minebookshelf

  • Dokumenty299
  • Odsłony38 574
  • Obserwuję41
  • Rozmiar dokumentów574.7 MB
  • Ilość pobrań19 400

Katy Evans - Przywódca (cz.2)

Dodano: 5 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 5 lata temu
Rozmiar :1.7 MB
Rozszerzenie:pdf

Katy Evans - Przywódca (cz.2).pdf

minebookshelf EBooki
Użytkownik minebookshelf wgrał ten materiał 5 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 245 stron)

ŚLUBOWANIE MATT Dzień dzisiejszy Ja w czarnym garniturze. Wiążę mój krawat. Dodaję swoje spinki do mankietów. I wchodzę do salonu, Blair House, aby powitać starszego oficera wojskowego z Białego Domu, który jest tutaj, aby przekazać mi ściśle tajne kody w przypadku ataku nuklearnego. Jest z nim adiutant z piłką nuklearną, która ma zostać mi przekazana—począwszy od południa, człowiek, który to przyniósł, będzie moim cieniem w ciągu najbliższych czterech lat. —To prawdziwa przyjemność, Panie Prezydencie—elekt — mówi do mnie cień. —Również. — Uścisnąłem mu dłoń, następnie rękę starszego oficera, odchodzą, kiedy nuklearne kody zostały mi przekazane. Zazwyczaj odchodzący prezydent organizuje brunch dla przyszłego prezydenta w dniu inauguracyjnym. Nie w przypadku Jacobs’a i mnie. Chwytam mój długi czarny płaszcz i wsuwam ręce w rękawy, kiwając na Wilsona przy drzwiach. Wydawało się, stosowne, że dzisiaj odwiedzam mojego ojca. Tego dnia, kiedy zostałem czterdziesty szóstym Prezydentem Stanów Zjednoczonych. * * * Mój ojciec został pochowany na Narodowym Cmentarzu w Arlington, jako jeden z trzech prezydentów. Wiatr jest lodowaty, trzepocze moją gabardyną na łydkach. Gdy podchodzę do grobu mego ojca, wiem, że cisza zostanie wkrótce przełamana przez dwadzieścia jeden wystrzałów karabinowych podczas zmiany

warty przy grobie Nieznanego Żołnierza. Klękam przed jego grobem, skanując nazwisko—Lawrence "Law" Hamilton, Prezydent, mąż, ojciec, syn—na jego nagrobku. Zmarł dawno temu, tragicznie, w taki sposób, który pozostaje z tobą na zawsze. Piętnując Cię. —Dziś składam przysięgę. — Czuję ciężar w piersi, kiedy myślę o tym, jak bardzo chciałby to zobaczyć. —Pragnę Ci obiecać tato, że będę walczył o prawdę i sprawiedliwość, wolność i możliwości dla nas wszystkich. Uwzględniając w tym znalezienie tego, kto Ci to zrobił. Ten dzień wciąż jest świeży w moim umyśle: martwe oczy ojca, Wilson kulący się nade mną, i ja, walczący, żeby się uwolnić, abym mógł do niego pobiec. Ostatnią rzeczą, którą mi powiedział, było to, iż jestem zbyt uparty. Chciałbym zajął się polityką; nalegałem, twierdząc, że chcę, wyryć własną ścieżkę. Zabrało to dziesięć lat, bym poczuł potrzebę robienia tego, czego mój ojciec zawsze ode mnie oczekiwał. Jestem dumny, że dziś przychodzę w odwiedziny z takim rodzajem wiadomości, która wprawiłaby go w takie zadowolenie, w jakie mogłaby wprawić każdego ojca. Wydaje mi się czasami, że tutaj rozmawiam z ojcem więcej, niż robiłem to przez te ostatnie kilka lat, gdy byliśmy w Białym Domu. —Mama ma się dobrze. Tęskni za tobą. Nigdy nie była już taka sama od tamtego dnia. Jest nawiedzana przez to, co się wydarzyło — i przez to, że ten, kto to zrobił, wciąż gdzieś tam jest. Myślę, że ona opłakuje lata, w których chciała na powrót odbudować swoje małżeństwo. Zawsze miała nadzieję, że gdy stamtąd odejdziemy, odzyska swojego męża. Tak, obaj wiemy, jak to się skończyło. Potrząsam głową ze smutkiem i spostrzegam, jak zamarznięte kwiaty opierają się u podnóża grobu. —Widzę, że przyszła do ciebie. Kolejny raz poczułem ochronny instynkt syna, który chce uchronić matkę przed zranieniem. Wyobrażam sobie, jak ojciec mawiał mi, że jestem przeznaczony do wielkości; nie oszukasz tym świata. A dziś, mimo że było tak, każdego dnia odkąd odszedł, tęsknię za nim najbardziej. —Spotkałem najwspanialszą dziewczynę. Pamiętasz, mówiłem ci o niej podczas mojej ostatniej wizyty? Pozwoliłem jej odejść. Pozwoliłem odejść kobiecie, którą kocham, ponieważ nie chciałem, żeby przechodziła przez to, przez co 5

przeszła mama. I zdałem sobie sprawę, że nie mogę zrobić tego bez niej. Że jej potrzebuję. To ona sprawia, że jestem silniejszy. Nie chcę jej skrzywdzić, jeśli nadejdzie moja kolej, by skończyć tutaj na górze, nie chcę, żeby płakała co noc, jak robi to matka, ponieważ ciebie już z nią nie ma. Albo, żeby płakała, ponieważ jestem po drugiej stronie kraju, podczas gdy ona mnie potrzebuje i by odwracała się, aby odkryć, że wyjechałem. Ale nie mogę jej odpuścić. Jestem cholernym egoistą, ale nie mogę jej odpuścić. Gotuje się we mnie frustracja i w końcu przyznaję: —Pójdę tam złożyć moją przysięgę, i poświęcę mój każdy wolny oddech dla tego kraju. Zrobię to, czego ty nie mogłeś i tysiąc innych rzeczy, które muszą zostać zrobione. I zamierzam ją odzyskać. Sprawię, że będziesz dumny. Stukam knykciami w kamienny nagrobek, kiedy wstaję, mój wzrok blokuję z Wilsonem, gdy ten kiwa do reszty mojej ochrony. Udajemy się z powrotem do samochodów i zatrzymuję się, by wyrównać spojrzenie z Wilsonem, zanim wejdę na pokład. —Hej, sprawdziłem co u niej, jakbyś pytał — mówi Wilson. Wdycham zimne powietrze, potrząsam głową i wpycham ręce do kieszeni mojej czarnej gabardyny. Ona jest jedyną niepohamowaną, stałą myślą w mojej głowie i szarpnięciem w mojej cholernej klatce piersiowej. Jest jedyną, która kiedykolwiek istniała w moim życiu. Wyjechała do Europy po dniu wyborów. Wiem to, ponieważ poszedłem się z nią zobaczyć, gdy wyniki wyborcze stały się oficjalne. Pocałowałem ją. Ona pocałowała mnie. Powiedziałem jej, że pragnę ją w Białym Domu. Ona powiedziała mi, że wyjeżdża na kilka miesięcy do Europy z jej najlepszą przyjaciółką, Kayla. —W ten sposób będzie lepiej — powiedziała. —Nie zamierzam zachowywać swojego numeru komórki. Myślę, — że musimy to zrobić. Kosztowało mnie wszystko by za nią nie iść. Aby trzymać się z dala. Ona zmieniła numer. Zdobyłem go. Starałem się nie dzwonić. Ledwo się udało. Nie mogłem się powstrzymać od konieczności sprawdzenia przez moich pracowników, kiedy ma powrócić do Stanów. Ona chce z tobą skończyć, Hamilton. Zrobić coś dobrego. Wiem o tym, ale nie mogę pozwolić jej odejść. Dwa miesiące bez niej to o dwa miesiące za długo. I mam już dość. —Czego się dowiedziałeś? 6

