Beatrycze99

  • Dokumenty5 148
  • Odsłony1 040 853
  • Obserwuję486
  • Rozmiar dokumentów6.0 GB
  • Ilość pobrań642 619

Krentz Jayne Ann - Gwiazda sezonu

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :837.0 KB
Rozszerzenie:pdf

Krentz Jayne Ann - Gwiazda sezonu.pdf

Beatrycze99 EBooki Romanse K
Użytkownik Beatrycze99 wgrał ten materiał 7 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 188 osób, 125 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 98 stron)

PROLOG Trent Ravinder stał w głębokim cieniu starego bungalowu, wsłuchiwał się w szum drzew i obserwował, jak rudowłosa królowa elfów pływa samotnie o północy. , Czarująca istota: drobna, szczupła, intrygująca. Doprowadzała go do szaleństwa. Od wielu dni probował ją pochwycić, ale zawsze, kiedy był już bliski celu, jakimś cudem się wymykała. Myślała, że dzisiaj będzie zupełnie sama. Tymczasem Trent wybrał się na nocny, uspokajający spacer. Szczęście, przeznaczenie czy może po prostu zbieg okoliczności sprawiły, że wyszedł zza rogu bungalowu akurat wtedy, gdy dziewczyna wślizgiwała się pod powierzchnię wody w basenie. Trent zamarł bez ruchu, bojąc się, że magia pryśnie. Stał, obserwując jej samotne baraszkowanie, dopóki nie wyszła wreszcie z wody. Blade, srebrzyste światło lśniło na delikatnych piersiach i zmysłowym owalu bioder. Dziewczyna sięgnęła po ręcznik i Trent rozważał przez chwilę, czy nie wyjść z ukrycia. Przecież to właś- 6 • GWIAZDA SEZONU nie z jej powodu wybrał się na ten późny spacer. To ona, Filomena Cromwell, nieoczekiwanie zakłóciła mu życiowy spókój. Ten elf musi ponieść konsekwencje tego, co zrobił. Ale jeszcze nie dzisiaj. Dzisiaj niech zniknie w bezpiecznym zaciszu swej sypialni czy w jakimś innym tajemniczym miejscq; Nie należy się śpieszyć, postanowił, kryjąc się w cieniu. Niebawem zwiewna dama odkryje, że nie zdoła przed nim uciec, choćby nie wiem jak zręcznie tańczyła i umykała. Filomena będzie wkrótce należeć do niego. Trent złożył sobie tą zuchwałe przyrzeczenie i uśmiechnął się. Musi jedynie przyciągnąć jej uwagę, pomyślał. A to nie ta!:de proste, jak się wydaje.

ROZDZIAŁ 1 Filomena Cromwell bawiła się świetnie. Do restauracji Klubu Sportowego w Gallant Lake przybyli gromadnie okoliczni mieszkańcy, którzy postanowili zjeść tu kolację i potańczyć. Orkiestra - choć nie renomowana grała z wielkim zapałem. Wprawdzie potrawy i cała atmosfera odbiegała od tego, co można spotkać w Nowym Jorku, San Francisco czy w Seattle, ale Filomenę przyjemnie ekscytował fakt, że w tej sali wszyscy zwracają uwagę na nią i na partnera, z którym tańczy. Odchyliła głowę do tyłu świadoma, że jej długie, rude włosy opadają delikatnie na ramię Trenta Ravindera. Zawsze gdy tańczyła z mężczyznami tak postawnymi jak Trent, musiała stawiać pewien opór, by nie poddać się ich mocnym objęciom. Wysocy mężczyźni chcieli na ogół dominować nad niskimi i drobnymi kobietami. Filomena znała jednak te wszystkie manewry, które pozwalały wyjść obronną ręką z potyczek na parkiecie. 8 ł GWIAZDA SEZONU Teraz roziskrzonym wzrokiem spoglądała figlarnie spod rzęs na swego partnera. - Cieszę się, Trent, że nieźle sobie radzisz w warunkach stresu - wyszeptała. Spojrzał na nią uważnie swymi zielonymi, na wpół przymkniętymi oczyma, ale jego twarz wyrażała obojęt ną uprzejmość. - To jakbyśmy tańczyli w akwarium. Gdybym wiedział, że wzbudzimy aż takie zainteresowanie, nałożyłbym jaskrawy krawat i getry. Filomena zaśmiała się rozbawiona. - N a pewno to by dodatkowo ożywiło ten cały wieczór. - Nie jestem pewien - odrzekł, przyglądając się jej sukni. - Odnoszę wrażenie, że nawet jasno świecący krawat nie mógłby konkurować z twoim strojem. Powoli przesunął ręką po jej plecach, błądząc ciepłymi palcami po skórze w trójkątnym wycięciu sukni, sięgającym od ramion do talii. - Nie podoba ci się ta sukienka? - zapytała z udanym zatroskaniem Filomena. - Jestem zdruzgotana! Zaprojektowała ją moja wspólniczka. Glenna zawsze wie, w czym jest mi do twarzy. Mam do niej całkowite zaufanie. - Czy aby na pewno słusznie? - Bez wątpienia. Glenna wie, jak zabrać się do moich ubrań. W naszej firmie ona jest od projektowania, a ja mam wyczucie, jeśli chodzi o kolory i tkaniny. Tworzymy dobry zespół. Filomena uśmiechnęła się w duchu, widząc jak Trent patrzy uważnie na jej ciemnozielony strój. Dżersej opinał szczupłą figurę. Długie rękawy i linia sukni, kończąca się z przodu pod samą szyją, wywoływały wrażenie dyskretnej powściągliwości, zburzone jednak dzięki od-

(;\\11/\/11/\ ,I ""4 li li I • l) ważnemu rozcięciu na plecach. Tkanina splywała długą, luźną spódnicą, układając się wdzięcznie wokół 110)', _ Przekaż moje gratulacje swej wspólniczce. Rzeczy wiście wie, w jaki sposób cię ubrać, by mężczyzna pragnął cię rozebrać. Myślę, że w świecie mody to wielki talent. Filomena uśmiechnęła się ironicznie. _ Wyczuwam dezaprobatę. Nawet coś więcej. Chcia- łoby się powiedzieć - pruderię. Zastanawiam się, czemu poprosiłeś mnie do tańca. - Sama najlepiej wiesz, dlaczego. Filomena zaśmiała się gardłowo. _ Naturalnie, wiem. Nie powinnam ci dogadywać. Wiem, że chciałeś oddać przysługę mojej rodzinie. To bardzo szlachetne z twojej strony. Nie każdy mężczyzna zgodziłby się dobrowolnie bawić mnie i ochraniać przez cały wieczór. _ Myślisz, że właśnie dlatego poprosiłem cię do tańca? _ Oczywiście. - Filomena kiwnęła głową z przekonaniem. - Odkąd tu przyjechałam dwa tygodnie temu, wszyscy okropnie się bali, że napytam biedy i zakłócę ślub mojej siostry, nie mówiąc już o pozycji społecznej naszej rodziny w Gallant Lake. A tu zjawiłeś się ty. Moja mama natychmiast oceniła, że stanowisz wybawienie dla rodziny. Wszyscy mają nadzieję, że powstrzymasz mnie od robienia głupstw, przynajmniej do końca wesela. Pół miasta obserwuje, czy (;i się to uda. Naturalnie druga połowa ma nadzieję, że poniesiesz porażkę. Cudownie będzie im się plotkowało, gdy wybuchnie jakiś niezwykły skandal. Gallant Lake to zwykle takie ciche, małe miasteczko. Trent obserwował ją przez dłuższą chwilę, a potem stwierdził: 10 • GWIAZDA SEZONU - A ty usilnie się starasz, by zwracać na siebie uwagę. Od swego przyjazdu dajesz jeden spektakl po drugim, poczynając od tej powtórki balu maturalnego w zeszłym tygodniu. - Nie brałam udziału w tamtym balu maturalnym _ wyjaśniła Fi1omena. - Wylądowałam wtedy jako piastunka do dzieci, bo nie miałam swojego chłopaka. Cóż w tym dziwnego, skoro przez całą szkołę średnią nie chodziłam na randki. Terąz się cieszę, że poczekałam dziesięć lat na to wydarzenie. Z pewnością w ubiegłym tygodniu lepiej się bawiłam, niż miałoby to miejsce wtedy. - Wywołałaś niezłe poruszenie, umieszczając na za'proszeniach: Dawni entuzjaści futbolu ani gracze nie będą wpuszczani. 1\voja matka omal nie zemdlała, gdy zobaczyła jedno z tych zaproszeń. Była przekonana, że chcesz w ten sposób urazić pewne bardzo ważne osoby w mieście. - Chciałam zrobić tę imprezę dla tych z nas, którzy w czasie lat szkolnych zawsze stali na uboczu. To był bardzo udany wieczór. Opowiadaliśmy sobie, jak wspaniałe jest życie po ukończeniu szkoły. Większość z nas odniosła spore sukcesy. - 1\voja matka mówiła mi, że w Gallant Lake przez cały zeszły tydzień opowiadano o tym przyjęciu. 1\vój ojciec twierdzi, że przepuściłaś fortunę na szampana, kawior i inne dodatki. - Jaki sens miałaby powtórka balu maturalnego, gdyby nie zrobiło się jej jak należy? Zresztą - dorzuciła beztrosko - stać mnie na to. - Nic cię nie obchodzi, że jesteś tematem tych wszystkich plotek i podejrzeń? - 1Ym razem - nie. - Co masz na myśli?

