W serii:
Lodołamacz
Dzle Ostatnla republika
Kontrola
Wyb r
Ostatni milion
Zołnierze wolności
Akwarium
GRU
Radziecki wywiad wojskowy
Itul'tA(zyt tl{ D nztt l,t I Ert(0ws til
łtDlUtl(rw0 lllAllll(l t Blltllisll
wAnszAwAt996
'I}tuł oryginału
Ąeut Copyright @ 1995 by Wiktor Suworow
Konsultacja
Leszek Dztumouslcz, Leszek Ereryfeicht
Redakc.Ja
Jan Kowalskl
Wyb r llus(racJl I opracowante mapki
Leszek Ere4felcht
źrd|a llustracJi
A r cl iw um Ib kume ntacJ I M e chanb znej
Wgdaunlctuo Espadon
Skład i łamanie
Eua Bntdzgtiska
For thc Poltsh translatlon
Copyrlght O 1996 by
AndrzeJ Mtetkowski
For the Poltsh edition
Copyrlght @ r996 by
Wydawnlctwo Adamski i Bielirlski
ISBN 83-85593-70-5
Wydawnictwo Adamski i Bieliriski
Warszawa 1996
e-mail aibpubli@polpl
ark. wyd. 18, ark. druk. 21
Druk i oprawa
Drukarnia Wydawnicza im. W. L. Anczyca S.A.
w Krakowie, ul. Wadowicka B
zam.34198
'R og [aru wi'Iilasi fieałitz o rłi fo:zutw wi,
Ęu r.s o t t t owi-staz!ście 6 aterii przeciwp ancernej
li. | 7 .,1',, 1 ąr,Pi ec o ty 140. Dywizji Piłc oty
XXX'| I t(orp usu,Piec oty
5. Armii frontu lPo{udniauo-Zac o[niłgo
lroświęcarn
Molttllzu<;lct - to uojna...
B. Szaposznkous,
Mar s znŁek Zuia7'ku Radzieckieg o
Spis treści
Pomnlk ludzkleJ ttupoty
Do molch czytelnlk w
(Wtądtmtr Bukotuskt)
Skrzypiące buty .
W jaklm celu Stalin zniszcĄ własne
lotnlctwo strategiczne?
Towarzysz Iw
O ntedobrym
Lltwlnowle
Mołotowie i poczciwym
I)l'tllrlg llad Chałchyn-$ołem
Mlr rlsl crslwo ds. Amunicji
|'ltrtlłt w buclclrach
l)o krW ostatniej
N i.r.f dogodniejszy wariant
Gdzlc stawiać fabryki prochu?
Lattal ący Czyngis -chan
Rozdzlał
Rozdzlał
Rozdzlal
Rozdzlał
Htlrłlr|el 6
Ho:drlal 6
Rozdzlał 7
lłou tlzlal 8
l{ozdzlal I
l{ttrdzlał 1o
!łtlr'dzlal l1
I
2
3
4
11
L7
33
52
26
64
73
87
99
111
116
r2t
130
I
l
Rozdział
Rozdział
Rozdział
Rozdział
Rozdział
Rozdział
Rozdzial
Rozdział
Rozdział
Rozdział
Rozdział
Rozdział 23
Rozdzial 24
Rozdział 2
Bibllografla
L2
13
L4
15
16
L7
18
l9
20
2t
22
Inkubator
186. Dywizja Piechoty
Kiedy sformowano |l2. Dywizję
Pancerną?
Pułki artylerii 18o
L45
159
17r
l9l
196
209
218
224
239
248
263
283
302
3L2
O roztropnościRady Najwyższej '
Permanentna mobilizacja
Podniebnl nlewolnlcy
O Paszy Angieilnej I armii pracy .
o zdoby czach P aździernika
Stalinowski burzyk
Dokąd jechał Chmielnicki?
Wszyscy ludzie Żukowa
T r ze ci rzut strate giczty
Czy Stalln ufał Hitlerowi?
Pomnik lud zkiej głupoty
I(lcrlv |)() rilz 1llt:rwszy spotkałem Wiktora Suworowa,
llyl .|rrż rlIrqltllly ldcą tej ksią2ki. Sypał jak z rękawa
rlillitttll l lłrktaml, nie potrafił rozmawiać na żaden inny
lctltitl. Alr: wtele lat miało jeszczelupłynąć' nim zdecydo-
wltl slę wył.|r'.zyzny realsocjalizmu nie m gł liczyć n1e
lylltrl ltit ttzllanlc swojego talentu, ale choćby na obiek-
lywlli1 rr't't:llz,.ię. 'I}lko nielicznym Z r:as udało się do
11
WIKTOR SUWOROW
tamtego czasu wybić wyłom w murze powszechnego
milczenia.
W jakiejśtelewizyjnej dyskusji pewien lewacki łajdak
pozwolił sobie na sugestię wobec mnie, Że ,,niekt rzy
ludzie'' mogliby :uznać moje poglądy zazdradęojczyzny.
Ale byłto odosobniony wypadek, i, mając taki życiorys
jaki mam, bez tnrdu uporałem stę z tym oszczerstwem.
Wiktor był w znaczrie trudnlejszej sytuacji' Od samego
początku musiał Ęćz absurdalnym plętnem zdrajcy.
Poza tym skazany zaocznie na karę śmlercibył pod stałą
ochroną i musiał przystać na warunkl stawiane przez
arrioł w-str Ż w. Z teJ bana|neJ przyczyny nie m gł
publicznie bronić swoich pogląd w' ani reklamować
swoich książek, ani nawet spotykać się z dziennikarza-
mi. Do niedarłma nie wolno mu było nawet ujawnić
swojego prawdziwego nazwiska, czego, ma się rozumieć,
nie omieszkali wykorzystać radzieccy łajdacy' sugeru-
jąc, żeŻaden Wiktor Suworow w og le nie istnieje'
a książki ukazujące się pod tym nazMskiem pisze po
prostu brytyjski wywiad.
Minęłowiele lat, nlm zdecydował się przystąlić do
napisania ,,Lodołamacza'' ' D|a niego nie była to zvłyczaj-
na książka ' d'e dzteŁo Ęcia. Gdyby nie tom, kt ry trzy-
macie Pa stwo w ręku, nie byłoby w og le żadnego Wik-
tora Suworowa, ani ,".Ąkwarium'', ani ,,Specnazu'', ani
,,Ż-ohtierzy wolności''- byłby tylko olicer GRUI Władimir
Rezun, święciewierzący, żewykradając zachodnie ta-
jemnice dobrze sfuży swojemu narodowi i swojej ojczyź-
nie. A ściślejm wiąc - dyby nie sensacyjne odkrycie,
jakie ,,Lodołamacz" i ''Dzie
WIKTOR SUWOROW
dzających wojnę. Na przykład, przed wojną w licznych
parkach w1poczynku i rekreacji w niemal każdym ra-
dzieckim mieściewznosiły się wieże spadochronowe. Po
wojnie, ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu, wszystkie
zostały zdemontowane. A my się dziwimy, czytając Su-
worowa, Że w I94I roku Armia Czerwona dysponowała
pięcioma korpusami woj sk powietrznodesantowych, mi-
lionem wyszkolonych spadochroriarzy. Jak, gdzie, kie-
dy Stalin zdĘyłprzygotować taką potęgę, i to niepo-
slrzeżenie?
Albo inny szczeg ł,kt ry wprawił mnie w osłupienie.
Nie tylko ja to czytałem, lecz nikt inny nie mw cLł uwagi,
nie zastanowił się przęZ chwilę. Chodzi o to, Że w świetle
wspomnieri autora słynnej patriotycznej pieśniWsta-
uaj, strana agrornnaja, kt ra pojawiła się w pierwszych
dniach wojny (do dziśstarzy bolszewicy uwielbiają od-
śpiewy'waćją w uniesieniu podczas swoich mas wek)'
Stalin osobiściezlecił autorowi napisanie jej w''' lutym
l94l roku! No c ż'W dz i Nauczyciel byłdoprawdy
przenikliwy, zatroszczył się nawet o pieśri.A wojny,
ZrLacZy się, nie przewidziaL?
Łatwo zrozwmieć, dlaczego radzieccy historycy wolą
przedstawiać Najlepszego Przyjaciela Historyk w jako
naiwniaka, albo, w ostateczności' szalerica, niźLiwyła-
pywać te wszystkie niekonsekwencje. W przeciwn5rm
wypadku byliby zrnuszerli przyznać' żeStalin nie byl
bardziej szalony, niŻ kaŻdy inny komunista, zaczynając
od Lenina, albo i Marksa: wSZyScy szczerze wierzyl'i, że
rewolucja światowawybuchnie w wyniku wojny świato-
wej. Ta wojna nie była dla nich katastrofą ar:ir:ieszczę-
ściem, |ecz wy czekiwaną,,konie cznością his tory czną' .
Co więcej, wystarczy przeczytać to, co pisał Lenin
w latach l92o-L92I Żeby lzmysłowićsobie, w jakim
ślepymzalułklu zna|eźli się bolszewicy, kiedy uwierzyli
w rychłą rewolucję światowąi pośpieszyli się z przeję-
ciem władzy w Rosji. Zaden z nich rie zamierzał, ma się
rozumieć, ,'budować socjalizmu w jednym kraju". tym
bardziej kraju rolniczym. Triumf rewolucji w Rosji oz-
naczał, według Lenina, ,,mniej niŻ p łdrogi''. Aby to
zwycięstwo stało się ostateczne i nieodwracalne, ,,musi-
L4
DZIEŃ .nł'
my wywalczyć zwycięstwo rewolucji proletariackiej we
wszystkich, a przynajmniej w kilku najważniejszych
krajach kapitalistycznych" ' Bez ich potencjału przerny-
słowego nie było co śnićo socjalizmie' Stąd leninowski
NEP i nowa takĘka ,,oblęzenia kapitalistycznej twier-
dzy'', wykorzystania wzajemnych sprzeczrtościdla przy-
śpieszenia nadejściarewolucji światowej_ czytaj: lvybu-
chu wojny światowej.Pod tym względem Stalin był Ęlko
pilnym uczniem Marksa i Lenina.
To dlatego radzieccy historycy w Żaden spos b nie
mogli :uznać przedstawionych w tej ksiąŹce fakt w, nie
uznając Ęm samym agres)rwnej natury komunŻmu
i jego odpowiedzialności za zbrodnie wobec ludzkościna
r wni z hit|eryzrnem. AIe co przeszkadzało zachodnim
historykom dostrzec tę oczywistą prawdę?
Dokładnie to samo, co ich radzieckim kolegom: kon-
formizm. PrzecieŻ na Zachodzię rÓwnieŻ działająpotęŻ-
ne lobby polityczne mogące ukr cić każdego mądralę,
kt ry ni stąd ni z owąd wyskoczyłby z nieodpowiednimi
rewelacjami' Zachodrri establishment wciąż nie dojrzał
do tego' by przyyąć do wiadomości, że- jak w starej
anegdocie - ,,Adolf Hitler to drobny rzezimieszekw cza-
sach J zefa Stalina". Do niedawna autor takiej teorii,
.jako faszysta' musiałby |iczyć się Z powszechnym ostra-
cyzmern. Ani kariery, ani profesury, ani publikacji - nic!
Dlatego właśniena Zachodzie zna|azło się niewiele wię-
cej ludzi niŻ w dawnym Zwiapku Radzieckim, kt rzy
rnjeli odwagę określićsię jako antykomuniści.
Nawet teraz, gdy wreszcie ujawniono krwawe komuni-
styczne tajemnice, wciai oburzanny się, widząc Ericha
l Itlttt:t:kc'ra lla ławie oskarżonych, choć sami uganiamy
sig po poludniowoamerykariskiej dżungli za siwymi star-
t:ami, kt rzy p łwieku temu popełnili zbrodnie ' PrzecieŻ
tcl taki schorowany i sędziwy człowiek! I wsp łczujemy
Michałowi Gorbaczowowi, kt rego - c Ż za bezczel-
rlość!- zmuszająby stan{ przed trybunałem (nie' wcale
nie norymberskim, tylko konstytucyjnym, i w nie chara-
kterze oskarżonego' tylko świadka).Czy rnarny dośćod-
wagi' by nazwać IfPZR orgafizacjąprzestępczĘ No nie'
skądże Znowu, ona jest Ęlko ''niekonsĘtucyjna'''.'
15
WIKTOR STIWOROW
Ta ksialka utkwi nam w pamięci nie z uwagi na głę-
bię analiz, ani jakieśwstrząsające, nikomu nie Znane
dotąd fakty: autor konsekwentnie openrje wyłącznie
materiałami znanyrlri i powszechnie dostępnymi. Pozo-
stanie w naszej pamięci jako pomnik ślepotyczłowieka,
dzięki kt rej najbardziej nieludzki reżim w historii m gł
przetrwać 7 4 |ata. Albo, m wiąc dokładnie, j ako pomnik
tej dziwnej przypadłościucha i oka, powszechnej w cza-
sach komunistycznych, kiedy słyszano jedno, widziano
dnrgie - i nikt slę temu nie dziwił.
A tymczasem autor, Wiktor Suworow nada! Żfie
w Anglii' jak sam pisze 'między wyroktem śmiercia eg-
zekucją". Nikomu nie przyszło do głowy, by unieważnić
lvydany werdykt.
Władimtr Bukotlsskt
Cambridg e, Ltstopad 1 99 5 Do moich czytelnik w
Kiedy ,,Lodołamacz'' :ukazaŁ się w Niemczech, dostałem
od dawnych Żołrier4l i oficer w niemieckich ze trzy me-
try sześcienneprzesyłek: listy, ksiąiki' dzienniki, doku-
menty frontowe' zdjęcia.
Po publikacji w Rosji _ jeszcze więcej.
Na porządku dnia staje więc leninowskie pytanie: co
robić?
odpisywać? A czy Życia na to starczy?
ALe czy mam prawo nie odpisywać?
Nie chodzi o nlykłągrzeczność'KaŻdy list jest cieka-
wy na sw j spos b' Wszystkie razem stanowią skarbni-
cę' To kawał historii, przez nLkogo nie zbadany' To ty-
siące świadectw,i każde z r:ic}r obala wersję oficjalną
początku wojny.
Być rnoŻe istnieje gdzieśinstytucja naukowa, kt -
ra posiada obszerniejszy od mojego zbi r świadectw
w rękopisach, ale jestem przekonany, Że rr' j jest cie-
kawszy.
Kombatanci, dawni Żołrierze frontowi, u schyłku
swoich dhgich i mozolnych Ąrwot w, na$le zaczę|i do
mnie pisać, otwierać przede mną dusze, opowiadaĆ rze-
czy, kt rych dotąd nigdy nikomu nie opowiadali.
T7
WIKTOR SUWOROW
Większa częśćnadesłanej korespondencji pochodzi nie
od kombatant w, Lecz od ich potomk w - dzieci i wnu-
k w. Często bardzo osobiste wyznaria:,,ojciec opowia-
dałw kręgu najb|iŻszych''''''
Wstrząsające jest to, że wszystkie świadectwabez wy-
jątku' zar wlto Żywych uczestnik w wojny, jak i opo-
wieściich bliskich nie przystają do takiego obrazu po-
czątku wojny, jaki przez p łwieku prezentowała nam
oficjalna historia paristwowa.
Może byli żołnierzei ich potomkowie w7ryaczająpraw-
dziwe oblicze wydarze ?
MoŻna byłoby wysnuć takie przypuszczertie, gdyby
poczta przyniosła' dajmy na to, tylko sto kilogram w
przesyłek' Ale list w jest naprawdę DUZo.
I wszystkie na jeden temat' Przecież nie mogli się
wszyscy Tlaraz um wić. Nie mogli awtorzy tysięcy list w
z Rosji porozumieć się z autorami tysięcy list w z Nie-
miec, Polski, Australii, Kanady.
Przykład, pierwszy z brzegu' Wiemy z oficjalnej wersji
historii wojny, Że gdy wybuchła wojna, rnalatz Iraklij
Toidze w porywie szlachetnego oburzenia uwiecznił ob-
raz wzywającej do boju ojczyzny-Matki' Plakat pojawił
się w pierwszych dniach wojny, niebawem zyskał świa-
tową sławę i stał się plastycznym s5'łnbolem wojny, zuła-
nej przez komunist w ,,wielką ojczyźnianą''.
Ęmczasem z list w wynika, Że p|akat pojawił Się na
ulicach radzieckich miast nie w pierwszych dniach, lecz
w pierwszym dniu wojny.
22 czerwca. Na ulicach Jarosławia - wieczorem.
W Saratowie - 'w drugiej połowie dnia''. W Kujbyszewie
plakat rozklejano na ścianachwagon w eszelon w woj-
skowych, kt r5rmi zapchana była stacja. W Nowosybir-
sku i Chabarowsku plakat pojawił się nie p Źniej n1Ż 23
czerwca. A przecież samoloty miały w WcZaS kilka mię-
dzylądowari i w ciągu jednej doby nie były w stanie do-
lecieć do Chabarowska. Ale nawet jeśliprzyjmiemy nie-
prawdopodobne załoŻenie, Że plakaty załadowano do
samolotu 22 czerwca i żew clągu jednej nocy dostar-
czono je na miejsce, to mimo wszystko pozostaje pyta-
nie - kiedy te afisze drukowano? 22 czerwca? ZałŻmy,
18
DZIEŃ ,,M"
Żę tak' Wobec tego kiedy Iraklij Toidze tworzył swoje
arcydzieło? Tak czy owak, wychodzi, Że przed 22 czerw-
ca. A więc tworzyłje nie w porywie uniesienia i gniewu
na wieśćo agresji, tylko zanim pojawiła się przyczyna
tych szlachetnych namiętnoŚci. Skąd Zatem wiedział
o szykującej się niemieckiej napaści'kt rej sam wielki
Stalin nie wzi{ pod uwagę? Zagadka historii.'.
A oto jej roz\\ria?arrie. List z ArgenLyny. Autor - Nikołaj
Kadygrow. Przed wojną porucznik w wojskowej komisji
uzupełnieri w Mirisku' W sejfie każdego z takich pun-
kt w poborowych przechowywano określonąliczbę taj-
nych dokument w mobilizacyjnych w zalakowanych
kopertach z nadrukiem: oTWoRZYĆ W DNIU M. Pod
koniec l94o roku takich dokument w zaczęło nadcho-
dzić coraz więcej. I oto w grudniu dotarły trzy wielkie
paczki, każda z pięcioma pieczęciami' I na kazdej to
samo polecenie: OTW)RZ|IC w DNIU M' Paczki były
tajne i powinny być przechow1rwane w sejfie. Ale za nic
nie chciały się w nim zmieśc|ć.Trzeba było zam wić
stalową skrzyrrię i uŻywać jej jako sejfu.
Mija sześćmiesięcy, 22 czerwca wybucha wojna' Co
zrobić z dokumentami? Choć Mołotow powiedział przez
radio, że zaczęłasię wojna, nie nadeszło polecenie otwarcia
paczek. orvorzysz bez polecenia _ rozstrzelają. No więc
siedzą oficerowie, czekają. Arozkazujak nie było, tak nie
ma. Wreszcie wieczorem telefon: pakiety z numerami od
takiego do takiego _ zriszczyć bez otwierarria' pakiety
z numerami od takiego do takiego _otvłor4rćriezurłoczrie.
Trzeba było od razt zrliszczyć bardzo dużo materia-
łw' wśrd nich dwie z ttzech wielkich paczek. Jak to
zrobić, skoro kaŻdazauriera z p łtysiąca arkuszy sztyw-
rrcgo papieru? Palili w metalowej beczce, a siebie zabez-
pieczyli protok łem: my, nizej podpisani, paliliśmypa-
czki' a w trakcie tej czynnościbyliśmyzmuszeni poma-
gać sobie pogrzebaczem, ale nikt w ogie nie Zag|ądał...
I podpisy. Słusznie, bo potem zrodzą się wątpliwości
w jakiejś$łowie: czy ciekawośćnie wzięła czasem g ry.
Po to właśniejest protok ł.
Jeślichodzi o trzeciąpaczkę, to polecono złamać pie-
częcie, otworzyć i zawartośćwykorzystać zgodrie zprze-
l9
wrKToR SUWOROW
znaczerLiem. otworzyli. Wewnątrz stos plakat w: ,,oj-
czyzna-Matka wzyva!". Rozlepiono je w nocy z 22 na 28
czetwca.
Ale plakaty nadesłano w grudniu l94o roku.
Rysuje się taki oto obraz: plakat opracov/ano z duĘm
wyprzedzeniem, następnie wydrukowano nakład zdo|ny
zaspokoić potrzeby całego ZSRR, po czym w ściśletajnych
przesyłkach romlieziorlo po odpowiednich urzędach w ca-
łym kraju. Cośprzygotow5rwano. Ale oto 22 czemłcaHitler
zadał wyprzedzający cios i w jednej chwili wiele z tych
plakat w, delikatrrie m wiąc, utraciło aktualność.
Zwiry,ek Radziecki został zmlfszory do prowadzenia
wojny obronnej na własnym te4rtorium, a plakaty
z dw ch pozostałych paczek wzywały do zupełnie innej
wojny. Treśćnadesłanych materiał w agitacyjnych sta-
ła w sprzecznościz duchem wojny obronnej. Stąd roz-
kaz: zrliszczyćbez otwierania. Może były tam arcydzieła,
moŻe i one zyskałyby sławę. Ale ich tw rcom zvłyczajnie
się nie powiodło.
