Kaaasia241992

  • Dokumenty470
  • Odsłony994 953
  • Obserwuję693
  • Rozmiar dokumentów740.9 MB
  • Ilość pobrań609 695

DOM NOCY 11 - rozdział ósmy

Dodano: 8 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 8 lata temu
Rozmiar :352.6 KB
Rozszerzenie:pdf

Moje dokumenty

Kaaasia241992
Dokumenty

DOM NOCY 11 - rozdział ósmy.pdf

Kaaasia241992 Dokumenty Cast P.C., Cast Kristin - Dom nocy (1-12) XI Cast P.C Cast Kristin - Dom Nocy - Ujawniona
Użytkownik Kaaasia241992 wgrał ten materiał 8 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 27 stron)

Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik

Neferet Śmiertelnicy mogliby opisać, to co robiła Neferet jako sen. Powiadają, że bywają koszmary tak żywe, że po przebudzeniu, sny zostają z nimi i wciąż wydają się realne. Zwinięta w jaskini lisa, odziana tylko w krew i Ciemność, Neferet rozbudowywała swoją świadomość, rozsianą na poziomach widzialnych i niewidzialnych światów, w dążeniu do przetrwania. Nie, nieśmiertelny nie śni. W prawdzie Tsi Sgili ponownie przeżywała swoje życie, fragment po fragmencie – chwile, które doprowadziły ją do narodzin nieśmiertelnej, i tym samym ponownie je przeżywając miała nadzieje, że odkryje na nowo to, co zobaczyła patrząc w lustro – rozbity cel i prawdziwe ja. Neferet zaczęła od nocy, którą zobaczyła w lustrze, moment, w którym jej niewinność została utracona. Ponownie jeszcze raz stała się szesnastoletnią Emily Wheiler – córką matki, która zmarła zaledwie sześć miesięcy wcześniej – i przeżywała ona noc, w której jej ojciec zaatakował ją i zgwałcił.

Czuła go: koniak, kwaśny oddech, pot, cygara, i pożądanie. Czuła wstręt wiedząc, czego chce, jak i strach, gdy zdała sobie sprawę, że nie ucieknie mu. Po tym odczuła ponownie ból pobitego i rozdartego ciała. Wciąż jako Emily Wheiler, uciekła, krwawiąca i zdesperowana, odrzucona przez narzeczonego, ale w tym samym czasie uratowana przez Trackera, który Naznaczył ją jako adepta i na zawsze zmienił jej przeznaczenie. Bezpieczna w Domu Nocy z Chicago, jej ciało uzdrowiło się pod czujnym okiem jej pierwszego mentora. Ale jej umysł nie uleczył się. Głos jej mentora był tak wyraźny jak nic innego tej nocy w 1893 roku. „...Nienasycona potrzeba zemsty i odwetu staje się trucizną, która splami twoje życie i zniszczy twoją duszę...” Jej mentor wyjaśnił Emily, że jest w obliczu między wyborem o zapomnieniu co ojciec zrobił z nią i przejściem do jej nowego życia jako adept – albo tarzaniem się, użalaniem się nad sobą i noszeniem blizn jakie wyrządził jej ten potwór nie mogąc zapomnieć i wybaczyć.

Adept, którym była Emily Wheiler nie wybrała żadnej z tych dróg. Ciało Tsi Sgili drgnęło spazmatycznie. Jej oddech przyśpieszył, choć nie obudziła się. Pozostawała w głębokiej śpiączce, w zupełnie innym czasie – innym miejscu – przeżywała narodziny Neferet, Królowej Nocy. Wróciła do Domu Wheiler, domu jej ojca, jako mściciel, dusząc go śmiertelnie i oznajmiając jej nowe imię, jej nowe życie – bez przebaczenia, wątpliwości, czy litości. Ręce Neferet drgnęły jako widmo jej przeszłości zmieniając się w nici pereł, gładkie i śmiertelne, czując jak zakończyła żałosne życie Barretta Wheiler. Neferet poczuła także coś jeszcze – ponownie została napełniona pierwszym morderstwem. Nie smakowała jego krwi. Nie przeszło jej to nawet przez myśl, a następnie poczuła moc kończącego się oddechu, zatrzymania bicia serca, wiedząc, że spowodowała, iż jego dusza opuściła pękniętą, śmiertelną powłokę. Chłód, który zalał nieskazitelną, rozgrzaną skórę Neferet wydawał się mieć znaczenie.

