Lucyfera

  • Dokumenty154
  • Odsłony13 971
  • Obserwuję35
  • Rozmiar dokumentów333.5 MB
  • Ilość pobrań8 794

Kathryn Andrew - Unforgettable Sun 3

Dodano: 5 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 5 lata temu
Rozmiar :3.9 MB
Rozszerzenie:pdf

Kathryn Andrew - Unforgettable Sun 3.pdf

Lucyfera EBooki
Użytkownik Lucyfera wgrał ten materiał 5 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 260 stron)

Proszę o nieudostępnianie i nierozpowszechnianie mojego tłumaczenia.

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa Mojej drogiej przyjaciółce Elle… Pomimo tego, że dzieli nas ocean, Nasza przyjaźń żyje w moim sercu. Każdego dnia jestem za Ciebie wdzięczna I zawsze patrzę w przyszłość Do następnego razu, kiedy będziemy mogły Wypić różowego szampana. Kocham Cię…

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa Słońce Gorący ogień. Jasne, świecące światło. Zawsze podążaj za słońcem. Słońce. Davy Z

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa PROLOG Stoję na środku ulicy i gapię się na dwukondygnacyjny, nadbrzeżny dom w zatoce, który jest przede mną. Znam ten dom, znam go bardzo dobrze. To tu Beau spędza dnie i większość nocy. Nie mogę jednak powiedzieć, że go za to winię. Nawet z zewnątrz ten dom zawsze pachnie, jak świeżo upieczone ciasteczka i pranie. Niedawno dostałem od Beau lornetkę i w wieku siedmiu lat stałem się najlepszym dziecięcym szpiegiem wszechczasów. Drew zawsze pływa, albo uczy się, a ja tak naprawdę nigdy nie miałem żadnych przyjaciół, więc Beau stał się moją misją. Obserwuję go codziennie i zdaję raport z jego zajęć w mojej głównej kwaterze, która znajduje się w szopie na podwórku za domem cioci Elli. On i Leila bawią się na plaży i ukrywają w owsie morskim, żeby patrzeć w gwiazdy. Kiedy są w domu Leili obserwuję ich przez okna. On nie wie, że tam jestem, ale robiąc to czuję, jakbyśmy bawili się razem i nie jestem wtedy tak całkiem sam. Przechylając głowę na bok skupiam się na tych samych oknach, mając nadzieje, że zobaczę coś przez łzy, cokolwiek z tego, co dzieje się w środku. Noc jest cicha, poza dźwiękiem rozbijającej się o brzeg wody. Cały świat śpi i jest całkowicie nieświadomy tego, co dzieje się przede mną. Aureola dymu otacza dom. Na tle ciemnego, nocnego nieba wygląda na szary, prawie biały. Dom się pali… a Beau jest w środku. Rozbite szkło chrzęści, kiedy ciężkie podeszwy butów mojego taty kierują się w moją stronę. - Matt co ty tu robisz? – syczy, chwytając mnie za ramię. Ledwo to czuję. Myślę o jego pytaniu i chcę być gdziekolwiek indziej, poza tym miejscem. Moje oczy zablokowane są na horrorze, który rozgrywa się przede mną i tylko jedno słowo, jedno imię ciągle na nowo rozbrzmiewa w mojej głowie… Beau. Nie patrząc na niego, unoszę moją wolną od jego uścisku rękę i wskazuję na dom. Jego głowa obraca się tam i z powrotem pomiędzy mną i domem. - Beau – szepczę. Kolejna łza spada i spływa po moim policzku. - Co! On jest w środku? – Jego palce zaciskają się jeszcze bardziej na moim ramieniu i witam się z bólem. Potakuję.

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa Wyciąga telefon i dzwoni na 911. Kiedy krąży wokół mnie słyszę, jak rozmawia z kimś nagląco, ale nie mogę rozszyfrować co mówi. W oknie pojawia się pomarańczowa poświata i całe moje ciało zaczyna się trząść. Nie rozumiem co zajmuje tak długo! Gdzie on jest? Powinien już być na zewnątrz! Poświata staje się jaśniejsza i już dłużej nie świeci przez okno. Zagląda przez każdą szczelinę domu, szukając drogi ucieczki. Nagle dym robi się gęstszy i płomienie buchają przez francuskie drzwi pokoju na piętrze, powodując, że robię krok w tył. Oplata mnie ciepło, a płomienie są tak jasne, że muszę osłonić oczy. Przypominają próbę patrzenia w słońce. Strażacy pojawiają się dokładnie w momencie, kiedy Beau wyłania się przez drzwi wejściowe. Niesie przed sobą Leilę. Uratował ją. Zalewa mnie ulga i wypuszczam oddech, który nie wiedziałem, że wstrzymuję. Robię krok w ich stronę w chwili, kiedy eksplozja w domu popycha ich przez próg. Beau traci równowagę i upada na Leilę. W tym samym czasie odrywa się wielki kawałek sufitu na ganku i upada prosto na nich. Krzyki Beau odbijają się echem przez noc i nagle wybucha totalny chaos. Strażacy ruszają w stronę ganku i odrzucają drewno na bok. Dwójka z nich zarzuca na Beau koc, a inny wyciąga spod niego Leilę. Wąż strażacki jest wyciągnięty i obserwuję jak dwóch strażaków spryskuje Beau. Ogień, który płonął na jego plecach natychmiast znika. Pamiętam jak mama kiedyś mi powiedziała, że aby zatrzymać oparzenie, trzeba ochłodzić skórę. Wąż wyłącza się i opada na ziemię. Sanitariusze szaleńczo poruszają się wokół Beau. Dwójka z nich zaczęła rozcinać jego ubrania, pozostawiając go nagim. Trzeci wpycha mu coś do gardła. A czwarty wyciąga kroplówkę i podłącza ją do jego ręki. Proszę, nie pozwól mu umrzeć. Niemy szloch pulsuje w mojej piersi. Przyjeżdża więcej wozów ratowniczych ze świecącymi światłami. Ludzie zbiegają się dookoła z różnych kierunków i zdaję sobie sprawę, że nikt mnie nie widział i nic do mnie nie powiedział. Wyje syrena i wzdrygam się na ten przeszywający hałas, kiedy karetka przyspiesza, jadąc w dół ulicy. Muszą mieć Leilą.

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa - Matt, biegnij. – Mój ojciec warczy na mnie przez zaciśnięte zęby. Stał obok mnie przez cały ten czas? Mrugam na niego. Ciągle nie mogę się ruszyć i wtedy mnie popycha. Potykam się do tyłu, ale łapię równowagę i jeszcze raz spoglądam na rozgrywającą się przede mną scenę. Beau został podniesiony i umieszczony na noszach, podczas gdy sanitariusze ciągle się nad nim unoszą. Ponownie wyciągnięto węże strażackie i dom jest polewany z wielu kierunków. - Matt, powiedziałem, żebyś uciekał! – Ponownie mnie popycha i wtedy to pojmuję, naprawdę muszę się stąd wydostać. Odwracam się i nie oglądając się za siebie kieruję się w stronę plaży. Stawiając jedną stopę przed drugą zaczynam biec. Przez wydmy i piasek, daję z siebie tyle, ile mogę. Ze spływającymi po moich policzkach łzami, wizje pożaru rozgrywają się przed moimi oczami. Z trudem łapię powietrze i zapach dymu wypełnia moje zmysły. Wcześniej tego nie zauważyłem, ale teraz zapach jest tak mocny, że prawie wymiotuję. Wycieram nos wierzchem dłoni i desperacko próbuję złapać trochę świeżego powietrza. Ale nie, ponownie czuję ten zapach. Jest na mojej skórze. Jest tak, jakby nie tylko za mną podążał, ale teraz stał się na stałe częścią mnie. Wpadam do wody i nurkuję w ciszę. Przebiegam dłońmi po rękach, twarzy i włosach. Jestem rozszalały i muszę pozbyć się tego zapachu. Myję się na brzegu i zwijam się w kulkę na mokrym piasku. Mam złamane serce z powodu Beau i boję się, tak bardzo się boję. On jest jedyną osobą, która kiedykolwiek okazała mi miłość i myśl o tym, że mogę go stracić paraliżuje mnie ze strachu. Mój szloch nadal jest niemy. Uczono mnie, żeby nie wydawać żadnych dźwięków. Ale to tak bardzo boli. W kółko bezgłośnie powtarzam imię Beau. Chcę tylko Beau. Potrzebuję Beau. On jest jedyną osoba, która może to wszystko poprawić i sprawić, żeby wszystko co jest związane z tą straszną nocą zniknęło. Ale go tu nie ma i nie może być. Z mocno zaciśniętymi powiekami, zapachem dymu w nosie i z uczuciem nieistniejącego ciepła na skórze, wiem. Wiem, że te wydarzenia z całą pewnością okradły mnie z mojego głosu i wniknęły w moje pory do tego stopnia, że nie ważne co się stanie, wszystko związane z tą nocą będzie… niezapomniane.

