Agnieszka1301

  • Dokumenty420
  • Odsłony84 353
  • Obserwuję136
  • Rozmiar dokumentów914.6 MB
  • Ilość pobrań42 878

Mia Michelle-Rose Of Thorne1- Rose Of Thorne

Dodano: 5 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 5 lata temu
Rozmiar :3.6 MB
Rozszerzenie:pdf

Mia Michelle-Rose Of Thorne1- Rose Of Thorne.pdf

Agnieszka1301 Dokumenty
Użytkownik Agnieszka1301 wgrał ten materiał 5 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 257 stron)

Mia Michelle - Rose of Thorne jekatierinka Strona 2 DEDYKACJA Mojemu wspaniałego mężowi, miłości mojego życia, który zawsze we mnie wierzył, nawet kiedy ja sama wątpiłam. Dziękuję Ci kochanie, za wspieranie mnie w spełnianiu swoich marzeń. Wieczność z Tobą nigdy nie będzie wystarczająca! Zawsze będę Cię kochać!! -M. “ Dla całego świata możesz być nikim, dla kogoś możesz być całym światem.” - Dr. Seuss Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto wszystkie tłumaczenia nie służą uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba wykorzystująca treść tłumaczenia w celu innym niż marketingowym łamie prawo.

Mia Michelle - Rose of Thorne jekatierinka Strona 3 Spis treści PROLOG......................................................................................................................................................... 4 Rozdział 1..................................................................................................................................................... 6 Rozdział 2.................................................................................................................................................... 16 Rozdział 3.................................................................................................................................................... 24 Rozdział 4.................................................................................................................................................... 33 Rozdział 5.................................................................................................................................................... 42 Rozdział 6.................................................................................................................................................... 52 Rozdział 7.................................................................................................................................................... 57 Rozdział 8.................................................................................................................................................... 62 Rozdział 9.................................................................................................................................................... 73 Rozdział 10 .................................................................................................................................................. 79 Rozdział 11 .................................................................................................................................................. 86 Rozdział 12 .................................................................................................................................................. 97 Rozdział 13 ................................................................................................................................................ 108 Rozdział 14 ................................................................................................................................................ 116 Rozdział 15 ................................................................................................................................................ 121 Rozdział 16 ................................................................................................................................................ 131 Rozdział 17 ................................................................................................................................................ 138 Rozdział 18 ................................................................................................................................................ 147 Rozdział 19 ................................................................................................................................................ 156 Rozdział 20 ................................................................................................................................................ 162 Rozdział 21 ................................................................................................................................................ 167 Rozdział 22 ................................................................................................................................................ 173 Rozdział 23 ................................................................................................................................................ 178 Rozdział 24 ................................................................................................................................................ 190 Rozdział 25 ................................................................................................................................................ 200 Rozdział 26 ................................................................................................................................................ 208 Rozdział 27 ................................................................................................................................................ 212 Rozdział 28 ................................................................................................................................................ 221 Rozdział 29 ................................................................................................................................................ 232 Rozdział 30 ................................................................................................................................................ 238 Rozdział 31 ................................................................................................................................................ 247 Rozdział 32 ................................................................................................................................................ 253

Mia Michelle - Rose of Thorne jekatierinka Strona 4 PROLOG Tłumaczenie: Shilbergus Beta: Sorrow5 Sebastian Ludzie zawsze mają ten jeden dzień, ten konkretny moment, który chcieliby móc zmienić lub po prostu wymazać. Dla mnie tym dniem jest 8 września 2005. Niektóre błędy są niemożliwe do wyprostowania i słowo „przepraszam” nie może wyrazić twojego najgłębszego żalu. Wstyd i żal za opuszczenie jej tej nocy nadal wypełnia moje dni. Do diabła, przez zasiądnięcie za tą cholerną kierownicą wiedząc, że za dużo wypiłem. Od tego czasu swoje dni zajmuję pracą, a w nocy odrętwiam mój ból niezliczoną ilością kobiet. Nieważne, co robię, koszmar, który znam jak rzeczywistość jest dokładnie tam czekając na moment, kiedy zamknę oczy. Każdej nocy jest to ten sam budzący grozę sen. Jasne światła migają mi przed oczami, a dźwięki piszczących opon i rozbitego szkła ryczą mi w uszach. Potem jest ogłuszająca cisza. Zapach palonej gumy na jezdni zmieszany z tequilą na moich ubraniach wypełnia powietrze. Poskręcane ciała zwisają z resztek tego, co było rodzinnym autem. Widzę jej piękną, anielską twarz, a jasnoczerwona krew spływa w dół jej nieskazitelnego policzka. A potem jej zapierające dech w piersiach turkusowe oczy otwierają się na krótko i widzę odbicie mojej własnej mrocznej duszy. Otrząsam się z mojego koszmaru i desperacko próbuję złapać oddech. Moje ciało jest spocone, a moje prześcieradła w kolorze węgla przykleją się do mojej wilgotnej skóry. Siedem długich lat minęło od tej okropnej nocy, ale to mnie prześladuje jakby było wczoraj. Chciałbym móc powiedzieć, że sen jest tylko głupim koszmarem, ale dla mnie jest rzeczywistością. Nauczyłem się akceptować go, jako moją karę i żyć jak torturowana dusza za to, co zrobiłem, za to, czego nigdy nie mogę cofnąć. Zawsze złe będzie to, że nigdy nie mogę tego naprawić. Ale dzisiaj jest inaczej, bo dzisiaj nie mogę dłużej. Dzisiaj jest dzień, w

