WIKTOR SUWOROW
PolecamY takze:
Wiktor Suworow
cIEŃ zttUYGlĘsTWA
0ra7:
tatthew Pal*er
MollTE GASSlllo
EYan McBilvtaY
MARsz GZAR]|YGH DlABtÓW
Tadeusz A. Xisielewski
ZAMAGH
TBoPEM ur .lcÓw GEIEBArA sIlonsloEco
zABÓJGY
WltllllA wYclloltzĄ z clEllIA
Antoni Ga i ski
HlsToRlA DRUGIEJ UU0J]|Y Śwnrowr.l
1939-1945
WWWffi
WW ffiffiWWreEffWW
ffiWW
Druga częśGtrylogii ,,Gieii arycięstwa''
Przekład
Andnej Łapkowski
@HEE
IIOM WYIIAW]IIGZY REB6
Pozna 2006
Tytuł oryginału
Bepy caou cnola odpanH,o
Copyright @ Wiktor Suworow, 2005
AlI rĘhts reserued.
Copyright @ for the Polish edition by
REBIS Publishing House Ltd.,
Poznari 2006
Konsultacja historyczna
drMaciej Forycki
Konsultacja militarna
Jarosław Kotarski
Redakcja
Andrzej Jurkowski
opracowanie graficzne serii i projekt okładki
Zbigniew Mielnik
Fotografre na okładce
CORBIS
Wydanie I
ISBN 83-7301-800-X
Dom \łIydawniczy REBIS Sp. z o.o.
ul. Zmigrodzka 4U49,60-171 Pozna
tel. 0-6 1-867 -47 -08, 0-6 1-867-8 1-40; fax 0-6 1-8 67 -37 -7 4
e-mail rebis@rebis.com.pl
www.rebis.com.pl
Zamiast wstępu
.Iedyny?
każdej wsi. Tamwłaśnie
ezbronne niż w mieście.
waorazkolekĘwi"..;",o,.'li*;1T#*:'Jg?;T,i$#;,
dobiła zwycięska II wojna światowa.
narzekało, dlaczego nie napisano no-
A właśniedlatego nie napisano, że
o zwycięstwie kosztem zagłady wła-
"Litieraturnajagazieta,,ff A**"Tffi;#
I
Trudno z]iczyć,leg-endy i opowia^dania związane z postacią
1a-rszałka Związku Radzieckiego Żukowa. Znanaj".t *;;;nlch teżnastępująca.
wadzenia wojny był on jedy-
dawno przekonano, żeStalin
ępca'
Źukowowi przy_
rubryce.stano-
zastępca dow dcy naczel-
nąłnogą i wrzasnął: ,,Nie
jedYnYm!"
m: srogi był Gieorgij Kon-
stantynowi cz, apTzecież wojna wymaga precyzji' nie ma więc
""
Ź"r."*. wyzywać od ,,pi'erwszego zastępcy'" skoro Stalin
nie miał innych.
Pewien pisarz, wpadłszy jednak w zachwyt nad tym przY-
puJti"*,'rupi..i książkęo Żrrkowie' ZaŁytuŁow ał j
ą:_ JEDY-
iŃ. wł.srrie w tej ksią)ce, zgodnie z ofrcjalną wykładnią
p.n.t*. rosyjskiego, Żukow przedstawiony został jak9 y-
'-o'oa"b *ą ..t", *vu
^*"^ 'i"'y'ny'_wielki
geniusz' słoce
i"."" u"l żałnychplam. Jednak tytuł książki nie oddaje.sen-
il;;';;_żrrr.o* uył jedynym zastępcą Stalina' tylko żeto
jed cza-
ruj ili-To
DYNY.
Radujmy się. oddajmy cześ
ku Radzieckiego Zukowowi -
zastępcy Stalina, a p źniej
rzyjmy się uważnie otoczeni
inni zastępcy opr cz Zukowa'
u
Podczas wojny Stalin pełniłkilka funkcji' Były to: sekre_
Stalin jeden, a funkcji sześć'Na
miał r żnych zastępc w
od 4 kwietrlia igzz roku Stalin pełniłswą najważniejsz.ą
funkcję _ został sekretar"em g"''"''l''y* Komitetu Central-_
""g"
-ii"'v:'kiej
Komunistycznej P"{ii (bolszewik w)' Gł w-
nym mechanizmem władzy zaśbyłaEwidencj a i zatządzanie
6
kadrami (Uczraspred), zw anta teżOrganizacją i zarządzaniem
kadrami albo WKoP-em lub Komitetem Kierującym Sekre-
tariatem KC.
Po wojnie domowej tnwarzysze broni Lenina, rozpycha-
jąc się ile wlezie, dążyli do władzy. Uważali, że Łron Lenina
ottzyrmaten, kto zwycięży w nie koriczącym się wyściguczczej
gadaniny oraz pustosłowia. Ęrmczasem Stalin, nie wdając się
w żadne dyskusje, wziął pod swoją kontrolę kramik pod szyl-
dem Ewidencja... Lenin pierwszy się zorientował, co to ozna-
cza. Uczraspred na pierwszy rzut oka pozostawał w cieniu,
wchodząc w skład sekretariatu Komitetu Centralnego partii.
Nie byłto wcale wydział, kt ry kierował przygotowaniami
do rewolucji światowej. I wcale nie ten' kt ry wypracowywał
kierunek strategii walki światowego proletariatu. A nawet
nie ten, kt ry został powołany, by dbać o czystośćnauk mark-
sistowsko-leninowskich. IJczraspred - rutyna. Uczraspred to
szatzy lJtzędnicy, kt rzy przekładali zpćłkinap łkęnie mniej
Bzat e teczuszki. Stalinowski Uczraspred decydował, kt rego
działacza partii wysunąć, a kt rego odsunąć, kogo podnieść,
a kogo zdjąć, kogo wezwa z białoruskiego miasteczka Błu-
dzieri i skierować wprost do Kijowa, a kogo z przestronnego
gabinetu w Pitrzex rzucić, do najodpowiedzialniejszej pracy
do Kobielak w pod Połtawą,do Propojska lub do wsi Wielkie
Brudy w guberni saratowskiej.
Sekretarz generalny Komitetu Centralnego to głwna po-
sada Stalina. Właśniewok łtej funkcji i wydziału pod nazwą
Uczraspred została zbudowana najpotężniejsza i dotychczas
nie znana ludzkościdyktatura'
obserwując rosnącą moc Gruzina, Lenin uprzedzał swoich
l,ow atzy szy broni:,,T ow atzy sz Stalin, zostavr szy pierwszym
mkretarzem, skupił w swoich rękach bezgraniczną władzę".
Towarzysze nie zrozumieli ostrzeżeri wodza. Nie docenili ich.
A szkoda.
Uczraspred ciągle zmieniał r.lazlvl.;u, jednak sens pozosta-
wał niezmienny: o wszystkim decydują kadry! Podczas wojny
* Pitier - skr t z ros. od Sankt Petersburg (wszystkie przypisy
pochodzą od tłumacza).
zatządzanie krajem, armią, przemysłem, transportem, rol-
nictwem, tajną policją, ideologią i propagandą, dyplomacją,
kulturą, wywiadem, nauką, religią i wszystkim, wszystkim,
wszystkim odbywało się tak samo - metodą zmian kadrowych:
tego zwolnić,,tego nominować, nie podołał,więc go zdjąć, wy-
znaczając na jego miejsce ttzeciego. W wyniku takich roszad
na najważniejszych stanowiskach znaleźli się ci, kt rzy po-
trafrli zapewnić sukces zakażdą cenę. Właśnie_ za każdą.
Na kilka lat przed wojną, podczas niej, jak teżpo niej, aż
do śmierciStalina, drugą osobą w partii faktycznie był Gie-
orgij Maksymilianowicz Malenkow. od 1934 roku kierował
on strukturą zwatuą wKoP _ Wydział Kjerowniczych orga-
n w Partyjnych KC Wszechzwiązkowej Partii Komunistycz-
nej (bolszewik w) - WKP(b). WKOP to ten sam lJczraspred,
tylko pod innym szyldem. ,,Po osiemnastym zjeździezakuli-
sowa rola Malenkowa zostaje rolą pierwszoplanową na scenie
wKP(b) i w życiu partyjnym staje się on prawą ręką Stalina''
(B. I. Nikołajewski, Tajnyje stranicy istorii, Moskwa 1995,
s. 200).
Malenkow, pod osobistym nadzorem Stalina, zarządzał
paristwem i kierował działaniami wojennymi, dysponując ka-
drami. on wysuwał i odsuwał naczelnik w dow dztwa obo-
z6w pracy, dow dc w brygad, dywizji i korpus w, komisarzy
narodowych (ministr w) i ich zastępc w, ambasador w i re-
zydent w struktur szpiegowskich, naczelnik w rejonowych, -/
obwodowych, okręgowych, wydział w i sekcji NI(WD, dy- -
rektor w zakład w, fabryk, rafrnerii i kopalni węgla i zŁota,
kierownik w kolei, sekretarzy komitet w rejonowych, obwo-
dowych, okręgowych, naczelnik w wydział w i sekcji Sztabu
Generalnego, dowodzących flotą, armiami, frontami, naczel-
nik w ich sztab w.
Formalnie Malenkow nie był zasĘpcą Stalina do spraw
partii. Jednak jeżelipafuzeć od strony ściśleformalnej' prze-
cież i Stalin nie byłdyktatorem. Jeżeli ktośzapomniał: władza
w Kraju Rad była w rękach robotnik w i chłop w' I władzę
tę formalnie nazJrwano ,,radziecką". od dawna interesowało
mnie jedno pytanie: kto, kiedy i z kim u nas się naradzał?
Uściślając,władza w Związku Radzieckim była sprawowa-
8
na ptzez Radę Najwyższą. ZasiadaĘ w niej znane tkaczki,
dojarki, hutnicy oraz hodowcy renifer w. Formalnie głową
Zvłiązkll Radzieckiego był dobry dziadunio Kalinin. Jednak
prawdziwa władzanależałado tych, kt rzy obstawiali swoimi
ludźmi dźwigniemachiny pa stwowej.
Podczas wojny, jak też p źniej,do śmierciStalina, do de-
likatnych kwestii ewidencji i dyspozycji kadrami, czyli spraw
związanych z tządzeniem paristwem, siłami zbrojnymi, po-
tityką zewnętrzną i wewnętrzną, Gieorgij Konstant5mowicz
Zukow nie byłdopuszczany.
ilI
Protestują: ptzecież nie m wimy wcale o kierownictwie,
tylko o sytuacjach kryzysowych; gdy pojawia się kryzys, kie-
dy jest najtrudniej, do Leningradu, do Stalingradu Stalin
delegował Żukowa i ten żelazną ręką robił porĄdek... Czyż
można tema zaptzeczyć?
Można.
Uważałemtak samo, wierząc wspomnieniom Zukowa.
A gdy przekartkowałem dokumenty, ztozumialem: wszędzie,
gdzie następował kryzys, gdzie było najtrudniej, Stalin dele-
gował jedną osobę. I to ona właśnieżelaznąręką zaprowa-
dzała porządek (w rozurnieniu radzieckim). Człowiek ten to
Gieorgij Maksymilianowicz Malenkow. Właśniejego Stalin
wysłałdo Leningradu, nadając mu wyjątkowe pełnomocnic-
twa. Malenkow nie był sam. Wtaz z nim była drużyna. W jej
akład weszli czekiściz najwyższej p łki,
"odpowiedzia]rri
to-
watzysze" z kuźnikadr, generałowie i admirałowie najwyższej
rangi, łączniez nacze|nym komisarzem mar5marki wojennej,
dow dcą sił powietrznych robotniczo-chłopskiej Armii Czer-
wonej oraz dow dcą artylerzyst w. Gdy pod kierownictwem
Malenkowa Leningrad został ocalony, kiedy zafuzymano wro-
3a, w wczas Stalin wysłałmu na pomoc Zukowa.
Do Stalingradu Stalin także wysłałMalenkowa. Zukow
natomiast przybył p źniej(i wfrechał wcześniej).W dodatku
w otoczeniu Malenkowa byłon wśrd tych, kt rych okreśIa
llę jako ,,i towarzyszące mu osob/.
Dwadzieścialat p źniejZukow przedstawił siebie jako
głwnodowodzącego. Jednak,,gł wnym'' stał się on dopiero po
śmierciStalina, po odsunięciu Malenkowa, apilźnieji Chrusz-
czowa. Tym dw m zamknięto wtedy usta. Nie mieli możliwo-
ścisię sprzeciwiać' firmczasem na tzecz Żukowa pracował
cały aparat propagandowy Związku Radzieckiego' Po jego
stronie był sam Breżniew otaz szef ruądu Kosygin, jak też
wczesny głwny ideolog komunistyczny Susłow i minister
obrony Griczenko oraz niezliczot:re tzesze,,historyk w z na-
ramiennikami''. Właśniena tej żyznej glebie wyr sł,,wybaw-
ca'' i Leningradu, i Moskwy, i Stalingradu, i całej reszty'
IV
Począwszy od 1922 rokll, ptzez blisko dwadzieścia lat
Stalin piastował wyłącznie funkcję sekretarza partii. 4 maja
1941 roku stanął on na czeletządu. W pa stwie robotnik w
i rolnik w ministr w nie było. Miało to bowiem bltżwazy1-
ny wydźwięk.Zamiast nich rządzili komisarze ludowi. Z ro-
syjska w skr cie - narkomy. Dlatego l|azwa rządu brzmiała:
Rada Komisarzy Ludowych - RKL.
Podczas wojny pierwszymi zastępcami Stalina w ruądzie
byli Mołotow i Wozniesienski, zastępcami zaś:Beria, Bułga-
nin, Wyszynski, Woroszyłow, Ziemlaczek, Kaganowicz, Ko-
sY91n, Malenkow, Małyszew, Mechlis, Mikojan, Pierwuchin,
Saburow.
30 czerwca 1941 roku Stalin objąłfunkcję przewodniczą-
cego Pa stwowego Komitetu obrony (PKo). Zastępcą Stalina
na stanowisku szefa PKo był Mołotow, a od maja 1944 ro-
ku - Beria.
10 lipca 1941 roku Stalin przyJął stanowisko przewodni-
czącego Kwatery Gł wnej Dow dztwa, kt ra 8 sierpnia zo-
stała przemianowana na Kwaterę Głwną Naczelnego Do-
w dztwa zwanąStawką' Na tym stanowisku Stalin nie miał
zastępc w.
19 lipca 1941 roku Stalin zostałludowym komisarzem
obrony (NKO). Na tym stanowisku w.czasie wojny pierwszy-
mi jego zastępcami byli Budionny i Zukow, zastępcami zaś:
10
Abakumow, Aborenkow, Bułganin, Wasilewski, Worobiew,
Woronow, Golikow, Gromadnin, Żygatew, Zapotożec, Kulik,
Miereckow, Nowikow, Pieresypkin, Rumiancew, fimoszenko,
Fedorenko, Chrulew, Szaposznikow, Szczadenko, Szczerba-
kow' I niech mi wybaczą ci, kt rych pominąłem.
Do 8 sierpnia 1941 roku Stalin był naczeln5rm wodzem
siłzbrojnych ZSRR. Na tym stanowisku od 26 sierpnia 1942
rokujego zastępcą byłZukow.
Podsumowuj4C, w żnyc}r okresach wojny, na r żnych
stanowiskach Stalin miał minimum 35 zastępc w, w tym też
czterech pierwszych: Budionnego, Wozniesienskiego, Żukowa
i Mołotowa. Sześos b: Beria, Bułganin, Zukow, Malenkow,
Mechlis, Mołotow, było,,podw jnymi zastępcami" Stalina.
Tak na przykład Mechlis byłzastępcą przewodniczącego
RKL i zastępcą narkoma obrony, a Mołotow _ zastępcą prze-
wodniczącego Krajowego Komitetu obrony oraz pierwsz5rm
zastępcą przewodniczącego RKL.
od 19lipca 1941 roku, gdy Stalin przy1ąl stanowisko ludo_
wego komisarza obrony, Żukow byłjego pierwszym zastępcą
na tym stanowisku. Ponadto 26 sierpnia 1942 roku zostałtnż
zastępcą naczelnego wodza. Jednym słowem, Żukow był za-
sĘpcą Stalina izarazem jego pierwszym zastępcą.
Wok łZukowa zawsze kręcili się lizusi i wazeliniarze. At-
mosferę panującą w sztabie Zukowa doskonale opisał arty-
sta Boris Siczkin, przyjaciel i kumpelod kielicha,,marszałka
zwycięstwao: ootoczenie składałosię wyłączniez os b płci
męskiej w randze nie niższej niżgenerał brygady. Wszyscy
oni byli jawnymi sługusami: czyścilimarszałkowi buty, poda-
wali do stołu i sprzątali zniego. Jednym słowem, upodabniali
aię do uczynnych kundli. Gdy słuchali tozkaz w marszałka,
to pochylali się ażdo podłogi. Z obtzydzeniempatrzyLo się na
tych ludzi, kt rzy utracili szacunek do siebie (...) Dla mar-
azałka sługusi ci byli kimśw rodzaju dekoracyjnych piesk w
(...) Ściśle biorąc, to oni z natury byli psami" (B. Siczkin, Jo
iz odessy '.., Petersburg 1996, s' 79). Ażtu pewnego razu pod-
czas wojny jeden z tych kundli postanowił poza harmonogTa-
mem liznąć pariski tyłek, zapisując w pewnJrrn dokumencie
etanowisko Zukowa: pierwszy zastępca... Niestety, nie trafrł!
11
Zukow okropnie nie lubił,gdy nazywano go pierwsz5rm za-
stępcą ludowego komisarza obrony. Lubił za to, gdy lnLazrya-
no go zastępcą naczelnego dow dcy' Nie można się z tym nie
zgodzić,: temu, kt ry pucuje marszałkowskie buty i podnosi
papiery do podpisu, nietrudno się pomyli w tej skompliko-
wanej nomenk]aturze i nazwać wielkiego dow dcę wszech
czas w i narod w nie tym tytułem, kt ry mu się podoba,
a tym właśnie,ktory on ma, ale mu się nie podoba. W wczas
,,Wielki'' wpadał w furię: nie jestem pierwszym zastępcą, je-
stem jedynym!!!
Uwzględniając fakty przytnczone wyżej, można się zgo-
dzić,; toszczenia do miana jedynego, delikatnie rzecz ujmując,
nie są wystarczająco uzasadnione.
v
Tetaz spr bujmy uporządkowa tabelę rang. Co jest waż-
niejsze: zastępca Stalina w sprawach partii czy pierwszy za-
stępca w ruądzie? Co ma większe znaczenie; zastępca w Pari-
stwowyn Komitecie obrony, pierwszy zasĘpca ludowego ko-
misarza obrony czy zastępca w Radzie Komisarzy Ludowych?
odpowiedź na to pybanie uzyskano 30 czerwca 1941 roku.
Tego dnia powstał Pa stwowy Komitet obrony _ PKo. Był
to ,,nadzwyczajny najwyższy organ paristwowy ZSRR, kt ry
skupiał pełnię /
Postanowienia ,
tom|, s.622)* :/
rował przebudową gospodarki zgodnie z wymogami wojny,
mobi]izował siły i zasoby kraju, doskonalił strukturę sił
zbrojnych, rozmieszczał kadrę kierowniczą, określałog lny
charakter wykorzystywania siłzbrojnych podczas wojny, do-
wodził walką narodu radzieckiego na tyłach wToga'' (tamże,
tom 7, s. 516)' Tym sposobem podczas wojny głwne dźwignie
dyktatury - ewidencja i zatządzanie kadrami - przeniosły się
* Sowietskaja Wojennaja Encykłopiedia _ Radziecka Encyklope-
dia Wojskowa.
12
do PKo. Chociaż zasadniczo nic się nie zmieniło: w dalsz5rm
ciągu ten sam towarzysz Malenkow pod mądrym dow dz-
twem towarzysza Stalina wdrażałw życie tę samą nieznisz-
czalną stalinowską zasadę, zgodnie z kŁfuą kadry decydują
o wszystkim.
W trakcie wojny wszystkie struktury wojskowe i paristwo-
we, jak też organy ZwiązkuRadzieckiego' począwszy od Kwa-
tery Gł wnej Naczelnego Dow dztwa, podporządkowane byĘ
decyzjom PKO.
W skład PKo weszli: Stalin jako przewodniczący, Mołotow
jako zastępca oraz Beria, Woroszyłow, Malenkow, Mikojan.
W lutym 1942 roku dokooptowano Wozniesienskiego, Kaga-
nowicza, Mikojana, a w listopadzie L944 roku - Bułganina. od
maja 1944 roku zastępcą przewodniczącego PKo był Beria.
W tym ,,nadzwyczajnym najwyższym organie paristwowym
ZSRR, w kt rym w latach wojny koncentrowała się pełnia
władzf , Stalin miał dw ch zastępc w - Mołotowa i Berię.
Marszałek Związku Radzieckiego Gieorgij Konstant5rno-
wiczZukow nie był zastępcą Stalina w PKo. Do tego nadzwy-
ęzajnego organu pa stwowego, dowodzącego podczas wojny,
Zukow nie byłdopuszczony nawet jako podrzędny członek.
VI
od dzieci stwa uczono nas, że wojna była sprawiedliwa,
wielka, święta.Podstępny wr g uderzył bez wypowiedzenia
wojny, bez jakiegokolwiek powodu ibez przyczyny. Nie byli-
6my przygotowani do tego, stąd takie straty, porażki i ofrary.
Istota wojny: nar d radziecki bronił swojej ojczyzny. Ludzie
radzieccy jak jeden mążzgromadzili się wok łrodzimej par-
tii komunistycznej i jej mądrego Komitetu Centralnego. Do
zwycięstwa nad wrogiem Armię Czerwoną wraz narodem za-
grzewaŁ wielki Stalin.
Po śmiercii zdemaskowaniu Stalina wyjaśniłosię, że do
zwycięstwa nad wrogiem nar d radziecki zagtzewał nie Sta-
lin, ale oddany myślileninowskiej Chruszczow.
Po dymisji Chruszczowa historycy odkryli nagle, że do zwy -
13
cięstwa nar d radziecki zagrzevlał wcale nie Stalin, a nawet
nie Chruszczow, lecz jeszcze bardziej oddany ideałorr leni-
nowskim Breżniew. Stalin miałjedną Gwiazdę Bohatera
Związkll Radzieckiego; nigdy jej jednak nie nosił, a Breżniew
mial ażcztery takie gwiazdy, kt re nosił zawsze. Marszałek
Zvmązku Radzieckiego Breżniew był czterokrotnie większym
bohaterem niżStalin.
