xevexx9

  • Dokumenty178
  • Odsłony169 406
  • Obserwuję165
  • Rozmiar dokumentów283.3 MB
  • Ilość pobrań109 106

Stunich C.M. - Real Ugly

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :2.2 MB
Rozszerzenie:pdf

Moje dokumenty

Stunich C.M. - Real Ugly.pdf

xevexx9 EBooki
Użytkownik xevexx9 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 225 stron)

2 REAL UGLY HARD ROCK ROOTS #1 C.M. STUNICH Tłumaczenie : acme.pl Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto wszystkie tłumaczenia nie służą uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba, wykorzystująca treść tłumaczenia w celu innym niż marketingowym, łamie prawo.

3 rozdział 1 Naomi Knox TuŜ przed moimi oczami odbywa się metamorfoza. Przyglądam się jak diabeł zrzuca swoją skórę, ściąga swoje rogi i jak wyrastają mu skrzydła. Ciemne opary unoszą się w powietrzu, wyrzucane przez jasne światła sceny. Taki podstęp, jak ten, był trudny do wykonania nawet metaforycznie. Jestem pod wraŜeniem. Albo byłabym, gdybym tego dupka aŜ tak bardzo nie cierpiała. - Wygląda jak pieprzony anioł – szepczę sącząc swoje piwo. - Co? – Krzyczy Blair, zawijając rękę w trąbkę nad moim uchem. Odsuwam włosy z twarzy i nachylam się do niej, Ŝeby mogła mnie usłyszeć mimo grzmiących basów. Niosą się od drewnianej sceny w dół do betonu i przez podłogę, czepiają się gumowej podeszwy moich butów i rykoszetem obijają się w górę przez moje kości. Kiedy zamknę oczy, w wyobraźni widzę, jak skaŜają moją krew, forsując moje serce i kaŜą mu coraz szybciej pompować, do czasu aŜ mi się zakręci w głowie od tej pięknej trucizny w powietrzu. Ta fraza dobijająca tłum, nie wyszła tak po prostu z czubka czyjejś głowy; jeśli dobrze dopierdolisz na scenie, wtedy moŜesz rzeczywiście poczuć, jak muzyka delikatnie cię zabija. - Turner Campbell – Znowu do niej krzyczę, a moje wargi ocierają się o niewielkie kolczyki w jej uszach. – On tam, na górze, wygląda, jak pieprzony anioł. – Blair odchyla się i podnosi na mnie jedną przekłutą brew. Jej niebieskie oczy mówią, Ŝe jestem pełna gówna. Biorę kolejny łyk chłodnego piwa i patrzę jak obraca twarz w kształcie serca w stronę sceny. Jej spojrzenie skanuje

4 Turnera od stóp do głów a potem ślizga przez falujący tłum, aŜ spoczywa z powrotem na mnie. - Upadły anioł. – Wrzeszczy. Po chwili dodaje – MoŜe. Ignoruję jej niedwuznacznie spojrzenie. Patrzę na Turnera, jak porusza się na scenie. Światła sceniczne lśnią w jego kruczoczarnych pasemkach we włosach i sprawiają wraŜenie, jakby miał jakąś cholerną aureolę na głowie. Jego brązowe oczy przeszukują tłum, zaczepiają się na twarzach, obejmują tłum, kiedy mruczy do mikrofonu, jakby się właśnie pieprzył. ZałoŜę się, Ŝe kaŜda suka, która tu dzisiaj jest, praktycznie moŜe poczuć jego ręce na swoim ciele, poczuć smak jego języka na swoich ustach. Po co ja się szmacę? W kaŜdym razie one wszystkie najprawdopodobniej miały miłe wyobraŜenie tego autentyku. Ale bądźmy szczerzy, Turner wypracował sobie reputację. Diabeł. Muszę pamiętać, Ŝe nie jest zwykłym diabłem. To DIABEŁ z wielkich liter. Biorę kolejny łyk piwa i próbuję się skupić na czymś innym – przyjebany tłum ludzi przy barze, tańczący pogo pod sceną, białe piórka rzęs Blair. Nic nie działa. Moje spojrzenie odnajduje Turnera i tam pozostaje, skupiając się głównie na jego ustach i słowach, które z nich ciurkiem wypływają. - Co do cholery zrobiłaś zostawiając mnie złamanego, jałowego i krwawiącego? Co ci dało do tego pieprzone prawo?1 – Turner zasysa długi haust powietrza, dmuchając w mikrofon swoim gorącym oddechem i łamiąc mi serce jednym tchnieniem. Nie jestem sama. Tłum zaczyna buczeć, tak samo męŜczyźni, jak i kobiety, pulsując z Ŝarem i energią w rytm piosenki. Niech go szlag! Jest dobry, myślę sobie, kiedy puszczam się zmierzając w kierunku zimnej betonowej tylnej ściany. Jednak wątpię czy te liryki są jego. Pieprzony hipokryta. Właśnie wczoraj wpadłam na Turnera pieprzącego na głośnikach jakąś dziewczynę z ekipy 1 “What the hell did you do to leave me broken, barren, and bleeding? What gave you the fucking right?” – nie dam rady tego zrymować  nie mam weny

5 technicznej. Gdy mnie zobaczył, zwiał zostawiając dziewczynę z majtkami wokół jej kostek. Płakała przez cholerne pół godziny. Diabeł. Chcę go nienawidzić, ale z tej perspektywy jest mi naprawdę trudno. Lepiej mi to wychodzi, kiedy jestem za sceną i kiedy mogę widzieć, jak grzmoci fanki i dziewuchy z ekipy techników, obserwować , jak bierze usta tuzina dziewczyn z tuzinów miast. DuŜo łatwiej jest go nienawidzić przy takich widokach. Jak ja wytrzymam sześć miesięcy tej męki? Kończę swoje piwo i odpycham się od ściany. Wymykam się bocznymi drzwiami, podrzucając po drodze pustą butelkę do baru. Moje ręce ślizgają się przez kolaŜ z poszarpanych nalepek i zabazgranych Sharpie2, kiedy dźwigam mój instrument i zanim wyjdę rzucam jeszcze ostatnie spojrzenie na lidera Indecency3. Pot spływa w dół tatuaŜy na jego szyi i wsiąka w materiał czarnego t- shirtu. Ironia losu, jest jednym z nas. Amatory Riot4. Wątpię czy on naprawdę wie, kim jesteśmy. ZałoŜę się, Ŝe jedna z suk z jego ekipy technicznej, obrabiała mu fiuta dziś rano. Puszczam drzwi, Ŝeby same się za mną zamknęły. Nie przejmując się wcale tym, Ŝe ich trzask jest jak wystrzał. Cieszę się, Ŝe nasz zespół juŜ skończył, poniewaŜ bardzo cięŜko byłoby wystąpić po czymś takim, jak to. Nie waŜne, co myślę o Turnerze. Jego zespół jest naprawdę dobry. Przypuszczam, Ŝe właśnie dlatego zawsze są gwoździem programu. WciąŜ… Wkładam papierosa w usta i zapalam go. Dobrze poczuć na mojej wilgotnej skórze cierpkie przybrzeŜne powietrze. Bryza pachnie solą, budząc mnie z buczącego transu, w którym dotąd byłam i wpychając mnie z powrotem do realnego świata. Co nie zawsze jest dobre. 2 taki oto marker ten Sharpie  3 Nazwa zespołu (chyba)  w tłumaczeniu Nieprzyzwoitość. Głupio brzmi po naszemu więc zostawiłam po ichniemu;) 4 Amatory Riot - Nazwa zespołu Naomi

