ziomek72

  • Dokumenty7 893
  • Odsłony2 153 364
  • Obserwuję933
  • Rozmiar dokumentów26.3 GB
  • Ilość pobrań1 241 850

Skarga Piotr - Kazania Sejmowe

Dodano: 8 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 8 lata temu
Rozmiar :353.6 KB
Rozszerzenie:pdf

Skarga Piotr - Kazania Sejmowe.pdf

ziomek72 EBooki EBOOK 1.Różne
Użytkownik ziomek72 wgrał ten materiał 8 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 168 osób, 76 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 88 stron)

Aby rozpocząć lekturę, kliknij na taki przycisk , który da ci pełny dostęp do spisu treści książki. Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL kliknij na logo poniżej.

PIOTR SKARGA KAZANIA SEJMOWE

Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gdañsk 2000

3 PIERWSZE NA POCZ¥TKU SEJMU PRZY Œ. MSZY SEJMOWEJ Jeœli kto z was potrzebuje m¹droœci, niech jej prosi od Pana Boga, który wszytkim hojnie daje, a nie wymawia: a dana mu bêdzie. Jacob. l [5]. Starszy czym s¹ poddanym swoim. Zjachaliœcie siê w imiê Pañskie na opatrowanie niebezpiecznoœci Koronnych, abyœcie to, co siê do upadku nachyli³o, podparli; co siê skazi³o, naprawili; co siê zrani³o, zleczyli; co siê rozwi¹za³o, spoili; i jako g³owy ludu, braciej i cz³onków waszych, jako stró¿owie spi¹cych i wodzowie nieumiejêtnych, i œwiece ciemnych, i ojcowie dzieci prostych, o ich dobrym i spo- kojnym obmyœlali. Nie³acno o pospolitym dobru radziæ. Co i¿ jest rzecz nie³acna i wielkich darów Bo¿ych potrzebuj¹ca, uciekacie siê do koœcio³a i o³- tarza, do szukania ³aski Ducha Œ., z której by wam by³ dany rozum i m¹droœæ na dobr¹ i szczêœliw¹ takich potrzeb odprawê. I poganie to czynili, gdy swoje sejmy i rady o dobrym pospolitym zaczynali, radzili siê bogów swoich przez kap³any swoje. Bo sam przyrodzony rozum ukazuje, i¿ rz¹dy i sprawy królestw i pañstw z Boskiej opatrznoœci i pomocy stoj¹, a ludzki rozum i staranie zabiegaæ wszytkiemu nie mo¿e. Daleko wiêcej przystoi wam, oœwie- conym wiadomoœci¹ Boga prawego, tym uczciæ Pana Boga swego i tym sobie pomóc, aby- œcie od niego rady swoje poczynali, a do kap³anów jego z onymi ¿o³nierzmi judzkimi mówi- li: Jerem. 42 [2, 3, 6] „Proœcie za nami Pana Boga waszego, aby nam oznajmi³ Pan Bóg wasz drogê, któr¹ iœæ mamy, i rzecz, któr¹ czyniæ mamy, a my g³osu Pana Boga naszego, do które- go was posy³amy, s³uchaæ bêdziem, aby nam by³o dobrze, gdy us³uchamy rozkazania Pana Boga naszego. Prosim tedy teraz za te potrzeby wasze i nasze Pana Boga, ofiaruj¹c mu za was przeczyst¹ Ofiarê Cia³a i Krwie Syna jego, aby nas wszystkich wys³uchawszy da³ Ducha rady dobrej na pomoc wszytkiemu ludowi Bo¿emu, który siê w tej Koronie zamyka. Jedno te¿ was upominamy, abyœcie te¿ sami prosili i do tego siê sk³onili, jakoby proœba wasza miej- sce u P[ana] Boga mia³a. Co czynim tymi s³owy Jakuba Aposto³a: „Jeœli kto z was potrzebuje m¹droœci, niech jej prosi od Pana Boga, który wszytkim hojnie daje, a nie wymawia, a bêdzie mu dana”.

4 M¹droœci wszêdzie potrzeba. Dziwno byæ mo¿e, dlaczego tak mówi ten œ. Aposto³: „Jeœli kto z was m¹droœci potrzebuje”. I któ¿ jej nie potrzebuje? Izali co dobrego kto bez niej pocz¹æ i sprawiæ mo¿e? O której mówi Salomon, i¿ Sap. 8 [1] „m¹droœæ od koñca do koñca wszytko mocnie zatrzymawa i wszytko wdziêcznie rz¹dzi. Umyœli³em - prawi - przywieœæ j¹ sobie do towarzystwa, wiedz¹c, i¿ siê ze mn¹ dobrem dzieliæ bêdzie i rozmow¹ bêdzie myœli i têsknoœci mojej. Po¿ytki m¹droœci Bo¿ej. Przez nie bêdê mia³ s³awê u ludzi, i uczczenie m³odych od starych. I bêdê ostry w rozs¹dku, i u mo¿nych dziwny. I przez nie mieæ bêdê nieœmiertelnoœæ i pamiêæ wieczn¹. Przez nie rz¹- dziæ ludŸmi, i narody pos³uszne mieæ bêdê. I miêdzy wielkoœci¹ ludu udam siê dobrym, i na wojnie mocnym. Wszedszy w dom mój, z ni¹ odpoczywaæ bêdê, bo nie ma gorzkoœci towa- rzystwo jej, ani tesknoœci spó³¿ycie jej, ale wesele i radoœæ. Sap. 9. Tem ja zami³owa³ i o niem siê stara³ z m³odoœci mojej, i chcia³em j¹ sobie braæ za oblubienicê, i sta³em siê mi³oœnikiem urody jej. Sap. 10. Prze³o¿y³em j¹ nad majestat i królestwa i bogactwa z ni¹ zrównane za ni- cem poczyta³. Nad zdrowie umi³owa³em j¹ i przysz³o mi wszytko dobre z ni¹”. Póty Salo- mon. Z czego baczyæ ka¿dy mo¿e, co to jest mieæ m¹droœæ, zw³aszcza tak¹, o której tu ten m¹dry mówi: wieczn¹ one i niestworzon¹, z której i ta potoczna nasza jako œwieca z niej za- palona pochodzi, to jest rozum przyrodzony, bez którego ¿adna sprawa dobr¹ byæ i porz¹dn¹ nie mo¿e. Przecz¿e tedy tak mówi Jakub œ., jakoby siê kto naleŸæ móg³, który by jej nie po- trzebowa³? Ludzie, którzy siê za m¹dre maj¹. Dlatego i¿ s¹ ludzie jedni, którzy siê za m¹dre rnaj¹ i swojemu rozumowi i m¹droœci dufaj¹. I st¹d abo nie prosz¹, abo niepilnie Pana Boga o nie prosz¹. O takich mówi Prorok: Isa. 5 [21]. „Biada wam, którzyœcie w oczach waszych m¹drymi i u siebie roztropnymi”. I Mêdrzec mówi: Prov. 3 [5]. Rom. 12 [16]. „Ufaj w Panu Bogu z ca³ego serca, a nie wspieraj siê na m¹droœci swojej”. I Aposto³ upomina, aby nikt sam sobie m¹drym siê nie udawa³. Takie ro- zumienie o sobie szczerym jest g³upstwem. Bo fundament m¹droœci jest: swojej nie dufaæ m¹droœci. M¹droœæ ziemska i bydlêca. Drudzy s¹, którzy maj¹ m¹droœæ tak¹, jak¹ ten¿e Aposto³ opisa³: ziemsk¹, bydlêc¹ i diabelsk¹. Ziemsk¹, i¿ maj¹ rozum tylo na dostawanie i zatrzymanie, i rozmno¿enie dóbr œwieckich do- czesnych. I w ziemi wszytek ich rozum zostaje, nie ogl¹daj¹c siê na wieczne i przysz³e, aby do nich doczesnych nakrêcali, jakoby lepsze dla podlejszych nie upada³y. Politycka m¹droœæ. Tak¹ m¹droœæ maj¹ politycy dzisiejszy, którzy nauczaj¹ panów i królów, aby o religi¹ i do- trzymanie, i obronê œ. wiary katolickiej, i o ludzkie zbawienie nie dbali i dla niego nic nie czynili, tylo doczesnego pokoju i dobrego mienia poddanych swoich pilnuj¹c, zbawiennych potrzeb ich zaniechali.

5 Taka m¹droœæ s³usznie siê te¿ zowie nie ty³o ziemsk¹, ale i bydlêc¹. Bo tak¿e byd³o dobre swoje cielesne z przyrodzonej sk³onnoœci obmyœla i o nie siê stara; o duszê, której nie ma wiecznej i rozumnej, nie dbaj¹c. Ten taki rozum zowie siê te¿ diabelski. Bo czart niocz siê wiêcej nie stara, jedno aby ludzie wieczne dobra jako i on tracili i nic o tym, co jest po œmierci, nie myœlili, ale siê tylo tym dobrym mienim widomym zabawiwszy i na nim siê w grzechach uwich³awszy, na wieki ginêli. A te¿ pospolicie taka œwiecka m¹droœæ wszytek swój dowcip, dóbr tych œwieckich dostaj¹c, na oszukanie i na szkody ludz- kie obraca, co jest w³asno piekielnikom, którzy na takim dowcipie i warstacie zasiedli. Nie daj, Bo¿e, abych to o was rozumia³, Przezacni Panowie, ¿ebyœcie u siebie sami m¹drymi byli, a m¹droœci od Pana Boga nie potrzebowali, abo takiej m¹droœci œwieckiej i bydlêcej, i szatañskiej pragnêli. Ja od was wszytkich do Pana Boga wo³am: „Potrzebujem i barzo potrzebujem, Panie Bo¿e nasz, aby siê nasze rozumy niebiesk¹ twoj¹ m¹droœci¹ oœwieca³y”. Byœcie mieli 3. Reg. 4 [31]. rozumy i dowcipy, jako oni w Piœmie mianowani 2. Reg. 16 [23]. Etan i Eman, i Kalcol, i Dorda, i on Achitofel, o którym mówio- no: kto siê go radzi³, jakoby siê Boga radzi³. Tedy tak wielkim niebezpiecznoœciam, do któ- rych to przychodzi królestwo, nie zabie¿ycie, i w tak okrutnej nawa³noœci morskiej, jako Psalm mówi, Psal 106. po¿art¹ m¹droœæ wasza zostanie. Niebezpiecznoœci Koronne. Namieniê trochê tych niebezpieczeñstw naszych, którycheœcie lepiej niŸli ja œwiadomi, na wiêtsz¹ pokorê i gorêcsz¹ modlitwê waszê. Niezgody i rozterki. Nieuprzejmosci. Naprzód widzicie rozerwanie wielkie serc ludzkich i potarganie jednoœci i mi³oœci, i zgody s¹siedzkiej, nie ty³o dla ró¿noœci wiar i dla nauk heretyckich, które na to szatan wrzuci³, aby rozrywa³ i rozprasza³; ale te¿ dla powaœnienia siê stanów miêdzy sob¹ i dla wiela ob³udnoœci i nieuprzejmoœci, której siê miêdzy nami nasta³o, i¿ jeden drugiemu nie dufa, jeden drugiemu nie ¿yczy, i do swoich po¿ytków ubiegaj¹c siê, spólnie siê hydzicie i chytrze oszukawacie. Zdrady. Tak i¿ siê prorockie wo³anie iœci Jerem. 9 [4-5]: ,,Strze¿ siê ka¿dy od bliŸniego swego i ¿ad- nemu bratu swemu nie dufaj, bo ka¿dy brat podchwyta i dó³ pod drugim kopa. Ka¿dy przyja- ciel zdradliwie postêpuje i brat siê z brata œmieje, a prawdy nie mówi¹. Jêzyk ich jako strza³a rani¹ca: w uœciech pokój z przyjacielem mówi, a tajemnie sieci nañ zastawia”. Oseae 10 [2]. To siê podobno mówiæ mo¿e, kto patrzy na sprawy nasze. Luc. 11 [17]. Jako¿ inaczej proro- kowaæ, jedno z Prorokiem mówiæ: ,,Rozdzieli³o siê serce ich, teraz pogin¹”. A co prêdzej gubi królestwa, jedno - jako Pan Jezus mówi - niezgoda s¹siedzka w nim? Buntownicy i szemracze. Nadto namno¿y³o siê w tym królestwie ludzi z³ych barzo, którzy posmakowawszy sobie in- terregna, w których mogli o królestwo targowaæ, i po¿ytków swoich z oszukania mi³ej ojczy-

