suicidesheep

  • Dokumenty151
  • Odsłony33 795
  • Obserwuję55
  • Rozmiar dokumentów257.5 MB
  • Ilość pobrań20 044

I Colleen Hoover - Maybe Someday

Dodano: 8 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 8 lata temu
Rozmiar :1.6 MB
Rozszerzenie:pdf

I Colleen Hoover - Maybe Someday.pdf

suicidesheep Colleen Hoover
Użytkownik suicidesheep wgrał ten materiał 8 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 238 stron)

Tłumaczenie: marika1311 Strona 2 Prolog Sydney Właśnie walnęłam dziewczynę w twarz. I to nie byle jaką dziewczynę. Moją najlepszą przyjaciółkę. Moją współlokatorkę. Cóż, chociaż od pięciu minut powinnam ją nazywać byłą współlokatorką. Jej nos prawie natychmiast zaczął krwawić i przez chwilę pożałowałam tego, że ją uderzyłam. Ale potem przypomniałam sobie, jaką jest kłamliwą, zdradziecką szmatą, a to sprawiło, że miałam ochotę jej przyłożyć jeszcze raz. I zrobiłabym to, gdyby Hunter mi nie przeszkodził, stając między nami. Więc zamiast jej, walnęłam go. Niestety, nie zrobiłam mu żadnej krzywdy. Tylko moja ręka na tym ucierpiała. Uderzenie kogoś boli o wiele bardziej, niż to sobie wyobrażałam. Nie, żebym spędzała przesadnie dużo czasu nad wyobrażaniem sobie, jak to jest bić ludzi. Chociaż znowu mam na to ochotę, kiedy spoglądam w dół na swój telefon i czytam treść wiadomości od Ridge’a. Jest kolejną osobą, której chcę to zrobić. Wiem, że technicznie nie ma nic wspólnego z moim obecnym położeniem, ale mógł mnie ostrzec wcześniej. Dlatego jego też chciałabym uderzyć. Ridge: Wszystko gra? Chcesz wpaść, jak przestanie padać deszcz? Oczywiście, że nie chcę wpaść. Moja pięść boli już wystarczająco, a jeśli pójdę do jego mieszkania, będzie bolała o wiele bardziej, kiedy z nim skończę. Odwracam się i spoglądam na jego balkon. Opiera się o szklane, przesuwane drzwi; trzyma telefon w dłoni i mnie obserwuje. Jest prawie ciemno, ale światła z dziedzińca oświetlają jego twarz. Jego ciemne oczy są we mnie utkwione, a sposób, w jaki lekko unosi kąciki ust w delikatnym uśmiechu pełnym żalu, sprawia, że ciężko mi zapamiętać, dlaczego jestem na niego zdenerwowana w pierwszej kolejności. Wolną ręką przebiega dłonią przez włosy luźno zwisające na czoło i ujawnia tym jeszcze więcej obaw, które malują się na jego twarzy. A może to wyraz żalu. Tak, jak to powinno być. Decyduję się nie odpowiadać, ale zamiast tego pokazać mu środkowy palec. Potrząsa głową i wzrusza ramionami, jakby chciał powiedzieć „próbowałem”, a następnie wchodzi do mieszkania i zamyka za sobą drzwi. Wkładam telefon do kieszeni, zanim zamoknie, i rozglądam się po dziedzińcu z apartamentami, gdzie mieszkałam przez dwa miesiące. Kiedy po raz pierwszy się przeprowadziliśmy, gorące lato w Teksasie zwalczało ostatnie ślady wiosny, ale ten dziedziniec jakoś tętnił życiem. Jaskrawoniebieskie i fioletowe hortensje były wsadzone po obu stronach chodnika prowadzącego do klatek schodowych. Fontanna w centrum widziała regularny strumień młodych odwiedzających.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 3 Teraz, kiedy lato jest w najbardziej nieatrakcyjnej chwili, woda w fontannie już dawno wyparowała. Hortensje są smutne i zwiędłe, co przypomina mi emocje, które odczuwałam, kiedy przeprowadziłyśmy się tu z Tori. Patrząc na dziedziniec teraz, kiedy jest pokonany przez porę roku, jest to niesamowicie równolegle do tego, jak się czuję w tym momencie. Pokonana i smutna. Siedzę na krawędzi pustej teraz fontanny i opieram się łokciami o dwie walizki, które zawierają większość moich rzeczy. Czekam na taksówkę, która ma po mnie przyjechać. Nie mam pojęcia, gdzie mnie zabierze, ale wiem, że wolałabym być wszędzie, tylko nie tu. Bo cóż, jestem bezdomna. Mogłabym zadzwonić do rodziców, ale to tylko dałoby im amunicję, by zacząć zarzucać mnie ich „a nie mówiłem?”. Mówiliśmy ci, żebyś nie wyprowadzała się tak daleko, Sydney. Mówiliśmy ci, żebyś nie brała na poważnie tego chłopca. Mówiliśmy ci, że gdybyś wybrała studia prawnicze zamiast muzyki, to byśmy za to zapłacili. Mówiliśmy ci, żebyś trzymała kciuk na zewnątrz pięści, kiedy kogoś uderzasz. Dobra, może nigdy nie uczyli mnie poprawnej techniki bicia ludzi, ale jeśli za każdym cholernym razem mają rację, to powinni to zrobić. Zaciskam pięść, następnie rozkładam palce i znowu ją zaciskam. Przez moją dłoń przechodzi zaskakujący ból i jestem pewna, że powinnam umieścić na niej lód. Żal mi chłopaków. Przywalenie komuś jest do bani. Wiecie, co jeszcze jest do bani? Deszcz. Zawsze spada w nieodpowiednim momencie, takim jak teraz, kiedy jestem bezdomna. Taksówka w końcu podjeżdża, więc wstaję i łapię moje walizki. Zaczynam ciągnąć je za sobą, podchodząc do auta, kiedy kierowca wychodzi i otwiera bagażnik. Zanim wręczam mu pierwszą walizkę, serce mi zamarza i zdaję sobie sprawę, że nawet nie mam przy sobie torebki. Cholera. Rozglądam się dookoła, wracając do miejsca, gdzie przed chwilą siedziałam z walizkami, a potem dotykam swojego ramienia, jakby torebka mogła się tam nagle magicznie pojawić. Ale wiem dokładnie, gdzie ona jest. Ściągnęłam ją z ramienia i zrzuciłam na podłogę tuż przed tym, jak walnęłam Tori w jej drogi nos przypominający ten Cameron Diaz. Wzdycham. I zaczynam się śmiać. Oczywiście, że ją tam zostawiłam. Mój pierwszy dzień życia jako bezdomna byłby zbyt prosty, gdybym miała przy sobie torebkę. - Przepraszam. – mówię do taksówkarza, który akurat wstawia do bagażnika moją drugą walizkę. – Zmieniłam zdanie. Nie potrzebuję już taksówki.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 4 Wiem, że jakieś pół mili stąd jest hotel. Jeśli zbiorę się na odwagę, by wrócić do środka i zabrać swoją torebkę, pójdę tam i wynajmę pokój, zanim zdecyduję, co robić dalej. Bo bardziej mokra i tak już być nie mogę. Kierowca bez słowa wyciąga walizki, stawia je na krawężniku przede mną i podchodzi do drzwi od strony kierowcy, bez kontaktu wzrokowego ze mną. Po prostu wsiada i odjeżdża. Wyglądam aż tak żałośnie? Zabieram swoje walizki i idę z powrotem do miejsca, w którym siedziałam, zanim zorientowałam się, że nie mam torebki. Spoglądam na moje mieszkanie, zastanawiając się, co by się stało, gdybym tam wróciła po swój portfel. Zostawiłam tak jakby bałagan, kiedy wychodziłam. Chyba już wolę być bezdomna, niżbym miała tam wrócić. Siadam na walizce i rozważam swoją sytuację. Mogłabym komuś zapłacić, żeby poszedł na górę zamiast mnie. Ale komu? Nikogo oprócz mnie tu nie ma. A kto powiedział, że Hunter albo Tori w ogóle dadzą tej osobie moją torebkę. To naprawdę jest do bani. Wiem, że skończę na tym, że zadzwonię do jednego z moich przyjaciół, ale w tej chwili jestem zbyt zażenowana, by komukolwiek przyznać się do tego, jak bardzo byłam „ciemna” przez ostatnie dwa lata. Byłam kompletnie zaślepiona. Już teraz nienawidzę tego, że mam dwadzieścia dwa lata, a zostało mi jeszcze trzysta sześćdziesiąt cztery dni, żeby to się skończyło. To jest tak bardzo do bani, że aż.. płaczę? Świetnie. Płaczę. Jestem płaczącą, bezdomną, agresywną