Beatrycze99

  • Dokumenty5 148
  • Odsłony1 036 879
  • Obserwuję486
  • Rozmiar dokumentów6.0 GB
  • Ilość pobrań640 894

Taylor Tawny - Twilight possession 04 - Torrid Hunger - Całość

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :544.1 KB
Rozszerzenie:pdf

Taylor Tawny - Twilight possession 04 - Torrid Hunger - Całość.pdf

Beatrycze99 EBooki T
Użytkownik Beatrycze99 wgrał ten materiał 7 lata temu. Od tego czasu zobaczyło go już 193 osób, 99 z nich pobrało dokument.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 157 stron)

Tawny Taylor Torrid Hunger Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger Rozdział 1 „I had rather excel others in the knowledge of what is excellent, than in the extent of my power and dominion.” - Aleksander Wielki Nikt oprócz głupca, nie uwierzyłby, że król narodu, którego istnienie uzależnione jest od ciągłych ataków przemocy, będzie spacerował po parku. Kaden Setara, król Synów Mroku, nie był głupcem. Przynajmniej nie często. Ale nawet on, nie domyślał się, z jak wielkim poświęceniem będzie musiał zmagać się każdego dnia, każdej godziny, minuty i sekundy swojego życia, zanim zgodził się na koronę. Teraz, po kilkudziesięciu latach, miał więcej wrogów, niż przyjaciół i każdego dnia, szukali oni luki w jego zbroi. I była luka. On. Pierce Barcola. Nawet Pierce tego nie wiedział. Nikt nie wiedział. Pierce był wysoki. Umięśniony. Silny. Z twarzą, na którą Kaden nie mógł przestać patrzeć. Te charakterystyczne rysy, wyryły się w pamięci Kadena już dawno. Nigdy nie osłabły. Zawsze wypełniały jego fantazje, dzień i noc. Kaden udawał obojętność, kiedy mijał przedmiot jego wiecznego pragnienia, obecnie zaangażowanego w scene Shibari1 ze śliczną, małą podległą. Pierce był prawdziwym mistrzem tej techniki. Kaden patrzył jak używał lin jako przedłużenia siebie, swojej woli, swojego ciała i ducha, aby wydobywać ze swojej niewolnicy przyjemność, do czasu, aż będzie niemalże płakać, prosić by być już zawsze związaną w jego linach. Jak okrutnym Panem był Pierce. Nigdy nie brał tej samej niewolnicy drugi raz. Kaden często zastanawiał się dlaczego. A ponieważ w praktyce wymaga to wielkiego zaufania, musiało być trudno znajdować nowe poddane, gotowe 1 Japońska sztuka wiązania.... coś takiego np. http://t2.gstatic.com/images? q=tbn:ANd9GcQWkVYZDspRtUKSb77L97dcvg-evzI7XMlslDs6glOdYMN6AsQB&t=1 Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger odrzucić to, do czego przywykły – bezpiecznych słów, wyjaśnień. Sesje Piercea nigdy nie było negocjacji. Nigdy nie było bezpiecznych słów2 . Bez ograniczeń. Poddani dostawali tylko obietnicę, że uszanuje ich pełne zaufanie względem niego. To było poruszające, widzieć człowieka tak potężnego, że trzymał w swoich rękach życie kogoś innego, działającego z takim autorytetem, zaufaniem i szacunkiem. Kobieta, którą Pierce związał tym razem, była miła dla oka. Stała na jednej nodze, ręce miała wyciągnięte do tyłu i zamocowane do jej kostki, jej kolana były związane. Lina była przeciągnięta przez pierścień przymocowany do sufitu, pomagający jej utrzymać ciężar, ale nadal musiała utrzymywać pozycję, by mieć balans. Naciągnięcie ściskało każdy jej mięsień, tworząc żywe, oddychające dzieło sztuki. Asymetryczna pozycja. Imponująca. Wspaniały pokaz. Pierce rzucił tej wykwalifikowanej niewolnicy niezłe wyzwanie. Tylko osoby z najwyższym poziomem kontroli i równowagi, mogły poradzić sobie z tą pozycją. Jeszcze bardziej niezwykłe było to, ze jej wyraz twarzy wyrażał absolutne zadowolenie. Ale to nie ekstaza na jej ślicznej buzi sprawiła, że jądra Kadena zaciążyły, że jego kutas stężał i wydłużył się. To wyraz twarzy Piercea. Jaki ciemny demon nawiedzał Piercea, kiedy wiązał? Kiedy Pierce spojrzał w jego stronę, Kaden zmusił się, by odwrócić wzrok i pójść dalej. Zatrzymał się, żeby popatrzyć na sceny upokarzania, jednego z jego ulubionych poddanych w roli kucyka dla eleganckiej, wysokiej Dominy. Uległy, młody, zwinny człowiek, był nagi, na czworakach, z ogonem, którym Kaden śmigał tam i z powrotem po jego jędrnych pośladkach w zeszłym tygodniu. Wspomnienie tej gładkiej skóry, która zaczynała się różowić, wysłało pulsujące ciepło do wszystkich członków jego ciała. Dziś, potrzebował wyzwania. Uległej, z najwyższym zakresem tolerancji i najniższymi ograniczeniami. To głód napędzał jego potrzebę. Jego ciało było napięte. Jego nerwy jak postronki. Mógł dać dziś przyjemność – mroczną, mocną 2 Jakieś ustalone hasło, po którego wypowiedzeniu sesja zostaje przerwana. Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger przyjemność – tak aby jutro mógł przystąpić do swojej Triady i pożywić się bezpiecznie. Znalazł idealną niewolnicę, w kącie lochu, klęczącą cicho, ze spuszczoną głową, z wygiętym kręgosłupem, idealnie wypchniętymi półkulami piersi. Nawet jej sutki, wydawały się na niego gotowe. Różowe sutki, odstawały, prosząc o to, by były ściskane i ssane. Skinął na swojego brata, który szedł za nim, nawet nie odwracając głowy. Ona. Potem, kiedy dokonał wyboru i cel jego wizyty w lochu zakończył się, skierował się do wyjścia. Kiedy się ubierał i wybierał narzędzia, których używał przy sesji, poddana była przeszukiwana, czy nie ma broni, ani trucizn. Kiedy zostanie uznana za bezpieczną – nie zawsze były – zostanie zabrana do jego osobistego