Zaj rzyj na strony:
www.nk.com.pl
Znajdź nas na Face bo oku
www.face book.com/Wydaw nic two Na
Poznaj naszą ofertę - LITE RA TURA
DLA KOBIET
http://nk.com.pl/lite ra tura-dla-
kobiet/9/kate go ria.html
Poznaj inne książki z serii BABIE
LATO
http://nk.com.pl/babie-
lato/174/seria.html
W serii:
Mał go rzata Gutow ska-Adam czyk
Sere nada, czyli moje życie
nie co dzienne
Romu ald Paw lak Póki pies nas nie
roz łą czy
Romu ald Paw lak Zwią zek do remontu
Kata rzyna Zyskow ska-Igna ciak
Nie bie skie mig dały
Kata rzyna Zyskow ska-Igna ciak
Prze bu dze nie
Kata rzyna Zyskow ska-Igna ciak
Ucieczka znad roz le wi ska
Karo lina Świę cicka Lalki
Mał go rzata Macie jew ska Zemsta
Kasia Bulicz-Kasprzak
Nie licząc kota, czyli kolejna histo ria
miło sna
Kasia Bulicz-Kasprzak Nalewka
zapo mnie nia,
czyli bajka dla nieco star szych
dziew czy nek
Iza bela Sowa Zie lone jabłuszko
Mag da lena Wit kie wicz Bal lada
o ciotce Matyl dzie
Iwona Banach Szczę śliwy pech
Iwona Banach Loka tor do wyna ję cia
Iwona Banach Klą twa utop ców
Liliana Fabi siń ska Z jed nej gliny
Mał go rzata Thiele
Trzy panie w samo cho dzie, czyli sekta
olim pij ska
Anna M. Bren gos Sce na riusz z życia
Mał go rzata J. Kursa Nie bosz czyk
wędrowny
Ze spe cjalną dedy ka cją dla
Fra nia – kociego redak tora Książki
zamiast Kwiatka, uta len to wa nego
czwo ro noż nego inży niera
o wybit nych zdol no ściach
roz biór ko wych, który był moim
natchnie niem przy two rze niu postaci
Bel ze buba.
PRZED MOWA
BEL ZE BUBA
Od razu powiem, że jestem kotem,
żeby Wam nic głupiego do głowy nie
przyszło. Bez fałszywej skromności
mogę dodać, że wszyscy doceniają
moją wyjątkową urodę. Na mój widok
nawet nie bardzo pobożny ojciec
Marylki prze że gnał się i jęk nął:
– Innego nie było? Toż to istny
Bel ze bub!
No i w ten sposób zostałem
Belzebubem. Bo czarny jestem jak
smoła, a oczy mam jak złociste
gwiazdki (tak mówi Marylka, bo
Sławek się upiera, że czarny jestem jak
diabeł, a oczy mam gadzie). Podobno
właśnie to moje złociste spojrzenie
tak ją zafascynowało, że przestała
widzieć inne koty i wybrała mnie. Bo
wzięła mnie ze schroniska. Ja sam tych
czasów nie pamiętam. Byłem wtedy
smarkaty, a teraz jestem całkowicie
dorosły – mam trzy lata, ważę
jedenaście kilo, poruszam się
dostojnie i z gracją, choć refleksu też
mi nie brakuje. No i swoich ludzi
zdążyłem sobie wychować, choć
i Marylce, i Sław kowi wydaje się, że to
oni mnie okiełznali. Ha! Trzeba było
nadać mi jakieś bardziej neutralne
imię. Chcieli Bel ze buba, to mają!
Historia, którą znajdziecie na tych
kartkach, pewnie nigdy by się nie
wydarzyła, gdyby los nie skrzyżował
mojej kociej drogi z drogą pewnego
dwunożnego drania. A gdybym
jeszcze mógł przewidzieć, co z tego
wyniknie, chyba dałbym sobie
spo kój.
A zaczęło się tak…
Marylka i Sławek Lipscy siedzieli
na nieco zdezelowanej wersalce
i z widoczną niechęcią spoglądali na
piętrzący się przed ich oczami stos
kartonów wypełnionych
rozmaitymi rzeczami
przeznaczonymi do wyrzucenia.
Drugi stos, ustawiony w eleganckie
słupki, zasłaniał jedyną wolną ścianę
w pokoju. Ten zawierał ich osobisty
dobytek, przewieziony
z mieszkania, które do wczoraj
wynajmowali w Lublinie. Niewiele
tego było, bo – oboje zajęci
zarabianiem na czynsz – nie zdążyli
się dorobić niczego poza
naj po trzeb niej szymi rze czami.
– Jak myślisz – zapytał Sławek
niemrawo – do czego twojej ciotce był
potrzebny wałek bez rączki?