6 zny i rozerwania jej szukaæ jeszcze nie przestaj¹, a gdzie mog¹, bunty i zmowy czyni¹, na urz¹d Bo¿y szemrz¹c i potwarzy zmyœlaj¹c, i do rozruchów i nowin namawiaj¹c. Niespokoj- ni, ³akomi, niesprawiedliwi, siej¹ wszêdzie niezgody, nic na dobre pospolite nie pomni¹c, a t¹ ³ódk¹, w której siê wszyscy wieziem, swoim bieganim chwiej¹c, do zanurzenia j¹ i utopienia przywodz¹. 1.Mach. 1[7,5]. Tacy byli za Machabeuszów oni, jako je Pismo zowie, viri ini- qui, którzy do obcych panów biegaj¹c, wojska ich na ojczyznê przywodzili i zamieszki wiel- kie czynili. Jaki by³ Symon i Jason i ini, z którymi Judas Machabeusz mia³ wielk¹ prac¹, nim je wykorzeni³, przy których ¿adnego pokoju swojej ojczyŸnie obmyœliæ nie móg³. To s¹ dziw- nie szkodliwi ludzie, którzy swoje potraciwszy na cudze patrz¹, a zamieszk¹ i zgub¹ ojczy- zny poratowania swego szukaj¹. Z takimi d³ugo porobicie, i wie Pan Bóg jako je naprawicie, a przy nich jako ca³¹ ojczyznê zachowacie. Zguba karnoœci i pos³uszeñstwa. Zginê³a w tym królestwie karnoœæ i disciplina, bez której ¿aden rz¹d uczyniæ siê nie mo¿e, któr¹ Pismo œ. pilnie wszêdzie zaleca. Nikt siê urzêdów ani praw nie boi, na ¿adne siê kara- nie nie ogl¹da. Bo gdy bojaŸñ Bo¿a ginie i wstyd upada, w samej ty³o karnoœci urzêdowej nadzieja do pohamowania z³oœci zostaje. Której gdy nie masz. Rzeczpospolita ginie, a jako gdy obrêczy z beczki opadaj¹ a nikt ich nie pobija, wszytka siê rozsypuje. Wolnoœæ g³upia i cielesna. Wszyscy siê wolnoœci¹ œlacheck¹ broni¹, wszyscy ten p³aszcz na swe zbrodnie k³ad¹, i po- czciw¹ a z³ot¹ wolnoœæ w niepos³uszeñstwo i we wszetecznoœæ obracaj¹. O piêkna wolnoœci, w której wszytkie swowolnoœci i niekarnoœci panuj¹, w której mocniejszy s³absze uciskaj¹, w której Boskie i ludzkie prawa gwa³c¹, karaæ siê nie dadz¹ ani królowi, ani urzêdom. 1. Reg. 10 [27]. Wszyscy jako synowie Beliala bez jarzma, bez wodze. Job. 11. Ludzie, jako jest u Jo- ba œ., pró¿ni i pyszni, którzy mniemaj¹, i¿ siê wolnymi jako Ÿrzêbiê u os³a urodzili, które o uŸdzie i wodzy nie myœli. Takie hamowaæ i lepsze a ostrzejsze prawa na nie stawiæ, barzo ju¿ teraz nie³acna to praca. Os³abienie królewskiej w³adzej. A zw³aszcza i¿ powa¿noœæ i moc, i w³adza królewskiego majestatu os³abia³a, fa³szywym i nie- roztropnym wolnoœci szkodliwej rozszerzanim œciœniona i skrócona, i¿ siê rzec nie mo¿e: ,,Król, który siedzi na stolicy s¹du, rozprasza wszytko z³e wejrzenim swoim”. Ani ono mówiæ siê mo¿e: Prov. 20 [8]. „Rozprasza niezbo¿ne król m¹dry i sklepy nad nimi buduje” . I ono: „Jako lwi ryk, tak postrach królewski”. Bo teraz ¿aden siê króla nie boi, ani jego s¹dów, ani jego karania. Kto chce, o nim szemrze, ka¿dy go æwiczy i pedagogiem jego byæ chce, i powa¿noœci jego uw³oczy. Co dzieñ w³adzej królewskiej ubywa, a ludzkiej œmia³oœci i nadêtoœci przybywa. Jako¿ g³owa mocna byæ ma? Jako¿ egzekucyja praw potê¿na zostanie? By by³ namêdrszy Salomon, gdy w³adzej i potê¿noœci do karania, i rz¹dów, i pieniêdzy nie ma, ¿adnej przygodzie pospolitej nie poradzi. A gdy na g³owie zejdzie, nied³ugo cz³onki ustan¹. Sejmy niepo¿yteczne. Utraty na sejmach. Sejmy te jako wam Ÿle wychodz¹ i jakiej by w nich naprawy potrzeba, sami to lepiej widzi- cie. Ja to ty³o mówiê, co wszyscy widz¹. Zje¿d¿acie siê z wielkimi kupami jezdnych i pie-

7 szych, jako na wojnê, nie na radê, i utracacie to, czym by siê niema³e wojsko uchowaæ po- dobno mog³o. Tak d³ugi czas tu siedzicie, a ma³o sprawujecie. Agg. 1 [6]. Wiele, wedle Pro- roka, siejecie,a ma³o u¿ynacie. Na pobory narzekacie, a tu wiêtsze utraty na tym takim za- mieszaniu podejmujecie. M³odszy bracia drugdy wszytko rozpor¹ i popsuj¹, i powichl¹, i od- jachawszy drugie do niepos³uszeñstwa poburz¹. Pierwej sejmowe stanowienie by³o jako Bo- skie, niewzruszone i œwiête, teraz moc traci, powagi nie ma. Có¿ za po¿ytek z tych takich utrat i pracej sejmowej, i trudzenia swego macie? Od sejmów gdzie siê uciekaæ i apelowaæ bêdziecie? Gdy¿ tak zel¿one s¹, w których jest powaga królewska, powaga rady jego i do- brych synów zezwolenie. S¹dowe dekreta moc maj¹, a sejmowe upadaj¹. Przeto czujcie o takiej pladze Boskiej nad wami, i¿ Pan Bóg dopuœci³ pomieszanie rad i ro- zumów waszych, i¿ widz¹c, nie widzicie, chc¹c co czyniæ, nic nie czynicie. Co we dnie zro- bicie, to siê w nocy obali, i b³ogos³awieñstwa ¿adnego z waszych rad i sejmów nie masz. Bo na ¿adnym siê nic nie naprawi, a snadŸ siê po ka¿dym co skazi w pos³uszeñstwie, w karno- œci, w sprawiedliwoœci i w prawach pobo¿nych. A co nagorzej, sk¹d ju¿ bliskie i nag³e niebezpieczeñstwo nadchodzi. Turecka moc i szabla na g³o- wy nasze nastêpuje, bliskie i co rok bli¿sze tyrana tego s¹siedztwo we wrota ju¿ nasze pogl¹da. Pokój z nim niepewny ani trwa³y. Gdy czas lada który upatrzy, uciœnie was, nie wiem jako do wojny takiej gotowych, i pod niewol¹ swoje, uchowaj Bo¿e, podbije. Jakie skarby macie, jakiego ¿o³nierza, jako opatrzone zamki i ¿ywnoœci, to lepiej sami wiecie. Tatarzyn, przyrodzony nieprzy- jaciel, nad wami co godzina stoi, na tureckie rozkazanie i pos³ugi do zguby waszej czekaj¹c. M¹droœæ przyrodzona i nabyta. Na naprawê tedy rzeczy tak ska¿onych i trudnych i zabieganie tym i inszym, które siê nie mieni¹, niebezpiecznoœciom, wielkiej m¹droœci potrzebujecie. M¹droœæ z Ducha œ. do sprawowania królestw A nie tylo tej przyrodzonej, której ludzie nabywaj¹ dowcipem, wychowanim dobrym, czytanim, zw³aszcza historyj i innych oko³o Rzeczypospolitej pisanych nauk, rad¹, towarzystwem m¹- drych, æwiczenim i rzeczy samych dotykanim, i doœwiadczenim, laty i staroœci¹. Ale te¿ i onej z nieba m¹droœci siêgaæ wam potrzeba, któr¹ mia³ Józef na sprawowanie królestwa egiptskie- go. Gene. 41 [38—40]. O którym rzek³ Farao: ,,Izali najdziem takiego mê¿a, który by Ducha Bo¿ego pe³ny by³? I¿eæ Bóg ukaza³ to, coœ powiedzia³, izali mêdrszego nad ciê i tobie podob- nego najdê? Ty bêdziesz nad domem moim, twemu s³owu i rozkazaniu lud wszytek pos³uszny bêdzie, ty³o majestatem królewskim pierwszy nad ciê bêdê”. Tej m¹droœci u¿ycza³ panom Egip- tu on Józef jako jest w Psalmie: Psal. 104 [19-22]. „S³owo Pañskie zapali³o go, pos³a³ król i z wiêzienia go wyj¹³, i postanowi³ go panem domu swego i prze³o¿onym nad wszytk¹ majêtno- œci¹ swoj¹, aby naucza³ pany jego, jako sam siebie, i stare jego w m¹droœci æwiczy³”. M¹droœæ 70 mê¿om dana. Num. 11 [16—17, 24—25]. Prorokuj¹ urzêdnicy na wstêpie swego urzêdu. Tak¹ m¹droœæ do sprawowania ludzi od Boga mia³ Moj¿esz, który gdy siê z tego urzêdu wy- mawia³, us³ysza³ ono s³owo: Exod. 4[15]. ,Ja bêdê - mówi Pan Bóg - w uœciech twoich i na-

