Rozdział trzeci
Afrodyta
„Nie wiem, co jest gorsze, fakt, że te policyjne dupki
nie pozwalają wrócić nam do tuneli, czy fakt, że
faktycznie zaczęłam myśleć o tych zasranych
tunelach jako o domu,” Afrodyta mruknęła, gdy
przeszukiwała torebkę. „Gdzie jest moje opakowanie
Xanax?”
„Pozwól mi pomóc, moja piękna.” Darius delikatnie
wziął torebkę Red Valentino od Afrodyty, otworzył
boczną kieszeń i wyciągnął opakowanie tabletek.
„Xanax albo wino, nie oba,” powiedział, trzymając
buteleczkę poza jej zasięgiem.
„Mój tata nie żyje,” powiedziała stanowczo.
„Myślę, że Darius nie chce zobaczyć martwą również
ciebie,” powiedziała Zoey, siadając ciężko na kanapie
obok, w małej, szpitalnej poczekalni. „Wiem jak się
czujesz i wiem, że to wygląda na świetny pomysł, aby
wpaść w odrętwienie, ale nie ma ucieczki od śmierci
rodzica.”
„Nawet gównianego rodzica?” Afrodyta spytała Z.
„Tak, nawet takiego,” Zoey pokiwała głową. „Będziesz
się musiała z tym kiedyś pogodzić. Z mojego
doświadczenia powiedziałabym, że im szybciej tym
lepiej.”
Afrodyta zmarszczyła brwi, ale odłożyła butelkę
czerwonego wina, z którego piła bezpośrednio.
„Dobra. Wybieram Xanax.”
„Ale tylko jedną,” Nalegał Darius.
„Znowu, Dobra. Po prostu mi daj. Nawet bycie
lekomanem brzmi teraz dobrze.”
Darius włożył małą niebieską tabletkę w dłoń
Afrodyty, gdy głos Shaunee spowodował, że popatrzyli
na nią zaskoczeni. „Ja nie chcę być odrętwiała. Nawet
wpół odrętwiała.” Shaunee weszła do poczekalni za
nią pojawiła się Stevie Rae, Rephaim, Damien i
Thanatos. „Jeśli będę odrętwiała zapomnę o tym co
się dzisiaj stało, a to oznacza, że zapomnę ostatnią
noc z życia Erin. Jej życie zasługuje by o nim
pamiętać. I, Afrodyto, życie twojego ojca również na
to zasługuje.” Afrodyta włożyła tabletkę w usta i
połknęła bez popijania.
„Kiedy przypominam sobie mojego ojca, pamiętam
słabego człowieka zastraszanego przez moją mamę,
żyjącego jako zastraniec. Nie jestem pewna, czy chcę
to pamiętać. Co masz zamiar pamiętać o Erin? Jak
miałyście jeden, wspólny mózg przez cały czas, czy to
jak wy dwie byłyście rozdzielone?”
„Serio, Afrodyto, naprawdę przykro mi, że twój tata
zmarł tej nocy, ale to nie powód by wyżywać się na
Shaunee.” Powiedziała Stevie Rae.
„Stevie Rae, każdy radzi sobie ze śmiercią na swój
sposób,” wytłumaczyła Afrodyta, brzmiąc pewniej niż
się czuła. „Moim sposobem jest po prostu powiedzieć
prawdę, i przepraszam, jeśli to sprawia, że czujesz się
niekomfortowo, ale nie będę słodzić. Mówię tylko
prawdę. Więc, które z nich, Shaunee?”
„Obie,” powiedziała powoli Shaunee. „Zamierzam
zapamiętać moją Bliźniaczkę taką jaka była, ani nie
dobrą, ani nie złą. Większość ludzi nie są ani dobrzy,
ani źli.” Spojrzała z Afrodyty na Zoey. „Jak
zapamiętałaś swoją mamę?”
Zoey wydała z siebie długie westchnięcie i
powiedziała. „Staram się pamiętać, jaki obraz Nyx mi
dała zanim wkroczyła do Otherworld. Była wtedy taka
spokojna i to było dobre wspomnienie.”
„Cóż, ja nie mam takiej możliwości z moim tatą,”
powiedziała Afrodyta. „Nie jestem pewna gdzie jest,
ale przypuszczam, że nie z Nyx w Otherworld.”
„Możesz się zdziwić.” Powiedziała Thanatos.
Afrodyta spojrzała na nią w oczywistym szoku.
„Mówisz mi, że poprowadziłaś jego ducha do
Otherworldu?”
„Nie, nie byłam obecna przy jego śmierci, a jego dusza
nie komunikowała się ze mną, ale mogę ci
powiedzieć, że wyczułam ogromny spokój zalegając w
ziemi na miejscu jego śmierci. Mam nadzieje, że to
pomoże ci zrozumieć, że czuł oszałamiającą obecność
spokoju po jego śmierci, ponieważ jego duch został
uwolniony od zawirowań, tragedii, czy smutków życia.
Wierzę, że dusza twojego ojca jest wolna i może
ponownie się odrodzić w szczęśliwych
okolicznościach.”
Afrodyta zamrugała mocno kilka razy i powstrzymała
pojawiające się łzy. Zajęło chwilę nim się pozbierała,
lecz jej przyjaciele czekali cierpliwie. Kiedy wreszcie
przemówiła, jej głos drżał niespokojnie. „Dzię-dziękuję,
że mi to powiedziałaś Thanatos. To pomogło. Szczerze
mówiąc, nie pamiętam czasów, kiedy mój tata był
naprawdę szczęśliwy. Mam nadzieję–” przerwała,
odchrząknęła i ciągnęła dalej. „Mam nadzieję, że
następnym razem znajdzie szczęście.”
„To będzie moją modlitwą do Nyx,” powiedziała
Thanatos.
„Moją też. I moją. Tak, moją również.” Powiedzieli
wszyscy.
„Czy będziemy obserwować ciało Erin przez następne
kilka dni?” Pytanie Zoey wydawało się docierać
echem z innego pokoju.
„To nie będzie konieczne.” Powiedziała Thanatos.
„Więc, wiem, że to niezbyt przyjemny temat, ale ktoś
musiał to powiedzieć.” Zoey mówiła tak, jakby nie
zauważyła, że każdy patrzy na nią z przerażeniem.
Afrodyta ukryła zaskoczony uśmiech. Wow, Z
naprawdę zaczyna brzmieć jak jędzowata Wysoka
Kapłanka.
„W tym momencie są tam dwa wampiry,” Z
kontynuowała stojąc koło Starka i Stevie Rae,
„adepci, którzy odrzucili Przemianę i „umarli”,”
wciągnęła powietrze. „Tak jak Erin „zmarli” tej nocy,”
zaczerpnęła powietrza ponownie. „i oboje z nich mogą
powrócić jako czerwoni adepci w ciągu paru dni. Tak
więc, myślę, że musimy–”
„Nie, Z,” powiedziała Stevie Rae, patrząc niepewnie.
„Erin nie wróci.”
„Stevie Rae, powiedziałam, że to nieprzyjemny temat,
ale możemy mieć z tym do czynienia.” Zoey odsunęła
słowa Stevie Rae. „Ktoś będzie musiał obserwować–”
„Nikt nie musi obserwować martwego adepta,”
Thanatos jej przerwała. „Ona jest naprawdę martwa.”
„Thanatos widziała jak jej dusza wchodzi do
Otherworldu.” Shaunee powiedziała cicho. „Nyx ją
przyjęła.”
„Mogę ci obiecać, że Nyx nas nie przywitała, kiedy
umarliśmy, a następnie się obudziliśmy.” Dodała
Stevie Rae.
„Nie, nie było jej.” Zgodził się Stark.
„Erin naprawdę nie żyje.” Powiedział Damien.
„W porządku, po prostu… nie chcę zabrzmieć chłodno
ani nic w ten deseń,” wyjaśniła z wahaniem Zoey. „Po
prostu musimy być pewni.”