Po śmierciBreżniewa doszło do sensaryjnego historycz'
nego odkrycia: do zwycięstwa nad wrogiem Armię Czerwoną
i cały nar d radziecki zagrzewałjednak nie Breżniew, nie
Chruszczow i nie Stalin, ale oddany syn narodu radzieckiego,
wielki Źukow, on _ JEDYNY. Jednak jeżeli bra pod uwagę
poprzednik w Zukowa g1ających rolę wybawcy, okazuje się,
żeŻvkow,jedynym" jest tylko w chwili obecnej i na tym eta-
pie historii.
W rolę ,jed5rnego'' przed Zukowem wcielali się już inni.
Żukow jedynie zamyka ten szereg.
fuzdziałL
Prawda z zasttzeżeniami
Mogę pisać tylko prawdę'
Czterokrotnie uhonorowany tytułem
bohatera ZvłiązkuRadzieckiego
marszałek ZwiązkuRadzieckiego G. K. żrrxow
oOgoniok" 1988, nr 16, s. 11
I
Za życlia Zukowa światłodzienne ujrzało tylko jedno wy-
danie jego wspomnieri, w dodatku jednotomowe.
"To
była
przekonywająca, prawdziwa książka, to była wielka pra]M-
da o wojnie. Waśnietaką pozostanie na zawsze" (oKrasnaja
zwiezda",12 stycznia 1989 r.).
Pozwolę sobie nie zgodzi się ze zdaniem ulubionej gazety.
nTaka" prawda Zukowa nie pozostanie na zawsze. ona już
taka nie jest. Co więcej, nie mogła taka pozostać, ponieważ
prawda w naszJ[n wielkim kraju jest najlepsza w świecie.
Nąjprawdziwsza, najbardziej przodująca, najbardziej progre-
tywna' najbardziej trwała. Nie z tego powodu nasza prawda
Jest najbardziej żywotna, żejest twarda jak kamie , PflQ-
ciwnie. Mamy po prostu grętką prawdę! Elastyczną. Nasza
prawda potrafr przetrwać, w każdych warunkach, ponieważ
umiejętnie się do nich dostosowuje. W tym wypadku naukow_
oy użyliby terminu - mutacja. Nasza prawda jest żywotna
l niezniszczalna, gdyż zmienia się wraz z otaczającymją śro-
15
Mijały lata, zmienia|v s_ig ustroje. PojawiaĘ się nowe pro-
blemy i n9w9 wymagania. Ńa kazjym
"i.pi"
historii te same
wydarzenia były oce
Maria Gieorgiewna
lub kilka fragment
i wpisywała do ksiąźki.Do te
li wszystko,co jużnie odpowi
nowe wydanie i książka zn w była zgodna z duchem czasu.
16
Zn w ogłaszal7o na cały świat:wreszcie, tak oto terazbrzmicała prawda!
okazało się, żeZukow przewidział wszystkie pytania, ja-kie będzie miał p_o upływie dziesięcioleci
odpowie
kiśczas
zmieni. 4
nia, na_
wycięty
nra na przeciwstawny , t9
ln wfragment ten zostaje
":nlT-fi kowany do kategorii
"i"i.t"i"iąJli.r'.
n
Po śmierciZ^$owa jego wspomnienia przeszĘ drogę odwydania jednotomowego do dwuto-o*"go' Następnie tozro-ały się
dwocr'. zn w skr ciły się do
ubędne ad'łyz niej wszystkie
,. W roku 1990 opublikowano
e'
\Y.. okazało się, że wszystko,
Kow, to kompletna bzdura. D
nlu, po upływie wier wi"kr. od ś-i"""przed, czytelnikiem wreszcie została od
flr[:]"*'
kt rej za życia
"i"
po"*oio.ro powiedzie ć marszał-
P D. T. Jazow."-':"ii1Fpfi:ffii:--ri*'ł.*o:"
imię nakarty historii w ten spos b, z" ,lp"a'i"r"ląc się do Hitlera.;llgćdziesiąt lat po
"'.a-"ki;""*i*"-.ł czołg wna Mo-rkwę, chcąc ją zdobyć. Nu ty- .".'iyir,'ioaourrie jak Hitler,
77
I
l
ll
rl
i
il
Itr
ll'l
2000).
M wiąc o koniunkturze, warto by poda nazwisko głwne-
18
go koniunkturalisty, a nadmieniając, że wspomnienia kiedyś
rozrosły się do trzech tom w, warto by wyjaśnićniezoriento-
wanJrrn' dlaczego obecnie jużna trzy tomy nie wystarczą.
Jeszcze jedno: jaka jest gwarancja, że względ w koniunk-
turalnych nie bierze się już pod uwagę? W pierwszych praw-
dziwych-koniunkturalnych wydaniach wyraźnie można się
doszuka chęci wielu autor w i wsp łautor w,,najprawdziw-
szej książki o wojnie'', by dogodzić władzy, uchwyci jej życze-
nia i gorliwie zaspokoi . Czyżby dążenie to nie było zauważal-
ne w ostatnich wydaniach? Czyżby dziśksiążkanie odpowia-
dała ofrcjalnej wykładni ideologicznej chociaż trochę?
Iil
Sam żukow doskonale zdawałsobie sprawę, że wielka, ale
wczotajsza prawda nie jest nikomu potrzebna. WiedziaL, że
historia ciągle będzie pisana na nowo. Uważal, żetakttzeba.
Sam był gorliwym stalinowcem, dop ki jego idol był zdr w.
W oficjalnym dokumencie nazymał siebie ,sługą wielkiego
Stalina". Za Chtuszczowa modne było być antystalinowcem.
I Żukow zmienił front. Bez niego nie m gł się odbyć WZjazd
l
pozosta w tyle. Z drugiej strony za wcześniejeszcze m wić
o wielu rzeczach" (,,Ogoniok" 1988, nr 16, s. 11).
Wypowiedź dotycząca ducha czasu jest po prostu uro-
cza' Zgodnie z tą zasadą wspomnienia nieżyjącegoZukowa
są w cudowny spos b odnawiane. Za każdym razem odpo-
wiadają one duchowi czasu' oto przykład' W pierwszym wy_
daniu wspomnieri, opublikowan}ryn za życia Żukowa, czyta-
rny; ,,Bez względu na ogTomne trudnościi straty, w ciągu
czterech lat wojny przemysł radziecki wyprodukował nie-
wiarygodną ilośbroni _ prawie 490 tysięcy dział i moździe-
rzy, ponad 102 tysiące czołg w otaz dział samobieżnych,
przeszLo 137 tysięcy samolot w" (Wspomnienia i refleksje,
Moskwa 1969, s. 237). Ptzy cz5rm autor nie podaje żadnych
źrdeł. Ęrmczasem w wydaniu trzynastym, Moskwa 2003,
s. 252, ta sama wypowiedź, jednak Liczby inne: 825 tysięcy
dział i moździetzy,ponad 103 tysiące czołg w otaz dział sa-
mobieżnych, ptzeszŁo 134 tysiące samolot w. Podane źrd-
ło: Sowietskaja wojennaja encykłopedjo, Moskwa 1976, t. 2,
s. 66.
Między pierwszym a trz;mast5rm wydaniem niezgodność
w liczbie czoŁg w i dział samobieżnych wyrrosi tysiąc sztuk.
Rozbieżnościdotyczące samolot w sąjeszcze większe. W pierw-
szym wydaniu - 137 tysięcy tylko samolot w bojowych, w ttzy-
nastym _ L34 tysiące bojowych, transportowych, szkolenio-
wych i innych. Dane dotyczące produkcji dział powalają zn g:
w pierwszym wydaniu ,,prawie 490 tysięcy dział i rnoździe-
tzyl',w trzynastym - 825 tysięcy. R żnica wynosi 335 tysięcy
sztuk! Trzecia częśćmiliona. W przeliczeniu to 55 833 baterie
artyleryj skie, j eżeli s ą sześciodziałowe.J eże|i cztet odziałowe,
to aż83 750. Jeślido obsługiwania każdego dziaLaimoździe-
tza, opuszczonego przez Zwkowa w wydaniu pierwszSrm , ptze-
znaczyć, średniopięcioosobową załogę, trzeba by było p łtora
miliona artylerzyst w, uwzględniaj ąc wszystkich, ktłrzy tym
ogromem artylerii dowodzili, a więc: dow dc w pluton w, ba-
terii, dywizjonu, pułku, brygady i dywizji. Ponadto jeślibrać
pod uwagę stan osobowy sztab w arbyleryjskich, baterii kie-
ruj ących, oddział w Lączności,kierowc w ciągnik w artyle-
ryjskich itp., to liczba ta wynosi grubo ponad dwa miliony.
Czyżby Żukow o tym nie wiedział? Czyżby dowodził, nie ma-
jąc najmniejszego pojęcia czyrn?
IV
I jeszcze to.
20
2I
Minęłop łwieku i ustalono pewne nieścisłości.odkryto,
że podczas bitwy pod Stalingradem Żukow znajdował się na
całkiem innym froncie. Dowodził tam tzw' operacją ,,odwTa-
cającą uwagę'', nieudolnie ztesztą i bez rezultatu. Do tych
działa zgromadzono dwukrotnie większe siły niżdo kontr-
ataku pod Stalingradem. A to było naruszeniem wszelkich
zasad strategii. Na głwnym odcinku, tam gdzie ważą się losy
wojny, gdzie planowany jest przełom w toku wojny, powinny
się znajdować siły głwne, natomiast na drugorzędnym od-
cinku - drugorzędne. Jeżeli na operację odwracającą uwagę
ptzezl7aczono większe siły niż na głwną, to kwalifrkuje się to
jako przestępstwo.
Ponadto pod koniec 1942 roku na odcinku rżewskim armia
niemiecka jedynie się broniła. T5rmczasem Żukow dokonywał
tam operacji odwracającej uwagę. Jednak do obrony potrzeb_
ne są małe siły, do ataku natomiast duże. Wychodzi więc na
to, Że zmasowanJ[n atakiem Armii Czerwonej Żukow,,odwra-
cał uwagę'' małych sił armii niemieckiej.
Dla dow dztwa radzieckiego sukces pod Stalingradem był
niespodzianką. otoczono w wczas dwadzieściadwie dywizje
wToga' na co nikt nie liczył. Zakładano bowiem otoczeniettzy-
krotnie mniejszej liczby wojsk nieprzyjaciela. ot ż, aby pro-
wadzić tylko działania wspierające ptzy otaczaniu siedmiu
niemieckich dywizji pod Stalingradem, Zukow na innym od-
cinku dowodził potężną operacją odwracającą uwagę z udzia-
łemd w u d z i e s t u d z i e w i ę c i u armii og lnowojskowych,
uderzeniowych, pancernych i lotniczych. Do operacji tej Ż:u-
kow zgromadził l,9 miliona żołnierzyi oficer w, 3300 czoł-
g w, 1100 samolot w. W wyniku tych działari stracił 1850
czoŁg w, ponad tysiąc samolot w, kilka tysięcy dzial i moź-
dzierzy, wystrzelił milion pocisk w, położyłw szpitalach po-
lowych i złożyłw ziemi pięćset tysięcy żołnierzyi oficer w,
wykrwawiając najlepsze jednostki fu.rnii Czerwonej.
operacja ,,odwracająca uwagę'' pod dow dztwem Zukowa
odbywająca się w rejonie Rżewa wygląda na jeszcze bardziej
dziką na tle wcześniejszych wydarzeri' M wiono nam, że pod
koniec 1941 roku Żukow proponował Stalinowi skupi głwne
siły na jedn5rm Froncie Zachodnim. Jednak
'głupi''
Stalin roz_
22
dysponował siły na wielu odcinkach i frontach, goniąc tuzin
zajTy.Dlatego bitwa pod Moskwą miałaau łrłrii r";;-
1ej krwawy finał i nie przynio słaznacząc,5rch efekt w. Nie_
kt rzy-wierzą w te opowiastki. Lecz pod' toniec 1942 ;k;zdatĄa się podobna sytuacja: *."y"tlł" siĘ trzeba bvło."o_
:1ć :u
jeden głwny, decydujący ojcinek ro"t". Mogi r;;;Stalingrad. Właśniet"'n -oz"a było odnieśćwierne_
"Ęcię-stwo. Tymczasem operacja stalingradzka odniosła
"i"by*;ł;.*""_" propagandowy, natomiasi z punktu widzenia ,i"u;;"_
vi zĘirczuła się bez szczeg lnego ilasku sławy. D; ;t"*;-li trafiła tylko jedna zwyczajna.r-i^ niemiecka. e'prri"iizmożna było otoczye
.l|ee
arrrii, zktlrychdwie były il;.Wszystkie pięć armii bez większego r'y;iłko
^r;;"Ń|;7;;;-mać w pierścieniu,a' Pu.łapkę ,"^l^iepod Rostow";; ;i"prawie nie byłowojsk niemieckich
Latem 1942 roku niemieckie siĘ pancerne wbiły się klinem
daleko, aż do podg tzaKaukazu. Nie miaĘ jednat pirr*"
""dro gę p owrotn ą. Wystar czyłotylko odciąć wiski k"'yt";";;;Rostowem, w wczas cały front niemiecki od 1VIo'"a dt"i; ;;Czarnego by się załamał.I to w styczniu 1943 roku. Chodzi
9
t-o'- żepo stracie pięciu armii dziura w obronie
"r"*i""Li":'byłaby tak samo wielka jak ta w stalowym kadłubie Titani-
ca, R.ozsttzygnięcie los w^wojny byłoby wtedy kwestią kilkumiesięcy, jeślinie tygodni. ż^d'rn^ * ołoti"."r, st.l g";ł;rana była ciężka, natomiast cios pod Rostowem byłby ś"mier-
telny' Siły Annii Czerwonej zostały jednak rozproszone naogromnych przestrzeniach na kilku frontach. Dziiwne,;;y*
fazem Zu-kow nie protestował, nie żądałodStalina.k*i;giłna jednym decydującym odcinku: albo siły gło*r'"'"gro-
powa
_pod
Stalingradem, a p źruejiśćna Rosiow, arlJrrieprowadzi kontrnatarci3 n_od Stalingradem, tylko wszystkie
elłyrzucić na Front Zachodni, w okoiice Rżewa.
operacji w okolicach tego nadwołżaskiego miasta Zukow
nle uważałza odwra ającą uwagę, na*et tak jej nie n^rw^jł,'
7 ebycznia 1964 roku wvsiał HsI jo pisarza w' D. Sokołowa,
op1|qiącv przygotowania do rżewsko-wiaźmiriskiej ;;;iliw llstopadzie Ig42 rokrr: o...Trzeba było pilnie prźygitoiil przeprowadzić operację nacierającą rr.r""go wojska. W oko-
licy zone rżewskie siły
niep siły Front w: Kali_
niris ałem do Purkajewa
i Koniewa przygotowa kontrnatarcie Frontu Kalini skiego
z okolic położonychna południe od [miejscowości]Biełyj oraz
Frontu żachodniego z okolic położonych na południe od Sy_
czewki, naprzeciw uderzeniu siłFrontu Kaliniriskiego' okre-
brskogo (1957 d plenuma CK KPSS i drugiie dokurnienty,
Moskwa 2001, s. 511).
W okolicach Rżewa przygotowywano natarcie na pod_
stawie takiego samego planu jak pod Stalingradem, tylko
7 Front Kalini ski i Front Zachod-
ni się uderzeri miałyzgnieść,,,występ
rż onę niemiecką. Grupy uderzeniowe
wToga, zamy-
Grupy Armii
ej decydujące
znaczenie. Przyznawał, żebyłjej inicjatorem' sam określał
liczbę i skład wojsk do jej realizacji, sam ją przygotowywał
i przeprowadzał.
Gdy Żukow pisałw list, wszystko, co dotyczyło strat Ar-
mii Czerwonej podczas wojny, było obwarowane największy-
mi tajemnicami paristwowymi i wojskowymi. Dlatego bez
skrępowania m głopowiada o swoich pomysłach i planach'
Nie m wił tylko o wynikach. Pominął r wnież milczeniem to,
że otoczenie wojsk niemieckich i tak się nie udało.
Kiedy po upadku Związku Radzieckiego wyszły na jaw
dane o stratach ptzy zupeŁnych brakach wynik w, tę wsty-
dliwą operację szybko zahczono do kategorii odwracających
uwagę. Niby od początku tak było zaplanowane: zrobi dużo
hałasu, postrzelać, Niemc w postraszyć.
Lecz nie w tym problem. ot ż pod Stalingradem nastąpił
zdecydowany przełom w wojnie (niechby nawet o wydźwię_
ku propagandowym), |eczŻukowa tam nie było. W Moskwie,
24
skąd nadchodziŁy rozkazy, też go nie było' Nagle okazało się,
że brakuje powiązania między dwoma aksjomatami: ,,naj-
większy strateg wszech czas w i narod d i "zdecydowanyprzełom w największej z wojen".
Jak to możliwe? Jak powiąza przełom w wojnie i osobisty
weri wkład stratega?
Dhrgo się głowili nądtzy ludzie, ale wymyślili.U nas po-
trafią.
Rozwiązanie znaleźIi następujące: wprowadzi nową ofr-
cjalną periodyzację wojny'
Pod Stalingradem - zdecydowany przełom, temu się nie
da zaprzeczyć, tego nie da się zmieni . A wtedy tak: nadal
będziemy uważać, że do zdecydowanego przełomu doszło pod
Stalingradem w listopadzie L942 roku, natomiast rok wcze-
śniej,pod Moskwą, należy datować PoczĄTEK ZDECYDO_
wANEGo PRZEŁoMU!
I to wszystko. W 1941 roku pod Moskwą Zukow byłobec-
ny' Właśniew wczas pod jego genialnym dow dztwem osią-
gnięto naj ważniej s zy cel': z AP o Cz ĄTKOWANI E zD E cYD o -
wANEGo PRZEŁOMU. Natomiast kto rok pilźniejpod Sta-
lingradem doko czył dzieła - nie jest istotne. Najważniejsze,
Ęto
je zapoczątkował. Najważniejsze, żeudało się doczepi
Zukowa do zdecydowanego przełomu.
Lecz wcale nie to jest najciekawsze.
Najbardziej kuriozalne jest to, żenieży1ący Zukow we
wspomnieniach vrytaźnie zateagował na zmiany. Ptzez dwa-
dzieściajeden lat w dziewięciu wydaniach pisał, żepod Mo-
ekwą, w grudniu 1941 roku, został rozwiany mit, lecz w dzie-
siątym,'najprawdziwsz5rm" wydaniu nieżyjący Zukow nagle
oświadczył,że wcale nie rozwiał mitu, lecz zapoczątkował
zdecydowany przełom w wojnie.
v
Spieszę zameldować, że w czarodziejskiej transformacji
wspomnieri największego dow dcy wszech czas w i narod w
ja r wnież miałem sw j udział. Ja tpż przylożyłemdo tego
rękę.
W historiografri komunistycznej ptzy1ęto wojnę przeciwko
Hitlerowi nazyma ,,,Wielką", a nawet ,,ojczyźnianą".Nazwy
te komuniści piszą dużymi literami. A nazwę
'druga
wojna
światowa"- małymi. W ten spos b podkreślano szczeg |ne
znaczenie wojny na radziecko-niemieckim froncie i zupełną
jej nieważnośćna innych. Niejednokrotnie przypominałem
uczonJ[n (np. w 2 rozdziale Samob jstua), że jest to llazwa
własna, kt rą trzeba pisać dużymi literami' Ponadto: wojna
Związku Radzieckiego przeciwko Niemcom to częśdrugiej
wojny światowej.NiemożIiwe więc, aby częśćbyŁawiększaod
całości.Jeżeliczęśćzashrguje na pisownię d:użąliterą, proszę
i całośdużymi literami uhonorować.
Nikt się nie sprzeczał, jednak z czagem termin
"druga
woj-
na światowaow ofrcjalnej prasie komunistycznej zaczęto pi-
sa jak trzeba_ dużymi literami. Po dwudziestu pięciu latach
od swej śmierciżukow r wnież się dostosowaŁ, złapal ducha
czasu i teraz bezwzględnie przestrzega zasad ortografii języ-
ka rosyjskiego.
\rI
Szokuje wypowiedź Zukowa o t5rm, że
'o
wielu rzeczach
m wić jednak za wcześnie''.Niby o czyTn za wcześnie?Woj_
na się skoriczyła, wr gzwyciężony, o czJ[n nie można m wić?
I dlaczego? Zukow zmarł po trzydziestu trzech latach od in-
wazji niemieckiej, nie opowiedziawszy nic nowego o wojnie.
Wszystko, co zostało opublikowane w jego wspomnieniach,
było znane jużprzedtem, wydane przezinnych autor w' I je-
żeliw ostatnich wydaniach książki Żukowa pojawiają się
nowe fragmenty, to takie one są tylko dla Wspomnieil i re-
fleksji. Wszystkie onowe" fragmenty starannie przepisano
z c;'ldzych książek. Nawet ze SWE. Sam Zukow jednak żad-
nych tajemnic nie ujawnił.
W takim tazie, jak należałoby łączydeklarację wielkiego
dow dcy, żem wi prawdę i tylko prawdę, z jego wylewną wy_
powiedzią o t5rm, żeczas m wienia prawdy jeszcze nie nastał?
Po co ztzucać na cenzurę' skoro sam nie potrafi m wi bez
krętactwa? Niepełna prawda to nieprawda, czy|i kłamstwo.
26
Utajnienie prawdy historycznej to przestępstwo przeciwko
własnemu narodowi. Nar d, kt ry nie zna własnej historii,
jest skazany na porażki, zwyrodnienie i wymieranie.
Swoją, delikatnie m wiąc, nadmierną gadatliwościąi nie-
poskromioną paplaniną Ż:ukow nieświadomie wyrządził szko-
dę władzy komunistycznej. Twierdząc, żena wojnie działo się
cośtakiego, o czytn nie warto wspominać , zad,ał śmiertelny
cios terminowi komunistycznemu,,Wielka Wojna ojczyźnia-
t:La".Rzeczywiście, co to za,,Wielka Wojna", skoro wielki stra-
teg nie radzi wnikać w jej szczeg ły?
Jeże|i, według Żukowa, po upĘwie jednej ttzeciej wieku
nie przyszedł ten szczęśliwyczas, kiedy można m wić prawdę
o wojnie, to kiedy on nastanie? Gdy wszyscy świadkowie odej-
dą do innego świata?Kiedy wszystkie archiwa zostaną wy-
czyszczone i z
"braku
pofuzebf zostanie spalone wszystko, co
zbędne, nieaktualne, nieodpowiadające historycznej chwili?
