ziomek72

  • Dokumenty7 893
  • Odsłony2 232 230
  • Obserwuję975
  • Rozmiar dokumentów26.3 GB
  • Ilość pobrań1 292 490

Ukryte motywy - Mather Anne

Dodano: 8 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 8 lata temu
Rozmiar :600.5 KB
Rozszerzenie:pdf

Ukryte motywy - Mather Anne.pdf

ziomek72 EBooki EBOOK M Mather Anne
Użytkownik ziomek72 wgrał ten materiał 8 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 154 stron)

ANNE MATHER Ukryte motywy

ROZDZIAŁ PIERWSZY - Nasza staruszka musiała kompletnie zidiocieć! - rozsierdził się Robert Seton. - Skąd! - sprzeciwił się jego bratanek. - Vinnie dopilnowała, byś nie mógł jej postawić takiego zarzutu. Gdy sporządzała testament, była całkowicie przy zdrowych zmysłach, co poświadczają trzy orzeczenia lekarskie. - Nie musisz mi o tym przypominać - zirytował się Robert. - Po prostu wyrażam swoje zdanie, które na pewno podzieli większość akcjonariuszy. Na miłość boską, Alex, zapisać swoje udziały Isabel Ashley! Czy tak zachowuje się osoba rozsądna? - Bez wątpienia Vinnie tak uważała - wtrącił Alex. - Zawsze miała słabość do Isabel. Sądzę, że w ten sposób chciała wyrównać rachunki. - Jakie znowu rachunki?! Isabel opuściła naszą rodzinę dokładnie z tym, z czym przyszła. - Może Vinnie uważała, że to niezbyt uczciwe rozwiązanie - wzruszył ramionami Alex. - Co ty mi usiłujesz wmówić? - Robert popatrzył na niego z niedowierzaniem. - Pochwalasz jej filan­ tropię? Nigdy bym nie pomyślał, że... - Ktoś powinien odegrać rolę adwokata diabła

6 UKRYTE MOTYWY - zbył go Alex. Zaraz jednak wstał, jakby mu się udzieliło zdenerwowanie wuja. - Jeżeli zamierzasz się sprzeciwić wejściu Isabel do rady... - Sprzeciwiam się! - ...musisz rozważyć wszelkie aspekty tej sprawy. - Czasami twoja prawnicza logika doprowadza mnie do pasji - prychnął Robert. - Ta dziewucha to oportunistka, co widać gołym okiem - walnął pięścią w otwartą dłoń. - Powinienem był zakazać Vinnie widywania się z nią. Nigdy sobie nie wybaczę, że dopuściłem do takiej sytuacji. Alex uniósł brew, wyrażając wątpliwość, czy wuj byłby w stanie zakazać Vinnie czegokolwiek, potem niespiesznie podszedł do wysokiego okna. Obrócony plecami do pokoju, czerpał ukojenie z widoku roz­ ciągającego za witrażowymi szybami. Babka umarła, a on nie życzył sobie, by humory wuja mąciły wciąż żywy ból po jej stracie. Na rozkwitającym wczesnym latem ogrodzie kładły się długie cienie. Dalej widać było żywopłot i park majątku Denby, ciągnący się ku Zatoce Peale i ujściu rzeki Naze, która tworzyła wschodnią granicę posiad­ łości rodziny Denby. Teraz już chyba Setonów, pomyślał ironicznie Alex. Wraz ze śmiercią babki odszedł ostatni członek rodziny jego matki. Virginia Denby przeżyła obie córki o ponad dwie dekady, z tym światem zaś rozstała się w wieku siedemdziesięciu siedmiu lat. Będzie mu jej ogromnie brakować. Babcia była nieustraszoną starszą damą. Kochał ją bardzo. Starała się zapełnić mu pustkę po śmierci rodziców, gdy zaś dorastał i wkraczał w wiek męski, stała się jego jedynym powiernikiem. Pagórkowaty teren odsłaniał zaledwie trójkątny skrawek morza, ale za to widok wypełniała panorama pól i pastwisk. To tu Alex urodził się, tu jako dzieci bawili się z Christopherem. Nawet teraz, choć przeniósł

UKRYTE MOTYWY 7 się do Londynu, wciąż traktował Nazeby jako swoje gniazdo rodzinne. - Musisz się z nią spotkać - usłyszał za plecami głos wuja. Odwrócił się i spojrzał na niego z niedo­ wierzaniem. - Ja? Chyba żartujesz? Jak chcesz z nią rozmawiać, to zrób to osobiście. - Nie mogę. - W głosie Roberta zabrzmiała irytacja. Potem, zmieniając taktykę, dodał przymilnie: - Pa­ miętasz, że zawsze mnie obwiniała za rozpad ich małżeństwa. Gdybym ja do niej poszedł, pewnie roześmiałaby mi się w nos. Sam wiesz, jaka to kobieta. Jeżeli wymyśliła sobie, że zachowując te akcje, zniszczy Koncern Denby, i mnie przy okazji, nigdy nie zgodzi się na sprzedaż. Alex musiał przyznać, że w słowach wuja kryło się nieco prawdy. Isabel z całej duszy nienawidziła Roberta Setona i oskarżała go o zwrócenie Chrisa przeciwko niej. Nie zamierzał jednak włączać się w jakąkolwiek akcję przeciwko tej kobiecie. Miał własne powody, by gardzić Isabel Ashley i żadna perswazja wuja nie mogłaby go nakłonić do odegrania roli emisariusza. Niech zajmą się tym prawnicy koncernu, których i tak jest aż nadto. - Dlaczego nie poślesz do niej Chrisa? - spytał. Na jego szczupłej, inteligentnej twarzy pojawił się szyderczy grymas. Wuj zaklął. - Oszalałeś?! - Starszy pan zacisnął pięści. - Nie wiesz, że on wciąż coś do niej czuje? Na miłość boską, Alex, jeszcze tylko tego brakowało, aby ta baba znowu dorwała go w swoje łapy. Raz zdołał się wymknąć z tej pułapki, ale za drugim razem może mu się nie udać. Alex poczuł, jak sztywnieje mu kark, pochylił więc głowę. - Wuju, nie możesz spodziewać się, że wykonam

