Beatrycze99

  • Dokumenty5 148
  • Odsłony1 040 853
  • Obserwuję486
  • Rozmiar dokumentów6.0 GB
  • Ilość pobrań642 619

Sala Sharon - Ta jedna szalona noc

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :618.7 KB
Rozszerzenie:pdf

Sala Sharon - Ta jedna szalona noc.pdf

Beatrycze99 EBooki Romanse S
Użytkownik Beatrycze99 wgrał ten materiał 7 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 237 osób, 144 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 129 stron)

Sharon Sala Ta jedna szalona noc Harley June, córka zamożnych rodziców z Południa, po hucznym weselu swojej przyjaciółki budzi się rano w motelu w Las Vegas jako żona Sama Claya. Widzi go po raz drugi w życiu, więc jak wyjaśni rodzicom swój ślub z mężczyzną, którego nie zna? I choć na jego widok serce zaczyna jej mocniej bić, nie pamięta ani ślubu, ani, co gorsza, nocy poślubnej...

Od Autorki Zycie nigdy nie trwa wystarczająco długo, by poznać wszystko, co musimy wiedzieć. Czasami to, co wydaje się nam największą pomyłką, może okazać się największym błogosławieństwem. Umiejętność śmiania się z własnych błędów sprawia, że akceptacja winy jest dużo łatwiejsza, niż przeżywanie porażki w samotności. Opowiadanie to adresuję do wszystkich moich Czytelników, którzy gotowi są przyznać, że ich życie dalekie jest od doskonałości, ale potrafią być szczęśliwi mimo niesprzyjających okoliczności. Żyjcie. Cieszcie się. Kochajcie mocno. Sharon Sala

ROZDZIAŁ PIERWSZY Harley June Beaumont nie spała już co najmniej od pięciu minut, ale wciąż jeszcze nie miała odwagi się poruszyć. Bała się nawet mrugnąć powieką. Kręciło się jej w głowie, serce mocno biło, a w ustach miała dziwny smak. Toast na cześć jej przyjaciółki Susan i jej świeżo poślubionego małżonka, wznoszony w czasie krojenia weselnego tortu, był ostatnią rzeczą, którą zapamiętała z wieczoru w Las Vegas. We wspomnieniach pojawiały się też wyraźniejsze przebłyski wciąż pełnego kieliszka szampana, rzucania ryżu na szczęście, tańca na stole i łysiny kelnera widzianej z góry. Cała reszta ginęła w mrokach niepamięci. Harley nagle poczuła, że natychmiast musi iść do łazienki, co niestety oznaczało konieczność wstania z łóżka. Zacisnęła zęby i ostrożnie rozchyliła powieki. Gdy nic strasznego się nie stało, odetchnęła z ulgą. Pokój wyglądał znajomo. Ach, tak, to Las Vegas Motel, przypomniała sobie.

10 Sharon Sala Dostrzegła też suknię druhny z jaskrawego błękitnego jedwabiu niedbale rzuconą na poręcz krzesła i jeden pasujący do niej kolorem pantofelek. Drugiego nigdzie nie było widać. Jęknęła i powolutku zaczęła przewracać się na bok, żeby zbliżyć się do krawędzi łóżka. Nawet tak delikatny ruch spowodował dotkliwe pulsowanie skroni. Przesunęła się jeszcze odrobinę i dłonią wyczuła krawędź łóżka. Teraz musiała jeszcze tylko usiąść. Przez chwilę miała nadzieję, że boleśnie wypełniony pęcherz po zmianie pozycji da jej spokój, ale po krótkiej walce zrezygnowała z wysiłków. Wstanę albo umrę, pomyślała niewesoło. Nie chciała zostać znaleziona martwa, w podejrzanej kałuży, więc ostrożnie wstała, pocieszając się, że zawsze może umrzeć później. Gdy udało jej się osiągnąć pozycję pionową, spojrzała pod nogi i zmarszczyła brwi. U stóp łóżka leżał skłębiony stos pościeli. To dlatego tak zmarzłam w nocy, pomyślała, przekroczyła przeszkodę i ruszyła w stronę łazienki. W połowię drogi uświadomiła sobie, że jest zupełnie naga. Rozejrzała się wokół ze zdziwieniem, usiłując zgadnąć, gdzie podziała się jej nocna koszulka. Kątem oka dostrzegła swój koronkowy stanik, malowniczo udrapowany na nocnej lampce, a gdy z niesmakiem odwróciła głowę, ujrzała resztę swojej bielizny frywolnie dyndającą na klamce drzwi wejściowych. Znów z jej ust wydarł się cichutki jęk. Co za szczęście, pomyślała, że nie ma tu mojej matki. Dopiero byłoby piekło.

