uzavrano

  • Dokumenty11 087
  • Odsłony1 879 436
  • Obserwuję823
  • Rozmiar dokumentów11.3 GB
  • Ilość pobrań1 122 034

Wiktor Suworow - Lodolamacz

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :916.3 KB
Rozszerzenie:pdf

Wiktor Suworow - Lodolamacz.pdf

uzavrano EBooki W Wiktor Suworow
Użytkownik uzavrano wgrał ten materiał 7 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 273 stron)

Wiktor Suworow. LODOŁAMACZ Z rosyjskiego przełożyli Andrzej Mietkowski i Piotr Halbersztat MOJEMU BRATU POŚWIĘCAM Zachód z jego imperialistycznymi ludożercami przekształcił się w ognisko ciemnoty i niewol- nictwa. Zadanie polega na tym, żeby zburzyć to ognisko ku radości i tryumfowi mas pracujących wszystkich krajów. J. STALIN, 1918 DO CZYTELNIKÓW W POLSCE Lodołamacz jest czytany w wielu krajach, ale książka ta została napisana dla Rosjan, Niemców i Polaków. Opowiada o tym, jak do- szło do II wojny światowej, której pierwszą ofiarą padła właśnie Pol- ska. Choć minęło już ponad pół wieku, skutki tego kataklizmu odczu- wamy do dziś. Kto rozpoczął II wojnę światową? Sowieckie kierownictwo wie- lokrotnie zmieniało stanowisko w tej sprawie. 18 września 1939 Kreml uznał w oficjalnej nocie, że winę za wszczęcie wojny ponosi Polska. 30 listopada 1939 na łamach dziennika «Prawda» Stalin nazwał dal- szych winowajców: „Anglia i Francja napadły na Niemcy, i tym sa- mym wzięły na siebie odpowiedzialność za tę wojnę". 5 maja 1941 przemawiając na zamkniętym spotkaniu do absolwen- tów akademii wojskowych Stalin wskazał kolejnego sprawcę: Niemcy. Po zakończeniu wojny krąg winowajców rozszerzył się. Moskwa oznajmiła, że II wojnę światową rozpętały wszystkie państwa kapita- listyczne. I tak już zostało. Jeszcze niedawno, za czasów Gorbaczowa, główny historyk armii sowieckiej generał lejtnant P. Żylin potwierdził: „Winowajcami wojny byli nie tylko imperialiści niemieccy, lecz im- perialiści całego świata." Sowieccy komuniści obarczają imperialistów całego świata odpo- wiedzialnością za rozpętanie wojny, ale przemilczają niechlubną ro- lę, jaką w tym największym kataklizmie XX wieku sami odegrali. Po I wojnie światowej na mocy traktatu wersalskiego Niemcy utra-

ciły prawo do posiadania silnej armii i ofensywnego uzbrojenia: czoł- gów, lotnictwa bojowego, ciężkiej artylerii i okrętów podwodnych. Niemieccy dowódcy, pozbawieni możliwości prowadzenia ćwiczeń ofensywnych na terytorium Niemiec, mogli je kontynuować, dzięki trak- tatowi z Rapallo (1922), na poligonach w... Związku Sowieckim. Sta- lin udostępnił im sale wykładowe, poligony, strzelnice. Nie zabrakło objętego embargiem sprzętu: czołgów, samolotów i artylerii. Na roz- kaz Stalina wyższa kadra oficerska Reichswehry uzyskała dostęp do sowieckich fabryk zbrojeniowych, w szczególności zakładów produ- kujących czołgi. Stalin nie szczędził środków na odbudowę niemiec- kiej potęgi militarnej, bo wierzył, że przyszły konflikt obejmie Euro- pę, a nie przyjazny Niemcom Związek Sowiecki. Jak Stalin pomagał Hitlerowi objąć władzę i umocnić swe pano- wanie - to temat osobnej książki, nad którą właśnie pracuję. Tymcza- sem przypomnę tylko, że zwieńczeniem tej polityki stał się pakt Rib- bentrop-Mołotow, zawarty w sierpniu 1939. Gwarantował on Hitlerowi całkowitą swobodę działania w Europie, co było równoznaczne z za- proszeniem do agresji. Jeszcze nim Hitler został kanclerzem Rzeszy, sowieccy przywód- cy nadali mu tajny tytuł - Lodołamacz Rewolucji. „Lodołamacz Re- wolucji" miał bezwiednie oczyścić drogę dla światowego komuni- zmu; rozbijając zachodnie demokracje miał przy okazji osłabić i rozproszyć własne siły. Diagnoza była trafna. Popełniając straszliwe zbrodnie przeciw ludzkości Hitler pozwolił Stalinowi w odpowiedniej chwili ogłosić się Wyzwolicielem Europy - i zastąpić brunatne obo- zy czerwonymi. W odróżnieniu od Hitlera Stalin rozumiał, że szansę na wygranie wojny ma ten, kto przystąpi do niej ostatni. Czekał na moment, „kie- dy kapitaliści pokłócą się między sobą". Sowieckie archiwa już dawno zostały gruntownie wyczyszczo- ne. To co zostało, jest praktycznie niedostępne dla historyków. Przy-

padek sprawił, że miałem szczęście przez krótki czas pracować w ar- chiwach Ministerstwa Obrony ZSSR. Ale w tej książce świadomie postanowiłem korzystać z tych dokumentów w stopniu.bardzo ogra- niczonym. Oficjalne publikacje zawierają wystarczająco dużo mate- riałów obciążających, by posadzić sowieckich przywódców komuni- stycznych na ławie oskarżonych u boku nazistów. Moi główni świadkowie, to Marks, Engels, Lenin, Trocki, Stalin, wszyscy sowieccy marszałkowie czasu wojny i wielu pierwszoplano- wych generałów. W tej książce komunistyczni przywódcy opowiada- ją o tym, jak przyczynili się do rozpętania wojny, jak szykowali się do uderzenia na Rzeszę, jak planowali zawładnąć wyniszczoną przez Hi- tlera Europą. Wyjątkowość moich źródeł polega na tym, że zbrodnia- rze sami mówią o swoich czynach. Hitler dokonał w Polsce straszliwych zbrodni, które nigdy nie zo- staną zapomniane. Jednak Stalin, Armia Czerwona i NKWD ponoszą winę nie mniejszą niż Hitler, Wehrmacht i Gestapo. O tym właśnie trak- tuje książka, którą oddaję wam do rąk. Szczerze mówiąc, czynię to z ogromną tremą: polski czytelnik jest moim najwyższym sędzią. Tak się stało, że właśnie w Polsce moje książki uzyskują największe na- kłady, to w Polsce powstaje film na podstawie Akwarium, polscy dziennikarze jako pierwsi odszukali mnie przed laty w Londynie, prze- prowadzili pierwsze wywiady i nakręcili reportaż. Polska wersja Lodołamacza, to jak dotąd jedyne wydanie tej książ- ki w krajach dawnego bloku komunistycznego. Nie opublikowano jej również po rosyjsku - ani w Rosji, ani na emigracji. Na Zachodzie najczęściej ukazywała się w okrojonej postaci. Polski czytelnik otrzy- ma pełną wersję - i sam oceni, ile jest warta. Pragnę podziękować wszystkim, którzy mi pomagali w trudnych chwilach, którzy tłumaczyli, wydawali, kolportowali i czytali moje książki, nieraz narażając się na szykany. Jestem waszym dozgonnym dłużnikiem. Mam nadzieję, że zechcecie uznać Lodołamacz za drob- ną rekompensatę. ROZDZIAŁ I DROGA KU SZCZĘŚCIU Jesteśmy partią klasy,

