a_tom

  • Dokumenty5 863
  • Odsłony865 487
  • Obserwuję555
  • Rozmiar dokumentów9.3 GB
  • Ilość pobrań676 578

Agata Tuszyńska - Singer.Pejzaże pamięci

Dodano: 6 lata temu

Informacje o dokumencie

Dodano: 6 lata temu
Rozmiar :941.6 KB
Rozszerzenie:pdf

Agata Tuszyńska - Singer.Pejzaże pamięci .pdf

a_tom EBOOKI PDF
Użytkownik a_tom wgrał ten materiał 6 lata temu.

Komentarze i opinie (0)

Transkrypt ( 25 z dostępnych 279 stron)

tytuł: “Pejzaże pamięci” Autor: Agata Tuszyńska-Singer

r sť/

Wydawnictwo MARABUT Gdańsk 1996 A; W serii wydawniczej PIÓRKO prezentujemy interesujšce pozycje z szeroko pojętej humanistyki, literatury, historii i filozofii. Ich atrakcyjno​ć oraz niezwykle przystępna cena sprawiš - mamy nadzieje - że Czytelnicy chętnie s.ęgac będš po kolejne proponowane tomy. HEINRICH BÓLL Dziennik irlandzki

STEFAN CHWIN Hanemann

FRIEDRICH DURRENMATT Grek szuka Greczynki FRIEDRICH DURRENMATT Kraksa. Sędzia i jego kat

FRIEDRICH DURRENMATT Obietnica MATTHIEU GALEY Rozmowy z Marguerite Yourcenar FRANZ KAFKA Budowa Chińskiego Muru i inne nowele FRANZ KAFKA Okno na ulicę i inne miniatury ANNA KAMIEŃSKA Ksišżka nad ksišżkami DAN1LO KI​ Ogród, popiół ROBERT NYE Pamiętniki Lorda Byrona REGINĘ PERNOUD Kobieta w czasach wypraw krzyżowych REGINĘ PERNOUD Templariusze JERZY PILCH Spis cudzołożnic ISAAC BASHEYIS SINGER Namiętno​ci

ISAAC BASHEYIS SINGER Zjawa IWONA SMÓŁKA Rozpad WARŁAM SZAŁAMOW Bez powrotu JAN JÓZEF SZCZEPAŃSKI Ikar JAN JÓZEF SZCZEPAŃSKI Wyspa AGATA TUSZYŃSKA Singer. Pejzaże pamięci w przygotowaniu: GUSTAW FLAUBERT Bouvard i Pecuchet JOHN IRYING Małżeństwo wagi pół​redniej HENR1 MICHAUX Niejaki Piórko Agata Tuszyńska

SINGER PEJZAŻE PAMIĘCI Copyright (c) 1993 by Agata Tuszyńska Wydanie drugie ‘j\ Redakcja: Małgorzata Jaworska Korekta: Renata Korewo Projekt okładki: Tomasz Bogusławski ISBN 83-85893-81-4

Mamie lf’ ​ Wydawnictwo MARABUT ul. Pniewskiego 3A, 80-952 Gdańsk \ tdjfca (0-58) 41-17-55, tel. (0-90) 52-43-09 Skład: Maria Chojnicka Druk: Drukarnia Wydawnictw Naukowych S.A. Łód​, ul. Żwirki 2 Isaac Bashevis Singer wymy​lił dla swojej małej przyjaciółki Szo-szy teorię, że historia ​wiata jest ksišżkš, którš człowiek może czytać tylko w jednš stronę. Nie potrafi przewracać już przeczytanych kart w odwrotnym kierunku. Tymczasem na wcze​niejszych stronach wszystko to, co wydarzyło się kiedy​, istnieje nadal. Gdzie​ tam żyje jej zmarła siostra Jite. Kury, gęsi i kaczki, zarzynane codziennie na targu Janasa, nadal gdaczš, kwaczš i trzepoczš skrzydłami na innych stronicach księgi ​wiata - tych z prawej strony. Bo księga ​wiata jest napisana w jidysz, czyta się więc z prawa na lewo. Isaac Bashevis Singer był moim pierwszym przewodnikiem po ​wiecie Żydów polskich. Zanim moglam zrozumieć słowo “Żyd”, przestali istnieć jako społeczno​ć. Nie wiedziałam, gdzie zaczšć. Sšdziłam, że cienie przeszło​ci odnajdę w Izraelu, dokšd pojechałam w 1991 roku za zachętš redaktora Jerzego Giedroycia, który drukował moje pierwsze teksty na ten temat. “Pejzaży pamięci” nie tam należało szukać, a wynikiem podróży stała się ksišżka inna, niż to pierwotnie zamierzałam, Kilka portretów z Polskš w tle. To, czego szukałam, udało mi się odnale​ć w Nowym Jorku, czasem w miasteczkach Lubelszczyzny, czasem w tanich pensjonatach Miami Beach. Możliwo​ć wyjazdu do Stanów Zjednoczonych ​ladami Isaaca Bashevisa Singera zawdzięczam stypendiom Fulbright Foundation w Waszyngtonie, Ko​ciuszko Foundation w Nowym Jorku i American Jewish Archives w Cincinnati. Dziesištki osób, zarówno w Polsce, jak i w USA, przyczyniły się swojš bezinteresownš pomocš do ostatecznego kształtu tej ksišżki. Niektórym z nich winna jestem wdzięczno​ć szczególnš. W Nowym Jorku profesorowie Lucjan Dobroszycki z YJVO, Rach-miel Peltz z Columbia University i David Roskies z Jewish Theological Seminary of America ofiarowali mi zarówno swojš bezcennš wiedzę, jak i osobistš przyja​ń. Mecenas Ludwik Seidenman był moim przewodnikiem po ​wiecie polskich Żydów, Lany Mayer - Żydów amerykańskich. Susan Stone wtajemniczała mnie w arkana techniki archiwi-stycznej. Lisa Queen i Will Schwalbe, moi amerykańscy wydawcy z Wil-liam Morrow & Co., których poznałam dzięki uprzejmo​ci Barbary Rapo-port, obdarzyli mnie zaufaniem i bezgranicznš cierpliwo​ciš. Dom Moniki i Witka Markowiczów był dla mnie zawsze otwarty. W Polsce korzystałam z do​wiadczenia i przyja​ni Andrzeja Dra-wicza, Krzysztofa Kškolewskiego i Wiktora Woroszylskiego, najwcze​niejszych czytelników fragmentów tej ksišżki. Ludwik B. Grzeniewski pomagał mi encyklopedycznš wiedzš i wnikliwymi uwagami. Mój izraelski

