Onoprienko Anatolij
Morderca zdemaskowany.
7 kwietnia 1996 roku, około południa, w Jaworowie (zachodnia Ukraina), oficer Kuniej odebrał
dziwny telefon od człowieka, który przedstawił się jako Piotr Onoprienko. Piotr powiedział, że
ostatnimi czasy znajduje u siebie w domu ukrytą broń. Domyśla się, że należy ona do jego
kuzyna, Anatolija. Oczywiście kazał mu się wynosić. A to rozwścieczyło Anatolija. Zaczął
grozić Piotrowi, że może zrobić krzywdę jego rodzinie. Piotr obawiał się o rodzinę, i dlatego
chciał, by Kuniej zajął się tymi groźbami. Piotr powiedział także oficerowi, że Anatolij
wyprowadził się z pewną kobietą i jej dzieckiem do Żytomierza. Informacja o podejrzanym
osobniku w Żytomierzu zainteresowała innego oficera, Krukowa, który niedawno przeczytał
raport o kradzieży strzelby, kaliber 12, używanej do polowań. Kradzież miała miejsce właśnie w
Żytomierzu.
Krukow zadzwonił do Lwowa, do komendy głównej by zapytać, co ma robić w tej sprawie. Szef
lwowskiej policji, generał Bogdan Romaniuk wydał nakaz rewizji mieszkania Anatolija
Onoprienki. W czasie niecałej godziny 20 milicjantów udało się na ulicę Jana Chrzciciela, przy
której mieszkał Onoprienko. W budynku znajdował się zakład fryzjerski 'Anna'. Anatolij
mieszkał wspólnie z właścicielką owego zakładu i jej dwójką dzieci.
Krukow nie miał pojęcia czy Anna i dwójka dzieci znajdują się teraz w
domu. Jak się później okazało, dzieci i matka były w kościele, a Anatolij
czekał na nie w domu. Kiedy Krukow zadzwonił do drzwi Onoprienko
myślał że to właśnie wróciła Anna i niczego nie podejrzewając otworzył
drzwi. Milicjanci szybko zakuli go w kajdanki. Krukow rozejrzał się po
mieszkaniu. Od razu rzucił mu się w oczy sprzęt stereo marki Akai.
Krukowowi wydawało się, że takie samo stereo zostało skradzione z
mieszkania w niedalekim Bursku, 22 marca 1966 roku. Przy okazji
kradzieży ktoś wymordował całą rodzinę Nowosadowów. Sprawdzono
dokładnie markę i numery seryjne urządzenia. Wszystko się zgadzało.
Gdy milicjanci poprosili o dowód osobisty Anatolija, zaprowadził ich do innego pokoju. Gdy
tylko otworzył drzwi, rzucił się w kierunku pistoletu, który miał tam ukryty. Milicjantom udało
się do tego nie dopuścić. Pistolet ten również był skradziony w Odessie. I też przy okazji tej
kradzieży dokonano morderstwa. Po tym incydencie przewieziono Onoprienkę do głównego
biura milicji, i w spokoju zaczęto gruntowne przeszukiwanie domu. Na miejscu znaleziono 122
rzeczy, które pochodziły z kradzieży. Właściciele większości z nich już nie żyli - zamordowano
ich. Znaleziono również spiłowaną strzelbę, kaliber 12.
Gdy milicjanci przeszukiwali dom, wróciła Anna z dziećmi. To, co zobaczyła bardzo ją
zaskoczyło. Krukow poprosił o krótką rozmowę. Spytał ją, czy słyszała o morderstwach w
Bratkowicach? Anna rozpłakała się. Nie miała o niczym pojęcia. Myślała, że Anatolij to jakiś
biznesmen czy ktoś w tym stylu.
Cisza.
Mimo ogromnej ilości dowodów Krukow potrzebował przyznania do winy. Jednak Anatolij od
samego początku pokazał, że nic z tego nie będzie. Milczał. Gdy Krukow pokazał mu ogrom
dowodów przeciwko niemu, Anatolij uśmiechnął się i powiedział: 'Dobrze, będę zeznawał, ale
nie przed tobą.'
Anatolij Onoprienko
Bogdan Teslja, jeden z czołowych detektywów, nie był obecny przy zatrzymaniu ani
przeszukiwaniu domu Anatoilja. Spędzał miło czas z rodziną. Gdy tylko zakończono rewizję
domu Onoprienki, Krukow zadzwonił do Teslji z propozycją przesłuchania zatrzymanego.
Bogdan Teslja był uważany za doskonałego przesłuchującego, chyba ze względu na
niewiarygodnie spokojny sposób prowadzenia rozmów z zatrzymanymi.
Tymczasem Anatolij odrzucił prawo do adwokata i wciąż milczał. Mimo zapewnień Onoprienki,
że będzie rozmawiał on tylko z kimś na wysokim szczeblu, Teslja podjął się przesłuchania.
Natychmiast zażądał jak największej ilości informacji. 'Bardzo bałem się tego, że coś pójdzie nie
tak. W tego typu przypadkach nigdy nie wiadomo, co będzie za chwilę, jak to się skończy. On
może powiesić się w celi, np. jutro rano i wtedy nigdy nie zamkniemy sprawy, nigdy jej nie
rozwiążemy. Musimy sprawić by zaczął mówić.'
Około godziny 22:00 Teslja usiadł naprzeciwko Anatolija w pokoju przesłuchań. Razem czekali
na przyjazd generała ze Lwowa. Teslja zaczął wypytywać Onoprienkę o jego życie.
Na początku Anatolij nie odpowiadał. Jednak już po pół godzinie zaczął opowiadać historię
swojego życia. Anatolij urodził się w Laskach, niedaleko Żytomierza. Jego matka zmarła, gdy
był bardzo młody. Ojciec oddał go do rosyjskiego sierocińca. Opowiadał o tym bardzo
szczegółowo. Nadał był zły na ojca za to, że oddał go do sierocińca, a zostawił przy sobie jego
starszego brata. Uważał, że jego ojciec i starszy brat spokojnie poradziliby sobie z jego
wychowaniem. Gdy to wspominał był bardzo wzburzony. Teslja spytał czy Anatolij
kiedykolwiek czuł żal do swojej rodziny. Onoprienko zawahał się, potrząsnął głową i
powiedział, że będzie rozmawiał tylko z generałem.
