rewzor99

  • Dokumenty112
  • Odsłony50 666
  • Obserwuję36
  • Rozmiar dokumentów230.5 MB
  • Ilość pobrań29 515

Charlaine Harris - Sookie Stackhouse - 13. Na Zawsze Martwy

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :1.8 MB
Rozszerzenie:pdf

Charlaine Harris - Sookie Stackhouse - 13. Na Zawsze Martwy.pdf

rewzor99 Ebooki Przeczytane polecane Fantastyka Charlaine Harris seria Stockie Stackhouse
Użytkownik rewzor99 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 260 stron)

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 1 Korekta: czarymery

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 2 Korekta: czarymery Prolog. STYCZEŃ Nowoorleański biznesmen, którego szare włosy świadczyły o tym, że był koło pięćdziesiątki, miał towarzystwo w postaci o wiele młodszego i wyższego ochroniarza/szofera w nocy, kiedy spotkał się z diabłem we Francuskiej Ćwiartce. Spotkanie zostało zaplanowane. - Czy to naprawdę z Diabłem się spotkamy? - zapytał ochroniarz. Był spięty - ale cóż, to nie było zbytnio zaskakujące. - Nie z Diabłem, ale z diabłem. - Biznesmen był spokojny i opanowany z zewnątrz, ale może nie tak bardzo w środku. - Odkąd przyszedł, żeby mnie spotkać na bankiecie w Izbie Handlowej, dowiedziałem się wielu rzeczy, o których wcześniej nie miałem pojęcia. - Rozejrzał się wokół siebie, próbując dostrzec kreaturę, z którą zgodził się spotkać. Powiedział swojemu ochroniarzowi - Przekonał mnie, że jest tym, czym mówił. Zawsze myślałem, że moja córka po prostu się łudziła. Myślałem, że wyobrażała sobie moc, ponieważ chciała mieć coś... tylko swojego. Teraz jestem chętny przyznać, że miała pewien talent, chociaż nigdzie blisko tego, co myśli. Było zimno i wilgotno nawet w Nowym Orleanie w styczniową noc. Biznesmen przeniósł ciężar ciała z jednej nogi na drugą, żeby zachować ciepło. Powiedział ochroniarzowi - Najwyraźniej spotkanie na skrzyżowaniu jest tradycją. - Ulica nie była tak uczęszczana jak w lecie, ale wciąż było wielu pijaków i turystów i mieszkańców, idących w stronę swoich nocnych rozrywek. Nie bał się, powiedział sobie. - Ah, oto i on - powiedział biznesmen. Diabeł był dobrze ubranym mężczyzną, bardzo przypominającym biznesmena. Jego krawat był od Hermesa. Jego garnitur był włoski. Jego buty były wykonane na zamówienie. Jego oczy były nienormalnie przejrzyste, białka lśniły, tęczówki fioletowo-brązowe; wyglądały na prawie czerwone pod pewnym kątem. - Co dla mnie masz? - zapytał demon głosem, który wskazywał, że był tylko nieco zaciekawiony. - Dwie dusze - powiedział biznesmen. - Tyrese zgodził się wejść w to ze mną.

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 3 Korekta: czarymery Diabeł przesunął spojrzenie na ochroniarza. Po chwili, ochroniarz skinął głową. Był wielkim mężczyzną, Afro-amerykaninem o lekkim zabarwieniu skóry i lśniących, orzechowych oczach. - Z własnej, nieprzymuszonej woli? - zapytał neutralnie diabeł. - Obaj? - Z własnej, nieprzymuszonej woli - powiedział biznesmen. - Z własnej, nieprzymuszonej woli - potwierdził ochroniarz. Diabeł powiedział - Więc przejdźmy do interesów. 'Interesy' było słowem, które sprawiało, że starszy mężczyzna czuł się komfortowo. Uśmiechnął się. - Wspaniale. Mam tutaj dokumenty, i są podpisane. - Tyrese otworzył cienką, skórzaną teczkę i wyciągnął dwa kawałki papieru: nie pergamin z ludzkiej skóry, nic tak dramatycznego czy egzotycznego - papier komputerowy, który sekretarka z biura biznesmena kupiła w Office Max1 . Tyrese przekazał papiery diabłu, który szybko rzucił na nie okiem. - Musicie podpisać je ponownie - powiedział diabeł. - Przy tym podpisie, atrament nie jest zadowalający. - Myślałem, że o tym żartowałeś. - Biznesmen zmarszczył brwi. - Nigdy nie żartuję - powiedział diabeł. - Mam poczucie humoru, oh, uwierz mi, mam. Ale nigdy przy kontraktach. - Naprawdę musimy...? - Podpisać krwią? Tak, absolutnie. To tradycja. I zrobicie to teraz. - Poprawnie odczytał ukośne spojrzenie biznesmena. - Obiecuję ci, że nikt nie zobaczy co robisz - powiedział. Kiedy diabeł mówił, nagła cisza otoczyła trzech mężczyzn, i gruba warstwa opadłą pomiędzy nimi i resztą ulicy. Biznesmen westchnął wymyślnie, żeby pokazać jak bardzo uważał tą tradycję za dramatyczną. - Tyrese, twój nóż? - powiedział, patrząc w górę na szofera. Nóż Tyrese'a pojawił się z szokującą nagłością, prawdopodobnie z kieszeni jego płaszcza; ostrze było o oczywiście ostre, i lśniło w świetle ulicznych lamp. Biznesmen zsunął z siebie płaszcz i wręczył go swojemu towarzyszowi. Odpiął mankiet na lewym ramieniu i podwinął rękaw. Być może, żeby pokazać diabłu jak twardy był, dźgnął się nożem w lewe ramię. Ospała stróżka krwi nagrodziła jego wysiłek, i spojrzał diabłu prosto w twarz, kiedy przyjął pióro, które diabeł w jakiś 1 sklep z przyborami biurowymi

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 4 Korekta: czarymery sposób wydobył... nawet jeszcze łatwiej niż Tyrese wyciągnął swój nóż. Zanurzając pióro w śladzie krwi, biznesmen podpisał nazwiskiem szczyt dokumentu, który szofer przycisnął do skórzanej teczki. Po tym jak podpisał, biznesmen zwrócił nóż szoferowi i przywdział płaszcz. Szofer podążył za tą samą procedurą jak jego pracodawca. Kiedy podpisał swój własny kontrakt, podmuchał na niego, żeby wysuszyć krew, jakby podpisał go Sharpie2 , i atrament mógł się rozmazać. Diabeł uśmiechnął się, kiedy podpisy zostały ukończone. W chwili gdy to zrobił, nie wyglądał tak bardzo na zamożnego człowieka interesów. Wyglądał na zbyt cholernie szczęśliwego. - Dostaniesz bonus - powiedział biznesmenowi. - Skoro przyniosłeś mi kolejną duszę. Tak przy okazji, jak się czujesz? - Tak jak zawsze - powiedział biznesmen. Przesunął płaszcz na ramionach do tyłu. - Może nieco wściekły. - Uśmiechnął się nagle, jego zęby wyglądały na tak ostre i lśniące jak wyglądał nóż. - Jak ty się czujesz, Tyrese? - zapytał swojego pracownika. - Nieco podenerwowany - przyznał Tyrese. - Ale będzie w porządku. - Obaj byliście złymi ludźmi, żeby zacząć - powiedział diabeł, bez jakiegokolwiek osądu w głosie. - Dusze niewinnych są słodsze. Ale jestem uradowany mając was. Przypuszczam, że trzymacie się zwyczajowej listy życzeń? Dobrobyt? Pokonanie waszych wrogów? - Tak, chcę tych rzeczy - powiedział biznesmen z namiętną szczerością. - I mam jeszcze kilka żądań, skoro mam ten bonus. Albo, czy mogę dostać to w gotówce? - Oh - powiedział diabeł, uśmiechając się delikatnie. - Nie bawię się w gotówkę. Bawię się w przysługi. - Mogę wrócić z tym do ciebie? - zapytał biznesmen po chwili namysłu. - Po przemyśleniu tego? Diabeł wyglądał na lekko zainteresowanego. - Nie chcesz Alfa Romeo, albo nocy z Nicole Kidman, albo największego domu we Francuskiej Ćwiartce? Biznesmen zdecydowanie potrząsnął głową. - Jestem pewien, że pojawi się coś, czego będę chciał, a wtedy będę miał dużą szansę to zdobyć. Miałem powodzenie 2 Firma produkująca wszelkiego rodzaju materiały do pisania: pióra, długopisy, atramenty…