„Jesteśmy pewni.” Powiedziała Thanatos.
„Zgadzam się z Zoey co do tego, uważam, że musimy
być pewni.” Afrodyta powiedziała. Spotkała mądre
spojrzenie Thanatos. „Krąg został zerwany, gdy coś co
wyglądało wpół ukształtowane ciało Neferet przeszło
przez Erin i uciekło w kierunku, w którym znaleziono
mojego tatę. Myślę, że musimy się dowiedzieć co się
stało. Neferet zabiła i oboje – Erin i tatę.”
Ramiona Thanatos opadły. „Obawiam się, że nie ma
sposobu by się upewnić, ale przypuszczenia Afrodyty
co do tego, kto może być odpowiedzialny za obie
śmierci ma sens. Czułam obecność śmierci tylko na
chwilę zanim Zoey zadzwoniła do mnie,
powiadamiając mnie o pająkach. Śmierć mogła
przyjść w odpowiedzi na rozpoczynający się odrzut
Przemiany, albo aby pokazać powrót Neferet z
martwych.” Rozejrzała się pytająco wokół grupy. „Czy
ktoś z was zauważył oznaki choroby u Erin wcześniej?
Czy ktoś słyszał kaszel albo zauważył, że była ostatnio
zmęczona?”
„Dlaczego nie spróbujesz zapytać kogoś, kto
naprawdę wiedział cokolwiek o niej?” spytał Dallas z
korytarza na zewnątrz pokoju, wyglądając na
wściekłego.
„Dallasie, jestem wdzięczna, że do nas dołączyłeś.
Chodź, usiądź, porozmawiaj z nami. Gdy będziesz
gotowy zabiorę cię, byś mógł zobaczyć ciało Erin i się
z nią pożegnać, pójdę z tobą i pomodlimy się o duszę
twojej drogiej przyjaciółki do naszej Bogini, dziękując,
że przyjęła ją tego wieczoru do Otherworldu.”
Powiedziała Thanatos.
„Nie mam nic wam do powiedzenia. Wszystko było z
nią w porządku, zanim ten pieprzony krąg został
utworzony! Nie chciałem jej pozwolić, by dołączyła.
Starałem się ją zatrzymać. I zrobiłbym to, gdyby Pani
Ja Jestem Szefem Wszystkich nie kazała swojemu
Wojownikowi mnie odciągnąć. Nawet nie wiedziałem,
że Erin umarła po kilku minutach zanim wydostałem
się z tej pierdolonej szafy.” Oczy Dallasa były
czerwonymi szparkami. „Nie mam pojęcia kogo
chcecie obwinić za to ogromne popierdolenie ale i tak
wszyscy w Domu Nocy dowiedzą się – Erin umarła
przez ten gówniany krąg Zoey Redbird i jej przyjaciół.
Do tej pory wszystko z nią było w porządku i gdybym
ja powstrzymał wciąż by tu była!” Światła w pokoju
zaczęły mrugać ukazując namacaną siłę złości
Dallasa.
„To już czas, abyś się zamknął, Dallas,” powiedział
Stark, stając pomiędzy złym czerwonym wampirem a
Zoey. Darius do niego dołączył, stając ramię w ramie.
„Erin odrzuciła Przemianę. Krąg Zoey nie miał z tym
nic wspólnego.”
„Nie chciała byś ją powstrzymał” Shaunee zaczęła
znowu płakać. „Chciała być częścią naszego kręgu
ponownie.”
„Nie chciała tego całego, waszego gówna!” krzyknął
Dallas.
„Nie będziesz podnosił głosu w złości po tym jak
młody adept zmarł przedwcześnie.” Siła głosu
Thanatos sprawiła, że Dallas cofnął się o krok, światła
przestały mrugać. „Jeśli chcesz pożegnać swoją
przyjaciółkę w pokoju, miłości i szacunku zapraszam
do tego. Jeśli chcesz jednak rzygać gniewem i siać
niezgodę, musisz wyjść, Dallasie, zabierz ze sobą
swoją negatywną energie. Nie ma na nią miejsca przy
łożu, tego kto niedawno dołączył do naszej Bogini.”
„Powiem Erin do zobaczenia w mój własny sposób i
nie w towarzystwie osób, które sprowadziły na nią
śmierć!” Dallas odwarknął cofając się kilka kroków
zanim odwrócił się i wybiegł z ambulatorium.
„On będzie poważnym problemem,” powiedział Stark.
„On będzie poważnym problemem, wtedy gdy znajdzie
się obok mnie lub Rephaima,” Powiedziała Stevie Rae,
przegryzając wargę. „To go nakręci.”
„To nie twoja wina,” powiedział Rephaim biorąc jej
rękę w swoją.
„Tak, ale żałuję, że czuję się jakby była,” mruknęła,
opierając się o swojego chłopaka.
„To po prostu… On był kiedyś tak uroczy a teraz nie
dość, że jest dupkiem to jeszcze niebezpiecznym
dupkiem.” Spojrzała na Thanatos. „Nie chcę tego
mówić, ale mam wrażenie, że śmierć Erin była
pretekstem, by zrobić coś głupiego jak przychodzenie
do nas.”
„Tak i jak każdy z naszej grupy zacznie się trzymać
razem tu w szkole, Dallas i kumple co za nim łażą
będą mieszać jak tylko potrafią.” Powiedziała
Afrodyta.
Stark wciągnął głośno powietrze zwracając uwagę
grupy na niego. „Osz w mordę – tak samo jak Neferet.
Wiemy, że to się zaczęło zanim Neferet porwała
Babcię Redbird, Dallas się z nią komunikował.”
„Co oznacza, że jeśli Neferet pozbiera do kupy swoje
ciało, są szanse, że będzie się ponownie kontaktowała
z Dallasem by czerpać informacje o tym, co dzieje się
w Domu Nocy,” Zoey zakończyła za Starka.
„Z Dallasem obwiniającym nas za śmierć Erin, będzie
szczęśliwa jak sęp na wozie mięsa, jeśli namiesza.”
Powiedziała Stevie Rae.
Afrodyta skrzywiła się na dyniogłową analogię Stevie
Rae, ale musiała się zgodzić z jej logiką.
„Najgorszą rzeczą jaką może zrobić to wymyśleć
sposób by udowodnić jednemu z wampirów Domu
Nocy, że zabił mojego ojca.”
„Wierzę, że twoja hipoteza jest poprawna. Neferet
zabiła twojego ojca. Dodatkowo wierzę, że przeszła
przez ciało Erin co spowodowało taki szok, że
odrzuciła Przemianę – całkiem może być
odpowiedzialna za obie śmierci dzisiejszego
wieczoru.” Powiedziała Thanatos.
„Ona będzie chciała zrzucić winę na kogoś innego,”
Afrodyta powiedziała.
„Ta, będzie chciała zostawić dowody na to, że ktoś
stąd to zrobił.” Z zgodziła się z nią. „Dallas jej w tym
pomoże. Nie ma co do tego wątpliwości.”
„Musimy to powstrzymać,” powiedziała Thanatos.
„Jak? To szkoła, a nie wojskowa forteca. Nie trudno
się tu zakraść i wyjść, Wszyscy o tym wiedzą – każdy
może to zrobić. A trzeba pamiętać, że Neferet zna
teren szkoły lepiej, niż my,” powiedziała Afrodyta.
„Zatem moje zdanie będzie dość proste. Muszę
wymyślić sposób by zapobiec wejściu na nasz kampus
Neferet.” Powiedziała Thanatos.
„Właściwie, musisz zapobiec więcej, niż tylko Neferet.
Już widzę Dallasa, albo jednego z jego obrzydliwych
przyjaciół, prześlizgującego się i jak donosi oraz robi
czegokolwiek, z którejkolwiek szalonej rzeczy
Neferet. Ona nie ma aktualnie nic innego do roboty,
lubi dyrygować. To sprawia, że czuje się silna,”
powiedziała Afrodyta.