Żyjąc na nowo uciekła z Chicago pociągiem, towarzysząc małej grupce wampirów, które były skautami Nowego Domu Nocy umiejscowionego na wschodzie. Gdy tylko pociąg się zatrzymał, Emily Whelier ukryła pamiętnik. W brudnej ziemi, która dała początek Oklahomie, pochowała jedyny zapis tego, co jej się przytrafiło. Pamiętała jak cięła ziemię, niczym otwartą ranę, która była czerwona, jak zaschnięta krew byka i przyniosła zapach końca wszystkiego. Z tego smutnego pochówku pozostała zemsta po zgubionej niewinności i gwałtu, tak powstała pierwsza iskra nowego życia Neferet. To nie było łatwe życie. Ale zawsze w tej iskrze odrodzenia było ciemne miejsce, które nigdy już nie puściło Neferet. Noc była jej światem, a cienie w najmroczniejszych miejscach świata okrywały ją pociechą, akceptacją i dawało jej schronienie. Rada Szkoły Chicago postanowiła, że nie byłoby u nich bezpiecznie dla młodej Neferet, więc została przeniesiona do Domu Nocy w St.Louis' Tower Grove. Tam jej dar się ujawnił. Neferet zwinęła się w kłębek, przeżywając kolejny moment, w którym zadecydowała kim się stanie.

Kot był mały, krótkowłosy, czarny z szarymi pręgami. Był zbyt mały, zbyt zwyczajny i zbyt mało atrakcyjny dla Neferet by ją w ogóle zauważyła, gdyby nie inteligencja święcąca w oczach oraz dodatkowy palec, który miała przy obu przednich ciapach. To była zima w St. Louis, mroźna i śnieżna, a młoda Neferet pomyślała by założyć kotu pręgowane rękawiczki. Zirytowany kucharz nazwał kota Chloe, po ludzkim złodzieju, który został złapany na próbie włamania się do szkoły, ponieważ nie był w stanie powstrzymać kota przed włamaniu się do kuchni, bez względu jak często okna były zamknięte, mając czuje spojrzenie na pokojówki, które w roztargnieniu zapominały zamknąć drzwi. Tego dnia Chloe weszła przez otwarte okno, wskoczyła na belkę sufitu, następnie na lodówkę i zajadała się najświeższą zapiekanką z nerek. Wampir wyrzucał bestię ze spiżarni, gdy Neferet się to przydarzyło. „Jak zawsze znajduje sposób by założyć te zużyte rękawiczki?” młoda Neferet krzyknęła, ratując Chloe z zaspy śnieżnej, przez co kot był cały w białych płatkach i uśmiechał się zawadiacko. Kucharz zaśmiał się do Neferet kpiąco. „Wiem, że jesteś młoda, ale to nie powód by zachowywać się jak prostak. Chloe to polydactyl –

sześciopalczasty. Z pewnością widziałaś naszą Wysoką Kapłankę i jej kociego przyjaciela. Same polydactyle. Ten brzydki mały karzeł musi być z nimi spokrewniony, choć nie widzę podobieństwa, z wyjątkiem tych łap.” Stary wampir odwrócił się, wciąż gdacząc, kręcąc głową i mrucząc, „Rękawiczki dla kota. Dziecko jest piękne, ale ma pustą głowę...” Neferet pamiętała jak jej twarz zapłonęła ze wstydu i złości, dopóki Chloe nie spojrzała w jej oczy. Wtedy świat Neferet się zmienił. Przeszył ją dreszcz – wiedziała co było wewnątrz umysłu kota. Nie słyszała w rzeczywistości słów – koty nie myślą słowami. Usłyszała emocje, a emocje opowiadały historię. Chole była zniesmaczona. Jej brzuch był pełen, wypełniony ciepłem i była senna. Ale najważniejsze, kot spojrzał w jej oczy z miłością, lojalnością i radością, i wybrał Neferet do końca swego życia. Pandeia, długoletnia Wysoka Kapłanka w St. Louis, nie nazwała jej prostakiem, ani nie zakpiła z niej, gdy młoda adeptka przyszła do niej, trzymając śpiącą Chloe, i opowiadając z zapartym tchem i zachwytem obrazy ze snów, które wyciągnęła z jej małego umysłu. „I, Wysoka Kapłanko, mogę dotknąć również umysłu twojego kota!” Neferet trysnęła, wskazując

