uzavrano

  • Dokumenty11 087
  • Odsłony1 755 908
  • Obserwuję765
  • Rozmiar dokumentów11.3 GB
  • Ilość pobrań1 027 150

Meg Cabot - Cykl-Pamiętnik Księżniczki (04) Księżniczka na dworze

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :628.6 KB
Rozszerzenie:pdf

Meg Cabot - Cykl-Pamiętnik Księżniczki (04) Księżniczka na dworze.pdf

uzavrano EBooki M Meg Cabot
Użytkownik uzavrano wgrał ten materiał 7 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 271 osób, 143 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 113 stron)

Meg Cabot PAMIĘTNIK KSIĘŻNICZKI 4 Księżniczka na dworze Walterowi Schretzmanowi i wielu innym osobom, które jak Nowy Jork długi i szeroki okazują ludziom wielką szczodrość. Niech wam się nie wydaje, że tego nie doceniamy -z podziękowaniami - Gdybym była księżniczką - szepnęła do siebie - mogłabym szczodrze obdarowywać ubogich. Ale nawet jeśli tylko udaję, że nią jestem, i tak mogę wymyślać różne drobne dobre uczynki. Będę udawała, że spełnianie tych dobrych uczynków to szczodre obdarowywanie ludzi. Frances Hodgson Burnett Mała księżniczka przekład Wacława Komarnicka Czwartek, 1 stycznia, północ, książęca sypialnia w Genowii moje vosTflnowimm ????????? ?????? ??????? ????? misnoncne ?????? 7Hmmovoas ?????? 1. Przestanę obgryzać paznokcie, ze sztucznymi włącznie. 2. Przestanę kłamać. Grandmere i tak wie, kiedy kłamię, a wszystko przez ten mój nos, a właściwie moje zdradzieckie nozdrza, które mi się rozszerzają, ile razy zmyślam, więc w sumie nie ma sensu nawet próbować mówić cokolwiek poza szczerą prawdą. 3. Nigdy nie odejdę od ustalonego tekstu orędzia w czasie oficjalnego wystąpienia telewizyjnego przed narodem Genowii. 4. W obecności dam dworu przestanie mi się wyrywać mer de. 5. Przestanę prosić Francois, mojego genowiańskiego ochroniarza, żeby mnie uczył przeklinać po francusku. 6. Przeproszę Genowiańskie Stowarzyszenie Hodowców Oliwek za ten numer z pestką. 7 7. Przeproszę pałacowego kucharza za to, że podsunęłam psu Grandmere tamten kawałek/oze gras (chociaż wielokrotnie informowałam pałacową kuchnię, że nie jadam wątróbki). 8. Przestanę pouczać genowiańskich dziennikarzy na temat zagrożeń związanych z paleniem tytoniu. Jeśli wszyscy mają ochotę nabawić się raka płuc, to mają do tego pełne prawo. 9. Osiągnę samorealizację. 10. Przestanę tyle myśleć o Michaelu Moscovitzu. Nie, zaraz. Przecież już mogę myśleć o Michaelu Moscovi-tzu, BO TERAZ TO JEST MÓJ CHŁOPAK!!!!!!!! MT + MM = WIELKA MIŁOŚĆ Piątek, 2 stycznia, 14.00, książęca sypialnia w Genowii Wiecie, podobno mam ferie. Poważnie. To znaczy, w końcu to jest moja przerwa

semestralna. Powinnam się bawić, naładować sobie mentalne akumulatory na nadchodzący semestr, który wcale nie zapowiada się lekko, bo zacznę zajęcia z algebry, stopień II, nie wspominając już o zdrowiu i zasadach bezpieczeństwa. Wszyscy w szkole mówili: „Och, ty to masz szczęście, spędzisz Gwiazdkę w pałacu, a wszyscy ci będą usługiwać". No cóż, po pierwsze, mieszkanie w pałacu to żadna frajda. Zgadnijcie, czemu? Bo w takich pałacach wszystko jest naprawdę stare. No dobra, nie żeby pałac został zbudowany w czwartym roku naszej ery, czy kiedy tam moja przodkini, księżna 8 Rosamunda, rozpoczęła swoje panowanie. Tak czy inaczej, postawiono go chyba w XVII wieku i pozwólcie, że wam przypomnę, czego ludzie w XVII wieku nie mieli: 1. kablówki 2. stałych łączy internetowych 3. toalet Co nie znaczy, że nie ma tu teraz talerza telewizji satelitarnej, ale zaraz! - to w końcu dom mojego taty; jedyne kanały, jakie sobie zaprogramował, to CNN, CNN Serwis Finansowy i kanał golfowy. A gdzie MTV2, ja się pytam? Gdzie Kanał Filmowy dla Pań Lifetime? Co w zasadzie nie ma większego znaczenia, bo i tak przez cały czas mnie tu poganiają jak wołu roboczego. Nie zdarza się, żebym znalazła jedną wolną chwilę dla siebie, mogła wziąć pilota do ręki i zacząć się zastanawiać: „Hm-hm, ciekawe, czy nie leci teraz akurat jakiś film z Tracey Gold?" No, a toalety?... Pozwólcie tylko, że wam powiem jedno: w XVII wieku nie znali się za dobrze na kanalizacji. Więc teraz, prawie czterysta lat później, jeśli wrzucisz do muszli chociaż o jeden listek papieru toaletowego za dużo i próbujesz go spuścić, wywołujesz, małe domowe tsunami. To by było na tyle. Tak wygląda moje życie w Genowii. Wszystkie inne znane mi dzieciaki spędzają ferie w Aspen na nartach albo opalają się w Miami. A ja? Co JA robię w czasie ferii? No cóż, oto wpisy z nowego terminarza spotkań, który Grandmere dała mi w prezencie na Gwiazdkę (no bo która dziewczyna nie chciałaby dostać pod choinkę terminarza spotkań, prawda?), gdzie zanotowałam sobie, co robiłam do tej pory. 9 Niedziela, 21 grudnia, książęca sypialnia w Genowii Przyjechałam do Genowii. Ponieważ podczas lotu zjadłam całą dużą paczkę skittles, omal nie puściłam pawia w kierunku oficjalnego genowiańskiego komitetu powitalnego, który pojawił się na lotnisku, żeby powitać mnie zaraz po wyjściu z samolotu. Minął już cały jeden dzień, odkąd po laz ostatni widziałam Michaela. Usiłowałam dodzwonić się do domu jego dziadków w ? ??? Baton, bo Moscovitzowie pojechali tam do nich na ferie zimowe, ale nikt nie odpowiadał, może ze względu na różnicę czasu, gdyż w Genowii jest tak ze sześć godzin wcześniej niż na Florydzie. Poniedziałek, 22 grudnia, książęca sypialnia w Genowii Podczas zwiedzania genowiańskiego krążownika marynarki wojennej HMS „Książę Filip" potknęłam się o kotwicę i niechcący zepchnęłam admirała Pepina do wody.

Ale nic mu się nie stało. Wyłowili go z genowiańskiej portówki za pomocą harpuna. Tylko dlaczego jestem jedyną osobą w tym kraju, która uważa kwestie ochrony środowiska za istotne? Jeżeli ludzie mają dalej cumować swoje jachty w genowiańskim porcie, naprawdę powinni zacząć zwracać uwagę na to, co wyrzucają za burtę. Morświ-nom nosy więzną w plastikowych opakowaniach po sześciopa-kach z piwem. Zwierzęta głodzą się na śmierć, bo nie mogą nawet otworzyć pysków, żeby coś zjeść. Wystarczyłoby rozrywać te opakowania, zanim się je wyrzuca, i nic złego by się nie działo. 10 No cóż, dobra, niezupełnie NIC złego, bo w końcu od tego się zaczyna, że nie powinno się wyrzucać śmieci za burtę. Po prostu nie mogę stać bezczynnie i przyglądać się, kiedy bezbronne morskie stworzenia giną przez hordy turystów uzależnionych od Bain de Soleil, którzy pielgrzymują tutaj w poszukiwaniu idealnej śródziemnomorskiej opalenizny. Dwa dni, odkąd po raz ostatni widziałam Michaela. Dwa razy usiłowałam się do niego dodzwonić. Za pierwszym razem nikt nie odebrał. Za drugim razem odebrała babcia Michaela i powiedziała, że właśnie się z nim minęłam, bo przed sekundą wyszedł do apteki wykupić dla dziadka talk do stóp robiony na receptę. To takie do niego podobne, on zawsze najpierw myśli o innych, a dopiero potem o sobie. Wtorek, 23 grudnia, książęca sypialnia w Genowii Podczas śniadania z członkami Genowiańskiego Stowarzyszenia Hodowców Oliwek oświadczyłam, że nietypowa dla tej pory roku susza, która nawiedziła obszar Morza Śródziemnego, to „na pewno pestka". Nikt nie uznał tego stwierdzenia za specjalnie zabawne, a już zwłaszcza członkowie Genowiańskiego Stowarzyszenia Hodowców Oliwek. Trzy dni, odkąd po raz ostatni widziałam Michaela. Nie mam czasu dzwonić ze względu na kontrowersje związane z użyciem słowa „pestka" przy hodowcach oliwek. 11 Środa, 24 grudnia Rozkład książęcych zajęć Wygłosiłam telewizyjne orędzie gwiazdkowe do narodu Ge-nowii. Troszkę odeszłam od ustalonego tekstu, wymieniając wysokość dochodów z parkometrów w pięciu gminach Nowego Jorku, i wyraziłam nadzieję, że zainstalowanie parkometrów w Genowii przyczyniłoby się znacznie do rozwoju gospodarczego kraju, a przy okazji zniechęciłoby zbyt oszczędnych turystów do jednodniowych wypadów w nasze granice. Nie mam pojęcia, czemu Grandmere tak się na mnie wściekła. Par-kometry w Nowym Jorku WCALE nie są obrzydliwymi garga-melami psującymi uliczny krajobraz. Przez większość czasu i tak się ich nie zauważa. Cztery DOORWM (Dni Odkąd Ostatni Raz Widziałam Michaela). Czwartek, 25 grudnia Rozkład książęcych zajęć NARESZCIE ROZMAWIAŁAM Z MICHAELEM!!!!!! W końcu udało mi się do niego dodzwonić. Niestety, rozmowa trochę nam się nie kleiła, bo mój tata, babka i kuzyn Renę siedzieli w pokoju, z którego dzwoniłam, a rodzice, dziadkowie i siostra Michaela siedzieli w pokoju, w którym on odebrał telefon.