dziewczyną bez torebki. I chociaż nie chcę tego przyznać, mogę mieć także złamane serce. Yep. A teraz szloch. Z pewnością tak się czujesz, kiedy masz złamane serce. - Pada. Pośpiesz się. Spoglądam w górę, by zobaczyć dziewczynę, która nade mną stoi. Trzyma parasol nad swoją głową i patrzy na mnie, jakby czekała, aż coś zrobię. Nieznajoma przeskakuje z nogi na nogę. - Przemakam. No rusz się. Jej głos jest lekko wymagający, jakby robiła mi jakąś przysługę, a ja jestem niewdzięczna. Unoszę brwi i trzymam dłoń nad oczami, by uchronić je przed deszczem. Nie wiem, dlaczego narzeka na to, że zmoknie, gdy nie ma na sobie zbyt wiele ubrań. Praktycznie jest naga. Rzucam okiem na jej koszulkę, której brakuje dolnej połowy, i zdaję sobie sprawę, że to strój z Hooters. Czy ten dzień może być dziwniejszy? Siedzę na prawie wszystkim, co posiadam, w ulewie, a jakaś jędzowata kelnerka z Hooters mi rozkazuje. Wciąż wpatruję się w jej koszulkę, kiedy łapie mnie za rękę i ciągnie z irytacją. - Ridge mówił, że to zrobisz. Muszę iść do pracy. Chodź ze mną, to ci pokażę, gdzie jest mieszkanie.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 5 Chwyta jedną z moich walizek, wyciąga jej uchwyt i podsuwa ją w moim kierunku. Sama bierze drugą i zaczyna szybko iść przez dziedziniec. Idę za nią, ale tylko dlatego, że zabrała moją walizkę, a ja chcę ją z powrotem. Kiedy zaczyna wchodzić na klatkę schodową, odwraca się i krzyczy przez ramię. - Nie wiem, jak długo zamierzasz zostać, ale mam tylko jedną zasadę. Trzymaj się z dala od mojego pokoju. Dochodzi do mieszkania i otwiera drzwi, w ogóle się nie oglądając, żeby spojrzeć, czy za nią idę. Docieram do szczytu schodów i zatrzymuję się poza progiem mieszkania i patrzę w dół na paproć, stojącą poza wpływem upału, w donicy za drzwiami. Jej liście są bujne i zielone, tak jakby pokazywały latu środkowy palec z odmową poddawania się ciepłu. Uśmiecham się do roślinki, tak jakby z niej dumna. A potem marszczę brwi, bo zdaję sobie sprawę, że jestem zazdrosna o odporność paproci. Kręcę głową i odwracam wzrok, następnie biorę z wahaniem krok w stronę nieznanego mi mieszkania. Układ jest podobny do mojego, tyle że tu są cztery sypialnie. W mieszkaniu moim i Tori były tylko dwie, ale salon jest tej samej wielkości. Jedyną inną, zauważalną różnicą jest to, że w tym mieszkaniu nie widzę żadnej kłamliwej, wbijającej nóż w plecy, krwawiącej z nosa dziwki. Nie widzę też żadnych brudnych naczyń Tori ani jej ubrań leżących dookoła. Ustawia moją walizkę przy drzwiach, następnie odsuwa się kilka kroków, i czeka na mnie, żebym… właściwie to nie wiem, czego po mnie oczekuje. Przewraca oczami i łapie moje ramię, ciągnąc przez próg i dalej, w głąb mieszkania. - Co jest z tobą do cholery nie tak? Czy ty w ogóle umiesz mówić? – zaczyna zamykać drzwi, ale przerywa i odwraca się, z szeroko otwartymi oczami. Trzyma palec w powietrzu. – Chwila. – mówi. – Nie jesteś chyba… - przewraca oczami i klepie się w czoło. – O mój Boże, jesteś głucha. Że co? Co jest nie tak z nią? Kręcę głową i otwieram usta, żeby jej odpowiedzieć, ale mi przerywa. - Boże, Bridgette. – mamrocze do siebie. Przyciąga dłonie do twarzy i jęczy, zupełnie ignorując fakt, że kręcę głową. – Czasami jesteś taką nieczułą suką. Wow. Ta dziewczyna ma jakieś poważne problemy z ludźmi. Trochę jest suką, nawet jeśli dokłada wszelkich starań, by nią nie być. A teraz myśli, że jestem głucha. Nawet nie wiem, jak na to zareagować. Kręci głową, jakby była sobą rozczarowana, a potem patrzy prosto na mnie. - MUSZĘ.. TERAZ.. IŚĆ.. DO.. PRACY! – krzyczy bardzo głośno i boleśnie powoli. Krzywię się i biorę krok w tył, co powinno być wielką wskazówką, że słyszę ją bardzo wyraźnie, ale nawet tego nie zauważa. – RIDGE.. JEST… W.. SWOIM.. POKOJU! Zanim mam szansę powiedzieć jej, by przestała krzyczeć, wychodzi z mieszkania i zamyka za sobą drzwi.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 6 Nie mam pojęcia, co mam myśleć. Albo co teraz zrobić. Stoję przemoczona na środku obcego mieszkania, a jedyna osoba poza Tori i Hunterem, której chciałabym przyłożyć, jest teraz w pokoju kilka kroków dalej. A mówiąc o Ridge’u, dlaczego, do cholery, wysłał po mnie swoją psychiczną dziewczynę z Hooters? Wyciągam telefon z kieszeni i zaczynam do niego pisać, kiedy drzwi od jego sypialni się otwierają. Wychodzi na korytarz z naręczem koców i poduszek. W momencie, gdy nasze oczy się spotykają, wzdycham. Mam nadzieję, że to nie było zauważalne westchnięcie. Po prostu nie widziałam go nigdy wcześniej z takiego bliska, a z odległości kilku stóp wygląda o wiele lepiej, niż z przez cały dziedziniec. Nie sądzę, bym kiedykolwiek widziała oczy, które rzeczywiście potrafiłyby mówić. Nie jestem pewna, co mam na myśli. To tak, jakby rzucał mi nawet najmniejsze spojrzenie z tych brązowych oczu, a ja dokładnie wiedziałabym, co chcą, bym zrobiła. Przebijają się przeze mnie i są tak intensywne i – o mój Boże, wgapiam się. Kącik jego ust unosi się do góry w znaczącym uśmiechu, kiedy mija mnie i podchodzi prosto do kanapy. Pomimo jego atrakcyjności i niewinnie wyglądającej twarzy, chcę na niego zakrzyczeć za bycie tak kłamliwym. Nie powinien czekać więcej, niż dwa tygodnie, by mi to powiedzieć. Miałabym szansę, żeby to wszystko lepiej rozplanować. Nie rozumiem, jak mógł normalnie ze mną rozmawiać przez dwa tygodnie i nie czuć potrzeby, by mi powiedzieć, że mój chłopak i najlepsza przyjaciółka się pieprzą. Ridge rzuca koce i poduszki na kanapę. - Nie zostanę tutaj, Ridge. – mówię, próbując go powstrzymać od marnowania czasu na gościnność. Wiem, że jest mu mnie żal, ale ledwie go znam i bardziej komfortowo czułabym się hotelu niż śpiąc na obcej kanapie. Ale jednak, pokoje hotelowe wymagają pieniędzy. Czyli czegoś, czego w tej chwili nie mam. Czegoś, co jest w mojej torebce, która jest po drugiej stronie dziedzińca, w mieszkaniu z dwoma jedynymi osobami na świecie, których nie chcę oglądać w tej chwili. Może po tym wszystkim kanapa nie jest takim złym pomysłem. Rozkłada kanapę i się odwraca, rzucając okiem na moje przemoczone ubrania. Patrzę w dół, na kałużę, która ze mnie ściekła na środku jego podłogi. - Och, przepraszam. – mruczę. Włosy przylgnęły mi do twarzy; moja koszulka jest teraz przezroczystą, żałosną barierą między moim bardzo różowym, bardzo zauważalnym stanikiem, a resztą świata. - Gdzie masz łazienkę? Kiwa głową w kierunku drzwi łazienki.