'W tym momencie spróbowałem czegoś innego. Powiedziałem mu: 'Dobrze, dostaniesz swojego
generał. Dostaniesz nawet 10 generałów. Ale jak ja będę wyglądał, gdy ich tu przyprowadzę, a ty
nadal będziesz milczał? Może nie masz w ogóle nic do powiedzenia? Jak to będzie wyglądało?'
Wtedy odpowiedział żebym się nie martwił, że z cała pewnością jest wiele do powiedzenia.'
Zeznanie Wybranego.
Krótko przed godziną 23 Teslja zostawił Onoprienkę samego. Na korytarzu czekał na niego
generał Romaniuk. Po zapoznaniu się z aktami, Marian Plejuk - asystent Romaniuka, i dwóch
innych ludzi weszło do pokoju przesłuchań. Zaczęło się zeznanie. Na początku przyznał się, że
ukradł dubeltówkę, z której potem skorzystał podczas morderstwa. Onoprienko przyznał
detektywom, że pierwszy raz zabił w 1989 roku. Spotkał wtedy Siergieja Rogozina, razem
kończyli gimnazjum. Zaprzyjaźnili się, by w końcu razem dokonywać przestępstw. Okradali
domy, mieszkania. Uzupełniali w ten sposób swój budżet.
Podczas jednego z rabunków, był to mały domek na obrzeżach miasta, zostali nakryci przez
właścicieli. Mieli przy sobie broń. Uznali, że trzeba zabić ta rodzinę by wyjść z tego bez
szwanku. Od tej chwili rabowaniu towarzyszyły morderstwa. W tamtym domku zostawili po
sobie trupy dwojga dorosłych ludzi i ośmiorga dzieci. Onoprienko zerwał znajomość z
Siergiejem kilka miesięcy później. Potem zabił kolejnych pięć osób, w tym 11-letniego chłopca,
śpiących w samochodzie. Następnie spalił ich ciała. 'Chciałem tylko okraść samochód. Byłem
wtedy zupełnie innym człowiekiem. Gdybym wiedział, że będzie tam pięcioro ludzi, nigdy bym
tam nie poszedł. 'Powiedział, że nie odczuwał przyjemności z zabijania. 'Trupy są brzydkie.
Strasznie śmierdzą. Po tym jak zabiłem tą piątkę, stałem tam przez dwie godziny i nie
wiedziałem, co z nimi zrobić. Zapach był okropny.'
Potem zamieszkał ze swoim dalekim kuzynem. Następnego morderstwa dokonał 24 grudnia
1995 roku. Tego dnia, wieczorem,włamał się do odosobnionego domu we wsi Garmarnia, w
centralnej Ukrainie. Zamordował wtedy nauczyciela leśnictwa, jego żonę i ich dwóch młodych
synów. Ukradł wtedy obrączki ślubne, mały złoty krzyżyk na łańcuszku, kolczyki i zniszczone
już ubrania. Gdy odchodził podpalił dom. 'Nie czułem żadnej przyjemności, gdy ich zabijałem.
Ale pragnąłem tego. Potem stało się to dla mnie niczym jakaś kosmiczna gra.'
Onoprienko przyznał też, że miał wizje Boga, który każe mu
zabijać. Dlatego też, dziewięć dni później zamordował
czteroosobową rodzinę. Dom podpalił. Wszystkie ofiary
zastrzelił. Gdy uciekał z miejsca zbrodni został zauważony
przez pewnego mężczyznę. Zabił go. Nie chciał jakichkolwiek
świadków. Niecały miesiąc później, 6 stycznia 1996 roku,
zamordował kolejne cztery osoby. Zaczaił się przy szosie
łączącej miejscowości Berdjańsk i Dnieprowskaja.
Zatrzymywał samochody i zabijał kierowców. Jednego dnia
zabił czterech podróżnych. 'To było jak polowanie. Polowanie
na ludzi. Nudziłem się, nic nie robiłem. I nagle ten pomysł wpadał mi do głowy. Mogłem robić
wszystko by o tym nie myśleć, jednak nic to nie dawało. Nie mogłem z tym wygrać. To było
silniejsze ode mnie. Więc wsiadałem do samochodu lub pociągu i wyruszałem by zabijać.
Wybrany by mordować.
Odczekał 11 dni. 17 stycznia 1996 roku włamał się do domu w Bratkowicach. Dom należał do
rodziny Piłatów. 'Patrzyłem na to wszystko bardzo prosto. Patrzyłem na nich jak na zwierzęta.
Zupełnie tak jakbym przyglądał się owcom.' Zastrzelił całą piątkę, w tym również 6-letniego
chłopca. Potem podpalił dom. Gdy uciekał, zauważyło go dwoje ludzi. 27-letnia kobieta
nazwiskiem Kondzieła i 56-letni mężczyzna, Zacharko. Anatolij pomyślał chwilkę. Zastrzelił
oboje z zimną krwią.
Nie minęło nawet dwa tygodnie, gdy Anatolij zamordował ponownie. 30 stycznia 1996 roku, w
Fastowej, zastrzelił 28-letnia pielęgniarkę nazwiskiem Marusina, jej dwóch młodych synów i jej
32-letniego gościa, nazwiskiem Zagranicznyj. Przyznał detektywom, ze nie mógł się
powstrzymać. Miał obsesję na tym punkcie.
19 lutego 1996 roku Onoprienko włamał się ponownie. Tym razem w Olewsku. Ojca i syna zabił
na miejscu, matkę i córkę doprowadził do śmierci zadając im ciosy młotkiem. Została tylko
jeszcze jedna córka. Mała dziewczynka modliła się, gdy Anatolij wszedł do jej pokoju. 'Chwile
przez tym, jak roztrzaskałem jej głowę, kazałem jej pokazać gdzie maja pieniądze i
kosztowności. Spojrzała na mnie, w oczach miała gniew. Powiedziała, że nie nic mi nie pokaże.
