Beatrycze99

  • Dokumenty5 148
  • Odsłony1 111 277
  • Obserwuję511
  • Rozmiar dokumentów6.0 GB
  • Ilość pobrań680 096

Winters Rebecca - Ranczer i rudowłosa

Dodano: 7 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 7 lata temu
Rozmiar :786.0 KB
Rozszerzenie:pdf

Winters Rebecca - Ranczer i rudowłosa.pdf

Beatrycze99 EBooki Romanse W
Użytkownik Beatrycze99 wgrał ten materiał 7 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 153 stron)

REBECCA WINTERS Ranczer i rudowłosa Harlequin® Toronto • Nowy Jork • Londyn Amsterdam • Ateny • Budapeszt • Hamburg • Istambuł Madryt • Mediolan • Paryż • Praga • Sofia • Sydney Sztokholm • Tajpej • Tokio • Warszawa scandalous wykonanie - Irena

ROZDZIAŁ PIERWSZY - Tutaj mówi N6AFW, wołam cię N6HUT - Randy Cordell powiedział do mikrofonu krótkofalówki. Jedno­ cześnie włożył do teczki najświeższy egzemplarz magazy­ nu Amerykańskiego Stowarzyszenia Radioamatorów. - Powtarzam, tutaj N6AFW. - Randy rzucił okiem przez okno swej sypialni, na podjazd przed domem. Odetchnął z ulgą. Wuj Zack jeszcze się nie pojawił. Randy miał nadzieję, że nawiąże kontakt z Troyem przed swoim wyjazdem z domu w Carson City. W naj­ bliższej przyszłości musiał bowiem udać się na ranczo wuja. Nie miał odwagi, żeby po prostu połączyć się z partnerem telefonicznie, gdyż ktoś mógł go łatwo podsłuchać. Centralka miała przecież tuzin wewnętrz­ nych numerów. To było duże utrudnienie w ich kon­ taktach. Mieszkał w pałacu gubernatora i personel ojca miał go cały czas na oku. -Tutaj N6HUT - odpowiedział Troy po chwili. - Słucham cię, Jerry. Jerry Spaulding było fikcyjnym nazwiskiem, którego używał Randy. Robił tak, żeby nikt nie mógł go skojarzyć z ojcem. Chodziło o to, aby również Troy nie zorientował się, jaka jest jego prawdziwa tożsamość. - Obawiam się, że mam dla ciebie złe wiadomości, które mogą skomplikować nasze plany. Połącz się natychmiast ze Steve'em. - Co się stało? Nie mów mi tylko, że cię przyłapali, w chwili gdy interes idzie wspaniale. - Nic z tych rzeczy. Ale na początku powiedz, jak długo możemy mówić? Czy twoja siostra kręci się w pobliżu? To ważne, Troy! scandalous wykonanie - Irena

- Alex poszła do spożywczaka i wróci za parę minut. Musisz się spieszyć. Powiedz, o co chodzi. Jeżeli ona kiedykolwiek odkryje co robimy, zabije nas. Alex jest w gorącej wodzie kąpana, ma przecież rude włosy. - W porządku. A więc sprawy mają się tak, że moi rodzice wybierają się na rodzinne wakacje, ale ja nie chcę jechać z nimi. Problem polega na tym, że oni nie pozwolą mi mieszkać, przez ten czas, ze Steve'em. Muszę więc ulokować się u krewniaków. - Nie podoba mi się ten pomysł. - Masz rację, mnie też to nie zachwyca. - Na jak długo wyjeżdżają? - Nie wiem. W każdym razie na parę tygodni. Może na dłużej. - To komplikuje nasze terminy. - Wiem, a poza tym moi krewni nie mają krótkofa­ lówki. Mogę jednak pomóc Steve'owi w pocztowej wysyłce towaru, jeśli będziecie przekazywać go na mój nowy adres. -Ale dlaczego nie możesz po prostu zostać sam w domu? Pomyśl, ile mógłbyś mieć kontaktów przez radio, gdy twoich starych nie będzie. - Spróbuj powiedzieć to memu tacie. On myśli, że przewrócę cały dom do góry nogami, gdy on wyjedzie... gdy oni wyjadą. Słyszałem, jak rozmawiał o tym z krew­ niakami. Powiedział im, żeby pilnowali mnie jak oka w głowie i dawali mi tyle roboty, abym nie miał siły na wplątanie się w jakieś kłopoty. Nie chcę im podpaść i muszę być bardzo ostrożny. Będziemy mogli rozmawiać przez telefon tylko wtedy, gdy nikogo nie będzie w pobli­ żu. A to nie jest łatwe. Ty i Steve musicie być gotowi do rozmowy ze mną w każdej chwili, gdy tylko zadzwonię. - Nie przejmuj się. Moja cholerna noga nie pozwala mi ruszać się gdziekolwiek. Jaki jest adres twoich krewniaków? Wyślę ci przesyłkę w przyszłym tygodniu. Mógłbym zrobić więcej plakatów, ale i ja muszę być ostrożny. Tak, żeby Alex nie zaczęła czegokolwiek podejrzewać. scandalous wykonanie - Irena

- Jasne. Wyślij paczkę na nazwisko Jerry Spaulding, z listami Yolandy Montoya, Star Route 9, przy zjeździe z szosy Nr 95, Yerington, Newada. Zapisałeś wszystko? - Tak. Kto to jest Yolanda? Randy musiał wymyśleć coś szybko. - No więc... ona jest gosposią moich krewniaków i ma bzika na moim punkcie. Pomoże nam bez zadawa­ nia pytań. Ile plakatów zrobiłeś? - Randy zmienił temat tak szybko jak tylko mógł. - Sześć tuzinów i są bombowe. - To wspaniale! - powiedział Randy, zadowolony, że Troy nie wałkował dalej tematu Yolandy. - Przypil­ nuj, żeby przesyłka była ekspresowa. W takim wypad­ ku paczki dostarczają zawsze około dziesiątej rano. - W porządku. Musimy całą sprawę trzymać w ta­ jemnicy, Jerry. - Przecież dotychczas szło nam dobrze. Czy Steve powiedział ci, że dostaliśmy następne sto dwadzieścia zamówień? - Tak, odkąd rozsyłamy te broszury, zamówienia potroiły się. Dzięki Bogu, że szkoła się skończyła i mamy więcej czasu. Liczę, że do przyszłego marca nasze zyski dojdą do stu dwudziestu tysięcy dolarów. Nawet po potrąceniu kosztów druku i opłat pocztowych, każdy z nas zarobi prawie trzydzieści pięć tysięcy. Nieźle jak na rok pracy. To znaczy, że będę mógł sam opłacić college. - Ale nie ja, człowieku - powiedział Randy. - Ja chcę kupić tego rozkosznego jaguara. Myślałem, że powinniśmy zacząć wysyłkę katalogów do Japonii. Czy czytałeś w „Amatorskim Radiu", że Japończycy nie wymagają żadnej rejestracji i licencjonowania kodów? A ich magazyny krótkofalowców są znacznie grubsze niż nasze. Powinniśmy postarać się wejść na tamten rynek. I zarobić kupę forsy. - Masz rację. Wiesz, jak oni lubią naszych sławnych ludzików i wszelkie amerykańskie produkty. - A nam udało się już wejść do Skandynawii. W ubie­ głym tygodniu dotarłem do faceta w miejscowości scandalous wykonanie - Irena