Zapytał mnie, czy dostałam coś fajnego pod choinkę, a ja mu powiedziałam, że nie, że dostałam tylko terminarz spotkań i książęce berło. A tak naprawdę chciałam dostać telefon komórkowy. Zapytałam Michaela, czy on dostał coś fajnego z okazji Chanuki, a on stwierdził, że nie, że dali mu tylko kolorową 12 drukarkę. To i tak o wiele lepszy prezent niż mój, moim zdaniem. Chociaż berło znakomicie nadaje się do odsuwania skórek przy paznokciach. Tak bardzo mi ulżyło, że Michael nie całkiem o mnie zapomniał. Zdaję sobie sprawę, że mój chłopak znacznie przewyższa wszystkich pozostałych przedstawicieli swojego rodzaju - to znaczy innych facetów. Ale każdy przecież wie, że faceci są podobni do psów - ich pamięć krótkoterminowa praktycznie nie istnieje. Mówisz takiemu, że twoją ulubioną bohaterką filmową jest Xena, Wojownicza Księżniczka, a za pięć minut słyszysz, jak komuś opowiada, że twoją ulubioną bohaterką filmową jest ???? z Telemundo. Chłopcy po prostu nic nie mogą na to poradzić, a trzeba wziąć jeszcze pod uwagę, że i tak mają już mózgi przesadnie pozapychane informacjami na temat modemów, Star Treka Voyagera, Limp Bizkit i tym podobnych rzeczy. Michael nie stanowi tutaj żadnego wyjątku od reguły. Och, wiem, że jest drugim uczniem w swojej klasie i osiągnął rewelacyjne wyniki na egzaminie SAT, i że został jeszcze przed terminem przyjęty na jeden z najbardziej prestiżowych uniwersytetów w całym kraju. Ale sami wiecie, że zajęło mu jakieś pięć milionów lat, zanim wreszcie się przyznał, że mnie lubi. I to dopiero po tym, jak wysłałam mu całą stertę anonimowych listów. Które potem okazały się wcale nie anonimowe, bo od początku wiedział, że są ode mnie, dzięki wszystkim moim przyjaciółkom, wliczając w to jego młodszą siostrę, i ich wrodzonej, niebywałej gadatliwości. No, ale nieważne. Ja tylko mówię, że pięć dni to dużo czasu, żeby obyć się bez jednego znaku życia od swojego ukochanego. To znaczy, chłopak Tiny Hakim Baba, Dave Faroą El-Abar, czasami potrafi do niej przez tyle czasu nie zadzwonić, a Tina zawsze dochodzi wtedy do wniosku, że Dave spotkał jakąś dziewczynę, która jest ciekawsza od niej. Wreszcie nie wytrzymała 13 i skonfrontowała się z nim na ten temat, mówiąc mu, że go kocha i cierpi, kiedy on do niej nie dzwoni... Co tylko sprawiło, że nie zadzwonił już do niej ani razu, bo Dave okazał się typowym, niezdolnym do głębszego zaangażowania uciekaczem. Michaelowi byłoby bardzo łatwo spotkać dziewczynę, która jest ciekawsza ode mnie. To znaczy, na świecie muszą chyba żyć miliony dziewczyn, które mają jakieś rzeczywiste zalety poza tym, że są księżniczkami, i które w czasie wakacji nie są zamykane na cztery spusty w pałacu, z szaloną babką i jej dziwacznym łysym pudlem. I chociaż wszystkie mówimy: „Och, nieprawda", kiedy Tina twierdzi, że Dave ją rzucił, zaczynam chyba rozumieć, co ona czuje. Rozmawiałam z mamą i panem Gianinim. U nich obojga w porządku, chociaż mama nadal nie chce pozwolić swojemu lekarzowi, żeby jej powiedział czego się

spodziewa - chłopca czy dziewczynki. Mama mówi, że nie życzy sobie wiedzieć, bo jeśli to chłopiec, podczas porodu nie będzie parła, ponieważ nie chce sprowadzać na świat jeszcze jednego ciemięzcy z chromosomem Y (pan G. mówi, że to tylko zwykłe hormonalne gadanie, ale ja nie byłabym taka pewna. Mama potrafi być ostro anty-Y-chro-mosomalna, kiedy się uprze). Dali mi Grubego Louie do telefonu, żebym mu mogła życzyć wesołych świąt, a on zawarczał ze złością, więc wiem, że też ma się dobrze. 5 DOORWM. 14 Piątek, 26 grudnia Rozkład książęcych zajęć usiałam się przyglądać, kiedy tata i kuzyn Renę grali w charytatywnym turnieju golfowym przeciwko Tigero-wi Woodsowi. Tiger wygrał (też mi niespodzianka), bo tata jest w średnim wieku, a książę Renę przyznał, że poprzedniego wieczoru brał udział w imprezie, na której delektowano się grappą. Jedyny sport nudniejszy od golfa to polo. Będę musiała patrzeć, jak tata i kuzyn Renę grają w TO w przyszłym miesiącu - chociaż praktycznie rzecz biorąc, Renę trudno nazwać moim kuzynem. To jakaś stutysięczna woda po kisielu. I mimo że jest księciem, włoskie prawo nie zezwala mu już na postawienie stopy na jego ojczystej ziemi, a to przez socjalistów, którzy wygnali wszystkich członków włoskiej rodziny królewskiej za granicę. Pałac przodków biednego Renę należy teraz do słynnego projektanta butów, który urządził w nim sanatorium dla bogatych Amerykanów. Przyjeżdżają tam na weekendy, sami sobie gotują makaron i sączą przy tym dwustuletni ocet balsamiczny... Renę chyba jest wszystko jedno, bo tu, w Genowii nadal wszyscy zwracają się do niego „Wasza Wysokość, książę Renę" i przyznaje mu się wszelkie przywileje należne członkowi rodu panującego. Ale i tak, mimo że Renę ma cztery lata więcej ode mnie i jest na pierwszym roku jakiejś francuskiej szkoły biznesu, to jeszcze nie znaczy, że wolno mu traktować mnie protekcjonalnie. To znaczy, moim zdaniem hazard jest czymś moralnie nagannym, więc się denerwuję, widząc, że Renę spędza tyle godzin przy stole do ruletki, zamiast spożytkować czas jakoś sensowniej. Wspomniałam mu o tym. Wydaje mi się po prostu, że Renę musi sobie jeszcze zdać sprawę z tego, że życie składa się z czegoś M 15 więcej niż z jeżdżenia z szaloną prędkością alfa romeo albo pływania w pałacowym krytym basenie wyłącznie w skąpych czarnych speedos, które tu w Europie są bardzo modne (zaapelowałam do taty, żeby, na litość boską, trzymał się zwykłych kąpielówek, co na szczęście i tak robi). No i dobra, Renę po prostu mnie wyśmiał. Ale przynajmniej mogę teraz spać spokojnie, wiedząc, że zrobiłam wszystko, żeby wykazać pewnemu niezwykle egoistycznemu księciu błąd, jakim jest jego pasożytniczy żywot. 6 DOORWM. Sobota, 2 7 grudnia Rozkład książęcych zajęć ? przygnębiający dzień, bo to dwudziesta piąta rocznica •śmierci dziadka.

Musiałam złożyć wieniec na jego grobie, nosić czarny woal itd. Woal przylepił mi się do błyszczyku na ustach, nie udało mi się odkleić go podmuchiwaniem, wreszcie musiałam go ściągnąć, a przy okazji kapelusz wpadł mi do portowej zatoki. Książę Renę go wyłowił z pomocą kilku życzliwych turystek w topłesie, ale kapelusz już chyba nigdy nie będzie się do niczego nadawał. 7 DOORWM. Niedziela, 28 grudnia Rozkład książęcych zajęć Książę Renę został przyłapany na zabawianiu w pałacowym basenie życzliwych turystek w topłesie. Potężna awantura ze strony taty, który uważa, że w wieku osiemnastu lat Renę 16 powinien zdawać sobie sprawę ze swojej reputacji „księcia Williama Europy kontynentalnej minus klejnoty koronne", jako że rodzina Renę ma już tylko tytuły i nie towarzyszy im żaden majątek, i że te dziewczyny go tylko wykorzystywały. Renę mówi, że nie ma nic przeciwko temu, żeby go w ten sposób wykorzystywać, a skoro JEMU to nie przeszkadza, to czemu miałoby przeszkadzać tacie? Ale tatę to tylko jeszcze bardziej rozwścieczyło. Powinnam była ostrzec Renę, że niebezpiecznie jest sprzeciwiać się tacie, kiedy ta żyłka na środku czoła zaczyna mu pulsować, lecz nie zdążyłam. Próbowałam dodzwonić się do Michaela, ale przez całe godziny był tylko zajęty sygnał. Musiał siedzieć w sieci. Wysłałabym mu maila, ale jedyne komputery w pałacu z dostępem do Internetu stoją w biurze administracji, a drzwi były zamknięte. 8 DOORWM. Poniedziałek, 29 grudnia Rozkład książęcych zajęć Spotkałam się z dyrekcją genowiańskiego kasyna. Zniechęcił mnie ich upór przy utrzymaniu bezpłatnego parkowania dla stałych klientów. Wyjaśniałam im, jak znacząco mogą wzrosnąć dochody księstwa dzięki płatnym parkometrom, ale mnie zakrzyczeli. Poprosiłam tatę o klucze do biura administracji, żebym mogła wysyłać maile do Michaela, ile razy mam na to ochotę, ale on też mnie zgasił, przez Renę, którego złapano w biurze administracji w zeszłym tygodniu. Siedział na kopiarce i robił sobie ksero dolnej połowy pleców. Zapewniłam tatę, że mnie nigdy coś tak głupiego nie przyszłoby do głowy, bo nie jestem 2 - Księżniczka na dworze 17 pękającym od testosteronu, bezdomnym księciem w kąpielówkach Speedos, ale najwyraźniej mówiłam do ściany. Dziewięć dni, odkąd ostatni raz widziałam Michaela, i myślę, że niedługo OSZALEJĘ!!!!!!!!!!!!!!! Wtorek, 30 grudnia Rozkład książęcych zajęć WIADOMOŚĆ OD MICHAELA, którą przekazały mi pałacowe telefonistki. Brzmi tak: „Mia, tęsknię za tobą, spróbuję zadzwonić do ciebie o bon nuit". Pytałam pałacowe telefonistki, czy na pewno dokładnie to powiedział Michael, a one twierdzą, że tak. Tyle że ta wiadomość nie ma sensu. Bon nuit to „dobranoc" i nie oznacza konkretnej godziny. Może jest jakieś słowo w języku Klington, które

