szamada

  • Dokumenty46
  • Odsłony46 946
  • Obserwuję35
  • Rozmiar dokumentów69.6 MB
  • Ilość pobrań28 059

Samatha Towle - Trouble- PL

Dodano: 8 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 8 lata temu
Rozmiar :2.4 MB
Rozszerzenie:pdf

Samatha Towle - Trouble- PL.pdf

szamada EBooki
Użytkownik szamada wgrał ten materiał 8 lata temu.

Komentarze i opinie (3)

Gość • 8 lata temu

redesz, może byś tak sprawdziła/sprawdziła, kto tłumaczył? Wtedy byś wiedziała/wiedziała do kogoś się zwrócić o dalsze rozdziały -_-

Gość • 8 lata temu

To nieoficjalne tłumaczenie - masz zgodę na jego publikację?

redesz• 8 lata temu

Czy ma ktoś tę książkę w calości? - bo tlumaczenie to tylko 17 rozdziałaów a brakuje jeszcze 10 :-( Może wiecie skąd je zdobyć? Czy też może jest nadal w tłumaczeniu? Prosze o informacje bo mnie wciągnęło i przerwało... normalnie mam niedosyt i jestem niecierpliwa

Transkrypt ( 25 z dostępnych 277 stron)

Samantha Towle ,,Trouble" Tłumaczenie nieoficjalne Przekład:Troublemaker Beta :Punia100 2

Ponizsze tłumaczenie należy w całości do autora książki jako jego prawa autorskie i jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora, ponadto tłumaczenie to nie służy uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie , każda osoba wykorzystująca to tłumaczenie w celu innym niż marketingowym łamię prawo. Obowiązuje całkowity zakaz rozpowszechniania tego tłumaczenia i umieszczania go na stronach internetowych , forach, facebookach, innych chomikach i innych miejscach w sieci!!! 3

Dla tych, których ból został niezauważony... Nigdy nie byliście sami. 1

Prolog Mia - Bardzo mi przykro Mia. Nie udało mu się. Moje usta są zdrętwiałe, kiedy mówię te słowa: - On nie żyje? Dr. Solomon dotyka mego ramienia, przybierając grobowy wyraz. - Tak, bardzo mi przykro" Mięśnie mojej twarzy są zamrożone - stałe. Co jest chyba dobre, ponieważ nie chcę by zobaczył co naprawdę czuję. Podniecenie. Ulga. Całkowita i kompletna ulga. Oliver nie żyje. Chcę się śmiać. - Mia, wszystko w porządku? Może chcesz usiąść? Czuję rękę Dr. Solomona na moim ramieniu, prowadzi mnie na jedno z plastikowych krzeseł w poczekalni. Nie mogę uwierzyć w śmierć Olivera. Czuję ulgę buzującą we mnie. - Czy mogę dostać trochę wody? - pytam Dr. Solomona. - Oczywiście. Wychodzi z pokoju, a ja jestem wdzięczna za chwilę w samotności. Oliver nie żyje. Jestem wolna. Wolna. Owijam ramiona wokół siebie, ściskając mocno. W radości? W komforcie? Może w obu. Zgaduję że powinnam czuć coś w rodzaju żalu, że mój ojciec nie żyje. 2

Ale szczerze mówiąc, nie czuję. Naprawdę nie czuję. I cieszę się z tego powodu. Szczęśliwa. Wtedy czuję coś formującego się na moich ustach. Coś, co nie zdarzyło mi się przez naprawdę długi czas; nie naprawdę w każdym razie. Uśmiech. Dotykam palcem moich ust. Tu jest; jak Boga kocham uśmiech. Słyszę ruch przy drzwiach - Dr. Solomon. Zmuszam się by cofnąć uśmiech i relaksuję twarz do neutralnej. Dr. Solomon zajmuje miejsce obok mnie i podaje plastikowy kubek wypełniony lodowatą wodą. Zimno na moich palcach, przyprawia mnie o dreszcz. Kładzie rękę na moim ramieniu i ściska je w pocieszeniu. Pewnie myśli, że mam dreszcze przez szok. Chcę zrzucić z siebie jego rękę. Nienawidzę ludzi dotykających mnie. Nienawidzę męskich dłoni dotykających mnie. - Jest ktoś, do kogo mogę zadzwonić? - pyta. Pyta, ale wie, że nie ma nikogo. Oliver był moją jedyną rodziną. Kręcę głową. - Będzie z tobą dobrze? - pyta, zdejmując rękę z mojego ramienia i opierając ją na swoim kolanie. Patrze na niego i potakuję głową. Nie mogę mówić. Jeśli to zrobię, będzie całkiem możliwe, że powiem, iż ze mną jest bardziej niż dobrze. To, nie do końca to, co powinno się mówić kilka minut po stwierdzeniu, że ojciec właśnie umarł, ale to prawda. Po raz pierwszy w moim życiu, mogę szczerze powiedzieć, że będzie naprawdę dobrze. 3