lochu. W zamian za jej uległość, otrzyma przyjemność, jaką tylko król mógł dać. Czując kłujące spojrzenie Piercea na plecach, Kaden opuścił loch bez spojrzenia, którego tak bardzo pragnął. Odszedł. Kobieta jęknęła. Czując się winny, Pierce, przerzucił swoją uwagę z powrotem na swoją poddaną. Cholera, jego skupienie poszło w diabły, jego koncentracja zatarła się. Było tak, za każdym razem, kiedy król wchodził do lochu. To nie było właściwe, ani do zaakceptowania. Tutaj, miał przed sobą kobietę, która obdarzyła go zaufaniem, oczekując w zamian nagrody. Czy może ją zawieść? Sprawdził jej ciało, przyglądając się każdej linii mięśni, ścięgien, kości. Źrenice jej oczu i kolor jej skóry. Jej różowe sutki, odstające z pęt, jej wrażliwe od więzów piersi. Tak, jej pobudzenie zmniejszyło się trochę. Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger Cholera. Powinien zacząć, jeśli ma to zrobić. Jego koncentracja nie zawaha się już więcej. Z uwagą, poluzował więzy i delikatnie przeciągał liny po jej skórze, obserwując każdą jej reakcję, aż do gęsiej skórki wykwitającej na jej ramionach i nogach. Spodobało mu się, jak na to reaguje. Kiedy była już zupełnie rozwiązana, przeniósł ją na kolana i zaczął jeszcze raz. Najpierw liny okrążające jej klatkę piersiową, tuż pod jej piersiami. Potem tuż nad. Trzeci, niżej, na brzuchu. Z każdym zawiązanym węzłem, czuł jak napięcie w jego mięśniach rozluźnia się, jak gdyby całe napięcie i każda frustracja, ślizgały się przez jego ręce i palce do lin. Jak zawsze, napięcie miało formę pulsujących uderzeń, jak niskie bębnienie odlegle drżące w jego nerwach. Wkrótce otrzyma ulgę. Powoli, wiązał ją, węzeł po węźle. Powoli, budował jej przyjemność, węzeł po węźle. I powoli, jego ciało i dusza uspokajały się, węzeł po węźle. Jej przyjemność, była jego ukojeniem. Wzrastając, budując się, aż do szczytu. A na szczycie, nie istniało nic innego. Nikt. Jej orgazm, był jego ukojeniem. Była cicha, kiedy doszła, ale wiedział, kiedy nadeszła chwila, w której porzuciła palącą potrzebę, którą powoli zapalał w jej ciele. Jej nogi i brzuch wyraźnie stężały. Jej oddechy stały się szybsze, płytsze i urywane. Jej usta rozwarły się nieco, jej spojrzenie stwardniało. I w mgnieniu oka, odeszło, a głęboki kolor jej skóry, przyciemnił się. Zrelaksowała się, a wyraz jej twarzy się zmienił. Ekstaza. Miał w końcu swój spokój. Gdyby tylko mógł, w końcu. Normalnie, mocna ekscytacja utrzymywała się przez chwilę, do chwili, kiedy ostatni węzeł został rozwiązany. Ale nie tym razem. Nie z palącym głodem w jego żyłach. Jutro będzie musiał założyć więź. To będzie tydzień cielesnego uwolnienia i uzdrawiania. Będzie dzielił się emocjami, duszą i ciałem w jednym z Synów Mroku Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger i ludzką kobietą podczas więzi. I w ciągu tych kilku cennych dni, będzie się pożywiał, zaspokajał swoją zwiększoną, cielesną potrzebę i odnawiał swoje ciało. Co roku poszukiwał więzi. Ale nie tym razem. W tym roku, mężczyzna, z którym wiązał się co roku, od pierwszej więzi, nie mógł być z nim. Będzie musiał znaleźć nowego partnera. Nowego partnera... gdyby tylko mógł dzielić te siedem nocy ze swoim królem. * - Nie wierzę, że to robisz. Eden York posłała swojej najlepszej przyjaciółce wzruszenie ramion i wrzuciła szczotkę do spakowanej torby i zamknęła ją. - Przestań udawać, że to jakaś wielka sprawa. Nie poświęcam swojego życia, na Boga. Ja po prostu załatwiam pewne zlecenie dla przyjaciela. - Zlecenie? - Yasmin wyśmiała ją, za to, że robi to często, za często. - Zleceniem jest zaniesieni rzeczy przyjaciela do pralni, co zrobiłam dla ciebie wczoraj. A nie ściganie jakichś wariatów, żeby kupić nielegalny narkotyk. - Sprawiasz, że wygląda to dziesięć razy gorzej, niż jest w rzeczywistości. Zdecydowana zrealizować swój plan, który uknuła ostatniej nocy, Eden odsunęła się od przyjaciółki, która również byłą zdecydowana, by ją zatrzymać i udała się do salonu, przerzucając torbę przez ramię. Wyjście z mieszkania było w zasięgu jej wzroku i na Boga, przejdzie przez nie. - Nie jadę do getta kupować crack. - Jasne, ale to nadal niebezpieczne. - Jak to? Ten facet jest szanowanym obywatelem. Nie jest mordercą, dilerem, ani gangsterem. Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger Eden po raz trzeci zerknęła na zegarek. Było już po szóstej, a ona miała przed sobą długą podróż. Musiała iść. Yasmine stanęła przed nią, dokładnie w chwili, kiedy Eden najmniej tego potrzebowała. - Czy aby wiesz to na pewno? - Dobry Boże, zawsze byłaś królową dramy, ale to jest niedorzeczne. Nate nigdy nie dałby mi nazwiska kolesia, jeśli wiedziałby, że jest niebezpiecznie jest się z nim spotkać. Jest moim przyjacielem. - Zdesperowani ludzie, robią takie rzeczy. Yasmin była chodzącą, mówiącą mądrością, ale Eden nie pomyślała nigdy, żeby ją o tym poinformować. Posłała jej buziaka w powietrzu. - Kocham cię, ale muszę iść. Zadzwonię do ciebie wieczorem. - To nie wystarczy, zadzwoń do mnie dwa razy – nie, lepiej trzy3 . Po raz pierwszy, kiedy tam dojedziesz, potem jutro rano i po raz trzeci, kiedy będziesz wracała do domu. - Yasmine westchnęła i zeszła z jej drogi – Nie przekonam cię do zmiany zdania. - Nie, kiedy życie przyjaciela wisi na włosku, nie. - Eden obdarowała ją mocnym uściskiem, a potem odsunęła ją na długość ramion. - Zrobiłabym to samo dla ciebie. Przespałabym się z samym diabłem, jeśli miałoby to ci uratować życie. - Widzisz, to jest różnica między mną a Natem. Ja bym ci na to nie pozwoliła. - A ja nie pozwolę byś mnie zatrzymała, tak jak i nie pozwoliłabym jemu. Potrząsając głową, Yasmine założyła ręce na piersi. - Jesteś zbyt miła Eden. Czy nikt ci nie mówił, jak kończą mili ludzie4 ? - Oczywiście. Moja matka, mój ojciec, babcia, ciotka, kilku nauczycieli i przynajmniej jeden nieznajomy. Ale mam w sobie wystarczająco dużo ze złej dziewczynki, żeby unikać przedwczesnej śmierci. - otworzyła drzwi, wychodząc do 3 Ktoś ma tu kurna paranoję... 