8 UKRYTE MOTYWY za ciebie brudną robotę - oświadczył kategorycznie. - Jeżeli nie chcesz zajmować się tą sprawą osobiście, oddaj ją w ręce Johna Frazera albo Malcolma Stansfielda. Za to biorą pieniądze. - Też mógłbyś je brać. - Robert Seton aż podskoczył na tę myśl. - Dobrze wiesz, że najgorętszym życzeniem babki było, abyś zaczął pracować dla koncernu. Sądzisz, że zapisałaby akcje Isabel, gdyby myślała, że uda się nakłonić cię do zainteresowania się sprawami firmy? Ubijmy interes. Namówisz Isabel do sprzedaży udziałów, a będą twoje. Z największą przyjemnością ujrzę cię na miejscu Vinnie w radzie nadzorczej. - Niestety, nie. Alex odmówił grzecznie, ale stanowczo. Wuj spojrzał zawiedziony. Już od pięciu lat, od kiedy Alex ukończył prawo, a później założył w Londynie własną agencję konsultingową, na próżno usiłował przekonać go do związania się z Denby. Alex bowiem za naturalnego sukcesora wuja uważał jego syna Christophera, więc mimo bliskich więzi rodzinnych wolał zachować niezależność. - Nie przyszło ci do głowy, że tego życzyłaby sobie twoja matka? - nalegał wuj. - Wiem, że była młodszą córką twojej babki i że twojego ojca nie interesowało zbijanie majątku, ale, do diabła... Alex, on był moim bratem i kiedy rozwalił samochód zabijając wszystkich troje, w tym moją żonę, sytuacja się nieco zmieniła, prawda? - Doskonale pamiętam, jaki mam dług wobec ciebie i Vinnie. Więc jeśli apelujesz do mojej lojalności rodzinnej... - Alex mocniej zacisnął zęby. - Ależ nie! - wtrącił pospiesznie Robert czując, że nieco się zagalopował. - Wiesz, że zawsze pragnąłem mieć syna takiego jak ty. Nie... nie przerywaj. To prawda. Jesteś do mnie podobny, tak samo myślimy. Sądzę, że masz więcej ze mnie niż Chris! To syn

UKRYTE MOTYWY 9 swojej matki! Wykapany Denby. Rodzina ta podupa­ dła, gdyż płodziła całe pokolenia kluchowatych mięczaków! - Vinnie też nosiła nazwisko Denby! - wtrącił Alex, ale wuj już się rozpędził. - Tylko przez małżeństwo! A ponieważ moja żona i twoja matka zginęły, nigdy się nie dowiemy, ile zdziałałyby dla firmy! My jednak żyjemy, Alex! Ty i ja wspólnie moglibyśmy przekształcić Denby w kon­ cern o zasięgu ogólnoświatowym. Już mamy udziały w przemyśle górniczym w Brazylii i pewne perspektywy w Kanadzie i w Stanach. Gdybyś przejął ode mnie sprawy krajowe, mógłbym pojeździć po świecie w poszukiwaniu kontraktów. Tekstylia Denby przestały być podstawą naszego istnienia. Wiele lat temu zdystansowały je Zakłady Mechaniczne i Elektroniczne. Alex, wiesz, jak pragnę, byś ze mną pracował. Boję się wręcz pomyśleć, co stałoby się z naszym koncernem, gdyby przejął go Chris. A to nieuniknione, jeśli nie będziesz miał dość rozumu, by mu odebrać firmę. Alex skrzywił się. - Chris jest twoim synem, wuju Robercie - za­ protestował. Starszy pan nie stracił jednak rezonu. - I co z tego? - spytał lekceważąco. - Nie twierdzę wcale, że go nie kocham. Jest jedynakiem i bardzo mi na nim zależy. Co nie znaczy, że nie dostrzegam jego wad i nie zamartwiam się nimi. Chris nie nadaje się na następnego prezesa Denby, Alex. A ty owszem. I dobrze o tym wiesz! Alex wracał do Londynu późnym wieczorem. Gdy smukły, szary Ferrari połykał kilometry dzielące dom przy Eaton Mews od Nazeby, Alex miał mnóstwo czasu na przemyślenie słów wuja. Nieco zirytowany doszedł do wniosku, że Robert Seton nie zawaha się

10 UKRYTE MOTYWY przed niczym, aby osiągnąć swój cel. Do pewnego stopnia musiał się z nim zgodzić. Gdy nadejdzie pora, Chris nie zdoła się nagiąć do ciężkiej pracy. Od ośmiu lat trwonił pokaźne sumy zarabiane przez ojcowską firmę, a chociaż figurował na liście płac, zajmował się głównie hazardem. Nawet jednak w tej sytuacji Alex nie sądził, iż on sam ma prawo rościć jakiekolwiek pretensje do Koncernu Denby. Kiedy Robert Seton brał ślub z siostrą jego matki, zakłady tekstylne chyliły się ku upadkowi, gdyby nie Robert zapewne zlicytowano by Nazeby. Dzięki jego mistrzostwu ledwie wegetujące przedsiębiorstwo przekształciło się w kwitnący koncern. Na domiar Alex zawsze chciał stanąć na własnych nogach. Nie zadowoliłby się czerpaniem z kieszeni wuja. Toteż gdy Chris wyleciał z Oksfordu i obijał się po klubach i wy­ ścigach, Alex uzyskał magisterium z prawa. Pro­ ponowano mu wtedy liczne posady, on jednak wybrał dalsze studia. Potem zaś, zamiast stać się dobrze płatnym adwokatem, podjął pracę w firmie konsultingowej i następne trzy lata uczył się zawiłości funkcjonowania spółek i brytyjskiego systemu po­ datkowego. W rezultacie, w wieku dwudziestu sześciu lat, mógł założyć własną firmę, a teraz, jako dwudziesto- dziewięciolatek, był właścicielem dobrze prosperującej firmy. Dlatego też stosunkowo łatwo przychodziło mu odrzucenie propozycji wuja. Nic go nie pchało do Denby, a na dodatek za wszelką cenę chciał uniknąć ponownego spotkania z Isabel Ashley. Tak mu się przynajmniej wydawało. Dziesięć dni później musiał zrewidować to przeko­ nanie. Gdy wrócił do biura z późnego lunchu, zastał teleks z Nowego Jorku. Przeczytał go i natychmiast chwycił za słuchawkę. - O co chodzi? - spytał sekretarkę, która towarzy-

