RAYMOND
CHANDLER
MÓWI CHANDLER
przekład Ewa Budrewicz
wstęp Krzysztof Mętrak
„Czytelnik” Warszawa 1983
Tytuł oryginału angielskiego
Raymond Chandler Speaking edited by Dorothy Gardiner
and Katherine Sorley Walker
Copyright (c) 1962 by Helga Greene The
Simple Art of Murder Copyright (c)y
by
Helga Greene
Obwolutę, okładkę
i kartę tytułową projektował
JAN BOKIEWICZ
(c) Copyright for the Polish edition by Spółdzielnia
Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 1983
ISBN 83-07-00746-1
CHANDLER śYWY
1
KsiąŜka, którą czytelnik bierze właśnie do raki, sianowi na naszym rynku
wydawniczym pewną osobliwość. Jest to pierwsza tego typu publikacja w
Polsce: oto cieszący się niezwykłym powodzeniem na całym świecie (takŜe i
u nas) autor powieści kryminalnych, klasyk i odnowiciel gatunku, przedsta-
wiony zostaje swoim wielbicielom poprzez wybór rozproszonych notatek i
wypowiedzi epistolograficznych i publicystycznych. Polskie wydanie opra-
cowane zostało na podstawie tomu „Chandler Speaking” — przygotowane-
go przez Dorothy Gardiner i Katherine Sorley Walker w r. 1962 dla brytyj-
skiego wydawcy Hamisha, Hamiltona — i uzupełniono klasycznym esejem
„Skromna sztuka pisania powieści kryminalnych”, najwaŜniejszym tekstem
krytycznym autora „Długiego poŜegnania”. Ten zbiór „chandlerowskich roz-
maitości” — a znajdziemy tu równieŜ i kalendarium, i przejrzyste, instruk-
tywne komentarze redakcyjne, a takŜe fragmenty prozy samego Chandlera
— składa się na całość pasjonującą, ukazującą (w sposób moŜe czasem
nieco fragmentaryczny, ale nadzwyczaj sugestywny) koleje biografii pisarza
i jego drogą twórczą. Zawarte są tu sądy i refleksje, uwagi i spostrzeŜenia
Chandlera na tematy literatury i profesjonalnej krytyki, powieści kryminalnej i
jej historii, filmu i Hollywoodu jako instytucji, telewizji i systemu wydawnicze-
go, głośnych zbrodni i mechanizmów amerykańskiego Ŝycia publicznego.
Odsłania się z wolna przed nami oryginalna i złoŜona osobowość pisarska,
a Chandler ujawnia się nie tylko jako inteligentny i wraŜliwy obserwator sce-
ny literacko-filmowej, ale takŜe jako człowiek osaczony osobistymi drama-
tami i umysłowymi wątpliwościami, neurastenik skazany w ostatnich latach
5
Ŝycia na samotność, w poczuciu frustracji dramatyzujący swoje własne losy.
Ale przy tym ów „bezrobotny pisarz powieści kryminalnych” dysponował
klasycznym wykształceniem, analitycznym i krytycznym umysłem, znajomo-
ścią świata, wiedzą językową i literacką, co sprawiało, Ŝe był doskonale
świadom swej sztuki i zorientowany w jej wartości i randze. „Nie sądzą —
powiadał z właściwą sobie autoironią — Ŝeby wykształcenie wyrządziło mi
powaŜniejszą szkodą”.* Z jednej strony więc prezentował nieco nonszalanc-
ki stosunek do literackiej kariery i uprawianego przez siebie gatunku, z dru-
giej jednak — on, który miał za sobą długie lata terminowania literackiego w
elitarnych pismach: poetyckiego, dziennikarskiego, krytycznego — bolał nad
zwyczajowym i w gruncie rzeczy bezrefleksyjnym pomniejszaniem walorów
powieści kryminalnych, traktowaniem ich, zawsze i bez wzglądu na jakość
pisarską, jako naleŜących do podrzędnego rodzaju piśmiennictwa. Pisał w
liście do Helgi Greene (25 maja 1957): „...Wziąć podrzędny gatunek literacki
i zrobić z niego coś na kształt autentycznej literatury jest samo w sobie pew-
nym osiągnięciem. Podobno — nie stwierdzam tego na podstawie własnych
informacji — setki pisarzy zarabiają dzisiaj jako tako na Ŝycie pisaniem po-
wieści kryminalnych, poniewaŜ ja sprawiłem, Ŝe gatunek ten zyskał uznanie,
a nawet ogólny szacunek”. W ten sposób podsumowywał dorobek swego
Ŝycia, które przeszło mu w wiecznej zwadzie z „głuchoniemymi” krytykami,
ograniczonymi agentami literackimi, wydawcami, plagiatorami i hollywoodz-
kimi kierownikami produkcji. Opinia, a w końcu i wybitni krytycy, przyznali
mu jednak rację — dziś Chandler uwaŜany jest za jednego z mistrzów
* Wszystkie cytaty z listów i eseju Chandlera w tłumaczeniu Ewy Budrewicz.
6
XX-wiecznej amerykańskiej literatury. Twórcy „czarnego kryminału” powołali
bowiem do Ŝycia gatunek, który odmienił nie tylko losy powieści sen-
sacyjnej; ich dokonania weszły na stałe do podświadomości amerykańskiej
kultury, a mówiąc to nie naleŜy myśleć wyłącznie o pop-kulturze. Natomiast
owa nieustanna zwada z krytykami, permanentny konflikt z „tresowanymi
fokami z bractwa literatów”, wyrobiły w Chandlerze — na podłoŜu przyro-
dzonej, irlandzkiej ciętości — zmysł riposty i polemiki, zgryźliwej anegdoty,
złośliwego sztychu. Stał się mistrzem stylowego wyzwiska i przewrotnej
repliki, co — jeśli doda się właściwy mu zawsze dar autoironii — przydaje
lekturze jego listów i „notatek” nieodpartego, specyficznego uroku.
KsiąŜka ta przedstawia więc Raymonda Chandlera — zarówno jako
człowieka, jak i pisarza — bezpośrednio, i na pewno lepiej, niŜ mógłby to
uczynić jakikolwiek interpretator. A dzieje się tak pomimo — o moŜe właśnie
dzięki? — widocznych zahamowań i zatajeń autora, który jak święconej
wody unika wylewności i mazgajowatego ekshibicjonizmu, ma widoczną nie-
chęć do jawnego egotyzmu, bywa powściągliwy w eksploatowaniu własnych
emocji. Jest to zatem „autoportret” nieskłamany i szczery — nawet dla po-
stronnego widza. A jeśli do tego dodamy, Ŝe podstawowy zrąb twórczości
prozatorskiej Chandlera jest juŜ czytelnikowi polskiemu znany z przekładów,
pozostaje raczej tylko objaśnienie szerszego tła, na którym ona się rozgry-
wała, wyjaśnienie jej roli i miejsca w ciągu pewnych zdarzeń literackich,
gdyŜ w związku z tą kwestią mogą występować pewne niedomówienia i
wątpliwości, wynikające m.in. z róŜnej od naszej tradycji kulturowej, w jakiej
„czarna powieść kryminalna” się narodziła.
7
2
„Czarny kryminał” zrodził się w czasach Wielkiego Kryzysu, na przełomie
lat dwudziestych i trzydziestych, w rzeczywistości głębokiej depresji i spo-
łecznego rozczarowania, wykorzystując ogólne zainteresowanie gangstery-
zmem i zbrodnią zorganizowaną, która stała się — jak sarkastycznie pisał
Chandler — „ceną naszej znakomitej organizacji, którą rozwijamy od wielu
lat”. Nowa formuła powieści kryminalnej była odmienna od dotąd obowiązu-
jącej, znacznie surowsza i bezwzględniejsza w obrazowaniu prawdy o ame-
rykańskim społeczeństwie, brutalna i dosadna w ocenie zjawisk. Próbowała
dotrzeć do ich korzeni, do socjologicznych uwarunkowań, w oparciu o nie-
malŜe dokumentalną obserwację. Stanowiła w materii kryminalnej odpo-
wiednik wprowadzonej przez Hemingwaya do powieści — prostoty i na-
turalności; stąd jej powściągliwość, reportaŜowo-telegraficzny styl, obsesja
powrotu do „konkretu ludzkiego”, zmysłów i instynktu. Ów nowy model po-
wieści kryminalnej ukształtował się pod piórem Dashiella Hammetta, które-
mu zresztą zawsze uczciwy Chandler nieraz oddawał pierwszeństwo. I rze-
czywiście, Hammett był inicjatorem i wynalazcą, Chandler natomiast dopro-
wadził „czarny kryminał” do mistrzostwa.
Powiedzieliśmy juŜ, Ŝe nowa formuła powieści kryminalnej wychodziła od
realiów Ŝycia, a nie od literackiego schematu. Twórcy „czarnego kryminału”,
startując, musieli się przebić przez wysoce skonwencjonalizowane formy,
wykształcone dotychczas przez powieść detektywną. Mówiąc prawdę nie
tyle je przezwycięŜyli, co ominęli. Dlatego rok 1930 niektórzy przyjmują za
datę kończącą „złoty wiek” literatury detektywistycznej. Jej sztandarowe
postaci, takie jak Dupin Edgara Poe czy Sherlock Holmes, prowadziły swą
dedukcyjną grę i szermierkę słowną w świecie socjalnie wyizolowanym,
8
sterylnym, wyzbytym trosk, konfliktów i dylematów, trapiących zwykłych
ludzi. Ten rodzaj powieści „szaradowej”, opartej na wyspekulowanej, wirtu-
ozerskiej konstrukcji, na Ŝelaznych, logicznych regułach akcji, rozgrywającej
się w świecie literackiej konwencji słabo korespondującej z realiami Ŝycia —
autorzy amerykańscy zastąpili drobiazgową obserwacją tła, nasycili Ŝywio-
łem i wigorem Ŝycia, prawdziwymi ludzkimi odruchami. Dramat z przestrzeni
zamkniętej i społecznie pustej wyprowadzili na ulicę, porzucili logiczne regu-
ły dla prawdy o masowym i zdemokratyzowanym społeczeństwie, w którym
zdemokratyzowała się takŜe i zbrodnia. Jak się wyraził Roger Caillois, „od-
wrócili powieść kryminalną od jej intelektualnego powołania”, manewrując w
stronę powieści obyczajowo-społecznej, w której prawa społeczne zastąpiły
nieuchronnie prawa konwencji. „Czarny kryminał” narodził się z buntu, z
odrzucenia dedukcji na rzecz indukcji: wnioskowania od szczegółu do ogółu,
od skutków do przyczyn.
