Agnieszka1301

  • Dokumenty420
  • Odsłony84 710
  • Obserwuję137
  • Rozmiar dokumentów914.6 MB
  • Ilość pobrań43 015

McAdams Molly - Capturing Peace

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :2.0 MB
Rozszerzenie:pdf

McAdams Molly - Capturing Peace.pdf

Agnieszka1301 Dokumenty
Użytkownik Agnieszka1301 wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 237 stron)

2 MOLLY McADAMS CAPTURING PEACE Tłumaczenie : jagaa29 Korekta : Sorrow5 Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto wszystkie tłumaczenia nie służą uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba, wykorzystująca treść tłumaczenia w celu innym niż marketingowym, łamie prawo.

3 Opis: Coen Steele spędził ostatnie pięć lat na służeniu ojczyźnie. Teraz wraca, jest gotowy zostawić za sobą chaos wojny i zacząć realizować swoje marzenia. To czego się kompletnie nie spodziewał, to zadziorna siostra jednego z jego przyjaciół z wojska. Stało się oczywiste, że ona nie chce mieć z nim nic wspólnego, ale intryguje go jak żadna inna kobieta w jego życiu… Życie Reagan Hudson zmieniło się w mgnieniu oka sześć lat temu, kiedy okazało się, że jest w ciąży i sama. Od tego czasu, Reagan obiecała sobie, że nigdy nie pozwoli aby znowu jakiś mężczyzna wszedł do życia jej i jej syna. Ale czuje przyciąganie do gorącego i tajemniczego przyjaciela swojego brata. Coś iskrzy, a ona przecież obiecała sobie, że już nigdy nie dopuści do siebie takich uczuć… Oboje mogą wszystko stracić, czy w końcu zdobędą miłość na która oboje zasługują? Książka przeznaczona dla osób pełnoletnich

4 Dedykacja Dla Tyler’a: Twoje życie jest o wiele bardziej interesujące, niż sądzisz.

5 SPIS TREŚCI: Strona: Prolog 6 Rozdział 1 12 Rozdział 2 31 Rozdział 3 51 Rozdział 4 63 Rozdział 5 88 Rozdział 6 107 Rozdział 7 127 Rozdział 8 144 Rozdział 9 158 Rozdział 10 174 Rozdział 11 189 Rozdział 12 211 Rozdział 13 220 Epilog 233

6 PROLOG REAGAN – 3 STYCZEŃ 2004 r. Powietrze uciekło całkowicie z moich płuc w ekspresowym tempie. Czułam ogień w żołądku, jednocześnie miałam wrażenie, że spadam… serce w mojej piersi było kompletnie rozdarte. Nie, musiałam go źle zrozumieć. On nie mógłby tego zrobić. - Co? Co powiedziałeś, Austin? – Mój głos był ledwie szeptem. Austin rozejrzał się wokół nas, miał zacięty wyraz twarzy, co nie było u niego normalne. Zazwyczaj był pogodny, dużo się śmiał, żartował… ale nie teraz. Był rozgrywającym w uniwersyteckiej drużynie futbolowej i jednym z najpopularniejszych facetów w szkole. Wszyscy kochali jego oraz ten niefrasobliwy, nieco zarozumiały styl bycia. Kochałam go… on kochał mnie. Wiedziałam, że tak jest, Austin nie może mi tego zrobić. Pochylił się w moją stronę, jego niebieskie oczy po raz kolejny biegały wokół nas. - Powiedziałem, pozbyć się go! – Moja jedna ręka poleciała do ust, aby stłumić głośny krzyk, który właśnie z siebie wydawałam, druga powędrowała do brzucha. -Nie mów tak do mnie. – Łzy szybko spływały po mojej twarzy. Ja też byłam przerażona, gdy po raz pierwszy uświadomiłam sobie, że jestem w ciąży. Powtarzałam sobie, że wszystko czego potrzebuje Austin, to trochę czasu, żeby przyzwyczaić się do tej myśli.