idącej na podbój świata.' M.FRUNZE Marks i Engels przepowiadali wojnę światową i długotrwałe kon- flikty międzynarodowe, które „potrwają 15,20,50 lat". Taka perspek- tywa bynajmniej nie przerażała autorów Manifestu komunistycznego. Nie wzywali proletariatu, by zapobiegał wojnom. Przeciwnie, uwa- żali, że przyszły konflikt globalny jest bardzo pożądany. Wojna jest za- rodkiem rewolucji, wojna światowa jest zarodkiem rewolucji świato- wej. Engels tłumaczył, że jej bezpośrednim skutkiem będzie „powszechny głód i powstanie warunków dla ostatecznego zwycięstwa klasy robotniczej". Marks i Engels nie doczekali wojny światowej, ale ich pilny uczeń - Lenin - kontynuował dzieło swych mentorów. Od samego począt- ku I wojny światowej partia Lenina pragnęła porażki rosyjskiego rzą- du. Niech wróg splądruje cały kraj, niech obali rząd, zbezcześci naro- dowe świątynie - wiadomo, że proletariusze nie mają ojczyzny. W zniszczonej i pokonanej Rosji łatwiej będzie „przekształcić wojnę imperialistyczną w wojnę domową". Lenin był przekonany, że również w innych krajach znajdą się prawdziwi marksiści, gotowi wznieść się ponad „wąsko pojmowane narodowe interesy" i wystąpić przeciw swoim rządom w imię przekształ- cenia konfliktu w światową wojnę domową. Ale Lenin zawiódł się w swoich przewidywaniach. Od jesieni 1914 Lenin - nie porzucając idei planetarnej rewolucji - przyjmuje program minimum: jeżeli I woj- na światowa nie wznieci rewolucji na całym świecie, to może choć w jednym kraju! W którymkolwiek. „Możliwe jest zwycięstwo socjali- zmu [...] w jednym, z osobna wziętym, kraju kapitalistycznym. Zwy- cięski proletariat tego kraju [...] przeciwstawiłby się pozostałemu światu [...] w razie konieczności nawet siłą zbrojną." Głosząc swój program minimum Lenin nie zapomina o perspek- tywie długofalowej: o światowej rewolucji. Pytanie brzmi: jakie czyn- niki mogą odegrać rolę zapalnika? W 1916 roku udziela jednoznacz- nej odpowiedzi: nastąpi ona w wyniku drugiej wojny imperialistycznej. Być może jestem w błędzie, ale choć przeczytałem wiele rzeczy,

które wyszły spod pióra Hitlera, nigdzie nie znalazłem potwierdze- nia, by Adolf Schicklgruber w 1916 roku śnił o II wojnie światowej. Lenin - tak. Co więcej, Lenin już wtedy teoretycznie uzasadniał ko- nieczność takiej wojny dla zbudowania socjalizmu na całym świecie. Wypadki rozwijają się w błyskawicznym tempie. Rok później wy- bucha rewolucja w Rosji. Lenin powraca do kraju. Na czele niewiel- kiej, lecz zorganizowanej na wojskową modłę partii udaje mu się, ko- rzystając z ogólnego zamieszania, dokonać zamachu stanu i przejąć władzę. Jego pierwsze kroki są proste, ale zręczne. W momencie for- mowania komunistycznego rządu Lenin ogłasza Dekret o pokoju, od- nosząc znakomity skutek propagandowy. Miliony dezerterów ucie- kają z frontu do swoich chat, przekształcając wojnę imperialistyczną w wojnę domową. Odegrali rolę „lodołamacza", który roztrzaskał Ro- sję. Kraj stopniowo pogrążał się w chaosie, a komuniści konsolidowa- li władzę, krok po kroku rozszerzając swoje wpływy na cały kraj. Również w polityce zagranicznej Lenin wykazał się nie mniejszą zręcznością. W marcu 1918 zawarł w Brześciu Litewskim traktat po- kojowy z Niemcami i ich sojusznikami. Strategiczna sytuacja Nie- miec była w tym momencie beznadziejna. Właśnie dlatego Lenin na- legał na zawarcie traktatu, który pozwolił mu skierować wszystkie siły na utrwalanie komunistycznej dyktatury w kraju. Równocześnie Niemcy mogły ze zdwojoną energią kontynuować wojnę z zachodni- mi państwami, wojnę, która wyniszczyła i osłabiła wszystkich ucze- stników konfliktu. Zawierając separatystyczny pokój z Niemcami, Lenin zdradził so- juszników carskiej Rosji. Zdradził również samą Rosję. Na początku 1918 roku zwycięstwo Francji, Wielkiej Brytanii, Rosji, Stanów Zjed- noczonych i ich aliantów było tylko kwestią czasu. Rosja, która po- niosła w tej wojnie milionowe ofiary, miała zapewnione miejsce w obozie zwycięzców. Ale Lenin nie chciał takiego zwycięstwa. Przy- wódca bolszewików sam przyznawał, że pokój brzeski był tylko kro- kiem ku światowej rewolucji, że władza sowiecka „postawiła świato-

wą dyktaturę proletariatu i światową rewolucję ponad wszelkie, choćby najcięższe, ofiary narodowe". W ten sposób komuniści oddali bez walki bliskim porażki Niemcom milion kilometrów kwadratowych najbardziej żyznych terenów i najbogatsze uprzemysłowione regiony kraju, nie licząc kontrybucji w złocie. W jakim celu? Odpowiedź jest prosta: zawarty traktat faktycznie zdemobilizował miliony żołnierzy, i te masy ludzkie, przez nikogo nie kierowane, ru- szyły do swych domów, niszcząc na swej drodze podstawy rosyjskiej państwowości i młodej demokracji. Pokój brzeski dał początek woj- nie domowej znacznie bardziej okrutnej i krwawej niż I wojna świa- towa. Pokój brzeski godził nie tylko w narodowe interesy Rosji, godził również w Niemcy. W pewnym sensie był prototypem paktu Ribben- trop-Mołotow. Rachuby Lenina w 1918 roku były identyczne jak te, którymi kierował się Stalin w roku 1939: pozwolić Niemcom na dal- sze prowadzenie wojny na Zachodzie, doprowadzić do wyniszczenia jej uczestników - a wtedy... W chwili gdy w Brześciu podpisywany jest pokój z Niemcami, w Piotrogradzie trwają gorączkowe przygotowania do obalenia berlińskie- go rządu. W 500-tysięcznym nakładzie drukuje się «Die Fackel» - komunistyczną gazetę w języku niemieckim. Jeszcze przed podpisa- niem traktatu, w styczniu 1918 również w Piotrogrodzie, powstaje niemiecka komunistyczna grupa inicjatywna „Spartacus". Wreszcie z rozkazu Lenina właśnie w komunistycznej Rosji, a nie w Niemczech, ukazują się pisma «Die Weltrewolution» i «Die Rothe Fahne». Rachuby Lenina okazały się trafne: niemieckie imperium nie wy- trzymało długotrwałej wojny na wyczerpanie, która zakończyła się upadkiem Hohenzollernów i rewolucją. Lenin niezwłocznie anuluje pod- pisany traktat. W wyniszczonej Europie, na ruinach cesarstw powsta- ją kolejne państwa komunistyczne wzorowane na bolszewickim reżi- mie. Lenin ma powody do zadowolenia: „Jesteśmy w przededniu rewolucji światowej!" W tym samym czasie odrzuca swój program minimum, nie mówi już o konieczności II wojny światowej. Wierzy, że pierwsza wystarczy, że przyniesie oczekiwaną rewolucję. Powo- łuje Komintern, który określa się jako wszechświatowa partia komu- nistyczna i stawia sobie za cel utworzenie Sowieckiej Socjalistycz- nej Republiki Światowej. Ale światowa rewolucja nie wybuchła. Reżimy komunistyczne w