GWIAZDA SEZONU • 11 - Kiedy poprzednio dałam ludziom powód do gadania, wszyscy mnie żałowali i stwierdzali "a nie mówiłem". - Trudno mi w to uwierzyć. Kiedy to było? - Och, dawno temu - wyjaśniła Filomena. - Dokład- nie przed dziewięciu laty. - Miałaś wtedy dziewiętnaście lat. - Taaak. Niektóre dziewczyny w tym wieku· są już obyte i dojrzałe. Ja byłam wtedy gruba, zaniedbana i nie potrafIłam prowadzić błyskotliwej konwersacji z mężczyznami. Trent uśmiechnął się blado. - Nie mogę sobie wyobrazić, że byłaś niewygadana. Co spowodowało rozkwit Filomeny Cromwell? - Znakomicie mi pomogło to, że wyjechałam z Gallant Lake. W college'u szybko straciłam parę kilogramów i nauczyłam się obracać w towarzystwie. Nie była to początkowo zbyt duża zmiana, ale tu, w Gallant Lake, pewien mężczyzna zwrócił na mnie uwagę. Spotykaliśmy się, gdy przyjeżdżałam do domu na weekendy i na ferie. Był parę lat ode mnie starszy, elegancki, kulturalny i przystojny. Bardzo mi to schlebiało. I na pierwszym roku college'u, wiosną, byłam już zaręczona. Nie mogłam w to uwierzyć. Ktoś mnie rzeczywiście akceptował, mnie, Filomenę Cromwell. Pokręciła głową, pobłażliwie uśmiechając się na wspomnienie tej młodej naiwnej dziewczyny, jaką niegdyś była. - I tu nastąpi morał ... Filomena wzruszyła ramionami. - Nie będzie żadnego morału. Mój proces dojrzewania zakończył się pośpiesznie pewnego dnia, gdy zastałam narzeczonego w łóżku z inną kobietą, dziewczyną 12 • GWIAZDA SEZONU z tego samego rocznika co ja. W ciągu dwudziestu czterech godzin wszyscy w mieście już o tym wiedzieli. Narzeczony zerwał zaręczyny i rozpowiadał wkoło, że miał zaniiar ożenić się z tamtą kobietą i że to ją właśnie kochał. Ze mną natomiast tylko się spotykał, ja zaś opacznie zrozumiałam jego intencje. Zastanawiałam się wtedy, czy zdołam znieść to upokorzenie. Wiesz, jak to jest, gdy się ma zaledwie dziewiętnaście lat - uśmiechnęła się. Jednak Trent Ravinder nie uśmiechał się. Wciąż patrzył na nią uważnie. - To musiał być prawdziwy szok dla takiej wrażliwej, bezbronnej młodej osoby. Czy mogłabyś mi powiedzieć, co to za mężczyzna? - Nie wiesz? - Filomena była szczerze zdziwiona. - Nieładnie ze strony mojej rodziny, że wyznaczyła ci rolę mojego opiekuna, nie wprowadzając w istotę całej sprawy. On nazywa się Brady Paxton. Jest tu dzisiaj z żoną. Siedzą tam. Odwróciła głowę i popatrzyła na postawnego mężczyznę, siedzącego przy stole w przeciwległym ,krańcu sali. Obserwował ją, jak tańczyła, i ich spojrzenia spotkały się na chwilę. PaKton szybko odwrócił wzrok, ale Filomena zdążyła zauważyć wyraz zakłopotania na jego twarzy. Ravinder westchnął i nadspodziewanie gwałtownie ścisnął Filomenę w talii. - Ty mała czarownico - wymamrotał. - On jest tobą zafascynowany, prawda? A ciebie korci, żeby temu miastu dać przedstawienie. Filomena potrząsnęła głową. - Niezbyt mnie to bawi, ale odkąd tu przyjechałam, wszyscy są wyraźnie podekscytowani. Powszechnie

GWIAZDA SEZONU • 13 wiadomo, że Brady ma kłopoty w domu. W takim małym miasteczku trudno utrzymać coś w tajemnicy. Długo mnie tu nie było. Umknęło mi wiele z tutejszych spraw. W ciągu ostatnich kilku lat wpadałam jedynie na gwiazdkę i czasami na weekendy. Ale teraz po raz pierwszy od dziewięciu lat zaplanowałam tu sobie dłuższe wakacje. I wyglądam nieco inaczej niż wtedy, gdy jako dziewiętnastoletnia dziewczyna wyjeżdżałam stąd upokorzona. - Chyba nie tylko twój wygląd się zmienił - zauważył Trent przenikliwie. - Masz swój styl i osiągnęłaś znaczny sukces [mansowy. Twoi rodzice mówili mi, że nieźle sobie radzisz w świecie mody. Mieszkałaś przecież w San Francisco i w Nowym Jorku, ucząc się marketingu, a teraz w Seattle masz własną fIrmę, projektującą odzież sportową. Twój ojciec powiedział, że przez ostatnie lata jeździłaś po świecie, poszukując egzotycznych tkanin i inspiracji, oraz nawiązywałaś .. kontakty handlowe. Powiedział, że twoja mała fIrma - jakżeż ona się nazywa: Cromwell & Sterling? - miała znaczne obroty w ciągu ostatniego roku, a w tym roku prawdopodobnie je podwoi. Filomena zaśmiała się. - Obawiam się, że ani mnie, ani Glenny nie można jeszcze nazwać milionerkami. Jeśli znasz się trochę na branży odzieżowej, to wiesz, że większość zysków trzeba natychmiast z powrotem zainwestować. - To dotyczy większości nowych fmn - odparł Trent poważnie. - Mam jednak wrażenie, że zostało ci jeszcze sporo na drobne wydatki, prawda? Urządziłaś w Gallant Lake pierwszorzędną zabawę. Ten szykowny zielony porsche, którym przyjechałaś, też pewnie kosztował niemało, a twoje kolczyki nie są z plastiku. 14 • GWIAZDA SEZONU - CÓŻ znaczy sukces, jeśli choć trochę nie można się nim cieszyć? - odpowiedziała Filomena. - Masz więc teraz to, czego ci brakowało dziewięć lat temu - zauważył Trent. - Styl, ogładę i pieniądze. Wróciłaś do rodzinnego miasta, żeby to wszystko zademonstrować. A dawny ukochany, obecnie żonaty i niezbyt szczęśliwy, gryzie się, widząc, co stracił. No i mamy gotowy przepis na skandal. Nic dziwnego, że twoja rodzina jest zaniepokojona. Filomena zamyśliła się przez chwilę. - Wiem, o czym wszyscy myślą, ale dziewięć lat temu dobrze poznałam Brady'ego. Mogę cię zapewnić, że jest on przede wszystkim biznesmenem. Przyznaję, bawi mnie, gdy sobie wyobrażę, że ma on teraz ochotę na to, co odrzucił przed laty. Wydaje mi się jednak, że chodzi tu o coś jeszcze. - Na przykład? - spytał Trent - Na przykład o ciebie - odparła. - Nie tylko ja je- stem tutaj wdzięcznym tematem plotek. Nikt nie wierzy ani trochę, że przyjechałeś spędzić sześć tygodni wśród lasów Oregonu wyłącznie na łowieniu ryb. Trent uśmiechnął się z rezerwą. - To jednak prawda. Jestem tu na wakacjach. - Ale wszyscy są przekonani, że to tylko kamuflaż. Sądzą, że przyjechałeś, by wyszukać teren pod swoje przyszłe budowle. Twoja fIrma to Asgard Development, prawda? Ludzie spodziewają się, że masz zamiar nabyć większy kawał gruntu nad jeziorem i zainwestować wiele milionów w centrum wypoczynkowe. Kombinują, jakby tu się na tym wzbogacić. Brady Paxton też o tym myśli. - Jeśli ci się wydaje, że to na mnie wytrzeszcza oczy przez cały czas, to chyba nie masz oleju w tej swojej

GWIAZDA SEZONU • 15 rudowłosej łepetynie. Co się zaś tyczy tej drugiej sprawy, zaręczam ci, że jestem tu na wakacjach. Oczy Filomeny zaiskrzyły się rozbawieniem. - Mów, co chcesz. Masz prawo do odrobiny dyskrecji w interesach. - Nie wierzysz mi? - spytał Trent oschle. W jego zielonych oczach nie było już wesołości. - Dlaczegóż miałabym ci wierzyć? - Dlatego - odrzekł Trent z naciskiem - że ja tak mówię. Filomeno, nigdy nie kłamię i nie toleruję, by ktokolwiek mnie okłamywał. Z rozmaitych powodów nie mówię o pewnych sprawach, ale również nigdy nie powiedziałbym nieprawdy. Lepiej, żebyś to od razu wiedziała. Oczy Filomeny zwęziły się ze zdziwienia. Miała wrażenie, że Trent zareagował zbyt silnie na jej dość banalną przecież uwagę. - Najmocniej przepraszam, nie miałam zamiaru cię urazić. Z pewnością jesteś najuczciwszym z biznesmenów. - Jestem uczciwy. Kropka. Iod ludzi, z którymi mam do czynienia, spodziewam się takiej samej uczciwości. - Bo w przeciwnym razie - co? - Filomena nie mogła powstrzymać się od lekkiej ironii. - Naprawdę chcesz wiedzieć? żachnęła się. Wyczuła bezpośrednie ostrzeżenie i zrozumiała, że zabrnęła w niebezpieczne rejony. - Niekoniecznie. Pojęłam, że można polegać na twoim słowie i że oczekujesz tego samego od innych. A gdybyś się na kimś zawiódł, będziesz go prześladował do końca życia. Trent przytaknął ruchem głowy. - Ale dlaczego miałabym ci całkowicie ufać? 16+ GWIAZDA SEZONU - Filomeno, albo mi zaufasz, albo nie mamy ze sobą nic wspólnego. Poczuła ciarki na plecach. - Dobrze, że przynajmniej dajesz mi jakąś alternatywę - odparowała sucho. - Przepraszam, ale zdaje się, że taniec dobiegł końca. Postąpiła krok do tyłu, postanawiając wyzwolić się z jego uścisku, ale Trent trzymał ją mocno. - Obawiasz się czegoś? - spytał miękko. - Ani trochę. Raczej odczuwam irytację. Wysocy mężczyźni zawsze chcą wykorzystać swoją przewagę nad osobami niższymi niż oni. - Nie miałem zamiaru cię przestraszyć - powiedział Trent poważnie, nie zwracając uwagi na jej próby uwolnienia się z uścisku. - Chciałem po prostu, by między nami panowała całkowita jasność .. - Jasne jest jedynie to, że tylko my pozostaliśmy na parkiecie. Jeśli ktoś poprzednio się na nas nie gapił, to na pewno robi to teraz. To podziałało na Trenta. Rozejrzał się wokół, dostrzegając zaciekawione spojrzenia. Bez ociągania już ujął Filomenę pod rękę i sprowadził z parkietu. Dziewczynie powróciło poczucie humoru. - Moja rodzina z pewnością podziękuje ci za takt, z jakim podszedłeś do całej sprawy. Zrobiłeś mi wykład na temat prawdy, uczciwości i prawości, stojąc ze mną pośrodku parkietu, a to z pewnością nie wchodziło w zakres twoich zobowiązań. - Potrafisz być czasami jednym z tych dokuczliwych duszków. - Jakie duszki masz na myśli? Podchodzili do stołu, przy którym· siedziała rodzina dziewczyny, i z twarzy Trenta zniknęła surowość.

