1
1
Bettie Gay Bryson skuliła się w fotelu.
- Zmarzłam, Jay - powiedziała i wzdrygnęła się. -Włącz ogrzewanie,
dobrze? - poprosiła.
- Gorąco mi, zimno mi, włącz ogrzewanie, wyłącz ogrzewanie. .. - Jay
zaczął ją przedrzeźniać, przesuwając jednocześnie regulator na desce
rozdzielczej starego cadillaca. - Słowo daję, Bettie Gay, zrobiłaś się ostatnio
śmiertelnie marudna.
- Przepraszam - mruknęła - ale wydawało mi się, że na pustyni powinno
być gorąco.
Ale zły, pomyślała.
- Jest marzec i w dodatku czwarta nad ranem - stwierdził lakonicznie Jay.
Bettie już otwierała usta, aby zrewanżować się jakąś ciętą ripostą, lecz
zrezygnowała. Była skostniała z zimna, bardzo zmęczona i, dopiero teraz to
sobie uświadomiła, zbyt zdenerwowana, aby bawić się w słowne utarczki.
Czwarta nad ranem. Znajdują się teraz gdzieś pośrodku pustyni, chyba w
okolicach Tucson w Arizonie. Jadą już praktycznie na resztkach benzyny. Od
wyruszenia z Los Angeles, czyli od wczorajszego wieczoru, nic nie jedli, a
wspólnego majątku mają wszystkiego osiem czy dziewięć dolarów.
Jay załatwił sobie wspaniały kontrakt w Phoenix, ale przecież w Los
Angeles też podobno czekali na niego z otwartymi ramionami i nic z tego nie
wyszło. Och! - westchnęła. Na Florydzie, gdzie się poznali, Jaya rozpierał
entuzjazm. Ten kontrakt w Los Angeles miał być punktem zwrotnym, wielką
szansą na miejsce w naprawdę znanym zespole country and western, który
poszukiwał nowego gitarzysty. Bettie zaś była wtedy tak zakochana, tak
zaślepiona, że zgodziła się opuścić Mayport i przejechać z nim cały kontynent
aż na zachodnie wybrzeże. Wszystko, co Jay mówił, brzmiało wspaniale,
podniecająco, optymistycznie.
anula + polgara
scandalous
2
Cóż, mieli pecha. Przesłuchanie wypadło słabo, jedyna karta kredytowa
Bettie Gay została zablokowana i teraz starym, rozsypującym się cadillakiem
koloru żółtego usiłowali dotrzeć do Phoenix. Dzięki Bogu, ten wrak wciąż jakoś
posuwa się do przodu. Jeszcze.
- Za dwie, trzy godziny - odezwał się Jay, włączając radio - będziemy w
Phoenix. Zjadę na bok i prześpimy się trochę w samochodzie. Ten kontrakt to
wielka szansa, zobaczysz. Najwyższy czas, żeby los się do mnie uśmiechnął.
Bettie Gay zerknęła na wskaźnik paliwa. Została jakaś jedna ósma baku.
- Trzeba zatankować, Jay - powiedziała - a ja muszę do toalety.
Potrząsnął grzywą jasnych włosów i teatralnie westchnął.
- Sikasz co dwie minuty.
- Wiesz przecież dlaczego - broniła się.
- Do głowy mi nie przyszło, że będzie z tym tyle cacka-nia - odparł. -
Zmieniłaś się.
- Tak. Zmieniłam.
- Hej, nie denerwuj się. Obiecałem, że. się wszystkim zajmę i dotrzymam
słowa. Będę wyciągał pięćdziesiąt, siedemdziesiąt dolców za noc. Z Maverick's
mam umowę na trzy tygodnie. Damy sobie radę.
- Hmm - mruknęła Bettie. - A co z benzyną? Nie wydaje mi się, żeby to
pudło zadowoliło się porcją za ósemkę, Jay. Co zro...
- Bez paniki - przerwał jej. Bettie zauważyła, że bardzo się stara przybrać
beztroski ton. - Panuję nad sytuacją. Masz do mnie za mało zaufania, Bettie
Gay.
- Martwię się, to wszystko. Nie chciałabym utknąć pośrodku pustyni.
Zamiast odpowiedzi Jay opuścił szybę, wystawił łokieć za okno i zaczął
pogwizdywać w rytm melodii płynącej z nastawionego na pełny regulator radia.
Bettie sięgnęła do tyłu po kurtkę i przykryła się nią. Zsunęła się niżej i
oparła stopy o tłoczący gorące powietrze podłogowy grzejnik. Była bliska łez,
anula + polgara
scandalous
3
lecz zacisnęła zęby. Za nic nie dopuści do tego, żeby Jay zobaczył, jak płacze.
Postanowiła, że żaden facet nigdy nie zobaczy jej płaczącej,
W ciemności kątem oka zerknęła na swojego chłopaka. Światełka z deski
rozdzielczej lekkim, pomarańczowym blaskiem podświetlały jego profil i po raz
tysięczny Bettie Gay stwierdziła, że jest wyjątkowo przystojny. Był szczupły
i opalony, jasne włosy sięgały mu do ramion, a tak zmysłowej i urodziwej
twarzy jeszcze nie widziała u żadnego mężczyzny. Miał tyle lat co ona,
dwadzieścia sześć, lecz równie dobrze mógł mieć szesnaście albo sześćdziesiąt -
wiek nie stanowił różnicy. Jay Pearson, nie doceniany gitarzysta i bard country
and western, zawsze będzie niesłychanie pociągający.
Gdyby nie ten jego charakterek.
Jay, jak się przekonała, żerował na innych. Należał do gatunku ludzi,
którzy wyrośli w przekonaniu, iż wszystko im się należy. W swoim mniemaniu
był wyjątkowy, wybitnie utalentowany, i to dawało mu prawo pożyczać od
przyjaciół forsę na wieczne nieoddanie albo podkradać żywność w
supermarketach czy kasety w sklepach muzycznych. Zachowywał się bardziej
jak nastolatek niż jak dorosły mężczyzna. Nastolatkowi się takie wybryki
wybacza, kładąc je na karb niedojrzałości, lecz w wieku Jaya kradzież jest już
przestępstwem. Niemniej, ilekroć Bettie powiedziała coś na ten temat, Jay
złościł się, jeżył i groził, że odejdzie i zostawi ją bez grosza.
Dawniej znosiła to wszystko z miłości, zresztą teraz też bywały chwile,
kiedy uczucie brało górę nad rozsądkiem. Westchnęła. Znaleźli się w okropnie
trudnej sytuacji, lecz było wiele powodów, dla których nie mogła tak po prostu
odejść - nie miała gdzie ani do kogo, ani za co... Wszystko to jednak bladło w
porównaniu z tym jednym, najważniejszym...
Babka tłumaczyła Bettie kiedyś, że dlatego tak trudno jej utrzymać przy
sobie jakiegoś chłopaka na dłużej, bo zbyt mało myśli o sobie. Dotychczas
Bettie Gay uważała takie nastawienie za samolubne, lecz teraz, przypominając
anula + polgara
scandalous
4
sobie, w jaki sposób Jay ją traktuje, zaczynała przyznawać babce rację. Tylko że
w tym stanie rzeczy nie bardzo wiedziała, jak mogłaby sobie pomóc.
Nie minęło dziesięć minut od chwili, kiedy powiedziała, że kończy się
benzyna i, co równie istotne, że musi iść do toalety, a Jay przygryzł wargi i
wycedził przez zęby:
- Musimy zatankować.
- Ciekawe gdzie? Dookoła same kaktusy i grzechotniki - odparła,
poprawiając się w fotelu. Czuła coraz silniejsze parcie na pęcherz.
- Grzechotniki - prychnął Jay - wychodzą tylko na słońce.
- Należą do gatunku zimnokrwistych. Wiem na pewno. Chodziło mi o to,
że...
- Mniejsza o grzechotniki. Lepiej rozejrzyjmy się za stacją benzynową. Im
prędzej ją znajdziemy, tym lepiej, bo za kilkanaście kilometrów rozkraczymy się
tu i koniec.
Bettie wytężyła wzrok. Przed sobą widziała czarną wstęgę szosy i
gwiazdy błyskające na niebie, a na horyzoncie, oprócz wzgórz porośniętych
kaktusami, nic - to znaczy nic, co by przypominało Tucson. Niemniej gdzieś w
pobliżu musiało przecież coś być, zatoka dla ciężarówek, jakiś motel niedaleko
skrzyżowania autostrad do Phoenix i Tucson, cokolwiek. Przecież nie mogą
utknąć na tym bezludziu. Tego by było naprawdę za wiele.
W kilka minut później powiedziała:
- Już nie mogę, Jay. Może po prostu stań...
- Wytrzymaj jeszcze trochę, dobrze? Jeśli teraz stanę, zgaszę silnik i
ponownie włączę, zużyję dwa razy tyle benzyny.
- Spróbuję.
Niedługo po tym wskazówka zatrzymała się na zerze. Jay zaklął ze
złością. Bettie milczała, siłą woli opanowując chęć przypomnienia mu, że ponad
sto kilometrów stąd, kiedy mijali całodobową stację, radziła mu zatankować.
Cóż, co było, nie wróci.
anula + polgara
scandalous
5
W końcu, po długiej chwili wypatrywania, zobaczyli zielono-biały znak
zjazdu z autostrady. Trzy kilometry.
- Damy radę - oświadczył Jay tryumfalnie.
- Mam nadzieję.
- Spoko.
- Starczy nam forsy? Osiem dolarów to...
- Zostaw to mnie. Coś wykombinuję.
- Dobrze, dobrze — powiedziała pojednawczym tonem, zastanawiając się
w duchu, czy przy skrzyżowaniu rzeczywiście będzie całodobowa stacja.
Na szczęście była. Oboje jednocześnie zauważyli umieszczoną na
dwudziestometrowym słupie reklamę świetlną, zapraszającą na posiłki, po
paliwo i pamiątki przez dwadzieścia cztery godziny na dobę.
- Bogu niech będą dzięki - mruknęła Bettie pod nosem. Skręcili ku
rzęsiście oświetlonemu budynkowi, który wyglądał jak przygraniczny fort z
grubo ciosanych bali. Jay stanął tuż obok saturatora, a Bettie niezgrabnie
wygramoliła się z auta. Straszliwe parcie na pęcherz zdominowało jej
świadomość. Biegiem minęła wypielęgnowany klomb z kaktusów przed
wejściem i wpadła do środka. Zignorowała rzędy seryjnie wyprodukowanych,
lecz udających rękodzieło, indiańskich glinianych garnków, następnie rzędy
sklepowych regałów z żywnością i tysiącem atrakcyjnych drobiazgów, nie
widzącym spojrzeniem omiotła dyżurującego sprzedawcę i zniknęła w damskiej
toalecie.
Spędziła tam sporo czasu. Po wyjściu z kabiny umyła twarz i ręce, po
czym starannie rozczesała długie, ciemne włosy. Wygładziła bawełniany
podkoszulek pod dużą kra-ciastą koszulą Jaya i Wsunęła go w dżinsy. Ze
skrępowaniem pomyślała, jakie są ogromne. Pomyślała też, że jest straszli-wie
głodna. Gdyby tylko... Wiedziała jednak, że pieniądze potrzebne są na benzynę.
I tak wątpiła, czy ich wystarczy aby dojechać do Phoenix.
anula + polgara
scandalous
6
- Cóż, jakoś to będzie - powiedziała sama do siebie, starając się zrobić
dobrą minę do złej gry i optymistycznie spojrzeć w przyszłość.
Jutro wieczorem Jay zaczyna występy... Właściwie już nawet dziś
wieczorem. Klub Maverick's cieszy się dobrą renomą. Może los się odwróci.
Może za kilka miesięcy gdzieś osiądą i zaczną znowu myśleć o małżeństwie?
Bettie Gay miała wiele do zarzucenia Jayowi, niemniej łączyło ich też niemało.
Powinni się pobrać, naprawdę powinni. Warto spróbować. Musi w to wierzyć.