brzmi jak bon nuit? Niestety, sama nie mam czasu, żeby zadzwonić do Michaela, bo przez cały dzień miałam na głowie genowiańskiego ministra obrony narodowej i uczyłam się, jak postępować w przypadku mało prawdopodobnego ataku militarnego ze strony wrogich sił zbrojnych. 10 DOORWM. Środa, 31 grudnia Rozkład książęcych zajęć Pozowałam do książęcego portretu. Polecono mi nie ruszać się, a zwłaszcza się nie uśmiechać. Ale było mi bardzo trudno tego nie robić, bo Rommel, miniaturowy pudel Grandmere, kręcił się przy nas w takim plastikowym kołnierzu, który mu założono na szyję, żeby nie wylizywał sobie resztek futerka. 18 Rommel to jedyny znany mi pies z obsesyjno-kompulsywnym zaburzeniem osobowości, które sprawia, że wylizuje sobie futro do gołej skóry. Wszyscy weterynarze w Ameryce uważali, że Rommel wyłysiał wskutek jakiejś alergii. A potem, kiedy przyjechaliśmy do Genowii, nadworny weterynarz wykrzyknął: - Alorsl Ależ oui\ To typowe OKZO! Nie mam zamiaru kpić sobie z cierpień jakiejkolwiek czworonożnej istoty, ale Rommel był po prostu śmieszny, bo zasłonięto mu część pola widzenia i ciągle wpadał na jakieś zbroje czy inne takie. Książęcy portrecista mówi, że doprowadzam go do rozpaczy. Zwolnił mnie z pozowania wcześniej, żebym mogła pójść na sylwestra do pałacowej sali balowej. Przyjęcie było beznadziejne, bo nie było tam Michaela i nie miałam kogo pocałować o północy. Usiłowałam się do niego dodzwonić, ale Moscovitzowie najwyraźniej wyszli na jakąś imprezę na plaży albo przy basenie, bo nikt nie odebrał. Wiecie, czego jest pod dostatkiem na Florydzie? Imprez na plaży albo przy basenach. A wiecie, kto chodzi na takie imprezy na plaży albo przy basenach? Dziewczyny ubrane w bikini. Zupełnie jak te z filmu Blue Crush. Jak tamta, jak jej tam, Kate Bosworth, która miała jedno oko niebieskie, a drugie brązowe i nosiła obcisłe szorty. Taa, właśnie takie jak ona. Jakim cudem człowiek ma konkurować z dziewczyną-surferką z jednym okiem niebieskim, a drugim brązowym, może ktoś mi łaskawie powiedzieć??? Renę usiłował mnie pocałować o północy, ale powiedziałam mu, żeby raczej już poszedł i pocałował Grandmere. Zdążył wypić tyle szampana, że faktycznie to zrobił. Grandmere uderzyła go po głowie ozdobą półmiska w kształcie łabędzia wyrzeźbionego w ananasie. 11 DOORWM. 19 Czwartek, 1 stycznia Rozkład książęcych zajęć DOSTAŁAM MAILA OD MICHAELA!!!!!!! Renę ukradł klucz do biura administracji, bo jak twierdził, musiał „wyszukać parę rzeczy" na Netszkapie (tak naprawdę oceniał zdjęcia ludzi na Are You Hot or Not - sama go na tym przyłapałam), a ja akurat przechodziłam obok biura w drodze na pałacowy kryty basen, więc zażądałam, żeby mnie wpuścił. Renę miał zbyt dużego kaca po tym całym szampanie, którego wypił wczoraj wieczorem, żeby się ze mną w tej sprawie wykłócać. No więc weszłam na sieć, a tam czekał na mnie mail od Michaela!!!!!!!!!!!!! Okazuje się, że wczoraj wieczorem wcale NIE BYŁ na żadnej imprezie z

dziewczynami w stylu Kate Bo-sworth. Mia -pisał— przepraszam, że nie było mnie, kiedy dzwoniłaś, byłem z moimi dziadkami na noworocznej imprezie klubu emeryta (puszczali Ri-ckiego Martina i wydawało im się, że bardziej na czasie już być nie mogą) . Przekazali Ci moją wiadomość? No cóż, tak czy inaczej, szczęśliwego Nowego Roku. Naprawdę za Tobą tęsknię i tak dalej. PS Czy oni Cię tam zamknęli na jakiejś wysokiej wieży, czy co? Bo nawet w więzieniach wolno czasem korzystać z telefonów. Czy muszę pojechać do Genowii i wspiąć się na tę wieżę po Twoim warkoczu, żeby Cię uwolnić, czy jak? Czy ktokolwiek dostał kiedyś BARDZIEJ romantyczny list? Naprawdę za mną tęskni I TAK DALEJ! A wiecie, co znaczy: 20 I TAK DALEJ. Miłość. Racja? Czy nie to właśnie znaczy: I TAK DALEJ? Zrobiłam błąd, bo spytałam o to Renę. Stwierdził, że mężczyzna, który nie chce jasno przelać na papier prawdziwych uczuć do kobiety, w ogóle nie jest godzien miana prawdziwego mężczyzny. Powiedziałam mu, że Michael nie pisał na papierze, tylko na zwykłym kompie, a to różnica. Prawda? Przez cały dzień odwiedzałam pacjentów Genowiańskiego Szpitala Ogólnego. Bardzo przygnębiające, nie ze względu na pacjentów, ale przez tego klowna, którego szpital zatrudnił do rozśmieszania chorych dzieci. JAK JA NIENAWIDZĘ KLOWNÓW! !!! Strasznie się ich boję, odkąd przeczytałam książkę Stephena Kinga To, którą potem przerobili na film telewizyjny. Grał w nim ten facet z The Waltons. To po prostu okropne, że pisarz potrafi wziąć na tapetę jakieś zupełnie niewinne stworzenie, na przykład klowna, i zrobić z niego uosobienie zła! Przez cały czas spędzony w szpitalu usiłowałam schodzić temu klownowi z oczu, na wypadek gdyby miał się okazać pomiotem szatana. 12 DOORWM. No i teraz, 2 stycznia, siedzę sobie właśnie na galerii dla gości, obserwując sesję parlamentu Księstwa Genowii i udaję, że uważnie słucham, jak ci wszyscy podstarzali panowie w perukach rozwodzą się bez końca na temat parkowania. Właściwie nie mam wątpliwości, to wyłącznie moja wina. No bo zacznijmy od tego, że gdybym w ogóle nie puściła pary z ust na temat parkowania, nic z tego by się teraz nie działo. Ale czy oni nie zdawali sobie sprawy, że jeśli nie zaczniemy pobierać opłat za parkowanie, to tylko zachęcimy w ten sposób jeszcze liczniejsze grupy Francuzów i Włochów do przekraczania 21 naszej granicy samochodem zamiast pociągiem, przez co robią się korki na już i tak bardzo zatłoczonych genowiańskich ulicach, i niszczy się nasza już i tak ledwie zipiąca infrastruktura? Pewnie powinno mi pochlebiać, że tak poważnie potraktowali mój pomysł. No bo faktycznie, jestem księżniczką Genowii, ale co ja niby WIEM? Pochodzę wprawdzie

z książęcej rodziny, a przy okazji w Liceum imienia Alberta Einsteina włączono mnie do programu zajęć z rozwoju zainteresowań, ale to wszystko jeszcze nie znaczy, że naprawdę mam jakieś zainteresowania albo że jestem osobą utalentowaną. W gruncie rzeczy jest dokładnie odwrotnie. Z całą pewnością NIE JESTEM utalentowana, skoro mam średnie wyniki w każdej dziedzinie, która by wam przyszła na myśl, no może z wyjątkiem rozmiaru stóp, bo tu akurat natura aż za dobrze mnie wyposażyła. W sumie nie mam też żadnych zainteresowań. Prawdę mówiąc, skierowali mnie na rozwój zainteresowań tylko dlatego, że zawalałam algebrę i wszyscy uznali, że przyda mi się dodatkowy czas na naukę. Więc jak się nad tym dobrze zastanowić, to bardzo ładnie ze strony posłów do parlamentu Genowii, że w ogóle zastanawiają się nad czymś, co JA miałam do powiedzenia. Nie potrafię jednak czuć wobec nich żadnej specjalnej wdzięczności, skoro każda chwila, jaką tutaj spędzam, jest tylko kolejną chwilą, której nie mogę poświęcić mojej jedynej prawdziwej miłości. To znaczy, minęło już trzynaście dni i osiemnaście godzin, odkąd ostatni raz widziałam Michaela. To prawie dwa tygodnie. I przez całe te dwa tygodnie zaledwie raz rozmawiałam z nim przez telefon, wszystko przez różnicę czasu między Genowią a Stanami Zjednoczonymi i przez ten mój NIENORMALNY, kompletnie NIEREALISTYCZNY rozkład obowiązków. Bo kiedy ja w tym nawale zajęć mam znaleźć czas, żeby zadzwonić do swojego chłopaka? No, kiedy? 22 Mówię wam, już samo to wystarczy, żeby doprowadzić do łez prawie piętnastoletnią dziewczynę. Przeznaczenie po prostu działa przeciwko mnie i Michaelowi. Nawet nie miałam czasu kupić mu prezentu na urodziny, a zostały tylko trzy dni. Jestem jego dziewczyną zaledwie od trzynastu dni, a już go chyba zaczynam rozczarowywać. No cóż, będzie musiał po prostu zaczekać na swoją kolej. Zgodnie z tym, co mówi Grandmere - a ona powinna mieć o tym jakie takie pojęcie - wszystkich rozczarowuję: Michaela, obywateli Genowii, tatę, ją, kogo tam sobie chcecie. Naprawdę nie rozumiem. Na litość boską, przecież chodzi o najzwyczajniejsze w świecie PARKOMETRY. Trzynaście dni i dziewiętnaście godzin, odkąd ostatni raz widziałam Michaela. Sobota, 3 stycznia Rozkład książęcych zajęć 8.00-9.00 Śniadanie z olimpijską reprezentacją hippiczną Genowii Słowo daję, nie mam nic przeciwko koniarzom, bo konie są totalnie świetne. Ale CO KONKRETNIE pracownicy kuchni pałacowej mają przeciwko keczupowi? Poważnie, odkąd dałam sobie spokój z dietą bez jajek i nabiału, ponieważ nie umiem wyrzec się sera, a MacDonald's zaczął po ludzku traktować kury, które znoszą jajka, z których robi się McMuffinki, żadne śniadanie nie smakuje mi lepiej niż omlet z serem. ALE JAK MA MI SMAKOWAĆ OMLET Z SEREM BEZ KECZUPU???? 23