GWIAZDA SEZONU.17 - Elfy, chochliki czy inne psotne istoty - odpowiedział. - Nic dziwnego, że twoi krewni i przyjaciele siedząjak na szpilkach, zastanawiając się, co jeszcze przy}dzie ci do głowy. - Myślę, że z równym zainteresowaniem oczekują tego, co ty zrobisz - odparowała Filomena. - Zdaje się, że powierzono ci zadanie, byś mnie trzymał w ryzach. Ale muszę z uznaniem przyznać, że nie każdy potrafiłby tańczyć w akwarium. Czy to ci nie przeszkadzało? Trent popatrzył na nią z ukosa. - Prawdę mówiąc, wolałbym więcej prywatności. Zwłaszcza z tobą. Ale gdy trzeba, mogę również być na środku sceny. Fi10mena zaśmiała się. - Jestem tego pewna. Dziękuję ci za taniec. Było bardzo miło, przynajmniej dopóki nie rozpoczął się wykład. - Cała przyjemność po mojej stronie. Myślę, że jakoś to nas wspólnie zbliżyło - my dwoje naprzeciw całej społeczności Gallant Lake. - Można i tak na to spojrzeć - stwierdziłasarkastyczme. Podeszli do stolika. Filomena kątem oka zerkała na Trenta. Nie ona jedna go obserwowała. Zaciekawione spojrzenia posyłali mu również jej rodzice, ciotka Agnes, wuj George i siostra Shari. Narzeczony siostry, Jim Devore, zdawał się być rozbawiony całą tą sytuacją, ale z pewnym szacunkiem patrzył na Ravindera, prowadzącego przyszłą szwagierkę do stołu. Trentowi najwyraźniej nie przeszkadzało, że budzi powszechne zainteresowanie. Już przedtem, dwa tygodnie temu, gdy zostali sobie przedstawieni, Fi10mena zauważyła u niego jakiś wewnętrzny spokój i siłę. Trent zamieszkał w prowadzonym przez jej rodziców pensjo- 18 • GWIAZDA SEZONU nacie - ,,Domku nad Gallant Lake". Od samego początku stał się kimś więcej niż tylko lokatorem - szybko zdobył sobie pozycję przyjaciela rodziny. Cromwellowie byli przemiłymi gospodarzami, rzadko jednak przyjmowali swych klientów do rodzinnego grona. Wewnętrzna siła Trenta Ravindera przejawiała się również w wyglądzie. Był wysoki, smukły, szeroki w ramionach. Poruszał się z powściągliwą energią. Miał prawie metr dziewięćdziesiąt wzrostu. Filomena liczyła sobie jedynie metr sześdziesiąt i niezbyt lubiła, gdy ktoś aż tak górował nad nią. Jedyny dopuszczalny wyjątek stanowił jej ojciec. W surowej twarzy Trenta uwagę przykuwały błyszczące zielone oczy. Zdradzały inteligencję, niezłomną wolę i nieodparcie nasuwały przypuszczenie, że wszystko, czego ten mężczyzna się podejmie, musi zakończyć się sukcesem. Włosy Ravindera były gęste i ciemne, ze śladami siwizny na skroniach, co sugerowało, że ma już dobrze po trzydziestce. Przy pierwszym spotkaniu Filomena od razu fachowym okiem oceniła jego ubranie. Jego ubiór nie był ani ostentacyjny, ani modny. Raczej konserwatywny. I bardzo twarzowy. Trent wyglądał znakomicie zarówno w znoszonych dżinsach, które nakładał zwykle w ciągu dnia, jak i w wieczorowym, wytwornym garniturze. Cóż, bez wątpienia robił wrażenie. aktywnego człowieka sukcesu, a nie kogoś, kto - jak sam uporczywie twierdził - na sześć tygodni wybrał się na ryby. Znacznie bardziej prawdopodobne, że przybył tu w interesach, jak utrzymywała większość. Filomenie odpowiadało wprawdzie to, że w rodzinnym mieście zrobił się szumek wokół jej osoby, ale

GWIAZDA SEZONU • 19 obawiała się scysji z Trentem Ravinderem na oczach wszystkich. Wyczuwała intuicyjnie, że gdyby doszło do tego, z Trentem nie ma szans, a od pewnego czasu życie przyzwyczaiło ją do ciągłych zwycięstw. Przez kilka ostatnich lat liczyła na samą siebie, z satysfakcją budowała swe wewnętrzne poczucie siły. Nie była już tą słabą, naiwną panienką, która z powodu mężczyzny zrobiła z siebie idiotkę na oczach ludzi z Gallant Lake. Sukcesy w interesach, liczne podróże, konieczność współpracy z twórczymi, często nawet wybuchowymi ludźmi, przekonały ją, że potrafi być wewnętrznie silna, pewna siebie i zrównoważona. A teraz Trent Ravinder, człowiek, którego ledwo znała, miałby zburzyć te wszystkie trudno zdobyte przymioty? Dobrze zrobiła, że przez ubiegłe dwa tygodnie trzymała go na dystans. Podeszli do stołu. Trent puścił Filomenę i zwrócił się do jej rodziców: - Przyprowadziłem ją całą i zdrową. Amery Cromwell odpowiedział uprzejmym skinieniem głowy. Po ojcu Filomena odziedziczyła rude włosy i orzechowe oczy. - Widzimy. Proszę, usiądźcie. Agnes i George zamówili szampana, by uczcić zaręczyny bratanicy. Ciotka Agnes była starsza od swego brata, miała nieco ponad sześćdziesiątkę. Jej włosy, dawniej rude, posiwiały, ale ciotka nie chciała się z tym pogodzić. Nie miała jednak: zamiaru opłacać fryzjerów i sama kupowała sobie farbę do włosów. Najwidoczniej nigdy nie stosowała się do instrukcji użycia. Może to właśnie było przyczyną, a może nadmierna skonność do eksperymentów, w każdym razie włosy ciotki przypominały kudłatą, jaskrawopomarańczową kulę. George Buckner, mąż Agnes, samodzielnie doszedł do majątku i to napawało go dumą. Przez ostatnie czter- 20 • GWIAZDA SEZONU dzieści lat lokował pieniądze w działki budowlane. Kochał ziemię i głęboko wierzył w jej wartość. Filomena z siostrą od kolebki znały jego szczodrość, wielką jak on sam. George i Agnes nie mieli własnych dzieci i przy każdej okazji chętnie obdarowywali swoje brataniczki. Amery i Meg Cromwellowie sprzeciwiali się temu w obawie, by zbytnio nie rozpieścili dziewczynek. Jednak wujostwo zawsze znajdowali swoje sposoby, by przemycić drobne prezenciki. Lubili sprawiać niespodzianki. Trent usiadł obok Filomeny i przyglądał się całej rodzinie. Agnes sączyła kolejne martini, trzecie z rzędu. Trent uśmiechnął się do niej i zagadnął: - Zaskakujesz mnie, Agnes. Oczekiwałbym raczej, że dla Shari i Jima zamówisz butelkę dżinu, a nie szampana. - Niech nikt nie mówi, że nie przestrzegam tradycji - powiedziała stanowczo. - A ponadto dżin bardziej na- daje się dla emerytowanych nauczycielek. Młode osoby, takie jak Shari, powinny stosować urozmaiconą dietę. Podniosła kieliszek martini w kierunku swej bratanicy. George popatrzył na Filomenę z żartobliwą groźbą. - Szkoda, że nie wszyscy tu obecni przejawiają szacunek do tradycji. Filomena miała niewinny wyraz twarzy. - Czyżbyś twierdził, wujku, że brak mi należytego szacunku dla ślubnych ceremoIiiałów? - Słyszeliśmy o tym "kawalerskim" przyjęciu, jakie zorganizowałaś przedwczoraj na cześć Shari. - To było moje pożegnanie stanu panieńskiego wtrąciła się Shari. - Każda dziewczyna ma do tego prawo. Przecież panowie też urządzają sobie męskie spotkania.