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa ROZDZIAŁ 1 ELLE Czternaście lat później… Kiedyś kochałam bycie modelką. Cieszyłam się uwagą, światłami, aparatami i pochwałami. Ale to zabawne, jak przez lata coś, co sprawiało ci radość staje się skażone i różne prawdy stają się rażąco oczywiste. Najjaśniejszą z tych prawd była moja mama. Siostra mojej mamy, ciocia Ella ma bratanicę, Leilę. Nie jesteśmy spokrewnione. Leila pochodzi ze strony wujka Bena. Jest córką jednego z jego braci. Leila jest pięć lat ode mnie starsza i kiedy wyjechała na studia, przeniosła się do Nowego Jorku podążając za swoim marzeniem o zostaniu projektantką mody. Kiedy wzrosło zapotrzebowanie na jej projekty, jej nazwisko i zdjęcia zaczęły pojawiać się w czasopismach modowych. Moja mama zaprenumerowała każdy dostępny magazyn, żeby obserwować rozwój jej kariery, a przez to wzrosło jej pragnienie, żeby pewnego dnia sprawić, żebym ja również była sławna i bogata. Albo powinnam powiedzieć, sprawić że to ona będzie sławna i bogata. Zawsze byłam wysoka i tyczkowata jak na swój wiek. Kiedy miałam szesnaście lat zapisała mnie do mojej pierwszej szkoły dla modelek. Byłam taka podekscytowana. W ciągu kolejnych dwóch lat nauczyłam się jak rozwinąć mój osobisty wizerunek, pewność siebie i technikę chodzenia po wybiegu, jak aplikować makijaż, dbać i odżywiać włosy i skórę i co najważniejsze, jak profesjonalnie współpracować z fotografami. Powoli moje portfolio zaczęło się zapełniać. Zaczęłam chodzić na castingi i zanim się zorientowałam zaczęto proponować mi pracę. Trzy miesiące przed tym, jak skończyłam osiemnaście lat moja mama, która wtedy zdeklarowała się być moją menedżerką, wysłała moje portfolio Leili. Oczywiście zagrała kartą dalekiej rodziny i następną rzeczą, którą wiedziałam był fakt, że siedziałyśmy w samolocie, żeby spotkać się z jej producentami projektowymi. Moja mama i ja mieszkamy w Nowym Jorku od pięciu lat. Wszystko w moim życiu należy do niej. Nic z tego nie jest moje. Kiedyś myślałam, że robiła to wszystko dla mnie i wierzyłam jej, ale patrząc wstecz widzę, że nigdy nie byłam

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa niczym więcej jak jej marionetką. Pociąga za sznurki zmuszając mnie, do stosowania się, i z jakiegoś nieznanego powodu, robię to. Chociaż ostatnio, te rażące prawdy świeciły tak jasno, że jeszcze nie wiem, jak długo będę w stanie okłamywać samą siebie, nie dokonując żadnych zmian. Spoglądam przez muzeum i widzę ją z jej ostatnim młodym kochankiem. Moja twarz marszczy się i jestem wypełniona obrzydzeniem. Opiera się o niego w sukience, która jest całkowicie nieodpowiednia dla osoby w jej wieku i śmieje się, jakby powiedział właśnie najśmieszniejszą rzecz na świecie. Wywołuje scenę i ludzie zaczynają to zauważać. Nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że odsuwają się od niej, czując się całkowicie niekomfortowo przez jej rażące zachowanie w stylu mamuśki do pieprzenia. Ten facet musi być od niej o dziesięć lat młodszy i przez większość czasu czuję, jak pożądliwie na mnie patrzy. Nie wiem co on z nią robi, nie żebym nawet za milion lat zwróciła na niego uwagę, ale to po prostu ohydne. Odwracam od niej wzrok i kontynuuję lawirowanie pomiędzy ludźmi, przechodząc dookoła pomieszczenia po wyznaczonej ścieżce. Dzisiejsze wydarzenie jest spotkaniem charytatywnym, żeby wesprzeć świadomość raka piersi. Przez cały miesiąc trzydzieści procent dochodów, które projektanci uzyskają ze sprzedaży internetowej będzie przeznaczone, żeby wspomóc ten cel. Jutro jest Halloween więc postanowili urządzić imprezę branżową. Wykonano piętnaście nowych projektów i oczywiście wszystkie są różowe. Zamiast wybiegu projektanci zdecydowali, że będziemy chodziły po wyłożonym dywanem przejściu, przewijając się po pomieszczeniu i wokół sponsorów imprezy. Światła dostosowano tak, żeby bardziej uwydatnić pokaz, a nie otaczającą nas sztukę i czuję, jakby przepalały moje ubrania i sięgały skóry. Połączenie efektu oświetlenia, ścieżki po której poruszam się wokół pokoju i bliskości ludzi sprawia, że czuję się klaustrofobicznie. Rozumiem, że moja obecność tutaj jest wielką sprawą dla projektantów, ale naprawdę nie lubię tego, jak osiągalna jestem dla ludzi i jak blisko nich się znajduję. Wszyscy których mijam uśmiechają się do mnie, jakby mnie znali, ale nie znają. Moja twarz i ciało znajdowały się na okładkach magazynów na całym świecie, ale tak naprawdę nikt mnie nie zna, to znaczy nikt poza Olivią. Tego lata, kiedy się tu przeprowadziłyśmy, kiedy miałam osiemnaście lat, moja mama poślubiła męża numer dwa. Chociaż od początku nie mieli przyszłości, razem z nim w moim życiu pojawiła się Olivia i nasza przyjaźń. Unoszę dłoń i ścieram pot z czoła. Sukienki które mamy na sobie są piękne, muszę oddać to projektantom, ale popisowym elementem tego wieczoru jest aukcja, na której licytowane będą szale z wikunii, które mają na sobie inne modelki i płaszcz z wikunii, który noszę ja. Ten płaszcz kradnie cały pokaz i jego cena wywoławcza to dwadzieścia jeden