Następnym razem, kiedy będę jechała do Genowii, zabiorę ze sobą butelkę heinza, przysięgam. 9.30-12.00 Otwarcie nowego skrzydła Muzeum Sztuk Pięknych Księstwa Genowii Chwila! To już JA maluję lepiej niż niektórzy z tych baranów, a przecież jestem kompletnym beztalenciem. Tyle dobrego, że wystawili jeden obraz mojej mamy {Portret córki artystki w wieku lat pięciu, kiedy odmawia zjedzenia hot doga), więc się nie będę czepiać. 12.30-14.00 Lunch z ambasadorem Genowii w Japonii Dorno arigato. 14.30-16.30 Sesja parlamentu Genowii ZNOWU???? Całą sesję spędziłam, rozmyślając o Michaelu. Kiedy Michael się uśmiecha, czasem jeden kącik jego ust unosi się wyżej niż drugi. Poza tym ma bardzo ładne wargi. I bardzo ładne ciemne oczy. Oczy, którymi potrafi zajrzeć w głąb mojej duszy. Tak strasznie za nim tęsknię!!!!!!! Po prostu beznadzieja. Powinnam zadzwonić do Amnesty International - TO TAKA STRASZNA I NIESPRAWIEDLIWA KARA, ŻEBY PRZETRZYMYWAĆ MNIE Z DALA OD MĘŻCZYZNY, KTÓREGO KOCHAM OD TAK DAWNA!!! 24 17.00-18.00 Herbatka w Genowiańskim Towarzystwie Historycznym W sumie mieli mnóstwo ciekawych rzeczy do opowiedzenia o niektórych moich krewnych. Szkoda tylko, że książę Renę pojechał do Monte Carlo kupić sobie nowego kuca do gry w polo. Też mógłby się tego czy owego dowiedzieć. 19.00-22.00 Oficjalna kolacja z członkami Genowiańskiej Izby Handlowej Dobra, miał szczęście, że przynajmniej TO mu się upiekło. 14 DOORWM. Chyba tego dłużej nie zniosę. ???2??? ?.?. Za głębokim i błękitnym oceanem Jest daleko ten mój Michael ukochany. Chociaż wcale się nie zdaje tak daleko, Mimo całych tych czternastu dni rozłąki, Bo w swym sercu wciąż na niego wiernie czekam, I tam kwitną róż miłości wieczne pąki. Coś czuję, że będę musiała poważnie popracować, jeśli mam złożyć mojemu ukochanemu poetycki hołd godny jego osoby. 25 Niedziela, 4 stycznia Rozkład książęcych zajęć 9.00-10.00 Msza w genowiańskiej kaplicy pałacowej Myślałam, że chodzenie do kościoła powinno przynosić człowiekowi duchowe wsparcie i otuchę. Tymczasem mnie się tylko zachciało spać. 10.30-14.00 Jacht książęcej rodziny Genowii

Wycieczka z rodziną książęcą z Monako Dlaczego jestem najmniej opaloną osobą w całej Genowii? I co takiego ma w sobie Renę w tych swoich speedos? To znaczy, naprawdę widać, że on uważa się za Bóg wie kogo. A te wszystkie dziewczyny, które w porcie wywrzaskują jego imię, tylko go w tym utwierdzają. Ciekawa jestem, czy nadal by tak za nim szalały, gdyby im ktoś powiedział, że przyłapałam Renę, kiedy wyśpiewywał piosenki Enriąue Iglesiasa przed lustrzaną ścianą sali balowej, udając, że moje berło to mikrofon? 16.30-19.00 Lekcja etykiety z Grandmere Nawet w Genowii te tortury nie mają końca. Jakbym sama doskonale nie wiedziała, czemu wszyscy dostali kociej mordy na temat tego całego mojego orędzia. No bo przecież już przysięgłam, że nigdy więcej nie odejdę od przygotowanego tekstu, kiedy będę wygłaszała przemowę do narodu Genowii. Czemu ona dalej MARUDZI? 26 19.00-22.00 Oficjalna kolacja z premierem Francji i jego rodziną Renę zniknął gdzieś na cztery godziny z dwudziestoletnią córką premiera. Mówili potem, że po prostu pojechali zagrać w ruletkę, ale skoro to prawda, czemu bez przerwy chichotali między sobą po powrocie? Jeśli Renę nie zacznie uważać, to zanim się obejrzy, dorobi się własnego Małego Księcia, którym będzie musiał się opiekować. 15 DOORWM. Dzisiaj dwa razy usiłowałam się do niego dodzwonić. Za pierwszym razem odebrała babcia Michaela i powiedziała, że Michael poszedł do sklepu komputerowego kupić nową kasetkę z tonerem do drukarki. Potem odebrał jego tata i powiedział, że Michael i Lilly poszli z dziadkami na tani seans do kina, obejrzeć ostatniego Jamesa Bonda. A to szczęściarze!!!!!!!!!!!!!!! Poniedziałek, 5 stycznia Rozkład książęcych zajęć 8.00-9.00 Śniadanie z Zespołem Baletowym Księstwa Genowii Po raz pierwszy byłam świadkiem, że Renę potrafi wstać przed dziesiątą rano. 9.30-12.00 Zajęcia klasy baletu, prywatny spektakl Śpiącej Królewny Nie wiem, czy Lilly ma rację, twierdząc, że balet jest totalnie seksistowski. No bo faceci też muszą nosić trykoty. Co w sumie 27 dostarcza widzom aż za wiele informacji, jeśli wiecie, co przez to chcę powiedzieć. 12.30-14.00 Lunch z genowiańskim ministrem turystyki Czy nikt nie przyzna, że mój pomysł z parkometrami ma trochę sensu? A poza tym cały ruch pieszy generowany przez turystów, który schodzą z pokładów statków wycieczkowych cumujących w genowiańskim porcie na jednodniowe zwiedzanie, niszczy niektóre z naszych najbardziej wartościowych historycznie mostów, takich jak Pont des Vierges (czyli most Dziewic), nazwany tak na cześć mojej praprapraprapraprapraprababki Agnes, która wolała się z niego rzucić, niż zostać zakonnicą, czego z kolei żądał jej ojciec (nic jej się nie stało: okręt książęcej marynarki wojennej wyłowił ją z wody i skończyło się na tym, że uciekła z kapitanem, co wprawiło całą rodzinę Renaldich w potężną konsternację). Nie obchodzi mnie, jaka część dochodu narodowego brutto Genowii pochodzi z tych jednodniowych wycieczek turystycznych. Oni WSZYSTKO tu zrujnują!

14.30-16.30 Wysłuchać, jak tata udziela wywiadu lokalnym mediom na temat roli Genowii jako globalnej potęgi w bieżącym międzynarodowym układzie sił ekonomicznych Nieważne. Bardziej już chyba nie mogłabym się nudzić! Michaelu! Och, Michaelu! Gdzie jesteś, mój Michaelu?! 28 17.00-18.00 Herbatka z Grandmere i członkiniami Genowiańskiego Koła Pomocy Pań Wylałam herbatę na nowe atłasowe pantofle, które były ufar-bowane pod kolor sukienki odpowiedniej na okazję takiej popołudniowej herbatki. Teraz buty mają kolor herbaty. 19.00-23.00 Oficjalna kolacja z bardzo sławnym byłym sowieckim przywódcą i jego żoną Renę miał status Zaginionego w Akcji przez prawie całą kolację. Znaleziono go po deserze w ogrodzie pałacowym, gdzie przy fontannie emablował primabalerinę zespołu baletowego Księstwa Genowii. Tata bardzo zmartwiony. Próbowałam ukoić jego stargane nerwy, rozmawiając uprzejmie z dziewczyną, którą zaprosił na kolację - z tą Miss Republiki Czech - żeby czuła się zaakceptowana przez naszą rodzinę, w razie gdyby co. 16DOORWM. Jeśli to potrwa jeszcze trochę dłużej, prawdopodobnie dostanę afazji, jak ta dziewczyna z Firestarter, i zacznę mylić własnego ojca z kapeluszem. Wtorek, 6 stycznia, apartament Księżnej Wdowy, pałac w Genowii ZADZWONIŁ DO MNIE!!!!!!!!!!!!!!!!! Tyle że mnie oczywiście nie było w pobliżu (jak zwykle). Byłam w gmachu Genowiańskiej Opery i oglądałam durny spektakl 29 Cyganerii, który nawet mi się podobał, ale tylko do momentu, kiedy większość sympatycznych bohaterów UMARŁA. Zostawił wiadomość u pałacowych telefonistek. Wiadomość brzmiała: „Hej". HEJ! Michael powiedział: „Hej"! Chciałam do niego oddzwonić, oczywiście, kiedy tylko dorwałam się do telefonu, ale wszyscy Moscovitzowie wybrali się właśnie do Le Crabbe Shacąue, korzystając ze zniżki dla emerytów na młody drób... To znaczy wszyscy poza doktor Moscovitz (PANIĄ doktor Moscovitz), która musiała zostać w apartamencie, bo jeden z jej klientów potrzebował nadzwyczajnej sesji terapeutycznej (jakiś zakupoholik, który właśnie na nowo popadł w nałóg wskutek licznych poświątecznych wyprzedaży). Pani doktor Moscovitz powiedziała, że na pewno przekaże Michaelowi wiadomość, którą dla niego zostawiłam. Wiadomość brzmiała: „Hej". No cóż... Wolałabym powiedzieć mu coś bardziej romantycznego, ale naprawdę trudno jest mówić o miłości matce swojego chłopaka, jak się właśnie przekonałam. O mój Boże, Grandmere znów się na mnie wydziera. Przez cały dzień prawiła mi kazania na temat tego głupiego balu, który się właśnie zbliża - mojego balu