GWIAZDA SEZONU • 21 - Nie o to chodzi - odparł wuj George i zwrócił się do Jima. - Dotarły do ciebie słuchy o tym przyjęciu? - Dotarły - odpowiedział sucho Jim. - Prawdę mówiąc, w takich przypadkach im mniej się słyszy, tym lepiej. Agnes zniżyła głos i popatrzyła na Filomenę. - Nie zawsze co z oczu, to z serca. Przynajmniej nie w takim małym mieście. Wiesz, o czym wszyscy mówią? Prócz wina i kanapek sprowadziłaś podobno męskiego striptizera. Ale nikt nie ma pewności, bo kobiety, które tam były, przysięgły dyskrecję - tylko pod takim warunkiem mogły przyjść na przyjęcie. Wiesz, że to najlepszy sposób na wywołanie plotek. - Kategorycznie zaprzeczam - stwierdziła Filomena z pobożną miną. Shari zakrztusiła się nad kieliszkiem wina. Jim popatrzył na nią surowo. Trent uniósł pytająco brwi. Tamtego wieczora wraz z innymi gośćmi pensjonatu słyszał śmiechy, dobiegające zza zamkniętyćh drzwi starej sali balowej. Mógł tolerować psoty, ale teraz postanowił uzmysłowić Filomenie, że nie zamierza tolerować otwartego kłamstwa. - Czy to prawda? . Filomena uniosła brodę, a w jej oczach zaigrały wesołe ogniki. - Najzupełniej. Damian Fontaine nie jest jakimś nędznym striptizerem. - Kimże zatem jest? - spytał uprzejmie Trent. Pamiętał, że tamtego wieczora wśród dostawców kanapek i napitków mignęła mu smukła, umięśniona sylwetka młodego mężczyzny. - Pan Fontaine nazywa sam siebie tancerzem egzotycznym. Ma klasyczne przygotowanie baletowe. 22 • GWIAZDA SEZONU Osoby siedzące przy stoliku chrząknęły znacząco. Shari z wysiłkiem powstrzymywała chichot. -Powinienem był wierzyć w te wszystkie pogłoski - zauważył Jim z rezygnacją. - Zapamiętaj sobie, Trent, kobiety w tej rodzinie potrzebują silnej ręki. - O mój Boże! - zawołała matka Filomeny zbolałym tonem. - A więc to prawda, że tamtej nocy był w pensjonacie striptizer? Co ja powiem ludziom? - On nie jest striptizerem! Filomena gorąco zaprzeczała, lecz nikt jej nie słuchał. - Najlepiej niech pani będzie ponad to i udaje, że nic się nie stało - pośpieszył z radą Trent. - Miejmy nadzieję, że dziewczyny, które brały udział w tej imprezie, dochowają sekretu i plotki umrą śmiercią naturalną. Spojrzał na nią ze współczuciem. Lubił Meg. Była wspaniałą gospodynią pensjonatu. W atmosferze swobody i spokoju wszystko szło tu jak w zegarku. Amery prowadził księgowość i zajmował się rybołówstwem, co bardzo się przydawało. - Ostrzegałam was, że powinniśmy mieć na oku tego waszego rudzielca - wyraziła opinię ciotka Agnes. - Ma tendencję do przysparzania kłopotów. Popatrzcie tylko na jej kusą suknię: wszystko z tyłu odsłonięte. Kilka lat temu Amery kazałby jej się przebrać, 'gdyby chciała w czymś takim zejść na kolację. Filomena przesłała ciotce czułe spojrzenie. - Wasze szczęście, że z przodu nie jest wszystko odsłonięte. Mam taką sukienkę. Agnes postawiła kieliszek na stole i zaśmiała się. - A nie mówiłam? Tylko same problemy. Impertynencka, zuchwała, niezależna. Filomeno, potrzebny ci mąż, który by cię trzymał w ryzach. HlllillllllllllilllllllllHlll1l1llłll!llIl1llllllnlllnlłllllIł!lllll!lmrnmTfilllllr

GWIAZDA SEZONU • 23 - Wiesz, ciociu, co myślę o małżeństwie. - Zmienisz zdanie, gdy spotkasz odpowiedniego człowieka - westchnęła ciotka i zwróciła się do Trenta - i pomyśleć, że ktoś tak drobny wywołuje tyle zamieszania. Czy ty, Trent, dałbyś sobie z nią radę? Filomena rzuciła Trentowi uspokajające spojrzenie, ale nie zareagował. Wśród członków rodziny wyczuwał pewne napięcie. Ależ ta. dziewczyna kręci wszystkimi! - Możesz mi wierzyć, Agnes, będę ją trzymał z dala od kłopotów - zadeklarował z rozbawieniem w oczach. Wszyscy, z wyjątkiem Filomeny, roześmieli się z wyraźną ulgą. Ona zaś patrzyła na niego bez słowa, jakby był kosmitą, na którego przypadkowo się natknęła. W jej orzechowozłotych oczach widoczne było trzeźwe, chłodne zamyślenie, świadczące o tym, że jeszcze nie podjęła decyzji. Kiedy już to zrobi, będzie groźnym przeciwnikiem. Chyba że wcześniej uda mu się ją rozbroić, przemienić w słodką, kochającą istotę, która swój cały ogień zachowa do łóżka. Do jego łóżka. Trent czuł wzrastające pożądanie, zmysłowe podniecenie, jakiego doświadczał cały czas, od chwili gdy poznał Filomenę. Nie zdołał jeszcze do tego przywyknąć. Przez lata panował całkowicie nad wszystkimi sferami swego życia, również erotycznego. A teraz z pewnym rozdrażnieniem, a jednocześnie z ekscytacją, odkrył, że ta drobna rudowłosa kobieta burzy jego męską samokontrolę. Tymczasem rozmowa zeszła na temat nowego domu, który Shari i Jim zamierzali kupić. Trent przyglądał się Filomenie, siedzącej w otoczeniu rodziny. Jak na Cromwellów, była niezwykle drobna. Jej matka, siostra i ciotka, postawne kobiety, przewyższały ją o kilkanaście centymetrów. A mężczyźni w tej rodzinie byli jeszcze wyżsi: ojciec i wuj Filomeny mieli ponad metr osiemdzie- 24 • GWIAZDA SEZONU siąt i sprawiali wrażenie osób mocnych i krzepkich, najnowszy zaś członek rodziny, Jim, przypominał zapaśnika. Trent myślał o drobnym, delikatnym ciele Filomeny. Jędrne piersi zmieściłyby się w jego dłoni, z łatwością mógłby objąć jej pośladki. Ale ta konkretna wiedza wcale nie przyczyniała się do zmniejszenia zmysłowego napięcia, opanowującego jego ciało. Obcisła suknia ppdkreślała wąskość talii, wypukłość bioder i ud. Cudowne proporcje, pomyślał Trent. Filomena nagle odwróciła ku niemu głowę i z wyrazu jej oczu Trent zrozumiał, że czyta w jego myślach. Dostrzegł słaby, zdradliwy rumieniec na policzkach. Przesłał jej porozumiewawczy uśmiech, ale odpowiedziała złym błyskiem w oczach i odwróciła wzrok. Teraz Trent widział ją z profilu. Rude włosy spływały bujnie na ramiona, jakby błagając, by zanurzył w nich ręce i poczuł żar ich ognia. Na czoło opadała niesforna grzywka, która zapewne została specjalnie tak wymodelowana dla podkreślenia kształtu twarzy. Filomena nie była klasyczną pięknością. Miała natomiast niezwykle wyrazistą i żywą twarz, która obiecywała coś znacznie więcej niż urodę: śmiech, złość, namiętność. Nawet gdyby była trochę pulchniejsza, wyglądałaby równie seksownie. Przypomniał sobie teraz Glorię Paxton, siedzącą obok męża przy kolacji. Tamta kobieta zapewne była niegdyś atrakcyjna. Dziś na jej twarzy gościła smutna, nadęta, zgorzkniała mina. Gloria czuła się nieszczęśliwa i to rzucało się w oczy. Była ubrana nieodpowiednio do swej tuszy, włosy o nienaturalnym blond kolorze miała pokryte grubą warstwą lakieru, a na twarzy ostry makijaż. Trudno było uwierzyć, że przed dziewięciu laty to właśnie ona odebrała Filomenie narzeczonego.

GWIAZDA SEZONU • 25 Tu jednak kończyło się współczucie Trenta dla rodziny Paxtonów. Zerkał od czasu do czasu na Brady'ego, widział jego pełen pożądania wzrok, ale nabierał pewności, że tamten mężczyzna nie ma już żadnych praw do Filomeny Cromwell. ROZDZIAŁ 2 Przez resztę wieczora Filomena starała się zachowywać bardzo poprawnie. Zdawała sobie sprawę, że Trent Ravinder, przyczajony jak polujący kot, czeka na jej najdrobniejsze potknięcie. Ciepło i uprzejmie pozdrawiała wszystkich ludzi, którzy podchodzili do stolika, by się z nią przywitać oraz złożyć życzenia Shari i Jimowi. Wymieniła kilka słów z dawnymi znajomymi; wielu z nich przyglądało się jej ze zdziwieniem. Najwyraźniej nie tylko Brady Paxton był zaskoczony widząc, jak się przeobraziła. Jednak prawdziwe emocje zaczęły się dopiero wtedy, gdy Paxtonowie wstali od swego stolika i ruszyli ku Cromwellom. Fi10mena po raZ pierwszy od swego powrotu miała spotkać się twarzą w twarz z Bradym i jego żoną. Usłyszała przyśpieszony oddech siostry i zauważyła, jak Jim wziął ją za rękę. Meg rzuciła Filomenie uspokające spoj-

GWIAZDA SEZONU • 27 rzenie. Amery popatrzył na nią uważnie. Ciotka i wuj mieli taki sam wyraz twarzy, jaki Filomena widziała u nich zwykle tuż przed pokazem ogni sztucznych w czasie święta narodowego. Trent podniósł szklankę piwa i uśmiechnął się do Filomeny z udaną groźbą. Fi10mena z trudem powstrzymywała śmiech. Przyjrzała się uważniej Brady'emu. Bez wątpienia musiała być idiotką dziewięć lat temu. Co ona mogła w nim widzieć? Patrzyła teraz na niego i odczuwała jedynie żal, że tak bezsensownie zmarnowała pierwszy rok college'u, uganiając się za nim. W czasach studenckich Brady grywał w futbol, ale obecnie nad spodniami rysował mu się wyraźny brzuszek, tak typowy dla biznesmenów. Ta niewielka nadwaga nie psuła jednak wciąż niezłej aparycji. Oczy zachowały . dawny błękit, a brązowa czupryna była nadal bujna. Brady miał na sobie dobrze dopasowany garnitur i zgodnie z obowiązującymi kryteriami mógł być uważany za przystojnego mężczyznę, ale Filomenie wydawał się teraz dziwnie miękki i nieciekawy. Dawniej nie zwróciła na to uwagi, w tej chwili zrozumiała jednak, czego mu brakowało: spojrzenie jego wyrażało pustkę, nie było w tym człowieku nic, co zmuszałoby do szacunku lub gwarantowało psychiczną siłę. I wtedy Filomena uzmysłowiła sobie, że właśnie takie cechy charakteru instynktownie wyczuwała u Trenta Ravindera. Była pewna, że wprawdzie Ravinder może być arogancki, wymagający, uparty i czasami trudny, ale w razie potrzeby byłby twardy jak skała. Na szczęście, pomyślała Filomena, nie potrzebuję żadtłych skał w swoim życiu. - Dobry wieczór, Amery, Meg ... - Brady Paxton 28 • GWIAZDA SEZONU uprzejmie pozdrowił wszystkich siedzących wokół stołu. Amery przedstawił go Ravinderowi. Obaj panowie wymienili sztywne ukłony. Brady cały czas spoglądał na Filomenę, która odpowiadała mu swym najbardziej promiennym uśmiechem. - Cieszę się, że cię widzę, FiL Tyle lat minęło. Filomena, dostrzegając wrogość w oczach Glorii, przebiegła w myślach różne odpowiedzi, wreszcie zdecydowała się na coś najbardziej neutralnego: - Tak, rzeczywiście. Czas upływa niezwykle szybko, gdy człowiek dobrze się bawi. Jak idą interesy w branży ubezpieczeniowej? '. Po ślubie z Glorią Brady wszedł jako wspólnik do agencji ubezpieczeniowej teścia. Firma zmieniła nazwę z "Towarzystwo Ubezpieczeniowe Halseya" na "Towarzystwo Ubezpieczeniowe Halseya- Paxtona". W tamtym czasie dla Brady'ego była to sprawa pierwszej wagi. Brady kiwnął głową z zadowoleniem. - Nie mogę narzekać. Słyszeliśmy, że dobrze ci idzie, Fil. Masz małą fIrmę, prawda? Gloria weszła w słowo: - Tak, Fil, słyszeliśmy, że prowadzisz interesy w świecie mody. Podróże, pokazy, spotkania. Któż by się spodziewał, że masz jakiś talent w tym kierunku. Uśmiech Filomeny stał się jeszcze bardziej promienny. - Z pewnością nie przejawiałam takich skłonności w liceum. Po prostu nie miałam wtedy jeszcze wprawy w projektowaniu. Zawsze interesowały mnie barwy, tkaniny i moda. Ale nie rozumiałam tego wszystkiego, nie wiedziałam, jak powinna ubierać się osoba, mająca taką fIgurę jak ja wtedy.