Bawarii, Bremie, Słowacji i na Węgrzech nie utrzymały się. Zachodnie partie rewolucyjne wykazały słabość i brak zdecydowania w walce o władzę. Lenin mógł im udzielić jedynie moralnego wsparcia: wszyst- kie siły bolszewików rzucono na wewnętrzne fronty, do walki z naro- dami Rosji, które nie chciały komunizmu. Dopiero w 1920 Lenin uznał, że jego pozycja w państwie jest na tyle mocna, iż może sobie pozwolić na ofensywę w Europie w celu pod- sycenia rewolucyjnego płomienia. Sprzyjająca sytuacja w Niemczech została już zaprzepaszczona, nie- mniej Niemcy nadal stanowiły dogodny poligon dla walki klas. Roz- brojony i poniżony kraj był pogrążony w dramatycznym kryzysie eko- nomicznym. W marcu 1920 sytuację dodatkowo pogorszył strajk powszechny. Była to istna beczka prochu, i dość było jednej iskry[...] Oficjalny marsz Armii Czerwonej (Marsz Budionnego) zawierał sło- warefrenu: „Zdobędziemy Warszawę! Na Berlin!" Nikołaj Bucharin, teoretyk partii bolszewickiej, nie wahał się podpisać na łamach «Praw- dy» hasła bardziej zdecydowanego: „Pod mury Paryża i Londynu!" Ale Rosja Sowiecka nie miała wspólnej granicy z Niemcami. Aby wzniecić pożar rewolucji trzeba było wpierw pokonać Polskę - bufo- rowe państwo, wolne i niezawisłe. Właśnie Polska zagrodziła drogę czerwonym legionom. Całe przedsięwzięcie zakończyło się klęską: sowieckie wojska pod wodzą Tuchaczewskiego zostały rozbite pod Warszawą i salwowały się ucieczką. W krytycznym momencie star- cia Tuchaczewski, szczególnie niekompetentny, nie dysponował już żad- nymi odwodami, co przeważyło szalę na korzyść Piłsudskiego. Klę- ska nie była przypadkowa: pół roku przed rozpoczęciem sowieckiego „marszu wyzwoleńczego" na Warszawę i Berlin, właśnie Tuchaczew- ski wygłaszał teorie na temat nieprzydatności rezerw strategicznych podczas wojny. Prawa strategii są proste, lecz nieubłagane. Podstawową zasadą strategii jest koncentracja. Chodzi o to, by zgromadzić przytłaczające siły, które we właściwym momencie uderzą w najsłabszy punkt prze- ciwnika. Aby taka koncentracja sił była możliwa, niezbędne są rezer-

wy. Tuchaczewski nie pojmował tej prostej prawdy - i zapłacił poraż- ką. Zaś co do rewolucji w Niemczech, to wszystkie plany trzeba było odłożyć do 1923 roku. Rozbicie wojsk Tuchaczewskiego miało dla bolszewików fatalne następstwa. Rosja, którą, zdawałoby się, utopili już we krwi i podpo- rządkowali sobie bez reszty, nagle poderwała się w rozpaczliwej pró- bie zrzucenia komunistycznego jarzma. Zastrajkował robotniczy Pio- trogród, kolebka rewolucji. Robotnicy domagają się chleba i obiecanej wolności. W chwili, gdy bolszewicy podejmują próby zdławienia re- wolty, na stronę robotników przechodzi eskadra Floty Bałtyckiej. Ma- rynarze Kronsztadu, którzy trzy lata wcześniej podarowali Leninowi i Trockiemu władzę, obecnie żądają usunięcia komunistów z Sowie- tów. Przez cały kraj przetacza się fala chłopskich rebelii. W lasach pod Tambowem chłopi tworzą potężną armię antykomunistyczną, dobrze zorganizowaną, lecz słabo uzbrojoną. Tuchaczewski otrzymuje rozkaz opanowania sytuacji. Rosyjską krwią marszałek zmywa z siebie haniebną porażkę w Polsce. Okrucień- stwo akcji pacyfikacyjnej w Kronsztadzie przeszło do historii, zaś eks- terminacja chłopstwa w tambowskiej guberni należy do najpotwor- niejszych kart w dziejach ludzkości. W 1921 roku Lenin wprowadza NEP - Nową Politykę Ekono- miczną. Nie było w tej polityce żadnego nowatorstwa - po prostu sta- ry, dobry kapitalizm. Wobec groźby klęski głodowej komuniści zgo- dzili się na daleko idące ustępstwa, zaakceptowali nawet elementy wolnego rynku - byle tylko utrzymać się przy władzy. Uważa się, że to właśnie powstania w Kronsztadzie i Tambowie skłoniły Lenina do wprowadzenia NEP-u i pewnego osłabienia presji ideologicznej, wy- wieranej na społeczeństwo. Wydaje mi się, że przyczyn tej decyzji powinniśmy szukać głębiej. W 1921 roku stało się jasne, że I wojna światowa nie spowodowała świa- towej rewolucji. Należało więc, za radą Trockiego, przejść do rewo-

lucji permanentnej, uderzając w najsłabsze ogniwa wolnego świata - i przygotowując równocześnie II wojnę światową, która miałaby wre- szcie przynieść ostateczne „wyzwolenie". W grudniu 1920, na krótko przed wprowadzeniem NEP-u, Lenin oznajmia bez ogródek: „Nowa taka sama wojna jak I wojna światowa jest nieunikniona." Stwierdza też: „Wyszliśmy z jednego etapu wojen, musimy szykować się do na- stępnego." Oto dlaczego wprowadzono NEP. Pokój jest tylko pauzą przed ko- lejną wojną: tak twierdzi Lenin, tak twierdzi Stalin, tak twierdzi «Praw- da». NEP jest chwilą wytchnienia. Komuniści muszą zaprowadzić w kraju porządek, skonsolidować władzę, rozkręcić potężny przemysł zbrojeniowy, wreszcie przygotować społeczeństwo do przyszłych ba- talii i, .kampanii wyzwoleńczych". Oto ich główna troska. Wprowadzenie elementów wolnego rynku nie oznaczało bynaj- mniej zaniechania przygotowań do światowej rewolucji, której deto- natorem miała się stać II wojna światowa. W 1922 roku utworzono Związek Socjalistycznych Republik So- wieckich. Miał to być decydujący krok na drodze ku Światowej Socja- listycznej Republice Sowieckiej. Początkowo ZSSR stanowiły zale- dwie cztery republiki. Deklaracja o powstaniu państwa zakładała stopniowe zwiększanie ich liczby, aż Związek obejmie całą planetę. Było to, de facto, otwarte i jednoznaczne wypowiedzenie wojny całej reszcie świata. ROZDZIAŁ II GŁÓWNY WRÓG Jeśli rewolucyjna burza w Europie ma się rozpocząć z jakiejkolwiek strony, to właśnie od strony Niemiec [...] zwycięstwo rewolucji w Niemczech - to zapewnienie zwycięstwa rewolucji międzynarodowej. J.STALIN W 1923 roku Niemcy ponownie znalazły się u progu rewolucji. Osła- biony chorobą Lenin nie uczestniczy już w kierowaniu państwem ani Kominternem. Stalin niemal całkowicie przejął ster rządów, choć na razie ani kraj, ani świat, ani jego partyjni rywale tego nie dostrzegli. Oto jak sam Stalin opisuje swoją rolę w przygotowaniach do rewo-

