby sprawdzić czy potrafisz zakochać się i zaznać prawdziwej miłości. – Boję się trochę twoich pomysłów. – Chcesz posłuchać, jaki mam pomysł? Jednak za nim ci powiem, musisz obiecać, że nie poddasz się przy pierwszym podejściu. – No nie wiem, zależy co masz na myśli. – Słuchaj więc i nie przerywaj, dopóki nie skończę. Będziesz miała sześć dni aby przekonać się, czy istnieje miłość. Może nie od razu prawdziwa, ale miłość. Dzisiejszego dnia nie liczę ponieważ już się kończy. Ale za to, umawiamy się w następny poniedziałek, w tej restauracji, o tej godzinie, to jest siedemnasta piętnaście, zdajesz mi raport z tych dni. I jeśli to ty

będziesz miała rację, że nie ma miłości, więcej nie będę poruszać tego tematu. A jeśli to ja będę miała rację, to przez następny cały tydzień zapraszasz mnie do SPA. I oczywiście płacisz. – Agata, a nie wygląda to tak, że ja mogę być więcej stratna na twoim pomyśle? – Widzisz? Już się boisz! Nie jesteś już taka pewna, że się nie zakochasz. – Dobrze, jeśli jesteś taka mądra, to na pewno wiesz także, jak mam to zrobić w niespełna sześć dni, skoro mam dwadzieścia sześć lat i jeszcze nie byłam zakochana. – Dlatego masz mnie, swoją przyjaciółkę, która ci pomoże. Jutro mamy wtorek. A więc we wtorek robimy rozpoznanie mężczyzn. – Agata, a gdzie ich znajdziemy? – Jak to gdzie? Rozumiem, że w naszej pracy nikt nie przypadł ci do gustu. I, jak się domyślam, pewnie każdy z nich jest żonaty, a żonaci nas nie interesują. Pomyślałam przez moment o naszym szefie. Dlaczego on przyszedł mi do głowy? Nigdy nie myślałam o nim, ale gdy Agata ciągle o nim mówi, to i ja zaczynam o nim myśleć. – Iwonko, o czym tak rozmyślasz? – A o niczym konkretnie. Myślę sobie, że w naszej firmie jest chyba tylko jeden kawaler. Nasz szef. Ale on nie wchodzi w rachubę. Powiedz Agatko skąd weźmiemy tych mężczyzn? – Zainteresował cię jednak mój plan. Więc… masz w domu komputer jak wiem. – I co z tego? Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że mam zarejestrować się na portalu randkowym i umawiać się przez niego z mężczyznami. – Tak właśnie, wyjęłaś mi to z ust. – Agata, co ty mówisz? Myślisz, że każdy będzie wobec mnie szczery i ujawni mi swoje prawdziwe oblicze? Mało słyszałaś o takich co piszą, że mają po trzydzieści lat a później jak się okazuje, że mają dwa razy więcej. Lub na odwrót, są niepełnoletni. Nie wspomnę już o tym, że mogą mieć jakieś inne skłonności. Chyba trochę przeceniłaś mnie, moja droga przyjaciółko, nie jestem jeszcze taka stara i brzydka, aby rzucać się na tak szalony pomysł umawiania się z mężczyznami. – Dobrze, znam już twoje zdanie. Dlaczego nie chcesz nawet spróbować? Przecież do niczego to cię nie zobowiązuje. Jeszcze jedno, abyś nie czuła się taka samotna w tym do czego cię namawiam, założę także swoje konto internetowe. Zgódź się tylko. Skąd wiesz, może będziemy dobrze się bawić? – Agata jesteś szalona! Czuję, że nie powinnam tego robić, ale cóż… czego nie zrobi się dla swojej przyjaciółki. Niech ci będzie. Zgadzam się, ale pamiętaj, jeśli poczuję się choć troszeczkę zagrożona, wycofuję się. Jadąc do domu z Agatą, miałam dziwne przeczucie, że nie powinnam się na to zgodzić. Lecz druga część mnie mówiła mi, że to nic takiego. Nie wiedziałam co mam robić. – Iwona, jesteśmy już! Czy coś się stało? A może zmieniłaś zdanie? Jeśli nie jesteś pewna to możesz mi to powiedzieć. Nie chcę, żebyś czuła, że cię do tego namawiam. – Chodź Agata i nie marudź już. Napijesz się czegoś? Kawy, herbaty, a może wody? Alkoholu ci nie proponuję, bo jesteś samochodem. – Nic nie chcę. Uruchom komputer i zabierzmy się do naszych wymarzonych mężczyzn. Zobacz, nawet nie myślałam, że tylu samotnych chodzi po świecie. Nie tylko kawalerów, lecz także wdowców i rozwiedzionych. – Agata, nie wiem jak ty, ale ja chcę umawiać się tylko z wolnymi mężczyznami, którzy nie mają za sobą żadnej przeszłości. – Dlaczego tak mówisz? Dlaczego jesteś tak uprzedzona do wdowców i rozwodników? – Oj! Źle mnie zrozumiałaś Agata, nie mam nic do nich, lecz swoje życie wolę ułożyć z mężczyzną z czystą kartą.

– Nie rozumiem cię, a jeśli spodoba ci się mężczyzna z przeszłością to co? Odrzucisz go bo wolisz, jak to powiedziałaś, faceta z czystą kartą? – Tak, ale ciebie, Agata, nie będę namawiać. Ty na pewno sama wiesz czego oczekujesz od swojego mężczyzny. – Iwona, ja założę swój profil ze zdjęciem ale przez pierwszy tydzień nie będę się z nikim umawiała bo umówiłyśmy się, że teraz to ty szukasz miłości. – Co chcesz przez to powiedzieć, moja droga przyjaciółko? – Słuchaj Iwona, nie przerywaj mi. Wszystko będę zapisywała od początku. Musisz wiedzieć jak to ma wszystko wyglądać. Postanowiłyśmy, że przez tydzień znajdziesz mężczyznę, którego obdarzysz uczuciem. Bo rozumiem, że tak szybko nie zakochałabyś się. Więc dzisiejszy dzień się nie liczy. Zaczynamy od jutra, a jutro jest wtorek. We wtorek umawiasz się z mężczyzną wybranym przez siebie. W środę – mężczyzna numer dwa, proponujesz mu kino. W czwartek – mężczyzna numer trzy, idziecie na spacer lub do kina. W piątek – mężczyzna numer cztery, umawiasz się z nim do teatru lub zaproponujesz mu aby sam coś wybrał. W sobotę wybierasz tego z czwórki mężczyzn, który najbardziej przypadł ci do gustu, proponujesz mu coś, co sama wymyślisz. W niedzielę czekasz, czy ten, którego wybrałaś, sam zaproponuje ci spotkanie. Jeśli tak, to znaczy, że on cię też lubi. A ty wtedy zadecydujesz, czy chcesz dalej spotykać się z nim czy nie. Nie mogłam jej już słuchać dłużej, na dodatek wszystko zapisywała. – Iwona, lepiej jak będziesz wiedziała co masz robić każdego dnia. Nie możesz każdego dnia spotykać się z każdym z nich w tym samym miejscu. – Nie zapomniałaś o czymś Agata? Jeśli zgodzę się na twój plan, to co z pracą? Zapomniałaś już, że od jutra zabiera nas szef swoim samochodem i po pracy także? – Tym się nie martw, masz przecież zaległy urlop, tak mi kiedyś wspominałaś. – I co? Myślisz, że po dzisiejszym dniu pracy szef, ot tak sobie, da mi urlop do końca tygodnia? Nie pomyśli sobie, że wystraszyłam się tego co mówił o odwożeniu i przywożeniu nas do pracy? Zresztą, nie będę przejmować się jego zdaniem. Masz rację, zabierzmy się do szukania mężczyzn na ten tydzień. Rano, gdy przyjedzie po mnie, poproszę go o urlop na ten tydzień. Na pewno go zaskoczę. Mam nadzieję, że nie będzie robił żadnych trudności. Nie było to takie proste, jak myślałam. Żaden z mężczyzn, których oglądałam, nie podobał mi się. Agata traciła cierpliwość do mnie, lecz w końcu udało mi się. Wybrałam czwórkę mężczyzn: jednego na każdy dzień. Nie byłam przekonana do końca do żadnego z nich, ponieważ trzech, na wysłanej przez siebie fotografii, wyglądało idealnie, a to nie było możliwe, według mnie. Czwarty natomiast miał trzydzieści lat, opisał siebie jako spokojnego mężczyznę lubiącego podróże, dobrą kuchnię. Napisał, że szuka partnerki na stałe, a nie szukającej tylko mężczyzny do rozrywki i luźnego związku. Z tej czwórki właśnie on przypadł mi do serca. Muszę się jednak zastanowić, czy umówić się z nim, ponieważ on jeden nie przysłał mi zdjęcia i może to, co napisał o sobie także nie było prawdą. – Iwona! I co tak siedzisz? Mamy ich! Powiedz mi, z którym, jako pierwszym, chciałabyś się umówić i o której godzinie. To nie będzie już takie trudne dla ciebie. Dałam ci także plan działania: gdzie i o której się spotykacie. A od jutra będę prosiła szefa aby wysadzał mnie koło twojego domu. Musisz mi wszystko opowiedzieć z detalami z każdego dnia twojej randki. – Agata mówiłaś przecież, że ze wszystkiego zdam ci relację za tydzień w naszej restauracji. – Pamiętam, wówczas opowiesz mi, czy poczułaś coś do któregoś z nich. Znasz mnie, nie wytrzymałabym tak długo, nie wiedząc co się dzieje u ciebie i co to był za mężczyzna. – Dobrze, niech tak będzie jak mówisz. Nie zapominaj tylko, że szef cię odwozi do domu