Rozdział 1. Mia 8 miesięcy później. Wsuwam z powrotem niesforny kosmyk włosów. Odkładam rolkę taśmy i lustruję pudełka piętrzące się wokół mnie. Przez ostatnie kilka dni pakowałam w pudła rzeczy Olivera, aby oddać je do Goodwill. Minęło osiem miesięcy odkąd zmarł na atak serca, ale uwierzcie mi, nie byłam z nimi związana uczuciowo. Po prostu odwlekałam konieczność przebywania w pobliżu nich. Ale teraz dom został w końcu sprzedany po byciu na rynku przez sześć miesięcy, więc wszystko musi być zrobione. Nie czuję smutku. Niczego. Tylko ulgę, że odszedł i ponadto dużą, czarną, bezwartościową pustkę. Czułam się dokładnie w ten sposób, od kiedy dowiedziałam się że umarł. Jak ironiczne jest to, że zmarł na atak serca? Wielki Oliver Monroe, szanowany i poważany kardiochirurg umiera na atak serca. Lubię myśleć o tym, jak o karze boskiej. Jedyną osobą, która mogła go uratować był on sam. Może kara ostatecznie przychodzi do tych, którzy na nią zasługują. Muszę w to wierzyć, ponieważ jest to jedyna rzecz, która pomaga mi się trzymać. Znasz powiedzenie „coraz gorzej ? Cóż, moja sytuacja jest z tego rodzaju, ale bardziej jak „z gorszego do słabszej wersji gorszego, ale nie mniej jednak wciąż gówniano”. Wyprowadziłam się z mojego domu - to żart dla mnie tak go nazywać. Dom jest tam gdzie czujesz się bezpiecznie, a ja nie czułam się w nim bezpiecznie, ani przez moment. 1

Obudziłam się pewnej nocy, spanikowana i przerażona przez koszmar. Myślałam że Oliver przyszedł po mnie, ale wtedy nagle uświadomiłam sobie, że już nie już nie jestem dłużej w pułapce; że mogę opuścić to miejsce, w którym zamknęły mnie moje koszmary. Więc następnego dnia umieściłam dom na rynku i kupiłam mieszkanie w pobliżu szkoły i blisko mojego chłopaka Forbes'a. Zaczęliśmy chodzić ze sobą miesiąc po tym, jak umarł Olivier. W chwili, w której zdałam sobie sprawę, że byłam wolna od mojego ojca, poszłam trochę zaszaleć. Cóż, zaszaleć, według mnie. Poszłam do baru na drinka, coś, czego nigdy nie wolno mi było robić. I tak naprawdę nie wiem, czego szukałam, albo co miałam nadzieję znaleźć... ale to było wtedy, kiedy znalazłam Forbes'a. Lub może to on znalazł mnie. Spotkaliśmy się w barze. Podszedł do mnie i zaproponował drinka. Był uroczy. Byłam oczarowana. Nikt nigdy nie poświęcił mi tyle uwagi jak Forbes tamtej nocy. Jakby wszystko co mówię miało znaczenie. Wtopiłam się w niego jakby był zbiornikiem z rozpuszczoną czekoladą, ale później okazało się, że Forbes był bardziej jak ruchome piaski. Randka szybko zmieniła się w związek i Forbes został moim chłopakiem. Moim pierwszym chłopakiem. Moim pierwszym wszystkim. Byłam szczęśliwa. Tryskająca energią. Szybko się to zmieniło. Cztery miesiące temu odkryłam, że wpakowałam się w związek z dokładnie tym samym człowiekiem co mój ojciec, gdy Forbes uderzył mnie podczas kłótni. Naprawdę, powinnam to przewidzieć. Forbes jest ucieleśnieniem Olivera, z wyjątkiem tego, że zamiast być 2