przyjaciel, Michał Sobelman, raz jeszcze oddal do mojej dyspozycji cala swojš energię, tym razem w Warszawie. Jednak najwytrwalej towarzyszył mi podczas ostatnich dwóch lat pracy nad tš ksišżkš Henryk Dasko. Dziękuję mu za to. Zapraszam w pejzaże pamięci. Już nie tylko Isaaca Bashevisa Singera, już także i moje. 1993 Spó​niłam się na jego ​mierć Spó​niłam się na jego ​mierć. Isaac Bashevis Singer zmarł 24 lipca 1991 roku na Florydzie. Miał osiemdziesišt siedem lat. Od kilku lat cierpiał na chorobę, która wišzała się z zanikiem pamięci. A przecież żył pamięciš, żywił się niš. Pamięciš własnš i pamięciš innych. Kiedy jš stracił, odszedł. Umarł spokojny, patrzšc w sufit. W milczeniu. Mieszkał w Nowym Jorku dłużej niż w Polsce. Nigdy nie przeniósł się do Ameryki naprawdę. Nosił przeszło​ć jak płaszcz, niezależnie od pory roku. Swój adres miał w Polsce. Tam się urodził, tam uczył się ​wiata, tam mieszkał w kolejnych domach, gdzie żydowsko​ć była powietrzem, którym oddychano. Jego literacki los wpisany był w konkretnš przestrzeń geograficznš i duchowš. Przed wojnš żyły w Polsce trzy miliony Żydów, Warszawa była - po Nowym Jorku - największym ich skupiskiem na ​wiecie. Dzi​ zostało ich kilka tysięcy. Żaden list nie dotrze już do rabina w Radzyminie czy w Biłgoraju. Nie ma rabinów. Nie ma krawców żydowskich ani zegarmistrzów. Nie ma ich domów. Szukanie ​ladów ich obecno​ci w Polsce, w kraju, gdzie żyli ponad siedemset lat, przypomina, jak pisze poeta, odczytywanie popiołów. Spó​niłam się na jego ​wiat. Na czulent i chałę, na szabatowe ​więto i wiarę, że Tora jest nieomylna. Wyjechał z Warszawy stosunkowo niedawno -w 1935 roku. Wielu ludzi te czasy pamięta. Pamięta cenę litra wódki i obniżkę do 20 groszy ceny biletu tramwajowego, nowo​ci giełdy i wahania pogody. Braci Singerów - obu wybitnych pisarzy - i ich rodziny nie pamięta nikt. Stało się niemal tak, iż ​wiadectwo ich ksišżek jest jedynym dowodem na to, że rzeczywi​cie istnieli. Gdyby byli Polakami, odszukanie dokumentów i ​wiadków nie przysparzałoby takich trudno​ci. Bywalcy Ziemiańskiej, literackiej kawiarni warszawskiej, majš niezliczonš ilo​ć portretów w plotce i

wspomnieniach. Żydowscy pisarze, siadujšcy przy podobnych stolikach na nie tak znowu odległym Tłomackiem pod 13., nie istnieli w ​wiadomo​ci ani pamięci polskich inteligentów. Młody Isaac Bashevis, traktowany wówczas cišgle jeszcze jako brat słynnego Joszuy, autora Josie Kałb, nie tylko nie zetknšł się z Dšbrowskš czy Witkacym, ale nawet nie wiedział o ich istnieniu. Także Tuwim i Schulz, choć w ich żyłach płynęła żydowska krew, byli mu obcy. Język stanowił barierę wyznaczajšcš strefy wpływów. Ich ​wiaty były tak odległe, jak Nalewki od Marszałkowskiej, choć do synagogi na Tłomackiem chadzano słuchać słynnych kantorów niezależnie od wyznania. Polska żydowska, ta z pejsami i w chałatach, niezwykle rzadko spotykała się z Polskš polskš, tš od procesji w Boże Ciało i lóż w Teatrze Wielkim. I chociaż Singer po polsku niewštpliwie mówił, nie był to jego język, język jego zwierzeń i my​li. Nie pamiętano, bo nie stykano się z tym ​wiatem. Ale nie pamiętano również dlatego, że nie chciano pamiętać. Aron, bohater powie​ci Singera Szosza, siedział w Jom Kipur u fryzjera. Bał się odezwać, by nie zdradził go akcent. Usłyszał taki monolog: “Wykupili już prawie całš Polskę, parchy. Kiedy​ trzymali się jeszcze w kupie na Grzybowskiej i na Nalewkach. A teraz? Sš wszędzie. […] Ci Żydzi, co się golš, mówiš dobrze po polsku i małpujš we wszystkim polski naród, sš jeszcze gorsi. Tamci starzy, co nosili pejsy, chałaty i jarmułki, przynajmniej nie pchali się tam, gdzie ich nie chcš. Siedzieli w swoich sklepikach i kiwali się nad Talmudem jak Beduini. Mówili tš swojš gwarš, niepodobnš do niczego, i tylko patrzyli, jak tu cię oszwa-bić za parę groszy. Ale nie było ich przynajmniej w kulturalnych miejscach, takich jak kawiarnia i opera. Ani w Sejmie. Ci, co się golš i ubierajš jak nasi, oni sš dopiero niebezpieczni! Wepchnęli się nawet do Sejmu. Nie wierz im pan. Każdy z nich 10 to po kryjomu komunista albo sowiecki szpieg. Może pan nie wierzyć, ale ich milionerzy majš nawet tajny pakt z Hitlerem. Tak - Rotschildowie finansujš go przecież - przez Roosevelta. ^ie wiedział pan, że Roosevelt nazywał się kiedy​ Rosenfeld? Zanim się ochrzcił. Sš wszędzie”. Podobne zdania usłyszeć można z niejednych ust i dzi​ w Warszawie, Krakowie, Lublinie. I nie sš specjalno​ciš wyłšcznie ćwierćinteligentów. To na pewno nie jest jedyna prawda o Polsce, ale jeden z powodów, dla których Singer ten kraj opu​cił. “Muszę wyjechać stšd za wszelkš cenę” - my​lał Aron, idšc ulicš. Na Krochmalnej, gdzie mieszkał, jedynymi gojami byli stróże i listonosze. Jak odnale​ć służšce z domów na Lesznie i Gęsiej, w których wynajmował tanie pokoje? W podwarszawskich i podlubelskich miasteczkach w pobliżu rynku kręcš się zwykle starzy mężczy​ni, przypominajšcy diabły z jego opowiadań. Kulejš na jednš nogę, majš zniszczone twarze, przepite głosy i z braku innego zajęcia wywołujš duchy przeszło​ci. Oni sš moimi przewodnikami po resztkach grobów, resztkach synagog, resztkach ​ladów. Po ​ladach ​ladów ich życia i ostatnich dróg. Żydzi, którzy mogliby pamiętać, zginęli. Ci, którzy ocaleli, wyjechali. I tam także umierali. Sš jeszcze, coraz ich mniej. Ostatni.