________________ GWIAZI>/\ ~,I';;nNII + ~~'I Po takiej naturalnej odpowiedzi na twarzy Glorii pojawił się kwaśny grymas. - Koncentrujesz się na modzie dla niskich kobiet. Nie sądzę, bym mogła znaleźć coś dla siebie. - Masz rację. Moja fIrma projektuje wyłącznie dla kobiet drobnych - oznajmiła Filomena, przypominając sobie, jak niegdyś bardzo zazdrościła Glorii wzrostu i doskonałej fIgury modelki. - Nasza oferta skierowana jest do kobiet mających mniej niż sto sześćdziesiątcztery centymetry wzrostu. Te kobiety, a są ich miliony, nie prezentują się zbyt dobrze w ubraniach o typowych rozmiarach. - Tak, wiem - potwierdziła Gloria z fałszywym współczuciem; - Biedaczki. Wyglądają, jakby tonęły w swoich sukniach, choćby nie wiem jak wiele za nie zapłaciły. Rękawy za długie, talia nie tam, gdzie trzeba, spódnice niechlujnie skrócone. To musi być przygnębiające. Kątem oka Filomena zauważyła, jak Shari przygryza wargi - wszyscy pamiętali, że tak właśnie wyglądała kiedyś Filomena, a do tego jeszcze była grubawa. Widziała, że teraz siostra gotowa jest stanąć w jej obronie, nawet gdyby to miało wywołać skandal. Filomena kopnęła ją ostrzegawczo pod stołem. Shari spochmurniała. Filomena postanowiła rozładować sytuację. Nie czuła złości, raczej politowanie dla Glorii. - Wszystko zależy od odpowiednich proporcji, jak zapewne wiesz, Glorio. Właściwy krój może wiele zdziałać. - No cóż, twój strój też wiele zdziałał - zauważyła chłodno Gloria, dając jasno do zrozumienia, że wrażenie, jakie robi na wszystkich, Fi10mena zawdzięcza wyłącznie swej sukni. 30 • GWIAZDA SEZONU Filomena wzniosła oczy w górę, gdy pomyślała o tych latach ciężkiej pracy, napięcia i wyrzeczeń. Stroje, jakie obecnie nosiła, były najmniej ważną zmianą w jej życiu. Uśmiechnęła się ciepło i szczerze. - Dziękuję ci, Glońo, że zwróciłaś na to uwagę. Wiem, że zmieniłam się w ciągu ostatnich lat. Cóż, miałam szczęście. Nie chce mi się nawet myśleć, jaka to by była katastrofa dla mnie, gdybym jako dziewiętnastoletnia dziewczyna wyszła za mąż. W tym wieku łatwo popełnić głupstwo, prawda? - dodała z uśmiechem. - Cóż by ze mną się stało, gdybym została w Gallant Lake: nie podróżowałabym, nie miałabym porsche'a, brakowałoby mi radości życia. Kobieta potrzebuje niekiedy czasu, by odnaleźć samą siebie. Przy stole zapanowała cisza. Glońa poczerwieniała Shań z matką próbowały niezręcznie ratować sytuację, ale to Amery wkroczył zdecydowanie, zwracając się do Brady'ego: - Wydaje mi się, że powinienem odnowić swoją polisę od ognia. Daj mi znać przy najbliższej okazji, czy muszę opłacić składkę. Nie mogę przecież w swych interesach obyć się bez ubezpieczenia. - Sprawdzę twoją polisę, Amery - odrzekł Brady z roztargnieniem. Zdawał się nie zwracać uwagi na wrogie docinki swej żony. Zwrócił się do Trenta: - Jak się panu wypoczywa nad jeziorem, Ravinder? Trent przesłał Filomenie znaczący uśmiech. - Nie sądzę, żebym się mógł nudzić. Filomena zauważyła aluzję w tej odpowiedzi i wiedziała, że inni też ją zauważyli. Brady nachmurzył się. - Słyszałem, że pracuje pan dla Asgard Development? - zapytał.

GWIAZDA SEZONU • 31 - Owszem. - W ciągu ostatnich lat ta kompania wybudowała wiele kurortów w Arizonie i na Hawajach. - Asgard specjalizuje się w budowie kurortów - obojętnym głosem zauważył Trent. - Chodzą plotki, że Asgardprzysłał pana, żeby się pan trochę tu rozejrzał. - Czyżby? No cóż, zna pan powiedzenie o plotkach? - Znam powiedzenie o dymie. Trent popatrzył na niego. - Na pana miejscu nie traciłbym czasu na szukanie ognia. Jestem tu na wakacjach, a nie służbowo. Brady chrząknął i uniósł rękę. - Rozumiem, rozumiem. W pana branży trzeba trzymać język za zębami. Ale proszę mi dać znać, jeśli mógłbym pomóc i oprowadzić pana po okolicy. Mieszkam tu od urodzenia i mam wiele znajomości. Sam zainwestowałem trochę w działki budowlane. - Dziękuję panu - odparł Trent z powagą. - Będę o tym pamiętał. Brady zwrócił się do Filomeny: - No, koleżanko, musimy się spotkać, skoro jesteś w naszym mieście. Mamy sobie wiele do powiedzenia. Czy wspominałaś Trentowi, że byliśmy kiedyś zaręczeni? Glońa patrzyła z bardzo obrażoną miną. Filomenajuż chciała grzecznie zaprzeczyć, jakoby miała z Bradym wspólne tematy do omówienia, ale nim zdołała otworzyć usta, wtrącił się Trent: - Obawiam się, że Filomena będzie bardzo zajęta podczas pobytu w Gallant Lake. Owszem, wspominała mi o zaręczynach. Jak przed chwilą powiedziała, łatwo popełnić błąd, gdy ma się dziewiętnaście lat. Ąle teraz 32 + GWIAZDA SEWNU wie, czego chce. Odkryliśmy, że mamy ze sobą wiele wspólnego. - No, no - odparł Brady wcale tym nie zrażony. Jego twarz nabrała wyrazu przebiegłości. - A więc tak sprawy stoją. Nie będziesz się pewnie nudziła w najbliższym czaSIe. - Tak myślę. - Filomena popatrzyła na Trenta. Czekają mnie wysoce irytujące momenty, ale na pewno nie nudne. Trent uśmiechnął się z pewną siebie miną. - Będę się starał ze wszystkich sił, by cię zadowolić. Filomena złościła się w duchu, choć na twarzy miała słodki uśmiech. - Powstaje pytanie, jak jesteś silny. - Przez ćwiczenie do mistrzostwa. Zawiozę cię dziś do domu i w ten sposób trochę potrenuję. Jestem pewien, że pewnego dnia osiągnę doskonałość. Paxtonowie pożegnali się pośpiesznie. Filomena chłodno i z dezaprobatą patrzyła na Trenta. Cóż, skoro on chce grać, ona podejmie wyzwanie. - Jestem pewna, że twoje kwalifIkacje są znakomite, jeśli chodzi o budowę drogich kurortów. Ale podejmujesz się zadania, które przekracza twoje umiejętności. Nie chciałabym być świadkiem, jak starasz się ugryźć więcej niż zdołasz przełknąć. Popatrzył na nią z uśmieszkiem. - Nie martw się o mnie. Mam w sobie wiele wewnętrznej, niespożytej siły. Ciotka Agnes wzniosła ku niemu kieliszek. - Słuchaj go, dziewczyno. Wiele można by mówić οwewnętrznej sile mężczyzn. Ktoś taki jak Paxton z pewnością jej nie ma. Znam go, bo był u mnie w szóstej klasie. Kiedy powiedziano mi o waszych zarę-