lucji niemieckiej 1923 roku: „Komisja niemiecka Kominternu, w skład której wchodzili Zinowiew, Bucharin, Stalin, Trocki, Radek i kilku towarzyszy niemieckich, powzięła szereg konkretnych uchwał w spra- wie bezpośredniej pomocy dla towarzyszy niemieckich w akcji zmie- rzającej do zdobycia władzy". Borys Bażanow, osobisty sekretarz Stalina, po swej ucieczce na Za- chód szczegółowo opisał te przygotowania. Z jego słów wynika, że środki przeznaczone na niemiecką rewolucję były kolosalne: Politbiu- ro postanowiło, że nie będą w żadnym stopniu ograniczane. W Związ- ku Sowieckim zmobilizowano wszystkich komunistów pochodzenia niemieckiego lub znających język niemiecki, by po specjalnym szko- leniu przerzucić ich do Niemiec. Na miejscu ich konspiracyjną działal- nością kierowali sowieccy wysłannicy wysokiej rangi, jak ludowy ko- misarz pracy W. Szmidt, wiceprzewodniczący GPU I. Unszlicht (przyszły szef wywiadu wojskowego), a także członkowie sowieckie- go KC Radek i Piatakow. Sowiecki poseł w Berlinie N. Krestinski roz- winął burzliwą działalność i rozbudował potężną sieć agenturalną. Po- selstwo ZSSR przeistoczyło się w zorganizowane centrum rewolucji. Za jego pośrednictwem płynęły z Moskwy dyrektywy i strumień pie- niędzy na wywrotową propagandę, zakup broni i amunicji. „Unszlicht miał organizować zbrojne oddziały powstańcze (rekrutację, uzbroje- nie), które dokonałyby przewrotu, oraz niemiecką CZK, która po prze- wrocie wytrzebiłaby burżuazję i innych przeciwników rewolucji." Sowieckie Biuro Polityczne opracowało i zatwierdziło szczegóło- wy plan przewrotu, którego datę wyznaczono na 9 listopada 1923. Ale oczekiwana rewolucja nie nastąpiła. Powodów było wiele. Przede wszystkim niemiecka partia komu- nistyczna nie miała wystarczającego oparcia w społeczeństwie, które- go znaczna część opowiedziała się po stronie bardziej umiarkowanej

socjaldemokracji. Poza tym partia rozdzieliła się na dwie frakcje, któ- rych przywódcy (w odróżnieniu od Lenina i Trockiego w 1917 roku) nie wykazali w krytycznej chwili dość stanowczości. Drugi powód był ten sam, co w 1920 roku: Niemcy i ZSSR nie mia- ły wspólnej granicy. Armia Czerwona nie mogła pospieszyć z pomo- cą niemieckim komunistom i ich niezdecydowanym liderom. Trzeci powód był bez wątpienia najważniejszy: umierający Lenin od dawna już nie przewodził Związkowi Sowieckiemu ani światowej rewolucji. Potencjalnych następców był legion: Trocki, Zinowiew, Kamieniew, Ryków, Bucharin. U ich boku skromny Stalin wydawał się pozostawać w cieniu i nikt nie upatrywał w nim możliwego preten- denta, choć już wówczas, cytując słowa Lenina, „skupił w swych rę- kach nieograniczoną władzę". •> Wszechzwiązkowa Specjalna Komisja do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem, 1917-1922 (przyp. tłum.). Niemiecka rewolucja 1923 roku była sterowana przez Kreml, gdzie w tym czasie toczyła się zażarta walka. Żaden z pretendentów nie chciał widzieć swego rywala w roli przywódcy niemieckiej, a więc eu- ropejskiej rewolucji. Trwała ciągła przepychanka, padały sprzeczne dy- rektywy - co w żaden sposób nie mogło przybliżyć upragnionego zwy- cięstwa. Mądrala Stalin nie pchał się do steru; całą energię poświęcił osta- tecznej konsolidacji swej władzy, odkładając na później wszystkie po- zostałe problemy, ze światową rewolucją włącznie. W następnych latach Stalin pozbędzie się kolejno wszystkich ry- wali, spuszczając jednego za drugim po stromych stopniach władzy, które kończyły się w kazamatach Łubianki. Stanąwszy na czele partii i państwa, Stalin usunie wszystkie prze- szkody, które uniemożliwiły niemiecką rewolucję: zaprowadzi porzą- dek w niemieckiej partii komunistycznej, zmuszając ją do ślepego po- słuszeństwa Moskwie; ustanowi wspólne granice z Niemcami; wreszcie pozwoli nazistom zniszczyć niemiecką socjaldemokrację. Według Marksa i Lenina wojna miała przyspieszyć i ułatwić procesy rewolucyjne. Wojna wyostrza sprzeczności, niszczy gospo-

darkę, zbliża narody i państwa do fatalnej granicy, po przekroczeniu której załamują się wszelkie konwencje kierujące normalnym ży- ciem. Nic więc dziwnego, że w kwestii wojny i pokoju Stalin zajął pryncypialne stanowisko: należy bez pardonu zwalczać socjaldemo- kratów i pacyfistów, którzy odciągają proletariat od rewolucji i woj- ny. 7 listopada 1927 Stalin rzucił hasło: „Nie podobna skończyć z ka- pitalizmem nie skończywszy z socjaldemokraty zmem w ruchu robotniczym." W następnym roku Stalin oświadczył, że wojna z socjaldemokra- cją jest głównym zadaniem komunistów: „Po pierwsze, nieustanna walka z socjaldemokratyzmem we wszystkich dziedzinach [...] włącza- jąc tu również demaskowanie burżuazyjnego pacyfizmu.'" Stosunek Stalina do każdego, kto pragnął odwetu i wojny, na przy- kład do niemieckich faszystów, był równie prosty i logiczny: należy ich popierać, bowiem dążą do zniszczenia socjaldemokratów i pacy- fistów. W 1927 roku Stalin przewiduje dojście faszystów do władzy i uznaje to za pożądane: „Właśnie to, że rządy kapitalistyczne faszyzu- ją się, właśnie ten fakt prowadzi do zaostrzenia się sytuacji wewnętrz- nej w krajach kapitalistycznych oraz do rewolucyjnych wystąpień ro- botników". Siedem lat później Stalin podkreśla, że „kryzys rewolucyjny będzie narastał tym szybciej, im bardziej staczać się będzie na ma- nowce burżuazja w swoich kombinacjach wojennych, im częściej ucie- kać się będzie do terrorystycznych metod walki". I Stalin udziela faszystom swojego poparcia. Jego wierni poplecz- nicy, na przykład członek Politbiura niemieckiej kompanii Hermann Remmele, otwarcie popierają nazistów walczących o władzę. Stalin odegrał ogromną rolę w przejęciu przez niemieckich faszystów steru rządów. Na ten temat ukaże się osobna książka. Teraz przytoczę tyl- ko słowa Lwa Trockiego, wypowiedziane w 1936 roku: „Bez Stalina nie byłoby Hitlera, nie byłoby Gestapo!" Przenikliwości Trockiego i głębokiej znajomości tematu dowodzi jeszcze jedna jego uwaga z li-

stopada 1938: „Stalin ostatecznie rozwiązał ręce zarówno Hitlerowi jak jego przeciwnikom i popchnął Europę ku wojnie." w Te słowa zosta- ły wypowiedziane w czasie gdy Chamberiain uważał, że wojny nie będzie, Mussolini kreował się na gołąbka pokoju, a Hitler jeszcze nie wydał dyrektywy o napaści na Polskę ani na Francję. Cała Europa odetchnęła z ulgą, wierząc, że wojny nie będzie. Tymczasem Trocki już wtedy wiedział, że konflikt zbliża się nieuchronnie, i kto ponosi za to odpowiedzialność. W czerwcu 1939 toczyły się intensywne rokowania z udziałem Francji, Wielkiej Brytanii i ZSSR w sprawie zawarcia trójstronnego układu na wypadek agresji. Nikt nie przewidywał możliwości ewen- tualnych niespodzianek czy komplikacji. Tymczasem 21 czerwca Troc- ki napisał: „ZSSR całą swoją potęgą zbliży się do granicy Niemiec w momencie, gdy III Rzesza będzie uwikłana w walkę o nowy podział świata."" I tak się też stało: Niemcy walczyły we Francji, a Stalin „ca- łą swoją potęgą" okupował kolejnych zachodnich sąsiadów ZSSR, prąc ku niemieckim granicom. W tym samym dniu 21 czerwca 1939 Trocki dał jeszcze jeden dowód swej niezwykłej przenikliwości. Za- powiedział, że jesienią 1939 Polska będzie okupowana przez Niem- cy, a jesienią 1941 Hitler zaatakuje Związek Sowiecki." Trocki po- mylił się tu zaledwie o kilka miesięcy. Stalin również, ale o tym później. Ze zdumieniem po pięćdziesięciu z górą latach czytamy te profetycz- ne zapiski. Skąd mógł to wszystko wiedzieć? Odpowiedzią jest jego biografia. Lew Trocki - współautor komunistycznego przewrotu, twór- ca Armii Czerwonej, przedstawiciel ZSSR na rokowaniach w Brześciu Litewskim, pierwszy szef sowieckiej dyplomacji i głównodowodzący sowieckich sił zbrojnych - był, wraz z Leninem, uznanym liderem Związku Sowieckiego i przywódcą światowej rewolucji. Kto jak kto, ale Trocki dobrze wiedział czym jest komunizm, Armia Czerwona i sam towarzysz Stalin. Jak sam mówił, wszystkie swoje wnioski opierał na powszechnie dostępnych sowieckich publikacjach, w szczególności na wypowiedziach sekretarza generalnego Kominternu Georgi Dymitrowa.