Ta jedna szalona noc 11 Jej matka, Marcie Lee Beaumont, szczyciła się pochodzeniem od samego generała Roberta E. Lee i uważała, że dobrze wychowane damy z Południa nie sypiały nago. Teraz jednak Harley czuła się tak chora, że zaginiona nocna koszulka znajdowała się na samym końcu jej długiej listy zmartwień. Kafelki na podłodze w łazience były tak zimne, że mimowolnie zadrżała i jednym dużym krokiem dopadła toalety. Szybko uniosła klapę i aż zachłysnęła się ze zdziwienia. W odpływie sedesu rosły kwiaty! Pochyliła się, żeby przyjrzeć się bliżej temu dziwnemu zjawisku, prychnęła rozbawiona i wyłowiła z muszli bukiet panny młodej. Kręcąc głową z niedowierzaniem, wrzuciła go do kosza na śmieci. W jej pamięci były same luki, ale teraz marzyła tylko o tym, żeby się umyć, spakować i wsiąść do pierwszego samolotu lecącego do domu, do Savannah. Później, kiedy przestanie mieć mdłości, być może spróbuje rozwiązać zagadkę straconego z pamięci weekendu, ale póki co, było ją stać jedynie na ostrożne i delikatne ruchy. Po chwili znalazła się pod prysznicem i z rozkoszą poddała się pieszczocie gorących strug wody. Wykąpana i wytarta do sucha, wyszła z kabiny. Gdy zobaczyła swoje odbicie w lustrze, coś ją zaniepokoiło. Wprawdzie zamglona tafla nie pozwalała dostrzec zbyt wiele, ale Harley odniosła wrażenie, że na jej pośladku widnieje spory siniak. Szybko przetarła lustro ręcznikiem i obróciła się, by lepiej przyjrzeć się czerwonej plamie w kształcie serca. Zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc, co to jest.

12 Sharon Sala Gdy straszna prawda wreszcie dotarła do jej znękanego umysłu, Harley pisnęła z przerażenia. Podeszła bliżej do lustra i dostrzegła, że w serduszku są jakieś litery. Nie dowierzając własnym oczom, zaczęła trzeć ręcznikiem pośladek. Przeszył ją ostry ból. Odrzuciła ręcznik i przyłożyła dłoń do wrażliwego miejsca. Rany boskie, mam tatuaż! Spanikowana, wykręciła się, żeby lepiej zobaczyć tę straszną rzecz, ale okazało się to niemożliwe. Dopiero za pomocą lustra, po wielu wysiłkach, udało jej się odczytać napis: Juntę kocha Sama. - Sami - powiedziała na głos. - Kim, do diabła, jest Sami Dopiero po dłuższej chwili dotarło do niej, że tak naprawdę nie ma to znaczenia, ważny jest fakt, że w ogóle ma na pośladku tatuaż w kształcie serca z tym głupim napisem. - Matko święta! - jęknęła z rozpaczą. - Mam męskie imię wytatuowane na tyłku! Zaczęła drapać paznokciami tatuaż, z nadzieją, że może uda się jej usunąć go z ciała. Jednak cały jej wysiłek z góry skazany był na niepowodzenie. - To nie może być prawda! - jęknęła ciszej, gdy nagle usłyszała w pokoju jakieś poruszenie. Złapała ręcznik, ponownie się nim okryła i wyciągnęła dłoń, żeby przekręcić zamek. Zanim zdążyła to zrobić, drzwi łazienki stanęły otworem. Z bijącym sercem i krzykiem uwięzłym w krtani stanęła oko w oko z najpotężniejszym mężczyzną, jakiego miała okazję kiedykolwiek oglądać. Jego

Ta jedna szalona noc 13 szerokie bary zajmowały całą przestrzeń drzwi. Miał długie, muskularne nogi, krótkie, czarne jak węgiel włosy i błękitne oczy, zamglone od snu. Uśmiechnął się przepraszająco. Miał mocne, wyraziste rysy, a jego nos wyglądał tak, jakby był złamany więcej niż raz. Jednak to nie jego twarz pozwoliła Harley odzyskać głos i porządnie wrzasnąć. Mężczyzna był kompletnie nagi. - Och, proszę, nie rób mi krzywdy! - krzyknęła. - Błagam! Moja torebka jest... gdzieś w poko- ju. Weź ją! Bierz wszystko, co mam, tylko nie rób mi krzywdy! Mężczyzna znów się uśmiechnął i zerknął przez ramię w stronę łóżka, które dopiero co opuściła. - Kwiatuszku, dziś w nocy już dałaś mi wszystko, co miałaś... a potem jeszcze więcej. Harley podciągnęła ręcznik pod samą brodę i ze zdumieniem wpatrywała się w nieznajomego. - O czym ty mówiszi Szeroko się uśmiechnął i znów wymownie spojrzał na łóżko. Nieświadoma, że jej oczy są dwa razy większe niż zazwyczaj, chwyciła szczotkę do włosów i wycelowała w niego niczym broń. - Kłamiesz! Trzymaj się z dala ode mnie, ty zboczeńcu! Mężczyzna bez słowa zrobił krok do przodu, porwał ją w ramiona i wycisnął na jej ustach długi, namiętny pocałunek. Gdy tylko ich wargi się spotkały, Harley zrozumiała, że nie jest to pierwszy raz. Zatonęła w pocałunku i choć zdrowy