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 7 Odwracam się i rozpakowuję walizkę. Zaczynam grzebać w swoich rzeczach, kiedy Ridge wraca do swojego pokoju. Jestem wdzięczna, że nie pyta mnie o to, co się stało po naszej wcześniejszej rozmowie. Nie jestem w nastroju, by o tym rozmawiać. Wybieram spodnie do jogi i bezrękawnik, a następnie chwytam moją torbę z kosmetykami i idę do łazienki. Niepokoi mnie, że wszystko tutaj za wyjątkiem kilku subtelnych różnic, przypomina mi moje mieszkanie. Na środku jest łazienka, z przylegającymi do niej dwoma pokojami. Jeden z nich jest Ridge’a, to oczywiste. Jestem ciekawa, czyja jest druga, ale nie na tyle ciekawa, by do niej zajrzeć. Dziewczyna z Hooters postawiła przede mną tylko jedną zasadę, bym trzymała się z daleka od jej pokoju, a nie wyglądała, jakby żartowała. Zamykam za sobą drzwi do łazienki, następnie zamykam też drzwi prowadzące do obu sypialni, by mieć pewność, że nikt tu nie wejdzie. Nie mam pojęcia, czy mieszka tu ktoś jeszcze, ale nie chcę się o tym dowiedzieć przypadkiem. Ściągam moje przemoczone ubrania i wrzucam je do zlewu, żeby uniknąć zamoczenia podłogi. Włączam prysznic i czekam, aż woda się nagrzeje, następnie wchodzę do środka. Staję pod strumieniem wody i zamykam oczy, wdzięczna, że nie siedzę dłużej na zewnątrz w deszczu. Chociaż jednocześnie nie jestem zbyt zadowolona z tego, gdzie jestem teraz. Nigdy nie spodziewałam się, że moje dwudzieste drugie urodziny skończą się na tym, że będę brać prysznic w obcym mieszkaniu i spać na kanapie gościa, którego ledwo znam od dwóch tygodni, a wszystko przez osoby, które kochałam i na których najbardziej mi zależało.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 8 Rozdział 1 DWA TYGODNIE WCZEŚNIEJ Sydney Otwieram moje balkonowe drzwi i wychodzę na zewnątrz, wdzięczna, że słońce już schowało się za innym budynkiem, ochładzając powietrze do idealnej temperatury. Prawie jak na zawołanie, dźwięk jego gitary rozbrzmiewa po dziedzińcu, kiedy siadam i opieram się na leżaku na patio. Mówię Tori, że przychodzę tutaj, żeby odrabiać lekcje, bo nie chcę przyznać, że to ta gitara jest jedynym powodem, dla którego siedzę tu codziennie o ósmej wieczorem, jak w zegarku. Od tygodni facet z mieszkania po drugiej stronie dziedzińca, siadał na swoim balkonie i grał przez przynajmniej godzinę. Każdej nocy, siadam na zewnątrz i go słucham. Zauważyłam, że kilku innych sąsiadów też wychodzi go posłuchać, ale nikt nie jest tak lojalny, jak ja. Nie rozumiem, jak ktoś mógłby usłyszeć te dźwięki i nie pragnąć ich dzień po dniu. Ale jednak, muzyka zawsze była moją pasją, więc może ja po prostu jestem trochę bardziej nimi zauroczona o innych ludzi. Grałam na pianinie tak długo, jak pamiętam, i choć nigdy się tym z nikim nie dzieliłam, to uwielbiam pisać teksty piosenek. Dwa lata temu nawet zmieniłam kierunek studiów na edukację muzyczną. Mój plan to zostać nauczycielką muzyki. Chociaż, gdyby mój tata miał coś do powodzenia, nadal przygotowywałabym się do studiów prawniczych. - Życie w przeciętności jest stratą czasu. – powiedział, kiedy poinformowałam go, że zmieniłam kierunek studiów. Życie w przeciętności. Uważam, że to bardziej zabawne niż obraźliwie, bo wydaje mi się być najbardziej niezadowoloną osobą, jaką znam. A jest prawnikiem. I bądź tu mądry. Jedna z dobrze znanych piosenek się kończy i facet z gitarą zaczyna grać coś, czego nie grał nigdy wcześniej. Zdążyłam już się przyzwyczaić do jego nieoficjalnej listy odtwarzania, bo wydawał się ćwiczyć te same piosenki w ten sam sposób dzień po dniu. Jednakże, nigdy wcześniej nie słyszałam, żeby grał tę konkretną piosenkę. Sposób, w jaki powtarza te same akordy każe mi myśleć, że tworzy piosenki spontanicznie, na miejscu. Podoba mi się, że jestem tego świadkiem, zwłaszcza, że po kilku akordach to moja nowa ulubiona piosenka. Wszystkie jego piosenki oryginalnie brzmią. Zastanawiam się, czy występuje, czy pisze je tylko dla zabawy. Pochylam się do przodu na krześle, opieram łokcie na krawędzi balkonu i go obserwuję. Jego balkon jest dokładnie naprzeciwko, po drugiej stronie dziedzińca, wystarczająco daleko, bym nie czuła się dziwnie z tym, że go obserwuję, ale z drugiej strony wystarczająco blisko, by upewnić się, że nie będę na niego patrzeć, kiedy Hunter jest w pobliżu. Nie sądzę, żeby był zadowolony z tego, że mogłam lekko zauroczyć się talentem tego faceta.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 9 Chociaż nie mogę temu zaprzeczyć. Każdy, kto widział, z jaką pasją gra ten gość, zadurzyłby się w jego talencie. Sposób, w jaki cały czas trzyma zamknięte oczy, intensywnie skupiając się na każdym ruchu na strunie gitary. Najbardziej mi się podoba, gdy siedzi po turecku, z gitarą między nogami. Trzyma ją wtedy przy piersi i gra, jakby to był bas, cały czas mając zamknięte oczy. Oglądanie go jest takie hipnotyzujące, że czasami przyłapuję się na tym, że wstrzymuję oddech, kiedy próbuję złapać powietrze. Nie pomaga też to, że jest słodki. A przynajmniej, wydaje się być słodki z tej odległości. Jego jasnobrązowe włosy są niesforne i spadają mu na czoło za każdym razem, gdy zerka w dół na gitarę. Jest zbyt daleko, żeby rozróżnić kolor jego oczu lub inne cechy, ale szczegóły nie mają znaczenia, kiedy w grę wchodzi taka pasja, jaką ma dla muzyki. Widzę w nim pewność siebie, która jest przekonywująca. Zawsze podziwiałam muzyków, którzy potrafią dostroić się do wszystkiego i wszystkich, i skupić się na ich muzyce. Potrafią całkowicie zamknąć się na świat i pozwolić sobie całkowicie pogrążyć się w muzyce, a to jest to, czego zawsze chciałam, ale po prostu tego nie mam. Ten facet to ma. Jest pewny siebie i utalentowany. Zawsze miałam słabość do muzyków, ale zazwyczaj tylko fantazjowałam. Niezbyt dobry z nich materiał na chłopaka. Spogląda w moją stronę tak, jakby usłyszał moje myśli, następnie na jego twarz wstępuje powolny uśmieszek. Nie przerywa gry na gitarze, kiedy mnie obserwuje. Przez ten kontakt wzrokowy rumienię się, więc opuszczam ramiona, podnoszę zeszyt i spuszczam na niego wzrok. Nie cierpię tego, że przyłapał mnie, kiedy się bezczelnie na niego gapiłam. Nie, żebym robiła coś złego; po prostu on może czuć się dziwnie z tym, że go obserwowałam. Ponownie na niego spoglądam. Nadal na mnie patrzy, ale już się nie uśmiecha. Jego spojrzenie sprawia, że serce mi przyśpiesza, więc odrywam od niego wzrok i skupiam się na zeszycie. To trochę straszne, Sydney. - Tu jest moja dziewczyna. – słyszę za sobą pocieszający głos. Opieram głowę i unoszę oczy w górę, by widzieć, jak Hunter wchodzi na balkon. Staram się ukryć to, że jestem zdziwiona, że go widzę, bo jestem pewna, że powinnam pamiętać o tym, że ma przyjść. Na wypadek, gdyby Chłopiec z Gitarą wciąż się patrzył, postanawiam sobie, by wydać się naprawdę zainteresowaną pocałunkiem na powitanie z Hunterem, bo może będę wydawać się mniej przerażającym prześladowcą, a bardziej kimś, kto po prostu odpoczywa na patio. Wędruję dłonią po szyi Huntera, a on pochyla się i całuje mnie do góry nogami. - Przesuń się – mówi, naciskając lekko na moje ramiona. Przesuwam się do przodu, a on przekłada nogi przez krzesło i siada za mną. Przyciąga mnie do swojej piersi i mnie przytula. Moje oczy zdradzają mnie, kiedy dźwięk gitary nagle ucicha, a ja jeszcze raz spoglądam przez dziedziniec. Chłopiec z Gitarą stanowczo na nas patrzy, kiedy wstaje, a potem wraca do mieszkania. Jego ekspresja jest dziwna. To prawie.. złość. - Jak było w szkole? – pyta Hunter. - Zbyt nudno, by było warto o tym mówić. A co u ciebie? Jak praca?