pożegnalnego, lego, który wydadzą tu dla mnie w przeddzień mojego powrotu do Ameryki.., i do ukochanego. Problem w tym, że książę William będzie na balu, bo i tak przyjeżdża do Genowii na charytatywny mecz polo, w którym zagrają mój tata i książę Renę, a Grandmere bez przerwy się martwi, że popełnię taką samą straszliwą towarzyską gafę w obecności księcia Williego, jaką popełniłam, wygłaszając orędzie do narodu Genowii. Jakbym w ogóle miała zamiar sterczeć tam i opowiadać księciu Williamowi o parkometrach. Ale nieważne. 30 - Naprawdę nie mam pojęcia, co się z tobą dzieje - mówi Grandmere. - Bujasz myślami w obłokach, odkąd tylko wyjechaliśmy z Nowego Jorku. Jeszcze bardziej niż zazwyczaj. - Przymruża oczy i przygląda mi się, co zawsze mnie przeraża, bo Grandmere ma wokół całych powiek wytatuowane czarne kreski, żeby poranki móc spędzać na goleniu sobie brwi i rysowaniu nowych, zamiast babrać się z tuszem i eyelinerem. - Chyba nie myślisz o TYM CHŁOPAKU, prawda? Grandmere tym określeniem nazywa Michaela, odkąd oświadczyłam, że żyję wyłącznie dla niego. Pomijając mojego kota, Grubego Louie, naturalnie. - Jeśli mówisz o Michaelu Moscovitzu - odparłam swoim najbardziej królewskim tonem - to owszem, jak najbardziej o nim myślę. Nigdy o nim na długo nie zapominam, bo jest radością mojego serca. Za całą odpowiedź Grandmere parsknęła pogardliwie. - Cielęca miłość - stwierdziła. - Zobaczysz, że szybko ci przejdzie. Och, wybacz, Grandmere, ale totalnie się mylisz. Kocham się w Michaelu od mniej więcej ośmiu lat, wyjąwszy może ten dwutygodniowy okres, kiedy wydawało mi się, że się zakochałam w Joshu Richterze. Osiem lat to więcej niż połowa mojego życia. Namiętności tak głębokiej i długotrwałej jak moja nie uda ci się w ten sposób podważyć, nie zdołasz też jej zdefiniować za pomocą swojego ubogiego słownictwa na temat ludzkich uczuć. Nic z tego nie powiedziałam jednak głośno, biorąc pod uwagę, że Grandmere ma naprawdę ostry język, którym potrafi „przypadkowo" ranić ludzi. Chociaż i tak, mimo że Michael stanowi sens mojego życia i radość mojego serca, nie sądzę, żebym miała zacząć ozdabiać swoje zeszyty do algebry serduszkami, kwiatkami i napisami: 31 „pani Michaelowa Moscovitz", tak jak Lana Weinberger dekorowała swoje (chociaż ona pisała „pani Joshowa Richter", oczywiście). Nie tylko dlatego, że robienie takich rzeczy to kompletny idiotyzm, a poza tym nie zależy mi na tym, żeby pozbywać się własnej tożsamości przez przyjmowanie nazwiska męża, lecz także dlatego, że jako książę małżonek księżnej Genowii, to Michael będzie musiał przyjąć moje nazwisko. Ale nie Thermo-polis, tylko Renaldo. Michael Renaldo. Na dobrą sprawę brzmi to całkiem, całkiem. Jeszcze trzynaście dni, zanim znów ujrzę światła Nowego Jorku i ciemne oczy Michaela. Proszę Cię, Boże, pozwól mi dożyć tej chwili. JKW Michael Renaldo

M. Renaldo, Książę Małżonek Michael Moscovitz Renaldo z Genowii Siedemnaście dni, odkąd ostatni raz widziałam Michaela. Środa, 7 stycznia Rozkład książęcych zajęć Na temat dzisiejszego dnia mam do powiedzenia tyle, że jeśli ci ludzie CHCĄ, żeby infrastruktura tego państwa została zniszczona przez spaliny wytwarzane przez sportowe samochody, którymi jeżdżą niemieccy turyści, to mają do tego nienaruszalne prawo. Kim jestem, żeby stawać im na drodze? Och, przepraszam, jestem tylko księżniczką tego kraju. 18DOORWM. 32 Czwartek, 8 stycznia Rozkład książęcych zajęć 8.00-9.00 Śniadanie z ambasadorem Genowii w Hiszpanii Wciąż nie ma keczupu!!! 9.30-12.00 Ostatnie poprawki do książęcego portretu Nie wolno mi zobaczyć gotowego obrazu, dopóki nie zostanie odsłonięty podczas pożegnalnego balu. Mam nadzieję, że malarz nie uwzględnił wielkiego pryszcza, który zaczął mi się robić na brodzie. To by było nieco żenujące. 12.30-14.00 Lunch z genowiańskim ministrem finansów NARESZCIE! Wreszcie ktoś się ze mną zgadza co do zalet parkometrów z punktu widzenia fiskusa. Minister finansów to WŁAŚCIWY CZŁOWIEK NA WŁAŚCIWYM MIEJSCU! Co mnie jednak smuci, Grandmere nadal nie jest przekonana. A to ona, w o wiele większym stopniu niż tata czy parlament, jest siłą, która ma największy wpływ na opinię publiczną. 14.30-16.30 Kolejny wykład na temat tego, co wolno, a czego nie wolno mi mówić w towarzystwie ^«pJcsięcia Williama, kiedy go spotkam W I 3 - Księżniczka na dwc*?$i ? \**Cy ^3 Przykład: „Bardzo mi miło poznać księcia". - Okay. „Czy ktoś ci już mówił, że wyglądasz jak Heath Ledger?" -Nie okay. Renę wpadł w sam środek moich korepetycji po drodze do pałacowej siłowni i zasugerował, żebym zapytała Williego, co tak naprawdę zaszło między nim a Britney Spears. Grandmere mówi, że jeśli to zrobię, zostawi Rommla pod moją opieką, kiedy następny raz wybierze się do Baden-Baden na złuszczanie naskórka. Ugh! Robi mi się niedobrze na myśl i o opiece nad Rommlem, i o złuszczaniu naskórka. I na myśl o Renę też, skoro już o nim mowa. 19.00-23.00 Oficjalna kolacja z największym importerem genowiańskiej oliwy z oliwek A może eksporterem? I tak nie mam nic do powiedzenia. 19 DOORWM. Piątek, 9 stycznia, 3.00, książęca sypialnia w Genowii

Właśnie mi to przyszło do głowy: Kiedy Michael powiedział, że mnie kocha tamtego wieczoru podczas Bezwyznaniowego Zimowego Balu, mógł mieć na myśli miłość w sensie platonicznym. Nie miłość w sensie oceanu płomiennej namiętności. No wiecie, może on mnie kocha tak, jak się kocha przyjaciela. Tylko że przyjaciołom na ogół nie wkłada się języka w usta, prawda? 34 No cóż, może tu w Europie tak się robi. Ale nie w Ameryce, na litość boską. Tyle że Josh Richter używał języka, kiedy mnie pocałował przed szkołą, a on z całą pewnością nigdy nie był we mnie zakochany! !!!!!!!! Bardzo się zmartwiłam. Poważnie. Rozumiem, że jest środek nocy i powinnam przynajmniej próbować zasnąć, skoro jutro mam przeciąć wstęgę, otwierając nowy Genowiański Książęcy Dom Dziecka. Ale jak mam spać, kiedy mój chłopak może właśnie siedzieć na Florydzie i kochać mnie tak, jak się kocha przyjaciela, i może nawet dokładnie w tej minucie zakochuje się w Kate Bosworth? No bo, w przeciwieństwie do mnie, Kate jest w czymś naprawdę dobra (w surfowaniu). To Kate należy się miejsce na zajęciach z rozwoju zainteresowań, NIE MNIE. Dlaczego jestem taka głupia? Dlaczego nie zażądałam, żeby Michael się określił, kiedy mi powiedział, że mnie kocha? Dlaczego nie powiedziałam: „A jak mnie kochasz? Jak przyjaciela? Czy jak partnera na całe życie?" Jestem idiotką. Teraz już za nic nie zdołam zasnąć. No bo jak mam spać, wiedząc, że mężczyzna, którego kocham, prawdopodobnie uważa mnie po prostu za przyjaciółkę, którą miło jest całować po francusku? Mogę zrobić tylko jedną rzecz: muszę zadzwonić do jedynej osoby, która będzie w stanie mi pomóc. A mogę do niej teraz zadzwonić, bo: 1. tam, gdzie ona jest, dopiero dochodzi siódma wieczór; 2. na Gwiazdkę dostała komórkę, więc chociaż teraz jest na nartach w Aspen, wciąż mogę ją złapać telefonicznie, nawet jeśli jest na wyciągu narciarskim czy gdzieś tam. 35 Dzięki Bogu, że mam w swoim pokoju telefon. Mimo że I TAK muszę wykręcać 9, żeby przełączyć się na linię zewnętrzną. 20 DOORWM. Piątek, 9 stycznia, 3.05 w nocy, książęca sypialnia w Genowii Tina odebrała po pierwszym sygnale! Totalnie nie było jej na wyciągu narciarskim. Wczoraj na stoku skręciła sobie nogę w kostce. O, dzięki Ci, Boże, że sprawiłeś, żeby Tina skręciła sobie nogę w kostce, dzięki czemu mogła być pod ręką i służyć mi wsparciem w godzinie potrzeby. Zresztą nic jej nie jest, bo mówi, że boli ją tylko wtedy, gdy się rusza. Kiedy zadzwoniłam, Tina siedziała w swoim pokoju w domku narciarskim i oglądała Kanał Filmowy Lifetime. Chciała wiedzieć tylko jedno: co powiem, kiedy przedstawią mi księcia Williama. Usiłowałam jej wyjaśnić, że według Grandmere nie powinnam do księcia Williama mówić nic poza: „Miło mi cię poznać". Najwyraźniej babka obawia się, że mogłabym zapuścić się w wykład na temat

parkometrów, co wydaje jej się niepożądane. Poza tym, jakie to ma znaczenie? Cokolwiek do niego powiem, moje serce należy już do innego. Ta odpowiedź wydała się Tinie zdecydowanie niezadowalająca. - No to - powiedziała - przynajmniej mogłabyś zdobyć dla mnie adres mailowy księcia Wiliama. To znaczy, nie każdy znajduje się w takim emocjonalnie satysfakcjonującym związku ja ty, Mia. 36 Odkąd tylko zaczęła z nim chodzić, chłopak Tiny, Dave, ucieka od zaangażowania, twierdząc, że mężczyzna nie może nakładać sobie więzów, dopóki nie ukończy szesnastu lat. Zatem, mimo iż Tina twierdzi, że Dave to jej Romeo w bojówkach, ma oczy otwarte i szuka jakiegoś miłego faceta, który gotów byłby się zaangażować. Chociaż mnie się wydaje, że książę William jest dla niej za stary. Zaproponowałam, żeby wzięła się raczej do jego młodszego brata Harry'ego, który - jak słyszę -jest też naprawdę bardzo fajny, ale Tina powiedziała, że wtedy nigdy nie miałaby szansy na koronę. Mogę nawet zrozumieć takie poglądy, chociaż wierzcie mi, los koronowanej głowy ma w sobie o wiele mniej blasku, kiedy go już doświadczysz. - Okay - powiedziałam. - Zrobię, co się da, żeby zdobyć dla ciebie adres mailowy księcia Williama. Ale teraz mam co innego na głowie. Na przykład, że istnieje całkiem realna możliwość, że Michael lubi mnie wyłącznie jak przyjaciółkę. - Co takiego? - Tina była zszokowana. - Ale mnie się wydawało, że mówiłaś, że w wieczór Bezwyznaniowego Balu Zimowego użył słowa na K. - Bo użył - odparłam. - Tylko że on mi nie powiedział, że się we mnie zakochał. Powiedział tylko, że mnie kocha. Na szczęście nie musiałam wyjaśniać tego dokładniej. Tina przeczytała wystarczająco wiele romansów, żeby idealnie zrozumieć, do czego zmierzam. - Faceci nie mówią słowa na K, chyba że naprawdę tak myślą, Mia - powiedziała. - WIEM to. Dave nigdy nie używa tego słowa wobec mnie. - W jej głosie pojawiła się nuta smutku. - Tak, wiem - odparłam ze współczuciem. - Ale ja pytam o to: CO miał na myśli Michael? No bo słyszałam już, jak mówił, że kocha swojego psa. Ale przecież nie jest w swoim psie ZAKOCHANY. 37 - Chyba rozumiem, o co ci chodzi - powiedziała Tina, chociaż niezbyt pewnym tonem. - No więc, co zamierzasz zrobić w tej sprawie? - Właśnie dlatego do ciebie dzwonię! - powiedziałam. - To znaczy, jak sądzisz, powinnam go o to spytać? Tina wydała bolesny okrzyk. Myślałam, że uraziła sobie skręconą kostkę, ale ona tylko strasznie się przeraziła tego, co jej powiedziałam. - Oczywiście, że nie możesz tak po prostu zwrócić się z tym do niego i go o to spytać! - zawołała. - Nie możesz go stawiać pod ścianą. Musisz zagrać subtelniej. Pamiętaj, to jest Michael, co oczywiście ustawia go znacznie powyżej innych facetów... Ale to nadal facet. O tym nie pomyślałam. Najwyraźniej o wielu rzeczach nie myślę. W głowie mi się