14 Sharon Sala rozsądek podpowiadał, że powinna natychmiast się opanować, jakaś część jej umysłu rozkoszowała się bliskością tego nagiego wielkoluda. Na jej szczęście mężczyzna z własnej woli przerwał pocałunek i zaczął delikatnie osuszać jej plecy drugim ręcznikiem. Zdumiona taką poufałością, wyszarpnęła się z jego uścisku, przezornie zabierając mu drugi ręcznik. - Kim jesteśi - spytała gniewnym tonem. Uśmiech nieco przybladł, ale nie opuścił jego warg. Czułym gestem założył jej za ucho kosmyk wilgotnych włosów. - Nie jestem zboczeńcem, kochanie. Jestem twoim mężem... a ty jesteś moją żoną. - Zonąi Nie jestem twoją żoną! Nie jestem niczyją żoną! - pisnęła cienko i po chwili jęknęła, ponieważ ból głowy odezwał się z nową siłą. Mężczyzna ujął jej dłoń i wskazał złoty krążek na środkowym palcu. - Jak szybko zapomniałaś - westchnął, ucałował obrączkę, a następnie wnętrze jej dłoni. Harley poczuła, jakby przeszył ją prąd. Wzięła głęboki oddech i spróbowała zwalczyć nagłą niemoc. Jednak nawet przyjemne podniecenie nie było w stanie odwrócić jej uwagi od faktu, że na jej palcu rzeczywiście znajdowała się obrączka. Obrączka, której poprzedniego wieczoru na pewno nie miała! - Kim jesteśi - szepnęła bez tchu. - Junie, kochanie, tylko nie mów, że zapomniałaś też moje imię.

Ta jedna szalona noc 15 Junie i Przypomniała sobie tatuaż na pośladku: „Junie kocha Sama". - Sami - Grzeczna dziewczynka! - pochwalił ją radosnym głosem, po czym niedbałym gestem wyjął ręcznik z jej kurczowo zaciśniętych palców i pozwolił mu opaść na podłogę. Harley dostrzegła pożądanie w jego oczach i zadrżała. Nie potrafiłaby się teraz ruszyć, nawet gdyby od tego zależało jej życie, - Nikt nie nazywa mnie Junie - szepnęła. - A ja tak - oznajmił z pociemniałymi namiętnością oczami i uniósł ją w ramionach. - Co robisz i - Mam zamiar kochać się z moją żoną. - Ja nie jestem... nie mogę... Zamknął jej usta pocałunkiem i gorącą pieszczotą stłumił protesty. Po chwili ułożył ją na łóżku i natychmiast osunął się obok. - Owszem, jesteś i zdecydowanie możesz - zapewnił. -1 bardzo dobrze ci to wychodzi - dodał po chwili. Nawet jeśli jakaś przytomna myśl protestu kołatała się w głowie Harley, gorące pocałunki tajemniczego Sama nie pozwoliły jej dojść do głosu. A kiedy ułożył się na niej, wiedziała, że kochają się nie po raz pierwszy. Wszystko tego ranka wydawało się jak ze złego snu. Wszystko, poza ognistym temperamentem Sama. Było kilka minut po jedenastej, gdy Harley

16 Sharon Sala ponownie otworzyła oczy. Tym razem doskonale wiedziała, gdzie się znajduje i co się stało. Ból głowy nie ustąpił, ale teraz bardziej martwił ją mężczyzna tulący ją do siebie. Sam. Powiedział, że nazywa się Sam. Zamknęła oczy, starając się zwalczyć narastającą panikę. Nie zamierzała przyznać, nawet przed sobą, jak przyjemnie jest czuć ciężar jego ramienia na swoim brzuchu. Udawała też, że wcale nie dostrzega poczucia bezpieczeństwa, które daje jej ten, w gruncie rzeczy, obcy mężczyzna. Nie czuła się tak, odkąd opuściła dom rodziców. No i jeszcze sprawa seksu. Jako para stanowili mieszankę wybuchową. Dwa razy zaciągnął ją do łóżka, a ona wciąż miała wrażenie, że płonie. Wiedziała, że to musi być pożądanie, a według słów jej matki, przyzwoite dziewczęta z Południa zawierały związki, bazując na pieniądzach i dobrym pochodzeniu narzeczonego, a nie na pożądaniu. Wzięła głęboki oddech i zaczęła ostrożnie wysuwać się z jego ramion. Musiała odsunąć się od tego mężczyzny, który miał na nią tak przemożny wpływ. Nie wiedziała, co dokładnie należy zrobić, ale była pewna, że powinna natychmiast unieważnić to małżeństwo. Przecież jest w Las Vegas. Z pewnością równie łatwo zawrzeć tu związek, jak i go rozwiązać. Delikatnie, wstrzymując oddech, wysunęła się z jego objęć i wstała. Gdy wreszcie stanęła obok łóżka, jeszcze raz zerknęła na mężczyznę. Bez