Ten opór był niesamowity. Ale nic nie czułem.'
27 lutego 1996 roku przybył do miejscowości Malina. Oczywiście włamał się i tutaj. Na miejscu
zabił dwoje małżonków, postrzelił ich dwie córki. Jedna miała 7, druga 8 lat. Śmierć przyszła do
nich razem z ciosami siekiery. Godzinę później do domu przyszedł sąsiad. Onoprienko
postanowił zabić i jego. Potem porąbał jego ciało tą sama siekiera, która zabił dziewczynki.
'Wiecie, musiałem ich zabić. Zrobiłem to z miłości. Kochałem ich tak bardzo, te dziewczynki,
tego mężczyznę i kobietę. Musiałem ich zabić. Głos w mojej głowie i sercu mi to mówił. Bardzo
głośno!'
Ostatni raz Anatolij zamordował 22 marca 1966 roku. W wiosce Busk, niedaleko Bratkowic.
Zabił wtedy rodzinę Nowosadów. Całą czwórkę. By zatrzeć ślady podpalił dom. 'Nie jestem
maniakiem. Gdybym nim był, rzuciłbym asie teraz na was i zamordował. To nie jest takie proste.
Wtedy kierowała mną jakąś inna, wyższa siła, coś telepatycznego lub kosmicznego. Jestem jak
królik w laboratorium. Doświadczenie polega na tym, by udowodnić, że człowiek jest zdolny do
Anatolij Onoprienko
morderstwa, i że może nauczyć się z tym żyć. Polega na tym, bym pokazał ze sobie z tym radzę,
potrafię to znieść, znieść wszystko, zapomnieć wszystko.'
Przesłuchanie trwało do godziny 6 nad ranem. Anatolij przyznał się do zamordowania ponad 50
osób w czasie 3 miesięcy. Wiele czasu trwały rozmowy na temat szczegółów dotyczących
każdego z morderstw. W zasadzie nie było mowy o motywach. Onoprienko chciał, by go
traktowano jako 'fenomen natury', i że to Najwyższy rozkazywał mu zabijać.
'Obywatel O.'
Nastepnego dnia Teslja pojechał do Lwowa. Tam tez został przeniesiony Onoprienko.
Rozpoczęła się seria przesłuchań, trwająca 5 dni. Teslja stwierdził, że Onoprienko jest jedną z
najbardziej zdumiewających osób, jakie miał przyjemność przesłuchiwać. Podejrzany powiedział
Tesli, że to Bóg kazał mu zabijać. Że został wybrany. Uważał, że był w posiadaniu umiejętności
hipnotycznych,telepatii, kontroli nad zwierzętami. Za pomocą umysłu mógłby zatrzymać bicie
serca. Teslja powiedział, że ta teoria jest ciekawa. Chciałby też by Onoprienko pokazał mu
działanie tych sił na nim samym. Anatolij jednak odpowiedział, że to działa tylko na ludzi
słabych, a Teslja nie wydaje się na tyle słaby.
Onoprienko wyjawił, że uprzednio spędzał czas w kijowskim szpitalu, lecząc się na schizofrenię.
Był to trop, którego Tesli, jako lwowskiemu śledczemu, nie wolno było podejmować. Zeznanie
to było interesujące, ponieważ natychmiast po aresztowaniu, śledczy z Kijowskiego Biura Spraw
Wewnętrznych, Alexander Tewaszczenko stwierdził, że Onoprienko - wtedy zidentyfikowany
jako 'Obywatel O' - był pacjentem ambulatoryjnym, którego terapeuci wiedzieli, że to on był
zabójcą. Teslja oświadczył później, że nie wiedział niczego o tym aspekcie sprawy, oraz, że
kijowscy śledczy muszą jeszcze ujawnić dalsze informacje co do tego faktu, wobec wstępnego
oświadczenia.
W piątek, 19 kwietnia 1996 roku, Tesli zabrano tą sprawę. Ponownie wróciła w ręce detektywów
z Kijowa. Gdy Teslja zakończył przesłuchanie oskarżonego, stwierdził, że Onoprienko był
totalnie obłąkany i że dział w pojedynkę. Było wiele plotek na temat ewentualnej przynależności
do gangu, ale po tym, w jaki sposób Onoprienko opowiadał o tym, co robił, wszystko na to
wskazywało. Teslja mógł się mylić, jednak takie było jego zdanie. 'Myślę, że nikt inny jak tylko
samotny seryjny morderca mógłby zabić tyle osób. W gangu ktoś mówi, ktoś pije, ktoś inny
szepce cos swojej dziewczynie, i tak w kółko... ale tak jak powiedziałem, mogę się mylić.'
Nawet gdyby psychiatrzy uznali Onoprienkę za zdolnego by stanąć przed sądem, proces nie
mógł rozpocząć się aż do listopada 1998 roku. Na Ukrainie proces nie mógł się rozpocząć zanim
obrońca nie zapoznał się z całym materiałem dowodowym zgromadzonym przeciwko swojemu
klientowi. W przypadku Anatolija było tego bardzo dużo. 99 teczek zawierających wszystko co
tylko można było zebrać. Zdjęcia ofiar, samochodów, skradzionych rzeczy. Inna przyczyną
zwłoki był brak pieniędzy. Wreszcie rząd ukraiński zgodził się przeznaczyć na to odpowiednią
kwotę. Zrobił to dopiero po nagłośnieniu sprawy w mediach.
23 listopada psychiatrzy uznali, że 39-letni Anatolij jest na tyle zdrowy psychicznie by
odpowiadać przed sadem za zbrodnie, których się dopuścił. Sąd w Żytomierzu stwierdził, że
Anatolij 'nie nie cierpi na żadna chorobę psychiczną, jest w pełni świadomy tego, co zrobił,
kontrolował to wszystko, nie potrzebuje też przechodzić żadnych specjalistycznych badań
psychiatrycznych.'