Tłumaczenie: marika1311 Strona 10 - Interesująco. – odpowiada, odsuwając włosy i odsłaniając moją szyję. Przyciska do niej usta i mnie całuje, aż po obojczyk. - Co było tak interesujące? Ściska mnie mocniej, następnie opiera brodę o moje ramię i pociąga mnie o tyłu tak, że opieramy się o krzesło. - Najdziwniejsza rzecz zdarzyła się na lunchu. – mówi. – Byłem z jednym z kumpli we włoskiej restauracji. Jedliśmy na zewnątrz, na patio, i zapytałem kelnera, co poleca na deser, kiedy zza rogu wyjechała policja. Zatrzymali się prosto przed restauracją i wpadło do niej dwóch oficerów z broniami uniesionymi w górze. Zaczęli przepychać się w naszą stronę, kiedy nasz kelner wymamrotał pod nosem „cholera”. Zaczął powoli wznosić ręce, a policjanci przeskoczyli przez barierki na patio, podbiegli do niego, powalili na ziemię i skuli w kajdanki tuż pod naszymi stopami. Po tym, jak przeczytali mu jego prawa, podciągnęli go do góry i zaczęli prowadzić do radiowozu. A kelner odwrócił się, spojrzał na mnie i krzyknął „tiramisu jest naprawdę dobre!”. A potem wsadzili go do samochodu i odjechali. Odwracam głowę i na niego patrzę. - Serio? To się naprawdę stało? Kiwa głową ze śmiechem. - Przysięgam, Syd. To było szalone. - Więc? Spróbowałeś tego tiramisu? - O tak, jasne, że tak. I to było najlepsze tiramisu, jakie w życiu jadłem. – całuje mnie w policzek i popycha do przodu. – A mówiąc o jedzeniu, jestem głodny. – wstaje i wyciąga do mnie dłonie. – Gotowałaś coś dziś? Chwytam jego ręce i pozwalam mu podciągnąć mnie do góry. - Dopiero co jadłyśmy sałatkę, ale mogę coś ci zrobić. Kiedy wchodzimy do środka, Hunter siada na kanapie obok Tori. Ma na kolanach otwarty podręcznik i skupia się na nim i na telewizorze przed nią jednocześnie. Wyciągam z lodówki składniki i zaczynam robić mu sałatkę. Czuję się trochę winna, że zapomniałam, że dzisiaj jest jedna z tych nocy, w której miał przyjść. Zwykle miałam coś przygotowane, zanim w ogóle tutaj przychodził. Jesteśmy parą już prawie dwa lata. Poznałam go, kiedy byłam na drugim roku studiów, a on był na ostatnim. Przyjaźnił się z Tori od lat. Po tym, jak wprowadziła się do mojego akademika i się zaprzyjaźniłyśmy, nalegała, żebym go poznała. Powiedziała, że szybko się polubimy i miała rację. Już po dwóch randkach ustanowiliśmy oficjalnie związek i od tamtego czasu jest wspaniale. Oczywiście, mamy swoje wzloty i upadki, zwłaszcza, od kiedy wyprowadził się ponad godzinę drogi stąd. Kiedy zdobył pracę w firmie księgowej w zeszłym semestrze, zaproponował, bym przeniosła się razem z nim. Powiedziałam, że się nie zgadzam, bo chcę

Tłumaczenie: marika1311 Strona 11 najpierw skończyć studia przed podjęciem takiej decyzji. Ale szczerze mówiąc, po prostu się bałam. Myśl wyprowadzki z nim wydawała się tak ostateczna, jakbym już przypieczętowywała swój los. Wiedziałam, że kiedy podejmiemy tą decyzję, następnym etapem będzie małżeństwo, a potem myślałabym, że nigdy nie miałam szansy na to, by mieszkać sama. Zawsze miałam współlokatora, ale dopóki nie stać mnie na to, by wynająć mieszkanie na własną rękę, będę mieszkać z Tori. Jeszcze nie powiedziałam o tym Hunterowi, ale naprawdę chcę mieszkać sama przez rok. To coś, co sobie obiecałam przed wyjściem za mąż. Za kilka tygodni skończę dopiero dwadzieścia dwa lata, więc nie ma też z tym żadnego pośpiechu. Zabieram jedzenie dla Huntera i idę do salonu. - Dlaczego to oglądasz? – pyta Hunter, zwracając się do Tori. – Te wszystkie laski tylko się wzajemnie obrażają i rzucają w siebie talerzami. - I właśnie dlatego to oglądam. – odpowiada mu, bez odrywania wzroku od telewizora. Hunter do mnie mruga i bierze jedzenie, następnie odwraca się do telewizora i kładzie stopy na stoliku. - Dzięki, kochanie. Możesz przynieść mi piwo? Kiwam głową i wracam do kuchni. Otwieram lodówkę i patrzę na półkę, na której zawsze trzyma swoje piwa. Kiedy się tak na nią patrzę, zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie od tego to się zacznie. Najpierw, ma swoją półkę w lodówce. Potem zostawi swoją szczoteczkę do zębów w łazience, będzie chciał półkę w szafie i w końcu jego rzeczy tak przemieszają się z moimi, że będzie niemożliwe dla mnie to, bym kiedykolwiek była na swoim. Podnoszę dłonie do ramion, pocierając je, żeby pozbyć się tego nagłego dyskomfortu, który odczuwam. Czuję, jakby przyszłość rozgrywała się na moich oczach. Nie jestem pewna, czy podoba mi się to, co sobie wyobrażam. Jestem na to gotowa? Jestem gotowa na to, by to on był tym facetem, któremu będę codziennie przynosić piwo, kiedy wróci z pracy? Jestem gotowa wpaść w to wygodne życie z nim? Takie, w którym ja uczę cały dzień, on rozlicza podatki innych ludzi, potem wracamy do domu, ja gotuję i „przynoszę mu piwo”, kiedy kładzie nogi na stoliku i nazywa mnie „kochaniem”; i idziemy do sypialni i kochamy się koło 21, żeby nie być zmęczeni, żebyśmy mogli wstać, ubrać się, iść do pracy i robić to wszystko od nowa? - Ziemia do Sydney. – mówi nagle Hunter. Słyszę, jak pstryka dwa razy palcami. – Kochanie? Piwo? Szybko łapię jego napój, zanoszę mu go, następnie idę prosto do łazienki. Odkręcam wodę w prysznicu, ale nie wchodzę do środka. Zamiast tego zakluczam za sobą drzwi i osuwam się na podłogę.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 12 Jesteśmy razem szczęśliwi. Hunter jest dla mnie dobry i wiem, że mnie kocha. Tylko nie rozumiem, dlaczego za każdym razem, gdy pomyślę o naszej wspólnej przyszłości… nie jest to pasjonująca myśl. Ridge Maggie pochyla się i całuje mnie w czoło. - Muszę iść. Leżę na plecach, częściowo oparty głową i ramionami o zagłówek. Schodzi z moich kolan i patrzy na mnie z żalem. Nie podoba mi się, że mieszkamy teraz tak daleko od siebie, ale to tylko sprawia, że czas spędzony razem jest o wiele bardziej znaczący. Biorę jej dłoń i przyciągam ją do siebie, mając nadzieję, że tym przekonam ją, by jeszcze nie wychodziła. Śmieje się i kręci głową. Całuje mnie, ale delikatnie, następnie się ode mnie odrywa. Ześlizguje się z moich kolan, ale nie pozwolę jej odejść zbyt daleko, bo przysuwam się i rzucam ją na materac. Celuję palcem w jej klatkę piersiową. - Ty – pochylam się i całuję ją w czubek nosa – musisz zostać jeszcze jedną noc. - Nie mogę. Mam zajęcia. Chwytam jej nadgarstki i przytrzymuję ręce nad głową, następnie przyciskam swoje usta do jej. Wiem, że nie zostanie na kolejną noc. Nigdy w życiu nie ominęła zajęć, chyba że była aż tak chora, że nie mogła się poruszać. Tak jakby chciałbym, żeby nie czuła się teraz najlepiej, bo mógłbym ją skłonić, by została w łóżku. Ślizgam się delikatnie dłońmi od nadgarstków przez ręce, aż nie obejmuję rękami jej twarzy. Całuję ją po raz ostatni, po czym niechętnie się odrywam. - Idź. I uważaj na siebie. Daj znać, kiedy będziesz w domu. Kiwa głową i schodzi z łóżka. Sięga przeze mnie i chwyta swój sweter, a potem ubiera go przez głowę. Obserwuję, jak chodzi po pokoju i zbiera ubrania, które ściągałem z niej w pośpiechu. Po pięciu latach spotykania się, większość par już by razem mieszkała. Jednak większość ludzi nie ma za swoją drugą połówkę Maggie. Jest tak zaciekle niezależna, że to prawie przerażające. Ale to zrozumiałe, biorąc pod uwagę to, jak wyglądało jej życie. Opiekowała się jej dziadkiem, odkąd ją poznałem. Przed tym, spędziła większość swoich nastoletnich lat na pomaganiu mu w opiece nad babcią, która zmarła, gdy Maggie miała szesnaście lat. Teraz, kiedy jej dziadek jest w domu opieki, w końcu ma szansę na to, by mieszkać samej podczas kończenia szkoły. I chociaż bardzo bym chciał, by tu była, to równocześnie wiem, jakie to dla niej ważne. Więc muszę się pogodzić z tym, że przez następny rok ja będę tutaj,

Tłumaczenie: marika1311 Strona 13 a ona w San Antonio. Niech mnie diabli, jeśli kiedykolwiek wyprowadzę się z Austin, zwłaszcza do San Antonio. Chyba że mnie o to poprosi, oczywiście. - Powiedz bratu, że życzę mu powodzenia. – stoi w drzwiach sypialni, gotowa do wyjścia. – I musisz się podnieść na duchu, Ridge. Muzycy mają blokady tak, jak pisarze. Znajdziesz znowu swoją muzę. Kocham cię. - Też cię kocham. Uśmiecha się i wycofuje z mojej sypialni. Jęczę, wiedząc, że stara się być optymistyczna w stosunku do tego całego braku weny, ale ja nie mogę przestać się z tego powodu stresować. Nie wiem, czy to dlatego, ze Brennan tak bardzo teraz chce tych piosenek, czy to dlatego, że jestem kompletnie wyczerpany, ale słowa po prostu do mnie nie przychodzą. Jestem pewny, ze bez tekstów piosenek ciężko jest się wczuć w muzyczny aspekt pisania. Mój telefon wibruje.. to sms od Brennana, co tylko sprawia, że czuję się jeszcze gorzej z tym, że utknąłem. Brennan: Minęły już tygodnie. Powiedz, że coś masz. Ja: Pracuję nad tym. Jak tournee? Brennan: dobrze, ale przypomnij mi, żebym następnym razem nie pozwalał Worrenowi planować tylu koncertów. Ja: Koncerty cię stąd wyrwą. Brennan: NAS wyrwą. Nie będę znowu ci mówił, byś przestał zachowywać się tak, jakbyś nie był tego częścią. Ja: nie będę częścią, jeśli nie przebrnę przez tą cholerną blokadę. Brennan: może powinieneś częściej wychodzić. Spowodować niepotrzebny dramat w twoim życiu. Zerwij z Maggie ze względu na sztukę. Zrozumie. Złamane serce pomaga w lirycznej inspiracji. Nigdy nie słuchałeś country? Ja: Dobry pomysł. Powiem jej, że to zasugerowałeś. Brennan: Nic, co powiem lub zrobię nie sprawi, że mnie znienawidzi. Ucałuj ją ode mnie i zabieraj się do pisania. Nasza kariera spoczywa na twoich ramionach. Ja: dupek. Brennan: Och! Czy przez tego smsa przemawia złość? Wykorzystaj ją. Idź i napisz wściekłą piosenkę o tym, jak bardzo nienawidzisz swojego młodszego brata, a potem mi ją wyślij. ;) Ja: Tak. I dam ci ją po tym, jak w końcu zabierzesz resztę swoich rzeczy ze starej sypialni. W przyszłym miesiącu może wprowadzić się siostra Bridgette. Brennan: poznałeś w ogóle Brandi?