Ta jedna szalona noc 17 zastanowienia skubnęła tatuaż i natychmiast, z zażenowaniem, cofnęła dłoń. To był kolejny problem, a coś jej mówiło, że łatwiej będzie pozbyć się niechcianego męża niż tego czerwonego serduszka z frywolnym napisem. Wciąż, jak zahipnotyzowana, wpatrywała się w śpiącego olbrzyma. Czarne rzęsy rzucały cień na policzki, a zmysłowe usta przyciągały wzrok i nasuwały nieprzystojne myśli. Musiała uczciwie przyznać, że był oszałamiająco przystojny. Westchnęła. Oznaczało to tylko tyle, że po alkoholu nie traciła dobrego gustu, a jedynie zdrowy rozsądek. Teraz była boleśnie trzeźwa. Jedynym wyjściem z zawikłanej sytuacji wydawało jej się natychmiastowe zniknięcie. Ubrała się najciszej jak mogła i spakowała rzeczy, nie zapinając nawet torby. Gdy w poszukiwaniu zegarka podeszła do szafki, jej spojrzenie padło na leżące tam zdjęcie. O święci patroni! Było to zdjęcie z jej ślubu, a obok niego akt małżeństwa. Przyjrzała się dokładniej. Wyglądali na tak szczęśliwych, że zebrało się jej na płacz. Jedyne pocieszenie stanowiło to, że choć musiała być kompletnie pijana, nic po niej nie było widać. Cóż, to kolejna nauka jej matki, pomyślała Harley niewesoło. Marcie Lee Beaumont zawsze mówiła, że damy z Południa nie zwykły robić z siebie widowiska. Ciężko westchnęła i odłożyła zdjęcie. Jej wzrok padł na fragment kolejnej fotografii, wystającej spod aktu ślubu. Wiedziona głupią kobiecą cieka-

18 Sharon Sata wością postanowiła ją również obejrzeć. Gdy tylko wzięła ją do ręki, z trudem stłumiła jęk rozpaczy. Człowiek, który stał między młodymi małżonkami nie mógł być przecież księdzem! Tylko co w takim razie robiłby na ślubnym zdjęciu i W tle widniał ołtarz, a ona trzymała w dłoniach ślubną wiązankę Susan. Nie było żadnego logicznego powodu, dla którego na zdjęciu miał się znaleźć sobowtór Elvisa Presleya. Miał wyżelowaną, czarną fryzurę, z bakami sięgającymi podbródka, a jego biała kurtka, ozdobiona srebrnymi napami, w niczym nie przypominała skromnych, czarnych szat pastora z parafii Harley. Jeszcze raz zerknęła na akt ślubu i przewróciła oczami. Jej ślub nie odbył się w kościele babtystów, jak zawsze planowała, lecz w kaplicy Love Me Tender, nazwanej tak od tytułu najbardziej znanej piosenki Elvisa, gdzie honory czynił sam król! Co mi strzeliło do głowy, pomyślała przygnębiona. Wyglądało na to, że po prostu nic nie myślała. Sam również. Spojrzała na łóżko, gdzie mężczyzna wciąż jeszcze smacznie spał. Znów zerknęła na akt ślubu. Samuel Francis Clay. Tak brzmiało jego pełne imię i nazwisko. Drgnęła, ponieważ nagle pojawiło się jeszcze jedno wspomnienie. Przypomniała sobie słowa Sama, że jego matka była wielbicielką Franka Sinatry, stąd wzięło się jego drugie imię. Poczuła, że zadrżała jej broda. Nazywam się teraz Harley June Clay, pomyślała ze łzami w oczach.

Ta jedna szalona noc 19 Tym razem długo i uważnie wpatrywała się w śpiącego olbrzyma. W końcu podjęła decyzję i zsunęła z palca obrączkę. Zrobiło jej się ciężko na duszy. Miała wrażenie, że teraz popełnia jeszcze większą pomyłkę, niż kiedy brała ślub z nieznajomym. Nie widziała jednak innego wyjścia. Powoli odwróciła wzrok, odłożyła obrączkę i zdjęcia na szafkę, sięgnęła po torbę i cichutko wymknęła się z hotelowego pokoju. Dopiero w samolocie pozwoliła sobie na łzy, choć nawet wtedy nie była pewna, czemu płacze. Łzy ciurkiem spływały jej po twarzy, a ona wciąż nie wiedziała, czy ich powodem jest nieprzemyślane małżeństwo, czy porzucenie szansy na szczęście. Savannah, Georgia - cztery dni później. Nagły dźwięk biurowego telefonu wyrwał Harley z rozmyślań. - Agencja Ubezpieczeniowa Turnera - powiedziała automatycznie. - W czym mogę pomóci Och, witam, pani Peabody. Tak, przekazałam wiadomość panu Turnerowi. Nie, bardzo mi przykro, ale wciąż jeszcze nie wrócił ze spotkania. Tak, oczywiście przekażę, że ponownie pani dzwoniła. Nie, proszę pani, wcale pani nie zbywam. Wiem, że jest pani bardzo zajęta. Nie, oczywiście, że nie kłamię. Tak, pani Peabody, przekażę mamie pozdrowienia. Dziękuję za telefon. - Znów pani Peabody - zapytała współczująco koleżanka siedząca za sąsiednim biurkiem.