Proces.
12 lutego 1999 roku, w Żytomiersku rozpoczął się proces Anatolija Onoprienki. Tak samo jak w
przypadku Andrieja Czikatiło, oskarżony na sali sądowej przebywał w stalowej klatce. Setki
ludzi tłoczyły się w miejscu przeznaczonym dla publiczności. 'On nie zasługuje na to by go
zastrzelić. Powinien umierać powoli, w agonii'. Tego typu stwierdzenia padały z ust tych ludzi.
W obawie przed próbami samosądu, milicjanci dokładnie przeszukiwali ludzi wpuszczanych na
sale sądową. Wielu z nich obawiało się, że Onoprienko zostanie skazany tylko na 15 lat
pozbawienia wolności - maksymalną karę stosowana na Ukrainie, za wyjątkiem kary śmierci.
Podczas procesu Onoprienko bardzo mało mówił. Zapytany czy chce coś zeznać, oświadczyć -
odmówił. Spytany o narodowość, odpowiedział 'żadna.' Sędzia Dimitri Lipski stwierdził, że to
niemożliwe. Na to Anatolij odpowiedział: 'Więc niech będzie, według urzędników jestem
Ukraińcem.'
Oskarżony oświadczył, że przez wiele lat był jak robot sterowany przez jakaś ciemną siłę, i nie
powinien być sądzony dopóki psychiatrzy nie zbadają źródła tego stanu. 'Nie jesteś w stanie brać
mnie takim, jakim jestem' krzyczał do sędziego. 'Nie widzisz dobra, które uczyniłem, nigdy
twego nie zrozumiesz. Ta wielka siła kontroluje nawet ta sale. Ty nigdy tego nie zrozumiesz.
Może dopiero twoje wnuki to zrozumieją.'
Obrońca Onoprienki, Rusłan Moszkowski nie podważał jego winy, jednak zwracał uwagę na
jego dzieciństwo. Pobyt w sierocińcu uważał za okoliczność łagodzącą. Domagał się tez
specjalistycznych badań psychiatrycznych. Oskarżyciel, Jurij Ignatienko zauważył, że badania
takie już były wykonywane podczas śledztwa i psychiatrzy odrzucili poprzednią diagnozę
mówiąca o schizofrenii. Ignatienko zauważył, że zachowanie Anatolija było spowodowane tylko
jego gwałtowną naturą. 'W każdym społeczeństwie są ludzie zdolni zamordować, są też tacy,
którzy tego nie zrobią. Ludzie zastanawiają się jak mógł zamordować tyle osób. A dlaczego
Onoprienko miał nie mordować, skoro okoliczności mu na to pozwalały? Onoprienko prowadził
podwójne życie, i tu jest sedno sprawy.'
Onoprienko przyznał przed sądem, że był kierowany przez diabła, siły wyższe i wewnętrzne
głosy. Zapewniał sąd, że jest winny wszystkich zarzucanych mu czynów, jednak nie czuje
żadnych wyrzutów sumienia. 'Dziś też mógłbym zabić, mimo wszystko. Dziś jestem bestią
Szatana.'
W kwietniu 1999 roku proces był już bliski końca. Oskarżyciel zażądał kary śmierci. 'Anatolij
Onoprienko jest ekstremalnie niebezpieczną postacią, kara dla niego tez musi być ekstremalna -
kara śmierci.'
Obrońca wciąż starał się wywrzeć dobre wrażenie. 'Mój klient już od dzieciństwa pozbawiony
był miłości matczynej. To musiało wpłynąć na jego wychowanie. Brak matki miał wpływ na to,
że Anatolij Onoprienko nie posiada wszystkich ludzkich uczuć. Proszę o łagodny wymiar kary.'
Wyrok.
Teraz już tylko czekano na wyrok. Po trzech godzinach sąd ogłosił: 'W świetle prawa
ukraińskiego, Anatolij Onoprienko zostaje skazany na karę śmierci przez zastrzelenie.
Na zakończenie Anatolij powiedział: 'Kradłem, zabijałem, ale jestem robotem, nie czuje nic.
Byłem już tyle razy bliski śmierci, ze teraz jestem tylko ciekaw, co jest dalej. Co jest po śmierci.'
Kara śmierci była niewygodna karą. Jako członek Rady Europy, Ukraina miała znieść ową karę.
Jednak wszyscy zgodnie twierdzili, że przypadek Onoprienki jest wyjątkowy.
Anatolij udzielił również kilku wywiadów, w których opowiadał o zbrodniach.
'Przygotowywałem się do życia w więzieniu już od jakiegoś czasu. Zacząłem
dietę, uprawiałem jogę, nie boje się śmierci. Nie ma dla mnie żadnego
znaczenia. Oczywiście, wolałbym by karę śmierci wykonano. Nie jestem
zainteresowany jakimikolwiek relacjami z ludźmi. Ja ich zdradziłem.'
'Pierwszy raz zabiłem jelenia w lesie. Miałem wtedy około dwudziestu lat,
pamiętam, że ta śmierć bardzo mną wstrząsnęła. Nie mam pojęcia, dlaczego to
zrobiłem, ale było mi przykro. Potem już nie czułem nic.'
'Jeśli kiedykolwiek zostałbym wypuszczony na wolność, znów bym zabijał. Ale teraz byłoby to
jeszcze bardziej okropne, o wiele bardziej okropne. Teraz jest szansa. Wykorzystajcie ją, ja
jestem przypisany by służyć Szatanowi. Po tym, czego się nauczyłem, nie mam żadnych
konkurentów na tym polu. Jeśli nie zostanę zabity, ucieknę z więzienia i pierwszą rzeczą, jaką
zrobię, to znajdę Kuczmę i powieszę go na drzewie za jądra.'