Właśnie przyczyny, które spowodowały, Ŝe — jak pisał Chandler —
„śmierć stała się jak gdyby monetą obiegową naszej cywilizacji”, stały się
przedmiotem analizy. Istniał świat zorganizowanej zbrodni, na zapleczu
którego krył się wielki biznes, ale istniało takŜe coś więcej, swoiste rozdwo-
jenie między normami społecznymi, moralnymi i prawnymi a Ŝyciową ko-
niecznością, musem przetrwania i bytowania. Ten stan rozdwojenia był
wówczas powszechny i kształtował sytuację społecznego zagroŜenia, wojny
kaŜdego przeciw wszystkim i wszystkich przeciw kaŜdemu. Stosunki mię-
dzyludzkie zostały więc zdominowane przez nieufność, podejrzliwość, nie-
dowierzanie. Na dodatek gwałtom w amerykańskich metropoliach przeciw-
stawiała się skorumpowana policja i nieruchawy aparat sprawiedliwości,
zatem, co mogło chronić jednostkę? Skoro zachowania gangsterów nie
róŜniły się od zachowań polityków, policji i biznesmenów, skoro w świecie
9
tym triumfy zbierała i świecka przemoc z premedytacją wspierana przez
pieniądz, to moŜna było temu przeciwstawić juŜ tylko prywatną uczciwość
jednostki. I Chandler pisał: „Interesował mnie ten dziwny, skomplikowany
świat, w którym Ŝyjemy, interesowało mnie, dlaczego człowiek, który usiłuje
być uczciwy, wygląda w końcu jak ktoś czułostkowy albo po prostu głupi”.
Dokonując analizy społecznej świata, w którym zbrodnia stała się sposo-
bem bycia, twórcy „czarnego kryminału” musieli zrezygnować z postaci de-
tektywa „typu Sherlock Holmes” (skupionego na tym kto i jak popełnił zbrod-
nią, dociekającego motywów- i zadającego sobie pytanie: dlaczego?), przy-
chodzącego z zewnątrz do świata przestępstwa, na rzecz kogoś, kto jest
zanurzony w nim po uszy. I znaleźli go! Stał się nim prywatny detektyw,
człowiek zajmujący się działalnością na pozór mało powaŜną i nie zawsze
chwalebną, ale uczciwy i przez swoją zwyczajność budzący sympatię czy-
telnika. I tak, juŜ w powieściach Hammetta zwykła osoba, prywatny detek-
tyw, wytacza społeczeństwu swoisty proces. Prywatny detektyw to bowiem
swego rodzaju powołanie do uczciwej walki i Jednocześnie rodzaj moralne-
go stosunku do otaczającej rzeczywistości. To coś więcej niŜ samotne wy-
zwanie i coś więcej niŜ funkcja — to rodzaj władzy sądzenia.-
Kulturalni, dobroduszni detektywi-amatorzy ze starych powieści wygląda-
liby w świecie „czarnego kryminału” jak papierowe marionetki. Zastąpił ich
człowiek czynu, dysponujący odpowiednią wytrzymałością psychiczną i
fizyczną, by stanąć do gry w świecie moralnej i psychologicznej niepewno-
ści. Tamci występowali zawsze w sposób jednoznaczny w obronie prawa,
teraz detektyw działając stale ocierał się o granicę nielegalności, gdyŜ roz-
róŜnienia między „moralnym” i „niemoralnym” zostały zatarte. W tej dwu-
znaczności moralnej „czarnego kryminału” było jednak coś ze szczerości, z
10
odwagi społecznej obserwacji, choćby nawet słuszny poniekąd był zarzut o
pewne j. manierze i pewnej chorobliwości w stosunku do tematu.
Zresztą pozycją, jaką zajął detektyw prywatny w tym rodzaju powieści,
doskonale opisał sam Chandler w „Skromnej sztuce pisania powieści krymi-
nalnych”: „We wszystkim, co moŜna nazwać sztuką, jest pewien element
odkupienia (...) nędznymi uliczkami musi chodzić ktoś, kto sam nie jest
nędznikiem, ktoś, kto nie jest ani zdemoralizowany, ani tchórzliwy. (...) To
on jest bohaterem, on jest wszystkim. Musi być człowiekiem pełnym, czło-
wiekiem przeciętnym, a jednak niezwykłym. Musi być — jeśli uŜyć wy-
świechtanego wyraŜenia — człowiekiem honoru, z instynktu, nieuchronnie,
wcale o tym nie myśląc, a juŜ z pewnością nie mówiąc. Musi być najlepszym
człowiekiem w swoim świecie i dość dobrym dla kaŜdego świata. Nie ob-
chodzi mnie jego Ŝycie osobiste. (...) JeŜeli jest człowiekiem honoru w jednej
dziedzinie Ŝycia, jest nim we wszystkich innych.
Jest stosunkowo ubogi, w przeciwnym razie nie byłby w ogóle detekty-
wem. Jest prostym człowiekiem, w przeciwnym razie nie mógłby mieć do
czynienia z prostymi ludźmi. Zna się na ludziach, w przeciwnym razie nie
nadawałby się do swojego zawodu. Nie weźmie niczyich pieniędzy nie-
uczciwie, nie zniesie niczyjego zuchwalstwa i zachowując spokój potrafi
właściwie na zuchwalstwo odpowiedzieć. Jest człowiekiem samotnym i
dumny, jest z tego, Ŝe moŜna go traktować tylko jako człowieka dumnego
albo Ŝałować ogromnie, Ŝe się z nim w ogóle spotkało. Mówi tak, jak ludzie
jego czasów, to znaczy szorstko, ale dowcipnie, z poczuciem groteski, gar-
dząc blagą i małostkowością.
Powieść jest przygodą takiego człowieka w poszukiwaniu ukrytej prawdy
i nie byłaby to przygoda, gdyby nie przydarzyła się temu, kto ma Ŝyłkę do
przygód.
11
Jego ostrość widzenia jest zdumiewająca, ale wymaga jej świat, w któ-
rym Ŝyje. Gdyby było pod dostatkiem ludzi takich jak on, świat byłby miej-
scem, w którym moŜna by Ŝyć bezpiecznie, a zarazem miejscem dość cie-
kawym, aby Ŝyć w nim było warto”.
Innowacją stanowiło więc włączenie dramatu świadomości narratora —
detektywa do dziejącej się akcji sensacyjnej. Typowa, dotychczasowa po-
wieść detektywna oparta była na zasadzie skonwencjonalizowanej gry mię-
dzy czytelnikiem a autorem, w której postaci miały rozdane z góry określone
role do wypełnienia, zagadka w finale się klarowała, wszystko stawało się
jasne i przejrzyste, liczyło się tylko mistrzostwo pisarza w gmatwaniu fabu-
larnych nici. Teraz prywatny detektyw włączał swoje doświadczenie egzy-
stencjalne w tok zdarzeń, domysłów i hipotez, a rozwiązanie stawało się
zgodne nie tylko z jego, rodzącymi się w mozole fizycznym, przewidywa-
niami, ale wręcz z jego przekonaniami na temat egzystencji, natury ludzkiej i
Ŝycia społecznego.
3
Postać „prywatnego detektywa” właśnie Chandler podniósł do rangi kapi-
talnej kreacji literackiej: bohaterem jego głównych powieści jest niejaki Philip
Marlowe. Powieści te rozgrywają się w klimacie moralnego półmroku, go-
rączkowych namiętności ludzkich, pośród sytuacji, kiedy to wszystkie chwy-
ty są dozwolone. Ten „gwałtowny cocktail” pisarski przesycony został w rów-
nym stopniu cynizmem i ironią, co idealistycznymi ciągotami. Chandler dał
wyrazisty obraz amerykańskiej psychiki zbiorowej w dobie depresji, kiedy
ideały zostały tak przeŜarte nieprawością, Ŝe napomykanie o nich wydawało
się wręcz niemoŜliwe, a jeśli, to na wspak.
12
Detektyw prywatny stanowił więc swoistą projekcję romantycznego „ego”
autora i, podobnie jak on, zawiódł się na świecie, który był niezgodny z jego
wraŜliwością. Marlowe w gruncie rzeczy najbliŜszy był zasad purytańskich:
lojalny w stosunku do klientów, cięŜko harujący, bardziej interesował się
sprawiedliwością niŜ własnym bezpieczeństwem i zarobkiem. Był nie-
przekupny i czuł w sobie rodzaj powołania. Skazany na siebie odnajdywał w
świecie sprzeczność i dwuznaczności, ale nie tylko tolerował je z godnością,
ale jeszcze jakby czuł z. tego powodu nieszkodliwą przyjemność. Sprzecz-
ność naleŜy do świata, więc trzeba zachować wobec niej dystans. Marlowe
jest od początku do końca świadomy, iŜ działa w świecie racji problema-
tycznych, a ostoi w sądzeniu musi szukać w samym sobie. Ma bowiem po-
czucie wartości i niezaleŜności, współpracuje z policją na tyle, na ile mu to
wygodne; wie, iŜ moŜe gwizdać na prawo i przepisy, ale tylko dopóty, dopó-
ki okazuje się inteligentniejszy od policji i potrafi wskazać przestępcę. Wie,
jak brutalna potrafi być policja, swoiste państwo w państwie, Ŝyjące poza
prawem. Obowiązuje go więc dyskrecja wobec klientów, która jest dlań -
świętością, jak dla adwokata czy księdza. Licencja prywatnego detektywa,
przynaleŜność do kasty „cięŜkiego fachu”, w którym stale jest się na słuŜbie,
stale ryzykuje śmiercią buszując w okolicach zbrodni, zobowiązuje do za-
wodowej odpowiedzialności i solidarności. I Marlowe słowa dotrzymuje.
