WYŁĄCZNYDYSTRYBUTOR:
Firma Księgarska Olesiejuk
Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością S.K.A.
ul. Poznańska 91, 05-850 Ożarów Mazowiecki
tel. 22 721 30 11, fax22 721 30 01
www.olesiejuk.pl, e-mail: fk@olesiejuk.pl
DLA REBEKI, KTÓRA NIE JEST ANI
VICKY, ANI CRISTINĄ,
TYLKO W CUDOWNY SPOSÓB
PO PROSTU SOBĄ.
G. O.
od autora
Część tej opowieści to czysta
prawda. A część nie. Podobnie jak
prawda, zło ma wiele różnych smaków.
Czasami bywa gorzkie, niekiedy zaś
zwodniczo słodkie. Najczęściej trzeba
za nie słono płacić. Większość ludzi
bynajmniej nie zaprasza zła do swojego
życia, ale paskudny sekret polega na
tym, że zaproszenie nie jest konieczne.
Zamknięte drzwi, tak jak i wymyślne
systemy bezpieczeństwa, nic dla niego
nie znaczą. Gdy się nad tym zastanowić,
zło jest doprawdy zdumiewającym
fenomenem. Dokładnie wie, jak
przeniknąć do każdego wnętrza.
Gregg Olsen
rozdział 1
Woda lejąca się z zardzewiałego
kranu do poobtłukiwanej porcelanowej
wanny wprawiała w ruch kilka
pływających na dnie splątanych długich
brązowych włosów. Miała dobre
pięćdziesiąt stopni i była tak gorąca, że
Katelyn Berkley z trudem zanurzyła
w niej palce stóp o pomalowanych na
zielono paznokciach. Pod wpływem
temperatury jej blada skóra natychmiast
pokryła się purpurowymi cętkami.
Dziewczyna przysiadła na krawędzi
wanny, prawą nogą mieszając wodę,
i uśmiechnęła się. Ból był przyjemnym
uczuciem.
A piętnastoletnia Katelyn wiele już
o nim wiedziała.
Ludzie składają obietnice… a potem
je łamią. Wszystko się zmienia. Wszyscy
cię zawodzą, nawet najbliżsi. Rzadko
kto stara się dotrzymać słowa.
Z otwartego okna sypialni powiało
lodowatym powietrzem, a srebrne ostrze
brzytwy, która leżała obok w połowie
opróżnionej butelki szamponu z olejkiem
z drzewa herbacianego, zalśniło
kusząco. Katelyn przez chwilę
wyobrażała sobie, że przejmuje kontrolę
nad sytuacją – nad tą żałosną namiastką
życia – w jedyny sposób, w jaki potrafi.
Spojrzała w wysokie lustro po
drugiej stronie łazienki. Zaszło już mgłą
od kłębów pary unoszących się nad
falującą powierzchnią wody, ale
widziała w nim wyraźnie, że oczy ma
bardzo zaczerwienione. Żaden korektor
na świecie nie ukryje śladów po łzach
na jej twarzy.
– Wesołych świąt, frajerko –
powiedziała do swego odbicia.
Zapadła się w głąb siebie, skryła
w miejscu, w którym mogła znaleźć choć
odrobinę wytchnienia.
Wanna była prawie pełna parującej
wody. Czekała na Katelyn.
Dziewczyna nie miała pojęcia, że tuż
obok ktoś robi dokładnie to samo –
czeka na odpowiedni moment, żeby
wykonać ruch.
Łzy znów potoczyły się po jej
policzkach. Rozebrała się do końca,
rzuciła ubrania na podłogę i zanurzyła
się w wodzie.
Piętro niżej jej matka Sandra, stojąc
przy kuchennym blacie, grzebała
w stygnących resztkach pieczonego
rostbefu. Poprawiła na ramionach
niebieski sweter, otulając się nim
ciaśniej, i prychnęła ze złością. Była
zmarznięta i wściekła. Wkurzona
i wyziębiona. Przejrzała właśnie
wszystkie kuchenne szafki
w poszukiwaniu ekspresu do kawy.
Gdzie on jest?
Sandra postawiła na blacie butelkę
aromatycznego rumu Bacardi i mały
d zb a ne k eggnogu*, który chciała
spienić. Postanowiła wypić ostatniego
drinka w tym roku. To była pusta
obietnica, jak zwykle zresztą, ponieważ
do sylwestra został ledwie tydzień.
Przez cały wieczór Sandra
obserwowała, jak poziom bursztynowej
cieczy w butelce opada niczym słupek
rtęci na termometrze za oknem
z pojedynczą szybą, bo dom Berkleyów
miał wartość historyczną i nie można go
było modernizować.