Siergieja Rogozina, współpracownika Onoprienki z pierwszych lat morderstw skazano na 13 lat
pozbawienia wolności. Onoprienko nadal czeka na egzekucję w celi śmierci. Detektywi badają
jego powiązania z innymi morderstwami w latach 1989 - 1995. Onoprienko nie przyznaje się do
niczego, milczy. Jest tylko podejrzanym w tych sprawach.
Obywatel O.
Onoprienko Anatolij Morderca zdemaskowany. 7 kwietnia 1996 roku, około południa, w Jaworowie (zachodnia Ukraina), oficer Kuniej odebrał dziwny telefon od człowieka, który przedstawił się jako Piotr Onoprienko. Piotr powiedział, że ostatnimi czasy znajduje u siebie w domu ukrytą broń. Domyśla się, że należy ona do jego kuzyna, Anatolija. Oczywiście kazał mu się wynosić. A to rozwścieczyło Anatolija. Zaczął grozić Piotrowi, że może zrobić krzywdę jego rodzinie. Piotr obawiał się o rodzinę, i dlatego chciał, by Kuniej zajął się tymi groźbami. Piotr powiedział także oficerowi, że Anatolij wyprowadził się z pewną kobietą i jej dzieckiem do Żytomierza. Informacja o podejrzanym osobniku w Żytomierzu zainteresowała innego oficera, Krukowa, który niedawno przeczytał raport o kradzieży strzelby, kaliber 12, używanej do polowań. Kradzież miała miejsce właśnie w Żytomierzu. Krukow zadzwonił do Lwowa, do komendy głównej by zapytać, co ma robić w tej sprawie. Szef lwowskiej policji, generał Bogdan Romaniuk wydał nakaz rewizji mieszkania Anatolija Onoprienki. W czasie niecałej godziny 20 milicjantów udało się na ulicę Jana Chrzciciela, przy której mieszkał Onoprienko. W budynku znajdował się zakład fryzjerski 'Anna'. Anatolij mieszkał wspólnie z właścicielką owego zakładu i jej dwójką dzieci. Krukow nie miał pojęcia czy Anna i dwójka dzieci znajdują się teraz w domu. Jak się później okazało, dzieci i matka były w kościele, a Anatolij czekał na nie w domu. Kiedy Krukow zadzwonił do drzwi Onoprienko myślał że to właśnie wróciła Anna i niczego nie podejrzewając otworzył drzwi. Milicjanci szybko zakuli go w kajdanki. Krukow rozejrzał się po mieszkaniu. Od razu rzucił mu się w oczy sprzęt stereo marki Akai. Krukowowi wydawało się, że takie samo stereo zostało skradzione z mieszkania w niedalekim Bursku, 22 marca 1966 roku. Przy okazji kradzieży ktoś wymordował całą rodzinę Nowosadowów. Sprawdzono dokładnie markę i numery seryjne urządzenia. Wszystko się zgadzało. Gdy milicjanci poprosili o dowód osobisty Anatolija, zaprowadził ich do innego pokoju. Gdy tylko otworzył drzwi, rzucił się w kierunku pistoletu, który miał tam ukryty. Milicjantom udało się do tego nie dopuścić. Pistolet ten również był skradziony w Odessie. I też przy okazji tej kradzieży dokonano morderstwa. Po tym incydencie przewieziono Onoprienkę do głównego biura milicji, i w spokoju zaczęto gruntowne przeszukiwanie domu. Na miejscu znaleziono 122 rzeczy, które pochodziły z kradzieży. Właściciele większości z nich już nie żyli - zamordowano ich. Znaleziono również spiłowaną strzelbę, kaliber 12. Gdy milicjanci przeszukiwali dom, wróciła Anna z dziećmi. To, co zobaczyła bardzo ją zaskoczyło. Krukow poprosił o krótką rozmowę. Spytał ją, czy słyszała o morderstwach w Bratkowicach? Anna rozpłakała się. Nie miała o niczym pojęcia. Myślała, że Anatolij to jakiś biznesmen czy ktoś w tym stylu. Cisza. Mimo ogromnej ilości dowodów Krukow potrzebował przyznania do winy. Jednak Anatolij od samego początku pokazał, że nic z tego nie będzie. Milczał. Gdy Krukow pokazał mu ogrom dowodów przeciwko niemu, Anatolij uśmiechnął się i powiedział: 'Dobrze, będę zeznawał, ale nie przed tobą.' Anatolij Onoprienko
Bogdan Teslja, jeden z czołowych detektywów, nie był obecny przy zatrzymaniu ani przeszukiwaniu domu Anatoilja. Spędzał miło czas z rodziną. Gdy tylko zakończono rewizję domu Onoprienki, Krukow zadzwonił do Teslji z propozycją przesłuchania zatrzymanego. Bogdan Teslja był uważany za doskonałego przesłuchującego, chyba ze względu na niewiarygodnie spokojny sposób prowadzenia rozmów z zatrzymanymi. Tymczasem Anatolij odrzucił prawo do adwokata i wciąż milczał. Mimo zapewnień Onoprienki, że będzie rozmawiał on tylko z kimś na wysokim szczeblu, Teslja podjął się przesłuchania. Natychmiast zażądał jak największej ilości informacji. 'Bardzo bałem się tego, że coś pójdzie nie tak. W tego typu przypadkach nigdy nie wiadomo, co będzie za chwilę, jak to się skończy. On może powiesić się w celi, np. jutro rano i wtedy nigdy nie zamkniemy sprawy, nigdy jej nie rozwiążemy. Musimy sprawić by zaczął mówić.' Około godziny 22:00 Teslja usiadł naprzeciwko Anatolija w pokoju przesłuchań. Razem czekali na przyjazd generała ze Lwowa. Teslja zaczął wypytywać Onoprienkę o jego życie. Na początku Anatolij nie odpowiadał. Jednak już po pół godzinie zaczął opowiadać historię swojego życia. Anatolij urodził się w Laskach, niedaleko Żytomierza. Jego matka zmarła, gdy był bardzo młody. Ojciec oddał go do rosyjskiego sierocińca. Opowiadał o tym bardzo szczegółowo. Nadał był zły na ojca za to, że oddał go do sierocińca, a zostawił przy sobie jego starszego brata. Uważał, że jego ojciec i starszy brat spokojnie poradziliby sobie z jego wychowaniem. Gdy to wspominał był bardzo wzburzony. Teslja spytał czy Anatolij kiedykolwiek czuł żal do swojej rodziny. Onoprienko zawahał się, potrząsnął głową i powiedział, że będzie rozmawiał tylko z generałem. 