wampirzycy grubego perkala leniwie wskakującego na parapet. „Jest szczęśliwa,bardzo szczęśliwa, bo jest w ciąży!” Wysoka Kapłanka uśmiechnęła się tak, że przyćmiła szyderczy uśmiech kucharza. „Droga Neferet, Nyx dała ci wspaniałe powinowactwo, specjalną więź z kotami, zwierzętami najbardziej związanymi z naszą Boginią. Nyx musi cenić cię wysoko skoro udzieliła ci taki dała.” Wspaniały dzień zbladł i doświadczenie Neferet się zmieniło. Miesiące mijały tak szybko, jak biło serce Tsi Sgili. Wciąż była adeptką, ale starszą. Rada doceniła ją – po pierwsze przez jej powinowactwo z kotami, które wędrowały po Domu Nocy jako towarzysze adeptów i wampirów. Następnie, gdyż okazało się, że Neferet była w stanie dotknąć umysłów innych niemal równie łatwo, jak robiła to u kotów. Obrazy zawieszone w przeszłości, jeden po drugim, wirowały z zawrotną prędkością. „Neferet, byłoby to pomocne, gdybyś poszła ze mną do miasta. Muszę wiedzieć, czy w mieście ponownie rośnie niepokój związku z naszym rytuałem pełni księżyca.” Jej Wysoka Kapłanka zapytała ją.

Poszła z Pandeią, otwierając się na napór i nienawiści, zazdrości jaką kierowali ludzie w stronę Wysokiej Kapłanki, choć byli i tacy, którzy kłaniali się i zdejmowali kapelusze dla niej, oraz ci, którzy omijali ją wzrokiem, zupełnie jakby nie istniała. „Neferet, ludzki Małożonek jednego z naszych profesorów wydaje się smutny, byłoby pomocne, gdybyś powiedziała mi, czy chce odejść, ale boi się o to zapytać,” Pandeia poprosiła innym razem. Neferet weszła do umysłu człowieka. Nie był smutny. Był niewierny swemu wampirowi, wykradał się za dnia, gdy ona spała on uprawiał hazard i kurwił się na prawo i lewo. Profesorka odesłała go i szybko o nim zapominając, przechodząc do innego, bardziej lojalnego Małżonka wciągu dwóch tygodni. Ale Neferet nie zapomniała czego dotknęła w umyśle człowieka. Pożądanie i zazdrość – chciwość i namiętność. To ją zaraziło. Widząc, jak bardzo Wysoka Kapłanka ceniła jej rady, inni do niej przyszli, zawsze poszukując odpowiedzi ukrytych pod maskami innych. Gdy Neferet zdobywała doświadczenie, czuła jaki urazy innych stawały się jej własnymi. Wszyscy tak bardzo tego potrzebowali! Nawet Wysoka Kapłanka.

„Neferet, powiedz mi, czy ten Syn Erebusa, Wojownik myśli, że jestem naprawdę piękna...” „Neferet, chcę wiedzieć, czy mój współlokator mówi mi prawdę o...” „Neferet, powiedz mi...” „Neferet, chce...” „Neferet, dlaczego...?” Tsi Sgili zadrżała, ale wciąż się nie obudziła, doświadczenie za doświadczeniem, wspomnienie za wspomnieniem, atakowały ją dostając się do jej krwi, tworząc kolaż potrzeb i pragnień, chciwości i zdrad, kłamstw i pożądania. Ciemność ją uratowała. Jak wtedy, gdy była Emili. Zwróciła uwagę na kwitnące nocą ogrody Tower Grove. Najbardziej mrocznym miejscu w jej Domu Nocy, gdzie byli jej znajomi przyjaciele. Mogła tam zniknąć, noc przemawiała przez nią, tak, że inni patrzyli tuż nad nią i obok, ale nigdy jej nie widzieli... Chloe rozumiała. Była inteligentna i mądra, i nie ważne czego zmęczony umysł Neferet podsłuchał, zawsze znajdywała sposób by wywołać u niej uśmiech. Szepnęła do kota z uczuciem, czego nigdy się nie nauczyła się mówić głośno – nigdy nie

pokazywała innym adeptom – nigdy, przenigdy nie ujawniła żadnemu wampirowi. „Nienawidzę, gdy Pandeia prosi mnie bym podsłuchiwała ludzkie umysły, zwłaszcza mężczyzn,” młoda Neferet powiedziała jej mruczącemu kotu. „Wszystkie są niedobre. Mają obsesję na punkcie naszych ciał – posiadaniu nas – nawet, gdy czują tak silny strach, że prawie cuchną kwaśnym oddechem, potem i nienasyconym pragnieniem.” Chloe dotknęła ją nosem i przetarła łebkiem jej policzek, wypełniając Neferet bezwarunkową miłością i akceptacją. „Gdy ja będę Wysoką Kapłanką, będę używała moich mocy, tylko wtedy, gdy sama będę tego chciała. Nie zgadzam się z Pandeią i resztą z nich. Tylko dlatego, że jestem obdarzona, nie znaczy, że muszę być na ich zawołanie. Ja dostałam dar, nie oni. Powinnam z nim robić co zechcę.” Zamiast przytulić się do niej, jak zwykle, mały kotek nastroszył uszy i stanął, na kolanach Neferet i wpatrywał się w przykryty nocnym płaszczem ogród Domu Nocy. W swoim schronieniu, Tsi Sgili jęknęła głośno, nie chcąc przeżywać tego co miało się następnie