20 Sharon Sala - A jak myśliszi - odparła Harley, tłumiąc westchnienie. - Och, bym zapomniała - Jennifer Brownlee się zaśmiała. - Gdy poszłaś na lunch, dzwoniła twoja matka. Harley przewróciła oczami. Czego znów może chcieć Marcie, pomyślała niewesoło. Od ślubu Susan i powrotu córki z Las Vegas wciąż prowadziła przesłuchania. Najpierw pytała o gości i ich stroje, potem o wystrój sali, a po każdej odpowiedzi krzywiła się coraz bardziej. Mimo że Harley kochała swoją matkę, wiedziała, że jest ona snobką. Westchnęła ciężko, sięgnęła po słuchawkę i wybrała numer rodziców. Już po drugim dzwonku uzyskała połączenie. Uśmiechnęła się szeroko, słysząc głos ojca. - Cześć, tatku, to ja. Jennifer właśnie mi przekazała, że mama dzwoniła. Czy jest w domui - Tak, prasuje folię aluminiową w kuchni - oznajmił Dewey Beaumont. - Poprosić jąi Harley zdusiła chichot. Oszczędność jej matki była powszechnie znana rodzinie i przyjaciołom. Dewey Beaumont miał pieniądze. Dom i styl życia Beaumontów odzwierciedlał stan ich posiadania, ale matka wciąż ciułała grosze, jakby od tego zależało jej przetrwanie. Jednym z jej dziwnych zwyczajów było wielokrotne mycie, prasowanie i używanie tej samej folii aluminiowej. Harley już dawno zaakceptowała tego bzika matki, a ojciec wciąż dziękował losowi, że jego jedyne dziecko nie odziedziczyło tego bzika po matce.

Ta jedna szalona noc 21 - Mogę poczekać. Nie wiesz, czego mogła chcieći - spytała Harley i usłyszała w słuchawce cichy śmiech ojca. - Nie, ale wiem, że zadzwoniła natychmiast po rozmowie z Betty Jean, matką Susan. Harley poczuła ukłucie niepokoju, ale zaraz wytłumaczyła sobie, że nie ma powodów do paniki. Susan musiała już dawno opuścić przyjęcie, gdy ona wyszła z Samem. Ścisnęła mocniej słuchawkę. Czułaby się dużo pewniej, gdyby pamiętała więcej z tamtego wieczoru. Podczas gdy ojciec opowiadał o tym i owym, pozwoliła błądzić myślom. Natychmiast skierowały się ku Samowi. Ostatnim razem widziała go nagiego, rozciągniętego na hotelowym łóżku. Wyglądał niczym uśpiony Adonis. W chwilach słabości zastanawiała się, co by było, gdyby została i stawiła czoło sytuacji. Jednak natychmiast rozsądek wracał i podpowiadał, że odchodząc, postąpiła słusznie. Kiedy już uporządkuje uczucia, zgłosi się do jakiegoś prawnika, żeby jak najszybciej rozwiązał to nieroztropne małżeństwo. Z pew- nością nie pozwoli się wplątać w coś, czego nawet nie pamiętała! Westchnęła. Doskonale natomiast pamiętała namiętną miłość ze wspaniałym i przystojnym mężczyzną. To właśnie powinnam zapomnieć, surowo sobie przykazała. - ... więc powiedziałem jej w końcu, że to nie jest jej sprawa, ale znasz swoją matkę - dokończył zatroskany Dewey.