Musi wierzyć, że Jayowi zależy na niej tak bardzo, że zechce się z nią
ożenić. Musi wierzyć, że warto być razem - ona, Jay i... Nie miała jednak
zamiaru wszczynać teraz rozmów na ten temat. Z Jayem należało postępować
ostroż-nie, bo obecnie liczy się tylko dzień dzisiejszy. Już w Los Angeles
zaczęło się między nimi psuć. Muszą to naprawić. Muszą. Nie można wciąż
dostawać cięgów od życia, Od czasu do czasu życie musi dać człowiekowi
odetchnąć.
Pchnęła drzwi do toalety, zaczerpnęła głęboko powietrza z głodu czuła
lekkie zawroty głowy - i rozejrzała się po sklepie. W tym samym czasie Jay
skończył tankować i zbliżał się do wejścia.
Bettie Gay zdjęła z półki mały indiański bębenek ozdobiony
przyklejonymi do boków czerwonymi i pomarańczowymi piórami. Tandeta,
pomyślała. Przechyliła głowę i spojrzała na przypięte do kwadratowych tekturek
srebrne kolczyki — najprawdopodobniej ani srebro, ani prawdziwe indiańskie
rękodzieło. Tak samo jak rzędy malowanych glinianych garnków. Fabryczna
masówka. Jeśli czegokolwiek nauczyła się od swojej babki, to tego, żeby nie
łasić się na podróbki. W życiu za wszystko, co wartościowe, trzeba słono
zapłacić.
Teraz jej wzrok powędrował ku działowi spożywczemu. Chrupki,
orzeszki, chipsy, torebki z prażoną kukurydzą. Słodkie batoniki.
anula + polgara
scandalous
7
Na widok jedzenia poczuła skurcz w żołądku. Zakręciło jej się w głowie.
Już i tak schudła, a teraz, szczególnie teraz, nie może sobie pozwolić na dalszy
ubytek wagi.
Ale jestem głodna, pomyślała, kiedy od strony kasy dobiegł ją głos Jaya.
Jakiś dziwny... Jak gdyby wściekły...
Odwróciła się gwałtownie i popatrzyła w tamtym kier runku.
- Forsa do torby i żadnych głupstw! - usłyszała ostatnie słowa.
Boże! - pomyślała w panice i zamarła. Co to? Pistolet? Jay ma broń?!
Przez jedno mgnienie oka Bettie poczuła się jak na wytracającej szybkość
karuzeli. Jej umysł, dłonie i stopy zmieniły się nagle w bryły cementu, a wzrok
się wyostrzył. Otaczała ją dziwna jasność; zwieszające się z sufitu lampy w
kształcie kół od wozu świeciły nienaturalnym blaskiem, umieszczona na ścianie
reklama coca-coli migała czerwonym i białym światłem, zamrażarka zaś rzucała
niebieskobiałe błyski. Bettie widziała tylko rewolwer w ręce Jaya i przerażoną
twarz młodziutkiego kasjera,
Bardzo powoli chłopak podniósł ręce do góry.
- Forsa jest twoja - powiedział skrzekliwym głosem - tylko nie rób mi
krzywdy.
- Kazałem ci wrzucić kasę do torby — wrzasnął Jay. -Szybko!
Bettie wpatrywała się w tę scenę z niedowierzaniem. Usłyszała własny
krzyk:
- Nie! Jay! Nie!
Ale może tak jej się tylko zdawało?
Chłopak szybko wykonał polecenie. Wówczas Jay, wciąż trzymając
pistolet wymierzony w niego, wzrokiem szaleńca powiódł po sklepie. Bettie
przemknęło przez myśl, że szuka jej, lecz on nie zwrócił na nią uwagi.
Zachowywał się tak, jak gdyby kompletnie zapomniał o istnieniu swojej
towarzyszki.
anula + polgara
scandalous
8
Tymczasem ona nie była w stanie wykonać najmniejszego choćby ruchu.
Bryły cementu, w jakie zmieniły się jej stopy, stężały na mur.
- Jay - szepnęła, niemo poruszając wargami, lecz on odwrócił się do
kasjera, ponownie pogroził mu bronią, potem, ciężko dysząc i miotając
przekleństwa, dopadł drzwi, kopnął je, aż uderzyły ó ścianę, i wybiegł ze sklepu.
Bettie z przerażeniem patrzyła, jak jej ukochany ogląda się ostatni raz i
wskakuje do samochodu. W następnej sekundzie usłyszała zgrzyt żwiru pod
kołami cadillaca rozpływającego się w czarnej pustynnej nocy.
Minęła jedna sekunda, druga, i nagle wszystko ożyło. Kasjer chwycił
słuchawkę telefonu, gorączkowo wykręcił 911 i krzycząc, wzywał policję.
Bettie stała jak wryta, podczas gdy jej umysł powoli wracał do życia. Jay. Jay
właśnie obrabował supermarket. Dokonał napadu z bronią w ręku. Skąd wziął
rewolwer? Ona zaś została nagle sama, porzucona gdzieś pomiędzy Tucson a
Phoenix, zdana na łaskę tego przerażonego dzieciaka.
Poczuła jeszcze gorszy zawrót głowy niż przedtem. Powoli suwając
stopami, zaczęła iść w stronę wyjścia. Tak. Lepiej opuścić to miejsce.
Jay wróci. Za chwilę lub dwie zjawi się na parkingu, a ona wskoczy do
pędzącego samochodu i będą wolni...
Poczuła na sobie wzrok kasjera. Ich oczy spotkały się. Stanęła. Nie,
nigdzie nie pójdzie. Jay zrozumie, że popełnił szaleńczy krok, wróci, powie, że
to była pomyłka. Tak, tak, na pewno tak zrobi. Och, Jay! Czy wiesz, w co ty się
wpakowałeś?
Straciła poczucie czasu. Wciąż stała wpatrzona w chłopaka za kasą, a on
wpatrywał się w nią i trwało to całą wieczność. W końcu usiadła na stercie gazet
i ukryła twarz w dłoniach. Przez palce wymamrotała:
- Tak mi przykro.
- W porządku, proszę pani - odpowiedział chłopak.
I zaraz potem w oddali rozległy się policyjne syreny, coraz głośniejsze i
głośniejsze, w miarę jak radiowóz się zbliżał.
anula + polgara
scandalous
9
Gliny. Umysł Bettie zaczął pracować na pełnych obrotach. Jeśli Jay zjawi
się akurat teraz, aresztują go!
Wahadłowe drzwi otworzyły się gwałtownie i do środka wbiegli dwaj
policjanci w mundurach. Przyklęknęli z bronią gotową do strzału, omietli
wzrokiem sklep z lewej do prawej i z powrotem. Bettie przyglądała im się
oniemiała. Strach dławił ją za gardło.
- Rączki do góry, laluniu - odezwał się do niej brutalnie jeden z zastępców
szeryfa.
Boże! Znajduje się pośrodku pustyni, tysiące kilometrów od domu,
porzucona przez Jaya, który teraz wraz z całym jej mizernym dobytkiem pędzi
w siną dal. Została sama, a na dodatek od czterech miesięcy jest w ciąży.
I, jak gdyby tego jeszcze było mało, dwóch stróżów prawa trzyma ją na
muszce.
anula + polgara
scandalous
10
2
To był koszmar, ale udało jej się zachować przytomność umysłu.
Wytrzymała ostre pytania i twarde spojrzenia policjantów widzących w niej
zagrożenie ładu społecznego, kryminalistkę. Nigdy dotąd nikt na nią tak nie
patrzył.
- Nic złego nie zrobiłam - powtarzała z uporem. - Byłam w toalecie. Nie
wiedziałam, że on ma zamiar obrabować kasę. Nie wiedziałam, że ma broń.
Przysięgam.
Nie zdradziła tylko nazwiska; owo minimum lojalności była mu winna.
On by jej nie wsypał. Co prawda, ona nie dałaby mu do tego okazji.
Jest niewinna. Czy to się nie liczy? Tu jest Ameryka, tu obowiązuje
zasada domniemanej niewinności. Nie mają prawa zmuszać jej do podawania
żadnych informacji.
Powiedziała im to, starając się zachować nieugiętą postawę, chociaż głos
jej się łamał na widok ich protekcjonalnych uśmieszków.
- Brałaś udział w przestępstwie - oświadczyli tam, w tym oświetlonym
trupio zielonym światłem kantorze - ale jeśli będziesz z nami współpracować,
powiesz, jak on się nazywa i dokąd zwiał, potraktujemy cię łagodnie.
Próbowali nawet rutynowych sztuczek: jeden groził, drugi przymilał się
do niej - taka zabawa w dobrego i złego glinę - ale nie dała się nabrać. Kasjer
zeznał, że widział duży, stary, żółty samochód, nie zapamiętał jednak numeru
rejestracyjnego. Potrafił natomiast całkiem dokładnie opisać napastnika.
- Dobra, laluniu - odezwał się w końcu starszy z zastępców szeryfa. -
Jedziemy.
- Dokąd? - spytała zalękniona.
- Do Tucson. Do kicia - oznajmił lakonicznie młodszy.
- Czyli do więzienia - szepnęła czując, jak żołądek podjeżdża jej do
gardła.
anula + polgara
scandalous
11
- Chyba że najdzie cię ochota powiedzieć nam, jak nazywa się twój
chłopak.
- Nie mogę. Nie zrobię tego. Zresztą nie mam takiego obowiązku.
- W takim razie trudno. Zbieraj się, zaraz kończymy dyżur. Zdrowo się
wkurzymy, jeśli przez ciebie będziemy musieli zostać po godzinach.
Starszy z mężczyzn wziął ją pod łokieć i wyprowadził w czarną noc, a
potem drugą ręką przygiął jej głowę, kiedy jego pomocnik otworzył drzwiczki
radiowozu.
Usiadła na tylnym siedzeniu i przycisnęła do piersi torebkę. Mocna, gęsta
druciana siatka oddzielała ją ód strażników, Przysłuchiwała się trzaskom i
głosom dochodzącym z policyjnego radia. Jej umysł nie przyjmował do
wiadomości realiów sytuacji, odmówił wiary, że to wszystko dzieje się
naprawdę. To jakiś koszmarny sen. Niczego złego nie zrobiła. Jest niewinna.
Całkowicie niewinna.
Boże! A co na to wszystko powiedziałaby babka? Surowa, poorana
zmarszczkami twarz starej kobiety wyłoniła się z ciemności przed wnuczką i
Bettie usłyszała: „My, Brysonowie, nie jesteśmy kłamcami ani złodziejami. My,
Brysonowie, mamy swoją dumę. Może jesteśmy prości, ale nie przyjmujemy
jałmużny i nie łamiemy prawa".
Babciu, zawołała w myślach Bettie, nie złamałam prawa. Jestem
niewinna.
Jazda trwała długo; kierowali się na południowy wschód, ku wstającemu
nad pustynią świtowi. Potem znaleźli się w Tucson, spokojnym mieście, jeszcze
pogrążonym we śnie. Mijali puste, proste jak strzelił ulice wysadzane palmami i
ustawione w równych odstępach sygnalizacje świetlne wysyłające, kolorowe
błyski.
W oddali Bettie dostrzegła łunę nad centrum miasta, gdzie budynki były
wyższe i bardziej stłoczone. Na skrzyżowaniu pod wiaduktem autostrady
kierowca skręcił jednak w bok i wjechał w okolicę prawie zupełnie pozbawioną
anula + polgara
scandalous
12
zabudowań. W końcu zatrzymał się na jakimś parkingu. Policjanci pomogli
Bettie wysiąść i, biorąc ją między siebie niczym ochroniarze, zaprowadzili do
piętrowego, betonowego pawilonu.
Potem wszystko trwało straszliwie długo. Musiała odpowiadać na nie
kończące się pytania, czekać, aż funkcjonariusz wypełni kilka formularzy,
przeszuka torebkę, przyczepi do niej pasek z nazwiskiem. Poddawała się tym
wszystkim rutynowym czynnościom jak w transie, wyczerpana, wygłodzona,
opuszczona. Czuła mdłości, a jednak wciąż odmawiała podania nazwiska Jaya.
Nie donosi się na przyjaciół, mawiała babka. Może, myślała Bettie, Jay sam się
zgłosi na policję i wówczas ona nie będzie musiała już zeznawać?