wydarzyć, lecz nie była w stanie uciec od wizji jej przeszłości. Tower Grove Domu Nocy posiadał bujne tereny, które rozciągały się na więcej niż dwóch setkach hektarów nieużytków wokół głównego kampusu. Tereny są, oczywiście, starannie zagospodarowane, ale to był początek dwudziestego wieku i St. Louis było wiąż znane jako brama dzikiego zachodu. Ogród był domem wodolubnych i kwitnących nocą kwiatów. Chloe niuchała powietrze. Neferet wzięła głęboki oddech wraz z małym kotkiem. Gdy wygięła plecy w łuk, warcząc wściekle, Neferet obnażyła zęby, również, ukazując jej wściekłość, gdyż intruz wszedł do Domu Nocy. Zanim Chloe nie zeskoczyła z jej kolan, Neferet nie wróciła do siebie i poczuła strach. Pobiegła po swojego kota. Ryś polował na króliki i ścigał je, aż do norek, niedaleko od ciemnego kąta, w którym Neferet i Chloe siedziały. Sfrustrowany po stracie zdobyczy, duży samiec oznaczył teren wokół polany, oznaczając go jako swój. Chloe wbiegła na teren samca.

Wykrzykując ostrzeżenie, Ryś w obliczu małej pręgowanej fuknął, Chloe poleciała w stronę samca, wraz z pazurami i zębami. „Nie!” Neferet krzyknęła wraz z Chloe, gdy ryś uderzył raz po raz, pacając kota, jakby był irytującym owadem i rozplatając jej brzuch, starannie ją patrosząc. Ogromna bestia, trzy razy większy od Chloe, stał obok niej gdzie leżała wypatroszona, skręcając się i krwawiąc, gdy Neferet dotarła do polany. Zemsta wypełniła adepta, i wydała ona zwierzęcy ryk pełen nienawiści. Ryś położył uszy wzdłuż czaszki. Jego żółte oczy spotkały płonące, szmaragdowe spojrzenie. To co tam ujrzał zatrzymało go. Tak szybko, jak działał jego instynkt zabójcy, jego instynkt samozachowawczy przejął kontrolę, i cofnął się, ukrywając się w krzakach. Neferet rzuciła się do jej kota. Chole wciąż żyła. Jej małe serce biło i dyszała w panice i bólu. „Nie! Bogini, nie!” Neferet rozerwała swoją sukienkę i próbowała wcisnąć jelita z powrotem do brzucha kota, i zatamować straszną powódź krwi. „Pomóż jej, Nyx! Błagam, jeśli jestem tak dla ciebie ważna, jak inni mówią, błagam, proszę cię, pomóż jej!”

Przepełniona bólem kota i swoją rozpaczą. Neferet płakała tej nocy. „Pomóż jej, Bogini! Proszę o pomoc!” Powietrze ponad polaną mieniło się srebrnym światłem, jak błyszczące gwiazdy, które opadły na ziemie, kobieta zmaterializowała się obok umierającego kota. Jej włosy były długie i białe jak pełnia księżyca. Miała na sobie suknię koloru zmierzchu i nakrycie głowy pokryte babim latem, na który nawleczono diamenty. W jaskini, Tsi Sgili niespokojne skurcze ciała ucichły. Jej oddech stał się płytki. Jej naga skóra była blada a jej chłód wydawał się niemal przezroczysta, gdy przeżywała jej pierwsze spotkanie z Nyx. „Córko jesteś dla mnie ważna,” Bogini jej powiedziała. „I to nie tylko dlatego, że widzę wielką moc w tobie. Kocham cię, jak każde z moim dzieci, z powodu twojej prawdziwości – tak jak, gdy byłaś poddana cierpieniu i ranna, ale na tyle odważna, by ciągle żyć, rozwijać się i kochać.” „Zatem proszę, Bogini. Ocal Chloe. Jest najważniejszą osobą w moim życiu. Kocham ją,” Neferet błagała. Nyx podniosła ramiona, a jej jedwabna skóra zamieniła się światłem księżyca odbitym na wodzie.