—Wróciła ze swojej podróży i odpowiedziała na zaproszenie na bal dzisiejszego wieczoru, Panie Prezydencie—Elekt. Wróciła z Europy w samą porę na moją inaugurację. Moja klatka piersiowa się zacisnęła. Trzymałem się z daleka i każdy cal mnie chce ją zobaczyć. Będę miał klucze do świata, ale odwróciłem się plecami do klucza do kobiety, którą kocham całym sercem. Jak mogę być z tego dumny? Tego dnia uroniła jedną łzę. Jedną jedyną. I była ona dla mnie. —Dobrze. Zabierzesz mnie tam dziś wieczorem. — Wspinam się do tyłu samochodu, służby odpowiedzialne za ochronę prezydenta zawzięcie siedzą nam na ogonie, a ja bębnię nerwowo palcami w udo—moja krew wrze na myśl o zobaczeniu jej dzisiejszego wieczoru, już wyobrażam sobie rude włosy i niebieskie oczy mojej kobiety, gdy wita się ze swoim nowym prezydentem. * * * CHARLOTTE TO HISTORYCZNY DZIEŃ. Matthew Hamilton, najmłodszy Prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki. Jestem pośród tłumu setek tysięcy ludzi zgromadzonych na Kapitolu U.S. Wysłano mi siedzące zaproszenie, wraz ze znakiem plus — jeden. Więc zabrałam Kayla. Siedzę mocno w miejscu. Takim, gdzie Matt będzie o wiele bliżej niż w przypadku poniższego tłumu. Otworzyli Krajowe Centrum Handlowe dla obywatelskich widzów, coś, co nigdy nie zostało zrobione, od czasu wygranej jego ojca, aż do teraz. Kraj jest po prostu zbyt zainwestowany tym wynikiem, zbyt chętny do sławienia go, aby trzymać się z daleka. Chór dzieci śpiewa "America the Beautiful", a ja siedzę na worku nerwów, radosnego podniecenia i odczuć, gdy utwór się kończy, a Zespół U.S. Marine zrywa się do szaleńczo szczęśliwej, patriotycznej melodii. Zaczynają rozbrzmiewać trąbki. 7

Przez głośniki, słyszymy prezentera przedstawiającego odchodzącego prezydenta, wraz z żoną i pozostałymi członkami naszej politycznej siły napędowej. Oklaski wybuchają w tłumie, gdy ludzie wchodzą na miejsce, zajmując swoje siedzenia. A następnie wzrastają od radosnego podniecenia tłumu, gdy po ciągnącym cię ogłaszaniu wysokich—nazwisk, prezenter wreszcie ogłasza: —Panie i panowie, prezydent—elekt Stanów Zjednoczonych MATTHEW HAMILTON! Dobrze, oddychaj. ODDYCHAJ CHARLOTTE! Ale mam wrażenie, jakby jakaś niewidzialna lina zaciskała się mocno wokół mojej tchawicy, gdy Matt idzie w dół po niebieskim dywanie ku platformie, a ludzie skandują na całe gardło: HAMILTON! HAMILTON! HAMILTON! Powitał wszystkich członków rządu, jak również swoją matkę, potrząsając ich dłońmi. Jego matka siedzi na lewo od mikrofonu, a po powitaniu tłumu z ogromnym uśmiechem i machnięciem ręki, Matt osadza swoje duże ciało obok niej. Wykręcam swoje zimne palce, moje oczy były go tak spragnione, że aż bolą. Wygląda imponująco w swoim miejscu, gdy Vice—Prezydent—elekt Louis Frederickson z Nowego Jorku odbiera jego przysięgę. Wygląda tak, jak zapamiętałam. Może, jego włosy były trochę dłuższe. Wyraz twarzy ma spokojny i opanowany. Przyglądam się, jak podtopił głowę, by wysłuchać czegoś, co mówiła mu matka, a zmarszczka przecina jego czoło, ale potem uśmiecha się koniuszkami warg i kiwa głową. Motyle. Złośliwe, złe małe motyle trzepoczą w moim samym rdzeniu. Wdycham i wpatruję się w kolana, na moje zaczerwienione, zamarznięte palce. Jest przerażająco zimno na zewnątrz, ale kiedy Matt zostaje wywołany, a jego barytonowy głos rozlega się nagle z mikrofonu, to rozgrzewa mnie jak miska mojej ulubionej zupy. Podobnie jak płynny ogień w moich żyłach. Tak jak okrycie kocem wokół mojego serca. Podnoszę głowę. Stoi na platformie. Spokojny i wysoki w czarnej gabardynie oraz doskonałym garniturze i czerwonym krawacie, wiatr rozwiewa 8

