DOTYK WAMPIRA
ROZDZIA 1Ł
Pierwszego dnia wakacji Poppy dowiedzia a si , e umrze. Siato si to w poniedzia ek, wł ę ż ę ł
pierwszy prawdziwy dzie wakacji (weekend si nie liczy). Obudzi a si cudownie beztroska iń ę ł ę
pomy la a: wolne. Przez okno s czy o si s oneczne wiat o, kt re nadawa o przezroczystymś ł ą ł ę ł ś ł ó ł
zas onom wok ka z ocist po wiat . Poppy rozsun a je, wyskoczy a z ka... i si skrzywi a.ł ół łóż ł ą ś ę ęł ł łóż ę ł
Aua. Zn w ten b l w o dku. Jakby co j gryz o, prze eraó ó ż łą ś ą ł ż o si w stron plec w. Trochł ę ę ó ę
ul y o, kiedy si skuli a.ż ł ę ł
Nie, pomy la a. Odmawiam chorowania w wakacje. Odmawiam. Musz my le pozytywnie.ś ł ę ś ć
Z ponur min , zgi ta wp - my l pozytywnie, idiotko! - przesz a korytarzem do azienkią ą ę ół ś ł ł
wy o onej turkusowo-z otymi kaflami. Ba a si . e b dzie wymiotowa , ale b l ust pi r wnieł ż ł ł ę ż ę ć ó ą ł ó
nagle jak si pojawi . Wyprostowa a si i triumfalnie spojrza a na odbicie potarganej g owy wę ł ł ę ł ł
lustrze.
Trzymaj si mnie, ma a, a wszystko b dzie dobrze - wyszepta a, puszczaj cę ł ę ł ą
porozumiewawczo oko. Przysun a twarz do lustra, wpatruj c si w swoje podejrzliwieęł ą ę
zmru one zielone oczy. Na nosie mia a cztery piegi. Cztery i p , je eli ma by zupe nie szczera, aż ł ół ż ć ł
na og by a szczera do b lu. Ale dziecinne, ale .... s odkie! Pokaza a j zyk i odwr ci a si z wielkół ł ó ł ł ę ó ł ę ą
godno ci , nie zawracaj c sobie g owy tym, eby uczesa niesforne rudomiedziane loki.ś ą ą ł ż ć
Z tak wynios o ci dotar a do kuchni, gdzie Phillip, jej brat bli niak, jad p atki Special K.ą ł ś ą ł ź ł ł
Zn w zmru y a oczy. tym razem patrz c na niego. Nic do . e jest ma a. drobna, ma kró ż ł ą ść ż ł ęcone
w osy i e. w a ciwie wygl da jak siedz cy na jaskrze elf z obrazka w ksi ce dla dzieci, to wł ż ł ś ą ą ąż
dodatku ma brata bli niaź ka - wysokiego, z jasnymi w osami wikinga, o klasycznej uroł dzie... c ,óż
to tylko dowodzi jawnej niesprawiedliwo ci weś
wszech wiecie.ś
-Cze , Phillip - odezwa a si gro nie.ść ł ę ź
Na Phillipie nie zrobi o to wra enia; przywyk do humor w siostry. Na chwile uni s wzrokł ż ł ó ó ł
znad komiksu w „L.A. Timesie". Poppy musia a przyzna , e brat ma adne oczy - intryguj ce,ł ć ż ł ą
zielone, z bardzo ciemnymi rz sami. Tylko to mieli wsp lne.ę ó
1 Cze - odpowiedzia kr tko i wr ci do komiksu.ść ł ó ó ł
Niewielu zna a nastolatk w, kt rzy czytali gazety, ale to w ko cu Phil. Tak jak Poppy, wł ó ó ń
zesz ym roku chodzi do pierwł ł szej klasy liceum El Camino. ale w przeciwie stwie do niej, doń -
stawa najlepsze stopnie, a przy tym by gwiazd dru yny pił ł ą ż łkarskiej, hokejowej i koszykarskiej. I
przewodnicz cym klasy, Uwielbia a go dra ni . Jej zdaniem by za sztywny.ą ł ż ć ł
Zachichota a, wzruszy a ramionami i dala sobie spok j z gro n min .ł ł ó ź ą ą
-Gdzie Cliff i mama?
Cliff Hilgard jeszcze wi kszy sztywniak i bardziej zasadnię czy ni Phil. od trzech lal by ichż ł
ojczymem.
-Cliff jest w pracy Mama si ubiera. A ty lepiej co zjedz, bo si b dzie czepia .ę ś ę ę ć
-Dobra, dobra,.. - Wspi a si na palce i zacz a szpera w kredensie, Znalaz a pude ko zęł ę ęł ć ł ł
lukrowanymi p atkami, zanuł rzy a r k i delikatnie wyj ta jeden. Zjad a go na sucho.ł ę ę ę ł
Wcale nie tak le by nisk i drobn . Tanecznym kroź ć ą ą kiem podesz a do lod wki, potrz saj cł ó ą ą
w rytm pudelkiem z p atkami.ł
•Jestem... demonem seksu! - za piewa a, przytupuj c.ś ł ą
•Nie, nie jeste - zgasi j Phillip z mia d cym spokoś ł ą ż żą jem. - Mo e by si ubra a?ż ś ę ł
Poppy spojrza a na siebie, przytrzymuj c otwarte drzwi loł ą d wki, Mia a na sobie za du y T-ó ł ż
shirt, w kt rym spala. Wygl da jak minisukienka.ó ą ł
-Jestem ubrana - odpowiedzia a pogodnie, wyci gaj c z lod wki col light.ł ą ą ó ę
Rozleg o si pukanie do kuchennych drzwi. Poppy przez szklan szyb widzia a, kto przyszed .ł ę ą ę ł ł
-Cze , James! Wejd .ść ź
James Rasmussen wszed i zdj przyciemniane ray-bany. Na jego widok Poppy poczu a skurczł ął ł
- jak zwykle. Nie mia o znaczenia, e od dziesi ciu lal widuje go w a ciwie codziennie. Zawszeł ż ę ł ś
czu a kr tkie szarpni cie w piersi, co pomi dzy s odył ó ę ś ę ł cz a b lem.ą ó
Nie tylko dlatego, e wygl da jak przystojny buntownik, i kojarzy jej si mgli cie z Jamesemż ą ł ł ę ś
Deanem. Mia jedwabiste jasnobr zowe w osy, subtelna, inteligentn , twarz i szare oczy, nał ą ł ą
zmian przenikliwe i zimne. By najprzystojniejszym ch oę ł ł pakiem w El Camino, ale nie to
przyci ga o uwag Poppy. Mia w sobie co – tajemniczego, fascynuj cego i niedost pnego. Naą ł ę ł ś ą ę
jego widok serce zaczyna o jej mocniej bi i dostawa a g siej sk rki,ł ć ł ę ó
Phillip mia na temat Jamesa inne zdanie. Jak tylko go zoł baczy , zesztywnia i twarz, muł ł
zastyg a. Nie potrafi ukry niech ci.ł ł ć ę
James u miechn si blado, jakby reakcja Plillipa go rozś ął ę bawi a.ł
•Cze .ść
•Cze - rzuci Phil. ani troch niewzruszony.ść ł ę
Poppy mia a nieodparte wra enie, e najch tniej wzi by j pod pach i czym pr dzejł ż ż ę ął ą ę ę
wyni s z kuchni, Zawsze robi si nadopieku czy,. kiedy w pobli u pojawia si Jamesó ł ł ę ń ż ł ę
•Jak tam Jacklyn i Michaela? - doda z o liwie.ł ł ś
James zastanawia si chwil .ł ę ę
•W a ciwie nie wiem.ł ś
•Nie wiesz? No tak, przed wakacjami zawsz rzucasz dziewczyny. Chcesz by wolny, co?ę ć
•Oczywi cie - odpar uprzejmie James. U miechn si .ś ł ś ął ę
Phillip spojrza na niego z nieskrywan nienawi ci .ł ą ś ą
Poppy natomiast ogarn a rado . egnaj, Jacklyn, egnaj, Michaela. egnajcie zgrabne d ugieęł ść Ż ż Ż ł
nogi Jacklyn i niesamowite balony Michaeli. Lato zapowiada si wspaniale.ę
Wielu ludzi my la o, e znajomo Poppy i Jamesa test czyś ł ż ść sto platoniczna. Ale to nieprawda.
Poppy od lat wiedzia a, e za niego wyjdzie. To jedna z jej dw ch wielkich ambicji. Druga -ł ż ó
pozna wiat. Na razie nie zdobi o si jednak na to. eć ś ł ę ż by poinformowa o tym Jamesa. Niech muć
si jeszcze zdaje, e uwielbia d ugonogie dziewczyny z. paznokciami od manikiurzystki ię ż ł
filmowymi cyckami
-To nowa p yta? - spyta a, eby James oderwa surowy wzrok od przysz ego szwagra.ł ł ż ł ł
James po kn haczyk.ł ął
- Tak. etno-techno.
•Wi cej gard owych piew w Tuvy, nie mog si doczeka . Chudziny pos ucha .ę ł ś ó ę ę ć ł ć
Ale w tej chwili wesz a jej matka - zimna idealna blondynka jak z film w Hitchcocka. Na jejł ó
twarzy na og l go ci wyraz niewymuszonej stanowczo ci. Poppy omal na ni nie wpad a,ó ś ł ś ą ł
wychodz c z kuchni.ą
- Przepraszam, dobry!
•Zaczekaj. - Matka chwyci a j za koszulk na kurku. - Dzie dobry Phil; dzie dobry. James –ł ą ę ń ń
doda a.ł
Phil odpowiedzia , a James skin jej g ow , ironicznie uprzejmy.ł ął ł ą
-Zjedli cie niadanie? - spyta a, a kiedy ch opcy potwierś ś ł ł dzili, spojrza a na c rk . - A ty? -ł ó ę
spyta a, wpatruj c si w twarz Poppy.ł ą ę
Poppy zagrzechota a, pudelkiem lukrowanych p atk w, matł ł ó ka, si skrzywi a.ę ł
-Czemu przynajmniej nie zjesz ich z mlekiem?
•Takie s lepsze - odpowiedzia a stanowczo, ale kiedy matka lekka pchn a j w stroną ł ęł ą ę
lod wki, podesz a i wyj a lió ł ęł trowy karton odt uszczonego mleka.ł
- Jakie macie plany na pierwszy dzie wolno ci? - spyta a matka, spogl daj c najpierw nań ś ł ą ą
Jamesa, p niej na Poppy.óź
•OJ, nie wiem. - Poppy zerkn a na Jamesa - Pos uchaęł ł my muzyki, mo e p jdziemy w g ry?ż ó ó
Albo przejedziemy si na pla ?ę żę
•Jak chcesz - powiedzia James. - Mamy cale lalo.ł
Przed oczami Poppy rozci gn o si lalo, gor ce, z ociste i ol niewaj ce. Pachn ce chlorem z.ą ęł ę ą ł ś ą ą
basenu i morsk sol . Czu a je jak ciep traw pod plecami. Trzy d ugie miesi ce, pomy laą ą ł łą ę ł ą ś a.ł
Ca a wieczno . Trzy miesi ce to wieczno .ł ść ą ść
Dziwne, e my la a akurat o tym, kiedy to si sta o.ż ś ł ę ł
-Ma emy zajrze do nowych sklep w w Village - zaczż ć ó ę a, ale nag e dopad j , b l i s ował ł ł ą ó ł
uwi z y jej w gardle.ę ł
Niedobrze. Gwa towny, skr caj cy b l sprawia , e zgi a si wp . Karton mleka wypad jej zł ę ą ó ł ż ęł ę ół ł
r k i wszystko zrobi o si szare.ą ł ę
ROZDZIA 2Ł
Poppy! - S ysza a g os matki, ale nie nic widzia a. Kuchenn pod og przeszywa y ta cz ce czarneł ł ł ł ą ł ę ł ń ą
plamy. – Poppy, nic ci nie jest? - Teraz poczu a, e d onie matki ciskaj j kurczowo za ramiona.ł ż ł ś ą ą
B l ust powa i zaczyna a widzie .ó ę ł ł ć
Kiedy si wyprostowa a, zobaczy a przed sob Jamesa. Twarz mia prawie bez wyrazu, ale zna aę ł ł ą ł ł
go na tyle dobrze, eby dostrzec w jego oczach trosk . Trzyma karton z mlekiem. Muż ę ł sia goł
z apa w locie. Niesamowity refleks, pomy la a leniwie. Naprawd niesamowity. Phillip sta .ł ć ś ł ę ł
•Nic ci nie jest? Co si sta o?ę ł
•Nie... wiem. - Poppy rozejrza a si i zak opotana wzruł ę ł szy a ramionami. Czu a si ju lepiej ił ł ę ż
wola a, eby przestali si tak na ni gapi .ł ż ę ą ć
• To tylko g upi b l o dka... Mam chyba gastro co tam. Pewnie mi jedzenie zaszkodzi o.ł ó ż łą ś ł
• Poppy, to nie jest gastroenteritis. – Matka potrz sn a ni lekko. – Bola o ci ju wcze niej,ą ęł ą ł ę ż ś
miesi c temu, prawda? To taki sam b l?ą ó
•Poppy poruszy a si niespokojnie. Prawd m wi c, b l nigdy nie znikn . Cudem, w gor czceł ę ę ó ą ó ął ą
zaj pod koniec roku, udawa o jej si nie zwraca na niego uwagi, a do tej pory zd y a si zęć ł ę ć ąż ł ę
nim oswoi .ć
•Tak jakby... – Gra a na zw ok . – Ale...ł ł ę
Matce nie trzeba by o wi cej. Delikatnie cisn a c rk i ruszy a do kuchennego telefonu.ł ę ś ęł ó ę ł
•Wiem, e nie lubisz lekarzy, ale dzwoni do doktora Franklina. Chc , eby ci obejrza . Nież ę ę ż ę ł
mo emy tego ignorowa .ż ć
•Oj mamo, s wakacje...ą
•Poppy, bez dyskusji. – Matka zakry a d oni mikrofon s uchawki. – Id si ubra .ł ł ą ł ź ę ć
Poppy j kn a, ale wiedzia a, e nic nie wsk ra.ę ęł ł ż ó
•Pos uchajmy przynajmniej p yty, zanim p jd . – Skin a na Jamesa, kt ry patrzy w pr nił ł ó ę ęł ó ł óż ę
zamy lony.ś
Zerkn na p yt , jakby o niej zapomnia , i odstawi karton z mlekiem. Phillip wyszed za nimiął ł ę ł ł ł
na korytarz.
•Hej, kole , poczekaj tu, a si ubierze.ś ż ę
•Wyluzuj Phil, powiedzia James niemal nieobecnym g osem.ł ł
•R ce z daleka od mojej siostry, niecnoto.ę
Poppy wchodzi a do pokoju, kr c c g ow . James wcale nie marzy o tym, eby zobaczy jł ę ą ł ą ż ć ą
nago. Niestety, pomy la a ponuro, wyci gaj c z szafy kr tkie spodenki. Wskoczy a w nie, nieś ł ą ą ó ł
przestaj c kr ci g ow . James by jej najlepszym przyjacielem, najlepszym z najlepszych, a onaą ę ć ł ą ł
jego przyjaci k . Ale nigdy nie okaza nawet cienia ch ci, eby si do niej dobra . Czasamiół ą ł ę ż ę ć
zastanawia a si , czy on w og le zauwa a, e ma do czynienia z dziewczyn .ł ę ó ż ż ą
Kiedy zauwa y, pomy la a i krzykn a na niego zza drzwi.ś ż ś ł ęł
Wszed i u miechn si do niej. To by u miech, jaki inni rzadko ogl dali – nie szyderczy czył ś ął ę ł ś ą
ironiczny, ale mi y, lekki.ł
•Przepraszam za tego lekarza – powiedzia a.ł
•Daj spok j. Powinna pojecha . – James spojrza na ni przenikliwie. – Twoja mama ma racj .ó ś ć ł ą ę
To trwa ju za d ugo. Schud a , nie pisz po nocach...ż ł ł ś ś
Spojrza a na niego przestraszona. Nikomu nie m wi a, e najgorszy b l czuje noc , nawetł ó ł ż ó ą
Jamesowi. Ale on niekt re rzeczy po prostu wiedzia . Jakby czyta w jej my lach.ó ł ł ś
- Znam ci , to wszystko. – Figlarnie spojrza na ni z ukosa. Rozpakowa p yt .ę ł ą ł ł ę
Poppy wzruszy a ramionami, opad a na ko i wlepi a wzrok w sufit.ł ł łóż ł
•Chcia abym, eby mama da a mi spok j chocia w wakacje. – Odwr ci a g ow i przyjrza a sił ż ł ó ż ó ł ł ę ł ę
badawczo Jamesowi. – Szkoda, e nie jest jak twoja. Zawsze si zamartwia i pr buje mnież ę ó
ustawi .ć
•A mojej w a ciwie nie obchodzi, co robi . Nie wiem co gorsze – stwierdzi z gorycz .ł ś ę ł ą
•Twoi rodzice pozwalaj ci mieszka samemu.ą ć
•Tak, bo to ta sze, ni zatrudnianie zarz dcy nieruchomo ci. – James pokr ci g ow ,ń ż ą ś ę ł ł ą
wpatruj c si w p yt , kt r wk ada do odtwarzacza. – Nie narzekaj na swoich rodzic w,ą ę ł ę ó ą ł ł ó
dzieciaku. Chyba nie wiesz, jak jeste szcz ciar .ą ś ęś ą
Poppy zastanawia a si nad tym, kiedy w czy a si p yta.ł ę łą ł ę ł
Razem z Jamesem lubili trans – undergroundowe elektroniczne d wi ki, kt re przysz y z Europy.ź ę ó ł
James by mi o nikiem techno. Poppy te przepada a za tymi rytmami. Uwa a a, e to prawdziwał ł ś ż ł ż ł ż
muzyka, ostra i nieprzetworzona, grana przez ludzi, kt rzy w ni wierz . udzi z pasj , a nie zó ą ą Ł ą
pieni dzmi.ę
Poza tym dzi ki etno – techno Poppy czu a si cz ci innych miejsc. Uwielbia a inno ię ł ę ęś ą ł ść
obecno tej muzyki.ść
Jamesa chyba te w a nie za to lubi a. Za jego odmienno . Zadar a g ow i spojrza a na niego.ż ł ś ł ść ł ł ę ł
Przestrze wype nia y dziwne rytmy b bn w Burundi.ń ł ł ę ó
Zna a Jamesa lepiej ni ktokolwiek inny, ale by o w nim co , co nawet dla niej stanowi oł ż ł ś ł
tajemnice. Co , czego nikt nie m g uchwyci .ś ó ł ć
Inni brali to za arogancj , ch d, wynios o , ale si mylię łó ł ść ę li. To by a po prostu odmienno .ł ść
Wydawa si bardziej „inny" ni uczniowie z zagranicy. Czasami Poppy my la a, e ju jest bliskał ę ż ś ł ż ż
znalezienia przyczyny tej odmienno ci, ale zawsze jej si wymyka a. A kilka razy, zw aszczaś ę ł ł
p nym wieczorem, kiedy s uchali muzyki albo wpatrywali si w ocean, czu a, e zaraz wyzna jejóź ł ę ł ż
sw j sekret.ó
I e to, co us yszy, oka e si czym wa nym, tak szokujż ł ż ę ś ż ącym i cudownym, jakby przem wi doó ł
niej dziki kot.
Teraz, kiedy patrzy a na Jamesa, na jego wyra ny, nieruchomy profil i na faliste br zowe w osył ź ą ł
na czole, odnosi a wra eł ż nie, e jest smutny.ż
Jamie, chyba nic si nic sta o, co? To znaczy, w domu ani nigdzie? - Tylko ona jedyna naę ł
wiecie mog a m wi do niego „Jamie". Nawet Jacklyn ani Michaela nigdy si na to nie odwa y y.ś ł ó ć ę ż ł
- A co mia oby si sta w domu? - spyta z u miechem, ktł ę ć ł ś órego nie by o wida w oczach.ł ć
Lekcewa co pokr ci g ow . - Nic martw si Poppy. To nic wa nego, ma przyjecha w odwieżą ę ł ł ą ę ż ć -
dziny krewny. Niemile widziany krewny. - Jego u miech dotar do oczu i zal ni w nich. - Aś ł ś ł
mo e po prostu si o ciebie marż ę twi - powiedzia .ę ł
Poppy chcia a powiedzie : „akurat”, ale wymamrota a tylko:ł ć ł
- Naprawd ?ę
Jej powaga chyba poruszy a w nim czu strun . Jego u miech znikn . Siedzieli i po prostuł łą ę ś ął
patrzyli sobie w oczy. James sprawia wra enie niepewnego, niemal bezbronnego.ł ż
•Poppy
•Tak? - Z trudem prze kn a lin .ł ęł ś ę
Otworzy usta, nagle wsia i podszed , eby wyregulowa wysokie stoj ce g o niki. Kiedył ł ł ż ć ą ł ś
wr ci , oczy mia ciemne i nieó ł ł przeniknione.
- Pewnie, e bym si martwi , gdyby naprawd by a choż ę ł ś ę ł ra - przyzna swobodnie. - Na tymł
chyba polega przyja ?źń
Poppy wypu ci a powietrze z p uc.ś ł ł
•Racja - odpar a melancholijnie i obdarzy a go stanowł ł czym u miechemś
•Ale nie jeste chora - stwierdzi . - Po prostu trzeba si tym zaj . Lekarz pewnie da ciś ł ę ąć
antybiotyk albo co innego... wielk strzykaw - doda z o liwie.ś ą ą ł ł ś
•Zamknij si .ę
James dobrze wiedzia , ze Poppy potwornie boi si zastrzył ę k w. Sama my l o igle przebijaj cejó ś ą
sk r ...ó ę
- Idzie twoja mama - Zerkn w stron uchylonych drzwi.ął ę
Poppy nie bardzo wiedzia a, jakim cudem us ysza , e kto si zbli a - w pokoju g o no gra ał ł ł ż ś ę ż ł ś ł
muzyka, a na korytarzu le a dywan. A jednak po chwili matka otworzy a drzwi.ż ł ł
•No, kochanie - ponagli a energicznie - Doktor Franklin kaza przyje d a . Przykro mi, James,ł ł ż ż ć
ale zabieram Poppy.
•Nie szkodzi. Wpadn po po udniu.ę ł
Poppy wiedzia a, kiedy jest na straconej pozycji Pozwoli a matce zaci gn si do gara u, nieł ł ą ąć ę ż
zwracaj c uwagi na Jamesa parodiuj cego kogo , kto dostaje wielki zastrzyk.ą ą ś
Godzin p niej grzecznie le a a w gabinecie doktora Frankę óź ż ł lina, odwracaj c wzrok, kiedyą
delikatnie bada jej brzuch. By wysoki, szczup y, szpikowa y i emanowa z niego autorytetł ł ł ł ł
wiejskiego lekarza, kt remu si bezgranicznie ufa.ó ę
•Tu ci boli? - spytaę ł
•Tak... Ale jakby sz o do plec w. Mo e naci gn am sobie mi sie .ł ó ż ą ęł ę ń
Delikatne palce przesuwa y si , badaj c brzuch. Nagle si zatrzyma y. Twarz lekarza sił ę ą ę ł ę
zmieni a. Poppy wiedzia a ju , e to nie naci gni ty mi sie . Ani rozstr j o dka czy co banalł ł ż ż ą ę ę ń ó ż łą ś -
nego, i e wszystko zmieni si raz na zawsze.ż ę
•Chcia bym zleci dodatkowe badanie - oznajmi doktor Franklin.ł ć ł
Mia rzeczowy i opanowany g os, a jednak Poppy ogarnł ł ę a panika. Nie potrafi a wyt umaczył ł ł ć
tego, co si w niej dziaę o - mia a nieodparte wra enie, e otwiera si przed ni w ziemi czarnał ł ż ż ę ą
dziura.
