uzavrano

  • Dokumenty11 087
  • Odsłony1 878 839
  • Obserwuję823
  • Rozmiar dokumentów11.3 GB
  • Ilość pobrań1 121 681

Robert Muchamore - Cherub 10 - General

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :2.5 MB
Rozszerzenie:pdf

Robert Muchamore - Cherub 10 - General.pdf

uzavrano EBooki R Robert Muchamore
Użytkownik uzavrano wgrał ten materiał 7 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 891 stron)

ebook from Hartigan GENERAŁ Robert Muchamore Tłumaczenie Bartłomiej Ulatowski EGMONT

2 Tytuł oryginalny serii: Cherub ebook: Tytuł oryginału: The General wydanie pierwsze – 10.2011 przez: Piotr „Hartigan” hartigan00@interia.pl http://chomikuj.pl/hartigan Copyright © 2008 Robert Muchamore First published in Great Britain 2008 by Hodder Children's Books www.cherubcampus.com © for the Polish edition by Egmont Polska Sp. z o.o., Warszawa 2010 Redakcja: Agnieszka Trzeszkowska

Korekta: Anna Sidorek Projekt typograficzny i łamanie: Mariusz Brusiewicz Wydanie pierwsze, Warszawa 2010 Wydawnictwo Egmont Polska Sp. z o.o. ul. Dzielna 60, 01–029 Warszawa tel. 0 22 838 41 00 www.egmont.pl/ksiazki ISBN 978–83–237–3414–7 Druk: Zakład Graficzny COLONEL, Kraków Zabrania się kopiowania i wykorzystywania treści zawartych w dokumencie. Dokument jest zabezpieczony przed kopiow3a niem, dozwolone jest natomiast drukowanie. Jeśli znalazłeś błąd – powiadom mnie o tym. Dziękuję za uszanow anie mojej pracy – Hartigan. CO TO JEST CHERUB?

CHERUB to komórka brytyjskiego wywiadu zatrudniająca agentów w wieku od dziesięciu do siedemnastu lat. Wszyscy cherubini są sierotami zabranymi z domów dziecka i wyszkolonymi na profesjonalnych szpiegów. Mieszkają w tajnym kampusie ukrytym na angielskiej prowincji. JAKI POŻYTEK MA WYWIAD Z DZIECI? Całkiem spory. Ponieważ nikt nie podejrzewa dzieci o udział w tajnych operacjach szpiegowskich, mogą sobie pozwolić na znacznie więcej niż dorośli agenci. KIM SĄ BOHATEROWIE? W kampusie CHERUBA mieszka około trzystu dzieci. Głównym bohaterem opowieści jest szesnastoletni JAMES

ADAMS, ceniony agent, mający na koncie kilka udanych misji. Pochodząca z Australii DANA SMITH jest jego dziewczyną. Do kręgu jego najbliższych znajomych należą: BRUCE NORRIS, KERRY CHANG i SHAKEEL DAJANI. Siostra Jamesa LAURA ADAMS ma trzynaście lat i cieszy się reputacją jednej z najlepszych agentek CHERUBA. Jej najbliższymi przyjaciółmi są BETHANY PARKER oraz GREG RATHBONE, znany jako RAT. 4 PERSONELCHERUBA Utrzymujący rozległe tereny, specjalistyczne instalacje treningowe oraz siedzibę łączącą funkcje szkoły, internatu i centrum

dowodzenia CHERUB w istocie zatrudnia więcej dorosłych pracowników niż nieletnich agentów. Są wśród nich kucharze, ogrodnicy, nauczyciele, trenerzy, pielęgniarki, psychiatrzy, koordynatorzy i specjaliści misji. Szefem CHERUBA jest Zara Asker. K0D KOSZULKOWY Rangę cherubina można rozpoznać po kolorze koszulki, jaką nosi w kampusie. Pomarańczowe są dla gości. Czerwone noszą dzieci, które mieszkają i uczą się w kampusie, ale są jeszcze za małe, by zostać

agentami (minimalny wiek to dziesięć lat). Niebieskie są dla nieszczęśników przechodzących torturę studniowego szkolenia podstawowego. Szara koszulka oznacza agenta uprawnionego do udziału w operacjach. Granatowa jest nagrodą za wyjątkową skuteczność podczas akcji. Laura i James noszą koszulki czarne, przyznawane za znakomite wyniki podczas licznych operacji. Agenci, którzy zakończyli służbę, otrzymują koszulki białe, jakie nosi także część kadry. 5 1. MARSZ Anarchistyczna organizacja znana jako Street Action Group (w skrócie