„Racja.” Zgodziła się Z.
„Pomyślę nad tym a do czasu, aż uzyskam odpowiedź
będę pewna o szkołę zlecając pilnie patrole. Kalona i
Aurox nie pozwolą nikomu więcej wejść na teren
szkoły podczas dnia.” Powiedziała Thanatos. „W
międzyczasie odpocznijcie. Już prawie świta.”
Afrodyta wstała i była zaskoczona, gdy pokój zaczął
wirować wokół niej. Wdzięczna Xanaxowi, że zaczął
działać oparła się na silnym ramieniu Dariusa. „Cóż,
powiedziałabym, że nie chcę brzmieć jak suka, ale to
byłoby kłamstwo. Ty i reszta Szkolnej Rady musicie
wiedzieć, że Darius będzie przebywał ze mną w moim
starym pokoju w akademiku.” Powiedziała Afrodyta
Thanatos w jej firmowy tonie, który przypomniał jej
głos matki. „Wiem, że to sprzeczne z regulaminem, ale
również porwanie czyjejś babci, zabijanie ludzi bez
powodu i powodowanie odrzucenia Przemiany przez
adepta i bezpośrednio jego śmierci – a to tylko trzy z
długiej listy przepisów, które złamali niedawno ci źli.
Więc, łamię zasady dla tych dobrych. Nie chcę spać
bez mojego Wojownika, i mogę ci obiecać, że Z czuje
się tak samo.” Afrodyta rzuciła roześmiane spojrzenie
Stevie Rae. „Dyniogłowa będzie chciała spać ze
swoim Ptasim Chłopcem, ale on będzie wtedy ptakiem
i najwyraźniej, wciąż odmawia umieszczeniu go w
klatce – prawda, Stevie Rae?”
„Nie będę z tobą rozmawiała, gdy nazywasz Rephaima
Ptasim Chłopcem” Zmarszczyła brwi na Afrodytę.
„Yep, tak jak myślałam. Wciąż nie ma klatki. W
każdym razie, walczę ze złem i ratuję świat od
miesięcy i potrzebuję mojego Wojownika. Nie jest mi
przykro, jeśli sprawi wam to problemy. Koniec.”
Zapadła długa cisza, podczas, gdy Thanatos i Afrodyta
krzyżowały spojrzenia, wtedy Thanatos powiedziała,
„Wierzę, że pierwszeństwem dla Wojownika jest
dzielenie sypialni ze swoimi Kapłankami, zwłaszcza,
jeśli wierzą, że ich Kapłanki mogą być w
niebezpieczeństwie.”
„Z zawsze jest w niebezpieczeństwie,” powiedział
szybko Stark.
„Tak jak moja Prorokini,” Dodał Darius, otaczają
obronnie ją ramieniem.
Afrodyta uśmiechnęła się. „To wszystko wyjaśnia.”
„Stevie Rae, wiem, że będziesz sama spała, jak tylko
wzejdzie słońce,” powiedziała cicho Shaunee, „Nie
będziesz miała nic przeciwko, będę bardzo wdzięczna,
jeśli będziesz ze mną w pokoju, który dzieliłam kiedyś
z Erin. Ja – Ja nie sądzę, że dam radę być tam sama.”
„Oh, jasne, zostanę z tobą!” powiedziała Stevie Rae
obejmując Shaunee. „Ale będę musiała zostawić
otwarte okno dla Rephaima.”
„Możemy tak zrobić” powiedziała Shaunee. „To nie
problem”.
„Tylko upewnij się, że zasłonisz rolety tak, aby słońce
nie mogło wpaść do pokoju.” Przypomniała jej Zoey.
Spojrzała na swój zegarek. „Ile do wschodu słońca?”
„Dwadzieścia cztery minuty,” Stevie Rae i Rephaim
powiedzieli razem.
„Dobra, ludziska trzeba się zakwaterować. Stark,
chodź ze mną do mojego starego pokoju i tak jak
powiedziałam Stevie Rae – upewnij się, że zasłony są
zaciągnięte. Ja sprawdzę resztę grupy by mieć
pewność, że wszystko jest w porządku, przynajmniej
dziś,” powiedziała Zoey.
Afrodyta ją obserwowała. Z brzmiała normalnie, ale
było coś w niej – na krawędzi jej głosu – napięcie na
jej twarzy – ciemne cienie pod jej oczami. Wszystko
zbierało się tak każdego dnia Zoey. Każdego dnia
Zoey była zmęczona, a nawet w złym humorze raz na
jakiś czas, ale zawsze brała się za coś co musiało
zostać zrobione. Afrodyta zdała sobie sprawę, że gdy
bardziej zaczęła studiować Z, tak bardziej widziała w
niej dziewczynę, która robi to co musi robić, ale
oczywiście nie utrzymuje potrzebnego dystansu.
„Z, dlaczego nie pozwolisz Thanatos zająć się
położeniem dzieci dziś spać. Utrzymałaś nasz krąg
razem i wykopałaś stąd Neferet. Robienie tego
wykańcza – psychicznie i fizycznie. Nie ślubowałaś, że
zostaniesz kocią mamą liżącą swoje młode. To jeden
wielki ból dupy, że zostajemy w naszym Domu Nocy,
ale spójrz na to z innej strony. Nie będzie więcej
telefonów po tania pizzę po którą trzeba iść w dół
ulicy. Łuczniczy Chłopcze, musisz zabrać swoją
dziewczynę do kuchni i dać jej coś dobrego do
jedzenia i picia zanim słońce sprawi, że padniesz z
nóg,” powiedziała Afrodyta.
„Nie potrzebuję byś mówiła jak mam dbać o Z,” rzucił
Stark.
„Super. Tak odpowiadasz na dobrą radę? To naprawdę
dojrzałe,” Afrodyta powiedziała, potrząsając głową.
„Gdyby Darius cię nie trzymał wylądowałabyś na
dupie.” Powiedział Stark.
„Wy dwoje przestańcie się kłócić!” Zoey krzyknęła, a
po tym wzięła głęboki oddech i kontynuowała.
„Afrodyta ma racje. Jestem bardzo zmęczona i muszę
coś zjeść.”
„Odpocznij i odzyskaj energię,” Thanatos powiedziała
Zoey. Potem spojrzała z Afrodyty na Starka. „A twoja
Wyższa Kapłanka ma rację. Twoje kłótnie nie
pomagają nikomu, poza tym którzy chcą siać zamęt
wśród nas.”
„Sorry,” Stark mruknął do Afrodyty. „Robię się
drażliwy, gdy Z jest zmęczona.”
„Przeprosiny przyjęte. A ja się kłócę, gdy jeden z
moich rodziców zostaje zamordowany.” Afrodyta
pochyliła się mocno na Dariusa.
„Zabierzesz mnie do łóżka, przystojniaku?”
„Chętnie” Darius powiedział. Skłonił się z szacunkiem
do Thanatos, Zoey i Stevie Rae, a potem praktycznie
wyniósł Afrodytę z pokoju.
Szli pod starym dębem, przez zacieniony teren wokół
internatu dziewcząt, gdy ból zasztyletował Afrodytę,
oślepiając ją. Jej ciało drgnęło spazmatycznie,
pozwalając jej łzom się wydostać i opaść na ramiona
Dariusa, zbliżając się niebezpiecznie blisko ziemi.
Z wielką mocą przychodzi wielki obowiązek.
Odważanie przyjemności z przywództwa i luksusu
mieczem Damoklesa.
Kiedy uwierzy, że starożytny jest kluczem do jej
potrzeb
Wtedy, gdy wszyscy upadną, Światło upadnie i się
wykrwawi.
Afrodyta miała naprawdę przejebane. Nie tylko miała
zabójczy ból głowy i była ślepa, zanim pojawiła się
wizja, została zmuszona do słuchania poezji.