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa tysięcy dolarów. Nie mogę się powstrzymać i zastanawiam się, jaka będzie ostateczna cena. Ten płaszcz jest także bardzo ciepły i topię się w nim. Ludzie dotykali mnie przez całą noc, cóż, to znaczy dotykali płaszcza. Delikatnie głaszcząc, żeby poczuć miękkość i najdroższy materiał na świecie. Tylko, że ja nie lubię mieć na sobie obcych rąk. Tak naprawdę ludzie nie powinni dotykać tego płaszcza. Brud z palców i dłoni może zmienić jego wygląd, ale to nie powstrzymuje ludzi i ich ciekawości. Kobiety są uprzejme i delikatne, ale mężczyźni przebiegają dłońmi po mnie całej, po rękach, przez plecy i po klapach płaszcza. Wciskają nawet palce pomiędzy guziki, żeby „poczuć podszewkę.” Jestem zbulwersowana, że zostałam postawiona w takiej sytuacji. - Elle, spójrz w tę stronę – krzyczy do mnie fotograf. Zatrzymuję się, przybieram pozę, która podkreśla płaszcz i uśmiecham się. Ostatecznie za to mi płacą. Ludzie wokół mnie mruczą z satysfakcji. Widzę także kilka wyciągniętych i uniesionych w górę telefonów, robiących mi zdjęcia. - Skarbie wyglądasz po prostu bajecznie – mówi moja mama, kiedy zakrada się obok mnie i uśmiecha do stojących najbliżej nas sponsorów. Odsuwam się od niej, wracam na ścieżkę i wznawiam chodzenie wokół galerii. Szybko podchodzi do mnie i łatwo dotrzymuje mi tempa. Podziwiając płaszcz również przebiega dłonią w dół rękawa. - Czego chcesz matko? – pytam z rozdrażnieniem. - Wiesz, że nie zabolałoby gdybyś uśmiechała się trochę więcej. Nigdy nie wiesz kto może być w pokoju. No i jest – ukłucie, ukłucie, ukłucie, kopniak, kopniak, kopniak– zaciskam zęby. Większość matek mówi swoim córkom, jakie są piękne. Ale nie moja. Jej chodzi tylko o to, żeby być idealną i o to, że ja nigdy nie jestem wystarczająco idealna. Ton jej głosu zawsze jest sympatyczny, na wypadek gdyby ktoś nas podsłuchiwał, ale sączy się z niego protekcjonalność. Rzucam jej spojrzenie dające do zrozumienia, że ma się nie wtrącać i widzę, że jej chłopak również niepostrzeżenie znalazł się obok niej. Rzuca mi uśmieszek i mruga. Obrzydliwe. - Zostaw mnie w spokoju matko. Pracuję. – Skupiam się na ścieżce, a ona może wyczuć z mojego zirytowanego tonu, że próbuję ją spławić. - Dobra. Ale kiedy to się skończy co powiesz na to, żeby nasza trójka wybrała się razem na kolację? – mówi to tak, jakby była to załatwiona sprawa i zjem kolację z nią i jej paskudnym chłopakiem. To czego naprawdę chce, to żebym zapłaciła za nich rachunek. - Mam plany.

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa - Mam nadzieję, że nie z tą Olivią – mówi z niesmakiem. Grymas na jej twarzy pokazuje jej wiek. Na jej czole i wokół ust pojawiają się zmarszczki. Potrzebuje kolejnej dawki botoksu. - Tak z Olivią. Zawsze z Olivią. Nie to, żeby twoja opinia na temat moich przyjaciół miała znaczenie. - Moja opinia zdecydowanie powinna się liczyć. Jestem twoją mamą i menedżerem – mówi z dezaprobatą. - W takim razie powinnaś rozumieć, że rozmawianie ze mną w tym momencie jest niestosowne – warczę w odpowiedzi. Zatrzymuje się i rozgląda, żeby zobaczyć czy ktoś zwrócił na nas uwagę. - Dobra, ale zaczekasz na mnie po pokazie. – I po tym ona i jej chłopak wtapiają się w tłum. Robiąc okrążenia z tyłu najdalszego pokoju w moim żołądku osiada niepokój. Rozglądam się po pomieszczeniu i nie widzę nic, co miałoby powodować u mnie takie uczucie, ale ponownie, ten pokój nie jest tak otwarty jak inne. Jest wypełniony wysokimi posągami i rzeźbami, które blokują widok przez pomieszczenie i dookoła, na obrzeżach znajdują się kolumny, wystarczająco szerokie, że nawet kilka osób mogłoby za nimi stanąć i nie zostaliby zauważeni. Przez większość wieczoru czułam się, jakby ktoś mnie obserwował. Nie mogłabym wskazać kto i gdzie, ale włoski na karku stanęły mi więcej niż raz. Zaczynam manewrować pomiędzy posągami, kiedy od tyłu łapie mnie ręka i szarpie, żeby mnie zatrzymać. Ciało, dużo większe ciało, dociska się do moich pleców i ciepłe powietrze zaczyna przesączać się po moich włosach. Przecina mnie strach, a pod płaszczem oblewa mnie zimny pot. Po ostatniej serii niepokojących listów po prostu odrzuciłam to uczucie, tak jak nerwy. Nagle żałuję, że nie zwracałam na to większej uwagi. Moje dłonie zwijają się w pięści. Do mojego nosa unosi się znajomy zapach męskiej wody kolońskiej i staram się go umiejscowić. Czułam go wcześniej, ale na kim? Dłonie owinięte wokół moich przedramion zaczynają mnie ściskać i przestaję oddychać. Ból strzela w dół, aż do koniuszków moich palców i ucieka mi automatyczne skomlenie. Mężczyzna za mną chichocze. Więcej ciepłego powietrze uderza w moje włosy. - W każdej chwili… w każdym miejscu – szepcze, a potem mnie uwalnia. Zamarłam i nie mogę się ruszyć. Powinnam odwrócić się i zobaczyć kto to był, ale nie mogę. Mój wzrok pociemniał i widzę przed oczami plamy. Serce tłucze się w mojej piersi i cała się trzęsę. Kto może mi to robić i dlaczego?

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa Modelka, która była ustawiona dziewięćdziesiąt sekund za mną zmniejsza odstęp pomiędzy nami, mija mnie i rzuca mi ciekawskie spojrzenie. Widziała co się właśnie wydarzyło? A co się właśnie wydarzyło? Idąc bardzo szybko, doganiam ją, ściągam płaszcz i podaję go jej. Jej ciekawskie spojrzenie zmienia się w dezorientację i szok. Noc się jeszcze nie skończyła, ale nie mogę zostać tu ani chwili dłużej. Najbardziej prawdopodobne jest to, że stracę prowizję za dzisiejszy wieczór, ale mam to gdzieś. Dyskretnie opuszczam pokaz i kieruję się prosto do przebieralni, żeby ściągnąć sukienkę. Muszę się stąd wydostać. Jakoś w ciągu ostatnich dwóch tygodni straciłam poczucie bezpieczeństwa. Przytłaczające uczucie, że jestem obserwowana wszędzie gdzie pójdę, w połączeniu z dziwnymi listami powoduje, że czuję jakbym nie wiedziała dokąd pójść i z kim porozmawiać. Unikałam wszystkich towarzyskich spotkań i poza pracą zostawałam w moim mieszkaniu, zamknięta na cztery spusty. Szpili Louboutina stukają w korytarzu dla pracowników i ich echo przypomina mi, że jestem tu sama. Moje nerwy są w najwyższym stanie gotowości. Pocieram brzuch, starając się je uspokoić. - Pięć minut i mnie tu nie będzie – mamroczę do siebie. Przepycham się przez drzwi do magazynu, kieruję się prosto do przenośnych szafek, które zostały tu przyniesione dla naszego użytku i otwieram drzwiczki. Zamieram na ten widok. Wcześniej tego ranka kupiłam w markecie pomarańczowe mieczyki, ale wszystkie są pocięte, tak jak moje ubrania i rzucona na dno szafki. Łzy kłują mnie w oczy, ponieważ to może oznaczać tylko jedną rzecz, ktokolwiek przysyłał mi te listy był w moim domu. W moim domu. Znajduję leżącą w szafce notatkę. Chwytam ją drżącymi dłońmi, wyciągam z koperty i przeglądam słowa. Moje serce ściska się, zamiera i opada w tym samym czasie. To ten sam charakter pisma. To ta sama osoba. Widzisz jak jest mi łatwo dostać się do ciebie? Ale ponownie, zawsze byłaś łatwa. W każdej chwili, w każdym miejscu… i jesteś moja! Rozglądam się po pokoju i widzę, że wszystko jest na swoim miejscu. Gwałtownie otwieram wszystkie szafki i widzę, że rzeczy innych są nietknięte. Tylko moje. W gardle formuje mi się gula i czuję, że nie mogę oddychać.