7 - Wiem, że jesteśmy młodzi, ale razem sobie poradzimy… wiem, że to możliwe. - Regan, mam szesnaście lat! – Warknął mi do ucha. - Nie będę miał pierdolonego dziecka! Pozbądź się go! Pokręciłam przecząco głową. - Austin… - Nie pozwolę ci zrujnować naszej przyszłości. Mamy dwa i pół roku do zakończenia liceum, ostatni sezon to nie przelewki, Ray. Czy wiesz jakie to jest rzadkie dla drugoroczniaka? Czy wiesz jak wielką sprawą jest dla mnie bycie już teraz rozgrywającym w uniwersyteckiej drużynie futbolowej? Nie pozwolę, żebyś mi to spieprzyła. Pozbądź się go! - Nie! – Krzyknęłam i strząsnęłam jego rękę z moich ramion. – Nie, nie wierzę, że w ogóle możesz myśleć o proszeniu mnie żebym to zrobiła. Wiem, że to straszne, kochanie, też jestem przerażona, ale przejdziemy przez to razem. Potrzebuję cię, nie mogę przejść przez to sama. - Regan, nie pytam cię o zdanie, mówię ci co masz zrobić! Pozbądź się go, albo z nami koniec. Kolejny, duszący szloch przedarł się przeze mnie, a ręce ponownie opadły do mojego brzucha. - Jezu, przestaniesz wreszcie? – Syknął i wyciągnął ręce do tyłu, tak że były tuż za mną, na oparciu mojego siedzenia. - Wszyscy cię słyszą. Jak robisz scenę, to ludzie interesują się co się stało, wpieprzają się w nie swoje gówno. To był pierwszy dzień po przerwie zimowej, w szkole kręciła się tylko garstka ludzi, ale nikogo nie było w pobliżu. Całe ferie zastanawiałam się jak powiedzieć Austinowi o ciąży i miałam nadzieje, że pomoże mi znaleźć

8 sposób na poinformowanie rodziców. Ufałam, że ukryję się w szkole, jeżeli nie przyjmą tego dobrze. Myliłam się. Kolejne kilka minut siedziałam i patrzyłam na jego spiętą postać, uwolniłam się z jego uścisku. - Nie mogę pozbyć się dziecka. Nie zrobię tego. - Pieprzysz swoją przyszłość, Ray. Pomyśl o tym. To coś… – Jego nozdrza i usta były ściśnięte w furii – To nie jest jeszcze cholerne dziecko. Ostatnia szansa… Nie zamierzam się powtarzać. Nazwał nasze dziecko rzeczą. Rzecz! Nie przykładałam wielkiej uwagi do moich cyklów, były nieregularne. Mój lekarz rodzinny przypuszcza, że to ze względu na mój taniec i treningi cheerlederek. Nie miałam porannych nudności, żadnych objawów, aż do momentu, kiedy okazało się, że mój strój cheerlederki jest za ciasny i kapitan naszej drużyny zasugerowała, że powinnam jeść mniej. Wtedy nie dopuszczałam do siebie myśli o ciąży. Byłabym dalej na etapie zaprzeczenia, gdybym nie zdobyła się na odwagę i nie kupiła w aptece testu (albo pięciu), na każdym wynik był jednoznaczny, ale mimo to nadal zaprzeczałam wypukłościom mojego dotychczas płaskiego brzucha i pojawiającym się od czasu do czasu nudnościom. Wypukły brzuszek nie jest jednak wzdęciem ale nowym życiem, które rośnie we mnie … nie jest rzeczą. Uniosłam ramiona, zignorowałam łzy płynące po policzkach i spojrzałam w niebieskie oczy Austina. - Zamierzam zatrzymać dziecko. Przez ułamek sekundy na jego twarzy malował się szok, po czym patrząc na mnie powiedział: - Tylko pamiętaj, ty jesteś tą która rzuca nas na kolana. Jesteś jedyną osobą, która rujnuje twoje życie. Tylko spróbuj pociągnąć mnie za sobą, a powiem, że dziecko nie jest moje.

9 Zablokowałam swoją szczękę przed drżeniem, nie chciałam mu dać satysfakcji z obserwowania jak bardzo mnie to zabijało. Chciałam go błagać, żeby tego nie robił, ale tego nie zrobiłam. Wiedziałam, iż liczył na to, że jego ultimatum zmieni moją decyzję, ale w tej chwili nic już nie mógł zrobić. Jego oczy przeszywały mnie przez kilka sekund, po czym wyprostował się z irytacją. - Pieprzyć to. Żegnaj, Reagan. Patrzyłam jak odchodzi w stronę parkingu, rozglądając się w poszukiwaniu informacji, kto był świadkiem naszej rozmowy. Odjechał swoim lśniącym, czarnym Camaro, a ja w końcu odblokowałam kolana i resztką sił ruszyłam do swojego samochodu. Nie pamiętam drogi powrotnej do domu. Nie pamiętam drogi po schodach do mojego pokoju. Następne co pamiętam, to fakt, że byłam w mojej łazience, podciągnęłam koszulkę, spodnie od jogi nieco zsunęłam, a moje dłonie delikatnie gładziły brzuch. Za plecami usłyszałam westchnienie. Potrzasnęłam głową i odwróciłam się na pięcie, by zobaczyć mamę stojącą w drzwiach. Nawet przez oczy pełne łez widziałam jak tam stoi potrząsając z niedowierzaniem głową i zakrywając usta ręką. - Nie, …Reagan! Nie! Wybuchłam niepohamowanym szlochem, nawet nie próbowałam go ukryć, czy jakoś zamydlić jej oczy. Chłopak, z którym byłam ostatnie osiemnaście miesięcy właśnie złamał mi serce. Nazwał nasze dziecko rzeczą. Od ponad miesiąca ukrywałam swój brzuszek pod luźnymi ubraniami. Dopiero kilka tygodni temu skończyłam szesnaście lat i będę miała dziecko. Wszystkie emocje runęły na mnie z siłą wodospadu i nieważne jak bardzo chciałam temu zaprzeczyć, ale potrzebowałam teraz mojej mamy.