Trocki pierwszy przejrzał grę Stalina. Nie da się tego powiedzieć o przywódcach zachodnich demokracji, ani o Hitlerze, przynajmniej na początku. Była to gra nieskomplikowana. Trocki sam padł jej ofia- rą i zrozumiał jej reguły. Stalin odsunął Trockiego od władzy korzy- stając z pomocy Kamieniewa i Zinowiewa, potem w sojuszu z Bu- charinem odsunął obu wspólników, by jakiś czas później zlikwidować samego Bucharina. Na jego polecenie Henryk Jagoda unieszkodliwił czekistów Dzierżyńskiego, następnie Jeżow „zneutralizował" Jagodę i jego ludzi, a Beria z kolei usunął Jeżowa - i tak dalej. Trocki dostrzegł, że na scenie międzynarodowej Stalin stosuje tę samą taktykę: traktuje niemiecki faszyzm czysto instrumentalnie, jak zapalnik wojny, jak lodołamacz, który utoruje mu drogę do rewolu- cji. To Hitler wykona całą czarną robotę. Niech więc Europa wali się i pęka pod uderzeniami lodołamacza! W 1927 roku Stalin oznajmia, że druga wojna imperialistyczna jest nieunikniona, i równie nieunikniony jest udział w tej wojnie Związ- ku Sowieckiego. Ale przebiegły Stalin nie chce sam wszczynać woj- ny ani zbyt szybko się w nią angażować: „Wystąpimy, ale wystąpimy jako ostatni, żeby rzucić decydujący ciężar na szalę, ciężar, który mó- głby przeważyć." Stalin potrzebuje w Europie kryzysów, wojen, zniszczeń i głodu. To wszystko może dać mu Hitler. Im większych zbrodni dopuszczą się faszyści, tym łatwiej będzie Stalinowi pchnąć na kontynent „wyzwo- leńczą" Armię Czerwoną. Trocki zrozumiał to wszystko jeszcze przed rozpoczęciem wojny, nawet przed dojściem Hitlera do władzy. W 1932 roku tłumaczył stosunek Stalina do niemieckich faszystów: „Niech tylko obejmą władzę, niech się skompromitują, a wtedy..." Począwszy od 1927 roku Stalin ze wszystkich sił wspiera rwących się do władzy faszystów (choć publicznie stara się tego nie okazy- wać). Kiedy obejmą już stery rządów - usilnie popycha ich ku woj- nie. Po rozpoczęciu działań wojennych poleca komunistom krajów de- mokratycznych, by chwilowo przeszli na pozycje pacyfistyczne, demoralizowali zachodnie armie żądając zaprzestania „imperialistycz- nej wojny" i sabotowali militarne wysiłki własnych rządów.

Ale wypuszczając hitlerowski „lodołamacz" na demokratyczną Europę Stalin zawczasu wydał nań wyrok śmierci. Pięć lat przed doj- ściem faszystów do władzy w Niemczech planował ich zagładę: „Roz- bić faszyzm, obalić kapitalizm, ustanowić Władzę Sowietów, wyzwo- lić kolonie z niewoli." ROZDZIAŁ III PO CO KOMUNISTOM POTRZEBNA JEST BROŃ? Ludzie giną za metal... GOUNOD, Faust W 1933 roku niemiecki pułkownik Heinz Guderian odwiedził so- wiecką fabrykę parowozów w Charkowie. Tam mógł się przekonać na własne oczy, że fabryka produkuje również czołgi: 22 dziennie. Aby właściwie ocenić uboczną produkcję jednej sowieckiej fabry- ki w warunkach pokoju, trzeba pamiętać, że Niemcy w tym czasie w ogóle nie produkowały czołgów. W momencie rozpoczęcia wojny w 1939 roku Hitler miał do dyspozycji 3195 czołgów - czyli 6-mie- sięczną produkcję uboczną charkowskiego przedsiębiorstwa. Aby uzmysłowić sobie, co oznacza produkcja 22 czołgów dziennie, trzeba pamiętać, że w 1940 roku, już po wybuchu II wojny światowej, Stany Zjednoczone miały w swoim arsenale zaledwie 400 czołgów. Obejrzane przez Guderiana czołgi były dziełem geniusza amery- kańskiej myśli technicznej J.W. Christie. Nikt nie docenił go należy- cie. Nikt, prócz sowieckich konstruktorów. Zakupiono amerykański pro- totyp czołgu, a następnie na fałszywych papierach przetransportowano do ZSSR jako traktor. W Związku Sowieckim niezwłocznie urucho- miono produkcję tego „traktora", który opuszczał taśmy jako pojazd BT - Bystrochodnyj Tank. Pierwsze wozy BT osiągały prędkość 100 km/godz., którą nawet dziś każdy czołgista uzna za zawrotną. Techniczne rozwiązania nadwo- zia były proste i racjonalne. Pod względem jakości opancerzenia, BT przewyższał wszystkie ówczesne konstrukcje, w tym sprzęt armii ame- rykańskiej. Słynny T-34, najlepszy czołg II wojny światowej, wywodził się w prostej linii od BT. Kształt jego kadłuba był rozwinięciem idei uta- lentowanego amerykańskiego konstruktora. Pomysł zastosowania po- chylonych czołowych płyt pancernych dla umocnienia osłony czołgu

przejęto niebawem w niemieckich Pantherach, a potem we wszyst- kich czołgach świata. Mimo wszystkich ogromnych walorów, BT miał jednak pewien nie- zaprzeczalny feler: był nie do użycia na terytorium ZSSR. BT był czołgiem agresywnym. Główną zaletą była jego prędkość. Czołg BT przypominał do złudzenia małego, rączego wojownika mon- golskiej konnicy. Czyngis-chan najczęściej porażał wroga niespodzie- wanym uderzeniem swoich zmasowanych oddziałów. Niszczył prze- ciwnika nie siłą oręża, lecz błyskawicznymi i głębokimi manewrami wojsk. Dlatego nie potrzebował ciężkiej i nieruchawej jazdy, lecz lek- kich, zwinnych hord, mogących pokonywać wielkie przestrzenie, for- sować rzeki z marszu i wdzierać się głęboko na tyły wroga. Taką właśnie charakterystykę miał czołg operacyjny BT, którego do 1 września 1939 wyprodukowano więcej niż wszystkich innych czołgów na całym świecie. Jego mobilność, prędkość i znaczny zasięg uzyskano dzięki racjonalnemu, lekkiemu i cienkiemu opancerzeniu. Czołgów BT można było użyć tylko w wojnie agresywnej, wyłącznie na tyłach wroga, w jednej z tych niespodziewanych operacji ofensyw- nych, kiedy pancerne zagony przerywają linię frontu i, omijając punk- ty oporu, zmierzają prosto przed siebie, w głąb terytorium wroga, do jego miast, mostów, fabryk, lotnisk, portów, magazynów, ośrodków łączności i dowodzenia. Niezwykle agresywne zalety czołgów BT osiągnięto również dzię- ki zastosowaniu jedynego w swoim rodzaju układu jezdnego. Po pol- nych drogach BT poruszał się na gąsienicach, ale na szosie zrzucał gąsienice i stawał się pojazdem kołowym. Jednak, jak wiadomo, du- ża prędkość pojazdu jest zaprzeczeniem jego zdolności terenowych: al- bo wybieramy szybki samochód, mogący poruszać się tylko po dobrych drogach, albo dużo wolniejszy traktor, który pokona każdą przeszko- dę. Sowieccy marszałkowie zdecydowali się na samochód: czołgi BT były całkowicie bezradne na terenie ZSSR. Kiedy Hitler rozpoczął operację „Barbarossa", niemal wszystkie BT porzucono na pastwę wroga. Na sowieckich bezdrożach nie radziły so- bie nawet na gąsienicach. Co się tyczy kół, to nie użyto ich ani razu.