6 - Hej, Naomi – Z końca alejki dobiega mnie ktoś mnie woła. Nie odwracam głowy, poniewaŜ wiem, iŜ jest tylko jedna osoba jaką znam, która brzmi jak demoniczna Myszka Miki. – Hayden upiła się i zwymiotowała w łazience. Tam jest jakieś trzy cale pieprzonych rzygowin. – Wren milknie będąc juŜ naprzeciwko mnie i wciska swoje chude ręce w kieszenie swoich sprawnych jeansów. – Śmierdzi tam samą tequilą. Przez nią czuję się chory. – Zaciągam się papierosem i zamykam oczy. Muzyka dryfuje od wewnątrz przez ściany i drapie moją nagą skórę na ramionach, jak szturm igieł. Wzdycham i wyrzucam resztę papierosa na brudny beton. - Więc to posprzątaj. – mówię mu i zgniatam niedopałek czubkiem mojego buta. – Jestem juŜ zmęczona byciem słuŜącą Hayden. – Wren patrzy na mnie i juŜ nic więcej nie mówi. On wie, Ŝe to zrobię. Wie, Ŝe tam pójdę i podniosę z podłogi naszą liderkę, wymyję ją i rozbiorę do naga i połoŜę do łóŜka i opowiem jej jakąś przeklętą bajkę na dobranoc. Doskonale wiem, co znaczy sprzątanie bałaganu po Hayden. Wiem, Ŝe muszę mieć głowę w odpowiednim miejscu, zanim to zrobię. Wren przestępuje z nogi na nogę i wpatruje się we mnie. – Kurwa, nie stój tutaj gapiąc się tak na mnie. przecieŜ wiesz, Ŝe i tak to zrobię. Daj mi tylko minutę. A tak właściwie, to dlaczego nie ty? Odwracam się i zaczynam schodzić alejką w dół do frontu, gdzie czekają bramkarze w czarnych koszulkach i podają sobie z ręki do ręki srebrną butelkę dzieląc się jej zawartością. Znają mnie, więc nic nie mówią, tylko patrzą na mnie, jak wchodzę do ich kręgu i wyciągam do nich swoją rękę. Podają mi szybko butelkę. - Kocham twoje gówno Knox. – mówi do mnie człowiek z jaskrawoniebieskimi oczami i tatuaŜem smoka na lewym ramieniu. Pociągam łyk jakiegoś alkoholu. Fuj. Tania whisky. Wycieram ręką usta i oddaję butelkę temu, który stoi bliŜejmnie. - Moje gówno? – pytam i biorę jointa między palce i wkładam w usta. Biorę miłego i długiego szluga, i czekam, Ŝeby dym wypełnił moje płuca i zamglił mój mózg. Nie będę mogła spojrzeć na

7 Hayden, jeśli się wcześniej nie nawalę. Na jej widok mój Ŝołądek skręca się w konwulsjach. BoŜe, jak ja nienawidzę tej suki. - Twoja muzyka. To dobre gówno. – Wydmuchuję biały dym w powietrze i uśmiecham się przez zaciśnięte usta. - Jeśli jeszcze raz nazwiesz moją muzykę gównem – mówię podając jointa smoczemu facetowi – to skopię na miazgę twoją dupę. Przyglądam się chwilę smoczemu facetowi i zatrzymuję na nim wzrok na kilka sekund. Wydaje się nieźle wkurzony, ale nie jestem jakąś pieprzoną dziwką i nie interesuje mnie w tej chwili Ŝaden sex. Moja głowa staje się lekka i puszysta, jakby została wypchana bawełną i mam trudności z chodzeniem. Muszę zatrzymać się w alejce i siadam na brudnym betonie, Ŝeby zdjąć z nóg szpilki. Nie łatwo sterować w butach na czterocalowych obcasach, szczególnie z alkoholem i THC5 buzujących w Ŝyłach. Przerzucam swoje skórkowe buty przez ramię i niepewnym krokiem wchodzę do autobusu, spodziewając się znaleźć Hayden w miejscu, w którym ją zostawił Wren… pijaną i tonącą w rzygowinach. Kiedy otwieram drzwi, moim oczom przedstawia się całkiem inna historia. - Właśnie tak, kochanie. – Mruczy Hayden zaciskając ręce na krawędzi stołu. Za nią Turner Campbell wpycha w nią swojego chuja, jakby był w trakcie pieprzonego maratonu albo co. Ściska jej chude biodra zbielałymi knykciami i zaciska mocno oczy. Nawet nie patrzy w górę, kiedy wspinam się po skrzypiących schodach. 5 Tetrahydrokannabinol (THC) – organiczny związek chemiczny z grupy kannabinoidów, izomer kannabidiolu i główna substancja psychoaktywna zawarta w konopiach czyli w przysłowiowej trawce (marycha)

8 - Co jest do kurwy nędzy? Hayden? – pytam, ale jest tak zamroczona, Ŝe nawet mnie nie słyszy. Turner za to słyszy, ale teŜ mi nie odpowiada. Nie zatrzymuje się. Wilgotne dźwięki ich plaskających o siebie ciał, sprawiają, Ŝe mój Ŝołądek niebezpiecznie się skręca. Wymiociny wędrują mi w górę, ale jakoś to powstrzymuję. - Hej! Ty skurwysynu! – warczę. Natychmiast całkowicie zapominam o tej anielskości, którą widziałam na scenie. To wszystko było tylko złudzeniem optycznym. Wielkim trikiem przemysłu rozrywkowego, który wszystkich zwiódł – nawet mnie. Znów powrócił do postaci diabła. Jak mogłam kiedykolwiek o tym zapomnieć?! Po tym, co mi kiedyś zrobił, powinnam podciąć mu to pierdolone gardło i wyrzucić go przez okno, Ŝeby bezpańskie psy w jakiejś alejce mogły go wykończyć. - Złaź z niej! Ona jest cholernie nawalona, ty dupku! – Rzucam swoje buty na podłogę i prę do przodu, kładąc jedną rękę na jego klatce piersiowej i odpychając go. Potyka się i stękając uderza w szafkę, przewraca się na podłogę z chujem wystającym ze spodni i koszulką podciągniętą do góry. Spod czarnego materiału koszulki wyzierają na mnie kawałki pajęczyny, które pełzną w dół i owijają się wokół jego fiuta. Miał tatuaŜe nawet na swoim cholernym fiucie!6 MoŜna by pomyśleć, Ŝe powinnam to juŜ wcześniej zauwaŜyć, ale byłam zajęta zdobywaniem swojej własnej wisienki na torcie i nie myślałam o tym, Ŝeby to… coś oglądać. - Co jest, kurwa? – Stęka, kładąc rękę na głowie i trzy razy pociera czoło wytatuowanymi palcami. Kiedy Turner odgarnia swoje włosy, jego gwiazdorskie tatuaŜe wyłaniają się spod linii włosów. Oczywiście równieŜ jest zalany w trupa i ma trudności z podniesieniem się na nogi. Przewracam oczami i go ignoruję, obejmując ramieniem Hayden, poniewaŜ zaczyna się osuwać na bok, co grozi jej wywrotką. Nie mam wiele miłości do tej suki, ale jeśli ona umrze, to Amatory Riot wypadną z biznesu. Byłby to pewien rodzaj miłości/nienawiści do mnie, gdyby teraz upadła i roztrzaskała sobie głowę. 6 Łoj  to musiało boleć jak Se to robił ;)