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 5 Korekta: czarymery przed Katriną. A po Katrinie, myślałem, że będę bogaty, ponieważ jestem właścicielem tartaku. - Zrobił głęboki oddech. Wciąż opowiadał swoją historię, pomimo faktu, że diabeł wyglądał na znudzonego. - Ale ponowne otworzenie biznesu było trudne. Tak wielu ludzi nie miało ludzi, którymi mogliby zapłacić, ponieważ byli zrujnowaniu, a reszta musiała czekać na pieniądze z ubezpieczenia. Popełniłem kilka błędów, wierząc, że podejrzani budowniczy zapłacą mi na czas... Wszystko skończyło się z moim interesem zbyt rozciągniętym, każdy był mi winien pieniądze, mój kredyt rozciągnął się tak jak kondom na słoniu. Wiedza o tym roznosi się. - Spojrzał w dół. - Tracę wpływy, które miałem w tym mieście. Możliwe, że diabeł wiedział te wszystkie rzeczy i to dlatego podszedł do biznesmena. Wyraźnie nie był zainteresowany litanią niedoli biznesmena. - W takim razie, jest dobrobyt - powiedział dziarsko. - I nie mogę się doczekać twojego specjalnego życzenia. Tyrese, czego ty chcesz? Twoją duszę również mam. - Nie wierzę w dusze - powiedział beznamiętnie Tyrese. - Nie wydaje mi się, żeby mój szef również w nie wierzył. Nie mamy nic przeciwko oddaniu ci tego, w co nie wierzymy. - Uśmiechnął się do diabła, człowiek do człowieka, co było błędem. Diabeł nie był człowiekiem. Diabeł odwzajemnił uśmiech. Uśmiech Tyrese'a zniknął na ten widok. - Czego chcesz? - powtórzył diabeł. - Nie zapytam ponownie. - Chcę Gypsy Kidd. Jej prawdziwe imię to Katy Sherboni, jeśli tego potrzebujesz. Pracuje w Bourbon Street Babes. Chcę, żeby kochała mnie tak jak ja kocham ją. Biznesmen spojrzał rozczarowany na swojego pracownika. - Tyrese, chciałbym, żebyś poprosił o coś bardziej trwałego. Seks jest wszędzie gdzie spojrzysz w Nowym Orleanie, a dziewczyn takich jak Gypsy jest tuziny. - Mylisz się - powiedział Tyrese. - NIe wydaje mi się, żebym miał duszę, ale wiem, że miłość jest jedna w życiu. Kocham Gypsy. Jeśli ona mnie pokocha, będę szczęśliwym facetem. A jeśli ty zrobisz pieniądze, szefie, ja zarobię pieniądze. Będę miał wystarczająco. Nie jestem chciwy. - Ja jestem cały za chciwością - powiedział diabeł, prawie delikatnie. - Możesz skończyć żałując, że nie zażyczyłeś sobie jakichś powiązań w rządzie, Tyrese. Szofer potrząsnął głową. - Jestem szczęśliwy z moim układem. Dasz mi Gypsy, reszta będzie w porządku. Wiem to.

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 6 Korekta: czarymery Diabeł spojrzał na niego z czymś, co wydawało się być żalem, jeśli taka emocja była możliwa dla diabła. - Bawcie się, słyszycie? - powiedział do obu od niedawna pozbawionych duszy mężczyzn. Nie mogli stwierdzić, czy żartował z nich, czy był szczery. - Tyrese, nie spotkasz mnie ponownie aż do naszego ostatniego spotkania. - Odwrócił twarz do biznesmena. - Sir, ty i ja spotkamy się niedługo w przyszłości. Tylko zadzwoń do mnie, kiedy będziesz gotowy na swój bonus. Tu jest moja wizytówka. Biznesmen wziął równą, białą kartę. Jedynym napisem na niej był numer telefonu. To nie był ten sam numer, pod który dzwonił, żeby ustalić pierwsze spotkanie. - Ale co, jeśli miną lata od tej chwili? - powiedział. - Tak nie będzie - powiedział diabeł, ale jego głos dochodził z oddali. Biznesmen spojrzał w górę, żeby zobaczyć, że diabeł był w połowie bloku dalej. Po siedmiu kolejnych krokach wydawał się zmieszać z zakurzonym chodnikiem, zostawiając tylko wrażenie w zimnym, wilgotnym powietrzu. Biznesmen i szofer odwrócili się i odeszli pośpiesznie w przeciwnym kierunku. Szofer nigdy więcej nie zobaczył diabła. Biznesmen nie widział go aż do czerwca. CZERWIEC Daleko - tysiące mil dalej - wysoki, szczupły mężczyzna leżał na plaży na Baja. Nie był w jednym z kurortów turystycznych, gdzie mógłby spotkać mnóstwo innych gringo3 , którzy mogliby go rozpoznać. Był stałym klientem rozpadającego się baru, bardziej budy. Za małą zapłatą, właściciel wynajmował klientom wielki ręcznik i plażowy parasol i wysyłał swojego syna, żeby przynosił ci drinki od czasu do czasu. Tak długo, jak wciąż piłeś. Chociaż wysoki mężczyzna tylko sączył Coca-Colę, płacił za nią kupę pieniędzy - chociaż nie wydawał się zdawać sobie z tego sprawę, albo, być może, nie obchodziło go to. Siedział na ręczniku, przykucnięty w cieniu parasola, mając na sobie kapelusz i okulary przeciwsłoneczne i kąpielówki. Blisko niego był stary plecak, a jego japonki leżały na piasku przy nim, wydając z siebie nikły zapach rozgrzanej 3 cudzoziemców

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 7 Korekta: czarymery gumy. Wysoki mężczyzna słuchał piosenek na iPodzie, a jego uśmiech wskazywał, że był zadowolony z tego, co słuchał. Uniósł kapelusz, żeby przesunąć ręką po włosach. Były koloru złotego blondu, ale był tam skrawek odrostów, który wskazywał, że jego naturalny kolor był prawie szary. Oceniając po jego ciele, miał około czterdziestki. Miał małą głowę w porównaniu do jego szerokich ramion, i nie wyglądał na mężczyznę, który przywykł do fizycznej pracy. Nie wyglądał również na bogacza; cały jego zestaw, japonki, kąpielówki, kapelusz i ciemne okulary pochodziły z Wal- Marta albo z jakiegoś tańszego sklepu. Nie opłacało się wyglądać zamożnie na Baja, nie kiedy rzeczy wyglądały tak, jak wyglądały w tych dniach. To nie było bezpieczne, gringo nie byli zwolnieni z przemocy, i większość turystów zostawała w założonych kurortach, przylatując i odlatując, nie zwiedzając okolicy. Było jeszcze kilku obcokrajowców, większość to samotni mężczyźni z aurą desperacji... albo tajemniczości. Ich powody wybrania takiego niebezpiecznego miejsca do życia lepiej, żeby nie były odkryte. Zadawanie pytań mogło być niezdrowe. Jeden z tych cudzoziemców, niedawno przybyły, podszedł, by usiąść blisko wysokiego mężczyzny, zbyt blisko na taką bliskość, by był to przypadek na mało zaludnionej plaży. Wysoki mężczyzna rzucił niemile widzianemu przybyłemu ukośne spojrzenie spoza ciemnych okularów, co miało oczywiste znaczenie. Nowo przybyły był mężczyzną koło trzydziestki, ani wysokim ani niskim, ani przystojnym ani brzydkim, nie szczupłym ani umięśnionym. Był średni ze wszystkich punktów widzenia, fizycznie. Ten średni obserwował wysokiego mężczyznę przez kilka dni, i wysoki mężczyzna był pewien, że przyjdzie do niego wcześniej czy później. Średni mężczyzna ostrożnie wybrał optymalny moment. Obaj siedzieli w takim miejscu na plaży, gdzie nikt inny nie mógł ich usłyszeć albo podejść do nich niezauważony, i nawet z satelitami w atmosferze było prawdopodobne, że nikt ich nie zobaczy bez zostania wykrytym. Wyższy mężczyzna był w większości ukryty pod parasolem plażowym. Zauważył, że jego gość siedział w jego cieniu. - Czego słuchasz? - zapytał średni, wskazując na słuchawki wsadzone w uszy mężczyzny. Miał lekki akcent, może niemiecki? Z jednego z tych europejskich krajów, w każdym razie, pomyślał wysoki mężczyzna, który niezbyt dużo podróżował. I nowoprzybyły miał niezwykle nieprzyjemny uśmiech. Wyglądał w porządku, ze skierowanymi w górę wargami i obnażonymi zębami, ale w jakiś sposób efekt wyglądał jakby to zwierze eksponowało swoje zęby przygotowując się do ugryzienia cię.

