zajac1705

  • Dokumenty1 204
  • Odsłony128 332
  • Obserwuję52
  • Rozmiar dokumentów8.3 GB
  • Ilość pobrań81 160

Jack Higgins - Anioł śmierci

Dodano: 5 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 5 lata temu
Rozmiar :822.8 KB
Rozszerzenie:pdf

Jack Higgins - Anioł śmierci.pdf

zajac1705 EBooki
Użytkownik zajac1705 wgrał ten materiał 5 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 241 stron)

tytuł: "Anioł śmierci" autor: JACK HiGGINS tekst wklepał: yxpodols@interia.pl korekta: dunder@poczta.fm JACK HiGGINS to najpopularniejszy brytyjski autor powieści przygodowych, które ukazują się w prawie 30 językach świata; ich łączny nakład przekroczył 150 milionów egzemplarzy. Naprawdę nazywa się Harry Patterson; uŜywał wielu pseudonimów, m.in. James Graham, Hugh Marlowe, Martin Fallon, lecz sławę zdobył jako Jack Higgins. Napisał ponad 50 ksiąŜek: najbardziej znane to „Orzeł wylądował" (1975), „Solo" (1980), „Dotknij diabła" (1982), „Exocet" (1983), „Konfesjonał" (1985), „Noc Lisa" (1986), „Cold Harbour" (1990), „Orzeł odleciał" (1991), „Oko cyklonu" (1992), „Skała Wichrów" (1993), „Saba" (1994). Najnowszy bestseller nosi tytuł Angelof Death („Anioł Śmierci"); pisarz kończy właśnie powieść Drink with the Devil („Napij się z diabłem"). KsiąŜki Higginsa doczekały się licznych ekranizacji - "Modlitwa za konających" (z Mickeyem Rourke), „Konfesjonał" i „Noc Lisa" (kilku-godzinne seriale telewizyjne), „Orzeł wylądował". Wychowany w Irlandii Północnej autor ukończył socjologię i psychologię społeczną na London University; przez kilka lat pracował jako nauczyciel, następnie poświęcił się całkowicie twórczości literackiej. Obecnie mieszka na wyspie Jersey. Powieści Jacka Higginsa w Wydawnictwie Prima ''992/93 GRA DLA BOHATERÓW WSTĄPIĆ DO PIEKŁA KONFESJONAŁ EXOCET SOLO CZAS ZEMSTY CICHY WIATR OD MORZA KLUCZE DO PIEKIEŁ MODLITWA ZA KONAJĄCYCH 1994 NOC LISA NOCNA AKCJA NA SINOS ZAPŁAĆ DIABŁU OKO CYKLONU 1996 SABA ANIOŁ ŚMIERCI 1996 DOTKNIJ DIABŁA śELAZNY TYGRYS NAPIJ SIĘ Z DIABŁEM * * * Tam, gdzie dwie grupy ludzi dąŜą do utworzenia sprzecznych ze sobą światów, nie widzę Ŝadnych moŜliwości dojścia do sensownego kompromisu, jedynym argumentem jest siła... Wydaje mi się, Ŝe

wszystkie społeczeństwa zbudowane są na ludzkiej śmierci. OLIVER WENDELL HOLMES * * * Zimny, porywisty wiatr dął od Belfast Lough, smagając miasto falami ulewnego deszczu. Sean Dillon szedł wąską uliczką pomiędzy wysokimi magazynami, reliktami epoki wiktoriańskiej. Większość z nich juŜ od dawna stała zabita na głucho deskami. Dillon skręcił za róg i zatrzymał się na nabrzeŜu Ś niski męŜczyzna w trenczu i starym przeciwdesz-czowym kapeluszu. Wichura wzburzyła wodę nawet w porcie. Światła pozycyjne kotwiczących tu statków to unosiły się, to opadały. Z oddali dobiegł stłumiony huk wystrzałów. Sean Dillon zerknął w tamtym kierunku, przypalił papierosa, osłaniając płomyk złoŜonymi w muszelkę dłońmi, i ruszył dalej. Wszędzie tu panowała atmosfera opuszczenia. Gdziekolwiek spojrzeć, widać było zniszczenia spowodowane ciągnącą się od dwudziestu pięciu lat wojną. Pod podeszwami chrzęściło rozbite szkło. Pięć minut później Dillon znalazł to, czego szukał: magazyn z niszczącym się szyldem na ścianie, który informował: „Murphy i Syn Ś Import i Eksport". W wielkich, dwuskrzydłowych wrotach widniała mała furtka. Skrzypnęła cicho, kiedy ją otwierał. Znalazł się w królestwie cieni. Pośrodku magazynu stała stara furgonetka marki Ford, a pod ścianami zalegały zwało-wiska skrzyń. Przy przeciwległej ścianie przycupnął prze- szklony kantor. Dwie szyby były wybite, ale w środku paliło się mdłe światło. Dillon zdjął z głowy przeciwdeszczow kapelusz i nerwowo przejechał ręką po włosach, które ufa bował sobie na czarno. Transformacji dopełniał ciemny wasi przyklejony nad górną wargą. Czekał, ściskając w dłoniach kapelusz. Wiedział z d( świadczenia, Ŝe furgonetka nie znalazła się tu bez powodł nie był więc zaskoczony, kiedy tylne drzwiczki otworzy) się i wyskoczył z niej potęŜny osobnik z automatem Co w dłoni. Ś Powoli i spokojnie, malutki Ś odezwał się z wyraźnyi akcentem mieszkańca Belfastu. Ś No nie, kolego. Ś Dillon z ostentacyjnym zaskoczenie] podniósł ręce. Ś Mam nadzieję, Ŝe wszystko w porządki Nie przyszedłem tutaj w złych zamiarach. Ś CzyŜ nie odnosi się to do nas wszystkich, pan Friar? Ś zawołał ktoś i Dillon ujrzał Daleya stającego w próg kantoru. Ś Czysty jest, Jack? Wielkolud obszukał Dillona, pomacał go nawet międ; nogami. Ś Czysty, Curtis.

Ś To dawaj go tutaj. Dillon wkroczył do kantoru. Daley Ś dwudziestoparoleti męŜczyzna o bardzo bladej twarzy Ś czekał na niego siedzi w fotelu za biurkiem. Ś Curtis Daley, panie Friar, a to Jack Mullin. Musin- zachować ostroŜność, chyba pan rozumie. Ś Oczywiście, kolego. Ś Dillon zwinął w trąbkę przeciv deszczowy kapelusz i wepchnął go do kieszeni trencza. - Mogę zapalić? Daley rzucił mu paczkę gallaherów. Ś Niech pan spróbuje irlandzkiego papierosa. Z zaskocz' niem stwierdzam, Ŝe jest pan Anglikiem. PrzecieŜ Jobe i Kompania to francuski dealer broni. Zresztą dlatego właśn was wybraliśmy. Dillon przypalił sobie papierosa. Ś Dla handlu bronią, zwłaszcza jeśli chodzi o transakc na proponowaną przez was skalę, nie ma ostatnio w Londyn sprzyjającego klimatu Ś stwierdził. Ś Siedzę w tym interes od lat, od momentu odejścia z Artylerii Królewskiej. Pracu u monsieur Joberta jako agent i właśnie on powiedział mi, Ŝe będę rozmawiał z waszym przywódcą, panem Quinnem... Ś Z Danielem? Dlaczego? Czy istnieje po temu jakiś specjalny powód? Ś Właściwie to nie Ś zaprzeczył pośpiesznie Dillon. Ś W tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym drugim, jeszcze jako oficer Artylerii Królewskiej, odsłuŜyłem ze swoją jednostką jedną turę w Londonderry. Pan Quinn był wtedy bardzo znaną osobą. Ś Poszukiwaną, chciał pan powiedzieć Ś mruknął Da- ley. Ś Wszyscy go szukali. Policja, wojsko i ta cholerna IRA na dokładkę. Ś Tak, rzeczywiście Ś przyznał Dillon. Ś My, protestanci, jesteśmy lojalni wobec Korony, panie Friar Ś powiedział Daley z nutką gniewu w głosie. Ś A co za to dostajemy? Kopa w tyłek, amerykańską ingerencję i zabiegi brytyjskiego rządu, który woli nas sprzedać prze-klętym fenianom reprezentowanym przez Gerry'ego Adamsa. Ś Potrafię zrozumieć pańskie rozgoryczenie. Ś Dillonowi udało się powiedzieć to lekko zatrwoŜonym tonem. Ś I właśnie dlatego nasza organizacja przybrała nazwę Synowie Ulsteru. Wytrwamy tutaj albo zginiemy, innego' wyjścia nie ma, a im wcześniej zrozumie to brytyjski rząd i IRA, tym lepiej. No więc, co ma nam do zaoferowania Jobert? Ś Naturalnie nie mam nic na papierze Ś zastrzegł od razu Dillon Ś ale biorąc pod uwagę wielkość sumy, o jakiej mowa, pierwsza dostawa moŜe obejmować dwieście nowych AK47S, pięćdziesiąt AKM-ów i tuzin cięŜkich karabinów maszynowych Browning. UŜywanych, ale w dobrym stanie.

