mek4

  • Dokumenty6 660
  • Odsłony367 821
  • Obserwuję282
  • Rozmiar dokumentów11.2 GB
  • Ilość pobrań288 234

Winter Zoe -Kept

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :585.6 KB
Rozszerzenie:pdf

Winter Zoe -Kept.pdf

mek4 EBooki
Użytkownik mek4 wgrał ten materiał 6 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 22 osób, 27 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 83 stron)

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 1 -

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 2 - Rozdział 1 Staromodny dzwonek przy drzwiach zadźwięczał, a podmuch chłodnego powietrza wtargnął do księgarni Lawson. Był lipiec. Greta zadrżała, wiedząc kto wszedł nawet jeśli jej oczy pozostały skupione na ladzie, którą czyściła. Wzięła głęboki wdech i powoli wypuściła.. - Anthony. Zamykamy wcześniej. - My? Wyglądasz, jakbyś była sama. Gdzie się podziewa twoja mała , rudowłosa przyjaciółka? Jak ona ma na imię? Charlotte?- wampir oblizał swoje usta.1 - Dobrze wiesz jak ma na imię. Greta zaczęła żałować, że wysłała Charlee wcześniej do domu. Drugi sprzedawca mógł być zwykłym człowiekiem, ale Anthony Burgess często atakował ich kiedy byli sami i nie odporni na jego czar. Zawsze wydawał się rozbawiony gdy Charlee stała przed nim nie wiedząc, że mógłby pozbawić ją krwi w ciągu kilku sekund. Greta tak skoncentrowała się na ladzie, aż wygięła się pod naciskiem jej dłoni. Napotkała jego wzrok, gdy wsunął kosmyk krótkich ciemnych włosów za jej ucho. Była wdzięczna swojemu gatunkowi, że nie mogła być oczarowana. Nosił normalne ubranie wampira w podstawowej czerni, jego blond włosy zebrane były nisko w kucyk. Długi, skórzany płaszcz falował za nim, gdy zmierzał w jej kierunku. Brakowało tylko groźnej muzyki w tle. Czegoś mrocznego i niepokojącego. Anthony wziął książkę z półki obok kasy nie zwracając uwagi na tytuł i położy ją na ladzie. Jego czysto niebieskie oczy błysnęły wiążąc ciemno brązowe oczy Grety, kiedy wdychał głęboko nie martwiąc się ukrywaniem przyjemności jaką sprawiał mu jej zapach. 1 Taaa soczyście.

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 3 - -Kiedy masz zamiar przestać mnie kusić i pozwolisz mi cię skosztować? Z uśmiechem wpatrywał się w jej szyję. - Nadchodzą twoje dwudzieste ósme urodziny, prawda? Wyjątkowy wiek, a księżyc jest prawie w pełni. Dłonie Grety drżały, gdy skanowała kod kreskowy książki. Zmiennokształtni wiedzą, że świętujemy swoje urodziny nie w rocznicę swoich narodzin lecz celebrując je odliczając wiek pełniami księżyca. Dwudzieste ósme urodziny nie są inspirujące dla ludzi, ale dla zmiennokształtnych są ważniejsze niż dwudzieste pierwsze urodziny zwykłych śmiertelników. Poza tym był to dobry wiek dla wampirów do picia naszej krwi. Wzięła od niego pieniądze i wsunęła książkę do ciemno zielonej torby na zakupy. Jej oczy poszerzyły się, gdy mignął jej przed oczami tytuł książki. - Anthony, właśnie kupiłeś książkę na temat menstruacji. Jesteś tego świadomy? Wzruszył ramionami i uśmiechnął się, ukazując najbardziej sugestywną wskazówkę w postaci kła. - Lubię krew. 2 Zgarnął torbę i posłał jej ostatnie znaczące spojrzenie opuszczając księgarnie. Greta zamknęła drzwi za nim i oparła się o chłodne drewno. Mogła robić to z mniejszą ilością patronów pijących krew, ale od ostatniej pełni księżyca ich liczebność zwiększyła się. Wraz z jej księżycowymi urodzinami może równie dobrze wystawić neon z napisem „Zapraszam wszystkich do pożywiania się”. Minęło trzydzieści minut zanim zebrała wszystkie siły do narażania się na zewnątrz . Większość lamp na parkingu spaliła się i nikt nie zamierzał zawracać sobie głowy naprawieniem ich. Uważa się to za niepotrzebny wydatek dla jednego pracownika i kilku 2 To połączenie jest ohydne. Czy krew nie ma znaczenia i może być jaka jest? Bleeee :P

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 4 - patronów, którzy są ludźmi i muszą chodzą po zmroku. Mieszkańcy Cary Town mogli nie zdawać sobie sprawy co się tam kryje, ale w ciemnościach każdy się bał. Buty Grety stukały głośno o asfalt stwarzając ostrożność fizycznie niemożliwą. Równie dobrze może krzyczeć w kierunku wampirów: „Tutaj. Świeże mięsko. Chodźcie i bierzcie.” Jeśli Anthony albo inny z jego rodzaju był przyczajony, nie wziął przynęty. Nic w czarnym ubraniu ani nic z kłami co mogłoby wyłonić się z ciemności. Anthony poszedł do domu albo na polowanie, bądź robi cokolwiek może innego w nocy . Z tego co wiedziała, przesiadywał każdej nocy w markecie strasząc chłopców z zaopatrzenia. Kiedy dotarła do domu jej pręgowany rudy kot prężył się czekając, aż zostanie wpuszczony do domu. - Witaj Mink. Podrapała kota za uchem i weszła do środka, zatrzymując się w holu, gdzie automatyczna sekretarka wyświetlała nieodebrana jedną wiadomość. ”Tu mama. Muszę się z Tobą spotkać. Bądź dyskretna.” Pip Głos Jaden był bardziej szorstki niż zwykle. „ Bądź dyskretna” w tłumaczeniu „Przyjdź w zmienionej formie” Coś musiało się stać w domu Lawsonów. Rzuciła okiem na zegar w holu 9:45, mnóstwo czasu na prysznic. Nie trwało długo, kiedy Greta zakręciła wodę i przypomniała sobie, że nie zrobiła prania. Cholera. Nie mam ręczników. Zamknęła oczy i skupiła się na obrazach płynących przez jej umysł. Mleko, myszy, otwarta przestrzeń, ptaki, źdźbła trawy, polowanie, księżyc. Jej zmysły wyostrzyły się, gdy pozwoliła wspomnieniom doprowadzić do przemiany. Pomieszczenie skurczyło się i wirowało wokół niej. Jej dusza szarpnęła się z ciała, ociągając się przez moment po czym ponownie została wciśnięta teraz w jej nową formę. Rozciągnęła się na swoich łapkach, potrząsała sobą i wygładziła swoje czarne futro. To niedługo stanie się normą jeśli nie zrobi prania w najbliższym czasie. Wskoczyła na