___ • _______________________( ;WIAZI lA: ;I'J,( )['-111 • : \: \ czynach, wiedziałam, że popełniłaś błąd. Czyż nie mówiliśmy ci tego razem z George'em? Dobrze, że to się skończyło. - Słuchaj, Agnes - przerwał jej George - nie ma sensu wracać do tamtej sprawy. Shari spojrzała uważnie na siostrę. - Byłaby niespełna rozumu, gdyby zależało jej na Paxtonie, ale nie możemy jej winić, jeśli zapragnie małej zemsty. To nie takie trudne. Brady najwyraźniej pali się do wznowienia dawnej znajomości, a Gloria stanowi łatwy cel. - To jakby łowić rybę w beczce - zauważył Trent. - Filomena nie powinna zaprzątać sobie głowy zemstą. Takie łatwe zagrywki nie są jej potrzebne. Filomena bawiła się swym kieliszkiem. Ten facet za- czynał ją denerwować. - Skąd możesz wiedzieć, co jest mi potrzebne, Trent? Amery odchrząknął głośno. - Och, zrobiło się późno. Musimy jutro wcześnie wstać, jeśli chcemy coś złowić. Filomena uśmiechnęła się do ojca. - Chciałbyś mnie, tatusiu, schować przed wszystkimi? Nie martw się. Świetnie się bawię. Zostanę z Shari i Jimem. Jednak Trent już był na nogach. _. Amery ma rację. Czas, byśmy poszli. Podwiozę cię do pensjonatu, Fil. Filomena nawet nie drgnęła. - Dzięki, ale nie skorzystam. Miałabym ochotę jeszcze potańczyć. - Czyżby? - Trent położył rękę na jej ramieniu. - A z kim chcesz· tańczyć? - Och, jest tu mnóstwo ludzi. - Rozbawiona Filome- 34 • GWIAZDA SEZONU na zatoczyła ręką krąg. - Z pewnością znajdzie się ktoś mojego wzrostu. Na przykład Derek Overton, co, Shari? Miał mniej niż metr siedemdziesiąt. Doskonały wzrost dla mnie. Shari uśmiechnęła się znacząco. - Obawiam się, że nic z tego. Derek ogłosił, że jest homoseksualistą. Został prawnikiem i przeniósł się do Portland kilka lat temu. - Znajdzie się ktoś inny. - Filomena pomachała Trentowi pożegnalnym gestem. - Zmykaj, Trent. Doskonale radzę sobie sama, wbrew temu, co sądzi moja rodzina. W odpowiedzi Trent położył ręce na jej ramionach. - Ale ja mogę sobie nie poradzić. Czuję, że zgubię się po drodze bez ciebie jako przewodnika. Powiedz dobranoc, Filomeno. Świadoma, że rodzina patrzy na nią z niepokojem, a goście z sąsiednich stolików zerkają z ciekawością, Filomena postanowiła poddać się z wdziękiem. - Dobranoc, Shari, Jim. Bawcie się dobrze. Szkoda, że nie mogę robić tego samego. - Nie udawaj nieszczęśliwej - poradził Trent, prowadząc ją ku drzwiom. - Nikt nie będzie ci współczuł. Doskonale się bawiłaś, terroryzując wszystkich, prawda? - Nie rozumiem, dlaczego wszyscy z uporem twierdzą, że narobię tu jakichś kłopotów. Przyjechałam do rodzinnego miasta na zasłużone wakacje i ślub mojej siostry. To wszystko. .• - Pływasz w tej wodzie jak zwinna, mała barrakuda, a usiłujesz wyglądać nieszkodliwie i niewinnie. - Jestem nieszkodliwa i niewinna. - Akurat! Widziałem, jak ci się oczy zaświeciły, gdy Paxtonowie podeszli do stołu. - Sam powiedziałeś, że próba zemsty na tych dwojgu

GWIAZDA SEZONU.35 to jak łowienie ryb w beczce. Musisz przyznać, że zachowywałam się poprawnie. Trent lekko wygiął usta. - Tak, przyznaję, że nie uległaś kilku pokusom, jakie znalazły się na twej drodze. Nie uwodziłaś Paxtona i nie byłaś zbyt złośliwa dla jego żony, choć niewiele brakowało. - Zostałam sprowokowana. Otworzył szklane drzwi i przepuścił ją na zewnątrz, w aksamitną noc. - Fakt. Ale nie wiem, jak daleko by sprawy zabrnęły, gdyby reszta z nas nie trzymała cugli. - Niezbyt daleko. Zastawianie przynęty na Brady'ego szybko by mi się znudziło. A któż chciałby się nudzić? - Zrobię wszystko, byś się nie nudziła - oznajmił Trent, otwierając drzwi swego szarego mercedesa i zapraszając ją do wnętrza. Patrzyła przez szybę, jak obchodzi z przodu samochód i wsiada. Nagle uświadomiła sobie, że Trent zajmuje wewnątrz pojazdu bardzo dużo miejsca. Był rzeczywiście wielkim mężczyzną. Odruchowo wcisnęła się głębiej w kąt fotela, zapinając pasy. Trent zdjął swoją wytworną marynarkę i rzucił ją niedbale na tylne siedzenie. Włączył silnik i łagodnie ruszył. - Zdaje się, że masz niezłą frajdę, Filomeno. Jeśli uważasz, że to takie zabawne wrócić do rodzinnego miasta i pokazać wszystkim, jak bardzo się zmieniłaś, dlaczego nie zrobiłaś tego wcześniej? Filomena wzruszyła ramionami. - Nie miałam okazji. Nie osiągnęłabym tego, co mam, gdybym urządzała sobie wakacje. To mój pier- wszy, prawdziwy urlop od lat. Sam zajmujesz się interesami i musisz wiedzieć, jak to jest. 36 ł GWIAZDA SEZONU Samochód wyjechał na wąską drogę, prowadzącą wzdłuż jeziora w kierunku pensjonatu. - Wiem - odparł Trent. - Czasami musimy zwolnić tempo i uporządkować naszą hierarchię wartości. Pamiętaj, że ja też tu jestem na urlopie. - Brady Paxton jest innego zdania. - Nie interesuje mnie, co myśli Paxton. Interesuje mnie, co ty myślisz. - Doprawdy? Popatrzyła na niego ukradkiem. Miał twardy i nieugięty wyraz twarzy. Czasami tylko rozjaśniał ją krótki, raczej ironiczny uśmiech. - Dlaczego obchodzi cię, co ja myślę? - Chcesz wiedzieć prawdę? - Tak. Wiem, że wyświadczyłeś mojej rodzinie przy- sługę, towarzysząc mi dziś wieczór. Ale dlaczego miałoby ci zależeć na tym, co o tobie myślę? - Skoro pytasz, to znaczy, że niewiele nauczyłaś się przez te ostatnie lata. Może powinniśmy porozmawiać o brakach w twojej edukacji. Nie zdążyła odpowiedzieć, gdy Trent nieoczekiwanie zwolnił i skręcił na niewielką dróżkę, biegnącą ku jezioru. Filomena wyprostowała się w fotelu. Zniknęła gdzieś jej ciekawość i chęć przekomarzania się, ustępując miejsca innemu rodzajowi wewnętrznego napięcia. - Dokąd jedziemy? - Do miejsca, gdzie dobrze biorą ryby. Twój ojciec pokazał mi je wczoraj. Zwolnił jeszcze bardziej. Wąska, nierównadroga wiła się wśród sosen i jodeł. Filomena pomyślała, że powinna stanowczo zaprote. stować, nim dojadą do brzegu jeziora. Była niemal przekonana, że Trent zawróci, jeśli ona zrobi awanturę. To

GWIAZDA SEZONU • 37 przecież przyjaciel rodziny. Jej ojciec darzył go sympatią i ufał mu, a Trent okazywał Amery'emu wzajemny szacunek. Taki człowiek nie nadużyje zaufania. Może właśnie dlatego nie zaprotestowała. Trent prawdopodQbnie zamierza ją pocałować, a to nie jest przecież wstrząsające wydarzenie. Zdoła sobie z nim poradzić. Trent zatrzymał mercedesa tuż nad brzegiem jeziora. Zgasił silnik i opuścił szybę. Szum poruszanych wiatrem drzew dobiegał teraz wyraźnie. Na ciemnej powierzchni wody odbijało się słabe światło księżyca. Na drugim brzegu widać było gdzieniegdzie jaśniejsze punkty: jakieś odległe budynki lub przejeżdżające samochody. Trent odpiął pas bezpieczeństwa i rozparł się swobodnie na siedzeniu. - Wczoraj o świcie udało nam się tu złowić kilka ryb - powiedział cicho. - Jezioro było jak tafla i widzieli- śmy najdrobniejszą zmarszczkę na powierzchni wody. Wiesz, mam podobne odczucie obserwując ciebie: zewnętrzna otoczka gładka, ale łatwo ją burzą wszelkie emocje, jakie odczuwasz. Podoba mi się to. Uśmiech igra w twych oczach i na ustach tak jak drobne fale, przebiegające po powierzchni jeziora. Również irytacja i współczucie, życzliwość i złość. - Czy po to mnie tu przywiozłeś, by mi powiedzieć, że łatwo czytać z mojej twarzy? - Nie. - Odpiął pas na jej fotelu. - Przywiozłem cię tutaj, bo chcę się przekonać, czy namiętność przebiega przez ciebie podobnie jak inne uczucia. Chcę sięprzekonać, czy zauważę te drobne fale na powierzchni. Filomena zesztywniała, czując, jak otaczają ją ramiona Trenta, jak jej drobne ciało wpasowuje się w jego mocne objęcia. Czuła jego żar, wdychała słaby zapach mydła i płynu po goleniu. 38 • GWIAZDA SEZONU - Zatem przeprowadzasz na mnie eksperyment? zapytała. - Mażesz ta sobie nazywać, jak chcesz. Pochylany nad nią, patrzył w jej twarz. Przesuwał ręką po jej wł.osach, aż datarł da nagieg.o ciała, .odsł.onięteg.o w głęb.okim wycięciu sukni na plecach. Fil.omenę przebiegł lekki dreszcz, gdy p.oczuła jeg.o ciepłe palce na skórze. - Weź pad uwagę, że nie tylk.o ty mażesz przeprowadzać eksperymenty. Przesunął .opuszkami palców wzdłuż jej kręgasłupa. - Podzielę się z t.obą wynikami m.ojeg.o eksperymentu, jeśli ty p.odzielisz się ze mną sw.oimi. Fil.omenę .ogarnął nagły lęk. Przez dwa tyg.odnie zręcznie unikała wszelkich nieprzewidzianych wydarzeń. Teraz decyzja wymykała jej się z rąk. Ta nie miał być przypadkawy eksperyment. Jednak była już za późna, by zatrzymać bieg wydarzeń. Czuła, że jest w pułapce, a równacześnie spłynął na nią jakiś dziwny błagastan. Zał.ożyła Trent.owi ręce na barki i uni.osła twarz, ale zanim zdążyła zajrzeć mu w.oczy, p.oczuła jeg.o wargi na swaich ustach. Przez materiał kaszuli .odruch.ow.o wczepiła się palcami w jeg.o twarde, sprężyste muskuły. Ta wszystka nie przebiegała tak, jak .oczekiwała, ale sama wiedziała niezbyt dakładnie, czeg.o właściwie .oczekiwała. Maże spodziewała się bardziej powściągliweg.o p.odejścia, trochę więcej wahania. Ale przecież pawinna wiedzieć, że ten mężczyzna jest pewny siebie i zuchwały. Pawinna przewidzieć jeg.o żarliwą, niep.oham.owaną zab.orcz.ość. Nie jest typem czł.owieka, który ma zwyczaj zatrzymywać się w pół dragi. P.ocałunek Trenta, głęb.oki i namiętny, porwał Fil.ome-