VII
W drugim wydaniu Wspomnie i refleksji wzmocniono sta-
nowisko Zukowa co do tego, żeprawdy o wojnie m wić nie
wolno: ,Ze ztoz'urtiałych przyczym nie będę poruszał kwestii,
o kt rych mowa może wyrządzić szkody obronnościkraju"
(Wspomnienlo... Moskwa L975, tom 1, s. 313).
Opublikowano to po trzydziestu latach od zakoriczenia
wojny i ponad jednej trzeciej wieku po niemieckim ataku.
o, wielki strażniku naszego bezpieczeristwa|. Cćlżto są za
wielkie tajemnice? Wycofane z polra walki czołgj, zarośnięte
pokrzywami i zniszczone wybuchami umocnienia, os5pujące
się okopy i transzeje, zdemobilizowane korpusy, armie i fron-
ty. Hitlera dawno jużnie ma i Stalina też, nasi kombatanci
w większościjużpoumierali... a wielkie tajemnice pozostaĘ.
Je li się je ujawni, obronnościZwiązkuRadzieckiego zostanie
wyrządzona szkoda i obniży się zdolnośćbojowa armii!
Minęło kolejne trzydzieścilat. Podobny do gnijącego tru-
pa Zutiązek Radziecki ostatecznie uległ rozkładowi. Gł wna
ptzyczyna: w kraju zdecydowanie zabroniono m wić prawdę.
Dozwolono jedynie kłamać.Wszystko, od dołu do g ry, ptze-
27
siąknęłokłamstwem. okłamującnar d w każdej sprawie,
rządzący sami zostają owładnięci wiarą we własne wymysły.
Trzeba jednak podejmować, decyzje i oni je podejmowali...
opierając się na fałszywych wyobrażeniach o otoczeniu. A sko-
ro tak, to i decyzje ich nie mogą być prawidłowe.
Historia radziecka, przede wszystkim historia militarna,
okryta jest nieprzeniknioną warstwą kłamstwa. od śmierci
Zukowa minęły trzy dziesięciolecia, a ofrcjalni pismacy i tak
nie odkryli niczego nowego. Ęrmczasem milionami idą coraz
to nowe i nowe nakłady Zukowowskich dzieł. I w każdym
z nic}n, niczyln młotem po naszych głowach, bije apel: nie po-
rlszać kwestii,
"kt rych ujawnienie rnoże w11nządzić szkody
obronności"... Związkl Radzieckiego.
Dla pismak w z Kremla wspomnienia Zukowa to podsta-
wa i niepodważalny fundament historii wojny. oni bez skru-
pułw powołują się na Wspomnienia i refleksje, chociaż wie-
dzą, że są tematy - i to sporo, jak twierdził sam Zukow - kt -
rych w og Ie nie wolno porrrszać. Prawdy o wojnie opowiadać
nie wolno, bo jeszcze przypadkiem, jak uczył Zukow, można
by vrytządzić krzywdę obronnościZwiązku Radzieckiego, kt -
ry jaż nie istnieje
Mam pytanie do wszystkich obroric w Zukowa: wyjaśnij-
cie, co miał na myśIinajwiększy strateg! okreśIciete zabro-
nione tematy, kt rych zdaniem marszałka nie wolno oma-
wiać. Niech tak będzie, skoro nie wolno, to nie będziemy tego
robić. Tylko nazwijcie je! Skądże mamy wiedzieć, o czymmoż-
na m wić, a co nie podlega dyskusji?
o czym to niby za wcześniem wić po dziesięcioleciach,
kt re upłynęłyod czas w wojny? o batalionach karnych? Jak
widać, na wojnie Zukow ,,karnist w" nie spotykał i o takich
nie słyszał.We wspomnieniach on tych niewolnik w wojny
nie wspomina. Nar d jednak wiedział o tym i bez Żukowa.
Może nie nadszedł jeszcze czas, by m wić o t5rm, żenarody
Związklr Radzieckiego kwiatami witały hitlerowc w? Zukow
o tym nie wspominał. Wiedzieliśmyjednak o tym z opowieści
świadkw. Po rządach Lenina i Stalina mieszkaricy Związkw
Radzieckiego każdego najeźdźcęuważali za wyzwoliciela.
o czym jeszcze za wcześnie m wić? o stratach? Zukow
28
nigdzie ani słowem nie wspomniał o stratach Armii Czerwo-
nej. Jednak ibez Zukowa nar d wiedział, że byĘ one wprost
niewyobrażalne' Sumienni badacze oszacowali straty. Ich
|iczba znacznie przewyższała7 milion w ogłoszonych za Sta-
lina, 20 - za Chruszczowa, i 27 za Gorbaczowa. (Za rząd w
tego ostatniego do stalinowskiej liczby dodali chruszczowow-
ską i otrzymali nową, najprawdziwszą)'
Trrrdno zrozumieć stanowisko wydawc w wspomnier1 Żu-
kowa. Elementarna uczciwośnakazuje wyrobienie pieczątki
o treści:,,owielu rzeczach m wić jedn ak za w cześnie.Żukow''
i odbija ją g.obą, czetwoną czcionką w poprzek każdej ze
ntron jego wspomnie .
oświadczenieZukowa, że nie nadszedł jeszcze czas na
m wienie prawdy, jest głwnym argumentem przeciwko jego
książce Wsponznienia i refleksje. Po takim oznajmieniu lczci-
wy człowiek nie napisałby ani słowa więcej albo napisałby
wszystko, o czyITn myśli'wszystko, co uważa za prawdę, za-
pakowałby w szklane, trzylitrowe słoiki, zalakował i zakopał
wo własnym sadzie. Do tego ttzeba by byłonapisać list do po-
tomności: prawdy o wojnie z )o( wieku m wić nie pozwalam,
ele zachowałem ją dla was, oto ona, czytajcie! Zukow jednak
ogłosił,że nie nadszedł czas na m wienie prawdy, i podpisał
się pod maszynopisem liczącym 700 stron.
Zastan wmy się: skoro w tekścienie ma prawdy o wojnie,
Eym wobec tego jest on wypełniony? Jeżeli prawda odpada,
to co pozostaje?
oświadczenie Zukowa jest gł wnym świadectwem na ko-
tzy{ć Lodołanlacza. Krytyk w proszę' by mnie nie niepokoili
l nle naprzykrzali mi się, dop ki nie zostanie opublikowana
llrta temat w zakazanych, na kt rych omawianie, zdaniem
żukowa, nie nadszedł czas.
Rozdział2
o rzeczywistych poglądach
wielkiego dow dcy
Paristwo totalitarne zawiaduje myślami,ale nie umac-
nia ich. Ustanawia niepodważalne dogmaty i zmienia
je z dnia na dzie . Oto wyrazisĘ, brutalny przykład:
każdy Niemiec do września1939 roku powinien byłod-
nosić się do bolszewizmu rosyjskiego ze zgrozą i obrzy-
dzeniem _ od września1939 roku z kolei powinien był
przejawiać wobec niego zachwyt i sympatię. Jeżeli Rosja
i Niemcy wypowiedzą sobie wojnę - co może s1ę zdarzyć
w nąjbliższych latach - my będziemy świadkaminagłego
zwtotu o 180 stopni. Czy jest sens podkreślać,,co z tego
wynika dla literatury?
Gronop Onwws., Literatura i totalitaryzm
tekst z audycji emitowanej przezBBC
19 czerwca 1941 r.
I
Samodoskonalenie się tekst w żukowowskich jak za do-
tknięciem czarodziejskiej r żdżlg'mnie osobiściewprawia
w zachwyt i drżenie. Przykład z początkowego okresu wojny.
W terminologii radzieckiej grupa kilku armii nazywana
jest frontem. W czerwcu 1941 roku na granicach zachodnich
Związku Radzieckiego tozmieszczono pięć front w: P łnocny,
Pilłnocno-Zachodni, Zachodti, Południowo-Zachodni i Połu-
dniowy. Jako centrum budowy strategicznej obrano Front
30
Zachodni składający się z cztntech armii polowych. Podczas
pierwszych dni wojny został on okrążony i rozbity w okoli-
cach Miriska. Przestały istnieć wszystkie cztery armie tego
frontu. Na początku lipca, kosztem tezeflN strategicznych,
Stalin otworzf nowy Front Zachodni, ten jednak mrliież zo-
stał okrążony.I zn w polegĘ cztery armie, tyle że t5rm razem
w okolicach Smoler1ska' A to przecież gŁ6wny odcinek strate-
giczny wojny.
Jako odpowiedzialny za pierwsze okrążenie został wska_
zany dow dca Frontu Zachodniego generał armii D. G. Paw_
łow. Rozstrzelano go, awtaz z nim nie tylko generał w armii,
a|e tnż wszystkich w pobliżu: począwszy od dow dcy sztabu
Frontu do naczelnik w skład w medycznych, laboratori w
weterynaryjnych i naczelnika Wojentorgu (sieci sklep w woj-
akowych), zaopatrujących żołnierzyw igly, guziki, pastę do
but w itp.
Kogo w takim razie tozstrzelać za drugie okrążenie Fron-
tu Zachodniego? Czy zatzlcić te same błędynowemu dow dz-
twu i sztabowi? Po raz drugi taki manewr się nie lda.Zat w-
no za pierwszJnn, jaki za drugim razem polecenia dla Frontu
Zachodniego kierowane byĘ ze Sztabu Generalnego, od jego
gonialnego dow dcy - generała armii Żukowa.
Stalin zdymisjonował Zukowa i pozbawił go funkcji szefa
Bztabu Generalnego.Zatym powinna była iśćjedyna możIi-
wa w podobnych przypadkach kara. Za,genialne" planowa-
nto, za utratę ośmiuarmii Żukowowi należałobywymierzyć
nąjwyższą karę _ rozsttzeIać,. ZasłużyL bowiem na to.
W 1953 roku aresztowany marszałek Związku Radziec-
kiego Ł. P. Beria skierował do kremlowskich wodz w kilka
lllt w. opr cz innych informacji zaularta w nich była dosyć
olokawa kwestia: w lipcu 1941 roku Beria uratował Żukowa
od rozprawy stalinowskiej. Adwanaście lat p źniej sam Beria
rlodział w głębokich podziemiach i czekał na tozsttzelanie.
Nlo miał nic do stracenia i nie musiał kłamać. Przeciwnie,
Jewne kłamstwo mogło tylko pogorszyć jego położenie- po-
wlodziano by: to Ły jeszczełżesz?!
ot ż w 1953 roku aresztowany Beria przypomniał Żuko-
Wowi: przecież uratowałem ci życie w 1941roku!
. Jednak czego warta jest już wyświadczona przysługa?
Zlłkow, rzecz jasna' o wybawcy sw][n nawet nie wspomniał
i palcem nie kiwnął, by go ratować.
II
11 grudnia 1941 roku, podczas wystąpienia w Reichstagu,
Hitler przedstawił |iczby: w ciągu pięciu miesięcy wojny, od
22czerwca do 1 grudnia, zdobyto izniszczonolT BsZradziec-
kie samoloty bojowe, 2139I czoŁg w,32 54I dział, do niewoli
dostało się 3 806 865 radzieckich żołnierzyi ofrcer w. Liczby
te nie m wią o zabitych, rannych i tych, kt rzy szukali schro-
nienia w lesie.
Ptzez p łwieku marszałkowie radzieccy nazywali telicz-
by wymysłami Goebbelsa i bredniami opętanego Ftihrera.
obraz jednak stopniowo się rozjaśniałi odsłaniał.Zbie-
giem lat ofrcjalnie przy1ęte liczby określającestraty Armii
Radzieckiej w roku 1941 ciągle tosły, ażdo chwili, gdy nie-
mal się zbiegły z liczbami, o kt rych m wiłHitler. obecnie
Sztab Generalny Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej ustalił
i ofrcjalnie uzltał, iż w ciągu pierwszych pięciu miesięcy wojny
Armia Czerrłrona straciła w postaci jeric w blisko cztery mi-
liony żołnierzyi oficer w, 20 500 czohg w,17 90o samolot w
bojowych, 20 tysięcy dział. Jednym słowem, cała kadra Armii
Czerwonej była zabita' rozgTomiona lub wzięta do niewoli.
Opr cz tego wr g zdobył 85 procent mocy radzieckiego prze-
mysłu zbrojeniowego. Stalinowi pozostali jedynie rezerwiści
i 15 procent zakład w zbrojeniowych.
To był najstraszniejszy i najbardziej potężny pogrom w hi-
storii ludzkości.Hariba była tym większa, że stało się to na
własnej ziemi, gdzie,jak wiadomo, nawet ścianypomagają.
Wstyd nie do zniesienia ogarniał na samą myśI,żewr g miał
siedmiokrotnie mniej samolot w, sześć,i p łtaza mniej czoł-
g w, żenacierające oddziały wojsk niemieckich liczyły od p ł-
tora do dw ch milion w żołnieruy.
Działania bojowe Armii Czerwonej planował Sztab Gene-
ralny, na kt rego czele stał generał armii Zukow. Winy swej
za tak niebywałą i niewiarygodną porażkę Zukow nie uzna-
32
waL' Przecjwnie, uważał,że jest największym dow dcą )o(
wieku. Za winnych uznawał wszystkich: od szeregowych po
wodza naczelnego' od robotnik w w zakładach zbrojeniowych
po konstrrrktor w broni i członk w ruądll. Bez winy był tylko
szef Sztabu Generalnego.
Zukow przedstawił sprawę w takim świetle,że|atemI94I
roku nie bylo za co go rozstrzela . Nawet odwoła ze stano-
wiska szefa Sztabu Generalnego nie było za co. Według niego
wszystko wyglądało wspaniale. Z jego opowieści wynika, że
Stalin wcale nie zdjąłgo ze stanowiska szefa Sztabu General-
nego. Po prostu... on sam poprosił o dymisję.
W liściedo pisarza w. D. Sokołowa z 2 matca 1964 roku
Zukow opisał ten fragment (Gieorgij Żrlkow, Dohumienty,
Moskwa 2001, s. 516)' ot żrozstał się on ze stanowiskiem
szefa Sztabu Generalnego nie dlatego, że cała strategia obro-
ny na linii od Bałtyku do Morza Czarnego się zawaliła. I nie
dlatego, że Front Zachodni zostaL okrążony i zniszczony' a no-
wy front - wskutek genialnego planowania Żukowai powta-
tzania przeze(l tych samych błędw - natychmiast się zała-
mał, otwierając Hitlerowi drogę na Moskwę. Przyczyna dy-
misji, jeżeli wierzyć Zukowowi, tkwi w czym innym. Stalin
rzekomo pozwolił sobie na rozmowę z wielkim Zukowem nie-
dozwolonym tonem. Tego wierny zasadom Zukow nie zdzier
żył.Właśniewtedy oznajmił Stalinowi: ,,Nie mam tu nic do
roboty. Proszę mnie zwolnić ze stanowiska szefa Sztabu Ge-
neralnego!"
Ęrmczasem Stalin Qeżeli bra te opowieściserio) wcale
nie miał zamiaru dymisjonować Żukowa. Pr bował łagodzić:
,,Proszę się nie gorączkować''. W kori.cu jednak się zgodził:
"No
dobrze, niech tak będzie, zdejmę was ze stanowiska''.
Wygląda więc na to żenie było powod w do odsunię-
cia i rozstrzelania Żukowa! Aprzecież za klęskę z 22 czer
wca Żukow zasłwżyLna sto rozstrze|aft! A niby za nowe okrą-
żeniepod Smoleriskiem nie zasłużyłna haniebną egzeku-
cję?!
33
ilI
Minęło pięć lat i w pierwszym wydaniu wspomnieri scena
ta została ulepszona. Jest opisana inaczej. Ponadto dodano,
żeStalin nie był zŁy na wielkiego stratega. Zwolniwszy Zu-
kowa z
usiadł,
obok. Z
W drugim wydaniu fragment zn w zostalnieco zmieniony'
Stalin, dymisjonując Żukowa, zwtacasię do niego z pochwałą:
,,Macie spore doświadczenie w dowodzeniu wojskiem w sytua-
cjach bojowy
1, s. 358). Z
plementach.
wspomnieri Stalinowską pochwałę.
Scena ta (zresztą tak samo jak i inne) przechodziła dalsze
transformacje. W dziesiątym,,,najbardziej prawdziwym" wy-
daniu zdenerwowany Stalin, dymisjonując Zukowa, rzuca mu
obelgę... kt rabrzmi jak największa pochw
sobie bez Lenina, i bez was tym b.ardziej
Innymi słowy, dla Stalina Lenin i Zukow t
mego pokroju. Co ciekawe, Stalin
tylko niby w imieniu wszYstkich:
to rozumie : my - kierownictwo
my _ nar d, ffiY _ kraj, jakośtamprzeżyliśmybez Lenina'
Jeżeli brać pod uwagę' że po roku Stalin mianował Zu-
kowa swym zastępcą, to wypowiedź ta nabiera całkowicie
innego ztlaczeria: bez Lenina Związek Radziecki przetrwał,
natomiast bezŻukowa_ w żaden spos b nie może.
IV
C rka Żukowa' Maria Gieorgiewna,lubi opowiadać strasz-
ne historie o tym, jakoby wielkiemu strategowi nie pozwolo-
no pisać prawdy: ,Ze strony Susłowa i innych pracownik w
KC napływałydo wydawnictwa APN polecenia: "cią " na
żywo i wycinać ze wspomnieri naj-naj'' (,,Krasnaja zvłiezda",
29 czerwca 2002 roku).
34
Na pytanie ,,Krasnoj zwiezdy", dlaczego po ukoriczeniu In-
stytutu Stosunk w Międzynarodowych nie robiła kariery dy-
plomaty, Maria Gieorgiewna odpowiedziała:,,Uświadomiłam
sobie, że głwnym zadaniem mego życia jest praca nad ojcow-
skimi archiwami i książką,}t rą polecił mi napisać. Kr tko
przed' śmiercią,widocznie zdając sobie sprawę, że koniunktu-
ralni pismacy przekręcą całe jego życie, ojciec poprosił mnie,
żebym kiedy dorosnę, badała jego archiwa, dzienniki, listy
i żebym napisała prawdziwą książkę''(,,Krasnaja zwiezda",
29 czerwca2002).
Maria Gieorgiewna tzeczywiścienapisała,,prawdziwą''
książkę.Słowo wstępne: ,Jego chrześcijariska dusza''. okazuje
się, żeuczestnik trzech zamach w stanu, zbćĄ,kt ry wystrze-
lałniesamowitą liczbę ludzi bez sądu i śledztwa,zbtodniatz
wojenny, kt ry podpisałrozkaz o rozstrzeliwaniu rodzin czer-
wonoarmist w i dow dc6w, zLodziej, maruder i poligamista,
członek Prezydium KC I
v
Gł wnym bohaterskim czJmem Marii Gieorgiewny nie jest
napisanie książki o ojcu, lecz praca z jego archiwami. Długa,
mozolna praca. Jako nagroda za wytrwałoś- sukces. ,,Pod
koniec lat osiemdziesiątych, kiedy Gieorgij Konstantynowicz
jużnie żyl, jego młodsza c rka Maria na szczęścieodszuka-
łapierwotny wariant rękopisu wspomnieri ojca. okazało się,
że do druku nie dopuszczono 300 stron tekstu masz5rnopisu!"
(,,Argumienty i fakty" 1995, 18-19).
Chciałbym zwt cić uwagę na liczbę 300.
"Gł
wną zasługą Marii Gieorgiewny jest to, żeudało jej
się odszukać pierwotny rękopis Zukowa. Wspomnieni a zosta-
łyuzupełnione o cztery arkusze wydawnicze, czyli ponad 100
stron maszynopisu (...) prawdziwe poglądy wielkiego rosyj-
skiego dow dcy zachowano dla następnych pokole " (,,IGa-
snaja zwiezda", 29 czerwca 2002). Warto tl zwr ci uwagę
na liczbę 100'
Tak jakośwszystko się ładnie układa! Pod koniec lat
osiemdziesiątych nad Związlslem Radzieckim huczaĘ gła-
snost i pierestrojka. Właśniew tym czasie Maria Gieorgiew-
na znalazł'a,,pierwotny wariant rękopisu''' Wcześniej rękopi-
su nie można było odnaleźć.P źniejco nieco okazało się nie-
aktualne. Trzytomowe wydanie ,ptzyciętn" do dw ch tom w.
Pod koniec pierestrojki ogłoszon : znaleziono 300 stron. Dzie-
się lat p źntejokazało się, że znaleziono nie 300 stron, ale
raptem 100.
2oo znaIezionych stron zaginęło i zn w nie można ich zna-
leź. Publicznośćpoproszono, aby się nie niepokoiła i zapo-
mniała o znatezionych stronach. okazało się, żeznaleziono
to, czego znajdować nie trzeba było' Nawet inaczej: w wczas
trzeba było je znaleźć,atetaz naleŻy je zgabić.
Dziwią nawet nie te zna|ezienia i zagubienia. Niepokoi
inne pybanie: jak to się stało, że ,,rękopisu pierwotnego" ttze-
ba było szukać? JeśliZukow wiedział, że ideologowie tną jego
dzieło, jeżell zainteresowany byłzachowaniem prawdy histo-
rycznej,to po prostu musiał powiedzieć c rce: oto ta pierwotna
wersja leży pod łżkiem, przyjdą lepsze czasy _ opublikuj to.
36
Żukow jednak jakimścudem schował ,,rękopis pierwotny''
tak, że,,prawdziwe poglądy wielkiego rosyjskiego dow dcy''
mogły się nie zachować dla potomności. Gdyby nie miał ta-
kiej sprytnej c rki, do dziśzaspokajalrĘśmynasząciekawość
tekstami, kt re spaskudzili przeklęci koniunkturaliści z Ko-
mitetu Centralnego.
VI
Wysiłek Marii Gieorgiewny związany z odtwotzeniem,,rę-
kopisu pierwotnego" to prawdziwy naukowy bohaterski wy-
czyn. Ćwie.ć wieku nieprzerwanej redakcji! To znajdzie jedno,
to całkiem cośprzeciwnego. Albo nagle zgubi. Jednak wszyst-
kie odnalezienia i straty odpowiadają chwili obecnej' Lecz nie
powinniśmyzapominać słw samego Zukowa, kt re pozosta-
wiłna rękopisie pierwszego wydania:
'Ten
egzemplarz mo-
jego rękopisu jest ostateczny. Ze wszystkimi uzupełnieniami
I zmianami - do druku! 30/VI-68. Sanatorium nBarwicha,.