1 0 - Mamo – Udało mi się wyjąkać poprzez szloch i hiperwentylację wywołaną płaczem. - Nie! Coś ty najlepszego zrobiła? – Wrzasnęła, po czym odwróciła się ode mnie. - Mamo, proszę! – Poszłam za nią do sypialni, obie zwróciłyśmy się w stronę drzwi na dźwięk zbliżających się, ciężkich kroków. Mój starszy brat wpadł do mojego pokoju zaraz po moim tacie. Co on robi w domu? Zwykle nie ma go jeszcze kilka godzin. Wpadłam w panikę widząc przerażenie na ich twarzach. Wszystkie oczy były wpatrzone w mój brzuch. Natychmiast pociągnęłam w dół moją koszulkę, ale zatrzymałam ręce na mojej małej wypukłości. Jakbym chciała ochronić dziecko przed tym co miało się wydarzyć. - Tato – Płakałam i zrobiłam krok w jego stronę, on cofnął się nieznacznie. - Mam zamiar go zabić! - Szepnął mój brat, Keegan – Przysięgam na Boga, że go zatłukę! - Co zrobiłaś, Reagan? – Krzyczy ponownie mama. Moja klatka piersiowa zaciskała się w bólu, a łzy, choć wydawało mi się to niemożliwe, spływały coraz mocniej po mojej twarzy. - Mamo, jestem… - Powiedz, że nie jesteś w ciąży! Cholera, Reagan, powiedz mi! Oplotłam rękoma kolana. - Przestań na nią krzyczeć! – Warknął Keegan, gdy podszedł do mojego łóżka.

1 1 - Sytuacja jest wystarczająco zła już teraz, a ty wcale nie pomagasz. – Chwyciłam jego dłoń jak ostatnią deskę ratunku, tylko tak mogę mu teraz podziękować. - Wiedziałeś o tym? – Uwaga mamy skupiła się na Keegan’ie, głos był nadal ostry. – Wiedziałeś i nic nam nie powiedziałeś? - Gdybym wiedział, Austin już by nie żył. Za to ty pogarszasz sytuację, ona jest prawdopodobnie śmiertelnie przerażona, a ty krzyczysz i dodatkowo ją stresujesz. - Nie mów mi jak mam reagować w tej sytuacji! Nawet się nie waż! Wyjdź z pokoju! - Mamo, też jestem wkurzony! Zmuszam się, żeby nie wybiec z domu, bo jeżeli to zrobię, to znajdę Austina, a wtedy nie ręczę za siebie. Ale musimy się uspokoić dla Reagan. Jeżeli jest w ciąży, to stres nie pomoże dziecku. Mama złapała się mojego biurka, jakby chroniła się w ten sposób przed upadkiem. Jej głos drżał, ale nie przestała krzyczeć. - Nie może być w ciąży! Reagan, nie możesz być w ciąży! Kiedy Keegan próbował uspokoić atmosferę, mój ojciec był jedynym, który nic nie mówił i nie płakał. Spojrzałam na niego z nadzieją na coś. Cokolwiek. Ale jego oczy nadal były wpatrzone w mój brzuch. - Tato…? Spojrzał na mnie powoli, na jego twarzy cały czas malowało się przerażenie. - Nie mogę nawet na ciebie teraz patrzeć. Nie jesteś moją córką! - Tatusiu! – Wykrztusiłam, a on odwrócił się i wyszedł z pokoju. - Tato! – Warknął Keegan i mocniej przycisnął mnie do siebie.