8 uczê was, o czyniæ bêdziecie mieli”. Tej m¹droœci jako ognia, którego nie ubywa, od Moj¿e- sza na sprawowanie ludu, gdy jemu samemu ciê¿kie by³o, udzieli³ Pan Bóg siedmidziesi¹t mê¿om, którzy wziêli na ten urz¹d Ducha Bo¿ego. I prorokowali zaraz na wstêpie tego urzê- du, to jest o Panu Bogu swym dziwy powiadali, dobroæ i m¹droœæ jego s³awi¹c: jako on sam dobre ludzkie obmyœla i przez niego królowie króluj¹, i m¹drzy ostro¿nie i sprawiedliwie o lu- dziach sobie poruczonych radz¹. Takiej wam, Przewa¿ni Senatorowie, m¹droœci z nieba potrzeba. Sap. 9 [14]. Bo ludzka ry- ch³o pob³¹dzi i wszytkiego upatrzyæ, i wszytkiemu zabie¿eæ nie mo¿e. „BojaŸliwe i niepew- ne - mówi Mêdrzec - opatrznoœci nasze”. Jeœli onemu Beseelowi i Ooliabowi i inym rzemie- œnikom na budowanie namiotu Bo¿ego na puszczy i koœcio³a onego nositelnego, i na okrasy jego, i na szaty, i ubiory kap³añskie do o³tarza Ducha Bo¿ego by³o potrzeba, i¿ Pan Bóg mówi: Exod. 31 [3]. „Nape³ni³em go Duchem Bo¿ym, m¹droœci¹ i rozumem, i umiejêtnoœci¹ do ro- boty”. Daleko wiêcej tego Ducha Bo¿ego wam potrzeba, na naprawê królestwa i budowanie serc i cnót ludzkich, i na pohamowanie nierz¹du, z³oœci i swowoleñstwa, i na oddalenie wszel- kiego z³ego, którego siê to królestwo boi. S³uchajcie¿ rady tego œwiêtego Aposto³a; proœcie Pana Boga o tego Ducha m¹droœci. Proœcie, ale dobrze. Bo jeœli Ÿle prosiæ bêdziecie, ten¿e mówi: nic nie uprosicie. Proœcie roztropnie i bacznie. Bo ten niebacznie i bez wstydu prosi, który rzeczy przeciwne swej proœbie czyni, a do tego siê, o co prosi, z swej si³y, któr¹ mo¿e mieæ, nie przyczynia. Gdyby kto prosi³ do siebie przyjaciela, a jego by u siebie nieprzyjaciela przechowywa³, izali by wstyd mia³ i uprzejmoœæ w proœbie swojej? 1. Grzechy przeciwne s¹ m¹droœci. M¹droœci Bo¿ej przeciwne i nieprzyjacielem jej jest serce i sumnienie pomazane grzechami. Jako Mêdrzec mówi: „Sap. 1 [4]. Nie mieszka m¹droœæ w ciele poddanym grzechom”. I dru- gi pisze: Job. 28 [13]. „Nie mieszka na ziemi, gdzie rozkosznie ¿yj¹”. I drugi: Prov. 20 [1]. „Nieczystoœæ jest w winie i swary s¹ w pijañstwie: kto siê w nich kocha, m¹drym nie bêdzie”. I Psalm naucza: „Pocz¹tek m¹droœci bojaŸñ Bo¿a”. Pró¿no kto ma sobie o m¹droœæ tuszyæ, który siê Pana Boga nie boi, a w grzechach le¿y, a zw³aszcza w nieczystoœci i rozkoszy. Ja- cob. 3 [17]. Przeto¿ m¹droœæ, która z góry jest, zowie naprzod ten¿e Jakub œ. wstydliw¹ i czyst¹. Bo w nieczystoœci i rozkoszach cielesnych nikt m¹drym byæ nie mo¿e. Co i poganie pisali, i¿ rozkosz cielesna wszytkie zmys³y wnêtrzne do siebie ci¹gnie i na nich je bawi, od baczenia i uwa¿ania dobrego rozum odwodz¹c. Oczyœcienie sumnienia. A i¿ grzechów wszyscy trudno ujœæ mo¿em, od tego ³askê mamy Jezusa Chrystusa w sakra- mencie spowiedzi, na której krew jego oczyœcia nas, jako Jan œ. naucza, od grzechów i one odpuszcza, i naczynie do m¹droœci, to jest sumnienie, ochêdo¿ne czyni. Starzy pierwej siê spowiedali, to¿ do rady wchodzili. O, byœcie onych starych Senatorów, ojców waszych, jako synowie dobrzy naœladowali, a do tak trudnej rady wchodz¹c, sakramenty siê przyprawili, rychlej byœcie z waszych sejmów po-

9 ciechê naleŸli, p³acz¹c za grzechy, bior¹c przenaœwiêtsze cia³o Chrystusowe, w którym Bó- stwo i Ducha Œ. dary przebywaj¹. Nie wiem, jeœliœcie to uczynili, a jeœli nie, w¿dy uczyñcie jeszcze, a Bogu siê swemu ukorzcie, jeœli m¹droœci dostaæ na dobr¹ radê zachowania ojczy- zny swojej pragniecie. 2. Niespokojni m¹drzy byæ nie mog¹. Przeciwna te¿ jest, wedle tego¿ Apostola, m¹droœci Bo¿ej niespokojnoœæ: gdy siê kto w roz- terkach kocha, sieje miêdzy braci¹ niezgody. Ten i Ducha Bo¿ego mieæ i m¹drym byæ nie mo¿e. Jacob. 3 [17]. „Bo m¹droœæ z nieba - mówi Jakub œ. - spokojna jest”. Zgoda i jednoœæ do m¹droœci droga. Przeto¿ odnówcie miêdzy sob¹ œwiêty pokój, zgodê i jednoœæ. Wyrzuæcie kacerstwa, które s¹ wszytkiej niezgody matk¹. Swary m¹drego nie czyni¹. Odpuszczaj jeden drugiemu, a daruj krzywdy swoje ojczyŸnie, aby dla niezgody waszej nie ginê³a, a w mi³oœci i szczeroœci bra- terskiej radziæ o niej mogliœcie. „Jeœli gorzkie zazdroœci i swary s¹ w sercach waszych - mówi ten¿e Aposto³ - nie chlubcie siê i przeciw prawdzie mataczmi nie b¹dŸcie. Bo ta m¹droœæ nie jest z nieba, ale jest ziemska, bydlêca, diabelska”. O Bo¿e, daj¿e wam spoin¹ i uprzejm¹ mi- ³oœæ na tych zjazdach, a wszech niezgod oddalenie! 3. Wysokie o sobie rozumienie niema m¹droœci. Jest jeszcze nieprzyjaciel m¹droœci: górne i wysokie o sobie bez wstydu i miernoœci rozumie- nie, które pospolicie tam bywa, gdy m³odszy starym i prostszy mêdrszym nie ustêpuj¹, ani ich s³uchaj¹. „Bo m¹dry - mówi Pismo - s³uchaj¹c, mêdrszym zostanie i rozumnym do rz¹- dów bêdzie. Pokora czyni m¹drego. Gdzie m¹droœæ jest i modestia”, tam i pokora, i wiêtsze rozumienie o drugich, ni¿li o samym sobie, jako Aposto³ upomina: „Skromnoœæ - prawi - wasza niech wszytkim ludziom wiadoma zostaje”. I tam m¹droœæ stolice swoje osadza - jako mówi œ. Jakub - gdzie taka pokora i miernoœæ przemieszkiwa. M³odzi niepokorni nie maj¹ rozumu. Dziœ m³odzi nastali, którzy siê sami nie znaj¹c i górne swoje dumki podnosz¹c sta- rym i œwiadomszym nie ustêpuj¹ i jako rzek³ Izajasz: Isa. 2 [3, 5] . „Burzy siê dzieciê na sta- rego i pod³y na zacniejszego”. Levit. 19 [32]. „Przed siw¹ g³ow¹ wstawaj - Pismo naucza - a uczci personê star¹, a bój siê Boga”. 4. Upór przeciwny m¹droœci. Upór te¿ nieprzyjaciel jest m¹droœci, który wywodom lepszym nie ustêpuje, a choæ widzi, i¿ go rozumem przemagaj¹, jednak swego zdania puœciæ nie chce. I nie jest, jako ten¿e œ. Jakub mówi, suadibilis, to jest ³acny do namówienia za s³usznymi wywodami, ale twardy i uporny, swoje ty³o jakokolwiek chc¹c przewieœæ. To wielka jest przeszkoda dla m¹droœci. 5. Popuiaritas nieprzyjaciel m¹droœci. Jest i inszy nieprzyjaciel m¹droœci, co wy zowiecie popularitas: gdy kto s³awê sobie i mnie- manie u pospólstwa jednaj¹c, za ich nierozmyœlnym i niepo¿ytecznym rozumienim idzie, wiê- cej przyjaŸni u ludzi, niŸli prawdy szukaj¹c. Przeto¿ zakon naucza: exod. 23 [2]. „Nie naœla- duj pospólstwa, abyœ co z³ego czyni³, ani w s¹dzie do wiela person przystaj, prawdy odstêpu-

10 j¹c”. M¹dry jako przy swym mniemaniu, gdy mu co lepszego uka¿¹, nie stoi. Tak te¿ za wiel- koœci¹ person i liczb¹ wiêtsz¹ nie idzie, gdy prawdy nie widzi. Nie ma swej g³owy, gdy cze- go nie wie abo nie rozumie, abo baczenim swym nie zasiêga. Nie ma te¿ cudzej g³owy, gdy s³usznoœci i sprawiedliwoœci nie upatruje; do dobrych i lepszych, nie do ludniejszych, przy- staje. Jacob. 3 [17]. Przeto tak¹ m¹droœæ opisuj¹c œ. Jakub zowie j¹ bonis consentientem, która do dobrego i do dobrych, nie do lekkich i niespokojnych, i z³¹ rzecz prowadz¹cych, choæ ich jest wiêcej, przystaje. 6. Mi³osierne uczynki jednaj¹ m¹droœæ. Kto te¿ jest okrutny, a dobrych uczynków mi³osiernych nie czyni, do tego m¹droœæ Bo¿a nie idzie. I przeto¿ mówi Izajasz: Isa. 58 [10]. „Gdy ³akn¹cemu wylejesz duszê swoj¹ (to jest wnêtrznego mi³osierdzia nad nim u¿yjesz) i duszê strapion¹ nape³niasz, w ciemnoœciach wzni- dzie œwiat³oœæ twoja i ciemnoœci twoje bêd¹ jako pó³dnia”. Ciemnoœæ zowie niewiadomoœæ i zaæmienie rozumu. Kto dobre uczynki czyni, oœwieca mu Pan Bóg rozum, a kto okrutny na bliŸniego i nie czyni mi³osierdzia nad nim, zaœlepieje w rozumie swoim i rady dobrej nie naj- dzie. Dlatego¿ ten¿e Jakub œ. m¹droœæ od Boga opisuje, i¿ jest pe³na mi³osierdzia i uczynków dobrych. B¹dŸcie mi³osierni na ubogie i strapione, i nad tymi, którzy tu na sejmie sprawiedli- woœci ¿ebraæ bêd¹, a P[an] Bóg oœwieci rozumy wasze. 7. Pos¹dzanie nieprzyjaciel m¹droœci. Jest jeszcze przeszkod¹ do m¹droœci pos¹dzanie prêdkie i skwapliwoœæ w domys³ach i po- dejŸrzaniu. S¹ ludzie, którzy za ma³ym domys³em i znakiem, i odniesienim ludzie potêpiaj¹. Baczny nierych³o wierzy ani domys³om swoim dufa do potêpienia bliŸniego. Czeka, uwa¿a- j¹c i jedno do drugiego przyk³adaj¹c, a¿ siê co pewnego poka¿e. Kto tego nie ma, w wielu rzeczach pob³¹dzi i powaœnienia niepotrzebnego naprowadzi. Dlatego¿ Jakub œ. o m¹droœci od Boga danej mówi, i¿ nie jest pos¹dzaj¹ca. 8. Ob³udnoœæ m¹droœci nieprzyjaciel. Na koniec ob³udnoœæ i nieuprzejmoœæ wielk¹ przeszkod¹ m¹droœci. Bo mówi Pismo: Sap. 1 [5]. „Duch Œ. karnoœci ucieka od ob³udnego , który prost¹ drog¹ nie idzie. Jacob. 3 [17]. Prze- to¿ Jakub œ. ten ostatni znak k³adzie m¹droœci, która z góry jest, i¿ jest bez ob³udnoœci. Ecc- le. 2 [14]. „Biada temu - mówi Mêdrzec - który jest malutkiego serca i ust z³oœliwych, który dwiema drogami chodzi”, i z tym siê w rzeczy zgadza i z owym; i to chwali, co jeden czyni i mówi, i to, co drugi przeciwny czyni i mówi, a obiema nie¿yczliwy ani uprzejmy. I temu pochlebuje, i owemu, a swoje myœli, jakoby obu oszuka³. I mniema, ¿e jest m¹dry, a on jest z³oœliwy i zdradliwy. Prov. 10 [9]. „Kto idzie prosto, mówi Mêdrzec - ten idzie bezpieczno”; a nieuprzejmy w tym sidle zostanie, które na drugie zak³ada. Ob³udnoœci siê wiele nasia³o. I to jest nierozum wielki i z³oœæ, której siê barzo miêdzy wami nasta³o. Rzadki teraz prosty i m¹dry, jako Pan nasz nauczyæ raczy³: abyœmy nikogo¿ nie oszukiwali, jako proœci i uprzej- mi, a sami siê te¿ oszukaæ nie dali, jako m¹drzy i ostro¿ni. M¹droœæ bez prostoty jest chy- troœæ i z³oœæ. Job. 1 [1]. Job siê zaleca tymi s³owy: „M¹¿ prosty i prawy, i Boga siê boj¹cy,