i na pewno będzie się zastanawiał dlaczego ty nie wracasz do siebie tylko każdego dnia zostajesz u mnie po pracy. W końcu ja mam mieć urlop i jeszcze bardziej będzie go korciło dowiedzieć się od ciebie, po co mi urlop skoro cały czas siedzę w domu. – Moja droga, za dużo myślisz. Co ciekawe, znów poruszasz temat szefa. Zaczynam podejrzewać, że coś do niego czujesz. – Nie, to ty za dużo o nim myślisz. Ja po prostu dbam o naszą reputację w pracy. Nie chciałabym, aby ktokolwiek dowiedział się o naszym planie. Mam nadzieję, że Agacie nie wymsknie się coś w pracy. Ona lubi dużo mówić i niekiedy się zapomina. – To co? Którego bierzesz na pierwszy ogień? – Myślę, że nie ma to znaczenia. Może być po kolei, pierwszy może być Wiktor, inaczej wtorkowy. Drugi będzie Marcin, inaczej środowy; trzeci będzie Mikołaj, inaczej czwartkowy; czwarty będzie Piotr, inaczej piątkowy. Agata, zauważyłaś: ten czwarty ma na imię tak samo, jak nasz szef? – Daj spokój, to czysty przypadek. – Masz rację. Myślę, że z każdym z nich umówię się na dziesiąta trzydzieści w restauracji. – To co? Umawiam cię z Wiktorem na jutro na dziesiątą trzydzieści. No już, zapisałam. Teraz zobaczymy, czy odpisze i czy ta godzina mu odpowiada. – Agata, zobacz jest odpowiedź! Przeczytaj mi bo mnie jakoś słabo się zrobiło. – Po co te nerwy? Uspokój się, nie masz przecież piętnastu lat aby tak się zachowywać. Jak zwykle moja przyjaciółka wyluzowana, a ja kłębek nerwów. – Odpowiada mu godzina. – Oczywiście jest zadowolony i oczekuje cię jutro w restauracji. Tylko wiesz co? Popełniłyśmy mały błąd. Oni nie wiedzą jak ty wyglądasz, nie dodałyśmy twojego zdjęcia. Musimy ustalić co będzie znakiem rozpoznawczym. – Sama nie wiem, może będę miała upięte włosy w kok i dopiętą do włosów małą różyczkę. – Dobry pomysł, zaraz mu to napiszę i niech jeszcze raz potwierdzi jutrzejsze spotkanie. Jest już odpowiedź. Szybki jest. Wygląda na to, że nie pierwszy raz umawia się przez Internet z dziewczyną. – O czym ty mówisz, mam się bać ? Lepiej będzie jeśli zakończymy już na dziś, mam dość. – Agata, pamiętaj o jednym, abyś przed nikim się nie wygadała. A szczególnie przed naszym szefem. – Nie marudź już, wyśpij się bo to twoja ostatnia spokojna i samotna noc. Zamykając drzwi za przyjaciółką wiedziałam, że dzisiejszą noc mam z głowy, nie zmrużę chyba oka. W co ja się wpakowałam? Dlaczego nie potrafiłam odmówić Agacie tego głupiego planu jakim jest znalezienie miłości przez Internet? Idę pod prysznic, muszę zmyć z siebie złe i negatywne myśli. Agata zawsze pakowała mnie w kłopoty, ona wymyślała pomysły, a ja je wykonywałam. Nigdy nie umiałam się jej przeciwstawić. Już w przedszkolu była dzieckiem, które lubi decydować za innych. Mnie to nie przeszkadzało i dlatego nasza przyjaźń przetrwała do teraz. Nie miała łatwego dzieciństwa, wychowywał ją sam ojciec i może dlatego miała w sobie tyle siły i bezpośredniości do innych osób. Matka zostawiła ją i ojca dla innego mężczyzny. Mało mi opowiadała o swoich rodzicach, ja natomiast nie chciałam jej stawiać w niezręcznej sytuacji. Jednak gdy schodził temat na moich rodziców czułam, że Agata zazdrości mi trochę takich rodziców, którzy kochają swe dziecko ponad wszystko. Czuję, że ojciec mojej przyjaciółki

także kochał ją za dwoje rodziców. Nigdy nie ożenił się drugi raz, a to daje do myślenia. Paradoks polega na tym, że Agata, mimo że została opuszczona przez matkę, wierzy w prawdziwą miłość mężczyzny do kobiety. A ja natomiast, mając miłość obojga rodziców, zastanawiam się nad sensem prawdziwej miłości. Kładąc się spać zastanawiałam się, czy szef da mi niespodziewany urlop. Z jednej strony dobrze, że Agata będzie z nim już w samochodzie, pomoże mi go przekonać. Budząc się rano myślałam sobie, czy to wszystko nie było snem. A jednak nie, telefon od przyjaciółki rozwiał moje rozterki o śnie. No cóż, zacznijmy dzień od nowego wyzwania w moim życiu. Jaki mamy dziś dzień? Wtorek.

Wiktor, inaczej wtorek Szykując się myślałam o tym, co powiem szefowi. Za parę minut tu będą, a ja nadal nie wiem, co mam powiedzieć. Po pierwsze, nie mogę ubrać się tak jak do pracy. Po drugie, już wiem, powiem mu, że źle się czuję i proszę go o urlop do końca tygodnia. Mam tylko nadzieję, że nie spotkam go w restauracji o tej godzinie. Zresztą nie pamiętam aby wychodził ze swojego gabinetu podczas pracy. Dobra, więc zaczynajmy przedstawienie, już są. Co on robi? Po co tu idzie? Tego nie było w moim scenariuszu, gdzie mój ręcznik?! Muszę potrzeć oczy i nos aby wyglądało tak, że jestem chora. No ładnie mnie Agata załatwiła. Zamiast sama przyjść do mnie wysłała szefa. Już ja z nią dziś po południu porozmawiam. Nie mam teraz nawet czasu przyjrzeć się sobie dobrze w lusterku. Po co tyle razy dzwoni? Wystarczy raz lub dwa, słyszę przecież. Już idę! O rany, muszę zmienić głos aby nie pomyślał, że udaję chorobę. – Tak? A przepraszam, myślałam, że to Agata przyszła po mnie. Wiem, miałam czekać już na pana, lecz widzi pan nie mogłam, bo źle się czuję. – Właśnie widzę. Pani przyjaciółka nie kłamała mówiąc, że źle się pani czuje. Jednak powiedziała mu o mojej wymyślonej chorobie. Mogła jednak mnie uprzedzić, że wpadła na ten sam pomysł co ja. Niechcąco przecież mogłam wymyślić coś innego. – Pani Iwono, czy była już pani u lekarza? – Nie, to zwykłe przeziębienie. Ale jeśli już pan pyta, mogłabym wziąć urlop do końca tygodnia? Mam go przecież dużo, jak pamiętam nie wykorzystałam jeszcze z zeszłego roku. – Tak, ma pani jeszcze cztery dni za zeszły rok, to akurat wystarczy. Dlaczego tak dziwnie mi się przygląda? Fakt, nie przyjrzałam się w lustrze zanim otworzyłam drzwi, ale musiałam zrobić piorunujące wrażenie skoro zgodził się na urlop. – Dobrze więc, niech pani szybko po moim wyjściu kładzie się do łóżka a ja i pani przyjaciółka pojedziemy do pracy. Jeszcze jedno, jeśli będzie pani czegokolwiek potrzebowała, proszę do mnie zadzwonić, postaram się pani pomóc. Zatkało mnie, nawet nie powiedziałam mu do widzenia. Od kiedy jest taki uprzejmy? Chyba naprawdę muszę źle wyglądać. Podchodząc do lustra nie dowierzałam samej sobie jak ja wyglądam. Zapomniałam o tym gdy pocierałam twarz ręcznikiem miałam zrobiony lekki makijaż. O Boże co on mógł sobie o mnie pomyśleć? Że na pewno od wczoraj nie umyłam twarzy. Oczy rozmazane, czerwone od potarcia, ładnie zaczęłam ten wtorkowy dzień. Muszę zacząć wszystko od początku. Jest trochę czasu do umówionego spotkania z Wiktorem. Zrobię szybki okład na oczy aby te zaczerwienienia zeszły. Wychodząc z domu przejrzałam się jeszcze raz w lustrze sprawdzając czy dobrze wyglądam. Nie chciałabym, aby Wiktor zobaczywszy mnie uciekł. Wszystko jednak idealnie pasowało. Czarna sukienka, biały żakiecik i upięta mała różyczka we włosy. No to ruszam na podbój pierwszego mężczyzny. Która godzina? Taksówka już powinna tu być. To chyba nie jest zły znak, że nie powinnam w ten sposób szukać mężczyzny. Co mam teraz zrobić? Dochodzi dziesiąta, szkoda, że nie zrobiłam prawa jazdy, przydało by mi się w tym momencie. Restauracja nie znajduje się daleko. Od mojego domu to jakieś piętnaście minut. Chyba już nie przyjedzie. Zmuszona będę jechać rowerem. Mam tylko nadzieję że nikt znajomy mnie nie zobaczy w tak eleganckim ubiorze jadącej na rowerze. Co on się tak gapi? Nigdy nie widział kobiety w wysokich obcasach i obcisłej sukience na rowerze? To już druga wpadka dziś. Co złego jeszcze może mi się przytrafić? Dlaczego ten samochód się zatrzymał? Mam złe przeczucia.