SAG) po raz pierwszy dała o sobie znać latem 2003 r., kiedy jej przywódca Chris Bradford wtargnął na trybunę podczas demonstracji przeciwko wojnie w Iraku w londyńskim Hyde Parku. Bradford nakłaniał pokojowo nastawiony tłum do ataku na funkcjonariuszy policji, po czym podpalił słomiane kukły wyobrażające premiera Tony'ego Blaira oraz prezydenta Stanów Zjednoczonych George'a W. Busha. W 2006 r. SAG miał już rzeszę oddanych zwolenników i był wystarczająco silny, by organizować własne protesty antyrządowe. Kulminacją tychże stał się marsz Letnia Zadyma, jaki w lipcu przeszedł przez centrum Birmingham. Zniszczono wówczas tuziny samochodów,

zdemolowano witryny sklepowe, ponad trzydzieścioro manifestantów zostało aresztowanych, a jedną policjantkę raniono nożem. W ciągu następnych miesięcy zapadły wyroki więzienia dla kilkorga prominentnych członków Sag-u zaangażowanych w organizację zamieszek. Obecność licznych oddziałów policji wszędzie tam, gdzie SAG planował swoje wystąpienia, czyniła inicjowanie agresywnych protestów coraz trudniejszym. Chris Bradford był mocno rozgoryczony z powodu, jak to nazywał, ucisku establishmentu i agent MIS wysłany z misją infiltracji Sag-u 6 dokonał wstrząsającego odkrycia – Bradford podjął

próbę zdobycia broni i materiałów do produkcji bomb w celu przeistoczenia Sag-u w organizację terrorystyczną. (Wyjątek z wprowadzenia do zadania dla Jamesa Adamsa, październik 2007 r.). Był dwudziesty pierwszy grudnia, ostatni piątek przed Gwiazdką. Na tle purpurowego nieba kołysały się sznury kolorowych świateł rozwieszonych pomiędzy wiktoriańskimi latarniami nad zamkniętą dla samochodów londyńską ulicą. Puby wokół stacji metra Covent Garden pękały w szwach, aw wejściach biur dygotały z zimna grupki urzędników, którzy wyskoczyli na papierosa. Nastoletnie dzieciaki przyciskały czoła do witryn

sklepów pozostających daleko poza ich zasięgiem finansowym, zaś The Body Shop był pełen mężczyzn o nieszczęśliwym wyglądzie szukających prezentów w ostatniej chwili. Zakupowicze i klienci pubów na ogół obojętnie omijali ustawioną na ulicy prostokątną zagrodę z metalowych przenośnych barier, choć niektórzy dostrzegali ironię zawartą w scenie, w której dwa tuziny policjantów w odblaskowych kamizelkach zwierały szeregi przeciwko trzynaściorgu demonstrantów za barierami. James Adams należał do owej trzynastki. Szesnastolatek miał na sobie obszerną wojskową kurtkę i dwudziestoczterooczkowe martensy. Boki głowy miał ostrzyżone na zero, a na jej

środku jeżył się postrzępiony zielony irokez ciągnący się od czoła aż do kołnierza kurtki. James zacierał dłonie, zmarznięte mimo rękawic, ignorując nieprzyjazne spojrzenia policjantów. Chris Bradford stał trzy metry dalej. Potężnie zbudowany, z niechlujną strzechą rudych włosów na głowie, ubrany w workowatą bluzę z kapturem, którą nosił puchową podszewką na zewnątrz, szczerzył zęby do dwóch wycelowanych weń kamer. Jedną z nich ściskał w dłoni policjant obchodzący wokół zagrodę z 7 protestującymi. Druga kamera była znacznie bardziej imponującą

bestią i spoczywała na ramieniu operatora z BBC. Przymocowana do niej potężna lampa świeciła Bradfordowi prosto w twarz. – A zatem, panie Bradford – zagaił Simon Jett, reporter BBC. Spod kołnierza jego płaszcza wyzierał węzeł jedwabnego szalika, a z dłoni sterczał mikrofon. – Dzisiejsza frekwencja musiała pana mocno rozczarować. Wiele osób twierdzi, że Street Action Group ciągnie ostatkiem sił. Zielone oczy Bradforda omal nie wyskoczyły z orbit. Łopatowate dłonie rozczapierzyły się i lekko uniosły, jakby chciały złapać reportera za klapy. – Kto tak twierdzi? – zawarczał anarchista. – Znasz pan jakieś

nazwiska? Adresy? To zawsze są pewne źródła, ale kto to jest? Ja wam powiem kto: to ludzie, którzy robią w gacie ze strachu przed nami. Jett był zachwycony. Bradfordowskie połączenie lekko agresywnych zachowań i akcentu sprzedawcy z warzywniaka zawsze składało się na świetną telewizję. – Zatem ilu demonstrantów spodziewał się pan tu dziś ujrzeć? Bradford ukradkiem zerknął na zegarek i odsłonił zęby w nieszczerym uśmiechu.