Ostatni drink. Obiecuję. Gdzie jest
ten ekspres?
Jej rodzice, Nancy i Paul, w końcu
wyjechali, a Sandra po ich świątecznej
wizycie zdecydowanie potrzebowała
kojącego działania alkoholu. Przy każdej
okazji rzucali jakąś bombę, a ta, z którą
wystąpili dzisiejszego wieczoru, była
prawdziwą atomówką, nawet jak na ich
standardy. Tym razem postanowili się
wycofać z obietnicy pokrycia wydatków
na studia Katelyn, którą złożyli tuż po
narodzinach wnuczki. Nancy wyznała
przy kolacji, że już ich na to nie stać.
– Sandro, moje blaty kuchenne były
wykonane z corianu, na litość boską!
A przecież zasługuję na granit. I tak od
rzemyczka do koniczka. Remont za
dziesięć tysięcy dolarów jakoś się
przerodził w budowę nowego skrzydła
domu za sto tysięcy. Ale bardzo mi się
ono podoba. Ty też będziesz
zachwycona.
Katelyn, która nagle stanęła
w obliczu konieczności zdobycia
lepszych stopni lub osiągnięcia
spektakularnych wyników w sporcie
albo choćby znalezienia bogatszych
rodziców, wstała od stołu ze łzami
w oczach i za plecami babki bezgłośnie
powiedziała do mamy:
– Nienawidzę jej.
– Ja też, Katie – odpowiedziała
Sandra.
Spis treści Okładka Skrzydełko Karta tytułowa Karta redakcyjna Dedykacja od autora rozdział 1 rozdział 2 rozdział 3 rozdział 4
rozdział 5 rozdział 6 rozdział 7 rozdział 8 rozdział 9 rozdział 10 rozdział 11 rozdział 12 rozdział 13 rozdział 14 rozdział 15 rozdział 16
rozdział 17 rozdział 18 rozdział 19 rozdział 20 rozdział 21 rozdział 22 rozdział 23 rozdział 24 rozdział 25 rozdział 26 rozdział 27 rozdział 28
rozdział 29 rozdział 30 rozdział 31 rozdział 32 rozdział 33 rozdział 34 rozdział 35 rozdział 36 rozdział 37 rozdział 38 rozdział 39 rozdział 40
rozdział 41 rozdział 42 rozdział 43 rozdział 44 rozdział 45 rozdział 46 rozdział 47 rozdział 48 rozdział 49 post mortem prawda w fikcji podziękowania
Bukowy Las poleca Skrzydełko Okładka
TYTUŁ ORYGINAŁU: Envy Copyright © 2011 by Gregg Olsen All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone Pierwsze wydanie oryginału ukazało się nakłademSterling Publishing Co., Inc., 367 Park Avenue South, New York, NY 10016 Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Bukowy Las Sp. z o.o., 2012 Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo Bukowy Las Sp. z o.o., 2012 ISBN 978-83-63431-36-5 FOTOGRAFIA NA OKŁADCE: Martin Stranka PROJEKT OKŁADKI: Katrina Damkoehler REDAKCJA: Renata Otolińska KOREKTA: Iwona Gawryś REDAKCJA TECHNICZNA: AdamKolenda WYDAWCA: Wydawnictwo Bukowy Las Sp. z o.o. ul. Sokolnicza 5/76, 53-676 Wrocław www.bukowylas.pl, e-mail: biuro@bukowylas.pl
WYŁĄCZNYDYSTRYBUTOR: Firma Księgarska Olesiejuk Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością S.K.A. ul. Poznańska 91, 05-850 Ożarów Mazowiecki tel. 22 721 30 11, fax22 721 30 01 www.olesiejuk.pl, e-mail: fk@olesiejuk.pl
DLA REBEKI, KTÓRA NIE JEST ANI VICKY, ANI CRISTINĄ, TYLKO W CUDOWNY SPOSÓB PO PROSTU SOBĄ. G. O.
od autora Część tej opowieści to czysta prawda. A część nie. Podobnie jak prawda, zło ma wiele różnych smaków. Czasami bywa gorzkie, niekiedy zaś zwodniczo słodkie. Najczęściej trzeba za nie słono płacić. Większość ludzi bynajmniej nie zaprasza zła do swojego życia, ale paskudny sekret polega na tym, że zaproszenie nie jest konieczne.