11 a od z³ego odstêpuj¹cy”. Bo¿e, daj wam tak¹ i one staro¿ytn¹ ojców waszych prostotê i uprzejmoœæ, a odmiatanie wszelakiej dwojakoœci i zmyœlania, i obojêtnoœci, która do brania Ducha m¹droœci barzo przeszkadza i ludzkie przyjaŸni a spojenie serc ludzkich psuje, gdy jeden drugiemu nie dufa, gdy siê jeden drugiego strze¿e, a g³adko z sob¹ mówi¹c, jeden dru- giego ³owi. Uchowaj¿e was tego, Bo¿e! M¹droœæ nabyta jest przyprawa do niebieskiej. Jest jeszcze druga przyprawa do brania i uproszenia m¹droœci z nieba: nabyta nauka z pracej i dowcipu do rz¹dzenia ludzi i spraw po¿ytków pospolitych, i dobrej rady. Bo Pan Bóg na to da³ przyrodzony rozum, aby go sobie cz³owiek prac¹ swoj¹ pomna¿a³, a nic mu bez pracej i jego starania, ile w nim jest, daæ nie chce. Uczyæ siê m¹droœci do rz¹dów. Ka¿dego rze- mios³a uczyæ siê potrzeba. I o tym, jako ludzie rz¹dziæ i po¿ytków pospolitych nabywaæ, i do- chowywaæ, upomina Salomon, mówi¹c: Sap. 6 [10]. ,,Do was, królowie, mówiê, abyœcie siê uczyli m¹droœci a nie ginêli”. I ni¿ej: „Jeœli siê kochacie w stolicach i swoich majestatach, o królowie, mi³ujcie m¹droœæ, mi³ujcie œwiat³oœæ m¹droœci, którzy nad ludem prze³o¿eni je- steœcie”. I do rz¹dzenia byd³a dowcipnych potrzeba: có¿ do ludzi? Farao-król nad byd³em nie chcia³ mieæ pasterzów, jedno dowcipnych, gdy mówi³ u Józefa: Gen. 49 [47, 6]. „Jeœli wiesz, i¿ miêdzy braci¹ twoj¹ s¹ dowcipni mê¿owie, uczyñ je pasterz- mi nad byd³em moim”. Izali nie dro¿szy ludzie ni¿ byd³o? A jako¿ je do rz¹dzenia nieumie- jêtnym i nieroztropnym poruczaæ mamy? Wielkie to rzemios³o ludzie rz¹dziæ, a jako¿ je umieæ ma ten, który siê go nie uczy³? Z czytania i ksi¹g roœcie m¹droœæ. O m¹drym mówi Pismo: Eccle. 38 [1]. „M¹dry pyta siê i szuka m¹droœci starowiecznych”. Historyja do rz¹- dów potrzebna. To nawiêcej ma byæ z ksi¹g i czytania, i dziejów, które przed nami by³y, to jest z historyi. Bo, jako mówi Nazyjanzenus: „Zacna rzecz jest mieæ rozum pe³ny wiadomo- œci¹ historyi, bo historyja jest m¹droœæ w kupê z³o¿ona i rozum ludzi wiela w jedno zebra- ny”. Kto jej nie wie i w niej siê nie kocha, jest jako dzieciê, które ojca i matki nie zna. Ad Nicobolum, de legendis historiis. To¿ siê mówi o inych pismach, które s¹ o tym rzemieœle i policyjach, tak pogañskich, jako i chrzeœcijañskich, i naszych œwiêtych. Politici libri. M¹- droœæ z s³uchania. A nie ty³o z czytania, ale z(e) s³uchania mamy z nabywaæ m¹droœci. Bo mówi ten¿e: Eccle. 39 [2 i 4]. ,,M¹dry powieœci mê¿ów znacznych chowaæ bêdzie, i dla nich i cudze ziemie zbiega”. Wiele nam pomagaj¹ preceptorowie i towarzystwa, i rozmowy z ludŸ- mi m¹drymi, jako mówi Pismo: Prov. 8 [12]. „Ja, m¹droœæ, w radzie mieszkam i przy my- œlach uczonych jestem”. Kto ani czyta, ani s³ucha m¹drych, ani siê ich radzi, ani z nimi towa- rzyszy: sk¹d ma m¹drym byæ i rozumu dostawaæ? Staraæ siê trzeba o m¹droœæ. Pró¿no Pana Boga kusi, kto o m¹droœæ prosi, a sam siê o nie nie stara. Acto. 15 [28]. I Aposto³owie, Du- cha Œ. pe³ni, czyni¹c Concilium, pierwej siê o wszytkim pilnie wywiadowali i rozumem przy- rodzonym pisma zbierali, jako to i na koncyliach ich potomkowie czyni¹. Potem Panu Bogu poruczywszy. Duchem Œ. mówili: ,,Tak siê Duchowi Œ. podoba i nam”. Przeto¿ nie masz co chwaliæ, gdy do rady i do obmyœlania dobrego pospolitego ma³o jest uczonych, æwiczonych, starych i doœwiadczonych, którzy rêkami swymi sprawy Rzeczypospolitej d³ugo piastowali i w nich przebywali. Bo to rzemios³o nie jest jako filozofia i teologia, której siê z ksi¹g w ko-

12 morze nauczyæ mo¿esz. Ale rz¹dzenie ludzi jest jako siekiera z m³otem i koñ z szabl¹ i woj- skiem, do których jeœli siê nie przyuczysz a rêkami swymi nie przy³o¿ysz, nic nie bêdziesz umia³. Nie ty³o myœlenim, ale dzia³anim i dotykanim siê rzeczy, i d³ugim doœwiadczenim ro- œcie i nabywa siê m¹droœæ do rz¹dów ludzkich. Jest siê o co frasowaæ i baæ, i¿ ludzie m³odzi, nieœwiadomi, nieæwiczeni w Rzeczypospolitej rz¹dy czyni¹, drugim - mêdrszym i æwiczeñszym, i starszym - takie na skazê wszytkiej Koro- ny przeszkody czyni¹. Do modlitwy o m¹droœæ. Czyniwszy to, co mo¿em z si³y naszej, wo- ³ajmy do Pana Boga i rano wstajmy, o m¹droœæ go z nieba prosz¹c. Jako te¿ Pismo mówi: „M¹dry serce swoje poda³ na ran(n)e wstawanie do Pana Boga, który go stworzy³, i modliæ siê przed Nawy¿szym bêdzie. Bo jeœli Pan ten wielki chcieæ bêdzie, nape³ni go ducha umie- jêtnoœci, a on puœci jako deszcz wymowê m¹droœci swej i w modlitwie wyznawaæ Pana bê- dzie, a on radê jego poszczêœci”. Jeœli nam na wielkiej i nabytej nauce do spraw Rzeczypospolitej schodzi, w¿dy na modlitwie do Pana Boga i na mi³oœci ku z³otej ojczyŸnie, i na mi³oœci ku braciej, którzy siê wam wszyst- kiego zwierzyli, i na gor¹coœci przeciw z³ej i fa³szywej braciej, którzy mieszaj¹ a swoich po- ¿ytków szukaj¹, niechaj nie schodzi. Nagrodzi Pan Bóg ostatek, gdy w bojaŸni Bo¿ej, w zgo- dzie, w uprzejmoœci i szczyroœci do dobrego pospolitego szukaæ ³aski jego bêdziem. Da wam - mówi œ. Jakub - P[an] Bóg m¹droœæ, ten, który obieca³, który hojnym jest i nie wymawia daj¹c. I któ¿ zw¹tpi w takim Panie, który s³awny a pewny w obietnicy swojej, jako Psalm mówi: Psalm. [144, 13]. „Wierny Pan Bóg w s³owach swoich i œwiêty we wszystkich spra- wach swoich”? Gdy obieca³, jako uiœciæ nie ma? Abo to cz³owiek odmienny i niepewny? A te¿ hojny jest i nikt go nie przebierze; wiêcej daje, niŸli prosim i niŸli zas³ugujem. Przesiê- ga nasze proœby i zas³ugi, i nie mo¿em siê baæ, aby mu nie zsta³o do potrzeb naszych. Pan Bóg nie wymawia daj¹c. A gdy daje, nie wymawia nam z³oœci i zbrodniów naszych, jako my czynim, gdy co niegodnym dajem. Mówim tak: aczeœ taki ³otr, toœ mi uczyni³ a to, takeœ miê zdradzi³ i oszuka³, takeœ na zdrowie moje nastêpowa³. I na³ajawszy i nawymawiawszy, dopiero co niewiele dla niego czy- nim. Nie taki Pan Bóg: On zapomina przestêpstwa naszego i z³oœci, któr¹ mu wyrz¹dzamy. Modlitwa królewska i senatorska. Mocnie tedy do niego i gor¹co wo³ajmy: Uczyñ, Panie, daj nam m¹droœæ, nie tak dla nas, jako dla ludu twego, o którym obmyœlawamy, i dla wiela s³ug twoich œwiêtych i niewinnych w tym królestwie. Dla chwa³y twojej, która jest w tej ziemi twojej szczepiona i która z ³aski i obro- ny twej od tyle set lat kwitnê³a, aby nie ustawa³a, a ziemia ta nie traci³a chwalców twoich i uczniów zakonu twego œwiêtego. Uczyñ dla chrzeœcijañstwa wszytkiego, które tak barzo zdrobnia³o i os³abia³o, i w tym siê królestwie na pó³nocy koñczy. Hiszpania wojny s¹siedzki- mi zabawiona; Francuska na po³y kacerstwy zara¿ona; Niemcy b³êdami swoich doktorów gin¹; królestwo Angielskie, Duñskie, Szwedzkie herezyje po¿ar³y; Flandryja i inszy Niemcy zakon twój œwiêty podeptali. U nas trochê ostatków s³ug wiernych twoich: nie puszczaj¿e nas z obrony twej, a daj m¹droœæ na oddalenie tych niebezpieczeñstw, które nad g³owami naszy- mi zawis³y. Tyœ obieca³ i rzek³ przez s³ugê twego: Sap. 6 [12—14]. „,£acno naleŸæ m¹droœæ

13 tym, którzy j¹ mi³uj¹: ona uprzedza tych, którzy jej pragn¹, i ona siê im pierwej ukazuje; i kto rano wstawa, najduje j¹ u drzwi swoich”. Mi³ujem nawy¿sz¹ m¹droœæ Syna twego. Pana na- szego. Niech¿e siê nam uka¿e i nauczy, co czyniæ i jako o tej strapionej i do upadku nachylo- nej Koronie radziæ. Który z tob¹ i z Duchem Œ. króluje Bóg jeden na wieki. Am[en].