G. K. Zukow''. Tekst ten niejednokrotnie byłwystawiany
w Londynie, w Par5rżu, we Frankfurcie, gdy publikowano
wspomnienia Żllkowa w językach obcych: niemieckim, an-
gielskim, francuskim i innych. Prued' pojawieniem się ,,naj-
bardziej prawdziwego'' dziesiątego wydania tekst ten byłopu-
blikowany w,Krasnoj zwiezdie" (12 grudnia 1989).
Ten zapis Żtlkowa, moim zdaniem, niezwykle w5rraźnie
wrkazuje na to, że za jego życia żaden,,pierwotny rękopis''
nle istniał i że sam Zukow całkowicie się zgadzał co do treści
wydania pierwszego. Komołow, kierownik zespołu autorskie-
go wspomnie Żukowa, twierdzi zdecydowanie, że nie było
żadnego ,rękopisu pierwotnego": ,,Ptzez wiele lat pracy nad
Wepom,nieniam.i i refleksjami wraz z autorem przetworzyli-
lmy praktycznie cały jego materiał. o żadnych innych wspo-
mnieniach nie było moff ("Krasnaja zwiezdł,12 grudnia
1p89).
Po opubtikowaniu dwunastego wydania wspomnieri Żu-
kowa zadzwoniłem do wydawnictwa. Ęrtam, czy wydawcy
rdąią sobie sprawę' że c6rka wielkiego stratega posĘpuje
nlozbyt rzetelnie. Najpierw znalazła trzysta stron, plźntej
dwieściezn w zgubiła. Na stu pozostałych stronach najwięk-
szy dow dca wszech czas w i narod w czternaście tazy cytuje
książki, kt re zostały wydane po jego śmierci.Czy rozumie-
cie - pybam - co to oznacza?
Na to słyszę odpowiedźzbulwersowanego redaktora na-
czelnego: przecież on jest święty!
Nie zważając na moje osttzeżenie, wydawnictwo oLMA-
-PRESS opublikowało następne, trzynaste jużwydanie. Wi-
docznie będą kolejne wydania i nakłady. Lecz wszystko, po-
cząwszy od,,najbardziej prawdziwego'' dziesiątego wydania,
to bezwstydna tandeta. T5rmczasem pierwsze dziesięć wydari,
jeżeli śledzićlogikę marszałka wojsk pancernych Łosika,
tr zeba nazyw ać koniunkturalnymi.
Nie udałomi się przekonać kierownictwa ofrc5rny OLMA-
-PRESS. Nadal podsuwają konsumentom zgniły towar. I wte-
dy zadzwoniłem do
"Krasnoj
zwiezdy".
_ Czy wy przepadkiem Żukowa nie czytaliście?
- Czytaliśmy - odpowiadają dziarsko.
_ ostatnie najprawdziwsze wydania, począwszy od dzie-
siątego?
- oczywiście,żetak, oczywiście.
- I niczego nie zauważyliście?
-Aocochodzi?
Wyjaśniam.
'Nie
uwierzyli, ale obiecali sprawdzić.
Widać było, że moją informację sprawdzono' ponieważ po
kilku tygodniach od rozmowy telefonicznej, 26 października
2002 rcktt, w ,,Krasnoj zwiezdie" drobnym drukiem opubli-
kowano następujący tekst:,,Pośmiertne wydania wspomnie
G. K. Zukowa w czasach pierestrojki rzekomo odtwaruają
pierwotny tekst rękopisu. Jednak autentycznośwprowadzo-
nych uzupełnier1 i dodatk w, niestety, nie może by zweryft-
kowana ptzez samego dow dcę''.
Katastrofa!
Przez tyle dziesięcioleci nieprzerwany zachwyt i nagle -
pierwsza wątpliwoś. I to na razie wystarczy' Małe pęknię-
cie w kamiennym monolicie. Niech na razie będzie ta jedna.
Będąteż kolejne. Przyjdzie czas łamania lod w.
38
Ęrmczasem Marii Gieorgiewnie, c rce największego stra-
lega, życzymy nowych sukces w w poszukiwaniu jeszcze nie
odnalezionych wariant w,,rękopisu pierwotnego''.,,Właściwe
poglądy'' wielkiego dow dcy powinny zostać zachowane dla
potomnych. Jak nauczał wielki strateg, ttzeba iśćz duchem
czasu' aby nie pozostać, w tyle' Mario Gieorgiewno, niech Pani
dotrzymuje kroku duchowi czasu.
Tylko żepublikując na nowo odkryte perełki, proszę się
atara nie przekraczać granic przyzwoitości i prawdopodo-
bie stwa.
Rozdział 3
o niero zgatrnriętej armii
Po wojnie będziecie opowiada swoim wnukom o pan-
zerfaustach, ateraz bez gadania naprz d, do ataku!
Rnzkaz marszałka Żwiązku Radzieckiego Zuxowł
'"ffi;J:l'JJJ:::llti*;l;f"'iT::il:
Towarzyszu Kiriczenko! Źle wykonujecie nie tylko moje
tozkazy, aLe też rozkazy towatzysza Zukowa. Rozkażcie
dow dcom brygad, by wsiedli na czołgi pierwszej linii
i poprowadzili atak na Berlin, inaczej ani czci, ani chwa-
łyswemu korpusowi nie przysporzycie. Dzieciom o pan-
zerfaustach będziecie opowiadać p źniej.
Generał-pułkownikKuzmpcow, 21 kwietnia 1945 r.
Rozkaz dow dcy 3. Armii Uderzeniowej
dla dow dcy D( Korpusu Pancernego
I
Komedia Siedemnaściemgniefl, wiosny jużw sierpniu
1973 roku, od pierwszych chwil pojawienia się na ekranach,
zostaŁa lznarra za atcydzieło. W tej kwestii opinie zat wno
krytyk w, jak i widz w były podobne. Film opowiada historię
agenta radzieckiego wywiadu Stirlitza w paszczy niemiec-
kiego nazizmu wiosną 1945 roku. Wywiadowcy p łgłwkowi
ciągle trafrają się najgłupsze s5rtuacje, piętrzą się przed nim
idiotyczne problemy, jednak on niezmiennie wychodzi z nich
40
zwycięsko, ponieważ znajduje jeszcze bardziej głupie rozwią-
zania. Autor w frlmu widocznie zainspirował wz r dzielnego
wojaka Szwejka.
M wi się, że pierwotnie rolę Stirlitza zannierzanopowierzyć
wybitnemu klaunowi Olegowi Konstantynowiczowi Popowowi
lub nie mniej znanemu komikowi Jurijowi Władimirowiczowi
Nikulinowi. Tw rcy frlmu zdecydowali się jednak na odważny
i niezwyczajny krok. Wybrali do tej roli Wiaczesława Tichono-
wa, kt ry nigdy wcześniejnie był klaunem cyrkowym i w ko-
mediach nie grał. Tichonow - wielki aktor. Poradził sobie.
Świadomie unikał komediowych zabieg w i trik w: nie stroił
min, przypadkiem nie siadał na gorącą patelnię, nie rzucał
pomidorami i tortami w twarze adwersarzy. Przeciwnie, rolę
tumana Tichonow grał z całkowitą powagą. Nar d śmiałsię
clo łez' Niezwłocznie kliniczny idiota Stirlitz stałsię boha-
torem dziesiątek, setek, a może i tysięcy kawał w. Powaga
'l'ichonowa nikogo nie zwiodła. Widzowie przejrzeli sprytny
łabiegtw rc w frlmu. Pod maską mądrali i przystojniakaroz-
poznali matoła. Lecz uis comica Siedemnastu mgnieil, okazała
rlę na tyle duża, żewszystkim razem wziętym kawałom nie
udało się jej prześcignąć.Na przykład: w frlmie wywiadow-
0a radziecki udaje nazistę, nosi mundur Standartenftihrera
Hts, jeździjednak po hitlerowskich Niemczech samochodem
r radziecką rejestracją; na czarnJ[n tle białe cyfry i litery;
podw jna liczba, kreska' jeszcze raz podw jnaliczba, poniżej
lrry litery. Rzeczjasna, rosyjskie. G, R, Ux.
Pełny numer rejestracfrny samochodu Stirlitza: 2I-47
tłBU.
Już ptzy pierwszym pojawieniu się Siedemnastu mgnieft
rołBzły się pogłoski, że fiIm został ztealizowany na zam -
wlenie i pod osobistą kontrolą przewodniczącego KGB Jurija
Andropowa.
Nasuwa się pytanie: po co on tę całąkomedię zorganizo-
r (}ławnoje Razwiedowatielnoje Uprawlenije (ros.) - Gł6wny Za-
rĘd Wywiadowczy lub Radziecki Wywiad Wojskowy. Wywiad woj-
lkotrry, pod r żnyrni szyldami, istnieje w Rosji radzieckiej od27 paź-
drlornika 1918 roku.
4T
wał? Żeby po raz kolejny nar d rozśmieszyć?Żeby podkreśli
mądrośćdow dztwa hitlerowskiego? Żeby przedstawić wy-
wiad jako gromadę durnowatych błazn w i klaun w?
II
Zarniar Andropowa staje się zrozumiaLy, gdy się przypo-
mni, jaka seria uszcz5ryliwych żarcik w poptzedzala dowcipy
o Stirlitzu.
Na początku lat siedemdziesiątych władza komunistycz-
na zgniła ostatecznie. Zatruwała smrodem i ropą nie tylko
sw j kraj, ale teżjeszcze połowę świata.Władze pr bowały
umocni ducha bojowego narodu, a zarazem sw j autorytet,
za pomocą nie koriczących się pompatycznych uroczystości
jubileuszowych. Jednak wynik byłodwrotny. w 1970 roku
obchodzono stulecie urodzin Lenina. Na rozkaz Komitetu
Centralnego zostaĘ wybite medale pamiątkowe, kt rymi wy-
r żniono połowę kraju. Ciągle kręcono frlmy o Leninie. odsła-
niano najego cześćtysiące,ajak się potem okazało - dziesiąt-
ki tysięcy pomnik w. Przez kraj przetoczyła się oczywiście
fala dowcip w o Iliczu. Obraz Lenina stał się tematem nie
koriczących się okrutnych kpin. Nar d otwarcie się natrząsał.
A jak wiadomo, śmiechpotrafi zabijać. Komuniścinie mieli
w zanadrztt niczego opr cz mit w. Dowcipy o Leninie zabi-
jałygłwny mit' Jak z tym wa\czy ? Za Stalina było łatwo:
za dowcipy wtrącano do więzienia, a nawet rozstrzeliwano.
Potem jednak tch rzliw a władzakomunistyczna ztezygnowa-
\a z rozstrzeliwania za żarty antykomunistyczne: każdemu
przyw dcy towatzysze broni mogli przecież zarz.lucić propa-
gandę antykomunistyczną ze wszystkimi wynikającymi z te-
go skutkami.
T5rmczasem dowcipy o LeniŃe (i Czapajewie*), czyli o re-
* Wasilij Iwanowicz Czapajew - rosSski bohater wojny domo-
wej, trwającej po rewolu{i październikowej w latach 1918-1920.
Jeden z wzor w do naśladowaniaw ZvmązkuRadzieckim. Twierdzo-
no, żebohatersko zginął z tąk wtoga, gdy przepływałptzez Dniepr'
o jego dziejach r wnież nakręcono fr|m Czapajew.
42
wolucji, jej genialnych przyw dcach i towarzyszach broni,
stawały się coraz bardziej aroganckie i zabawne. W wczas
na g6rze, zwłaszcza na Łubiance, zrozumiano, że nie da się
zatrzyrmać, tej nawałnicy. Właśniewtedy podjęto decyzję, aby
skierować narodowy humor na inne tory. Dlatego więc stwo-
rzono dowcipny obraz Stirlitza.
Trik się powi dł: o lliczu nieco ucichlo, za to zrobiło się
głośnoo Standartenfiihrerze Stirlitzu.
Wykorzystywano wiele innych sposob w, aby podnieś
autorytet partii komunistycznej i jej leninowskiego Komitetu
Centralnego w oczach narodu. Podczas wszystkich wybor w
dużymi literami pisano: CIIWAŁA KPZR! Zdecydowano się
napisać na nowo konstytucję i wpisać do niej osobny artykuł:
partia jest naszSrm sternikiem. Kompozytorzy produkowali
piosenki o rodzimej partii, poeci _ wiersze, Ęsiejący profe-
gorowie przepisywali na nowo podręczniki: wszystkie nasze
wielkie sukcesy to wynik owocnej działalnościkolektywnego
rozumu partii!
Aż tu nagle ktośprzypomniał o Zukowie.
Pomysł prosty, ale genialny: niech wypowie się najwięk-
szy dow dca wszech czas w i narod w! Niech powie narodowi
prawdę, kto doprowadził kraj do zwycięstwa nad Hitlerem!
Niech opowie o roli Komitetu Centralnego KPZR w kierowa-
niu wojną i armią!
Sytuację nieco komplikowała pewna okolicznoś: zanim
rlę spostrzegli, Zukow j uż nte żył.
III
Nie ma jednak takich fortec, kt rych bolszewicy by nie
rdobyli.
To nic, żeŻukownie żyje. To nic, że jegowspomnienia łvy-
dBno za życia autoraitozeszĘ się one w kraju. To nic, żezo-
rtały przetłumaczone na wszystkie możliwe ję"yki i wydane
w wielu krajach świata.Postanowiono odświeżyćwspomnie_
nla zgodnie z w)[nogami chwili. Wysunięto następującą pro_
po'ycję: Zukow rozumiał rolę Komitetu Centralnego. A sko-
ro tak, to tzecz jasna swoje poglądy na ten temat wytaz7ł
w formie pisemnej. Po prostu nie m głnie wyrazić! Tyle że
łajdacy cenzotzy wycięli z rękopisu jego genialne poglądy'
Amoże porządnie poszuka w archiwach Zukowa? odtworzyć
tekst pierwotny i wydrukować drugie wydanie?
Tak właśniezrobiono. Zwr cono się do c rki największego
dow dcy Marii Gieorgiewny: czy nie ma czasem czegośo roli
Komitetu Centralnego?
Maria Gieorgiewna zajtzała do archiw w i (cud!) natych-
miast znalazła akurat to, czego w;nnagano. od tego wła-
ściwiesię zaczął nie koriczący się proces cudownego samo-
odnawiania się Wspołnnieit. i refleksjl. Wspomnienia Ż:uko-
wa perfidnie przepisano i ogłoszolto, żepierwsze wydanie
jest nieaktualne. Dopiero tetaz sprawiedliwość zatriumfo-
wała, znaleziono wszystko, co było wycięte przez cenzurę'
i wprowadzono do tekstu. W ten spos b narodziło się drugie
wydanie.
Zwr ćmy teraz uwagę na ,,autentyczne poglądy wielkiego
rosyjskiego dow dcy'', kt re c rce stratega udało się odszukać
i zachowa dla potomności. ocerimy r wnież stopieri niego-
dziwego zachowania ideologa Związku Radzieckiego Michaiła
Andriejewicza Susłowa oraz innych pismak w-koniunkturali-
st w z KC, kt rzy,,cięli na ż5|wo",,,w;rrzucając ze wspomnieri
naj-naj".
Pierwsze wydanie książki Zukowa zawierało następujący
fragment: ,,Pod koniec lat dwudziestych światujtzało poważ-
ne dzieło B. M. Szaposznikowa M zg armii, w kt rym prze-
analizowany został wielki materiał historyczny, wszechstron-
nie nakreślonarola Sztabu Generalnego' opracowane niekt -
re ważne pozycje dotyczące strategii wojennej'' (Wspomnienia
i reflehsje, Moskwa 1969, s.100).
Czemu można się sprzeciwić? Niczemu' Pod koniec lat
sześćdziesiątych.w;rpowie dźbt zmiała nienagannie. W pierw-
szym wydaniu Zukow całkowicie podzielał zdanie Szaposz-
nikowa. Natomiast nieĄący Zukow poszedł innym tropem.
Uznał za niezbędne zaptzeczyć, i Szaposznikowowi, i same-
mu sobie. W drugim wydaniu wspomnieri Zukowa fragment
o książce Szaposznikowa otrz5rmał następujące brzmienie:
,,To kwestia przeszłości,jednak i w wczas, i obecnie uważam,
44
że tytuł książki M zg annij nie jest właściwiezastosowa-
ny wobec Armii Czerwonej. "M zg'iem" Armii Czerwonej od
pierwszych dni jej istnienia jest KC RKP(b)'' (tamże, Moskwa
1975, tom. 1, s. 100).
Ta deklaracja Zukowa to obraza Sztabu Generalnego i ca-
łej Armii Czerwonej. Z tego wynika, żen'asza armia nie ma
własnego rozumu. Nierozgarnięta.
Deklarację tę powt rzono we wszystkich kolejnych wyda-
niach' Właśnieto jest tyrn,,naj-naj...'', Co przy pierwsz'lTI|wy-
daniu z tozkazu łotraSusłowa bezlitośnie,,wycięIi l:ra żyrwo"
koniunkturaliści z Komitetu Centralnego. Właśnieto są te
najbardziej,autentyczne poglądy wielkiego ros$skiego do-
w dcy'', kt re zachowała dla ptzyszĘch pokoleri jego roztrop-
na c rka Maria Gieorgiewna.
Co w takim tazie z tego wynika? ot6ż głwny ideolog Ko-
mitetu Centralnego M. A. Susłow i jego podręczni pismacy-ko-
niunkturaliści z tego samego Komitetu Centralnego w 1969
roku nie rozumieli roli KC. Jakby tego było mało, oni ją po-
mniejszali, bezlitośnie,cięli na żymo". Tymczasem Zukow
wszystko rozumiał, zawierając to w swoich rękopisach! Lecz
u tozkazu bezlitosnego łotra Susłowa ta przenikliwa prawda,
to zwyczajne, ale mądre słowa, to ,,naj-naj...'' zostało brutal-
ltio wycięte z jego wspomniefr. A jednak po sześciulatach,
W 1975 roku, ten sam Susłow się zmienił, przeistoczył; uświa-
domił sobie rolę Komitetu Centralnego i docenił ją, pozwolił
dzielnej c 1ce Żukowazawrzećw książce szczerąprawdę, uło-
yć tekst zgodnie z
"pierwotn5rm
rękopisem'' i oautentyczn5rmi
poglądami".
Tymczasem niestrudzona c rka Żakowa kontynuowała
pouzukiwania' Nagle odna|azła bardziej dźwięczną, robiącą
wrażenie i przekonywającą wypowiedźo roli Komitetu Cen-
tralnego. okazało się, że Zukow, aby wyjawić wielką prawdę
o wojnie, przytoczył zdarie nie mniej wybitnego dow dcy,
rdlwnież marszałka Związku Radzieckiego i czterokrotnego
bohatera Związku Radzieckiego, sekretarza generalnego KC
I(PZR Leonida l|iczaBreżniewa' Nowy, odszukany fragment
bramiał nasĘpująco: ,,Komitet Centralny - pod}reślałL .LBreż-
nicw - był sztabem, w kt rym odbywało się najwyższe po-
45
Iity czne i strategiczne dowodzenie działaniami woj ennymi''
c,wlŻ" 1978,4, s' 24).
Za życia Zukowa wypowiedźta zdecydowanie nie zostaLa
przeplurszczofla przez cenzurę. P źniejjednak wielka Żuko-
wowska prawda o wojnie w koricu zatriumfowała, utorowała
sobie drogę do mas...
A tu nowy szkopuł: cztery lata piźniejBreźniew nagle wy-
szedł z mody. Natychmiast dzielna c rka wielkiego geniusza
zgubiła te piękne słowa, kt re całkiem niedawno były takie
właściwe,trafne i aktualne'
Co zrobić? Wczoraj były zgodne z duchem czasll.
Tetaz natomiast jest potrzebne cośinnego' Koniunktura
inna. Potrzebna jest bardziej prawdziwa prawda o wojnie.
IV
Ze sporej liczby świadectwwynika, żeod sierpnia 1939
roku generałowie i ofrcerowie Sztabu Generalnego Armii Ra-
dzieckiej pracowali po 15-16 godzin na dobę, świątek-piątek.
Co więcej, często pozostawali w swoich gabinetach na noc.
Kto miał duży gabinet, m gł mieć nawet kanapę. ofrcerom
niższym rangą pozostawały trzy warianty odpoczynku:
a) siedzenie przy biurku zŁwarzą na blacie,
b) na biurku,
c) pod biurkiem.
U progu wojny praca całego zespołu Sztabu Generalnego
stałasię praktycznie nieprzerwana, całodobowa.
Generał-pułkownikŁ. M' Sandałow: ,,Iwan Wasiliewicz
Smorodinow zostałwyznaczony do tej funkcji ze stanowiska za-
stępcy dow dcy Sztabu Generalnego. Pracował on, jak mi opo-
wiadano, nie mniej niż dwadzieściagodzin na dobę" (Ł. M'
Sandałow, Na moshowskom naprawleni| Moskwa I97o, s. 42).
o tym m wi r wnież Ż:ukow ,,Kadra kierownicza Narko-
matu i Gensztabux, azwłaszcza marszałek S. K' Timoszenko,
pracowali w wczas po 18-19 godzin na dobę" (Wspomnienia
i refleksje, Moskwa 1969, str. 241).
Innymi słowy, jeszcze przed niemiecką inwazją Sztab Ge-
neralny Armii Czerwonej funkcjonował w warrrnkach bojo-
wych. Powyżej granic wytrz5rmałości.Podczas wojny warunki
l'unkcjonowania się nie zmieniły. Co ciekawe, nawet po woj-
nie, do samej śmierciStalina, praca Sztabu Generalnego była
wciążniezwykle wytężona. Natomiast plena Komitetu Cen-
tralnego zwoływano od przypadku do przypadku. Według sta-
tutu - raz Ia trzy miesiące. Tymczasem kwitły tzw. stosun-
ki nieustawowe. Plena zwoł5rwano co cztery miesiące, co p ł
roku, a nawet raz do roku. ,,Podczas VIII Zjazda ustalono, że
w ciągu całego 1918 roku, od przeniesienia rządu do Moskwy
do zjazdu Rady w grudniu, nie odbyło się żadne zebranie KC
partii i wszystkie decyzje w imieniu KC w dw ch podejmo-
wali Lenin i Swierdłow" (B. I. Nikołajewski. Tajrlyje stranicy
istorii, Moskwa 1995, s. 134).