– Przepraszam, może panią podwiozę tam dokąd pani jedzie, a rower schowamy do bagażnika? Co za bezczelny typ. Za kogo się uważa? Nie dam się sprowokować, o co mu jeszcze chodzi? Dlaczego tak dziwnie mi się przygląda? – Proszę pana, proszę wsiąść do samochodu i odjechać, ja sobie poradzę. – Jak pani sobie życzy, chciałem być uprzejmy. Akurat. Poczekam aż odjedzie. Dobrze, że już dojeżdżam na miejsce. Dochodzi dziesiąta dwadzieścia a ja już mam dość, czuję się jakbym cały dzień podliczała cyferki na fakturze. Wchodząc do restauracji zauważyłam Wiktora czekającego już na mnie. Wyglądał tak jak na zdjęciu, które mi przysłał. Ale czy pięknemu wyglądowi dorównuje charakter? Zaraz się przekonamy. Dochodząc do stolika nie byłam pewna czy mu się spodobam. Jeszcze mnie nie widział, umówiliśmy się, że będę miała różyczkę we włosach. – Dzień dobry, panu. Musiałam przejąć inicjatywę. Na samym początek nie wywarł na mnie dobrego wrażenia. – Jestem Iwona, a pan to na pewno Wiktor. Męczyło mnie już to ciągłe mówienie za niego, odkąd tu jestem nie usłyszałam ani jednego słowa z jego ust. – Mogę usiąść? – Tak, przepraszam za moje zachowanie. Dopiero dotarło do mnie, że to na panią czekam. Moje zdziwienie jego zachowaniem przerodziło się w śmiech. Ja tu staram się, przedstawiam, a on w ogóle tego nie zauważa, co z nim nie tak? Po co umawiał się, jeśli nie jest w ogóle mną zainteresowany? – Słuchaj Wiktor, jeśli nie jesteś zadowolony z mojego wizerunku, to przecież nie będziemy się ze sobą męczyć. – Nie o to chodzi. Masz rację, przepraszam cię jeszcze raz za moje zachowanie, ale zanim ci powiem dlaczego tak to odczułaś może zamówimy coś. Co za bezczelny typ, czy on nie rozumie tego, że właśnie obraził mnie? Mimo to, że czuję się obrażona nie wyjdę i nie zostawię tu go samego, ponieważ muszę się dowiedzieć, o co mu chodzi. – Niech ci będzie, zamów mi kieliszek czerwonego wina. Wiktor, może w końcu powiesz mi dlaczego umówiłeś się ze mną, skoro teraz czekasz na to, aby nasze spotkanie skończyło się? – Dobrze Iwona, muszę jednak ci zaznaczyć, że nie mam nic przeciwko tobie. Jesteś naprawdę piękną kobietą. Przez moment pomyślałam, że nie jest takim pustym człowiekiem jak na początku mi się wydawało. – Umawiając się z tobą myślałem, że będzie to zupełnie ktoś inny. – Jak to? Najpierw mówisz, że jestem piękną kobietą a za chwilkę dowiaduję się, że oczekujesz innej kobiety. – To nie tak. Nie przerywaj mi, to wszystko ci wyjaśnię. Muszę zamówić sobie jeszcze jeden kieliszek wina, mam tylko nadzieję, że dojadę tym rowerem do domu. – Mówiąc ci, że mam na myśli kogoś innego nie myślałem o kobicie tylko o mężczyźnie. Jestem gejem, zaraz ci wyjaśnię. Pod imionami kobiet ogłaszają się także mężczyźni. Niektórzy z nich boją się przyznać otwarcie do swojej orientacji seksualnej, więc wolą przyjmować imiona kobiet w ogłoszeniach… Ale zrobiłam z siebie idiotkę. Czułam, że z tymi randkami przez Internet będzie coś nie tak. W ogóle dzisiejszy dzień jest do niczego.

– Pani Iwono, może nie będziemy rozstawać się w złości. Nie znam pani, ale dobrze mi się z panią rozmawia. Muszę przyznać, że nie myślałam o takim zwrocie akcji. Cóż, jednak po dłuższej rozmowie z nim musiałam przyznać przed samą sobą, że nie jest takim pustym człowiekiem jak oceniłam go na początku. – Może będziemy mówić sobie po imieniu? Nawet nie wiesz jak mi ulżyło. Większość kobiet, z którymi się spotkałem, gdy tylko usłyszało o mojej orientacji seksualnej zaraz uciekało i ani przez moment żadna z nich nie chciała poświęcić mi swojego czasu abym mógł wszystko wyjaśnić. – Nie powinieneś się w ogóle temu dziwić. Dla kobiet jesteś bardzo przystojny i na pewno niejedna z nich widziała już ciebie przy swoim boku. – Tak myślisz? A możesz mi powiedzieć jakie ty miałaś odczucia co do mojej osoby? – Na początku pomyślałam, że nie okłamałeś mnie. Spotykając cię w restauracji nie zmieniłeś się w kogoś innego. Podchodząc do stolika miałam wrażenie jednak, że jesteś osobą pustą i zadufaną w sobie. – Naprawdę odniosłaś takie wrażenie co do mnie? – Jeśli mogę ci doradzić, nie wybieraj kobiet z sieci bo może się kiedyś dla ciebie to źle skończyć. Teraz, jak się poznaliśmy i porozmawialiśmy, muszę wracać do domu. – Iwona, czy możemy od czasu do czasu się spotkać i porozmawiać? – Nie wiem, czy jestem na to gotowa. Może za jakiś czas, gdzieś się spotkamy przypadkiem. Teraz na razie nie. – Rozumiem, jesteś mną rozczarowana. – Nie o to chodzi. Dobrze, że wyjaśniliśmy sobie wszystko, ale lepiej będzie jeśli na razie na tym zakończymy naszą znajomość. Wychodząc z restauracji czułam, że zaczyna kręcić mi się w głowie od tego wina. Gdzie ja zostawiłam ten głupi rower? – Czy źle się pani czuje? Może wezwę pogotowie, taka pani blada. – O co panu chodzi? Chyba się nie znamy, nic mi nie dolega. Proszę iść w swoją stronę. Byłam zła na siebie. Ten mężczyzna chciał mi tylko pomóc, a ja tak go potraktowałam. Co ze mną nie tak? Dziw, że dojechałam do domu. Muszę dobrze się zastanowić, czy umawiać się na spotkanie z drugim mężczyzną. Jeśli nie zrobię tego, nie dowiem się nic o miłości mężczyzny do kobiety. Agata nie pozwoliłaby mi przerwać tej przygody mojego życia. Muszę powiedzieć, że dzisiejszy dzień nie wypalił i to po całości. Ależ jestem zmęczona, muszę na chwilkę się położyć zanim Agata mnie odwiedzi i zasypie pytaniami. Co się dzieje? Kto tak dzwoni do tych drzwi? Która godzina? Już szesnasta. To na pewno przyjaciółka. Muszę szybko otworzyć, bo przez przypadek mógł dołączyć do Agaty nasz szef myśląc, że coś się stało. Sprawdzając przez okno, czy to na pewno jest moja przyjaciółka zauważyłam, że szef otwiera drzwi samochodu. Tak jak myślałam. Biegnąc szybko do drzwi zapomniałam o leżących tam szpilkach. Na dodatek jeszcze skręciłam nogę w kostce. Czy ten dzień nigdy się nie skończy? Otwierając, powiedziałam Agacie, że ma powiedzieć szefowi o tym, że u mnie wszystko dobrze i może jechać. – Iwona, co się z tobą dzieje? Jak ty wyglądasz? Oglądałaś się dziś w lusterku? – O czym ty mówisz Agata? Spojrzawszy w lusterko wiedziałam już o czym moja przyjaciółka mówi. Już drugi raz w tym samym dniu chodzę z rozmazanym makijażem. Dobrze, że on nie widzi mnie drugi raz. Pomyślałby, że na prawdę ze mną coś jest nie tak. – Agata, zrób mi mocnej kawy, a ja pójdę do łazienki.