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 8 Korekta: czarymery - Jesteś homo? Nie jestem zainteresowany - powiedział wysoki mężczyzna. - W zasadzie, zostaniesz osądzony przez ogień piekielny. Średni powiedział - Lubię kobiety. Bardzo. Czasami bardziej niż im się to podoba. - Jego uśmiech stał się dość zdziczały. I zapytał ponownie - Czego słuchasz? Wysoki mężczyzna zastanawiał się, patrząc wściekle na swojego towarzysza. Ale minęły dni odkąd z kimś rozmawiał. W końcu, zdecydował się na prawdę. - Słucham kazania - powiedział. Średni pokazał tylko umiarkowane zaskoczenie. - Naprawdę? Kazanie? Nie pomyślałbym, że jesteś mężczyzna w sutannie. - Ale jego uśmiech mówił inaczej. Wysoki mężczyzna zaczął czuć się nieswojo. Zaczął myśleć o broni w swoim plecaku, mniej niż na wyciągnięcie ramienia. Przynajmniej otworzył klamerki, kiedy odkładał go na bok. - Mylisz się, ale Bóg nie ukarze cię za to - powiedział wysoki mężczyzna spokojnie, jego własny uśmiech był sympatyczny. - Słucham jednego z moich własnych starych kazań. Rozgłaszałem prawdę Boga tłumom. - Nikt ci nie uwierzył? - Średni pochylił głowę z ciekawością. - Wielu mi uwierzyło. Wielu. Przyciągałem mnóstwo wyznawców. Ale dziewczyna, która się nazywała... dziewczyna sprowadziła mój upadek. I wsadziła również moją żonę do więzienia. - Czy ta dziewczyna nazywała się Sookie Stackhouse? - zapytał średni, ściągając swoje okulary przeciwsłoneczne, żeby ukazać niesamowicie blade oczy. Głowa wyższego mężczyzny okręciła się w jego stronę. - Skąd to wiesz? - zapytał. CZERWIEC Diabeł jadł pączki, niezwykle starannie, kiedy biznesmen podszedł do stolika na zewnątrz. Diabeł zauważył sprężystość w krokach Carmichaela. Wyglądał jeszcze bardziej zamożnie niż kiedy był załamany. Carmichael bywał ostatnio często w sekcji biznesowej gazet. Zastrzyk funduszy bardzo szybko umocnił jego pozycję, kiedy ekonomiczna siła Nowego Orleanu i jego polityczne znaczenie rozwinęło się wraz z

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 9 Korekta: czarymery pieniędzmi, które włożył w nowoorleańską ekonomię, która została roztrzaskana przez rujnujący podmuch Katriny. Z którą, diabeł zwracał uwagę każdemu, kto zapytał, sam nie miał nic wspólnego. Dzisiaj Carmichael wyglądał na zdrowego i pełnego wigoru, na dziesięć lat młodszego niż był w rzeczywistości. Usiadł przy stoliku diabła bez jakiegokolwiek przywitania. - Gdzie pański człowiek, panie Carmichael? - zapytał diabeł, po tym jak łyknął kawy. Carmichael był zajęty zamawianiem drinka u kelnera, ale kiedy młody mężczyzna odszedł, powiedział - Tyrese ma ostatnio kłopoty i dałem mu kilka dni wolnego. - Z młodą kobietą? Gypsy? - Oczywiście - powiedział Carmichael, nie do końca szydząc. - Wiedziałem, że jeśli o nią poprosi, nie będzie zadowolony z rezultatów, ale on był taki pewny, że prawdziwa miłość wygra. - A nie wygrała? - Oh, tak, ona ma na jego punkcie świra. Kocha go tak bardzo, że uprawia z nim seks przez cały czas. Nie może się powstrzymać, nawet jeśli wie, że ma HIV... a jest to fakt, którym nie podzieliła się z Tyresem. - Ah - powiedział diabeł. - To nie moja robota, ten wirus. Więc jak idzie Tyresowi? - On również ma HIV - powiedział Carmichael, wzruszając ramionami. - Dostaje leczenie, i nie jest to natychmiastowy wyrok śmierci, jakim był kiedyś. Ale podchodzi do tego bardzo emocjonalnie. - Carmichael potrząsnął głową. - Zawsze myślałem, że ma lepszy zdrowy rozsądek. - Rozumiem, że chcesz prosić o swój bonus - powiedział diabeł. Carmichael nie widział żadnego połączenia pomiędzy tymi dwoma ideami. - Tak - powiedział Copley Carmichael. Uśmiechnął się do diabła i pochylił w zaufaniu do przodu. Ledwie słyszalnym szeptem powiedział - Wiem dokładnie, czego chcę. Chcę, żebyś znalazł mi talizman wróżek. Diabeł wyglądał na szczerze zaskoczonego. - Jak dowiedziałeś się o istnieniu tak rzadkiego obiektu?

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 10 Korekta: czarymery - Moja córka wyciągnęła to w rozmowie - powiedział Carmichael, nawet bez cienia wstydu. - To brzmiało interesująco, ale przestała mówić zanim powiedziała mi nazwisko osoby, która przypuszczalnie go ma. Więc mam mężczyznę, który włamał się na jej pocztę. Powinienem był to zrobić wcześniej. To było oświecające. Ona żyje z facetem, któremu nie ufam. Po naszej ostatniej rozmowie tak się wściekła na mnie, że odmówiła spotkania się ze mną. Teraz mogę mieć ją na oku bez jej wiedzy, żebym mógł ją od jej własnego złego osądu. Był absolutnie szczery, kiedy wypowiedział to zdanie. Diabeł widział, że Carmichael wierzył, że kochał swoją córkę, że wiedział, co było dla niej najlepsze w każdych okolicznościach. - Więc Amelia rozmawiała z kimś o talizmanie wróżek - powiedział diabeł. - To spowodowało, że wyciągnęła temat przy tobie. Jak interesująco. Nikt nie miał żadnego od... cóż, odkąd pamiętam. Talizman wróżek został stworzony przez wróżkę... a rozumiesz, że nie są malutkimi, słodkimi istotami ze skrzydłami. Carmichael skinął głową. - Jestem zdumiony odkrywając, co tam istnieje - powiedział. - Teraz muszę wierzyć we wróżki. I muszę przyjąć do wiadomości, że być może moja córka nie jest mimo wszystko tak stuknięta. Chociaż myślę, że przesadziła mówiąc o swojej mocy. Diabeł uniósł swoje idealne brwi. Wydawało się, że była więcej niż jedna osoba przeceniająca swoje umiejętności w rodzinie Carmichaelów. - Co do talizmanu wróżek... wróżki zużyły je wszystkie. Nie wierzę, że został jeszcze jakiś na świecie, a nie mogę iść do Faery od czasu wstrząsu. Jedna rzecz czy dwie zostały wyrzucone z Faery... ale nic nie weszło do niej. - Wyglądał na umiarkowanie żałującego. - Jest jeden dostępny talizman wróżek, i z tego, co mogę powiedzieć, został ukryty przez przyjaciółkę mojej córki - powiedział Copley Carmichael. - Wiem, że możesz go znaleźć. - Fascynujące - powiedział diabeł, dosyć szczerze. - I do czego go chcesz? Po tym jak go znajdę? - Chcę odzyskać moją córkę - powiedział Carmichael. Jego intensywność była prawie wyraźna. - Chcę mieć moc, żeby zmienić jej życie. Więc wiem, czego sobie zażyczę, kiedy wyśledzisz go dla mnie. Kobieta, która wie, gdzie on jest... mało prawdopodobne, żeby go oddała. To był spadek po jej babce, a ona nie jest moim wielkim fanem.