lekarzem, Forbes jest na dobrej drodze do stania się świetnym prawnikiem. Każdy go kocha. Jest głupio przystojny. Mądry. Uroczy. Znasz ten typ. Powinnam wiedzieć, że za zamkniętymi drzwiami podobieństwo do ojca też będzie zbliżone. O zimnym sercu. Fizycznie i emocjonalnie obelżywy. Dlaczego zostałam? Ponieważ to wszystko co znam. Wszystko, co kiedykolwiek znałam. Jak pszczoła przyciągana do miodu, byłam przyciągana do mężczyzny jak Forbes, ponieważ życie, które mi ofiarował było jedynym jakie znałam. Proste jest być bezwartościowym dla kogoś, ale mieć znaczenie dla kogoś... cóż, myślę że to byłoby trudniejsze. Nie gram tutaj na współczuciu. Moje życie jest jakie jest. Tak żyję. Są ludzie, którzy mają znacznie gorzej niż ja. Głodujące i porzucone dzieci, umierające każdego dnia, bez powodu i przyczyny. Więc tak, mogę sobie poradzić z okazjonalnym biciem. Wierzę, że każdy ma swój ból i zdolność radzenia z nim sobie, która jest indywidualna dla niego. A jeśli chcesz użalać się nad sobą ponieważ życie dało ci w kość, to Bóg dał ci to prawo - nie mam zamiaru cię za to osądzać. Spędziłam dużo czasu, wypłakując moje serce, z powodu życia jakie miałam. Potem łzy wyschły, a ja wstałam i ruszyłam dalej. Jestem warta takiego życia. Tego właśnie nauczył mnie Oliver. Są też dobre chwile. Małe promienie słońca, w ponury, pochmurny dzień, kiedy Forbes błyszczy, przypominając dlaczego mi na nim zależy . Aż do następnego razu, kiedy rozcina mi wargę lub łamie żebra. 3

Nie kocham Forbesa. Powiedziałam mu że tak, bo tego ode mnie oczekiwał, ale tak naprawdę go nie kocham. Na początku myślałam, że go kocham, ale co ja wiem o miłości? Nigdy mi tego nie pokazano. Zajęło mi trochę czasu, zanim zdałam sobie sprawę, że to co czuję do Forbesa, było niczym więcej niż moje własne uczucia, będące odbiciem całkowitej desperacji by być przez kogoś kochaną. Forbes okazał mi uczucia na początku - więc ja, oczywiście, syciłam się nimi jak potrzebującą osoba, którą jestem. Jednego czego się nauczyłam, to że jeśli kiedykolwiek będę pobłogosławiona zakochaniem się w przyszłości, chciałabym móc powiedzieć, że było to z mojej własnej potrzeby i było prawdziwe. Nie, że kiedykolwiek poznam miłość. Będę z Forbes'em do końca życia. Co będzie raczej szybciej niż później. Potrzebny jest tylko jeden zły cios. Wtedy będę z moją matką. Nigdy nie poznałam mojej matki. Umarła, kiedy byłam dzieckiem. Oliver nie mówił mi o niej. Nigdy nawet nie widziałam jej zdjęcia - pozbył się jej wszystkich śladów kiedy umarła. Wiem tylko, że nazywała się Anna, i że zmarła w wypadku samochodowym cztery miesiące po moim urodzeniu. Często zastanawiałam się, czy to dlatego Oliver nienawidził mnie tak bardzo. Ponieważ ja tutaj byłam, a nie ona i przypominałam mu o niej. W moim umyśle mam namalowany jej obraz, jako anioł. Ona była jedyną rzeczą, którą dały mi te wszystkie trudne lata z Oliverem. Używałam go by wyobrazić sobie jakie byłoby życie, gdyby wciąż była tutaj. Czy on zachowywałby się w ten sam sposób? A jeśli tak, wiem że ona zabrałaby mnie ze sobą od niego. Wiem to, ponieważ cały mój charakter, który mam, dostałam od niej. Oliver nie miał ani za grosza dobroci 4

wewnątrz, więc to wszystko co mam musi pochodzić od mamy. Spragniona, schodzę do kuchni. Odgłos moich bosych stóp uderzających o podłogę, zaczyna mnie prześladować. Dreszcze biegną przez moją skórę, walcząc z horrorem na zewnątrz. Biorę głęboki oddech, zamykam oczy i uspokajam się przed wejściem do pomieszczenia, tym razem spokojnie. Przed udaniem się do lodówki, włączam telewizor, aby wypełnić przestrzeń hałasem. Wyciągam butelkę wody z lodówki, odkręcam nakrętkę i opieram się o ladę. Moja komórka zaczyna wibrować w tylnej kieszeni spodni. Wyciągam ją z kieszeni. Nie muszę nawet sprawdzać, aby wiedzieć kto kto to może być; Forbes. Nie mam żadnych prawdziwych przyjaciół, nikogo kto by do mnie zadzwonił. Dorastając, trzymałam się z daleka od innych dzieci. Pragnęłam mieć przyjaciół, desperacko, ale nie mogłam mieć nikogo blisko ze względu na Oliviera. To nie było ryzyko, które mogłam podjąć. Po pewnym czasie stałam się tym dziwnym dzieckiem. Samotnikiem. Mogłam to zmienić kiedy zmarł Oliver, ale nie widziałam żadnego prawdziwego powodu, tym nie mniej gdy poznałam Forbesa. Nie jest dla niego ważne abym miała przyjaciółki. On lubi kontrolę i jestem łatwiejsza jako samotny projekt. -Hej - mówię. -Hej kochanie, jak długo jeszcze masz zamiar tam być? Jest w dobrym humorze. Dzięki Bogu. - Nie za długo. Mam tylko strych do skończenia, a potem idę do domu. Jutro uprzątnę jeszcze dokumenty z biura Olivera. - Czy mam przyjść wieczorem? Nie. - Oczywiście – zmuszam się do radosnego i pełnego życia głosu. - Tęskniłem za tobą, przez te ostatnie kilka dni - mówi cicho do słuchawki. 5