Vastertorp, w Szwecji. Złożył zamówienie i, jeśli spodo­ ba mu się to co poślemy, zapewni nam całą masę miejscowych znaków wywoławczych. J To wspaniale. A ja mówiłem z facetami w Niem­ czech. Są zachwyceni naszą broszurą. Umówiłem się, że oni także przyślą nam te znaki, a my, w zamian, ofiarujemy im coś dla zachęty. - Pole już kwitnie i jest gotowe do żniw. - Randy wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Zgadzam się z tym, całym sercem. - Czy potrzeba ci trochę gotówki na zakup materia­ łów? Zawsze mogę zastawić moje nowe kije golfowe. - Nie. Zarobiliśmy dość forsy, tak że nie musisz więcej wykładać. Niedługo wykupisz wszystko co za­ stawiłeś, gdy zaczynaliśmy biznes. - W porządku. W każdym razie daj znać, jeśli będzie jakiś problem. Aha, wydaje mi się, że słyszę samochód na podjeździe. Muszę kończyć, pogadamy później. Nie zapomnij powiedzieć Steve'owi. Tutaj Ń6AFW. Ko­ niec łączności, na razie. Gorące czerwcowe słońce zalśniło na czarnych wło­ sach Zackery'ego Quinna, gdy wyszedł z szopy i szyb­ kimi krokami zbliżył się do półtonowego pikapu. Jeden z jego mechaników pozostał na miejscu, żeby naprawić urządzenie do belowania siana. Kilka zamó­ wionych części zamiennych do wiązarki nie nadeszło jeszcze z Carson City. Maszyna była pilnie potrzebna brygadziście polowemu, Zack postanowił więc poje­ chać do miasta i przywieźć te części. Przy okazji chciał zobaczyć się z przyjacielem, Miguelem, i zapytać go, czy mogliby zjeść razem z Randym lunch w restauracji Biscay Inn. Gospoda ta była w posiadaniu rodziny Miguela przez prawie sto lat i miała renomę światową. Gdyby Miguel był zbyt zajęty na uniwersytecie i nie mógł spotkać się z nimi w Carson City, to Zack chętnie porozmawiałby z matką swego przyjaciela. Begona Aldabe wiedziała bowiem więcej o miejscowej społecz- scandalous wykonanie - Irena

ności ranczerów niż ktokolwiek inny. A poza tym atmosfera w gospodzie bardzo sprzyjałaby poważnej rozmowie z Randym. Chłopak był ostatnio niezwykle spokojny, jak na niego, ale też od chwili pojawienia się na ranczu niechętny do rozmowy. Na przykład zgodził się tego ranka, bez szemrania, wysprzątać spiżarnię. Już to sprawiło, że Zack chciał znać powód jego zachowania. Na razie Zack wrócił do szoferki, włączył silnik i skierował samochód do swojego domu, odległego o pięć kilometrów. Po drodze wciągał w płuca słodki zapach płynący od pól lucerny. Było to ożywcze uczu­ cie. Pomyślał sobie, że nie chciałby dożyć dnia, kiedy nie będzie już w stanie prowadzić rancza i hodować bydła. Dnia, w którym nie będzie mógł smakować uroku wschodzącego słońca, rozjaśniającego swymi promieniami nie kończących się kilometrów zielonych pastwisk. Należących do Posiadłości Q. Ostry ból przeszył Zacka, gdy pomyślał o ojcu, też noszącym imię Zackery, ojcu przykutym do wózka inwalidzkiego. Po trzech udarach mózgu był spara­ liżowany i nie mógł nawet mówić. Na szczęście w dal­ szym ciągu widział, słyszał i był wrażliwy na zapachy. Każdego ranka, po śniadaniu, Zack popychał wózek inwalidzki na górny poziom schodów. Stamtąd ojciec, kiedyś ogromnie żywotny ranczer, mógł wyglądać przez okno i ogarniać wzrokiem ziemię, którą kochał tak mocno jak syn. W ten sposób Zackery, senior, był w stanie przynajmniej przywoływać wspomnienia. Po pewnym czasie samochód zbliżył się do wysypa­ nego żużlem podjazdu. Prowadził on do frontowej werandy. Zack dostrzegł kątem oka, że spod domu odjeżdża furgonetka firmy Express Air, zajmującej się szybkimi dostawami poczty i towarów. Pomyślał, że być może tego dnia nie wybierze się jednak do miasta. On i Randy muszą mimo wszystko poważnie poroz­ mawiać, może w późniejszych godzinach. - Yolanda, gdzie jesteś? - zawołał do swej gospody­ ni parę minut później, gdy wchodził do głównego holu. scandalous wykonanie - Irena

- Jestem w kuchni - odkrzyknęła. Zack pojawił się w drzwiach. Spojrzała na niego znad zlewu, w którym podlewała jakieś kwiaty doniczkowe. - Jocco dzwonił przed chwilą i prosił o telefon, możliwie szybko. Zack skinął głową. -A co ty robisz w domu o tak wczesnej porze? Jadłeś przecież śniadanie zaledwie parę godzin temu? zapytała Yolanda. Mężczyzna uśmiechnął się do sześćdziesięcioletniej Meksykanki. Była żoną jednego z najlepszych pasterzy na ranczu i traktował ją jak członka rodziny. -Miałem zamiar pojechać do miasta, żeby kupić parę części do maszyny. Ale wydaje się, że już je dostarczyli. Tak więc oszczędzę sobie fatygi. Yolanda pokręciła przecząco głową. - Obawiam się, że to była przesyłka do Randy'ego. Zack zmarszczył czoło. Pomyślał przez chwilę o swym szwagrze, Andrew, który znacznie lepiej wypa­ dał w roli gubernatora stanu Newada niż ojca własnego syna. Od czasu śmierci Wendie, siostry Zacka, dwa­ dzieścia miesięcy temu, Andrew pracą zabijał smutek. W tym momencie był właśnie w kolejnej służbowej podróży. - Czy Andrew zdaje sobie sprawę, że Randy bar­ dziej potrzebuje ojca niż prezentów od niego? - Tak postępuje niejeden mężczyzna - oświadczyła filozoficznie Yolanda. - Ogarnięci smutkiem zapomi­ nają o najbliższych. Ale nim wyciągniesz pochopne wnioski, dowiedz się, że jedyna rzecz, jaką na razie Andrew przysłał dla Randy'ego, to kartka pocztowa. Yolanda miała słabość do Randy'ego, jedynego dziecka Andrew i Wendie. Rzadka choroba krwi, która ostatecznie spowodowała śmierć matki Ran- dy'ego, sprawiła, że Wendie nie mogła mieć więcej dzieci. Zack, podobnie jak Yolanda, obdarzał swego skomplikowanego siostrzeńca specjalną sympatią. Mo­ że- dlatego, że przypominał mu Wendie. Ale zdaniem Zacka pozwalano chłopakowi na zbyt wiele i za wcześ- scandalous wykonanie - Irena