8 - Niech to cholera, Lee! – wrzeszczę na nią i ciągnę jej czarną dupę po podłodze. Kopniakami toruję sobie drogę do sypialnej części autobusu. Hayden wciąŜ jest cała wymazana rzygowinami7, więc zmuszam ją do wejścia pod prysznic i zwalam ją na podłogę kabiny. Kieruję na nią chłodny strumień wody. - Kurwa! – krzyczy a jej głos jest bardziej podobny do jęku. Głowa Hayden uderza o wykafelkowaną ścianę. Z gardła wydobywają się pierwsze dźwięki jej szlochu. – Co ty mi robisz? – Płacze, kiedy się cofam i przebiegam ręką po włosach. Blair rzuca na mnie okiem z drugiej łazienki, kucając przy podłodze. W jednej ręce trzyma gąbkę a w drugiej wiadro. Wygląda na to, Ŝe większa część wymiocin zniknęła. - Dziękuję. – mówię ale ona potrząsa głową, rzuca gąbkę do wiadra i zaczyna wstawać. Kolana jej jeansów są przemoknięte a jej biała koszulka jest poplamiona czymś wątpliwym. Wygląda na wkurzoną. - Nie dziękuj mi, Naomi. – Wstaje na nogi i opiera się o futrynę drzwi. Wkłada w usta papierosa, co pozwala jej trochę się odpręŜyć. – To jest lekkomyślność Hayden, tequila Hayden i jej bałagan. – Blair zaciąga się i wrzuca papierosa do wiadra. – Przestań brać odpowiedzialność za jej gówno! Nie odpowiadam jej, poniewaŜ Blair nie wie o tym, co się wydarzyło miedzy mną a Hayden. Gdybym jej powiedziała, pewnie by zrozumiała. Nie lubię, kiedy myśli, Ŝe jestem psem pokojowym Hayden. Ale co innego mogę z tym zrobić? Suka ma mnie za gówno od wielu dni. BoŜe, mam super przejebane. Wzruszam ramionami i odwracam się ignorując irytujące chrząknięcia z koi8 po mojej prawej stronie. - Spierdalaj, Wren. – warczę, kiedy przechodzę przez niego i zajmuję następną koję. Wygląda na to, Ŝe Kash jest tutaj dziś wieczorem. Co za niespodzianka. Kash ma jakiś pojebany romans 7 Fuj! I to temu diabłowi nie przeszkadzało! Fuj! 8 Łóżko

9 z dwoma gówniarzami – z kierowcą od Indecency oraz z basistą z Terre Houte. Prawie nigdy nie spędza nocy w naszym autobusie. Przystaję w drzwiach i spoglądam w dół na Turnera Campbella i jego zwiotczałego fiuta. - Wstawaj, Turner. – Przesuwam się trochę do przodu i trącam go stopą. – I wypierdalaj z mojego autobusu. Jazda! – Stęka, ale się nie rusza. Myślę, Ŝe nawet obślinił swoje ramię. śałosne. Gdyby fanki mogły ciebie teraz zobaczyć. – Turner. Spierdalaj do cholery z autobusu. - Jaki masz problem? – szepcze, układając usta w ciup i ledwo nimi poruszając. Mówi dość wyraźnie, ale wygląda jak gówno. Kładę ręce na biodrach i próbuję przemówić mu do rozumu. Nie jest to łatwe, kiedy moja głowa pływa jak Północny Ocean Spokojny. Mogłabym wyjść i spróbować złapać któregoś z członków zespołu Turnera, sprawdzić czy przyszliby go zabrać, ale boję się wyjść z autobusu w ciemną noc. Nie wiem nawet czy ich głupi dupkowaty ochroniarz pozwoliłby mi przejść. Poza tym marne są szanse na to, Ŝe znajdę kogokolwiek nienawalonego. - Wstawaj. – Rozkazuję i obserwuję wędrówkę jego ręki pomiędzy jego nogi. Ściąga z fiuta prezerwatywę i rzuca ją na nasz dywan. Moje wargi wyginają się w złośliwym uśmieszku. Łapię go za ramiona i podrywam z podłogi. Jego skóra jest rozgrzana od mojego dotyku i spocona jak cholera. Proszę nie zaśmiecać mojego autobusu, ty głupi jebako, myślę sobie. Zmagam się z postawieniem na nogi największego dupka na świecie. Nie lubię tego człowieka. W Ŝadnym razie nie lubię. Jednak jeśli on umrze, mogą odwołać całą trasę a wtedy byłaby wielka dupa. Pieprzona włóczęga dla mnie i mojego zespołu. Przynajmniej dzisiaj mogę zapobiec temu, Ŝeby się utopił w swoich własnych wymiocinach. Jeśli trzymanie go za plecy i wycieranie stróŜki z jego brody, utrzymają mój spokojny sen na powierzchni, nawet jeśli resztę świata szlag trafi, to ja pojebana to zrobię. Dla zabezpieczenia