- Ja za tobą też. Ani razu. - Nadrobimy to wieczorem. O Boże - Nie mogę się doczekać. - Świetnie, będę koło ósmej. - Zrobię nam kolację. - Kocham cię, Mia. - Wiem. Ja ciebie też. Nienawidzę cię. Och, westchnęłam głęboko, schowałam komórkę do kieszeni i poszłam schodami na górę, by zacząć porządki na strychu. *** -Hej - Forbes otacza mnie w uścisku drogiej wody kolońskiej i ekskluzywnej bawełny. Forbes jest bardzo przystojny. Blond włosy, metr osiemdziesiąt wzrostu, zbudowany jak linebacker1. Jest jak każdy Amerykański chłopak i fizycznie pasujemy do siebie. Jestem szczupłą blondynką, choć Forbes często mówi mi, że mam nadwagę i jestem niska. Mam dokładnie pięćdziesiąt trzy kilogramy. To staje się poważną wadą, kiedy sytuacja z Forbesem staje się szorstka. Nie żebym kiedykolwiek z tym walczyła. To by tylko pogorszyło sytuację. Dostałam lekcję dawno temu. Pochyla się i mocno całuje mnie w usta. Natychmiast czuję alkohol w jego oddechu. Pił. Mój żołądek opada. Na początku lubiłam pocałunki Forbes'a. Zwłaszcza te wolne od alkoholu. Pamiętam jak nie mogłam się doczekać, by poczuć jego usta na moich. Teraz jest to ostatnia rzecz, którą chcę. 1. obrońca w footballu amerykańskim i kanadyjskim 6

Nie zrozumcie mnie źle; Forbes nie potrzebuje alkoholu aby się włączyć. On po prostu rozpala się szybciej gdy jest pod wpływem. Forbes idzie za mną do kuchni, trzymając mnie za rękę, co jest do niego nie podobne. On nie jest zwolennikiem dotykania prywatnie. Tylko publicznie, lub gdy chce seksu. Wykręcam palce aby się uwolnić i chwycić patelnię, więc mogę mieszać gotujący się sos. Marszczy brwi, odsuwa się i idzie do lodówki. Wyjmuje piwo, ale nie proponuje mi łyka. Forbes, uważa, że kobiety nie powinny pić piwa, a zwłaszcza z butelki. Mówi, że to nieeleganckie, ale ja i tak piję, kiedy nie ma go w pobliżu. Myśli, że trzymam je w lodówce specjalnie dla niego i niech dalej w to wierzy. Podchodzi i opiera się plecami o ladę na przeciwko mnie. Zmniejszam temperaturę i pozwalam dusić się sosowi. Robię Pasta Norma. Proste, ale smaczne. Nasza stara kucharka, pani Kennedy, pokazała mi kiedyś jak to zrobić. Uczyła mnie gotować, gdy Olivera nie było w pobliżu. Bardzo za nią tęskiłam, kiedy odeszła. Oliver ją zwolnił gdy usłyszał, jak wypytywała mnie o siniaki na rękach. - Myślę, że powinienem przenieść się tutaj - słowa Forbesa unoszą się w powietrzu jak olej na wodzie. Moja ręka zamiera na rączce patelni. Nie. Nie. Nie. - Co o tym myślisz? Muszę ostrożnie postępować w tej sprawie. Utrzymując obojętny wyraz twarzy, odwracam się do niego: - Myślałam, że jesteś zadowolony mieszkając z chłopakami? Forbes mieszka w ogromnym domu, dwa bloki stąd, razem z czterema kumplami z bractwa. - Tak, ale jest głośno. Ciągle imprezują, a ja potrzebuje ciszy do nauki. Wiesz jak to jest. Dlatego mieszkasz sama, by 7