nie. Również zdaniem Zacka szwagier w ten sposób wynagradzał synowi to, że się nim zbyt mało zajmował. Randy miał trudności z dotarciem do wiecznie zajętego ojca. W rezultacie popadał w kłopoty. Naj­ pierw był alkohol, potem narkotyki. Syn był w kon­ sekwencji nieustannym źródłem zmartwień dla An- drew. I gubernator musiał bez przerwy zabiegać, żeby wiadomości o problemach syna nie przedostawały się do prasy. - Zobaczę, czy u niego wszystko w porządku - po­ wiedział Zack - i czy zechce pojechać ze mną do miasta. Ku zaskoczeniu Zacka spiżarnia, przylegająca do kuchni, była pusta, a jej zawartość została porządnie ułożona na tylnej werandzie domu. Widać było, że siostrzeniec dobrze rozpoczął zleconą pracę, ale jej nie dokończył. Zack zastanawiał się, czy przesyłka dostar­ czona przed chwilą miała coś wspólnego ze zniknięciem Randy'ego. Przyspieszył więc kroku i szybko doszedł do pokoju siostrzeńca. Tylko na moment zawahał się, nim zapukał do drzwi. - Randy, jesteś tu? Zack usłyszał stukot upadającego krzesła i potok nieparlamentarnych słów. - Tak, jestem. Ale o co chodzi, wuju? Myślałem, że wrócisz dopiero w porze lunchu? - Chciałem zobaczyć, jak sobie radzisz w spiżarni. Pomyślałem, że pomogę ci i że przy okazji będziemy mogli pogadać. Co ty na to? - Nie chciałbym odrywać cię od pracy, wuju. Sam potrafię skończyć tę robotę. - Nie wątpię - powiedział Zack i będąc przekonany, że rozmowa zaszła już dostatecznie daleko, zapytał: - Czy wszystko w porządku? - Oczywiście. - Usłyszałem jakiś łoskot? - Krzesło po prostu się przewróciło. - Wyjdź na taras, napijemy się lemoniady z dziad­ kiem, a potem wrócimy do roboty. scandalous wykonanie - Irena

Po dłuższej chwili Zack usłyszał, jak siostrzeniec wymamrotał: w porządku. W chwili gdy Randy ot­ worzył drzwi, Zack przenikliwym spojrzeniem ogarnął pokój i zobaczył wielkie pudło stojące na podłodze. Na łóżku natomiast leżała cała sterta tekturowych tub, które służą do przesyłania dokumentów pocztą. - Wygląda na to, że zajmujesz się jakimś wielkim interesem. Robisz coś dla ojca? Randy skinął głową. -Tak, pomyślałem, że mogę mu pomóc. - Na twarzy chłopaka pojawił się nerwowy uśmiech. I znik­ nął natychmiast. - Ale wróćmy do twojej propozycji, chętnie napiję się lemoniady. Muskularna, wysoka postać Zacka zablokowała jednak przejście na korytarz i Randy nie mógł wuja wyminąć. - Czy mogę zobaczyć co robisz? - zapytał Zack. - Chętnie ci pomogę. - Nie, dziękuję to całkiem prywatna sprawa. - Może masz rację, ale jesteśmy przecież rodziną. - Zack musnął ręką ciemną czuprynę siostrzeńca i wszedł szybko do pokoju chłopaka. Gdy sięgnął po jedną z tekturowych tub, twarz Randy'ego zbladła gwałtownie. - Wolałbym, wuju Zacku, żebyś nie wtrącał się do moich spraw. Miałem dość tego w domu. Ale Zack potraktował siostrzeńca obcesowo. - Wybacz, Randy, wtrącam się dlatego, że zwykle z twoimi sprawami wiążą się różne kłopoty. - W chwilę potem Zack złamał zabezpieczenie, które znajdowało się na końcu tekturowej tuby i wyciągnął jej zawartość. Zastanawiając się, co też to może być, rozwinął szyb­ kim ruchem plakat o wymiarach 50 na 70 centymetrów. Widniała na nim bosa kobieta, myjąca gąbką mały samochód. Miała na sobie krótko obcięte spodenki i podkoszulek. Nie było na plakacie nic nieprzyzwoite­ go, ale wspaniałe nogi kobiety nie miały końca, a jej pięknie ukształtowane ciało emanowało rzadko spoty­ kaną zmysłowością. scandalous wykonanie - Irena

Zack przyglądał się klasycznemu owalowi twarzy, skórze bez najmniejszej skazy, widział kaskadę połys­ kujących złocistorudych włosów, związanych z tyłu wąską czarną tasiemką. Poniżej wijących się loków i radosnych ciemnoniebieskich oczu uśmiechały się do niego szerokie, pełne usta. Jednocześnie niewinne i ku­ szące. U dołu plakatu był napis: „Dla Marka, kochają­ ca Alexandria". Tylko wyśmienity fotograf i modelka, która dosko­ nale wiedziała jak zachować się przed kamerą, mogli stworzyć obraz tak naturalny, nieupozowany. Ku swe­ mu zaskoczeniu Zack zdał sobie sprawę, że ta piękna kobieta wyraźnie go pociągała. Nie wiedział dlaczego tak się działo, tym bardziej, że roznegliżowane dziew­ częta ze ściennych kalendarzy przestały go interesować już we wczesnym uniwersyteckim okresie. Zack sięgnął pamięcią trzynaście lat wstecz i przy­ pomniał sobie, że jeszcze wcześniej kasyna i striptisowe lokale w Tahoe i Reno przykuwały uwagę jego i kole­ siów z college'u. Działo się tak aż do chwili, kiedy uległ urokowi jednej ze statystek. Ona oczekiwała jednak od życia znacznie więcej niż zamążpójścia za, jak sądziła, studenta borykającego się z trudnościami. Nie miała zamiaru wikłać się w związek z osobnikiem bez pracy, a w przyszłości zajmować się bandą wrzeszczących dzieciaków. Tak mu też, bez ogródek, powiedziała. Odtrącenie przez tę dziewczynę ogromnie go zabo­ lało. Co więcej, stało się cierniem, który nadal tkwił w sercu. Wyraz gniewu pojawił się w tej chwili na twarzy Zacka. Tamto doświadczenie trwale ugruntowało jego sądy o kobietach, ukazujących swe wdzięki przed ka­ merą czy poza nią. - Fajna babka, prawda? - powiedział Randy z wy­ muszonym entuzjazmem w głosie. Zack zignorował uwagę siostrzeńca, położył plakat na łóżku i sięgnął po drugą tubę. Z kolejnego plakatu spoglądała na niego ta sama czarująca kobieta. Tym scandalous wykonanie - Irena