Tłumaczenie: marika1311 Strona 14 Ja: Nie. A chcę ją poznać? Brennan: Tylko, jeśli chcesz mieszkać z dwoma Bridgette. Ja: O cholera. Brennan: Dokładnie. Pogadamy później. Zamykam rozmowę z Brennanem i otwieram nową, by napisać do Warrena. Ja: Jakoś idą nam poszukiwania lokatora. Brennan odrzucił Brandi. Pozwolę ci przekazać te wieści Bridgette, bo tak dobrze się dogadujecie. Warren: Dzięki, dupku. Śmieję się i zeskakuję z łóżka, następnie idę na patio z gitarą. Jest prawie ósma i wiem, że ona będzie na swoim balkonie. Nie wiem, jak dziwne jest moje zachowanie, kiedy ją widzę, ale wtedy mam ochotę się tylko starać. Nie mam nic do stracenia.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 15 Rozdział 2 Sydney Bezmyślnie uderzam stopą o podłogę i śpiewam do jego muzyki moimi gotowymi tekstami, kiedy przestaje grać w połowie piosenki. Nigdy tak nie robi, więc, oczywiście, spoglądam w jego kierunku. Pochyla się i patrzy prosto na mnie. Ma uniesiony palec, jakby chciał powiedzieć „zaczekaj”. Ustawia gitarę za sobą i biegnie do swojego mieszkania. Co on do cholery robi? I, o mój Boże, dlaczego fakt, że mnie zauważył, sprawia, że tak się denerwuję? Wraca na balkon z kartką i markerem w dłoni. Pisze coś. Co on tam pisze, do diabła? Podnosi dwie kartki papieru i mrużę oczy, by dojrzeć to, co napisał. Numer telefonu. Cholera. Jego numer? Kiedy nie poruszam się przez kilka sekund, najpierw wskazuje na kartki, a potem na mnie. Szalony jest. Nie zadzwonię do niego. Nie mogę. Nie mogę tego zrobić Hunterowi. Facet kręci głową, bierze kolejną kartkę papieru, pisze coś na niej i unosi do góry. Napisz do mnie. Kiedy nadal się nie ruszam, odwraca kartkę i znowu coś pisze. Mam pytanie. Pytanie. Wiadomość. Wydaje się dość nieszkodliwe. Kiedy ponownie podnosi kartki ze swoim numerem, podnoszę mój telefon i dodaję go do kontaktów. Gapię się przez kilka sekund na ekran, nie bardzo wiedząc, co napisać. Ja: Co to za pytanie? Patrzy w dół na telefon i widzę, że się uśmiecha, kiedy otrzymuje moją wiadomość. Opuszcza kartki na ziemię i odchyla się do tyłu na krześle, odpisując. Kiedy mój telefon wibruje, waham się przez chwilę, zanim otwieram wiadomość. On: Śpiewasz pod prysznicem? Kręcę głową, potwierdzając swoje przypuszczenie. Flirtuje. Oczywiście, że flirtuje, to muzyk. Ja: Nie wiem, co to za pytanie, ale jeśli to próba flirtu, to mam chłopaka. Szkoda twojego czasu.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 16 Wysyłam smsa i obserwuję go, kiedy go odczytuje. Wybucha śmiechem, co mnie irytuje. Głównie dlatego, że jego uśmiech jest tak.. uśmiechnięty? Czy tak w ogóle można powiedzieć? Nie wiem, jak to inaczej określić. To tak, jakby cała jego twarz uśmiechała się razem z ustami. Zastanawiam się, jak ten uśmiech wygląda z bliska. On: Uwierz, wiem, że masz chłopaka i zdecydowanie nie tak wygląda mój flirt. Chcę tylko wiedzieć, czy śpiewasz pod prysznicem. Zdarza mi się, że bardzo dobrze myślę o ludziach, którzy śpiewają pod prysznicem i muszę znać odpowiedź na to pytanie, żeby zdecydować, czy chcę ci zadać kolejne. Czytam długi tekst, podziwiając jego szybkie odpisywanie. Zwykle faceci, w porównaniu do dziewczyn, nie potrafią tak szybko pisać, a jego odpowiedzi są niemal natychmiastowe. Ja: tak, śpiewam po prysznicem. A ty? On: Nie, ja nie. Ja: jak możesz myśleć dobrze o ludziach, którzy śpiewają pod prysznicem, skoro sam tego nie robisz? On: może właśnie dlatego, że nie śpiewam pod prysznicem, sprawia, że myślę dobrze o ludziach, którzy to robią. Ta rozmowa zmierza donikąd. Ja: Dlaczego potrzebowałeś ode mnie tej niezwykle istotnej informacji? Prostuje nogi i opiera stopy o krawędź barierki na patio, następnie gapi się na mnie przez kilka sekund, zanim ponownie zwraca uwagę na telefon. On: Chcę wiedzieć, jakim cudem śpiewasz teksty do moich piosenek, skoro jeszcze ich nie napisałem. W policzki natychmiast uderza mnie fala zażenowania. Przyłapana. Gapię się na wiadomość, a potem podnoszę wzrok na niego. Patrzy na mnie, a jego twarz nie wyraża żadnych emocji. Dlaczego, do cholery, nie pomyślałam o tym, że mógł zobaczyć, że tu siedzę? Nigdy bym nie pomyślała, że zauważy, jak śpiewam do jego piosenek. Cholera, do zeszłej nocy nie myślałam, że w ogóle mnie zauważa. Wypuszczam oddech, myśląc, że nigdy nie powinnam na niego patrzeć. Nie wiem, dlaczego to dla mnie takie żenujące, ale tak jest. To tak, jakbym w jakiś sposób naruszała jego prywatność, a to mi się nie podoba. Ja: Tak jakby faworyzuję piosenki z tekstami, a byłam już zmęczona zastanawianiem się, jak brzmią twoje teksty, więc chyba skleiłam kilka swoich. Czyta wiadomość, następnie patrzy na mnie bez cienia jego zaraźliwego uśmiechu na twarzy. Nie podoba mi się jego poważne spojrzenie. Nie podoba mi się, co robi z moim żołądkiem. I nie podoba mi się też to, co jego uśmiech lubi z moim żołądkiem. Żałuję, że nie umie utrzymać prostej, nieatrakcyjnej, ekspresji bez emocji, ale nie jestem pewna, czy jest do tego zdolny. On: Wyślesz mi je?