nie mieściło, że ja tu sobie marzę o niebieskich migdałach, cała szczęśliwa, że Michael mnie choćby lubi, gdy przez cały ten czas on się może właśnie zakochuje w jakiejś innej, bardziej intelektualnie pociągającej albo lepiej fizycznie rozwiniętej dziewczynie. - No cóż - westchnęłam. - Może po prostu powinnam powiedzieć coś w rodzaju: „Lubisz mnie jak przyjaciółkę, czy lubisz mnie jako swoją dziewczynę?" - Mia... - odezwała się Tina - naprawdę uważam, że nie powinnaś pytać o to Michaela prosto z mostu. Może się przestraszyć i uciec, jak przerażona gołębica. Chłopcom się to zdarza, sama wiesz. Oni nie są tacy jak my. Nie lubią mówić o swoich uczuciach. To takie smutne, że chcąc dostać jakąś sensowną radę na temat facetów, muszę dzwonić do kogoś, kto jest tysiące kilometrów stąd. Dzięki Bogu za Tinę Hakim Baba, tylko tyle mogę powiedzieć. - Więc co twoim zdaniem powinnam zrobić? - spytałam. 38 - No cóż, trudno ci będzie zrobić cokolwiek - odparła Tina - dopóki tu nie wrócisz. Jedyny sposób, żeby się przekonać, co chłopak do ciebie czuje, to popatrzeć mu w oczy. Przez telefon nic z niego nie wyciągniesz. Chłopcom rozmowy telefoniczne nie wychodzą. To racja, czego dowodem jest mój były chłopak Kenny. - Mam! - dodała Tina takim głosem, jakby wpadła na świetny pomysł. - Czemu nie zapytasz Lilly? - Nie wiem - odparłam. - Trochę dziwnie się czuję, wplątując ją w to, co jest między mną a Michaelem... Mówiąc prawdę, Lilly i ja jak dotąd nawet nie rozmawiałyśmy o tym, że ja.lubię jej brata, a jej brat lubi mnie. Zawsze myślałam, że ona się za to jakoś na mnie wścieknie. W końcu jednak okazało się, że Lilly nawet nam w jakiś sposób pomogła dojść do porozumienia, bo powtórzyła Michaelowi, że to ja wysyłam do niego anonimowe listy miłosne. - Po prostu ją spytaj - powiedziała Tina. - Ale tam jest naprawdę późna pora - odparłam. - Późna? Na Florydzie jest teraz zaledwie dziewiąta! - Taa, a o tej właśnie porze dziadkowie Lilly i Michaela kładą się spać. Nie chcę tam dzwonić i ich budzić. Będą mnie nienawidzili do końca świata. CO STWORZY NIEZRĘCZNĄ SYTUACJĘ PODCZAS CEREMONII ŚLUBNEJ. Ale głośno tego nie powiedziałam. Chociaż pewnie mogłam, bo Tina by mnie zrozumiała. - Oni się nie przejmą, że ich obudziłaś, Mia - stwierdziła Tina. - Przecież w końcu dzwonisz z innej strefy czasowej. Zrozumieją to. I pamiętaj, że masz do mnie oddzwonić po rozmowie z Lilly! Chcę wiedzieć, co powiedziała. Muszę przyznać, że kiedy wybierałam numer, palce mi się trzęsły. Nie tyle dlatego, że bałam się, że obudzę starszych państwa Moscovitzów, a oni mnie znienawidzą do końca życia, ale 39 dlatego, że istniała pewna szansa, że Michael odbierze telefon. Co powinnam powiedzieć, jeśli on się odezwie? Nie miałam pojęcia. Wiedziałam na pewno tylko

tyle, że nie zamierzam spytać: „Lubisz mnie jak przyjaciółkę, czy jak swoją dziewczynę?", bo Tina zakazała mi to mówić. Lilly odebrała po pierwszym sygnale. Nasza rozmowa przebiegła następująco: Lilly: Wow! To ty. Ja: Czy nie dzwonię za późno? Nie obudziłam twoich dziadków, prawda? Lilly: No cóż, owszem. W pewnym sensie. Ale dojdą do siebie. No więc, jak leci? Ja: Znaczy, w Genowii? Hm, chyba nieźle. Lilly: Och, jasne. Jestem pewna, że nieźle, skoro usługują ci tam we wszystkim, służba jest na każde twoje zawołanie, a przez cały czas na głowie nosisz diadem. Ja: Diadem jest trochę niewygodny. Słuchaj, powiedz mi całą prawdę, Lilly. Czy Michael znalazł sobie inną dziewczynę? Lilly: Inną dziewczynę? 0 czym ty mówisz? Ja: Wiesz, o co mi chodzi. Jakąś dziewczynę z Florydy, która umie surfować. Jakąś Kate albo Annę Marie, z jednym okiem brązowym, a drugim niebieskim. Po prostu mi powiedz, Lilly. Przysięgam, zniosę prawdę. Lilly: Po pierwsze, żeby Michael mógł spotkać inną dziewczynę, musiałby oderwać się raz na jakiś czas od laptopa i wyjść z naszego apartamentu, co mu się zdarza, odkąd tu jesteśmy, tylko przy posiłkach i wtedy, kiedy chce dokupić 40 jeszcze jakieś części do komputera. Jest tak samo nieopalony jak zawsze. Po drugie, on nie umawia się z żadną Kate, bo lubi CIEBIE. Ja (prawie płacząc z ulgi): Naprawdę, Lilly? Przysięgasz? Nie kłamiesz po to, żebym poczuła się lepiej? Lilly: Nie, nie kłamię. Chociaż nie wiem, jak długo jego przywiązanie do ciebie przetrwa, skoro nawet nie pamiętałaś o jego urodzinach. Poczułam, że coś mnie chwyta za gardło. Urodziny Michaela! Zapomniałam o urodzinach Michaela! Zapisałam je sobie w moim nowym terminarzu spotkań, ale to wszystko, co się tutaj działo... - O mój Boże, Lilly! - wrzasnęłam. - Na śmierć zapomniałam! - Tak - odparła. - Zapomniałaś. Ale nie martw się. Jestem pewna, że nie spodziewał się kartki od ciebie, czy czegoś takiego. W końcu wyjechałaś pełnić obowiązki księżniczki Genowii. Jak można oczekiwać, że będziesz pamiętała o czymś tak mało ważnym, jak urodziny twojego chłopaka? Wydało mi się to strasznie nie fair. Michael i ja chodzimy ze sobą zaledwie od dwudziestu dwóch dni, a przez dwadzieścia jeden z tych dni byłam naprawdę bardzo zajęta. To znaczy, dobrze jest Lilly żartować, ale nie zauważyłam, żeby zaprzątało jej głowę chrzczenie okrętów marynarki wojennej albo prowadzenie krucjaty na rzecz publicznych płatnych parkometrów. Może nikomu to nigdy nie przyszło na myśl, ale rola księżniczki to ciężka praca. - Lilly... - szepnęłam. - Czy mogę z nim pomówić? To znaczy z Michaelem? - Jasne - odparła. A potem wrzasnęła: - Michael! Telefon! 41 - Lilly! - krzyknęłam. - Twoi dziadkowie! - Daj spokój - powiedziała. - Zasłużyli sobie na to za trzaskanie drzwiami o piątej rano, kiedy idą podnieść z trawnika „Timesa". Trwało to dosyć długo, zanim wreszcie usłyszałam jakieś kroki i Michael

powiedział do Lilly: „Dzięki". A potem wziął słuchawkę i odezwał się nieco zaciekawionym głosem, bo Lilly nie powiedziała mu, kto dzwoni: „Halo?" Wystarczyło usłyszeć jego głos, żebym zapomniała, że jest po trzeciej rano i że czuję się podle i nienawidzę swojego życia. Nagle poczułam się tak, jakby była druga po południu, a ja bym leżała na jednej z tych plaż, o których zachowanie w stanie nienaruszonym i niezatrutym przez turystów tak uparcie walczę, a nade mną świeciłoby ciepłe słońce i ktoś podawałby mi zimną jak lód oranginę na srebrnej tacy. Sam głos Michaela sprawił, że właśnie tak się poczułam. - Michael - powiedziałam - to ja. - Mia... - odparł takim tonem, jakby szczerze się cieszył, że mnie słyszy. I to chyba nie była moja wyobraźnia. Naprawdę brzmiało to tak, jakby było mu miło, i wcale nie tak, jakby szykował się do rzucenia mnie dla Kate Bosworth. - Co u ciebie? - W porządku - powiedziałam. A potem, żeby mieć to jak najszybciej za sobą, dodałam: - Słuchaj, Michael, w głowie mi się nie mieści, że przegapiłam twoje urodziny. Wierzyć mi się nie chce, że mogłam tak skrewić. Jestem najobrzydliwszą osobą, jaka kiedykolwiek chodziła po tej ziemi. A wtedy Michael zrobił coś cudownego. Roześmiał się... Roześmiał się! Jakby zapomnienie o jego urodzinach nie było niczym istotnym! - Och, nie ma sprawy - powiedział. - Wiem, że jesteś bardzo zajęta. A poza tym jest jeszcze różnica stref czasowych i tak 42 dalej. No więc jak leci? Grandmere wybaczyła ci numer z parko-metrami, czy nadal cię prześladuje? O mało się nie rozpłynęłam na środku mojego książęcego łoża, ze słuchawką przytkniętą do ucha. Trudno mi było uwierzyć, że on jest dla mnie taki miły po tym moim okropnym postępku. Wcale nie było tak, jakby minęło już dwadzieścia dni. Było tak, jakbyśmy nadal stali przed moją klatką schodową, kiedy padał śnieg i białe płatki odznaczały się na ciemnej czuprynie Michaela, a Lars wściekał się pod drzwiami, bo nie mogliśmy przestać się całować, a on marzł i chciał już wejść do środka. W głowie mi się nie mieściło, że mogłam w ogóle pomyśleć, że Michael mógł zakochać się w jakiejś surferce z Florydy o różnokolorowych oczach. To znaczy nadal nie byłam do końca pewna, czy on jest we mnie zakochany, czy nie. Ale byłam całkiem pewna, że mnie LUBI. I właśnie wtedy, o trzeciej rano, kiedy siedziałam sama w swojej książęcej sypialni w Genowii, to mi zupełnie wystarczało. Potem zapytałam go o jego urodziny, a on mi powiedział, że poszli do Red Lobster, a Lilly dostała alergii na koktajl z krewetek i musieli skrócić obiad i lecieć na ostry dyżur, bo Lilly spuchła jak Yiolet w Karolu i fabryce czekolady, i że teraz musi nosić przy sobie strzykawkę z adrenaliną na wypadek, gdyby kiedykolwiek jeszcze przez niedopatrzenie zjadła owoce morza. I że rodzice kupili Michaelowi nowego laptopa z okazji jego przyszłych studiów uniwersyteckich, i że kiedy wróci do Nowego Jorku, będzie się zastanawiał nad założeniem zespołu muzycznego, bo ma kłopoty ze znalezieniem sponsorów dla swojego webzina „Crackhead", odkąd wygłosił na nim expose na temat Windowsów -