Mia Michelle - Rose ofThorne Strona 5 którym decyduję się zmierzyć z przeszłością i znaleźć te turkusowe oczy. Teraz jestem Thorne szukający swojej Rose1 . Skylar Słodka szesnastka powinna być jednym z najlepszych dni w życiu dziewczyny. Dla większości nastolatek słodka szesnasta jest epickim kamieniem milowym, kamieniem milowym, który oznacza, że w końcu będziesz wyglądać bardziej jak dorosła, mniej jak dziecko. Niestety moja słodka szesnastka nie była zbyt długo słodka. W ciągu kilku sekund wspaniały, magiczny dzień zamienił się w smutny dzień żałoby. Krótko mówiąc to był zarówno najlepszy i najgorszy dzień mojego życia. Nie pamiętam wiele z nocy wypadku, ale trzymam się każdego słodkiego wspomnienia tego, jak ten niesamowity dzień się zaczął. Pamiętam całkowite szczęście, które czułam, gdy moi rodzice zaskoczyli mnie kolacją w mojej ulubionej restauracji La Cado znajdującej się godzinę drogi z Austin w rodzinnym Teksasie. Minęło siedem długich lat od nocy wypadku, a ja nadal czuję ciepło ich ramion wokół mnie i słyszę ich rozkoszne głosy śpiewające mi „Sto lat”. Pamiętam ich podekscytowanie, kiedy otworzyłam moją srebrną bransoletkę Tiffany`ego i ogromny uśmiech na twarzy mojego tatusia, kiedy żartobliwie pomazał kremem mój nos. Tak, pamiętam każdy pojedynczy, magiczny moment, ale mimo wszystkich dobrych pamiętam też ten złe. Nadal mogę zobaczyć światła samochodu, który skręca na nasz pas. Nadal mogę usłyszeć zdesperowane krzyki moich rodziców, kiedy uderza w nasz samochód. Pamiętam głuchą ciszę i nadchodzącą wkrótce po niej ciemność. Sprawca uderzył i uciekł przed drogówką, nadal nie mogę zrozumieć jak ktoś może zbiec z miejsca wypadku. Jak ktoś może iść przez każdy dzień swojego życia, jakby nic się nie stało? Nie zrobił kroku na przód, żeby wziąć na siebie winę za wypadek, ale musiałam nauczyć się odpuścić gniew i po prostu żyć dzień za dniem. Jeśli zapytacie, powiem wam, że duża część mnie umarła tego dnia. Moje marzenia o tańczeniu, o moim ojcu prowadzącym mnie do ołtarza, one wszystkie odeszły. Mój świat jest na zawsze rozbity. Trzy dni po wypadku pochowałam dwie najbardziej niesamowite miłości mojego życia. Chętnie pozwoliłabym im pogrzebać mnie tuż obok nich, ale musiałam pogrzebać mój smutek i być silna dla mojej małej siostry. Więc robię jedyną rzecz, którą mogę zrobić… przetrwać. Przecież jestem Rose, to moje imię. Czekająca na rozkwitnięcie, a jednak szybko więdnąca w słońcu. 1 Thorn(od jego nazwiska) – kolec, Rose(jej nazwisko) – róża.

Mia Michelle - Rose of Thorne jekatierinka Strona 6 Rozdział 1 Oprawa graficzna: Moniaaa2712 Tłumaczenie: jekatierinka ( Alexandra G. Skylar 7 lat temu… – Wszystkiego najlepszego! – Wykrzykują moi rodzice kładąc przede mną pudełeczko od Tiffany&Co. Oczy zachodzą mi łzami, gdyż nawet w najśmielszych snach nie myślałam, że kiedykolwiek dostanę coś od Tiffany’ego. – Otwórz głuptasie. … – wtóruje rodzicom przez stół moja siostrzyczka Sophie. Śmieję się z jej frywolności i sięgam po pudełeczko, by wyjąć ze środka niebieski jedwabny woreczek. Na widok srebrnej bransoletki znajdującej się w mojej dłoni zapiera mi dech w piersi. Rodzice nie są zbyt zamożni i wiem, że prezent musiał kosztować ich fortunę. – Och, kochanie, nie podoba ci się? – pyta mama, wyglądając na zmartwioną. – Oczywiście, że mi się podoba! To po prostu zbyt wiele! – odpowiadam, wciąż będąc w zachwycie nad bransoletką. Tata chwyta moją dłoń i ściska ją mocno. – Nonsens. Moja córeczka obchodzi szesnaste urodziny i zasługuje na coś wyjątkowego. Poza tym, zauważyłaś grawer? – pyta, przysuwając się do mnie. – Spójrz, poszliśmy i powiedzieliśmy, żeby coś na tym wyryć, więc nie możemy już jej zwrócić. – Trąca mnie łokciem, żartując.

Mia Michelle - Rose ofThorne Strona 7 Wybucham śmiechem, a jego szorstkie dłonie delikatnie gładzą mnie po policzkach. Zawsze wiedział, co powiedzieć, żeby rozluźnić atmosferę. To jedna z tych umiejętności, która – mam nadzieję – cudownie objawi się u mnie pewnego dnia. Tata ostrożnie odpina klamrę i moim oczom ukazują się najpiękniejsze słowa, które zawsze słyszałam od moich rodziców „Miłość jest wiecznością. Moja wieczność jest przy tobie”. – Tak bardzo wam dziękuję! Uwielbiam to! – wołam przez łzy. Tata uśmiecha się. Całując mój nadgarstek, zapina na nim bransoletkę i mówi: – Kochamy cię bardziej niż możesz sobie to wyobrazić, moja mała dziewczynko. Wciąż ze łzami w oczach wstaję i rzucam się na szyje obojgu rodzicom. – Och, kocham was wszystkich! – mówię i uśmiecham się do mojej szczęśliwej rodziny. Nie ma mowy, żeby moje urodziny mogły być jeszcze lepsze. No chyba, że w domu czeka na mnie list akceptacyjny z Baylor Dance Academy. *** Kiedy wychodzimy z restauracji jest już późno, a wiem, że czeka nas jeszcze godzina jazdy samochodem. Tata całuje mnie w czoło i otwiera drzwi auta dla mnie i dla mojej siostry. Wślizguję się z nią na tylne siedzenie i uśmiecham się, patrząc jak ziewa. Nawet o północy jest absolutnie urocza. Rodzice śmieją się z czegoś usłyszanego w radiu, więc wyciągam swojego iPoda i słuchawki, żeby posłuchać muzyki. Kiedy jedziemy, nie mogę oderwać wzroku od nowej bransoletki i uśmiecham się na to, jak światła miasta mienią się w srebrze. *** Około godziny później siostra smacznie śpi u mego boku. Zauważam, że jesteśmy w pobliżu domu. Kiedy wyglądam przez okno, patrząc jak mocno świecą gwiazdy, nagle oślepiają mnie światła innego samochodu. Słyszę krzyk mamy i czuję jak szarpie samochodem. Siostra już nie śpi – teraz płacze obok mnie. Chwytam jej małą dłoń i widzę, że tata ściska kierownice tak mocno, jakby od tego zależało jego życie. Słyszę odgłosy

Mia Michelle - Rose ofThorne Strona 8 zgrzytania. Światła są coraz bliżej i bliżej. Ostatnia rzecz, jaką pamiętam to uderzenie, po którym nagle cichną wszystkie krzyki. Moja głowa pulsuje, kiedy staram się podnieść ciężkie powieki. Muszę sprawdzić czy nikomu nic się nie stało. Ale choćbym nie wiem jak bardzo się starała, nie mogę otworzyć oczu. Słyszę ciężkie kroki zbliżające się do nas, a potem wszystko się zamazuje. *** Budzą mnie dźwięki syren. – Czy pani mnie słyszy? Proszę pani? – Powoli mrugam na słowa starszego mężczyzny. – Wszystko będzie w porządku kochanie. Wieziemy ciebie i małą do szpitala. Maseczka tlenowa tłumi mój głos. Ratownik zauważa to i przesuwa ją na bok. Głowa mi pulsuje, a w ustach czuję krew. – Gdzie są moi rodzice? Oni też jadą? – Udaje mi się zapytać. Dwoje pracowników patrzy po sobie z wymalowanym bólem na twarzy. Żadne z nich mi nie odpowiada, więc staram się usiąść na noszach. Boże, nie pozwól im umrzeć! Dlaczego nikt nic nie mówi?! – Gdzie oni są?! – żądam odpowiedzi. Czuję, że wszystko wokół mnie zaczyna wirować i nie mogę już dłużej siedzieć. – Po prostu leż kochanie, dobrze? – nalega jeden z ratowników i z powrotem delikatnie kładzie mnie na nosze. – NIE! Powiedzcie mi, gdzie są moi rodzice! PROSZĘ, POWIEDZCIE MI! – Zaczynam krzyczeć. Ale nie muszą już nic mówić. Wyraz ich twarzy mówi sam za siebie. – Nie! NIE! PROSZĘ, NIE! – krzyczę, znów się podnosząc. Ból i oszołomienie są przytłaczające, ale nic mnie to nie obchodzi. Ci ludzie mnie oszukują. Muszę wydostać się z tego ambulansu i wrócić do siostry i rodziców. – Będziemy musieli ją przywiązać, bo zrobi sobie krzywdę – krzyczy mężczyzna, zanim unieruchamia mi ramiona.