jego czarne włosy, wyraz twarzy ma posępny, gdy kładzie dłoń na Biblii, a drugą rękę podnosi. —Ja, Matthew Hamilton, Przysięgam uroczyście urząd Prezydenta Stanów Zjednoczonych wiernie sprawować oraz Konstytucji Stanów Zjednoczonych dochować, strzec i bronić ze wszystkich swych sił. —Gratulacje, Panie Prezydencie — mówi prezenter. Moja głowa wiruje. Święty. Pierdolony. Matt jest teraz prezydentem Stanów Zjednoczonych. Wiwaty wybuchają niczym rozbijająca się o nas fala. Ludzie wstają. Każdy klaszcze i upaja się euforią, kraj wita swojego nowego głównodowodzącego. Moje ciało szarpie się od dźwięku, dwudziestu jeden broni, eksplodujących — jedna po drugiej. Grzmią trąbki. Tłum macha z boku na bok małymi amerykańskimi flagami. Ludzie płaczą. Muzyka orkiestry gra głośniej i głośniej na Kapitolu Stanów Zjednoczonych i National Mall. Wszystko to, podczas gdy Matt pozdrawia swój tłum. Jego uśmiech jest najbardziej olśniewającą rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałam. Jego wzrok omiata całe setki tysięcy będących tutaj ludzi. Ludzi, którzy uwielbiali go przez dziesięciolecia, ponieważ był synem ich prezydenta. A teraz właśnie został ich prezydentem. Najmłodszym, najgorętszym prezydentem na świecie. Ludzie w poniższym tłumie kontynuują wymachiwanie małymi flagami. Kiedy oddawanie honorów bronią się kończy, prezenter skłania się, by powiedzieć: —To dla mnie wielka przyjemność przedstawić czterdziestego szóstego Prezydenta Stanów Zjednoczonych, Matthew Hamiltona. On podchodzi do mikrofonu. Ręce podpiera na stanowisku, pochyla się do mikrofonu, a jego głos rozlega się, potężny i głęboki. Tylko sam dźwięk wpływa na mnie intensywnie. Powodując we mnie zarówno ukłucie nostalgii, jak i nagły przypływ emocji. — Dziękuję Ci. Współobywatele... Wiceprezesie Frederickson — wita się. — Stoję dzisiaj z wami, nauczony pokory i respektu przed prawdziwymi zmianami, które możemy wyznaczyć w tym kraju, gdy jako zespół wspólnymi siłami wprowadzimy je w ruch. 9

Przerywają mu oklaski, a on się wstrzymuje. —Obywatele, jestem wdzięczny za tę szansę. — Kiwa ponuro głową, spoglądając w jedną stronę, a potem w drugą, a jego potężne ramiona naprężają materiał jego gabardyny. —W naszym kraju, walczymy o prawdę i sprawiedliwość. — Pauza. —Walczymy o wolność dla tego, co słuszne. — Pauza. —Walczymy o to i umieramy za to —a jeśli mamy szczęście, umieramy w obecności tych po naszej stronie... —Pauza. —To nie są czasy, aby się cofać i mieć nadzieję na lepsze. Są to czasy, w których czynimy to, co najlepsze. Oddając się naszemu krajowi. Wkładając w to najlepsze części siebie. Ameryka została stworzona na zasadzie wolności, objętą obietnicą jedności, pokoju, sprawiedliwości i prawdy. Tylko poprzez zachowanie i uhonorowanie tego, kim jesteśmy, możemy sprawiedliwie oddać sedno tego, za czym się opowiadamy. A za czym będziemy nadal się opowiadać. Światło przewodnie wobec innych krajów na całym świecie. Wolna ziemia. Waleczny dom. Uwolnijmy nasz pełen potencjał i zapewnijmy nam radość z tego, o co nasi przodkowie tak gorliwie walczyli, nie tylko dla siebie, ale dla przyszłych pokoleń. Pragnęliście, aby przywódca zabrał was w tę nową erę z odwagą. Z przekonaniem. Oraz by z dbałością wykonał powzięte sprawy. Obywatele. — Pauza. — NIE. ZAWIODĘ WAS. Przez tłum przechodzi ryk. HAMILTON to nazwisko, które nawołują. HAMILTON jest człowiekiem na godzinę. Rok. Ich życie. On uśmiecha się na to serdeczne powitanie i kończy głęboko, szorstko. — Niech Bóg was błogosławi. I niech Bóg błogosławi Stany Zjednoczone Ameryki. Ciepły blask przepływa przeze mnie i kulka pełna kolców utyka w środku mojego gardła. Grają hymn narodowy, a ponieważ chór śpiewających obywateli rozbrzmiewa na US Kapitol, jak i w domach rodzin na całym świecie, umieszczam dłoń na moim sercu i próbuję wydobyć z siebie słowa hymnu, ale to nie pomaga złagodzić tego głębokiego, niezwykłego bólu w mojej klatce piersiowej. To jest dla mnie taki monumentalny dzień. Nie tylko, jako obywatela; ale jako człowieka, ten dzień jest wprost proporcjonalny do głębi moich uczuć dla nowego prezydenta. A ta głębia jest nieskończona, niezgłębiona, wieczna. Właśnie tego chciał. Właśnie tego chcieliśmy. Cały kraj chciał to zrobić. To pierwszy dzień zmian, które nadejdą — a ja płonę, chcąc mieć tylko jedną małą 10

chwilę, aby porozmawiać z Mattem. By powiedzieć mu, jaka jestem z niego dumna. Jak bardzo boli, to, że go nie ma, ale jak bezpiecznie się czuję, wiedząc, że to on będzie walczyło nasze interesy. Siedzę tam wśród tłumu, moje oczy piekły jak studnia emocji w klatce piersiowej. Kończymy hymn. —Hej, no dalej, chodźmy zdobyć dla ciebie coś ładnego na bal inauguracyjny — mówi Kayla, wsuwając ramię wokół mojego, gdy mnie odciąga. Wstaję, ale opieram się trochę. Moje nogi są ołowiane, jakby nie chętne, by pójść w tamtym kierunku, — ale zamiast tego, chciały iść w tę stronę, gdzie on żegna się z otaczającymi go ludźmi i udaje się na platformę, aby opuścić teren. Przyglądam się, jak Matthew zatrzymał się na szczycie—obłożonych niebieskim dywanem schodów. Matt obraca głowę z powrotem do tłumu i ogarnia go jednym mocnym spojrzeniem. Wstrzymuję oddech, a następnie potrząsam głową. On nie szuka ciebie, Charlotte; możesz zacząć oddychać. Wzdycham i pocieram skronie, potrząsając głową, gdy czekamy na paradę konwoju Pennsylvania Avenue. —Nie jestem pewna czy powinnam iść. —Daj spokój. — Kayla trąca mnie z pytającym wyrazem twarzy. — Wróciłyśmy w sam raz na inaugurację, ponieważ chciałaś tutaj być. Nie możesz odrzucić zaproszenia na inauguracyjny bal. Utrzymuję wzrok na Matthew. Matthew Hamilton. Moja miłość. Pamiętam dźwięki, jakie wydawał, gdy się kochał, sposób, w jaki szarpał się jego oddech, sposób, w jaki chmurniały jego oczy. Pamiętam smak jego potu, gdy wjeżdżał we mnie, to jak go całowałam i lizałam i chcę więcej, chcę jego, czegokolwiek, co on może mi dać. Intymne chwile. Chwile między mężczyzną a kobietą. 11