Na pierwszy rzut oka bowiem zbiera on cięgi od wszystkich: od gangste-
rów, klientów i policji. Ma tego pełną świadomość: „kłopoty — powiada — to
moja specjalność” i jeszcze: „moim światem jest zbrodnia” (tak zresztą
brzmią tytuły dwóch opowiadań Chandlera). Ten węszyciel publiczny, ła-
pacz spraw ciemnych i sprawek podejrzanych, jest zaleŜny od innych: „ro-
bię, co mi kaŜą”, i skazany na wścibstwo. A przy tym uciąŜliwe i mało
13
efektywne zajęcie nie zapewnia mu odpowiedniego statusu. Marlowe jest
więc po trosze półpolicjantem, antybohaterem, półgangsterem. Ma w spo-
łeczeństwie miejsce niezaleŜne, ale zdany jest wyłącznie na własne siły;
działa więc w pewnym sensie poza instytucjami społecznymi, gdyŜ wobec
nich musi się mieć stale na baczności. Pracując pośród nie przez siebie
stworzonych reguł gry, reprezentuje tylko własne interesy; fakt ten określa
rodzaj jego nieprzystosowania. Przebiegły gracz, wiedzący duŜo o naturze
ludzkiej, nie daje się nigdy wyprowadzić z równowagi. Twardy, ironiczny,
oschły — swoje sentymenty wyjawia w szczególny, obojętny sposób; nie
odwzajemnia stanów emocjonalnych, gdyŜ wie, jak się je wykorzystuje. Jest
tedy zawsze czujny i napięty. Przystępny dla kobiet, ma do nich stosunek
ironiczno-wyrozumiały i nie ceregieli się z uczuciami. Wykazuje zawsze
zadziwiającą odporność fizyczną i psychiczną, nie cofa się przed niczym,
bezwzględny w wyrównywaniu rachunków, niekiedy musi uŜyć pięści i re-
wolweru. Taki jedynie moŜe działać w świecie, gdzie wyjęcie pistoletu z
kieszeni to jak wyjęcie chusteczki do nosa; gdzie wokół słychać o nar-
kotykach, perwersjach seksualnych i sadystycznych torturach; gdzie kaŜdy
sposób wzbogacenia uwaŜa się za dobry. Jego zawodowa taktyka prowa-
dzić ma do odkrycia choćby cząstkowej prawdy, dlatego „chodzi za ludźmi”,
przyjmuje upokorzenia, więcej, sponiewierany i zmęczony dochodzi do niej,
gdyŜ wykazuje zdumiewającą zdolność przetrwania i umiejętność wywinię-
cia się z kaŜdej opresji. Zaniedbany, popijający, swobodny w manierach,
nonszalancki i ironiczny Marlowe jest bowiem wyrazicielem swoistego sto-
icyzmu, zaprawionego po amerykańsku. Zimny prysznic doświadczeń nie
dotyka go, poniewaŜ on Ŝyje po to, Ŝeby „prać czyjeś brudy”. Jest szybszy
od policji — to jego siła, doprowadzić sprawę do końca — kategoryczny
nakaz. Po rozegraniu gry wraca do swego biura, z którego wychodzi tylko
14
dla zdobycia dolarów potrzebnych na Ŝycie i picie. Nie jest supermanem i od
innych róŜni się tym tylko Ŝe osiąga cel wbrew piętrzącym się przeciwno-
ściom losu, dzięki sile swego charakteru.
Czystość jego wewnętrznej motywacji nie podlega więc dyskusji: stanowi
ją tęsknota za sprawiedliwością, podszyta wraŜliwością, a niekiedy wręcz
sentymentalizmem. Marlowe wierzy bowiem w racje wyŜsze, choć nie daje
tego po sobie poznać. „WciąŜ jeszcze — powiada — nie lubię zabijania
ludzi”.
I to jest istotne stwierdzenie, gdyŜ zarówno Chandler jak i Hammett na-
dają powieści kryminalnej sens polityczny: rzucają podejrzenie na ideologię
społeczeństwa, w którym Ŝyją. Jeden z krytyków twierdzi, Ŝe prototypem
prywatnego detektywa był Hamlet: on równieŜ miał świadomość, Ŝe zbrod-
nia, z którą się styka, ma źródło w zgniliźnie stosunków politycznych, w ich
brutalnych sprzecznościach.
4
Bezsprzeczne zalety stylu powieści Chandlera ujawniają się pomimo ich
nieskomplikowanej struktury fabularnej, wynikającej z załoŜeń gatunku
(prywatny detektyw — o wątpliwym początkowo obliczu moralnym, ale
uczciwy i niepozbawiony uczuć; morderca zawodowiec, neurastenik lub
człowiek powiązany z wielkim biznesem lub polityką; kobieta fatalna — wy-
rachowana partnerka, a niekiedy tzw. „serce z kamienia” itd). I pomimo
pewnej zawiłości ich akcji, zagmatwania intrygi, której komplikacje często
bywają rozjaśniane przez zwykły przypadek.
Tym jednak, co urzeka w tej prozie, jest to, Ŝe stawia ona znak równania
między znaczeniem działania i obserwowaną czynnością fizyczną.
15
Proza Chandlera jest rygorystycznie przedmiotowa, idzie tu o prezenta-
cją, ukazywanie świata, a nie jego moralną oceną. Wiedza „powieści czar-
nej” to wiedza o faktach, stąd jej rzeczowa obojętność opisowa, dyscyplina,
precyzja i zainteresowanie dla obserwowanego detalu; stąd teŜ jej za-
wieszenie sądu, brak od autorskiego komentarza i minimalna ilość przy-
miotników. W narracji mamy więc do czynienia z tym, co nazwano „pierw-
szeństwem opisu przed obserwatorem”. Chandler, z precyzją równą He-
mingwayowi, niczym kamerą śledzi ruchy, zachowania, gesty ludzkie,
wkomponowane w scenerią Kalifornii (w tle jego powieści znajdujemy za-
zwyczaj bogate dzielnice Los Angeles, Beverly Hills i Bel Air. Nieco non-
szalanckie mistrzostwo tego pisarza wywiera więc piętno na narracji, wyko-
rzystującej swoistą kombinację goryczy i ironii, cyniczno-przewrotny pod-
tekst, wyraźne elementy burleski. Chandler jest mistrzem sarkastycznego
aforyzmu, a jego język jest pełen dowcipu, którego istotę stanowi zaskaku-
jące porównanie, niespodziewana metafora i przesadnia. Bogactwo tropów
stylistycznych, czysto poetycka umiejętność zaskoczenia słowem jak obra-
zem, metaforą stwarza jedyny w swoim rodzaju styl narracji, którego tła
naprawdę nikomu nie udało się podrobić.
5
„Czarny kryminał” głosił, Ŝe kompromis między złymi a dobrymi instynk-
tami natury ludzkiej jest nieodzownym warunkiem Ŝycia, poniewaŜ w pew-
nych sytuacjach ludzie zdolni są do wszystkiego. Szukał korzeni społecz-
nych zjawisk, odkrywał przyczyny i przyczyny tych przyczyn, których nie
sposób wyczytać z działu kroniki wypadków codziennej gazety. Szukał
oparcia w rzeczywistości i rzucał myśl o Przezbrojeniu Moralnym społe-
czeństwa.
16
Nie łagodził i nie uspokajał jak tradycyjna powieść detektywna, w której
niegodziwość wykryta była zasądzona i wszystko wracało do normy), ale
działał jako środek pobudzający, zalecał kurację wstrząsową. Prywatny
detektyw to nie był człowiek samotny, w zaciszu domowym rozwiązujący
przestępcze łamigłówki. On był zepchnięty na pozycje outsidera przez spo-
łeczeństwo, dlatego znieprawionemu światu przeciwstawiał moralność wła-
sną. Philip Marlowe to nowoczesny Syzyf, a jego działania o tyle były nie-
skuteczne, Ŝe zawsze pozostawał nie rozwiązany jakiś waŜny problem spo-
łeczny.
„Czarny kryminał” przeŜył swój wspaniały okres w latach 30-tych i 40-
tych. Zmieniało się jednak społeczeństwo, zmieniały się formy przemocy.
PrzeŜyła się kreacja prywatnego detektywa, jedynego obrońcy słabszych i
sprawiedliwości. Klasycy „czarnego kryminału” złamali pióro. Ich miejsce
zajęli autorzy pośledniejsi, którzy na powrót sprowadzili powieść kryminalną
do czasów, kiedy jeszcze nie wiedziała, czym moŜe być.
6
Lecz twórczość Raymonda Chandlera pozostała nadal Ŝywą literaturą, a
jej legendę wspierają ciągle nowi czciciele. W czym zaś tkwi sedno tej le-
gendy, pozwala zrozumieć takŜe i ta ksiąŜka.
Krzysztof Mętrak
KALENDARIUM
1888 Urodził się 23 lipca w Chicago (Illinois).
Rodzice: Maurice Benjamin Chandler, urodzony w 1858 roku w Fila-
delfii (Pensylwania), i Florence Dart Thornton, urodzona w 1860 roku w
Waterford (Irlandia).
1896 Po rozwodzie rodziców przenosi się wraz z matką do Londynu.
Uczęszcza do szkoły w Dulwich.
1905 Kończy szkołę w Dulwich.
1905—12 Spędza rok we Francji i w Niemczech. Przygotowuje się do
egzaminu na urzędnika Administracji Państwowej. Po złoŜeniu egzaminu
pracuje pół roku w Admiralicji. Mieszka w dzielnicy Bloomsbury i jako
dziennikarz współpracuje z pismami „The Academy”, „The Westminster
Gazette”, „The Spectator”.
1912 Wraca do Stanów Zjednoczonych (do Kalifornii).
1914—19 Wybuch I wojny światowej. Chandler zaciąga się do Kana-
dyjskiej Jednostki Strzelców Górskich (Canadian Gordon Highlanders).
Odbywa słuŜbę we Francji w pierwszej dywizji Kanadyskich Wojsk Eks-
pedycyjnych (Canadian Expeditionary Force). W 1918 roku wstępuje do
Królewskich Sił Lotniczych (Royal Flying Corps). Zdemobilizowany w
Anglii w 1919 roku.
1919 Wraca z matką do Kalifornii.
1924 8 lutego, po śmierci matki, poślubia Pearl Cecily Bowen, z domu
Hulburt (Cissy). Pearl Cecily Hulburt, urodzona w 1871 roku w Perry
19
(Ohio), zanim poznała Chandlera, była juŜ dwa razy zamęŜna. Drugi jej
rozwód został uprawomocniony w 1920 roku.
1919—32 Chandler próbuje róŜnych zawodów, w końcu poświęca się
finansom. Zostaje członkiem zarządu kilku spółek naftowych, ale podczas
kryzysu traci pracę.
1933 Pierwsze opowiadanie, Blackmailers Don’t Shoot, zamieszczo-
ne w piśmie „Black Mask”.
1939 Opowiadania: „Świadek oskarŜenia” i Smart-Aleck Kill za-
mieszczone w „Black Mask”.
1935 Opowiadania: „Złote rybki”, Guns at Cyrano, The Man Who
Liked Dogs*, The Curtain* zamieszczone w „Black Mask”. Opowiadanie
Pick-Up on Noon Street, pierwotny tytuł — Noon Street Nemesis — uka-
zało się w tygodniku „Detective Fiction Weekly”.
1937 Opowiadanie Try the Girl* zamieszczone w „Black Mask”. W
miesięczniku „Dime Detective Monthly” ukazało się Mandarin’s Jade*.
1938 Opowiadania: „Gorący wiatr”, The King in Yellow i Bay City
Blues* opublikowane w miesięczniku „Dime Detective Monthly”.
1939 Pierwsza powieść Chandlera, „Wielki sen”, wydana przez Al-
freda A. Knopfa w Stanach Zjednoczonych i Hamisha Hamiltona w Lon-
dynie.
W tym samym roku w miesięczniku „Dime Detective Monthly” ukazują
się opowiadania: Pearls Are a Nuisance, „Kłopoty to moja specjalność” i
„Tajemnica jeziora”*. W piśmie „Saturday Evening Post” opowiadanie I’ll
Be Waiting. W amerykańskim czasopiśmie „Unknown” opowiadanie
fantastyczne The Bronze Door.
1940 Powieść „śegnaj, laleczko” wydana przez Knopfa i Hamisha
Hamiltona.