10 - Dlaczego pozwalasz, żeby to się działo? – Spojrzałam na mamę kiedy dotarły do mnie jej słowa, głos miała nieco łagodniejszy. Jakimś cudem moje serce zostało złamane jeszcze bardziej, gdy zobaczyłam w jej oczach rozczarowanie. - To nie może być prawda. – Powiedziała, po czym szybko opuściła mój pokój. Zatonęłam w objęciach Keegan’a i szloch ponownie rozrywał moje ciało. Nie spodziewałam się, że moja rodzina będzie szczęśliwa, ale nawet w najgorszych snach nie spodziewałam się czegoś takiego. Kilka minut po tym jak mama opuściła mój pokój usłyszeliśmy jak ojciec zamyka frontowe drzwi, wiedzieliśmy, że wyjechał. - Przepraszam. – Wymamrotałam kilka godzin później, gdy moje łzy wyschły. Keegan mnie nie zostawił. - Tak mi przykro. – Pocałował czubek mojej głowy i mocniej przytulił. – Przykro mi, Ray. Też nie mogę w to uwierzyć, ale chce żebyś wiedziała, że jestem tu dla ciebie. Zawsze! Oni wrócą, są teraz w szoku. - Oni mnie nienawidzą. - Nie, nie! Musisz tylko zaczekać, aż sobie wszystko poukładają. Nic nie odpowiedziałam, ponieważ nie wierzyłam w jego teorię. Kilka minut później zapytał: - Czy Austin wie? – Skinęłam głową i opowiedziałam mu o wszystkim co wydarzyło się tego popołudnia. Już nie płakałam, nie byłam pewna, czy kiedykolwiek jeszcze będę zdolna do płaczu. Mój umysł nastawiony był na odtwarzanie, jak u robota. Nawet nie drgnęłam, gdy Keegan zaklął znowu i zagroził, że zabije Austina. Wiedziałam, że tak daleko się nie posunie, ale byłam pewna, że jakoś

11 zareaguje. Keegan trzymał mnie w ramionach, aż zasnęłam z wyczerpania po całym dniu. Kiedy się obudziłam, w moim pokoju było ciemno, jednak bez trudu dostrzegłam sylwetkę taty, siedzącego na skraju łóżka. Siedział tyłem do mnie, trzymał moją rękę w swoich dłoniach. Nie ruszyłam się, żeby nie zdradzić, że nie śpię. Szczerze mówiąc, bałam się tego co mógł mi powiedzieć. Skulił się w sobie, objął mnie ramieniem i po raz pierwszy w życiu widziałam jak mój ojciec płacze.

12 ROZDZIAŁ 1 REAGAN – 23 LIPCA 2010r. Pochyliłam się by pocałować w czoło mojego syna, wyprostowałam się i na palcach wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Chwyciłam swój telefon i zadzwoniłam do mojej mamy, jednocześnie chodziłam po mieszkaniu zbierając porozrzucane wszędzie zabawki, które Parker dostał w prezencie na szóste urodziny. - Cześć Kochanie! - Mamo… - Wydałam z siebie głuchy jęk wrzucając do pudla zabawki, które przyciskałam do piersi i zamknęłam wieko. – Parker padł zmęczony zabawą. Jej miękki śmiech wypełnił telefon. - Założę się, że szalał bez opamiętania. Dobrze się bawił? - To niedopowiedzenie. Zabawa to za mało powiedziane. Dziękuję za wszystko, co zrobiliście. Mały szalał i naprawdę pokochał swoje prezenty. - Dobrze, cieszę się. Jakie masz plany na resztę wieczoru? Przyjedziecie jutro na brunch? Uśmiechnęłam się czekając na dalszy ciąg jej małego monologu. - Ja po prostu nienawidzę, że jesteście tak daleko. Śmiejąc się, wyciągnęłam się wygodnie na kanapie. - To nie jest nawet dziesięć minut jazdy! - Ale jesteś sama, a dziesięć minut to całkiem dużo w przypadku zagrożenia.