Ś Amunicja? Ś Bez problemu. Ś Coś jeszcze? Ś Niedawno do naszego marsylskiego magazynu dotarł transport pocisków kierowanych Stinger. Jobert mówi, Ŝe mógłby z tego wygospodarować sześć, ale, ma się rozumieć, za dopłatą. Daley siedział przez chwilę w milczeniu, marszcząc czoło i bębniąc palcami o blat biurka. Ś Zatrzymał się pan w hotelu Europa? (,0§3Z3Bia ŚŚ •feqoi z (BiMpmzoJ aizp5q aŜ 'Sis ^Maizpodg aiupiJamis •XsfeA i XSO{M aiuBz^ •fsuzaii p[si3i§ire faup&ZJO§Tup BłuaMiosqB d^J, Ś 3iqoi BU tiqoJz aiuazBJM 3i5(^f '^is Szsao Ś »3q3 aC I{S3f 'S3(pB{5[Op BU IUIBJ3§UpS BUI05[II5( Z :BO OBAOZIIB3JZ 5lS {fefpOd •IIUUB J93y0 ĄAg n?[siA\ZBU o B5[3tMO(zo {^{sXzJd iJaqof Ś ^,0{zsod 5[Bf Ś UBpJSlSUiy Op UI3JOZ33IM felSIZp S9pl{03fXM 3Z [^d^{z ^p aŜ '3ZJqoQ '^UOJIS f3i z siyn^ Ś i^l Ś ] sot§ 3is {§3izoJ 30AiCT{on^s M foiuzod ^\i/Aiy) ^ •UI3UAOJg UI3UBd Z 3ZSOJdOj Ś •PIOH s.noos 'ureq;mts Ś •B13iq05[ B{BJq3pO 'J3UinU (tUOMZpBZ X3IBQ 'fp9ZSy(M UOHIQ 05[I;<ł ^pr) •uiai5(OJ3[ mi5[qAzs aiq9is pazJd {Xzsn^ ^otezood ŚŚ •UI3SOU pOd {tUlpUUI ŚŚ ^ZJOlBUiy ŚŚ •zsnpdB3( 39iM fAzo^M TapsisazJ Z^JOO 0^7 •qoB33(d BU ropods 5[3s^d BZ aiqos o§ {feunsM i [1IUIS 0§3Jni05(10J3( 0§3IU Z {fcfAM 'Og {feUIM 3Mp3ZJd ZSnpdB3( IU3ZS3I5I Z ^uSfep^M U1310J nizs aiuafai^po o(^q fepsouu^zo o§3f fczsAuay sXzJd uoniQ '^i-inJ uiiu BZ 3fefB5[XuiBZ TaiBp ?uMaz BU BuoniQ otefezozsndAM {Bioq33-g •^IS (BIUIS^Z ŚŚ tl^l^^ M ^Is S3{EIZ '03

uifazJd uiAza Sis BUI aro '^quioq 05(1^ J, Ś •uonia OMOAuau ys^ds Ś io^Ą 01 03 Ś •^foBuoiap Bq3n^§ B{§3iqop tlBppo z '5?(iJnJ [ •i3i3s(XM op Buoina ^izp^MOJdpo uinnp^ OBf 'wiTed zp^MOJdpo Ś '^"niTilY vu ysT.ifods z nued urea '?^03iqo o§3i ś3oui SIN Ś ^uisuum^) uiausd z ^is ureipods fa.^ Ś •vii9vmd z Ŝis Sfni?[Biuo5[s -3ZJqoa Ś M OBuiAzJiBz Sis EUZOUI faizpui zsizpS y Ś •f3uz9iiqnd Ąoips Biu3AiosqB iittoy BU 3tapoq33ZJd '{^czpatMOd Ś ureqoTqs 'JBUJ XJJCQ Ś •3i(A\Bqoiqs od (feuŚais 'uopiai {luoAzpsz Xp3p( 'ppiaiz^ 5uoJis /A znf {TOSTU i ^JBU^J^UI i z3zsi3{d {feuStps UO(IIQ •9ZJOI03( UlXl M. 13 AZJBA^I Op 3? 'l^Bj Ś •SlS ^{IMAZJ5[S qBUUBH •MOSO{M Z 5qJBJ ^ oXuiz 5zsnp^ -aiuzs^d pod 5pi Ś 'zsnpd^ (fefpz uo^ia Ś •3fn'i^Biuo3is feum sz 5is 9z '{BizpaiMod ^\TSQ Ś ^ifo^E op zsizpoq3M Xp9r)i 'gro azozsaf Ś (,{BMZ3pO ÓIS UOSnSJ3j •BJ§ O^ISAZSM pfe(0p 5(Bf Ś ^Bf i ON Ś •Basraiui z óis ^AUSZ BUOHIQ 3(OpiA B^ •BJ013(3dSUI 3ZpUBJ M npJB^ puBpoog ogaupfaads r^enp/i/^ wsffJi^isp B{Xq i uia-isiuag qBuu^H ^K vye/AAzv^ •^SO{M apiu '3i5[ioJ5( B{BII^ -aiABJdo faMo§oJ A jim\n-i[o B{ISOU i miBiupods aŜ lan^z AUJBZO A B(Xq BU^Jqn 'łq nisaizp^zJi o{o?[0 E^IUI 'nfoiiod /A ^{Bizpais BJOI}[ 'Bpiqo3( suisidosBzo sogap^f 3ZJnii[3( A\ BuozfeJ§oj •BzsnpdB?( o§3MozozsapA\p3ZJd AMO{§ z ofefnuifapz aiu 'niuampiJBd^ ogafoMs op {pazs^ -apSEJiag A\ ouAad TO 01 '3I03IMS BU aiu i(S3f 'npioq iuLC^oquioq n.ireqoEurez uiXuB3(iu Bq^qo faiosśzofeu A 'ogaMofaioij BOJOA\P o?[3i^p3iu 'laaJig EuopiĄ iwir) AzJd Bdoing npioq M Sis {BUL(ZJITO uoniG J •niTufag z | 9iq3p op óiuoA\zpBz •z^5[zoJ OJ^ 'spJn3 '08 fnpiA5[itz Ś •A^BQ t^11^^? Ś i1129? Ś •X(p"5I 5[UEJJ Uiai3[StA\Z^U pod SBZSMOA ui3^A\od^sA^\ •uuin() piu^a t?^^? 3IU ^ 'XJJ3pUOpUOq M IŁllSlUp UL

Ś •uum^) nouo3( M Ais ysfAzspo Ś spJn^ '08 fnpiMi(ii7"Ś •Bzsp 5{iMqo vvi v\p'Kd'ez irui( SIUOJIS faigiup oj •feqoso teireuz ^paiA sa^q aŜ '{IAO^ •Amp • -UOpUOq M f9I5[SM3(OJ')i ]U9\^1.l\ 9pU3§uXlU05( M ty(ZTqS JBUJ uiiSiup mAifeissizpuiaiso ^ -^izpai^od nui 5[Bi U3qof Ś ;f m3p(BJq śIS ^p^ZOZS I UI3J9IUI9Jd iXpzB3i pod {Azrqs •uosnŚ.i3j s3(JBq3 izpoMOp BiUBiSMod faf t{iMq3 po of 05[i^i teuBA05[ptaJodgod npBiMAM ad i M03{poJS qoXuzoXis^Jp spŜfpod