Chwile, które wydają się, że były tak dawno temu, ale w tym samym czasie, nigdy nie potrafię zapomnieć, że je dzieliliśmy. Uchwyciłam się tych momentów, ponieważ nigdy nie chcę o nich zapomnieć. Kiedy zobaczę mężczyznę—prezydenta—chcę przypomnieć sobie, czucie jego piersi pod krawatem i garniturem, całą tę siłę jego falujących mięśni. Chcę przypomnieć sobie jego wielkości, kiedy się ze mną łączył, tak wielki, jak nazwa, którą teraz nosi, i chcę sobie przypomnieć, to co czułam, kiedy we mnie wchodził. Nie chcę zapomnieć dźwięku jego głosu w ciemnościach, gdy nikt nie patrzył, i jak czule brzmiał. Nie chcę zapomnieć, że przez chwilę, Matt Hamilton—czterdziesty szósty Prezydent Stanów Zjednoczonych — był mój. * * * Wróciłam do mojego mieszkania, aby wziąć prysznic i wymodelować włosy i przygotować się na dzisiejszy wieczór. Spędziłam ostatnie dwa miesiące w Europie. Było przeraźliwie zimno i spędziłyśmy więcej czasu w hotelu niż na zwiedzaniu, ale to nie miało znaczenia. Nie byłam w Stanach Zjednoczonych, w kraju, który kocham, blisko mężczyzny, którego kocham, ponieważ potrzebowałam się z niego wyleczyć. Nie chciałam, być kuszona, do za telefonowania. Obawiałam się, że jeśli bym została, musiałabym oglądać go, w każdym nagłówku; że samo powietrze w D.C. będzie pachniało nim. Że będę wpadać na niego albo po prostu będę miała zbyt wiele wspomnień, wszędzie gdzie pójdę, aby móc swobodnie oddychać. Europa była dobra. Skupiałam się na niej, ale jednocześnie zależało mi, żeby wrócić do domu. Nie potrafiłam się zmusić, by nie wrócić do domu w porę na czas, gdy Matt miał swój dzień zaprzysiężenia na prezydenta. Powiedziałam Kayli, że zakochałam się w nim podczas prowadzenia kampanii. Nie podając jej więcej szczegółów. Naciskała, ale nie zmieniłam stanowiska. Rozumiem teraz, że kiedy jesteś osobą na wysokim szczeblu, tak jak jest Matt, nie możesz ufać nawet tym, którym ufać powinieneś. Nie ze wszystkim. Obawiam się, że po jednej pijackiej nocy mogłaby wygadać o romansie. Więc zachowałam go dla siebie i pielęgnowałam spokojnie w moim sercu, nawet, wtedy 12

gdy Kayla powtarzała mi, że to było zauroczenie i będę się nad nim roztkliwiać w Paryżu, mieście miłości. Nie zrobiłam tego. Moje serce boli i nieważne jak bardzo chcę pozostać silna. Boże. Jak będę mogła znieść spojrzenie mu w oczy dzisiejszego wieczora? Przejrzy mnie na wskroś. Mam nadzieję, że na tym poszczególnym balu, w którym będę uczestniczyć, jego wizyta będzie krótka. Że po prostu powiemy sobie, szybkie witam i ruszy dalej ku szeregu ludzi pragnących powitać swojego nowego prezydenta. Mimo to ubieram się z taką samą starannością, z jaką prawdopodobnie robiłaby to panna młoda w dniu jej ślubu. Zobaczę mężczyznę, którego kocham i to może być ostatni raz, a dziewczynka we mnie pragnie, żeby zapamiętał mnie wyglądającą tak oszałamiająco, jak tylko potrafię. Tak pożądaną, za jaką uznawał mnie wcześniej. Szczotkuję moje rude włosy i pozwalam im opaść na ramiona. Wkładam niebieską sukienkę bez ramiączek, która pasuje do moich oczu. Maluję usta na głęboki odcień czerwieni i pytam mamy, czy mogę pożyczyć futro babci. Nigdy w swoim życiu, nie kupiłam ani jednej futrzanej rzeczy z powodu okrucieństwa wobec zwierząt, ale ten płaszcz ma dla mnie wartość sentymentalną no i jest mroźno na zewnątrz. Moi rodzice biorą udział w inny balu niż ja. —Naprawdę powinnaś rozważyć pójście z nami — moja mama powiedziała dziś rano. —Idę z Alison—ona jest nowym fotografem w Białym Domu i musi wziąć udział w tym wydarzeniu, żeby uchwycić ten moment. —Och, w porządku. Charlotte? —Tak? —Jesteś pewna, że jesteś no to gotowa? Wiedziałam, o co pytała. Ona wie, że było coś między Matthew a mną, chociaż nigdy nie dałam jej żadnych szczegółów. Wie, że się zakochałam — a posiadanie córki zakochanej w gorącym, młodym prezydencie, wystarczy, aby zaniepokoić troskliwą matkę. Emocje utrudniają mi mówienie, więc kiwam głową, jednak zaraz zdaję sobie sprawę, że matka nie może mnie zobaczyć. 13

—Tak. Wiem, że to nie będzie łatwe. Ale muszę go dzisiaj zobaczyć. Chcę mu pogratulować. Chcę, żeby wiedział, że mam się dobrze, że jestem z niego dumna, że mam zamiar pójść do przodu, i pragnę, by on zrobił to samo. 14

BAL INAUGURACYJNY Matt —PREZYDENCIE HAMILTON. Panie Prezydencie. Przeciągam spojrzenie na człowieka, zwracającego mi uwagę. Jestem na lunchu, a mój cholerny umysł ciągle wędruje do dzisiejszego wieczoru. —Przepraszam; To był wystarczająco długi dzień. Uśmiechnąłem się i przebiegłem niespokojnie dłonią po włosach, skłonny, by porozumieć się z liderem większości senatu. To niewiarygodne, w jaki sposób nigdy nie odpoczywamy. Nawet podczas wydarzeń towarzyskich dyskutujemy o polityce. Staram się tam wybierać rozumną większość ludzi; To jest w moim i kraju najlepszym interesie, by moje pomysły na zmiany były dostosowane do tych z Kongresu i Senatu. Pozostaje zobaczyć czy będą łatwe do uzgodnienia. —Pytałem, czy pierwszy projekt ustawy będzie stanowić projekt ustawy o czystej energii? —To jeden z moich priorytetów, ale niekoniecznie jest na szczycie — to wszystko, co mu teraz daję. Wszystko we właściwym czasie stary. Wszystko we właściwym czasie. Czuję ulgę, gdy przygotowujemy się do parady na Pennsylvania Avenue. Spacerujemy w otoczeniu czarnych samochodów państwowych. Z obu stron mam mojego dziadka i moją matkę, gdy zmierzamy ku najsłynniejszemu adresowi w kraju. Setki tysięcy ludzi idą ulicami, aby obejrzeć parę. Flagi Stanów Zjednoczonych trzepoczą na wietrze. To zaszczyt być tym, który zmierza na 1600 Penn. Dziadek maszeruje niczym dumny król, uśmiechając się od ucha do ucha. —Jestem z ciebie dumny, synu. Teraz musisz być w zgodzie z partiami, a nie zrobisz gówna. Mój dziadek niekoniecznie jest moim bohaterem, ale wiem, kiedy go słuchać. A kiedy odsunąć go od siebie. 15