UKRYTE MOTYWY 11 szyła wujowi w podróży. - Dostałem następującą wiadomość: „Niezwłocznie spotkaj się z Ashley. Odsprzedaje akcje Denby". Wuj wie, że odmówiłem pośredniczenia w tej sprawie. Jest w biurze? Proszę mnie z nim połączyć. - Pan Seton bierze udział w posiedzeniu, nie mogę mu więc przeszkadzać. Alex, słysząc ową starą jak świat wymówkę, zacisnął zęby. - Przypuszczał, że pan zadzwoni, toteż polecił, bym przekazała, iż sytuacja się zmieniła. Panna Ashley widocznie zdecydowała się na odstąpienie udziałów. A ponieważ pański wuj chwilowo przebywa poza krajem, ma nadzieję, iż wystąpi pan w roli pośrednika. - A dlaczego nie złożył tego w ręce prawników? - spytał nieufnie Alex. - Pan Seton nie wątpił, iż pan zrozumie, że w tak delikatnej sprawie musi wystąpić członek rodziny... - Byle nie Chris - przerwał. - W porządku, nie omieszkam zamienić słówka z twoim szefem po jego powrocie. Teraz mu przekaż, że nie pochwalam jego metod. - Ale spełni pan jego prośbę? - A mam inny wybór? - westchnął niechętnie. - Dobrze, zajmę się tym. Tylko niech się wuj nie zdziwi, jeśli coś spaprzę. Jestem w złym humorze i być może nie będę zbyt taktowny. Dopiero późnym wieczorem, po powrocie do domu z kolacji z klientem, Alex mógł spokojnie rozważyć żądanie wuja. Niechętnie o tym myślał. Okazało się, że eks- -małżonka kuzyna wciąż jeszcze potrafi zakłócić spokój jego duszy. Poza tym irytowało go, że wuj na siłę pcha go w taką kabałę. Gdyby był mniej przywiązany do Roberta, umyłby ręce i złożył robotę na barki kogoś innego. Ale słowo się rzekło, nie mógł się

12 UKRYTE MOTYWY wycofać, zwłaszcza że chodziło o odzyskanie przez rodzinę akcji babki. Alex wziął prysznic, owinął ręcznikiem biodra i wszedł do sypialni. Drugim ręcznikiem wytarł włosy, odrzucił oba na dywan. Kiedy zawiązywał pasek szlafroka, usłyszał pukanie do drzwi. Do pokoju wsunął głowę siwiejący, starszawy mężczyzna. Uśmiechnął się widząc pytający wzrok Alexa. - Chciałem się upewnić, czy niczego panu nie trzeba przed snem? - W uchylonych drzwiach pojawiła się żylasta postać odziana w ciemny wełniany szlafrok i piżamę w niebiesko-białe paski. - Wybierałem się już do łóżka, ale pomyślałem, że jeśli jadł pan wczesną kolację, to może pan zgłodniał. - Dziękuję, ale nie, Kerry. - Alex spojrzał z sympatią na pogodnego Irlandczyka. Od sześciu lat, od kiedy Alex osiadł na swoim, Kerry O'Flynn opiekował się nim na prośbę Roberta Setona. - Niczego mi nie trzeba. I żeby uprzedzić twoje pytanie, nie zostawię na dywanie wilgotnych ręczników. - Nie mogę pozwolić, by pan po sobie sprzątał - oświadczył dotknięty do żywego Kerry. Wkroczył do sypialni, wepchnął ręczniki pod pachę. - Upiorę je zaraz z rana, nim jeszcze pan wstanie. Chyba że jest pan umówiony. - Dziękuję. - Alex zdobył się na blady uśmiech. - Ależ nie ma za co. Na pewno niczego pan nie potrzebuje? - Absolutnie. - Świetnie. Wobec tego życzę dobrej nocy. Proszę dobrze wypocząć. Wygląda pan na zmęczonego. - Doprawdy? Po wyjściu Irlandczyka poszedł do garderoby i badawczo przyjrzał się w lustrze swojej twarzy. Kerry miał rację. Nieprzespane, spędzone nad doku­ mentami noce nie pozostały bez śladu. Poza tym, po