Tłumaczenie: marika1311 Strona 17 Och, Boże. Nie ma mowy. Ja: nie ma mowy. On: Proszę? Ja: Nie. On: Ładnie proszę? Ja: Nie, dzięki. On: Jak masz na imię? Ja: Sydney. A ty? On: Ridge. Ridge. To do niego pasuje. Muzykalny, ponury artysta. Ja: Cóż, Ridge, przykro mi, ale nie piszę tekstów, które ktokolwiek chciałby usłyszeć. Nie piszesz tekstów do własnych piosenek? Zaczyna pisać, i to naprawdę długą wiadomość. Jego palce szybko poruszają się po telefonie. Boję się, że jestem bliska tego, by mu wysłać całą powieść. Patrzy na mnie w momencie, gdy mój telefon wibruje. Ridge: Można powiedzieć, że mam tak jakby blokadę. I dlatego bardzo, bardzo bym chciał, żebyś wysłała mi te teksty, które śpiewasz, kiedy ja gram. Nawet jeśli sądzisz, że są głupie, chciałbym je przeczytać. Jakoś znasz wszystkie piosenki, które gram, nawet jeśli myślałem, że nie gram ich dla kogoś, kiedy je tu ćwiczę. Skąd on wie, że znam wszystkie jego piosenki? Podnoszę dłoń do policzka, czując, że się rumienię, wiedząc, że obserwuje mnie o wiele dłużej, niż początkowo myślałam. Przysięgam, muszę być najmniej intuicyjną osobą na świecie. Spoglądam na niego. Pisze kolejną wiadomość, więc spuszczam wzrok na swój telefon i na nią czekam. Ridge: widzę to w sposobie, w jaki twoje ciało reaguje na gitarę. Stukasz palcami, poruszasz głową. I nawet cię trochę sprawdzałem, grając piosenkę wolniej niż zwykle, żeby sprawdzić, czy zauważysz, i zawsze to wyczuwasz. Twoje ciało przestaje reagować, kiedy coś zmieniam. Więc tylko z obserwowania cię mogę stwierdzić, że masz ucho do muzyki. I jeśli śpiewasz pod prysznicem, to prawdopodobnie oznacza, że dobrze śpiewasz. Co również oznacza, że istnieje szansa, że masz talent do pisania tekstów. Więc, Sydney, chciałbym je przeczytać. Wciąż czytam, kiedy przychodzi kolejna wiadomość. Ridge: Proszę. Jestem zdesperowany. Biorę głęboki oddech, chcąc, by ta rozmowa nigdy nie doszła do skutki. Nie wiem, do cholery, jak mógł dojść do tych wszystkich wniosków, podczas gdy ja nawet nie zauważyłam, że mnie obserwuje. W pewnym sensie to łagodzi moje zażenowanie faktem, że go obserwowałam, a on to widział. Ale teraz, kiedy chce znać moje teksty, jestem zakłopotana z

Tłumaczenie: marika1311 Strona 18 całkowicie innej przyczyny. Śpiewam, ale nie na tyle dobrze, by robić coś z tym zawodowo. Moją pasją jest głównie muzyka sama w sobie, a nie wykonywanie jej. I chociaż uwielbiam pisać teksty, to nigdy się nimi z nikim nie podzieliłam. To wydaje się być zbyt intymne. Już chyba bym wolała, gdyby wulgarnie ze mną flirtował. Podskakuję, kiedy mój telefon znowu wibruje. Ridge: Dobra, zawrzyjmy umowę. Wybierz jedną z moich piosenek i wyślij mi do niej tekst. Wtedy dam ci spokój. Zwłaszcza, jeśli jest głupi. Wybucham śmiechem. I czuję się zażenowana. Nie zamierza odpuszczać. Chyba zmienię swój numer. Ridge: Teraz mam twój numer, Sydney. Nie poddam się, dopóki nie wyślesz mi tekstu do przynajmniej jednej piosenki. Jezu. Naprawdę nie odpuści. Ridge: i wiem też, gdzie mieszkasz. Mogę być zdolny do tego, by błagać na kolanach pod twoimi drzwiami. Ugh! Ja: Dobra. Skończ z tymi przerażającymi groźbami. Jedna piosenka. Ale będę musiała je spisać, kiedy będziesz ją grał, bo nigdy ich nigdzie nie zapisywałam. Ridge: Umowa stoi. Która piosenka? Mogę ją od razu zagrać. Ja: jak mogę Ci to powiedzieć, Ridge? Nie znam tytułu żadnej z nich. Ridge: Taa, ja też nie. Podnieś rękę, kiedy dotrę do tej, którą chcesz, bym zagrał. Odkłada telefon i podnosi gitarę, a następnie zaczyna grać jedną ze swoich piosenek. To nie ta, o którą mi chodzi, więc kręcę przecząco głową. Zmienia brzmienie na inną piosenkę i potrząsam głową aż do momentu, gdy do moich uszu dochodzą znajome akordy jednej z ulubionych piosenek. Unoszę rękę, a on szczerzy zęby w uśmiechu i zaczyna grać ją od początku. Kładę przed sobą na kolanach notatnik i biorę długopis, po czym zaczynam spisywać słowa. Musi zagrać piosenkę trzy razy, zanim zdążę spisać cały tekst. Jest już prawie ciemno i ledwo widzę, więc podnoszę swój telefon. Ja: jest zbyt ciemno, by czytać. Wejdę do środka i ci je wyślę, ale musisz obiecać, że więcej mnie o to nie poprosisz. Światło z jego telefonu zdradza jego uśmiech, kiedy kiwa do mnie głową. Bierze gitarę i wchodzi do swojego mieszkania. Wchodzę do swojego pokoju i siadam na łóżku, zastanawiając się, czy jest za późno, by zmienić zdanie. Czuję, jakby ta rozmowa zniszczyła mój stały pobyt na patio o ósmej. Nie mogę tam już wrócić i go słuchać. Bardziej mi się podobało, kiedy myślałam, że on nie wie, że tam jestem. To tak, jakbym miała swoją własną, prywatną przestrzeń na koncercie

Tłumaczenie: marika1311 Strona 19 specjalnie dla mnie. Teraz będę zbyt niego świadoma, żeby cieszyć się słuchaniem i przeklinam go za to, że to zniszczył. Z żalem wysyłam mu mój tekst, po czym wyciszam mój telefon, odkładam go na łóżku i idę do salonu, próbując zapomnieć, że to się stało. Ridge Cholera jasna. Jest dobra. Naprawdę dobra. Brennan pokocha ten tekst. Jeśli zgodzi się go użyć, będzie musiała podpisać zgodę i będziemy musieli jej zapłacić. Ale warto, zwłaszcza, jeśli reszta tekstów jest tak dobra, jak ten. Ale pytaniem jest, czy będzie chętna do pomocy? Oczywiste jest, że nie jest pewna swojego talentu, ale to najmniejsze z moich zmartwień. Moim największym problemem jest to, jak ją przekonać, by wysłała mi więcej tekstów. Albo co zrobić, by pisała je ze mną. Wątpię, żeby jej chłopak był zadowolony. Jest największym palantem, jakiego kiedykolwiek widziałem. Nie mogę uwierzyć w jaja tego faceta, zwłaszcza po tym, co widziałem wczoraj. Wyszedł na zewnątrz na patio i pocałował Sydney, tuląc się do niej na krześle jakby był najmilszym chłopakiem na świecie. A potem, chwilę po tym, jak ona się odwróciła, wyszedł na patio z inną laską. Sydney musiała być wtedy pod prysznicem, ponieważ ta dwójka szybko wybiegła na balkon, jej nogi były owinięte wokół jego talii, a jej usta były szybsze, niż mogłem mrugać. I nie po raz pierwszy widziałem to wystąpienie. Widziałem to tak wiele razy, że straciłem rachubę. To naprawdę nie mój obowiązek, by poinformować Sydney o tym, że jej chłopak pieprzy jej współlokatorkę. A zwłaszcza nie mogę jej tego powiedzieć przez smsa. Mógłbym wysłać jej anonimową notatkę, ale bardzo prawdopodobne, że ten palant się jakoś z tego wykręci. Na razie nic nie zrobię. To nie moje zadanie, a dopóki nie poznam jej lepiej, raczej mi nie zaufa. Telefon wibruje mi w kieszeni i wyciągam go, mając nadzieję, że to Sydney zdecydowała się, że wyśle mi więcej tekstów, ale wiadomość jest od Maggie. Maggie: prawie w domu. Widzimy się za dwa tygodnie. Ja: Nie mówiłem, że masz napisać, jak będziesz PRAWIE w domu. Powiedziałem, że masz napisać, jak już będziesz na miejscu. A teraz odłóż telefon i nie pisz smsów podczas jazdy. Maggie: Okej. Ja: Przestań! Maggie: Okej! Rzucam telefon na łóżko i nie odpisuję jej. Nie chcę dawać jej powodu, żeby znowu do mnie pisała, dopóki nie będzie w domu. Idę do kuchni po piwo, następnie siadam na kanapie obok na wpół półprzytomnego Warrena. Chwytam pilot i klikam na informację, żeby zobaczyć, co ogląda.