– Z mlekiem i cukrem chcesz tą kawę? – Nie, bez dodatków. – Chyba nie najlepiej udała ci się dzisiejsza randka. – Nic mi nie mów. Zastanawiam się właśnie czy mam jutro iść znów. – Oj moja droga przyjaciółko, tak szybko chcesz się poddać? Wyjdź już z tej łazienki i opowiadaj. Jak długo można na ciebie czekać? Nawet nie wiesz jak dłużyły mi się godziny w pracy. – Wiesz co Agata, po tym co ci powiem nie jestem pewna czy nie wolałabyś spędzić dodatkowych godzin w pracy. – Nie powiesz mi, że było aż tak źle. – Ten dzień w ogóle zaczął się dla mnie źle. Rano zamiast ciebie przyszedł szef. – Chwileczkę Iwonko, ja chciałam iść po ciebie, ale znasz naszego szefa, on woli sam wszystko załatwiać, nawet to co tyczy nas. Co miałam zrobić? Zauważyłam jednak ruszającą się firankę w twoim oknie. Wówczas wiedziałam, że dasz sobie radę i coś wymyślisz. – Tak, wymyśliłam. Lecz nie zdążyłam przed wpuszczeniem go do domu spojrzeć w lustro. Później, po jego wyjściu, zastanowiło mnie to, że tak dziwnie mi się przyglądał, wiec spojrzałam w lustro i już wiedziałam o co mu chodziło. Zobaczył mnie taką samą ty mnie zobaczyłaś, rozmazaną i zapuchniętą. – Teraz wiem dlaczego w samochodzie wypytywał mnie o ciebie. – O co cię zapytał? – Na przykład dlaczego wczoraj byłaś zdrowa, a dzisiejszego ranka wyglądasz jakbyś przeszła wirus grypy? Co miałam mu odpowiedzieć? Teraz już bym wiedziała, jak cię zobaczyłam. – Agata nie żartuj już. – Dobra Iwonko, mów już jak tam dzisiejsza randka. – Zanim zacznę opowiadać, muszę ci powiedzieć, że tak jak już mówiłam, umawianie się w sieci jest głupie. Owszem, Wiktor wyglądał tak jak na zdjęciu, ale to by było na tyle. Na początku myślałam, że może mu się nie spodobałam, wydawał się taki zadufany w sobie. Nie wzięłam jednak pod uwagę, że kobiety go nie interesują. Twierdzi, że niektórzy mężczyźni chowają swoje orientacje pod kobiecymi imionami. Wyjaśniłam mu, żeby więcej nie postępował w ten sposób, bo może w końcu źle się to dla niego skończyć. – Powiedz, jak wybrnęłaś z tej sytuacji? – Dość normalnie. Zaczęliśmy rozmawiać, mówić sobie po imieniu, wszystko wyjaśniając. Wiktor chciał się jeszcze spotkać, ja jednak powiedziałam, że na razie nie jest to możliwe. Agata nie męcz mnie już. – Dobrze, ale musimy umówić się na jutro z następnym. Jak on miał na imię? – To ja muszę iść, a na imię ma Marcin. – Zobacz, także jest szybki, od razu odpisał. Czekaj, jeszcze coś napisał. Aha! Nie może doczekać się jutrzejszego spotkania z tobą. To do jutra Iwonko, teraz już się zbieram i idę. Zobaczymy się jutro, nie mogę zaspać, bo nasz szef jest punktualny, przyjeżdża co do sekundy. Już nie jestem tego pewna, czy chciałabym się z nim związać, bo ta jego punktualność przeraża mnie. Zamykając drzwi za Agatą nie miałam siły na cokolwiek do zjedzenia, Na myśl o spotkaniu z następnym adoratorem ściskało mnie od razu w żołądku. Kładąc się spać, moje zmęczenie dało o sobie znać. Zasnęłam jak niemowlę. Pora wstać, gdzie ten budzik? Szósta trzydzieści. Jeszcze

chwilkę sobie poleżę, nie ma co się spieszyć, do dziesiątej trzydzieści zostało trochę czasu. Muszę pamiętać, aby zadzwonić do korporacji taksówek i poprosić o to, aby tym razem taksówkarz przyjechał po mnie. Musiałam przysnąć. Co znów się dzieje? Dlaczego słyszę taki hałas? Ktoś dzwoni do drzwi? O co chodzi? Nie umawiałam się z nikim, a Agata ma przyjść dopiero po pracy. Tym razem spojrzę w lusterko zanim otworzę drzwi. – Dzień dobry, pani przesyłka. – Ale ja nic nie zamawiałam. – Tak ale to od kogoś dla pani, proszę pokwitować odbiór kwiatów. – Na pewno nie powie mi pan od kogo? Kto mógł mi przesłać taki piękny bukiet róż? Może ten Marcin co mam z nim dziś spotkanie?... Halo czy to korporacja taksówek? – Tak, w czym możemy pomóc? – To raczej ja chciałabym się dowiedzieć dlaczego nie dotarła do mnie taksówka, którą wczoraj zamawiałam u państwa? – Nie wiem, o co pani chodzi. Wysłaliśmy taksówkę pod ten adres co nam pani podała. Kierowca, który miał jechać po panią nic nam nie przekazał, że nie odebrał pani spod tego adresu. Jeśli pozwoli pani, zatrzymam pani numer telefonu do wyjaśnienia tej sprawy. Nie byłam zadowolona z takiego obrotu sprawy, lecz nie miałam wyjścia. Musiała wyjaśnić się ta sytuacja. – Proszę pani, jeszcze jedno, zamawiam taksówkę na dziesiątą, proszę dopilnować, aby nie było jakiejś niespodzianki. Odkładając słuchawkę telefonu miałam wrażenie, że dzisiejszy dzień będę miała lepszy. Nic nie wskazywało, aby miało być inaczej. Co mam włożyć dziś na spotkanie? Czarnej sukienki nie założę po wczorajszym dniu. Nie chciałabym mieć znów pecha. Zobaczymy co mam w szafie, może tę czerwoną, a na nią lekki różowy sweterek. Spojrzawszy w lustro musiałam się jeszcze raz przekonać, czy wszystko idealnie na mnie leży. Z uśmiechem na twarzy i małą różyczką we włosach wyglądałam ładnie. Dobrze więc, zacznijmy od początku. Dzisiaj jest środa.

Marcin, inaczej środa Rzuciwszy jeszcze jedno spojrzenie w lustro, zabrałam klucze od domu i wyszłam. Zamykając dom, usłyszałam podjeżdżającą taksówkę. Jacy dziś punktualni. Ciekawa jestem co wczoraj wyskoczyło tamtemu taksówkarzowi skoro nikomu nic nie powiedział w korporacji. Dlaczego tak mi się przygląda? Czyżbym znów jakimś cudem była rozmazana na twarzy, to nie możliwe. Wychodząc z domu na mojej twarzy wszystko wyglądało idealnie. Jestem przewrażliwiona, może mu się spodobałam. – Dzień dobry pani, dokąd mam panią zawieźć ? – Proszę na ulicę Bursztynową. – Już się robi, muszę panią przeprosić. – Za co chce mnie pan przepraszać? Jeszcze nic złego pan nie powiedział ani nie zrobił. – Tak wiem, na pewno zauważyła pani, że się przyglądam, nie znamy się ale jeśli byłaby taka możliwość, może umówiłaby się pani ze mną kiedyś na kawę. Dopiero po jego słowach bliżej mu się przyjrzałam. Niczego mu nie brakowało, miał może około trzydziestu lat, był dobrze ubrany. Najbardziej moją uwagę przykuły jego oczy. Były duże i brązowe, pasowały do jego opalonej twarzy. I ten uśmiech nie schodzący z jego ust. – Wie pan co? Na razie proszę zawieźć mnie pod adres, który podałam i jeśli to możliwe zamawiam pana na jedenastą trzydzieści. Tyle czasu powinno mi starczyć na spotkanie z Marcinem. Chyba, że wszystko potoczy się znów inaczej. – Proszę bardzo, jestem tylko taksówkarzem, przyjadę o umówionej godzinie. Jeśli jednak spóźni się pani choćby o jedną minutę, odjadę. Nie jest pani żadną królową abym musiał czekać dłużej. Wysiadając z taksówki zastanawiałam się jak bardzo można pomylić się co do danej osoby. Sprawiał wrażenie takiego miłego faceta, a tu proszę wystarczyło odmówić mu pójścia na kawę, to od razu z miłego przemienił się w zwykłego drania. Stojąc przed restauracją zastanawiałam się, czy wejść. Początek dnia wydawał się taki spokojny lecz zachowanie taksówkarza znów dało mi do myślenia. Muszę zdobyć się na odwagę i wejść. Na pewno czeka już tam na mnie. Wchodząc zauważyłam przy stoliku siedzącego Marcina, wyglądał tak samo jak na przysłanym zdjęciu. Mam nadzieję, że dziś pójdzie lepiej, nie może być powtórki z wczorajszego dnia. Chyba mnie zauważył bo zaczął machać ręką w moją stronę. Nie za bardzo spodobało mi się to jego machanie. Wolałabym aby wyszedł mi naprzeciw i zaprowadził do stolika. Już za moment dowiem się z kim mam do czynienia. Wyglądał na dobrze zbudowanego mężczyznę, widać było po jego sylwetce, że chodzi na siłownię. Miał około dwudziestu dziewięciu lat. Nie mogę chyba spotykać się z żadnymi mężczyznami, gdyż u tego od razu znalazłam dwa minusy. Może jestem za bardzo wybredna? Chyba jednak nie, po prostu chcę znaleźć mężczyznę z poczuciem humoru dbającego o siebie, ale nie do przesady. – Proszę pani, jak już pani wie, na imię mi Marcin. Chyba nie będzie tak źle. Widać, że lubi dużo mówić, a to nie jest żadna zbrodnia. – Może ja zaproponuję pani coś do picia, a zarazem i sobie? Skinęłam tylko głową. Zauważyłam, że oprócz mówienia lubi także decydować za drugą osobę, a to mi się nie spodobało.