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 5 - umywalkę aby podziwiać siebie w lustrze. Uwielbiała futro. Wyszczuplało. W czasie, gdy Greta układała futro, Mink weszła po łazienki i zasyczał na nią. Greta prychnęła na nią w odpowiedzi. Kocica lubił zmiennokształtną w jej ludzkiej formie i za każdym razem gdy się zmieniała stawała się wzburzona. Jest oporna, ale to było mieszkanie Grety. Gdyby Mink zmieniła się w człowieka i poszła do pracy odbyło by się głosowanie. Greta owinęła ogonek pod brodą Mink mijając ją.  Srebrny Lexus Simona stał na podjeździe jej matki jak wartownik. Nie było nic dziwnego w tym, że przywódca plemienia przebywał w domu Lowsonów, ale widząc samochód po otrzymaniu tej dziwnej wiadomości Greta zjeżyła się. Wślizgnęła się do kuchni przez wejście dla kota, trzymając się rogu wpełzła pod zniszczone meble. Zaczęła się ślinić gdy pochwyciła zapach myszy. Zmusiła się do zignorowania pokusy i skierowała się do pokoju gościnnego, gdzie Simon i jej matka rozmawiali ściszonymi głosami jak by byli w kościele lub na pogrzebie. - Nie musimy tego robić. To są stare zwyczaje z pewnością nie znane obecnie. Simon opuścił rękę na tyłek Jaden. - Wiedziałaś, że już nadchodzi czas. Greta jest naznaczona aby zostać ofiarowaną odkąd się narodziła w kociej formie. Mówiłem Ci, żebyś się do niej nie przywiązywała. Na dźwięk swojego imienia Greta popędziła pod najbliżej znajdującego się krzesła. Zmiennokształtni rodzili się w ludzkiej formie, a umierali w swoich zwierzęcych postaciach. Nie było innego wyjścia. Wszyscy o tym wiedzieli. Czytała legendy, że niektórzy zmiennokształtni rodzili się w futrze i mieli dodatkowe moce, ale sądziła, że to tylko opowieści. Na pewno zauważyłaby nagle rozwijające się w niej nowe moce. Czy ta nagła wiadomość była wskazówką do tego? Chcieli ją oddać w ofierze w dniu jej

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 6 - księżycowych urodzin? Zadrżała na tą myśl, starała się utrzymać swoje nerwy , aby Simon nie wyczuł jej obecności. Jej matka podniosła głos, brzmiąc desperacko. - Myślałam, że zmienisz zdanie. Sądziłam, że jeśli mnie kochasz nie weźmiesz jej. Powinnam była posłuchać swojego przeczucia i wysłać ją daleko stąd kiedy jeszcze była dzieckiem. Simon roześmiał się. - Patrol nie pozwoliłby Ci przekroczyć granicy. Jesteś lojalna wobec mnie. Mieliśmy okazje, nie pozwolę ci zrujnować bractwa, nie tak jak próbowała jej matka. Greta nie miała czasu rozmyślać o tym, że jej matka tak naprawdę nią nie jest ponieważ telefon Simona rozbrzmiał energiczną balladą z lat osiemdziesiątych. To jak on mógł słuchać takiego gówna i utrzymywać stosunki z płcią przeciwną pozostało jedną z największych tajemnic plemienia. - Muszę odebrać. -Powiedział zmierzając w najdalszy kąt pokoju. Greta podążyła za Jaden do kuchni czekając aż starsza kobieta napisze coś na skrawku papieru, podniosła go i zatrzymała przed pyszczkiem Grety . - Zrozumiałaś co się dzieje? - Mrarr- odpowiedziała zza kartki papieru. - Idź pod ten adres. To jedyna osoba w mieście która może zapewnić Ci bezpieczeństwo. Głos Simona brzmiał coraz głośniej gdy zmierzał w kierunku kuchni. Zanim mógł ją zobaczyć, Greta przeskoczyła stół i przebiegła przez wejście dla kota. Ludzie byli zajęci kilka dekad temu burzeniem murów, które więziły ich w ich ojczyznach. Tymczasem nadnaturalni byli zajęci wznoszeniem ich. Dotychczas nie martwiło ją to, ale