•Dlaczego? - spyta a matka.ł
•C ... - Doktor Franklin si u miechn i przesun okuóż ę ś ął ął lary na czo o. Uderza dwomał ł
palcami o le ank . - W a ciwie w celu eliminacji. Poppy m wi, e ma b le w g rnej cz ciż ę ł ś ó ż ó ó ęś
brzucha, kt re promieniuj do plec w i nasilaj si w nocy. Ostatnio straci a apetyt i schud a.ó ą ó ą ę ł ł
Wyczuwam powi kszony woreczek ciowy To objawy typowe dla wielu chor b, a USGę żół ó
pozwoli niekt re wykluczy .ó ć
Poppy si uspokoi a. Nie mog a sobie przypomnie , po co jest woreczek ciowy, ale by aę ł ł ć żół ł
przekonana, e go nie potrzeż buje. Przecie organ o tak g upiej nazwie nie mo e pe ni adż ł ż ł ć ż nej
wa nej funkcji. Doktor Franklin m wi dalej - o trzustce, zapaleniu trzustki i powi kszonejż ó ł ę
w trobie, a matka kiwa a g ow , jakby wszystko rozumia a. Poppy czu a, e panika mija. Jakbyą ł ł ą ł ł ż
czarn dziur szczelnie zas oni a pokrywa, nie pozostawiaj c po przepa ci najmniejszego ladu.ą ę ł ł ą ś ś
- Badania mo na zrobi w szpitalu dzieci cym po drugiej stronie ulicy - m wi doktorż ć ę ó ł
Franklin - Prosz do mnie wr ci z wynikami.ę ó ć
Matka pokiwa a g ow : spokojna, powa na i dzielna. Jak Phil. Albo Cliff. Dobrze, zajmiemy sił ł ą ż ę
tym.
Poppy w pewnym sensie czu a si wyr niona Nie zna a nikogo, kto by by w szpitalu nał ę óż ł ł
badaniach.
Kiedy wychodzi y z gabinetu, matka zmierzwi a jej w osy.ł ł ł
- No. Poppy? Co tym razem wywin a ?ęł ś
Poppy u miechn a si figlarnie. Strach ca kowicie si ulotni .ś ęł ę ł ę ł
•Mo e b d musia a mie operacj i zostanie mi intrygujż ę ę ł ć ę ąca blizna - za artowa a, ebyż ł ż
roz mieszy matk .ś ć ę
•Miejmy nadziej , e nie - odparta matka, wcale nierozbawiona.ę ż
Szpital Dzieci cy Suzanne G. Monteforte mie ci si w okaę ś ł ę za ym szarym budynku z falistymił
cianami i wielkimi panoramicznymi oknami. Poppy zajrza a do sklepu z upominkami przyś ł
wej ciu. Na pierwszy rzut oka wida by o, e to sklep dla dzieci, pe en t czowych zabawek iś ć ł ż ł ę
pluszowych zwierzak w, kt re przychodz cy z wizyt doro li mogli kupi w prezencie wó ó ą ą ś ć
ostatniej chwili.
Ze sklepu wysz a dziewczyna niewiele starsza od Poppy: siedemnasto-, osiemnastoletnia. By ał ł
adna, mia a subtelny makija i fajn bandan , kt ra nie do ko ca ukrywa a brak w os w.ł ł ż ą ę ó ń ł ł ó
Wygl da a na szcz liw , mia a pe ne policzki, a spod chustki wystawa y dyndaj ce weso oą ł ęś ą ł ł ł ą ł
kolczyki, jednak Poppy ogarn o wsp czucie... Ta dziewczyna jest powa nie chora. Szpitale sęł ół ż ą
w a nie dla takich jak ona - dla powa nie choł ś ż rych. Poppy chcia a ju jak najszybciej by poł ż ć
badaniach i st d wyj .ą ść
USG nie by o bolesne, ale do nieprzyjemne. Piel gniarł ść ę ka posmarowa a jej brzuch maziowatł ą
galaret , a potem przesuwa a po nim zimnym skanerem, kt ry bombardowa falamią ł ó ł
d wi kowymi, eby wydoby obraz wn trza. Poppy wr ci a myź ę ż ć ę ó ł lami do adnej dziewczyny bezś ł
w os w.ł ó
Wola a my le o czym innym... o Jamesie. Nie wiedzie czemu, przypomnia jej si dzie ,ł ś ć ś ć ł ę ń
kiedy zobaczy a go pierwł szy raz w przedszkolu. Blady, chudy, z du ymi szarymi oczami. Mia wż ł
sobie co niezwyk ego. Starsi ch opcy od razu wzi li go na cel. Na podw rku ganiali za nim jakś ł ł ę ó
psy my liwskie za liś sem - a w ko cu Poppy si zorientowa a, co jest grane.ż ń ę ł
Ju w wieku pi ciu lat mia a porz dny prawy sierpowy, Wparowa a w rodek gromady,ż ę ł ą ł ś
zacz a walk po twarzach i koęł pa w piszczcie, a tamci pouciekali. P niej odwr ci a si doć ż óź ó ł ę
Jamesa.
- Chcesz si kolegowa ?ę ć
Po kr tkiej chwili wahania nie mia o kiwn g ow . W jego u miechu by a dziwna s odycz.ó ś ł ął ł ą ś ł ł
Poppy szybko si zorientowa a, e jej nowy kolega jest troę ł ż ch dziwny. Kiedy zdech a klasowaę ł
jaszczurka, bez obrzydzenia wzi j do r ki i spyta Poppy. czy chce potrzyma . Nauczycielął ą ę ł ć ka
by a przera ona.ł ż
Wiedzia te , gdzie znale martwe zwierz ta. Pokaza jej pust dzia k – tam, w wysokiejł ż źć ę ł ą ł ę
br zowej trawie le a y szkielety kilku kr lik w. W og le go to nie rusza o.ą ż ł ó ó ó ł
Kiedy podr s , starsze dzieciaki przesta y go dr czy . Dogoni ich wzrostem, by zadziwiaj coó ł ł ę ć ł ł ą
silny i szybki; przylgn a do niego opinia twardego i niebezpiecznego. Kiedy si wkurzy , w jegoęł ę ł
szarych oczach pojawia si przera aj cy blask.ł ę ż ą
Ale na Poppy nigdy si nie z o ci . Byli najlepszymi przyjacię ł ś ł ółmi. W pierwszej klasie liceum
zacz si umawia z dziewczynami - marzy y o nim wszystkie w szkole - ale z adn nie chodziął ę ć ł ż ą ł
d uł go. I nigdy im si nie zwierza , by tajemniczy i skryty. Tylko Poppy zna a jego drugie oblicze -ę ł ł ł
bezbronnego i troskliwego ch opaka.ł
•Dobrze. – Piel gniarka potrz sn a Poppy, przywo uj c j do rzeczywisto ci. - Sko czone,ę ą ęł ł ą ą ś ń
zetrzemy z ciebie ten el.ż
•I co wysz o? - Poppy spojrza a na monitor.ł ł
•Lekarz prze le opis do gabinetu twojego lekarza - poinś formowa a piel gniarka zupe nieł ę ł
oboj tnym tonem.ę
Poppy spojrza a na ni surowo.ł ą
W poczekalni u doktora Franklina Poppy wierci a si nieł ę spokojnie, a matka przegl da aą ł
nieaktualne czasopisma. W ko cu z gabinetu wychyli a si piel gniarka.ń ł ę ę
-Pani Hilgard? Wsta y obie.ł
-Hm. nie - Piel gniarka wygl da a na sp oszon . - Pani Hilgard, doktor chce porozmawiaę ą ł ł ą ć
tylko z pani .ą
Poppy i matka spojrza y na siebie. Po chwili matka od o y a czasopismo ..People" i posz a zał ł ż ł ł
piel gniark .ę ą
Poppy patrzy a za ni .ł ą
O co tu chodzi? Doktor Franklin nigdy wcze niej tego nie robi .ś ł
Serce bi o jej mocno. Nic szybko, n mocno. Bum, bum. bum. Wstrz sa o wn trzno ciami, ał ą ł ę ś ż
Poppy kr ci o si w g owie.ę ł ę ł
Nie my l o tym. To pewnie nic takiego. Poczytaj gazet .ś ę
Ale jej palce odmawia y pos usze stwa. Kiedy w ko cu zdoł ł ń ń a a otworzy czasopismo, b dzi ał ł ć łą ł
wzrokiem po wyrazach, ale tre nie dociera a do m zgu.ść ł ó
O czym matka i doktor Franklin tam rozmawiaj ? Co jest grane? Tyle czasu...ą
Chwila si przeci ga a Poppy czeka a, miotaj c si mię ą ł ł ą ę ędzy dwiema skrajnymi my lami: to nicś
powa nego, matka wyjż dzie i b dzie si mia a, e co takiego w og le przysz o c rce do g owy;ę ę ś ł ż ś ó ł ó ł
dzieje si co okropnego i trzeba si podda jakieę ś ę ć mu strasznemu leczeniu. Zakryta dziura iś
odkryta dziura. Raz wszystko wydawa o si miechu warte i Poppy czu a si zawstył ę ś ł ę dzona
melodramatycznymi my lami, a po chwili mia a wra eś ł ż nie, e ca e jej dotychczasowe ycie by oż ł ż ł
snem, a teraz dopada j brutalna rzeczywisto .ą ść
Szkoda, e nie mog zadzwoni do Jamesa. pomy la a.ż ę ć ś ł
- Poppy? Wejd - powiedzia a w ko cu piel gniarka.ź ł ń ę
W gabinecie doktora Franklina, na cianach wy o onych boazeri wisia y za wiadczenia iś ł ż ą ł ś
dyplomy. Poppy usiad a w skł órzanym fotelu i stara a si nie wpatrywa nachalnie w twarz matkił ę ć
Matka wygl da a... zbyt spokojnie. Spok j podszyty by napi ciem. U miecha a si , ale jakoą ł ó ł ę ś ł ę ś
dziwnie. Wargi lekko jej dr a y.ż ł
O Bo e. pomy la a Poppy. Co jest nie tak.ż ś ł ś
•Nie ma powodu do paniki - zacz lekarz, a Poppy natychmiast ogarn a jeszcze wi kszaął ęł ę
panika. Jej d onie przywarł y do sk rzanych por czy fotela. - Na twoim USG wida coł ó ę ć ś
niezbyt typowego, dlatego chcia bym wykona kilka innych bał ć da - ci gn doktor Franklinń ą ął
rzeczowym tonem, eby j uspoż ą koi . - Do jednego musisz by na czczo. Twoja mama m wi,ć ć ó
e nie jad a dzi niadania...ż ł ś ś ś
•Zjad am jeden p atek kukurydziany - odpowiedzia a mechanicznie.ł ł ł
•Jeden p atek? C , mo emy uzna , e to nic. W takim rał óż ż ć ż zie zaczniemy dzisiaj. Moim zdaniem
najlepiej po o y ci do szpitala Zrobimy tomografi komputerowa, i ERCP. To skr t nazwy,ł ż ć ę ę ó
kt rej nawet ja nie potrafi wym wi . - U miechn si . Poppy mu si przygl da a. Niczegoó ę ó ć ś ął ę ę ą ł
si nie b j - doda agodę ó ł ł nie - Tomografia przypomina prze wietlenie. ERCP polega naś
wprowadzeniu rurki przez gard o i o dek do trzustki. Do rurł ż łą ki wstrzykuje si p yn, kt ryę ł ó
umo liwi kontrast...ż
Jego wargi si porusza y, ale Poppy przesta a s ysze s owa. Nie mog a sobie przypomnie , kiedyę ł ł ł ć ł ł ć
ostatnio by a tak przera ona.ł ż
Z t intryguj c blizn tylko artowa am, pomy la a. Nie chc by naprawd chora. Nie chcą ą ą ą ż ł ś ł ę ć ę ę
i do szpitala i nie chc mie adnych rurek w gardle.ść ę ć ż
Spojrza a na matk w milcz cym b aganiu. Matka wzi a j za r k .ł ę ą ł ęł ą ę ę
To nic takiego, kochanie. Pojedziemy do domu i spakujemy troch rzeczy, a potem wr cimy.ę ó
-Musz i do szpitala dzisiaj?ę ść
Tak by oby najlepiej, stwierdzi doktor Franklin. Poppy zacisn a d o na d oni matki.ł ł ęł ł ń ł
Pociemnia o jej przed oczami.ł
- Dzi kuj , Owen - powiedzia a matka, kiedy wychodzi y z gabinetu.ę ę ł ł
Poppy nigdy nie s ysza a, eby wcze niej matka zwraca a si do doktora Franklina po imieniu.ł ł ż ś ł ę
Ale o nic nie pyta a. Nie odzywa a si , kiedy wychodzi y z budynku i wsiada y do samochodu. Poł ł ę ł ł
drodze do domu matka zacz a m wi o zwyk ych rzeczach przyjemnym, spokojnym g osem, aęł ó ć ł ł
Poppy zmusza a si , eby odpowiada . - Udawa a, e wszystko jest jak zwykle, mimo e ca y czasł ę ż ć ł ż ż ł
szala w niej poł tworny niepok j.ó
Dopiero kiedy znalaz y si w jej pokoju i pakowa y do ma ej walizki ulubione ksi ki ił ę ł ł ąż
bawe nian pi am , spyta a prawie od niechcenia:ł ą ż ę ł
-A tak w a ciwie, co mi jest?ł ś
Matka nie odpowiedzia a od razu. Spogl da a w d na wał ą ł ół lizk .ę
•Doktor Franklin nie wie, czy w og le co ci jest - odpar a w ko cu.ó ś ł ń
•Ale co podejrzewa? Przecie musi co podejrzewa . Mż ś ć ówi o trzustce, wi c pewnieł ę
przypuszcza, e mam co z trzustk . Bada te chyba woreczek ciowy...ż ś ą ł ż żół
-Kochanie. - Matka chwyci a j za ramiona.ł ą
Poppy zacz a si denerwowa . Wzi a g boki wdech.ęł ę ć ęł łę
- Ja tylko chc zna prawd . To moje cia o i mam prawo wiedzie , czego szukaj , tak?ę ć ę ł ć ą
Troch si zagalopowa a. Tak naprawd chcia a powiedzie co zupe nie innego. Potrzebowa aę ę ł ę ł ć ś ł ł
otuchy, zapewnienia, e doktor Franklin szuka jakiej banalnej choroby. e nic z ego si nież ś Ż ł ę
wydarzy i nie b dzie adnej tragedii. Niestety, nie us yę ż ł sza a tego.ł
•Tak. masz prawo wiedzie . - Matka powoli wypu ci a poć ś ł wietrze, potem zacz a wolno: -ęł
Poppy, doktor Franklin od pocz tku niepokoi si o twoj trzustk . To, co si dzieje w trzustą ł ę ą ę ę ce,
mo e powodowa zmiany w innych organach, w woreczku ciowym i w trobie. Kiedyż ć żół ą
doktor Franklin wyczu te zmiany, wys a ci na badania...ł ł ł ę
•Powiedzia , e USG jest nietypowe. Jak bardzo nietypoł ż we? - Poppy z trudem prze kn a lin .ł ęł ś ę
•To wszystko tylko wst pne... - Matka zauwa y a jej mię ż ł n i westchn a. Niech tnie ci gn aę ęł ę ą ęł
dalej. - USG wykaza o, e mo esz mie co w trzustce. Co , czego nie powinno tam by .ł ż ż ć ś ś ć
Dlatego doktor Franklin chce zrobi inne badania, kt re dadz nam pewno . Ale...ć ó ą ść
•Co , czego nie powinno lam by ? Mamo, masz na myś ć li... nowotw r? Raka? - Dziwne, jakś ó
bardzo trudno by o wył powiedzie te s owa.ć ł
Matka skin a g ow .ęł ł ą
-Tak. Raka.
ROZDZIA 3Ł
Poppy nie mog a my le o niczym innym ni adna ysa dziewł ś ć ż ł ł czyna w sklepie z upominkami.
Rak.
•Ale... ale oni chyba mog co z tym zrobi , co? - Nawet we w asnych uszach jej glos brzmiaą ś ć ł ł
bardzo m odo. - Najwy ej wytn mi trzustk .ł ż ą ę
•Och, kochanie, oczywi cie. - Matka wzi a j w ramiona. - Obiecuj , je eli co jest nie tak,ś ęł ą ę ż ś
zrobimy wszystko, eby to naż prawi . Posz abym na koniec wiata, eby ci pom c. Przecieć ł ś ż ó ż
wiesz. Na razie wcale nie wiadomo, czy co jest nie w porz dku. Doktor Franklin powiedzia ,ś ą ł
e u nastolatk w rak trzustki zdaż ó rza si niezwykle rzadko. Nie martwmy si na zapas.ę ę
Poppy troch ul y o. Zn w nie widzia a dziury. Ale gdzie w g bi duszy nadal czu a ch d.ę ż ł ó ł ś łę ł łó
•Musz zadzwoni do Jamesa. Matka skin a g ow .ę ć ęł ł ą
•Tylko si nie rozgaduj.ę
Poppy zaciska a kciuki, wybieraj c numer. Prosz . James, b d tam, prosz , b d , my la a. Ił ą ę ą ź ę ą ź ś ł
by .ł
-Co si sta o? - spyta kr tko, gdy tylko si odezwa a.ę ł ł ó ę ł
•Nic. to znaczy... wszystko. Mo e. - Poppy us ysza a sw j dziki miech, zupe nie nieszczery.ż ł ł ó ś ł
•Co si , sta o? - powt rzy ostro James. - Pok ci a si z Cliffem?ę ł ó ł łó ł ś ę
•Nie. Cliff jest w biurze. A ja id do szpitala.ę
•Czemu?
•Podejrzewaj , e mam raka.ą ż
Kiedy to wypowiedzia a, poczu a ulg , co w rodzaju emoł ł ę ś cjonalnego uwolnienia. Zn w sió ę
roze mia a. Cisza na drugim ko cu linii.ś ł ń
•Halo?
•Jestem - odezwa si James. - Ju jad .ł ę ż ę
•Nie, nie ma sensu. Za chwil musz wychodzi . - Czeę ę ć ka a, eby powiedzia , e przyjedzie doł ż ł ż
niej do szpitala, ale nie zrobi tego.ł
•James, mog ci o co prosi ? Dowiedz si wszystkiego o raku trzustki, dobrze? Na wszelkię ę ś ć ę
wypadek.
•Podejrzewaj raka trzustki?ą
•Nie s pewni. Zrobi mi badania. Mam tylko nadziej , e obejdzie si bez k ucia. - Znowu sią ą ę ż ę ł ę
roze mia a, chocia czu a niepok j. Chcia a, eby James j pocieszy .ś ł ż ł ó ł ż ą ł
•Zobacz , co mi si uda znale w necie. - Jego g os by pozbawiony emocji, niemal bezę ę źć ł ł
wyrazu.
•Mo esz do mnie p niej zadzwoni . Pewnie pozwol ci zatelefonowa do szpitala.ż óź ć ą ć
•Jasne.
•Dobra, musz i . Mama czeka.ę ść
•Trzymaj si .ę
Poppy od o y a s uchawk z uczuciem pustki. Matka sta a w drzwiach.ł ż ł ł ę ł
-Chod . Poppet. Idziemy.ź
James siedzia bez ruchu, wpatruj c si w telefon pustym wzrokiem.ł ą ę
Poppy by a przera ona, a on nie potrafi jej pom c. Nic umia sypa jak z r kawa krzepi cymił ż ł ó ł ć ę ą
frazesami. To nie w moim stylu, pomy la ponuro.ś ł
eby dzieli si pozytywnymi my lami, trzeba mie pozytywne podej cie do ycia. A James zbytŻ ć ę ś ć ś ż
dobrze pozna wiat, eby mie jakiekolwiek z udzenia.ł ś ż ć ł
Jednak m g poradzi sobie z suchymi faktami. Odsun na bok stos rozmaitych klamot w.ó ł ć ął ó
w czy laptop i po czy si z Internetem.łą ł łą ł ę
Po kilku minutach przeszukiwa zasoby Krajowego Instył tutu Onkologicznego CancerNet.
Znalaz pierwszy plik: ..Rak trzustki", przeznaczony dla pacjent w. Przebieg tre wzroł ó ł ść kiem.
Opowiada a o funkcji trzustki, o stadiach choroby i leł czeniu. Nic strasznego.
P niej przeszed do: „Rak trzustki. Dla lekarzy”. Sparalióź ł owa a go ju pierwsza linia.ż ł ż
Rak gruczo u trzustki jest rzadko uleczalny.ł
Czyta dalej.ł
Du y odsetek zgon w... przerzuty... s aba reakcja na cheż ó ł mioterapi , na wietlanie i operacj ...ę ś ę
b l...ó
B l. Poppy jest dzielna, ale zmaganie si z ci g ym b lem z ama oby ka dego. Zw aszcza kiedyó ę ą ł ó ł ł ż ł
widoki na przysz o s tak marne.ł ść ą
Jeszcze raz spojrza na g r artyku u. Przeci tna prze ywalno mniej ni trzy procent. Je elił ó ę ł ę ż ść ż ż
rak si rozprzestrzeni , nieę ł ca y jeden procent.ł
Na pewno jest wi cej informacji. James natrafi na kilka arę ł tyku w z gazet i czasopismłó
medycznych. By y jeszcze gorsze ni pliki z CancerNetu.ł ż
Eksperci twierdz , e zdecydowana wi kszo pacjent w umrze, i to w kr tkim czasie. Raką ż ę ść ó ó
trzustki jest na og nieoperacyjny, szybko post puje i wyniszcza organizm. rednia d uół ę Ś ł gość
prze ycia z rakiem w zaawansowanym stadium wynosi od trzech tygodni do trzech miesi cy...ż ę
Trzy tygodnie do trzech miesi cy.ę
Wpatrywa si w ekran komputera. Mia ci ni te gard o, k u o go w piersiach i prawie nic nieł ę ł ś ś ę ł ł ł
widzia . Usi owa wzi si W gar . Powtarza sobie, e to jeszcze nic pewnego. Poppy roł ł ł ąć ę ść ł ż bią
badania, ale to nie znaczy, e ma raka.ż
Jednak przeczytane informacje nie dawa y mu spokoju. Ju jaki czas temu si zorientowa , eł ż ś ę ł ż
Poppy co jest. Co w niej by o zak cone. Wyczuwa inny rytm cia a, wiedzia , e dziewś ś ł łó ł ł ł ż czyna
ma o pi. I b l - zawsze go wyczuwa . Tylko nie zdawa sobie sprawy, e teraz b l jest a takł ś ó ł ł ż ó ż
powa ny.ż
Poppy te wie. pomy la . G boko w duszy wie. e dzieje si z ni co bardzo z ego, inaczej nież ś ł łę ż ę ą ś ł
prosi aby mnie, ebym szuł ż ka informacji. Ale czego w a ciwie si spodziewa? e wejd do niej ił ł ś ę Ż ę
powiem, e za kilka miesi cy umrze?ż ę
A ja mam sta z boku i si przygl da ?ć ę ą ć
Jego wargi lekko ods oni y z by. Nie by to mi y u miech, rał ł ę ł ł ś czej dziki grymas. Przez
siedemna cie lal widzia wiele zgon w. Zna stadia umierania. Wiedzia , e istnieje r nicaś ł ó ł ł ż óż
mi dzy chwil , kiedy ustaje oddychanie, a momentem, kiedy przestaę ą je pracowa m zg. Widziać ó ł
charakterystyczn blado wie ego trupa. Wiedzia , e ga ki oczne zapadaj si po pi ciuą ść ś ż ł ż ł ą ę ę
minutach od wyzioni cia ducha. Ten akurat szczeg zna ma o kto. Pi minut po mierci oczyę ół ł ęć ś
robi si p askie i m tnoszare. Cia o zaą ę ł ę ł czyna si kurczy . Cz owiek robi si mniejszy. Poppy juę ć ł ę ż
jest taka malutka...