•IU9JOZ33IM faiSOZS O )ds uumo a^j 'X9iBQ IMOR^ Ś atka się z panem jutro sympatii czy uprzedzeń politycznych. Podległą sobie komórką kierował zazwyczaj ze swojego gabinetu na trzecim piętrze tał Dillon. gmachu Ministerstwa Obrony, którego okna wychodziły na Modern do Garth Dock. Horse Guard Avenue, ale kiedy Hannah Bernstein zadzwoniła którym był pan dzisiaj ^° ^S0 na czerwony telefon, przełączono ją na prywatny raz się panu przyda. Ale aParat Fergusona, zainstalowany w jego mieszkaniu przy wany. Pan Ouinn będzie Cavendish Square. Ś Mówi Bernstein, brygadierze. Dillon nawiązał kontakt. Ś Z Quinnem? Bernstein. Ś Nie, z Curtisem Daleyem. Z Quinnem ma spotkanie n spotkanie z Ouinnem J0110 ° szóstej wieczorem. Nie chciał mi powiedzieć, gdzie. Mówi, Ŝe nie Ŝyczy sobie, Ŝeby wysyłał pan za nim uzbrojoną Miałeś racie, P° ^Y brygadę antyterrorystyczną. Chce to załatwić sam. iwic sam. tchnęła. - Ś Zdziwaczały drań Ś parsknął Ferguson. Ś I Ouinn naprawdę tam będzie? Ś Na to wygląda. Ferguson pokiwał głową. Ś Ja powiem tobie, ty ni zaraz wsparcie w sil ; z tego, Hannah. Ś moja droga. Idź si ja tymczasem wezm Ś Ujęcie go to sprawa najwyŜszej wagi, pani inspektor Ś jpowiedział. Ś Niektóre z tych lojalistycznych grup stanowią ;obecnie tak samo wielkie zagroŜenie, jak IRA. Sporo się tego ^namnoŜyło, a Ouinn to bezsprzecznie najniebezpieczniejszy ęła Hannah Bemsteinl2 ich przywódców. Synowie Ulsteru. Ś Chrząknął znaczą-sensu strzępić jeŜyka. c0- Ś ^am nle wlem--- moja matka była Irlandką, ale czy oni muszą być tak cholernie melodramatyczni? Dillon mawia, Ŝe to przez ten deszcz. To cały on, prawda? Wszystko potrafi obrócić w Ŝart. Co więc mam robić? ba drzwi. ' i. Pogwizdując wesoło, i obserwował smugi Nic, pani inspektor. Dillon chce jak zwykle rozegrać rzecz po swojemu, zbliŜyć się do Quinna i wpakować mu problem terroryzmu kulk? między oczy. Pozwólmy mu na to, ale wolę, Ŝeby pani wiata zwłaszcza zaś m€ ^sl^s się na linii strzału. Niech się pani ograniczy do to pomimo przeciw^ ubezpieczania go na terenie hotelu Europa. Jeśli załatwi jutro szpieczeństwa i Scot- ^ ^i^?; proszę go przywieźć prosto na lotnisko Aldergrove. i uznał za konieczne' ^ae tam czekał lear, którym polecicie do Gatwick. Zrozumiałam.

tał elitarną komórkę To dobrze. Muszę juŜ kończyć. Za godzinę mam coty- "owespotkanie z premierem na Downing Street. komórką brygadier )Iejnym urzędującym Sikolwiek osobistych 15 Hannah Bernstein poprawiła makijaŜ i fryzurę, po czy opuściła swój pokój, zjechała windą na parter i weszła c baru. Dillona jeszcze nie było, usiadła więc przy wolny stoliku w kącie. Zjawił się po kilku minutach, ubrany w go\ tweedową marynarkę i ciemne spodnie. Jego włosy, i spłukaniu czarnej farby, zrobiły się niemal białe. Ś Butelkę kruga! Ś zawołał do barmana i przysiadłszy s do Hannah wyciągnął z kieszeni zabytkową srebrną papiero nicę. Zapalił. Ś WciąŜ zdecydowany ująć sobie kilka lat Ŝycia? - spytała. Ś Nigdy nie dasz za wygraną, co, słoneczko? Ś Jego głi przypominał do złudzenia głos Humphreya Bogarta. Ś T>spelunek w miastach całego świata, a ona trafia akurat ( mojej. Ś Niech cię licho! Ś roześmiała się Hannah. Tymczase kelner postawił na stoliku butelkę kruga i otworzył ją. Ś Zamów sobie guinnessa Ś powiedział Dillon. Ś W ko cu jesteś w Irlandii. Ś Nie, wmuszę juŜ raczej w siebie trochę tego szampan; Ś Jak wolisz. Rozmawiałaś z Fergusonem? Ś Tak. Zreferowałam mu aktualny stan spraw. Ś No i...? Ś Masz wolną rękę. Jeśli się uda, to na Aldergrove będ2 czekał lear i natychmiast cię stąd wywiezie. Ś Dobrze. Ś Dillon uniósł do ust szklankę z piwem. - Nasze zdrowie. Zjesz ze mną kolację? Ś Nie mam nic innego do roboty. Dillon zauwaŜył plakat wiszący obok barku. Ś Dobry BoŜe, Grace Browning... Ś Podszedł bliŜej, Ŝel przyjrzeć się plakatowi z bliska, a potem popatrzył i

barmana. Ś Ona jeszcze tu występuje? Ś spytał, przerzucaj. się na angielski akcent. Ś Jutro wieczorem ostatni raz, proszę pana. Ś Mógłby mi pan załatwić dwa bilety na dzisiejsze prze stawienie? Ś Chyba tak, ale będzie się pan musiał pośpieszycKurtyi idzie w górę za czterdzieści minut. Powinien n Lyric nie jest daleko. Ą T i fryzurę, po czym parter i weszła do więc przy wolnym lach, ubrany w golf, e. Jego włosy, po .1 białe. na i przysiadłszy się 'ą srebrną papieroś- ilka lat Ŝycia? Ś sczko? Ś Jego głos a Bogarta. Ś Tyle a trafia akurat do innah. Tymczasem otworzył ją. Dillon. Ś W koń- ę tego szampana. ;m? spraw. AIdergrove będzie inkę z piwem. Ś ku. iszedł bliŜej, Ŝeby m popatrzył na /tał, przerzucając na. dzisiejsze przed' pieszyc.KurtyMB \do Ś Mógłby pan zadzwonić w moim imieniu do kasy? Ś Załatwione, panie Friar. Dillon wrócił do Hannah. Ś Idziemy, moja droga, na występ Grace Browning. Gra bohaterki Szekspira. Jest wspaniała.

Ś Wiem. Widziałam ją w National Theatre. Powiedz mi, Dillon, czy tobie się nigdy nie pomiesza? Raz mówisz jak absolwent Eton, a zaraz potem jak rodowity Irlandczyk z Belfastu. Ś Zapominasz, Ŝe moim prawdziwym powołaniem był teatr. Studiowałem w Królewskiej Akademii Sztuki Dramaty- cznej na długo przed Grace Browning. Grałem nawet przed nią w National Theatre. Lyngstranda w „Pani z morza" Ibsena. Ś Od kiedy się znamy, juŜ kilka razy zdąŜyłeś o tym wspomnieć. Ś Hannah wstała. Ś Chodźmy, zanim znów weźmie górę to twoje rozbuchane ego. Posterunki kontrolne u wylotu Downing Street przepuściły daimlera Fergusona, a drzwi frontowe posesji pod najsłyn- niejszym na świecie adresem otworzyły się przed brygadierem natychmiast. Asystent premiera odebrał od niego płaszcz, wprowadził po schodach na górę, zapukał do drzwi i wpuścił do gabinetu. John Major, brytyjski premier, podniósł wzrok na wcho- dzącego i uśmiechnął się. Ś A, jest pan, brygadierze. Zleciał ten tydzień jak z bicza strzelił. Poprosiłem Simona Cartera, zastępcę dyrektora SłuŜb Bezpieczeństwa, Ŝeby nam dzisiaj towarzyszył. I Ruperta Lan-ga. Zna go pan chyba? Pomyślałem sobie, Ŝe jako podse- kretarz stanu w rządzie Irlandii Pomocnej moŜe wnieść zna-czący wkład do naszych cotygodniowych konsultacji. Jest członkiem licznych komisji rządowych. Ś Znam pana Langa, panie premierze. SłuŜyliśmy razem w Gwardii Grenadierów, dopóki nie przeniesiono go do Regimentu Spadochronowego. Ś Tak, ma wspaniały Ŝyciorys. Wiem, Ŝe nie przepada pan za Simonem Carterem, a SłuŜby Bezpieczeństwa nie przepadają za wami. Wiecie, jak was nazywają? Prywatną armią premiera. 17 2 ~ Anioł Śmierci Ś Słyszałem. Ś Niech pan spróbuje przezwycięŜyć dzisiaj choćby przez wzgląd na mnie. Ś Rozległo sif, drzwi i do gabinetu weszli dwaj męŜczyźni. Ś P panowie Ś powiedział premier. Ś O ile wier sobie panów przedstawiać. Ś Cześć, Ferguson Ś mruknął niechętnie niskim męŜczyzną po pięćdziesiątce o śnieŜnobia Rupert Lang był wysoki i prezentował się bań w granatowym garniturze w paski i krawacie ( dosyć długie włosy oraz inteligentną, orlą twarz