– Mogę wiedzieć, czym się pani zajmuje? Nie wierzę! Zamiast mnie, to on pierwszy zadaje mi pytania. – Panie Marcinie, nie pomylił pan ról? To ja się z panem umówiłam i to ja powinnam wiedzieć coś o panu. – Dobrze, niech tak będzie, jeśli ma pani to w czymś pomóc. Nie dałam po sobie poznać, jak bardzo mnie zdenerwował. – Słucham cię więc Marcinie, powiedz mi czym się zajmujesz, jakie masz hobby? – Powoli pani Iwono. Mimo, że zwróciłam się do niego po imieniu, on pozostał przy pani, może to i lepiej. Muszę tylko teraz uważać, aby także zwracać się per pan. Zauważył zdziwienie na mojej twarzy, gdy powiedział mi, że jest taksówkarzem. Nie mogłam pojąć, że już drugiego taksówkarza poznaję w niespełna godzinę. – Chciałbym zapytać panią, czy ma pani coś do zawodu taksówkarza? Znów tylko skinęłam głową, że nie. Nie mogłam mu przecież powiedzieć, że przed chwilą właśnie jeden z jego kolegów chciał się ze mną umówić na kawę. – A więc jeszcze raz. Tak jak mówiłem, jestem taksówkarzem. Odpowiadając na drugie pani pytanie, lubię przebywać w środowisku ludzi, poruszać różne tematy. Wiozę często w swojej taksówce obcokrajowców, rozmawiamy wówczas na tematy związane z ich kulturą. Muszę powiedzieć pani, że znam kilka języków: angielski, hiszpański, włoski oraz francuski. Ale przytrafił mi się chwalipięta, który nie widzi niczego i nikogo oprócz siebie. Muszę go czymś zaskoczyć. Ciekawa jestem co mi odpowie na zadane pytanie. – Dlaczego więc znając tyle języków nie zwiedza pan świata, na przykład jako pilot wycieczek? Cieszyłam się widząc, jak nie wie co ma mi odpowiedzieć. Czułam jego złość na sobie, ponieważ nawet przez moment nie okazałam mu zachwytu jaki on jest mądry i znający tyle języków. – Może teraz pani opowie coś o sobie, czym się zajmuje? – Jestem księgową, pracuję w dużej firmie. – I co, zadowolona jest pani z tej pracy? – Oczywiście, zawsze marzyłam o pracy księgowej. Jeśli chodzi o to, co lubię robić w wolnym czasie to: kino, spacer i teatr. – Muszę powiedzieć, że staram się być miły, ale jednak nie widzę wspólnej przyszłości dla nas. Jest pani piękną kobietą, ale taki zawód, jaki pani wykonuje… nie czuł bym się po prostu dobrze, gdyby moja żona rozliczała mnie z każdego grosza. Co za bezczelny typ, co on sobie wyobraża, ja jego żoną? – Wie pan co? Ja tak samo myślę, jak pan. Oprócz herbaty, którą z łaski została mi zamówiona nawet bez pytania mnie czy właśnie tego chciałam, nic nas nie łączy. Jeśli traktuje tak pan wszystkie kobiety to należy panu współczuć. Jest pan mężczyzną, który uważa, że wszystko wie. Życzę panu, żeby jeśli znajdzie pan kobietę, która spełni pana oczekiwania to żeby zostawiła pana, ponieważ nie nadaje się pan do dłuższego związku. Myślę, że na tym powinniśmy zakończyć naszą znajomość. Mam tylko nadzieję, że nigdy się nie spotkamy. – I ja mam taką nadzieję pani Iwono. Wychodząc z restauracji przypomniało mi się, że taksówkarz, który miał przyjechać po mnie na pewno odjechał. Przecież uświadamiał mnie, że wystarczy jedna minuta spóźnienia, a było już grubo pół godziny po czasie. Co mam teraz zrobić? Wczoraj miałam rower, a dziś… cóż, zostały mi moje nogi. Chyba naprawdę mam pecha. Ledwo uszłam parę kroków, gdy zauważyłam podjeżdżający samochód. Jak mi się wydawało, to takim samochodem właśnie

jeździ mój szef. O rany, muszę się gdzieś szybko schować, żeby mnie nie zauważył. Dopiero by było, gdyby zobaczył mnie i tego mężczyznę w tej restauracji. Co ja bym miała wówczas mu powiedzieć? Przecież jestem chora. Schowałam się za budynkiem restauracji i obserwowałam, co będzie się działo. Nie był sam, dziwne, nigdy nie widziałam go z tą kobietą. A może to Agata? Chyba niepodobna do niej. Ta była wyższa, miała długie blond włosy, a moja przyjaciółka – krótkie. Przyglądając się im, dziwnie się poczułam. Co się ze mną dzieje? Przecież nawet go nie lubię. Przyznać muszę jednak, że jest szarmancki. Rzadko który mężczyzna otwiera drzwi samochodu kobiecie, nie mówiąc o tym, jak uważa na nią aby nic się jej nie stało. Cieszyłam się, że udało mi się wyjść przed nimi. Dopiero by było gdyby odkrył moje i Agaty kłamstwo. Wówczas nic by nas nie usprawiedliwiało jeśli chciałby nas zwolnić. Teraz muszę nadrobić kroku aby czasami nie spotkać ich po drodze. Gdy zamyknęłam drzwi mieszkania ulżyło mi. Teraz muszę wziąć szybki prysznic i w końcu coś zjeść, bo pan Marcin nie raczył nic zamówić do zjedzenia. Która godzina? Jeszcze zostało trochę czasu do przyjścia Agaty, poczytam sobie. Ciekawa jestem co powie moja przyjaciółka na wieść o tym, że nasz szef spotyka się z kobietą? A może na razie nic jej nie mówić, po co ją martwić. Wystarczy, że ja mam pecha. Dzwonek do drzwi przerwał moje rozmyślania. To na pewno Agata, ale za nim otworzę wolę się upewnić. Odsuwając delikatnie firankę zobaczyłam przyjaciółkę i oczywiście szefa siedzącego w samochodzie, patrzącego czy otworzę drzwi. Co on sobie wyobraża? Traktuje nas jak swoje własności: zawozi, odwozi i na dodatek jeszcze czatuje pod moim domem. – Cześć Iwonko. – Wchodź szybko, nie chcę żeby zauważył, że nie jestem w szlafroku. – Wiesz Iwona, że on i tym razem chciał także wejść i sprawdzić czy wszystko u ciebie w porządku. Co on nas się tak uczepił? – Poradziłaś sobie? – Znasz mnie, powiedziałam mu, że dzwoniłam do ciebie z pracy. Odebrałaś mój telefon i że czekasz na mnie po pracy. Teraz chodźmy usiąść i wszystko mi opowiesz, ale pamiętaj, ze szczegółami. Tylko nie zaczynaj od słów, że i tym razem nic nie wyszło. – Agata, nawet nie wiesz z jakim arogantem dziś miałam spotkanie. – Iwona, to nie jest możliwe abyś mogła znów nie trafić na porządnego faceta, może masz za duże wymagania. – Tak uważasz? To posłuchaj, a potem wyrazisz swoje zdanie, czy ja wymagam za dużo. Jak zwykle czekał na mnie już w restauracji. Zauważył mnie, jednak nie podszedł do mnie tylko pomachał ręką gdzie mam przyjść usiąść. Przy zamówieniu czegokolwiek tylko on decydował. Wyszedł także z inicjatywą, abym to ja pierwsza opowiedziała coś o sobie. A gdy to już zrobiłam stwierdził, że księgowa nie nadaje się na jego żonę. Jak by ci było mało, to przez cały czas chwalił się ile to języków on nie zna, a z zawodu jest taksówkarzem. – Iwona, nie chcesz mi chyba powiedzieć, że spotkałaś się dziś z tym taksówkarzem, co wczoraj nie przyjechał po ciebie. – Tego nie mogę stwierdzić. Ale jadąc dziś do restauracji miałam także małą wymianę zdań z innym taksówkarzem. Na początku wydawał się miły, lecz gdy odmówiłam pójścia z nim na kawę, zmienił się nie do poznania. Agata z czego się śmiejesz? – Nie domyślasz się? Dwóch taksówkarzy w jednym dniu: jednego ty odprawiłaś z kwitkiem, a drugi próbował to zrobić tobie. Na dodatek trzeci z wczorajszego dnia, nie miał ochoty po ciebie przyjeżdżać. – To nie jest śmieszne. – Wiem Iwona, ale jak się tego słucha, to naprawdę jest tak śmieszne jakbym oglądała film komediowy. Zapomniałabym, dziś w firmie odwiedziła naszego szefa jakaś kobieta, taka