4 Spędzają najwspanialszy tydzień seksu w swoim życiu z dwoma mega przystojnymi facetami???? kurna.... muszę być milsza dla ludzi.... Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger przedsionka. - Wrócę jutro. Postaraj się nie martwić. Yasmine skrzywiła się, kiedy Eden przeszła przez drzwi. - Znasz mnie, to niemożliwe. - Więc wykorzystaj całą energię z nerwów. - Eden położyła ręce na ramionach przyjaciółki. - Oczekuję, że jak wrócę, będzie czekał na mnie kolejny skończony rozdział pewnej książki. Jeśli nie, zapłacisz mi piekłem. - Jeśli obiecasz mi, że będziesz uważać, to napiszę dwa. - Do jutrzejszego wieczora? - Jasne. - Załatwione. - gotowa stawić czoło zapasom milionera, które mają uratować życie Natea, Eden zawarła umowę uściskiem dłoni i poszła do swojego samochodu. Wreszcie była w drodze. Włączyła radio, jechała według wskazówek, które dał jej Nate. Kaden Setara. To był człowiek, z którym miała się spotkać. W przeciwieństwie do Natea, ten facet był bogatym, potężnym i nieco ekscentrycznym, potentatem biznesowym, który trzymał się z dala. Tak naprawdę, wyrażenie trzymał się z dala, było wielkim nieporozumieniem, jeśli to czego się dowiedziała było prawdziwe. To czego się nie dowiedziała, było bardziej ciekawe i odpychające. Ten człowiek był zupełną tajemnicą, co czyniło tą wycieczkę jeszcze bardziej ekscytującą i przerażającą. Eden przeszukała internet i nie znalazła absolutnie nic, nawet na najbardziej wiarygodnych witrynach, których kiedyś używała. To było dziwne. Jak to możliwe, że człowiek z taką kasą, nie ma niczego swojego, nawet konte w banku, telefonu, czy domu? Kiedy jechała samochodem, zastanawiała się, jakiego typu człowiekiem jest ten mężczyzna. I co ważniejsze, zastanawiała się, jak trudno będzie go przekonać, żeby sprzedał jej lek dla Natea5 . Nate uprzedzał ją, że nie będzie to proste, ale nie zniechęcił jej. Nie raz udowodniła, że potrafi przekonać ludzi do rzeczy, których nie chcieli. Już w pierwszym tygodniu po rozpoczęci pracy, była najlepszym 5 Coś mi się wydaje, że ceną będzie tydzień niesamowitego seksu..... nad czym się tu zastanawiać... Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger sprzedawcą. To był dar, wydawało się, jakby przychodziło jej to naturalnie i była wdzięczna za ten talent. I będzie służył lepszemu celowi, niż tylko wypełnianiu jej konta bankowego i sprzedaży pakietów portretowych z rodzicami i dziećmi. Dawno temu, poznała sekret sprzedaży – klucz do manipulowania kogokolwiek, kto posiadał życiowe potrzeby. Ale czego taki milioner jak Kaden Setara mógł potrzebować6 . 6 Oh... na to też znam odpowiedź... właśnie ciebie :P Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger Rozdział 2 Jakieś cztery godziny później, Eden w końcu zbliżyła się do celu podróży, ale nie była bliżej wymyślenia jakiegoś konkretnego planu, na podejście Kadena Setara. Miała kilka pomysłów. Opcja A – przekupstwo, opcja B – poczucie winy, opcja C – oczywistość. Ale nie wiedziała, czy któreś były warte rozpatrzenia. Na przykład, przekupstwo nie zadziała, jeśli naprawdę był bogaty. Grosze, które miała, byłyby raczej wymierzonym policzkiem, niż porządną zapłatą. Następna była opcja B – poczucie winy. Jeżeli powiedziałaby mu, jakim Nate De Vries był wspaniałym człowiekiem i co dobrego zrobił dla tak wielu ludzi, może była jakaś nadzieja. Jak sama dobrze wiedziała, poczucie winy było świetną motywacją.... dla osoby, która ma skłonności do poczucia winy. Nie każdy miał. W tym momencie, nie mogła mieć pewności, że Kaden Setara jest jednym z nich. Oczywiście, istniała jeszcze opcja C – oczywistość, którą była aluzja, jakby żart o ostatniej nocy. Seks. Nigdy nie manipulowała facetami za pomocą seksu, nigdy nawet o tym nie pomyślała, ale nie odrzucała jeszcze tej możliwości. Fakty, to fakty. Ona jest kobietą. Kaden mężczyzną. A większość mężczyzn lubi seks. Bardzo. W rzeczywistości, bardzo niewielu mężczyzn, odrzuciłoby ofertę seksu, nawet jeśli byliby skrępowani – kobiety wykorzystywały tą ich achillesową piętę, od samych początków, by dostać to, czego chciały. Życie przyjaciela, z pewnością było warte takiego poświęcenia. A kto wie, może nawet będzie się tym cieszyć. Lubiła seks. Nieważne jak bardzo się starała, nie mogła wymyślić innych opcji. Zakładając, że nie będzie chciał dobrowolnie sprzedać jej leku, tak jak powiedział Nate, miała tylko przekupstwo, poczucie winy i seks w swoim arsenale. Miała nadzieję, że jedno z nich zadziała. Nie czuła się szczególnie pewnie, kiedy zatrzymała się przy czymś, co wyglądało bardziej na zamek, niż na dom. Próbowała uporządkować swoje opcje w alfabetycznym porządku, używając poczucia winy, by zaakceptował jej mniej niż imponujące przekupstwo w razie potrzeby. A jeśli to zawiedzie, sięgnie po większy kaliber. Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger Zatrzymała samochód przed bramą i rozpięła kilka guzików bluzki, tak żeby jej nabrzmiałe piersi i czarna koronka stanika były widoczne – to nie zaszkodzi. Po szybkim sprawdzeniu makijażu w lusterku, dotknęła przycisku interkomu. Spojrzała prosto w kamerę i wypełniła głowę niegodziwymi myślami, mając nadzieję, że stworzy przekonywający Chodź-tutaj – wyraz twarzy. Pojawił się sygnał, a potem głos. - W czym mogę pomóc? Wychyliła się przez okno. - Nazywam się Eden York. Jestem tu, żeby zobaczyć się z panem Setara. Po kilku sekundach, nadeszła odpowiedź. - Pan Setara nie jest osiągalny. Cholera. Serce Eden zatonęło nieznacznie. Tyle z bezpośredniego podejścia, nie żeby spodziewała się, że to zadziała. Miała nadzieję, owszem. Przewidywała to, nie. Dla takiego faceta jak Kaden Setara była nikim. Prawdopodobnie miał mnóstwo nieciekawych, takich jak ona pukających do jego drzwi każdego dnia, niektóre z nich pewnie ładniejsze od niej. Rozczarowana i sfrustrowana, ale zupełnie nie gotowa, by się zrezygnować, zmusiła się do uśmiechu i powiedziała radośnie. - W każdym razie, dziękuję. - Zmieniła bieg na wsteczny i wycofała z podjazdu. W porządku. Bezpośrednie podejście nie zadziałało. Musiała się bardziej postarać. Przycisnęła guzik na klawiaturze komórki. * - Kim ona jest? - Kaden studiował film ochrony, kiedy jego ulubiona niewolnica, wycierała wodę z jego ramion. Kobieta, która wycofywała sprzed domu, była ładna, z szeroko rozstawionymi oczami, małym noskiem, pełnymi ustami i bujnymi rudoblond włosami. Nieważne co to było, Głód, czy zwykłe pożądanie, nie mógł przestać na nią patrzeć, albo wyobrażać sobie tych ust okrążających Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger jego obolały wał. Stojący za nim Marek, jego brat, szef grupy bezpieczeństwa i najbliższy doradca, odpowiedział. - Powiedziała, że nazywa się Eden York. Sprawdziliśmy numery jej samochodu i jest zarejestrowany na kobietę o tym nazwisku, ale jeszcze nie potwierdziliśmy jej tożsamości. - Natychmiast dowiedzcie się, kim ona jest. Jego brat skinął głową. - Zajmujemy się tym. Złapał nadgarstki niewolnicy i zmusił ją, by przesunęła ręcznik, do centrum jego ciała. Głód sprawił, że był twardy i napięty i znowu potrzebował pieprzenia. Widok smukłej, długiej szyi tej kobiety, tylko pogarszał tą sytuację. Mógł niemalże zobaczyć tętno pulsujące pod jej gładką skórą. - Chcę wiedzieć czego chce. - Zaraz po to zejdziemy. Zejdziemy. Kaden uśmiechnął się na to. Jego wzrok prześlizgnął się po jędrnych pośladkach niewolnicy, myśląc, że to ciało potrzebuje kilku mocnych uderzeń. Jego ręką. Nie, packą. Jakby jego niewolnica wiedziała o czym Kaden myśli, przesunęła ręcznik niżej, biorąc jego ciężkie jądra w dłonie, a paląca krew Kadena stała się jeszcze gorętsza. Tak, teraz możesz mi służyć. - Miałeś jakieś wieści od Comptona? - po tym jak napięcie spalało Kadena, on i jego partner w triadzie, Van Compton, musieli zapolować. Nie było łatwo znaleźć śmiertelną kobietę, która mogłaby zniknąć ze swojego życia na tydzień, od przyjaciół, pracy, rodziny, tak, żeby nikt tego nie zauważył. Miał może dwadzieścia cztery godziny, żeby taka znaleźć. Na krótką chwilę, wyobraził sobie Eden York, klęczącą u jego stóp, poddającą mu się. Był to bardzo przyjemny obraz. Marek zawahał się. - Nie, nie mieliśmy żadnych wieści. Zostawiliśmy mu kilka wiadomości. Niepokój skradał się po kręgosłupie Kadena. - Hmmm.... Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger Compton zawiązywał więź krwi z Kadenem każdego roku. Był niezawodny, godny zaufania i przede wszystkim punktualny, najprawdopodobniej dlatego, że Głód mógł go zaprowadzić do Kadena. - Coś jest nie tak. Strasznie nie tak. - tak po prostu, paląca w jego żyłach krew ostygła. Odepchnął niewolnicę i wsunął ramiona w szlafrok. - Mamy kilku mężczyzn sprawdzających jego położenie. Ale w razie, gdybyśmy nie zdążyli zlokalizować go na czas, myślę, że należy rozważyć znalezienie nowego partnera. Ze sprawami tak niepewnymi... - Tak, oczywiście. - ukrywając niepokój o swojego długoletniego przyjaciela, Kaden zawiązał pasek wokół bioder i odwrócił się do brata. - Pytanie brzmi, kto? Wiesz, jak bardzo jesteśmy wrażliwi i w czasie więzi krwi. Z tyloma wrogami, nie mogę zaufać komukolwiek. - Mam kogoś na myśli. - zaoferował Marek niechętnie. - Kogo? - Piercea Barcolę. Wizerunek twarzy Barcoli błysnął w umyśle Kadena i jego ciało znowu zrobiło się twarde. - Czy jesteś pewien, że możemy mu zaufać? - Jest sprawdzany. - A co z pogłoskami, że jest silnym członkiem Sojuszu White Hawks? - Jak się długo dowiadywaliśmy, to tylko plotki. Tak samo, jak plotki, że widział Carpe Nocturne. - Ale jeżeli są to plotki, to nasuwa się pytanie, kto je wymyślił i dlaczego? - Tego jeszcze nie wiemy. Z trudem Kaden podszedł do szafy, żeby wyłowić z niej jakieś ubranie. - Dowiedz się, co się stało – o ile się stało – z Comptonem, i przyprowadź do mnie Borocolę, tylko jeśli Compton... jest niedostępny. Marek skinął. - Jestem pewien, że po prostu jest poza miastem i był zmuszony do znalezienia innego partnera. Wymienili napięte spojrzenia. Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger - Tak, jestem pewien, że o to chodzi. - Kaden wyciągnął spodnie z szafy i powiesił je na mahoniowym wieszaku, stojącym obok niego. - Idź. - Tak, Wasza Wysokość. - Mówiłem ci, przestań do cholery mnie tak nazywać. - klepnął brata w plecy. - A tak przy okazji, dziękuję, że zawsze pilnujesz mi tyłów. Marek uśmiechnął się. - Jeśli nie mógłbyś zaufać bratu, czy mógłbyś zaufać komukolwiek innemu? ** Pierce poluzował końcowy węzeł, w chwili, kiedy dreszcze przyjemności drgały wzdłuż zakończeń jego nerwów, kiedy liny zsuwały się z uległego mu ciała. Jak za każdym wcześniejszym razem, poczuł pełnię spokoju w swoich myślach, duszy i ciele, zrelaksował się. Wydawało się, że ich spotkanie, miało taki sam wpływ na jego niewolnicę. Pochyliła głowę w podzięce i poczłapała dalej. - Pierce Barcola? - ktoś powiedział gdzieś za nim. Pierce odwrócił się, by zobaczyć, kto zawołał go po imieniu i był wstrząśnięty, znajdując tam Marka Setarę, brata jego króla. - Tak? Pierce obserwował Marka, kiedy do niego podchodził. Obaj bracia mieli mocno umięśnione ciała, falowane włosy i ciemne oczy. Ale ich twarze nie były tak podobne. Obie były uderzająco przystojne, z prostym nosem, ładnie uformowanymi ustami oraz ostrymi rysami kości policzkowych i szczękami. Ale młodszemu bratu brakowało tych linii mądrości, które czyniły twarz starszego brata taka niezwykłą. - Czy możemy porozmawiać gdzieś, na osobności? - Marek pochylił głowę i mówił cicho. - Jasne. - Pierce skinął głową ku wyjściu z lochu, zamierzając zaprowadzić swojego Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger nieoczekiwanego gościa do prywatnego pokoju na to, co wydawało się być delikatną rozmową. Ani on, ani Marek nic nie mówili, dopóki drzwi prywatnego pokoju nie zostały zamknięte. Marek odsunął się od drzwi. - Mam prośbę, od twojego króla i mojego brata. Prośbę ze strony króla? Tego nie oczekiwał. - Tak? - Jest on w potrzebie zawiązania więzi krwi i prosił mnie o zwrócenie się do ciebie w jego imieniu. To było jeszcze bardziej nieoczekiwane. Pierce nie odpowiedział od razu. Nie miał zamiaru odmówić. Nie tylko płona z głodu, jak jego król, ale płoną też z pożądania do króla. Mimo to, nie mógł zgodzić się zbyt chętnie. Znajdowanie i branie partnera do więzi było jego ulubionym wyzwaniem, lepszym niż samo polowanie. Miał zamiar wykorzystać to, że król przysłał z prośbą swojego brata, ale nie miał zamiaru całkowicie to zniszczyć. Pierce odwrócił się plecami do Marka, blokując na chwilę widok jego twarzy. Podniósł koniec liny leżącej na stole i zaczął ją skręcać wokół ramienia. - Poprosił cię, żebyś rozmawiał ze mną w jego imieniu. Zaskakuje mnie, że król sam nie troszczy się o tak delikatne sprawy. - Ma dużo więcej naglących problemów. - odpowiedział Marek. Cieszył się z przewagi w głosie Marka. - Oczywiście, że ma. Jest królem. Ale ja tez mam i nadal pozwalam sobie na przyjemność wyboru.... i uwodzenia moich partnerów do więzi krwi. Marek zmarszczył czoło, ale było to ledwo widzialne. - Rozumiem. Pierce powiesił linę na pustym kołku i przymocował ją, po czym zaczął wyrównywać inne narzędzia. - Jeśli nasz król, chciałby zawrzeć ze mną więzy krwi, musiałbym z nim porozmawiać. Na osobności. Zgodzi się? Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger - Prawdopodobnie. Przyjemnie, Pierce odwrócił się i skrzyżował ręce na piersi. - Więc powiedz mu, żeby spotkał się tutaj ze mną... - To nie jest możliwe. - przerwał Marek – Jak zdajesz sobie sprawę, bezpieczeństwo króla jest podstawowym problemem. Musisz iść ze mną z powrotem do podziemi pałacu. Pierce potrząsnął głową. - Nie. Biorę partnera do więzi krwi, a nie Pana. Gramy na neutralnym terytorium. Nie jestem niewolnikiem Jego Królewskiej Mości. - Musisz zrozumieć o co prosisz – szczęki Marak zadrgały nerwowo. - Czy próbujesz zwabić naszego króla w pułapkę? - Nie, oczywiście, że nie. Nie życzę mu źle. Bardzo go szanuję i podziwiam i zawsze byłem wiernym sługą. Ale odmówię więzi krwi człowiekowi, który nie będzie mnie szanował i traktował jak równego sobie. Marek zmrużył oczy - Nie sądzę, żeby to stanowiło problem. Tym razem Pierce czuł, jak jego brwi się podnoszą. - Wysłał ciebie po mnie. To nie tak zazwyczaj Synowie Mroku wybierają sobie partnerów. Po chwili pełnej napięcia cisz, Marek skinął głową. - Zaaranżuję spotkanie. Przed zachodem słońca. On musi się dziś pożywić. - Ja także. O piątej? - To daje mi tylko dwie godziny na zabezpieczenie tego miejsca. - To prawda, ale to oznacza również mniej czasu dla wrogów, do zaplanowania ataku. Cisza. Marek w końcu wyraził zgodę. - Będzie tutaj. - Więc piąta. Przygotuję się. Pierce nie pozwolił sobie na uśmiech, dopóki Marak nie wyszedł. Miał zawrzeć więź z człowiekiem, z którym zawsze chciał, ale nigdy nie oczekiwał z nim więzi. W końcu będzie miał okazję przekonać Kandena Setarę, że nie będzie musiał już wiązać się z Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger innymi Synami Mroku. Przygotowywał plan, kiedy jechał do domu. *** Nie jest możliwe zabezpieczenie tego budynku w tak krótkim terminie. Nie będę bezpieczny. - siadając przy biurku, Kaden skinął na swoją asystentkę, dając jej znać, żeby wychodząc zamknęła drzwi. Kiedy został z bratem sam, pozwolił sobie na okazanie gniewu, waląc otwartą dłonią w blat. - Co on