„Daję ci ostatni dar – zdolność by ukoić cudzy ból twym dotykiem. Niech cię to nauczy współczucia hartując kiełkującą moc w tobie” Nyx przycisnęła swoje dłonie do jej serca, a potem pochyliła się i położyła dłonie na głowie Neferet. W zimnej, ciemnej jaskini, Neferet przeżywała ponownie wypełnienie tym boskim dotykiem a jej oddech zatrzymał się w jej wspomnieniach. Dotyk Bogini nie napełnił jej siłą. Wypełnił ją łagodnością. „Och, bądź błogosławiona, Nyx!” „To jest Bogini! Bądź błogosławiona, Bogini Nocy!” Radosne okrzyki rozchodziły się wokół Neferet, zarówno jak dorosłych wampirów, jak i adeptów, którzy przyszli słysząc jej wołanie o pomoc, znajdując polanę. „Bądźcie błogosławione, moje córki. Wesołego spotkania, wesołych części, spotkamy się ponownie i wesoło.” Nyc powitała innych, uśmiechając się błogo zanim znikła w promieniach księżyca. Neferet nie patrzyła jak Nyx odchodzi. Musiała skupić się na wszystkim co dotyczyło jej kota. Zacisnęła ręce na jej krwawiącym ciele, ukierunkowując magiczny dotyk Bogini.

Neferet poczuła różnicę natychmiast. Dyszenie Chloe ustało. Jej serce zwolniło. Jej przepełnione bólem oczy pojaśniały, na jeden moment, ich spojrzenia spotkały się, spojrzeniem wypełnionym miłością, radością i ulgą. Potem, całkowicie szczęśliwa i uwolniona od bólu, jej kot zwinął się wokół jej rąk, mrucząc z zadowolenia, przytulił się i umarł. „Nie! Nie! Miałam być w stanie cię uratować!” Neferet wciągnęła Chloe na kolana, zaczęła obejmować jej martwe ciało, gdy ból eksplodował na jej czole. Wciąż kołysząc ciało Chloe, Neferet zwinęła się, aż jej twarz wcisnęła się w trawę, ziemia wchłaniała krew i jej szloch. „Neferet, dziecko! Jestem tu z tobą. Wszystko będzie dobrze!” To była Wysoka Kapłanka, Pandeia, własnoręcznie ją podniosła. „Oh, błogosławiona Bogini, dziękuję ci” Pandeia wykrzyknęła, gdy Neferet podniosła twarz. „Nie tylko Nyx obdarzyła cię leczącym dotykiem, ale także pobłogosławiła cię Zmieniając tej nocy.” Wciąż płacząc i ściskając ciało Chloe, Neferet była oszołomiona zamieszaniem. W spojrzeniu Pandei

Neferet ujrzała swoje nowe Znaki ozdabiające jej twarz, ogłaszając światu, że jest dorosłym wampirem oraz ciało małego kota. „Oh, to Chloe. Jestem zasmucona wraz z tobą, Neferet.” Wysoka Kapłanka pogłaskała nieruchomą głowę kota. „Ale twój dotyk uzdrowił jej ból i weszła do Otherworldu, gdzie będzie igrać z Boginią.” W jaskini, Tsi Sgili wciągnęła głośno powietrze, a następnie powiedziała na głos słowa, które powiedziała w przeszłości. „Nie uleczyłam jej. Chloe nie żyje.' Spojrzenie Pandei był miły, a jej głos był pełen zrozumienia. „Wiem, że to straszna strata, i trudne dla ciebie, aby to znieść, ale musisz myśleć o tej nocy obiektywnie, uświadom sobie, że byłaś zdolna dotknąć jej ducha i uspokoić małą Chloe – to było więcej niż uzdrowienie, niż naprawienie jej fizycznych ran. Nyx hojnie cię obdarzyła.” W jaskini, Neferet szepnęła słowa, które pomyślała wiele lat temu: Nyx odebrała mi jedyną rzecz jaką kochałam. Złość pobudzała Tsi Sgili, przesuwając ją w kierunku świadomości. Jej oddech przyśpieszył, a ona prawie otworzyła oczy, ale zanim się obudziła, czas ruszył do

przodu, zabierając ją do następnego doświadczenia poznanego w przeszłości. Dzień, w którym zabiła swojego kochanka i rozpoczęły się uwodzicielskie szepty skrzydlatego nieśmiertelnego – kłamcy i zdrajcy, Kalony...