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 7 - teraz mogła wewnętrznie wyczuć klatkę która utrzymywała ją w mieście doprowadzając do klaustrofobii, tam gdzie wcześniej postrzegała kokon bezpieczeństwa. Była jedna osoba jej bliska i nie należała do plemienia. Przebiegła trzy mile i zaczęła drapać drzwi Charlee, prawie wyskoczyła z futra, gdy pies zaszczekał na nią. Rudowłosa kobieta wymamrotała kilka ostrzeżeń w kierunku psa wychodząc na ganek. Greta starała się wyglądać skromnie i czarująco. - Mrrar - Ah, czyż nie jesteś słodki! Punkt dla Ciebie. Charlee wzięła Grete na ręce i wypuściła na zewnątrz psa. - Idź się pobawić Sammy. Irlandzki seter3 zignorował ją woląc polizać Grete na powitanie jak by była w normalnej formie a nie w kociej. Charlee w zmieszaniu podniosła brwi. Wypychała go dopóki nie pobiegł na polną drogę machając ogonem. - Głupi pies. Nie wie, że powinien nienawidzić kotów. Ale to dobre wieści dla Ciebie cukiereczku. Kiedy tylko weszły do środka , Greta zeskoczyła z rąk Charlee i zaryglowała się w łazience. Była wdzięczna za słabe drzwi jak tylko zatrzasnęła je dzięki pełnemu naciskowi swojego kociego ciałka. Wskoczyła na blat w łazience i łapką nacisnęła przycisk blokujący drzwi potem z gracją zeskoczyła na podłogę. 3 Rasa psa. http://republika.pl/blog_qd_355094/3842882/tr/seter_irlandzki.jpg

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 8 - Charlee potrząsnęła gałką z drugiej strony. - Niech mnie szlak trafi. Kochanie, jak udało Ci się zamknąć zamek? Do środka , na zewnątrz, do środka, na zewnątrz. Myśl o czymś uspakajającym. Fale docierające do brzegu, falująca łąka. Chwilę później Greta leżała naga na podłodze. Wypluła kulkę papieru. Zwartym pismem Jaden zapisany był adres w Cary Town. I nazwisko. Dayne Wickham. Greta straciła oddech na kilka chwil i pomyślała, że może zmienić się z powrotem. To musi być pomyłka. Jaden nie mogła mieć na myśli wysłania jej do niego. Dayne Wickham był powszechnie znany. On nie był tylko użytkownikiem magii. On był czarownikiem. Ludzie ciągle opowiadają o nocy, podczas której dokonał rzezi na połowie plemienia. Usłyszała lekkie pukanie do drzwi. - Nie mam pojęcia jak poradziłaś sobie z zamknięciem drzwi, ale mam narzędzia i zaraz Cię wyciągnę stamtąd, dobrze? Greta owinęła się szlafrokiem i otworzyła drzwi. Cherlee upadła, jej oczy rozszerzyły się, narzędzia były rozrzucone wokół niej. Musiała znaleźć jakąś wyprzedaż, albo spotykała się z jakimś pracownikiem budowy. - Więc... tak jestem kotem i muszę pożyczyć od Ciebie ubrania. Miała nadzieje, że nie będzie musiała zmieniać się ponownie, żeby to udowodnić. Na szczęście- kot wszedł, a wyszedł człowiek – było wystarczającym dowodem. Szczególnie, że w łazience nie było okien czy innych wyjść. Charlee nadal gapiła się na nią. - Czym jesteś? - Zmiennokształtną.

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 9 - - Zmienno.. co? Greta westchnęła i użyła określenia którego nienawidziła. - Jestem kobietą kotem. - Możesz zamieniać się w kota? Naprawdę? Jak? Od zawsze to potrafiłaś? Zostałaś ugryziona przez innego kota? Masz jakieś dodatkowe super moce? 4 - Charlee...-powiedziała Greta z większą cierpliwością niż mogła się po sobie spodziewać. Dziewczyna w tym momencie zdecydowała się wstać i zaczęła oglądać Gretę jakby na jej ciele była umieszczona instrukcja obsługi. - Ubrania – powiedziała Greta próbując przywrócić dziewczynę do rzeczywistości. - Jasna sprawa. Ubrania. Nie ma problemu, ale pokaż mi te kocie „rzeczy”. Charlee skierowała się do sypialni ciągnąc Gretę za sobą. - Słuchaj mogę sobie wyobrazić jak bym się czuła, gdyby stoły potrafiły się przemieniać, ale nie mam teraz czasu na wyjaśnienie i pokazanie. Będziesz bezpieczniejsza wiedząc mniej. Użyją zaklęcia, żeby mnie wytropić więc muszę być gdzieś z silną ochroną. Tylko potrzebuję teraz pożyczyć parę ubrań na kilka dni. - Zaklęcia też są prawdziwe? Więc... wiedźmy ... i... - Charlee! - Oh tak. Pożycz sobie co tylko chcesz. Spakuję Ci torbę. Greta nałożyła jeansy oraz t-shirt leżące na podłodze. Jej twarz wykrzywiła się z niesmakiem 4 Tak zapamiętaj i odpowiedź. 

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 10 - na stroje które przyjaciółka wrzuciła do torby. Charlee wierzyła w- seksowny ubiór- jakby to była religia. Pokazywało to więcej niż Greta preferowała, ale było to lepsze niż nagość. - Jesteś pewna, że to wszystko co mogę zrobić, żeby Ci pomóc? Mogę wyjechać razem z Tobą. Greta ukryła uśmiech. Chciałaby móc przyjąć jej ofertę, a przez moment fantazja o ucieczce Therma i Louise5 przebrnęła przez jej wyobraźnię. Ale Charlee nie była gotowa na to wszystko co tam się znajduje, a Greta nie była w stanie jej ochronić. Patrzyła jak jej przyjaciółka wrzuca do torby jakieś kosmetyki i kilka kiepskich romansów. Tylko Charlee mogła uważać, że ucieczka dla ratowania życia jest dobrym czasem do czytania książek i noszenia szminki. Greta stwierdziła, że powinna już dawno temu powiedzieć Charlee o swoim podwójnym życiu. Jeśli nie poczucie śmiesznej lojalności w stosunku do plemienia, które planowało przywiązać ją do kamiennego ołtarza, pewnie zrobiłaby to. 5 Thelma i Louise (org. Thelma & Louise) – dramat amerykański. http://www.filmweb.pl/Thelma.Louise