Zawsze si ba , eby nie zrobi jej krzywdy. Wygl da a na bardzo kruch , a on, gdyby byę ł ż ć ą ł ą ł
nieostro ny, m g skrzywdzi kogo o wiele silniejszego. Mi dzy innymi dlatego utrzymyważ ó ł ć ś ę ł
mi dzy nimi dystans.ę
To jeden z powod w. Nie najwa niejszy.ó ż
Innym by o co , czego nic potrafi ubra w s owa, nawet przed samym sob . Zbli a si do tego,ł ś ł ć ł ą ż ł ę
co zakazane. Ale musia przestrzega zasad, kt re wpajano mu od urodzenia.ł ć ó
Ludziom nocy nic wolno si zakocha w cz owieku. Kar za przekroczenie prawa jest mier .ę ć ł ą ś ć
W tej chwili to nie mia o znaczenia. Wiedzia , co musi zroł ł bi . Dok d jecha .ć ą ć
Wylogowa si z Internetu. By opanowany i my la racjoł ę ł ś ł nalnie. Wsta , wzi okularył ął
przeciws oneczne i wsun je na nos. Wyszed na bezlitosne czerwcowe s o ce, zatrzaskuj c zał ął ł ł ń ą
sob drzwi.ą
Poppy z nieszcz liw min rozejrza a si po pomieszczeęś ą ą ł ę niu. W zasadzie nie wygl da o taką ł
strasznie poza tym, e by o za zimne... no ale to w ko cu szpital. Taka prawda kry a si za adż ł ń ł ę ł nymi
niebiesko-r owymi zas onkami, telewizj sieciow i meóż ł ą ą nu kolacji ozdobionym postaciami z
bajek. Wiadomo e tutaj cz owiek l duje tylko wtedy, gdy jest naprawd ci ko chory.ż ł ą ę ęż
Oj, przesta , zgani a siebie. Rozchmurz si troch . Co si sia o z moc Poppytywnegoń ł ę ę ę ł ą
my lenia? Gdzie si podzia a Poppyanna, kiedy jest ci potrzebna? Gdzie Mary Poppyns?ś ę ł
Bo e. ju sama siebie usi uj rozbawi , pomy la a.ż ż ł ę ć ś ł
U miechn a si blado, mimo e niewiele j bawi o. Piel gś ęł ę ż ą ł ę niarki by y mi e, a ko bardzoł ł łóż
wygodne. Z boku mia o pilota, kt rym ustawia o si materac w ka dej mo liwej pozycji.ł ó ł ę ż ż
Akurat kiedy si nim bawi a, wesz a matka.ę ł ł
- Z apa am Cliffa. przyjedzie tu p niej. Chyba powinna si przebra do bada .ł ł óź ś ę ć ń
Poppy spojrza a na sw j szpitalny szlafrok z krepy w niebiesko-bia e paski i poczu a bolesnył ó ł ł
spazm, promieniuj cy od oą ż dka do plec w. W najg bszym zakamarku duszy pomy la a:łą ó łę ś ł
Prosz , jeszcze nie teraz. Nigdy nie b d gotowa.ę ę ę
James podjecha integr na parking przy Ferry Street, nieł ą daleko Stoneham. To nie by ał
przyjemna cz miasta. Tury ci zwiedzaj cy Los Angeles omijali t okolic .ęść ś ą ę ę
Zrujnowany budynek kilka opustosza ych pi ter, okna zał ę bite dykt , graffiti na cianach zą ś
pustak w pokrytych wyblak farb .ó łą ą
Nawet smog wydawa si tu g stszy. Powietrze by o te i md e. Jak truj ce wyziewy, nawetł ę ę ł żół ł ą
najja niejszy dzie obleka o w szaro . Wszystko wygl da o nierealnie i z owieszczo.ś ń ł ść ą ł ł
Okr y budynek. Z ty u znajdowa y si drzwi na zaplecze sklep w. Na jednych nie by oąż ł ł ł ę ó ł
graffiti. Na szyldzie nad nimi zamiast napisu narysowano czarny kwiat.
Czarny irys.
Zapuka . Drzwi uchyli y si na kilka centymetr w, a przez szpar wyjrza ko cisty dzieciak wł ł ę ó ę ł ś
pogniecionej koszulce, z zaspanymi oczami.
-To ja. Ulf - powiedzia , opieraj c si pokusie, eby otwoł ą ę ż rzy drzwi kopniakiem. Ach. teć
wilko aki, pomy la . Dlaczego musz tak broni swojego terytorium?ł ś ł ą ć
Drzwi otworzy y si tylko na tyle. eby James m g wej do rodka. Ko cisty ch opakł ę ż ó ł ść ś ś ł
wystawi g ow na zewn trz, rozejrza si podejrzliwie, potem zatrzasn drzwił ł ę ą ł ę ął
-Najlepiej id obsikaj sw j rewir - rzuci James przez rami .ź ó ł ę
Miejsce przypomina o kawiarenk . W mrocznym pomieszł ę czeniu jeden przy drugim sta ył
okr g e stoliki. Na drewnianych krzes ach siedzia o kilkoro nastolatk w. Z ty u sali dw ch ch oą ł ł ł ó ł ó ł -
pak w gra o w bilard.ó ł
James podszed do stolika, przy kt rym siedzia a dziewczył ó ł na. Zdj okulary przeciws oneczne iął ł
usiad .ł
•Cze . Gisele.ść
Podnios a wzrok. Mia a ciemne w osy i niebieskie oczy. Sko ne, tajemnicze, obrysowaneł ł ł ś
czarn kontur wk - w stylu staro ytnego Egiptu.ą ó ą ż
Wygl da a jak czarownica i to nie by zbieg okoliczno ci.ą ł ł ś
-James T skni am za tob . - M wi a cichym, chropawym g osem. - Co s ycha ? - Wzi a zeę ł ą ó ł ł ł ć ęł
sto u niezapalon wieczł ą ś k i energicznie machn a d o mi, jakby uwalnia a uwi zioneę ęł ł ń ł ę go ptaka.
Knot wieczki zap on . - Wygl dasz wspaniale, jak zwykle. - U miechn a si do niego wś ł ął ą ś ęł ę
rozedrganym z otym wietle.ł ś
•Ty te . Prawd m wi c, sprowadza mnie tu interes.ż ę ó ą
Unios a brew.ł
•Chyba jak zawsze?
- Tym razem to co innego. Chc ci prosi ... o profesjonaln opini w pewnej kwestii.ś ę ę ć ą ę
Roz o y a szczup e d onie, po yskuj c w blasku wiecy srebrnymi paznokciami. Na palcuł ż ł ł ł ł ą ś
wskazuj cym mia a pier cie z czarn dali .ą ł ś ń ą ą
•Moja moc jest do twojej dyspozycji. Chcesz kogo prześ kl ? A mo e przyci gn szcz cie iąć ż ą ąć ęś
powodzenie? Bo zakl cia mi osne nie s ci potrzebne.ę ł ą
•Potrzebuj czaru kt ry wyleczy chorob . Nic wiem, czy musi by dostosowany do choroby,ę ó ę ć
czy podzia a co bardziej og lnego. Jakie og lne zakl cie dla zdrowia...ł ś ó ś ó ę
•James - Roze mia a si leniwie, po o y a d o na jego d oni i lekko j potar a. - Jeste mocnoś ł ę ł ż ł ł ń ł ą ł ś
zdenerwowany, prawda? Nigdy ci takiego nie widzia am.ę ł
To fakt, zupe nie straci g ow . Przywo a si do porz dku.ł ł ł ę ł ł ę ą
- O jakiej konkretnie chorobie m wimy? - spyta a, bo Jaó ł mes si nie odezwa .ę ł
•O raku.
Odrzuci a g ow do tylu i si roze mia ał ł ę ę ś ł
- Chcesz, powiedzie , e tacy jak ty mog mie raka? Nie wierz . M w co chcesz, ale nieć ż ą ć ę ó
pr buj mnie przekonywa , e lamie choruj na ludzkie choroby.ó ć ż ą
To by a najtrudniejsza cz .ł ęść
- Nie chodzi o osob tak jak ja ani jak ty. To cz owiek - powiedzia cicho.ę ą ł ł
U miech Gisele znikn .ś ął
•Kto z zewn trz? - Jej g os nie by ju leniwy ani chropaś ą ł ł ż wy. - Obcy? Oszala e , James?ł ś
•Ona nie wie nic o mnie ani o wiecie nocy. Nie zamierzam ama zasad. Chce tylko, eby by aś ł ć ż ł
zdrowa.
•Jeste pewien, e ju nie z ama e zasad? - Jej sko ne niebieskie oczy przesun y si na jegoś ż ż ł ł ś ś ęł ę
twarz. - Na pewno si w niej nie zakocha e ? - doda a szeptem, bo James sprawia wra enie,ę ł ś ł ł ż
e zupe nie nie rozumie, o co jej chodzi.ż ł
Zmusi si . eby wytrzyma badawcze spojrzenie.ł ę ż ć
- Nie m w tak. chyba e chcesz konfrontacji - odezwa si spokojnie, ale gro nie.ó ż ł ę ź
Gisele odwr ci a wzrok. Bawi a si pier cionkiem. P omie wiecy zamigota i zgas .ó ł ł ę ś ł ń ś ł ł
•James, znam ci od dawna powiedzia a, nie podnosz c wzroku. - Nie chc , eby wpakowaę ł ą ę ż ś ł
si w k opoty. Wierz ci. skoro twierdzisz, e nie z ama e zasad, ale lepiej zapomnijmy o teję ł ę ż ł ł ś
rozmowie. Po prostu wyjd , a ja b d udawa , e nigdy nie zamienili my na ten temat aniź ę ę ć ż ś
s owa.ł
•A zakl cie?ę
•Nie ma takiego zakl cia. A nawet je li, na pewno bym ci nie pomog a. Id .ę ś ł ź
Wyszed .ł
Wpad mu do g owy jeszcze jeden pomys . Pojecha do Brentwood. Okolica r ni a si odł ł ł ł óż ł ę
poprzedniej jak diament od w gla. Zatrzyma samoch d na zadaszonym parkingu przyę ł ó
osobliwym ceglanym budynku z fontann . Po cianach, a na hiszpa sk dach wk , pi a sią ś ż ń ą ó ę ęł ę
czerwona i fioletowa bugenwilla.
Przeszed pod ukiem na dziedziniec i znalaz si przed biuł ł ł ę rem ze z otym napisem nał
drzwiach. Doktor Jasper J. Rasmussen. Jego ojciec by psychoterapeut .ł ą
Nic zd y wyci gn r ki do klamki, bo drzwi otworzy y si i z budynku wysz a kobieta.ąż ł ą ąć ę ł ę ł
Typowa klientka ojca - po czterdziestce, bogata, w designerskim dresie i sanda ach na obcał sach.
Wygl da a na lekko otumanion i rozespan , a na szyi mia a dwie ma e, szybko goj ce sią ł ą ą ł ł ą ę
punktowe ranki.
James wszed do biura. Mia o poczekalni , ale bez recepcjoł ł ę nistki. Z gabinetu dobiega a muzykał
Mozarta. Zapuka .ł
- Tato?
W drzwiach stan przystojny ciemnow osy m czyzna, w doskonale skrojonym szarymął ł ęż
garniturze i koszuli z mankietami na spinki. Wyczuwa o si w nim si i stanowczo .ł ę łę ść
Ale nie ciep o.ł
•Co jest. James? - spyta takim tonem, jakim zwraca si do klient w: uwa nym, wywa onym ił ł ę ó ż ż
uprzejmym.
•Masz minut ?ę
Ojciec spojrza na roleksa.ł
•Nast pny klient przychodzi za p godziny.ę ół
•Musz z tob porozmawia .ę ą ć
Ojciec spojrza na niego surowo i wskaza tapicerowany fotel. James usiad na samym brzeguł ł ł
- Co jest?
James szuka odpowiednich s w. Wszystko zale y od tego. czy ojciec go zrozumie. Ale jakieł łó ż
s owa b d odpowiednie? Poł ę ą stawi na brutaln szczero .ł ą ść
•Chodzi o Poppy - Od jakiego czasu choruje, podejrzewaj nowotw r.ś ą ó
•Przykro mi to s ysze . - Doktor Rasmussen sprawia wrał ć ł enie zaskoczonego, jednak w jegoż
glosie nie by o smutku.ł
•To rak. Niesamowicie bolesny i prawie w stu procentach nieuleczalny.
•Szkoda. - W glosie ojca zn w da o si s ysze tylko lekkie zaskoczenie.ó ł ę ł ć
James nagle zrozumia , sk d ono wynika. Ojca nie dziwi o, e Poppy jest chora, ale to, e Jamesł ą ł ż ż
wybra si do niego, eby o tym powiedzie .ł ę ż ć
- Tato. je li to rak, ona umrze. To dla ciebie nic nie znaczy?ś
Doktor Rasmussen spl t palce i wpatrywa si w rudawy blat mahoniowego biurka.ó ł ł ę
- James, ju to przerabiali my - m wi powoli i stanowczo. - Wiesz, e twoja matka i jaż ś ó ł ż
martwimy si , e za bardzo si zbli y e do Poppy. Za bardzo... si z ni zwi za e .ę ż ę ż ł ś ę ą ą ł ś
James poczu nag y przyp yw g uchej w ciek o ci.ł ł ł ł ś ł ś
•Tak jak z pann Emmy?ą
Ojciec nawet nie mrugn .ął
•Mniej wi cej.ę
James odp dzi obrazy, kt re zacz y pojawia si w jego my lach. Nie mo e teraz my le oę ł ó ęł ć ę ś ż ś ć
pannie Emmie, musi by bezć stronny. Inaczej nie przekona ojca.
-Tato, znam Poppy cale ycie. Potrzebuj jej.ż ę
- Po co? Nie w celach oczywistych. Chyba nigdy nie pi e jej krwi, co?ł ś
James z trudem prze kn lin , czuj c md o ci. Pi krew Poppy? Tak j wykorzystywa ? Nał ął ś ę ą ł ś ć ą ć
sam my l o tym zrobi o mu si niedobrzeą ś ł ę
•Tato, ona jest moj przyjaci k - Przesta si sili na obiektywizm. - Po prostu nie mogą ół ą ł ę ć ę
patrze , jak cierpi. Nie moć g . Musz co zrobi .ę ę ś ć
•Rozumiem. - Twarz ojca si rozja ni a.ę ś ł
•Rozumiesz? - Jamesowi zakr ci o si w g owie od niespoę ł ę ł dziewanego poczucia ulgi.
- James, czasami nic nie poradzisz na pewien przyp yw... wsp czucia dla ludzi. W innymł ół
wypadku bym lego nie przyzna , ale znasz Poppy d ugo. al ci, e cierpi. Je eli chcesz, ebył ł Ż ż ż ż
cierpia a kr cej.. tak, potrafi to zrozumie .ł ó ę ć
Poczucie ulgi prysn o jak ba ka mydlana. James wpatryęł ń wa si w ojca przez kilka sekund.ł ę
•Zab jstwo z lito ci? My la em, e Starsi zakazali zaó ś ś ł ż b jstw na tym terenie.ó
•Zachowaj rozs dek i dyskrecj . Nie b dzie trzeba angaą ę ę owa w to Starszych.ż ć
James poczu metaliczny smak w ustach. Wsta i roze mia si lekko.ł ł ś ł ę
•Dzi ki, tato. Naprawd , bardzo mi pomog e . Ojciec najwyra niej nie us ysza sarkazmu.ę ę ł ś ź ł ł
•Ciesz si , James. A przy okazji, jak tam mieszkanie?ę ę
•Dobrze - odpowiedzia nieobecnym g osem James.ł ł
•A w szkole?
•S wakacje, tato - rzuci i wyszed .ą ł ł
Na dziedzi cu opar si o ceglany mur i wpatrywa w pluń ł ę ł skaj c fontann .ą ą ę
Sko czy y mu si pomys y. Sko czy a si nadzieja. Trzeba si trzyma zasady wiata mocy.ń ł ę ł ń ł ę ę ć ś
Je eli Poppy naprawd ma raka, to umrze.ż ę
ROZDZIA 4Ł
Kiedy Poppy bez apetytu wpatrywa a si w tac z kolacj - kawa ki kurczaka i frytki, do salił ę ę ą ł
wszed doktor Franklin.ł
Badania mia a ju za sob . Tomografia okaza a si nie taka najgorsza poza tym, e mog ał ż ą ł ę ż ł
przyprawi o klaustrofobi , ale ERCP by o straszne. Poppy czu a w gardle nieistniej c rurk zać ę ł ł ą ą ę
ka dym razem, kiedy prze yka a lin .ż ł ł ś ę
- Gardzisz takim wykwintnym szpitalnym posi kiem - zał artowa ostro nie lekarz. Zdoby a siż ł ż ł ę
na u miech.ś
M wi o rzeczach bez znaczenia. Ani s owa o wynikach baó ł ł da , a Poppy nie mia a poj cia, kiedyń ł ę
mo na si ich spodzież ę wa . Jednak wobec doktora Franklina by a podejrzliwa. Co wzbudza o jejć ł ś ł
niepok j – to, e delikatnie pog aska jej stop pod ko dr , a mo e jego podkr one oczy...ó ż ł ł ę ł ą ż ąż
Kiedy od niechcenia zaprosi jej matk „na ma y spacer po korytarzu”, utwierdzi a si wł ę ł ł ę
podejrzeniach.
Powie jej. Ma wyniki, ale nie chce, ebym wiedzia a.ż ł
W jednej chwili w jej g owie zrodzi si plan.ł ł ę
- Id . Mamo, jestem troch pi ca. - Ziewn a. Po o y a si i zamkn a oczy.ź ę ś ą ęł ł ż ł ę ęł
Jak tylko wyszli, wyskoczy a z ka. Obserwowa a ich odł łóż ł dalaj ce si plecy na korytarzu.ą ę
Posz a za nimi cicho w samych skarpetkach.ł
Kilka minut posta a przy dy urce piel gniarek.ł ż ę
-Chcia am rozprostowa nogi - wyja ni a, kiedy piel gł ć ś ł ę niarka spojrza a na ni pytaj co.ł ą ą
Musia a udawa , e tak sobie spaceruje, i dopiero kiedy pieł ć ż l gniarka posz a do jednej z sal,ę ł
szybko ruszy a dalej korytał rzem.
Na ko cu znajdowa a si poczekalnia. Widzia a j ju wcze niej By tam telewizor i sprz tń ł ę ł ą ż ś ł ę
kuchenny, eby oczekujż ącym krewnym zapewni komfortowe warunki. Poppy podesz a nać ł
palcach do uchylonych drzwi. S ysza a g os doktora Franklina, ale nie wy apywa a s w.ł ł ł ł ł łó
Bardzo ostro nie podesz a bli ej. Zaryzykowa a i zajrza a do rodka.ż ł ż ł ł ś
Od razu si zorientowa a, e nie musi szczeg lnie uwa a . Wszyscy byli poch oni cię ł ż ó ż ć ł ę
rozmow .ą
Na jednej kanapie siedzia doktor Franklin. Obok niego Afroamerykanka w okularach zł
a cuszkiem, w bia ym fartuł ń ł chu lekarskim.
Na drugiej kanapie - ojczym Poppy, Cliff. Zwykle idealnie u o one ciemne w osy mia lekkoł ż ł ł
rozczochrane, a na og l nieó ruchoma jak ska a szcz ka ci gle drga a. Ramieniem obejmoł ę ą ł wa on .ł ż ę
Doktor Franklin m wi do obojga, trzymaj c matk za r k .ó ł ą ę ę ę
Matka szlocha a.ł
Poppy odsun a si od drzwi.ęł ę
O Bo e. Mam raka.ż
Nigdy wcze niej nic widzia a, eby matka p aka a. Ani kieś ł ż ł ł dy umar a babcia, ani w trakcieł
rozwodu z ojcem. Matka by a specjalistk od radzenia sobie ze wszystkim. Poppy nie zna a drugiejł ą ł
tak twardej osoby.
A teraz...
Mam go. To pewne, bez dw ch zda .ó ń
Ale mo e nie jest a tak le? Mama prze y a szok, dobra, to normalne. Ale to wcale nie znaczyż ż ź ż ł
od razu, e umr . Stoi za mn ca a wsp czesna medycyna.ż ę ą ł ół
Powtarza a to sobie, oddalaj c si od poczekalni.ł ą ę
Nie zd y a jednak odej w por . Jeszcze us ysza a zmieąż ł ść ę ł ł niony, zbola y g os matki.ł ł
•Moje dziecko. Och, moja ma a dziewczynka.ł
Poppy zamar a.ł
- Chce mi pan powiedzie , e nie ma ratunku? - odezwa si Cliff g o no i ze z o ci .ć ż ł ę ł ś ł ś ą
Poppy nie czu a w asnego oddechu. Mimowolnie wr ci a do drzwi.ł ł ó ł
- Doktor Loftus jest onkokigiem, ekspertem je li chodzi o ten rodzaj raka. Wyt umaczy toś ł
pa stwu lepiej ni ja - oznajń ż mi doktor Franklin.ł
Wtedy w czy si nowy glos drugiej lekarki Z pocz tku Poppy wy apywa a tylko strz py zda ,łą ł ę ą ł ł ę ń
kt re nic jej nie m wi y: adenocacrinoma, niedro no y nerkowych, stadium trzecie.ó ó ł ż ść ż ł
Medyczny argon.ż
•Ujmuj c rzecz pro ciej - powiedzia a w ko cu doktor Loftus - ... problem w tym, e rak sią ś ł ń ż ę
rozprzestrzeni . S przeł ą rzuty w w trobie i naczyniach limfatycznych wok trzustki. Toą ół
znaczy, e jest nieresekcyjny, nie mo emy operowa .ż ż ć
•Ale chemioterapia... - zacz Cliff.ął
•Spr bujemy po czy na wietlanie i chemioterapi subó łą ć ś ę stancj zwan 5-fluorouracil. Dajeą ą
pewne rezultaty. Ale nic b d pa stwa oszukiwa . W najlepszym przypadku przed u yę ę ń ć ł ż
chorej ycie o kilka tygodni. Na tym etapie szukamy rodk w paliatywnych. eby zmniejszyż ś ó ż ć
b l i eby czas. kt ry jej zosta , prze y a jak najlepiej. Rozumiej pa stwo?ó ż ó ł ż ł ą ń
T umiony szloch matki. Poppy nie by a w sianie si ruszy . Mia a wra enie, e s ucha radia.ł ł ę ć ł ż ż ł
Jakby to zupe nie jej nie dotył czy o.ł
- Tu, w po udniowej Kalifornii, prowadzi si pewne proł ę gramy badawcze. Eksperymenty z
immunoterapi i chirurgi kriogeniczn . Ale powtarzam, m wimy o metodach paliatywą ą ą ó nych, nie
o leczeniu...
•Do jasnej cholery! - wybuchn Cliff. - Tu chodzi o m od dziewczyn ! Jak to mo liwe, eął ł ą ę ż ż
dosz o do... do trzeciego stał dium i nikt tego nie zauwa y ? Przecie dwa dni temu ta czy aż ł ż ń ł
przez ca noc!łą
•Przykro mi, panie Hilgard. - Doktor Loftus m wi a tak agodnie, e Poppy ledwie s ysza a jejó ł ł ż ł ł
s owa. - To rak bezobjawowy. Symptomy pojawiaj si dopiero, kiedy choroba jest bardzoł ą ę
zaawansowana. Dlatego wska nik prze ycia jest tak niź ż ski. Musz pa stwu powiedzie , eę ń ć ż
Poppy jest drugim nastolatkiem, u kt rego widz ten rodzaj nowotworu. Doktor Franklinó ę
postawi bardzo trafn wst pn diagnoz .ł ą ę ą ę
•Powinnam by a wiedzie - wychrypia a matka - Powinł ć ł nam przyprowadzi j wcze niej...ć ą ś
Powinnam...
Rozleg si omot. Poppy odruchowo zajrza a przez drzwi. Matka jak op tana wali a pi ciamił ę ł ł ę ł ęś
w st z formiki. Cliff usi oół ł wa j powstrzyma .ł ą ć
Poppy si wycofa a.ę ł
O Bo e. Musz stad i . Nie chc tego widzie . Nie mog na to patrze .ż ę ść ę ć ę ć
Ruszy a z powrotem przez korytarz. Jej nogi porusza y si . Jak zwykle. Zadziwiaj ce, eł ł ę ą ż
normalnie funkcjonuj .ą
Dooko a nic si nie zmieni o. Dy urka piel gniarek jeszcze udekorowana z. okazji czwartegoł ę ł ż ę
lipca. Na wy cie anym siedziś ł sku okiennym w jej sali nadal le y walizka. Drewniana pod ogaż ł
ci gle jest twarda.ą
Wszystko takie samo jak wcze niej. Jak to mo liwe? Jakim cudem ciany nadal stoj ? Jakimś ż ś ą
cudem w s siedniej sali ryczy telewizor?ą
Umr . pomy la a Poppy.ę ś ł
Dziwne, ale nie by a przera ona. Czu a tylko niebywale zał ż ł skoczenie, kt re narasta o z ka dó ł ż ą
my l , przerywan tym jedś ą ą nym s owem.ł
To moja wina, bo (umr ) nie posz am wcze niej do leę ł ś karza.