14 KAZANIE WTÓRE O MI£OŒCI KU OJCZY•NIE I O PIERWSZEJ CHOROBIE RZECZYPOSPOLITEJ, KTÓRA JEST Z NIE¯YCZLIWOŒCI KU OJCZY•NIE To wam rozkazujê - mówi Pan Jezus - abyœcie siê spo³ecznie mi³owali. Pokój mój dajê wam, pokój mój zostawujê wam. Joan. 14 [27] & 15 [17]. Eccle. 2 [11]. Nie masz nic pod s³oñcem trwa³ego, mówi Salomon: nie ty³o domy i familije, ale i królestwa, i monarchije wielkie ustaj¹ i upadaj¹, i naród siê po narodzie na ziemi odmienia. Lecz nic nie jest bez przyczyny, zw³aszcza w ludzkich sprawach, które z rozumu i wolnej wolej pochodz¹. Co rozumem i pilnoœci¹, i cnot¹ stanê³o, to siê nierozumem i niedba³oœci¹, i z³oœci¹ ludzk¹ obala. Królestwa gin¹ i upadaj¹. Jako cia³a nasze abo wnêtrznymi chorobami, abo powierzchnymi gwa³townymi przypadkami umieraj¹, tak i królestwa maj¹ swoje domowe choroby, dla których upadaæ musz¹. Maj¹ i nie- przyjacio³y mocne, którzy je wojnami i rozbojem gubi¹. Obojej niebezpiecznoœci zabiegaæ m¹drzy z pomoc¹ Bo¿¹ umiej¹, i lud swój dobrzy sprawce wybawiaj¹. Na choroby domowe maj¹ lekarstwa, a na wojny i gwa³ty maj¹ rozmaite obrony. ¯aden z was, Przezacni Panowie, nie jest tak prosty, aby nie baczy³ ciê¿kiej i wielkiej niemocy tego naszego Królestwa i wnêtrznego a domowego jego zachwiania; abo ¿eby nie uczu³ mocnego nieprzyjaciela, któ- ry na g³owy nasze nastêpuje i rozbojem straszliwym nam grozi. Choroby Rzeczypospolitej. Byœcie domowe niemocy tego królestwa zleczyli, ³acniejsza by obrona naleŸæ siê mog³a. Ale jako siê chory broniæ ma, który sam na nogach swoich nie stoi? Leczcie¿ pierwej tê chor¹ swoje matkê, tê mi³¹ ojczyznê i Rzeczpospolit¹] swoje. A jeœliœcie ostro¿ni i m¹drzy lekarze, najdziecie szeœæ szkodliwych chorób jej, które jej blisk¹ œmieræ (obroñ Bo¿e) ukazuj¹, a jako z³e pulsy, Ÿle jej tusz¹. Pierwsza jest - nie¿yczliwoœæ ludzka ku Rzeczypospolitej] i chciwoœæ domowego ³akomstwa. Druga - niezgody i roztyrki s¹siedzkie. Trzecia - naruszenie religiej katolickiej i przysada heretyckiej zarazy. Czwarta - dostojnoœci królewskiej i w³adzej os³abie- nie. Pi¹ta - prawa niesprawiedliwe. Szósta - grzechy i z³oœci jawne, które siê przeciw Panu

15 Bogu podnios³y i pomsty od niego wo³aj¹. Mówmy dziœ za pomoc¹ Bo¿¹ o tej pierwszej cho- robie Rzeczypospolitej. Mi³oœæ rodzi zgodê. Zgoda bez mi³oœci byæ nie mo¿e. Im szersza mi³oœæ, tym lepsza. Im szersza zgoda, tym lepsza. Dwoje przedniejsze rozkazania, umieraj¹c Pan Jezus, Bóg i Pan nasz, zostawiæ nam swoim testamentem raczy³. Jedno, abyœmy siê spólnie mi³owali; drugie, abyœmy pokój miêdzy sob¹ i zgodê œwiêt¹ zachowali. Jedno z drugiego pochodzi i p³ynie: mi³oœæ rodzi zgodê, a bez zgo- dy mi³oœæ byæ nie mo¿e. Mi³oœæ ku bliŸnim, im jest szersza, tym jest lepsza. Dobrze mi³owaæ s¹siada; lepiej wszytkie, którzy w mieœcie jednym s¹, a pogotowiu jeszcze lepiej wszytkie obywatele królestwa tego, gdy im dobrego co czynim abo dla nich co cierpim. Tak¿e dobra zgoda i pokój miêdzy pospolitym ludem, ale lepsza miêdzy pany, którzy ludŸmi rz¹dz¹ abo o nich radz¹, a nalepsza miêdzy królmi, którzy wszytkiemu œwiatu pokój zgod¹ swoj¹ przy- nosz¹. Do tej szerokiej i przestronej mi³oœci przywodziæ siê macie, Przezacni Panowie, któ- rzyœcie tu na to siê zjachali, abyœcie o tym myœlili i radzili, jakoby lud wszytek nie gin¹³, a wa- sza ku Rzeczypospolitej mi³oœæ gor¹ca i szczera pokazaæ siê mog³a. Przyk³ad mi³oœci ludzkiej na panu Jezusie. Przyk³ad tej szerokiej i przestronej mi³oœci postawi³ nam, uczniom swoim, na sobie Pan Zba- wiciel i mistrz nasz, gdy wszytkim i kupom onym wielkim ludzi dobrodziejstwa czyni³. Matt. 9 [36]. „UjŸrzawszy - mówi Ewangelista - lud wielki, u¿ali³ siê nad nimi, bo byli strapieni i le¿¹cy (w chorobach), jako owce nie maj¹ce pasterza”, i wnet je leczy³, karmi³ i naucza³. Joan. 3 [16]. A jeszcze wiêtsz¹ mi³oœæ pokaza³, gdy zdrowie i ¿ywot swój da³ nie za jedno królestwo, ale za wszytkie na œwiecie ludzie, chc¹c, aby ka¿dy, kto weñ wierzy, nie gin¹³, ale mia³ ¿ywot wieczny. Tak¹ mi³oœci¹ ku ludziom abo Rzeczypospolitej zapalaæ siê macie wy, którzy o dobrym po- spolitym radzicie. Wy, które Pismo bogami zowie. Bo nic tak w³asnego Panu Bogu nie jest, jako ludziom wszytkim dobrze czyniæ. Psal. 81 [6]. Prze³o¿eni czemu siê bogami zow¹. Bo nêdze ludzkie odganiaj¹. I kto taki jest, Boskie naœladowanie i obraz na sobie nosi. Prze³o¿eni nad ludŸmi bogowie s¹ ziem- scy, nie tylo dlatego, i¿ moc Bo¿¹ maj¹ na gubienie z³ych i o¿ywienie dobrych i niewinnych - bo sam Pan Bóg umarza i o¿ywia - ale nawiêcej dlatego, i¿ oni mi³osierdziem i staranim swoim nê- dzê ludzk¹ odganiaæ maj¹, aby - ile z nich jest ka¿dy pomoc jak¹ mia³. Jako to Pan Bóg czyni, który wszytko, co stworzy³, opatruje i ¿ywi, i na nie hojnie dary mi³osierdzia i dobroci swej wyle- wa, nie ty³o ludŸmi rozumnymi, ale i bestyjami nie gardz¹c, jako Psalm mówi: Psal.103 [27-28]. „Oczy wszystkiego stworzenia patrz¹ na ciê. Panie, a ty im dajesz pokarm ich czasów swoich: gdy ty dajesz i sypiesz, oni zbieraj¹; gdy otworzysz rêkê twoje, wszytkiego dobra pe³no jest”. Lud wszytkiej Korony oczy do tego sejmu obraca i rêce podnosi, mówi¹c etc. S³usznie te¿ do was mówiæ tak nañ, przezacni obmyœlacze dobra pospolitego, wszytkiej tej Korony, to jest ludzi i dusz, ile ich jest w Polszcze, w Litwie, w Rusi, w Prusach, w ¯mudzi,

16 w Inflanciech, oczy do was obracaj¹ i rêce do was podnosz¹, mówi¹c jako i oni Egiptcyjanie do Józefa: Gene. 47 [25|. „Zdrowie nasze w rêku waszych”. WejŸrzycie na nas, abyœmy nie ginêli i w domowej niesprawiedliwoœci, i w pogañskiej niewolej. Ojcowie sierot i mamki. Wyœcie ojcowie naszy i opiekunowie, a my sieroty i dzieciny wasze. Wyœcie jako matki i mamki nasze; jeœli nas odbie¿ycie, a Ÿle o nas radziæ bêdziecie, my poginiem i sani zginie- cie. Wyœcie rozumy i g³owy nasze; my jako proste dzieci na wasze siê obmyœlanie spuszcza- my, i Pan Bóg wam myœliæ o nas rozkaza³. Góry, z których rzeki wytryskaj¹. Wyœcie jako góry, z których rzeki i zdroje wytryskaj¹: a my jako pola, które siê onymi rzeka- mi polewaj¹ i ch³odz¹. Psal. 71 [3]. „Góry - jako Psalm mówi - przyjmujcie lud-kom pokój, i pagórki spuszczajcie im sprawiedliwoœæ”. Was Pan Bóg podniós³ na wysokie urzêdy: nie dla was, abyœcie sami swoich po¿ytków pilnowali, ale dla ludu, który wam Pan Bóg powie- rzy³, abyœcie nam sprawiedliwoœæ i pokój, który od Pana Boga bierzecie, spuszczali. Jeruzalem nasze. Ojczyzna - czo³o wszytkich pociech. Toæ s¹ g³osy i wo³ania ich do was: zmi³ujcie¿ siê nad nimi! Mi³ujcie ojczyznê tê swoje i to Hieruzalem swoje, to jest Koronê tê i Rzeczposp[olit¹], a mówcie tak z serca z Dawidem: Psal. 136 [5-6]. ,,Jeœli ciê zapomniê, ojczyzno mi³a moja i Hieruzalem moje, niech zapomniê prawice rêki swojej. Niech jêzyk mój przyschnie do ust moich, jeœli pomnieæ na ciê nie bêdê a jeœli ciê na czele wszytkich pociech moich nie po³o¿ê”. O, jakie zaklinanie, którym siê wi¹- zaæ macie, abyœcie nic sobie tak mi³ego, tak weso³ego nie mieli, jako dobro Hierozolimy swojej, to jest Rzeczyposp[olitej] i ojczyzny swojej, ¿ycz¹c sobie onego w Psalmie b³ogos³a- wieñstwa: Psal. 127 [5]. „B³ogos³aw-ci. Bóg, abyœ patrzy³ na dobre Jerozolimy po wszytkie dni wieku twego”. Dobrodziejstwa matki naszej ojczyzny. Jako namilejszej matki swej mi³owaæ i onej czciæ nie macie, która was urodzi³a i wychowa³a, nada³a, wynios³a? Bóg matkê czciæ rozkaza³. Przeklêty, kto zasmuca matkê swoje. A która jest pierwsza i zas³u¿eñsza matka jako ojczyzna, od której imiê macie i wszytko, co macie, od niej jest? Która gniazdem jest matek wszytkich i powinowactw wszytkich, i komor¹ dóbr waszych Komora dóbr naszych - ojczyzna. wszytkich. Jeruzalem, matka nasza - mówi Apo- sto³ - nad wszytki matki czci i szanowania godna. Galat. 4 [26]. Rozmyœlcie, jakie od tej matki, od Korony i Rzeczypospolitej] tej, dobrodziejstwa i upominki macie. Wiary nam katolickiej ta Korona dochowa³a i obroni³a. Ona wam wiary œ. katolickiej, przez któr¹ do wiecznej ojczyzny przychodzicie, dochowa³a; i Chrystusa, zbawienie wasze, i jego Ewangelij¹ przynios³a. Ona jej od fa³szywych nauk i ja- dów heretyckich obroni³a. Ona Husa przed stem kiladziesi¹t lat swymi kaptury i konfedera- cyjami i jego przeklête kacerstwo odp³oszy³a. Do tego czasu kap³any wam i biskupy, i du-