Mia Michelle - Rose ofThorne Strona 9 – Shhhhhh…. cichutko. Tak mi przykro, kochanie. Tak mi przykro… – pociesza mnie łagodnie kobieta stojąca nade mną. Mężczyzna wciera coś zimnego w moją skórę, a zaraz potem wbija mi igłę w ramię. Lekarstwo działa, świat zwalnia, by po chwili całkowicie zniknąć. Z radością witam ciemność, bo to, co się wydarzyło nie może być prawdą. Tak, właśnie tak. Obudzę się, a to wszystko okaże się tylko złym snem. *** Budzę się i widzę moją najlepszą przyjaciółkę Kylie Reynolds ze swoim tatą Stevem. Reynoldsowie to nie tylko nasi sąsiedzi. Są dla mnie jak druga rodzina. Od kiedy byłyśmy małymi dziewczynkami, albo Kylie przesiadywała u nas, albo ja u niej. Nasi rodzice zawsze żartowali sobie, że jesteśmy bliźniaczkami. Pan Reynolds wstaje i podchodzi do mnie, kiedy ja próbuję dojść do siebie. – Skylar, skarbie, słyszysz mnie? To ja, Steve. Kylie jest tu ze mną, kochanie. Proszę, otwórz te piękne oczy – prosi i ściska moją dłoń. Trzepoczę powiekami, patrząc na przerażoną, spuchniętą od płaczu twarz Kylie. Nie pamiętam, żebym kiedyś widziała ją w takim stanie. I nagle wszystko do mnie wraca, zaczynam panikować. Moi rodzice! – NIE! NIE! Gdzie oni są? – krzyczę na swoją przyjaciółkę i jej ojca. Kylie wspina się na moje lóżko i przytula mnie, płacząc. Pan Reynolds siada koło nas i obejmuje mnie swoim silnym ramieniem. – Przykro mi, kochanie, ale twoi rodzice odeszli. Zginęli na miejscu. To cud, że ty i twoja siostra żyjecie. Tak mi przykro, skarbie… – Pan Reynolds mówi i kołysze mną uspokajająco. Płaczę dopóki nie opadam z sił tak, że tata Kylie musi położyć mnie do łóżka. Kylie zostaje, owijając swoje ramiona wokół mnie. – Co z Sophie? Gdzie ona jest? – pytam przyjaciółkę.

Mia Michelle - Rose ofThorne Strona 10 – Moja mama jest z nią. Dzisiaj ją zwolnią. Wszystko z nią w porządku, Sky. Naprawdę! Ma tylko siniaki i zdrapania. Jeszcze niczego jej nie powiedzieliśmy, ale wciąż o ciebie pyta. W ciągu kilku godzin mój świat zmienił się z raju w piekło. Nie mam pojęcia, co robić. Jak powiedzieć młodszej siostrze, że zostałaś jej tylko ty? *** Reynoldsowie zajęli się wszystkimi przygotowaniami związanymi z pogrzebem rodziców. Zajęli się także mną i moją siostrą dopóki nie rozwiązały się wszystkie sprawy rodziców. Nie spisali testamentu, więc nie wyznaczyli nikogo na naszego opiekuna. Znałam tylko dwoje członków naszej rodziny: babcię – mamę taty i jego brata Trevora, który większość swojego dorosłego życia spędził na uciekaniu przed prawem. Rodzice Kylie chcieli, żebyśmy zostały z nimi, ale babcia nalegała, żeby zamieszkać u niej. Niby mieszka tylko pięć mil stąd, ale dla mnie to jakby przeprowadzić się na drugi koniec świata… Kylie i jej mama pomogły spakować nasze rzeczy. Nigdy wcześniej nie zdawałam sobie sprawy jak ciężkie może się to okazać. Z każdą rzeczą czułam, że umieram na nowo. Spakowałyśmy wszystko, co zabierzemy ze sobą, resztę przechowają Reynoldsowie. Stoję na swoim podjeździe, patrząc jak ekipa wkłada ostatnie pudła do vana. Z domu została teraz tylko pusta muszla. Tak samo jak ze mnie. Kiedyś było w nim tyle radości, a teraz zionie z niego pustka. Ostatni raz powoli przemierzam jedyny dom, jaki kiedykolwiek znałam. Dotykam każdej możliwej powierzchni, jakbym chciała zabrać ze sobą wspomnienia. Dotyk. Kładę rękę na kuchennym blacie, gdzie z mamą obrzucałyśmy się mąką, robiąc ulubione ciasto taty. Zawsze kończyło się to okropnym bałaganem, ale miałyśmy niezły ubaw. Dotyk. Moja ręka przejeżdża po motylkach, ozdabiających ściany pokoju mojej siostry. Tata i ja spędziliśmy deszczowe popołudnie malując je, żeby zrobić Sophie niespodziankę.

Mia Michelle - Rose ofThorne Strona 11 Dotyk. Palce śledzą imiona i daty na ścianach holu. Nasi rodzice z uwielbieniem mierzyli nas, by sprawdzić ile urosłyśmy. Chciałabym wyciąć to ze ściany. Nie chcę, by pokryła to farba. Nie chcę, żeby wszystko wyglądało tak, jakby nas tu nigdy nie było. Robię zdjęcie telefonem, by to wspomnienie było zawsze ze mną. Nie mogę znieść myśli o innej rodzinie, tworzącej tu własne wspomnienia. Znak na zewnątrz informujący o sprzedaży jest wystarczająco bolesny. Ostatni raz spoglądam na dom i zamykam drzwi. Widzę załamaną Sophię, patrzącą na mnie przez szybę samochodu. Chciałabym się poddać i rozpłakać. Ale wiem, że nie mogę. Muszę być silna dla tej ślicznej istotki patrzącej na mnie. Potrzebuje mnie teraz bardziej niż kiedykolwiek, a ja potrzebuję jej tak samo mocno. Otwieram drzwi czerwonej Hondy taty i wślizguję się na miejsce kierowcy. Chwytam rękę Sophii i ściskam ją łagodnie. – Wszystko będzie dobrze, Soph. Są z nami zawsze, nieważne gdzie mieszkamy. Po prostu zamknij oczy i zaraz nas tu nie będzie, okej? Przytakuje i zamyka oczy, kiedy jedziemy ulicą. Powiedziałam sobie, że tego nie zrobię, ale i tak patrzę jak dom powoli znika we wstecznym lusterku. Chowam łzy za okularami przeciwsłonecznymi i w duchu żegnam się ze swoim szczęściem. Sebastian – Siema stary, Case robi dzisiaj imprezę na koniec lata, w domku rodziców nad jeziorem. Piszesz się? – wydziera się przez telefon mój najlepszy przyjaciel Jackson. – Pewnie, że się piszę. Widzimy się zaraz na miejscu – mówię i rozłączam się.