—Partie ustawiają się za mną w kolejce. — Macham do tłumu. Po mojej prawej stronie mama milczy. —Masz pokój w Białym Domu — mówię, wyciągam rękę i ściskam jej dłoń. —O nie. — Śmieje się, wygląda jak młoda dziewczyna przez tę ulotną chwilę szczęścia. —Siedem lat było wystarczające. Puściłem jej dłoń, żebyśmy mogli ponownie witać się z tłumem. Wiem, że przypomniała sobie dzień taki jak dziesięć lat temu. Nie tylko dzień, w którym po raz pierwszy pojechała z moim tatą na paradę orszaku. Ale dzień, w którym umarł... I orszak, który niósł trumnę. —Poza tym, mam wrażenie, że wkrótce zostanie on zajęty — dodaje. Zajmuje mi chwilę, by zdać sobie sprawę, że odnosi się do swojego pokoju w Białym Domu. —Dlaczego tak mówisz? —Bo cię znam. Nie puścisz tej dziewczyny. Nie możesz. Nigdy nie widziałam Cię... Wyglądasz na smutnego, Matt. Nawet po tym, jak wygrałeś. Jestem tak zaskoczony tym, jak dobrze mnie zna, iż nie mogę wymyślić odpowiedzi. Żeby wiedziała, iż wymagało to każdej uncji mojej powściągliwości, żeby nie zadzwonić do Charlotte. Że miesiącami wmawiałem sobie, że to najlepsze wyjście, że nie mogę tego zrobić, że zawiodę, jeśli spróbuję. Ale nie kupuję tego. Pragnę mojej dziewczyny i będę ją miał. —Ona jest światłem. Spacerującym po wodzie — mówię mojej matce. Dochodzimy do 1600 Pennsylvania Avenue. Bramy otwierają się, czerwony dywan jest rozwałkowany. Od wewnątrz domu, mój pies Jack, który został wcześniej przetransportowany z Blair House, schodzi po schodach, aby się z nami przywitać. Moja matka jest ubrana, by robić wrażenie. Pomyślałbyś, że była podniecona, tym, że wróciłem do Białego Domu. Może część niej jest. Wiem, że inna część jest pełna strachu, że spotka mnie taki sam koniec jak mego ojca. Wchodzimy w górę, po czerwonym—dywanie na schodach do wejścia Północnego Portyku. —Panie Prezydencie — wita mnie główny odźwierny. Uścisnąłem mu dłoń. —Witaj w nowym domu — mówi. 16

—Dziękuję, Tom. Chciałbym spotkać się jutro z personelem. Pomóż mi to zorganizować. —Oczywiście, Panie Prezydencie. —Tom — słyszę, jak mówi matka, wciągając go do uścisku. Jack przoduje, kiedy przechodzimy przez szeroko otwarte frontowe drzwi. —Panie Prezydencie, sir — powiedział jeden z odźwiernych. —Jest przygotowany bufet dla Ciebie i Twoich gości w Starej Jadalni Rodzinnej, podczas gdy będziesz przygotowywał się na wieczorny bal. —Dziękuję. Miło cię poznać... —Charles. —To przyjemność, Charles. — Potrząsam ręką mężczyzny, a następnie kieruję się w stronę skrzydła zachodniego. Zauważam, że Portia, moja asystentka, już organizuje swoje biuro przed Owalnym Gabinetem. —Jak się masz, Portia? —Uff — wyrzuca. —Jakoś idzie. Ten dom jest ogromny. Twój szef sztabu, Dale Coin, powiedział mi, że mogę zadzwonić do biura odźwiernych, jeśli coś jest poza zasięgiem. —Dobrze. Zrób to. Wchodzę do Owalu, Jack biegnie za mną. Chciałem, by biurko mego ojca, wróciło — było ono w magazynie. Podchodzę teraz do niego, spoglądając na pieczęć prezydenta na dywaniku pod moimi stopami. Przeciągam palcami po drewnie. Flaga Stanów Zjednoczonych jest za mną. Obok niej znajduje się flaga z pieczęcią prezydencką. Potem stukam w biurko, zajmuję swój fotel i przeglądam przygotowane dla mnie dokumenty. Jack obwąchuje każdy zakątek pomieszczenia, gdy przewracam strony. Dzisiaj zostałem wtajemniczony w poufne informacje — umowy z innymi krajami, wysokim ryzykiem związanym z bezpieczeństwem, sprawami CIA i FBI, które będą odbywały się tak, jak zwykle, chyba że zdecyduję inaczej. Informacje o wartości wojskowej i politycznej, na temat sytuacji w Chinach. Rosja gra w strzelanie z broni. Cyberterroryzm wzrasta. Więc jest cholernie dużo do zrobienia, a ja jestem gotowy, by zacząć. Odkładam akta godzinę później, ale zamiast wrócić do bufetu, idę do apartamentu, aby przygotować się na bal inauguracyjny. Biały Dom tak naprawdę nigdy nie jest cichy, ale dzisiejszego 17

wieczora najwyższe piętra są cichsze, niż zapamiętałem. Nie ma dźwięków mojego ojca ani matki, tylko moje. W miejscu czterdziestu pięciu mężczyzn przede mną. Jack wącha wokół, jakby jutra miało nie być, kiedy zmierzam do Sypialni Lincolna, pokoju, w którym zdecydowałem się zostać. —Witamy w Białym Domku, kolego. Jak powiedział Truman, w wielkim białym więzieniu. Przekraczając pokój, spoglądam przez okno na akry ziemi otaczającej Biały Dom, dzielnica nadal jest mglista i zimna na zewnątrz. Gotowy, by pójść się z nią zobaczyć, biorę prysznic i przebieram się na dzisiejszy bal inauguracyjny. Moje dłonie łatwo pracują przy moich spinkach, gdy myślę, o tym, że wreszcie, w końcu ponownie spojrzę w jej piękne niebieskie oczy. —Tęsknisz za nią? Jack podnosi głowę z miejsca, gdzie obserwuje mnie z nóg łóżka. Jakby tylko ona jedna istniała na całym cholernym świecie. Uśmiechnąłem się, a następnie pochyliłem i pogłaskałem czubek jego głowy, podczas gdy sięgnąłem po garnitur od smokingu. —Ja też za nią tęsknię. Wepchnąłem ręce do rękawów, po czym spojrzałem na niego. —Nie będziemy musieli już długo za nią tęsknić. * * * Charlotte —Panie i Panowie, Prezydent Stanów Zjednoczonych!!! Niemal rozlewam drinka, gdy ogłoszenie rozbrzmiewa w sali balowej. Stoję z Alison, która jest podekscytowana byciem jednym z fotografów Białego Domu. Podczas gdy ona pstrykała zdjęcia gościom, ja mieszałam u jej boku, drinka w ręku, gdy rozległy się te słowa. A jeśli ktoś właśnie złapałby kij do gry w krykieta i rozbił powietrze z moich płuc, to absolutnie bym w to uwierzyła. To jest najmniejszy bal wśród wszystkich pięciu, które odbywają się dzisiejszego wieczora. Wszyscy spodziewali się, że prezydent zrobi to na miarę innych wielkich bali. 18