UKRYTE MOTYWY 13 ogłoszeniu woli babki w ogóle miał kłopoty z za­ śnięciem. Przeciągnął dłońmi po brodzie. Trzeba by się ogolić, ale co, do diabła. To może poczekać. Penny wróci z Kuwejtu dopiero pod koniec przyszłego tygodnia, a do tego czasu nieunikniona i irytująca rozmowa z Isabel stanie się przeszłością. Polecił dziś sekretarce, by skontaktowała się naza­ jutrz z Isabel. Im szybciej załatwi tę sprawę, tym lepiej. Miał zbyt wiele pilnych bieżących prac, by odkładać to w nieskończoność. Akurat gdy wszedł, sekretarka wykręcała numer Isabel. Dziwne, że jeszcze teraz potrafił podać z pamięci jej telefon. Przez chwilę przerzucał pocztę, wreszcie nacisnął intercom. - Przykro mi, Alex - odezwała się Diana Laurence. - Ale numer panny Ashley nie odpowiada. Chcesz, bym, poszukała jej gdzie indziej? - Och... - zaklął. Opanowując się błyskawicznie, dodał: - Przepraszam. Nie wiem, jak można by się inaczej z nią skontaktować. Później do tego wrócimy. - Zgoda. Diana pracowała z nim zbyt długo, aby poczuć się dotknięta takim zachowaniem. Kiedy się rozłączyła, Alex zirytowany opadł na skórzany fotel za biurkiem. Bez trudu mógł podać drugi numer. Wiedział już od półtora roku, że Isabel pracuje w agencji Jasona Ferry'ego. Jednak nie chciał nikogo wtajemniczać w swoje plany. Wolał zachować misję w sekrecie. „Misja Straceńca", pomyślał ponuro. Oby tylko Isabel nie wyjechała na jakiś zagraniczny kontrakt. Diana zaanonsowała pierwszego w tym dniu klienta. Alex polecił zaprosić go do gabinetu. Wieczorem jeszcze raz zatelefonuje do Isabel, a jeśli jej wtedy nie zastanie, z czystym sumieniem powiadomi Roberta, iż nie był w stanie jej odszukać.

14 UKRYTE MOTYWY Zjadł lunch z przyjacielem z Oksfordu, po południu w całkiem dobrym nastroju ruszył na inspekcję spółki ze wschodniego Londynu. Po powrocie do biura humor zdecydowanie mu się pogorszył. - Diana, spróbuj się jeszcze raz połączyć- polecił przechodząc przez sekretariat. Kiedy spytała: - Z kim? - zgrzytnął niecierpliwie zębami. - Jasne, że z Isabel Ashley - warknął. Potem westchnął. - Przepraszam, miałem ciężki dzień. Zapiszesz ten numer? - Już go zanotowałam. Aha, zostawiłam ci na biurku wiadomość. Twój kuzyn, Chris, dobijał się do ciebie całe popołudnie. - Chris? - Alex jęknął w duchu. Tylko tego brakowało. Chris usiłujący wywąchać, czy rozmawiał już z Isabel. Mimo całej niechęci, Alex musiał przyznać w duchu rację wujowi Robertowi, że ponowne spotkanie tych dwojga byłoby wielce niepożądane. - I co mu powiedziałaś? - Oczywiście, że jesteś w Walthamstow - odparła, łącząc się z Isabel. - Mam sygnał. Podniesiesz słuchawkę? Alex zastanawiał się, potem pokręcił głową. - Zaczekam. - Jakoś był przekonany, że Isabel nie ma w domu. Czuł, że krótka rozmowa między nimi nie załatwi sprawy. Zdziwił się, gdy po paru sekundach ktoś odebrał telefon. Diana spojrzała pytająco. - Łącz w gabinecie. Zamykając drzwi, słyszał głos sekretarki: - Panna Ashley? Proszę poczekać chwileczkę, już przełączam. - Isabel? - Porwał słuchawkę. Puls zaczął mu bić szybciej. Pewnie brak mi kondycji, bo skąd wzięłaby

UKRYTE MOTYWY 15 się ta zadyszka, pomyślał rozeźlony. Przysiadając na biurku wziął głęboki oddech. - Isabel? Tu Alex Seton. Wuj prosił, bym się z tobą skontaktował.

ROZDZIAŁ DRUGI Telefon zabrzęczał akurat wtedy, gdy Isabel pako­ wała walizkę. To pewno Jason, gdyż nikt inny nie dzwoniłby dzisiaj za kwadrans piąta i nie odrywałby jej od tej czynności. Może chce odwołać wyjazd, pomyślała z nadzieją, podnosząc słuchawkę. Teraz właśnie, na tym zakręcie życia, z przyjemnością obeszłaby się bez długiego weekendu w Szkocji. Kobiecy głos wydawał się nieznajomy. - Panna Ashley? - Nikt z agencji Jasona nie zwracałby się do niej per „panno Ashley". - Proszę poczekać chwileczkę, już przełączam. Isabel oblizała wargi. Przez chwilę powróciła myślami do onieśmielającej swoim przepychem kan­ celarii radcy prawnego Virginii Denby. Usłyszała, jak adwokat rzeczowym tonem informuje ją, iż odzie­ dziczyła po starszej pani udziały w Koncernie Denby. Instynktownie wyczuła, że ten telefon ma coś wspól­ nego z testamentem. Któż, poza Robertem Setonem, mówiłby do niej „panno" Ashley, dając tym samym do zrozumienia, że za jego właśnie przyczyną nie łączą jej już żadne związki z rodziną Setonów? Kusiło ją, by odłożyć bez słowa słuchawkę. Prawnicy z koncernu zwrócili się już do jej adwokatów z pro-