mieć spokojne miejsce do nauki. Właściwie nie. Mieszkam sama, bo nie mam przyjaciółki by ze mną zamieszkała, i nigdy, przenigdy nie chcę znów mieszkać z mężczyzną. A zwłaszcza z tobą. Biorę łyżkę i znów zaczynam mieszać sos. Nie mogę zatrzymać moich następnych słów, ale staram się je przekazać najdelikatniej, jak to możliwe. - Nie sądzisz, że to trochę za wcześnie? To znaczy, jesteśmy z sobą dopiero siedem miesięcy. Długość przerwy mówi mi, jaki poziom gniewu osiągnęliśmy. I nie jest dobrze. Wcale nie dobrze. - Nie chcesz mieszkać ze mną? - Jego głos nie brzmi na zraniony. Tylko zły. Głupia Mia. Głupia. Głupia. Głupia. - Oczywiście że chcę, ja tylko myślę o tobie. Nie chcę, byś czuł się uwiązany zbyt szybko - mówię prędko, ale to bezcelowe. Wiem to. -Bzdura - odsuwa patelnię z ognia i chwyta garść moich długich włosów, zaplątując je w swoje palce. Przesuwa się za mną i powoli ciągnie moją głowę do tyłu, ku niemu. - Czy czułabyś się uwiązana gdybym się tu przeniósł, Mia? - Forbes, proszę - mówię, przełykając ciężko ślinę. - Odpowiedz mi! - Nie, oczywiście nie. - Czy jest ktoś inny z kim chcesz mieszkać, Mia? Kolejny facet? Pieprzysz kogoś jeszcze? - Jego dłoń zaciska się na moich włosach, wyrywając je z cebulkami. Moje oczy zachodzą łzami z bólu. - Nie, oczywiście że nie ma. Tylko z tobą chcę być. Kocham cię. Nienawidzę cię. - Nie wierzę ci! Pieprzysz kogoś jeszcze, prawda? 8

Kręci mnie wokół i popycha na lodówkę. Ból przeszywa moje plecy. - Nie. Nikogo. Przysięgam - Nie mogę złapać tchu, a moje usta są suche. Łza spływa mi po policzku, bo wiem co będzie dalej i nie ma nic co mogę powiedzieć lub zrobić by to zatrzymać. - Jeśli nie robisz nic złego, to dlaczego, do kurwy, płaczesz? - Jego twarz jest przy mojej. Mogę odczytać z jego oczu, że odszedł. Miły Forbes, który tu dziś przyszedł został przy drzwiach. Szarpie mnie do przodu, po czym znowu popycha mocno na lodówkę. Moje zęby stukają, kiedy głowa uderza o drzwiczki. - Ja, pła- płaczę, po- ponieważ, nie chcę żebyś mnie ranił - Słowa wychodzą chwiejnie z moich drżących warg. Nie chcę żebyś mnie ranił – to jest to co mówię. To głupia rzecz do powiedzenia, ponieważ to wszystko co on robi i żadne słowa tego nie zmienią. - P-płacz - naśladuje mnie, wypuszczając ostry śmiech. Wtedy jego twarz ciemnieje i wiem dokładnie co będzie dalej, więc zamykam oczy i przygotowuję się. Czuję znajome ukłucie twardej ręki uderzającej w moją twarz. Czuję ostry posmak krwi w ustach. Szczęście. Myśl o szczęśliwych rzeczach, Mia. Dotyk słońca na mojej twarzy. Zapach kwiatów, trzymanych w wazonie na oknie. Obniżony dach w moim samochodzie, w ciepły dzień i wiatr wiejący przez moje włosy, w ukochany sposób. Jestem ptakiem. Ptakiem latającym wolno, po niebie... Muzyka... Pomyśl o muzyce, Mia. Zaśpiewaj to w swojej głowie, kiedy odlecisz daleko... - Szkoda marnować te łzy - Forbes policzkuje mnie ponownie - Płacz, Mia. A ja będę ci ciągle dawał powód do płaczu. 9

Już nie płaczę, ale to i tak go nie powstrzymuje. Nic, nigdy go nie zatrzyma. Forbes skończy wtedy, kiedy skończy. Więc lecę do bezpiecznego miejsca. Jedynego wypełnionego szczęściem. *** Odzyskuję przytomność, niepewna ile czasu minęło. Jestem sama na kuchennej podłodze. Podnoszę się na kolana. Płytki są twarde i bezlitosne dla moich goleni. Głowa pulsuje, a ból promieniuje w dół. Dotykam żeber. Nie złamane, tylko posiniaczone. Miałam wcześniej połamane żebra, więc wiem, jak to jest. Trzymam rękę wokół nich, próbując powstrzymać ból. Widząc nadal ogień na kuchence, podnoszę się cicho, aby ją wyłączyć. Klikanie pokrętła powtarza się głośno w ciszy. Zamieram. Nie chcę przyciągnąć uwagi Forbes'a. Obracam głowę i przez szparę w drzwiach widzę go w salonie. Siedzi na sofie, patrząc się na piwo, które trzyma w ręce. Wiem, co przychodzi następne. Gramy w to regularnie. Podchodzę, otwieram drzwi i wysuwam się ostrożnie na korytarz, idąc prosto do łazienki. Cicho zamykam drzwi za sobą, wyciągam apteczkę z szafki, a następnie sprawdzam moją twarz w lustrze. Żadnych siniaków. Forbes zazwyczaj nie bił mnie wystarczająco mocno w twarz, by zostawić siniak, podobnie jak Oliver. Ludzie pytają o siniaki na twarzy. Sprawdzam wargę. Rozcięta w środku. Pewnie przez zęby. Biorę dwie sztuki Advilu, aby stępić ból w żebrach, po czym oczyszczam wargę wacikiem z odrobiną środku antyseptycznego. - Cholera - szepczę. Łza ból, spada w dół mojego policzka. Rzcieram ją na przedramieniu. 10