Armia Czerwona powołana zostaLa w 1918 roku. Zukow
pisze, że od początku jej m zgiem jest KC. Jednak sami
komuniścipodczas swego zjazdu ustalili, że KC tego roku
żadnych kwestii nie omawiał, żadnych decyzji nie podej-
mował, co więcej, ani razu się nie zebrał. W dodatku był to
nąjbardziej dramatyczny okres walki komunist w o władzę
w kraju.
Podczas wojny radziecko-niemieckiej rola KC była taka
Eama. W okresie wojny Komitet Centralny w og le ucichł.
()statnie przedwojenne plenum KC odbyło się 21 lutego 1941
toku, pierwsze powojenne - 18 marca 1946 roku. W tyrn cza-
aio, obejmując1'rn okres wojenny, plenum Komitetu Central-
nogo KPZR nie zwołano ani tazu.
Funkcje członka KC i członka Biura Politycznego się za-
chowały. Jednak to było cośw rodzaju tytułu: członek KC -
hrabia, kandydat na członka KC _ wicehrabia, a członek Biu-
ra Politycznego to nic innego jak wielki książę.Taki tytuł
onnaczał, żejego posiadaczjest zbliżony do najwyższych krę-
g w i w dz datzy go zaufaniem. Ale nic poza t5rm.
od'1947 minęłopięć lat i zn w nie odbyło się żadne plenum
I{omitetu Centralnego. Kto w takim razie myślałwwczas za
naczą nierozgarniętą armię? Gdy plena się jednak zbieraly,
*adnych kwestii wojskowych na nich nie omawiano.
46
* Skr t od: Rada Komisarzy Ludowych i Sztab Generalny.
47
WIKTOR SUWOROW PolecamY takze: Wiktor Suworow cIEŃ zttUYGlĘsTWA 0ra7: tatthew Pal*er MollTE GASSlllo EYan McBilvtaY MARsz GZAR]|YGH DlABtÓW Tadeusz A. Xisielewski ZAMAGH TBoPEM ur .lcÓw GEIEBArA sIlonsloEco zABÓJGY WltllllA wYclloltzĄ z clEllIA Antoni Ga i ski HlsToRlA DRUGIEJ UU0J]|Y Śwnrowr.l 1939-1945 WWWffi WW ffiffiWWreEffWW ffiWW Druga częśGtrylogii ,,Gieii arycięstwa'' Przekład Andnej Łapkowski @HEE IIOM WYIIAW]IIGZY REB6 Pozna 2006
Tytuł oryginału Bepy caou cnola odpanH,o Copyright @ Wiktor Suworow, 2005 AlI rĘhts reserued. Copyright @ for the Polish edition by REBIS Publishing House Ltd., Poznari 2006 Konsultacja historyczna drMaciej Forycki Konsultacja militarna Jarosław Kotarski Redakcja Andrzej Jurkowski opracowanie graficzne serii i projekt okładki Zbigniew Mielnik Fotografre na okładce CORBIS Wydanie I ISBN 83-7301-800-X Dom \łIydawniczy REBIS Sp. z o.o. ul. Zmigrodzka 4U49,60-171 Pozna tel. 0-6 1-867 -47 -08, 0-6 1-867-8 1-40; fax 0-6 1-8 67 -37 -7 4 e-mail rebis@rebis.com.pl www.rebis.com.pl Zamiast wstępu .Iedyny? każdej wsi. Tamwłaśnie ezbronne niż w mieście. waorazkolekĘwi"..;",o,.'li*;1T#*:'Jg?;T,i$#;, dobiła zwycięska II wojna światowa. narzekało, dlaczego nie napisano no- A właśniedlatego nie napisano, że o zwycięstwie kosztem zagłady wła- "Litieraturnajagazieta,,ff A**"Tffi;# I Trudno z]iczyć,leg-endy i opowia^dania związane z postacią 1a-rszałka Związku Radzieckiego Żukowa. Znanaj".t *;;;nlch teżnastępująca. wadzenia wojny był on jedy- dawno przekonano, żeStalin ępca' Źukowowi przy_ rubryce.stano-
zastępca dow dcy naczel- nąłnogą i wrzasnął: ,,Nie jedYnYm!" m: srogi był Gieorgij Kon- stantynowi cz, apTzecież wojna wymaga precyzji' nie ma więc "" Ź"r."*. wyzywać od ,,pi'erwszego zastępcy'" skoro Stalin nie miał innych. Pewien pisarz, wpadłszy jednak w zachwyt nad tym przY- puJti"*,'rupi..i książkęo Żrrkowie' ZaŁytuŁow ał j ą:_ JEDY- iŃ. wł.srrie w tej ksią)ce, zgodnie z ofrcjalną wykładnią p.n.t*. rosyjskiego, Żukow przedstawiony został jak9 y- '-o'oa"b *ą ..t", *vu ^*"^ 'i"'y'ny'_wielki geniusz' słoce i"."" u"l żałnychplam. Jednak tytuł książki nie oddaje.sen- il;;';;_żrrr.o* uył jedynym zastępcą Stalina' tylko żeto jed cza- ruj ili-To DYNY. Radujmy się. oddajmy cześ ku Radzieckiego Zukowowi - zastępcy Stalina, a p źniej rzyjmy się uważnie otoczeni inni zastępcy opr cz Zukowa' u Podczas wojny Stalin pełniłkilka funkcji' Były to: sekre_ Stalin jeden, a funkcji sześć'Na miał r żnych zastępc w od 4 kwietrlia igzz roku Stalin pełniłswą najważniejsz.ą funkcję _ został sekretar"em g"''"''l''y* Komitetu Central-_ ""g" -ii"'v:'kiej Komunistycznej P"{ii (bolszewik w)' Gł w- nym mechanizmem władzy zaśbyłaEwidencj a i zatządzanie 6 kadrami (Uczraspred), zw anta teżOrganizacją i zarządzaniem kadrami albo WKoP-em lub Komitetem Kierującym Sekre- tariatem KC. Po wojnie domowej tnwarzysze broni Lenina, rozpycha- jąc się ile wlezie, dążyli do władzy. Uważali, że Łron Lenina ottzyrmaten, kto zwycięży w nie koriczącym się wyściguczczej gadaniny oraz pustosłowia. Ęrmczasem Stalin, nie wdając się w żadne dyskusje, wziął pod swoją kontrolę kramik pod szyl- dem Ewidencja... Lenin pierwszy się zorientował, co to ozna- cza. Uczraspred na pierwszy rzut oka pozostawał w cieniu, wchodząc w skład sekretariatu Komitetu Centralnego partii. Nie byłto wcale wydział, kt ry kierował przygotowaniami do rewolucji światowej. I wcale nie ten' kt ry wypracowywał kierunek strategii walki światowego proletariatu. A nawet nie ten, kt ry został powołany, by dbać o czystośćnauk mark- sistowsko-leninowskich. IJczraspred - rutyna. Uczraspred to szatzy lJtzędnicy, kt rzy przekładali zpćłkinap łkęnie mniej Bzat e teczuszki. Stalinowski Uczraspred decydował, kt rego działacza partii wysunąć, a kt rego odsunąć, kogo podnieść, a kogo zdjąć, kogo wezwa z białoruskiego miasteczka Błu- dzieri i skierować wprost do Kijowa, a kogo z przestronnego gabinetu w Pitrzex rzucić, do najodpowiedzialniejszej pracy do Kobielak w pod Połtawą,do Propojska lub do wsi Wielkie Brudy w guberni saratowskiej. Sekretarz generalny Komitetu Centralnego to głwna po- sada Stalina. Właśniewok łtej funkcji i wydziału pod nazwą Uczraspred została zbudowana najpotężniejsza i dotychczas nie znana ludzkościdyktatura' obserwując rosnącą moc Gruzina, Lenin uprzedzał swoich l,ow atzy szy broni:,,T ow atzy sz Stalin, zostavr szy pierwszym mkretarzem, skupił w swoich rękach bezgraniczną władzę". Towarzysze nie zrozumieli ostrzeżeri wodza. Nie docenili ich. A szkoda. Uczraspred ciągle zmieniał r.lazlvl.;u, jednak sens pozosta- wał niezmienny: o wszystkim decydują kadry! Podczas wojny * Pitier - skr t z ros. od Sankt Petersburg (wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza).
zatządzanie krajem, armią, przemysłem, transportem, rol- nictwem, tajną policją, ideologią i propagandą, dyplomacją, kulturą, wywiadem, nauką, religią i wszystkim, wszystkim, wszystkim odbywało się tak samo - metodą zmian kadrowych: tego zwolnić,,tego nominować, nie podołał,więc go zdjąć, wy- znaczając na jego miejsce ttzeciego. W wyniku takich roszad na najważniejszych stanowiskach znaleźli się ci, kt rzy po- trafrli zapewnić sukces zakażdą cenę. Właśnie_ za każdą. Na kilka lat przed wojną, podczas niej, jak teżpo niej, aż do śmierciStalina, drugą osobą w partii faktycznie był Gie- orgij Maksymilianowicz Malenkow. od 1934 roku kierował on strukturą zwatuą wKoP _ Wydział Kjerowniczych orga- n w Partyjnych KC Wszechzwiązkowej Partii Komunistycz- nej (bolszewik w) - WKP(b). WKOP to ten sam lJczraspred, tylko pod innym szyldem. ,,Po osiemnastym zjeździezakuli- sowa rola Malenkowa zostaje rolą pierwszoplanową na scenie wKP(b) i w życiu partyjnym staje się on prawą ręką Stalina'' (B. I. Nikołajewski, Tajnyje stranicy istorii, Moskwa 1995, s. 200). Malenkow, pod osobistym nadzorem Stalina, zarządzał paristwem i kierował działaniami wojennymi, dysponując ka- drami. on wysuwał i odsuwał naczelnik w dow dztwa obo- z6w pracy, dow dc w brygad, dywizji i korpus w, komisarzy narodowych (ministr w) i ich zastępc w, ambasador w i re- zydent w struktur szpiegowskich, naczelnik w rejonowych, -/ obwodowych, okręgowych, wydział w i sekcji NI(WD, dy- - rektor w zakład w, fabryk, rafrnerii i kopalni węgla i zŁota, kierownik w kolei, sekretarzy komitet w rejonowych, obwo- dowych, okręgowych, naczelnik w wydział w i sekcji Sztabu Generalnego, dowodzących flotą, armiami, frontami, naczel- nik w ich sztab w. Formalnie Malenkow nie był zasĘpcą Stalina do spraw partii. Jednak jeżelipafuzeć od strony ściśleformalnej' prze- cież i Stalin nie byłdyktatorem. Jeżeli ktośzapomniał: władza w Kraju Rad była w rękach robotnik w i chłop w' I władzę tę formalnie nazJrwano ,,radziecką". od dawna interesowało mnie jedno pytanie: kto, kiedy i z kim u nas się naradzał? Uściślając,władza w Związku Radzieckim była sprawowa- 8 na ptzez Radę Najwyższą. ZasiadaĘ w niej znane tkaczki, dojarki, hutnicy oraz hodowcy renifer w. Formalnie głową Zvłiązkll Radzieckiego był dobry dziadunio Kalinin. Jednak prawdziwa władzanależałado tych, kt rzy obstawiali swoimi ludźmi dźwigniemachiny pa stwowej. Podczas wojny, jak też p źniej,do śmierciStalina, do de- likatnych kwestii ewidencji i dyspozycji kadrami, czyli spraw związanych z tządzeniem paristwem, siłami zbrojnymi, po- tityką zewnętrzną i wewnętrzną, Gieorgij Konstant5mowicz Zukow nie byłdopuszczany. ilI Protestują: ptzecież nie m wimy wcale o kierownictwie, tylko o sytuacjach kryzysowych; gdy pojawia się kryzys, kie- dy jest najtrudniej, do Leningradu, do Stalingradu Stalin delegował Żukowa i ten żelazną ręką robił porĄdek... Czyż można tema zaptzeczyć? Można. Uważałemtak samo, wierząc wspomnieniom Zukowa. A gdy przekartkowałem dokumenty, ztozumialem: wszędzie, gdzie następował kryzys, gdzie było najtrudniej, Stalin dele- gował jedną osobę. I to ona właśnieżelaznąręką zaprowa- dzała porządek (w rozurnieniu radzieckim). Człowiek ten to Gieorgij Maksymilianowicz Malenkow. Właśniejego Stalin wysłałdo Leningradu, nadając mu wyjątkowe pełnomocnic- twa. Malenkow nie był sam. Wtaz z nim była drużyna. W jej akład weszli czekiściz najwyższej p łki, "odpowiedzia]rri to- watzysze" z kuźnikadr, generałowie i admirałowie najwyższej rangi, łączniez nacze|nym komisarzem mar5marki wojennej, dow dcą sił powietrznych robotniczo-chłopskiej Armii Czer- wonej oraz dow dcą artylerzyst w. Gdy pod kierownictwem Malenkowa Leningrad został ocalony, kiedy zafuzymano wro- 3a, w wczas Stalin wysłałmu na pomoc Zukowa. Do Stalingradu Stalin także wysłałMalenkowa. Zukow natomiast przybył p źniej(i wfrechał wcześniej).W dodatku w otoczeniu Malenkowa byłon wśrd tych, kt rych okreśIa llę jako ,,i towarzyszące mu osob/.
Dwadzieścialat p źniejZukow przedstawił siebie jako głwnodowodzącego. Jednak,,gł wnym'' stał się on dopiero po śmierciStalina, po odsunięciu Malenkowa, apilźnieji Chrusz- czowa. Tym dw m zamknięto wtedy usta. Nie mieli możliwo- ścisię sprzeciwiać' firmczasem na tzecz Żukowa pracował cały aparat propagandowy Związku Radzieckiego' Po jego stronie był sam Breżniew otaz szef ruądu Kosygin, jak też wczesny głwny ideolog komunistyczny Susłow i minister obrony Griczenko oraz niezliczot:re tzesze,,historyk w z na- ramiennikami''. Właśniena tej żyznej glebie wyr sł,,wybaw- ca'' i Leningradu, i Moskwy, i Stalingradu, i całej reszty' IV Począwszy od 1922 rokll, ptzez blisko dwadzieścia lat Stalin piastował wyłącznie funkcję sekretarza partii. 4 maja 1941 roku stanął on na czeletządu. W pa stwie robotnik w i rolnik w ministr w nie było. Miało to bowiem bltżwazy1- ny wydźwięk.Zamiast nich rządzili komisarze ludowi. Z ro- syjska w skr cie - narkomy. Dlatego l|azwa rządu brzmiała: Rada Komisarzy Ludowych - RKL. Podczas wojny pierwszymi zastępcami Stalina w ruądzie byli Mołotow i Wozniesienski, zastępcami zaś:Beria, Bułga- nin, Wyszynski, Woroszyłow, Ziemlaczek, Kaganowicz, Ko- sY91n, Malenkow, Małyszew, Mechlis, Mikojan, Pierwuchin, Saburow. 30 czerwca 1941 roku Stalin objąłfunkcję przewodniczą- cego Pa stwowego Komitetu obrony (PKo). Zastępcą Stalina na stanowisku szefa PKo był Mołotow, a od maja 1944 ro- ku - Beria. 10 lipca 1941 roku Stalin przyJął stanowisko przewodni- czącego Kwatery Gł wnej Dow dztwa, kt ra 8 sierpnia zo- stała przemianowana na Kwaterę Głwną Naczelnego Do- w dztwa zwanąStawką' Na tym stanowisku Stalin nie miał zastępc w. 19 lipca 1941 roku Stalin zostałludowym komisarzem obrony (NKO). Na tym stanowisku w.czasie wojny pierwszy- mi jego zastępcami byli Budionny i Zukow, zastępcami zaś: 10 Abakumow, Aborenkow, Bułganin, Wasilewski, Worobiew, Woronow, Golikow, Gromadnin, Żygatew, Zapotożec, Kulik, Miereckow, Nowikow, Pieresypkin, Rumiancew, fimoszenko, Fedorenko, Chrulew, Szaposznikow, Szczadenko, Szczerba- kow' I niech mi wybaczą ci, kt rych pominąłem. Do 8 sierpnia 1941 roku Stalin był naczeln5rm wodzem siłzbrojnych ZSRR. Na tym stanowisku od 26 sierpnia 1942 rokujego zastępcą byłZukow. Podsumowuj4C, w żnyc}r okresach wojny, na r żnych stanowiskach Stalin miał minimum 35 zastępc w, w tym też czterech pierwszych: Budionnego, Wozniesienskiego, Żukowa i Mołotowa. Sześos b: Beria, Bułganin, Zukow, Malenkow, Mechlis, Mołotow, było,,podw jnymi zastępcami" Stalina. Tak na przykład Mechlis byłzastępcą przewodniczącego RKL i zastępcą narkoma obrony, a Mołotow _ zastępcą prze- wodniczącego Krajowego Komitetu obrony oraz pierwsz5rm zastępcą przewodniczącego RKL. od 19lipca 1941 roku, gdy Stalin przy1ąl stanowisko ludo_ wego komisarza obrony, Żukow byłjego pierwszym zastępcą na tym stanowisku. Ponadto 26 sierpnia 1942 roku zostałtnż zastępcą naczelnego wodza. Jednym słowem, Żukow był za- sĘpcą Stalina izarazem jego pierwszym zastępcą. Wok łZukowa zawsze kręcili się lizusi i wazeliniarze. At- mosferę panującą w sztabie Zukowa doskonale opisał arty- sta Boris Siczkin, przyjaciel i kumpelod kielicha,,marszałka zwycięstwao: ootoczenie składałosię wyłączniez os b płci męskiej w randze nie niższej niżgenerał brygady. Wszyscy oni byli jawnymi sługusami: czyścilimarszałkowi buty, poda- wali do stołu i sprzątali zniego. Jednym słowem, upodabniali aię do uczynnych kundli. Gdy słuchali tozkaz w marszałka, to pochylali się ażdo podłogi. Z obtzydzeniempatrzyLo się na tych ludzi, kt rzy utracili szacunek do siebie (...) Dla mar- azałka sługusi ci byli kimśw rodzaju dekoracyjnych piesk w (...) Ściśle biorąc, to oni z natury byli psami" (B. Siczkin, Jo iz odessy '.., Petersburg 1996, s' 79). Ażtu pewnego razu pod- czas wojny jeden z tych kundli postanowił poza harmonogTa- mem liznąć pariski tyłek, zapisując w pewnJrrn dokumencie etanowisko Zukowa: pierwszy zastępca... Niestety, nie trafrł! 11
Zukow okropnie nie lubił,gdy nazywano go pierwsz5rm za- stępcą ludowego komisarza obrony. Lubił za to, gdy lnLazrya- no go zastępcą naczelnego dow dcy' Nie można się z tym nie zgodzić,: temu, kt ry pucuje marszałkowskie buty i podnosi papiery do podpisu, nietrudno się pomyli w tej skompliko- wanej nomenk]aturze i nazwać wielkiego dow dcę wszech czas w i narod w nie tym tytułem, kt ry mu się podoba, a tym właśnie,ktory on ma, ale mu się nie podoba. W wczas ,,Wielki'' wpadał w furię: nie jestem pierwszym zastępcą, je- stem jedynym!!! Uwzględniając fakty przytnczone wyżej, można się zgo- dzić,; toszczenia do miana jedynego, delikatnie rzecz ujmując, nie są wystarczająco uzasadnione. v Tetaz spr bujmy uporządkowa tabelę rang. Co jest waż- niejsze: zastępca Stalina w sprawach partii czy pierwszy za- stępca w ruądzie? Co ma większe znaczenie; zastępca w Pari- stwowyn Komitecie obrony, pierwszy zasĘpca ludowego ko- misarza obrony czy zastępca w Radzie Komisarzy Ludowych? odpowiedź na to pybanie uzyskano 30 czerwca 1941 roku. Tego dnia powstał Pa stwowy Komitet obrony _ PKo. Był to ,,nadzwyczajny najwyższy organ paristwowy ZSRR, kt ry skupiał pełnię / Postanowienia , tom|, s.622)* :/ rował przebudową gospodarki zgodnie z wymogami wojny, mobi]izował siły i zasoby kraju, doskonalił strukturę sił zbrojnych, rozmieszczał kadrę kierowniczą, określałog lny charakter wykorzystywania siłzbrojnych podczas wojny, do- wodził walką narodu radzieckiego na tyłach wToga'' (tamże, tom 7, s. 516)' Tym sposobem podczas wojny głwne dźwignie dyktatury - ewidencja i zatządzanie kadrami - przeniosły się * Sowietskaja Wojennaja Encykłopiedia _ Radziecka Encyklope- dia Wojskowa. 12 do PKo. Chociaż zasadniczo nic się nie zmieniło: w dalsz5rm ciągu ten sam towarzysz Malenkow pod mądrym dow dz- twem towarzysza Stalina wdrażałw życie tę samą nieznisz- czalną stalinowską zasadę, zgodnie z kŁfuą kadry decydują o wszystkim. W trakcie wojny wszystkie struktury wojskowe i paristwo- we, jak też organy ZwiązkuRadzieckiego' począwszy od Kwa- tery Gł wnej Naczelnego Dow dztwa, podporządkowane byĘ decyzjom PKO. W skład PKo weszli: Stalin jako przewodniczący, Mołotow jako zastępca oraz Beria, Woroszyłow, Malenkow, Mikojan. W lutym 1942 roku dokooptowano Wozniesienskiego, Kaga- nowicza, Mikojana, a w listopadzie L944 roku - Bułganina. od maja 1944 roku zastępcą przewodniczącego PKo był Beria. W tym ,,nadzwyczajnym najwyższym organie paristwowym ZSRR, w kt rym w latach wojny koncentrowała się pełnia władzf , Stalin miał dw ch zastępc w - Mołotowa i Berię. Marszałek Związku Radzieckiego Gieorgij Konstant5rno- wiczZukow nie był zastępcą Stalina w PKo. Do tego nadzwy- ęzajnego organu pa stwowego, dowodzącego podczas wojny, Zukow nie byłdopuszczony nawet jako podrzędny członek. VI od dzieci stwa uczono nas, że wojna była sprawiedliwa, wielka, święta.Podstępny wr g uderzył bez wypowiedzenia wojny, bez jakiegokolwiek powodu ibez przyczyny. Nie byli- 6my przygotowani do tego, stąd takie straty, porażki i ofrary. Istota wojny: nar d radziecki bronił swojej ojczyzny. Ludzie radzieccy jak jeden mążzgromadzili się wok łrodzimej par- tii komunistycznej i jej mądrego Komitetu Centralnego. Do zwycięstwa nad wrogiem Armię Czerwoną wraz narodem za- grzewaŁ wielki Stalin. Po śmiercii zdemaskowaniu Stalina wyjaśniłosię, że do zwycięstwa nad wrogiem nar d radziecki zagtzewał nie Sta- lin, ale oddany myślileninowskiej Chruszczow. Po dymisji Chruszczowa historycy odkryli nagle, że do zwy - 13