– Kłopot w tym, że o trzeciej po południu większość naszej załogi wciąż jeszcze jest w łóżkach. Zdaje się, że ustawiłem wymarsz trochę za wcześnie. Jett skinął głową z udawanym zrozumieniem. – Mówi pan tak, jakby wcale się tym nie przejmował, ale przecież musi pan mieć poczucie, że SAG stracił wiatr w żaglach. Zwłaszcza jeśli porównać frekwencję na dzisiejszym proteście z ponad tysiącem demonstrantów, którzy wyszli na ulice Birmingham ubiegłego lata. Bradford złapał za plastikową koronę osłony obiektywu. – Poczekamy, zobaczymy, panie BBC – zasyczał, wystawiając twarz prosto do kamery. – Nierówność rodzi nienawiść, aw Wielkiej

8 Brytanii mamy dziś więcej nędzy i nierówności niż kiedykolwiek. Siedząc w swoich śliczniusich domkach i oglądając takich jak ja na swoich wypasionych trzydziestodwucalowych plazmach, nie dostrzegacie rewolucji rodzącej się na ulicach. Ale zapamiętajcie sobie moje słowa – niedługo was dorwiemy! Jett ledwie zdołał powstrzymać uśmiech. – Czy macie już plan? Kiedy mamy się spodziewać owej rewolucji? – Za miesiąc, za rok, kto wie? – Bradford wzruszył ramionami. – Sytuacja zmieni się radykalnie jeszcze przed końcem tej dekady, ale jeżeli ktoś ogląda wyłącznie te tendencyjne bzdety

wypluwane przez BBC, dowie się o tym w momencie, kiedy moi chłopcy wkopią mu drzwi do domu. Reporter kiwnął głową do kamery. – Moim rozmówcą był Chris Bradford. Bardzo dziękuję za wypowiedź. – A wsadź sobie ją gdzieś – wyszczerzył się szyderczo Bradford, kiedy operator zgasił lampę i zdjął wielką kamerę z ramienia. Przywódca Sag-u zignorował wysuniętą w jego stronę dłoń Jetta i wciskając głowę w ramiona, odszedł w stronę samotnej kobiety stojącej na przeciwnym końcu zagrody. James usłyszał, jak Jett każe operatorowi nakręcić jeszcze

kilka ujęć spoza barier. Policjant, który wypuszczał ekipę z zagrody, zapytał, kiedy relacja ukaże się w wiadomościach. – Nie nastawiałbym się na to na pańskim miejscu – odpowiedział Jett. – Przysłali mnie tu na wypadek, gdyby coś się zadziało, ale przed wyjściem powiedziałem redaktorowi, że SAG to przebrzmiała sprawa. – Mam nadzieję – westchnął policjant. – Ta dziewczyna z Birmingham straciła mnóstwo krwi. Miała szczęście, że przeżyła. Jett pokiwał głową ze współczuciem. – Proszę na siebie uważać, panie oficerze. I życzę wesołych świąt. 9

– Ja panu również – uśmiechnął się policjant. Widząc, że operator filmuje bariery i szeregi policjantów, James naciągnął kaptur na głowę tak, by zakrywał mu większą część twarzy. Agentom CHERUBA wpaja się odruch trzymania się z dala od mediów, a James dodatkowo zwiększył swoją anonimowość, opuszczając głowę i podnosząc do oczu telefon, by wystukać wiadomość dla Dany. „MAM NADZIEJE, ZE JUZ CI LEPIEJ. ODEZWIJ SIE, CZUJE SIE SAMOTNY". Wcisnął przycisk Wyślij i natychmiast tego pożałował. Dana nie odpowiedziała na jego ostatnią wiadomość, a tekst „czuję się

samotny" brzmiał mazgajowato. James nic miał pojęcia, czym mógł ją wkurzyć, ale już od wielu dni zachowywała się dziwnie. Dwie metalowe bariery odsunięto, by otworzyć jedną stronę zagrody. Drobna pani inspektor dowodząca oddziałem policji weszła do środka. – Jest wpół do czwartej! – zawołała na cały głos. – Już czas! Jazda na Downing Street! Policjantka wiedziała, że została usłyszana, ale demonstranci zignorowali ją. Niewiele myśląc, wyrwała koledze megafon i krzyknęła jeszcze raz. – Demonstrację zaplanowano na piętnastą piętnaście. Dostaliście

już dodatkowy kwadrans na zbiórkę i każdy, kto natychmiast nie opuści punktu zbornego, zostanie aresztowany za naruszenie porządku publicznego. A teraz jazda mi stąd! Bradford podszedł do policjantki i spojrzał na zegarek. Błysnął flesz – to jeden z fotoreporterów pstryknął zdjęcie wielkiemu mężczyźnie wiszącemu nad malutką kobietą w odblaskowej kurtce i z megafonem w dłoni. – No co ty, słoneczko, zlituj się – powiedział Bradford, uruchamiając cały swój urok osobisty i postukując palcem w szkiełko zegarka. – Czekamy jeszcze na paru kumpli. Wysłałem już 10

kogoś na stację. Metro musi się spóźniać czy coś... – Mieliście dość czasu – przerwała pani inspektor, kategorycznie potrząsając głową. – Moi ludzie chcą iść do domu. Możecie wymaszerować, rozejść się w spokoju albo odjechać stąd w policyjnej furgonetce. To, czego nie możecie, to dalej marnować naszego czasu. Bradford splunął na chodnik, po czym odwrócił się w stronę swojego żałosnego zgromadzenia. – Słyszeliście, co mówi miła pani. Zbieramy się, ludziska! Flesz fotografa błysnął jeszcze raz, kiedy trzynaścioro demonstrantów poczłapało z zagrody pomiędzy szpalery odblaskowych