A Iraklijowi Toidze się udało. Jego plakat - niewy-
kluczone' żewbrew intencjom autora - zyskał wymowę
uniwersalną: ,,ojczyzrta-Matka wzywa!'' Do czego wTWa,
nie wiemy. No to może wzywać do wojny obrorrnej. Dlatego
plakat Iraklija Toidze z-ostał rozlepiony w całym kraju.
I tak było ze wszystkimi symbolami ,,wielkiej ojc4rź-
nianej'' _ przygotowano je zawczasu' Pieśri,,ogromny
kraju, podnieśpięść''2została napisana przed' wkrocze-
niem Niemc w, Żołnierz-wyzwo|icie| z dzteckiem na rę-
ku pojawia się na łamach ,,Prawdy" we wrześniu1939
roku, w trzecim dniu radzieckiej ekspedycji na Polskę.
Gdyby Hitler nie napadł na ZSRR' to Sowiety i tak sta-
łyby się,,tvyzwolicielami''. Przygotowano monumentalrre
plastyczne i muzy czne symbole wojny,,:wy ztnroleftczej,,
a niekt re, jak wspomniany plakat, wydrukowano jwŻ
w masowyln nakładzie''.
Jużsłyszę głosy sprzeciwu: czy możrla wierzyć ofice-
rowi, kt ry dostał się do niewoli i z jakichśniejasnych
" Pieś,,Święta wojna'' i w staLDaj, straną agromną7a..., sł' : W
diew-Kumacz [przyp' tłum. l.
20
DZIEŃ .M'
powod w po wojnie wylądowałnie w ojczyźnieświato-
wego proletarlatu, tylko w ArgenĘnie?
C Ż, rnożemy nie wierzyć. Ale ci' kt rzy po wojnie
wr cili do ojczyzny światowegoproletariatu opowladają
r wnie zaskakujące historie.
Po publikacji,,Lodołamacza" kremlowscy historycy
w licznych artykułach pr bowali podważać tezę, Że Sta-
lin szykował się do marszu na Europę.
Dochodziło do kuriozalnych sytuacji. Pewien krytyk
literacki odkrył, Że pieś',,Święta wojna" została napisa-
na podczas I wojny światowej.Lebiediew-Kumacz zvry-
czajnie przywłaszczyłsobie cudzy tekst. Moi oponenci
ucżepili się tej publikacji i wielokrotnie przytacza|I
w prasie: słowa powstały ćwierć wieku przed agresjąnie-
miecką!
Sfusznie. I co z tego wlmika? Czy kiedykolwiek pod-
ważałemto epokowe odkrycie? Czy rna ono w og le ja-
k7eśznaczerie?
W lutym 1941 roku Stalin potrzebował pieśnio wiel-
kiej wojnie z Niemcami. I, co istotne, taką pieśzarn -
wił. Natomiast to, w jaki spos b radzieccy Ivl rcy za-
dośćuczynilioczekiwaniom ojca Narod w - przetłuma-
czyll z japor1skiego lub mongolskiego, ukradli czy wręcz
sami skomponowali - nie wnosi nic do sprawy. Aw og -
le nie chodzi o Lebiediewa-Kumacza. Pieśjest utwo-
rem muzycznym. Dlatego w lutym 1941 roku Stalin
zwr cił się z zam wieniem nie do autora słw' lecz do
kompozytora, Aleksandra Aleksandrowa.
W kilku listach kt re otrzymałem, znalazłem stwier-
dzenie, Że n7e tylko Aleksandrow komponował pieśri
woJenną. I nie tylko kompozytorzy i poeci szykowali się
do wojny ,,wyzwolericzej''. R wnieŻ lekarze, nauczycie-
le, artyści'tancerze, akrobaci, prestidigitatorzy. Choć
to zdumiewające, oficjalna prasa potwierdza te infor-
macje.
oto świadectwo Konstantina Simonowa3 w gazecie
''Krasnaja z:łł7ezda"z dtia 7listopada l992 roku. Simo-
s Konstantin Simonow (19f 5-f 979) - pisarz, autor liryk fronto-
wych, powieściwojennych i ,,zaan9ażowanych'' [przyp. tłum'l'
2T
wrKToR sttwoRow
now byłpupilkiem Stalina, Chruszczowa, Breżniewa;
bohater, kawaler siedmiu order w, laureat czterech na-
gr d stalinowskich; za czas w Stalina - zastępca człon-
ka KC partii. On sam potwierdza, że latem l94o roku
zebrano wszystkich pisarzy i zaczęto przygotowywać ich
do wojny. Konstantin Simonow został przydzielony do
plutonu poet w w kompanii pisarzy. Rok ich szkolono,
po czyrn 15 czerwca 1941 roku nadano stopnie: Simo-
now został mianowany irrtendentem II stopnia, co odpo-
wiadało randze podpułkownika.
Tfum zSrornadzony w tych dniach na ulicach nie po-
traft zrozumieć znaczenia komunikatu agencji TASS
z 13 czerwca l94l roku, ale radzieccy pisarze i poeci
w tym czasie już przym1erza|i oficerskie mundury, do-
bierali rozrll.iar wojskowych but w.
Simonow ciągnie dalej ,,22 czefil'Ica zaczęła się wojna,
ale każdy Z r:as miał już w ręku wJpisane Zawczasl)
skierowanie, kto - dokąd, kto do prasy centralnej, kto
do gazetek dyrizyjnych...''. Każda z trzystu trzech stali-
nowskich dywizji wydawała własną gazetkę. JeŻe|i chce-
my wysłaćpo jednym pisarzu do redakcji każdej dylyi-
Zyjr:ej gazetkl, to ilu pisarzy trzeba przygotować? A ma-
my jeszcze redakcje na szczeblu korpus w, armii,
flotylli' szesnastu okręg w wojskowych, no i każdego
frontu...
W Akademii GRU powtarzano do znudzenia: staraj się
zwracać uwagę na szczeg ły, na pozornie nic nie zna-
czące drobiazgi. T}lko w ten spos b moŻesz wyrobić
sobie całościowypogląd na temat jakiegośzjawiska. No
więc idę za wskazaniami moich nauczycieli. Zwracam
uwagę na drobiazgi.
A niekt re z tych szczeg łw naprawdę mosą zam:u-
rować.
Stalin nie zwykł rozdaurać szarż n'a prawo i lewo.
W owym czasie piloci wojskowi latali w stopniu sier-
Żant w, dow dcy kl:uczy, a rrawet zastępcy dow dc w
eskadr teŻ by|i sierżantami. S topnie oficerskie zaczynały
się w lotnictwie dopiero od dow dcy eskadry. A tymcza-
sem Konstantin Simonow, cywil, 2S-letni pisarz kt ry
nigdy nie sfużyłw wojsku, po jednym roku szkolenia
22
DZIEN .M"
otrzymuje od razw stopieri odpowiadający podpułkow-
nikowi!
To poważna Sprawa. Simonow nie byłprzypadkiem
odosobnionym. Razem z rirlr pakowali walizki I spraw-
dzali skierowania frontowe komisarz pułkuMichaił Szo-
łochow, podpułkownik Aleksander TVardowski, komi-
sarz batalionowy Aleksiej Surkow, komisarz brygady
Aleksander Fadiejew, intendent III stopnia Leonid Pier-
womajski, komisarz brygady (ranga generalska!) Wsie-
wołod Wiszniewski i całyZwiaąekPisarzy niemal w peł-
nym składzie. Wyjątek stanowiły jedynie osoby niezdol-
ne do sh:Żby'
r Postawcie się na miejscu radzieckiego wywiadowcy-
-analityka' Na wasz5rm biurku ląduje pozornie błaha
informacja: w 1940 roku Hitler zebrał do kupy wszy-
stkich pisarzy i poet w, przez rok ganiał ich po strzelni-
cach i poligonach, następnie nadał im rangi do $eneral-
skich włącznie, ateraz zarnierza wszystkich wysłaćnad
radziecką granicę. Misja ma charakter tajny, chwilami
przy1romina bal przebieraric w: niekt rzy pisarze mają
uchodzić za intendent w, fachowc w od zaopatrzenia
w buty i mundury.
A więc jaka byłaby wasza reakcja na takie doniesienie
gdybyściebyli analitykami radzieckiego wyłriadu? Co
zameldowalibyściewaszym przełoŻonym? Tle ty|ko' Że
w Niemczech nic takiego nie miało miejsca. Natomiast
zdarzyło sięw Związku Radzieckim. Więc jeślitakie in-
formacje docierały do niemieckiego wywiadu' to jak po-
winien byłzareagować? Co zameldować dow dztwu?
Z jednej strony uspokajający komunikat TASS' a z dru-
giej...
Po pierwszym uderzeniu Hitlera tego typu wybiegi
straciły sens: wszystkim pisarzom zamieniono inten-
denckie szarŻe na nxłykłewojskowe. Ale przecieŻ przed
wojną musiał istnieć jakiśpow d, uzasadniający całątę
maskaradę'
I jeszcze jedno. Co Stalin zamierzał luczyrttć ze swoimi
pisarzami i poetami gdyby Hifler nie napadł na ZSRR?
Pozwolić im paradować w mundurach oficerskich przez
rok lub dwa, a potem zdegradować i wycofać do Moslrwy?
WIKTOR STIWOROW
Latem 1939 roku ten sam Konstarrtin Simonow był
korespondentem wojennlrrn w grupie armijnej Zlukowa
nad Chałchyn-gołem' Wtedy jakośsobie radził bez prze-
szkolenia wojskowego l bez stopnia oficersldego. A tu
nagle latem 1940 roku ktośwpadł na pomysł masowego
przygotowywania dziennikarry, pisarzy i poet w do nad-
ciągającej wojny. Latem 194o roku Hitler nie miał jesz-
cze planu ,,Barbarossa". T\mczasem Stalin miał przygo-
towany plan napaści.Przemyślanyw każdym szczeg te.
Włącznie z triumfalnymi afiszami i frontowymi redakcja-
mi gotowymi sławićwielkie czyny narodu radzleckiego
na polach zwycięskich bitew.
Pisarze i poeci w terminie ukoriczyli przyśpieszone
kursy, otrzymali stopnie oficerskie, odebrali prąrdziały
do front w, armii, korpus w i dywizji' spakowali walŻki
i właśniezamierzallnlszać w drogę, $dy nastąpiło nie-
spodziewane uderzenie wojsk hitlerowskich.
Niemiecki atak zaskoczył nie Ęlko Konstantina Si-
monowa i jego koleg w po pI rzn. Cała Armia Czerwona
była zaskoczo'na: podczas zaladtrnku, w drodze, przy
rozładunku. I skoro nie dowierzamy byłemu oficerowi
z Argentyny, to proponuję, byśmyzaufali ,,Krasnej
zsłIezdie" i bohaterowi-laureatow1-kawalerowi-intenden-
towl.
LisĘ jakie otrzymałem od czytelnik w są naszą
wsp lną pamięcią, naszą historią ruaszą przeszłością,'
iasząprzyszłością. J eŻet1 nie poznamy przeszłości,nig- :
dy się od niej nie uwolnlmy. Dlatego obiecuję, że kiedyś'
opublikuję listy wojenne. Nie wlem, lle to będzie tom w,
ale jestem pev/ny' Że niczego ciekawszego na temat woj-
ny nie naplsano.
Proszę o wybaczenie wszystkich tych' kt rym rie zdą-
Żyłem dotąd odpisać. Proszę wziąć pod uwagę sytuację'
w jakiej się zna|azłem' Dziękuj ę za kaŻdy list. otrzyma-
łeth też niemało list w krytycznych. Ich autorom winny
jestem szczeg |nąwdzięczlość.Nikt z nas nie jest nie-
omylny. Dzięki waszej pomocy mogłem eliminować nie-
ścisłościfaktograficzne i usterki redakcyjne.
Jestem gotovry wysłuchaćkażdej kryĘki. W cią4iu ro-
ku zgromadziłem ponad 3oo recenzji ,Lodołamacza".
24
DZIEŃ .M"
Czasamt całe szpalty kąśliwychatak w. Nle raz chcia-
łem odpowiedzieć na zarzuty, ale w GRU nauczono
mnie pokory: szanuj przeciwnika, staraj się zrozumieć
jego argumenty, staraj się nawet gniew wrog w obr cić
na swoją korzyść.
Więc się staram'
Wktor Suusorous
OksJord, jesie .1995
l Soroietską7o tl;ojennaja encgkłopiedlja. t. 6, s. 554
r976- r980.
2 Kirza _ specjalnie utwardzona derma [przyp. tłum.].
DZIEŃ .M"
rzane obuw'ie, dlatego w kraju Żohlierz dreptał w kirzo-
lvych' Bardzo niewygodnych' Dosłownie i w przenośni.
Podw jnie niewygodnych' gdy ma się do wykonania za-
szczytny internacjonalistyczny obowiąpek.
Latem 1968 roku żołnierskilos rzucił mnie, młodego
oficera, w Karpaty, na granlcę zbratnią socjalistyczną
Czechosłowacją. Kontrrewolucja dławiłakraj i rrasza
dzielna Armia Czerwona miała przyjśćz pomocą za-
przyjaźnionemu narodowi. Ale Żołrljerzorr' wolnościnie
przystoi tupać po Europie w siermiężnych buciorach.
Nie elegancko. Jasna sprawa, Że my, oficerowie, mieli-
śmycholewki jak się patrzy, poskrzypujące, pobłysku-
jące. Ale Żoh:lierze obuci nieprzystojnie.
Mija tydzie , drugi. Stacjonujemy w lesie. Oczekiwa-
nie dłużysię niemiłosiernie. Min$ miesiąc, drugi zb|ża
się do korica. Nadchodzi sierpieri. Zaczyna się nieznoś-
na nuda. Nasi przyw dcy mogliby wreszcie na cośsię
zdecydować: albo cofnąć dywizje do stałych miejsc za-
kwaterowania, albo rozkazać udzielić internacjonalis-
tycznej pomocy bratniemu narodowi... Tlrmczasem nie
ma żadnej decyzji' i dlatego czekamy' Przez cały dzieil
ćwiczenia do si dmych pot w, a wieczorem kolacja przy
ognisku i wciĘ te same gadki: wejdziemy, nie wejdzie -
my... I znowu od rana ćwiczenia, czasem też w nocy'
I znowu wr żenie z fus w...
I oto pewnego wieczoru na leśnejprzecince' przy kt -
rej stał nasz batalion, pojawiV się potężne ciężar wki
Urał-375' Na każdym samochodzie _ tony nowiutkich
sk rzanych but w. Bierzcie, częstujcie się! I wywalają te
buty wprost pod nogi. Całe hałdy. Niezliczone. To zla-
czy z|iczone, a|e bez nadmiernej skrupulatności.Bierz-
cie, starczy dla wszystkich. Sierżancie' ilu macie |vdzi?
Stu dwudziestu dziewięciu? Macie tutaj sto dwadzieścia
dziewięć par! Numeracja? Poradzicie sobie. Wymienicie
się z sąsiadami. A ty ilu masz? Dwustu pięćdziesięciu
siedmiu? odbieraj swoją partię!
Na wsąrstkich przesiekach to s rmo. R wnocześniewy-
ładowują tysiące par but w. Dziesiątki tysięcy par' Setki
Ęsięcy. Łatwo powiedzieć: wymienić obuwie w całej armii!
Stare kirzowe zdjąć, now sk rzarrc za!oĘć! PrzecieŻ nie
Rozdział 1
Skrzypiące buty
W histori nie bgło dotqd ani jednej wojng,
kt rej przaczana i cele nie zostaĘbg przedstauione
przez insptrator tu i. ich uczongch sfugus tu
u uapacz-onej, z4fałs zou anej Jormie.
I
DII \ osyj ski żnhlierz cho dził w butach sk rzarrych . Za'w sz.e.
A komuniściwymyślilisk ropodobną kirzę2. I odtąd
żołnierzradziecki maszerował w butach kirzowych. Na-
turalnie, reprezentacfne pułki i dywŻje nadal dostawa-
łysk rzane obuwie. Niech sobie cudzoziemcy myś|ą,że
radziecki żohierz to ma klawe Ęcie. Wszystkie radziec-
kie wojska okupacyjne w dawnym obozie socjalistycz-
nym - w NRD, Polsce, na Węgrzech _ też były obute
w sk rę. Żadnych wątpliwoŚci: przecieŻ Sowiety to su-
permocarstwo! Lecz supermocarstwo nie posiadało od-
powiednich środkw, by całąarmię wyekwipować w sk -
Moskwa
wrKToR sttwoRow
jesteśmysami w lesie. Po prawej sąpiedni batalion, po
lewej też batalion. Przed nami jakaśartyleria, pod młod-
nikiem następny, za rim kolejny, i jeszcze jeden, i tak
w nieskoriczoność.Wszystkie pobliskie lasy' i te dalsze -
zapchane wojskiem. PrzecieŻ nie stoją tu jedyrrie batalio-
ny' pułki c4l dywĄe - ale całe armie. Więc wymienia buty
8. Armia Pancerna Gwardii, i 13. Armia, i jeszczejedna,
gdzieśZa narni. Wsąlstkich zaopatrzorlo r wnocześnie.
Z zapasem. Na wyrost. I jużpo lesie, po przecinkach i po-
lankach przechadzają się żołnierzyki,poskrąrpując nowy-
mi bucikami' łŻprzy1ernnie popatrzeć ' Cieszy wzrok juch-
towa sk ra najulyż-szej klasy, z rezetw paristwowych'
Wszystkie lasze pograniczne lasy naraz wypełniłopo-
skrzypywanie sk rzanych but w, jak trele ptactwa na
wiosnę. A to skrzypienie skłaniałodo refleksji.
Dow dca naszego batalionu podpułkownik Protasow
wezwał do siebie wszystkich oficer w. Porządny był
Zrriego facet. Nie luznawał zbędnego gadania: ,||owarzy-
sze oficerowie - powiada _ trzeba by cośwypić i przeką-
sić. Kto wie, co nas czeka za chwilę?''
Załadowaliśmysię do transportera _ i do sąsiedniej
wioski. A w gospodzie tłoczno, już popUają oficerowie
artylerii, saperzy i polityczni' Nie ma jak się wcisnąć.
Wszyscy wiedzą od dawna, żenasza kochana ojczynn
nie ro4rieszcza swoLch syn w. A skoro tak, to trzeba się
napić' Moze ostatni raz pijem/.7 MoŻe prĄdzie nam wal-
czyć o wolnośćbratrriego narodu czechosłowackiego i stra-
cić Ęcie w krwawym boju z kapitalistami. No więc wzrrieś-
my marrierki za Czechosłowację, za jej mihrjący wolność
nar d, co z utęsknieniem czeka na tę pomoc, kt rąod nas
otryma. otrzyma bezinteresownie. Przecież jesteśmytacy
dobrzy. Pomagamy zAwsze iwsąrstkim' Każdemu, ktopro-
si o pomoc. A jak nie prosi, to i tak pomagamy.
Słowem, siedzimy, pUemy. Na razie nie ma rozkazu, aJe
każdy wie, co się święci:i my, oficerowie, i nasze Żohlie-
rąlki, i bufetowa, kt ra dolewa n un co rusz, i staruszek'
kt ry usadowił się w kącie z kuJlem piwa. Chciałby stary
dołączyć do naszej kompanii i wrzucić jakieśmądre sło-
wo, ale my mamy zakaz kontakt w z cywilami, żeby jakiś
żohrlierz nie wypaplał wojennych tajemnic.
28
DZIEŃ .M"
No więc siedzi sobie staruszek w kącie, sączy piwko,
i coraz to łypie w rLaszą stronę, wielką ma ochotę poga-
dać... Nic z tego' A kiedy zbieraliśmysię do wyjścia'
raptem powiedział, niby to pod nosem, a|e tak, Żeby
wszyscy słyszeli:
- Zupełnie jak w czterdziestym pierwszym...
Nikt z .r"" tt
zrozumiał, w czym rzecz' A staruszek kierował to wy-
raźniedo nas, więc trzeba było jakośodpowiedzieć.
- O co ci chodzi, dziadku?
- O skrzypienie. W czerwcu czterdziestego pierwsze-
go Armia Czerwona tutaj tak samo skrzypiała nowiutki-
mi butami ze sk ry.
W tym momencie utraciłem spok j ducha'
Po ,,marszu wyzwolericzyrn" do Czechosłowacji przysz-
łomi słuĘćna tych samych terenach, w Karpatach.
Przyszło mi przedreptać i przejeździćcałą okolicę. Aprzy
kazdej nadarzającej się sposobności pytałem starusz-
k w, tubylc w, żywych świadkw: jak to było? Wielu
potwierdza tę wersję: w 1941 roku, tuż przed niemiecką
napaścią,Armia Czerwona w przygranicznych rejonach
wymieniała buty kirzowe na sk rzane. I to nie tylko na
Ukrainie, ale r wnież w Mołdawii, na Białorusi' na Lit-
wie, w Karelii. Poza tyrl: w 194 1 roku w okolicach gra-
nicy rozładowano transporty sk rzanych but w przez-
naczonych dla milion w ŻoŁn1erzy, kt rych planowano
przerzucić z słębi kraju'
Pod osłonąkomunikatu agencji TASS z dria 13 czerw-
ca l94 1 roku miliony żołnierzyz wewnętrznych okrę-
g w3 ZSRR przewoŻono w kienrnku granicy' R wnocześ-
nie w poblŻu stacji kolejowych rozładow5rwano miliony
sk rzanych bucior w.