Bogini, ona nienawidzi poezji.
Wyrzygiwała język poezji niczym włochate kulki, co
było rzeczywiście uosobieniem języka poezji,
zmuszając ją do korzystania z czegoś, czego
nienawidziła, choć nie wiedziała czemu.
Chciała śmiać się sama z siebie, ale ból jej na to nie
pozwolił.
Na skaju świadomości Afrodyta zdała sobie sprawę,
że Darius mówi jej imię głaszcząc ją po włosach.
On sprawi, że będę bezpieczna. Okay, Nyx, jestem
gotowa na cokolwiek chcesz mi pokazać. Bogini,
jestem wdzięczna za zapas Xanax. Byłoby wspaniale,
gdyby obok mnie była jeszcze jedna butelka wina, gdy
wrócę i– ”
Świadomość Afrodyty została oderwana gwałtownie
od ciała z siłą, która rozsadziła jej naczynia
krwionośne powodując, że głowa zaczęła pulsować
bólem. Nie tylko to odczuwała. Potem duch Afrodyty
stał się srebrną wstążką światła prowadzącą ją
daleko… daleko…
Duch Afrodyty wpadł w wizji do ciała Zoey.
Bogini, nienawidziła przeżywać tych strasznych
rzeczy, które przydarzały się ludziom, zwłaszcza
przyjaciołom. Afrodyta przygotowała się i spojrzała
przez oczy Zoey.
Z siedziała w kawiarni. Wydawało się, że jest tam
sama, z wyjątkiem Auroxa.
Wpatrywała się w jego oczy, a on nazwał ją Zo i
powiedział by wzięła tabletkę na wyluzowanie.
Afrodyta poczuła przypływ emocji Z, jakby jego słowa
obudziły coś w jej wnętrzu. Była tak rozdarta między
tym co chciała, a tym co powinna zrobić, że wewnątrz
jej emocje się kotłowały. Afrodyta mogła poczuć jak
ciepło emocji rozwija się w środku klatki piersiowej Z,
prawie jakby spalając ją od środka. Zastanawiała się
o co do cholery chodzi, ale potem Z, wraz z Afrodytą,
degustowały krew Auroxa. Więc, całkiem dużo innych
rzeczy weszło do jej umysłu.
Pijcie krewi wielkiego blondwłosego byczego chłopca
nie było aż tak obrzydliwe dla Afrodyty jak pomyślała –
nie tak jak picie krwi dzieci. Może brak zdegustowania
nim był fakt, że Z była w euforii wywołaną krwią. Huh.
Z naprawdę miała część Auroxa. To było coś co było
potrzebne, by pamiętać. Wraz z tym dziwnym
paleniem.
Scena się zmieniła i Stark, tak jak zawsze, zepsuł jej (i
Z) zabawę. Zachowywał się jak zaborczy dupek, więc
on i Zoey kłócili się, co było denerwujące.
To było niczym biała gorączka. Afrodyta czuła to co Z.
A dziewczyna była bardzo wkurzona. Ta scena
zmieniła się w inną, gdzie jedyną rzeczą jaka istniała
była frustracja Z. Afrodyta nie potrafiła określić gdzie
jest. Nie było jasno za sprawą światła dziennego, ale
na pewno nie była to noc, było wcześniej, ponieważ
niebo przeszkadzało, więc Zoey utrzymywała wzrok w
dole, dopóki jacyś strasznie ubrani faceci nie zaczęli
jej zaczepiać. Zoey stanęła przed nimi, Afrodyta
całkowicie zgadzała się z nią, ale wtedy poziom jej
gniewu poszedł niebezpiecznie w górę. Afrodyta
patrzyła bezradnie jak Z podnosi ręce wypuszczając
całą frustrację, złość i zmieszanie, które ją
wypełniało. Afrodyta ledwo spojrzała na twarze tych
dwóch facetów, ale ich przerażony wygląd wyrył się w
jej pamięci na zawsze. Cisnęła nimi o kamienną
ścianę a krew rozprysła się wszędzie.
Zmiana sceny ponownie, tym razem Afrodyta nie
patrzyła oczami Zoey.
Była obserwatorem z odległości. Z wróciła do Domu
Nocy. Jej złość się zmieniła, teraz wyglądała na
przestraszoną, zdenerwowaną i zdezorientowaną. Ale
nie tylko to w tej scenie Afrodyta zobaczyła. Część z
niej była straszna. Mogła zobaczyć, że coś chodzi po
Zoey. Ta część była straszna. Wyglądały jak pchły lub
pewnego rodzaju mięsożerne wszy przywiązane do
Zoey, czołgały się pod jej skórą. Zanim Afrodyta
zaczęła się im przyglądać, całkowicie zdegustowana,
poruszyły się i przesunęły, wyglądając jak brokat lub
może nawet piękny płaszcz, który objął Zoey. Afrodyta
zamrugała i wszystko zmieniło się z powrotem w
potworne insekty.
Afrodyta nie miała pieprzonego pojęcia czym były te
rzeczy, ale było oczywistym, że nie pochodziły od
Zoey. Nie były jej elementami. Myśli Afrodyty biegły w
szaleńczym tempie. Co tak bardzo zdenerwowało Z –
frustracja chłopaka i ludzie zachowujący się głupio.
Reakcja Zoey była nieprawidłowa. Może dlatego, że
Zoey tak naprawdę nie reagowała – płynęła z niej
frustracja i gniew, które przejmowały nad nią kontrole
a Zoey nie zdawała sobie z tego sprawy? I do diabła,
dlaczego wszystko się zmienia i wygląda pięknie?
Afrodyta nie wiedziała co się dzieje, ale rozumiała
efekt końcowy. Zoey była zła, potężna i całkowicie
poza kontrolą.
To przeraziło Afrodytę.
Następna scena nastąpiła tak szybko, że Afrodyta
poczuła zawrót głowy.
Z punktu widzenia Zoey, Afrodyta patrzyła na samą
siebie prowadzoną w kajdankach do więziennej celi.
Tuż przed zatrzaśnięciem żelaznych drzwi,
zamykających ją w klaustrofobicznej izolatce pośród
ciemności celi, Z opadły ramiona. Gniew, który
wypełniał ja tak mocno i całkowicie, zgasł.
Dewastując ją i wypełniając wstrętem do samej
siebie. Zoey patrzyła jak zamykają się drzwi, niczym
wieko jej trumny. Następnie młoda Wysoka Kapłanka,
i jej najlepsza przyjaciółka Afrodyta, udały się do rogu
celi, zsunęły się po ścianie, przytuliły kolana do piersi
i zaczęły kołysać się tam i z powrotem, tam i z
powrotem. Trzy słowa powtarzane wkoło przez umysł
Zoey: Zasługuję na to. Zasługuje na to. Zasługuje na
to. Zasługuję na to…
Zoey nie pozostała odrobina nadzieja.
Następnie, Afrodyta wyszarpnęła się z ciała Zoey,
unosząc się na samym centrum wielkiej katedry.
Poczuła mdłości, spojrzała w dół aby zobaczyć, że
wszyscy parafianie byli martwi. Wszyscy. Gardła
każdego z nich były rozerwane, a ich ciała osuszone z
ostatniej kropli krwi.
Triumfujący głos powtarzał trzy słowa wkoło:
Zasługuję na to. Zasługuję na to. Zasługuję na to.
Zasługuję na to.
Z wielką mocą przychodzi wielki obowiązek.
Odważanie przyjemności z przywództwa i luksusu
mieczem Damoklesa.
Kiedy uwierzy, że starożytny jest kluczem do jej
potrzeb
Wtedy, gdy wszyscy upadną, Światło upadnie i się
wykrwawi.
Kawałek poezji powtarzany przez umysł Afrodyty
przeszkadzał w końcowej scenie zakłócając ją, jej
duch eksplodował z powrotem w jej ślepym, pełnym
bólu ciele.