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 11 - Rozdział 2 Dayne Wickham siedział zgarbiony przed swoim komputerem. Ta postawa świadczyła o jego wieku , nawet jeśli jego twarz oraz budowa ciała przeczyły temu. Odrzucił pasmo ciemnych włosów sprzed oczu wpatrując się w skakający ekran przed sobą. Technologia to wspaniała rzecz. Przez Internet mógł znaleźć najbardziej rzetelnych dostawców krwi nadnaturalnych. Theriantype.com posiadało odsyłające indeksy dopasowujące odpowiedni rodzaj krwi nadnaturalnych do określonego rytuału. To prawie stwarzało możliwość umieszczenia całego pakietu starych , spleśniałych ksiąg czarnoksiężnika w magazynie i przeniesienia wszystkiego do Internetu. Prawie. Polecił mu tę stronę Alistair Cranze, którego spotkał na internetowym forum dla wszystkich posługujących się magią dzięki temu przez ostatni rok Dayne nie miał żadnych problemów. Nie pamiętał jak radził sobie wcześniej. Ludzie- koty były uważane za najbardziej magiczne z wszystkich rodzajów krwi z nadnaturalnych. Mitologiczne podania o czarownicach znanych jako koty , miały w sobie nieco prawdy. Koty nie należące do żadnego plemienia szukały wiedźm, czarowników, a czasami czarnoksiężnika lub dwóch. Wymieniali krew w zamian za schronienie przez stulecia. Teraz to się zmieniło. Obecnie nadnaturalni w rozpaczliwych sytuacjach i z potrzeby posiadania pieniędzy ofiarują się anonimowo do jednego z banków krwi , rozmaite osoby posługujące się magią jedynie zamawiają to , co jest im potrzebne u właścicieli sklepów okultystycznych , albo zamawiają online. Tak było łatwiej. Zmiennopostaciowi mogli być bardziej kłopotliwi niż byli tego warci. Większość posługujących się magią nauczyło się tej trudnej drogi, aż wydaje się to być pewnym idiotycznym uporem, który nadszedł z obszarem używania magii. Dayne przesunął myszkę do przycisku wyślij i nacisnął, potem oparł się na krześle splatając palce za głową. Uśmiechnął się, gdy animowana czarodziejska różdżka zafalowała, a fioletowy refleks pokrył pulpit jego komputera wskazując, że jego zamówienie zostało przyjęte. Strona była tandetna, ale co solidna firma to solidna firma , pomimo tych słodkich

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 12 - dzwonków i gwizdki. Była jedna rzecz dotycząca white lighterów6 . Mogłeś im ufać. Mieszkali tam całe życie zgodnie z misją dobroci i uczciwości. To sprawiało, że Daynewi chciało się rzygać, ale poza kilkoma wyjątkami nie oszukają Cię. Właśnie wyłączył komputer, gdy rozbrzmiało pukanie do drzwi. Nikt już nie puka do jego drzwi. Przede wszystkim , ponieważ był znany jako mroczne zło miasta , a każdy za bardzo się bał go zniszczyć. Listonosz dawno temu nauczył się mądrości o cichym zostawianiu paczek pod drzwiami7 . Dayne nie wiedział o co tyle szumu. Włosy odrosły mu zaledwie w kilka miesięcy. -Proszę chwileczkę poczekać. Ktokolwiek przychodził po północy przynosił jedynie kłopoty. Na pewien czas, po tym co później zostało nazwane „ plemienną masakra” , samotny bohater nie chciał widzieć nikogo, Dayne przekonany był do czegoś nikczemnego , więc musiało być to zademonstrowane. Albo inny łajdak z Cary Town zdecydowałby się podnieść poziom nikczemności, a żeby to zrobić będzie chciał usunąć Dayne ze swojej drogi. Ewentualnie mógł stworzyć poprawną formułę ochrony i trzymać się z daleka, ale zdecydował, że to nie było tego warte. Było cicho przez ostatnie dekady. Albo ochrona działała , albo był uważany za nieistotnego. Każde wyjście było dla niego dobre. Dayne porzucił ochronę jak otworzył drzwi żeby odkryć drobnego czarnego kota z jasnymi złotymi oczami siedzącego sztywno na środku jego werandy. Spojrzała na niego w pełni udając naiwność zwierzątka ze sklepu zoologicznego, jej ogonek owinął się wokół jej drobnych łapek. -Mrarr 6 Prawdopodobnie slangowa nazwa dostawców krwi. 7 Tak mądrość wpajana wnukom od pokoleń 

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 13 - - Chyba sobie ze mnie żartujesz! Nie przygarniam bezdomnych. Dayne zatrzasnął drzwi. Czy ta kocica myślała, że on nie może wyczuć magicznej aury dokoła niej? Była, aż tak naiwna? Możliwe, że młody praktykujący czarodziej dałby się oszukać, ale nie ktoś z jego doświadczeniem. Wypił resztki kawy z kubka ogrzanego w mikrofalówce. Następne pukanie do drzwi. - Och, na miłość boską! Zamierzał pogonić łajdaka przez połowę miasta i pozwolić aby patrol nadnaturalnych rozwiązał to. Tym razem Dayne otworzył drzwi z zaklęciem na ustach, ale przerwał szybko. Zapierała dech w piersiach , nie żeby to było niezwykłe u zmieniających się. Mieli tendencje do posiadania pewnego magnetyzmu. Miała krótkie ciemne włosy i miała długie nogi.8 Jego osobista słabość. Czarne , skórzane spodnie opinały jej nogi jakby były do niej przyszyte. Wydawało się, że tylko czary mogły je nałożyć i potrzebne będą do ich zdjęcia. Czerwony , jedwabny top ujawniał wystarczająco dużo, ale nie przytłaczająco dekolt9 . Kocica miała duży worek na rzeczy zarzucony na ramię, balansowała tak jakby planowała wejść. Zacisnął dłoń zanim Mały Dayne mógł spowodować, że zrobi coś ogromnie głupiego. - Zmiana garderoby nie wpłynie na moją decyzję, księżniczko. - Sądziłam, że będziesz stary. – odpowiedziała marszcząc nos. Dał jej punkty za nie jąkanie się na początku rozmowy. 8 Taaa najważniejsze u kobiety. 9 Pikantnie. Robi się ciekawie. 