Spó​niłam się, dlatego ta opowie​ć szyta będzie, pleciona, supłana z pamięci innych, ze skrawków, okruchów, resztek. Ze starych fotografii, fragmentów ocalałych liter, sznurowadeł butów z o​więcimskich stosów. Spó​niłam się, więc opiszę kształty nieobecno​ci. Zapominanie. Jego akt urodzenia nie istnieje. Czy spłonšł podczas ostatniej wojny z tyloma innymi papierami? Z tyloma tomami ​więtych ksišg, którym w normalnych warunkach Żydzi urzšdzali pogrzeby? Jakie to mało ważne wobec ​mierci ludzi, tysięcy, milionów, których rejestry zastšpiły naturalne zapisy w księgach urodzin, ​lubów, zgonów. Może metryka Isaaca Bashevisa, pó​niejszego noblisty, zniszczona została jeszcze podczas pierwszej wojny? W Leoncinie, gdzie się urodził, w mojżeszowej parafii w Zakroczymiu czy może w Radzyminie, gdzie podobno został zarejestrowany, choć miał już wówczas skończone trzy 11 lata. Niemożliwe, by żył jeszcze Jonatan, krawiec z Leoncina, pamiętajšcy uroczysto​ć jego obrzezania. Ten sam Aron, jeden z wielu literackich alter ego Singera, pogubił w trakcie nieustannych przeprowadzek wszystkie ​wiadectwa tożsamo​ci. Żeby zdobyć nowe - pisze - “musiałbym pojechać teraz do rodzinnej wioski i przywie​ć stamtšd ​wiadków, którzy w magistracie po​wiadczyliby dzień moich urodzin lub zapamiętali, kiedy dokładnie odbyła się wieczerza, u​więcajšca dzień obrzezania. Archiwa spłonęły w czasie niemieckich bombardowań w 1915 roku”. To może, ale nie musi być prawda o Isaacu Bashevisie. : Ale brak nie tylko tego konkretnego dokumentu. i Szukałam wszędzie. W urzędach miejskich, gdzie zwykle akta tego rodzaju przechowuje się przez sto lat, nie ocalało nic w żadnej ze wspomnianych miejscowo​ci. Podczas moich po dróży sprawdzałam wszelkie inne możliwo​ci. Czasami natra fiałam przypadkiem na zaplštanš gdzie​ księgę parafialnš, ale nie zgadzały się miejsca ani daty. Takich ksišg zachowało się trochę, znajdowano je w ruinach, wyjmowano ze ​mietników, wygrzebywano z ziemi. Ludzie przynosili niekiedy papiery, któ rych nie mogli odczytać, do nauczycieli albo do muzeum. Nawet fotografie. Czę​ciej przeznaczano je na podpałkę. W Biłgoraju

po wojnie sprzedawano ​ledzie owinięte w kartki z wileńskiej Tory. W Piaskach, też na Lubelszczy​nie, kto​ ocalił kilkana ​cie tomów ksišg żydowskiej gminy. Dokumentów sięgajšcych dalej niż stulecie szukać należy w archiwach. Ale archiwa w Polsce zostały zniszczone lub wywiezione, nie tylko podczas ostatniej wojny. Znalezienie w nich czegokolwiek jest równie prawdopodobne jak wygrana na loterii. Nie dotyczy to wyłšcznie historii Żydów. Materiały sš wyrywkowe, a pustych miejsc niekiedy więcej niż miejsc na półkach i w katalogach. Jednak spróbowałam. Rodzina Singerów mieszkała w Polsce sze​ćset lat. Ojciec wywodził ich ród od sławnego Baal Szem Towa, twórcy chasydyzmu. Drzewo genealogiczne, przez Szabataja Kohena, rabbiego Mosze Isserlesa i Rasziego, sięgało biblijnego króla Dawida. Rozesłałam listy do wszystkich archiwów Lubelszczyzny. Czy możliwe, żeby nie zachował się żaden pisany dokument? 12 W księdze adresowej mieszkańców Warszawy z roku 909/10 wymienione jest nazwisko Pinkasa Singera z Krochmal-ei ojca Isaaca Bashevisa, w sšsiedztwie dwudziestu dwóch in-Ych Singerów. Głównie kupców, aż czterech z Twardej, reszta 7 Nalewek, Miłej i ​liskiej, jeden literat z Ciepłej i artysta muzyk z Kruczej. W ksišżce telefonicznej ojciec Singera nie figuruje ani razu. Poza “Singer sewing machines”, z magazynami i sklepami w kilku miejscach miasta, telefony mieli tylko starsi felczerzy i lekarze o tym nazwisku. W roku wybuchu drugiej wojny ​wiatowej na li​cie abonentów figurowało dziesięciu Sin-“erów. Obaj bracia byli już wtedy w Ameryce. Ojciec nie żył. W tym samym 1939 roku można znale​ć w ksišżce telefonicznej dwudziestu sze​ciu Muszkatów. Tego nazwiska użyje Singer w swojej sadze o warszawskich Żydach, choć wzorował jš na innej rodzinie, Prywesów. Singer korzystał z telefonów w pokojach, które wynajmował. Jego bohaterów wielokrotnie ​cigały telefonicznie kobiety. Kilka telefonów było nawet w domu na Krochmalnej 10, gdzie zamieszkał z rodzicami w 1908 roku. Krochmalna z ruderami i rynsztokami, pełna żebraków, złodziei i upadłych kobiet, serce żydowskiej biedy, stanowiła dla niego centrum wszech​wiata. Uważał, że pisarz powinien mieć adres, i to było wła​nie jego miejsce, najgłębszy pokład, ​ródło literackiej siły. Wielokrotnie powtarzał w wywiadach: “Kiedy jadę dorożkš w Montrealu, jednocze​nie jadę dorożkš ulicš Krochmalnš w Warszawie. Zawsze wracam na Krochmalnš. Nawet kiedy mówię o innych ulicach, oceniam je według tego, jak sš daleko od Krochmalnej”. Wszystkie domy w tej czę​ci Krochmalnej zostały zburzone podczas bombardowań w czasie ostatniej wojny. To, co zostało, zniszczono podczas walk powstania warszawskiego. Po wojnie zrównano ten teren z ziemiš i zalano fundamentami nowego osiedla. Obejmuje ono przestrzeń całej niemal dawnej dzielnicy żydowskiej. Jest rozległe, ale próżno szukać tam jakichkolwiek ​ladów przeszło​ci. Jest perfekcyjnie bezosobowe. Z tej przestrzeni wytarto historię, unieważniono dawne pejzaże. Zakneblowano pamięć. Może to jest powód, dla którego jaki​ człowiek przez tyle lat bronił przed zniszczeniem resztek muru getta między Siennš a Złotš? Nie bardzo rozumiano, o co mu chodzi,