próbuje zrobić? Zaserwować mnie moim wrogom na tacy? Stojąc tuż przed drzwiami, Marek czekał aż Kaden wskaże mu, żeby wszedł dalej. - Nie wierzę w to, ze jest w to zamieszany. Sprawdziliśmy go dokładnie i nie ma żadnych powodów, aby sądzić, ze jest niewierny. - Pomimo jego rodu? - Tak. W przeciwieństwie do swoich rodziców, walczył dla nas podczas buntu. - Marek osunął się na krzesło naprzeciw Kadena i oparł ręce na kolanach, pochylając się do przodu. - Mówiąc szczerze, znam jego punkt widzenia. Moja więź krwi była aranżowana, ale będąc bratem króla, nie byłem zaskoczony. Wysłanie mnie, żebym go przyprowadził, nie było wyrazem szacunku w tej sytuacji. - Oczywiście, ale jeśli jest ostrożny, zrozumie to... - Mógłbyś? Kaden odchylił się na krześle i zamknął oczy. Nie, nie mógł zrozumieć, jeśli był pospolitym Synem Mroku. W odróżnieniu od jego brata, większość Synów Mroku traktowała więź, jako coś prywatnego emocjonalnie, nie jako coś do uzgodnienia na chłodno, jak na biznesowym spotkaniu. Dawno temu nauczył się, że w jego wypadku będzie trochę inaczej. Jak każda więź w jego życiu, każdy akt przedłużający jego życie nie będzie napędzany przez emocje lub kaprysy, czy nawet chęć lub potrzebę, ale przez politykę. Nigdy nie powinien, nigdy nie będzie mógł stworzyć więzi miłości. Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger Nigdy nawet nie będzie miłości w jego małżeństwie. Po raz kolejny, mimo jego starań, obiekt jego uczuć, jego skrywanej uwagi, odejdzie od niego. Spotkał Synne Halvorson miesiące temu i nie był w stanie przestać o niej myśleć. Miała wszystko, czego chciał od swojej panny młodej. Delikatność i siłę. Była słodka i potulna. Uległa. Piękna. Troskliwa. Lojalna. I była najstarszą córką jednego z najpotężniejszych królów jego ludu. Kaden jej chciał. Do diabła, potrzebował jej. Wraz z córką, przyszłoby militarne i polityczne wsparcie jej ojca. Ale nie mógł jej mieć, jego lud nie dostał tego, na co zasługiwał. Jej ojciec odrzucił ofertę trzy razy, wybierając zamiast tego sojusz z królem innego plemienia, który przynosił korzyści jego wrogom, chcącym usunąć go z tronu. Ten manewr nie tylko postawił Kadena w złej sytuacji politycznej, ale także złamał mu serce tym, że wszystko może zostać utracone. Były chwile, bardzo rzadko, kiedy zasmucało go to. Ale przez większość czasu był zadowolony z bycia królem i żył każdą chwilą podyktowaną przez potrzeby jego ludu. Miał wiele rzeczy, nie wszystkie dobre. Miał wiele wad i popełniał wiele grzechów, ale użalanie się nad sobą nie było jednym z nich. - Żaden z Synów, nie mógłby bardziej tego skomplikować. - narzekał Kaden. Jego brat skinął na komputer Kadena. - Chyba nie muszę ci przypominać, dlaczego Barcola jest najlepszym wyborem. Kaden spojrzał na zdjęcie Pierca Barcoli na monitorze jego laptopa. - Nie musisz mi przypominać. Zgadzam się, że może być dla nas przydatny. Marek usiadł z powrotem założył ręce do tyłu i splótł kostki, amortyzując głowę. - To doskonała okazja, żeby dowiedzieć się, o co naprawdę chodzi. Wiem, że jesteś zdenerwowany Comptonem... Compton, kurwa... Reszta tego, co powiedział Marek dryfowała wokół jego myśli, ale nie przeniknęła przez te kłębiące się w jego głowie. Compton był martwy. I nikt nie wiedział jak to się stało i dlaczego. Dusza Kadena była już nisko. Ta niszczycielska strata tylko dorzuciła się do jego milczącego cierpienia. Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger Cholera. Chciał odpowiedzi. Potrzebował ich. Synowie Mroku nie miewali ataków serca, czy udarów mózgu, nie chorowali na raka, ani nie łapali groźnych dla życia infekcji. Nie ginęli też w wypadkach samochodowych, lub po upadkach z dużych wysokości. Synowie Mroku umierali na dwa sposoby. Albo przez morderstwo, albo z głodu. Musiał się dowiedzieć, kto zabił jego kochanka, jego najbliższego przyjaciela. Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger Rozdział 3 Eden westchnęła, kiedy kolejny samochód przejechał. Ta część ze śledzeniem go, była nudniejsza niż mogłaby przypuszczać, nawet ze stałym napływem samochodów przed wejście do jego domu. Wydawało się, że Kaden Setara miał wielu gości, ale sam nigdy nie opuszczał twierdzy. Co to było za życie? Istniała oczywiście możliwość, że był pasażerem jednego z przyjeżdżających lub wyjeżdżających pojazdów. Większość z nich miała przyciemniane szyby i trudno było powiedzieć, ile osób jest wewnątrz. Ale miała przeczucie, że był w domu, który ledwo mogła zobaczyć zza wysokiego kamiennego muru i gęstych zadrzewień. Jeśli wkrótce nie wyjdzie, będzie zmuszona pomyśleć o innym planie. Była tu już tak długo, że cała ścierpła. Wczoraj, siedziała tu całe popołudnie i wieczór, aż zrezygnowała z czystego wyczerpania. Tuż przed jedenastą znalazła w lokalnym hotelu trochę snu, którego potrzebowała, złapała przekąskę i przed świtem wróciła, mając nadzieję, na więcej szczęścia w godzinach porannych. Co zrobi, jeśli to nie zadziała? Siedziała tam cały dzień, mając nadzieję, znaleźć go wychodzącego do pracy by za nimi podążyć i złapać go na parkingu albo w Stabucksie i z nim porozmawiać. Zjadła trzy dietetyczne batoniki i wypiła mrożoną herbatę, ale nadal była głodna. Jej głowa pulsowała z braku kofeiny. Jej nadzieja gwałtownie malała. Spojrzała na zegarek. Była czwarta czterdzieści pięć po południu. Poczeka jeszcze piętnaście minut, a wtedy skończy i wróci rano. - No dalej, Kadenie Setaro, ty krecie. Wypełznij ze swojego dołu. - mając nadzieję, że zatrzyma nieco głód, wyciągnęła z torebki paczkę gum. Kiedy spojrzała w dół, coś błysnęło w polu jej widzenia. Światło słoneczne odbijające się od metalu. Kolejny samochód opuszczał zamek Kadena. To mogło być to. Ten samochód nigdy nie wyjeżdżał, aż do teraz. Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger - Jasna cholera, powiedzcie, ze to on. - jej serce załomotało w piersi, kiedy wycofała swój samochód z parkingu, gotowa ruszyć za mijającym ją samochodem. Patrzyła we wsteczne lusterko i przyglądała się, jak czarny SUV Lexusa z przyciemnianymi szybami, wtoczył się na ulicę i zaczął jechać. Gdy ją mijał, widziała go przez otwarte do połowy okno, albo miała taką nadzieję. Jeśli to nie on, to musiał mieć brata bliźniaka. Kiedy SUV odjechał kawałek ulicą, ruszyła za nim. Absolutnie nie miała doświadczenia w śledzeniu kogoś. Miała nadzieję, że kierowca jej nie zauważy. Ruch był umiarkowany, ale na tyle duży, że jej samochód nie był jedynym poza Lexusem, ale na tyle nieduży, że łatwo go było mieć na oku. Skręcali kilka razy, a ona robiła, co mogła, żeby nie wyglądało to a zbyt oczywiste. W końcu SUV skręcił w boczną ulicę otoczoną budynkami przemysłowymi. Oparła się chęci skręcenia za nim, zamiast tego, celowo pojechała ulicą, dając mu czas na starcie. W ten sposób, nie było oczywiste, że siedzi im na ogonie. Po zawróceniu na stacji benzynowej, pojechała z powrotem w dół ulicy i skręciła w wąską, przemysłową uliczkę. Na szczęście cały czas mogła zobaczyć SUVa przed sobą. Chwilę później, okazało się, że jechała podjazdem, prowadzącym do jednego z budynków. Zwolniła, przejechała obok, upewniając się, że SUV nie zawróci, a gdy zaparkował, szybko nawróciła i zatrzymała się na podjeździe sąsiedniego budynku. Zaparkowała samochód i ruszyła w kierunku SUVa chowającego się w magazynie. Kiedy skręciła za róg, podchodząc na tyły budynku, została przywitana, nie przez jednego, czy dwóch, ale przez trzech ogromnych, ubranych na czarno mężczyzn. W ciągu ułamka sekundy podeszli do niej, i nim zdążyła w pełni zrozumieć, co się dzieje, była holowana. Nie miała nawet czasu krzyknąć, a już była związana i zakneblowana. Była po uszy w gównie. * - Mój Panie. - Pierce odpowiednio powitał Kadena, czekając na kolanach, dopóki nie Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger odpowiedział. - Zostawcie nas – Kaden poczekał aż jego brat wyjdzie z pokoju, by wskazać ruchem ręki na Piercea. - Dołącz do mnie. - obserwując każdy ruch mężczyzny, Kaden podszedł do wygodnej, skórzanej kanapy, rozciągającej się pod ścianą i usiadł. - Znasz cel mojej wizyty. Siedząc w odległości pokazującej szacunek, ciało Piercea było zrelaksowane, z ładnie ukształtowanym ramieniem, przerzuconym przez oparcie kanapy. Kaden nie mógł nic poradzić na to, że czarny, robiony na drutach sweter Piercea opina się wystarczająco, by pokazać kształtne linie jego mięśni klatki piersiowej i ramion. - Tak, Wasza Wysokość, znam. Utrzymując chłodną postawę, chociaż jego ciało lizane było przez gorące płomienie, Kaden skrzyżował nogi, kładąc kostkę na swoim kolanie. - Z całym szacunkiem, ale zgodziłem się na ten układ. Znamy się długi czas, chociaż nie blisko. Myślę, że szanujemy się wzajemnie jako mężczyźni i jako Domini. Widziałem cię i uważam twoje prace z linami za bardzo inspirujące, ale to nie znaczy, że chcę oddać kontrolę tobie, ani żadnemu innemu Synowi. Musi być tak, jak za każdym razem. Nawet z więzią krwi. Szczególnie z więzią krwi. - Nie chcę kwestionować twojej pozycji, mój panie. - Pierce wyprostował się, by pochylić się w kierunku Kadena. - Ty rozumiesz jaką zniewagą jest, bycie branym przez sługę na powiernika krwi. Synowie Mroku nie łączą się w taki sposób. - pochylił się jeszcze bardziej i czysty, świeży zapach wypełnił nozdrza Kadena. - Urodziliśmy się, by polować. Na nasze ofiary. Na siebie nawzajem. To jest w naszych duszach. W naszej krwi. Chciałbym tylko poczuć tą pierwotną drogę. - przesunął się jeszcze bliżej, Kaden mógł poczuć ciepło wypływające z jego ciała i rozgrzewające jego skórę. - Tęsknię za polowaniem. - Ja także. - wyznał Kaden, wstrząśnięty tymi słowami, nie dlatego, że o nich myślał, ale dlatego, że wypowiedział na głos swoje myśli. Jego mięśnie napinały się, od stóp do czubka głowy. Gotowy do pościgu. Do walki o pozycję i władzę. Ten człowiek nie był taki, jak jego były partner. Był silny i dominujący, i na tyle pewny siebie, by rzucić wyzwanie królowi. Traktować go, jak człowieka równego sobie. Pierwszy raz od Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger wieków, Kaden czuł się żywy i wolny. Wyrwany spod ciężaru niekończących się negocjacji i manewrów politycznych. W tym momencie nie był królem. Był Synem Moku, podążającym swoją pierwotną drogą. To będzie więź krwi, jakiej nie miał nigdy wcześniej. To będzie emocjonujące, ekscytujące, a nie tylko satysfakcjonujące. W tym czasie, biorąc pod uwagę wszystko, co się ostatnio wydarzyło, nie mogło być lepiej. Uśmiechnął się powoli, skierował twarz w pełni do Piercea i przesuwając się, parł do przodu w małym obszarze jaki był między nimi. - Nie zabiegałem o partnera od lat. Uważam, że potrzebom nie można wiecznie