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 11 Korekta: czarymery Diabeł odwrócił twarz do porannego słońca, i jego oczy na krótko rozbłysły czerwienią. - Tak przypuszczam. Wprowadzę wszystko w życie. Nazwisko przyjaciółki twojej córki, tej, która wie, gdzie jest talizman wróżek? - Ona jest w Bon Temps. To na północy, niedaleko Shreveport. Sookie Stackhouse. Diabeł skinął powoli głową. - Słyszałem to nazwisko. LIPIEC Kiedy następnym razem diabeł spotkał się z Copley'em Carmichaelem, trzy dni po ich rozmowie w Cafe du Monde, podszedł do stolika Carmichaela w Commander's Palace. Carmichael czekał na obiad, i był zajęty rozmową przez telefon z przedsiębiorcą, który chciał przedłużyć swój kredyt. Carmichael był niechętny, i wyjaśnił dlaczego w żadnych niepewnych określeniach. Kiedy spojrzał w górę, diabeł stał tam w tym samym garniturze, który miał na sobie, kiedy spotkali się po raz pierwszy. Wyglądał zimno i nienagannie. Kiedy Carmichael odłożył telefon, diabeł wsunął się na krzesło na przeciwko niego. Carmichael podskoczył, kiedy rozpoznał diabła. I skoro nienawidził bycia zaskakiwanym, był nierozsądny. Warknął. - Co do diabła ma znaczyć twoje przyjście tutaj? Nie prosiłem cię o spotkanie! - Co do diabła, w rzeczy samej - powiedział diabeł, który nie wydawał się być obrażony. Zamówił whiskey u kelnera, który zmaterializował się u jego łokcia. - Zakładam, że chciałbyś usłyszeć wieści o talizmanie wróżek. Wyraz twarzy Carmichaela natychmiast się zmienił. - Znalazłeś go! Masz go! - Niestety, panie Carmichael, nie mam - powiedział diabeł. (Nie brzmiał na smutnego.) - Coś raczej nieprzewidzianego pokrzyżowało nasze plany. - Kelner demonstracyjnie postawił whiskey, a diabeł wypił łyczek i skinął głową. - Co? - powiedział Carmichael, prawie niezdolny mówić z gniewu. - Panna Stackhouse użyła talizmanu wróżek i jego magia została wykorzystana.

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 12 Korekta: czarymery Nastała chwila ciszy pełnej napięcia od wszystkich emocji, które radowały diabła. - Zobaczę jak popadnie w ruinę - powiedział jadowicie Copley Carmichael, trzymając głos na niskim poziomie z wyjątkowym wysiłkiem. - Pomożesz mi. To właśnie wezmę zamiast talizmanu wróżek. - Oh, moi bogowie. Zużył pan swój bonus, panie Carmichael. Nie można być zachłannym. - Ale ty mi nie zdobyłeś talizmanu wróżek! - Nawet jeśli był doświadczonym biznesmenem, Carmichael był zdziwiony i rozwścieczony. - Znalazłem go i byłem gotowy zabrać z jej kieszeni - powiedział diabeł. - Wkroczyłem w ciało kogoś, kto stał koło niej. Ale ona użyła go zanim mogłem go wyciągnąć. Znalezienie go było przysługą, której żądałeś. Użyłeś tych słów dwukrotnie i 'znajdź go' raz. Nasze umowy są zakończone. - Wypił swojego drinka. - Przynajmniej pomóż mi zemścić się na niej - powiedział Carmichael, jego twarz była czerwona z gniewu. - Rozwścieczyła nas obu. - Nie mnie - powiedział diabeł. - Widziałem pannę Stackhouse z bliska i rozmawiałem z wieloma ludźmi, którzy ją znają. Wydaje się być interesującą kobietą. Nie mam powodu, żeby wyrządzić jej krzywdę. - Podniósł się. - W zasadzie, jeśli mogę udzielić ci rady, nie mieszaj się w to. Ona ma potężnych przyjaciół, a pośród nich twoją córkę. - Moja córka jest kobietą, która zadaje się z wiedźmami - powiedział Carmichael. - Nigdy nie była w stanie żyć na własną rękę, nie całkowicie. Sprawdzałem jej 'przyjaciół' bardzo dyskretnie. - Westchnął, brzmiąc na zarówno wściekłego jak i zirytowanego. - Rozumiem, że ich moce istnieją. Teraz w to wierzę. Niechętnie. Ale co oni zrobili z tymi mocami? Najsilniejsi spośród nich żyją w chałupach. - Kłykcie Carmichaela zastukały o stół. - Moja córka mogłaby mieć duże wpływy w społeczeństwie tego miasta. Mogłaby pracować dla mnie, i robić wszystkie te charytatywne rzeczy, ale zamiast tego, mieszka w swoim własnym małym świecie ze swoim chłopakiem nieudacznikiem. Jak jej przyjaciółka Sookie. Ale tutaj wyrównam rachunki. Jak wielu potężnych przyjaciół może mieć kelnerka? Diabeł spojrzał w lewo. Dwa stoły dalej siedział krągły mężczyzna z ciemnymi włosami, który był sam przy stoliku obładowanym jedzeniem. Bardzo krągły mężczyzna spotkał spojrzenie diabła bez mrugnięcia czy odwrócenia wzroku,

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 13 Korekta: czarymery czego dokonało niewielu mężczyzn. Po długiej chwili, dwóch mężczyzn skinęło sobie nawzajem głowami. Carmichael gapił się na diabła. - Już nic ci nie jestem winien za Tyrese'a - powiedział diabeł. - A ty jesteś mój na wieki. Patrząc na twoją obecną drogę życia, mogę mieć cię wcześniej niż podejrzewałem. - Uśmiechnął się, mrożący krew w żyłach wyraz pojawił się na jego twarzy i podniósł się od stolika i wyszedł. Carmichael był jeszcze bardziej wściekły, kiedy musiał zapłacić za whiskey diabła. Nigdy nawet nie zauważył bardzo krągłego mężczyzny. Ale bardzo krągły mężczyzna zauważył jego.