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa Co ja teraz zrobię? Ściągam sukienkę tak szybko jak mogę, odwieszam ją i opróżniam na podłogę zawartość mojej szafki. Nerwowo wciągam dżinsy, zakładam szpilki i gapię się na stos przede mną. Moja koszulka i płaszcz nie nadają się do użytku. Stoję w biustonoszu, w tym malutkim pomieszczeniu, trzęsę się ze strachu i wiem, że muszę się stąd wydostać tak daleko jak tylko potrafię. Ogarnia mnie panika. Nikt nie może zobaczyć tego bałaganu. Nikt nie może wiedzieć, co się ze mną dzieję. Znajduję reklamówkę i wrzucam do niej wszystko. Kiedy przyszedł pierwszy list i pokazałam go mojej mamie to zaczęła się śmiać i powiedziała mi, żebym się do tego przyzwyczaiła. Nazwała to dodatkową korzyścią płynącą ze sławy i piękna. Nic w tym nie jest dla mnie dodatkową korzyścią. Boję się i czuję się odizolowana. Myśl Elle! Myśl! Chwytam torbę i znajduję w niej krótką bluzeczkę na ramiączkach. Jako modelka zawsze noszę wielką torbę pełną różnego rodzaju niezbędnych rzeczy. Po prostu nigdy nie wiem, czego będę potrzebowała w danym momencie. Zdaję sobie sprawę, że ta bluzeczka nie jest odpowiednia na tę pogodę, ale naprawdę nie mogę teraz zmusić się do tego, żeby się tym przejmować. Zakładam ją drżącymi palcami, zarzucam ramiączko torebki na ramię i kieruję się w stronę wyjścia z muzeum. Powinnam była wcześniej zaufać własnym instynktom. Wiedziałam, że ktoś mnie obserwował. Ale kto?

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa MATT Bruno budząc mnie, szturcha moją rękę. Jego nos jest zimny i mokry i wciska go pod moją dłoń. Chce żeby go pogłaskać. Moje palce mierzwią jego futro i otwierając oczy blokuję je na wiatraku sufitowym nad moją głową. Kręci się w kółko. Na zewnątrz ciągle jest ciemno, ale świeci księżyc i rzuca cienie na ścianę. Dzisiaj jest pierwszy listopada. To dzień, którego boję się bardziej, niż innego z trzystu sześćdziesięciu czterech dni roku. Mocno zaciskam ocz, przebiegam drugą dłonią przez włosy i zasysam oddech, kiedy ta pusta dziura w mojej piersi zaczyna boleć bardziej, niż zwykle. Powinienem już do teraz mieć to za sobą. To wszystko należy do przeszłości. Ale z jakiegoś powodu, w tym dniu, to wszystko powraca. Dla większości ludzi dzisiejszy dzień jest taki, jak każdy inny, ale dla mnie jest czymś o wiele więcej. To ten dzień, w którym duchy przeszłości wychodzą na powierzchnię i przypominają mi, że nie wszystko zawsze jest takie, jak się wydaje. Nigdy się nie dowiem, dlaczego potrafię odciąć te duchy przez resztę roku, ale nie dzisiaj. Przez lata złe gówno zaśmiecało moje życie, kalecząc inne dni i wydarzenia, ale to w tym dniu powracają głosy. Słyszę je tak głośno i wyraźnie jakby zawsze tam były. Pierwszy listopada oznacza tu, na wyspie zmianę pór roku. To nawet nie jest stopniowe, to jest nagłe. Wyspa Anny Marii jest wyspą barierową niedaleko wschodniego wybrzeża Florydy i leży na północ od Sarasoty. Wiatry, wiejące od wody w stronę brzegu uspokajają się i nabierają sił w tym samym czasie. Wieje tu ciągle i dzięki temu duchota, panująca tu przez większość roku jest trochę tłumiona. Światło słoneczne staje się bardziej pomarańczowe, mniej oślepiające, a liście na drzewach nie zmieniają koloru na czerwony, pomarańczowy czy żółty, lecz ciemnieją i nabierają głębokiego, zielonego odcienia, jak gdyby mówiły „czas chwilę odpocząć.” Urodziłem się na wyspie i prawdopodobnie umrę na wyspie. Jestem najmłodszy z trójki braci. Jestem błędem, jestem tym niechcianym. Drew jest moim najstarszym bratem. Jest ode mnie o osiem lat starszy, co wystarcza, żebyśmy naprawdę nie mieli ze sobą nic wspólnego. Większość moich wspomnień o nim jest przelotnych. Starał się być bardzo zajęty przez pływanie i szkołę, a w ciągu jego kilku ostatnich lat na wyspie, trzymał się tak daleko od domu, jak to możliwe. Wyprowadził się kiedy miałem dwanaście lat i bardzo rzadko wraca. Beau jest środkowym bratem. Jest siedem lat starszy ode mnie i jest jedynym na którego zawsze patrzyłem jako na wzór do naśladowania. Kiedy byłem mały wślizgiwał się do mojego pokoju, żeby ze mną spać i z biegiem lat łapałem się na tym, że wślizgiwałem się

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa do jego. Nie miało znaczenia czy było to dzień, czy noc Beau słyszał, jak otwieram drzwi, widział jak zaglądam do środka i podnosił kołdrę, zapraszając mnie do środka. Biorąc pod uwagę naszą sytuację robił dla mnie to co najlepsze i patrząc wstecz podziwiam go. Był dzieckiem, tak jak ja. Większość dzieci ma ojca, który jest kochający i dobry, ale nie my. Nasza trójka razem z naszą mamą żyła w ciągłym strachu spowodowanym przez niego. Nigdy nie wiedzieliśmy, kiedy planował uderzyć ponownie i to oczekiwanie było prawie tak samo złe… prawie. Drew był odbiorcą jego nękania emocjonalnego. Wykorzystywał miłość Drew do nas, jako motywu, żeby go złamać i szydzić z niego, mówiąc mu, że każda okropna rzecz, która przytrafia się nam jest jego winą. Jego słowa były ostre, brutalne, poniżające i łamiące serce. Drew zawsze był pływakiem, więc uprawiając ten sport musiał ściągać koszulkę. W tej sytuacji Beau był tym, którego używał jako fizycznego celu dla swojej furii. Dzień za dniem, w ten czy inny sposób, kładł na nim swoje łapy. Jego skóra była zaśmiecona ukrytymi śladami i siniakami. Codziennie błagałem Boga, żeby ktoś je zobaczył i uratował go. Jeśli chodzi o mnie, od najmłodszych lat byłem uczony, żeby pozostawać w ukryciu, trzymać gębę na kłódkę i nigdy, przenigdy nic nie mówić. Ojciec oczekiwał ode mnie, że będę niewidzialny, tak jakbym w ogóle nie istniał. Powiedzieli mi, że kiedyś taki nie był, że zaczął zachowywać się w ten sposób w ciągu kilku ostatnich lat, ale potrafię czytać między wierszami i to wszystko sprawiło, że czuję się odpowiedzialny. Ja jestem powodem przez który był taki brutalny dla wszystkich. To moja wina. Kiedy miałem dwanaście lat mój ojciec przekroczył linię w swoim nękaniu i skończył w więzieniu. Chociaż nie byłem świadkiem tamtych wydarzeń i kazano mi zostać u cioci Elli, następnego ranka ukradłem z podjazdu sąsiadów gazetę. Była tam nasza rodzina i cała obrzydliwa prawda o nas, widoczna dla całego świata. Na górze strony nagłówek głosił „ Tragiczna burza Hale uderza w wyspę.” Były tam szczęśliwe zdjęcia nas, jako rodziny – ślub moich rodziców, na firmowej platformie na paradzie z okazji czwartego lipca, uśmiechnięci Drew i Beau po wygraniu jakichś sportowych nagród i nawet jedno przedstawiające mnie, siedzącego w kawiarni cioci Elli. Ale potem, na końcu pierwszej strony były zdjęcia horroru, który był naszą rzeczywistością – moja mama zabierana do karetki, Drew wyprowadzany w kajdankach i ujęcie Beau, stojącego na tarasie z pobitą twarzą, zakrwawiony, posiniaczony, płaczący. Znałem ciemność i horror w którym żyliśmy w domu, ale kiedy zobaczyłem podsumowane w artykule, zajmujące całą stronę, to wyglądało to o wieje gorzej. Może cały czas było tak źle a ja o tym nie wiedziałem, ponieważ ukrywali to przede mną, ale zobaczenie Beau w takim stanie sprawiło, że płakałem mocniej niż kiedykolwiek wcześniej. Powinienem był słuchać dorosłych. Nawet teraz, lata później mogę zamknąć oczy i idealnie zobaczyć te obrazki.