Uparcie powtarzała, że nic złego nie uczyniła, lecz na policjantach nie
robiło to najmniejszego wrażenia.
- Aresztujecie mnie? - spytała z udawaną butą. - W takim razie dajcie mi
adwokata. Mam do tego prawo.
- Nie aresztujemy cię - odparł oficer - przynajmniej na razie. Nie
denerwuj się. Zostajesz tymczasowo zatrzymana w charakterze świadka.
- Nie możecie mnie zatrzymywać. Ja nie popełniłam żadnego
przestępstwa.
- Możemy cię zatrzymać na dwadzieścia cztery godziny. Oczywiście, jeśli
powiesz nam, kim jest twój chłopak, możemy zwolnić cię szybciej. Z drugiej
strony, jeśli nam nie powiesz, całkiem możliwe, że w końcu będziemy musieli
cię aresztować.
Jedna z policjantek siedzących przy innym biurku obrzuciła Bettie
bacznym spojrzeniem i wtrąciła:
- Nie wyglądasz dobrze. Źle się czujesz?
Bettie poczuła, że zbiera jej się na płacz. Były to pierwsze serdeczne
słowa, jakie usłyszała od wielu dni. Przełknęła łzy, a potem, spuściwszy wzrok,
powiedziała:
- Jestem okropnie głodna. Policjantka wzruszyła ramionami.
13
- Mamy tylko drożdżówki, śniadanie dostaniesz trochę później. Chcesz
drożdżówkę?
- Proszę - odparła. - Jeśli to nie sprawi zbyt dużo kłopotu - dodała.
Drożdżówka była tłusta, lepka i glinowata, lecz smak miała niebiański,
tak samo jak gorąca, przesłodzona kawa z pływającymi w niej grudkami
śmietanki w proszku. Bettie Gay piła i jadła, i przez chwilę było jej naprawdę
obojętne, że brudna i zmordowana znajduje się sama w Tucson w Arizonie i że
na dodatek przesłuchuje ją policja.
- Lepiej już? - spytała kobieta.
- O wiele. Dzięki.
Do pokoju wszedł teraz śniady mężczyzna z wąsami a la Pancho Villa.
Był w cywilnym garniturze. Do kieszeni na piersi miał przyczepiony
identyfikator z imieniem, nazwiskiem, i stopniem służbowym. W ręku trzymał
skoroszyt z materiałami dotyczącymi Bettie.
- Detektyw Manzanares - przedstawił się. Spojrzała na niego w milczeniu.
- Twój chłopak cię porzucił. Dlaczego go kryjesz? -spytał.
W odpowiedzi wzruszyła ramionami. Co tu wyjaśniać?
- Jesteś w ciąży - kontynuował nie zrażony. Bettie Gay oblała się
rumieńcem.
- Nie miał wcale zamiaru się żenić - ciągnął. - Przestań sama siebie
oszukiwać. Zostawił cię, porzucił jak niechcianego kociaka. Nie zasługuje na
lojalność.
Spuściła wzrok i potrząsnęła głową. Detektyw westchnął.
- Cóż, będę musiał zatrzymać cię do jutra. Musimy sprawdzić wszystkie
informacje.
- Żądam adwokata - oznajmiła stanowczo.
- Tym zajmiemy się jutro. Nie ma pośpiechu. Nie wysunięto przecież
wobec ciebie żadnych formalnych zarzutów. Na razie.
Znowu ta sama pogróżka.
anula + polgara
scandalous
14
- Nie możecie mnie zatrzymywać - powtórzyła, jednak tym razem
odrobinę drżącym głosem.
- Mylisz się, możemy. Lewis - detektyw Manzanares zwrócił się do
policjantki - proszę wyprowadzić zatrzymaną.
Detektyw Lewis, wysoka kobieta o surowym obliczu, ujęła Bettie za
łokieć i wyprowadziła z pokoju przesłuchań. Potem poprzez długi labirynt
korytarzy zakończony stalowymi drzwiami zawiodła ją do celi.
- Słodkich snów - powiedziała, zasuwając kratę i znikając.
W celi były już trzy inne kobiety. Dwie z nich spały
- wyglądały jak ciemne garby na piętrowych pryczach. Trzecia, brzydka
jak noc, z wyzywającym makijażem, w obcisłej mini i lakierowanych botach
sięgających za kolano, usiadła na łóżku i wyszczerzyła zęby do nowej
koleżanki,
- Jak się nazywasz, Niunia? - spytała.
- Bettie Gay Bryson - odparła szeptem, siadając i otulając się ramionami.
- Za co cię zamknęli? Brałaś czy dawałaś?
- Proszę?
- No to brałaś. Nie wyglądasz na pracującą dziewczynę
- uznała i prychnęła pogardliwie.
Bettie wpatrywała się w towarzyszkę niedoli przerażona i zafascynowana.
Uświadomiła sobie nagle, że ma do czynienia z prostytutką.
- Możesz zająć górę, jeśli chcesz kimnąć.
Starając się trzymać jak najdalej od dziewczyny, Bettie wdrapała się na
górną pryczę i położyła. Poczuła, że dostaje dreszczy. Tłusta drożdżówka
ciążyła jej w żołądku, nozdrza drażnił zapach pleśni unoszący się z poduszki,
Tym razem znalazła się na dnie. Niżej już nie można spaść. Więzienie.
Ciężarna, opuszczona i aresztowana. Przewracała się z boku na bok na twardym
materacu, zdruzgotana, a jednak oczy miała suche. Wybrała złą drogę i zabrnęła
w ślepy zaułek.
anula + polgara
scandalous
15
Przymknęła powieki i nagle szeroko je otworzyła. W sąsiedniej celi
rozległ się niesamowity krzyk, potem stek przekleństw, potem nastąpiła cisza.
Bettie rozpoznawała nowe zapachy: silny środek dezynfekujący, duszące
perfumy prostytutki, kwaśny odór wymiocin i moczu. Boże, więzienie. Muszą
jej uwierzyć, muszą ją jutro wypuścić. Muszą!
Tylko co ona potem ze sobą zrobi?
Nie miała pojęcia, jak długo leżała nie śpiąc, wsłuchując się w burczenie
własnego żołądka. Nagle do kraty podeszła strażniczka i wywołała jej nazwisko.
Natychmiast się poderwała.
- To ja.
- Idziemy.
Z trudem zeszła z pryczy. Czuła się dziwnie. Nogi miała jak z waty,
mdliło ją. Wiedziała, że cuchnie potem. Nie brała prysznica, nie miała nawet
szczoteczki do zębów. Gdzie ona mnie prowadzi? Czy mnie zwolnią?
- Która godzina? - zapytała w końcu.
- Dziewiąta.
- Dokąd mnie pani prowadzi?
- Na przesłuchanie.
Bettie poczuła, że serce podchodzi jej do gardła. Ściany w pokoju
przesłuchań pomalowane były na urzędowy szary kolor, w oknach tkwiły
solidne pręty, a całe umeblowanie stanowił długi stół i cztery proste, metalowe
krzesła. I jeszcze popielniczka, pełna, cuchnąca. Strażniczka wprowadziła swą
podopieczną do środka i odwróciła się do wyjścia.
- Proszę zaczekać - zatrzymała ją Bettie. - Co ze mną będzie?
- Ktoś przyjdzie cię przesłuchać. Siadaj i czekaj na swoją kolej.
- Ale...
- Siadaj i czekaj - powtórzyła strażniczka i wyszła, zamykając za sobą
drzwi.
anula + polgara
scandalous
16
Bettie usiadła na jednym z krzeseł i rozejrzała się wokół. Widziałam ten
film, pomyślała. Widziałam tysiące razy, ale bez mojego udziału!
Założyła nogę na nogę, pokręciła się nerwowo na krześle, palcami
przeczesała splątane włosy. Była pewna, że wygląda jak straszydło. Nie miała
ani grzebienia, ani bielizny na zmianę. Nie miała nic. Torebkę zabrano do
depozytu, reszta została w samochodzie Jaya.
Była taka zmęczona. Pragnęła tylko przyłożyć głowę do poduszki i
zasnąć. Nie, najpierw chciałaby coś zjeść - duży talerz jajek na szynce, grzankę,
wypić szklankę świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy. Potem czyste łóżko,
miękka poduszka i nicość.
Muszą ją puścić. A co z Jayem? Gdzie teraz jest? Dotarł do Phoenix?
Złapali go? Wkrótce sam się zgłosi. Na pewno.
Siedziała z łokciem na krawędzi stołu, opierając podbródek na dłoni, jak
gdyby głowa zbytnio jej ciążyła. Jak to się stało, że wpadła w takie tarapaty? Jak
mogła być taka głupia, taka naiwna? Ogarnęła ją straszliwa bezradność i nagle
poczuła się śmiertelnie chora. Drżała z zimna. Jej dziecko nie może urodzić się
w więzieniu. Pd prostu nie może!
Greg Tyrrell, oficer śledczy w urzędzie prokuratora okręgowego Pima
County, obserwował Bettie Gay Bryson przez lustro weneckie.
- Boże, ale młoda - odezwał się do Stana Manzanaresa.
- Dwadzieścia sześć lat — rzucił Stan.
Wygląda jak drobna dziewczynka, pomyślał Greg. Znoszone dżinsy,
wymięta męska koszula z flaneli, długie potargane włosy i, na ile z tej
odległości mógł osądzić, niebrzydka twarz. Dziewczyna była bardzo blada i
zmęczona. Siedziała z głową podpartą na ręce, jak gdyby miała wszystkiego
dość. Prawdopodobnie całą noc nie spała, ale to dobrze, łatwiej będzie nią
pokierować.
- Nie widać, żeby była w ciąży - powiedział.
anula + polgara
scandalous
17
- Czwarty miesiąc. U niektórych kobiet jeszcze wtedy mało widać -
odparł Stan. - Szczególnie przy pierwszym dziecku.
- Aha - mruknął Greg. Jako trzykrotny ojciec, Stan zna się na tych
sprawach lepiej ode mnie, pomyślał. - Dobrze. Wydaje mi się, że możesz już iść.
Chciałbym usłyszeć, co ma do powiedzenia. Ale jeśli jest tępa, nic z tego.
- Słabo kontaktuje - oznajmił Stan. - Nie spała, ale moim zdaniem tępa nie
jest. Może trochę zbyt naiwna. -Wzruszył ramionami. - Po tych wszystkich
latach mam niezłego nosa. Człowiek natychmiast wyczuwa, z kim ma do
czynienia. Ta mała... - Wskazał lustro weneckie. - Postawiłbym ostatniego
centa, że nie miała nic wspólnego z tym napadem.
- Czyli nie możesz jej zatrzymywać?
- Bez postawienia konkretnych zarzutów tylko dwadzieścia cztery
godziny.
- To będzie musiało wystarczyć - odparł Greg. Kiedy Stan przeszedł do
pokoju przesłuchań, Greg ze
swojego stanowiska przy lustrze bacznie obserwował dziewczynę. Na
dźwięk otwieranych drzwi uniosła głowę i szeroko otwartymi oczami spojrzała
na wchodzącego. Miała piękne oczy, duże i jasne, Nie błękitne, orzechowe.
Greg widział, z jakim wysiłkiem się wyprostowała. Szyję miała smukłą i białą,
ładny profil. Przez moment poczuł przypływ współczucia dla niej i zaraz potem
pogardy. Usunął jednak wszelkie emocje z myśli i skoncentrował się na
przesłuchaniu.
Przekazywane przez ukryty mikrofon głosy nabierały metalicznego
brzmienia. Dziewczyna mówiła tak cicho, że musiał wytężać słuch, aby ją
zrozumieć. Stan zaczął od rutynowych pytań: nazwisko, wiek, miejsce
zamieszkania. Dziewczyna nie miała stałego adresu, podała tylko nazwę
miejscowości na Florydzie, Mayport, gdzie się wychowała u dziadków.
- Czy nie przysługuje mi obrońca z urzędu?- spytała, kiedy
formalnościom stało się zadość.
anula + polgara
scandalous
18
Stan był przygotowany na takie pytanie.
- Czy ktokolwiek oskarżył cię o jakiekolwiek przestępstwo?