22 Sharon Sala Harley uświadomiła sobie, że nie zwracała uwagi na słowa ojca. - Hm... no, tak... znam - wydukała. Dewey zawahał się. Nie miał w zwyczaju wtrącać się w „babskie sprawy", ale uważał, że córka jest jego największym osiągnięciem i nie chciał patrzeć, jak marnuje sobie życie. Miała dwadzieścia siedem lat i nie była nawet zaręczona. W Savannah młoda dama miała nawet kilku konkurentów, zanim któregoś wybrała na męża. Ku jego zmartwieniu Harley zupełnie nie interesowała się tym, czym interesują się kobiety w jej wieku. Chciał, by była szczęśliwa, ale pragnął również mieć wnuki, nim stanie się zbyt stary, by móc się nimi cieszyć. Wziął głęboki oddech i postanowił wyłuszczyć, co go gryzie. - Córeczko, dobrze bawiłaś się w Las Vegas i Harley znów się zaniepokoiła. Dopadło ją po- czucie winy. Nie lubiła kłamać, ale nie chciała wyjść na kompletną idiotkę. - Oczywiście, tatku. Susan i Mike stanowią śliczną parę, a wesele było wprost cudowne - po- wiedziała ostrożnie. - A tyi Naprawdę dobrze się bawiłaśi - spytał ponownie i zachichotał. - Gdybym był w twoim wieku i na twoim miejscu, wyskoczyłbym chociaż do kasyna, zobaczył jakąś rewię... no, skorzystałbym z życia przed powrotem do rutyny. Harley miała wielką ochotę zwierzyć się ojcu. Tylko jak miała to zrobići Och, tatku, zabawiłam

Ta jedna szalona noc 23 się, jak nigdy w życiu. Nie tylko balowałam całą noc do upadłego, zalałam się w pestkę, ale też oddałam rękę nieznajomemu, pozwalając, by ślubu udzielił mi Elvis. Pokręciła głową. Nie był to najlepszy pomysł. - Ślub był wspaniały, dużo tańczyłam i wypiłam też sporo szampana - powiedziała zamiast tego. - W porządku, tatku i - Cóż, złotko, po prostu martwię się o ciebie - westchnął Dewey. - Taka już dola ojca. Nie zrozum mnie źle, ale nie chciałbym, żebyś skończyła jak matka. Kocham ją całym sercem, ale nie zniósłbym myśli, że wychowałem córkę, która zbiera guziki i prasuje folię aluminiową! - Wiem, tatku - roześmiała się Harley. - Obiecuję, że tak się nie stanie. Muszę już wracać do pracy. Powiedz mamie, że zadzwonię wieczorem, dobrzei - Dobrze, złotko. Kocham cię. - Ja ciebie też, tatku. Harley wciąż się uśmiechała, odkładając słuchawkę. Zerknęła w stronę koleżanki i dostrzegła jej rozanielony wyraz twarzy. - Chyba się zakochałam - szepnęła teatralnie Jennifer. - O czym ty mówiszi- - zdziwiła się Harley. Jennifer wyciągnęła dłoń w stronę drzwi. Har- ley odwróciła się i zamarła. - Och, mój Boże - jęknęła zduszonym szeptem. Uśmiech zamarł na jej rozchylonych wargach, gdy zobaczyła, że Sam Gay zmierza wprost do jej

24 Sharon Sala biurka. Podszedł, pochylił się nad nią i pocałował ją prosto w usta. \ - Junie, kochanie, to ja, Sam - wyszeptał. - Jak możesz wciąż o tym zapominać, skoro masz to wytatuowane na pupiei Harley skoczyła na równe nogi. Była tak spięta, że Sam, widząc panikę w jej oczach, na wszelki wypadek stanął między nią a drzwiami. - Co tu robiszi - wyjąkała. - Przyjechałem, by zabrać cię do domu - oznajmił i wziął jej marynarkę z poręczy krzesła. - Gdzie masz torebkęi - Nie mogę teraz wyjść - zaprotestowała. - Jestem w pracy, a ty nie możesz... - Owszem, mogę. Jesteś moją żoną - odparł ze spokojem, zajrzał pod biurko i wyłowił jej torebkę. Nie przewidział tylko, jaki wpływ będą miały jego słowa na pozostałych pracowników biura. Zanim Harley zdołała wyrzec choć słowo, pozostałe dwie agentki ubezpieczeniowe, ich sekretarki i chłopak na posyłki rzucili się składać gratulacje i zasypali ich tysiącem pytań. Sam poczuł się nagle jak robaczek pod mikroskopem, ale dzielnie stawił czoło rozszalałej hordzie. Od chwili, gdy obudził się w hotelu w Las Vegas i odkrył zniknięcie Harley, nie udało mu się sypiać dłużej niż po dwie godziny na dobę. Kiedy znalazł jej obrączkę na zdjęciach, poczuł nieznośny ciężar na sercu. Wiedział, że to, co zrobili, było nierozsądne i impulsywne, i przez krótką chwilę chciał pójść w jej ślady. Odejść i jak najszybciej o wszystkim