'W tym momencie spróbowałem czegoś innego. Powiedziałem mu: 'Dobrze, dostaniesz swojego generał. Dostaniesz nawet 10 generałów. Ale jak ja będę wyglądał, gdy ich tu przyprowadzę, a ty nadal będziesz milczał? Może nie masz w ogóle nic do powiedzenia? Jak to będzie wyglądało?' Wtedy odpowiedział żebym się nie martwił, że z cała pewnością jest wiele do powiedzenia.' Zeznanie Wybranego. Krótko przed godziną 23 Teslja zostawił Onoprienkę samego. Na korytarzu czekał na niego generał Romaniuk. Po zapoznaniu się z aktami, Marian Plejuk - asystent Romaniuka, i dwóch innych ludzi weszło do pokoju przesłuchań. Zaczęło się zeznanie. Na początku przyznał się, że ukradł dubeltówkę, z której potem skorzystał podczas morderstwa. Onoprienko przyznał detektywom, że pierwszy raz zabił w 1989 roku. Spotkał wtedy Siergieja Rogozina, razem kończyli gimnazjum. Zaprzyjaźnili się, by w końcu razem dokonywać przestępstw. Okradali domy, mieszkania. Uzupełniali w ten sposób swój budżet. Podczas jednego z rabunków, był to mały domek na obrzeżach miasta, zostali nakryci przez właścicieli. Mieli przy sobie broń. Uznali, że trzeba zabić ta rodzinę by wyjść z tego bez szwanku. Od tej chwili rabowaniu towarzyszyły morderstwa. W tamtym domku zostawili po sobie trupy dwojga dorosłych ludzi i ośmiorga dzieci. Onoprienko zerwał znajomość z Siergiejem kilka miesięcy później. Potem zabił kolejnych pięć osób, w tym 11-letniego chłopca, śpiących w samochodzie. Następnie spalił ich ciała. 'Chciałem tylko okraść samochód. Byłem wtedy zupełnie innym człowiekiem. Gdybym wiedział, że będzie tam pięcioro ludzi, nigdy bym tam nie poszedł. 'Powiedział, że nie odczuwał przyjemności z zabijania. 'Trupy są brzydkie. Strasznie śmierdzą. Po tym jak zabiłem tą piątkę, stałem tam przez dwie godziny i nie wiedziałem, co z nimi zrobić. Zapach był okropny.' Potem zamieszkał ze swoim dalekim kuzynem. Następnego morderstwa dokonał 24 grudnia 1995 roku. Tego dnia, wieczorem,włamał się do odosobnionego domu we wsi Garmarnia, w centralnej Ukrainie. Zamordował wtedy nauczyciela leśnictwa, jego żonę i ich dwóch młodych
synów. Ukradł wtedy obrączki ślubne, mały złoty krzyżyk na łańcuszku, kolczyki i zniszczone już ubrania. Gdy odchodził podpalił dom. 'Nie czułem żadnej przyjemności, gdy ich zabijałem. Ale pragnąłem tego. Potem stało się to dla mnie niczym jakaś kosmiczna gra.' Onoprienko przyznał też, że miał wizje Boga, który każe mu zabijać. Dlatego też, dziewięć dni później zamordował czteroosobową rodzinę. Dom podpalił. Wszystkie ofiary zastrzelił. Gdy uciekał z miejsca zbrodni został zauważony przez pewnego mężczyznę. Zabił go. Nie chciał jakichkolwiek świadków. Niecały miesiąc później, 6 stycznia 1996 roku, zamordował kolejne cztery osoby. Zaczaił się przy szosie łączącej miejscowości Berdjańsk i Dnieprowskaja. Zatrzymywał samochody i zabijał kierowców. Jednego dnia zabił czterech podróżnych. 'To było jak polowanie. Polowanie na ludzi. Nudziłem się, nic nie robiłem. I nagle ten pomysł wpadał mi do głowy. Mogłem robić wszystko by o tym nie myśleć, jednak nic to nie dawało. Nie mogłem z tym wygrać. To było silniejsze ode mnie. Więc wsiadałem do samochodu lub pociągu i wyruszałem by zabijać. Wybrany by mordować. Odczekał 11 dni. 17 stycznia 1996 roku włamał się do domu w Bratkowicach. Dom należał do rodziny Piłatów. 'Patrzyłem na to wszystko bardzo prosto. Patrzyłem na nich jak na zwierzęta. Zupełnie tak jakbym przyglądał się owcom.' Zastrzelił całą piątkę, w tym również 6-letniego chłopca. Potem podpalił dom. Gdy uciekał, zauważyło go dwoje ludzi. 27-letnia kobieta nazwiskiem Kondzieła i 56-letni mężczyzna, Zacharko. Anatolij pomyślał chwilkę. Zastrzelił oboje z zimną krwią. Nie minęło nawet dwa tygodnie, gdy Anatolij zamordował ponownie. 30 stycznia 1996 roku, w Fastowej, zastrzelił 28-letnia pielęgniarkę nazwiskiem Marusina, jej dwóch młodych synów i jej 32-letniego gościa, nazwiskiem Zagranicznyj. Przyznał detektywom, ze nie mógł się powstrzymać. Miał obsesję na tym punkcie. 19 lutego 1996 roku Onoprienko włamał się ponownie. Tym razem w Olewsku. Ojca i syna zabił na miejscu, matkę i córkę doprowadził do śmierci zadając im ciosy młotkiem. Została tylko jeszcze jedna córka. Mała dziewczynka modliła się, gdy Anatolij wszedł do jej pokoju. 