Byłam ledwie gotowa, by go zobaczyć — do tej pory wypiłam zaledwie kieliszek wina! - a teraz on jest tutaj. O Boże. Jestem dziesięciokrotnie bardziej zdenerwowana niż wszystkie kobiety w tym pomieszczeniu. Są ich setki, wszystkie są ważnymi, bardzo inteligentnymi albo bardzo pięknymi kobietami, wszystkie pomrukują z podniecenia, gdy Matt Hamilton, mój Matt Hamilton, wchodzi do sali. Um. Nie. On nie jest twój, Charlotte, więc lepiej przestań czuć zaborczość wobec tego mężczyzny. Lecz nie mogę temu zaradzić. Widzenie go sprawia, że pragnę podążać u jego baku, z ramieniem przewieszonym przez jego, niezależnie od tego, jak niedorzeczny jest to pomysł. Jedną sprawą było patrzenie na niego na podium. Skrajnie niedostępnego. Ale bycie w pomieszczeniu, w którym obecnie się znajduje, to inna sprawa. W smokingu. Gorącym czarnym smokingu. Był bliżej mnie niż przez ostatnie dwa miesiące. Niemal mogę poczuć jego zapach, drogi, czysty i męski. Alison pstryka zdjęcia przy moim boku. Trzask, trzask, trzask. Matt przemierza salę długim, pewnym krokiem, energicznie witając się z tymi, którzy go pozdrawiają. Czy jest dziś wyższy? Naprawdę przewyższa każdego. A jego ramiona są szersze? Wyglądają na znacznie obszerniejsze niż życie. Jego sama postawa i krok pochodzi od mężczyzny, który zna cały obracający się wokół niego świat. To zupełnie nie jest fałszywe. —Wiesz, co lubię w Mattcie? Że on faktycznie popiera seksowność za pomocą mózgu — ona mówi, formując usta w O i wydycha, następnie oblizuje wargi z psotnym błyskiem w oku. —Cukiereczek. Zanim, zdaję sobie sprawę z tego, co robię, również oblizuję swoje wargi. Naprawdę muszę się pilnować, żeby nigdy nie zrobić tego powtórnie. Alison zmienia pozycję, by napstrykać tuzin różnych zdjęć — nie tylko z Mattem, ale z ludzkimi uczuciami i zachwyconymi reakcjami. Jego oczy błyszczą, gdy po drugiej stronie wita się z jedną osobą. Marszczą się w kącikach, kiedy się uśmiecha, a ja przypominam sobie, jak je mrużył. Pamiętam czucie kilkudniowego zarostu na 19

jego szczęce w godzinach porannych, mimo że teraz jego szczęka jest gładka i doskonale wygolona, a jego usta zakrzywione ku górze. Jego włosy są zaczesane do tyłu, jego rysy twarzy wyrzeźbione i piękne. Moje całe ciało drga w niekontrolowany sposób. To jest tak, jakby każdy pory i każdy centymetr mnie go pamiętał. Wciąż go pragnął. Podnoszę palce, by przeciągnąć nimi po miejscu, w którym nosiłam pamiątkową szpilkę jego ojca — ale wszystko, czego dotykam, to moja naga skóra, ujawniona przez długą suknię, bez ramiączek, którą mam na sobie. Moje serce wali jak szalone, kiedy on wciąż wita się z ludzi, do których podchodzi, zbliżając się do miejsca, gdzie stoję ze swoim drinkiem zastygłym w mojej dłoni. Wygląda na szczęśliwego. Mój żołądek zaciska się od mieszanki emocji. Szczęścia, oczywiście. Jednak jego obecność tutaj jest również przypomnieniem tego, co straciłam. Straciłam go? On, nigdy nie był tak naprawdę mój. Jednak ja byłam całkowicie jego. Wziął mnie. Ciało i duszę. I zrobiłabym wszystko, czego by zechciał. Mimo to próbowałam odzyskać swoją świadomość własnego ja. Podczas podróży po Europie próbowałam dostrzec powody, dlaczego to nigdy nie mogło się udać, wśród nich było to, iż jestem niedoświadczona i młoda, a to nie jest rodzaj kobiety, jakiej potrzebuje prezydent. Nie jestem gotowa na to, kim on się stał. Bez względu na to, jak bardzo chciałabym być starsza, bardziej doświadczona, jak bardzo chciałam pasować do jego boku. Nie, żeby mnie tam pragnął. Jestem rozdarta, gdy tłum się rozdziela, a on wciąż posuwa się naprzód. — Idę do toalety — wzdycham i ruszam, zastanawiając się, dlaczego tu przyszłam. Dlaczego powiedziałam tak. To był dla niego ważny dzień. Nie chciałam go przegapić. Ale to boli na nowo, jakby dzisiejszy dzień był dniem, w którym został wybrany, dniem, w którym od niego odeszłam — zarezerwowałam lot do Europy i spędziłam tam dwa miesiące z Kaylą, odmrażając sobie nasze tyłki, popijając gorącą czekoladę. Wróciłam w porę na jego inaugurację — nie mogłam tego przegapić. Lecz wylądowanie w USA miało słodko-gorzki smak — było domem, który kocham, gdzie się urodziłam i chciałam umrzeć, i się zakochałam, ale był także 20