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa Dzieciaki w szkole już i tak myślały, że jestem samotnikiem. Przywykłem do tego, że naśmiewano się ze mnie, ponieważ byłem cichy i nie chciałem się z nikim bawić, a przez lata oni wszyscy nauczyli się mnie ignorować. Wiedziałem, że posiadanie w papierach brzydkich cech mojej rodziny spowoduje, że stanę się otwartym celem i czułem się zawstydzony. Wiedziałem, że nie powinienem przejmować się tym, co myślą inni. Powinienem był bardziej zainteresować się swoją rodziną, ale nigdy w ciągu tych dwunastu lat życia nie pragnąłem tak bardzo jak w tamtej chwili przynależeć do kogoś jeszcze. Z tymi myślami przyszła wina, a razem z nią gniew. Sama myśl o moim ojcu przywołuje jego obraz w mojej głowie i drżę. Zawsze miał zdolność do przekazania całej groźby rzucając mi tylko jedno spojrzenie, gniewne spojrzenie. Nie trzeba było żadnych słów, ale słyszałem go głośno i wyraźnie. Jesteś niechciany, ty mały kawałku gówna. Nikt cię nigdy nie pokocha. Tylko otwórz usta, a zobaczysz co się stanie. Poznaj swoje miejsce i nie pokazuj swojej twarzy. Nie jesteś nawet moim synem. Po tym, jak poszedł do więzienia, mama zabrała mnie i Beau na terapię i na tych spotkaniach dowiedziałem się, że on w ten sposób mówił do nas wszystkich. Ale była ta jedna perła, jedno zdanie w tej jadowitej nienawiści, które zachował tylko dla mnie i było nim to, że nie jestem jego synem. Miałem czternaście lat, kiedy w końcu poznałem prawdę. W tym czasie Beau mieszkał w Nowym Jorku i przyleciał do domu, żeby otrzymać od mamy odpowiedzi dotyczące Leili w rozmowie twarzą w twarz. Leila. Jak ją opisać? Cóż, jest dla Beau wszystkim. Byli razem przez większą część dwudziestu lat i nie pamiętam, żeby kiedykolwiek nie była częścią mojego życia. Nie zawsze było im łatwo. W pewnym momencie mieli problemy z komunikacją, a także ich okłamano. Podsłuchałem tamtą rozmowę i słyszałem, co moja mama wygadała Beau i to zmieniło mnie na zawsze. Mając czternaście lat nie miałem wielu przyjaciół, więc często siedziałem na drzewie i obserwowałem ludzi, udając, że jestem szpiegiem. Beau dał mi lornetkę i jak dotąd jest to mój najcenniejszy nabytek. Nigdy nie zabierałam jej do domu. Zawsze bałem się, że ojciec ją zobaczy i zniszczy dla swojej chorej przyjemności. Szopa za domem cioci Elli jest moją bazą, a dom Ali po przeciwnej stronie ulicy ma taras na piętrze, który jest idealnym punktem widokowym.

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa Jest sobota i siedzę na krześle wypoczynkowym, które znalazłem przy drodze i zaciągnąłem na taras. Ali trzyma wszystkie swoje meble ogrodowe w garażu, żeby uchronić je od pogody, a ja muszę na czymś siedzieć. Pod nasz dom podjeżdża taksówka i widzę, jak wysiada z niej Beau. Nie wiedziałem, że miał przyjechać i jestem tak bardzo podekscytowany i szczęśliwy, że moje serce podskakuje. Patrzy dokładnie na dom Ali i mógłbym przysięgnąć, że spojrzał wprost na mnie, ale cokolwiek dzieje się w jego głowie sprawia, że tak naprawdę nie widzi domu i dlatego mnie nie zobaczył, pomimo tego, że machałem. Taksówka odjeżdża, a Beau odwraca się w stronę naszego domu. Jest coś dziwnego w sposobie w jaki stoi i jak wszystko przyswaja, co powoduje, że pozostaję w ukryciu i do niego nie biegnę. Zdaję sobie sprawę, że musi być powód dla którego tu jest i dlaczego nie powiedział nam, że zamierza przyjechać. Podchodzi to ganku, zrzuca torbę i wślizguje się do domu. Z walącym sercem zbiegam po schodach tarasu i biegnę na drugą stronę ulicy. Przez okno kuchenne widzę głowę mamy, podkradam się pod tylne schody i kucam. Tak naprawdę nie muszę ich widzieć, wystarczy że dobrze ich słyszę. Na dworze było chłodniej więc mama trzyma otwarte okno. - Wiem, że znasz odpowiedzi. Dlaczego mi ich nie dasz? Dlaczego mamo? Dlaczego z nim byłaś? Dlaczego przez lata pozwalałaś mu robić nam to wszystko? Dlaczego nigdy nie powiedziałaś mi prawdy? Muszę wiedzieć! – krzyczy na nią Beau. - Dlaczego musisz wiedzieć? Czy nie możemy wszyscy ruszyć do przodu? – Jej głos jest zirytowany i brzmi na zdenerwowaną. - Bo muszę wiedzieć! I nie, nie mogę po prostu ruszyć do przodu! Nie rozumiesz? Wybrał mnie na swój worek treningowy. Wybrał mnie, żeby najgłośniej poniżać i nie tylko swoim głosem, ale również pięściami. Wybrał mnie na obiekt swojej największej nienawiści. Tak! Muszę wiedzieć dlaczego. Co ja kiedykolwiek zrobiłem takiego złego? Dlaczego nie kochałaś mnie wystarczająco mocno, żeby mnie ochronić? Chronić nas wszystkich? To wszystko ukształtowało mnie w osobę, którą dzisiaj jestem. I jakby tego było mało zdołałaś wziąć jedyną dobrą rzecz, którą miałem i wyszarpać mi ją. Dlaczego? Dlaczego zmusiłaś ją do odejścia? - Ponieważ… ponieważ Matt nie jest synem twojego ojca! – sapie. Rozciąga się pomiędzy nimi cisza i zdaję sobie sprawę, że nie muszę już słuchać niczego więcej. Nagle tak wiele rzeczy, które powiedział do mnie ojciec nabiera sensu. Jestem zmiażdżony wiedzą, że to wszystko było na nic. Już teraz żyłem z żalem, ale to po prostu wszystko powiększyło. Z bolącym sercem kieruję się do jedynego miejsca, w którym czuję się najbezpieczniej. Do szopy.

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa Mój telefon piszczy i wytrąca mnie z przeszłości. Mrugam, skupiając się ponownie na pokoju, patrzę na zegar stojący na stoliku nocnym i podnosząc telefon wiedzę, że jest 5:00 rano. Leila – Śniadanie u nas o 8:00 Ja – Dzięki, do zobaczenia. To ironia, naprawdę. Każdego roku, w ten dzień świętują to, że w końcu poznali prawdę i zaczęli wspólne życie. Podczas gdy ja w tym dniu zostałem napiętnowany prawdą, która zatrzymała moje życie. Wzdycham głęboko, rzucam telefon na łóżko i ponownie przebiegam dłonią przez włosy. To tamten moment, tama rozmowa w tym dniu wiele lat temu zmieniał mnie. Pierwszy listopada. Niechętnie odpycham myśl o pozostaniu w łóżku cały dzień i zmuszam moje ciało do przeciągnięcia się. Muszę poradzić sobie ze stresem i wspomnieniami, które towarzyszą mi dzisiejszego dnia, więc wstaję z łóżka i zakładam buty do biegania. Bruno zeskakuje z łóżka, wypuszcza szczęśliwy skowyt i zaczyna skakać po pokoju. Zacząłem biegać, kiedy miałem siedem lat i od tamtego czasu to zawsze była moja rzecz. Drew jest świetny w pływaniu, Beau w tenisie, a dla mnie bieganie jest tym czymś. Wychodzę na zewnątrz i wdycham chłodne powietrze. Jeśli tylko mogłoby oczyścić mnie na stałe. - Chodź Bruno. Biega w kółko wokół mnie, a potem razem ruszamy w stronę plaży. Spychając duchy przeszłości w głąb mojej głowy, skupiam się na krokach i wyłączam otoczenie. Do końca tego okropnego dnia zostało dziewiętnaście godzin!