A więc nigdy nie wykorzystano potencjalnych możliwości tych wspa- niałych pojazdów bojowych, co zresztą nie powinno nikogo dziwić. Zbu- dowano je w jednym tylko celu: by ich użyć na obcych terytoriach, tam, gdzie dobrych szos było pod dostatkiem. Spójrzmy więc na państwa sąsiadujące z ZSSR. Można z góry wy- kluczyć Turcję, Iran, Afganistan, Chiny, Mongolię, Mandżurię i Ko- reę: w tych krajach trudno o odpowiednie drogi. Tylko marszałek Żu- kow zdołał użyć czołgów BT na płaskich terenach Mongolii, lecz wyłącznie na gąsienicach, przy czym był bardzo niezadowolony: na bez- drożach gąsienice często spadały, koła zaś, nawet na polnych drogach, grzęzły w podłożu i pojazdy buksowały w miejscu. Czołgów BT można było skutecznie używać tylko w Europie Środ- kowej i Południowej. Poruszając się na kołach mogłyby w pełni wy- kazać swe zalety w Niemczech, Belgii i we Francji. Na pytanie: „Co jest ważniejsze w BT - koła czy gąsienice?", ów- czesne podręczniki udzielały jednoznacznej odpowiedzi: koła. To one zapewniają czołgom ich prędkość. Gąsienice miały jedynie umożliwić dotarcie do obcego terytorium, na przykład przedarcie się przez Polskę do niemieckich autostrad. Uchodziły za sprzęt jednorazowego użytku, porzucany, gdy staje się zbędny, jak spadochron po skoku na tyły wro- ga. Zresztą sowieckie dywizje i korpusy wyposażone w czołgi BT nie miały odpowiednich pojazdów do zbierania i transportowania porzuco- nych gąsienic. W myśl opracowanych planów strategicznych, BT mia- ły kontynuować kampanię na doskonałych zachodnich autostradach. Warto również odnotować, że Związek Sowiecki był w tym cza- sie jedynym państwem masowo produkującym czołgi-amfibie. W woj- nie obronnej jest to sprzęt bezużyteczny. Zresztą na początku hitle- rowskiej agresji również zostały porzucone, a produkcji zaniechano, podobnie jak czołgów BT. W 1938 roku w Związku Sowieckim rozpoczęto intensywne pra- ce, zmierzające do opracowania nowego modelu czołgu, oznaczone- go niecodziennym kryptonimem A-20. Co oznaczał symbol „A"? Ża-

den sowiecki podręcznik nie daje odpowiedzi na to pytanie. Nie jest wykluczone, że po opublikowaniu tej książki zainteresowani wynaj- dą jakieś wytłumaczenie. Spędziłem sporo czasu, starając się rozwią- zać tę zagadkę. Prawdopodobną odpowiedź znalazłem w fabryce nr 138 - w tej samej, którą w 1933 roku zwiedzał Heinz Gudeńan. Najstar- si zatrudnieni tam robotnicy utrzymują, że pierwotnie „A" oznacza- ło „autostradowy". To wytłumaczenie wydaje mi się przekonujące. Czołgi A-20 były pochodną czołgu BT, którego główna cecha - bystro- chodnyj, szybki - znalazła wyraz w inicjałach. Dlaczego ta reguła nie miałaby się powtórzyć w wypadku A-20? Jego głównym zadaniem było dotarcie do autostrad, by tam przemienić się w króla prędkości. Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych Związek Sowiecki nadal nie dysponował choćby kilometrem drogi, którą na Za- chodzie przyjęto nazywać „autostradą". W 1938 roku ani jedno pań- stwo graniczące z ZSSR nie miało takiej infrastruktury. Ale rok później pakt Ribbentrop-Mołotow dzieląc Polskę wprowadził wspólną gra- nicę Związku Sowieckiego z państwem posiadającym rozbudowaną sieć autostrad: z Niemcami. Historycy tłumaczą, że w czerwcu 1941 sowieckie czołgi nie by- ły gotowe do wojny. To nieprawda. Nie były gotowe do wojny obron- nej na terytorium ZSSR. Budowano je w innym celu: miały prowadzić innego rodzaju wojnę na innych terytoriach. Ilości i jakości sowieckich czołgów odpowiadała ilość i jakość so- wieckich samolotów bojowych. Komunistyczni historycy utrzymują, że choć liczba ich była pokaźna, były to marne, przestarzałe modele. Proponuję więc, by wziąć pod uwagę tylko najnowocześniejsze ma- szyny, jak MiG-3, Jak-1, Pe-2, Ił-2 - pomijając starocie wyproduko- wane wiele lat przed wojną. Innego zdania o tych „rupieciach" jest Alfred Price, oficer Royal Air Force, który miał okazję pilotować ponad czterdzieści rozmaitych typów samolotów i spędził za sterami łącznie ponad 4000 godzin: „Pośród wszystkich myśliwców świata wyprodukowanych seryjnie przed wrześniem 1939, najlepsze uzbrojenie miał 1-16, dzieło rosyj-

skiego konstruktora Polikarpowa. [...] Siłą ognia przewyższał dwu- krotnie Messerschmitta Me 109E i prawie trzykrotnie Spitfire-1. W owym czasie 1-16 był jedynym samolotem myśliwskim, którego pi- lota chroniła pancerna osłona. Jeżeli ktoś sądzi, że Rosjanie przed II wojną światową byli zacofanymi kmiotkami, którzy rozwinęli się do- piero później, wykorzystując niemieckie doświadczenia, powinien się- gnąć do faktów." Dodajmy, że w sierpniu 1939, po raz pierwszy w dziejach lotnic- twa, sowieckie myśliwce użyły pocisków rakietowych. Równocze- śnie w ZSSR kończono prace nad unikalną wówczas konstrukcją sa- molotu z opancerzonym kadłubem - prawdziwego latającego czołgu Ił-2, którego potężne uzbrojenie stanowiło, między innymi, osiem rakiet. Co się zatem stało? Dlaczego już w pierwszym dniu wojny sowiec- kie lotnictwo straciło dominację w powietrzu? Wytłumaczenie jest pro- ste: większości sowieckich pilotów, w tym pilotów myśliwskich, nig- dy nie uczono prowadzenia walk powietrznych. Ćwiczono ich jedynie w atakowaniu celów naziemnych. Sowieckie regulaminy lotnictwa myśliwskiego i bombardującego (BUIA-40 i BUBA-40)4 nastawiały pi- lotów na przeprowadzenie jednej zaskakującej i zmasowanej operacji ofensywnej, w trakcie której sowieckie lotnictwo zniszczyłoby jednym uderzeniem eskadry wroga jeszcze na płytach lotnisk, nim zdążą wy- startować, zapewniając sobie niepodzielne panowanie w powietrzu. Oto dlaczego w 1941 roku całe sowieckie lotnictwo było skoncen- trowane w pasie przygranicznym. Na przykład lotnisko polowe 123 puł- ku myśliwców zlokalizowano dwa kilometry od niemieckiej granicy. W warunkach bojowych dla zaoszczędzenia paliwa samoloty startują w kierunku przeciwnika. W 123 pułku myśliwców, podobnie jak w wielu innych, miały one nabierać wysokości lecąc nad terytorium niemieckim. Przed wojną - i w jej trakcie - Związek Sowiecki produkował do- skonałe samoloty, zaskakujące prostotą rozwiązań konstrukcyjnych. Ich przeznaczeniem nie było strącanie maszyn wroga w walce powie- trznej, lecz ich niszczenie na ziemi. Szturmowiec Ił-2 był tej koncep- cji szczytowym osiągnięciem. Jego głównym celem były lotniska.