Na przykład na stacji Żmierinkaw pierwszych dniach
czerwca l94l roku sk rzane buty wyładowywano z wa-
3 Zwię,ek Radziecki był podzielony na 16 okręg w wojskowych:
osiem przygranicznych i osiem wewnętrznych [przyp. tłum'].
W'IKTOR STIWOROW
gon w i układano w pryZr:":y wzdłlżtor w, pod gołym
niebem. Jak duża to była g ra? - pytałem okolicznych
mieszkaric w. - A do Samego nieba - odpowiadała stara
chłopka. Jak piramida Cheopsa - m wił szkolny na-
uczyciel. W Sławucie hałda but w była po prostu dlia,
jak p łpiramidy Cheopsa. W Za|eszczykach w maju
1941 roku do rozładunku wagon w spędzono niemal
całąludnośćzdo|ną do pracy - a niech się ludność
przwcza do bezpłatne$o zatrudnienia w komunizmie.
Sterty but w pamiętają też starsi mieszkaricy Kowla,
Baranowicz, Grodna...
Starałem się oględnie zaczynać rozmowę: co tam roz-
ładowywali na kolei przed wojną? Czołgi - powiadają -
rozładowywali, armaty, żołnierzy,zielone skrz1mie, no
i buty. Nie mogę powiedzieć ' Żeby od razu wyskakiwali
z tymi butami: kiedy człowiek spędzi całeżycie w cieniu
stacji' to nie ma towaru, kt rego wcześniejlub p Źniej
rlje zobaczyłby na platformach czy na rampach rozła-
dunkowych. Wszystkiego nie spamiętasz' Ale jednak by-
łocośniezwykłego, cośmetafizycznego w fakcie rozłado-
wywania but w, coś,co zwr ciło ich uwagę i sprawiło,
Że zapamiętali to na całe Życie.
Zapamięta|i to z trzech powod w. Po pierwsze but w
było dużo' Niewyobrażalnie duŻo. Po drugie buty ukła-
dano wprost na ziemi. Czasem podłożonobrezent,
a często nawet bęzbrezentu. Było w tym cośdziwnego.
Po trzecie wszystkie te buty wpadły w ręce Niemc w. To
właśnieutkwiło im w pamięcr.
Nikt z miejscowej ludnościnie wiedział i nie m gł wie-
dzieć, po co w 194l roku zwoŻono tyle but w nad samą
granicę' Ja teŻ nie rozumiałem jaki był cel tej masowej
w1'rniany obuwia kirzowego na doskonałe buty sk rza-
ne. W 1968 roku - to rozumiem: maszerowaliśmy oswo-
bodzić bratnią Czechosłowację. A w 194l roku? Co wte-
dy zarnierzali nasi ojcowie?
Nota bene, m j ojciec od pierwszego do ostatniego
dnia wojny walczył w Szeregach Armii Czerwonej' Potem
od pierwszego do ostatniego dnia uczestniczył w kr t-
kiej, lecz zaŻartej wojnie z Japofrcąrkami w Chinach.
Ętałem$o: kiedy przyszedł do wojska, gdzie, w ramach
30
DZIEŃ 'M"
jakiej dywŻji' kt rego korpusu? W jakich butach? opo-
wiedział mi szczeg łowo' Potem sprawdziłem wszystko
w archiwach.
Po zakoriczerils sfużby w Karpatach studiowałem
w wojskowej akademii i miałem możliwośćprzegl.ądar:la
archiw w. Wszelkie materiały doĘczące produkcji bu-
t w, dostaw dla wojska, rozmieszczeria zapas w but w
i innego w54posażenia były w owym czasie tajne. Uzyska-
łem dostęp do tajnych materiał w, ale wśrd milion w
papier w nie potrafiłem odszukać tego jednego właści-
wego. Trzęba było składaćdrobne informacje w całość.
No więc zbierałem i nie mogłem się nadziwić' jak to jest:
wojna dawno się skoriczyła, minęło prawie 30 lat'
a wszelkie informacje na temat magazynowania, trans-
port w czy znlszczenia żołnierskichbut w w latach po-
przedzających woJnę nadal są otoczone ścisłątajemnicą.
Dlaczego?
Jest takie angielskie powledzenie: ',Ciekawośćgubi
kota''. Nie znałem wtedy tej maksymy. Nawet Bdybym
znał, nie przerwałbym poszukiwari. Dopiero po latach
zrozurniałem, że ciekawośćmoże zgubić nie tylko kota...
TtrI(Jak się okazuje, radzieckie kierownictwo poleciło do-
starczyć w rejony pograricza nie tylko miliony par sk -
rzanych but w, a|e teŻ miliony komplet w umunduro-
wania, dziesiątki tysięcy ton częściZapasowych do czoł-
g w, setki tysięcy ton paliwa do samolot w, czołg w
i pojazd w pancernych, miliony skrz5rnek amunicji.
Kiedy tylko Niemcy zadali pierwsze uderzenie, wszystko
to zostało porzucone i wpadło w ręce wToga.
I zn w powraca pytanie: w jakim cel:u taszczono to
wszystko na tereny przygrariczne? Przecież przed 1939
rokiem wszelkie Zapasy składowano w głębi kraju. Czy
nie mogły dalej sobie leŻeć w bezpiecznyrr' miejscu?
W przypadku rozpoczęcia dzlałafl' wojennych arrnia zaj-
muje pozycje obronne, a Z głębokiego zap|ecza dowozi
się zaopatrzenie w odpowiednich ilościach,bez zbędne-
go gromadzeria zapas w na ZagroŻonych terenach.
t_
31
WIKTOR STIWOROW
Pojawiło się wiele pyta i Żadnycn. odpowiedzi. Szu-
kałem dalej. Wyniki tych poszukiwari przedstawiłem
w ,,Lodołamaczu''. ,,Dzle <|y[l'' jest dalszym ciągiem tej
książki'ale można teŻ czytaćją osobno'
W''Lodołamaczu'' konsekwentnie unikałem powoływa-
nia się na materiały z archiw w zamknięĘch. Nie chcia-
łernrtarażaćsię na zarzut, Że cytuję dokumenty' a rrikt nie
jest w stanie sprawdzić, czy cytatjest dosłowny, czy do-
kument jest wiarygodny i czy w og le taki dokument ist-
nieje. Teraz archiwa są latwiej dostępne, rnoŻnasprawdzlć
to i owo, jeślisię chce. Dlatego w tej książcekorzystam
z materiał ur archlwalnych. Choć $ vnnle opieram się na
powszechnie dostępnych publikacjach4' Chcę pokazać:
patrzcie, shrchajcie, ja tego nie w5rmyśliłem.Komuniści
sami to m wią. Trzeba tylko uważnie ich sfuchać.
Badając materiały w archiwach oraz og lnie dostępne
ksiąiki doszedłem do wniosku, Że przetzucenie milio-
n w par but w w pobliże grarric, podobnie jak zułoŻenie
amunicji, częścizapasowych, milion w Żohlierzy, tysię-
cy czołg w i samolot w - to nie były błędyariprzeocze-
nia, lecz świadomapolityka, proces, w kt rym uczestni-
czyły miliony ludzi.
Ten proces został uruchomiony decyzją radzieckiego
kierownictwa na wniosek marszaka Zwnpku Radziec-
kiego B' Szaposznlkowa. Miał na celu przygotowaćprze-
mysł, transport' rolnictwo' całeradzieckie społeczeri-
stwo i Armię Czerwoną do prowadzenia wojny 'wyzwo-
|e czej" na te4rtorium Europy Środkowej i Zachodniej.
Ten proces rnoŻrla określićjednym słowem: mobilŻa-
cja. W Ęrlrprzyłpadku byłato tajna mobilizacja. R'adziec-
kie kierownictwo przygotowyrało Armię Czerwoną i cały
kraj do Zagarnięcia Niemiec i całej Europy Zachodniej.
Opanowanie Europy Zachodniej - oto głwny cel, dla
kt rego Zwiapek Radziecki rozpętał II wojnę światową'
ostateczną decyzję o rozpoczęciu wojny Stalin podjd
19 września1939 roku.
Rozdział 2
W jakim celu Stalin
zlniszczył własne
lotnictwo strate giczne?
Ktedg ma sĘ do dgspozgcji gigantyczrtąarmĘ
oJensgtuną utedg głtlsne zadnnie uoj sk puietrzngch
polega na tuspieraniu natarcin tej arlnii, i tls tym tułaśnie
celu rnleĄ koncentrotuać tuszgstkie stła''
Komb ryg ALek s ande r łnpc zg ft ski.
c. I
\'-)talin nl gł zapobiec wojnie. Jedrrym ruchem pi ra'
Miał po temu wielc mozliwości'oto jedna z tich.
W 1936 rokrr w Zwiry,kr Radzieckim zbudowano bom-
bowiec dalekiego zasięgu TB-7. Samolot ten odznaczaŁ
się bardzo dużą prędkościąi wysokim pułapem opera-
cyjnym. Oto kilka opinii na jego temat.
Generał major lotnictwa P. Stefanowski, kt ry oblaty-
wał TB-7: ,,Na dziesięciu Ęsiącach metr w ta wielotono-
' A. Łapczyriskl, Wozdusznqa Grmua' Moskwa 1939, s. l44.
2 - Dzie ,,M" 33
a Patrz spis cytowanych publikacji na ko cu ksią2ki lprzyp. tłum.].
WIKTOR SUWOROW
wa maszyna pod względem osiąg w biła na głowę wszys-
tkie najlepsze europejskie myśliwce''2.
Generał major lotnictwa W' Szumichin: 'Na dziesięciu
tysiącach metr w i wyŻej TB-7 był poza zasięgiem mo-
żliwościwiększościwczesnych myśliwcw, a pułap l2
tysięcy metr w czynił go nieosiągalnym rÓwnileŻ dla ar-
tylerii przeciwlotniczej"3 .
Konstruktor lotniczy W. Szawrow: ''Wyjątkowy Samo-
lot ['''] To właśnieTB-7 jako pierwszy, jeszcze przed
Amerykanami i Anglikami, wziął pod skrzydła S-tonowe
bomby"a.
Profesor L. Kerber: ,,Masz1ma byla wyposaŻona w sil-
ne uzbrojenie pokładowe składające Się z działek kali-
bru 20 mm i wukaem w kalibru L2,7 mm. Komora
bombowa mogła pomieścićnajwiększe bomby [''.] Le-
cąc na maksymaln5rm pułapie samolot był poza zasię-
giem dział przeciwlotniczych i wczesnych myśliwcw.
TB-7 był w tym czasie najpotęzniejszym bombowcem
świata''5.
,,Epokowy samolot [.'.] Dziśmamy wszelkie dane po
temu by stwierdzić' ŻęTB-7 był znacznie potężniejszy od
słynnej amerykariskiej latającej fortecy B- 17" .6
Zachodni historycy podzielają tę opinię' John Tay-
lor: ,,Na wysokości26.250-29.500 st p pod względem
prędkościprzewyŻszałniemieckie myśliwceBf-lo9
i He-1L2"7. Yac|av Nemećek: ,,Ta masz1ma była zdumie-
wająco długowieczna. W latach pięćdziesiątych wciap
jeszcze moŻna było ją spotkać na trasach polarnych'
gdz1el;rŻywano jej jako transportowca''8. Nie ma potrzeby
2 P. Stefanowski, Trista nieizaiEstnAch, Moskwa 1968' s. 83.
:r W. Szumichin. Soroietskaja toojennaja au:iac[ja. 1917-194]' Mo
skwa 1986, s. 218.
a W. Szawrow, lstorija konstrukca samoliotoLD tu SSSR. 1938-1950,
Moskwa 1988. s. 162.
5 L' Kerber. Tu_ czełouiek i so'mc.liot, Moskwa l973' s. l43.
6 L. Kerber, Slied u nrebie, Moskwa I97I, s. 2O2.
7 W. Taylor, Combat Alrcrąft oJ the World, Londyn 1969' S' 592'
8 V. Nemećek , The History oJ the soutet AircrąftJrom -l 918, Londyn
r986, s. 134.
34
DZIEŃ
'M.
tlzasadniać, że długo żyjąi latają Ęlko bardzo dobre
samoloty...
Zachodnim ekspertom w osobliwy spos b zaprezen-
lowano nieprzeciętne możliwościTB-7. Jesienią l94l
roku w Wielkiej Brytanii i USA oczekiwano przybycia
radzieckiej delegacji rządowej z Mołotowem na czele.
|]waŻano, Że jed4rna bezpieczna droga powietrzna wie-
WIKTOR STIWOROW
ruo rozkaz o unrchomieniu produkcji tysiąca TB-7. Samo-
loty miały być gotowe przed listopadem l94o roku.
Co jeszcze należałozrobić? Należałopod rozkazem
umieścićpodpis: J. STALIN.
otnych -y*ki:ściach,konstnrktorzy całęgo świataborykali się z prob-
lemem rozrzedzortego powietrza: silniki traciĘ rnoc z po-
wodu braku tlenu' Dławiłysię jak alpiniścirla szczycie
Eve res tu. Te oretycznie is tni ało pr zy szłościowe r ozllłiapa-
nie umozliwiające zwiększenie mocy silnik w: wykorzy-
stanie spalin do obracania turbospręŻarki, kt ra z kolei
dostarczałaby dodatkowe powietrze do komory silnika'
Eksperymenta]ne prototypy latały z takim napędem, ale
nie udało się uruchomić seryjnej produkcji.
Elementy turbosprężarki poddawane są działaniu stru-
mienia gaz w o temperaturze przekaczającej l.ooo sto-
pni Celsjusza. Temperatura otoczenia na takiej wysoko-
ści- około minus 60 stopni, a po wylądowarriu odpowie-
drio wyższa. Nier
wrKToR sttwoRow
było za mało, to po dw ch nalotach mamy dziesięć kilo-
ton. A tymczasem dwadzieściakiloton miała bomba,
kt ra bez przesadnej dokładnościspadła na Hiroszimę.
T}siąc TB-7 rnoŻna por wnać z wsp łczesną rakietą
balistyczną wycelowaną w stolicę nieprzyjaciela. Jest to
potęga, wobec kt rej potencjalny agresor traci mot5rwa-
cję do walki.
A zatern, jeden podpis Stalina pod rozkazem o ser5{-
nej produkcji TB-7 m głzapobiec niemieckiej a$resji na
Zwiapek Radziecki.
Powiem więcej: Stalin był w stanie zapobiec II wojnie
światowej. Jasne, Żę we'łrześniu1939 roku nie m gł
mieć tysiącaTB-7. Ale m głmieć dwieście,trzysta' pięć-
set masz5m. Jeden nalot dwustu TB-7 to odpowiednik
jednej kilotony. Mając do dyspozycji dwieścieTB-7 rnoż-
na było w og le nie trudzić się podpis5rwaniem paktu
Ribbentrop-Mołotow. Mając dwieścieTB-7 rnoŻna było
rile troszczyć się o opinię Londynu iParyża.
Wystarczyło zaprosi von Ribbentropa (a choćby i sa-
mego Hitlera), zademonstrować własne atuĘ, po czyr\
jasno i bez ogr dek wyłożyćswoje stanowisko: panie
ministrze (panie kanclerzu)' mamy z Polską nienajlep-
sze stosunki, ale niemiecka ofensywa na wsch d budzi
nasze obawy. Nie wnikamy w rozbieŻnościmiędzy Ber-
linem i Warszawą, ale nie mozemy wyrazić zgody na
inwazję na Polskę. W przypadku rozpoczęcia tej wojny
skierujemy do Polski pięć milion w ochotnik w. Udzie-
limy Polsce wszechstronnej pomocy, rozpoczniemy na
jej terenie wojnę partyzancką i ogłosimy mobilizację Ar-
mii Czerwonej. Poza tym TB-7... Codziennie. Na począ-
tek w ograniczonym wymiarze. Pięć tyslęcy ton dziennie
to melodia przyszłości,ale tysiąc ton jesteśmy w stanie
Zagwarantować.
Tak mogłaby wyglądać rozmowa z Hitlerem w sierp-
niu 1939 roku, gdyby Stalin w odpowiednim czasie pod-
pisał rozkaz seryjnej produkcji...
Prawdę m wiąc, Stalin takirozkaz podpisał..'
Ale niebawem rozkaz wycofał.
Potem zn w podpisał. I znowu wycofał.
I jeszcze raz...
38
DZIEŃ 'M'
Cztery razy unrchamiano produkcję TB-7 i czterokrot-
ltl<'. zatrzymyvvano.'o Po kazdym rozkazie Stalina zakłady
l l l l l t l cze zdążałyzmontować trzy - cztery TB-7 i r ozkaz wy -
r'rllywłtno' Zrtowu produkcję unrchamiano i ponownie
wHzyslktl stawało w miejscu... Do dnia 22 czerwca l94l
t r llt t t 1ll'zcmysł lotniczy zdołałwyprodukować iprzekazać
lr ll t l lr'lwtr strategicznemu zaledwie jedenaście TB-7. Co
wlr1r't:|, tylko nieliczne zostały wyposażone w piąty silnik.
ll('Z llI()go nawet najlepszy bombowiec strategiczny świa-
llr sl;twłt| slę przeciętniakiem.
t'rl ltit1l:tściHitlera uruchomiono seryjną produkcję
|'ll 7, Alr' ll.ylrl .iuż zap źno...
odwołał,rru^X
l lt tr lr lwy I ysl; y'i r' |'l|' /, l''ty t'i tr lzlr't'l
WIKTOR SIIWOROW
Na początku wieku, kiedy wszyscy latali wyłącznie na
j ednosilnikowcach, Rosj a pierws za rozp oczęła produkcj ę
samolot w dwusilnikolvych. Świat nie zdĘyłjeszcze rra-
leĘcie docenić tego nowatorskiego roTrriry,anla, a juŻ
rosfiski inżynier l$or Sikorski zbudowal w l9l3 roku
pierwszy czteromotorowy ciężki bombowiec Ilja Muro-
miec. Już podczas pr b Muromiec pobiłrekord zasięgu
lotu' Pod względem zasięgu' uzbrojenia i udźwiguMuro-
miec nie miał soble r wnych na całym śwtecie'Został
w1posażony w najnowo cześnl.eJsze oprzyrządowarrie na-
w-igacilne, celownik bombardterski l plerwszy na świecie
elektryczrry wyrzutrrtk bombowy' Jeśllchodzt o brori po-
kładowąto Muromiec byłwyposaŻony wosiem kaem w,
podjęto teŻpr by zamontowania dz7ała polowego kalibru
76 mm' w 1914 roku Rosja jako pierwszy kIaj na Świe-
cie wystawiła eskadrę ciężkich bombowc w.
Fo przejęciu władzy komuniścigwałtownie zaharno-
wali rozw j techniczny R.osji' mordując i skazując na
wygnanie miliony naj mądrzej szy c};, najbardziej utalen-
towanych i pracowiĘch ludzi. Na wygnaniu zna\azł się
teżSikorski.
A jednak rosyjski potencjał technlczny był tak ogrom-
ny, Że postęp, choć drobnymi krokaml, ale miał jednak
miejsce. Mlmo terroru, mlmo komunistycznej opresji,
Rosja wciap przodowała w dziedzinie ciężkich bombow-
c w. W 1925 roku bluro konstrukcyjne A. Tupolewa
opracowało TB-r - plerwszy na świeciebombowiec wy-
konany w całoŚci z metalu, a zatazerrr pierwszy bom-
bowiec jednopłatowy ze skrzydłem samonośnym' Cały
światw tym czasie budował drewniane dwupłatowce.
łlŻpodczas pr b TB-l ustanowił dwa rekordy świata.