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 20 Porno. Kształty. Ten facet nie może oglądać niczego bez nagości. Zaczynam zmieniać kanał, ale on wyrywa pilot z moich rąk. - To moja noc. Nie wiem, czy to Warren, czy Bridgette zdecydowali, byśmy podzielili czas oglądania telewizji, ale to był najgorszy pomysł na świecie. Zwłaszcza, że wciąż nie jestem pewny, która noc jest tak właściwie moja, chociaż, technicznie rzecz biorąc, to moje mieszkanie. Mam szczęście, jeśli któreś z nich płaci czynsz raz na kwartał. Pogodziłem się z tym, bo Warren to mój najlepszy przyjaciel od czasów liceum, a Bridgette jest.. cóż, ona jest dla mnie zbyt wredna, żebym chciał z nią w ogóle rozmawiać. Unikam tego, odkąd Brennan sześć miesięcy temu pozwolił jej się wprowadzić. W tej chwili nie martwię się o pieniądze, dzięki swojej pracy i części, którą daje mi Brennan, więc po prostu to zostawiam. Nadal nie wiem, jak poznał Bridgette, lub co ich łączy, ale nawet jeśli ich związek nie opiera się na seksie, to najwyraźniej zależy mu na niej. Nie mam pojęcia jak i dlaczego, skoro nie ma żadnych rekompensujących cech oprócz tego, jak wygląda w jej stroju z Hooters. I oczywiście w sekundzie, kiedy o tym pomyślałem, usłyszałem słowa Maggie, kiedy Bridgette się wprowadzała. „Nie obchodzi mnie, że ona się wprowadza. Najgorsza rzecz, jaka mogłaby ci się przytrafić, to zdradzenie mnie. Wtedy musiałabym z tobą zerwać, twoje serce byłoby złamane, i oboje będziemy nieszczęśliwi i ty możesz być tak przygnębiony, że już nigdy się z tego nie podniesiesz. Więc upewnij się, że jeśli chcesz mnie zdradzić, to będzie najlepszy seks w twoim życiu, bo jednocześnie będzie twoim ostatnim.” Nie martwi się o to, czy ją zdradzę, ale scenariusz, który mi przedstawiła był wystarczający, by zapewnić, że nie spojrzę już na Bridgette w jej stroju. Jak, do cholery, moje myśli wędrują tak daleko? I dlatego mam tę blokadę; ostatnio nie mogę się skupić na niczym ważnym. Wracam do pokoju, by przelać tekst Sydney na papier i zaczynam się zastanawiać, jak je dodać do muzyki. Chcę napisać do Sydney, żeby jej powiedzieć, co o nim myślę, ale tego nie robię. Powinienem jej dać trochę czasu. Wiem, jak stresujące jest wysłanie komuś innemu kawałka siebie, a potem musieć siedzieć i czekać na osąd. Jeśli przetrzymam ją wystarczająco długo, może jeśli jej powiem, jak genialna jest, będzie miała ochotę wysłać mi ich więcej. To może być trochę okrutne, ale ona nie ma pojęcia, jak bardzo jej potrzebuję. Teraz, kiedy jestem pewny, ze znalazłem swoją muzę, muszę działać tak, by mi się nie wyślizgnęła.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 21 Rozdział 3 Sydney Jeśli mu się nie spodobały, mógł przynajmniej wysłać podziękowania. Wiem, że nie powinno mnie to obchodzić, ale tak nie jest. Zwłaszcza, że nie chciałam ich wysłać najpierw jemu. Nie spodziewałam się, że mnie pochwali, ale fakt, że najpierw mnie o nie tak bardzo błagał, a potem po prostu zignorował, tak jakby mnie wkurza. I nie był na zewnątrz o swojej zwykłej porze od prawie tygodnia. Wiele razy chciałam do niego o tym napisać, ale jeśli to zrobię, będzie wyglądało na to, że zależy mi na tym, co myśli o moich słowach. A nie chcę się tym przejmować. Ale mogę powiedzieć, jak rozczarowana sobą się czuję, że mi zależy. Nienawidzę tego, że chcę, by mu się spodobał mój tekst. Ale myśl, że mogę mieć wkład w jakąś piosenkę, jest lekko ekscytująca. - Jedzenie powinno za chwilę być. Idę po pranie do suszarni. – mówi Tori. Otwiera frontowe drzwi, a ja ożywiam się nagle, kiedy słyszę dźwięki gitary z zewnątrz. Tori zamyka za sobą drzwi, i chociaż chcę to zignorować, to idę przez pokój z książką w ręce i wychodzę na balkon. Jeśli położyłabym się na krześle wystarczająco nisko, to może nie zauważy, że tu jestem. Ale patrzy prosto na mnie, kiedy wychodzę na patio. Nie wita mnie uśmiechem albo chociaż kiwnięciem głowy, kiedy zajmuję swoje miejsce. Po prostu gra dalej, a to sprawia, że jestem ciekawa, czy zamierza udawać, że nie doszło do tej rozmowy między nami w zeszłym tygodniu. W pewnym sensie mam na to nadzieję, bo ja wolałabym tak udawać. Gra znajome mi piosenki, a mi nie zajmuje długo odpuszczenie sobie zażenowania faktem, że pomyślał, że mój tekst był głupi. Próbowałam go ostrzec. Kończę moje zadania domowe, kiedy on wciąż gra, więc odkładam książkę i odchylam się do tyłu, zamykając oczy. Na minutę zalega cisza, a potem zaczyna grać utwór, do którego słowa mu wysłałam. W środku piosenki dźwięki cichną na chwilę, ale nie otwieram oczu. Kontynuuje granie, kiedy mój telefon wibruje z przychodzącą wiadomością. Ridge: Nie śpiewasz. Spoglądam na niego, a on patrzy się na mnie z uśmiechem. Spuszcza wzrok i patrzy na swoje dłonie, kiedy kończy piosenkę. Potem podnosi telefon i wysyła kolejnego smsa. Ridge: Chcesz wiedzieć, co myślę o tekście? Ja: Nie, jestem pewna, że wiem, co myślisz. Minął tydzień, odkąd ci go wysłałam. Nie ma sprawy. Mówiłam, że są głupie. Ridge: Taa, przepraszam za tą ciszę. Musiałem wyjechać z miasta na kilka dni. Nagła rodzinna sprawa. Nie wiem, czy mówi prawdę, ale fakt, że twierdzi, że był poza miastem, łagodzi mój strach, że nie wychodził na balkon przeze mnie.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 22 Ja: Wszystko w porządku? Ridge: Tak. Ja: To dobrze. Ridge: Zamierzam powiedzieć to tylko raz, Sydney. Jesteś gotowa? Ja: Och, Boże. Nie. Wyłączam telefon. Ridge: Wiem, gdzie mieszkasz. Ja: Ech. No dobra. Ridge: Jesteś niesamowita. Te słowa.. nie umiem nawet opisać, jak idealnie pasują do tej piosenki. Jak, do cholery, je z siebie wydobyłaś? I dlaczego nie widzisz tego, że musisz je pokazać na zewnątrz? Nie zatrzymuj tego dla siebie. Robisz światu okropną krzywdę swoją skromnością. Wiem, że zgodziłem się, by nie prosić cię o to więcej, ale to dlatego, że nie spodziewałem się, że dostanę od ciebie takie coś. Potrzebuję tego więcej. Daj mi, daj mi, daj mi! Proszę. Wypuszczam z siebie oddech z ulgą. Aż do tej chwili nie zdawałam sobie sprawy, jak wielkie znaczenie ma dla mnie jego opinia. Nie mogę jeszcze na niego spojrzeć. Nadal patrzę się na telefon, chociaż minęło już wystarczająco dużo czasu, bym zdążyła przeczytać wiadomość. Nawet mu nie odpisuję, bo nadal rozkoszuję się komplementem. Jeśli powiedziałby, że bardzo mu się podobało, zaakceptowałabym jego słowa z ulgą i ruszyłabym dalej. Ale słowa, które napisał, były jak schody, ułożone jeden po drugim, i każdy komplement był jak jeden krok w górę, dopóki nie wspięłam się na szczyt cholernego świata. Cholera jasna. Myślę, że ten jeden sms dodał mi na tyle pewności siebie, żeby wysłać mu kolejną piosenkę. Nie przewidziałabym tego. Nie wiedziałam, że mogę być tak podekscytowana. - Jedzenie już jest. – mówi Tori. – Chcesz zjeść tutaj? Odrywam wzrok od telefonu i na nią patrzę. - Uch. Tak, pewnie. Tori przynosi jedzenie na patio. - Nigdy nie przyglądałam się temu facetowi, ale cholera – mówi, gapiąc się na Ridge’a, jak gra na gitarze – jest naprawdę seksowny, a ja nawet nie lubię blondynów. - Nie ma blond włosów. Są brązowe. - Nie, są blond. – zaprzecza. – Chociaż.. może ciemny blond. Prawie brązowe. Podoba mi ta czupryna, a ciało rekompensuje to, że włosy nie są czarne. – Tori bierze łyk napoju i odchyla się na krześle do tyłu, wciąż go obserwując. – Może jestem zbyt wybredna. Dlaczego przejmuję się kolorem włosów? I tak będzie ciemno, kiedy będę w nie wplątywać dłonie. Kręcę głową.