Kiedy kończę, rzucam wacik do kosza, zamykam apteczkę i chowam. Ostrożnie podnoszę koszulkę aby zbadać żebra. Skóra jest czerwona i spuchnięta. Siniak pokaże się w ciągu kilku godzin. Ruch w drzwiach przykuwa moją uwagę. Forbes. Zamieram. Koszulka wypada z mojego uścisku, okrywając mnie. Zakrywa to co mi zrobił. - Ja ci to zrobiłem. - Słyszę żal w jego głosie i widzę łzy w oczach. Nienawidzę cię. - Boże, tak bardzo przepraszam, Mia - Podchodzi, chwytając i ciągnąc mnie do siebie. Nie obchodzi go, że krzywię się z bólu. Zależy mu tylko na samym sobie. Zawsze troszczy się tylko o siebie. Robi wszystko, by poczuć się lepiej, nie bacząc na mnie. - Bardzo, bardzo przepraszam Mia. Tak bardzo przepraszam - wyciska pocałunki na mojej twarzy, wraz z niewystarczającymi słowami. Jego łzy obmywają mi twarz. Sprawiają, że czuję złość. Wykorzystana. Słaba. Zużyta. - Jest ok - szepczę. Scenariusz. Moje życie, jest jednym wielkim, cholernym scenariuszem. - To się nigdy więcej nie powtórzy. Obiecuję. Kocham cię tak kurewsko mocno, Mia. Myśl o tobie z innym facetem sprawia, że jestem zazdrosny, i byłem ostatnio pod wielkim ciśnieniem, z moim tatą i... Wyłączam się na jego puste wymówki i przeprosiny, po prostu mówię we właściwych miejscach: „Jest ok, Forbes. Będzie dobrze . - Kocham cię - szepcze - Nie mogę cię stracić. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobił. Czuje zmianę w jego nastroju i wiem już, co będzie dalej. 11

To zawsze dzieje się po tym jak mnie bije. Jego ręka przesuwa się do moich dżinsów i zaczyna je rozpinać, wsuwając rękę do środka i w moje majtki. - Kocham cię tak bardzo, Mia. Pozwól mi naprawić. Proszę. Zamykam oczy i potakuję. Nie walczę z nim. Nie walczę z nim o nic. Więc zamykam oczy i pozwalam Forbes'owi zdjąć moje ubrania. Opiera mnie o ścianę i uprawia ze mną seks. To wszystko co wiem. I tak jak źle jak to brzmi, część mnie pragnie czuć się dobrze. Czuć się kochaną. Nawet jeśli to fałszywe... ale w tym momencie, tutaj, słuchając Forbes'a mówiącego mi, jak bardzo mnie potrzebuje, jak nie ma nikogo takiego jak ja, jak nie może tak kochać żadnej innej - mogę zamknąć oczy i udawać, że to jest prawdziwe; że jestem kochana w sposób, o jakim mogę tylko sobie pomarzyć. Kiedy kończy, zanosi mnie do sypialni. Kładzie na łóżku i wspina się na mnie, przyciągając mocno do siebie. Jego ramiona oplatają moją klatkę. - Kocham cię - szepcze - Nigdy więcej cię nie skrzywdzę. Nigdy. Zamykam oczy i wymuszam z siebie słowa - Ja ciebie też kocham. Po pewnym czasie czuję jednostajny oddech Fores'a, więc wymykam się z jego uścisku. Wchodzę do ciemnej kuchni, nie zadając sobie trudu by włączyć światło i otwieram drzwi lodówki. Lampka świeci się przez całe pomieszczenie. Patrzę na zawartość. Ból i odraza do siebie kłują mnie jak igły na mojej skórze. Chcę po prostu uciec. Chcę być wolna. Znowu wolna jak w dzień, w którym umarł Oliver. Tego dnia czułam się jak olbrzym. Jak bym mogła zrobić lub osiągnąć wszystko. Ale wszysto co udało mi się osiągnąć to wymienić Olivera 12