przecież niedaleko stał już pomnik Bohaterów Getta, 13 ​ a w 1988 roku postawiono symboliczny Mur-Pomnik Umschlag-platzu przy Stawkach. Z wyższych pięter wieżowców przy dawnej Gęsiej można zobaczyć żydowski cmentarz. Singer niejednokrotnie mieszkał w pobliżu, tułajšc się po tanich pokojach. Jeden z jego bohaterów, wyglšdajšc z okna, widział katolicki kondukt pogrzebowy, zmierzajšcy na niedalekie Powšzki. Nie ma budynków, kamienic, domów, ale przecież były one czyjš​ własno​ciš. Czy ocalały księgi hipoteczne? Krochmalna 10 - numer hipoteczny 988A. Krochmalna 12 - numer hipoteczny 988. i Wszyscy namawiali rodzinę Singerów do tej przeprowadzki. Brama domu numer 12 wychodziła na plac Mirowski i targowiska, więc ojciec mógłby pełnić funkcję rabina zarówno dla mieszkańców Krochmalnej, jak i placu Mirowskiego. Z trudem płacili 24 ruble miesięcznie za mieszkanie z balkonem od frontu. Nowe, z o​wietleniem gazowym i ubikacjš, miało kosztować o trzy ruble więcej. W 1914 roku cie​la i kancelista musiał pracować na to dwa dni, była to warto​ć dwóch pudów nafty i stu sztuk gwo​dzi. Funt herbaty kosztował ponad cztery ruble. Niewiele więcej kilka lat wcze​niej płacił Pinkasowi Singerowi miesięcznie reb Jekełe w Radzyminie. Jednak zdecydowano się na przeprowadzkę. I choć oba budynki przylegały do siebie, trzeba było wynajšć furgon, by przewie​ć wszystkie rzeczy. Szczególnš trudno​ć sprawiła dębowa szafa z głowami lwów na drzwiach. Pierwszym dokumentem odnalezionym w tak zwanej kieszeni - dodatkowej teczce w księdze hipotecznej nieruchomo​ci na Krochmalnej - był wła​nie plan całej posesji, opisany w języku rosyjskim, jak wszystkie urzędowe dokumenty po powstaniu styczniowym. Isaac Bashevis Singer pamiętał dokładnie całe to “miasto”, z trzema ogromnymi podwórzami-stud-niami. Kršżyła po nich Ryfka z tamburynem i papugš ze złamanym dziobem na ramieniu, handlarze starzyznš i uliczni magicy połykajšcy ogień albo spacerujšcy po toczšcej się beczce. Na drewnianych balkonach suszyło się pranie. Mie​ciły się tam dwa chasydzkie domy nauki, radzymiński i miński, synagoga dla przeciwników chasydyzmu i zagroda, gdzie cały rok trzymano krowy na łańcuchach przymocowanych do muru. Pie-14 j karnia była zaraz naprzeciwko ich mieszkania. W piwnicach traganiarze z placu Mirowskiego przechowywali owoce albo konserwowali jajka w wapnie. “Dom wypełniony był Torš, modlitwš, handlem i ludzkim znojem”. Bez Singera rysunek, który orzede mnš leży, byłby jedynie architektonicznym znakiem. Ale czy dwa opasłe, oprawne w skórę tomy dokumentów pamiętajš swoich lokatorów? Wła​cicielem obu posiadło​ci od 1878 roku był Lejzor Izra-elowicz Przepiórko, niewštpliwie milioner. Singer dodaje, że ortodoksyjny. Skšpiec, ale podobno nigdy nie eksmitował Żyda. Za dom

na Krochmalnej 12, dużo większy niż ten na Krochmalnej 10, zapłacił 70 tysięcy rubli. Płaca roczna prezydenta miasta wynosiła wówczas 6 tysięcy. Stróż zarabiał 100 rubli w cišgu roku. Pud węgla kosztował l rubla. Przeglšdam kolejne wpisy aktów własno​ci, rachunki, pożyczki Towarzystwa Kredytowego, listy zastawne. Przepiórko po piętnastu latach sprzedał dom na Krochmalnej 10 Binemowi Hajmonowiczowi Eizenbergowi, od Eizenberga za​ niedługo potem kupiła go Szosza Jakowlewna Alter. Kiedy wprowadzili się Singerowie, dom był już jej własno​ciš. Druga posiadło​ć należała do rodziny Przepiórków jeszcze po ​mierci Lejzora w 1918 roku. Postępowanie spadkowe podzieliło prawo własno​ci nieruchomo​ci Krochmalna 12 między żonę Przepiórki, Ru-chlę Esterę, i pięcioro ich dzieci. Wdowa występowała w imieniu własnym oraz jako główna opiekunka ubezwłasnowolnionego syna Arona. Tytuł własno​ci otrzymała jedna z sióstr, Rojza z Przepiórków Sznejbergowa z Siennej 72. Spłaciła rodzeństwo i matkę. Po trzech latach sprzedała dom. Rodzina Singerów mieszkała wówczas na Lubelszczy​nie. Lista wła​cicieli obu posiadło​ci jest długa, jeszcze dłuższe i bardziej szczegółowe wyliczenie ich finansowych zobowišzań i posunięć. Ale nigdzie nie ma wzmianki o administratorze domu, reb Isaaku, starym chasydzie z Kocka, przyjacielu rabina Singera. Nigdzie słowa o samym rabinie. Ani nie zalegał z czynszem, ani nie pożyczał, ani nie sprawiał kłopotu. Nigdzie dowodów jego działalno​ci, rozstrzygania sporów, udzielania rozwodów i ​lubów. Żadnego ​ladu życia lokatorów. Żadnych skarg na wspólny wychodek na podwórku, udrękę dzieciństwa Isaaca Bashevisa. Na szczury i myszy biegajšce pod nogami. Na brud 15 klatki schodowej, którš dzieci wolały od wychodka, a niektón kobiety traktowały jak wysypisko ​mieci. Ani słowa o stróżu niezbyt sumiennie wywišzujšcym się ze swoich obowišzków za pałania lamp na schodach. Więc czy rzeczywi​cie mieszkał ta mały rudy chłopiec, którego straszyły demony i widziadła? I o się stało z zapachem tego miejsca, z zapachem podsmażane; oliwy, zgniłych owoców i dymu? Oba domy na Krochmalnej przeszły w kwietniu 1965 roki na rzecz skarbu państwa. Piętna​cie lat wcze​niej Singer napisai Rodzinę Muszkatów, gdzie po raz pierwszy wskrzesił zniszczonš Warszawę. Szosza, w której zaprzeczy ​mierci tego ​wiata, powstanie za trzyna​cie lat. W jednym z opowiadań opisuje młodego człowieka wędru jšcego w​ród ruin Warszawy niczym prorok Jeremiasz. Rozko pywał łopatš ziemię. Kiedy spytano go, czego szuka, odpowie dział - s i e b i e. ; Singer nie chciał wracać do Polski. Nie chciał wracać na cmentarz. W pamięci miał grunt pod nogami.

Ja nie znajdowałam go nigdzie. Po kilku tygodniach nadszedł list w szarej kopercie z pieczštkš archiwum w Zamo​ciu. “Informujemy Paniš - pisano - że w aktach Urzędu Stanu Cywilnego parani mojżeszowej w Biłgoraju, volumin 14, z 1889 roku pod numerem wpisu 10 odnaleziono akt ​lubu rodziców Isaaca Bashevisa Singera…” , ,.,,,,, , .,”..;” ​lubna fotografia “Działo się w mie​cie Biłgoraju, dnia 2 (14) czerwca 1889 roku o szóstej po południu stawili się Jankiel Gudes lat 66 majšcy i Lina Fajner lat 50 majšcy, obaj rabini, zamieszkali w mie​cie Biłgoraju, i o​wiadczyli, że w dniu dzisiejszym zawarty został religijny zwišzek małżeński między Mendlem Pinkasem Singerem lat 21 majšcym, kawalerem, urodzonym w guberni lubelskiej w mie​cie Tomaszowie, synem Szmula i Temy z domu Szejner, małżonków Singer, zamieszkałych w mie​cie Tomaszowie, przy rodzicach pozostajšcym, i Szewš Zylberman, pannš urodzonš w miasteczku P… (nieczytelne) wołyńskiej guberni, córkš Jakuba Mordki i jego żony Chany z domu Danciger, małżonków Zylberman, zamieszkałych w mie​cie Biłgoraju, lat 18 majšcš, przy rodzicach pozostajšcš…” Małżeństwo poprzedziły trzy zapowiedzi. Obrzędu religijnego ​lubu dokonał pełnišcy funkcję rabina okręgu biłgorajskiego ojciec panny młodej, Jakub Mordka Zylberman. Dokument napisano cyrylicš. Poszlaki pamięci uzyskały rzeczywisty kształt. Pierwszy to - i jak dotšd jedyny - dowód rzeczowy. Niemal wszystko się zgadza z rodzinnš legendš. Wiek nowożeńców, koligacje rodzinne, data ​lubu - zaraz po radosnym zielonym ​więcie Szawuot, Dniu Pierwszych Plonów. Był 5649 rok wedle żydowskiego kalendarza. Biłgoraj, trzecie co do wielko​ci miasto Lubelszczyzny, od kilkudziesięciu już lat pod zaborem rosyjskim, miał nie brukowane ulice, domy drewniane, kryte gontem, bez kanalizacji. Od dziewięciu lat 16 17 stacjonował w mie​cie 13 Pułk Kozaków Dońskich. Staro: konni stanowili 40% ogółu mieszkańców. Należał do nich ca handel wraz z wyszynkiem.