10 własnej przyszłości, zawsze mogę zrobić zdjęcie i sprzedać je brukowcom, jeśli wszystko szlag trafi9. - Gówno, Naomi. – Warczy na mnie a ja puszczam jego ramię, jakby było jadowite. Turner upada przede mną na kolana10, głowa mu zwisa między moimi nogami, a rękoma podpiera się o podłogę. – Zostaw mnie. Zostaw mnie do kurwy nędzy. Spoglądam w dół na tył jego szyi, od której tatuaŜe rozgałęziają się na plecy i kręgosłup. - Coś ty właśnie powiedział? Turner jęczy i gwałtownie upada na szafkę. Otwiera usta i zaczyna rzygać wywalając na wierzch swój jęzor. Co za zimny drań, myślę sobie, i nie mogę powstrzymać mojej mózgownicy od zanotowania, Ŝe ten typ pamięta moje imię. Te trzy sylaby mojego ziemskiego imienia, które wyszły z jego ust, były dla mnie niczym strzał w potylicę. Nigdy bym nie przypuszczała, Ŝe zna nazwę mojej kapeli, nie mówiąc juŜ o moim imieniu. - Ach, cholera – Mówi zza mnie Blair, co sprawia, Ŝe podskakuję wystraszona, kiedy chyłkiem przemyka się obok mnie i spogląda w dół na rosnącą plamę na naszym dywanie. – No świetnie. Po prostu świetnie. Teraz będziemy musieli całą drogę do San Diego jechać ze smrodem rzygowin Turnera Campbella. – Uśmiecha się przez zaciśnięte usta. – Ale hej, to przecieŜ nic nowego, prawda? Mam wraŜenie, jakbyśmy byli wiecznie w cieniu tego popierdoleńca. – Kopie Turnera spiczastym noskiem swoich czerwonych butów. – Nadal uwaŜasz, Ŝe wygląda jakanioł? Wzdycham. - Zamknij się Blair i pomóŜ mi go podnieść. 9 W oryginale jest „goes to hell” – pójść do piekła, ale nijak mi to tu nie pasowało. Zdecydowałam się na „szlag trafi” (nawet mimo powtórzenia), ponieważ dobitniej ukazuje nastrój Naomi. Książka jest mocna i wymaga mocnych słów moim zdaniem  10 Ratuje jego dupę, więc powinien jej złożyć hołd ;p A co? Należy się dziewczynie 

Spogląda na mnie z marsową miną i zakłada swoje czarno blond loki za ucho. Ja w tym czasie wyciągam swoje ramię spod Turnera i próbuję podciągnąć go do góry, i postawić na nogi. - I powiedz mi, proszę, co mamy z nim zrobić, kiedy go juŜ podniesiemy? – pyta, kiedy się pochyla, Ŝeby mi pomóc. Jej piersi dosłownie wylewają się z ciasnego gorsetu. Cała nasza trójka jęczy, kiedy udaje nam się podnieść Turnera. Trzymamy śpiącego drania pomiędzy nami. Jego nogi wiszą w powietrzu i bimbają. To musi wyglądać jak najgorsze na świecie widowisko pokazu marionetek. - PołóŜmy go tylko do mojego łóŜka. – Mówię i ignoruję niedwuznaczne spojrzenie, które Blair mi posyła. - Na moje to on jest całkowicie nieprzytomny. Nie wiem czy byłby w stanie sam wstać. - Serio, Blair? – pytam, kiedy pozbywamy się go rzucając na dolne łóŜko. Jego nogi kładziemy na wierzchu mojej czarnej kołdry. – Nie zamierzam tego komentować.11 - Mówię do niej, kiedy słyszę kwilenie z łazienki. Przypominam sobie, Ŝe zostawiłam tam Hayden pod prysznicem, a zimna woda wciąŜ się na nią leje. Ups. Wymieniam spojrzenie z Blair. Wzdycha widząc moją minę. - Tak, posprzątam rzygowiny Campbella pod warunkiem, Ŝe nie zaczniesz teŜ i za niego przepraszać. - Pieprzyć go – odpowiadam. - Grzeczna dziewczynka. – Okręca się na pięcie. Wycofuję się do łazienki i zakręcam wodę. Hayden leŜy w pozycji embrionalnej i szlocha. To nic niezwykłego, Ŝe nie chce mi się nawet na nią patrzeć. Łapię ręcznik spod zlewu i rzucam nim w nią. Spada jej na twarz i osuwa się na ziemię. Hayden zaczyna lamentować, powodując u mnie ból zębów. Nagle Ŝałuję tej suki, i łapię ją zanim upadnie. A niechby rozbiła ten swój głupi łeb, myślę sobie, 11 Phi  Blair sugeruje, że Naomi chciałaby z takim… ? Fuuuj! ;p 11

robiąc krok naprzód i zaczynam ją rozbierać. Franca nie protestuje, tylko zwisa na mnie bezwładnie. Pozwala się wyłuskać z tych drogich, ekskluzywnych ciuchów, które domyślnie krzyczą: „jestem buntowniczką!”. Wygląda to tak, jakbym miała w rękach szmacianą lalkę. - Chodź. – Mówię do niej i łapię ją za nadgarstki. Nie potrzebuję Ŝadnej pomocy, Ŝeby podnieść tę sukę. WaŜy moŜe jakieś 80 wkurzających funtów12.- Ty głupia, anorektyczna suko13. – Prycham, kiedy ciągnę Hayden do przedpokoju i praktycznie wpycham ją na łóŜko naprzeciwko Turnera. Zaczyna chrapać w chwili, w której jej mokra głowa trafia na poduszkę. Przez chwile na nią patrzę i odwracam się patrząc na Turnera. Ma zamknięte oczy i lekko rozchylone wargi. Uwierz mi w to, Ŝe wygląda znowu jak pieprzony anioł. Pstrykam jedną z jego warg, tą z kolczykiem, pazurami i cofam się z westchnieniem do części dziennej z aneksem kuchennym. Marycha i whisky juŜ ze mnie wyparowały i pozostała mi tylko surowa i szara rzeczywistość. - Czy to bardzo złe nienawidzić kogoś tak bardzo, Ŝe to aŜ boli? – pytam Blair, która próbuje doczyścić dywan jakimś środkiem w sprayu. Jest to jakiś ekologiczny preparat i pewnie nie zadziała. Poprzednim razem uŜyła podobnego o zapachu gumy do Ŝucia; wkurzająca plama na podłodze w przedpokoju nadal tam jest. Koniec gadania. - W tej chwili mówisz o Hayden, czy o Turnerze? – pyta Blair i obie patrzymy w górę na naszą driverkę/ techniczkę14, sukę, Spencer Harmon, wchodzącą do RV15. W obydwu rękach ma zakupy spoŜywcze. Będąc juŜ w środku wykrzywia usta. - BoŜe, co tu tak śmierdzi?! – pyta stawiając torby i patrząc na Blair, która wróciła do roboty. Spencer jest ubrana w błyszczącą 12 Na kilogramy będzie to około 36,28 kg 13 W oryginale jest „motherfucker” – skurwysyn.. Płci żeńskiej to skurwysynka?? Nie pasowało mi to nijak, wiec zdecydowałam się na sukę  14 Wiem, że to nie po polsku, ale dziwnie by brzmiało „kobietę kierowcę”, albo „kobieta z obsługi technicznej” 15 http://speedwayinsurance.net/wp-content/uploads/2012/06/rv-insurance.jpg - Recreational Vehicle 12