Zamknięte drzwi, tak jak i wymyślne systemy bezpieczeństwa, nic dla niego nie znaczą. Gdy się nad tym zastanowić, zło jest doprawdy zdumiewającym fenomenem. Dokładnie wie, jak przeniknąć do każdego wnętrza. Gregg Olsen
rozdział 1 Woda lejąca się z zardzewiałego kranu do poobtłukiwanej porcelanowej wanny wprawiała w ruch kilka pływających na dnie splątanych długich brązowych włosów. Miała dobre pięćdziesiąt stopni i była tak gorąca, że Katelyn Berkley z trudem zanurzyła w niej palce stóp o pomalowanych na zielono paznokciach. Pod wpływem
temperatury jej blada skóra natychmiast pokryła się purpurowymi cętkami. Dziewczyna przysiadła na krawędzi wanny, prawą nogą mieszając wodę, i uśmiechnęła się. Ból był przyjemnym uczuciem. A piętnastoletnia Katelyn wiele już o nim wiedziała. Ludzie składają obietnice… a potem je łamią. Wszystko się zmienia. Wszyscy cię zawodzą, nawet najbliżsi. Rzadko kto stara się dotrzymać słowa. Z otwartego okna sypialni powiało lodowatym powietrzem, a srebrne ostrze brzytwy, która leżała obok w połowie opróżnionej butelki szamponu z olejkiem z drzewa herbacianego, zalśniło kusząco. Katelyn przez chwilę
wyobrażała sobie, że przejmuje kontrolę nad sytuacją – nad tą żałosną namiastką życia – w jedyny sposób, w jaki potrafi. Spojrzała w wysokie lustro po drugiej stronie łazienki. Zaszło już mgłą od kłębów pary unoszących się nad falującą powierzchnią wody, ale widziała w nim wyraźnie, że oczy ma bardzo zaczerwienione. Żaden korektor na świecie nie ukryje śladów po łzach na jej twarzy. – Wesołych świąt, frajerko – powiedziała do swego odbicia. Zapadła się w głąb siebie, skryła w miejscu, w którym mogła znaleźć choć odrobinę wytchnienia. Wanna była prawie pełna parującej
wody. Czekała na Katelyn. Dziewczyna nie miała pojęcia, że tuż obok ktoś robi dokładnie to samo – czeka na odpowiedni moment, żeby wykonać ruch. Łzy znów potoczyły się po jej policzkach. Rozebrała się do końca, rzuciła ubrania na podłogę i zanurzyła się w wodzie. Piętro niżej jej matka Sandra, stojąc przy kuchennym blacie, grzebała w stygnących resztkach pieczonego rostbefu. Poprawiła na ramionach niebieski sweter, otulając się nim ciaśniej, i prychnęła ze złością. Była zmarznięta i wściekła. Wkurzona
i wyziębiona. Przejrzała właśnie wszystkie kuchenne szafki w poszukiwaniu ekspresu do kawy. Gdzie on jest? Sandra postawiła na blacie butelkę aromatycznego rumu Bacardi i mały d zb a ne k eggnogu*, który chciała spienić. Postanowiła wypić ostatniego drinka w tym roku. To była pusta obietnica, jak zwykle zresztą, ponieważ do sylwestra został ledwie tydzień. Przez cały wieczór Sandra obserwowała, jak poziom bursztynowej cieczy w butelce opada niczym słupek rtęci na termometrze za oknem z pojedynczą szybą, bo dom Berkleyów miał wartość historyczną i nie można go
było modernizować. Ostatni drink. Obiecuję. Gdzie jest ten ekspres? Jej rodzice, Nancy i Paul, w końcu wyjechali, a Sandra po ich świątecznej wizycie zdecydowanie potrzebowała kojącego działania alkoholu. Przy każdej okazji rzucali jakąś bombę, a ta, z którą wystąpili dzisiejszego wieczoru, była prawdziwą atomówką, nawet jak na ich standardy. Tym razem postanowili się wycofać z obietnicy pokrycia wydatków na studia Katelyn, którą złożyli tuż po narodzinach wnuczki. Nancy wyznała przy kolacji, że już ich na to nie stać. – Sandro, moje blaty kuchenne były wykonane z corianu, na litość boską! A przecież zasługuję na granit. I tak od
rzemyczka do koniczka. Remont za dziesięć tysięcy dolarów jakoś się przerodził w budowę nowego skrzydła domu za sto tysięcy. Ale bardzo mi się ono podoba. Ty też będziesz zachwycona. Katelyn, która nagle stanęła w obliczu konieczności zdobycia lepszych stopni lub osiągnięcia spektakularnych wyników w sporcie albo choćby znalezienia bogatszych rodziców, wstała od stołu ze łzami w oczach i za plecami babki bezgłośnie powiedziała do mamy: – Nienawidzę jej. – Ja też, Katie – odpowiedziała Sandra.