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 23 - Jest naprawdę utalentowany. – mówię. Nadal nie odpowiedziałam mu na wiadomość, ale nie wydaje się, że na to czeka. Patrzy na swoje ręce, kiedy gra na gitarze i nie zwraca na nas najmniejszej uwagi. - Ciekawe, czy ma dziewczynę. – mówi Tori. – Chciałabym zobaczyć inne jego talenty. Nie mam pojęcia, czy jest singlem, ale sposób, w jaki ona o nim myśli, sprawia, że wykręca mi się żołądek. Tori jest niesamowicie słodka, i gdyby chciała, mogłaby bez problemu poznać jego inne talenty. Jest w stanie mieć każdego, którego chce. Nigdy w ten sposób o tym nie myślałam, aż do teraz. - Nie chcesz związywać się z muzykiem. – mówię, jakbym miała jakieś doświadczenie w tym temacie, które kwalifikowałoby mnie do tego, by udzielać jej porad. – Poza tym, jestem pewna, że Ridge na dziewczynę. Kilka tygodni temu widziałam go z kimś na patio. – technicznie rzecz biorąc, to nie jest kłamstwo. Naprawdę jakąś widziałam. Tori zerka na mnie. - Znasz jego imię? Skąd? Wzruszam ramionami, jakby to nie było nic wielkiego. Bo, szczerze mówiąc, to naprawdę nic wielkiego. - W zeszłym tygodniu potrzebował pomocy ze słowami piosenki, więc jakieś mu wysłałam. Błyskawicznie prostuje się i siada na krześle. - Masz jego numer? – pyta. Nagle staję się defensywna. Nie podoba mi się oskarżycielski ton w jej głosie. - Uspokój się, Tori. Nawet go nie znam. Wysłałam mu tylko kilka słów, i to wszystko. Śmieje się. - Ja nie osądzam, Syd. – mówi, unosząc dłonie w obronie. – Nie obchodzi mnie, jak bardzo kochasz Huntera, ale jeśli masz z tym otwartą furtkę – wykonuje bliżej nieokreślony gest w kierunku Ridge’a – byłabym wściekła, jeśli byś nie skorzystała. Przewracam oczami. - Wiesz, że nie zrobiłabym tego Hunterowi. Wzdycha i opada z powrotem na krzesło. - Taa. Wiem. Obie wciąż patrzymy na Ridge’a, kiedy ten kończy grać piosenkę. Podnosi telefon i coś pisze, następnie bierze gitarę, a w chwili, gdy zaczyna grać kolejny utwór, mój telefon wibruje. Tori sięga po moją komórkę, ale chwytam ją pierwsza i biorę z dala od jej zasięgu. - To od niego, co? – pyta. Czytam wiadomość.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 24 Ridge: kiedy Barbie sobie pójdzie, chcę więcej. Wzdrygam się. Nie ma mowy, żebym pozwoliła Tori przeczytać tego smsa. Druga część wiadomości mogłaby zostać opacznie przez nią odebrana. Usuwam więc ją i blokuję klawiaturę, na wypadek, gdyby wyrwała mi telefon. - Flirtujesz. – mówi złośliwie. Podnosi jej pusty talerz i wstaje. – Baw się dobrze w wysyłaniu sprośnych smsów. Ugh. Nienawidzę tego, że ona myśli, że mogłabym zrobić coś takiego Hunterowi. Choć później będę się martwić tym, by to z nią wyprostować. A tymczasem biorę zeszyt i szukam strony, na której mam słowa do piosenki, którą gra aktualnie. Przepisuję je w smsie, wysyłam mu i szybko wchodzę do mieszkania. - To było pyszne. – mówię, odkładając swój talerz do zlewu. – To chyba moja ulubiona, włoska restauracja w całym Austin. – idę do kanapy i opadam na siedzenie obok Tori, starając się zachowywać swobodnie w stosunku do tego, że myśli, że zdradzam Huntera. Im bardziej staję się defensywna, tym mniej prawdopodobne, że mi uwierzy, kiedy zaprzeczę. - O mój Boże, to mi o czymś przypomniało. – mówi. – w tej restauracji kilka tygodni temu zdarzyło się coś śmiesznego. Jadłam lunch z.. moją mamą, i siedziałyśmy na zewnątrz. Kelner mówił nam właśnie o deserze, kiedy zza rogu wypadł samochód policyjny, i słychać było syreny.. Wstrzymuję oddech, bojąc się usłyszeć resztę jej historii. Co jest grane? Przecież Hunter mówił, że był tam z kumplem z pracy. Szanse na to, że byli jednocześnie w tej samej restauracji, ale nie ze sobą, są minimalne. Ale dlaczego mieliby kłamać na temat tego, że byli razem? Moje serce się ściska. Chyba się porzygam. Jak oni mogli… - Syd? Wszystko w porządku? – Tori patrzy na mnie ze szczerą troską. – Wyglądasz, jakbyś miała zwymiotować. Kładę dłoń na ustach, bo obawiam się, że może mieć rację. Nie mogę jej od razu odpowiedzieć. Nie mogę nawet znaleźć w sobie tyle siły, by na nią spojrzeć. Staram się być spokojna, ale czuję, jak moja ręka drży. Dlaczego mieliby być gdzieś razem i mi o tym nie mówić? Nigdy nie wychodzą nigdzie beze mnie. Nie mają ku temu powodu, chyba że coś planują. Coś planują. Och. Chwileczkę.

Tłumaczenie: marika1311 Strona 25 Przykładam dłoń do czoła i kręcę głową w tą i z powrotem. Czuję, jakby to był najgłupszy moment w całym moim 22-letnim życiu. Oczywiście, że byli razem. Oczywiście, że coś ukrywają. W następną sobotę mam urodziny. Nie tylko czuję się niesamowicie głupio, że uwierzyłam, że mogliby mi coś takiego zrobić, ale też zżera mnie poczucie winy. - Wszystko dobrze? – pyta ponownie z troską. Kiwam głową. - Tak. – mówię. Decyduję się nie wspominać o tym, że wiem, że była z Hunterem. Czułabym się jeszcze gorzej, gdybym zniszczyła ich niespodziankę. – Chyba to jedzenie mi trochę zaszkodziło. Zaraz wracam. – wstaję i idę pośpiesznie do mojej sypialni. Siadam na krawędzi łóżka, żeby odzyskać formę. Czuję mieszankę wątpliwości i poczucia winy. Wątpliwości, bo wiem, że żadne z nich by tego nie zrobiło, chociaż przez krótką chwilę o tym pomyślałam. A poczucie winy, bo przez jakiś czas myślałam, że rzeczywiście byliby do tego zdolni. Ridge Miałem nadzieję, że pierwszy tekst, który mi wysłała, nie był fuksem, ale po zobaczeniu drugiego i dodaniu go do muzyki, piszę do Brennana. Nie mogę mu dłużej o niej nie mówić. Ja: Zaraz wyślę ci dwie piosenki. Nawet nie musisz mi mówić, co o nich myślisz, bo wiem, że je pokochasz. Więc pomińmy to, bo musisz pomóc mi rozwiązać pewien dylemat. Brennan: O cholera. Tylko żartowałem o Maggie, wiesz.. Chyba jej nie rzuciłeś, by mieć inspirację, co? Ja: Mówię poważnie. Znalazłem dziewczynę, która zatrzęsie tym światem, jestem pewny. A w szczególności dla nas. Brennan: Przykro mi, stary. Nie bawię się w takie rzeczy. Może gdybyś nie był moim bratem.. Ja: Skończ z tymi bzdurami, Brennan. Jej teksty. Są idealne. I przychodzą jej bez wysiłku. Myślę, że jej potrzebujemy. Nie byłem w stanie pisać takich rzeczy od.. cóż, od zawsze. Jej teksty są wspaniałe i musisz na nie spojrzeć, bo muszą ci się spodobać i musisz się zgodzić na to, by je od niej kupić. Brennan: Ridge, co jest, do cholery? Nie możemy zatrudnić kogoś, by dla nas pisał. Będziemy musieli jej dawać jakiś procent, a jeśli kasę rozdzielimy między nas dwóch i chłopaków z zespołu, nie będzie warto. Ja: Zignoruję to do momentu, aż przeczytasz maila, którego właśnie ci wysłałem. Odkładam telefon i przemierzam pokój, dając mu czas, żeby spojrzał na to, co przesłałem. Serce mi wali, a dłonie się pocą, chociaż w pokoju w ogóle nie jest gorąco. On nie może mi