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 14 Korekta: czarymery Rozdział 1. Dzień po tym jak przywróciłam mojego szefa z martwych, wstałam, żeby znaleźć go siedzącego i w połowie ubranego na moim tylnym podwórku na szezlongu. Było koło dziesiątej rano w lipcowy dzień, i słońce kąpało tylne podwórko olśniewającym gorącem. Włosy Sama zmieniły się w lśniącą plątaninę czerwieni i złota. Otworzył oczy kiedy zeszłam po tylnych schodach i przeszłam przez podwórze. Wciąż byłam w koszuli nocnej, i nawet nie chciałam myśleć o moich własnych włosach. Z pewnością było to jedno wielkie kłębowisko. - Jak się czujesz? - zapytałam bardzo cicho. Moje gardło było obolałe od wczorajszego krzyczenia, kiedy zobaczyłam jak Sam wykrwawiał się na ziemi na podwórku wiejskiego domku, który Alcide Herveaux odziedziczył po swoim tacie. Sam przesunął nogi, żeby zrobić mi miejsce, żebym usiadła na szezlongu. Jego dżinsy były poznaczone jego zaschłą krwią. Jego pierś była naga; jego koszulka musiała być zbyt brudna, żeby ją włożyć. Sam nie odpowiadał przez długi czas. Chociaż udzielił mi milczącej zgody na to, żeby usiadła koło niego, nie wydawał się przyjąć do wiadomości mojej obecności. W końcu, powiedział - Nie wiem jak się czuję. Nie czuję się jak ja sam. To tak jakby coś wewnątrz mnie się zmieniło. Skuliłam się. Obawiałam się tego. - Wiem... to znaczy, powiedziano mi... że za magię zawsze jest cena - powiedziałam. - Chociaż myślałam, że to ja ją zapłacę. Przepraszam. - Sprowadziłaś mnie z powrotem - powiedział bez emocji. - Myślę, że to jest warte tego czasu do przystosowania się. - Nie uśmiechnął się. Niespokojnie zmieniłam pozycję. - Jak długo tutaj siedzisz? - zapytałam. - Może przynieść ci soku pomarańczowego albo kawy? Może śniadanie? - Przyszedłem tutaj kilka godzin temu - powiedział. - Leżałem na ziemi. Muszę znowu się połączyć. - Z czym? - Może nie byłam tak rozbudzona jak mi się zdawało. - Z moją naturalną stroną - powiedział, bardzo powoli i wyraźnie. - Zmiennokształtni są dziećmi natury. Skoro możemy zmieniać się w tak wiele rzeczy. To jest nasza mitologia. Zanim wmieszaliśmy się z ludzką rasą, mówiliśmy, że kiedy zostaliśmy stworzeni, matka całej ziemi chciała istoty tak wszechstronnej, że

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 15 Korekta: czarymery zastąpiłaby każdy umierający gatunek. I tą istotą był zmiennokształtny. Mogłem patrzyć na zdjęcie tygrysa szablasto zębnego i być nim. Wiedziałaś o tym? - Nie - powiedziałam. - Myślę, że pójdę do domu. Pójdę do mojej przyczepy i... - Jego głos załamał się. - I co? - Znajdę koszulkę - powiedział w końcu. - Czuję się dziwnie. Twój ogródek jest niesamowity. Byłam zdezorientowana i bardziej niż trochę zmartwiona. Część mnie widziała, że Sam będzie potrzebował nieco czasu w samotności, żeby wydobrzeć z traumy umierania i powrotu do życia. Ale druga część mnie, ta, która znała Sama od lat, była wkurzona, że brzmiał tak niepodobnie do Sama. Byłam przyjaciółką Sama, pracownicą, okazjonalną randką i partnerem biznesowy - wszystkie te rzeczy i więcej - przez ostatnie kilka lat. Przysięgłabym, że nie mógł mnie zaskoczyć. Przyglądałam mu się zwężonymi oczami, kiedy wyciągał swoje kluczyki z kieszeni dżinsów. Wstałam, żeby zapewnić mu przestrzeń do zsunięcia się z szezlongu i podejścia do swojej ciężarówki. Wspiął się do kabiny i patrzył na mnie przez szybę przez dłuższą chwilę. Potem przekręcił kluczyk w stacyjce. Uniósł rękę, i poczułam falę przyjemności. Opuści szybę. Zawoła do mnie, żeby się pożegnać. Ale potem Sam wycofał, zawrócił i pojechał powoli podjazdem w stronę Hummingbird Road. Odjechał bez słowa. Żadnego 'Do zobaczenia później' 'Wielkie dzięki' czy 'Pocałuj mnie w dupę.' I co miał na myśli mówiąc, że mój ogródek jest niesamowity? Był na moim podwórku tysiące razy. Przynajmniej tą zagadkę rozwiązałam szybko. Kiedy odwróciłam się, żeby powlec się do domu - przez niezwykle zieloną trawę - zauważyłam, że moje trzy sadzonki pomidorów, które posadziłam kilka tygodni temu, były ciężko obładowane dojrzałymi, czerwonymi warzywami. Kiedy ostatnim razem je zauważyłam, może tydzień temu, wyglądały na postrzępione i w tragicznej potrzebie wody i nawozu. Ta po lewej wydawała się mieć swoje lata (jeśli rośliny mogą mieć lata). Teraz wszystkie trzy sadzonki były bujne i o zielonych liściach, opadając na swoje ramy od ogromnego ciężaru warzyw. To było jakby ktoś podał im podniesioną dawkę Cudownego- Wzrastania.

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 16 Korekta: czarymery Z otwartymi ustami, skręciłam, żeby sprawdzić wszystkie pozostałe kwiaty i krzewy na podwórku, a było ich mnóstwo. Wiele z kobiet Stackhousów namiętnie uprawiało ogrody, i sadziły róże, stokrotki, hortensje, grusze... tak wiele kwitnących i zielonych rzeczy, posadzonych przez pokolenia kobiet Stackhousów. A ja wykonywałam marną robotę w utrzymaniu ich w dobrej formie. Ale... co do diabła? Kiedy ja wsiąknęłam w mrok przez ostatnie kilka dni, całe podwórko wzięło sterydy. Albo może Jolly Green Giant złożył wizytę. Wszystko, co powinno kwitnąć było pochylone od wspaniałych kwiatów, a wszystko, co powinno wydać owoce, było od nich ciężkie. Wszystko inne było zielone, lśniące i gęste. Jak to się stało? Zerwałam parę szczególnie dojrzałych i krągłych pomidorów, żeby wziąć je do domu. Wiedziałam, że kanapka z bekonem i pomidorem będzie moim wyborem na lunch, ale przed tym, miałam kilka rzeczy do zrobienia. Znalazłam moją komórkę i sprawdziłam listę kontaktów. Tak, miałam numer Bernadette Merlotte. Bernadette, nazywana Bernie, była zmiennokształtną mamą Sama. Chociaż moja własna matka zginęła, kiedy byłam mała (więc może nie byłam najlepszym sędzią), Sam wydawał się mieć dobre stosunki z Bernie. Jeśli kiedykolwiek był czas, żeby wezwać mamę, to teraz. Nie powiem, że miałyśmy przyjemną rozmowę, i była krótsza niż powinna być, ale do czasu, kiedy się rozłączyłam, Bernie Merlotte pakowała torbę, żeby przyjechać do Bon Temps. Przyjedzie późnym popołudniem. Czy zrobiłam właściwą rzecz? Po tym jak przegadałam problem z samą sobą, postanowiłam, że tak, a dalej postanowiłam, że potrzebuję dnia wolnego. Może więcej niż jednego. Zadzwoniłam do Merlotte's i powiedziałam Kennedy, że mam grypę. Zgodziła się, że zadzwonią do mnie w sytuacji kryzysowej, ale w innym przypadku zostawią mnie w spokoju, żebym wydobrzała. - Nie myślałam, że można złapać grypę w lipcu. Ale Sam zadzwonił, żeby powiedzieć to samo - powiedziała Kennedy z uśmiechem w głosie. Pomyślałam 'Kurna.' - Może przekazaliście ją sobie nawzajem? - zasugerowała łobuzersko. Nie powiedziałam słowa. - Okay, okay, zadzwonię tylko, jeśli miejsce stanie w ogniu - powiedziała. - Kuruj się, żeby wyjść z tej grypy.