- Ale jestem w areszcie.
- Na razie jesteś jedynie zatrzymana. Co stanie się później, zależy tylko i
wyłącznie od ciebie.
Starając się zyskać na czasie, Stan zręcznie ominął temat adwokata.
Gdyby jednak nalegała, musiałby albo ją puścić, albo wezwać mianowanego
przez sąd prawnika. Zatrzymany ma swoje prawa i najwidoczniej dziewczyna
orientowała się w tym, co jej się należy, niemniej była na tyle niewykształcona,
że sądziła, iż skoro to nie ona dokonała napadu, muszą ją zwolnić. Pewnie nie
wie do końca, jak funkcjonuje prawo.
Greg cały czas bacznie obserwował Bettie, siedzącą z dłońmi splecionymi
na kolanach i patrzącą na Stana wzrokiem osoby, która nie popełniła żadnego
wykroczenia. Z całej jej postaci emanowała prostolinijność, która sprawiała, że
wierzył w każde jej słowo. Prostolinijność i upór. Była zielona, ale nie dawała
sobą manipulować.
Teraz Stan omawiał z nią całe zdarzenie krok po kroku. Dziewczyna
powtarzała, że jest niewinna, że nie wiedziała, iż jej chłopak zamierza
obrabować kasę. Była w toalecie.
- Jak on się nazywa? - spytał Stan.
- Nie mogę powiedzieć. - Głos jej się łamał. - Ale ja niczego złego nie
zrobiłam. Naprawdę. Niczego.
Greg wierzył jej. Stan również. Niemniej koniecznie potrzebny im był
jakiś haczyk, punkt zaczepienia, żeby skłonić ją do współpracy.
- Ten chłopak... Dokąd jechaliście?
Bettie zawahała się.
- To była taka przejażdżka. Nie wiem dokąd.
- Nie wiesz - powtórzył Stan. -Trudno mi w to uwierzyć.
anula + polgara
scandalous
19
Dziewczyna nie odpowiedziała, jednak nie spuściła głowy. Greg
zauważył, że drżą jej dłonie.
- Gzy zamierzasz się z nim skontaktować?
- Nie mogę. Nie wiem, gdzie jest. Nie wiem, dokąd jechał.
- To nieprawda.
- Prawda - stwierdziła stanowczo.
Greg wiedział jednak, że teraz kłamie, na, dodatek nieumiejętnie. Nie
brała udziału w napadzie, co do tego nie miał wątpliwości, niemniej kryła
swojego chłopaka. Właściwie zaimponowała mu.
Stan wstał i pochylił się nad Bettie, celowo naruszając niewidoczne
granice jej „prywatnego terytorium". Greg zauważył, że wzdrygnęła się i
cofnęła.
- Ten twój chłopak, ten chłystek, wpuścił cię w maliny. Zwiał z marnymi
sześćdziesięcioma pięcioma dolarami i wrobił cię w niezły pasztet. Policja,
areszt. Rzucił cię, ciebie i twoje dziecko. Zasługuje na to, żeby go przymknąć i
zmusić do zapłacenia za to draństwo. Wtedy może będziesz mogła starać się o
alimenty.
Bettie Gay uniosła przerażoną twarz ku Stanowi. Była na granicy łez.
Wargi jej drżały.
- Nie wiem, gdzie on jest - wyszeptała. - Nie wiem.
- Wspólnie zaplanowaliście ten napad, tak? - Stan ponowił atak.
- Nie. Nie. - Bettie gwałtownie potrząsnęła głową i poruszyła się na
krześle, usiłując odsunąć się od dręczyciela.
Greg cały czas analizował zachowanie dziewczyny. Studiując jej profil
zastanawiał się, jak by wyglądała, gdyby ją wykąpać i przyzwoicie ubrać. Ot,
dziewczyna, jaką można spotkać na ulicy. Nagle stwierdził, że Stan zadał już
kolejne pytanie, którego on nie dosłyszał. Oderwał wzrok od twarzy Bettie i
wsłuchał się w odpowiedź, starając się ocenić, czy tym razem przesłuchiwana
mówi prawdę, czy nie. Nie przyszedł tutaj po to, żeby się gapić, snuć hipotezy,
anula + polgara
scandalous
20
wydawać opinie o jej wyglądzie. Przyszedł, ponieważ detektyw Stan
Manzanares zawiadomił urząd prokuratora okręgowego, że w biurze szeryfa
mają młodą, niezamężną kobietę w ciąży. Nareszcie.
- Z Los Angeles - mówiła dziewczyna. - Jechaliśmy z Los Angeles.
Kończyła nam się benzyna. Nie wiem... Przypuszczam, że był zdesperowany,
ale nie wiedziałam, że ma zamiar obrabować sklep. Musicie mi uwierzyć.
Sytuacja wydawała się idealna. Dziewczyna jest nie tylko w ciąży, ale
kompletnie sama, bez grosza, a na dodatek obca w tych stronach. Żadna rodzina
czy przyjaciele nie będą komplikować sprawy. Praktycznie ta mała nie ma
wyboru; może ewentualnie zgłosić się do opieki społecznej, ale Greg chciał jej
zaoferować o wiele więcej.
Już przedtem przez to samo lustro obserwował inne kandydatki. Biuro
szeryfa dzwoniło za każdym razem, kiedy aresztowali kobietę w ciąży, ale do tej
pory żadna się nie nadawała albo nie wyrażała zgody. Od miesięcy czekał na
odpowiednią dziewczynę i może w końcu los się do niego uśmiechnął.
- Posłuchaj - mówił Stan, zmieniając ton i odgrywając „dobrego" glinę. -
Podaj nam jego nazwisko i wszystko będzie dobrze. Potraktujemy cię łagodnie.
Bettie potrząsnęła odmownie głową, a potem przyłożyła dłoń do czoła,
jak gdyby nagle zrobiło jej się słabo.
- Źle się czujesz? - spytał Stan.
- Jestem okropnie głodna - wyznała. - Od wczoraj nic nie jadłam.
- Niedługo dostaniesz śniadanie. Im szybciej zdecydujesz się mówić, tym
szybciej je dostaniesz. No, jak on się nazywa?
Greg obserwował dziewczynę z rosnącym zainteresowaniem. Bez
pieniędzy, w ciąży, samotna i głodna. Boże, on nigdy w życiu nie chodził
głodny; znał tylko zdrowe łaknienie przed posiłkiem. Najwyżej kilka godzin
umartwienia. Tymczasem ta biedaczka naprawdę jest głodna. Zastanawiał się,
co czuje i nagle ogarnął go wstręt do samego siebie za to, co miał zamiar z nią
zrobić.
anula + polgara
scandalous
21
Jego szef, prokurator okręgowy Dick Mayer, przysłał go, aby sprawdził,
czy zatrzymana zgodzi się na układ proponowany przez władze. Wszystkie jej
grzechy zostaną zapomniane, jeśli odda im określoną przysługę i Greg otrzymał
dokładne instrukcje, co może jej zaproponować. Oferta była w sumie korzystna
dla obu stron, i dla organów ścigania, i dla Bettie Gay Bryson. Pod warunkiem,
że się zgodzi.
- Nie powiem - powtarzała płaczliwym tonem. - Nie. Nie. Jestem
straszliwie zmęczona. Pozwólcie mi odejść. Proszę.
Stan uniósł obie ręce do góry, jak gdyby się poddawał i wzruszył
ramionami.
- Dobrze, rób co chcesz.
Bettie zwróciła ku niemu bladą twarz okoloną splątanymi włosami i
spojrzała na niego z rozpaczą. Greg widział, że walczy ze łzami. Przyglądał się,
jak Stan opuszcza pokój przesłuchań, zatrzaskując za sobą ciężkie, obite blachą
drzwi. Gdy zniknął, Bettie ukryła twarz w dłoniach, a całym jej ciałem
wstrząsnął szloch.
- Moje zadanie wykonane. Zmiękła. Teraz ty idź do niej, Tyrrell - usłyszał
za sobą.
Grega ogarnęły wyrzuty sumienia, lecz zignorował je. W sprawach takich
jak ta cel uświęca środki. Kiwnął Stanowi głową i powiedział:
- Dzięki.
- Powodzenia, stary.
- Uhm.
Greg jeszcze raz spojrzał przez lustro. Dziewczyna uniosła wysoko głowę
i gniewnym gestem otarła łzy. Usiadła prosto. W sercu Grega podziw dla niej
mieszał się że współczuciem. Dzielna sztuka, pomyślał. Odsunął się od szyby,
wziął głęboki oddech, wyprostował się, a potem otworzył drzwi do pokoju
przesłuchań i wszedł do środka.
anula + polgara
scandalous
22
3
Kiedy Bettie usłyszała szczęk otwieranych drzwi, z trudem wyprostowała
plecy i uniosła głowę, przygotowując się na odparcie kolejnego ataku detektywa
Manzanaresa. To wszystko było zbyt szalone, zbyt straszne, a ona czuła się tak
okropnie zmęczona. Postanowiła, że ponownie zażąda adwokata. Tak. Tak
właśnie uczyni.
I powie mu o tym od razu. Powie mu również, że muszą dać jej coś do
zjedzenia. Boże, myślała, wsłuchując się w zgrzyt drzwi, to gorsze od
tureckiego więzienia! Albo od tego, czym w jej pojęciu było tureckie więzienie!
- Niech pan posłucha... - zaczęła butnie, zadzierając podbródek, lecz nie
dokończyła, gdyż to wcale nie był Stan Manzanares.
- Dzień dobry - odezwał się mężczyzna, zamykając za sobą drzwi. -
Nazywam się Greg Tyrrell. Pracuję w urzędzie prokuratora okręgowego Pima
County. Możemy chwilę porozmawiać?
- Ale...
Słowa uwięzły jej w gardle. Nie spodziewała się ujrzeć kogoś zupełnie
nowego. Nie była przygotowana na podobną zmianę taktyki. Wpatrywała się w
nowo przybyłego, który swobodnym krokiem zbliżył się do stołu, odsunął
krzesło i usiadł, po czym oparł ręce o blat stołu, splótł dłonie i spojrzał na nią z
uśmiechem.
- Jest pan prawnikiem? - spytała w końcu.
- Jeszcze nie całkiem, ale wkrótce będę - odparł nieznajomy.
Uderzył ją głęboki, przyjemny dla ucha tembr jego głosu. Zwróciła
również uwagę na jego przystojną, niemal chłopięcą twarz.
- Słucham? - zdziwiła się.
- Wyjaśnię to pani - powiedział Greg Tyrrell i ponownie się uśmiechnął. -
Obecnie jestem głównym oficerem śledczym w prokuraturze okręgowej tutaj w
Tucson.
anula + polgara
scandalous
23
- Czyli jest pan... Jest pan po prostu tajniakiem?
Co tu się właściwie dzieje? Tym razem Bettie zaniepokoiła się nie na
żarty. O co w tym wszystkim chodzi? Czyżbym była aż tak dla nich ważna?
Greg Tyrrell potrząsnął głową.
- Nie, Bettie Gay - zaprzeczył. - Mogę się tak do ciebie zwracać? - spytał
uprzejmie.
- Err... Tak.
- Dobrze. Bettie Gay, więc nie, nie jestem tajniakiem. Jestem bardziej
detektywem, ale pracuję dla prokuratora okręgowego. I nie jestem policjantem.
- Aha. Czy może mi pan wytłumaczyć, dlaczego prokurator okręgowy się
mną interesuje?
- Za chwilę dojdziemy do tego. - Uchylił się na razie od odpowiedzi. -
Może chciałabyś, żeby ci przyniesiono śniadanie? Mogłabyś jeść i rozmawiać -
zaproponował.
Czyli znowu to samo, pomyślała. Jeden mnie straszy, drugi udaje
samarytanina. Z głodu kiszki jej tak marsza grały, że z trudem zbierała myśli.
- Tak, poproszę o coś do zjedzenia - powiedziała, odpędzając od siebie
zmęczenie. - A potem poproszę o adwokata. Mam przecież prawo do bezpłatnej
porady obrońcy z urzędu, nie?