13 skórę od dupy wzwyŜ na trzy cale od rowka16. Gdybym gustowała w gówniarach, uznałabym ją za gorącą. - Resztki Turnera Campbella – mówię i wyciągam papierosa, którego palę szybkimi i krótkimi pociągnięciami, jakby to było cygaro albo inne gówno. Patrzę ze wstrętem, poniewaŜ na ramionach i nogach Spencer pojawia się gęsia skórka. Jej pełne wargi uśmiechają się łagodnie a ciemne rzęsy trzepoczą. - Turner Campbell tu był? – szepcze a ja nie mogę się pozbyć grymasu niezadowolenia, który widnieje na mojej twarzy. Nie powinnam być taka zła na tą dziewczynę. Wiem, Ŝe jest jedną z tysięcy, które dały się nabrać na jego charyzmę. Włączając w to takŜe i mnie. - Tak i jest napierdolony jak gówno. Przyłapałam go i Hayden na pieprzeniu. - Hej! – warczy Blair, kiedy siada i odpycha wiadro. Ramieniem ociera sobie czoło. – To ja musiałam na to patrzeć i tego słuchać. Ignoruję ją i nie pytam, dlaczego tego nie ukróciła. Nikt oprócz mnie nie stawia się Hayden a nawet wtedy skutki są wątpliwe. Tak samo sprawa się przedstawia z Turnerem Campbellem, ale nie dlatego, Ŝe jest tak samo przeraŜający, jak Hayden. Jest po prostu bogiem sceny. Nie moŜe zrobić nic złego. Opieram się chęci splunięcia na podłogę. Jest juŜ wystarczająco brudna. - Oh. – Mówi Spencer a blask jej brązowych oczu nie gaśnie. Jej skóra z ćwiekami trzaska tak, jak trzaskają płomienie ognia. Ogłuszona bierze zakupy spoŜywcze i wyciąga zdrowe przekąski typu seler naciowy, marchewki i brokuły, które jedzą tylko ona i Blair. Mogę tylko mieć nadzieję, Ŝe w tych siatkach jest tez jakiś cukier i węglowodany. – W jakich czasach my Ŝyjemy? - Nie on. – Mówię, pokazując brodą nad moim ramieniem. Gaszę papierosa w popielniczce, rozsypując popiół na stół i 16 Chodzi o rowek w tyłku ;P

14 nonszalancko wzruszam ramionami. – Tak się schlał, Ŝe nie mógł stanąć na nogi. PołoŜyłam go w moim łóŜku. Oczy Spencer szeroko się otwierają. Muszę się jej odciąć, zanim tamta zdąŜy cokolwiek powiedzieć. - Ja się prześpię na kanapie. – Mówię i praktycznie mogę zauwaŜyć jak jej serce krzyczy na myśl o nocowaniu w niewielkiej odległości od pana Campbella. Cała ta gówniana sytuacja jest dla mnie tak irytująca, poniewaŜ nie ma mowy, Ŝebym spędziła noc obok tego człowieka. Ten pierwszy raz był kurewsko wystarczający. Jezu, Naomi, to było sześć lat temu. Przestań się nad tym rozczulać. Wiesz, Ŝe on tego nie pamięta, więc dlaczego ty powinnaś? - Spójrz na siebie. – mówi Blair i wstaje, zabierając ze sobą wiadro. – Pełna wraŜliwość i gówno. Dobre dla ciebie, Naomi. - Spierdalaj. – mówię i pokazuję jej palec. Łapię puszkę piwa z lodówki i zwijam się w kłębek na czarnej skórzanej kanapie, która stoi naprzeciwko drzwi. Zrzucam top i opiekuję się moim drinkiem. Przez chwilę patrzę, jak Spencer kończy wykładać zakupy. Po skończeniu, stoi w miejscu i wykręca ręce, jakby była na jakimś wywiadzie albo co. - On nie gryzie. – mówię i natychmiast się zamykam. Oh, czekaj. Tak, tak… jednak gryzie. Wypijam do połowy zawartość mojej puszki i obserwuję, jak na mnie patrzy. - Ty naprawdę go nienawidzisz, prawda? – Nonszalancko wzruszam ramionami. Jednak kiedy się odzywam, mówię kurewsko i śmiertelnie powaŜnie. Podnoszę oczy, by spotkać spojrzenie Spencer. - Bardziej niŜ kogokolwiek innego na tej zapadłej ziemi.

15 rozdział 2 Turner Campbell Kurwa. Budzę się w chmurnych oparach, z walącą głową i kłębiącym się Ŝołądkiem. Gdzie ja, kurwa, jestem? Zastanawiam się, kiedy jebię swoim czołem w łóŜko nade mną i walczę, Ŝeby usiąść w tym przeklętym miejscu bez odruchu wymiotnego. Naprzeciwko mnie jakaś dziewczyna z brązowymi włosami spała całkiem naga. Oglądam ją od góry do dołu i stwierdzam, Ŝe jest cholernie chuda i niezbyt atrakcyjna17, przynajmniej nie dla mnie. Wpatruję się w nią przez chwilę, próbując sobie przypomnieć, czy powinienem ją znać, ale nic w mojej głowie nie dzwoni, więc czas wstać i zapanować nad sytuacją. Czuję się jak gówno, ale hej, były gorsze rzeczy. Przynajmniej nie obudziłem się w alei albo w samochodzie jakiegoś nieznajomego w drodze do pieprzonego Meksyku. Delikatnie dotykam palcami mojego Ŝołądka. Nie wygląda na to, Ŝeby ktoś wywalił moje bebechy na wierzch. To jest dobry dzień dla ciebie, Turner. Przed podjęciem jakiejkolwiek innej decyzji, rozglądam się za łazienką, poniewaŜ prawdopodobnie narobiłem juŜ dosyć szkód jak na jeden dzień. Mam odruchy wymiotne. Lepiej stąd wyjść, zanim któraś z tych suk się obudzi i zacznie mnie oskarŜać o gówno. Mam juŜ jeden proces w toku, poniewaŜ jedna dziwka powiedziała glinom, Ŝe ją osiurałem. Pieprzona dziwka! Wycieram ręką usta i się krzywię. Skóra wokół moich warg jest zaskorupiała od zaschniętych rzygowin a moje gardło pali, 17 W nocy jakoś nie przeszkadzało ci to i ją przeleciałeś ;P