Mia Michelle - Rose ofThorne Strona 12 Cieszę się, że mam jakąś wymówkę, żeby wywinąć się z kolejnego głupiego biznesowego obiadku mojego ojca. Łapię kluczyki od samochodu i schodzę na dół. Właśnie mam skręcić, kiedy słyszę zimny głos mojego ojca, odbijający się w holu. Nienawidzę go. Nienawidzę tego domu. Nienawidzę całego mojego życia. Od momentu, kiedy zmarła moja matka, a ja miałem osiem lat, nie pamiętam, żebym czuł się kochany. Ciągłe zmiany nastroju mojego ojca zazwyczaj dają się we znaki, więc nawet gospodyni i inni pracownicy nie wytrzymują zbyt długo. Naprawdę nie mogę ich za to winić. On jest po prostu zbyt arogancki i brutalny, żeby przebywać z nim dłużej. Zawsze zmuszał mnie do nauki i nie pozwalał przegrywać. Teraz szkoli mnie, żebym pracował z nim w jego biurze projektowym, a to jest ostatnia pierdolona rzecz, jaką chcę robić w tym żałosnym życiu. Jak większość nastolatków, staram się oderwać w każdy możliwy sposób. Moim konikiem zawsze był sport. Uwielbiałem to, jak mnie rozluźnia i to, że był świetną wymówką na przebywanie poza domem. Kiedy dorastałem, ojciec nie pojawił się na żadnym moim meczu i szczerze, przez większość czasu nawet nie mówiłem mu, co robię. Sam podpisywałem wszystkie zgody i nikt tego nie zauważył. Kiedy dojrzałem, imprezy i panienki stały się moją ulubioną rozrywką. Łatwo zapominałem o problemach po wyzerowaniu butelki, a robiłem to tak często, jak mogłem. Zbyt wiele razy budziłem się oblepiony przez dziewczyny, nic nie pamiętając. Szybko zapominałem o kacu i przy następnej okazji znów byłem nawalony. – SEBASTIAN! Gdzie ty się wybierasz, do diabla? Powiedziałem ci, że ludzie z zespołu doradczego przychodzą dzisiaj na kolacje – krzyczy ojciec przez korytarz. Kulę się, odwracając głowę w jego kierunku. To ostatni weekend w domu przed wyjazdem na uniwersytet Duke’a i na pewno nie zamierzam spędzić go z nim w tej pieprzonej dziurze. – Idę się spotkać z przyjaciółmi w domku Case’a nad jeziorem. Robią grilla i już obiecałem jego rodzicom, że tam będę – kłamię. Kłamanie jest tak piekielnie proste, bo to całe moje życie. Jedno, wielkie kłamstwo. – Cholera, Sebastian. Masz dziewiętnaście lat i nadszedł już cholerny czas, żebyś dowiedział się, jak działa moja firma. To ma się więcej nie powtórzyć. Zrozumiano? – naskakuje na mnie.

Mia Michelle - Rose ofThorne Strona 13 – Zrozumiano – odpowiadam i wychodzę. PIEPRZ SIĘ!!! Idę do mojego nowego Porsche, i słyszę jak ojciec krzyczy na młodą gosposię. Jestem pewny, że dziewczyna niedługo zacznie się przymilać. I tak o to nie dbam. Już dawno nauczyłem się, żeby do nikogo ani do niczego się nie przywiązywać. Bo niby, jaki w tym cel? Ci, którym na mnie zależy, zawsze odchodzą. Moje życie jest i zawsze będzie pierdolonym piekłem. *** Kiedy dojeżdżam na miejsce, impreza trwa w najlepsze. Dziewczyny w bikini tańczą nieprzyzwoicie przy basenie. Niektóre z nich są topless. Taaak, to będzie udana noc! Case wręcza mi butelkę tequili, kiedy spotykam go po drugiej stronie basenu. Przez kolejne trzy godziny tańczę, obrabiam dziewczyny w basenie i jestem w połowie butelki. W tej chwili czuję się zajebiście. Mój telefon odzywa się z wiadomością od Jessici, dziewczyny, którą przerżnąłem parę razy w wakacje. Jest totalnie gorąca i ma gdzieś, że zostawiam ją zaraz po numerku. JESSICA: Wpadnij do mnie. Czekam na ciebie. Dom jest pusty. JA: Zaraz będę! Żegnam się z kumplami i mówię, że zobaczymy się podczas następnej przerwy na uniwerku. Wpadam na Jacksona i mówię mu, że idę przelecieć Jessicę zanim wrócę do swojego beznadziejnego życia w domu. Wsiadam do Porsche i włączam muzykę. I Stand Alone – Godsmacka , wybucha z głośników. Droga jest pusta o tej porze. Kurwa, jestem niepokonany! Zmieniam bieg i patrzę jak wskazówka prędkościomierza gwałtownie skacze w górę. Dzwoni telefon. To ojciec. Bez wątpienia chce, żebym wrócił do domu, ale nie ma kurwa mowy, żebym odebrał. Sięgam po butelkę i mocniej wciskam gaz. Skręcając nie mieszczę się w swoim pasie, ale kogo to obchodzi? I tak droga jest pusta. Telefon wibruje od kolejnego sms’a Jessici. Mój