W bardzo kr tkim czasle zbudowano 218 samolot w
TB-1. co teŻ stanowiło rekordowe osiągnięcie, bowiem
przewyższało łącznąliczbę ciężkich bombowc w we
wszystkich krajach świata.W miarę przekazywania do
eksploatacji kolejnych samolot w, formowano nowe es-
kadry, pułki, brygady lotnictwa bombowego.
w 1930 roku TupoIew zaprezentował kolejne osiąg-
nięcie: jeszcze potężniejszy c1ęŻki bombowiec TB-3' Był
to pierwszy w świecieczterosilnikowy jednopłatowiec ze
40
DZIEŃ ,,M'
skrzydłem samonośnym.Był to zarazern największy se-
ryjnie produkowany samolot światawe wszystkich ka-
tegoriach - pasażerskich i wojskowych. Nle tylko nikt
na świecienie budował takich maszyn, ale nie było ich
nawet na deskach kreślarskich. Ęmczasem w 1933 ro-
ku prototypy TB-3 Tupolewa rozpoczynają eksperymen-
talne tankowanie w powietrzu. Samolot ten ustanowił
kllka rekord w świata,między irrnymi przelotu na dużej
wysokości z ładunkami 5, ro i l2 ton' Poszczeg lne toz-
wlryania techniczne TB-3 stały się na wiele dziesięcio-
lecl standardem. Zdumiewa tempo realizacji zarn wie-
nla: produkcja wynosiła do trzęch TB-3 dziennie.ll
Radzleckl przemysł bije sw j własny rekord i w kr t-
k|ln clzus|e produkuje 8l8 sztuk TB-3. Tu już nie wy-
nlurt'zr1 pulkl I brygady. 23 marca 1932 roku Zwlapek
Radzlcckl rozpoczyna formowanie korpus w lotnictwa
bombowego. W stycznlu 1936 roku powstaje pierwsza
na śwleclearmia powletrzna, w marcu - druga, nieba-
wem trzecla. Nlgdzle na śwlectenle było nie tylko armii,
ale choćby korpus w lotntctwa strategicznego'
Armada Ęsiąca ciężkich bombowc w, marzerie kaŻ-
de$o stratega, po raz pierwszy doczekała się realizacji
właśniew Zwiapktl Radzieckim. Generałowie i polĘcy
z całego świataspierali się o doktrynę generała Douhe-
ta|2' a tymczasem Stalin robił swoje'..
Ale na tym nie koniec: planowano wprowadzić nowo-
czesne bombowce do trzech armii powietrznych, a także
rozwlnąć trzy kolejne armie w Biał'oruskim, Kijowskim
l Lentngradzklm okręgach Wojskowych''3
W czasle gdy TB-3 uczył się dopiero latać, około dzie-
alęclu blur konstrukcyJnych rzuclło się w wir prac nad
nuJllowszym bombowcem strateglcznym, kt ry miałby
z czasern zastąplć tysląc tupolewowsklch TB-l i TB-3.
Sam Tupolew zaproponował ośmiosilnikowego,,Ma-
ksyma Gorkiego". Samolot zaprezerttowano na kilku de-
rr E. Riabczikow, A. Magid, Stanousltemlje, Moskwa 1978, s. 132.
12
Giulio Douhet (1869-1930) _ włoski generał lotnictwa, tw rca
teorli wojny powietrznej [przyp. tłum.].
t3 Szumichin, op. cit., s. 185.
47
WIKTOR STIWOROW
filadach' gdzie sam5rmi rozmiarami robił na widzach
niezapomniane wrażenie. Ęlko nieliczni znają praw dzi-
wą nazwę tej maszyny: TB-4.
. Paweł Suchoj skonstruował jednosilnikowy bombo-
wiec DB-l _ o bardzo da]ekim zasięgu i niespoĘkanej
rozpiętościskrzydeł. Samolot - pod innąnazurą- odbył
kilkakrotnie lot do USA nad Biegunem P łnocnym' Ame-
ryka entuzjastycznie witała radzieckich pilot w-śmiał-
k w, i nikt nie wpadł na to, że odbywa się właśnieobla-
tywanie eksperymentalnego bombowca.
Ąrmczasem Siergiej Kozłow zaproponował dwunasto-
silnikowego Giganta, mogącego jednorazowo udźwignąć
kilkadziesiąt ton bomb |ub przerzucić na tyływToga
pododdziały desantowe z cięŻkim uzbrojeniem, z czołga-
mi włącznie.
Wiktor Bołchowitinow Zaproponował ciężki bombowiec
DB-A. Sylwetka i charakterystyka techniczna zdają się
wskazywać, żernarny do cz1mienia z zupeŁnie nowym
typem, lecz w istocie chodzi o przeprojektowany TB-3
Tupolewa. Ten przykład pokazuje, jak można - udosko-
nalając sprawdzone rozvnapalia - niew'ielkim kosztem
stworzyć nowy samolot. DB-A z miejsca ustanawia czte-
ry rekordy świata.Jest to nowoczesny samolot, ale może
być montowanyw Ęch samych zakJadac}n, kt re monto-
wały TB-3, bez przestawiania cyklu produkcfnego, bez
wymiany lrządzeit, bez odchodzenia od dopracowanych
proces w technologicznych' bez konieczności dodatko-
wego szkolenia robotnik w i in4nier w, nie obniżając'
jak to zwykle bywa w podobnych sytuacjach, liczby pro-
dukowanych masz1m. Nie trzeba też szkdrić od nowa
pilot w' technik w i inż1mier w lotnictwa strategiczne-
go. W razie czego rnożna uruchomić sefiny rrlontaż
DB-A i w chwili rozpoczęcia II wojny światowejdokonać
w5rmiany sprzętu całego lotnictwa strategiczne$o'
Ale właśniewtedy pojawił się istny cud - TB-7 Peflako-
wa. Ta masąma zdystansowała wszystkie dotychczasowe.
Do momentu pojawienia się TB-7 produkcja ciężkich
bombowc w w Zwia7ku Radzieckim była ustawiona jak,
bez rnała' produkcja samochod w u Henry'ego Forda.
Zrniar^a modelu to proces bolesny, ale mimo wszystko
42
DZIEŃ ,,M"
prostszy, riŻ rozpoczynanie wszystkiego od zera. W naj-
straszliwszym okresie, kiedy miliony obywateli umierały
z słodu' ZSRR byłświatowymliderem w produkcjL cięż-
klch bombowc w. Choć nie byłozadnego zewnętrznego
zagroŻęrria, w)Ąrwano ostatni kęs umierającym dzie-
clom, by zbudować jeszcze jeden bombowiec. Ale gdy
tylko sytuacja ekonotniczna uległa względnej popra-
wle - przestano łoĘćna produkcję bombowc w. Tuż
pod bokiem pojawia się Adolf Hitler' wojna wisi w po-
wletrzu - a fabryki lotrricze zamknięte na cztery spusty.
Nte chodzi o to' czy ptzed wybuchem wojny można
było zbudować tysiąc TB-7. Chodzi o to, dlaczego nawet
nle pr bowano?
Żanim pojawił się TB-7, w Zwiapku Radzieckim dzia-
łałyblura konstrukcyjne, w kt rych powstawały ultra-
llowoczesne maszyny, istniał przemysł mogący zapew-
nlć masową produkcję daleko przekraczającą cy'wilne
zapotrzebowanie. Funkcjonowały akademie, szkoły pilo-
lażu, uczelnie techniczne. Wy1rracowano teorię zastoso-
wa lotntctwa wojskowe$o, zdobyto spore doświadcze-
nlc boJowe w lokalnych konfliktach i na skomplikowa-
nych manewrach. Wybudowano lotniska, bazy' ośrodki
EŻkolenlowe, poligony. Utworzono formacje, przygoto-
wullo kadry - od dow dcy armii po strzelca pokładowe-
go, od lnżynier w sprzętu nawi$acyjnego po szy{rant w,
wyszkolono pilot w, nawi$ator w, mechanik w pokła-
rlowych, technik w, meteorolog w, radiotelegrafist w,
le kru'2.y,,.
l rllrl 1l
wrKToR sttwoRow
t w TB-7 było' jak wiemy, zaledwie jedenaście: za rnało
na skompletowanie choćby jednej eskadry.
Bez TB-7 lotnictwo strategiczne przestało być strate-
giczrrc. Mało tego, wiosną 194l roku Stalin Zorgarizo-
wał istny pogrom' Do tej pory wyższa kadra dow dcza
lotnictwa strategicznego składałasię wyłącznie z ofice-
r w, kt rzy wyr znili się w walce, kt rzy w chiriskich'
hiszpariskich, mongolskich przestworzach wykazali do-
w dcąr talent' Wszyscy dow dcy armii powietrznych
byli Bohaterami Zwiapku Radzieckiego. Wtedy ta god-
nośćmiała zlaczrlie większy c7ęŻar gatunkowy, niŻ po
wojnie. Dow dca 2. Armii S. Denisow miał dwie Złote
Gwiazdy. W tamt5rm czasie taktch ltudzi rnoŻnabyło zI1-
czyć na palcach jednej ręki. Wiosną I94o roku Stalin
wprowadza stopnie generalskie, ale nie rozrzuca g\lłtaz-
dek hojną ręką: szef Głwnego Zarządu wWS SS14 -
generał porucznik lotnictwa, szef sztabu wWS - generał
major lotnictwa. R wnocześnie jednak Stalin z wielką
życz|1wośc1ątraktuje dow dc w armii powietrznych,
awansując wszystkich do stopnia generała porucznika
lotnictwa. Od tej chwili dow dcy armii powietrznych
byli r wni rangą najwyżej postawion5rm sztabowcom.
Stalin miałwlellde zaufanie do dow dc w lotnictwa
strategicznego: dow dca 3. Armii generał porucznik lot-
nictwa L Proskurow, zanlrn przejmie pod swoje rozkazy
całelotnictwo strategiczne, zostaje szefem GRU.
Ale oto Stalin podejmuje nową decyzję i zaczyna się
istny pogrom. Ten temat zasługuje na odrębne po-
traktowanie. Ąrmczasem tylko dwa przykłady, tytułem
ilustracji: Stalin posyła generała porucznika lotnictwa
S. Denisowa zaKaukaz, by stanął tam na czele lotnic-
twa w drugorzędnym okręgu wojskowyrn' od tej pory
Denisow będzie pełnićjedynie funkcje nie odpowiada-
jące jego randze i n1e zajdzie wyżej, nżdo dow dcy
dyv'izji. Generał porucznik I. Proskurow został areszto-
wany w kwietniu l94l roku, poddany straszliwym tor-
turom, a w październiku zlikwidowany. Dow dcą lot-
'o wws SS _ Wo3?nno -Wozduszngje Stłg Sorłietskotuo Sojuza _ !ot-
nictwo wojskowe Zwiapku Radzieckiego [prz-yp. red.l.
44
DZIEŃ .M"
nlctwa bombowego dalekiego zasięgu został pułkownik
L. Gorbacewicz.Is Pułkownik wcześniejnilczyrr' się nie
wyr żnił(i nie wyr żnisię w przyszłości),ale Stalin nie
potrzebował nie tylko TB-7, ale i dow dc w, kt rzy
pokazali, żewiedzą do czego shsŻą bombowce strate-
glczrre.
DV
I-Dombowiec TB-7 byłsamolotem przydatnym w kaŻ-
dych okolicznościach'
Stalin potrzebował tych samolot w, jeŻeli naprawdę
zam7erzał nie dopuścićdo II wojny światowej.
Jeże|i wolał zachować neutralnośći godziŁ się' by Hit-
ler rozpętał wojnę światową,to potrzebował TB-7 jako
gwarancji bezpieczeitstwa ZSRR.
Jeże|i generalissimus planował wojnę obronną, to nie
powlnien był niszczyć umocnlonych rejon w na ,,Linii
Staltna'', |ecz przec|wnle, rozbudowywać je' Należało
rozkazać żołnlerzomby stę okopali, jak uczyniono to
p źnlejpod Kurskiem. Trzeba byłood morza do morza
odgrodzić się polami minowymi, a w czasie gdy wr g
forsowałby zapory, TB-7 z niebotycznych wysokości
nlazczyłyby gospodarczą potęgę Rzes zy'
Stallrr, w odr żnieniu od Hitlera, miał do dyspozycji
nleograniczone zasoby naturalne' Gra na zwłokę, prze-
clągante działa wojerrnych wyriszczających Niemcy'
byłry mu na rękę. Aby przyśpieszyćmoment wyczerpania
turowc w, nalcŻałoprzeprowadzać naloĘ strategiczne,
bombarduj ąc zap|ecze gospodarczo-woj skowe. Trudno
Iu o lepszy instrument, niTB-7.
odyby Stalin postanowił czekać na niemiecką inwa-
zJę, by zadać przeciwuderzerlie (historycy chętnie po-
wtarzaJą taką wersję: czekał z załoŻonymi rękami, aŻ
llltler wykopie top r wojenny, aby dopiero wtedy odpo-
wledzleć), to trudno wymarzyć sobie lepsze narzędzie
uderzenta odwetowego od tysiąca TB-7 .
lh M. Ktlżt:wnlkow, ,.Dowodzenie lotnictwern radzieckim w drugiej
wolttlr wlrrlowtN", WarszaLwa 1981, s. 32.
45
WIKTOR SUWOROW
Historia TB-7 obala zar wrrc bajkę o przeciwuderze-
niach, kt re Stalin miał rzekomo prrygotować, jak i le-
gendę o tym, że Stalin bał się Hitlera. Jeślisię bał, to
dlaczego nie podj{ produkcji TB-7? Im bardziej by się
bał'tym prędzej powinien byłto nobić. Gdy boimy się
nocą iśćsamotnie przez ciemny las, chwytamy Za kij' Im
bardziej się boimy, tym większy wybieramy kij. I kręcimy
nim wojowniczo nad $łową.CzyŻ nie? A Stalinowi wcis-
kają taki kij w ręce. Jego osobisty doradca, generał puł-
kownik lotnictwa A. Jakowlew potwierdza, Że generał
major lotnictwa A. Filin, szef Instytutu Naukowo-Badaw-
czego WWS, nie bał się, w obecnościos b trzecich, prze-
konywać Stalina o konieczności seryjnej produkcji TB-7.
Spieranie się ze Stalinem wymagało zaiste samob j-
czej odwagi. ''Filin nalegał, kilka os b go poparło. Wre-
szcie Stalin ustąrił'm wiąc: ''.16 Byłato jedna z tych sytuacji, kiedy Stalin zgo-
dził się na produkcję TB-7' Niebawem zastanowił się
jeszcze raz, odwołałpoprzednie dyspozycje i znowu ja-
cyśśmiałkowiespierali się z nim i udowadniali.'.
Pytanie: dlaczego wymagało to udowadniania? Skoro
uznajemy niekwestionowane walory TB-7 i widzimy
oczywistą zasadnośćseryjnej produkcji tego samolotu,
to dlaczego Stalin nie był w stanie tego pojąć? PrzecieŻ
pierwszy lepszy głupek przyzna, żew ciemnym lesie le-
'piej przechadzać się z kijem' Gdyby wszystko dało się
sprowadzić do stwierdzerlia, żeStalin był niemądry, to
projekt TB-7 zostałby raz na Zawsze odłożonyna p łkę
i nikt nie podejmowałby tego tematu. Ąrmczasem on
osiem razy zrnieniał decyzję. To bardzo nie w stylu Sta-
lina. Skąd tyle wątpliwości?
Wymordować miliony najlepszych rolnik w, żywicieli
całej Rosji? Nie ma problemu: jeden podpis - i szaleje
Wielki Terror. Zlikwidować wyŻszą kadrę oficerską? Ani
cienia wąĘliwości'Podpisać pakt z Hitlerem? Zadna
sprawa: trzy dni rozrn w i strzelają korki od szampana.
Zdarzały mu się wątpliwości'czasem się zawahał. Ale
16 A. Jakowlew, Cel żyzni' Moskwa 1968, s. 182.
46
DZIEŃ .M"
cośtakiego przytrafiło mu się tylko raz' Wyrzeczenie się
TB-7 było najtrudniejsządecyzją' jaką Stalinowi przysz-
lo podjąć w życiu. Była to najważniejsza decyzja w jego
życiu. Powiem więcej: wycofanie TB-7 z produkcji było
w og le najważniejszą decyzją podejmowanąprzez ko-
gokolwlek w XX wieku.
Rozstrzygnięcie kwestii TB-7 było faktycznie roz-
strzygnięciem, czy będzie II wojna światowa, czy jej nie
będzie. Kiedy decydowano o TB-7, decydowano o losach
dziesiątk w milion w ludzi... MoŻna zrozumieć motywy
Jakimi kierował slę Stalin, czterokrotnie podejmując
decyzję o sefinej produkcji TB-7. Ale dlaczego Żadęn
z historyk w nie pr buje doszukać się choćby przy-
puszczalnych powod w dla kt rych Stalin czterokrotnie
uchylił własną decy zję?
riał swoicrr zagT
ruaĘch przeciwnik w. Czas ich ujawnić. Sztab General-
ny RKKA'7 powstał w 1935 roku. Do chwili niemieckiej
agresji było czterech kolejnych szef w Sztabu General-
nego: marszałkowie Zwiry,ku Radzieckiego A. Jegorow
l B. Szaposznikow, $enerałowie armii K. Mierieckow
l G' Żukow . KaŻdy z nicŁ:r byłprzeciwnikiem TB-7 . Wielu
wybttnych generał w lotrrictwa było oponentami nie tyl-
ko tego typu, ale w og le bombowc w strategicntych:
P. Rygaczow, F' Arżanuchin, F' Połynin. Przeciwnikiem
TB-7 byłludowy komisarz obrony marszałek Zwiapku
Radzleckiego S. Timoszenko. Zagorzałym wrogiem
tamolotu TB-7 byłosobisty doradca Stalina ds. lotrric-
twa, konstruktor lotniczy A. Jakowlew. Zrozumiałe też,
że przeciwnikami bombowc w strategicznych byli nie-
mal wszyscy teoretycy wojskowości,poczynając od
W. Trlandafiłłowa.
N aJb ardziej przekonuj ącą argumentację prze ciw c ięż-
ktm bombowcom przedstawił wybitny radziecki teoretyk
|' I{KKA - Rabocze-KriestjanskĘa Kra'snĘa Arm(ja _ Robotniczo-
('lrltl1lska Armia Czerwona [przyp. tłum.|.
47
WIKTOR STIWOROW
wojen powietrznych, kombryg profesor Aleksander Ła-
pczyt1ski' Byłon autorem kilku błyskotliwych opraco-
wafi z zakresu teorii bojowego wykorzystania lotnictwa.
Koncepcje Łapczyriskiego byłyjasne i proste. Dobrze
jest zbombardować miasta, fabryki, ośrodkiwydobyw-
cze 7 magazyny surowc w strategicznych. Jeszcze lepiej
przejąćje w stanie nienaruszonym i powiększyć własny
potencjał gospodarczy. Łatwo jest zamienić kraj nie-
przyjaciela w dymiące ruiny, a|e czy warto?
Zawsze prakĘcznie jest zbombardować drogi i mosty
na terytorium wroga. Poza jednym wyjątkiem: gdy sami
planujemy po nich się poruszać. Słowem: ldedy zarn7e-
rzamy sami wtargnąć na teren przeciwnika. W taktm
wypadku nie ma sensu riszczyć dr g i most w, trzeba
je opanować i nie pozvłolić,by wr g wykorzystywał je do
odwrotu albo wysadzał w powietrze. Zbombardowanie
miast zawsze radykalnie obniŻa morale ludności'i słu-
sznie. Jednak błyskawlczne wdarcie się naszych wojsk
do wrogich miast demoralizuje bardziej nżjakiekolwiek
bombardowanie. A zatem Łapczyriski radzi Stalinowi,
by wszystkie siłyArmii Czerwonej skierować nie na
osłabianie woj skowej i gospodarczej potęgi nieprzyj ac ie -
la, lecz na jej przechwycerie. Zadaniem Armii Czerwo-
nej jest rozgromienie armii wroga. Zadaniem lotnictwa
jest utorowanie drogi radzieckim armiom i wspomaga-
nie ich'ofensywy, błyskawicznego marszu do przodu'
Łapczpiski proponuje, by nie wypowiadać wojny, lecz
rozpocząć niespodziewanym, miaŻdżącymatakiem ra-
dzieckiego lotnictwa na lotniska nieprzfiaciela' Najważ-
niejsze jest zaskoczenie, a siła uderzenia musi być taka,
aby uniemożliwić lotnictwu nieprzyjaciela wzbicie się
w powietrze' Zdławiając lotnictwo przeciwnika na pa-
sach startowych, otwieramy drogę czołgom, a z kolei
nacierające formacje pancerne toznosząw pył lotniska.
Dlatego celem naszych bombowc w nie powinny być
dzielnice mieszkalne, elektrownie ani fabryki, lecz wrogi
samolot, kt ry nie zdĘyłwystartować; ruchomy punkt
ogniowy, zakł cający ofensywę naszej piechoty; kolum-
na pojazd w z paliwem dla wrogich czołg w; ukryta
w zaroślachbateria przeciwlotnicza.
48
DZIEŃ -M"
Innymi słowy, na|eży bombardować nie obszary, |ecz
cele punktowe, nierzadko ruchome; nie na głębokim
strategicznyrn zapleczu, |ecz na najbliższ1lrn, taktycz-
n5rrn, czasem wTęcz na pierwszej linii. Do takich zadait
nie nadaje się ciężkibombowiec' tylko lekka' młrotna
maszlma, kt ra nadlatuje nad front nieprzyjaciela, roz-
poznaje pozycje i dokładnie je namierza, by nie trafić
w swoich, kt rzy są tużobok. Musi to być samolot nur-
kujący' albo nadlatujący lotem koszącym. Takim, kt ry
niemal ścirraliściez wierzchołk w drzew.