1941 Opowiadanie No Crime in the Mountains* ogłoszone w „Detec-
tive Story Monthly”.
1942 Powieść „Wysokie okno” wydana przez Knopfa. „śegnaj, la-
leczko” wykorzystana jako kanwa do filmu The Falcon Takes Oyer (nakrę-
cony przez wytwórnię R.K.O).
1943 Chandler jedzie do Hollywood, Ŝeby pracować w wytwórni Pa-
ramount. „Wysokie okno”, powieść wydana przez Hamisha Hamiltona.
Powieść „Tajemnica jeziora” wydana przez Knopfa.
1944 Scenariusze filmowę dla wytwórni Paramount: „Podwójne
ubezpieczenie” — wespół z Billy Wilderem i And Now Tomorrow —
wespół z Frankiem Partosem. „Tajemnica jeziora” wydana przez Hamisha
Hamiltona. W miesięczniku „The Atlantic Monthly” esej The Simple Art
of Murder („Skromna sztuka pisania powieści kryminalnych”).
1945 Artykuł Writers in Hollywood („O pisarzach w Hollywood”)
zamieszczony w „The Atlantic Monthly”. Scenariusz The Unseen (wespół
z Hagerem Wildem) dla Paramount. „śegnaj, laleczko” wykorzystana jako
kanwa do filmu Murder, My Sweet (wytwórnia R.K.O.).
1946 Scenariusz dla Paramount The Blue Dahlia (nie będący adapta-
cją Ŝadnego z opowiadań ani powieści). Wytwórnia Warner Bross nakręca
film oparty na powieści „Wielki sen”.
1947 Powieść „Wysokie okno” sfilmowana pt.Brasher Doubloon
21
przez wytwórnię Twentieth Century Fox. Wytwórnia Metro Goldwyn
Mayer filmuje powieść „Tajemnica jeziora” (tytuł filmu „Pani jeziora”).
1948 Artykuł Oscar Night in Hollywood zamieszczony w „The Atlan-
tic Monthly”.
1949 Powieść „Siostrzyczka” wydana przez Houghtona Mifflina i
Hamisha Hamiltona.
1950 Zbiór opowiadań i jeden esej „Skromna sztuka pisania powieści
kryminalnych” wydane przez Houghtona Mifflina i Hamisha Hamiltona.
Zbiór opowiadań pod tytułem „Kłopoty to moja specjalność” wydany
przez Penguin Books. Scenariusz „Nieznajomi w pociągu” napisany we-
spół z Czenzi Ormonde dla wytwórni Warners (nakręcony w 1951 roku).
1951 Opowiadanie fantastyczne Professor Bingo’s Snuff ogłoszone w
Stanach Zjednoczonych w piśmie „Park East Magazine” i w Londynie w
piśmie „Go”. Zbiór opowiadań „Kłopoty to moja specjalność” wydany
przez Houghtona Mifflina. Chandler pisze opowiadanie „Dwoje pisarzy”
(A Couple of Writers, pierwszy raz opublikowane w niniejszej ksiąŜce).
1952 Artykuł „Dziesięć procent Ŝycia” zamieszczony w „The Atlantic
Monthly”.
1953 Powieść „Długie poŜegnanie” wydana przez Houghtona Miffli-
na i Hamisha Hamiltona.
1954 12 grudnia umiera Ŝona Chandlera, Cissy.
1957 Chandler pisze opowiadanie English Summer, które nigdy nie
ukazało się drukiem.
1958 Powieść Playback wydana przez Houghtona Mifflina i Hamisha
Hamiltona. Chandler pisze opowiadanie Pencil, zamieszczone po jego
1957
śmierci w amerykańskim piśmie „Manhunt” (w 1960 roku).
1959 Chandler zaczyna pisać nową powieść „Pudli Zdrój” (The Po-
odle Springs Story), której juŜ nie ukończy. W niniejszej ksiąŜce zamiesz-
czamy po raz pierwszy początek tej powieści. 26 marca Chandler umiera w
La Jolla (Kalifornia).
* Chandler później wykorzystywał w powieściach fragmenty swoich opowiadań i na-
zywał ten proces „autoplagiatem”.
CHANDLER O CHANDLERZE
Do Hamisha Hamiltona 1
10 listopada 1950 r.
...Urodziłem się w Chicago, w stanie Illinois. Było to tak dawno, Ŝe wo-
lałbym nigdy i nikomu tej daty nie podawać. Moi rodzice pochodzili z
rodziny kwakrów, sami jednak nie byli nigdy kwakrami praktykującymi.
Matka urodziła się w Waterford, w Irlandii2
. Mieściła się tam słynna szkoła
kwakrów i być moŜe istnieje nadal. Ojciec pochodził z rodziny farmerów z
Pensylwanii. Prawdopodobnie jego przodkowie naleŜeli do grupy pierw-
szych osiedleńców, co przybyli na te tereny z Williamem Pen-nem. Kiedy
miałem siedem lat, chorowałem na szkarlatynę w hotelu, co podobno jest
wyczynem niezwykłym. Z tego okresu pamiętam przede wszystkim lody i
przyjemność, jaką było zdrapywanie skóry łuszczącej się podczas rekon-
walescencji.
1 Dyrektor wydawnictwa „Hamish Hamilton Ltd”, wydawca ksiąŜek Chandlera w
Londynie.
2 Matka Chandlera, Florence Thornton, pojechała do Stanów Zjednoczonych w
odwiedziny do swojej siostry Grace, która po wyjściu za mąŜ mieszkała w Omaha, w stanie
Nebraska. Tam właśnie poznała swojego przyszłego męŜa, Maurice’a Chandlera.
Do Charlesa W. Mortona 1
20 listopada 1944 r.
...Mój wuj, lokalny działacz polityczny, mieszkał w Omaha. Byłem u
niego kilka razy. We wczesnym dzieciństwie wysłano mnie na lato do
Plattsmouth, w stanie Nebraska. Utkwiły mi w pamięci dęby, wysokie dre-
25
wniane chodniki, brudne jezdnie, panujący skwar, świetliki, patyczki i
mnóstwo dziwnych owadów, pamiętam jesienią zbiór dzikich winogron na
wino, pamiętam martwe sztuki bydła, a czasem teŜ trupa ludzkiego nie-
sionego prądem błotnistej rzeki, pamiętam stojący za domem uroczy szale-
cik z trzema otworami. Pamiętam równieŜ fotele na biegunach stojące rzę-
dem na chodniku przed hotelem i wszystko dookoła zaplute tytoniem do
Ŝucia. I pamiętam teŜ próbną jazdę wagonu pocztowego z urządzeniem,
które pozwalało zabierać przesyłki bez zatrzymywania się. To urządzenie
wynalazł mój wuj, ale potem ktoś wynalazł lepsze i wuj nie zarobił ani
centa.
Potem wyjechałem do Anglii i przez szereg lat karmiono mnie wyłącz-
nie łaciną i greką, tak jak i Ciebie... Nie sądzę, Ŝeby wykształcenie wyrzą-
dziło mi powaŜniejszą szkodę.
1 Jeden z redaktorów miesięcznika „The Atlantic Monthly”.
Z wywiadu udzielonego Irvingowi Wallace’owi1
24 sierpnia 1945 r.
...Mój ojciec był inŜynierem, skończył inŜynierię lądową w Penn. Ro-
dzice rozwiedli się, kiedy miałem siedem lat... Nigdy juŜ ojca nie widzia-
łem.
1 Pisarz i dziennikarz.
Do Leroya A. Wrighta 1
31 marca 1957 r.
...Wkrótce potem moja matka wróciła do Anglii, zamieszkała u swojej
matki i prowadziła jej dom2
. Oczywiście, zabrała mnie ze sobą.
26
1 Radca prawny Chandlera, wspólnik kancelarii Glenn i Wright w San Diego (Kali-
fornia).
2 Babka Chandlera mieszkała w Londynie, w dzielnicy Norwood, wraz ze swoją
córką Ethel.
Do Charlesa W. Mortona
1 stycznia 1945 r.
...Mam bardzo wielu kuzynów Irlandczyków, biednych i bogatych,
wszyscy są protestantami, niektórzy są zwolennikami ruchu Sinn Fein, inni
stoją niezłomnie po stronie Wielkiej Brytanii. Głową rodu jest (jeŜeli jesz-
cze Ŝyje) zamoŜny prawnik 1, który nie znosił prawa, ale czuł się w obo-
wiązku przejąć i prowadzić kancelarię swego ojca. Wuj miał gospodynię,
która pochodziła z rodziny ziemiańskiej i uwaŜała, Ŝe nie jest on właściwie
gentlemanem, był bowiem radcą prawnym. Mawiała: „Są tylko cztery za-
wody godne gentlemana: wojsko, marynarka wojenna, kościół i adwokatu-
ra”. Adwokat mógł być gentlemanem, radca prawny — nie...
Zdumiewający ludzie ci Anglo-Irlandczycy. Nigdy nie utrzymywali sto-
sunków towarzyskich z katolikami... Wpojono mi straszliwą pogardę dla
katolików i do dziś jeszcze mam z tym kłopoty... Gospodyni-snobka nie
tolerowałaby w domu słuŜących katoliczek, chociaŜ przypuszczalnie były-
by one duŜo lepsze od garkotłuków, które trzymała.
1 Ernest Thornton.
Do Hamisha Hamiltona
15 lipca 1954 r.
...JakŜe dziwne mieliśmy poczucie wartości. Co za banda snobów! Mo-
ja niemądra i zarozumiała babka mówiła o jednej z najmilszych rodzin,
jakie znaliśmy, Ŝe to „bardzo poczciwi ludzie”, bo było tam dwóch synów,
27
pięć złotowłosych córek bez posagu i nie było słuŜącej. Przeto spotykały
ich stale haniebne upokorzenia, musieli bowiem sami otwierać własne
drzwi frontowe.
Do Wesleya Hartleya 1
11 listopada 1957 r.
...Skończyłem ekskluzywną prywatną szkołę w Dulwich2
, która z punk-
tu widzenia towarzyskiego nie dorastała do poziomu Eton czy Harrow, ale
była bardzo dobra, jeśli chodzi o poziom nauczania. W owym czasie miała
dwa oddziały. Jeden — nowoczesny, dla chłopców, którzy chcieli zajmo-
wać się przemysłem i handlem., drugi — klasyczny, dla tych, co uczyli się
łaciny i greki, aby potem iść do Cambridge lub Oxfordu. Ja skończyłem
oddział nowoczesny, a następnie wstąpiłem do najniŜszej klasy w oddziale
klasycznym i doszedłem do ostatniej, szóstej klasy. W wieku siedemnastu
lat skończyłem naukę, a wówczas opuszczało się zwykle szkołę w dwu-
dziestym roku Ŝycia... Potem spędziłem pół roku w ParyŜu i w Niemczech.