UKRYTE MOTYWY 17 pozycją odkupienia akcji po nieco zawyżonej cenie. Odmowa najwyraźniej nie zadowoliła Roberta. Isabel wiedziała doskonale, że Seton nie zawaha się przed niczym, by tylko uniemożliwić jej spotkanie z Chrisem. Gdybyż on wiedział... - Isabel? Na sam dźwięk tego aż nazbyt znajomego głosu zadrżała jej ręka. Nie musiał wcale dodawać: „Tu Alex Seton", gdyż natychmiast rozpoznała, kto mówi. Teraz naprawdę była skłonna cisnąć słuchawkę. Powstrzymała ją tylko myśl, że Vinnie spodziewała się po niej większego hartu ducha. - Alex - powitała go oschle. - Cóż za niespodzianka! - Czyżby? Hm... wuj Robert przebywa za granicą, więc prosił, bym wystąpił w jego imieniu. - Któż się lepiej od ciebie do tego nadaje? - za­ drwiła. W słuchawce zaległa cisza. Zorientowała się, że trafiła w newralgiczny punkt. - Nieistotne. - Czuła, że Alex z trudem panuje nad sobą. - Chciałbym spytać, czy mogłabyś jutro wpaść do mnie do biura, powiedzmy o... - Usłyszała szelest kartek. - Koło dwunastej trzydzieści? - Obawiam się, że to niemożliwe. - Nagłe perspek­ tywa podróży do Szkocji wydała się ze wszech miar pociągająca. - Wyjeżdżam na parę dni. Najwcześniej więc dopiero... w środę. - W przyszłą środę - wycedził Alex przez za­ ciśnięte zęby. Jego irytacja była prawie namacalna. - Jasne. - Mówię prawdę. - Z jakiegoś powodu Isabel zależało, by jej wierzył. Nie powinien sądzić, że obawia się stanąć z nim znowu twarzą w twarz. Czeka ją to prędzej czy później. Jest przecież spad­ kobierczynią Vinnie. - Z samego rana ruszam do Perth. Pracuję teraz w agencji Jasona Ferry'ego, który wynajął na weekend zamek nad Loch Tay.

18 UKRYTE MOTYWY - Skrzyżowawszy przesądnie palce skłamała. - Zapo­ wiada się wspaniała impreza. Wprost nie potrafię się doczekać. - W maju? - zauważył sceptycznie Alex. - Mam nadzieję, że się nie będziesz rozbierać. Przygryzła wargi. - Nigdy tego nie robię! - wybuchnęła. - I ty powinieneś najlepiej o tym wiedzieć! - Ludzie się zmieniają - odparł niedbale. Isabel z przyjemnością spoliczkowałaby go. - Mogłem przewidzieć, że niespodziewany uśmiech fortuny nie skłoni cię do porzucenia profesji, którą rzekomo tak nienawidziłaś. - Cóż, to było jeszcze przed poznaniem familii Setonów - przyznała złośliwie. - W porównaniu z życiem wśród was zawód modelki to fraszka! A kiedy poślubiłam Chrisa, nie pracowałam jeszcze dla Jasona! Alex pominął jej wybuch milczeniem, przestraszyła się więc, czy nie przeciągnęła struny. Powinna już nauczyć się rozmawiać z nim bez osobistych wycieczek. Gdy dowiedziała się o hojności Virginii Denby, postanowiła z godnością i kamienną twarzą stawić czoło pozostałym spadkobiercom. A teraz niemal z pazurami rzuciła się na Alexa. Jak gdyby rzeczywiście była ambitną dziwką, za którą ją zawsze uważał. - Tak czy inaczej - odezwała się rzeczowym tonem - nie rozumiem, w jakim celu mielibyśmy się spotykać. Mój prawnik znakomicie poradzi sobie ze wszystkimi sprawami koncernu, a ty przecież nawet nie należysz do rady... - Tłumaczyłem ci już - przerwał jej Alex - że wuj prosił, bym zajął się tą kwestią podczas jego nieobec­ ności, ponieważ zaś, choć nominalnie, jesteś członkiem rodziny, wydaje się właściwsze załatwienie całej sprawy mniej formalnie.

UKRYTE MOTYWY 19 - Hm... a o jakiej to transakcji mówisz? - Isabel osłupiała uniosła brwi. Usłyszała westchnienie. - Co? Nie wiesz? - Nie. - Zmarszczyła czoło. - Czyżbym przeoczyła coś w dokumentach? - W dokumentach? - parsknął Alex. - Przestań mnie łapać za słówka. Chodzi mi oczywiście o akcje lady Denby. Chyba o nich nie zapomniałaś? Isabel kurczowo przytrzymała się oparcia fotela. Zawirowało jej w głowie. - Jesteś tam? Z trudem pozbierała myśli. - Wydawało mi się, że jasno określiłam swoje stanowisko. Babcia zapisała mi akcje. Ja zaś... zastosuję się do jej ostatniej woli. Alex odezwał się szorstko: - Więc o czym właściwie mówimy? Isabel przełknęła ślinę. Sama mogłaby zadać iden­ tyczne pytanie. Rzeczywiście, jeśli wuj poprosił go o skontaktowanie się z nią, trudno byłoby znaleźć mu zadowalającą odpowiedź. A może zadzwonił z własnej woli? Tylko po co? Chyba nie wyobrażał sobie, że nakłoni ją do odsprzedaży udziałów? Poczerwieniała na samą myśl, że Alex mógł sądzić, iż przekonałby ją łatwiej niż wuj. - Powinieneś sam siebie o to spytać! - odpaliła. Nie chciała dopuścić do tego, by zachowanie Alexa wyprowadzało ją z równowagi, lecz mimo woli tak właśnie reagowała na jego wrogość. - Co to ma znaczyć? - odezwał się kąśliwie. Isabel nie bacząc na nic zadrwiła: - Nigdy nie potrafiłeś się ode mnie odczepić, co? I to doprowadzało cię do pasji. Że poślubiłam Chrisa, a nie ciebie! Rzuciła słuchawkę nie czekając na odpowiedź.