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 14 - - Co sprawia, że wierzysz iż nie jestem stary. - Potrzebuję pomocy. No więc miała racje , prawda? Taki Czerwony Kapturek. To było oszałamiające. W innym humorze z innym gatunkiem, mógłby ją zabrać do swojego legowiska. - Nie jestem zainteresowany. Spróbuj w Armii Zbawienia. Brunetka zaklinowała drzwi jednym z butów na wysokim obcasie. - Proszę. Zabiją mnie. Plemię planuje złożyć mnie w ofierze. Rozpacz, strach tylko to wyrażały jej oczy. - To nie wzbudza we mnie żadnych uczuć, żegnam. - Poczekaj, możesz używać mojej krwi. Dayne zmarszczył brwi. Nie jest tak naiwna jakby się wydawało. - Zamawiam krew przez internet. Jesteś dla mnie bezużyteczna. Tak naprawdę mógł znaleźć wiele sposobów do wykorzystania jej, ale żaden z nich nie potrzebował obietnicy jej magicznej mocy krwi. Telefon zadzwonił zapobiegając Małemu Dayne przejąć kontrolę. - Przepraszam, muszę odebrać.

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 15 -  Aparycja Dayne nie była tym czego się spodziewała. Sądziła, że będzie to stary człowiek z brodą ze świdrującymi oczami w długiej szacie, ze złowieszczym uśmiechem. A haczykowaty nos i zniekształcone wiekiem ręce dopełniałyby jego wyglądu. Dayne nie miał żadnych z tych cech. Po pierwsze nosił niebieskie jeansy i t-shirt. Następnie, był gorący10 i nawet uprzejmy. Z wyjątkiem zła. Pomimo, że był niebezpieczny Greta przekręciła gałkę w drzwiach i wśliznęła się do mieszkania. Nie odwaga , czy też głupota kierowała nią , lecz desperacja. - Mick, nie rób mi tego. Wiesz, że potrzebuję tej krwi. Dayne stał tyłem do niej w drugim koncie pokoju, parząc kawę. Bezprzewodowy telefon został wciśnięty pomiędzy jego ucho i ramię. Greta położyła worek z ubraniami na podłodze bez jakiegokolwiek dźwięku i wyostrzyła swój zmysł słuchu aby śledzić przebieg rozmowy. Głos drugiego mężczyzny drżał. - Ja ... ja to rozumiem proszę pana , ale polityka naszej firmy utrzymuje zaopatrywanie tych, którzy przestrzegają naszego regulaminu etycznego, a z tego co dotarło do mnie pan...pan go nie przestrzega. - Jestem bardzo nie pocieszony z tego powodu. Spowodował to Alistair, prawda? Ta mała kupa gówna była moim najlepszym z najlepszych przyjaciół dopóki nie zorientował się , że nie będę ratował świata każdej nocy. - Proszę pana, ja wykonuję tylko polecenia szefa. Polecił powiadomić pana, że kontynuacja dostarczania pańskich wysyłek prowadzi do konfliktu interesów. 10 No pewnie, a jak? Jest przecież już po 100! 

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 16 - - Rozumiem. Nie myśl, że nie złożę skargi do Komisji Handlu Magicznego o dyskryminację. Greta usłyszała wyraz ulgi za strony Micka. Ktoś taki jak Dayne Wickham złoży na niego skargę do komisji magicznej -nic nie było mniej istotnego, równoznaczne z gniewem klienta, który już nigdy nie wróci. Dayne nacisnął przycisk kończący rozmowę i rzucił telefonem przez pokój. Greta zamarła w bezruchu. Ciągle stał do niej tyłem, gdy zaczął mówić. - Sądziłem, że powiedziałem byś sobie poszła. Czy moje wyrzucenie nie było dość jasne ? Może pomoże jeśli wyjaśnię to szczegółowo przez protokół IP11 . Spojrzał w jej kierunku. - Albo mógłbym wyrzeźbić wiadomość. Przesunął spojrzenie na błyszczący srebrny rytualny nóż leżący na rogu stołu. Srebro niekoniecznie musiało ją zabić, ale piekło jak cholera i trudniej było wyleczyć po nim rany. Błyskawicznie przebył pokój i chwycił nadgarstek Grety wlekąc ją do wyjścia. - Czy masz jakiekolwiek pojęcie jakie niebezpieczeństwo sprowadzasz na siebie wkraczając do domu czarnoksiężnika? Czy powinienem Cię oświecić? Greta uwolniła się z uścisku. - Nie masz teraz dostawcy. Dam Ci krew, którą potrzebujesz jeśli pozwolisz mi zostać do końca pełni księżyca. Nie będę sprawiać kłopotów. Nie była pewna dlaczego nadal prosi o pomoc. Właśnie wysunął mało subtelną aluzje użycia jej ciała jako bryły do rzeźbienia. Ukrywanie się przez następne kilka nocy w wydrążonym drzewie brzmiało bardziej rozsądnie niż pozostanie z niezrównoważonym psychicznie 11 http://students.mimuw.edu.pl/SR/prace-mgr/szafranski/node16.html