'Chwile przez tym, jak roztrzaskałem jej głowę, kazałem jej pokazać gdzie maja pieniądze i kosztowności. Spojrzała na mnie, w oczach miała gniew. Powiedziała, że nie nic mi nie pokaże. Ten opór był niesamowity. Ale nic nie czułem.' 27 lutego 1996 roku przybył do miejscowości Malina. Oczywiście włamał się i tutaj. Na miejscu zabił dwoje małżonków, postrzelił ich dwie córki. Jedna miała 7, druga 8 lat. Śmierć przyszła do nich razem z ciosami siekiery. Godzinę później do domu przyszedł sąsiad. Onoprienko postanowił zabić i jego. Potem porąbał jego ciało tą sama siekiera, która zabił dziewczynki. 'Wiecie, musiałem ich zabić. Zrobiłem to z miłości. Kochałem ich tak bardzo, te dziewczynki, tego mężczyznę i kobietę. Musiałem ich zabić. Głos w mojej głowie i sercu mi to mówił. Bardzo głośno!' Ostatni raz Anatolij zamordował 22 marca 1966 roku. W wiosce Busk, niedaleko Bratkowic. Zabił wtedy rodzinę Nowosadów. Całą czwórkę. By zatrzeć ślady podpalił dom. 'Nie jestem maniakiem. Gdybym nim był, rzuciłbym asie teraz na was i zamordował. To nie jest takie proste. Wtedy kierowała mną jakąś inna, wyższa siła, coś telepatycznego lub kosmicznego. Jestem jak królik w laboratorium. Doświadczenie polega na tym, by udowodnić, że człowiek jest zdolny do Anatolij Onoprienko
morderstwa, i że może nauczyć się z tym żyć. Polega na tym, bym pokazał ze sobie z tym radzę, potrafię to znieść, znieść wszystko, zapomnieć wszystko.' Przesłuchanie trwało do godziny 6 nad ranem. Anatolij przyznał się do zamordowania ponad 50 osób w czasie 3 miesięcy. Wiele czasu trwały rozmowy na temat szczegółów dotyczących każdego z morderstw. W zasadzie nie było mowy o motywach. Onoprienko chciał, by go traktowano jako 'fenomen natury', i że to Najwyższy rozkazywał mu zabijać. 'Obywatel O.' Nastepnego dnia Teslja pojechał do Lwowa. Tam tez został przeniesiony Onoprienko. Rozpoczęła się seria przesłuchań, trwająca 5 dni. Teslja stwierdził, że Onoprienko jest jedną z najbardziej zdumiewających osób, jakie miał przyjemność przesłuchiwać. Podejrzany powiedział Tesli, że to Bóg kazał mu zabijać. Że został wybrany. Uważał, że był w posiadaniu umiejętności hipnotycznych,telepatii, kontroli nad zwierzętami. Za pomocą umysłu mógłby zatrzymać bicie serca. Teslja powiedział, że ta teoria jest ciekawa. Chciałby też by Onoprienko pokazał mu działanie tych sił na nim samym. Anatolij jednak odpowiedział, że to działa tylko na ludzi słabych, a Teslja nie wydaje się na tyle słaby. Onoprienko wyjawił, że uprzednio spędzał czas w kijowskim szpitalu, lecząc się na schizofrenię. Był to trop, którego Tesli, jako lwowskiemu śledczemu, nie wolno było podejmować. Zeznanie to było interesujące, ponieważ natychmiast po aresztowaniu, śledczy z Kijowskiego Biura Spraw Wewnętrznych, Alexander Tewaszczenko stwierdził, że Onoprienko - wtedy zidentyfikowany jako 'Obywatel O' - był pacjentem ambulatoryjnym, którego terapeuci wiedzieli, że to on był zabójcą. Teslja oświadczył później, że nie wiedział niczego o tym aspekcie sprawy, oraz, że kijowscy śledczy muszą jeszcze ujawnić dalsze informacje co do tego faktu, wobec wstępnego oświadczenia. W piątek, 19 kwietnia 1996 roku, Tesli zabrano tą sprawę. Ponownie wróciła w ręce detektywów z Kijowa. Gdy Teslja zakończył przesłuchanie oskarżonego, stwierdził, że Onoprienko był totalnie obłąkany i że dział w pojedynkę. Było wiele plotek na temat ewentualnej przynależności do gangu, ale po tym, w jaki sposób Onoprienko opowiadał o tym, co robił, wszystko na to wskazywało. Teslja mógł się mylić, jednak takie było jego zdanie. 'Myślę, że nikt inny jak tylko samotny seryjny morderca mógłby zabić tyle osób. W gangu ktoś mówi, ktoś pije, ktoś inny szepce cos swojej dziewczynie, i tak w kółko... ale tak jak powiedziałem, mogę się mylić.' Nawet gdyby psychiatrzy uznali Onoprienkę za zdolnego by stanąć przed sądem, proces nie mógł rozpocząć się aż do listopada 1998 roku. Na Ukrainie proces nie mógł się rozpocząć zanim obrońca nie zapoznał się z całym materiałem dowodowym zgromadzonym przeciwko swojemu klientowi. W przypadku Anatolija było tego bardzo dużo. 99 teczek zawierających wszystko co tylko można było zebrać. Zdjęcia ofiar, samochodów, skradzionych rzeczy. Inna przyczyną zwłoki był brak pieniędzy. Wreszcie rząd ukraiński zgodził się przeznaczyć na to odpowiednią kwotę. Zrobił to dopiero po nagłośnieniu sprawy w mediach. 23 listopada psychiatrzy uznali, że 39-letni Anatolij jest na tyle zdrowy psychicznie by odpowiadać przed sadem za zbrodnie, których się dopuścił. Sąd w Żytomierzu stwierdził, że Anatolij 'nie nie cierpi na żadna chorobę psychiczną, jest w pełni świadomy tego, co zrobił, kontrolował to wszystko, nie potrzebuje też przechodzić żadnych specjalistycznych badań psychiatrycznych.'