20 UKRYTE MOTYWY Cokolwiek by powiedział, nie chciała tego słyszeć. Może do chwili powrotu ze Szkocji cała sprawa przycichnie. Najwyraźniej Alex próbował nakłonić ją do pozbycia się akcji. Dziwne, przecież zarzekał się, iż nie będzie się angażował w interesy Denbych. Pewnie w końcu pogodził się ze swoim dziedzictwem. Jego matka była z domu Denby, a sam Alex miał zbyt wiele wspólnego z wujem, by ignorować więzy krwi. Potrząsnęła głową, chcąc pozbyć się niejasnego uczucia niepokoju, potem poszła dokończyć pakowa­ nia. Na łóżku leżała otwarta walizka, a dziewczyna nie potrafiła sobie przypomnieć, co już do niej włożyła. Rozmowa z Alexem wzburzyła ją. Isabel nie mogła skoncentrować się na tej prozaicznej czynności, ponieważ w głowie aż jej huczało od słów Alexa. Choć ten telefon na nowo rozbudził wątpliwości na temat spadku, powinna, dla swego dobra, odrzucić je bez pardonu. W spakowanej walizce zostało wciąż sporo miejsca. Znaczną część pięciodniowej sesji modelki spędzą w strojach zapewnionych przez agencję, nawet maki­ jażem zajmie się fachowiec. Isabel podeszła do toaletki, zastanowiła się przelotnie nad doborem perfum. Oczywiście, ulubiona Nina Ricci, ale na wieczór coś o intensywniejszym zapachu. Po chwili uniosła głowę i popatrzyła na swoje odbicie w lustrze. Kiedy to po raz ostatni widziała któregoś z Setonów? Trzy, cztery lata temu? A może później? Tak, przed czterema laty zerwała wszelkie kontakty z tą rodziną. Tylko cztery! A zdawałoby się, że minął cały wiek. Tyle się wtedy zdarzyło, o tylu sprawach pragnęłaby z całej duszy zapomnieć. Z lustra spojrzały na nią ciemnoszare oczy, w ich głębi ujrzała jakiś cień. Natychmiast jednak zniknął

UKRYTE MOTYWY 21 pod wpływem determinacji. Nawet przed samą sobą pragnęła ukryć wszelkie uczucia. Oczy o długich rzęsach zawsze były jej największym atutem. Isabel miała długi, lecz kształtny nos, i wystające kości policzkowe, które były jej zmorą, szczególnie kiedy za bardzo chudła. Po rozwodzie twarz dziewczyny stała się niemal koścista, musiało upłynąć wiele miesięcy, nim policzki się znowu wypełniły. Odrobinę za szerokie usta, górna warga za wąska, dolna za obfita. Ale zęby równe i białe, Jason zaś utrzymywał, że zarys warg Isabel jest wielce zmysłowy. Uśmiechnęła się smutno. Jason powiedziałby wszyst­ ko, żeby osiągnąć cel, a ostatnio zaczął w stosunku do niej wykazywać zbyt wielką zaborczość. Żeby tylko nie wynikły z tego jakieś kłopoty. Lubiła Jasona. Była mu wdzięczna, że po rozwodzie dał jej szansę powrotu do zawodu. Nie kochała go jednak. Zresztą, nikogo nie darzyła tym uczuciem. Na miłość nie mogła sobie pozwolić. Raz spróbowała i sparzyła się boleśnie. Dochodziła szósta. Isabel pomyślała, że zasłużyła na filiżankę kawy, przeszła więc przez salon do kuchni. Mieszkanko nie było duże i nienajlepiej rozplanowane. Mieszkała jednak sama, miała swoje miejsce, toteż rzadko myślała o tych niedogodnościach. Był to jej pierwszy prawdziwy dom. Wychowała się bowiem w domu dziecka. Matka porzuciła ją, gdy była zaledwie kilkudniowym niemow­ lęciem, zaś brzydka dziewczynka nie znalazła uznania w oczach potencjalnych rodziców. Zbyt wysoka jak na swój wiek, chuda, źle wypadała na tle niższych i okrąglejszych maluchów. Gości sierocińca zrażały także jej rude włosy, które podkreślały tylko bladą cerę. Nie wydawała się też silna, a to, że była zdrowa jak rydz, nikogo nie przekonywało. Dopiero w wieku czternastu lat zaczęła nabierać ciała. Marchewkowe włosy zyskały soczysty, kasztanowaty odcień, pociągłe

22 UKRYTE MOTYWY rysy wyszlachetniały, a chude nogi wyzgrabniały. Brzydkie kaczątko przeistoczyło się w łabędzia, zaś przełożeni ochronki nie wiedzieli, co z nim począć. Naturalną koleją rzeczy została modelką. Tutaj dopisało jej szczęście, gdyż któryś z opiekunów miał koneksje w jednej z największych agencji. Nim Isabel dobiegła dwudziestki, zdobyła już mocną pozycję w reklamie. A potem poznała Chrisa, wyszła za niego za mąż i w swojej naiwności wyobrażała sobie, że będą żyli długo i szczęśliwie. Jakże okrutnie się pomyliła... Z rozmyślań wyrwał ją dzwonek do drzwi. Nie był to domofon, którego zwykle używali goście, a dzwonek do drzwi wejściowych. Isabel z rozmysłem nie spou- falała się z sąsiadami. Nie była wcale wyniosła, po prostu zależało jej na zachowaniu prywatności. Dlatego też, gdy dzwonek odezwał się powtórnie, w jej oczach pojawił się wyraz zakłopotania. Boże, nie jestem przygotowana na odwiedziny! Szybko obrzuciła wzrokiem powyciągany dres, którego nie zdjęła po gimnastyce. Bose stopy, twarz nie muśnięta makijażem, rozwichrzone, potargane włosy. Miała zamiar zaaplikować sobie maseczkę, poleniu- chować w gorącej kąpieli, a potem przekąsić coś oglądając w telewizji nocne kino. Któż to pragnie zakłócić jej plany? Chyba tylko Jason. Zaciskając z irytacją wargi pomaszerowała do drzwi. Założyła łańcuch i nim otworzyła, spytała: - Kto tam? Cisza. Może gość zrezygnował i odszedł. Tylko jeśli to Jason? - Isabel? - odezwał się wreszcie czyjś głęboki, męski głos, z całą pewnością nie należący do Jasona. Isabel zatrzęsła się z oburzenia. - Otwórz! Nie dokończyliśmy rozmowy! Przełknęła ślinę, oparła plecami o drzwi. Alex! Chyba się przesłyszała.