na Forbes'a. Co to mówi o mnie? Mówi, że to spieprzyłam. Straciłam. Co już wiem. I nie mogę uciec od Forbesa. To nie tak, że mogę po prostu z nim zerwać. Kobiety takie jak ja, nie zrywają z mężczyznami takimi jak Forbes. Będę wolna tylko wtedy, kiedy on tak powie. Ale on tego nie zrobi. Wiem to, ponieważ jestem idealna dla życia jakie on chce. Jestem uległa. Dająca się kontrolować. I wizualnie, wyglądam odpowiednio. Pochodzę z bogatego i dobrego domu, co usłyszałam kiedyś jak jego ojciec mu mówił. Studiuję medycynę by być chirurgiem, jak Oliver. To nie był mój wybór ścieżki kariery, ale Oliver powiedział mi że będę chirurgiem, więc mam zamiar nim być. Te wszystkie cechy są idealne dla Forbes'a. Mężczyźni tacy jak on, wybierają kobietę jak pracodawca wybiera kandydatów do pracy - zimo i metodycznie. Miłość nie ma z tym nic wspólnego, choć pewnie Forbes zdaje się wierzyć, że miłość jest tego częścią. Pewnego dnia, w niezbyt odległej przyszłości, stanę się Panią Forbes Chandler. Będziemy mieli dzieci, a Forbes będzie mnie nadal regularnie bić, jako ujście dla swej złości i słabości. Na zewnątrz będziemy idealnym małżeństwem. A za zamkniętymi drzwiami będziemy wszystkim tym, czym może być złe małżeństwo. Dzień w dzień będę nosiła maskę. Będę idealną żoną Forbes'a, tak jak byłam idealną córką Olivera, do afiszowania dookoła. Później poniżona i pobita do nieprzytomności, kiedy drzwi naszego domu zatrzasną się z hukiem Forbes nigdy nie pytał mnie o przeszłość. Nigdy nie kwestionował, że blizny szpecą ukryte miejsca mego ciała. Pamiętam jak bardzo bałam się o to, gdy pierwszy raz się kochaliśmy. Bałam się, że poprosi o wytłumaczenie, ale nigdy 13

tego nie zrobił. Jednej części mnie ulżyło, ale druga była rozczarowana. Chciałam wierzyć, że nie poprosił o to, bo nie chciał wprawić mnie w zakłopotanie, albo zdenerwować, pytająco przeszłość. Prawda jest taka, że nie pytał, ponieważ w ogóle go to nie obchodziło. Moje blizny zapewne potwierdzają, że jestem idealną dziewczyną dla niego. Może widział to w barze, tamtej nocy, gdy nasze oczy się spotkały? Swój pozna swego, prawda? Sięgając do lodówki zaczynam wyciągać jedzenie, ustawiając je na ladę. Pozostawiam otwarte drzwi dla światła i odwracam się do szafki po więcej jedzenia. Kiedy jestem pewna, że mam wystarczająco dużo, zrywam folię z wczorajszego, zapiekanego kurczaka i zaczynam jeść. *** Siedzę na podłodze, pot zrasza mi skórę. Moje ręce są lepkie od jedzenia, żołądek jest pełny i obolały, a plecy przyciśnięte do drzwi. Wokół mnie są puste pojemniki na żywność i opakowania. Wiedząc, że nie mogę spędzić tu całej nocy, staję na nogi. Żołądek boli od siły grawitacji. Jest mi niewygodnie. Czuję się chora. I rozkoszuję się tym uczuciem. Porządkuję bałagan. Wkładam pojemniki do zmywarki. Opakowania wpycham na dno kosza, więc Forbes nie powinien ich zobaczyć. Nie, że on o to zapyta, ale wolę się zabezpieczyć. Nigdy nie staram się dać mu powód do złości. Myję ręce, a następnie idę do łazienki i zamykam drzwi na klucz. Zostawiam światło wyłączone. Nie chcę ryzykować 14

złapania swego odbicia w lustrze, w tym momencie. Klękam przed sedesem i podnoszę deskę. Wkładam palce do ust, wpycham je głębiej i sprawiam, że cały ból odchodzi. 15

Rozdział 2. Mia Jestem z powrotem w domu Olivera żeby skończyć pakowanie. To mój ostatni dzień tutaj. Po dzisiejszym dniu już nigdy nie wrócę do tego domu. Ta wiedza jest jak czyste powietrze w moich płucach. Pozostaje opróżnić tylko jego biuro. Opuszczę ten pokój ostatni raz ponieważ gardzę tym miejscem. Oliver zawsze bił mnie w swoim gabinecie, jakby chciał zatrzymać to w jednym pokoju, z którego mógł wyjść i zamknąć drzwi na to wszystko kiedy skończy. Złe wspomnienia zaczynają krzyczeć pośród tej ciszy. Siadam na podłodze i wyciągam mojego iPhona. Ustawiam muzykę i kładę go na biurku Olivera. On kochał to biurko ponieważ należało do jego dziadka. Powinnam je spalić. Podobnie jak powinnam spalić ciało Olivera. Skremować go w pył. Upewnić się, że zniknął na dobre. Nieszczęśliwie dla mnie Oliver miał napisane w testamencie, że ma zostać pochowany. Miał już wykupione miejsce na cmentarzu. Odkryłam również, że kupił jedno dla mnie. Miejsce obok jego. 1