razem miała na sobie bluzkę z długimi rękawami, zebraną w fałdy w pasie. Zmywała naczynia w kuchen­ nym zlewie. Rozpuszczone włosy opadały jej na ramio­ na. Patrzyła do kamery jakby zaskoczona. Wspaniałe kształty podkreślone były promieniami słońca wpada­ jącymi przez okno. Tym razem plakat był podpisany: „Rexowi, kochająca Alexandria". Zack mógł wyczuć szczególny nastrój płynący z pla­ katu. Niemal wbrew swojej woli sięgnął po jeszcze jedną tubę i otworzył ją. Tym razem zobaczył nie­ znajomą w dużym zbliżeniu. Ubrana była w coś w ro­ dzaju kąpielowego szlafroka. Szczotkowała włosy. Jej ciemnoniebieskie oczy mia­ ły wyraz nieobecny. Jakby była głęboko zmyślona. Wyglądała znowu niezmiernie seksownie, ale jedno­ cześnie robiła wrażenie nieświadomej tego, że kamera pochwyciła coś z jej prywatności. Podpis brzmiał: „Dla Rayana, kochająca Alexandria". Zack rzucił plakat na łóżko i zwrócił się do siost­ rzeńca. - Czy powiesz mi, co to wszystko znaczy? I nie chcę słyszeć, że te obrazki mają pomóc twojemu ojcu w na­ stępnej kampanii wyborczej. Godzinę później Zack wszedł do swego gabinetu. Porzucił już myśl o wyjeździe do miasta. Szybko otwo­ rzył prywatny skorowidz telefonów i na pierwszej stronie znalazł numer, który był mu potrzebny. Chodzi­ ło o Buda Atkinsa, prywatnego detektywa i jednocześ­ nie starego przyjaciela rodziny. Bud pomagał kiedyś w delikatnych sytuacjach, w które wplątywał się Randy. Zack pogawędzi przez minutę z sekretarką, a potem na linii rozległ się głos detektywa: - Zack, ty łobuzie. Co u ciebie słychać? Tak dawno nie widzieliśmy się. - Ranczo pożera cały mój czas, wiesz o tym dobrze, Bud. - Zack chodził nerwowo, za biurkiem, tam i z po­ wrotem. - Dlaczego nie przyjeżdżasz na ryby? Zawsze mile cię tu widzimy. scandalous wykonanie - Irena

- Chciałbym ogromnie, ale mam roboty po uszy. Jak się ma tata? I co z Randym? Słyszałem, że jest teraz u ciebie. To był jeden z najlepszych pomysłów Andrew. Zack skrzywił się, na chwilę przystanął. - Randy jest znowu w kłopocie - powiedział. - Poważnym? - Jeszcze nie wiem. Właśnie muszę to ustalić. I chcę prosić cię o pomoc. Ale Andrew ani słowa o tym. Jeśli zdołam położyć kres tej sprawie, to on nie dowie się nigdy o niczym. - Będę milczał jak grób. Powiedz co na razie ustaliłeś? - Chcę, żebyś dowiedział się wszystkiego o pewnych ludziach z Reno. Prowadzą tam zakład akcydensowy. Robią też reklamowe plakaty. Nie znam ich adresu, ale wiem, że firma nazywa się „Zawsze do usług". Bud, muszę o nich wiedzieć wszystko! - Sądzę, że jutro wieczorem powinienem mieć już jakieś informacje. - Dobrze, zadzwoń, gdy będziesz coś wiedział, o do­ wolnej porze. - Zrobi się, pogadamy potem. Zack zatelefonował z kolei do Jocco, który zamel­ dował mu o kłopotach ze stadem. Konieczne było natychmiastowe działanie. Zanosiło się więc na to, że Zack spędzi resztę dnia na pastwiskach. Rozmowę z Miguelem trzeba było, wobec tego, odłożyć do wie­ czora. Przyjaciel zachowywał zawsze zdrowy rozsądek i Zack chciał z nim porozmawiać na temat Randy'ego. Ale w tej sytuacji musiał z tym poczekać. Przed wyjazdem z domu Zack zajrzał jeszcze do pokoju ojca. Skinął głową pielęgniarce, Noreen, która właśnie kładła czystą pościel na łóżko. Ojciec wciąż siedział w wózku inwalidzkim, na werandzie, gdzie Zack wcześniej go zostawił. Oczy miał zamknięte, głowę opuszczoną na piersi. Patrząc na bezradność ojca, Zack poczuł znany mu ucisk w gardle. Ujął bezwładną rękę tego kiedyś twar­ dego ranczera i przyłożył ją do swego policzka. scandalous wykonanie - Irena

- Tato, obawiam się, że nie będzie mnie przez cały dzień. Jocco powiedział, że na południowym pastwisku zachorowało kilka sztuk bydła. Muszę skontrolować inne stada i ustalić, czy to wyjątkowy wypadek czy może gorzej. Podejrzewam, że coś zatruło wodę. Czy zgadzasz się z tym? Po dłuższej chwili Zack poczuł, że kciuk ojca nacis­ nął lekko na jego palce. Syn chciał wierzyć, że ojciec potrafi nadal porozumieć się z nim. - Widzę, że myślisz tak samo - powiedział. - Gdy Randy skończy swą pracę w spiżarni, przyjdzie tu i dotrzyma ci towarzystwa. -W głosie Zacka były ciepłe tony. - On cię kocha, tato. Tak samo jak ja - szepnął. - Bogu dzięki, że mamy cię tutaj. Zack podniósł się z kolan, pocałował ojca w czoło i odjechał w kierunku południowych pastwisk. Pod koniec następnego dnia, po dokładnej kontroli stada, przypuszczenie Zacka potwierdziło się. Poziom słonego jeziorka przy jednym z wodopojów okazał się zbyt wysoki. Zack wydał polecenie, żeby ujęcie ogro­ dzić i przepędzić zwierzęta na sąsiednie pastwisko. Późnym wieczorem Zack brał długo prysznic, żeby zmyć z siebie brud wyczerpującego dnia, spędzonego pod skwarnym, ostrym słońcem. A potem, gdy przy biurku przeglądał korespondencję, zadzwonił telefon. - Posiadłość Q - Zack odezwał się automatycznie. - Cześć, tutaj Bud. Powiedziałeś, żeby dzwonić nie­ zależnie od godziny. - Miałem nadzieję, że to ty. Do czego doszedłeś? - Nim powiem ci wszystko, chciałbym się dowie­ dzieć, co sprawiło, że na wstępie tej całej sprawy stałeś się podejrzliwy? Czoło Zacka pocięły głębokie bruzdy. - Wydaje mi się, że w ciągu paru ostatnich miesięcy Randy wpakował się w jakąś nową kabałę. Chodzi o wysyłkową sprzedaż plakatów, ze wspaniałą rudo­ włosą dziewczyną na nich. Przypuszczalnie produkcją i sprzedażą zajmuje się trzech nastolatków, a plakaty scandalous wykonanie - Irena