że są do bani, a on używa wyłącznie Linuxa. 43 Najwyraźniej wielu byłych subskrybentów „Crackhead" boi się gniewu Billa Gatesa i jego popleczników. Byłam taka szczęśliwa, słuchając głosu Michaela, że nawet nie zauważyłam, która to godzina i jak bardzo zaczyna mi się chcieć spać, dopóki on nie powiedział: - Hej, czy u ciebie nie jest teraz jakaś, zaraz... czwarta rano? Bo do tej pory zrobiła się już czwarta. Mnie jednak było wszystko jedno, bo byłam taka szczęśliwa, że mogę z nim porozmawiać. - Tak - odparłam sennie. - No to lepiej wskakuj do łóżka - powiedział Michael. -Chyba że możesz dzisiaj pospać dłużej. Ale założę się, że od rana masz pełen grafik, mam rację? - Och - odparłam, nadal zagubiona w- tej rapsodii, jaką brzmiał dla mnie głos Michaela. - Mam tylko ceremonię przecinania wstęgi w szpitalu. I lunch z Genowiańskim Towarzystwem Historycznym. A potem zwiedzanie genowiańskiego zoo. I kolację z ministrem kultury i jego żoną. - O mój Boże - powiedział Michael przerażonym głosem. -Czy ty codziennie tak musisz? - Yhm - potwierdziłam, żałując, że nie ma mnie tam razem z nim, żebym mogła popatrzeć zakochanym wzrokiem w śliczne brązowe oczy, słuchając uroczego, głębokiego głosu i w ten sposób przekonać się, czy on mnie kocha, skoro to był, według Tiny, jedyny sposób, żeby się przekonać, jak to jest z chłopakami. - Mia... - powiedział nieco naglącym tonem. - Lepiej się trochę prześpij. Masz przed sobą kolejny przeładowany dzień. - Dobrze - odparłam radośnie. - Mówię serio, Mia - powtórzył. Czasami potrafi być taki władczy, zupełnie jak Bestia w Pięknej i Bestii, moim ukochanym filmie wszech czasów. Albo tak mnie rozstawiać po kątach 44 jak Patrick Swayze rozstawiał Baby w Wirującym seksie. To bardzo przyjemne. - Odłóż słuchawkę i kładź się do łóżka. - Ty odłóż pierwszy - powiedziałam. Niestety, od razu przestał być władczy. Zamiast tego zaczął mówić głosem, który wcześniej słyszałam u niego tylko raz, a działo się to na schodach przed domem mojej mamy w wieczór Bezwyznaniowego Balu Zimowego, kiedy się tak długo całowaliśmy. Co, prawdę mówiąc, jeszcze bardziej na mnie podziałało niż rozstawianie po kątach. - Nie - powiedział. - Ty odłóż pierwsza. - Nie - odparłam, a nogi mi miękły. - Ty odłóż. - Nie - powtórzył. - Ty. - Oboje odkładać mi te słuchawki! - powiedziała Lilly niegrzecznym tonem, włączając się z drugiej linii. - Muszę zadzwonić do Borysa, zanim zadziała jego wieczorna tabletka nasenna. Więc oboje bardzo prędko powiedzieliśmy dobranoc i rozłączyliśmy się. Ale jestem

niemal pewna, że Michael powiedziałby mi, że mnie kocha, gdyby Lilly nie wisiała na linii. Dziesięć dni zanim znów go zobaczę. Nie mogę się DOCZEKAĆ!!!!!!! Piątek, 9 stycznia Rozkład książęcych zajęć 13.00-15.00 Lunch z Genowiańskim Towarzystwem Historycznym Grandmere potrafi być okropnie wredna. Poważnie. Wyobraźcie sobie, że mnie uszczypnęła tylko dlatego, że myślała, że na parę sekund zasnęłam podczas lunchu! Przysięgam, będę miała siniaka. Dobrze, że nie mam czasu chodzić na plażę, bo 45 gdybym się opalała i ktoś zobaczyłby ślad, jaki mi zostawiła, pewnie zadzwoniłby do Genowiańskiego Towarzystwa Opieki nad Dziećmi, czy czegoś takiego. W dodatku wcale nie spałam. Tylko dałam oczom przez moment odpocząć. Grandmere mówi, że to bezmyślność ze strony TEGO CHŁOPAKA, żeby mnie przetrzymywać do tak późnej pory, szepcząc mi do ucha słodkości. Mówi, że książę Renę nigdy by nie potraktował żadnej swojej dziewczyny tak beztrosko. Poinformowałam ją bardzo stanowczo, że w gruncie rzeczy Michael KAZAŁ mi iść spać, bo bardzo o mnie dba, i że to JA przedłużałam rozmowę. I że wcale nie szeptaliśmy sobie do uszu słodkości, tylko prowadziliśmy poważną dyskusję na temat sztuki i literatury oraz monopolu Billa Gatesa w przemyśle sofware'owym. Na co Grandmere odparła: - Pfuit! Ale widać, że jest totalnie zazdrosna, bo sama chciałaby mieć chłopaka, który jest taki mądry i myślący jak mój. Ale to się nigdy nie zdarzy, bo Grandmere jest za wredna, pomijając już to, co sobie robi z brwiami. Chłopcy lubią dziewczyny, które mają prawdziwe brwi, a nie namalowane. Dziewięć dni, zanim znajdę się w ramionach ukochanego. Sobota, 10 stycznia, książęca sypialnia w Genowii Jestem taka podekscytowana! Tina, nie mogąc dołączyć do swojej rodziny na stoku narciarskim, cały dzień spędziła w kafejce internetowej w Aspen, sprawdzając horoskopy wszystkich swoich przyjaciół. Wczoraj mi przefaksowała horoskopy dla mnie i dla Michaela! Wklejam je tutaj do mojego terminarza 46 spotkań, żeby ich nie zgubić. Tak się zgadzają z prawdą, że aż mi ciarki chodzą po plecach. Michael - data urodzenia: 5 stycznia Koziorożec to przywódca wszystkich znaków ziemskich. Oto siła stabilizacji, jeden z najpracowitszych znaków Zodiaku. Koziorożec jest obdarzony wielką zdolnością koncentracji, ale nie w sensie egoistycznym. Osoby spod tego znaku znajdują o wiele więcej pewności siebie w tym, co robią, niż w tym, jakie są. Koziorożec potrafi bardzo wiele osiągnąć! Jednak pozbawiony jest równowagi w działaniu. Może stać się zbyt surowy i za bardzo się skupić na osiągnięciach. Wtedy zapomina o małych radościach, jakie niesie życie. Kiedy Koziorożec wreszcie się zrelaksuje i zacznie cieszyć życiem, wychodzą na jaw jego przeurocze skrywane cechy. Nikt nie jest obdarzony przyjemniejszym poczuciem humoru niż Koziorożec. Och, żeby tylko pozwolił nam się pławić w cieple swojego uśmiechu!

Mia - data urodzenia: 1 maja Pozostający pod władzą pełnej miłości Wenus Byk odznacza się wielką emocjonalną głębią. Przyjaciele i ukochani mogą polegać na jego cieple i uczuciowej dostępności. Byk reprezentuje stałość, lojalność i cierpliwość. Skupiony na sprawach ziemskich, może stać się zbyt sztywny i bać się ponosić konieczne w życiu ryzyko. Czasami Bykowi zdarza się utknąć po uszy w kłopotach. Może nie chcieć spróbować wykorzystać całego swojego potencjału i stawić czoło wyzwaniu. Czy jest 47 uparty? Bardzo! Byk umie zawsze postawić na swoim. Energia jin tego znaku staje się czasem zbyt silna, a wtedy Byk potrafi być bardzo, bardzo bierny. Jednak nie można wymarzyć sobie lepszego kochanka czy bardziej lojalnego przyjaciela. Michael + Mia Te dwa pełne odwagi, ambitne ziemskie znaki wydają się dla siebie stworzone. Oboje cenią sobie karierę i łączy ich głębokie umiłowanie piękna i rzeczy trwałych, klasycznie solidnych. Ironia, jaką obdarzony jest Koziorożec, potrafi oczarować Byka, natomiast niezwykła zmysłowość Byka odrywa Koziorożca od jego obsesji na tle kariery. Lubią ze sobą rozmawiać i świetnie się dogadują. Zwierzają się sobie, a jedno jest w stanie obiecać, że nigdy drugiego nie zrani, ani nie zawiedzie. Mogą stworzyć idealną parę. Widzicie? Jesteśmy dla siebie stworzeni! Ale niezwykła zmysłowość? U MNIE? Hm, nie wydaje mi się. A jednak... jestem taka szczęśliwa! Cudownie! Lepiej niż idealnie już być nie może! Niedziela, 11 stycznia Rozkład książęcych zajęć 9.00-10.00 Msza w genowiańskiej kaplicy pałacowej O mój Boże, jestem dziewczyną Michaela zaledwie od dwudziestu czterech dni, a już jestem w tym do niczego. To znaczy 48 w byciu jego dziewczyną. Nie umiem się nawet zdecydować, co niu dać na urodziny. Jest miłością mojego życia, powodem, dla którego chodzę po tej ziemi. Można by oczekiwać, że będę wiedziała, co facetowi podarować. Ale nie. Nie mam zielonego pojęcia. Tina mówi, że jedyną rzeczą, którą możesz dać chłopakowi, z którym oficjalnie nie chodziłaś jeszcze przez cały miesiąc, jest sweter. I mówi, że to już i tak naciąganie struny, skoro Michael i ja nawet nie byliśmy jeszcze razem na oficjalnej randce - więc, technicznie rzecz biorąc, jak można powiedzieć, że ze sobą chodzimy? No ale SWETER? To takie nieromantyczne. Taki prezent dałabym swojemu tacie - gdyby rozpaczliwie nie potrzebował poradników na temat radzenia sobie ze złością, bo właśnie to sprezentowałam mu pod choinkę. Z całą pewnością kupiłabym sweter dla swojego ojczyma. Ale dla CHŁOPAKA? Trochę się zdziwiłam, że Tina mogła zasugerować coś tak banalnego, jako że na ogół w naszej małej grupce pełni rolę specjalisty od spraw romansowych. Ale Tina twierdzi, że zasady rządzące wyborem prezentów dla chłopców są w gruncie rzeczy bardzo surowe. Mama jej te zasady wyłożyła. Mama Tiny była kiedyś modelką,