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 17 Korekta: czarymery Postanowiłam nie martwić się o plotki, które bezsprzecznie zaczną krążyć. Spałam długo i dużo sobie popłakałam. Wyczyściłam wszystkie szuflady w sypialni: w nocnym stoliku, w toaletce, w komodzie. Zebrałam bezużyteczne rzeczy i pogrupowałam resztę w sposób, który wydawał się sensowny. I czekałam na wieści... od kogokolwiek. Ale telefon nie zadzwonił. Słyszałam mnóstwo niczego. Miałam mnóstwo niczego, poza pomidorami. Zjadłam je w kanapce, a w chwili, kiedy czerwone zniknęły, sadzonki pokryły się zielonymi. Usmażyłam kilka zielonych, a kiedy reszta była czerwona, zrobiłam z nich salsę po raz pierwszy w życiu. Kwiaty rozkwitały i rozkwitały i rozkwitały, aż miałam pełną wazę w prawie każdym pokoju w domu. Poszłam nawet na cmentarz, żeby zostawić część na grobie babci, i położyłam bukiet na werandzie Billa. Gdybym je jadła, miałabym pełen talerz przy każdym posiłku. GDZIEŚ INDZIEJ Kobieta o czerwonych włosach przeszła przez drzwi więzienia powoli i podejrzliwie, jakby spodziewała się praktycznego żartu. Zamrugała w jaskrawym słońcu i zaczęła iść w stronę drogi. Był tam zaparkowany samochód, ale nie poświęciła mu żadnej uwagi. Nigdy nie przyszło rudej do głowy, że pasażerowie czekali na nią. Średni wyszedł z przedniego siedzenia pasażera. Tak właśnie o nim pomyślała: średni. Jego włosy były średniego brązu, był średnio wysoki, średnio zbudowany, i miał średni uśmiech. Jego zęby, jednakże, lśniły bielą i były idealne. Ciemne okulary skrywały jego oczy. - Panno Fowler - zawołał. - Przyjechaliśmy, by cię zabrać. Odwróciła się w jego stronę, wahając się. Słońce świeciło jej w oczy, i zmrużyła je. Przeżyła tak wiele - rozbite małżeństwa, rozbite związki, samotne macierzyństwo, zdrady, ranę po kuli. Nie miała zamiaru być teraz łatwym celem. - Kim jesteś? - zapytała, nie dając się, chociaż wiedziała, że słońce bezlitośnie pokazywało każdą linię na jej twarzy i każdy niedobór w taniej farbie do włosów, którą nałożyła w więziennej łazience. - Nie poznajesz mnie? Spotkaliśmy się na widzeniu. - Głos średniego faceta był prawie delikatny. Zdjął swoje ciemne okulary, i dzwonek rozpoznania rozbrzmiał w jej mózgu.

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 18 Korekta: czarymery - Jesteś prawnikiem, tym, który mnie wyciągnął - powiedziała, uśmiechając się. - Nie wiem, dlaczego to zrobiłeś, ale jestem ci winna. Z pewnością nie musiałam być w więzieniu. Chcę zobaczyć moje dzieci. - I zobaczysz - powiedział. - Proszę, proszę. - Otworzył tylne drzwi samochodu i wskazał jej, żeby wsiadła. - Przepraszam, powinienem był się do pani zwrócić pani Fowler. Była zadowolona, że mogła wsiąść do środka, wdzięczna, że zatopiła się w wyściełanym siedzeniu, uradowana upajała się zimnym powietrzem. To był największy komfort fizyczny jaki miała od wielu miesięcy. Nie doceniało się miękkich siedzeń i uprzejmości (albo dobrych materacy i grubych ręczników), dopóki się ich nie straciło. - Byłam panią kilka razy. I byłam również panną - powiedziała. - Nie obchodzi mnie jak będzie się pan do mnie zwracał. To jest wspaniały samochód. - Cieszę się, że się pani podoba - powiedział kierowca, wysoki mężczyzna z szarzejącymi włosami, bardzo krótko ostrzyżonymi. Odwrócił się, żeby spojrzeć przez siedzenie na rudą kobietę i uśmiechnął się do niej. Zdjął swoje własne ciemne okulary. - O mój Boże - powiedziała, całkowicie innym tonem. - To ty! Naprawdę! Na żywo. Myślałam, że byłeś w więzieniu. Ale jesteś tutaj. - Była zarówno pełna podziwu i zdezorientowana. - Tak, Siostro - powiedział. - Rozumiem jak poświęcającą się zwolenniczką jesteś i jak udowodniłaś swoją wartość. A teraz chciałbym podziękować ci wydostając cię z więzienia, gdzie nie zasługujesz, by być. Odwróciła wzrok. W swoim sercu, znała swoje grzechy i zbrodnie. Ale był to balsam dla jej samo szacunku usłyszeć, że taki poważany mężczyzna - ktoś, kogo widziała w telewizji! - myślał, że była dobrą kobietą. - Więc to dlatego zapłaciłeś te wszystkie pieniądze za moje zwolnienie? To było w cholerę pieniędzy, panie. Więcej pieniędzy niż kiedykolwiek zarobię w życiu. - Chciałem być tak wiernym adwokatem dla ciebie jak ty byłaś dla mnie - powiedział gładko mężczyzna. - Poza tym, wiemy, że nie uciekniesz. - Uśmiechnął się do niej i Arlene pomyślała o tym jakie miała szczęście. To, że ktoś wyłożył ponad sto tysięcy dolarów na jej kaucję wydawało się niewiarygodne. W zasadzie, podejrzane. Ale, Arlene pomyślała, na razie wszystko idzie dobrze. - Zabieramy cię do domu, do Bon Temps - powiedział średni facet. - Będziesz mogła zobaczyć swoje dzieci, małą Lisę i małego Coby'ego.

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 19 Korekta: czarymery Sposób, w jaki wypowiedział imiona jej dzieci, sprawił, że poczuła się nieswojo. - Już nie są takie małe - powiedziała, żeby zatrzeć to mignięcie wątpliwości. - Ale z pewnością tak jak on... z pewnością chcę popatrzeć na nie. Tęskniłam za nimi każdego dnia, kiedy byłam zamknięta. - W zamian, jest kilka małych rzeczy, które chcielibyśmy, żebyś zrobiła, jeśli się zgodzisz - powiedział średni facet. Zdecydowanie był lekki akcent w jego angielskim. Arlene Fowler wiedziała instynktownie, że te kilka rzeczy nie będzie naprawdę małe, i z pewnością nie będzie miała wyboru. Patrząc na dwóch mężczyzn, nie wyczuwała, żeby byli zainteresowani czymś, czego mogłaby nie chcieć oddać, jak jej ciała. Nie chcieli jej, żeby prasowała im prześcieradła czy polerowała ich srebro. Czuła się bardziej komfortowo teraz, kiedy karty zostały wyłożone na stół i miały zostać odwrócone. - Uh-huh - powiedziała. - Na przykład? - Naprawdę nie wydaje mi się, żebyś miała coś przeciwko temu, kiedy to usłyszysz - powiedział kierowca. - Naprawdę. - Wszystko co musisz zrobić - powiedział średni facet - to porozmawiać z Sookie Stackhouse. Nastąpiła długa cisza. Arlene Fowler patrzyła z jednego mężczyzny na drugiego, oceniając i kalkulując. - Wsadzisz mnie z powrotem do więzienia, jeśli tego nie zrobię? - zapytała. - Skoro wydostaliśmy cię za kaucją w trakcie trwania śledztwa, zdaje się, że możemy to zrobić - powiedział łagodnie kierowca. - Ale z pewnością nie chciałbym tego robić. A ty? - zapytał swojego towarzysza. Średni facet potrząsnął głową z boku na bok. - To byłaby wielka szkoda. Małe dzieci byłyby takie smutne. Boi się pani panny Stackhouse? Nastała cisza, kiedy Arlene siłowała się z prawdą. - Jestem ostatnią osobą na świecie, którą Sookie chciałaby zobaczyć - odpowiedziała wymijająco. - Obwinia mnie za ten cały dzień, za dzień... - Jej głos załamał się. - Za dzień, kiedy ci wszyscy ludzie zostali postrzeleni - średni mężczyzna powiedział miło. - Włączając siebie. Ale znam ją nieco, i myślę, że pozwoli ci na rozmowę. Powiemy ci co powiedzieć. Nie martw się o jej talent. Myślę, że wszystko będzie dobrze pod tym względem. - Jej talent? Masz na myśli jej czytanie w myślach? Jaki talent! - Arlene, co zaskakujące, roześmiała się. - To było przekleństwo jej życia.