GWIAZDA SEZONU • 39 nę i wymusił .odzew. R.ozwarła mimawalnie usta i gdy p.oczuła datyk jeg.o języka, przebiegł ją dreszcz. Trent .odpawiedział z chciwym p.ożądaniem. Przesunął rękami pa .obnażanym karku Fil.omeny, pa .obcisłych rękawach sukni. - Wiedziałem - wyszeptał tuż przy jej ustach. - Wiedziałem, że p.oczuję, jak drżysz. - Trent... . Jeg.o palce wprawnym, delikatnym ruchem zsuwały już suknię. Dżersej.owe rękawy .opadły na nadgarstki, przód sukni, jeszcze przed chwilą skramnie k.ończący się wys.oka pad szyją, zjechał niemal da bi.oder. Zaskocz.ona Fil.omena siedziała bez tchu. Wydarzenia biegły zbyt szybka, nie dając czasu na padjęcie decyzji. Odchyliła się da tyłu, ale stwierdziła, że ręce ma unieruchamiane w rękawach sukni. R.ozszerz.onymi· .oczami sp.ojrzała na Trenta. - Ta nic, maja draga Wiesz, że nie zr.obię ci krzywdy. Uwalnił dł.onie z rękawów sukienki, patrząc przy tym na jej nagie piersi. P.ochylił gł.owę i leciutka pocał.ował dziewczęce brodawId. Fil.omenę znów przebiegł dreszcz, ale w ślad za nim pojawiła się nerw.owe napięcie. - Trent, ta zaszła już za daleka - pawiedziała miękka i gardława, maskując emocje. - Pragnę cię pa prastu datknąć. Jeg.o gł.os nabrzmiewał p.ożądaniem, jednak Fil.omena wyczuwała, że Trent panuje nad s.obą. Wiedziała, że jest z nim bezpieczna, ale nie m.ogła wyzbyć się wrażenia, że spaceruje pa linie. Jęknęła cicha, kiedy palcami .objął jej małe piersi, muskając delikatnie brodawki. Gdy miała już walne ręce, zamiast .odsunąć się .od Trenta i nał.ożyć sukienkę, przywarła da nieg.o. Ukryła 40 • GWIAZDA SEZONU rozpaloną twarz w jego ramionach i zamknęła oczy, a przez ciało przebiegł dreszcz. - Wiedziałem, że tak będzie - szepnął niskim głosem. - Ilekroć na ciebie patrzyłem, czułem niemal ból wyobrażając sobie, jak to będzie. Nie rozumiem, jak mogłem czekać aż tak długo. - Och, Trent. .. -Cicho. Po prostu odpręż się i pozwól, żeby się to stało. Bo to się musi stać. - Nie dzisiaj. - Jeśli nie tej nocy, to innej. Równie dobrze może być teraz. Filomena postanowiła oprzeć się temu zniewalającemu głosowi. Wyobraziła sobie, jak rodzice patrzą domyślnie na zegarek, by zobaczyć, ile Trentowi i ich córce zajmuje droga powrotna do domu. - Moja rodzina widziała, jak odjeżdżamy sprzed klubu tuż przed nimi. Jeśli nie pojawimy się na czas w domu, będą wiedzieli ... - Dlaczego miałoby ich to dziwić? Przecież w pensjonacie nie mamy okazji do prywatnych spotkań. Oni to zrozumieją. - Trent, nie mam zamiaru dopuścić do tego, by wszyscy myśleli, że dałam się uwieść od razu, kiedy tylko zostałam z tobą sam na sam. - Dlaczego miałabyś przejmować się tym, co sobie myślą? Przesuwał ręką po jej biodrach i niżej, aż do wypukłości pośladków. Ujął je delikatnie. - Masz dwadzieścia osiem lat i zdołałaś wszystkich przekonać, że jesteś dorosła. Możesz robić, co chcesz. - Słusznie. - Udało jej się przywołać zdrowy rozsądek. - A chcę właśnie, żeby jutro przy śniadaniu nie

GWIAZDA SEZONU • 41 patrzono na mnie z ukosa. Ledwo cię znam i nie mam zamiaru dać się uwieść na przednim siedzeniu samochodu. - Może wolisz tylne siedzenie? - Muskał jej ucho pod puklami bujnych, rudych włosów. - Jak cudownie pachniesz. - Trent, przestań. W jego głosie wyczuła spokojną rezygnację. Najwyraźniej nie chciał dzisiaj jej zmuszać. - Odsuwasz tylko od siebie rzecz nieuniknioną. Chyba zdajesz sobie z tego sprawę - powiedział miękko. - Nie - odrzekła cierpko, poprawiając sukienkę. Nie po to przyjechałam do domu, by mieć wakacyjny flirt z jednym z gości moich rodziców. - Czy ktoś czeka na ciebie w Seattle? - Wielu czeka na mnie w Seattle. - Ale jakiś konkretny mężczyzna? Filomena energicznie zapięła pasy! - To chyba nie twoja sprawa. Jedźmy do domu. Jest już późno. - Jeśli sobie tego życzysz ... - Tak, życzę sobie. Włączył silnik i wyprowadził samochód na główną drogę. Odezwał się do niej dopiero wtedy, gdy przybyli na parking przed pensjonatem. - Miałem rację - powiedział tonem, w którym słyszało się satysfakcję. - O co chodzi? - Filomena popatrzyła na niego podejrzliwie. - Czułem w tobie namiętność, tak jak oczekiwałem. To było wspaniałe, elfie, choć teraz przez pół nocy nie będę mógł spać. Filomena wysiadła z samochodu i ruszyła w stronę 42 • GWIAZDA SEZONU domu rodziców, który stał za głównym ciągiem bungalowów. Gdy wbiegała po schodach, pomyślała sobie, że mimo wszystko dzisiejszy wieczór nie był tak zabawny, jak się spodziewała.

ROZDZIAŁ 3 Następnego dnia FilQmena zrobiła sobie wspaniałą przejażdżkę z pensjonatu nad jeziorem w kierunku Gallant Lake. Powietrze było świeże i ciepłe zarazem. Od strony lasów okalających szosę falami wpadał przez otwarte okna samochodu wspaniały zapach sosen. Porsche jak zawsze był jej posłuszny. Nareszcie jestem sama, pomyślała z uśmiechem. Podjęła się przywiezienia z miasta rozmaitych produktów na wesele Shari, miała więc świetną wymówkę, żeby się wyrwać na chwilę z domu. Podczas śniadania, jak oczekiwała, poddana została małemu śledztwu. Zniosła je nieźle. Na szczęście posiłki spożywano w jadalni pensjonatu, w obecności wielu gości, z którymi należało rozmawiać i dbać o ich samopoczucie. Amery i Trent udali się przed świtem na ryby i do 44 ł GWIAZDA SEZONU wpół do ósmej nie powrócili. Śledztwo prowadziła więc matka Filorneny i Shari. _ Dobrze bawiłaś się wczoraj wieczorem? - zapytała siostra, gdy Filomena nalewała sobie kawy. _ Znakomicie ..• odrzekła Filomena, a ponieważ nie udzielała dalszych wyjaśnień, matka wtrąciła się do rozmowy: _ Trent Ravinder to sympatyczny człowiek, prawda? Tak się cieszymy, że zamieszkał w naszym pensjonacie. Amery twierdzi, że jest interesujący i że świetnie się z nim łowi ryby. _ Przyznaję, że jest interesujący, ale nie nazwałabym go sympatycznym - odpowiedziała Filomena. _ Zaspokój naszą ciekawość i przejdź do rzeczy ponagliła ją Shari. - Czy zrobił wczoraj jakiś krok? Mama twierdzi, że byliście w domu dwadzieścia minut po nich. Filomena uśmiechnęła się dobrodusznie. _ Trent źle skręcił i dlatego przyjechaliśmy trochę później. Shari uśmiechnęła się domyślnie. - Och, nie uwierzę. _ W co? W to, że źle skręcił? Wiesz przecież, jak wiele różnych bocznych dróg jest wśród tych wzgórz. Łatwo gdzieś zjechać. _ Ach tak, zboczył z drogi, gdy ty siedziałaś obok? Nie opowiadaj, Fil. Znasz tu każdą najmniejszą ścieżkę· Powiedz, uwodził cię? - Shari zwróciła się do matki, mrugając porozumiewawczo. - Mówiłam ci. Nie trzeba się martwić, że Fil coś wykręci z Bradym Paxtonem. Już Trent się nią zajmie.