- Ależ oczywiście, że masz takie prawo, Bettie Gay, i skoro nalegasz,
sprowadzę ci adwokata. Obawiam się jednak, że wybiegamy odrobinę w
przyszłość. Zjesz coś, porozmawiamy i wtedy zdecydujesz, czy nadal chcesz
porozumieć się z obrońcą. Zgoda?
- No... dobrze - przystała z wahaniem.
Greg Tyrrell wstał. Bettie nie omieszkała zauważyć, że porusza się ze
swoistym wdziękiem, charakterystycznym dla przystojnych mężczyzn. Oceniła
go na trzydzieści kilka lat. Był wysoki - musiał mieć około metra
dziewięćdziesięciu wzrostu - szczupły i dobrze zbudowany. Lekki garnitur z
ciemnoszarej cienkiej wełny podkreślał jego wysportowaną sylwetkę.
anula + polgara
scandalous
0 LYNN ERICKSON MUSIMY SOBIE POMÓC
1 1 Bettie Gay Bryson skuliła się w fotelu. - Zmarzłam, Jay - powiedziała i wzdrygnęła się. -Włącz ogrzewanie, dobrze? - poprosiła. - Gorąco mi, zimno mi, włącz ogrzewanie, wyłącz ogrzewanie. .. - Jay zaczął ją przedrzeźniać, przesuwając jednocześnie regulator na desce rozdzielczej starego cadillaca. - Słowo daję, Bettie Gay, zrobiłaś się ostatnio śmiertelnie marudna. - Przepraszam - mruknęła - ale wydawało mi się, że na pustyni powinno być gorąco. Ale zły, pomyślała. - Jest marzec i w dodatku czwarta nad ranem - stwierdził lakonicznie Jay. Bettie już otwierała usta, aby zrewanżować się jakąś ciętą ripostą, lecz zrezygnowała. Była skostniała z zimna, bardzo zmęczona i, dopiero teraz to sobie uświadomiła, zbyt zdenerwowana, aby bawić się w słowne utarczki. Czwarta nad ranem. Znajdują się teraz gdzieś pośrodku pustyni, chyba w okolicach Tucson w Arizonie. Jadą już praktycznie na resztkach benzyny. Od wyruszenia z Los Angeles, czyli od wczorajszego wieczoru, nic nie jedli, a wspólnego majątku mają wszystkiego osiem czy dziewięć dolarów. Jay załatwił sobie wspaniały kontrakt w Phoenix, ale przecież w Los Angeles też podobno czekali na niego z otwartymi ramionami i nic z tego nie wyszło. Och! - westchnęła. Na Florydzie, gdzie się poznali, Jaya rozpierał entuzjazm. Ten kontrakt w Los Angeles miał być punktem zwrotnym, wielką szansą na miejsce w naprawdę znanym zespole country and western, który poszukiwał nowego gitarzysty. Bettie zaś była wtedy tak zakochana, tak zaślepiona, że zgodziła się opuścić Mayport i przejechać z nim cały kontynent aż na zachodnie wybrzeże. Wszystko, co Jay mówił, brzmiało wspaniale, podniecająco, optymistycznie. anula + polgara scandalous
2 Cóż, mieli pecha. Przesłuchanie wypadło słabo, jedyna karta kredytowa Bettie Gay została zablokowana i teraz starym, rozsypującym się cadillakiem koloru żółtego usiłowali dotrzeć do Phoenix. Dzięki Bogu, ten wrak wciąż jakoś posuwa się do przodu. Jeszcze. - Za dwie, trzy godziny - odezwał się Jay, włączając radio - będziemy w Phoenix. Zjadę na bok i prześpimy się trochę w samochodzie. Ten kontrakt to wielka szansa, zobaczysz. Najwyższy czas, żeby los się do mnie uśmiechnął. Bettie Gay zerknęła na wskaźnik paliwa. Została jakaś jedna ósma baku. - Trzeba zatankować, Jay - powiedziała - a ja muszę do toalety. Potrząsnął grzywą jasnych włosów i teatralnie westchnął. - Sikasz co dwie minuty. - Wiesz przecież dlaczego - broniła się. - Do głowy mi nie przyszło, że będzie z tym tyle cacka-nia - odparł. - Zmieniłaś się. - Tak. Zmieniłam. - Hej, nie denerwuj się. Obiecałem, że. się wszystkim zajmę i dotrzymam słowa. Będę wyciągał pięćdziesiąt, siedemdziesiąt dolców za noc. Z Maverick's mam umowę na trzy tygodnie. Damy sobie radę. - Hmm - mruknęła Bettie. - A co z benzyną? Nie wydaje mi się, żeby to pudło zadowoliło się porcją za ósemkę, Jay. Co zro... - Bez paniki - przerwał jej. Bettie zauważyła, że bardzo się stara przybrać beztroski ton. - Panuję nad sytuacją. Masz do mnie za mało zaufania, Bettie Gay. - Martwię się, to wszystko. Nie chciałabym utknąć pośrodku pustyni. Zamiast odpowiedzi Jay opuścił szybę, wystawił łokieć za okno i zaczął pogwizdywać w rytm melodii płynącej z nastawionego na pełny regulator radia. Bettie sięgnęła do tyłu po kurtkę i przykryła się nią. Zsunęła się niżej i oparła stopy o tłoczący gorące powietrze podłogowy grzejnik. Była bliska łez, anula + polgara scandalous
3 lecz zacisnęła zęby. Za nic nie dopuści do tego, żeby Jay zobaczył, jak płacze. Postanowiła, że żaden facet nigdy nie zobaczy jej płaczącej, W ciemności kątem oka zerknęła na swojego chłopaka. Światełka z deski rozdzielczej lekkim, pomarańczowym blaskiem podświetlały jego profil i po raz tysięczny Bettie Gay stwierdziła, że jest wyjątkowo przystojny. Był szczupły i opalony, jasne włosy sięgały mu do ramion, a tak zmysłowej i urodziwej twarzy jeszcze nie widziała u żadnego mężczyzny. Miał tyle lat co ona, dwadzieścia sześć, lecz równie dobrze mógł mieć szesnaście albo sześćdziesiąt - wiek nie stanowił różnicy. Jay Pearson, nie doceniany gitarzysta i bard country and western, zawsze będzie niesłychanie pociągający. Gdyby nie ten jego charakterek. Jay, jak się przekonała, żerował na innych. Należał do gatunku ludzi, którzy wyrośli w przekonaniu, iż wszystko im się należy. W swoim mniemaniu był wyjątkowy, wybitnie utalentowany, i to dawało mu prawo pożyczać od przyjaciół forsę na wieczne nieoddanie albo podkradać żywność w supermarketach czy kasety w sklepach muzycznych. Zachowywał się bardziej jak nastolatek niż jak dorosły mężczyzna. Nastolatkowi się takie wybryki wybacza, kładąc je na karb niedojrzałości, lecz w wieku Jaya kradzież jest już przestępstwem. Niemniej, ilekroć Bettie powiedziała coś na ten temat, Jay złościł się, jeżył i groził, że odejdzie i zostawi ją bez grosza. Dawniej znosiła to wszystko z miłości, zresztą teraz też bywały chwile, kiedy uczucie brało górę nad rozsądkiem. Westchnęła. Znaleźli się w okropnie trudnej sytuacji, lecz było wiele powodów, dla których nie mogła tak po prostu odejść - nie miała gdzie ani do kogo, ani za co... Wszystko to jednak bladło w porównaniu z tym jednym, najważniejszym... Babka tłumaczyła Bettie kiedyś, że dlatego tak trudno jej utrzymać przy sobie jakiegoś chłopaka na dłużej, bo zbyt mało myśli o sobie. Dotychczas Bettie Gay uważała takie nastawienie za samolubne, lecz teraz, przypominając anula + polgara scandalous
4 sobie, w jaki sposób Jay ją traktuje, zaczynała przyznawać babce rację. Tylko że w tym stanie rzeczy nie bardzo wiedziała, jak mogłaby sobie pomóc. Nie minęło dziesięć minut od chwili, kiedy powiedziała, że kończy się benzyna i, co równie istotne, że musi iść do toalety, a Jay przygryzł wargi i wycedził przez zęby: - Musimy zatankować. - Ciekawe gdzie? Dookoła same kaktusy i grzechotniki - odparła, poprawiając się w fotelu. Czuła coraz silniejsze parcie na pęcherz. - Grzechotniki - prychnął Jay - wychodzą tylko na słońce. - Należą do gatunku zimnokrwistych. Wiem na pewno. Chodziło mi o to, że... - Mniejsza o grzechotniki. Lepiej rozejrzyjmy się za stacją benzynową. Im prędzej ją znajdziemy, tym lepiej, bo za kilkanaście kilometrów rozkraczymy się tu i koniec. Bettie wytężyła wzrok. Przed sobą widziała czarną wstęgę szosy i gwiazdy błyskające na niebie, a na horyzoncie, oprócz wzgórz porośniętych kaktusami, nic - to znaczy nic, co by przypominało Tucson. Niemniej gdzieś w pobliżu musiało przecież coś być, zatoka dla ciężarówek, jakiś motel niedaleko skrzyżowania autostrad do Phoenix i Tucson, cokolwiek. Przecież nie mogą utknąć na tym bezludziu. Tego by było naprawdę za wiele. W kilka minut później powiedziała: - Już nie mogę, Jay. Może po prostu stań... - Wytrzymaj jeszcze trochę, dobrze? Jeśli teraz stanę, zgaszę silnik i ponownie włączę, zużyję dwa razy tyle benzyny. - Spróbuję. Niedługo po tym wskazówka zatrzymała się na zerze. Jay zaklął ze złością. Bettie milczała, siłą woli opanowując chęć przypomnienia mu, że ponad sto kilometrów stąd, kiedy mijali całodobową stację, radziła mu zatankować. Cóż, co było, nie wróci. anula + polgara scandalous
5 W końcu, po długiej chwili wypatrywania, zobaczyli zielono-biały znak zjazdu z autostrady. Trzy kilometry. - Damy radę - oświadczył Jay tryumfalnie. - Mam nadzieję. - Spoko. - Starczy nam forsy? Osiem dolarów to... - Zostaw to mnie. Coś wykombinuję. - Dobrze, dobrze — powiedziała pojednawczym tonem, zastanawiając się w duchu, czy przy skrzyżowaniu rzeczywiście będzie całodobowa stacja. Na szczęście była. Oboje jednocześnie zauważyli umieszczoną na dwudziestometrowym słupie reklamę świetlną, zapraszającą na posiłki, po paliwo i pamiątki przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. - Bogu niech będą dzięki - mruknęła Bettie pod nosem. Skręcili ku rzęsiście oświetlonemu budynkowi, który wyglądał jak przygraniczny fort z grubo ciosanych bali. Jay stanął tuż obok saturatora, a Bettie niezgrabnie wygramoliła się z auta. Straszliwe parcie na pęcherz zdominowało jej świadomość. Biegiem minęła wypielęgnowany klomb z kaktusów przed wejściem i wpadła do środka. Zignorowała rzędy seryjnie wyprodukowanych, lecz udających rękodzieło, indiańskich glinianych garnków, następnie rzędy sklepowych regałów z żywnością i tysiącem atrakcyjnych drobiazgów, nie widzącym spojrzeniem omiotła dyżurującego sprzedawcę i zniknęła w damskiej toalecie. Spędziła tam sporo czasu. Po wyjściu z kabiny umyła twarz i ręce, po czym starannie rozczesała długie, ciemne włosy. Wygładziła bawełniany podkoszulek pod dużą kra-ciastą koszulą Jaya i Wsunęła go w dżinsy. Ze skrępowaniem pomyślała, jakie są ogromne. Pomyślała też, że jest straszli-wie głodna. Gdyby tylko... Wiedziała jednak, że pieniądze potrzebne są na benzynę. I tak wątpiła, czy ich wystarczy aby dojechać do Phoenix. anula + polgara scandalous