Ś Miło pana widzieć, brygadierze Ś powied Ś Nawzajem. Ś Siadajcie, panowie, i zaczynajmy Ś z premier. Przez dobre czterdzieści minut przekopyw mnóstwo spraw związanych z ostatnimi doniesie du, zwłaszcza tymi dotyczącymi rozmaitych g tycznych oraz nowego zagroŜenia dla Londyi fundamentalizmu arabskiego. Ś Jestem pewien, panowie, Ŝe kaŜdy z was weźmy na przykład grupę 30 Stycznia... Ś zacz< Ile osób zamordowali przez ostatnich kilka lat, ] Ś Mnie wiadomo o dziesięciu, panie premier; wista liczba ich ofiar jest trudna do ustalenia. wania mają wyraźnie wytyczone cele, 30 St^ wszystkich. Oficer KGB, agent CIA, człont zarówno tutaj, jak i w Belfaście. Mają na swoim poszukiwanego listem gończym gangstera z Eas Ś I wszyscy zostali zabici z tej samej bron Ferguson. Ś Czy moŜna z tego wnioskować, Ŝe robi to Ś Niewykluczone, ale osobiście w to wątpię - Carter. Ś Sama nazwa grupy teŜ jest myląca to data Krwawej Niedzieli, ale oni zabijają rówr IRA. Ś To łamigłówka, która przywodzi mi na m>siaj tę animozję, i się pukanie do - Proszę bardzo, viem, nie trzeba nie Carter. Był białych włosach. ardzo elegancko ; Gwardii. Miał irz. iedział. zaproponował wali się przez ieniami wywia- grup terrorys- ynu ze strony s się stara, ale zął premier. Ś panie Carter? rŜę, ale rzeczy- Inne ugrupo-

tycznia zabija kowie IRA... koncie nawet it Endu. ii Ś dorzucił jedna osoba? Ś powiedział , 30 stycznia ieŜ członków sl Deklarację 2 Downing Street Ś westchnął premier. Nawiązywał do rządowych rozmów z Sinn Fein i wysiłków zmierzających do wynegocjowania zawieszenia broni. Ś Obawiam się, panie premierze Ś odezwał się Rupert Lang Ś Ŝe wkrótce będziemy mieli podobne kłopoty z gru- pami protestanckimi. Ś To prawda Ś przytaknął Carter. Ś Zabijają na równi z IRA. Ś Da się temu jakoś zaradzić? Ś spytał premier. Zwrócił się do Fergusona. Ś Brygadierze...? Ferguson wzruszył ramionami. Ś Jestem świadom problemu protestanckich lojalistów. Ś No dobrze, ale czy twoi ludzie coś w tej materii ro- bią? Ś spytał kpiącym tonem Carter. Dotknęło to Fergusona do Ŝywego. Ś Dokładnie w tym momencie mój człowiek wykonuje pewne zadanie specjalne. Wyznaczyłem do tego Dillona, Ś Znowu ta mała świnia z IRA? Ś warknął Carter. Rupert Lang zmarszczył czoło. Ś Dillon? Kto to taki? Ferguson zawahał się. Ś Proszę mu powiedzieć Ś zachęcił go premier. Ś Ale to ściśle tajne, Rupercie Ś dodał. Ś Oczywiście, panie premierze. Ś Sean Dillon urodził się w Belfaście, a szkołę kończył w Londynie, gdzie przeniósł się wraz z rodziną, kiedy jego ojciec dostał tu pracę Ś zaczął Ferguson. Ś Miał wybitny talent aktorski i zdolności lingwistyczne. Przez rok studiował na Królewskiej Akademii Sztuki Dramatycznej, a potem występował na deskach National Theatre. Ś Nigdy o nim nie słyszałem Ś mruknął Lang. > Ś Twoje szczęście. Ojciec Dillona, bawiąc kiedyś z wizytą w Belfaście, znalazł się przypadkowo w ogniu jakiejś ulicznej strzelaniny. Zginął od kuł brytyjskich spadochroniarzy. Dillon wstąpił wtedy do IRA i stał się jej budzącym największy postrach bojówkarzem.

Ś I co było potem? Ś Z czasem rozczarował się do tej chlubnej sprawy i zaczął działać na własną rękę na scenie międzynarodowej. Pracował 19 BppiArólsp9ZJd 'feiuo.iq Bz.iqpireq BZ 9is slepoj -upisaiag HBUUBH Joi?(3dsui 'B:5[iu9isXsB fefoui z ZBJM cdoJng npioq M ilS (BUI^ZJIBZ UOUIQ •JOJBZIUB§JO ĄBUO)[SOp '/({§9iq9ZJd I ;(iqu9§ipiui ipiMopo 01 uuin^) Ś •uosn§j3j {fefpod Ś qaAido ^li{odsod u9p9f azozsaf 01 issf siu aŜ 'ui^i M iodof>[ Ś •3IUUin(1) O UI9{BZSĄS ')[BJ. Ś 'J31JB3 ^lOfeJ-lM Ś felSI(Bfo[ 3IU9IUI ^IS 3tUIS I5[B1 I Ś •y^II A05[UOtZ3 I 5[Bf 'q3Il(S(XlAJq kzJSIUfOZ OUMOJBZ 'AvisfoqBz apiM niuaimns BU Bp^ •uum^) piu^Q ^is BM^ZB^ •^pB5[AlBq 3IUOJ1S f3UZOXlSr(BfOI Od UI9I5(3IMO{ZO UlXzsf9tUZ33ld •Z9q3iufeu BiuaidifeM Z3q issf BOpo^zJd q3i -nJ3is(n SIMOU^S ŚAYZBU B^KzJd qoXzsfoiuzoJ§fBU z Bupaf 'nq3nJ o39} ih^vi} apiM afaiuisi 'apaiM auMsdBZ si/AOUTsd ^TS[ -nuizAiOJJai oSai?! •OUBlSSlOJd aiAYBJdS M XuiiqOJ 03 '3aiZp3IAOp ^IS {BI3q3 BJOI •5[9JXp B3d^lSB7 Ś •UOSn@JaJ {feuq31S3M Ś 3ZJqOp ON Ś •oizpBJpz 01 usd gzom ureu aiB 'nuioi( 5[Bf nmo5( '3ZJ3ipB@^Jq '^MBqo zag Ś :(pnzJ 13lW3ld ^UOIMIldJ3I09tUZ l {BqBMBZ 9IS nAOUZ UOSngJ3J (,iqOJ 03 I Ś •{JBdpO Ś SpSBJpg M ZBJ91 }S3f ŚŚ •9IS (BqBAVBZ UOSn§J9J ^,9ZJ3IpB§^Jq '9IU33qO SfnUlfeZ śIS UI/tZ^ 'UI^l Z BZSfSIUUI 3\V 'n?U05[§UOH AY ŹJ3JB feUBZJfapOd Sfe}pf M śIS (Elfe[dM U1310J •IUIB1SIZBU Z nJOS '-pui^\ Bp^iS5[ miiBzteiMod o 0{izpoq3 •ui9iBpuB5[S UIXMI[ZSBJIS JpazJd fe?(SM9(OJ3( 5urzpoJ tr[B30 'sp-isdna 'oiusoazJd 5is Bp aro •psouiBp^zJd oSaf 'fe5(3iouB5[ feiskzo z (fefpod 9IUUI n ^qziqs ;Ś •J9H.U3.ld {IUSBp