Cliff przeze mnie powiedzia : „do jasnej cholery" (umr ). Nie wiedzia am, e a tak mnie lubi,ł ę ł ż ż
eby zakl .ż ąć
My li wirowa y jak oszala e.ś ł ł
Umr przez co , co siedzi we mnie, jak obcy w filmie. To jest we mnie teraz. Teraz.ę ś
Po o y a d onie na brzuchu i zadar a koszulk . Sk ra by a g adka, nieskazitelna. adnego b lu.ł ż ł ł ł ę ó ł ł Ż ó
Ale to tam jest i przez to umr . Nied ugo. Ciekawe, jak szybko? Nie s ysza am, jak o tym m wili.ę ł ł ł ó
Potrzebuj Jamesa.ę
Si gaj c po telefon, mia a wra enie, e r ka jest od czoę ą ł ż ż ę łą na od cia a. Wybra a numer,ł ł
powtarzaj c w my lach: „Prosz , b d ".ą ś ę ą ź
Tym razem nie zadzia a o. Telefon dzwoni i dzwoni . Po sygnale Poppy zostawi a wiadomo :ł ł ł ł ł ść
„oddzwo do mnie do szpitala ". Roz czy a si i wpatrywa a w plastikowy dzban lodowatej wodyń łą ł ę ł
przy ku.łóż
Wr ci i do mnie zadzwoni. Musz tylko wytrzyma do tego czasu.ó ę ć
Nagle to sta o si jej celem. Wytrzyma do rozmowy z Jał ę ć mesem. Do tego czasu nie musi my leś ć
o niczym, wystarczy, e prze yje. Dopiero potem si zastanowi, co powinna czu i co powinnaż ż ę ć
zrobi .ć
Rozleg o si delikatne pukanie do drzwi. Przestraszona Poppy unios a wzrok; zobaczy a matk ił ę ł ł ę
Cliffa. Przez chwil byę a w stanic skupi si tylko na ich twarzach i odnosi a dziwne wra enie, eł ć ę ł ż ż
g owy unosz si w powietrzu.ł ą ę
Matka mia a czerwone, zapuchni te oczy. Cliff by bia y jak kreda, co podkre la o ciemnył ę ł ł ś ł
zarost na twarzy.
O m j Bo e, czy by zamierzali mi powiedzie ? Nic mog . Nie mog kaza mi tego s ucha .ó ż ż ć ą ą ć ł ć
Poppy poczu a nieodpart ch ucieczki. By a na skraju paniki.ł ą ęć ł
- Kochanie, przysz o do ciebie kilkoro przyjaci - powieł ół dzia a matka - Phil powiedzia im. eł ł ż
jeste w szpitalu, no i w a nie s .ś ł ś ą
James, pomy la a Poppy i co chwyci o j za serce. Ale Jamesa nie by o w r d os b t ocz cychś ł ś ł ą ł ś ó ó ł ą
si w drzwiach. Sta y tam g wnie dziewczyny ze szko y.ę ł łó ł
Nic nie szkodzi. Zadzwoni p niej. Nie musisz teraz o tym my le .óź ś ć
Zreszt przy tylu go ciach nawet nie da o si my le . I doą ś ł ę ś ć brze. Nie do wiary, e potrafi a tak zż ł
nimi siedzie i gada , choć ć cia duchem by a dalej ni Neptun. A jednak rozmawia a i dziż ł ż ł ęki temu
mog a wy czy umys .ł łą ć ł
Nikt nie mia poj cia, e jest powa nie chora. Nawet Phil, kt ry z zapa em okazywa braterskł ę ż ż ó ł ł ą
mi o . Rozmawiali o zwył ść k ych rzeczach, o imprezach, rolkach, muzyce i ksi kach. O rzeczachł ąż
z dawnego ycia Poppy, kt re nagle oddali o si o sio lat.ż ó ł ę
Cliff odnosi si do niej milej ni wtedy, kiedy zaleca si do matki.ł ę ż ł ę
Go cie w ko cu wyszli, zosta a tylko matka. Co chwil doś ń ł ę tyka a c rki lekko dr cymi d o mił ó żą ł ń
Nawet gdybym nie wiedzia a, tobym si domy li a, pomy la a Poppy. Mama zachowuł ę ś ł ś ł je się
zupe nie inaczej ni zwykle.ł ż
- Chyba zostan na noc – oznajmi a. Nie bardzo jej si uda beztroski ton. - Piel gniarkaę ł ę ł ę
powiedzia a, e mog spa na sieł ż ę ć dzeniu na oknie, bo to w a ciwie le anka dla rodzic w. Zastał ś ż ó -
nawiam si tylko, czy nie wpa do domu po kilka rzeczy.ę ść
- Jasne, jed . - Poppy nie mog a powiedzie nic innego, jeź ł ć eli nadal chcia a udawa , e nie wie.ż ł ć ż
Poza tym, mama na pewno potrzebuje troch czasu dla siebie z daleka od szpitala.ę
Jak tylko matka wysz a, piel gniarka w bluzce w kwiaty i szpitalnych spodniach zmierzy ał ę ł
Poppy gor czk i ci nienie. I zostawi a Poppy sam .ą ę ś ł ą
Zrobi o si p no. Z daleka nadal dochodzi y odg osy teł ę óź ł ł lewizji. Przez uchylone drzwi widać
by o korytarz, pogr ony w mroku. Na oddziale najwyra niej zapanowa a cisza nocna.ł ąż ź ł
Poppy czu a si bardzo samotna, a b l po era j g boko od rodka. Spod g adkiej sk rył ę ó ż ł ą łę ś ł ó
brzucha dawa o sobie zna rak.ł ć
Najgorsze, e James nie zadzwoni . Jak m g . Chyba wic, e go potrzebuj ?ż ł ó ł ż ę
Jak d ugo jeszcze uda jej si nie my le o nadchodz cej mierci.ł ę ś ć ą ś
Mo e powinna postara si zasn . Wy czy wiadomo . Wtedy nie b dzie mog a my le .ż ć ę ąć łą ć ś ść ę ł ś ć
Kiedy tylko zgasi a wiat o i zamkn a oczy, wok niej rozta czy y si duchy. Nie obrazył ś ł ęł ół ń ł ę
adnej ysej dziewczyny, ale szkielety. Trumny. A najgorsza ze wszystkiego by a niesko czoł ł ł ń na
ciemno .ść
Je eli umr , nie b dzie mnie tutaj. Ale czy w og le gdzie b d ? Czy po prostu nie b dzież ę ę ó ś ę ę ę
mnie wcale
To najbardziej przera aj ca rzecz, jaka kiedykolwiek przysz a jej do g owy. Niebycie. Zacz a oż ą ł ł ęł
tym my le i nie mog a nic na to poradzi . Straci a panowanie. Zacz j z era poś ć ł ć ł ął ą ż ć tworny strach,
przyprawiaj cy o dreszcze pod sztywn poszw i cienkim kocem. Umr , umr . umr ...ą ą ą ę ę ę
- Poppy.
Otworzy a oczy. Przez sekund nie rozpoznawa a czarnej postaci w ciemnym pokoju.ł ę ł
Przemkn a jej szalona my l: oto przysz a mier we w asnej osobie.ęł ś ł ś ć ł
•James?
•Nie wiedzia em, czy pisz.ł ś
Wyci gn a r k do przycisku przy ku, eby w czy wiat o.ą ęł ę ę łóż ż łą ć ś ł
- Nie. nie zapalaj poprosi - Musia em przemkn obok piel gniarek, nic chc , eby mnieł ł ąć ę ę ż
wyrzuci y.ł
Poppy z trudem prze kn a lin , zaciskaj c d onie na fał ęł ś ę ą ł łdzie koca.
- Ciesz si . e jeste - powiedzia a. - My la am, e ju nie przyjdziesz - Tak naprawdę ę ż ś ł ś ł ż ż ę
pragn a rzuci mu si w ramiona, szlocha i krzycze .ęł ć ę ć ć
Ale nie zrobi a lego. Nie dlatego, e nigdy wcze niej tak si nie zachowywa a. Powstrzyma o jł ż ś ę ł ł ą
co w Jamesie. Co nieś ś uchwytnego, a jednak niemal... przera aj cego.ż ą
To, jak stoi? To, e nie widzi jego twarzy? Wiedzia a tylko, e nagle wydal jej si obcy.ż ł ż ę
Odwr ci si i bardzo ostro nie zamkn ci kie drzwi.ó ł ę ż ął ęż
Ciemno . Jedyne wiat o wpada o przez okno. Poppy czu a si dziwnie odci ta od resztyść ś ł ł ł ę ę
szpitala, od reszty wiata.ś
Przebywanie sam na sam z Jamesem powinno by mi e. Gdyby nie to przejmuj ce uczucie, eć ł ą ż
jest jaki inny.ś
•Znasz wyniki - powiedzia cicho. To nie by o pytanie.ł ł
•Mama nie wie. e wiem - odpar a. Sk d si bior takie sensowne s owa, skoro ma ochotż ł ą ę ą ł ę
tylko krzycze ? - Pods uchać ł am, jak doktor m wi ... James, mam go. I... to z y rodzaj rakał ó ł ł
Podobno ju s , przerzuty. I chyba... - Nie mog a wydoby z sież ą ł ć bie ostatniego st wa, chociaó ż
skrzecza o jej w my lach.ł ś
•Umrzesz - powiedzia James. Wydawa si cichy i skuł ł ę piony. Nieobecny. - Przeczyta em o tym.ł
- Podszed do okna i wyjrza na zewn trz. Wiem, e jest gro ny. Pisz , e powoduje wielkił ł ą ż ź ą ż
b l.ó
•James. - Poppy westchn a.ęł
•Czasami operuj , tylko po to, eby zmniejszy cierpieą ż ć nie. Ale niewa ne, co zrobi , i tak ciż ą ę
nie uratuj . Chemia, na wietlania nic nie dadz , umrzesz. Pewnie zanim sko czy si lato.ą ś ą ń ę
•James...
•To twoje ostatnie lato.
•James, zmi uj si ! - To by niemal krzyk, Poppy apczywie nabiera a powietrza, ciskaj c koc.ł ę ł ł ł ś ą
- Czemu mi to robisz?
Odwr ci si i jednym ruchem z apa j za nadgarstek. Chc , eby do ciebie dotar o, e oni ci nieó ł ę ł ł ą ę ż ł ż
pomog - poą wiedzia wzburzony, - Rozumiesz?ł
•Tak, rozumiem. - Poppy s ysza a narastaj c histeri w swoim g osie. - Przyszed e mi toł ł ą ą ę ł ł ś
powiedzie ? Chcesz mnie zabi .ć ć
•Nie! - jego palce zacisn y si bole nie, - Chc ci uratoęł ę ś ę ę wa . - Wypu ci powietrze ić ś ł
powt rzy to ciszej, ale r wnie staó ł ó nowczo. - Chc ci uratowa . Poppy.ę ę ć
Przez kilka chwil skupia a si na tym, eby regularnie oddył ę ż cha . Robita wszystko, eby nieć ż
wybuchn p aczem.ąć ł
•Ale nie jeste w stanie - odezwa a si w ko cu. - Nikt nie jest w stanie.ś ł ę ń
•Tu si mylisz. - Powoli oswobodzi jej nadgarstek i cisn metalow por cz ka. – Poppy,ę ł ś ął ą ę łóż
musz ci co wyzna . O sobie.ę ś ć
- James... - Zabrak o jej s w. Mia a wra enie, e po prostu zwariowa , W pewnym sensie,ł łó ł ż ż ł
gdyby wszystko inne nie by o tak okropne, potraktowa aby to jako komplement. James przez nił ł ą
wpad w pop och. Tak si przej jej chorob , e ca kiem oszala . - Tobie naprawd na mnieł ł ę ął ą ż ł ł ę
zale y - wyszepta a ze miechem i szlochem jednocze nie. Po o y a d o na jego d oni, naż ł ś ś ł ż ł ł ń ł
por czy ka.ę łóż
On te roze mia si kr tko. Chwyci mocno jej d onie, a p niej odsun od siebie.ż ś ł ę ó ł ł óź ął
- Ty nic nie rozumiesz - powiedzia spi tym g osem. - Wydaje ci si , e wiesz o mnieł ę ł ę ż
wszystko... - ci gn , wygl daj c przez okno. - A jednak nie wiesz czego bardzo waą ął ą ą ś żnego.
Poppy czu a si jak sparali owana. Nie mog a poj , dlaczego James nawija o sobie. skoro onał ę ż ł ąć
umiera. Ale zdoby a si na wyrozumia o .ł ę ł ść
•Mo esz mi powiedzie wszystko, Przecie wiesz.ż ć ż
•Nie uwierzysz. Nie m wi c o tym, e z ami zasady.ó ą ż ł ę
•Z amiesz prawo?ł
•Zasady. Mnie obowi zuj inne przepisy ni ciebie. Ludzkie prawa niewiele dla nas znacz ,ą ą ż ą
ale nasze w asne s nieub agane.ł ą ł
•James... - Poppy oniemia a ze strachu. On naprawd straci g ow .ł ę ł ł ę
•Nie wiem. jak to powiedzie . Czuj si jak bohater kiepskiego horroru. - Wzruszyć ę ę ł
ramionami. - Wiem. jak to brzmi, ale,... - zacz , nie odwracaj c si . - Poppy, jestemął ą ę
wampirem.
Przez chwil siedzia a bez ruchu. Nagle rzuci a si do stolię ł ł ę ka przy ku. Zacisn a palce nałóż ęł
stosie ma ych misek w kształ łcie p ksi yca i cisn a w niego wszystkimi.ół ęż ęł
- Bydlaku! - wrzasn a i zn w si gn a po co , eby rzuci .ęł ó ę ęł ś ż ć
ROZDZIA 5Ł
James uchyli si , kiedy Poppy celowa a w niego ksi k . - Poppy...ł ę ł ąż ą
•Ty gnojku! Padalcu! Jak mo esz mi to robi ? Ty zepsuty, samolubny, niedojrza y...ż ć ł
•C ... Us ysz ci ...śśś ł ą ę
•Niech s ysz ! Jestem w szpitalu, dopiero co si dowiedzia am, e umr , a tobie w g owie g upieł ą ę ł ż ę ł ł
kawa y. Durne, obrzydliwe kawa y. Po prostu nie wierz . My lisz, e to mieszne? - Zł ł ę ś ż ś
w ciek o ci zabrak o jej tchu.ś ł ś ł
James, kt ry macha r kami, eby j uciszy , zamar i spojrza w stron drzwi.ó ł ę ż ą ć ł ł ę
•Piel gniarka tu idzie - powiedzia .ę ł
•I dobrze, poprosz j , eby ci wyrzuci a - odpar a Poppy. Z o opad a, doprowadzaj c ję ą ż ę ł ł ł ść ł ą ą
prawie do ez. Nigdy w yciu nie czu a si tak strasznie zdradzona i samotna. - Wiesz co?ł ż ł ę
Nienawidz ci .ę ę
W drzwiach stan a piel gniarka w bluzce w kwiaty i szpitalnych zielonych spodniach.ęł ę
•Co tu si dzieje? - spyta a, w czaj c wiat o. Dostrzeg a Jamesa. - No, no, chyba nie jeste zę ł łą ą ś ł ł ś
rodziny. - U miecha a si , ale w jej g osie s ycha by o autorytet, kt rego zaraz mia a u y .ś ł ę ł ł ć ł ó ł ż ć
•Nie jest i chc , eby st d wyszed - oznajmi a Poppy. Piel gniarka poprawi a poduszki ię ż ą ł ł ę ł
delikatnie po o y a d o na czole Poppy.ł ż ł ł ń
- Tylko cz onkowie rodziny mog zostawa na noc - zwr ci a si do Jamesa.ł ą ć ó ł ę
Poppy wpatrywa a si w telewizor i czeka a, a James wyjdzie. Nie wyszed . Obszed ko ił ę ł ż ł ł łóż
stan przy piel gniarce. Ta zadar a g ow , eby na niego spojrze , nie przestaj c poprawiaął ę ł ł ę ż ć ą ć
po cieli. Nagle jej d onie zwolni y i znieruchomia y.ś ł ł ł
Poppy rozejrza a si zdumiona. Piel gniarka wpatrywa a si w Jamesa. D onie trzyma ał ę ę ł ę ł ł
nieruchomo na ko drze i patrzy a na niego jak zaczarowana.ł ł
A James wpatrywa si w ni . Przy w czonym wietle Poppy widzia a jego twarz i zn w mia ał ę ą łą ś ł ó ł
dziwne wra enie, e go nic poznaje. By bardzo blady i wygl da niemal srogo, jakby robi co , coż ż ł ą ł ł ś
wymaga nie lada wysi ku. Mia zaci ni te z by, a oczy nabra y barwy srebra. Prawdziwego,ł ł ś ę ę ł
mieni cego si w wietle. Przypomina wyg odnia panter .ą ę ś ł ł łą ę
•Ju pani wie, e nic z ego si tu nie dzieje - powiedzia zupe nie spokojnie. Kobietaż ż ł ę ł ł
zamruga a i rozejrza a si po sali, jakby w a nie obudzi a si z drzemki.ł ł ę ł ś ł ę
•Tak, tak, wszystko w porz dku - wymamrota a. - Zawo aj mnie, gdyby ... - Zn wą ł ł ś ó
wygl da a na troch nieobecn . -ą ł ę ą
- gdyby , hm... czego potrzebowa a - wyszepta a w ko cu.ś ś ł ł ń
Wysz a, Poppy przygl da a si jej z zapartym tchem. Potem powoli, poruszaj c tylko oczami,ł ą ł ę ą
spojrza a na Jamesa.ł
•Wiem, e to bana - westchn James. - Demonstracja mocy. Ale zadzia a o.ż ł ął ł ł
•Uknu e to z ni - wyszepta a Poppy.ł ś ą ł
•Nie.
•W takim razie to jaka psychologiczna sztuczka. Zadziwiaj ce co tam.ś ą ś
•Nie. - James usiad na pomara czowym plastikowym krze le.ł ń ś
•Wi c zwariowa am. - Po raz pierwszy tego wieczoru Poppy nie my la a o swojej chorobie. Nieę ł ś ł
mog a si skupi , bo jej my li wirowa y chaotycznie. Mia a wra enie, e jest jak dom porwanył ę ć ś ł ł ż ż
przez tornado.
•Nie zwariowa a . Pewnie le si do tego zabra em. M wi em, e nie wiem, jak to wyt umaczy .ł ś ź ę ł ó ł ż ł ć
Rozumiem, e trudno ci uwierzy . Wszystko jest tak zorganizowane, eby ludzie nie wierzyli.ż ć ż
Od tego zale y nasze ycie.ż ż
- James, przepraszam, po prostu...- Poppy dr a y r ce. Zamkn a oczy. - Mo e powinieneż ł ę ęł ż ś
lepiej...
- Poppy, sp jrz na mnie. M wi prawd . Przysi gam. - Przez chwil obserwowa jej min , wó ó ę ę ę ę ł ę
ko cu westchn . - Dobra. Nie zamierza em tego robi , ale...ń ął ł ć
Wsta i pochyli si nad Poppy. Nie skrzywi a si , ale czu a, e oczy otwieraj jej si szeroko.ł ł ę ł ę ł ż ą ę
- Popatrz. - Ods oni z by.ł ł ę
Prosta czynno , zaskakuj cy skutek. Transformacja. W jednej chwili zmieni si z bladego, aleść ą ł ę
do zwyk ego Jamesa, w co , czego nigdy wcze niej nic widzia a - inne ludzkie stworzenie.ść ł ś ś ł
Jego oczy migota y srebrem, a ca a twarz nabra a drapie nego wygl du. Poppy prawie tego nieł ł ł ż ą
zauwa y a. Przygl da a si jego z bom.ż ł ą ł ę ę
Nie z bom. K om. Mia k y jak kot. Wyd u one, zagi te, ostro zako czone. Zupe nie nieę ł ł ł ł ż ę ń ł
przypomina y sztucznych z b w wampira sprzedawanych w sklepach z gad etami. Wygl da ył ę ó ż ą ł
na bardzo mocne, bardzo ostre i bardzo prawdziwe. Poppy krzykn a. James zakry jej usta d oni .ęł ł ł ą
•Nie chcemy tu zn w piel gniarki.ó ę
•O m j Bo e. O m j Bo e - wybe kota a Poppy, kiedy uni s r k .ó ż ó ż ł ł ó ł ę ę
•Pami tasz, ile razy m wi a , e czytam w twoich my lach? - odezwa si James. -Pami tasz, eę ó ł ś ż ś ł ę ę ż
s ysza em odg osy, kt rych nie by a w stanie us ysze , i e porusza em si szybciej ni ty?ł ł ł ó ł ś ł ć ż ł ę ż
•O m j Bo e...ó ż
•To prawda, Poppy. - Uni s pomara czowe krzes o i skr ci jedn metalow nog . Bez wysi ku,ó ł ń ł ę ł ą ą ę ł
z lekko ci . - Jeste my silniejsi ni ludzie - wyja ni . Przywr ci nodze pierwotny kszta t iś ą ś ż ś ł ó ł ł
odstawi krzes o. - Lepiej widzimy w ciemno ci. Zostali my stworzeni do polowania. Poppy wł ł ś ś
ko cu uda o si zebra jedn pe n my l.ń ł ę ć ą ł ą ś
•Niewa ne, co potrafisz zrobi - powiedzia a przenikliwym g osem. - Niemo liwe, eby byż ć ł ł ż ż ś ł
wampirem. Znam ci , odk d mia e pi lat. Ros e jak ja. Wyt umacz to.ę ą ł ś ęć ł ś ł
•Wszystko, co wiesz, to nieprawda. -Westchn . - O wampirach naczyta a si w ksi kach alboął ł ś ę ąż
naogl da a w telewizji - zacz jeszcze raz. - Wszystko to zosta o wymy lone przez ludzi,ą ł ś ął ł ś
zapewniam ci . Nikt ze wiata nocy nie zdradzi by tajemnic.ę ś ł
• wiat nocy? Gdzie jest ten wiat nocy?Ś ś
•To nie miejsce. To co w rodzaju tajnego stowarzyszenia wampir w, czarownic i wilkolak w.ś ó ó
Samych najlepszych stworze . Wyja ni ci to p niej - doda ponuro. - A na razie, s uchaj, toń ś ę óź ł ł
proste. Jestem wampirem, bo moi rodzice s wampirami. Taki si urodzi em. Jeste my lamiami.ą ę ł ś
Poppy by a w stanie my le tylko o panu i pani Rasmussen, ich luksusowym domu w styluł ś ć
rancza i z otym mercedesie.ł
•Twoi rodzice?
• ami to dawne okre lenie wampira, ale dla nas oznacza ych, kt rzy si takimi urodziliŁ ą ś ł ó ę
-ci gn James. - Rodzimy si i starzejemy jak ludzie, tyle tylko e proces starzenia mo emyą ął ę ż ż
zatrzyma , kiedy zechcemy. Oddychamy. Chodzimy w dziennym wietle. Mo emy nawet ywić ś ż ż ć
si normalnym jedzeniem.ę
•Twoi rodzice... - powt rzy a Poppy s abym g osem. Spojrza na ni .ó ł ł ł ł ą
•Tak. Moi rodzice. S uchaj, jak my lisz, dlaczego moja ma-mu jest dekoratork wn trz? Nie dlał ś ą ę
pieni dzy. Dzi ki temu |tu/,naje wielu ludzi. Tak jak m j tata, psychoterapeuta snob w.ę ę ó ó
Wystarczy kilka minut sam na sam z cz owiekiem, kt ry potem tego nie pami ta.ł ó ę
Poppy poruszy a si niespokojnie.ł ę
•Wi c ty pijesz ludzk krew? - Mimo tego, co widzia a, nie potrafi a zachowa powagi.ę ą ł ł ć
James spojrza na sznur wki swoich adidas w.ł ó ó
•Tak, oczywi cie - odpar agodnie. Zn w popatrzy jej prosto w oczy.ś ł ł ó ł
renice mia koloru czystego srebra.Ź ł
Poppy opar a si o stos poduszek. Mo e atwiej by o jej uwierzy dlatego, e dzi ranoł ę ż ł ł ć ż ś
wydarzy o si w jej yciu co niewiarygodnego. Rzeczywisto wywr ci a si do g ry nogami i,ł ę ż ś ść ó ł ę ó
prawd m wi c, jeszcze jedno nieprawdopodobie stwo nie robi o wielkiej r nicy. Umr , a m ję ó ą ń ł óż ę ó
przyjaciel jest krwiopijc , pomy la a. Sprzeczka wyssa a z niej resztki si . Patrzyli na siebie wą ś ł ł ł
milczeniu.