W ParyŜu chodziłem do szkoły, w Niemczech miałem prywatnego nau-
czyciela. W tamtych czasach mówiłem po niemiecku tak biegle, Ŝe moŜna
było wziąć mnie za Niemca, teraz niestety wiele zapomniałem. Natomiast
Francuza nie zadowoli Ŝaden cudzoziemiec. Il sait se faire comprendre3
—
to najwyŜsza pochwała, na jaką się Francuz zdobędzie.
1 Nauczyciel literatury amerykańskiej i języka angielskiego w liceum w La Canada
(Kalifornia).
2 Wuj Irlandczyk łoŜył na naukę Chandlera.
3 Potrafi się porozumieć (przyp. tłum.).
28
RAYMOND CHANDLER MÓWI CHANDLER przekład Ewa Budrewicz wstęp Krzysztof Mętrak „Czytelnik” Warszawa 1983
Tytuł oryginału angielskiego Raymond Chandler Speaking edited by Dorothy Gardiner and Katherine Sorley Walker Copyright (c) 1962 by Helga Greene The Simple Art of Murder Copyright (c)y by Helga Greene Obwolutę, okładkę i kartę tytułową projektował JAN BOKIEWICZ (c) Copyright for the Polish edition by Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik”, Warszawa 1983 ISBN 83-07-00746-1
CHANDLER śYWY 1 KsiąŜka, którą czytelnik bierze właśnie do raki, sianowi na naszym rynku wydawniczym pewną osobliwość. Jest to pierwsza tego typu publikacja w Polsce: oto cieszący się niezwykłym powodzeniem na całym świecie (takŜe i u nas) autor powieści kryminalnych, klasyk i odnowiciel gatunku, przedsta- wiony zostaje swoim wielbicielom poprzez wybór rozproszonych notatek i wypowiedzi epistolograficznych i publicystycznych. Polskie wydanie opra- cowane zostało na podstawie tomu „Chandler Speaking” — przygotowane- go przez Dorothy Gardiner i Katherine Sorley Walker w r. 1962 dla brytyj- skiego wydawcy Hamisha, Hamiltona — i uzupełniono klasycznym esejem „Skromna sztuka pisania powieści kryminalnych”, najwaŜniejszym tekstem krytycznym autora „Długiego poŜegnania”. Ten zbiór „chandlerowskich roz- maitości” — a znajdziemy tu równieŜ i kalendarium, i przejrzyste, instruk- tywne komentarze redakcyjne, a takŜe fragmenty prozy samego Chandlera — składa się na całość pasjonującą, ukazującą (w sposób moŜe czasem nieco fragmentaryczny, ale nadzwyczaj sugestywny) koleje biografii pisarza i jego drogą twórczą. Zawarte są tu sądy i refleksje, uwagi i spostrzeŜenia Chandlera na tematy literatury i profesjonalnej krytyki, powieści kryminalnej i jej historii, filmu i Hollywoodu jako instytucji, telewizji i systemu wydawnicze- go, głośnych zbrodni i mechanizmów amerykańskiego Ŝycia publicznego. Odsłania się z wolna przed nami oryginalna i złoŜona osobowość pisarska, a Chandler ujawnia się nie tylko jako inteligentny i wraŜliwy obserwator sce- ny literacko-filmowej, ale takŜe jako człowiek osaczony osobistymi drama- tami i umysłowymi wątpliwościami, neurastenik skazany w ostatnich latach 5
Ŝycia na samotność, w poczuciu frustracji dramatyzujący swoje własne losy. Ale przy tym ów „bezrobotny pisarz powieści kryminalnych” dysponował klasycznym wykształceniem, analitycznym i krytycznym umysłem, znajomo- ścią świata, wiedzą językową i literacką, co sprawiało, Ŝe był doskonale świadom swej sztuki i zorientowany w jej wartości i randze. „Nie sądzą — powiadał z właściwą sobie autoironią — Ŝeby wykształcenie wyrządziło mi powaŜniejszą szkodą”.* Z jednej strony więc prezentował nieco nonszalanc- ki stosunek do literackiej kariery i uprawianego przez siebie gatunku, z dru- giej jednak — on, który miał za sobą długie lata terminowania literackiego w elitarnych pismach: poetyckiego, dziennikarskiego, krytycznego — bolał nad zwyczajowym i w gruncie rzeczy bezrefleksyjnym pomniejszaniem walorów powieści kryminalnych, traktowaniem ich, zawsze i bez wzglądu na jakość pisarską, jako naleŜących do podrzędnego rodzaju piśmiennictwa. Pisał w liście do Helgi Greene (25 maja 1957): „...Wziąć podrzędny gatunek literacki i zrobić z niego coś na kształt autentycznej literatury jest samo w sobie pew- nym osiągnięciem. Podobno — nie stwierdzam tego na podstawie własnych informacji — setki pisarzy zarabiają dzisiaj jako tako na Ŝycie pisaniem po- wieści kryminalnych, poniewaŜ ja sprawiłem, Ŝe gatunek ten zyskał uznanie, a nawet ogólny szacunek”. W ten sposób podsumowywał dorobek swego Ŝycia, które przeszło mu w wiecznej zwadzie z „głuchoniemymi” krytykami, ograniczonymi agentami literackimi, wydawcami, plagiatorami i hollywoodz- kimi kierownikami produkcji. Opinia, a w końcu i wybitni krytycy, przyznali mu jednak rację — dziś Chandler uwaŜany jest za jednego z mistrzów * Wszystkie cytaty z listów i eseju Chandlera w tłumaczeniu Ewy Budrewicz. 6
XX-wiecznej amerykańskiej literatury. Twórcy „czarnego kryminału” powołali bowiem do Ŝycia gatunek, który odmienił nie tylko losy powieści sen- sacyjnej; ich dokonania weszły na stałe do podświadomości amerykańskiej kultury, a mówiąc to nie naleŜy myśleć wyłącznie o pop-kulturze. Natomiast owa nieustanna zwada z krytykami, permanentny konflikt z „tresowanymi fokami z bractwa literatów”, wyrobiły w Chandlerze — na podłoŜu przyro- dzonej, irlandzkiej ciętości — zmysł riposty i polemiki, zgryźliwej anegdoty, złośliwego sztychu. Stał się mistrzem stylowego wyzwiska i przewrotnej repliki, co — jeśli doda się właściwy mu zawsze dar autoironii — przydaje lekturze jego listów i „notatek” nieodpartego, specyficznego uroku. KsiąŜka ta przedstawia więc Raymonda Chandlera — zarówno jako człowieka, jak i pisarza — bezpośrednio, i na pewno lepiej, niŜ mógłby to uczynić jakikolwiek interpretator. A dzieje się tak pomimo — o moŜe właśnie dzięki? — widocznych zahamowań i zatajeń autora, który jak święconej wody unika wylewności i mazgajowatego ekshibicjonizmu, ma widoczną nie- chęć do jawnego egotyzmu, bywa powściągliwy w eksploatowaniu własnych emocji. Jest to zatem „autoportret” nieskłamany i szczery — nawet dla po- stronnego widza. A jeśli do tego dodamy, Ŝe podstawowy zrąb twórczości prozatorskiej Chandlera jest juŜ czytelnikowi polskiemu znany z przekładów, pozostaje raczej tylko objaśnienie szerszego tła, na którym ona się rozgry- wała, wyjaśnienie jej roli i miejsca w ciągu pewnych zdarzeń literackich, gdyŜ w związku z tą kwestią mogą występować pewne niedomówienia i wątpliwości, wynikające m.in. z róŜnej od naszej tradycji kulturowej, w jakiej „czarna powieść kryminalna” się narodziła. 7
2 „Czarny kryminał” zrodził się w czasach Wielkiego Kryzysu, na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych, w rzeczywistości głębokiej depresji i spo- łecznego rozczarowania, wykorzystując ogólne zainteresowanie gangstery- zmem i zbrodnią zorganizowaną, która stała się — jak sarkastycznie pisał Chandler — „ceną naszej znakomitej organizacji, którą rozwijamy od wielu lat”. Nowa formuła powieści kryminalnej była odmienna od dotąd obowiązu- jącej, znacznie surowsza i bezwzględniejsza w obrazowaniu prawdy o ame- rykańskim społeczeństwie, brutalna i dosadna w ocenie zjawisk. Próbowała dotrzeć do ich korzeni, do socjologicznych uwarunkowań, w oparciu o nie- malŜe dokumentalną obserwację. Stanowiła w materii kryminalnej odpo- wiednik wprowadzonej przez Hemingwaya do powieści — prostoty i na- turalności; stąd jej powściągliwość, reportaŜowo-telegraficzny styl, obsesja powrotu do „konkretu ludzkiego”, zmysłów i instynktu. Ów nowy model po- wieści kryminalnej ukształtował się pod piórem Dashiella Hammetta, które- mu zresztą zawsze uczciwy Chandler nieraz oddawał pierwszeństwo. I rze- czywiście, Hammett był inicjatorem i wynalazcą, Chandler natomiast dopro- wadził „czarny kryminał” do mistrzostwa. Powiedzieliśmy juŜ, Ŝe nowa formuła powieści kryminalnej wychodziła od realiów Ŝycia, a nie od literackiego schematu. Twórcy „czarnego kryminału”, startując, musieli się przebić przez wysoce skonwencjonalizowane formy, wykształcone dotychczas przez powieść detektywną. Mówiąc prawdę nie tyle je przezwycięŜyli, co ominęli. Dlatego rok 1930 niektórzy przyjmują za datę kończącą „złoty wiek” literatury detektywistycznej. Jej sztandarowe postaci, takie jak Dupin Edgara Poe czy Sherlock Holmes, prowadziły swą dedukcyjną grę i szermierkę słowną w świecie socjalnie wyizolowanym, 8