•MO}(Xzofl?(BJI 9IU909IZ BU Xp3łM (B{BtZQ -B10qOJ 0§3f 0} 930^2 M XufoĄY SBZOpOd BZJ9tZpZOUI Z 199J1S §UIUMOQ 9IUB[9ZJ1SO '9pSIMXZ30 ŚŚ ^,9ZpfeS 5(Bf 'OUUBp BZ 91^ Ś •MO?[XZ3[9BJZI BIP l 'XuXlS9(BJ BIU9[OMZX^ lfOBZIUB§JO ^IP I '0§9pZB5( BIp enia Palestyny, i dla Street z moździerza a. Działał wtedy na - parsknął Carter. aśni, pomoc medycz- li na śmierć. ivyjaśnił premier. Ś . Jego przydatności inę królewską przed zania księcia Wind- ąś podejrzaną aferę się zajmuje obecnie, pewnej firmy z siedzibą w ParyŜu. Dzisiaj wieczorem spotkał się z niejakim Curtisem Daleyem, prawą ręką Quinna. Ś To nazwisko równieŜ obiło mi się o uszy Ś wtrącił Carter. Ś No dobrze, ale jaki jest cel tej mistyfikacji? Ś spytał premier. Ś Wywabić Quinna z kryjówki i rozprawić się z nim Ś odparł Ferguson. Ś Chce pan powiedzieć: zastrzelić? Ś Właśnie, panie premierze. Dillon spotyka się z Quinnem jutro o szóstej wieczorem. Inspektor Hannah Bernstein po- wiedział tylko tyle, Ŝe musi się tam stawić sam. Nie chciał jej zdradzić, gdzie ma dojść do tego spotkania, bo wiedział, Ŝe ja się tego od niej dowiem, i obawiał się, Ŝe mogę wysłać brygadę antyterrorystyczną. Ś Arogancki sukinsyn Ś mruknął Carter. Ś Być moŜe. Ś Premier pokiwał głową. Ś Ale jak na razie ma wyniki. Ś Zamknął leŜącą przed nim teczkę. Ś Proszę mnie na bieŜąco informować, brygadierze. Ś Wstał. Ś Dziękuję panom, dobranoc. srpliwiony premier ?mu, ale nam moŜe Ś Zastępca dyrek- prawie protestanc- iecie, istnieje wiele ch przyjęła nazwę lipienia najniebez- stronie barykady. iu wiele zabójstw, ów IRA.

cił Carter. Ś Tak, e jeden pospolity owiek inteligentny on zatrzymał się nspektor Hannah [, przedstawiciela Kiedy Ferguson wsiadał do swojego daimlera czekającego przed posesją przy Downing Street 10, zatrzymał się przy nim Carter zmierzający do własnego wozu. Ś Ten Dillon któregoś dnia wpędzi cię w powaŜne tarapa- ty, Ferguson. Ś Bardzo prawdopodobne Ś odparł Ferguson i zwrócił się do mijającego ich Langa: Ś Ma pan samochód? Bo jeśli nie, to mógłbym pana podrzucić. Ś Nie, dziękuję, chętnie rozprostuję nogi. Przejdę się Ś odparł Lang. Przeszedł przez posterunki kontrolne i ruszył ulicą White-hall. Wszedł do pierwszej napotkanej budki telefonicznej, wybrał numer i po chwili uzyskał połączenie. Ś Below, słucham? Ś odezwał się w słuchawce męski głos. Ś Och, całe szczęście, Ŝe cię zastałem, Jurij. Mówi Rupert. Wynikła pewna sprawa. Zaraz u ciebie będę. Odwiesił słuchawkę i zatrzymał pierwszą przejeŜdŜającą taksówkę. 2 Dwadzieścia minut później Lang naciskał guzik dzwoni u drzwi małego domku przy Bayswater Road. Drzwi otworzyNh się po paru chwilach i w progu stanął Below, ubrany w gra? natowy pulower i spodnie. Był niskim, ciemnowłosym męŜ|x czyzną pod sześćdziesiątkę. Gestem ręki zaprosił Langa d() środka. S i Ś Miło mi cię widzieć, Rupercie. d Wprowadził gościa do małej bawialni, gdzie na gazowym kominku buzował wesoło ogień, c: Ś Ładny wieczór Ś powiedział zdawkowo Lang. ix Ś Szkocka jeszcze by go uprzyjemniła, więc moŜe dasz si^d namówić? pi Ś Czemu nie. fez Lang obserwował gospodarza przygotowującego drinki. Below pełnił oficjalnie funkcję starszego attache kulturalnego ambasady sowieckiej, mającej swą siedzibę kawałek dalej pTTJff tej samej ulicy, ale w rzeczywistości był pułkownikiem kieru^t jącym londyńską rezydenturą GRU, sowieckiego wywiadu^ wojskowego, rywala KGB. |u Gospodarz podał Langowi szklaneczkę. H

Ś Na zdrowie, Rupercie. 9r, Ś Jak tam wasze sprawy? Nadal macie kłopoty z KGB? Ś KGB jest teraz w trakcie przeobraŜania się i zmienia: nazwę. Ś Below uśmiechnął się. Ś No ale z jakim to waŜnyam: problemem do mnie przychodzisz? Ś Wracam właśnie z jednego z moich regularnych spotka^T< 'OJinf BU uisuum^) z aiuB^pods BU Buo(na {iMouin ^3[SQ i -oi AuifnziiBUBSz.ij Ś -§uBq {BizpsiMod Ś azJqop o^ - •UISIM o?n^i 3(Xi 'o33zsqnJ§ soo Ŝis alh^Azs riJ, "OAISO isaf iuoiq 3pXqopz BU A\oqosods q3BSBza qoXzsf3isizp ^ - (,uoJq o 6^Izpoq^ szoui os o aiy Ś •33Z33I3^" f3U(05[ZS BU I5(AOABlSpod Z X3d0(q3 q3IU XzJd 01 SBUIB •B§0g BI-lJBj SIMZ^U O BUZO^lS^JOJJai T3hT3ZWV3lO B3(SqB, Z3IUMOJ 01 M lS3f BUBZS3IUIBZ aŜ '^^IU^M ifOBUUOJUI q3IOUl ; •felJBlU fe?[SfXSOJ 9I3BA^ZBU ^M feJ015[ 'feM.lIS ^1 7 •\VSei3^ •3vm'S IUII5[SAY3I5(SOUI Z BIUBZfelMOd feZpOq3AV ÓJg ^ 'BMBJ(fa BUBZJfapod SE3(Bf o-i aŜ 'ózpfes i go")i 93(Bd 01X1 A BZOB^ Ś (,03 od 'zsai^ Ś •niupo§y(i mX{Z8 -aŜ A znf niiufag op {Bp3(po 'UBq3^nB3 SIOUBJJ '3(iuM03BJd -{odsM o§3f -n-inJfag op 'h\vp vzsru 93ioiy[fA i uMOJg \U9Vf -SIM.ZBU mXuBJqXzJd pod aius^{M urci ^is (BUI^ZJ-IBZ uum() aŜ '(B.IOZ3M TUI {SOIUOp 9IUI(qnQ A\ XpBSBqUIB faZSBU Z l(9IMOp3| r°I\ Ś '^opg {^izpaiMod Ś ui9(qoJd uapaf isaf 3{v Ś i •UI3.IOZ33IM OJinf osfop BUI o3aJoi)| op. 'BiuB?[iods sazopod Buum^) OBMOUIUII^KA 93q3 uoniQ oSaieip ii Biuido Buq33zsA\od isaf teizssJZ BqXqo B5[BJ^ 'uiaiM Ś •UII?[3UB1S310Jd UI9q3IU Z ^UI9iqOJd 3UZBMOd 1(3101 3I03IZpśq 'MOUIZOJ Op V^I I UI9j UOIS fetUO^S ^pMEJdBU 13aQ^ §UIUMOQ Z Bf3BJB(5(9Q I I5(ZpUBpl-05[S(9l§UB pB{l[n IIS3f 3Z 'iqj •3I3BC