„Darius!” jęknęła, dławiąc się powietrzem i
wyciągając swoje ręce naprzeciw jej zamkniętych,
krwawiących oczu.
„Jestem tu! Jesteś bezpieczna!” powiedział. „Poślę po
Zoey i–”
„Nie!” powiedziała mu wkładając w to całą siłę. „Nie
pozwól Z wiedzieć. Nie pozwól by ktokolwiek
wiedział.”
„Zrobię jak mówisz, moja piękna. Odpoczywaj. Zawszę
będę cię strzegł.”
Następnie Afrodyta pozwoliła sobie zemdleć.
Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik
Rozdział trzeci Afrodyta „Nie wiem, co jest gorsze, fakt, że te policyjne dupki nie pozwalają wrócić nam do tuneli, czy fakt, że faktycznie zaczęłam myśleć o tych zasranych tunelach jako o domu,” Afrodyta mruknęła, gdy przeszukiwała torebkę. „Gdzie jest moje opakowanie Xanax?” „Pozwól mi pomóc, moja piękna.” Darius delikatnie wziął torebkę Red Valentino od Afrodyty, otworzył boczną kieszeń i wyciągnął opakowanie tabletek. „Xanax albo wino, nie oba,” powiedział, trzymając buteleczkę poza jej zasięgiem. „Mój tata nie żyje,” powiedziała stanowczo. „Myślę, że Darius nie chce zobaczyć martwą również ciebie,” powiedziała Zoey, siadając ciężko na kanapie obok, w małej, szpitalnej poczekalni. „Wiem jak się czujesz i wiem, że to wygląda na świetny pomysł, aby wpaść w odrętwienie, ale nie ma ucieczki od śmierci rodzica.”
„Nawet gównianego rodzica?” Afrodyta spytała Z. „Tak, nawet takiego,” Zoey pokiwała głową. „Będziesz się musiała z tym kiedyś pogodzić. Z mojego doświadczenia powiedziałabym, że im szybciej tym lepiej.” Afrodyta zmarszczyła brwi, ale odłożyła butelkę czerwonego wina, z którego piła bezpośrednio. „Dobra. Wybieram Xanax.” „Ale tylko jedną,” Nalegał Darius. „Znowu, Dobra. Po prostu mi daj. Nawet bycie lekomanem brzmi teraz dobrze.” Darius włożył małą niebieską tabletkę w dłoń Afrodyty, gdy głos Shaunee spowodował, że popatrzyli na nią zaskoczeni. „Ja nie chcę być odrętwiała. Nawet wpół odrętwiała.” Shaunee weszła do poczekalni za nią pojawiła się Stevie Rae, Rephaim, Damien i Thanatos. „Jeśli będę odrętwiała zapomnę o tym co się dzisiaj stało, a to oznacza, że zapomnę ostatnią noc z życia Erin. Jej życie zasługuje by o nim pamiętać. I, Afrodyto, życie twojego ojca również na to zasługuje.” Afrodyta włożyła tabletkę w usta i połknęła bez popijania. „Kiedy przypominam sobie mojego ojca, pamiętam słabego człowieka zastraszanego przez moją mamę,
żyjącego jako zastraniec. Nie jestem pewna, czy chcę to pamiętać. Co masz zamiar pamiętać o Erin? Jak miałyście jeden, wspólny mózg przez cały czas, czy to jak wy dwie byłyście rozdzielone?” „Serio, Afrodyto, naprawdę przykro mi, że twój tata zmarł tej nocy, ale to nie powód by wyżywać się na Shaunee.” Powiedziała Stevie Rae. „Stevie Rae, każdy radzi sobie ze śmiercią na swój sposób,” wytłumaczyła Afrodyta, brzmiąc pewniej niż się czuła. „Moim sposobem jest po prostu powiedzieć prawdę, i przepraszam, jeśli to sprawia, że czujesz się niekomfortowo, ale nie będę słodzić. Mówię tylko prawdę. Więc, które z nich, Shaunee?” „Obie,” powiedziała powoli Shaunee. „Zamierzam zapamiętać moją Bliźniaczkę taką jaka była, ani nie dobrą, ani nie złą. Większość ludzi nie są ani dobrzy, ani źli.” Spojrzała z Afrodyty na Zoey. „Jak zapamiętałaś swoją mamę?” Zoey wydała z siebie długie westchnięcie i powiedziała. „Staram się pamiętać, jaki obraz Nyx mi dała zanim wkroczyła do Otherworld. Była wtedy taka spokojna i to było dobre wspomnienie.” „Cóż, ja nie mam takiej możliwości z moim tatą,” powiedziała Afrodyta. „Nie jestem pewna gdzie jest, ale przypuszczam, że nie z Nyx w Otherworld.”
„Możesz się zdziwić.” Powiedziała Thanatos. Afrodyta spojrzała na nią w oczywistym szoku. „Mówisz mi, że poprowadziłaś jego ducha do Otherworldu?” „Nie, nie byłam obecna przy jego śmierci, a jego dusza nie komunikowała się ze mną, ale mogę ci powiedzieć, że wyczułam ogromny spokój zalegając w ziemi na miejscu jego śmierci. Mam nadzieje, że to pomoże ci zrozumieć, że czuł oszałamiającą obecność spokoju po jego śmierci, ponieważ jego duch został uwolniony od zawirowań, tragedii, czy smutków życia. Wierzę, że dusza twojego ojca jest wolna i może ponownie się odrodzić w szczęśliwych okolicznościach.” Afrodyta zamrugała mocno kilka razy i powstrzymała pojawiające się łzy. Zajęło chwilę nim się pozbierała, lecz jej przyjaciele czekali cierpliwie. Kiedy wreszcie przemówiła, jej głos drżał niespokojnie. „Dzię-dziękuję, że mi to powiedziałaś Thanatos. To pomogło. Szczerze mówiąc, nie pamiętam czasów, kiedy mój tata był naprawdę szczęśliwy. Mam nadzieję–” przerwała, odchrząknęła i ciągnęła dalej. „Mam nadzieję, że następnym razem znajdzie szczęście.” „To będzie moją modlitwą do Nyx,” powiedziała Thanatos.