blondynka, wysoka i szczupła. – Wiem o tym bo widzisz, wychodząc po spotkaniu z Marcinem w restauracji o mało nie natknęłam się na nich. Schowałam się za budynkiem restauracji i kątem oka zauważyłam jak podjeżdżają. Muszę ci powiedzieć, że bardzo szarmancki ten nasz szef, nie znałam go z tej strony. – A widzisz! Mówiłam ci, że nie jest taki zły. Lepiej opowiadaj co zrobiłaś potem. – Jak to co? Najprędzej jak mogłam pobiegłam do domu, by czasami po drodze ich nie spotkać. Wiesz, ten taksówkarz, z którym dziś miałam małą wymianę zdań powiedział, że jeśli się spóźnię choć o jedną minutę to odjedzie i tak też to się skończyło. Nie zdążyłam, więc musiałam iść pieszo. Agata znów się ze mnie śmiejesz. – Bo widzisz Iwona, jeszcze nie spotkałam żadnej księgowej, która miałaby takiego pecha, jak ty. – Muszę ci jeszcze coś powiedzieć. Nie mam takiego pecha jak mówisz, ponieważ dziś rano otrzymałam piękny bukiet róż. Na początku myślałam, że to od Marcina. Jednak poznawszy go, nie miałam najmniejszych złudzeń, że to nie od niego. Jemu byłoby szkoda wydać pieniądze na kogoś, kogo jeszcze nie poznał. Uprzedzę twoje następne pytanie i powiem ci, że nie mam pojęcia od kogo mogą one być. Nie sądzisz, że gdybym wiedziała, ty pierwsza byś się o tym ode mnie dowiedziała. Nie wiem, co mam o tym myśleć. A jak zacznę zastanawiać się nad spotkaniem z jutrzejszym mężczyzną to mnie ciarki przechodzą. Wiem jedno, więcej na żadne spotkanie nie zamówię taksówki, na razie mam dość taksówkarzy. Wolę jechać rowerem lub iść pieszo. Żałuję tylko, że nie mam prawa jazdy. Ułatwiłoby mi to wiele rzeczy. Cieszę się, że jak na warunki zimowe, mamy dobrą pogodę. Nie za bardzo podoba mi się, że paraduję w szpilkach zimą, na dodatek sąsiedzi dziwnie mi się przypatrują. Na razie jestem zdrowa. Mam nadziej, że gdy będę miała wrócić do pracy nie rozchoruję się. Dobrze, że kończy się nasz plan. Zostało mi tylko dwóch facetów. Myślę Agata, że to ja wygram, po teraźniejszych spotkaniach nic się nie zmieniło. Mówiłam, że miłości prawdziwej nie ma. – A ja cały czas myślę, że znajdziesz swoją drugą połówkę. A teraz wracam do siebie. Jak ty to sobie wyobrażasz? Szef przyjedzie po mnie rano a mnie co? nie ma. Nawet nie poinformowałam go o tym, że śpię u ciebie, a poza tym pomyślałby, że jesteś już zdrowa. – Masz rację, lepiej wracaj do siebie. Po wyjściu przyjaciółki, idąc do kuchni, moje myśli skierowały się do naszego szefa i tej kobiety. Czy ja naprawdę nie mam co robić? Lepiej będzie jeśli wezmę się za czytanie książki i pójdę spać. Nie czułam tego, że mam urlop. Wszystko mnie bolało. Nawet na stopach pojawiły się pęcherze od chodzenia pieszo. Po co godziłam się na tak głupi plan wymyślony przez moją przyjaciółkę? Może bez tych wszystkich sztuczek, miłość sama mnie odnajdzie. Jedyny plus tych wszystkich przygód był taki, że nie miałam problemu ze snem. Dziś jednak coś dziwnego mi się śniło, gonił mnie jakiś mężczyzna, a ja wciąż uciekałam. Budząc się rano, moja piżama była cała mokra. Nic dziwnego po takich sytuacjach jakie ostatnio mi się zdarzają. Dziwne byłoby, gdyby nic mi się nie śniło. Wstając z łóżka zaczęłam się zastanawiać, jaki będzie dzisiejszy mężczyzna. Czy taki sam jak jego poprzednicy? Robiąc śniadanie usłyszałam dzwonek do drzwi, ale jakiś cichszy, jakby ktoś bał się mnie obudzić. Musiałam spojrzeć w lustro, czy na mojej twarzy wszystko w porządku. – Ach to pan. I nie powie mi pan od kogo ten bukiet róż? Znów zostawi mnie pan z niepewnością. – Przepraszam, lecz nie mogę. Jeśli o coś innego mnie pani spyta na pewno będę mógł pomóc, w tym jednak przypadku nie mogę, mógłbym stracić pracę. – Nie będę więc pana namawiać. W którym miejscu mam pokwitować? Mam tylko jedną

prośbę, proszę temu panu powiedzieć, aby następnym razem się podpisał. Coraz bardziej byłam ciekawa tego mężczyzny, lecz niewiele mogłam zrobić. Musiałam czekać kiedy postanowi się ujawnić. Co będzie gdy mi się nie spodoba? Nie mam czasu się zastanawiać. Za oknem świeci słoneczko, lecz jest zimno, pójdę pieszo do restauracji, nabiorę dystansu do wielu spraw. Więc szykujmy się na dzisiejszy dzień.

Mikołaj, inaczej czwartek Wszystko zabrałam: szpilki są w torebce, kozaki na nogach. Nie mogę więcej pozwolić na uśmieszki moich sąsiadów, gdy wracam do domu w szpilkach zimową porą. Dwie wpadki uzmysłowiły mi, że muszę zawsze starać się być przygotowana na każdą sytuację. Szybkie spojrzenie w lustro, muszę przyznać, że nawet dobrze leży na mnie ta garsonka w kolorze fioletowym. Pasuje mi do mojej karnacji skóry, nie mówiąc o rozpuszczonych włosach oraz małej, upiętej różyczce, która dopełniała całości. Gdzie ja położyłam ten płaszcz? Dobrze, że jest taki długi. O jest, o czym ja teraz myślę? Czas wychodzić. Spóźnić się nie spóźnię, jest jeszcze dużo czasu. Może być tak, że to ja będę pierwsza w restauracji. Idąc zaczęłam uśmiechać się sama do siebie: nigdy nie myślałam o umawianiu się z mężczyznami przez Internet, a w dodatku z takim o imieniu Mikołaj, który kojarzy mi się raczej ze świętami i prezentami. Zobaczymy, może to właśnie do niego poczuję coś więcej, przecież Mikołaje potrafią zaskoczyć. Wchodząc do restauracji dziwnie się czułam. Nikogo nie ma. Czyżby dziś było zamknięte? Nie, to nie możliwe, nic mi o tym nie wiadomo. Na drzwiach także nie było żadnego napisu o tym, że jest nieczynne. Może to i lepiej, że jestem pierwsza, nie będę czuła tych spojrzeń wszystkich gości i Mikołaja o ile w ogóle się pojawi. Zamówię sobie kawę i ciasto bo nie jestem pewna czy, jak poprzednik, nie zechce za mnie zdecydować co powinnam zamówić. Zerkając na zegarek zobaczyłam, że Mikołaj się spóźniał. Na razie nie dużo, bo dziesięć minut. Poczekam jeszcze moment, może przyjdzie. Mam nadzieję, że nie przestraszył się mnie. Spoglądając na drzwi wejściowe zauważyłam, że właśnie wchodził jakiś mężczyzna, to na pewno był on. Wyglądał jak na zdjęciu, które mi przysłał. Nie będę się obracać, ciekawa jestem czy mnie rozpozna? Dlaczego tak długo szuka? Nie ma nas tak wielu w restauracji. W końcu mnie zauważył, zbliża się. – Przepraszam za spóźnienie, ale w ostatniej chwili zauważyłem, że w kole brakuje mi powietrza. Nie mogłem zamienić na zapasowe, bo także nie nadawało się, zapomniałem oddać do naprawy. Coś z nim chyba jest nie tak. Niby nie mogę doczepić się do niczego, ale jednak coś w nim mnie niepokoi. – A swoją drogą, nie zauważyłem, że to z panią jestem umówiony, ponieważ tej różyczki nie było za bardzo widać, więc nie byłem pewien. – Proszę, niech pan usiądzie, przyjmuję przeprosiny. Każdemu może coś się przytrafić w nieoczekiwanym momencie. Ważne, że już pan jest i możemy poznać się lepiej. Zanim zaczniemy rozmowę niech pan coś sobie zamówi. – Przykro mi, nie mogę, z tego wszystkiego zapomniałem wyjąć portfel z samochodu. Bałem się, że się spóźnię na nasze spotkanie. Nawet miło mi się zrobiło gdy powiedział, że spieszył się na spotkanie ze mną. – Niech pan coś zamówi a ja zapłacę, przy najbliższej okazji zrewanżuje mi się pan. Myślałam, że będzie się wymigiwał mówiąc, że to nie wypada, czy coś w tym stylu. Słuchając co zamawia na mój koszt, dyskretnie sprawdziłam w torebce czy mam tyle gotówki na zapłacenie jego zamówienia. Jednak nie myliłam się, że coś jest z nim nie tak. Urody mu nie brakuje, lecz o rozumie wiele można byłoby mówić. Głupio czułam się siedząc z nim, czyżby umawiał się z kobietami tylko po to, aby go karmiły i nie wiadomo co jeszcze? – Mikołaju, najadłeś się? Możemy teraz porozmawiać? – Dobrze, że sama przeszłaś na ty, miałem cię właśnie poprosić o to, ale ty mnie