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 20 Korekta: czarymery Dwóch mężczyzn uśmiechnęło się i ten efekt w ogóle nie był przyjemny. - Tak - zgodził się kierowca. - To było dla niej przekleństwo, i wyobrażam sobie, że to uczucie się pogorszy. - Czego chcecie od Sookie, tak w ogóle? - zapytała Arlene. - Ona nie ma niczego poza tym starym domem. - Spowodowała nam, i kilku innym ludziom, mnóstwo kłopotów - powiedział kierowca. - Powiedzmy tylko, że teraz kłopoty przyjdą do niej.

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 21 Korekta: czarymery Rozdział 2. Drugiego dnia mojej samotności zmierzyłam się z faktem, że muszę zobaczyć się z Ericiem. Pewnie, on naprawdę powinien odwiedzić mnie. To on był tym, który zwiał, kiedy przywróciłam Sama z martwych, ponieważ (tak myślę) był pewien, że kocham Sama bardziej niż kocham jego. Ale pojadę do Shreveport i porozmawiamy, ponieważ milczenie Erica było dla mnie bolesne. Przyglądałam się jak fajerwerki podnoszą się z miejskiego parku w niebo - dzisiaj był czwarty lipca4 - ale potem weszłam do domu, żeby się ubrać. Poddawałam się impulsowi. Jechałam do Fangtazji. Chciałam wyglądać tak dobrze jak tylko mogłam, ale nie chciałam przesadzić. Nie wiedziałam kogo zobaczę, chociaż chciałam porozmawiać z Ericiem sam na sam. Nie miałam żadnych wieści od wampirów które znałam, a które pracowały w Fangtazji. Nie wiedziałam, czy Felipe de Castro, król Arkansas, Luizjany i Newady, wciąż był w Shreveport, wtrącając się w sprawy Erica i utrudniając mu życie. Felipe przywiózł swoją dziewczynę, Angie, i swojego drugiego, Horsta razem ze sobą, po to tylko, żeby powiększyć zdenerwowanie Erica. Felipe był zdradziecki i podstępny, a jego mała świta była bardzo groźna ze swoim liderem. Nie wiedziałam również, czy Freyda, Królowa Oklahomy, wciąż była w mieście. Stwórca Erica, Appius Livius Ocella, podpisał umowę z Freydą, która (dla mnie) właściwie sprzedawała Erica w niewolę Freydzie, ale w naprawdę cichy sposób: jako jej małżonek, ze wszystkimi korzyściami, które można sobie wyobrazić, a które będą dotyczyć tej roboty. Ale chodziło o to, że Appius nie omówił tego wcześniej z Ericiem. Eric był rozdarty, delikatnie mówiąc. Zostawienie pracy szeryfa nie było czymś, co kiedykolwiek planował zrobić. Jeśli żył kiedyś wampir, który cieszył się z bycia wielką rybą w małym stawie, to tym wampirem był Eric. Zawsze ciężko pracował, i zarobił mnóstwo pieniędzy dla władcy Luizjany, ktokolwiek nim był. Odkąd wampiry wyszły z trumien, zrobił o wiele więcej niż zarobił pieniądze. Wysoki, przystojny, elokwentny, dynamiczny, Eric był idealnym chłopcem z plakatu dla mainstreamowych wampirów. I nawet ożenił się z człowiekiem: ze mną. Chociaż nie w ludzkim obrzędzie. Oczywiście, miał też swoją ciemną stronę. Był wampirem, mimo wszystko. Całą drogę do Shreveport z Bon Temps zastanawiałam się po raz pięćdziesiąty, czy popełniałam ogromny błąd. Do czasu, kiedy zaparkowałam przy tylnych drzwiach Fangtazji, byłam tak spięta, że aż się trzęsłam. Włożyłam moją 4 Dzień niepodległości w USA

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 22 Korekta: czarymery ulubioną różową sukienkę w kropki, szarpnęłam tył na miejsce i wzięłam kilka głębokich oddechów zanim zapukałam. Drzwi się otworzyły. Pam opierała się o ścianę w korytarzu, ramiona miała skrzyżowane na piersi, wyglądała smętnie. - Pam - powiedziałam na powitanie. - Nie powinnaś tutaj być - odpowiedziała. Zgoda, wiedziałam, że jej pierwsza lojalność była wobec Erica, i że zawsze tak będzie. Niemniej jednak, myślałam, że Pam mnie trochę lubi, tak bardzo jak kiedykolwiek lubiła człowieka, i jej słowa były jak uderzenie w twarz. Nie potrzebowałam cierpieć więcej niż już cierpiałam, ale przyszłam tutaj, żeby zobaczyć, czy uda mi się załagodzić nieco sprawy z Ericiem, powiedzieć mu, że mylił się co do Sama i do mnie, dowiedzieć się, co postanowił w sprawie Freydy. - Muszę porozmawiać z Ericiem - powiedziałam. Nie próbowałam wejść. Wiedziałam lepiej. W tamtej chwili, drzwi do biura Erica otworzyły się. Stanął w drzwiach. Eric był wielki i piękny i całkowicie męski, i normalnie, kiedy mnie widział, zaczynał się uśmiechać. Nie dzisiaj. - Sookie, nie mogę teraz z tobą rozmawiać - powiedział. - Horst będzie tutaj w każdej chwili, a nie potrzeba mu przypominać o twoim istnieniu. Wezwali prawnika, żeby przeanalizować kontrakt. To wyglądało jakby mówił do nieznajomej, a ponadto, nieznajomej, która miała bardzo niewielki interes, pojawiając się na jego schodach. W zasadzie, Eric wydawał się być zarówno wściekły jak i zraniony. Miałam pełne usta - i serce - rzeczy, których chciałam powiedzieć. Bardziej niż prawie wszystko na tym świecie, chciałam owinąć ramiona wokół niego i powiedzieć mu jak wiele dla mnie znaczy. Ale kiedy zrobiłam pół kroku w jego stronę, Eric cofnął się i zamknął drzwi do gabinetu. Zamarłam na chwilę, próbując zaabsorbować szok i ból i powstrzymać moją twarz od zmarszczenia się. Pam przysunęła się do mnie i położyła jedną rękę na moim ramieniu, żeby mnie odwrócić i pokierować z daleka od drzwi. Po tym jak trzasnęły za nami, powiedziała mi do ucha - Nie przychodź tu ponownie. To zbyt niebezpieczne. Zbyt wiele się dzieje, zbyt wielu odwiedzających. - A potem podniosła głos i powiedziała - I nie wracaj, dopóki on cię nie wezwie! - Pchnęła mnie lekko, co popchnęło mnie w bok samochodu. A wtedy wsunęła się z powrotem do środka i