17 chowne pasterze wasze daje, przy których przystêp do ³aski Bo¿ej i obrony od wszytkich nie- przyjació³ macie. Ona wszczepi³a tu o³tarz s³u¿by Bo¿ej i ofiar przedziwnych, z których wam ub³aganie Boskie zaw¿dy p³ynie. Ona siê i dzisiejszych z³ych wieków srogim heretykom odej- muje i wilki te jadowite, jako mo¿e, od was odgania, Inne narody nie maj¹ tak szczêœliwej ojczyzny. l stara siê, abyœcie nie byli bez kap³ana, bez o³tarza, bez nauki, i zatem bez Boga, jako siê to innym narodom przyda³o, którzy tak dobrej j i czujnej matki nie mieli. Jako¿ jej mi³owaæ nie macie? Ojczyzna wszczepi³a i dochowa³a królewski majestat. B³ogos³awieñstwo jest królewska stolica ca³a. Ta matka ojczyzna namilsza wszczepi³a wam i dochowa³a stan i majestat królewski, który jest zatrzymanim i ozdob¹ wszytkich dóbr i s³awy waszej: i¿ król po królu do tego czasu nie usta³, i¿ dostojnoœæ ich dobrze obwarowana jest, i¿ po dziœ dzieñ patrzycie na pany i króle swoje, pomazañce Bo¿e, i z ich siê ozdoby i mo¿noœci uweselacie, i ono b³ogos³awieñstwo macie, które Prorok obiecuje: Jerem. 17 [24-29]. ,,Jeœli miê s³uchaæ bêdziecie - mówi P[an] Bóg - przez te brany wje¿d¿aæ królowie i panowie waszy bêd¹, siedz¹cy na stolicy Dawidowej, na wozach i koniach, oni i panowie ich”. Biada narodom, którym pan Bóg króle pobra³. Biada na rodom, którym Pan Bóg króle i pany pobra³ abo królestwa ich porozdziela³, które z Danielem p³acz¹, mówi¹c: Dan. 3 [38]. ,,Nie masz teraz króla i pana, i kap³ana, i proroka, które Pan Bóg pokara³ ona plag¹”. Oseae 3 [4]. ,,Bêd¹ - prawi - siedzieæ bez króla, bez pana, bez o³tarza, bez ofiary”. B³ogo wam teraz, którym Pan Bóg w tej ojczyŸnie tego wszytkiego dochowa³. Skupienie tak wielkich pañstw. Ta matka skupi³a wam do jednego cia³a Rzeczy- posp[olitej] tak szerokie i zacne narody, rozszerzy³a pañstwa swe od morza do morza i s¹sia- dom was straszliwie poczyni³a, i¿ oburzyæ siê na was nie œmiej¹. Ojczyzna da³a z³ot¹ wolnoœæ. Ta mi³a matka poda³a wam z³ot¹ wolnoœæ, i¿ tyranom nie s³u¿ycie, jedno bogobojnym panom i królom, które sami sobie obieracie. Których moc, prawy okreszona, ¿adnego wam bezpra- wia nie czyni, ¿adnego i od postronnych panów, i od swoich uciœnienia nie cierpicie. Sami- œcie ty³o sobie tyranami, gdy praw nie wykonywacie a do sprawiedliwoœci fa³szyw¹ wolno- œci¹, abo raczej swowolnoœci¹, przeszkody sami sobie czynicie. Tureckiego i Moskiewskiego pañstwa obywatele, patrzcie, jakie uciœnienie i tyranij¹ cierpi¹. Nie taka to ojczyzna wasza: matk¹ wam jest, a nie macoch¹. Na rêku was swoich nosi, a krzywdy ¿adnej cierpieæ nie do- puœci. Sami sobie tyranowie Sami sobie szkodzicie i jeden nad drugim tyranij¹ podnosicie, praw nie egzekwuj¹c, a moc pañsk¹ tam, gdzie nie potrzeba, króc¹c. Z strony matki nie masz nic, w czym byœcie siê ¿a³o- waæ na nie mieli, chyba sami na siê. Dostatki i bogactwa od ojczyzny. Patrzcie, do jakich do- statków i bogactw, i wczasów ta was matka przywiod³a, a jako was oz³oci³a i nada³a, i¿ pieniê-

18 dzy macie dosyæ, dostatek ¿ywnoœci, szaty tak kosztowne, s³ug takie gromady, koni, wozów; takie koszty, dochody pieniê¿ne wszêdzie pomno¿one. Sama tylo matka ma³o ma. Pierwej rzad- ki mia³ piwo w domu, a teraz winem piwnice wasze woniaj¹. Pierwej samodzia³ki boki nasze pokrywa³y, a teraz aksamity i jedwabie. Pierwej proste rydwany i rzadkie, czêstsze siod³a mia- sto poduszek, a teraz z³ote kolebki i karety. Zbytek z dostatku. Pierwej proste potrawy, a teraz ptaki i kap³ony. Pierwej jedna misa wszytkim, a teraz pó³misków kiladziesi¹t. O nami³sza mat- ko, ju¿ zbytkuj¹ dzieci twoje, Ÿle tych dostatków u¿ywaj¹, na grzechy, na sprosnoœci, na utraty, na pró¿noœci. Na co by siê ten dostatek obracaæ mia³. A ja co winna - mówi - maj¹ rozum, mog¹ tych darów Bo¿ych u¿ywaæ na koœcio³y i chwa³ê Bo¿¹, na obrony i zamki, i inne na z³y czas gotowoœci, i do zbawienia przys³ugi. Ja niewinna, i¿em w dawaniu matk¹; oni winni, co miê nie s³uchaj¹, a dobroci mojej i Boskich darów Ÿle u¿ywaj¹. Pokój bogaty da³a ojczyzna. Ta¿ mi³a rnatka da³a wam taki pokój, jakiego wiele królestw nie maj¹, za którym nape³ni³y siê komory wasze i rozszerzy³y siê po¿ytki wasze. Psalm. [147, 13-14]. ,,Potwierdzi³ - jako Psalm mówi - zamki wrót granic twoich i b³ogos³awi³ Pan Bóg synom twoim. Da³ granicy twej pokój i t³ustoœci¹ zbo¿a (to jest obfitoœci¹ wszytkiego nakarmi³ ciê”. Pokoju na co u¿ywaæ 2. Par. 14 Bo¿e, abyœcie dobrze tego pokoju u¿yli, a zw³aszcza tak, jako on król Aza, o którym mówi Pismo: ,,Pobudowa³ mocne miasta, bo za czasów jego wojny nie powstawa³y, gdy Pan Bóg pokój dawa³. I mówi³ do poddanych: Budujmy miasta i obtoczmy je murami, utwierdzajmy wie¿e i brany, póki mamy odpocznienie od wojen”. Dostatki w gnój siê i w dym obracaj¹. A u was pokój i dostatki, które z niego rost¹, w pró¿ne siê utraty obraca, w zbytki i w gnoje, a zamki puste, wie¿e pró¿ne, drugie siê obalaj¹ i gnij¹. Na przysz³e wojny i niepokoje oka nie macie. Dosyæ wam ta matka pokojem takim ukazuje, do czego byœcie siê pokwapiaæ mie- li, póki czas jest. Bo zda mi siê, i¿ siê ju¿ od niewdziêcznych ten tak bogaty pokój oddali i przerwie. S³awa wojenna rycerska. Macie od tej¿e ojczyzny do tego czasu s³awê wojenn¹. która siê tych wieków nawiêcej za szczêœliwym panów i królów waszych panowanim podnios³a. Rodzi wam ta matka mê¿ne i m¹dre, i szczêœliwe hetmany, mocne i nieustraszone rycerstwo, i lud taki, na który siê nie- przyjaciele ogl¹daj¹. Postronnych panów poselstwa. Ta¿ matka namisza uczyni³a wam s³awê u wszytkiego chrzeœcijañstwa i u pogañstwa, i¿ od zachodu i wschodu zacnymi poselstwy uczczony król i pan wasz wielk¹ wam u postronnych powagê i mniemanie czyni. Có¿ wam wiêcej uczyniæ mog³a? Czemu¿ jej serdecznie mi³owaæ i onê w ca³oœci zatrzymawaæ, i dla zdrowia jej wszytkiego traciæ, gdy tego jest potrzeba, nie