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa ROZDZIAŁ 2 ELLE Jadę na południe autostradą międzystanową nr 75, słońce wzeszło i sięga szczytu drzew. Świeci prosto w szybę od strony kierowcy i jest ciepło, za ciepło. Zakładam okulary przeciwsłoneczne i próbuję zablokować światło, które oślepia mnie z każdej strony. Głowa mi pulsuje i jestem owinięta zmęczeniem, które przenika mnie aż do kości. Po pokazie pojechałam do domu i zamknęłam wszystkie okna i drzwi. W drodze na górę zapytałam portiera czy ktoś prosił o wpuszczenie do budynku powołując się na moje nazwisko, ale powiedział że nie. Nie rozumiem w jaki sposób ktoś dostał się do mojego mieszkania, żeby zabrać kwiaty. Chodzę po mieszkaniu i przyglądam się wszystkiemu, ale wszystko wydaje się nietknięta, poza wazonem na kwiaty. Ciągle znajdował się na środku stołu, ale był pusty, a przez stół ciągnął się ślady wody, która musiała skapnąć z łodyg, kiedy zostały wyciągnięte. Kolejne dwie godziny spędziłam leżąc w łóżku i wsłuchując się w każde skrzypnięcie i dźwięk, który odbijał się echem ze ścian i podłogi. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy, jak wiele dźwięków dochodzi z okien i korytarza przed drzwiami mojego mieszkania. Z naciągniętym na głowę kocem cierpiałam na największy atak paniki, jaki kiedykolwiek miałam. Właśnie wtedy zdecydowałam, że to czas wyjechać. Nie mogłam zostać w tym mieszkaniu ani minuty dłużej. Wrzuciłam masę przypadkowych rzeczy to mojej wielkiej torby, wzięłam Otisa, mojego dużego, szarego, pręgowanego kota, moją gitarę i po prostu zaczęłam jechać. Osiemnaście godzin i kilka przerw na odpoczynek później zatrzymałam się w miejscu do którego, jak powiedziałam, nigdy więcej nie wrócę. Wtedy powody mojej decyzji wydawały się bardzo sensowne, ale teraz nawet nie pamiętam jakie one były. Spod kół unosi się kurz, kiedy jadę w dół bocznej drogi, powstałej z mieszanki brudu, piasku i pogniecionych muszli po ostrygach. Przed sobą widzę dom, który wciąż wygląda tak malowniczo, jak za pierwszym razem kiedy go widziałam. Przepływa przeze mnie wiele niemile widzianych uczuć. Z jednej strony czuję się tu jak w domu, chociaż to miejsce nigdy nim nie było, a z drugiej to jest dom który ona, moja mama, zawsze chciała, a nigdy nie mogła go mieć.

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa Dom jest wielki, jasno niebieski w stylu Key West1 z białymi kolumnami, wielkim owiniętym dookoła tarasem i z niezliczoną ilością okien, które wpuszczają do środka światło. Skierowany jest na zachód i pamiętam, jak każdej nocy o zmroku przez okna do środka sączyło się złote światło, które ocieplało dom i sprawiało że wyglądał idealnie. Parkuję samochód na okrągłym podjeździe, wysiadam i biorę głęboki oddech. Zrobiłam to. Powietrze jest bardziej rześkie niż oczekiwałam i pachnie świeżością. Rozglądam się wokoło i stwierdzam, że niewiele się tu zmieniło, a znajomość tego widoku podnosi mnie na duchu. Powoli wchodzę po schodach i podchodzę do drzwi. Zakładam, że dopiero mogła się obudzić, więc zamiast dzwonić delikatnie pukam. Serce wali mi w piersi i pocą mi się dłonie. Wycieram je o spodnie i po prostu stoję tam, czekając aż otworzą się drzwi. Przepływa przeze mnie chwila żalu. Może nie powinnam tu przyjeżdżać. Może powinnam była udać się do hotelu? Nagle mnie to uderza – dlaczego ja tu przyjechałam? Ze wszystkich miejsc do których mogłam się udać mój samochód sam pokierował się w tę stronę. Może to dlatego, że w głębi serca wiedziałam, że nie miałam dokąd pójść, a może to myśl, że ostatni raz, kiedy prawdziwie czułam się szczęśliwa i zadowolona był w tym miejscu. Miękki odgłos kroków przybiera na sile, kiedy zbliża się do drzwi. Przestaję oddychać. Drzwi się otwierają i za moskitierą stoi kobieta po czterdziestce, która nie wygląda na więcej niż trzydzieści pięć lat. Jej piaskowo blond włosy zebrane są w kucyk i ma na sobie żółty fartuch, na którym napisane jest „ Bądź piękna na swój własny sposób.” Chcę się roześmiać, ponieważ w moim świecie są tylko dwa rodzaje pięknych ludzi – ci którzy są i ci którzy nie są. Wygląda na zaskoczoną, ale szybko to maskuje. Jej oczy przebiegają po mnie zanim spogląda za mnie. Czekam na powitania, ale nie nadchodzi. - Nie chciałam używać dzwonka na wypadek gdybyś spała – mówię cicho. Jej oczy przeskakują do mnie. - Doceniam to, ale nie śpię, już od jakiegoś czasu. – Jej dłonie zaczynają wykręcać fartuch i jej zaciekawiony wyraz twarzy zmienia się w smutek. Cisza, która wisi w powietrzu wydaje się gęstnieć i czuję, jakby mnie od niej odpychała. Spoglądam w ziemię, przenoszę ciężar ciała na lewe biodro i wciskam ręce w tylne kieszenie. Zaczęły mnie boleć dłonie, a stawy w palcach zaczęły puchnąć. Wzdycham w środku. Ze wszystkich złych momentów, dzieje się to właśnie teraz. Ponownie myślę, że nie powinnam była przyjeżdżać. 1 Coś takiego http://www.cnbhomes.com/key-west-style-homes/exceptional-story-key-west-style-home/

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa Otrząsając się ze swojego toku myśli ponownie na mnie patrzy i daje mi mały uśmiech, bardzo mały uśmiech. - No proszę, proszę tylko spójrz na siebie. To zdecydowanie jest niespodzianka. – Nie jestem pewna czy jej ton był sarkastyczny czy zapraszający. Ona zawsze była jedną z tych osób, które autentycznie są miłe i szczere, potrafi też spojrzeć przez wszystkie warstwy prosto w serce. Może to dlatego nigdy nie dogadywała się z moją matką. Tak, kocha ją, ale są całkowitymi przeciwieństwami. W tym momencie czuję, jak moje warstwy są rozdzielane i łapię się na tym, że jestem zaniepokojona tym, co może znaleźć w środku. - Przyjechałaś sama? – pyta. Wieje bryza. Drżę z chłodu i wtedy spotykam się z bardzo wyraźnym zapachem pieczonych dobroci. - Tak. – Moje oczy ponowie zwracają się w stronę podłogi. Teraz lepiej rozumiem moją mamę i czuję się winna z powodu tego jak skończyły się rzeczy pomiędzy nami. Ta kobieta stojąca przede mną zawsze była dla mnie bardzo miła. - Jak długo planujesz zostać? – Opiera dłoń na biodrze. - Nie wiem, to zależy od ciebie. – Moje oczy szczypią i palą. Czuję się całkowicie bezbronna i samotna. Zastanawiam się czy widzi to przez moje warstwy. Bierze głęboki oddech, przejeżdża ręką po fartuchu i wchodzi do domu. Obserwuję, jak ode mnie odchodzi i kieruje się w stronę kuchni. Nie zaprosiła mnie do środka i moje serce opada. Nie chce mnie tutaj. Nie wiedząc co robić odwracam się i siadam w bujanym fotelu przy drzwiach. Dźwięk rozbijającej się o pobliski brzeg wody uderza w moje uszy. Jestem tak przyzwyczajona do miejskiego hałasu, że cisza która tu panuje natychmiast mnie uspokaja. Biorę kolejny głęboki wdech słonego powietrza i decyduję, że nie ważne czy chce mnie tutaj czy nie i tak zostanę. Mogę to zrobić i znajdę miejsce. Moja skóra rozgrzewa się od promieni słonecznych i kiedy we mnie wsiąkają czuję jakby mnie witały. Przychodzi mi do głowy, że słońce jest tu inne niż w mieście. W mieście światło zagląda zza budynków, cienie ciągle się zmieniają i ciepło jest bardziej nieruchome. Po prostu tam jest, odbijając się od ulic i chodników, wypełniając powietrze i powodując, że jest ci gorąco i niekomfortowo. Tutaj, na plaży woda błyszczy, rośliny pięknie kwitną, a promienie słoneczne owijają się wokół mnie dając mi poczucie komfortu i odprężenia. Może ludzie spędzają tu wakacje nie tyle dla samej plaży, ale z powodu tego, jak słońce sprawia że się czują.