przedstawiają siostrę jednego z nich. Zbili już na tym interesie ponad dwadzieścia tysięcy dolarów. Do na­ wiązywania kontaktów handlowych używają krótko­ falówek. Ich teren działania sięga od naszego Reno po Niemcy w Europie. Randy nie ma pojęcia - ciągnął Zack - czy jego partnerzy mają handlową koncesję na taką działalność i czy płacą jakiś podatek dochodowy. Randy jest diabelnie naiwny. Nigdy dotychczas nie spotkał się bezpośrednio z ludźmi kręcącymi tym interesem ani nie podpisał jakiejkolwiek umowy. Wszelkie zabiegania o klientów robione są w eterze, co jak wiesz niezgodne jest z zasadami Amerykańskiego Stowarzyszenia Ra­ dioamatorów. Na początku całego przedsięwzięcia mój siostrzeniec oddał do lombardu dużo swoich osobistych rzeczy, jak zestaw stereo, videokamerę i parę aparatów fotograficznych. Bo potrzebne były pieniądze na roz­ kręcenie interesu. Bud, zaskoczony, gwizdnął przeciągle. - Oczywiście powiedziałem Randy'emu, że musi na­ tychmiast wyplątać się z tej sprawy. Dopóki jednak nie znam istoty rzeczy, musimy w naszych działaniach zachować jak najdalej idącą ostrożność. Bud odetchnął głęboko. -To, co powiedziałeś, sprawia, że moje własne ustalenia stają się jeszcze bardziej fascynujące. Kobieta, której nazwisko jest na koncesji na prowadzenie firmy „Zawsze do usług", jest tak czysta, że można by postawić jej pomnik. Wydaje mi się jednak, że wygląda to zbyt pięknie, żeby było prawdziwe. Zack wziął pióro do ręki, żeby robić notatki. - Mów, do czego doszedłeś - ponaglił przyjaciela. - Okay. Na początek dowiedz się, że kobieta nazy-, wa się Alexandria Duncan. Ma dwadzieścia cztery lata. Nigdy nie była zamężna. Urodziła się i wychowała w Grass Valley, w Kalifornii. Miała imponujące wyniki w szkole średniej. Zdobyła nagrodę biznesowego klubu Kiwanis, była stypendystką z języka angielskiego, scandalous wykonanie - Irena

członkiem chóru szkolnego, który zjeździł całą Euro­ pę. Należała do zespołu redagującego rocznik szkol­ ny. Na ostatnim roku wybrana została członkiem zarządu Stanowego Koła Dziewcząt, w Sacramento. Jej rodzice mieli doskonałą opinię u sąsiadów. Aż do śmierci, trzy lata temu, prowadzili skromne studio fotograficzne. Zginęli w katastrofie kolejowej i pozo­ stawili po sobie tylko Alexandrię i młodszego syna, Troya, o którym wspomniałeś. Alexandria już wcześ­ niej została przyjęta na dwuletni kurs na Uniwer­ sytecie Newada. Dostała stypendium. Miała średnią ze wszystkich przedmiotów równą 3,8. Dorabiała, pracując w gospodzie specjalizującej się w naleśni­ kach. Zyskała sobie doskonałą opinię i kierownik tego interesu do dziś ją pamięta. Po śmierci rodziców przerwała naukę w college'u i wraz z bratem nadal prowadziła studio fotograficzne rodziców. Rozszerza­ jąc jego profil. Ich koncesja na ten interes jest wciąż aktualna i dziewczyna płaci bez opóźnień należne podatki. - W czasie minionej jesieni jej brat, który był czymś w rodzaju lokalnego bohatera w futbolu, został poważ­ nie ranny i przeszedł kilka operacji. Musiał przestawić się na naukę w domu. Trzy miesiące temu dziewczyna sprzedała rodzinną nieruchomość w Grass Valley i przeniosła się do Reno, gdzie kupiła nowy dom. Przeniosła również swój biznes i w Reno firmę nazwała „Zawsze do usług". Ani ona, ani jej brat nie mieli nigdy kłopotów z prawem. Żadnych mandatów za przekroczenie szyb­ kości, żadnych kar za pijaństwo czy narkotyki. Nigdy nie składali wniosków o bankructwo swojej firmy. Ona ma paszport amerykański i jest zarejestrowana w Ka­ lifornii jako wyborca. Nie ma jakichkolwiek liczących się długów. Używa tylko jednej karty kredytowej. Jeżdżą samochodem marki Honda, rocznik 1985. Nie mam informacji o jakimkolwiek mężczyźnie w jej życiu. Wyraz twarzy Zacka był ponury i zawzięty. scandalous wykonanie - Irena

- Wydaje się, że mówimy o dwóch różnych ko­ bietach, Bud - powiedział i z pudła, które zabrał z pokoju siostrzeńca, wyciągnął jeden z plakatów. Ten, na którym dziewczyna myła samochód. - Trzy­ mam dowód w ręce. - Zgadzam się z tobą, Zack. Jest coś podejrzanego wokół osoby tak doskonałej. - Co chcesz, żebym robił dalej? - Na razie nic więcej. Coś mi mówi, że ona jest mózgiem całego interesu. Na pewno zręcznie manipuluje swym bratem - pogardliwie powiedział Zack. - Mam już w głowie plan jak sprawdzić, czy mam rację. Zawiado­ mię cię, jeśli będę jeszcze czegoś potrzebował. Pomogłeś mi bardziej, niż sobie wyobrażasz. Andrew i ja dziękuje­ my ci serdecznie. Dowód wdzięczności wyślę pocztą. - Troy, co tam wyprawiasz? Daj spokój radiu. Chodź tu, śniadanie gotowe. -Już idę! - Twarz chłopaka rozjaśniła się, gdy zobaczył jęczmienne placki, które Alex postawiła na stole. - Uwielbiam takie jedzenie, jaka to okazja? - Troy oparł kule o sąsiednie krzesło i usiadł, wypros­ towując nogę ujętą w ciężki opatrunek gipsowy. - Przecież jest pierwszy dzień wakacji, a twój domo­ wy nauczyciel powiedział mi, że końcowy egzamin wypadł doskonale. Pomyślałam więc, że warto to uczcić. - Piękne dzięki, Alex. Gdy siedzieli już przy stole, Alex uśmiechnęła się do jasnowłosego brata. Była pewna, że Troyowi ogromnie brakuje kalifornijskich przyjaciół. A poza tym, że unieruchomiony przez okaleczenie czuje się zapewne jak więzień. - Czy powiedziałam ci, że Ron Sealey dzwonił niedawno? Troy na chwilę znieruchomiał. - Masz na myśli fa*ceta, który prowadzi.sklep z czę­ ściami zamiennymi do samochodów? Tego, który na­ miętnie pali się do ciebie? scandalous wykonanie - Irena