Sis IIMOUZ MOisg Ś •uosn§J9j S3(JBq3 J3ipB§Aiq 3iq3H op 08 {Bugfeps mało j •ui^zsAuaid uiXifeis3izp;)óiA\3izp A laaiłg §UIUA\OQ BZJaiZpZOUl Z UI3IUB(3ZJ1SO UlXl BZ {BIS UO 01 3Z '?8Z3 -ZSnd^ZJd Xq 'XpOMOd 3I5([3ZSM UIBp\[ •BA\OpOJBU^Zp3IUI 5UX» BU sis (pnzJSZJd uisiod B 'v"ai A\ BJnSy BUZBM {Xq uoni(3 •OBlSOd BA\B5(9IO OJ^ Ś •AVO(9g {BIZp9IA\Od Ś UI3ZSAO ŚJ fflofKa UB3§ 05|SIMZBU S03 13 IMOUI ^Z3 'ILU ZpaiMOJ 'Va3UOSV3l3f UI3S3[JBq3 UI9J3IpBg/iJq I 'UI3J3UB3 UI9UOUIIS 'lU3J9IllI3Jd^ qo»? •9piuio5p?uz Ś fy„K '3JlB3qJ^ ou^7 M ZBJ31 afnd^sAtt 3uiuA\OJg<,ŚK>BJO aŜ 'BpBp[S Z3IUAOJ AlS 3(B1 I -/(lISJaATUfl S,U33Tl^) -r1"1 XpBp[XM auupsoS lup AZJI 'BA\p zazJd arei BUI Bofeisanu iiMi^P2^ 'AUTO UIOJ isaf spsBJpg M niAvqo foi ^ Ś ,'..,! ^,zsBiXd nuiaz^ -apsiAvXz;>o Ś - •§uBq ys\/idTS7. Ś (,h\Tsp 3(Bi i 'h5zj(ds o^zoJ^łsop 'feoouiod z nui ;>s(XzJd Xqi[§oui ^qazJJod aiz^J AA XZJOII( 'Mo^iuAoomdfodsAY apsBJpg M apBiu ^z^ Ś -„- •••BIUBMOUOdOJdBZ Op SOO nn zs-eui aŜ 'aroazBJM ózsoupo aiy '{pazsAM gro XqXp§ 'ofBis ..-As ^q 3[z ozpJ^g Ś •feMO{§ {^ui^s M0(3g Ś •aiusq^ Ś „ 'BiuB3[iods oSazsfszJinf 0831 z O{BO {pazs^A Xq9z 'śis tpoui uiaiez y Ś •aiu ouA\ad ^ Ś ^feMBJds fet śIS {tfez UOt[IQ -JqA:p§ 'nuiai o^MpazJd oro sXq{Biui siu aŜ 'XZOBUZ OJ^ Ś •;>3IZp3IAOp -J>g3ł ^is uiXq^pqo ozpJBq •••spnJfag A\ uiauum^) z i^ods op ^fnu5[ oo 'aaizpaiMop óis uiXq{Bpq3 •i?qopod śis mi iXqz9iu 03 BIJBUI fe5{SM9I3ISOUI Z pB^^ZJd BU 'ItUZpn[ lUI^MpS^MaiU Z 5lS (lu^zfeiM op 3souuop[s tofefniAJi fefBp^ '90'S z 9ZJqop omwso (UISfAz 9IU [YQr) Z Xp^ ^5[^J BU OZpJBq fclZS3JZ tUI OJ^ ŚŚ 'P[ _^z99ue[3(zs {lupd^u aiuMouod i fsiipo^zs ^?(ta}nq od (feugŜis ^BISA MOpg Ś - 3(sod UIBI o§ ouA\ad vu uosn§J3j '?[BJ, Ś ',' 6lt"f98 Ś ,' 'Buuin^) ni^qod sosfoiui ia(Bnii(B zaiuAOJ iieisn ilŜ^o XzJd SIB 'uiapAz z faiu z aizpfn _»)[IA:I aro 01 'p[zpBSBZ Ŝis BA^sizpods iisaf -Buum^) oeisop 33q3 ^[( XUBAAZ3ZS Ol UOniQ •05[1SXZSM 3IU 01 9\V 'S/A^ZO^ Ś

1 ^siuB^iods 01 aKzazjd •SŁ 'zsBZBMn 1^3 Ś •masou ouisid znf pas/i/A aŜ tis mi afep^M i -fe^J feuuoJqo OSKA yeJiod ifsaJdo rapz^ z [ioi?[ '3(3iMO{Z3 OJ •fefoBindsJ feuoi^isn Sis Xzs9p UO(IIQ Ś , ^Bpn 01 ^is uii aŜ 'zsizpfes Ś •n[9p^fXzJd 'ofeu jfezJds o§ tefezJ3nuB7 •XuBMOJidsuo?[3pz {KISOZ uoniQ aŜ Ś l ^BM05[SOIUA\ »Sai z sXq 03 -IMBIS siu aiu BU óis uum^) aŜ '^uiaiA Xiu a^ '90JnzsoJq M oq 'n^-i^ads BU B{Xq 3iuqopodopABJJ •Bi3iqo' SB^r qoiu op Bpsapod isBiunpA^u 'ips n§OJ M n^nołs AZJ ilpaisn Aparat -ZJBMI feuzBtAz-id 'tetiui i ASO{M apiu yswa 'li psaizpJa-izo ssi^f TO {Ep^gA^ •q3Eiupods q3Auziq i aareiLdBl foMop39A^i 'iinzso?( fef^zs pod faióidzoJ M AuzXz3riin su •S^ZJBAOI M SuiUMOJg 33BJr) B{zs3Av aps TSU foiuzod i[iMq3 ^ •Bsniuiqsnq {IMOUIBZ i JBg XJBJqiq ogauozoopBz op (i3S.qs i •i5(zsnpod op oSaupaf azozsaf 9iqos ApzJis BqXqo v[ Ś 'T\9asah •i(od M fef (BA\o{B3od i uonia {JBdpo Ś 9ZJqop fids Ś •ózo{od 5is nzBJ po eqXq3 •BUOZ3ŚUIZ óq30Ji uis-isaf 3^ 'uouia 'aiBiu^dsA^ 0{Xg Ś :B{Bizp3iMod q^uuBH 'Avofo5[od qoiOA» po 9Z3nti( if3da39J z iiEJq ^psr^ -BdoJng ni3ioq op npOiA s upisuJsg qBuu^H i uoniG f3111201^ ^uizpoS {od faoiiM hmy^ ! •••feq3iqs 3ZJqop OŚIM 'UIOJ^ 'I5[0{A^Z B3feldJ3I3 9TU BA^BJdS Ol 3\V 'V1W/^ Ś •3IUXpUOq M UiaiOJMOd Z ^p5q UI3JOZ33IA\ 5pIZp9IU /A Z9139ZJJ ^,lZpOqO 03 O 3(V 'IUL

•Bpfe[§XA\ ?(Br '33izp3iM fezsnui 'n(3ioq Biuszozsndo niAq3 i ;rez33idzaqn 08 fefeLu i(S3f •••^MBJds Bupaf azozsaf isgf 3[v Ś •sioJsdn"^ i§OJp foiu '{sXuiod /iysmizdsfA OJ, Ś •{BAOU[ld 3IU13J5[SAp Og Aq AJ013( 'BZO.HS B{OIUB 0§3MOUIptA' 'SpJBdSM 3UIBIZpIM9IU 33IUI Xq{§OUI UOI(IQ ^,ZBpMBJd3l^ Ś ij którą trzymała w ręku, Dillon rozpoznał program. Gr Browning złoŜyła na nim autograf, uśmiechając się mi chociaŜ stolik obstąpiła natychmiast rzesza wielbicieli. Kiedy udało jej się wreszcie opędzić od intruzów, do stoi podszedł kelner z butelką szampana. Dillon dopił swoj< bushmillsa, wstał, przeciął salę i zatrzymał się przy stoi; gwiazdy. Ś Jest pani nie tylko wielką aktorką, ale, jak wid równieŜ kobietą obdarzoną dobrym smakiem... zamów pani krug, najlepszy szampan na świecie. Ś Doprawdy? Ś roześmiała się Grace i dokonała pręŜ tacji: Ś Mój przyjaciel, profesor Tom Curry, a to pan... Ś Niech pani nie wysila pamięci. Łączy nas tylko to, studiowałem kiedyś na K.ASD i przez krótki czas próbował swoich sił na deskach National Ś powiedział ze śmiech Dillon. Ś Było to z tysiąc lat temu. Chciałem tylko p podziękować. Była pani wspaniała dziś wieczorem. Oddalił się. Ś Ale czaruś Ś mruknęła Grace. Ś Nie da się zaprzeczyć Ś przyznał Curry. Ś Rzuć oki na pewną fotografię, którą dzisiaj przesłał mi faksem Belo^ Otworzył kopertę, wyjął z niej arkusz papieru i podał dziewczynie przez stolik. Grace spojrzała i jej oczy zrobiły okrągłe. Ś Dobry BoŜe! Ś Tak, mieszka tu pod nazwiskiem Friar, ale w rzeczy^ tości to Sean Dillon. Bardzo niebezpieczny człowiek. Pozv Ŝe najpierw opowiem ci o nim, a potem zaznajomię z zadanii jakie przed nami postawiono. O wpół do piątej po południu następnego dnia Dillon w oknie swojego apartamentu i popijając herbatę pat w zadumie na roztaczający się za szybą widok. Siąpił de; i w zapadającym zmierzchu światła miasta pobłyskiv hipnotycznie. Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Dii poszedł otworzyć. Była to Hannah Bernstein. Ś Hej, co u ciebie? - Świetnie. Parzą tu wspaniałą herbatę. - Czy ty nigdy nie spowaŜniejesz?