•Dobra- powiedzia a w ko cu; w tym s owie mia o zawiera si wszystko, co przed chwil doł ń ł ł ć ę ą
niej dotar o.ł
•Nie wyzna em ci tego, eby sobie ul y - oznajmi James st umionym g osem.ł ż ż ć ł ł ł
-Powiedzia em, e mog ci uratowa , pami tasz?ł ż ę ę ć ę
•Jak przez mg . - Poppy zamruga a wolno. - Niby jak uratowa ? - spyta a szorstko.łę ł ć ł
•Tak jak my lisz. - Jego wzrok pow drowa w pustk .ś ę ł ę
•Jamie, ja ju nie jestem w stanie my le .ż ś ć
agodnie, nie patrz c na ni , po o y d o na jej piszczeli pod ko dr . Delikatnie, z czu o ci ,Ł ą ą ł ż ł ł ń ł ą ł ś ą
potrz sn jej nog .ą ął ą
- Zrobi z ciebie wampira, ma a.ę ł
Unios a obie pi ci do twarzy i zacz a p aka .ł ęś ęł ł ć
•Hej. - Wypu ci ydk i obj Poppy ramieniem, pomagaj c jej usi . - Przesta . Nic si nieś ł ł ę ął ą ąść ń ę
sta o. To lepsze ni druga opcja.ł ż
•Jeste sko czonym wirem - szlocha a. zy, kiedy ju zacz y p yn , ciek y ciurkiem i nieś ń ś ł Ł ż ęł ł ąć ł
mog a ich powstrzyma P acz przynosi ulg , podobnie jak u cisk Jamesa. Czu a, e jest silny, eł ć ł ł ę ś ł ż ż
ma w nim wsparcie i e adnie pachnie.ż ł
•M wi e , e takim trzeba si urodzi - doda a niewyra nie, szlochaj c.ó ł ś ż ę ć ł ź ą
•Nie, nie, powiedzia em, e ja si taki urodzi em. Wielu dopiero sta o si wampirami. By oby ichł ż ę ł ł ę ł
wi cej, ale zasady nie pozwalaj zamienia pierwszego lepszego az gi w wampira.ę ą ć ł ę
•Ale ja... Jestem tym, kim jestem, sob . Nie mog by .. taka. Odsuną ę ć ął
DOTYK WAMPIRA ROZDZIA 1Ł Pierwszego dnia wakacji Poppy dowiedzia a si , e umrze. Siato si to w poniedzia ek, wł ę ż ę ł pierwszy prawdziwy dzie wakacji (weekend si nie liczy). Obudzi a si cudownie beztroska iń ę ł ę pomy la a: wolne. Przez okno s czy o si s oneczne wiat o, kt re nadawa o przezroczystymś ł ą ł ę ł ś ł ó ł zas onom wok ka z ocist po wiat . Poppy rozsun a je, wyskoczy a z ka... i si skrzywi a.ł ół łóż ł ą ś ę ęł ł łóż ę ł Aua. Zn w ten b l w o dku. Jakby co j gryz o, prze eraó ó ż łą ś ą ł ż o si w stron plec w. Trochł ę ę ó ę ul y o, kiedy si skuli a.ż ł ę ł Nie, pomy la a. Odmawiam chorowania w wakacje. Odmawiam. Musz my le pozytywnie.ś ł ę ś ć Z ponur min , zgi ta wp - my l pozytywnie, idiotko! - przesz a korytarzem do azienkią ą ę ół ś ł ł wy o onej turkusowo-z otymi kaflami. Ba a si . e b dzie wymiotowa , ale b l ust pi r wnieł ż ł ł ę ż ę ć ó ą ł ó nagle jak si pojawi . Wyprostowa a si i triumfalnie spojrza a na odbicie potarganej g owy wę ł ł ę ł ł lustrze. Trzymaj si mnie, ma a, a wszystko b dzie dobrze - wyszepta a, puszczaj cę ł ę ł ą porozumiewawczo oko. Przysun a twarz do lustra, wpatruj c si w swoje podejrzliwieęł ą ę zmru one zielone oczy. Na nosie mia a cztery piegi. Cztery i p , je eli ma by zupe nie szczera, aż ł ół ż ć ł na og by a szczera do b lu. Ale dziecinne, ale .... s odkie! Pokaza a j zyk i odwr ci a si z wielkół ł ó ł ł ę ó ł ę ą godno ci , nie zawracaj c sobie g owy tym, eby uczesa niesforne rudomiedziane loki.ś ą ą ł ż ć Z tak wynios o ci dotar a do kuchni, gdzie Phillip, jej brat bli niak, jad p atki Special K.ą ł ś ą ł ź ł ł Zn w zmru y a oczy. tym razem patrz c na niego. Nic do . e jest ma a. drobna, ma kró ż ł ą ść ż ł ęcone w osy i e. w a ciwie wygl da jak siedz cy na jaskrze elf z obrazka w ksi ce dla dzieci, to wł ż ł ś ą ą ąż dodatku ma brata bli niaź ka - wysokiego, z jasnymi w osami wikinga, o klasycznej uroł dzie... c ,óż to tylko dowodzi jawnej niesprawiedliwo ci weś wszech wiecie.ś -Cze , Phillip - odezwa a si gro nie.ść ł ę ź Na Phillipie nie zrobi o to wra enia; przywyk do humor w siostry. Na chwile uni s wzrokł ż ł ó ó ł znad komiksu w „L.A. Timesie". Poppy musia a przyzna , e brat ma adne oczy - intryguj ce,ł ć ż ł ą zielone, z bardzo ciemnymi rz sami. Tylko to mieli wsp lne.ę ó 1 Cze - odpowiedzia kr tko i wr ci do komiksu.ść ł ó ó ł Niewielu zna a nastolatk w, kt rzy czytali gazety, ale to w ko cu Phil. Tak jak Poppy, wł ó ó ń zesz ym roku chodzi do pierwł ł szej klasy liceum El Camino. ale w przeciwie stwie do niej, doń - stawa najlepsze stopnie, a przy tym by gwiazd dru yny pił ł ą ż łkarskiej, hokejowej i koszykarskiej. I
przewodnicz cym klasy, Uwielbia a go dra ni . Jej zdaniem by za sztywny.ą ł ż ć ł Zachichota a, wzruszy a ramionami i dala sobie spok j z gro n min .ł ł ó ź ą ą -Gdzie Cliff i mama? Cliff Hilgard jeszcze wi kszy sztywniak i bardziej zasadnię czy ni Phil. od trzech lal by ichż ł ojczymem. -Cliff jest w pracy Mama si ubiera. A ty lepiej co zjedz, bo si b dzie czepia .ę ś ę ę ć -Dobra, dobra,.. - Wspi a si na palce i zacz a szpera w kredensie, Znalaz a pude ko zęł ę ęł ć ł ł lukrowanymi p atkami, zanuł rzy a r k i delikatnie wyj ta jeden. Zjad a go na sucho.ł ę ę ę ł Wcale nie tak le by nisk i drobn . Tanecznym kroź ć ą ą kiem podesz a do lod wki, potrz saj cł ó ą ą w rytm pudelkiem z p atkami.ł •Jestem... demonem seksu! - za piewa a, przytupuj c.ś ł ą •Nie, nie jeste - zgasi j Phillip z mia d cym spokoś ł ą ż żą jem. - Mo e by si ubra a?ż ś ę ł Poppy spojrza a na siebie, przytrzymuj c otwarte drzwi loł ą d wki, Mia a na sobie za du y T-ó ł ż shirt, w kt rym spala. Wygl da jak minisukienka.ó ą ł -Jestem ubrana - odpowiedzia a pogodnie, wyci gaj c z lod wki col light.ł ą ą ó ę Rozleg o si pukanie do kuchennych drzwi. Poppy przez szklan szyb widzia a, kto przyszed .ł ę ą ę ł ł -Cze , James! Wejd .ść ź James Rasmussen wszed i zdj przyciemniane ray-bany. Na jego widok Poppy poczu a skurczł ął ł - jak zwykle. Nie mia o znaczenia, e od dziesi ciu lal widuje go w a ciwie codziennie. Zawszeł ż ę ł ś czu a kr tkie szarpni cie w piersi, co pomi dzy s odył ó ę ś ę ł cz a b lem.ą ó Nie tylko dlatego, e wygl da jak przystojny buntownik, i kojarzy jej si mgli cie z Jamesemż ą ł ł ę ś Deanem. Mia jedwabiste jasnobr zowe w osy, subtelna, inteligentn , twarz i szare oczy, nał ą ł ą zmian przenikliwe i zimne. By najprzystojniejszym ch oę ł ł pakiem w El Camino, ale nie to przyci ga o uwag Poppy. Mia w sobie co – tajemniczego, fascynuj cego i niedost pnego. Naą ł ę ł ś ą ę jego widok serce zaczyna o jej mocniej bi i dostawa a g siej sk rki,ł ć ł ę ó Phillip mia na temat Jamesa inne zdanie. Jak tylko go zoł baczy , zesztywnia i twarz, muł ł zastyg a. Nie potrafi ukry niech ci.ł ł ć ę James u miechn si blado, jakby reakcja Plillipa go rozś ął ę bawi a.ł •Cze .ść •Cze - rzuci Phil. ani troch niewzruszony.ść ł ę Poppy mia a nieodparte wra enie, e najch tniej wzi by j pod pach i czym pr dzejł ż ż ę ął ą ę ę wyni s z kuchni, Zawsze robi si nadopieku czy,. kiedy w pobli u pojawia si Jamesó ł ł ę ń ż ł ę •Jak tam Jacklyn i Michaela? - doda z o liwie.ł ł ś James zastanawia si chwil .ł ę ę •W a ciwie nie wiem.ł ś •Nie wiesz? No tak, przed wakacjami zawsz rzucasz dziewczyny. Chcesz by wolny, co?ę ć •Oczywi cie - odpar uprzejmie James. U miechn si .ś ł ś ął ę Phillip spojrza na niego z nieskrywan nienawi ci .ł ą ś ą Poppy natomiast ogarn a rado . egnaj, Jacklyn, egnaj, Michaela. egnajcie zgrabne d ugieęł ść Ż ż Ż ł
nogi Jacklyn i niesamowite balony Michaeli. Lato zapowiada si wspaniale.ę Wielu ludzi my la o, e znajomo Poppy i Jamesa test czyś ł ż ść sto platoniczna. Ale to nieprawda. Poppy od lat wiedzia a, e za niego wyjdzie. To jedna z jej dw ch wielkich ambicji. Druga -ł ż ó pozna wiat. Na razie nie zdobi o si jednak na to. eć ś ł ę ż by poinformowa o tym Jamesa. Niech muć si jeszcze zdaje, e uwielbia d ugonogie dziewczyny z. paznokciami od manikiurzystki ię ż ł filmowymi cyckami -To nowa p yta? - spyta a, eby James oderwa surowy wzrok od przysz ego szwagra.ł ł ż ł ł James po kn haczyk.ł ął - Tak. etno-techno. •Wi cej gard owych piew w Tuvy, nie mog si doczeka . Chudziny pos ucha .ę ł ś ó ę ę ć ł ć Ale w tej chwili wesz a jej matka - zimna idealna blondynka jak z film w Hitchcocka. Na jejł ó twarzy na og l go ci wyraz niewymuszonej stanowczo ci. Poppy omal na ni nie wpad a,ó ś ł ś ą ł wychodz c z kuchni.ą - Przepraszam, dobry! •Zaczekaj. - Matka chwyci a j za koszulk na kurku. - Dzie dobry Phil; dzie dobry. James –ł ą ę ń ń doda a.ł Phil odpowiedzia , a James skin jej g ow , ironicznie uprzejmy.ł ął ł ą -Zjedli cie niadanie? - spyta a, a kiedy ch opcy potwierś ś ł ł dzili, spojrza a na c rk . - A ty? -ł ó ę spyta a, wpatruj c si w twarz Poppy.ł ą ę Poppy zagrzechota a, pudelkiem lukrowanych p atk w, matł ł ó ka, si skrzywi a.ę ł -Czemu przynajmniej nie zjesz ich z mlekiem? •Takie s lepsze - odpowiedzia a stanowczo, ale kiedy matka lekka pchn a j w stroną ł ęł ą ę lod wki, podesz a i wyj a lió ł ęł trowy karton odt uszczonego mleka.ł - Jakie macie plany na pierwszy dzie wolno ci? - spyta a matka, spogl daj c najpierw nań ś ł ą ą Jamesa, p niej na Poppy.óź •OJ, nie wiem. - Poppy zerkn a na Jamesa - Pos uchaęł ł my muzyki, mo e p jdziemy w g ry?ż ó ó Albo przejedziemy si na pla ?ę żę •Jak chcesz - powiedzia James. - Mamy cale lalo.ł Przed oczami Poppy rozci gn o si lalo, gor ce, z ociste i ol niewaj ce. Pachn ce chlorem z.ą ęł ę ą ł ś ą ą basenu i morsk sol . Czu a je jak ciep traw pod plecami. Trzy d ugie miesi ce, pomy laą ą ł łą ę ł ą ś a.ł Ca a wieczno . Trzy miesi ce to wieczno .ł ść ą ść Dziwne, e my la a akurat o tym, kiedy to si sta o.ż ś ł ę ł -Ma emy zajrze do nowych sklep w w Village - zaczż ć ó ę a, ale nag e dopad j , b l i s ował ł ł ą ó ł uwi z y jej w gardle.ę ł Niedobrze. Gwa towny, skr caj cy b l sprawia , e zgi a si wp . Karton mleka wypad jej zł ę ą ó ł ż ęł ę ół ł r k i wszystko zrobi o si szare.ą ł ę
ROZDZIA 2Ł Poppy! - S ysza a g os matki, ale nie nic widzia a. Kuchenn pod og przeszywa y ta cz ce czarneł ł ł ł ą ł ę ł ń ą plamy. – Poppy, nic ci nie jest? - Teraz poczu a, e d onie matki ciskaj j kurczowo za ramiona.ł ż ł ś ą ą B l ust powa i zaczyna a widzie .ó ę ł ł ć Kiedy si wyprostowa a, zobaczy a przed sob Jamesa. Twarz mia prawie bez wyrazu, ale zna aę ł ł ą ł ł go na tyle dobrze, eby dostrzec w jego oczach trosk . Trzyma karton z mlekiem. Muż ę ł sia goł z apa w locie. Niesamowity refleks, pomy la a leniwie. Naprawd niesamowity. Phillip sta .ł ć ś ł ę ł •Nic ci nie jest? Co si sta o?ę ł •Nie... wiem. - Poppy rozejrza a si i zak opotana wzruł ę ł szy a ramionami. Czu a si ju lepiej ił ł ę ż wola a, eby przestali si tak na ni gapi .ł ż ę ą ć • To tylko g upi b l o dka... Mam chyba gastro co tam. Pewnie mi jedzenie zaszkodzi o.ł ó ż łą ś ł • Poppy, to nie jest gastroenteritis. – Matka potrz sn a ni lekko. – Bola o ci ju wcze niej,ą ęł ą ł ę ż ś miesi c temu, prawda? To taki sam b l?ą ó •Poppy poruszy a si niespokojnie. Prawd m wi c, b l nigdy nie znikn . Cudem, w gor czceł ę ę ó ą ó ął ą zaj pod koniec roku, udawa o jej si nie zwraca na niego uwagi, a do tej pory zd y a si zęć ł ę ć ąż ł ę nim oswoi .ć •Tak jakby... – Gra a na zw ok . – Ale...ł ł ę Matce nie trzeba by o wi cej. Delikatnie cisn a c rk i ruszy a do kuchennego telefonu.ł ę ś ęł ó ę ł •Wiem, e nie lubisz lekarzy, ale dzwoni do doktora Franklina. Chc , eby ci obejrza . Nież ę ę ż ę ł mo emy tego ignorowa .ż ć •Oj mamo, s wakacje...ą •Poppy, bez dyskusji. – Matka zakry a d oni mikrofon s uchawki. – Id si ubra .ł ł ą ł ź ę ć Poppy j kn a, ale wiedzia a, e nic nie wsk ra.ę ęł ł ż ó •Pos uchajmy przynajmniej p yty, zanim p jd . – Skin a na Jamesa, kt ry patrzy w pr nił ł ó ę ęł ó ł óż ę zamy lony.ś Zerkn na p yt , jakby o niej zapomnia , i odstawi karton z mlekiem. Phillip wyszed za nimiął ł ę ł ł ł na korytarz. •Hej, kole , poczekaj tu, a si ubierze.ś ż ę •Wyluzuj Phil, powiedzia James niemal nieobecnym g osem.ł ł •R ce z daleka od mojej siostry, niecnoto.ę Poppy wchodzi a do pokoju, kr c c g ow . James wcale nie marzy o tym, eby zobaczy jł ę ą ł ą ż ć ą nago. Niestety, pomy la a ponuro, wyci gaj c z szafy kr tkie spodenki. Wskoczy a w nie, nieś ł ą ą ó ł przestaj c kr ci g ow . James by jej najlepszym przyjacielem, najlepszym z najlepszych, a onaą ę ć ł ą ł jego przyjaci k . Ale nigdy nie okaza nawet cienia ch ci, eby si do niej dobra . Czasamiół ą ł ę ż ę ć zastanawia a si , czy on w og le zauwa a, e ma do czynienia z dziewczyn .ł ę ó ż ż ą Kiedy zauwa y, pomy la a i krzykn a na niego zza drzwi.ś ż ś ł ęł
Wszed i u miechn si do niej. To by u miech, jaki inni rzadko ogl dali – nie szyderczy czył ś ął ę ł ś ą ironiczny, ale mi y, lekki.ł •Przepraszam za tego lekarza – powiedzia a.ł •Daj spok j. Powinna pojecha . – James spojrza na ni przenikliwie. – Twoja mama ma racj .ó ś ć ł ą ę To trwa ju za d ugo. Schud a , nie pisz po nocach...ż ł ł ś ś Spojrza a na niego przestraszona. Nikomu nie m wi a, e najgorszy b l czuje noc , nawetł ó ł ż ó ą Jamesowi. Ale on niekt re rzeczy po prostu wiedzia . Jakby czyta w jej my lach.ó ł ł ś - Znam ci , to wszystko. – Figlarnie spojrza na ni z ukosa. Rozpakowa p yt .ę ł ą ł ł ę Poppy wzruszy a ramionami, opad a na ko i wlepi a wzrok w sufit.ł ł łóż ł •Chcia abym, eby mama da a mi spok j chocia w wakacje. – Odwr ci a g ow i przyjrza a sił ż ł ó ż ó ł ł ę ł ę badawczo Jamesowi. – Szkoda, e nie jest jak twoja. Zawsze si zamartwia i pr buje mnież ę ó ustawi .ć •A mojej w a ciwie nie obchodzi, co robi . Nie wiem co gorsze – stwierdzi z gorycz .ł ś ę ł ą •Twoi rodzice pozwalaj ci mieszka samemu.ą ć •Tak, bo to ta sze, ni zatrudnianie zarz dcy nieruchomo ci. – James pokr ci g ow ,ń ż ą ś ę ł ł ą wpatruj c si w p yt , kt r wk ada do odtwarzacza. – Nie narzekaj na swoich rodzic w,ą ę ł ę ó ą ł ł ó dzieciaku. Chyba nie wiesz, jak jeste szcz ciar .ą ś ęś ą Poppy zastanawia a si nad tym, kiedy w czy a si p yta.ł ę łą ł ę ł Razem z Jamesem lubili trans – undergroundowe elektroniczne d wi ki, kt re przysz y z Europy.ź ę ó ł James by mi o nikiem techno. Poppy te przepada a za tymi rytmami. Uwa a a, e to prawdziwał ł ś ż ł ż ł ż muzyka, ostra i nieprzetworzona, grana przez ludzi, kt rzy w ni wierz . udzi z pasj , a nie zó ą ą Ł ą pieni dzmi.ę Poza tym dzi ki etno – techno Poppy czu a si cz ci innych miejsc. Uwielbia a inno ię ł ę ęś ą ł ść obecno tej muzyki.ść Jamesa chyba te w a nie za to lubi a. Za jego odmienno . Zadar a g ow i spojrza a na niego.ż ł ś ł ść ł ł ę ł Przestrze wype nia y dziwne rytmy b bn w Burundi.ń ł ł ę ó Zna a Jamesa lepiej ni ktokolwiek inny, ale by o w nim co , co nawet dla niej stanowi oł ż ł ś ł tajemnice. Co , czego nikt nie m g uchwyci .ś ó ł ć Inni brali to za arogancj , ch d, wynios o , ale si mylię łó ł ść ę li. To by a po prostu odmienno .ł ść Wydawa si bardziej „inny" ni uczniowie z zagranicy. Czasami Poppy my la a, e ju jest bliskał ę ż ś ł ż ż znalezienia przyczyny tej odmienno ci, ale zawsze jej si wymyka a. A kilka razy, zw aszczaś ę ł ł p nym wieczorem, kiedy s uchali muzyki albo wpatrywali si w ocean, czu a, e zaraz wyzna jejóź ł ę ł ż sw j sekret.ó I e to, co us yszy, oka e si czym wa nym, tak szokujż ł ż ę ś ż ącym i cudownym, jakby przem wi doó ł niej dziki kot. Teraz, kiedy patrzy a na Jamesa, na jego wyra ny, nieruchomy profil i na faliste br zowe w osył ź ą ł na czole, odnosi a wra eł ż nie, e jest smutny.ż Jamie, chyba nic si nic sta o, co? To znaczy, w domu ani nigdzie? - Tylko ona jedyna naę ł wiecie mog a m wi do niego „Jamie". Nawet Jacklyn ani Michaela nigdy si na to nie odwa y y.ś ł ó ć ę ż ł
- A co mia oby si sta w domu? - spyta z u miechem, ktł ę ć ł ś órego nie by o wida w oczach.ł ć Lekcewa co pokr ci g ow . - Nic martw si Poppy. To nic wa nego, ma przyjecha w odwieżą ę ł ł ą ę ż ć - dziny krewny. Niemile widziany krewny. - Jego u miech dotar do oczu i zal ni w nich. - Aś ł ś ł mo e po prostu si o ciebie marż ę twi - powiedzia .ę ł Poppy chcia a powiedzie : „akurat”, ale wymamrota a tylko:ł ć ł - Naprawd ?ę Jej powaga chyba poruszy a w nim czu strun . Jego u miech znikn . Siedzieli i po prostuł łą ę ś ął patrzyli sobie w oczy. James sprawia wra enie niepewnego, niemal bezbronnego.ł ż •Poppy •Tak? - Z trudem prze kn a lin .ł ęł ś ę Otworzy usta, nagle wsia i podszed , eby wyregulowa wysokie stoj ce g o niki. Kiedył ł ł ż ć ą ł ś wr ci , oczy mia ciemne i nieó ł ł przeniknione. - Pewnie, e bym si martwi , gdyby naprawd by a choż ę ł ś ę ł ra - przyzna swobodnie. - Na tymł chyba polega przyja ?źń Poppy wypu ci a powietrze z p uc.ś ł ł •Racja - odpar a melancholijnie i obdarzy a go stanowł ł czym u miechemś •Ale nie jeste chora - stwierdzi . - Po prostu trzeba si tym zaj . Lekarz pewnie da ciś ł ę ąć antybiotyk albo co innego... wielk strzykaw - doda z o liwie.ś ą ą ł ł ś •Zamknij si .ę James dobrze wiedzia , ze Poppy potwornie boi si zastrzył ę k w. Sama my l o igle przebijaj cejó ś ą sk r ...ó ę - Idzie twoja mama - Zerkn w stron uchylonych drzwi.ął ę Poppy nie bardzo wiedzia a, jakim cudem us ysza , e kto si zbli a - w pokoju g o no gra ał ł ł ż ś ę ż ł ś ł muzyka, a na korytarzu le a dywan. A jednak po chwili matka otworzy a drzwi.ż ł ł •No, kochanie - ponagli a energicznie - Doktor Franklin kaza przyje d a . Przykro mi, James,ł ł ż ż ć ale zabieram Poppy. •Nie szkodzi. Wpadn po po udniu.ę ł Poppy wiedzia a, kiedy jest na straconej pozycji Pozwoli a matce zaci gn si do gara u, nieł ł ą ąć ę ż zwracaj c uwagi na Jamesa parodiuj cego kogo , kto dostaje wielki zastrzyk.ą ą ś Godzin p niej grzecznie le a a w gabinecie doktora Frankę óź ż ł lina, odwracaj c wzrok, kiedyą delikatnie bada jej brzuch. By wysoki, szczup y, szpikowa y i emanowa z niego autorytetł ł ł ł ł wiejskiego lekarza, kt remu si bezgranicznie ufa.ó ę •Tu ci boli? - spytaę ł •Tak... Ale jakby sz o do plec w. Mo e naci gn am sobie mi sie .ł ó ż ą ęł ę ń Delikatne palce przesuwa y si , badaj c brzuch. Nagle si zatrzyma y. Twarz lekarza sił ę ą ę ł ę zmieni a. Poppy wiedzia a ju , e to nie naci gni ty mi sie . Ani rozstr j o dka czy co banalł ł ż ż ą ę ę ń ó ż łą ś - nego, i e wszystko zmieni si raz na zawsze.ż ę •Chcia bym zleci dodatkowe badanie - oznajmi doktor Franklin.ł ć ł Mia rzeczowy i opanowany g os, a jednak Poppy ogarnł ł ę a panika. Nie potrafi a wyt umaczył ł ł ć