Dwa dni po weselu córki biłgorajskiego rabina w cerkwi Pałacu Zimowego w Petersburgu odbył się ​lub carskiego brata} - księcia Pawła Aleksandrowicza. Henryk Sienkiewicz skoń-j czył pisać Pana Wołodyjowskiego. Trylogię można było kupić we wszystkich warszawskich księgarniach za pięć rubli. W składzie fortepianów i nut Gebethnera i Wolffa prezentowano ostatniš nowo​ć - gramofon. Wiosna była tego roku “zjawiskowa w rocznikach metę orologicznych”. Takich upałów w maju nie pamiętano od la Wybuchło wiele pożarów. Spłonšł pobliski Sandomierz. Do Biłgoraja zjeżdżali go​cie z okolicznych miejscowo​ z niedalekiego Tomaszowa, miasta pana młodego, przybywał, rodzina i znajomi. ​cišgali bryczkami, furmankami i pieszo roz modleni chasydzi, ze ​piewem, w radosnym podnieceniu. Cha-j sydzi, jak napisze bez sympatii wiele lat pó​niej Israel Joszua Singer, “o zmierzwionych brodach, w podartych kapotach, prze-j poconych kapeluszach”. Chasyd znaczy “pobożny”. Polska, a przede wszystkim stepowa równina Ukrainy, stanowiły podatny grunt dla mistycznych wtajemniczeń. Gdy po rzeziach Chmielnickiego opanowały Żydów nastroje rozpaczy, w poczštkach XVIII wieku’ w Międzyborzu Israel ben Eliezer jšł głosić, że jedynie rado​ć; jest prawdziwš służbš Bożš. Modlitewnš ekstazę okre​lił istotš ziemskiego bytowania, pokorę wobec Wszechmogšcego - jej; wyrazem. “Żadne miejsce nie jest wolne od Niego” - cytował’ kabalistycznš księgę Zohar. Jego “wewnętrzne ​wiatło” wypełnia wszystkie ​wiaty. Ten twórca chasydyzmu, zwany Baal Szem Towem - Panem Dobrego Imienia - pokazał gorliwym w wierze prostš drogę do Boga. Dostępnš dla każdego, bez względu na pozycję społecznš i wykształcenie. Otwartš dla biednych i niepi​miennych Żydów, z których w większo​ci wywodzili się zwolennicy nowego kaznodziei. Chasydyzm dawał im nie tylko pocieszenie, ale również poczucie wybrania i godno​ci, zaspokajał ponadto tęsknotę za mesjanistycznym objawieniem. Lata studiów tal- mudycznych i przedzieranie się przez uczone księgi nie były t warunkiem dostšpienia Bożej łaski. Czasem wręcz uniemożliwiały ​ledzenie znaków. Uczeni rabini z rezerwš przypatrywali się cudownym uzdrowicielom i egzorcystom. Przywódcami chasydzkich wspólnot stawali się cadycy, czyli sprawiedliwi”. Graniczšca ze ​więto​ciš pobożno​ć dawała im prawo do po​redniczenia między Bogiem i jego wiernymi. Goršcš modlitwš powstrzymywali wyroki Boże. Chasydzi wierzyli nawet w dziedziczenie cudownych mocy cadyków, co o​wieceni rabini traktowali z lekceważeniem - zapewne także dlatego, iż osłabiało to ich własny autorytet i zagrażało dotychczasowej pozycji. Pan młody, pó​niej ojciec Isaaca Bashevisa Singera, należał do żarliwych wyznawców chasydyzmu. Reszcie Żydów, uznajšcych tradycyjne praktyki religijne, sposób, w jaki wyrażali swojš wiarę - tańcem i ​piewami - wydawał się niewła​ciwy, wręcz gorszšcy. Pojawienie się grupy chasydów we dworze biłgorajskiego rabina wywołać musiało pewne zamieszanie. Jakub Zylberman, choć głęboko religijny, był trze​wym racjonalistš. Gardził mistycyzmem i chasydzkš wiarš w cuda. Nigdy nie uległ pro​bom swoich wiernych, by zostać ich cadykiem. Obwie​cił się misnagdem, przeciwnikiem chasydyzmu.

Misnagdzi tworzyli w​ród mas żydowskich arystokrację ducha. Nazywano ich “żelaznymi głowami”. Isaac Bashevis Singer powie o nich: “Trzymali się prosto, chodzili powoli, z podniesionš głowš, nigdy się nie garbili jak chasydzi”. Nosili kapelusze z szerokim rondem zamiast małej czapki. Długie kapoty, lecz nie tak długie, jak u chasydów. Brodę zaczesywali w dwa szpice, a szyję ​ciskali sztywnym kołnierzykiem. Cała ich twarz mówiła: “Jestem trze​wo my​lšcym człowiekiem, misnagdem, nie wierzę żadnemu cadykowi”. Wielu misnagdów było litwakami. Tak nazywano nie tylko Żydów z Litwy, ale i Ukrainy, Wołynia, Podola i Rosji. Używali odrębnego dialektu. W oczach Żydów z Królestwa litwak był chciwy i skšpy, patrzyli nań z mieszaninš podziwu i odrazy. Nawet babka Chana nazywała w kłótni swego męża - dziadka Singera - “litwackš ​winiš”. 19 18 Żydowskie małżeństwo kojarzyli zawodowi swaci. Rodzi sporzšdzali przed​lubnš umowę, ​ci​le okre​lajšcš warunki mš terialne przyszłego zwišzku. ​lubny kontrakt spisywano na pe: gaminie. Posag dawał ojciec narzeczonej. Wesela, nawet w ni zbyt zamożnych rodzinach, odprawiano z wielkim przepychenS Dworskie kuchnie dymiły od smażonych potraw i wytapia nego smalcu. Pieczono chały i miodowe placki. Gotowano weselny rosół. Na stole układano długi kołacz zapleciony na końcach w ozdobne warkocze. Dekorowano go symbolami szczę​cia: drabinš, ptakami i kołem fortuny. Dom weselny pachniał cynamonem i rodzynkami. Pannę młodš starannie przygotowywano do roli żony, zapoznawano z prawami dotyczšcymi niewie​ciej skromno​ci i małżeńskiej czysto​ci. W wigilię ​lubu, przy akompaniamencie hała​liwej kapeli, prowadzono jš do mykwy, rytualnej ła​ni. Głowę golono tego samego dnia lub nazajutrz. Mężatki musiały przykrywać będšce pokusš włosy perukami lub czepcami. Ceremonia ​lubna odbywała się pod baldachimem, często na dziedzińcu synagogi. Po spełnieniu toastu pan młody tłukł kieliszek na znak żałoby po zburzeniu ​wištyni jerozolimskiej. Składano nowożeńcom dary, ucztowano i tańczono, mężczy​ni, osobno, osobno kobiety. Przygrywała kapela. Najprawdopodobniej był już wtedy w Biłgoraju zakład fi tograficzny. W Warszawie naliczono ich wówczas niemal p setki, a wyposażeniem i opanowaniem rzemiosła nie ustęp’ wały zakładom europejskim. Od co najmniej dwudziestu la wynalazek fotografii spopularyzował się do tego stopnia, że korzystano zeń przy wszystkich ważniejszych okazjach rodzinnych. Czy i Biłgoraj uległ fotograficznej fascynacji? Czy stosowano już na Lubelszczy​nie nowy sprzęt, nie wymagajšcy unieruchomienia fotografowanych przez długie sekundy, by nie poruszyć! obrazu? I na ile dostępny był ów dziewiętnastowieczny wyna-;[ lazek ​rodowiskom żydowskim, niechętnym przedstawianiu wizerunku osób?