sterylnym, wyzbytym trosk, konfliktów i dylematów, trapiących zwykłych ludzi. Ten rodzaj powieści „szaradowej”, opartej na wyspekulowanej, wirtu- ozerskiej konstrukcji, na Ŝelaznych, logicznych regułach akcji, rozgrywającej się w świecie literackiej konwencji słabo korespondującej z realiami Ŝycia — autorzy amerykańscy zastąpili drobiazgową obserwacją tła, nasycili Ŝywio- łem i wigorem Ŝycia, prawdziwymi ludzkimi odruchami. Dramat z przestrzeni zamkniętej i społecznie pustej wyprowadzili na ulicę, porzucili logiczne regu- ły dla prawdy o masowym i zdemokratyzowanym społeczeństwie, w którym zdemokratyzowała się takŜe i zbrodnia. Jak się wyraził Roger Caillois, „od- wrócili powieść kryminalną od jej intelektualnego powołania”, manewrując w stronę powieści obyczajowo-społecznej, w której prawa społeczne zastąpiły nieuchronnie prawa konwencji. „Czarny kryminał” narodził się z buntu, z odrzucenia dedukcji na rzecz indukcji: wnioskowania od szczegółu do ogółu, od skutków do przyczyn. Właśnie przyczyny, które spowodowały, Ŝe — jak pisał Chandler — „śmierć stała się jak gdyby monetą obiegową naszej cywilizacji”, stały się przedmiotem analizy. Istniał świat zorganizowanej zbrodni, na zapleczu którego krył się wielki biznes, ale istniało takŜe coś więcej, swoiste rozdwo- jenie między normami społecznymi, moralnymi i prawnymi a Ŝyciową ko- niecznością, musem przetrwania i bytowania. Ten stan rozdwojenia był wówczas powszechny i kształtował sytuację społecznego zagroŜenia, wojny kaŜdego przeciw wszystkim i wszystkich przeciw kaŜdemu. Stosunki mię- dzyludzkie zostały więc zdominowane przez nieufność, podejrzliwość, nie- dowierzanie. Na dodatek gwałtom w amerykańskich metropoliach przeciw- stawiała się skorumpowana policja i nieruchawy aparat sprawiedliwości, zatem, co mogło chronić jednostkę? Skoro zachowania gangsterów nie róŜniły się od zachowań polityków, policji i biznesmenów, skoro w świecie 9
tym triumfy zbierała i świecka przemoc z premedytacją wspierana przez pieniądz, to moŜna było temu przeciwstawić juŜ tylko prywatną uczciwość jednostki. I Chandler pisał: „Interesował mnie ten dziwny, skomplikowany świat, w którym Ŝyjemy, interesowało mnie, dlaczego człowiek, który usiłuje być uczciwy, wygląda w końcu jak ktoś czułostkowy albo po prostu głupi”. Dokonując analizy społecznej świata, w którym zbrodnia stała się sposo- bem bycia, twórcy „czarnego kryminału” musieli zrezygnować z postaci de- tektywa „typu Sherlock Holmes” (skupionego na tym kto i jak popełnił zbrod- nią, dociekającego motywów- i zadającego sobie pytanie: dlaczego?), przy- chodzącego z zewnątrz do świata przestępstwa, na rzecz kogoś, kto jest zanurzony w nim po uszy. I znaleźli go! Stał się nim prywatny detektyw, człowiek zajmujący się działalnością na pozór mało powaŜną i nie zawsze chwalebną, ale uczciwy i przez swoją zwyczajność budzący sympatię czy- telnika. I tak, juŜ w powieściach Hammetta zwykła osoba, prywatny detek- tyw, wytacza społeczeństwu swoisty proces. Prywatny detektyw to bowiem swego rodzaju powołanie do uczciwej walki i Jednocześnie rodzaj moralne- go stosunku do otaczającej rzeczywistości. To coś więcej niŜ samotne wy- zwanie i coś więcej niŜ funkcja — to rodzaj władzy sądzenia.- Kulturalni, dobroduszni detektywi-amatorzy ze starych powieści wygląda- liby w świecie „czarnego kryminału” jak papierowe marionetki. Zastąpił ich człowiek czynu, dysponujący odpowiednią wytrzymałością psychiczną i fizyczną, by stanąć do gry w świecie moralnej i psychologicznej niepewno- ści. Tamci występowali zawsze w sposób jednoznaczny w obronie prawa, teraz detektyw działając stale ocierał się o granicę nielegalności, gdyŜ roz- róŜnienia między „moralnym” i „niemoralnym” zostały zatarte. W tej dwu- znaczności moralnej „czarnego kryminału” było jednak coś ze szczerości, z 10
odwagi społecznej obserwacji, choćby nawet słuszny poniekąd był zarzut o pewne j. manierze i pewnej chorobliwości w stosunku do tematu. Zresztą pozycją, jaką zajął detektyw prywatny w tym rodzaju powieści, doskonale opisał sam Chandler w „Skromnej sztuce pisania powieści krymi- nalnych”: „We wszystkim, co moŜna nazwać sztuką, jest pewien element odkupienia (...) nędznymi uliczkami musi chodzić ktoś, kto sam nie jest nędznikiem, ktoś, kto nie jest ani zdemoralizowany, ani tchórzliwy. (...) To on jest bohaterem, on jest wszystkim. Musi być człowiekiem pełnym, czło- wiekiem przeciętnym, a jednak niezwykłym. Musi być — jeśli uŜyć wy- świechtanego wyraŜenia — człowiekiem honoru, z instynktu, nieuchronnie, wcale o tym nie myśląc, a juŜ z pewnością nie mówiąc. Musi być najlepszym człowiekiem w swoim świecie i dość dobrym dla kaŜdego świata. Nie ob- chodzi mnie jego Ŝycie osobiste. (...) JeŜeli jest człowiekiem honoru w jednej dziedzinie Ŝycia, jest nim we wszystkich innych. Jest stosunkowo ubogi, w przeciwnym razie nie byłby w ogóle detekty- wem. Jest prostym człowiekiem, w przeciwnym razie nie mógłby mieć do czynienia z prostymi ludźmi. Zna się na ludziach, w przeciwnym razie nie nadawałby się do swojego zawodu. Nie weźmie niczyich pieniędzy nie- uczciwie, nie zniesie niczyjego zuchwalstwa i zachowując spokój potrafi właściwie na zuchwalstwo odpowiedzieć. Jest człowiekiem samotnym i dumny, jest z tego, Ŝe moŜna go traktować tylko jako człowieka dumnego albo Ŝałować ogromnie, Ŝe się z nim w ogóle spotkało. Mówi tak, jak ludzie jego czasów, to znaczy szorstko, ale dowcipnie, z poczuciem groteski, gar- dząc blagą i małostkowością. Powieść jest przygodą takiego człowieka w poszukiwaniu ukrytej prawdy i nie byłaby to przygoda, gdyby nie przydarzyła się temu, kto ma Ŝyłkę do przygód. 11
Jego ostrość widzenia jest zdumiewająca, ale wymaga jej świat, w któ- rym Ŝyje. Gdyby było pod dostatkiem ludzi takich jak on, świat byłby miej- scem, w którym moŜna by Ŝyć bezpiecznie, a zarazem miejscem dość cie- kawym, aby Ŝyć w nim było warto”. Innowacją stanowiło więc włączenie dramatu świadomości narratora — detektywa do dziejącej się akcji sensacyjnej. Typowa, dotychczasowa po- wieść detektywna oparta była na zasadzie skonwencjonalizowanej gry mię- dzy czytelnikiem a autorem, w której postaci miały rozdane z góry określone role do wypełnienia, zagadka w finale się klarowała, wszystko stawało się jasne i przejrzyste, liczyło się tylko mistrzostwo pisarza w gmatwaniu fabu- larnych nici. Teraz prywatny detektyw włączał swoje doświadczenie egzy- stencjalne w tok zdarzeń, domysłów i hipotez, a rozwiązanie stawało się zgodne nie tylko z jego, rodzącymi się w mozole fizycznym, przewidywa- niami, ale wręcz z jego przekonaniami na temat egzystencji, natury ludzkiej i Ŝycia społecznego. 3 Postać „prywatnego detektywa” właśnie Chandler podniósł do rangi kapi- talnej kreacji literackiej: bohaterem jego głównych powieści jest niejaki Philip Marlowe. Powieści te rozgrywają się w klimacie moralnego półmroku, go- rączkowych namiętności ludzkich, pośród sytuacji, kiedy to wszystkie chwy- ty są dozwolone. Ten „gwałtowny cocktail” pisarski przesycony został w rów- nym stopniu cynizmem i ironią, co idealistycznymi ciągotami. Chandler dał wyrazisty obraz amerykańskiej psychiki zbiorowej w dobie depresji, kiedy ideały zostały tak przeŜarte nieprawością, Ŝe napomykanie o nich wydawało się wręcz niemoŜliwe, a jeśli, to na wspak. 12
Detektyw prywatny stanowił więc swoistą projekcję romantycznego „ego” autora i, podobnie jak on, zawiódł się na świecie, który był niezgodny z jego wraŜliwością. Marlowe w gruncie rzeczy najbliŜszy był zasad purytańskich: lojalny w stosunku do klientów, cięŜko harujący, bardziej interesował się sprawiedliwością niŜ własnym bezpieczeństwem i zarobkiem. Był nie- przekupny i czuł w sobie rodzaj powołania. Skazany na siebie odnajdywał w świecie sprzeczność i dwuznaczności, ale nie tylko tolerował je z godnością, ale jeszcze jakby czuł z. tego powodu nieszkodliwą przyjemność. Sprzecz- ność naleŜy do świata, więc trzeba zachować wobec niej dystans. Marlowe jest od początku do końca świadomy, iŜ działa w świecie racji problema- tycznych, a ostoi w sądzeniu musi szukać w samym sobie. Ma bowiem po- czucie wartości i niezaleŜności, współpracuje z policją na tyle, na ile mu to wygodne; wie, iŜ moŜe gwizdać na prawo i przepisy, ale tylko dopóty, dopó- ki okazuje się inteligentniejszy od policji i potrafi wskazać przestępcę. Wie, jak brutalna potrafi być policja, swoiste państwo w państwie, Ŝyjące poza prawem. Obowiązuje go więc dyskrecja wobec klientów, która jest dlań - świętością, jak dla adwokata czy księdza. Licencja prywatnego detektywa, przynaleŜność do kasty „cięŜkiego fachu”, w którym stale jest się na słuŜbie, stale ryzykuje śmiercią buszując w okolicach zbrodni, zobowiązuje do za- wodowej odpowiedzialności i solidarności. I Marlowe słowa dotrzymuje. Na pierwszy rzut oka bowiem zbiera on cięgi od wszystkich: od gangste- rów, klientów i policji. Ma tego pełną świadomość: „kłopoty — powiada — to moja specjalność” i jeszcze: „moim światem jest zbrodnia” (tak zresztą brzmią tytuły dwóch opowiadań Chandlera). Ten węszyciel publiczny, ła- pacz spraw ciemnych i sprawek podejrzanych, jest zaleŜny od innych: „ro- bię, co mi kaŜą”, i skazany na wścibstwo. A przy tym uciąŜliwe i mało 13