16 jakby było wykąpane w kwasie. Niedobrze. Jutro mam kolejny występ i ostatnia rzecz, na jaką miałem ochotę, to stracić głos. Jeśli odwołam kolejny show, to mój manager mnie wypierdoli. Naprawdę powinienem kiedyś spalić tego skurwysyna. Potykam się w drodze do kuchni i rozglądam się za lodówką. Nie domyśliłbyś się, jak trudno mi ją znaleźć, ale mój wzrok jest niewyraźny. Kręci mi się w głowie jak na karuzeli, więc przy świetle księŜyca nie widzę wyraźnie. Nie znajduję jej, dopóki nie posprawdzam połowy szafek. Te pieprzone autobusy są w ten sposób skonstruowane. Lodówki są ukryte w szafach. Nienawidzę tego gówna. Szarpię drzwiczki prawdopodobnie mocniej niŜ powinienem i podskakuję kiedy zza mnie dobiega jęk. Szybko spoglądam przez ramię i w prostokącie światła z otwartej lodówki, widzę zwiniętą w kłębek dziewczynę. Zmienia pozycję swojego ciała i chaotycznie coś mamrocze. W mojej naćpanej czaszce zapala się jakieś światełko. Znam tę dziewczynę, myślę, kiedy odwracam się w stronę zawartości lodówki z napiętym czołem18. Znajduję tam pieprzone puszki soku pomidorowego, ułoŜone w stóg, tuŜ obok piwa. Dokonuję głupiego wyboru i chwytam brązową butelkę. Potem się odwracam i wpadam na róg kontuaru. Znasz wszystkie dziewczyny, dupku, mówię sobie i robię krok naprzód spoglądając w dół na jej ocienioną twarz. Jest zbyt ciemno, a ja jestem zbyt naćpany, Ŝeby wiele zobaczyć. Jednak wyciągam rękę i odgarniam lekko włosy na jej czoło. Ten ruch ujawnia ładną twarz i wilgotne wargi ale nic poza tym. Moja pamięć ma jakiś tam przebłysk z przeszłości lecz kiedy próbuję tego dosięgnąć, to „coś” odlatuje i pozostawia pustkę. Tak się dzieje przez cały pieprzony czas. Wzruszam ramionami i odwracam się. Odstawiam swoją do połowy opróŜnioną puszkę i wychodzę z autobusu, mruŜąc oczy w tej ciszy i ciemności wokół mnie. 18 Czyżby jakiś przebłysk świadomości?

17 Przede mną pojawił się jakiś człowiek, nie wiadomo skąd, i trzasnął mnie w mordę.19 - Kim, do kurwy, jesteś? – pyta z gorącym oddechem tuŜ przy moim policzku. Wyciągam obie ręce i go odpycham. Facet burczy i porządnie się potyka. ZbliŜa się do mnie na chwiejnych nogach. Chwilę trwa zanim załapuje, kim jestem. - Ach. – mówi, a ja patrzę na niego z zadowolonym uśmiechem, poniewaŜ widzę, Ŝe rezygnuje z walki i opuszcza ramiona. – Przepraszam, Turner. Nie wiedziałem, Ŝe to ty. – Schodzi mi z drogi i milknie, jakby myślał, Ŝe zamierzam o tym zapomnieć. Ja natomiast sięgam do kieszeni po papierosa. - Musi być fajnie mieć tyle cipek na pokładzie. – mówię, odpalając go. Zrywa się wiatr i zaczyna dość mocno dmuchać. – W moim autobusie jest tak wiele fiutów, Ŝe o poranku budzę się z parciem na chuja. BoŜe, jakbym chciał dostać jakiegoś kopa. - Masz jakiś koks? – Szybko zadaję pytanie. Facet wygląda, jakby mu zaraz miały pęknąć Ŝyły na szyi. Koleś, kimkolwiek jest, prycha ale nie odchodzi. Myślę, Ŝe chce przejść obok mnie, ale wie, Ŝe lepiej nie próbować. - Znasz kogoś, od kogo mógłbym trochę kupić? - Nie. – Naprawdę krótko i ostro. Ten facet mnie nie lubi. Uśmiecham się. - Jak się nazywasz? – Rzucam niedopałek na ziemię i oblizuję wargi. - Dax. - Co to za nazwisko? Dax? Jesteś prawdziwą gwiazdą rocka, prawda? – Śmieję się i odchodzę bez czekania na jego odpowiedź. Nie mam gównianego pojęcia, co mógłby mi na to powiedzieć. 19 Auć! 

18 Jakiś facet z zespołu, z listy B, nie jest moim problemem. Takich pięknych bębniarzy jest na pęczki. Odnajduję drogę między przyczepami i autobusami, podpierając się o nie rękoma. Świat wokół mnie jest rozmyty i kręci się, jakby mi się odpłacał za wszystkie krzywdy. Muszę tylko znaleźć mój autobus i połoŜyć się do łóŜka. W kaŜdym razie to nie powinno być takie trudne. Jest największy i najmilszy z nich wszystkich. W kaŜdym razie tak powinno być. - Turner! - A pieprz mnie – warczę i kontynuuję swoją drogę, ignorując tego funta kłaków za mną. Nie jestem dziś w nastroju na pogaduszki z tym gównem, Milo. – Zostaw mnie. - Sprawy juŜ nie wyglądają tak, jak kiedyś, Turner. Gwiazdy rocka mają inne rzeczy do roboty, niŜ tylko chlanie i pieprzenie. Musisz utrzymać o swój image. - Taaa? – Wyciągam z kieszeni telefon i pstrykam zdjęcie mojej twarzy i wysyłam wszędzie, kurwa, gdzie się da. Status: Późna noc się kończy, suki. Zabawne. Sięgam do swoich spodni, robię kolejne zdjęcie i takŜe wysyłam. Za moimi plecami Milo jęczy. - Zabraniam ci tak robić. – mówi, kiedy łapię klamkę, ciągnę ją i otwieram drzwi. Trzaskam nimi tuŜ przed jego nosem i zamykam je na klucz, nie martwiąc się tym, Ŝe gnój nie ma dokąd pójść. MoŜe zamieszkać w swoim iPodzie i moŜe wykonać swoją pracę managera, sprzątając bałagan, który właśnie zrobiłem. A rano moŜe mi kupić kubek kawy. Jestem pewien, Ŝe w tym będzie świetny. Tacy, jak Milo, nie potrzebują snu. Całą swoją energię zawdzięczają wysysaniu jej Ŝycia z innych. Kiedy potykam się do tyłu, kopię puszki po piwie i kartony na bok. Wszystkie łóŜka są zajęte, łącznie z moim. Na początku myślę, Ŝe to jest Treyjan i zaczynam się wkurwiać, ale kiedy odchylam kołdrę, spotykam się z miłą, małą niespodzianką.