UKRYTE MOTYWY 23 - Isabel! - zawołał z nieskrywanym rozdrażnieniem. Oto cały Seton, pomyślała, jakże przekonany, że wszyscy powinni mu się podporządkować. Czyżby Alex naprawdę sądził, że może nieproszony wedrzeć się w jej progi? Cóż za arogancja i buta! - Isabel! Wiem, że tam jesteś. Nie masz odwagi otworzyć? A może stosujesz się do czyjegoś polecenia? Zacisnęła zęby. To absurd! Stoi tutaj dygocąc ze strachu i pozwala, by z drugiej strony drzwi groził jej najbardziej znienawidzony w świecie mężczyzna. Mylił się. Isabel nie brak odwagi. I to wcale nie ze strachu nie spieszno jej do tej rozmowy. Odwróciła się, zwolniła zatrzask, mocując się z nim zirytowana. Nie chciała, by Alex pomyślał, że wy­ prowadził ją z równowagi. Jednak dalej nie zdejmowała łańcucha. Drzwi uchyliły się. Isabel po raz pierwszy od czasu rozwodu stanęła twarzą w twarz z kuzynem jej eks- męża. - Proszę, Alex! Jak miło! - powitała go drwiąco. - Nie wiedziałam, że stałeś się włamywaczem. Cóż, jeśli chodzi o Setonów, nic już mnie nie powinno zadziwić. Alex wsparł się ramieniem o drzwi. - Nie zamierzam tu sterczeć całą noc, Isabel - odezwał się przyjaźnie. - Albo mnie wpuścisz, albo zerwę łańcuch. Wolna wola, decyduj. - Nie odważysz się. - Czyżby? Spróbuj. Zaryzykuję twierdzenie, że masz więcej ode mnie do stracenia. Pomyśl o sąsiadach. Mogą nawet wezwać policję. Jaki to wstyd w tak szacownym domu. - Ty draniu! - No, teraz bardziej przypominasz dawną Isabel. - Wyprostował się. - Otwieraj. Zatrzasnęła drzwi po to tylko, by zdjąć łańcuch i wyłączyć alarm.

24 UKRYTE MOTYWY - Droga wolna - mruknęła. Odwróciła się do salonu, potem zerknęła na Alexa przestępującego próg jej mieszkania. Nic się nie zmienił, pomyślała gorzko. Ona może doznała wstrząsu, natomiast Alex Seton był jak zawsze nieprzenikniony. Dobrze pamiętała te ciemne, niemal czarne oczy okolone gęstymi rzęsami i osadzone w twarzy zbyt surowej, by można ją nazwać przystojną. Spośród wszystkich mężczyzn jeden Alex przerastał ją o dobre dziesięć centymetrów, zaś smukłą sylwetkę zawdzięczał raczej świetnej przemianie materii niż ciężkim ćwiczeniom fizycznym. Unikał czynnego uprawiania sportów, choć pływał regularnie w jednym z londyńskich klubów. Był bogaty, osiągnął sukces, kobiety lgnęły do niego jak pszczoły do miodu. Isabel przekonała się na własnej skórze o tym, że był pozbawiony skrupułów. Wszedł do salonu z rękami niedbale wepchniętymi w kieszenie marynarki. Uważnie rozejrzał się wokół. Ciekawe, co sądzi o jej skromnym dobytku. Przywykł do pomieszczeń o innym standardzie. W porównaniu z przestronną elegancją Nazeby, mieszkanie to musi wydawać się obskurną klitką. Cóż, większość mebli pochodziła z wyprzedaży, ponieważ kupno mieszkania wyczerpało jej zasoby finansowe. - Czego chcesz? - spytała ostro, uznawszy, że najlepszą obroną będzie atak. Alex otaksował ją wzrokiem. - Nie zmieniłaś się, co Isabel? - zauważył. Do­ słyszała w jego głosie nutę gniewnego zawodu. - Nie podejrzewałem cię nigdy o jakieś głębsze uczucia. Dlatego też wydaje się nieprawdopodobne, abyś aż tak omotała Vinnie. Wzięła głęboki oddech. - Ach, więc temu zawdzięczam wizytę? Chcesz porozmawiać o babci? - Wzruszyła ramionami. - To

UKRYTE MOTYWY 25 była wspaniała starsza dama, a ja ją ogromnie kocha­ łam. Cóż tu dodać? - Kochałaś ją? - Alex wydął wargi. - Oszczędź mi tego, proszę! Ty potrafisz kochać wyłącznie siebie! Ani Chrisa, ani wuja! - Mylisz się. Kochałam Vinnie - przerwała mu rozwścieczona. Dopiero gdy zdała sobie sprawę, że Alex ją zepchnął do defensywy, zdobyła się na ironiczny uśmiech. - A o co ci chodzi? Jesteś zazdrosny? Przelotny rumieniec na jego twarzy wynagrodził ten wysiłek: No tak, pomyślała ponuro, tylko tak trzeba z nim postępować. Nie jest to łatwe, ale jakąż daje satysfakcję! - Miałem rację, nic się nie zmieniłaś - prychnął, przygważdżając ją wzrokiem. -Niemoralna piękność. I egoistka do szpiku kości. Dzięki Bogu, Chris miał dość oleju w głowie, by cię rzucić. Chociaż do tej pory nie związał się z nikim innym, ostatecznie jest szczęśliwy. Isabel zesztywniała. Nie okazała jednak, jak głęboko zraniły ją słowa Alexa. Cóż, słyszała to już przedtem. Miała okazję przywyknąć do takich oskarżeń. Minęło jednak sporo czasu, więc nie potrafiła natychmiast przystąpić do obrony. - Nie przyszedłem tutaj, aby kontynuować dawne spory. Isabel wzruszyła ramionami. - Chcesz w ich miejsce wzniecać nowe? - spytała prowokująco, odczuwając przelotną satysfakcję z kolej­ nego, drobnego zwycięstwa. - Chcę porozmawiać o zmianie powziętych przez ciebie w głębi duszy postanowień - poprawił ją z krzywym uśmieszkiem. - Chociaż wątpię, czy ją w ogóle posiadasz. No to może... o zmianie twojej decyzji? O tym, dlaczego po porozumieniu się z wujem, demonstrujesz teraz całkiem odmienną postawę.