Projektując ten samolot konstruktor S. Iljuszyn nie zaniedbał jego obrony. W pierwotnej wersji załogę stanowiło dwóch lotników: za plecami pilota siedział strzelec pokładowy, osłaniający przed ewen- tualnym atakiem myśliwców. Stalin osobiście zatelefonował do Ilju- szyna i nakazał wycofać stanowisko strzelca: nie przewidywał sytua- cji, w której choć jeden myśliwiec wroga zdąży wzbić się w powietrze... Gdy rozpoczęła się operacja „Barbarossa", Stalin ponownie zate- lefonował do Iljuszyna, polecając przywrócenie dwuosobowej załogi: w wojnie defensywnej nawet szturmowiec potrzebuje uzbrojenia obron- nego. W 1927 roku Stalin ostatecznie umacnia swoją pozycję na szczy- tach władzy. Odtąd może poświęcić więcej uwagi problemom całe- go ruchu komunistycznego i rewolucji światowej. W tym samym ro- ku ostatecznie utwierdza się w przekonaniu, że nowa wojna światowa jest nieunikniona i podejmuje bezlitosną walkę z socjaldemokra- tycznym pacyfizmem, który wojnie pragnie zapobiec. Stalin udziela więc poparcia rwącym się ku władzy niemieckim faszystom. Rok 1927 oznacza też początek industrializacji ZSSR, a raczej nadindustrializacji, wyznaczanej odtąd przez kolejne plany 5- letnie. Na początku pierwszej pięciolatki Armia Czerwona miała na sta- nie 92 czołgi, a pod jej koniec - 4000, choć produkcja zbrojeniowa nie uzyskała jeszcze priorytetu. W trakcie pierwszego planu 5- letniego na- stawiano się raczej na tworzenie przemysłowej infrastruktury, funda- mentów sektora zbrojeniowego. Druga pięciolatka była kontynuacją pierwszej: wznoszono piece martenowskie, koksownie, walcownie i zgniatacze, budowano elek- trownie i tlenownie, uruchamiano nowe kopalnie. Produkcja zbrojenio- wa nadal nie była priorytetem, choć Stalin nie zasypiał gruszek w po- piele: w ciągu dwóch pierwszych pięciolatek taśmy produkcyjne opuściło 24 708 samolotów bojowych... Dopiero trzeci plan 5-letni, który miał się zakończyć w 1942 roku,

był nastawiony przede wszystkim na zbrojenia, i to w skali dotąd nie- spotykanej. Jego realizacja stała się możliwa dzięki kolektywizacji wsi i forsownej industrializacji - nie zmierzających bynajmniej do popra- wy warunków życia ludności.' W połowie lat dwudziestych były one całkiem znośne. Gdyby Stalin troszczył się o poziom życia, wówczas kontynuowałby NEP, a ludności sowieckiej oszczędzono by nędzy i masowego głodu lat trzydziestych, który nierzadko prowadził wręcz do kanibalizmu. Celem kolektywizacji i industrializacji nie była po- prawa życia ludności, lecz produkcja potężnego arsenału militarnego. Po co komunistom potrzebna była broń? Dla obrony kraju? Dziw- na to kalkulacja: zagłodzić miliony dla zapobieżenia ewentualnej agre- sji. Przypomnijmy, że faszyści doszli do władzy w Niemczech w 1933 roku, kiedy głód już drugi rok dziesiątkował ludność ZSSR, przede wszystkim na Ukrainie. Gdyby Stalin szukając środków na czołgi au- tostradowe, spadochrony i nowoczesną technologię wojskową sprze- dawał Zachodowi cztery zamiast pięciu milionów ton zboża rocznie - miliony dzieci pozostałyby przy życiu. Na całym normalnym świecie broń ma zapewniać bezpieczeństwo mieszkańcom danego kraju. W Związku Sowieckim na odwrót: w imię rozbudowy arsenałów ofen- sywnych, skazano ludność na niewyobrażalne cierpienia. Okropności I wojny światowej w porównaniu ze stalinowską indu- strializacją wydają się pogodnym piknikiem. Konflikt lat 1914- 1918 pochłonął 10 milionów ofiar w całej Europie, w tym 2,3 min Rosjan. Stalinowska eksterminacja przybrała rozmiary nieporównanie więk- sze: komunistyczny pokój był bardziej śmiercionośny niż imperialistycz- na wojna! A wszystko dla jednego celu: by zdobyć czołgi i samoloty, przeznaczone do atakowania państw ościennych. Gdy wybuchła woj- na, cały ten szturmowy arsenał okazał się bezużyteczny. ROZDZIAŁ IV ROZBIÓR POLSKI Dokonujemy dzieła, które w razie powodzenia poruszy z posad cały świat i wyzwoli całą klasę robot-

niczą.' J. STALIN 22 czerwca 1941 Niemcy hitlerowskie niespodziewanie napadły na Związek Sowiecki. Jest to fakt historyczny. Niemniej fakt ten posia- da pewien zaskakujący aspekt, który po 50 latach przestał kogokol- wiek dziwić: przed II wojną światową Niemcy nie miały wspólnej granicy z ZSSR, a więc nie mogły napaść na Sowiety, tym bardziej nie- spodziewanie. Oba państwa oddzielała od siebie strefa państw neutralnych. Aby wojna niemiecko-sowiecka była w ogóle do pomyślenia, trzeba było spełnić jeden warunek, mianowicie zlikwidować ten bufor. Ale kto tego dokonał? I w jakim celu? Był tylko jeden kraj, graniczący zarazem z Niemcami i ze Związ- kiem Sowieckim: Polska. Tędy właśnie biegła najkrótsza, najprostsza i najdogodniejsza droga łącząca oba mocarstwa. W razie wojny sowiec- ko-niemieckiej potencjalny agresor musiał zatem przebić sobie kory- tarz przez Polskę. Kierując się prostą logiką, gdyby Moskwa lub Ber- lin chciały uniknąć bezpośredniego zagrożenia, użyłyby wszystkich swoich wpływów, wykorzystałyby wszystkie dostępne im środki po- lityczne i militarne, by nie wpuścić przeciwnika do strefy buforowej. W najgorszym razie rozpoczęłyby działania obronne na terytorium Polski, osłaniając własne granice. Tymczasem Hitler otwarcie dawał upust swym ekspansjoni- stycznym ambicjom, mówiąc o niezbędnej Niemcom przestrzeni ży- ciowej na wschodzie. Stalin publicznie nazwał go ludożercą. Jednak Niemcy nie mogły poważnie myśleć o napaści na Związek Sowiec- ki, nie mając z nim wspólnej granicy. Dlatego Hitler zwrócił się do Sta- lina, by oba państwa wspólnym wysiłkiem zlikwidowały rozdziela- jącą je strefę buforową. Stalin powitał tę propozycję z zadowoleniem. Uderzył na Polskę, i z entuzjazmem dorównującym jego hitlerowskim partnerom przebi- jał korytarze w kierunku Rzeszy. Motywy Hitlera są zrozumiałe, wyłożył je jasno w Mein Kampf. Ale jakimi pobudkami kierował się Stalin? Sowieccy historycy udzielają na to pytanie trzech różnych odpo- wiedzi. Pierwsze wytłumaczenie: po rozbiciu i wykrwawieniu Polski,