Mia Michelle - Rose ofThorne Strona 14 wzrok jest zbyt zamazany, żeby odczytać wiadomość. Ślizgają mi się ręce i ostatni łyk tequili wylewam na spodnie. Mój telefon ląduje na wycieraczce. – KURWA! – klnę, sięgając po niego między nogi. Jasne światło wita mnie, kiedy się prostuję. Zamieram. Zjechałem na drugi pas, a moje ręce nie pracują wystarczająco szybko. Masakruję hamulec i słyszę zgrzytanie, kiedy moje auto bez powodzenia próbuje zahamować. Wjeżdżam w lewą stronę auta i wpadam w poślizg. Ześlizguję się z drogi, gwałtownie wpadając w rów. Otwierają się poduszki powietrzne, czuję kawałki szkła we włosach, ale oprócz tego nic mi nie jest. Otwieram drzwi i gramolę się na ulicę. Pokruszone szkło jest wszędzie. Widzę tylne światła drugiego samochodu, które oświetlają ciemność wokół nas. Idąc przez ulice, mrugam, by pozbyć się rozmazanego obrazu. Przód samochodu rozbił się na ogromnym drzewie. W tym momencie zmienia się całe moje życie. Gapię się na samochód, z którego patrzy na mnie kobieta bez śladu życia na twarzy. Jej ciało jest rozciągnięte na desce rozdzielczej, a głowa skręcona tak, że wiem, że jej kark został złamany. – O MÓJ BOŻE! NIE! Mężczyzna za kierownicą jest zmasakrowany nie do rozpoznania. Potykam się na chodniku i wymiotuję w pobliżu rowu. Otrzeźwiają mnie stłumione krzyki. Gorączkowo wspinam się po szczątkach samochodu i otwieram tylne drzwi od strony kierowcy. W środku jęczy mała dziewczynka, ale wydaje się, że nic jej nie jest. Sprawdzam jej oddech zanim ją mijam. I właśnie w tym momencie widzę JĄ. Nie wydaje mi się, żebym kiedykolwiek w swoim życiu widział kogoś piękniejszego. Wygląda jak anioł, leżąc tutaj z włosami rozrzuconymi wokół twarzy. Sprawdzam jej oddech, jej twarz opada ku mnie. Krew spływa jej po jednej stronie głowy, ale żyje. Dzięki Bogu, że żyje. Wydaje z siebie jęk, ciągnąc się za ramie. Zauważam, że jej ręka jest zaczepiona o drzwi. Patrzę w dół, to bransoletka nie pozwala na uwolnienie reki. Delikatnie ją rozpinam i usuwam. Bezmyślnie chowam bransoletkę w kieszeni i zaczynam się przyglądać dziewczynie. Boję się ruszać którąkolwiek z nich i wiem, że muszę zadzwonić po pomoc2 . Spostrzegam telefon na siedzeniu obok, więc szybko dzwonię pod 911. – 911. Co się stało? – odbiera operator. 2 Przynajmniej na tyle go stać… :/

Mia Michelle - Rose ofThorne Strona 15 – W pobliżu Carey Road doszło do wypadku. Proszę szybko przyjechać – krzyczę i rozłączam się. Wiem, że nie mam dużo czasu. Muszę się stąd wydostać zanim ktoś mnie tu znajdzie, ale coś jest w tej dziewczynie, co mnie przyciąga. Odgarniam włosy z jej twarzy i na krótki moment spotykam jej rozbiegany wzrok. Wstrzymuję oddech. Jej oczy mają najbardziej zaskakujący odcień turkusu, jaki widziałem. Potem powieki znów jej opadają, a ona sama zaczyna mamrotać. Wiem, że muszę już uciekać. Spiesznie wychodzę z samochodu zabierając ze sobą jej telefon. Zapalam samochód, na szczęście udaje mi się wyjechać na drogę. Czuję się jak pieprzony tchórz zostawiając je, ale wiem, że jeśli zostanę to spędzę resztę życia w więzieniu. Wjeżdżam na podjazd i parkuję w bocznym garażu. Samochód powinien być bezpieczny, bo nikt tu nie przychodzi z wyjątkiem mojego ojca. Wchodzę do ciemnego domu. Ojciec wciąż jest na nogach. Popija swoją mega drogą szkocką, kiedy wpadam do jego gabinetu. – Co do kurwy, Sebastian? Gdzie ty byłeś? – krzyczy i odkłada z hukiem szklankę z trunkiem, wylewając jej zawartość na drewno. Mój oddech się rwie, gdy stoję tam ściskając jego biurko. – Ojcze… nie wiem, co robić. Nawaliłem… to wszystko moja wina... a teraz… oni nie żyją. Co mam robić? W tym momencie robię coś, czego będę żałował do końca życia. Zaprzedaję duszę diabłu.

Mia Michelle - Rose of Thorne jekatierinka Strona 16 Rozdział 2 Oprawa graficzna: Moniaaa2712 Skylar Obecnie Urodziny zawsze są takie ekscytujące, prawda? W końcu, spośród wszystkich dni w roku, ten jeden dzień jest szczególny dla każdego z nas. To czas, w którym świętujemy z rodziną i przyjaciółmi. Wszyscy gromadzą się, by patrzeć jak zdmuchujesz świeczki i wymyślasz życzenie. Cóż, nie dla mnie. Przynajmniej już nie. Niby mam dziś urodziny, ale są one dla mnie wyłącznie bolesnym wspomnieniem najgorszego dnia mojego życia. Dlatego też każde kolejne urodziny po prostu sprawiają, że jestem coraz starsza i przypominają mi, że minął kolejny rok bez dwóch najwspanialszych osób, jakie dane mi było poznać. Kiedyś bardzo długo zastanawiałam się nad życzeniem urodzinowym. Tygodniami ćwiczyłam nabieranie oddechu, żeby upewnić się, że zdmuchnę wszystkie świeczki, kiedy przyjdzie na to odpowiednia pora. To zabawne, przypomnieć sobie te wszystkie rzeczy, które były moimi życzeniami. Ale nigdy nie zapomnę, o co poprosiłam siedem lat temu. Kiedy nabrałam powietrza, żeby zdmuchnąć świeczki, długo i gorliwie prosiłam, by Baylor Dance Academy przyjęło mnie w swoje szeregi. Marzyłam o tym od dziecka. Miałam na tyle szczęścia, że kilka tygodni przed urodzinami odbyło się moje przesłuchanie i skręcałam się z niepewności, czy mnie przyjmą. Patrząc wstecz zamiast tego powinnam była życzyć sobie kolejnego tysiąca urodzin spędzonych z rodziną.