_ Taki sympatyczny człowiek - powtórzyła Meg Cromwell szczerym tonem. - Wiesz, Fil, martwiłam się

GWIAZDA SEZONU ł 45 ostatnio, że stajesz się trochę zbyt wybredna, jeśli chodzi o mężczyzn. Nie młodniejesz przecież, a statystyki mówią, że kobiecie w twoim wieku coraz trudniej znaleźć męża. Filomena roześmiała się. - Zapewniam cię, mamo, że gdy tylko zechcę, mogę wyjść za mą? Nie wyobrażasz sobie, ilu mężczyzn chce się żenić, znając moje dochody. Wierz mi, dochody spółki Cromwell & Sterling z nadmiarem rekompensują te wszystkie złowróżbne dane statystyczne. - Trent Ravinder na pewno nie myślałby o małżeństwie dla korzyści ze spółki Cromwell & Sterling - zaoponowała Meg. - Sam zarabia fortunę w Asgard Development. Ponadto świetnie sobie radzi w handlu nieruchomościami. Wuj George twierdzi, że Trent ma wyczucie w tych sprawach. Uważa, że mógłby z łatwością wykupić całą firmę Cromwell & Sterling, gdyby tylko chciał. - To mało pocieszające - odparła Filomena w zamyśleniu. - Robisz trudności - oświadczyła Shari. - Ale uważaj: Trent cię osacza i nim się zońentujesz, będzie za późno. Filomena parsknęła śmiechem i na tym skończono rozmowę· Teraz, jadąc krętą szosą do miasta, pomyślała, że całe to wypytywanie mogło przebiegać znacznie gorzej. Bez wątpienia jej rodzina była zachwycona Trentem Ravinderem. A ponieważ wszyscy z niepokojem oczekiwali rozegrania sprawy z Paxtonem, zupełnie zrozumiałe, że najchętniej widzieliby Filomenę razem z Trentem. Najbardziej tajemnicże było jednak to, dlaczego Trent 46 • GWIAZDA SEZONU pozwalał sobą tak łatwo manipulować. Może jego zachowanie poprzedniego wieczora wyjaśnia tę zagadkę? Wszystko się zgadza. Trent przebywa kilka tygodni w dość ustronnym, pozbawionym rozrywek miejscu i flirt z córką właściciela pensjonatu mógłby się okazać dość interesującym sposobem spędzenia czasu. A w dodatku rodzina przyklaskuje całej sprawie. Pewność siebie, jaką okazywała Filomena, brała się z sukcesów w interesach, a nie z porywających przygód miłosnych. Osobie pracującej tak ciężko nie zostawało wiele czasu na miłostki. Ponadto Filomena w głębi duszy czuła, że nie jest stworzona do ulotnych romansów. Być może tkwiła w niej ciągle małomiasteczkowa dziewczyna, a może zbytnio brała sobie wszystko do serca. Choć gdy tak o tym myślała, uświadomiła sobie, że trudno jej będzie trzymać się z dala od Trenta - wczorajszy pocałunek zmusił ją do przyznania się przed samą sobą, że ten mężczyzna ją pociąga. Następnych kilka tygodni spędzą blisko siebie, a to może być niebezpieczne. Znacznie bardziej niż ewentualny rozwój sytuacji z Paxtonem. Dziwne, że rodzina tego nie rozumie. Z pewnością dlatego, że ślepo ufają Trentowi. Nie mogła ich za to winić. Zachowanie Ravindera wzbudzało respekt i zaufanie. Fi10mena z fasonem zaparkowała porsche'a przed bankiem. Wysiadając z samochodu pomachała ręką kilku ludziom, którzy rozpoznali ją i jej auto. Uśmiechnęła się w duchu widząc, jak z podziwem patrzą na porsche' a i na nią. Miała na sobie gładką sukienkę z szerokim, śmiałym pasem i wiedziała, że w tym stroju, pełnym zawadiackiego wdzięku, wygląda doskonale. Szybko uporała się ze sprawunkami, ale gdy upchnęła

GWIAZDA SEZONU • 47 je w bagażniku; doszła do wniosku, że jeszczerue pora wracać do domu. Z pewnością jest już tam Trent, a ona nie bardzo wie, jak zachować się w stosunku do niego. Dobrze zrobiłaby jej teraz filiżanka kawy. Filomena ruszyła w kierunku pobliskiego lokaliku. Weszła do środka i natychmiast powitał ją głos stojącej za kontuarem kobiety: - Kogo widzą moje oczy? To ty, Fil? Ktoś powiedział mi, że tamten szykowny samochodzik należy do ciebie. Nie chciałam wierzyć. Niech ci się przyjrzę. Ależ jesteś ubrana! Pokaż się z tyłu. Filomena posłusznie wykonała obrót, demonstrując trójkątny dekolt, który prowokacyjnie odsłaniał kawałek ciała, i czarne guziki, podkreślające ro;cięcie spódnicy z tyłu. - No i co o tym myślisz, Muriel? \\1ączamy to do naszej najbliższej kolekcji. - Chcesz znać moje zdanie? - Muriel chrząknęła niedowierzająco. - To jest bardzo ekstrawaganckie, ale ja nie jestem ekspertem od mody, wiesz o tym. Chociaż na tobie wygląda świetnie. Słyszałam, że zrobiłaś wczoraj furórę w klubie. Filomena skrzywiła się. - Chcesz powiedzieć, że miałaś już raport o tym, co wydarzyło się wczoraj wieczorem? - Sama wiesz, jak szybko krążą tu plotki. Słyszałam równiez o odczycie, jaki miałaś dla dziewcząt kilka dni temu. Były olśnione. - Dziewczyny w tym wieku zawsze interesują się modą. Muriel chrząknęła~ - Z tego, co słyszałam, to nie moda najbardziej je zainteresowała. Przekonywałaś je, że jeśli zechcą napra- 48 • GWIAZDA SEZONU wdę pracować, mogą osiągnąć taki sam sukces jak ty. Dobrze, że ktoś im to mówi. Nastolatki powinny zdawać sobie sprawę, że istnieje coś poza chłopcami. - Przedstawiłam im również swą opinię o chłopcach. - Słyszałam - skinęła Muriel. - że chłopców należy traktować jak cukierki, prawda? N adrniar powoduje próchnicę zębów. - Mam nadzieję, że zrozumiały. - Nawet jeśli nie, to z pewnością osoby, prowadzące społecznie ten klub, doceniły pieniądze, jakie ofiarowałaś na jego potrzeby. Już one to odpowiednio wykorzystają. Robią wiele dobrego dla tych dzieciaków. Siadaj i opowiadaj, co u ciebie słychać. Rozmawiały z kwadrans, ale potem kawiarenka zapełniła się klientami i Muriel przeprosiła: - Wybacz, ale muszę wrócić do pracy. Dopij swoją kawę, Fil. Słyszałam, że trochę tu u nas pobędziesz, więc może jeszcze sobie pogadamy, co? - Tak, wpadnę kiedyś znowu. - Koniecznie. Pozdrów matkę. - Dziękuję, Muriel. Filomena piła powoli kawę i patrzyła zamyślona przez okno na ulicę i położone przy niej sklepy. Tak niewiele tu zaszło zmian, od kiedy opuściła miasto. Nagle poczuła czyjąś obecność obok. Spojrzała w górę. - Cześć, Fil. Ktoś mi powiedział, że stoi tu twój zielony porsche, więc postanowiłem zajrzeć do kawiami i sprawdzić, czy jesteś tutaj. Sam mam ochotę na filiżankę kawy. Brady usiadł, nie czekając na zaproszenie i skinął na Muriel. - To jest dopiero samochód, Fil. Prawdziwe cacko. Przechylił się do przodu, oparł ręce na stoliku i uśmiechnął się.

GWIAZDA SEZONU • 49 Filomena pamiętała ten uśmiech. Kiedyś wydawał jej się chłopięcy, serdeczny i seksowny. Obecnie, gdy miała za sobą dziewięć lat w brutalnym świecie biznesu, wiedziała, co taki wyraz twarzy oznacza - uśmiech komiwojażera. - Dobrze bawiłaś się wczoraj, Fil? - spytał Brady, gdy Muriel nalewała mu kawę. Filomena dostrzegła w jej oczach wyraz lekkiej deza- probaty. - Fantastycznie. A ty? Brady wzruszył ramionami. - Jak zwykle. Od dziewięciu lat chodzimy z Glorią do klubu prawie w każdą sobotę. Rutyna. Filomena zastanawiała się, do czego zmierza ta rozmowa. - To bardzo miłe miejsce - rzuciła obojętnie. - Tobie wydaje się na pewno banalne, po tych wszystkich wojażach i wielkomiejskim życiu. - Brady spojrzał na nią bacznie. - Zmieniłaś się, Fil. Ten samochód, stroje - zrobił szeroki gest ręką - i w ogóle wszystko. Filomena wiedziała, że "w ogóle wszystko" ma oznaczać pewność siebie, której tak jej brakowało przed dziewięciu laty. Uśmiechnęła się lekko. - Czas nie stoi w miejscu, Brady. Byłam zajęta przez ostatnich kilka lat. - Słyszałem. - Nachylił się jeszc~e bardziej, usiłując stworzyć atmosferę większej bliskości. - Czy kiedykolwiek wspominałaś dawne dzieje, Fil? Nas dwoje? - Nie - odparła pogodnie. - A ja wspominałem - przyznał otwarcie. - Strata czasu. 50 • GWIAZDA SEZONU - Czasami jednak musiałaś rozważać, cośmy razem stracili, ty i ja. - Nie mam za dużo czasu na takie rozważania. - A ja o tym sporo myślę. Jeśli chodzi o mnie i Glo- rię, to nie ułożyło się tak, jak oczekiwałem. - Rzadko sprawy układają się tak, jak oczekujemy. W moim przypadku ułożyły się one lepiej, niż mogłam się spodziewać, mając dziewiętnaście lat. - Nigdy nie wyszłaś za mąż - stwierdził Brady takim tonem, jakby ten fakt był dowodem, że Filomena ciągle ma zadrę w sercu. - Nawet nie miałabym na to czasu. - Bardzo cię wówczas zraniłem, co? Filomena uśmiechnęła się szeroko. - Chcesz znać prawdę, Brady? To że zobaczyłam ciebie z Glorią w łóżku, było najlepszą rzeczą, jaka mnie kiedykolwiek spotkała. Zawsze byłam wam za to głęboko wdzięczna. Kiedy pomyślę, ile bym straciła, poślubiając ciebie ... - pytanie zawisło w powietrzu - przechodzą mi ciarki po plecach. Wierz mi, Brady. Mam wobec ciebie nie spłacony dług wdzięczności za zerwanie tamtych zaręczyn. W oczach Brady' ego pojawił się zły błysk. - Myślę, że miałaś wielu mężczyzn przez te lata - powiedział chłodno. - Czy z tego Ravindera też zamierzasz zdjąć skalp i przytwierdzić sobie do pasa? Filomenę już zaczęła ogarniać wściekłość, ale nagle roześmiała się, wyobrażając sobie skalp Trenta u swego pasa. - Nie ma w tym nic śmiesznego - powiedział groźnie Brady. - Nieważne. No, Brady, żałuję, ale mama czeka na mnie. Muszę już wyruszać.