Dziewczyna zmarszczyła się z niesmakiem. -Tak, o niego chodzi, ale wolałabym, żebyś nie używał takich określeń. Opracowałam dla niego re­ klamę. Powiedział, że może mieć dla ciebie robotę, na zapleczu sklepu. Mógłbyś przy pomocy komputera pilnować zapasów i składać zamówienia na nowe części zamienne. Powiedział również, żebym cię dzisiaj przy­ wiozła, to obgadacie sprawę. - Dzisiaj? - wykrzyknął z ustami pełnymi placka. - A co w tym złego, Troy? Chłopak gwałtownie przełknął to co miał w ustach i pokręca przecząco głową. -Posłuchaj, Alex. Cenię bardzo twoje starania, jednak nie byłoby to miejsce, gdzie chciałbym praco­ wać. Teraz, kiedy mogę już poruszać się jako tako przy pomocy kul, sam chciałbym rozejrzeć się za robotą, która będzie mi odpowiadać. Szczerze mówiąc, pracuję w tej chwili nad paroma pomysłami. Czy mogłabyś temu facetowi powiedzieć, że już coś znalazłem? A po­ nadto przecież ty sama potrzebujesz mnie jako foto­ grafa do swoich reklam. Jedzenie straciło nagle cały swój smak i Alex od­ łożyła widelec. -Wiesz przecież, Troy, jak trudno jest znaleźć jakąkolwiek pracę dla chłopaka w twoim wieku. A zwłaszcza dla kontuzjowanego jak ty. Co zrobisz, jeśli nie znajdziesz nic innego? Musisz mieć jakieś zajęcie w czasie lata. Dziękuję ci, że chcesz mi pomóc, jeśli w ogóle będą potrzebne jakieś mistrzow­ skie fotografie, ale nie mam na nie zbyt dużego zapotrzebowania i nie dadzą ci one dostatecznego zarobku. - Pracuję, jak już mówiłem, nad pewnymi pomys­ łami. I daj mi trochę czasu, a zacznę zarabiać znacznie więcej niż pięć dolarów za godzinę. Bardzo podobała się jej pewność siebie Troya, ale, delikatnie mówiąc, miała niejakie wątpliwości co do jego szans. scandalous wykonanie - Irena

- Większość siedemnastolatków byłaby zachwycona takim zarobkiem. - Nie przejmuj się - wymamrotał, połykając kolejny kawałek placka. - Za parę miesięcy będę miał osiem­ naście lat. I niedługo zdejmą mi ten głupi gips. A wtedy przestanę być dla ciebie ciężarem. - Pod wpływem emocji Troy gwałtownie odsunął się od stołu i po­ włócząc nogą wycofał się z kuchni. Po chwili Alex usłyszała, jak trzasnął drzwiami do sypialni. W pierwszej chwili chciała pobiec za nim i dogadać się jakoś z bratem, ale usłyszała brzęczyk przy drzwiach wejściowych, co oznaczało, że pojawił się pierwszy tego dnia klient. Pospieszyła więc do frontowej części domu, gdzie urządziła pracownię i studio fotograficzne z ciemnią. Alex rozpoznała kobietę natychmiast. Shannon Gordon była miejscową malarką z dużą przyszłością. Jej akwarele zdobywały już ogólnokrajowe uznanie. Ostatnio w miejscowych gazetach i magazynach poja­ wiło się kilka artykułów na jej temat. Alex widziała jej prace w pobliskiej galerii. I tam właśnie spotkały się po raz pierwszy. Przekonana, że Shannon Gordon zapamiętała ją także, Alex szeroko uśmiechnęła się na powitanie. - Cieszę się, że widzę panią znowu. I muszę powie­ dzieć, że gdybym tylko miała dość pieniędzy, kupiła­ bym pani najnowszy obraz, ten przedstawiający budy­ nek misji w Santa Barbara. Kobieta w odpowiedzi cała się rozpromieniła. - Pięknie dziękuję za uznanie. Ten obraz ja również lubię ogromnie. Zamierzam właśnie zapowiedzieć całą serię akwareli, przedstawiających misyjne posiadłości, z wczesnego okresu naszej historii, tu na Zachodzie. I właśnie dlatego przyszłam do pani. Moja przyjaciół­ ka, która pracuje w bibliotece powiedziała, że w minio­ nym miesiącu opracowała pani dla niej doskonałą ulotkę reklamową. Pomyślałam sobie, że mogłaby pani przygotować coś podobnego także dla mnie. scandalous wykonanie - Irena

- To byłby zaszczyt. Proszę mi powiedzieć dokład­ niej, co ma pani na myśli. Obie kobiety przez dłuższą chwilę omawiały szkic ulotki, przyniesiony przez malarkę. Alex podsunęła parę propozycji, pokazała klientce,- dla przykładu, kilka podobnych prac, podając równocześnie odpo­ wiednie ceny. - Proszę przyjść jutro, po godzinie trzeciej, przygo­ tuję wszystko dla drukarzy. - Tak szybko? - zawołała Shannon mile zaskoczo­ na. - Jest pani aniołem. Dziękuję ślicznie. Gdy kobieta miała już wyjść, pojawiła się kolejna osoba. Interes tego dnia rozkręcał się doskonale, zwa­ żywszy, że była dopiero dziewiąta rano. Alex miała nadzieję, że tak hędzie przez całe lato i że zdoła zaoszczędzić pewną ilość pieniędzy, potrzebną na opła­ cenie college'u Troya. Chciała bratu zapewnić odpo­ wiednie wykształcenie. Zmarszczyła lekko brwi, bo zastanowiło ją ponownie, dlaczego Troy był ostatnio w tak złym nastroju i tak trudny we współżyciu. Rzucając okiem na następnego klienta, Alex prze­ żyła mały wstrząs. Podchodził do niej wysoki, uderzają­ co przystojny mężczyzna po trzydziestce, o włosach w kolorze nasyconego brązu. Znajdowała coś znajomego w wyrazistych rysach twarzy przybysza, w układzie jego szerokich ramion. Była pewna, że elegancki, zielonkawy, letni garnitur skrywał imponującą muskulaturę. Mężczyzna podszedł do kontuaru. Alex lekko wes­ tchnęła, zastanawiając się, czy pamięć nie robi jej kawałów. Zdawało się jej bowiem, że mężczyzna był tym, którego widziała w ubiegłym roku, w czasie pokazu koni arabskich, w pobliżu Reno. Grass Valley leżała tylko o półtorej godziny jazdy od miejsca poka­ zu, wybrały się więc tam, z przyjaciółką Sally, w czasie weekendu. Gdy patrzyły urzeczone na różne konie w ringu, zwróciła uwagę na mężczyznę w kowbojskim ubiorze, dosiadającego białego araba. Przypomniała scandalous wykonanie - Irena