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 17 - czarnoksiężnikiem. Skrzyżował swoje ręce na klatce piersiowej , zwiększając swoją posturę, a ludzkie oczy wyrażały zrelaksowanie. Ale Grata mogła wyczuć od niego fale kontrolowanego gniewu. Zawsze była zdolna do wyczuwania emocji , ale teraz zapach wydawał się ostrzejszy. - Wysłali jedną z Was , ładną w każdym calu w niebezpieczeństwie, a ja jak sądzę powinienem porzucić wszystko próbując Cię chronić? Wyjaśnijmy sobie jedno. Ja jestem tym złym. Nie ratuję zaniedbanych panienek. Greta była uszczęśliwiona tą częścią o „ładnej” błyszcząc do końca tej części o „byciu złym”. Mamrotał coś po łacinie prostując ręce, przez moment Greta myślała, że umrze. Zamiast tego bezprzewodowy telefon uniósł się w powietrze zza jego pleców i wylądował w jego wyciągniętej dłoni. Jego oczy pozostały skupione na niej podczas , gdy wybierał numer. - Clarissa przepraszam, że Cię budzę kochanie, ale zastanawiałem się czy nie mogłabyś odłożyć na bok dla mnie krew zmieniających się kotów . Potrzebuje jej jeszcze przed pełnią. - Pan Wickham umm...witam.- odpowiedział zaspany głos po drugiej stronie.- nie nic się nie stało. Jest pan naszym najlepszym klientem. Niestety nie mamy obecnie żadnej krwi zmiennokształtnych kotów w zapasach. Mogę ją zdobyć, ale to potrwa sześć tygodni. Może pan sprawdzić u lokalnych kotów. - Meow12 - powiedziała Greta będąca ciągle w ludzkiej formie. - Rozumiem. W każdym bądź razie dziękuję. Dayne rozłączył się i spiorunował ją wzrokiem tak jakby w jakiś sposób osobiście spowodowało postój w jego pracy. - Więc kiedy mogę zostać? 12 To prawdopodobnie miało być miauknięcie. 

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 18 - - Będę musiał użyć mocniejszych słów. Zapamiętaj, jesteś tu dla mojej wygody z powodu problemów z zaopatrzeniem. Nie interesują mnie twoje osobiste problemy. Jeśli wyjdziesz spod ochrony tego domu, nie będę skuszony wchodzić w pułapkę, aby Cię ratować. Nie wiąże się ze nadnaturalnymi. - Zmiennokształtnymi. – odpowiedziała Greta także patrząc ze złością. - Na twoim miejscu zapamiętał bym to, aczkolwiek chciałbym odprawić rytuał podczas tej pełni, ale będę miał nieograniczoną ilość pełni księżyca do dyspozycji. Ty możesz nie mieć tego szczęścia. Będę w swojej pracowni gromadzić zapasy do tworzenia ochrony. Wycofał się w stronę holu, Greta skrzywiła się. Powoli wykonała obrót obejmując wzrokiem to co ją otaczało. Spodziewała się średniowiecznego zamku z lochami, surowej rezydencji. Jego dom taki nie był. Był... przytulny, chociaż większy niż przeciętna chata. W kominku trzeszczały dogasające węgle, które nie dawno podgrzewały coś w małym żelaznym kociołku. Główny pokój przecinały ciemne , dębowe półki na książki i inne rzędy miejsc na książki. Ściany były z kamienia, ale wydawały się wydzielać uczucie ciepła w zupełnym przeciwieństwie do Dayne. Może to jest współwłasność. Greta zdusiła chichot próbując wyobrazić sobie Dayne Wickham`a jako nieszczęsną ofiarę ustaleń umowy o współwłasność. To tłumaczy jego szorstkie zachowanie. Dwa okna po przeciwnej stronie kominka były otwarte. W oknie wisiały lekkie karmazynowe zasłony. Zbierało się na burzę. Głośny wiatr wyssał zasłony na zewnątrz, a potem wróciły z powrotem do środka. Wyglądało to tak jakby ściana oddychała. Grata ciągle była wpatrzona w okno zahipnotyzowana uczuciem oddychania domu podczas, gdy wrócił Dayne. - Choć ze mną. Skoro jesteś w takim szczodrym humorze będę potrzebował trochę Twojej krwi.

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 19 - Jej spojrzenie powróciło do noża leżącego na stole. - Gdybym zamierzał Cię skrzywdzić już bym to zrobił. Szybko się nudzę budowaniem zaufania tylko po to aby zniszczyć je w ostatnim z możliwych momentów. W przeciwieństwie do niektórych gatunków. Greta cofnęła się pod wpływem jego spojrzenia. Ale kiedy się odwrócił podążyła za nim. Mieszkanie schodziło głębiej , niż się to wydawało z zewnątrz, pojawiła się przed nią spadzista podłoga prowadząca do podziemi mieszkania. Jej włosy na karku stały na baczność, aż korytarz był wystarczająco duży dla dwóch osób. Potem gwałtownie opadał spiralnie w dół, a gładki spadek zamienił się w schody. To była stopniowa zmiana , Greta nie miała pewności czy to była prawdziwa architektura czy magia. Na dole schodów znajdował się ogromny kamienny pokój z półkami książek na ścianach jak również miksturami, dzbankami, różdżkami i innymi makabrycznymi rzeczami w mętnych słojach. Pajęczyny miały dużo miejsca do rozwijania się. No ścianach było kilka nie zapalonych pochodni jednak oświetlenie pokoju pochodziło z kopuły sufitu. Z tyłu stojąca stalowa klatka znaczyła najprawdopodobniej nic dobrego. Greta zadrżała. Dobrze, że Dayne nie miał lochów.