- Nie wiem, czy warto, moja droga. Ś Dillon wysunął ladę, wyjął z niej pistolet Browning kalibru 9 mm z na- onym na lufę tłumikiem i wepchnął w kolbę magazynek dwudziestoma nabojami. Ś Dobry BoŜe, ty naprawdę wybierasz się na wojnę! Ś awołała Hannah. Ś śebyś wiedziała Ś odparł. Wsunął sobie pistolet za pasek spodni na plecach, włoŜył tweedową marynarkę i kapelusz przeciwdeszczowy, wziął z szuflady zapasowy magazynek i schował go do kieszeni. jUśmiechnął się i otoczył Hannah ramieniem. Ś Idący na śmierć pozdrawiają cię. Zapisał to dwa tysiące |Iat temu niejaki Swetoniusz. l Ś Zapominasz, Ŝe ukończyłam Cambridge, Dillon. Mog- łabym ci to zacytować w oryginalnym łacińskim brzmieniu. Ś tPocałowała go w policzek. Ś Postaraj się wrócić cały i zdrowy. Ś Jezu Ś westchnął Dillon. Ś Chcesz powiedzieć, Ŝe ci na tym zaleŜy? A więc jest jeszcze dla mnie nadzieja. Ś Idź juŜ, skoro masz iść. Ś Dała mu kuksańca w pierś i wstała. j Dillon podszedł do drzwi, otworzył je i zniknął w korytarzu. Kiedy skręcał z parkingu pod hotelem Europa w Victoria Avenue, trwał juŜ wieczorny szczyt. Spodziewał się, Ŝe będzie dzony Ś no, moŜe raczej bardziej pasowało tu określenie ibserwacja". I rzeczywiście, choć w tym morzu samochodów Śs było to łatwe, od razu zauwaŜył motocyklistę w skórze czarnym kasku, który wyjechał zaraz za nim z parkingu, potem widział ten sam motocykl trzymający się wciąŜ bezpiecznej odległości za jego samochodem. Kiedy jednak redl w kierunku portu i znalazł się na spokojniejszych, niej zatłoczonych uliczkach miasta, stwierdził, Ŝe jest sam. ) nic, moŜe mu się przedtem zdawało. Ś KaŜdemu moŜe się zdarzyć, stary Ś mruknął pod źem i w tym momencie dostrzegł wytaczający się z bocznej czki i ruszający za nim rover kombi. Ś A więc jednak Ś powiedział cicho do siebie. Jednocześnie drogę zatarasowała mu toyota kombi, kt wyjechała z przecznicy na najbliŜszym skrzyŜowaniu. Dii nacisnął hamulec i zatrzymał się. MęŜczyzna za kierowr rovera został w wozie. Z toyoty wyskoczyli dwaj lu< z karabinami Armalite. Ś Friar, wysiadaj z wozu! Ś krzyknął jeden z nich. Ręka Dillona wsunęła się za pazuchę płaszcza i namac kolbę browninga. Ś Czy mnie oczy nie mylą... Martin McGurk? Ś sp;

wysiadając z samochodu. Ś Jezu, nie pomyliłeś mnie z k przypadkiem? Nie pamiętasz mnie ze starych dobrych czas w Derry? Ś Ściągnął kapelusz i pokazał mu swoje bl( włosy. Ś To ja, Dillon... Sean Dillon. McGurk sprawiał wraŜenie kompletnie zbaraniałego. Ś Nie moŜe być... Ś AleŜ moŜe, moŜe, stary Ś zapewnił go Dillon, wyss pnął spod płaszcza browninga i strzelił nad otwartymi drzw karni. Kiedy McGurk odrzucony do tyłu padał na wznak jezdnię, Dillon obrócił się na pięcie i wpakował kulkę w gł< drugiemu męŜczyźnie. Kierowca rovera wyrwał zza pazuchy pistolet, ruszył z ] kiem opon i mijając Dillona wygarnął do niego przez OIWE szybę od strony pasaŜera, po czym, schylając natychm głowę, odjechał na pełnym gazie. Dillon wystrzelił za nim c razy. Tylna szyba rovera poszła w drobny mak, ale i skręcił w przecznicę i zniknął za rogiem. Zapadła cisza, mącona jedynie monotonnym szumem dającego deszczu. Dillon podszedł do dwóch ludzi, do któr przed chwilą strzelał, i obejrzał ich. Obaj nie Ŝyli. Nagle gd; w górze rozległ się trzask serii z armalite'a. Dillon przyp do ziemi, a obok niego, ślizgając się na mokrych kocich łbE przemknął z rykiem silnika motocykl, który widział wcześr Motocykl zatrzymał się kawałek dalej i Dillon zauwa jak odziany w czarną skórę motocyklista podrywa w g prawą rękę. Rozpoznał charakterystyczne, głuche pacnii wytłumionego AK47. Z podestu, zawieszonego wysoko ścianie magazynu po przeciwnej stronie ulicy, runął człow i roztrzaskał się o chodnik. Motocyklista uniósł jeszcze rękę w geście przypominającym salut i odjechał. Dillon odprowadzał go wzrokiem przez krótką chwilę, t potem wskoczył za kierownicę swojego samochodu i ruszył, Wtawiając za sobą całą tę jatkę. s Zostawił wóz w niewielkiej odległości od magazynu z szyi- .s sdon „Murphy i Syn", gdzie dwa dni temu spotkał się po raz ' pierwszy z Daleyem. Wychodząc zza naroŜnika dostrzegł Majomy rover zaparkowany przy krawęŜniku. Przed furtką W bramie stał znajomy wielkolud, Jack Mullin, i zaglądał do Środka. Po chwili wszedł. Dillon zbliŜył się ostroŜnie do bramy i z gotowym do •teału browningiem w dłoni uchylił ostroŜnie furtkę. Usłyszał podniecony głos Jacka Mullina: ' Ś Nie Ŝyje, Curtis, dostał dwa razy w plecy. Dillon ruszył szybkim krokiem w kierunku kantoru, którego Azwi stały otworem. Kiedy przekraczał próg, Mullin odwrócił 8>( i zobaczył go. : ; Ś Friar! Ś zdąŜył krzyknąć i sięgnął za pazuchę płaszcza, | ale trafiony pociskiem z browninga zatoczył się tyłem na biurko i osunął po nim na podłogę.

; Daley z twarzą wykrzywioną paniką zerwał się z fotela, j Ś Daniel Quinn nie przyszedł na spotkanie Ś wyjaśnił l 'Dillon. Ś Nieładne to było, a poza tym popełniłeś jeszcze j jeden błąd... nie jestem Barry Friar, tylko Sean Dillon. ] Ś Rany boskie! Ś wykrztusił Daley. Ś Przejdźmy do rzeczy. Gdzie jest Quinn? i Ś MoŜesz mnie zabić, ale nie powiem, i Ś Rozumiem. Ś Dillon skinął głową. Ś W porządku, no to popatrz. Ś Schylił się, chwycił Mullina za klapy płaszcza l uniósł go nieco z podłogi. Wielkolud zajęczał. Ś Pa- (taysz? Ś spytał Dillon, po czym strzelił Mullinowi w serce. Ś Nie, na miłość boską, nie! Ś krzyknął Daley. » Ś A więc Ŝycie ci jednak miłe, co? Powiesz mi, gdzie jest IŚW drodze do Bejrutu Ś wyrzucił z siebie Daley. Ś Jest ijuŜ Francis Callaghan. Dogaduje interes. Jakaś arabska {anizacja o nazwie Partia Boga i KGB proponują nam Ś Broni? Daley pokręcił głową Ś Plutonu. Daniel największy fajerwerk, jź feniańskim skurwysynoi Ś Rozumiem. A gdz Ś Nie wiem. Ś Diii nął: Ś To prawda, prz^ ze mną w kontakcie. Wi telu Al Bustan. Widać było, Ŝe nie kł, Ś No, stary, nie był wiedział Dillon, a poter i strzelił Daleyowi miedz i runął razem z nim na Dillon odwrócił się i ' Nie dalej niŜ milę o strzelanina, motocykl sil cinając dziedziniec wjecl zamknął i zaryglował br garaŜu. Odziany w czara na podpórce, odwrócił s Wyłoniła się spod nie twarz Grace Browning. Ś To był wieczór! - robotę odwaliłam.