6 - Cóż, jakoś to będzie - powiedziała sama do siebie, starając się zrobić dobrą minę do złej gry i optymistycznie spojrzeć w przyszłość. Jutro wieczorem Jay zaczyna występy... Właściwie już nawet dziś wieczorem. Klub Maverick's cieszy się dobrą renomą. Może los się odwróci. Może za kilka miesięcy gdzieś osiądą i zaczną znowu myśleć o małżeństwie? Bettie Gay miała wiele do zarzucenia Jayowi, niemniej łączyło ich też niemało. Powinni się pobrać, naprawdę powinni. Warto spróbować. Musi w to wierzyć. Musi wierzyć, że Jayowi zależy na niej tak bardzo, że zechce się z nią ożenić. Musi wierzyć, że warto być razem - ona, Jay i... Nie miała jednak zamiaru wszczynać teraz rozmów na ten temat. Z Jayem należało postępować ostroż-nie, bo obecnie liczy się tylko dzień dzisiejszy. Już w Los Angeles zaczęło się między nimi psuć. Muszą to naprawić. Muszą. Nie można wciąż dostawać cięgów od życia, Od czasu do czasu życie musi dać człowiekowi odetchnąć. Pchnęła drzwi do toalety, zaczerpnęła głęboko powietrza z głodu czuła lekkie zawroty głowy - i rozejrzała się po sklepie. W tym samym czasie Jay skończył tankować i zbliżał się do wejścia. Bettie Gay zdjęła z półki mały indiański bębenek ozdobiony przyklejonymi do boków czerwonymi i pomarańczowymi piórami. Tandeta, pomyślała. Przechyliła głowę i spojrzała na przypięte do kwadratowych tekturek srebrne kolczyki — najprawdopodobniej ani srebro, ani prawdziwe indiańskie rękodzieło. Tak samo jak rzędy malowanych glinianych garnków. Fabryczna masówka. Jeśli czegokolwiek nauczyła się od swojej babki, to tego, żeby nie łasić się na podróbki. W życiu za wszystko, co wartościowe, trzeba słono zapłacić. Teraz jej wzrok powędrował ku działowi spożywczemu. Chrupki, orzeszki, chipsy, torebki z prażoną kukurydzą. Słodkie batoniki. anula + polgara scandalous
7 Na widok jedzenia poczuła skurcz w żołądku. Zakręciło jej się w głowie. Już i tak schudła, a teraz, szczególnie teraz, nie może sobie pozwolić na dalszy ubytek wagi. Ale jestem głodna, pomyślała, kiedy od strony kasy dobiegł ją głos Jaya. Jakiś dziwny... Jak gdyby wściekły... Odwróciła się gwałtownie i popatrzyła w tamtym kier runku. - Forsa do torby i żadnych głupstw! - usłyszała ostatnie słowa. Boże! - pomyślała w panice i zamarła. Co to? Pistolet? Jay ma broń?! Przez jedno mgnienie oka Bettie poczuła się jak na wytracającej szybkość karuzeli. Jej umysł, dłonie i stopy zmieniły się nagle w bryły cementu, a wzrok się wyostrzył. Otaczała ją dziwna jasność; zwieszające się z sufitu lampy w kształcie kół od wozu świeciły nienaturalnym blaskiem, umieszczona na ścianie reklama coca-coli migała czerwonym i białym światłem, zamrażarka zaś rzucała niebieskobiałe błyski. Bettie widziała tylko rewolwer w ręce Jaya i przerażoną twarz młodziutkiego kasjera, Bardzo powoli chłopak podniósł ręce do góry. - Forsa jest twoja - powiedział skrzekliwym głosem - tylko nie rób mi krzywdy. - Kazałem ci wrzucić kasę do torby — wrzasnął Jay. -Szybko! Bettie wpatrywała się w tę scenę z niedowierzaniem. Usłyszała własny krzyk: - Nie! Jay! Nie! Ale może tak jej się tylko zdawało? Chłopak szybko wykonał polecenie. Wówczas Jay, wciąż trzymając pistolet wymierzony w niego, wzrokiem szaleńca powiódł po sklepie. Bettie przemknęło przez myśl, że szuka jej, lecz on nie zwrócił na nią uwagi. Zachowywał się tak, jak gdyby kompletnie zapomniał o istnieniu swojej towarzyszki. anula + polgara scandalous
8 Tymczasem ona nie była w stanie wykonać najmniejszego choćby ruchu. Bryły cementu, w jakie zmieniły się jej stopy, stężały na mur. - Jay - szepnęła, niemo poruszając wargami, lecz on odwrócił się do kasjera, ponownie pogroził mu bronią, potem, ciężko dysząc i miotając przekleństwa, dopadł drzwi, kopnął je, aż uderzyły ó ścianę, i wybiegł ze sklepu. Bettie z przerażeniem patrzyła, jak jej ukochany ogląda się ostatni raz i wskakuje do samochodu. W następnej sekundzie usłyszała zgrzyt żwiru pod kołami cadillaca rozpływającego się w czarnej pustynnej nocy. Minęła jedna sekunda, druga, i nagle wszystko ożyło. Kasjer chwycił słuchawkę telefonu, gorączkowo wykręcił 911 i krzycząc, wzywał policję. Bettie stała jak wryta, podczas gdy jej umysł powoli wracał do życia. Jay. Jay właśnie obrabował supermarket. Dokonał napadu z bronią w ręku. Skąd wziął rewolwer? Ona zaś została nagle sama, porzucona gdzieś pomiędzy Tucson a Phoenix, zdana na łaskę tego przerażonego dzieciaka. Poczuła jeszcze gorszy zawrót głowy niż przedtem. Powoli suwając stopami, zaczęła iść w stronę wyjścia. Tak. Lepiej opuścić to miejsce. Jay wróci. Za chwilę lub dwie zjawi się na parkingu, a ona wskoczy do pędzącego samochodu i będą wolni... Poczuła na sobie wzrok kasjera. Ich oczy spotkały się. Stanęła. Nie, nigdzie nie pójdzie. Jay zrozumie, że popełnił szaleńczy krok, wróci, powie, że to była pomyłka. Tak, tak, na pewno tak zrobi. Och, Jay! Czy wiesz, w co ty się wpakowałeś? Straciła poczucie czasu. Wciąż stała wpatrzona w chłopaka za kasą, a on wpatrywał się w nią i trwało to całą wieczność. W końcu usiadła na stercie gazet i ukryła twarz w dłoniach. Przez palce wymamrotała: - Tak mi przykro. - W porządku, proszę pani - odpowiedział chłopak. I zaraz potem w oddali rozległy się policyjne syreny, coraz głośniejsze i głośniejsze, w miarę jak radiowóz się zbliżał. anula + polgara scandalous
9 Gliny. Umysł Bettie zaczął pracować na pełnych obrotach. Jeśli Jay zjawi się akurat teraz, aresztują go! Wahadłowe drzwi otworzyły się gwałtownie i do środka wbiegli dwaj policjanci w mundurach. Przyklęknęli z bronią gotową do strzału, omietli wzrokiem sklep z lewej do prawej i z powrotem. Bettie przyglądała im się oniemiała. Strach dławił ją za gardło. - Rączki do góry, laluniu - odezwał się do niej brutalnie jeden z zastępców szeryfa. Boże! Znajduje się pośrodku pustyni, tysiące kilometrów od domu, porzucona przez Jaya, który teraz wraz z całym jej mizernym dobytkiem pędzi w siną dal. Została sama, a na dodatek od czterech miesięcy jest w ciąży. I, jak gdyby tego jeszcze było mało, dwóch stróżów prawa trzyma ją na muszce. anula + polgara scandalous
10 2 To był koszmar, ale udało jej się zachować przytomność umysłu. Wytrzymała ostre pytania i twarde spojrzenia policjantów widzących w niej zagrożenie ładu społecznego, kryminalistkę. Nigdy dotąd nikt na nią tak nie patrzył. - Nic złego nie zrobiłam - powtarzała z uporem. - Byłam w toalecie. Nie wiedziałam, że on ma zamiar obrabować kasę. Nie wiedziałam, że ma broń. Przysięgam. Nie zdradziła tylko nazwiska; owo minimum lojalności była mu winna. On by jej nie wsypał. Co prawda, ona nie dałaby mu do tego okazji. Jest niewinna. Czy to się nie liczy? Tu jest Ameryka, tu obowiązuje zasada domniemanej niewinności. Nie mają prawa zmuszać jej do podawania żadnych informacji. Powiedziała im to, starając się zachować nieugiętą postawę, chociaż głos jej się łamał na widok ich protekcjonalnych uśmieszków. - Brałaś udział w przestępstwie - oświadczyli tam, w tym oświetlonym trupio zielonym światłem kantorze - ale jeśli będziesz z nami współpracować, powiesz, jak on się nazywa i dokąd zwiał, potraktujemy cię łagodnie. Próbowali nawet rutynowych sztuczek: jeden groził, drugi przymilał się do niej - taka zabawa w dobrego i złego glinę - ale nie dała się nabrać. Kasjer zeznał, że widział duży, stary, żółty samochód, nie zapamiętał jednak numeru rejestracyjnego. Potrafił natomiast całkiem dokładnie opisać napastnika. - Dobra, laluniu - odezwał się w końcu starszy z zastępców szeryfa. - Jedziemy. - Dokąd? - spytała zalękniona. - Do Tucson. Do kicia - oznajmił lakonicznie młodszy. - Czyli do więzienia - szepnęła czując, jak żołądek podjeżdża jej do gardła. anula + polgara scandalous
11 - Chyba że najdzie cię ochota powiedzieć nam, jak nazywa się twój chłopak. - Nie mogę. Nie zrobię tego. Zresztą nie mam takiego obowiązku. - W takim razie trudno. Zbieraj się, zaraz kończymy dyżur. Zdrowo się wkurzymy, jeśli przez ciebie będziemy musieli zostać po godzinach. Starszy z mężczyzn wziął ją pod łokieć i wyprowadził w czarną noc, a potem drugą ręką przygiął jej głowę, kiedy jego pomocnik otworzył drzwiczki radiowozu. Usiadła na tylnym siedzeniu i przycisnęła do piersi torebkę. Mocna, gęsta druciana siatka oddzielała ją ód strażników, Przysłuchiwała się trzaskom i głosom dochodzącym z policyjnego radia. Jej umysł nie przyjmował do wiadomości realiów sytuacji, odmówił wiary, że to wszystko dzieje się naprawdę. To jakiś koszmarny sen. Niczego złego nie zrobiła. Jest niewinna. Całkowicie niewinna. Boże! A co na to wszystko powiedziałaby babka? Surowa, poorana zmarszczkami twarz starej kobiety wyłoniła się z ciemności przed wnuczką i Bettie usłyszała: „My, Brysonowie, nie jesteśmy kłamcami ani złodziejami. My, Brysonowie, mamy swoją dumę. Może jesteśmy prości, ale nie przyjmujemy jałmużny i nie łamiemy prawa". Babciu, zawołała w myślach Bettie, nie złamałam prawa. Jestem niewinna. Jazda trwała długo; kierowali się na południowy wschód, ku wstającemu nad pustynią świtowi. Potem znaleźli się w Tucson, spokojnym mieście, jeszcze pogrążonym we śnie. Mijali puste, proste jak strzelił ulice wysadzane palmami i ustawione w równych odstępach sygnalizacje świetlne wysyłające, kolorowe błyski. W oddali Bettie dostrzegła łunę nad centrum miasta, gdzie budynki były wyższe i bardziej stłoczone. Na skrzyżowaniu pod wiaduktem autostrady kierowca skręcił jednak w bok i wjechał w okolicę prawie zupełnie pozbawioną anula + polgara scandalous
12 zabudowań. W końcu zatrzymał się na jakimś parkingu. Policjanci pomogli Bettie wysiąść i, biorąc ją między siebie niczym ochroniarze, zaprowadzili do piętrowego, betonowego pawilonu. Potem wszystko trwało straszliwie długo. Musiała odpowiadać na nie kończące się pytania, czekać, aż funkcjonariusz wypełni kilka formularzy, przeszuka torebkę, przyczepi do niej pasek z nazwiskiem. Poddawała się tym wszystkim rutynowym czynnościom jak w transie, wyczerpana, wygłodzona, opuszczona. Czuła mdłości, a jednak wciąż odmawiała podania nazwiska Jaya. Nie donosi się na przyjaciół, mawiała babka. Może, myślała Bettie, Jay sam się zgłosi na policję i wówczas ona nie będzie musiała już zeznawać? Uparcie powtarzała, że nic złego nie uczyniła, lecz na policjantach nie robiło to najmniejszego wrażenia. - Aresztujecie mnie? - spytała z udawaną butą. - W takim razie dajcie mi adwokata. Mam do tego prawo. - Nie aresztujemy cię - odparł oficer - przynajmniej na razie. Nie denerwuj się. Zostajesz tymczasowo zatrzymana w charakterze świadka. - Nie możecie mnie zatrzymywać. Ja nie popełniłam żadnego przestępstwa. - Możemy cię zatrzymać na dwadzieścia cztery godziny. Oczywiście, jeśli powiesz nam, kim jest twój chłopak, możemy zwolnić cię szybciej. Z drugiej strony, jeśli nam nie powiesz, całkiem możliwe, że w końcu będziemy musieli cię aresztować. Jedna z policjantek siedzących przy innym biurku obrzuciła Bettie bacznym spojrzeniem i wtrąciła: - Nie wyglądasz dobrze. Źle się czujesz? Bettie poczuła, że zbiera jej się na płacz. Były to pierwsze serdeczne słowa, jakie usłyszała od wielu dni. Przełknęła łzy, a potem, spuściwszy wzrok, powiedziała: - Jestem okropnie głodna. Policjantka wzruszyła ramionami.