krajem, który prowadził mężczyzna, którego kocham i którego rozpaczliwie staram się przeboleć. Więc zakradam się do damskiej toalety, aby znaleźć wolne miejsce. I po prostu patrzę na siebie w lustrze i szepczę. —Oddychaj. Zamknęłam oczy, pochylam się do przodu i oddycham. Następnie otwieram oczy. —Wynoś się stąd, powiedz mu cześć i się uśmiechnij. To najcięższa rzecz, jaką kiedykolwiek kazałam sobie zrobić. Mimo to wychodzę z pomieszczenia i obserwuję go z każdym krokiem, gdy kieruję się z powrotem do tłumu — gdzie każdy czeka, by się z nim przywitać. Kłaniając się na powitanie. Z uznaniem. Alison dostrzega mnie i pstryka mi zdjęcie. —Źle się ustawiłaś. Nie mogę powiedzieć, że cię za to winię — mówi. —Nie potrzebuję tego — szepczę. Uśmiecha się i nadal fotografuje. Spijam go jak wygłodniała kobieta, sześć stóp plus czystej fantazji, wszystko to zapakowane w stuprocentowym mężczyźnie — pięknym poza wiarygodnością. Tak pięknym, iż nie mogę uwierzyć, że takie piękno istnieje. Następnie jest o trzy kroki bliżej, a jego głos jest tak blisko. —Dziękuję za przyjście. Dwa kroki. —Dobrze cię widzieć. Jeden krok. Staram się uśmiechnąć, kiedy zatrzymuje się przede mną, górując nade mną, mroczny i piękny. Oboje wstrzymujemy swój oddech. Cisza osiadła nad pomieszczeniem. Mrugam z niedowierzaniem. Matt Hamilton. Boże. Wygląda gorąco jak grzech, jego brwi wyginają się, gdy patrzy mi w oczy, a pół uśmiech gra na jego pięknych wargach — wargach, które są pełne i bujne oraz bardzo, bardzo nikczemne. Łapię oddech, a wielka duma wzbiera w mojej klatce piersiowej, gdy kiwam głową w lekkim skinieniu. —Panie Prezydencie. Wyciąga rękę, aby chwycić moją dłoń w uścisku, jego palce przesuwają się po moich. 21

—Miło cię widzieć. — Jego głos jest szczególnie niski. Przypominam sobie, jak powiedział mi, że zrobi się twardy, kiedy zwrócę się do niego Panie Prezydencie i teraz nie mogę przestać się rumienić. Ale to nie tak, że teraz sprawię, iż podniesie się do góry. Jego palce są ciepłe i silne. Jego chwyt jest właściwy. Jego dłoń jest w porządku. Właściwie nie ściskamy sobie rąk. On praktycznie trzyma mnie za dłoń. Każda cząstka mnie pamięta tę dłoń. To jak mnie dotykała. Kiedy opuszczał moją rękę do boku, wsunął mi coś do dłoni i pochylił się, by wyszeptać do ucha: — Bądź dyskretna — a ja chwytam w pięść to coś, co w dotyku przypomina kawałek papieru, podczas gdy on przystąpił do witania się z innymi gośćmi. Rozluźniona, przyglądam się, jak się wycofywał, a potem dyskretnie rozwijam papier. Czytam: 10 MINUT POŁUDNIOWE WYJŚCIE DRUGIE SCHODY PO PRAWO Oczekuje mnie. Liczę minuty, kiedy rozpoczyna się wykonanie na żywo Alicji Keys, a Matt otwiera parkiet ze swoją matką. Najprzystojniejszy prezydent, jakiego kiedykolwiek widziałam. Gdzie on nauczył się tańczyć w ten sposób? Trzymam kieliszek wina, obserwując, jak wirują na parkiecie. Ona się śmieje, wyglądając młodziej niż na jej lata, jednak ból w jej oczach nigdy nie zanika. Matt uśmiecha się do niej, próbując wszystkiego, co ma, aby złagodzić ten 22

ból. Kocham tego durnego mężczyznę tak bardzo, iż pragnę uderzyć w coś pięścią. Kiedy taniec się kończy, dołączają inne pary, a ja dostrzegam, iż Matt — który wciąż powoduje pomruki na sali — przeprasza swoją matkę i wychodzi innym wyjściem niż to, które wskazał mnie. Szarpnął za spinki od mankietów, gdy przemierzał salę, jego agenci natychmiast zaczęli się przemieszczać po bokach pomieszczenia, w kierunku tego samego wyjścia, a ja odstawiam na bok wino. Mówię sobie, że to nie jest dobre — że jeśli tam pójdę, to po prostu znowu złamie mi serce tysiąckrotnie. Jednak części mnie... Właściwie to nie obchodzi. To jest Matt. Przeleciałam przez ocean, żeby o nim zapomnieć, ale przeleciałabym go tysiąc razy dla tego mężczyzny. Moje serce zawsze będzie biło dla niego. Serce, które musiało postawić między nami cały ocean, z obawy, że zechcę go odszukać. Serce, które bije jak szalone w mojej piersi, gdy idę się z nim spotkać. Postępuję zgodnie z instrukcjami. I spotkam Wilsona przed pokojem, wraz z armią innych agentów służb odpowiedzialnych za ochronę prezydenta. Wilson szepnął coś do swojego odbiornika, wówczas skinął na mnie głową i sięgnął do klamki. —Witaj, Wilson. —Panno Wells. — Kiwa krótko, otwierając drzwi. — Pan Prezydent jest w środku. —Dziękuję. Przypuszczam, że moje serce wali tak głośno, ponieważ zobaczę go ponownie, a także dlatego, iż nie wiem, czego się spodziewać. Wchodzę do pokoju, drzwi zamykają się za mną z miękkim kliknięciem. Powietrze jest odsysane ze mnie jakby przez próżnię. Próżnię Hamiltona. Mam wrażenie, jakby cały pokój stanowił dla niego tylko tło. On jest taki... imponujący. Elektryzujący. Skupiam wzrok tylko na wysokim, ciemnowłosym, barczystym mężczyźnie w jego centrum. Jego postawa jest pewna siebie, ale swobodna, z jedną ręką w kieszeni spodni. Muszka, którą nosi, jest doskonała. Nawet jego włosy są idealne, bez żadnego kosmyka, który byłby nie na miejscu, a ja pragnę przebiec przez nie swoimi palcami. 23