19 macie? Onê mi³uj¹c, sami siebie mi³uj(e)cie, a nie utracicie; onej nie ¿ycz¹c i wiary nie do- chowaj¹c, sami siebie zdradzacie. Pojedynkowe po¿ytki szkodliwe pospolitym. Mi³ujecie po¿ytki swoje pojedynkowe, a pospolite burzycie, i mniemacie, abyœcie dobrze so- bie czynili i ¿yczyli. Nie tak jest, ale jako Pan rzek³: Joan. [12, 25]. ,,Kto zdrowie swoje mi³uje, traci je. A kto je utraca, najduje je”. Okrêt gdy tonie, do obrony wszyscy, zapomniawszy swoich t³omoków, rzuciæ siê maj¹. Gdy okrêt tonie, a wiatry go przewracaj¹, g³upi t³omoczki i skrzynki swoje opatruje i na nich le¿y, a do obrony okrêtu nie idzie, i mniema, ¿e siê sam mi³uje, a on siê sam gubi. Bo gdy okrêt obrony nie ma, i on ze wszytkim, co zebra³, uton¹æ musi. Ojczyzna jako okrêt. A gdy swymi skrzynkami i majêtnoœci¹, któr¹ ma w okrêcie, pogardzi, a z innymi siê do obro- ny okrêtu uda, swego wszytkiego zapomniawszy: dopiero swe wszytko pozyska³ i sam zdro- wie swoje zachowa³. Ten namilszy okrêt ojczyzny naszej wszytkich nas niesie, wizytko w nim mamy, co mamy. Gdy siê z okrêtem Ÿle dzieje, gdy dziur jego nie zatykamy, gdy wody z nie- go nie wylewamy, gdy siê o zatrzymanie jego nie staramy, gdy dla bezpiecznoœci jego wszyt- kim, co w domu jest, nie pogardzamy: zatonie, i z nim my sami poginiemy. W tym okrêcie macie syny, dzieci, ¿ony, imienia, skarby, wszytko, w czym siê kochacie. W tym tak wiele dusz jest, ile ich to królestwo i pañstwa przy³¹czone maj¹. Zdrowia dla ojczyzny nie ¿a³owaæ. Nie dajcie im ton¹æ, a zmi³ujcie siê nad krwi¹ swoj¹, nad ludem i braci¹ swoj¹, nie tylo majêtnoœci¹, ale i zdrowiem im w³asnym us³ugujcie, wy, którzyœcie je pod swój rz¹d i opie- kê wziêli. Bo nie tylo majêtnoœci dla mi³ej braciej i Rzeczyposp[olitej] nie ¿a³owaæ. ale i umieraæ winni jesteœmy, jako Jan œ. mówi: 1. Joan. 3 [16]. Jeœli Chrystus za nas zdrowie swoje po³o¿y³, i my je k³aœæ za braci¹ nasz¹ mamy”. Sk¹d jest i u Pana Boga zap³ata, bo jest w³asne Chrystusa naœladowanie, i u ludzi wieczna s³awa. Lecz jeœli majêtnoœci ¿a³u- jem i dla niej Rzeczyposp[olitej] szkodzim, jako zdrowia nastawim? W¿dy tê mniejsz¹ rzecz czyñmy. Jako œwiêci braci¹ swojê i ojczyznê, i Rzeczpos[polit¹] mi³owali. Patrzcie na przyk³ady œwiêtych, jako w tej mi³oœci ku ludu swemu, to jest Rzeczyposp[oli- tej], gor¹cy byli. Moj¿esz zbawienim swoim lud chcia³ od zguby zast¹piæ. Moj¿esz, acz czêsto na swój on lud i na jego twardoœæ do dobrego narzeka³, jednak gdy je P[an] Bóg zgubiæ chcia³, nie tylo zdrowiem swoim, ale i zbawienim swoim zast¹piæ je i odkupiæ chcia³, mówi¹c: Exod. 32 [31- 32]. „Abo im odpuœæ. Panie, ten grzech, abo jeœli tego nie uczynisz, wyma¿ miê z ksi¹g two- ich, w któreœ napisa³”.

20 Aod dla braciej w co siê wda³. Judic. 3 [12-30]. Aod, widz¹c swój lud barzo od Moabitów tyrañstwem uciœniony, zdrowie swoje wa¿y³ i na pokoju Eglona tyrana zabi³ i wyzwoli³ braci¹ swojê. Samson. Judic. i6 |1-31]. Samson o krzywdy braciej swej z Filistyny sam jeden wojny zwodzi³ i rad z nieprzyjacio³y ludu swego, sale ony z nimi obalaj¹c, umar³. Dawid. 1. Par. 21 [17]. Dawid gniew Pañski i karanie na siê obraca³, aby poddani jego nie cierpieli, mówi¹c do Pana Boga: „Jam zgrzeszy³, a ta trzoda co zas³u¿y³a. Panie Bo¿e mój? Proszê, obróæ rêkê twoj¹ na miê i na dom ojca mego, a ludu tego nie zabijaj”. Joab. 2. Reg. 10 [12|. Joab, hetman Dawidów, rad za s¹siady swe zdrowie niós³ na wojnê, mówi¹c: ,,Walczmy o lud nasz i o miasto Boga naszego, a Pan niech czyni, co siê jemu podoba”. Za lud - prawi - nasz i za miasto Bo¿e. Dwie go te rzeczy œmia³ym na wojnie czyni³y, gdy¿ nie dla korzyœci ani dla swej s³awy, ale dla braciej swojej i dla chwa³y Boga swego na ostre ¿elaza nieprzyjació³ na- ciera³. Patrzmy na one parê œwiêtych m³odzieñców, na Neemiasza i Zorobabela, jako dobre ojczy- zny swej i Rzeczyposp[olitej] nad wszytkie swoje dobra przek³adali i onych dla niej radzi odbiegali. Neemiasz. 2. Esdr. 2. Neemiasz, bêd¹c poimany w niewol¹ babiloñsk¹, utraciwszy z ludem swoim ojczyznê mi³¹, od nieprzyjació³ zburzon¹, do takiego szczêœcia przyszed³, i¿ u króla Artakserksa, którego poimañcem by³, podczaszym zosta³. I gdy mu wino podawa³, rzek³ mu król: ,,Czemuœ tak smutny, chorym nie bêd¹c? Nie darmo to, coœ z³ego jest w sercu twoim” . A on, przelêkszy siê, rzek³: ..Królu, ¿yj na wieki. Jako ja smutnym byæ nie mam, gdy¿ dom, miasto pogrzebów ojców moich spustosza³o i brany jego ogniem s¹ popalone”. I rzek³ król: ,,A o có¿ miê pro- sisz?” Szczêœcia swego dla ojczyzny odst¹pi³. Móg³ namilszy m³odzieniec prosiæ o po¿ytki i pociechy, i czci swoje, ale wszystkiego swego szczêœcia odstêpuj¹c, o naprawê ojczyzny swej prosi³, w tym nawy¿sze swoje pociechy k³ad¹c, gdy nie jemu, ale wszytkiemu ludowi, braciej jego, dobrze siê dziaæ mia³o. O, byœcie takie serce ku ojczyŸnie mieli, a za w³asnymi po¿ytki domów swoich nie biegali, jako byœcie za tê mi³oœæ wielk¹ u Pana Boga prêdkie po- ciechy na zachowanie Rzeczyposp[olitej] odnosili! £akomstwo dobre rady o ojczyŸnie rozprasza. Ale ³akomstwo i ciasne a tylo do swoich w³asnych po¿ytków przywi¹zane serce wszytkie dobre rady rozprasza.

21 Zorubabel. 2. Esdr. 4 [3,3-4,47] Co mówiæ o Zorobabelu i o gor¹cej jego ku pospolitemu dobru mi³oœci? Gdy m¹droœci¹ ko morne towarzysze swoje u monarchy œwiata Daryjusza przeszed³, a m¹dra gadk¹, co by na œwiecie by³o namocniejszego, prawdê wyniós³ i wys³awi³, dowodz¹c, i¿ ta mocniejsza i trwal- sza niŸli wino, niŸli król, niŸli niewiasta - upominki zak³adne odniós³ i wygra³ takie: „aby w szar³acie chodzi³, aby ze z³ota pi³ i na z³ocie sypia³, i na wozie ze z³otem jeŸdzi³, i czapkê mia³ z bissu, i na szyjej z³oty ³añcuch, a¿eby wtóre miejsce mia³ po królu dla m¹droœci swo- jej i powinnym by³ Daryjuszowi. A gdy go spyta³ Daryjusz, mówi¹c: „Nad to, co na zmowie i zak³adzie napisano, proœ jeszcze o wiêcej, boœ mêdrszym nalezion jest nad towarzysze two- je, wedla mnie siedzieæ bêdziesz i powinnym moim zwany bêdziesz”. On rzek³: „Pomni, kró- lu, na œlub twój, któryœ uczyni³ dnia tego, którymeœ królem zosta³; zbuduj Jeruzalem i skarby koœcielne pobrane odeœli, które Cyrus oddzieli³; zbuduj koœció³ spalony, napraw ziemiê judzk¹ spustoszon¹ - o to ja, panie, proszê, o to majestatu twego ¿¹dam”. B³ogos³awiony Zorobabel w swojej proœbie. O b³ogos³awiony mi³oœniku braciej twojej. Nie ruszy³o ciê ono z³oto i dobre mienie, i czeœæ ona, po królu wtórym byæ i œwiat rz¹dziæ, i u ludzi tak wielk¹ s³awê mieæ. Wszytkoœ to po- rzuci³ i podepta³, abyœ ojczyŸnie i braciej swej, i Rzeczypospolitej] s³u¿y³. Wola³eœ sam poni- ¿onym byæ, aby ona g³owê podnios³a; wola³eœ zostawaæ ubogim, aby ona zbogacia³a. Daro- wa³eœ matce swej wszytkie pociechy swoje. Wyla³eœ na nie wszytko szczêœcie swoje, w jej dobrym i powstaniu, i pomno¿eniu wszytkie dobra swe zamykaj¹c. Naœladujmy, a za nic so- bie w³asnych po¿ytków nie wa¿my, gdy Rzeczpospolita] tego potrzebuje, abo gdy siê jej do szczêœcia naszymi chciwoœciami przeszkadza. Matatyjasz co czyni³ o swoj¹ ojczyznê. 1. Mach. 2. Matatyjasz dla Rzeczyposp[olitej], która na zakonie Bo¿ym fundowana by³a, dla oddalenia niewolej i tyrañstwa króla Antyjocha i inych postronnych nieprzyjació³ zdrowie swoje wa¿y³. Szeœciom synom umrzeæ o ojczyznê na testamencie rozkaza³. I maj¹c szeœæ synów, na testamencie im umieraj¹c rozkaza³, aby ¿aden na ³ó¿ku swoim nie umiera³, ale mê¿nie o lud swój i o zakon Bo¿y, i wiarê wojuj¹c, i ojczyzny broni¹c, umiera³. I pos³ucha³y go dobre dzieci wszyscy, i szczêœci³ im Pan Bóg w wielu wygranych i niepodob- nych do zwyciêstwa bitwach, i potykaj¹c siê, jeden drugiego upomina³: 1. Mach. 4 [3, 43]. „Podnoœmy upadek ludu naszego, a walczmy o lud nasz i o Koœció³ nasz”. I wszyscy bracia oni na bitwach pozabijani sobie œmieræ, a ludowi swemu i Rzeczyposp[olitej] wolnoœæ i wy- bawienie od tyranów przynieœli. Nad których œmierci¹ p³akali, mówi¹c: 1. Mach. 9 [21]. „Ja- koæ polegli mocarze, którzy wybawiali lud izraelski”. ¯adna ich korzyœæ do tego nie wiod³a i mêstwa im onego nie czyni³a, jedno mi³oœæ ku uciœnionej braciej i ku ojczyŸnie, i s³awie ludu swego. A nie tylo mê¿owie, ale i niewiasty s³abej p³ci, tê cnotê chêci ku dobru pospolitemu maj¹c, rady i zdrowia swego odstêpowa³y.