sobie teraz, że ogier nazywał się Domino. Ale wśród gorącego aplauzu, nie dosłyszała wówczas nazwiska jeźdźca. Obaj ogromnie odbijali od otoczenia. Alex pomyślała wówczas o jeźdźcu, że jest równie wspaniały jak jego koń. Gdy cwałując zbliżył się do miejsca, gdzie stały obie z Sally, zobaczyła dokładniej surowe rysy twarzy i cie­ mnobrązowe oczy, widoczne pod rondem stetsóna. Mężczyzna wraz z koniem szybko oddalili się, lecz obraz jeźdźca tkwił w jej pamięci do dzisiaj. Wiedziała, że przygląda mu się teraz zbyt natarczywie, gdy stał przed nią w jej pracowni. Ale nic nie mogła na to poradzić. Biel koszuli podkreślała opaleniznę twarzy. Chociaż wyglądał jak człowiek, który mógł być szefem potężnej korporacji, Alex była przekonana, że spędzał większą część życia na otwartej przestrzeni. Była pew­ na, że nie pozwoliłby zamknąć się w czterech ścianach dyrektorskiego gabinetu. Dziwnym zbiegiem okoliczności on także wpatrywał się w nią uparcie. Odbierała jego spojrzenie jak ciepły powiew letniego wiatru. Zdawała sobie sprawę, że podziwia jej jasną cerę, a potem wzrok przenosi na włosy, związane z tyłu głowy zieloną aksamitką. - Dzień dobry - powiedziała wreszcie. - Czy mogę panu w czymś pomóc? - Mam taką nadzieję - mężczyzna odparł głosem cichym, a jednak tak wyrazistym, że poczuła mrowienie w całym ciele. Na pierwszy rzut oka jego słowa nie zawierały groźby, ale jej zmysły odnotowały coś, co mówiło jej, żeby się miała na baczności. Żeby była ostrożna. scandalous wykonanie - Irena

ROZDZIAŁ DRUGI - Co dokładnie ma pan na myśli? - zapytała, usiłu­ jąc się uspokoić. Jego usta wykrzywiły się w grymasie rozbawienia. Spotęgowało to tylko jego męski urok. - Od czasu do czasu - powiedział - zamieszczam reklamy w różnych magazynach handlowych. Ale nie byłem z nich zbytnio zadowolony. Ktoś powiedział mi o pani firmie i pomyślałem sobie, że wpadnę tutaj i popatrzę na prace wykonane przez panią dla innych klientów. Mężczyzna mówił językiem prostym i w profesjonal­ ny sposób. Alex odniosła jednak dziwne wrażenie, że myślami krążył gdzie indziej. Jego oczy ponownie poddały jej sylwetkę pospiesznej, bardzo pozytywnej ocenie. Mężczyźni nigdy nie zadawali sobie trudu, żeby ukryć fakt, że im się podoba. Gdy była nastolatką, nienawidziła tego. Ale w miarę dojrzewania zaczęła się godzić z tym, że jej twarz i figura, nie mówiąc o wło­ sach, zawsze zwracały uwagę. Zwykle, gdy kręciła się po domu, Troy nie dawał jej spokoju. Namawiał ją do częstego robienia zdjęć, żeby, jak mówił, „nie wyszła z wprawy". Twierdził, że ma tak kształtne ciało i interesującą kolorystykę, że zrobi­ łaby furorę i zbiła fortunę jako modelka. Alex śmiała się jednak z takich sugestii. Nie mogła sobie wyobrazić niczego bardziej absurdalnego niż zamierzone zwraca­ nie na siebie uwagi otaczających ją ludzi. Nawet w tej chwili czuła się nieswojo, bowiem zainteresowanie ze strony mężczyzny wydawało się jej zbyt intymne i oso­ biste. Co gorsza, jej własne głębokie zainteresowanie scandalous wykonanie - Irena

przybyszem sprawiało, że trudno było odtrącać jego ciekawość. Zdołał zakłócić jej równowagę psychiczną, więc żeby się ratować, powiedziała: - Tu są niektóre próbki naszej działalności. - Wyjęła spod lady skoroszyt, zawierający wzory najlepszych druków reklamowych. Przeglądanie próbek zajęło mężczyźnie dużo czasu. Uniósł w końcu głowę i rzucił jej pytające spojrzenie. - Czy to jest wszystko co ma pani do zaoferowania? Pytanie oznaczało, że uznał jej pracę za niezadowa­ lającą i nastrój dziewczyny wyraźnie się popsuł. - Nic się panu nie podoba? - zapytała niepewnie. Jeden kącik jego ust uniósł się ironicznie. - Myślałem o użyciu w reklamie fotografii, jako o elemencie przyciągającym uwagę. Fotografii o roz­ miarach całej strony, a nie widzę nic takiego wśród tych próbek, chociaż same w sobie są doskonałe. - Tego typu reklamy trzymam oddzielnie - odparła starając się, żeby jej głos nie ujawniał podekscytowania. - Proszę chwilkę poczekać - powiedziała i sięgnęła ponownie pod ladę. Drugi katalog zawierał pełno­ wymiarowe reklamy z fotografiami wykonanymi przez nią i przez Troya. Klienci płacili znacznie więcej za prace wymagające kolorowych przeźroczy, ale dziew­ czyna odniosła wrażenie, że koszty nie będą miały znaczenia, jeśli tylko klient znajdzie to, na co jest nastawiony. - Czy tego właśnie pan szuka? - zapytała, otwierając katalog na pierwszej stronie i ukazując atrakcyjnego, długowłosego mężczyznę na motocyklu. Na nogach miał skórzane wysokie buty, produkowane w Reno. Troy spędzi wiele godzin, żeby dobrać właściwy kąt patrzenia i stosowny nastrój ujęcia. Ta reklama ukazy­ wała się teraz w całym kraju, w katalogach z ubiorami w stylu Zachodu. Mężczyzna popatrzył na zdjęcie, po czym podniósł ciemną głowę i znowu przyjrzał się Alex. - Widziałem już tę reklamę. Jest dobra. scandalous wykonanie - Irena