tego, co si w niej dziaę o - mia a nieodparte wra enie, e otwiera si przed ni w ziemi czarnał ł ż ż ę ą dziura. •Dlaczego? - spyta a matka.ł •C ... - Doktor Franklin si u miechn i przesun okuóż ę ś ął ął lary na czo o. Uderza dwomał ł palcami o le ank . - W a ciwie w celu eliminacji. Poppy m wi, e ma b le w g rnej cz ciż ę ł ś ó ż ó ó ęś brzucha, kt re promieniuj do plec w i nasilaj si w nocy. Ostatnio straci a apetyt i schud a.ó ą ó ą ę ł ł Wyczuwam powi kszony woreczek ciowy To objawy typowe dla wielu chor b, a USGę żół ó pozwoli niekt re wykluczy .ó ć Poppy si uspokoi a. Nie mog a sobie przypomnie , po co jest woreczek ciowy, ale by aę ł ł ć żół ł przekonana, e go nie potrzeż buje. Przecie organ o tak g upiej nazwie nie mo e pe ni adż ł ż ł ć ż nej wa nej funkcji. Doktor Franklin m wi dalej - o trzustce, zapaleniu trzustki i powi kszonejż ó ł ę w trobie, a matka kiwa a g ow , jakby wszystko rozumia a. Poppy czu a, e panika mija. Jakbyą ł ł ą ł ł ż czarn dziur szczelnie zas oni a pokrywa, nie pozostawiaj c po przepa ci najmniejszego ladu.ą ę ł ł ą ś ś - Badania mo na zrobi w szpitalu dzieci cym po drugiej stronie ulicy - m wi doktorż ć ę ó ł Franklin - Prosz do mnie wr ci z wynikami.ę ó ć Matka pokiwa a g ow : spokojna, powa na i dzielna. Jak Phil. Albo Cliff. Dobrze, zajmiemy sił ł ą ż ę tym. Poppy w pewnym sensie czu a si wyr niona Nie zna a nikogo, kto by by w szpitalu nał ę óż ł ł badaniach. Kiedy wychodzi y z gabinetu, matka zmierzwi a jej w osy.ł ł ł - No. Poppy? Co tym razem wywin a ?ęł ś Poppy u miechn a si figlarnie. Strach ca kowicie si ulotni .ś ęł ę ł ę ł •Mo e b d musia a mie operacj i zostanie mi intrygujż ę ę ł ć ę ąca blizna - za artowa a, ebyż ł ż roz mieszy matk .ś ć ę •Miejmy nadziej , e nie - odparta matka, wcale nierozbawiona.ę ż Szpital Dzieci cy Suzanne G. Monteforte mie ci si w okaę ś ł ę za ym szarym budynku z falistymił cianami i wielkimi panoramicznymi oknami. Poppy zajrza a do sklepu z upominkami przyś ł wej ciu. Na pierwszy rzut oka wida by o, e to sklep dla dzieci, pe en t czowych zabawek iś ć ł ż ł ę pluszowych zwierzak w, kt re przychodz cy z wizyt doro li mogli kupi w prezencie wó ó ą ą ś ć ostatniej chwili. Ze sklepu wysz a dziewczyna niewiele starsza od Poppy: siedemnasto-, osiemnastoletnia. By ał ł adna, mia a subtelny makija i fajn bandan , kt ra nie do ko ca ukrywa a brak w os w.ł ł ż ą ę ó ń ł ł ó Wygl da a na szcz liw , mia a pe ne policzki, a spod chustki wystawa y dyndaj ce weso oą ł ęś ą ł ł ł ą ł kolczyki, jednak Poppy ogarn o wsp czucie... Ta dziewczyna jest powa nie chora. Szpitale sęł ół ż ą w a nie dla takich jak ona - dla powa nie choł ś ż rych. Poppy chcia a ju jak najszybciej by poł ż ć badaniach i st d wyj .ą ść USG nie by o bolesne, ale do nieprzyjemne. Piel gniarł ść ę ka posmarowa a jej brzuch maziowatł ą galaret , a potem przesuwa a po nim zimnym skanerem, kt ry bombardowa falamią ł ó ł d wi kowymi, eby wydoby obraz wn trza. Poppy wr ci a myź ę ż ć ę ó ł lami do adnej dziewczyny bezś ł
w os w.ł ó Wola a my le o czym innym... o Jamesie. Nie wiedzie czemu, przypomnia jej si dzie ,ł ś ć ś ć ł ę ń kiedy zobaczy a go pierwł szy raz w przedszkolu. Blady, chudy, z du ymi szarymi oczami. Mia wż ł sobie co niezwyk ego. Starsi ch opcy od razu wzi li go na cel. Na podw rku ganiali za nim jakś ł ł ę ó psy my liwskie za liś sem - a w ko cu Poppy si zorientowa a, co jest grane.ż ń ę ł Ju w wieku pi ciu lat mia a porz dny prawy sierpowy, Wparowa a w rodek gromady,ż ę ł ą ł ś zacz a walk po twarzach i koęł pa w piszczcie, a tamci pouciekali. P niej odwr ci a si doć ż óź ó ł ę Jamesa. - Chcesz si kolegowa ?ę ć Po kr tkiej chwili wahania nie mia o kiwn g ow . W jego u miechu by a dziwna s odycz.ó ś ł ął ł ą ś ł ł Poppy szybko si zorientowa a, e jej nowy kolega jest troę ł ż ch dziwny. Kiedy zdech a klasowaę ł jaszczurka, bez obrzydzenia wzi j do r ki i spyta Poppy. czy chce potrzyma . Nauczycielął ą ę ł ć ka by a przera ona.ł ż Wiedzia te , gdzie znale martwe zwierz ta. Pokaza jej pust dzia k – tam, w wysokiejł ż źć ę ł ą ł ę br zowej trawie le a y szkielety kilku kr lik w. W og le go to nie rusza o.ą ż ł ó ó ó ł Kiedy podr s , starsze dzieciaki przesta y go dr czy . Dogoni ich wzrostem, by zadziwiaj coó ł ł ę ć ł ł ą silny i szybki; przylgn a do niego opinia twardego i niebezpiecznego. Kiedy si wkurzy , w jegoęł ę ł szarych oczach pojawia si przera aj cy blask.ł ę ż ą Ale na Poppy nigdy si nie z o ci . Byli najlepszymi przyjacię ł ś ł ółmi. W pierwszej klasie liceum zacz si umawia z dziewczynami - marzy y o nim wszystkie w szkole - ale z adn nie chodziął ę ć ł ż ą ł d uł go. I nigdy im si nie zwierza , by tajemniczy i skryty. Tylko Poppy zna a jego drugie oblicze -ę ł ł ł bezbronnego i troskliwego ch opaka.ł •Dobrze. – Piel gniarka potrz sn a Poppy, przywo uj c j do rzeczywisto ci. - Sko czone,ę ą ęł ł ą ą ś ń zetrzemy z ciebie ten el.ż •I co wysz o? - Poppy spojrza a na monitor.ł ł •Lekarz prze le opis do gabinetu twojego lekarza - poinś formowa a piel gniarka zupe nieł ę ł oboj tnym tonem.ę Poppy spojrza a na ni surowo.ł ą W poczekalni u doktora Franklina Poppy wierci a si nieł ę spokojnie, a matka przegl da aą ł nieaktualne czasopisma. W ko cu z gabinetu wychyli a si piel gniarka.ń ł ę ę -Pani Hilgard? Wsta y obie.ł -Hm. nie - Piel gniarka wygl da a na sp oszon . - Pani Hilgard, doktor chce porozmawiaę ą ł ł ą ć tylko z pani .ą Poppy i matka spojrza y na siebie. Po chwili matka od o y a czasopismo ..People" i posz a zał ł ż ł ł piel gniark .ę ą Poppy patrzy a za ni .ł ą O co tu chodzi? Doktor Franklin nigdy wcze niej tego nie robi .ś ł Serce bi o jej mocno. Nic szybko, n mocno. Bum, bum. bum. Wstrz sa o wn trzno ciami, ał ą ł ę ś ż Poppy kr ci o si w g owie.ę ł ę ł
Nie my l o tym. To pewnie nic takiego. Poczytaj gazet .ś ę Ale jej palce odmawia y pos usze stwa. Kiedy w ko cu zdoł ł ń ń a a otworzy czasopismo, b dzi ał ł ć łą ł wzrokiem po wyrazach, ale tre nie dociera a do m zgu.ść ł ó O czym matka i doktor Franklin tam rozmawiaj ? Co jest grane? Tyle czasu...ą Chwila si przeci ga a Poppy czeka a, miotaj c si mię ą ł ł ą ę ędzy dwiema skrajnymi my lami: to nicś powa nego, matka wyjż dzie i b dzie si mia a, e co takiego w og le przysz o c rce do g owy;ę ę ś ł ż ś ó ł ó ł dzieje si co okropnego i trzeba si podda jakieę ś ę ć mu strasznemu leczeniu. Zakryta dziura iś odkryta dziura. Raz wszystko wydawa o si miechu warte i Poppy czu a si zawstył ę ś ł ę dzona melodramatycznymi my lami, a po chwili mia a wra eś ł ż nie, e ca e jej dotychczasowe ycie by oż ł ż ł snem, a teraz dopada j brutalna rzeczywisto .ą ść Szkoda, e nie mog zadzwoni do Jamesa. pomy la a.ż ę ć ś ł - Poppy? Wejd - powiedzia a w ko cu piel gniarka.ź ł ń ę W gabinecie doktora Franklina, na cianach wy o onych boazeri wisia y za wiadczenia iś ł ż ą ł ś dyplomy. Poppy usiad a w skł órzanym fotelu i stara a si nie wpatrywa nachalnie w twarz matkił ę ć Matka wygl da a... zbyt spokojnie. Spok j podszyty by napi ciem. U miecha a si , ale jakoą ł ó ł ę ś ł ę ś dziwnie. Wargi lekko jej dr a y.ż ł O Bo e. pomy la a Poppy. Co jest nie tak.ż ś ł ś •Nie ma powodu do paniki - zacz lekarz, a Poppy natychmiast ogarn a jeszcze wi kszaął ęł ę panika. Jej d onie przywarł y do sk rzanych por czy fotela. - Na twoim USG wida coł ó ę ć ś niezbyt typowego, dlatego chcia bym wykona kilka innych bał ć da - ci gn doktor Franklinń ą ął rzeczowym tonem, eby j uspoż ą koi . - Do jednego musisz by na czczo. Twoja mama m wi,ć ć ó e nie jad a dzi niadania...ż ł ś ś ś •Zjad am jeden p atek kukurydziany - odpowiedzia a mechanicznie.ł ł ł •Jeden p atek? C , mo emy uzna , e to nic. W takim rał óż ż ć ż zie zaczniemy dzisiaj. Moim zdaniem najlepiej po o y ci do szpitala Zrobimy tomografi komputerowa, i ERCP. To skr t nazwy,ł ż ć ę ę ó kt rej nawet ja nie potrafi wym wi . - U miechn si . Poppy mu si przygl da a. Niczegoó ę ó ć ś ął ę ę ą ł si nie b j - doda agodę ó ł ł nie - Tomografia przypomina prze wietlenie. ERCP polega naś wprowadzeniu rurki przez gard o i o dek do trzustki. Do rurł ż łą ki wstrzykuje si p yn, kt ryę ł ó umo liwi kontrast...ż Jego wargi si porusza y, ale Poppy przesta a s ysze s owa. Nie mog a sobie przypomnie , kiedyę ł ł ł ć ł ł ć ostatnio by a tak przera ona.ł ż Z t intryguj c blizn tylko artowa am, pomy la a. Nie chc by naprawd chora. Nie chcą ą ą ą ż ł ś ł ę ć ę ę i do szpitala i nie chc mie adnych rurek w gardle.ść ę ć ż Spojrza a na matk w milcz cym b aganiu. Matka wzi a j za r k .ł ę ą ł ęł ą ę ę To nic takiego, kochanie. Pojedziemy do domu i spakujemy troch rzeczy, a potem wr cimy.ę ó -Musz i do szpitala dzisiaj?ę ść Tak by oby najlepiej, stwierdzi doktor Franklin. Poppy zacisn a d o na d oni matki.ł ł ęł ł ń ł Pociemnia o jej przed oczami.ł - Dzi kuj , Owen - powiedzia a matka, kiedy wychodzi y z gabinetu.ę ę ł ł
Poppy nigdy nie s ysza a, eby wcze niej matka zwraca a si do doktora Franklina po imieniu.ł ł ż ś ł ę Ale o nic nie pyta a. Nie odzywa a si , kiedy wychodzi y z budynku i wsiada y do samochodu. Poł ł ę ł ł drodze do domu matka zacz a m wi o zwyk ych rzeczach przyjemnym, spokojnym g osem, aęł ó ć ł ł Poppy zmusza a si , eby odpowiada . - Udawa a, e wszystko jest jak zwykle, mimo e ca y czasł ę ż ć ł ż ż ł szala w niej poł tworny niepok j.ó Dopiero kiedy znalaz y si w jej pokoju i pakowa y do ma ej walizki ulubione ksi ki ił ę ł ł ąż bawe nian pi am , spyta a prawie od niechcenia:ł ą ż ę ł -A tak w a ciwie, co mi jest?ł ś Matka nie odpowiedzia a od razu. Spogl da a w d na wał ą ł ół lizk .ę •Doktor Franklin nie wie, czy w og le co ci jest - odpar a w ko cu.ó ś ł ń •Ale co podejrzewa? Przecie musi co podejrzewa . Mż ś ć ówi o trzustce, wi c pewnieł ę przypuszcza, e mam co z trzustk . Bada te chyba woreczek ciowy...ż ś ą ł ż żół -Kochanie. - Matka chwyci a j za ramiona.ł ą Poppy zacz a si denerwowa . Wzi a g boki wdech.ęł ę ć ęł łę - Ja tylko chc zna prawd . To moje cia o i mam prawo wiedzie , czego szukaj , tak?ę ć ę ł ć ą Troch si zagalopowa a. Tak naprawd chcia a powiedzie co zupe nie innego. Potrzebowa aę ę ł ę ł ć ś ł ł otuchy, zapewnienia, e doktor Franklin szuka jakiej banalnej choroby. e nic z ego si nież ś Ż ł ę wydarzy i nie b dzie adnej tragedii. Niestety, nie us yę ż ł sza a tego.ł •Tak. masz prawo wiedzie . - Matka powoli wypu ci a poć ś ł wietrze, potem zacz a wolno: -ęł Poppy, doktor Franklin od pocz tku niepokoi si o twoj trzustk . To, co si dzieje w trzustą ł ę ą ę ę ce, mo e powodowa zmiany w innych organach, w woreczku ciowym i w trobie. Kiedyż ć żół ą doktor Franklin wyczu te zmiany, wys a ci na badania...ł ł ł ę •Powiedzia , e USG jest nietypowe. Jak bardzo nietypoł ż we? - Poppy z trudem prze kn a lin .ł ęł ś ę •To wszystko tylko wst pne... - Matka zauwa y a jej mię ż ł n i westchn a. Niech tnie ci gn aę ęł ę ą ęł dalej. - USG wykaza o, e mo esz mie co w trzustce. Co , czego nie powinno tam by .ł ż ż ć ś ś ć Dlatego doktor Franklin chce zrobi inne badania, kt re dadz nam pewno . Ale...ć ó ą ść •Co , czego nie powinno lam by ? Mamo, masz na myś ć li... nowotw r? Raka? - Dziwne, jakś ó bardzo trudno by o wył powiedzie te s owa.ć ł Matka skin a g ow .ęł ł ą -Tak. Raka. ROZDZIA 3Ł
Poppy nie mog a my le o niczym innym ni adna ysa dziewł ś ć ż ł ł czyna w sklepie z upominkami. Rak. •Ale... ale oni chyba mog co z tym zrobi , co? - Nawet we w asnych uszach jej glos brzmiaą ś ć ł ł bardzo m odo. - Najwy ej wytn mi trzustk .ł ż ą ę •Och, kochanie, oczywi cie. - Matka wzi a j w ramiona. - Obiecuj , je eli co jest nie tak,ś ęł ą ę ż ś zrobimy wszystko, eby to naż prawi . Posz abym na koniec wiata, eby ci pom c. Przecieć ł ś ż ó ż wiesz. Na razie wcale nie wiadomo, czy co jest nie w porz dku. Doktor Franklin powiedzia ,ś ą ł e u nastolatk w rak trzustki zdaż ó rza si niezwykle rzadko. Nie martwmy si na zapas.ę ę Poppy troch ul y o. Zn w nie widzia a dziury. Ale gdzie w g bi duszy nadal czu a ch d.ę ż ł ó ł ś łę ł łó •Musz zadzwoni do Jamesa. Matka skin a g ow .ę ć ęł ł ą •Tylko si nie rozgaduj.ę Poppy zaciska a kciuki, wybieraj c numer. Prosz . James, b d tam, prosz , b d , my la a. Ił ą ę ą ź ę ą ź ś ł by .ł -Co si sta o? - spyta kr tko, gdy tylko si odezwa a.ę ł ł ó ę ł •Nic. to znaczy... wszystko. Mo e. - Poppy us ysza a sw j dziki miech, zupe nie nieszczery.ż ł ł ó ś ł •Co si , sta o? - powt rzy ostro James. - Pok ci a si z Cliffem?ę ł ó ł łó ł ś ę •Nie. Cliff jest w biurze. A ja id do szpitala.ę •Czemu? •Podejrzewaj , e mam raka.ą ż Kiedy to wypowiedzia a, poczu a ulg , co w rodzaju emoł ł ę ś cjonalnego uwolnienia. Zn w sió ę roze mia a. Cisza na drugim ko cu linii.ś ł ń •Halo? •Jestem - odezwa si James. - Ju jad .ł ę ż ę •Nie, nie ma sensu. Za chwil musz wychodzi . - Czeę ę ć ka a, eby powiedzia , e przyjedzie doł ż ł ż niej do szpitala, ale nie zrobi tego.ł •James, mog ci o co prosi ? Dowiedz si wszystkiego o raku trzustki, dobrze? Na wszelkię ę ś ć ę wypadek. •Podejrzewaj raka trzustki?ą •Nie s pewni. Zrobi mi badania. Mam tylko nadziej , e obejdzie si bez k ucia. - Znowu sią ą ę ż ę ł ę roze mia a, chocia czu a niepok j. Chcia a, eby James j pocieszy .ś ł ż ł ó ł ż ą ł •Zobacz , co mi si uda znale w necie. - Jego g os by pozbawiony emocji, niemal bezę ę źć ł ł wyrazu. •Mo esz do mnie p niej zadzwoni . Pewnie pozwol ci zatelefonowa do szpitala.ż óź ć ą ć •Jasne. •Dobra, musz i . Mama czeka.ę ść •Trzymaj si .ę Poppy od o y a s uchawk z uczuciem pustki. Matka sta a w drzwiach.ł ż ł ł ę ł -Chod . Poppet. Idziemy.ź
James siedzia bez ruchu, wpatruj c si w telefon pustym wzrokiem.ł ą ę Poppy by a przera ona, a on nie potrafi jej pom c. Nic umia sypa jak z r kawa krzepi cymił ż ł ó ł ć ę ą frazesami. To nie w moim stylu, pomy la ponuro.ś ł eby dzieli si pozytywnymi my lami, trzeba mie pozytywne podej cie do ycia. A James zbytŻ ć ę ś ć ś ż dobrze pozna wiat, eby mie jakiekolwiek z udzenia.ł ś ż ć ł Jednak m g poradzi sobie z suchymi faktami. Odsun na bok stos rozmaitych klamot w.ó ł ć ął ó w czy laptop i po czy si z Internetem.łą ł łą ł ę Po kilku minutach przeszukiwa zasoby Krajowego Instył tutu Onkologicznego CancerNet. Znalaz pierwszy plik: ..Rak trzustki", przeznaczony dla pacjent w. Przebieg tre wzroł ó ł ść kiem. Opowiada a o funkcji trzustki, o stadiach choroby i leł czeniu. Nic strasznego. P niej przeszed do: „Rak trzustki. Dla lekarzy”. Sparalióź ł owa a go ju pierwsza linia.ż ł ż Rak gruczo u trzustki jest rzadko uleczalny.ł Czyta dalej.ł Du y odsetek zgon w... przerzuty... s aba reakcja na cheż ó ł mioterapi , na wietlanie i operacj ...ę ś ę b l...ó B l. Poppy jest dzielna, ale zmaganie si z ci g ym b lem z ama oby ka dego. Zw aszcza kiedyó ę ą ł ó ł ł ż ł widoki na przysz o s tak marne.ł ść ą Jeszcze raz spojrza na g r artyku u. Przeci tna prze ywalno mniej ni trzy procent. Je elił ó ę ł ę ż ść ż ż rak si rozprzestrzeni , nieę ł ca y jeden procent.ł Na pewno jest wi cej informacji. James natrafi na kilka arę ł tyku w z gazet i czasopismłó medycznych. By y jeszcze gorsze ni pliki z CancerNetu.ł ż Eksperci twierdz , e zdecydowana wi kszo pacjent w umrze, i to w kr tkim czasie. Raką ż ę ść ó ó trzustki jest na og nieoperacyjny, szybko post puje i wyniszcza organizm. rednia d uół ę Ś ł gość prze ycia z rakiem w zaawansowanym stadium wynosi od trzech tygodni do trzech miesi cy...ż ę Trzy tygodnie do trzech miesi cy.ę Wpatrywa si w ekran komputera. Mia ci ni te gard o, k u o go w piersiach i prawie nic nieł ę ł ś ś ę ł ł ł widzia . Usi owa wzi si W gar . Powtarza sobie, e to jeszcze nic pewnego. Poppy roł ł ł ąć ę ść ł ż bią badania, ale to nie znaczy, e ma raka.ż Jednak przeczytane informacje nie dawa y mu spokoju. Ju jaki czas temu si zorientowa , eł ż ś ę ł ż Poppy co jest. Co w niej by o zak cone. Wyczuwa inny rytm cia a, wiedzia , e dziewś ś ł łó ł ł ł ż czyna ma o pi. I b l - zawsze go wyczuwa . Tylko nie zdawa sobie sprawy, e teraz b l jest a takł ś ó ł ł ż ó ż powa ny.ż Poppy te wie. pomy la . G boko w duszy wie. e dzieje si z ni co bardzo z ego, inaczej nież ś ł łę ż ę ą ś ł prosi aby mnie, ebym szuł ż ka informacji. Ale czego w a ciwie si spodziewa? e wejd do niej ił ł ś ę Ż ę powiem, e za kilka miesi cy umrze?ż ę A ja mam sta z boku i si przygl da ?ć ę ą ć Jego wargi lekko ods oni y z by. Nie by to mi y u miech, rał ł ę ł ł ś czej dziki grymas. Przez siedemna cie lal widzia wiele zgon w. Zna stadia umierania. Wiedzia , e istnieje r nicaś ł ó ł ł ż óż mi dzy chwil , kiedy ustaje oddychanie, a momentem, kiedy przestaę ą je pracowa m zg. Widziać ó ł
charakterystyczn blado wie ego trupa. Wiedzia , e ga ki oczne zapadaj si po pi ciuą ść ś ż ł ż ł ą ę ę minutach od wyzioni cia ducha. Ten akurat szczeg zna ma o kto. Pi minut po mierci oczyę ół ł ęć ś robi si p askie i m tnoszare. Cia o zaą ę ł ę ł czyna si kurczy . Cz owiek robi si mniejszy. Poppy juę ć ł ę ż jest taka malutka... Zawsze si ba , eby nie zrobi jej krzywdy. Wygl da a na bardzo kruch , a on, gdyby byę ł ż ć ą ł ą ł nieostro ny, m g skrzywdzi kogo o wiele silniejszego. Mi dzy innymi dlatego utrzymyważ ó ł ć ś ę ł mi dzy nimi dystans.ę To jeden z powod w. Nie najwa niejszy.ó ż Innym by o co , czego nic potrafi ubra w s owa, nawet przed samym sob . Zbli a si do tego,ł ś ł ć ł ą ż ł ę co zakazane. Ale musia przestrzega zasad, kt re wpajano mu od urodzenia.ł ć ó Ludziom nocy nic wolno si zakocha w cz owieku. Kar za przekroczenie prawa jest mier .ę ć ł ą ś ć W tej chwili to nie mia o znaczenia. Wiedzia , co musi zroł ł bi . Dok d jecha .ć ą ć Wylogowa si z Internetu. By opanowany i my la racjoł ę ł ś ł nalnie. Wsta , wzi okularył ął przeciws oneczne i wsun je na nos. Wyszed na bezlitosne czerwcowe s o ce, zatrzaskuj c zał ął ł ł ń ą sob drzwi.ą Poppy z nieszcz liw min rozejrza a si po pomieszczeęś ą ą ł ę niu. W zasadzie nie wygl da o taką ł strasznie poza tym, e by o za zimne... no ale to w ko cu szpital. Taka prawda kry a si za adż ł ń ł ę ł nymi niebiesko-r owymi zas onkami, telewizj sieciow i meóż ł ą ą nu kolacji ozdobionym postaciami z bajek. Wiadomo e tutaj cz owiek l duje tylko wtedy, gdy jest naprawd ci ko chory.ż ł ą ę ęż Oj, przesta , zgani a siebie. Rozchmurz si troch . Co si sia o z moc Poppytywnegoń ł ę ę ę ł ą my lenia? Gdzie si podzia a Poppyanna, kiedy jest ci potrzebna? Gdzie Mary Poppyns?ś ę ł Bo e. ju sama siebie usi uj rozbawi , pomy la a.ż ż ł ę ć ś ł U miechn a si blado, mimo e niewiele j bawi o. Piel gś ęł ę ż ą ł ę niarki by y mi e, a ko bardzoł ł łóż wygodne. Z boku mia o pilota, kt rym ustawia o si materac w ka dej mo liwej pozycji.ł ó ł ę ż ż Akurat kiedy si nim bawi a, wesz a matka.ę ł ł - Z apa am Cliffa. przyjedzie tu p niej. Chyba powinna si przebra do bada .ł ł óź ś ę ć ń Poppy spojrza a na sw j szpitalny szlafrok z krepy w niebiesko-bia e paski i poczu a bolesnył ó ł ł spazm, promieniuj cy od oą ż dka do plec w. W najg bszym zakamarku duszy pomy la a:łą ó łę ś ł Prosz , jeszcze nie teraz. Nigdy nie b d gotowa.ę ę ę James podjecha integr na parking przy Ferry Street, nieł ą daleko Stoneham. To nie by ał przyjemna cz miasta. Tury ci zwiedzaj cy Los Angeles omijali t okolic .ęść ś ą ę ę Zrujnowany budynek kilka opustosza ych pi ter, okna zał ę bite dykt , graffiti na cianach zą ś pustak w pokrytych wyblak farb .ó łą ą Nawet smog wydawa si tu g stszy. Powietrze by o te i md e. Jak truj ce wyziewy, nawetł ę ę ł żół ł ą najja niejszy dzie obleka o w szaro . Wszystko wygl da o nierealnie i z owieszczo.ś ń ł ść ą ł ł Okr y budynek. Z ty u znajdowa y si drzwi na zaplecze sklep w. Na jednych nie by oąż ł ł ł ę ó ł graffiti. Na szyldzie nad nimi zamiast napisu narysowano czarny kwiat. Czarny irys.