Ta jedna szalona noc 25 zapomnieć. Jednak kiedy jego spojrzenie padło na łóżko i przypomniał sobie ich cudowne zbliżenia, zmienił zdanie. Wrócił do Oklahoma City, odpracował swoją zmianę i, niecierpliwiąc się, doczekał kolejnej czterodniowej przerwy w pracy. Wtedy wsiadł w pierwszy samolot do Savannah. Już w chwili, gdy wszedł do biura i zobaczył roześmianą Harley, wiedział, że postąpił słusznie. Teraz musiał jeszcze tylko ją o tym przekonać. Jennifer pierwsza dopadła Harley. Mrugnęła do Sama i objęła koleżankę. - Harley June! Nie wierzę, że nie zdradziłaś nam, że wyszłaś za mąż. Kiedy to się stałoś- Nie przedstawisz nam swojego wybrańca^ Zszokowana Harley bezdźwięcznie poruszała ustami. Sam przyjrzał się jej krytycznie i po- stanowił wziąć sprawę w swoje ręce. - Pobraliśmy się... pięć dni temu - oznajmił. -W Las Vegas - dodał i posłał Jennifer taki uśmiech, że kobieta nagle pożałowała, że nie jest wolna i o piętnaście lat młodsza. - Nazywam się Sam Clay. - Miło mi cię poznać. Ja jestem Jennifer - przedstawiła się, chichocząc jak nastolatka. Zanim do rozmowy włączył się ktoś jeszcze, drzwi otworzyły się i stanął w nich Waymon Turner, właściciel agencji. - Co tu się dziejei Harley jęknęła. Szef wrócił, a biuro wyglądało, jakby trwało wesołe przyjęcie. - Mmm... Pani Peabody dzwoniła już cztery razy. Jest zaniepokojona i...

26 Sharon Sala - Jestem Sam Clay - wtrącił Sam, wyciągając dłoń. - Miło mi pana poznać. Wiem, że trochę tu zamieszania, ale Junie właśnie składa rezygnację. - Kim jest Juniei - spytał zaskoczony Turner i uważnie przyjrzał się Samowi. - Czy ja cię znam, synu i Harley przewróciła oczami i trąciła go łokciem. - Mówiłam, że nikt mnie tak nie nazywa - syknęła i przywołała na twarz uśmiech, choć wiedziała, że nie pomoże jej w wyjaśnieniach. - On mówił o mnie, panie Turner - zwróciła się do szefa. - Sam jest moim... hm... cóż, byłam w Las Vegas i... widzi pan... - Jestem jej mężem - wtrącił Sam. - I przyjechałem zabrać Junie do domu. Waymon Turner wyglądał na zbitego z tropu. Spojrzał na Harley, usiłując coś wyczytać z jej twarzy, lecz dostrzegł tylko zmieszanie i panikę. - Nie wiedziałem, że jesteś mężatką, Harley June. Kiedy to się stałoi - Niemal pięć dni temu, o czwartej piętnaście rano, w Newadzie, w Las Vegas, w kaplicy Love Me Tender. - Sam wyczerpująco odpowiedział na pytanie Turnera. Harley pisnęła. Kobiecie w jej wieku zazwyczaj nie udaje się dobyć takiego dźwięku, lecz ona nie miała z tym kłopotu. - Jak romantycznie! - zawołała koleżanka. Harley tym razem nie pisnęła, tylko głośno jęknęła. - Ubieraj się, słoneczko - powiedział Sam i, nie

Ta jedna szalona noc 27 zważając na próbę protestu, podał jej marynarkę. - Twoja torebka. Harley porwała swoją torebkę z jego rąk i zasłoniła się nią, jak tarczą. - Nie możesz tak... - Proszę - powiedział Sam, przerzucił pasek torebki przez jej ramię i, trzymając ją pod rękę, skierował się do drzwi. - Miło mi było was wszystkich poznać. Jeśli kiedyś będziecie w Oklahoma City, zadzwońcie do nas. Harley drgnęła. - Nie zamierzam... - zaczęła buntowniczo i nagle odkryła, że nie jest j-uż w biurze, tylko na ulicy. - Posłuchaj no, Samie Clay! Nie możesz tak po prostu... Sam ujął jej twarz w dłonie i gorąco pocałował. Bunt i potrzeba kłótni uleciały z głowy Harley razem z rozsądkiem. Nie liczyło się dla niej nic poza dotykiem jego dłoni na policzkach, naporem zmysłowych warg i odurzającym zapachem wody kolońskiej. Kiedy uniósł głowę, z rozchylonych ust Harley wydarł się jęk protestu. Sam ukrył uśmiech. Nie miał żadnych argumentów na usprawiedliwienie swojego postępowania, poza tym, że było im dobrze w łóżku. Wiedział, że dziewczyna się go boi. On też nie czuł się komfortowo. Ale już w chwili gdy wszedł do hotelowego baru i zobaczył ją tańczącą na stole między rozsypanymi pokerowymi żetonami, wiedział, że przepadł z kretesem. Trzymała w dłoni bukiet kwiatów, który podejrzanie przypominał