uprzedziłaś. Lubię takie otwarte babki jak ty, mam nadzieję, że nasza znajomość nie skończy się na dzisiejszym dniu. Ale się najadłem, a ty niczego nie zjesz? – Jakbyś nie zauważył, to przed chwilką skończyłam pić kawę i zjadłam także ciastko. Powiedz mi Mikołaju najadłeś się to czy możemy porozmawiać? – Wiesz, po takim posiłku napił bym się jeszcze kawy i zjadł takie samo ciastko jak ty. Już nie myślałam o tym, że tu siedzę z nim, jak najszybciej chciałam opuścić restaurację i jego. – Proszę sobie zamówić, ja zapłacę. Nawet nie przeraziło go to, że mówię podniesionym głosem. Ciekawa jestem czy jest tu inne wyjście, znów muszę uciekać. – Mikołaju, przeproszę cię na moment. – Nie krępuj się, ja te pyszności zjem i będziemy mogli porozmawiać o tym i owym. Idąc do toalety rozglądałam się za jakimś innym wyjściem. Niestety przy moim pechu – nie znalazłam. Muszę wrócić do stolika i zapłacić. Jeśli tego nie zrobię kelner wezwie policję i dopiero dostanę za swoje. Niepotrzebny mi dodatkowy stres. Podchodząc do stolika nie mogłam znieść widoku Mikołaja. – Powiedz mi, jeśli portfel zostawiłeś w samochodzie to jak tu dotarłeś? W jego oczach po raz pierwszy zobaczyłam zaskoczenie. Myślał sobie, że znów trafił na naiwną kobietę, która niczego nie zauważy oprócz jego samego. – Dlaczego nic nie mówisz? Przed chwileczką byłeś taki rozgadany, a teraz nie wiesz, co masz powiedzieć? – Nie, po prostu mnie zaskoczyłaś tym pytaniem. Myślałem, że powiedziałem ci już na początku, że przyjechałem stopem, a po drugie o co ci chodzi? Powinnaś być zadowolona, z takim przystojniakiem z jakimś teraz siedzisz, dawno nie byłaś. Za chwilę go chyba spoliczkuję, co on sobie wyobraża? – Wiesz, najlepiej będzie jeśli zostawię ci pieniądze i pójdę sobie. Nie mogę na ciebie dłużej patrzeć, nie mówiąc o słuchaniu cię. – Iwonko, zaczekaj, nie chcesz mi chyba powiedzieć, że na tym kończy się nasza znajomość? Podobasz mi się, a te parę złotych, co na mnie wydałaś, to niewiele. Co za Casanova. Jeszcze nikt mnie tak nie rozczarował, jak dziś. Wychodząc z restauracji ani na moment nie miałam zamiaru odwracać się w jego stronę. Kto wie, może wybiegnie za mną prosząc mnie o jeszcze jedno spotkanie. Muszę się gdzieś schować i poczekać, aż opuści restaurację, wówczas będę mogła iść spokojnie do domu. Dobrze, że w pobliżu restauracji jest księgarnia. Widok mam idealny, widać kto wchodzi i wychodzi. Przeglądając książkę, oczy moje co rusz spoglądały na drugą stronę ulicy, czy ten samouwielbiający się mężczyzna nie wychodzi. A jednak, co on robi? Długo nie musiałam czekać, pod restaurację podjechała taksówka, czyżby miał pieniądze? Co tam się dzieje? Nie wierzę, z samochodu wychodzi jakaś kobieta, a on co całuje ją w rękę, zaprasza do tej samej restauracji, z której przed kilku minutami ja wyszłam. Nie wytrzymam, muszę tam iść i przyjrzeć się bliżej, może ją tak samo potraktuje jak mnie. Nie wyglądało na to, aby ona miała płacić za niego. Siedzieli tak blisko siebie, nie wytrzymam, muszę tam wejść i sprawdzić o co chodzi w tym wszystkim. – Witam cię Mikołaju, może przedstawisz mnie tej pani. – Kochanie ja nie znam tej kobiety, to na pewno jakaś wariatka. – Jak to nie znasz, przecież ona zna twoje imię. – Widzę, że nic pani nie wie o swoim chłopaku. Usiądę więc i opowiem, co wiem. – Proszę, niech pani wyjdzie stąd. – Teraz to ja pani, a przed chwileczką byłam Iwonką.Może się przedstawię, na imię mi

Iwona, ale to już pani wie. Poznałam tego oto delikwenta na portalu internetowym. Właśnie w tej restauracji mieliśmy pierwsze spotkanie. Powiedział mi, że nie ma czym zapłacić bo zostawił portfel w samochodzie, który rzekomo mu się zepsuł. Oczywiście musiałam zapłacić za jego zamówienie i postanowiłam go opuścić. Krzyczał za mną, że mu się podobam i że nie powinniśmy kończyć naszej znajomości. Schowałam się więc w księgarni naprzeciwko, czekając kiedy sobie pójdzie. Teraz już wszystko pani wie. Nie wiem, kim on jest dla pani, ale dla mnie – nikim. – Muszę podziękować pani za te informacje, teraz będę miała powód aby się z nim rozwieść. Jesteśmy małżeństwem z pięcioletnim stażem. Mamy córeczkę Amelkę, która ma trzy latka. Od dawna podejrzewałam, że mnie zdradza, lecz nie miałam na to żadnych dowodów, aż do dziś. Głupio mi się zrobiło, nie mogłam jednak pozwolić, aby ten drań wykorzystywał kobiety dla własnych przyjemności. – Do widzenia pani, mam nadzieję, że wszystko w pani życiu jeszcze się poukłada. Wracając do domu nie czułam żadnej satysfakcji z tego co zrobiłam. Moja przyjaciółka chyba przegra nasz zakład. Ja wygram, nie ma prawdziwej miłości. Istnieje tylko udawana, dziś miałam przykład. Nie spieszyło mi się do domu, pogoda była ładna, jak na tę porę roku. Wokół mnie przechadzało się wielu uśmiechniętych ludzi. Dochodząc do domu, nie byłam pewna, czy to przypadkiem nie samochód szefa stoi blisko mojego domu. Przecież jeszcze czas do powrotu Agaty z pracy. A może mój zegarek źle chodzi, chyba nie jest czternasta trzydzieści? Do ich wizyty została mi jeszcze ponad godzina, nic z tego nie rozumiem. Mam nadzieję, że nie pukał do moich drzwi. Dlaczego nie odjeżdża? Zimno już mi się robi, mimo ciepłych butów i płaszcza, odczuwałam chłód. Wreszcie odjeżdża, jak tak dalej pójdzie naprawdę się rozchoruję i dopiero będzie afera. Zamykając drzwi szybko zrzuciłam z siebie płaszcz i poszłam do kuchni nastawić wodę na herbatę. Na wszelki wypadek założę dziś na siebie szlafrok, bo nie jestem pewna, czy szef nie zechce dziś wejść i sprawdzić, jak się czuję. Nie mogę stwierdzić, czy pukał do moich drzwi, nie było mnie przecież. Dochodzi czwarta, za piętnaście minut będą. Podchodząc do okna denerwowałam się coraz bardziej. Czułam, że będzie chciał wejść. Sprytny ten nasz szef, muszę przyznać, lecz mnie nie pokona. Dziwne to trochę, niby go nie lubię, ale dużo o nim wiem i myślę. O już są, ukradkiem wyglądałam czy będzie tak jak myślałam. Bingo! Nie pomyliłam się. Agata przestraszona, nie dziwię się jej, bo gdybym nie zauważyła go wcześniej przed moim domem, także nie przyszło mi do głowy, że chce mnie sprawdzić. Dzwonek do drzwi, jeszcze jedno spojrzenie w lustro. – Proszę Agata, wejdź. A… co ja widzę? Nasz szef także przyszedł mnie odwiedzić. Przyjaciółka zdębiała na mój widok, dobrze jest zobaczyć Agatę zdenerwowaną, zawsze twierdzi, że nic nie jest w stanie jej wytrącić z równowagi. – Proszę wejdźcie, nie stójcie tak, na dworze jest zimno. Dlaczego pan nie wchodzi? – Nie mam czasu, chciałem się tylko upewnić, czy u pani wszystko w porządku. Do widzenia paniom. Pani Agato, do jutra, proszę tylko nie zaspać. Zamykając drzwi musiałam delikatnie odsunąć firankę i sprawdzić czy nasz szef odjechał za nim zacznę wypytywać Agatę. Wreszcie sobie pojechał. – Agata nie mów, że zaspałaś! – Co mam ci powiedzieć, zaspałam i to dwadzieścia minut. Gdyby nie obudził mnie swoim telefonem, spałabym dłużej. Poczekał na mnie, nawet nie wiesz jak bardzo bałam się podejść i wsiąść do jego samochodu. Otworzył mi nawet drzwi. Całą drogę milczeliśmy, zadał mi tylko jedno pytanie: Czy u ciebie wszystko w porządku?