JeŻel| chcemy wysadzić dom sąsiada, potrzebqemy
skrzyrrkl dyrramitu. Ale jeślinaszyrn celem jest zlikwi-
dowanie gospodarza i przejęcie jego gospodarstwa, to
dynamit rlire przyda się na nic. Wtedy potrzebujemy
bardzlej precyĄnego instrumentu. Tak więc Łapcąpi-
ski poleca Stalinowi lekki bombowiec nurkujący lub
zwrotny szturmowiec. Bombowiec strate giczny startuj e
z odległych lotnisk stacjonarnych, a nam potrzebny jest
samolot, kt ry zawsze rnarny pod ręką' kt ry może stać
na każdym lotrrisku polowym, kt ry łatwo zmieniając
bazę posuwa się w ś|adzaatakującymi dywŻjami i kor-
pusami' kt ry bez zwłoki reaguje na meldunki czołgi-
st w. Potrzebny jest lekki samolot, kt rego piloci sami
mogą ocenić sytuację i stosownie do tego reagować'
walnie przyczyriając się do powodzenia szybkiego na-
tarcia.
Wadimir Petlakow poza c1ężkim czterosilnikowym
(a dokładnie - pięciosilnikow5rm) TB-7, stworzył jeszcze
lnną maszynę: nieduży, dwrrsilnikowy, szybki, zwrotrry
bombowiec nurkujący Pe-Z. Czy|i dokładnie to, czego
potrzebował Stalin. I Stalin podjd decyzję: ,,Budować
dwusllnikowe, i to jak najwięcej''18.
A czy nie można byłobudować jednocześnie lekkich
l clężkich bombowc W? Nie - odpowiada Łapczyriski. -
Nle można. Cały potencjał produkcyjny miał być pod-
porządkowany jednemu celowi: uzyskaniu całkowitej
przewagi w powietrzu i, w konsekwencji, zadaniu za-
okakuJącego uderzenia w lotniska nieprzyjaciela. Jeżeli
l8 Jłrkowlew, op. ctt., s. l82.
49
W serii: Lodołamacz DzleOstatnla republika
Kontrola
Wyb r
Ostatni milion
Zołnierze wolności
Akwarium
GRU
Radziecki wywiad wojskowy
Itul'tA(zyt tl{ D nztt l,t I Ert(0ws til
łtDlUtl(rw0 lllAllll(l t Blltllisll
wAnszAwAt996
'I}tuł oryginału ĄeutCopyright @ 1995 by Wiktor Suworow
Konsultacja
Leszek Dztumouslcz, Leszek Ereryfeicht
Redakc.Ja
Jan Kowalskl
Wyb r llus(racJl I opracowante mapki
Leszek Ere4felcht
źrd|a llustracJi
A r cl iw um Ib kume ntacJ I M e chanb znej
Wgdaunlctuo Espadon
Skład i łamanie
Eua Bntdzgtiska
For thc Poltsh translatlon
Copyrlght O 1996 by
AndrzeJ Mtetkowski
For the Poltsh edition
Copyrlght @ r996 by
Wydawnlctwo Adamski i Bielirlski
ISBN 83-85593-70-5
Wydawnictwo Adamski i Bieliriski
Warszawa 1996
e-mail aibpubli@polpl
ark. wyd. 18, ark. druk. 21
Druk i oprawa
Drukarnia Wydawnicza im. W. L. Anczyca S.A.
w Krakowie, ul. Wadowicka B
zam.34198
'R og [aru wi'Iilasi fieałitz o rłi fo:zutw wi,
Ęu r.s o t t t owi-staz!ście 6 aterii przeciwp ancernej
li. | 7 .,1',, 1 ąr,Pi ec o ty 140. Dywizji Piłc oty
XXX'| I t(orp usu,Piec oty
5. Armii frontu lPo{udniauo-Zac o[niłgo
lroświęcarn
Molttllzu<;lct - to uojna... B. Szaposznkous, Mar s znŁek Zuia7'ku Radzieckieg o
Spis treści Pomnlk ludzkleJ ttupoty Do molch czytelnlk w (Wtądtmtr Bukotuskt) Skrzypiące buty . W jaklm celu Stalin zniszcĄ własne lotnlctwo strategiczne? Towarzysz Iw O ntedobrym Lltwlnowle Mołotowie i poczciwym I)l'tllrlg llad Chałchyn-$ołem Mlr rlsl crslwo ds. Amunicji |'ltrtlłt w buclclrach l)o krW ostatniej N i.r.f dogodniejszy wariant Gdzlc stawiać fabryki prochu? Lattal ący Czyngis -chan Rozdzlał Rozdzlał Rozdzlal Rozdzlał Htlrłlr|el 6 Ho:drlal 6 Rozdzlał 7 lłou tlzlal 8 l{ozdzlal I l{ttrdzlał 1o !łtlr'dzlal l1 I 2 3 4 11 L7 33 52 26 64 73 87 99 111 116 r2t 130 I l
Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdzial Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział Rozdział 23 Rozdzial 24 Rozdział 2 Bibllografla L2 13 L4 15 16 L7 18 l9 20 2t 22 Inkubator 186. Dywizja Piechoty Kiedy sformowano |l2. Dywizję Pancerną? Pułki artylerii 18o L45 159 17r l9l 196 209 218 224 239 248 263 283 302 3L2 O roztropnościRady Najwyższej ' Permanentna mobilizacja Podniebnl nlewolnlcy O Paszy Angieilnej I armii pracy . o zdoby czach P aździernika Stalinowski burzyk Dokąd jechał Chmielnicki? Wszyscy ludzie Żukowa T r ze ci rzut strate giczty Czy Stalln ufał Hitlerowi? Pomnik lud zkiej głupoty I(lcrlv |)() rilz 1llt:rwszy spotkałem Wiktora Suworowa, llyl .|rrż rlIrqltllly ldcą tej ksią2ki. Sypał jak z rękawa rlillitttll l lłrktaml, nie potrafił rozmawiać na żaden inny lctltitl. Alr: wtele lat miało jeszczelupłynąć' nim zdecydo- wltl slę wył
.|r'.zyzny realsocjalizmu nie m gł liczyć n1e lylltrl ltit ttzllanlc swojego talentu, ale choćby na obiek- lywlli1 rr't't:llz,.ię. 'I}lko nielicznym Z r:as udało się do 11WIKTOR SUWOROW tamtego czasu wybić wyłom w murze powszechnego milczenia. W jakiejśtelewizyjnej dyskusji pewien lewacki łajdak pozwolił sobie na sugestię wobec mnie, Że ,,niekt rzy ludzie'' mogliby :uznać moje poglądy zazdradęojczyzny. Ale byłto odosobniony wypadek, i, mając taki życiorys jaki mam, bez tnrdu uporałem stę z tym oszczerstwem. Wiktor był w znaczrie trudnlejszej sytuacji' Od samego początku musiał Ęćz absurdalnym plętnem zdrajcy. Poza tym skazany zaocznie na karę śmlercibył pod stałą ochroną i musiał przystać na warunkl stawiane przez arrioł w-str Ż w. Z teJ bana|neJ przyczyny nie m gł publicznie bronić swoich pogląd w' ani reklamować swoich książek, ani nawet spotykać się z dziennikarza- mi. Do niedarłma nie wolno mu było nawet ujawnić swojego prawdziwego nazwiska, czego, ma się rozumieć, nie omieszkali wykorzystać radzieccy łajdacy' sugeru- jąc, żeŻaden Wiktor Suworow w og le nie istnieje' a książki ukazujące się pod tym nazMskiem pisze po prostu brytyjski wywiad. Minęłowiele lat, nlm zdecydował się przystąlić do napisania ,,Lodołamacza'' ' D|a niego nie była to zvłyczaj- na książka ' d'e dzteŁo Ęcia. Gdyby nie tom, kt ry trzy- macie Pa stwo w ręku, nie byłoby w og le żadnego Wik- tora Suworowa, ani ,".Ąkwarium'', ani ,,Specnazu'', ani ,,Ż-ohtierzy wolności''- byłby tylko olicer GRUI Władimir Rezun, święciewierzący, żewykradając zachodnie ta- jemnice dobrze sfuży swojemu narodowi i swojej ojczyź- nie. A ściślejm wiąc - dyby nie sensacyjne odkrycie, jakie ,,Lodołamacz" i ''Dzie
WIKTOR SUWOROW dzających wojnę. Na przykład, przed wojną w licznych parkach w1poczynku i rekreacji w niemal każdym ra- dzieckim mieściewznosiły się wieże spadochronowe. Po wojnie, ku mojemu wielkiemu rozczarowaniu, wszystkie zostały zdemontowane. A my się dziwimy, czytając Su- worowa, Że w I94I roku Armia Czerwona dysponowała pięcioma korpusami woj sk powietrznodesantowych, mi- lionem wyszkolonych spadochroriarzy. Jak, gdzie, kie- dy Stalin zdĘyłprzygotować taką potęgę, i to niepo- slrzeżenie? Albo inny szczeg ł,kt ry wprawił mnie w osłupienie. Nie tylko ja to czytałem, lecz nikt inny nie mw cLł uwagi, nie zastanowił się przęZ chwilę. Chodzi o to, Że w świetle wspomnieri autora słynnej patriotycznej pieśniWsta- uaj, strana agrornnaja, kt ra pojawiła się w pierwszych dniach wojny (do dziśstarzy bolszewicy uwielbiają od- śpiewy'waćją w uniesieniu podczas swoich mas wek)' Stalin osobiściezlecił autorowi napisanie jej w''' lutym l94l roku! No c ż'W dz i Nauczyciel byłdoprawdy przenikliwy, zatroszczył się nawet o pieśri.A wojny, ZrLacZy się, nie przewidziaL? Łatwo zrozwmieć, dlaczego radzieccy historycy wolą przedstawiać Najlepszego Przyjaciela Historyk w jako naiwniaka, albo, w ostateczności' szalerica, niźLiwyła- pywać te wszystkie niekonsekwencje. W przeciwn5rm wypadku byliby zrnuszerli przyznać' żeStalin nie byl bardziej szalony, niŻ kaŻdy inny komunista, zaczynając od Lenina, albo i Marksa: wSZyScy szczerze wierzyl'i, że rewolucja światowawybuchnie w wyniku wojny świato- wej. Ta wojna nie była dla nich katastrofą ar:ir:ieszczę- ściem, |ecz wy czekiwaną,,konie cznością his tory czną' . Co więcej, wystarczy przeczytać to, co pisał Lenin w latach l92o-L92I Żeby lzmysłowićsobie, w jakim ślepymzalułklu zna|eźli się bolszewicy, kiedy uwierzyli w rychłą rewolucję światowąi pośpieszyli się z przeję- ciem władzy w Rosji. Zaden z nich rie zamierzał, ma się rozumieć, ,'budować socjalizmu w jednym kraju". tym bardziej kraju rolniczym. Triumf rewolucji w Rosji oz- naczał, według Lenina, ,,mniej niŻ p łdrogi''. Aby to zwycięstwo stało się ostateczne i nieodwracalne, ,,musi- L4 DZIEŃ .nł' my wywalczyć zwycięstwo rewolucji proletariackiej we wszystkich, a przynajmniej w kilku najważniejszych krajach kapitalistycznych" ' Bez ich potencjału przerny- słowego nie było co śnićo socjalizmie' Stąd leninowski NEP i nowa takĘka ,,oblęzenia kapitalistycznej twier- dzy'', wykorzystania wzajemnych sprzeczrtościdla przy- śpieszenia nadejściarewolucji światowej_ czytaj: lvybu- chu wojny światowej.Pod tym względem Stalin był Ęlko pilnym uczniem Marksa i Lenina. To dlatego radzieccy historycy w Żaden spos b nie mogli :uznać przedstawionych w tej ksiąŹce fakt w, nie uznając Ęm samym agres)rwnej natury komunŻmu i jego odpowiedzialności za zbrodnie wobec ludzkościna r wni z hit|eryzrnem. AIe co przeszkadzało zachodnim historykom dostrzec tę oczywistą prawdę? Dokładnie to samo, co ich radzieckim kolegom: kon- formizm. PrzecieŻ na Zachodzię rÓwnieŻ działająpotęŻ- ne lobby polityczne mogące ukr cić każdego mądralę, kt ry ni stąd ni z owąd wyskoczyłby z nieodpowiednimi rewelacjami' Zachodrri establishment wciąż nie dojrzał do tego' by przyyąć do wiadomości, że- jak w starej anegdocie - ,,Adolf Hitler to drobny rzezimieszekw cza- sach J zefa Stalina". Do niedawna autor takiej teorii, .jako faszysta' musiałby |iczyć się Z powszechnym ostra- cyzmern. Ani kariery, ani profesury, ani publikacji - nic! Dlatego właśniena Zachodzie zna|azło się niewiele wię- cej ludzi niŻ w dawnym Zwiapku Radzieckim, kt rzy rnjeli odwagę określićsię jako antykomuniści. Nawet teraz, gdy wreszcie ujawniono krwawe komuni- styczne tajemnice, wciai oburzanny się, widząc Ericha l Itlttt:t:kc'ra lla ławie oskarżonych, choć sami uganiamy sig po poludniowoamerykariskiej dżungli za siwymi star- t:ami, kt rzy p łwieku temu popełnili zbrodnie ' PrzecieŻ tcl taki schorowany i sędziwy człowiek! I wsp łczujemy Michałowi Gorbaczowowi, kt rego - c Ż za bezczel- rlość!- zmuszająby stan{ przed trybunałem (nie' wcale nie norymberskim, tylko konstytucyjnym, i w nie chara- kterze oskarżonego' tylko świadka).Czy rnarny dośćod- wagi' by nazwać IfPZR orgafizacjąprzestępczĘ No nie' skądże Znowu, ona jest Ęlko ''niekonsĘtucyjna'''.' 15
WIKTOR STIWOROW Ta ksialka utkwi nam w pamięci nie z uwagi na głę- bię analiz, ani jakieśwstrząsające, nikomu nie Znane dotąd fakty: autor konsekwentnie openrje wyłącznie materiałami znanyrlri i powszechnie dostępnymi. Pozo- stanie w naszej pamięci jako pomnik ślepotyczłowieka, dzięki kt rej najbardziej nieludzki reżim w historii m gł przetrwać 7 4 |ata. Albo, m wiąc dokładnie, j ako pomnik tej dziwnej przypadłościucha i oka, powszechnej w cza- sach komunistycznych, kiedy słyszano jedno, widziano dnrgie - i nikt slę temu nie dziwił. A tymczasem autor, Wiktor Suworow nada! Żfie w Anglii' jak sam pisze 'między wyroktem śmiercia eg- zekucją". Nikomu nie przyszło do głowy, by unieważnić lvydany werdykt. Władimtr Bukotlsskt Cambridg e, Ltstopad 1 99 5 Do moich czytelnik w Kiedy ,,Lodołamacz'' :ukazaŁ się w Niemczech, dostałem od dawnych Żołrier4l i oficer w niemieckich ze trzy me- try sześcienneprzesyłek: listy, ksiąiki' dzienniki, doku- menty frontowe' zdjęcia. Po publikacji w Rosji _ jeszcze więcej. Na porządku dnia staje więc leninowskie pytanie: co robić? odpisywać? A czy Życia na to starczy? ALe czy mam prawo nie odpisywać? Nie chodzi o nlykłągrzeczność'KaŻdy list jest cieka- wy na sw j spos b' Wszystkie razem stanowią skarbni- cę' To kawał historii, przez nLkogo nie zbadany' To ty- siące świadectw,i każde z r:ic}r obala wersję oficjalną początku wojny. Być rnoŻe istnieje gdzieśinstytucja naukowa, kt - ra posiada obszerniejszy od mojego zbi r świadectw w rękopisach, ale jestem przekonany, Że rr' j jest cie- kawszy. Kombatanci, dawni Żołrierze frontowi, u schyłku swoich dhgich i mozolnych Ąrwot w, na$le zaczę|i do mnie pisać, otwierać przede mną dusze, opowiadaĆ rze- czy, kt rych dotąd nigdy nikomu nie opowiadali. T7
WIKTOR SUWOROW Większa częśćnadesłanej korespondencji pochodzi nie od kombatant w, Lecz od ich potomk w - dzieci i wnu- k w. Często bardzo osobiste wyznaria:,,ojciec opowia- dałw kręgu najb|iŻszych'''''' Wstrząsające jest to, że wszystkie świadectwabez wy- jątku' zar wlto Żywych uczestnik w wojny, jak i opo- wieściich bliskich nie przystają do takiego obrazu po- czątku wojny, jaki przez p łwieku prezentowała nam oficjalna historia paristwowa. Może byli żołnierzei ich potomkowie w7ryaczająpraw- dziwe oblicze wydarze ? MoŻna byłoby wysnuć takie przypuszczertie, gdyby poczta przyniosła' dajmy na to, tylko sto kilogram w przesyłek' Ale list w jest naprawdę DUZo. I wszystkie na jeden temat' Przecież nie mogli się wszyscy Tlaraz um wić. Nie mogli awtorzy tysięcy list w z Rosji porozumieć się z autorami tysięcy list w z Nie- miec, Polski, Australii, Kanady. Przykład, pierwszy z brzegu' Wiemy z oficjalnej wersji historii wojny, Że gdy wybuchła wojna, rnalatz Iraklij Toidze w porywie szlachetnego oburzenia uwiecznił ob- raz wzywającej do boju ojczyzny-Matki' Plakat pojawił się w pierwszych dniach wojny, niebawem zyskał świa- tową sławę i stał się plastycznym s5'łnbolem wojny, zuła- nej przez komunist w ,,wielką ojczyźnianą''. Ęmczasem z list w wynika, Że p|akat pojawił Się na ulicach radzieckich miast nie w pierwszych dniach, lecz w pierwszym dniu wojny. 22 czerwca. Na ulicach Jarosławia - wieczorem. W Saratowie - 'w drugiej połowie dnia''. W Kujbyszewie plakat rozklejano na ścianachwagon w eszelon w woj- skowych, kt r5rmi zapchana była stacja. W Nowosybir- sku i Chabarowsku plakat pojawił się nie p Źniej n1Ż 23 czerwca. A przecież samoloty miały w WcZaS kilka mię- dzylądowari i w ciągu jednej doby nie były w stanie do- lecieć do Chabarowska. Ale nawet jeśliprzyjmiemy nie- prawdopodobne załoŻenie, Że plakaty załadowano do samolotu 22 czerwca i żew clągu jednej nocy dostar- czono je na miejsce, to mimo wszystko pozostaje pyta- nie - kiedy te afisze drukowano? 22 czerwca? ZałŻmy, 18 DZIEŃ ,,M" Żę tak' Wobec tego kiedy Iraklij Toidze tworzył swoje arcydzieło? Tak czy owak, wychodzi, Że przed 22 czerw- ca. A więc tworzyłje nie w porywie uniesienia i gniewu na wieśćo agresji, tylko zanim pojawiła się przyczyna tych szlachetnych namiętnoŚci. Skąd Zatem wiedział o szykującej się niemieckiej napaści'kt rej sam wielki Stalin nie wzi{ pod uwagę? Zagadka historii.'. A oto jej roz\\ria?arrie. List z ArgenLyny. Autor - Nikołaj Kadygrow. Przed wojną porucznik w wojskowej komisji uzupełnieri w Mirisku' W sejfie każdego z takich pun- kt w poborowych przechowywano określonąliczbę taj- nych dokument w mobilizacyjnych w zalakowanych kopertach z nadrukiem: oTWoRZYĆ W DNIU M. Pod koniec l94o roku takich dokument w zaczęło nadcho- dzić coraz więcej. I oto w grudniu dotarły trzy wielkie paczki, każda z pięcioma pieczęciami' I na kazdej to samo polecenie: OTW)RZ|IC w DNIU M' Paczki były tajne i powinny być przechow1rwane w sejfie. Ale za nic nie chciały się w nim zmieśc|ć.Trzeba było zam wić stalową skrzyrrię i uŻywać jej jako sejfu. Mija sześćmiesięcy, 22 czerwca wybucha wojna' Co zrobić z dokumentami? Choć Mołotow powiedział przez radio, że zaczęłasię wojna, nie nadeszło polecenie otwarcia paczek. orvorzysz bez polecenia _ rozstrzelają. No więc siedzą oficerowie, czekają. Arozkazujak nie było, tak nie ma. Wreszcie wieczorem telefon: pakiety z numerami od takiego do takiego _ zriszczyć bez otwierarria' pakiety z numerami od takiego do takiego _otvłor4rćriezurłoczrie. Trzeba było od razt zrliszczyć bardzo dużo materia- łw' wśrd nich dwie z ttzech wielkich paczek. Jak to zrobić, skoro kaŻdazauriera z p łtysiąca arkuszy sztyw- rrcgo papieru? Palili w metalowej beczce, a siebie zabez- pieczyli protok łem: my, nizej podpisani, paliliśmypa- czki' a w trakcie tej czynnościbyliśmyzmuszeni poma- gać sobie pogrzebaczem, ale nikt w ogie nie Zag|ądał... I podpisy. Słusznie, bo potem zrodzą się wątpliwości w jakiejś$łowie: czy ciekawośćnie wzięła czasem g ry. Po to właśniejest protok ł. Jeślichodzi o trzeciąpaczkę, to polecono złamać pie- częcie, otworzyć i zawartośćwykorzystać zgodrie zprze- l9