Proces. 12 lutego 1999 roku, w Żytomiersku rozpoczął się proces Anatolija Onoprienki. Tak samo jak w przypadku Andrieja Czikatiło, oskarżony na sali sądowej przebywał w stalowej klatce. Setki ludzi tłoczyły się w miejscu przeznaczonym dla publiczności. 'On nie zasługuje na to by go zastrzelić. Powinien umierać powoli, w agonii'. Tego typu stwierdzenia padały z ust tych ludzi. W obawie przed próbami samosądu, milicjanci dokładnie przeszukiwali ludzi wpuszczanych na sale sądową. Wielu z nich obawiało się, że Onoprienko zostanie skazany tylko na 15 lat pozbawienia wolności - maksymalną karę stosowana na Ukrainie, za wyjątkiem kary śmierci. Podczas procesu Onoprienko bardzo mało mówił. Zapytany czy chce coś zeznać, oświadczyć - odmówił. Spytany o narodowość, odpowiedział 'żadna.' Sędzia Dimitri Lipski stwierdził, że to niemożliwe. Na to Anatolij odpowiedział: 'Więc niech będzie, według urzędników jestem Ukraińcem.' Oskarżony oświadczył, że przez wiele lat był jak robot sterowany przez jakaś ciemną siłę, i nie powinien być sądzony dopóki psychiatrzy nie zbadają źródła tego stanu. 'Nie jesteś w stanie brać mnie takim, jakim jestem' krzyczał do sędziego. 'Nie widzisz dobra, które uczyniłem, nigdy twego nie zrozumiesz. Ta wielka siła kontroluje nawet ta sale. Ty nigdy tego nie zrozumiesz. Może dopiero twoje wnuki to zrozumieją.' Obrońca Onoprienki, Rusłan Moszkowski nie podważał jego winy, jednak zwracał uwagę na jego dzieciństwo. Pobyt w sierocińcu uważał za okoliczność łagodzącą. Domagał się tez specjalistycznych badań psychiatrycznych. Oskarżyciel, Jurij Ignatienko zauważył, że badania takie już były wykonywane podczas śledztwa i psychiatrzy odrzucili poprzednią diagnozę mówiąca o schizofrenii. Ignatienko zauważył, że zachowanie Anatolija było spowodowane tylko jego gwałtowną naturą. 'W każdym społeczeństwie są ludzie zdolni zamordować, są też tacy, którzy tego nie zrobią. Ludzie zastanawiają się jak mógł zamordować tyle osób. A dlaczego Onoprienko miał nie mordować, skoro okoliczności mu na to pozwalały? Onoprienko prowadził podwójne życie, i tu jest sedno sprawy.' Onoprienko przyznał przed sądem, że był kierowany przez diabła, siły wyższe i wewnętrzne głosy. Zapewniał sąd, że jest winny wszystkich zarzucanych mu czynów, jednak nie czuje żadnych wyrzutów sumienia. 'Dziś też mógłbym zabić, mimo wszystko. Dziś jestem bestią Szatana.' W kwietniu 1999 roku proces był już bliski końca. Oskarżyciel zażądał kary śmierci. 'Anatolij Onoprienko jest ekstremalnie niebezpieczną postacią, kara dla niego tez musi być ekstremalna - kara śmierci.' Obrońca wciąż starał się wywrzeć dobre wrażenie. 'Mój klient już od dzieciństwa pozbawiony był miłości matczynej. To musiało wpłynąć na jego wychowanie. Brak matki miał wpływ na to, że Anatolij Onoprienko nie posiada wszystkich ludzkich uczuć. Proszę o łagodny wymiar kary.' Wyrok. Teraz już tylko czekano na wyrok. Po trzech godzinach sąd ogłosił: 'W świetle prawa ukraińskiego, Anatolij Onoprienko zostaje skazany na karę śmierci przez zastrzelenie. Na zakończenie Anatolij powiedział: 'Kradłem, zabijałem, ale jestem robotem, nie czuje nic. Byłem już tyle razy bliski śmierci, ze teraz jestem tylko ciekaw, co jest dalej. Co jest po śmierci.'
Kara śmierci była niewygodna karą. Jako członek Rady Europy, Ukraina miała znieść ową karę. Jednak wszyscy zgodnie twierdzili, że przypadek Onoprienki jest wyjątkowy. Anatolij udzielił również kilku wywiadów, w których opowiadał o zbrodniach. 'Przygotowywałem się do życia w więzieniu już od jakiegoś czasu. Zacząłem dietę, uprawiałem jogę, nie boje się śmierci. Nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Oczywiście, wolałbym by karę śmierci wykonano. Nie jestem zainteresowany jakimikolwiek relacjami z ludźmi. Ja ich zdradziłem.' 'Pierwszy raz zabiłem jelenia w lesie. Miałem wtedy około dwudziestu lat, pamiętam, że ta śmierć bardzo mną wstrząsnęła. Nie mam pojęcia, dlaczego to zrobiłem, ale było mi przykro. Potem już nie czułem nic.' 'Jeśli kiedykolwiek zostałbym wypuszczony na wolność, znów bym zabijał. Ale teraz byłoby to jeszcze bardziej okropne, o wiele bardziej okropne. Teraz jest szansa. Wykorzystajcie ją, ja jestem przypisany by służyć Szatanowi. Po tym, czego się nauczyłem, nie mam żadnych konkurentów na tym polu. Jeśli nie zostanę zabity, ucieknę z więzienia i pierwszą rzeczą, jaką zrobię, to znajdę Kuczmę i powieszę go na drzewie za jądra.' Siergieja Rogozina, współpracownika Onoprienki z pierwszych lat morderstw skazano na 13 lat pozbawienia wolności. Onoprienko nadal czeka na egzekucję w celi śmierci. Detektywi badają jego powiązania z innymi morderstwami w latach 1989 - 1995. Onoprienko nie przyznaje się do niczego, milczy. Jest tylko podejrzanym w tych sprawach. Obywatel O.