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 20 - Rozdział 3 Musiał przyznać, była dobrą aktoreczką. Prawie tak dobrą jak Jaden. Kocica stała prosto u podnóża schodów przestronnego pokoju w którym Dayne wykonywał te bardziej trudniejsze rytuały. Ciasno otoczyła się ramionami, bariera obronna bez wątpienia przeciwko niemu. Nie chciał wpadać w paranoję, ale zastanawiał się czy plemię nie było odpowiedzialne za odcięcie dostaw krwi dla niego. Ten moment wydawał się za bardzo przypadkowy. Pogłoski głosiły, że ostatnimi czasy przywódca plemienia rośnie w siłę. Czy Simon mógł się dowiedzieć, że planuje wystąpić, przeciwko niemu podczas następnej pełni księżyca? Minęło trzydzieści lat od ostatniego starcia z plemieniem ludzi-kotów z Cary Town. Prawie zginął myśląc, że ratuje Jaden życie, tylko po to alby wpaść w pułapkę. Gdyby nie był wzmocniony dzięki tak dużej ilości magii, zginąłby. Miał szczęście. Zmiennokształtni chociaż tworzą magię nie używają jej. Usunął większość członków plemienia i uciekł, doznając kilku obrażeń i uszczerbku na swojej dumie. Teraz wysłali jedną z nich, żeby go wywabić. Nie mieli innych sposobów? Spojrzenie Dayne powędrowało do klatki w kącie pokoju. Nigdy nie wiadomo kiedy może być potrzebny taki wynalazek. Przebiegł dłonią po rosnącym zaroście na policzku rozmyślając nad klatką. Powinien Ją w niej zamknąć do końca pełni, wykorzystać jej krew i potem wyrzucić. Jeśli, takie zachowanie wyśle wiadomość, iż Dayne Wichkham nie jest osobą z którą można pogrywać. W końcu był szczęśliwy, że występuje przeciwko Simonowi teraz niż później. Zwlekał już za długo. Z jakiegokolwiek głupiego powodu Jaden kochała Simona. Zajęło lata, aby miłość Dayne do niej zmniejszyła kwestie, iż mógł usunąć jej kochanka bez poczucia winy. Rozważył wzięcie teraz od nadnaturalnej krwi i uwolnienie się od niej. Oprócz tego, nawet nie zniżyłby się do tego poziomu hańby. To nie miało z niczym związku , plemię może mieć plan w związku z dziewczyną.

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 21 - - Zimno Ci? – zapytał. Cholera. Pokręciła głową. W końcu nadąsana kobieta, taka jak ta, która zamierzała go zabić. Rozwaga nakazuje mu czekać do kolejnej pełni księżyca, ale efekty zaklęcia nie będą tak silne jak teraz. Simon był gotowy zakończyć to teraz, a Dayne może nie mieć drugiej takiej szansy. - Usiądź. – skinął na namalowany biały okrąg na środku pokoju. Zagryzła dolną wargę i powoli ruszyła w kierunku środka okręgu. - Przemyślałaś pobyt tutaj? Przytaknęła. - Dobrze. Dayne przeszedł przez pokój, wybrał dużą podniszczoną księgę z najwyższej półki . Wziął małą igłę z komody stojącej przy biblioteczce i otworzył książkę na odpowiedniej stronie. Ukłuł jej palec ignorując jej oburzony okrzyk i wycisnął kilka kropel krwi na środek koła. Kiedy uwolnił jej rękę, żeby wypowiedzieć zaklęcie, zaczęła ssać swój palec. Wykorzystał całą siłę swojej woli , aby nie potrzeć dłużej na jej piękną małą buzię. Skupił się bardziej uważnie na intonacji. Potem zamknął księgę , kocica wstała i oparła swoje ręce na biodrach. - Nie chciałam przyjść do Ciebie po pomoc. Jesteś moją jedyną szansa. To Ty jesteś najsilniejszym Magiem13 w mieście i nie lubimy tych samych ludzi. Nie wiem jaki masz problem, ale ja nie chcę umrzeć. Moja matka... Jaden dała mi twój adres. Byłam wtedy w 13 Podlegają pod tę nazwę: czarownice, wiedźmy, czarownicy, czarnoksiężnicy. Wszyscy posługujący się magią.

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 22 - kociej formie więc nie mogłam zadawać pytań, ale ... Zanim mogła skończyć zdanie leżała już na podłodze, a ręka Dayne owinięta była wokoło jej gardła. Przestał zaciskać dłoń kiedy zarejestrował wygląd jej oczu. Było oczywiste, że zapomniała, iż jest silniejsza od niego. Mógł to wykorzystać. - Powiedziałaś, że kto Cię tu przysłał? – w jego głosie brzmiała jak groźba, z zamiarem trzymania jej na ostrzu przytłaczając ją swoją przewagą. - Jaden... ja.... proszę – Greta w panice drapała jego ramię. Uwolnił ją. - Wybacz. Mam problemy z zaufaniem. - No co ty nie powiesz. - Greta szybko wstała na własne nogi, jej smukła postawa do skoku pokazywała, że jest gotowa zaatakować. Pocierała swoje gardło. - Zraniłem Cię? - Przestraszyłeś mnie. Prawie się zmieniłam. - Czy to źle? - Gówno warta jest moja walka w futrze.- skrzyżowała ręce na klatce piersiowej w defensywnej postawie. - Przykro mi. Jej twarz poczerwieniała ze złości. - Czyżby? Bo dla mnie wygląda to tak, że oboje mamy problem i obydwoje mamy rozwiązanie. Ty potrzebujesz krwi, a ja ją mam. Ja potrzebuję ochrony, a Ty możesz ją