wrKToR SUWOROW znaczerLiem. otworzyli. Wewnątrz stos plakat w: ,,oj- czyzna-Matka wzyva!". Rozlepiono je w nocy z 22 na 28 czetwca. Ale plakaty nadesłano w grudniu l94o roku. Rysuje się taki oto obraz: plakat opracov/ano z duĘm wyprzedzeniem, następnie wydrukowano nakład zdo|ny zaspokoić potrzeby całego ZSRR, po czym w ściśletajnych przesyłkach romlieziorlo po odpowiednich urzędach w ca- łym kraju. Cośprzygotow5rwano. Ale oto 22 czemłcaHitler zadał wyprzedzający cios i w jednej chwili wiele z tych plakat w, delikatrrie m wiąc, utraciło aktualność. Zwiry,ek Radziecki został zmlfszory do prowadzenia wojny obronnej na własnym te4rtorium, a plakaty z dw ch pozostałych paczek wzywały do zupełnie innej wojny. Treśćnadesłanych materiał w agitacyjnych sta- ła w sprzecznościz duchem wojny obronnej. Stąd roz- kaz: zrliszczyćbez otwierania. Może były tam arcydzieła, moŻe i one zyskałyby sławę. Ale ich tw rcom zvłyczajnie się nie powiodło. A Iraklijowi Toidze się udało. Jego plakat - niewy- kluczone' żewbrew intencjom autora - zyskał wymowę uniwersalną: ,,ojczyzrta-Matka wzywa!'' Do czego wTWa, nie wiemy. No to może wzywać do wojny obrorrnej. Dlatego plakat Iraklija Toidze z-ostał rozlepiony w całym kraju. I tak było ze wszystkimi symbolami ,,wielkiej ojc4rź- nianej'' _ przygotowano je zawczasu' Pieśri,,ogromny kraju, podnieśpięść''2została napisana przed' wkrocze- niem Niemc w, Żołnierz-wyzwo|icie| z dzteckiem na rę- ku pojawia się na łamach ,,Prawdy" we wrześniu1939 roku, w trzecim dniu radzieckiej ekspedycji na Polskę. Gdyby Hitler nie napadł na ZSRR' to Sowiety i tak sta- łyby się,,tvyzwolicielami''. Przygotowano monumentalrre plastyczne i muzy czne symbole wojny,,:wy ztnroleftczej,, a niekt re, jak wspomniany plakat, wydrukowano jwŻ w masowyln nakładzie''. Jużsłyszę głosy sprzeciwu: czy możrla wierzyć ofice- rowi, kt ry dostał się do niewoli i z jakichśniejasnych " Pieś,,Święta wojna'' i w staLDaj, straną agromną7a..., sł' : W diew-Kumacz [przyp' tłum. l. 20 DZIEŃ .M' powod w po wojnie wylądowałnie w ojczyźnieświato- wego proletarlatu, tylko w ArgenĘnie? C Ż, rnożemy nie wierzyć. Ale ci' kt rzy po wojnie wr cili do ojczyzny światowegoproletariatu opowladają r wnie zaskakujące historie. Po publikacji,,Lodołamacza" kremlowscy historycy w licznych artykułach pr bowali podważać tezę, Że Sta- lin szykował się do marszu na Europę. Dochodziło do kuriozalnych sytuacji. Pewien krytyk literacki odkrył, Że pieś',,Święta wojna" została napisa- na podczas I wojny światowej.Lebiediew-Kumacz zvry- czajnie przywłaszczyłsobie cudzy tekst. Moi oponenci ucżepili się tej publikacji i wielokrotnie przytacza|I w prasie: słowa powstały ćwierć wieku przed agresjąnie- miecką! Sfusznie. I co z tego wlmika? Czy kiedykolwiek pod- ważałemto epokowe odkrycie? Czy rna ono w og le ja- k7eśznaczerie? W lutym 1941 roku Stalin potrzebował pieśnio wiel- kiej wojnie z Niemcami. I, co istotne, taką pieśzarn - wił. Natomiast to, w jaki spos b radzieccy Ivl rcy za- dośćuczynilioczekiwaniom ojca Narod w - przetłuma- czyll z japor1skiego lub mongolskiego, ukradli czy wręcz sami skomponowali - nie wnosi nic do sprawy. Aw og - le nie chodzi o Lebiediewa-Kumacza. Pieśjest utwo- rem muzycznym. Dlatego w lutym 1941 roku Stalin zwr cił się z zam wieniem nie do autora słw' lecz do kompozytora, Aleksandra Aleksandrowa. W kilku listach kt re otrzymałem, znalazłem stwier- dzenie, Że n7e tylko Aleksandrow komponował pieśri woJenną. I nie tylko kompozytorzy i poeci szykowali się do wojny ,,wyzwolericzej''. R wnieŻ lekarze, nauczycie- le, artyści'tancerze, akrobaci, prestidigitatorzy. Choć to zdumiewające, oficjalna prasa potwierdza te infor- macje. oto świadectwo Konstantina Simonowa3 w gazecie ''Krasnaja z:łł7ezda"z dtia 7listopada l992 roku. Simo- s Konstantin Simonow (19f 5-f 979) - pisarz, autor liryk fronto- wych, powieściwojennych i ,,zaan9ażowanych'' [przyp. tłum'l' 2T
wrKToR sttwoRow now byłpupilkiem Stalina, Chruszczowa, Breżniewa; bohater, kawaler siedmiu order w, laureat czterech na- gr d stalinowskich; za czas w Stalina - zastępca człon- ka KC partii. On sam potwierdza, że latem l94o roku zebrano wszystkich pisarzy i zaczęto przygotowywać ich do wojny. Konstantin Simonow został przydzielony do plutonu poet w w kompanii pisarzy. Rok ich szkolono, po czyrn 15 czerwca 1941 roku nadano stopnie: Simo- now został mianowany irrtendentem II stopnia, co odpo- wiadało randze podpułkownika. Tfum zSrornadzony w tych dniach na ulicach nie po- traft zrozumieć znaczenia komunikatu agencji TASS z 13 czerwca l94l roku, ale radzieccy pisarze i poeci w tym czasie już przym1erza|i oficerskie mundury, do- bierali rozrll.iar wojskowych but w. Simonow ciągnie dalej ,,22 czefil'Ica zaczęła się wojna, ale każdy Z r:as miał już w ręku wJpisane Zawczasl) skierowanie, kto - dokąd, kto do prasy centralnej, kto do gazetek dyrizyjnych...''. Każda z trzystu trzech stali- nowskich dywizji wydawała własną gazetkę. JeŻe|i chce- my wysłaćpo jednym pisarzu do redakcji każdej dylyi- Zyjr:ej gazetkl, to ilu pisarzy trzeba przygotować? A ma- my jeszcze redakcje na szczeblu korpus w, armii, flotylli' szesnastu okręg w wojskowych, no i każdego frontu... W Akademii GRU powtarzano do znudzenia: staraj się zwracać uwagę na szczeg ły, na pozornie nic nie zna- czące drobiazgi. T}lko w ten spos b moŻesz wyrobić sobie całościowypogląd na temat jakiegośzjawiska. No więc idę za wskazaniami moich nauczycieli. Zwracam uwagę na drobiazgi. A niekt re z tych szczeg łw naprawdę mosą zam:u- rować. Stalin nie zwykł rozdaurać szarż n'a prawo i lewo. W owym czasie piloci wojskowi latali w stopniu sier- Żant w, dow dcy kl:uczy, a rrawet zastępcy dow dc w eskadr teŻ by|i sierżantami. S topnie oficerskie zaczynały się w lotnictwie dopiero od dow dcy eskadry. A tymcza- sem Konstantin Simonow, cywil, 2S-letni pisarz kt ry nigdy nie sfużyłw wojsku, po jednym roku szkolenia 22 DZIEN .M" otrzymuje od razw stopieri odpowiadający podpułkow- nikowi! To poważna Sprawa. Simonow nie byłprzypadkiem odosobnionym. Razem z rirlr pakowali walizki I spraw- dzali skierowania frontowe komisarz pułkuMichaił Szo- łochow, podpułkownik Aleksander TVardowski, komi- sarz batalionowy Aleksiej Surkow, komisarz brygady Aleksander Fadiejew, intendent III stopnia Leonid Pier- womajski, komisarz brygady (ranga generalska!) Wsie- wołod Wiszniewski i całyZwiaąekPisarzy niemal w peł- nym składzie. Wyjątek stanowiły jedynie osoby niezdol- ne do sh:Żby' r Postawcie się na miejscu radzieckiego wywiadowcy- -analityka' Na wasz5rm biurku ląduje pozornie błaha informacja: w 1940 roku Hitler zebrał do kupy wszy- stkich pisarzy i poet w, przez rok ganiał ich po strzelni- cach i poligonach, następnie nadał im rangi do $eneral- skich włącznie, ateraz zarnierza wszystkich wysłaćnad radziecką granicę. Misja ma charakter tajny, chwilami przy1romina bal przebieraric w: niekt rzy pisarze mają uchodzić za intendent w, fachowc w od zaopatrzenia w buty i mundury. A więc jaka byłaby wasza reakcja na takie doniesienie gdybyściebyli analitykami radzieckiego wyłriadu? Co zameldowalibyściewaszym przełoŻonym? Tle ty|ko' Że w Niemczech nic takiego nie miało miejsca. Natomiast zdarzyło sięw Związku Radzieckim. Więc jeślitakie in- formacje docierały do niemieckiego wywiadu' to jak po- winien byłzareagować? Co zameldować dow dztwu? Z jednej strony uspokajający komunikat TASS' a z dru- giej... Po pierwszym uderzeniu Hitlera tego typu wybiegi straciły sens: wszystkim pisarzom zamieniono inten- denckie szarŻe na nxłykłewojskowe. Ale przecieŻ przed wojną musiał istnieć jakiśpow d, uzasadniający całątę maskaradę' I jeszcze jedno. Co Stalin zamierzał luczyrttć ze swoimi pisarzami i poetami gdyby Hifler nie napadł na ZSRR? Pozwolić im paradować w mundurach oficerskich przez rok lub dwa, a potem zdegradować i wycofać do Moslrwy?
WIKTOR STIWOROW Latem 1939 roku ten sam Konstarrtin Simonow był korespondentem wojennlrrn w grupie armijnej Zlukowa nad Chałchyn-gołem' Wtedy jakośsobie radził bez prze- szkolenia wojskowego l bez stopnia oficersldego. A tu nagle latem 1940 roku ktośwpadł na pomysł masowego przygotowywania dziennikarry, pisarzy i poet w do nad- ciągającej wojny. Latem 194o roku Hitler nie miał jesz- cze planu ,,Barbarossa". T\mczasem Stalin miał przygo- towany plan napaści.Przemyślanyw każdym szczeg te. Włącznie z triumfalnymi afiszami i frontowymi redakcja- mi gotowymi sławićwielkie czyny narodu radzleckiego na polach zwycięskich bitew. Pisarze i poeci w terminie ukoriczyli przyśpieszone kursy, otrzymali stopnie oficerskie, odebrali prąrdziały do front w, armii, korpus w i dywizji' spakowali walŻki i właśniezamierzallnlszać w drogę, $dy nastąpiło nie- spodziewane uderzenie wojsk hitlerowskich. Niemiecki atak zaskoczył nie Ęlko Konstantina Si- monowa i jego koleg w po pI rzn. Cała Armia Czerwona była zaskoczo'na: podczas zaladtrnku, w drodze, przy rozładunku. I skoro nie dowierzamy byłemu oficerowi z Argentyny, to proponuję, byśmyzaufali ,,Krasnej zsłIezdie" i bohaterowi-laureatow1-kawalerowi-intenden- towl. LisĘ jakie otrzymałem od czytelnik w są naszą wsp lną pamięcią, naszą historią ruaszą przeszłością,' iasząprzyszłością. J eŻet1 nie poznamy przeszłości,nig- : dy się od niej nie uwolnlmy. Dlatego obiecuję, że kiedyś' opublikuję listy wojenne. Nie wlem, lle to będzie tom w, ale jestem pev/ny' Że niczego ciekawszego na temat woj- ny nie naplsano. Proszę o wybaczenie wszystkich tych' kt rym rie zdą- Żyłem dotąd odpisać. Proszę wziąć pod uwagę sytuację' w jakiej się zna|azłem' Dziękuj ę za kaŻdy list. otrzyma- łeth też niemało list w krytycznych. Ich autorom winny jestem szczeg |nąwdzięczlość.Nikt z nas nie jest nie- omylny. Dzięki waszej pomocy mogłem eliminować nie- ścisłościfaktograficzne i usterki redakcyjne. Jestem gotovry wysłuchaćkażdej kryĘki. W cią4iu ro- ku zgromadziłem ponad 3oo recenzji ,Lodołamacza". 24 DZIEŃ .M" Czasamt całe szpalty kąśliwychatak w. Nle raz chcia- łem odpowiedzieć na zarzuty, ale w GRU nauczono mnie pokory: szanuj przeciwnika, staraj się zrozumieć jego argumenty, staraj się nawet gniew wrog w obr cić na swoją korzyść. Więc się staram' Wktor Suusorous OksJord, jesie .1995
l Soroietską7o tl;ojennaja encgkłopiedlja. t. 6, s. 554 r976- r980. 2 Kirza _ specjalnie utwardzona derma [przyp. tłum.]. DZIEŃ .M" rzane obuw'ie, dlatego w kraju Żohlierz dreptał w kirzo- lvych' Bardzo niewygodnych' Dosłownie i w przenośni. Podw jnie niewygodnych' gdy ma się do wykonania za- szczytny internacjonalistyczny obowiąpek. Latem 1968 roku żołnierskilos rzucił mnie, młodego oficera, w Karpaty, na granlcę zbratnią socjalistyczną Czechosłowacją. Kontrrewolucja dławiłakraj i rrasza dzielna Armia Czerwona miała przyjśćz pomocą za- przyjaźnionemu narodowi. Ale Żołrljerzorr' wolnościnie przystoi tupać po Europie w siermiężnych buciorach. Nie elegancko. Jasna sprawa, Że my, oficerowie, mieli- śmycholewki jak się patrzy, poskrzypujące, pobłysku- jące. Ale Żoh:lierze obuci nieprzystojnie. Mija tydzie , drugi. Stacjonujemy w lesie. Oczekiwa- nie dłużysię niemiłosiernie. Min$ miesiąc, drugi zb|ża się do korica. Nadchodzi sierpieri. Zaczyna się nieznoś- na nuda. Nasi przyw dcy mogliby wreszcie na cośsię zdecydować: albo cofnąć dywizje do stałych miejsc za- kwaterowania, albo rozkazać udzielić internacjonalis- tycznej pomocy bratniemu narodowi... Tlrmczasem nie ma żadnej decyzji' i dlatego czekamy' Przez cały dzieil ćwiczenia do si dmych pot w, a wieczorem kolacja przy ognisku i wciĘ te same gadki: wejdziemy, nie wejdzie - my... I znowu od rana ćwiczenia, czasem też w nocy' I znowu wr żenie z fus w... I oto pewnego wieczoru na leśnejprzecince' przy kt - rej stał nasz batalion, pojawiV się potężne ciężar wki Urał-375' Na każdym samochodzie _ tony nowiutkich sk rzanych but w. Bierzcie, częstujcie się! I wywalają te buty wprost pod nogi. Całe hałdy. Niezliczone. To zla- czy z|iczone, a|e bez nadmiernej skrupulatności.Bierz- cie, starczy dla wszystkich. Sierżancie' ilu macie |vdzi? Stu dwudziestu dziewięciu? Macie tutaj sto dwadzieścia dziewięć par! Numeracja? Poradzicie sobie. Wymienicie się z sąsiadami. A ty ilu masz? Dwustu pięćdziesięciu siedmiu? odbieraj swoją partię! Na wsąrstkich przesiekach to s rmo. R wnocześniewy- ładowują tysiące par but w. Dziesiątki tysięcy par' Setki Ęsięcy. Łatwo powiedzieć: wymienić obuwie w całej armii! Stare kirzowe zdjąć, now sk rzarrc za!oĘć! PrzecieŻ nie Rozdział 1 Skrzypiące buty W histori nie bgło dotqd ani jednej wojng, kt rej przaczana i cele nie zostaĘbg przedstauione przez insptrator tu i. ich uczongch sfugus tu u uapacz-onej, z4fałs zou anej Jormie. I DII \ osyj ski żnhlierz cho dził w butach sk rzarrych . Za'w sz.e. A komuniściwymyślilisk ropodobną kirzę2. I odtąd żołnierzradziecki maszerował w butach kirzowych. Na- turalnie, reprezentacfne pułki i dywŻje nadal dostawa- łysk rzane obuwie. Niech sobie cudzoziemcy myś|ą,że radziecki żohierz to ma klawe Ęcie. Wszystkie radziec- kie wojska okupacyjne w dawnym obozie socjalistycz- nym - w NRD, Polsce, na Węgrzech _ też były obute w sk rę. Żadnych wątpliwoŚci: przecieŻ Sowiety to su- permocarstwo! Lecz supermocarstwo nie posiadało od- powiednich środkw, by całąarmię wyekwipować w sk - Moskwa
wrKToR sttwoRow jesteśmysami w lesie. Po prawej sąpiedni batalion, po lewej też batalion. Przed nami jakaśartyleria, pod młod- nikiem następny, za rim kolejny, i jeszcze jeden, i tak w nieskoriczoność.Wszystkie pobliskie lasy' i te dalsze - zapchane wojskiem. PrzecieŻ nie stoją tu jedyrrie batalio- ny' pułki c4l dywĄe - ale całe armie. Więc wymienia buty 8. Armia Pancerna Gwardii, i 13. Armia, i jeszczejedna, gdzieśZa narni. Wsąlstkich zaopatrzorlo r wnocześnie. Z zapasem. Na wyrost. I jużpo lesie, po przecinkach i po- lankach przechadzają się żołnierzyki,poskrąrpując nowy- mi bucikami' łŻprzy1ernnie popatrzeć ' Cieszy wzrok juch- towa sk ra najulyż-szej klasy, z rezetw paristwowych' Wszystkie lasze pograniczne lasy naraz wypełniłopo- skrzypywanie sk rzanych but w, jak trele ptactwa na wiosnę. A to skrzypienie skłaniałodo refleksji. Dow dca naszego batalionu podpułkownik Protasow wezwał do siebie wszystkich oficer w. Porządny był Zrriego facet. Nie luznawał zbędnego gadania: ,||owarzy- sze oficerowie - powiada _ trzeba by cośwypić i przeką- sić. Kto wie, co nas czeka za chwilę?'' Załadowaliśmysię do transportera _ i do sąsiedniej wioski. A w gospodzie tłoczno, już popUają oficerowie artylerii, saperzy i polityczni' Nie ma jak się wcisnąć. Wszyscy wiedzą od dawna, żenasza kochana ojczynn nie ro4rieszcza swoLch syn w. A skoro tak, to trzeba się napić' Moze ostatni raz pijem/.7 MoŻe prĄdzie nam wal- czyć o wolnośćbratrriego narodu czechosłowackiego i stra- cić Ęcie w krwawym boju z kapitalistami. No więc wzrrieś- my marrierki za Czechosłowację, za jej mihrjący wolność nar d, co z utęsknieniem czeka na tę pomoc, kt rąod nas otryma. otrzyma bezinteresownie. Przecież jesteśmytacy dobrzy. Pomagamy zAwsze iwsąrstkim' Każdemu, ktopro- si o pomoc. A jak nie prosi, to i tak pomagamy. Słowem, siedzimy, pUemy. Na razie nie ma rozkazu, aJe każdy wie, co się święci:i my, oficerowie, i nasze Żohlie- rąlki, i bufetowa, kt ra dolewa n un co rusz, i staruszek' kt ry usadowił się w kącie z kuJlem piwa. Chciałby stary dołączyć do naszej kompanii i wrzucić jakieśmądre sło- wo, ale my mamy zakaz kontakt w z cywilami, żeby jakiś żohrlierz nie wypaplał wojennych tajemnic. 28 DZIEŃ .M" No więc siedzi sobie staruszek w kącie, sączy piwko, i coraz to łypie w rLaszą stronę, wielką ma ochotę poga- dać... Nic z tego' A kiedy zbieraliśmysię do wyjścia' raptem powiedział, niby to pod nosem, a|e tak, Żeby wszyscy słyszeli: - Zupełnie jak w czterdziestym pierwszym... Nikt z .r"" tt zrozumiał, w czym rzecz' A staruszek kierował to wy- raźniedo nas, więc trzeba było jakośodpowiedzieć. - O co ci chodzi, dziadku? - O skrzypienie. W czerwcu czterdziestego pierwsze- go Armia Czerwona tutaj tak samo skrzypiała nowiutki- mi butami ze sk ry. W tym momencie utraciłem spok j ducha' Po ,,marszu wyzwolericzyrn" do Czechosłowacji przysz- łomi słuĘćna tych samych terenach, w Karpatach. Przyszło mi przedreptać i przejeździćcałą okolicę. Aprzy kazdej nadarzającej się sposobności pytałem starusz- k w, tubylc w, żywych świadkw: jak to było? Wielu potwierdza tę wersję: w 1941 roku, tuż przed niemiecką napaścią,Armia Czerwona w przygranicznych rejonach wymieniała buty kirzowe na sk rzane. I to nie tylko na Ukrainie, ale r wnież w Mołdawii, na Białorusi' na Lit- wie, w Karelii. Poza tyrl: w 194 1 roku w okolicach gra- nicy rozładowano transporty sk rzanych but w przez- naczonych dla milion w ŻoŁn1erzy, kt rych planowano przerzucić z słębi kraju' Pod osłonąkomunikatu agencji TASS z dria 13 czerw- ca l94 1 roku miliony żołnierzyz wewnętrznych okrę- g w3 ZSRR przewoŻono w kienrnku granicy' R wnocześ- nie w poblŻu stacji kolejowych rozładow5rwano miliony sk rzanych bucior w. Na przykład na stacji Żmierinkaw pierwszych dniach czerwca l94l roku sk rzane buty wyładowywano z wa- 3 Zwię,ek Radziecki był podzielony na 16 okręg w wojskowych: osiem przygranicznych i osiem wewnętrznych [przyp. tłum'].