zaprzeczać. Pierce nie cofnął się, ale też nie przesunął się do przodu. Jego oczy zmrużyły się nieznacznie, prawie niezauważalnie. - Nie powinno się. Ciężka cisza, opadła między nimi. W następnej, silny zapach męskiej potrzeby wypełnił nos Kadena, a napędzany przez przytłaczającą chęć, rzucił się do przodu, rozkładając ręce wokół głowy Piercea. Bez myślenia, przycisnął swoje usta do jego ust. Ten pocałunek nie był miękki i słodki. Było twardo, było doskonale męsko i było całkowicie odurzająco. Język Piercea gładził i ocierał się o jego, kiedy odkrywali wzajemnie słodkie głębiny swoich ust. Niski męski jęk, zabrzmiał wokół nich, jak ostrzegawcze warknięcie psa. Ręce Piercea przesuwały się po piersi Kedena, ciśnienie słodkiej ekstazy zaciskało jego sutki. A potem, Pierce pchnął go mocno, złapany z zaskoczenia, Kaden opadł do tyłu. Jego ramiona opadły na kanapę, gdy Pierce rzucił się do przodu, nakrywając go swoim ciężkim, gorącym ciałem. - Nie popełniaj błędu, myśląc, że sam padnę przed tobą na kolana, mój Panie. Jeśli się tam znajdę – jeśli – to będzie tylko dlatego, że mnie do tego zmusiłeś. Wyzwanie. Kaden wysunął ręce ku górze, chwytając głowę Piercea w dłonie, ale Pierce zmusił go by je odsunął i pochylił się do kolejnego pocałunku. Pożerał i brał, szalone zagłębianie się jego języka, zaprzeczały jego odważnym słowom. Kaden wiedział, że Pierce jest sparaliżowany z potrzeby, Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger potrzeby tak silnej jak jego własna. Korzystając z wahania w jego kontroli, Kaden odepchnął Piercea i skoczył na równe nogi. Pierce został zaskoczony, ale nie na długo. W ciągu ułamka sekundy, byli zamknięci w zwarciu, walcząc o władzę i dominację, ze zwierzęcymi instynktami kontrolującymi ich każdy ruch. Jego brat, Marek, wybrał mądrzej, niż mógłby sobie wyobrazić. Znalazł idealnego partnera do więzi krwi. Nie dlatego, że mógł uzyskać w ten sposób polityczny sojusz, a nawet nie dlatego, że był bezpiecznym partnerem. Pierce zamieszał w jego pragnieniach, jak żaden partner wcześniej. Teraz jedyne czego potrzebowali, to śmiertelna kobieta. ** - Mówię prawdę. - przywiązana do drewnianej ławki, umieszczonej w tylnej części słabo oświetlonego magazynu, jej nadgarstki związane były za plecami, kostki przywiązane do nóg ławki, Eden pozwoliła, by jej głowa opadła. - Kłamiesz – największy z gigantów, którzy porwali ją co najmniej godzinę temu, wbił palce w jej włosy i szarpnął, zmuszając, by podniosła głowę. - Pan Setara nie ma żadnego leku. Dlaczego myślisz, że ma? Nie jest lekarzem. - Wiem to. - wściekłość i przerażenie przeszły przez jej ciało na uczucie bólu. Jej oczy płonęły, kiedy zamrugała i wpatrywała się w betonową podłogę. Nie chciała na niego patrzeć. Nie chciała patrzeć na żadnego z nich. Popełniła pomyłkę życia i nie wiedziała jak to cofnąć. Była tak wściekła na sposób w jaki została potraktowana, że chciała nazwać ich każdym obraźliwym słowem, jaki znalazłaby w słowniku, uderzać pięścią w ich twarze – albo jeszcze lepiej czymś o wiele większym i twardszym, i kopać ich jaja tak długo, aż zaczęliby śpiewać sopranem. Ale instynkt samozachowawczy nie pozwolił jej na to. Coś wewnątrz niej, powtarzało, żeby zachowała spokój, poczekała, pomyślała, obserwowała. - Przysięgam, że mówię prawdę. Proszę, musicie mi uwierzyć. Nie mam powodu, żeby kłamać. Duży, spojrzał na pozostałych mężczyzn. - Przysięgam na Boga. - powiedziała – nie ma nawet niebezpiecznej kostki w moim ciele... Tłumaczenie: Shonaliii

Tawny Taylor Torrid Hunger cóż, nie jestem niebezpieczna dla nikogo, prócz samej siebie. Duży, skrzywił się. - Przeszukajmy ją i zobaczmy, czy nie ma żadnej broni. - Jak chcecie. - Eden skinęła głową. Teraz, kiedy puścił jej włosy, głowa była jedyną częścią ciała, którą mogła ruszyć. - Przeszukajcie mnie. Przysięgam, że nic nie znajdziecie. Nie skrzywdziłabym nawet myszy, nie mówiąc już o człowieku. - W porządku. Duży pochylił się nad nią, zaczynając od jej nóg. Ściągnął jej buty i skarpetki, potem prowadził ręce wzdłuż jej łydek okrytych niebieskimi jeansami. Przeszedł wyżej, znad łydek przez kolana, z tyłu jej ud, aż nie mógł przesunąć się dalej, ze względu na jej pozycję. Następnie, ignorując jakiekolwiek poczucie przyzwoitości, poprowadził swoje ręce po wewnętrznej części jej ud. Mogłaby umrzeć, kiedy otarł się tam. Na szczęście szybko przeniósł się na jej brzuch, klatkę piersiową, piersi i kolejny niewygodny moment, plecy i ramiona. Na koniec, miała otworzyć usta. Jaką broń mogłaby tam ukryć? - Nic nie znalazłem. - Oczywiście, ze nic nie znalazłeś. - powiedziała, usuwając sarkazm z jej głosu. - To dlatego, że mówię prawdę. - Kto cię przysłał? - zapytał mężczyzna po raz tysięczny. - Przyjaciel, który nazywa się Nate De Vries. Powiedział mi, ze pan Setara może dać mi jakiś lek. - Dlaczego tak mówił? Pan Setara nie jest lekarzem. Cholera! Miała nadzieję, że sprawy pójdą do przodu, a teraz wrócili do tego? - Wiem, że nie jest lekarzem, już odkryliśmy. - Więc, dlaczego twój przyjaciel wierzy, że dostanie od niego lek. - Nie mam pojęcia. Pomyślałam, że pan Setara to jakiś niekonwencjonalny uzdrowiciel, albo szaman... czy coś. Mężczyźni spojrzeli po sobie i wyszli dokładnie przez te same drzwi, którymi ją tutaj zawlekli. Teraz był czas na działanie. Tłumaczenie: Shonaliii