cięstwa nar d radziecki zagrzevlał wcale nie Stalin, a nawet nie Chruszczow, lecz jeszcze bardziej oddany ideałorr leni- nowskim Breżniew. Stalin miałjedną Gwiazdę Bohatera Związkll Radzieckiego; nigdy jej jednak nie nosił, a Breżniew mial ażcztery takie gwiazdy, kt re nosił zawsze. Marszałek Zvmązku Radzieckiego Breżniew był czterokrotnie większym bohaterem niżStalin. Po śmierciBreżniewa doszło do sensaryjnego historycz' nego odkrycia: do zwycięstwa nad wrogiem Armię Czerwoną i cały nar d radziecki zagrzewałjednak nie Breżniew, nie Chruszczow i nie Stalin, ale oddany syn narodu radzieckiego, wielki Źukow, on _ JEDYNY. Jednak jeżeli bra pod uwagę poprzednik w Zukowa g1ających rolę wybawcy, okazuje się, żeŻvkow,jedynym" jest tylko w chwili obecnej i na tym eta- pie historii. W rolę ,jed5rnego'' przed Zukowem wcielali się już inni. Żukow jedynie zamyka ten szereg. fuzdziałL Prawda z zasttzeżeniami Mogę pisać tylko prawdę' Czterokrotnie uhonorowany tytułem bohatera ZvłiązkuRadzieckiego marszałek ZwiązkuRadzieckiego G. K. żrrxow oOgoniok" 1988, nr 16, s. 11 I Za życlia Zukowa światłodzienne ujrzało tylko jedno wy- danie jego wspomnieri, w dodatku jednotomowe. "To była przekonywająca, prawdziwa książka, to była wielka pra]M- da o wojnie. Waśnietaką pozostanie na zawsze" (oKrasnaja zwiezda",12 stycznia 1989 r.). Pozwolę sobie nie zgodzi się ze zdaniem ulubionej gazety. nTaka" prawda Zukowa nie pozostanie na zawsze. ona już taka nie jest. Co więcej, nie mogła taka pozostać, ponieważ prawda w naszJ[n wielkim kraju jest najlepsza w świecie. Nąjprawdziwsza, najbardziej przodująca, najbardziej progre- tywna' najbardziej trwała. Nie z tego powodu nasza prawda Jest najbardziej żywotna, żejest twarda jak kamie , PflQ- ciwnie. Mamy po prostu grętką prawdę! Elastyczną. Nasza prawda potrafr przetrwać, w każdych warunkach, ponieważ umiejętnie się do nich dostosowuje. W tym wypadku naukow_ oy użyliby terminu - mutacja. Nasza prawda jest żywotna l niezniszczalna, gdyż zmienia się wraz z otaczającymją śro- 15
Mijały lata, zmienia|v s_ig ustroje. PojawiaĘ się nowe pro- blemy i n9w9 wymagania. Ńa kazjym "i.pi" historii te same wydarzenia były oce Maria Gieorgiewna lub kilka fragment i wpisywała do ksiąźki.Do te li wszystko,co jużnie odpowi nowe wydanie i książka zn w była zgodna z duchem czasu. 16 Zn w ogłaszal7o na cały świat:wreszcie, tak oto terazbrzmicała prawda! okazało się, żeZukow przewidział wszystkie pytania, ja-kie będzie miał p_o upływie dziesięcioleci odpowie kiśczas zmieni. 4 nia, na_ wycięty nra na przeciwstawny , t9 ln wfragment ten zostaje ":nlT-fi kowany do kategorii "i"i.t"i"iąJli.r'. n Po śmierciZ^$owa jego wspomnienia przeszĘ drogę odwydania jednotomowego do dwuto-o*"go' Następnie tozro-ały się dwocr'. zn w skr ciły się do ubędne ad'łyz niej wszystkie ,. W roku 1990 opublikowano e' \Y.. okazało się, że wszystko, Kow, to kompletna bzdura. D nlu, po upływie wier wi"kr. od ś-i"""przed, czytelnikiem wreszcie została od flr[:]"*' kt rej za życia "i" po"*oio.ro powiedzie ć marszał- P D. T. Jazow."-':"ii1Fpfi:ffii:--ri*'ł.*o:" imię nakarty historii w ten spos b, z" ,lp"a'i"r"ląc się do Hitlera.;llgćdziesiąt lat po "'.a-"ki;""*i*"-.ł czołg wna Mo-rkwę, chcąc ją zdobyć. Nu ty- .".'iyir,'ioaourrie jak Hitler, 77
I l ll rl i il Itr ll'l 2000). M wiąc o koniunkturze, warto by poda nazwisko głwne- 18 go koniunkturalisty, a nadmieniając, że wspomnienia kiedyś rozrosły się do trzech tom w, warto by wyjaśnićniezoriento- wanJrrn' dlaczego obecnie jużna trzy tomy nie wystarczą. Jeszcze jedno: jaka jest gwarancja, że względ w koniunk- turalnych nie bierze się już pod uwagę? W pierwszych praw- dziwych-koniunkturalnych wydaniach wyraźnie można się doszuka chęci wielu autor w i wsp łautor w,,najprawdziw- szej książki o wojnie'', by dogodzić władzy, uchwyci jej życze- nia i gorliwie zaspokoi . Czyżby dążenie to nie było zauważal- ne w ostatnich wydaniach? Czyżby dziśksiążkanie odpowia- dała ofrcjalnej wykładni ideologicznej chociaż trochę? Iil Sam żukow doskonale zdawałsobie sprawę, że wielka, ale wczotajsza prawda nie jest nikomu potrzebna. WiedziaL, że historia ciągle będzie pisana na nowo. Uważal, żetakttzeba. Sam był gorliwym stalinowcem, dop ki jego idol był zdr w. W oficjalnym dokumencie nazymał siebie ,sługą wielkiego Stalina". Za Chtuszczowa modne było być antystalinowcem. I Żukow zmienił front. Bez niego nie m gł się odbyć WZjazd l
pozosta w tyle. Z drugiej strony za wcześniejeszcze m wić o wielu rzeczach" (,,Ogoniok" 1988, nr 16, s. 11). Wypowiedź dotycząca ducha czasu jest po prostu uro- cza' Zgodnie z tą zasadą wspomnienia nieżyjącegoZukowa są w cudowny spos b odnawiane. Za każdym razem odpo- wiadają one duchowi czasu' oto przykład' W pierwszym wy_ daniu wspomnieri, opublikowan}ryn za życia Żukowa, czyta- rny; ,,Bez względu na ogTomne trudnościi straty, w ciągu czterech lat wojny przemysł radziecki wyprodukował nie- wiarygodną ilośbroni _ prawie 490 tysięcy dział i moździe- rzy, ponad 102 tysiące czołg w otaz dział samobieżnych, przeszLo 137 tysięcy samolot w" (Wspomnienia i refleksje, Moskwa 1969, s. 237). Ptzy cz5rm autor nie podaje żadnych źrdeł. Ęrmczasem w wydaniu trzynastym, Moskwa 2003, s. 252, ta sama wypowiedź, jednak Liczby inne: 825 tysięcy dział i moździetzy,ponad 103 tysiące czołg w otaz dział sa- mobieżnych, ptzeszŁo 134 tysiące samolot w. Podane źrd- ło: Sowietskaja wojennaja encykłopedjo, Moskwa 1976, t. 2, s. 66. Między pierwszym a trz;mast5rm wydaniem niezgodność w liczbie czoŁg w i dział samobieżnych wyrrosi tysiąc sztuk. Rozbieżnościdotyczące samolot w sąjeszcze większe. W pierw- szym wydaniu - 137 tysięcy tylko samolot w bojowych, w ttzy- nastym _ L34 tysiące bojowych, transportowych, szkolenio- wych i innych. Dane dotyczące produkcji dział powalają zn g: w pierwszym wydaniu ,,prawie 490 tysięcy dział i rnoździe- tzyl',w trzynastym - 825 tysięcy. R żnica wynosi 335 tysięcy sztuk! Trzecia częśćmiliona. W przeliczeniu to 55 833 baterie artyleryj skie, j eżeli s ą sześciodziałowe.J eże|i cztet odziałowe, to aż83 750. Jeślido obsługiwania każdego dziaLaimoździe- tza, opuszczonego przez Zwkowa w wydaniu pierwszSrm , ptze- znaczyć, średniopięcioosobową załogę, trzeba by było p łtora miliona artylerzyst w, uwzględniaj ąc wszystkich, ktłrzy tym ogromem artylerii dowodzili, a więc: dow dc w pluton w, ba- terii, dywizjonu, pułku, brygady i dywizji. Ponadto jeślibrać pod uwagę stan osobowy sztab w arbyleryjskich, baterii kie- ruj ących, oddział w Lączności,kierowc w ciągnik w artyle- ryjskich itp., to liczba ta wynosi grubo ponad dwa miliony. Czyżby Żukow o tym nie wiedział? Czyżby dowodził, nie ma- jąc najmniejszego pojęcia czyrn? IV I jeszcze to. 20 2I
Minęłop łwieku i ustalono pewne nieścisłości.odkryto, że podczas bitwy pod Stalingradem Żukow znajdował się na całkiem innym froncie. Dowodził tam tzw' operacją ,,odwTa- cającą uwagę'', nieudolnie ztesztą i bez rezultatu. Do tych działa zgromadzono dwukrotnie większe siły niżdo kontr- ataku pod Stalingradem. A to było naruszeniem wszelkich zasad strategii. Na głwnym odcinku, tam gdzie ważą się losy wojny, gdzie planowany jest przełom w toku wojny, powinny się znajdować siły głwne, natomiast na drugorzędnym od- cinku - drugorzędne. Jeżeli na operację odwracającą uwagę ptzezl7aczono większe siły niż na głwną, to kwalifrkuje się to jako przestępstwo. Ponadto pod koniec 1942 roku na odcinku rżewskim armia niemiecka jedynie się broniła. T5rmczasem Żukow dokonywał tam operacji odwracającej uwagę. Jednak do obrony potrzeb_ ne są małe siły, do ataku natomiast duże. Wychodzi więc na to, Że zmasowanJ[n atakiem Armii Czerwonej Żukow,,odwra- cał uwagę'' małych sił armii niemieckiej. Dla dow dztwa radzieckiego sukces pod Stalingradem był niespodzianką. otoczono w wczas dwadzieściadwie dywizje wToga' na co nikt nie liczył. Zakładano bowiem otoczeniettzy- krotnie mniejszej liczby wojsk nieprzyjaciela. ot ż, aby pro- wadzić tylko działania wspierające ptzy otaczaniu siedmiu niemieckich dywizji pod Stalingradem, Zukow na innym od- cinku dowodził potężną operacją odwracającą uwagę z udzia- łemd w u d z i e s t u d z i e w i ę c i u armii og lnowojskowych, uderzeniowych, pancernych i lotniczych. Do operacji tej Ż:u- kow zgromadził l,9 miliona żołnierzyi oficer w, 3300 czoł- g w, 1100 samolot w. W wyniku tych działari stracił 1850 czoŁg w, ponad tysiąc samolot w, kilka tysięcy dzial i moź- dzierzy, wystrzelił milion pocisk w, położyłw szpitalach po- lowych i złożyłw ziemi pięćset tysięcy żołnierzyi oficer w, wykrwawiając najlepsze jednostki fu.rnii Czerwonej. operacja ,,odwracająca uwagę'' pod dow dztwem Zukowa odbywająca się w rejonie Rżewa wygląda na jeszcze bardziej dziką na tle wcześniejszych wydarzeri' M wiono nam, że pod koniec 1941 roku Żukow proponował Stalinowi skupi głwne siły na jedn5rm Froncie Zachodnim. Jednak 'głupi'' Stalin roz_ 22 dysponował siły na wielu odcinkach i frontach, goniąc tuzin zajTy.Dlatego bitwa pod Moskwą miałaau łrłrii r";;- 1ej krwawy finał i nie przynio słaznacząc,5rch efekt w. Nie_ kt rzy-wierzą w te opowiastki. Lecz pod' toniec 1942 ;k;zdatĄa się podobna sytuacja: *."y"tlł" siĘ trzeba bvło."o_ :1ć :u jeden głwny, decydujący ojcinek ro"t". Mogi r;;;Stalingrad. Właśniet"'n -oz"a było odnieśćwierne_ "Ęcię-stwo. Tymczasem operacja stalingradzka odniosła "i"by*;ł;.*""_" propagandowy, natomiasi z punktu widzenia ,i"u;;"_ vi zĘirczuła się bez szczeg lnego ilasku sławy. D; ;t"*;-li trafiła tylko jedna zwyczajna.r-i^ niemiecka. e'prri"iizmożna było otoczye .l|ee arrrii, zktlrychdwie były il;.Wszystkie pięć armii bez większego r'y;iłko ^r;;"Ń|;7;;;-mać w pierścieniu,a' Pu.łapkę ,"^l^iepod Rostow";; ;i"prawie nie byłowojsk niemieckich Latem 1942 roku niemieckie siĘ pancerne wbiły się klinem daleko, aż do podg tzaKaukazu. Nie miaĘ jednat pirr*" ""dro gę p owrotn ą. Wystar czyłotylko odciąć wiski k"'yt";";;;Rostowem, w wczas cały front niemiecki od 1VIo'"a dt"i; ;;Czarnego by się załamał.I to w styczniu 1943 roku. Chodzi 9 t-o'- żepo stracie pięciu armii dziura w obronie "r"*i""Li":'byłaby tak samo wielka jak ta w stalowym kadłubie Titani- ca, R.ozsttzygnięcie los w^wojny byłoby wtedy kwestią kilkumiesięcy, jeślinie tygodni. ż^d'rn^ * ołoti"."r, st.l g";ł;rana była ciężka, natomiast cios pod Rostowem byłby ś"mier- telny' Siły Annii Czerwonej zostały jednak rozproszone naogromnych przestrzeniach na kilku frontach. Dziiwne,;;y* fazem Zu-kow nie protestował, nie żądałodStalina.k*i;giłna jednym decydującym odcinku: albo siły gło*r'"'"gro- powa _pod Stalingradem, a p źruejiśćna Rosiow, arlJrrieprowadzi kontrnatarci3 n_od Stalingradem, tylko wszystkie elłyrzucić na Front Zachodni, w okoiice Rżewa. operacji w okolicach tego nadwołżaskiego miasta Zukow nle uważałza odwra ającą uwagę, na*et tak jej nie n^rw^jł,' 7 ebycznia 1964 roku wvsiał HsI jo pisarza w' D. Sokołowa, op1|qiącv przygotowania do rżewsko-wiaźmiriskiej ;;;iliw llstopadzie Ig42 rokrr: o...Trzeba było pilnie prźygitoiil przeprowadzić operację nacierającą rr.r""go wojska. W oko-
licy zone rżewskie siły niep siły Front w: Kali_ niris ałem do Purkajewa i Koniewa przygotowa kontrnatarcie Frontu Kalini skiego z okolic położonychna południe od [miejscowości]Biełyj oraz Frontu żachodniego z okolic położonych na południe od Sy_ czewki, naprzeciw uderzeniu siłFrontu Kaliniriskiego' okre- brskogo (1957 d plenuma CK KPSS i drugiie dokurnienty, Moskwa 2001, s. 511). W okolicach Rżewa przygotowywano natarcie na pod_ stawie takiego samego planu jak pod Stalingradem, tylko 7 Front Kalini ski i Front Zachod- ni się uderzeri miałyzgnieść,,,występ rż onę niemiecką. Grupy uderzeniowe wToga, zamy- Grupy Armii ej decydujące znaczenie. Przyznawał, żebyłjej inicjatorem' sam określał liczbę i skład wojsk do jej realizacji, sam ją przygotowywał i przeprowadzał. Gdy Żukow pisałw list, wszystko, co dotyczyło strat Ar- mii Czerwonej podczas wojny, było obwarowane największy- mi tajemnicami paristwowymi i wojskowymi. Dlatego bez skrępowania m głopowiada o swoich pomysłach i planach' Nie m wił tylko o wynikach. Pominął r wnież milczeniem to, że otoczenie wojsk niemieckich i tak się nie udało. Kiedy po upadku Związku Radzieckiego wyszły na jaw dane o stratach ptzy zupeŁnych brakach wynik w, tę wsty- dliwą operację szybko zahczono do kategorii odwracających uwagę. Niby od początku tak było zaplanowane: zrobi dużo hałasu, postrzelać, Niemc w postraszyć. Lecz nie w tym problem. ot ż pod Stalingradem nastąpił zdecydowany przełom w wojnie (niechby nawet o wydźwię_ ku propagandowym), |eczŻukowa tam nie było. W Moskwie, 24 skąd nadchodziŁy rozkazy, też go nie było' Nagle okazało się, że brakuje powiązania między dwoma aksjomatami: ,,naj- większy strateg wszech czas w i narod d i "zdecydowanyprzełom w największej z wojen". Jak to możliwe? Jak powiąza przełom w wojnie i osobisty weri wkład stratega? Dhrgo się głowili nądtzy ludzie, ale wymyślili.U nas po- trafią. Rozwiązanie znaleźIi następujące: wprowadzi nową ofr- cjalną periodyzację wojny' Pod Stalingradem - zdecydowany przełom, temu się nie da zaprzeczyć, tego nie da się zmieni . A wtedy tak: nadal będziemy uważać, że do zdecydowanego przełomu doszło pod Stalingradem w listopadzie L942 roku, natomiast rok wcze- śniej,pod Moskwą, należy datować PoczĄTEK ZDECYDO_ wANEGo PRZEŁoMU! I to wszystko. W 1941 roku pod Moskwą Zukow byłobec- ny' Właśniew wczas pod jego genialnym dow dztwem osią- gnięto naj ważniej s zy cel': z AP o Cz ĄTKOWANI E zD E cYD o - wANEGo PRZEŁOMU. Natomiast kto rok pilźniejpod Sta- lingradem doko czył dzieła - nie jest istotne. Najważniejsze, Ęto je zapoczątkował. Najważniejsze, żeudało się doczepi Zukowa do zdecydowanego przełomu. Lecz wcale nie to jest najciekawsze. Najbardziej kuriozalne jest to, żenieży1ący Zukow we wspomnieniach vrytaźnie zateagował na zmiany. Ptzez dwa- dzieściajeden lat w dziewięciu wydaniach pisał, żepod Mo- ekwą, w grudniu 1941 roku, został rozwiany mit, lecz w dzie- siątym,'najprawdziwsz5rm" wydaniu nieżyjący Zukow nagle oświadczył,że wcale nie rozwiał mitu, lecz zapoczątkował zdecydowany przełom w wojnie. v Spieszę zameldować, że w czarodziejskiej transformacji wspomnieri największego dow dcy wszech czas w i narod w ja r wnież miałem sw j udział. Ja tpż przylożyłemdo tego rękę.