W'IKTOR STIWOROW gon w i układano w pryZr:":y wzdłlżtor w, pod gołym niebem. Jak duża to była g ra? - pytałem okolicznych mieszkaric w. - A do Samego nieba - odpowiadała stara chłopka. Jak piramida Cheopsa - m wił szkolny na- uczyciel. W Sławucie hałda but w była po prostu dlia, jak p łpiramidy Cheopsa. W Za|eszczykach w maju 1941 roku do rozładunku wagon w spędzono niemal całąludnośćzdo|ną do pracy - a niech się ludność przwcza do bezpłatne$o zatrudnienia w komunizmie. Sterty but w pamiętają też starsi mieszkaricy Kowla, Baranowicz, Grodna... Starałem się oględnie zaczynać rozmowę: co tam roz- ładowywali na kolei przed wojną? Czołgi - powiadają - rozładowywali, armaty, żołnierzy,zielone skrz1mie, no i buty. Nie mogę powiedzieć ' Żeby od razu wyskakiwali z tymi butami: kiedy człowiek spędzi całeżycie w cieniu stacji' to nie ma towaru, kt rego wcześniejlub p Źniej rlje zobaczyłby na platformach czy na rampach rozła- dunkowych. Wszystkiego nie spamiętasz' Ale jednak by- łocośniezwykłego, cośmetafizycznego w fakcie rozłado- wywania but w, coś,co zwr ciło ich uwagę i sprawiło, Że zapamiętali to na całe Życie. Zapamięta|i to z trzech powod w. Po pierwsze but w było dużo' Niewyobrażalnie duŻo. Po drugie buty ukła- dano wprost na ziemi. Czasem podłożonobrezent, a często nawet bęzbrezentu. Było w tym cośdziwnego. Po trzecie wszystkie te buty wpadły w ręce Niemc w. To właśnieutkwiło im w pamięcr. Nikt z miejscowej ludnościnie wiedział i nie m gł wie- dzieć, po co w 194l roku zwoŻono tyle but w nad samą granicę' Ja teŻ nie rozumiałem jaki był cel tej masowej w1'rniany obuwia kirzowego na doskonałe buty sk rza- ne. W 1968 roku - to rozumiem: maszerowaliśmy oswo- bodzić bratnią Czechosłowację. A w 194l roku? Co wte- dy zarnierzali nasi ojcowie? Nota bene, m j ojciec od pierwszego do ostatniego dnia wojny walczył w Szeregach Armii Czerwonej' Potem od pierwszego do ostatniego dnia uczestniczył w kr t- kiej, lecz zaŻartej wojnie z Japofrcąrkami w Chinach. Ętałem$o: kiedy przyszedł do wojska, gdzie, w ramach 30 DZIEŃ 'M" jakiej dywŻji' kt rego korpusu? W jakich butach? opo- wiedział mi szczeg łowo' Potem sprawdziłem wszystko w archiwach. Po zakoriczerils sfużby w Karpatach studiowałem w wojskowej akademii i miałem możliwośćprzegl.ądar:la archiw w. Wszelkie materiały doĘczące produkcji bu- t w, dostaw dla wojska, rozmieszczeria zapas w but w i innego w54posażenia były w owym czasie tajne. Uzyska- łem dostęp do tajnych materiał w, ale wśrd milion w papier w nie potrafiłem odszukać tego jednego właści- wego. Trzęba było składaćdrobne informacje w całość. No więc zbierałem i nie mogłem się nadziwić' jak to jest: wojna dawno się skoriczyła, minęło prawie 30 lat' a wszelkie informacje na temat magazynowania, trans- port w czy znlszczenia żołnierskichbut w w latach po- przedzających woJnę nadal są otoczone ścisłątajemnicą. Dlaczego? Jest takie angielskie powledzenie: ',Ciekawośćgubi kota''. Nie znałem wtedy tej maksymy. Nawet Bdybym znał, nie przerwałbym poszukiwari. Dopiero po latach zrozurniałem, że ciekawośćmoże zgubić nie tylko kota... TtrI(Jak się okazuje, radzieckie kierownictwo poleciło do- starczyć w rejony pograricza nie tylko miliony par sk - rzanych but w, a|e teŻ miliony komplet w umunduro- wania, dziesiątki tysięcy ton częściZapasowych do czoł- g w, setki tysięcy ton paliwa do samolot w, czołg w i pojazd w pancernych, miliony skrz5rnek amunicji. Kiedy tylko Niemcy zadali pierwsze uderzenie, wszystko to zostało porzucone i wpadło w ręce wToga. I zn w powraca pytanie: w jakim cel:u taszczono to wszystko na tereny przygrariczne? Przecież przed 1939 rokiem wszelkie Zapasy składowano w głębi kraju. Czy nie mogły dalej sobie leŻeć w bezpiecznyrr' miejscu? W przypadku rozpoczęcia dzlałafl' wojennych arrnia zaj- muje pozycje obronne, a Z głębokiego zap|ecza dowozi się zaopatrzenie w odpowiednich ilościach,bez zbędne- go gromadzeria zapas w na ZagroŻonych terenach. t_ 31
WIKTOR STIWOROW Pojawiło się wiele pyta i Żadnycn. odpowiedzi. Szu- kałem dalej. Wyniki tych poszukiwari przedstawiłem w ,,Lodołamaczu''. ,,Dzle <|y[l'' jest dalszym ciągiem tej książki'ale można teŻ czytaćją osobno' W''Lodołamaczu'' konsekwentnie unikałem powoływa- nia się na materiały z archiw w zamknięĘch. Nie chcia- łernrtarażaćsię na zarzut, Że cytuję dokumenty' a rrikt nie jest w stanie sprawdzić, czy cytatjest dosłowny, czy do- kument jest wiarygodny i czy w og le taki dokument ist- nieje. Teraz archiwa są latwiej dostępne, rnoŻnasprawdzlć to i owo, jeślisię chce. Dlatego w tej książcekorzystam z materiał ur archlwalnych. Choć $ vnnle opieram się na powszechnie dostępnych publikacjach4' Chcę pokazać: patrzcie, shrchajcie, ja tego nie w5rmyśliłem.Komuniści sami to m wią. Trzeba tylko uważnie ich sfuchać. Badając materiały w archiwach oraz og lnie dostępne ksiąiki doszedłem do wniosku, Że przetzucenie milio- n w par but w w pobliże grarric, podobnie jak zułoŻenie amunicji, częścizapasowych, milion w Żohlierzy, tysię- cy czołg w i samolot w - to nie były błędyariprzeocze- nia, lecz świadomapolityka, proces, w kt rym uczestni- czyły miliony ludzi. Ten proces został uruchomiony decyzją radzieckiego kierownictwa na wniosek marszaka Zwnpku Radziec- kiego B' Szaposznlkowa. Miał na celu przygotowaćprze- mysł, transport' rolnictwo' całeradzieckie społeczeri- stwo i Armię Czerwoną do prowadzenia wojny 'wyzwo- |e czej" na te4rtorium Europy Środkowej i Zachodniej. Ten proces rnoŻrla określićjednym słowem: mobilŻa- cja. W Ęrlrprzyłpadku byłato tajna mobilizacja. R'adziec- kie kierownictwo przygotowyrało Armię Czerwoną i cały kraj do Zagarnięcia Niemiec i całej Europy Zachodniej. Opanowanie Europy Zachodniej - oto głwny cel, dla kt rego Zwiapek Radziecki rozpętał II wojnę światową' ostateczną decyzję o rozpoczęciu wojny Stalin podjd 19 września1939 roku. Rozdział 2 W jakim celu Stalin zlniszczył własne lotnictwo strate giczne? Ktedg ma sĘ do dgspozgcji gigantyczrtąarmĘ oJensgtuną utedg głtlsne zadnnie uoj sk puietrzngch polega na tuspieraniu natarcin tej arlnii, i tls tym tułaśnie celu rnleĄ koncentrotuać tuszgstkie stła'' Komb ryg ALek s ande r łnpc zg ft ski. c. I \'-)talin nl gł zapobiec wojnie. Jedrrym ruchem pi ra' Miał po temu wielc mozliwości'oto jedna z tich. W 1936 rokrr w Zwiry,kr Radzieckim zbudowano bom- bowiec dalekiego zasięgu TB-7. Samolot ten odznaczaŁ się bardzo dużą prędkościąi wysokim pułapem opera- cyjnym. Oto kilka opinii na jego temat. Generał major lotnictwa P. Stefanowski, kt ry oblaty- wał TB-7: ,,Na dziesięciu Ęsiącach metr w ta wielotono- ' A. Łapczyriskl, Wozdusznqa Grmua' Moskwa 1939, s. l44. 2 - Dzie ,,M" 33 a Patrz spis cytowanych publikacji na ko cu ksią2ki lprzyp. tłum.].
WIKTOR SUWOROW wa maszyna pod względem osiąg w biła na głowę wszys- tkie najlepsze europejskie myśliwce''2. Generał major lotnictwa W' Szumichin: 'Na dziesięciu tysiącach metr w i wyŻej TB-7 był poza zasięgiem mo- żliwościwiększościwczesnych myśliwcw, a pułap l2 tysięcy metr w czynił go nieosiągalnym rÓwnileŻ dla ar- tylerii przeciwlotniczej"3 . Konstruktor lotniczy W. Szawrow: ''Wyjątkowy Samo- lot ['''] To właśnieTB-7 jako pierwszy, jeszcze przed Amerykanami i Anglikami, wziął pod skrzydła S-tonowe bomby"a. Profesor L. Kerber: ,,Masz1ma byla wyposaŻona w sil- ne uzbrojenie pokładowe składające Się z działek kali- bru 20 mm i wukaem w kalibru L2,7 mm. Komora bombowa mogła pomieścićnajwiększe bomby [''.] Le- cąc na maksymaln5rm pułapie samolot był poza zasię- giem dział przeciwlotniczych i wczesnych myśliwcw. TB-7 był w tym czasie najpotęzniejszym bombowcem świata''5. ,,Epokowy samolot [.'.] Dziśmamy wszelkie dane po temu by stwierdzić' ŻęTB-7 był znacznie potężniejszy od słynnej amerykariskiej latającej fortecy B- 17" .6 Zachodni historycy podzielają tę opinię' John Tay- lor: ,,Na wysokości26.250-29.500 st p pod względem prędkościprzewyŻszałniemieckie myśliwceBf-lo9 i He-1L2"7. Yac|av Nemećek: ,,Ta masz1ma była zdumie- wająco długowieczna. W latach pięćdziesiątych wciap jeszcze moŻna było ją spotkać na trasach polarnych' gdz1el;rŻywano jej jako transportowca''8. Nie ma potrzeby 2 P. Stefanowski, Trista nieizaiEstnAch, Moskwa 1968' s. 83. :r W. Szumichin. Soroietskaja toojennaja au:iac[ja. 1917-194]' Mo skwa 1986, s. 218. a W. Szawrow, lstorija konstrukca samoliotoLD tu SSSR. 1938-1950, Moskwa 1988. s. 162. 5 L' Kerber. Tu_ czełouiek i so'mc.liot, Moskwa l973' s. l43. 6 L. Kerber, Slied u nrebie, Moskwa I97I, s. 2O2. 7 W. Taylor, Combat Alrcrąft oJ the World, Londyn 1969' S' 592' 8 V. Nemećek , The History oJ the soutet AircrąftJrom -l 918, Londyn r986, s. 134. 34 DZIEŃ 'M. tlzasadniać, że długo żyjąi latają Ęlko bardzo dobre samoloty... Zachodnim ekspertom w osobliwy spos b zaprezen- lowano nieprzeciętne możliwościTB-7. Jesienią l94l roku w Wielkiej Brytanii i USA oczekiwano przybycia radzieckiej delegacji rządowej z Mołotowem na czele. |]waŻano, Że jed4rna bezpieczna droga powietrzna wie-
WIKTOR STIWOROW ruo rozkaz o unrchomieniu produkcji tysiąca TB-7. Samo- loty miały być gotowe przed listopadem l94o roku. Co jeszcze należałozrobić? Należałopod rozkazem umieścićpodpis: J. STALIN. otnych -y*ki:ściach,konstnrktorzy całęgo świataborykali się z prob- lemem rozrzedzortego powietrza: silniki traciĘ rnoc z po- wodu braku tlenu' Dławiłysię jak alpiniścirla szczycie Eve res tu. Te oretycznie is tni ało pr zy szłościowe r ozllłiapa- nie umozliwiające zwiększenie mocy silnik w: wykorzy- stanie spalin do obracania turbospręŻarki, kt ra z kolei dostarczałaby dodatkowe powietrze do komory silnika' Eksperymenta]ne prototypy latały z takim napędem, ale nie udało się uruchomić seryjnej produkcji. Elementy turbosprężarki poddawane są działaniu stru- mienia gaz w o temperaturze przekaczającej l.ooo sto- pni Celsjusza. Temperatura otoczenia na takiej wysoko- ści- około minus 60 stopni, a po wylądowarriu odpowie- drio wyższa. Nier
wrKToR sttwoRow było za mało, to po dw ch nalotach mamy dziesięć kilo- ton. A tymczasem dwadzieściakiloton miała bomba, kt ra bez przesadnej dokładnościspadła na Hiroszimę. T}siąc TB-7 rnoŻna por wnać z wsp łczesną rakietą balistyczną wycelowaną w stolicę nieprzyjaciela. Jest to potęga, wobec kt rej potencjalny agresor traci mot5rwa- cję do walki. A zatern, jeden podpis Stalina pod rozkazem o ser5{- nej produkcji TB-7 m głzapobiec niemieckiej a$resji na Zwiapek Radziecki. Powiem więcej: Stalin był w stanie zapobiec II wojnie światowej. Jasne, Żę we'łrześniu1939 roku nie m gł mieć tysiącaTB-7. Ale m głmieć dwieście,trzysta' pięć- set masz5m. Jeden nalot dwustu TB-7 to odpowiednik jednej kilotony. Mając do dyspozycji dwieścieTB-7 rnoż- na było w og le nie trudzić się podpis5rwaniem paktu Ribbentrop-Mołotow. Mając dwieścieTB-7 rnoŻna było rile troszczyć się o opinię Londynu iParyża. Wystarczyło zaprosi von Ribbentropa (a choćby i sa- mego Hitlera), zademonstrować własne atuĘ, po czyr\ jasno i bez ogr dek wyłożyćswoje stanowisko: panie ministrze (panie kanclerzu)' mamy z Polską nienajlep- sze stosunki, ale niemiecka ofensywa na wsch d budzi nasze obawy. Nie wnikamy w rozbieŻnościmiędzy Ber- linem i Warszawą, ale nie mozemy wyrazić zgody na inwazję na Polskę. W przypadku rozpoczęcia tej wojny skierujemy do Polski pięć milion w ochotnik w. Udzie- limy Polsce wszechstronnej pomocy, rozpoczniemy na jej terenie wojnę partyzancką i ogłosimy mobilizację Ar- mii Czerwonej. Poza tym TB-7... Codziennie. Na począ- tek w ograniczonym wymiarze. Pięć tyslęcy ton dziennie to melodia przyszłości,ale tysiąc ton jesteśmy w stanie Zagwarantować. Tak mogłaby wyglądać rozmowa z Hitlerem w sierp- niu 1939 roku, gdyby Stalin w odpowiednim czasie pod- pisał rozkaz seryjnej produkcji... Prawdę m wiąc, Stalin takirozkaz podpisał..' Ale niebawem rozkaz wycofał. Potem zn w podpisał. I znowu wycofał. I jeszcze raz... 38 DZIEŃ 'M' Cztery razy unrchamiano produkcję TB-7 i czterokrot- ltl<'. zatrzymyvvano.'o Po kazdym rozkazie Stalina zakłady l l l l l t l cze zdążałyzmontować trzy - cztery TB-7 i r ozkaz wy - r'rllywłtno' Zrtowu produkcję unrchamiano i ponownie wHzyslktl stawało w miejscu... Do dnia 22 czerwca l94l t r llt t t 1ll'zcmysł lotniczy zdołałwyprodukować iprzekazać lr ll t l lr'lwtr strategicznemu zaledwie jedenaście TB-7. Co wlr1r't:|, tylko nieliczne zostały wyposażone w piąty silnik. ll('Z llI()go nawet najlepszy bombowiec strategiczny świa- llr sl;twłt| slę przeciętniakiem. t'rl ltit1l:tściHitlera uruchomiono seryjną produkcję |'ll 7, Alr' ll.ylrl .iuż zap źno... odwołał,rru^X l lt tr lr lwy I ysl; y'i r' |'l|' /, l''ty t'i tr lzlr't'l
WIKTOR SIIWOROW Na początku wieku, kiedy wszyscy latali wyłącznie na j ednosilnikowcach, Rosj a pierws za rozp oczęła produkcj ę samolot w dwusilnikolvych. Świat nie zdĘyłjeszcze rra- leĘcie docenić tego nowatorskiego roTrriry,anla, a juŻ rosfiski inżynier l$or Sikorski zbudowal w l9l3 roku pierwszy czteromotorowy ciężki bombowiec Ilja Muro- miec. Już podczas pr b Muromiec pobiłrekord zasięgu lotu' Pod względem zasięgu' uzbrojenia i udźwiguMuro- miec nie miał soble r wnych na całym śwtecie'Został w1posażony w najnowo cześnl.eJsze oprzyrządowarrie na- w-igacilne, celownik bombardterski l plerwszy na świecie elektryczrry wyrzutrrtk bombowy' Jeśllchodzt o brori po- kładowąto Muromiec byłwyposaŻony wosiem kaem w, podjęto teŻpr by zamontowania dz7ała polowego kalibru 76 mm' w 1914 roku Rosja jako pierwszy kIaj na Świe- cie wystawiła eskadrę ciężkich bombowc w. Fo przejęciu władzy komuniścigwałtownie zaharno- wali rozw j techniczny R.osji' mordując i skazując na wygnanie miliony naj mądrzej szy c};, najbardziej utalen- towanych i pracowiĘch ludzi. Na wygnaniu zna\azł się teżSikorski. A jednak rosyjski potencjał technlczny był tak ogrom- ny, Że postęp, choć drobnymi krokaml, ale miał jednak miejsce. Mlmo terroru, mlmo komunistycznej opresji, Rosja wciap przodowała w dziedzinie ciężkich bombow- c w. W 1925 roku bluro konstrukcyjne A. Tupolewa opracowało TB-r - plerwszy na świeciebombowiec wy- konany w całoŚci z metalu, a zatazerrr pierwszy bom- bowiec jednopłatowy ze skrzydłem samonośnym' Cały światw tym czasie budował drewniane dwupłatowce. łlŻpodczas pr b TB-l ustanowił dwa rekordy świata. W bardzo kr tkim czasle zbudowano 218 samolot w TB-1. co teŻ stanowiło rekordowe osiągnięcie, bowiem przewyższało łącznąliczbę ciężkich bombowc w we wszystkich krajach świata.W miarę przekazywania do eksploatacji kolejnych samolot w, formowano nowe es- kadry, pułki, brygady lotnictwa bombowego. w 1930 roku TupoIew zaprezentował kolejne osiąg- nięcie: jeszcze potężniejszy c1ęŻki bombowiec TB-3' Był to pierwszy w świecieczterosilnikowy jednopłatowiec ze 40 DZIEŃ ,,M' skrzydłem samonośnym.Był to zarazern największy se- ryjnie produkowany samolot światawe wszystkich ka- tegoriach - pasażerskich i wojskowych. Nle tylko nikt na świecienie budował takich maszyn, ale nie było ich nawet na deskach kreślarskich. Ęmczasem w 1933 ro- ku prototypy TB-3 Tupolewa rozpoczynają eksperymen- talne tankowanie w powietrzu. Samolot ten ustanowił kllka rekord w świata,między irrnymi przelotu na dużej wysokości z ładunkami 5, ro i l2 ton' Poszczeg lne toz- wlryania techniczne TB-3 stały się na wiele dziesięcio- lecl standardem. Zdumiewa tempo realizacji zarn wie- nla: produkcja wynosiła do trzęch TB-3 dziennie.ll Radzleckl przemysł bije sw j własny rekord i w kr t- k|ln clzus|e produkuje 8l8 sztuk TB-3. Tu już nie wy- nlurt'zr1 pulkl I brygady. 23 marca 1932 roku Zwlapek Radzlcckl rozpoczyna formowanie korpus w lotnictwa bombowego. W stycznlu 1936 roku powstaje pierwsza na śwleclearmia powletrzna, w marcu - druga, nieba- wem trzecla. Nlgdzle na śwlectenle było nie tylko armii, ale choćby korpus w lotntctwa strategicznego' Armada Ęsiąca ciężkich bombowc w, marzerie kaŻ- de$o stratega, po raz pierwszy doczekała się realizacji właśniew Zwiapktl Radzieckim. Generałowie i polĘcy z całego świataspierali się o doktrynę generała Douhe- ta|2' a tymczasem Stalin robił swoje'.. Ale na tym nie koniec: planowano wprowadzić nowo- czesne bombowce do trzech armii powietrznych, a także rozwlnąć trzy kolejne armie w Biał'oruskim, Kijowskim l Lentngradzklm okręgach Wojskowych''3 W czasle gdy TB-3 uczył się dopiero latać, około dzie- alęclu blur konstrukcyJnych rzuclło się w wir prac nad nuJllowszym bombowcem strateglcznym, kt ry miałby z czasern zastąplć tysląc tupolewowsklch TB-l i TB-3. Sam Tupolew zaproponował ośmiosilnikowego,,Ma- ksyma Gorkiego". Samolot zaprezerttowano na kilku de- rr E. Riabczikow, A. Magid, Stanousltemlje, Moskwa 1978, s. 132. 12 Giulio Douhet (1869-1930) _ włoski generał lotnictwa, tw rca teorli wojny powietrznej [przyp. tłum.]. t3 Szumichin, op. cit., s. 185. 47