26 UKRYTE MOTYWY - Słucham? - zamrugała powiekami. Alex spojrzał na nią znużony. - Skończmy ten cyrk, zgoda? Postaw warunki, a spróbuję ich dotrzymać. Wuj Robert zapłaci każdą cenę, by tylko odzyskać akcje. Wymień sumę. Twój ruch. - Wierz albo nie, ale nie mam zielonego pojęcia, o czym ty właściwie mówisz. - Nie wierzę. - Alex zakołysał się na piętach. - Isabel, to jedyny temat, na jaki jeszcze możemy rozmawiać. Doskonale wiesz, o czym mówię. Potrząsnęła przecząco głową. - Dobra, potrafię zrozumieć, że przyszedłeś tu, by nakłonić mnie do odsprzedania udziałów, ale nie pojmuję, co wspólnego ma z tym twój wuj. Kontak­ towałam się z nim jedynie za pośrednictwem praw­ ników. - Tak? - zrobił wymowną pauzę. Potem wyciągnął rękę z kieszeni i przesunął po gęstych, ciemnych włosach na karku. - Hm, tego mi wuj nie powiedział, ale to bez znaczenia. Najwyraźniej twoi prawnicy zasugerowali, że jesteś skłonna omówić tę sprawę. No więc, określ swoje warunki. Porozmawiam z wujem i wpadnę do ciebie jutro... albo w przyszłym tygodniu, jeżeli wybierasz się gdzieś na weekend. - Jeżeli...? - Isabel z wysiłkiem pohamowała oburzenie. - Alex, przykro mi, ale ja dalej nie wiem, o co ci chodzi. - Kłamiesz! - Nie! - Jego upór doprowadził ją do furii. - Wracaj lepiej do wuja i przekonaj się, jaką on prowadzi grę. Ja się z nim nie porozumiewałam. Ani moi radcy prawni. Co więcej, wierzę ci w tym samym stopniu, co ty mnie. - Twierdzisz, że nigdy nie chciałaś odsprzedać udziałów? - zmierzył ją złym wzrokiem.

UKRYTE MOTYWY 27 Kiwnęła głową. - Zgadza się. - Wobec tego, skąd wuj...? Przez mgnienie błysk zrozumienia zagościł na jego twarzy. Jednak natychmiast opadła maska. Isabel nie potrafiła odgadnąć jego myśli. - Lepiej już pójdę - oznajmił krótko, wyciągając drugą rękę z kieszeni i zapinając marynarkę. - Chyba wprowadzono mnie w błąd. Widocznie opatrznie odczytałem wiadomość od wuja. Pewnie miał tylko nadzieję, że się opamiętałaś. Vinnie zapisała ci akcje, ale nigdy nie przypuszczała, iż je zachowasz. - Zapewne wuj sądził, że tobie powiedzie się lepiej! - krzyknęła pogardliwie, oburzona tym, że Alex, nie bacząc na okoliczności, wciąż trzyma stronę Roberta. Przez ułamek sekundy wydawało się jej, że przejrzał na oczy i zaczęła mu szczerze współczuć. Okazało się, że jednak szybko zapanował nad emoc­ jami, identyfikując się z postawą człowieka po­ zbawionego sumienia. - Nie zamierzam dyskutować z tobą o intencjach wuja - oświadczył Alex idąc do drzwi. Isabel patrzyła za nim i zastanawiała się, czy rzeczywiście jest taki niewzruszony. Na jego miejscu wściekałaby się, on natomiast był jak z kamienia. - No to fatygowałeś się na próżno - stwierdziła cicho. - Wuj Robert musi śmiać się z nas w kułak. Przecież nie mógł wierzyć w powodzenie twojej misji. Czyżby nie podejrzewał, że mnie nienawidzisz? Na twarzy Alexa pojawił się zacięty grymas. - Przesadzasz, Isabel - odpalił, otwierając drzwi, i - Żeby kogoś nienawidzić, trzeba najpierw żywić dla niego jakieś uczucia. Dzięki Bogu, mnie to nie dotyczy. Podziwiałem twoją urodę, ale nie pragnąłem cię i na tym polegał twój błąd. - To kłamstwo. - Isabel wstrzymała oddech.

28 UKRYTE MOTYWY - Obawiam się, że nie. Zatrzymaj swoje akcje. Wepchnij je sobie pod poduszkę. Powinno ci to dodać pewności siebie, ponieważ oceniasz ludzi wedle stanu ich konta. Zatrzasnął drzwi. Isabel powstrzymała się, by nie rzucić się za nim i nie rozorać mu paznokciami twarzy. Ale tylko zamknęła zatrzask, założyła łańcuch, jak gdyby te czynności mogły odgrodzić ją od myślenia. Co, oczywiście, było niemożliwe. W mieszkaniu unosił się wciąż ledwie uchwytny zapach jego płynu po goleniu lub mydła. Mimo otwartych okien czuła go jeszcze kładąc się do łóżka.