13 - Mamo, kocham cię, wszystko jest w porządku. Obejrzę coś w telewizji, dopóki mam siłę, a brunch jutro brzmi świetnie. Po chwili ciszy powiedziała: - Kochanie, jesteś zawsze mile widziana w towarzystwie, jeżeli zechcesz kogoś ze sobą przyprowadzić. Jęknęłam, wiedziałam, że nie ma na myśli tylko mnie i Parker’a, ale nie chcę, nie potrzebuję żadnego mężczyzny w moim życiu. Od czasu, gdy Austin postawił mi ultimatum albo on albo dziecko, nie byłam z żadnym facetem. Nie potrzebowałam faceta. Wiedziałam też, że nikt w moim wieku nie będzie chciał mnie z dzieckiem w pakiecie, a ja miałam swoją rodzinę, z której nie miałam zamiaru rezygnować. Mimo tego, że pierwszy dzień, kiedy moi bliscy dowiedzieli się o ciąży, był… cóż… intensywny, to później, przez kolejny miesiąc mocno wspierali moją decyzję o utrzymaniu ciąży i byli w tym przede wszystkim dla mnie. Keegan znalazł Austina zaraz tej samej nocy i spuścił mu gówniany łomot. Austin i jego rodzice nie wnieśli skargi, po tym jak Keegan opowiedział im o naszym rozstaniu. Nadal chodziłam do szkoły, Austin nie odzywał się do mnie w ogóle, ale kiedy zaczęły się plotki o moim rosnącym brzuchu, powiedział wszystkim naszym znajomym i przyjaciołom, że kłamię, twierdząc, że to jego dziecko. Zebrał za to kolejny łomot od Keegan’a, ale nigdy nie próbował nawet ukrócić plotek. Podobnie jak podczas ostatnich minut tamtej rozmowy, nie dałam po sobie poznać jak bardzo mnie to bolało, nie dałam mu tej satysfakcji. Nikomu nie dałam. Z pomocą mamy skończyłam liceum ze średnią 3,9. Rodzice zachęcali mnie żebym poszła na studia, ja jednak sprzeciwiłam się tej idei i

14 natychmiast po szkole rozpoczęłam szukanie pracy, która pozwoliłaby na utrzymanie mnie i mojego syna. Zaczęłam od podstawowych stanowisk w lokalnym biznesie, ale szybko się uczyłam i w ciągu ostatnich czterech lat mocno awansowałam. Sześć miesięcy po maturze przeniosłam się z Parker’em do mieszkania, w którym teraz mieszkamy i toczyłam nieustającą walkę z mamą o posłanie go do żłobka. Mama wygrała. Opiekowała się nim, gdy byłam w pracy, ale płaciłam jej tak samo jak za najlepszy żłobek w mieście. Nie byłam głupia, wiedziałam, że „w tajemnicy” odkłada te pieniądze na konto przeznaczone na studia dla Parker’a. Tata kazał mi obiecać, że nie pozwolę, żeby mama domyśliła się, że ja wiem o tym, w jaki sposób zamierza spożytkować te pieniądze. Parker był u niej pięć dni w tygodniu, dopóki nie poszedł do przedszkola w ubiegłym roku. Moje życie było idealne. Mój syn był zdrowy i bardzo inteligentny, mieliśmy świetne relacje z moimi rodzicami i bratem, zarabiałam wystarczająco, żebyśmy mieszkali w miłym miejscu i nie rezygnowali z niczego, czego pragnął Parker. No oczywiście wszystko w granicach rozsądku. Po co burzyć ten obrazek doklejaniem do niego jakiegoś faceta? - Mamo, nikogo nie zabieram. - Potrzebujesz mężczyzny w swoim życiu. Parker potrzebuje ojca. Cholera, nienawidziłam, kiedy mieszała do tego Parker’a, wiedziała jak to na mnie działa. - Parker ma Keegan’a i tatę. - Keegan przyjeżdża do domu tylko co drugi weekend, pod warunkiem, że jego oddział nie zostanie gdzieś wysłany.

15 Keegan wstąpił do armii dwa lata temu, zaraz po tym jak doszedł do wniosku, że studia nie są dla niego najlepszą opcją. Byłam z niego bardzo dumna i jednocześnie wdzięczna, że stacjonował w jednostce oddalonej o nieco ponad godzinę jazdy od Denver, wiec mógł dość często bywać w domu. - A w dodatku niedługo kończy służbę, wiec będzie tutaj częściej. - Wiem, że możesz to zrobić na własną rękę, Reagan, ale to nie oznacza, że musisz czy powinnaś to robić. - Randki byłyby dla mnie zbyt męczące, poza tym nie chcę stawiać Parker’a w takiej sytuacji. – Przygryzłam dolna wargę zastawiając się, czy powinnam wyznać swoje największe obawy. Z ciężkim westchnieniem powiedziałam: - Austin go nie chciał, nie potrafił sobie z tym poradzić. Jeżeli pozwolę komuś zbliżyć się do nas, wejść w nasze życie, po czym on postanowi, że nie chce Parker’a albo… - Reagan. – Powiedziała, w jej glosie usłyszałam zawahanie – Nie z każdym będzie tak jak z nim. - Wiem, po prostu… nie jestem na to gotowa. Wiesz, mogę znieść odrzucenie, tylko wtedy, jeżeli nie dotyczy Parker’a. - Rozumiem, kochanie. Naprawdę rozumiem. Jednak nigdy nie przestanę się modlić w intencji idealnego mężczyzny dla ciebie i Parker’a. Chciałam jej powiedzieć, że nawet, jeżeli ktoś taki istnieje, to prawdopodobnie nie dam mu szansy, ale sposób, w jaki mówiła łamał mi serce, wiec trzymałam gębę na kłódkę. Wiedziałam, że wszyscy w mojej rodzinie chcieli tego dla nas, dla mnie i Parker’a i nie było to coś, czego nie