WIKTOR STIWOROW filadach' gdzie sam5rmi rozmiarami robił na widzach niezapomniane wrażenie. Ęlko nieliczni znają praw dzi- wą nazwę tej maszyny: TB-4. . Paweł Suchoj skonstruował jednosilnikowy bombo- wiec DB-l _ o bardzo da]ekim zasięgu i niespoĘkanej rozpiętościskrzydeł. Samolot - pod innąnazurą- odbył kilkakrotnie lot do USA nad Biegunem P łnocnym' Ame- ryka entuzjastycznie witała radzieckich pilot w-śmiał- k w, i nikt nie wpadł na to, że odbywa się właśnieobla- tywanie eksperymentalnego bombowca. Ąrmczasem Siergiej Kozłow zaproponował dwunasto- silnikowego Giganta, mogącego jednorazowo udźwignąć kilkadziesiąt ton bomb |ub przerzucić na tyływToga pododdziały desantowe z cięŻkim uzbrojeniem, z czołga- mi włącznie. Wiktor Bołchowitinow Zaproponował ciężki bombowiec DB-A. Sylwetka i charakterystyka techniczna zdają się wskazywać, żernarny do cz1mienia z zupeŁnie nowym typem, lecz w istocie chodzi o przeprojektowany TB-3 Tupolewa. Ten przykład pokazuje, jak można - udosko- nalając sprawdzone rozvnapalia - niew'ielkim kosztem stworzyć nowy samolot. DB-A z miejsca ustanawia czte- ry rekordy świata.Jest to nowoczesny samolot, ale może być montowanyw Ęch samych zakJadac}n, kt re monto- wały TB-3, bez przestawiania cyklu produkcfnego, bez wymiany lrządzeit, bez odchodzenia od dopracowanych proces w technologicznych' bez konieczności dodatko- wego szkolenia robotnik w i in4nier w, nie obniżając' jak to zwykle bywa w podobnych sytuacjach, liczby pro- dukowanych masz1m. Nie trzeba też szkdrić od nowa pilot w' technik w i inż1mier w lotnictwa strategiczne- go. W razie czego rnożna uruchomić sefiny rrlontaż DB-A i w chwili rozpoczęcia II wojny światowejdokonać w5rmiany sprzętu całego lotnictwa strategiczne$o' Ale właśniewtedy pojawił się istny cud - TB-7 Peflako- wa. Ta masąma zdystansowała wszystkie dotychczasowe. Do momentu pojawienia się TB-7 produkcja ciężkich bombowc w w Zwia7ku Radzieckim była ustawiona jak, bez rnała' produkcja samochod w u Henry'ego Forda. Zrniar^a modelu to proces bolesny, ale mimo wszystko 42 DZIEŃ ,,M" prostszy, riŻ rozpoczynanie wszystkiego od zera. W naj- straszliwszym okresie, kiedy miliony obywateli umierały z słodu' ZSRR byłświatowymliderem w produkcjL cięż- klch bombowc w. Choć nie byłozadnego zewnętrznego zagroŻęrria, w)Ąrwano ostatni kęs umierającym dzie- clom, by zbudować jeszcze jeden bombowiec. Ale gdy tylko sytuacja ekonotniczna uległa względnej popra- wle - przestano łoĘćna produkcję bombowc w. Tuż pod bokiem pojawia się Adolf Hitler' wojna wisi w po- wletrzu - a fabryki lotrricze zamknięte na cztery spusty. Nte chodzi o to' czy ptzed wybuchem wojny można było zbudować tysiąc TB-7. Chodzi o to, dlaczego nawet nle pr bowano? Żanim pojawił się TB-7, w Zwiapku Radzieckim dzia- łałyblura konstrukcyjne, w kt rych powstawały ultra- llowoczesne maszyny, istniał przemysł mogący zapew- nlć masową produkcję daleko przekraczającą cy'wilne zapotrzebowanie. Funkcjonowały akademie, szkoły pilo- lażu, uczelnie techniczne. Wy1rracowano teorię zastoso- wa lotntctwa wojskowe$o, zdobyto spore doświadcze- nlc boJowe w lokalnych konfliktach i na skomplikowa- nych manewrach. Wybudowano lotniska, bazy' ośrodki EŻkolenlowe, poligony. Utworzono formacje, przygoto- wullo kadry - od dow dcy armii po strzelca pokładowe- go, od lnżynier w sprzętu nawi$acyjnego po szy{rant w, wyszkolono pilot w, nawi$ator w, mechanik w pokła- rlowych, technik w, meteorolog w, radiotelegrafist w, le kru'2.y,,. l rllrl 1l
wrKToR sttwoRow t w TB-7 było' jak wiemy, zaledwie jedenaście: za rnało na skompletowanie choćby jednej eskadry. Bez TB-7 lotnictwo strategiczne przestało być strate- giczrrc. Mało tego, wiosną 194l roku Stalin Zorgarizo- wał istny pogrom' Do tej pory wyższa kadra dow dcza lotnictwa strategicznego składałasię wyłącznie z ofice- r w, kt rzy wyr znili się w walce, kt rzy w chiriskich' hiszpariskich, mongolskich przestworzach wykazali do- w dcąr talent' Wszyscy dow dcy armii powietrznych byli Bohaterami Zwiapku Radzieckiego. Wtedy ta god- nośćmiała zlaczrlie większy c7ęŻar gatunkowy, niŻ po wojnie. Dow dca 2. Armii S. Denisow miał dwie Złote Gwiazdy. W tamt5rm czasie taktch ltudzi rnoŻnabyło zI1- czyć na palcach jednej ręki. Wiosną I94o roku Stalin wprowadza stopnie generalskie, ale nie rozrzuca g\lłtaz- dek hojną ręką: szef Głwnego Zarządu wWS SS14 - generał porucznik lotnictwa, szef sztabu wWS - generał major lotnictwa. R wnocześnie jednak Stalin z wielką życz|1wośc1ątraktuje dow dc w armii powietrznych, awansując wszystkich do stopnia generała porucznika lotnictwa. Od tej chwili dow dcy armii powietrznych byli r wni rangą najwyżej postawion5rm sztabowcom. Stalin miałwlellde zaufanie do dow dc w lotnictwa strategicznego: dow dca 3. Armii generał porucznik lot- nictwa L Proskurow, zanlrn przejmie pod swoje rozkazy całelotnictwo strategiczne, zostaje szefem GRU. Ale oto Stalin podejmuje nową decyzję i zaczyna się istny pogrom. Ten temat zasługuje na odrębne po- traktowanie. Ąrmczasem tylko dwa przykłady, tytułem ilustracji: Stalin posyła generała porucznika lotnictwa S. Denisowa zaKaukaz, by stanął tam na czele lotnic- twa w drugorzędnym okręgu wojskowyrn' od tej pory Denisow będzie pełnićjedynie funkcje nie odpowiada- jące jego randze i n1e zajdzie wyżej, nżdo dow dcy dyv'izji. Generał porucznik I. Proskurow został areszto- wany w kwietniu l94l roku, poddany straszliwym tor- turom, a w październiku zlikwidowany. Dow dcą lot- 'o wws SS _ Wo3?nno -Wozduszngje Stłg Sorłietskotuo Sojuza _ !ot- nictwo wojskowe Zwiapku Radzieckiego [prz-yp. red.l. 44 DZIEŃ .M" nlctwa bombowego dalekiego zasięgu został pułkownik L. Gorbacewicz.Is Pułkownik wcześniejnilczyrr' się nie wyr żnił(i nie wyr żnisię w przyszłości),ale Stalin nie potrzebował nie tylko TB-7, ale i dow dc w, kt rzy pokazali, żewiedzą do czego shsŻą bombowce strate- glczrre. DV I-Dombowiec TB-7 byłsamolotem przydatnym w kaŻ- dych okolicznościach' Stalin potrzebował tych samolot w, jeŻeli naprawdę zam7erzał nie dopuścićdo II wojny światowej. Jeże|i wolał zachować neutralnośći godziŁ się' by Hit- ler rozpętał wojnę światową,to potrzebował TB-7 jako gwarancji bezpieczeitstwa ZSRR. Jeże|i generalissimus planował wojnę obronną, to nie powlnien był niszczyć umocnlonych rejon w na ,,Linii Staltna'', |ecz przec|wnle, rozbudowywać je' Należało rozkazać żołnlerzomby stę okopali, jak uczyniono to p źnlejpod Kurskiem. Trzeba byłood morza do morza odgrodzić się polami minowymi, a w czasie gdy wr g forsowałby zapory, TB-7 z niebotycznych wysokości nlazczyłyby gospodarczą potęgę Rzes zy' Stallrr, w odr żnieniu od Hitlera, miał do dyspozycji nleograniczone zasoby naturalne' Gra na zwłokę, prze- clągante działa wojerrnych wyriszczających Niemcy' byłry mu na rękę. Aby przyśpieszyćmoment wyczerpania turowc w, nalcŻałoprzeprowadzać naloĘ strategiczne, bombarduj ąc zap|ecze gospodarczo-woj skowe. Trudno Iu o lepszy instrument, niTB-7. odyby Stalin postanowił czekać na niemiecką inwa- zJę, by zadać przeciwuderzerlie (historycy chętnie po- wtarzaJą taką wersję: czekał z załoŻonymi rękami, aŻ llltler wykopie top r wojenny, aby dopiero wtedy odpo- wledzleć), to trudno wymarzyć sobie lepsze narzędzie uderzenta odwetowego od tysiąca TB-7 . lh M. Ktlżt:wnlkow, ,.Dowodzenie lotnictwern radzieckim w drugiej wolttlr wlrrlowtN", WarszaLwa 1981, s. 32. 45
WIKTOR SUWOROW Historia TB-7 obala zar wrrc bajkę o przeciwuderze- niach, kt re Stalin miał rzekomo prrygotować, jak i le- gendę o tym, że Stalin bał się Hitlera. Jeślisię bał, to dlaczego nie podj{ produkcji TB-7? Im bardziej by się bał'tym prędzej powinien byłto nobić. Gdy boimy się nocą iśćsamotnie przez ciemny las, chwytamy Za kij' Im bardziej się boimy, tym większy wybieramy kij. I kręcimy nim wojowniczo nad $łową.CzyŻ nie? A Stalinowi wcis- kają taki kij w ręce. Jego osobisty doradca, generał puł- kownik lotnictwa A. Jakowlew potwierdza, Że generał major lotnictwa A. Filin, szef Instytutu Naukowo-Badaw- czego WWS, nie bał się, w obecnościos b trzecich, prze- konywać Stalina o konieczności seryjnej produkcji TB-7. Spieranie się ze Stalinem wymagało zaiste samob j- czej odwagi. ''Filin nalegał, kilka os b go poparło. Wre- szcie Stalin ustąrił'm wiąc:''.16 Byłato jedna z tych sytuacji, kiedy Stalin zgo-
dził się na produkcję TB-7' Niebawem zastanowił się
jeszcze raz, odwołałpoprzednie dyspozycje i znowu ja-
cyśśmiałkowiespierali się z nim i udowadniali.'.
Pytanie: dlaczego wymagało to udowadniania? Skoro
uznajemy niekwestionowane walory TB-7 i widzimy
oczywistą zasadnośćseryjnej produkcji tego samolotu,
to dlaczego Stalin nie był w stanie tego pojąć? PrzecieŻ
pierwszy lepszy głupek przyzna, żew ciemnym lesie le-
'piej przechadzać się z kijem' Gdyby wszystko dało się
sprowadzić do stwierdzerlia, żeStalin był niemądry, to
projekt TB-7 zostałby raz na Zawsze odłożonyna p łkę
i nikt nie podejmowałby tego tematu. Ąrmczasem on
osiem razy zrnieniał decyzję. To bardzo nie w stylu Sta-
lina. Skąd tyle wątpliwości?
Wymordować miliony najlepszych rolnik w, żywicieli
całej Rosji? Nie ma problemu: jeden podpis - i szaleje
Wielki Terror. Zlikwidować wyŻszą kadrę oficerską? Ani
cienia wąĘliwości'Podpisać pakt z Hitlerem? Zadna
sprawa: trzy dni rozrn w i strzelają korki od szampana.
Zdarzały mu się wątpliwości'czasem się zawahał. Ale
16 A. Jakowlew, Cel żyzni' Moskwa 1968, s. 182.
46
DZIEŃ .M"
cośtakiego przytrafiło mu się tylko raz' Wyrzeczenie się
TB-7 było najtrudniejsządecyzją' jaką Stalinowi przysz-
lo podjąć w życiu. Była to najważniejsza decyzja w jego
życiu. Powiem więcej: wycofanie TB-7 z produkcji było
w og le najważniejszą decyzją podejmowanąprzez ko-
gokolwlek w XX wieku.
Rozstrzygnięcie kwestii TB-7 było faktycznie roz-
strzygnięciem, czy będzie II wojna światowa, czy jej nie
będzie. Kiedy decydowano o TB-7, decydowano o losach
dziesiątk w milion w ludzi... MoŻna zrozumieć motywy
Jakimi kierował slę Stalin, czterokrotnie podejmując
decyzję o sefinej produkcji TB-7. Ale dlaczego Żadęn
z historyk w nie pr buje doszukać się choćby przy-
puszczalnych powod w dla kt rych Stalin czterokrotnie
uchylił własną decy zję?
riał swoicrr zagT
ruaĘch przeciwnik w. Czas ich ujawnić. Sztab General-
ny RKKA'7 powstał w 1935 roku. Do chwili niemieckiej
agresji było czterech kolejnych szef w Sztabu General-
nego: marszałkowie Zwiry,ku Radzieckiego A. Jegorow
l B. Szaposznikow, $enerałowie armii K. Mierieckow
l G' Żukow . KaŻdy z nicŁ:r byłprzeciwnikiem TB-7 . Wielu
wybttnych generał w lotrrictwa było oponentami nie tyl-
ko tego typu, ale w og le bombowc w strategicntych:
P. Rygaczow, F' Arżanuchin, F' Połynin. Przeciwnikiem
TB-7 byłludowy komisarz obrony marszałek Zwiapku
Radzleckiego S. Timoszenko. Zagorzałym wrogiem
tamolotu TB-7 byłosobisty doradca Stalina ds. lotrric-
twa, konstruktor lotniczy A. Jakowlew. Zrozumiałe też,
że przeciwnikami bombowc w strategicznych byli nie-
mal wszyscy teoretycy wojskowości,poczynając od
W. Trlandafiłłowa.
N aJb ardziej przekonuj ącą argumentację prze ciw c ięż-
ktm bombowcom przedstawił wybitny radziecki teoretyk
|' I{KKA - Rabocze-KriestjanskĘa Kra'snĘa Arm(ja _ Robotniczo-
('lrltl1lska Armia Czerwona [przyp. tłum.|.
47
WIKTOR STIWOROW wojen powietrznych, kombryg profesor Aleksander Ła- pczyt1ski' Byłon autorem kilku błyskotliwych opraco- wafi z zakresu teorii bojowego wykorzystania lotnictwa. Koncepcje Łapczyriskiego byłyjasne i proste. Dobrze jest zbombardować miasta, fabryki, ośrodkiwydobyw- cze 7 magazyny surowc w strategicznych. Jeszcze lepiej przejąćje w stanie nienaruszonym i powiększyć własny potencjał gospodarczy. Łatwo jest zamienić kraj nie- przyjaciela w dymiące ruiny, a|e czy warto? Zawsze prakĘcznie jest zbombardować drogi i mosty na terytorium wroga. Poza jednym wyjątkiem: gdy sami planujemy po nich się poruszać. Słowem: ldedy zarn7e- rzamy sami wtargnąć na teren przeciwnika. W taktm wypadku nie ma sensu riszczyć dr g i most w, trzeba je opanować i nie pozvłolić,by wr g wykorzystywał je do odwrotu albo wysadzał w powietrze. Zbombardowanie miast zawsze radykalnie obniŻa morale ludności'i słu- sznie. Jednak błyskawlczne wdarcie się naszych wojsk do wrogich miast demoralizuje bardziej nżjakiekolwiek bombardowanie. A zatem Łapczyriski radzi Stalinowi, by wszystkie siłyArmii Czerwonej skierować nie na osłabianie woj skowej i gospodarczej potęgi nieprzyj ac ie - la, lecz na jej przechwycerie. Zadaniem Armii Czerwo- nej jest rozgromienie armii wroga. Zadaniem lotnictwa jest utorowanie drogi radzieckim armiom i wspomaga- nie ich'ofensywy, błyskawicznego marszu do przodu' Łapczpiski proponuje, by nie wypowiadać wojny, lecz rozpocząć niespodziewanym, miaŻdżącymatakiem ra- dzieckiego lotnictwa na lotniska nieprzfiaciela' Najważ- niejsze jest zaskoczenie, a siła uderzenia musi być taka, aby uniemożliwić lotnictwu nieprzyjaciela wzbicie się w powietrze' Zdławiając lotnictwo przeciwnika na pa- sach startowych, otwieramy drogę czołgom, a z kolei nacierające formacje pancerne toznosząw pył lotniska. Dlatego celem naszych bombowc w nie powinny być dzielnice mieszkalne, elektrownie ani fabryki, lecz wrogi samolot, kt ry nie zdĘyłwystartować; ruchomy punkt ogniowy, zakł cający ofensywę naszej piechoty; kolum- na pojazd w z paliwem dla wrogich czołg w; ukryta w zaroślachbateria przeciwlotnicza. 48 DZIEŃ -M" Innymi słowy, na|eży bombardować nie obszary, |ecz cele punktowe, nierzadko ruchome; nie na głębokim strategicznyrn zapleczu, |ecz na najbliższ1lrn, taktycz- n5rrn, czasem wTęcz na pierwszej linii. Do takich zadait nie nadaje się ciężkibombowiec' tylko lekka' młrotna maszlma, kt ra nadlatuje nad front nieprzyjaciela, roz- poznaje pozycje i dokładnie je namierza, by nie trafić w swoich, kt rzy są tużobok. Musi to być samolot nur- kujący' albo nadlatujący lotem koszącym. Takim, kt ry niemal ścirraliściez wierzchołk w drzew. JeŻel| chcemy wysadzić dom sąsiada, potrzebqemy skrzyrrkl dyrramitu. Ale jeślinaszyrn celem jest zlikwi- dowanie gospodarza i przejęcie jego gospodarstwa, to dynamit rlire przyda się na nic. Wtedy potrzebujemy bardzlej precyĄnego instrumentu. Tak więc Łapcąpi- ski poleca Stalinowi lekki bombowiec nurkujący lub zwrotny szturmowiec. Bombowiec strate giczny startuj e z odległych lotnisk stacjonarnych, a nam potrzebny jest samolot, kt ry zawsze rnarny pod ręką' kt ry może stać na każdym lotrrisku polowym, kt ry łatwo zmieniając bazę posuwa się w ś|adzaatakującymi dywŻjami i kor- pusami' kt ry bez zwłoki reaguje na meldunki czołgi- st w. Potrzebny jest lekki samolot, kt rego piloci sami mogą ocenić sytuację i stosownie do tego reagować' walnie przyczyriając się do powodzenia szybkiego na- tarcia. Wadimir Petlakow poza c1ężkim czterosilnikowym (a dokładnie - pięciosilnikow5rm) TB-7, stworzył jeszcze lnną maszynę: nieduży, dwrrsilnikowy, szybki, zwrotrry bombowiec nurkujący Pe-Z. Czy|i dokładnie to, czego potrzebował Stalin. I Stalin podjd decyzję: ,,Budować dwusllnikowe, i to jak najwięcej''18. A czy nie można byłobudować jednocześnie lekkich l clężkich bombowc W? Nie - odpowiada Łapczyriski. - Nle można. Cały potencjał produkcyjny miał być pod- porządkowany jednemu celowi: uzyskaniu całkowitej przewagi w powietrzu i, w konsekwencji, zadaniu za- okakuJącego uderzenia w lotniska nieprzyjaciela. Jeżeli l8 Jłrkowlew, op. ctt., s. l82. 49