ZSSR przesunął swe granice na zachód, by w ten sposób wzmocnić bez- pieczeństwo kraju. Dziwne to rozumowanie. To prawda, sowieckie granice rzeczywiście przesunęły się o 200-300 km na zachód, ale to- warzyszyło temu przesunięcie granic Rzeszy o 300-400 km w kierun- ku wschodnim. Bezpieczeństwo Związku Sowieckiego bynajmniej na tym nie zyskało; przeciwnie, pojawił się zupełnie nowy czynnik, mia- nowicie wspólna sowiecko-niemiecka granica, i, w konsekwencji, możliwość ataku przez zaskoczenie. Drugie wytłumaczenie: zadając cios w plecy broniącej się rozpacz- liwie przed hitlerowcami Polsce, Stalin pragnął wygrać na czasie, od- dalić konfrontację z Niemcami... Przypomina to pomysł podpalenia mie- szkania sąsiada, w nadziei, że powstrzyma to pożar we własnym domu. Trzecie wytłumaczenie: Francja i Wielka Brytania odmawiały za- warcia sojuszu ze Związkiem Sowieckim, nie pozostawiając Moskwie żadnego wyboru, poza paktem z Hitlerem... Ale też dlaczego Francja i Wielka Brytania miałyby się zobowiązać do obrony państwa otwar- cie głoszącego, że jego głównym celem jest obalenie demokracji na ca- łym świecie, w tym również w tych dwóch krajach? Zachód nie przywiązywał większej wagi do planów Hitlera na wschodzie. Przeciwnie niż kraje tego regionu. Gdyby Hitler skierował się na wschód, one pierwsze padłyby ofiarami jego ekspansji. Kraje środkowo- i wschodnioeuropejskie były naturalnymi aliantami Związ- ku Sowieckiego, i to z nimi należało szukać sojuszu przeciwko Hitle- rowi. Ale Stalin nie chciał takiego przymierza. Wyjaśnienia sowieckich historyków mają dwa niedostatki: zosta- ły wymyślone postfactum i całkowicie pomijają ówczesne poglądy sowieckich przywódców, choć wykładali je nie raz, i to bardziej przej- rzyście niż Hitler. Po sforsowaniu strefy buforowej oddzielającej Niemcy od ZSSR, Hitler uznał to za dobry początek - i skierował chwilowo uwagę w innych kierunkach: na Europę Zachodnią, Afrykę, Basen Śródziem- nomorski i Atlantyk. Co powinien był uczynić Stalin, mając przed sobą 570-kilometrowy wyłom w murze? Przede wszystkim umac- niać obronę na zagrożonym odcinku. Wzdłuż dawnej granicy ciągnę-

ła się linia potężnych fortyfikacji. Należało je bezzwłocznie umacniać i modernizować, równocześnie budując drugą linię obrony, trzecią, piątą. Należało minować drogi, mosty i pola, kopać rowy przeciw- czołgowe, przygotowywać zapory artyleryjskie. Ale nic takiego nie nastąpiło. Jakiś czas później, w 1943 roku. Armia Czerwona szykowała się do odparcia ofensywy pod Kurskiem. W bardzo krótkim czasie woj- ska sowieckie utworzyły na całej długości kilkusetkilometrowego frontu głębokiego na 250-300 kilometrów sześć nieprzerwanych pa- sów obrony. Był to istny labirynt okopów, transzei, chodników i sta- nowisk ogniowych. Na każdy kilometr obrony przypadały 32 000 min przeciwczołgowych i przeciwpiechotnych, zaś koncentracja artylerii przeciwpancernej osiągnęła niespotykany poziom: 41 luf na kilometr, nie licząc artylerii polowej i przeciwlotniczej oraz okopanych czołgów. Tak oto w szczerych polach w krótkim czasie stworzono umocnienia niemożliwe do sforsowania. W 1939 roku warunki naturalne do obrony były o niebo lepsze: nieprzebyte lasy, rzeki, bagna. Mało dróg, a czasu pod dostatkiem, by stworzyć rubież obronną nie do pokonania. Tymczasem wszystko odbywa się dokładnie na odwrót, jakby cho- dziło właśnie o ułatwienie dostępu. W strefie przygranicznej burzy się i zrównuje z ziemią istniejące fortyfikacje, stawia się mosty, kładzie nowe drogi, rozbudowuje i modernizuje sieć kolejową. Równocześnie Związek Sowiecki zaprzestaje produkcji dział przeciwpancernych i przeciwlotniczych. Pułkownik GRU21. Stańnow, uczestnik tych wypadków, wspomi- na: „Powstawała absurdalna sytuacja. Dopóki stykaliśmy się z niepo- kaźnymi armiami niewielkich państw, ryglowaliśmy granice na czte- ry spusty. Gdy zaś naszym sąsiadem stały się potężne faszystowskie Niemcy - porzucaliśmy fortyfikacje wzdłuż starej granicy, niektóre wręcz demontując." Zarząd Inżynieryjny Armii Czerwonej wystosował zapotrzebowa- nie na 120 000 kolejowych min opóźnionego działania. W razie napa- ści hitlerowskiej taki arsenał pozwoliłby skutecznie sparaliżować ca-

łą komunikację kolejową na tyłach wroga. Mina jest bronią najprostszą, najtańszą, najbardziej skuteczną. Zamiast zamówionej liczby dotarło zaledwie... 120 sztuk. Kolosalną produkcję min zatrzymano wkrótce po ustanowieniu granicy z Rzeszą. Czym zajmował się Stalin, prócz niszczenia własnej obrony? W na- stępnym roku kontynuował demontaż strefy buforowej. Zaanektował Litwę, Łotwę i Estonię, rumuńską Besarabię i północną Bukowinę, wreszcie spróbował swych sił w Finlandii, gdzie w wyniku niechlub- nej kampanii również zdołał wyrwać pewne ustępstwa terytorialne. Hitlerowi wystarczył wyłom w murze dzielącym go od Stalina. Sta- lin pragnął zniszczenia samego muru - i postawił na swoim. Dziesięć miesięcy po podpisaniu sowiecko-niemieckiego „paktu o nieagresji" strefa buforowa została zlikwidowana. Od Morza Białego do Morza Czarnego, nie ostało się między nimi ani jedno neutralne państwo. Stworzono warunki do agresji. W krótkim czasie wszyscy zachodni sąsiedzi Związku Sowieckie- go stali się jego ofiarami. Również Litwa, nie granicząca wcześniej z Sowietami. Dotychczas ZSSR i Niemcy stykały się tylko na linii de- markacyjnej w pokonanej Polsce. Ale obecność sowieckich wojsk na Litwie oznaczała dojście Armii Czerwonej do przedwojennych granic niemieckich: bezpośrednio do Prus Wschodnich. Wszystko to obala obraz chytrego Hitlera, któremu naiwny Stalin pomagał przebić korytarz przez Polskę. Przeciwnie, to Stalin bez ni- czyjej pomocy przebijał się na zachód, aż zniszczył cały „kordon sa- nitarny". „Historia uczy nas - objaśniał Stalin w 1936 roku - że kie- dy jedno państwo chce walczyć z innym państwem, nawet nie sąsiednim, wówczas zaczyna szukać granicy, przez którą mogłoby uzyskać dostęp do tego państwa, które zamierza zaatakować." Czy Armia Czerwona zamierzała zatrzymać się na zdobytych gra- nicach? Odpowiedź marszałka Związku Sowieckiego S. Timoszenki: „Na Litwie, Łotwie i w Estonii została zlikwidowana władza ziemskich po- siadaczy i kapitalistów, tak bardzo znienawidzona przez lud pracują-