„Moją też. I moją. Tak, moją również.” Powiedzieli wszyscy. „Czy będziemy obserwować ciało Erin przez następne kilka dni?” Pytanie Zoey wydawało się docierać echem z innego pokoju. „To nie będzie konieczne.” Powiedziała Thanatos. „Więc, wiem, że to niezbyt przyjemny temat, ale ktoś musiał to powiedzieć.” Zoey mówiła tak, jakby nie zauważyła, że każdy patrzy na nią z przerażeniem. Afrodyta ukryła zaskoczony uśmiech. Wow, Z naprawdę zaczyna brzmieć jak jędzowata Wysoka Kapłanka. „W tym momencie są tam dwa wampiry,” Z kontynuowała stojąc koło Starka i Stevie Rae, „adepci, którzy odrzucili Przemianę i „umarli”,” wciągnęła powietrze. „Tak jak Erin „zmarli” tej nocy,” zaczerpnęła powietrza ponownie. „i oboje z nich mogą powrócić jako czerwoni adepci w ciągu paru dni. Tak więc, myślę, że musimy–” „Nie, Z,” powiedziała Stevie Rae, patrząc niepewnie. „Erin nie wróci.” „Stevie Rae, powiedziałam, że to nieprzyjemny temat, ale możemy mieć z tym do czynienia.” Zoey odsunęła słowa Stevie Rae. „Ktoś będzie musiał obserwować–”
„Nikt nie musi obserwować martwego adepta,” Thanatos jej przerwała. „Ona jest naprawdę martwa.” „Thanatos widziała jak jej dusza wchodzi do Otherworldu.” Shaunee powiedziała cicho. „Nyx ją przyjęła.” „Mogę ci obiecać, że Nyx nas nie przywitała, kiedy umarliśmy, a następnie się obudziliśmy.” Dodała Stevie Rae. „Nie, nie było jej.” Zgodził się Stark. „Erin naprawdę nie żyje.” Powiedział Damien. „W porządku, po prostu… nie chcę zabrzmieć chłodno ani nic w ten deseń,” wyjaśniła z wahaniem Zoey. „Po prostu musimy być pewni.” „Jesteśmy pewni.” Powiedziała Thanatos. „Zgadzam się z Zoey co do tego, uważam, że musimy być pewni.” Afrodyta powiedziała. Spotkała mądre spojrzenie Thanatos. „Krąg został zerwany, gdy coś co wyglądało wpół ukształtowane ciało Neferet przeszło przez Erin i uciekło w kierunku, w którym znaleziono mojego tatę. Myślę, że musimy się dowiedzieć co się stało. Neferet zabiła i oboje – Erin i tatę.” Ramiona Thanatos opadły. „Obawiam się, że nie ma sposobu by się upewnić, ale przypuszczenia Afrodyty co do tego, kto może być odpowiedzialny za obie
śmierci ma sens. Czułam obecność śmierci tylko na chwilę zanim Zoey zadzwoniła do mnie, powiadamiając mnie o pająkach. Śmierć mogła przyjść w odpowiedzi na rozpoczynający się odrzut Przemiany, albo aby pokazać powrót Neferet z martwych.” Rozejrzała się pytająco wokół grupy. „Czy ktoś z was zauważył oznaki choroby u Erin wcześniej? Czy ktoś słyszał kaszel albo zauważył, że była ostatnio zmęczona?” „Dlaczego nie spróbujesz zapytać kogoś, kto naprawdę wiedział cokolwiek o niej?” spytał Dallas z korytarza na zewnątrz pokoju, wyglądając na wściekłego. „Dallasie, jestem wdzięczna, że do nas dołączyłeś. Chodź, usiądź, porozmawiaj z nami. Gdy będziesz gotowy zabiorę cię, byś mógł zobaczyć ciało Erin i się z nią pożegnać, pójdę z tobą i pomodlimy się o duszę twojej drogiej przyjaciółki do naszej Bogini, dziękując, że przyjęła ją tego wieczoru do Otherworldu.” Powiedziała Thanatos. „Nie mam nic wam do powiedzenia. Wszystko było z nią w porządku, zanim ten pieprzony krąg został utworzony! Nie chciałem jej pozwolić, by dołączyła. Starałem się ją zatrzymać. I zrobiłbym to, gdyby Pani Ja Jestem Szefem Wszystkich nie kazała swojemu Wojownikowi mnie odciągnąć. Nawet nie wiedziałem,
że Erin umarła po kilku minutach zanim wydostałem się z tej pierdolonej szafy.” Oczy Dallasa były czerwonymi szparkami. „Nie mam pojęcia kogo chcecie obwinić za to ogromne popierdolenie ale i tak wszyscy w Domu Nocy dowiedzą się – Erin umarła przez ten gówniany krąg Zoey Redbird i jej przyjaciół. Do tej pory wszystko z nią było w porządku i gdybym ja powstrzymał wciąż by tu była!” Światła w pokoju zaczęły mrugać ukazując namacaną siłę złości Dallasa. „To już czas, abyś się zamknął, Dallas,” powiedział Stark, stając pomiędzy złym czerwonym wampirem a Zoey. Darius do niego dołączył, stając ramię w ramie. „Erin odrzuciła Przemianę. Krąg Zoey nie miał z tym nic wspólnego.” „Nie chciała byś ją powstrzymał” Shaunee zaczęła znowu płakać. „Chciała być częścią naszego kręgu ponownie.” „Nie chciała tego całego, waszego gówna!” krzyknął Dallas. „Nie będziesz podnosił głosu w złości po tym jak młody adept zmarł przedwcześnie.” Siła głosu Thanatos sprawiła, że Dallas cofnął się o krok, światła przestały mrugać. „Jeśli chcesz pożegnać swoją przyjaciółkę w pokoju, miłości i szacunku zapraszam
do tego. Jeśli chcesz jednak rzygać gniewem i siać niezgodę, musisz wyjść, Dallasie, zabierz ze sobą swoją negatywną energie. Nie ma na nią miejsca przy łożu, tego kto niedawno dołączył do naszej Bogini.” „Powiem Erin do zobaczenia w mój własny sposób i nie w towarzystwie osób, które sprowadziły na nią śmierć!” Dallas odwarknął cofając się kilka kroków zanim odwrócił się i wybiegł z ambulatorium. „On będzie poważnym problemem,” powiedział Stark. „On będzie poważnym problemem, wtedy gdy znajdzie się obok mnie lub Rephaima,” Powiedziała Stevie Rae, przegryzając wargę. „To go nakręci.” „To nie twoja wina,” powiedział Rephaim biorąc jej rękę w swoją. „Tak, ale żałuję, że czuję się jakby była,” mruknęła, opierając się o swojego chłopaka. „To po prostu… On był kiedyś tak uroczy a teraz nie dość, że jest dupkiem to jeszcze niebezpiecznym dupkiem.” Spojrzała na Thanatos. „Nie chcę tego mówić, ale mam wrażenie, że śmierć Erin była pretekstem, by zrobić coś głupiego jak przychodzenie do nas.” „Tak i jak każdy z naszej grupy zacznie się trzymać razem tu w szkole, Dallas i kumple co za nim łażą
będą mieszać jak tylko potrafią.” Powiedziała Afrodyta. Stark wciągnął głośno powietrze zwracając uwagę grupy na niego. „Osz w mordę – tak samo jak Neferet. Wiemy, że to się zaczęło zanim Neferet porwała Babcię Redbird, Dallas się z nią komunikował.” „Co oznacza, że jeśli Neferet pozbiera do kupy swoje ciało, są szanse, że będzie się ponownie kontaktowała z Dallasem by czerpać informacje o tym, co dzieje się w Domu Nocy,” Zoey zakończyła za Starka. „Z Dallasem obwiniającym nas za śmierć Erin, będzie szczęśliwa jak sęp na wozie mięsa, jeśli namiesza.” Powiedziała Stevie Rae. Afrodyta skrzywiła się na dyniogłową analogię Stevie Rae, ale musiała się zgodzić z jej logiką. „Najgorszą rzeczą jaką może zrobić to wymyśleć sposób by udowodnić jednemu z wampirów Domu Nocy, że zabił mojego ojca.” „Wierzę, że twoja hipoteza jest poprawna. Neferet zabiła twojego ojca. Dodatkowo wierzę, że przeszła przez ciało Erin co spowodowało taki szok, że odrzuciła Przemianę – całkiem może być odpowiedzialna za obie śmierci dzisiejszego wieczoru.” Powiedziała Thanatos.