– Może to ten ślubny, co go na wujka
dostała od babci – odparła jego żona
bez przekonania. – Kiedyś takie
pre zenty chyba były nor malne…
– Lała go? – Sławek z nagłym
respektem przyjrzał się solidnemu
drewnianemu wałkowi
pozbawionemu z jednej strony
uchwytu. – A wiesz, że to możliwe…
Mał go rzata J. Kursa Nie bosz czyk wędrowny
Nieboszczyk wędrowny
Spis treści
Okładka
Strona tytułowa
Zaj rzyj na strony:
W serii Babie lato
Dedy ka cja
PRZED MOWA BEL ZE BUBA
***
PODZI ĘKO WA NIA
Pole camy inne książki z serii:
Strona redakcyjna
Zaj rzyj na strony: www.nk.com.pl Znajdź nas na Face bo oku www.face book.com/Wydaw nic two Na Poznaj naszą ofertę - LITE RA TURA
DLA KOBIET http://nk.com.pl/lite ra tura-dla- kobiet/9/kate go ria.html Poznaj inne książki z serii BABIE LATO http://nk.com.pl/babie- lato/174/seria.html
W serii: Mał go rzata Gutow ska-Adam czyk Sere nada, czyli moje życie nie co dzienne Romu ald Paw lak Póki pies nas nie roz łą czy Romu ald Paw lak Zwią zek do remontu Kata rzyna Zyskow ska-Igna ciak Nie bie skie mig dały Kata rzyna Zyskow ska-Igna ciak
Prze bu dze nie Kata rzyna Zyskow ska-Igna ciak Ucieczka znad roz le wi ska Karo lina Świę cicka Lalki Mał go rzata Macie jew ska Zemsta Kasia Bulicz-Kasprzak Nie licząc kota, czyli kolejna histo ria miło sna Kasia Bulicz-Kasprzak Nalewka zapo mnie nia, czyli bajka dla nieco star szych dziew czy nek Iza bela Sowa Zie lone jabłuszko Mag da lena Wit kie wicz Bal lada o ciotce Matyl dzie Iwona Banach Szczę śliwy pech Iwona Banach Loka tor do wyna ję cia Iwona Banach Klą twa utop ców
Liliana Fabi siń ska Z jed nej gliny Mał go rzata Thiele Trzy panie w samo cho dzie, czyli sekta olim pij ska Anna M. Bren gos Sce na riusz z życia Mał go rzata J. Kursa Nie bosz czyk wędrowny
Ze spe cjalną dedy ka cją dla Fra nia – kociego redak tora Książki zamiast Kwiatka, uta len to wa nego czwo ro noż nego inży niera o wybit nych zdol no ściach roz biór ko wych, który był moim natchnie niem przy two rze niu postaci Bel ze buba.
PRZED MOWA BEL ZE BUBA Od razu powiem, że jestem kotem, żeby Wam nic głupiego do głowy nie przyszło. Bez fałszywej skromności mogę dodać, że wszyscy doceniają moją wyjątkową urodę. Na mój widok nawet nie bardzo pobożny ojciec Marylki prze że gnał się i jęk nął: – Innego nie było? Toż to istny Bel ze bub! No i w ten sposób zostałem Belzebubem. Bo czarny jestem jak smoła, a oczy mam jak złociste
gwiazdki (tak mówi Marylka, bo Sławek się upiera, że czarny jestem jak diabeł, a oczy mam gadzie). Podobno właśnie to moje złociste spojrzenie tak ją zafascynowało, że przestała widzieć inne koty i wybrała mnie. Bo wzięła mnie ze schroniska. Ja sam tych czasów nie pamiętam. Byłem wtedy smarkaty, a teraz jestem całkowicie dorosły – mam trzy lata, ważę jedenaście kilo, poruszam się dostojnie i z gracją, choć refleksu też mi nie brakuje. No i swoich ludzi zdążyłem sobie wychować, choć i Marylce, i Sław kowi wydaje się, że to oni mnie okiełznali. Ha! Trzeba było nadać mi jakieś bardziej neutralne imię. Chcieli Bel ze buba, to mają!
Historia, którą znajdziecie na tych kartkach, pewnie nigdy by się nie wydarzyła, gdyby los nie skrzyżował mojej kociej drogi z drogą pewnego dwunożnego drania. A gdybym jeszcze mógł przewidzieć, co z tego wyniknie, chyba dałbym sobie spo kój. A zaczęło się tak…
Marylka i Sławek Lipscy siedzieli na nieco zdezelowanej wersalce i z widoczną niechęcią spoglądali na piętrzący się przed ich oczami stos kartonów wypełnionych rozmaitymi rzeczami przeznaczonymi do wyrzucenia. Drugi stos, ustawiony w eleganckie słupki, zasłaniał jedyną wolną ścianę w pokoju. Ten zawierał ich osobisty dobytek, przewieziony z mieszkania, które do wczoraj
wynajmowali w Lublinie. Niewiele tego było, bo – oboje zajęci zarabianiem na czynsz – nie zdążyli się dorobić niczego poza naj po trzeb niej szymi rze czami. – Jak myślisz – zapytał Sławek niemrawo – do czego twojej ciotce był potrzebny wałek bez rączki? – Może to ten ślubny, co go na wujka dostała od babci – odparła jego żona bez przekonania. – Kiedyś takie pre zenty chyba były nor malne… – Lała go? – Sławek z nagłym respektem przyjrzał się solidnemu drewnianemu wałkowi pozbawionemu z jednej strony uchwytu. – A wiesz, że to możliwe…