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 23 Korekta: czarymery zamknęła drzwi szybkim, wampirzym ruchem, który zawsze wyglądał jak magia, albo jak naprawdę dobra gra wideo. Więc wróciłam do domu, rozmyślając nad ostrzeżeniem Pam i o słowach i zachowaniu Erica. Pomyślałam o tym, żeby popłakać, ale nie miałam na to energii. Byłam zbyt zmęczona byciem smutną, żeby zmusić się do bycia jeszcze smutniejszą. Najwyraźniej, było mnóstwo zamieszania w Fangtazji i mnóstwo rzeczy ważących się na szali. Nie było nic, co mogłabym z tym zrobić poza trzymaniem się z daleka w nadziei, że przetrwam zmianę reżimu, jakakolwiek ona będzie. To było jak czekanie, aż Titanic zatonie. Kolejny ranek przeminął, kolejny dzień, który przetrwałam wstrzymując mój emocjonalny oddech, czekając aż coś się stanie... coś ostatecznego, albo strasznego. Nie czułam się jakbym czekała aż spadnie kolejny but; czułam się jakbym czekała na kowadło, które spadnie na moją głowę. Gdybym nie spotkała się z tak miażdżącym przyjęciem, kiedy pojechałam do Fangtazji, może sama próbowałabym roztrząsnąć sprawy, ale byłam zniechęcona, ujmując to w najdelikatniejszy sposób. Poszłam na bardzo długi, gorący spacer przez las, żeby położyć koszyk pomidorów na tylnej werandzie Prescottów. Skosiłam mój podobny do łąki trawnik. Odkryłam, że zawsze czułam się lepiej, kiedy byłam na zewnątrz: bardziej cała, w jakiś sposób. (A to było dobre, ponieważ było w cholerę pracy do wykonania w ogrodzie.) Ale miałam ze sobą swój telefon na każdym kroku. Czekałam, aż zadzwoni Sam. Ale nie zadzwonił. Bernie również nie. Myślałam, że może Bill wpadnie dać mi znać, co się dzieje. Nie przyszedł. I tak skończył się kolejny dzień braku komunikacji. Następnego dnia kiedy wstałam, miałam wiadomość pewnego rodzaju od Erica. Napisał do mnie - napisał do mnie! - i nawet nie osobiście, ale przez Pam. Zostawiła sztywną wiadomość, informującą mnie, że on porozmawia ze mną później w tym tygodniu. Żywiłam nadzieję, że być może sama Pam pokaże się, żeby na mnie nawrzeszczeć, albo żeby mnie oświecić jak szło Ericowi... ale nie. Kiedy usiadłam na przedniej werandzie ze szklanką mrożonej herbaty, sprawdziłam samą siebie, żeby zobaczyć, czy moje serce było złamane. Byłam tak emocjonalnie zmęczona, że nie mogłam powiedzieć. Jak ja to widziałam, może melodramatycznie, Eric i ja walczyliśmy z łańcuchami miłości, która wiązała nas razem, i nie wydawało się, żebyśmy mogli albo zerwać te łańcuchy, żeby się z nich uwolnić, albo je przywrócić.

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 24 Korekta: czarymery Miałam tuziny pytań i domysłów, i obawiałam się odpowiedzi na nie wszystkie. W końcu, wyciągnęłam haczkę, moje najmniej ulubione narzędzie ogrodnicze. Moja babcia zwykła mówić 'Ty płacisz i ty wybierasz.' Nie wiedziałam, skąd to powiedzenie pochodziło, ale teraz rozumiałam co znaczyło. - Oczywiście - powiedziałam na głos, ponieważ radio grało i nie mogłam usłyszeć własnych myśli - jeśli podejmujesz decyzję, musisz ponieść konsekwencje. - Ja nawet nie podjęłam świadomej decyzji, żeby użyć talizmanu wróżek, żeby ocalić Sama; zareagowałam instynktownie, kiedy zobaczyłam jak umiera. W końcu, sięgnęłam punktu granicznego tego działającego wstecz przewidywania. Rzuciłam haczkę i krzyknęłam na głos. Pieprzyć całe to dumanie. Miałam dosyć myślenia o tym. Więc byłam zadowolona, po tym jak odłożyłam wszystkie narzędzia ogrodnicze i wzięłam prysznic, kiedy usłyszałam samochód jadący po moim żwirowym podjeździe. Rozpoznałam minivana Tary. Kiedy przejechała obok kuchennych okien, zerknęłam na zewnątrz, żeby zobaczyć, czy bliźniaki były przypięte do ich siodełek samochodowych, ale okna były przyciemnione. (Zobaczenie Tary w minivanie wciąż było szokiem, ale podczas ciąży Tary, ona i JB postanowili być rodzicami jak z obrazka, i częścią tego obrazka był minivan.) Ramiona Tary były sztywne kiedy podeszła do drzwi, ale przynajmniej podeszła do tylnych drzwi, jak powinna przyjaciółka. Nie robiła z siebie głupiej pukając do drzwi. Otworzyła tylne drzwi na pralnię/werandę i krzyknęła - Sookie! Lepiej, żebyś tu była! Jesteś ubrana? - Tu jestem - powiedziałam, odwracając się do niej, kiedy weszła do kuchni. Tara miała na sobie rozciągliwe brązowe spodnie i luźną białą bluzkę, ciemne włosy miała związane w warkocz z tyłu głowy. Jej makijaż był minimalny. Była urocza jak zawsze, ale i tak nic nie mogłam poradzić na to, że zauważyłam, że pozwoliła, żeby jej brwi zarosły. Macierzyństwo z pewnością mogło wywołać spustoszenie w wyglądzie kobiety. Oczywiście, posiadanie dwójki dzieci w jednym czasie sprawiało, że 'czas dla siebie' rzadko nadchodził. - Gdzie są dzieci? - zapytałam. - Mama JB się nimi zajmuje - powiedziała. - Aż się śliniła na możliwość zatrzymania ich przez kilka godzin. - Więc...? - Jak to się stało, że nie chodzisz do pracy? Jak to się stało, że nie odpowiadasz na maile albo nie odbierasz poczty na końcu podjazdu? - Rzuciła stertę

Charlaine Harris – Sookie Stackhouse 13 – Dead ever after Tłumaczenie: karolciaka Strona 25 Korekta: czarymery kopert wszelkich rozmiarów i magazyn czy dwa na kuchenny stół. Patrzyła na mnie, kiedy kontynuowała - Wiesz jak to denerwuje ludzi? Ludzi takich jak ja? Byłam nieco zawstydzona na odłamek prawdy w jej oskarżeniu, że byłam samolubna pozostając poza zasięgiem, kiedy próbowałam zrozumieć siebie i przemyśleć moje życie i moją przyszłość. - Przepraszam bardzo - powiedziałam ostro. - Zadzwoniłam do pracy, że jestem chora, więc jestem zaskoczona, że ryzykujesz zabranie moich drobnoustrojów z powrotem do dzieci! - Dla mnie wyglądasz w porządku - powiedziała, bez odrobiny współczucia. - Co stało się tobie i Samowi? - Nic mu nie jest, prawda? - Mój gniew osłabł i zniknął. - Kennedy pracuje za niego od kilku dni. Rozmawia z nią przez telefon. Nie przychodzi do baru. - Wciąż się na mnie gapiła, ale jej postawa miękła. Mogłam stwierdzić z jej myśli, że była szczerze zaniepokojona. - Kennedy jest naprawdę szczęśliwa mając nadgodziny w barze, skoro ona i Danny oszczędzają, żeby wynająć razem dom. Ale ten interes sam nie może się kręcić, Sookie, a Sam nie opuścił czterech dni w barze, jeśli był w Bon Temps, odkąd kupił to miejsce. Ta ostatnia część to było głównie wyciszone blablablabla. Z Samem było wszystko w porządku. Usiadłam na jednym z kuchennych krzeseł nieco zbyt pośpiesznie. - Okay, powiedz mi, co się stało - powiedziała Tara i usiadła na przeciwko mnie. - Nie byłam pewna, czy chcę wiedzieć. Ale zdaje się teraz, że lepiej, żebyś mi powiedziała. Chciałam opowiedzieć komuś co się stało w wiejskiej posiadłości Alcide'a Herveaux'a. Ale nie mogłam powiedzieć Tarze całej historii: o przetrzymujących niewolników wilkach, o zdradzie stada i ich lidera przez Jannalynn, o strasznych rzeczach, które zrobiła. Nie mogłam wyobrazić sobie jak Sam teraz się czuł. Nie tylko dowiedział się o prawdziwej naturze swojej dziewczyny - chociaż dowody wskazywały, że zawsze podejrzewał, że Jannalynn pogrywała w głębsze gierki - ale musiał przyjąć do wiadomości jej śmierć, która była naprawdę makabryczna. Jannalynn próbowała zabić Alcide'a, lidera jej stada, ale zamiast tego śmiertelnie zraniła Sama. Wtedy Mustapha Khan dokonał na niej egzekucji. Otworzyłam usta, żeby spróbować zacząć historię i odkryłam, że nie wiem od czego zacząć. Spojrzałam na moją przyjaciółkę od zawsze bezradnie. Czekała, ze spojrzeniem, które mówiło, że zamierzała siedzieć dokładnie tutaj w mojej kuchni,