efektywne zajęcie nie zapewnia mu odpowiedniego statusu. Marlowe jest więc po trosze półpolicjantem, antybohaterem, półgangsterem. Ma w spo- łeczeństwie miejsce niezaleŜne, ale zdany jest wyłącznie na własne siły; działa więc w pewnym sensie poza instytucjami społecznymi, gdyŜ wobec nich musi się mieć stale na baczności. Pracując pośród nie przez siebie stworzonych reguł gry, reprezentuje tylko własne interesy; fakt ten określa rodzaj jego nieprzystosowania. Przebiegły gracz, wiedzący duŜo o naturze ludzkiej, nie daje się nigdy wyprowadzić z równowagi. Twardy, ironiczny, oschły — swoje sentymenty wyjawia w szczególny, obojętny sposób; nie odwzajemnia stanów emocjonalnych, gdyŜ wie, jak się je wykorzystuje. Jest tedy zawsze czujny i napięty. Przystępny dla kobiet, ma do nich stosunek ironiczno-wyrozumiały i nie ceregieli się z uczuciami. Wykazuje zawsze zadziwiającą odporność fizyczną i psychiczną, nie cofa się przed niczym, bezwzględny w wyrównywaniu rachunków, niekiedy musi uŜyć pięści i re- wolweru. Taki jedynie moŜe działać w świecie, gdzie wyjęcie pistoletu z kieszeni to jak wyjęcie chusteczki do nosa; gdzie wokół słychać o nar- kotykach, perwersjach seksualnych i sadystycznych torturach; gdzie kaŜdy sposób wzbogacenia uwaŜa się za dobry. Jego zawodowa taktyka prowa- dzić ma do odkrycia choćby cząstkowej prawdy, dlatego „chodzi za ludźmi”, przyjmuje upokorzenia, więcej, sponiewierany i zmęczony dochodzi do niej, gdyŜ wykazuje zdumiewającą zdolność przetrwania i umiejętność wywinię- cia się z kaŜdej opresji. Zaniedbany, popijający, swobodny w manierach, nonszalancki i ironiczny Marlowe jest bowiem wyrazicielem swoistego sto- icyzmu, zaprawionego po amerykańsku. Zimny prysznic doświadczeń nie dotyka go, poniewaŜ on Ŝyje po to, Ŝeby „prać czyjeś brudy”. Jest szybszy od policji — to jego siła, doprowadzić sprawę do końca — kategoryczny nakaz. Po rozegraniu gry wraca do swego biura, z którego wychodzi tylko 14
dla zdobycia dolarów potrzebnych na Ŝycie i picie. Nie jest supermanem i od innych róŜni się tym tylko Ŝe osiąga cel wbrew piętrzącym się przeciwno- ściom losu, dzięki sile swego charakteru. Czystość jego wewnętrznej motywacji nie podlega więc dyskusji: stanowi ją tęsknota za sprawiedliwością, podszyta wraŜliwością, a niekiedy wręcz sentymentalizmem. Marlowe wierzy bowiem w racje wyŜsze, choć nie daje tego po sobie poznać. „WciąŜ jeszcze — powiada — nie lubię zabijania ludzi”. I to jest istotne stwierdzenie, gdyŜ zarówno Chandler jak i Hammett na- dają powieści kryminalnej sens polityczny: rzucają podejrzenie na ideologię społeczeństwa, w którym Ŝyją. Jeden z krytyków twierdzi, Ŝe prototypem prywatnego detektywa był Hamlet: on równieŜ miał świadomość, Ŝe zbrod- nia, z którą się styka, ma źródło w zgniliźnie stosunków politycznych, w ich brutalnych sprzecznościach. 4 Bezsprzeczne zalety stylu powieści Chandlera ujawniają się pomimo ich nieskomplikowanej struktury fabularnej, wynikającej z załoŜeń gatunku (prywatny detektyw — o wątpliwym początkowo obliczu moralnym, ale uczciwy i niepozbawiony uczuć; morderca zawodowiec, neurastenik lub człowiek powiązany z wielkim biznesem lub polityką; kobieta fatalna — wy- rachowana partnerka, a niekiedy tzw. „serce z kamienia” itd). I pomimo pewnej zawiłości ich akcji, zagmatwania intrygi, której komplikacje często bywają rozjaśniane przez zwykły przypadek. Tym jednak, co urzeka w tej prozie, jest to, Ŝe stawia ona znak równania między znaczeniem działania i obserwowaną czynnością fizyczną. 15
Proza Chandlera jest rygorystycznie przedmiotowa, idzie tu o prezenta- cją, ukazywanie świata, a nie jego moralną oceną. Wiedza „powieści czar- nej” to wiedza o faktach, stąd jej rzeczowa obojętność opisowa, dyscyplina, precyzja i zainteresowanie dla obserwowanego detalu; stąd teŜ jej za- wieszenie sądu, brak od autorskiego komentarza i minimalna ilość przy- miotników. W narracji mamy więc do czynienia z tym, co nazwano „pierw- szeństwem opisu przed obserwatorem”. Chandler, z precyzją równą He- mingwayowi, niczym kamerą śledzi ruchy, zachowania, gesty ludzkie, wkomponowane w scenerią Kalifornii (w tle jego powieści znajdujemy za- zwyczaj bogate dzielnice Los Angeles, Beverly Hills i Bel Air. Nieco non- szalanckie mistrzostwo tego pisarza wywiera więc piętno na narracji, wyko- rzystującej swoistą kombinację goryczy i ironii, cyniczno-przewrotny pod- tekst, wyraźne elementy burleski. Chandler jest mistrzem sarkastycznego aforyzmu, a jego język jest pełen dowcipu, którego istotę stanowi zaskaku- jące porównanie, niespodziewana metafora i przesadnia. Bogactwo tropów stylistycznych, czysto poetycka umiejętność zaskoczenia słowem jak obra- zem, metaforą stwarza jedyny w swoim rodzaju styl narracji, którego tła naprawdę nikomu nie udało się podrobić. 5 „Czarny kryminał” głosił, Ŝe kompromis między złymi a dobrymi instynk- tami natury ludzkiej jest nieodzownym warunkiem Ŝycia, poniewaŜ w pew- nych sytuacjach ludzie zdolni są do wszystkiego. Szukał korzeni społecz- nych zjawisk, odkrywał przyczyny i przyczyny tych przyczyn, których nie sposób wyczytać z działu kroniki wypadków codziennej gazety. Szukał oparcia w rzeczywistości i rzucał myśl o Przezbrojeniu Moralnym społe- czeństwa. 16
Nie łagodził i nie uspokajał jak tradycyjna powieść detektywna, w której niegodziwość wykryta była zasądzona i wszystko wracało do normy), ale działał jako środek pobudzający, zalecał kurację wstrząsową. Prywatny detektyw to nie był człowiek samotny, w zaciszu domowym rozwiązujący przestępcze łamigłówki. On był zepchnięty na pozycje outsidera przez spo- łeczeństwo, dlatego znieprawionemu światu przeciwstawiał moralność wła- sną. Philip Marlowe to nowoczesny Syzyf, a jego działania o tyle były nie- skuteczne, Ŝe zawsze pozostawał nie rozwiązany jakiś waŜny problem spo- łeczny. „Czarny kryminał” przeŜył swój wspaniały okres w latach 30-tych i 40- tych. Zmieniało się jednak społeczeństwo, zmieniały się formy przemocy. PrzeŜyła się kreacja prywatnego detektywa, jedynego obrońcy słabszych i sprawiedliwości. Klasycy „czarnego kryminału” złamali pióro. Ich miejsce zajęli autorzy pośledniejsi, którzy na powrót sprowadzili powieść kryminalną do czasów, kiedy jeszcze nie wiedziała, czym moŜe być. 6 Lecz twórczość Raymonda Chandlera pozostała nadal Ŝywą literaturą, a jej legendę wspierają ciągle nowi czciciele. W czym zaś tkwi sedno tej le- gendy, pozwala zrozumieć takŜe i ta ksiąŜka. Krzysztof Mętrak
KALENDARIUM 1888 Urodził się 23 lipca w Chicago (Illinois). Rodzice: Maurice Benjamin Chandler, urodzony w 1858 roku w Fila- delfii (Pensylwania), i Florence Dart Thornton, urodzona w 1860 roku w Waterford (Irlandia). 1896 Po rozwodzie rodziców przenosi się wraz z matką do Londynu. Uczęszcza do szkoły w Dulwich. 1905 Kończy szkołę w Dulwich. 1905—12 Spędza rok we Francji i w Niemczech. Przygotowuje się do egzaminu na urzędnika Administracji Państwowej. Po złoŜeniu egzaminu pracuje pół roku w Admiralicji. Mieszka w dzielnicy Bloomsbury i jako dziennikarz współpracuje z pismami „The Academy”, „The Westminster Gazette”, „The Spectator”. 1912 Wraca do Stanów Zjednoczonych (do Kalifornii). 1914—19 Wybuch I wojny światowej. Chandler zaciąga się do Kana- dyjskiej Jednostki Strzelców Górskich (Canadian Gordon Highlanders). Odbywa słuŜbę we Francji w pierwszej dywizji Kanadyskich Wojsk Eks- pedycyjnych (Canadian Expeditionary Force). W 1918 roku wstępuje do Królewskich Sił Lotniczych (Royal Flying Corps). Zdemobilizowany w Anglii w 1919 roku. 1919 Wraca z matką do Kalifornii. 1924 8 lutego, po śmierci matki, poślubia Pearl Cecily Bowen, z domu Hulburt (Cissy). Pearl Cecily Hulburt, urodzona w 1871 roku w Perry 19
(Ohio), zanim poznała Chandlera, była juŜ dwa razy zamęŜna. Drugi jej rozwód został uprawomocniony w 1920 roku. 1919—32 Chandler próbuje róŜnych zawodów, w końcu poświęca się finansom. Zostaje członkiem zarządu kilku spółek naftowych, ale podczas kryzysu traci pracę. 1933 Pierwsze opowiadanie, Blackmailers Don’t Shoot, zamieszczo- ne w piśmie „Black Mask”. 1939 Opowiadania: „Świadek oskarŜenia” i Smart-Aleck Kill za- mieszczone w „Black Mask”. 1935 Opowiadania: „Złote rybki”, Guns at Cyrano, The Man Who Liked Dogs*, The Curtain* zamieszczone w „Black Mask”. Opowiadanie Pick-Up on Noon Street, pierwotny tytuł — Noon Street Nemesis — uka- zało się w tygodniku „Detective Fiction Weekly”. 1937 Opowiadanie Try the Girl* zamieszczone w „Black Mask”. W miesięczniku „Dime Detective Monthly” ukazało się Mandarin’s Jade*. 1938 Opowiadania: „Gorący wiatr”, The King in Yellow i Bay City Blues* opublikowane w miesięczniku „Dime Detective Monthly”. 1939 Pierwsza powieść Chandlera, „Wielki sen”, wydana przez Al- freda A. Knopfa w Stanach Zjednoczonych i Hamisha Hamiltona w Lon- dynie. W tym samym roku w miesięczniku „Dime Detective Monthly” ukazują się opowiadania: Pearls Are a Nuisance, „Kłopoty to moja specjalność” i „Tajemnica jeziora”*. W piśmie „Saturday Evening Post” opowiadanie I’ll Be Waiting. W amerykańskim czasopiśmie „Unknown” opowiadanie