obracała się w bogatym międzynarodowym towarzystwie i umawiała się z pewnym sułtanem, więc chyba wie, co mówi. Zasad}' dotyczące prezentów dla facetów, według pani Hakim Baba, wyglądają następująco: Czas chodzenia ze sobą Odpowiedni prezent 1-4 miesiące sweter 5-8 miesięcy woda kolońska 4 - Księżniczka na dworze 49 9-12 miesięcy zapalniczka* 1 rok i dłużej zegarek Ale to i tak lepiej wygląda niż lista prezentów odpowiednich dla chłopaka, którą Grandmere przedstawiła mi wczoraj, kiedy wspomniałam jej o moim straszliwym faux pas, czyli zapomnieniu o urodzinach Michaela. Oto jej lista: Czas chodzenia ze sobą Odpowiedni prezent 1-4 miesiące słodycze 5-8 miesięcy książka 9-12 miesięcy lniana chusteczka do nosa 1 rok i dłużej rękawiczki Chusteczki do nosa? Kto jeszcze daje komuś w prezencie chusteczki do nosa? Chusteczki do nosa są kompletnie niehigieniczne. A słodycze? Dla FACETA??? Ale Grandmere twierdzi, że w przypadku dziewczyn i chłopaków obowiązują te same reguły. Michaelowi też nie wolno podarować mi na urodziny niczego poza słodyczami albo ewentualnie kwiatami! W sumie myślę, że wolę już listę pani Hakim Baba. A jednak cała ta kwestia z dawaniem prezentów jest okropnie trudna! Każdy mówi ci coś innego. Na przykład, wczoraj wieczorem zadzwoniłam do mamy i spytałam ją, co powinnam dać Michaelowi, a mama powiedziała, że srebrne jedwabne bokserki. * Pani Hakim Baba mówi, że dla niepalącego można ją zastąpić kieszonkowym scyzorykiem albo piersiówką na brandy. Bzdura. Jakbym kiedykolwiek zamierzała umawiać się z palaczem, pijakiem albo facetem, który chodzi po świecie z nożem w kieszeni. Ojojoj, randka marzeń! 50 Ale ja przecież nie mogę dać Michaelowi BIELIZNY!!!!!!! Wolałabym, żeby mama się pospieszyła i wreszcie urodziła to dziecko, bo wtedy przestanie zachowywać się tak dziwnie. W obecnym stanie braku równowagi hormonalnej do niczego mi się nie przydaje. Z czystej desperacji zadzwoniłam do taty i spytałam, co powinnam dać Michaelowi, a tata stwierdził, że pióro wieczne, żeby Michael mógł do mnie pisywać, kiedy będę w Genowii, bo wtedy nie będę do niego przez cały czas wydzwaniała i rujnowała skarbu państwa Genowii. I co jeszcze, tato? Jakby w dzisiejszych czasach ktoś jeszcze pisał piórem wiecznym. W dodatku w Genowii będę spędzać wyłącznie Boże Narodzenie i letnie wakacje, zgodnie z umową, którą spisaliśmy we wrześniu.

Pióro wieczne. Akurat. Czy jestem jedyną osobą w tej rodzinie, która ma w sobie odrobinę romantyzmu? Ups, muszę przestać pisać. Ojciec Christoff patrzy w moją stronę. Ale to jego własna wina. Nie pisałabym pamiętnika podczas mszy, gdyby jego kazania były choć trochę inspirujące. Albo przynajmniej wygłaszane po angielsku. 12.00-14.00 Lunch z dyrektorem Książęcej Genowiańskiej Opery i czołową mezzosopranistką Myślałam, że to JA wybrzydzam przy jedzeniu, ale okazuje się, że mezzosopranistki są o wiele bardziej wybredne niż księżniczki. Mimo zaaplikowania pasty do zębów wczoraj przed pójściem do łóżka mój pryszcz urósł do niebotycznych rozmiarów. 51 15.00-17.00 Spotkanie z Genowiańskim Stowarzyszeniem Właścicieli Nieruchomości Można by pomyśleć, że przynajmniej Stowarzyszenie Właścicieli Nieruchomości będzie po mojej stronie w kwestii parko-metrów. Przecież w końcu to przed ICH domami ciągle parkują turyści. Wydawałoby się, że będą chcieli uzyskać nieco więcej funduszy na naprawy chodników. Ale NIEEE. Przysięgam, nie wiem, jak tata znosi to na co dzień. Naprawdę nie mam pojęcia. 17.00-22.00 Oficjalna kolacja z ambasadorem Genowii w Chile i jego żoną Wielka afera związana z tym, że Renę „pożyczył sobie" kabriolet porsche ambasadora - i żonę ambasadora - i skoczył po deserze do Monte Carlo. Parę uciekinierów znaleziono wreszcie przy grze w tenisa na pałacowych kortach. Niestety, to był tenis rozbierany. Za osiem dni znów go zobaczę. O radości! O szczęście! Poniedziałek, 12 stycznia, 1.00 w nocy, książęca sypialnia w Genowii Właśnie skończyłam rozmowę z Michaelem. MUSIAŁAM do niego zadzwonić. Właściwie nie miałam wyboru. Musiałam się dowiedzieć, co chce dostać na urodziny. Wiem, że to oszustwo - PYTAĆ kogoś, co chce dostać - ale naprawdę nie mam pojęcia, co mu kupić. Oczywiście, gdybym była taką Kate 52 Bosworth, na pewno już dawno znalazłabym idealny prezent, na przykład czarującą bransoletkę przyjaźni, którą sama uplotłabym z wodorostów, czy coś takiego. Ale nie jestem Kate Bosworth. Nawet nie wiem, jak się plecie bransoletki. O MÓJ BOŻE, JA NAWET NIE WIEM, JAK SIĘ PLECIE BRANSOLETKI Z WODOROSTÓW!!!!!!!!!!! MUSZĘ znaleźć dla niego coś NAPRAWDĘ odpowiedniego, skoro już zapomniałam - o jego urodzinach. No i dochodzi jeszcze to, że wylądował z księżniczką, dziwolągiem i beztalenciem, zamiast chodzić z jakąś atrakcyjną dziewczyną w typie Kate Bosworth, która potrafiłaby surfować i pleść bransoletki, i

osiągnęłaby samorealizację, a poza tym nigdy by nie dostawała pryszczy i tak dalej. Muszę dać mu coś tak wspaniałego, że zapomni, że jestem tylko niepotrafiącą surfować, obgryzającą paznokcie pierw-szoklasistką, której przytrafiło się urodzić w książęcej rodzinie. Oczywiście Michaeł mówi, że nie chce nic dostawać, że tylko mnie potrzebuje (gdybym mogła w to uwierzyć!!!!!!!!!), i że zobaczy mnie za osiem dni, i że to jest najpiękniejszy prezent, jaki mógłby od kogokolwiek dostać. To chyba wskazuje, że istotnie może być we mnie zakochany, a nie kochać mnie jak jakiegoś przyjaciela. Będę, rzecz jasna, musiała naradzić się z Tiną i przekonać się, co ona na to powie, ale osobiście stwierdzam, że w tym przypadku wskazówka pokazała na TAK! Oczywiście, on tylko tak mówi. To znaczy o tym, że nie chce żadnego prezentu na urodziny. Muszę mu COS kupić. Coś naprawdę fajnego. Tylko co? W każdym razie naprawdę miałam powód, żeby do niego zadzwonić. Nie zrobiłam tego tylko dlatego, że chciałam usłyszeć jego głos. Jeszcze tak mnie nie pogięło. No dobra, może i pogięło. Co na to poradzę? Kocham się przecież w Michaelu chyba od zawsze. Uwielbiam sposób, w jaki 53 wymawia moje imię. Uwielbiam, jak się śmieje. Uwielbiam, kie-dy mnie pyta o zdanie, jakby naprawdę go obchodziło, co myślę (Bóg jeden wie, że nikt z mojego otoczenia tak mnie nie traktu- ' je. No bo niech tylko poddam jakiś pomysł - na przykład, że można by oszczędzić wodę, wyłączając w nocy fontannę przed pałacem, kiedy i tak nikogo nie ma w pobliżu - a wszyscy zaczynają się zachowywać, jakby jedna ze zbroi z Wielkiej Sieni zaczęła gadać). No cóż, nie wszyscy, bo mój tata jest inny. Ale ja go tutaj w Genowii widuję jeszcze rzadziej niż w domu, bo jest zaję- ty posiedzeniami parlamentu, prowadzeniem swojego jachtu w różnych regatach i włóczeniem się po okolicy z Miss Republiki Czech. Nieważne. Lubię rozmawiać z Michaelem. Czy to źle? W końcu on JEST moim chłopakiem. Gdybym tylko była go bardziej warta! To znaczy, biorąc pod uwagę, że nie pamiętałam o jego urodzinach, że nie jestem w stanie wymyślić, co mu kupić, i że tak naprawdę w niczym nie jestem dobra, i wszystko, co on sobą reprezentuje, to cud boski, że w ogóle się mną zainteresował! Właśnie mówiliśmy sobie bardzo miłe do widzenia po absolutnie uroczej rozmowie na temat Genowiańskiego Stowarzyszenia Hodowców Oliwek i zespołu, który Michael próbuje założyć (on jest taki utalentowany!), i czy „Frontalna Lobotomia" będzie zniechęcającą nazwą dla zespołu, i właśnie zbierałam się na odwagę, żeby mu powiedzieć: „tęsknię za tobą" albo „kocham cię", zostawiając mu w ten sposób wolną drogę, żeby mógł odpowiedzieć czymś podobnym i w ten sposób raz na zawsze rozwiązać dylemat: czy on mnie kocha jak przyjaciela, czy jest we mnie zakochany, kiedy usłyszałam w tle głos Lilly, która domagała się rozmowy ze mną. - Odwal się - powiedział Michael, ale Lilly nadal wrzeszczała: 54