Mia Michelle - Rose ofThorne Strona 17 Okazjonalnie marzenia się spełniają, ale czasami zbyt późno. List z akceptacją przyszedł dzień po pogrzebie rodziców. Pamiętam, że zamknęłam się w pokoju mojej najlepszej przyjaciółki Kylie i płakałam, kiedy czytała mi list. Bez mamy i taty nie chciałam już występować przed jakąkolwiek publicznością. Sophie mnie potrzebowała, poza tym prawie wszystkie sprawy związane z przeprowadzką do babci zostały załatwione. Wiedziałam, że nigdy nie zdołam zostawić siostrzyczki. Niektóre marzenia muszą po prostu… pozostać marzeniami. Tak, minęło już siedem lat, od kiedy moje serce rozpadło się na milion kawałków3 . I zaakceptowałam to, że już nigdy nie będzie inaczej. Podczas gdy inni planują wypasione imprezy i rozpakowywanie prezentów ja zrobię to, co robiłam przez ostatnie siedem lat. Dzisiaj udam się w godzinną podróż na odległy cmentarz na obrzeżach Austin, w Texasie, gdzie pochowałam swoich rodziców. Na horyzoncie zebrały się ciemne złowieszcze chmury, ale nie przeszkadza mi to – są odzwierciedleniem mojego nastroju. Kiedy parkuję przed wejściem, zegarek wskazuje 7:13. Wyłączając silnik mojej starej czerwonej Hondy, po cichu modlę się, że odpali, kiedy będę gotowa, by wrócić do domu. Stanowczo nie stać mnie teraz na wizytę u mechanika, ale mimo wszystko zgaduję, że powinnam być wdzięczna za dotarcie na miejsce. Wiatr się wzmógł i przez szybę oglądam wirujące kolorowe liście. Uśmiecham się na wspomnienie siebie sprzed dziesięciu laty. Tata grabił liście wokół domu i układał je w ogromne stosy, które ja i Sophie nazywałyśmy „naszymi górami”. Inni ojcowie prosili swoje dzieci o pomoc w grabieniu. Nasz tata wołał nas na skakanie po liściastych stosach. Takim właśnie był ojcem. Byłam taką szczęściarą! Mogłyśmy całymi godzinami obrzucać się liśćmi i chichotać wesoło, a tata śmiał się z nami, ścigając nas po podwórku. Moja mama była niesamowitym fotografem, więc zawsze utrwalała nasze wspólne chwile. Każde klikniecie chwytało wspomnienia, które teraz wydają się być odległe jak słońce. Tak wiele z tych wspomnień jest w pięknych ramkach i albumach, których do tej pory nie dałam rady rozpakować i obejrzeć. Tak bardzo jak jestem wdzięczna, że je mam, nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie ponownie na nie spojrzeć. Może kiedyś, ale jeszcze nie 3 Ten tekst z Greya jest strasznie ostatnio popularny… :P

Mia Michelle - Rose ofThorne Strona 18 teraz. Ocieram łzy, które napłynęły mi do oczu i wracam do rzeczywistości. Zabawne… przeszłość, teraźniejszość… nawet przyszłość… przynoszą mi tylko ból. Kiedy wysiadam z samochodu atakuje mnie ostre, poranne powietrze, więc otulam się szczelniej moim starym czarnym płaszczem. Staram się nie rozerwać podszewki, która dzięki agrafkom trzyma się jeszcze kupy. Zabieram białe kwiaty, leżące na siedzeniu obok i udaję się do odległego końca cmentarza, gdzie pod masywnym dębem spoczywają moi rodzice. Wyciągam z kieszeni ścierkę i delikatnie przecieram zdjęcia, na których nagromadził się brud. Po kilku ruchach przyglądam się dwóm uśmiechniętym twarzom. Nagle znów atakuje mnie fala bólu. Wspomnienia, jedno po drugim, przemykają mi przed oczami i nie jestem w stanie tego powstrzymać. Czuję tak wielki ucisk, że chyba zaraz eksploduję. Gorączkowo pochylam się, łapiąc za płytę nagrobkową, aż w końcu przyklękam. Teraz, kiedy jestem tak blisko ich twarzy, zaczynam niekontrolowanie płakać. Lilie w mojej ręce, trzęsą się niebezpiecznie, więc postanawiam je wypuścić. Tylko w dwóch miejscach pozwalam sobie na płacz. Tutaj i na pustej sali tanecznej. Muszę być silna, bo nie ma nikogo, kto przejąłby ode mnie tę role. Powoli śledzę palcami litery R–O–S–E, starając się zapanować nad oddechem. Kwiaty wkładam do wazonu. Siedzę tam, patrzę na ich uśmiechnięte twarze i próbując wziąć się w garść mówię do nich. – Tak bardzo za wami tęsknię. Sophie jest, cóż, jest niesamowita. Jest piękna zarówno w środku jak i na zewnątrz. Jest bezproblemowa. Wiem, że bylibyście dumni z tego, jakim stała się człowiekiem. Wciąż nie mogę uwierzyć, że kończy już liceum. Świetnie gra w piłkę i nie zdziwiłabym się, gdyby dostała masę stypendiów sportowych z różnych uczelni. Mam nadzieję, że dobrze się nią opiekuję. Chciałabym móc dać jej więcej, ale to takie trudne. Czasami mam wrażenie, że cały czas was rozczarowuję. Teraz mam sześciomiesięczny staż i potem w maju kończę studia. Mamo, tato, jestem taka przerażona…Nie wiem, co robić. Ledwo wiążemy koniec z końcem. Od kiedy wujek Trevor wszystko nam zabrał, nie wyobrażam sobie, jak mam odbywać staż za darmo i pracować w kawiarni tylko na pół etatu. Nie wiem na jak długo starczy mi oszczędności. Boję się, że skończą się zbyt szybko. Tak bardzo chciałabym, żebyście tu byli, żebym obudziła się i żeby to wszystko okazało się tylko złym snem. Tęsknię za Wami każdego dnia. Każdego. Kolejnego. Dnia. Kocham was całą sobą…

Mia Michelle - Rose ofThorne Strona 19 Biorąc wdech, pochylam się nad ich fotografiami i szepczę słowa wyryte na bransoletce, moim ostatnim prezencie urodzinowym. – Miłość jest wiecznością. Moja wieczność jest przy was.4 – Pochylam się, całuję fotografię na kamiennym nagrobku i ocieram z twarzy łzy. Kątem oka zauważam jakiś ruch, rozprasza mnie mężczyzna idący z przeciwnej strony alei cmentarnej. Z tak dużej odległości nie jestem w stanie rozpoznać twarzy, ale widzę ciemny płaszcz okrywający jego wysoką i szeroką sylwetkę. Wygląda na to, że jest w garniturze. W dłoniach trzyma piękny bukiet różowych lilii i wpatruje się uważnie w nagrobek przed sobą. Wygląda na to, że dzisiaj nie tylko we mnie to miejsce wywołuje smutek i przygnębienie. Wracam do samochodu i wstrzymuję oddech, odpalając silnik. Próbuję sześć razy, zanim auto w końcu budzi się do życia. CHOLERA! JAKIE TO ŻENUJĄCE! Włączam ogrzewanie i jadę po żwirowej drodze. Widzę, że mężczyzna odwraca głowę, kiedy ostrożnie przejeżdżam koło jego lśniącego czarnego Ferrari. Wyluzuj kolego, nie zarysuje ci twojego cacka. Stary, nie wiem czy będzie mnie stać zatankować tego grata, żeby przejeździł do końca tygodnia, a co dopiero wyobrazić sobie, żeby kupić takie drogie auto. Mogę się założyć, że ten koleś nigdy nie musiał się martwić o zepsuty samochód. Za to mogę sobie wyobrazić, jak musiały go zniesmaczyć moje żałosne próby odpalenia tego śmiecia. Wjeżdżam na zatłoczoną międzystanówkę i kieruję się w stronę domu. Muszę się pospieszyć, żeby zdążyć na wczesną popołudniową zmianę, bo desperacko potrzebuję pieniędzy. Wszystkiego najlepszego? Nie, w tym dniu nie ma dla mnie już nic wesołego. Żadnego prawdziwego szczęścia, już nigdy więcej, naprawdę. 4 W tym kontekście you odnosi się do rodziców, więc nieco zmienia brzemiennie graweru z bransoletki.