Jest raczej wštpliwe, by kiedykolwiek istniała ​lubna fotografia małżonków Singerów. Jednak można spróbować jš zrekonstruować, posługujšc się fragmentami obrazów z kliszy ro-j dzinnej pamięci. W jej legendzie utrwalono każdš z występu jšcych na owej letniej scenie postaci. Oto para młodych: Batszewa Zylberman i Pinkas Mendel Singer, rodzice Isaaca Bashevisa. I jego dziadkowie, rodzice nowożeńców - Jakub Zylberman z Chana i Szmul Singer z Te-merł. Po bokach dalsza rodzina. Mistrzem ceremonii i niewštpliwie najsilniejszš indywidualno​ciš w rodzinie panny młodej był jej ojciec, Jakub Mordechaj Zylberman, rodem z Wołynia, rabin Biłgoraja. Wysoki, postawny, majestatyczny, o wyrazistej twarzy i ciemnych, przenikliwych oczach. Znany był jako tradycjonalista. Kiedy w Biłgoraju pojawiła się trupa wędrownych aktorów, przerwał przedstawienie i wypędził ich z miasta. Szanowano go, choć miejscowi inteligenci uważali go za fanatyka. Podobno potrafił zapamiętać fragmenty ​więtych ksišg po jednokrotnym ich przeczytaniu. Miał dziewięć lat, kiedy przemawiał po raz pierwszy w lubelskiej synagodze, a tłum był tak wielki, że nie mógł się pomie​cić w ​rodku. Wie​ć niesie, że kilka lat pó​niej, pewnej Niedzieli Palmowej, wzniósłszy ramiona do góry, powstrzymał w drzwiach synagogi chłopów uzbrojonych w siekiery i widły, idšcych pom​cić ukrzyżowanie Chrystusa. Biłgorajski rabin był milkliwy i pełen godno​ci. Despota, nikomu nie szczędził słów prawdy. W rodzinie bali się go wszyscy. Wszyscy prócz żony. Chana Zylberman, babka Singera, na fotografii tuż obok męża, zapewne w swojej najlepszej jedwabnej sukience. (“Czy my​lisz, że to car?” - pytała dzieci, gdy się bały wej​ć do gabinetu ojca). Na głowie ma od​więtny czepek ozdobiony sztucznymi owocami i kokardami. W uszach długie diamentowe kolczyki, na szyi perły wielkiej warto​ci. Biżuterię dostała w posagu, kiedy to czternastoletniš córkę bogatych rodziców wyswatano z maciejowickim geniuszem, sierotš. Jej uczony mšż toczył religijne debaty z innymi rabinami, studiował matematykę i gramatykę hebrajskš, a ona wcišż jeszcze bawiła się lalkami. Nauczyła się tylko kilku codziennych modlitw, jej listy roiły się od błędów. Rzšdziła w kuchni i spiżarni, pełnych jedzenia i plotek, biegajšc z pękiem kluczy wiszšcych przy fartuchu. Urodziła pół tuzina dzieci. Miała usposobienie melancholijne, gorzkniała z wiekiem i robiła się coraz bardziej sceptyczna. Z góry była przekonana, że jej najmłodsza córka będzie klepała biedę. 21 20 Oto reb Szmul z Tomaszowa, ojciec Pinkasa Singera, czł wiek uczony i bogobojny. Niewiele o nim

wiadomo, prócz tegu że był pomocnikiem rabina. Po​więcił się całkowicie nauce Ka bały i często po​cił. Pochodził ze znakomitej rodziny, ale rzadki o tym mówił. Rzadko wspominał przodków, swego ojca, Izaja cha Konskera, czy dziadka, znanego jako Mędrzec z Warszaw} Przez całe lata trzymał się z dala od ludzi, złożył przysięg milczenia. Jego żona, Temerł, bezustannie zachwycała się boskimi cv darni. Na wesele włożyła na pewno jednš ze swoich atłasowyc sukien, które wyglšdały wytwornie przed stu laty, i czepek pełen tasiemek i koralików, jakie już dawno wyszły z mody. (Bił gorajska rodzina czuła się dotknięta staro​wieckim wyglšdere rodziny narzeczonego już podczas podpisywania przed​lubnej umowy). Je​dziła po kraju, sprzedajšc biżuterię w​ród polskiej i rosyjskiej szlachty. Dziękowała Bogu, że ma uczonego męża,! jej rolš było zapewnić mu utrzymanie. Podobno mówiła biegle po rosyjsku i francusku. Podobno w końcu opu​ciła męża i osiedliła się w Jerozolimie, by być bliżej, kiedy nadejdzie Mesjasz. Tak w rodzinie opowiadano. Opowiadano również o jej matce, Hindzie Ester, złotniczce, którš słynny rabin z Bełza poprosił, by usiadła w jego obecno​ci, co nie było praktykowanym zwyczajem. ​wiadczyło o wyjštkowym szacunku. Mazeł tow! Wszystkiego najlepszego! - winszowali młodym rodzice, popijajšc wino albo miód i zakšszajšc piernikiem. Batszewa, panna młoda, jest wysoka, bardzo szczupła, tro-j chę pochylona, czego może na zdjęciu nie widać. Ma małš, f bladš, kanciastš twarz o ostrym wyrazie. Spiczasty nos i podbródek wystajšcy jak u mężczyzny. W przepisowej dla mężatek peruce, pod którš trudno się domy​lić zgolonej niedawno czupryny rudych włosów. Patrzy ​miało przed siebie olbrzymimi szarymi oczami. Podobno miała najpiękniejszš i najmniejszš stopę w całym mie​cie. Cierpiała na brak apetytu i często co​ jš pobolewało. Lubiła się stroić, co drugi dzień prasowała fałdy swojej plisowanej spódnicy, choć zło​liwi uważali, że suknia nie czyniła z niej kobiety. Na pewno ma na szyi ciężki, złoty łańcuch, który dostała w zaręczynowym podarunku od te​ciowej. 22 pinkas wyglšda bardziej na te​cia niż pana młodego. Jest podbitej futrem kapocie, chociaż to czerwiec. Matka nalegała, by ubrał się w swój najlepszy strój. Łagodny i dobry, nie sprzeciwiał się nikomu, a przyziemne sprawy mało go obchodziły. Wcze​niak, szczególnie wrażliwy, urodził się w wagonie kolejowym podczas jednej z zarobkowych podróży Temerł. ​yj tej rodzinie kobiety zajmowały się zarabianiem pieniędzy na chleb, a mężczy​ni po​więcali się Bogu i Torze. Był pupilem matki, gdyż lubił się uczyć i przestrzegał starych żydowskich obyczajów. Niewysoki, o delikatnej twarzy, pełnych policzkach, ciepłych niebieskich oczach i pulchnych dłoniach. Ma dużš rudawš brodę i pejsy jak korkocišgi. Chasyd zabłškany na cudzym weselu. Jego strój dostarczył prawdziwej uciechy miejskim elegan-tom w wyglansowanych trzewikach i binoklach w złotych oprawkach. Nie zwracał na nich uwagi. Ani tego dnia, ani potem. Miał tylko jedno pragnienie - żyć jak prawdziwy Żyd. Teraz stał blisko nieznajomej dziewczyny, którš zobaczył po raz pierwszy w dniu ​lubu. W przyszło​ci zdarzało mu się pomylić jš z te​ciowš lub szwagierkš,