Zapuka . Drzwi uchyli y si na kilka centymetr w, a przez szpar wyjrza ko cisty dzieciak wł ł ę ó ę ł ś pogniecionej koszulce, z zaspanymi oczami. -To ja. Ulf - powiedzia , opieraj c si pokusie, eby otwoł ą ę ż rzy drzwi kopniakiem. Ach. teć wilko aki, pomy la . Dlaczego musz tak broni swojego terytorium?ł ś ł ą ć Drzwi otworzy y si tylko na tyle. eby James m g wej do rodka. Ko cisty ch opakł ę ż ó ł ść ś ś ł wystawi g ow na zewn trz, rozejrza si podejrzliwie, potem zatrzasn drzwił ł ę ą ł ę ął -Najlepiej id obsikaj sw j rewir - rzuci James przez rami .ź ó ł ę Miejsce przypomina o kawiarenk . W mrocznym pomieszł ę czeniu jeden przy drugim sta ył okr g e stoliki. Na drewnianych krzes ach siedzia o kilkoro nastolatk w. Z ty u sali dw ch ch oą ł ł ł ó ł ó ł - pak w gra o w bilard.ó ł James podszed do stolika, przy kt rym siedzia a dziewczył ó ł na. Zdj okulary przeciws oneczne iął ł usiad .ł •Cze . Gisele.ść Podnios a wzrok. Mia a ciemne w osy i niebieskie oczy. Sko ne, tajemnicze, obrysowaneł ł ł ś czarn kontur wk - w stylu staro ytnego Egiptu.ą ó ą ż Wygl da a jak czarownica i to nie by zbieg okoliczno ci.ą ł ł ś -James T skni am za tob . - M wi a cichym, chropawym g osem. - Co s ycha ? - Wzi a zeę ł ą ó ł ł ł ć ęł sto u niezapalon wieczł ą ś k i energicznie machn a d o mi, jakby uwalnia a uwi zioneę ęł ł ń ł ę go ptaka. Knot wieczki zap on . - Wygl dasz wspaniale, jak zwykle. - U miechn a si do niego wś ł ął ą ś ęł ę rozedrganym z otym wietle.ł ś •Ty te . Prawd m wi c, sprowadza mnie tu interes.ż ę ó ą Unios a brew.ł •Chyba jak zawsze? - Tym razem to co innego. Chc ci prosi ... o profesjonaln opini w pewnej kwestii.ś ę ę ć ą ę Roz o y a szczup e d onie, po yskuj c w blasku wiecy srebrnymi paznokciami. Na palcuł ż ł ł ł ł ą ś wskazuj cym mia a pier cie z czarn dali .ą ł ś ń ą ą •Moja moc jest do twojej dyspozycji. Chcesz kogo prześ kl ? A mo e przyci gn szcz cie iąć ż ą ąć ęś powodzenie? Bo zakl cia mi osne nie s ci potrzebne.ę ł ą •Potrzebuj czaru kt ry wyleczy chorob . Nic wiem, czy musi by dostosowany do choroby,ę ó ę ć czy podzia a co bardziej og lnego. Jakie og lne zakl cie dla zdrowia...ł ś ó ś ó ę •James - Roze mia a si leniwie, po o y a d o na jego d oni i lekko j potar a. - Jeste mocnoś ł ę ł ż ł ł ń ł ą ł ś zdenerwowany, prawda? Nigdy ci takiego nie widzia am.ę ł To fakt, zupe nie straci g ow . Przywo a si do porz dku.ł ł ł ę ł ł ę ą - O jakiej konkretnie chorobie m wimy? - spyta a, bo Jaó ł mes si nie odezwa .ę ł •O raku. Odrzuci a g ow do tylu i si roze mia ał ł ę ę ś ł - Chcesz, powiedzie , e tacy jak ty mog mie raka? Nie wierz . M w co chcesz, ale nieć ż ą ć ę ó pr buj mnie przekonywa , e lamie choruj na ludzkie choroby.ó ć ż ą To by a najtrudniejsza cz .ł ęść
- Nie chodzi o osob tak jak ja ani jak ty. To cz owiek - powiedzia cicho.ę ą ł ł U miech Gisele znikn .ś ął •Kto z zewn trz? - Jej g os nie by ju leniwy ani chropaś ą ł ł ż wy. - Obcy? Oszala e , James?ł ś •Ona nie wie nic o mnie ani o wiecie nocy. Nie zamierzam ama zasad. Chce tylko, eby by aś ł ć ż ł zdrowa. •Jeste pewien, e ju nie z ama e zasad? - Jej sko ne niebieskie oczy przesun y si na jegoś ż ż ł ł ś ś ęł ę twarz. - Na pewno si w niej nie zakocha e ? - doda a szeptem, bo James sprawia wra enie,ę ł ś ł ł ż e zupe nie nie rozumie, o co jej chodzi.ż ł Zmusi si . eby wytrzyma badawcze spojrzenie.ł ę ż ć - Nie m w tak. chyba e chcesz konfrontacji - odezwa si spokojnie, ale gro nie.ó ż ł ę ź Gisele odwr ci a wzrok. Bawi a si pier cionkiem. P omie wiecy zamigota i zgas .ó ł ł ę ś ł ń ś ł ł •James, znam ci od dawna powiedzia a, nie podnosz c wzroku. - Nie chc , eby wpakowaę ł ą ę ż ś ł si w k opoty. Wierz ci. skoro twierdzisz, e nie z ama e zasad, ale lepiej zapomnijmy o teję ł ę ż ł ł ś rozmowie. Po prostu wyjd , a ja b d udawa , e nigdy nie zamienili my na ten temat aniź ę ę ć ż ś s owa.ł •A zakl cie?ę •Nie ma takiego zakl cia. A nawet je li, na pewno bym ci nie pomog a. Id .ę ś ł ź Wyszed .ł Wpad mu do g owy jeszcze jeden pomys . Pojecha do Brentwood. Okolica r ni a si odł ł ł ł óż ł ę poprzedniej jak diament od w gla. Zatrzyma samoch d na zadaszonym parkingu przyę ł ó osobliwym ceglanym budynku z fontann . Po cianach, a na hiszpa sk dach wk , pi a sią ś ż ń ą ó ę ęł ę czerwona i fioletowa bugenwilla. Przeszed pod ukiem na dziedziniec i znalaz si przed biuł ł ł ę rem ze z otym napisem nał drzwiach. Doktor Jasper J. Rasmussen. Jego ojciec by psychoterapeut .ł ą Nic zd y wyci gn r ki do klamki, bo drzwi otworzy y si i z budynku wysz a kobieta.ąż ł ą ąć ę ł ę ł Typowa klientka ojca - po czterdziestce, bogata, w designerskim dresie i sanda ach na obcał sach. Wygl da a na lekko otumanion i rozespan , a na szyi mia a dwie ma e, szybko goj ce sią ł ą ą ł ł ą ę punktowe ranki. James wszed do biura. Mia o poczekalni , ale bez recepcjoł ł ę nistki. Z gabinetu dobiega a muzykał Mozarta. Zapuka .ł - Tato? W drzwiach stan przystojny ciemnow osy m czyzna, w doskonale skrojonym szarymął ł ęż garniturze i koszuli z mankietami na spinki. Wyczuwa o si w nim si i stanowczo .ł ę łę ść Ale nie ciep o.ł •Co jest. James? - spyta takim tonem, jakim zwraca si do klient w: uwa nym, wywa onym ił ł ę ó ż ż uprzejmym. •Masz minut ?ę Ojciec spojrza na roleksa.ł •Nast pny klient przychodzi za p godziny.ę ół
•Musz z tob porozmawia .ę ą ć Ojciec spojrza na niego surowo i wskaza tapicerowany fotel. James usiad na samym brzeguł ł ł - Co jest? James szuka odpowiednich s w. Wszystko zale y od tego. czy ojciec go zrozumie. Ale jakieł łó ż s owa b d odpowiednie? Poł ę ą stawi na brutaln szczero .ł ą ść •Chodzi o Poppy - Od jakiego czasu choruje, podejrzewaj nowotw r.ś ą ó •Przykro mi to s ysze . - Doktor Rasmussen sprawia wrał ć ł enie zaskoczonego, jednak w jegoż glosie nie by o smutku.ł •To rak. Niesamowicie bolesny i prawie w stu procentach nieuleczalny. •Szkoda. - W glosie ojca zn w da o si s ysze tylko lekkie zaskoczenie.ó ł ę ł ć James nagle zrozumia , sk d ono wynika. Ojca nie dziwi o, e Poppy jest chora, ale to, e Jamesł ą ł ż ż wybra si do niego, eby o tym powiedzie .ł ę ż ć - Tato. je li to rak, ona umrze. To dla ciebie nic nie znaczy?ś Doktor Rasmussen spl t palce i wpatrywa si w rudawy blat mahoniowego biurka.ó ł ł ę - James, ju to przerabiali my - m wi powoli i stanowczo. - Wiesz, e twoja matka i jaż ś ó ł ż martwimy si , e za bardzo si zbli y e do Poppy. Za bardzo... si z ni zwi za e .ę ż ę ż ł ś ę ą ą ł ś James poczu nag y przyp yw g uchej w ciek o ci.ł ł ł ł ś ł ś •Tak jak z pann Emmy?ą Ojciec nawet nie mrugn .ął •Mniej wi cej.ę James odp dzi obrazy, kt re zacz y pojawia si w jego my lach. Nie mo e teraz my le oę ł ó ęł ć ę ś ż ś ć pannie Emmie, musi by bezć stronny. Inaczej nie przekona ojca. -Tato, znam Poppy cale ycie. Potrzebuj jej.ż ę - Po co? Nie w celach oczywistych. Chyba nigdy nie pi e jej krwi, co?ł ś James z trudem prze kn lin , czuj c md o ci. Pi krew Poppy? Tak j wykorzystywa ? Nał ął ś ę ą ł ś ć ą ć sam my l o tym zrobi o mu si niedobrzeą ś ł ę •Tato, ona jest moj przyjaci k - Przesta si sili na obiektywizm. - Po prostu nie mogą ół ą ł ę ć ę patrze , jak cierpi. Nie moć g . Musz co zrobi .ę ę ś ć •Rozumiem. - Twarz ojca si rozja ni a.ę ś ł •Rozumiesz? - Jamesowi zakr ci o si w g owie od niespoę ł ę ł dziewanego poczucia ulgi. - James, czasami nic nie poradzisz na pewien przyp yw... wsp czucia dla ludzi. W innymł ół wypadku bym lego nie przyzna , ale znasz Poppy d ugo. al ci, e cierpi. Je eli chcesz, ebył ł Ż ż ż ż cierpia a kr cej.. tak, potrafi to zrozumie .ł ó ę ć Poczucie ulgi prysn o jak ba ka mydlana. James wpatryęł ń wa si w ojca przez kilka sekund.ł ę •Zab jstwo z lito ci? My la em, e Starsi zakazali zaó ś ś ł ż b jstw na tym terenie.ó •Zachowaj rozs dek i dyskrecj . Nie b dzie trzeba angaą ę ę owa w to Starszych.ż ć James poczu metaliczny smak w ustach. Wsta i roze mia si lekko.ł ł ś ł ę •Dzi ki, tato. Naprawd , bardzo mi pomog e . Ojciec najwyra niej nie us ysza sarkazmu.ę ę ł ś ź ł ł •Ciesz si , James. A przy okazji, jak tam mieszkanie?ę ę
•Dobrze - odpowiedzia nieobecnym g osem James.ł ł •A w szkole? •S wakacje, tato - rzuci i wyszed .ą ł ł Na dziedzi cu opar si o ceglany mur i wpatrywa w pluń ł ę ł skaj c fontann .ą ą ę Sko czy y mu si pomys y. Sko czy a si nadzieja. Trzeba si trzyma zasady wiata mocy.ń ł ę ł ń ł ę ę ć ś Je eli Poppy naprawd ma raka, to umrze.ż ę ROZDZIA 4Ł Kiedy Poppy bez apetytu wpatrywa a si w tac z kolacj - kawa ki kurczaka i frytki, do salił ę ę ą ł wszed doktor Franklin.ł Badania mia a ju za sob . Tomografia okaza a si nie taka najgorsza poza tym, e mog ał ż ą ł ę ż ł przyprawi o klaustrofobi , ale ERCP by o straszne. Poppy czu a w gardle nieistniej c rurk zać ę ł ł ą ą ę ka dym razem, kiedy prze yka a lin .ż ł ł ś ę - Gardzisz takim wykwintnym szpitalnym posi kiem - zał artowa ostro nie lekarz. Zdoby a siż ł ż ł ę na u miech.ś M wi o rzeczach bez znaczenia. Ani s owa o wynikach baó ł ł da , a Poppy nie mia a poj cia, kiedyń ł ę mo na si ich spodzież ę wa . Jednak wobec doktora Franklina by a podejrzliwa. Co wzbudza o jejć ł ś ł niepok j – to, e delikatnie pog aska jej stop pod ko dr , a mo e jego podkr one oczy...ó ż ł ł ę ł ą ż ąż Kiedy od niechcenia zaprosi jej matk „na ma y spacer po korytarzu”, utwierdzi a si wł ę ł ł ę podejrzeniach. Powie jej. Ma wyniki, ale nie chce, ebym wiedzia a.ż ł W jednej chwili w jej g owie zrodzi si plan.ł ł ę - Id . Mamo, jestem troch pi ca. - Ziewn a. Po o y a si i zamkn a oczy.ź ę ś ą ęł ł ż ł ę ęł Jak tylko wyszli, wyskoczy a z ka. Obserwowa a ich odł łóż ł dalaj ce si plecy na korytarzu.ą ę Posz a za nimi cicho w samych skarpetkach.ł Kilka minut posta a przy dy urce piel gniarek.ł ż ę -Chcia am rozprostowa nogi - wyja ni a, kiedy piel gł ć ś ł ę niarka spojrza a na ni pytaj co.ł ą ą Musia a udawa , e tak sobie spaceruje, i dopiero kiedy pieł ć ż l gniarka posz a do jednej z sal,ę ł szybko ruszy a dalej korytał rzem. Na ko cu znajdowa a si poczekalnia. Widzia a j ju wcze niej By tam telewizor i sprz tń ł ę ł ą ż ś ł ę kuchenny, eby oczekujż ącym krewnym zapewni komfortowe warunki. Poppy podesz a nać ł palcach do uchylonych drzwi. S ysza a g os doktora Franklina, ale nie wy apywa a s w.ł ł ł ł ł łó Bardzo ostro nie podesz a bli ej. Zaryzykowa a i zajrza a do rodka.ż ł ż ł ł ś Od razu si zorientowa a, e nie musi szczeg lnie uwa a . Wszyscy byli poch oni cię ł ż ó ż ć ł ę rozmow .ą
Na jednej kanapie siedzia doktor Franklin. Obok niego Afroamerykanka w okularach zł a cuszkiem, w bia ym fartuł ń ł chu lekarskim. Na drugiej kanapie - ojczym Poppy, Cliff. Zwykle idealnie u o one ciemne w osy mia lekkoł ż ł ł rozczochrane, a na og l nieó ruchoma jak ska a szcz ka ci gle drga a. Ramieniem obejmoł ę ą ł wa on .ł ż ę Doktor Franklin m wi do obojga, trzymaj c matk za r k .ó ł ą ę ę ę Matka szlocha a.ł Poppy odsun a si od drzwi.ęł ę O Bo e. Mam raka.ż Nigdy wcze niej nic widzia a, eby matka p aka a. Ani kieś ł ż ł ł dy umar a babcia, ani w trakcieł rozwodu z ojcem. Matka by a specjalistk od radzenia sobie ze wszystkim. Poppy nie zna a drugiejł ą ł tak twardej osoby. A teraz... Mam go. To pewne, bez dw ch zda .ó ń Ale mo e nie jest a tak le? Mama prze y a szok, dobra, to normalne. Ale to wcale nie znaczyż ż ź ż ł od razu, e umr . Stoi za mn ca a wsp czesna medycyna.ż ę ą ł ół Powtarza a to sobie, oddalaj c si od poczekalni.ł ą ę Nie zd y a jednak odej w por . Jeszcze us ysza a zmieąż ł ść ę ł ł niony, zbola y g os matki.ł ł •Moje dziecko. Och, moja ma a dziewczynka.ł Poppy zamar a.ł - Chce mi pan powiedzie , e nie ma ratunku? - odezwa si Cliff g o no i ze z o ci .ć ż ł ę ł ś ł ś ą Poppy nie czu a w asnego oddechu. Mimowolnie wr ci a do drzwi.ł ł ó ł - Doktor Loftus jest onkokigiem, ekspertem je li chodzi o ten rodzaj raka. Wyt umaczy toś ł pa stwu lepiej ni ja - oznajń ż mi doktor Franklin.ł Wtedy w czy si nowy glos drugiej lekarki Z pocz tku Poppy wy apywa a tylko strz py zda ,łą ł ę ą ł ł ę ń kt re nic jej nie m wi y: adenocacrinoma, niedro no y nerkowych, stadium trzecie.ó ó ł ż ść ż ł Medyczny argon.ż •Ujmuj c rzecz pro ciej - powiedzia a w ko cu doktor Loftus - ... problem w tym, e rak sią ś ł ń ż ę rozprzestrzeni . S przeł ą rzuty w w trobie i naczyniach limfatycznych wok trzustki. Toą ół znaczy, e jest nieresekcyjny, nie mo emy operowa .ż ż ć •Ale chemioterapia... - zacz Cliff.ął •Spr bujemy po czy na wietlanie i chemioterapi subó łą ć ś ę stancj zwan 5-fluorouracil. Dajeą ą pewne rezultaty. Ale nic b d pa stwa oszukiwa . W najlepszym przypadku przed u yę ę ń ć ł ż chorej ycie o kilka tygodni. Na tym etapie szukamy rodk w paliatywnych. eby zmniejszyż ś ó ż ć b l i eby czas. kt ry jej zosta , prze y a jak najlepiej. Rozumiej pa stwo?ó ż ó ł ż ł ą ń T umiony szloch matki. Poppy nie by a w sianie si ruszy . Mia a wra enie, e s ucha radia.ł ł ę ć ł ż ż ł Jakby to zupe nie jej nie dotył czy o.ł - Tu, w po udniowej Kalifornii, prowadzi si pewne proł ę gramy badawcze. Eksperymenty z immunoterapi i chirurgi kriogeniczn . Ale powtarzam, m wimy o metodach paliatywą ą ą ó nych, nie o leczeniu...