16 mogłam sobie wyobrazić, zaufać ponownie mężczyźnie. Komuś, kto potencjalnie mógłby zniszczyć nas na zawsze. COEN— 30 LIPCA 2010 r. - Saco, człowieku! Kurwa! Nie możesz pozwolić, żeby ci to zrobiła! To twój pierdolony dzieciak, nie może po prostu trzymać go z dala od ciebie. - Co mam zrobić? Starać się o prawo do opieki nad nim, odebrać to prawo własnej żonie? Nigdy wcześniej go nie widziałem. Nie było mnie tam, gdy Liv była w ciąży i przez pierwsze trzy miesiące jego życia. Żaden sędzia nie da mi prawa do opieki nad nim. - Wiec masz zamiar jej posłuchać? To jakaś bzdura! - Wiem, Steel, ale nie mam wyboru. Chcę móc być z moim synem. Mam już na oku kilka nieruchomości, jestem umówiony, żeby je obejrzeć. Zadzwonię do ciebie, jak już będę wiedział jak się sprawy mają, dobra? - Tak, w porządku. Przykro mi, że to się wszystko tak układa, stary. Naprawdę. - Mi też, uwierz mi. – Ciężkie westchnienie dało się usłyszeć w telefonie. - Do usłyszenia. Rozłączyłem się i spojrzałem na Hudson’a.

17 - Jego żona, suka, zmusza go do kupienia domu, zanim pozwoli zobaczyć mu dziecko. - O kurwa! - Hudson zaprotestował i usiadł na krześle. - Może to zrobić? Wzruszyłem ramionami i rzuciłem telefon na komodę. - Wydaje się, że tak, skoro Saco jest już umówiony z gościem od nieruchomości. Nasz przyjaciel, Brody Saco, opuścił armię jakiś tydzień temu. Planował swoją dalszą karierę, ale wszystko się zmieniło, gdy jego dziewczyna poinformowała go, że planuje usunięcie ciąży. Poślubił ją natychmiast, ale od tego czasu nie chciała się z nim widzieć, nie pozwalała na kontakty z dzieckiem, a od ślubu minął już rok. Szanuję go za branie odpowiedzialności, ale wszyscy czuliśmy się źle z jego powodu, wdepnął z nią w niezłe gówno. - Co robisz w weekend? – Hudson zapytał i wtedy zauważyłem pod nogami jego plecak. - Człowieku, jest kilka niezłych ujęć do zrobienia w okolicy. Jedziesz do domu? Skinął twierdząco głową i zabębnił palcami o oparcie krzesła. - Tak, jadę zobaczyć się z siostrą i siostrzeńcem. Miał urodziny w ostatni weekend, a mnie na nich nie było. - Dobra, zobaczymy się jak wrócisz. - Jeśli nie chcesz wracać do bazy po swojej akcji ze zdjęciami, daj mi znać, możesz zatrzymać się u moich rodziców. – Zaśmiałem się i pokiwałem głową.

18 - Nie, jest dobrze. Ale dziękuję, stary! – Hudson wstał i skierował się do wyjścia, zatrzymał się w drzwiach, spojrzał na mnie i powiedział: - Spróbuj się przespać. - Uh… jasne! Tak zrobię. – Obaj wiedzieliśmy, że do tego nie dojdzie. Miałem szczęście, jeżeli spałem w nocy dwie godziny. Zwariowałbym, gdybym nie miał zdjęć do obróbki w nocy. Kiedy wyszedł, upewniłem się, że zapakowałem i naładowałem cały sprzęt, zanim ruszyłem do studia, które miałem w Denver. Miałem kilka sesji zaplanowanych na noc, niektóre z przyjaciółmi, jedną z nowym klientem. Ujęcia, wraz z edycją oraz zaplanowanym na następny dzień weselem, powodowały, że byłem mocno zajęty przez cały weekend. Bycie zajętym - to najbardziej lubiłem w swoim życiu. Tak wołałem. Bycie zajętym trzymało mnie z dala od rozpamiętywania rzeczy, których nigdy nie chciałem zobaczyć. Dwa tygodnie później wszedłem do pokoju, który dzieliłem z Hudson’em, odkąd Saco odszedł i stanąłem, wpatrując się w poszczególne rzeczy. Dzisiejszy dzień był słodko – gorzki. To był dzień, na który czekałem od miesięcy a jednak nie byłem na niego przygotowany. Byłem w wojsku prawie od sześciu lat, podobnie jak Saco, byłem gotów na karierę w armii. Jednak moja fotografia, początki biznesu wymagały więcej czasu, a to wymuszało podjęcie decyzji. Wojsko było wszystkim co znałem odkąd skończyłem osiemnaście lat. W ostatnim roku zdałem sobie sprawę, że fotografia była czymś więcej niż hobby, była moją pasją. Myślałem, że będę