W historiografri komunistycznej ptzy1ęto wojnę przeciwko Hitlerowi nazyma ,,,Wielką", a nawet ,,ojczyźnianą".Nazwy te komuniści piszą dużymi literami. A nazwę 'druga wojna światowa"- małymi. W ten spos b podkreślano szczeg |ne znaczenie wojny na radziecko-niemieckim froncie i zupełną jej nieważnośćna innych. Niejednokrotnie przypominałem uczonJ[n (np. w 2 rozdziale Samob jstua), że jest to llazwa własna, kt rą trzeba pisać dużymi literami' Ponadto: wojna Związku Radzieckiego przeciwko Niemcom to częśdrugiej wojny światowej.NiemożIiwe więc, aby częśćbyŁawiększaod całości.Jeżeliczęśćzashrguje na pisownię d:użąliterą, proszę i całośdużymi literami uhonorować. Nikt się nie sprzeczał, jednak z czagem termin "druga woj- na światowaow ofrcjalnej prasie komunistycznej zaczęto pi- sa jak trzeba_ dużymi literami. Po dwudziestu pięciu latach od swej śmierciżukow r wnież się dostosowaŁ, złapal ducha czasu i teraz bezwzględnie przestrzega zasad ortografii języ- ka rosyjskiego. \rI Szokuje wypowiedź Zukowa o t5rm, że 'o wielu rzeczach m wić jednak za wcześnie''.Niby o czyTn za wcześnie?Woj_ na się skoriczyła, wr gzwyciężony, o czJ[n nie można m wić? I dlaczego? Zukow zmarł po trzydziestu trzech latach od in- wazji niemieckiej, nie opowiedziawszy nic nowego o wojnie. Wszystko, co zostało opublikowane w jego wspomnieniach, było znane jużprzedtem, wydane przezinnych autor w' I je- żeliw ostatnich wydaniach książki Żukowa pojawiają się nowe fragmenty, to takie one są tylko dla Wspomnieil i re- fleksji. Wszystkie onowe" fragmenty starannie przepisano z c;'ldzych książek. Nawet ze SWE. Sam Zukow jednak żad- nych tajemnic nie ujawnił. W takim tazie, jak należałoby łączydeklarację wielkiego dow dcy, żem wi prawdę i tylko prawdę, z jego wylewną wy_ powiedzią o t5rm, żeczas m wienia prawdy jeszcze nie nastał? Po co ztzucać na cenzurę' skoro sam nie potrafi m wi bez krętactwa? Niepełna prawda to nieprawda, czy|i kłamstwo. 26 Utajnienie prawdy historycznej to przestępstwo przeciwko własnemu narodowi. Nar d, kt ry nie zna własnej historii, jest skazany na porażki, zwyrodnienie i wymieranie. Swoją, delikatnie m wiąc, nadmierną gadatliwościąi nie- poskromioną paplaniną Ż:ukow nieświadomie wyrządził szko- dę władzy komunistycznej. Twierdząc, żena wojnie działo się cośtakiego, o czytn nie warto wspominać , zad,ał śmiertelny cios terminowi komunistycznemu,,Wielka Wojna ojczyźnia- t:La".Rzeczywiście, co to za,,Wielka Wojna", skoro wielki stra- teg nie radzi wnikać w jej szczeg ły? Jeże|i, według Żukowa, po upĘwie jednej ttzeciej wieku nie przyszedł ten szczęśliwyczas, kiedy można m wić prawdę o wojnie, to kiedy on nastanie? Gdy wszyscy świadkowie odej- dą do innego świata?Kiedy wszystkie archiwa zostaną wy- czyszczone i z "braku pofuzebf zostanie spalone wszystko, co zbędne, nieaktualne, nieodpowiadające historycznej chwili? VII W drugim wydaniu Wspomnie i refleksji wzmocniono sta- nowisko Zukowa co do tego, żeprawdy o wojnie m wić nie wolno: ,Ze ztoz'urtiałych przyczym nie będę poruszał kwestii, o kt rych mowa może wyrządzić szkody obronnościkraju" (Wspomnienlo... Moskwa L975, tom 1, s. 313). Opublikowano to po trzydziestu latach od zakoriczenia wojny i ponad jednej trzeciej wieku po niemieckim ataku. o, wielki strażniku naszego bezpieczeristwa|. Cćlżto są za wielkie tajemnice? Wycofane z polra walki czołgj, zarośnięte pokrzywami i zniszczone wybuchami umocnienia, os5pujące się okopy i transzeje, zdemobilizowane korpusy, armie i fron- ty. Hitlera dawno jużnie ma i Stalina też, nasi kombatanci w większościjużpoumierali... a wielkie tajemnice pozostaĘ. Je li się je ujawni, obronnościZwiązkuRadzieckiego zostanie wyrządzona szkoda i obniży się zdolnośćbojowa armii! Minęło kolejne trzydzieścilat. Podobny do gnijącego tru- pa Zutiązek Radziecki ostatecznie uległ rozkładowi. Gł wna ptzyczyna: w kraju zdecydowanie zabroniono m wić prawdę. Dozwolono jedynie kłamać.Wszystko, od dołu do g ry, ptze- 27
siąknęłokłamstwem. okłamującnar d w każdej sprawie, rządzący sami zostają owładnięci wiarą we własne wymysły. Trzeba jednak podejmować, decyzje i oni je podejmowali... opierając się na fałszywych wyobrażeniach o otoczeniu. A sko- ro tak, to i decyzje ich nie mogą być prawidłowe. Historia radziecka, przede wszystkim historia militarna, okryta jest nieprzeniknioną warstwą kłamstwa. od śmierci Zukowa minęły trzy dziesięciolecia, a ofrcjalni pismacy i tak nie odkryli niczego nowego. Ęrmczasem milionami idą coraz to nowe i nowe nakłady Zukowowskich dzieł. I w każdym z nic}n, niczyln młotem po naszych głowach, bije apel: nie po- rlszać kwestii, "kt rych ujawnienie rnoże w11nządzić szkody obronności"... Związkl Radzieckiego. Dla pismak w z Kremla wspomnienia Zukowa to podsta- wa i niepodważalny fundament historii wojny. oni bez skru- pułw powołują się na Wspomnienia i refleksje, chociaż wie- dzą, że są tematy - i to sporo, jak twierdził sam Zukow - kt - rych w og Ie nie wolno porrrszać. Prawdy o wojnie opowiadać nie wolno, bo jeszcze przypadkiem, jak uczył Zukow, można by vrytządzić krzywdę obronnościZwiązku Radzieckiego, kt - ry jaż nie istnieje Mam pytanie do wszystkich obroric w Zukowa: wyjaśnij- cie, co miał na myśIinajwiększy strateg! okreśIciete zabro- nione tematy, kt rych zdaniem marszałka nie wolno oma- wiać. Niech tak będzie, skoro nie wolno, to nie będziemy tego robić. Tylko nazwijcie je! Skądże mamy wiedzieć, o czymmoż- na m wić, a co nie podlega dyskusji? o czym to niby za wcześniem wić po dziesięcioleciach, kt re upłynęłyod czas w wojny? o batalionach karnych? Jak widać, na wojnie Zukow ,,karnist w" nie spotykał i o takich nie słyszał.We wspomnieniach on tych niewolnik w wojny nie wspomina. Nar d jednak wiedział o tym i bez Żukowa. Może nie nadszedł jeszcze czas, by m wić o t5rm, żenarody Związklr Radzieckiego kwiatami witały hitlerowc w? Zukow o tym nie wspominał. Wiedzieliśmyjednak o tym z opowieści świadkw. Po rządach Lenina i Stalina mieszkaricy Związkw Radzieckiego każdego najeźdźcęuważali za wyzwoliciela. o czym jeszcze za wcześnie m wić? o stratach? Zukow 28 nigdzie ani słowem nie wspomniał o stratach Armii Czerwo- nej. Jednak ibez Zukowa nar d wiedział, że byĘ one wprost niewyobrażalne' Sumienni badacze oszacowali straty. Ich |iczba znacznie przewyższała7 milion w ogłoszonych za Sta- lina, 20 - za Chruszczowa, i 27 za Gorbaczowa. (Za rząd w tego ostatniego do stalinowskiej liczby dodali chruszczowow- ską i otrzymali nową, najprawdziwszą)' Trrrdno zrozumieć stanowisko wydawc w wspomnier1 Żu- kowa. Elementarna uczciwośnakazuje wyrobienie pieczątki o treści:,,owielu rzeczach m wić jedn ak za w cześnie.Żukow'' i odbija ją g.obą, czetwoną czcionką w poprzek każdej ze ntron jego wspomnie . oświadczenieZukowa, że nie nadszedł jeszcze czas na m wienie prawdy, jest głwnym argumentem przeciwko jego książce Wsponznienia i refleksje. Po takim oznajmieniu lczci- wy człowiek nie napisałby ani słowa więcej albo napisałby wszystko, o czyITn myśli'wszystko, co uważa za prawdę, za- pakowałby w szklane, trzylitrowe słoiki, zalakował i zakopał wo własnym sadzie. Do tego ttzeba by byłonapisać list do po- tomności: prawdy o wojnie z )o( wieku m wić nie pozwalam, ele zachowałem ją dla was, oto ona, czytajcie! Zukow jednak ogłosił,że nie nadszedł czas na m wienie prawdy, i podpisał się pod maszynopisem liczącym 700 stron. Zastan wmy się: skoro w tekścienie ma prawdy o wojnie, Eym wobec tego jest on wypełniony? Jeżeli prawda odpada, to co pozostaje? oświadczenie Zukowa jest gł wnym świadectwem na ko- tzy{ć Lodołanlacza. Krytyk w proszę' by mnie nie niepokoili l nle naprzykrzali mi się, dop ki nie zostanie opublikowana llrta temat w zakazanych, na kt rych omawianie, zdaniem żukowa, nie nadszedł czas.
Rozdział2 o rzeczywistych poglądach wielkiego dow dcy Paristwo totalitarne zawiaduje myślami,ale nie umac- nia ich. Ustanawia niepodważalne dogmaty i zmienia je z dnia na dzie . Oto wyrazisĘ, brutalny przykład: każdy Niemiec do września1939 roku powinien byłod- nosić się do bolszewizmu rosyjskiego ze zgrozą i obrzy- dzeniem _ od września1939 roku z kolei powinien był przejawiać wobec niego zachwyt i sympatię. Jeżeli Rosja i Niemcy wypowiedzą sobie wojnę - co może s1ę zdarzyć w nąjbliższych latach - my będziemy świadkaminagłego zwtotu o 180 stopni. Czy jest sens podkreślać,,co z tego wynika dla literatury? Gronop Onwws., Literatura i totalitaryzm tekst z audycji emitowanej przezBBC 19 czerwca 1941 r. I Samodoskonalenie się tekst w żukowowskich jak za do- tknięciem czarodziejskiej r żdżlg'mnie osobiściewprawia w zachwyt i drżenie. Przykład z początkowego okresu wojny. W terminologii radzieckiej grupa kilku armii nazywana jest frontem. W czerwcu 1941 roku na granicach zachodnich Związku Radzieckiego tozmieszczono pięć front w: P łnocny, Pilłnocno-Zachodni, Zachodti, Południowo-Zachodni i Połu- dniowy. Jako centrum budowy strategicznej obrano Front 30 Zachodni składający się z cztntech armii polowych. Podczas pierwszych dni wojny został on okrążony i rozbity w okoli- cach Miriska. Przestały istnieć wszystkie cztery armie tego frontu. Na początku lipca, kosztem tezeflN strategicznych, Stalin otworzf nowy Front Zachodni, ten jednak mrliież zo- stał okrążony.I zn w polegĘ cztery armie, tyle że t5rm razem w okolicach Smoler1ska' A to przecież gŁ6wny odcinek strate- giczny wojny. Jako odpowiedzialny za pierwsze okrążenie został wska_ zany dow dca Frontu Zachodniego generał armii D. G. Paw_ łow. Rozstrzelano go, awtaz z nim nie tylko generał w armii, a|e tnż wszystkich w pobliżu: począwszy od dow dcy sztabu Frontu do naczelnik w skład w medycznych, laboratori w weterynaryjnych i naczelnika Wojentorgu (sieci sklep w woj- akowych), zaopatrujących żołnierzyw igly, guziki, pastę do but w itp. Kogo w takim razie tozstrzelać za drugie okrążenie Fron- tu Zachodniego? Czy zatzlcić te same błędynowemu dow dz- twu i sztabowi? Po raz drugi taki manewr się nie lda.Zat w- no za pierwszJnn, jaki za drugim razem polecenia dla Frontu Zachodniego kierowane byĘ ze Sztabu Generalnego, od jego gonialnego dow dcy - generała armii Żukowa. Stalin zdymisjonował Zukowa i pozbawił go funkcji szefa Bztabu Generalnego.Zatym powinna była iśćjedyna możIi- wa w podobnych przypadkach kara. Za,genialne" planowa- nto, za utratę ośmiuarmii Żukowowi należałobywymierzyć nąjwyższą karę _ rozsttzeIać,. ZasłużyL bowiem na to. W 1953 roku aresztowany marszałek Związku Radziec- kiego Ł. P. Beria skierował do kremlowskich wodz w kilka lllt w. opr cz innych informacji zaularta w nich była dosyć olokawa kwestia: w lipcu 1941 roku Beria uratował Żukowa od rozprawy stalinowskiej. Adwanaście lat p źniej sam Beria rlodział w głębokich podziemiach i czekał na tozsttzelanie. Nlo miał nic do stracenia i nie musiał kłamać. Przeciwnie, Jewne kłamstwo mogło tylko pogorszyć jego położenie- po- wlodziano by: to Ły jeszczełżesz?! ot ż w 1953 roku aresztowany Beria przypomniał Żuko- Wowi: przecież uratowałem ci życie w 1941roku!
. Jednak czego warta jest już wyświadczona przysługa? Zlłkow, rzecz jasna' o wybawcy sw][n nawet nie wspomniał i palcem nie kiwnął, by go ratować. II 11 grudnia 1941 roku, podczas wystąpienia w Reichstagu, Hitler przedstawił |iczby: w ciągu pięciu miesięcy wojny, od 22czerwca do 1 grudnia, zdobyto izniszczonolT BsZradziec- kie samoloty bojowe, 2139I czoŁg w,32 54I dział, do niewoli dostało się 3 806 865 radzieckich żołnierzyi ofrcer w. Liczby te nie m wią o zabitych, rannych i tych, kt rzy szukali schro- nienia w lesie. Ptzez p łwieku marszałkowie radzieccy nazywali telicz- by wymysłami Goebbelsa i bredniami opętanego Ftihrera. obraz jednak stopniowo się rozjaśniałi odsłaniał.Zbie- giem lat ofrcjalnie przy1ęte liczby określającestraty Armii Radzieckiej w roku 1941 ciągle tosły, ażdo chwili, gdy nie- mal się zbiegły z liczbami, o kt rych m wiłHitler. obecnie Sztab Generalny Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej ustalił i ofrcjalnie uzltał, iż w ciągu pierwszych pięciu miesięcy wojny Armia Czerrłrona straciła w postaci jeric w blisko cztery mi- liony żołnierzyi oficer w, 20 500 czohg w,17 90o samolot w bojowych, 20 tysięcy dział. Jednym słowem, cała kadra Armii Czerwonej była zabita' rozgTomiona lub wzięta do niewoli. Opr cz tego wr g zdobył 85 procent mocy radzieckiego prze- mysłu zbrojeniowego. Stalinowi pozostali jedynie rezerwiści i 15 procent zakład w zbrojeniowych. To był najstraszniejszy i najbardziej potężny pogrom w hi- storii ludzkości.Hariba była tym większa, że stało się to na własnej ziemi, gdzie,jak wiadomo, nawet ścianypomagają. Wstyd nie do zniesienia ogarniał na samą myśI,żewr g miał siedmiokrotnie mniej samolot w, sześć,i p łtaza mniej czoł- g w, żenacierające oddziały wojsk niemieckich liczyły od p ł- tora do dw ch milion w żołnieruy. Działania bojowe Armii Czerwonej planował Sztab Gene- ralny, na kt rego czele stał generał armii Zukow. Winy swej za tak niebywałą i niewiarygodną porażkę Zukow nie uzna- 32 waL' Przecjwnie, uważał,że jest największym dow dcą )o( wieku. Za winnych uznawał wszystkich: od szeregowych po wodza naczelnego' od robotnik w w zakładach zbrojeniowych po konstrrrktor w broni i członk w ruądll. Bez winy był tylko szef Sztabu Generalnego. Zukow przedstawił sprawę w takim świetle,że|atemI94I roku nie bylo za co go rozstrzela . Nawet odwoła ze stano- wiska szefa Sztabu Generalnego nie było za co. Według niego wszystko wyglądało wspaniale. Z jego opowieści wynika, że Stalin wcale nie zdjąłgo ze stanowiska szefa Sztabu General- nego. Po prostu... on sam poprosił o dymisję. W liściedo pisarza w. D. Sokołowa z 2 matca 1964 roku Zukow opisał ten fragment (Gieorgij Żrlkow, Dohumienty, Moskwa 2001, s. 516)' ot żrozstał się on ze stanowiskiem szefa Sztabu Generalnego nie dlatego, że cała strategia obro- ny na linii od Bałtyku do Morza Czarnego się zawaliła. I nie dlatego, że Front Zachodni zostaL okrążony i zniszczony' a no- wy front - wskutek genialnego planowania Żukowai powta- tzania przeze(l tych samych błędw - natychmiast się zała- mał, otwierając Hitlerowi drogę na Moskwę. Przyczyna dy- misji, jeżeli wierzyć Zukowowi, tkwi w czym innym. Stalin rzekomo pozwolił sobie na rozmowę z wielkim Zukowem nie- dozwolonym tonem. Tego wierny zasadom Zukow nie zdzier żył.Właśniewtedy oznajmił Stalinowi: ,,Nie mam tu nic do roboty. Proszę mnie zwolnić ze stanowiska szefa Sztabu Ge- neralnego!" Ęrmczasem Stalin Qeżeli bra te opowieściserio) wcale nie miał zamiaru dymisjonować Żukowa. Pr bował łagodzić: ,,Proszę się nie gorączkować''. W kori.cu jednak się zgodził: "No dobrze, niech tak będzie, zdejmę was ze stanowiska''. Wygląda więc na to żenie było powod w do odsunię- cia i rozstrzelania Żukowa! Aprzecież za klęskę z 22 czer wca Żukow zasłwżyLna sto rozstrze|aft! A niby za nowe okrą- żeniepod Smoleriskiem nie zasłużyłna haniebną egzeku- cję?! 33
ilI Minęło pięć lat i w pierwszym wydaniu wspomnieri scena ta została ulepszona. Jest opisana inaczej. Ponadto dodano, żeStalin nie był zŁy na wielkiego stratega. Zwolniwszy Zu- kowa z usiadł, obok. Z W drugim wydaniu fragment zn w zostalnieco zmieniony' Stalin, dymisjonując Żukowa, zwtacasię do niego z pochwałą: ,,Macie spore doświadczenie w dowodzeniu wojskiem w sytua- cjach bojowy 1, s. 358). Z plementach. wspomnieri Stalinowską pochwałę. Scena ta (zresztą tak samo jak i inne) przechodziła dalsze transformacje. W dziesiątym,,,najbardziej prawdziwym" wy- daniu zdenerwowany Stalin, dymisjonując Zukowa, rzuca mu obelgę... kt rabrzmi jak największa pochw sobie bez Lenina, i bez was tym b.ardziej Innymi słowy, dla Stalina Lenin i Zukow t mego pokroju. Co ciekawe, Stalin tylko niby w imieniu wszYstkich: to rozumie : my - kierownictwo my _ nar d, ffiY _ kraj, jakośtamprzeżyliśmybez Lenina' Jeżeli brać pod uwagę' że po roku Stalin mianował Zu- kowa swym zastępcą, to wypowiedź ta nabiera całkowicie innego ztlaczeria: bez Lenina Związek Radziecki przetrwał, natomiast bezŻukowa_ w żaden spos b nie może. IV C rka Żukowa' Maria Gieorgiewna,lubi opowiadać strasz- ne historie o tym, jakoby wielkiemu strategowi nie pozwolo- no pisać prawdy: ,Ze strony Susłowa i innych pracownik w KC napływałydo wydawnictwa APN polecenia: "cią " na żywo i wycinać ze wspomnieri naj-naj'' (,,Krasnaja zvłiezda", 29 czerwca 2002 roku). 34 Na pytanie ,,Krasnoj zwiezdy", dlaczego po ukoriczeniu In- stytutu Stosunk w Międzynarodowych nie robiła kariery dy- plomaty, Maria Gieorgiewna odpowiedziała:,,Uświadomiłam sobie, że głwnym zadaniem mego życia jest praca nad ojcow- skimi archiwami i książką,}t rą polecił mi napisać. Kr tko przed' śmiercią,widocznie zdając sobie sprawę, że koniunktu- ralni pismacy przekręcą całe jego życie, ojciec poprosił mnie, żebym kiedy dorosnę, badała jego archiwa, dzienniki, listy i żebym napisała prawdziwą książkę''(,,Krasnaja zwiezda", 29 czerwca2002). Maria Gieorgiewna tzeczywiścienapisała,,prawdziwą'' książkę.Słowo wstępne: ,Jego chrześcijariska dusza''. okazuje się, żeuczestnik trzech zamach w stanu, zbćĄ,kt ry wystrze- lałniesamowitą liczbę ludzi bez sądu i śledztwa,zbtodniatz wojenny, kt ry podpisałrozkaz o rozstrzeliwaniu rodzin czer- wonoarmist w i dow dc6w, zLodziej, maruder i poligamista, członek Prezydium KC I
v Gł wnym bohaterskim czJmem Marii Gieorgiewny nie jest napisanie książki o ojcu, lecz praca z jego archiwami. Długa, mozolna praca. Jako nagroda za wytrwałoś- sukces. ,,Pod koniec lat osiemdziesiątych, kiedy Gieorgij Konstantynowicz jużnie żyl, jego młodsza c rka Maria na szczęścieodszuka- łapierwotny wariant rękopisu wspomnieri ojca. okazało się, że do druku nie dopuszczono 300 stron tekstu masz5rnopisu!" (,,Argumienty i fakty" 1995, 18-19). Chciałbym zwt cić uwagę na liczbę 300. "Gł wną zasługą Marii Gieorgiewny jest to, żeudało jej się odszukać pierwotny rękopis Zukowa. Wspomnieni a zosta- łyuzupełnione o cztery arkusze wydawnicze, czyli ponad 100 stron maszynopisu (...) prawdziwe poglądy wielkiego rosyj- skiego dow dcy zachowano dla następnych pokole " (,,IGa- snaja zwiezda", 29 czerwca 2002). Warto tl zwr ci uwagę na liczbę 100' Tak jakośwszystko się ładnie układa! Pod koniec lat osiemdziesiątych nad Związlslem Radzieckim huczaĘ gła- snost i pierestrojka. Właśniew tym czasie Maria Gieorgiew- na znalazł'a,,pierwotny wariant rękopisu''' Wcześniej rękopi- su nie można było odnaleźć.P źniejco nieco okazało się nie- aktualne. Trzytomowe wydanie ,ptzyciętn" do dw ch tom w. Pod koniec pierestrojki ogłoszon : znaleziono 300 stron. Dzie- się lat p źntejokazało się, że znaleziono nie 300 stron, ale raptem 100. 2oo znaIezionych stron zaginęło i zn w nie można ich zna- leź. Publicznośćpoproszono, aby się nie niepokoiła i zapo- mniała o znatezionych stronach. okazało się, żeznaleziono to, czego znajdować nie trzeba było' Nawet inaczej: w wczas trzeba było je znaleźć,atetaz naleŻy je zgabić. Dziwią nawet nie te zna|ezienia i zagubienia. Niepokoi inne pybanie: jak to się stało, że ,,rękopisu pierwotnego" ttze- ba było szukać? JeśliZukow wiedział, że ideologowie tną jego dzieło, jeżell zainteresowany byłzachowaniem prawdy histo- rycznej,to po prostu musiał powiedzieć c rce: oto ta pierwotna wersja leży pod łżkiem, przyjdą lepsze czasy _ opublikuj to. 36 Żukow jednak jakimścudem schował ,,rękopis pierwotny'' tak, że,,prawdziwe poglądy wielkiego rosyjskiego dow dcy'' mogły się nie zachować dla potomności. Gdyby nie miał ta- kiej sprytnej c rki, do dziśzaspokajalrĘśmynasząciekawość tekstami, kt re spaskudzili przeklęci koniunkturaliści z Ko- mitetu Centralnego. VI Wysiłek Marii Gieorgiewny związany z odtwotzeniem,,rę- kopisu pierwotnego" to prawdziwy naukowy bohaterski wy- czyn. Ćwie.ć wieku nieprzerwanej redakcji! To znajdzie jedno, to całkiem cośprzeciwnego. Albo nagle zgubi. Jednak wszyst- kie odnalezienia i straty odpowiadają chwili obecnej' Lecz nie powinniśmyzapominać słw samego Zukowa, kt re pozosta- wiłna rękopisie pierwszego wydania: 'Ten egzemplarz mo- jego rękopisu jest ostateczny. Ze wszystkimi uzupełnieniami I zmianami - do druku! 30/VI-68. Sanatorium nBarwicha,. G. K. Zukow''. Tekst ten niejednokrotnie byłwystawiany w Londynie, w Par5rżu, we Frankfurcie, gdy publikowano wspomnienia Żllkowa w językach obcych: niemieckim, an- gielskim, francuskim i innych. Prued' pojawieniem się ,,naj- bardziej prawdziwego'' dziesiątego wydania tekst ten byłopu- blikowany w,Krasnoj zwiezdie" (12 grudnia 1989). Ten zapis Żtlkowa, moim zdaniem, niezwykle w5rraźnie wrkazuje na to, że za jego życia żaden,,pierwotny rękopis'' nle istniał i że sam Zukow całkowicie się zgadzał co do treści wydania pierwszego. Komołow, kierownik zespołu autorskie- go wspomnie Żukowa, twierdzi zdecydowanie, że nie było żadnego ,rękopisu pierwotnego": ,,Ptzez wiele lat pracy nad Wepom,nieniam.i i refleksjami wraz z autorem przetworzyli- lmy praktycznie cały jego materiał. o żadnych innych wspo- mnieniach nie było moff ("Krasnaja zwiezdł,12 grudnia 1p89). Po opubtikowaniu dwunastego wydania wspomnieri Żu- kowa zadzwoniłem do wydawnictwa. Ęrtam, czy wydawcy rdąią sobie sprawę' że c6rka wielkiego stratega posĘpuje nlozbyt rzetelnie. Najpierw znalazła trzysta stron, plźntej
dwieściezn w zgubiła. Na stu pozostałych stronach najwięk- szy dow dca wszech czas w i narod w czternaście tazy cytuje książki, kt re zostały wydane po jego śmierci.Czy rozumie- cie - pybam - co to oznacza? Na to słyszę odpowiedźzbulwersowanego redaktora na- czelnego: przecież on jest święty! Nie zważając na moje osttzeżenie, wydawnictwo oLMA- -PRESS opublikowało następne, trzynaste jużwydanie. Wi- docznie będą kolejne wydania i nakłady. Lecz wszystko, po- cząwszy od,,najbardziej prawdziwego'' dziesiątego wydania, to bezwstydna tandeta. T5rmczasem pierwsze dziesięć wydari, jeżeli śledzićlogikę marszałka wojsk pancernych Łosika, tr zeba nazyw ać koniunkturalnymi. Nie udałomi się przekonać kierownictwa ofrc5rny OLMA- -PRESS. Nadal podsuwają konsumentom zgniły towar. I wte- dy zadzwoniłem do "Krasnoj zwiezdy". _ Czy wy przepadkiem Żukowa nie czytaliście? - Czytaliśmy - odpowiadają dziarsko. _ ostatnie najprawdziwsze wydania, począwszy od dzie- siątego? - oczywiście,żetak, oczywiście. - I niczego nie zauważyliście? -Aocochodzi? Wyjaśniam. 'Nie uwierzyli, ale obiecali sprawdzić. Widać było, że moją informację sprawdzono' ponieważ po kilku tygodniach od rozmowy telefonicznej, 26 października 2002 rcktt, w ,,Krasnoj zwiezdie" drobnym drukiem opubli- kowano następujący tekst:,,Pośmiertne wydania wspomnie G. K. Zukowa w czasach pierestrojki rzekomo odtwaruają pierwotny tekst rękopisu. Jednak autentycznośwprowadzo- nych uzupełnier1 i dodatk w, niestety, nie może by zweryft- kowana ptzez samego dow dcę''. Katastrofa! Przez tyle dziesięcioleci nieprzerwany zachwyt i nagle - pierwsza wątpliwoś. I to na razie wystarczy' Małe pęknię- cie w kamiennym monolicie. Niech na razie będzie ta jedna. Będąteż kolejne. Przyjdzie czas łamania lod w. 38 Ęrmczasem Marii Gieorgiewnie, c rce największego stra- lega, życzymy nowych sukces w w poszukiwaniu jeszcze nie odnalezionych wariant w,,rękopisu pierwotnego''.,,Właściwe poglądy'' wielkiego dow dcy powinny zostać zachowane dla potomnych. Jak nauczał wielki strateg, ttzeba iśćz duchem czasu' aby nie pozostać, w tyle' Mario Gieorgiewno, niech Pani dotrzymuje kroku duchowi czasu. Tylko żepublikując na nowo odkryte perełki, proszę się atara nie przekraczać granic przyzwoitości i prawdopodo- bie stwa.