Ktoś nowy wszedł do pracowni, żeby odebrać za­ mówienie. Alex szybko załatwiła z nim sprawę, podczas gdy tajemniczy mężczyzna przeglądał kolejne reklamy w katalogu. Kiedy ponownie zostali sami, jej spojrzenie zatrzymało się na ostatnim plakacie. Przedstawiał foto­ grafię bardzo męskiego typa, pracującego młotem pneumatycznym. Był bez koszuli i ukazywał pięknie sklepioną klatkę piersiową i potężne bicepsy. Znana autorka romansów chciała, żeby ta reklama znalazła się na zakładkach do książek i pomagała w sprzedaży jej powieści, zatytułowanej „Pirat i debiu- tantka". Fotografia bez wątpienia przyciągała uwagę kobiet. Alex musiała przyznać, że brat wykonał doskonałą robotę i uchwycił sedno męskości w tym jednym mrugnięciu obiektywu. Chociaż ona, osobiście, nie była zwolenniczką tego rodzaju reklam. Alex pomy­ ślała sobie jednak, nie mogąc ukryć uśmieszku, że gdyby modelem do tej reklamówki był mężczyzna stojący przed nią, przypuszczalnie zmieniłaby prze­ konanie i zatrzymała dla siebie kilka zakładek do książek. Jedną trzymałaby w torebce, drugą przykle- iłaby do drzwi lodówki, inną jeszcze do lustra w ła­ zience i wreszcie jedną trzymałaby na pewno na szafce nocnej przy łóżku. Po kilku minutach klient zamknął katalog i popa­ trzył na nią poważnie. - Zrobiła pani wiele udanych zdjęć reklamowych. Teraz rozumiem dlaczego mój przyjaciel polecił mi tę firmę. Zobaczmy, co potrafi pani zrobić z tym oto. -To mówiąc mężczyzna wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki błyszczącą fotografię o wymiarach 5 na 6 centymetrów i wręczył ją dziewczynie. Alex nie mogła powstrzymać okrzyku. - To jest przecież Domino! Widziałam, jak dosiadał go pan w czasie pokazu, czwartego lipca! Miał najpięk­ niejszą srebrzystą grzywę i ogon, jakie kiedykolwiek widziałam. scandalous wykonanie - Irena

Coś zamigotało na moment w oczach mężczyzny. - Była tam pani? - Kocham konie, zwłaszcza araby, i staram się być na każdym pokazie w naszej okolicy. - Nieskrywany uśmiech rozświetlił jej twarz. -Pański koń był po prostu wspaniały. Pochodzi chyba z polskiej stadniny, prawda? Skinął głową w sposób ledwie dostrzegalny. - Jak widzę, zna się pani na rzeczy, pani... - Duncan - nerwowo dorzuciła Alex, zastanawiając się jednocześnie, dlaczego głos mężczyzny zabrzmiał jakby z oddali. - Ten koń sprawił, że zapamiętałam pana - skłamała. - Dlatego przyglądała mi się pani tak natarczywie, gdy tu przyszedłem. Domino poczuje się mile połechta­ ny, gdy mu o tym powiem. Rudowłose łatwo się czerwienią i Alex nie była wyjątkiem, skonfundowana urzekającym uśmiechem mężczyzny. Oczywiście jej kłamstwo nie zmyliło go. Próbując odzyskać pewność siebie, powiedziała: - Wygląda pan jakby urodził się w siodle, panie... - Quinn. Zackery Quinn. - Usta jego były wciąż ironicznie wykrzywione, a ciemne oczy miały w sobie wyraz, którego nie była w stanie rozszyfrować. - Oczywiście! Ranczo w Posiadłości Q, w Mason Valley! On był tym Quinnem? Chyba najbardziej pożąda­ nym na męża kawalerem w całym stanie Newada, myślała szybko. Nawet ludzie z Kalifornii wiedzieli kto to był Zackery Quinn pierwszy. Legendarna postać. Człowiek ten potrafił przewidzieć, że warto było wy­ kupić wielką połać ziemi, na której teraz znajduje się Reno. Było to jedno z największych rancz, w stanie Newada, obejmujące ponad czterdzieści tysięcy hek­ tarów pastwisk najwyższej jakości. Zatrudniało całą armię ludzi, którzy prowadzili hodowlę bydła na ogromną skalę. A ponadto ranczo szczyciło się jeszcze stajniami koni arabskich, do których zjeżdżali się ludzie z całego świata. scandalous wykonanie - Irena

I człowiek, który trzymał w garści to autentyczne imperium, człowiek, który poszerzał wciąż swe posiad­ łości, człowiek, który mógł sobie pozwolić na zaan­ gażowanie najlepszych ekspertów od reklamy, jacy istnieli między Hollywoodem i Nowym Jorkiem, ten człowiek dotarł do niej i chciał i nią właśnie prowadzić interes? Nie mogła w to uwierzyć. Wobec tego w jakim celu Zackery Quinn trzeci, a może czwarty, pojawił się w jej maleńkiej firmie? Pytanie wywoływało jej wielki niepokój, mimo niewąt­ pliwych uroków, jakie pan Quinn roztaczał. W tym momencie motywy jego postępowania wydały się jej jeszcze bardziej podejrzane. Patrząc mu prosto w oczy, zapytała: - Co dokładnie ma mieć na celu ta reklama? Mężczyzna wyjął fotografię rumaka z jej sztywnych palców i włożył ją z powrotem do kieszeni. - Nie mam czasu w tej chwili, aby wdawać się w szczegóły. Do której godziny firma jest otwarta? - Do szóstej. - Muszę jeszcze załatwić parę innych spraw, ale powinienem być u pani przed szóstą i wtedy powrócimy do tematu. Alex wciąż nie mogła zrozumieć, o co mu naprawdę chodzi, powiedziała jednak: - Dobrze, zatem do zobaczenia. Zackery skinął głową i wyszedł z pracowni. Alex natychmiast przystąpiła do pracy. Miała szczery zamiar ukończyć kilka zleceń, które powinny być gotowe na popołudnie. Ale tajemniczy pan Quinn zakłócił jej spokój ducha i z wielkim trudem koncentrowała się na robocie. Około jedenastej ludzie zaczęli znowu przychodzić i składać zamówienia na zaproszenia i wizytówki. Była tak zajęta, że Troy musiał sam przygotować coś na lunch. Przez cały czas Alex nie mogła wyzbyć się myśli, że Zackery Quinn wróci pod koniec dnia. O wpół do szóstej jej nerwy były napięte do ostateczności. Dała scandalous wykonanie - Irena