Rozsunęła zamek bły spod niej AK47 ze złoŜe Ś Co się stało? Ś si Ś Zastawili na Dillo Załatwił dwóch z jedne Mieli jeszcze jednego cz Próbował zastrzelić Dilli nie było, więc się stamti Opowiadając, zdejmo nimi miała dŜinsy i sv przez siodełko motocyk iemy mogli wywoł; andia, i pokazać ty nie Ŝartujemy. ;ię odbywa? ninga i Daley krzyk- powiedział, Ŝe będzi< laghan mieszka w ho- li trudne, nie? Ś po- kawicznie browninga la zatoczył się na fote Zostaw to Ś powiedział Curry. Ś Ludzie Belowa n tu posprzątają. Masz moją torbę? Jasne. Ś Podał jej torbę, a Grace wyciągnęła z niej lekki ;z przeciwdeszczowy. Samochód stoi niedaleko stąd, przy głównej ulicy Ś ^poinformował ją Curry. Dziewczyna otworzyła boczną furtkę i wyszli na dziedziniec. Ś ObciąŜymy tym ludzi z 30 Stycznia? Ś spytał Curry. Ś CóŜ, kogoś trzeba obciąŜyć, więc czemu akurat nie tę bandę? Nie wydaje mi się, Ŝeby Dillon i prywatna armia premiera chcieli trafić na pierwsze strony gazet. Ś Umowa stoi. Zadzwonię do redaktora dyŜurnego Belfast Telegraph. Ś Dobrze. Ś Grace spojrzała na zegarek. Ś JuŜ po siódmej. Musimy się pośpieszyć. Kurtyna idzie w górę o ósmej. gdzie miała miejsce

'oczną uliczkę i prze Lear jet z dwoma pilotami RAF-u za sterami wystartował •a. Aldergrove, nabrał płynnie wysokości i wyrównał lot na i garaŜu. Tom Cun-} trzydziestu tysiącach stóp. Hannah Bernstein zajęła miejsce czym sam wszedł d< po jednej stronie przejścia, naprzeciwko Dillona, który siedział lista ustawił maszyna po drugiej. Dillon wysunął szufladkę z zestawem barowym owy kask. si termosem gorącej wody. Zrobił kawę dla Hannah i herbatę , blada i podniecona dla siebie, po czym z oferty drinków wybrał miniaturowy pojcmniczek ze szkocką i wlał jego zawartość do swojej iewczyna. Ś Niezłą Iwbaty. Pił powoli, paląc w milczeniu papierosa. Po dłuŜszej hwili odezwał się do Hannah; Ś Nie jesteś zbyt rozmowna. anej kurtki i wyjęła Ś Jeszcze to wszystko przetrawiam. Pluton? Oni z tym na owaźnie? ty z niego zawodnik, j ostrzelał drugi wóz.j ;e'em na platformie.! go zdjąć. Więcej ic )dnie ze skóry. Po skórzany kompli Ś Tak. Od niedawna jest osiągalny na rosyjskim czarnym (Tiku. To, Ŝe któraś z grup terrorystycznych wykorzysta to i pójdzie na całość, było zawsze tylko kwestią czasu. Ś BoŜe, miej nas wszystkich w swojej opiece Ś westchnęła lannah. Ś No, ale przejdźmy do twoich spraw. Kim, według febie, był ten motocyklista? i Ś Nie mam zielonego pojęcia, ale ocalił mi schabiki, jak twiamy w hrabstwie Down. 31 Ś Zastanawiam się, co cię zdradziło. Ś Och, to moja własna zasługa. Powiedziałem Daleyoi Ŝe słyszałem o Ouinnie i Ŝe był poszukiwany w Londonden a on występował tam przecieŜ pod przybranym nazwiskie jako Frank Kelly. Chciałem ich sprowokować. Hannah pokręciła głową. Ś Ty nie jesteś normalny. A ten Mullin i Curtis Dal( Musiałeś ich zabijać? Ś Takie są prawa interesu, w którym oboje siedzin moja droga. Dwadzieścia pięć lat wojny. Ś I przez wiele tych lat sam walczyłeś w szeregach IR/ Ś Fakt. Byłem jeszcze prawie chłopcem, kiedy brytyji

Ŝołnierze zabili mojego ojca. Wtedy wstąpienie do IRA mii dla mnie sens, ale lata płyną, długie, trudne lata rzezi, a kor nie widać. Tak było wtedy i tak jest teraz. Pewnego dnia ( przeskoczyło mi w głowie. Tłumacz to sobie, jak chcesz. Znalazł jeszcze jeden miniaturowy pojemniczek ze szkocką. Jeśli chodzi o Daleya, to przed trzema miesiącami zatrzym z Ouinnem w Glasshill cięŜarówkę przewoŜącą katolicki robotników drogowych, ustawili całą dwunastkę w szeregu skraju wykopanego rowu i rozstrzelali z karabinu maszynowe; Ś A więc to oko za oko? Dillon uśmiechnął się łagodnie. Ś Cytat ze Starego Testamentu, prawda? Myślałem, taka ładna śydówka jak ty pochwali moje postępowanie. Sięgnął do telefonu. Ś Lepiej złoŜę juŜ raport na bezpieczi linii. Ferguson lubi wysłuchiwać złych wieści najszybciej, j to moŜliwe. Niespełna półtorej godziny później Ferguson wchodził gabinetu premiera przy Downing Street. Simon Carter i Rup Lang juŜ tam siedzieli. Ś Powiedział pan, Ŝe to nie cierpiąca zwłoki, najwyŜs wagi sprawa państwowa, brygadierze, więc słuchamy Ś zaj John Major. Ferguson zreferował im wszystko w najdrobniejszych są golach. Kiedy skończył, zaległa cisza. Pierwszy przerwa Rupert Lang. Bardzo mnie dziwi, Ŝe do zamachu przyznało się 30 śnią Ś zauwaŜył. \Ś Grupy terrorystyczne chętnie biorą na siebie odpowie- ialność za zamachy dokonywane przez kogoś innego Ś (wiedział Ferguson. Ś No i mamy jeszcze tę zagadkę ze Śzelcem na motocyklu. ' Ś Tak, to rzeczywiście dziwne Ś przyznał Carter. Ś Prze-leŜ nie mieliście Ŝadnego ubezpieczenia, prawda? Ś Ś Absolutnie Ŝadnego Ś potwierdził Ferguson. Ś Na razie mniejsza z tym Ś uciął premier. Ś NajwaŜ- ejsza jest uzyskana przez Dillona informacja, Ŝe Synowie litem mają moŜliwość zdobycia plutonu. Ś Jeśli wolno mi zauwaŜyć, panie premierze Ś odezwał '! Simon Carter Ś posiadanie plutonu to jedno, a wy- bdukowanie z niego jakiejś nuklearnej broni to zupełnie coś tego. Ś Być moŜe, ale jeśli ma się pieniądze i odpowiednie kon- Irty, wszystko jest moŜliwe. Ś Ferguson wzruszył ramiona- i. Ś Wie pan równie dobrze jak ja, Ŝe wszystkie te terro- Ityczne grupy pomagają sobie nawzajem, a od czasu upadku irego systemu w Rosji pomoc techniczną moŜna uzyskać J, większego trudu. Znowu zaległa cisza, przerywana jedynie werblem palców emiera bębniących o blat biurka. W końcu premier powie-