Rozdział 3 o niero zgatrnriętej armii Po wojnie będziecie opowiada swoim wnukom o pan- zerfaustach, ateraz bez gadania naprz d, do ataku! Rnzkaz marszałka Żwiązku Radzieckiego Zuxowł '"ffi;J:l'JJJ:::llti*;l;f"'iT::il: Towarzyszu Kiriczenko! Źle wykonujecie nie tylko moje tozkazy, aLe też rozkazy towatzysza Zukowa. Rozkażcie dow dcom brygad, by wsiedli na czołgi pierwszej linii i poprowadzili atak na Berlin, inaczej ani czci, ani chwa- łyswemu korpusowi nie przysporzycie. Dzieciom o pan- zerfaustach będziecie opowiadać p źniej. Generał-pułkownikKuzmpcow, 21 kwietnia 1945 r. Rozkaz dow dcy 3. Armii Uderzeniowej dla dow dcy D( Korpusu Pancernego I Komedia Siedemnaściemgniefl, wiosny jużw sierpniu 1973 roku, od pierwszych chwil pojawienia się na ekranach, zostaŁa lznarra za atcydzieło. W tej kwestii opinie zat wno krytyk w, jak i widz w były podobne. Film opowiada historię agenta radzieckiego wywiadu Stirlitza w paszczy niemiec- kiego nazizmu wiosną 1945 roku. Wywiadowcy p łgłwkowi ciągle trafrają się najgłupsze s5rtuacje, piętrzą się przed nim idiotyczne problemy, jednak on niezmiennie wychodzi z nich 40 zwycięsko, ponieważ znajduje jeszcze bardziej głupie rozwią- zania. Autor w frlmu widocznie zainspirował wz r dzielnego wojaka Szwejka. M wi się, że pierwotnie rolę Stirlitza zannierzanopowierzyć wybitnemu klaunowi Olegowi Konstantynowiczowi Popowowi lub nie mniej znanemu komikowi Jurijowi Władimirowiczowi Nikulinowi. Tw rcy frlmu zdecydowali się jednak na odważny i niezwyczajny krok. Wybrali do tej roli Wiaczesława Tichono- wa, kt ry nigdy wcześniejnie był klaunem cyrkowym i w ko- mediach nie grał. Tichonow - wielki aktor. Poradził sobie. Świadomie unikał komediowych zabieg w i trik w: nie stroił min, przypadkiem nie siadał na gorącą patelnię, nie rzucał pomidorami i tortami w twarze adwersarzy. Przeciwnie, rolę tumana Tichonow grał z całkowitą powagą. Nar d śmiałsię clo łez' Niezwłocznie kliniczny idiota Stirlitz stałsię boha- torem dziesiątek, setek, a może i tysięcy kawał w. Powaga 'l'ichonowa nikogo nie zwiodła. Widzowie przejrzeli sprytny łabiegtw rc w frlmu. Pod maską mądrali i przystojniakaroz- poznali matoła. Lecz uis comica Siedemnastu mgnieil, okazała rlę na tyle duża, żewszystkim razem wziętym kawałom nie udało się jej prześcignąć.Na przykład: w frlmie wywiadow- 0a radziecki udaje nazistę, nosi mundur Standartenftihrera Hts, jeździjednak po hitlerowskich Niemczech samochodem r radziecką rejestracją; na czarnJ[n tle białe cyfry i litery; podw jna liczba, kreska' jeszcze raz podw jnaliczba, poniżej lrry litery. Rzeczjasna, rosyjskie. G, R, Ux. Pełny numer rejestracfrny samochodu Stirlitza: 2I-47 tłBU. Już ptzy pierwszym pojawieniu się Siedemnastu mgnieft rołBzły się pogłoski, że fiIm został ztealizowany na zam - wlenie i pod osobistą kontrolą przewodniczącego KGB Jurija Andropowa. Nasuwa się pytanie: po co on tę całąkomedię zorganizo- r (}ławnoje Razwiedowatielnoje Uprawlenije (ros.) - Gł6wny Za- rĘd Wywiadowczy lub Radziecki Wywiad Wojskowy. Wywiad woj- lkotrry, pod r żnyrni szyldami, istnieje w Rosji radzieckiej od27 paź- drlornika 1918 roku. 4T
wał? Żeby po raz kolejny nar d rozśmieszyć?Żeby podkreśli mądrośćdow dztwa hitlerowskiego? Żeby przedstawić wy- wiad jako gromadę durnowatych błazn w i klaun w? II Zarniar Andropowa staje się zrozumiaLy, gdy się przypo- mni, jaka seria uszcz5ryliwych żarcik w poptzedzala dowcipy o Stirlitzu. Na początku lat siedemdziesiątych władza komunistycz- na zgniła ostatecznie. Zatruwała smrodem i ropą nie tylko sw j kraj, ale teżjeszcze połowę świata.Władze pr bowały umocni ducha bojowego narodu, a zarazem sw j autorytet, za pomocą nie koriczących się pompatycznych uroczystości jubileuszowych. Jednak wynik byłodwrotny. w 1970 roku obchodzono stulecie urodzin Lenina. Na rozkaz Komitetu Centralnego zostaĘ wybite medale pamiątkowe, kt rymi wy- r żniono połowę kraju. Ciągle kręcono frlmy o Leninie. odsła- niano najego cześćtysiące,ajak się potem okazało - dziesiąt- ki tysięcy pomnik w. Przez kraj przetoczyła się oczywiście fala dowcip w o Iliczu. Obraz Lenina stał się tematem nie koriczących się okrutnych kpin. Nar d otwarcie się natrząsał. A jak wiadomo, śmiechpotrafi zabijać. Komuniścinie mieli w zanadrztt niczego opr cz mit w. Dowcipy o Leninie zabi- jałygłwny mit' Jak z tym wa\czy ? Za Stalina było łatwo: za dowcipy wtrącano do więzienia, a nawet rozstrzeliwano. Potem jednak tch rzliw a władzakomunistyczna ztezygnowa- \a z rozstrzeliwania za żarty antykomunistyczne: każdemu przyw dcy towatzysze broni mogli przecież zarz.lucić propa- gandę antykomunistyczną ze wszystkimi wynikającymi z te- go skutkami. T5rmczasem dowcipy o LeniŃe (i Czapajewie*), czyli o re- * Wasilij Iwanowicz Czapajew - rosSski bohater wojny domo- wej, trwającej po rewolu{i październikowej w latach 1918-1920. Jeden z wzor w do naśladowaniaw ZvmązkuRadzieckim. Twierdzo- no, żebohatersko zginął z tąk wtoga, gdy przepływałptzez Dniepr' o jego dziejach r wnież nakręcono fr|m Czapajew. 42 wolucji, jej genialnych przyw dcach i towarzyszach broni, stawały się coraz bardziej aroganckie i zabawne. W wczas na g6rze, zwłaszcza na Łubiance, zrozumiano, że nie da się zatrzyrmać, tej nawałnicy. Właśniewtedy podjęto decyzję, aby skierować narodowy humor na inne tory. Dlatego więc stwo- rzono dowcipny obraz Stirlitza. Trik się powi dł: o lliczu nieco ucichlo, za to zrobiło się głośnoo Standartenfiihrerze Stirlitzu. Wykorzystywano wiele innych sposob w, aby podnieś autorytet partii komunistycznej i jej leninowskiego Komitetu Centralnego w oczach narodu. Podczas wszystkich wybor w dużymi literami pisano: CIIWAŁA KPZR! Zdecydowano się napisać na nowo konstytucję i wpisać do niej osobny artykuł: partia jest naszSrm sternikiem. Kompozytorzy produkowali piosenki o rodzimej partii, poeci _ wiersze, Ęsiejący profe- gorowie przepisywali na nowo podręczniki: wszystkie nasze wielkie sukcesy to wynik owocnej działalnościkolektywnego rozumu partii! Aż tu nagle ktośprzypomniał o Zukowie. Pomysł prosty, ale genialny: niech wypowie się najwięk- szy dow dca wszech czas w i narod w! Niech powie narodowi prawdę, kto doprowadził kraj do zwycięstwa nad Hitlerem! Niech opowie o roli Komitetu Centralnego KPZR w kierowa- niu wojną i armią! Sytuację nieco komplikowała pewna okolicznoś: zanim rlę spostrzegli, Zukow j uż nte żył. III Nie ma jednak takich fortec, kt rych bolszewicy by nie rdobyli. To nic, żeŻukownie żyje. To nic, że jegowspomnienia łvy- dBno za życia autoraitozeszĘ się one w kraju. To nic, żezo- rtały przetłumaczone na wszystkie możliwe ję"yki i wydane w wielu krajach świata.Postanowiono odświeżyćwspomnie_ nla zgodnie z w)[nogami chwili. Wysunięto następującą pro_ po'ycję: Zukow rozumiał rolę Komitetu Centralnego. A sko- ro tak, to tzecz jasna swoje poglądy na ten temat wytaz7ł
w formie pisemnej. Po prostu nie m głnie wyrazić! Tyle że łajdacy cenzotzy wycięli z rękopisu jego genialne poglądy' Amoże porządnie poszuka w archiwach Zukowa? odtworzyć tekst pierwotny i wydrukować drugie wydanie? Tak właśniezrobiono. Zwr cono się do c rki największego dow dcy Marii Gieorgiewny: czy nie ma czasem czegośo roli Komitetu Centralnego? Maria Gieorgiewna zajtzała do archiw w i (cud!) natych- miast znalazła akurat to, czego w;nnagano. od tego wła- ściwiesię zaczął nie koriczący się proces cudownego samo- odnawiania się Wspołnnieit. i refleksjl. Wspomnienia Ż:uko- wa perfidnie przepisano i ogłoszolto, żepierwsze wydanie jest nieaktualne. Dopiero tetaz sprawiedliwość zatriumfo- wała, znaleziono wszystko, co było wycięte przez cenzurę' i wprowadzono do tekstu. W ten spos b narodziło się drugie wydanie. Zwr ćmy teraz uwagę na ,,autentyczne poglądy wielkiego rosyjskiego dow dcy'', kt re c rce stratega udało się odszukać i zachowa dla potomności. ocerimy r wnież stopieri niego- dziwego zachowania ideologa Związku Radzieckiego Michaiła Andriejewicza Susłowa oraz innych pismak w-koniunkturali- st w z KC, kt rzy,,cięli na ż5|wo",,,w;rrzucając ze wspomnieri naj-naj". Pierwsze wydanie książki Zukowa zawierało następujący fragment: ,,Pod koniec lat dwudziestych światujtzało poważ- ne dzieło B. M. Szaposznikowa M zg armii, w kt rym prze- analizowany został wielki materiał historyczny, wszechstron- nie nakreślonarola Sztabu Generalnego' opracowane niekt - re ważne pozycje dotyczące strategii wojennej'' (Wspomnienia i reflehsje, Moskwa 1969, s.100). Czemu można się sprzeciwić? Niczemu' Pod koniec lat sześćdziesiątych.w;rpowie dźbt zmiała nienagannie. W pierw- szym wydaniu Zukow całkowicie podzielał zdanie Szaposz- nikowa. Natomiast nieĄący Zukow poszedł innym tropem. Uznał za niezbędne zaptzeczyć, i Szaposznikowowi, i same- mu sobie. W drugim wydaniu wspomnieri Zukowa fragment o książce Szaposznikowa otrz5rmał następujące brzmienie: ,,To kwestia przeszłości,jednak i w wczas, i obecnie uważam, 44 że tytuł książki M zg annij nie jest właściwiezastosowa- ny wobec Armii Czerwonej. "M zg'iem" Armii Czerwonej od pierwszych dni jej istnienia jest KC RKP(b)'' (tamże, Moskwa 1975, tom. 1, s. 100). Ta deklaracja Zukowa to obraza Sztabu Generalnego i ca- łej Armii Czerwonej. Z tego wynika, żen'asza armia nie ma własnego rozumu. Nierozgarnięta. Deklarację tę powt rzono we wszystkich kolejnych wyda- niach' Właśnieto jest tyrn,,naj-naj...'', Co przy pierwsz'lTI|wy- daniu z tozkazu łotraSusłowa bezlitośnie,,wycięIi l:ra żyrwo" koniunkturaliści z Komitetu Centralnego. Właśnieto są te najbardziej,autentyczne poglądy wielkiego ros$skiego do- w dcy'', kt re zachowała dla ptzyszĘch pokoleri jego roztrop- na c rka Maria Gieorgiewna. Co w takim tazie z tego wynika? ot6ż głwny ideolog Ko- mitetu Centralnego M. A. Susłow i jego podręczni pismacy-ko- niunkturaliści z tego samego Komitetu Centralnego w 1969 roku nie rozumieli roli KC. Jakby tego było mało, oni ją po- mniejszali, bezlitośnie,cięli na żymo". Tymczasem Zukow wszystko rozumiał, zawierając to w swoich rękopisach! Lecz u tozkazu bezlitosnego łotra Susłowa ta przenikliwa prawda, to zwyczajne, ale mądre słowa, to ,,naj-naj...'' zostało brutal- ltio wycięte z jego wspomniefr. A jednak po sześciulatach, W 1975 roku, ten sam Susłow się zmienił, przeistoczył; uświa- domił sobie rolę Komitetu Centralnego i docenił ją, pozwolił dzielnej c 1ce Żukowazawrzećw książce szczerąprawdę, uło- yć tekst zgodnie z "pierwotn5rm rękopisem'' i oautentyczn5rmi poglądami". Tymczasem niestrudzona c rka Żakowa kontynuowała pouzukiwania' Nagle odna|azła bardziej dźwięczną, robiącą wrażenie i przekonywającą wypowiedźo roli Komitetu Cen- tralnego. okazało się, że Zukow, aby wyjawić wielką prawdę o wojnie, przytoczył zdarie nie mniej wybitnego dow dcy, rdlwnież marszałka Związku Radzieckiego i czterokrotnego bohatera Związku Radzieckiego, sekretarza generalnego KC I(PZR Leonida l|iczaBreżniewa' Nowy, odszukany fragment bramiał nasĘpująco: ,,Komitet Centralny - pod}reślałL .LBreż- nicw - był sztabem, w kt rym odbywało się najwyższe po- 45
Iity czne i strategiczne dowodzenie działaniami woj ennymi'' c,wlŻ" 1978,4, s' 24). Za życia Zukowa wypowiedźta zdecydowanie nie zostaLa przeplurszczofla przez cenzurę. P źniejjednak wielka Żuko- wowska prawda o wojnie w koricu zatriumfowała, utorowała sobie drogę do mas... A tu nowy szkopuł: cztery lata piźniejBreźniew nagle wy- szedł z mody. Natychmiast dzielna c rka wielkiego geniusza zgubiła te piękne słowa, kt re całkiem niedawno były takie właściwe,trafne i aktualne' Co zrobić? Wczoraj były zgodne z duchem czasll. Tetaz natomiast jest potrzebne cośinnego' Koniunktura inna. Potrzebna jest bardziej prawdziwa prawda o wojnie. IV Ze sporej liczby świadectwwynika, żeod sierpnia 1939 roku generałowie i ofrcerowie Sztabu Generalnego Armii Ra- dzieckiej pracowali po 15-16 godzin na dobę, świątek-piątek. Co więcej, często pozostawali w swoich gabinetach na noc. Kto miał duży gabinet, m gł mieć nawet kanapę. ofrcerom niższym rangą pozostawały trzy warianty odpoczynku: a) siedzenie przy biurku zŁwarzą na blacie, b) na biurku, c) pod biurkiem. U progu wojny praca całego zespołu Sztabu Generalnego stałasię praktycznie nieprzerwana, całodobowa. Generał-pułkownikŁ. M' Sandałow: ,,Iwan Wasiliewicz Smorodinow zostałwyznaczony do tej funkcji ze stanowiska za- stępcy dow dcy Sztabu Generalnego. Pracował on, jak mi opo- wiadano, nie mniej niż dwadzieściagodzin na dobę" (Ł. M' Sandałow, Na moshowskom naprawleni| Moskwa I97o, s. 42). o tym m wi r wnież Ż:ukow ,,Kadra kierownicza Narko- matu i Gensztabux, azwłaszcza marszałek S. K' Timoszenko, pracowali w wczas po 18-19 godzin na dobę" (Wspomnienia i refleksje, Moskwa 1969, str. 241). Innymi słowy, jeszcze przed niemiecką inwazją Sztab Ge- neralny Armii Czerwonej funkcjonował w warrrnkach bojo- wych. Powyżej granic wytrz5rmałości.Podczas wojny warunki l'unkcjonowania się nie zmieniły. Co ciekawe, nawet po woj- nie, do samej śmierciStalina, praca Sztabu Generalnego była wciążniezwykle wytężona. Natomiast plena Komitetu Cen- tralnego zwoływano od przypadku do przypadku. Według sta- tutu - raz Ia trzy miesiące. Tymczasem kwitły tzw. stosun- ki nieustawowe. Plena zwoł5rwano co cztery miesiące, co p ł roku, a nawet raz do roku. ,,Podczas VIII Zjazda ustalono, że w ciągu całego 1918 roku, od przeniesienia rządu do Moskwy do zjazdu Rady w grudniu, nie odbyło się żadne zebranie KC partii i wszystkie decyzje w imieniu KC w dw ch podejmo- wali Lenin i Swierdłow" (B. I. Nikołajewski. Tajrlyje stranicy istorii, Moskwa 1995, s. 134). Armia Czerwona powołana zostaLa w 1918 roku. Zukow pisze, że od początku jej m zgiem jest KC. Jednak sami komuniścipodczas swego zjazdu ustalili, że KC tego roku żadnych kwestii nie omawiał, żadnych decyzji nie podej- mował, co więcej, ani razu się nie zebrał. W dodatku był to nąjbardziej dramatyczny okres walki komunist w o władzę w kraju. Podczas wojny radziecko-niemieckiej rola KC była taka Eama. W okresie wojny Komitet Centralny w og le ucichł. ()statnie przedwojenne plenum KC odbyło się 21 lutego 1941 toku, pierwsze powojenne - 18 marca 1946 roku. W tyrn cza- aio, obejmując1'rn okres wojenny, plenum Komitetu Central- nogo KPZR nie zwołano ani tazu. Funkcje członka KC i członka Biura Politycznego się za- chowały. Jednak to było cośw rodzaju tytułu: członek KC - hrabia, kandydat na członka KC _ wicehrabia, a członek Biu- ra Politycznego to nic innego jak wielki książę.Taki tytuł onnaczał, żejego posiadaczjest zbliżony do najwyższych krę- g w i w dz datzy go zaufaniem. Ale nic poza t5rm. od'1947 minęłopięć lat i zn w nie odbyło się żadne plenum I{omitetu Centralnego. Kto w takim razie myślałwwczas za naczą nierozgarniętą armię? Gdy plena się jednak zbieraly, *adnych kwestii wojskowych na nich nie omawiano. 46 * Skr t od: Rada Komisarzy Ludowych i Sztab Generalny. 47
W czasie wojny Komitet Centralny I