22 Jeftego córka rada dla ojczyzny umiera³a. Wspominam sobie córkê one Jeftego, której ociec Jefte, gdy siê z wojny z wielkim zwyciê- stwem wraca³, ona przeciw jemu z swymi rówienniczkami panienkami, z bêbny i z tañcy wysz³a. A ociec, za g³owê siê j¹wszy. do niej rzek³: ..Oszuka³aœ miê i sama siebie, namilsza córko, œlubi³em Panu Bogu, jeœli mi da zwyciêstwo, cokolwiek pierwszego wynidzie z domu mego, abych to Panu Bogu ofiarowa³ i zabi³” Judic. 11 [35-36]. A ona siê na to nic nie prze- lêkszy rzek³a: „Gdy¿ ci Pan Bóg da³ zwyciêstwo, a takeœ Panu Bogu obieca³, uczyñ ze mn¹, coœ obieca³”. „Ale, namilsza córko, œmieræ sroga tobie, panience m³odej? Aleœ jest jedynacz- ka u ojca twego? Aleœ tak m³oda i urodziwa, dom wszytek pociechy z ciebie czeka?” A ona mówi: „nic to, wesele pospolite i szczêœcie ludu mego, i wybawienie jego od nieprzyjació³ wszytkie te pociechy we mnie gasi, rada ich odstêpujê, rada za to takie wesele ludzkie zdro- wie dajê”. O nieoszacowana dobroci i ku Rzeczyposp[olitej] mi³oœci, kto ciê dziœ naœladuje? Ju¿ i panny md³e i bojaŸliwe, mê¿e i ch³opy w mi³oœci Rzeczyposp[olitej] i szkód dla niej podejmowaniu przechodz¹! Judyt co dla ludu swego uczyni³a. Druga, Judyt, co uczyni³a? Oblê¿one Betuli¹, lud od g³odu i pragnienia umiera, a ona siê nad nêdz¹ ludzk¹ u¿aliwszy, i zdrowie, i czystoœæ swojê na to wa¿y³a, aby lud swój wybawi³a. I poszczêœci³ Pan Bóg rady jej, i lud wybawi³a, i sama przy zdrowiu i czystoœci zosta³a, i wiecznej s³awy jako dobrodziejka narodu swego dosta³a. Hester. A Hester tak¿e, mê¿na i mi³oœci ku swemu ludu pe³n¹ bêd¹c, zdrowiem swoim wzgardzi³a, gdy nad zakazanie do Aswera przyst¹pi³a, wk³adaj¹c siê o lud swój, aby od onego Amana zgubiony nie by³. I wywiod³a naród swój z wielkiej trwogi i z³ej toniej barzo. Cic. 2. de legib. Za ojczyznê umierali poganie. Lecz i poganów siê wstydŸmy, którzy tak nauczali i pisali: „Rzeczposp[olita] zowie siê po- wszechnym miastem, za któr¹ umrzeæ i ze wszytkim siê jej oddaæ, i w niej wszytkie nasze pociechy po³o¿yæ, i onej je poœwiêciæ winni jesteœmy”. I niewiasty u Rzymian w pogañstwie mówi³y: „Dlatego syny rodzimy, aby by³ kto za Rzeczposp[olit¹] umieraj¹c”. Pomnicie na one Kodry, Decyjusze, Regulusze. jako za lud swój radzi umierali. To w¿dy je- den dziwny i ³ez naszych dobywa ten Regulus. Gdy by³ w poimaniu, nieprzyjaciele go do domu, s³owu jego dufaj¹c, puœcili, aby zamianê za siê, wiêŸnie ich uprosi³ i odes³a³, a sam zosta³. On widz¹c, i¿ wiêŸnie nieprzyjació³ byli godniejszy i mê¿niejszy niŸli on sam z drugi- mi, odradzi³ urzêdom, aby tego nie czynili, a sam siê do nieprzyjació³, s³owo swoje iszcz¹c, na wielkie i pewne mêki, w których go niespanim umorzono, wróci³. Wielka mi³oœæ ojczyzny. Kto siê na tak¹ mi³oœæ ku pospolitemu dobremu nie zdumieje? W cz³owieku zw³aszcza, któ- ry siê samym ty³o rozumem przyrodzonym rz¹dzi³, a po œmierci ¿adnej pewnej obietnice nie

23 mia³? Cic.in Caton. ma. A nie dziwujê siê jednemu m¹dremu z pogañstwa, ale ca³ym woj- skom ich, które dla Rzeczyposp[olitej] z ochot¹ tam sz³y, gdzie wiedzia³y, i¿ siê stamt¹d nie mia³y wróciæ. Pogañska nauka o mi³oœci Rzeczypo[spolitej]. Cic. 1. offic. Znaczna i ona nauka ich, gdy pisz¹: „Którzy Rzeczposp[olit¹] rz¹dz¹, dwie te nauce chowaæ maj¹. Jednê, aby po¿ytków s¹siad swoich tak bronili, jakoby wszytko, co poczn¹, do nich obracali, swoich zapominaj¹c. Drug¹, aby siê o cia³o wszytkiej Rzeczyposp[olitej] starali, aby jednych broni¹c, drugich nie opuszczali”. Nie mi³ujemy Rzeczyposp[olitej]. A my pierwsze oko na swoje domy obracamy: by dobrze Rzeczposp[olita] przepad³a, byle nasze zbieranie ca³e by³o i co dzieñ siê szerzy³o, nic nie dbamy. Przetoæ ca³e bêdzie, gdy siê dom wszytek królestwa obali, a okrêt siê ze wszytkimi zanurzy. Stan stanu nie ma uciskaæ. A my o pospolitym radz¹c, jeden stan ucisn¹æ, a drugi podnieœæ chcemy. Duchowny stan po- ni¿yæ i zniszczyæ, a heretycki abo œlachecki na górze postawiæ usi³ujemy. Kmiotki i poddane gubiæ, a sami sobie folgowaæ w poborach i mych ciê¿arach chcemy. Nie tak bracia: z³e rêce, gdy jedna chora. Obie zdrowe byæ maj¹! Có¿ w¿dy czynim? Izali siê tego pogañstwa oko³o mi³oœci ku Rzeczypospolitej] nie zawsty- dzim a nie poprawim? Oni z samego rozumu przyrodzonego widzieli to, i¿ s³uszna rzecz jed- nemu dla wszytkiej Rzeczyposp[olitej] szkodê mieæ, aby siê ich wiele zachowa³o. Rêka na obronê cia³a rada ginie. Widzieli, i¿ rêka na obronê g³owy rada ranê i uciêcie cierpi, aby wszytko cia³o nie umiera³o. Widzieli, i¿ lepiej sto zdradziec zgubiæ, aby wszytka ojczyzna nie ginê³a. Widzieli, i¿ dla lep- szego rodzaju jedne ga³êzie ucinaj¹, aby drugie lepiej rodzi³y. Jeden siê ¿a³owaæ dla wszyt- kich nie ma. Tak te¿ cz³owiek jeden dla po¿ytku pospolitego ¿a³owaæ siê i majêtnoœci swojej nie ma. A my, coœmy od Chrystusa w takiej szerokiej mi³oœci nauk¹ i przyk³adem jego wy- æwiczeni s¹, s³abszy i oziêblejszy ku bliŸnim byæ mamy? Nie daj. Bo¿e! Poganie nie mieli o mi³oœci ku braciej rozkazania od Boga, jedno sam rozum. A my tak suro- wy, tak pilny Boga naszego o tym mandat mamy: „Rozkazujê wam - prawi - abyœcie siê spo- inie mi³owali, tak jakom ja was umi³owa³”. A jako. Panie? Jam zdrowie swoje za was i za wszytkie po³o¿y³; i wy tak braty swoje mi³ujcie! Poganie do pe³nienia takiego zakonu pomocy i ³aski z nieba nie mieli, a nam Chrystus przez Ducha Œ. wlewa mi³oœæ, abyœmy siê j¹ zapalali a nic nam dla braciej naszej ciê¿ko nie by³o. Jako¿ s³usznego potêpienia ujdziem? Poganie za Rzeczposp[olit¹] umierali, nic siê po œmierci nie spodziewaj¹c, abo nic pewnego o zap³acie na onym œwiecie nie maj¹c, na samej ty³o poczciwej s³awie u ludzi przestaj¹c. A my

24 tak wielkie i tak pewne o zap³acie po œmierci Boga naszego obietnice mamy, jeœli to przykaza- nie o mi³oœci wype³nim. I tu na ziemi nieœmierteln¹ s³awê daje tym, którzy dla braciej i dobra pospolitego ucierpieli. Jaka s³awa tych s³ynie i dziœ, w Piœmie œ. i innych dziejach opisana jest. O Wielmo¿ni Panowie, o ziemscy bogowie! Miejcie wspania³e i szerokie serce na dobre bra- ciej swojej i narodów swoich, wszytkich dusz, które to królestwo z swymi pañstwy w sobie zamyka. Nie cieœnicie ani kurczcie mi³oœci w swoich domach i pojedynkowych po¿ytkach. Nie zamykajcie jej w komorach i skarbnicach swoich. Niech siê na lud wszytek z was, gór wysokich, jako rzeka w równe pola wylewa. Joannes 2 Lusitaniae rex. Orosius Lib. 1. Naœladujcie onego chrzeœcijañskiego króla, który z wojskiem wyci¹gn¹wszy, na chor¹gwi swojej namalowaæ kaza³ ptaka, który swoj¹ krwi¹ ptaszêta od wê¿a zara¿one o¿ywia, daj¹c znaæ, i¿ za swój lud rad umrzeæ chce, sobie œmieræ, a im ¿ywot obieraj¹c. Zdrajcy Rzeczyposp[olitej]. S¹ drudzy, co mówi¹: co mnie po królestwie i Rzeczypospolitej, kiedy siê ja mam Ÿle, a tego nie mam, czego pragnê. To z³odziejskie serce, które z szkod¹ drugich chce byæ bogate. Rób sobie niestatku, a Pana Boga proœ o potrzeby swe, a przestaj na swym stanie, a nie b¹dŸ utrat- nikiem i pró¿nuj¹cym, a dla siebie jednego tysi¹c tysiêcy ludzi braciej swojej nie gub. Bo¿e, abych siê takich, jako monstrów jakich, ma³o najdowa³o, którzy sro¿szej niŸli bestyje nie- ludzkoœci i krwie rozlania pe³ni s¹. S³u¿yæ drudzy Rzeczyposp[olitej], to jest sobie, nie chc¹, a¿ im zap³ac¹. Taklch podobno wiêcej, którzy s³u¿yæ Rzeczyposp[olitej] me chc¹, gdy siê po¿ytku swego nie spodziewaj¹, abo gdy im za to król nie p³aci. Ci s¹ dziwnie g³upi, którzy nie widz¹, i¿ cnota nie patrzy na zap³atê, jedno na swojê przystojnoœæ. Nie widz¹, i¿by tak nikt nigdy do- brym nie by³. Nie widz¹, i¿ tak wiele nie tylo u króla, ale i monarchy œwiata wszytkiego bo- gactwa nie masz, aby ka¿demu dobry jego uczynek móg³ p³aciæ. Sam tak mo¿ny i bogaty Pan Bóg jest, do którego zap³atê naszê odk³adaæ mamy. I tego nie widz¹, i¿ u króla i u innych dobrego mniemania o cnocie swej mieæ nie mog¹, gdy co cnotliwego z najmu czyni¹. Najemny przyjaciel i kupiony niepewny. Bo pomyœli pan: owo ma Rzeczpospolita gotowego zdrajcê, byle kto mia³ gotowe pieni¹dze, bo jeœli za dobry postêpek chce pieniêdzy, pewnie siê i na z³y utargowaæ da. Na koniec, nikt za to zap³aty nie czeka, i¿ sam sobie dobrze czyni, bo to samo hojn¹ mu jest zap³at¹. Kto ojczyŸnie swej s³u¿y, sam sobie s³u¿y: bo w niej jego wszytko siê dobre, jako siê rzek³o, za- myka. Nikt nie mówi: p³aæ mi, i¿ swego zdrowia i domu swego, ¿ony i dziatek moich broniê. Sama obrona zap³at¹ tobie jest. Czego¿ siê upominasz? Gdy jesz, pijesz, spisz, zdrowie swo- je opatrujesz, izali za to zap³aty chcesz? Ma byæ zas³ugom zap³ata, ale cnota nie ma byæ najemna, ale sprawiedliwa i sk³onna do tego, co Pan Bóg i zakon jego. i dobry rozum ka¿e. Mo¿eæ siê i na zap³atê obejrzeæ, ale niebiesk¹