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 23 - zapewnić. Dla mnie nie brzmi to skomplikowanie. A dla Ciebie? Dayne skrzyżował ramiona na piersi. - Mam ostre zasady, nadnaturalna. - Świetnie. Ja też mam ostre zasady. Podniósł jedną brew. - Tak? Jakie? Kiedy całkowitą prawdą było to, że mogła mu skopać tyłek bez mrugnięcia okiem, gdyby w ogóle wywołał zapaleni krtani założył by się, że mógłby szybciej zaśpiewać , niż ona uderzyć go. Nie każde wymagane księgi lub zioła, świece lub kręgi bądź jakiekolwiek z miliona i jednego wyposażenia magicznego zestawu to zaklinają. - Nie nazywaj mnie nadnaturalną. Jeśli naprawdę jesteś tak stary wiesz, że to jest obraźliwe. Jakikolwiek masz problem ze swoimi zmiennokształtnymi, odłóż je na bok. Mylisz się nie jestem kimkolwiek. Wolałabym być nazywana moim imieniem, jeśli to nie za duży problem. Podniósł głowę wpatrując się w nią. Zmieniała się szybko od bojaźliwej do irytująco zarozumiałej, może miała rozdwojenie jaźni. Nie byłby to pierwszy raz w jego długiej egzystencji. Usta Dayne wygięły się w autentycznie rozbawionym uśmiechu zanim przyłapał się na tym i wrócił do dawnego zimnego wyrazu twarzy. - Bardzo dobrze, a jakie jest twoje imię? - Greta. - Greta, czy to wszystkie twoje zasady? Przytaknęła, jej skrzydła opadły, gdy ponownie wróciła do postawy przestraszonego kociaka. Zastanawiał się czy ona ma świadomość tych huśtawek emocjonalnych.

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 24 - - Moje zasady są następujące: Nie opuścisz tego domu do końca pełni księżyca. Jeśli twoje plemię naprawdę chce cię złożyć w ofierze, ochrona domu zapewni Ci bezpieczeństwo tak długo jak pozostaniesz w środku. Jeśli wyjdziesz nie będziesz mogła wrócić. Skoro nie mogę Cię pilnować 24/7, gdy nie będę mieć Cię na oku będziesz zamykana w pokoju dla gości. Oczywiście dla mojego bezpieczeństwa. 14 Stała perfekcyjnie przez moment , napięcie promieniowało z niej podczas, gdy zaciskała i rozluźniała dłonie przy bokach. - Nie pozwolę Ci mnie zamknąć. – powiedziała spokojnym głosem, ale odwróciła się i pobiegła po schodach na górę. Moment później usłyszał trzaśnięcie drzwiami frontowych. Pokręcił głową i westchnął. Zaklęcie nie kłamało. On tak. Nie potrzebował jej krwi do wzmocnienia ochrony. Ochrona jest porządna tak jak wcześniej oprócz jego złego nawyku do dobrowolnego otwierania drzwi bez uprzedniego sprawdzenia przez wizjer kto to. Potrzebował jej krwi do prawdziwego zaklęcia. Światło, które żarzyło się wokół niej bezpośrednio po zakończenia zaklęcia powinno pozostawić bez wątpliwości jej uczciwą potrzebę. Chociaż ponownie nie był uciekającą służbą charytatywną. Więc dlaczego czuje potrzebę pomagania przypadkowym kotom w niebezpieczeństwie jak jakiś rodzaj magicznej drogi do domu, nie był pewny. Czuł gniew promieniujący z niej , przyznając, że nikt nie jest tak dobrym aktorem. Obserwował jak jej oczy zmieniały się od brązowych do żółtych, gdy starała się nie zmienić. Ciągle nie porzucił myśli, iż Jaden ją wykorzystuje. Gayne wzruszył ramionami. To nie był już jego problem. Niech ktoś inny się tym zajmie. Nie zamierzał być bohaterem, oni nie przetrwają długo. Wspiął się po schodach i znalazł torbę na ubrania Grety obok drzwi frontowych. Opróżnił ją, znalazł kosmetyki , ubrania i kilka tandetnych książek z mężczyznami bez koszul i kobietami z falującymi piersiami. 14 Ale z niego skurczybyk. Powinna mu wydrapać teraz oczy.

Kept- Zoe Winters Tłumaczenie: Misia1090 - 25 - Wrócił do komputera, włączył przeglądarkę internetową i wpisał w wyszukiwarce „składanie ofiary”, „ zmiennokształtni” . Pojawiło się kilkanaście stron w większości o ludziach-kotach. Ta rasa lubiła swoje składanie ofiar. Dayne klikną link, który mógł najbardziej pomóc. Ekran wypełnił się makabrycznymi rysunkami pięknych kobiet, czasem mężczyzn przykutych do kamiennej płyty, ich krew odpływała z nich do pewnego rodzaju fosy wokoło ołtarza, podczas gdy inni zmiennokształtni stali tam w zwierzęcej formie. Galeria obrazów była typem spaczonego sadyzmu ujawniający się raczej u innych gatunków. W dalszej części strony mieściły się zdjęcia. Jedno z nich szczególnie przyciągnęło jego uwagę. Włosy kobiety były dłuższe niż Grety, ale były tak samo błyszcząco ciemno brązowe. Poza tym przypominała ją wystarczający by Dayne zamiast tego mógł prawie zobaczyć Grete na ołtarzu. Przesunął myszkę do strzałki opuszczając stronę. Ciepło drażniło jego zmysły. Kotek nadal był w domu. Powinien być zły, ale po zobaczeniu zdjęć poczuł ulgę, że była ciągle bezpieczna w jego dobrze chronionej fortecy. Gdziekolwiek była. Koty były ekspertami w dziedzinie skrywania się. Gdyby był człowiekiem bez magii płynącej w jego żyłach mógłby nie wiedzieć, gdzie ona jest. Teraz była nim przerażona. Czy tak mocno pracował nad byciem złą osobą, że w końcu się nią stał? Nie był milutki, dobry i bez skazy , ale nie sądził, że pogrąży się jako czarny charakter w kolejnych poziomach zła. Skupił się na biblioteczce, powodując, że jedna z ksiąg sfrunęła z półki prosto w jego ręce.15 Przerzucił ją otwierając na odpowiedniej stronie i wyszeptał zaklęcie zamykające wszystkie okna i drzwi, wtedy pozwolił księdze wrócić na swoje miejsce. Powinien wyjść i uspołecznić się. Nawet dziesięć lat temu Dayne nie wygłosiłby takiej mowy 15 Też bym tak chciała.