19 - CóŜ, witaj piękna. – Mówię, kiedy obserwuję półnagą dziewczynę skuloną w moich prześcieradłach. Laska podnosi głowę i uśmiecha się do mnie. - Twój kumpel mnie tu wpuścił. Mam nadzieję… mam nadzieję, Ŝe jest okej. – Jeszcze raz mierzę ją wzrokiem i uśmiecham się. - Oh, taa, seksowna – mówię do niej. Ściągam buty i wślizguję się pod kołdrę. – Jak dla mnie jest lepiej, niŜ okej. Milo budzi mnie rano, podtykając mi pod nos kubek kawy. Od jej zapachu skręca mi się Ŝołądek. Czuję się chory. - Zabieraj to sprzed mojej pierdolonej twarzy – warczę, kiedy chlapie mi wodą w oczy. Walczę, Ŝeby się podnieść bez rąbnięcia głową w górne łóŜko. Kiedy kładę rękę obok siebie, czuje jakieś ciepłe i miękkie ciało. Jest to oczywiście dziewczyna. Zawsze jakaś jest. Zawsze mam jedną w swoim łóŜku w nocy, tak samo, jak pieprzoną poduszkę pod moją głową. Niefortunnie dla niej, poduszka jest tylko jedna, więc jej nie dostaje. Blondi uśmiecha się do mnie, więc ja się odwzajemniam tym samym. - Dzień dobry – szepcze, przytulając się bliŜej do mojego ramienia. - Dzień dobry, słoneczko. – Odpowiadam i zamykam jej usta pocałunkiem. Przez cały czas zdaję sobie sprawę z tego, Ŝe Milo nadal tam stoi, kurczowo trzymając moją kawę w zaciśniętych palcach i marszczy brwi. Zastanawiam się nad tym, Ŝeby zacząć się z nią znowu pieprzyć po to, by wydymać jego głowę. Jednak po drugim spojrzeniu, zauwaŜam, Ŝe przy dziennym świetle laska nie jest zbyt piękna. Odsuwam się od niej i wciąŜ się uśmiecham.

20 - Nie mam zamiaru popędzać twojego poŜegnania, ale musimy juŜ jechać. Mamy napięty harmonogram, Turner. Wszystkie obce osoby musza opuścić autobus. – Zarówno ja jak i moja dziewczyna, ignorowaliśmy wycie mojego managera. - Dobrze się bawiłam wczoraj wieczorem. – Przygryza dolną wargę i przesuwa palce w górę mojego ramienia. Kiedy dotarła pod koce, zatrzymuję ją delikatnym chwytem za nadgarstek. Podnoszę jej rękę do moich ust, Łagodnie całuję jej knykcie i spoglądam spod rzęs. Myślisz, Ŝe to tania sztuczka? W takim razie nigdy tego nie próbowałeś. Kobiety kochają długie rzęsy. - Ja równieŜ, dziecinko. – Kładę jej rękę na klatkę piersiową i szczerzę zęby w uśmiechu. – Myślisz, Ŝe mogłabyś mnie złapać na innym koncercie, jeśli wpiszę ciebie na listę zakulisową? – Energicznie kiwa głową i zakłada swoje blond tlenione włosy za ucho. Stukam ją nad brodą i puszczam jej oczko. Odwracam się szybko, i zanim coś powie, stawiam stopy na błyszczącą drewnianą podłogę autobusu. - Zaczep ją z jakimiś tobołkami. – mówię do Milo, kiedy porywam kawę i idę do łazienki. Ktoś jest w środku, ale nie kłopoczę się pytaniem, kto tam jest. Otwieram drzwi kopniakiem i upijam łyk mojej kawy. Szklane drzwi się otwierają i jakaś mokra twarz piorunuje mnie wzrokiem. - Dobry, Treyjan. – Rzucam spojrzenie za ramię. Widzę jak Milo spogląda na mnie gniewnie, kiedy zabiera się do sprzątania po mnie. Nagle mam przypływ sympatii do niego. Ale w sumie robi to, za co mu, kurwa, płacę, prawda? - Dobrze się bawiłeś wczoraj wieczorem? – Pyta Treyjan, kiedy drzwi się zamykają i wraca do mycia swoich włosów. – Przynajmniej tak nam wszystkim się wydaje, po odgłosach pieprzenia, których musieliśmy słuchać. Opieram się o futrynę drzwi i wcale się nie przejmuję tym, Ŝe jestem całkiem nagi. Niech wszyscy pasą oczy tym widokiem i niech się cieszą. Biorę kolejny łyk kawy. To nie pomoŜe mi zbytnio na kaca, ale przynajmniej mnie obudzi. Sprawdzam, Ŝeby

21 upewnić się, czy dziewczyny są wystarczająco daleko oraz czy mogę swobodnie mówić. - Było w porządku. – odpowiadam mu, kiedy cofam się i stopą otwieram szufladę pod moim łóŜkiem. Wyciągam z niej t-shirt i parę jeansów. Narzucam je szybko na siebie i jednym łykiem dopijam kawę. - Gdzieś ty ją znalazł? – Wyrzucam śmieci o kubła obok toalety. Uderzają o brzeg i odbijają się. Nie kłopoczę się jednak, Ŝeby to podnieść. Za to takŜe przecieŜ komuś płacę. - Kiedy nie pojawiłeś się wczoraj w nocy, zrobiliśmy zakład, która gówniara będzie najdłuŜej na ciebie czekać. Znalazłem ją, kiedy flirtowała z Jasonem przy stole. - Powinieneś ją tam zostawić. – Śmiejemy się. – I popędzić swoją grubą dupę, Ŝeby pieprzyć divę. Wszyscy teraz potrzebujemy prysznica, zwłaszcza Josh20. - Hej, odpierdol się, Turner. – Josh przepycha się obok mnie do drugiej łazienki i trzaska za sobą drzwiami. Ignoruję go. On zawsze rano jest skurwielem. ChociaŜ nie jest aŜ tak zły, jak Milo. - Przepraszam? – pyta mój manager, kiedy wchodzę do kuchni i otwieram lodówkę. Jestem głodny jak cholera. Zaczynam grzebać w tych pierdołach, Ŝeby znaleźć coś, co mógłbym zjeść. Większa część z tego, co tam się znajduje, to kompletne gówno. Kończę ten przegląd i zamykam lodówkę. Nie znajduję tam Ŝadnej cholernej rzeczy zdatnej do zeŜarcia. Wyciągam papierosa z kieszeni i wkładam go w usta. - Nie moŜemy mieć jakiegoś pieprzonego jedzenia w tym cholernym autobusie? Mam tu, kurwa, umrzeć z głodu? – 20 Orgia? Gruppen sex? ;) rzygający grupen sex 