Ale to w jego oczach jest cały wszechświat, mroczny i nieskończony, intensywność w jego spojrzeniu, która pociąga za każde włókno mojej istoty, gdy powoli spija mnie w każdym calu w tej sukience, od moich oczu, przez nos, do warg, gardła, ramion, klatki piersiowej, brzucha, w dół moich nóg. Trudno to opisać. Sposób, w jaki na mnie patrzy, roztapia moją determinację, by być silną, a muszę odciągnąć jego uwagę od rozbierania mnie wzrokiem do naga. —Pasuje Ci bycie prezydentem — nie mogę nic na to poradzić, żeby tego nie powiedzieć, ponieważ gdy on rozbiera mnie oczami, ja również pasę nim oczy. Jego atletycznym, muskularnym ciałem i tym jak jego ramiona opinają smoking. Przy moich słowach, oczy Matta wędrują z powrotem do mojej twarzy i ponownie blokują się z moimi. Odpowiada prosto, jego głos jest tak głęboki, jak zapamiętałam, ton mocny i całkowicie nieskruszony. —Jesteś piękna. Wdycham ostro, jego słowa są jak uderzenie pięścią w samo serce mojego istnienia. Ciepło rozkwita na moich policzkach. To tak, jakby ten mężczyzna mnie rozpalał. I nic, co zrobię, nie może ugasić ognia, który we mnie wznieca. —Nie doprowadziło mnie to do tego długo i szczęśliwie — szepczę. —Ale Ty zasługujesz na swoje, długo i szczęśliwie. Matt się nie uśmiecha. Jego oczy są ciemne i mroczne, gdy wciąż wpatruje się we mnie uważnie. —Trzymałem się od ciebie z daleka — mówi, cofając się, wyciągnął rękę z kieszeni. —Zauważyłam. — Mój głos brzmi surowo, a ja jestem tak zmęczona jego obecnością, gdy grasuje wokół pokoju, że spuszczam wzrok, moje uczucia są chaotyczne. Unoszę go po sekundzie i napotykam jego nieprzerwane spojrzenie — którego ode mnie nie odsunął. Nawet na moment. —Czy tak jest ci łatwiej? — Pytam —Cholera, nie. To wymaga ode mnie wszystkiego, bym cię teraz nie dotykał. Przeciąga niespokojnie dłonią po twarzy, tęsknota rozbrzmiewa w jego głosie, gdy zatrzymuje się o kilka stóp dalej. 24

—Bycie ze mną może cię skrzywdzić — wiesz to, dlatego chciałaś, żebym trzymał się z daleka. Wiesz, że jeśli będę z tobą, będę cię ranił, nawet jeśli nie będzie to moim zamiarem. W najmniejszym stopniu. Wiem, że to nie było zamiarem mego ojca, gdy przez wiele lat zadawał ból mojej matce. —Widzisz, teraz też mnie ranisz. Zacisnął szczękę, a potem wyciągnął rękę, aby odchylić moją głowę. — Spójrz na mnie — mówi cicho, jego głos jest szorstki i niski, gdy wpatruje się we mnie ciemnym spojrzeniem. —Nie mogę dać ci tego, na co zasługujesz. Nie mogę dać ci domu i nie mogę nawet zabrać cię na normalną randkę. Ale pragnę Cię. Cholernie potrzebuję Cię w moim życiu, Charlotte. Jego dotyk sprawia, że trzęsą mi się kolana. Wzdycham. —Przyjęłam, że nie mogę mięć więcej i to jest dla mnie w porządku. To nie jest tego warte. Masz do zrobienia ważniejsze rzeczy niż bycie ze mną. Marszczy brwi, gdy zwija dłoń w pięść i przeciąga knykciami w dół mojego policzka, muskając moją skórę. —Im większe ryzyko, tym bardziej się boisz, bo nie mogę dać ci tego, czego potrzebujesz. Ale chcę. Chcę dać Ci wszystko. Walczę z drżeniem, oblizuję nerwowo usta, łaknąc więcej jego dotyku, więcej słów, więcej Matta. —Nie dlatego tutaj przyszłam. Chcę, żebyś miał najlepszą prezydenturę i chciałam, żebyś wiedział, że czuję się dobrze z tym, iż to wszystko między nami się skończyło. —Nie chcę, żeby to się skończyło. — Jego oczy migotały bezlitośnie, gdy opuścił dłoń i po prostu na mnie patrzył. —Jestem pieprzonym samolubem. Pragnę Cię tylko dla siebie. Jezus! Codziennie zastanawiam się, co robisz, z kim rozmawiasz, do kogo się uśmiechasz, i pragnę tego, bym był to ja. —Nie chcę, żeby to się skończyło. Ale musi się skończyć, Matt. Potrząsa głową, uśmiechając się z żalem. —Nie musi. Ja pierdolę, próbowałem trzymać się od ciebie z dala. Chociaż tego nie chciałem. Czego ode mnie chcesz? Czy tego chcesz? —Czyli czego? — Pytam niepewnie. —Wszystkiego. 25

Mój żołądek czuje się tak, jakbym jechała na rollercoasterze, z tak wieloma przechyleniami i szarpnięciami, iż nie mogę ustać spokojnie, gdy Matt czeka na moją odpowiedź. Nigdy nie byłam w stanie go okłamać i nie sądzę, bym mogła zrobić to kiedykolwiek. —Nie chcę, żebyś trzymał się ode mnie z daleka. —Zadałem ci jedno pytanie. Czy chcesz tego wszystkiego, co mogę ci dać? Boże. Wpływ, który ma na mnie, jego magnetyzm, który mnie przyciąga. Ból w jego oczach przypomina mi tylko o moim własnym. Jest teraz prezydentem, ale nadal jest Mattem. Moim pierwszym zauroczeniem, moją pierwszą miłością. Wiem, że po Mattcie nigdy już nie będę pragnąć ani kochać innego mężczyzny. —Nie wiem, co oznacza "wszystko". Chcę zacząć powoli — zaczynam. —Jak powoli? —Powoli, Matthew — mówię. Wzdycha, jego wzrok mięknie. —To zbyt wiele. Ciebie jest zbyt wiele — jęczę. — Ale nie obchodzi mnie nic innego. Nie chcę, żebyś trzymał się ode mnie z daleka. Jego wzrok ożywa wraz ze wzrostem temperatury, kiedy na mnie spogląda. —Ja po prostu nie widzę, jak to może nawet zadziałać bez wybuchu w mediach, którego nie chcę — dodaję. —Do tego już było zbyt blisko podczas prowadzenia kampanii — ludzie pomyślą, że przez cały ten czas mieliśmy romans. —Mieliśmy. Czuję, że moje policzki ogrzewają się zarówno przez wspomnienia, jak i szorstkość w jego głosie. Czas, który z nim spędziłam, jest dla mnie zbyt cenny, aby chętnie oddać go jako pożywkę dla mediów. —Tak, ale to były nasze chwile. — Rumienię się jeszcze bardziej przez wyraz jego oczu, tak jakby również wspominał. —Nie chcę, żeby świat użył ich przeciwko tobie. Albo mnie. Milczy chwilę, po prostu się we mnie wpatrując, wszystko w nim sprawia, że ślinka napływa mi do ust — jego boleśnie znajome oczy koloru espresso, są ciepłe i przejrzyste, gdy na mnie patrzy. A gdy podnosi rękę, aby przytrzymać mnie pod 26