„Ona będzie chciała zrzucić winę na kogoś innego,” Afrodyta powiedziała. „Ta, będzie chciała zostawić dowody na to, że ktoś stąd to zrobił.” Z zgodziła się z nią. „Dallas jej w tym pomoże. Nie ma co do tego wątpliwości.” „Musimy to powstrzymać,” powiedziała Thanatos. „Jak? To szkoła, a nie wojskowa forteca. Nie trudno się tu zakraść i wyjść, Wszyscy o tym wiedzą – każdy może to zrobić. A trzeba pamiętać, że Neferet zna teren szkoły lepiej, niż my,” powiedziała Afrodyta. „Zatem moje zdanie będzie dość proste. Muszę wymyślić sposób by zapobiec wejściu na nasz kampus Neferet.” Powiedziała Thanatos. „Właściwie, musisz zapobiec więcej, niż tylko Neferet. Już widzę Dallasa, albo jednego z jego obrzydliwych przyjaciół, prześlizgującego się i jak donosi oraz robi czegokolwiek, z którejkolwiek szalonej rzeczy Neferet. Ona nie ma aktualnie nic innego do roboty, lubi dyrygować. To sprawia, że czuje się silna,” powiedziała Afrodyta. „Racja.” Zgodziła się Z. „Pomyślę nad tym a do czasu, aż uzyskam odpowiedź będę pewna o szkołę zlecając pilnie patrole. Kalona i Aurox nie pozwolą nikomu więcej wejść na teren
szkoły podczas dnia.” Powiedziała Thanatos. „W międzyczasie odpocznijcie. Już prawie świta.” Afrodyta wstała i była zaskoczona, gdy pokój zaczął wirować wokół niej. Wdzięczna Xanaxowi, że zaczął działać oparła się na silnym ramieniu Dariusa. „Cóż, powiedziałabym, że nie chcę brzmieć jak suka, ale to byłoby kłamstwo. Ty i reszta Szkolnej Rady musicie wiedzieć, że Darius będzie przebywał ze mną w moim starym pokoju w akademiku.” Powiedziała Afrodyta Thanatos w jej firmowy tonie, który przypomniał jej głos matki. „Wiem, że to sprzeczne z regulaminem, ale również porwanie czyjejś babci, zabijanie ludzi bez powodu i powodowanie odrzucenia Przemiany przez adepta i bezpośrednio jego śmierci – a to tylko trzy z długiej listy przepisów, które złamali niedawno ci źli. Więc, łamię zasady dla tych dobrych. Nie chcę spać bez mojego Wojownika, i mogę ci obiecać, że Z czuje się tak samo.” Afrodyta rzuciła roześmiane spojrzenie Stevie Rae. „Dyniogłowa będzie chciała spać ze swoim Ptasim Chłopcem, ale on będzie wtedy ptakiem i najwyraźniej, wciąż odmawia umieszczeniu go w klatce – prawda, Stevie Rae?” „Nie będę z tobą rozmawiała, gdy nazywasz Rephaima Ptasim Chłopcem” Zmarszczyła brwi na Afrodytę. „Yep, tak jak myślałam. Wciąż nie ma klatki. W każdym razie, walczę ze złem i ratuję świat od
miesięcy i potrzebuję mojego Wojownika. Nie jest mi przykro, jeśli sprawi wam to problemy. Koniec.” Zapadła długa cisza, podczas, gdy Thanatos i Afrodyta krzyżowały spojrzenia, wtedy Thanatos powiedziała, „Wierzę, że pierwszeństwem dla Wojownika jest dzielenie sypialni ze swoimi Kapłankami, zwłaszcza, jeśli wierzą, że ich Kapłanki mogą być w niebezpieczeństwie.” „Z zawsze jest w niebezpieczeństwie,” powiedział szybko Stark. „Tak jak moja Prorokini,” Dodał Darius, otaczają obronnie ją ramieniem. Afrodyta uśmiechnęła się. „To wszystko wyjaśnia.” „Stevie Rae, wiem, że będziesz sama spała, jak tylko wzejdzie słońce,” powiedziała cicho Shaunee, „Nie będziesz miała nic przeciwko, będę bardzo wdzięczna, jeśli będziesz ze mną w pokoju, który dzieliłam kiedyś z Erin. Ja – Ja nie sądzę, że dam radę być tam sama.” „Oh, jasne, zostanę z tobą!” powiedziała Stevie Rae obejmując Shaunee. „Ale będę musiała zostawić otwarte okno dla Rephaima.” „Możemy tak zrobić” powiedziała Shaunee. „To nie problem”.
„Tylko upewnij się, że zasłonisz rolety tak, aby słońce nie mogło wpaść do pokoju.” Przypomniała jej Zoey. Spojrzała na swój zegarek. „Ile do wschodu słońca?” „Dwadzieścia cztery minuty,” Stevie Rae i Rephaim powiedzieli razem. „Dobra, ludziska trzeba się zakwaterować. Stark, chodź ze mną do mojego starego pokoju i tak jak powiedziałam Stevie Rae – upewnij się, że zasłony są zaciągnięte. Ja sprawdzę resztę grupy by mieć pewność, że wszystko jest w porządku, przynajmniej dziś,” powiedziała Zoey. Afrodyta ją obserwowała. Z brzmiała normalnie, ale było coś w niej – na krawędzi jej głosu – napięcie na jej twarzy – ciemne cienie pod jej oczami. Wszystko zbierało się tak każdego dnia Zoey. Każdego dnia Zoey była zmęczona, a nawet w złym humorze raz na jakiś czas, ale zawsze brała się za coś co musiało zostać zrobione. Afrodyta zdała sobie sprawę, że gdy bardziej zaczęła studiować Z, tak bardziej widziała w niej dziewczynę, która robi to co musi robić, ale oczywiście nie utrzymuje potrzebnego dystansu. „Z, dlaczego nie pozwolisz Thanatos zająć się położeniem dzieci dziś spać. Utrzymałaś nasz krąg razem i wykopałaś stąd Neferet. Robienie tego wykańcza – psychicznie i fizycznie. Nie ślubowałaś, że
zostaniesz kocią mamą liżącą swoje młode. To jeden wielki ból dupy, że zostajemy w naszym Domu Nocy, ale spójrz na to z innej strony. Nie będzie więcej telefonów po tania pizzę po którą trzeba iść w dół ulicy. Łuczniczy Chłopcze, musisz zabrać swoją dziewczynę do kuchni i dać jej coś dobrego do jedzenia i picia zanim słońce sprawi, że padniesz z nóg,” powiedziała Afrodyta. „Nie potrzebuję byś mówiła jak mam dbać o Z,” rzucił Stark. „Super. Tak odpowiadasz na dobrą radę? To naprawdę dojrzałe,” Afrodyta powiedziała, potrząsając głową. „Gdyby Darius cię nie trzymał wylądowałabyś na dupie.” Powiedział Stark. „Wy dwoje przestańcie się kłócić!” Zoey krzyknęła, a po tym wzięła głęboki oddech i kontynuowała. „Afrodyta ma racje. Jestem bardzo zmęczona i muszę coś zjeść.” „Odpocznij i odzyskaj energię,” Thanatos powiedziała Zoey. Potem spojrzała z Afrodyty na Starka. „A twoja Wyższa Kapłanka ma rację. Twoje kłótnie nie pomagają nikomu, poza tym którzy chcą siać zamęt wśród nas.”
„Sorry,” Stark mruknął do Afrodyty. „Robię się drażliwy, gdy Z jest zmęczona.” „Przeprosiny przyjęte. A ja się kłócę, gdy jeden z moich rodziców zostaje zamordowany.” Afrodyta pochyliła się mocno na Dariusa. „Zabierzesz mnie do łóżka, przystojniaku?” „Chętnie” Darius powiedział. Skłonił się z szacunkiem do Thanatos, Zoey i Stevie Rae, a potem praktycznie wyniósł Afrodytę z pokoju. Szli pod starym dębem, przez zacieniony teren wokół internatu dziewcząt, gdy ból zasztyletował Afrodytę, oślepiając ją. Jej ciało drgnęło spazmatycznie, pozwalając jej łzom się wydostać i opaść na ramiona Dariusa, zbliżając się niebezpiecznie blisko ziemi. Z wielką mocą przychodzi wielki obowiązek. Odważanie przyjemności z przywództwa i luksusu mieczem Damoklesa. Kiedy uwierzy, że starożytny jest kluczem do jej potrzeb Wtedy, gdy wszyscy upadną, Światło upadnie i się wykrwawi.