19 miał miesiąc wolnego albo coś koło tego, ale rano dostałem wezwanie i spędziłem kilka kolejnych godzin na czekaniu w biurze, a następnie podpisując papiery potwierdzające moje oficjalne przejście na emeryturę. Typowe wojskowe gówno. - Pospiesz się i czekaj! Po chwili: - Niespodzianka, skurwielu! Nie należało spodziewać się niczego innego. Częściowo wrzuciłem swoje rzeczy do torby i przenosiłem swój sprzęt fotograficzny do samochodu. Hudson wrócił. - Człowieku, teraz nie będzie tutaj ciebie i Saco, będzie nudno jak cholera! - Aww, będziesz za mną tęsknił? Dokładnie tak, człowieku! Ale nie przysuwaj się do mnie! – Żartowałem z nim, łapiąc więcej moich rzeczy. - Spierdalaj, Steel! Wiesz co mam na myśli. Niezależnie od wszystkiego, szybko się stąd zwinę. - Czyżbyś zamierzał przenieść się do swojej dziewczyny? Hudson opadł na łóżko i wyciągnął się wygodnie. - Tak byłoby najłatwiej. Ale tak na prawdę nie wiem, czy ona chce się przenieść do Denver. To znaczy, wiem, że to nie jest daleko, ale ona ma tutaj pracę, a ja muszę być blisko mojej siostry. Spośród wszystkich rzeczy, o których rozmawialiśmy przez te wszystkie lata, historia jego siostry była tą wyłączoną z naszych debat. Wiedziałem tylko, że jeżeli nie wyjeżdża z bazy zobaczyć się ze swoją dziewczyną w weekend, to jedzie do domu, aby być blisko siostry i jej syna.

20 - Nigdy cię o to nie pytałem, bo założyłem, że powiesz mi o tym jak się lepiej poznamy, ale o co chodzi z twoją siostrą, że zawsze wracasz do domu? Myślał kilka minut zanim udzielił odpowiedzi. - Reagan mnie potrzebuje. Nigdy się do tego nie przyzna, bo jest niezależna i uparta jak jasna cholera, ale to nie zmienia faktu, że mnie potrzebuje. Zawsze byliśmy blisko, zaszła w ciążę jak miała szesnaście lat i jej chłopak, dupek, powiedział jej, że albo usunie ciążę, albo on z nią zrywa. – Parsknął. - Co z fiut! - No raczej! Nie był przy niej. Porzucili ją wszyscy znajomi, miała obok siebie tylko naszych rodziców i mnie. Dobrze zrobiła, jest świetną mamą, ale ona myśli, że wszystko musi zrobić sama. Tak jak mówiłem, uparta i niezależna. W życiu jej sześcioletniego syna jest tylko dwóch facetów, mój ojciec i ja. On potrzebuje męskich wzorców w życiu, wiesz? - Rozumiem, to trochę do bani dla niej. Moja mama też urodziła mnie gdy była nastolatką, ale oddała mnie do adopcji. Nigdy nie miałem jej tego za złe, bo wychowałem się we wspaniałej rodzinie, a ona nie mogła mi tego zapewnić. Nie zmienia to faktu, że zastanawiałem się dlaczego nawet nie spróbowała. Tym bardziej byłem pod wrażeniem Reagan, chociaż nigdy jej nie spotkałem. - To cała historia. – Hudson przerwał moje myśli. – Więc, zamierzasz wrócić do domu? - Ach, nah. Myślę, że nie. Tęsknię za nimi wszystkimi, ale tęsknię też za pracą w moim studio. Mam całkiem sporo klientów, dzięki którym spokojnie mogę się tutaj utrzymać i jednocześnie nie stracić miejscówki.