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa Kilka minut później wraca i otwiera moskitierę. Wstaję i patrzę na nią. Usta ma zaciśnięte w wąską linię, ale jej oczy wypełnione są troską. Troską. Spokój który czułam opuszcza mnie i zastępuje go poczucie bezpieczeństwa. Może jedna mnie tu chce. - Myślę, że najlepiej będzie jeśli będziesz miała swoją własną przestrzeń. Skieruj się w stronę restauracji Gulf Drive, skręć w prawo i około czterystu metrów dalej zobaczysz znak „Domki.” Znajdują się na ulicy Oak. Możesz zatrzymać się w domku numer dwa. Wymieniamy tam podłogi więc mam nadzieję, że nie przeszkadza ci trochę remontu i bałaganu. Dwa tygodnie są na mój koszt, ale potem będziesz musiała płacić. Zbliża się sezon turystyczny i te domki przynoszą nam spore dochody. Żadnego hałasu i gości, to moje reguły. Spakowałam ci śniadanie. Wyglądasz, jakbyś musiała coś zjeść. – Jej oczy ponownie przesuwają się po moim ciele i podaje mi dużą, brązową, papierową torbę. – Są tu owoce, domowej roboty muffinki i kawa. Po tym jak odpoczniesz wpadnij do kawiarni, powiem ci jak znaleźć sklep spożywczy i będziemy mogły porozmawiać. Przytulam torbę do piersi i biorę z jej ręki klucze. Mimowolnie moje oczy wypełniają się łzami. - Dziękuję – wykrztuszam z siebie ponad wielką gulą, która uformowała się w moim gardle. Ciocia Ella unosi dłoń i kładzie ją na moim policzku. - Skarbie, bez względu na wszystko, zawsze miło cię widzieć. – Daje mi słaby uśmiech, odwraca się i wchodzi do domu. Moskitiera zatrzaskuje się, kończąc naszą rozmowę. Podążając za wskazówkami w stronę domków zdaję sobie sprawę, że nie pamiętam ich od ostatniego razu, kiedy tu byłam, ale to było siedem, prawie osiem lat temu. Kiedy jadę ulicą Oak, widzę, że po prawej stronie jest pięć plażowych domków. Zaczynają się od numeru pięć, a kończą na jeden, który jest najbliżej plaży. Nie ma zbyt dużo przestrzeni pomiędzy nimi dla zachowania prywatności, ale w pewnym sensie to pocieszające. To będzie idealne miejsce. Na drzwiach wisi wyglądający na zwietrzały, drewniany szyld który mówi „Witamy” z dużym numerem dwa pod nim. Uśmiecham się do siebie, ponieważ czuję się mile widziana i czuję, jakbym znalazła azyl. Otwieram drzwi, robię krok do środka i czuję się wolna. Otis natychmiast czuje się jak w domu. W środku powietrze pachnie jak wakacje w domu na Florydzie. Z czasem, wilgotność wypełniona solą nasyciła wnętrze. Dodajcie do tego chłodne powietrze z klimatyzacji i w tym momencie jest to najlepszy zapach na świecie. Domek jest mały i zaglądam wszędzie, żeby upewnić się, że niczego nie przegapiłam. Była tu jedna sypialnia i jedna łazienka, mała kuchnia, część wypoczynkowa i poddasze nad sypialnią. Na poddaszu, po zachodniej części są okna, a pod nimi szklane, przesuwane drzwi które prowadzą do oszklonego ganku. Mimo to, że domek numer jeden

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa zasłania trochę plażę, ogólny widok jest spektakularny i natychmiast mnie uspokaja. Ganek rozciąga się z tyłu domku i znajduje się tam również stół piknikowy, wolno stojący hamak i jacuzzi. Jestem tak podekscytowana tym miejscem, że bez względu na moje zmęczenie czuję się nakręcona. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam na wakacjach i jestem bardzo dumna z tego, że tu przyjechałam. Uciekłam od mojego życia i póki tu jestem, mam zamiar zrobić coś tylko dla siebie i trochę pożyć. Wystrój domku zdecydowanie mogę nazwać tropikalnym. Kolory zmieniają się od koralowego do żółtego i przypominają mi zachód słońca. Meble wyglądają na nowe, kuchnia była odnowiona i widzę dlaczego w następnej kolejności będą wymieniane podłogi. Na ścianach znajdują się abstrakcyjne malowidła ryb, duży obraz pomostu rybackiego i łodzi, a w kuchni wielki, ręczenie malowany znak, który mówi „Cokolwiek stracimy, ciebie czy mnie, zawsze odnajdziemy się w morzu” E.E. Cummings. A nad drzwiami znajduje się napis „ Jeśli nie jesteś boso, jesteś za bardzo wystrojony.” Uśmiecham się do siebie i myślę, że mogłabym żyć tu bez końca i być bardzo szczęśliwa. Ciocia Ella miała rację, najlepszym wyjściem jest to, że mam swoje własne miejsce. Moje dłonie ponownie zaczynają boleć, więc wychodzę na zewnątrz i zabieram torbę, jedzenie Otisa i koc. Reszta może poczekać. Adrenalina wywołana wskoczeniem do samochodu i przyjazdem w to miejsce zaczyna opadać. To tak, jakby moja podświadomość wiedziała, że osiągnęłam cel mojej podróży i teraz chce spać. Zasuwam wszystkie rolety, żeby zablokować światło, zamykam drzwi i z moim kocem zwijam się w kłębek na łóżku, w małej sypialni. Przy całej wariacji w moim życiu, mój koc jest jedną rzeczą, którą zawsze muszę mieć. Nie ważne gdzie jestem, albo co robię, kiedy naciągam go na siebie, nie czuję się taka samotna.