13 - Mamy tylko drożdżówki, śniadanie dostaniesz trochę później. Chcesz drożdżówkę? - Proszę - odparła. - Jeśli to nie sprawi zbyt dużo kłopotu - dodała. Drożdżówka była tłusta, lepka i glinowata, lecz smak miała niebiański, tak samo jak gorąca, przesłodzona kawa z pływającymi w niej grudkami śmietanki w proszku. Bettie Gay piła i jadła, i przez chwilę było jej naprawdę obojętne, że brudna i zmordowana znajduje się sama w Tucson w Arizonie i że na dodatek przesłuchuje ją policja. - Lepiej już? - spytała kobieta. - O wiele. Dzięki. Do pokoju wszedł teraz śniady mężczyzna z wąsami a la Pancho Villa. Był w cywilnym garniturze. Do kieszeni na piersi miał przyczepiony identyfikator z imieniem, nazwiskiem, i stopniem służbowym. W ręku trzymał skoroszyt z materiałami dotyczącymi Bettie. - Detektyw Manzanares - przedstawił się. Spojrzała na niego w milczeniu. - Twój chłopak cię porzucił. Dlaczego go kryjesz? -spytał. W odpowiedzi wzruszyła ramionami. Co tu wyjaśniać? - Jesteś w ciąży - kontynuował nie zrażony. Bettie Gay oblała się rumieńcem. - Nie miał wcale zamiaru się żenić - ciągnął. - Przestań sama siebie oszukiwać. Zostawił cię, porzucił jak niechcianego kociaka. Nie zasługuje na lojalność. Spuściła wzrok i potrząsnęła głową. Detektyw westchnął. - Cóż, będę musiał zatrzymać cię do jutra. Musimy sprawdzić wszystkie informacje. - Żądam adwokata - oznajmiła stanowczo. - Tym zajmiemy się jutro. Nie ma pośpiechu. Nie wysunięto przecież wobec ciebie żadnych formalnych zarzutów. Na razie. Znowu ta sama pogróżka. anula + polgara scandalous
14 - Nie możecie mnie zatrzymywać - powtórzyła, jednak tym razem odrobinę drżącym głosem. - Mylisz się, możemy. Lewis - detektyw Manzanares zwrócił się do policjantki - proszę wyprowadzić zatrzymaną. Detektyw Lewis, wysoka kobieta o surowym obliczu, ujęła Bettie za łokieć i wyprowadziła z pokoju przesłuchań. Potem poprzez długi labirynt korytarzy zakończony stalowymi drzwiami zawiodła ją do celi. - Słodkich snów - powiedziała, zasuwając kratę i znikając. W celi były już trzy inne kobiety. Dwie z nich spały - wyglądały jak ciemne garby na piętrowych pryczach. Trzecia, brzydka jak noc, z wyzywającym makijażem, w obcisłej mini i lakierowanych botach sięgających za kolano, usiadła na łóżku i wyszczerzyła zęby do nowej koleżanki, - Jak się nazywasz, Niunia? - spytała. - Bettie Gay Bryson - odparła szeptem, siadając i otulając się ramionami. - Za co cię zamknęli? Brałaś czy dawałaś? - Proszę? - No to brałaś. Nie wyglądasz na pracującą dziewczynę - uznała i prychnęła pogardliwie. Bettie wpatrywała się w towarzyszkę niedoli przerażona i zafascynowana. Uświadomiła sobie nagle, że ma do czynienia z prostytutką. - Możesz zająć górę, jeśli chcesz kimnąć. Starając się trzymać jak najdalej od dziewczyny, Bettie wdrapała się na górną pryczę i położyła. Poczuła, że dostaje dreszczy. Tłusta drożdżówka ciążyła jej w żołądku, nozdrza drażnił zapach pleśni unoszący się z poduszki, Tym razem znalazła się na dnie. Niżej już nie można spaść. Więzienie. Ciężarna, opuszczona i aresztowana. Przewracała się z boku na bok na twardym materacu, zdruzgotana, a jednak oczy miała suche. Wybrała złą drogę i zabrnęła w ślepy zaułek. anula + polgara scandalous
15 Przymknęła powieki i nagle szeroko je otworzyła. W sąsiedniej celi rozległ się niesamowity krzyk, potem stek przekleństw, potem nastąpiła cisza. Bettie rozpoznawała nowe zapachy: silny środek dezynfekujący, duszące perfumy prostytutki, kwaśny odór wymiocin i moczu. Boże, więzienie. Muszą jej uwierzyć, muszą ją jutro wypuścić. Muszą! Tylko co ona potem ze sobą zrobi? Nie miała pojęcia, jak długo leżała nie śpiąc, wsłuchując się w burczenie własnego żołądka. Nagle do kraty podeszła strażniczka i wywołała jej nazwisko. Natychmiast się poderwała. - To ja. - Idziemy. Z trudem zeszła z pryczy. Czuła się dziwnie. Nogi miała jak z waty, mdliło ją. Wiedziała, że cuchnie potem. Nie brała prysznica, nie miała nawet szczoteczki do zębów. Gdzie ona mnie prowadzi? Czy mnie zwolnią? - Która godzina? - zapytała w końcu. - Dziewiąta. - Dokąd mnie pani prowadzi? - Na przesłuchanie. Bettie poczuła, że serce podchodzi jej do gardła. Ściany w pokoju przesłuchań pomalowane były na urzędowy szary kolor, w oknach tkwiły solidne pręty, a całe umeblowanie stanowił długi stół i cztery proste, metalowe krzesła. I jeszcze popielniczka, pełna, cuchnąca. Strażniczka wprowadziła swą podopieczną do środka i odwróciła się do wyjścia. - Proszę zaczekać - zatrzymała ją Bettie. - Co ze mną będzie? - Ktoś przyjdzie cię przesłuchać. Siadaj i czekaj na swoją kolej. - Ale... - Siadaj i czekaj - powtórzyła strażniczka i wyszła, zamykając za sobą drzwi. anula + polgara scandalous
16 Bettie usiadła na jednym z krzeseł i rozejrzała się wokół. Widziałam ten film, pomyślała. Widziałam tysiące razy, ale bez mojego udziału! Założyła nogę na nogę, pokręciła się nerwowo na krześle, palcami przeczesała splątane włosy. Była pewna, że wygląda jak straszydło. Nie miała ani grzebienia, ani bielizny na zmianę. Nie miała nic. Torebkę zabrano do depozytu, reszta została w samochodzie Jaya. Była taka zmęczona. Pragnęła tylko przyłożyć głowę do poduszki i zasnąć. Nie, najpierw chciałaby coś zjeść - duży talerz jajek na szynce, grzankę, wypić szklankę świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy. Potem czyste łóżko, miękka poduszka i nicość. Muszą ją puścić. A co z Jayem? Gdzie teraz jest? Dotarł do Phoenix? Złapali go? Wkrótce sam się zgłosi. Na pewno. Siedziała z łokciem na krawędzi stołu, opierając podbródek na dłoni, jak gdyby głowa zbytnio jej ciążyła. Jak to się stało, że wpadła w takie tarapaty? Jak mogła być taka głupia, taka naiwna? Ogarnęła ją straszliwa bezradność i nagle poczuła się śmiertelnie chora. Drżała z zimna. Jej dziecko nie może urodzić się w więzieniu. Pd prostu nie może! Greg Tyrrell, oficer śledczy w urzędzie prokuratora okręgowego Pima County, obserwował Bettie Gay Bryson przez lustro weneckie. - Boże, ale młoda - odezwał się do Stana Manzanaresa. - Dwadzieścia sześć lat — rzucił Stan. Wygląda jak drobna dziewczynka, pomyślał Greg. Znoszone dżinsy, wymięta męska koszula z flaneli, długie potargane włosy i, na ile z tej odległości mógł osądzić, niebrzydka twarz. Dziewczyna była bardzo blada i zmęczona. Siedziała z głową podpartą na ręce, jak gdyby miała wszystkiego dość. Prawdopodobnie całą noc nie spała, ale to dobrze, łatwiej będzie nią pokierować. - Nie widać, żeby była w ciąży - powiedział. anula + polgara scandalous
17 - Czwarty miesiąc. U niektórych kobiet jeszcze wtedy mało widać - odparł Stan. - Szczególnie przy pierwszym dziecku. - Aha - mruknął Greg. Jako trzykrotny ojciec, Stan zna się na tych sprawach lepiej ode mnie, pomyślał. - Dobrze. Wydaje mi się, że możesz już iść. Chciałbym usłyszeć, co ma do powiedzenia. Ale jeśli jest tępa, nic z tego. - Słabo kontaktuje - oznajmił Stan. - Nie spała, ale moim zdaniem tępa nie jest. Może trochę zbyt naiwna. -Wzruszył ramionami. - Po tych wszystkich latach mam niezłego nosa. Człowiek natychmiast wyczuwa, z kim ma do czynienia. Ta mała... - Wskazał lustro weneckie. - Postawiłbym ostatniego centa, że nie miała nic wspólnego z tym napadem. - Czyli nie możesz jej zatrzymywać? - Bez postawienia konkretnych zarzutów tylko dwadzieścia cztery godziny. - To będzie musiało wystarczyć - odparł Greg. Kiedy Stan przeszedł do pokoju przesłuchań, Greg ze swojego stanowiska przy lustrze bacznie obserwował dziewczynę. Na dźwięk otwieranych drzwi uniosła głowę i szeroko otwartymi oczami spojrzała na wchodzącego. Miała piękne oczy, duże i jasne, Nie błękitne, orzechowe. Greg widział, z jakim wysiłkiem się wyprostowała. Szyję miała smukłą i białą, ładny profil. Przez moment poczuł przypływ współczucia dla niej i zaraz potem pogardy. Usunął jednak wszelkie emocje z myśli i skoncentrował się na przesłuchaniu. Przekazywane przez ukryty mikrofon głosy nabierały metalicznego brzmienia. Dziewczyna mówiła tak cicho, że musiał wytężać słuch, aby ją zrozumieć. Stan zaczął od rutynowych pytań: nazwisko, wiek, miejsce zamieszkania. Dziewczyna nie miała stałego adresu, podała tylko nazwę miejscowości na Florydzie, Mayport, gdzie się wychowała u dziadków. - Czy nie przysługuje mi obrońca z urzędu?- spytała, kiedy formalnościom stało się zadość. anula + polgara scandalous
18 Stan był przygotowany na takie pytanie. - Czy ktokolwiek oskarżył cię o jakiekolwiek przestępstwo? - Ale jestem w areszcie. - Na razie jesteś jedynie zatrzymana. Co stanie się później, zależy tylko i wyłącznie od ciebie. Starając się zyskać na czasie, Stan zręcznie ominął temat adwokata. Gdyby jednak nalegała, musiałby albo ją puścić, albo wezwać mianowanego przez sąd prawnika. Zatrzymany ma swoje prawa i najwidoczniej dziewczyna orientowała się w tym, co jej się należy, niemniej była na tyle niewykształcona, że sądziła, iż skoro to nie ona dokonała napadu, muszą ją zwolnić. Pewnie nie wie do końca, jak funkcjonuje prawo. Greg cały czas bacznie obserwował Bettie, siedzącą z dłońmi splecionymi na kolanach i patrzącą na Stana wzrokiem osoby, która nie popełniła żadnego wykroczenia. Z całej jej postaci emanowała prostolinijność, która sprawiała, że wierzył w każde jej słowo. Prostolinijność i upór. Była zielona, ale nie dawała sobą manipulować. Teraz Stan omawiał z nią całe zdarzenie krok po kroku. Dziewczyna powtarzała, że jest niewinna, że nie wiedziała, iż jej chłopak zamierza obrabować kasę. Była w toalecie. - Jak on się nazywa? - spytał Stan. - Nie mogę powiedzieć. - Głos jej się łamał. - Ale ja niczego złego nie zrobiłam. Naprawdę. Niczego. Greg wierzył jej. Stan również. Niemniej koniecznie potrzebny im był jakiś haczyk, punkt zaczepienia, żeby skłonić ją do współpracy. - Ten chłopak... Dokąd jechaliście? Bettie zawahała się. - To była taka przejażdżka. Nie wiem dokąd. - Nie wiesz - powtórzył Stan. -Trudno mi w to uwierzyć. anula + polgara scandalous