•Do jasnej cholery! - wybuchn Cliff. - Tu chodzi o m od dziewczyn ! Jak to mo liwe, eął ł ą ę ż ż dosz o do... do trzeciego stał dium i nikt tego nie zauwa y ? Przecie dwa dni temu ta czy aż ł ż ń ł przez ca noc!łą •Przykro mi, panie Hilgard. - Doktor Loftus m wi a tak agodnie, e Poppy ledwie s ysza a jejó ł ł ż ł ł s owa. - To rak bezobjawowy. Symptomy pojawiaj si dopiero, kiedy choroba jest bardzoł ą ę zaawansowana. Dlatego wska nik prze ycia jest tak niź ż ski. Musz pa stwu powiedzie , eę ń ć ż Poppy jest drugim nastolatkiem, u kt rego widz ten rodzaj nowotworu. Doktor Franklinó ę postawi bardzo trafn wst pn diagnoz .ł ą ę ą ę •Powinnam by a wiedzie - wychrypia a matka - Powinł ć ł nam przyprowadzi j wcze niej...ć ą ś Powinnam... Rozleg si omot. Poppy odruchowo zajrza a przez drzwi. Matka jak op tana wali a pi ciamił ę ł ł ę ł ęś w st z formiki. Cliff usi oół ł wa j powstrzyma .ł ą ć Poppy si wycofa a.ę ł O Bo e. Musz stad i . Nie chc tego widzie . Nie mog na to patrze .ż ę ść ę ć ę ć Ruszy a z powrotem przez korytarz. Jej nogi porusza y si . Jak zwykle. Zadziwiaj ce, eł ł ę ą ż normalnie funkcjonuj .ą Dooko a nic si nie zmieni o. Dy urka piel gniarek jeszcze udekorowana z. okazji czwartegoł ę ł ż ę lipca. Na wy cie anym siedziś ł sku okiennym w jej sali nadal le y walizka. Drewniana pod ogaż ł ci gle jest twarda.ą Wszystko takie samo jak wcze niej. Jak to mo liwe? Jakim cudem ciany nadal stoj ? Jakimś ż ś ą cudem w s siedniej sali ryczy telewizor?ą Umr . pomy la a Poppy.ę ś ł Dziwne, ale nie by a przera ona. Czu a tylko niebywale zał ż ł skoczenie, kt re narasta o z ka dó ł ż ą my l , przerywan tym jedś ą ą nym s owem.ł To moja wina, bo (umr ) nie posz am wcze niej do leę ł ś karza. Cliff przeze mnie powiedzia : „do jasnej cholery" (umr ). Nie wiedzia am, e a tak mnie lubi,ł ę ł ż ż eby zakl .ż ąć My li wirowa y jak oszala e.ś ł ł Umr przez co , co siedzi we mnie, jak obcy w filmie. To jest we mnie teraz. Teraz.ę ś Po o y a d onie na brzuchu i zadar a koszulk . Sk ra by a g adka, nieskazitelna. adnego b lu.ł ż ł ł ł ę ó ł ł Ż ó Ale to tam jest i przez to umr . Nied ugo. Ciekawe, jak szybko? Nie s ysza am, jak o tym m wili.ę ł ł ł ó Potrzebuj Jamesa.ę Si gaj c po telefon, mia a wra enie, e r ka jest od czoę ą ł ż ż ę łą na od cia a. Wybra a numer,ł ł powtarzaj c w my lach: „Prosz , b d ".ą ś ę ą ź Tym razem nie zadzia a o. Telefon dzwoni i dzwoni . Po sygnale Poppy zostawi a wiadomo :ł ł ł ł ł ść „oddzwo do mnie do szpitala ". Roz czy a si i wpatrywa a w plastikowy dzban lodowatej wodyń łą ł ę ł przy ku.łóż Wr ci i do mnie zadzwoni. Musz tylko wytrzyma do tego czasu.ó ę ć Nagle to sta o si jej celem. Wytrzyma do rozmowy z Jał ę ć mesem. Do tego czasu nie musi my leś ć
o niczym, wystarczy, e prze yje. Dopiero potem si zastanowi, co powinna czu i co powinnaż ż ę ć zrobi .ć Rozleg o si delikatne pukanie do drzwi. Przestraszona Poppy unios a wzrok; zobaczy a matk ił ę ł ł ę Cliffa. Przez chwil byę a w stanic skupi si tylko na ich twarzach i odnosi a dziwne wra enie, eł ć ę ł ż ż g owy unosz si w powietrzu.ł ą ę Matka mia a czerwone, zapuchni te oczy. Cliff by bia y jak kreda, co podkre la o ciemnył ę ł ł ś ł zarost na twarzy. O m j Bo e, czy by zamierzali mi powiedzie ? Nic mog . Nie mog kaza mi tego s ucha .ó ż ż ć ą ą ć ł ć Poppy poczu a nieodpart ch ucieczki. By a na skraju paniki.ł ą ęć ł - Kochanie, przysz o do ciebie kilkoro przyjaci - powieł ół dzia a matka - Phil powiedzia im. eł ł ż jeste w szpitalu, no i w a nie s .ś ł ś ą James, pomy la a Poppy i co chwyci o j za serce. Ale Jamesa nie by o w r d os b t ocz cychś ł ś ł ą ł ś ó ó ł ą si w drzwiach. Sta y tam g wnie dziewczyny ze szko y.ę ł łó ł Nic nie szkodzi. Zadzwoni p niej. Nie musisz teraz o tym my le .óź ś ć Zreszt przy tylu go ciach nawet nie da o si my le . I doą ś ł ę ś ć brze. Nie do wiary, e potrafi a tak zż ł nimi siedzie i gada , choć ć cia duchem by a dalej ni Neptun. A jednak rozmawia a i dziż ł ż ł ęki temu mog a wy czy umys .ł łą ć ł Nikt nie mia poj cia, e jest powa nie chora. Nawet Phil, kt ry z zapa em okazywa braterskł ę ż ż ó ł ł ą mi o . Rozmawiali o zwył ść k ych rzeczach, o imprezach, rolkach, muzyce i ksi kach. O rzeczachł ąż z dawnego ycia Poppy, kt re nagle oddali o si o sio lat.ż ó ł ę Cliff odnosi si do niej milej ni wtedy, kiedy zaleca si do matki.ł ę ż ł ę Go cie w ko cu wyszli, zosta a tylko matka. Co chwil doś ń ł ę tyka a c rki lekko dr cymi d o mił ó żą ł ń Nawet gdybym nie wiedzia a, tobym si domy li a, pomy la a Poppy. Mama zachowuł ę ś ł ś ł je się zupe nie inaczej ni zwykle.ł ż - Chyba zostan na noc – oznajmi a. Nie bardzo jej si uda beztroski ton. - Piel gniarkaę ł ę ł ę powiedzia a, e mog spa na sieł ż ę ć dzeniu na oknie, bo to w a ciwie le anka dla rodzic w. Zastał ś ż ó - nawiam si tylko, czy nie wpa do domu po kilka rzeczy.ę ść - Jasne, jed . - Poppy nie mog a powiedzie nic innego, jeź ł ć eli nadal chcia a udawa , e nie wie.ż ł ć ż Poza tym, mama na pewno potrzebuje troch czasu dla siebie z daleka od szpitala.ę Jak tylko matka wysz a, piel gniarka w bluzce w kwiaty i szpitalnych spodniach zmierzy ał ę ł Poppy gor czk i ci nienie. I zostawi a Poppy sam .ą ę ś ł ą Zrobi o si p no. Z daleka nadal dochodzi y odg osy teł ę óź ł ł lewizji. Przez uchylone drzwi widać by o korytarz, pogr ony w mroku. Na oddziale najwyra niej zapanowa a cisza nocna.ł ąż ź ł Poppy czu a si bardzo samotna, a b l po era j g boko od rodka. Spod g adkiej sk rył ę ó ż ł ą łę ś ł ó brzucha dawa o sobie zna rak.ł ć Najgorsze, e James nie zadzwoni . Jak m g . Chyba wic, e go potrzebuj ?ż ł ó ł ż ę Jak d ugo jeszcze uda jej si nie my le o nadchodz cej mierci.ł ę ś ć ą ś Mo e powinna postara si zasn . Wy czy wiadomo . Wtedy nie b dzie mog a my le .ż ć ę ąć łą ć ś ść ę ł ś ć Kiedy tylko zgasi a wiat o i zamkn a oczy, wok niej rozta czy y si duchy. Nie obrazył ś ł ęł ół ń ł ę
adnej ysej dziewczyny, ale szkielety. Trumny. A najgorsza ze wszystkiego by a niesko czoł ł ł ń na ciemno .ść Je eli umr , nie b dzie mnie tutaj. Ale czy w og le gdzie b d ? Czy po prostu nie b dzież ę ę ó ś ę ę ę mnie wcale To najbardziej przera aj ca rzecz, jaka kiedykolwiek przysz a jej do g owy. Niebycie. Zacz a oż ą ł ł ęł tym my le i nie mog a nic na to poradzi . Straci a panowanie. Zacz j z era poś ć ł ć ł ął ą ż ć tworny strach, przyprawiaj cy o dreszcze pod sztywn poszw i cienkim kocem. Umr , umr . umr ...ą ą ą ę ę ę - Poppy. Otworzy a oczy. Przez sekund nie rozpoznawa a czarnej postaci w ciemnym pokoju.ł ę ł Przemkn a jej szalona my l: oto przysz a mier we w asnej osobie.ęł ś ł ś ć ł •James? •Nie wiedzia em, czy pisz.ł ś Wyci gn a r k do przycisku przy ku, eby w czy wiat o.ą ęł ę ę łóż ż łą ć ś ł - Nie. nie zapalaj poprosi - Musia em przemkn obok piel gniarek, nic chc , eby mnieł ł ąć ę ę ż wyrzuci y.ł Poppy z trudem prze kn a lin , zaciskaj c d onie na fał ęł ś ę ą ł łdzie koca. - Ciesz si . e jeste - powiedzia a. - My la am, e ju nie przyjdziesz - Tak naprawdę ę ż ś ł ś ł ż ż ę pragn a rzuci mu si w ramiona, szlocha i krzycze .ęł ć ę ć ć Ale nie zrobi a lego. Nie dlatego, e nigdy wcze niej tak si nie zachowywa a. Powstrzyma o jł ż ś ę ł ł ą co w Jamesie. Co nieś ś uchwytnego, a jednak niemal... przera aj cego.ż ą To, jak stoi? To, e nie widzi jego twarzy? Wiedzia a tylko, e nagle wydal jej si obcy.ż ł ż ę Odwr ci si i bardzo ostro nie zamkn ci kie drzwi.ó ł ę ż ął ęż Ciemno . Jedyne wiat o wpada o przez okno. Poppy czu a si dziwnie odci ta od resztyść ś ł ł ł ę ę szpitala, od reszty wiata.ś Przebywanie sam na sam z Jamesem powinno by mi e. Gdyby nie to przejmuj ce uczucie, eć ł ą ż jest jaki inny.ś •Znasz wyniki - powiedzia cicho. To nie by o pytanie.ł ł •Mama nie wie. e wiem - odpar a. Sk d si bior takie sensowne s owa, skoro ma ochotż ł ą ę ą ł ę tylko krzycze ? - Pods uchać ł am, jak doktor m wi ... James, mam go. I... to z y rodzaj rakał ó ł ł Podobno ju s , przerzuty. I chyba... - Nie mog a wydoby z sież ą ł ć bie ostatniego st wa, chociaó ż skrzecza o jej w my lach.ł ś •Umrzesz - powiedzia James. Wydawa si cichy i skuł ł ę piony. Nieobecny. - Przeczyta em o tym.ł - Podszed do okna i wyjrza na zewn trz. Wiem, e jest gro ny. Pisz , e powoduje wielkił ł ą ż ź ą ż b l.ó •James. - Poppy westchn a.ęł •Czasami operuj , tylko po to, eby zmniejszy cierpieą ż ć nie. Ale niewa ne, co zrobi , i tak ciż ą ę nie uratuj . Chemia, na wietlania nic nie dadz , umrzesz. Pewnie zanim sko czy si lato.ą ś ą ń ę •James... •To twoje ostatnie lato.
•James, zmi uj si ! - To by niemal krzyk, Poppy apczywie nabiera a powietrza, ciskaj c koc.ł ę ł ł ł ś ą - Czemu mi to robisz? Odwr ci si i jednym ruchem z apa j za nadgarstek. Chc , eby do ciebie dotar o, e oni ci nieó ł ę ł ł ą ę ż ł ż pomog - poą wiedzia wzburzony, - Rozumiesz?ł •Tak, rozumiem. - Poppy s ysza a narastaj c histeri w swoim g osie. - Przyszed e mi toł ł ą ą ę ł ł ś powiedzie ? Chcesz mnie zabi .ć ć •Nie! - jego palce zacisn y si bole nie, - Chc ci uratoęł ę ś ę ę wa . - Wypu ci powietrze ić ś ł powt rzy to ciszej, ale r wnie staó ł ó nowczo. - Chc ci uratowa . Poppy.ę ę ć Przez kilka chwil skupia a si na tym, eby regularnie oddył ę ż cha . Robita wszystko, eby nieć ż wybuchn p aczem.ąć ł •Ale nie jeste w stanie - odezwa a si w ko cu. - Nikt nie jest w stanie.ś ł ę ń •Tu si mylisz. - Powoli oswobodzi jej nadgarstek i cisn metalow por cz ka. – Poppy,ę ł ś ął ą ę łóż musz ci co wyzna . O sobie.ę ś ć - James... - Zabrak o jej s w. Mia a wra enie, e po prostu zwariowa , W pewnym sensie,ł łó ł ż ż ł gdyby wszystko inne nie by o tak okropne, potraktowa aby to jako komplement. James przez nił ł ą wpad w pop och. Tak si przej jej chorob , e ca kiem oszala . - Tobie naprawd na mnieł ł ę ął ą ż ł ł ę zale y - wyszepta a ze miechem i szlochem jednocze nie. Po o y a d o na jego d oni, naż ł ś ś ł ż ł ł ń ł por czy ka.ę łóż On te roze mia si kr tko. Chwyci mocno jej d onie, a p niej odsun od siebie.ż ś ł ę ó ł ł óź ął - Ty nic nie rozumiesz - powiedzia spi tym g osem. - Wydaje ci si , e wiesz o mnieł ę ł ę ż wszystko... - ci gn , wygl daj c przez okno. - A jednak nie wiesz czego bardzo waą ął ą ą ś żnego. Poppy czu a si jak sparali owana. Nie mog a poj , dlaczego James nawija o sobie. skoro onał ę ż ł ąć umiera. Ale zdoby a si na wyrozumia o .ł ę ł ść •Mo esz mi powiedzie wszystko, Przecie wiesz.ż ć ż •Nie uwierzysz. Nie m wi c o tym, e z ami zasady.ó ą ż ł ę •Z amiesz prawo?ł •Zasady. Mnie obowi zuj inne przepisy ni ciebie. Ludzkie prawa niewiele dla nas znacz ,ą ą ż ą ale nasze w asne s nieub agane.ł ą ł •James... - Poppy oniemia a ze strachu. On naprawd straci g ow .ł ę ł ł ę •Nie wiem. jak to powiedzie . Czuj si jak bohater kiepskiego horroru. - Wzruszyć ę ę ł ramionami. - Wiem. jak to brzmi, ale,... - zacz , nie odwracaj c si . - Poppy, jestemął ą ę wampirem. Przez chwil siedzia a bez ruchu. Nagle rzuci a si do stolię ł ł ę ka przy ku. Zacisn a palce nałóż ęł stosie ma ych misek w kształ łcie p ksi yca i cisn a w niego wszystkimi.ół ęż ęł - Bydlaku! - wrzasn a i zn w si gn a po co , eby rzuci .ęł ó ę ęł ś ż ć ROZDZIA 5Ł
James uchyli si , kiedy Poppy celowa a w niego ksi k . - Poppy...ł ę ł ąż ą •Ty gnojku! Padalcu! Jak mo esz mi to robi ? Ty zepsuty, samolubny, niedojrza y...ż ć ł •C ... Us ysz ci ...śśś ł ą ę •Niech s ysz ! Jestem w szpitalu, dopiero co si dowiedzia am, e umr , a tobie w g owie g upieł ą ę ł ż ę ł ł kawa y. Durne, obrzydliwe kawa y. Po prostu nie wierz . My lisz, e to mieszne? - Zł ł ę ś ż ś w ciek o ci zabrak o jej tchu.ś ł ś ł James, kt ry macha r kami, eby j uciszy , zamar i spojrza w stron drzwi.ó ł ę ż ą ć ł ł ę •Piel gniarka tu idzie - powiedzia .ę ł •I dobrze, poprosz j , eby ci wyrzuci a - odpar a Poppy. Z o opad a, doprowadzaj c ję ą ż ę ł ł ł ść ł ą ą prawie do ez. Nigdy w yciu nie czu a si tak strasznie zdradzona i samotna. - Wiesz co?ł ż ł ę Nienawidz ci .ę ę W drzwiach stan a piel gniarka w bluzce w kwiaty i szpitalnych zielonych spodniach.ęł ę •Co tu si dzieje? - spyta a, w czaj c wiat o. Dostrzeg a Jamesa. - No, no, chyba nie jeste zę ł łą ą ś ł ł ś rodziny. - U miecha a si , ale w jej g osie s ycha by o autorytet, kt rego zaraz mia a u y .ś ł ę ł ł ć ł ó ł ż ć •Nie jest i chc , eby st d wyszed - oznajmi a Poppy. Piel gniarka poprawi a poduszki ię ż ą ł ł ę ł delikatnie po o y a d o na czole Poppy.ł ż ł ł ń - Tylko cz onkowie rodziny mog zostawa na noc - zwr ci a si do Jamesa.ł ą ć ó ł ę Poppy wpatrywa a si w telewizor i czeka a, a James wyjdzie. Nie wyszed . Obszed ko ił ę ł ż ł ł łóż stan przy piel gniarce. Ta zadar a g ow , eby na niego spojrze , nie przestaj c poprawiaął ę ł ł ę ż ć ą ć po cieli. Nagle jej d onie zwolni y i znieruchomia y.ś ł ł ł Poppy rozejrza a si zdumiona. Piel gniarka wpatrywa a si w Jamesa. D onie trzyma ał ę ę ł ę ł ł nieruchomo na ko drze i patrzy a na niego jak zaczarowana.ł ł A James wpatrywa si w ni . Przy w czonym wietle Poppy widzia a jego twarz i zn w mia ał ę ą łą ś ł ó ł dziwne wra enie, e go nic poznaje. By bardzo blady i wygl da niemal srogo, jakby robi co , coż ż ł ą ł ł ś wymaga nie lada wysi ku. Mia zaci ni te z by, a oczy nabra y barwy srebra. Prawdziwego,ł ł ś ę ę ł mieni cego si w wietle. Przypomina wyg odnia panter .ą ę ś ł ł łą ę •Ju pani wie, e nic z ego si tu nie dzieje - powiedzia zupe nie spokojnie. Kobietaż ż ł ę ł ł zamruga a i rozejrza a si po sali, jakby w a nie obudzi a si z drzemki.ł ł ę ł ś ł ę •Tak, tak, wszystko w porz dku - wymamrota a. - Zawo aj mnie, gdyby ... - Zn wą ł ł ś ó wygl da a na troch nieobecn . -ą ł ę ą - gdyby , hm... czego potrzebowa a - wyszepta a w ko cu.ś ś ł ł ń Wysz a, Poppy przygl da a si jej z zapartym tchem. Potem powoli, poruszaj c tylko oczami,ł ą ł ę ą spojrza a na Jamesa.ł •Wiem, e to bana - westchn James. - Demonstracja mocy. Ale zadzia a o.ż ł ął ł ł •Uknu e to z ni - wyszepta a Poppy.ł ś ą ł •Nie. •W takim razie to jaka psychologiczna sztuczka. Zadziwiaj ce co tam.ś ą ś •Nie. - James usiad na pomara czowym plastikowym krze le.ł ń ś
•Wi c zwariowa am. - Po raz pierwszy tego wieczoru Poppy nie my la a o swojej chorobie. Nieę ł ś ł mog a si skupi , bo jej my li wirowa y chaotycznie. Mia a wra enie, e jest jak dom porwanył ę ć ś ł ł ż ż przez tornado. •Nie zwariowa a . Pewnie le si do tego zabra em. M wi em, e nie wiem, jak to wyt umaczy .ł ś ź ę ł ó ł ż ł ć Rozumiem, e trudno ci uwierzy . Wszystko jest tak zorganizowane, eby ludzie nie wierzyli.ż ć ż Od tego zale y nasze ycie.ż ż - James, przepraszam, po prostu...- Poppy dr a y r ce. Zamkn a oczy. - Mo e powinieneż ł ę ęł ż ś lepiej... - Poppy, sp jrz na mnie. M wi prawd . Przysi gam. - Przez chwil obserwowa jej min , wó ó ę ę ę ę ł ę ko cu westchn . - Dobra. Nie zamierza em tego robi , ale...ń ął ł ć Wsta i pochyli si nad Poppy. Nie skrzywi a si , ale czu a, e oczy otwieraj jej si szeroko.ł ł ę ł ę ł ż ą ę - Popatrz. - Ods oni z by.ł ł ę Prosta czynno , zaskakuj cy skutek. Transformacja. W jednej chwili zmieni si z bladego, aleść ą ł ę do zwyk ego Jamesa, w co , czego nigdy wcze niej nic widzia a - inne ludzkie stworzenie.ść ł ś ś ł Jego oczy migota y srebrem, a ca a twarz nabra a drapie nego wygl du. Poppy prawie tego nieł ł ł ż ą zauwa y a. Przygl da a si jego z bom.ż ł ą ł ę ę Nie z bom. K om. Mia k y jak kot. Wyd u one, zagi te, ostro zako czone. Zupe nie nieę ł ł ł ł ż ę ń ł przypomina y sztucznych z b w wampira sprzedawanych w sklepach z gad etami. Wygl da ył ę ó ż ą ł na bardzo mocne, bardzo ostre i bardzo prawdziwe. Poppy krzykn a. James zakry jej usta d oni .ęł ł ł ą •Nie chcemy tu zn w piel gniarki.ó ę •O m j Bo e. O m j Bo e - wybe kota a Poppy, kiedy uni s r k .ó ż ó ż ł ł ó ł ę ę •Pami tasz, ile razy m wi a , e czytam w twoich my lach? - odezwa si James. -Pami tasz, eę ó ł ś ż ś ł ę ę ż s ysza em odg osy, kt rych nie by a w stanie us ysze , i e porusza em si szybciej ni ty?ł ł ł ó ł ś ł ć ż ł ę ż •O m j Bo e...ó ż •To prawda, Poppy. - Uni s pomara czowe krzes o i skr ci jedn metalow nog . Bez wysi ku,ó ł ń ł ę ł ą ą ę ł z lekko ci . - Jeste my silniejsi ni ludzie - wyja ni . Przywr ci nodze pierwotny kszta t iś ą ś ż ś ł ó ł ł odstawi krzes o. - Lepiej widzimy w ciemno ci. Zostali my stworzeni do polowania. Poppy wł ł ś ś ko cu uda o si zebra jedn pe n my l.ń ł ę ć ą ł ą ś •Niewa ne, co potrafisz zrobi - powiedzia a przenikliwym g osem. - Niemo liwe, eby byż ć ł ł ż ż ś ł wampirem. Znam ci , odk d mia e pi lat. Ros e jak ja. Wyt umacz to.ę ą ł ś ęć ł ś ł •Wszystko, co wiesz, to nieprawda. -Westchn . - O wampirach naczyta a si w ksi kach alboął ł ś ę ąż naogl da a w telewizji - zacz jeszcze raz. - Wszystko to zosta o wymy lone przez ludzi,ą ł ś ął ł ś zapewniam ci . Nikt ze wiata nocy nie zdradzi by tajemnic.ę ś ł • wiat nocy? Gdzie jest ten wiat nocy?Ś ś •To nie miejsce. To co w rodzaju tajnego stowarzyszenia wampir w, czarownic i wilkolak w.ś ó ó Samych najlepszych stworze . Wyja ni ci to p niej - doda ponuro. - A na razie, s uchaj, toń ś ę óź ł ł proste. Jestem wampirem, bo moi rodzice s wampirami. Taki si urodzi em. Jeste my lamiami.ą ę ł ś Poppy by a w stanie my le tylko o panu i pani Rasmussen, ich luksusowym domu w styluł ś ć rancza i z otym mercedesie.ł
•Twoi rodzice? • ami to dawne okre lenie wampira, ale dla nas oznacza ych, kt rzy si takimi urodziliŁ ą ś ł ó ę -ci gn James. - Rodzimy si i starzejemy jak ludzie, tyle tylko e proces starzenia mo emyą ął ę ż ż zatrzyma , kiedy zechcemy. Oddychamy. Chodzimy w dziennym wietle. Mo emy nawet ywić ś ż ż ć si normalnym jedzeniem.ę •Twoi rodzice... - powt rzy a Poppy s abym g osem. Spojrza na ni .ó ł ł ł ł ą •Tak. Moi rodzice. S uchaj, jak my lisz, dlaczego moja ma-mu jest dekoratork wn trz? Nie dlał ś ą ę pieni dzy. Dzi ki temu |tu/,naje wielu ludzi. Tak jak m j tata, psychoterapeuta snob w.ę ę ó ó Wystarczy kilka minut sam na sam z cz owiekiem, kt ry potem tego nie pami ta.ł ó ę Poppy poruszy a si niespokojnie.ł ę •Wi c ty pijesz ludzk krew? - Mimo tego, co widzia a, nie potrafi a zachowa powagi.ę ą ł ł ć James spojrza na sznur wki swoich adidas w.ł ó ó •Tak, oczywi cie - odpar agodnie. Zn w popatrzy jej prosto w oczy.ś ł ł ó ł renice mia koloru czystego srebra.Ź ł Poppy opar a si o stos poduszek. Mo e atwiej by o jej uwierzy dlatego, e dzi ranoł ę ż ł ł ć ż ś wydarzy o si w jej yciu co niewiarygodnego. Rzeczywisto wywr ci a si do g ry nogami i,ł ę ż ś ść ó ł ę ó prawd m wi c, jeszcze jedno nieprawdopodobie stwo nie robi o wielkiej r nicy. Umr , a m ję ó ą ń ł óż ę ó przyjaciel jest krwiopijc , pomy la a. Sprzeczka wyssa a z niej resztki si . Patrzyli na siebie wą ś ł ł ł milczeniu. •Dobra- powiedzia a w ko cu; w tym s owie mia o zawiera si wszystko, co przed chwil doł ń ł ł ć ę ą niej dotar o.ł •Nie wyzna em ci tego, eby sobie ul y - oznajmi James st umionym g osem.ł ż ż ć ł ł ł -Powiedzia em, e mog ci uratowa , pami tasz?ł ż ę ę ć ę •Jak przez mg . - Poppy zamruga a wolno. - Niby jak uratowa ? - spyta a szorstko.łę ł ć ł •Tak jak my lisz. - Jego wzrok pow drowa w pustk .ś ę ł ę •Jamie, ja ju nie jestem w stanie my le .ż ś ć agodnie, nie patrz c na ni , po o y d o na jej piszczeli pod ko dr . Delikatnie, z czu o ci ,Ł ą ą ł ż ł ł ń ł ą ł ś ą potrz sn jej nog .ą ął ą - Zrobi z ciebie wampira, ma a.ę ł Unios a obie pi ci do twarzy i zacz a p aka .ł ęś ęł ł ć •Hej. - Wypu ci ydk i obj Poppy ramieniem, pomagaj c jej usi . - Przesta . Nic si nieś ł ł ę ął ą ąść ń ę sta o. To lepsze ni druga opcja.ł ż •Jeste sko czonym wirem - szlocha a. zy, kiedy ju zacz y p yn , ciek y ciurkiem i nieś ń ś ł Ł ż ęł ł ąć ł mog a ich powstrzyma P acz przynosi ulg , podobnie jak u cisk Jamesa. Czu a, e jest silny, eł ć ł ł ę ś ł ż ż ma w nim wsparcie i e adnie pachnie.ż ł •M wi e , e takim trzeba si urodzi - doda a niewyra nie, szlochaj c.ó ł ś ż ę ć ł ź ą •Nie, nie, powiedzia em, e ja si taki urodzi em. Wielu dopiero sta o si wampirami. By oby ichł ż ę ł ł ę ł wi cej, ale zasady nie pozwalaj zamienia pierwszego lepszego az gi w wampira.ę ą ć ł ę •Ale ja... Jestem tym, kim jestem, sob . Nie mog by .. taka. Odsuną ę ć ął