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa MATT Podczas dzisiejszego porannego biegu daję sobie wycisk, mając nadzieję, że po nim będę czuł się zbyt wycieńczony, żeby myśleć o moim życiu, ale niestety tak się nie dzieje. Wchodząc przed frontowe drzwi do domu Beau, pocieram to miejsce w mojej klatce piersiowej, które zawsze boli. Drzwi wydają dźwięk „beep beep” dając znać, że tu jestem. Zapach bekonu zalewa moje zmysły i burczy mi w brzuchu. Leila jest dobra w wielu rzeczach, ale robienie śniadań znajduje się na szczycie listy. - Wuja Matt! – mówi Quinn, biegnąc korytarzem prosto na mnie. Ma szeroko otwarte ramiona i uśmiecha się od ucha do ucha. Widząc jej duże, niebieskie oczy moje serce zaciska się i burza, która we mnie wrze uspokaja się. Miłość, która z nich wypływa i jest skierowana tylko do mnie sprawia, że brakuje mi słów. Nigdy nie zrobiłem nic, żeby zasłużyć od niej na tę miłość, a jednak daje mi ją tak swobodnie. Ale ponownie, wszystko co musiał zrobić Beau, to położyć ją po urodzeniu w moich ramionach i ten ostry instynkt opiekuńczy z którego posiadania nie zdawałem sobie sprawy przejął nade mną kontrolę. Zgarniam ją w moje ramiona, ona piszczy i zarzuca mi ręce na szyję. Dopiero co widziałem ją dwa dni temu, ale ta świecąca z niej radość mogłaby sprawić, że ktoś pomyślałby, że minęły tygodnie. - Jak ma się tego ranka moja dziewczynka? – pytam ją. - Dobrze – mówi, uśmiechając się do mnie tymi swoimi małymi, pulchnymi policzkami i buzią pełną małych, dziecięcych ząbków. Moje serce zaciska się dla niej. Jest taka idealna. To było zaraz po moich dziewiętnastych urodzinach, kiedy Beau zadzwonił, żeby powiedzieć mi, że on i Leila wracają na wyspę. Zawsze myślałem, że kupią posiadłość do wynajęcia i będą tylko wpadać z wizytą, ale nope, następną rzeczą którą wiedziałem było to, że brali pożyczkę na swój dom, w którym będą mieszkać na zawsze. Zrozumiałem to, kiedy powiedział mi, że spodziewają się dziecka. W wieku dziewiętnastu lat myśl o posiadaniu dziecka była przerażająca i całkiem jak pełnowymiarowy koszmar, ale Beau był gotowy. Nigdy nie znałem żadnego małego dziecka. W zasadzie nigdy nawet żadnego nie trzymałem. Pewnie, widywałem je na plaży, na zakupach i tego typu rzeczach, ale jeśli chodzi o opiekowanie się nimi… nie miałem o tym pojęcia. Przez całą ciążę Leili, Beau na okrągło żartował i mówił o tym, że miał nadzieję, że dziecko okaże się takie jak ja – to byłoby najlepsze dziecko, takie ciche i słodkie. Musiałem

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa wiedzieć, nawet wtedy, że jeśli chciałem przetrwać, musiałem grać swoją rolę i siedzieć cicho. Quinn ma teraz dwa i pół roku i praktycznie jest światłem mojego życia. Trzymając ją, wchodzę do kuchni i całuję Leilę w policzek. - Co słychać tłusta głowo? – mówi do mnie Beau, robiąc łyk swojej kawy. Jego oczy są pełne humoru. - Co? – Chichoczę i unoszę na niego brwi. Quinn zaczyna klepać mnie w głowę. - Och, nie słuchaj go. Wiesz, że jest zazdrosny, ponieważ uważam, że jesteś od niego przystojniejszy – mówi Leila, rzucając Beau figlarny uśmiech. Nie mogę się powstrzymać i ironicznie się do niego uśmiecham, a on się chmurzy. Drew i Beau zawsze dobrze wyglądali. Przez lata w kółko słyszałem to od dziewczyn, kobiet, a nawet od innych facetów. W końcu dogoniłem ich ze wzrostem. Jestem nawet trochę wyższy od Beau, co w pewien sposób jest dziwnym uczuciem. Jest moim starszym bratem i zawsze musiałem podnieść głowę żeby na niego spojrzeć, a teraz właściwie muszę patrzeć w dół. Mniej więcej w tym samym czasie zauważyłem, że ludzie zaczęli się na mnie gapić trochę bardziej, a dziewczyny zaczęły ze mną flirtować. Jeśli ustawilibyście naszą trójkę w linii, zdecydowanie dałoby się zauważyć, że jesteśmy braćmi, do czasu, aż spojrzałoby się bliżej. Wszyscy jesteśmy bardzo podobnego wzrostu, mamy ten sam kolor skóry i włosy w różnych odcieniach brązu. To tak, jak w tej dziecięcej grze, znajdź rzecz, która nie pasuje do innych. Kiedy patrzę w lustro, oczy które oddają moje spojrzenie są tylko kolejnym przypomnieniem, że nie jestem w pełni ich bratem. - Nie, mówię poważnie. Wiedziałeś, że twój mózg zbudowany jest w szesnastu procentach z tłuszczu? – mówi Beau. Szczerzę się do niego. Dawno temu skończyłem z zastanawianiem się skąd on bierze te fakty, ponieważ z pewnością zna ich wiele. Leila mruży na niego oczy. - Więc, jak się dzisiaj masz? – pyta, spoglądając na mnie, a potem wraca do siekania warzyw. - Dobrze. Tym razem patrzą na mnie oboje. Wiedzą, że dzisiejszy dzień nie jest moim ulubionym, ale nie wiedzą dlaczego. - Wuja Matt głodny? – Quinn wpycha swoje dłonie do moich ust i wszyscy się śmiejemy. Jej oczy błyszczą z wesołości.

UNFORGETTABLE SUN – KATHRYN ANDREWS Tłumaczenie nieoficjalne: daga.b_17 korekta: tombienowa - Powiedzieliśmy jej, że przychodzisz dzisiaj na śniadanie, ponieważ byłeś głodny i musi założyć dla ciebie swoją sukienkę księżniczki. - To dlatego, że ona jest moją księżniczką i to najpiękniejszą – mówię, uśmiechając się do niej. Jeszcze raz klepie mnie w głowę, a potem wierci się, żebym postawił ją na ziemi. - Śniadanie będzie gotowe za kilka minut. Chcesz kawy? – pyta Leila. - Pewnie, brzmi dobrze, dzięki – mówię, kiedy podaje mi kubek. - Wuja Matt, chodź ze mną. – Quinn ciągnie mnie za rękę i prowadzi mnie do domku dla lalek, który dla niej zbudowałem. Kiedy przed nim siadamy, jestem zdumiony jak bardzo wzbogaciło się jej słownictwo w ciągu ostatnich kilku tygodni. Ona zawsze mówi, opowiada historie, zadaje pytania i śmieje się. Jej głosik stworzył ścieżkę dźwiękową w moim życiu, która ciągle gra i kocham to. Około sześć miesięcy po tym, jak się urodziła, Beau odwołał swoje stwierdzenie, że ma nadzieję, że okaże się taka jak ja. Jest całkowicie różna ode mnie, w każdy możliwy sposób i powiedział, że ma nadzieję, że okaże się dokładnie tym kim jest i kim chce być. Nawet wtedy, gaworzyła i śmiała się. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek śmiał się będąc dzieckiem. Kiedy dorastaliśmy, nasz domy był jednym z tych cichych. Zawsze byliśmy zamknięci w sobie i jedynym hałasem, który sączył się przez dom były wieczorne wiadomości. Nasz stary nie chciał nas słyszeć i musiało być tak, żeby nie trzeba było nam dwa razy powtarzać. Bycie cichym stało się po prostu tym, kim byłem. Nie miałem nic przeciwko, nie żebym kiedykolwiek znał coś innego. W pewnym sensie w ciszy znalazłem poczucie komfortu. Jednakże rzeczy zawsze się zmieniają i tak mało, jak wiedziałem w wieku siedmiu lat ta zmiana dla mnie była na horyzoncie. Od tak dawna jak tylko pamiętam, chodziłem w to samo ukryte miejsce między wydmami, wśród owsa morskiego pod baldachimem z morskich sosen. To moje ulubione miejsce. Wolność którą zawsze czułem w związku z posiadaniem własnego miejsca, gdzie nikt nie może mnie znaleźć i mogę po prostu być… jest niedoopisania. To znaczy, była. Słońce zachodziło i przypomniałem sobie, jakie było piękne. Stoję w ciszy wydm, obserwuję jak znika w wodzie na horyzoncie, kiedy nagle spokój tej chwili zostaje zniszczony. Ptaki, które przysiadły na plaży zaczynają skrzeczeć w ostrzeżeniu. Podrywają się do lotu. Natychmiast staję się czujny. Włoski stają mi dęba na karku, a mój oddech przyspiesza. Jedyne słowo, które przychodzi mi na myśl to „niebezpieczeństwo.” Powoli zaczynam obracać głowę w lewo, kiedy wielka dłoń sięga zza mnie i zasłania moją twarz i usta. Ciało, większe od mojego przyciska się do mnie od tyłu i czuję na plecach promieniujące z niego ciepło. Głowa opada obok mojego ucha i słyszę ochrypłe szepty… - Ani słowa.