Wolałabym smażyć się w piekle, niż spędzić wieczność uwięziona obok niego. Skończyłam. Sięgam po schowane ostatnie, płaskie opakowanie, zginam się zbyt mocno i moje żebra bolą. Z uprzejmości Forbes'a, podczas jego wybuchu ostatniej nocy, mam na nich piękny, czarny siniak. Sprawdzam moją torbę w poszukiwaniu Advilu, była to pierwsza rzecz, którą spakowałam rano do torebki. Nie wiedząc gdzie wszystko jest zapakowane, zaczynam przeszukiwać szuflady Olivera w nadziei, że może coś tutaj być. Szarpię najniższą, ale jest zamknięta. Szukam klucza w innych szufladach, lecz nic tam nie ma. Potem przychodzi mi pewna myśl. Klucze Olivera, dostałam kilka wraz z jego rzeczami ze szpitala, jednak nie mogłam znaleźć dla nich żadnego zastosowania. Wydobywam je z mojej torby i rozpoczynam próby z trzema kluczami. Drugi pasuje, więc przekręcam go, a zamek otwiera się z kliknięciem. Wyciągam szufladę, ale w środku nie znajduje się nic poza teczką. Wyjmuję ją z szuflady i siadam na fotelu, kładąc folder na biurku. W prawym, górnym rogu znajduje się tylko jedno słowo - Anna. Widząc imię mojej matki otwieram folder. Wewnątrz znajdują się dwa kawałki papieru. Oba są zatytułowane: „Sawyer, Davis i Smith. Rodzina Prawników” Data: 12 Październik 1990. 2

Urodziłam się w 1990 roku. 10 stycznia są moje urodziny. Pierwszy list zaadresowany jest do Olivera. Zaczynam czytać. Nie. To... to nie może być prawda. Krew zaczyna szumieć mi w uszach. Drżącymi palcami zabieram się do drugiego kawałka papieru i szybko go odczytuję poprzez prawniczy żargon. Uzyskuję podstawy co do tego, czym jest ten list. To nie jest list. To umowa. Ja, Anna Monroe, decyduję o zrzeczeniu się wszelkich praw rodzicielskich do mojej córki, Mii Monroe, dając wyłączną opiekę jej ojcu, doktorowi Oliverowi Monroe. Nie czytam już więcej. Nie potrzebuję tego. Moja matka nie umarła w wypadku samochodowym. Ona zapisała mnie Oliverowi. Ona zostawiła mnie z nim. Oddała mnie jemu. Wszystko wokół mnie zaczyna się łamać. Obraz przed moimi oczami staje się rozmyty, a serce zaczyna boleć w klatce piersiowej. List drży w moich rękach, spadając z biurka. Łapię teczkę przeszukując ją i starając się znaleźć coś innego. Znajduję jeden skrawek papieru na dole. Jest na nim imię mojej matki i adres miejsca zwanego Durango 3

w Kolorado. Chwytam papier z adresem i pakuję go do mojej torby . Muszę się stąd wydostać. Muszę z kimś porozmawiać. Więc zwracam się do jedynej osoby, którą mam w tym świecie - Forbes'a. *** Kiedy docieram do jego domu nie zawracam sobie głowy pukaniem bo wiem, że będzie otwarte. Tu zawsze ktoś jest. Pragnienie aby porozmawiać z nim o tym co odkryłam wzrasta podczas jazdy tutaj. Muszę tylko wyrzucić to na zewnątrz. Muszę to rozgryźć. On będzie w stanie pomóc mi to zrobić. Tak, Forbes jest palantem, ale jest mądry. On jest prawie prawnikiem. On będzie wiedział co oznaczają te papiery. On będzie wiedział co zrobić. Przechodzę przez foyer1 i widzę, że salon jest pusty. 1.Foyer- duże i rozległe pomieszczenie (lub zespół pomieszczeń) w budynku teatru, opery, filharmonii, hali widowiskowej, kina itp., przylegające do widowni sali widowiskowej lub koncertowej, przeznaczone dla widzów do odpoczynku oraz spotkań towarzyskich, wykorzystywane przed rozpoczęciem spektaklu oraz w trakcie jego antraktów (przerw), ale bywa również miejscem uroczystości po zakończeniu spektaklu; Nie wyobrażam sobie czegoś takiego w domu, ale tak jest w książce i jak się okazuje pojęcia ,,foyer " używa się również w Polsce, więc zostawiłam jak jest, bo jakoś ,,korytarz" w porównaniu z ,,foyer" wydawał mi się jakoś biednie i zwyczajnie:) A tak wygląda to całe Foyer. 4