albowiem skromno​ć nie pozwalała mu patrzeć na kobiety. Ich dzieci zgodnie przyznajš, że Bóg musiał pomieszać rodzaje w niebie, tworzšc ojca mężczyznš, a matkę kobietš, nie odwrotnie. Nazywali ich doskonale niedobranš parš. Batszewa miała dwóch kandydatów do swej ręki. Wybrała Pinkasa, gdyż był bardziej uczony. Żarliwy chasyd, potomek wielu chasydzkich pokoleń, znał tylko służbę Bożš. Mógł całymi dniami ​piewać i tańczyć ku chwale Tego, którego imienia Żydzi nie wymawiajš - Boga. Jako dziecko chciał zostać ​więtym. Nie mówił ani po polsku, ani po rosyjsku, nie potrafił rozmawiać o handlu, podróżach, polityce. Batszewa czuła się zrazu zakłopotana w jego towarzystwie. Z czasem wzbudził jej szacunek, nawet podziw, kiedy dyskutował z ojcem na tematy religijne. Reb Mordechaj nie mógł przeboleć, że Batszewa nie uro-( dziła się chłopcem. Mšdra, pobożna, pasjonowała się ksišżkami i sama nauczyła się hebrajskiego. Była jedynš w rodzinie kobietš z intelektualnymi ambicjami. Ale w końcu tylko kobietš, 23 toteż ojciec nie dopuszczał jej w pełni do swego ​wiata. Mia, sšd rabinacki, swojš Torę, swoich wiernych. Jej natomiast wie lowiekowa tradycja przeznaczyła rolę matki i gospodyni. ,, Batszewa odziedziczyła silny charakter po ojcu. Umiała t dochodzić swoich racji nawet w uczonych sporach. Cechował jš sceptycyzm, bezustannie pogršżona była w rozmy​laniach. Jej mšż nie miał w sobie nic z bojownika. Uważano go raczej za człowieka serca niż intelektu. “Z Bożš pomocš wszystko się jako​ ułoży” - zwykł był mówić. Tora była dlań ​więta, a ​wiat trefny, nieczysty. Czy które​ z rodzeństwa Singerów pojawiło się na ​lubie Pinkasa? Siostry wyszły za mšż na Węgrzech, najstarszy z braci, Izajach, oddany chasyd cadyka z Bełza, mógł przyjechać z Rohatynia. Cieszono się, że Pinkas nareszcie się ożenił, bo pierwsza narzeczona zmarła, a potem jego samego powołano do służby wojskowej. Uniknšł jej, wycišgnšwszy los z wysokim numerem. Całe lata dziękował Bogu za tę łaskawo​ć. Matka pertraktowała ze swatami. Nalegała, by narzeczona wywodziła się z rodziny rabinów, a nie kupców, co utrudniało zadanie. Co więcej, panny czytajšce współczesne ksišżki, modnie ubrane, noszšce kapelusze i jeżdżšce do kurortów nie wchodziły w grę jako partia dla jej syna.

Miał piętna​cie lat, kiedy zaczšł pisać komentarze do ​więtych ksišg, zupełnie nie zainteresowany zabawami kolegów -tradycyjnym ołowianym bšczkiem podczas ​wišt Chanuki albo grš w karty. Rok pó​niej zapu​cił brodę. Nic sobie nie robił z tego, że uważano go za odmieńca. Nosił tradycyjne długie pończochy i płytkie pantofle. Brakowało mu tylko tałesu, modlitewnego szala przysługujšcego mężczyznom żonatym. Teraz go miał. Nowożeńcy, jak zwyczaj każe, byli przez osiem lat na utrzymaniu ojca panny młodej. Przez ten czas mšż miał przygotować się do objęcia oficjalnej funkcji rabina. Tak oto połšczyły się dwie rodziny, dwie odmienne tradycje polskiego żydostwa. Dwoiste dziedzictwo mistycyzmu i racjonalizmu dostały w spadku dzieci. Walkę przeciwieństw odziedziczyły w genach. “Jestem jak chrzan” - mówi matka do syna w jednym z opowiadań Isaaca Bashevisa Singera. “Jestem podobna do 24 ojca, a twój ojciec jest zupełnie jak jego matka, która zawsze była cała w u​miechach i plšsach. […] Prawda jest taka, że nasze rodziny też miały się nijak do siebie. Mój ojciec był lwem, a twój dziadek ze strony ojca był barankiem”. Długo nie przychodziły na ​wiat dzieci z tego zwišzku. Jakby rzeczywi​cie oba rody nie miały się nigdy połšczyć, choć matka rzekomo była nienasycona. Pinkas powiedział to podobno własnej córce, kiedy sama miała stanšć pod baldachimem w Berlinie ze swoim szlifierzem diamentów. “Nie wstyd​ się - mówił - to, co będziecie robić nocš, ty i on, jest zapisane w Torze, to ​więty akt, którego twoja matka nigd^ nie miała dosyć i co noc doprowadzała mnie do kompletnego wyczerpania”. W końcu, po dwóch latach od chwili pamiętnego czerwcowego ​lubu, błogosławiona odmiennym stanem Batszewa oczekiwała syna. Miał naprawić to, że sama nie urodziła się chłopcem. Tymczasem powiła córkę. W tej samej chwili, jak chce legenda, pod łóżkiem czarna kotka wydała na ​wiat cały miot czarnych kocišt. Może to okre​liło los małej Hindełe Ester, której dano imię prababki. Matka odmówiła jej piersi i oddała do mamki. Ta mleka miała w obfito​ci, ale trudno jej było w ciasnej izbie, obok kilkorga własnych dzieci i szewskiego warsztatu męża, zmie​cić kołyskę kolejnego niemowlęcia. Trzymała jš więc pod stołem. Batszewa odwiedzała dziecko raz w tygodniu, nie dotykajšc go nigdy. Dziewczynka w wieku trzech lat niemal o​lepła od pajęczyn i kurzu sypišcych się spod stołu. Wówczas zabrano jš do domu. Wskutek błogosławieństw dziadka odzyskała wzrok, ale do końca życia dygotały jej powieki, jakby usiłowała pozbyć się szkliwa pokrywajšcego przekrwione oczy. Dwa lata pó​niej, w 1893 roku, rodzi się upragniony syn, Israel Joszua. To dzięki niemu wiemy o uroczysto​ci, jaka odbyła się w Biłgoraju dla uczczenia koronacji cara Mikołaja II. Dziadek Joszuy, reb Mordechaj, recytował modlitwę za panujšcego i ojczyznę przed miejscowš ludno​ciš i przedstawicielami rosyjskiej władzy. Przygrywała kapela Gimpla skrzypka, może ta sama, co na weselu rodziców? Ułożono listę nazwisk wszystkich tutejszych Żydów, zapewniajšcych o swej lojalno​ci wobec nowego monarchy. Dwuletni Joszua usiłował podrzeć ów spis, ale matka obudziła