28 Sharon Sala wiązankę ślubną i z zamkniętymi oczami wykonywała piruet. Po chwili rzuciła bukiet za siebie. Odruchowo złapał kwiaty i zaraz potem dziewczynę, zanim spadła ze stołu. Nie wyglądała na taką, którą można by zabrać do rodziców na niedzielny obiad. Nie sprawiała też wrażenia do-matorki, kochającej dzieci, a takiej właśnie kobiety szukał. A jednak, kiedy westchnęła w jego ramionach, spojrzała na niego tymi czekoladowymi oczami i perliście się roześmiała, zakochał się w niej bez pamięci. Po kilku godzinach pobrali się i teraz nie zamierzał poddać się bez walki. Ich związek zasługiwał chociaż na próbę. - Co, tak naprawdę, tu robiszi - spytała Harley. - Jeśli zamierzasz narobić mi kłopotów, zapewniam cię, że... Sam położył palec na jej wargach, ucinając dyskusję. - Cii, kochanie. Nie zamierzam ci robić kłopotów, raczej wolę się z tobą kochać. Pamiętasz przecieżi Harley poczuła, że miękną jej kolana. Wielu rzeczy nie pamiętała z tamtego weekendu, ale tego akurat nijak nie mogła zapomnieć. - Zlituj się - szepnęła. Objął ją ramieniem i poprowadził w kierunku czekającej taksówki. - Dam ci wszystko, o co poprosisz, oprócz litości - odparł ze śmiechem, otwierając drzwiczki wozu. - Dokąd jedziemyi

Ta jedna szalona noc 29 - Cóż... samolot mamy już pojutrze rano. To nie zostawia nam zbyt wiele czasu. Samolot, powtórzyła w myślach. Strach ścisnął ją za gardło. Już pojutrze. Do tego czasu musi wymyślić coś, co uporządkuje cały ten bałagan. - Czasu na coi - spytała po chwili. Sam wśliznął się na siedzenie obok i zamknął drzwi. - Żeby poznać twoich rodziców i spakować cię. Rodzicowi Święci patroni! Harley już otworzyła usta, żeby gorąco zaprotestować, gdy Sam pochylił się do kierowcy i podał mu adres jej rodziców. Patrzyła na niego w osłupieniu. W końcu zaczęła podejrzewać, że poślubiła przystojnego oszusta. Jak ją znalazłi Skąd znał adres jej rodzicowi Odsunęła się, jak najdalej to było możliwe, i spojrzała na niego ze strachem. - Skąd wiesz, gdzie mieszkająi - spytała głosem cichszym od szeptu. - Sama mi powiedziałaś. - Nieprawda! Sam się uśmiechnął. Sytuacja zaczynała go bawić. Zafundowała mu cztery dni piekła. Teraz przyszła kolej, żeby ona pomęczyła się chwilę. - O, tak, powiedziałaś. Powiedziałaś mi całe mnóstwo rzeczy - oznajmił, gdy taksówka ruszyła. - Na przykład... - zaczął, ale urwał, zerknął na kierowcę, po czym pochylił się i wyszeptał jej coś do ucha. Harley wytrzeszczyła oczy i zaczerwieniła się aż po cebulki włosów.

30 Sharon Sala - Niemożliwe - jęknęła, obrzucając kierowcę nerwowym spojrzeniem. - Powiedziałaś - zapewnił z uśmiechem. Harley poczuła, że cała krew odpłynęła jej z twarzy. Musiał mówić prawdę, bo nigdy nikomu nie zdradziła tej swojej fantazji. - Och, nie - jęknęła. - Och, tak - poprawił. - Co więcej, zrobiliśmy to zaraz po ślubie. Dwa razy - dodał bez litości. Harley zamknęła oczy i bezwładnie opadła na siedzenie. Jej życie całkowicie wymknęło się spod kontroli.

ROZDZIAŁ DRUGI Harley czuła się jak w pułapce. Z jednej strony przygniatała ją głupota, własnych czynów, z drugiej - nadmierna bliskość Sama. Wolałaby być na niego wściekła, lecz wyglądało na to, że poślubił ją w dobrej wierze. Gdyby kierowały nim inne motywy, dowiedziałaby się o tym zaraz następnego ranka po ślubie. Powinien był odejść tak, jak ja to zrobiłam, pomyślała ze złością. Tymczasem on odnalazł mnie jakimś cudem i przybył, jak jakiś cholerny rycerz w lśniącej zbroi, na pomoc damie w opałach, zżymała się w myślach. Opały, to zbyt łagodne słowo na sytuację, w której się znalazła. A wnioskując z jego czy- nów, on także nie był rycerzem. Przyglądała mu się kątem oka, gdy taksówka mknęła ulicami Savannah. Nagle przyszło jej do głowy, że nie wie nawet, gdzie mieszka ten mężczyzna ani jaki ma zawód. Potem zaczęła się zastanawiać, jakim typem człowieka musiał być, skoro zdecydował się poślubić kobietę, którą dopiero co poznał. W jej głowie