21 Colorado jest dużo ładniejsze i lepsze do fotografowania niż miejsce w którym dorastałem. Hudson roześmiał się. - Założę się, że tak jest! Gdzie się zatrzymasz? Wiem, że nie planowałeś się dzisiaj wyprowadzać. - Wbije się do studia na kilka dni, dopóki czegoś nie znajdę. - Jesteś pewien? Mogę zadzwonić do jednego z moich kumpli. - Doceniam to, stary. Dzięki! Ale nie trzeba. Nie muszę spać u kogoś na kanapie, skoro mam kanapy w studio. Muszą wystarczyć. Spoglądał na mnie badawczo przez kilka chwil, zanim powiedział. - Powinieneś naprawdę z kimś porozmawiać. To może ci pomóc. Wiedziałem, że patrzy na mnie, ale nienawidziłem gdy ludzie wciskali mi to gówno. Nie potrzebuje pomocy. - Nikomu nie mam nic do powiedzenia, to nie ma sensu. Wyczuwając mój nastrój wynikając z tej części rozmowy, Hudson podniósł ręce, jakby się poddając i zmienił temat. - No cóż, twoje studio znajduje się w pobliżu mojej rodziny, zatem jak będę szukał miejsca żeby gdzieś wyjść, złapiemy kilka piw razem, jeżeli nie będziesz za bardzo zajęty, co o tym myślisz? Właściwie jadę do domu w ten weekend. Moglibyśmy wyjść i świętować razem twoje przejście do cywila. I jak? - Cywil! – Zaśmiałem się i pokręciłem głową. – Kurwa, to będzie dziwne. Nie wiem czy pamiętam, jak to jest być cywilem. - To będzie łatwiejsze niż myślisz. Jestem tego pewien. Jakoś nie jestem przekonany. Chwyciłem ostatnią z moich toreb, spojrzałem na niego i skinąłem głową.

22 - Dobra, wyjdźmy dzisiaj wieczorem. Zadzwoń do mnie jak będziesz w mieście, do tego czasu zawiozę wszystkie graty do studio i rozejrzę się po okolicy, pokręcę się tu i tam kilka godzin. - Zrobi się. Do zobaczenia później. Rzuciłem okiem na pokój po raz ostatni i opuściłem koszary, gotów, by rozpocząć nowe życie cywila. Jezusie, zajmie trochę czasu zanim się do tego przyzwyczaję. REAGAN—13 SIERPIEŃ 2010 r. Zapłaciłam za kawę i upchnęłam resztę w swoim portfelu i odebrałam dzwoniący telefon. - Halo? - Hej, Ray. Upchnęłam jakoś portfel w torebce i próbowałam zejść z drogi następnej osobie z kolejki czekającej na zamówienie. Ułożyłam telefon między ramieniem i policzkiem i westchnęłam. - Hej, wielkie bracie. - Wszystko w porządku? – Zapytał ze śmiechem. - Dobrze. Dzisiaj jest najdłuższy dzień w historii, a ja prawie nie spałam w nocy, wiec czuję się jak gówno. Właśnie kupuje kawę, zanim pojadę do mamy odebrać Parker’a. Jego kolejny śmiech był głośniejszy i pełniejszy.

23 - Brzmisz jakbyś potrzebowała drinka, a nie kawy. - Czy to nie byłoby miłe? – Pomyślałam. - Wracam dzisiaj do domu i uderzam z moim kumplem do baru. On jest od dzisiaj oficjalnie na emeryturze, więc świętujemy. Chodź z nami. - Dzięki, ale nic z tego. Chcę tylko odebrać Parker’a i pojechać do domu. Keegan westchnął, a ja już psychicznie przygotowywałam się do tego co będzie dalej. Przysięgam na Boga, że cała moja rodzina była wielką zdartą płytą. - Musisz z nami pójść i się zrelaksować. Jedna noc z dala od twojego syna cię nie zabije. Mama i tata zajmą się nim. - Oczywiście, że się zajmą. Założę się, że byliby w stanie zatrzasnąć mi drzwi przed nosem, żeby skłonić mnie do wyjścia z tobą. Ale ja nie chce spędzać nocy z dala od niego. - Reagan, to tylko kilka godzin. Przyjdź spędzić z nami czas, zabawisz się, spotkasz ludzi… Westchnęłam, jak tylko zdałam sobie sprawę w co on próbuje mnie wrobić. - Keegan’ie Hudson, czy ty próbujesz mnie wrobić w swojego kumpla? Nastąpiła przerwa zanim przyznał. - Tak, Ray, taki mam zamiar. On jest dobrym człowiekiem, wiem o tym, poza tym lubię go… a on zaczyna nowe życie całkiem blisko ciebie. Byłoby dobrze, gdyby mógł na kogoś… - Chryste! Daj spokój! Nie chcę się z nikim spotykać. Dlaczego tak trudno wam to zrozumieć? - Bo…