się w porę, co uratowało rabina od zsyłki. 25 Joszua pamięta dziadka lepiej niż siostra, jako chłopiec był z nim bliżej. Oboje wspominajš szabaty w Biłgoraju, staromodne, tradycyjne, pełne oddania Bogu. Dziadek wracał z ła​ni; z rozpalonš, zaczerwienionš twarzš. Szabat, szabat, mamrotał,: poganiajšc domowników. Do zastawionego stołu siadało często kilkana​cie osób. Błyszczały perły na szyi babki, migotały; ​wiece. Reb Mordechaj nie poznał kolejnych dwojga dzieci swojej Batszewy, choć urodziły się za jego życia. Kiedy przyjechała z młodszymi synami do Biłgoraja w 1917 roku, po dziadku została już tylko legenda. Biłgorajski rabin żył wedle precyzyjnego planu. O dziesišj tej trzydzie​ci szedł spać, o trzeciej rano budził się, mył, nasta wiał samowar i pisał komentarze aż do ​witu. Podczas pracy pij herbatę. Gdy wnuk budził się w nocy, widział jego twarz w cię niu lampy, pochylonš nad papierami. Dziwił się, jak możn pochłonšć tyle Tory i tyle herbaty równocze​nie. O ósmej rai bin szedł do pobliskiej synagogi. I jš Joszua pamięta - wysoki stary budynek z masywnymi żyrandolami i okršgłymi oknami] przez które wlatywały i wylatywały ptaki. Zbudowano jš blisb dwadzie​cia lat temu kosztem 8500 rubli po pożarze drewnia nej bóżnicy. Wielu ludzi wstępowało tu na porannš modlitwi przed pracš. ​niadanie - chleb z masłem i kaszę z mlekiem - jadł reb Mordechaj w gabinecie. W tajemnicy przed babkš da< wał wnukowi kilka kopiejek i posyłał go do sklepu po małš bu telkę wódki. Lubił wypić trochę po ​niadaniu. Nie miał innych nałogów, unikał tytoniu i tabaki. Joszua był dumny, że dzieli z nim ten sekret. Po dwugodzinnej drzemce dziadek wracał dc swoich wiernych. Odpowiadał na religijne pytania, uczestniczy w ceremoniach ​lubów i obrzezań. Obdarowywano go różnym

smakołykami, które wo​ny Szmul przynosił do domu w kiesze niach przesiškniętych zapachem tabaki. 5 Pinkas, biegły w niuansach Tory, nie miał trudno​ci z nai uczeniem się rabinackich praw, ale kategorycznie odmówił na uki rosyjskiego, którego znajomo​ć była niezbędna do zda niš koniecznych egzaminów. Ów wizjoner, całkowicie oddań; Bogu, nie chciał brać na siebie odpowiedzialno​ci jakiegokol wiek rodzaju. Obce mu było poczucie obowišzku. ​le się czu: w domu te​cia, którego nazywał zimnokrwistym racjonalistš Poza tym szwagrowie dworowali sobie z pobożno​ci Pinkas jego brak obycia w ​wiecie nawet w tamtych czasach był rzadko​ciš-Toteż chętnie uciekał z Biłgoraja, odwiedzał chasydzkie domy nauki, je​dził do Sieniawy na uroczysto​ci rabinackiego dworu albo do Tomaszowa do rodziców, którzy nie stawiali mu żadnych wymagań. Tam nie był przedmiotem żartów ani zaczepek. I wszystko było znajome. Gęste flaki i kurze skrzydełka. Herbata podawana w grubych szklankach, przypominajšca zapachem mykwę i rózgi kšpielowe. Matka przygotowywała mu ulubione ciasteczka, owijała szyję szalikiem, by się nie przeziębił- Ale nadal był zależny finansowo od te​cia. Po kolejnej kłótni reb Mordechaj nakłonił zięcia do studiowania rosyjskiego z nauczycielem z Zamo​cia. Hindełe Ester opisze z sarkazmem, jak jej ojciec po raz pierwszy w życiu zachował się jak mężczyzna i… uciekł z domu nauczyciela, gdyż jego żona nie miała na głowie przepisowej peruki. Rzucił lekcje, marnujšc pienišdze te​cia, i raz jeszcze ukrył się u rodziców. Bał się spojrzeć w oczy rabinowi z Biłgoraja. Namawiano Batszewę, by się z nim rozwiodła. Nie chciała. Słała do Tomaszowa listy, aż w końcu sama pojechała po męża. Nikt nie wierzył, że uda mu się znale​ć jakš​ pracę bez oficjalnych papierów. Z poczštku je​dził po okolicznych miasteczkach, gdzie wygłaszał przemówienia w synagogach. Jego wystšpienia były mieszankš ​miałych komentarzy Tory i chasydzkich opowiadań. Podbijał serca słuchaczy. Ci z odległego Leoncina przyjechali go prosić, by został ich rabinem. W małym miasteczku nad Wisłš, przy pomocy kilku rubli, przymknięto oczy na brak ​wiadectw rabinackich. I pewnego dnia obładowani zapasami Singerowie wyruszyli w długš podróż w kierunku Warszawy. Batszewa, Pinkas i ich dwoje dzieci opu​cili Biłgoraj. Żyło wtedy w Biłgoraju trzy i pół tysišca Żydów. Dzi​ nie ma ani jednego. 26 27 Poczštek Kiedy rodził się Isaac Bashevis Singer, umierał Anton Czechów. Dokładnie dzień pó​niej. Więc kiedy urodził się drugi syn rabina Singera z Leoncina, trumnę ze zwłokami Cze-chowa wieziono z