19 Dziewczyna nie odpowiedziała, jednak nie spuściła głowy. Greg zauważył, że drżą jej dłonie. - Gzy zamierzasz się z nim skontaktować? - Nie mogę. Nie wiem, gdzie jest. Nie wiem, dokąd jechał. - To nieprawda. - Prawda - stwierdziła stanowczo. Greg wiedział jednak, że teraz kłamie, na, dodatek nieumiejętnie. Nie brała udziału w napadzie, co do tego nie miał wątpliwości, niemniej kryła swojego chłopaka. Właściwie zaimponowała mu. Stan wstał i pochylił się nad Bettie, celowo naruszając niewidoczne granice jej „prywatnego terytorium". Greg zauważył, że wzdrygnęła się i cofnęła. - Ten twój chłopak, ten chłystek, wpuścił cię w maliny. Zwiał z marnymi sześćdziesięcioma pięcioma dolarami i wrobił cię w niezły pasztet. Policja, areszt. Rzucił cię, ciebie i twoje dziecko. Zasługuje na to, żeby go przymknąć i zmusić do zapłacenia za to draństwo. Wtedy może będziesz mogła starać się o alimenty. Bettie Gay uniosła przerażoną twarz ku Stanowi. Była na granicy łez. Wargi jej drżały. - Nie wiem, gdzie on jest - wyszeptała. - Nie wiem. - Wspólnie zaplanowaliście ten napad, tak? - Stan ponowił atak. - Nie. Nie. - Bettie gwałtownie potrząsnęła głową i poruszyła się na krześle, usiłując odsunąć się od dręczyciela. Greg cały czas analizował zachowanie dziewczyny. Studiując jej profil zastanawiał się, jak by wyglądała, gdyby ją wykąpać i przyzwoicie ubrać. Ot, dziewczyna, jaką można spotkać na ulicy. Nagle stwierdził, że Stan zadał już kolejne pytanie, którego on nie dosłyszał. Oderwał wzrok od twarzy Bettie i wsłuchał się w odpowiedź, starając się ocenić, czy tym razem przesłuchiwana mówi prawdę, czy nie. Nie przyszedł tutaj po to, żeby się gapić, snuć hipotezy, anula + polgara scandalous
20 wydawać opinie o jej wyglądzie. Przyszedł, ponieważ detektyw Stan Manzanares zawiadomił urząd prokuratora okręgowego, że w biurze szeryfa mają młodą, niezamężną kobietę w ciąży. Nareszcie. - Z Los Angeles - mówiła dziewczyna. - Jechaliśmy z Los Angeles. Kończyła nam się benzyna. Nie wiem... Przypuszczam, że był zdesperowany, ale nie wiedziałam, że ma zamiar obrabować sklep. Musicie mi uwierzyć. Sytuacja wydawała się idealna. Dziewczyna jest nie tylko w ciąży, ale kompletnie sama, bez grosza, a na dodatek obca w tych stronach. Żadna rodzina czy przyjaciele nie będą komplikować sprawy. Praktycznie ta mała nie ma wyboru; może ewentualnie zgłosić się do opieki społecznej, ale Greg chciał jej zaoferować o wiele więcej. Już przedtem przez to samo lustro obserwował inne kandydatki. Biuro szeryfa dzwoniło za każdym razem, kiedy aresztowali kobietę w ciąży, ale do tej pory żadna się nie nadawała albo nie wyrażała zgody. Od miesięcy czekał na odpowiednią dziewczynę i może w końcu los się do niego uśmiechnął. - Posłuchaj - mówił Stan, zmieniając ton i odgrywając „dobrego" glinę. - Podaj nam jego nazwisko i wszystko będzie dobrze. Potraktujemy cię łagodnie. Bettie potrząsnęła odmownie głową, a potem przyłożyła dłoń do czoła, jak gdyby nagle zrobiło jej się słabo. - Źle się czujesz? - spytał Stan. - Jestem okropnie głodna - wyznała. - Od wczoraj nic nie jadłam. - Niedługo dostaniesz śniadanie. Im szybciej zdecydujesz się mówić, tym szybciej je dostaniesz. No, jak on się nazywa? Greg obserwował dziewczynę z rosnącym zainteresowaniem. Bez pieniędzy, w ciąży, samotna i głodna. Boże, on nigdy w życiu nie chodził głodny; znał tylko zdrowe łaknienie przed posiłkiem. Najwyżej kilka godzin umartwienia. Tymczasem ta biedaczka naprawdę jest głodna. Zastanawiał się, co czuje i nagle ogarnął go wstręt do samego siebie za to, co miał zamiar z nią zrobić. anula + polgara scandalous
21 Jego szef, prokurator okręgowy Dick Mayer, przysłał go, aby sprawdził, czy zatrzymana zgodzi się na układ proponowany przez władze. Wszystkie jej grzechy zostaną zapomniane, jeśli odda im określoną przysługę i Greg otrzymał dokładne instrukcje, co może jej zaproponować. Oferta była w sumie korzystna dla obu stron, i dla organów ścigania, i dla Bettie Gay Bryson. Pod warunkiem, że się zgodzi. - Nie powiem - powtarzała płaczliwym tonem. - Nie. Nie. Jestem straszliwie zmęczona. Pozwólcie mi odejść. Proszę. Stan uniósł obie ręce do góry, jak gdyby się poddawał i wzruszył ramionami. - Dobrze, rób co chcesz. Bettie zwróciła ku niemu bladą twarz okoloną splątanymi włosami i spojrzała na niego z rozpaczą. Greg widział, że walczy ze łzami. Przyglądał się, jak Stan opuszcza pokój przesłuchań, zatrzaskując za sobą ciężkie, obite blachą drzwi. Gdy zniknął, Bettie ukryła twarz w dłoniach, a całym jej ciałem wstrząsnął szloch. - Moje zadanie wykonane. Zmiękła. Teraz ty idź do niej, Tyrrell - usłyszał za sobą. Grega ogarnęły wyrzuty sumienia, lecz zignorował je. W sprawach takich jak ta cel uświęca środki. Kiwnął Stanowi głową i powiedział: - Dzięki. - Powodzenia, stary. - Uhm. Greg jeszcze raz spojrzał przez lustro. Dziewczyna uniosła wysoko głowę i gniewnym gestem otarła łzy. Usiadła prosto. W sercu Grega podziw dla niej mieszał się że współczuciem. Dzielna sztuka, pomyślał. Odsunął się od szyby, wziął głęboki oddech, wyprostował się, a potem otworzył drzwi do pokoju przesłuchań i wszedł do środka. anula + polgara scandalous
22 3 Kiedy Bettie usłyszała szczęk otwieranych drzwi, z trudem wyprostowała plecy i uniosła głowę, przygotowując się na odparcie kolejnego ataku detektywa Manzanaresa. To wszystko było zbyt szalone, zbyt straszne, a ona czuła się tak okropnie zmęczona. Postanowiła, że ponownie zażąda adwokata. Tak. Tak właśnie uczyni. I powie mu o tym od razu. Powie mu również, że muszą dać jej coś do zjedzenia. Boże, myślała, wsłuchując się w zgrzyt drzwi, to gorsze od tureckiego więzienia! Albo od tego, czym w jej pojęciu było tureckie więzienie! - Niech pan posłucha... - zaczęła butnie, zadzierając podbródek, lecz nie dokończyła, gdyż to wcale nie był Stan Manzanares. - Dzień dobry - odezwał się mężczyzna, zamykając za sobą drzwi. - Nazywam się Greg Tyrrell. Pracuję w urzędzie prokuratora okręgowego Pima County. Możemy chwilę porozmawiać? - Ale... Słowa uwięzły jej w gardle. Nie spodziewała się ujrzeć kogoś zupełnie nowego. Nie była przygotowana na podobną zmianę taktyki. Wpatrywała się w nowo przybyłego, który swobodnym krokiem zbliżył się do stołu, odsunął krzesło i usiadł, po czym oparł ręce o blat stołu, splótł dłonie i spojrzał na nią z uśmiechem. - Jest pan prawnikiem? - spytała w końcu. - Jeszcze nie całkiem, ale wkrótce będę - odparł nieznajomy. Uderzył ją głęboki, przyjemny dla ucha tembr jego głosu. Zwróciła również uwagę na jego przystojną, niemal chłopięcą twarz. - Słucham? - zdziwiła się. - Wyjaśnię to pani - powiedział Greg Tyrrell i ponownie się uśmiechnął. - Obecnie jestem głównym oficerem śledczym w prokuraturze okręgowej tutaj w Tucson. anula + polgara scandalous
23 - Czyli jest pan... Jest pan po prostu tajniakiem? Co tu się właściwie dzieje? Tym razem Bettie zaniepokoiła się nie na żarty. O co w tym wszystkim chodzi? Czyżbym była aż tak dla nich ważna? Greg Tyrrell potrząsnął głową. - Nie, Bettie Gay - zaprzeczył. - Mogę się tak do ciebie zwracać? - spytał uprzejmie. - Err... Tak. - Dobrze. Bettie Gay, więc nie, nie jestem tajniakiem. Jestem bardziej detektywem, ale pracuję dla prokuratora okręgowego. I nie jestem policjantem. - Aha. Czy może mi pan wytłumaczyć, dlaczego prokurator okręgowy się mną interesuje? - Za chwilę dojdziemy do tego. - Uchylił się na razie od odpowiedzi. - Może chciałabyś, żeby ci przyniesiono śniadanie? Mogłabyś jeść i rozmawiać - zaproponował. Czyli znowu to samo, pomyślała. Jeden mnie straszy, drugi udaje samarytanina. Z głodu kiszki jej tak marsza grały, że z trudem zbierała myśli. - Tak, poproszę o coś do zjedzenia - powiedziała, odpędzając od siebie zmęczenie. - A potem poproszę o adwokata. Mam przecież prawo do bezpłatnej porady obrońcy z urzędu, nie? - Ależ oczywiście, że masz takie prawo, Bettie Gay, i skoro nalegasz, sprowadzę ci adwokata. Obawiam się jednak, że wybiegamy odrobinę w przyszłość. Zjesz coś, porozmawiamy i wtedy zdecydujesz, czy nadal chcesz porozumieć się z obrońcą. Zgoda? - No... dobrze - przystała z wahaniem. Greg Tyrrell wstał. Bettie nie omieszkała zauważyć, że porusza się ze swoistym wdziękiem, charakterystycznym dla przystojnych mężczyzn. Oceniła go na trzydzieści kilka lat. Był wysoki - musiał mieć około metra dziewięćdziesięciu wzrostu - szczupły i dobrze zbudowany. Lekki garnitur z ciemnoszarej cienkiej wełny podkreślał jego wysportowaną sylwetkę. anula + polgara scandalous