fantastyczne The Bronze Door. 1940 Powieść „śegnaj, laleczko” wydana przez Knopfa i Hamisha Hamiltona. 1941 Opowiadanie No Crime in the Mountains* ogłoszone w „Detec- tive Story Monthly”. 1942 Powieść „Wysokie okno” wydana przez Knopfa. „śegnaj, la- leczko” wykorzystana jako kanwa do filmu The Falcon Takes Oyer (nakrę- cony przez wytwórnię R.K.O). 1943 Chandler jedzie do Hollywood, Ŝeby pracować w wytwórni Pa- ramount. „Wysokie okno”, powieść wydana przez Hamisha Hamiltona. Powieść „Tajemnica jeziora” wydana przez Knopfa. 1944 Scenariusze filmowę dla wytwórni Paramount: „Podwójne ubezpieczenie” — wespół z Billy Wilderem i And Now Tomorrow — wespół z Frankiem Partosem. „Tajemnica jeziora” wydana przez Hamisha Hamiltona. W miesięczniku „The Atlantic Monthly” esej The Simple Art of Murder („Skromna sztuka pisania powieści kryminalnych”). 1945 Artykuł Writers in Hollywood („O pisarzach w Hollywood”) zamieszczony w „The Atlantic Monthly”. Scenariusz The Unseen (wespół z Hagerem Wildem) dla Paramount. „śegnaj, laleczko” wykorzystana jako kanwa do filmu Murder, My Sweet (wytwórnia R.K.O.). 1946 Scenariusz dla Paramount The Blue Dahlia (nie będący adapta- cją Ŝadnego z opowiadań ani powieści). Wytwórnia Warner Bross nakręca film oparty na powieści „Wielki sen”. 1947 Powieść „Wysokie okno” sfilmowana pt.Brasher Doubloon 21
przez wytwórnię Twentieth Century Fox. Wytwórnia Metro Goldwyn Mayer filmuje powieść „Tajemnica jeziora” (tytuł filmu „Pani jeziora”). 1948 Artykuł Oscar Night in Hollywood zamieszczony w „The Atlan- tic Monthly”. 1949 Powieść „Siostrzyczka” wydana przez Houghtona Mifflina i Hamisha Hamiltona. 1950 Zbiór opowiadań i jeden esej „Skromna sztuka pisania powieści kryminalnych” wydane przez Houghtona Mifflina i Hamisha Hamiltona. Zbiór opowiadań pod tytułem „Kłopoty to moja specjalność” wydany przez Penguin Books. Scenariusz „Nieznajomi w pociągu” napisany we- spół z Czenzi Ormonde dla wytwórni Warners (nakręcony w 1951 roku). 1951 Opowiadanie fantastyczne Professor Bingo’s Snuff ogłoszone w Stanach Zjednoczonych w piśmie „Park East Magazine” i w Londynie w piśmie „Go”. Zbiór opowiadań „Kłopoty to moja specjalność” wydany przez Houghtona Mifflina. Chandler pisze opowiadanie „Dwoje pisarzy” (A Couple of Writers, pierwszy raz opublikowane w niniejszej ksiąŜce). 1952 Artykuł „Dziesięć procent Ŝycia” zamieszczony w „The Atlantic Monthly”. 1953 Powieść „Długie poŜegnanie” wydana przez Houghtona Miffli- na i Hamisha Hamiltona. 1954 12 grudnia umiera Ŝona Chandlera, Cissy. 1957 Chandler pisze opowiadanie English Summer, które nigdy nie ukazało się drukiem. 1958 Powieść Playback wydana przez Houghtona Mifflina i Hamisha Hamiltona. Chandler pisze opowiadanie Pencil, zamieszczone po jego 1957
śmierci w amerykańskim piśmie „Manhunt” (w 1960 roku). 1959 Chandler zaczyna pisać nową powieść „Pudli Zdrój” (The Po- odle Springs Story), której juŜ nie ukończy. W niniejszej ksiąŜce zamiesz- czamy po raz pierwszy początek tej powieści. 26 marca Chandler umiera w La Jolla (Kalifornia). * Chandler później wykorzystywał w powieściach fragmenty swoich opowiadań i na- zywał ten proces „autoplagiatem”.
CHANDLER O CHANDLERZE Do Hamisha Hamiltona 1 10 listopada 1950 r. ...Urodziłem się w Chicago, w stanie Illinois. Było to tak dawno, Ŝe wo- lałbym nigdy i nikomu tej daty nie podawać. Moi rodzice pochodzili z rodziny kwakrów, sami jednak nie byli nigdy kwakrami praktykującymi. Matka urodziła się w Waterford, w Irlandii2 . Mieściła się tam słynna szkoła kwakrów i być moŜe istnieje nadal. Ojciec pochodził z rodziny farmerów z Pensylwanii. Prawdopodobnie jego przodkowie naleŜeli do grupy pierw- szych osiedleńców, co przybyli na te tereny z Williamem Pen-nem. Kiedy miałem siedem lat, chorowałem na szkarlatynę w hotelu, co podobno jest wyczynem niezwykłym. Z tego okresu pamiętam przede wszystkim lody i przyjemność, jaką było zdrapywanie skóry łuszczącej się podczas rekon- walescencji. 1 Dyrektor wydawnictwa „Hamish Hamilton Ltd”, wydawca ksiąŜek Chandlera w Londynie. 2 Matka Chandlera, Florence Thornton, pojechała do Stanów Zjednoczonych w odwiedziny do swojej siostry Grace, która po wyjściu za mąŜ mieszkała w Omaha, w stanie Nebraska. Tam właśnie poznała swojego przyszłego męŜa, Maurice’a Chandlera. Do Charlesa W. Mortona 1 20 listopada 1944 r. ...Mój wuj, lokalny działacz polityczny, mieszkał w Omaha. Byłem u niego kilka razy. We wczesnym dzieciństwie wysłano mnie na lato do Plattsmouth, w stanie Nebraska. Utkwiły mi w pamięci dęby, wysokie dre- 25
wniane chodniki, brudne jezdnie, panujący skwar, świetliki, patyczki i mnóstwo dziwnych owadów, pamiętam jesienią zbiór dzikich winogron na wino, pamiętam martwe sztuki bydła, a czasem teŜ trupa ludzkiego nie- sionego prądem błotnistej rzeki, pamiętam stojący za domem uroczy szale- cik z trzema otworami. Pamiętam równieŜ fotele na biegunach stojące rzę- dem na chodniku przed hotelem i wszystko dookoła zaplute tytoniem do Ŝucia. I pamiętam teŜ próbną jazdę wagonu pocztowego z urządzeniem, które pozwalało zabierać przesyłki bez zatrzymywania się. To urządzenie wynalazł mój wuj, ale potem ktoś wynalazł lepsze i wuj nie zarobił ani centa. Potem wyjechałem do Anglii i przez szereg lat karmiono mnie wyłącz- nie łaciną i greką, tak jak i Ciebie... Nie sądzę, Ŝeby wykształcenie wyrzą- dziło mi powaŜniejszą szkodę. 1 Jeden z redaktorów miesięcznika „The Atlantic Monthly”. Z wywiadu udzielonego Irvingowi Wallace’owi1 24 sierpnia 1945 r. ...Mój ojciec był inŜynierem, skończył inŜynierię lądową w Penn. Ro- dzice rozwiedli się, kiedy miałem siedem lat... Nigdy juŜ ojca nie widzia- łem. 1 Pisarz i dziennikarz. Do Leroya A. Wrighta 1 31 marca 1957 r. ...Wkrótce potem moja matka wróciła do Anglii, zamieszkała u swojej matki i prowadziła jej dom2 . Oczywiście, zabrała mnie ze sobą. 26
1 Radca prawny Chandlera, wspólnik kancelarii Glenn i Wright w San Diego (Kali- fornia). 2 Babka Chandlera mieszkała w Londynie, w dzielnicy Norwood, wraz ze swoją córką Ethel. Do Charlesa W. Mortona 1 stycznia 1945 r. ...Mam bardzo wielu kuzynów Irlandczyków, biednych i bogatych, wszyscy są protestantami, niektórzy są zwolennikami ruchu Sinn Fein, inni stoją niezłomnie po stronie Wielkiej Brytanii. Głową rodu jest (jeŜeli jesz- cze Ŝyje) zamoŜny prawnik 1, który nie znosił prawa, ale czuł się w obo- wiązku przejąć i prowadzić kancelarię swego ojca. Wuj miał gospodynię, która pochodziła z rodziny ziemiańskiej i uwaŜała, Ŝe nie jest on właściwie gentlemanem, był bowiem radcą prawnym. Mawiała: „Są tylko cztery za- wody godne gentlemana: wojsko, marynarka wojenna, kościół i adwokatu- ra”. Adwokat mógł być gentlemanem, radca prawny — nie... Zdumiewający ludzie ci Anglo-Irlandczycy. Nigdy nie utrzymywali sto- sunków towarzyskich z katolikami... Wpojono mi straszliwą pogardę dla katolików i do dziś jeszcze mam z tym kłopoty... Gospodyni-snobka nie tolerowałaby w domu słuŜących katoliczek, chociaŜ przypuszczalnie były- by one duŜo lepsze od garkotłuków, które trzymała. 1 Ernest Thornton. Do Hamisha Hamiltona 15 lipca 1954 r. ...JakŜe dziwne mieliśmy poczucie wartości. Co za banda snobów! Mo- ja niemądra i zarozumiała babka mówiła o jednej z najmilszych rodzin, jakie znaliśmy, Ŝe to „bardzo poczciwi ludzie”, bo było tam dwóch synów, 27
pięć złotowłosych córek bez posagu i nie było słuŜącej. Przeto spotykały ich stale haniebne upokorzenia, musieli bowiem sami otwierać własne drzwi frontowe. Do Wesleya Hartleya 1 11 listopada 1957 r. ...Skończyłem ekskluzywną prywatną szkołę w Dulwich2 , która z punk- tu widzenia towarzyskiego nie dorastała do poziomu Eton czy Harrow, ale była bardzo dobra, jeśli chodzi o poziom nauczania. W owym czasie miała dwa oddziały. Jeden — nowoczesny, dla chłopców, którzy chcieli zajmo- wać się przemysłem i handlem., drugi — klasyczny, dla tych, co uczyli się łaciny i greki, aby potem iść do Cambridge lub Oxfordu. Ja skończyłem oddział nowoczesny, a następnie wstąpiłem do najniŜszej klasy w oddziale klasycznym i doszedłem do ostatniej, szóstej klasy. W wieku siedemnastu lat skończyłem naukę, a wówczas opuszczało się zwykle szkołę w dwu- dziestym roku Ŝycia... Potem spędziłem pół roku w ParyŜu i w Niemczech. W ParyŜu chodziłem do szkoły, w Niemczech miałem prywatnego nau- czyciela. W tamtych czasach mówiłem po niemiecku tak biegle, Ŝe moŜna było wziąć mnie za Niemca, teraz niestety wiele zapomniałem. Natomiast Francuza nie zadowoli Ŝaden cudzoziemiec. Il sait se faire comprendre3 — to najwyŜsza pochwała, na jaką się Francuz zdobędzie. 1 Nauczyciel literatury amerykańskiej i języka angielskiego w liceum w La Canada (Kalifornia). 2 Wuj Irlandczyk łoŜył na naukę Chandlera. 3 Potrafi się porozumieć (przyp. tłum.). 28