Afrodyta miała naprawdę przejebane. Nie tylko miała zabójczy ból głowy i była ślepa, zanim pojawiła się wizja, została zmuszona do słuchania poezji. Bogini, ona nienawidzi poezji. Wyrzygiwała język poezji niczym włochate kulki, co było rzeczywiście uosobieniem języka poezji, zmuszając ją do korzystania z czegoś, czego nienawidziła, choć nie wiedziała czemu. Chciała śmiać się sama z siebie, ale ból jej na to nie pozwolił. Na skaju świadomości Afrodyta zdała sobie sprawę, że Darius mówi jej imię głaszcząc ją po włosach. On sprawi, że będę bezpieczna. Okay, Nyx, jestem gotowa na cokolwiek chcesz mi pokazać. Bogini, jestem wdzięczna za zapas Xanax. Byłoby wspaniale, gdyby obok mnie była jeszcze jedna butelka wina, gdy wrócę i– ” Świadomość Afrodyty została oderwana gwałtownie od ciała z siłą, która rozsadziła jej naczynia krwionośne powodując, że głowa zaczęła pulsować bólem. Nie tylko to odczuwała. Potem duch Afrodyty stał się srebrną wstążką światła prowadzącą ją daleko… daleko… Duch Afrodyty wpadł w wizji do ciała Zoey.
Bogini, nienawidziła przeżywać tych strasznych rzeczy, które przydarzały się ludziom, zwłaszcza przyjaciołom. Afrodyta przygotowała się i spojrzała przez oczy Zoey. Z siedziała w kawiarni. Wydawało się, że jest tam sama, z wyjątkiem Auroxa. Wpatrywała się w jego oczy, a on nazwał ją Zo i powiedział by wzięła tabletkę na wyluzowanie. Afrodyta poczuła przypływ emocji Z, jakby jego słowa obudziły coś w jej wnętrzu. Była tak rozdarta między tym co chciała, a tym co powinna zrobić, że wewnątrz jej emocje się kotłowały. Afrodyta mogła poczuć jak ciepło emocji rozwija się w środku klatki piersiowej Z, prawie jakby spalając ją od środka. Zastanawiała się o co do cholery chodzi, ale potem Z, wraz z Afrodytą, degustowały krew Auroxa. Więc, całkiem dużo innych rzeczy weszło do jej umysłu. Pijcie krewi wielkiego blondwłosego byczego chłopca nie było aż tak obrzydliwe dla Afrodyty jak pomyślała – nie tak jak picie krwi dzieci. Może brak zdegustowania nim był fakt, że Z była w euforii wywołaną krwią. Huh. Z naprawdę miała część Auroxa. To było coś co było potrzebne, by pamiętać. Wraz z tym dziwnym paleniem.
Scena się zmieniła i Stark, tak jak zawsze, zepsuł jej (i Z) zabawę. Zachowywał się jak zaborczy dupek, więc on i Zoey kłócili się, co było denerwujące. To było niczym biała gorączka. Afrodyta czuła to co Z. A dziewczyna była bardzo wkurzona. Ta scena zmieniła się w inną, gdzie jedyną rzeczą jaka istniała była frustracja Z. Afrodyta nie potrafiła określić gdzie jest. Nie było jasno za sprawą światła dziennego, ale na pewno nie była to noc, było wcześniej, ponieważ niebo przeszkadzało, więc Zoey utrzymywała wzrok w dole, dopóki jacyś strasznie ubrani faceci nie zaczęli jej zaczepiać. Zoey stanęła przed nimi, Afrodyta całkowicie zgadzała się z nią, ale wtedy poziom jej gniewu poszedł niebezpiecznie w górę. Afrodyta patrzyła bezradnie jak Z podnosi ręce wypuszczając całą frustrację, złość i zmieszanie, które ją wypełniało. Afrodyta ledwo spojrzała na twarze tych dwóch facetów, ale ich przerażony wygląd wyrył się w jej pamięci na zawsze. Cisnęła nimi o kamienną ścianę a krew rozprysła się wszędzie. Zmiana sceny ponownie, tym razem Afrodyta nie patrzyła oczami Zoey. Była obserwatorem z odległości. Z wróciła do Domu Nocy. Jej złość się zmieniła, teraz wyglądała na przestraszoną, zdenerwowaną i zdezorientowaną. Ale nie tylko to w tej scenie Afrodyta zobaczyła. Część z
niej była straszna. Mogła zobaczyć, że coś chodzi po Zoey. Ta część była straszna. Wyglądały jak pchły lub pewnego rodzaju mięsożerne wszy przywiązane do Zoey, czołgały się pod jej skórą. Zanim Afrodyta zaczęła się im przyglądać, całkowicie zdegustowana, poruszyły się i przesunęły, wyglądając jak brokat lub może nawet piękny płaszcz, który objął Zoey. Afrodyta zamrugała i wszystko zmieniło się z powrotem w potworne insekty. Afrodyta nie miała pieprzonego pojęcia czym były te rzeczy, ale było oczywistym, że nie pochodziły od Zoey. Nie były jej elementami. Myśli Afrodyty biegły w szaleńczym tempie. Co tak bardzo zdenerwowało Z – frustracja chłopaka i ludzie zachowujący się głupio. Reakcja Zoey była nieprawidłowa. Może dlatego, że Zoey tak naprawdę nie reagowała – płynęła z niej frustracja i gniew, które przejmowały nad nią kontrole a Zoey nie zdawała sobie z tego sprawy? I do diabła, dlaczego wszystko się zmienia i wygląda pięknie? Afrodyta nie wiedziała co się dzieje, ale rozumiała efekt końcowy. Zoey była zła, potężna i całkowicie poza kontrolą. To przeraziło Afrodytę. Następna scena nastąpiła tak szybko, że Afrodyta poczuła zawrót głowy.
Z punktu widzenia Zoey, Afrodyta patrzyła na samą siebie prowadzoną w kajdankach do więziennej celi. Tuż przed zatrzaśnięciem żelaznych drzwi, zamykających ją w klaustrofobicznej izolatce pośród ciemności celi, Z opadły ramiona. Gniew, który wypełniał ja tak mocno i całkowicie, zgasł. Dewastując ją i wypełniając wstrętem do samej siebie. Zoey patrzyła jak zamykają się drzwi, niczym wieko jej trumny. Następnie młoda Wysoka Kapłanka, i jej najlepsza przyjaciółka Afrodyta, udały się do rogu celi, zsunęły się po ścianie, przytuliły kolana do piersi i zaczęły kołysać się tam i z powrotem, tam i z powrotem. Trzy słowa powtarzane wkoło przez umysł Zoey: Zasługuję na to. Zasługuje na to. Zasługuje na to. Zasługuję na to… Zoey nie pozostała odrobina nadzieja. Następnie, Afrodyta wyszarpnęła się z ciała Zoey, unosząc się na samym centrum wielkiej katedry. Poczuła mdłości, spojrzała w dół aby zobaczyć, że wszyscy parafianie byli martwi. Wszyscy. Gardła każdego z nich były rozerwane, a ich ciała osuszone z ostatniej kropli krwi. Triumfujący głos powtarzał trzy słowa wkoło: Zasługuję na to. Zasługuję na to. Zasługuję na to. Zasługuję na to.
Z wielką mocą przychodzi wielki obowiązek. Odważanie przyjemności z przywództwa i luksusu mieczem Damoklesa. Kiedy uwierzy, że starożytny jest kluczem do jej potrzeb Wtedy, gdy wszyscy upadną, Światło upadnie i się wykrwawi. Kawałek poezji powtarzany przez umysł Afrodyty przeszkadzał w końcowej scenie zakłócając ją, jej duch eksplodował z powrotem w jej ślepym, pełnym bólu ciele. „Darius!” jęknęła, dławiąc się powietrzem i wyciągając swoje ręce naprzeciw jej zamkniętych, krwawiących oczu. „Jestem tu! Jesteś bezpieczna!” powiedział. „Poślę po Zoey i–” „Nie!” powiedziała mu wkładając w to całą siłę. „Nie pozwól Z wiedzieć. Nie pozwól by ktokolwiek wiedział.” „Zrobię jak mówisz, moja piękna. Odpoczywaj. Zawszę będę cię strzegł.” Następnie Afrodyta pozwoliła sobie zemdleć.