22 Odpycham Milo i sięgam do klamki od drzwi. – Idę do Denny’s.21 Nie próbujcie odjeŜdŜać beze mnie. - Turner! – krzyczy Milo, kiedy po drodze chwytam swoje buty i wyskakuję boso na dwór. – Musimy być przed ósmą wieczór w San Diego. Jeśli nie wyruszymy w ciągu pół godziny, to nie zdąŜymy. Pierdolony Chryste! Ten człowiek jest gorszy od mojej matki! - To kup mi jakieś cholerne jedzenie! – Przerywam i rzucam buty na ziemię, odpalając papierosa. Wkładam je na nogi i nie kłopoczę się zawiązywaniem sznurowadeł. – Kup do tego autobusu coś poza czerwoną lukrecją i pierdolonymi nasionami chia22, czymkolwiek one, do diabła, są. Ignoruję to, co Milo dalej za mną wykrzykuje i idę alejką wśród autobusów i przyczep, trzymając papierosa w ustach a w ręce telefon. Na moim facebooku jest całkiem sporo wiadomości. Najprawdopodobniej moi fani klikali opcję „lubię” po ostatnim występie. Uśmiecham się i poszukuję Denny’s. Mam, kurwa, nadzieję, Ŝe nie jest zbyt daleko. Jeśli zaraz czegoś nie zjem, to juŜ po mnie. Patrzę w dół, więc nie zwracam uwagi na to, gdzie idę. W kaŜdym razie to nie ma znaczenia. Ludzie z reguły schodzą mi z drogi, kiedy widzą, Ŝe nadchodzę. - Hej! – Krzyczy jakaś dziewczyna, kiedy się zderzamy. Mój papieros wypada mi z ust. – Patrz gdzie idziesz, kurwa! – Jakaś zmięta kulka jebie mnie w klatkę piersiową. Po chwili się orientuję, Ŝe gówniara, która właśnie przede mną stoi, jest 21 nazwa restauracji 22 Szałwia hiszpańska (Salvia hispanica L.), zwana też chia – gatunek rośliny z rodziny jasnotowatych, pochodzący z centralnej i południowej części Meksyku oraz z Gwatemali[2] . Bardzo ceniony ze względu na swoje nasiona. Uprawiany przez Azteków już w czasach prekolumbijskich. Obecnie nadal powszechny w Meksyku i Gwatemali. Nasiona służą do przygotowywania odżywczych napojów i żywności. Słowo Chia pochodzi od słowa Chian w języku nahuatl, znaczącego oleisty. Obecna nazwa meksykańskiego stanu Chiapas pochodzi od "chia" wody lub rzeki w języku nahuatl.

23 dziewczyną z autobusu, która spała na kanapie. Święte pierdolenie! Wygląda znacznie lepiej w świetle dnia. Jest wysoka. Pieprzona ma nogi długie, aŜ do dupy. A jej cycki praktycznie wypadają z asymetrycznej koszulki w kształcie trójkąta, która jest pocięta w długie paski luźno wiszące nad jej nagim brzuchem. Skóra jak porcelana, pomarańczowo brązowe i kąsające spojrzeniem oczy oraz pełne usta. Do diabła! Jest dokładnie w moim typie. Moje rozdraŜnienie z powodu tej stłuczki, natychmiast gaśnie i zaczynam roztaczać cały swój urok. - Hej, dziecinko. Czy my się juŜ gdzieś nie widzieliśmy? – Otrzepuję pogniecioną skórę z kurzu, kiedy ona gniewnie na mnie patrzy. Po chwili zdaję sobie sprawę z tego, Ŝe jest to moja marynarka. Musiałem ją zostawić zeszłej nocy w jej autobusie. Zastanawiałem się czy się z nią pieprzyłem. Opanował mnie smutek, Ŝe tego nie pamiętam. - Tak, wczoraj w nocy, kiedy sprzątałam twoje rzygowiny z mojego dywanu. I kiedy wyciągałam twojego chuja z mojej przyjaciółki. Hej, następnym razem, kiedy zdecydujesz się dymać jakąś pijaną gówniarę, upewnij się, Ŝe jest wystarczająco trzeźwa, Ŝeby pamiętać swoje imię. MoŜesz to dla mnie zrobić, Turner? Oblizuję wargi i otrzepuję marynarkę. Zarzucam ją na ramię z grymasem niezadowolenia z siebie samego. Ta laska jest taka gorąca. Nikt tak do mnie nie mówi. Jeśli w swoim Ŝyciu o cokolwiek walczyłem, to o szacunek i respekt dla mojej osoby. Nawet szczupłe ciało i wściekła mina nie mogą tego zmienić. - Hej. Jeśli tknąłem twoją przyjaciółkę to dlatego, Ŝe ona teŜ mnie pragnęła. – Wyłamuję swoje palce i nachylam się, by być bliŜej niej. – Oh, taa. I nie jest to twój cholerny interes. Jej ręce szybko nadlatują i uderzają mnie w klatkę piersiową, zmuszając mnie do zrobienia kroku w tył. Głównie dlatego, Ŝe mnie zaskoczyła. Nie jest tak silna, jak jej się zdaje. - Następnym razem, kiedy zemdlejesz w moim autobusie, wezmę od ciebie zapłatę w formie pewnych części ciała.

24 Macha ręką przed moim chujem i zaczyna się odwracać. Zaciskam palce na jej ramieniu. Pochyla się i odwraca się z powrotem w moją stronę, uderzając mnie w twarz prawym sierpowym. - Ty pierdolona suko! – warczę, kiedy stoi twardo na ziemi i gapi się w dół na mnie23. – Za to gówno, mogę ciebie wykopać z tego tourne. Albo zamknąć w pierdlu. Myślisz, Ŝe kim ty, do diabła, jesteś?! Kobieta podnosi wysoko brodę i bierze głęboki wdech. Jej wydech powoduje powiew, który rozwiewa brudno blond włosy wokół jej delikatnej twarzy. Zachowuje się gwałtownie, ale przez to mogę przejrzeć ją na wskroś. Ta gówniara jest bezbronna, w połowie gotowa, by pęknąć.24 Zastanawiam się, czy mógłbym jej choć trochę w jakiś sposób pomóc? Złamane dusze to moja specjalność. - Nazywam się Naomi Knox. – Robi krok w moją stronę. Staje tak blisko, Ŝe palce naszych obutych stóp się dotykają a jej cycki ocierają się o moją klatkę piersiową. Prawie natychmiast mój rośnie, prosząc o uwagę i staje się twardy jak pierdolony głaz. Rozwija się wzdłuŜ górnej części mojego uda i uciska ciasną konstrukcję jeansów. Kurwa jak boli! Przypuszczam, Ŝe jest to pokuta za noszenie stringów25. - Nie boję się ciebie, Turnerze Campbellu, więc się odpierdol! Okręciła się na pięcie i trzepnęła mnie w policzek włosami. ZauwaŜyłem coś w jej twarzy, kiedy odchodziła. Nie wiem co to było. Jednak jej słowa coś we mnie… hmm… poruszają. Wiem, Ŝe musiałem ją juŜ gdzieś spotkać. I nie spocznę, póki się tego nie dowiem. 23 O Jezusuusku!  powaliła go na glebę Tak trzymaj kobieto!:D 24 W sensie poddać się i rozłożyć nogi? ;p 25 Girls’ pants – to mogą być spodnie damskie, ale po wygooglowaniu tego hasła, znalazłam masę fotek lasek w legginsach z wypiętymi pupami ;) pod legginsami były stringi 