– A wiesz Agata, muszę ci coś powiedzieć. Gdy wracałam do domu nie mogłam uwierzyć własnym oczom, jego samochód stał pod moim domem. Zmuszona byłam czekać, kiedy sobie pojedzie. Jednego nie jestem pewna, czy nie pukał do moich drzwi. – Teraz rozumiem dlaczego otworzyłaś mi drzwi w szlafroku. Nie wiesz jak bardzo się denerwowałam tym, że on chce iść ze mną, a ja w żaden sposób nie mogę cię uprzedzić. – A widzisz, znów przechytrzyłam ciebie i jego. – Iwona, ja też go nie rozumiem. Myślałam, że jak będziemy sami to poczujemy coś do siebie. Jednak on wyczuł moje zamiary w stosunku do niego i powiedział, że lubi mnie i nic poza tym. Powiedział to w taki sposób, że przez moment poczułam się tak, jakbym to ja zawiniła narzucając się mu. Wydaje mi się, że nic takiego nie robiłam. No może ze dwa razy zaproponowałam mu wyjście do restauracji czy kina. – Moja droga, zapomniałaś już jak ci mówiłam o tym, że widziałam go z inną kobietą? Wyglądali jakby byli narzeczeństwem. Nie dziw się więc, że tak zareagował na twoje zaloty do niego. Jeszcze jedno, może on nie lubi kobiet, które jako pierwsze zapraszają mężczyznę. – Skąd ty nagle zrobiłaś się taka wszechwiedząca? Na dodatek bronisz go jakby ci na nim zależało. Jest nawet takie przysłowie, kto się czubi ten się lubi. Lepiej skończmy temat szefa, opowiedz mi lepiej o dzisiejszym spotkaniu. – Dla mnie lepiej by było, gdyby dzisiejszej randki nie było. Drugi raz na twój pomysł z umawianiem się w sieci się nie zgodzę. Chyba, że sama będziesz się z nimi umawiać. – Iwona, to nie były randki w ciemno, przecież widziałaś ich zdjęcia i opis. – Myślisz, że to wystarczy? Grubo się mylisz! Dobrze, że jutro ostatni kandydat do sprawdzenia miłości. Nie domyślasz się nawet jaki horror dziś przeżyłam. Dwaj poprzednicy mogą się schować do dzisiejszego. Jak zwykle wcześniej wyszłam z domu. Była ładna pogoda, więc postanowiłam, że dziś jako pierwsza chcę być w restauracji i poczekać na niego. Spóźniał się, zaczęłam się denerwować. Już miałam wyjść, gdy nagle pojawił się i zaczął przepraszać mówiąc, że samochód mu się zepsuł. Pomyślałam, że każdemu może się zdarzyć. Gdy zapytałam go dlaczego nic nie zamawia powiedział mi, że portfel zostawił w samochodzie. Zaproponowałam, aby zamówił sobie a ja zapłacę. Nie spodziewałam się tego, że zamówi tak dużo. Przy tym zaczął się dziwnie zachowywać. Powiedział, że powinnam się cieszyć z tego, że mam obok siebie takiego mężczyznę, jakim on jest. Zapłaciłam i wyszłam. Bałam się jednak, że wyjdzie za mną. Schowałam się więc w księgarni naprzeciw restauracji i czekałam kiedy sobie pójdzie. Moje zdziwienie było jeszcze większe, kiedy wyszedł z restauracji. Zobaczyłam podjeżdżającą taksówkę, z której wysiadła kobieta, a on zaprosił ją do restauracji. Nie mogłam tego pojąć, więc ukradkiem podeszłam do okna restauracji sprawdzić co oni tam robią. Zobaczywszy jak się przytulają wparowałam do środka, opowiedziałam wszystko tej kobiecie i wiesz co się okazało? To była jego żona, która oczywiście nie miała pojęcia o zdradach męża. Na koniec podniosłam filiżankę kawy, wylałam ją na niego i wyszłam. Drugą niespodzianką dla mnie było spotkanie szefa przed moim domem. Teraz możesz ty mówić. Spojrzawszy na twarz przyjaciółki myślałam, że wybuchnę śmiechem. Jej usta były otwarte, chyba nie dowierzała mi, bo ja sama sobie bym nie dowierzała, gdybym tego sama nie przeżyła. – Agata zamknij usta i powiedz coś. – Niesamowite. Wiesz, jak się zakończą twoje randki, ja zacznę chodzić. Mam tylko nadzieję, że mnie także przytrafią się takie przygody. – O czym ty mówisz? To nie żadne przygody tylko nieuczciwość drugiej osoby. Jak można tak się zachowywać? Nadal będziesz się upierać przy stwierdzeniu, że miłość, taka prawdziwa, istnieje po tym wszystkim co ci powiedziałam?

– Iwona nie przejmuj się tak. Może na jutrzejszym spotkaniu coś zaiskrzy, mówi się że do trzech razy sztuka. – Nie wiem czy iść jutro na to spotkanie. Choć jego imię brzmi tajemniczo, może okaże się normalnym facetem. – A widzisz, spodobały ci się jednak te spotkania. – To za wiele powiedziane. Dobrze, że ten dzień się kończy. Nie wiesz jak bardzo czuję się zmęczona. Zapomniałabym, dziś rano znów otrzymałam bukiet róż. Poprosiłam tego dostawcę kwiatów, aby poprosił tą osobę, żeby coś więcej o sobie napisała. – Iwona! Masz adoratora, spotkaj się z nim! – No nie wiem, nie znam go przecież. Agata, na dziś chyba obie mamy dość, czas abyś wracała do siebie. Nie zapominaj, że muszę przygotować się na jutrzejsze spotkanie. Zamykając drzwi za przyjaciółką zastanawiałam się, kto może przysyłać mi od dwu dni takie piękne bukiety róż. Wszystko wydawało mi się takie dziwne. Przez siedem lat pracuję z mężczyznami i nigdy nie zdarzyło się, abym otrzymała chodź jeden kwiat. A teraz, gdy umawiam się na randki otrzymuję kwiaty od nieznajomego. Siedząc na kanapie i oglądając telewizję, czułam się dziwnie. Zawsze należałam do osób, które lubią jasne sytuacje i może dlatego wykonywałam taki zawód, a nie inny. Mimo, że w tak dużej firmie byłyśmy z Agatą tylko we dwie, nie przerażało nas to. Zawsze wykonywałyśmy swoje obowiązki dobrze. Żaden pracujący tam mężczyzna nie mógł nam nic zarzucić. Pora spać, nie wiadomo co przyniesie jutrzejszy dzień. Wstając rano czułam się doskonale. Może dlatego, że dziś doręczyciel kwiatów powie mi coś więcej na temat mojego adoratora. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i czekałam w oknie kiedy się pojawi. Śniadanie może poczekać, zjem później bo i tak mam dużo czasu do wyjścia na spotkanie z tajemniczym Piotrem. Już jest, poczekam aż zadzwoni do drzwi, nie mogę od razu otworzyć bo pomyśli, że czekałam na niego. Otwierając drzwi zabrakło mi tchu. Jeszcze nigdy nie otrzymałam tak wielkiego bukietu róż, te poprzednie mogły nie istnieć. – Dzień dobry pani. Widzę, że nie wie pani, co powiedzieć. Niech się pani nie martwi, ja sam jak je zobaczyłem nie wiedziałem co powiedzieć, a jestem mężczyzną. Proszę pokwitować odbiór. – Proszę zaczekać, czy zadał mu pan moje pytanie? – Oczywiście, ale ten dżentelmen odpowiedział mi, że mam pani przekazać, że niedługo się spotkacie i wszystko się wyjaśni. Dłuższą chwilę stałam w drzwiach z tym bukietem przy wejściu do domu. Co to wszystko ma znaczyć? Ta osoba daje mi do zrozumienia, że powinnam wiedzieć, od kogo te bukiety róż? Chyba źle mnie ocenił, nie jestem aż tak dobra w odgadywaniu. Robiąc sobie kawę o mało nie poparzyłam się, muszę przestać myśleć o tym mężczyźnie i skupić się na dzisiejszym spotkaniu z tajemniczym Piotrem. Nie wiem co mam dziś włożyć na siebie, chyba założę tę białą bluzkę i czarną spódniczkę. A może na odwrót? Czarną bluzkę i białą spódniczkę. Nie, jak to będzie wyglądało? Mamy porę zimową. Już wiem, będzie pasowała czerwona bluzka i czarna spódniczka. Włosy upięłam wysoko w kok, dodając małą różyczkę. Mam nadzieję, że ją zauważy. Za oknem świeciło słońce. Dobrze, może wreszcie dziś wszystko wyjdzie jak należy. Po tych codziennych spacerach na pewno schudłam trochę. Nie narzekałam jednak na moją figurę. Jeszcze spojrzenie w lustro i mogę iść. Ciekawa jestem jak ten Piotr wygląda. Nie musi być idealny, wystarczy, że będzie miał to coś w sobie co kobietom się podoba. Otwierając drzwi restauracji zauważyłam, że nie było wielu gości. Moją uwagę przykuł pewien mężczyzna siedzący tyłem do wejścia. No cóż, przejdę koło niego i zobaczymy co będzie dalej. Nie byłam w stanie dobrze mu się przyjrzeć, gdyż nie wiedziałam czy on czeka na mnie.