Strona 20 Mia Michelle - Rose ofThorne Sebastian Zerkam na zegarek. CHOLERA! Jest 3:49 rano a ja, znowu, obudziłem się przed moim budzikiem, ustawionym na 5:00. Sen nigdy nie był moim przyjacielem. Dzisiaj nie jest inaczej. Zdezorientowany, wyłączam alarm i idę do łazienki w moim penthausie. Kiedy przechodzę przez pomieszczenie natrafiam na kawałek czerwonego jedwabiu. Identyfikuje go, jako bieliznę dziewczyny, którą przyprowadziłem do domu poprzedniej nocy. Podnoszę ją i wrzucam do kosza stojącego koło drzwi. Jest tak samo jednorazowa jak dziewczyny, które często tu przyprowadzam. Nigdy nie interesowały mnie ich imiona, jedynie to, co mogą dla mnie zrobić5 . To tylko parę godzin zabawy. Potem odsyłam je do domu. Jasne, mam kilka stałych „przyjaciółek do bzykania”, ale wszystkie znają zasady. Żadnych związków, zobowiązań, a już na pewno ŻADNEGO zostawania na noc. Podchodzę do tego jak do normalnych interesów, tylko że na moich zasadach, i tylko moich. W życiu kocham trzy rzeczy: pieniądze, władzę i pieprzenie, w czym nawiasem mówiąc, jestem zajebisty6 . Stoję przed lustrem, przy szafce łazienkowej, by spryskać twarz chłodną wodą. Chwytając zimny, włoski marmurowy blat przyglądam się sobie. Kiedy patrzy na mnie świat, widzi Sebastiana Thorne’a, prezesa Thorne Enterprises, młodego, obrzydliwie bogatego kawalera, który zawsze dostaje to, czego chce. Zawsze. Czego się nie dotknie, zamienia w złoto. Ale kiedy ja patrzę w lustro, nie widzę tego człowieka. Nie – ja widzę mężczyznę, który żyje życiem, na które nie zasługuje. Nikt nie zna mojego sekretu. Odkąd umarł mój ojciec, jestem jedynym człowiekiem, który wie, co wydarzyło się tamtej nocy. Tak, mój ojciec cholernie dobrze zadbał o to, żeby nikt nie poznał prawdy o wypadku. Teraz minęło już siedem lat. Siedem długich lat, a ja wciąż nie wiem, co powiedzieć stojąc nad ich grobem. Wciąż próbuję odnaleźć spokój po tej nocy i wierzę, że kiedyś słowa 5 Łajdak… 6 Jaka skromność xD…

Strona 21 Mia Michelle - Rose ofThorne nadejdą same, a wtedy ja w końcu poczuję się inaczej. Że w jakiś popieprzony sposób oni wybaczą mi z zaświatów. Tata nigdy nie dowiedział się, że przychodzę tutaj, co roku o tej samej porze. Kurwa, mój ojciec nigdy nawet nie wrócił pamięcią do tego dnia, za wyjątkiem tych momentów, kiedy wzbudzał we mnie poczucie winy, by do czegoś mnie zmusić. W jakiś chory sposób, moja astronomicznych rozmiarów spieprzona sprawa, skończyła się na emocjonalnym szantażu mojej osoby przez własnego ojca. Nawet po śmierci nienawidzę tego skurwysyna. Godzinna podróż wydaje się wlec w nieskończoność. Czuję się tak ciężki jak formujące się nade mną chmury. Zawsze pojawiałem się w tym miejscu wcześnie rano, żeby nikt mnie nie zastał. I kiedy przychodziłem tu przez te wszystkie lata, nigdy nie spotkałem żywej duszy. Do dzisiaj. Zatrzymuję się na żwirowym podjeździe i zauważam stary czerwony samochód zaparkowany po drugiej stronie drogi. Staję za nim. Z siedzenia obok zabieram kwiaty. Kiedy wychodzę na zewnątrz, w moją twarz uderza zimny wiatr. „Cholera, ale dzisiaj zimno” mówię w myślach zapinając płaszcz. Idę znajomą ścieżką do starego dębu i zamieram, na widok przede mną. To ona. Po tych wszystkich latach, stoi przede mną piękna dziewczyna, którą zapamiętałem z tamtej nocy. Nie wie, że tu jestem, natomiast ja zauważam, że gwałtownie drży. Patrzę jak otula się i klęka przed nagrobkiem. Białe kwiaty trzęsą się razem z nią, kiedy przykłada czoło do kamienia. I wtedy ja też to czuję - ból przeszywa moją pierś. Jej desperacja chłoszcze mnie raz za razem. Obraz ich porozrzucanych ciał wraca do mojego umysłu i mam wrażenie, że zaraz zwymiotuję. To JA spowodowałem ten ból. To ja jej to zgotowałem. Przez te lata wmawiałem sobie, że na pewno wiedzie szczęśliwe życie, otoczona rodziną i przyjaciółmi, że już dawno przebolała stratę. Najwyraźniej ten dzień prześladuje ją do dziś, tak samo jak mnie. Powoli ból ustępuje i patrzę jak dziewczyna zaczyna mówić do nagrobków. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale jestem nią tak zafascynowany, że nie przestaję obserwować jej z daleka. Z tego miejsca nie jestem w stanie zobaczyć jej twarzy, ale widzę jak lśniące loki

Strona 22 Mia Michelle - Rose ofThorne opadają jej kaskadą na plecy. A potem, jakby wyczuła czyjąś obecność, wstaje i odwraca twarz w moim kierunku. Spanikowany, spoglądam na najbliższy nagrobek, pozwalając jej odejść. Patrzę jak sunie przez cmentarz, niczym wędrująca, zagubiona anielska dusza. Ze zwieszonymi ramionami i spuszczoną głową wygląda tak, jakby przygniótł ją ciężar całego świata. Podnosi głowę i wkłada za ucho niesforny kosmyk włosów. Teraz w końcu mogę dokładnie się jej przyjrzeć. Dostrzegłem jej piękno już siedem lat temu, ale teraz jej uroda zapiera dech w piersi. Kiedy jest już bezpiecznie daleko spoglądam w jej stronę i widzę, że wsiada do starego czerwonego samochodu, za którym wcześniej zaparkowałem. Auto na zimnie nie chce odpalić. Czuję okropne wyrzuty sumienia, kiedy myślę, jak ciężko musi jej być. Po kilku nieudanych próbach silnik w końcu odpala, a ja pozwalam sobie na odważne spojrzenie, kiedy dziewczyna kieruje się ku wyjazdowi. Jakimś dziwnym sposobem, od kiedy ja zauważyłem, nie mogę oderwać od niej wzroku. Podchodzę do grobu z napisem ROSE, gdzie przed chwilą stała ona i kładę dłoń tam, gdzie wcześniej spoczywała jej. To tak jakbym mógł poczuć jej dotyk na sobie – zwariowałem. Spoglądam na zdjęcie dwóch uśmiechniętych osób. To, o co zawsze się modlę, jeszcze się nie spełniło. Dalej patrząc na zdjęcie, zastanawiam się jak bardzo ograbiłem tę rodzinę ze wspólnie spędzonych chwil. Wszystko przez głupią decyzję, by wsiąść tej nocy za kółko. To błąd, który popełnił głupi dzieciak. I konsekwencje, którym nie da się zadośćuczynić. Wypowiadam jedyne słowa, które przechodzą mi przez gardło. – Przepraszam, tak bardzo przepraszam…. – mówię, kładąc na grób kwiaty. Włożenie ich do wazonu byłoby zbyt osobiste. *** Reszta mojego dnia w pracy jest okropna, bo mogę myśleć tylko o niej. Zawojowała moje serce i zawładnęła moimi myślami. Ciągle zastanawiam się jak brzmi jej glos, jak pachną jej włosy… Cholera, zastanawiam się nawet jak gładka jest jej skóra. Ale najbardziej ciekawi mnie jak przez ten cały czas wyglądało jej życie. Kim jest ta dziewczyna? Chcę dowiedzieć się wszystkiego na jej temat. Nie wiem, co jest ze mną nie tak,

Strona 23 Mia Michelle - Rose ofThorne ale nie mogę wyprzeć jej z moich myśli. Teraz nie mogę rozgryźć czy to ciekawość, poczucie winy czy jakaś obsesja na jej punkcie. W każdym razie siedzę na tym spotkaniu zarządu i w głowie mam tylko ciemne loki i jej anielską twarz. Cieszę się, że nie widziałem dziś jej oczu, bo to byłoby moim gwoździem do trumny. Wyciągam telefon i piszę do Maxa Harrisona. To mój firmowy człowiek orkiestra od zadań specjalnych. Większość z nich jest nielegalna i niespecjalnie chciałbym się w nie zagłębiać. Powiedzmy, że jego dyskrecja jest sowicie wynagradzana. JA: Max, zdobądź wszelkie możliwe informacje na temat Skylar Rose. W trybie natychmiastowym. MAX: Tak jest szefie. Już się robi.

Mia Michelle - Rose of Thorne jekatierinka Strona 24 Rozdział 3 Oprawa graficzna: Moniaaa2712 Skylar – Dobry, Soph! – Wołam, witając siostrę w kuchni. Właśnie wkłada chleb do tostera. Kiedy odwraca się, by mnie przywitać, opada jej szczęka. – Jezu, Sky, wyglądasz jak gówno!7 Dlaczego wciąż masz na sobie ciuchy z pracy? Spałaś w nich? – żartuje. – Boże, dzięki! Też cię kocham – mówię, wywracając na nią oczami. – Mówię serio… O której wyszłaś z pracy? Tylko nie mów, że znowu zamykałaś za Jessiego!!? Sky, nie możesz wciąż pracować na dwie zmiany! – Tak Sophie, zamykałam wczoraj i tak, dzisiaj też pracuję na dwie zmiany. I nie zaczynaj! Potrzebujemy pieniędzy, Soph. Nie mam wyjścia. Rzuca mi zatroskane spojrzenie, ale nie przerywa smarowania tosta masłem. – Nie masz dzisiaj spotkania w szkole? – pyta. – Tak, mam o 8:00, a potem idę prosto do pracy i nie wrócę do domu przed północą, więc czy mogłabyś jeszcze raz przenocować u Samanthy? – Jestem pewna, że jej rodzice nie będą mieli nic przeciwko. Jej mama powiedziała, że zawsze jestem mile widziana – wyjaśnia, a ja oddycham z ulgą. Jestem bardzo wdzięczna rodzicom Samanthy, że służą nam pomocną dłonią, kiedy muszę zostać w pracy do późna. Sophie obchodzi stół i ściska mnie mocno. 7 Ale siostra… :P

Mia Michelle - Rose ofThorne Strona 25 – Hej dzieciaku, co to ma być? – pytam odwzajemniając uścisk. – Strasznie cię kocham Sky! Nienawidzę patrzeć jak tak ciężko pracujesz, to wszystko… Prawie cię nie widuję. – Obiecuję ci Soph, że kiedyś będzie lepiej. A kiedy ten dzień nadejdzie, rozpalimy ogromne ognisko i spalimy ten okropny uniform. – Zaczyna się śmiać, a ja całuję ją w czoło. Słyszę klakson samochodu i kiedy wyglądam przez okno, widzę chłopaka Sophie – Rylana, który właśnie zatrzymuje się przed naszym domem. Chichoczę, kiedy widzę jak stroi się we wstecznym lusterku. Nie da się nie zauważyć, że kompletnie zadurzył się w mojej siostrze. – Uuuuu… lepiej już wychodź, mała. Wygląda na to, ze Rylan umrze, jeśli nie dostanie porannego buziaczka – mówię, dając jej kuksańca. – Ha. Ha, Sky. – Całuje mnie i zbiera się do wyjścia. – Bądź ostrożna i kocham cię, mała! – krzyczę, żeby mnie usłyszała. – Będę, i ja ciebie też! – odkrzykuje zatrzaskując drzwi. Wyglądam jeszcze raz przez stare kuchenne okno i zabieram się za zmywanie naczyń. Widzę jak twarz Rylana rozjaśnia się, kiedy Sophie idzie w jego kierunku. Ściska go za szyję i daje mu epickiego całusa. Miłość młodych jest urocza, a ja cieszę się jej szczęściem. Mam nadzieję, że kiedyś ktoś będzie patrzył na mnie z taką samą miłością. Teraz nie mam na nic czasu. Obecnie, poza szkołą i pracą, Sophie jest moim priorytetem – potrzebuje nowych korków do gry, i lada chwila będą jesienne tańce, więc muszę złapać kilka dodatkowych godzin, żeby jakoś za to zapłacić. Spoglądam na stary zegar babci i stwierdzam, że muszę zaraz wyjść, jeśli nie chcę się spóźnić na spotkanie. Łapię kluczyki i portfolio, po czym wychodzę z domu. Moje poranne spotkanie z dr Martinem jest wyjątkowo ważne. Będziemy omawiać szczegóły moich możliwości w związku ze stażem. Jestem szczęściarą, bo jako pierwszej kobiecie udało mi się umówić na rozmowę o staż w Thorne Enterprises. To jedna z najlepiej prosperujących firm projektowych na południu. Tak się złożyło, że właśnie w tej firmie najbardziej chciałam odbyć praktyki.8 *** 8 O ironio…